8266
Szczegóły |
Tytuł |
8266 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8266 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8266 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8266 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Salman Rushdie
Harun I Morze Opowie�ci
SPIS TRE�CI
SPIS TRE�CI......................... 2
1 Mistrz Wodolejstwa...................... 4
2 Karetka pocztowa....................... 12
3 Jezioro Nudne........................ 21
4 Je�li i Alle.......................... 30
5 O Gupcach i Chupwalach.................... 39
6 Opowie�� szpiega....................... 48
7 Pasmo Zmierzchu....................... 57
8 Cieni�ci Wojownicy...................... 66
9 Czarny statek......................... 75
10 �yczenie Haruna....................... 83
11 Ksi�niczka Batcheat...................... 94
12 Sprawka Suma?........................ 104
To i owo o r�nych s�owach................... 114
Zembla, Xanadu, Bergamoty, Zenda Abrakadabra! Ka�dy zi�ci� si� sen da. Fajnie
jest ba� si� przy ba�niach, legendach, Ale gdy to czytasz, ojciec tw�j zg��bia
Rzeki, morza, noce bez dna.
Dedykacja dla synka Zafara.
Rozdzia� 1. Mistrz Wodolejstwa
By�o sobie raz w kraju Alifbaj smutne miasto, najsmutniejsze z miast � tak
katastrofalnie smutne, �e zapomnia�o nawet w�asnej nazwy. Sta�o nad sm�tnym
morzem, w kt�rym ca�ymi stadami p�ywa�y ponuryby o tak �a�osnym smaku, �e
ludziom po ich zjedzeniu odbija�o si� melancholi�, chocia� niebo by�o b��kitne.
Na p�noc od smutnego miasta wznosi�y si� pot�ne fabryki, w nich za� (jak
niesie wie��) produkowano smutek (tak, tak!), a potem w specjalnych opakowaniach
rozsy�ano go po ca�ym �wiecie, kt�ry smutku wida� nigdy nie mia� do��. Czarny
dym wylewa� si� kominami fabryk i jak z�a nowina zawisa� nad miastem.
W g��bi miasta, za star� dzielnic� ruder przypominaj�cych z�amane serca,
mieszka� szcz�liwy m�okos imieniem Harun, jedyny syn Raszida Khalify �
gaw�dziarza s�yn�cego w owej nieszcz�snej metropolii z pogody ducha; nieko�cz�cy
si� potok jego bujd, bajd i banialuk zyska� mu nie jeden, lecz dwa przydomki.
Dla wielbicieli by� Raszidem � Oceanem Pomys��w, tak pe�nym radosnych opowie�ci,
jak morze pe�ne jest ponuryb; zazdro�ni rywale nazywali go Mistrzem Wodolejstwa.
Dla �ony Sorai by� przez wiele lat najbardziej kochaj�cym m�em, jakiego mo�na
sobie wymarzy�, tote� Harun wyrasta� w domu, w kt�rym nie wiedziano, co to
niedola i zmarszczone brwi, za to cz�sto rozbrzmiewa� �miech ojca i s�odki g�os
roz�piewanej matki.
Potem jednak co� si� popsu�o. (Mo�e to smutek ci���cy nad miastem w ko�cu si�
zakrad� przez okna).
Pewnego dnia Soraja przerwa�a piosenk� w p� zdania, jakby kto� nagle przekr�ci�
wy��cznik, a Harun odgad�, �e co� z�ego wisi w powietrzu. Lecz ani si� domy�la�,
jak wielkie go czeka zmartwienie.
Raszid Khalifa, zaprz�tni�ty wymy�laniem i opowiadaniem historyjek, nawet nie
zauwa�y�, �e Soraja ju� nie �piewa, i pewnie przez to pogorszy� spraw�. Ale by�
przecie� taki zaj�ty, wr�cz rozchwytywany � on, Ocean Pomys��w, s�ynny
Mistrz Wodolejstwa. Ci�gle mia� pr�by albo wyst�py i w sumie tyle czasu sp�dza�
na scenie, �e w ko�cu przesta� si� orientowa�, co si� dzieje pod jego w�asnym
dachem. Obje�d�a� miasto i ca�y kraj, opowiadaj�c rozmaite historie, a tymczasem
Soraja siedzia�a w domu, coraz bardziej chmurna, wzburzona, gotowa zagrzmie�.
Harun je�dzi� z ojcem, gdy tylko m�g�, bo ojciec bezsprzecznie by� czarodziejem.
Potrafi� wdrapa� si� na byle jak sklecon� estradk� w �lepym zau�ku, w kt�rym
t�um obdartych dzieci i bezz�bnych dziadk�w siedzia� w kucki na go�ej ziemi; a
gdy ju� si� zdrowo rozp�dzi�, liczne w tym mie�cie bezpa�skie krowy przystawa�y
i strzyg�y uszami, ma�py siedz�ce na dachach dom�w jazgota�y z aprobat�, a
papugi w koronach drzew na�ladowa�y jego g�os.
Harun w my�lach cz�sto nazywa� ojca �onglerem, bo ka�da jego opowie�� sk�ada�a
si� z ca�ej masy w�tk�w, kt�rymi Raszid �onglowa�, a� od ich wirowania
s�uchaczom kr�ci�o si� w g�owach, a nigdy si� przy tym nie myli�.
Sk�d bra�y si� te wszystkie historie? Wygl�da�o na to, �e Raszidowi do�� jest
rozchyli� w u�miechu mi�siste, czerwone usta i wnet sama z nich wyskakuje
nowiute�ka legenda, zaopatrzona w pe�en zestaw czar�w, w�tk�w mi�osnych,
ksi�niczek, niegodziwych stryj�w, t�ustych ciotek, w�satych gangster�w w
spodniach w ��t� krat�, niebywa�ych plener�w, tch�rzy, bohater�w, potyczek, a
wszystko to okraszone jest p�tuzinem chwytliwych, �atwo wpadaj�cych w ucho
melodii. �Ka�da rzecz ma gdzie� swoje �r�d�o � my�la� Harun � wi�c i te jego
historyjki nie mog� bra� si� tak ca�kiem z powietrza... ?"
Lecz ilekro� zadawa� ojcu to najwa�niejsze pytanie, Mistrz Wodolejstwa mru�y�
oczy (nieco wy�upiaste, co tu kry�), klepa� si� po obwis�ym brzuchu, wtyka�
sobie w usta kciuk i wydawa� �mieszne odg�osy, jakby co� pi�: gul-gul-gul...
Harun nie cierpia� tych przedstawie�.
� Nie, serio � nalega�. � Powiedz, sk�d je bierzesz?
Raszid zagadkowo rusza� brwiami, a palcami wyczynia� w powietrzu j�dzowate
gesty.
� Z wielkiego Morza Opowie�ci � m�wi�. � Kiedy si� napij� ciep�ej Wody
Opowie�ci, mam pe�no pary.
Haruna okropnie z�o�ci�a ta odpowied�.
� No to gdzie trzymasz ten sw�j ukrop? � spyta� chytrze za kt�rym� razem. � Mo�e
w termoforach, co? Nigdy jako� nie widzia�em u nas w domu termoforu.
� Czerpi� t� wod� z niewidzialnego Kranu, kt�ry zainstalowa� jeden z Wodnych
D�inn�w � nie mrugn�wszy okiem odpar� Raszid. � �eby mie� takie urz�dzenie,
trzeba wykupi� abonament.
� A jak si� wykupuje abonament?
� Ooo! � rzek� Mistrz Wodolejstwa. � To Sprawa Przez Sw� Zawi�o��
Niewyt�umaczalna.
� Wodnego D�inna te� zreszt� nigdy w �yciu nie widzia�em � powiedzia�
naburmuszony Harun.
Raszid wzruszy� ramionami.
� Nigdy nie widzia�e� mleczarza, bo za d�ugo sypiasz � odpar�. � Ale mleko
pijesz bez opor�w. B�d� wi�c �askaw nie zawraca� mi g�owy tymi swoimi �ale",
�je�li", i ciesz si�, �e w og�le mam co opowiada�, a ty masz czego s�ucha�.
I na tym rozmowa si� sko�czy�a. Ale pewnego dnia Harun zada� o jedno pytanie za
du�o i wtedy rozp�ta�o si� istne piek�o.
Khalifowie mieszkali na parterze w betonowym domku o r�owych �cianach,
��tozielonych oknach i niebieskich balkonach z pokr�tnymi balustradami; ca�y
ten wystr�j kojarzy� si� Harunowi raczej z tortem ni� z budynkiem. Dom wcale nie
by� wspania�y � w niczym nie przypomina� drapaczy chmur, w kt�rych mieszkali
superbogacze � ale z domami n�dzarzy te� nie mia� nic wsp�lnego. N�dzarze
mieszkali w chatkach skleconych z tekturowych pude� i p�acht plastikowej folii,
zamiast zaprawy spojonych rozpacz�. Pr�cz nich istnieli jeszcze supern�dzarze,
ca�kiem bezdomni. Sypiali na chodnikach i na progach sklep�w, i nawet za to
musieli p�aci� czynsz miejscowym gangsterom. Harun by� wi�c w�a�ciwie
szcz�ciarzem; ale szcz�cie ma to do siebie, �e pewnego dnia si� ko�czy, bez
najmniejszego ostrze�enia. �yje sobie cz�owiek pod szcz�liw� gwiazd�, a ta w
jednej chwili potrafi si� urwa�.
