7780

Szczegóły
Tytuł 7780
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7780 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7780 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7780 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Karen Kingsbury BO�ONARODZENIOWE OPOWIE�CI NIEZWYK�E Z j �zyka angielskiego prze�o�y� Piotr Miko�ajczyk KIWI DU CIEBIE Projekt ok�adki: A TREASURY OF CHRISTMAS MIRACLES Projekt ok�adki: Roman Kirilenko Redakcja: Gra�yna Wi�niewska Korekta: El�bieta Sadowska Copyright � 2002 by Karen Kingsbury Copyright � for the Po�ish translation by Bauer-Weltbild Sp. z o.o. Sp. K.. Warszawa 2002 Bauer-Weltbild Media Sp. z o.o., Sp. K. Klub dla Ciebie Warszawa 2002 www.kdc.pl Sto dziewi��dziesi�ta druga publikacja Klubu dla Ciebie ISBN 83-89076-59-4 Sk�ad i �amanie: Laguna Druk i oprawa: Bia�ostockie Zak�ady Graficzne S.A. Dla mojego wspania�ego m�a i cudownych dzieci: Kelseya, Tylera, Austina, Seana, Joshuy i EJ. Ponadto dla Boga Wszechmog�cego, kt�ry pob�ogos�awi� mnie tymi najcenniejszymi na �wiecie darami. Przedmowa Kocham Bo�e Narodzenie i wszystko, co si� z nim wi��e. Wraz z grudniem nadchodz� pierwsze jego oznaki - d�wi�ki �Jingle Bells". P�niej kolejne -kol�dy, migocz�ce �wiat�a, �wi�teczne wyprzeda�e, zielone i czerwone wst��ki oraz prezenty, potajemnie umieszczane pod choink�. �wi�ta s� tak�e kamieniem milowym w naszej podr�y tu, na ziemi. Ka�dego grudnia mo�emy spojrze� za siebie i pogr��y� si� w zadumie, obcuj�c z przejawami boskiego planu. Zdajemy sobie wtedy spraw�, jak niewielki wp�yw mieli�my na to, w jaki spos�b nasze �ycie uk�ada�o si� przez ca�y rok. Z wype�nionymi sercami mo�emy uczestniczy� w uroczysto�ci tej cichej i �wi�tej nocy. Dzi�ki tym �wi�tom wiemy jedno: Chrystus narodzi� si� dla nas. Jego mi�o�� i plany, kt�re ma wzgl�dem nas, zawsze przewy�szaj� to, czego mo�emy dokona� na w�asn� r�k�. Ka�dego roku rozumiem to coraz lepiej. W zesz�ym roku wraz z siostr� posz�y�my w dzie� po �wi�cie Dzi�kczynienia do supermarketu. Wraz z t�umem innych klient�w, jeszcze przed otwarciem sklepu, rozpocz�y�my polowanie na �wi�teczne promocje. Zastanowi�o mnie wtedy, jak co roku, jak bezrefleksyjnie przechodzimy ten przed�wi�teczny okres. Polujemy na najlepszy prezent, na najw�a�ciwsz� cen�, cz�sto nie zauwa�aj�c delikatnych d�wi�k�w �Cichej nocy" dochodz�cych ze sklepowego g�o�nika. Niestety, �yjemy w po�piechu i ca�kowicie niew�a�ciwie. Mo�e powinni�my nasz czas wykorzysta� raczej na poszukiwania objawie�, kt�re otaczaj� nas ka�dego dnia. Szczeg�lnie w okresie Bo�ego Narodzenia. Te cudowne wydarzenia przypominaj� nam, �e B�g nas kocha i �e w pierwsze Bo�e Narodzenie da� nam najwspanialszy prezent na �wiecie. Jego mi�o�� objawia nam si� dzie� po dniu, cz�sto przez jego cuda. Dlatego te� dzi� przynosz� Warn zbi�r bo�onarodzeniowych opowie�ci. Cho� wszystkie te historie wydarzy�y si� naprawd�, postacie w nich wyst�puj�ce zosta�y przeze mnie zmienione, by chroni� ich prywatno��. s PRAWI fcIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH Ka�dy z nas potrzebuje wiary. Na szcz�cie zdarze�, kt�re s� jej wyrazem, jest naprawd� mn�stwo, je�li tylko kto� patrzy wystarczaj�co uwa�nie. Mam nadziej�, �e te zebrane w niniejszej ksi��ce opowie�ci pomog� nada� Waszym �wi�tom nieco g��bsze znaczenie. By� mo�e pomog� Wam dotrze� do kogo� naprawd� potrzebuj�cego. A mo�e uda si� Wam pogodzi� ze strat� ukochanej osoby i odzyska� spok�j. Dzi� szczeg�lnie mocno uderza mnie kontrast mi�dzy naszymi gor�czkowymi przygolowaniami do Bo�ego Narodzenia i kompletnym brakiem zainteresowania tym wydarzeniem dwa tysi�ce lat temu. Kiedy dzia�o si� to naprawd�, �aden w�a�ciciel gospody nie mia� wolnego pokoju dla Kr�la Kr�l�w. Nie dostrzegli najwi�kszego cudu, jaki si� kiedykolwiek wydarzy�! Rozejrzyjmy si� w te �wi�ta wok� siebie. Czy nie omijaj� Was jakie� cudowne wydarzenia? Modl� si�, by ci, kt�rzy szczeg�lnie starannie przygotowuj� si� do �wi�t, nie zapomnieli o ich prawdziwym znaczeniu. Bez wzgl�du na to, jak zaj�ci jeste�my, mam nadziej�, �e znajdziemy w naszych sercach miejsce, by pami�ta� o Tym, kt�rego narodziny zmieni�y �wiat na zawsze. Tym, kt�ry wci�� czyni dooko�a nas swoje �wi�teczne objawienia. Je�li znacie jak�� cudown� opowie�� - bo�onarodzeniow� lub jak�kolwiek inn�, kt�r� chcieliby�cie si� ze mn� podzieli�, lub je�li chcieliby�cie po prostu powiedzie� �Cze��", napiszcie do mnie: rtnbykk[ ]aol.com. Bardzo chcia�abym was us�ysze�. Pomocna d�o� Adam Armstrong, policjant, odebra� wezwanie chwil� po dziewi�tej, gdy w pierwszy dzie� �wi�t patrolowa� miasto Akron w stanie Ohio. Jaka� kobieta g�o�no p�aka�a w barze, ko�o parkingu przy autostradzie biegn�cej zaraz za miastem. Wystraszeni klienci wezwali policj�. Armstrong westchn��. Zawr�ci� samoch�d i skierowa� si� w stron� parkingu. By� do�wiadczonym policjantem. W ci�gu o�miu lat s�u�by zobaczy� tyle b�lu, �e bez trudu m�g� sobie wyobra�a�, co sprawi�o g�o�ny p�acz kobiety na parkingu. Szczeg�lnie w Bo�e Narodzenie. Do miejsca zg�oszenia mia� jakie� trzy mile. Jad�c przypomina� sobie pocz�tki kariery. Wst�pi� do policji w�a�nie po to, by zapobiega� ludzkiemu cierpieniu. Ta my�l przy�wieca�a mu, kiedy ko�czy� z naj-iepszym wynikiem szko�� policyjn�. Wszystko zacz�o si�, gdy pracowa� jako dziennikarz. Polecono mu przygotowa� reporta� na temat pracy policji. Zbieraj�c materia� postanowi� pojecha� na nocny patrol. Pierwsze wezwanie pochodzi�o od kobiety dotkliwie pobitej przez m�a. Armstrong przypatrywa� si� aresztowaniu. Kiedy policjant zak�ada� m�owi kajdanki, a on zobaczy�, z jak� ulg� kobieta spogl�da na swojego wybawiciela, co� w nim w�wczas p�k�o. M�g� napisa� tysi�ce artyku��w opiewaj�cych dobro i pi�tnuj�cych z�o �wiata. Nigdy jednak nie zrobi�by dla tej kobiety tyle, ile ten policjant. �aden artyku� nie uratowa�by jej od b�lu. Armstrong zg�osi� si� do policji ju� nast�pnego dnia. Obieca� sobie nigdy nie wraca� do przesz�o�ci. Teraz, osiem lat po tamtym wydarzeniu, praca wci�� dawa�a mu tyle satysfakcji, co na samym pocz�tku. Cho� przynosi�a mu tak�e niebezpiecze�stwo, niepowodzenia, czasem 10 PRAWDZIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH Ilustracj�, zawsze zdarza�y si� noce takie jak ta, kiedy trzeba by�o