7524

Szczegóły
Tytuł 7524
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

7524 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 7524 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7524 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

7524 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Karl Hans Strobl G�OWA (Der Kopf) W pokoju panowa�a ciemno��... dok�adnie zaci�gni�to wszystkie story. Nie dociera�o tu �wiat�o z ulicy... kompletna cisza. M�j towarzysz, ja i nieznajomy �ciskali�my si� kurczowo za r�ce. Wstrz�sa�o nami dr�enie. Wok� czai�a si� niewys�owiona trwoga... i z wolna przenika�a nasze dusze. Nagle z mroku wy�oni�a si� bia�a, �wiec�ca d�o� i zbli�y�a si� ku nam... Uj�a le��cy na stole o��wek i pocz�a pisa�. Nie mogli�my uchwyci� s��w, lecz wszyscy trzej czuli�my, �e dziwne ogniste litery pojawi�y si� na blacie przed naszymi oczyma... By�y to dzieje tej d�oni oraz cz�owieka, do kt�rego nale�a�a. O ciemnej, g�uchej p�nocy kre�li�a je dla nas blada, �wietlista, trupia r�ka... ...Wst�powa�em na stopnie wy�cielone czerwonym suknem. By�o mi jako� bardzo dziwnie... Mia�em wra�enie, �e w moich piersiach o�y�o wielkie wahad�o. Brzeg tarczy wahad�a jest ostry niczym brzytwa -gdy dotyka moich p�uc, odczuwam przejmuj�cy b�l. Brak mi w�wczas tchu, dusz� si� nieomal. Zaciskam jednak z�by, aby nie wyda� �adnego j�ku. Napinam zwi�zane na plecach r�ce; spod paznokci tryska krew. Jestem ju� na podium. Wszystko przygotowane, czekano tylko na mnie... Pozwalam, aby ogolono mi kark, a potem prosz�, bym m�g� po raz ostatni przem�wi� do zgromadzonych. Zezwalaj� na to. Kiedy odwracam si�, widz� t�um ciasno otaczaj�cy gilotyn�. Widz� g�upie, t�pe, zwierz�ce, po cz�ci niezdrowo podniecone, po cz�ci za� wyst�pne twarze, t� bezw�adn� mas� wyszydzaj�c� imi� cz�owiecze. Naraz wszystko wyda�o mi si� tak bardzo zabawne, �e parskn��em �miechem. Jednak widz�, �e oficjalne maski moich oprawc�w st�a�y w surowej naganie. Co za bezczelno�� skaza�ca, je�li nie traktuje w�asnej egzekucji dostatecznie powa�nie. Nie zamierza�em ich dra�ni� nad miar�, przem�wi�em zatem: -Obywatele! Umieram za was i za wolno��. Nie docenili�cie mnie, skazali na �mier� -lecz ja was kocham. Na dow�d tej mi�o�ci zostawiam testament. Wszystko, co mam, wam zapisuj�. Oto... Odwracam si� do nich plecami i wykonuj� gest, kt�rego znaczenia nie mogli nie poj��. Wok� ryk oburzenia... Czym pr�dzej wk�adam g�ow� w otw�r gilotyny, prawie z westchnieniem ulgi. Nag�y �wist... Czuj� lodowaty ch��d na szyi... G�owa moja spada do kosza... Czuj� si� tak, jakbym nieoczekiwanie znalaz� si� pod wod�, kt�ra gwa�townie wype�nia mi uszy. Odg�osy z zewn�trz dochodz� do mnie wyg�uszone, zmieszane. I ten szum, ten szum w skroniach... Odnosz� wra�enie, jakby kto� rozla� na