7403

Szczegóły
Tytuł 7403
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

7403 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 7403 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7403 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

7403 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

RUTH ASBY WEHIKU� CZASu W POSZUKIWANIU KR�LA ARTURA Ta ksi��ka jest twym paszportem do podr�y w czasie Czy zdo�asz prze�y� w Brytanii w Mrocznych Stuleciach? Przewr�� stronic�, a dowiesz si� tego Ruth Ashby W poszukiwaniu kr�la Artura prze�o�y� Wiktor Bukato ilustrowa� Scott Capie UWAGA PODRӯNIKU W CZASIE! Ta ksi��k"a jest twoim wehiku�em czasu. Nie na- le�y jej czyta� od pocz�tku do ko�ca. Za chwil� otrzymasz zadanie: udasz si� w podr� do innego czasu. Gdy b�dziesz stawia� czo�o niebezpiecze�- stwom, Wehiku� Czasu nierzadko zaproponuje ci wyb�r drogi lub podj�cie jakiej� innej decyzji. Jest tu r�wnie� Bank Danych zawieraj�cy infor- macj� o epoce, kt�r� odwiedzisz. Mo�esz pos�ugi- wa� si� Bankiem Danych, aby u�atwi� sobie podj�- cie decyzji. Mo�esz te� wybiera� drog� na �lepo, nie korzystaj�c z Banku. Decyzja nale�y do ciebie. Na ko�cu ksi��ki znajduje si� Kartoteka Da- nych. S� w niej informacje dodatkowe, kt�re pomog� ci w dokonaniu w�a�ciwego wyboru. Mo�liwo�ci, kt�rych wyb�r mo�e by� uzale�- niony od informacji dodatkowych w Kartote- ce Danych, zosta�y oznaczone nast�puj�cym symbolem: Aby jak najszybciej wykona� zadanie, powi- niene� korzysta� zar�wno z Banku, jak i Kartoteki Danych. Wyprawa Wehiku�em Czasu ma tylko jedno zako�czenie. Je�li go nie osi�gniesz, grozi ci uwi�zie- nie w p�tli czasowej! CZTERY ZASADY PODR�Y W CZASIE Przed rozpocz�ciem podr�y powiniene� zapo- zna� si� z poni�szymi zasadami. Podr�nikom, kt�- rzy ich nie przestrzegaj�, grozi uwi�zienie w p�tli czasowej. 1. Nie wolno ci zabi� �adnego cz�owiek^ lub zwierz�cia. 2. Nie mo�esz zmienia� historii. Wystrzegaj si� zo- stawienia w przesz�o�ci jakiegokolwiek przedmiotu pochodz�cego z p�niejszej epoki. 3. Dokonuj�c skoku w czasie nie mo�esz zabra� ni- kogo ze sob�. Unikaj nag�ego pojawiania si� lub znikania, aby kogo� nie przerazi� ani nie wzbudzi� w nim podejrze�. 4. Musisz post�powa� dok�adnie wed�ug instrukcji przekazywanych ci przez Wehiku� Czasu. Mo�esz wybiera� tylko mi�dzy podanymi przez niego mo�- liwo�ciami. TWOJE ZADANIE Kr�l Artur jest prawdopodobnie najs�ynniejszym w�adc� Zachodu. Wszyscy znaj� legend� o zamku Camelot � opowie�� o Rycerzach Okr�g�ego Sto�u oraz o kr�lu, kt�ry na Wyspach Brytyjskich zapro- wadzi� rz�dy pokoju i dobrobytu. Ale czy kr�l Artur istnia� naprawd�? Przez wiele wiek�w uwa�ano, �e wymy�lili go �redniowieczni bardowie, aby opowie�ciami o nim rozwesela� dwory Europy. Znaleziska archeologiczne �wiadcz� jednak, �e kr�l Artur istnia� naprawd� i panowa� w najciemniejszym okresie historii brytyjskiej. Musisz odszuka� prawd� skrywaj�c� si� pod le- gend�. Aby tego dokona�, zmierzysz si� z licznymi niebezpiecze�stwami czyhaj�cymi na ciebie w Bry- tanii podczas burzliwych i zdradzieckich Mrocz- nych Stuleci. Stoi przed tob� zadanie odszukania cz�owieka, kt�ry ostatecznie przyni�s� pok�j Bryta- nii. Czy by� to kr�l Artur, kt�ry pokona� hordy naje�d�c�w i ul�y� niedoli Brytyjczyk�w? Musisz ustali� raz na zawsze, czy kr�l Artur by� tylko le- gend�, czy te� istnia� naprawd�. Aby uruchomi� Wehiku� Czasu, prze- wr�� kartk�. WEHIKU� CZASU URUCHOMIONY Zaopatrz si� w sprz�t Na wypraw� w Mroczne Stulecia ubierzesz si� w str�j zwyk�ego Brytyjczyka: lu�na kurta czy te� ko- szula, spodnie wpuszczone w d�ugie sk�rzane buty oraz ciep�� we�nian� opo�cz�. Opo�cza b�dzie spi�ta okr�g�� metalow� klamr�. Na ramieniu b�- dziesz nosi� sk�rzan� torb�. Wolno ci ponadto zabra� ze sob� jedn� z poni�- szych rzeczy: zapa�ki kostki cukru Aby ju� teraz rozpocz�� wypraw�, otw�rz ksi��k� na str. 1. Aby dowiedzie� si� czego� wi�cej o epoce, do kt�rej si� udajesz, zacznij czyta� nast�pn� stron�. BANK DANYCH CHRONOLOGIA 2000�1600 p.n.e. � Zbudowanie Stoneheage 55�56 p.n.e. � Juliusz Cezar naje�d�a Bry- tanie 43 n.e. � Rzymianie podbijaj� Bryta- nie 59 n.e. � Powstanie Boudicei 122 n.e. � Rzymianie buduj� mur Had- riana 410 n.e. � Wortygern sprowadza na- jemnik�w saskich 490 n.e, � Bitwa pod Badon 871�99 n.e. � Kr�l Alfred Wielki 1066 n.e. � Podb�j Norman�w 1468�1470 n.e. � Sir Thomas Malory pisZe Le Morte dArthur 1. Lud zamieszkuj�cy Brytani� w czasie przy- bycia Rzymian w roku 55 p.n.e. znany by� pod mianem Celt�w. Celtowie dzielili si� na plemiona, a na czele ka�dego sta� w�dz. Ich kap�ani, inaczej druidzi, cieszyli si� s�aw� ludzi uczonych i wielce m�drych. Tym niemniej w�r�d celtyckich obrz�d�w religijnych praktykowano ofiar� z ludzi. 2. Juliusz Cezar dwukrotnie najecha� Brytani�: w roku 55 i 54 p.n.e. Ostatecznie jednak Rzymia- nie podbili Brytani� dopiero w roku 43 n.e. 3. Rzymianie przynie�li Brytyjczykom cywiliza- cj� w postaci dr�g bitych, kana��w, systemu mone- tarnego oraz ufortyfikowanych miast warownych. Tak jak wszystkie pokonane plemiona kontynentu europejskiego, Brytyjczycy stali si� obywatelami Cesarstwa Rzymskiego. 4. W latach 59�60 n.e. Boudicea, kr�lowa ple- mienia Icen�w, zbuntowa�a si� przeciwko panowa- niu Rzymian. Jej powstanie zako�czy�o si� niepo- wodzeniem. 5. W roku 122 n.e. cesarz rzymski Hadrian zbudowa� mur przecinaj�cy p�nocn� Brytani� od morza do morza. Mia� on zapobiec atakom na cy- wilizowane po�udnie ze strony barbarzy�skich ple- mion p�nocnych, szczeg�lnie Pikt�w, ale zadanie swe wype�ni� jedynie cz�ciowo. 6. Po zdobyciu Rzymu przez Got�w w roku 410 Rzymianie wycofuj� si� z Brytanii. Brytyjczy- k�w nikt ju� nie chroni przed innymi naje�d�cami. 7. Oko�o roku 428 kr�l Brytyjczyk�w imieniem Wortygern wezwa� najemnik�w saskich przeciwko naje�d�com piktyjskim i irlandzkim. Sasi przybyli z ziem, kt�re obecnie stanowi� p�noc Niemiec. 8. W nied�ugim czasie do Brytanii przyby�o ty- lu Sas�w, �e wkr�tce zacz�li oni buntowa� si� prze- ciwko dominacji Brytyjczyk�w. Obok nich na wys- pie pojawili si� nowi przybysze, szczeg�lnie Anglo- wie pochodz�cy z teren�w obecnej po�udniowej Danii. 