ul�y� komu� w cierpieniu. Armstrong wszed� do parkingowego baru, ton�cego w blasku �wi�tecznych lampek. Natychmiast zauwa�y� kobiet�, wci�� wstrz�san� szlochem, z twarz� ukryt� w d�oniach. Tu� obok siedzia�y dwie przera�one dziewczynki o jasnych w�osach. Wygl�da�y na jakie� cztery i pi�� lat. Podchodz�c, policjant spr�bowa� nada� swojej twarzy jak naj�agodniejszy wyraz. - Co si� sta�o? - zapyta�. Starsza z nich spojrza�a na niego, zauwa�y�, �e ona tak�e ma �zy w oczach. - Tatu� nie m�g� nam kupi� prezent�w na gwiazdk�, wi�c odszed� - odpowiedzia�a. - Kiedy by�y�my w �azience, wyni�s� nasze rzeczy z samochodu. Armstrong zamar�. Przyjrza� si� uwa�nie kobiecie, po czym delikatnie po�o�y� r�k� na jej ramieniu. Spojrza� na dziewczynki z ciep�ym, uspokajaj�cym u�miechem. - Naprawd� tak by�o? - zapyta�. Dzieci pokiwa�y g��wkami. -W takim razie usi�d�cie na tych sto�kach i zam�wcie sobie co� do jedzenia. Dziewczynki niech�tnie odesz�y od matki i wspi�y si� na dwa krzes�a obok baru. Armstrong poleci� kelnerce poda� im to, co zam�wi�. Gdy oddali�y si� na tyle, �e nie mog�y s�ysze� rozmowy, policjant usiad� naprzeciw kobiety. Podnios�a g�ow�, wpatruj�c si� w Armst-ronga oczami pe�nymi rozpaczy. - Co si� sta�o? - zapyta� cicho. - Tak jak m�wi�a moja c�reczka - odpowiedzia�a kobieta, ocieraj�c �zy. - M�j m�� nie jest z�y. Po prostu nie ma ju� si�y. Nie mamy ani grosza, a on dowiedzia� si�, �e pa�stwo pomo�e nam, je�li zostan� samotn� matk�. Siedzia�am tu, modl�c si� o rad�, co powinnam teraz zrobi�, ale nie mam nawet drobnych na telefon. Wie pan, to nie by�y najlepsze �wi�ta w moim �yciu. W jej oczach ponownie zal�ni�y �zy. - Ale, wie pan co, teraz chcia�abym tylko wiedzie�, �e B�g s�ysza� moje modlitwy. Armstrong pokiwa� g�ow�, wpatruj�c si� w kobiet� z �agodno�ci� i zrozumieniem. W milczeniu r�wnie� pocz�� si� modli�, prosz�c Boga o wskaz�wk�, w jaki spos�b pom�c kobiecie i jej c�reczkom. Armstrong wierzy� z ca�ego serca, �e B�g wysy�a anio�y chroni�ce go na s�u�bie. Ju� kilka razy, wydawa�oby si� w beznadziejnych przypad- Pomocna d�o� 11 kach, czu� obecno�� Pana i wierzy�, �e tak� sam� ochron� otoczona jest jego rodzina. �Ona potrzebuje anielskiej pomocy, Panie", policjant modli� si� bezg�o�nie. �Prosz�, pom� jej." - Czy ma pani jak�� rodzin�? � zapyta�, aby przerwa� cisz�, kt�ra mi�dzy nimi zapad�a. - Moja najbli�sza rodzina mieszka w Tulsie. Armstrong pomy�la� przez chwil�. Poda� kobiecie adresy kilku instytucji, kt�re powinny jej pom�c. Kiedy rozmawiali, kelnerka poda�a hot dogi i frytki dziewczynkom. Policjant podszed� do lady, by zap�aci�. �To b�dzie m�j �wi�teczny prezent dla nich", pomy�la�. - Szef powiedzia�, �e firma stawia � powiedzia�a kelnerka, gdy wyj�� portfel. � Ju� wiemy, co si� sta�o. Armstrong u�miechn�� si� w podzi�kowaniu. Podszed� do dziewczynek, zapyta�, jak im smakuje. Tymczasem jaki� kierowca zbli�y� si� do kelnerki i zacz�� szepta� jej co� do ucha. Po chwili wzi�a go za rami� i poprowadzi�a w kierunku policjanta. To by�o dziwne. Na og� kierowcy unikali Armstronga, podobnie jak innych policjant�w. Mi�dzy tymi dwoma grupami istnia�o co� na kszta�t naturalnej niech�ci, kt�rej przyczyny nik�y gdzie� w przesz�o�ci. Wi�kszo�� szofer�w uwa�a�a policjant�w za bezdusznych s�u�-bist�w, znajduj�cych przyjemno�� w wypisywaniu mandat�w i obni�aniu w ten spos�b pensji innych, str�e prawa za� mieli kierowc�w za ludzi lekkomy�lnych, kt�rzy przedk�adali swoje zarobki nad bezpiecze�stwo innych u�ytkownik�w dr�g. Prawda, jak zawsze, le�a�a "dzie� po�rodku. Ale, mimo wszystko, Armstrong nie przypomina� sobie ani jednego spotkania z kierowc�, kt�re nie by�oby zwi�zane / pe�nieniem obowi�zk�w. Szofer by� ubrany w d�insy, koszulk� i czapeczk� baseballow�. Podszed� do lady i stan�� naprzeciwko policjanta. Naturalny, knajpiany szmer rozm�w nagle niepostrze�enie ucich�. Wi�kszo�� klient�w, niemal wy��cznie kierowcy TIR-�w, przys�uchiwa�o si� rozmowie. - Przepraszam, panie w�adzo - powiedzia� m�czyzna. - Prosz� to wzi��. Szofer wcisn�� policjantowi poka�ny zwitek banknot�w. Odchrz�kn��. - Zrobili�my ma�� zbi�rk�. Powinno wystarczy� na pocz�tek dla lej kobiety i jej dzieci. Jeszcze b�d�c ch�opcem, Armstrong nauczy� si�, �e glina nie p�acze, w ka�dym razie nigdy publicznie. Tak wi�c sta�, nie mog�c wykrztusi� s�owa, dop�ki wielka kula w gardle nie znik�a, pozwalaj�c mu si� ponownie odezwa�. Z ca�ej si�y �cisn�� d�o� kierowcy. 12 PRAWDZIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH - Jestem pewny, �e b�dzie bardzo szcz�liwa � rzek� schrypni�tym g�osem, staraj�c si� ukry� wzruszenie. - Mog� jej powiedzie�, od kogo dosta�a te pieni�dze? - Nie � kierowca podni�s� r�ce i cofn�� si�. - Po prostu niech jej pan powie, �e od kilku facet�w, kt�rzy te� maj� rodziny. Facet�w, kt�rzy te� chcieliby sp�dzi� Bo�e Narodzenie w domu. Armstrong skin�� g�ow� my�l�c o niez�omnej lojalno�ci, z jak� ludzie drogi dbali o siebie nawzajem. Kiedy kierowca odszed�, policjant przeliczy� pieni�dze. Po raz kolejny tego wieczora nie m�g� uwierzy� w�asnym oczom. W niewielkim przydro�nym barku kilku szofer�w zebra�o w ci�gu paru minut dwie�cie dolar�w. Kwot� wystarczaj�c� na trzy bilety autobusowe do Tulsy i jedzenie na drog�. Policjant podszed� i wr�czy� kobiecie pieni�dze. Jedyn� reakcj� by� szloch. - Wys�ucha� � wyszepta�a przez �zy. - Prosz�? � zapyta� Armstrong, ca�kowicie zaskoczony. Nie wiedzia�, o kogo mo�e kobiecie chodzi�. - Nie rozumie pan? - wyszlocha�a. - Przysz�am tu kompletnie zrozpaczona, bez nadziei na cokolwiek. Usiad�am i poprosi�am Boga o pomoc, o znak, �e wci�� nas kocha i wci�� mu na nas zale�y. Armstrongowi ciarki przesz�y po plecach. Przypomnia� sobie swoj� modlitw�, kiedy prosi� Boga o pomoc, o zes�anie kobiecie anielskiego wsparcia. Wprawdzie kierowcy ci�ar�wek nie wygl�dali jak biblijny zast�p anio��w, jednak B�g wykorzysta� ich w ten spos�b. - Chyba ma pani racj�. Chyba rzeczywi�cie wys�ucha�. W tym momencie do baru wesz�o dwoje m�odych ludzi. Zobaczyli �kaj�c� kobiet� i bez wahania podeszli, pytaj�c, czy mog� w czym� pom�c. - C�, gdyby mogli mnie pa�stwo podwie�� do przystanku autobusowego. Widzicie, mam pieni�dze, chc� si� dosta� do... Armstrong postanowi� dyskretnie zej�� ze sceny. Odszed� w daleki zak�tek parkingu, gdzie