7772

Szczegóły
Tytuł 7772
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7772 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7772 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7772 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

MARIA KRUgeR GODZINA P�SOWEJ RӯY Projekt ok�adki: Maciej Sadowski BUOTt.. . PUBUCZM w Zair i.i ZN. KlAS. NR IN W- U) U 00 Z Copyright by Maria Kriiger ISBN 83-7162-504-9 Wydawnictwo Siedmior�g ul. �wi�tnicka 7, 52-018 Wroc�aw Ksi�garnia internetowa: www.siedmiorog.com.pl Wroc�aw 1999 Rozdzia� pierwszy Oto Anda. Kilka miesi�cy temu sko�czy�a czterna�cie lat. Spotykamy j�, kiedy razem z Teres� wraca ze szko�y. Teresa to kole�anka. Po drodze zatrzymuj� si� przed wystaw�. W grubej, l�ni�cej tafli sklepowej witryny jak w lustrze odbijaj� si� ich sylwetki � ta wy�sza z ciemnymi w�osami to w�a�nie Anda. Ta ni�sza jasnow�osa to Teresa. Zatrzyma�y si� przed wystaw�, aby obejrze� r�kawiczki. � Kt�re chcia�aby� mie�? � pyta Teresa. I nie czekaj�c na odpowied� dodaje szybko: � Mnie si� podobaj� te r�owe. A do tego niebieska suknia. � No wiesz! � Anda wzrusza ramionami. Jest to co� po�redniego mi�dzy pogard� a politowaniem. � Niebieska suknia i r�owe r�kawiczki! Ohyda, moja droga! Cukierkowa ohyda. Ja bym chcia�a mie� czarn� sukni� � rozumiesz? Diabelnie obcis��, plecy go�e... � Go�e, chude i nie domyte... Anda pomija uwag� milczeniem i ci�gnie dalej w rozmarzeniu: � Czarna suknia, czerwone pantofle i czerwone r�kawiczki. A te twoje r�owe r�kawiczki, moja droga, mog�aby� mie� jedynie do popielatej sukienki. Je�li w og�le mo�e by� mowa o jakiej� przyzwoitej sukience dla takiego �limaka jak ty. Teresa, nie ura�ona, mruczy pogodnie: � S� tacy, kt�rzy uwa�aj�, �e jestem zupe�nie niebrzydka. ii �II n Czy masz na my�li tego niedorozwini�tego umys�owo nieboraka z dziesi�tej klasy? � Kt�rego? Nie wiem ^ i � - � i � � t 5 crtl> o kim m�wisz � brom si� Teresa. � A tego, kt�ry tak �licznie sepleni. Nie przypominasz sobie? Dziwne . A przecie� bi�a� mu brawo jak szalona, kiedy na przedstawieniu szkolnym deklamowa� z ogrornm,�, �> & UIImym uczuciem: �zapatsony, ze samymi z�sami zmi�t�bym �nieg z twojej �cieski, chwytam w zachwyt nich tw�j � Wszyscy wiedzieli dOskonale ^ k przeznaczona jest ta uczucie wa recytacja. � No to co? � Teresa ^ � � icsa czerwiem si�. � A to ze on ci� ponad �ycie, strasznie uwielbia. Ale nie martw si�. Podobno takie seplenienie mo�na uleczy�. 7 AJ^fQ f ��esz< On wcale me sepleni. Aha. Z�apa�am ci�! Wi�c przyznajesz sie_ do teg0 romansu! � Od(f eP S1?! Powiedz lepiej, jak ty mizdrzysz si� do tego rudzielca Karola. Jak to na mistr2ostWach ior�w klagka�a� jak szalona { krzy. cza�as: Karol! Karol! -Mia� dobre wyniki _ powiedzia�a z godno�ci� Anda - klaska�am wi�c przez uprzejmo��. Nie z innych wzgl�d�w. A ty, Teresa, je�li b�dziesz takie r�ne rzec2y We mme wmawia�> to zerw� z tob�. Rozu. miesz / -Nic me rozumiem. Powiedz lepiej, co jest zadane na jutro z algebry. Ale ten nasz cudny Cudu� wlepi� ci dzi� niezgorsz� dw�jeczk�. Anda pos�pnieje. Ze te� Teresa musia�a jej akurat teraz przypomnie� o tej dwoi. Teraz, kiedy Cies2�c si� wczesnym wiosennym popo�udniem zapomnia�a na chwil� o tej historii. A swoj� drog� Cudu� naprawd� po prostu uwzi�� si�. - No powiedz tylko, Teresa t0 ma jaki� cie� sensU; �eby jedn� uczennic� pyta� dzie� po dniu, podczas kiedy na li�cie jest czterdzie�ci nazwisk? Przecie� to jest w�a�ciwie ze szkod� dla innych. Wszyscy powinni byc kolejno pytani, nie? ~ Dlaczego on na PrZyk�ad nie pyta Urszulkl, c0? Pewnie dlatego, �e Urszula jest prymusk� i �e zawsze wszystko ^lepiej umie. Swoj� drog� to jest piekielnie zdolna dziewczyna. Urszula to geniusz matematyczny. Zobaczysz, z niej jeszcze b�-11 ruga Sk�odowska-Curie. M�wi� ci. Ale ;a nie jestem geniuszem � stwierdzi�a skromnie Anda. Oczywi�cie, �e nie jeste� geniuszem, moja droga � przytakn�a iikowo zgodnie Teresa. �A Cudu� by� mo�e pragnie, aby� zosta�a niuszem. S�uchaj, a mo�e on si� w tobie kocha, co?! - Id�, nie wyg�upiaj si�. No wiesz, zupe�nie zepsu�a� mi humor. v ty si� orientujesz, jakie to mo�e mie� konsekwencje? - E, chyba na drugi rok ci� nie zostawi�? - Daj spok�j, co ty pleciesz?! �Anda w przera�eniu szuka nie malowanego drewna, �eby odpuka�. Lepiej to zrobi� dla wszelkiej pewno- \ nu� g�upie powiedzonko Teresy sprawdzi si�? W szkole wszystko UO�e si� cz�owiekowi przydarzy�. I Anda puka w drewniane obramowa- witryny wystawowej. �Nie gadaj, Teresa, takich g�upstw. Ju� i tak � nieszcz�cia. I tak ju� dosy� b�d� mia�a k�opot�w z t� dw�jk�. Czy icsz, �e przez to mo�e si� zawali� ca�a moja kariera sportowa? - Eee, gadasz! - Gadam? Gadam? No to musisz wiedzie�, �e je�li ojciec dowie si� tej dw�i, to na pewno zabroni mi chodzenia na basen. To ju� trzecia i ka w tym miesi�cu. I za co? Pytam si�, za co? Czy cz�owiek, kt�ry iprzedniego dnia odpowiada�, mo�e przeczu�, �e b�dzie wbrew wszel- przyzwoito�ci pytany nazajutrz? Przecie�, moja droga, to by�a wy- na zasadzka! Podst�p! Czego on ode mnie chce? Wi�c rozumiesz, je�li i ec zabroni mi chodzenia na basen, to przecie� nie b�d� mia�a �adnego ningu. No, a bez treningu mog� si� po�egna� z braniem udzia�u i.ikichkolwiek zawodach. Nie m�wi�c ju� o eliminacjach do kadry. I to tedy, kiedy otwiera si� przede mn� mo�liwo�� zdobycia mistrzostwa iata. � E, Andula, przesadzasz, przesadzasz. � Mo�e nie? � Anda jest w coraz gorszym humorze. � Pewnie, �e lak zaraz. Ale zrozum, �e trac� w ten spos�b wszelk� szans�. Zreszt� i lak si� na tym nie znasz. A ja, moja droga, mam wybitny talent p�y- icki. No, nie �miej si�, nie �miej. Tak powiedzia� sam Ciapa�a, nasz nener. I Karol te� m�wi�, �e we mnie wierzy. Oho, jeszcze b�dziesz si� nieraz szczyci�a, �e mnie znasz osobi�cie' Bo ja i tak m;m M� s�awna. Mimo tych kamieni, rzucanych mi Pod nog^k droga. Jeszcze b�d�ze mn�robili wywiady i fotog CO ja_ci bed, opowiada�. Sama si� za jaki� czas o Ja wcale nie m�wi�, �e to niemo�liwe � wiesz, zdaje si�, �e trzeba b�dzie JU� gna� do f^ uarywaj� si� wi�c od wystawy z r�kawiczkami i ton� w t�umie 7 i na 1 f S!WCZym Czerwonym okiem sygna�u. Stoj� mlz na skraju chodnika, dop�ki oko me zamrug �� i aby poton Wskaza� ^^ drog� pogodnym S^ ieraz