9. Po zwyci�stwie w wa�nej bitwie przeciwko naje�d�com oko�o roku 490, Brytyjczycy jeszcze przez pi��dziesi�t lat opierali si� dominacji przyby- �ych. W ko�cu jednak Anglowie i Sasi zdobyli w�a- dz� w Brytanii, pozbywszy si� wszak�e tymczasem co bardziej barbarzy�skich obyczaj�w, a cz�sto za- �o�ywszy rodziny przez ma��e�stwa z Brytyjkami. Wielu z nich przyj�o wiar� chrze�cija�sk�. 10. Anglosasi w�adali przewa�aj�c� cz�ci� Bry- tanii przez nast�pne sze��set lat. Ich j�zyk, zwany staroangielskim, przeobrazi� si� we wsp�czesn� an- gielszczyzn�. Ich kraj, z pocz�tku nazywany �zie- mi� Angl�w", nosi� p�niej miano Anglii. 11. Ostatnie dwa najazdy na Brytani� mia�y miejsce w wiekach VIII�IX, kiedy to ze Skandy- nawii zjawili si� Wikingowie, oraz w roku 1066, gdy Wilhelm z Normandii przep�yn�� Kana� Brytyj- ski i pokona� Brytyjczyk�w w bitwie pod Hastings. 12. �redniowieczni historycy umieszczali Artura w�r�d kr�l�w historycznych. Spisywane przez nich dzieje, zazwyczaj ma�o dok�adne, wspomina�y o kr�lu Arturze, kt�ry panowa� ze swego tronu umieszczonego w zamku o nazwie Camelot. Jak sie wydaje, kaza� on dla swych rycerzy zbudowa� okr�g�y st�, aby wszyscy przy nim zasiadaj�c) mieli jednakow� rang�. 13. W XII i XIII w. francuscy autorzy tworzyli d�ugie opowie�ci fantastyczne zwane romansami � o przygodach Rycerzy Okr�g�ego Sto�u. W latach 1468�70 sir Thomas Malory napisa� Le Morie d'Arthur � �mier� Artura � najs�ynniejsz� an-ju-I- sk� wersj� owych legend. 14. Zainteresowanie opowie�ciami arturia�skimi odrodzi�o si� w XIX wieku. W roku 1839 jeden z brytyjskich lord�w zorganizowa� turniej, w kt�rym �rycerze" potykali si� na koniach, a kobiety wyst�- pi�y w sukniach �redniowiecznych. 15. Po zab�jstwie prezydenta Johna F. Kenne- dy'ego w roku 1963 wielu pisz�cych por�wnywa�o jego prezydentur� do idealistycznych dni Camelo- tu. Legenda o kr�lu Arturze przetrwa�a do dnia dzisiejszego. BANK DANYCH ZA�ADOWANY PRZEWR�� KARTK� I RUSZAJ NA WYPRAW�! Nie zapomnij: je�li zobaczysz ten symbol, poszukaj dodatkowej wska- z�wki w Kartotece Danych na-ko�cu ksi��ki. 1 ra-ta-ta! Tr�bka dmie ci prosto w ucho. Zaskoczony, obracasz si� gwa�- townie i wpadasz na �ysego mnicha w d�ugim, br�- zowym habicie. � Uwa�aj, jak chodzisz, przyjacielu � m�wi zakonnik. Wygl�da na rozgniewanego. � Przepraszam � mruczysz, a mnich odchodzi. Dra�liwy facet! Rozgl�dasz si� dooko�a. Znajdujesz si� w�r�d wielkiego t�umu ludzi, a wszyscy z nich nosz� prze- dziwne stroje. Widzisz kobiety w pow��czystych, aksamitnych sukniach oraz spiczastych kapelu- szach, z kt�rych zwieszaj� si� d�ugie, a� do ziemi zas�ony. Mijaj� ci� m�czy�ni zakuci w pancerze, zbrojni w d�ugie, b�yszcz�ce miecze. Tu kuglarze pokazuj� swe sztuczki, tam gra si� w ko�ci, �wdzie przekupnie zachwalaj� potrawy na tacach, kt�re nosz� przed sob� na rzemykach opasuj�cych szyj�. Na wysokim wzg�rzu opodal wznosi si� zamek; wietrzyk rozwija proporce na basztach. Nie rrra w�tpliwo�ci: znalaz�e�^ si� w czasach kr�- la Artura i jego rycerzy! � Przepraszam �* zwracasz si� do trefnisia w ��to-czerwono-zielonej tr�jro�nej czapce z dzwo- 2 neczkami na ko�cach rog�w. � Czy to zamek kr�- la Artura? B�azen przez chwil� wydaje si� zaskoczony, lecz zaraz na jego twarzy pojawia si� szeroki u�miech. � Mo�e tak, a mo�e nie, m�j m�ody przyjacielu. To zale�y. � Zale�y? � powtarzasz za nim, nie rozumiej�c. � Zale�y od tego, kogo pytasz, oczywi�cie. � B�azen przytyka palec do nosa, spogl�da na ciebie z m�dr� min� i obr�ciwszy si� na pi�cie znika w t�umie. Zdajesz sobie spraw�, �e trefni� m�wi zagadka- mi. Kto� inny wszak�e mo�e udzieli ci dok�adniej- szej odpowiedzi. Zastanawiasz si�, kogo by tu zapyta�, kiedy na- gle: b�c! Jaki� przedmiot uderza ci� w policzek. � Au! � krzyczysz g�o�no. Spogl�dasz w d�, a nast�pnie podnosisz pomara�cz�, kt�ra le�y ko�o twoich st�p. � To moje, panie. � odzywa si� ch�opiec ubra- ny w kr�tki kaftan i obcis�e spodnie. Podbiega i wyjmuje ci owoc z d�oni. � Odda�bym ci j�, ale turniej nawet si� jeszcze nie zacz��, a mnie ju� ko�- cz� si� pomara�cze. Jako� nie mog� si� nauczy� �onglowania czterema jednocze�nie. � To pewnie bardzo trudne � m�wisz wsp�- czuj�co. � A co to w og�le za turniej? � Turniej Eglinton, jak mo�esz pyta�? � Ch�o- piec przygl�da ci si� podejrzliwie. � Sk�d si� tu wzi��e�, skoro nic o nim nie wiesz? Moja rodzina mieszka a� w Suffolku, a i tam dotar�y wie�ci o tur- nieju. B�d� walki na koniach i pieszo, wybory Kr�- lowej Pi�kno�ci oraz wiele jad�a i ta�c�w. Jego 3 Lordowska Mo�� dopu�ci� na sw�j dw�r wszyst- kich ch�tnych. Ch�opiec'mierzy ci� spojrzeniem od st�p do g��w. � Str�j masz odpowiedni, cho� mo�e troch� dzi- waczny. Ale ta opo�cza przyda ci si�, gdyby mia�o pada�. Spogl�dasz w niebo j widzisz ciemne chmury gromadz�ce si� z�owieszczo nad zamkiem. � Czy kr�l Artur mieszka w tym zamku? � pr�bujesz dowiedzie� si� od ma�ego �onglera, ale jego ju� nie ma. Je�li kr�l Artur jest tutaj, musi przebywa� w zamku, my�lisz. Zaczynasz wspina� si� na wzg�rze. * Po drodze mijasz zakonnik�w, pazi�w i konie- przystrojone barwnymi wst��kami. Zbli�ywszy si� do zamku spogl�dasz w d� i widzisz na r�wninie wyznaczone szerokie pole. Otaczaj� je pasiaste na- mioty i otwarte trybuny wype�nione tysi�cami lu- dzi. Tu zatem odb�dzie si� turniej. Kiedy docierasz ju� do zamku, jeste� bardzo zm�czony � ale c� za widok ci� wita! Warowni� otacza szpaler rycerzy na koniach, z d�ugimi lanca- mi wymierzonymi prosto w niebo, w zbrojach tak po�yskuj�cych, jakby dopiero co przyniesiono je od p�atnerzy. Na czele zbrojnych je�d�c�w pi�kna da- ma przygotowuje si� do wej�cia na siod�o � a obok niej widzisz je�d�ca w z�otej zbroi. To musi by� kr�l Artur! � Panie! � wo�asz. Podbiegasz i kl�kasz przed kr�lewskim koniem. � Co, u licha... � zaczyna kr�l. Przerywa mu jednak og�uszaj�cy �oskot gromu. Otwieraj� si� nie- biosa i rozpoczyna si� nawa�nica. 4 I-ha-ha! Ko� z�otego rycerza cofa si�, przera�ony uderzeniem gromu. Kopyta unosz� ci si� nad g�ow� i ju�, ju� maj� ci j� roztrzaska�, tlskocz w bok, by unikn�� stratowania. Przejd� na stron� 10 5 brzd�k! Przygl�dasz si�, jak dwaj rycerze galopuj� ku sobie z przeciwleg�ych kra�c�w pola, a nast�pnie