7306
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 7306 |
Rozszerzenie: |
7306 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 7306 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7306 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
7306 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Adele Geras
MROCZNE SEKRETY
(t�um. Bo�ena Stok�osa)
2004
Dla wspanialej si�demki:
Jane Gregory i Jane Wood, Laury Cecil i Laury Watson, Lindy Newbery i Lindy Sargent oraz Broo Doherty
Dzi�kuj� przyjacio�om, kt�rzy zach�cali mnie do kontynuowania pracy nad t� ksi��k�. S� to: Jon Appleton, Eileen Armstrong, Jane Barlow, Annie Dalton, Anna Dalton-Knott, Anne Fine, David Fickling, Mary Hooper, Dan Jones, Alison Leonard, Helena Pielichaty, Celia Rees, Rosie Rushton, Ann Turnbull, Jean Ure, Frances Wilson, Jac�ueline Wilson.
Jak zawsze, jestem wdzi�czna mojej rodzinie: Normowi, Jenny i, w szczeg�lno�ci, Sophie, za jej doskona�e rady. Ta ksi��ka nie powsta�aby bez jej wiary i entuzjazmu.
To o czym nie wiesz, nie mo�e ci sprawi� b�lu. Ale ona o tym wie. Dlatego musi zapomnie�. O sekrecie sekret�w. Musi sama przed sob� udawa�, �e go nie zna, bo inaczej b�dzie cierpie�. Dom... To tu odkry�a ten sekret. Wi�c pragnie tylko jednego - nie wiedzie� zbyt wiele.
Stoi w oknie. Bia�ymi zas�onami nie porusza najl�ejszy powiew wiatru. Na such� p�ask� traw� padaj� ostatnie promienie s�o�ca. Jest lato. Wkr�tce zacznie si� zmierzcha�. Nie po�o�y�a si� jeszcze do ��ka. Ma prawie osiem lat. Za wcze�nie na sen. Wszyscy s� czym� zaj�ci i nikt na ni� nie patrzy
Na trawniku k�ad� si� cienie drzew. P�ne r�e z�oc� si� w blasku zachodz�cego s�o�ca. Przez li�cie p�acz�cej wierzby prze�wituje srebrzysta tafla wody. To jezioro. P�ywaj� po nim �ab�dzie. Mog�aby p�j�� na brzeg, aby popatrze� na te bia�e ptaki. Nikt by si� o tym nie dowiedzia�, a to, o czym si� nie wie, nie mo�e sprawi� b�lu.
Musi tam p�j��. Musi st�d uciec. Mknie do drzwi po dywanie o deseniu w kwiaty i powykr�cane drzewa, i wychodzi na korytarz, kt�ry zawsze jest mroczny, nawet gdy �wieci s�o�ce, a o tej porze pusty i cichy, podobnie jak schody. Idzie na palcach, aby nikt jej nie us�ysza�. Wpatruj� si� w ni� wisz�ce na �cianach obrazy - martwe natury i pejza�e o dziwnych barwach i w�asnym �wietle oraz portrety, kt�re zawsze j� przywo�uj�, ale ich nie s�ucha. Po chwili jest ju� w holu, na marmurowej posadzce, kt�ra tworzy czarno-bia�� szachownic�. Przeskakuje czarne pola, bo inaczej na pewno wydarzy si� co� z�ego. By� mo�e w�a�nie dotkn�a stop� jednego z nich, ale to chyba si� nie liczy?
Z salonu wybiega przez oszklone drzwi na taras. Czuje na ciele �agodne powietrze. Zbiega po stopniach na trawnik i p�dzi w�r�d kwiat�w, a nast�pnie pomi�dzy dwoma rz�dami wysokiego �ywop�otu, przyci�tego w sto�ki, kule i spirale.
Wpada do dzikiego ogrodu, gdzie ro�liny ocieraj� si� o jej sp�dnic�. Po kr�tkim czasie jest ju� nad jeziorem. Podbiega tam, gdzie zwykle p�ywaj� �ab�dzie, ale teraz ich tu nie ma.
Przep�yn�y na drugi brzeg. Widzi je. To nie jest daleko od miejsca, gdzie stoi. Rusza do nich.
Nagle w trzcinach co� przykuwa jej wzrok, jakby ciemna plama na wodzie. Gdy podchodzi bli�ej, wydaje jej si�, �e to jaki� materia�. Zas�aniaj� go nieco wodorosty i szarozielone ga��zie wierzby, pokryte cienkimi palczastymi li��mi. Gdyby podesz�a jeszcze bli�ej, chwyci�aby ten materia� i przyci�gn�a do siebie. Zobaczy�aby, co to jest. Czuje na d�oni ch��d wody.
Dostrzega teraz, �e spod materia�u co� wystaje, jakby stopa.
Mo�e kto� p�ywa? Ale przecie� nikt nie p�ywa, tylko spoczywa nieruchomo na wodzie.
Ogarnia j� ch��d. To, o czym nie wie, nie mo�e jej sprawi� b�lu, ale ona wie, �e sta�o si� co� z�ego. Powinna natychmiast pobiec do domu i sprowadzi� tu kogo�. Jednak nie potrafi si� powstrzyma� przed wzi�ciem do r�ki unosz�cego si� na wodzie czarnego materia�u. Ci�gnie go i przysuwa do siebie co� ci�kiego. Ta chwila wydaje si� jej d�uga jak wieczno��. Widzi twarz o otwartych szklistych oczach i bladej zielonkawej cerze, rozpuszczone w�osy, kt�re poruszaj� si� jak wodorosty dryfuj�ce po srebrzystej tafli i wp�ywaj�ce oraz wyp�ywaj�ce z otwartych ust topielicy. Chce krzykn��, ale nie mo�e wydoby� z siebie g�osu. Odwraca si� i biegnie do domu. Kto� musi tu przyj��. Kto� musi pom�c. Biegnie, aby zawo�a� domownik�w i przyprowadzi� ich nad jezioro. Krzyczy, lecz nikt jej nie s�yszy.
Nieoczekiwanie z wody wy�aniaj� si� mokre palce, rozci�gaj� si� na trawniku i dosi�gaj� domu, aby j� dotkn��. Zawsze b�dzie czu�a ich dotyk. Zapami�ta je podobnie jak ka�de zagi�cie mokrego materia�u oraz niewidz�ce oczy i rozczochrane w�osy poruszaj�ce si� na srebrzystej tafli wody. Ju� o nich wie i b�dzie tak zawsze.