rozstaj� si�. Teresa spiesznie skr�ca w n ***** Anda niech�tnie idzie dalej przed^ siebie. S nab I� �i 1 " ' ^ ^ JeSt ^^ ^ �d pewneg� czasu nabra� mtPr2yjemnego przyzwyczajenia, aby interesowa� sie nosten ' P�mewa� Jest A czy TeJ ^^^'J^^^^^malezdajewsr �lna.Jest od rodzicielskiej czujno�ci. Ewa zawsze byl m ' 1ZUSem' P� Pr�StU ZWyk�ym' P08?011^ kj za nor!n C �yC1C Zd�by� inaczeJ- Ewa m�wi Pogardliwe �e msne R " ^ ' n�g- D�brZe' mCCh SObie ^ada- Gad* Z S�lci' o z�oty meZr'ft3ka,miStrZym �Wlata W P�ywamu'taka' kto" 2doby a �f r �'�piadzie' na Pewno Jest o wiele s�awn.c.s.a od jakiej Do; �ra d�Staje r�le sk�adaj�ce S1^ J^nego zdania. To naw Por�wnania. Karol, kt�ry co jak co, ale na sporcie s� J Tc� Thociaz taT1'11 WSZ6lkle ^ ^ Zdoby-e J^ej� klasy w ,v� . , mfdoW t8ksiCWfyscy teraznademn�zn�caj�-mysl, An |, , k ^ zcze s J� T1 dW�Jkam'2 Zabramaj� Chodzcill;i - ^s n tak sobi^Z Pr2ekTaJ�' klmja bQd�-J t0 "aWetjest U^ � ide czasem i S?'mkt ^ me zna' Tak' dzi� nikt m"-" "ic zna J przyZi Ch��Pak �bejrZy ^ " ^ b� JLStCm Z8......:, M vs P^y tym, zc Jestem taka sobie zwyczajna dziewczyn,,. . ,,�, , � ' 8 naszyt� na r�kawie wiatr�wki. A tymczasem, kiedy ju� b�d� s�awna, to wszyscy b�d� si� na mnie gapi�. Ciekawa jestem, czy to jest przyjemnie. Ale chyba tak. A Teresa, je�li zostanie, jak zamierza�a, dziennikark�, to leszcze sama b�dzie o mnie pisa� ogromniaste artyku�y! By� mo�e r�wnie� �e b�d� mia�a takie w�asne, ma�e, malusie�kie, ale bardzo �liczne auteczko. Hm. To by co� by�o. I ubiera� si� b�d� sza�owo. To postanowienie wp�ywa na popraw� humoru Andy. Przyspiesza kroku i my�li: Jako� to b�dzie. Grunt, �eby trenowa�! Trenowa� jak najwi�cej! I dzi� trzeba b�dzie za wszelk� cen� i mimo wszystko wyrwa� si� na p�ywalni�. Naraz przypomina sobie, �e r�wnie� na dzisiejsze popo�udnie um�wi�a si� z Karolem. Trudno, trzeba b�dzie go sp�awi�. P�ywanie przede wszystkim. Z tym postanowieniem skr�ca w Rakowieck�, potem szybko mija bram� i skacz�c w dzikich susach po trzy stopnie, wpada na drugie pi�tro. Odczytuje g�o�no nazwiska na tabliczkach � to zwyczaj, kt�rego nabra�a jeszcze w pierwszej klasie, kiedy uczy�a si� czyta�: Dr Wanda Sze-miotowa �przyjmuje odg- 16 do 18 (to mama). In�. Adam Szemiot (to tatko). Dzwoni te� swoim starym zwyczajem: dwa razy kr�tki dzwonek i trzeci d�ugi. Po tym dzwonieniu poznaje si� w domu, �e to wraca Anda. I zaraz do drzwi powinna przycz�apa� Genowefcia i odsun�� star� za- suw�. A tymczasem drzwi otwiera ojciec. To niedobrze. Jeszcze zacznie si� dopytywanie, jak to dzi� by�o w szkole. Trzeba wi�c u�miechn�� si�, aby si� me domy�li�, �e co� tam me jest w takim najidealmejszym porz�dku. I Anda wyszczerza z�by w przewrotnym, promiennym u�miechu. Niepotrzebnie, niepotrzebnie. Ojciec wcale na ni� me patrzy. Otworzy� drzwi, bo w�a�nie by� w przedpokoju � wk�ada p�aszcz i szykuje si� do wyj�cia. Spieszy si� wida� bardzo i z przedpokoju wo�a do mamy: __Serwus kochanie! Ju� lec�. Zadzwoni� do ciebie z miasta. Nie masz dzi� dy�uru w szpitalu? � Nie mam, ale przecie� wiesz, �e dzi� przyjmuj� pacjent�w. W ka�dym razie spr�buj zadzwoni�. � Spr�buj� � obiecuje ojciec. Trza�niecie drzwi i ju� go me ma. Tak, od tej strony to wygl�da nie najgorzej � my�li wobec tego Anda � tylko �eby jeszcze jako� uda�o si� z mam�. Albo �eby mia�a okropnie du�o pacjent�w, albo �eby mia�a ma�o i posz�a, na przyk�ad, z ojcem do kina. Powinni chodzi� do kina. Ci�ko pracuj� i nale�y im si� rozrywka. A przez ten czas mo�na by zupe�nie niepostrze�enie wyskoczy� na jedn� ma��, malusie�k� chwileczk�. Oczywi�cie, �e z lekcjami jako� si� za�atwi. Nie ma mowy o nieodrobieniu. Bro� Bo�e! Na pewno wszystko si� da pogodzi�. Tylko starsi tak zawsze przesadzaj�. Tymczasem s�ycha� g�os mamy: � Dzieci, r�ce my�, do sto�u! Obiad up�ywa w pogodnym nastroju, u�wietniony piero�kami z mi�sem � popisowym daniem z repertuaru Genowefci. Piero�ki s� � jak zwyk� mawia� Zbyszek � nieprzytomnie pyszne, ale czy mo�na opycha� si� piero�kami nawet najpyszniejszymi, je�li si� ma zamiar p�j�� na p�ywalni�? Ot� t� � nie mo�na. I Anda walcz�c bohatersko z podsuwan� jej przez Genowefci� gastronomiczn� pokus�� stanowczo odmawia. Odmowa wywo�uje po pierwsze: zaniepokojenie mamy. � Czy nie jeste� chora, Andu�? Czemu nie masz apetytu? Po drugie: zachwyt Zbyszka. � Hura! Prosz� mi da� wszystkie piero�ki, kt�re ewentualnie zjad�aby Anda. Po trzecie: uwag� Ewy. � Mamo, ona chce si� odchudza�! I po czwarte: rozpacz Genowefci. � A co, dziecinko? Nie smakuj� ci dzi� piero�ki? Ca�e szcz�cie, �e dzwonek telefonu likwiduje to zainteresowanie osob� Andy. Teraz ca�a tr�jka: Anda, Ewa i Zbyszek rzucaj� si� w stron� aparatu, wo�aj�c ka�de mo�liwie g�o�no: to do mnie, to na pewno do mnie! I co to jednak znaczy zaprawa sportowa: Anda pierwsza dopada s�uchawki. To na pewno dzwoni Karol. Wo�a zalotnie: � Halo! � To ty, c�reczko? � brzmi w telefonie g�os ojca. � Czy ju� zabierasz si� do lekcji? Popro� mam�. � Ju� prosz�. Tak, tera/ jest bardzo wa�ne, jak mama um�wi si� z tatkiem. Czy si� gdzie� wybioi ;| i 0 kt�rej. Trzebi uwa�nie s�ucha�, co m�wi mama. A mama najpierw dziwi si�. 10 � Jak to, ju� sko�czy�o si� to posiedzenie? Aha, przerwa. No to s�u-i daj, za godzin� b�d� wolna, tak, tak, na dzi� mam zapisane tylko trzy pacjentki. No, mo�e za godzin� i kwadrans. Zadzwo� jeszcze raz, je�li b�dziesz m�g�. A je�li ja b�d� wcze�niej wolna, to spotkamy si� na mie-�cie. Pa, kochanie. Teraz mama zapala papierosa i prosi Genowefci� o fili�ank� mocnej kawy. Zgodnie z codziennym rytua�em Genowefcia, kt�ra ju� od dwu-dziestu lat prowadzi gospodarstwo rodziny Szemiot�w, czuje si� w obowi�zku powiedzie� mamie par� s��w o tym, co ona my�li o nadmiernym piciu kawy i paleniu papieros�w. Mama jak zawsze zgodnie kiwa g�ow�, i .miecha si� bezbronnie i pyta, czy w gabinecie s� czyste r�czniki i bia�y 1 itel. Dzwonek brz�cz�cy w przedpokoju wskazuje, �e przysz�a kt�ra� pacjentek. � No, to ju� id� � mama podnosi si� i odstawia pust� fili�ank�. A wy, dzieci, co robicie po po�udniu? Biedna mama. Mimo zm�czenia i ci�g�ego po�piechu usi�uje wype�-nia� swoje macierzy�skie obowi�zki. � Wychodzisz, Ewita? I twa kiwa g�ow�. Tak, tak, wychodzi. Um�wi�a si� z kole�ankami, \d� do