W smutnym mie�cie, o kt�rym opowiadam, �y�y przewa�nie liczne rodziny; ale
dzieci biedak�w chorowa�y i g�odowa�y, podczas gdy dzieci bogaczy objada�y si�
do przesytu i k��ci�y si� o pieni�dze rodzic�w. Harun wci�� dopytywa�, czemu
w�a�nie on nie ma rodze�stwa; lecz jedyna odpowied�, jak� udawa�o mu si� wydoby�
od Raszida, nie by�a w�a�ciwie odpowiedzi�.
� Scichap�k z ciebie, Harunie Khalifo, ale wiem, �e w razie czego staniesz za
dw�ch albo i czterech.
Co to w og�le mia�o znaczy�?
� W pojedynk� wyczerpa�e� ca�y nasz talent do dziecior�bstwa � wyja�ni� kiedy�
Raszid. � Wszystko w�adowali�my w ciebie, chocia� starczy�oby na czworo albo i
pi�cioro dzieciak�w. Tak, tak, m�j panie. Wi�c w razie czego staniesz co
najmniej za dw�ch.
Udzielanie prostych odpowiedzi nie le�a�o w mocy Raszida Khalify, kt�ry nigdy
nie chadza� na skr�ty, je�li tylko m�g� skorzysta� z d�u�szej i zygzakowatej
drogi okr�nej. Soraja odpowiedzia�a pro�ciej.
� Pr�bowali�my � rzek�a ze smutkiem. � Ale z dzie�mi wcale nie idzie tak �atwo.
Pomy�l o tych biednych Senguptach.
Senguptowie mieszkali pi�tro wy�ej. Pan Sengupta pracowa� jako urz�dnik w biurze
Korporacji Miejskiej. By� chudy jak patyk i sk�py, a w dodatku nie m�wi�, tylko
j�cza�. Jego �ona Anita by�a dla odmiany szczodra i ha�a�liwa, a taka przy tym
t�usta, �e a� rozlana. Nie mieli ani jednego dziecka, tote� Anita Sengupta
po�wi�ca�a Harunowi wi�cej uwagi ni� ch�opiec sobie �yczy�. Dawa�a mu s�odycze �
no i bardzo dobrze; czochra�a mu w�osy i to ju� by�o gorsze; a kiedy go
przytula�a, otoczony zewsz�d kaskadami jej cia�a wpada� w pop�och.
Pan Sengupta nie zwraca� na Haruna uwagi, ale ci�gle zagadywa� do Sorai;
Harunowi wcale si� to nie podoba�o � zw�aszcza �e s�siad pozwala� sobie
krytykowa� gaw�dziarza Raszida, ilekro� mu si� zdawa�o, �e ch�opiec nie s�ucha.
� Pani daruje, ale ten paniny m�� � zaczyna� j�kliwym g�osikiem � to w og�le nie
chodzi po ziemi. Sk�d on bierze te wszystkie historyjki? �ycie to nie bajka ani
sklep z zabawkami. Te figle do niczego dobrego nie doprowadz�. Co komu po
opowie�ciach, kt�re nawet nie s� prawdziwe?
Harun siedzia� pod oknem i a� mu uszy ros�y. Stwierdzi�, �e nie podoba mu si�
pan Sengupta, kt�ry nie cierpi gaw�d i gaw�dziarzy; nie podoba mu si� ani
troch�.
Co komu po opowie�ciach, kt�re nawet nie s� prawdziwe? Harunowi wci�� t�uk�y si�
po g�owie te straszne s�owa. Byli jednak ludzie, kt�rzy uwa�ali, �e opowie�ci
Raszida mog� si� na co� przyda�. Zbli�a�y si� wybory, wi�c odwiedza�y go Wielkie
Fisze z r�nych partii politycznych, u�miecha�y si� jak t�uste koty i b�aga�y,
�eby si� zgodzi� opowiada� swoje historyjki tylko na ich wiecach i na niczyich
wi�cej. By�o rzecz� wiadom�, �e ta partia, na kt�rej us�ugi Raszid odda sw�j
czarodziejski j�zyk, b�dzie mia�a k�opot z g�owy. Nikt nigdy nie wierzy� ani
jednemu s�owu polityk�w, chocia� ze wszystkich si� starali si� udawa�, �e m�wi�
prawd�. (I w�a�nie po tym poznawano, jak bardzo k�ami�). Ale Raszidowi wierzono
bez zastrze�e�, bo zawsze z g�ry przyznawa�, �e wszystko, co powie, b�dzie
kompletn� nieprawd�, wzi�t� z g�owy, czyli znik�d. Tote� politycy nie mogli si�
obej�� bez jego pomocy, je�li chcieli zdobywa� wyborc�w. Ustawiali si� do niego
w kolejce ludzie o twarzach l�ni�cych od potu i fa�szywych u�miechach, taszcz�cy
worki pieni�dzy. Raszid m�g� wybiera� i grymasi�.
W dniu, kiedy wszystko si� popsu�o, pierwsza ulewa pory deszczowej z�apa�a
Haruna w drodze ze szko�y.
Gdy nad smutne miasto nadci�gn�y deszcze, �ycie sta�o si� zno�niejsze. O tej
porze roku w morzu pojawia�y si� pyszne pompile, ludzie mogli wi�c odpocz��
od ponuryb; deszcz sp�ukiwa� prawie ca�y czarny dym ulatuj�cy kominami fabryk
smutku i pozostawia� po sobie ch�odne i czyste powietrze. Harun Khalifa
uwielbia� przemaka� do nitki w pierwszych ulewach pory deszczowej, skaka� wi�c
po ulicy, zlewany rozkosznie ciep�ym prysznicem z nieba, i otwiera� usta, �eby
krople kapa�y mu prosto na j�zyk. Wr�ci� do domu mokry i l�ni�cy niczym pompil w
morzu.
Pani Anita sta�a na balkonie i trz�s�a si� jak galareta; gdyby nie deszcz, Harun
mo�e by zauwa�y�, �e kobieta p�acze. Kiedy wszed� do domu, stwierdzi�, �e
gaw�dziarz Raszid te� wygl�da, jakby przez d�u�szy czas trzyma� g�ow� wystawion�
za okno, bo oczy i policzki ma ca�e mokre, a ubranie suche.
Soraja, matka Haruna, uciek�a z panem Sengupt�.
R�wno o jedenastej pos�a�a Raszida do pokoju ch�opca, �eby odnalaz� jakie�
zawieruszone skarpetki. Zaj�ty poszukiwaniem (Harun by� �wietny w gubieniu
skarpetek) Raszid us�ysza� w kilka sekund p�niej huk zatrzaskiwanych drzwi
domu, a potem ryk ruszaj�cego auta. Wr�ciwszy do salonu zobaczy�, �e �ony nie
ma, a za rogiem znika rozp�dzona taks�wka. �Musia�a to bardzo starannie
zaplanowa�" � pomy�la�. Wskaz�wka wci�� sta�a na jedenastej. Raszid wzi�� m�otek
i pot�uk� zegar w drobne kawa�ki. Potem porozbija� wszystkie zegary w ca�ym
domu, ��cznie z tym, kt�ry sta� na szafce nocnej Haruna.
Kiedy ch�opiec si� dowiedzia�, �e matka odesz�a, jego pierwsze s�owa brzmi�-�y:
� Ale dlaczego od razu musia�e� rozwali� mi zegar?
Soraja zostawi�a list pe�en wszystkich tych wstr�tnych rzeczy, kt�re pan Sen-
gupta wygadywa� o Raszidzie:
�Interesuj� ci� tylko przyjemno�ci, a prawdziwy m�czyzna wiedzia�by, �e �ycie
to powa�na sprawa. Masz g�ow� nabit� zmy�leniami, wi�c brak w niej miejsca na
fakty. Pan Sengupt� nie ma ani odrobiny wyobra�ni i to mi w�a�nie odpowiada".
By� jeszcze dopisek:
�Powiedz Harunowi, �e go kocham, ale nic nie poradz�, po prostu inaczej nie
mog�".
Z w�os�w Haruna kapa�a na list deszcz�wka.
� Co zrobi�, synku � sm�tnie rzek� Raszid. � Gaw�dziarstwo to m�j jedyny fach.
S�ysz�c �a�osny ton ojca Harun przesta� nad sob� panowa� i wykrzykn��:
� Ale jaki to ma sens? Co komu po tych twoich historyjkach? �eby chocia� by�y
prawdziwe!
