7792
Szczegóły |
Tytuł |
7792 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7792 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7792 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7792 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marie Porterfield
S�odki �wit
Prze�o�y�a Kazimiera Krzysztofiak
1
Sandra czeka�a na przystanku autobusowym. Na popo�udniowym, zachmurzonym niebie przed chwil� zn�w pokaza�o si� s�o�ce.
Obok Sandry sta�y dwie walizki i du�a torebka, w kt�rej znajdowa� si� jej dziennik, kosmetyki i kilka drobiazg�w osobistych.
Zanim zn�w wyjrza�o s�o�ce, Sandr� zaskoczy� przelotny deszcz. Nie czu�a si� zbyt dobrze w swojej niemodnej sukience. D�ugie jasne w�osy oblepi�y jej g�ow�. Koniecznie musia�a si� od�wie�y�, zanim dotrze do Nashville.
Musie City Row! Na sam� my�l o tym, �e wkr�tce tam si� znajdzie, ogarnia�o j� szalone podniecenie.
Sandra wychowa�a si� w ma�ym mie�cie nie opodal Bostonu. Muzyka country dzia�a�a na ni� jak narkotyk. Jak wi�kszo�� m�odych ludzi z jej szko�y szala�a za swoimi idolami.
Zna�a nagrania wszystkich piosenkarzy z Wybrze�a Wschodniego, lecz to jej nie wystarcza�o. Sama chcia�a �piewa� country - i to znakomite country. Ojciec wbudowa� do jej radia specjaln� przystawk�, �eby mog�a odbiera� r�wnie� ma�e radiostacje.
Ju� b�d�c uczennic� Sandra lubi�a samotno��, najch�tniej s�ucha�a radia i snu�a plany na przysz�o��. W�wczas nie potrafi�a sobie jeszcze dok�adnie wyobrazi�, jak ta przysz�o�� mia�aby wygl�da�. Ale jedno zawsze by�o dla niej pewne: muzyka country b�dzie odgrywa�a w jej �yciu nies�ychanie istotn� rol�.
Sandra zobaczy�a d�ugiego, z�otego lincolna, kt�ry wyjecha� zza rogu i zbli�a� si� do przystanku. Ruch na drodze by� do�� o�ywiony, wi�c samoch�d musia� jecha� bardzo wolno. Dzi�ki temu Sandra mog�a zajrze� przez lekko matowe szyby do wn�trza wozu.
W limuzynie siedzia�o naprzeciw siebie kilka os�b. Wszyscy zdawali si� by� z znakomitym nastroju, gdy� ka�dy trzyma� w r�ce szklaneczk� whisky i u�miecha� si� do pozosta�ych.
Nagle samoch�d musia� si� zatrzyma�. Spojrzenie Sandry pad�o na kobiet�, kt�ra mia�a rude w�osy spi�trzone w ekstrawaganck� fryzur�. Ten widok zapar� jej dech w piersi.
Przecie� to Wanda June Jones, gwiazda country!
Sandra by�a tak podekscytowana, �e jej serce zacz�o bi� jak szalone. Jakie� to wspania�e, �e tak� s�ynn� piosenkark� mo�e obejrze� z bliska!
Dotychczas zna�a Wand� tylko z czasopism i z telewizji. Ale tutaj siedzia�a Wanda Jones we w�asnej osobie: w�a�nie pochyli�a si� lekko do przodu, gdy kt�ry� z pan�w podawa� jej ogie�. Sandra zobaczy�a jeszcze, jak Wanda z lekkim u�miechem wygodniej sadowi si� na swoim siedzeniu. Potem limuzyna odjecha�a w kierunku Nashville.
Sandra zastanawia�a si�, dlaczego a� tak bardzo podnieci� j� widok Wandy. Wprawdzie podziwia�a Wand� Jones, ale to nie by�a jej ulubiona piosenkarka.
Nied�ugo zobacz� wszystkie s�awy muzyki country, pomy�la�a Sandra. Czeka�y j� zreszt� o wiele wi�ksze emocje. Przecie� mia�a pracowa� z ca�� plejad� gwiazd jako asystentka producenta w czasie koncert�w Nashville Country Musie Awards.
B�dzie wi�c mia�a mo�liwo�� bezpo�redniego kontaktu z wieloma gwiazdami. W�a�nie dlatego przyj�a propozycj� Johna Taylora.
Zn�w przypomnia�a sobie tamten brzemienny w skutki dzie� w Nowym Jorku, kiedy po raz pierwszy spotka�a Johna Taylora.
By�o to przed sze�cioma miesi�cami.
Sandra pojecha�a z przyjaci�k� do Nowego Jorku na koncert kilku wokalist�w i zespo��w country. Wyst�p odbywa� si� w ulubionym lokalu mi�o�nik�w tej muzyki. Dziewcz�tom uda�o si� zdoby� bilety z najwi�kszym trudem.
Gwiazd� wieczoru by� Texas Billy. Sandra by�a zafascynowana jego wirtuozowsk� gr� na skrzypcach i niskim barytonem.
Siedzia�a tu� przy niewielkiej scenie i u�miecha�a si� w taki spos�b, �e Texas Billy m�g� sobie pomy�le�, �e chcia�a z nim poflirtowa�.
W ka�dym razie po wyst�pie po prostu przysiad� si� do ich stolika. Rozmawiali weso�o. P�niej przy��czy� si� do nich kolejny m�czyzna, kt�ry zosta� im przedstawiony jako John Taylor, �profesor muzyki country�.
John wyda� si� lekko zak�opotany tym tytu�em i pr�bowa� pokry� zmieszanie jakim� �artem.
Jednak�e Texas Billy zdradzi� Sandrze i jej przyjaci�ce, �e Taylora nazywano profesorem, poniewa� to on zapewnia� wysoki poziom licznych nagra� p�ytowych. By� producentem i wsp�w�a�cicielem Musie Country Row w Nashville.
Wielu znanych piosenkarzy podpisywa�o kontrakty z t� firm� tylko pod warunkiem, �e techniczn� stron� nagra� b�dzie si� zajmowa� John Taylor. W studiu z regu�y nagrywa si� osobno r�ne instrumenty i wokal, a dopiero p�niej miksuje.
W tej dziedzinie John Taylor nie mia� sobie r�wnego w�r�d fachowc�w Musie Country Row. Z niezwyk�ym talentem potrafi� zgra� poszczeg�lne instrumenty w harmonijn� ca�o��.
By� wi�c doskona�y w swoim fachu i cieszy� si� powa�aniem ludzi z bran�y.
Owego wieczoru Sandra ze zdziwieniem stwierdzi�a, �e wi�ksze wra�enie zrobi� na niej John Taylor ni� Texas Billy. Wzi�o si� to tak�e st�d, �e opr�cz muzyki country r�wnie mocno interesowa�a j� praca ludzi, kt�rzy nigdy nie pojawiali si� w �wietle reflektor�w.
Ci ludzie zdawali si� nie widzie� �wiata poza muzyk�, kt�ra wype�nia�a ca�e ich �ycie. Sandra wielokrotnie mia�a okazj� si� przekona�, �e z piosenkarzami i fanami trudno by�o rozmawia� o czymkolwiek innym ni� muzyka. Ale to jej nie przeszkadza�o, w ko�cu sama nale�a�a do rzesz wielbicieli country.
Jeszcze zanim zdecydowa�a si� pojecha� do Nashville, doskonale wiedzia�a, �e piosenkarze country i wszyscy ludzie z tej bran�y stanowili zamkni�ty, troch� zwariowany �wiatek.
Mimo zafascynowania tymi lud�mi Sandra by�a przekonana, �e nie ma w�r�d nich m�czyzny, z kt�rym chcia�aby si� zwi�za� na sta�e.
Jednak to wszystko nie powstrzyma�o jej przed podj�ciem decyzji o wyje�dzie. Wiedzia�a, czego chce, nie brakowa�o jej pewno�ci siebie, a poza tym uwa�a�a, �e wystarczaj�co dobrze zna si� na ludziach.
Przyjaciele i krewni ostrzegali j� przed lekkomy�lnym towarzystwem w Nashville. Ale Sandra by�a pewna, �e poradzi sobie w ka�dej sytuacji. Poza tym by�o jeszcze co�, ale Sandra wola�a to zachowa� w tajemnicy. John Taylor poci�ga� j� od chwili, gdy po raz pierwszy spotka�y si� ich spojrzenia. Ale powodem nie by�a tu wy��cznie jego atrakcyjna powierzchowno��, jego czarne w�osy czy ciemne oczy.