teatru. A przedtem wpadn� do klubu. Zbyszek te� wychodzi. Za jakie� dwadzie�cia minut. Lekcje odrobi� I u zed obiadem. Wi�c teraz idzie do kolegi. Mama nawet nie pyta, po co 11 idzie, gdy� wiadomo, �e b�d� budowa� samoch�d. Ze starego rowe- maszyny do szycia, maszynki do kawy, resztek motocykla i innych rupieci. Co prawda, Zbyszek ma nie sko�czone szesna�cie lat i nie dosta- jeszcze prawa jazdy, ale tatko zapewnia, �e zanim zbuduj� ten samo- b�d, to akurat b�dzie ju� m�g� dosta� pozwolenie na prowadzenie wozu. � A ty, c�reczko? � mama dotyka d�oni� policzka Andy. � Czy ty masz temperatury? Nie, t�tno masz dobre. Po�� si� dzisiaj wcze�niej pac. Mam nadziej�, �e szybko odrobisz lekcje. Nikt ci nie b�dzie prze-kadza�. Pa, Bimbusiu! �Bimbusiu" � wo�a�o si� na And�, kiedy by�a jeszcze zupe�nie ma�a. i u/ mama tak j� nazywa w chwilach macierzy�skiego roztkliwienia. \iul� le� w tej chwili wzrusza ciep�y ton g�osu mamy. Przytula si� � i n i le�eniu i cmoka mam� w policzek. Kochana mama. A nda przez sekund� czuje szalone wyrzuty sumienia i nawet postana- 11 _J o pacjent�w, albo �eby mia�a ma�o i posz�a, na przyk�ad, z ojcem do i. Powinni chodzi� do kina. Ci�ko pracuj� i nale�y im si� rozrywka, rze� ten czas mo�na by zupe�nie niepostrze�enie wyskoczy� na jedn� �, malusie�k� chwileczk�. Oczywi�cie, �e z lekcjami jako� si� za�a-Nie ma mowy o nieodrobieniu. Bro� Bo�e! Na pewno wszystko si� logodzi�. Tylko starsi tak zawsze przesadzaj�. Tymczasem s�ycha� g�os mamy: � Dzieci, r�ce my�, do sto�u! Dbiad up�ywa w pogodnym nastroju, u�wietniony piero�kami z mi�-� popisowym daniem z repertuaru Genowefci. Piero�ki s� � jak k� mawia� Zbyszek � nieprzytomnie pyszne, ale czy mo�na opy-; si� piero�kami nawet najpyszniejszymi, je�li si� ma zamiar p�j�� na valni�? Ot� to � nie mo�na. I Anda walcz�c bohatersko z podan� jej przez Genowefci� gastronomiczn� pokus�� stanowczo od-/ia. 3dmowa wywo�uje po pierwsze: zaniepokojenie mamy. � Czy nie � chora, Andu�? Czemu nie masz apetytu? 3o drugie: zachwyt Zbyszka. � Hura! Prosz� mi da� wszystkie pie-i, kt�re ewentualnie zjad�aby Anda. >o trzecie: uwag� Ewy. � Mamo, ona chce si� odchudza�! po czwarte: rozpacz Genowefci. � A co, dziecinko? Nie smakuj� ci piero�ki? Za\e szcz�cie, �e dzwonek telefonu likwiduje to zainteresowanie � Andy. Teraz ca�a tr�jka: Anda, Ewa i Zbyszek rzucaj� si� w stron� atu, wo�aj�c ka�de mo�liwie g�o�no: to do mnie, to na pewno do .1 CO to jednak znaczy zaprawa sportowa: Anda pierwsza dopada s�u- h" d/woni Karol. Wola zalotnie: � Halo! brzmi w telefonie g�os ojca. � Czyju�zabie- ii.iiin; mama um�wi si� z tatkiem. Czy si� � Jak to, ju� sko�czy�o si� to posiedzenie? Aha, przerwa. No to s�uchaj, za godzin� b�d� wolna, tak, tak, na dzi� mam zapisane tylko trzy pacjentki. No, mo�e za godzin� i kwadrans. Zadzwo� jeszcze raz, je�li b�dziesz m�g�. A je�li ja b�d� wcze�niej wolna, to spotkamy si� na mie�cie. Pa, kochanie. Teraz mama zapala papierosa i prosi Genowefci� o fili�ank� mocnej kawy. Zgodnie z codziennym rytua�em Genowefcia, kt�ra ju� od dwudziestu lat prowadzi gospodarstwo rodziny Szemiot�w, czuje si� w obowi�zku powiedzie� mamie par� s��w o tym, co ona my�li o nadmiernym piciu kawy i paleniu papieros�w. Mama jak zawsze zgodnie kiwa g�ow�, u�miecha si� bezbronnie i pyta, czy w gabinecie s� czyste r�czniki i bia�y kitel. Dzwonek brz�cz�cy w przedpokoju wskazuje, �e przysz�a kt�ra� z pacjentek. � No, to ju� id� � mama podnosi si� i odstawia pust� fili�ank�. � A wy, dzieci, co robicie po po�udniu? Biedna mama. Mimo zm�czenia i ci�g�ego po�piechu usi�uje wype�nia� swoje macierzy�skie obowi�zki. � Wychodzisz, Ewita? Ewa kiwa g�ow�. Tak, tak, wychodzi. Um�wi�a si� z kole�ankami, id� do teatru. A przedtem wpadn� do klubu. Zbyszek te� wychodzi. Za jakie� dwadzie�cia minut. Lekcje odrobi� przed obiadem. Wi�c teraz idzie do kolegi. Mama nawet nie pyta, po co tam idzie, gdy� wiadomo, �e b�d� budowa� samoch�d. Ze starego roweru, maszyny do szycia, maszynki do kawy, resztek motocykla i innych rupieci. Co prawda, Zbyszek ma nie sko�czone szesna�cie lat i nie dostanie jeszcze prawa jazdy, ale tatko zapewnia, �e zanim zbuduj� ten samoch�d, to akurat b�dzie ju� m�g� dosta� pozwolenie na prowadzenie wozu. � A ty, c�reczko? � mama dotyka d�oni� policzka Andy. � Czy ty nie masz temperatury? Nie, t�tno masz dobre. Po�� si� dzisiaj wcze�niej spa�. Mam nadziej�, �e szybko odrobisz lekcje. Nikt ci nie b�dzie przeszkadza�. Pa, Bimbusiu! �Bimbusiu" � wo�a�o si� na And�, kiedy by�a jeszcze zupe�nie ma�a. Teraz mama tak j� nazywa w chwilach macierzy�skiego roztkliwienia. And� te� w tej chwili wzrusza ciep�y ton g�osu mamy. Przytula si� w milczeniu i cmoka mam� w policzek. Kochana mama. Anda przez sekund� czuje szalone wyrzuty sumienia i nawet postana- 11 m, �e b�dzie okropnie, wprost niebotycznie solidna, �e nie p�jdzie na P�ywalni� i zaraz, ale to zaraz usi�dzie do algebry. Ale jak�e kruche bywaj� najszlachetniejsze nawet postanowienia. Niestety, niestety. Silna wola jest bezcennym skarbem, nie ka�dy wszak�e jest jej posiadaczem. Anda na przyk�ad nie jest. Bo zaledwie mama idesz�a, Anda zd��y�a ju� zrezygnowa� ze swych szlachetnych jak kryszta� zamiar�w i szybko u�o�y�a zupe�nie zr�czny plan mi�ego sp�dzenia lopo�udnia na basenie. Chodzi teraz tylko o to, aby wyj�� z domu natych-mast po wyj�ciu mamy. Mama z ojcem wr�c� nie wcze�niej, jak co naj-nmej kwadrans po �smej � co oznacza pe�ne dwie godziny wolnego zasu! A ostatecznie, zanim mama wyjdzie, mo�na si� ju� przyszykowa�. Trzeba sprawdzi�, czy kostium wysech�. Najpraktyczniej by�oby wci�gn�� go na siebie. Bo inaczej Genowefcia gotowa zauwa�y�, �e mda wychodzi z paczk�, i zaraz zacznie si� gadanie. Kostium k�pielowy wisi w �azience i na szcz�cie jest suchute�ki! eraz trzeba b�dzie przebra� si�. Ale gdzie? W ich wsp�lnym pokoju zaleje jeszcze Ewa. Przebiera si� i zapewne wyg�upia przed lustrem__ rzymierza r�ne ciuchy i przeczesuje si� sto razy. I my�li, �e b�dzie kropnie s�awna. A to wcale nie jest takie pewne, bo jest w tej rodzinie to�, kto by� mo�e b�dzie jeszcze bardziej s�awny. Tak, tak, moja panien-o. Zanim wi�c Ewa si� wyguzdrze, mo�na ten czas wykorzysta� na dy-lomatyczn� pogaw�dk� z Genowefcia. To