Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8062 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
ks. Marek Drzewiecki
W serii KIEROWNICTWO DUCHOWE
ukaza�y si� ksi��ki:
o. Anselm Griin OSB v Zamieni� rany w per�y
o. Anselm Griin OSB B�g w mojej historii �ycia
o. Mieczys�aw Ko�uch SJ Jak korzysta� z kierownictwa duchowego
o. Amedeo Cencini FdCC Od wychowania dojormacii
o. Pierre-Marie Delfieux Jak modli� si� w "gwarze miasta"?
Seksualno�� - b�ogos�awie�stwo czy przekle�stwo?
Wydawnictwo SALWATOR Krak�w
Wst�p
Redakcja.
Edyta Manecka-Sztok
Redakcja techniczna i przygotowanie do druku Grzegorz Sztok
Projekt ok�adki ....... ,
Wydawnictwo SALWATOR '
Na ok�adce "*
Francesco Fu�n\,Adam i Ewa w ziemskim raju
Tekst pochodzi z sesji, kt�ra odbyta si�
w Centrum Formacji Duchowej Salwatorian�w
w Krakowie (7-9 maja 2004 r.)
Imprimi potest
ks. Jerzy Madera SDS, prowincja�
l.dz. 176/P/04
Krak�w, dnia 26 kwietnia 2004 r.
i 2004 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 83-89289-46-6
Wydawnictwo SALWATOR
ul. �w. Jacka 16, 30-364 Krak�w
tel. (0-12) 260-60-80, fax (0-12) 269-17-32
e-mail:
[email protected]
www.salwator.com
Chrze�cija�stwo widzi ludzk� seksualno�� w spos�b bardzo pozytywny. W Pi�mie �wi�tym ukazywana jest ona jako jeden z symboli mi�o�ci Boga do cz�owieka. Jej sensem jest bowiem wyra�anie najbardziej niezwyk�ej mi�o�ci, jaka mo�e zaistnie� miedzy m�czyzn� a kobiet�, a mianowicie mi�o�ci ma��e�skiej i rodzicielskiej. Pozytywne patrzenie na ludzk� seksualno�� nie wyklucza jednak realizmu w tej dziedzinie. W taki w�a�nie pozytywny, a jednocze�nie realistyczny spos�b Ko�ci� patrzy na seksualno�� cz�owieka. Z jednej strony ostrzega przed zagro�eniami i krzywdami w tej dziedzinie. Z drugiej ukazuje wielko�� cz�owieka, kt�ry jest zdolny do tego, by kierowa� w�asn� seksualno�ci� w spos�b �wiadomy i odpowiedzialny, a zatem w�asn� moc�. Bez si�gania po substancje chemiczne. Bez popadania w uzale�nienia. Bez wyrz�dzania krzywdy sobie i innym ludziom.
Po grzechu pierworodnym nikomu nie jest �atwo w dojrza�y spos�b kierowa� seksualno�ci�. Pora�ki w tej dziedzinie okazuj� si� wyj�tkowo dotkliwe i bolesne. Prowadz� do dramatycznych krzywd, grzech�w, uzale�nie�, patologii, przest�pstw, a nawet do fizycznej �mierci. W odniesieniu do sfery seksualnej nie istnieje zatem obszar neutralny. Cz�owiek, kt�ry nie kieruje swoj� seksualno�ci� w dojrza�y spos�b, sprawia, �e staje si� ona dla niego miejscem cierpienia i przekle�stwa, zamiast by� miejscem rado�ci i b�ogos�awie�stwa. Ko�ci� przypomina wsp�czesnemu cz�owiekowi, �e dojrzale prze�ywana i wyra�ana seksualno�� jest sposobem wyra�ania wiernej i wy��cznej mi�o�ci ma��e�skiej oraz miejscem odpowiedzialnego przekazywania �ycia. Natomiast seksualno�� prze�ywana w spos�b oderwany od prawdy, mi�o�ci i p�odno�ci staje si� miejscem wyra�ania przemocy (np. gwa�t czy molestowanie seksualne) i przekazywania �mierci (np. choroba AIDS czy aborcja).
Niniejsza publikacja sk�ada si� z dw�ch cz�ci. Cz�� pierwsza demaskuje takie sposoby prze�ywania i wyra�ania seksualno�ci, kt�re sprzeciwiaj� si� Bo�emu zamys�owi i kt�re w konsekwencji pro-
wadz� do konflikt�w i krzywd. Cz�� druga opisuje warunki, kt�re trzeba spe�ni�, aby osi�gn�� dojrza�� integracj� seksualn�, czyli aby zharmonizowa� t� sfer� �ycia z natur� i godno�ci� cz�owieka, kt�ry jest powo�any do �ycia w �wi�to�ci i wolno�ci dzieci Bo�ych.
Cz�� l
Bolesne oblicza ludzkiej seksualno�ci
1. Seksualno�� bez prawdy
Tch�rzostwo wobec prawdy
Istnieje bezpo�redni zwi�zek mi�dzy sposobami my�lenia danego cz�owieka o sobie i o sensie ludzkiego �ycia a sposobami wyra�ania swego cz�owiecze�stwa i swojej seksualno�ci. Zaburzone my�lenie prowadzi do zaburzonych zachowa� i krzywd. Cz�owiek jest istot� rozumn�, ale mo�e korzysta� ze swojej zdolno�ci my�lenia nie po to, by szuka� prawdy, lecz po to, by od niej ucieka�. Mo�e tak bardzo manipulowa� w�asnym my�leniem, �e zaczyna na�ogowo oszukiwa� samego siebie i mo�e doprowadzi� si� do �mierci. Przyk�adem s� tu alkoholicy czy narkomani, kt�rzy w wi�kszo�ci przypadk�w tak d�ugo wmawiaj� sobie, �e nie s� uzale�nieni, a� umieraj�. Podobnie wi�kszo�� umieraj�cych na AIDS to ludzie, kt�rzy wmawiali sobie, �e prezerwatywa gwarantuje im "bezpieczny" seks.
11
Oszukiwanie samego siebie dosz�o obecnie do takich rozmiar�w, �e logiczne my�lenie na temat cz�owieka i jego zachowania sta�o si� "niepoprawne" politycznie, a rodzice i nauczyciele boj� si� przypomnie� swoim wychowankom (a mo�e i samym sobie?) nawet o tak oczywistym fakcie jak ten, �e czysto�� przedma��e�ska i wierno�� ma��e�ska to jedyne sposoby, kt�re skutecznie chroni� przed AIDS oraz przed wszystkimi innymi bolesnymi konsekwencjami zaburzonej seksualno�ci. Tch�rzostwo wsp�czesnego cz�owieka wobec prawdy o sobie i o w�asnym post�powaniu dosz�o ju� do takiego stopnia, �e nawet cenzurujemy j�zyk, kt�rego u�ywamy. Dla przyk�adu, nie wypada obecnie powiedzie�, �e kto� k�amie, tylko �e m�wi prawd� inaczej, albo �e kto� zabija w�asne dziecko, tylko �e "rozwi�zuje" swoje problemy spo�eczne czy finansowe. Okazuje si�, �e o ile w systemach totalitarnych ludzie boj� si� m�wi� to, co my�l�, o tyle w "nowoczesnych" demokracjach boj� si� my�le�. Maj� oczy, kt�re nie widz�, i uszy, kt�re nie s�ysz�. Uciekaj� od prawdy o w�asnym post�powaniu. Naukowcy z dum� twierdz�, �e �yjemy w spo�ecze�stwie informatycznym, kt�re opiera si� na wy-
12
mianie wiedzy. Tymczasem wsp�czesne spo�ecze�stwo opiera si� na wymianie wiedzy na temat �wiata zewn�trznego oraz na wymianie fikcji na temat cz�owieka!
W konsekwencji modne s� wsp�cze�nie zupe�
nie absurdalne ideologie i mity na temat cz�owie
ka i jego �ycia. Najgro�niejszym z tych mit�w jest
przekonanie, �e istnieje �atwe do osi�gni�cia szcz�
�cie: bez Boga, bez zasad moralnych, bez mi�o�ci,
prawdy i odpowiedzialno�ci, bez czujno�ci i dys
cypliny. Kto ulega takiemu mitowi, ten powtarza
dramat grzechu pierworodnego, kt�ry polega� na
iluzji, �e cz�owiek potrafi bez Boga - a nawet wbrew
Niemu - odr�ni� to, co go rozwija od tego, co
go niszczy. Tymczasem bez Boga potrafimy jedy
nie myli� dobro ze z�em i czyni� z�o. Wsp�czesne
mity i iluzje m�wi�, �e ka�dy ma "swoj�" prawd�,
�e wszystko nale�y tolerowa� (mo�e z wyj�tkiem...