Chodzi�o raczej o spos�b, w jaki potrafi� si� jej przys�uchiwa�. Naprawd� interesowa� si� tym, co m�wi�a. Zachowywa� si� zupe�nie inaczej ni� Texas Billy, kt�ry w trakcie rozmowy siedzia� naprzeciw niej z g�upaw� min� i wystukiwa� palcami rytm muzyki.
Tak, to by� wspania�y wiecz�r. Sandra zn�w przypomnia�a sobie Johna Taylora i jego u�miech, kt�ry w r�wnym stopniu zdawa� si� wyra�a� ironi� i powag�.
Rzadko zdarza�o si� jej czu� tak niepewnie w towarzystwie m�czyzny, nigdy jeszcze nie by�a tak mocno podekscytowana.
Sandra mia�a wra�enie, �e tego wieczoru sta�o si� z ni� co� niezwyk�ego. Co�, co mia�o odmieni� ca�e jej �ycie!
Potem min�o kilka miesi�cy. Sandra zd��y�a ju� zapomnie�, �e da�a Johnowi Taylorowi sw�j numer telefonu. Pewnego dnia nieoczekiwanie zadzwoni� telefon i us�ysza�a jego g�os.
M�wi� zwi�le i suchym tonem, jakby za�atwia� jaki� interes, a jednak w jego g�osie zn�w zabrzmia�a serdeczna, zach�caj�ca nuta...
Sandra ockn�a si� z zamy�lenia, gdy nadjecha� jej autobus. Wsiad�a i zaj�a miejsce z przodu. Potem zn�w przypomnia�a sobie, jak John Taylor powiedzia�, �e szuka asystentki do nagrania koncertu podczas Country Musie Awards w Nashville.
By�a to impreza, na kt�rej wr�czano nagrody piosenkarzom i grupom country za p�ytowe bestsellery i przeboje roku. Mo�na j� by�o por�wna� z wr�czeniem Oscara w bran�y filmowej. Ka�dego roku tysi�ce fan�w zje�d�a�o do Nashville.
By�o to niezwyk�e wydarzenie. Sandra ju� teraz czu�a wielkie podniecenie na my�l, �e i ona tam si� znajdzie.
John Taylor powiedzia� jej, �e jest najw�a�ciwsz� osob� do tej roboty. Wy�o�y� jej wszystko w taki spos�b, �e po prostu nie mog�a mu odm�wi�.
Poza tym Sandra odnios�a wra�enie, �e w jego g�osie pobrzmiewa ton pro�by, jakby chcia� j� zobaczy� nie tylko ze wzgl�d�w zawodowych.
Szybko jednak odsun�a od siebie t� niedorzeczn� my�l. Dosz�a do wniosku, �e John po prostu na gwa�t potrzebowa� zaufanej asystentki.
Dlaczego jednak s�dzi�, �e w�a�nie ona nadaje si� do tej pracy? Wprawdzie opowiedzia�a mu, �e w szkole za�o�y�a grup� country, ale przecie� Musie Awards to by�o co� zupe�nie innego!
Mam nadziej�, rozmy�la�a Sandra jad�c autobusem przez ruchliwe drogi, �e spe�ni� jego oczekiwania. W �adnym wypadku nie chcia�abym zawie�� zaufania, jakim obdarzy� mnie John Taylor.
Udowodni jemu - i sobie samej - co potrafi. Mocno to sobie postanowi�a.
W Nashville Sandra wysiad�a z autobusu i wesz�a do restauracji. Kupi�a butelk� coli i spyta�a barmana o drog� do wytw�rni Taylora.
Barman odpowiedzia� jej dialektem tych okolic. Sandra czu�a, jak jej podniecenie ro�nie. O Bo�e, pomy�la�a, naprawd� tu jestem! Jestem w Nashville!
Posz�a opisan� drog�. Z trudem d�wiga�a ci�kie walizki. Zez�o�ci�a si� na siebie, �e nie pomy�la�a o tym wcze�niej.
By�oby o wiele rozs�dniej, gdyby najpierw posz�a do hotelu i troch� si� od�wie�y�a. Ale ludzie z wytw�rni chyba nie wezm� jej za z�e, je�li pojawi si� w takim stanie. Ostatecznie przez ca�y dzie� pada� deszcz.
W ko�cu stan�a przed budynkiem wytw�rni. By� to dwupi�trowy dom, kt�ry wprawi� j� w onie�mielenie. W�a�nie tak zawsze wyobra�a�a sobie studio nagra�.
Drzwi otworzy�y si� i wysz�y dwie m�ode sekretarki. Rozleg�a si� melodia country, grana na gitarze. Potem do��czy� si� bas, a zaraz potem skrzypce.
Sandra wesz�a do �rodka. Muzyka przyci�ga�a j� z magiczn� si��, jak p�omie� �wiecy �m�.
W portierni spyta�a o Johna Taylora. Uprzejma dziewczyna opisa�a jej drog� do cz�ci budynku, w kt�rej John mia� swoje studia nagra�.
Doszed�szy na miejsce, Sandra zobaczy�a go przez grub� szyb�. Postawi�a walizki na pod�odze i ostro�nie uchyli�a drzwi.
John Taylor przesun�� okulary przeciws�oneczne na czo�o, rzuci� papierosa na pod�og� i rozdepta� go.
- Cholera jasna! - krzykn��. - Kiedy opuszcz� r�k�, mam us�ysze� skrzypce! - Zwr�ci� si� do m�czyzny, trzymaj�cego w r�kach skrzypce. - Wiem, �e jeste� �wietny! I wiem, �e uwielbiasz gra� z zamkni�tymi oczami! Szanuj� to. Ale dop�ki nie sko�czymy tego nagrania chcia�bym, �eby� na mnie patrzy�! Jasne?
Twarz poczerwienia�a mu ze zdenerwowania. W jego oczach pojawi� si� gro�ny b�ysk.
- Czy mog� ci w czym� pom�c? - Sandra us�ysza�a nagle kobiecy g�os za swoimi plecami. Przestraszona zamkn�a drzwi studia i odwr�ci�a si�. Przed ni� sta�a zgrabna, �liczna dziewczyna.
- Mia�am... mia�am si� z nim spotka� - odpar�a zmieszana, wskazuj�c przy tym na Johna Taylora, kt�ry udziela� muzykom dalszych wskaz�wek.
Dziewczyna u�miechn�a si� do Sandry i poprosi�a j�, �eby wygodnie usiad�a. John w�a�nie zacz�� nagranie i nie wolno mu teraz przeszkadza�.
- Czy mog� si� tutaj gdzie� od�wie�y�? - spyta�a Sandra wci�� jeszcze troch� zdenerwowana. - Przez dwa dni jecha�am autobusem i czuj� si� wyko�czona. A w dodatku zmoczy� mnie deszcz.
- Oczywi�cie. A tak przy okazji: nazywam si� Pamela Higgins i jestem osobist� sekretark� Johna. Tamten gitarzysta to m�j m��, Sam. - Dziewczyna wyda�a si� Sandrze bardzo sympatyczna.
- Higgins? To jest Sam Higgins? - Oczy Sandry spogl�da�y z uznaniem.
- Ale� naturalnie - roze�mia�a si� Pamela. - W ko�cu John zawsze wybiera najlepszych gitarzyst�w. A przy nagraniach p�ytowych m�j m�� z regu�y nale�y do najwa�niejszych muzyk�w. John bardzo wysoko ceni jego talent. - Popatrzy�a na Sandr� przyja�nie. - Ale spokojnie mo�esz mi m�wi� ty. Taki tu mamy zwyczaj.
Sandra od razu polubi�a Pamel�. Ta kobieta by�a dumna ze swojego m�a, do czego zreszt� mia�a wszelkie powody.
Poza tym Sandra w g��bi duszy ucieszy�a si�, �e Pam jest m�atk�. Zawsze to jedna konkurentka mniej, je�li sz�o o Johna Taylora.
Wprawdzie Sandra nie zamierza�a rywalizowa� o wzgl�dy tego cz�owieka, ale wiedzia�a, jak potrafi� reagowa� kobiety. Zw�aszcza na widok nowej dziewczyny. Nowej, a jednocze�nie �adnej.
Sandra u�miechn�a si�. Dopiero od niedawna potrafi�a �wiadomie wykorzystywa� swoj� �wietn� prezencj�.
