7656

Szczegóły
Tytuł 7656
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7656 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7656 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7656 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Witold Chromi�ski W Dolinie Kilombero projektowa� JANUSZ GRABIANSKI Zdj�cia autora DROGI PANIE REDAKTORZE! R�ne s� losy r�nych spraw. Jak Pan sobie mo�e przypomina, wybiera�em si� na Madagaskar, a wyl�dowa�em w rezultacie w Tanganice. Pobyt m�j przed�u�y� si� tak�e w spos�b nieprzewidziany tak, �e przebywa�em w tym niezmiernie interesuj�cym kraju siedem miesi�cy i uwa�am, �e by�em tam o wiele za kr�tko. Wydarzenia ��czy�y si� w jeden nieprzerwany �a�cuch. Nieraz brakowa�o tchu... Polowa�em z harpunem na ryby w Oceanie Indyjskim, bra�em udzia� w polowaniach na s�onie i hipopotamy w dolinie rzeki Kilombero... na bawo�y w stepach Ifakary... na koz�y w g�rach Oldonyo. �owi�em pstr�gi w zawirowaniach stromej rzeki Gararagua, sp�ywaj�cej prawie spod samego szczytu Mount Shirra. Pra�y�em si� w wypalonym przez r�wnikowe s�o�ce buszu, sp�dza�em r�wnie� r�wnikowe noce przy ognisku, zawini�ty w ma�pie futro, na mocno ch�odnych i mokrych stokach Kilimand�aro, obserwuj�c jego �nie�ny szczyt Kibo, wy�aniaj�cy si� w ciszy wieczornej, a nikn�cy w mg�ach wraz z pierwszym �piewem ptak�w i pierwsz� fal� delikatnego, urzekaj�cego zapachu kwitn�cej kawy... Przemierzy�em wraz z towarzyszami ca�� r�wnin� ma-sajsk� z p�nocy na po�udnie, ton��em beznadziejnie w grz�zawiskach tego kraju, gdy zaskoczy� nas tam niespodziewanie pocz�tek pory deszczowej. �ywi�em si� cz�sto dztkim-i ptakami upieczonymi na patyku, mi�sem antylop, tudzie� �s�onin�", �hipopota-min�", �zebrzyn�". Popija�o si� u Wachagg�w afryka�skie piwo �pombe" zrobione z banan�w i prosa, a u go�cinnych, aczkolwiek tradycyjnie zb�jeckich Masaj�w, z kt�rymi ostrzy�em dzidy na lwa, nie spos�b by�o wykr�ci� si� od spr�bowania ich jedynego prawie po�ywienia, mleka z krwi� i siuSkami, pitego po kolei z tykwy obrze�onej pi�knymi paciorkami i warstwami �akomych much. Widzia�em r�wnie� jedyn� na �wiecie rzecz. Ogromny p�askowy� Serengeti, tak r�wny jak spokojne morze, a na nim rozsiane jak gwiazdy pas�ce si� dzikie zwierz�ta, pojedyncze, wi�kszymi grupami albo te� w stadach licz�cych tysi�ce sztuk, rozci�gni�te w powolne pochody. Zje�d�a�em akrobacyjn� serpentyn� po skarpie s�ynnego rowu tektonicznego Rift Valley, widzia�em w�w�z Olduvai, gdzie profesor Leakey, afryka�ski antropolog i geolog, znalaz� po wieloletnich poszukiwaniach szcz�tki najstarszego na �wiecie znanego prehistorycznego cz�owieka. Zagl�da�em do krateru �wi�tego wulkanu Oldonyo Lengai... Spotka�em wielu ciekawych ludzi. Afryka�skich tropicieli, zawodowych my�liwych, polskich plantator�w kawy i sizalu, poszukiwaczy drogich kamieni, naukowc�w... Z dyrektorem Johnem Owenem prowadzi�em rozmowy o problemach park�w narodowych Afryki Wschodniej, a ze s�awnym przyrodnikiem, autorem bestseller�w i oskarowych film�w profesorem Bernardem Grzimkiem lata�em nad Jeziorem Wiktorii i do krateru Ngorongoro. Obje�d�ali�my wsp�lnie t� nieck� 0*i nastokilometrowej �rednicy, robi�c przegl�d obec>< stanu dzikich zwierz�t tam �yj�cych, a w szczeg�lno�ci stad antylop gnu. By� to okres rodzenia i antylopy by�y bardzo p�ochliwe. Z daleka tylko mogli�my ogl�da� male�kie ciel�tka ss�ce swoje matki... Obecnie sen si� sko�czy�. Znajduj� si� na statku PLO mis �Ojc�w" w drodze powrotnej do kraju. Mam sporo materia�u tekstowego i fotograficznego. Gdyby Pana to w jaki� spos�b interesowa�o, prosz� napisa� karteczk� np. do Adenu na adres L. Savon & Ries &Thdbet (Aden Shipping) Co Lt Crater P.O.B. 1228. m/s �Ojc�w". Ch�tnie prze�l� troch� zdj��, gdy� mam nadziej� odbi� je na statku. W Polsce po przyje�dzie b�dzie znacznie trudniej, gdy� niew�tpliwie wpadn� w zawrotne tempo odrabiania zaleg�o�ci spowodowanych t� podr� trwaj�c� ju� rok... Linie naszej floty handlowej otwieraj� �wiat egzotyczny. Otwieraj� w�a�ciwie ca�y �wiat... Stanowi� ��czno�� z Polakami rozsianymi obecnie wsz�dzie. Polskie statki handlowe s� nie tylko atrakcj� dla Polak�w w wielu miejscach kuli ziemskiej � ale sw� nowoczesno�ci� budowy, �wietnym utrzymaniem, poziomem i go�cinno�ci� marynarzy, przypominaj� o Ojczy�nie, kt�ra w swym rozwoju dor�wnuje post�powi czasu i coraz wi�cej znaczy na morzach �wiata. Po kr�tkim pobycie w kraju, zamierzam wybra� si�' w du�y rejs dalekowschodni na kt�rym� z najnowszych statk�w Polskiej �eglugi Morskiej. Jest to seria masowc�w 26-ty��cznik�w, najwi�kszych obecnie w Polskiej Marynarce Handlowej. B�dzie to pewnie kilkumiesi�czna podr� i mam nadziej� podczas jej trwania mie� mo�no�� opracowania materia�u tekstowego z Afryki Wschodniej, przygotowanego na razie w formie lu�nych notatek. Taki tekst powinien stanowi� dobre uzupe�nienie obja�niaj�ce do zdj��, kt�rych zebra�a si� spora seria. Zamustrowanie Pewien m�j przyjaciel, autor ksi��ek marynistycznych, wytrawny �eglarz i s�awny podr�nik, a ;poza tym mi�y cz�owiek, powiedzia� mi kiedy�: � Wiesz, jak nale�y przygotowywa� podr�? Trzeba przede wszystkim dobra� sobie towarzysza podr�y. Nale�y to zrobi� z wielkim namys�em. Najlepiej, jak to ju� jest wyjadacz, taki, co wiele widzia� i jest do�wiadczony we wszystkich trudno�ciach podr�owania. A nast�pnie... jecha� samemu i samemu sobie radzi�. Mo�esz mi wierzy�, bo co� o tym wiem. Poniewa� te� ju� co� o tym wiedzia�em, zrobi�em, jak mi radzi�. Pos�ucha�em tak�e jego drugiej rady, kt�r� sformu�owa� tak: � Je�eli nie ma sposobu na otrzymanie dewiz na wyjazd zagraniczny, to trzeba si� przyzwyczai� obchodzi� bez nich. P�atki owsiane s� dobre i zdrowe. Nie psuj� si� w tropiku, a smakuj� za ka�dym razem inaczej, w zale�no�ci od nastroju, stopnia zm�czenia i od tego, czy dodasz do nich banan�w, kokosa czy miodu dzikich pszcz�. A poza tym pami�taj, �e �niadanie cz�sto p�ywa w wodzie, kolacja lata w powietrzu lub odwrotnie. A la car te. � Potem jeszcze doda�: � A pami�taj: Najlepsz� ze wszystkich instytucji jest Stowarzyszenie Marynist�w Polskich. Wobec tego znalaz�em si� na pok�adzie m/s �Ole�nica" w jej pi��dziesi�tej drugiej i mojej, kt�rej� tam... nastej podr�y. Ta podr� mia�a by� jednak w inne