�roda 21 sierpnia 2002 roku
Jestem uczulona na moj� matk�, pomy�la�a Rilla. Opar�a si� o wann�, zamkn�a oczy i zanurzy�a po szyj� w gor�cej pienistej wodzie pachn�cej wanili�. Powtarza�o si� to za ka�dym razem. Bia�y w�� powraca�. Tkwi� tak g��boko w jej g�owie, �e przez wi�kszo�� czasu nie pami�ta�a o nim, ale teraz czu�a, jak bestia rozwija si� z k��bka. Tak, jak to sobie zawsze wyobra�a�a, zaczyna� si� wi� i okr�ca� wok� jej m�zgu, wywo�uj�c jedyny b�l g�owy, jaki zna�a. Gdy poskar�y�a si� na t� dolegliwo�� lekarzowi, postawi� diagnoz�, �e to b�l g�owy z napi�cia. Oczywi�cie nie powiedzia�a mu, czym jest spowodowany, cho� doskonale wiedzia�a. To by�a Leonora, jej matka, ale nie tylko ona. Jestem uczulona na Willow Court i na Gwen, na ca�� tamtejsz� sytuacj�, stwierdzi�a. Za ka�dym razem, kiedy musz� tam jecha�, jest tak samo: bia�y w�� zaciska swoje �uskowate sploty wok� mojego m�zgu. Poza tym moje serce bije nier�wno. U�miechn�a si�. Gdy musia�a sp�dzi� z matk� kilka godzin, zwykle szybko dochodzi�a do siebie na tyle, aby m�c mniej lub bardziej normalnie funkcjonowa�. Teraz perspektywa d�ugich odwiedzin u Leonory napawa�a j� uczuciem bliskim strachu. Ale od tego wyjazdu nie by�o ucieczki.
Czego si� ba�a? Rozejrza�a si� po �azience, tym swoim azylu. Lubi�a j� najbardziej spo�r�d wszystkich pomieszcze� w domu. (�Kochanie, jaka ty jeste� sprytna, �e znalaz�a� sobie takie rozkoszne niewielkie lokum. Na dodatek w Chelsea!�, powiedzia�a do niej swego czasu matka). W zale�no�ci od punktu widzenia, jej domek wymaga� totalnego remontu albo uchodzi� za szczyt artystycznego smaku. Sama Rilla uwa�a�a, �e on dobrze do niej pasuje. Tak jak ona by� nie pierwszej �wie�o�ci, lecz mimo to trzyma� si� dobrze.
Ona przynajmniej zdo�a�a sobie kupi� dom, czego nie mo�na by�o powiedzie� o Gwen, jej starszej siostrze, kt�ra zawsze mieszka�a w Willow Court, pod okiem Leonory. Rilla nie mog�a poj��, jak siostra to prze�y�a. Jednak Gwen wydawa�a si� raczej zadowolona, cho� z ni� nigdy nie da�o si� szczerze porozmawia�. Mo�e od lat bardzo chcia�a wyrwa� si� stamt�d, lecz nie pisn�a na ten temat ani s�owa? Mieszkanie w Willow Court by�o m�czarni�, lecz wedle wszelkiego prawdopodobie�stwa Gwen przyzwyczai�a si� do swojej niewoli. Gdyby j� spyta�, dlaczego ona i jej m�� zdecydowali si� �y� na g��bokiej prowincji, w Wiltshire, bez w�tpienia mrukn�aby pod nosem, �e zaszczytem jest dla niej powierzenie pieczy nad obrazami ich dziadka, Ethana Walsha (nazywa�a je kolekcj� Walsha), i tak dalej, a� do znudzenia. Nie wspomnia�aby o tym, �e z racji swej sta�ej obecno�ci przy Leonorze i po�wi�ceniu si� sprawom domu oraz posiad�o�ci uwa�a za co� absolutnie naturalnego to, �e w spadku po matce otrzyma Willow Court. Jej sprawa. W przeciwie�stwie do niej Rilla traktowa�aby konieczno�� przebywania tam przez ca�y czas jak wyrok wi�zienia, ale mia�a �wiadomo��, �e wi�kszo�� ludzi nie podziela jej zdania.
Bo wi�kszo�� ludzi rozumie moj� siostr� i matk�, pomy�la�a. Lecz dlaczego mam si� przejmowa� tym, co my�l� inni? Sko�czy�am czterdzie�ci osiem lat. To moja sprawa, jak wygl�da ta �azienka. Patrzy�a na �wieczki stoj�ce na d�ugiej p�ce obok lustra. By�o ich sze��. Zapala�a je za ka�dym razem, gdy si� k�pa�a. Sta�y w ma�ych prostych �wiecznikach z nieprzezroczystego szk�a: niebieskiego, r�owego i bia�ego per�owego, kt�ry najbardziej jej si� podoba�. Dla innych nie mia�o to sensu, ale jak mog�a komu� wyt�umaczy�, �e wpatrywanie si� w drgaj�ce p�omyki podnosi j� na duchu, a widok barwnego wosku sp�ywaj�cego po �wiecznikach i przybieraj�cego osobliwe rze�biarskie formy sprawia jej przyjemno��, podczas gdy delikatny zapach daje poczucie spokoju i pi�kna, koj�c nerwy?
I ro�liny... Ros�a tu istna d�ungla ro�lin, nad umywalk� i na parapecie okiennym. Ka�da z nich mia�a li�cie w innym odcieniu zieleni - niebieskawe, ��tawe i br�zowawe, a tak�e w paski, smugi, plamy i kropki. Tworzy�y jej ogr�d, kt�ry nie wymaga� wiele pracy, bo dopuszcza�a do tego, aby ro�liny ros�y dziko. Rozkoszowa�a si� widokiem li�ci i w�s�w opadaj�cych po bokach doniczek a� do brzeg�w wanny.
Gwen pierwsza zobaczy�a �azienk� po remoncie. Nie musia�a nic m�wi�. To ca�a ja, pomy�la�a Rilla. Musi by� ze mn� co� nie tak, skoro po tylu latach tak dobrze to pami�tam. Jak ona wpatrywa�a si� w wann� i umywalk�.
- Nie wydaje ci si�, �e wszystkiego jest tu troch� za du�o? - odezwa�a si� w ko�cu, odwracaj�c si� do niej.
Rilla by�a wtedy do szale�stwa zakochana w Jonie, gwiazdorze pop. Wkr�tce mia�a wyj�� za niego za m��. Wszystko, co w�wczas robi�a, emanowa�o energi�, szcz�ciem i pasj�.
Stanowili jedn� z najbardziej obiecuj�cych artystycznie m�odych par w Londynie. Niestety, on nawet w okresie najwi�kszej popularno�ci nie osi�gn�� szczyt�w kariery w swojej bran�y, a ona w�a�nie zagra�a w filmie Nocne potwory, g�upim, lecz przynajmniej dobrze jej zap�acili. Jon nam�wi� j�, aby zleci�a pomalowanie wanny i umywalki arty�cie Curtisowi Manstrumowi, znanemu projektantowi fontann, kt�ry udoskonali� technik� pokrywania umywalek barwn� dekoracj�, odporn� na dzia�anie wody. Artysta spisa� si� tak doskonale, �e �azienk� Rilli zainteresowa� si� magazyn ilustrowany. Przys�ali fotografa i zamie�cili zrobione przez niego zdj�cia.
