8266

Szczegóły
Tytuł 8266
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8266 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8266 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8266 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Salman Rushdie Harun I Morze Opowie�ci SPIS TRE�CI SPIS TRE�CI......................... 2 1 Mistrz Wodolejstwa...................... 4 2 Karetka pocztowa....................... 12 3 Jezioro Nudne........................ 21 4 Je�li i Alle.......................... 30 5 O Gupcach i Chupwalach.................... 39 6 Opowie�� szpiega....................... 48 7 Pasmo Zmierzchu....................... 57 8 Cieni�ci Wojownicy...................... 66 9 Czarny statek......................... 75 10 �yczenie Haruna....................... 83 11 Ksi�niczka Batcheat...................... 94 12 Sprawka Suma?........................ 104 To i owo o r�nych s�owach................... 114 Zembla, Xanadu, Bergamoty, Zenda Abrakadabra! Ka�dy zi�ci� si� sen da. Fajnie jest ba� si� przy ba�niach, legendach, Ale gdy to czytasz, ojciec tw�j zg��bia Rzeki, morza, noce bez dna. Dedykacja dla synka Zafara. Rozdzia� 1. Mistrz Wodolejstwa By�o sobie raz w kraju Alifbaj smutne miasto, najsmutniejsze z miast � tak katastrofalnie smutne, �e zapomnia�o nawet w�asnej nazwy. Sta�o nad sm�tnym morzem, w kt�rym ca�ymi stadami p�ywa�y ponuryby o tak �a�osnym smaku, �e ludziom po ich zjedzeniu odbija�o si� melancholi�, chocia� niebo by�o b��kitne. Na p�noc od smutnego miasta wznosi�y si� pot�ne fabryki, w nich za� (jak niesie wie��) produkowano smutek (tak, tak!), a potem w specjalnych opakowaniach rozsy�ano go po ca�ym �wiecie, kt�ry smutku wida� nigdy nie mia� do��. Czarny dym wylewa� si� kominami fabryk i jak z�a nowina zawisa� nad miastem. W g��bi miasta, za star� dzielnic� ruder przypominaj�cych z�amane serca, mieszka� szcz�liwy m�okos imieniem Harun, jedyny syn Raszida Khalify � gaw�dziarza s�yn�cego w owej nieszcz�snej metropolii z pogody ducha; nieko�cz�cy si� potok jego bujd, bajd i banialuk zyska� mu nie jeden, lecz dwa przydomki. Dla wielbicieli by� Raszidem � Oceanem Pomys��w, tak pe�nym radosnych opowie�ci, jak morze pe�ne jest ponuryb; zazdro�ni rywale nazywali go Mistrzem Wodolejstwa. Dla �ony Sorai by� przez wiele lat najbardziej kochaj�cym m�em, jakiego mo�na sobie wymarzy�, tote� Harun wyrasta� w domu, w kt�rym nie wiedziano, co to niedola i zmarszczone brwi, za to cz�sto rozbrzmiewa� �miech ojca i s�odki g�os roz�piewanej matki. Potem jednak co� si� popsu�o. (Mo�e to smutek ci���cy nad miastem w ko�cu si� zakrad� przez okna). Pewnego dnia Soraja przerwa�a piosenk� w p� zdania, jakby kto� nagle przekr�ci� wy��cznik, a Harun odgad�, �e co� z�ego wisi w powietrzu. Lecz ani si� domy�la�, jak wielkie go czeka zmartwienie. Raszid Khalifa, zaprz�tni�ty wymy�laniem i opowiadaniem historyjek, nawet nie zauwa�y�, �e Soraja ju� nie �piewa, i pewnie przez to pogorszy� spraw�. Ale by� przecie� taki zaj�ty, wr�cz rozchwytywany � on, Ocean Pomys��w, s�ynny Mistrz Wodolejstwa. Ci�gle mia� pr�by albo wyst�py i w sumie tyle czasu sp�dza� na scenie, �e w ko�cu przesta� si� orientowa�, co si� dzieje pod jego w�asnym dachem. Obje�d�a� miasto i ca�y kraj, opowiadaj�c rozmaite historie, a tymczasem Soraja siedzia�a w domu, coraz bardziej chmurna, wzburzona, gotowa zagrzmie�. Harun je�dzi� z ojcem, gdy tylko m�g�, bo ojciec bezsprzecznie by� czarodziejem. Potrafi� wdrapa� si� na byle jak sklecon� estradk� w �lepym zau�ku, w kt�rym t�um obdartych dzieci i bezz�bnych dziadk�w siedzia� w kucki na go�ej ziemi; a gdy ju� si� zdrowo rozp�dzi�, liczne w tym mie�cie bezpa�skie krowy przystawa�y i strzyg�y uszami, ma�py siedz�ce na dachach dom�w jazgota�y z aprobat�, a papugi w koronach drzew na�ladowa�y jego g�os. Harun w my�lach cz�sto nazywa� ojca �onglerem, bo ka�da jego opowie�� sk�ada�a si� z ca�ej masy w�tk�w, kt�rymi Raszid �onglowa�, a� od ich wirowania s�uchaczom kr�ci�o si� w g�owach, a nigdy si� przy tym nie myli�. Sk�d bra�y si� te wszystkie historie? Wygl�da�o na to, �e Raszidowi do�� jest rozchyli� w u�miechu mi�siste, czerwone usta i wnet sama z nich wyskakuje nowiute�ka legenda, zaopatrzona w pe�en zestaw czar�w, w�tk�w mi�osnych, ksi�niczek, niegodziwych stryj�w, t�ustych ciotek, w�satych gangster�w w spodniach w ��t� krat�, niebywa�ych plener�w, tch�rzy, bohater�w, potyczek, a wszystko to okraszone jest p�tuzinem chwytliwych, �atwo wpadaj�cych w ucho melodii. �Ka�da rzecz ma gdzie� swoje �r�d�o � my�la� Harun � wi�c i te jego historyjki nie mog� bra� si� tak ca�kiem z powietrza... ?" Lecz ilekro� zadawa� ojcu to najwa�niejsze pytanie, Mistrz Wodolejstwa mru�y� oczy (nieco wy�upiaste, co tu kry�), klepa� si� po obwis�ym brzuchu, wtyka� sobie w usta kciuk i wydawa� �mieszne odg�osy, jakby co� pi�: gul-gul-gul... Harun nie cierpia� tych przedstawie�. � Nie, serio � nalega�. � Powiedz, sk�d je bierzesz? Raszid zagadkowo rusza� brwiami, a palcami wyczynia� w powietrzu j�dzowate gesty. � Z wielkiego Morza Opowie�ci � m�wi�. � Kiedy si� napij� ciep�ej Wody Opowie�ci, mam pe�no pary. Haruna okropnie z�o�ci�a ta odpowied�. � No to gdzie trzymasz ten sw�j ukrop? � spyta� chytrze za kt�rym� razem. � Mo�e w termoforach, co? Nigdy jako� nie widzia�em u nas w domu termoforu. � Czerpi� t� wod� z niewidzialnego Kranu, kt�ry zainstalowa� jeden z Wodnych D�inn�w � nie mrugn�wszy okiem odpar� Raszid. � �eby mie� takie urz�dzenie, trzeba wykupi� abonament. � A jak si� wykupuje abonament? � Ooo! � rzek� Mistrz Wodolejstwa. � To Sprawa Przez Sw� Zawi�o�� Niewyt�umaczalna. � Wodnego D�inna te� zreszt� nigdy w �yciu nie widzia�em � powiedzia� naburmuszony Harun. Raszid wzruszy� ramionami. � Nigdy nie widzia�e� mleczarza, bo za d�ugo sypiasz � odpar�. � Ale mleko pijesz bez opor�w. B�d� wi�c �askaw nie zawraca� mi g�owy tymi swoimi �ale", �je�li", i ciesz si�, �e w og�le mam co opowiada�, a ty masz czego s�ucha�. I na tym rozmowa si� sko�czy�a. Ale pewnego dnia Harun zada� o jedno pytanie za du�o i wtedy rozp�ta�o si� istne piek�o. Khalifowie mieszkali na parterze w betonowym domku o r�owych �cianach, ��tozielonych