ni� dotychczas rejony �wiata � do port�w Afryki Wschodniej. Plan rejsu przedstawia� si� pi�knie. Brali�my �adunki z Gdyni, Hamburga, Antwerpii i Lizbony, nast�pnie mieli�my wchodzi� do Port Saidu, Akaby, D�iddy, Port Sudanu, Assabu, Adenu, Mombasy, Zanzibaru, Mtwary i Dar es-Salaamu. Przy wielu z tych nazw dotychczas swojej fajki jeszcze nie postawi�em... Pierwszy moment na odbijaj�cym od kei statku, na kt�rym ma si� sp�dzi� co najmniej dwa nast�pne miesi�ce, ma jaki� specjalny smak. Wszystko tu i nowe, po d�u�szym �yciu na l�dzie, i tak�e jako� znane z dawniejszych podr�y. Przypominaj� si� charakterystyczne d�wi�ki towarzysz�ce po�piechowi ostatnich chwil za�adowywania. Pomruk obci��onych d�wig�w, wysoki, nerwowy ton graj�cych silnik�w wyci�gaj�cych pusty hak z �adowni i przerzucaj�cych go po nowy �adunek. Lekkie drganie statku, gdy nowy hiw w�druje w d� do luku. Spokojne, rutynowane polecenia rzucane zwi�le w g��b zape�niaj�cych si� �adowni. Md�awy zapach farby. Ciep�e tchnienie przypalonego oddechu maszynowni stwarza natychmiastowe skojarzenia z szerokim ko�em wodnego horyzontu, szumem piany przy burtach, k��bowiskiem mew nad prostym kilwaterem... A w og�le wszystko si� zacz�o, jak cz�sto w �yciu si� zaczyna � od romantycznej mi�o�ci. Oczywi�cie zawiedzionej. Jako bardzo m�ody ch�opak izakocha�em si� w pi�knej, jak mi si� wtedy zdawa�o, a dzisiaj ju� nie wiem, dziewczynie. Z wielk� wzajemno�ci�. Ja si� zachwyca�em ni�, ona mn�. Potem, gdy owa dziewczyna przy pomocy cio�, mam, bab� i innych rekwizyt�w bur-�uazyjnego �wiata wysz�a za m�� za bogatego kupca z brzuszkiem, z takim samym zachwytem wyra�a�a si� I o jego kaloszach i parasolu, jak dawniej o mojej rzekomej dzielno�ci i wysportowaniu. Twierdzi�a, �e jej idea�em zawsze by� cz�owiek, kt�ry dba rozs�dnie o swoje zdrowie. By�em za�atwiony. Fertig, jak si� m�wi�o po krakowsku. Uwa�a�em, �e najlepsz� rzecz�, jak� mog� zrobi� � to wybra� si� do Nowego Jorku jako praktykant-sma-rownik na statiku. Gorzka by�a ta pierwsza podr� i sztormowa w ka�dym s�owa tego znaczeniu. Niemniej zacz�o si�. Daleki szlak zacz�� ci�gn�� jak magnes. Nawiasem m�wi�c, pozna�em na statku inn� pi�kn� dziewczyn�, pasa�erk�. Nasze nast�pne spotkanie wyznaczyli�my sobie na Times S�uare w maju 1940 roku. Nic z tego nie wysz�o. Przeszkodzili nam uszcz�liwia-cze �wiata. Spotka�em p�niej wiele jeszcze dziewczyn, kt�re mnie nie chcia�y. Widocznie by�y rozs�dne albo mia�y szcz�cie. I ja mia�em szcz�cie. I zwiedza�em �wiat. Bo tak mi si� te rzeczy ju� jako� pok�j ar �y�y... Je�eli kiedy do�yj� staro�ci, co jest niepewne, i zdob�d� wielki maj�tek, co jest pewne, zapisz� go r�wno wszystkim tym dziewczynom (trzeba b�dzie dobrze pogrzeba� w pami�ci, by jakiej� nie pomin��), kt�re mnie nie chcia�y, i do ka�dej napisz� pi�kny list dzi�kczynny, �e pozwoli�a mi by� szcz�liwym i zobaczy� kawa�ek �wiata... �arty �artami, ale co tu du�o ukrywa�. Dzieci nie p�acz�, nikt nie t�skni, pr�cz starego Wuja w domu, kt�ry te� nie t�skni, nikt nie telegraf uje przez Radio-Gdynia: �Jak si� czujesz � bo ja dobrze. Pomy�lnych wiatr�w kotusiu over przywie� elastyczne biodr�wki". Mo�na si� tu i �wdzie wybra�, to i owo zaryzykowa�... A ch�opak jest ci�gle �do wzi�cia", co nie jest przykrym stanem. 10 Dawniej m�wi�o si� o romantyzmie pracy �prawdziwych marynarzy" na �mig�ych �aglowcach, przeciwstawiaj�c ich �kominiarzom" na tych kopc�cych �elaznych pud�ach. Dzi� mo�na by m�wi� o romantyzmie pracy oblanych potem palaczy w czarnych kot�owniach, zaoli-wionych mechanik�w, nawigator�w na mostkach wpatrzonych w mg�� czy g�ry lodowe wy�aniaj�ce si� na horyzoncie � w por�wnaniu z �urz�dowaniem" przy zautomatyzowanych przyrz�dach na nowocze�nie wyposa�onych statkach. Co by�o ciekawsze, pi�kniejsze, co dawa�o wi�cej szcz�cia? Kt� dojdzie? Temat do rozwa�a�. Jedno jest pewne, �e post�pu nie da si� zatrzyma�. Musi si� te� wytwarza� nowy typ cz�owieka morza. Coraz wi�cej bruzdek na m�d�ku � to konieczno��. Bez znacznego i ci�g�ego rozszerzania wiedzy, ju� si� obecnie �nie ujedzie". Dawniej do awansu wystarczy� mog�o d�ugoletnie do�wiadczenie � teraz trudniej. G�owa musi mocno trzeszcze�. Coraz wi�cej mechanik�w i elektryk�w okr�towych pojawia si� z dyplomami magisterskimi, coraz wi�cej nawigator�w studiuje dodatkowo prawo czy ekonomi�. Podobno ludzie przysz�o�ci b�d� �ysi. B�d� mie� wyd�te brzuchy i cienkie n�ki. Nie b�dzie na to rady, bo do tego doprowadz� warunki przysz�o�ciowego istnienia. Wola�bym tylko, �eby ten radosny los nie spotka� przynajmniej kobiet, chocia� b�dzie to ju� bardzo... (nie znam polskiego s�owa na odwrotno�� �dawno"). Nieprzyjemnie pomy�le�... Siad�w pierwszej cz�ci tej przysz�o�ciowej wizji w�r�d za�ogi statku nie stwierdzi�em. Trudno by�o jednak nie zauwa�y� pewnego zaburzenia proporcji ludzkich wymiar�w z wyra�n� tendencj� na korzy�� tych poprzecznych. �To nic nie tuczy"! � by�o jednym z hase� w naszym rejsie. Bardzo przyjemnie brzmi�ce to has�o roz�adowywa�o niejedn� trosk�, sprzyja�o dobremu samopoczuciu, rozwija�o sk�onno�� do dyskusji na mi�e tematy gastro-zoficzne i gromadzi�o coraz to nowe cegie�ki na pomnik dla kucharza, pana J�zia. Pan J�zio by� Polakiem z Francji, zas�u�onym �ma-quis" z czas�w wojny, wielkim mistrzem swojej sztuki, niez�ym figlarzem i, zdaje mi si�, cichym autorem owego zwodniczego sloganu: �to nic nie tuczy". Pan J�zef by� przypadkiem pierwszym cz�owiekiem z za�ogi, z kt�rym sobie d�u�ej mog�em pogada�, jeszcze przed odcumowaniem. Stoj�c na g��wnym pok�adzie przygl�da�em si� ostatnim workom znikaj�cym w czwartej �adowni, gdy podszed� do mnie, grzecznie si� przedstawi� i niezw�ocznie przyst�pi� do swego monologu. � To jest pierwszy mechanik, ten wielki go�� przy relingu. Bardzo przyjemny cz�owiek i dobry. Wa�y teraz 114 kilo. W rejsie powrotnym podci�gn� go do 120 kilogram�w. Mo�e nie b�dzie tak �atwo, bo uroczy�cie przysi�g�, �e zjedzie do setki. Pozabezpiecza� si�. �eby �atwiej wytrzyma�, porobi� zak�ady na ci�k� fors�. Jak co� postanowi, jest twardy. Ale ja te� mam na niego sposoby. Wiem, �e lubi �mietan�, a pierogom z mi�sem i s�onink� te� si� nie oprze. Jaik nie doko�czy na kolacj�, to mu zostawiam w pentrze. M�wi� potem �trzeciemu" z nocnej wachty, �eby go