7431

Szczegóły
Tytuł 7431
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7431 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7431 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7431 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JAROS�AW ABRAMOW-NEWERLY Granica soko�a Wydawnictwo Tw�j Styl WARSZAWA 2001 WST�P W Nawia�o nam burz� wspomnia�em, �e kresowe nazwy zawsze mnie poci�ga�y. Buczacz, Wo�kowysk, Sircze... Mojej fikcyjnej postaci - legioni�cie Grzegorzowi ze sztukiKlik-Klakkaza�em stacjonowa� z pu�kiem w Wo�kowysku... Przegl�dam przedwojenny przewodnik po wojew�dztwie tarnopolskim, a w nim zdj�cia s�ynnych zanik�w obronnych dawnej Rzeczypospolitej: Kamie�ca Podolskiego, Chocimia, Okop�w �wi�tej Tr�jcy... W tym ostatnim, dzi� w ruinie, rozgrywa�a si� akcja Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasi�skiego. G��bokie korzenie. Si�gaj�po czasy rzymskie i wcze�niej. Sprawdzam na mapie, gdzie biegnie odkryty jeszcze za austriackich czas�w �wa� Trajana". W�a�nie w tym rejonie. Wy�awiam z przewodnika ciekawostki. Przedwojenne ceny doro�ek, obiad�w w restauracjach, pokoi hotelowych i ��ek w stanicach turystycznych. Dzia�a�o wtedy pr�ne Podolskie Towarzystwo Krajoznawczo-Turystyczne, zach�caj�c do zwiedzania nowych szlak�w. Mo�na by�o sobie w�drowa�. Nie tylko palcem po mapie jak ja dzi�... Widok Zaleszczyk i Ko�omyi nie wywo�a� �ywszych wzrusze� - cho� pono� tam sp�dza�em moje pierwsze wakacje. Przewodnik zapewnia, �e przebijaj�cy si� malowniczymi zakolami przez �ciany Wy�yny Podolskiej Dniestr w niczym nie ust�puje w swej krasie Prze�omowi Dunajca. Ojciec te� m�wi�, �e ta rzeka dostarcza wios�u i oku wielu wra�e� swym bystrym pr�dem mi�dzy porohami. Niestety, nie mog� tego potwierdzi�. Nic nie pami�tam - cho� podobno k�pa�em si� w Dniestrze. O tym, �e by�em w Zaleszczykach, �wiadczy� tylko gliniany Hucu� w ludowym stroju - baraniej czapce i �ykowych �apciach - z dwiema bary�kami bryndzy u st�p. Cz�sto maca�em ten ser, sprawdzaj�c, czy aby na pewno jest z gliny. Wygl�da� na prawdziwy. Bardzo lubi�em tego barwnego Hucu�a. Sta� d�ugo w naszym domu, dop�ki nie zgin�� w Powstaniu Warszawskim... Wychodz� na spacer z Websterem, moim.psem beaglem. Jest to ma�y ogar (sfory podobnych Webster�w cz�sto goni� na obrazach przedstawiaj�cych sceny my�liwskie) o niezwyk�ym wprost w�chu. Spod najgrubszej warstwy �niegu wygrzebie kawa�ek zmarzni�tej pizzy czy hamburgera. Zazdroszcz� mu tego nosa. W wie�owcu �Charles Bay Towers", gdzie mieszkam, Webster cieszy si� wielk� popularno�ci�. G��wnie ze wzgl�du na swe imi�. Gdy go przywie�li�my od hodowcy � spod Barrie i szukali�my dla niego imienia, rzuci� si� od razu na s�ownik mojej c�rki Marysi Websters Dictionary i z pasj� zacz�� ksi��k� gry��. C�rka krzykn�a: - Webster! Sam sobie wybra�! - i zosta� Websterem. Kanadyjczycy, s�ysz�c to imi�, wybuchaj� �miechem. To tak jakby kto� w Polsce nazwa� psa �Czytelnik" czy �Ossolineum". Id� wi�c za Websterem. Mija nas w�a�nie s�siadka Rosjanka, kt�ra w windzie przyzna�a si� �onie, �e jest z Baranowicz i ma matk� Polk�. Ze mn� twardo rozmawia po angielsku. Ma pude�ka miniaturk�, ruchliw� suczk�, te� emigrantk� z Baranowicz, kt�r� m�j Webster wyra�nie adoruje. Czuje si� przy niej wielki. S�siadka Rosjanka trzyma nas jednak na dystans. Tym razem, korzystaj�c z tego, �e jest wiecz�r i nikogo nie ma, rozmawia swobodnie po rosyjsku przez kom�rkowy telefon. Jej suczka w kaftaniku i ciep�ych butkach (odwyk�a wida� od srogiej, rosyjskiej zimy) pu�ci�a si� p�dem w stron� Webstera. Jednak czujna s�siadka ostrym okrzykiem osadzi�a j� w miejscu: � Suzi! Pajdi siuda! No, prosz�. Z psem rozmawia po rosyjsku? - pomy�la�em z przek�sem. Przypomnia� mi si� artyku� w tutejszym �Zwi�zkowcu", kt�ry przedstawi� mnie jako znanego psiarza dziel�cego sw�j czas mi�dzy Polsk� a Kanad�. Nie s�dzi�em, �e drobny b��d przestawienia liter, zmieni pisarza w psiarza. W moim wypadku jednak to prawda. Prasa nie k�amie. Jestem znanym psiarzem. Ka�dy w moim bloku mo�e to potwierdzi�. S�siadka z Baranowicz te�... No, prosz�. Baranowicze. Zn�w mnie dopad�y... Zauwa�y�em, �e jak nad czym� pracuj�, to realia same wchodz� mi w r�ce. Mo�e to przypadek, a mo�e �w stan skupienia na jednym celu, tak jak Webster skupia si� na w�chaniu, sprawia, �e tak si� dzieje. Dawniej bym tego nie zauwa�y�, a teraz chciwie �owi� ka�dy okruch zwi�zany z Kresami. I wszystko mi si� z nimi kojarzy... Przy St. Michaels College mija mnie s�siad Rosjanin - tym razem z du�ym psem collie. Webster nie lubi wi�kszych od siebie, czuje si� przy nich ma�y, i szczeka zajadle. Trzymamy si� wi�c na dystans, wymieniaj�c tylko grzeczno�ciowe: - Haj! I wtedy w�a�nie, kiedy te dwie postacie Rosjan, w tym jedna z Kres�w, stan�y na mojej drodze w sercu Toronto, stwierdzi�em, �e gdy ja na pr�no g�owi� si� nad rozpocz�ciem ksi��ki, samo �ycie pcha mi si� w �apy jak Websters Dictionary w pysk mego psa! O psiarzu nieszcz�sny - pomy�la�em. - �le z tob�. Nie na darmo ci� tak nazwano. I ju� w windzie, patrz�c na pracowicie splecione str�czki warkoczy znajomej Murzynki, widzia�em to pierwsze opowiadanie. By�a to ucieczka przez granic� carskiego oficera - m�odego soko�a kozak�w do�skich - Fiodora �awrowa. Dot�d sta� dzielnie na stra�y imperium. Zniewa�ony przez dow�dc�, pu�kownika So�oguba, os�awionego grafa Knuta, jak go nazywano ze wzgl�du na sadystyczne upodobania, w obronie swego honoru, w nag�ym odruchu buntu ci�� go szabl�. Wiedz�c, co go za to czeka, zbieg� na austriack� stron�. Jego brawurowy skok na koniu Rus�anie przez skuty lodem Zbrucz opisa�em w Nawia�o nam burz�. JE�DZIEC APOKALIPSY - Ku wojnie idzie, panie hrabio. Prochem czu�... - Prochem to z mojej kapiszon�wki. A z kim ta wojna wed�ug Ambro�ego ma by�? - Z Rosyj�. Wiadomo - Ambro�y z szacunkiem u�o�y� strzelb�, w tyle dwu-k�ki. -1 ma na t� wojn�, dowody? - Niezbite. Nosem czuj� - odpar� che�pliwie. - W nos wierz�. Taka tr�ba i za Zbrucz si�gnie - nos Ambro�ego ze wzgl�du na sw�j rozmiar i kolor by� cz�stym przedmiotem �art�w hrabiego. Odbity od p�owych w�s�w stercza� jak g�az narzutowy w polu, jeszcze bardziej g�bczasty i