Pamela zaprowadzi�a Sandr� do �azienki, gdzie by� tak�e prysznic, i powiedzia�a, �e mo�e si� tutaj czu� jak u siebie w domu.
- Nagranie pewnie jeszcze troch� potrwa. Kiedy we�miesz prysznic i przebierzesz si�, mo�esz przyj�� do mnie, do �pokoju obserwacyjnego�. Tak to tutaj nazywamy. John na pewno nie b�dzie mia� nic przeciw temu. Ucieszy si�, �e przyjecha�a�. Opowiada� mnie i Samowi, �e wkr�tce przyjedzie do nas jego nowa asystentka ze Wschodniego Wybrze�a. O ile dobrze sobie przypominam, spotkali�cie si� w �Lone Star� w Nowym Jorku.
- To prawda! - Sandra ucieszy�a si�, �e John ju� komu� o niej m�wi�.
- By� bardzo zadowolony, �e zgodzi�a� si� na jego propozycj�. John to wspania�y facet, cho� cz�sto na problemy z r�nymi sfiksowanymi osobami. - Jej twarz nagle spowa�nia�a. - Ale to naprawd� nie jego wina. Te osoby bez przerwy urz�dzaj� na niego regularne polowania i a� prosz� si� o k�opoty. M�wi�c �osoby� my�l� oczywi�cie o kobietach.
- Mam wra�enie, �e w ten spos�b chcesz mi co� da� do zrozumienia - powiedzia�a Sandra. - Czy�by to mia�a by� tak - zwana dyskretna aluzja?
Pamela unios�a brwi.
- Sk�d�e znowu! Wcale nie chcia�am powiedzie�, �e nale�ysz do takich sfiksowanych babek. Mia�am na my�li gwiazdy i gwiazdeczki country, z kt�rymi John musi pracowa�. Widocznie jest w nim co�, co sprawia, �e wszystkie wariuj� na jego punkcie.
Sandra podzi�kowa�a Pameli za zaufanie i u�miechn�a si� do niej. Poczu�a jednak lekkie przygn�bienie. Czy�by w g��bi duszy mia�a nadziej�, �e John Taylor uzna j� za wystarczaj�co atrakcyjn�, by si� w niej zakocha�?
Stoj�c pod prysznicem gani�a siebie za te g�upie my�li. C� za dziecinne marzenia!
Dzi�ki Pameli spojrza�a na rzeczywisto�� trze�wym okiem. John Taylor by� m�czyzn�, kt�rym kobiety interesowa�y si� nie tylko ze wzgl�du na jego urok i znakomity wygl�d, lecz r�wnie� dlatego, �e zajmowa� bardzo wa�n� pozycj� w bran�y.
Ka�dego roku zajmowa� si� dziesi�cioma, dwudziestoma, a mo�e nawet trzydziestoma gwiazdami muzyki country. Z tego przynajmniej po�ow� musia�y stanowi� kobiety.
Prawdopodobnie piosenkarki pr�bowa�y z nim flirtowa�. W ko�cu potrzebowa�y jego wsparcia i pomocy. Rezultat nagra� w znacznej mierze zale�a� w�a�nie od niego.
A co powiedzie� o tej rzeszy nieznanych piosenkarek, kt�re na pewno by�y gotowe zrobi� wszystko, byle tylko nak�oni� Johna do nagrania ich p�yty.
Teraz Sandra mia�a ju� ca�kowit� jasno��, �e oczekiwa�a za wiele. Nale�a�a jednak do dziewczyn, kt�re potrafi� my�le� rozs�dnie.
I co z tego, pomy�la�a, w ko�cu uda�o mi si� z hobby uczyni� prac�. Teraz b�d� si� mog�a bez przerwy zajmowa� moj� ukochan� muzyk� country.
�wiat�o w �pokoju obserwacyjnym� by�o przyciemnione, �eby siedz�cy tam widzowie nie rozpraszali muzyk�w. Sandra zaj�a miejsce obok Pameli i zerkn�a na studio nagra� i po�o�one obok pomieszczenia d�wi�kowc�w, gdzie siedzia� John. G�ow� mia� owini�t� wilgotn� chustk�, dziko wymachiwa� r�kami i rzuca� w�ciek�e spojrzenia na skrzypka.
- Ten facet jest na najlepszej drodze, �eby wszystko spieprzy�. Ale John wie, �e sporo mo�na z niego wydoby�, wi�c spr�buje jeszcze raz - roze�mia�a si� Pamela. - John nigdy nie rezygnuje. To jedna z tajemnic tego studia, kt�re wypuszcza tylko doskona�e nagrania. Znam producent�w, kt�rzy ju� po trzech pr�bach opuszczaj� studio kln�c na czym �wiat stoi. Natomiast John potrafi si� opanowa� i pr�buje do skutku. Potrafi pracowa� jak nikt inny. M�j Sam zawsze m�wi, �e bez Johna wytw�rnia Musie City Row natychmiast by splajtowa�a.
Kiedy Pamela m�wi�a o swoim Samie, jej g�os brzmia� dziwnie mi�kko. Ale Sandra ju� nie s�ucha�a. Ca�� jej uwag� skupi�a na sobie Wanda Jones, osza�amiaj�co pi�kna, rudow�osa piosenkarka, kt�r� dok�adnie przed godzin� widzia�a na ulicy.
Wanda Jones z ha�asem wkroczy�a do studia, przerwa�a nagranie i usiad�a na swoim miejscu przed mikrofonem.
John rzuci� spojrzenie na szyb� pomieszczenia obserwacyjnego. Chyba rzeczywi�cie nie m�g� zobaczy� Sandry, gdy� wyraz jego twarzy wcale si� nie zmieni�.
Nie zauwa�y�, �e Wanda do niego podchodzi. Obcis�a, z�ocista suknia podkre�la�a ka�d� kr�g�o�� jej cia�a. Bez wahania zarzuci�a Johnowi ramiona na szyj�.
Pocz�tkowo zdawa� si� niezadowolony, p�niej jednak da� si� jej poca�owa�. By� to d�ugi, nami�tny poca�unek. Muzycy �miali si� i �artowali. Wszyscy my�leli, �e teraz John nie b�dzie m�g� kontynuowa� nagrania.
A jednak John ich zaskoczy�. Kiedy Wanda uwolni�a go ze swych obj��, od razu wzi�� si� do pracy. Przeszed� z re�yserki do studia, dla wzmocnienia kontrastu ustawi� dodatkowy mikrofon i rozmie�ci� muzyk�w w taki spos�b, �eby ka�dy m�g� widzie�, co robi� pozostali.
Potem wr�ci� do swojego pomieszczenia i podni�s� r�k�. Zesp� zacz�� gra�. Wanda przysun�a mikrofon do swoich pe�nych warg i za�piewa�a t�sknym g�osem, kt�rego brzmienie oscylowa�o pomi�dzy dziewcz�co�ci� a kobieco�ci�, pomi�dzy niewinno�ci� a seksapilem.
Sandra musia�a przyzna�, �e Wanda ma talent, cho� troch� jej przeszkadza�o, �e tak atrakcyjna gwiazda interesuje si� Johnem.
Mo�e to dobrze, �e zobaczy�am t� scen�, pomy�la�a. Mo�liwe, �e nie jestem brzydka, ale nie stoi za mn� ani s�awa, ani pieni�dze ani supertalent. Nie mam u niego �adnych szans.
Ten ton rezygnacji nie by� jednak szczery. Za kilka minut Sandra nie b�dzie nawet chcia�a o tym pami�ta�.
Ale w tej chwili czu�a si� podle. Z w�asnej winy wpl�ta�a si� w sytuacj�, kt�ra mog�a przerosn�� jej si�y.
Rodzice t�umaczyli jej, �e jeszcze nie jest na tyle dojrza�a, by stan�� na w�asnych nogach. Sandra jednak postanowi�a, �e nie wr�ci do domu, zanim nie b�dzie mog�a im udowodni�, jak bardzo si� mylili.
Wiedzia�a, �e potrafi pracowa� bez wytchnienia i z entuzjazmem. Wiedzia�a r�wnie�, jak ma wykorzysta� swoje zdolno�ci. Pe�na wiary we w�asne si�y podj�a to pierwsze powa�ne wyzwanie w swoim �yciu.
Teraz jednak musia�a stwierdzi�, �e prawdziwym powodem tej decyzji by� John Taylor.