zawo�a� w nocy do maszyny co� tam sprawdzi�. Jak pierwszy wstanie, to najpierw buch do pentry, a tam piero�ki... On bardzo lubi to nocne sprawdzanie w maszynie. Trudno, nieraz trzeba �sposobem". Ka�dy ma swoj� ambicj�. Musz� si� wykaza� jakim� widocznym osi�gni�ciem. Zreszt� za�o�y�em si� z radioofkerem, kt�ry te� jest gruby i nie chce zdoby� pierwszego miejsca na statku. Wobec tego musz� wygra� i tak kombinowa�, �eby �pierwszy" by� 12 pierwszy. Opr�cz tego zawsze jest lepiej, gdy w rejsie jest weso�o. Tylko niech pan nikomu nic nie m�wi. A tamten, ko�o luku, niech pan patrzy. Zaokr�glony w pasie. To chief z pok�adu. Jeszcze do�� marnie wygl�da. Ale jest na tym statku dopiero trzeci rejs. By� chory na �o��dek, chudy jak patyk. Nic nie m�g� pocz�tkowo je��. Zrobi�em mu najpierw diet� po swojemu. Jarzynki i owoce. Poczu� si� lepiej, a teraz je wszystko, i to jak! Nie znosi tylko cebuli i czosnku. Musz� uwa�a�, bo jest nerwowy. Gdy raz mu steward przez pomy�k� poda� na �niadanie jajecznic� z cebulk�, to wyrzuci� za burt� razem z talerzem i by�a draka. Jest jednak porz�dnym cz�owiekiem i zna si� na kawa�ach. Bardzo go lubi�. A kapitan powiedzia� mi kiedy�, �e dla cz�owieka w pewnym wieku wszelkie odchudzanie, ograniczanie od�ywienia, dbanie o lini� � to m�czarnia i �e on nie zamierza nigdy w �yciu m�czy� si� w tym celu. Je wszystko bez wyboru i nic nie tyje. A krzep� ma tak�, �e a� strach! Nieraz my�l�, �e kiedy� z�apie ten basen k�pielowy, co jest na rufie i zepchnie go za burt� razem z tymi dwudziestoma tonami wody. Nie lubi tego basenu jak cholera, bo woda przecieka przez brezent i psuje pok�ad. Marynarze lubi� basen, bo to niez�a rozrywka i w tropiku zdrowo pomoczy� si� w s�onej wodzie. Poprzedni kapitan, co razem z za�og� zbudowa� ten basen w czynie majowym, m�wi� znowu, �e statek jest po to, �eby nie iba� si� morskiej wody. Pok�ad wprawdzie troch� marnie si� trzyma, bo materia� nie bardzo... ale tam, gdzie wilgotnieje od wody z basenu, jest dobry, a pr�chnieje tam, gdzie suchy. Jedna pasa�erka z Belgii powiedzia�a, �e dlatego wybra�a ten statek, bo w prospekcie przeczyta�a, �e jest basen p�ywacki. Napisa�a potem wraz z innymi pasa�erami w ksi��ce pami�tkowej, �e basen by� 13 �wietny. Pierwszy mechanik potrafi siedzie� w tej s�onej wodzie godzinami, �eby schudn��. Potem wychodzi bardzo s�aby i zaraz wo�a przez wind� do kuchni o dwa talerze zupy, i nie mo�e si� doczeka� kolacji. P�ywanie w s�onym p�ynie dobrze wp�ywa... na apetyt. � A pan, mistrzu, tak�e p�ywak? � spyta�em pana J�zefa � bo u pana tak�e troch� okr�g�awo w tej okolicy �kibiciowej". � Co? Panie, ja nic nie jem, dos�ownie nic. Rzadko kiedy obiad! Ale siedzi si� w tej kuchni, trzeba wszystkiego spr�bowa�, cz�owiek naw�cha si� -tyle zapach�w i ma dosy�. Pan rozumie... Ale musz� ju� i�� na d�. Na kolacj� kurczaki po francusku. Ju� si� piek� z pietruszk� w �rodku. Niech pan szykuje apetyt. Po kolacji mo�e pan wst�pi do mnie na koniaczek. Mam Courwisiera. Prosz� tylko nie my�le�, �e jestem jakim� plotkarzem. To by�oby b��dnym poj�ciem. Ja tylko zbieram informacje i udzielam informacji. Tak, prosz� pana. Zmartwienia Bolka � Jak pan my�li, taki kurczak to nie za du�o jedzenia na kolacj�? � pyta� mnie przy stole starszy mechanik. � Nic nie tuczy, panie in�ynierze � wtr�ci� kapitan. � Co? To i pan tak�e w sp�ce przeciw mnie? � W jakiej sp�ce? � Oni my�l�, �e ja nie wiem, �e kucharz za�o�y� si� z �radiem", ale m�wi pan, �e nie tuczy? Panie Be�ku, daj pan jeszcze w takim razie troch� wi�cej tych frytek. Od kartofli tym bardziej jeszcze nikt nie uty�. Od jutra zaczn� uwa�a�. Na razie jeszcze rejs si� nie zacz��. Steward nie nazywa� si� Bolek. Jako� tak si� sk�a- 14 da�o, �e na statkach, na kt�rych p�ywa�em dotychczas steward nazywa� si� najcz�ciej Bolek i tak si� przyzwyczai�em ��czy� to imi� z t� funkcj� na statku. Nasz steward nazywa� si� Bernard i by� do�wiadczonym sailorem (dawniej m�wi�o si� sejmanem!). Niejedn� podr� �przekiwa�" na �Batorym" do Kanady. By� przy tym idealnie dyskretny, elegancki i wyra�a� si� bardzo dobrze o wszystkich wsp�lnie nam znanych ludziach morza. Pami�tam na jednym ze statk�w zachodnioafryka�-skiego trampingu taki moment. Sta�em przy burcie na g��wnym pok�adzie, przypatruj�c si� sztormowym falom. Zjawi� si� przy mnie Bolek, steward kapita�ski. Opar� si� te� o burt� i z przegran� jak�� min� wpatrywa� si� r�wnie� milcz�co w fale. Po jakim� czasie przysun�� si� bli�ej mnie i powoli, smutnym g�osem rozpocz�� urywany monolog. � Niech to szlag trafi... patrz pan, jakie to morze o�owiane. I te fale takie wielkie. I tak wieje z dziobu, jak wszyscy diabli. Jeszcze tyle miesi�cy, zanim cz�owiek b�dzie w domu... Ja bym ju� chcia� zej�� z tej �ajby. Jakby tak cz�owiek si� dosta� w te fale, to ju� by go nikt nie znalaz�, jak pan my�li? I by�by spok�j w g�owie... � Hej, hej, panie Bolku, czemu pan taki jaki� przegrany? Jeszcze�my nie wyszli na pe�ny Atlantyk, a pan ju� o powrocie? Ma pan jakiego� robaka, co gryzie. Niech no pan si� przyzna... � Panie... panu powiem. Kapitan daje mi w d... i nie wiem dlaczego. Co� si� uwzi�� na mnie. Ju� widz�, �e nie b�d� mia� spokoju do ko�ca rejsu. Gdzie mnie tylko zobaczy, to mnie ochrzani�. Bez przerwy mnie ochrzani�. Nie cierpi� chodzi� do jego kabiny. Wczoraj to nawet ta ma�pka, co jest u niego, ugryz�a mnie w pi�t�, jak czy�ci�em dywan. �le si� czuj� na tym statku i codziennie gorzej. � Niech si� pan nie przejmuje, panie Bolku. Wszystko si� zawsze zmienia. Nieraz jak pocz�tek jest gorszy, p�niej si� dobrze uk�ada. By�y zmiany w za�odze, pan pierwszy raz z tym kapitanem, nowy chief z pok�adu... wtedy zawsze na pocz�tku wszystko gorzej. Pomy�la�em sobie, �e swoj� drog�, ja bym nigdy nie odwa�y� si� zadziera� ze stewardem ani kucharzem. Nigdy nie wiadomo, czy kto� w rewan�u nie napluje w zup�... Albo co� w tym rodzaju. � Musz� ju� i�� do tej parszywej pentry przygotowa� nakrycie. � Bolek odszed� niemrawym krokiem. Przypadkiem podobna sytuacja zdarzy�a si� w drugiej po�owie rejsu. Zn�w sta�em oparty o burt� w tym samym miejscu, gdy podszed� Bolek. � Ale te fale weso�o skacz�, a� bierze ochota w nich pop�ywa�. Ta ma�pka Kiki � m�wi� dalej Bolek pokazuj�c spod klapy marynarki czarny pyszczek