Raszid ukry� twarz w d�oniach i zap�aka�.
Harun chcia� cofn�� te s�owa, chcia� wyj�� je ojcu z uszu i po�kn�� z powrotem,
ale to oczywi�cie by�o niewykonalne. Dlatego te� ogarn�y go wyrzuty
sumienia, kiedy wkr�tce potem � w najbardziej �enuj�cej sytuacji, jak� mo�na
sobie wyobrazi� � sta�a si� Rzecz Nie Do Pomy�lenia:
Raszid Khalifa, legendarny Ocean Pomys��w, s�ynny Mistrz Wodolejstwa, stan��
przed t�umnie zgromadzon� publiczno�ci�, otworzy� usta i stwierdzi�, �e
sko�czy�y mu si� historyjki i nie ma czego opowiada�.
Po odej�ciu matki Harun zauwa�y�, �e na niczym nie potrafi si� skupi� przez
d�u�szy czas � �ci�le m�wi�c, d�u�szy ni� jedena�cie minut. Raszid na pociech�
zabra� go do kina, ale ch�opiec dok�adnie po jedenastu minutach zacz�� my�le� o
czym innym, a kiedy film si� sko�czy�, nie mia� poj�cia, jak wszystko si�
rozstrzygn�o i musia� pyta� ojca, czy ci dobrzy zwyci�yli. Nazajutrz podczas
ulicznego meczu hokeja rozgrywanego z kolegami z s�siedztwa sta� na bramce i w
ci�gu pierwszych jedenastu minut par� razy popisa� si� fantastyczn� obron�, ale
potem zacz�� przepuszcza� najbardziej haniebne szmaty. Dalej by�o tak samo: jego
umys� raz po raz szed� na spacer, a cia�o zostawa�o w tyle. Dochodzi�o przez to
do trudnych sytuacji, bo wiele ciekawych, a czasem i wa�nych zdarze� trwa d�u�ej
ni� jedena�cie minut: na przyk�ad posi�ki i klas�wki z matematyki.
Wreszcie nikt inny, tylko Anita Sengupta zdo�a�a rozpozna� problem. Ostatnimi
czasy jeszcze cz�ciej wst�powa�a do s�siad�w z parteru, cho�by po to, �eby
m�nie o�wiadczy�:
� Nie chc� s�ysze� o �adnej �pani Sengupta"! Od dzi� jestem panna Anita! A potem
wali�a si� pi�ci� w g�ow� i zawodzi�a:
� O! O! Co to b�dzie!?
Ale kiedy Raszid opowiedzia� jej, jaki Harun jest rozkojarzony, odpar�a z
przekonaniem:
� Jego matka wysz�a z domu dok�adnie o jedenastej. St�d ten ca�y problem
jedenastu minut. Przyczyna tkwi w pyskologii ch�opca.
Min�o par� chwil, nim Raszid i Harun zrozumieli, �e Anita ma na my�li
psychologi�.
� Z powodu pyskologicznego smutku � ci�gn�a kobieta � m�ody cz�owiek utkn�� na
jedenastce i nie mo�e dobrn�� do dwunastki.
� Nieprawda � zaoponowa� Harun, ale w g��bi serca obawia� si�, �e Anita mo�e
mie� racj�. Czy�by rzeczywi�cie ugrz�z� w czasie jak zepsuty zegar? Mo�e problem
pozostanie nierozwi�zany, p�ki Soraja nie wr�ci, �eby zn�w pu�ci� w ruch zegary.
W kilka dni p�niej Raszid Khalifa otrzyma� propozycj� wyst�pu od polityk�w z
Miasta G i z pobliskiej Doliny K w g�rach M. (Nale�y wyja�ni�, �e w krainie
Alifbaj znaczn� cz�� nazw geograficznych zast�piono literami alfabetu.
Prowadzi�o to do wielu nieporozumie�, bo zestaw liter jest ograniczony, a liczba
miejsc, kt�re potrzebuj� nazwy, d��y do niesko�czono�ci. Bywa�o wi�c i tak, �e
jedna nazwa musia�a s�u�y� kilku r�nym miejscom, przez co listy cz�sto trafia�y
pod niew�a�ciwy adres. Sytuacj� pogarsza�o to, �e niekt�re miejsca � na przyk�ad
znane nam ju� smutne miasto � zupe�nie zapomnia�y, jak si� nazywaj�. �atwo
mo�ecie sobie wyobrazi�, co musieli znosi� pracownicy poczty pa�stwowej, czasem
wi�c troch� ponosi�y ich nerwy).
� Powinni�my tam pojecha� � rzek� Raszid do Haruna, nadrabiaj�c min�. � W
Mie�cie G i w Dolinie K pogoda jeszcze si� trzyma, a tu w powietrzu zrobi�o si�
jako� tak p�aksiwie, �e szkoda gada�.
W smutnym mie�cie rzeczywi�cie la�o, �e a� strach: wystarczy�o odetchn��, �eby
si� narazi� na �mier� przez utoni�cie. Pani Anita, kt�ra w�a�nie wpad�a na
chwil�, ze sm�tn� min� przyzna�a Raszidowi s�uszno��.
� Plan na medal � powiedzia�a. � W�a�nie, pojed�cie obaj. Zr�bcie sobie ma�e
wakacje, a o mnie si� nie martwcie. B�d� tu siedzia�a sama samiute�ka.
� Miasto G to nic szczeg�lnego � rzek� Raszid do Haruna, kiedy poci�g wi�z� ich
w stron� rzeczonego miasta. � Za to Dolina K! Ca�kiem inna historia. S� tam
z�ote pola i srebrne g�ry, a po�rodku doliny jest pi�kne jezioro. Nawiasem
m�wi�c, nazywa si� Nudne.
� Skoro jest takie pi�kne, to czemu si� nie nazywa Ciekawe? � spyta� Harun.
Ogromnie si� wysilaj�c, �eby wpa�� w dobry humor, Raszid spr�bowa� odegra� sw�j
stary numer z j�dzowatym przebieraniem palcami.
� Aaa, jezioro Ciekawe! � powiedzia� najbardziej tajemniczym tonem, na jaki m�g�
si� zdoby�. � Z nim sprawa ma si� ca�kiem inaczej. To Jezioro O Wielu Imionach.
�eby� wiedzia�, �e tak.
Raszid zacz�� snu� opowie��, sil�c si� na pogodny ton. Opowiedzia� Harunowi o
Luksusowej Barce, kt�ra oczekiwa�a ich na falach Jeziora Nudnego, o ruinach
zakl�tego zamku w srebrnych g�rach i o ci�gn�cych si� a� do brzegu jeziora
parkach, urz�dzonych na rozkaz staro�ytnych w�adc�w; w parkach tych by�y
wodotryski, tarasy i pawilony rozkoszy, w�r�d kt�rych unosi�y si� duchy
pradawnych kr�l�w pod postaci� dudk�w. Lecz dok�adnie po jedenastu minutach
Harun przesta� s�ucha�; Raszid tak�e umilk� i odt�d w milczeniu patrzyli przez
okno poci�gu na r�wnin�, rozpo�cieraj�c� przed nimi ca�y bezmiar swej nudy.
10
Na Dworcu Kolejowym w Mie�cie G powitali ich bez cienia u�miechu dwaj w�sacze
ubrani w ��te spodnie w krzykliw� krat�. �Wygl�daj� mi na drani" � pomy�la�
Harun, ale zachowa� to dla siebie. Nieznajomi zawie�li Raszida i Haru-na prosto
na wiec. Po drodze mijali autobusy ociekaj�ce pasa�erami, tak jak g�bka ocieka
wod�; w ko�cu znale�li si� w istnym lesie ludzkim, w kt�rym ludzie p�czkowali we
wszystkie strony niczym li�cie na drzewach w d�ungli. Ros�y tam ca�e krzaki
dzieciarni, a w�r�d nich panie sta�y rz�dami jak kwiaty na olbrzymich klombach.
G��boko zadumany Raszid ze smutkiem kiwa� g�ow�, przytakuj�c w�asnym my�lom.
A potem zdarzy�a si� Rzecz Nie Do Pomy�lenia: Raszid wyszed� na scen�, stan��
przed ca�� t� ludzk� d�ungl� (Harun zerka� tymczasem zza kulis), ale gdy
otworzy� usta, a w podekscytowanym t�umie rozleg�y si� piski, nieszcz�snemu
gaw�dziarzowi opad�a szcz�ka: w ustach mia� t� sam� pustk�, co w sercu.
� Arkarka � zdo�a� tylko wykrztusi�. � Arkarka.
Mistrz Wodolejstwa kraka� jak pierwsza lepsza wrona.