Ko�cio�a katolickiego), �e wszyscy powinni �y� na
luzie, kierowa� si� pop�dami, emocjami i sponta
niczno�ci�, �e istnieje wychowanie bez stresu, �e
szko�a powinna by� neutralna �wiatopogl�dowo, �e
wolno�� to czynienie tego, co �atwiejsze, a nie tego,
co warto�ciowsze.
13
Ucieczka od prawdy o cz�owieku w nieuchronny spos�b prowadzi do ucieczki od prawdy o ludzkiej seksualno�ci. Tak�e w tej sferze wiele jest ideologicznych manipulacji i gro�nych mit�w. Jednym z takich absurdalnych mit�w jest twierdzenie, �e zachowania w sferze seksualnej to prywatna sprawa ka�dego cz�owieka. Tymczasem mog� by� one tak szkodliwe, �e wi�kszo�� z nich zakazana jest kodeksem karnym, a nie tylko normami moralnymi. Inny mit g�osi, �e sensem ludzkiej seksualno�ci jest zaspokajanie dora�nej przyjemno�ci bez �adnych zobowi�za� i konsekwencji. A jednak kierowanie si� dora�n� przyjemno�ci� prowadzi do uzale�nie� seksualnych i przest�pstw. Popatrzmy na inne istotne prawdy o ludzkiej seksualno�ci, od kt�rych wsp�czesny cz�owiek ucieka.
Seksualno�� "termometrem" dojrza�o�ci
Nie jest przypadkiem fakt, �e niekt�rzy ludzie nie maj� z w�asn� seksualno�ci� wi�kszych problem�w i nie pozwalaj� si� skrzywdzi� w tej dziedzinie. Inni natomiast zupe�nie nie radz� sobie z t� sfer�, popadaj�c w uzale�nienia, choroby, za�amania psychiczne, przest�pstwa czy stany samob�jcze. Obo-
14
wi�zuje tu bowiem zasada, �e spos�b prze�ywania i wyra�ania w�asnej seksualno�ci �ci�le wi��e si� z og�ln� kondycj� danej osoby, z jej sposobem prze�ywania siebie i w�asnego �ycia.
Im bardziej cz�owiek jest dojrza�y w sterze psychicznej, moralnej, duchowej, religijnej i spo�ecznej, tym �atwiej przychodzi mu dojrzale kierowa� swoj� seksualno�ci�. Im wi�cej mi�o�ci do�wiadcza oraz im bardziej potrafi kocha�, tym jest spokojniejszy i rozwa�niejszy w sferze seksualnej. Z kolei, im bardziej kto� jest niedojrza�y i nieszcz�liwy, im mniej do�wiadcza mi�o�ci od swoich bliskich oraz im mniej potrafi kocha�, tym wi�ksze przejawia problemy, napi�cia i trudno�ci w sferze seksualnej. Z tego w�a�nie powodu przykazanie "Nie cudzo��" jest sz�stym, a nie pierwszym przykazaniem. Aby rozs�dnie kierowa� w�asn� seksualno�ci�, trzeba przede wszystkim respektowa� pierwszych pi�� zasad, kt�re proponuje nam Dekalog. Trzeba uwa�a�, by w miejsce Boga nie postawi� �adnej osoby, rzeczy czy przyjemno�ci (przykazania 1-3). Trzeba mie� dojrza�e wi�zi rodzinne oparte na mi�o�ci, wzajemnym szacunku rodzic�w i dzieci oraz na poczuciu blisko�ci
15
i bezpiecze�stwa (czwarte przykazanie). Trzeba tak�e zaj�� dojrza�� postaw� wobec �ycia i zdrowia w�asnego oraz innych ludzi (pi�te przykazanie). Je�li kto� ub�stwia siebie, innych ludzi albo jak�� chwilow� przyjemno��, je�li ma zaburzone wi�zi rodzinne albo lekcewa�y zdrowie i �ycie, je�li k�amie i kradnie, to nie jest w stanie rozs�dnie kierowa� swoj� seksualno�ci�.
Dla ludzi nieszcz�liwych i �yj�cych poza mi�o�ci� sfera seksualna staje si� wr�cz chorobliwie atrakcyjna, a to z kilku powod�w. Po pierwsze, przyjemno�� seksualna wydaje im si� jedyn� czy g��wn� drog� do szcz�cia, za kt�rym bardzo t�skni� i kt�rego nie s� w stanie osi�gn��. Po drugie, seksualno�� jest dla takich ludzi jednym ze sposob�w odreagowania napi�� i niepokoj�w, kt�rych jest przecie� wiele w �yciu szczeg�lnie tego, kto nie kocha i nie czuje si� kochany. Po trzecie, ludzie nieszcz�liwi dramatycznie zaw�aj� swoje pragnienia i aspiracje, gdy� nie czuj� si� na si�ach, by d��y� do mi�o�ci, prawdy, �wi�to�ci czy rado�ci �ycia. Staj� si� coraz bardziej podatni na na�ogi. Ch�tnie si�gaj� po nikotyn�, alkohol, narkotyki czy seks. Zaburzona aktywno�� seksualna nie wynika wtedy
16
z tego, �e m�odzi odczuwaj� wyj�tkowo silny pop�d, ale z tego, �e s� nieszcz�liwi i pr�buj� za pomoc� seksualno�ci odreagowa� swoje napi�cia psychiczne, moralne czy spo�eczne. Nastolatkom tym bardziej grozi masturbacja, wsp�ycie przedma��e�skie czy si�ganie po pornografi�, im bardziej �yj� poza szcz�ciem i mi�o�ci�, im wi�cej prze�ywaj� napi��, niepokoj�w i konflikt�ww domu rodzinnym, w szkole, w grupie r�wie�nik�w czy znajomych, a tak�e w relacji z samym sob�. Seksualno�� mo�e by� zatem drog� b�ogos�awie�stwa jedynie dla ludzi szcz�liwych i umiej�cych kocha�. Istnieje wyra�na analogia mi�dzy zaburzon� seksualno�ci�, typow� dla ludzi nieszcz�liwych, a narkotykiem. Po pierwsze, zar�wno aktywno�� seksualna ludzi nieszcz�liwych, jak i si�ganie po narkotyk ma na celu odreagowanie bolesnych napi�� i niepokoj�w oraz poszukiwanie cho�by chwili zadowolenia, kt�rego brakuje im w codziennym �yciu. Po drugie, zar�wno od niedojrza�ej seksualno�ci, jak i od narkotyku cz�owiek szybko si� uzale�nia, popadaj�c w dramatyczne zaburzenia i cierpienia. Po trzecie, zar�wno na niedojrza�ej seksualno�ci, jak i na narkotykach mo�na du�o zarobi�. W�a�nie
17
dlatego sprzedawcy �mierci sugeruj�, �e istniej� tzw. "mi�kkie" narkotyki, a sprzedawcy pornografii, prostytucji czy antykoncepcji m�wi�, �e w dziedzinie seksualnej �adne zachowania nie s� szkodliwe albo �e prezerwatywa gwarantuje "bezpieczny" seks. W obu przypadkach powodem k�amstw i manipulacji jest ch�� zdobycia nieszcz�liwego, a przez to "dobrego" i "wiernego" klienta, kt�remu mo�na sprzeda� najbardziej toksyczne towary i na kt�rym mo�na du�o zarobi�.
Toksyczni "wychowawcy" i toksyczne iluzje
Obecnie jednym ze zdumiewaj�cych zjawisk jest to, �e im wi�cej os�b uwa�a si� za specjalist�w w uczeniu nas drogi do szcz�cia i satysfakcji, tym wi�cej jest w�r�d nas ludzi nieszcz�liwych, poranionych i bezradnych. Dzieje si� tak z kilku powod�w. Sztuki szcz�liwego �ycia pr�buj� nas bowiem uczy� ci, kt�rzy sami �y� nie umiej�, np. znerwicowani pedagodzy, skorumpowani politycy, roz-wiedzeni seksuolodzy czy neguj�ce w�asn� p�e� feministki. Ponadto wi�kszo�� wsp�czesnych "specjalist�w" od szcz�liwego �ycia pope�nia ten sam b��d, czyli obiecuje nam �atwe szcz�cie, nie
18
istniej�ce przecie� na tej ziemi. Poza tym wsp�cze�nie dominuje kultura ponowczesno�ci, kt�ra pod mile brzmi�cym has�em "wyzwolenia" cz�owieka od wszelkich norm moralnych, spo�ecznych i religijnych w rzeczywisto�ci prowadzi do nowych form niewolnictwa, uzale�nie� i cierpie� na nieznan� wcze�niej skal�. Innymi s�owy, coraz cz�ciej proponowane s� nieszcz�sne pomys�y na osi�gni�cie szcz�cia. Popatrzmy na kilka typowych przyk�ad�w.