gwa�townie si� zderzaj�. Rycerz Czerwonego Pi�ropusza, zrzucony z siod�a przez przeciwnika, spada na ziemi� i le�y nieru- chomo. � Ach, sp�jrzcie, jak jego pani p�acze! � wy- krzykuje cz�owiek stoj�cy obok ciebie. Przygl�dasz si� damie, kt�ra chusteczk� ociera k�ciki oczu. P�acze nawet wtedy, gdy z pomoc� pacho�k�w Ry- cerz Czerwonego Pi�ropusza wstaje i odchodzi. � Nie wygl�da na rannego � m�wisz. � Ale okry� ha�b� sw� pani� � wyja�nia �w m�czyzna. � Podobnie jak w c/asach kr�la Artu- ra, francuscy rycerze powinni dokonywa� wielkich czyn�w w imi� swych dam: zabija� smoki, walczy� z niewiernymi i zwyci�a� w turniejach. � Czy rycerze Artura istotnie zabijali smo*ki? � pytasz sceptycznie. � Kt� to wie? � odpowiada m�czyzna. � Trudno ustali�, co naprawd� si� dzia�o w czasach Artura. Ale opowie�ci s� niezgorsze. Z pewno�ci� tutaj si� nie dowiesz niczego wi�cej o prawdziwym kr�lu Arturze. Mo�e sir Tho- mas Malory powie ci co� jeszcze. �egnasz-si� i od- chodzisz. Przejd� na stron� 6 6 jest rok 1470. Znajdu- jesz si� w ciemnej, kamiennej celi, z ma�ym, okrato- wanym okienkiem. Za sto�em siedzi, chrapi�c, star- szy m�czyzna; z r�ki wypad�o mu g�sie pi�ro. Gdy pr�bujesz cicho zbli�y� si� do niego, by po- patrzy�, co takiego pisze, twoje mokre buty wydaj� chlupocz�cy odg�os. Starzec budzi si� raptownie. � Kim jeste�, u diab�a? � pyta ze z�o�ci�. � Sir Thomas Malory? � zwracasz si� do nie- go, boj�c si�, by nie przekr�ci� imienia. � Chcia�- bym pana zapyta� o kr�la Artura. � O kr�la Artura? Chcesz powiedzie�, �e kto� poza murami tego przekl�tego wi�zienia s�ysza�, �e pracuj� nad ksi�g� o kr�lu Arturze? � Malory przesuwa papiery na stole. � Dzi� po po�udniu sko�czy�em w�a�nie opis �mierci Artura � ci�gnie, unosz�c kart�. � Pozw�l, �e ci to przeczytam: rzadko zdarza mi si� jaki� s�uchacz. Malory odchrz�kuje i zaczyna czyta�. Siadasz na stoj�cej w k�cie pryczy i s�uchasz zafascynowany. Oto s�yszysz o ko�cu dni Artura i jego Rycerzy Okr�g�ego Sto�u. Za Sto�em zgromadzili si� rycerze z najdalszych kra�c�w Brytanii, by broni� prawdy i sprawiedliwo�ci oraz walczy� z wrogami ich kraju. 8 Z pocz�tku, powiada Malory, rycerze, trwali zjed- noczeni pod przyw�dztwem Artura i w kraju pano- wa� pok�j. Lecz zazdro�� i fa�szywe ambicje zasia�y niezgod� na dworze Artura. Jego kr�lowa, Ginew- ra, i jego najs�awniejszy rycerz, Lancelot, zdradzili go. Rycerz powsta� przeciw rycerzowi i St� poszed� w rozsypk�. W ostatecznej bitwie spotkali si� Artur i jego arcywr�g Mpdred i zadali sobie nawzajem �miertel- ne rany. Trzy pi�kne niewiasty unios�y cia�o Artura i pop�yn�y z nim �odzi� przez jezioro na wysp� Glastonbury. I oto Ma�ory ko�cz\ czytanie swej opowie�ci: �W wiciu knnnach Brytanii nadal wierz�, �e kr�l Artur nie umar� i �e powr�ci, by na nowo zdoby� chwa��... ale co do mnie, nie wierz� w to i wola�- bym pozostawi� go w spokoju w jego grobfe w Glastonbury... Powiadaj�, �e na jego nagrobku wy- ryte s� te s�owa: Tu le�y Artur, naonczas kr�l i kr�l w przysz�o�ci." Malory sk�ada swe papiery i obaj siedzicie przez chwil� *v milczeniu. � A wi�c � odzywa si� w ko�cu szorstko � mo�esz ju� wyjawi� �wiatu za murami New�ate, �e stworzy�em arcydzie�o. A te- raz bywaj. Wracam do swej drzemki. Wahasz si� przez chwil�, a potem zadajesz jesz- cze jedno pytanie: � Czy to wszystko zdarzy�o si� naprawd�? � Kt� to wie? � odpowiada Malory wzrusza- j�c ramionami. � Wzi��em t� histori� ze starych francuskich romans�w. Prawdziwy Artur �y� by� mo�e w pi�tym wieku... albo wcale go nie by�o. Sadowi si� wygodnie w krze�le i zamyka oczy. 9 A kiedy my�lisz, �e Malory ju� �pi na dobre, s�y- szysz, jak mruczy pod nosem: � Ale je�li go nie by�o, to wielka szkoda. � I ju� po chwili starzec chrapie. Malory powiedzia�, �e prawdziwy Artur �y� b y � m o � e w pi�tym wieku. Mo�e nale�y go tam posz- ka�? Wracaj do pi�tego wieku. Przejd�., na stron� 16 10 Uskakujesz przed kopy- tami koma. Rycerz w z�otej zbroi chwyta grzyw� i stara si� nie spa�� z siod�a. Podbiegasz i chwytasz konia za uzd�. Wsp�lny- mi si�ami udaje si� wam go uspokoi�. � Dzi�kuj� ci � m�wi z�oty rycerz. Nadbiega s�uga z parasolem. Rycerz otwiera parasol. Jednocze�nie pojawiaj� si� setki innych parasoli � r�wnie� u st�p wzg�rza, gdzie si� rozwijaj� niczym plantacja czarnych grzyb�w. / Nigdy w �yciu nie s�ysza�e�, aby jaki� rycerz mia� parasol; Co si� cfzieje? Rycerz w z�otej zbroi podaje ci parasol. Trzy- masz go nad jego g�ow�, gdy zsiada i rzuca rozkazy s�ugom. � Zabra� konie z powrotem do stajni! � wo�a, usi�uj�c przekrzycze� burz�. � Zaprowad�cie da- my z powrotem do Wielkiej Sali i dajcie im co� ciep�ego do picia! Milknie na chwil� i masz oto mo�liwo�� zapyta� go: � Czy ty, panie... jeste� kr�lem Arturem? � Naczyta�e� si� zbyt wiele � odpowiada ze �miechem. � W dziewi�tnastym wieku nie ma kr�- la Artura. Nie by�o go te�, moim zdaniem, w �ad- nym innym wieku. � Ale kim ty jeste�, panie? � Oczywi�cie Lordem Eglinton, panem zamku 12 ... � Skinieniem r�ki wskazuje mury warow- ne za sob�. � Podobnie jak ciebie, mnie r�wnie� zawsze fascynowa�y opowie�ci o Arturze. W twoim wieku zaczytywa�em si� francuskimi romansami i opowie�ciami sir Thomasa Mallocy'ego � o ryce- rzach i bohaterskich czynach, pi�knych ksi�nicz- kach i smokach � tym wszystkim, co* tak si� mi�o czyta. I w ko�cu postanowi�em urz�dzi� prawdziwy turniej z prawdziwymi rycerzami w prawdziwych zbrojach. I zaprosi�em ca�� Angli�... � Nagle opa- da przy�bica jego he�mu; z�oty rycerz szarpie si� z ni�. ale bezskutecznie. � Diabli nadali ten desze?! � s�yszysz jeszcze st�umione s�owa i lord Eglinton odwraca si� i od- chodzi sztywno do swego zamku. Jeden ze s�u��cych wyrywa ci. parasol lorda i biegnie za swym panem. Ty stoisz nieruchomo, a deszcz pada ci na g�ow�. Tu, na tym wiktoria�skim balu kostiumowym, nie znajdziesz kr�la Artura. My�lisz o tym, co po- wiedzia� lord Eglinton. Mo�e powiniene� zapyta� o Artura sir Thomasa Malory'ego � ten m�g�by wiedzie�, gdzie nale�y go szuka�. Mo�esz te� uda� si� do Francji * i pyta� o romanse arturia�skie. Udaj si� do Francji. Przejd� na stron� 5. Znajd� sir Thomasa Maloryego. Przejd� na stron� 6. 