oknach i niebieskich balkonach z pokr�tnymi balustradami; ca�y ten wystr�j kojarzy� si� Harunowi raczej z tortem ni� z budynkiem. Dom wcale nie by� wspania�y � w niczym nie przypomina� drapaczy chmur, w kt�rych mieszkali superbogacze � ale z domami n�dzarzy te� nie mia� nic wsp�lnego. N�dzarze mieszkali w chatkach skleconych z tekturowych pude� i p�acht plastikowej folii, zamiast zaprawy spojonych rozpacz�. Pr�cz nich istnieli jeszcze supern�dzarze, ca�kiem bezdomni. Sypiali na chodnikach i na progach sklep�w, i nawet za to musieli p�aci� czynsz miejscowym gangsterom. Harun by� wi�c w�a�ciwie szcz�ciarzem; ale szcz�cie ma to do siebie, �e pewnego dnia si� ko�czy, bez najmniejszego ostrze�enia. �yje sobie cz�owiek pod szcz�liw� gwiazd�, a ta w jednej chwili potrafi si� urwa�. W smutnym mie�cie, o kt�rym opowiadam, �y�y przewa�nie liczne rodziny; ale dzieci biedak�w chorowa�y i g�odowa�y, podczas gdy dzieci bogaczy objada�y si� do przesytu i k��ci�y si� o pieni�dze rodzic�w. Harun wci�� dopytywa�, czemu w�a�nie on nie ma rodze�stwa; lecz jedyna odpowied�, jak� udawa�o mu si� wydoby� od Raszida, nie by�a w�a�ciwie odpowiedzi�. � Scichap�k z ciebie, Harunie Khalifo, ale wiem, �e w razie czego staniesz za dw�ch albo i czterech. Co to w og�le mia�o znaczy�? � W pojedynk� wyczerpa�e� ca�y nasz talent do dziecior�bstwa � wyja�ni� kiedy� Raszid. � Wszystko w�adowali�my w ciebie, chocia� starczy�oby na czworo albo i pi�cioro dzieciak�w. Tak, tak, m�j panie. Wi�c w razie czego staniesz co najmniej za dw�ch. Udzielanie prostych odpowiedzi nie le�a�o w mocy Raszida Khalify, kt�ry nigdy nie chadza� na skr�ty, je�li tylko m�g� skorzysta� z d�u�szej i zygzakowatej drogi okr�nej. Soraja odpowiedzia�a pro�ciej. � Pr�bowali�my � rzek�a ze smutkiem. � Ale z dzie�mi wcale nie idzie tak �atwo. Pomy�l o tych biednych Senguptach. Senguptowie mieszkali pi�tro wy�ej. Pan Sengupta pracowa� jako urz�dnik w biurze Korporacji Miejskiej. By� chudy jak patyk i sk�py, a w dodatku nie m�wi�, tylko j�cza�. Jego �ona Anita by�a dla odmiany szczodra i ha�a�liwa, a taka przy tym t�usta, �e a� rozlana. Nie mieli ani jednego dziecka, tote� Anita Sengupta po�wi�ca�a Harunowi wi�cej uwagi ni� ch�opiec sobie �yczy�. Dawa�a mu s�odycze � no i bardzo dobrze; czochra�a mu w�osy i to ju� by�o gorsze; a kiedy go przytula�a, otoczony zewsz�d kaskadami jej cia�a wpada� w pop�och. Pan Sengupta nie zwraca� na Haruna uwagi, ale ci�gle zagadywa� do Sorai; Harunowi wcale si� to nie podoba�o � zw�aszcza �e s�siad pozwala� sobie krytykowa� gaw�dziarza Raszida, ilekro� mu si� zdawa�o, �e ch�opiec nie s�ucha. � Pani daruje, ale ten paniny m�� � zaczyna� j�kliwym g�osikiem � to w og�le nie chodzi po ziemi. Sk�d on bierze te wszystkie historyjki? �ycie to nie bajka ani sklep z zabawkami. Te figle do niczego dobrego nie doprowadz�. Co komu po opowie�ciach, kt�re nawet nie s� prawdziwe? Harun siedzia� pod oknem i a� mu uszy ros�y. Stwierdzi�, �e nie podoba mu si� pan Sengupta, kt�ry nie cierpi gaw�d i gaw�dziarzy; nie podoba mu si� ani troch�. Co komu po opowie�ciach, kt�re nawet nie s� prawdziwe? Harunowi wci�� t�uk�y si� po g�owie te straszne s�owa. Byli jednak ludzie, kt�rzy uwa�ali, �e opowie�ci Raszida mog� si� na co� przyda�. Zbli�a�y si� wybory, wi�c odwiedza�y go Wielkie Fisze z r�nych partii politycznych, u�miecha�y si� jak t�uste koty i b�aga�y, �eby si� zgodzi� opowiada� swoje historyjki tylko na ich wiecach i na niczyich wi�cej. By�o rzecz� wiadom�, �e ta partia, na kt�rej us�ugi Raszid odda sw�j czarodziejski j�zyk, b�dzie mia�a k�opot z g�owy. Nikt nigdy nie wierzy� ani jednemu s�owu polityk�w, chocia� ze wszystkich si� starali si� udawa�, �e m�wi� prawd�. (I w�a�nie po tym poznawano, jak bardzo k�ami�). Ale Raszidowi wierzono bez zastrze�e�, bo zawsze z g�ry przyznawa�, �e wszystko, co powie, b�dzie kompletn� nieprawd�, wzi�t� z g�owy, czyli znik�d. Tote� politycy nie mogli si� obej�� bez jego pomocy, je�li chcieli zdobywa� wyborc�w. Ustawiali si� do niego w kolejce ludzie o twarzach l�ni�cych od potu i fa�szywych u�miechach, taszcz�cy worki pieni�dzy. Raszid m�g� wybiera� i grymasi�. W dniu, kiedy wszystko si� popsu�o, pierwsza ulewa pory deszczowej z�apa�a Haruna w drodze ze szko�y. Gdy nad smutne miasto nadci�gn�y deszcze, �ycie sta�o si� zno�niejsze. O tej porze roku w morzu pojawia�y si� pyszne pompile, ludzie mogli wi�c odpocz�� od ponuryb; deszcz sp�ukiwa� prawie ca�y czarny dym ulatuj�cy kominami fabryk smutku i pozostawia� po sobie ch�odne i czyste powietrze. Harun Khalifa uwielbia� przemaka� do nitki w pierwszych ulewach pory deszczowej, skaka� wi�c po ulicy, zlewany rozkosznie ciep�ym prysznicem z nieba, i otwiera� usta, �eby krople kapa�y mu prosto na j�zyk. Wr�ci� do domu mokry i l�ni�cy niczym pompil w morzu. Pani Anita sta�a na balkonie i trz�s�a si� jak galareta; gdyby nie deszcz, Harun mo�e by zauwa�y�, �e kobieta p�acze. Kiedy wszed� do domu, stwierdzi�, �e gaw�dziarz Raszid te� wygl�da, jakby przez d�u�szy czas trzyma� g�ow� wystawion� za okno, bo oczy i policzki ma ca�e mokre, a ubranie suche. Soraja, matka Haruna, uciek�a z panem Sengupt�. R�wno o jedenastej pos�a�a Raszida do pokoju ch�opca, �eby odnalaz� jakie� zawieruszone skarpetki. Zaj�ty poszukiwaniem (Harun by� �wietny w gubieniu skarpetek) Raszid us�ysza� w kilka sekund p�niej huk zatrzaskiwanych drzwi domu, a potem ryk ruszaj�cego auta. Wr�ciwszy do salonu zobaczy�, �e �ony nie ma, a za rogiem znika rozp�dzona taks�wka. �Musia�a to bardzo starannie zaplanowa�" � pomy�la�. Wskaz�wka wci�� sta�a na jedenastej. Raszid wzi�� m�otek i pot�uk� zegar w drobne kawa�ki. Potem porozbija� wszystkie zegary w ca�ym domu, ��cznie z tym, kt�ry sta� na szafce nocnej Haruna. Kiedy ch�opiec si� dowiedzia�, �e matka odesz�a, jego pierwsze s�owa brzmi�-�y: � Ale dlaczego od razu musia�e� rozwali� mi zegar? Soraja zostawi�a list pe�en wszystkich tych wstr�tnych rzeczy, kt�re pan Sen- gupta wygadywa� o Raszidzie: �Interesuj� ci� tylko przyjemno�ci, a prawdziwy m�czyzna wiedzia�by, �e �ycie to powa�na sprawa. Masz g�ow� nabit� zmy�leniami, wi�c brak w niej miejsca na fakty. Pan Sengupt� nie