7342

Szczegóły
Tytuł 7342
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7342 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7342 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7342 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

SZO�EM ALEJCHEM Dzieje Tewji Mleczarza Prze�o�y�a Anna Dresnerowa Wst�pem opatrzy� Salomon Belis-Legis Wydawnictwo Dolno�l�skie Wroc�aw 1989 Tytu� orygina�u w j�zyku jidysz: TEWJE DER MILCHIKER S�owniczek opracowano na podstawie obja�nie� Anny Dresnerowej do I wydania ksi��ki �Dzieje Tewji Mleczarza", Wroc�aw 1960. SPIS TRE�CI SPIS TRE�CI......................... 3 Kotojnti Li�cik Tewji Mleczarza do autora................. 12 Wielka wygrana........................ 14 Rozwiane sny......................... 29 Dzisiejsze dzieci........................ 43 Ho�d............................ 60 Chawa........................... 75 Szprince........................... 87 Tewje jedzie do Ziemi �wi�tej.................. 101 Lech �echo.......................... 120 Wach�ak�akes......................... 134 S�owniczek.......................... 139 Istnieje kr�tki �yciorys Szo�ema Alejchema spisany na pro�b� hebrajskiego literata J.H. Rawnickiego. Powie�ci� autobiograficzn� mia�a by� wed�ug pierwotnego zamys�u Alejche- ma ksi��ka Z jarmarku. Trudno sobie wyobrazi� ostateczny kszta�t dzie�a, gdyby autorowi uda�o si� napisa� je w ca�o�ci. Pozostawiony tom jest bardzo interesuj�- cy. Poniewa� jednak ksi��ka nie zosta�a doko�czona, jeste�my skazani na skromne dane z �yciorysu pisarza. Z wi�zki fakt�w wybieram najwa�niejsze. Szo�em Rabinowicz (w�a�ciwie � Szo�em Nochem Wewiks) urodzi� si� 2 marca 1859 roku w Perejas�awiu w guberni po�tawskiej. Lata dzieci�ce sp�dzi� w Woronce, male�kiej mie�cinie niedaleko Perejas�awia. Do ojca przysz�ego pi- sarza zwracano si� tam per �wielce szanowny", uwa�ano go za bogacza, �pierw- szego obywatela", prowadzi� bowiem szereg interes�w: by� dostawc� burak�w do cukrowni, handlowa� zbo�em, dzier�awi� stacj� pocztow�. Ale wp�ywy z tego by�y niewielkie. Rodzina utrzymywa�a si� nie z ojcowskich �wielkich interes�w", lecz z matczynego kramu b�awatnego. W Woronce panowa�a w istocie bieda; postano- wiono zatem powr�ci� do Perejas�awia. Tam rodzice Szo�ema obj�li dom zajezd- ny i karczm�. Wkr�tce umar�a matka, faktyczna �ywicielka rodziny. Jej miejsce zaj�a macocha, kt�ra nie pie�ci�a ani Szo�ema, ani reszty rodze�stwa; bicie oraz g�odzenie by�o na porz�dku dziennym. Z takim swoistym �folklorem" zetkn�� si� ma�y Szo�em w okresie szczeg�lnej wra�liwo�ci. Macocha pobudza�a go do z�o- �liwych wybryk�w, przedrze�nia� j�, zestawi� nawet s�ownik jej przekle�stw. Pewien znajomy rodziny doradzi� pos�a� ch�opca do rosyjskiej szko�y pa�- stwowej. Szo�em okaza� si� jednym z najzdolniejszych uczni�w, otrzyma� nawet stypedium. W siedemnastym roku �ycia uko�czy� gimnazjum. W 1877 roku przyj�� posad� prywatnego nauczyciela w domu bogatego �y- dowskiego w�a�ciciela ziemskiego, Elimelecha �ojewa, w Zofi�wce. I wydarzy�a si� rzecz zwyczajna � nauczyciel i uczennica pokochali si�. Korepetytor mu- sia� wi�c znikn�� z Zofi�wki. Wreszcie rodzinie uda�o si� z�ama� up�r �ojewa i uzyska� zgod� na �lub, ale pod warunkiem, �e zi�� zdob�dzie bardziej presti�o- we zaj�cie ni� stanowisko urz�dowego rabina w �ubnej, kt�re w�a�nie zajmowa�. W rezultacie Szo�em Alejchem obj�� posad� u Brodzkiego, znanego fabrykanta cukru, jako nadzorca jego posiad�o�ci w guberni jekatery no s�aw skiej. Po �mierci te�cia m�ody pisarz zosta� zarz�dc� pozostawionego przez niego maj�tku. Zie- mi� sprzeda� i w 1887 roku osiad� w Kijowie otwieraj�c kantor handlu zbo�em, cukrem i papierami warto�ciowymi. Zaj�ty kupiectwem nie przerwa� jednak pod- j�tej tymczasem dzia�alno�ci pisarskiej, z roku na rok obfitszej; otrzymywa� te� coraz wi�cej list�w z podzi�kowaniami od czytelnik�w. By� w tym czasie cz�owiekiem maj�tnym, postanowi� zatem zosta� tak�e wy- dawc� i redaktorem. W 1888 roku zacz�� wydawa� seri� �Jidisze Bibliotek" (Bi- blioteka �ydowska). Do wsp�pracy zaprosi� najbardziej utalentowanych pisarzy �ydowskich, p�ac�c im przy tym zupe�nie przyzwoite honoraria. Kilka wydanych przez niego pozycji sta�o si� trybun� walki o godno�� j�zyka jidysz. W pa�dzierniku 1890 roku nast�pi� wielki krach. Szo�em Alejchem straci� w�wczas ca�y maj�tek i przesta� odgrywa� rol� mecenasa. Musia� ucieka� za gra- nic�, pozostawiaj�c w Odessie rodzin�. Nast�pi�y lata w��cz�gi: Pary�, Wiede� i wiele innych miast. �ycie up�ywa�o w biedzie i niepokoju. Ale pisarz nigdy nie straci� energii tw�rczej. Gdy te�ciowa sp�aci�a jego d�ugi, Szo�em Alejchem wr�ci� do Rosji. Porzuci� handel i �y� z pi�ra, ale mimo rosn�cej s�awy utrzymanie licznej rodziny nie by�o �atwe. Jesieni� 1905 roku prze�y� osobi�cie koszmar kiszyniowskiego pogromu, chroni�c si� w hotelu Imperia�. Wtedy postanowi� wyjecha� do Stan�w Zjedno- czonych, lecz nie pozosta� tam d�ugo. W roku 1908, podczas triumfalnego tournee po Rosji, niespodziewanie zachorowa�. Okaza�o si�, �e cierpi na gru�lic�. Wyje- cha� na leczenie na w�osk� Riwier�. Akurat wtedy przypada�o dwudziestopi�cio- lecie jego dzia�alno�ci literackiej i ca�y �ydowski �wiat obchodzi� ten jubileusz. Cz�� wp�yw�w z uroczysto�ci zosta�a przekazana choremu pisarzowi, kt�ry sp�- dzi� sze�� lat w r�nych uzdrowiskach. W 1914 roku Szo�em Alejchem rozpocz�� kolejny objazd skupisk �ydowskich. Wybuch�a jednak wojna i zosta� zmuszony ponownie podr�owa� do Ameryki. I tym razem nie powiod�o mu si� lepiej, nie zdoby� fortuny. Nadal pilnie pracowa�, bez wytchnienia, do dnia 13 maja 1916 roku, kiedy nadesz�a �mier�. Szo�em Alejchem jest pisarzem, kt�rego bohaterowie literaccy mieli rzeczy- wiste pierwowzory. Nie wymy�la� ich, jedynie uzupe�nia� lub retuszowa�, kszta�- tuj�c artystyczn� kreacj�. Podkre�la� te�, �e niemal ka�dego ze swoich bohater�w obdarzy� cz�stk� w�asnego do�wiadczenia �yciowego. Nie trudzi� si� nawet zmian� imion najbli�szych krewnych, kt�rych wiernie opisa� w swoich utworach. Zawsze trzyma� si� zasady: �Po co zmy�la�, skoro �y- cie jest gotow� powie�ci�?" Pisa� o sobie: �Wy�awianie tego, co �ywotne, z ka�- dej rzeczy i ka�dego cz�owieka sta�o si� u mnie