jest nieodzowne. Genowefci� ' takich wypadkach nale�y mie� za sob�. Oczywi�cie trzeba post�powa� miej�tnie. Najlepiej zacz�� jak zwykle � od b�lu g�owy. Wchodzi si� stentacyjnie do kuchni i r�wnie� ostentacyjnie bierze si� szklank� mnej wody. Jest to posuni�cie pewne, sprawdzone, niezawodne. Geno-efcia jest wtedy od razu zaniepokojona i sk�onna do niesienia pomocy, 'i�c i tym razem pyta z �ywym zainteresowaniem: � A po co ci, Andusiu, woda? Pi� ci si� chce? � E, nic. G�owa mnie troch� boli, chyba wezm� proszek. � Masz ci los! Mo�e to od �o��dka, co? � E, nic. To ze zmartwienia, moja droga. Mam straszny k�opot, Ge-wefciu. Taka jaka� dzi� by�am zdenerwowana w szkole, �e nie zd��y-m zapisa�, co zadane. To mo�e si� ka�demu zdarzy�. Wi�c gdybym nie og�a sobie przypomnie�, to chyba b�d� musia�a p�j�� do kole�anki 12 i sprawdzi�. Oczywi�cie, �e wola�abym nie chodzi�, ale sama Genowefcia rozumie. Genowefcia kiwa g�ow�, ale nie traci czujno�ci. � A zatelefonowa� nie mo�esz? � Sk�d�e! Ta kole�anka, kt�ra najlepiej zawsze ma wszystko zapisane, nie ma telefonu. Ale to niedaleko. Wi�c gdybym tak ju� ostatecznie musia�a wyj��, to Genowefcia b�dzie wiedzia�a, �e ja tylko tak, na chwilk�. � Ale zaraz wr�cisz, co? � Ojej, no pewnie. Tak, Genowefcia ju� jest za�atwiona. Teraz nale�y dzia�a� dalej � szybko i rozs�dnie. Rozmowa w kuchni zaj�a �adne par� minut. Ju� jest prawie wp� do sz�stej. Mama by� mo�e wyjdzie przed sz�st�? Kto� trzasn�� drzwiami? To na pewno Ewa polecia�a ju� do tych swoich kole�anek i wreszcie mo�na b�dzie porusza� si� spokojnie. Zabrawszy po drodze z przedpokoju teczk� z ksi��kami, Anda wsuwa si� do pokoju, kt�ry dzieli ze starsz� siostr�. S�owo: dzieli � jest dok�adnym odbiciem istotnego stanu rzeczy; Ewa urz�dzi�a si� po swojemu w swojej cz�ci pokoju, a Anda po swojemu. To znaczy, �e na przestrzeni zajmowanej przez Ew� panuje nienaganny porz�dek, podczas gdy w cz�ci pokoju przeznaczonej dla Andy panuje stan, zwany potocznie ba�aganem. Nie jest to jednak w tej chwili najwa�niejsze. Najwa�niejsze jest zorganizowanie wyprawy na basen. Stary, porcelanowy zegar wskazuje godzin� pi�t� minut trzydzie�ci pi��. W sam raz jest czas, aby si� przygotowa� do wyj�cia. Przedtem jednak by�oby praktycznie rozpakowa� ksi��ki i sprawdzi�, co jest do odrobienia. Masz ci los! W teczce nie ma zeszytu do algebry! Anda jeszcze raz sprawdza, jeszcze raz gor�czkowo przewraca i ogl�da wszystkie zeszyty! Nie ma! Co si� z nim sta�o? Zaraz... zaraz... Prawda! Przecie� zaraz po lekcji wzi�a ten zeszyt Jolanta. Nic innego, tylko zeszyt jest u Jolanty. Oczywi�cie, �e trzeba to natychmiast sprawdzi�. Ca�e szcz�cie, �e Jolanta ma telefon. Telefon Jolanty jest, niestety, ci�gle uparcie zaj�ty. 66-37-99 � zaj�ty. Jeszcze raz � 66-37-99 � zaj�ty. Zn�w zaj�ty! A czas mija! Co robi�? Jeszcze raz � 66-37-99 � oszale� mo�na! Zn�w sygna� zaj�cia. �adna historia. Je�li to Jolanta dorwa�a si� do telefonu, to b�dzie tak gada�a co najmniej godzin�. 13 Anda odwraca si� gwa�townie i niechc�cy zaczepia r�kawem o kwiatki w wazonie. Wazonik przewraca si�, potr�caj�c po drodze flakonik z atramentem do wiecznych pi�r. Flakonik spada na kolana Andy. Niestety! Nie by� do�� szczelnie zakr�cony i na popielatej sp�dniczce Andy znaczy si�, w�ska co prawda, ale za to atramentowa stru�ka. Anda zrywa si� na r�wne nogi. � Co to za idiotyzm ustawia� kwiatki przy telefonie. To oczywi�cie Ewitunia! Ustawia kwiatki w mieszkaniu, gdzie si� tylko da, i przewraca oczami. A te suche badyle to na pewno przywl�k� ten aktorzyna, ten chudy Dorosz, w kt�rym si� ta idiotka podkochuje. A atrament? Kto tu postawi� atrament? Anda przypomina sobie w tej chwili, �e to nikt inny, tylko ona sama postawi�a tu wczoraj nie dokr�cony wida� porz�dnie flakonik. Co b�dzie? Ca�a sp�dnica na nic! Trzeba b�dzie zanie�� do pralni. Gnana rozpacz� Anda wpada do swojego pokoju i gwa�townie otwiera szaf� w poszukiwaniu innej sp�dnicy. Mo�e niebiesk�? Masz ci los! Niebieska nie jest do w�o�enia. To ukochana Genowefcia odpru�a ca�y obr�bek z zamiarem pod�u�enia sp�dniczki. Odpru�a � ale nie podszy�a na nowo. � Oszale� mo�na! � j�czy Anda � c� ja w�o��? Czarn� aksamitn�? Wykluczone � to wyj�ciowa sukienka. Ale zaraz... zaraz... Przecie� mo�na by w�o�y� spodnie! Nowe, cudne spodnie. B�dzie to nawet �wietna okazja do pokazania ich dziewcz�tom w klubie. Trzeba przyzna�, �e spodnie uszyte s� doskonale. I materia� te� jest pierwszorz�dny. � Hopla � splamiona sp�dnica, �ci�gni�ta przez g�ow�, pofrun�a na tapczan. � Sza�owe portki! � stwierdza z zadowoleniem Anda przegl�daj�c si� w lustrze. I dla sprawdzenia, czy s� do�� wygodne, podskakuje na jednej nodze, a drug� wyrzuca wysoko w g�r�. Hop! I jeszcze raz hoop! Spodnie zdaj� egzamin. Sanie tylko przepi�kne, ale i doskonale dopasowane, s� zgrabne, a przecie� pozwalaj� na swobod� ruch�w. Nigdzie nic nie uwiera i nie ci�gnie si�. �liczne s� te modne nogawki. W�a�nie takie, jakie Anda sobie wymarzy�a. Jeszcze jeden skok, jako wyraz ca�kowitego uznania dla zacnego pana Rybki, kt�rego dzie�em s� powy�sze porci�ta. � No i co za pech! 14 W pokoju rozlega si� brz�k t�uczonego szk�a. Nie, nie, to nie lusterko ani szyba w oknie. To tylko pantofel, kt�ry spad� z prawej nogi podczas wyrzucania jej tak zgrabnie w g�r�, trzasn�� w wisz�c� na �cianie w ramkach fotografi� i zbi� w niej szk�o. To jest fotografia ciotki Eleonory. W�a�ciwie nie ciotki, tylko prababki. Bo to jest cioteczna babka mamy. Zreszt� Anda nie jest zupe�nie pewna, jak to jest naprawd�, do��, �e jest to jaka� prababka. Podobno, jak g�osi rodzinna legenda, prababka by�a bardzo �adna i po wyj�ciu za m�� rozsta�a si� z rodzin�. Wyjecha�a gdzie� okropnie daleko. Mo�e do Ameryki, a mo�e do Australii? Na pami�tk� po niej zosta�a ta fotografia w staro�wieckiej ramce z zielonego pluszu, z metalowymi okuciami na naro�nikach. Mama i ciotka Mira, kt�ra jest najrodze�sz�mamin�siostr�j utrzymuje, �e Anda jest nawet troch� podobna do tej ciotecznej prababki. Ale Anda wcale tak nie uwa�a. C� za podobie�stwo mo�e by� mi�dzy ni� a t� dam� w strojnej, pow��czystej sukni, w dziwacznym kapeluszu z kwiatami i pi�rami? Stary porcelanowy zegar, kt�ry stoi na szafce, to podobno jest pami�tka