ma ani odrobiny wyobra�ni i to mi w�a�nie odpowiada". By� jeszcze dopisek: �Powiedz Harunowi, �e go kocham, ale nic nie poradz�, po prostu inaczej nie mog�". Z w�os�w Haruna kapa�a na list deszcz�wka. � Co zrobi�, synku � sm�tnie rzek� Raszid. � Gaw�dziarstwo to m�j jedyny fach. S�ysz�c �a�osny ton ojca Harun przesta� nad sob� panowa� i wykrzykn��: � Ale jaki to ma sens? Co komu po tych twoich historyjkach? �eby chocia� by�y prawdziwe! Raszid ukry� twarz w d�oniach i zap�aka�. Harun chcia� cofn�� te s�owa, chcia� wyj�� je ojcu z uszu i po�kn�� z powrotem, ale to oczywi�cie by�o niewykonalne. Dlatego te� ogarn�y go wyrzuty sumienia, kiedy wkr�tce potem � w najbardziej �enuj�cej sytuacji, jak� mo�na sobie wyobrazi� � sta�a si� Rzecz Nie Do Pomy�lenia: Raszid Khalifa, legendarny Ocean Pomys��w, s�ynny Mistrz Wodolejstwa, stan�� przed t�umnie zgromadzon� publiczno�ci�, otworzy� usta i stwierdzi�, �e sko�czy�y mu si� historyjki i nie ma czego opowiada�. Po odej�ciu matki Harun zauwa�y�, �e na niczym nie potrafi si� skupi� przez d�u�szy czas � �ci�le m�wi�c, d�u�szy ni� jedena�cie minut. Raszid na pociech� zabra� go do kina, ale ch�opiec dok�adnie po jedenastu minutach zacz�� my�le� o czym innym, a kiedy film si� sko�czy�, nie mia� poj�cia, jak wszystko si� rozstrzygn�o i musia� pyta� ojca, czy ci dobrzy zwyci�yli. Nazajutrz podczas ulicznego meczu hokeja rozgrywanego z kolegami z s�siedztwa sta� na bramce i w ci�gu pierwszych jedenastu minut par� razy popisa� si� fantastyczn� obron�, ale potem zacz�� przepuszcza� najbardziej haniebne szmaty. Dalej by�o tak samo: jego umys� raz po raz szed� na spacer, a cia�o zostawa�o w tyle. Dochodzi�o przez to do trudnych sytuacji, bo wiele ciekawych, a czasem i wa�nych zdarze� trwa d�u�ej ni� jedena�cie minut: na przyk�ad posi�ki i klas�wki z matematyki. Wreszcie nikt inny, tylko Anita Sengupta zdo�a�a rozpozna� problem. Ostatnimi czasy jeszcze cz�ciej wst�powa�a do s�siad�w z parteru, cho�by po to, �eby m�nie o�wiadczy�: � Nie chc� s�ysze� o �adnej �pani Sengupta"! Od dzi� jestem panna Anita! A potem wali�a si� pi�ci� w g�ow� i zawodzi�a: � O! O! Co to b�dzie!? Ale kiedy Raszid opowiedzia� jej, jaki Harun jest rozkojarzony, odpar�a z przekonaniem: � Jego matka wysz�a z domu dok�adnie o jedenastej. St�d ten ca�y problem jedenastu minut. Przyczyna tkwi w pyskologii ch�opca. Min�o par� chwil, nim Raszid i Harun zrozumieli, �e Anita ma na my�li psychologi�. � Z powodu pyskologicznego smutku � ci�gn�a kobieta � m�ody cz�owiek utkn�� na jedenastce i nie mo�e dobrn�� do dwunastki. � Nieprawda � zaoponowa� Harun, ale w g��bi serca obawia� si�, �e Anita mo�e mie� racj�. Czy�by rzeczywi�cie ugrz�z� w czasie jak zepsuty zegar? Mo�e problem pozostanie nierozwi�zany, p�ki Soraja nie wr�ci, �eby zn�w pu�ci� w ruch zegary. W kilka dni p�niej Raszid Khalifa otrzyma� propozycj� wyst�pu od polityk�w z Miasta G i z pobliskiej Doliny K w g�rach M. (Nale�y wyja�ni�, �e w krainie Alifbaj znaczn� cz�� nazw geograficznych zast�piono literami alfabetu. Prowadzi�o to do wielu nieporozumie�, bo zestaw liter jest ograniczony, a liczba miejsc, kt�re potrzebuj� nazwy, d��y do niesko�czono�ci. Bywa�o wi�c i tak, �e jedna nazwa musia�a s�u�y� kilku r�nym miejscom, przez co listy cz�sto trafia�y pod niew�a�ciwy adres. Sytuacj� pogarsza�o to, �e niekt�re miejsca � na przyk�ad znane nam ju� smutne miasto � zupe�nie zapomnia�y, jak si� nazywaj�. �atwo mo�ecie sobie wyobrazi�, co musieli znosi� pracownicy poczty pa�stwowej, czasem wi�c troch� ponosi�y ich nerwy). � Powinni�my tam pojecha� � rzek� Raszid do Haruna, nadrabiaj�c min�. � W Mie�cie G i w Dolinie K pogoda jeszcze si� trzyma, a tu w powietrzu zrobi�o si� jako� tak p�aksiwie, �e szkoda gada�. W smutnym mie�cie rzeczywi�cie la�o, �e a� strach: wystarczy�o odetchn��, �eby si� narazi� na �mier� przez utoni�cie. Pani Anita, kt�ra w�a�nie wpad�a na chwil�, ze sm�tn� min� przyzna�a Raszidowi s�uszno��. � Plan na medal � powiedzia�a. � W�a�nie, pojed�cie obaj. Zr�bcie sobie ma�e wakacje, a o mnie si� nie martwcie. B�d� tu siedzia�a sama samiute�ka. � Miasto G to nic szczeg�lnego � rzek� Raszid do Haruna, kiedy poci�g wi�z� ich w stron� rzeczonego miasta. � Za to Dolina K! Ca�kiem inna historia. S� tam z�ote pola i srebrne g�ry, a po�rodku doliny jest pi�kne jezioro. Nawiasem m�wi�c, nazywa si� Nudne. � Skoro jest takie pi�kne, to czemu si� nie nazywa Ciekawe? � spyta� Harun. Ogromnie si� wysilaj�c, �eby wpa�� w dobry humor, Raszid spr�bowa� odegra� sw�j stary numer z j�dzowatym przebieraniem palcami. � Aaa, jezioro Ciekawe! � powiedzia� najbardziej tajemniczym tonem, na jaki m�g� si� zdoby�. � Z nim sprawa ma si� ca�kiem inaczej. To Jezioro O Wielu Imionach. �eby� wiedzia�, �e tak. Raszid zacz�� snu� opowie��, sil�c si� na pogodny ton. Opowiedzia� Harunowi o Luksusowej Barce, kt�ra oczekiwa�a ich na falach Jeziora Nudnego, o ruinach zakl�tego zamku w srebrnych g�rach i o ci�gn�cych si� a� do brzegu jeziora parkach, urz�dzonych na rozkaz staro�ytnych w�adc�w; w parkach tych by�y wodotryski, tarasy i pawilony rozkoszy, w�r�d kt�rych unosi�y si� duchy pradawnych kr�l�w pod postaci� dudk�w. Lecz dok�adnie po jedenastu minutach Harun przesta� s�ucha�; Raszid tak�e umilk� i odt�d w milczeniu patrzyli przez okno poci�gu na r�wnin�, rozpo�cieraj�c� przed nimi ca�y bezmiar swej nudy. 10 Na Dworcu Kolejowym w Mie�cie G powitali ich bez cienia u�miechu dwaj w�sacze ubrani w ��te spodnie w krzykliw� krat�. �Wygl�daj� mi na drani" � pomy�la� Harun, ale zachowa� to dla siebie. Nieznajomi zawie�li Raszida i Haru-na prosto na wiec. Po drodze mijali autobusy ociekaj�ce pasa�erami, tak jak g�bka ocieka wod�; w ko�cu znale�li si� w istnym lesie ludzkim, w kt�rym ludzie p�czkowali we wszystkie strony niczym li�cie na drzewach w d�ungli. Ros�y tam ca�e krzaki dzieciarni, a w�r�d nich panie sta�y rz�dami jak kwiaty na olbrzymich klombach. G��boko zadumany Raszid ze smutkiem kiwa� g�ow�, przytakuj�c w�asnym my�lom. A potem zdarzy�a si� Rzecz Nie Do Pomy�lenia: Raszid wyszed� na scen�, stan�� przed ca�� t� ludzk� d�ungl� (Harun zerka� tymczasem zza kulis), ale gdy