Pierwszy z oczywistych b��d�w polega na przekonaniu, �e d��enie do szcz�cia jest najlepszym sposobem na jego osi�gni�cie. Tymczasem w rzeczywisto�ci jest dok�adnie odwrotnie, gdy� szcz�cie nie jest osi�galne wprost. Jest ono konsekwencj� �ycia opartego na mi�o�ci i prawdzie, wolno�ci i odpowiedzialno�ci, szlachetno�ci i dojrza�o�ci. Kto�, kto za wszelk� cen� d��y do osi�gni�cia szcz�cia, nie stara si� kocha�, by� ofiarnym czy stawia� sobie koniecznych wymaga�. Skupia si� jedynie na tym, co wydaje mu si� w tym momencie mi�e, �atwe i przyjemne, nie wymagaj�ce wysi�ku ani pracy nad sob�. Kto� taki post�puje w spos�b, kt�ry oddala go od szcz�cia. Staje si�
19
nadmiernie skoncentrowany na samym sobie, na w�asnych odczuciach, prze�yciach i potrzebach. Takie przesadne, czasem chorobliwe skupianie si� na sobie i na d��eniu do szcz�cia prowadzi do coraz wi�kszych l�k�w, napi�� i rozczarowa�.
Drugi naiwny pomys� na szukanie szcz�cia polega na myleniu przyjemno�ci ze szcz�ciem. Szcz�cie to jednak co� znacznie wi�cej ni� przyjemno��. Chwilowa przyjemno�� jest pospolita, gdy� mo�e j� osi�gn�� ka�dy, nawet je�li jest niedojrza�y, ma zaburzenia czy za�amania. Natomiast rado�� jest arystokratyczna, gdy� mo�e jej do�wiadczy� tylko ten, kto kocha. Aby osi�gn�� dora�n� przyjemno��, wystarczy zje�� co�, co nam smakuje, zaspokoi� jakie� odruchy pop�dowe albo wstrzykn�� sobie narkotyk. Jednak �adna przyjemno�� nie gwarantuje szcz�cia. Przeciwnie, prowadzi do zaw�enia pragnie� i uzale�nie�, a w konsekwencji do cierpienia, a nawet �mierci. Tak si� dzieje w przypadku tych, kt�rzy dla chwili przyjemno�ci si�gaj� po alkohol czy narkotyk albo decyduj� si� na wsp�ycie seksualne kosztem zdrowia i sumienia. W dzieci�stwie ka�dy z nas przeszed� etap kierowania si� wy��cznie tym, co sprawia przyjem-
20
no��. Dla niemowl�cia taka postawa jest czym� normalnym. Jednak powinna by� ona tylko etapem w rozwoju, a nie sposobem na ca�e �ycie. Szcz�cie jest osi�galne tylko dla tych, dla kt�rych mi�o��, prawda, wierno�� i odpowiedzialno�� to co� znacznie wa�niejszego ni� chwilowa przyjemno��. Cywilizacja oparta na dora�nej przyjemno�ci jest nie tylko cywilizacj� uzale�nie� i �mierci, jest te� cywilizacj� rozpaczy. To jest przecie� rozpaczliwa sytuacja, gdy najwi�ksz� aspiracj� cz�owieka nie jest mi�o��, prawda, wolno��, odpowiedzialno�� i trwa�a rado��, lecz jedynie chwilowa przyjemno��.
Kolejny nieszcz�sny pomys� na szukanie szcz�cia polega na wmawianiu sobie, �e ka�dy spos�b post�powania jest r�wnie dobry i �e cz�owiek sam potrafi odr�ni� to, co go rozwija, od tego, co go krzywdzi i co oddala go od szcz�cia. Tymczasem bez pomocy Boga cz�owiek potrafi jedynie myli� dobro ze z�em i oszukiwa� samego siebie. Kierowanie si� subiektywnymi przekonaniami, zamiast prawd� i zdrowym rozs�dkiem, prowadzi do rozczarowa� i cierpie�. Cz�owiek bowiem potrafi oszukiwa� samego siebie. Niekt�rzy oszukuj� samych siebie tak d�ugo i tak okrutnie, �e z tego
21
powodu umieraj�. Tak w�a�nie czyni wi�kszo�� alkoholik�w czy narkoman�w, kt�rzy nawet w obliczu �mierci nadal wmawiaj� sobie, �e nie s� uzale�nieni i �e alkohol czy narkotyki wcale ich nie niszcz�. R�wnie okrutnie oszukuj� siebie ci, kt�rzy wmawiaj� sobie, �e prezerwatywa gwarantuje im "bezpieczny" seks. Cz�� z nich p�aci za tak� naiwno�� najwy�sz� cen�: �mier� z powodu choroby AIDS. Okazuje si�, �e w dyktaturze ludzie boj� si� m�wi� to, co my�l�, a w demokracji boj� si� my�le�. Boj� si� zw�aszcza my�le� o sobie i w�asnym post�powaniu.
Jeszcze jednym z naiwnych sposob�w szukania szcz�cia jest przekonanie, �e aby by� szcz�liwym, trzeba "uwolni� si�" od ma��e�stwa i rodziny. Tymczasem tylko w szcz�liwej i trwa�ej rodzinie mo�na znale�� poczucie bezpiecze�stwa i optymalne warunki rozwoju. Niemniej gro�nym mitem jest przekonanie, �e zwi�zki homoseksualne s� tak samo dobr� drog� do szcz�cia, co zwi�zek kobiety i m�czyzny. Jednak ludzie �yj�cy w takich zwi�zkach s� okaleczeni psychicznie (maj� zaburzon� postaw� wobec os�b odmiennej p�ci) oraz fizycznie (nie mog� mie� w�asnych dzieci). Ponadto badania wy-
22
kazuj�, �e u tych os�b wyst�puj� tak�e zaburzenia w relacjach z osobami w�asnej p�ci, dlatego statystyczny homoseksualista przyznaje si� do posiadania od kilkuset do kilku tysi�cy "partner�w". W tej sytuacji ewentualna legalizacja "zwi�zk�w" homo-seksualnych by�aby legalizacj� fikcji. Od szcz�cia oddala tak�e mit, �e "wolne zwi�zki" s� r�wnie dobr� drog� do szcz�cia jak ma��e�stwo. W rzeczywisto�ci "wolne zwi�zki" nie istniej�, tak j�knie istnieje sucha woda czy kwadratowe ko�o. To wewn�trznie sprzeczne wyra�enie jest u�ywane przez tych, kt�rzy �yj� w zwi�zkach nietrwa�ych, niewiernych i niep�odnych; w zwi�zkach, w kt�rych mog� do�wiadczy� jedynie chwilowej przyjemno�ci, ale w kt�rych nigdy nie znajd� trwa�ego szcz�cia.
Kolejny nieszcz�sny spos�b na szukanie szcz�cia polega na przekonaniu, �e aby by� szcz�liwym, trzeba "wyzwoli�" si� od wszelkich norm i zasad moralnych. Tymczasem normy moralne chroni� nas przed wyrz�dzaniem krzywdy sobie i innym ludziom oraz pokazuj� najpewniejsz� drog� do osi�gni�cia trwa�ego szcz�cia. Podstawow� przyczyn� odrzucania norm moralnych jest fakt, �e po grzechu pierworodnym �atwiej jest cz�owie-
23
kowi czyni� z�o, kt�rego nie chce i kt�re oddala go od szcz�cia, ni� dobro, kt�rego pragnie i kt�re przynosi trwa�� rado��. Gdyby �atwiejsze by�o czynienie dobra, to nikt z ludzi nie wyrz�dza�by sobie krzywdy i nie negowa�by warto�ci, kt�rych zasadno�� jest zupe�nie oczywista i potwierdzona codziennym do�wiadczeniem. Zwykle najpierw nast�puje odrzucenie jakiego� dobra, kt�rego osi�gni�cie jest trudne, albo jakiej� prawdy, kt�ra stawia cz�owiekowi wymagania, a dopiero p�niej nast�puje odrzucenie norm i warto�ci, kt�re owe dobro lub ow� prawd� chroni�. W ten spos�b jednak oddalamy si� od szcz�cia.