granitowy. - P�jdziemy za Zbrucz pra� Moskala! Hej, wio! - krzykn�� Ambro�y i ruszyli stromym duktem. Hrabia Cielecki lubi� tego pyskatego stangreta, kt�ry - cho� szarak - nosi� si� z pa�ska. �garz i blagier z niego by� przedni. Z dum� twierdzi�, �e jest z braci szlachty, a takich Kazareckich jak on w jego rodzinnej Kazar�wce jest ca�y za�cianek. Gdy hrabia jednak pr�bowa� dociec, gdzie owa Kazar�wka jest, to raz okazywa�o si�, �e le�y w pi�skich b�otach, a drugi raz - �e pod rumu�sk� granic� nad brzegami Czeremosza. Hrabia w ko�cu przesta� dochodzi� prawdy, bior�c to szlachectwo Ambro�ego za dobr� monet�. W przyp�ywie humoru zwraca� si� do niego: - Im� Kazarecki z Kazar�wki, mi�y panie bracie, herbu G�az... Ambro�y ten �g�az" dworuj�cy z nosa taktownie zmilcza�, zadzieraj�c go wy�ej z powodu,.mi�ego pana brata hrabiego". Dyspozycje zawsze wydawa� w liczbie mnogiej: - Spieszy si� nam, wi�c si� zwijaj! - a gdy fornal oci�ga� si�, beszta� go ostro: - Ruszaj si�, chamie, bo zaraz inaczej z tob� pogadamy, hultaju! �Hultaj" by� ulubionym zwrotem hrabiego Cieleckiego. Nim karci� s�u�b�, i Ambro�y, powtarzaj�c go, czu�, jak odhultaja si� od reszty hultajstwa. Fornale przyjmowali to z pokor�. Wiadomo - ch�op je�dzi z hrabi� na jednym wozie. J�zyk ma kiej bicz. Chla�nie i ju� �atka zostanie. Nie wyzwoli si� z niej cz�owiek, jak z pa�szczyzny. Czapkowali wi�c mu bardziej ni� hrabiemu. Ambro�y wtedy topnia� jak wosk i stawa� si� do rany przy��... - Wi�c m�wi, �e ku wojnie idzie? - powt�rzy� hrabia z ziewni�ciem. Ta w��cz�ga po Miodoborach nieco go zm�czy�a. Lubi� snu� si� po tych uroczyskach, troch� postrzela�, troch� poszuka� pami�tek. Hrabia lubowa� si� w historii tej ziemi i z pasj� zg��bia� jej tajemnice. Nie rozstawa� si� ze swoj� �opatk� i co zoczy� jaki� kurhanek - ju� kaza� ludziom w nim kopa�. Te swoje archeologiczne eskapady nazywa� wyprawami po z�ote runo. Niedawno odkopa� mis� monet rzymskich przy �wale Trajana". Wszystkie te staro�ytne skarby trzyma� w specjalnych gablotkach, posegregowane, planuj�c w przysz�o�ci urz�dzi� u siebie muzeum tej ziemi. Tu, pod Sidorowem, cz�sto w�drowa�, korzystaj�c z carte blanche s�siad�w - hrabi�w Bielskich, kt�rzy, znaj�c jego zbierack� pasj�, pozwalali mu grzeba� w swoich rozleg�ych dobrach. Bielscy dziwili si� jeno, �e hrabiemu ma�o w�asnych ziem, kt�re przy najlepszej ch�ci ci�ko spenetrowa�. Hrabia jednak mia� w tym sw�j cel. Wspinaj�c si� na ten �wi�ty s�owia�ski szczyt, zwany Bohutom, wiedzia�, �e takiego widoku jak z Kruh�ej G�rki na ca�ym ciep�ym Podolu nie znajdzie. Intrygowa� go te� czworobok otoczony wa�em, kt�ry ze szczytu g�ry rysowa� si� jasno. Wie�� gminna nios�a, �e to pradawny o�tarz ofiarny, jeszcze z ery poga�skiej. Hrabia dawno chcia� go zg��bi�, ale funkcja starosty husiaty�skiego nie sprzyja�a tym planom. S�u�ba propublico bono poch�ania�a moc czasu... - Gdyby dosz�o do wojny - duma� - to wszystko na nic. Inni po mnie b�d� grzeba� w moim pa�acu. Kamie� na kamieniu z niego nie zostanie... Znaj�c krwawe dzieje tego przedmurza, by� zaciek�ym wrogiem wszelkich powsta� i narodowych zryw�w. - Nic pr�cz daremnej ofiary krwi nie nios�-twierdzi�. - A dzi�, cho� pod austriackim butem, w naszej Galicyi spok�j. Cesarz na wiele pozwala. Gdyby za� wojna? Hultajstwo z miejsca podniesie �eb i pohula sobie nie gorzej ni� zbuntowana czer� Chmielnickiego, kiedy to, korzystaj�c z kl�ski hetmana Kalinowskiego pod Korsuniem, tak spl�drowa�a moje dobra, �e Turczyn z Tatarzynem ma�o mieli do roboty... Spojrza� na ruiny zamku w Sidorowie: - Wszystko obr�ci si� w perzyn�. W jeden wielki Sidor�w i �wa� Trajana". Nowe wykopalisko - sarka� w duchu. -1 jakie to znaki wojny widzi pr�cz w�asnego nosa? Niech m�wi. I dub�w smalonych nie plecie - wr�ci� do rozmowy. - A takie, panie hrabio - rzek� godnie Ambro�y - �e kiedy wyje�d�ali�my na t� wypraw�, przybieg� do mnie z koszar znajomek m�j Zdenek Furmanek z O�omu�ca... -1 co ten Czech, do diaska? - ponagli� go hrabia. g - Ten Czech jest gefrajtrem huzar�w i mia� jak raz wach� na granicy. - Siedz� ja sobie na odwachu w budce - m�wi� - a tu upi�r jakowy� gna na mnie od ruskiej strony. Czarny jak noc, a ko� pod nim jeszcze czarniejszy, jak smok w tym krwawym s�o�cu zda si�. - Zdenek w strachu, �e Je�d�ca Apokalipsy zoczy� lub czarta jakiego� ujrza�, prze�egna� si� krzy�em po trzykro�, cho� Luter, nie katolik, psia wiara. Nic to nie da�o, bo je�dziec dalej gna� na niego. Wreszcie dopad� go i jednym skokiem szlaban przesadzi�. Z ty�u dopiero Zdenek stwierdzi�, �e to nie upi�r �aden, ale Moskal na koniu wielkiej postury, kt�ry w tym s�o�cu olbrzymem mu si� zda�. Och�on�wszy, zacz�� za nim wo�a� z koleg�: -Haiti Haiti - i ten po chwili konia wstrzyma� i w r�ce im si� odda�... - To jaka tu wojna, skoro strza� �aden nie pad�? - Rzecz w tym, panie hrabio, �e to nie czubaryk �aden, ciemna kozacka dusza, ale oficyjer! W pe�nym rynsztunku bojowym. Wysztafirowany jak na parad�. A ko� pod nim taki, �e cho� Zdenek Furmanek spec od koni i po cichu je nawet szwarcuje za kordon - w �yciu takiego nie widzia�... - To jeszcze nie znak - wzruszy� ramionami hrabia. - A dla mnie znak, o�miel� si� zauwa�y�. -Jaki? - Po pierwsze, nowy wiek si� zbli�a... - To co? - Pod koniec wieku zawsze Apokalips� grozi... -E, tam... - Po drugie za�, jak takie grackie oficyjery knuta carskiego nie wytrzymuj� i na nasz� stron� wiej�, to znak, �e koniec samodzier�awia. W armii bunt i Rosyja kaput. Kaput! - Ambro�y mocniej podci�� konia i dla podkre�lenia swej racji kiwn�� ze znawstwem swym wielkim, granitowym nosem. Ruszyli szparko Z�otym Jarem... Tym �grackim oficyjerem" by� w�a�nie m�j pra-pra-pra-pradziad. Dok�adnie - powiedzia� Leszek Wawr�w i podni�s� s�uchawk�. - Ontario Bread Company speaking- zaczai i przeszed� na polski. - To ile pan chce? Chleb mamy po dolar sze��dziesi�t dziewi��. To prosz� przyje�d�a�. Adres pan zna. 178 Ossington Avenue, at the rear. Yes. W podw�rzu. Exactly. Nasza piekarnia jest mi�dzy Dundas West a Queen Street. Okay. To bye, bye. Seeyou... Leszka Wawrowa pozna�em w redakcji �Zwi�zkowca" w 1993 roku. W K�adce przez Atlantyk na stronie 178 (teraz