13 St�j! Kto idzie! Z cienia wy�ania si� rzymski stra�nik, kt�ry za- st�puje ci drog�. Jest rok 54 przed n�jsz� er�, pora drugiej wyprawy Juliusza Cezara na Brytani�. Znajdujesz si� na pla�y nie opodal obozowiska. � Szukam... � zaczynasz. � Szpieg! � krzyczy stra�nik na ca�e gard�o. � Szpieg w szatach Brytyjczyka! Podbiega inny stra�nik i chwyta ci� brutalnie za rami�. . � Odprowad� szpiega do Cezara � rozkazuje pierwszy. � Ale ja tylko chcia�em... � usi�ujesz protesto- wa�. � Zatrzymaj swoje wyja�nienia dla Cezara � m�wi drugi stra�nik bior�c ci� mocno pod �okie� i prowadz�c po piasku. W migotliwym blasku obozowego ogniska do- strzegasz wyci�gni�te na pla�� setki �odzi i niedu- �ych statk�w. Pilnuj� ich czujni legioni�ci z w��cz- niami wbitymi w piasek. Wygl�daj� tak, jakby w ka�dej chwili spodziewali si� ataku. Stra�nik prowadzi ci� do najwi�kszego namiotu rozbitego na pla�y. 14 � Marcus Deuteronomus do Cezara � m�wi do �o�nier/a pe�ni�cego wart� przed namiotem. �o�nierz znika w namiocie, lecz po chwili zjawia si� ponownie. � Cezar ci� przyjmie � odpowiada. Marcus popycha ci� do �rodka. Wewn�trz na- miot obity jest purpurow� materi�. Za stoj�cym po�rodku sto�em siedzi m�czyzna w pe�nej zbroi i pisze przy blasku �wiecy. Podnosi wzrok, gdy wchodzisz, a za tob� Marcus. � I c� my tu mamy? � pyta. Marcus salutuje Cezarowi. � Schwyta�em tego brytyjskiego szpiega, jak skrada� si� w pobli�u obo- zu, panie � odpowiada. � Przyprowadzi�em go tu na przes�uchanie. Juliusz Cezar spogl�da ostro na ciebie. � Co masz do powiedzenia o sobie, m�odziku? Nareszcie kto� pozwala ci si� odezwa�! � Panie � m�wisz � nie jestem szpiegiem. Szukam cz�owieka imieniem Artorius. Mia�em na- dziej�, �e wy... Trach! Spok�j nocy burzy gwa�towny tumult. Do �rodka wbiega wartownik sprzed namiotu. � Bry- tyjczycy atakuj� z g�r! � wo�a. Cezar wstaje i rusza do wyj�cia z namiotu. Za- trzymuje si� i rzuca przez rami�: � Tu nie ma �ad- nego Artoriusa. Mo�e znajdziesz go w Rzymie, gdy ode�lemy ci� tam z reszt� brytyjskich je�c�w. O, nie! Chc� ci� wzi�� do niewoli! Uwag� Mar- cusa odwraca zamieszanie na zewn�trz. Rozgl�dasz si� szybko. Gdy tylko Marcus obraca si� do ciebie plecami, podbiegasz do �wiecy Cezara i gasisz j� dmuchni�ciem. Namiot pogr��a si� w mroku! 15 � Hej! � krzyczy Marcus, a ty s�yszysz, jak przewraca si� o jak�� przeszkod�. � Nie uciekniesz! Ale� oczywi�cie, �e uciekniesz! Przenie� si� w przysz�o�� o sto lat. Przejd� na stron� 45. Przenie� si� w przysz�o�� o dwie�cie lat. Przejd� na stron� 38. 16 Po�ar! � s�yszysz czyj� okrzyk. Czujesz ciep�o p�omieni si�gaj�cych twoich st�p i odskakujesz od drzwi, przez kt�re bucha dym. Znad framugi szczerzy z�by namalowany satyr � p�cz�owick, p�kozio�. Jest rok 446 naszej ery, a ty znajdujesz si� na ob- szernym kamiennym podw�rzu wewn�trz domost- wa gdzie� na brytyjskiej wsi � a dom ten pali si� naoko�o ciebie! Tu i tam biegaj� przera�eni m�czy�ni i kobiety, wywlekaj�c z domu sprz�ty i ci�gn�c za sob� zawo- dz�ce dzieci. Oszo�omiony dymem i zamieszaniem stoisz przez chwil� niezdecydowanie, usi�uj�c oce- ni�, co nale�y zrobi�. � Saskie diab�y napad�y nas! Ratuj si�. kto mo- �e! � s�yszysz jaki� g�os. Saskie diab�y? Rozgl�dasz si� i widzisz chmar� jasnow�osych olbrzym�w wbie- gaj�cych przez g��wn� bram� domostwa. Wyma- chuj� toporami i kr�tkimi, szerokimi miec/ami � a jeden z olbrzym�w w�a�nie ci� dostrzeg�! Stoisz nieruchomo, pora�ony groz�. Kiedy hi� odwracasz, by rzuci� si� do ucieczki, czujesz, jak kto� chwyta ci� za r�k�. Szepce ci w ucho: � Chod� za mn�. 18 M�oda dziewczyna, drug� r�k� zebrawszy sw� d�ug� bia�� sukni�, poci�ga ci� za sob�. Oboje ucie- kacie przez podw�rze, a p�niej d�ugim koryta- rzem. Biegniecie po wy�o�onych mozaik� pod�o- gach, po�r�d wysokich bia�ych kolumn, obok ot- wartych drzwi prowadz�cych na inne podw�rka. S�yszysz za sob� dudnienie n�g. Dziewczyna wci�ga ci� do ma�ego i ciemnego przedpokoju. Oboje czekacie dysz�c, a kroki zbli�aj� si�, a potem odchodz� i cichn�. � Znam drog� ucieczki � szepce dziewczyna. Teraz mo�esz si� jej przyjrze� dok�adnie. Widzisz, �e jest mniej wi�cej w twoim wieku, a jej d�ugie ciemne w�osy okalaj� puklami jej twarz. Na pal- cach przechodzi na drug� stron� pokoju i odsuwa kotar�. Za kotar� znajduj� si� drzwi. Dziewczyna otwiera je, przekracza pr�g i znika za nimi. � No, chod� � s�yszysz g�os dochodz�cy zza drzwi. Ty r�wnie� przekraczasz pr�g. Drzwi zatrzasku- j� si� za tob�, a ty, w zupe�nych ciemno�ciach, sta- czasz si� na d� po niewysokich schodach. Przejd� na stron� 28 19 Prze� niewielki zagajnik przes�cza si� �wiat�o ksi�yca. S�yszysz delikatny plusk niedalekiego strumyka. Jest rok 554 przed nasz� er�, a ty znajdujesz si� gdzie� w dzikiej g�uszy prehistorycznej Brytanii. Obracasz si� powoli, by si� zorientowa�, co jest wok� ciebie. W �wietle ksi�yca widzisz dziwacz- n�, zniekszta�con� twarz, kt�ra szczerzy do ciebie z�by! Czy to duch lasu? A mo�e jaki� nocny zwierz na �owach? Serce bije ci mocno, cofasz si� powoli. Twarz na- wet nie mrugnie okiem. Nagle dostrzegasz inne gro- teskowe twarze wy�aniaj�ce si� z ciemno�ci. Dmu- cha wietrzyk, szeleszcz� li�cie � ale poza tym wszystko na tej le�nej polanie jest zupe�nie nie- ruchome. Fiu! A wi�c jeste� tu jedyn� �yw� istot�. Rzeczy- wi�cie � je�li bli�ej si� przyjrze� owym twarzom, wida� wyra�nie, �e to prymitywne, wyryte w drew- nie wizerunki kobiet i m�czyzn. Mo�e znalaz�e� si� w prehistorycznej galerii sztuki? Albo jest to jaka� �wi�tynia na otwartym powietrzu? Ummm-hhummm-omm. 20 S�yszysz g�uche buczenie dochodz�ce ci� gdzie� z daleka. D�wi�k narasta; to �piew grupy ludzi, kt�rzy si� do ciebie zbli�aj�. Chcia�by� zobaczy�, co to takiego, ale ogarnia ci� strach. Lepiej pozo- sta� niezauwa�onym. Chc�c ukry� si� pod jakim� krzakiem biegniesz ku drzewom na skraju polany. Ale co to? Podszycie usuni�to, a ca�� polan� otaczaj� usypane z ziemi kopce. Nie ma gdzie si� schowa�! Na polan� wkracza szereg postaci nios�cych po- chodnie. Posta� na czele odziana jest na bia�o, a w r�ku trzyma ga��zk� z li��mi. Huummm-uummm. Kulisz si� w cieniu. Trach! Stan��e� na ga��zce, kt�ra z�ama�a si� pod twoim ci�arem. Z ko�ca orszaku wybiega kobieta, chwyta ci� i wci�ga do szeregu. Trafiasz na miejsce obok nie- szcz�nika odzianego tylko w �achmany. Znajdujesz si� w podw�jnym szeregu ludzi poru- szaj�cych si� naprz�d ci�ko i powoli, jakby byli odurzeni. Pilnuj� ich m�czy�ni i kobiety nosz�cy na g�owach korony z d�bowych li�ci. �piew nie ustaje. Procesja dochodzi do ko�ca polany; w migotliwym �wietle pochodni widzisz ka- mienny o�tarz, a za nim wielk� konstrukcj� ze s�o- my. Wygl�da to jak wiklinowa ptasia klatka o kszta�cie cz�owieka. � O co tu chodzi? � pytasz szeptem do cz�o- wieka obok siebie. Ten j�czy i spogl�da na ciebie m�tnymi, zaszklo- nymi oczyma. � Jeste�my je�cami wojennymi, a nasi wrogowie przekazali nas swym druidom. Te- oC\atowatu ich odwiecznym bogom. 