Wszystkie zasygnalizowane wy�ej naiwne sposoby szukania szcz�cia maj� wsp�ln� cech� - obiecuj� osi�gni�cie �atwego szcz�cia: bez Boga, bez zasad moralnych, bez zobowi�za�, bez dyscypliny i pracy nad sob�. Pokusa szukania tego typu "szcz�cia" to najbardziej niebezpieczna pu�apka, jak� cz�owiek mo�e zastawi� na samego siebie. W tak� w�a�nie pu�apk� wpadli ludzie na pocz�tku historii ludzko�ci. Grzech pierworodny polega� na przekonaniu, �e cz�owiek w�asn� moc� potrafi odr�ni� dobro od z�a i �e wystarczy z�ama� Bo�e nor-
24
my, aby samemu sta� si� jak B�g. Czy� mo�na wymy�li� sobie �atwiejsz� drog� do szcz�cia? Okaza�o si� jednak, �e takie �atwe szcz�cie, wed�ug recepty cz�owieka, po prostu nie istnieje. W rzeczywisto�ci mamy do wyboru tylko dwie mo�liwo�ci: �atwe nieszcz�cie (oparte na czynieniu tego, co przychodzi mi w spos�b �atwy i spontaniczny lub trudne szcz�cie (oparte na czynieniu tego, co mnie rozwija i co przynosi mi prawdziw� satysfakcj�).
Szcz�liwy mo�e by� tylko ten, kto rozumie, �e wi� z Bogiem oraz kierowanie si� Bo�ymi warto�ciami i przykazaniami to nie jaki� zb�dny ci�ar czy przejaw naiwno�ci, ale zaszczyt i wyr�nienie oraz najpewniejsza droga do trwa�ego szcz�cia. Nieszcz�ciem jest sytuacja, gdy kto� rezygnuje z wi�zi z Bogiem albo gdy lekcewa�y normy i warto�ci, kt�re B�g proponuje. Taki cz�owiek zaczyna bowiem �y� poza mi�o�ci� i prawd�, traci wolno�� i zdrowy rozs�dek, rado�� �ycia i nadziej� na dobr� przysz�o��. Oddala si� w ten spos�b od szcz�cia i staje si� bezradny wobec w�asnego �ycia, a tak�e wobec w�asnej seksualno�ci.
25
Toksyczne mity o ludzkiej seksualno�ci
Jedn� z cech naszej cywilizacji jest bezkrytyczne i natr�tne promowanie mit�w dotycz�cych ludzkiej seksualno�ci. Mit pierwszy g�osi, �e wszystkie zachowania w sferze seksualnej s� tak samo dobre i �e ta sfera jest wy��cznie prywatn� spraw� ka�dego cz�owieka. Mit ten jest nadal podtrzymywany, mimo �e jest absurdalny i sprzeczny z oczywistymi faktami. Faktem jest przecie�, �e znaczna cz�� zachowa� seksualnych jest a� tak bardzo szkodliwa, �e nie tylko narusza normy moralne, ale jest r�wnie� zakazana przez kodeks karny. Oczywistym faktem jest r�wnie� to, �e niekt�re zachowania seksualne prowadz� nie tylko do przest�pstw, ale tak�e do zranie� fizycznych i psychicznych, do na�og�w i uzale�nie�, do zaburze� psychicznych i chor�b fizycznych.
Inny, modny obecnie, mit g�osi, �e to badania naukowe powinny decydowa� o tym, kt�re zachowania w sferze seksualnej s� prawid�owe i roztropne. Jednak badania naukowe mog� jedynie rejestrowa� to, jak zachowuj� si� poszczeg�lni ludzie czy grupy spo�eczne. Nauki empiryczne nie s� na- \ tomiast w stanie okre�li�, kt�re zachowania s� d�j- : rza�e oraz jaki jest ostateczny sens ludzkiej seksu-
26
alno�ci. Ponadto coraz cz�ciej okazuje si�, �e badaniami naukowymi si� manipuluje, czyli �e s� one podporz�dkowane interesom sponsor�w, a nawet samych badaczy. Naukowcy nie szukaj� wtedy prawdy, ale pr�buj� "udowadnia�" przyj�te z g�ry tezy. Je�li badania skuteczno�ci stosowania prezerwatyw przeprowadzane s� za pieni�dze producent�w, to z g�ry wiadomo, �e musz� one "wykaza�" niezwyk�� niezawodno�� tych produkt�w. Inaczej honorarium dla "naukowc�w" b�dzie niewielkie. Ostatnio s�ynny sta� si� skandal zwi�zany z "badaniami" Kinsey'a na temat typowych zachowa� seksualnych w spo�ecze�stwie ameryka�skim. Okaza�o si�, �e "bada�" on g��wnie osoby z zaburzeniami, wi�ni�w i przest�pc�w seksualnych, a celem takich "bada�" by�o "naukowe udowodnienie", �e wszystkie zachowania seksualne s� jednakowo dobre, ��cznie z seksualnym wykorzystywaniem dzieci i innymi patologiami (por. J. Reisman, E. Eichel, Kinsey - seks i oszustwo, Wydawnictwo A.M. Dy-bowski, Warszawa 2002).
Kolejnym modnym mitem jest twierdzenie, �e prezerwatywa gwarantuje "bezpieczny" seks, czyli �e mo�na wsp�y� z kimkolwiek i w jakikolwiek
27
spos�b bez �adnych negatywnych konsekwencji. W rzeczywisto�ci prezerwatywa to rodzaj rosyjskiej ruletki albo op�niacza �mierci, gdy� mo�e ona jedynie op�nia� zara�enie si� chorobami przekazywanymi drog� p�ciow�. Nie mo�e natomiast przed tymi chorobami uchroni�. Wi�kszo�� ludzi umieraj�cych na AIDS to osoby, kt�re uwierzy�y w mit o "bezpiecznym" seksie, kt�ry mia�a gwarantowa� prezerwatywa. W rzeczywisto�ci nic poza czysto�ci� przedma��e�sk� i wierno�ci� ma��e�sk� nie mo�e zapewni� nam bezpiecznego seksu i uchroni� przed chorobami przenoszonymi drog� p�ciow�. Z AIDS zwi�zany jest kolejny nieszcz�sny mit. �rodowiska homoseksualist�w-a zatem os�b najbardziej dotkni�tych t� chorob� - pr�buj� wm�wi� samym sobie oraz innym, �e g��wnym problemem ludzi chorych na AIDS jest brak akceptacji ze strony spo�ecze�stwa. A prawdziwym problemem tych ludzi jest fakt, �e umieraj� i �e ju� do �mierci powinni zachowa� ca�kowit� wstrzemi�liwo�� seksualn�, aby nie zarazi� t� �mierteln� chorob� innych os�b.
Wiele absurdalnych mit�w zwi�zanych jest tak�e z aborcj�. Jednym z nich jest twierdzenie, �e
28
nienarodzone niemowl�, w �onie swojej matki, nie jest jeszcze cz�owiekiem. Podobnie cyniczny mit to przekonanie, �e dobrze przeprowadzona aborcja nie jest krzywd� dla matki. Oba te mity s� w oczywistej sprzeczno�ci z wiedz� medyczn�. Kolejny mit to twierdzenie, �e aborcja wynika z prawa kobiety do decydowania o tym, czy chce by� matk�, czy te� nie. Tymczasem aborcja dotyczy wy��cznie tych kobiet, kt�re s� ju� matkami. W tej sytuacji mog� one jedynie decydowa� o tym, czy by� matk� dziecka �ywego czy te� zabitego. Nast�pny mit to przekonanie, �e problemem nie jest sama aborcja, a jedynie niebezpieczne warunki jej przeprowadzenia. Tak rozumuj�c, trzeba by pozwoli� na legalne dokonywanie nie tylko aborcji, ale tak�e kradzie�y, gdy� dop�ki kradzie� jest zakazana prawem, to z�odzieje "musz�" dokonywa� jej w niebezpiecznych dla zdrowia i �ycia warunkach (przeskakuj� przez ogrodzenie, uciekaj� przed policj�, bywaj� ranieni czy zabijani przez broni�c� siebie i dobytku ofiar�).
Z problemem aborcji zwi�zany jest te� wyj�tkowo cyniczny mit, a mianowicie, �e lekarze powinni rozwi�zywa� problemy spo�eczne, psychiczne czy
29
materialne kobiet, kt�re oczekuj� narodzin dziecka. Jedynym zadaniem s�u�by zdrowia jest leczenie chorych ludzi, a nie rozwi�zywanie ich problem�w pozamedycznych. Je�li mama oczekuj�ca narodzin swojego pocz�tego dziecka ma problemy natury spo�ecznej, psychicznej czy materialnej, to lekarz powinien skierowa� j� do odpowiednich instytucji czy os�b (o�rodek pomocy spo�ecznej, psycholog, ksi�dz, fundacje zwi�zane z ochron� matek i dzieci), a nie zabija� jej dziecko i kaleczy� jej organizm.