chorob�. Zwyk�em wszystkich na�ladowa�, przedrze�nia�... Za to ma�powanie nieraz obrywa�em. W chederze by�em b�aznem. Wszyscy, poza mn�, �miali si� do rozpuku". Te s�owa warto zapa- mi�ta�, one �yj� w dzie�ach Szo�ema Alejchema b�d�c pierwotn� przyczyn� jego specyficznego widzenia �wiata. Swoj� pasj� pisarsk� wybitny satyryk uwa�a� za co� patologicznego. �Du�o czyta�em, ale wi�cej jeszcze pisa�em. Pisa�em zainspirowany tym, co przeczyta- �em. Pie�ni, poematy, dramaty, bez liku artyku��w o szerokim �wiecie; pisa�em o wszystkim. Moje dzie�a wysy�a�am do wszystkich �ydowskich i nie�ydowskich redakcji. Pisa�em bowiem po hebrajsku i po rosyjsku. A redakcje mia�y czym w piecu pali�". Szo�em Alejchem wyznawa�, �e napisa� w j�zyku hebrajskim pu- dy, �ca�e wagony" artyku��w, ale nikt nie chcia� ich drukowa�: �Nie wiem dlacze- go". Dopiero, gdy spostrzeg�, �e oferowany towar nie znajduje nabywc�w, a w�a- �nie ukaza�a si� pierwsza gazeta w jidysz (�Fo�ksb�at" Aleksandra Cederbauma), dwudziestoczteroletni pisarz spr�bowa� szcz�cia i napisa� co� �w �argonie", po �ydowsku. Wkr�tce otrzyma� odpowied� i zaproszenie do wsp�pracy. Ostatecz- ny zwrot nast�pi� nieco p�niej, kiedy ukaza�o si� jego opowiadanie Dos meser� (Scyzoryk), kt�re spotka�o si� z zach�caj�c� ocen� znanego historyka i krytyka Szymona Dubnowa w miesi�czniku �Woschod". Drukowa� potem w rozlicznych gazetach po hebrajsku, po rosyjsku i po �ydowsku. Pisywa� do nich opowiadania, powie�ci, wsp�pracowa� z dziennikami, m.in. z petersburskim �Frajnd" (Przyja- ciel) wspomnianego Aleksandra Cederbauma. Pisanie by�o jego nami�tno�ci� od najm�odszych lat. Tworzy� pono� �atwo. Jego muza by�a zawsze tu� obok. Opowiada�, �e potrafi� pisa� o ka�dej porze, w ka�dych okoliczno�ciach: w salonie, w poci�gu, w kuchni, w restauracji, nawet podczas jazdy doro�k�. Szo�em Alejchem nale�y do tr�jki pisarzy, kt�rzy otworzyli nie rozdzia�, lecz ca�� epok� �ydowskiej literatury. Wszyscy trzej �Mendele Mojcher Sforim, Szo- �em Alejchem i Icchak Lejb Perec � byli przedstawicielami literatury nowej, chocia� g��boko zakorzenionej w tradycji. Od nich zacz�a si� wielka narodowa przemiana w sztuce. Wszyscy trzej zasilili jidysz i rozwijaj�c w�asn� tw�rczo�� stali si� odwa�- nymi bojownikami o marne �oszn (j�zyk matki). Eksperyment przedsi�biorczego Aleksandra Cederbauma, kt�ry zdecydowa� si� wyda� po �ydowsku tygodniowy dodatek do hebrajskoj�zycznego czasopisma �Koi Mewaser", w ci�gu dziesi�- ciu lat (1861-1871) dowi�d� si�y marne �oszn. Ten pierwszy �ydowski tygodnik zdoby� jako czytelnika nie statecznego obywatela, uznaj�cego jedynie od�wi�tny 6 �oszn kojdesz (j�zyk �wi�ty), j�zyk Biblii, lecz masy ludowe w miastach i mia- steczkach. Jidysz sta� si� si�� spo�eczn�. Uw�aszczenie ch�op�w by�o wynikiem wstrz�s�w carskiego imperium; w szybkim tempie rozpocz�� si� proces przechodzenia do kapitalizmu spo�ecze�- stwa ci�gle jeszcze tkwi�cego w strukturze feudalnej. Reformy Aleksandra II ul�y�y nieco doli mas �ydowskich. Zniesiono obowi�zek rekrucki, zliberalizowa- no ustawy o ograniczeniu miejsca zamieszkania, uprzywilejowane warstwy � wa�niejsi kupcy, adwokaci, lekarze � mia�y prawo porusza� si� po ca�ym kraju. �ydzi przekroczyli granice zamkni�tej dot�d strefy osiedle�czej. Zel�a�y repre- sje. Wzros�y nadzieje, �e runie w ko�cu piramida zakaz�w ograniczaj�cych pra- wa �yd�w. �ydowscy ch�opcy wst�powali masowo do gimnazj�w, wzros�a liczba student�w �yd�w, �ydowskie dziewcz�ta ucz�szcza�y na rozmaite kursy. O�wie- cenie osi�ga�o sukcesy. Kiedy Szo�em Alejchem wkroczy� do literatury w pocz�t- kach lat osiemdziesi�tych, nadzieje ju� wygas�y. Po zamachu na Aleksandra II (1 marca 1881 roku) fala organizowanych z b�ogos�awie�stwem w�adz pogrom�w zala�a Rosj�. Od po�owy kwietnia 1881 roku, w ci�gu czterech tygodni, pogromy ogarn�y 150 miejscowo�ci w sze�ciu guberniach. Reakcyjna prasa prowadzi�a brudn� antysemick� kampani�, a w�adze stosowa�y coraz ostrzejsze restrykcje. Uczestnicy pogrom�w byli przekonani, �e wydany zosta� ukaz carski o znisz- czeniu maj�tku �ydowskiego i wykonywali swoje zadanie z wielk� gorliwo�ci�. Po fali pogrom�w nast�pi�a wielka emigracja, kt�ra osi�gn�a apogeum pod ko- niec stulecia. Wstrz�sy te przy�pieszy�y rozw�j spo�ecznych i politycznych ru- ch�w w�r�d ludno�ci �ydowskiej, zaznaczy�o si� rosn�ce zr�nicowanie klasowe. Przy okazji wysz�a na jaw ca�a bezpodstawno�� twierdzenia, jakoby �ydzi byli na og� elementem nieprodukcyjnym. Cyfry dowiod�y, i� wi�kszo�� jest zatrudnio- na w zawodach, kt�re nie maj� zwi�zku z handlem, za� sporo handlarzy klepa�o bied�. Mendele Mojcher Sforim sw�j talent objawi� w czasach, gdy dla �yda �ycie oznacza�o wieczn� n�dz�, ciemnot� i zacofanie, niezliczone ci�ary, �koszyko- we", czyli podatek od straganu, oraz taksy dotycz�ce koszernego uboju. Szo�em Alejchem by� �wiadkiem, jak pod naporem ofensywnego kapitalizmu za�amuje si� to, co zdawa�o si� trwa�e i nieodmienne w egzystencji narodu. Co� drgn�o w zaskorupia�ym grz�zawisku. Nadchodzi� prze�om. W Kasrylewce � miasteczku opisywanym przez Szo�ema Alejchema, tak bar- dzo podobnym do jego rodzinnej Woronki � sytuacja wygl�da�a nieco grotesko- wo, ale i tam odbierano drgania, i t� miejscowo�� opanowa�a gor�czka. �ydow- skie sztet� tak�e usi�owa�o dorosn�� do kapitalizmu. By�o to tak poci�gaj�ce, cho� zarazem budzi�o przera�enie: z tysi�ca robi si� sto tysi�cy, ze stu � milion. I wy- starczy tylko zdoby� ten pierwszy milion, dalsze ju� same wpadn� w r�ce. Krewni Menachema Mendla, tytu�owego bohatera powie�ci Szo�ema Alejchema, pr�bo- wali wskoczy� do rozp�dzonego poci�gu, ale za ka�dym razem bezskutecznie. Zabrak�o odrobiny szcz�cia, co� nie zagra�o. Jak�e Menachem Mendel mo�e po- j�� przyczyn� swoich kl�sk? Przecie� nie brak mu energii, a rozumu tak�e nie musi po�ycza�. Czemu innym si� wiedzie, a jemu nie?! U �adnego z pisarzy �ydowskich epoka przej�ciowa nie jest przedstawiona tak wielowy miarowo, jak u Szo�ema Alejchema. U �adnego obraz nie jest tak pe�ny. Nikomu nie uda�o si� ukaza� na r�wnie wielk� skal� �ydowskiego ducha. Szo- �em Alejchem zagl�da� wsz�dzie, wszystko widzia�, notowa� i opisywa�: nowobo- gackich i student�w jeszybotu, komiwoja�er�w i