Przez kr�tki czas m�wi�o si� nawet o tej �azience w Londynie, a przynajmniej m�wili ci, kt�rzy interesuj� si� takimi rzeczami.
- O co ci konkretnie chodzi? - Rilla spyta�a w�wczas Gwen i po raz pierwszy zobaczy�a �wiat oczami siostry: ka�dy centymetr kwadratowy porcelany pokrywa�y kolory nie bieski, zielony i r�owy, tworz�c zawijasy inspirowane ma larstwem Matisse�a i o�lepiaj�c jaskrawo�ci�. Od samego patrzenia na nie kr�ci�o si� w g�owie.
- Ot�... - Gwen zawaha�a si�. Nie zna odpowiednich s��w, pomy�la�a Rilla. Jest wnuczk� s�ynnego artysty, a nie ma poj�cia o malarstwie. Codziennie widzi jego obrazy i, do cholery, nie potrafi powiedzie� nic m�drego. Przyparta do muru Gwen w ko�cu mrukn�a pod nosem: - Chyba zgodzisz si� ze mn�, �e kolory s� zbyt intensywne? Poza tym wzory wydaj� mi si� troch� prze�adowane. Przesadzone. Nie r�b takiej nieszcz�liwej miny, Rillo! Spyta�a� mnie przecie� o zdanie. Poza tym to nie ja b�d� si� tu k�pa�, nieprawda�?
- Nie ty. Widzia�am, co zrobi�a� z �azienk� przy twojej sypialni. Brzoskwiniowy r�, jak okiem si�gn��. Brzoskwinio wa umywalka, brzoskwiniowa wanna i brzoskwiniowe r�czniki z napisem �On� lub �Ona�, schludnie zawieszone na podgrzewanym wieszaku - odci�a si� Rilla.
- Nie musisz zaraz by� taka z�o�liwa - broni�a si� siostra.
Rilla ju� mia�a powiedzie�: �Wi�c ty te� si� odpieprz�, ale ugryz�a si� w j�zyk i szybko wyprowadzi�a j� z �azienki. Nie chcia�a d�u�ej obra�a� subtelnego gustu siostry. Do dnia dzisiejszego pami�ta�a, jak s�owa Gwen wzbudzi�y w niej poczucie winy, �demaskuj�c� j� jako osob� zbyt krzykliw�, przyci�gaj�c� do siebie uwag�. Nieaprobowan�. To dlaczego je�dzi�a do Willow Court? Dlaczego nie nabra�a dystansu do tego cholernego miejsca? Jak zwykle, do odwiedzenia matki i siostry sk�ania�a j� mi�o�� do nich, spleciona z innymi uczuciami, kt�re j� przepe�nia�y, ilekro� my�la�a o rodzinie. By�a to mi�o�� uwik�ana w r�ne konflikty, lecz ��cz�ca wi�zi� tak siln�, �e gdyby Rilla chcia�a si� od niej uwolni�, zniszczy�aby sam� siebie. Nie mog�a jej st�umi�.
Najwyra�niej w bzdurnym powiedzeniu, �e krew to nie woda, by�o ziarnko prawdy, jakby z powodu wi�z�w krwi Rilla stanowi�a z Leonor� i Gwen nierozerwaln� ca�o��. Na og� obie by�y dla niej trudne do zniesienia i irytuj�ce, ale nie zmienia�o to tego faktu. Poza tym zachowa�a z dzieci�stwa tak�e mi�e wspomnienia, kt�rych ludzie nie wyrzekaj� si� pochopnie. Przeciwnie, przechowuj� je jak talizman chroni�cy przed wspomnieniami, kt�re trudno znie��.
Usiad�a w wannie i przesun�a g�bk� po ramieniu. Gwen i matka te� mnie kochaj�, pomimo �e nie pochwalaj� mojego stylu �ycia, pomy�la�a. Nawet je�li jestem osob�, z kt�r� nie utrzymywa�yby kontakt�w towarzyskich, gdybym nie nale�a�a do rodziny, to prawdopodobnie potrzebuj� mnie tak samo, jak ja potrzebuj� ich. Ciekawe, czy Gwen jeszcze pami�ta to, co w dzieci�stwie przydarzy�o si� im kiedy� w �azience. Rilla nie zapomnia�a. Uzna�a w�wczas, �e �ciany b�d� �adniejsze, gdy przyozdobi je wizerunkami ryb. Przynios�a do �azienki z pokoju dziecinnego pisaki, rozdzieli�a je przy umywalce wed�ug kolor�w i narysowa�a na �cianach �liczne kontury ryb, kt�re wype�ni�a najpi�kniejszymi odcieniami turkusa, purpury i oran�u. Ryby prezentowa�y si� doskonale. Mama b�dzie uszcz�liwiona, gdy zobaczy, jak p�yn� na �cianie! Rilla mia�a wtedy siedem lat i nie mog�a dosi�gn�� zbyt wysoko, nawet gdy sta�a na krze�le, ale i tak namalowa�a mn�stwo ryb.
Doda�a te� wodorosty, bo w przeciwnym razie morze wygl�da�oby sztucznie. Gdy sko�czy�a, zawo�a�a Gwen. Na widok ryb siostra najpierw poblad�a, a nast�pnie poczerwienia�a, jakby rumieni�c si� ze wstydu.
- Rillo, mama b�dzie si� gniewa�. Zniszczy�a� �cian�.
- Nic podobnego! - Rilla roze�mia�a si�. - Upi�kszy�am j�. Sp�jrz na te ryby! Nie podobaj� ci si�?
- S� okropne. Powiem o wszystkim mamie. Dostanie ci si� za to. Zobaczysz.
Rilla wysz�a z wanny i owin�a si� cudownie mi�kkim prze�cierad�em k�pielowym. U�miechn�a si�. Rzeczywi�cie nie usz�o mi to p�azem, wspomina�a dalej w my�lach. Tamtego dnia nie dosta�am kolacji, a w nast�pnym tygodniu nie posz�am do cyrku. Mog�am tylko patrze� przez okno, jak Gwen wsiada z mam� do samochodu i odje�d�aj�, �eby obejrze� klown�w i s�onie. Jak ja szlocha�am i b�aga�am o przebaczenie, ale mama by�a niewzruszona. �Kochana Rillo, musisz mie� nauczk�, aby� si� nie stacza�a i �eby� pomy�la�a, zanim co� zrobisz�, o�wiadczy�a. Nadal, po tylu latach, ta niesprawiedliwa kara napawa�a Rill� gorycz�. Tak cz�sto si� zdarza�o, �e to, co robi�a, aby sprawi� Leonorze przyjemno��, ta rozumia�a opacznie. Czasami zastanawia�a si�, czy sw� stylow� �azienk� nie odp�aca tym wszystkim, kt�rzy uwa�ali, �e tamte namalowane przez ni� ryby i wodorosty jedynie zniszczy�y czyst� �cian�.