sta� jego samoch�d patrolowy. W��czy� radio. - Problem rozwi�zany � nada� komunikat. Kiedy ju� siedzia� za kierownic�, bezpiecznie ukryty przed wzrokiem postronnych, wreszcie m�g� pozwoli� p�yn�� �zom. Czu�, �e nigdy nie zapomni tego, co w�a�nie si� na jego oczach wydarzy�o. Jako policjant, niemal codziennie mia� do czynienia z przemoc� i gwa�tem. Tej nocy jednak kto� przypomnia� mu, �e dobro i mi�o�� naprawd� istniej�. Armstrong nauczy� si� jeszcze czego�. Czasami Bogu wystarczy kilkunastu kierowc�w ci�ar�wek pij�cych kaw� na parkingu ko�o Akron w stanie Ohio, by zes�a� bo�onarodzeniowe anio�y. Najcudowniejszy czas w roku Paul Jacobs pracowa� w ogrodzie w�asnego domu w Austin, w Teksasie. Rozmy�la� o swoim bracie imieniem Vince. By�o Bo�e Narodzenie, najwspanialszy okres w roku, a Vince le�a� w szpitalu, zmagaj�c si� z powa�nym atakiem wyrostka robaczkowego. - Pom� mu, Bo�e... Przecie� s� �wi�ta, pozw�l mu wr�ci� do domu, Panie. Prosz�... Modlitw� przerwa�o mu wo�anie Laury, jego �ony. W�a�nie odebra�a telefon od �ony Vince'a. Paul wszed� do domu, ocieraj�c zroszone potem czo�o. Podni�s� s�uchawk�. - Musisz tu natychmiast przyjecha�. - Bratowa wyrzuca�a z siebie s�owa najszybciej jak mog�a. W jej g�osie wyra�nie da�o si� wyczu� panik�. - Vince? - Tak - zacz�a p�aka�. Fala wsp�czucia zala�a mu serce. -Zapalenie obj�o ca�e cia�o. Lekarze m�wi�, �e nie wygl�da to dobrze. Prosz�, Paul, pospiesz si�. Odwiesi� s�uchawk�. Podszed� do �ony, kt�ra bezszelestnie wysun�a si� z najbli�szego pokoju. - Nie mog� w to uwierzy� - wyszepta� Paul. - Ruth m�wi, �e Vince'owi si� pogorszy�o. Lekarze uwa�aj�, �e powinni�my by� wszyscy razem. - My�lisz, �e on mo�e nie prze�y�? - Laura by�a przygn�biona. - Obawiam si�, �e tak. Musimy pojecha� i zobaczy�, jak to wygl�da. Paul znalaz� kluczyki do samochodu. Wszystko wydarzy�o si� tak niespodziewanie. Jego brat Vince mia� zaledwie trzydzie�ci siedem lat. By� zdrowy i silny a� do poprzedniego tygodnia, kiedy z powodu 14 PRAWDZIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH Najcudowniejszy czas w roku 15 zapalenia wyrostka trafi� do szpitala. Lekarze usun�li wyrostek, jednak podczas operacji chory organ p�k�, zaka�aj�c ca�y organizm. Pocz�tkowo wydawa�o si�, �e wystarcz� zwyk�e antybiotyki. Ale dzie� przed alarmuj�cym telefonem gor�czka ponownie zacz�a rosn��, napawaj�c ca�� rodzin� przera�eniem, pomimo i� lekarze twierdzili, �e �yciu Vince'a nie zagra�a �adne niebezpiecze�stwo. A� do dzisiaj. Paul zacz�� si� zastanawia�, co by si� sta�o, gdyby jego starszy brat umar�. Zadr�a�. Vince by� w kwiecie wieku, mia� z Ruth dwoje wspania�ych dzieci... Paul zacz�� si� cicho modli�. Zacz�� prosi� Boga, by oszcz�dzi� Vince'a i da� jego cia�u si��, kt�ra przezwyci�y infekcj�. Paul i Laura b�yskawicznie pokonali pi�� mil dziel�cych ich od szpitala. Wbiegaj�c do �rodka zderzyli si� z rodzin�. - Naprawd� jest a� tak �le, jak m�wi Ruth? - Paul spojrza� swemu ojcu g��boko w oczy poszukuj�c odpowiedzi. - Tw�j brat jest w powa�nym stanie, synu. Bardzo powa�nym. Musimy si� za niego modli�. Nag�e pogorszenie stanu zdrowia Vince'a zaskoczy�o tak�e jego. Sam Jacobs wraz ze swym najstarszym synem prowadzi� rodzinny interes - firm� produkuj�c� narz�dzia rolnicze. Widywali si� codziennie, dlatego ojciec wiedzia�, �e Vince nigdy nie narzeka� na zdrowie. - Je�li kto� mo�e przez to przej��, tym kim� jest w�a�nie Vince -rzek� starszy m�czyzna. - Musimy si� jednak za niego modli�. Paul odwr�ci� si� do swojej matki Ronni. Obejmuj�c j�, spojrza� jej w oczy, pe�ne �ez. Wzi�� j� za r�ce. - Wszystko b�dzie dobrze, mamo � zapewni�. � B�g nie dopu�ci, by sta�o mu si� co� z�ego. Cho�by ze wzgl�du na te male�stwa, kt�re czekaj� na niego w domu. Ronni pokiwa�a smutno g�ow�, jednak wiedzia�a, �e to nie musi by� prawda. Czasami ludzie umierali, pomimo �e nie by�o �adnego ziemskiego wyt�umaczenia ich �mierci. Z�e rzeczy po prostu si� zdarza�y, nawet ludziom g��boko wierz�cym, sp�dzaj�cym na modlitwie mn�stwo czasu. Ronni wierzy�a, �e ka�de takie zdarzenie ma jaki� pow�d, kt�ry jednak na og� pozostawa� tajemnic�. A �wiadomo�� tego, nigdy nie czyni�a tragedii ani troch� �atwiejsz� do zniesienia. - B�agajmy Boga o mi�osierdzie - wyszepta�a. Wszyscy przeszli cichym, nieskazitelnie czystym korytarzem do poczekalni oddzia�u intensywnej terapii. Kilka nast�pnych godzin up�yn�o niemal w zupe�nej ciszy. Pogr��yli si� w modlitwie, czekaj�c na wiadomo�� od kt�rego� z lekarzy. Do rodziny do��czy�a te� siostra Vince'a i Paula z m�em. Oko�o pi�tej pojawi� si� lekarz. - Obawiam si�, �e nie mam najlepszych wie�ci � powiedzia�, wk�adaj�c r�ce w kieszenie kitla. - Pacjent ma niezwykle wysok� gor�czk�, badania krwi za� dowodz�, �e jego organizm przesta� reagowa� na antybiotyki. Cho� s�owa lekarza nie by�y dla nikogo wielkim zaskoczeniem, cz�onkowie rodziny zacz�li spogl�da� po sobie, niepewni znaczenia tego, co w�a�nie im oznajmiono. - Panie doktorze, czy wszystkie te powik�ania wzi�y si� z zapalenia wyrostka? - zapyta� Sam. - Niezupe�nie � lekarz pokr�ci� w zamy�leniu g�ow�. - Zapalenie wyrostka zmusi�o nas do hospitalizacji pa�skiego syna. Prawdziwy jednak problem polega na tym, �e wyrostek p�k� podczas operacji, zaka�aj�c krwiobieg i powoduj�c powik�ania niemal w ca�ym organizmie. Lekarz zawaha� si� przez chwil�, jakby szukaj�c w�a�ciwych okre�le�. - Z tego powodu pa�ski syn zmaga si� teraz z zapaleniem otrzewnej i og�lnym zaka�eniem organizmu. Sytuacja jest bardzo powa�na. Wynik zale�y od tego, jak system immunologiczny chorego poradzi sobie z infekcj�. W przypadku Vihce'a, organizm zacz�� zwalcza� chorob�, po czym z niewiadomych przyczyn przesta�. Od tego momen-lu infekcja wymkn�a si� spod kontroli. Nic wi�cej nie mo�emy dla niego zrobi� poza podawaniem mu antybiotyk�w. - Panie doktorze, czy m�wi�c, �e nic wi�cej nie da si� zrobi�, chce pan powiedzie�, �e mo�e umrze�? - g�os Ronni wydawa� si� by� spokojny i opanowany. - Tak, obawiam si�, �e tak. Je�eli nic si� nie zmieni, obawiam si�, �e pacjent nie prze�yje najbli�szej nocy. Laura st�umi�a westchnienie, Ruth ukry�a g�ow� w d�oniach, wstrz�sana cichym szlochem. Sam odchrz�kn��, pr�buj�c nada� swojemu g�osowi jak najspokojniejsze brzmienie. Niestety, nie uda�o mu si� opanowa� dr�enia