makler�w gie�dowych, ch�op�w i lichwiarzy, lekarzy i aptekarzy, emigrant�w i aktor�w, kucharki, syjonist�w, so- cjalist�w, fantast�w, nieudacznik�w, zbuntowanych robotnik�w i Fedk�w, kt�rzy przyja�ni� si� z Chawami. Rozmaite zawody, r�ne sposoby zdobywania chleba, ca�a galeria typ�w. On widzia� i opisywa� �ycie w ruchu, w nieustaj�cej zmienno�ci, jak na hu�- tawce, zale�ne b�d� co b�d� od fluktuacji �wiatowego rynku papier�w warto�cio- wych, gie�dy, wra�liwe na prawa poda�y i popytu. Czas nagli. Ogromny kraj dr�y. M�ody kapitalizm rosyjski ma przed sob� wielkie zadanie. Ale chwieje si� ju� na nogach. Jest m�ody, lecz ju� bliski �mierci. Gigantycznym organizmem miotaj� sprzeczno�ci. Te drgania, to napi�cie wyczuwa w swoich �felietonach" Szo�em Alejchem. Jego opowiadania, drukowane w �ydowskiej prasie codziennej, odbie- rano jako aktualne felietony, �wie�o wzi�te z �ycia. Wytrzyma�y one pr�b� czasu, tego najsurowszego egzaminatora, a ich autor okaza� si� artyst�, kt�ry stworzy� trwa�e dzie�a sztuki. By� realist� o rzadkiej zdolno�ci wiernej transformacji praw- dy. Talent realisty polega na tym, �e jest on zdolny pochwyci� istotne problemy i nada� im artystyczny kszta�t. Nie pragnie pisa� historii, pozostawia jednak skar- by i dla historyka, i dla pisarza beletrysty, i dla psychologa. Jednocze�nie jest r�wnie atrakcyjny dla przysz�ych pokole�, jak by� dla w�asnej generacji. Stopniowo beletrysta bra� g�r� nad tuzinkowym dziennikarzem. Tw�rczo�� Szo�ema Alejchema nasyca�a si� z wolna barwami �ywszymi, pulsowa�a sokami. Ale to nie malarska obrazowo�� pozwoli�a osi�gn�� pisarzowi wy�yny artyzmu. Spostrzeg� on bowiem w por� co�, co jego poprzednicy i wsp�cze�ni przeoczyli. Szo�em Alejchem obali� stereotyp �yda, tysi�cletniego Ahaswera, tu�acza i m�czennika wiecznie lamentuj�cego nad rzekami Babilonu. Udzia�em narodu wybranego jest nieustanne cierpienie. Notoryczny pechowiec Menachem Mendel to w gruncie rzeczy posta� tragiczna. Powie�� o nim � imi� bohatera jest jej ty- tu�em � Szo�em Alejchem napisa� na pocz�tku lat dziewi��dziesi�tych ubieg�ego wieku. Kolejne odcinki zamieszcza� w prasie, podobnie jak fragmenty innej po- wie�ci, publikowane r�wnolegle. Obie ukaza�y si� p�niej w postaci ksi��ek. ��- czy�a je forma � sk�ada�y si� z list�w � lecz bohater Dziej�w Tewji Mleczarza w niczym nie przypomina Menachema Mendla. Te dwie przeciwstawne postacie zjednoczy�y si� w �wiadomo�ci krytyki i czytelnik�w jako dwie podstawowe wi- zje �ydowskiego �ycia. Tewje �yje na wsi, lecz i tam wdziera si� nowy porz�dek �wiata, nios�c konflikty i cierpienia. Wal� si� mury, kt�re tak szczelnie izolowa�y �ydowski dom. Niby zwyk�y cz�owiek, ten Tewje, ale nie�atwo takiego spotka�. Ch�op z w�a- snym rozumieniem �wiata, prywatn� filozofi�, z interesuj�cym podej�ciem do cz�owieka. Nie ma si� za m�drca, zreszt� czyta z trudem. Ale do ka�dej senten- cji, kt�r� zapami�ta�, potrafi doda� co� od siebie, i zawsze ma to w�asn� form�, przedstawia indywidualny punkt widzenia. Improwizuje, je�li zapomnia� akurat cytatu ze �wi�tej ksi�gi. Szalone tempo epoki zadziwia go, czasem nie nad��a za przemianami, lecz w krytycznej sytuacji potrafi zr�cznie odnale�� w�asne miej- sce w nowych warunkach. Wszystko, co m�wi, zabarwia swoist� kolorystyk�. Emanuje cz�owiecze�stwem. Ujmuje wdzi�kiem prostoty, m�dr� dobroci�, przy- jaznym stosunkiem do wszystkich stworze�. Jest on przecie� postaci� �yw�, stu- procentowym �ydem i zarazem cz�owiekiem uniwersalnym. To chyba wyja�nia, dlaczego zosta� z tak� sympati� przyj�ty na ca�ym �wiecie. Powie�� ta zrobi�a tak�e �wiatow� karier� na deskach scen i ekranach kino- wych. Jak bardzo Tewje uosabia charakterystyczny typ �yda, �wiadczy pi�kny musical J. Bo�ka i J. Steina Skrzypek na dachu, tak�e sfilmowany. Szo�em Alejchem to ca�a encyklopedia �ydowskiego �ycia, jego dnia powsze- dniego, obyczaj�w, typ�w, zawod�w, klas spo�ecznych. Leksykon �ydowskiego s�owa, jego semantyki, zastosowa�, sposob�w artykulacji. Pisarz pracowa� z pil- no�ci� badacza-etnografa. Notes mia� stale otwarty, a jego ucho chwyta�o ka�- dy nowy niuans. Zdumiewa�o go zawsze bogactwo s�owa poety �yda. Zapisywa� dowcipy, powiedzonka, tak�e intonacj�, rytm lub nawet grymasy towarzysz�ce wypowiedzi. Gdy si� czyta Szo�ema Alejchema, mo�na zrozumie� wreszcie, co to takiego j�zyk. J�zyk to ca�y cz�owiek. Jest sfinksem, kiedy milczy, otwart� ksi�g�, gdy m�wi. I ka�dy ma w�asny j�zyk, jemu tylko w�a�ciwy. By� czas, gdy Icchak Lejb Perec podejrzewa�, �e Szo�em Alejchem got�w od- da� �ycie za dowcip, ka�dy bez wyj�tku. Perecowi, wielkiemu mistrzowi kr�t- kiej formy, przyda�aby si� odrobina satyry, ale humor pojawia si� u niego bardzo rzadko. Nawet kiedy ma do czynienia ze zwyk�ym cz�owiekiem, wznosi si� na niebosi�ne wy�yny. Szo�em Alejchem lubi dowcip. By� to wa�ny element jego pisarstwa, on poj�� g��boki sens humoru. Ale nie interesowa� go dowcip wypala- j�cy si� ca�kowicie w p�askiej facecji. Pesymista, je�li nie jest cynikiem, obywa si� bez dowcipu. Ale optymista? Jak�e pisarz, jak �aden inny ukazuj�cy zbawczy sens nadziei ubogiego �yda, m�g�by si� bez niego obej��?! Dowcip to przenikliwo�� �miechu. Kto�, z pewno�ci� cz�owiek m�dry, powie- dzia�: dowcip to komedia zredukowana do minimum, cho� temat m�g�by s�u�y� r�wnie� za tragedi�. I to wydaje si� najcenniejsze w oryginalnym humorze Szo�e- ma Alejchema, balansuj�cego na granicy komedii i tragedii. Istnieje rodzaj dziwnego humoru, kt�ry nazywa si� �miechem przez �zy. Dow- cip z regu�y mierzy wysoko, zalicza si� do taktycznego arsena�u opozycji. By- wa tajn� broni� s�abych. Bije w nowobogackiego, pysza�ka, pr�n� che�pliwo��, sk�pstwo, kr�tactwo, fa�sz; celuje i trafia we wszystko, co z�e. Kiedy si� czyta Szo�ema Alejchema, przychodzi zdziwienie: jak zwyczajnie on pisze, swobodnie jak p�yn�cy strumyk. Pisze jakby m�wi�. Byli �m�drcy", kt�rzy powiadali: �Przecie� ka�dy potrafi pisa� jak Szo�em Alejchem!" Wielu pr�bowa�o, ale ju� nikt nie pami�ta ich imion. Drugi Szo�em Alejchem jeszcze si� nie narodzi�. A podrobi� jego si� nie da. Szo�em Alejchem jest sam� prawd�. Prawda za� nie znosi k�amstwa. Natych- miast wystawia przez dziur� w po�czosze go�� pi�t�. Szo�em Alejchem