Zamkni�to ich w gabinecie dusznym jak �a�nia; obaj w�sacze w ��tych spodniach w
krzykliw� krat� wrzeszczeli na Raszida: twierdzili, �e wzi�� �ap�wk� od ich
konkurent�w i dawali do zrozumienia, �e mog� obci�� mu j�zyk oraz par� innych
detali. Bliski p�aczu Raszid powtarza�, �e nie ma poj�cia, czemu go tak nagle
zatka�o, i obiecywa� si� poprawi� nast�pnym razem.
� W Dolinie K spisz� si� bez zarzutu, na medal � przysi�g�.
� Lepiej si� spisz � krzykn�li w�sacze � bo jak nie, to ci wyrwiemy z gard�a ten
k�amliwy j�zyk.
� A o kt�rej odlatuje samolot do K? � wtr�ci� Harun, pr�buj�c za�agodzi�
sytuacj�. (Wiedzia�, �e linia kolejowa nie dociera do g�r). Krzykacze zacz�li
krzycze� jeszcze g�o�niej.
� Samolot? Samolot? Tatulkowi opad�y skrzyd�a, a bachorowi lot�w si� zachciewa!
Wybijcie sobie z g�owy samolot. Wsiadajcie w autokar i jed�cie w choler�.
�Znowu moja wina � pomy�la� zgn�biony Harun. � Przeze mnie ca�a sprawa si�
zacz�a. Co komu po opowie�ciach, kt�re nawet nie s� prawdziwe? Tym pytaniem
z�ama�em ojcu serce, wi�c teraz wypada, �ebym wszystko odkr�ci�. Co� trzeba
wymy�li�".
S�k w tym, �e nie mia� �adnego pomys�u.
Rozdzia� 2. Karetka pocztowa
Dwaj krzykacze wepchn�li Raszida i Haruna tylnymi drzwiczkami do starego
gruchota o podartych szkar�atnych siedzeniach; chocia� tandetne radio rozkr�cone
na ca�y regulator gra�o filmowe melodyjki, i tak by�o s�ycha�, jak w�sacze
przeklinaj� niesolidno�� gaw�dziarzy � p�ki auto nie stan�o przed zardzewia��
bram� Dworca Autobusowego. Tam za� Haruna i Raszida wyrzucono z wozu, bez
ceremonii i bez s�owa po�egnania.
� A zwrot koszt�w podr�y? � z nadziej� zapyta� Raszid, ale krzykacze krzykn�li:
� Znowu chce pieni�dzy! Co za tupet! Ale� ten facet ma tupet!
I zaraz ruszyli p�dem, a� psy i krowy, a tak�e kobiety nios�ce na g�owach kosze
owoc�w, musia�y czym pr�dzej ucieka� im z drogi. Stary gruchot odje�d�a�
zygzakiem, a z jego okien wci�� la�a si� g�o�na muzyka i obelgi.
Raszid nawet nie pogrozi� krzykaczom pi�ci�. Harun poszed� za nim w stron� kas.
Po drodze min�li piaszczysty dziedziniec o �cianach pokrytych dziwacznymi
przestrogami:
JE�LI P�DZISZ JAK PIES GO�CZY TO NA PEWNO MARNIE SKO�CZYSZ
albo
KTO Z SZYBKO�CI SWEJ JEST DUMNY NA WY�CIGI MKNIE DO TRUMNY
czy te�
STOP! DOK�D GNASZ, GROZ� SIEJ�C? �YCIE TO SKARB! W�Z TO PIENI�DZ!
12
� Powinni jeszcze napisa�: �zabrania si� zniewa�a� pasa�er�w podr�uj�cych na
tylnym siedzeniu" � mrukn�� Harun. Raszid poszed� kupi� bilety.
Przy okienku nie sta�a kolejka, tylko toczy� si� turniej zapa�niczy, bo ka�dy
chcia� by� pierwszy; poniewa� wi�kszo�� podr�nych d�wiga�a kury, dzieci i inne
niepor�czne rekwizyty, powsta�o k��bowisko, w kt�rym odbywa�a si� wolna
amerykanka, a ze �rodka wylatywa�y ptasie pi�ra, zabawki i kapelusze. Od czasu
do czasu jaki� cz�owiek w podartym ubraniu, z ob��dem w oku, wyrywa� si� na
otwart� przestrze�, zwyci�sko wymachuj�c skrawkiem papieru � czyli biletem!
Raszid wzi�� g��boki oddech i da� nura w sam �rodek tego m�yna.
Tymczasem na dziedzi�cu mi�dzy autobusami to tu, to tam toczy�y si� ob�oki kurzu
� miniaturki pustynnych tr�b powietrznych. Harun u�wiadomi� sobie, �e w ka�dym
takim k��bie py�u t�ocz� si� ludzie. Na dworcu by�o po prostu za du�o pasa�er�w,
a za ma�o autokar�w; nikt zreszt� nie wiedzia�, kt�ry autokar odjedzie pierwszy.
Dzi�ki temu kierowcy mogli sobie urz�dza� z�o�liw� zabaw�: jeden z nich zapala�
silnik, ustawia� lusterka i w og�le tak si� zachowywa�, jakby mia� za chwil�
odjecha�. Ca�a grupa pasa�er�w natychmiast zbiera�a walizki, �piwory, papugi i
radia tranzystorowe i p�dzi�a w jego stron�. Lecz on z niewinn� min� gasi�
silnik, a r�wnocze�nie na drugim ko�cu dziedzi�ca inny kierowca przekr�ca�
kluczyk w stacyjce, wi�c pasa�erowie zn�w zrywali si� do biegu.
� Nie�adnie � powiedzia� Harun.
� Zgadza si� � zadudni� mu za plecami czyj� g�os. � Ale ale ale przyznasz chyba,
�e mo�na p�kn�� ze �miechu, kiedy si� na to patrzy.
Posiadaczem tubalnego g�osu okaza� si� m�czyzna ogromnego wzrostu, z bujn�
czupryn�, kt�ra stercza�a mu prosto do g�ry jak papuzi czub. Twarz te� mia�
niezwykle w�ochat�; Harunowi ca�e to ow�osienie wyda�o si� jakie� pierzaste.
�Idiotyzm � pomy�la�. � Sk�d co� takiego mog�o mi przyj�� do g�owy? Przecie� to
jawna bzdura".
W tej samej chwili zderzy�y si� dwa ob�oczki pe�ne pasa�er�w; gdy nast�pi�a
eksplozja parasoli, kierzanek i sanda��w plecionych ze sznurka, Harun mimo woli
si� roze�mia�.
� Jeste� go�� na medal � zahucza� nieznajomy o pierzastych w�osach. �
Dostrzegasz �mieszn� stron� sytuacji! Ka�dy wypadek to zdarzenie naprawd� smutne
i okrutne, ale ale ale... Trach! Bach! �ubudu! Jak�e tu nie zachichota�. � Z
tymi s�owy olbrzym wsta� i uk�oni� si�. � Do us�ug � rzek�. � Jestem Alle,
szofer Superekspresowej Karetki Pocztowej Numer Jeden, kierunek: Dolina K.
Harun uzna�, �e te� powinien si� uk�oni�.
� A ja jestem Harun � powiedzia�.
I zaraz wpad� na pewien pomys�, doda� wi�c:
� Je�li rzeczywi�cie jest pan na moje us�ugi, wiem, jak m�g�by mi pan pom�c.
13
� To by�a tylko figura retoryczna � odpar� pan Alle. � Ale ale ale nie cofn�
s�owa! Figury retoryczne to szczwane stwory. Niekt�re kr�c�, inne s�
prostolinijne. Ale Alle jest prostolinijny, a nie pokr�tny. Czego panicz sobie
�yczy?
Raszid wiele razy opowiada� Harunowi o tym, jaka pi�kna droga wiedzie z Miasta G
do Doliny K; szlak ten wij�c si� niczym w�� mija Prze��cz H i zmierza do Tunelu
I (zwanego tak�e Tunelem J). Na poboczach le�y �nieg, a w kanionach szybuj�
bajecznie kolorowe ptaki; w miejscu, gdzie droga wy�ania si� z Tunelu (tak
przynajmniej twierdzi� Raszid), oczom podr�nika ukazuje si� najwspanialszy
widok �wiata � panorama Doliny K ze z�otymi polami, srebrnymi g�rami i Jeziorem
Nudnym po�rodku; pejza� ten rozpo�ciera si� jak czarodziejski dywan, czekaj�cy,
a� kto� zechce wzbi� si� na nim w niebo.
� Kiedy cz�owiek patrzy na ten krajobraz, pryskaj� wszelkie smutki � mawia�
Raszid. � A niewidomym w�asna �lepota musi si� chyba wtedy wydawa� tym wi�kszym
nieszcz�ciem.
Harun mia� wi�c do pana Allego nast�puj�c� pro�b�: �eby im zarezerwowa� dwa
miejsca na samym przodzie Karetki, i to na ca�� tras� do Jeziora Nudnego; i
niech jeszcze zar�czy, �e Karetka przejedzie przez Tunel I (zwany tak�e Tunelem
J) przed zachodem s�o�ca, bo inaczej ca�y pomys� spali na panewce.