po tej ciotce. Ale teraz trzeba b�dzie jak najszybciej sprz�tn�� rozsypane na pod�odze kawa�ki szk�a. Je�li si� uprz�tnie, to by� mo�e nikt na razie nie zauwa�y, �e zosta�o rozbite. Takie szklane okruchy mo�na doskonale zmie�� cho�by szczotk� do ubrania. Potem si� t� szczotk� umyje. A zamiast �mietniczki we�mie si� gazet�. Ot tak. Operacja dokonuje si� szybko i zgrabnie. Ale zaraz, czy nie by�oby rozs�dniej usun�� z ramki pozosta�e kawa�ki szk�a? Anda zbli�a si� do �ciany i wyci�ga r�k�, aby wyj�� ostre od�amki. Na staro�wieckiej, sp�o-wia�ej fotografii cioteczna babka Eleonora stoi w zadumie, wsparta o kolumn�, a w prawej r�ce trzyma r��. Swoj� drog� ubrana jest dziwacznie! Uczesanie w loki � okropnie du�o jest tych lok�w. A kapelusz? � Cude�ko. I kwiatki, i wst��ka, i pi�ra. Suknia te� jest fantastyczna, sp�dnica d�uga, z ogonem. A tam, gdzie cz�owiek ma po�ladki, sp�dnica upi�ta jest okropnie suto. Do tego wci�ty �akiecik. Te� istne cudactwo! A wszystko to marszczone, podpinane, pe�ne kokardek i falbanek. W�a�ciwie mo�na by powiedzie�, �e ta cioteczna babka jest niebrzydka. Tylko �e... � Ach! � Anda j�czy �a�o�nie. Oczywi�cie, �e wyjmuj�c szk�o z ramy nie omieszka�a skaleczy� si� w palec. 15 Ifi 1'siako��! mruczy Anda i wysysa rank�. Ca�e tylko szcz�cie, I ju� wszystko zosta�o zgrabnie usuni�te. I teraz naprawd� nikt nawet � mwa�y braku szybki. Ale swoj� drog�, �mieszna rzecz! Krew ze kaleczonego palca kapn�a na fotografi� i to akurat na t� r��, kt�r� Hzyma cioteczna babka. I teraz to tak wygl�da, jakby cioteczna babka Eleonora w�cha�a �ywy, p�sowy kwiat. No tak, tak, ale czas ucieka. Na te wszystkie historie Anda straci�a co najmniej pi�tna�cie minut. � Zanim teraz ubior� si�, zanim z�api� autobus, b�dzie ju� okropnie p�no. Kto� trzasn�� drzwiami? To na pewno mama. A zanim dojad� na miejsce � kiedy� to b�dzie? Ile czasu zostanie na trening? Przecie� trzeba jeszcze pobiec do zat�oczonej szatni i czeka�, )y� mo�e, w kolejce, trzeba p�j�� pod prysznic, trzeba potem jako� osuszy� si�. Nie spos�b wraca� z mokrymi w�osami. Jecha� taks�wk�? Ba, de sk�d wzi�� na taks�wk�, kiedy ostatnie grosze lekkomy�lnie zosta�y wydane na rurki z kremem? And� ogarnia panika. � Co robi�? Stary, brzuchaty zegar z porcelany wydzwania w�a�nie nik�ym g�osi-dem godzin� sz�st� pi�tna�cie. � Co robi�? Co robi�? � powtarza automatycznie Anda. Naraz � l�nienie: � Prawda! Przecie� mo�na by cofn�� zegar. To jest pomys�! Ale� ak, naturalnie! Je�li zegar b�dzie cofni�ty, wszystko da si� zwali� na to, :e sp�ni� si� o godzin�. I je�li nie jest to spos�b zupe�nie zabezpieczaj �-�y przed rodzinn� awantur�, to w ka�dym razie mo�e on os�abi� pierwszy mpet. Dziwacznie rze�biony kluczyk spoczywa na aksamitnej poduszce pod zklanym kloszem, pod kt�rym stoi r�wnie� i zegar. Trzeba wi�c ostro�nie, ostro�nie podnie�� klosz... Mama co prawda ligdy na �wiecie nie pozwoli�aby, aby kto� inny pr�cz niej nakr�ca� stare-;o porcelanowego brzuchacza. Ale przecie� moment jest wyj�tkowy, no de? Trrrr... Trrrrrr... kluczyk obraca si� z cichutkim zgrzytaniem, mistcr-e, a�urowe wskaz�wki cofaj� si� jakby z trudem i niech�tnie. A� nagle lechanizm porcelanowego zegara zaskrzypia� dziwacznie, Czy kto� rzykn��?Nie, nie... nikogo przecie� nie ma w pokoju. �mieszne przywi- 16 dzenie! Ale co to? Wskaz�wki zegara obracaj� si� teraz z nies�ychan� szybko�ci� w stron� przeciwn� do normalnego ich biegu!... � Zepsu�am, zepsu�am zegar! Co robi�, co robi�? Jak je zatrzyma�? � Anda oczami pe�nymi przera�enia �ledzi oszala�e obroty, bezradna i zrozpaczona. � Czy ju� nigdy nie zatrzymaj� si�?! Ale wreszcie zatrzyma�y si�. Przystan�y, delikatne i a�urowe, wskazuj�c godzin� pi�t� minut pi�tna�cie. Zadzwoni�o cichutko i srebrzy�cie uderzenie pierwszego kwadransa. � No, nareszcie! � odetchn�a Anda. � Nareszcie! � powt�rzy� kto� za jej plecami cichym i troch� znudzonym g�osem. Mo�na by powiedzie�, �e brzmia�o to jak wym�wka. Anda odwr�ci�a si� gwa�townie. Mama wr�ci�a? Ale nie, w pokoju nie by�o nikogo. Wzruszy�a wi�c ramionami nad w�asnym przywidzeniem, gdy ten�e sam g�os powt�rzy� teraz jakby w rozmarzeniu: � Nareszcie! � Co to jest, do licha? � podskoczy�a Anda. � Nareszcie � powt�rzy� jeszcze raz cichy g�os, kt�ry mo�na by zakwalifikowa� jako melodyjny. � To straszne przecie� sta� tyle czasu. A poza tym kopn�a� mnie, moja droga! � Ja? Kopn�am? � oburzy�a si� do �ywego Anda. � O, przepraszam, nikogo nie kopn�am! � Mnie kopn�a�! Tym swoim okropnym butem � g�os brzmia� cicho, dyskretnie, lecz stanowczo. By�a te� w nim domieszka urazy. � Mnie kopn�a�, moja droga! Anda odwr�ci�a si� teraz gwa�townie w t� stron�, sk�d dobiega� g�os, ale w pokoju nie by�o nikogo. � Nie r�b takiej niem�drej miny � zabrzmia�a zn�w uwaga. Nie, tego by�o dosy�. � C� to za idiotyczne �arty! � wrzasn�a zirytowana na dobre Anda, kiedy z nies�ychanym zdumieniem spostrzeg�a, �e sztywno dotychczas stoj�ca na fotografii cioteczna babka zmieni�a poz� i �e w dodatku wachluje si� zabarwion� przed chwil� czerwon� r�. � Co to za g�upstwo! � krzykn�a wobec tego, przecieraj�c oczy. � Zdaje mi si�, �e pani jest prababk� na fotografii, i zupe�nie nie rozumiem, w jaki spos�b mo�e si� pani porusza� i m�wi�. � Mo�esz mi m�wi� ciociu Eleonoro � zaproponowa�a dama na 2 � Godzina p�sowej... 