nie m�wi� wszak w�asnym g�osem. Pozwoli� m�wi� ludowi, kt�rego dot�d nikt nie chcia� s�ucha�. Pozwoli� przemawia� do syta, ile dusza zapragnie, paplaj�cym kobietom ze zbola�ymi sercami oraz natr�tom, kt�rych ani gabaj, ani nawet doktor nie mieli cierpliwo�ci wys�ucha�. Wzni�s� dla nich trybun�. Postacie Szo�ema Alejchema czyta�y swoje w�asne s�owa w gazetach i nie mo- g�y si� doczeka� dalszego ci�gu, tak by�y sob� zachwycone. Gdyby autor chcia� ich tylko wy�mia�, nie by�by Szo�emem Alejchemem. On sam przecie� pochodzi� z Kasrylewki. Nie by� wi�c kim� postronnym, co to przychodzi rzuci� okiem i natychmiast si� wynosi. Mieszka�c�w Kasrylewki interesuje wszystko. Martwi� si� o ca�y �wiat. Ka�dy drobiazg bior� sobie do ser- ca. Dreyfus � trudno, ostatecznie to kto� z naszych, ale co ich obchodz� Burowie w Po�udniowej Afryce?! Albo czemu maj� sobie suszy� g�ow� Serbami?! Ma�o maj� w�asnych zmartwie�? Oto w skr�cie w�asne �wiadectwo Szo�ema Alejchema: �Dziwne jest tylko jedno: dlaczego Kasrylewka odczuwa wszystkie b�le ca�ego �wiata, a nikt na ca- �ym �wiecie nie wsp�czuje cierpieniom Kasrylewki". Szo�em Alejchem zmusi� �wiat, �eby wys�ucha� mieszka�c�w Kasrylewki. Na tym mu zale�a�o i ten cel osi�gn��. Za �ycia nie mia� Szo�em Alejchem szcz�cia do sceny. W 1905 roku po raz pierwszy i jedyny wystawiono jego dramat Cezejt un cerszprejt (Rozsiani i roz- proszeni) po polsku. W dwa lata p�niej � dwie inne sztuki, ale bez powodzenia u publiczno�ci. Aktorzy osi�gali sukcesy jedynie wyg�aszaj�c monologi Szo�e- ma Alejchema. Sukcesy sceniczne przysz�y dopiero p�niej. I to jakie! Wybitni aktorzy robili wielkie kariery odtwarzaj�c rol� Tewji lub Menachema Mendla. 10 S� pisarze, kt�rzy czerpi� ze �r�d�a ludowych opowie�ci. Jeden wiadrem, inny �y�k�. Szo�em Alejchem przepu�ci� ludowy nurt przez siebie. Sam si� sta� �r�d�em �ycia, a czerpi�cy z tego zdroju czytelnik orze�wia swoj� dusz�. Opowiadano, �e w 1905 roku w nowojorskim hotelu Astoria Szo�em Alejchem spotka� si� z Markiem Twainem i przedstawi� si�: � Jestem �ydowski Mark Twa- in. Na to tamten: � Nie, to ja jestem ameryka�ski Szo�em Alejchem. Salomon Belis-Legis t�umaczy� z j�zyka jidysz Andrzej Wr�blewski Kotojnti Li�cik Tewji Mleczarza do autora Ku czci mego drogiego, ukochanego przyjaciela reb Szo�ema Alejchema! Oby was B�g obdarzy� zdrowiem i dostatkiem wraz z wasz� �on� i dziatkami i oby�cie zaznali wiele rado�ci i zadowolenia wsz�dzie, dok�dkolwiek si� udacie i gdzie- kolwiek si� tylko obraca� b�dziecie, omejn selol Kotojnti � czyli niegodny jestem, winienem zwr�ci� si� do was s�owami pra- ojca Jakuba, kt�re ten powiedzia� w rozdziale Wajisztach, gdy uda� si� na spo- tkanie brata swego Ezawa, nie przymierzaj�c... A mo�e to nie taki zn�w bardzo udany przyk�ad, to prosz� was, Panie Szo�em Alejchem, a�eby�cie mi tego za z�e nie wzi�li, albowiem ja jestem sobie zwyczajnym stworzeniem, wy natomiast na pewno wi�cej ode mnie umiecie � co tu du�o gada�! We wsi, po�al si� Bo�e, cz�owiek dziczeje. Kto ma tu czas zajrze� do jakiej� �wi�tej ksi�gi czy przeczyta� kiedy� rozdzia� Chumasz z komentarzem Rasziego albo mo�e co innego? Jeszcze szcz�cie, �e z nadej�ciem lata zje�d�aj� do Bojarki na letnisko bogacze z Je- hupca1, wi�c mo�na si� wtedy spotka� ze �wiat�ym cz�owiekiem i us�ysze� jakie� m�dre s�owo. Mo�ecie mi wierzy�, �e ilekro� wspominam owe dni, kiedy�cie to siedzieli obok mnie w lesie i s�uchali mojej g�upiej gadaniny, raduje mnie to tak, jakbym zarobi� B�g wie ile! Nie wiem, czym pozyska�em sobie tyle upodobania w waszych oczach, �e do tak niepozornego cz�eka jak ja nie tylko li�ciki piszecie, ale nawet wstawili�cie moje imi� do ksi�gi, zrobili ze mnie ca�e szo�esz sudes, jak gdybym to ja by� B�g wie kto. No, to czy ja istotnie nie powinienem rzec do was kotojnti � czyli niegodzien jestem... Prawd� jest, �e jestem waszym przyjacie- lem, i niech mnie B�g obdarzy cho�by setn� cz�ci� tego, czego ja wam �ycz�! Widzieli�cie pewno dobrze, jak to ja wam s�u�y�em jeszcze za onych dobrych czas�w, kiedy�cie siedzieli w tej du�ej daczy � pami�tacie? Da�em wam wte- dy kr�wk� za pi��dziesi�tk�, kt�ra by�a warta nawet jako mecyja dla z�odzieja pi��dziesi�t pi��. �e co? �e na trzeci dzie� zdech�a? Przecie� nie ja jestem temu winien, tak samo, jak nie mog�em nic poradzi� na to, �e ta druga krowa, kt�r� wam potem nastr�czy�em, tak�e zdech�a... Bardzo dobrze wiecie, ile zdrowia mnie to LJehupec � tak autor nazywa� w swych utworach Kij�w (t�um.). 12 kosztowa�o; chodzi�em wtedy jak bez g�owy! Czy ja wiem? Zdawa�oby si�, �e dla was by�bym got�w odda� wszystko, co najpi�kniejsze i najlepsze, tak mi Panie Bo�e dopom� i wam r�wnie�! Oby zi�ci�o si� na przysz�y rok to, co w �wi�tych ksi�gach pisz�: �I wzn�w nasze dni jak przedtem..." A mnie niechaj B�g pomo�e w moich zarobkach; niechaj ze�le zdrowie mnie oraz mej szkapinie � nie przymierzaj�c � i niechaj sprawi, aby moje kr�wki doi�y si� obficie, i�bym nadal m�g� jak najlepiej s�u�y� moim serem i mas�em tak wam, jak i wszystkim bogaczom z Jehupca, daj Bo�e, by szcz�cie sprzyja�o im we wszystkich interesach i aby Stw�rca zes�a� im wiele dobrego, rado�ci i zado- wolenia! A wam, za wasz� fatyg�, za to, �e si� dla mnie staracie, za ten zaszczyt, kt�ry spotka� mnie dzi�ki waszej ksi�dze, powiadam raz jeszcze: Kotojnti! Za co nale�y mi si� a� taki �lisi ko�pak" i dlaczego to ludzie ca�ego �wiata mieli si� nagle dowiedzie� o tym, �e po tamtej stronie B oj arki, niedaleko Anatewki, �yje �yd, kt�rego zowi� Tewje Mleczarz? Ale wy pewno wiecie, co robicie, i ja was rozumu uczy� nie potrzebuj�; a jak nale�y pisa�, te� chyba wiecie sami. A co dalej, z t� reszt� znaczy si�, to ju� polegam na waszym szlachetnym charakterze i jestem pewny, �e wy tam w Jehupcu zrobicie dla mnie wszystko w taki spos�b, a�ebym dzi�ki tej ksi�dze zyska� jak�� pomoc w moich zarobkach, bo dalib�g, �e nawet bardzo potrzebuj�cy jestem. Mam zamiar pomy�le� z wol� bo�� o wy- daniu za m�� c�rki; a jak Wszechmocny � jak wy to powiadacie � podaruje jeszcze troch� �ycia, to mo�e nawet wydam dwie naraz... Tymczasem b�d�cie mi zdrowi i miejcie zawsze szcz�liwy �ywot, czego wam z ca�ego serca �yczy wasz najlepszy przyjaciel, Tewje Tak, o