� Ale ale ale � zaprotestowa� pan Alle �jest ju� p�no... Lecz widz�c, �e Harun
zaczyna mie� niewyra�n� min�, u�miechn�� si� od ucha do ucha i klasn�� w r�ce.
� Ale ale ale co z tego? � zawo�a�. � Pi�kny widok! Rozweseli� smutnego tat�!
Przed zachodem s�o�ca! �aden problem.
Kiedy Raszid wyszed� chwiejnym krokiem z budynku, w kt�rym mie�ci�y si� kasy,
stwierdzi�, �e Harun siedzi na schodkach Karetki, zarezerwowawszy najlepsze
miejsca, a silnik warczy.
Pozostali pasa�erowie, zdyszani od ci�g�ej bieganiny, spoceni i zakurzeni,
patrzyli na Haruna z zazdro�ci� i podziwem. Raszid te� by� pod wra�eniem.
� Ju� ci chyba m�wi�em, Harunie Khalifo, �e �cichap�k z ciebie. W razie czego
staniesz za dw�ch.
� Juhuu! � wrzasn�� pan Alle, porywczy jak ma�o kt�ry pracownik poczty. �
Brruummmmmm!
To powiedziawszy da� gaz do dechy.
Karetka przelecia�a jak rakieta przez bram� Dworca Autobusowego, ledwo, ledwo
mijaj�c �cian�, na kt�rej widnia� napis:
JE�LI LUBISZ P�D I ZAM�T, LEPIEJ ZARAZ SPISZ TESTAMENT.
Karetka mkn�a coraz szybciej; pasa�erowie zacz�li pohukiwa�, a niekt�rzy wr�cz
wy� z podniecenia i grozy. Pan Alle w zawrotnym tempie mija� wiosk� za
14
wiosk�. Harun spostrzeg�, �e w ka�dej wiosce na rynku czeka obok przystanku
autobusowego cz�owiek z worem pe�nym list�w i robi min� najpierw
zdezorientowan�, a potem w�ciek��, gdy Karetka mija go z rykiem silnika, nawet
nie zwalniaj�c. Ch�opiec zauwa�y� w tylnej cz�ci Karetki specjaln� przegrod�
oddzielon� od pasa�er�w siatk�; pi�trzy� si� tam stos work�w z listami,
identycznych jak te, kt�rych pilnowali m�czy�ni gniewnie potrz�saj�cy pi�ciami
na wioskowych ry-neczkach. Najwidoczniej pan Alle zapomnia� dor�czy� albo
odebra� poczt�!
� Czy nie musimy si� zatrzyma�, �eby zabra� listy? � spyta� wreszcie Harun,
pochylaj�c si� do przodu. W tej samej chwili gaw�dziarz Raszid zawo�a�:
� Czy musimy a� tak p�dzi�? Pan Alle zdo�a� jeszcze doda� gazu.
� Czy nie musimy si� zatrzyma�? � rykn�� przez rami�. � Czy musimy p�dzi�? Jedno
wam powiem, �askawi panowie: mus to �liski w�� i ju�. Ch�opiec twierdzi, �e pan
Musi Zobaczy� Pejza� Przed Zachodem S�o�ca. Mo�e tak, a mo�e nie. Znale�liby si�
tacy, co by powiedzieli, �e ch�opiec Musi Mie� Matk�. Mo�e tak, a mo�e nie. O
mnie mawiaj�, �e Alle Musi P�dzi�, ale ale ale ca�kiem mo�liwe, �e moje serce
dla pe�ni szcz�cia musi zazna� Zupe�nie Innych Podniet. O, mus to naprawd�
ptaszka-dziwaczka: pod jego naciskiem ludzie posuwaj� si� do k�amstwa.
Wszystkich on gn�bi, ale ale ale nie zawsze si� do tego przyznaj�. Hurra! �
zawo�a�, wskazuj�c palcem kierunek.
� Granica wiecznych �nieg�w! Przed nami lodowce! Krucha nawierzchnia! Wira�e!
Lawiny! CA�A NAPRZ�D!
Postanowi� najzwyczajniej w �wiecie nie odbiera� poczty z przystank�w, byle
tylko dotrzyma� s�owa danego Harunowi.
� �aden problem � krzykn�� rado�nie. � I tak wszyscy wci�� dostaj� cudze listy w
tym kraju, w kt�rym jest a� za wiele miejscowo�ci, a nie do�� nazw.
Karetka wjecha�a w G�ry M, ze straszliwym piskiem opon bior�c przera�aj�ce
wira�e. Pakunki przywi�zane do baga�nika na dachu szamota�y si� niepokoj�co.
Pasa�erowie (kt�rzy wygl�dali ju� teraz identycznie, bo wszyscy ociekali rzadkim
b�otem z kurzu i w�asnego potu) zacz�li sarka�.
� Moja torba! � wrzasn�a jaka� kobieta, ca�a ub�ocona. � Ty w�ciek�y bawole!
Wariacie bez pi�tej klepki! Przesta� tak p�dzi�, bo m�j baga� poleci prosto do
Kr�lestwa Niebieskiego!
� My sami tam polecimy, pani szanowna � rzek� ostrym tonem jaki� m�czyzna, te�
ca�y umazany b�ockiem. � Wi�c prosz� nam nie zawraca� g�owy swoimi osobistymi
drobiazgami.
Jeszcze inny pomazaniec przerwa� mu gniewnie:
� No; no, licz si� pan ze s�owami! �on� mi pan zniewa�a! Do rozmowy w��czy�a si�
druga kobieta:
15
� No i co z tego? Przecie� ona ju� od godziny wrzeszczy mojemu m�owi prosto w
ucho, wi�c czemu nie mia�by zg�osi� zastrze�e�? Patrzcie j�, chud� flej�! Czy to
kobieta, czy ub�ocony patyk?
� Widzicie, jaki ostry zakr�t? � �piewnie zawo�a� pan Alle. � Dwa tygodnie temu
zdarzy�a si� tu wielka kraksa. Autokar run�� w rozpadlin�, pasa�erowie trupy co
do jednego, minimum sze��dziesi�t-siedemdziesi�t dusz. Bo�e! Jakie to smutne!
Przystan�, je�li macie pa�stwo ochot� zrobi� zdj�cia.
� Tak, post�j, post�j! � zacz�li b�aga� pasa�erowie (chcieli, �eby zwolni� pod
jakimkolwiek pretekstem), ale pan Alle tylko doda� gazu.
� Za p�no! � zajod�owa� rado�nie. � Dawno min�li�my miejsce katastrofy. Musicie
szybciej si� decydowa�, je�li mam spe�nia� wasze �yczenia.
�Znowu wszystko przeze mnie � pomy�la� Harun. � Je�li Karetka si� rozbije, a my
roztrzaskamy si� w drobny mak albo usma�ymy w p�on�cym wraku jak frytki, zn�w
b�dzie moja wina".
Wjechali ju� na dobre w G�ry M; Harun by� pewien, �e im wy�ej si� wznosz�, tym
bardziej Karetka przyspiesza. Znale�li si� na takiej wysoko�ci, �e w kanionach
pod nimi wida� by�o chmury, zbocza g�r pokrywa� grub� warstw� brudny �nieg, a
pasa�erowie dygotali z zimna. W Karetce rozbrzmiewa�o jedno wielkie szcz�kanie
z�bami. Wszyscy zamilkli ze strachu i z zimna, i nawet pan Alle tak si�
skoncentrowa� na prowadzeniu wozu z szale�cz� pr�dko�ci�, �e przesta�
wykrzykiwa� �Juhuu!" i wskazywa� miejsca szczeg�lnie makabrycznych kraks.
Harun mia� wra�enie, �e wszyscy razem dryfuj� po morzu ciszy, �e to w�a�nie jej
fala wznosi ich coraz wy�ej, a� ku szczytom g�r. Zasch�o mu w ustach, j�zyk
zesztywnia� i pokry� si� niemi�ym nalotem. Raszidowi te� mow� odj�o: nie by� w
stanie nawet zakraka�. �Lada chwila � my�la� Harun, �wiadom, �e reszcie
pasa�er�w na pewno przychodz� do g��w bardzo podobne my�li � znikn� jak s�owo
starte g�bk� z tablicy: jedno ma�ni�cie i raz na zawsze b�dzie po mnie".
I wtedy zobaczy� chmur�.
Karetka p�dzi�a wzd�u� w�skiego kanionu. Dalej droga ostro skr�ca�a w prawo:
wydawa�o si�, �e teraz ju� na pewno run� w przepa��. Przydro�ne tablice
sygnalizowa�y szczeg�lne niebezpiecze�stwo � z surowo�ci�, kt�ra wyklucza�a
rymy. GO� JAK WSZYSCY DIABLI I NIECH CI� PORW�� g�osi� jeden z napis�w. JED� JAK
ZA POGRZEBEM, BO INACZEJ TRAFISZ NA W�ASNY � brzmia� s�siedni. Wtem g�sta chmura
prze�wietlona migotliwymi, niebywa�ymi barwami, chmura prosto ze snu, a mo�e z
koszmaru, wyskoczy�a z kanionu i klapn�a na drog�. Uderzyli w ni�, bior�c
zakr�t; w ciemno�ciach, kt�re nagle zapad�y, Harun us�ysza�, �e Alle z ca�ej
si�y naciska na hamulec.
