8129

Szczegóły
Tytuł 8129
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8129 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8129 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8129 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Bogus�awa Czosnowska OSTATNI GONG Tower Press Gda�sk 2000 Projekt ok�adki Dariusz Szmidt Autor zdj�cia na ok�adce Edmunda Bonnauda W tek�cie zamieszczono zdj�cia Ma�gorzaty Bramorskiej-Fogiel, Tadeusza BiU�skiego, Tomasza Deg�rskiego, Edwarda Hartwi-ga, Zbigniewa Kosycarza, Wojciecha Lendziona, Tadeusza Linka, H. Matuszewskiego, Gra�yny Wyszomirskiej, Edmunda Zdanowskiego oraz ze zbior�w prywatnych Sk�ad i �amanie Jerzy M. Ko�tuniak Redaktor Monika Podg�rniak Korekta Zesp� Wydanie pierwsze � Copyright by Bogus�awa Czosnowska, Gda�sk 2000 ISBN 83-87342-23-8 ar Tower Press Gda�sk 2000 SPIS TRE�CI �Teatr i chatyna" - wst�p Jana Ciechowicza MOJE �YCIE W TEATRZE I NIE TYLKO 1. Rodzice 2. Kr�lowa nocy 3. Dzieci�ce kradzie�e 4. Biedna pupa 5. Ko�skie dzieci�stwo 6. To by� dopiero �lub! 7. Szczecin miasto zieleni magnoliami pachn�cy 8. Powr�t do Lwowa 9. Krak�w w fotoplastykonie 10. Bo ja jestem czarownic� 11. S�oneczniki obracaj� si� ku s�o�cu 12. Francja i Francuzi 13. Nieobecni 14. Profesor Aleksander Bardini 15. A teraz Gda�sk 16. Ja�cia i Kazio Pi�to wie 17. Kuba RYMOWANKI 1. Chatyna sko�czy�a 25 lat 2. Rozmowa z moim �wierkiem Jasiem 3. Ot, tak mi si� baje 4. �wierszczowe trio 5. Wiatr 6. Z�oty zamek 7. M�j stary fotel -5- 8. Ma�y w�gielek 9. Legenda o d�bie 10. R�cznikowe p�teleczki 11. Mo�dzierze 12. Polska choinka 13. Rozmowa z Giewontem 14. Obiadowe danie 15. Cz�owiek na emeryturze 16. Ze mn� s� kwiaty 17. Moje dobranoc -6- TEATRICHATYNA 1. Sztuka i prywatno��. Polskie pami�tniki teatralne, czyli pami�tniki pisane przez ludzi teatru (g��wnie aktor�w), si�gaj� pocz�tk�w sceny narodowej. Pierwszy by� tutaj, oczywi�cie, Wojciech Bogus�awski jako autor Dziej�w Teatru Narodowego, do kt�rych do��czy� nieocenione �wiadomo�ci o �yciu s�awnych artyst�w" (1820). To stamt�d mo�emy dowiedzie� si� najwi�cej o wizycie trupy Bogus�awskiego w Gda�sku w roku 1811, kiedy to Teatr Narodowy da� 21 reprezentacji, �patrz�c na �wietn� posta� mn�stwem wojska nape�nionego miasta" (g��wnie wojska napoleo�skiego; nawet afisze drukowano w�wczas w trzech j�zykach: po polsku, niemiecku, ale i po francusku). Przyk�ad Bogus�awskiego-pami�t-nikarza by� zara�liwy. Swoje pami�tniki, czasem nawet w formie dziennika, czyli pami�tnika pisanego �na gor�co", pozostawili m.in.: Kazimierz Skibi�ski, Jan Nepomucen Kami�ski i Bogumi� Dawison. Nieocenione i pierwszorz�dne memuary skre�li� przeci�tny aktor (ale wybitny pami�tnikarz) Stanis�aw Krzesi�ski, nadaj�c im znamienny tytu� Koleje �ycia, czyli Materia�y do historii teatr�w prowincjonalnych, wydane przez D�browskiego dopiero w roku 1957. Krzesi�skiemu znacznie ust�puje Helena Modrzejewska jako autorka Wspomnie� i wra�e�, spisanych tu� przed �mierci� po angielsku, pe�nych zmy�le� i egzaltowanego wielos�owia (wydanych w polskim przek�adzie tak�e w roku 1957). Wi�cej ni� wydane w dw�ch tomach Wspomnienia Ludwika Solskiego (1955-1961) warty jest Pami�tnik Ireny Solskiej w opracowaniu Lidii Kucht�wny (1978). Z wybitnych aktor�w swoje najcz�ciej nie�wietne pami�tniki wydali w formie ksi��kowej m.in.: Zelwerowicz, Adwento-wicz i Fertner. Dok�adnie tylko w latach 1945-1991 - jak to wyliczy�a Urszula Rudzka - ukaza�o si� 100 ksi��ek o charakterze pami�tnikarsko--wspomnieniowym, dotycz�cych teatru. Znalaz�y si� tutaj rozmaite niedyskrecje teatralne, podr�e komiczne, gaw�dy, opowiadania, notatniki, przygody i monologi. Za klasyczne zwyk�o si� uwa�a� dzie�o Adama -7- Grzyma�y-Siedleckiego �wiat aktorski moich czas�w (1957), imponuj�cy esej wybitnego i d�ugowiecznego krytyka - chocia� s�abego dramato-pisarza - kierownika literackiego i dyrektora kilku teatr�w (w tym krakowskiego i bydgoskiego). Pami�tniki teatralne pisywali nie tylko aktorzy, ale i re�yserzy (np. Erwin Axer), radiowcy (np. Tadeusz Byrski), piosenkarze (np. Mieczys�aw Fogg), recenzenci (np. August Grodzicki), tancerze (np. Loda Halama), pisarze (np. Jaros�aw Iwaszkiewicz), lalkarze (np. Henryk Ryl), ju� nie wspominaj�c o dyrektorach teatru (np. Arnold Szyfman) czy dramatopisarzach (np. Jerzy Szaniawski). Odnotowa� te� warto bardzo rzadkie pami�tniki sufler�w (np. Bronis�awa Nieszporka) czy wr�cz widz�w teatroman�w (np. El�biety Kietli�skiej). Zdarza�y si� u nas swoiste licytacje �na pami�tniki", kt�re nagle zacz�y ze sob� rozmawia�. Po znakomitym pami�tniku Zofii Kuc�wny Zatrzyma� czas (1990), Adam Hanuszkiewicz wyda� efekciarskie Psy, hon-dy i drabin� (1991). Tadeusz �omnicki zaproponowa� w wyborze Marii Bojarskiej pasjonuj�cy zbi�r eseistyki teatralnej na temat swoich najwybitniejszych r�l i dokona� pt. Spotkania teatralne (1984). Tu� po �mierci �wietnego aktora ta sama Maria Bojarska, jego ostatnia �ona, wyda�a frapuj�cy i ryzykowny pami�tnik-dziennik Kr�l Lear nie �yje, opisuj�cy z kontekstami przede wszystkim zmagania si� �omnickiego z materi� wielkiej roli szekspirowskiej, ale tak�e z materi� ich wsp�lnego �ycia. Chory na serce Jerzy Stuhr naszkicowa� w szpitalu efektown� i niebanaln� spowied� artysty pt. Choroba sercowa, wskazuj�c raczej mi�o�� do sztuki, ani�eli na stan swego zdrowia. Gustawowi Holoubkowi we Wspomnieniach z niepami�ci towarzysz� rewelacyjne rysunki Kazimierza Wi�niaka (1999); jego �ona, Magdalena Zawadzka wk�ada swoimi pami�tnikami po prostu Kij w mrowisko (2000). Nieoceniony i bezkonkurencyjny Erwin Axer proponuje sobie i czytelnikom kolejne �wiczenia pami�ci (1984, 1991), czyli zbiory ol�niewaj�cych esej�w i felieton�w, gdzie ka�dy jest w�a�ciwie osobn� ca�ostk�, na kt�re wcze�niej z wielk� �ar�oczno�ci� rzucali si� czytelnicy �Dialogu". Na naszych oczach pami�tniki, pisane najcz�ciej przez ludzi teatru, kt�rzy wiele ju� prze�yli, coraz bardziej m�odniej�. Spragnieni zakulisowych informacji o swoich idolach teatromani, mog� znale�� na p�kach ksi�garskich ksi��ki wspomnieniowe na przyk�ad Olbrychskiego czy Jan-dy, kt�rych pami�ci �pomagaj�" wynaj�ci specjalnie do tej pracy zawodowi dziennikarze, nosz�cy w Ameryce miano ghost-writer�w Wiadomo, gwiazdy nie maj� czasu (chocia� miewaj� �czerwone pazury"), tymczasem rynek oczekuje ��wie�ej porcji" intymistyki, raczej zdecydowanie przedk�adaj�c na przyk�ad Nag�e zast�pstwo Izabeli Cywi�skiej, czyli gor�cy jeszcze dziennik pani minister kultury (BGW 1992) nad wstrz�saj�- cy pami�tnik wielkiej aktorki �ydowskiej Idy Kami�skiej Moje �ycie, m�j teatr (Kr�g 1995). 