widz� zbie�no�� z numerem piekarni) pisa�em : �Stanis�aw Bugajski z bratem i wsp�lnikami prowadzi� znan� piekarni�, kt�ra w 1993 roku pod innym kierownictwem i zmienion� nazw� �Ontario Bread Company Limited� obchodzi swoje sze��dziesi�ciolecie. Obecny w�a�ciciel Leszek Wawr�w (historyk z wykszta�cenia, ale ten zaw�d chleba mu nie dawa�), kt�ry teraz zarz�dza piekarni� wraz z bratem Jaros�awem, przyni�s� na to konto do redakcji �Zwi�zkowca� kilkana�cie bochenk�w �ma- zowieckiego� i firmowych cha�ek w darze jubileuszowym. I mnie si� taka cha�a dosta�a na moje sze��dziesi�ciolecie. Bo jestem r�wie�nikiem tej piekarni..." Bohater K�adki przez Atlantyk, Tadeusz Gonsik, po przyje�dzie do Kanady w 1949 roku zamieszka� w domu piekarza Bugajskiego, kt�ry rozwozi� wtedy swoje pieczywo wozem konnym. Zdj�cie tego konnego wehiku�u zamie�ci�em w ksi��ce. A teraz zn�w do mnie wraca. Wisi w ofisie obok dyplom�w i fotografii pierwszego zarz�du braci Bugajskich oraz obecnych wsp�w�a�cicieli piekarni - Leszka i Jaros�awa Wawrowych - pra-pra-pra-prawnuk�w Fiodora �awrowa, kt�rego desperacki skok przez Zbrucz rozpocz�� Nawia�o nam burz�. I jest to ju� jedyny ko� w tej ca�kowicie zmechanizowanej, nowoczesnej piekarni. AZJA NADCHODZI Przypadek sprawi�, i� jednym z laureat�w Nagrody Fundacji Turza�skich w 1996 roku zosta� autor pomnikowej pracy Dzieje Rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej Roman Aftanazy. Ja te� t� nagrod� dosta�em, uzna�em wi�c to za znak (w�sz�c nosem jak Webster), �e w tym zaiste benedykty�skim dziele znajd� co� dla siebie. I rzeczywi�cie. W si�dmym tomie, obejmuj�cym wojew�dztwo ruskie, ziemi� halick� i lwowsk�, natrafi�em na dok�adny opis dworu w Hady�kowcach. I na histori� rodu Cieleckich. Jest te� fotografia pa�acu z czas�w jego najwi�kszej �wietno�ci, przed spaleniem przez Rosjan w 1915 roku. Po 1920 Artur Cielecki odbudowa� dw�r w kszta�cie znacznie skromniejszym, bez pierwszego pi�tra, skr�cony o jedn� o� od strony wschodniej. Pa�ac i oficyn�, jak pisze Aftanazy, otacza� dziesi�ciohektarowy park krajobrazowy z owalnym gazonem po�rodku. Stary drzewostan stanowi�y strzeliste �wierki, p�acz�ce jesiony oraz bardzo rzadkie w tych stronach buki i pla- tanowce. Od bramy poprzez dworskie pola wiod�a do lasu s�dziwa aleja lipowa d�uga na oko�o p�tora kilometra. Na jednej z lip umieszczony by� obraz Matki Boskiej Cz�stochowskiej. Fotografia tej alei z 1914 roku jest w ksi��ce Aftanazego. Przygl�dam si�jej uwa�niej. Aleja i �wi�ty obraz pe�ni�y wa�n� rol� we wsi. Przede wszystkim za� sam dw�r Cieleckich, kt�ry od lat by� centrum polonizacyjnym. Przyznaj� to ukrai�skie �r�d�a. O Hady�kowcach i Cieleckich du�o jest w dwudziestym sz�stym tomie ukrai�skiego zbioru/ytoncz-no-memuarnij zbirnik czortkiwskoj okrugi, wa�nym dziele wydanym na emigracji w Toronto. Ciekawe jest to spojrzenie na nas z drugiej strony. Obydwie prace zgodnie stwierdzaj�, �e r�d Cieleckich herbu Zaremba pojawi� si� na Podolu dawno. Przyby� z kaliskiego na pocz�tku osiemnastego wieku, a mo�e wcze�niej. Wed�ug Aftanazego, pierwszym znanym na Podolu 11 Cieleckim by� J�zef, a nast�pnie jego syn Stanis�aw (1798-1855), rotmistrz kawalerii narodowej i starosta borszczowski, cz�onek Stan�w galicyjskich. Nie m�g� on wypu�ci� z aresztu �awrowa i wzi�� go do siebie na s�u�b�, wie�� ustna bowiem rodziny Wawrowych wyra�nie g�osi, �e zrobi� to starosta husia-ty�ski pod koniec osiemnastego wieku - Stanis�aw mia�by wtedy dwa lata. Dlatego zdecydowa�em si� na jego ojca, J�zefa Cieleckiego, nie maj�c pewno�ci, czy by� starost� husiaty�skim. W ko�cu nie to jest istotne. Wa�ne, �e hrabia Cielecki wtedy �y�, mo�e inny ni� go opisa�em, ale na pewno wp�ywowy, wielki pan. Posiada� olbrzymie dobra ci�gn�ce si� od Hady�kowiec w ko-pyczynieckiem przez Oryszkowce, Majdan, Skorody�ce a� po Byczkowce w czortkowskiem. Porchowa pod Buczaczem te� do niego nale�a�a. I to s� fakty, na kt�rych mo�na si� oprze�. Nad bogato rze�bionymi d�bowymi drzwiami wiod�cymi do hallu widnia� napis Vita recta optima. Portal z dwiema parami kolumn zwie�cza�a attykowa �cianka a na niej po��czone herbowe tarcze: Zaremba Cieleckich i �odzi� Bni�skich. Po 1850 roku kolejny Cielecki o�eni� si� z Ann� Bni�sk� i rozpocz�� si� okres najwi�kszej �wietno�ci pa�acu. Skoligaceni od lat ze starymi rodami Mycielskich, Siemie�skich i Tyszkiewicz�w Cieleccy zgromadzili w swym pa�acu bezcenne skarby sztuki. Obrazy, meble, dywany �buchara", wielki ksi�gozbi�r. Najcenniejszym pono� meblem by�a tak zwana numizmatyka -wysoka, mahoniowa szafka, ze zbior�w carskich. W dw�ch szufladkach z czarnej gruszy, w kwadratowych przegr�dkach znajdowa�a si� kolekcja monet, w tym r�wnie� rzymskich, i medali polskich. Gdy pisa�em o pasji zbierackiej J�zefa Cieleckiego pod �wa�em Trajana", poj�cia nie mia�em o dokumentacji zebranej przez Aftanazego. Co prawda kolekcj� przechowywan� w gablotach gromadzi� nie Cielecki, a Lucjan Sie-mie�ski, pradziad ostatniego w�a�ciciela Hady�kowiec - niemniej by�a. Nie umiem sobie wyja�ni� tej mojej intuicji. J�zef Cielecki nie by� pierwszym hrabi�, o kt�rym pisa�em. Zacz��em w 1965 roku od fikcyjnego hrabiego Zygmunta Dembopolskiego w Derbach w pa�acu. Jego rodzinny Dembo-wiec, zmieniony w Pa�stwow� Stadnin� Koni te� wymy�li�em. Kamerdyner J�zef, jedyny �wiadek przesz�o�ci tego pa�acu, wypowiada� w sztuce nast�puj�c� kwesti�: �Nigdy nie zapomn� ostatniej nocy. Front by� tu�, tu�, dzia�a gra�y za lasem, ja�nie pan ju� w szubie, zakutany po uszy, bo mr�z wtedy �ci�� straszny, wyszed� ze mn� przed pa�ac. Zacz�li�my i��... Na ka�dym rogu pa�acu przystawali�my chwilk� -jak nakazuje obyczaj. Na koniec, pami�tam, ja�nie pan zapyta�: - J�zefie, czyja tu jeszcze wr�c�? - Wr�ci najja�niejszy pan - odpar�em. - Przecie� B�g jest nad nami. - A on wtedy pokiwa� smutno g�ow�, wyci�gn�� r�k� na wsch�d, sk�d grzmia�o, i rzek�: - Nie wr�c�, J�zefie. To ju� koniec. Azja nadchodzi. -1 rzeczywi�cie. Nie wr�ci�. A mnie upa�stwowiono wraz z pa�acem". Do dzi� nie wiem, jak t� kwesti� przepu�ci�a cenzura. Publiczno�� te� nie wiedzia�a i szala�a z rado�ci t� sponaniczn�, antyrz�dow� reakcj�, niechc�cy 12 donosz�c