Rani�o j� okre�lenie �staczanie si�. Od ponad czterdziestu lat tkwi�o w jej sercu jak zadra. Kojarzy�o si� z czym� du�ym, ci�kim i topornym.
Przesz�a do sypialni. Ivan ju� nie spa�. Przegl�da� gazet� i nuci� pod nosem jak�� melodi�, okropnie fa�szuj�c. Musia�a si� przygotowa� do drogi. Chcia�a by� w Willow Court najwcze�niej, jak si� da, koniecznie przed obiadem.
Usiad�a przy toaletce i spogl�da�a w lustro. By�o tr�jskrzyd�owe, wi�c widzia�a w nim o wiele za du�o odbi� ju� ubranego kochanka. Le�a� z ty�u za ni� na ��ku. Zastanawia�a si�, co jest bardziej przygn�biaj�ce - patrzenie na niego czy na wrak, jakim nagle si� sta�a. W �azience �atwo jej przychodzi�o udawanie, �e wci�� jest t� sam� wspania�� kobiet� o kremowej cerze, uwiecznion� na fotografii, kt�ra sta�a na toaletce, za licznymi flakonami perfum. Ale ten fotos filmowy sprzed ponad dwudziestu lat by� kpin� z jej obecnego wygl�du. Trzymaj�c go tu, tylko bardziej si� oszukuj�, uzna�a.
Najwyra�niej jestem masochistk�. Te faluj�ce w�osy na obszytej koronk� poduszce i te doskona�e ramiona w at�asowej nocnej koszuli... Nic dziwnego, �e ten potw�r, czy cokolwiek to by�o, z Nocnych potwor�w tak kusi� swym powabem. Gdzie� w domu mia�a jeszcze widoczne na fotosie pier�cionki, kt�re nosi�a w tym filmie, srebrne, wysadzane kamieniami ksi�ycowymi i opalami. Dziwne, ale pozwolono jej zatrzyma� je.
Zastanawia�a si�, czy warto by�oby przewr�ci� dom do g�ry nogami, aby je odnale��. Prawdopodobni? Nie. Po�ow� fotografii zajmowa�y bia�e r�e, spadaj�ce z ��ka niczym lawina i wysypuj�ce si� poza kadr. David, re�yser filmu, sp�dza� mn�stwo czasu, uk�adaj�c je i okrywaj�c jej stopy futrzanym dywanikiem oraz sprawdzaj�c, czy opiera si� plecami o po�ciel pod w�a�ciwym k�tem. Musz� zabra� st�d to zdj�cie, uzna�a. To �mieszne tak je tu trzyma� jako przypomnienie tamtych czas�w. A mo�e powinnam je zas�oni� szalem lub czym� innym?
Wpatrywa�a si� w swoj� twarz w lustrze. Po chwili westchn�a i u�miechn�a si�. To by� b��d. Czy te wszystkie zmarszczki i ciemne plamy oraz obwis�a sk�ra na szyi i podbr�dku mog�y si� pojawi� z dnia na dzie�? Sko�czy�am dopiero czterdzie�ci osiem lat, pomy�la�a. Za stan jej cery odpowiada�o po prostu prawo Murphy�ego. Gwen by�a od niej starsza o dwa lata, a mia�a mleczn� i zar�owion� cer�. Wystarczy�a jej odrobina pudru i szminka na specjalne okazje.
Cholera, nie ma na tym �wiecie sprawiedliwo�ci, przywo�a�a star� prawd�. �Kochana Cyrillo, sprawiedliwo�� nie ma z tym nic wsp�lnego. Twoja siostra i ty to dwie r�ne osoby, ale obie jeste�cie mi tak samo drogie�, us�ysza�a w my�lach g�os matki. Tylko Leonorze wolno by�o u�ywa� tego niewypowiedzianie g�upiego pe�nego imienia, kt�rym obarczy�a swoj� m�odsz� c�rk�. Starsza musia�a si� zadowoli� zaledwie imieniem Gwendolen. Nie by�o nadzwyczajne, ale przynajmniej ludzie o nim s�yszeli. Gdy Rilla posz�a do szko�y, wszyscy j� pytali, czy Cyrilla to jej nazwisko. S�ysz�c to imi�, z trudem powstrzymywali �miech, tote� bardzo szybko je skr�ci�a i na og� ka�dy u�ywa� zdrobnienia.
Oczywi�cie, gdyby �y� ojciec, m�g�by usilnie zabiega� o nadanie jej bardziej sensownego imienia. Ale sk�onna by�a si� za�o�y�, �e jak zwykle zwyci�y�aby matka. Ojciec Rilli, Peter Simmonds, zgin�� w wypadku samochodowym p� roku przed jej narodzinami. Zawsze w jakim� stopniu czu�a si� winna temu wypadkowi, jakby to j�, b�d�c� jeszcze w stadium p�odu, nale�a�o oskar�y� o jego spowodowanie, cho� mia�a �wiadomo��, �e to irracjonalne. Ale zgodnie z relacj� Leonory, do wypadku dosz�o po�rednio na skutek tego, �e powiedzia�a Peterowi o swej drugiej ci��y. Rilla nie rozmawia�a o tym z matk�, jednak i ona, i siostra od dziecka zna�y opowie�ci na temat stosunk�w ��cz�cych ich rodzic�w.
Podobno by�a to mi�o�� jak z bajki: najwy�szej pr�by, dozgonna i g��bsza ni� pospolite nami�tno�ci do�wiadczane przez innych. Z pewno�ci� Leonora potrzebowa�a kilku lat, aby doj�� do siebie po �mierci m�a. Rilla przypomina�a sobie, �e w domu panowa�a cisza, a ubrana w czer� matka p�aka�a, siedz�c przy stole w jadalni. Nie potrafi�a jednak okre�li�, czy jest to wspomnienie rzeczywistego wydarzenia, czy tylko p�niejsza, zapami�tana i wyobra�ona opowie�� Leonory. W albumach by�y fotografie ojca - spogl�daj�cego z powag� wysokiego rudawego m�czyzny o postawie wojskowego - ale w tamtych czasach prawie ich si� nie ogl�da�o.
- Moja kochana Rillo, dlaczego masz tak� kwa�n� min�? - spyta� j� niespiesznie Ivan. Chrypka w jego g�osie �wiadczy�a nie tylko o tym, �e wieczorem wypali� du�o papieros�w, ale przede wszystkim o dobrze wy�wiczonej pozie.
- Nie chodzi o nic wa�nego. Musz� tylko cholernie d�ugo wklepywa� w sk�r� r�ne �wi�stwa, �eby odtworzy� co�, co przypomina�oby moj� twarz jeszcze sprzed niedawna - rzuci�a beztrosko, bo nie chcia�a, aby si� zorientowa�, co ona na prawd� czuje. Nie zamierza�a mu t�umaczy�, �e boi si� nadchodz�cych dni.