mojej szyi ca�� butl� eteru. . Wiem to dobrze: moja g�owa spoczywa w wiklinowym koszu, tu��w za� pozosta� wy�ej, na rusztowaniu, a jednak nie do ko�ca czuj�, �e cia�o mam rozdzielone. Wiem, i� osun��em si� na lewo lekko wyrzucaj�c nogi, a moje zaci�ni�te r�ce dr��. Palce d�oni pr꿹 si�, to zn�w zwijaj� kurczowo. Czuj� tak�e, jak p�ynie krew z otworu mojej szyi. Stopniowo ruchy tu�owia s�abn�, a r�wnocze�nie trac� wi� z w�asnym korpusem. Powoli ��czno�� ta m�tnieje, by wreszcie zanikn�� ostatecznie. Straci�em m�j tu��w. Na przekroju szyi wyst�pi�y czerwone plamy. S� niczym p�omie� na ciemnym tle burzliwej nocy. Wyp�ywaj� jedna po drugiej jak t�uste krople oliwy na powierzchni� stawu. A kiedy ��cz� si� ze sob�, odczuwam w powiekach s�abe impulsy elektryczne, w�osy za� z lekka unosz� si�. Nagle krwawe pi�tna zaczynaj� wirowa�, ka�da plama kr�ci si�, szybciej, coraz szybciej, mrowie gorej�cych kr�g�w, �arz�ca si� masa ruchliwych tarcz. Miotaj� si� w oszala�ym tempie, odrywaj�ce si� od nich j�zyki p�omieni zmuszaj� mnie do zamkni�cia oczu. Pomi�dzy z�bami mam suchy, szklisty piach... Wreszcie p�omienne ko�a bledn�, ich taniec uspokaja si�, gasn� jedno po drugim. Wtedy miejsce, w kt�rym przeci�to moj� szyj� ciemnieje. Tym razem mrok powleka je ostatecznie. Mnie natomiast ogarnia dziwna, mi�a s�abo��, jaka� trudna do opisania leniwo��. Powieki ci��� jak o��w. Nie mog� ich unie��, a przecie� widz� wszystko, co dzieje si� doko�a. Mam uczucie, �e moje powieki zrobione s� z p�prze�roczystego szk�a. �wiat wok� spowity jest mlecznobia�� mgie�k�; na tej zas�onie wyra�nie dostrzegam rozwidlaj�ce si� �y�ki. Mimo to widz� ca�kiem wyra�nie, a przy tym w wi�kszych wymiarach ni� w�wczas, gdy jeszcze ci��y� mi tu��w. M�j j�zyk zesztywnia�: spoczywa ci�ko w ustach przywodz�c na my�l bry�� gliny. M�j zmys� powonienia wyostrzy� si� tysi�ckrotnie. Nie tylko wi�c spostrzegam przedmioty, lecz tak�e rozr�niam w�a�ciwy ka�demu z nich zapach. W wiklinowym koszu ustawionym pod gilotyn� le�� opr�cz mojej jeszcze trzy inne g�owy, dwie m�skie i jedna kobieca. Na upudrowanych policzkach damy zauwa�am naklejone dwie frywolne muszki. W jej wysoko ufryzowanych w�osach tkwi z�ota strza�a, za� w drobnych uszkach para przepi�knych kolczyk�w z brylantami. Nie widz� twarzy m�czyzn. Ich g�owy spoczywaj� w ka�u�y krwi, w poprzek jednej z czaszek ci�gnie si� zestarza�a, �le wygojona szrama, najwyra�niej od uderzenia. W�osy na drugiej czaszce s� siwe i przerzedzone. G�owa kobiety ma oczy zamkni�te, nie rusza si�. Wiem wszak, �e obserwuje mnie spod opuszczonych powiek. Czas mija. Widz�, jak cie� przesuwa si� po deskach rusztowania. Zapada ju� wiecz�r i zaczynam odczuwa� ch��d. Nos m�j zesztywnia� ju� ca�kiem, a przenikliwe zimno wok� szyi dokucza szczeg�lnie. Nagle