22 Cz�owiek w bia�ej szacie � domy�lasz si�, �e to naczelny druid � unosi sw� li�ciast� r�d�k� i in- tonuje: � O, Duchu Przyrody, kt�ry patrzysz na nas, przyjmij nasz� ofiar�! Inni kap�ani i kap�anki odpowiadaj� mu �pie- wem. Hymn narasta, w miar� jak pierwsi je�cy zo- staj� doprowadzeni do wiklinowej konstrukcji. Druidzi zaczynaj� zbiera� patyki i ga��zie, i uk�a- da� je pod stopami pojmanych. A wi�c spal� wi�ni�w �ywcem! Wydaje si�, �e je�cy pogodzili si� ju� ze swym losem. Ale nie ty! Zaskoczenie mo�e by� dla ciebie najlepszym roz- wi�zaniem. Uderzasz cia�em w najbli�sz� kap�ank� i wytr�casz jej z d�oni pochodni�. Przebiegasz obok zaskoczonej kobiety i znikasz w zagajniku. Kryjesz si� w najg��bszym cieniu, jaki mo�esz znale�� � i skaczesz! Przejd� na stron� 47 23 Hej-ho! Hej-ho! Wyt�aj�c wszystkie si�y ci�gniesz gigantyczn� drewnian� bark�. Z ty�u i przed tob� setki innych ludzi ci�gn� tym samym monotonnym rytmem. Centymetr po centymetrze barka posuwa si� po su- chym gruncie. � Hej-ho! � znowu rozlega si� g�os kieruj�cego twoj� dru�yn�. Jeszcze raz poci�gasz za lin�. Czu- jesz si� tak, jakby grzbiet mia� ci p�kn�� na p�. I kiedy ju� masz porzuci� t� epok� na zawsze, kieruj�cy wo�a: � Stop! Upuszczasz lin� i rozcierasz obola�e ramiona. W ko�cu podnosisz wzrok. Stoj�cy obok ciebie m�- czyzna masuje sobie mi�nie. � Dobrze, �e ju� koniec na dzisiaj � m�wisz na pr�b�. Zastanawiasz si�, co to takiego, co si� w�a�nie sko�czy�o. � Ja tam si� ciesz�, �e ju� koniec na ten rok � odpowiada m�czyzna ze �miechem. � Przebyli�- my d�ug� drog�. Ale mi�o wraca� do domu. Spogl�da w dal, a ty pod��asz za jego wzrokiem. W oddali nad r�wnin� unosz� si� majestatycznie wisz�ce kamienie! Ich po�o�enie jest nieco inne ni� w czasach Drusilli, ale widok jest nie mniej osza�amiaj�cy. 24 Patrzysz za siebie, na bark�, i widzisz le��cy na niej olbrzymi br�zowoszary g�az. A wi�c cofn��e� si� do 1554 roku przed nasz� er� i pomog�e� ci�g- n�� wielki kamie� do Stonehenge! Tw�j towarzysz przygl�da ci si� ponownie, tym razem uwa�niej. � Nie by�e� razem z nami przez te d�ugie miesi�ce � powiada. � W ci�gu drogi pozna�em tu ka�dego m�czyzn�, kobiet� i dziecko. � To prawda � starasz si� wymy�li� jak�� od- powied�. � Dopiero dzi� przy��czy�em si� do was. Chcia�em m�c powiedzie� swoim wnukom, �e by- �em w�r�d tych, kt�rzy przyci�gn�li ostatni kamie�. � Tak, d�ugo b�d� pami�ta� nasz wysi�ek � zgadza si� m�czyzna. � Kiedy� dzieci moich dzie- ci, b�d� opowiada� o Wenie, ich dziadku, kt�ry pomaga� przyci�gn�� najwi�kszy ze �wi�tych ka- mieni. I jak spotka�... � Wen sk�ania si� w twym kierunku, a ty podajesz mu swe imi� � ostatniego dnia podr�y, i jak razem wr�cili do �wi�tego Kr�- gu, gdzie radowano si� wielce. Nie widzia�em rodzi- ny przez sze�� d�ugich miesi�cy � m�wi na koniec Wen. � P�jdziesz ze mn� do osady? Kiwasz g�ow� i obaj kierujecie si� przez R�wnin� Salisbury ku Stonehenge. � Jak d�ugo trwa�o zbudowanie �wi�tego Kr�- gu? � pytasz Wena u�ywaj�c tej samej nazwy Sto- nehenge co on. � Nieprzeliczone pokolenia � odpowiada Wen. � Moi przodkowie i przodkowie moich przodk�w wzrastali w cieniu jego chwa�y. Ale my czynimy go jeszcze wspanialszym. �ci�gni�te przez nas kamie- nie b�d� wskazywa� s�o�cu, gdzie ma wstawa� i gdzie zachodzi�. Opowiedz� nam histori� ksi�yca 25 i wska�� dni, kiedy ziemia b�dzie pogr��ona w ciemno�ciach. Kalendarz! A wi�c po to jest to zbiorowisko ol- brzymich g�az�w. W twoich czasach "Stonehenge uwa�a si� za najwi�kszy zabytek prehistorycznej Brytanii. Pojmujesz teraz, �e zota� on wzniesiony do cel�w ca�kiem praktycznych. Budowniczowie Stonehenge zbudowali wok� niego osady w pasie szeroko�ci paru kilometr�w. Mijasz prymitywne lepianki i drewniane chaty, o- grody i pola uprawne. Kiedy wkraczasz w zabudowania, w twoje noz- drza uderzaj� ostre zapachy. Pochylone nad dymi�- cymi kocio�kami kobiety warz� tajemnicze potrawy mieszaj�c je drewnianymi kijami. Obok przebiegaj� nagie dzieci, bawi�c si� okr�g�ymi kamykami. Pod nogami pl�cz� si� kury i prosi�ta; niemal nast�pu- jesz na jakiego� parszywego kundla, kt�ry kr�ci si� ko�o twoich st�p. Jedno z biegn�cych dzieci wpada na Wena. Dziewczynka patrzy w g�r� i wo�a: � Ojciec! � Wen bierze c�rk� w ramiona, kiwa ci r�k� ifa po- �egnanie i miesza si� z t�umem. Nie zauwa�ony, wchodzisz do �rodka Kr�gu i przeginaj�c szyj� patrzysz w g�r�. Najwi�ksze g�azy maj� ponad pi�� metr�w wysoko�ci. Wiedz�c, �e setki ludzi musia�o ci�gn�� tylko jeden kamie�, ro- zumiesz, �e ka�dy z nich wa�y kilkadziesi�t ton. Nic dziwnego, �e jednocze�nie pracuj� przy budo- wie Stonehenge tysi�ce ludzi. Jedni m�czy�ni kopi� do�y w ziemi za pomoc� ostrych narz�dzi z ko�ci, w kt�rych rozpoznajesz 26 k�y zwierz�t. Inni kamiennymi m�otami wal� w wielkie g�azy. W �rodku kr�gu le�y poziomy g�az gotowy do umieszczenia na dw�ch pionowych kolumnach. Podniesiono go na odpowiedni� wysoko�� buduj�c piramid� z drewnianych belek. Dwie grupy m�- czyzn hu�taj� g�azem na belkach. W g�r�... w d�. Wielki poziomy g�az zesuwa si� z drewnianej piramidy i spoczywa na kolumnach. Zwie�czenie znalaz�o si� na miejscu. W t�umie zalega cisza; wszystkie oczy zwracaj� si� na szczyt nowego �uku. � Wszelka chwa�a Bo- gu! � �piewa jaki� cz�owiek. Wyci�ga r�k� ku no- wemu kamieniowi, jakby chcia� go pob�ogos�awi�. Widzia�e�, jak powstaje jeden z cud�w �wiata. Czas jednak powr�ci� do twego zadania. Cofn��e� si� zbyt daleko w przesz�o��, by znale�� Juliusza Cezara. Wychodzisz z osady i pr�bujesz znowu. Przenie� si� w przysz�o�� o tysi�c lat. Przejd� na stron� 19. Przenie� si� w przysz�o�� o tysi�c pi��set lat. Przejd� na stron� 13. 