- Kochanie, jeste� pi�kna jak dojrza�y owoc.
- ��esz jak pies. - Na�o�y�a na policzki i czo�o wi�cej podk�adu, ni� zaleca�by pan (a mo�e pani) Lanc�me. Starannie rozprowadzi�a go te� na szyi i podbr�dku. Praca (jakkolwiek Rilla najcz�ciej jej nie mia�a) w filmie i teatrze naprawd� pozwala�a pozna� mo�liwo�ci, jakie tkwi� w makija�u, jego magi� i zdolno�� zmiany wygl�du. Ka�dy aktor zajmowa� si� konstruowaniem swojego artystycznego ja, kt�re, jak s�dzi�, mog�o przem�wi� do innych. Na przyk�ad Ivan by� niezwykle podobny do wampira i bardzo si� stara� gra� go jak najlepiej. Emigrant, wysoki i chudy, mia� wspania�e z�by, bardzo jasn� karnacj� i, jak sam m�wi�, hipnotyczne oczy. Swoje mieszkanie urz�dzi� w stylu Hammer Horror, dlatego Rilla, gdy nie musia�a, nie bywa�a u niego. Jako� zawsze znajdowa�a spos�b na to, aby wyl�dowali u niej.
Ponownie u�miechn�a si� do swojego odbicia w lustrze. Nie nazwa�aby swojego domu idealnym, ale nawet je�li urz�dzi�a go r�wnie ekstrawagancko, jak Ivan swoje mieszkanie, to za razem u niej by�o przytulnie. Wystr�j wn�trza nie mia� w sobie nic z powie�ci gotyckiej.
- Jeste� teraz szcz�liwa. Wspominasz noc - orzek� Ivan.
- Nie pochlebiaj sobie, skarbie - o�wiadczy�a ostrym tonem i natychmiast tego po�a�owa�a. Nie by� najlepszym kochankiem, ale lepszym ni� �aden. Doda�a skruszona: - Przepraszam, Ivanie. Jestem k��bkiem nerw�w z powodu tych odwiedzin u matki. Nic nie mog� na to poradzi�.
- Ty si� u�miechasz, a ja rozpaczam. Co ja bez ciebie poczn�? Jak wytrzymam t� roz��k�? Jak b�d� tu bez ciebie �y�? - u�ala� si� nad sob� Ivan.
- Och, doro�nij wreszcie, kochanie! To tylko kilka dni. Zupe�nie niepotrzebnie jeste� taki melodramatyczny - strofowa�a go.
- Nie kochasz mnie. Gdyby� mnie kocha�a, nie m�wi�aby� takich rzeczy.
Nie kocha�a go. Oczywi�cie, �e nie. Ale fakt, �e si� w tym zorientowa�, �wiadczy� o jego bystro�ci. Bo ona s�dzi�a, �e ca�kiem zno�nie udaje uczucie. Seks zawsze sprawia� jej przyjemno��, jednak mi�o�� to by�o co� ca�kiem innego. Dawno temu jej sobie zabroni�a. Czasami z trudem godzi�a sw�j obecny stosunek do m�czyzn z tym, jaki mia�a w czasach Hugha Kenworthy�ego, swej pierwszej mi�o�ci. Mog�a nie my�le� o tym m�czy�nie ca�ymi miesi�cami, ale gdy ju� cofn�a si� pami�ci� do tamtych czas�w (kiedy mia�a siedemna�cie lat i prze�ywa�a wszystko tak nami�tnie, jakby jej sk�ra by�a nadwra�liwa), porywa�a j� fala wspomnie�, w�r�d kt�rych dawne zmys�owe pragnienia, przyprawiaj�ce j� o utrat� tchu, miesza�y si� z gniewem na Leonor� za to, co w�wczas zrobi�a. Powr�ci�a my�lami do tera�niejszo�ci.
- To nie ma nic wsp�lnego z mi�o�ci� - t�umaczy�a cierpliwie Ivanowi. - Powiedzia�am ci ju� wszystko na ten temat. Przyj�cie z okazji siedemdziesi�tych pi�tych urodzin mojej matki to uroczysto�� rodzinna, w przeciwnym razie oczywi�cie zabra�abym ci� ze sob�. Wiesz o tym.
Podkre�li�a kontur ust r�ow� sepi� i poci�gn�a je lekko b�yszczykiem. Nie mia�a czasu na mat i be�, czyli na zastosowanie w makija�u ca�ej tej filozofii �mniej znaczy wi�cej�.
Marzy�a o ciastkach z kremem, czerwonym winie i krewetkach z Bhutanu, i o podw�jnej do nich porcji hinduskiego chleba na�. M�wi�c Ivanowi, �e przyj�cie to uroczysto�� rodzinna, nie by�a szczera. Leonora zaprosi�a osoby z rodziny z m�ami i �onami czy partnerami i partnerkami �yciowymi, ch�opakami i dziewczynami, ale Rilla ani przez chwil� nie rozwa�a�a zabrania ze sob� do Willow Court Ivana. Doskonale wiedzia�a, jak przyj�aby go jej matka. Leonora okaza�aby mu niezwyk�� uprzejmo�� i u�miechn�a si� do niego swym u�miechem, przy kt�rym u�miech Mony Lisy wydawa�by si� absolutnie szczery. Zapewne zwr�ci�aby si� do niego s�owami w rodzaju: �Witam pana, panie Posnikov, w Willow Court�, i zerkn�aby dyskretnie swymi zielonkawymi oczami na jego nieco zaniedbane paznokcie, niemal niezauwa�alnie poruszaj�c nozdrzami. Prze�wietli�aby biednego Ivana spojrzeniem, odkrywaj�c, kto wie jak� niepochlebn� prawd� o nim. Da�aby mu do zrozumienia, �e nie jest �jednym z nas�, jak lubi�a si� wyra�a�.
- Ivanie, wsta� ju�. Musz� zdecydowa�, co zabra�. Chc� wyruszy� do Willow Court jak najszybciej - ponagli�a go.
Zacz�a wyrzuca� z szafy na ��ko cz�ci garderoby. Dlaczego niemal wszystkie jej stroje by�y uszyte z jedwabiu lub z at�asu, ozdobione pi�rami b�d� paciorkami czy wr�cz przypomina�y kostiumy teatralne? Tymczasem zawsze, gdy jecha�a w odwiedziny do Willow Court, odczuwa�a potrzeb� wyst�pienia w rodzaju przebrania, na kt�rego widok Leonora nie �ci�gn�aby ust. Dlaczego zatem nie mia�a schludnych sp�dnic i p��ciennych wyprasowanych bluzek? Ale gdyby co� takiego na siebie w�o�y�a, to zapewne zaraz by si� czym� obla�a.