s�ysz� wrzaw�. Ha�as zbli�a si�, jest ju� zupe�nie blisko, tu� tu�. Czyja� r�ka chwyta naraz za w�osy moj� g�ow� i wyci�ga z kosza. W chwil� p�niej czuj�, jak jaki� ostry, spiczasty przedmiot zag��bia si� w mojej szyi. Zgraja pijanych sankiulot�w i dziewek wzi�a w posiadani~ zgilotynowanych. Wysoki jak d�b m�czyzna o prostackiej, nalanej twarzy wymachuje ponad wrzeszcz�cym t�umem d�ug� pik�, na ko�cu kt�rej zatkn�� moj� g�ow�. Banda rozpoczyna walk� o klejnoty �ci�tej kobiety. Zaciekle tarzaj� si� po ziemi u�ywaj�c n�g, r�k i paznokci. Bijatyka dobiega ko�ca. Szamocz�c si� i krzycz�c wyrywaj� si� z dzikiego k��bu ci, kt�rzy zdobyli �up. G�owa kobiety le�y w pyle, zszargana i brudna. Jej uszka s� rozerwane, fryzura zburzona, pasma blond w�os�w wdeptane w b�oto ulicy. Delikatne nozdrze przeci�to jakim� ostrym narz�dziem, na skroni odcisn�� si� �lad buta. Powieki s� na p� otwarte, szklane oczy utkwione w nieodgadnionej dali. Mot�och rusza przed siebie. Cztery g�owy tkwi� na d�ugich pikach. G�owa m�czyzny o siwych w�osach wywo�uje najwi�ksz� w�ciek�o�� t�umu. Jak�e musiano nienawidzi� tego cz�owieka! Nie znam go. Pluj� na niego i obrzucaj� b�otem. Gruda ziemi uderza go w skro�... Co to? Czy�by drgn�� nieznacznie, jednym zaledwie �ci�gnem? Ju� noc. Ci�ba zatrzyma�a si�. Nasze g�owy nadziano na �elazne ostrza ogrodzenia wok� wspania�ego pa�acu. Miejsce to nie jest mi znane. Pary� jest przecie� ogromny. W ogrodzie obozuj� uzbrojeni obywatele. Zbieraj� si� wok� ogniska. S�ycha� pie�ni, szyderstwa, prostackie �miechy. Dobiega mnie zapach pieczonej baraniny. Od strony ogniska p�ynie aromat p�on�cego drzewa r�anego. Zdzicza�a horda wywlek�a na dziedziniec meble i pali kosztowne sprz�ty. Teraz wlok� ku p�omieniom bogato obit� kanap�. Lecz nie ciskaj� jej w ogie�. M�czyzn zatrzymuje kobieta o energicznych rysach i rozpi�tej koszuli, ods�aniaj�cej pe�ne, twarde piersi. Przemawia gwa�townie gestykuluj�c. Czy namawia ich, aby podarowali jej drogi sprz�t, czy�by nag�e zapragn�a sypia� jak ksi�niczka? M�czy�ni wahaj� si�. Kobieta wskazuje na sztachety i nabite na nich nasze g�owy, a potem chwyta za kanap�. . M�czy�ni jeszcze oci�gaj� si�. Wtedy odpycha ich, wyrywa jakiemu� gwardzi�cie szabl� z pochwy, przykl�ka i poczyna kling� wyjmowa� z mebla ma�e gwo�dziki o emaliowanych �ebkach, naci�gaj�ce ci�ki jedwab. Teraz pomaga jej kilku obywateli. Kobieta zn�w wskazuje na nasze g�owy. Jeden z m�czyzn zbli�a si� powolnym krokiem do parkanu. Przesuwa wzrokiem po naszych g�owach. Potem wspina si� na ogrodzenie i zdejmuje zbeszczeszczon� g��wk� damy. Wiem, �e cz�owiek ten jest przera�ony, dzia�a jednak pod wp�ywem niezwykle silnego impulsu. Zdaje si�, �e ta kobieta przy ognisku, m�oda jeszcze kobieta w czerwonej koszuli i z ods�oni�tymi