Sandra obserwowa�a, jak John wydaje polecenia muzykom. To by� perfekcjonista w ka�dym calu. �wietnie potrafi�a go zrozumie�. Ona r�wnie� by�a perfekcjonistk�.
Ale co si� stanie, je�li nie spe�ni jego oczekiwa�? Je�li b�dzie jej musia� wyja�nia� wszystko po pi�� razy, a ona wci�� nie b�dzie rozumia�a i wszystko zepsuje?
- Nie r�b takiej ponurej miny - odezwa�a si� Pamela. - To tylko tak gro�nie wygl�da. Wszyscy tu wiedz�, czego John od nich wymaga. I wszyscy wiedz�, �e to le�y w ich w�asnym interesie. Je�li John tak ostro si� z nimi obchodzi, to widocznie jest to konieczne. Nie przejmuj si�.
Sandra u�miechn�a si� i zapewni�a Pam, �e wcale si� nie przejmuje. Jednak z jej twarzy bez trudu mo�na by�o wyczyta�, co naprawd� czuje.
Sandra pragn�a, �eby ta sesja nigdy si� nie sko�czy�a. Ba�a si� u�cisn�� d�o� Johna i spyta� go, czy j� sobie przypomina.
Ale dlaczego mia�by jej nie pami�ta�? W ko�cu to on �ci�gn�� j� do Nas�wille.
Co si� z ni� dzia�o? Dlaczego teraz na dodatek zacz�a si� ba�, skoro i tak ju� by�o za p�no?
Powinnam by�a o tym pomy�le� wcze�niej, powiedzia�a sobie w duchu.
Nagranie sko�czy�o si� po trzech godzinach.
John ogromnym r�cznikiem otar� spocon� twarz. Wygl�da�, jakby przed chwil� zaora� sto hektar�w pola. Wybiera� si� w�a�nie pod prysznic, gdy Pamela zawo�a�a go do siebie.
Na widok Sandry twarz Johna rozpromieni�a si�.
- Sandra Harrison! Kiedy przyjecha�a�? - spyta� zbli�aj�c si� do niej.
Sandra poczu�a, �e si� czerwieni. Zmieszana popatrzy�a na swoje stopy, potem wolno podnios�a g�ow� i z l�kiem spojrza�a mu w oczy.
- Przed kilkoma godzinami, panie Taylor. Przygl�da�am si� panu w czasie nagrania. Jestem pod wielkim wra�eniem pa�skiego stylu pracy. Pan rzeczywi�cie potrafi wydoby� z muzyk�w wszystko, do czego s� zdolni.
John u�miechn�� si�, zdawa�o si� jednak, �e jest troch� speszony t� pochwa��.
Sandra zdziwi�a si� jego reakcj�.
- No, w ka�dym razie najpierw musz� wzi�� prysznic i przebra� si�. To ci�ka robota, m�oda damo, chocia� na pewno my�lisz, �e to bardzo proste. Aha, jeszcze co�. �aden z moich wsp�pracownik�w nie zwraca si� do mnie panie Taylor. M�w mi po prostu John.
Zwr�ci� si� do Pameli.
- Pam, mo�e by�cie tak zaczeka�y na mnie i Sama? Mogliby�my pokaza� Sandrze, co to jest restauracja na Dzikim Zachodzie, okay?
Pam roze�mia�a si� i przysta�a na t� propozycj�.
Sandra nigdy jeszcze nie jecha�a limuzyn�. Czu�a si� skr�powana w tym luksusowym wozie. Troch� niepewnie przygl�da�a si� obiciom z mi�kkiej sk�ry i suto zaopatrzonemu barkowi. Musia�a jednak przyzna�, �e mimo pewnego onie�mielenia bardzo jej si� to podoba�o.
Pam przedstawi�a Sandr� George�owi, kierowcy Johna, i Samowi, kt�ry jako pierwszy wyszed� z budynku wytw�rni. Powiedzia� im, �e jeszcze chwil� musz� poczeka� na Johna.
- Przecie� wiesz, jak trudno mu si� uwolni� od Wandy - powiedzia� zwracaj�c si� do �ony. Z dezaprobat� potrz�sn�� g�ow�. - Naprawd�, ta baba zachowuje si� jak kompletna idiotka.
- Ona jest gwiazd�, Sam. Ale wszyscy wiedz�, �e ty w jednym ma�ym palcu masz wi�cej talentu ni� ona w ca�ym swoim ciele - zawo�a�a Pam.
Sam roze�mia� si�.
- Mo�liwe, skarbie. Ja jestem muzykiem studyjnym, a nie supergwiazd�. I niech tak ju� zostanie. Niech Wanda Jones stoi sobie w �wietle reflektor�w. Wprawdzie ja te� lubi� publiczno��, muzyk� i pieni�dze, ale potrafi� �y� bez braw i t�umu fan�w. To nie jest konieczne dla powa�nych ludzi, kt�rzy robi� swoje z wewn�trznej potrzeby, a nie dla poklasku. Przecie� na przyk�ad John te� nigdy nie zechcia�by prowadzi� �ycia na �wieczniku. Jego nazwisko znaj� ludzie, kt�rzy czytaj� t� jedn� kr�tk� linijk� na odwrocie ok�adki p�yty. Tylko tam wymienione jest jego nazwisko jako kierownika muzycznego i producenta. I to w zupe�no�ci mu wystarcza.
- A obok zawsze pojawia si� twoje nazwisko jako gitarzysty studyjnego.
- Tak - przytakn�� Sam. - Poniewa� on tak chcia�. Wierz mi, �e gdyby zechcia�, m�g�by si� cieszy� o wiele wi�ksz� s�aw�.
- A jaka jest Wanda Jones? - spontanicznie spyta�a Sandra.
Sam zmarszczy� czo�o i nie odpowiedzia�.
- Wanda nale�y do ludzi, kt�rzy bez przerwy chc� by� podziwiani. Czasem strasznie mnie to wkurza. Wydaje mi si� jednak, �e ona ma na Johna spory wp�yw. Nie s�dzisz, Sam? - Pamela spojrza�a na m�a.
Sam w milczeniu wzruszy� ramionami.
- C�, je�li nie chcesz o tym m�wi� - cicho powiedzia�a Pamela.
- To jego prywatna sprawa - odpar� Sam zasmuconym g�osem. - Nikt nie potrafi mu doradzi�, jak ma zapomnie� o sprawach, kt�re si� zdarzy�y. To jest co�, z czym on sam musi si� upora�. Przypuszczam jednak, �e w�a�nie dlatego ma takie stosunki z Wand�. Je�li w ten spos�b pr�buje o wszystkim zapomnie�, to moim zdaniem post�puje ca�kowicie s�usznie.
Sandra czu�a, �e tu chodzi o jakie� sprawy, o kt�rych ani Pamela, ani Sam nie chcieli jej powiedzie�. Wola�a wi�c nie nalega�.
Dopiero co ich pozna�a. Musia�o up�yn�� troch� czasu, zanim zdo�a wyrobi� sobie o nich jakie� zdanie. Nadmierna ciekawo�� mog�aby jej tylko zaszkodzi�.
Odczeka�a jeszcze chwil�, ale Sam i Pamela nie wspomnieli ju� o Wandzie ani s�owem. Widocznie przyzwyczaili si�, �e John cz�sto ka�e na siebie czeka�.
I cho� Sam na pewno by� zm�czony d�ug� sesj� nagraniow�, siedzia� spokojnie i nie narzeka�.
W radio �piewa�a Wanda Jones. Sandra chcia�a powiedzie�, �e g�os Wandy wydaje si� jej zbyt melodramatyczny w stosunku do subtelnej aran�acji. Powstrzyma�a si� jednak przed t� uwag�.
Sam i Pamela mogliby sobie pomy�le�, �e jest zazdrosna i z�o�liwa, jak wszystkie kobiety, kt�rym John wpad� w oko.
Wreszcie pojawi� si� John. Mia� na sobie ciemn� kamizelk� i kowbojski kapelusz. Znakomicie wygl�da� w obcis�ych d�insach i butach z cholewami.
Zdj�� ciemne okulary, wsiad� do samochodu i popatrzy� na wszystkich z min� niewini�tka.
- Mia�e� kilka niez�ych improwizacji, Sam. W�a�nie przes�uchali�my z Wand� trzeci kawa�ek. Dobra robota, nie�le si� dzisiaj spisali�my.
Sam na poz�r oboj�tnie wzruszy� ramionami.