zwierzaka � wci�� chce by� ze mn�. Jak przychodz� sprz�ta�, to si� mnie uczepi i chce chodzi� ze mn� po statku. Cholernie sympatyczna. Chyba jej zimno; w�azi pod pach�, �eby si� ogrza�. � A pami�ta pan, jak si� wtedy na pocz�tku rejsu nie podoba� ani kapitan, ani ma�pka? I chcia� pan schodzi� ze statku?... Kiki gryz�a i morze by�o czarne?... Teraz widz�, ma pan du�o weselsz� min�. Wszystko w porz�dku, co? � Tak, jako� si� �yje. My�l�, �e nawet nast�pny rejs zrobi� na tym statku, a urlop wezm� dopiero na wiosn�. Bolek przysun�� si� ca�kiem blisko do mnie i rzek� przyciszonym g�osem: � Codziennie pluj� staremu do zupy... i chiefowi tak�e... Nic nie powiedzia�em. Udawa�em, �e nie s�ysz�, ale zdr�twia�em. Pipis w�dkarz � Kurga jemo wa�! � m�wi� Grek Pipis, asystent z maszynowni. � Znowu kapitan z�apa� wi�ksza ryba, ni� ja z�apa�! Pipis umia� z wdzi�kiem wykr�ca� fonetycznie polski j�zyk, robi�c z zasadniczych marynarskich zda� jak�� przedziwn� gr� p�s��wek. Akrobatycznym tym j�zykiem umia� jednak dogada� si� z ka�dym, pomagaj�c sobie znakomicie pantomimiczn� gestykulacj�. � Nie znam po polski... nie mog�, moja g�owa jest tak... � po czym stuka� r�k� w desk�. Wszyscy lubili Pipisa, gdy� by� dobrym koleg� i wprowadza� na statek element mi�ej weso�o�ci. Pipis bra� bardzo czynny udzia� w nocnym w�dkarstwie na rufie, jednak z zupe�nie innym nastawieniem ni� to w w�dkarskim sporcie bywa. Normalnego w�dkarza ryba interesuje tak d�ugo, dop�ki podskakuje na �y�ce, wyci�gana z wody. Mo�e poniekt�ry w�dkarz ma jeszcze przed�u�on� rozkosz przez niezwykle mi�� chwil� wyci�gania haka z pyska � ale na tym koniec... Wtedy najlepiej, gdy ryba gdzie� natychmiast znika, gdy� jak tu pokazywa� na ramieniu jej wielko�� (taaak� ryb� z�apa�em!), je�eli ona po prostu jest. Najwi�ksze zreszt� pozostan� zawsze te ryby, kt�re ju�, ju� by�y na haczyku pod sam� powierzchni� � ale si� urwa�y... Pipis by� innym sportowcem. Gdy kto� wyci�gn�� ryb�, co si� jednak co kilka godzin zdarza�o przy kilkunastu �owi�cych, Pipis natychmiast zwija� swoj� w�dk�, chwyta� przygotowan� za polerem desk� i n� i w kilkana�cie sekund, ze zr�czno�ci� magika, oprawia� ryb� i znika� z ni� w kuchni. Ka�dego, kto mia� ochot� na �wietnie usma�on� ryb� lub znakomit� rybn� zup�, Pipis uraczy� bezb��dnie. 2� W dolinie Kilomfaero Lubi� przy tym, �eby go pochwali� za t� jego kulinarn� specjalno��. Gdy by�o du�o ryb, a ma�o amator�w pocz�stunku, Pipis dawa� sobie jako� sam rad�. Nie pojawia� si� tylko wtedy na obiadach i kolacjach. Z ca�� pewno�ci� marnotrawstwa nie by�o! Nie widziano go nieraz ca�e dnie na posi�kach w mesie. Zmienia� sobie menu wed�ug greckiego gustu. Pami�tam, jak go raz zasta�em rano, gdy na polerze od cumy rozbija� francuskim kluczem gotowane kraby, wysysaj�c ka�d� krabi� n�k� i wn�trza skoruipek. Przy nim sta�o ca�e wiadro krab�w. � Popatrz � m�wi� � to kraby z wczorajszej kolacji. Marynarze nie zjedli i m�wi�, �e to robaki. Kucharz chcia� wynzuci�, bo si� zepsuj�. Zabra�em wszystkie. U nas na Kreta bardzo lubie� kraby. Ja nie lubie� pyzy ani t�usta �winia schaboszczak, ja lubie� kraby. Z winem. Greckim. Tu na statek polskie wino. Z lasu. Le�ne jagody... Polskie lasy ja lubie� o key, polskie wino nie. Potem ja mie� tak... � i pokaza� zaokr�glonym gestem ramion baniasty kszta�t dooko�a g�owy. Koralowa rafa Port w D�iddzie w Arabii Saudyjskiej jest jednym z bardzo niewielu port�w Morza Czerwonego. Jakkolwiek samo miasto D�idda jest bogate i pi�knie pod wzgl�dem urbanistycznym rozplanowane, port nie jest wyposa�ony w �adne nowoczesne urz�dzenia. Statki po prostu staj� na kotwicy w miejscach dok�adnie znanych pilotom portowym. Piloci wprowadzaj� statki na red� w D�iddzie bardzo ostro�nie i precyzyjnie. Czemu? Ot� ca�y obszar nad- brze�ny Morza Czerwonego w tej okolicy jest zamieszkany przez koralowce, nik�e zwierz�tka morskie maj�ce t� w�a�ciwo��, �e wytwarzaj� wapienny szkielet, a poniewa� �yj� w. koloniach o niezliczonej ilo�ci zwierz�tek, zd��y�y z biegiem lat zbudowa� pot�ne ska�y podwodne o bardzo nieregularnych kszta�tach. \ 2aden kad�ub okr�towy nie lubi podwodnych ska�, cho�by by�y one zbudowane przez najpi�kniejsze �yj�tka i mia�y najbardziej bajeczne kszta�ty i najkwiecistsze barwy, jak w�a�nie owe rafy koralowe na Morzu Czerwonym... Rzuciwszy uwa�nie okiem na red�, mo�na dostrzec pr�cz wielu zakotwiczonych statk�w jakie� dziwne, niezgrabnie poprzechylame kszta�ty. S� to wraki na p�yciznach, ofiary zderzenia z raf� � memento dla nawigator�w. Prze�adunek towar�w odbywa si� tutaj w ten spos�b, �e do burty statku podp�ywaj� du�e pontony, po czym statek, u�ywaj�c jedynie w�asnych wind i ibom�w, przenosi swoje cargo na barki, te za� doholowane do pirsu przekazuj� swe towary na samochody ci�arowe � za pomoc� je�d��cych d�wig�w motorowych. Gdy nasz statek m/s �Ole�nica" wszed� na red� w D�iddzie, ju� kilkana�cie innych statk�w sta�o na kotwicach. Najbli�ej nas Japo�czyk i Panamczyk. Do burt obydwu jakby przyklejone by�y barki prze�adunkowe, a na nich uwija�y si� grupy arabskich robotnik�w, ubranych przewa�nie w bia�e w�skie szaty albo koiszulki bez r�kaw�w i kolorowe sp�dniczki. Na g�owach czapeczki albo turbany. Uk�adali na barkach podawane przez okr�towe d�wigi skrzynie, worki, kartony, bale. Japo�czyk przywi�z� tak�e spory transport samochod�w. Panamczyk za�adowuje jakie� worki, pewnie s�l morsk�. Przy pirsie sta� du�y statek pasa�erski specjalnie dostosowany do przewo�enia pielgrzym�w. D�idda jest po- ist �o�ona w odleg�o�ci oko�o 40 kilometr�w od Mekki, naj�wi�tszego miasta wszystkich wyznawc�w islamu na �wiecie. Stwarza to ogromny ruch pasa�erski w tym porcie. Stoj�c z lornetk� na pok�adzie pelengowym, mo�na obserwowa� �ycie tego dziwnego portu, a tak�e przyjrze� si� p�askiej sylwetce miasta, rozci�gni�tego w rozleg�� panoram�. Urozmaicenie stanowi� z rzadka rozsiane wie�e minaret�w. W samym centrum wznosi�a si� wie�a telewizyjna i obok niej wysoki budynek stacji nadawczej. Urz�dzenia telewizyjne by�y now� inwestycj� i stanowi�y wielk� atrakcj� dla mieszka�c�w. Moj� uwag� zaprz�ta�o jednak najbardziej co innego. Co chwila kierowa�em lornetk� na raf� koralow� rozci�gaj�c� si� w odleg�o�ci oko�o 200 metr�w od statku. Mia�a ona