Niemniej absurdalny mit polega na ��daniu, by "nie dyskryminowa�" homoseksualist�w, czyli by w imi� "tolerancji" i "r�wno�ci" praw uzna� zwi�zki homoseksualne za co� tak samo dobrego, jak zwi�zek ma��e�ski kobiety i m�czyzny. Gdyby si� z tym zgodzi�, to wszystkie mo�liwe formy zwi�zk�w mi�dzyludzkich trzeba by akceptowa� i uzna� za r�wnie warto�ciowe. A zatem tak�e zakazane prawem zwi�zki seksualne os�b doros�ych z dzie�mi czy poligami�. Trzeba by r�wnie� przyzna� prawa ma��e�skie pojedynczym osobom, kt�re mog� przecie� uzna� si� za jednoosobowe ma��e�stwo! Sprzeciw wobec zwi�zk�w homoseksualnych nie
30
wynika z braku tolerancji, ani nie jest przejawem dyskryminacji, lecz wyp�ywa z faktu, �e spo�ecze�stwo oparte na takich zwi�zkach by�oby po prostu skazane na wymarcie. Nie mo�na zatem traktowa� takich zwi�zk�w na r�wni z ma��e�skim zwi�zkiem kobiety i m�czyzny, bez kt�rych nie mo�e istnie� �adne spo�ecze�stwo i bez kt�rych mo�emy zbudowa� jedynie cywilizacj� �mierci. Tymczasem homoseksuali�ci nadal pr�buj� uzyska� przywileje, kt�re stworz� im komfort bycia homoseksualist�. Niestety takich okrutnych i cynicznych mit�w dotycz�cych ludzkiej seksualno�ci jest du�o wi�cej. S� one nadal g�oszone w telewizji, radiu i czasopismach, a tak�e przez niekt�rych seksuolog�w, ginekolog�w, a nawet wychowawc�w, mimo �e absurdalno�� tych pogl�d�w jest oczywista. Podtrzymywanie takich przekona� jest nie tyle przejawem naiwno�ci, ile raczej wynikiem �wiadomej manipulacji ze strony tych, kt�rzy zarabiaj� na chorej seksualno�ci. Producenci oraz sprzedawcy pornografii i antykoncepcji, lekarze dokonuj�cy aborcji, osoby zwi�zane z prostytucj�, seksuolodzy i terapeuci lecz�cy zaburzenia seksualne to przyk�ady �rodowisk i os�b, kt�re szukaj� swoich klient�w
31
w�r�d ludzi zniewolonych w sferze seksualnej. Takie osoby i �rodowiska ch�tnie wymy�laj� r�ne iluzje, dzi�ki kt�rym �atwiej jest im poszerzy� kr�g nieszcz�liwych klient�w, kt�rzy kupi� oferowane przez nich toksyczne towary czy us�ugi.
Seksualnymi mitami pos�uguje si� obecnie wielu tw�rc�w reklam i film�w, przez co �rodki spo�ecznego przekazu staj� si� coraz cz�ciej miejscem przemocy i molestowania seksualnego oraz promowania zaburzonych i chorych postaw. Zdarza si� i tak, �e zaj�cia szkolne w ramach przygotowania do �ycia w rodzinie, prowadzone przez nieodpowiedzialnych czy niekompetentnych nauczycieli staj� si� miejscem demoralizacji i przemocy seksualnej wobec dzieci i m�odzie�y. W tej sytuacji tylko ci m�odzi, kt�rzy potrafi� krytycznie my�le� i wyci�ga� logiczne wnioski z obserwacji �ycia swojego oraz innych ludzi, maj� szans� zaj�� rozs�dn� postaw� w sferze seksualnej. W przeciwnym razie stan� si� kolejnymi ofiarami cynicznych doros�ych, kt�rzy �eruj� na ludzkiej s�abo�ci i ryzykuj�, �e r�wnie� w ich �yciu seksualno�� ods�oni swoje dramatyczne oblicze.
32
2. Seksualno�� bez mi�o�ci
Ludzka seksualno�� ods�ania swoje najbardziej zaburzone i nieszcz�sne oblicza wtedy, gdy traktujemy j� jako �atwy spos�b na doznanie dora�nej przyjemno�ci. Wtedy bowiem decydujemy si� na takie zachowania, kt�re naruszaj� jej podstawowy sens i znaczenie. Wsp�lnym pod�o�em tego typu zachowa� jest w�a�nie "rozrywkowa" wizja seksualno�ci. Aby �udzi� si�, �e seksualno�� to prosty spos�b na doznanie dora�nej przyjemno�ci - bez �adnych zobowi�za� oraz bez �adnych konsekwencji - trzeba oderwa� seksualno�� od mi�o�ci i p�odno�ci. Technicznie jest to oczywi�cie mo�liwe, ale konsekwencje takiego dzia�ania s� nieuchronne i zwykle dramatycznie bolesne.
Pierwszym przejawem seksualno�ci oderwanej od mi�o�ci jest wsp�ycie pozama��e�skie. Prowadzi ono do bolesnych konsekwencji, gdy� w takiej sytuacji kto� decyduje si� na najbardziej in-
33
tymny gest, zanim zbuduje najbardziej intymn� wie�, wy��czn� (tylko z tob�) i wiern� (do �mierci). Naruszenie tej zasady mo�e dokonywa� si� na r�ne sposoby.
Pierwszym z nich jest wsp�ycie przedma��e�skie, a zw�aszcza wsp�ycie osoby doros�ej i nieletniej. Jest to zachowanie tak bardzo szkodliwe, �e jest zakazane przez kodeksy karne wszystkich pa�stw �wiata. Decyzje o rozpocz�ciu wsp�ycia przed �lubem podejmuj� zw�aszcza ci m�odzi, kt�rzy prze�ywaj� du�e trudno�ci emocjonalne i frustracje zwi�zane np. z bolesn� sytuacj� rodzinn�, z uzale�nieniem od alkoholu czy narkotyk�w, z brakiem pog��bionych wi�zi mi�dzyludzkich. W wi�kszo�ci przypadk�w nieletni, kt�rzy podejmuj� wsp�ycie seksualne, to nie tyle ludzie zniewoleni seksualno�ci�, zdemoralizowani czy wyuzdani, ile raczej spragnieni mi�o�ci, g�odni blisko�ci, czu�o�ci, wsparcia ze strony innych. Z r�nych wzgl�d�w nie mog� albo nie potrafi� zaspokoi� tego g�odu w spos�b dojrza�y i pog��biony, dlatego pr�buj� go zmniejszy� lub zag�uszy� w�a�nie poprzez wsp�ycie.
Przedwczesna inicjacja seksualna grozi nie tylko niechcian� ci��� czy chorobami weneryczny-
34
mi, ale tak�e popadni�ciem w na�ogi seksualne i w chorobliw� koncentracj� na sferze seksualnej. Dla cz�owieka uzale�nionego seks staje si� najwa�niejszy, gdy� wydaje si� jedyn� drog� do szcz�cia. Jest to sytuacja analogiczna do sytuacji narkomana czy alkoholika. Ponadto przedwczesna inicjacja seksualna uczy b��dnej filozofii �ycia, w kt�rej doznanie chwilowej przyjemno�ci staje si� najwy�sz� norm� post�powania. To z kolei wyklucza mo�liwo�� dojrza�ego przygotowania si� do ma��e�stwa i rodzicielstwa. Bolesnym skutkiem przedwczesnej inicjacji seksualnej jest ponadto rosn�ca frustracja, bo nastolatkom decyduj�cym si� na wsp�ycie towarzyszy zwykle iluzja, �e seks wystarczy im do pe�nej satysfakcji oraz do zbudowania trwa�ej wi�zi. Lecz po pocz�tkowym zadowoleniu pojawia si� bolesne rozczarowanie. Nie mo�e by� inaczej, gdy� doznania seksualne nie s� w stanie zaspokoi� ludzkiej t�sknoty za mi�o�ci� i wierno�ci�. Mog� dawa� przyjemno��, ale nie szcz�cie.