na mnie. Ale nie w tym rzecz. Du�o bardziej dziwi mnie fakt, �e mojemu wyrzuconemu z pa�acu hrabiemu Dembopolskiemu kaza�em zamieszka� w Toronto. Pami�tam, jak b��dzi�em palcem po mapie Kanady, w kt�rej nigdy nie by�em, wahaj�c si� mi�dzy paroma miastami. Najpierw chcia�em da� Winnipeg, ale w ko�cu zwyci�y�o Toronto dzi�ki d�wi�czniejszej nazwie. A w dwadzie�cia lat p�niej, w 1985 roku, w�a�nie w tym Toronto wyl�dowa�em. I tak jak m�j hrabia w Derbach w pa�acu pozna�em los emigranta. Mo�na rzec - przypadek. Je�li tak, to do�� dziwny. W ka�dym razie teraz w Toronto wodz� palcem po mapie by�ego wojew�dztwa tarnopolskiego i zbieram okruchy, kt�re zosta�y mi po Nawia�o nam burz�. Co wi�cej, twierdz�, �e to nie przypadek. A je�eli, to nieprzypadkowy. Nie mog� si� powstrzyma�, by nie opisa� pra-pra-pra-prababki braci Waw-rowych, klucznicy we dworze hrabiego Cieleckiego, z kt�r� �gracki oficyjer z Rosyi", �w niezwyk�y je�dziec Apokalipsy Fiodor �awrow by� si� o�eni�. Zar�wno jej imi�, panie�skie nazwisko, jak i �yciorys zmy�li�em. Niestety, nie prowadzi�a notatek. Gdyby je prowadzi�a- oby�oby si� bez intuicji. I tak zwanego nosa. Ambro�ego, czy Webstera... BIA�A RӯA Ju� b�d�c w areszcie, �awrow wzbudzi� ciekawo�� na dworze w Hady�kow-cach. G��wnie za spraw� stangreta Ambro�ego, kt�ry sw� opowie�� o tajemniczym je�d�cu Apokalipsy powt�rzy� nie tylko hrabiemu, ale ochmistrzowi, kucharkom i kredensowemu, lokajowi Alfredowi, przede wszystkim za� m�odziutkiej klucznicy R�y z grubym jasnym warkoczem i szarymi oczami, do kt�rej od dawna smali� cholewki. R�a jednak nie zauwa�a�a tych jego amor�w, traktuj�c go jako pociesznego gadu��, co mocno ura�a�o m�sk� ambicj� Ambro�ego. Czu� swym wytrawnym, granitowym nosem, �e nawet on, Kazarecki z Kazar�wki, mi�y brat ja�nie pana, na jednym z nim wozie jad�c, b�dzie mia� niejakie k�opoty ze znalezieniem klucza do serca tej klucznicy. Ale walczy� dalej, roztaczaj�c sw�j m�ski czar jak paw ogon w tutejszym parku. A mia� o co walczy�. R�a bowiem by�a krewn� hrabiny Cieleckiej, pann� posa�n�, kt�ra pr�cz urody wnosi�a wiano. Ambro�y wiedzia�, �e hrabia w jednej sukni jej nie pu�ci. Gra warta by�a �wieczki. Nie na darmo stangret trwa� jak g�az w swym kawalerskim stanie, pyszni�c si�: - Ambro�y nie w�o�y obro�y! Nie dam si� okie�zna�. To dobre dla mego konia, nie dla mnie! - by teraz wzi�� byle dworsk� dziewk�. Mierzy� wy�ej swym granitowym nosem... R�a sprowadzona zosta�a spod Krakowa na usiln� pro�b� hrabiny Anny. Ojciec dziewczyny, Cezariusz Rostkowski, pu�kownik pod Naczelnikiem Ko�ciuszk�, w�asnym sumptem utworzy� oddzia� kosynier�w ze swych poddanych. Pad� chwalebnie w bitwie pod Szczekocinami, bior�c wprz�dy har-mat� na wrogu. M�oda wdowa zosta�a z czworgiem dzieci, z kt�rych najstarsza R�a mia�a lat ledwie dwana�cie. Na domiar z�ego biedna wdowa straci�a nie tylko m�a, ale i jego maj�tek. Wi�kszo�� d�br bowiem le�a�o w zaborze rosyjskim i rz�d carski w odwet za wybitn� rol� Rostkowskiego w Insurekcji Ko�ciuszki skonfiskowa� mu maj�tek. Osta�a si� jeno n�dzna reszt�wka w 14 Galicji, po austriackiej stronie. Zrozpaczona wdowa napisa�a dramatyczny list do hrabiny Cieleckiej, apeluj�c do serca kochanej cioteczki, matki chrzestnej R�y, by zlitowa�a si� nad biedn� sierot� i wzi�a j� do siebie na wychowanie. �By�abym wtedy spokojna - pisa�a - �e moja R�yczka pod do�wiadczonym i serdecznym okiem drogiej Cioteczki nie sch�opieje mi na amen w tej naszej galicyjskiej, przys�owiowej biedzie". Hrabina Anna bardzo si� tym listem przej�a i m�czy�a m�a, zdeklarowanego wroga wszelkich konfederacji i powsta�, by wzi�� pann� na wychowanie, na co on odpowiada� nie bez satysfakcji: - Zachcia�o si� ch�opu i�� z kos� na wroga - to ma, ksi�ycowy Jasio. Za jedn� harmat�, kt�r� mu Moskal wnet odbi�, odda� �ycie, trzy dwory, tysi�c hektar�w ziemi i osieroci� pi�� os�b. Gdzie� tu rachunek, duszko? Kalkulacja? Trza wprz�d pomy�le�. Gin�� w polu jak zaj�c ka�dy kiep potrafi! - zrz�dzi� w k�ko. - Nie ka�dy jest takim statyst�, j ak ty, m�usiu - pr�bowa�a schlebi� mu hrabina. - Rostkowski zgin��, B�g z nim! Ale s� przecie� dziatki! Drobne dziatki! Jak�e si� nad nimi nie ulitowa�? To� trzeba by� bez serca! Hrabia w ko�cu ust�pi�, machn�� r�k�. - Twoja rodzina! Boga� tam! R�b, jak chcesz - i wolant z Ambro�ym ruszy� pod Krak�w. W ten spos�b dwunastoletnia R�a znalaz�a si� w Hady�kowcach. Z czasem zosta�a klucznic�. Funkcja w jej wypadku zgo�a tytularna. Oboje hrabio-stwo bowiem traktowali j� jak w�asne dziecko. R�a zwraca�a si� do hrabiego: �wujciu J�ziu", a do hrabiny: �mameczko Aniu", co bardzo rozczula�o hrabin�, zwa�ywszy, �e dawno mia�a wnuki w wieku R�y. Pos�ano j � na nauk� do si�str szarytek w Czortkowie. Przesz�a kursa dla dobrze urodzonych panienek. Haftowa�a i ta�czy�a, r�wnie bieg�a w klawikordzie jak we francuskim -by�a ozdob� salon�w. Nadto wcale nie zadziera�a swego kszta�tnego noska, co zw�aszcza przy Ambro�ym odbija�o. Gdy on nadyma� sw� r�ow�, wielk� tr�b� - R�a skromniutko marszczy�a sw�j male�ki noseczek. Ten dzieci�cy czar zjedna� jej serca. Nazwano j � nasz� bia�� R�zi�, ze wzgl�du na gruby blond warkocz i jasn�, mleczn� p�e�. Nic dziwnego, �e gdy sko�czy�a szesna�cie lat i z p�czka zmieni�a si� w kwiatek- r�j kawaler�w ci�gn�� do niej jak b�ki do ula. Co �mielsi zg�aszali sw�j akces do jej r�ki, na co ona odpowiada�a ze �miechem: - Wujaszek sam zdecyduje. Jam jemu powolna, panowie. - Tak studzi�a niewczesne kawalerskie zapa�y. Wiedzieli, �e hrabia J�zef de Zaremba Cielecki za byle �ykaj� nie wyda i �e ta bia�a R�a warta jest wi�cej ni� niejeden m�rg czarnoziemu... Przybywaj�c po raz pierwszy do pa�acu w Hady�kowcach w asy�cie Dany-�y Wynnyczenki, Fiodor �awrow nawet nie przypuszcza�, �e kto� mo�e o nim s�ysze� w tym starym, wytwornym dworze. Ko�ysz�c si� w nowym siodle, kt�re sprokurowa� mu Dany�o, pe�en obaw rozgl�da� si� wok�. Wynnyczenko, jad�c za nim, pogwizdywa� skocznie. Jego remontowa koby�a przy koniu F�o-dora, Rus�anie, wygl�da�a jak stara, �a�obna wdowa. 