posta� p�askiej wyspy, a raczej rozleg�ej p�ycizny, dotykaj�cej prawie powierzchni wody. Drobne fale zatoki za�amywa�y si� na rafie, rzucaj�c jakie� r�owe b�yski odbijaj�ce barw� od b��kitu g��bi. Miejsce to n�ci�o sw� tajemniczo�ci�, egzotyk�. Wyczuwa�o si� bujno�� �ycia, rozmaito�� form, nieznane niebezpiecze�stwa � przygod�. Zacz��em rozmy�la� nad sposobami przedostania si� na raf�. Zej�cie po sztornitrapie i przebycie wp�aw ciemnej g��bi dziel�cej burty od rafy nie by�oby w zasadzie �adnym problemem. � Panie kapitanie, czy pozwoli mi pan przep�yn�� na raf�? Ju� po minie kapitana widz�, jak �le trafi�em. � Tak, tak... a rekin tylko czeka. Co p�niej powiem w Gdyni?... Wobec tego nie t�dy droga. Zacz��em ogl�da� tratw� zrobion� z dw�ch �elaznych p�ywak�w, kt�ra s�u�y normalnie do prac konserwacyjnych przy burcie. Na tej tratewce mo�na by ju� jako tako �behapowato" dop�y- 20 n�� do rafy. Ale do spuszczenia tratwy z pok�adu trzeba kilku ludzi. Ch�tnych i takich, co maj� czas, jednak nie mog�em tak �atwo znale��. Mog�y tutaj pom�c jedynie jakie� powa�niejsze argumenty. Zapyta�em wi�c poufnie trzeciego oficera, zajmuj�cego si� urz�dowo sprawami spo�ecznymi statku, czy nie uwa�a, �e dzieci ze szk� w Ole�nicy by�yby bardzo zadowolone, gdyby dosta�y zbi�r korali z Morza Czerwonego w prezencie od marynarzy statku nosz�cego nazw� ich miasta...? Chwyci�o. Przy obiedzie kapitan o�wiadczy�: � Za godzin� spuszczamy du�� szalup� i kto chce, mo�e jecha� na raf� po korale dla szko�y. � A ty, sprawco � zwr�ci� si� do mnie � jakie zrobisz zobowi�zanie dla szko�y w Ole�nicy? � Zrobi� album z fotografiami o rejsie do Afryki. Do szalupy zesz�o nas sze�ciu ch�tnych. Pogoda by�a dobra � i zarazem z�a. By�o �ch�odno", bo tylko 36 stopni, ale za to wilgotno�� powietrza du�a. Nie bardzo mo�na by�o fotografowa�, gdy� obiektyw zachodzi� mg�� i posklejany w aparacie film a� trzeszcza� przy przewijaniu. S�o�ce by�o cz�ciowo przys�oni�te, za to powierzchnia wody prawie bez zmarszczki, obiecywa�a �wietne warunki ogl�dania tego, co si� pod ni� dzieje. Szalup� skierowali�my na inn� raf�, oddalon� od statku o jakie� trzy mile. Motor zagra� i po paru minutach byli�my w pobli�u za�amuj�cej si� na p�askiej skale wody. Poma�u wios�uj�c, zbli�ali�my si� ostro�nie, by nie uszkodzi� �odzi, do kraw�dzi rafy. By�o tu p�ytko. Jeszcze po kilku ruchach wios�em wszyscy r�wnocze�nie zakrzykn�li z zachwytu... Cudowny kraj rozpo�ciera� si� pod burtami szalupy. Na tle ��tego dna zakwita�y fantastyczne bukiety korali i jakich� przepi�knych, faluj�cych razem z ruchem wody pow��czystych ro�lin. Elektryk Staszek nie wytrzyma� pierwszy i zeskoczy� I � 21 z burty na p�ycizn�. Zanurzy� si� ca�y i d�ugo si� nie wynurza�. Wida� go by�o pod wod� �miesznie skr�conego, nie mog�cego dosta� nogami do dna. Przezroczysta woda zupe�nie myli�a ocen� g��boko�ci. Staszek wreszcie pokaza� si� na powierzchni i zawo�a� bulgoc�cym g�osem: � Dawajcie �om i r�kawice! Za chwil� pierwszy przepi�kny jasno��ty, wapienny kwiat koralu w�drowa� do skrzyni. Rzucili�my kotwic� przy kraw�dzi p�askiej rafy i rozpocz�� si� gor�czkowy zbi�r podobny do grzybobrania w lesie, gdzie jest zatrz�sienie grzyb�w. Za�o�y�em mask� i zanurzy�em si� pod kolorowy zr�b ska�y. Nagle zamigota� tu� przed oczami, ta�cz�cy, ruchliwy, ciemny przedmiot. Pokaza�em go ch�opakom i znowu zanurzyli�my si� uzbrojeni w siatk� na kiju. Nietrudno by�o z�apa� to zachwycaj�ce sw� dzitorno�ci� zwierz�. By� to je� morski, wielko�ci pi�ci, o barwie ciemnofioletowej. Z okr�g�ego jego cia�a wyrasta�y dooko�a d�ugie na kilkadziesi�t centymetr�w ig�y, tak�e fioletowe. Ig�ami tymi porusza� szybko w r�nych kierunkach. Drugi je�owiec by� czarny, a ig�y mia� r�owe, coraz bledsze ku ko�cowi. Ig�y te kruszy�y si� jak szk�o przy ka�dym dotkni�ciu, mimo to je��wce do�� szybko porusza�y si� po dnie szalupy. Za chwil� z�owili�my kilka innych, mniejszych, z mniejszymi i kr�tszymi ig�ami i pi�knym ornamentem w kszta�cie listk�w na okr�g�ym grzbiecie. Nie wolno dotkn�� kolc�w je�owca, gdy� wchodz� �atwo w cia�o i �ami� si�, stwarzaj�c wielki k�opot z usuwaniem ich z trudno goj�cej si� potem rany. Sterta koralowych krzak�w na �odzi szybko ros�a. Trudno opisa� ich kszta�ty i niezwyk�� barwno��. Jedne by�y rosochate jak rogi �osia, inne k��biaste jak jakie� kalafiory, inne przypomina�y zn�w p�ki wrzos�w czy macierzanki, sk�ada�y si� jak gdyby z przepi�knie formowanych p�k�w liliowego kwiecia. Znowu inne, o podobnym kszta�cie, mia�y fosforyzuj�c� seledynow� barw� i poprzeplatane by�y �y�kami krwistej czerwieni. Nie�atwo jest zbiera� korale. Z��czone s� �ne z podwodn�, martw� skorup� i trzeba u�ywa� ci�kich �elaznych �om�w i grubych gumowych r�kawic, �eby si� z nimi upora�. Bardzo te� �atwo przy tej operacji uszkodzi� najpi�kniejsze fragmenty. Bez trampk�w albo innych but�w z grubymi podeszwami na nogach, te� nic si� nie zdzia�a. Niestety, po wyj�ciu z wody morskiej (woda w Morzu Czerwonym jest najbardziej s�ona ze wszystkich, zawiera 4 procent soli), za kilka godzin korale trac� swoje barwy. Po wygotowaniu w celu ostatecznego wyczyszczenia przybieraj� barw� wapienno-bia�� i mog� czarowa� ju� tylko koronkow� rze�b� delikatnej struktury. Dzieci w Ole�nicy, niestety, nie b�d� mog�y zachwyca� si� gr� przepi�knych kolor�w ani poczu� odurzaj�cego zapachu �ywych kolonii koralowych... Te wra�enia przypadn� mo�e w udziale niekt�rym z nich (a mo�e licznym), tym, co wybior� w przysz�o�ci bogaty w prze�ycia zaw�d marynarza... Gdy potem brodzili�my po kolana w jeszcze cieplejszej ni� popo�udniowe powietrze wodzie, st�paj�c ostro�nie po nier�wnej powierzchni ska�y, co jaki� czas zwraca� nasz� uwag� jaki�, nieraz ca�kiem du�y, og�r-kowaty kszta�t, przyklejony nieruchomo do" pod�o�a. �Og�rk�w" by�o coraz wi�cej. Jedne by�y ��te, inne nakrapiane r�nokolorowo, a tak�e ca�kiem czarne. Wzi�te w r�k� wykonywa�y nieznaczne ruchy. Ich twarda, nieprzyjemna w dotyku sk�ra, zaczyna�a troch� drga�, potem ca�e zwierz� spr�a�o si� wyrzucaj�c z jednego ko�ca silny i obfity strumie� wody. By�y to strzykwy, rodzaj dennych szkar�upni. Niekt�re ich ga- tunki s� jadalne. Szczeg�lnie du�o �yje ich w morzach azjatyckich i znane tam s� pod nazw� trepang�w.,Po