28 Jest zupe�nie ciemno. Wyci�gasz r�ce w bok i dotykasz po obu stronach o�lizg�ych �cian. Przez chwil� czujesz strach. � Nie obawiaj si� � dziewczyna pr�buje ci� u- spokoi�. � Moja rodzina kaza�a wykopa� ten tunel na wypadek najazdu Sas�w na nasz� wiosk�. Bieg- nie on prosto przed siebie, by w ko�cu wy�oni� si� z ziemi. � Dzi�kuj� ci za uratowanie mi �ycia � m�- wisz. Bierzecie si� za r�ce i zaczynacie wymacywa� drog� w tunelu. � Nie wiem, co sam bym tam zrobi�. � Tak, wygl�da�e� na ca�kiem zagubionego. Kim jeste�? Co robi�e� w domostwie rodziny Trebonius? � Ja... ja szukam kogo� � odpowiadasz wymi- jaj�co. Podajesz jej swe imi�, a potem pytasz, jak ona si� nazywa. � Drusilla Trebonius � odpowiada dziewczyna. � Sk�d wiedzia�a�, �e Sasi nadchodz�? � py- tasz, zmieniaj�c temat. � Nigdy nie s�ysza�e� o saskich najemnikach? � pyta z niedowierzaniem Drusilla. � Co� tam s�ysza�em � m�wisz ostro�nie. � 29 Dopiero co przyby�em do tej cz�ci Brytanii. W za- sadzie nie wiem, co si� dzieje. � Zaczn� wi�c od samego pocz�tku. Po z�upie- niu Rzymu ponad trzydzie�ci lat temu Rzymianie wycofali si� z Brytanii. Nie mogli sobie ju� pozwo- li� na utrzymywanie tu swych garnizon�w. I tak my, Brytyjczycy, stali�my si� �upem dla barbarzy�- c�w z zachodu i p�nocy. W ko�cu nasz kr�l, Wortygern, postanowi� spro- wadzi� najemnik�w saskich, by pomogli mu poz- by� si� Pikt�w i Irlandczyk�w. Obecnie jednak Sa- s�w jest tylu, �e zwr�cili si� oni przeciwko nam. Napadaj� wsie, pal�, morduj� i �upi�. � Czy ty sama nie jeste� Rzymiank�? � pytasz, pami�taj�c o �aci�sko brzmi�cym nazwisku Drusilli. � Nie, jeste�my Brytyjczykami, ale wszyscy Brytyjczycy stali si� obywatelami rzymskimi po za- j�ciu kraju � odpowiada dziewczyna. � Nasze miasta, domostwa i drogi s� rzymskie. Rzymianie przynie�li naszej wyspie cywilizacj� � a teraz grozi jej zag�ada! Tunel ostro skr�ca, a ty niemal wpadasz na �cia- n�. Daleko z przodu widzisz plamk� �wiat�a. � Jeste�my ju� niemal u wyj�cia � m�wi Dru- silla. Oboje zaczynacie biec. �wiat�o robi si� coraz mocniejsze. W ko�cu wspinacie si� na brzeg jamy ko�cz�cej tunel, przeciskacie mi�dzy krzakami ja- �owca maskuj�cymi wlot i wychodzicie na otwarty teren. � Zaczekamy tu do wieczora � m�wi Drusilla. � Do��czymy do mojej rodziny u wisz�cych ka- mieni. � Szeptem rozmawiaj�c le�ycie w ukryciu krzew�w a� do zapadni�cia zmroku. Nast�pnie roz- 31 poczynacie marsz w kierunku kamieni, uwa�aj�c, by ca�y czas pozostawa� w cieniu. Idziecie wiele kilometr�w. Nareszcie w odleg�o�ci widzicie wielkie, ciemne kontury odcinaj�ce si� od jasnego nocnego nieba. Olbrzymie i uroczyste, wy- gl�daj�, jakby umie�ci�a je na ziemi r�ka tytana. � Wisz�ce kamienie � m�wi Drusilla. � Stonehenge � mruczysz. � Kto to zbudowa�? � Nie wiem; to bardzo stare. Sta�o tu ju�, kiedy Rzymianie pierwszy raz przybyli na wybrze�e Brytanii. W cieniu gigantycznych kamie/ii czeka dwoje lu- dzi: ojciec i matka Drusilli. Witaj� j� rado�nie, a jednak w g�osach ich s�yszysz' nut� niepokoju. Jej brat nie przyby� jeszcze i nie wiadomo, czy unikn�� saskiego miecza. Drusilla przedstawia ci� jako nowo przyby�ego do tej krainy. Pomimo swej troski rodzice Drusilli witaj� ci� uprzejmie i pytaj�, jak to si� sta�o, �e przebywasz tak daleko od domu i rodziny. � Szukam kr�la Artura � odpowiadasz. � S�ysza�em, �e wyp�dzi on barbarzy�c�w z Brytanii. � Nigdy nie s�ysza�em, �eby kto� opowiada� o kr�lu Arturze � m�wi ojciec Drusilli � cho� kto� taki bardzo by si� przyda� w tych niespokojnych czasach. Lecz Artorius to stare imi� rzymskie. Mo�liwe nawet, �e jaki� Artorius przyby� na ziemi� brytyjsk� wraz z Juliuszem Cezarem. Rodzina Trebonius powraca do w�asnych zmart- wie�, a ty zdajesz sobie spraw�, �e czas podj�� na nowo sw� wypraw�. Im na nic si� teraz nie przy- dasz. � �egnaj i dzi�kuj� � m�wisz do Drusilli. � 32 Mam nadziej�, �e spotkamy si� jeszcze... przy lep- szej okazji. � Oby twoje poszukiwania zako�czy�y si� suk- cesem � odpowiada dziewczyna. Odchodzisz, w czasie gdy rodzina nadal z niepokojem rozgl�da si� w ciemno�ciach, szukaj�c syna. Znikn�wszy im z oczu siadasz na g�adkim kamie- niu i rozwa�asz wszystkie mo�liwo�ci. Z tego, co powiedzia� ci ojciec Drusilli, wynika, �e powiniene� dokona� skoku w przesz�o�� do czas�w Juliusza Cezara, by znale�� Artoriusa. Ale o ile lat powinie- ne� si� cofn��? Cofnij si� o pi��set lat. Przejd� na stron� 13. Cofnij si� o tysi�c lat. Przejd� na stron� 19. Cofnij si� o dwa tysi�ce lat. Przejd� na stron� 23. 33 Niech �yje Wortygern! Niech �yje Hengist! �ciany wielkiej drewnianej hali odbijaj� okrzyki i pozdrowienia setek m�czyzn. Pot�ni Sasi i drobniejsi, ciemni Brytyjczycy unosz� w toa�cie pu- chary i rogi z winem, i pi�ciami wal� w d�ugie sto- �y. Je�li to jest konferencja Wortygerna, trafi�e� akurat na por� og�oszenia pokoju. � Nie st�j tak bezczynnie � gani ci� niedu�y, wyra�nie zabiegany cz�owiek, kt�ry dostrzeg� przed chwil�, jak przygl�da�e� si� zebranym. � We� ten dzban miodu i us�u� wojownikom. � Wciska ci do r�ki srebrny puchar wype�niony br�zowo-czerwo- nym winem. Cz�owiek �w jest tak zaaferowany, �e wyra�nie nie zdaje sobie sprawy, i� nigdy ci� tu przedtem nie widzia�. � I nie rozlej � dodaje. Zgi�ty pod ci�arem dzbana zaczynasz rozlewa� mi�d z jednego ko�ca d�ugiego sto�u. Wzd�u� nie- go, na �awach siedz� na przemian wojownicy bry- tyjscy i sascy. Nape�niasz zakrzywione rogi z ko�ci s�oniowej i przys�uchujesz si� rozmowom. � Ju� na zawsze zostaniemy przyjaci�mi, co, Eadfrith? � Jeden z Brytyjczyk�w szturcha swego pot�nego, jasnow�osego towarzysza i �mieje si� dono�nie. Poci�ga solidny �yk miodu. 4 - W poszukiwaniu... 