John zapali� papierosa i zmarszczy� czo�o. Sandra mia�a wra�enie, �e sta�o si� co�, czego nie mog�a zrozumie�.
John patrzy� przed siebie spojrzeniem nieobecnym, jakby skierowanym do wewn�trz. Wydawa� si� bardzo powa�ny i o wiele starszy ni� zwykle. Sandra ocenia�a go na jakie� trzydzie�ci pi�� lat.
Chcia�a mu powiedzie�, �e wygl�da na zm�czonego, ale wola�a si� nie odzywa�. W ko�cu dla tych ludzi by�a obca, wi�c mogliby uzna� jej uwag� za impertynencj�.
- George - powiedzia� John do niewielkiego mikrofonu. - Zawie� nas do �Kettle Moonshine Cafe�. Dzisiaj wyst�puje tam zesp� country, kt�rego chcia�bym pos�ucha�.
Zwr�ci� si� do Sandry.
- Jak widzisz, moja praca nigdy si� nie ko�czy.
- My�l�, �e tak powinno by� - uprzejmie odpar�a Sandra.
- Tak - przytakn�� John. - Ale czasami, po pi�ciu godzinach pracy w studiu, czuj� si� znu�ony towarzystwem ludzi, kt�rzy dopiero zaczynaj� karier� i gwiazd natarczywie domagaj�cych si� zainteresowania.
- Potrafi� to zrozumie� - powiedzia�a Sandra ze wsp�czuciem.
- Naprawd�? - D�wi�k jego g�osu i uwa�ne spojrzenie sprawi�y, �e Sandr� przebieg� dreszcz.
Czy�by John chcia� jej da� do zrozumienia, �e nie mog�a zrozumie� tego rodzaju stresu, wi�c w og�le nie powinna si� odzywa�?
- Wanda by�a dzisiaj niez�a - stwierdzi� Sam nieco ironicznie. - W ka�dym razie udawa�o jej si� nawet utrzyma� w tonacji.
Pam ostrzegawczo tr�ci�a �okciem Sama. John popatrzy� na niego pos�pnym wzrokiem.
- Ty te� by�e� dzisiaj jaki� spi�ty, Sam - stwierdzi� John. - Obaj potrzebujemy odpoczynku. Pojedziemy przyjrze� si� tej nowej kapeli. Po prostu udawajmy, �e to nie ma nic wsp�lnego z prac�.
- I w�a�nie dlatego jedziemy akurat do �Kettle Moonshine Cafe�. To oczywi�cie nie ma absolutnie nic wsp�lnego z nasz� prac� - sucho stwierdzi� Sam.
Obaj wybuchn�li �miechem. Wygl�da�o na to, �e nastr�j lekkiego przygn�bienia ju� min��.
John otworzy� barek umieszczony przy tylnym siedzeniu i nala� cztery szklaneczki whisky. Napi�ta atmosfera znikn�a bez �ladu. Po chwili z radia pop�yn�a piosenka �piewana ochryp�ym g�osem.
Kiedy dotarli do restauracji z ogr�dkiem, serce Sandry bi�o z podniecenia. Przez ca�� drog� John po�wi�ca� jej wiele uwagi.
Oczywi�cie, John rozmawia� tak�e ze swoimi przyjaci�mi. Jednak najwyra�niej zdawa� si� zadowolony, �e naprawd� przyjecha�a do Nas�wille.
- John - powiedzia�a z u�miechem, kiedy usiedli przy stoliku - chyba wszyscy ci� tutaj znaj�.
John za�o�y� okulary przeciws�oneczne.
- Tak, ci ludzie dobrze mnie znaj�. Czasami strasznie dzia�a mi to na nerwy. Ju� nie pami�tam czas�w, gdy mog�em wpa�� do knajpy ot, tak sobie, nie wzbudzaj�c sensacji. To by�o tak dawno...
Zam�wienie przyj�a kelnerka w kr�tkiej sp�dniczce z fr�dzelkami. Sandra zauwa�y�a, �e ta �liczna dziewczyna wpatruje si� w Johna jak w obraz.
John odezwa� si� do niej uprzejmie, ale z dystansem, po czym przeni�s� wzrok na scen�, gdzie w�a�nie pojawi� si� jaki� cz�owiek.
Konferansjer wzi�� do r�ki mikrofon i obwie�ci�, �e na sali jest John Taylor z �Taylor Production� ze swoim gitarzyst�, Samem Higginsem.
- Nie w�tpi�, �e grube ryby z �Taylor Production� s� dzisiaj z nami, �eby pos�ucha� �Country Cheerleaders�. Jak pa�stwo doskonale wiecie, zbli�aj� si� Nashville Country Musie Awards, a za pi�� minut na tej scenie pojawi� si� trzy najwspanialsze piosenkarki country!
Na scen� wszed� zesp� z�o�ony z pi�ciu ludzi. Sandra mia�a wra�enie, �e poznaje kilku muzyk�w.
- To muzycy studyjni - szepn�a do niej Pam. - Towarzysz� nowym piosenkarkom. My mamy si� zorientowa�, czy z tych �Country Cheerleaders� co� jeszcze mo�e by�.
W tej samej chwili pojawi�y si� �Country Cheerleaders�. Trzy blondynki mia�y na sobie bia�e, obcis�e stroje kowbojskie, w kt�rych wygl�da�y doskonale.
Zacz�y �piewa�. Sandra stwierdzi�a, �e grupa jest niez�a. S�ycha� by�o, �e piosenkarki maj� za sob� wiele lat pr�b i przygotowa�.
Spojrzenia trzech dziewczyn zbiega�y si� w jednym punkcie. Bez przerwy wpatrywa�y si� w wysokiego, ciemnow�osego m�czyzn�, kt�ry na poz�r zupe�nie oboj�tnie popija� swojego drinka.
Nie by�o w�tpliwo�ci: �Country Cheerleaders� zamierza�y zwr�ci� na siebie uwag� Johna. W ka�dym razie osi�gn�y tyle, �e John u�miecha� si� i wystukiwa� rytm nog�.
Nagle John pochyli� si� do Sandry i spyta�:
- Co o nich my�lisz?
- To ty jeste� ekspertem - odpar�a.
- Mylisz si�. Z nas dwojga ty jeste� teraz na pewno lepszym ekspertem. Po prostu dlatego, �e jeszcze nie jeste� uwik�ana w t� bran��. Wci�� jeszcze jeste� kim�, kto po prostu kocha muzyk� country, cho� nie wie, jak ona powstaje. I dok�adnie tak samo my�li i czuje szeroka publiczno��. S�dzisz, �e te dziewczyny mog�yby za�piewa� jaki� hit?
- Naprawd� wydaje mi si�, �e nie mam odpowiedniego przygotowania, �eby ci na to pytanie odpowiedzie�... - odpar�a wymijaj�co Sandra.
- Jak nie, to nie! - przerwa� jej zniecierpliwionym tonem John. Odwr�ci� si� od niej i zn�w popatrzy� na scen�, wystukuj�c nog� rytm.
Szukaj�c wsparcia, Sandra spojrza�a na Pam, kt�ra u�miechn�a si� do niej, jakby chcia�a jej doda� otuchy i powiedzie�: Tak, czasem trudno z nim wytrzyma�. Ale trzeba go zaakceptowa� takim, jaki jest.
Sandra mimowolnie zacz�a si� zastanawia� nad Johnem. Co mia� na my�li Sam, kiedy powiedzia�, �e John stara si� zapomnie�? Dlaczego potrzebowa� takiej kobiety, jak Wanda Jones?
Pamela m�wi�a, �e Wanda wcale nie nale�y do najbardziej utalentowanych piosenkarek w studiu. By�a po prostu najbardziej znana. Dlaczego wi�c John si� na to godzi�, a dodatku jeszcze si� z ni� zadawa�?
Do tej pory Sandra ocenia�a go zupe�nie inaczej. S�dzi�a, �e John jest cz�owiekiem, kt�ry zawsze potrafi postawi� na swoim i robi� tylko takie rzeczy, o kt�rych s�uszno�ci by� w pe�ni przekonany.
Sandra dosz�a jednak do wniosku, �e nie ma prawa os�dza� Johna. Dopiero co si� poznali i dotychczas tylko
2
Przed p�j�ciem do ��ka Sandra posiedzia�a jeszcze przez chwil� na werandzie. To by�a jej pierwsza noc na Po�udniu.
Tennessee! Znalaz�a si� w stolicy muzyki country, dotar�a do celu. To by�o szalenie ekscytuj�ce.