16
Zn�w wybuch� zgie�k: wrzaski, pisk opon. �No w�a�nie" � pomy�la� Harun, lecz
nagle wychyn�li z chmury i znale�li si� gdzie�, gdzie zewsz�d otacza�y ich
g�adkie, ob�e �ciany, a u sklepienia �wieci�y rz�dy ��tych lamp.
� Tunel! � obwie�ci� pan Alle. � Na drugim ko�cu Dolina K. Za godzin� zach�d
s�o�ca. W tunelu sp�dzimy raptem kilka minut. Za chwil� Widok. M�wi�em: �aden
problem.
Kiedy wyjechali z Tunelu I, pan Alle zatrzyma� Karetk�, �eby wszyscy mogli si�
napatrze� do syta, jak nad Dolin� K zachodzi s�o�ce, zalewaj�c swym �wiat�em
z�ote pola (w rzeczywisto�ci poro�ni�te szafranem), srebrne g�ry (pokryte po
prostu l�ni�cym, nieskazitelnym �niegiem) i Jezioro Nudne (do kt�rego ta nazwa
wcale nie pasowa�a). Raszid Khalifa przytuli� Haruna i powiedzia�:
� Dzi�kuj� ci, synku, �e mi za�atwi�e� t� przeja�d�k�, ale prawd� m�wi�c przez
chwil� my�la�em, �e sami jeste�my za�atwieni raz na zawsze, sko�czeni, finito,
khattam-shud.
� Khattam-Shud � powt�rzy� Harun, marszcz�c brwi. � Co to by�a za historia,
kt�r� kiedy� opowiada�e�... ?
Raszid przem�wi� takim tonem, jakby sobie przypomina� bardzo stary sen.
� Khattam-Shud � rzek� poma�u � to Wr�g Numer Jeden wszelkich Opowie�ci i w
og�le J�zyka. Ksi��� Milczenia i Nienawistnik Mowy. A poniewa� wszystko ma sw�j
kres, poniewa� ko�cz� si� sny, opowie�ci i nawet samo �ycie te� si� kiedy�
sko�czy, u kresu zawsze wymieniamy jego imi�. �To ju� koniec", m�wimy. �Ju� po
wszystkim. Khattam-Shud. Kres".
� Ledwo troch� poby�e� w tych stronach, a ju� wracasz do formy � zauwa�y� Harun.
� Jako� nie kraczesz. Poma�u ci si� przypominaj� te twoje ob��dne historyjki.
Pan Alle zje�d�a� w dolin� wolno, z najwy�sz� ostro�no�ci�.
� Ale ale ale przecie� ju� nie musimy p�dzi�, skoro spe�ni�em obietnic� �
wyja�ni� dr��cym i ub�oconym pasa�erom, a oni zacz�li w�ciekle �ypa� na Haruna i
Raszida.
Zmierzcha�o ju�, kiedy min�li tablic�, na kt�rej niegdy� widnia� napis WITAJCIE
W DOLINIE K, ale kto� j�pobazgra� ko�lawymi literami i teraz obwieszcza�a:
WITAJCIE W DOLINIE KOSH-MAR.
� Co to takiego Kosh-mar? � zainteresowa� si� Harun.
� Nagryzmoli� to jaki� odszczepieniec � rzek� pan Alle wzruszaj�c ramionami. �
Jak si� by� mo�e przekonacie, nie wszyscy w Dolinie K s� szcz�liwi.
� To s�owo pochodzi ze staro�ytnego j�zyka franj, kt�rym ju� si� w tych stronach
nie m�wi � wyja�ni� Raszid. � W dawnych czasach dolina ta, dzi�
17
zwana po prostu K, nosi�a inne nazwy. Jedna z nich, je�li mnie pami�� nie myli,
brzmia�a �Kache-Mer", a inna w�a�nie �Kosh-mar".
� Czy te nazwy co� znacz�? � spyta� Harun.
� Ka�da nazwa co� znaczy � odpar� Raszid. � Niech no pomy�l�. Owszem. �Kache-
Mer" mo�na przet�umaczy� jako �miejsce, w kt�rym ukry�o si� morze", ale �Kosh-
mar" to troch� brzydsze s�owo.
� No m�w � nastawa� Harun. � Nie mo�esz tak zako�czy�.
� W dawnym j�zyku � przyzna� Raszid � znaczy�o �zmora".
By�o ju� ciemno, kiedy Karetka zajecha�a na Dworzec Autobusowy w K. Harun
podzi�kowa� panu Allemu i po�egna� si� z nim.
� Ale ale ale my si� jeszcze zobaczymy, bo przecie� odwioz� was z powrotem �
odpar� szofer. � Zatrzymam dla was te najlepsze miejsca, nie ma sprawy. Macie u
mnie podwod�. Na pewno nie zawiod�. W drog�! Brrrrummmm! �aden problem.
Harun si� ba�, �e i tym razem Raszidowi wyjd� na spotkanie jacy� krzykacze, ale
K by�o prowincjonaln� mie�cin�, a wie�� o beznadziejnym popisie gaw�dziarza w
Mie�cie G przenosi�a si� z miejsca na miejsce wolniej ni� Karetka pana Allego.
Powita� ich wi�c Szef we w�asnej osobie, Cz�owiek Numer Jeden w partii rz�dz�cej
dolin�, a zarazem Kandydat w nadchodz�cych wyborach, kt�rego spraw� Raszid
zgodzi� si� poprze� swym wyst�pem. Szef mia� twarz tak l�ni�c� i g�adk�, a bia��
koszul� o sportowym kroju i tego� koloru spodnie tak wykrochmalone i w og�le
nienaganne, �e niechlujny w�sik rosn�cy k�pkami nad jego g�rn� warg� wygl�da�
jak po�yczony: za bardzo by� tandetny, �eby m�g� pasowa� do takiego wymuskanego
jegomo�cia.
Wymuskany jegomo�� powita� Raszida u�miechem gwiazdora filmowego, ale tak
fa�szywym, �e Harun poczu� si� po prostu obrzydliwie.
� Czcigodny panie � powiedzia� Kandydat. � Wielki to dla nas zaszczyt. Do
naszego miasta zawita�a legendarna posta�.
Harun pomy�la�, �e je�li Raszid zrobi w Dolinie K tak� sam� klap� jak w Mie�cie
G, to wymuskany jegomo�� od razu inaczej za�piewa. Ale Raszidowi pochlebstwo
sprawi�o wyra�n� przyjemno��, a ch�opiec chwilowo got�w by� znie�� wszystko, co
ojcu poprawia�o humor...
� Moje nazwisko Lecz � rzek� jegomo��.
� To prawie tak jak Pocztylion z Karetki! � wykrzykn�� Harun, a wymuskany
jegomo�� o szmat�awym w�siku ze zgroz� wzni�s� r�ce do g�ry.
� Wcale nie jak Pocztylion � zaskrzecza�. � Na m�k� Moj�esza! Wiesz chocia�, do
kogo m�wisz? Czyja wygl�dam jak szofer autokaru?
18
� No, bardzo przepraszam � zacz�� Harun, ale pan Lecz ju� odchodzi�, zadar�szy
nos do g�ry.
� Czcigodny pan Raszid zechce si� uda� nad jezioro � zakomenderowa�, spogl�daj�c
przez rami�. � Tragarze zanios� pa�ski baga�.
Podczas pi�ciominutowego spaceru nad Jezioro Nudne ch�opiec czu� si� mocno
nieswojo. Pana Lecz� i jego �wit� (do kt�rej od niedawna nale�eli te� Raszid i
Harun) stale otacza�o dok�adnie stu jeden �o�nierzy uzbrojonych po z�by;
nieliczni szarzy obywatele, kt�rych Harun zauwa�y� na ulicy, mieli wybitnie
nieprzyjazne miny. �Co� z�ego unosi si� nad tym miastem" � pomy�la� ch�opiec.
Kto mieszka w smutnym mie�cie, ten umie pozna� niedol�, kiedy j� spotka na swej
drodze. Potrafi wyczu� jej wo�, gdy noc� rzedn� spaliny ci�ar�wek i inne
wyziewy, a w �wietle ksi�yca wszystko wyra�niej wida�. Raszid przyjecha� do
Doliny K, bo pami�ta� j� jako najrado�niejsze ze znanych sobie miejsc, by�o
jednak jasne, �e do niej tak�e trafi�o g�rskimi drogami nieszcz�cie. �Jak�
popularno�ci� mo�e si� tu cieszy� ten ca�y Lecz, je�li potrzebuje a� takiej
obstawy?"