Rozmawiaj�c z m�odzie��, mam okazj� odkry�, jakimi "argumentami" pos�uguj� si� niekt�rzy, aby "udowodni�" samym sobie, i� wsp�ycie przed
35
�lubem jest w�a�ciwe i uzasadnione. Jednym z ta- ! kich argument�w jest stwierdzenie, �e przecie� si� kochaj�, a to upowa�nia ich do wsp�ycia. Tym- ' czasem myl� mi�o�� z zakochaniem czy po��daniem. Je�li kto� z "mi�o�ci" chce robi� to, co sprzeciwia si� dobru drugiej osoby, normom moralnym, zdrowemu rozs�dkowi, odpowiedzialno�ci czy prawu, to powinien powstrzyma� si� od takiego dzia�ania.
Innym typowym "argumentem" jest twierdzenie, �e ch�opak ma "prawo", by dziewczyna da�a mu "dow�d" swojej mi�o�ci. Jest to oczywista manipulacja, gdy� w mi�o�ci w og�le nie istniej� dowody! Pewno�� mi�o�ci opiera si� na wzajemnym zaufaniu, a nie na dowodach. Je�li nie ufam drugiej osobie, to nigdy nie uwierz�, �e ona mnie kocha czy �e b�dzie mi wierna. ��danie "dowod�w" mi�o�ci oznacza, �e tej mi�o�ci tak naprawd� nie ma. Uczciwe rozumowanie ch�opaka powinno by� dok�adnie odwrotne. Powinien on zapyta� swoj� dziewczyn� o to, czego ona pragnie oraz przez jakie post�powanie mo�e jej pom�c, by mu coraz bardziej ufa�a i by czu�a si� kochan�. Odpowiedzi� ze strony dziewczyny nie b�dzie wtedy propozycja wsp�ycia.
36
Cz�� m�odych pos�uguje si� jeszcze innym "argumentem". Twierdz�, �e nie musz� czeka� ze wsp�yciem do �lubu, gdy� je�li si� kochaj�, to przecie� �lub niczego ju� nie zmienia. W rzeczywisto�ci �lub ca�kowicie zmienia sytuacj�. Przed �lubem nie ma jeszcze decyzji, �e bior� ci� za m�a/ �on�, �e �lubuj� ci mi�o�� i wierno�� oraz �e ci� nie opuszcz� a� do �mierci. Przed �lubem wszystko by�oby wi�c jeszcze na pr�b�. Na pr�b� mo�na jednak zdawa� matur� czy wype�ni� kupon na loterii. Nie mo�na natomiast kocha� i wsp�y�, podobnie jak nie mo�na na pr�b� umiera�. Dopiero w czasie zawierania �lubu obie strony ostatecznie i publicznie podejmuj� decyzj�, �e staj� si� ma��onkami, �e �lubuj� sobie mi�o��, wierno�� i uczciwo�� ma��e�sk� oraz �e si� nie opuszcz� a� do �mierci. Wsp�ycie seksualne przed podj�ciem takiej decyzji oznacza kierowanie si� pop�dem, a nie mi�o�ci� i jest przez to bolesn� form� manipulowania drugim cz�owiekiem oraz samym sob�.
Na szcz�cie m�odzi ludzie coraz lepiej zdaj� sobie spraw� z bolesnych skutk�w przedwczesnej inicjacji seksualnej; zw�aszcza w tych krajach, w kt�-
37
rych zjawisko to przybra�o w ostatnich dziesi�cioleciach szersze rozmiary. W USA kilka milion�w m�odzie�y nale�y obecnie do ruchu "true love wa-its" ("prawdziwa mi�o�� czeka"). Nikt nie zrozumie warto�ci i sensu tego czekania i czysto�ci przedma��e�skiej, je�li nie zrozumia�, �e prawdziwa mi�o�� to troska o dobro drugiej osoby, �e przynajmniej w niekt�rych sytuacjach wymaga ona rezygnacji z szukania w�asnego zadowolenia, �e wymaga panowania nad cia�em i emocjami. Jednak taka czysta i cierpliwa mi�o�� daje niepor�wnywalnie wi�cej szcz�cia ni� cokolwiek innego. Kto do�wiadcza tego typu rado�ci, temu nie grozi, �e przyjemno�� cielesn� postawi wy�ej ni� mi�o�� i odpowiedzialno��.
Drug�, obok wsp�ycia przedma��e�skiego, form� seksualno�ci bez mi�o�ci jest zdrada ma��e�ska. Jest to sytuacja, w kt�rej przynajmniej jedna z os�b pozostaje w zwi�zku ma��e�skim z inn� osob�. Zdrada oznacza nie tylko niewierno�� wobec wsp�ma��onka, lecz tak�e niewierno�� wobec siebie, wobec w�asnej przysi�gi ma��e�skiej. Nic wi�c dziwnego, �e zdrada ma��e�ska prowadzi do zranie� psychicznych i duchowych, do cierpienia
38
ca�ych rodzin. Przejmuj�cy opis takiej sytuacji ukazuje Anna Kowalska w powie�ci pt. "Pestka". Jej bohaterka wi��e si� z �onatym m�czyzn� i stopniowo coraz bardziej do�wiadcza, �e nie da si� zbudowa� mi�o�ci na zaprzeczeniu wcze�niejszej przysi�gi. Coraz dotkliwiej odkrywa w�asne cierpienie, a tak�e cierpienie jej kochanka oraz dramat jego �ony i dzieci. W ko�cu nie jest w stanie ud�wign�� tego ci�aru i pope�nia samob�jstwo.
Najbardziej okrutne s� sytuacje, w kt�rych do wsp�ycia dochodzi nie tylko poza mi�o�ci� i ma��e�stwem, lecz tak�e wbrew woli jednej ze stron. Mamy wtedy do czynienia z gwa�tem seksualnym. Ze strony agresora takie zachowanie �wiadczy o szczeg�lnym okrucie�stwie, o uzale�nieniu od pop�du, o g��bokim kryzysie �ycia, czasem o chorobie psychicznej lub skrajnej demoralizacji. Natomiast u ofiary gwa�t powoduje szok oraz poczucie wyj�tkowo bolesnego zranienia psychicznego i duchowego. Najwi�ksza tragedia ma miejsce wtedy, gdy ofiar� jest osoba nieletnia. Tego typu do�wiadczenie pozostawia g��boki �lad i dramatycznie zaburza rozw�j psychospo�eczny. Gwa�t seksualny oznacza, �e dora�na przyjemno�� staje
39
si� wa�niejsza od osoby. Z tego wzgl�du gwa�t jest najbardziej zaburzonym i nieludzkim sposobem wyra�ania seksualno�ci, czasem wi��e si� nawet ze �mierci� fizyczn�, gdy agresor zabija swoj� ofiar�. Drug� - obok gwa�tu - drastycznie wypaczon� form� prze�ywania seksualno�ci bez mi�o�ci jest prostytucja. Wprawdzie do wsp�ycia dochodzi tutaj za zgod� obu stron, ale dzieje si� to poza kontekstem mi�o�ci. Co wi�cej, poza jakimkolwiek kontekstem osobistej wi�zi i blisko�ci. Prostytucja to sytuacja, w kt�rej jedna ze stron podporz�dkowuje si� ca�kowicie pop�dowi seksualnemu i rezygnuje z w�adzy nad w�asn� seksualno�ci� do tego stopnia, �e akceptuje wsp�ycie z nieznan� sobie osob�. Z kolei druga strona - przyjmuj�c pieni�dze - akceptuje fakt, �e jest traktowana jak rzecz, kt�rej u�ywa si� przez okre�lony czas za okre�lon� zap�at�. Godzi si� wi�c na to, �e nie jest traktowana jak osoba, �e wsp�yj�cy z ni� cz�owiek nie interesuje si� jej prze�yciami, jej losem, jej wn�trzem, �e jest on zainteresowany jedynie w�asn� przyjemno�ci� cielesn� i w tym celu pos�uguje si� jej cia�em. Kolejn� form� zaburzenia i oderwania sfery seksualnej od mi�o�ci jest homoseksualizm. Wiele �ro-
40
dowisk opiniotw�rczych twierdzi, �e zachowania homoseksualne s� czym� normalnym i �e stanowi� alternatywn� form� "mi�o�ci". Tymczasem homoseksualizm jest jedn� z konsekwencji bardziej podstawowych zaburze�, kt�re zwi�zane s� zwykle z bolesnymi do�wiadczeniami z dzieci�stwa. Chodzi tu o te dzieci, kt�rych rodzice mieli wyra�nie zaburzon� postaw� wobec siebie nawzajem. W takiej sytuacji syn czy c�rka w swoim doros�ym �yciu boj� si� os�b p�ci odmiennej albo nimi gardz�. W konsekwencji szukaj� kontaktu z osobami tej samej p�ci. Tak�e wtedy, gdy chodzi o kontakty seksualne. Homoseksualizm jest zatem bardziej zaburzeniem psychicznym i emocjonalnym ni� seksualnym. Podobnie, jak w innych zaburzeniach psychospo�ecznych, tak te� w przypadku homoseksualizmu mo�liwa jest terapia i powr�t do normalnego �ycia. Mo�liwe jest te� �ycie w czysto�ci.