brody. - Kiedy b�dziemy mogli go zobaczy�? - Najbli�sza rodzina mo�e wej�� do niego w tej chwili. Prosi�bym jednak, by wchodzi� pojedynczo - lekarz przerwa�, strapiony. Ta cz�� jego pracy nigdy nie by�a �atwa. - Bardzo mi przykro z powodu Vince'a. Miejmy nadziej�, �e nast�pi cud. 16 PRAWDZIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH Lekarz wyszed�, zostawiaj�c ca�� rodzin�, by oswoi�a si� z wiadomo�ci�. Pierwsza podnios�a si� Ruth. Jej twarz zalana by�a �zami. Podesz�a do drzwi. - Wejd� pierwsza. Powiem mu, �e wszyscy tu jeste�cie. Mo�e to co� zmieni. Cho� Ruth by�a przygotowana na ten widok, natychmiast po wej�ciu na sal� zatrzyma�a si� przera�ona. Vince by� pod��czony do czterech rurek, jego ca�e cia�o wr�cz p�on�o z gor�czki. Oddycha� p�ytko. Zamkni�te oczy nadawa�y mu wygl�d pogr��onego w niespokojnym �nie. Czy to naprawd� m�g� by� ten sam cz�owiek, kt�ry zaledwie tydzie� wcze�niej stanowi� chodz�cy okaz zdrowia? - Kochanie, to ja -. wyszepta�a, pochylaj�c si� nad jego ��kiem. Vince j�kn��. Ruth by�a niemal pewna, �e jej m�� nie m�g� zrozumie�, co powiedzia�a. Wzi�a go za r�k�, czuj�c, jak gor�ce jest jego cia�o. - Pos�uchaj mnie, Vince - powiedzia�a �ami�cym si� g�osem. -Wszyscy jeste�my przy tobie. Reszta rodziny czeka w s�siednim pokoju. Modlimy si�, �eby� jak najszybciej zwalczy� t� chorob� i m�g� pojecha� z nami do domu na �wi�ta. S�yszysz mnie, najdro�szy? Nie by�o �adnej reakcji. Z gard�a Ruth wydoby� si� pojedynczy szloch. - Vince, prosz�, nie umieraj. Potrzebujemy ci�. Trzymaj si�, kochanie - czule g�aska�a go po rozpalonym czole, rosz�c obficie �zami jego ��ko. - Kocham ci�, Vince. Kiedy Ruth wysz�a, do pokoju wszed� Sam. Nast�pnie Ronni. Kiedy i ona opu�ci�a syna, Laura i Paul spojrzeli na siebie. - Ty id� - powiedzia� Paul. - Ja b�d� nast�pny. By�o ju� po �smej. Szpital powoli pustosza�. Laura znikn�a w pokoju Vince'a. Po kilku minutach spowijaj�ca poczekalni� cisza zosta�a zak��cona przez starsz�, pot�n� kobiet�. Sam i Ronni rozpoznali w niej swoj� wieloletni� s�siadk� Sadie Johnson. Mia�a niemal osiemdziesi�t lat i by�a jedn� z najbardziej wierz�cych os�b, jakie znali. Wi�kszo�� czasu sp�dza�a pracuj�c w ko�ciele. Cho� porusza�a si� o lasce, stanowi�a prawdziwy okaz zdrowia. Codziennie przynajmniej godzin� pracowa�a w ogrodzie. - A niech mnie - powiedzia�a weso�o. - C�, moi dobrzy ludzie, robicie w szpitalu w tak� zimn� noc? Sam grzecznie skin�� starszej kobiecie. - Dobry wiecz�r, Sadie. Nie wiedzia�em, �e co� ci doldga. Od dawna jeste� w szpitalu? Najcudowniejszy czas w roku 17 - Nieee. To tylko okresowe badania. Znacie lekarzy, ostukuj� i os�uchuj�, robi� zdj�cia, tylko po to, �eby powiedzie�, �e wszystko jest w porz�dku. Spojrza�a na zawieszony na �cianie zegar. - C�, czas najwy�szy i�� do ��ka, p�jd� ju�. Pomy�la�am tylko, �e przespaceruj� si�, zobaczy�, czy przypadkiem nie dzieje si� co� ciekawego. Przyjrza�a si� jeszcze raz twarzom wszystkich zebranych. Natych-niiast spowa�nia�a, nawet zasmuci�a si�. - Sam, czy wszystko jest w porz�dku? Wygl�dacie na bardzo /.martwionych. M�czyzna spu�ci� g�ow� w obawie, �e si� rozp�acze. Na pomoc pospieszy�a mu Ronni. - Nasz najstarszy syn, Vince... Jest powa�nie chory - uj�a d�o� m�a. - Lekarze m�wi�, �e prawdopodobnie nie prze�yje nocy. Sadie wygl�da�a na przera�on�. - To naprawd� nie w porz�dku. Vince jest m�ody, prawda? Ma trzydzie�ci kilka lat? I w dodatku w Bo�e Narodzenie? To okropne. - Trzydzie�ci siedem � odpowiedzia�a cicho Ronni. � Jego dzieci s� jeszcze ma�e. - Trzydzie�ci siedem! - Sadie powt�rzy�a, kr�c�c g�ow�. - I do lego ma�e dzieci. Starsza kobieta zacz�a si� wierci� na krze�le w zamy�leniu, poprawiaj�c na sobie szlafrok. - My�l�, �e b�d� musia�a porozmawia� dzi� w nocy z tym na "orze i poprosi� go, by wzi�� mnie zamiast Vince'a. I tak chcia�am sp�dzi� �wi�ta w domu - u�miechn�a si�, jej oczy zab�ys�y. - Wiecie - wskaza�a w g�r�. � W moim prawdziwym domu. / Panem i moim najdro�szym Kennym. Tak w�a�nie zrobi� - pokiwa�a Iow�. - Poprosz� Pana, by wzi�� mnie zamiast niego. Wszyscy spojrzeli na starsz� kobiet� zaskoczeni. - To nie b�dzie konieczne, Sadie - powiedzia� szybko Sam. Wszyscy modlimy si� za Vince'a i b�dziemy modli� si� za ciebie, lak wi�c... - Nie, nie - przerwa�a mu, machaj�c r�k�. � Nie r�bcie tego. Nie potrzebuj� ju� niczyich modlitw. U�miechn�a si� z wyrazem spokoju na twarzy. - Sam, ju� od dawna jestem gotowa do tej ostatniej podr�y. Kocha�am naszego Pana przez ca�e �ycie, ale czuj� si� ju� bardzo /m�czona. Chc� znale�� si� w domu jak najszybciej, cho�by tej nocy. Przerwa�a na chwil� i zamy�li�a si�. 18 PRAWDZIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH Najcudowniejszy czas w roku 19 � Oto, co pragn� zrobi�. Dzi� w nocy chc� poprosi� Boga, by by� dla mnie dobry i hojny. Poprosz�, by zabra� mnie zamiast twojego syna. Ju� jutro Vince zacz��by zdrowie�, ja za� zapuka�abym do bram nieba. Sp�dzi�abym �wi�ta w niebie, a Vince z wami. Czy to nie by�oby najlepsze rozwi�zanie? Sam nie odpowiada�, wiedz�c, �e to niemo�liwe. Nie umiera si� na �yczenie. � W takim razie wszystko ustalone - powiedzia�a Sadie z przekonaniem. - Tak b�dzie najlepiej dla nas obojga. U�miechn�a si� do Sama i Ronni, potem tak�e do pozosta�ych. � Po drugiej stronie spotkam Kenny'ego - mrugn�a porozumiewawczo na odchodnym. W drzwiach zderzy�a si� z Laur�, kt�ra w�a�nie wraca�a z pokoju Vince'a. � Czy to nie by�a wasza dawna s�siadka? - zapyta�a Laura, siadaj�c. Ronni niepewnie kiwn�a g�ow�, wci�� zak�opotana niecodzienn� postaw� Sadie. � Powiedzia�a co� bardzo dziwnego. B�dzie si� modli�, by B�g zabra� j� do siebie zamiast naszego syna. Jest zm�czona �yciem, uwa�a, �e prze�y�a wystarczaj�co wiele, i jest gotowa, by po��czy� si� z Bogiem i swoim nie�yj�cym m�em w niebie � akurat na �wi�ta. � Ona tak powiedzia�a? - Laura unios�a brwi w niedowierzaniu. � Nie bierz tego powa�nie. B�g tak nie robi, nie we�mie jednego cz�owieka w zamian za innego. Sam, dotychczas wpatruj�cy si� w milczeniu w pod�og�, podni�s� g�oW�. � Nigdy nie mo�emy by� pewni, co zrobi B�g. Zawsze dzia�a w tajemniczy spos�b. Pismo m�wi, �e modlitwa prawego cz�owieka ma wielk� moc. A niewielu znam ludzi r�wnie prawych jak Sadie Johnson. Naprawd� prawych, tak jak �yczy� sobie tego Pan. W