17 ' fotografii, najzupe�niej nie przejmuj�c si� zdumieniem Andy, A poza tym musisz zrozumie�, �e o ma�o co nie popsu�a� mego pi�knego holenderskiego zegara. � To jest zegar mamy! � szepn�a Anda, uznaj�c za stosowne stan�� w obronie prawa w�asno�ci najbli�szej swojej rodziny. Ale dama pomin�a milczeniem t� uwag� i ci�gn�a dalej: � Powtarzam, �e o ma�o co nie popsu�a� mego pi�knego zegara, gdy majstruj�c przy nim cofn�a� czas. Tak, tak, moja mi�a. Nie r�b takiej niem�drej miny! Po prostu cofn�a� czas. Mniej wi�cej o sto, a mo�e troch� wi�cej lat. � O wi�cej ni� sto lat?... � Tak, tak, ale ostatecznie to nie jest najwa�niejsze. Najwa�niejsze jest natomiast to, �e cofn�a� go w godzinie p�sowej r�y... � A to co znowu za historia? W godzinie p�sowej r�y? Co to znaczy p�sowej? � To znaczy, �e r�a odzyska�a swoj� pierwotn� barw�. � Nie rozumiem, powtarzam, co to znaczy �p�sowej". Widz� przecie�, �e jest po prostu ciemnoczerwona. � Jest p�sowa! � powt�rzy�a z zaci�ciem dama. � �mieszne! Czemu pani upiera si� nazywa� kolor �p�sowym"! Ja widz� kolor czerwony. � W moich czasach � w g�osie damy brzmia�o zniecierpliwienie � w moich czasach ten odcie� czerwieni nazywano barw� p�sow�. Cofn�a� czas wtedy, moje dziecko, kiedy r�a odzyska�a swoj�barw�. Rozumiesz? � Nic nie rozumiem � o�wiadczy�a Anda � ale zdaje mi si�, �e to wszystko nie ma �adnego znaczenia, prosz� pani. � Prosz� cioci � poprawi�a dama, sadowi�c si� wygodnie w swojej zielonej pluszowej ramie � s�dzisz wi�c, �e to nie ma �adnego znaczenia? � I nie czekaj�c na odpowied�, roze�mia�a si� cichutko i dziwnie, po czym doda�a: � Sp�jrz, jak ty wygl�dasz. Anda krzykn�a ze zdumienia. Rozdzia� drugi Otacza� j� ogr�d pe�en zaledwie rozkwitaj�cych drzew owocowych i m�odej zieleni. Przed ni� sta�a, tym razem w naturalnych rozmiarach i barwach � cioteczna babka Eleonora i z u�miechem w�cha�a p�sow� r��. � Co to znaczy? � spyta�a Anda. I jednocze�nie spostrzeg�a ze zgroz�, �e zamiast swoich pi�knych, popielatych spodni, ma na sobie r�wnie� d�ugie, bo si�gaj�ce do �ydki, bia�e perkalowe majtki z falbankami. � Co to ma znaczy�? � powt�rzy�a g�o�niej, bardzo ju� zdenerwowana. � Gdzie ja jestem? Gdzie moje spodnie? � Drogie dziecko � cioteczna babka u�miecha�a si� nadal � m�wi�am ci ju�, �e przecie� sama, w�asnor�cznie cofn�a� wskaz�wki starego, holenderskiego zegara, �e przecie� sama, w�asnor�cznie cofn�a� czas. � Co to za g�upstwa � j�kn�a Anda � je�li to jest sen, to jest to najbardziej wariacki sen pod s�o�cem! I w og�le, co to za historia?! � wrzasn�a ju� porz�dnie zirytowana. � Przecie� ci wszystko wyt�umaczy�am, moja ma�a � ciotka Eleo-nora-rozejrza�a si� woko�o � tylko prosz� ci�, nie krzycz tak g�o�no, gdy� mog�aby� wywo�a� skandal towarzyski, gro��cy kompromitacj� ca�ej rodziny! � Ale dlaczego ja mam na sobie te ohydne majtki? � Tsss � przerwa�a z niesmakiem cioteczna babka. � Takie s�owa s� niedopuszczalne w ustach m�odej panienki. Zw�aszcza niedopuszczalne w epoce, do kt�rej si� przenios�a�. 19 r o to gacie albo portki, jak pani woli! i itraszne! �zatrzepota�a powiekami Musisz pami�ta� o tym, moja droga, �e lal �atwo szafowa�a�, s� niedopuszczalne md tiesi�tym. M�wi�c j�zykiem epoki: �kalaj� ia Musisz odzwyczai� si� od u�ywania ich. ni i lobie, abym potrafi�a zmieni� m�j s�ownik � \ poza tym ci�gle jeszcze nie rozumiem tej ca�ej dzi-111 ni i /c wyj a�ni�am ci to ju� dosy� przyst�pnie � o�wiad-11 i dama. cc nibj ta godzina p�sowej r�y czyjak tam? I ten cofni�ty zegar, ( ioteczna babka skin�a potakuj�co g�ow� zdobn� w kapelusz, zkt�-i �. > sp�ywa�y strusie pi�ra. A czy nie mo�na by... � zacz�a Anda i naraz dotkn�a swego boku co mnie, u licha, tak tu uwiera? Ze zdumieniem przekona�a si�, �e jest uwi�ziona w mocno zasznurowanym gorsecie. I �e zamiast swojej �adnej r�owej koszulki ma na sobie bia�� koszul� z grubego p��tna, z kr�tkimi r�kawami. � A to heca! Rany boskie! Przecie� ja mam na sobie gorset! Czy pani nie ma no�yczek albo scyzoryka, albo bodaj �yletki, �eby przeci�� te sznurowad�a? Przecie� ja si� udusz�! � Nie pani, nie pani, tylko ciocia Eleonora � zaprotestowa�a �agodnie ta wytworna istota � ale prosz� ci�, dla twojego dobra, moja droga, dla twojego w�asnego dobra zaniechaj u�ywania wulgarnych wyra�e�. Ja ju� zdo�a�am os�ucha� si� z nimi podczas pobytu na �cianie waszego pokoju. Ale zapewniam ci�, �e nikt inny z moich wsp�czesnych nie potrafi s�ucha� ich spokojnie. S� skandaliczne i szokuj�ce. Co za� do sznur�wki, to musz� ci zwr�ci� uwag�, �e panienki w twoim wieku powinny ju� dba� o figur�. Teraz jednak przede wszystkim nale�y si� czym� okry�. � No pewnie, bo ju� mi zaczyna by� zimno. A jak dostan� kataru albo grypy, to m�j trening diabli wezm�. � Ach, o czym ty m�wisz, moja ma�a? Jaki trening? � dama z fotografii by�a ju� wyra�nie zniecierpliwiona. � My, kobiety z dziewi�tnastego wieku, nie znamy tego s�owa. Staraj si� w�y� w klimat tej epoki. Jeste� 20 przecie� dosy� inteligentna na to, aby ci si� to w ko�cu uda�o. A teraz okryj� ci� po prostu moj� rotund�. Musisz przecie� jako� pojecha� do domu. � Niech b�dzie ta, jak si� tam nazywa, rotunda � zgodzi�a si� Anda. � Grunt, �eby mi by�o ciep�o. Ale gdzie my jeste�my, prosz� pani, to znaczy, ciociu Eleonoro? � Jak to gdzie? Jeste�my tam, gdzie by�y�my przed chwil�. No co, ciep�o ci teraz? � spyta�a zdejmuj�c z siebie popielat� peleryn� ze stoj�cym futrzanym ko�nierzem i narzucaj�c j� na ramiona Andy. � Wi�c to si� nazywa rotunda? � zdziwi�a si� Anda. � My�la�am, �e rotunda to jest zupe�nie co innego. Ale mniejsza o to. Rotunda by�a rozkosznie ciep�a i lekka, woniej�ca przy tym przedziwnie ni to r�, ni to jakim� innym, niezwykle delikatnym, ale zarazem odurzaj�cym zapachem. � Wi�c gdzie my w�a�ciwie jeste�my, ciociu Eleonoro, bo jako� nie zrozumia�am? � Przecie� powiedzia�am ci, moje dziecko, �e jeste�my tam, gdzie by�y�my przed chwil�. � Nie rozumiem. � No, pomy�l! Gdzie by�a� przed chwil�? No, w tym momencie, gdy zacz�y�my rozmow�? � Jak to gdzie by�am? W swoim pokoju. Na Rakowieckiej! � No wi�c w�a�nie. Stoimy dok�adnie w tym samym miejscu. Cofaj�c czas w godzinie p�sowej r�y, cofn�a� si� do okresu, kiedy w tym miejscu na Rakowcu, zamiast czteropi�trowej kamienicy oznaczonej numerem pi�tym, by�a jeszcze urocza wioska i prze�liczne, jak sama widzisz, ogrody. � Kiedy przecie� my nie mieszkamy w ogrodzie. To jaki� kawa�. My, prosz� pani, mamy nakaz kwaterunkowy na nasze mieszkanie! Nam si� to mieszkanie nale�y! I metra� wcale nie jest za du�y! Mama jest lekarzem i musi przyjmowa� pacjent�w. A zreszt� ja ju� nie chc� tu by�. I chc� by� w naszym mieszkaniu! � Uspok�j si�, kochanie! � Ciotka Eleonora po�o�y�a na ramieniu Andy pi�kn� i starannie utrzyman� d�o�, ozdobion� pier�cionkami. � Uspok�j si�, dziecko. Zaraz pojedziemy do domu. � Tylko aby jak najpr�dzej. A zreszt�, i tak ju� wszystko jedno. Ca�e popo�udnie zmarnowane, a w dodatku, je�li si� sp�ni�, to b�dzie awantura. I co ja w og�le powiem w domu? 21 � Powiesz, �e by�a� ze mn�. To na pewno uspokoi twoich rodzi- � E, jak ja mog� im opowiada� takie historie. I tak mi nie uwierz�. A. mama na pewno zaraz ka�e