2. Pami�tnik Bogus�awy Czosnowskiej Ostatni gong nie do ko�ca jest chyba pami�tnikiem. Poza oczywistym kontekstem historyczno-teatralnym z dziej�w polskich pami�tnik�w teatralnych (od Bogus�awskiego do dzi�), prowokuje r�wnie� do kr�tkiej cho�by konstatacji na temat postawy autobiograficznej i r�nych form literatury intymnej (od wspomnienia do ���e-dziennika"). Okazuje si�, �e pami�tnik nie musi by� wcale prozatorsk� relacj� o zdarzeniu, kt�rego autor by� �wiadkiem lub uczestnikiem. Czosnowska wybiera przecie� w pewnej chwili �rymowanki", czyli mow� wi�zan�, aby w tej formie opowiada� nie tylko o swoim fotelu, ale i o sztuce. Wiadomo, �e pami�tnik mo�e by� traktowany jako �r�d�o wiedzy historycznej (cz�sto �r�d�o ba�amutne). Nie przestaje wszak�e pozostawa� nade wszystko tzw. dokumentem osobistym, czyli zapisem subiektywnego widzenia �wiata, zjawisk i ludzi, w�asnych przekona� i pasji. Pami�tnik jest wreszcie tak�e po prostu form� pi�miennictwa, gatunkiem paraliterackim, kt�ry wr�cz przygotowa� narodziny powie�ci. Nale�y do pism osobistych - jak list czy dziennik intymny. Wcale nie musi sztywno trzyma� si� chronologii. Trzyma si� na przyk�ad kalendarza Jan Chryzostom Pasek jako autor Pami�tnik�w, obejmuj�cych - rok po roku - lata 1656-1688; bagatelizuje kalendarz Maria Kuncewi-czowa jako autorka Fantom�w, kt�ra dok�adnie w 34 sekwencjach przywo�uje z pami�ci najr�niejsze klisze i zdarzenia. Czosnowskiej bli�sza jest oczywi�cie Kuncewiczowa ni� Pasek. Je�li pami�tnik tym r�ni si� od autobiografii, �e nie analizuje raczej �wiata intymnego autora, lecz nastawiony jest na relacje o zdarzeniach zewn�trznych, to w�wczas Czosnowskiej �s�oneczniki obracaj� si� ku s�o�cu", ale i ku autobiografii w�a�nie, gdzie autorka z tak� sam� atencj� traktuje swoj� kolekcj� mo�dzierzy, jak i aktorstwo i prywatno�� Marii Malickiej, dla kt�rej bez przerwy podgrzewa�a ros� z makaronem. Zapiski Czosnowskiej najbli�sze s� jednak po prostu wspomnieniom, formie du�o lu�niejszej ni� pami�tnik. Na pewno nie mog� by� nazwane dziennikiem, pisanym �dzie� po dniu", chocia� wiele zapisk�w zosta�o przez autork� ob�o�onych miejscem i dat� napisania. Ostatni tekst powsta� bodaj w grudniu 1999; najwi�cej �migawek" pochodzi jednak z lat osiemdziesi�tych. Pisane zwykle by�y w Sianowie Le�nym, gdzie Busia i Zdzich maj� swoj� letni� chatyn�; czasem w Gda�sku, Szczecinie, Zakopanem czy Poznaniu. Jasno wida�, �e Busia - jak j� wszyscy pieszczotliwie nazywaj� -wozi sw�j pami�tnik ze sob�, pisze w r�nych miejscach, przynajmniej -9- na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat. W pami�tniku Czosnowskiej opowie�� o w�asnym �yciu i potrzeba m�wienia o sobie i swoich najbli�szych s� mo�e istotniejsze ani�eli ch�� zapisania najwa�niejszych wydarze� z historii teatru wsp�czesnego, kt�rych �wiadkiem i uczestnikiem by�a autorka. Troch� wedle zasady: by�am przy tym. Pami�tnik wi�cej bodaj m�wi o Busi ni� o scenie, wi�cej o chatynie ni� o teatrze. Bardzo wyra�nie przesuwa si� od literatury faktu w stron� literatury wyznania. Inna sprawa, �e Czosnowska nigdzie nie obiecuje, �e b�dzie m�wi�a �prawd� i tylko prawd�". Jej wspomnienia cz�sto s� po prostu �dziurawe", czyli bardzo selektywne. Czosnowska pisze tylko o tym, o czym ma ochot� pisa�. Fala autobiografizmu, �eby u�y� �wietnej formu�y Ma�gorzaty Czermi�skiej, zalewaj�ca ksi��k� Czosnowskiej, spycha nierzadko autork� na mielizny do�� �atwego optymizmu, wszechogarniaj�cej rado�ci istnienia, z poniechaniem tego, co najwa�niejsze w �yciu spo�ecznym i politycznym, kt�re najwyra�niej ma�o autork� obchodzi. Jej �s�oneczniki obracaj� si� ku s�o�cu" za� na pewno nie obracaj� si� ku sprawom publicznym, naznaczone pi�tnem klerka, czyli w tym wypadku artysty, kt�ry stroni od spraw �ycia politycznego i od spor�w �wiatopogl�dowych (przynajmniej w pami�tniku). Czosnowskiej nie interesuje ani szesna�cie miesi�cy �Solidarno�ci", ani stan wojenny. Troch� tak, jakby ich wcale nie by�o. Autorka przyjmuje raczej introwertyczn� postaw� autobiograficzn�, gdzie �wiat jest tylko bod�cem dla �ja" wewn�trznego, �ja" lirycznego i �ja" optymistycznego. Od czytania zdecydowanie woli gotowanie, nad bibliotek� przedk�ada chatyn�. Uwielbia rymowanie, w wolnych godzinach pisuje wierszyki, odczytywane p�niej w gronie przyjaci�. W swojej ksi��ce Czosnowska pomie�ci�a ostatecznie teksty o naturze hybrydycznej: proz� i wiersz, narracj� i wyznanie, wspomnienie i zapis chwili, buduj�ce w rezultacie form� amorficzn� i wielogatunkow�, na dobr� spraw� trudn� nawet do nazwania. 3. Bogus�awa Czosnowska by�a niew�tpliwie gwiazd� dw�ch teatr�w: szczeci�skiej Komedii Muzycznej za czas�w Czosnowskiego (pierwszego m�a artystki) oraz gda�skiego Teatru �Wybrze�e" za czas�w Goli�skie-go. Jako aktorka zagra�a oko�o 200 r�l; jako re�yser wyre�yserowa�a blisko 60 przedstawie�. Na scenie przebywa�a w�a�ciwie nieprzerwanie od dziesi�tego roku �ycia. Zaczyna�a we Lwowie, swoim rodzinnym mie�cie (rocznik 1926), bodaj od roli Jacka w scenicznej adaptacji O dw�ch takich, co ukradli ksi�yc. Po blisko pi��dziesi�ciu latach Czosnowska wr�ci do swego debiutu jako autor i re�yser nowej wersji scenicznej uroczej powie�ci Kornela Makuszy�skiego, powierzaj�c w Gda�sku rol� Jac- -10- ka m�odziutkiej Dorocie Kolak (w roli Placka partnerowa�a jej Dorota Lul-ka). Przedstawienie Czosnowskiej, nazywane po prostu widowiskiem muzycznym, doczeka�o si�, bagatela, o�miu r�nych realizacji w r�nych miastach PRL-u. By�o w teatrze tamtych czas�w szlagierem niemal na miar� wcze�niejszej o prawie �wier� wieku ekranizacji historii Jacka i Placka w wersji Brzechwy i Batorego z bra�mi Kaczy�skimi w g��wnych rolach. Tak�e we