pokoju ponownie zapad�a cisza. Paul zamy�li� si�. Zafascynowa�a go wiara tej kobiety i jej kompletny brak l�ku przed �mierci�. Nie spodziewa� si� po jej dziwnej zapowiedzi �adnych specjalnych efekt�w, czu� jednak, �e w tych s�owach kry�a si� wielka m�dro��. My�l o p�j�ciu do nieba by�a dla Sadie czyst� przyjemno�ci�, nie przyprawia�a jej o smutek ani przygn�bienie. Dla ludzi tak oddanych Bogu �mier� by�a jedynie podr� na drug� stron�. Paul poczu� si� lepiej, spokojniej. W jaki� spos�b ta kobieta sprawi�a, �e nieuchronnie zbli�aj�ca si� �mier� Vince'a stawa�a si� �atwiejsza do zniesienia. Przed p�noc� Paul, Laura i siostra z m�em pojechali do dom�w, by kilka godzin si� przespa�. - Wr�cimy przed wschodem s�o�ca - powiedzia� Paul ca�uj�c matk� w policzek. � Gdyby cokolwiek si� dzia�o, dzwo�cie. Ronni pokiwa�a g�ow�. Ona i Sam woleli po�o�y� si� na stoj�cych w poczekalni sofach. Vince by� w ko�cu ich synem. Chcieli by� jak najbli�ej, na wypadek, gdyby Vince lub Ruth potrzebowali czegokolwiek. Na trzy godziny zapadli w niespokojn� drzemk�. Kilkakrotnie w ci�gu nocy sprawdzali, co dzieje si� u ich syna, jednak jego stan pozostawa� krytyczny. O sz�stej nast�pnego ranka powr�cili Laura i Paul, budz�c rodzic�w. - Jak on si� czuje? - Od kilku godzin nic nie s�yszeli�my � Sam podni�s� si� przecieraj�c oczy. � Chyba jest bez zmian. Laura i Paul usiedli. Pr�bowali zachowa� spok�j i przygotowa� si� na to, co m�g� przynie�� budz�cy si� dzie�. Przez ca�� godzin�, w ci�gu kt�rej zjecha�a si� reszta rodziny, nie zmienili swojej pozycji. Nagle, chwil� przed �sm�, do poczekalni wpad� lekarz Vince'a. Szeroki u�miech na twarzy zwiastowa� dobr� nowin�. - Gor�czka spad�a � zakomunikowa�. � W ci�gu ostatnich kilku godzin nast�pi�o przesilenie, teraz temperatura jest prawie normalna. Nie mam poj�cia, co si� sta�o, nie widzia�em czego� takiego w ci�gu ca�ej swojej praktyki. Przerwa�, jakby zastanawia� si�, czy doda� co� jeszcze. - Weso�ych �wi�t! Wszystkim z oczu pociek�y �zy. Ka�demu ze zgromadzonych w niewielkiej poczekalni w jednej chwili spad� z serca olbrzymi ci�ar. Sam podni�s� si� z kanapy i u�cisn�� lekarzowi d�o�. - Bardzo panu dzi�kuj�. Czy to znaczy, �e on z tego wyjdzie? - Jest jak nowo narodzony, panie Jacobs. My�l�, �e wszystko b�dzie w najlepszym porz�dku. Doktor wyszed�, zostawiaj�c rodzin� pogr��on� w rado�ci. - Dzi�ki Bogu - wyszepta�a Ronni. - Dzi�ki Bogu za wys�uchanie naszych modlitw. Na d�wi�k s�owa modlitwa, my�li cz�onk�w rodziny pobieg�y ku Sadie Johnson. Jacobsowie zacz�li niepewnie spogl�da� jeden na drugiego. - Tato - zacz�� Paul. - Nie s�dzisz, �e to mo�e mie� co� wsp�lnego /. tym, co wczoraj opowiada�a pani Johnson? - Oczywi�cie, �e nie � Sam u�miechn�� si�. � Po prostu B�g uzna�, �e na Vince'a nie przyszed� jeszcze w�a�ciwy moment, to wszystko. 20 PRAWDZIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH Paul pokiwa� g�ow�, jednak ciekawo�� wzi�a g�r�. Przeprosi� pozosta�ych cz�onk�w rodziny. - Mam ochot� na kr�tki spacer - powiedzia�. - Zaraz wr�c�. Laura popatrzy�a za nim. Wiedzia�a, dok�d jej m�� si� wybiera. Mia�a nadziej�, �e starsza pani ucieszy si� na wie�� o poprawie zdrowia Vince'a. Paul podszed� do biurka w g��wnym hallu. Zapyta�, na kt�rym pi�trze le�y Sadie Johnson. - Jest na trzecim pi�trze, prosz� pana - odpowiedzia�a recepcjonistka. - Pok�j 325, pacjentka le�y na obserwacji. M�czyzna podzi�kowa� i wsiad� do windy. Na trzecim pi�trze uda� si� do pokoju piel�gniarek. Zaczeka�, a� kto� go zauwa�y. - Czy mog� w czym� pom�c? � zapyta�a jedna z kobiet. Rzut oka na identyfikator powiedzia� Pau�owi, �e ma do czynienia z siostr� prze�o�on�. - Tak, prosz� pani. Szukam swojej s�siadki, pani Sadie Johnson. Jest przyjaci�k� rodziny, powiedziano mi, �e le�y w pokoju 325. Piel�gniarka spu�ci�a oczy. - Bardzo mi przykro � przez chwil� bi�a si� z my�lami, czy powinna powiedzie� temu m�czy�nie, co si� sta�o. - Pani Johnson zmar�a kilka godzin temu. Paul poczu�, �e serce zamar�o mu w piersi. Przez d�u�sz� chwil� sta� zmro�ony wiadomo�ci�, nie mog�c wydoby� z siebie ani s�owa. - My�la�em, �e przechodzi�a tylko okresowe badania. - To prawda, prosz� pana, tak by�o - piel�gniarka zni�y�a g�os, marszcz�c brwi. - Po czym, ni st�d ni zow�d, kilka godzin temu jej serce przesta�o bi�. Pr�bowali�my j� ratowa�, ale nie uda�o si�. Bardzo mi przykro. Paul podzi�kowa� piel�gniarce i wr�ci� do windy. Szed� jak we �nie. Mechanicznie pokona� drog� na pierwsze pi�tro, do poczekalni na oddziale intensywnej terapii. Wszystko, co widzia� i s�ysza� po drodze, dociera�o do niego jakby z oddalenia, jak gdyby niewidzialna mg�a lub wata otuli�a mu zmys�y. Kiedy wkroczy� do poczekalni, jego bliscy, widz�c jego twarz, zamilkli. - Co si� sta�o, Paul? - zapyta� Sam, obawiaj�c si�, �e stan jego starszego syna ponownie si� pogorszy�. - Chodzi o pani� Johnson, tato � g�os Paul a by� cichy, pozbawiony emocji. � Ona nie �yje. Zmar�a kilka godzin temu, mniej wi�cej wtedy, kiedy stan Vince'a cudem si� poprawi�. - To niemo�liwe - odezwa�a si� Roni. - Pani Johnson przechodzi�a tylko okresowe badania. Najcudowniejszy czas w roku 21 - Piel�gniarka powiedzia�a, �e jej serce po prostu przesta�o bi� -doda� Paul. � Po�o�y�a si� wczoraj spa� i zmar�a we �nie. Wszyscy zgromadzeni w poczekalni zamilkli. Sadie Johnson modli�a si�, by B�g zabra� j� zamiast Vince'a. W nocy tak w�a�nie si� sta�o, a lekarze nie potrafili wyt�umaczy� ani powod�w jego wyzdrowienia, ani przyczyn jej �mierci. - My�licie, �e tak si� sta�o, bo ona o to prosi�a? - zapyta� Paul z niedowierzaniem, patrz�c po twarzach zebranych. Przez d�u�sz� chwil� nikt si� nie odzywa�. W ko�cu Sam podni�s� si� ze swego miejsca, przechylaj�c w zamy�leniu g�ow�. � C�, synu, nie wydaje mi si�, by komukolwiek z nas, tu zebranych, uda�o si� kiedykolwiek doj�� prawdy o tym, co si� wydarzy�o tej nocy. Jednego jestem jednak pewien tak bardzo, jak tego, �e siedz� tu dzisiaj z wami. Jestem przekonany, �e Sadie wr�ci�a do swojego pokoju i poprosi�a Boga, by w swoim mi�osierdziu zabra� j� do siebie, a pozwoli� Vince'owi �y�. Ojciec spojrza� po twarzach pozosta�ych. � To jedyne, czego mo�emy by� pewni. I jeszcze tego - smutny u�miech wykrzywi� mu twarz - �e oboje sp�dz� Bo�e Narodzenie w domu. My�l�, �e sta�o