15 Ze wszystkich okien pa�acu i oficyny wyjrza�y ciekawe oczy. Ka�dy chcia� zobaczy� tego Moskala, strasznego je�d�ca Apokalipsy, co tak dziarsko przeskoczy� Zbrucz. Pisk podkuchennej Mela�ci, kt�ra z emocji o ma�o nie wpad�a do balii: - �ooj! Ale w�dy harny molojec! - m�wi� sam za siebie... Postawny �awrow, w kozackiej barance chwacko nasadzonej na ty� g�owy, na swym kruczoczarnym ogierze zrobi� wielkie wra�enie na ca�ym fraucymerze, poczynaj�c od podkuchennej Mela�ci, a ko�cz�c na starej pannie Gertrudzie, guwernantce niemieckiego. Ale kiwaj�cy si� w siodle Fiodor nie mia� o tym zielonego poj�cia... �al mi troch� stangreta Ambo�ego, kt�ry kroi� mi si� niemal na podolskiego Zag�ob�. Szykowa�em go na rywala Fiodora do r�ki Bia�ej R�y. By�oby wiele zabawnych scen, jak im� Kazarecki z Kazar�wki herbu �G�az" sw� granitow� tr�b� dobiera si� do serca klucznicy, kln�c w �ywy kamie� Moskala, kt�ry w jej szarych oczach wzbudzi� gor�tsze b�yski. W ko�cu taki kontrast to samograj. Po namy�le jednak zrezygnowa�em. Fiodor �awrow zmieni� nazwisko na Wawr�w i da� pocz�tek polskiej rodzinie Wawrowych. Jego potomkiem by� Wincenty Wawr�w, ojciec Jaros�awa i Leszka, obecnych w�a�cicieli piekarni �Ontario Bread Company" w Toronto. KONNE WYPADY Z CZORTKOWA - M�j ojciec, Martyn Wynnyczenko, i jego starszy brat Iwan byli w 1920 roku w armii Petlury, kt�ry w sojuszu z Pi�sudskim zamierza� i�� na Rosj� -powiedzia�a mi w swoim mieszkaniu na Indian Grove Olga Wawr�w. - Formowani i szkoleni w Kamie�cu Podolskim czekali na znak do wsp�lnej ofensywy. Kt�rego� dnia nadszed� do te�ciowej mamci, Na�ci Wynnyczenko, list od stryja Iwanka. Stryjko prosi�, by moja mamcia ich w Kamie�cu odwiedzili. Gdy mamcia tam przyjecha�a, przypadkowo sta�a si� �wiadkiem tragicznego wypadku. Stryjko Iwanko mia� m�odego ordynansa, Polaka z Hady�kowiec, ledwie siedemnastoletniego J�zka Ku�nierza. By� on do stryjka bardzo przywi�zany i za nim na ochotnika ruszy� na t� wojn�. Pod nieobecno�� porucznika Wyn-nyczenki, kt�ry prowadzi� �wiczenia z �o�nierzami, robi� porz�dki w swej walizce i czy�ci� bro�. Pech chcia�, �e w�a�nie w tym pokoju siedzia�a jaka� starsza dama z dwiema wnuczkami, m�odymi pannami, z kt�rych jedna przyjecha�a do swego narzeczonego. J�zio, czyszcz�c bro�, sprawdza�, czy zabezpieczy� pistolet, i tak pechowo z niego strzeli�, �e zabi� na miejscu jedn� z panien siedz�cych naprzeciw. Akurat do pokoju wpad� m�j tato Martyn i, widz�c co si� sta�o, krzykn��: � - Ty, J�ziu, uciekaj! Wojna! Nikt nie b�dze sprawdza�, kto winny... - Ja niechc�cy to zrobi�, gdzie b�d� ucieka� - odpar� ch�opak w szoku. Martyn pobieg� do brata, by J�zia ratowa�. Tymczasem nadbieg� narzeczony tej panny i, widz�c j� martw� na ziemi, w furii wywl�k� biednego J�zia na dziedziniec, postawi� pod murem i z miejsca rozstrzela�. Gdy obaj bracia Wynnyczenko nadbiegli, ch�opak ju� nie �y�. Ta historia takie na mamci zrobi�a wra�enie, prosz� pana, �e zapami�ta�a imi� i nazwisko tego ch�opca, przekaza�a mnie i ja mog� panu dzi�, po tylu latach 17 powiedzie� w Toronto, �e ten ch�opiec nazywa� si� J�zio Ku�nierz. Polak. Ordynans stryjka Iwanka w tej ukrai�skiej armii. Syn stryjka Iwanka Bohdan Wynnyczenko, kt�rego pozna�em w 1998 roku w Toronto, doda� par� szczeg��w do opowie�ci o konnych wyprawach Martyna Wynnyczenki do Hady�kowiec, gdy ten rok wcze�niej s�u�y� wraz z bratem w Czortkowie*. - M�j ojciec - m�wi� Bohdan - przedstawi� to tak: - Wzywam Martyna i pytam: - Co ty mi tak znikasz? Wci�� nie ma ci� w Czortkowie. Moi podw�adni skar�� si� na ciebie! - Boja do Hady�kowiec musz�, Iwanku - t�umaczy� mu stryjek. -Po co? - Do naszych rodzic�w. Nie chcia�em ci� martwi�, bracie, ale oni s� w bardzo ci�kim stanie. Chorzy na tyfus. Prawie umieraj�. Ratuj� ich, jak mog�. Zastrzyki codziennie robi�... - A, to r�b, r�b! Oczywi�cie. I uca�uj ich ode mnie. - Uca�uj�, Iwanku! Na pewno - zapewnia� ojca stryjek. Gdy wraca�, m�j tata zn�w go pyta�: - No, jak, Martynku ? Uca�owa�e� rodzic�w ode mnie? - Jasne, �e uca�owa�em, bracie. Obowi�zkowo... � A jak mama z tat� si� czuj�? - �le, Iwanku. Bardzo �le. Walcz� biedni o �ycie. Nie wiem, czy wy�yj�... - To ratuj ich, bracie, na mi�y Boh! Jed�! - i sam go wysy�a� do Hady�kowiec. Dopiero po wojnie dowiedzia� si�, �e Martynek tak ich ratowa�, �e w ko�cu z Pawlink� Nawrock� si� o�eni�. A w Hady�kowcach o tej wojaczce Martyna ludzie u�o�yli wierszyk: �Gdyby nie Ukrainka, to by Pawlink� nie wysz�a za Martynka!" Bo walki w Zachodniej Halicji wtedy nazywano wojn� o nasz� ma�� Ukra-ink�, w odr�nieniu od tej wielkiej, zadnieprza�skiej - wyja�ni� na ko�cu Bohdan Wynnyczenko. "Opowie�ci te zamie�ci�em w Nawia�o nam burz�. HENRYK J�ZEWSKIW TEATRZE WOJNY M�j przyjaciel Janusz Wasylkowski, wielki znawca problematyki lwowskiej (to z jego kolekcji mia�em przedwojenny przewodnik po wojew�dztwie tar-nopolskim), podrzuci� mi miesi�cznik �Karta" z materia�ami o powstaniu w Czortkowie. W numerze tym natrafi�em na wspomnienia Henryka J�zewskie-go. O tym bliskim wsp�pracowniku Pi�sudskiego, wojewodzie wo�y�skim i obro�cy ludno�ci ukrai�skiej na Kresach, s�ysza�em ju� dawno w Pary�u od Jerzego Giedroycia, kt�ry chcia� do tych wspomnie� dotrze�. W ko�cu dotar� i opublikowa� je w �Zeszytach Historycznych". J�zewski, o kt�rym Maria D�browska pisze, �e tylko Pi�sudski wywar� na niej podobne wra�enie jako polityk i cz�owiek, by� postaci� niezwyk��. Niez�omnych zasad moralnych, bezkompromisowy antykomunista, p� �ycia sp�dzi� w konspiracji. Podczas pierwszej wojny �wiatowej na osobisty rozkaz Komendanta (tak do ko�ca �ycia m�wi� o Pi�sudskim) organizowa� dywer-syjno-szpiegowsk� siatk� POW w Kijowie, na ty�ach bolszewickiego frontu. Te� w Kijowie po studiach malarskich debiutowa� jako scenograf w s�ynnym teatrze Stanis�awy Wysockiej �Studya", gdzie stawia� pierwsze kroki r�wnie� Jaros�aw Iwaszkiewicz. Po odzyskaniu niepodleg�o�ci Wincenty Drabik, przyjaciel J�zewskiego z teatru Wysockiej, jeden z najwi�kszych naszych scenograf�w, tw�rca monumentalnej oprawy plastycznej do Nie--Boskiej Komedii Krasi�skiego, zaproponowa� mu sta�� wsp�prac� z Teatrem Polskim w Warszawie. T� kusz�c� ofert� J�zewsk� z �alem odrzuci� wobec nag�ego skierowania go przez Belweder na prawdziwy teatr wojny. Komendant, zadowolony z jego