Lwowie Busia Czosnowska, c�rka piel�gniarki i wzi�tego laryngologa, u kt�rego porady lekarskiej szuka� cz�sto sam Kiepura, rozpocz�a regularn� edukacj� aktorsk�. Bronis�aw D�browski pisze w swoim pami�tniku pt. Na deskach �wiat oznaczaj�cych (1977) o Bogus�awie Michna-Czosnowskiej jako o wyr�niaj�cej si� s�uchaczce Studia przy Polskim Teatrze Dramatycznym we Lwowie �zaraz po wojnie". W�r�d kole�anek Busi znalaz�y si� w�wczas m.in. Ludwika Castori i Zofia Pe-try. Adepci sztuki aktorskiej niemal natychmiast wchodzili na scen�. Pracami Studia kierowa� Aleksander Bardini - �Sasza", prowadz�cy z kandydatami na zawodowc�w zaj�cia z dykcji oraz elementarnych zada� aktorskich. Historii literatury i teatru uczy� Czosnowska dr Jerzy Koller, plastyk� ruchu ustawia�a Maryna Broniewska, za� nad umuzykalnieniem pracowa� Sylwester Czosnowski, za kt�rego 18-letnia w�wczas Busia, pi�kna i szczup�a, wysz�a najzwyczajniej za m�� (ma��onek by� dok�adnie 18 lat starszy od panny m�odej). Czosnowska pisze o swoim pierwszym ma��e�stwie artystycznym wiarygodnie i bez upi�ksze�. Nie na tyle jednak, aby przypomnie� na przyk�ad, �e Polski Teatr Dramatyczny we Lwowie by� - mimo wszystko - scen� propagandow�, gdzie przed spektaklami cz�sto wyg�aszano referaty o �wietlanej przysz�o�ci komunistycznej Polski i o wdzi�czno�ci dla wyzwole�czej armii radzieckiej. Nawet w inscenizacji Wesela Bronis�aw D�browski usun�� wszelkie akcenty religijne, chocia� Wyspia�ski wyra�nie domaga si� �ogromnych obraz�w" Matki Boskiej Ostrobramskiej i Cz�stochowskiej nad drzwiami weselnymi. Re�ysera lwowskiej premiery arcydramatu bardziej jednak interesowa�y rewolucyjne przemiany w spo�ecze�stwie polskim po II wojnie �wiatowej, zapowiadaj�ce bankructwo pan�w, kt�rzy �nie chc� chcie�". Czosnowska potrafi za to, wzruszaj�co i pi�knie - niczym Adam Zagajewski - opowiada� o Lwowie na co dzie�, tak�e w�wczas, gdy przyje�d�a do rodzinnego miasta i do rodzinnego domu (przy ulicy Zyblikie-wicza 15) po trzydziestu latach nieobecno�ci. Jest to jej prawdziwa �podr� do Lwowa". W ramach akcji repatriacyjnej lwowiacy spod znaku D�browskiego ostatecznie trafili do Katowic i do Szczecina. W Katowicach D�browski obj�� niemal natychmiast (po dymisji Adwentowicza i Horzycy) dyrekcj� Teatru �l�skiego im. Wyspia�skiego. W Szczecinie Czosnowski (po dy- -11- misji Bronis�awa Sk�pskiego) zosta� dyrektorem Komedii Muzycznej przy ulicy Swaro�yca 5, przemianowanej wkr�tce na dzisiejszy Teatr Polski. Dla Busi Czosnowskiej, czyli pani dyrektorowej, Szczecin jest niezmiennie miastem �magnoliami pachn�cym". Miastem aktorskich triumf�w Marii Malickiej i Artura M�odnickiego, gdzie nierzadko premiery odbywa�y si� co dwa tygodnie. Tutaj narodzi�a si� legendarna Bu-sia kucharka (pierwsza potrawa: duszone cynaderki). Czosnowska �wietnie podgl�da �ycie, troch� gorzej sam teatr. By� mo�e dlatego, �e zdarza si� jej gra� 15 r�l w sezonie, co - jak na debiutantk� przed dyplomem - wydaje si� ci�arem ponad si�y. Pierwsze podej�cie do egzaminu aktorskiego u Korzeniewskiego Czosnowska obla�a (a kt� nie obla�?); ostatecznie zosta�a aktork� zawodow� z pe�nymi kwalifikacjami rok p�niej, zdaj�c egzamin u Szlety�skiego (musia� to by� rok 1948). W Szczecinie gra�a du�o i dobrze, w�a�ciwie bez wytchnienia. Na przyk�ad Klar� w Zem�cie Fredry, albo El�biet� w Rozdro�u mi�o�ci Zawieyskiego, czy Ann� w Dw�ch teatrach Szaniawskiego (Ann� i Pani�), albo Hani� w G�upim Jakubie Rittnera. Szkopu� jednak w tym, �e tak naprawd� Komedia Muzyczna pod dyrekcj� Sylwestra Czosnowskiego by�a teatrem do�� p�askim i raczej �deserowym". Ambitniejsze pozycje repertuarowe zdarza�y si� z rzadka. Na co dzie� kr�lowa�y subretki, ga�ganki i inne rozkoszne dziewczyny. Wielkim walorem pami�tnika Czosnowskiej jest to, �e artystka pisze w ca�o�ci �od siebie", �e nie korzysta z recenzji i opinii prasowych. Nadaje to pami�tnikowi charakter bez reszty autorski. Gdyby jednak si�gn�a do prasy szczeci�skiej tego czasu, szybko by si� okaza�o, �e zar�wno rzetelny i wymagaj�cy dr Stanis�aw Telega g��wnie na �amach �Odry" - jak i Walerian Lachnitt czy Tymoteusz Karpowicz wielokrotnie pisali o teatrze �na zakr�cie", toczyli wr�cz batali� o likwidacj� �bigosu ukrai�skiego" w repertuarze, przeb�kiwali nawet o zjawisku �artystycznie i spo�ecznie szkodliwym". Prawd� jednak jest i to, �e na Manewry mi�osne czy Ciotk� Karola publiczno�� wali�a drzwiami i oknami, za� ambitnego G�upiego Jakuba trzeba by�o �ci�gn�� po 10 wieczorach przy zaledwie 14% frekwencji. Na miejscu Czosnowskiej nie broni�bym r�wnie� tak mocno rzeczywi�cie wybitnej aktorki, Marii Malickiej, kt�ra przecie� nie dlatego znalaz�a si� w Szczecinie, �e zapa�a�a nagle mi�o�ci� do pachn�cych magnolii, ale dlatego, �e w okresie okupacji przez cztery lata wsp�pracowa�a z jawnym Teatrem Komedia, co poczytywano za akt kolaboracji z Niemcami i decyzj� Komisji Weryfikacyjnej ZASP zosta�a pozbawiona prawa wyst�powania w Warszawie, Krakowie, Katowicach, �odzi i Poznaniu oraz zobowi�zana do wp�acania 10% swoich zarobk�w na fundusz pomocy sierotom po poleg�ych aktorach. -12- 4. Po wyje�dzie ze Szczecina, czyli po roku 1948, Bogus�awa Czosnow-ska tu�a�a si� przez prawie dziesi�� lat po r�nych scenach i estradach. Popasa�a kr�tko m.in. w warszawskich Rozmaito�ciach, olszty�skim Teatrze im. Jaracza, pozna�skim Teatrze Satyryk�w, w ��dzkim Teatrze 7.15. Bezskutecznie zabiega�a o etat w kt�rym� z teatr�w krakowskich, odprawiona z kwitkiem zar�wno przez D�browskiego, jak i przez Bili-�ank�. I chocia� jej mi�o�� do Krakowa nie zna granic (artystka pisze o 29 domach, do kt�rych mo�e pod Wawelem w ka�dej chwili zapuka�), Czo- snowska nigdy nie by�a krakowsk� aktork�. Zazna�a trud�w �aktora w podr�y", kiedy obje�d�a�a samochodem z przyczep� niemal ca�� Polsk� z rozmaitymi programami estradowymi typu R�owy wiecz�r. Do Gda�ska �ci�gn�� Busi� dyrektor Antoni Biliczak w roku 1957. A w�a�ciwie do Gdyni. Czosnowska zawsze mieszka�a blisko teatru. Najprz�d na �wi�toja�skiej 41, w pobli�u przes�awnej �stodo�y", kt�ra spali�a si� w listopadzie 1960. Potem (i do dzi�) w Gda�sku, na Podwalu Staromiejskim 108, vis-a-vis