wysuszeniu, pokrajaniu, uw�dzeniu i odpowiednim przyrz�dzeniu trepangi stanowi� jeden z wielu tysi�cy przysmak�w chi�skiej kuchni (Joseph Conrad w swoich morskich opowiadaniach wspomina o po�owach trepan-g�w na chi�skich morzach). � Patrzcie, jakiego korala oderwa�em! � zawo�a� elektryk Staszek, kt�ry z najwi�ksz� ze wszystkich odwag� i energi� buszowa� po rafie. Trzyma� obur�cz ogromny liliowy skalny bukiet. W tym momencie potkn�� si�, straci� r�wnowag� i ca�ym ci�arem swego niema�ego i nieszczup�ego cia�a zwali� si� w p�ytk� poni�ej kolan wod�, prosto na ostre skalne kolce. Na szcz�cie mia� na sobie grube robocze spodnie. Ale i tak nie usz�o mu �na sucho", bo widzia�em, gdy si� podnosi�, jego zakrwawiony bok i przedrami�. R�wnocze�nie us�yszeli�my krzyk asystenta Bartka, wzywaj�cego pomocy, gdy� co� go schwyci�o za nog� i mocno trzyma. Gdy dobrn�li�my do niego, spostrzegli�my, �e jego but tkwi� jakby w skale i nie mo�na go by�o mimo wysi�ku wyrwa�. Podwa�yli�my �omem i wydobyli�my wraz z nog� ogromn� muszl� ma��a zwanego zab�jc�. Ma�� by� wielko�ci buta. Przyro�ni�ty mocno do dna, zwar� swe dwa pot�ne z�bate talerze na pi�cie trampka, szcz�liwie chwytaj�c tylko sam� gum�. Z trudem oderwali�my mi�czaka atlet� od pi�ty. Pow�drowa� on wraz z innymi zdobyczami do worka w szalupie. Ju� teraz znacznie ostro�niej st�pali�my po dnie wci�� zmieniaj�cym sw�j wygl�d. W odleg�o�ci jakich� stu metr�w od �odzi sta�o si� ono r�wniejsze i ca�kiem jasne. W pewnej chwili zobaczy�em pod sob� jaki� kszta�t ca�kiem inny ni� dotychczas spotkane. Co� jakby g�owa kapusty z bocznymi li��mi, z szerokim zygzakowatym 24 ornamentem przez �rodek, z�o�onym z czerni i oran�u. Zawo�a�em marynarza Bogdana, kt�ry by� w�a�nie w pobli�u, by wsp�lnie zbada� dziwad�o. Dotkni�te butem z boku wykona�o jaki� gwa�towny ruch m�c�c dno. Gdy przejrzysto�� wody po chwili zn�w si� poprawi�a, rozpoznali�my s�katy kszta�t owego w�a�nie mi�czaka zab�jcy. Zamkn�� on swe gro�ne szcz�ki podra�niony dotkni�ciem. By� znacznie wi�kszy od poprzedniego. I ten pow�drowa� do pe�nego ju� i niemo�liwie ci�kiego wora. Zamglone s�o�ce dotyka�o ju� horyzontu, gdy zorientowali�my si�, �e za chwil� zapadnie zupe�ny zmrok, gdy� w tych szeroko�ciach geograficznych chwila pomi�dzy znikni�ciem s�o�ca za horyzontem a ukazaniem si� gwiazd jest bardzo kr�tka. Ruszyli�my przyspieszonym tempem w stron� czekaj�cej �odzi. Zdobycz by�a bogata. Koledzy, kt�rzy poszli w inn� stron� rafy, znale�li du�o skorup nie�yj�cych je�owc�w oraz kilka gatunk�w pi�knych muszli. Elektryk, cho� pokaleczony, zd��y� jeszcze z�apa� najdziwniejsze z dotychczasowych, gwia�dziste czarne zwierz� zwane w�-�owid�em. Po�o�one na pok�adzie szalupy zacz�o wyczynia� dziwny taniec, w czasie kt�rego �apy po kawa�ku odpada�y, a� zosta� tylko podskakuj�cy kad�ub, a wok� niego poruszaj�ce si� nadal kawa�ki n�g. W�o-wid�a maj� w�asno�� autotomii, czyli odrzucania podra�nionych cz�ci cia�a. Cz�ci te nast�pnie znowu odrastaj�. W nocy na statku nie mog�em d�ugo zasn��. Potem �ni�y mi si� podwodne krajobrazy przepe�nione niezmiern� ilo�ci� gatunk�w istot. Widzia�em czyhaj�ce �limaki-zab�jc�w, wyskakuj�ce ze swych dziur szybkie je��wce, kolorowe kraby wy�a��ce z bukiet�w koralowych, niesympatyczne trepangi i ta�cz�ce po desce 25 w�owid�a. Sny troch� straszne, ale bard Ime. Pi�kno�ci� sw� jednak z trudem dor�wnuj�ce rzeczywisto�ci. Dyrektor Dakowski O Armandzie Da Costa s�ysza�em wiele, jeszcze zanim pozna�em go osobi�cie, zanim prze�yli�my wiele niezapomnianych wsp�lnych chwil w Dar es-Salaam, w buszu, na polowaniach. Posta� ta by�a mi od samego pocz�tku zdecydowanie sympatyczna. � Popatrz � gdy wyszli�my z Adenu, kapitan Tadeusz Wolf pokaza� mi depesz� otrzyman� przez radio. Przeczyta�em niewiele mi m�wi�c� wiadomo�� o �adunku w Mombasie, nadan� w Tanzanii. Podpis: Dakowski. � Co to za Dakowski w Dar es-Salaam? � Ano w�a�nie. Ja tak�e nie mog�em si� pocz�tkowo zorientowa� � m�wi� kapitan. ~ Teraz si� domy�li�em. To podpisa� nasz agent z Dar es-Salaam. Hindus z Goa. Wieczny figlarz. Nazywa si� Da Costa. Widocznie dla kawa�u zmieni� w depeszy nazwisko. Przypomnia�o mi si�, gdy w poprzednim rejsie widzia�em go, rozmawiali�my o toastach. O tym, jak brzmi� w r�nych j�zykach. Towarzystwo by�o mi�dzynarodowe. Szwedzki kapitan m�wi�, �e po szwedzku: �skul". Na to wyrwa� si� Da Costa i paln��, �e w takim razie po polsku b�dzie �skulski", bo w tym j�zyku zawsze wszystko ko�czy si� na �ski". Przyj�o si� i potem zawsze przy kielichu m�wili�my �skulski"! Armando umie par�; s�� nauczy� si� w czasie kr�tkiego s�u�bowi w Polsce. Uwa�a, �e musi zna� ten j<;zyk, b�d�c ftj tem polskiego armatora PLO. , 26 I W rzeczywisto�ci by� generalnym dyrektorem na Tanzani� i Keni� wielkiej agencji shippingowej i handlowej Dodwel & Co. Przypadek raczej rzadki i jak sam Armando mi potem m�wi�, by� on jedynym �niebia�ym" dyrektorem teji londy�skiej firmy, maj�cej oddzia�y w wielu krajach. Pami�tam epizody zwi�zane z polskim j�zykiem w Afryce. Baz, w czasie jednego z pierwszych rejs�w statk�w Polskiej �eglugi Morskiej do Afryki Zachodniej, stali�my na roz�adunku w Takoradi. Wraca�em wieczorem na statek. Szed�em powoli zm�czony ca�odzienn� w�dr�wk� po okolicy, obwieszony torbami i aparatami. Drog� do kei znaczy�y �wiat�a linii kolejki napowietrznej transportuj�cej na statki boksyty. Z daleka ju� widzia�em rozkraczone maszty s/s �Katowic". Kad�ub nisko siedzia� przy nabrze�u. Wy�adowali�my dopiero pi��set ton cementu. Przy trapie scenka. Dw�ch m�odych Afrykan�w i dziewczyna. Wszyscy w porz�dnych europejskich strojach, rozmawiali raczej na migi z dwoma naszymi marynarzami. � Dobrze, �e pan wraca � wo�a� jeden z marynarzy ju� z daleka. � Ci Murzyni chc� czego� od nas. Pan wie, my z angielskim nie bardzo, ale oni wci��: italia-no... italiano... i co� mamrocz� po w�osku. Mo�e pan si� z nimi dogada. A ta dziewczyna nawet �adnie si� �mieje... Byli to studenci z tutejszej szko�y nawigacyjnej. Chcieli zwiedzi� statek. Oprowadzi�em ich po �Katowicach". Zachwyci�o ich bogate wyposa�enie statku w urz�dzenia pok�adowe. Interesowali si� zreszt� wszystkim. Nie widzieli nigdy statku polskiej bandery i do tego zbudowanego w stoczni polskiej. Byli sympatyczni i eleganccy. Przy po�egnaniu dzi�kowali grzecznie za oprowadzenie. 