otworzy� usta, a w podekscytowanym t�umie rozleg�y si� piski, nieszcz�snemu gaw�dziarzowi opad�a szcz�ka: w ustach mia� t� sam� pustk�, co w sercu. � Arkarka � zdo�a� tylko wykrztusi�. � Arkarka. Mistrz Wodolejstwa kraka� jak pierwsza lepsza wrona. Zamkni�to ich w gabinecie dusznym jak �a�nia; obaj w�sacze w ��tych spodniach w krzykliw� krat� wrzeszczeli na Raszida: twierdzili, �e wzi�� �ap�wk� od ich konkurent�w i dawali do zrozumienia, �e mog� obci�� mu j�zyk oraz par� innych detali. Bliski p�aczu Raszid powtarza�, �e nie ma poj�cia, czemu go tak nagle zatka�o, i obiecywa� si� poprawi� nast�pnym razem. � W Dolinie K spisz� si� bez zarzutu, na medal � przysi�g�. � Lepiej si� spisz � krzykn�li w�sacze � bo jak nie, to ci wyrwiemy z gard�a ten k�amliwy j�zyk. � A o kt�rej odlatuje samolot do K? � wtr�ci� Harun, pr�buj�c za�agodzi� sytuacj�. (Wiedzia�, �e linia kolejowa nie dociera do g�r). Krzykacze zacz�li krzycze� jeszcze g�o�niej. � Samolot? Samolot? Tatulkowi opad�y skrzyd�a, a bachorowi lot�w si� zachciewa! Wybijcie sobie z g�owy samolot. Wsiadajcie w autokar i jed�cie w choler�. �Znowu moja wina � pomy�la� zgn�biony Harun. � Przeze mnie ca�a sprawa si� zacz�a. Co komu po opowie�ciach, kt�re nawet nie s� prawdziwe? Tym pytaniem z�ama�em ojcu serce, wi�c teraz wypada, �ebym wszystko odkr�ci�. Co� trzeba wymy�li�". S�k w tym, �e nie mia� �adnego pomys�u. Rozdzia� 2. Karetka pocztowa Dwaj krzykacze wepchn�li Raszida i Haruna tylnymi drzwiczkami do starego gruchota o podartych szkar�atnych siedzeniach; chocia� tandetne radio rozkr�cone na ca�y regulator gra�o filmowe melodyjki, i tak by�o s�ycha�, jak w�sacze przeklinaj� niesolidno�� gaw�dziarzy � p�ki auto nie stan�o przed zardzewia�� bram� Dworca Autobusowego. Tam za� Haruna i Raszida wyrzucono z wozu, bez ceremonii i bez s�owa po�egnania. � A zwrot koszt�w podr�y? � z nadziej� zapyta� Raszid, ale krzykacze krzykn�li: � Znowu chce pieni�dzy! Co za tupet! Ale� ten facet ma tupet! I zaraz ruszyli p�dem, a� psy i krowy, a tak�e kobiety nios�ce na g�owach kosze owoc�w, musia�y czym pr�dzej ucieka� im z drogi. Stary gruchot odje�d�a� zygzakiem, a z jego okien wci�� la�a si� g�o�na muzyka i obelgi. Raszid nawet nie pogrozi� krzykaczom pi�ci�. Harun poszed� za nim w stron� kas. Po drodze min�li piaszczysty dziedziniec o �cianach pokrytych dziwacznymi przestrogami: JE�LI P�DZISZ JAK PIES GO�CZY TO NA PEWNO MARNIE SKO�CZYSZ albo KTO Z SZYBKO�CI SWEJ JEST DUMNY NA WY�CIGI MKNIE DO TRUMNY czy te� STOP! DOK�D GNASZ, GROZ� SIEJ�C? �YCIE TO SKARB! W�Z TO PIENI�DZ! 12 � Powinni jeszcze napisa�: �zabrania si� zniewa�a� pasa�er�w podr�uj�cych na tylnym siedzeniu" � mrukn�� Harun. Raszid poszed� kupi� bilety. Przy okienku nie sta�a kolejka, tylko toczy� si� turniej zapa�niczy, bo ka�dy chcia� by� pierwszy; poniewa� wi�kszo�� podr�nych d�wiga�a kury, dzieci i inne niepor�czne rekwizyty, powsta�o k��bowisko, w kt�rym odbywa�a si� wolna amerykanka, a ze �rodka wylatywa�y ptasie pi�ra, zabawki i kapelusze. Od czasu do czasu jaki� cz�owiek w podartym ubraniu, z ob��dem w oku, wyrywa� si� na otwart� przestrze�, zwyci�sko wymachuj�c skrawkiem papieru � czyli biletem! Raszid wzi�� g��boki oddech i da� nura w sam �rodek tego m�yna. Tymczasem na dziedzi�cu mi�dzy autobusami to tu, to tam toczy�y si� ob�oki kurzu � miniaturki pustynnych tr�b powietrznych. Harun u�wiadomi� sobie, �e w ka�dym takim k��bie py�u t�ocz� si� ludzie. Na dworcu by�o po prostu za du�o pasa�er�w, a za ma�o autokar�w; nikt zreszt� nie wiedzia�, kt�ry autokar odjedzie pierwszy. Dzi�ki temu kierowcy mogli sobie urz�dza� z�o�liw� zabaw�: jeden z nich zapala� silnik, ustawia� lusterka i w og�le tak si� zachowywa�, jakby mia� za chwil� odjecha�. Ca�a grupa pasa�er�w natychmiast zbiera�a walizki, �piwory, papugi i radia tranzystorowe i p�dzi�a w jego stron�. Lecz on z niewinn� min� gasi� silnik, a r�wnocze�nie na drugim ko�cu dziedzi�ca inny kierowca przekr�ca� kluczyk w stacyjce, wi�c pasa�erowie zn�w zrywali si� do biegu. � Nie�adnie � powiedzia� Harun. � Zgadza si� � zadudni� mu za plecami czyj� g�os. � Ale ale ale przyznasz chyba, �e mo�na p�kn�� ze �miechu, kiedy si� na to patrzy. Posiadaczem tubalnego g�osu okaza� si� m�czyzna ogromnego wzrostu, z bujn� czupryn�, kt�ra stercza�a mu prosto do g�ry jak papuzi czub. Twarz te� mia� niezwykle w�ochat�; Harunowi ca�e to ow�osienie wyda�o si� jakie� pierzaste. �Idiotyzm � pomy�la�. � Sk�d co� takiego mog�o mi przyj�� do g�owy? Przecie� to jawna bzdura". W tej samej chwili zderzy�y si� dwa ob�oczki pe�ne pasa�er�w; gdy nast�pi�a eksplozja parasoli, kierzanek i sanda��w plecionych ze sznurka, Harun mimo woli si� roze�mia�. � Jeste� go�� na medal � zahucza� nieznajomy o pierzastych w�osach. � Dostrzegasz �mieszn� stron� sytuacji! Ka�dy wypadek to zdarzenie naprawd� smutne i okrutne, ale ale ale... Trach! Bach! �ubudu! Jak�e tu nie zachichota�. � Z tymi s�owy olbrzym wsta� i uk�oni� si�. � Do us�ug � rzek�. � Jestem Alle, szofer Superekspresowej Karetki Pocztowej Numer Jeden, kierunek: Dolina K. Harun uzna�, �e te� powinien si� uk�oni�. � A ja jestem Harun � powiedzia�. I zaraz wpad� na pewien pomys�, doda� wi�c: � Je�li rzeczywi�cie jest pan na moje us�ugi, wiem, jak m�g�by mi pan pom�c. 13 � To by�a tylko figura retoryczna � odpar� pan Alle. � Ale ale ale nie cofn� s�owa! Figury retoryczne to szczwane stwory. Niekt�re kr�c�, inne s� prostolinijne. Ale Alle jest prostolinijny, a nie pokr�tny. Czego panicz sobie �yczy? Raszid wiele razy opowiada� Harunowi o tym, jaka pi�kna droga wiedzie z Miasta G do Doliny K; szlak ten wij�c si� niczym w�� mija Prze��cz H i zmierza do Tunelu I (zwanego tak�e Tunelem J). Na poboczach le�y �nieg, a w kanionach szybuj� bajecznie kolorowe ptaki; w miejscu, gdzie droga wy�ania si� z Tunelu (tak przynajmniej twierdzi� Raszid), oczom podr�nika ukazuje si� najwspanialszy widok �wiata � panorama Doliny K ze z�otymi polami, srebrnymi g�rami i Jeziorem Nudnym po�rodku; pejza� ten rozpo�ciera si� jak czarodziejski dywan, czekaj�cy, a� kto� zechce wzbi� si� na nim w niebo. � Kiedy cz�owiek patrzy na ten krajobraz, pryskaj� wszelkie smutki � mawia� Raszid. � A