najg��wniejszym zapomnia�em. Gdy ju� sko�czycie t� ksi��k� i zechce- cie mi przes�a� troch� pieni�dzy, b�d�cie tak dobrzy i po�lijcie je do Anatewki, na imi� tamtejszego rzezaka. Dwa razy obchodz� tam w zimie rocznic� �mierci rodzic�w. Raz jesienn� por� przed Pokrowem, a drugi raz oko�o nowy-godu, tak �e wtedy � znaczy si� � jestem miasteczkowym �ydem. A poza tym to takie zwyczajne sobie li�ciki mo�ecie przesy�a� prosto do Bojarki na moje imi�, kt�re brzmi tak oto: Pieriedat' gospodinu Tewelu Mo�ocznoho, jewriej. Napisane w roku 1905. Wielka wygrana Niezwyk�e wydarzenie, dzi�ki kt�remu Tewje Mleczarz, biedny �yd obarczony mn�stwem dzieci, naraz uszcz�liwiony zosta� w dziwacznie cudowny spos�b, za- s�uguje na to, by opisa� je w ksi�dze. Opowiedzia� o tym wydarzeniu Tewje, ja za� przekazuj� jego histori� s�owo w s�owo. Mejkimi meofor da� Measzpojs jorim ewjojn. Kt�ry podnosi z ziemi biednego, A z kurzu wywy�sza ubogiego... Psalm CXIII, VII. Je�li komu s�dzona jest wielka wygrana, trafia ona prosto do domu, tak jak wy to mawiacie: �graj�cemu na instrumencie getyckim" � czyli je�li komu zacznie si� dzia� dobrze, leci mu ze wszystkich stron. Nie ma w tym ani specjalnego rozu- mu, ani umiej�tno�ci. A je�li dzieje si�, bro� Bo�e, na odwr�t � wtedy mo�ecie nawet p�kn�� wyrzekaj�c, a pomo�e to wam jak umar�emu ba�ki. Jak wy to zwy- kle mawiacie: �Na nic si� nie zda rozum i nie ma �adnej rady przeciw"... z�emu koniowi. Cz�owiek tyra, haruje, cho� si� tu wyci�gnij, o wrogach Syjonu niechaj to b�dzie powiedziane, i zdychaj! A nagle nie wiadomo sk�d, jak to w ksi�gach �wi�tych pisz�: �Ulga i ocalenie sprzyja� b�d� �ydom"... nie musz� wam tego chyba t�umaczy�, ale znaczenie tych s��w jest takowe: �yd, �jak d�ugo dusza ko�acze si� w jego piersiach" � czyli t�tni w nim chocia�by jedna �y�ka � nie powinien traci� ufno�ci w Panu. Do�wiadczy�em tego i sam przekona�em si� o tym, w jaki spos�b Najwy�szy po- kierowa� mn� i moim tera�niejszym zarobkowaniem. No bo sk�d ja ni st�d, ni z owad do sprzedawania mas�a i sera, skoro babka mojej babki nigdy nie handlo- wa�a nabia�em? Doprawdy warto, �eby�cie wys�uchali tej historii od pocz�tku do ko�ca. Usi�d� sobie na chwilk�, o tutaj, obok was na trawie, i niechaj konik so- bie tymczasem nieco pozuje, jak wy to mawiacie: �dusza wszelkiego, co �yje" � czyli zwierz� te� jest tworem boskim. S�owem, by�o to w czasie Szawuot, czyli oko�o Zielonych �wi�t. �eby wam nie sk�ama�, mog�o to nawet by� jaki tydzie�, dwa przed �wi�tami, a mo�e, ha? 14 A mo�e nawet par� tygodni po Szawuot. Nie zapomnijcie, �e od tego czasu min�o ju� powolutku, a�eby wam to dok�adnie powiedzie�, ni mniej, ni wi�cej ni� ca�y rok i jeszcze jedna �roda, czyli akurat lat dziewi�� albo dziesi��, a mo�e jeszcze z nawi�zk�. By�em wtedy, jak mnie oto widzicie, wcale nie ten Tewje co teraz; to znaczy, �e by�em nawet ten sam Tewje, a jednak nie ten sam. Jak wy to zwykli�cie mawia�: �Ta sama Jenta, tylko w innym czepku". A co to znaczy? To znaczy, �e by�em � oby was B�g tym nie do�wiadczy� � n�dzarzem, jakiego �wiat nie widzia�. Chocia� je�li zechcemy to samo rozwa�y� z odwrotnej strony, to i dzi� jeszcze daleko mi do miana bogacza. To, czego mnie brakuje, a�eby dor�wna� Brodzkiemu, mo�emy sobie obaj iycTyt zarobi� w przeci�gu ca�ego lata a� po �wi�to Sukot, ale w por�wnaniu z tym, jak wiod�o mi si� kiedy�, to ju� dzisiaj � znaczy si� �jestem zamo�nym �ydem. Posiadam w�asnego konika i furmank�, par� kr�wek � bez uroku � i pr�cz tych jeszcze jedn�, kt�ra si� lada dzie� ocieli. Jest � oby nie zgrzeszy� � ser, mas�o i �wie�a �mietana codziennie, z w�asnej pracy. Albowiem wszyscy harujemy i nikt nie pr�nuje. Moja �ona, aby �y�a jak najd�u�ej, doi krowy; dzieci d�wigaj� ba�ki, zbijaj� mas�o, a ja sam, jak widzicie, wyje�d�am co dzie� rano na targ, zagl�dam do ka�dej daczy w Bojarce, widuj� si� z tym, z owym, z najbardziej powa�nymi gospodarzami Jehupca. Cz�owiek pogaw�dzi troch� z takim jegomo�ciem i poczuje, �e te� jest kim� na tym bo�ym �wiecie, a nie � jak wy to mawiacie � kulej�cym krawcem. A zw�aszcza gdy nadchodzi sobota � wtedy to ja doprawdy jestem istnym kr�lem. Zagl�dam do ksi�gi �wi�tej, odmawiam rozdzia� Chumasz, troch� Targum, Tehilim, Perek, to, tamto, owo, bo ja wiem?... Patrzycie na mnie, panie Szo�em Alejchem, i my�licie sobie pewnie: �E, ten oto Tewje to przecie� doprawdy �yd, co to kotoryj2 nie jest zgo�a �aden kiep!"... S�owem, o czym to ja zacz��em opowiada�? Tak, ot� by�em wtedy, znaczy si�, z bosk� pomoc�, nie lada biedakiem i umiera�em z g�odu wraz z �on� i dzie�- mi trzy razy dziennie pr�cz wieczerzy � oby si� to �adnemu �ydowi nie przy- trafi�o. Harowa�em jak w�, ci�gn��em � niech to wam wstydu nie przyniesie � pe�en w�z kloc�w z lasu na stacj� za dwa z�ocisze dziennie, a w dodatku nie co dzie�. I z tego mia�em utrzyma� taki dom �ar�ok�w � oby zdrowi byli � ma- j�c jeszcze, nie przymierzaj�c, konika na wy�ywieniu, kt�ry nie chce rozumie� tego, co Raszi wyja�nia, i ��da co dzie� �wie�ego obroku, bez �adnych wykr�t�w. C� czyni Pan B�g? Jest przecie� �jak to wy m�wicie � �karmi�cy i �ywi�cy wszystkich" � czyli rz�dzi tym �wiatem m�drze i rozumnie; widz�c, �e ja si� tak m�cz�, by zdoby� ten k�s chleba, powiada do mnie tak: �Ty pewno my�lisz, Tewje, �e jest ju� "po zako�czeniu wszystkiego" � czyli nasta� koniec �wiata? Niebo si� na ciebie zwali�o? Fe! Jeste� wielkim g�upcem! Zobaczysz, �e skoro 2Kotoryj � (ros. �kt�ry") zaimkowi temu ledwo rozumiej�cy po rosyjsku Tewje nadaje jakie� specjalne znaczenie bli�ej nie okre�lonej zalety (t�um.). 