- Ja ci wybior� ciuchy! - zaoferowa� si� Ivan. - Wiem, co b�dzie ci tam potrzebne. Czy nie jestem projektantem mody?
- Dobrze. Wyobra� sobie, �e projektujesz dla mnie kostiumy do trzyaktowej sztuki, kt�rej akcja rozgrywa si� w domu na wsi. Oszklone drzwi na taras i tam�e podawane drinki... Wiesz, o co chodzi. - Usiad�a na krze�le pod oknem i doda�a z westchnieniem: - Chyba nie mo�esz zrobi� tego gorzej ode mnie.
Ivan z zaskakuj�cym zaanga�owaniem ogl�da� le��ce na ��ku stroje i wi�kszo�� odk�ada� na bok, wzdychaj�c dyskretnie.-,
- S�dz�, �e wystarczy - orzek� w ko�cu.
Rilla stwierdzi�a, �e rzeczywi�cie suknia z zielonego szyfonu jest odpowiednia na letnie przyj�cie, bordowa cyga�ska sp�dnica pasuje do bia�ej p��ciennej bluzki, a czarne spodnie i T-shirty z jedwabnego d�erseju nie s� zbyt odstr�czaj�ce jako str�j na poranne spacery po ogrodzie. Ivan dorzuci� do tego dwa cienkie szale (�Georgina von Etzdorf�, powiedzia� z szacunkiem do tej marki, k�ad�c je delikatnie na ��ku) i odwr�ci� si�, aby wybra� jaki� naszyjnik czy korale spo�r�d wisz�cych w rogu lustra toaletki.
- S�dz�, �e ten b�dzie odpowiedni - zdecydowa�, zdejmuj�c d�ugi sznur sztucznych pere�. - Jeszcze nigdy takich nie widzia�em. Per�y, kt�re nie s� okr�g�e! - Wyda� z siebie d�wi�k, jakby pr�bowa� roze�mia� si� pow�ci�gliwie.
- Owszem, uwielbiam je. S� z Ameryki. Kwadratowe per�y! B�d� mi pasowa�y - zgodzi�a si� z nim Rilla.
Zamkn�a oczy i nas�uchiwa�a, jak Ivan grzebie w szkatu�ce z kolczykami. W�a�ciwie jakie to ma znaczenie, skoro chodzi o ten, a nie inny wyjazd? Bez wzgl�du na to, co b�dzie mia�a na sobie, pobyt w Willow Court i tak oka�e si� dla niej nie do zniesienia. Wszyscy tam znali t� jedyn� spraw�, o kt�rej stara�a si� nie my�le�, odsuwaj�c j� od siebie jak najdalej. Co b�dzie, je�li zaczn� o tym m�wi�? Jak to zniesie?
Odetchn�a g��boko, chc�c si� uspokoi�. Willow Court nawiedza�o tyle upior�w z przesz�o�ci i tyle ��czy�o si� z tym cierpie�. I by�a tam matka, Leonora Simmonds, w�adaj�ca posiad�o�ci�, a tak�e kolekcj� obraz�w, jak kr�lowa. M�j Bo�e, westchn�a w my�lach Rilla. Czym nasza rodzina zas�u�y�a sobie na te obrazy? Po namy�le do��czy�a do stroj�w wybranych przez Ivana jeszcze kilka innych.
Samoch�d wype�nia� g�os Billie Holiday - smutny, aksamitny i przepe�niony cierpieniem, �agodny, ale jakby w otoczce pos�pnego nastroju. Niekiedy Rilla �piewa�a wraz z ni�. Zupe�nie nie zwraca�a uwagi na widoczny za szybami samochodu krajobraz. Je�d��c do Willow Court, wdzia�a go ju� zbyt wiele razy. Gwen b�dzie chodzi�a po pokojach i sprawdza�a, czy, wszyscy dostali odpowiednie r�czniki, pomy�la�a. Dopilnuje, aby obrazy zosta�y odkurzone. Mnie przydziel� niebieski pok�j. Matka zawsze mnie w nim umieszcza, bo znajduje si� on z ty�u domu, sk�d nie ma widoku na jezioro. Wzdrygn�a si�.
Od lat nie by�a nad jeziorem, ale w swoich koszmarach sennych wci�� widzia�a wod� skrz�c� si� niesamowitym fluorescencyjnym blaskiem. Lepiej my�l o Gwen, schludnej i zorganizowanej, nakaza�a sobie. To bezpieczny temat. Moja siostra ubiera si� w dobrze skrojone spodnie z odpowiedniego materia�u. Kosztuj� maj�tek, lecz mimo to wygl�daj� jak robocze czy ogrodowe. R�wnie� bluzki ma w najlepszym gatunku. Te� p�aci za nie krocie, ale ich barwy s� takie nijakie: bladziuchny r�, rozmyty niebieski i odcie� preferowany w minimalizmie, czyli kremowy. Nie s� dla niej odpowiednie, ale nie zwraca na to uwagi.
Nie w tym rzecz, �e siostra nie by�a atrakcyjna, bo by�a. Mia�a figur� m�odej szczup�ej dziewczyny, a karnacj� barwy ko�ci s�oniowej. Jej ciemne w�osy ju� zd��y�y si� sta� wytwornie szpakowate. Inni s�ono p�acili za ufarbowanie w salonie fryzjerskim w�os�w na taki kolor. Rilla najch�tniej widzia�aby j� w bordo, starym z�ocie i kolorze pawim, ale Gwen by jej nie pos�ucha�a. Gdy w pierwszych latach ma��e�stwa starszej siostry biedny szwagier Rilli ugania� si� za innymi kobietami, by� mo�e szuka� w nich jedynie odrobiny koloru.
Rilli zrobi�o si� wstyd z powodu takich my�li, kt�re �wiadczy�y o braku lojalno�ci wobec siostry, ale nie zmienia�o to faktu, �e taka mo�liwo�� istnia�a. Dla jej siostry po prostu szkoda by�o Jamesa Rivery, kt�ry prawdopodobnie najpierw mia� na imi� Jaime, przystojnego i pe�nego fantazji. Po przodkach nosi� egzotyczne hiszpa�skie nazwisko, ale wykszta�cenie zdoby� w Anglii, wi�c nie by� tu kim� obcym. Co by si� sta�o, gdyby... Rilla niekiedy zastanawia�a si� nad tym, co by si� sta�o, gdyby w dawnych czasach nie absorbowa� jej bez reszty Hugh Kenworthy. Czy w�wczas James zainteresowa�by si� ni�? I czy chcia�aby tego? Oczywi�cie wiedzia�a, �e gdybanie do niczego nie prowadzi, ale niekiedy mu ulega�a.