27 � Ale, ale � przypomnia�em sobie � dlaczego, pr�bowali�cie rozmawia� po w�osku z naszymi ch�opakami? � Nie wiedzieli�my, co to za statek i napisy �Kato-uisee" i port macierzysty �Szzzzzzzczin". Zacz�li�my si� przys�uchiwa�, w jakim j�zyku m�wi� marynarze na pok�adzie. Nasz kolega, co jest z Fernando Po i umie po hiszpa�sku, stwierdzi�, �e to chyba W�osi. Ci�gle m�wili: curva... curva... Opowiada�a mi �ona kapitaina Witolda G�rskiego, urocza pani Anta, gdy raz by�a z m�em we Wschodniej Afryce, w czasie wycieczki samochodowej nie mog�a si� dogada� o drog� z afryka�skim ch�opakiem. Nie zna� �adnego europejskiego j�zyka. Pr�bowa�a po angielsku, po francusku, po niemiecku. Nic. W ko�cu, zdeterminowana, rozk�adaj�c r�ce: � Nie b�d� chyba do ciebie m�wi� po polsku? � A dlaczego? � spyta� czyst� polszczyzn� Murzynek. � Ja umiem tylko po suahili i po polsku. Moi rodzice te� znaj� polski. Jak co� �le idzie, to m�wi�: �psiakrew, niech szlag trafi..." Ch�opiec pochodzi� z Tangi, gdzie by� ob�z kilku tysi�cy polskich uchod�c�w wojennych i sporo Afrykan�w nauczy�o si� polskiego. G��wnie dzieci, kt�rym to naj�atwiej przychodzi�o. �w ch�opak by� synem takiego �dziecka" z tamtych czas�w. Osobi�cie prze�y�em inny szok. Po d�u�szej tachowej rozmowie z w�a�cicielem sklepu z artyku� [ra- ficznymi w Arushy, Hindusem Karm, li |cgo strony pytanie: � Z jakiego kraju pan do nas pi � Z Polski. � O! Szkoda, �e nic w i cci ial wykrzykn�� po polsku. Ju� to potrzebna mi konv Karmali na odmian� bawi� si� w czasie wojny z polskimi dzie�mi z obozu w Tangerze. � Tu mieszka tak�e jeden stary hinduski szewc, kt�ry umie po polsku. Ma nawet polski przydomek, kt�rym go dotychczas wszyscy nazywaj�. �Cholera". � Dlaczego cholera? � Bo by� niepunktualny. Naprawia� buty dla Polak�w z obozu. Gdy przychodzili i buty nie by�y gotowe, to wszyscy go tym s�owem �egnali. I tak przylgn�o. �- Zapewniam pana, to s� straszne tumany � m�wi�a do mnie o Afryka�ach pani Ewa, mieszkanka jednego z miast w Nigerii, � Pr�bowa�am wyt�umaczy� mojemu kucharzowi, �e ziemia jest okr�g�a. Nie wierzy. Pokazuje, �e ziemia to taki placek. I si� �mieje. M�wi� idiocie, �e jak jest gor�co, to trzeba zdj�� koszul�. On przeciwnie, wk�ada jakie� prze�cierad�a. A jak ma pada� deszcz, chodzi prawie nago. Nic im nie mo�na pom�c, tak strasznie s� t�pi. A gdzie pan si� nauczy� angielskiego? � Troch� w Polsce, troch� w Anglii. � Wie pan, ja tu ju� jestem sze�� lat, a jako� nie nauczy�am si� tego j�zyka. Troch� rozumiem, ale m�wi�, ani rusz. � Jak si� pani wobec tego porozumiewa z kucharzem? � Z Joe? On m�wi po polsku! No, jest ju� u nas dwa lata! Niech pan z mim porozmawia, b�dzie zachwycony. Rzeczywi�cie, Joe, wysoki, przystojny ch�opak z rzadk�, sztywn� br�dk�, nie�le m�wi� po polsku. Wszystkie nazwy kuchenne i jadalniane zna� perfekt. Umia� te� gotowa� wed�ug przepis�w polskiej kuchni. Chcia�by spr�bowa� polskiej przyprawy koperek, o kt�rej s�ysza� od pani Ewy. Pr�bowa� go sia�, ale nic nie wyros�o. Koperek nie chce si� przyj�� w Nigerii. Joe zwierzy� B9 mi si� tak�e, �e jego marzeniem jest zosta� stewardem na polskim statku pasa�erskim. Nie by� tylko pewien, czy przyda�by mu si� tam r�wnie� j�zyk angielski, bo nie chcia�by zapomnie�. A Polakom angielski jako� trudno przychodzi... Brzegi Tanzanii Do Dar es-Salaam przyszli�my w nocy. Wszed�em wcze�nie rano do saloniku m/s �Ole�nicy". Siedzia� tam samotnie przystojny Hindus w eleganckim jasnym ubraniu. Jego sk�ra by�a bardzo ciemna. Wyraz twarzy serio i jakby zagniewamy. W�ski w�sik i wielkie, ruchliwe, wszystko widz�ce oczy. � Jestem Dakowski � powiedzia� po polsku. � A ty jeste� ten... � Moje nazwisko i imi� wym�wi� bardzo poprawnie. � Wyokr�towujesz dzisiaj czy jutro? <� Ostatnie zdanie, jak i wszystkie nast�pne by�y ju� po angielsku. M�wi� tak, jakby�my si� od dawna znali i jakby wiedzia� o wszystkich moich zamiarach podr�niczych. � Sk�d si� tu wzi��e� tak wcze�nie, mister Dakowski? � To nie wiesz, �e agent musi by� na statku pierwszy, zaraz po przyj�ciu do portu? My�l�, �e kapitan zaraz si� zjawi, na razie mo�emy sami pom�wi�. Statek zostaje w Dar es-Salaam dwa dni, potem idzie po sizal do Mtwary i wraca tutaj do nabrze�a na trzy do czterech dni. Mo�esz wtedy wysi���, Ibo Mtwar� warto zobaczy� przy okazji. W og�le u nas w Tanzanii jest bardzo pi�knie... i ipitan zasta� nas ju� jako dobrych znajomych. � Poda� kaw�? � zapyta�. � Nie � odpar� Armando � ale poprosz� o buteleczk� polskiego piwa. Wieczorem zjawi� si� na statku Armando z �on� Fre-d� i dwiema c�reczkami, Juine i Janet. Kapitan zaprosi� ich na drinka. Wiecz�r by� pod znakiem opowiada� my�liwskich. Polowania na grubego zwierza by�y specjalno�ci� Armanda i jego wielk� pasj�. Opowiada� bardzo efektownie, komediowo, ze znakomitymi wstawkami mimicznymi. Nasze zainteresowanie tematem podsyca�o elokwencj� narratora i wyzwala�o jego niew�tpliwie pod�wiadome, gdy� ujawniaj�ce si� w ramach najlepszego gustu predyspozycje aktorskie. Armando raz by� tropicielem, raz my�liwym, raz bawo�em, hipopotamem lub lwem. Wszystko dawkowane z dobrym poczuciem rytmu, kr�tko ci�te, jak uj�cia w polskich kronikach filmowych, i bezb��dnie pointowane. W�r�d tych performacji Armando z oboj�tn� machinalno�ci�, niezauwa�alnie dla zainteresowanego tematem odbiorcy, nalewa� sobie i wypija� jedn� szklank� piwa za drug�. Papieros r�wnie� nie gas� w jego r�ce. Kapitan, jako zami�owany my�liwy, szala� z ciekawo�ci. Wypytywa� o wiele fachowych szczeg��w, ibo oczywi�cie, zaj�c czy nawet dzik, nie jest tym samym co zebra czy s�o�, a nasze knieje to nie busz czy step w tropikalnym s�o�cu... Dzieci bawi�y si� najpierw grzecznie polskimi ludowymi laleczkami, potem posz�y obejrze� statek. Jak mi potem m�wili marynarze, by�y dos�ownie wsz�dzie. Freda s�ucha�a do�� oboj�tnie opowiada�. Pewnie zna�a na pami�� te �nagrania" i czasem spogl�da�a w moj� stron�, przymru�aj�c z lekka oko. Widocznie wsz�dzie, skoro nawet tutaj, opowiadania my�liwskie maj� swoj� aureolk�. Inna rzecz, �e �ony rzadko bior� ca�kiem powa�nie swoich m��w i ich zainteresowania. Freda do- 31 da�a jednak, �e nieraz ma du�o k�opotu z g�rami mi�sa, kt�re Armando przywozi z polowa�. Do