gmachu przy Targu W�glowym. U Hiibne-ra gra�a sporo, ale raczej nie w tych sztukach, kt�re przesz�y do historii teatru polskiego. Nie zagra�a ani w Kapeluszu pe�nym deszczu Gazzo ani w Hamlecie Szekspira w inscenizacji Andrzeja Wajdy. Nie zagra�a u Swi-narskiego, za to zagra�a u Korzeniewskiego. Nie zagra�a w polskiej prapremierze Nosoro�ca Ionesco w re�yserii Hiibnera, za to zagra�a Laur� w Kordianie S�owackiego w re�yserii �ukowskiej. W pami�tniku z roz-brajaj�c� szczero�ci� napisze, �e role romantycznych kochanek powinny by� dla niej po prostu zakazane, co wydaje si� prawd�. W Operze za trzy grosze Brechta �wietnie jej si� uda�a rola Jenny a specjalnie song o narzeczonej pirata. W latach 1960-1967 dyrektorem artystycznym Teatru �Wybrze�e" by� ju� Jerzy Goli�ski. Bogus�awa Czosnowska prze�ywa w�wczas sw�j aktorski d�ugi zenit. Zrywa ostatecznie z komedi� muzyczn� i erotyczn�, aby odnale�� swoje miejsce w rolach charakterystycznych (artystka pisze w tym miejscu o �zaci�ciu charakterystycznym"). Ju� Katarzyn� w Poskromieniu z�o�nicy Szekspira - jeszcze za Hiibnera (1959) - w re�yserii �ukowskiej zagra�a w stylu groteski buffo, mocno dystansuj�c si� na przyk�ad do ko�cowego monologu uleg�ej �ony, kt�r� Petruccio - Micha�-ski tresowa� niczym my�liwskiego soko�a, troch� �na chama" - jak pisa� nieoceniony Marek Dul�ba (w co ch�tnie wierz�). Tak�e Lichwiark� w Hiibnerowskiej Zbrodni i karze zagra�a Busia jako �etiud� z transformacji". M�oda gra�a star�. U Goli�skiego rozkwita�a jak kr�lowa przedmie�cia, proponowa�a kreacj� za kreacj�. Po Racheli w Weselu Wyspia�skiego, przysz�a tytu�owa kr�lowa przedmie�cia Mania w Kr�lowej -13- przedmie�cia Krum�owskiego, po Otylii we Franku V Diirrenmatta -�wawi�ska w Henryku IV Szekspira, po Matyldzie w Fizykach znowu Diirrenmatta - Szekspir, S�owacki, Brecht i Diirrenmatt nie schodzili u Goli�skiego z afisza - stworzy�a Czosnowska bodaj kreacj� �ycia, zagra�a Pilar w polskiej prapremierze Komu bije dzwon Hemingwaya. I zaraz potem jakby dla niej napisan� tytu�ow� rol� w Matce Courage Brechta. Na przestrzeni pi�ciu lat siedem wybitnych r�l! Uwielbiany przez Czosnowska profesor Konrad G�rski dwukrotnie kwitowa� jej �wietne osi�gni�cia na Festiwalu Teatr�w Polski P�nocnej w Toruniu, pisz�c o rolach Otylii i Pilar, gdzie artystka podobno �przesz�a sam� siebie", za� triumf �Wybrze�a" ratowa� honor teatralnej Polski. Jak to by�o naprawd�? - pyta� zwykle w takich okoliczno�ciach Antoni S�onimski. Ot� Otyli�, �on� dyrektora banku Franka V, gangstera i bandyty, zagra�a Busia demonicznie. W czarnej, d�ugiej i obcis�ej sukni (nie pami�tam, �eby aktorka gra�a kiedykolwiek z odkrytymi nogami), z medalionem na szyi, ze srebrn� lask� w r�ce, kreowa�a posta� kobiety z�ej, zbrodniarki �na zimno", kt�rej delikatnie zaczyna mi�kn�� g�os dopiero w�wczas, kiedy zaczyna m�wi� o swoich dzieciach. Stanis�aw D�browski jako Frank V by� zaledwie md�ym �uzupe�nieniem �ony". Zenon Ciesielski poruszony tragiczno- operowo-groteskow� rol� Czosnowskiej (chocia� nie samym przedstawieniem), widzia� ju� Busi� jako najlepsz� z mo�liwych Klar� Zachanassian w Wizycie starszej pani Durrenmatta, o kt�rej artystka marzy�a przez wiele lat - nadaremno. Z pami�tnika dowiedzie� si� mo�na, �e autorka, jak przysta�o na aktork� charakterystyczn�, lubi zmienia� twarz �nie do poznania", lubi si� charakteryzowa�, jak kiedy� Rapacki, albo niedawno jeszcze �widerski czy nawet �omnicki. Ma jednocze�nie �wiadomo��, �e to ju� jest nieco stary teatr, �e dzisiaj podobne efekty osi�ga si� gr�, a nie �przebieraniem si�". Okazuje si� na przyk�ad, �e jej Otylia we Franku Unosi�a na twarzy maseczk� z ciasta nale�nikowego wymieszanego z pudrem. Tak jak Matka Courage, kt�ra dla wywo�ania efektu twarzy zniszczonej przez wiatr, decydowa�a si� na u�ycie popio�u z papieros�w z odrobin� pudru i surowym bia�kiem, co dobrze wida� na zachowanych fotografiach Tadeusza Linka. R�wnie� Pilar nosi�a mocn� charakteryzacj�. Cyganicha z fajk� w z�bach. Maria - Kr�liczek grana przez G�owack� by�a dziewcz�ca i jasna; Pilar grana przez Czosnowska m�ska i ciemna. Rozczochrane w�osy, brudny wyci�gni�ty sweter, smag�a twarz. Jej Pilar a� kipia�a od nami�tno�ci, z lekka dzika i barbarzy�ska, rubaszna, ale i serdeczna. Zanim pojawi�a si� na scenie wyprzedza� j� z�owrogi krzyk (jak wej�cie Dulskiej u Zapolskiej): Co robisz ty leniwy, pijany, spro�ny, plugawy synu, plugawej, niezam�nej cyga�skiej spro�no�ci? Co robisz? Na co Cygan przed- -14- stawia� Czosnowsk� publiczno�ci kr�tko i lakonicznie: To jest Filar. Po prostu. �eby od razu by�o wida�, z kim mamy do czynienia i kto tu rz�dzi. O m�czyznach Pilar ma wyrobione zdanie, �e to wstyd dla kobiet, �e ich w og�le rodzi�y. W tym przedstawieniu (adaptacj� opracowa�a R�a Ostrowska) Pilar zwyczajnie i brutalnie opowiada�a wojn�, kt�ra dla niej najcz�ciej cuchn�a �mierci�. Czosnowsk� zbudowa�a swoj� rol� na dzia�aniach fizycznych. Roz�o�ysta, krzykliwa, grubia�ska. Jurna i nieopanowana. Czu�a dla rodz�cej si� mi�o�ci m�odych (Jordana i Marii), ale za to bezwzgl�dna w walce. Mo�e a� nazbyt przerysowana w mi�sistej, naturalistycznej poetyce, szczeg�lnie w stosunku do rapsodycznej raczej konwencji ca�o�ci, dope�nionej dalek� od jakiejkolwiek dos�owno�ci muzyk� Krzysztofa Pendereckiego. I jeszcze markietanka Anna Fierling, znana pod przezwiskiem Matki Courage. Ludzka wesz �eruj�ca na wojnie trzydziestoletniej, na kt�rej w Niemczech zgin�a po�owa ludno�ci. Czosnowsk� ostatecznie nie zdecydowa�a si� ani na hien� wojenn�, ani na cierpi�c� Niobe - jak celnie pisa� Ciesielski. Ona by�a jednocze�nie wytworem, wyznawczyni� i ofiar� wojny. Wojna to interes; wojna to �mier�. A w�a�ciwie i jedno, i drugie. Gda�ski debiut aktorski w roli Kucharza Andrzeja Szalawskiego, Juranda ze Spychowa, z kt�rym Matk� Courage ��czy szorstka, ledwo skrywana mi�o��. Marek Dul�ba - krytyk przenikliwy - widzia� wcze�niej kreacj� Heleny Weigel w Berlinie i Ireny Eichler�wny w Warszawie, teraz zobaczy� kreacj� Czosnowskiej w Gda�sku. I z pe�nym przekonaniem postawi� na Busi�, fenomenalnie rozk�adaj�c� ekspresj� aktorsk� na dwa dominuj�ce w jej �yciu uczucia: mi�o�� i chciwo�� (albo odwrotnie). Brutalna mocna baba w �achmanach, kt�rej wojna zabra�a wszystkie dzieci, maj�ca odwag� za�piewa� nad zw�okami c�rki sw�j ostatni song: ... Polegli �pi�. /A ten, kto uni�s� ca�y �eb, /Znowu nak�ada czapk� sw�. Mimo wszystko nie bardzo potrafi� zrozumie� decyzj� Andrzeja �u-rowskiego, kt�ry przygotowuj�c dla �Czytelnika" pasjonuj�cy tom esej�w Ludzie w reflektorach (1982), nie zdecydowa� si� ostatecznie na przedruk ze swoich Gda�skich sylwetek teatralnych portretu Bogus�awy Czosnowskiej (zobacz: �G�os Wybrze�a" 1970 nr 127). W ksi��ce ��u-ra" znalaz�o si� m. in. miejsce dla: Gwiazdowskiego, Szalawskiego, Iga-ra, Bisty Gordona, �api�skiego oraz Winiarskiej, zabrak�o za� dla Busi Czosnowskiego, kt�rej pozycj� rzeczywi�cie zaj�a w p�nych latach sze��dziesi�tych wielka Halina Winiarska, proponuj�c na wszystkich scenach Teatru �Wybrze�e" sw�j niezwyk�y �kameralny monumenta-lizm". Obie zagra�y w Gda�sku Rachel�: Czosnowsk� w Weselu Goli�-skiego i Bunscha (1960), Winiarska w Weselu Hebanowskiego i Ko�odzieja (1976). Obie zagra�y swoje role troch� wbrew tradycji teatralnej. -15- Czosnowska nie by�a dumn� �yd�wk� z podniesionym czo�em, raczej zal�knion� i przestraszon� pann� z Mo�kowej karczmy po�eraczk� ksi��ek, kt�ra przeczyta�a wprawdzie ca�ego Przybyszewskiego, ale z konwersacj� ma wci�� niejakie k�opoty, zraniona brutalnie w swojej mi�o�ci przez Poet�. Winiarska r�wnie� nie zagra�a sentymentalnej panienki, ale kobiet� dojrza��, samotn� i pe�n� goryczy, obc� w bronowickiej chacie, dotkni�t� w p�nym staropanie�stwie nieoczekiwanym uczuciem do Poety; eterycznym i pastelowym. Nigdy jednak nie zdarzy�o mi si� widzie� znacz�cego �pojedynku na role" mi�dzy Czosnowska a Winiarsk� w jednym spektaklu. Inne czasy, inne emploi, inny styl. W roku 1981 Czosnowska ostatecznie przesz�a na emerytur� i niemal zupe�nie wycofa�a si� ze sceny (chocia� dobrze pami�tam na przyk�ad jej Kr�low� Ma�gorzat� w Iwonie, ksi�niczce Burgunda Gombrowicza w re�yserii Majora, 1977). Busia Czosnowska umar�aby jednak z bezczynno�ci. To dlatego r�wnie� kierowa�a w latach 1977-1982 pracami Studia Aktorskiego przy Teatrze �Wybrze�e" (nie myli� ze wci�� dzia�aj�cym Studiem Wokolno-Aktorskim przy Teatrze Muzycznym im. Baduszkowej, gdzie Busia tak�e uczy�a). Bodaj przez dwie kadencje by�a przewodnicz�c� oddzia�u gda�skiego SPATiF-u (czyli ZASP-u). Je�dzi�a do Bu�garii, ale i do Amsterdamu, rozmawiaj�c z celnikami w j�zykach obcych, a nie na migi. Przede wszystkim jednak Bogus�awa Czosnowska zacz�a re�yserowa� i to zar�wno w teatrze dramatycznym, jak i w muzycznym (tutaj przede wszystkim). Zaczyna�a od bardzo zabawnej Jadzi wdowy Ruszkowskiego--Tuwima w Teatrze �Wybrze�e" jeszcze za dyrekcji Hebanowskiego (1977). Czosnowska by�a przez lata ca�e niesko�czon� ilo�� razy asystentem re�ysera. Teraz sama przej�a stery. Kiedy pojawi�a si� w operze, nam�wiona przez d�ugoletniego kierownika muzycznego �Wybrze�a" Jerzego Michalaka, w�wczas dyrygenta w Pa�stwowej Operze i Filharmonii Ba�tyckiej, chyba W�odzimierz Nawotka przyja�nie dowcipkowa�: �Czosnowska w operze. Koniec �wiata!". Tymczasem Busia przygotowywa�a premier� za premier�. Tylko w gmachu przy alei Zwyci�stwa 15 zrealizowa�a ich osiem. Re�yserowa�a przedstawienia operowe i muzyczne na scenach Krakowa (wreszcie!), Poznania, �odzi, Szczecina, Lublina, Koszalina, Tarnowa, Warszawy, Rzeszowa i jeden B�g raczy wiedzie�, gdzie jeszcze. A� 10 premier przygotowa�a we wsp�pracy z jej ukochanym scenografem J�zefem (Ziukiem) Napi�rkowskim. Debiutowa�a w operze Potajemnym ma��e�stwem Cimorosy (1978), ale p�niej re�yserowa�a jeszcze m. in. Hrabin� i Straszny dw�r Moniuszki, Don Pas�uale Doni-zettiego czy Ksi�ycowy �wiat Haydna. Przy niewyobra�alnym deficycie re�yser�w w polskim teatrze muzycznym (w tym operowym) Czosnow- -16- ska sta�a si� do�� niespodziewanie poszukiwanym fachowcem w tej dziedzinie. Przecie� re�yser�w operowych w Polsce z prawdziwego zdarzenia mo�na policzy� na palcach jednej r�ki (liczmy: Ryszard Peryt, Marek Weiss-Grzesi�ski, Jitka Stokalska, Jan Szurmiej, Maria Fo�tyn, mo�e Gruza, mo�e Pampiglione). P�aka� si� chce. Czosnowska nie ma oczywi�cie specjalnych z�udze�, co do swojej profesji re�ysera operowego. Skromnie pisze, �e nie jest wielkim re�yserem. Umie poprowadzi� pr�by, umie s�ucha�, boi si� za to jak ognia tzw. koncepcji przedstawienia. Jej skupienie na ostatnich pr�bach jest tak wielkie, �e odczuwa wr�cz b�l fizyczny w �okciach. Ca�a Czosnowska. 5. Teraz ju� kr�tko. Niewiele jest wart taki pami�tnik, kt�ry zupe�nie nie odkrywa prywatno�ci autora. Marek H�asko zwyk� nawet mawia�, �e pami�tnik powinien by� r�wnie intymny jak ��ko, inaczej nie ma za du�ego sensu. Busia Czosnowska nie odkrywa, oczywi�cie, tajemnic swojej alkowy, chocia� tu i �wdzie napomknie o �prawie narzeczonym Hanusz-kiewiczu", o listach Zaczyka, o ta�cu z Dodkiem Dymsz�. Z przypadkowych dosy� rozm�w i z plotki zakulisowej (niekoniecznie szeptem) znacznie wi�cej wiem o �yciu intymnym Busi ani�eli z jej pami�tnika. Czosnowska wyczulona jest za to na prywatno�� innego typu. Pasjami lubi rozprawia� o chatynie, po�o�onej jakie� dziewi�� kilometr�w od Mi-rachowa, gdzie Busia i Zdzich, jej drugi m�� (nazywany r�wnie� Me-niem) znale�li swoj� arkadi�, Soplicowo, Eden. Bardzo rozrzewni�y mnie opowie�ci o miejscowych le�nikach, Ja�ci i Kaziu Pi�tach, ale i o Kubie, czyli m�drym karpiu, kt�rego Zdzich hoduje w miejscowym jeziorze nie po to, aby poda� go na st� przy specjalnej okazji, ale po to, aby s�ucha� jego mlaskania. Czosnowska najcz�ciej wybiera dla swoich baj�d o chatynie i jej urokach form� ma�o skomplikowanych rymowanek. I nie jest to w�a�ciwie poezja, kt�r� mo�na pokocha� po literacku. Raczej naiw-niutkie wierszyki cz�stochowskie, pisane najcz�ciej �dziesi�tk�", tak jak leci, bez wysi�ku i specjalnego namys�u. O ile wiem, aktorzy prawie nigdy nie byli dobrymi poetami. Dobiegaj�cy setki Solski rymowa� do�� okropnie nawet w listach. Wiersze pisa� i wydawa� Leszek Herdegen. Nina Andrycz, �ona premiera Cyrankiewicza, bodaj jako jedyna potrafi�a zredagowa� i wyda� zar�wno