piersiami, o dzikim, wyst�pnym spojrzeniu, zaw�adn�a wol� m�czyzny. Trzymaj�c g�ow� za w�osy w wyci�gni�tej r�ce niesie j� do ogniska. Ze zwierz�cym rykiem rozkoszy dziewka chwyta �up. Porwawszy g�ow� za w�osy zatacza ni� w powietrzu ko�a nad p�omieniami. P�niej kuca i tuli czaszk� do swego �ona. Czule g�aszcze delikatne policzki... M�czy�ni otaczaj� j� kr�giem... Wtedy chwyta ma�y emaliowany gwo�dzik i jednym kr�tkim uderzeniem m�otka wbija go a� po g��wk� w martwe czo�o. Zn�w uderzenie m�otka i kolejny gw�d� znika w pl�taninie kobiecych w�os�w. Dziewczyna w czerwonej sukni nuci jak�� pie��. Jedn� z tych okrutnych, rozwi�z�ych, prastarych pie�ni ludu. Zebrani widzowie siedz� cicho. S� bladzi, utkwili przera�ony wzrok w dziewczynie. A ona raz po raz uderza m�otkiem, wbija gw�d� za gwo�dziem w czaszk� i mruczy do taktu odwieczny, niesamowity hymn czarownicy. Nagle jeden z otaczaj�cych j� m�czyzn wydaje przera�liwy okrzyk i zrywa si� z ziemi. Oczy wychodz� mu z orbit, na wargi wyp�ywa piana. Wyrzuca r�ce w g�r�, cia�o jego wije si� w skurczach, a z ust wydobywaj� si� zwierz�ce ryki. Lecz dziewczyna wci�� bije m�otkiem nuc�c sw� pie��. Podrywa si� drugi z gapi�w, wyje i wymachuje ramionami. Porywa p�on�c� g�owni� i uderza ni� we w�asn� pier�, wytrwale, bez wytchnienia, dop�ki odzie� nie poczyna pali� si�. Po chwili otacza go g�sty k��b cuchn�cego dymu. Nikt nie spieszy na ratunek szale�cowi. Pozostali siedz� nieruchomo zafascynowani upiornym widowiskiem. Wtem powstaje trzeci, a potem ob��d ogarnia reszt�. Og�uszaj�cy wrzask, nieludzkie wycie, zawrotny sza� rozedrganego korowodu. Kto pada, ju� nie wstaje -wdeptuj� go w ziemi�. Podczas tej orgii szale�stwa dziewczyna o nagich piersiach uderza m�otkiem i �piewa... Wreszcie sko�czy�a. Naszpikowan� gwo�dzikami o emaliowanych g��wkach czaszk� wbija na szabl� i unosi ponad op�tanym t�umem. Nagle kto� rozrzuca ognisko. Polana wylatuj� w g�r� i gasn� obficie sypi�c iskrami... Ciemnieje... Teraz s�ycha� tylko pojedyncze wrzaski i g�uchy tupot, jakby podczas bokserskiej walki... Ja wiem -to dzikie bestie rzuci�y si� na t� jedyn� kobiet�, aby j� rozszarpa�... Moje oczy wype�nia mrok... Czy �wiadomo�� dlatego nie opu�ci�a mnie jeszcze, abym m�g� widzie� najokropniejsze? Jest ciemno... Ciemno i dziwnie niewyra�nie, jak u schy�ku dnia w zimowe popo�udnie. Deszcz pada na moj� g�ow�, a zimny wiatr unosi mi w�osy. Odczuwam wiotczenie i s�abo��. Czy to pocz�tek rozk�adu? Nast�puje zmiana. Moja g�owa znajduje si� ju� w innym miejscu, w ciemnej jamie. Jest tu przynajmniej ciep�o i cicho. Teraz widz� lepiej. Jest tu wiele innych g��w. S� g�owy i cia�a. Spostrzegam, i� czaszki oraz nale��ce do nich tu�owie odnalaz�y si� wzajemnie jakim� dziwnym sposobem. Podczas ruchu, wywo�anego