34 � �Na zawsze" to bardzo d�ugo, Gwydionie � odpowiada powa�nie Sas. � Naprawd� bardzo d�ugo. Gwydion ryczy �miechem, jakby Eadfrith powie- dzia� przed chwil� co� bardzo �miesznego. Chodzisz przej�ciami wok� sto�u, omijaj�c roz- palone po�rodku hali ogniska, kt�re przez otwory w suficie wyrzucaj� k��by dymu. Przekraczasz psy ufnie czekaj�ce na smaczny k�sek. Widzisz, �e wszyscy wojownicy s� nie uzbrojeni. Nawet mimo �e wielu z nich nie zna j�zyka swych s�siad�w, po- rozumiewaj� si� jako� za pomoc� przyjaznych ges- t�w i licznych toast�w. Dziwne jednak, �e nape�niasz znacznie wi�cej brytyjskich ni� saskich rog�w. Wyra�nie Brytyjczy- cy pij� wi�cej ni� ich go�cie. � Wojownicy! � Wysoki, siwow�osy m�czyz- na siedz�cy u szczytu sto�u wstaje i spogl�da po ze- branych. Ubrany jest w d�ugi czerwony p�aszcz, a na g�owie ma prost� z�ot� koron�. Pojmujesz, �e musi to by� Wortygern. � S�uchajcie, co mam do powiedzenia! Hala cichnie. Wortygern m�wi dalej. � Zebrali�my si� tutaj, aby �wi�towa� koniec wojny i nadej�cie pokoju do tej krainy. Jako g��w- nodowodz�cy wojskami rzymskimi i brytyjskimi na tej wyspie niniejszym podpisuj� �w uk�ad z Hengis- tem, przyw�dc� Sas�w. A teraz wypijmy za dobre wsp�ycie naszych narod�w: niech przetrwa ono nasze pokolenie i zn�w przyniesie dobrobyt do na- szych ziem. Obiema r�kami Wortygern unosi wielki srebrny puchar i zbli�a go do ust. Poci�ga d�ugi, odmierzo- 36 ny �yk, po czym przekazuje puchar mocno zbudo- wanemu m�owi siedz�cemu po prawicy kr�la. Wortygern siada i zwraca si� ku kobiecie siedz�- cej po jego drugiej stronie. Szepce jej co� do ucha. Hengist, bo on to z pewno�ci� siedzi po kr�lewskiej prawicy, stawia puchar i odpycha go niecierpliwie. Nast�pnie wstaje z miejsca. � Sasi, dob�d�cie no�y! Siedz�cy przed tob� Sas si�ga do buta i wyci�ga gro�nie wygl�daj�cy sztylet. Wbija go w grzbiet sie- dz�cego obok Brytyjczyka. � �mier� brytyjskim �winiom! W hali wybucha walka. Wzd�u� sto�u Sasi zwra- caj� si� przeciwko nie uzbrojonym i niczego nie po- dejrzewaj�cym Brytyjczykom. To. istna masakra! Stoisz jak og�uszony; puchar wypada ci z r�k. Cofasz si� gwa�townie, gdy ranny Brytyjczyk spada z �awy prosto ci pod nogi. Wortygern, nadal stoj�- cy u szczytu sto�u, wygl�da na sparali�owanego groz�. Nikt nie podni�s� na niego r�ki. Jednak w ci�gu niewielu minut wszyscy brytyjscy wojownicy i oficerowie w hali s� martwi lub konaj�cy. Dzi�ki zdradzie i przebieg�o�ci Sasom uda�o si� zabi� najlepszych m��w spo�r�d Brytyjczyk�w. Powy�sza scena tak ci� przerazi�a, �e nie mia�e� czasu pomy�le� o w�asnym bezpiecze�stwie. Jednak Hengist dostrzega ci� ze swego miejsca u szczytu sto�u. � Nie pozw�lcie m�odzikowi uciec! � wo�a, wskazuj�c w twoj� stron�. Pos�uszny Sas rusza ku tobie. Jego sztylet ocieka krwi�. 37 Och, nie! Z hali nie mo�esz uciec � jeste� okr�- �ony przez Sas�w. Masz tyfko jedno wyj�cie. Rozpaczliwie dajesz nura pod st�. Potem przenosisz si� w czasie � gdziekolwiek! Przejd� na stron� 78. 38 Jest rok 254 naszej ery. Znajdujesz si� w �agodnie pofa�dowanej, lekko za- drzewionej okolicy wiejskiej. W zasi�gu wzroku nie ma nikogo � ani niczego. Szukaj�c oznak �ycia postanawiasz wspi�� si� na - drzewo. Kto wie, co si� mo�e znajdowa� za najbli�- szym wzg�rzem? Wspinaj�c si� na ga��� s�yszysz z oddali t�tent kopyt. Spogl�dasz przez li�cie. W twoj� stron� ga- lopuje ko�, a kto� le�y mu na karku mocno do� przywieraj�c. To ko�, kt�ry poni�s�! �Drapi�c sobie brzuch o chropowat� kor� zsu- wasz si� na najni�sz� ga���. Ko� nadal si� zbli�a. I nagle zdajesz sobie spraw�, �e je�li nie zmieni kie- runku, przebiegnie prosto pod twoj� ga��zi�! � Uwa�aj! � krzyczysz. Ale je�dziec ci� nie s�y- szy. Przychodzi ci do g�owy pewien pomys�. Aby si� jak najlepiej zabezpieczy�, zaczepiasz stop� o ga���, na kt�rej le�ysz. Chcesz schwyci� je�d�ca, gdy ten znajdzie si� bezpo�rednio pod tob�. � Chwytaj! � krzyczysz znowu. P�dz�cy je�- dziec spogl�da w g�r�, widzi twoje r�ce i si�ga w g�r�, by je pochwyci�^ Ko� w galopie wysuwa si� spod niego. Je�dziec � m�ody ch�opak � wisi 40 przez chwil� na twych r�kach, zawieszony w powie- trzu. Jednak jego ci�ar powoduje, �e tracisz r�w- nowag�. Zaczynasz ze�lizgiwa� si� po ga��zi, tracisz punkt zaczepienia dla stopy � i wreszcie obaj spa- dacie na ziemi� bez�adnie. . Szcz�liwie ch�opiec nie mia� zbyt d�ugiej drogi upadku, a ty l�dujesz na nim. Oszo�omiony na chwil� staczasz si� z niego i le- �ysz na twardej ziemi. � Nic ci si� nie sta�o? � pyta ch�opak podno- sz�c si� i otrzepuj�c kurz. Widzisz, �e jest mniej wi�cej w twoim wieku i ma mi�� twarz okolon� kr�tkimi kr�conymi w�osami. Ubrany jest w rzym- sk� tog�. � Nic. Musz� tylko z�apa� oddech. � Kilka- krotnie wci�gasz powietrze g��boko do p�uc i poru- szasz r�kami i nogami, by si� upewni�, �e nic nie jest z�amane. Potem wstajesz z ziemi. � Nielichy ten ko� � m�wisz. � Cz�sto robi co� takiego? � Och, Janus to m�dre zwierz� � chichocze ch�opak. � Ale jest dwulicowy, jak ten bo�ek, od kt�rego wzi�� imi�. Raz jest �agodny jak baranek, by po chwili zmieni� si� w lwa. Ale za�o�y�em si� z ojcem, �e go uje�d��. � Pr�dzej ten ko� ci� uje�dzi! � O, wkr�tce ja b�d� tak samo przebieg�y jak on. � Ch�opak �mieje si�. � W ka�dym razie dzi�- kuj� za pomoc. Nazywam si� Lucjusz Trebonius. Trebonius? Zastanawiasz si�, czy przypadkiem ten ch�opiec nie jest jakim� dalekim przodkiem Drusilli. � Jestem pewien, �e ojciec chcia�by ci osobi�cie pod 41 podzi�kowa� za pomoc � kontynuuje Lucjusz. � Mieszkasz gdzie� tu niedaleko? � Nie, tylko przeje�d�am t�dy � odpowiadasz. � To chod� ze mn� do domu mojej rodziny, dobrze? Przyjmujesz propozycj� Lucjusza, po czym obaj udajecie si� na poszukiwanie Janusa. Ten niewinnie stoi na pobliskim polu, �uj�c jab�ko. Lucjusz prowadzi konia do domu za uzd�. Po zostawieniu Janusa w stajni wchodzicie na podw�- rze domostwa Lucjusza. I oto widzisz wymalowa- nego nad drzwiami tego samego satyra, kt�rego widzia�e� przez dym i p�omienie w owym dniu na- jazdu Sas�w. Czujesz si� teraz o wiele pewniej i swobodniej. � Za godzin� b�dzie kolacja � m�wi do ciebie Lucjusz. � Wtedy spotkamy si� z ojcem. Mo�e chcia�by� od�wie�y� si� po podr�y w �a�ni? Dopie- ro co j� zbudowali�my. � Przez tylne drzwi pro- wadzi ci� do pokrytego dach�wkami budyneczku, kt�ry przylega do g��wnego domu. � To nasza nowa �a�nia � m�wi dumnie Luc- jusz wr�czaj�c ci r�cznik. � Zostaniesz zawo�any, gdy b�dzie pora kolacji � dodaje i wychodzi. Zdejmujesz swe