tomik niez�ych wierszy To teatr (1983), jak i pami�tnik My rozdwojeni (1992). Bogus�awa Czosnowska w swoim Ostatnim gongu pami�tnik pisany proz� po��czy�a z wierszami, histori� �ycia w teatrze z histori� �ycia w chatynie. Moim zdaniem warto przebi� si� przez dosy� szczeniackie wierszowanie Czosnowskiej, aby zarazi� si� jej optymizmem, zobaczy� �wiat, kt�ry nie wyszed� z formy, odszuka� -17 - d�by, p�telki, kwiaty i przedmioty, kt�re u Busi maj� chyba rzeczywi�cie ludzk� twarz, skoro nawet kuchnia nazywana jest Genowef�, fotel nosi imi� Augusta Mocnego, za� prozaiczny kibel to po prostu Lalu�. Bardzo zazdroszcz� Busi i Zdzichowi ich Sianowa Le�nego, kt�re zdecydowanie przebija moje Koluszki. Zazdroszcz� im r�wnie� kochania, nieznacznie tylko przes�oni�tego melancholi� przemijania. Chcia�bym jednak zauwa�y�, �e Ostatni gong zwiastuje wprawdzie jaki� fina�, ale r�wnie� zaprasza na kolejny spektakl, jestem przekonany, �e nie tylko w teatrze. A poza tym �ka�dy ma inny �wit" (ale i �wiat!), jak to zapisa� w swoich wspomnieniach Jerzy Afanasjew z Sopotu, pierwszy chyba przed Busi� pa- mi�tnikarz teatralny z tr�jmiejskini adresem. O Wojciechu Siemionie mawiano kiedy�, �e to taki aktor, kt�ry �nie wypije, nie zje, wci�� gada poezje". O Bogus�awie Czosnowskiej (niech mi Pani wybaczy t� Busi�) mo�na by powiedzie�, �e rzeczywi�cie nie wypije, ale zje i owszem z apetytem, no i �e poezj� rymowan� pisze na zawo�anie i bez opami�tania, jakby ju� nie mog�a inaczej. Jan Ciechowicz -18- MOJE �YCIE W TEATRZE I NIE TYLKO -19- -20- Dawno temu, latem, na molo w Sopocie spotka�am profesora Konrada G�rskiego z Torunia. Rozmawia�am z nim do�� d�ugo. Ten uroczy -starszy ju� wiekiem, ale jak�e m�ody duchem - pan, opowiada� tak zajmuj�co i z tak� �wie�o�ci� umys�u, �e mog�am go s�ucha� bez ko�ca. Kiedy w trakcie rozmowy nie�mia�o zasugerowa�am, �e powinien pisa� pami�tniki, odpar�, i� wszyscy go do tego namawiaj�, ale on wierny jest s�owom pewnego francuskiego uczonego: �drzewo zamienione w papier, umiera". Jak�e g��boko zapad�y mi w dusz� te s�owa. Jako aktorka w 1981 roku przesz�am na emerytur�, ale nie przesta�am pracowa�. Nie umia�abym �y� bez pracy. Ka�d� woln� chwil� wype�niam re�yseri�, spotkaniami �rodowiskowymi i podr�ami. A poza tym, mimo s��w profesora G�rskiego, korci mnie, aby pisa� - przynajmniej spr�bowa�. Powspominam wi�c dzieci�stwo, niekt�re podr�e, teatr, ludzi, moje dziwne czasem przygody i przeczucia. Po prostu spr�buj� pozbiera� pisane przez lata skrawki mojego �ycia, kt�re wype�niaj� pami�� i wci�� s� takie �ywe. -21- RODZICE Jestem c�rk� lekarza, doktora W�adys�awa Michny. Ojciec pochodzi� z bardzo prostej rodziny spod �a�cuta, ale uko�czy� szko��, a potem studia w Krakowie, mimo �e by�y to bardzo trudne czasy. Zosta� �wietnym laryngologiem, i cho� staj�c si� lekarzem, �wyrodzi� si�" i sprzeniewierzy� ch�opstwu, to jednak w duchu i sposobie bycia ch�opem pozosta� do samego ko�ca. Nosi� si� jak Witos, w koszuli zapi�tej pod szyj�, ale zawsze bez krawata. Zim� zak�ada� �witk�, a latem p��cienne bia�e ubranie. Do wszystkich m�wi� per �ty", do starszych od siebie - per �wy", a je�li kogo� bardzo nie lubi�, u�ywa� formy dla siebie zupe�nie obcej: �pan", �pani". Uznawa� tylko dwa imiona: Zosia i Jasio. Moja mamusia, cho� mia�a na imi� Henryka, dla niego by�a Zofi�, moja siostra otrzyma�a na chrzcie oczywi�cie imi� Zofia. Nie wiadomo zupe�nie dlaczego ja... zosta�am Bogus�aw�. Ka�dego 15 maja - w imieniny Zofii -tata jecha� doro�k� do kliniki z ogromnym nar�czem kwiat�w, poniewa� ka�da kole�anka, ka�da piel�gniarka i wreszcie ka�da pacjentka - wed�ug niego - mia�a imieniny. Kochali go wszyscy pacjenci. Szczeg�lnie jednak uczuciem darzyli go ci, kt�rzy nie mieli czym zap�aci� za prywatn� wizyt�. Tata cz�sto takich w�a�nie pacjent�w pyta�: �No co, Jasiek (albo Zosiu), I Tata latem na ulicy Akademickiej we Lwowie -22- pewnie nie masz pieni�dzy?" i nieraz si� zdarza�o, �e nie dosy�, i� za wizyt� nie bra� pieni�dzy, to jeszcze dorzuca� par� groszy. Tata uwa�a�, �e jego c�rki powinny albo umie� szorowa� pod�ogi i doi� krowy, albo uko�czy� medycyn�. Naturalnie szczytem jego marze� by�o, aby�my posiad�y te wszystkie trzy umiej�tno�ci. Ale niestety obie go rozczarowa�y�my. Cho� by� wybitnie niemuzykalny i wiecznie mia� za z�e naszej mamusi, �e uczy nas muzyki, lubi� s�ucha� skrzypiec. Kiedy�, w tajemnicy przed nim, mamusia kupi�a fortepian. Kaza�a go postawi� w salonie, a tatusiowi powiedzia�a, �e instrument nale�y do znajomej, kt�ra wyjecha�a do Wiednia. Nie uznawa� pi�knej zastawy, kt�rej mamusia u�ywa�a, przyjmuj�c go�ci, i zawsze m�wi�: �Mamuna, poda�aby� je�� w drewnianej misce, da�a drewniane �y�ki i te� by�oby dobrze". Tata pali�, ale nigdy w �yciu nie zaci�gn�� si� papierosem. Kaszla�, dusi� si� dymem, ale papieros stale wisia� na jego wargach. A mamusia? By�a g�ralk� spod Zakopanego i te�, podobnie jak tata, pochodzi�a z bardzo biednej, ch�opskiej rodziny. Nie wiem, jakie mia�a wykszta�cenie. Nigdy jej o to nie zapyta�am. Ojca pozna�a w Krakowie, kiedy pracowa�a w szpitalu jako piel�gniarka. Do dzisiaj zastanawiam si�, co z��czy�o tych dwoje ludzi, kt�rzy - cho� byli razem do �mierci - niewiele mieli sobie do powiedzenia. Mamusia - prosta kobieta - by�a jednak obdarzona nieprawdopodobn� kultur�, wrodzon� inteligencj� i intuicj�. Zawsze czym� zaj�ta, pracowa�a w domu na etacie nia�ki, gosposi i kucharki. Nie mam poj�cia, kto j� nauczy� wytwornych manier, dba�o�ci o dobrze urz�dzone mieszkanie, kto rozmi�owa� w obrazach, porcelanie, a w ko�cu kto jej podszepn��, �e c�rki trzeba uczy� j�zyk�w obcych, gry na fortepianie i �e powinny p�j�� do szko�y baletowej, aby - jak to si� dawniej mawia�o - �adnie si� porusza�. Nie mia�a �adnej bliskiej przyjaci�ki; tylko sporadycznie chodzi�a z ojcem na przyj�cia. Poza tym, nigdzie razem nie bywali. W�a�ciwie poza zakupami, wyj�ciami z c�reczkami albo wsp�lnymi 2Ma�a �Busz" � czy nie wida�, �e w przysz�o�ci p�diabl�! -23- �S�u�bowy" tata w 1934 roku wyjazdami na Persenk�wk� rzadko wychodzi�a z domu. By�y�my tak przyzwyczajone do jej obecno�ci, �e je�eli od czasu do czasu