niewidomym w�asna �lepota musi si� chyba wtedy wydawa� tym wi�kszym nieszcz�ciem. Harun mia� wi�c do pana Allego nast�puj�c� pro�b�: �eby im zarezerwowa� dwa miejsca na samym przodzie Karetki, i to na ca�� tras� do Jeziora Nudnego; i niech jeszcze zar�czy, �e Karetka przejedzie przez Tunel I (zwany tak�e Tunelem J) przed zachodem s�o�ca, bo inaczej ca�y pomys� spali na panewce. � Ale ale ale � zaprotestowa� pan Alle �jest ju� p�no... Lecz widz�c, �e Harun zaczyna mie� niewyra�n� min�, u�miechn�� si� od ucha do ucha i klasn�� w r�ce. � Ale ale ale co z tego? � zawo�a�. � Pi�kny widok! Rozweseli� smutnego tat�! Przed zachodem s�o�ca! �aden problem. Kiedy Raszid wyszed� chwiejnym krokiem z budynku, w kt�rym mie�ci�y si� kasy, stwierdzi�, �e Harun siedzi na schodkach Karetki, zarezerwowawszy najlepsze miejsca, a silnik warczy. Pozostali pasa�erowie, zdyszani od ci�g�ej bieganiny, spoceni i zakurzeni, patrzyli na Haruna z zazdro�ci� i podziwem. Raszid te� by� pod wra�eniem. � Ju� ci chyba m�wi�em, Harunie Khalifo, �e �cichap�k z ciebie. W razie czego staniesz za dw�ch. � Juhuu! � wrzasn�� pan Alle, porywczy jak ma�o kt�ry pracownik poczty. � Brruummmmmm! To powiedziawszy da� gaz do dechy. Karetka przelecia�a jak rakieta przez bram� Dworca Autobusowego, ledwo, ledwo mijaj�c �cian�, na kt�rej widnia� napis: JE�LI LUBISZ P�D I ZAM�T, LEPIEJ ZARAZ SPISZ TESTAMENT. Karetka mkn�a coraz szybciej; pasa�erowie zacz�li pohukiwa�, a niekt�rzy wr�cz wy� z podniecenia i grozy. Pan Alle w zawrotnym tempie mija� wiosk� za 14 wiosk�. Harun spostrzeg�, �e w ka�dej wiosce na rynku czeka obok przystanku autobusowego cz�owiek z worem pe�nym list�w i robi min� najpierw zdezorientowan�, a potem w�ciek��, gdy Karetka mija go z rykiem silnika, nawet nie zwalniaj�c. Ch�opiec zauwa�y� w tylnej cz�ci Karetki specjaln� przegrod� oddzielon� od pasa�er�w siatk�; pi�trzy� si� tam stos work�w z listami, identycznych jak te, kt�rych pilnowali m�czy�ni gniewnie potrz�saj�cy pi�ciami na wioskowych ry-neczkach. Najwidoczniej pan Alle zapomnia� dor�czy� albo odebra� poczt�! � Czy nie musimy si� zatrzyma�, �eby zabra� listy? � spyta� wreszcie Harun, pochylaj�c si� do przodu. W tej samej chwili gaw�dziarz Raszid zawo�a�: � Czy musimy a� tak p�dzi�? Pan Alle zdo�a� jeszcze doda� gazu. � Czy nie musimy si� zatrzyma�? � rykn�� przez rami�. � Czy musimy p�dzi�? Jedno wam powiem, �askawi panowie: mus to �liski w�� i ju�. Ch�opiec twierdzi, �e pan Musi Zobaczy� Pejza� Przed Zachodem S�o�ca. Mo�e tak, a mo�e nie. Znale�liby si� tacy, co by powiedzieli, �e ch�opiec Musi Mie� Matk�. Mo�e tak, a mo�e nie. O mnie mawiaj�, �e Alle Musi P�dzi�, ale ale ale ca�kiem mo�liwe, �e moje serce dla pe�ni szcz�cia musi zazna� Zupe�nie Innych Podniet. O, mus to naprawd� ptaszka-dziwaczka: pod jego naciskiem ludzie posuwaj� si� do k�amstwa. Wszystkich on gn�bi, ale ale ale nie zawsze si� do tego przyznaj�. Hurra! � zawo�a�, wskazuj�c palcem kierunek. � Granica wiecznych �nieg�w! Przed nami lodowce! Krucha nawierzchnia! Wira�e! Lawiny! CA�A NAPRZ�D! Postanowi� najzwyczajniej w �wiecie nie odbiera� poczty z przystank�w, byle tylko dotrzyma� s�owa danego Harunowi. � �aden problem � krzykn�� rado�nie. � I tak wszyscy wci�� dostaj� cudze listy w tym kraju, w kt�rym jest a� za wiele miejscowo�ci, a nie do�� nazw. Karetka wjecha�a w G�ry M, ze straszliwym piskiem opon bior�c przera�aj�ce wira�e. Pakunki przywi�zane do baga�nika na dachu szamota�y si� niepokoj�co. Pasa�erowie (kt�rzy wygl�dali ju� teraz identycznie, bo wszyscy ociekali rzadkim b�otem z kurzu i w�asnego potu) zacz�li sarka�. � Moja torba! � wrzasn�a jaka� kobieta, ca�a ub�ocona. � Ty w�ciek�y bawole! Wariacie bez pi�tej klepki! Przesta� tak p�dzi�, bo m�j baga� poleci prosto do Kr�lestwa Niebieskiego! � My sami tam polecimy, pani szanowna � rzek� ostrym tonem jaki� m�czyzna, te� ca�y umazany b�ockiem. � Wi�c prosz� nam nie zawraca� g�owy swoimi osobistymi drobiazgami. Jeszcze inny pomazaniec przerwa� mu gniewnie: � No; no, licz si� pan ze s�owami! �on� mi pan zniewa�a! Do rozmowy w��czy�a si� druga kobieta: 15 � No i co z tego? Przecie� ona ju� od godziny wrzeszczy mojemu m�owi prosto w ucho, wi�c czemu nie mia�by zg�osi� zastrze�e�? Patrzcie j�, chud� flej�! Czy to kobieta, czy ub�ocony patyk? � Widzicie, jaki ostry zakr�t? � �piewnie zawo�a� pan Alle. � Dwa tygodnie temu zdarzy�a si� tu wielka kraksa. Autokar run�� w rozpadlin�, pasa�erowie trupy co do jednego, minimum sze��dziesi�t-siedemdziesi�t dusz. Bo�e! Jakie to smutne! Przystan�, je�li macie pa�stwo ochot� zrobi� zdj�cia. � Tak, post�j, post�j! � zacz�li b�aga� pasa�erowie (chcieli, �eby zwolni� pod jakimkolwiek pretekstem), ale pan Alle tylko doda� gazu. � Za p�no! � zajod�owa� rado�nie. � Dawno min�li�my miejsce katastrofy. Musicie szybciej si� decydowa�, je�li mam spe�nia� wasze �yczenia. �Znowu wszystko przeze mnie � pomy�la� Harun. � Je�li Karetka si� rozbije, a my roztrzaskamy si� w drobny mak albo usma�ymy w p�on�cym wraku jak frytki, zn�w b�dzie moja wina". Wjechali ju� na dobre w G�ry M; Harun by� pewien, �e im wy�ej si� wznosz�, tym bardziej Karetka przyspiesza. Znale�li si� na takiej wysoko�ci, �e w kanionach pod nimi wida� by�o chmury, zbocza g�r pokrywa� grub� warstw� brudny �nieg, a pasa�erowie dygotali z zimna. W Karetce rozbrzmiewa�o jedno wielkie szcz�kanie z�bami. Wszyscy zamilkli ze strachu i z zimna, i nawet pan Alle tak si� skoncentrowa� na prowadzeniu wozu z szale�cz� pr�dko�ci�, �e przesta� wykrzykiwa� �Juhuu!" i wskazywa� miejsca szczeg�lnie makabrycznych kraks. Harun mia� wra�enie, �e wszyscy razem dryfuj� po morzu ciszy, �e to w�a�nie jej fala wznosi ich coraz wy�ej, a� ku szczytom g�r. Zasch�o mu w ustach, j�zyk zesztywnia� i pokry� si� niemi�ym nalotem. Raszidowi te� mow� odj�o: nie by� w stanie nawet zakraka�. �Lada chwila � my�la� Harun, �wiadom, �e reszcie pasa�er�w na pewno przychodz� do g��w bardzo podobne my�li � znikn� jak s�owo starte g�bk� z tablicy: jedno ma�ni�cie i raz na zawsze b�dzie po mnie". I wtedy zobaczy� chmur�. Karetka p�dzi�a wzd�u� w�skiego kanionu. Dalej droga ostro skr�ca�a w prawo: wydawa�o si�, �e teraz ju� na pewno run� w przepa��. Przydro�ne tablice sygnalizowa�y szczeg�lne niebezpiecze�stwo � z surowo�ci�, kt�ra wyklucza�a rymy. GO� JAK WSZYSCY DIABLI I NIECH CI� PORW�� g�osi� jeden z napis�w. JED� JAK ZA POGRZEBEM, BO INACZEJ TRAFISZ NA W�ASNY � brzmia� s�siedni. Wtem g�sta chmura prze�wietlona migotliwymi, niebywa�ymi barwami, chmura prosto ze snu, a mo�e z koszmaru, wyskoczy�a z kanionu i klapn�a na drog�. Uderzyli w ni�, bior�c zakr�t; w ciemno�ciach, kt�re nagle zapad�y, Harun us�ysza�, �e Alle z ca�ej si�y naciska na hamulec. 