Ale czy to naprawd� by� jej cel? Praca tutaj przyniesie jej wprawdzie pewn� satysfakcj�, ale czy b�dzie r�wnie� skutecznym lekarstwem na samotno��, kt�r� szczeg�lnie dotkliwie odczuwa�a noc�?
Czy muzyka country pozwoli jej zapomnie� o t�sknocie za m�czyzn�, kt�ry wype�ni�by jej ca�e �ycie?
Sandra popatrzy�a na usiane gwiazdami niebo. Po deszczu, jaki powita� j� zaraz po przyje�dzie, chmury znikn�y bez �ladu.
Mo�e to dobry znak?
Sandra by�a na siebie z�a, �e jest taka sentymentalna. Lepiej nie my�le� o takich rzeczach.
Wci�� mia�a przed oczami twarz Johna, cho� wcale tego nie chcia�a. By�a zdziwiona, jak dok�adnie utkwi� jej w pami�ci ka�dy szczeg�. Przecie� zazwyczaj trzeba lat, by jak�� twarz tak dobrze pozna�.
John rzeczywi�cie jest bardzo przystojny i m�ski, pomy�la�a Sandra czuj�c, �e zn�w ogarnia j� dziwne podniecenie.
Ale co� nie dawa�o jej spokoju. Nie chodzi�o o jego twarz. Wyczuwa�a w nim jak�� tajemnic�. To mog�o by� jakie� wielkie rozczarowanie, kt�re zmusi�o Johna, by ukrywa� sw�j smutek pod mask� uprzejmo�ci.
W domu Sama i Pam Sandra od samego pocz�tku poczu�a si� znakomicie. Dom by� wspania�y, a jej pok�j ogromny. Jedna �ciana by�a ze szk�a. Przez drzwi wychodzi�o si� wprost na werand�.
Umeblowanie pokoju sprawi�o, �e Sandra zacz�a si� zastanawia�, kto m�g� go urz�dzi�. Wn�trze nie mia�o typowo kobiecego charakteru, raczej wprost przeciwnie.
W jednym rogu sta�a pot�na komoda z r�anego drewna z ogromnym lustrem. Sandra pomy�la�a, �e lepiej by tu pasowa�a paczka tytoniu do �ucia ni� jej kosmetyki.
W domu rodzic�w jej pok�j mia� �ciany pokryte tapet� w kwiatki, a po�rodku sta�a �liczna toaletka. Wszystko by�o utrzymane w ciep�ych i delikatnych kolorach.
A tutaj dominowa�y barwy ciemne. Nawet kapa na ��ku by�a ciemnobr�zowa.
�ciany pokrywa�a ciemna, d�bowa boazeria. Jedyne o�wietlenie stanowi�a lampa pod sufitem.
Sandra zastanawia�a si�, jak wygl�da mieszkanie Johna. Gdyby je zobaczy�a, pewnie mog�aby si� o nim dowiedzie� czego� wi�cej. Mo�e w ten spos�b sta�by si� jej bli�szy i potrafi�aby go lepiej zrozumie�.
Nic dziwnego, �e tej nocy Sandrze przy�ni� si� John. Przecie� od chwili przyjazdu do Nashville wszystkie jej my�li obraca�y si� tylko wok� niego.
Nast�pnego ranka Sandr� obudzi�o jasne s�o�ce, kt�re zalewa�o ca�y pok�j.
Sandra zamruga�a powiekami. Blask s�o�ca razi� j� w oczy. Sk�d mog�a wiedzie�, �e wieczorem powinna by�a spu�ci� rolety.
Wyskoczy�a z ��ka, zrzuci�a koszul� nocn� i wesz�a pod prysznic. To by� jej pierwszy poranek w Nashville. Pierwszy dzie� nowego �ycia. Wczorajsze niepokoje ust�pi�y. Zn�w poczu�a wiar� we w�asne si�y. Przesta�a si� ba�.
Mo�liwe, �e na pocz�tku to i owo b�dzie dla niej zupe�nie nowe. Ale by�a gotowa si� uczy� i z pewno�ci� szybko stanie si� dobrym pracownikiem.
Kiedy zesz�a na d�, Sam i Pamela jeszcze spali. Sandra zrobi�a kaw�, usiad�a przy du�ym kuchennym stole i spogl�da�a na po�yskuj�cy od porannej rosy ogr�d.
Poczu�a si� samotna. Ale to uczucie nie sprawi�o jej przykro�ci. By�a wolna i niezale�na.
Dzie� zapowiada� si� niezwykle interesuj�co. Gdybym tak mia�a chocia� blade poj�cie o tym, co mnie dzisiaj czeka, pomy�la�a Sandra. Ale cokolwiek to b�dzie, jestem gotowa. Gotowa na spotkanie z losem.
Skrzypni�cie drzwi do kuchni wyrwa�o j� z rozmy�la�. Pamela by�a ju� ubrana i u�miecha�a si� weso�o do Sandry.
- A gdzie Sam? - spyta�a Sandra, kiedy ju� si� przywita�y.
- Ten �pioch? - Pamela roze�mia�a si�. - Jak dobrze p�jdzie, wstanie oko�o po�udnia. Sam ma zupe�nie inne godziny pracy. W ko�cu ja nale�� do personelu biurowego.
Sandra te� si� roze�mia�a. Pamela wzi�a sobie fili�ank� kawy i, z westchnieniem usiad�a na taborecie.
- Rano zwykle nie robi si� nagra�. Pow�d jest bardzo prosty: wi�kszo�� muzyk�w Johna o tej porze jeszcze �pi. Sam ma to nawet zagwarantowane w kontrakcie. Po prostu przed po�udniem nie mo�na od niego oczekiwa�, �e b�dzie gra� na przyzwoitym poziomie.
- Przywilej artyst�w - stwierdzi�a z zazdro�ci� Sandra.
- Najwidoczniej.
U�miechn�y si�. Naraz jednak twarz Pameli spowa�nia�a.
- Chcia�abym ci� ostrzec, Sandro... - zacz�a.
- Przed czym?
- Przed Wand� Jones. Dzi� po po�udniu b�dzie w studiu, bo w�a�nie nagrywamy jej p�yt�.
- Dlaczego chcesz mnie ostrzec? Przecie� ja... - Sandra urwa�a i potrz�sn�a g�ow�.
- Zdarza si�, �e podczas sesji nagraniowej atmosfera jest bardzo napi�ta. Dotyczy to zw�aszcza Johna. Na pewno b�dziesz si� zastanawia�a, sk�d si� to bierze. Dlatego chcia�abym ci� przygotowa�...
Pamela wsta�a, nala�a sobie jeszcze jedn� fili�ank� kawy i usiad�a naprzeciw Sandry.
- Prawd� m�wi�c, sama nie do ko�ca potrafi� to zrozumie�, ale... niekt�rym ludziom, kiedy staj� si� s�awni, uderza do g�owy woda sodowa. Nagle przychodzi taki moment, �e bez przerwy musz� udowadnia� sobie i innym, �e naprawd� s� tak wa�ni, jak si� o nich m�wi. Trzymaj si� od Wandy z daleka. Jej specjalno�ci� jest wyczuwanie s�abych stron u innych ludzi, kt�rych p�niej potrafi niszczy� w bezwzgl�dny spos�b. M�wi� - to ca�kiem powa�nie.
Sandra dostrzeg�a w oczach Pameli autentyczne zatroskanie. A jednak wola�aby o tym nie wiedzie�. Teraz jeszcze bardziej b�dzie si� denerwowa�a, gdy znajdzie si� w pobli�u Wandy Jones.
- Okay, b�d� siedzia�a jak mysz pod miot�� przyrzek�a.
- Tylko w obecno�ci Wandy. Bo poza tym John chyba b�dzie zadowolony z twojej pomocy. - Pam zn�w si� u�miechn�a. - Jak si� zdaje, John wysoko sobie ceni twoje wyczucie w sprawach country. Opowiada� mi o wieczorze, kiedy si� poznali�cie. M�wi�, �e masz nosa do dobrej muzyki. Pewnie w�a�nie dlatego dosta�a� t� propozycj�. Mo�esz mi wierzy�, �e John bardzo ceni ludzi, kt�rzy czuj� muzyk�. On te� taki jest. W tej bran�y nie wystarczy mie� jaki� talent. Sam talent pozwala wyst�powa� na scenie, ale jeszcze nie gwarantuje popularno�ci. Do tego trzeba mie� nosa. Je�li wi�c John zatrudni� ci� tylko na podstawie tej jednej rozmowy, to mo�esz by� pewna, �e ma o tobie wysokie mniemanie.