poszukiwaniami, s�ycha� ich dziwn�, bezd�wi�czn� mow�. T�skni� za moim cia�em, pragn� nareszcie uwolni� si� od tego dokuczliwego wra�enia ch�odu wok� szyi. Zimno to przemienia si� w pal�cy nieomal b�l. Pr�ne s� jednak moje poszukiwania. Wszystkie g�owy i korpusy odnalaz�y si�. Dla mnie nie ma cia�a. W ko�cu po d�u�szym czasie odnajduj� w k�cie, na samym dole tu��w... Jest dot�d bez g�owy. To cia�o kobiety. Co� we mnie protestuje przeciwko po��czeniu si� z nim, ale pragnienie ukr�cenia m�ki zwyci�a. Przybli�am si� wysi�kiem woli do pozbawionego g�owy tu�owia i widz�, �e pe�znie mi na spotkanie. I oto stykaj� si� ze sob� dwie straszliwe rany... Czuj� lekkie uderzenie, a potem s�abe ciep�o. Lecz przede wszystkim mam t� �wiadomo��: odzyska�em cia�o. Dziwne... Kiedy tylko przemin�o pierwsze wra�enie przyjemno�ci, gwa�townie odczuwam r�nic�. To tak, jakby usi�owano zmiesza� dwa, zupe�nie odr�bne p�yny. Cia�o kobiety, z kt�rym teraz po��czy�a si� moja g�owa, jest smuk�e i bia�e. Emanuje wyrafinowanym ch�odem arystokratki. Jest wypiel�gnowane poprzez k�piele w mleku i winie oraz rozmaite kosztowne olejki. Ale poni�ej prawej piersi, nad biodrem i na brzuchu ma niezwyk�y tatua�. Po�r�d pi�knych niebieskich ornament�w, serc, kotwic i arabesek rysuj� si� dwie litery: I i B. Kim jest ta kobieta? Ju� wiem, za chwil� b�d� wiedzia� zupe�nie dok�adnie! W nienazwanej ciemno�ci, kt�ra dot�d otacza�a przekr�j mojej szyi, rodzi si� zwi�zek �wiadomo�ci. Najpierw pami�� tu�owia wnika do mego m�zgu niewyra�nie, jakby falami. Z minuty na minut� obraz nabiera coraz dok�adniejszych kontur�w. Zarazem odczuwam bolesn� wymian� o�ywczej energii obu cz�ci mojego obecnego cia�a. I nagle wydaje mi si�, jakbym mia� dwie g�owy... Ta druga to g�owa kobieca... krwawa, zszargana... Widz� j� przed sob�, jest ca�a obita emaliowanymi gwo�dzikami. Nale�y do tu�owia, z kt�rym z��czy�em si�... Lecz jest to r�wnocze�nie moja g�owa, gdy� ca�kiem wyra�nie czuj� w czaszce dziesi�tki ostrych gwo�dzi. Z b�lu prawie trac� zmys�y. Wszystko wok� mnie spowija czerwona mg�a, kt�ra czasem drga, niczym w podmuchu wiatru. Jestem teraz kobiet�, cho� zachowa�em m�ski umys�. Z krwawej mg�y wy�ania si� obraz... Widz� sam siebie we wspania�ej komnacie... Le�� zanurzony w puszystym dywanie. Jestem nagi. Przede mn� -nade mn� -pochyla si� m�czyzna. Ma ostre, surowe rysy cz�owieka z nizin. Jego r�ce pe�ne s� odcisk�w; to spalona i prze�arta sol� d�o� marynarza. Kl�czy i nak�uwa ostr� ig�� moje cia�o tworz�c niezwyk�y rysunek. To boli, ale zarazem powoduje niewymown� rozkosz. Wiem, ten cz�owiek jest moim kochankiem. Naraz ostry b�l budzi w moim ciele dzik� ��dz�. Zarzucam m�czy�nie na szyj� bia�e ramiona i przyci�gam go do siebie... Ca�uj� go -a potem k�ad� twarde, pokryte odciskami d�onie