misji na ty�ach frontu w Kijowie, mianowa� go bowiem swoim reprezentantem w rz�dzie Ukrai�skiej Narodowej Republiki atamana Petlury. W my�l zawartej umowy dw�ch Polak�w wesz�o w sk�ad tego rz�du: J�zewski zosta� wiceministrem spraw wewn�trznych, tek� mini- 19 stra rolnictwa obj�� Stanis�aw Stempowski, p�niejszy d�ugoletni towarzysz �ycia Marii D�browskiej. Obaj polscy ministrowie ruszyli pospiesznie do Kamie�ca Podolskiego, gdzie w kwietniu 1920 roku przebywa� ju� rz�d Petlury, szykuj�c si� do rych�ej ofensywy i formuj�c pospiesznie armi�. Ciekawe dane o niej poda� Jaros�aw Syrnyk w �Przegl�dzie Wschodnim". W my�l sojuszniczego uk�adu podpisanego w Belwederze 22 kwietnia 1920 roku rz�d Ukrai�skiej Narodowej Republiki zrzek� si� ziem na zach�d od rzeki Zbrucz za cen� uznania przez Polsk� pa�stwa ukrai�skiego. Na mocy tego uk�adu opr�cz ju� dzia�aj�cej 6 Dywizji genera�a Marka Bezruczki utworzono 2 Dywizj� O�eksandra Udowyczenki (w sumie 556 oficer�w, 3384 kozak�w, 14 armat). Poza tymi dwiema dywizjami w sk�ad armii UNR wchodzi�y jeszcze oddzia�y genera�a Omelanowycza- Pawlenki (1397 oficer�w i 5950 kozak�w). Zgodnie z 7 paragrafem uk�adu naczelne dow�dztwo Wojska Polskiego zobowi�za�o si� udzieli� pomocy armii ukrai�skiej w postaci ekwipunku i zaopatrzenia. W Kamie�cu Podolskim przy tej tworz�cej si� armii przebywa� ju� minister Henryk J�zewski. Los zetkn�� z J�zewskim w jakim� sensie i mnie. Wi�kszo�� sztuk bowiem wystawia�em w Teatrze Polskim w Warszawie, w kt�rym jako scenograf J�zewski mia� pracowa�. Kiedy tam pierwszy raz przyszed�em, jego przyjaciel Wincenty Drabik ju� nie �y� (umar� w 1933 roku - w roku mego urodzenia), ale �ywa pami�� o nim zosta�a. Starzy teatralni fachowcy pami�tali mistrza Dra-bika. Projekty jego dekoracji wisia�y na �cianie w gabinecie dyrektora. Cz�sto na nie patrzy�em. Mi�dzy innymi na s�ynne Okopy �wi�tej Tr�jcy zNie-Bo-skiej Komedii Krasi�skiego. To wszystko sprawi�o, �e wspomnienia J�zewskiego sta�y mi si� bli�sze, a jego wyb�r - rezygnacja z w�asnej kariery artystycznej na rzecz s�u�by publicznej - bardziej dramatyczny. Trudno wi�c, bym z tych pami�tnik�w nie skorzysta�. Tym bardziej, �e �wietnie oddaj� ten niezwyk�y okres. J�zewski pisa�: �Urz�dowali�my, czekaj�c na posuwanie si� frontu, by za nim pod��y�. Poza prac� w ministerstwie by�em zaabsorbowany tym wszystkim, co si� dzia�o pomi�dzy Ukrain� i Polsk�. Wyst�powa�em jako strona ukrai�ska. By�em jednak Polakiem, wiedzieli o tym Polacy i wiedzieli Ukrai�cy, to nadawa�o charakter powsta�ej instytucji. Wywi�zanie si� w takich warunkach ze spadaj�cych na mnie obowi�zk�w nie mie�ci�o si� w schemacie normalnego i og�lnie przyj�tego urz�dowania. Od czasu do czasu robili�my wycieczki na Okopy �wi�tej Tr�jcy - miejsce o jakim� niezwyk�ym uroku. Zreszt� sam Kamieniec robi� wra�enie zaczarowanego miasta w�r�d rozko�ysanej, u�miechni�tej przyrody. Kolista dolina otoczona faluj�c�, pag�rkowat� okolic�. Po�rodku doliny wyrasta pionowo, z ma�ymi tylko odchyleniami, masyw skalny. W�a�nie na owym bloku znalaz�o sobie miejsce miasto otoczone murami - klasztory, ko�cio�y, domy mieszkalne. Miasto polskie, jak Krak�w. U jego st�p srebrny pier�cie� Smotrycza. 20 Miasto ��czy ze �wiatem wielki, masywny most turecki, zako�czony zamkiem zbudowanym na drugim brzegu Smotrycza - tam zgin�li Wo�odyjowski i Ke-tling... Po pewnym czasie uda�em si� z polecenia Atamana Petlury do Kijowa. Mia�em w imieniu rz�du UNR przej�� w�adz� z r�k genera�a Rydza �mig�ego i mianowa� ukrai�skiego komisarza Kijowa. Sytuacja by�a oryginalna, a nawet w pewnym sensie niesamowita. Znany polskiemu spo�ecze�stwu Henryk J�zewski, kijowianin z urodzenia, dzia�acz spo�eczny, prezes �Filarecji�, muzyk i wsp�tw�rca teatru �Studya� - zjawia si� w Kijowie jako minister ukrai�ski i powo�uje ukrai�sk� administracj�... Najwi�ksze wra�enie robi�y na mnie polskie mundury ukazuj�ce si� tu i �wdzie w ulicznym t�umie. Powszechny nastr�j by� o�ywiony i weso�y. Kijo-wianki ta�czy�y z polskimi �o�nierzami na skwerach i placykach. Tego Kij�w jeszcze nie widzia�, pomimo �e niejedna armia przez to miasto przemaszerowa�a. Nawet �o�nierze ukrai�scy nie mieli takiego powodzenia. Nie trwa�o to d�ugo. Front cofa� si�..." Ma�o dzi� wiemy o bogatych i starych tradycjach polskich w Kijowie przed rewolucj� pa�dziernikow�. Stanis�aw S�awomir Nicieja w pracy Polski Kij�w i jego zag�ada w �Przegl�dzie Wschodnim" dostarcza fascynuj�cych informacji. Przed wybuchem wojny Kij�w liczy� 600 tysi�cy mieszka�c�w, w tym 60 tysi�cy Polak�w. O�rodkiem polsko�ci by� ko�ci� �wi�tego Aleksandra ufundowany w po�owie dziewi�tnastego wieku przez Poniatowskich, po�o�ony w centrum miasta. S�aw� zdoby�a ksi�garnia wydawnicza W�adys�awa Idzikow-skiego na Kreszczatiku, niezwykle zas�u�ona w krzewieniu kultury polskiej. Specjalizowa�a si� w druku partytur muzycznych najwi�kszych naszych kompozytor�w. Dzia�a�o w Kijowie Polskie Towarzystwo Gimnastyczne �Patago- nia �Kij�w by� w imperium rosyjskim - pisze Nicieja - miastem, kt�re mog�o wiatach 1905-1917 poszczyci� si� najwi�ksz� ilo�ci� czasopism polskich. Tam powsta� dzi�ki W�odzimierzowi Grocholskiemu �Dziennik Kijowskk, trafiaj�cy regularnie przez dwana�cie lat do wszystkich polskich skupisk na Ukrainie, maj�cy znakomity serwis informacyjny i korespondent�w we wszystkich miastach polskich i stolicach europejskich". Opr�cz niego wychodzi� ��wit", w kt�rym pisali Stanis�aw Brzozowski i Janusz Korczak, a z Ukrai�c�w Iwan Franko i Wo�odymyr Wynnyczenko, przysz�y premier Republiki Ukrai�skiej. W literackich �K�osach" publikowali swe wiersze Leopold Staff i Kazimiera I��akowicz�wna. By�y jeszcze �Kresy", �Goniec Kijowski" i wiele innych. O znakomitym teatrze polskim �Studya" Stanis�awy Wysockiej wspomnia� ju� J�zewski. Nicieja dodaje, �e w czasie wojny �ci�gn�a tam czo��wka polskich aktor�w. Na deskach tego teatru triumfy �wi�cili: Stefan Jaracz, Boles�aw Boles�awski, Juliusz Osterwa, Janusz Strachocki, Stanis�aw Daczy�ski. Tych trzech ostatnich mia�em szcz�cie sam po wojnie podziwia� na scenie. �Scenografi� wykonywa� s�ynny Wincenty Drabik, a kierownikami literac- 21 kimi byli