� pomy�la� Harun. Chcia� szepn�� Raszidowi na ucho, �e wymuskany jegomo�� z
omsza�� warg� mo�e wcale nie zas�uguje na poparcie w kampanii wyborczej, ale
ci�gle kr�cili si� ko�o nich �o�nierze. A potem orszak stan�� nad jeziorem.
Czeka�a tam ��d� w kszta�cie �ab�dzia.
� Ofiarowujemy dostojnemu panu Raszidowi, co tylko mamy najlepszego
� �piewnie zawo�a� pan Lecz, nad�ty bufon. � Przez dzisiejsz� noc b�d� mia�
zaszczyt go�cie pana na najbardziej luksusowej barce, jaka p�ywa po tym
jeziorze. Mam nadziej�, �e nie oka�e si� zbyt skromna dla takiej znakomito�ci.
Harun uprzytomni� sobie, �e pozornie uprzejmy ton gospodarza jest w istocie
obel�ywy. Czemu Raszid to znosi? Mocno rozdra�niony ch�opiec wgramoli� si� do
�odzi w kszta�cie �ab�dzia. Za�oga w wojskowych mundurach zacz�a wios�owa�.
Harun spojrza� w to� Jeziora Nudnego. W wodzie wida� by�o ca�e mn�stwo dziwnych
pr�d�w, splataj�cych si� w zawi�e wzory. W pewnej chwili ��d� min�a co�, co
przypomina�o dywan unosz�cy si� na powierzchni wody.
� P�ywaj�cy Ogr�d � obja�ni� Raszid. � Z korzeni lotosu splata si� kobierzec i
mo�na na nim hodowa� warzywa, cho�by i po�rodku jeziora.
W g�osie Raszida zn�w pobrzmiewa�a melancholijna nuta, wi�c Harun szepn��:
� Nie b�d� taki smutny.
� Smutny? Zmartwiony? � zaskowycza� D�ty Lecz. � Ale� czcigodny pan Raszid nie
jest chyba niezadowolony z przyj�cia, jakie mu zgotowa�em?
Gaw�dziarz Raszid nigdy nie umia� zmy�la� historyjek o samym sobie, powiedzia�
zatem:
� Nic podobnego, zapewniam pana. To sprawa sercowa.
19
�Po co mu o tym m�wisz?" � pomy�la� rozw�cieczony Harun, ale Nad�tego Lecz�
wyznanie to wprawi�o w szczery zachwyt.
� Te� mi zmartwienie, niebywa�y panie Raszidzie! � zawo�a� bez odrobiny taktu. �
Odp�yn�a w sin� dal, ale w morzu s� ca�e mnusta ryb.
�Mnusta ryb?" � pomy�la� Harun, ogarni�ty furi�. Jakie znowu �mnusta"? I
dlaczego w�a�nie ryb? Czy�by jego matka mia�a by� pompilem? Czy koniecznie
trzeba j� por�wnywa� do ponuryby albo rekina? Leczowi nale�y si� od Raszida
fanga w ten zarozumia�y nochal!
Gaw�dziarz zanurzy� d�o� w falach Jeziora Nudnego i patrzy� z roztargnieniem,
jak pr�d omywa mu palce.
� Ach � westchn��. � D�ug� trzeba odby� podr�, nim si� znajdzie Rajsk� Ryb�.
Jak gdyby w odpowiedzi na te s�owa raptem zmieni�a si� pogoda. Powia� gor�cy
wiatr, a nad powierzchni� wody zacz�� sun�� w ich stron� tuman mg�y. Przestali
cokolwiek widzie�.
�Mniejsza o Rajsk� Ryb� � pomy�la� Harun. � Na razie nie mog� znale�� nawet
czubka w�asnego nosa".
Rozdzia� 3. Jezioro Nudne
Harun ju� wcze�niej wyczu� w nocnym powietrzu zapach niedoli, a ta
niespodziewana mg�a wr�cz cuchn�a smutkiem i ponuractwem. �Szkoda, �e nie
zostali�my w domu � pomy�la�. � Nos�w spuszczonych na kwint� mamy w naszym
mie�cie pod dostatkiem".
� Feee! � zabrzmia� w zielono��tej mgle okrzyk Raszida Khalify. � Kto to tak
przykadzi�? No, przyzna� mi si� zaraz.
� To mg�a � wyja�ni� Harun. � Tuman Nieszcz�cia. Tu jednak natychmiast rozleg�
si� g�os D�tego Lecz�:
� �askawco, ch�opak najwidoczniej usi�uje zmy�leniem pokry� to, �e sam
nasmrodzi�. Jest jak mieszka�cy tej g�upiej doliny, kt�rzy szalej� za wszystkim,
co wyssane z palca. Czeg� ja nie musz� znosi�! Wrogowie najmuj� tandecia-rzy,
�eby k�adli ludowi w uszy historie stawiaj�ce mnie w niekorzystnym �wietle, a
nie�wiadomy lud chciwie je ch�onie. W�a�nie dlatego zwr�ci�em si� do wymownego
pana Raszida. Opowie pan radosne, pochwalne historie, a lud uwierzy panu i
uszcz�liwiony odda na mnie g�osy.
Zaledwie Lecz wym�wi� te s�owa, nad Jeziorem powia� gor�cy wicher. Mg�a si�
rozpierzch�a, ale teraz z kolei wiatr pali� twarze podr�nych, a tafl� wody
marszczy�y szalone fale.
� To jezioro ani troch� nie jest Nudne � krzykn�� Harun. � Jest wr�cz Porywcze!
Ledwie ch�opiec sko�czy� zdanie, otworzy�a mu si� klapka w g�owie.
� Widocznie trafili�my do Kapry�nej Krainy! � zawo�a�.
Legenda o Kapry�nej Krainie nale�a�a do ulubionych gaw�d Raszida Khalify.
Opowiada� w niej o zaczarowanym kraju, kt�ry ci�gle si� zmienia� wedle humoru
mieszka�c�w. W Kapry�nej Krainie s�o�ce mog�o �wieci� przez ca�� noc � pod
warunkiem, �e dostatecznie wiele os�b ogarn�� pogodny nastr�j � i �wieci�o tak,
p�ki nieko�cz�cy si� skwar nie zacz�� ludziom dzia�a� na nerwy; wtedy z kolei
zapada�a noc-z�o�nica pe�na pomruk�w i niesnasek, kt�rej g�stym powietrzem nie
spos�b by�o oddycha�. Kiedy ludzie wpadali w gniew, ziemia dr�a�a; kiedy mieli
21
m�tlik w g�owach i ogarnia�o ich zw�tpienie, Kapry�nej Krainie te� wszystko si�
pl�ta�o: kontury budynk�w, latar� i samochod�w rozmywa�y si� jak na obrazie,
kiedy pu�ci farba; w takich chwilach trudno by�o si� po�apa�, gdzie ko�czy si�
jedna rzecz, a zaczyna nast�pna...
� Zgad�em? � spyta� Harun ojca. � Czy to o tej okolicy kiedy� opowiada�e�?
Wszystko si� zgadza�o: Raszid by� smutny, wi�c ��d� o �ab�dzich kszta�tach
spowi� Tuman Nieszcz�cia; D�ty Lecz tak si� nadyma� i podpala�, �e naturaln�
kolej� rzeczy sprowadzi� gor�cy wiatr!
� Harunie, Kapry�na Kraina to tylko taka sobie bajeczka � odpar� Raszid. � A ta
tutaj okolica istnieje naprawd�.
S�ysz�c, �e ojciec m�wi: �taka sobie bajeczka", Harun poj��, jak bardzo
przygn�biony musi by� Mistrz Wodolejstwa, bo tylko g��boka rozpacz mog�a mu
podsun�� te straszliwe s�owa.
Tymczasem Raszid spiera� si� z D�tym Leczem.
� Nie chce pan chyba, �ebym opowiada� same lukrowane historyjki? � oburza� si�.
� Nie ka�da dobra gaw�da musi zaraz by� s�odka. Ludzie potrafi�, si� zachwyca�
najbardziej �zawymi opowie�ciami, je�li tylko widz� w nich pi�kno.
D�ty Lecz wpad� we w�ciek�o��.
� Bzdura, bzdura! � zaskrzecza�. � Warunki umowy s� jasne! B�dzie pan wi�c
�askaw wyst�pi� z pogodnymi legendami. Niepotrzebne mi te pa�skie pogrzebowe
sagi! Lepiej b�d� pan wes�, bo nie potrz�sn� kies�!