ju� gdzie� si� wybiera�a, urz�dza�y�my wielki koncert p�aczu, w kt�rym ja, jako okropne -w przeciwie�stwie do mojej m�odszej siostry - dziecko, wiod�am prym. Ten ryk cz�sto g�sto ko�czy� si� laniem. Nieraz zdarza�o si�, �e linewk� na psa trzepano mi pup�. Po ka�dym takim �pupopraniu" mamusia d�ugo smarowa�a bol�ce miejsca kremem ��nieg tatrza�ski" - jedynym kosmetykiem, kt�rego u�ywa�a. A cer� mia�a cudown�, bielutk�, z zar�owionymi policzkami. Twarz zawsze my�a szorstk� r�kawiczk� i w tak wrz�cej wodzie (w marmurowej miednicy), �e para bucha�a na ca�� �azienk�. (Niech mi wi�c nikt nie opowiada, �e twarzy nie mo�na my� wod� i to gor�c�. Moja mamusia by�a �ywym tego przyk�adem i ca�e �ycie mia�a cer� jak krew z mlekiem). �adne kosmetyki nie by�y jej potrzebne. Dlatego te� nie �a�owa�a dla mnie swego ��niegu tatrza�skiego", kt�ry wraz z linewk�, je�eli chodzi o moj� - okropnie niesforn� w okresie dzieci�stwa - osob�, bardzo cz�sto bywa� w u�yciu. 1981 Mamusia - mo�e to wtedy w�a�nie pozna�a tat�... -24- KR�LOWA NOCY Z ca�ego dzieci�stwa pami�tam dwa wypadki, kiedy moi rodzice wybierali si� na prawdziwy bal. Ale tylko jeden - a w�a�ciwie przygotowania do niego - zapad� mi g��boko w pami��. Mia� si� odby� w Kasynie Literackim przy ul. Akademickiej we Lwowie, a urz�dzali go medycy. Razem z moj� siostr� by�y�my okropnie zdenerwowane - przera�a�a nas wizja sp�dzenia nocy w domu bez mamusi. Do tego tata chodzi� okropnie w�ciek�y, bo zaproszony przez koleg�w po fachu, nie m�g� im odm�wi� i musia� p�j�� na t� - dla niego gorsz� od najgorszej tortury - imprez�. Ojciec nie m�g� i�� na bal w ko�nierzyku a la Witos. Musia� w�o�y� frak, zupe�nie obce mu ubranie! Mamusia przez ca�e lata dokonywa�a najrozmaitszych zabieg�w, aby wisz�cego bezu�ytecznie w szafie fraka nie zjad�y mole. Sama widzia�am w nim ojca dwa razy w �yciu, pierwszy raz w�a�nie wtedy, kiedy wybiera� si� na bal medyk�w. Bo�e! Co to by�o za piek�o!!! Tata z�y jak osa wk�ada� koszul� z twardym gorsem i twardy ko�nierzyk, przy kt�rym za nic nie m�g� zapi�� spinki. Ca�a komedia by�a z mankietami u koszuli. Tata si� awanturowa� i, naturalnie jak zawsze, obwinia� o wszystko mam�. Do tego nasz szpic �nie�ek - ukochany pies mamusi - ujada� jak op�tany, bo zawsze warcza� i szczeka� na ka�dego, kto �mia� mie� pretensje do jego pani. Jednym s�owem w domu gehenna. Mamusia mimo wszystko by�a tego wieczoru w �wietnym humorze, bo przecie� wybiera�a si� na prawdziwy bal - kto wie, czy nie pierwszy w jej �yciu? - i to bal kostiumowy. Rzecz jasna, tat� na kostium ju� nie mo�na by�o nam�wi�, ale mamusia skorzysta�a z tej okazji. By�a nisk� brunetk� o pi�knej twarzy, ale bardzo korpulentnej sylwetce, w kt�rej dominowa� obfity biust. Na sw�j wielki bal wybra�a kostium Kr�lowej Nocy, na kt�ry sk�ada�a si� czarna, d�uga suknia z jedwabnej mory (chyba tak nazywa� si� ten materia�), z d�ugimi, szerokimi r�kawami i mn�stwem rozmaitych klips�w ze sztucznych brylant�w. Najwa�niejsze by�o jednak przybranie g�owy - przepaska z brylantowym ksi�ycem, od kt�rego na wszystkie stro- -25- ny odchodzi�y srebrne pr�ciki z brylantowymi gwiazdkami na ko�cach. Obie z Zosi� nie ukrywa�y�my zachwytu - by�a tak pi�kna tego wieczoru, �e �azi�y�my za ni� krok w krok. I nie martwi�y nas sarkania ojca, kiedy mamusia - ju� jako Kr�lowa Nocy - walczy�a z jego mankietami u koszuli. By�a tak podniecona, �e jej zawsze r�owe policzki nabra�y mocno czerwonego koloru i zdawa�o si�, �e za chwil� try�nie z nich krew. Wreszcie tata przeistoczy� si� w wytwornego pana, mama w�o�y�a futro z czarnych karaku��w (podobnie jak frak ojca te� strze�one przed molami, tak rzadko by�o u�ywane) i ju� mieli wyj��, gdy przypomnia�a sobie, �e na kuchni stoi ogromny rondel ze stopion� s�onin� i trzeba go zabra� z blatu i przenie�� do spi�arni. Zdj�a wi�c futro i szybko pobieg�a do kuchni. Chwyci�a ogromny gar i nagle... ca�a stopiona, a nieza-krzepni�ta s�onina wyl�dowa�a na sukni naszej pi�knej Kr�lowej Nocy. By�y�my z Zosi� przera�one. Zacz�o si� nerwowe czyszczenie sukni mokrymi, gor�cymi �ciereczkami. Tata dogadywa�, sycz�c ze z�o�ci, �nie�ek szczeka�, my zacz�y�my p�aka�, a nasza ukochana Kr�lowa Nocy walczy�a dzielnie ze s�onin� na sukni. I wygra�a t� walk�, ale suknia by�a zupe�nie mokra. Mamusia niezbyt si� tym przej�a, za�o�y�a futro i wyszli. Smutne, siedzia�y�my z nosami przyklejonymi do szyby. Tata szed� przodem obra�ony na mam�. A my patrzy�y�my, jak znika nam z oczu diadem naszej ukochanej Kr�lowej Nocy. Potem po�o�y�y�my si� do ��eczek, a poniewa� nie zdarza�o nam si�, aby�my usypia�y bez mamusi, wi�c przep�aka�y�my ca�� noc zrozpaczone, �e si� jej co� pewnie stanie i w og�le do nas nie wr�ci. Rodzice na Persenk�wce ze �nie�kiem, ukochanym psem mamy -26- Mama, moja siostra Zosia i ja - mia�am wtedy mo�e z 10 lat Ale wr�ci�a! Rozpromieniona, nawet niezdenerwowana faktem, i� tata ko�nierzyk od koszuli ni�s� w r�ku, spink� zgubi� i naturalnie by� w�ciek�y, �e w og�le na ten bal musia� i��. 1981 -27 - DZIECI�CE KRADZIE�E Tak! Mam na sumieniu tak�e kradzie�e! Niegro�ne, ale i te w dzieci�stwie, jak chyba ka�dy, zaliczy�am. Kiedy chodzi�am do szko�y powszechnej, moj� najbli�sz� kole�ank� by�a Bru�ka - c�rka w�a�ciciela sklepu kolonialnego mieszcz�cego si� przy Zyblikiewicza 29, a wi�c w kamienicy, gdzie mieszkali�my. Bywa�am w nim bardzo cz�sto, bo a to mamusia wysy�a�a mnie po zakupy, a to z Bru�k� przesiadywa�y�my tam po powrocie ze szko�y. Zdarza�o si�, �e czasem tata Bru�ki, pan Czaczkes, bardzo przystojny, wysoki �yd z czarn� brod� i pejsami, pocz�stowa� nas czym� dobrym, a �e zawsze, nawet wtedy, kiedy by�am ma�� szczuplute�k� dziewczynk�, siedzia� we mnie okropny �akomczuch, ch�tnie przyjmowa�am pocz�stunek. Kiedy� po szkole wpad�y�my z Bru�k� do sklepu. Jej ojciec w�a�nie przygotowywa� sobie posi�ek, sk�adaj�cy si� z grubej pajdy �trzeszcz�cego" chleba posypanego czarnuszk�, posmarowanego grubo mas�em i ob�o�onego koreczkami anchois w oliwie z kaparkami. Pan Czaczkes przekroi� ogromn� kromk� chleba na cztery cz�ci i zacz�� je��. Oliwa kapa�a mu po d�ugiej czarnej brodzie, a mnie z �akomstwa �linka