Sandra odetchn�a z ulg�. Wyja�nienie Pameli troch� j� uspokoi�o.
- Naprawd� tak my�lisz, Pam?
Pamela wsta�a i podesz�a do drzwi, gdzie jeszcze raz si� obr�ci�a. - Tak, tak my�l�. Ale musimy si� ju� zbiera�...
- Kapitalny w�z - powiedzia�a z uznaniem Sandra, opad�szy na mi�kkie sk�rzane siedzenia w ma�ym, niebieskim sportowym samochodzie.
- Prezent gwiazdkowy od Sama - odpar�a z dum� Pam. - Sam wprawdzie stwierdzi�, �e skoro w og�le z nim wytrzymuj�, to zas�u�y�am na jaguara. Ale m�g� sobie pozwoli� tylko na tego triumpha. Tak czy inaczej kosztuj� go tyle, co dwie kobiety.
- Czy�by� mia�a jakie� wyrzuty sumienia? - spyta�a z u�miechem Sandra.
- Nie, absolutnie �adnych.
Przez chwil� jecha�y w milczeniu. Nagle Sandr� ogarn�o zupe�nie nowe uczucie. S�owa Pam co� w niej poruszy�y. Poczu�a lekkie uk�ucie zazdro�ci: Pamela by�a taka szcz�liwa z Samem.
Mia�a m�a, kt�ry j� kocha�, dzieli� z ni� �ycie i stanowi� dla niej duchowe oparcie. Nietrudno by�o zauwa�y�, �e oboje s� szcz�liwi. Sandra zna�a niewielu ludzi, kt�rzy potrafili si� tak znakomicie uzupe�nia� i wie�� tak harmonijne �ycie jak Sam i Pamela.
Zastanawia�a si�, jak mo�e wygl�da� �ycie pozbawione uczucia dojmuj�cej samotno�ci. Po prostu nie umia�a sobie tego wyobrazi�.
- Jeste�my ju� prawie na miejscu. Zaraz dojedziemy do Musie City Row. - G�os Pameli wyrwa� Sandr� z zamy�lenia.
- Jestem gotowa - powiedzia�a Sandra z nadziej�, �e jej g�os zabrzmi bardzo stanowczo.
Po kilku minutach dojecha�y na miejsce.
Ju� z daleka Sandra zobaczy�a Johna Taylora, kt�ry sta� przed budynkiem otoczony grupk� ludzi.
Pamela zostawi�a samoch�d na parkingu firmy i razem z Sandra podesz�a do Johna.
Na widok Sandry i Pameli John odwr�ci� si� od otaczaj�cych go ludzi i wszed� z nimi do budynku.
- Okay! Jeste�cie punktualne. B�d� tak dobra, Pamelo, i sprawd� st� mikserski w studiu A. Natomiast ty, Sandro, znajdziesz na moim biurku teksty kilku piosenek. Chcia�bym, �eby� je przeczyta�a. Za p� godziny powiesz mi, kt�re z nich ci si� podobaj�.
- Czy... czy nie lepiej by�oby ich pos�ucha�? - spyta�a Sandra.
John niecierpliwie potrz�sn�� g�ow�.
- Nie, bo za bardzo podda�aby� si� muzyce. Powiedzia�em, �e masz te teksty przeczyta�. - W jego g�osie zabrzmia� ton, kt�ry sprawi�, �e Sandra si� wzdrygn�a. Poczu�a, �e jej serce bije jak szalone. Zastanawia�a si�, czy John zauwa�y�, �e zrobi�a si� czerwona jak piwonia.
- Dobrze, przeczytam - wymrucza�a i odwr�ci�a si�. Dopiero po kilku krokach u�wiadomi�a sobie, �e nie ma poj�cia, gdzie mie�ci si� biuro Johna.
Znajdowa�a si� w innym studiu ni� wczoraj. Pam te� gdzie� ju� znikn�a.
Niewiele brakowa�o, by Sandra wpad�a w panik�. Jednak w por� si� opami�ta�a. Przecie� zawsze mo�na kogo� spyta� o drog�.
Jeden z muzyk�w wyja�ni� jej, jak mo�na trafi� do biura Johna. Sandra by�a troch� z�a na Johna. Czy nie za wiele od niej wymaga�? Sk�d mog�a wiedzie�, gdzie on ma swoje biuro? Kiedy jednak pomy�la�a o jego poleceniu, z�o�� natychmiast si� ulotni�a i Sandr� ogarn�a ciekawo��.
Kiedy bra�a teksty do r�ki, do biura wesz�a Pamela.
- Widz�, �e ju� si� wci�gasz do roboty - powiedzia�a.
- Chyba �artujesz. Tobie wolno kontrolowa� sto�y mikserskie, a ja mog� tylko tutaj siedzie� i czyta�.
- Wierz mi, Sandro, znam Johna i wiem, �e po prostu chce ci� sprawdzi�. Zostawi� ci� teraz sam�, �eby� mog�a si� skoncentrowa�. Ale je�li mog� ci co� radzi�, to starannie wybierz teksty, kt�re ci si� spodobaj� i przygotuj sobie klarowne uzasadnienie. Mo�esz nawet zrobi� notatki. Je�li nic ci si� nie spodoba, r�wnie� uzasadnij to na pi�mie. To na pewno zrobi na nim dobre wra�enie.
- Dzi�ki, Pam. Na ciebie naprawd� mo�na liczy�.
Pam wzruszy�a ramionami, jakby nic si� nie sta�o. Jednak w tym momencie Sandra u�wiadomi�a sobie, �e znalaz�a w Pameli prawdziw� przyjaci�k�. Poczu�a si� tak wzruszona, �e w jej oczach pojawi�y si� �zy.
- .Naprawd� nie wiem, co bym bez ciebie zrobi�a.
Pamela u�miechn�a si� i ruszy�a do drzwi. Na progu jeszcze raz si� odwr�ci�a i powiedzia�a:
- Skoncentruj si� teraz na lekturze tekst�w i spisz si� dobrze. Wpadn� p�niej, kiedy ju� skontroluj� pulpity, okay?
John przytkn�� fili�ank� do warg i poci�gn�� �yk czarnej kawy.
Dwa poranne nagrania posz�y znakomicie, cho� nie oby�o si� bez kilku powt�rze�. John pocz�tkowo sceptycznie podchodzi� do tej grupy wokalnej, ale spotka�a go przyjemna niespodzianka.
Teraz jednak wydawa� si� zdenerwowany. Niespokojnie chodzi� tam i z powrotem, bez przerwy zerkaj�c na zegarek.
Oko�o drugiej przyszed� do studia Sam. Weso�o pomacha� do Sandry, kt�ra ucieszy�a si�, �e wreszcie widzi jak�� znajom�, przyjazn� twarz.
- Kr�lowa ju� jest? - spyta�.
- Kr�lowa? - zdziwi�a si� Sandra.
- No, Wanda Jones.
- Aha! - Sandra nie mog�a si� powstrzyma� od �miechu. Wygl�da�o na to, �e Sam rzeczywi�cie nie darzy� wielk� sympati� znanej piosenkarki. - Nie, chyba nie. Ale mo�e jest u kogo� w tym budynku.
- Niemo�liwe. W ka�dym razie na parkingu nie ma jej samochodu. To nawet dobrze si� sk�ada. Przynajmniej b�d� m�g� spokojnie napi� si� kawy.
- Wszyscy na miejsca! - z g�o�nik�w rozleg� si� g�os Johna o jasnym, metalicznym brzmieniu. G�os ten skojarzy� si� Sandrze z g�osem postaci z film�w science fiction.
- Chyba nici z mojej kawy - powiedzia� Sam podsuwaj�c Sandrze fili�ank�. - Mam nadziej�, �e b�dzie ci smakowa�a.
U�miechn�� si� i ruszy� do studia. Jego wolny krok nie wskazywa� na to, by tego dnia szczeg�lnie pali� si� do pracy.
W korytarzu zrobi� si� szum. Studio nagle o�y�o.
W g��bi duszy Sandra musia�a przyzna�, �e Wanda Jones wygl�da zachwycaj�co. Mimo to nie spodoba�o jej si� takie teatralne wej�cie do studia tej zarozumia�ej gwiazdy.