Kornel Makuszy�ski i W�adys�aw Gunther" - pisze Nicieja i cytuje wra�enia Tadeusza Zab�ockiego: �Zosta�o mi w pami�ci z czas�w mego sztu-bactwa niezwyk�e przedstawienie Fircyka w zalotach. Nie dlatego, �e autorem sztuki by� daleki m�j antenat, ale ze wzgl�du na wielki koncert aktorski Oster-wy w roli Fircyka i Jaracza w roli Pustaka - hardego s�ugi". Mo�na sobie wyobrazi�. Warszawa ju� takiego koncertu nie mia�a szcz�-cia ogl�da�. Bujnie rozwija�o si�. w Kijowie szkolnictwo. By�y dwa gimnazja m�skie i jedno �e�skie z o�miuset pi��dziesi�cioma siedmioma uczennicami. W tym s�ynnym gimnazjum Wac�awy Peretjatkowiczowej otwarto w 1917 roku Wy�sze Polskie Kursy Naukowe, na kt�rych wyk�adali najwi�ksi polscy profesorowie. Podczas wojny liczba Polak�w w Kijowie wzros�a do 100 tysi�cy. W tym kwitn�cym mie�cie wielu Polak�w porobi�o zawrotne kariery. Jednym z nich by� Franciszek Go��bek, kt�ry z ma�ego cukiernika awansowa� na w�a�ciciela najmodniejszego w Kijowie hotelu Fran�ois. Najelegantszy sklep jubilerski prowadzi� Polak Marszak, a w restauracji �Staraj� Ru�" inny Polak, Fru-zi�ski, serwowa� najlepsze dania. Potem s�odyczami Fruzi�skiego zajada�a si� przedwojenna Warszawa. W�r�d wybitnych p�niejszych polityk�w polskich- opr�cz J�zewskiego -�yli podczas wojny w Kijowie przyszli ministrowie Artur �liwi�ski i Janusz J�drzejewicz, a tak�e Wojciech �wi�tos�awski i Wac�aw Grzybowski, ostatni nasz ambasador w Moskwie, kt�ry nie przyj�� z r�k Mo�otowa noty o wypowiedzeniu nam wojny w 1939 roku. Liczne nasze ziemia�stwo wytworzy�o na Ukrainie specyficzny typ ludzi. Nicieja przytacza ciekaw� uwag� z eseju syna znanego ziemianina Ksawere-go Glinki, kt�ry pisa�, �e gdy czyta� powie�� Margaret MitchelPrzemm�/o z wiatrem, uderzy�o go wielkie podobie�stwo ameryka�skiego Po�udnia do jego rodzinnych stron - kijowskiego, huma�skiego i Dzikich P�l. �Mieli�my i my - pisa� Glinka - takie typy Polek, kt�re mog�y pos�u�y� za wz�r dla Scarlett, bohaterki Przemin�o z wiatrem. Tak, przemin�o z wiatrem. Kij�w - kwitn�cy, szcz�liwy, roze�miany, taki, jakim go zna�em z lat mej m�odo�ci, przesta� istnie�. Zgin�li lub pomarli ludzie, ci wspaniali Polacy o twardych karkach i szerokim ge�cie, kt�rzy nadawali ton memu miastu. Sowiecki terror niby rozpalone �elazo wypali� nawet najmniejszy �lad polsko�ci, kultury polskiej, polskiego �ycia. Nie pozosta�o nic z tego, co by�o spu�cizn� pracy licznych pokole�". Sw�j szkic Nicieja ko�czy cytatem poufnego raportu naszego konsula generalnego w Charkowie Konstantego Zaremby-Skrzy�skiego, kt�ry meldowa� do centrali MSZ w 1925 roku: �Je�li por�wnamy polski stan posiadania na Ukrainie z okresu przedwojennego z tymi nik�ymi przejawami �ycia polskiego, jakie tl�si�jeszcze gdzieniegdzie na obszarze dzisiejszej Ukrainy sowieckiej, wyda nam si�, �e stoimy przed zgliszczami olbrzymiego po�aru, kt�ry wniwecz obr�ci� wspania�� dziejow� budowl�..." 22 W krytycznym momencie wojny w sierpniu 1920 roku Pi�sudski powierzy� J�zewskiemu nowe zadanie: stworzenia konspiracji i obj�cia dow�dztwa na wypadek zaj�cia Warszawy przez bolszewik�w. Zaprzyja�niony z J�zewskim Stanis�aw Broniewski �Orsza" - podczas okupacji dow�dca Szarych Szereg�w, organizator s�ynnego zamachu pod Arsena�em - tak to opisuje: �Bolszewicy zbli�ali si�. W�wczas przyby� do J�zewskiego zaufany cz�owiek Pi�sudskie-go z poleceniem stawienia si� w Belwederze... Gdy J�zewski tam przyby�, przed wej�ciem do pa�acu spostrzeg� znane odkryte auto Pi�sudskiego, gotowe do drogi. W holu na parterze pe�no by�o ludzi, panowa� gwar i podniecenie. Wida� by�o cz�onk�w rz�du i wojskowych. W pewnym momencie wezwany zosta� na g�r�. Wszed� do ma�ego pokoju, w kt�rym nieraz przyjmowa� go Komendant (tak i tylko tak m�wi� o nim J�zewski). Pok�j teraz by� pusty. Nagle otworzy�y si� drzwi i wszed� Pi�sudski. By�a godzina czternasta dnia 12 sierpnia. Pi�sudski wolno podszed� do zamar�ego na �rodku pokoju J�zewskiego. Patrz�c mu w oczy, u�cisn�� mu r�k�, po czym po d�u�szej chwili cofn�� si� i wyszed�. Nie pad�o ani jedno s�owo..." Potem, jak wiadomo, nast�pi�o s�ynne uderzenie Pi�sudskiego znad Wieprza, i karta wojny si� odwr�ci�a. Bolszewicy uciekali w panice. W opa�ach znalaz�a si� nawet s�ynna konarmia i sam Komandami Budionny, kt�ry cudem wyrwa� si� z kot�a polskiego wraz z towarzyszami: Klimentem Woroszy�owem i Siemionem Timoszenk�, rozgromiony przez polskich u�an�w genera�a R�m-mla w bitwie pod Komarowem. Na tym po�udniowym froncie funkcj� komisarza politycznego pe�ni� J�zef Stalin, kt�ry nie us�ucha� rozkazu Tuchaczew-skiego i z uporem par� na Lw�w, chc�c go pierwszy zdoby�. Potem oskar�any by� w Moskwie przez Lenina i Trackiego, �e sw� niesubordynacj� przyczyni� si� do kl�ski Armii Czerwonej w �bitwie warszawskiej". Jak pisze we wspomnianym ju� szkicu Jaros�aw Syrnyk: �Bij�ca si� rami� przy ramieniu z armi� polsk� armia ukrai�ska (obrona Zamo�cia przez oddzia�y Marka Bezruczki) stan�a w obliczu podpisania przez Polsk� preliminari�w pokojowych w Rydze 12 pa�dziernika 1920 roku. Pomimo ci�kiej sytuacji na froncie, Petlura zdecydowa� si� kontynuowa� walk�. Dnia 14 sierpnia si�y UNR liczy�y oko�o 7 tysi�cy �o�nierzy, jesieni� za� ju� oko�o 40 tysi�cy... Dnia 20 listopada oddzia�y ukrai�skie zosta�y przyparte do Zbrucza. Jak si� okaza�o, stacjonuj�ce w O�ykowcach jednostki polskie nie bardzo wiedzia�y, co w danej sytuacji robi�. Zgoda na rozpocz�cie ewakuacji dotar�a dopiero 21 listopada o godzinie drugiej w nocy. Rozpocz�to j� w dwie godziny p�niej i przebiega�a sprawnie. �o�nierze ukrai�scy zostali rozbrojeni we wsi Wo�ko-wiec, broni jednak nie spisywano. Jako przyczyn� rozbrajania podawano obaw� o to, czy pojawienie si� oddzia��w ukrai�skich nie rozpali na nowo pol-sko-ukrai�skiego konfliktu w Galicji Wschodniej. Zdarza�y si� te� przypadki, �e niekt�rych oddzia��w nie rozbrajano od razu. Wbrew nakazom MSW armii UNR odebrano konie...". J�zewski tak opisuje koniec tej wojny: �Zacz�y si� pertraktacje w Rydze i 23 nadszed� dzie� podpisania pokoju. Po pewnym czasie zosta�em z panem Sta-nis�awem Stempowskim wezwany przez �wczesnego ministra spraw zagranicznych Konstantego