Niekt�rzy, jako argument za homoseksuali-zmem, podaj� to, i� sami zainteresowani - a przynajmniej niekt�rzy z nich - uwa�aj�, �e jest im z tym dobrze. Gdyby taki argument by� wystarczaj�cy, to musieliby�my uzna� za stan normalny na przyk�ad
41-
alkoholizm. Cz�owiek uzale�niony, b�d�cy w czynnej fazie choroby, tak�e uwa�a, �e jego spos�b �ycia jest udany i �e interwencje ze strony innych, by przesta� pi�, nie s� potrzebne. Subiektywne przekonanie danej osoby, �e jej post�powanie jest dojrza�e, nie mo�e by� nigdy jedynym kryterium oceny tego� post�powania.
Kolejn� form� zaburzonego prze�ywania seksualno�ci (oderwaniu od mi�o�ci) jest masturbacja. R�wnie� w odniesieniu do tego zjawiska kr��y obecnie wiele naiwnych pogl�d�w. Z jednej strony spotykamy si� z przekonaniem, �e masturbacja jest zjawiskiem normalnym, a nawet pozytywnym, gdy� w ten spos�b m�ody cz�owiek lepiej poznaje w�asne cia�o, a przez to przygotowuje si� do wsp�ycia seksualnego w ma��e�stwie. Z drugiej z twierdzeniami, �e wka�dym przypadku masturbacja jest grzechem ci�kim i przejawem demoralizacji. Prawda, jak zwykle, jest bardziej z�o�ona.
Masturbacja jest niedojrza�ym sposobem prze�ywania seksualno�ci, gdy� odrywaj� od wi�zi ma��e�skiej i od p�odno�ci. W zwi�zku z tym niesie ze sob� negatywne konsekwencje. Po pierwsze, powoduje nadmiern� koncentracj� na pop�dzie
42
fizycznym, co mo�e doprowadzi� do uzale�nienia. Po drugie, blokuje motywacj� do rozwoju i szukania rado�ci w innych dziedzinach �ycia. Po trzecie, sk�ania do zamkni�cia si� w sobie oraz sprzyja izolacji i samotno�ci. W konsekwencji prowadzi do silnego napi�cia psychicznego oraz do poczucia winy. U m�odych powoduje te� l�k o to, czy b�d� w stanie by� w przysz�o�ci normalnym partnerem seksualnym w ma��e�stwie. Po czwarte, masturbacja nierzadko powoduje rzeczywiste zaburzenia, kt�re negatywnie i bole�nie wp�ywaj� na wsp�ycie seksualne i na wi� z ma��onkiem.
Obserwuj�c r�ne dyskusje czy sonda�e w �rodkach masowego przekazu, zauwa�am, �e zwykle stawia si� tam pytanie: Czy masturbacja jest czym� naturalnym, czy te� nale�y pot�pia� tych, kt�rzy jej ulegaj�? Natomiast w�a�ciwe pytanie brzmi: Czy kwesti� masturbacji nale�y pozostawi� spontaniczno�ci danej osoby, czy te� w��czy� j� w proces wychowania? Jest oczywiste, �e ta sfera -jak wszystkie inne - powinna podlega� pracy nad sob� i wysi�kowi samowychowania. Pomoc ze strony wychowawc�w oznacza jednoznaczno�� co do zasad
43
(masturbacja utrudnia rozw�j psychospo�eczny), ale jednocze�nie szacunek dla wychowanka oraz ostro�no�� co do ocen moralnych. Nie chodzi o to, by pot�pia�, straszy� czy wzmaga� poczucie winy, lecz aby pomaga�. W wielu przypadkach masturbacja bardzo m�odych niepokoi, ale ze wzgl�du na genez� tego zachowania (np. przypadkowe pojawienie si� tego mechanizmu w dzieci�stwie), nie jest przede wszystkim problemem moralnym, lecz ci�arem psychicznym. Ponadto ostro�no�� w ocenie moralnej masturbacji wi��e si� z tym, �e w wielu przypadkach jest ona sposobem wyra�ania za po�rednictwem czynno�ci seksualnych tych frustracji i napi��, kt�rych dana osoba sobie nie u�wiadamia albo kt�rych nie potrafi rozwi�za� czy przezwyci�y�.
Z tego w�a�nie wzgl�du pomoc w pokonaniu ma-sturbacji nie mo�e polega� jedynie na metodach negatywnych, czyli na koncentrowaniu si� na walce z tego typu zachowaniem. Trzeba przede wszystkim eliminowa� �r�d�a napi�� psychospo�ecznych, a tak�e poszerza� zakres pozytywnych pragnie� i aspiracji. Masturbacja jest przecie� najbardziej atrakcyjna dla ludzi cierpi�cych i nieszcz�-
�liwych. Tak�e w tej dziedzinie z�o najpe�niej zwyci�a si� dobrem. W tym przypadku dobrem s� prawdziwe �r�d�a rado�ci i �yciowej satysfakcji: przyja�� z Bogiem i lud�mi, sukcesy osobiste, rodzinne, szkolne i zawodowe, a tak�e pasje muzyczne, sportowe czy literackie.
44
3. Seksualno�� bez p�odno�ci
Powy�sze analizy ukazywa�y niedojrza�e czy zabu- ; rzone sposoby prze�ywania seksualno�ci, kt�re \ mia�y jedn� cech� wsp�ln�: odrywa�y ludzk� s�k- ' sualno�� od mi�o�ci wiernej i wy��cznej, zwanej mi�o�ci� ma��e�sk�. Przyjrzyjmy si� teraz drugiej grupie postaw zaburzonych wobec seksualno�ci, kt�rych wsp�ln� cech� jest to, i� odrywaj� one seksualno�� od p�odno�ci.
Na pocz�tku warto zaznaczy�, i� modny jest mit, kt�ry g�osi, �e Ko�ci� zajmuje wrog� postaw� wobec ludzkiej seksualno�ci i dlatego sprzeciwia si� antykoncepcji. Prawda jest zupe�nie inna. Ot� Ko�ci� widzi w seksualno�ci niezwyk�y dar od i Boga - "B�d�cie p�odni i rozmna�ajcie si�" (Rdz l, 22). Na p�aszczy�nie fizycznej dar ten stanowi najg��bszy wyraz mi�o�ci wiernej i wy��cznej, czyli ma��e�skiej. Mi�o�� ewangeliczna to nie jaka� pu- j sta teoria czy mi�o�� jedynie duchowa. To mi�o��
46
wcielona. W ma��e�stwie jednym z najbardziej
istotnych przejaw�w cielesnego wyra�ania mi�o�ci
jest w�a�nie wsp�ycie seksualne. Jest to a� tak
istotny przejaw mi�o�ci ma��e�skiej, �e Ko�ci� nie
mo�e uzna� za wa�ne te zwi�zki, w kt�rych ma�
�onkowie z g�ry wykluczaj� wsp�ycie seksualne
i/lub potomstwo. �. ��.;,
Ko�ci� pozytywnie patrzy nie tylko na ludzk� seksualno��, lecz tak�e na zdolno�� cz�owieka, by kierowa� t� sfer� w�asn� moc�. Cz�owiek ma szans� by� na tyle wolny wobec pop�d�w i instynkt�w, na tyle �wiadomy swych dzia�a� i swojej p�odno�ci, �e sam, w�asn� moc�, potrafi kierowa� sfer� seksualn�. Nie potrzebuje do tego �adnych "pomocy" w postaci �rodk�w fizycznych czy substancji chemicznych. Dok�adnie tak, jak jest w stanie kierowa� swymi emocjami, bez si�gania po alkohol, narkotyki, leki psychotropowe czy tabletki nasenne.
To w�a�nie z tej pozytywnej wizji cz�owieka i jego zdolno�ci do panowania nad w�asn� seksualno�ci� wynika sprzeciw Ko�cio�a wobec �rodk�w antykoncepcyjnych. Si�ganie po nie zawsze jest pora�k� cz�owieka. Oznacza przecie� rezygnacj�
47
danej osoby ze zdolno�ci do panowania nad sob�: nad w�asnym cia�em i pop�dem seksualnym. Pora�ka w prze�ywaniu w�asnej seksualno�ci prowadzi zwykle do pora�ek i s�abo�ci w innych sferach �ycia. Ko�ci� sprzeciwia si� antykoncepcji nie dlatego, �e negatywnie widzi ludzk� seksualno��, lecz dlatego �e pozytywnie widzi cz�owieka i jego zdolno�� do kierowania sob�, w tym tak�e w�asn� seksualno�ci�.