marynarza na moje piersi, plecy... I zn�w ca�uj� go w strace�czym szale, obejmuj� i ci�gn� mocno ku sobie, a� braknie mu tchu. A potem chwytam z�bami za jego brunatne gard�o. J�zyk m�j �askocze i pie�ci t� krta�, tak ukochan�, tyle razy budz�c� we mnie dreszcz, i teraz... teraz musz� zatopi� z�by w br�zowym, twardym ciele... nie potrafi� inaczej... musz� k�sa�, gry��... i gryz�... gryz�... gryz�... jego j�k zamienia si� w charkot... czuj�, �e wije si� w moim u�cisku i spazmatycznie dr�y, ale nie puszczam go... Jego cia�o staje si� ci�kie, ci�kie, coraz ci�sze... czuj� ciep�e strumienie sp�ywaj�ce po mych piersiach... jego g�owa chybocze si�, opada... wtedy wypuszczam go z obj��... osuwa si� na mi�kki dywan i wtedy... z przegryzionej szyi bucha naraz g�sty strumie� krwi... krew, krew wok�, na bia�ych sk�rach polarnych nied�wiedzi, na mnie, wsz�dzie krew... Krzycz� -dziko, szale�czo. Wbiega pokojowa, musia�a by� niedaleko, mo�e pods�uchiwa�a pod drzwiami? Przez moment stoi jak oniemia�a, potem rzuca si� na zw�oki. Bez s��w, bez �ez przytula g�ow� do jego zakrwawionej piersi. Nie widz� jej twarzy, dostrzegam jedynie zaci�ni�te pi�ci. Wiem teraz wszystko... A potem nast�puje jeszcze jeden obraz. Znowu widz� siebie: wioz� mnie drewnianym wozem na egzekucj�. Stoj� na rusztowaniu gilotyny i po raz ostatni kieruj� oczy ku s�o�cu. Gdy odwracam wzrok, spostrzegam w t�umie m�od� kobiet�. Przeciska si�, aby by� bli�ej gilotyny. To ona, kochanka marynarza, kt�ry by� dla mnie narz�dziem rozkoszy. Twarz dziewczyny jest blada, napi�ta, oczy jej p�on� dziko jak u drapie�nej bestii, l�ni�ce, zbrodnicze, jakby w oczekiwaniu wielkiej rado�ci. Podnosi zaci�ni�te pi�ci w g�r�, jej wargi poruszaj� si�... Pragnie kpi� ze mnie, miota� obelgi, lecz krzyczy tylko... Z ust dziewczyny w czerwonej sp�dnicy wydobywaj� si� jedynie urywane, niepoj�te s�owa, ja bowiem k�ad� w�a�nie g�ow� pod top�r gilotyny. Teraz wiem wszystko. Wiem ju�, na czyjej g�owie dokonano okropnej zemsty przy ognisku na dziedzi�cu pa�acu. Wiem tak�e, kim by�a dziewczyna rozszarpana tej samej nocy na strz�py przez dzikie bestie. W g�owie mojej bole�nie tkwi� dziesi�tki gwo�dzi... Jestem zwi�zany z tym cia�em, pe�nym straszliwych i okrutnych tajemnic, wspomnie�, z tym pi�knym, grzesznym cia�em, kt�re ju� przekroczy�o bramy piekie�. Przera�aj�ca dwoisto�� mojej istoty rozdziera... Och, niech�e si� to sko�czy! Odczuwam rozlu�nienie wszystkich cz�onk�w... Mi�nie mi�kn� i rozp�ywaj� si�... Organy przemieniaj� si� w mi��sz... Nast�puje rozk�ad... Ogarnia mnie, moj� podw�jn�, wstr�tn� natur� noc. Noc zag�ady. Cia�a oddziel� si�... Duch m�j zostanie uwolniony. W tym miejscu r�ka przesta�a pisa� i znikn�a prze�o�y� Wojciech Grzelak

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!