si� tak, jak m�wili�my wczoraj. Modlitwa prawego cz�owieka ma niespotykan� moc. Nie powinni�my o tym zapomina�, poniewa� to mo�e by� jedyne wyt�umaczenie wydarze� ubieg�ej nocy, jakie kiedykolwiek otrzymamy. Podarunek Jessiki 23 Podarunek Jessiki Niemal w samym �rodku miasteczka Cottonwood, w stanie Arizona, w skromnym, ukrytym za lokalnym urz�dem pocztowym domu, mieszka�a ma�a dziewczynka - Jessica Warner. Pod wieloma wzgl�dami nie by�o w niej nic nadzwyczajnego. Mia�a sze�� lat, blond loczki i niebieskie, zawsze rado�nie b�yszcz�ce oczka. Jej u�miech rozja�nia� ka�de pomieszczenie, do jakiego wesz�a, bardziej ni� s�o�ce, kt�re w jej rodzinnym mie�cie �wieci�o niemal ka�dego dnia w roku. Mia�a tak�e ukochan� lalk� o imieniu Molly, podniszczon� i sfatygowan�, przytulan� a� do podarcia. Rodzina Warner�w czu�a si� w Cottonwood po prostu wspaniale. By�o to miasto, w kt�rym rodzice ka�dy weekend sp�dzali na meczach ma�ej ligi pi�karskiej, a ludzie pozdrawiali si� na g��wnej ulicy, bez wzgl�du na to czy si� znali, czy nie. Joe Anderson, fryzjer, oraz Steven Simmons, w�a�ciciel sklepu chemicznego, wystawiali w oknach plakaty z napisem �Ska�y z Mingusa", pokazuj�c w ten spos�b ca�emu miastu, �e kibicuj� dru�ynie pi�karskiej Liceum Mingus, kt�ra co roku pr�bowa�a wywalczy� tytu� najlepszej dru�yny w ca�ym stanie. By�o to miasto, w kt�rym nikt nie zamyka� na noc drzwi, dzieci bezpiecznie bawi�y si� na podjazdach i trawnikach przed swymi domami, m�odzie� za� narzeka�a, �e nie ma kompletnie nic do roboty. Cho� pory roku nie r�ni�y si� od siebie tak wyra�nie, jak w jakim� mie�cie �rodkowego zachodu lub w porcie nad brzegiem Atlantyku, Warnerowie potrafili delektowa� si� najsubtelniejszymi zmianami pogody. Lubili pe�ne blasku wiosenne dni, gdy s�o�ce igra�o na dalekich czerwonych ska�ach Sedony, letni upa�, kiedy wielkie mon-suny wpada�y do Doliny Verde i jesie�, z zacinaj�cym wiatrem i Yavapai County Fairgrounds, b�d�cymi miejscem organizacji corocznych do�ynek. Ale tak naprawd� poszczeg�lne miesi�ce by�y cz�ciami ca�orocznego crescendo, zmierzaj�cego do ulubionego okresu rodziny Warner�w - Bo�ego Narodzenia, kiedy pustynne miasteczko Cottonwood stawa�o si�, zdaniem mieszka�c�w, r�wnie cudowne jak Betlejem dwa tysi�ce lat wcze�niej. Oficjalne otwarcie okresu �wi�tecznego nast�powa�o, kiedy burmistrz i radni miejscy uroczy�cie dekorowali, korzystaj�c z drabiny stra�ackiej Erniego Graya, ca�� g��wn� ulic� girlandami z napisem �Weso�ych �wi�t". Od tej chwili, a� do dnia �wi�tecznej parady, wszyscy mieszka�cy brali udzia� w nieoficjalnym konkursie na najpi�kniej udekorowany dom, kt�ry na og� wygrywa� kto� z mieszka�c�w presti�owej okolicy autostrady 269 i Quail Springs u podn�a G�ry Mingusa. Matka Jessiki doskonale zdawa�a sobie spraw� z tego, �e nie sta� ich by�o na rywalizacj� z mieszka�cami Quail Springs, jednak ca�a rodzina nie ustawa�a w wysi�kach, by jak najlepiej zaprezentowa� si� w konkursie. Przynajmniej tak by�o kiedy�. Im bli�ej by�o do Bo�ego Narodzenia, tym bardziej wszyscy w domu Warner�w nabierali przekonania, �e w tym roku �wi�ta b�d� wygl�da�y inaczej. I tak, kiedy tylko g��wna ulica udekorowana zosta�a girlandami, Jessica zacz�a ka�dego wieczora odmawia� g�o�no specjaln� modlitw�. Le��c ju� w ��eczku, uca�owana na dobranoc przez oboje rodzic�w, zamyka�a oczy i podnosi�a jedn� r�czk� nad g�ow�, pr�buj�c dosi�gn�� Boga. � Panie Bo�e � szepta�a � nie powiem o tym ani mamusi, ani tatusiowi, wi�c, prosz� ci�, s�uchaj dobrze. Nadchodz� �wi�ta i wiem, �e w�a�nie teraz szczeg�lnie dobrze s�uchasz modlitw ma�ych dziewczynek. Tak mi powiedzia�a nauczycielka. Moja modlitwa jest taka: Panie Bo�e, zr�b tak, �eby mamusia i tatu� znowu si� kochali. Cho� rodzice nie chodzili ju� do ko�cio�a, a modlitwa sta�a si� w domu Warner�w czym� zapomnianym, malutka Jessica ka�dej nocy odmawia�a t� sam� modlitw�. Robi�a zreszt� podobnie jak wiele dzieci w wielu domach, modl�cych si�, by ich rodzice zn�w si� pokochali. Ale Jessica nie by�a pod pewnym wzgl�dem takim samym dzieckiem, jak wszystkie inne. To male�stwo nie mog�o ani biega�, ani podskakiwa�, ani bryka� z r�wie�nikami. Nie mog�a skaka� przez skakank� ani bawi� si� w chowanego, ani te� uczestniczy� w �wy�cigach w workach". 24 PRAWDZIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH Podarunek Jessiki 25 Jessica nie mog�a nawet chodzi�. Cierpia�a na pora�enie m�zgowe. Wszyscy w Cottonwood doskonale o tym wiedzieli i bardzo wsp�czuli dziewczynce. Starali si� chroni� j� i pomaga� jej na ka�dym kroku, czy to na ulicy, czy gdziekolwiek j� spotkali. Machali do niej, g�askali jej pi�kne blond loczki, powtarzaj�c za ka�dym razem, �e tylko anio�ki mog� by� r�wnie �liczne. Obecno�� Jessiki by�a w Cottonwood czym� naturalnym, mieszka�cy tak przyzwyczaili si� do dziewczynki, �e czuli si� szcz�liwsi, ilekro� spotykali j� na swojej drodze. Ona by�a zbyt ma�a, by to zrozumie�, ale z pewno�ci� czu�a, �e ca�e Cottonwood jest jej domem. A Cindy i Steve Warner wiedzieli najlepiej, �e ich c�reczka nie chcia�aby zamieszka� nigdzie indziej. Tego roku, wkr�tce po ceremonii ozdabiania g��wnej ulicy, Jessica zapyta�a mam�, dlaczego jej n�ki nie s� tak sprawne jak n�ki innych dzieci. Cindy jakby si� skurczy�a. Mocno przytuli�a c�reczk�, czuj�c dr�enie w piersiach i pr�buj�c opanowa� nap�ywaj�ce do oczu �zy. Pomog�a dziecku usi��� na kanapie. - Opowiem ci bajk�, kochanie. Chcesz? - Delikatnie pog�aska�a dziecko po g��wce. - Bajk� o mnie, mamusiu? Dziewczynka poko�ysa�a i mocniej przycisn�a do siebie swoj� Molly. - Tak, Jessie, o tobie - kobieta odchyli�a do ty�u g�ow�, powstrzymuj�c �zy. - O tym, co si� wydarzy�o, kiedy przychodzi�a� na �wiat. Cindy opowiedzia�a c�reczce o tym, �e urodzi�a si� za wcze�nie, zanim jeszcze by�a na to gotowa. Lekarze pr�bowali op�ni� por�d, jednak nic to nie da�o. Jessica Marie urodzi�a si� na dziesi�� tygodni przed planowan� dat�, walcz�c o ka�dy oddech. Trzy miesi�ce p�niej, kiedy wa�y�a ju� wystarczaj�co du�o, by mo�na by�o zabra� j� do domu, lekarz poprosi� rodzic�w o kr�tk� rozmow�. - Jestem niemal pewny, �e dziewczynka cierpi na jakie� uszkodzenie m�zgu. To nie jest dolegliwo��, z kt�rej da si� wyrosn��. Mo�na to jednak z�agodzi� odpowiedni� rehabilitacj�. Cindy