splamione w podr�y ubranie i w�lizgujesz si� do paruj�cej wody. Okazuje si�, �e jeste� bardziej pot�uczony od upadku, ni� sobie to zrazu u�wiadamia�e�. Ukojony pluskiem wody pozwalasz b��dzi� my�lom. O wiele za pr�dko przybywa s�uga, kt�ry oznaj- mia ci, �e wkr�tce b�dzie kolacja. Wk�adasz czyst�, bia�� tog�, kt�r� po�yczy� ci Lucjusz na czas prania 42 twojej odzie�y, po czym idziesz za s�u��cym do jadalni. Lucjusz przedstawia ci� rodzicom. � Dzi�kuje- my ci serdecznie za uratowanie �ycia naszemu sy- nowi � m�wi ojciec Lucjusza, Marek Trebonius. � Dobrze je�dzi konno, ale czasem serce w nas zamiera. � Ciesz� si�, �e by�em tam i mog�em si� przyda� � odpowiadasz. Wszyscy uk�adaj� si� na rzymski spos�b na so- fach otaczaj�cych st� jadalny. Na stole znajduj� si� stosy jedzenia � mi�so, ryby, owoce. � Napij si� wody mineralnej. Sprowadzamy j� co tydzie� z Aqua Sulis � m�wi Marek Trebonius. � W Rzymie nie ma takich naturalnych �r�de� i term. � Dzi�kuj� � m�wisz s�cz�c ch�odn� wod�. Bierzesz sobie r�wnie� porcj� koziego sera i troch� dziczyzny. Nie ma w�tpliwo�ci � jeste� g�odny! � Czemu sam podr�ujesz po kraju? � pyta Marcella Trebonius. � Szukam... szukam krewnego � improwizu- jesz. � Na imi� mu Artorius. Czy s�yszeli�cie o nim? � W tej cz�ci kraju nie ma nikogo o tym imie- niu � odpowiada Marek Trebonius. � Mo�esz wszak�e us�ysze� co� o nim w Londinium. W przy- sz�ym tygodniu jedziemy tam; robimy to dwa razy do roku. Je�li przyjmiesz nasz� go�cin� do przy- sz�ego tygodnia, mo�emy zabra� ci� ze sob�. Londinium � to chyba dzisiejszy Londyn! � Bardzo ch�tnie z wami pojad� � odpowia- dasz z wdzi�czno�ci�. 43 Przez nast�pny tydzie� Lucjusz uczy ci� wszyst- kiego o koniach. Poznajesz jazd� konno na mod�� rzymsk�: w siodle, ale bez lejc. Lucjusz uczy ci�, jak uspokoi� przestraszone zwierz�, jak u�ywa� zgrzeb�a i jak sprz�ta� stajni�. Lucjusz nawet proponuje ci jazd� na Janusie. � Nie, dzi�ki � odpowiadasz. � Wol� mie� pew- no��, �e dotr� do Londinium w jednym kawa�ku! Przejd� na stron� 51. 45 Dokona�e� skoku w cza- sie do roku 59 n.e., kiedy to Brytania znajduje si� pod panowaniem rzymskim. Trafi�e� w sam �rodek wojowniczo wygl�daj�cego t�umu. Na polu stoj� nier�wne szeregi m�czyzn i kobiet w sk�rzanych pancerzach, zbrojnych w miecze, topory, a nawet wid�y. Nawet dzieci s� uzbrojone w mieczyki i proce. Obok przemyka rydwan, wzniecaj�c tumany ku- rzu. Wodze zaprz�gu dzier�y wysoka kobieta o w�adczym wygl�dzie, z bujn� grzyw� jasnorudych w�os�w. � Kr�lowa Boudicea! � rozlegaj� si� okrzyki t�umu. � Precz z tyrani�! Kobieta pow�ci�ga konie przed frontem zebra- nych. Chwyciwszy w��czni� zwraca si� do stoj�cego przed ni� t�umu. � Brytyjczycy! W naszym plemieniu Icen�w kobiety cz�sto dowodzi�y w walce. Dzi� jednak ja staj� do boju obok was nie jako kr�lowa Boudicea chc�ca odzyska� koron� i maj�tek. Podobnie jak wy, walcz� o utracon� wolno��. Walcz� o t� wol- no��, kt�r� odebrali mi Rzymianie! � Precz z Rzymianami! � wo�aj� wszyscy. � �mier� naje�d�com! 46 Boudicea milknie na chwil�, po czym dumnie potrz�sa w��czni� w powietrzu. � Bogowie dadz� nam t� zemst�, na kt�r� zas�u�yli�my! Pami�tajcie, o co dzi� walczymy � i albo zwyci�ymy, albo zgi- niemy. To postanowi�am ja, kobieta � i niech m�czy�ni �yj� w niewoli, je�li chc� tego! Zebrani pot�nym okrzykiem wyra�aj� aprobat�. Kiedy jednak okrzyk cichnie, rozlega si� inny d�wi�k � t�tent kopyt. Rzymianie atakuj�! W poprzek przez r�wnin� rozci�ga si� linia rzymskiej jazdy. Nawet z tej odleg�o�ci dostrzegasz l�ni�ce w s�o�cu b�yszcz�ce zbroje. Twoim zdaniem s�abo zorganizowane brytyjskie plemi� nie sprosta, niestety, dobrze wyszkolonym oddzia�om rzymskim. � Do boju, Brytyjczycy! � wo�a Boudicea. Bzyk! Dobrze wymierzona rzymska strza�a ude- rza w stoj�cego obok ciebie starca, kt�ry przewraca si� z j�kiem. Niebo wype�nia chmura strza�, niczym r�j jadowitych os. To niemo�liwe, aby Brytyjczycy zdo�ali przetrzyma� tak� nawa��. Lepiej zbieraj si� do drogi, je�li nie chcesz ju� wkr�tce przypomina� poduszeczki do igie�. Znajdujesz drog� wyj�cia z oszala�ego t�umu i przenosisz si� do czas�w, gdy pok�j rzymski moc- niej si� ju� ustali� w Brytanii. Przenie� si� w przysz�o�� o dwie�cie lat. Przejd� na stron� 38. 47 Jak okiem si�gn��, w obie strony ci�gn� si� rz�dy identycznych bia�ych nagrobk�w. Chyba trafi�e� na jaki� cmentarz narodowy. Nie opodal widzisz nieprzeliczony t�um stoj�cy w jednym rz�dzie. Ciekawi ci�, co te� ci ludzie chc� zobaczy� na cmentarzu, stajesz wi�c na ko�cu kolejki. Przed tob� rozmawiaj� dwie kobiety. � Zab�jstwo prezydenta Kennedy'ego jest jedn� z najwi�kszych tragedii Ameryki, Gladys � m�wi jedna z nich, z tapirowanymi w�osami. � Co do tego zgadzam si� z tob�, Peg � odpo- wiada Gladys. � Nie podoba mi si� tylko to, �e Life przesadza por�wnuj�c Bia�y Dom Kennedy'ego do zamku Camelot kr�la Artura. Kennedy by� do- brym prezydentem, ale te� i cz�owiekiem jak ka�dy inny. Nie nale�y go idealizowa�. � Powinno si� os�dza� ludzi nie wed�ug tego, jakimi s�, ale tego, co chc� osi�gn�� � sprzeciwia si� Peg. � Za�o�y si�, �e nawet kr�l Artur nie by� doskona�y. � G�upia jeste�, nigdy nie by�o �adnego kr�la Artura. 48 � Na pewno tego nie wiadomo � upiera si� Peg. Spogl�dasz na dat� na ok�adce czasopisma wy- staj�cego z torebki Gladys. Jest 6 grudnia 1963 ro- ku. Legenda o kr�lu Arturze w tej epoce ma ju� swoje lata! Kolejka posuwa si� naprz�d i w ko�cu stajesz przed wiecznym ogniem p�on�cym u grobu prezy- denta Kennedy'ego. My�lisz o tym,vco przed chwil� us�ysza�e�. Ponad tysi�c lat po swej �mierci Artur nadal uosabia poszukiwanie dobra w niedoskona- �ym �wiecie. Ludziom potrzebny jest symbol, kt�ry by im przypomina�, jakimi mogliby by�. Wychodzisz z t�umu i znajdujesz zaciszne miej- sce. Masz coraz wi�ksz� ochot� spotkania si� twa- rz� w twarz z prawdziwym bohaterem tej legendy � je�li jest taki prawdziwy bohater! Przenie� si� w przesz�o�� do Brytanii pod panowaniem Rzymian. Przejd� na stron� 13. 49 Jak okiem si�gn�� roz- ci�ga si� przed tob� wielki mur z kamienia, kt�ry niczym wst�ga wije si� ponad wzg�rzami i dolina- mi. Z pewn

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!