16 Zn�w wybuch� zgie�k: wrzaski, pisk opon. �No w�a�nie" � pomy�la� Harun, lecz nagle wychyn�li z chmury i znale�li si� gdzie�, gdzie zewsz�d otacza�y ich g�adkie, ob�e �ciany, a u sklepienia �wieci�y rz�dy ��tych lamp. � Tunel! � obwie�ci� pan Alle. � Na drugim ko�cu Dolina K. Za godzin� zach�d s�o�ca. W tunelu sp�dzimy raptem kilka minut. Za chwil� Widok. M�wi�em: �aden problem. Kiedy wyjechali z Tunelu I, pan Alle zatrzyma� Karetk�, �eby wszyscy mogli si� napatrze� do syta, jak nad Dolin� K zachodzi s�o�ce, zalewaj�c swym �wiat�em z�ote pola (w rzeczywisto�ci poro�ni�te szafranem), srebrne g�ry (pokryte po prostu l�ni�cym, nieskazitelnym �niegiem) i Jezioro Nudne (do kt�rego ta nazwa wcale nie pasowa�a). Raszid Khalifa przytuli� Haruna i powiedzia�: � Dzi�kuj� ci, synku, �e mi za�atwi�e� t� przeja�d�k�, ale prawd� m�wi�c przez chwil� my�la�em, �e sami jeste�my za�atwieni raz na zawsze, sko�czeni, finito, khattam-shud. � Khattam-Shud � powt�rzy� Harun, marszcz�c brwi. � Co to by�a za historia, kt�r� kiedy� opowiada�e�... ? Raszid przem�wi� takim tonem, jakby sobie przypomina� bardzo stary sen. � Khattam-Shud � rzek� poma�u � to Wr�g Numer Jeden wszelkich Opowie�ci i w og�le J�zyka. Ksi��� Milczenia i Nienawistnik Mowy. A poniewa� wszystko ma sw�j kres, poniewa� ko�cz� si� sny, opowie�ci i nawet samo �ycie te� si� kiedy� sko�czy, u kresu zawsze wymieniamy jego imi�. �To ju� koniec", m�wimy. �Ju� po wszystkim. Khattam-Shud. Kres". � Ledwo troch� poby�e� w tych stronach, a ju� wracasz do formy � zauwa�y� Harun. � Jako� nie kraczesz. Poma�u ci si� przypominaj� te twoje ob��dne historyjki. Pan Alle zje�d�a� w dolin� wolno, z najwy�sz� ostro�no�ci�. � Ale ale ale przecie� ju� nie musimy p�dzi�, skoro spe�ni�em obietnic� � wyja�ni� dr��cym i ub�oconym pasa�erom, a oni zacz�li w�ciekle �ypa� na Haruna i Raszida. Zmierzcha�o ju�, kiedy min�li tablic�, na kt�rej niegdy� widnia� napis WITAJCIE W DOLINIE K, ale kto� j�pobazgra� ko�lawymi literami i teraz obwieszcza�a: WITAJCIE W DOLINIE KOSH-MAR. � Co to takiego Kosh-mar? � zainteresowa� si� Harun. � Nagryzmoli� to jaki� odszczepieniec � rzek� pan Alle wzruszaj�c ramionami. � Jak si� by� mo�e przekonacie, nie wszyscy w Dolinie K s� szcz�liwi. � To s�owo pochodzi ze staro�ytnego j�zyka franj, kt�rym ju� si� w tych stronach nie m�wi � wyja�ni� Raszid. � W dawnych czasach dolina ta, dzi� 17 zwana po prostu K, nosi�a inne nazwy. Jedna z nich, je�li mnie pami�� nie myli, brzmia�a �Kache-Mer", a inna w�a�nie �Kosh-mar". � Czy te nazwy co� znacz�? � spyta� Harun. � Ka�da nazwa co� znaczy � odpar� Raszid. � Niech no pomy�l�. Owszem. �Kache- Mer" mo�na przet�umaczy� jako �miejsce, w kt�rym ukry�o si� morze", ale �Kosh- mar" to troch� brzydsze s�owo. � No m�w � nastawa� Harun. � Nie mo�esz tak zako�czy�. � W dawnym j�zyku � przyzna� Raszid � znaczy�o �zmora". By�o ju� ciemno, kiedy Karetka zajecha�a na Dworzec Autobusowy w K. Harun podzi�kowa� panu Allemu i po�egna� si� z nim. � Ale ale ale my si� jeszcze zobaczymy, bo przecie� odwioz� was z powrotem � odpar� szofer. � Zatrzymam dla was te najlepsze miejsca, nie ma sprawy. Macie u mnie podwod�. Na pewno nie zawiod�. W drog�! Brrrrummmm! �aden problem. Harun si� ba�, �e i tym razem Raszidowi wyjd� na spotkanie jacy� krzykacze, ale K by�o prowincjonaln� mie�cin�, a wie�� o beznadziejnym popisie gaw�dziarza w Mie�cie G przenosi�a si� z miejsca na miejsce wolniej ni� Karetka pana Allego. Powita� ich wi�c Szef we w�asnej osobie, Cz�owiek Numer Jeden w partii rz�dz�cej dolin�, a zarazem Kandydat w nadchodz�cych wyborach, kt�rego spraw� Raszid zgodzi� si� poprze� swym wyst�pem. Szef mia� twarz tak l�ni�c� i g�adk�, a bia�� koszul� o sportowym kroju i tego� koloru spodnie tak wykrochmalone i w og�le nienaganne, �e niechlujny w�sik rosn�cy k�pkami nad jego g�rn� warg� wygl�da� jak po�yczony: za bardzo by� tandetny, �eby m�g� pasowa� do takiego wymuskanego jegomo�cia. Wymuskany jegomo�� powita� Raszida u�miechem gwiazdora filmowego, ale tak fa�szywym, �e Harun poczu� si� po prostu obrzydliwie. � Czcigodny panie � powiedzia� Kandydat. � Wielki to dla nas zaszczyt. Do naszego miasta zawita�a legendarna posta�. Harun pomy�la�, �e je�li Raszid zrobi w Dolinie K tak� sam� klap� jak w Mie�cie G, to wymuskany jegomo�� od razu inaczej za�piewa. Ale Raszidowi pochlebstwo sprawi�o wyra�n� przyjemno��, a ch�opiec chwilowo got�w by� znie�� wszystko, co ojcu poprawia�o humor... � Moje nazwisko Lecz � rzek� jegomo��. � To prawie tak jak Pocztylion z Karetki! � wykrzykn�� Harun, a wymuskany jegomo�� o szmat�awym w�siku ze zgroz� wzni�s� r�ce do g�ry. � Wcale nie jak Pocztylion � zaskrzecza�. � Na m�k� Moj�esza! Wiesz chocia�, do kogo m�wisz? Czyja wygl�dam jak szofer autokaru? 