Drugim mitem jest przekonanie, �e sprzeciwiaj�c si� antykoncepcji, Ko�ci� - przynajmniej po�rednio - przymusza do nieodpowiedzialnego rodzicielstwa lub do rezygnacji ze wsp�ycia seksualnego nawet w ma��e�stwie. Nic bardziej b��dnego. Ko�ci� podkre�la, �e odpowiedzialne rodzicielstwo jest koniecznym warunkiem dojrza�ej mi�o�ci ma��e�skiej. Jednocze�nie jednak przypomina, �e odpowiedzialne rodzicielstwo nie mo�e zosta� osi�gni�te nieodpowiedzialnymi metodami. Tymczasem antykoncepcja jest pr�b� osi�gni�cia odpowiedzialnego rodzicielstwa w oparciu o nieodpowiedzialne metody. A przecie� cel nigdy nie mo�e usprawiedliwia� �rodk�w, je�li te s� szkodliwe czy oznaczaj� rezygnacj� z wolno�ci.
48
Szkodliwo�� antykoncepcji wynika z kilku powod�w. Po pierwsze, antykoncepcja nie chroni przed bolesnymi konsekwencjami nieodpowiedzialnego wsp�ycia seksualnego. Mo�e jedynie zmniejsza� ich cz�stotliwo��. Nigdy nie gwarantuje "bezpiecznego" seksu. Po drugie, wi�kszo�� �rodk�w antykoncepcyjnych szkodzi zdrowiu (wystarczy przeczyta� ulotki, kt�re do��czaj� sami producenci!). �rodki mechaniczne i chemiczne mog� powodowa� urazy i stany zapalne, a tabletki hormonalne hamuj� dzia�anie przysadki m�zgowej, wp�ywaj� negatywnie na uk�ad naczyniowy, krzepliwo�� krwi, w�trob� i wiele innych organ�w. Po trzecie, si�ganie po antykoncepcj� oznacza rezygnacj� danego cz�owieka z kierowania seksualno�ci� moc� �wiadomo�ci i wolno�ci. Oznacza zatem decydowanie si� na �ycie w ignorancji i zniewoleniu. Po czwarte, antykoncepcja oszukuje, gdy� sugeruje, �e wsp�ycie seksualne ma jedynie konsekwencje fizjologiczne i biologiczne oraz �e stosuj�c antykoncepcj�, bezkarnie mo�na wsp�y� z kimkolwiek, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Tymczasem nieodpowiedzialne wsp�ycie seksualne przynosi dramatyczne zranienia w sferze psychicznej
49
(np. poczucie krzywdy, �al do samego siebie, lek wobec seksualno�ci), moralnej (np. poczucie winy) i spo�ecznej (np. zerwane wi�zi przyja�ni z samym sob�, z rodzicami, z Bogiem, uraz do os�b p�ci odmiennej itp.). A �adna pigu�ka czy prezerwatywa nie ochroni przed tego typu konsekwencjami. Nic poza mi�o�ci� i odpowiedzialno�ci� nie mo�e gwarantowa� cz�owiekowi kierowania seksualno�ci� w spos�b dojrza�y i bezpieczny.
Z tego wzgl�du Ko�ci� proponuje jedyny odpowiedzialny spos�b na odpowiedzialne planowanie rodziny, oparty na �wiadomo�ci i wolno�ci. Podstaw� tego sposobu jest znajomo�� naturalnych okres�w p�odno�ci. W polskich publikacjach, kt�re propaguj� �rodki antykoncepcyjne (zwykle za pieni�dze producent�w!), albo bezkrytycznie zachwala si� takie �rodki, albo jedynie og�lnie wspomina si� o szkodliwych skutkach ubocznych. Zwykle ani s�owem nie wspomina si� o tym, �e �rodki te oznaczaj� rezygnacj� z panowania nad w�asnym pop�dem i w�asnymi zachowaniami oraz �e s� zb�dne dla ludzi dojrza�ych. Bardziej rzetelne bywaj� publikacje ukazuj�ce si� w Europie Zachodniej, gdzie ju� zbyt widoczne sta�y si� bole-
50
sne konsekwencje psychiczne i spo�eczne stosowania antykoncepcji, aby nadal ukazywa� j� w spos�b ideologiczny i cyniczny. Przyk�adem jest tekst z "Badische Zeitung" (19.04.1996). Jest to poczytny dziennik o charakterze �wieckim ukazuj�cy si� w po�udniowo-zachodnich Niemczech. W�a�nie tam znalaz�em artyku� na temat metod regulacji pocz��. Zosta�y w nim ukazane r�ne formy antykoncepcji oraz naturalne metody regulacji pocz��. Przy wszystkich formach antykoncepcji podkre�lano, �e s� one na og� �atwe w stosowaniu, gdy� nie wymagaj� wiedzy na temat ludzkiej p�odno�ci ani wysi�ku panowania nad pop�dem. Zaznaczono jednak, �e przynosz� powa�ne skutki uboczne. Przy ka�dej formie antykoncepcji zosta�y ukazane liczne negatywne konsekwencje, specyficzne dla danej metody.
Omawiaj�c naturalne metody regulacji pocz��, autor artyku�u wyja�nia, �e stanowi� one jako�ciowo wy�sz� form� odpowiedzialnego rodzicielstwa. Okre�la j� jako nie mniej skuteczn� od wi�kszo�ci metod antykoncepcyjnych (metoda termiczna po��czona z obserwacj� �luzu), ale w przeciwie�stwie do nich jako jedyn� ekologiczn�, a przez to
51
zupe�nie nieszkodliw� dla organizmu oraz jedyn� partnersk�, a wi�c �wiadcz�c� o wzajemnym rozumieniu si� i respektowaniu os�b, kt�re z tej metody korzystaj�. Konfrontacja tego typu artyku�u z tym, co czytamy o antykoncepcji i ekologicznych metodach regulacji pocz�� w naszych gazetach i ksi��kach, �wiadczy o tym, jak ideologiczne i myl�ce s� laickie publikacje w naszym kraju.
Do jeszcze bardziej dramatycznych, ni� w przypadku antykoncepcji, szk�d prowadzi aborcja. Nawet dla zagorza�ych jej zwolennik�w jest oczywiste, i� jest to bardzo niebezpieczna dla matki interwencja chirurgiczna. Zwolennicy aborcji twierdz� jednak, �e w niekt�rych sytuacjach jest to mniejsze z�o ni� urodzenie dziecka. Z tego powodu postuluj�, by w okre�lonych sytuacjach zabijanie niemowl�t w �onie matki by�o dozwolone prawem. Prawd� jest, �e kobiety oczekuj�ce dziecka znajduj� si� czasem w bardzo trudnej sytuacji. Ale tylko wtedy, gdy por�d stanowi bezpo�rednie zagro�enie dla �ycia matki, mamy do czynienia z rzeczywistym pytaniem: czyje �ycie ma ratowa� lekarz? Natomiast wszelkie dzia�ania, kt�rych celem nie jest ratowanie �ycia matki, lecz zabicie dziecka, s� zawsze wielkim z�em moral-
nym. Aborcja nigdy nie jest mniejszym z�em! Przeciwnie, nawet w skrajnych sytuacjach aborcja zawsze jest z�em wi�kszym. Jest to oczywiste z wielu powod�w.
Aborcja jest zabiciem niewinnego dziecka. Jest to wyj�tkowo ci�kie i nieodwracalne z�o moralne. Zabicie dziecka jest niepor�wnywalnie wi�kszym z�em ni� wychowywanie potomstwa w trudnych warunkach materialnych, ewentualna choroba dziecka czy trudno�ci w zaakceptowaniu i pokochaniu potomstwa. Z kolei popieranie aborcji z powodu trudnych warunk�w spo�ecznych oznacza cyniczne twierdzenie, �e w Polsce niekt�re dzieci trzeba zabija�, gdy� nie starczy dla nich chleba. Rozwi�zaniem problemu nie jest zabijanie dzieci, lecz sprawiedliwsze dzielenie chleba. Gdyby przyj�� zasad�, �e mo�na dokona� aborcji wtedy, gdy pocz�te dziecko (np. w wyniku gwa�tu) nie b�dzie wystarczaj