lod�wki trudno zmie�ci�, wi�c rozdziela pomi�dzy wszystkich, kto tylko ma ochot� na curry z antylopy, kotlet z zebry czy bawol� piecze�. Kapitan dosta� wypiek�w i uszy mia� czerwone z emocji. Jego zainteresowanie ciekawostkami �wiata by�o nieprzeci�tnie du�e. Mi�dzy innymi interesowa� si� niezwyk�ymi potrawami i chcia�by spr�bowa� wszystkiego, co ludzie spo�ywaj� pod r�nymi szeroko�ciami geograficznymi. Du�o na te tematy rozmawiali�my w czasie rejsu. Kapitan, co mnie zawsze u niego zachwyca�o, pozbawiony by� cechy wpadania w szablon przyzwyczaje� i sztywnych zasad. Uznawa� natomiast te zasady, kt�re zapobiega�y skapcanieniu i sprzyja�y rozszerzeniu horyzontu zainteresowa�. Wszelkie obce zwyczaje traktowa� na serio i rozwa�aj�c ich sens, okazywa� sk�onno�� do spostrzegania pozytywnych stron � zawsze je znajdywa�. R�ni� si� wi�c zasadniczo od wielu, kt�rzy uwa�aj�, �e najlepiej jest si� �mia� z cudzych zwyczaj�w, a bez �adnego zastanowienia uwa�a� swoje za te najlepsze. Zauwa�y�em, �e marynarze na statkach czasami zastanawiaj �co ma�o interesuj� si� krajami, do kt�rych zawijaj�. Jest to oczywi�cie spowodowane w du�ej mierze tym, �e nie ma praktycznie mo�liwo�ci zwiedzania. W portach postoje s� kr�tkie przy nowoczesnych sposobach obs�ugi statk�w, praca wyt�ona i po�pieszna, brak nadmiaru �rodk�w finansowych. Jednak na linii wscho-dnioafryka�skiej rozmowy na tematy zwi�zane ze zwierz�tami nie przestaj� schodzi� z marynarskiego programu konwersacji. Wszyscy marz� o tym, �eby m�c zrobi� wypad na l�d i zobaczy� te miejsca, gdzie �yj� na wolno�ci wspania�e, ci�gle opiewane egzotyczne zwierz�ta. 32 M/s �Ole�nica" w Dar es-Sa-laam, g��wnym porcie i stolicy Tanzanii Statki Polskich Linii Oceanicznych dobrze reprezentuj� Polsk� Marynark� Handlow� na morzach �wiata ...na tle buszu Kudu robi� wra�enie przezroczystego... My�liwi Armando i Tadeusz Przekona�em si� wyra�nie o tych zainteresowaniach, gdy mia�em okazj� w drodze powrotnej na m/s �Ojc�w" zaprezentowa� za�odze niekt�re zdj�cia zrobione w czasie pobytu i polowa� z aparatem w Tanzanii. Prelekcje si� nie ko�czy�y. Musia�em d�ugie godziny opowiada� z najmniejszymi szczeg�ami o moich spotkaniach ze zwierz�tami. Odpowiada�em na mn�stwo pyta�, s�ucha�em innych, zas�yszanych opowie�ci i zdumia�em si� du�� wiedz� niekt�rych marynarzy w tej dziedzinie. Niestety, ze wszystkich port�w Afryki Wschodniej, gdzie zawijaj� polskie statki, jest zbyt daleko do obszar�w zamieszka�ych przez dzikie zwierz�ta. Najbli�sze punkty to Mombasa i Dar es-Salaam. Z Mombasy do Nairobi National Park jest odleg�o�� przesz�o 300 mil, z Dar es-Salaam do Mikumi National Park mniej wi�cej tyle samo... Tereny polowa� natomiast s� jeszcze odleglejsze i najcz�ciej bardzo trudno dost�pne. Osi�galne by� mog� jedynie przy pomocy specjalnych terenowych samochod�w typu d�ip i �and-rover. Ani czas, ani koszty nie pozwalaj� na odbycie takich wycieczek, a t�sknota ludzi morza do> l�du i jego fauny � szczeg�lnie wielka po paromiesi�cznym rejsie � nie mo�e by� zaspokojona. Po kilkudniowym postoju w Mtwara znale�li�my si� znowu przy beczkach kotwicznych w Dar es-Salaam. Mtwara jest nowo zbudowanym male�kim portem na samej granicy Mozambiku. W odleg�o�ci kilku kilometr�w od dobrze wyposa�onej kei i magazyn�w portowych le�y �miasto" Mtwara. Jedna, mo�e stumetrowej d�ugo�ci uliczka, hotel, kilka sklep�w, knajpa i hinduska �wi�tynia. Okolica jest �yzna. Charakter nadaj� pejza�owi plantacje sizalu, fasoli, kokosu. Niedaleko Mtwary, w g��bokiej zatoce, le�a� kiedy� zbudowany przez Niemc�w port Mikindani, obecnie nieczynny, jako zbyt p�yt- 3 � W dolinie Kilombero 33 ki i niedost�pny dla nowoczesnej �eglugi. Samo miasteczko tak�e zamiera naturaln� �mierci�. Dziwny jest widok solidnie zbudowanych murowanych dom�w, z kt�rych wiele jest ju� pustych, skazanych na rozsypanie si� po ilu� tam jeszcze latach. W Mikindani widzia�em dom, w kt�rym mieszka� David LMngstone przed ostatni� swoj� podr� nad jezioro Tanganika. M�wi o tym wbudowana pami�tkowa tablica. Kurs 260� w busz Po kilku godzinach postoju na beczkach w Das es-Sa-laam, gdy pakowa�em powoli swoje graty na ewentualno�� pozostania tu a� do przybycia nast�pnego liniowca PLO, wpad� do mojej kabiny kapitan. By� rado�nie podniecony. � Siadaj i s�uchaj, bo jest wa�na sprawa � zacz��. � Jutro o 9 mamy by� przy urz�dzie celnym w porcie. Ubrani w d�ugie spodnie i koszule z r�kawami. Najlepiej stare i ciemne. Przyjedzie Da Costa i zabierze nas na polowanie! Najpierw pojedziemy do Morogoro do jego przyjaciela, a potem dalej do jakiej� farmy sizalowej i do buszu, i tam b�dziemy polowa�... Zabierz aparaty, obieca�em, �e zrobisz du�o zdj��. Za�oga ju� si� jako� dowiedzia�a. Zazdro�cili nam piekielnie. Ale c�... by�y tylko dwa miejsca dla wybra�c�w losu. Elektryk przyni�s� mi spodnie, kt�re uwa�a� za najbardziej my�liwskie i z kt�rych nie mog�em skorzysta�, gdy� zapina�y si� w pasie prawie p� metra przed moim brzuchem, a trzeci oficer w�osk� wiatr�wk� wojskowego koloru. W�o�y�em wiatr�wk� (da�a mi potem w upale strasznego �upnia), stare, wys�u�one w Ka- 34 nadzie spodnie, torb� z aparatami i... ju� by�em my�liwym. Armando czeka� ju� na pomo�cie, gdy motor�wka z �Ole�nicy" podwioz�a nas do brzegu. Nie posz�o jednak tak g�adko. Zatrzyma�o nas jeszcze sto spraw, tak �e wyjechali�my z miasta dopiero o 14.00. Cortina Armanda rozwin�a, jak nam si� zdawa�o, nadmierne tempo. Popatrzy�em na tachometr � 60 mil na godzin�. Normalnie. Prawd� m�wi�c, po dw�ch miesi�cach sp�dzonych na morzu, przy ograniczonej przestrzeni istnienia, przyzwyczajeni do innej perspektywy i spokojnej linii horyzontu, dziwnie czuli�my si� w samochodzie. Widzia�em po kapitanie i odczuwa�em wyra�nie, �e szybko�� wozu, zakr�ty, migaj�ce drzewa i skarpy, lewostronny ruch i ca�y �adunek wszelkich wra�e� wzrokowych � osza�amia�y nas. Zgodnie prosili�my Armanda, �eby nie jecha� zbyt szybko. Mieli�my lekkiego stracha. Armando ch�tnie zwolni� i nawet ca�kiem przystan��. Otworzy� trzy butelki piwa i ka�demu przydzieli� po jednej. Trzeba wiedzie�, �e piwo w Afryce Wschodniej; wyst�puje w butelkach o wiele wi�kszych od naszych. Mniej; wi�cej po trzy czwarte litra. Patrzyli�my z szacunkiem na nasze porcje, a z pr