zbiera�a si� w buzi. Nawet w tej chwili, po prawie pi��dziesi�ciu pi�ciu latach, kiedy wspominam ten widok, dzieje si� podobnie. Niestety pan Czaczkes tym razem nie zaproponowa� nam ani kawa�ka tej pysznej kanapki. Ca�� pajd� zjad� sam. Doprawdy dziwi� si�, �e epizod z jedz�cym te wspania�o�ci panem Czaczkesem jest wci�� tak �ywy w mojej pami�ci. Wspominam o panu Czaczkesie dlatego, �e jedna z kradzie�y, jak� pope�ni�am, zwi�zana by�a w�a�nie z nim, a �ci�lej, ze s�odkim towarem w jego sklepie i wspomnianym �akomstwem. Kt�rego� razu bowiem ze stoj�cego w zasi�gu r�ki du�ego pojemnika ukrad�am dwie gar�cie rodzynek i schowa�am w kieszonce fartuszka. Tak bardzo przerazi�am si� mo�liwo�ci przy�apania na gor�cym uczynku, �e szybko powiedzia�am Bru�-ce �cze��", dygn�am przed panem Czaczkesem i nie spojrzawszy nawet na niego, wybieg�am ze sklepu. -28- Wesz�am do mieszkania, jak gdyby nigdy nic, ale czujne oko mamusi natychmiast wychwyci�o moj� niewyra�n� min�, no i t� wypchan� kieszonk� fartuszka. Zar�owione policzki mamy zrobi�y si� purpurowe. By�a tak zdenerwowana, �e nawet nie pomy�la�a o �pupopraniu". Zrobi�a co� o wiele gorszego... Porzuci�a przygotowywanie obiadu, ubra�a si� i za r�k� poprowadzi�a mnie na miejsce przest�pstwa. Bo�e! Co to by�a za okropno��! Przy wszystkich klientach musia�am powiedzie� panu Czaczkesowi, �e ukrad�am rodzynki i wy�o�y� je na lad�. Chcia�am si� zapa�� pod ziemi� ze wstydu i do dzisiaj, kiedy widz� rodzynki, przypomina mi si� moja pierwsza dzieci�ca kradzie�. Obok naszej posesji na Persen-k�wce pod Lwowem swoj� �realno��" posiadali pa�stwo radcostwo Stobieccy, z kt�rych m�odsz� c�rk� si� zaprzyja�ni�am. Moja mamusia jednak wcale nie by�a z tego zadowolona, poniewa� Ewa, doros�a panna po maturze, zdaniem mamusi, wywiera�a na mnie z�y wp�yw, wzbudzaj�c zbyt wcze�nie zainteresowanie ch�opakami... Nie bacz�c na mamine niepokoje i tak podczas wakacji bardzo cz�sto przesiadywa�am u Ewy i ogromnie mi imponowa�o, �e mimo smarkatego wieku jestem jej przyjaci�k� i powiernic�. Ewa by�a prze�liczna, a przy tym jaka zgrabna! Mia�a kasztanowe pi�kne w�osy, niebieskie oczy, ob��dny u�miech, wspania�e bia�e z�by! A ja przy niej? Smarkula o przezwisku Busz, biegaj�ca w majtkach i zawsze boso. Pewnego popo�udnia dowiedzia�am si�, �e do Ewy ma przyjecha� jej narzeczony. Jeszcze nigdy go nie widzia�am, ale s�ysza�am, �e to bardzo przystojny, �wie�o upieczony lekarz weterynarii, aktualnie s�u��cy w wojsku. Przed jego przybyciem Ewa wystrojona le�a�a w ogrodzie na le�aku, a wok� niej unosi� si� zapach kremu, kt�rego u�ywa�a. Wygl�da�a jak W kieszonkach tego fartuszka schowa�am ukradzione rodzynki -29- zwykle prze�licznie. Widz�c j�, postanowi�am natychmiast te� by� pi�kna. Poprawienie urody w moim przypadku polega�o na umyciu potwornie zakurzonych n�g. Chlapi�c na wszystkie strony wod� przy studni, zastanawia�am si� nad jakim� dodatkowym zabiegiem upi�kszaj�cym. I wtedy w�a�nie wpad�a mi do g�owy znakomita my�l. Krem!!! Wiedzia�am, gdzie go znale�� w pokoiku Ewy na mansardzie. Wpad�am tam jak fryga i po chwili zawarto�� ca�ej tuby wyl�dowa�a na mojej twarzy. Niestety, nie mog�am rozsmarowa� takiej ilo�ci kremu, poniewa� by�o go za du�o, a poza tym - ze strachu, �e mnie kto� na tej kradzie�y nakryje -bardzo si� spieszy�am. Kiedy zbieg�am do ogrodu z czystymi nogami, w majtkach i z grubo wypacykowan� na bia�o twarz�, pan narzeczony ju� tam by� i siedzia� przy Ewie. Pami�tam go dok�adnie. �liczny, czarny jak Cygan, o �niadej cerze, w zielonym mundurze, a w r�ce trzyma� czapk� z otokiem tak bia�ym, jak jego �nie�ne z�by. Kiedy podesz�am, spojrza� na mnie i powiedzia�: �C� ta g�wniara zrobi�a ze swoj� twarzyczk�?". Ewa zapyta�a: �Bogusiu, smarowa�a� si� bez pozwolenia moim kremem?". Wtedy prawie umar�am ze wstydu! Przera�ona i zrozpaczona �ciera�am z buzi krem i wia�am do domu. Na polnej drodze moje czyste przed chwil� nogi znowu si� zakurzy�y. Przez ca�� noc nie zmru�y�am oka. Jak ja si� poka�� Ewie? A je�eli dowie si� o tym pani radczyni? Bo�e! Ju� nigdy nie dostan� od niej przepysznych grzanek z marchewk� i groszkiem! Co zrobi�, jak mamusia si� dowie?! Nachodzi�y mnie tysi�ce potwornych my�li. I jeszcze na dodatek �liczny Leszek, narzeczony Ewy, zamiast dostrzec moj� - by� mo�e ju� wtedy rozkwitaj�c� - urod�, nazwa� mnie g�wniar�!!! Nigdy ju� nie spotka�am przystojnego weterynarza, a Ewa, cho� nie wiem dlaczego, nie zosta�a jego �on�. 1988 -30- BIEDNA PUPA Mam troch� pretensji do siebie, �e nie pisa�am porz�dnego pami�tnika. Raz kr�tko prowadzi�am zapiski, ale po pierwsze - zawiera�y one nie to, co zawiera� powinny, a po drugie - pisa�am je gotykiem! Po polsku, ale gotykiem. Pow�d by� prosty - nie chcia�am, by mamusia przeczyta�a o moich wszystkich mi�o�ciach, z kt�rych zreszt� nawet nigdy si� porz�dnie nie wyspowiada�am, bo znalaz�am ksi�dza, kt�ry prawie nie s�ysza�. Tamten pami�tnik gdzie� przepad�, a ja teraz �a�uj�, �e tyle ciekawych, mo�e i zabawnych szczeg��w ulecia�o bezpowrotnie z �epetyny przez to, �e nie robi�am �adnych notatek. Na szcz�cie chocia� niekt�re fakty tak mocno wry�y si� w moj� pami��, �e mog� jeszcze dzi�, po tylu latach, przela� je na papier. Teatr towarzyszy� mi w�a�ciwie od zawsze, od kiedy mia�am �wiadomo��, �e �yj�. Ju� jako ma�e dziecko zaliczy�am w teatrze lwowskim udzia� w Kopciuszku, O dw�ch takich, co ukradli ksi�yc, Stasiu Lotniku, Janku i Franku. Bra�am r�wnie� udzia� w przedstawieniach dla doros�ych, bo je�eli tylko do jakiej� roli potrzebne by�o dziecko, to ja najcz�ciej te r�lki grywa�am. Na przyk�ad w Wilkach wuoc/Rittnera. Pami�tam, �e przez prawie ca�y ostatni akt spa�am w du�ym fotelu. Budzi�am si� dopiero na koniec sztuki. Naturalnie, mia�am tylko udawa�, �e �pi�, ale przedstawienia odbywa�y si� wieczorami, a ja, smarkate dzieci�, najcz�ciej zasypia�am naprawd�. Fotel ustawiano jednak tak, �e inspicjent budzi� mnie na czas, tr�caj�c specjalnie na t� okazj� przygotowanym pr�tem. Jako dziecko mia�am zaszczyt partnerowa� znakomitej Wandzie Sie-maszkowej. W sztuce pt. Stare wino gra�am jak�� jej praprawnuczk�. Jak to si� m�wi w �argonie teatralnym - leci