przerwa�a swoj� opowie��. - Jeste� wyj�tkowa, Jessiko. Sam B�g mi to powiedzia�, kiedy mi ci� zes�a�. Przez ca�y nast�pny rok Steye i Cindy nie rozmawiali o swoich l�kach zwi�zanych ze zdrowiem dziecka. Kiedy ich c�reczka nie siada�a, nie raczkowa�a jak inne dzieci w jej wieku, t�umaczyli sobie to tym, �e by�a wcze�niakiem. Od tego czasu coraz bardziej r�nili si� w kwestii zdrowia ich dziecka. Coraz rzadziej chodzili do ko�cio�a, by� mo�e w g��bi serca chowali uraz� do Boga za stan Jessiki. Wtedy te� Steve kupi� par� r�owych baletek, kt�re powiesi� nad ��eczkiem ma�ej. , - Jeste� moj� idealn�, ma�� ksi�niczk� � wyszepta�, pochylony nad �pi�cym dzieckiem. � Pewnego dnia zata�czysz dla mnie po ca�ym pokoju, prawda, kochanie? Lekarze jednak rozwiali te nadzieje. Jessica nie b�dzie ta�czy�. Pora�enie nie wp�yn�o na jej umys�, dotkn�o jednak mi�ni dziecka. Twierdzili, �e b�dzie dobrze, je�li ma�a id�c do przedszkola, b�dzie w stanie u�ywa� balkoniku. Kiedy okaza�o si�, jak bardzo powa�na jest choroba dziewczynki, Cindy rzuci�a prac�, by wi�cej czasu po�wi�ca� na rehabilitacj� Jessiki. Pomaga�a jej podczas morderczego rozci�gania mi�ni oraz podczas innych �wicze�. Pod koniec dnia na og� i matka, i c�rka by�y wyczerpane. - Tracisz czas - powtarza� Steve. - Ona nie potrzebuje ca�ej tej har�wki, Cindy. Wyro�nie z tego, zobaczysz. I tak toczy�o si� �ycie w domku Wamer�w. Cindy ca�ymi dniami pomaga�a c�reczce walczy� z pora�eniem. Steve za� niezmiennie zaprzecza�, �e jego c�rka cierpi na cokolwiek. Co gorsza, w zam�cie codziennego, smutnego �ycia zagubili gdzie� mi�o�� do Boga, oddalili si� od niego. W tym czasie jedyn� osob� w domu, kt�ra s�ucha�a przypowie�ci biblijnych i modli�a si� do Jezusa, by�a Jessica; odk�d uko�czy�a dwa latka, w ka�d� niedziel� dziadkowie zabierali j� do ko�cio�a. Powoli mija�y lata i Cindy oraz Steve zacz�li zauwa�a� male�kie zwiastuny poprawy. Kilka dni przed pi�tymi urodzinami Jessice po raz pierwszy uda�o si� raczkowa� po pokoju seriami urywanych ruch�w. To by�o zwyci�stwo, bez wzgl�du na to, jak male�kie, i oboje rodzice, cieszyli si� razem z c�reczk�. - Moja dziewczynka � powiedzia� Steve. � Pewnego dnia wyro�niesz z pora�enia m�zgowego i za�o�ysz te baletki. Ale tej nocy, kiedy Jessica ju� spa�a, Cindy za�ama�a si�. - Poprawa nast�puje tak wolno - �ka�a. - Wykonywa�y�my wszystkie �wiczenia. Pilnowa�am odpowiedniej diety, czyta�am ksi��ki na ten lemat. Zrobi�am wszystko, co mog�am. Dlaczego to idzie tak powoli? - M�wi�em ci, Cindy. Musisz by� cierpliwa. Ona z tego wyro�nie, po prostu musi by� starsza. 26 PRAWDZIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH Podarunek Jessiki 27 - Nigdy z tego nie wyro�nie, Steve! � kobieta zacz�a krzycze�. -Je�eli b�dziemy z ni� pracowa�, jej stan si� poprawi, ale nie licz na to, �e kiedy� wejdziesz w nocy do jej pokoju i zastaniesz j� ta�cz�c� w tych krety�skich baletkach. Nie rozumiesz tego? Steve nie przyjmowa� tego do wiadomo�ci. Zacz�li si� coraz bardziej od siebie oddala�. Rozmawiali tylko, kiedy by�o to konieczne, �yli w zupe�nie odr�bnych �wiatach. Cindy zacz�a chodzi� na spotkania rodzic�w dzieci z pora�eniem m�zgowym. Wreszcie znalaz�a zrozumienie. Ludzie tam przychodz�cy nie negowali dolegliwo�ci dzieci, ale starali si� pom�c sobie nawzajem, znale�� pociech� dla siebie i swych dzieci. Tymczasem Steve dosta� awans. Do jego obowi�zk�w s�u�bowych nale�a�o teraz tak�e organizowanie nieoficjalnych spotka� na szczeblu zarz�du. Jego koledzy z pracy byli rado�ni i optymistyczni, Steve za� by� w�r�d nich cz�sto dusz� towarzystwa. Lubi� ich, poniewa� nie pytali o post�py jego c�rki i nie musia� z nimi rozmawia� o koordynacji mi�ni, terapii grupowej czy codziennych �wiczeniach. Coraz cz�ciej, czasem ca�ymi tygodniami, Cindy i Steve spotykali si� tylko na kilka minut w ci�gu dnia, mijaj�c si� bez s�owa w przedpokoju lub kuchni. Jessica mia�a pi�� lat, kiedy zorientowa�a si�, �e z jej mamusi� i tatusiem jest co� nie tak. Ju� si� nie ca�owali, nie obejmowali, nie trzymali za r�ce jak inni rodzice. Wiedzia�a, �e rozwi�zanie mo�e by� tylko jedno, dlatego ka�dej nocy przed za�ni�ciem szepta�a swoj� prost� modlitw�, prosz�c Boga, �eby sprawi�, by mamusia i tatu� znowu si� kochali. Nie przynosi�o to jednak �adnych rezultat�w. W ko�cu, dwa tygodnie przed �wi�tami, Steve delikatnie dotkn�� r�ki Cindy. - Nie dzieje si� ostatnio mi�dzy nami najlepiej, prawda? - zapyta�, przygl�daj�c si� jej uwa�nie. - Nie, chyba nie. � �zy b�ysn�y w jej oczach, jednak spojrzenie utkwione w Steve'ie pozostawa�o ch�odne i skupione. - Rozmawia�em z prawnikiem na temat rozwodu - powiedzia� cicho. - Ale zaczekajmy z tym przecz �wi�ta. Dla dobra Jessiki. Jak wi�kszo�� dzieci, dziewczynka doskonale czu�a, kiedy jej rodzice nie �yli ze sob� w zgodzie i w domu panowa� ch��d. Omawia�a to zawsze ze swoj� ukochan� lalk�, Molly. - Prosz� pana Boga, �eby znowu si� kochali - opowiada�a. - Ale oni nie chc� by� dla siebie mili. Boj� si�, Molly. Naprawd� si� boj�. W ko�cu, pewnego wieczora przy kolacji, Jessica z�ama�a milczenie. - Prosz�, czy mogliby�my p�j�� w niedziel� wszyscy do ko�cio�a? - zapyta�a. - Ksi�dz b�dzie opowiada� o Bo�ym Narodzeniu, zaprasza� ca�e rodziny. Steve i Cindy spojrzeli na siebie i szybko odwr�cili wzrok, zawstydzeni. - Oczywi�cie, kochanie, p�jdziemy - odpowiedzia� tata. - P�jdziemy wszyscy razem, jak prawdziwa rodzina. Kiedy nadesz�a niedziela, rodzice ubrali Jessik� w bia��, satynow� sukienk� i usiedli obok niej na mszy, po raz pierwszy od lat. Wsp�lne nabo�e�stwo przygotowa�y wszystkie parafie w mie�cie. Odbywa�o si�, jak co roku, w auli liceum. Ksi�dz opowiada� o nadziei i rado�ci, o Chrystusie, narodzonym w tym okrutnym �wiecie, by ludzie mogli �y� wiecznie. Opowie�� by�a dobrze znana, ale jej prawdziwo�� przebi�a mury twierdzy b�lu, w kt�rym zamkn�li si� Steve i Cindy. Nagle zrozumieli, jak wielkim b��dem by�o odej�cie od wiary. - B�g da� nam najwi�kszy dar na �wiecie, dar czystej mi�o�ci obleczonej w cia�o i ko�ci swojego syna - g�os ksi�dza brzmia� czysto i dono�nie. - Ale co z wami? Co wy dacie dzi� swojemu Zbawicielowi? Na sali zapad�a cisza. Steve dotkn�� niepewnie n�ki Jessiki. - Radz� wam - doda� cicho kap�an - zastanowi� si� w ci�gu kilku nadchodz�cych dni