Wanda zn�w wysoko upi�a swoje rude w�osy, u�o�one w kunsztownie postrz�pione loczki. Zrobi�a sobie bardzo intensywny makija�.
Tynku na palec, pomy�la�a Sandra, w ko�cu to nie koncert, tylko nagranie p�ytowe.
Sandra musia�a przyzna�, �e Wanda jest prawdziw� gwiazd�. Tak, to by�a legenda, ju� cho�by z tego powodu, �e tak w�a�nie si� zachowywa�a. Jakkolwiek by na to spojrze�, Wanda wydawa�a si� bardziej interesuj�ca ni� przeci�tny cz�owiek.
Trudno by�o nie zauwa�y� po��dliwych spojrze� m�czyzn zgromadzonych w studiu. Najwyra�niej Wanda im te� wydawa�a si� bardzo atrakcyjna.
- Sandro, poustawiaj mikrofony! Musisz si� nauczy�, jak si� to robi! Teraz masz najlepsz� okazj�. Sam ci pomo�e.
Sandra skin�a g�ow�.
- Przeczyta�am teksty i napisa�am opini� - powiedzia�a szybko.
- Dobrze, dobrze. Porozmawiamy o tym p�niej. Teraz id� - i poustawiaj mikrofony.
Sandra zn�w wyczu�a lekk� irytacj� w jego g�osie. Czy�by g�upio zrobi�a, wspominaj�c o tekstach?
Nast�pnym razem poczekam, a� sam mnie spyta, postanowi�a.
- Okay - powiedzia� Sam. - Kr�lowa muzyki country b�dzie sta�a przy tym znaczku na pod�odze. Musimy j� otoczy� mikrofonami. Przynie� je, potem ci powiem, jak je trzeba ustawi�.
Po kilkunastu minutach intensywnej pracy John poprosi� przez mikrofon o po�piech. Nagranie i tak si� op�ni�o, trzeba wi�c by�o nadrobi� stracony czas;
- Nie wchod� mu w drog�, gdy jest w takim humorze jak teraz - ostrzeg� j� Sam. - Inaczej �atwo mo�e si� wkurzy�.
Wkr�tce przygotowania zosta�y zako�czone. Sandra i Pamela sta�y nieco z boku nie opodal Sama.
- Okay - rozleg� si� g�os Johna. - Na �yczenie Wandy zaczniemy od �Country Comfort�. Jeste� gotowa, Wando?
Piosenkarka podesz�a do mikrofonu, dmuchn�a kilka razy i skin�a g�ow�.
Po kr�tkim, ale bardzo ekspresyjnym wst�pie Sama Higginsa rozbrzmia� szorstki, ochryp�y i interesuj�cy g�os Wandy.
Sandra nigdy jeszcze nie mia�a okazji tak wyra�nie s�ysze� tego brzmienia. A wi�c tak to wygl�da! Aparatura techniczna pozwala robi� cuda. Dzi�ki niej mo�na nawet zmieni� ludzki g�os. Sandra zastanawia�a si�, jak te� mo�e brzmie� g�os Wandy w czasie koncertu na �ywo. Czy wtedy te� by�aby taka dobra?
Nagle Wanda przerwa�a i zwr�ci�a si� do Johna: - Za du�o basu! Czy tak musi by�?
- Mo�na troch� zdj�� p�niej, przy miksowaniu - John wzruszy� ramionami.
- Masz to zrobi� teraz! - powiedzia�a Wanda ostrym tonem i spojrza�a na Johna ze z�o�liwym u�mieszkiem.
Sandra zastanawia�a si�, co to wszystko ma znaczy�. Jak ona mog�a m�wi� do Johna tak bezczelnym tonem? Jednak�e, ku jej zaskoczeniu, John ust�pi�.
- Okay, Sam. �cisz o po�ow�. Zaczynamy od pocz�tku, raz, dwa, trzy! - Klasn�� w d�onie.
I zn�w, po doskona�ym wst�pie Sama, Wanda przerwa�a nagranie.
- Zdejmij jeszcze wi�cej basu, John - za��da�a. - Nie znosz� tego. Nie mog� �piewa�. Je�li koniecznie chcesz, to mo�esz go potem wmiksowa�. Ale teraz musisz go zdj��.
- Nie znasz si� na tym, Wando. Bas dope�nia ca�o�ci. Masz do�� wysoki g�os, pok�ad te� jest zaaran�owany wysoko. Bas jest konieczny dla zachowania r�wnowagi - powiedzia� John prosz�cym tonem.
- Zdejmij bas! �wietnie mi si� �piewa bez niego! - zasycza�a Wanda.
John nerwowo zapali� papierosa.
- No dobrze, prosz� jeszcze troch� zredukowa� bas. Zaczynamy! Raz dwa, trzy!
Zn�w zagrali t� sam� piosenk�. Tym razem Wanda zdawa�a si� by� zadowolona.
Mimo to Sandrze czego� brakowa�o. Naturalnie, John mia� racj�! Bez basu g�os Wandy brzmia� bardzo cienko.
Sandra popatrzy�a na Johna i natychmiast spostrzeg�a, �e i on nie by� przekonany o s�uszno�ci swojej decyzji. Na Boga, dlaczego w takim razie ust�pi� Wandzie? Sandra nie mog�a tego zrozumie�.
Wczoraj widzia�a, jak zdecydowanie John ustawia� skrzypka. Dlaczego wi�c teraz by� taki mi�kki wobec Wandy? Czy gwiazdy mog� sobie pozwala� na wszystko?
Mniej wi�cej po trzech godzinach zdo�ali nagra� jedn� piosenk� i zacz�� nast�pn�. Nie uda�o si� zrealizowa� nawet po�owy programu przygotowanego przez Johna.
Kiedy tylko wygaszono �wiat�o w studiu, Wanda Jones natychmiast posz�a do pomieszczenia Johna, kt�ry jednak zupe�nie j� zignorowa� i p�dem wybieg� do swojego biura. Sandra odprowadzi�a go zdumionym spojrzeniem.
- To nic nowego - stwierdzi�a Pam. - Wanda zn�w spieprzy�a dobre nagranie.
- Czy ton basu mo�na zmienia� jak si� chce? - spyta�a Sandra.
- Oczywi�cie, ale mo�na by te� od razu gra� jak nale�y. John chce s�ysze� wszystko tak, jak to b�dzie p�niej na p�ycie. Dzi�ki temu mo�e oceni�, czy piosenka b�dzie dobra czy nie. To jego metoda pracy. Ale z Wand� w og�le nie da si� wsp�pracowa�. Jest taka humorzasta i...
- Dlaczego John tak si� z ni� liczy? Przecie� m�g�by postawi� na swoim - powiedzia�a Sandra.
Pam nie spojrza�a na Sandr�. Zacz�a si� rozgl�da� po studiu, jakby czego� szuka�a.
- Och, sama nie wiem. My�l�... my�l�, �e m�g�by postawi� na swoim. Ale teraz musz� za�atwi� jeszcze kilka rzeczy. Przypomn� Johnowi, �e ma ci� zapyta� o opini� na temat tekst�w. Teraz lepiej mu nie wchodzi� w drog�. Chyba �e b�dzie chcia� ci� zobaczy�.
Sandra odprowadzi�a wzrokiem Pamel�, kt�ra w po�piechu sz�a do swojego biura. Dlaczego nie chcia�a odpowiedzie� na jej pytanie? Sandra czu�a, �e Pam co� przed ni� ukrywa.
Ale postanowi�a nie naciska�. Ostatecznie to by� dopiero jej drugi dzie� w Nashville. Nie chcia�a, �eby jej w�cibstwo zepsu�o rodz�c� si� przyja�� z Pam.
- Hej, Sandro, pom� mi zebra� mikrofony. A potem id� do biura Johna - Sam przerwa� jej rozmy�lania. - John chce si� z tob� widzie�.
Sandra podzi�kowa�a Samowi, cho� troch� si� przestraszy�a. Lekko dr��c� r�k� zapuka�a do drzwi Johna.
- Prosz�! - zawo�a� John.
Siedzia� za biurkiem w ogromnym sk�rzanym fotelu. Rozpi�� ko�nierzyk koszuli i owin�� szyj� chustk�. Na czole mia� kropelki potu i wydawa� si� zdenerwowany.
Obrzuci� Sandr� kr�tkim spojrzeniem.
- Usi�d� powiedzia� wskazuj�c na fotel przed biurkiem. Pr�bowa� s