Teraz prawie o tym nie my�la�a, ale kiedy� wszyscy w rodzinie pr�bowali odpowiedzie� sobie na pytanie: Czy Gwen wie? W�a�ciwie niemal od dnia �lubu James nie by� siostrze wierny. Ci�gle �przebywa� w Londynie� lub �sp�dza� noc poza domem�. Kiedy� Ri�la zobaczy�a go z... jak ona mia�a na imi�? Milly? Molly? To by�a m�oda pomoc do dzieci. Wysz�a z Jamesem z altany. Trzymali si� za r�ce. Ona by�a zarumieniona i rozczochrana. James zorientowa� si�, �e Rilla ich zobaczy�a. Dziewczyna zosta�a odprawiona, cho� Rilla nic nikomu nie powiedzia�a. W�wczas Rilli przysz�o do g�owy, �e Gwen musi wiedzie� o jego amorach. Nie mo�e nie wiedzie�.
Jednak w typowy dla siebie spos�b milczy. Najwyra�niej stara�a si� unika� rodzinnych wstrz�s�w i w ko�cu ten stoicyzm jej si� op�aci�. Teraz James sprawia� wra�enie kryszta�owego charakteru, cho� lubi� si� napi�. Gwen mia�a zmartwion� min�, gdy nalewa� sobie kolejnego drinka. Rilla cz�sto to zauwa�a�a. Siostr� interesowa�y dwie rzeczy: zachowanie we wszystkim umiaru i porz�dku, i kolekcja obraz�w namalowanych przez dziadka. Dzi�ki Bogu, �e Leonora mo�e liczy� przynajmniej na jedn� z c�rek, �e zajmie si� wszystkim, gdy ona odejdzie, westchn�a Rilla. Tkwi� w tej ogromnej kupie kamieni, po�r�d tych strasznych obraz�w, kt�rych by�o do licha i troch�... Rilla tak wyobra�a�a sobie piek�o.
Dojecha�a do Willow Court. Brama z kutego �elaza by�a otwarta. Li�cie szkar�atnych d�b�w rosn�cych przy drodze dojazdowej do domu wci�� si� zieleni�y. Rilla poczu�a sucho�� w ustach. Zwolni�a. Wiedzia�a, �e Leonora i Gwen wypatruj� jej, stoj�c na frontowych schodach. I spostrzeg�a je tam ju� z do�� du�ej odleg�o�ci. Wygl�da�y jak postacie w pami�tkowym tableau. Na wy�szym stopniu sta�a wyprostowana i opanowana matka. Podjechawszy pod dom, Rilla zatrzyma�a samoch�d i wysiad�a z najwy�sz� elegancj�, na jak� potrafi�a si� zdoby�, �wiadoma tego, �e Leonora nie spuszcza z niej oka. Wbieg�a po schodach, �eby si� przywita�.
- Cze��, kochanie - zacz�a od Gwen i obj�a j�, nagle wzruszona. Mo�e powinna bardziej stara� si� o to, aby widywa� si� z ni� niezale�nie od rodzinnych okazji? Mo�e nale�a�o j� zaprasza� do Londynu?
- Cudownie ci� widzie�! Wcze�nie przyjecha�am, nie prawda�? Nie by�o �adnego ruchu. Niesamowite.
Wesz�a na wy�szy stopie�, aby u�ciska� matk�.
- Dzie� dobry, Rillo - pozdrowi�a j� Leonora, ale sta�a sztywno, ca�owana przez c�rk� w policzki. Jej puder pachnia� jak cukier puder, a sk�ra by�a delikatna. Jednak matka emanowa�a ch�odem jak sopel lodu, niezdolna si� poruszy� i rozlu�ni�.
- Mamo, wspaniale wygl�dasz. Jak zwykle - zacz�a od pochwa�, zreszt� zgodnych z prawd�.
Leonora niemal nie mia�a zmarszczek, a jej zielone oczy by�y pe�ne blasku. Jej ko�ci... Ivan zawsze powtarza�, �e podstaw� urody s� mocne ko�ci. U Rilli pokrywa�a je mo�e zbyt gruba tkanka t�uszczowa. Matka mog�a zrobi� aluzj� do tego, �e ona przybra�a na wadze od czasu ich ostatniego spotkania. Na szcz�cie powstrzyma�a si� od komentarza.
- Kochana Rillo, ty te� �licznie wygl�dasz. Tak d�ugo ci� nie widzia�am. T�skni�am za tob�. Bardzo si� ciesz�, �e przyjecha�a� troch� wcze�niej... - Zamilk�a i przyjrza�a si� jej uwa�niej. - Wydajesz si� troch� zm�czona. Ale to �aden problem, bo mo�esz jeszcze sobie odpocz��.
Rilla mia�a na ko�cu j�zyka s�owa, �e s� na to marne szans�, ale jej my�li zaj�o co� innego. Matka j� kocha�a. Zacz�y j� dr�czy� wyrzuty sumienia. Odczuwa�a je zawsze, ilekro� musia�a sobie o tym przypomina�. Leonora po prostu nie potrafi�a wyra�a� uczu�. To wszystko. Wzruszona Rilla wymamrota�a pod nosem, �e musi wyj�� torby z baga�nika i zanie�� je do domu.
- Kochanie, b�dziesz spa�a w niebieskim pokoju - o�wiadczy�a matka. - Wiem, �e czujesz si� tam dobrze. Gwen pomo�e ci rozpakowa� rzeczy. B�dziesz mia�a mn�stwo czasu, aby przebra� si� do obiadu. Znajdziesz mnie w oran�erii. Przegl�dam korespondencj�, ale mo�esz przyj�� tam w ka�dej chwili, gdy tylko b�dziesz gotowa. T�skni� za pogaw�dk� z tob�, je�li naturalnie nie jeste� zbyt zm�czona po d�ugiej podr�y. - U�miechn�a si� do niej i ruszy�a do domu. Jak zwykle sz�a wolnym krokiem i z tak� gracj�, jakby ludzie na ni� patrzyli.
I rzeczywi�cie bardzo cz�sto patrzyli, pomy�la�a Rilla.
Podesz�a wraz z Gwen do samochodu. Wyj�y z baga�nika dwie torby. Ka�da wzi�a jedn� i uda�y si� do domu. Na czarno-bia�ej szachownicy posadzki w holu Rilla spostrzeg�a pl�tanin� kabli telewizyjnych.
- Czyli ju� tu s�? To znaczy ludzie z telewizji? - upewni�a si�, pod��aj�c za Gwen po schodach.
- Sean Everard, re�yser, przyjedzie jutro, a pozostali rzeczywi�cie ju� s� - rzuci�a siostra przez rami�. - �Ustalaj� uj�cia�, jak to okre�laj�. Zachowuj� si� wspaniale. Przez wi�kszo�� czasu niemal ich nie zauwa�amy. Mieszkaj� w gospodzie Pod Chytrym Lisem i tam si� sto�uj�. - Omal nie wpad�a na m�czyzn�, kt�ry przykucn�� na pi�trze z kamer� na ramieniu. Krzykn�a: - O jej, Ken! Nie zauwa�y�am ci�. Przykro mi, ale chyba by�o dla was jasne, �e w tej cz�ci pi�tra nie powinni�cie si� kr�ci�. Uzgodni�am wszystko z Seanem i z tob� te� o tym rozmawia�am.