i zostawi� co� u st�p Zbawiciela. Co�, co kochacie... Lub co�, co powinni�cie odrzuci�. Mo�e co�, co powinno si� tam znale�� ju� dawno. W drodze do domu Jessica odwr�ci�a si� do ojca. - S�ysza�e�, tatusiu? Mi�o�� jest najwi�kszym darem na �wiecie. - Oczywi�cie, skarbie - odpowiedzia�, wpatruj�c si� w drog� przed nim. - To w�a�nie dam w tym roku tobie i mamusi - doda�a weso�o. -Ca�e mn�stwo mi�o�ci. Jessica my�la�a przez chwil�, po czym kontynuowa�a. - Ksi�dz powiedzia� te�, by da� Jezusowi co�, co si� bardzo mocno kocha, prawda, mamusiu? - Prawda, kochanie. Steve i Cindy zapomnieli o tej rozmowie, a� do nast�pnego ranka. Najpierw on, p�niej ona, zauwa�yli co� w stoj�cej w salonie szopce. To by�a Molly, ukochana lalka ich c�rki. Le�a�a u st�p dzieci�tka Jezus. Tego wieczora Steve zosta� d�u�ej w biurze i Cindy przygl�da�a si� �pi�cej Jessice. Co chcia� im przekaza� ksi�dz? Je�eli mi�o�� by�a naprawd� najwi�kszym darem, dlaczego jej ma��e�stwo si� rozpada�o? 28 PRAWDZIWE OPOWIE�CI O NIEZWYK�YCH ZDARZENIACH Podarunek Jessiki 29 Dlaczego Jessica cierpia�a na pora�enie m�zgowe? To dziecko kocha�o Boga tak bardzo, �e odda�o mu swoj� najukocha�sz� lalk�. A co B�g zrobi� dla niego? Co zrobi� dla kt�regokolwiek z nich? Cindy wr�ci�a do salonu, usiad�a. Z radia cicho s�czy�y si� d�wi�ki kol�d. Chcia�a wierzy�, ale ta my�l nie dawa�a spokoju. Co Chrystus zrobi� dla nich? Kiedy Steve wr�ci� do domu, jego �ona le�a�a ju� w ��ku. Zanim jednak wszed� pod ko�dr� i po�o�y� si� obok niej, zrobi� co�, czego nie rozbi� ju� od bardzo dawna. Pochyli� si� i delikatnie poca�owa� j� na dobranoc. Nast�pnego dnia by�a Wigilia. Steve pojecha� ju� do biura, kiedy Cindy wsta�a z ��ka. Przygotowa�a �niadanie dla Jessiki, przez dwie godziny �wiczy�a z ni�, rozci�ga�a. P�niej, gdy ju� poda�a c�rce lunch, znowu zauwa�y�a co� niezwyk�ego w szopce. Molly znik�a, a na jej miejscu le�a�a szara koperta. Zaciekawiona, podesz�a i podnios�a kopert�. Na zewn�trznej stronie by�y te s�owa, napisane charakterem Steve'a: �Panie, musz� co� zostawi� u twych st�p. Co�, co bardzo kocham. Obiecuj�, od dzi� b�d� akceptowa� Jessik� tak�, jaka jest. By�em potwornie niesprawiedliwy dla mojej rodziny udaj�c, �e moja c�rka kt�rego� dnia stanie si� inna, ni� jej przeznaczy�e�. Teraz rozumiem. Jessica mo�e si� nauczy� �y� z pora�eniem tylko wtedy, je�li najpierw ja naucz� si� z tym �y�." Cindy otworzy�a kopert�. W �rodku by�y nieu�ywane, r�owe baletki, kt�re od czterech lat wisia�y nad ��kiem dziewczynki. Kobieta dotkn�a baletek i �zy pociek�y jej po twarzy. P�aka�a, poniewa� jej c�reczka nigdy nie mia�a ich za�o�y�, nigdy nie mia�a ta�czy�, jak marzy� jej ojciec. Ale p�aka�a tak�e dlatego, �e skoro Steve zaakceptowa� wreszcie prawd�, mo�e teraz zgodzi si� jej pom�c. Mo�e b�dzie pracowa� razem z ni�, a nie przeciwko niej. Mo�e by�a jeszcze nadzieja. Otar�a oczy i spojrza�a na rze�bion� figurk� ma�ego Jezusa. Nagle zrozumia�a, jak brzmi odpowied� na jej pytanie. Jezus da� im siebie. Dzi�ki niemu mogli ponownie nauczy� si� kocha�. Przy jego pomocy mogli pozosta� rodzin�. I dzi�ki niemu mogli �y� wiecznie w miejscu, gdzie Jessica b�dzie mog�a bawi� si� z innymi dzie�mi. Cindy upad�a na kolana, opu�ci�a g�ow�. - Wybacz mi, Panie. Zacz�a si� zastanawia�, co ona - s�aba kobieta - mo�e ofiarowa� komu� tak �wi�temu. Wchodz�c na palcach do pokoju swojej c�rki mia�a jeszcze �zy na policzkach. Dziewczynka wci�� spa�a. Tym razem kobiecie nie towa- rzyszy�y �adne gorzkie my�li o Bogu, gdy przygl�da�a si� swemu dziecku. Z�ote loczki pi�knie okala�y �liczn� bu�k�. Cindy czu�a jedynie spok�j i zadowolenie, odk�d w jej sercu ponownie rozb�ys�o �wiat�o. W jednej chwili, ca�ym swym jestestwem, zrozumia�a, co mo�e odda� Chrystusowi. Gdy Steve wr�ci� do domu, dom pogr��ony by� w ciemno�ciach. �wiat�a pali�y si� tylko dooko�a szopki. Obejrza� figurki postaci stoj�cych dooko�a ���bka, zauwa�y�, �e jego koperta znik�a. Na jej miejscu le�a�a mniejsza, bia�a. Steve podszed�, od�o�y� teczk� i p�aszcz. Podni�s� kopert�. W �rodku znajdowa�a si� pojedyncza kartka i co� ma�ego zawini�tego w chusteczk�. M�czyzna przeczyta�: �Dobry Panie, oddaj� ci to, co da�e� mi pi�� lat temu. Zbyt mocno si� tego trzyma�am, zapominaj�c, �e dar tak naprawd� nie jest przeznaczony dla mnie. Pozwoli�am innemu dziecku zaj�� miejsce tego, kt�re le�a�o w ���bku w t� zimn� noc w Betlejem. Od tego czasu mi�o�� w naszym domu umar�a. Przepraszam, Panie. Pr�bowa�am zrobi� z niej kogo� innego, ni� ty, ale to si� ju� nie powt�rzy. Kocham j�, ale wiem, �e nie nale�y do mnie, nale�y do ciebie. Teraz i na zawsze." Steve rozwin�� chusteczk�. W �rodku by�o zdj�cie Jessiki. Us�ysza� szelest i odwr�ci� si�. W drzwiach sta�a Cindy z Jessica na r�kach. Patrzy�a na niego, a jej oczy l�ni�y od d�ugo wstrzymywanych �ez. Steve podszed� i przytuli� �on�. W tej samej chwili poczu� jak r�czki dziewczynki obejmuj� ich oboje. � Nie mo�emy wszystkiego tak zostawi� - powiedzia�. � Nie, skoro jeszcze nie spr�bowali�my. Chc� ci pom�c, Cindy. Kiwn�a g�ow�, prze�ykaj�c szloch. � Przez te wszystkie moje wysi�ki i twoj� negacj� niemal zapomnieli�my o najwa�niejszym - odpowiedzia�a. - Kiedy po�o�y�a Molly u st�p Jezusa... Steve, ona jest doskona�a taka, jaka jest. Kocha mocniej, ni� kt�rekolwiek z nas kiedykolwiek potrafi�o. Przypomnia�a mi o wszystkim, co zrobi� dla mnie B�g, co zrobi� dla nas wszystkich. �- To jej gwiazdkowy prezent dla nas, prawda, kochanie? � Steve poca�owa� swoj� c�reczk� w czo�o. Jessica przytakn�a i u�miechn�a si�, najpierw do swojego tatusia, potem do ma�ego dzieci�tka w szopce. Nie do ko�ca rozumia�a, co sta�o si� pomi�dzy jej rodzicami i panem Bogiem. Wiedzia�a tylko, �e na kr�tki czas Cottonwood zamieni�o si� w ma�e niebo, poniewa� jej modlitwy zosta�y wys�uchane. Ksi�dz mia� racj�. Mi�o�� naprawd� jest najwspanialszym bo�onarodzeniowym cudem na �wiecie. Dotyk nieba 31 Dotyk nieba Ashley i Bili Larson, �wie�o po�lubieni i w�a�nie ko�cz�cy seminarium, planowali zosta� misjonarzami w Afryce. Przez rok studiowali tajniki afryka�skiej diety, zwyczaj�w, gromadzili wiadomo�ci, kt�re mia�y pom�c im w ci�gu czteroletniej pracy na innym kontynencie. Pod koniec szkolenia, gdy ju� zostali przypisani do odleg�ej plemiennej wioski, Bili wpad