18 � No, bardzo przepraszam � zacz�� Harun, ale pan Lecz ju� odchodzi�, zadar�szy nos do g�ry. � Czcigodny pan Raszid zechce si� uda� nad jezioro � zakomenderowa�, spogl�daj�c przez rami�. � Tragarze zanios� pa�ski baga�. Podczas pi�ciominutowego spaceru nad Jezioro Nudne ch�opiec czu� si� mocno nieswojo. Pana Lecz� i jego �wit� (do kt�rej od niedawna nale�eli te� Raszid i Harun) stale otacza�o dok�adnie stu jeden �o�nierzy uzbrojonych po z�by; nieliczni szarzy obywatele, kt�rych Harun zauwa�y� na ulicy, mieli wybitnie nieprzyjazne miny. �Co� z�ego unosi si� nad tym miastem" � pomy�la� ch�opiec. Kto mieszka w smutnym mie�cie, ten umie pozna� niedol�, kiedy j� spotka na swej drodze. Potrafi wyczu� jej wo�, gdy noc� rzedn� spaliny ci�ar�wek i inne wyziewy, a w �wietle ksi�yca wszystko wyra�niej wida�. Raszid przyjecha� do Doliny K, bo pami�ta� j� jako najrado�niejsze ze znanych sobie miejsc, by�o jednak jasne, �e do niej tak�e trafi�o g�rskimi drogami nieszcz�cie. �Jak� popularno�ci� mo�e si� tu cieszy� ten ca�y Lecz, je�li potrzebuje a� takiej obstawy?" � pomy�la� Harun. Chcia� szepn�� Raszidowi na ucho, �e wymuskany jegomo�� z omsza�� warg� mo�e wcale nie zas�uguje na poparcie w kampanii wyborczej, ale ci�gle kr�cili si� ko�o nich �o�nierze. A potem orszak stan�� nad jeziorem. Czeka�a tam ��d� w kszta�cie �ab�dzia. � Ofiarowujemy dostojnemu panu Raszidowi, co tylko mamy najlepszego � �piewnie zawo�a� pan Lecz, nad�ty bufon. � Przez dzisiejsz� noc b�d� mia� zaszczyt go�cie pana na najbardziej luksusowej barce, jaka p�ywa po tym jeziorze. Mam nadziej�, �e nie oka�e si� zbyt skromna dla takiej znakomito�ci. Harun uprzytomni� sobie, �e pozornie uprzejmy ton gospodarza jest w istocie obel�ywy. Czemu Raszid to znosi? Mocno rozdra�niony ch�opiec wgramoli� si� do �odzi w kszta�cie �ab�dzia. Za�oga w wojskowych mundurach zacz�a wios�owa�. Harun spojrza� w to� Jeziora Nudnego. W wodzie wida� by�o ca�e mn�stwo dziwnych pr�d�w, splataj�cych si� w zawi�e wzory. W pewnej chwili ��d� min�a co�, co przypomina�o dywan unosz�cy si� na powierzchni wody. � P�ywaj�cy Ogr�d � obja�ni� Raszid. � Z korzeni lotosu splata si� kobierzec i mo�na na nim hodowa� warzywa, cho�by i po�rodku jeziora. W g�osie Raszida zn�w pobrzmiewa�a melancholijna nuta, wi�c Harun szepn��: � Nie b�d� taki smutny. � Smutny? Zmartwiony? � zaskowycza� D�ty Lecz. � Ale� czcigodny pan Raszid nie jest chyba niezadowolony z przyj�cia, jakie mu zgotowa�em? Gaw�dziarz Raszid nigdy nie umia� zmy�la� historyjek o samym sobie, powiedzia� zatem: � Nic podobnego, zapewniam pana. To sprawa sercowa. 19 �Po co mu o tym m�wisz?" � pomy�la� rozw�cieczony Harun, ale Nad�tego Lecz� wyznanie to wprawi�o w szczery zachwyt. � Te� mi zmartwienie, niebywa�y panie Raszidzie! � zawo�a� bez odrobiny taktu. � Odp�yn�a w sin� dal, ale w morzu s� ca�e mnusta ryb. �Mnusta ryb?" � pomy�la� Harun, ogarni�ty furi�. Jakie znowu �mnusta"? I dlaczego w�a�nie ryb? Czy�by jego matka mia�a by� pompilem? Czy koniecznie trzeba j� por�wnywa� do ponuryby albo rekina? Leczowi nale�y si� od Raszida fanga w ten zarozumia�y nochal! Gaw�dziarz zanurzy� d�o� w falach Jeziora Nudnego i patrzy� z roztargnieniem, jak pr�d omywa mu palce. � Ach � westchn��. � D�ug� trzeba odby� podr�, nim si� znajdzie Rajsk� Ryb�. Jak gdyby w odpowiedzi na te s�owa raptem zmieni�a si� pogoda. Powia� gor�cy wiatr, a nad powierzchni� wody zacz�� sun�� w ich stron� tuman mg�y. Przestali cokolwiek widzie�. �Mniejsza o Rajsk� Ryb� � pomy�la� Harun. � Na razie nie mog� znale�� nawet czubka w�asnego nosa". Rozdzia� 3. Jezioro Nudne Harun ju� wcze�niej wyczu� w nocnym powietrzu zapach niedoli, a ta niespodziewana mg�a wr�cz cuchn�a smutkiem i ponuractwem. �Szkoda, �e nie zostali�my w domu � pomy�la�. � Nos�w spuszczonych na kwint� mamy w naszym mie�cie pod dostatkiem". � Feee! � zabrzmia� w zielono��tej mgle okrzyk Raszida Khalify. � Kto to tak przykadzi�? No, przyzna� mi si� zaraz. � To mg�a � wyja�ni� Harun. � Tuman Nieszcz�cia. Tu jednak natychmiast rozleg� si� g�os D�tego Lecz�: � �askawco, ch�opak najwidoczniej usi�uje zmy�leniem pokry� to, �e sam nasmrodzi�. Jest jak mieszka�cy tej g�upiej doliny, kt�rzy szalej� za wszystkim, co wyssane z palca. Czeg� ja nie musz� znosi�! Wrogowie najmuj� tandecia-rzy, �eby k�adli ludowi w uszy historie stawiaj�ce mnie w niekorzystnym �wietle, a nie�wiadomy lud chciwie je ch�onie. W�a�nie dlatego zwr�ci�em si� do wymownego pana Raszida. Opowie pan radosne, pochwalne historie, a lud uwierzy panu i uszcz�liwiony odda na mnie g�osy. Zaledwie Lecz wym�wi� te s�owa, nad Jeziorem powia� gor�cy wicher. Mg�a si� rozpierzch�a, ale teraz z kolei wiatr pali� twarze podr�nych, a tafl� wody marszczy�y szalone fale. � To jezioro ani troch� nie jest Nudne � krzykn�� Harun. � Jest wr�cz Porywcze! Ledwie ch�opiec sko�czy� zdanie, otworzy�a mu si� klapka w g�owie. � Widocznie trafili�my do Kapry�nej Krainy! � zawo�a�. Legenda o Kapry�nej Krainie nale�a�a do ulubionych gaw�d Raszida Khalify. Opowiada� w niej o zaczarowanym kraju, kt�ry ci�gle si� zmienia� wedle humoru mieszka�c�w. W Kapry�nej Krainie s�o�ce mog�o �wieci� przez ca�� noc � pod warunkiem, �e dostatecznie wiele os�b ogarn�� pogodny nastr�j � i �wieci�o tak, p�ki nieko�cz�cy si� skwar nie zacz�� ludziom dzia�a� na nerwy; wtedy z kolei zapada�a noc-z�o�nica pe�na pomruk�w i niesnasek, kt�rej g�stym powietrzem nie spos�b by�o oddycha�. Kiedy ludzie wpadali w gniew, ziemia dr�a�a; kiedy mieli 21 m�tlik w g�owach i ogarnia�o ich zw�tpienie, Kapry�nej Krainie te� wszystko si� pl�ta�o: kontury budynk�w, latar� i samochod�w rozmywa�y si� jak na obrazie, kiedy pu�ci farba; w takich chwilach trudno by�o si� po�apa�, gdzie ko�czy si� jedna rzecz, a zaczyna nast�pna... � Zgad�em? � spyta� Harun ojca. � Czy to o tej okolicy kiedy� opowiada�e�? Wszystko si� zgadza�o: Raszid by� smutny, wi�c ��d� o �ab�dzich kszta�tach spowi� Tuman Nieszcz�cia; D�ty Lecz tak si� nadyma� i podpala�, �e naturaln� kolej� rzeczy sprowadzi� gor�cy wiatr! � Harunie, Kapry�na Kraina to tylko taka sobie bajeczka � odpar� Raszid. � A ta tutaj okolica istnieje naprawd�. S�ysz�c, �e ojciec m�wi: �taka sobie bajeczka", Harun poj��, jak bardzo przygn�biony musi by� Mistrz Wodolejstwa, bo tylko g��boka rozpacz mog�a mu podsun�� te straszliwe s�owa. Tymczasem Raszid spiera� si� z D�tym Leczem. � Nie chce pan chyba, �ebym opowiada� same lukrowane historyjki? � oburza� si�. � Nie ka�da dobra gaw�da musi zaraz by� s�odka. Ludzie potrafi�, si� zachwyca� najbardziej �zawymi opowie�ciami, je�li tylko widz� w nich pi�kno. D�ty Lecz wpad� we w�ciek�o��. � Bzdura, bzdura! � zaskrzecza�. � Warunki umowy s� jasne! B�dzie pan wi�c �askaw wyst�pi� z pogodnymi legendami. Niepotrzebne mi te pa�skie pogrzebowe sagi! Lepiej b�d� pan wes�, bo nie potrz�sn� kies�! Gor�cy wicher natychmiast powia� ze zdwojon� moc�, a gdy Raszid umilk� i podda� si� przygn�bieniu, nad powierzchni� Jeziora pomkn�a ku nim przesycona odorem szamba zielono��ta