15 tylko taka b�dzie wola boska, przeznaczenie odwr�ci si� w mig na liewo krugom i blask zaja�nieje we wszystkich zak�tkach". Dzieje si� to w�a�nie tak, jak my to m�wimy w Unetana Tokef �Kto wywy�szony zostanie, a kto pogn�biony" � czyli kto b�dzie je�dzi� bryczk�, a kto maszerowa� na piecht�. Najg��wniejsze to ufno�� � bitochen. Ka�dy �yd powinien ufa�; nie wolno mu traci� ufno�ci w Pa- nu. Tylko �e co? �e tymczasem cz�owiek si� m�czy? Ot� to w�a�nie! Przecie� dlatego jeste�my �ydami na tym �wiecie i jak to wy m�wicie: �Ty nas wybra�e� spo�r�d wszystkich narod�w" � czyli to� nie darmo ca�y �wiat nam zazdro�ci... Wzgl�dem czego ja to m�wi�? Wzgl�dem tego, jak to Pan B�g niemal cudami i objawieniami pokierowa� moim losem. Mo�ecie pos�ucha�. I nasta� dzie�, w kt�rym jecha�em sobie letni� por� o zmroku, przez las. Wra- ca�em do domu ju� bez kloc�w, g�owa � nachylona ku ziemi, na sercu ponuro i ci�ko. Biedna szkapina ledwo pl�cze nogami, cho� tyj� posiekaj. �Wlecz si� � powiadam � nieszcz�niku, do grobu wraz ze mn�. Wiedz i ty, co znaczy post w d�ugi letni dzie�, skoro masz zaszczyt s�u�y� u Tewji w postaci konia!" Dooko- �a panuje cisza. Ka�dy �wist bata rozbrzmiewa odg�osem po lesie. S�o�ce zapada, dzie� wygasa. Cienie drzew ci�gn� si� � d�ugie jak �ydowski go�es. �ciemnia si�, na duszy robi si� sm�tnie. R�ne my�li i rozwa�ania w�a�� do g�owy, rozma- ite postacie ludzi dawno zmar�ych zjawiaj� mi si� przed oczami. Wtem przypomi- nam sobie o domu � och i jej! W izbie szaro i ciemno, dzieciaki � oby zdrowe by�y � go�e i bose, wypatruj� � biedactwa � ojca niedorajdy, a nu� przywie- zie �wie�y bochen chleba, a mo�e nawet kawa� bu�ki. A ona, moja stara, zrz�dzi pewno, jak to zwykle kobieta: �Trzeba mi by�o dzieci mu rodzi� i jeszcze sied- mioro w dodatku! Cho� we�, oby mnie Pan B�g nie ukara� za te s�owa, i wrzu� je �ywcem do rzeki". Dobrze to wys�uchiwa� wci�� takiej gadaniny? Przecie� jest si� tylko cz�owiekiem, jak wy to mawiacie: �zwyczajnym boser wedogim" i �o��dka s�owami nape�ni� nie mo�na. Skoro we�mie si� do ust kawa� �ledzia, zachciewa si� potem herbaty, a do herbaty trzeba cukru, cukier za� � powiada- cie � jest u Brodzkiego. �Ju� bez tego k�sa chleba � mawia moja �ona, oby d�ugo �y�a � kiszka jako� si� obejdzie. Nie szkodzi. Ale bez szklanki herbaty z rana � powiada �jestem po prostu trupem; dziecko � skar�y si� �ona � wy- ci�ga ze mnie wszystkie soki!" No, a tymczasem jest si� przecie� �ydem na tym �wiecie; Mincha nie jest wprawdzie, jak to wy mawiacie, koz� i nie ucieknie, ale zawsze pomodli� si� trzeba. Mo�ecie sobie wyobrazi�, co to za pi�kna modlitwa by� mo�e, je�li w�a�nie wtedy, gdy trzeba stan�� do Szmone Esrej, konik, jakby za namow� szatana, wyczynia niestworzone harce. Trzeba biega� za fur�, zaci�- ga� lejce �piewaj�c jednocze�nie: �Bo�e Abrahama, Bo�e Izaaka i Bo�e Jakuba". �adnie to ja odm�wi�em Szmone Esrej, ha? A tutaj, jak na z�o��, cz�ek ma ochot� pomodli� si� szczerze, z ca�ego serca, mo�e jako� na duszy l�ej b�dzie... S�owem, goni� za wozem i odmawiam modlitw� na g�os, ze �piewem, jak � nie przymierzaj�c � w b�nicy przed ambon�; �karmi�cy wszystkich �yj�cych 16 w swej �asce" � czyli Ten, kt�ry karmi wszystkie swoje stworzenia i �spe�nia swe przyrzeczenia wobec drzemi�cych w prochu" � czyli nawet wobec tych, co to le�� g��boko w ziemi i piek� obwarzanki. Oj, my�l� sobie, to�my to pogr��eni g��boko w ziemi! Oj, to si� te� cz�owiek namitr�y! Nie tak, jak tamci, na przyk�ad ci bogacze z Jehupca (o nich to ja m�wi�), co to przez ca�e lato siedz� na letnisku w Bojarce, jedz� i pij� i op�ywaj� we wszystkie dostatki. Oj, Panie Wszech�wiata, za c� mi si� to nale�y? Zdaje si�, �e jestem takim samym �ydem, jak wszyscy inni. Gwa�tu! Bo�e jedyny! �Spojrzyj na nasz� m�k�" � patrz, m�wi�, i zasta- n�w si� nad tym, jak to my harujemy, i ujmij krzywdy nieszcz�snych biedak�w, albowiem kto si� za nimi wstawi pr�cz Ciebie? �Ulecz nas, i�by�my uzdrowie- ni byli" � czyli ze�lij nam lek, albowiem chor�b i wrzod�w nam nie brak... �B�ogos�aw nas" � czyli pob�ogos�aw nas pomy�lnym rokiem; spraw, a�eby by� urodzaj na wszystkie rodzaje zb�: na �yto, pszenic� i j�czmie�... chocia�, roz- wa�ywszy to samo z drugiej strony, to co mnie, nieszcz�nikowi, przyjdzie z tego? Dajmy na to, na przyk�ad, co mojej szkapinie po tym, czy owies jest drogi, czy tani? Ale, fe! Panu Bogu nie zadaje si� �adnych pyta�, a zw�aszcza nie robi tego �yd, kt�ry powinien wszystko przyj�� z mi�o�ci� m�wi�c przy tym: �i to ku do- bremu" � czyli pewno taka jest wola bo�a. �A donosiciele" � czyli a owi �sty- kraci", co to twierdz�, �e nie ma Boga na �wiecie, �adnie to oni b�d� wygl�dali, kiedy przyjd� tam! Odchoruj� to z procentem, albowiem On jest Bogiem �poko- nuj�cym wrog�w" � czyli jest dobrym p�atnikiem i z Nim �art�w stroi� si� nie godzi. Nale�y z Nim post�powa� po dobremu, prosi� Go, wo�a� do�: �Wys�uchaj g�osu naszego" � czyli us�ysz nasze wo�anie, �zlituj si� nad nami" � czyli miej lito�� nad moj� �on� i dzie�mi, poniewa� g�odne s�! �Racz" � czyli oby taka by�a wola Twoja, by ukochany Tw�j lud Izraela � powiadam � teraz jak i ongi� w �wi�tyni, podczas gdy kap�ani i lewici... Wtem � st�j! Konik zatrzyma� si� nagle. W po�piechu doko�czy�em modli- twy, podnios�em oczy i c� ujrza�em? Dwa cudacznie dziwne stwory niezwykle odziane lub przebrane zbli�aj� si� z przeciwka. �Bandyci!" � przesz�o mi przez my�l, ale zmiarkowa�em si� w por�. Fe, Tewje, jeste� niem�dry! Jak�e to tak! Je�- dzisz przez ten las ju� tyle lat, w dzie� i w nocy, i akurat teraz przysz�o ci nagle do g�owy: �bandyci!" � Wio! � zawo�a�em i nabrawszy odwagi zdzieli�em konika kilka razy po zadzie, jak gdyby tu nie o mnie chodzi�o. � Reb Id! S�uchajcie no, reb Korew! � odzywa si� jeden z tych stwor�w g�osem niewie�cim i macha do mnie chusteczk�. � Zatrzymajcie no si� na chwil- k�! Poczekajcie minutk�! Nie uciekajcie! Nikt wam, bro� Bo�e, niczego z�ego nie zrobi! �Aha! Z�y!" � pomy�la�em, ale natychmiast rzek�em do samego siebie: �Ty bydl� w postaci konia! Sk�d raptem ni st�d, ni zow�d duchy i diab�y?" Zatrzyma- �em konia i zacz��em przygl�da� si� uwa�niej tym dwom postaciom. Niewiasty. 