zmierzy� gor�czk�, bo b�dzie my�la�a, �e majacz�. Daj� s�owo! � Uspok�j si�. Wszystko b�dzie dobrze. Zreszt� ja ci� wyt�umacz� orzed rodzicami, tylko musimy jak najszybciej pojecha� do miasta. � W�a�nie, musimy jak najszybciej pojecha�! � ucieszy�a si� Anda. � Najlepiej by�oby z�apa� taks�wk�, bo obydwie jeste�my tak dziwnie abrane, �e wywo�a�oby to sensacj�. Mo�e ja pobiegn� do postoju taks�wek? Chyba tu jest jaki� w pobli�u? A w najgorszym wypadku musi tu kursowa� autobus. Cioteczna babka nie uwa�a�a jednak za stosowne odpowiedzie�, tylko lekko klasn�a w d�onie. Na �cie�ce ogrodu natychmiast ukaza� si� jaki� m�czyzna z siwiej�cymi bokobrodami, ubrany w jasnopiaskowy surdut ze z�otymi guzikami i popielaty cylinder, kt�ry zdj��, k�aniaj�c si� z szacunkiem ciotce Eleonorze. � S�ucham, ja�nie pani � powiedzia�. Anda w odpowiedzi na jego uk�on skin�a, jak potrafi�a najuprzejmiej g�ow�. �enowa�a j� ta dziwna sytuacja i niekompletny str�j i zupe�nie nie wiedzia�a, jak nale�y si� zachowywa� w obecno�ci tak dostojnego jegomo�cia. � Ciociu � szepn�a � kto to jest? Wygl�da, jakby by� aktorem. Ale ciotka Eleonora pomin�a milczeniem to pytanie i zwracaj�c si� do jegomo�cia w cylindrze, powiedzia�a: � M�j Janie, niech pow�z podjedzie tu bli�ej. Musz� odwie�� panienk� do domu. � S�ucham, ja�nie pani � uk�oni� si� zn�w jegomo�� z cylindrem i odszed� spiesznie, podczas kiedy ciotka Eleonora zwr�ci�a si� do Andy z lekk� nagan� w g�osie: � Moja droga. Aczkolwiek grzeczno�� dla ludzi ni�szego stanu jest ze wszech miar godna pochwa�y, to jednak nie wypada, aby� mego s�u��cego, zreszt� bardzo zacnego, pozdrawia�a uk�onem tak uni�onym. Prosz� ci� bardzo, pos�uchaj mnie uwa�nie: je�li ju� poprzez godzin� p�sowej r�y wkroczy�a� w cofni�ty przez siebie czas, to zaklinam ci� na wszystko, aby� zachowywa�a si� w spos�b w�a�ciwy i godny m�odej, dobrze 22 wychowanej panienki. Inaczej b�dziesz mia�a mas� k�opot�w, zupe�nie zreszt� niepotrzebnych. � Bardzo w�tpi�, czy uda mi si� by� dobrze wychowan� panienk�, zw�aszcza � jak to nazywasz, ciociu � w tym cofni�tym czasie... � Ale� przecie� mo�esz postara� si�, droga Anusiu. � Kiedy ja nie jestem Anusia, tylko Anda. Nie lubi�, kiedy kto� wo�a na mnie: Anusiu! � Hm. Nie wiem, jak by ci to wyt�umaczy�. Ot� w naszej epoce � mam na my�li lata osiemdziesi�te ubieg�ego stulecia � to zniekszta�cenie twego imienia wydawa� si� mo�e ekstrawaganckie i ra��ce. Nie s�dz�, aby by�o dopuszczalne w �wiecie, w kt�rym obracaj� si� twoi rodzice, no i ja. Jest to imi� odpowiednie raczej dla aktorki, a nie dla m�odej panny z dobrego domu. � A c� to ma jedno do drugiego? Czy aktorka nie mo�e by� z dobrego domu? � Nie s�dz�. Aktorki, na og�, nie s� ch�tnie tolerowane w towarzystwie. Oczywi�cie istniej� wyj�tki. Jaka� s�ynna �piewaczka czy na przyk�ad taka Modrzejewska to co innego. Ale radz� ci, kochanie, unikaj rozm�w na te tematy. A poza tym imi� Anusia brzmi naprawd� bardzo �adnie. Tak s�odko i dziewcz�co. � Nie mam zamiaru by� ani s�odka, ani dziewcz�ca � zbuntowa�a si� Anda. � A zreszt�, je�li nazywam si� Anna Danuta, to nie rozumiem, dlaczego z tych dw�ch imion nie mo�na zrobi� jednego, w�a�nie: Anda. � Anna Danuta? � zdziwi�a si� cioteczna babka. � Pierwsze s�ysz�. O ile mi wiadomo, a by�am przy obrz�dzie twego chrztu, otrzyma�a� pi�kne imiona Anna Domicela. � Domicela? �j�kn�a zupe�nie tym zgn�biona Anda � nie, to przekracza wszelkie granice! Domicela! A to ubaw! � Nie podoba mi si� to s�owo � o�wiadczy�a wynio�le ciotka Eleonora. � Jest wulgarne i nieodpowiednie. � No to jak mam m�wi�? Zawsze tak si� m�wi w naszej klasie. I w starszych te�. Naprawd�. Ale najlepiej by�oby to wszystko odkr�ci�. � Jak to odkr�ci�? � No, odkr�ci� ten czas z powrotem. To wszystko jest nie dla mnie. Daj� s�owo. Cholernie trudno by� tak� dobrze wychowan� pann� z twoich czas�w. 23 I i � Ach, zn�w jeste� niemo�liwa! � zdenerwowa�a si� tym razem na dobre ciotka Eleonora. Sta�a przez chwil� w milczeniu, przyk�adaj�c do ust koronkow� chusteczk�. � Nie ma rady, musisz przystosowa� si� do epoki. W tej�e chwili nadszed� �w jegomo�� o wygl�dzie aktora, kt�ry gra dyplomat�, i o�wiadczy� z godno�ci�: � Pow�z zajecha�. � Zupe�nie jak w teatrze � zdo�a�a zauwa�y� Anda, jednak ze wzgl�du na ch�odny wyraz twarzy ciotki Eleonory zaniecha�a dalszych komentarzy. Poza tym dopiero w tej chwili zorientowa�a si�, �e nie ma na nogach pantofli. Prawda, spad�y przecie� wtedy, kiedy tak macha�a nogami. Sk�d natomiast wzi�y si� te dziwaczne czarne, a�urowe po�czochy? � Nie wiem, czy dam rad� gna� tak na bosaka po tym �wirze � zwr�ci�a si� do ciotecznej babki. � Chcia�a� zapewne powiedzie�: st�pa�? Ale� oczywi�cie, trzeba p�dzie na to poradzi�. Janie, prosz� przynie�� z powozu pled. Trzeba nanie�� panienk� do pojazdu. � Rany boskie, za nic na �wiecie! � zaprotestowa�a Anda. � A kt� na mnie nie��? � Jan. � To ju� wol� i�� sama, prosz� ciotecznej babci. Daj� s�owo, bez jadnego wyg�upiania! � Ach, gdyby� ty wiedzia�a, jaka jeste� nudna, powtarzaj�c ci�gle ak uparcie te swoje okropne wyra�enia. Odnosz� wra�enie, �e to jest aka� swoista kokieteria... � Kiedy to nie jest �adne wyra�anie. Daj� s�owo! M�wi� zupe�nie zwyczajnie, przysi�gam! Ja nawet takich najgorszych s��w to nie u�y-vam. Sama ciocia mog�a si� o tym przekona�, wisz�c przez tyle lat v naszym pokoju... A czy ciocia s�ysza�a, jak si� wyra�a Zbyszek? Nie otrzyma�a jednak odpowiedzi, gdy� w tej�e chwili nadbieg� s�u��cy, nios�c elegancki kraciasty pled. � Janie � rozkaza�a ciocia Eleonora � prosz� owin�� nogi panien-:e i pom�c jej przej�� do karety. � Do karety? � zdumia�a si� Anda. Po chwili sta�y ju� przed czarnym, l�ni�cym pojazdem. � To strasznie �mieszna rzecz taka kareta. Pewnie tu b�d� kr�ci� iki� film, co? 24 � Nie rozumiem, o co ci chodzi? Kareta czeka na nas. � Na nas? Kareta? A ja my�la�am, �e pojedziemy mo�e autem? � Zm�czona jeste� widocznie i m�wisz takie rzeczy, moje dziecko. Mylisz ci�gle poj�cia z dw�ch epok, moja ma�a. � Nic nie myl�! Tylko my�la�am, �e po prostu tu kr�c� film. � Film?... � Ojej, ciociu Eleonoro! Wiesz, co to jest film? Przecie� ci�gle 0 tym rozmawia�y�my z Ewit�. � Ale oczywi�cie, ju� sobie przypominam. Wraca�y�cie do domu 1 opowiada�y�cie