Gor�cy wicher natychmiast powia� ze zdwojon� moc�, a gdy Raszid umilk� i podda�
si� przygn�bieniu, nad powierzchni� Jeziora pomkn�a ku nim przesycona odorem
szamba zielono��ta mg�a; woda, jeszcze bardziej wzburzona ni� dotychczas,
chlusta�a przez burt� �odzi w kszta�cie �ab�dzia, kt�ra ko�ysa�a si�
niepokoj�co, jakby udzieli�a jej si� furia Lecz� (a tak�e, prawd� m�wi�c, gniew
Haruna, coraz bardziej rozz�oszczonego zachowaniem gospodarza).
Mg�a po raz drugi spowi�a ��d� i Harun znowu przesta� cokolwiek widzie�. S�ysza�
tylko, �e za�oga wpad�a w panik�:
� O! O! Idziemy na dno! � pokrzykiwali umundurowani wio�larze, a w�r�d ich
zawodze� rozlega�y si� w�ciek�e skrzeki D�tego Lecz�, kt�ry najwidoczniej uzna�
warunki atmosferyczne za osobist� zniewag�; im za� wi�cej by�o tych skrzek�w i
skamla�, tym mocniej burzy�y si� fale, a wiatr przybiera� na sile i stawa� si�
coraz gor�tszy. We mgle przetacza�y si� grzmoty i migota�y b�yskawice,
stwarzaj�c niesamowite neonowe efekty.
Harun uzna�, �e jedyna rada to zastosowa� w praktyce teori� Kapry�nej Krainy.
� Dobra � krzykn�� prosto w tuman mg�y. � S�uchajcie. Powiem wam bardzo wa�n�
rzecz. No, przesta�cie gada�. Ani s�owa. Zapiecz�towa� usta. Ma by� cicho jak na
cmentarzu. Licz� do trzech: raz, dwa, trzy.
22
Nowy, w�adczy ton w jego g�osie, b�d�cy dla niego samego nie mniejszym
zaskoczeniem ni� dla pozosta�ych, sprawi�, �e bez szemrania pos�uchali go
wio�larze, a nawet Lecz. Natychmiast ucich� parz�cy wiatr, usta�y grzmoty i
b�yskawice. Harun �wiadomym wysi�kiem woli zapanowa� nad z�o�ci�, kt�r� budzi� w
nim D�ty Lecz, a gdy och�on��, fale od razu si� uspokoi�y. Wci�� jednak wisia�a
w powietrzu smrodliwa mg�a.
� Prosz� ci� tylko o jedno � zawo�a� Harun do ojca. � Zr�b dla mnie jedn� jedyn�
rzecz. Pomy�l o najszcz�liwszej chwili, jak� pami�tasz. Przypomnij sobie
panoram� Doliny K, kt�r� zobaczyli�my po wyje�dzie z Tunelu I. Przypomnij sobie
sw�j �lub. No, prosz� ci�.
Po paru chwilach zas�ona cuchn�cej mg�y rozdar�a si� na strz�py niczym stara
koszula i rozwia�a w ch�odzie nocnej bryzy. Na wody Jeziora zn�w pad�o �wiat�o
ksi�yca.
� A widzisz? � rzek� Harun do ojca. � Jednak nie by�a to tylko taka sobie
bajeczka.
Raszid z zachwytu a� si� g�o�no roze�mia�.
� W trudnych momentach dobrze jest mie� pod r�k� kogo� takiego jak ty, Harunie
Khalifo � powiedzia�, z namaszczeniem kiwaj�c g�ow�. � Chyl� czo�o. Daleko
zaw�drujesz.
� Naiwny pan Raszid � zawo�a� D�ty Lecz � nie uwierzy� chyba w te czary-mary,
kt�re ch�opak wyczynia�? Zwariowana pogoda sama przysz�a i sama posz�a. Wi�cej
ani s�owa.
Harun zachowa� dla siebie uczucia, kt�re budzi� w nim pan Lecz. I tak swoje
wiedzia�: skoro prawdziwy �wiat jest pe�en czar�w, to nie ma powodu, �eby �wiaty
wyczarowane nie by�y prawdziwe.
Barka nazywa�a si� �Noc tysi�c druga", bo � jak stwierdzi� che�pliwie pan Lecz �
�nawet w Ba�niach z tysi�ca i jednej nocy nie znalaz�by si� podobny cud". Jej
okna mia�y kontury ba�niowych ptak�w, ryb i zwierz�t: by� tam Ptak Rok od
Sindbada �eglarza, Wieloryb Co Po�yka Ludzi, Smok Zion�cy Ogniem i tym podobne
stwory. Z okien bi�y potoki �wiat�a, wi�c ju� z daleka wida� by�o te
fantastyczne bestie, jak gdyby pa�a�y one w ciemno�ciach w�asnym blaskiem.
Harun w �lad za Raszidem i panem Leczem wszed� po drabinie na drewnian� werand�
o kunsztownie rze�bionych balustradach, a z niej do hallu pe�nego kryszta�owych
�yrandoli, foteli wielkich jak trony, wy�cie�anych poduszkami suto haftowanymi
brokatem, orzechowych sto��w rze�bionych w kszta�t drzew o p�askich koronach, w
kt�rych kry�y si� male�kie ptaszki oraz istotki podobne do skrzydlatych dzieci,
czyli oczywi�cie elfy. Wzd�u� �cian sta�y rega�y, a na nich rz�dy ksi�g
23
oprawnych w sk�r�, te jednak w wi�kszo�ci okaza�y si� makietami zas�aniaj�cymi
ju� to barek, ju� to schowek na szczotki. Ale na jednej z p�ek trzymano
prawdziwe ksi��ki w niezrozumia�ym dla Haruna j�zyku, ilustrowane
najdziwniejszymi obrazkami, jakie ch�opiec w �yciu widzia�.
� Nasz oczytany pan Raszid � powiedzia� Lecz � ze wzgl�d�w profesjonalnych na
pewno si� zainteresuje t� kolekcj�. Ma pan tu gwoli przyjemno�ci i nauki pe�en
zbi�r legend znanych jako Ocean Strug Opowie�ci. Je�li panu kiedy� zabraknie
materia�u, znajdzie go pan tu pod dostatkiem.
� Zabraknie? Co te� pan wygaduje? � dzikim tonem spyta� Raszid, kt�rego ogarn��
raptowny l�k, �e Lecz od dawna wie o straszliwych wydarzeniach w Mie�cie G. Ale
gospodarz poklepa� go po ramieniu.
� Pan Raszid taki dra�liwy! � rzek�. � To by� tylko frywolny �arcik, chmurka,
kt�r� zdmuchnie pierwszy lepszy zefirek. Oczywi�cie z pe�nym zaufaniem
oczekujemy pa�skiego popisu.
Ale Raszid ju� znowu dosta� chandry. Pora by�a ko�czy� ten dzie�.
Kilku umundurowanych marynarzy zaprowadzi�o obu przybysz�w na pokoje, ociekaj�ce
jeszcze wi�kszym przepychem ni� hali. Dok�adnie po�rodku sypialni Raszida sta�
ogromnych rozmiar�w malowany paw z drewna. Gdy marynarze zdj�li mu grzbiet,
wymownie przy tym gestykuluj�c, wewn�trz ukaza�o si� wygodne �o�e. Harunowi
przydzielono s�siedni pok�j, a w nim ��wia r�wnie wielkiego jak paw; ��w tak�e
okaza� si� ��kiem, kiedy za�oganci zdj�li mu skorup�. Ch�opiec troch� dziwnie
si� czu� na my�l, �e ma spa� w ��wiu, kt�rego dopiero co pozbawiono skorupy,
ale przypomnia� sobie zasady dobrego wychowania i rzek�:
� Dzi�kuj�, bardzo przyjemna sypialnia.
� Bardzo przyjemna? � zahucza� D�ty Lecz, staj�c w progu. � Nieobyty m�okosie,
znajdujesz si� na pok�adzie �Nocy tysi�c drugiej"! �Bardzo przyjemna" to
zupe�nie chybione okre�lenie! Powiedz przynajmniej, �e wszystko jest super-
ekstra, wiaryniegodne i w og�le fantastykni�te.
Raszid pos�a� Harunowi spojrzenie maj�ce znaczy�: �Powinni�my byli wrzuci� tego
faceta do jeziora, kiedy si� nadarzy�a okazja", i przerywaj�c skrzeki Lecz�
powiedzia�:
� Jak s�usznie zauwa�y� Harun, jest tu bardzo przyjemnie. A teraz p�jdziemy
spa�. Dobranoc.
D�ty Lecz ruszy� na sztywnych nogach do �odzi w kszta�cie �ab�dzia, wielce
ura�ony.
� Kto ma z�y gust � paln�� na po�egnanie � nie wie, co heban, co chrust. Jutro
przyjdzie kolej na niewdzi�cznego pana Raszida. Zobaczymy, czy publiczno�� uzna,
�e jest pan �bardzo przyjemny".
24
Harun nie m�g� zasn��. W ulubionej koszuli nocnej (czerwonej w fioletowe �aty)
le�a� na grzbiecie ��wia, przewracaj�c si� z boku na bok, a gdy wreszcie