Skirmunta. Przyj�� nas w sejmie, w gabinecie przylegaj�cym do sali obrad, sk�d dolatywa� gwar. Minister zawiadomi� nas: - Jutro wyje�d�a do Tarnowa mieszana komisja polsko-bolszewicka dla skonstatowania miejsca pobytu atamana Petlury, kt�ry moc� traktatu ryskiego zosta� pozbawiony prawa azylu... Wiadomo�� ta spad�a na mnie jak grom. By�o mi dane pozna� gorzki smak polityki i �konieczno�ci� - nie maj�cej nic wsp�lnego z ludzk� moralno�ci�. Nie pami�tam, czy po�egna�em si� z ministrem Skirmuntem. Nie mia�em czasu do stracenia. Postanowi�em dzia�a� na w�asn� r�k�. Z dwoma peowiakami z KN III wybra�em si� do Tarnowa. Kaza�em im zabra� ze sob� bro�. Zaproponowa�em Atamanowi natychmiastowy wyjazd do Warszawy. Zaufa� mi bez wahania. Mojej eskorcie uda�o si� zdoby� przedzia� dla naszej czw�rki w zwyczajnym poci�gu i tak dojechali�my do Warszawy. O szarzej�cej godzinie wsiad�em z Atamanem do taks�wki i za chwil� byli�my w pa�acu Raczy�skich, w naszym mieszkaniu. Spotka� nas, z czaruj�cym jak zwykle u�miechem, pan Stanis�aw Stempowski. Na Atamana czeka� przygotowany pok�j". Przez par� miesi�cy uda�o si� J�zewskiemu przechowa� Petlur� poszukiwanego jednocze�nie przez polsk� dw�jk� i bolszewicki wywiad. Ataman ukrywa� si� z �on� i c�rk� Lesi� w mieszkaniu jego serdecznego przyjaciela W�odzimierza Redlicha przy ulicy Pi�knej. Nikt nie wiedzia�, co si� z nim sta�o. Ani Polacy, ani Ukrai�cy. J�zewski cz�sto z Petlur� rozmawia�. Twierdzi�, �e ataman, mimo po�o�enia, w jakim si� znalaz�, nie mia� �alu do Pi�sudskie-go. Zawsze wyra�a� si� o nim z szacunkiem, uczuciem i przej�ciem. Czasem odwiedzali Petlur� jego zaufani ��cznicy. Rz�d sowiecki domaga� si� coraz g�o�niej od Polski wype�nienia traktatu ryskiego. Wydania Petlury i internowania ukrai�skich oficer�w. Ataman przy pomocy przyjaci� J�zew-skiego przerzucony zosta� do Pary�a, gdzie dzia�a� ju� rz�d ukrai�ski na uchod�stwie. Tam zgin�� w 1926 roku trafiony na ulicy pi�cioma kulami przez bolszewickiego agenta Szwarcbarta... Jednostkowy czyn J�zewskiego jaskrawo odbija od ma�o chlubnej karty naszego rz�du i jego stosunku do by�ego sojusznika po podpisaniu zwyci�skiego traktatu w Rydze. Oficerowie ukrai�scy znale�li si� w obozach internowania w Szczypiornie i w Kaliszu. 15 maja 1921 roku obozy odwiedzi� J�zef Pi�sudski. O jego wizycie tak pisa� pu�kownik Juliusz Ulrych: �Jestem wezwany do Belwederu i otrzymuj� osobiste rozkazy od Komendanta: - Pan ich formowa� i pan teraz ma dba� o nich. Ob�z ma by� ich schronieniem, domem - rozkaza�. O decyzji przyjazdu Komendanta powiadomi�em genera�a Bezruczk�. Nie chcia� wierzy� i g��boko wzruszony powiedzia�: - To bardzo po rycersku... 24 By�em �wiadkiem wielu manifestacji na cze�� Pi�sudskiego. Lecz takiego morza entuzjazmu, takiego bezmiaru uczu�, takiego zbiorowego wzruszenia - nie widzia�em. A c� Pi�sudski? Powiedzia�, pami�tam, tych kilka pami�tnych s��w: - Ja Was przepraszam, Panowie. Ja Was za to bardzo przepraszam..." Te rycerskie s�owa Pi�sudskiego wypowiedziane do przegranych sojusznik�w po zwyci�skiej �bitwie warszawskiej" przesz�y do historii, tak jak s�owa Winstona Churchilla skierowane do Polak�w w dwadzie�cia lat p�niej po �bitwie o Angli�". I z r�wnym entuzjazmem i wdzi�czno�ci� zosta�y przez nich przyj�te. Nas samych w �wier� wieku potem dotkn�y podobne �konieczno�ci" polityczne co Ukrai�c�w w 1920 roku i na pr�no pomstowali�my przeciw zdradzie aliant�w i decydowaniu ponad naszymi g�owami o naszym losie. Ale warto i o tej w�asnej ryskiej rysie pami�ta�. Rzecz inna, �e lekcja udzielona nam w Ja�cie by�a wyj�tkowo bolesna. W �wietle Rygi za� jeszcze bole�niejsza... LATAWICA Leszek Wawr�w wspomnia�, �e jego ojciec Wieko w m�odo�ci bujnie ka-walerowa� w Hady�kowicach. Jego pierwsza mi�o�� nazywa�a si� Ry�ka Ka-pusty�ska. By�a c�rk� fornala hrabiego Cieleckiego. Najpi�kniejsz� dziewczyn� we wsi. Wszyscy si� w niej kochali. A Wieko najwi�cej. Postanowi� si� z ni� o�eni�. Matka pr�bowa�a mu to wybi� z g�owy: - Co ci z niej! - t�umaczy�a. - Biedna c�rka fornala, bez ziemi wyrobnica! �ona jest do roboty, nie do zabawy. A jej tylko ta�ce w g�owie. Latawica! Lala malowana. Ale Wieko upar� si�. Pewnego dnia poszed� z Rysk� na zabaw� do Probu�-nej. Dumnie wprowadzi� j� na sal�. Mia�a czym imponowa�. Wysoka, smuk�a, z bujn� piersi�, nawet w lnianej bluzce wygl�da�a jak dama. Wszystkie panny gas�y... Kopciuszki przy niej - z dum� przyczesa� grzebieniem w�osy. R�j baciar�w z Probu�nej otoczy� ich zaraz. Ka�dy chcia� si� przywita�. - No, panie Wieko! - klepali go. - Pan wiesz, z kim przyj��! - Mam oczy - odpar� godnie. By� bezsprzecznym zwyci�zc�... Kapela ruszy�a. Skoczne rach-ciach-ciach poderwa�o sal�. Skrzypek ci�� od ucha. Wieko gwizdn�� w palce i wzi�� Ry�k� do ta�ca. Zawirowa� w oberku. Sp�dniczka frun�a w g�r�. Kr�g�e, toczone uda b�ysn�y biel�. Dopiero teraz wida� by�o, co to za nogi. Ch�opcy st�kn�li z podziwu. Po�erali j� wzrokiem. Pod wp�ywem ich spojrze� Wieko z jeszcze wi�kszym ogniem zacz�� krzesa� ho�ubce i przytupywa� nog�. Ich zazdro�� doda�a mu skrzyde�. Teraz by� panem! Gdy skrzypek urwa�, zdyszani podeszli do baru. Fundn�� Ry�ce czekolad�, a sam wzi�� piwo. Upa� by� straszny. Zn�w otoczy� ich r�j baciar�w. Czepiali si� Ryski. Kiedy kapela zagra�a, jeden z nich, Szymek, uk�oni� si� i spyta�: - Pozwolisz, Wieko, na taniec z Rysk�? 26 - Ta�cz - rzek� z pa�ska i wyj�� papierosa. Z satysfakcj� oceni� swoj� zdobycz. Morowa. Najfajniesza. Nikt takiej nie ma - wyd�� mi�siste wargi. Duma rozsadza�a mu piersi. Po chwili, ku swemu najwi�kszemu zdziwieniu, spostrzeg�, �e Ry�ka w obj�ciach tego durnego Szymka te� jest szcz�liwa. Szczerzy do niego z�by, jakby Pana Boga za nogi z�apa�a. Obj�ta silnie wp�, �atwo dawa�a si� wodzi�. To go przykro dotkn�o. By nie by� pos�dzonym o zazdro��, odwr�ci� g�ow�. Wyszed� na dw�r i zapali� papierosa. Kuzyn Ja�ko Wawr�w podszed� do niego i pogratulowa� mu Ryski. Podzi�kowa�, ale nie sprawi�o mu to ju� takiej frajdy... Kiedy wr�ci� na sal�, Ry�ka wci�� szala�a. Z r�k� na karku Szymka gna�a jak burza. Latawica. Lala malowana - przemkn�y mu s�owa matki. Zam�wi� piwo. Kapela zagra�a nowy kawa�ek. Ry�ka ta