17 Jedna starsza w jedwabnej chusteczce na g�owie, druga m�odsza w peruce. Obie czerwone jak �wik i bardzo zziajane. � Dobry wiecz�r, skoc� kumt � powiadam do nich bardzo dono�nie i niby to w dobrym nastroju. � Czego sobie �yczycie? Je�li macie zamiar co� kupi�, to u mnie nie znajdziecie niczego z wyj�tkiem b�l�w wn�trzno�ci � niechaj to mo- ich wrog�w dotknie � lub b�l�w serdecznych na czczy �o��dek, albo zawrot�w g�owy, suchych utrapie� i wilgotnych zmartwie�, sypi�cych si� nieszcz��... � Sza! Sza! � zawo�a�y kobiety. � Patrzcie no, jak ten rozpu�ci� sw�j j�- zyk! Je�li kto zaczepi �yda bodaj s�owem, ju� nie jest pewien �ycia! Nie chcemy niczego kupowa�, chcia�y�my was tylko zapyta�, czy wiecie mo�e, jak tu znale�� drog� do Bojarki? � Do Bojarki? � m�wi� niby ze �miechem. � To tak samo, jak by�cie mnie zapyta�y, czyja wiem, �e wo�aj� mnie Tewje? � Ach tak! Wo�aj� was Tewje? Dobry wiecz�r wam, reb Tewje. Nie rozu- miemy � m�wi� one � co w tym �miesznego? Jeste�my nietutejsze, z Jehupca jeste�my, i mieszkamy tu w Bojarce na daczy. Wysz�y�my na chwilk� na spacer i ko�ujemy ju� po tym lesie od samiutkiego rana! B��dzimy i b��dzimy, i w �a- den spos�b nie mo�emy trafi� na w�a�ciw� drog�... Tymczasem � powiadaj� � us�ysza�y�my, �e kto� �piewa w lesie. Z pocz�tku s�dzi�y�my, �e to mo�e � bro� Bo�e � bandyta; ale jak�e�my was z bliska zobaczy�y � powiadaj� � i pozna�y, �e�cie, dzi�ki Bogu, �yd, zrobi�o nam si� nieco l�ej na duszy. Teraz zrozumieli- �cie? � Cha, cha, cha � wcale �adny bandyta! � powiadam. � S�ysza�y�cie mo- �e � m�wi� � bajk� o �ydowskim bandycie, co to napad� na przechodnia i po- prosi� go o szczypt� tabaki? Je�li chcecie � powiadam � mog� wam opowiedzie� o tym. � Pozostawcie � one mi na to � t� bajk� na kiedy indziej! Wska�cie nam lepiej drog� do Bojarki! � Do Bojarki? � m�wi�. � Jak�e to tak? Przecie� to jest w�a�nie droga prowadz�ca do Bojarki. Gdyby�cie nawet � powiadam � nie chcia�y, to musicie id�c t� drog� trafi� prosto do Bojarki. � Czemu wi�c nic nie m�wicie? � powiadaj� do mnie kobiety. � A c� mam robi�? � odpowiadam. � Krzycze�? � Skoro tak � m�wi� one � to pewno wiecie tak�e, jak daleko st�d do Bojarki? � Do Bojarki � powiadam � st�d niedaleko. Kilka wiorst zaledwie. To znaczy � m�wi� � jakie� pi��, sze�� albo siedem wiorst, a mo�e nawet ca�ych osiem. � Osiem wiorst? � zawo�a�y obie naraz, za�ama�y r�ce i omal si� nie roz- p�aka�y. � Jak to tak, co te� wy m�wicie? Czy wy wiecie, co�cie powiedzieli? Bagatelka! Powiedzie� sobie: osiem wiorst?! 18 � No � rzek�em � c� ja mog� na to poradzi�? Gdyby to ode mnie zale�a�o, tobym troch� skr�ci� t� drog�. Cz�owiek � m�wi� � winien wszystkiego na tym �wiecie do�wiadczy�. W podr�y zdarza si� niekiedy, �e trzeba � powiadam � wlec si� w b�oto pod g�r�, i to w dodatku w pi�tek, gdy deszcz chlupie prosto w twarz, r�ce grabiej�, serce mdleje, a wtem � trrrach! i o� p�ka... � Przecie� wy m�wicie jak pomylony � rzek�y obie kobiety. � Dalib�g, �e jeste�cie chyba niespe�na rozumu! Opowiadacie jakie� banialuki, niestworzone rzeczy, bajki z tysi�ca i jednej nocy... My ju� si� nie mamy pow��czy� nogami; przez ca�y dzie�, pr�cz fili�anki kawy i bu�eczki ma�lanej, niczego nie mia�y�my w ustach, a wy tu zaczynacie opowiada� swoje dzikie historie! � Skoro tak � ja im na to � to co innego. Uczucie g�odu jest mi dobrze znane i, jak to powiadaj�, nikt w tany nie p�jdzie zamiast zasi��� do posi�ku! Jest nawet bardzo prawdopodobne i mog�o si� zdarzy�, �e ja kawy i ma�lanej bu�eczki nie widzia�em na oczy �adne par� lat... � I gdy tak oto m�wi�, staje mi nagle przed oczami fili�anka gor�cej kawy z mlekiem ze �wie�� bu�k� ma�lan� i jeszcze wiele innych smakowitych rzeczy... �Ach, ty niedo��go! � my�l� sobie. � Nie inaczej, tylko na kawie i ma�lanym pieczywie wychowany zosta�e�, co? A kawa� chleba ze �ledziem nie �aska? Chory� mo�e?" Ale on, jejcer horo, bodajby sczez�, jak na przek�r podsuwa mi my�l o kawie, jak na z�o�� my�l o bu�kach! Czuj� za- pach kawy, czuj� smak ma�lanych bu�eczek, �wie�ych, smacznych, o�ywiaj�cych dusz�! � Wiecie wy co, reb Tewje? � m�wi� do mnie obie niewiasty. � A mo�e by�my tak, jak oto stoimy, wlaz�y na wasz� furmank�, a wy by�cie si� pofatygo- wali i zawie�li nas, za pozwoleniem, z powrotem do domu, do Bojarki znaczy? Co wy na to? � To jest takie por�wnanie � powiadam �jak �czerep st�uczony". Ja wra- cam z Bojarki, a wy chcecie jecha� do Bojarki! Jak�e tu przejdzie kot przez wod�? � No to co? � odpowiadaj� kobiety. � Nie wiecie, co si� robi w takim wypadku? �yd-lamden zawsze sobie jako� poradzi. Zawraca furmank� i jedzie z powrotem. Nie b�jcie si�, reb Tewje � powiadaj� � b�d�cie pewni, �e je�li z wol� bosk� Wiekuisty sprawi, i� wr�cimy do domu w pokoju, wtedy �yczymy sobie odchorowa� to, co wy do tego interesu do�o�ycie. Jako� m�wi� one do mnie targum �oszn! � my�l� sobie �jako� skrycie, nie tak jak zwykli ludzie! � I przychodz� mi na my�l umarli, czarownice, duchy, niestworzone rzeczy. Szojte ben pikho�c! � my�l� sobie. Czemu tkwisz jak ko�ek w miejscu? Wle� na fur�, poka� koniowi bata i zmykaj, p�ki� ca�y! Ale jakby za spraw� szatana wyrwa�o mi si� niechc�cy z ust: � W�a�cie na fur�! Ledwo us�ysza�y te s�owa (nie trzeba by�o d�ugo prosi�), wlaz�y do wozu, ja za nimi na koz�y, wykierowa�em dyszel nazad, zaci��em szkapin�, raz, dwa, trzy i paszo�! Ale gdzie tam! Ale sk�d! Ani si� zaczyna! Nie chce ruszy� z miejsca, 19 cho� ty go po�wiartuj! �No � my�l� � ju� teraz rozumiem, co to s� za nie- wiasty. .. Diabli nadali, a�ebym zatrzyma� si� po�r�d drogi i wszcz�� pogaw�dk� z kobietami?"... Czy wy to aby pojmujecie? Z jednej strony las, zmrok zapada, sm�tek cz�owieka ogarnia, zbli�a si� ciemna noc � a tu te dwa stworzenia � niby to niewiasty... Wyobra�nia �pracuje" ca�� par�. Przypominam sobie bajk� 0 wo�nicy, kt�ry sam jeden jecha� przez las i zauwa�y� worek owsa na drodze. Widz�c owies nie leni� si�, zeskoczy� z wozu, w�o�y� worek na plecy, omal si� przy tym nie pod�wign��, ledwo wtaszczy� go na fur� i �poszed� w sw�j �wiat" � czyli pojecha� dalej. Odjecha� nieca�� wiorst�, obejrza� si� na worek � ani wor- ka, ani owsa. Jaka� koza le�y na furze, koza z br�dk�; chcia� j� dotkn�� � a ona wystawi�a j�zyk d�ugo�ci arszyna, wybuch�a dziwnie dzikim �miechem i znik�a. � Dlaczego nie ruszacie? � pytaj� kobiety. � Dlaczego nie ruszam? � powiadam. � Przecie� widzicie, dlaczego. Szka- pina nie chce modli� si�, nie jest w humorze. � Dajcie jej batogiem � powiadaj�. � Przecie� macie bat. � Dzi�kuj� wam � powiadam � za rad�. Dobrze, �e mi o tym przypomnia- �y�cie. Ca�e nieszcz�cie tkwi w tym � m�wi� � �e m�j m�odzieniec nie l�ka si� zbyt tych rzeczy. Ju� tak przywyk� do bata, jak ja do biedy � powiadam do nich niby �artem, a trz�s� si� jednocze�nie jakby w ataku febry. S�owem, co wam tu przewleka� d�u�ej � ca�e swe zgorzknia�e serce wyla�em na biednego konia. Tak d�ugo si� to