jakie� d�ugie historie. Odnios�am wra�enie, �e s� to historie, kt�re ludzie wyobra�aj� sobie, a potem fotografuj�. No, ale wsiadamy, ju� p�no. � Naprawd� mam wsiada�? Ale to b�dzie zabawa, kiedy w domu opowiem, jak jecha�am prawdziw� karet�. Nie b�d� chcieli uwierzy�! Tymczasem Jan z uk�onem otworzy� drzwiczki pojazdu. Cioteczna babka wsiadaj�c zr�cznie zgarn�a fa�dy swej szerokiej i d�ugiej sukni, ukazuj�c przy tym mas� jedwabnych i koronkowych falbanek. � Masz sza�ow� halk�, ciociu! � zawo�a�a z uznaniem Anda. Ale ku jej wielkiemu zdumieniu, ta entuzjastyczna uwaga nie wywo�a�a oczekiwanego efektu. Cioteczna babka zmarszczy�a lekko �uki swych cienko zarysowanych brwi, a gdy Anda znalaz�a si� ju� we wn�trzu karety, szepn�a: � Elegancka dama nosi takie rzeczy, ale nie m�wi si� o tym g�o�no. Pami�taj, moje dziecko. Potem rozleg� si� trzask zamykanych drzwiczek, s�u��cy Jan wdrapa� si� na kozio� i usiad� obok stangreta, a ciotka Eleonora wyda�a polecenie: � Jedziemy na Miodow�. Kareta ruszy�a. Na Miodow�? Po co na Miodow�? � chcia�a zapyta� Anda. Mia�y przecie� jecha� do domu. Ale ciotka Eleonora, w�chaj�c trzyman� w d�oni p�sow� r��, opar�a g�ow� o poduszki wy�cie�aj�ce pojazd i zdawa�a si� ton�� w g��bokiej zadumie, kt�rej Anda nie mia�a odwagi przerwa�. Rozdzia� trzeci Pojazd podskakiwa� na nier�wnej drodze. Ci�gle jeszcze jechali w�r�d ;rod�w. By�y to jakie� nie znane jej zupe�nie okolice i Anda postano-i�a wyja�ni� sytuacj�. � Dok�d oni nas wioz�? Przecie� ci�gle jeste�my na wsi. � Oczywi�cie, �e jeste�my jeszcze na wsi. Przecie� ju� ci m�wi�am, jest to �liczna wie� Rakowiec. By�a� tu trzy lata temu z rodzicami na :nisku. Anda chcia�a zaoponowa�, ale cioteczna babka nic dopuszcza�a jej i g�osu. � I musisz wiedzie�, moja Anusiu, �e nawet powsta� projekt dopro-idzenia w�skotorowej linii kolejowej do Mokotowa. Czyta�am o tym swoim czasie w �Kurierze Warszawskim". Pomy�l tylko, do czego do-odzi post�p. � Kolej do Mokotowa? � zdumia�a si� Anda � pierwszy raz s�y-?� � W�a�nie, pomy�l tylko. Kolej do Mokotowa! A poza tym do samej gatki dochodzi obecnie tramwaj. O sp�jrz, ju� jeste�my przy rogatce! � A co to takiego dziwnego? Co to za wagonik zaprz�ony w dwa nie? Czy to jaka� wycieczka? W wagoniku siedz� ludzie! Czemu s� : �miesznie ubrani? � To w�a�nie jest tramwaj, moja droga, czy nigdy nie widzia�a� mwaju? 26 � Ale przecie� tramwaj jest elektryczny, a nie zaprz�ony w konie! � Tramwaj elektryczny! Anusiu, ty ci�gle mylisz poj�cia! Nie zapominaj, �e cofn�a� czas o prawie sto lat. A my wtedy jeszcze nie mieli�my tramwaj�w elektrycznych, tylko konne. Postaraj w�y� siew epok�, moja droga! Je�li ju� znalaz�a� si� w niej... � Ale zupe�nie niechc�cy � zdenerwowa�a si� Anda. � Zdaje mi si�, �e ta pi�kna epoka ju� mi wy�azi bokiem. To ten cholerny gorset!... Gorset j� cisn��, a w rotundzie by�o teraz zbyt ciep�o. Najch�tniej by�aby wysiad�a z tego �miesznego pojazdu, ale c�? Ciotka Eleonora na pewno te� by si� na to nie zgodzi�a. Zaproponowa�a wi�c, �e po prostu zdejmie gorset. � To mi zupe�nie przedziurawi�o jeden bok i uwiera mnie w �o��dek! � poskar�y�a si�, licz�c na wsp�czucie ciotecznej babki. Ale pi�kna dama by�a nieugi�ta. � Prosz� nie porusza� tego tematu � o�wiadczy�a surowo. Nie pozostawa�o wi�c nic innego, jak tylko dzia�anie podst�pem. Korzystaj�c z obszerno�ci rotundy oraz z mroku panuj�cego w karecie, Anda zdo�a�a z niezwyk�ym wysi�kiem rozplata� wreszcie tasiemki sznur�wki, a nast�pnie, zachowuj�c przy tym zamy�lony wyraz twarzy, uwolni� si� od przedmiotu swej udr�ki. Zdj�ty gorset zwin�a w rulon, nie bardzo wiedz�c, co z nim zrobi�. Tymczasem ciotka Eleonora m�wi�a swym melodyjnym g�osem: � Ach, nareszcie jeste�my w mie�cie. Nie wychylaj si�, ma cheri, z okna, aby ci� kto nie dostrzeg�. Co by sobie ludzie pomy�leli, widz�c ci� bez kapelusza. Dopiero by m�wiono o tobie w ca�ej Warszawie! � Kiedy ja przecie� nigdy nie nosz� kapelusza. Nie znios�abym czego� podobnego na g�owie! � Moja droga, takie rzeczy s� dopuszczalne w waszej szalonej epoce, ale nie w naszej. Noszenie kapelusza przez panienk� z dobrego domu jest nieodzowne, moja droga. Kapelusz to w pewnej mierze symbol przynale�no�ci do sfery. Nie s�dz� wi�c, aby� chcia�a kompromitowa� w ten spos�b rodzin� tak szanowan� jak nasza. � Nie jestem wcale pewna � mrukn�a Anda � czy cioci chodzi o ten kapelusz, czy te� o to, aby mnie kto nie zobaczy�. Niech si� pani lepiej przyzna, czy to nie jest raczej taki malutki stylowy kidnaping, co? Ciotka Eleonora spogl�da�a na ni� w milczeniu, z lekkim, nieco ironicznym u�mieszkiem. Przymru�one oczy po�yskiwa�y tajemniczo. 27 \ii<l i poi ll�a si� troch� niepewnie i dla dodania sobie otuchy w tej iwacznej sytuacji doda�a: Iki wypadek zaznaczam, �e Karol nauczy� mnie takiego '. ego, �e dobrze si� zastan�w, bo mog� ci� za�atwi� od- i dama w odpowiedzi ziewn�a tylko dyskretnie i wyszep- \i li, �eby� ty wiedzia�a, jaka jeste� nudna, powtarzaj�c te swoje okr< >pnc w \ ra�enia! A i kI.i, przej�ta �wi�tym oburzeniem, otworzy�a szeroko oczy i krzyk-Mi/1, i Ja si� wyra�am?! Ja?! Tyle lat wisia�a� u nas na �cianie i nic lepszego nie s�ysza�a�?! (liotka Eleonora wzruszy�a ramionami i pokiwa�a w milczeniu g�ow�. By�y to gesty pe�ne politowania i wyrozumia�o�ci. � Biedne dziecko. Okropnie brzmi� podobne s�owa w ustach niewinnego dziewcz�cia! Ale c�, mo�e z czasem sama zrozumiesz i nale�ycie ocenisz nietakty, kt�re tak ch�tnie teraz pope�niasz! Ponadto chcia�am ci jeszcze zwr�ci� uwag� na inn� spraw�, bardzo wa�n�. Ot� obawiam si�, �e twoja dotychczasowa samodzielno�� na tle ostatnich lat dziewi�tnastego stulecia b�dzie bardzo szokuj�ca i �e mog�aby� w ten spos�b przysporzy� mas� k�opot�w twoim rodzicom. Chcia�am ci� jednocze�nie uprzedzi�, �e... jak by to powiedzie�... no, �e twoi rodzice b�d� prawdopodobnie troszk� odmienni ni� ci z drugiej po�owy wieku dwudziestego. Musisz by� przygotowana na nieco inny nastr�j twego rodzinnego domu. � Jak to odmienni? Gdzie s� moi rodzice? Co si� z nimi dzieje? Co pani z nimi zrobi�a? Pani wcale nie jest moj� ciotk�, pani jest jakim� diabelcem. � Nie histeryzuj, moja ma�a. Co prawda dziewcz�ta w twoim wieku zawsze maj� t� sk�onno��. Zastaniesz twoich