mg�a; woda, jeszcze bardziej wzburzona ni� dotychczas, chlusta�a przez burt� �odzi w kszta�cie �ab�dzia, kt�ra ko�ysa�a si� niepokoj�co, jakby udzieli�a jej si� furia Lecz� (a tak�e, prawd� m�wi�c, gniew Haruna, coraz bardziej rozz�oszczonego zachowaniem gospodarza). Mg�a po raz drugi spowi�a ��d� i Harun znowu przesta� cokolwiek widzie�. S�ysza� tylko, �e za�oga wpad�a w panik�: � O! O! Idziemy na dno! � pokrzykiwali umundurowani wio�larze, a w�r�d ich zawodze� rozlega�y si� w�ciek�e skrzeki D�tego Lecz�, kt�ry najwidoczniej uzna� warunki atmosferyczne za osobist� zniewag�; im za� wi�cej by�o tych skrzek�w i skamla�, tym mocniej burzy�y si� fale, a wiatr przybiera� na sile i stawa� si� coraz gor�tszy. We mgle przetacza�y si� grzmoty i migota�y b�yskawice, stwarzaj�c niesamowite neonowe efekty. Harun uzna�, �e jedyna rada to zastosowa� w praktyce teori� Kapry�nej Krainy. � Dobra � krzykn�� prosto w tuman mg�y. � S�uchajcie. Powiem wam bardzo wa�n� rzecz. No, przesta�cie gada�. Ani s�owa. Zapiecz�towa� usta. Ma by� cicho jak na cmentarzu. Licz� do trzech: raz, dwa, trzy. 22 Nowy, w�adczy ton w jego g�osie, b�d�cy dla niego samego nie mniejszym zaskoczeniem ni� dla pozosta�ych, sprawi�, �e bez szemrania pos�uchali go wio�larze, a nawet Lecz. Natychmiast ucich� parz�cy wiatr, usta�y grzmoty i b�yskawice. Harun �wiadomym wysi�kiem woli zapanowa� nad z�o�ci�, kt�r� budzi� w nim D�ty Lecz, a gdy och�on��, fale od razu si� uspokoi�y. Wci�� jednak wisia�a w powietrzu smrodliwa mg�a. � Prosz� ci� tylko o jedno � zawo�a� Harun do ojca. � Zr�b dla mnie jedn� jedyn� rzecz. Pomy�l o najszcz�liwszej chwili, jak� pami�tasz. Przypomnij sobie panoram� Doliny K, kt�r� zobaczyli�my po wyje�dzie z Tunelu I. Przypomnij sobie sw�j �lub. No, prosz� ci�. Po paru chwilach zas�ona cuchn�cej mg�y rozdar�a si� na strz�py niczym stara koszula i rozwia�a w ch�odzie nocnej bryzy. Na wody Jeziora zn�w pad�o �wiat�o ksi�yca. � A widzisz? � rzek� Harun do ojca. � Jednak nie by�a to tylko taka sobie bajeczka. Raszid z zachwytu a� si� g�o�no roze�mia�. � W trudnych momentach dobrze jest mie� pod r�k� kogo� takiego jak ty, Harunie Khalifo � powiedzia�, z namaszczeniem kiwaj�c g�ow�. � Chyl� czo�o. Daleko zaw�drujesz. � Naiwny pan Raszid � zawo�a� D�ty Lecz � nie uwierzy� chyba w te czary-mary, kt�re ch�opak wyczynia�? Zwariowana pogoda sama przysz�a i sama posz�a. Wi�cej ani s�owa. Harun zachowa� dla siebie uczucia, kt�re budzi� w nim pan Lecz. I tak swoje wiedzia�: skoro prawdziwy �wiat jest pe�en czar�w, to nie ma powodu, �eby �wiaty wyczarowane nie by�y prawdziwe. Barka nazywa�a si� �Noc tysi�c druga", bo � jak stwierdzi� che�pliwie pan Lecz � �nawet w Ba�niach z tysi�ca i jednej nocy nie znalaz�by si� podobny cud". Jej okna mia�y kontury ba�niowych ptak�w, ryb i zwierz�t: by� tam Ptak Rok od Sindbada �eglarza, Wieloryb Co Po�yka Ludzi, Smok Zion�cy Ogniem i tym podobne stwory. Z okien bi�y potoki �wiat�a, wi�c ju� z daleka wida� by�o te fantastyczne bestie, jak gdyby pa�a�y one w ciemno�ciach w�asnym blaskiem. Harun w �lad za Raszidem i panem Leczem wszed� po drabinie na drewnian� werand� o kunsztownie rze�bionych balustradach, a z niej do hallu pe�nego kryszta�owych �yrandoli, foteli wielkich jak trony, wy�cie�anych poduszkami suto haftowanymi brokatem, orzechowych sto��w rze�bionych w kszta�t drzew o p�askich koronach, w kt�rych kry�y si� male�kie ptaszki oraz istotki podobne do skrzydlatych dzieci, czyli oczywi�cie elfy. Wzd�u� �cian sta�y rega�y, a na nich rz�dy ksi�g 23 oprawnych w sk�r�, te jednak w wi�kszo�ci okaza�y si� makietami zas�aniaj�cymi ju� to barek, ju� to schowek na szczotki. Ale na jednej z p�ek trzymano prawdziwe ksi��ki w niezrozumia�ym dla Haruna j�zyku, ilustrowane najdziwniejszymi obrazkami, jakie ch�opiec w �yciu widzia�. � Nasz oczytany pan Raszid � powiedzia� Lecz � ze wzgl�d�w profesjonalnych na pewno si� zainteresuje t� kolekcj�. Ma pan tu gwoli przyjemno�ci i nauki pe�en zbi�r legend znanych jako Ocean Strug Opowie�ci. Je�li panu kiedy� zabraknie materia�u, znajdzie go pan tu pod dostatkiem. � Zabraknie? Co te� pan wygaduje? � dzikim tonem spyta� Raszid, kt�rego ogarn�� raptowny l�k, �e Lecz od dawna wie o straszliwych wydarzeniach w Mie�cie G. Ale gospodarz poklepa� go po ramieniu. � Pan Raszid taki dra�liwy! � rzek�. � To by� tylko frywolny �arcik, chmurka, kt�r� zdmuchnie pierwszy lepszy zefirek. Oczywi�cie z pe�nym zaufaniem oczekujemy pa�skiego popisu. Ale Raszid ju� znowu dosta� chandry. Pora by�a ko�czy� ten dzie�. Kilku umundurowanych marynarzy zaprowadzi�o obu przybysz�w na pokoje, ociekaj�ce jeszcze wi�kszym przepychem ni� hali. Dok�adnie po�rodku sypialni Raszida sta� ogromnych rozmiar�w malowany paw z drewna. Gdy marynarze zdj�li mu grzbiet, wymownie przy tym gestykuluj�c, wewn�trz ukaza�o si� wygodne �o�e. Harunowi przydzielono s�siedni pok�j, a w nim ��wia r�wnie wielkiego jak paw; ��w tak�e okaza� si� ��kiem, kiedy za�oganci zdj�li mu skorup�. Ch�opiec troch� dziwnie si� czu� na my�l, �e ma spa� w ��wiu, kt�rego dopiero co pozbawiono skorupy, ale przypomnia� sobie zasady dobrego wychowania i rzek�: � Dzi�kuj�, bardzo przyjemna sypialnia. � Bardzo przyjemna? � zahucza� D�ty Lecz, staj�c w progu. � Nieobyty m�okosie, znajdujesz si� na pok�adzie �Nocy tysi�c drugiej"! �Bardzo przyjemna" to zupe�nie chybione okre�lenie! Powiedz przynajmniej, �e wszystko jest super- ekstra, wiaryniegodne i w og�le fantastykni�te. Raszid pos�a� Harunowi spojrzenie maj�ce znaczy�: �Powinni�my byli wrzuci� tego faceta do jeziora, kiedy si� nadarzy�a okazja", i przerywaj�c skrzeki Lecz� powiedzia�: � Jak s�usznie zauwa�y� Harun, jest tu bardzo przyjemnie. A teraz p�jdziemy spa�. Dobranoc. D�ty Lecz ruszy� na sztywnych nogach do �odzi w kszta�cie �ab�dzia, wielce ura�ony. � Kto ma z�y gust � paln�� na po�egnanie � nie wie, co heban, co chrust. Jutro przyjdzie kolej na niewdzi�cznego pana Raszida. Zobaczymy, czy publiczno�� uzna, �e jest pan �bardzo przyjemny". 24 Harun nie m�g� zasn��. W ulubionej koszuli nocnej (czerwonej w fioletowe �aty) le�a� na grzbiecie ��wia, przewracaj�c si� z boku na bok, a gdy wreszcie