ci�gn�o, p�ki Pan B�g nie pom�g�, �e ru- szy� z miejsca i �wyjechali z Refidim" � czyli ruszyli�my przez las prosto nasz� drog�. Gdy tak oto jecha�em, przelecia�a mi przez g�ow� inna zgo�a my�l: �Oj, Tewje, ale z ciebie bydlak! Jak to pisz� w �wi�tych ksi�gach: "Skoro zacz��e� pa- da�" � czyli n�dzarzem by�e� i biedakiem pozostaniesz. Skoro Pan B�g zes�a� ci tak� gratk�, kt�ra mo�e si� przytrafi� raz na sto lat, jak�e mog�e� nie um�wi� si� z g�ry co do ceny, �eby� przynajmniej wiedzia�, "jak drogo ci si� to obejdzie" � czyli co za to b�dziesz mia�? Je�li rozwa�ymy to pod wzgl�dem sprawiedliwo- �ci, a nawet prawo�ci, czy pod wzgl�dem ludzkiego post�powania, czy te� prawa rabinackiego, czy wed�ug zakonu, a nawet nie wiadomo wed�ug czego, nie by�o- by to wcale krzywdz�ce, gdybym co� na tym zarobi�, a mo�e nawet co� nieco� uszczkn��, je�li ju� taki traf raz mi si� zdarzy�? Zatrzymaj, g�upcze, konia i po- wiedz im wyra�nie, beroche� bitcho hanakete: czyli je�li otrzymam od was tyle 1 tyle � dobrze; o ile za� nie, poprosimy was �askawie zej�� z furmanki!" Ale natychmiast pomy�la�em sobie: �Jeste� doprawdy niebywa�ym g�upcem, Tewje! Czy ty nie wiesz, �e sk�ry nied�wiedziej nie nale�y sprzedawa� w lesie? Jak to ch�op powiada: Szcze ne spojmaw, a wie skube... czyli jeszcze nie z�apa�, a ju� skubie..." � Czemu nie jedziecie nieco szybciej? � pytaj� kobiety poszturchuj�c mnie z ty�u. 20 � A czeg� wam si� tak �pieszy? � odpowiadam. � Z po�piechu nigdy nic dobrego nie wychodzi � m�wi� i spogl�dam z boku na moje pasa�erki. Zdawa� by si� mog�o, �e to kobiety, jak wszystkie inne; jedna w jedwabnej chustce, druga w peruce, siedz� obok siebie, patrz� na siebie i szepc� co� mi�dzy sob�. � Jeszcze daleko? � pytaj� mnie. � Na pewno nie bli�ej � powiadam � ni� st�d do Bojarki. Za chwil� � m�- wi� � b�dzie g�ra, potem zjedziemy w d�, nast�pnie pojedziemy znowu w g�r�, a dopiero potem � prawi� � b�dzie ta w�a�ciwa droga w g�r�, a ju� stamt�d dopiero szlak prowadzi prosto, pro�ciute�ko do Bojarki... � Jaki� utrapieniec! � rzek�a jedna do drugiej. � Kupa nieszcz�cia! � odpowiada tamta. � A to ci dopiero dodatek do naszych zmartwie�! � m�wi pierwsza. � A mnie si� wydaje, �e to ca�kiem zwyczajnie wariat! � odpowiada ta dru- ga. �Naturalnie � my�l� sobie � �e jestem wariatem, je�li pozwoli�em si� wo- dzi� przez was za nos!" � Gdzie� wy si� na przyk�ad, dajmy na to, moje mi�e niewiasty, ka�ecie zrzu- ci�? � odzywam si� do nich. � Co to znaczy �zrzuci�"? Co to za zrzucanie znowu? � To si� tylko tak m�wi w naszym furma�skim j�zyku. Po naszemu znaczy to: dok�d ka�ecie si� zawie��, gdy � powiadam � przyb�dziemy do Bojarki z woli boskiej i z pomoc� Wszechmocnego w zdrowiu i ca�o�ci, je�li Pan B�g nie posk�pi �ywota? Jak si� to m�wi: lepiej dwa razy zapyta�, ni� raz zb��dzi�. � Ach, o to wam chodzi? Zawieziecie nas, z �aski swojej � m�wi� one � do zielonej daczy tu� przy rzeczce, po tamtej stronie lasu. Wiecie, gdzie to jest? � A dlaczego� bym nie mia� wiedzie�? � odrzek�em. � Znam Bojark� jak w�asny dom. Obym posiada� tyle tysi�cy, ile kloc�w tam zawlok�em. Dopiero ze- sz�ego roku w lecie dostarczy�em dwie miary drzewa do zielonej daczy. Mieszka� tam w�wczas wielki bogacz z Jehupca, milionszczyk, kt�ry pewno posiada swoje sto, a mo�e nawet ca�e dwie�cie tysi�cy rubli. � On tam teraz tak�e mieszka � odzywaj� si� kobiety, chichocz�, przegl�- daj� si� i szepcz� ze sob�. � Sza � powiadam � �skoro b�le i m�ki ci��y istotnie s� tak okropne", to przecie� mo�e si� i czasem zdarzy�, �e wy macie z nim jak�� styczno��, czy te� co� wsp�lnego, i mo�e zechcia�yby�cie czasem przem�wi� tam za mnie jakie� s��wko wzgl�dem pomocy dla mnie, zarobku, jakiej� pracy czy czego� innego w tym rodzaju? Znam � rzek�em �jednego m�odzie�ca, kt�remu na imi� Isroel, a pochodzi z naszych stron i by� po prostu niczym; ot� uda�o mu si� jako� dobi� si� do tego bogacza, nie wiadomo jak, sk�d i gdzie � s�owem, dzi� jest ca�yya tobi dam, zarabia mo�e dwadzie�cia rubli tygodniowo, a mo�e nawet czterdzie�ci, czy ja wiem? Ludzie maj� szcz�cie! Czy, powiedzmy, czego brakuje, dla przyk�adu, 21 zi�ciowi naszego rzezaka? Co by z niego wysz�o, gdyby si� nie uda� do Jehupca? Prawda, �e w przeci�gu pierwszych kilku lat porz�dnie na�yka� si� biedy, omal nie umar� z g�odu, ale za to teraz? Oby mnie si� tak powodzi�o, bez szkody dla niego! Ju� przysy�a pieni�dze do domu. Chce nawet zabra� do siebie �on� i dzieci. C�, kiedy nie pozwalaj� mu tam mieszka�. To wy si� pewno zapytacie: jak�e� on tam mieszka? Ot� m�czy si� i ju�... Sza � powiadam do nich �je�li cz�owiek �yje, to wszystkiego si� w ko�cu doczeka; oto rzeczka, a oto dacza � powiadam i zaje�d�am z fasonem, niczym gospodarz prosto dyszlem w ganek. Ledwo nas zobaczono, wybuch�a rado��, uciecha, krzyk, ha�as: � Oj, babcia! Mama! Ciotka! Zguba si� znalaz�a! Mazi tow!... Gwa�tu, gdzie�e�cie by�y? Ca�y dzie� chodzili�my jak bez g�owy___My�leli�my � wszystko si� mo�e zdarzy� � mo�e czasem wilki, bandyci, bro� Bo�e! Co si� sta�o? � To nawet wcale �adna historia. Nic takiego: zab��dzi�y�my w lesie, zasz�y- �my hen daleko, a� z dziesi�� wiorst st�d. Nagle zjawi� si� jaki� �yd... � Jaki �yd? � �yd niedo��ga z furmank�... Ledwo �e�my go uprosi�y, a�eby nas zawi�d� do domu... Co� podobnego... Jak jaki� potworny sen... Same, bez ochrony... To ci zdarzenie... To ci przygoda... Nale�y odm�wi� mod�y za ocalenie... S�owem, wyniesiono lampy na ganek, nakryto sto�y i zacz�to znosi� gor�ce samowary, tace z zastaw� do herbaty, z cukrem, z konfiturami, z dobrymi omleta- mi, ze �wie�ym pieczywem ma�lanym; znoszono najrozmaitsze pachn�ce potra- wy, najdro�sze specja�y; t�uste rosoliki, pieczyste, du�o g�siny, najdro�sze wina i nalewki. Ja sta�em sobie z daleka i przygl�da�em si�, jak to � bez uroku � jada si� i pije u bogaczy z Jehupca, oby im czyje� z�e spojrzenie nie zaszkodzi�o. �Wszystko w zastaw odda� � a bogaczem by�!" Zdawa�oby si�... Zreszt�, czy ja wiem? Co tu si� wszystko poniewiera na ziemi, co tu si� wszystko wyrzuca, starczy�oby dla moich dzieci na ca�y tydzie�, a� do samej soboty. Gwa�tu, Panie Wszechmocny, szczerze umi�owany! Jeste� przecie� Panem pe�nym mi�osierdzia, jeste� pot�nym Bogiem, dobr