- Przepraszam, ale szuka�em sypialni pani Simmonds. Tam chyba wisi obraz z �ab�dziami...
- Aha! - Gwen uspokoi�a si�. Rilli wydawa�o si� oczywiste, �e skoro Leonora pozwoli�a mu tu by�, to nie z�ama� �adnej umowy. Siostra doda�a: - Zatem wszystko w porz�dku. Ta sypialnia jest po drugiej stronie schod�w. Skr�ci�e� w prawo, zamiast w lewo. �atwo j� znajdziesz.
- Jasne! - Ken odszed�.
- Rilla zauwa�y�a, �e przechodz� obok pokoju dziecinnego.
- Domek dla lalek wci�� tam jest, nieprawda�? - zainteresowa�a si�.
- Oczywi�cie - potwierdzi�a Gwen. - Ale matka kategorycznie zabroni�a filmowa� tu cokolwiek.
Zaprowadzi�a siostr� do niebieskiego pokoju. Od czasu ostatniej wizyty Rilli nic si� tu nie zmieni�o. Do stoj�cego na stole pod oknem wazonu Gwen wstawi�a p�owo��te r�e.
- S� pi�kne. Bardzo ci dzi�kuj�, Gwennie.
Siostra zarumieni�a si� na d�wi�k tego zdrobnienia u�ywanego w dzieci�stwie.
- Pami�tani, �e podobaj� ci si� te, kt�re kwitn� przez ca�e lato - mrukn�a pod nosem i postawi�a jej torb� na pod�odze. Odwr�ci�a si� do drzwi, dodaj�c: - Spotkamy si� p�niej.
- Zamierzam go teraz zobaczy�, to znaczy domek dla lalek - oznajmi�a Rilla. - Gwen, chod� tam ze mn�. Z pewno�ci� masz czas. Chyba nie spieszysz si� w tej chwili do �adnych zaj��?
- No dobrze - zgodzi�a si� z wahaniem siostra. - Ale p�jdziemy tam tylko na chwil�.
- Zgoda. - Gdy wysz�y z pokoju, Rilla rozejrza�a si� po korytarzu. - Upewni� si�, czy nikt nas nie widzi.
- Rillo, nie kpij sobie z nas. - Gwen roze�mia�a si� i od razu wyda�a si� znacznie m�odsza. O�wiadczy�a z naciskiem: - Matka nie chce wpu�ci� do pokoju dziecinnego ludzi z telewizji.
- Nie pojmuj� dlaczego - zdziwi�a si� Rilla. - Czy ci powiedzia�a? Wed�ug mnie domek dla lalek jest szczytowym osi�gni�ciem Ethana Walsha.
- Z jakiego� powodu ona nie chce go pokaza� �wiatu. Zawsze go podziwia�a i oczywi�cie o�ywia jej wspomnienia. Jednak nie b�d� mog�a towarzyszy� ci zbyt d�ugo. Wkr�tce powinien wr�ci� James. Wybra� si� do handlarza win. A ty powinna� si� rozpakowa�.
Rilli zawsze podoba� si� pok�j dziecinny. W dawnych czasach kr�lowa�a w nim niania, ale od kilku lat staruszka mieszka�a w domku na ko�cu drogi dojazdowej, przy bramie, pod opiek� swej towarzyszki. Zapewne posmutnia�aby na widok tego cichego teraz pokoju o pustych p�kach, bez zabawek i ksi��ek. To nie by� ten sam pok�j, co kiedy�. Rilla przez wiele lat uwa�a�a go za p�pek �wiata. M�g�by tu spa� wnuk Gwen, Douggie, synek Efego i Fiony, gdy przyje�d�ali do Willow Court w odwiedziny. Ale Fiona wola�a nadal mie� go przy sobie, bo nie sko�czy� jeszcze trzech lat. By� mo�e, gdy b�dzie starszy, wniesie do tego pokoju nieco �ycia.
Gwen otworzy�a drzwi. Domek dla lalek sta� na dawnym miejscu, pod �cian�. Rilla u�miechn�a si�. Leonora nie by�a sentymentalna, ale w odniesieniu do tego, co cz�sto nazywa�a �sw� niemal jedyn� wi�zi� z matk��, zachowywa�a si� troch� dziwacznie. Rilla zgadza�a si� w tej ocenie z Gwen. Domek zbudowa� ojciec Leonory, a jej matka go urz�dzi�a. Leonora mog�a sobie nie �yczy�, aby do pokoju dziecinnego zagl�da� ka�dy, kto zechce, ale zakazuj�c wst�pu ekipie telewizyjnej, posuwa�a si� troch� za daleko. Poza tym pozwala�a bawi� si� tam tylko starszym dzieciom. Nigdy nie dopu�ci�aby do tego, aby maluchy smarowa�y brudnymi r�kami po tapecie, kt�r� domek by� oklejony, czy bezceremonialnie obchodzi�y si� z delikatnymi mebelkami. Wszyscy w rodzinie mieli �wiadomo��, �e domek ten nadal nale�y tylko do niej. I nic nie m�wili, nawet gdy wydawa�o im si� dziwne, �e kobieta po siedemdziesi�tce jest tak przywi�zana do dziecinnej zabawki.
By�o jasne, �e domek jest wyrazem mi�o�ci. Rilla nie potrafi�a sobie wyobrazi�, aby jej dziadek artysta zbudowa� t� najpi�kniejsz� na �wiecie rezydencj� bez tak g��bokiej motywacji. Babcia Maude, kt�rej niemal nie wymieniano w tekstach po�wi�conych Ethanowi Walshowi, urz�dzi�a ten domek z tak� sam� trosk� jak Willow Court. Jej dzie�em byli te� mieszka�cy domku - trzy lalki. Jedna z nich na�ladowa�a jej wygl�d, druga - m�a, a trzecia - c�rki. Uszy�a je z ga�gank�w, ale tak starannie, �e z �atwo�ci� rozpoznawa�o si� cechy pierwowzor�w. Najwi�ksza lalka wyobra�a�a Ethana. Mia�a ciemne w�sy i krzaczaste brwi nad niebieskimi oczami. W�osy lalki na�laduj�cej Maude by�y orzechowobr�zowe, upi�te na karku w kok, a jej szyj� zdobi� wysoki koronkowy ko�nierz bluzki. Lalka przedstawiaj�ca Leonor� mia�a na sobie sukienk� uszyt� z tego samego liliowego materia�u, z kt�rego by�a uszyta sukienka Leonory na jednym z jej portret�w, bardzo znanym, ukazuj�cym j� siedz�c� na brzegu ��ka. Sukienk� prawdziwej Leonory zdobi koronka, z kt�rej Maude uszy�a ko�nierz bluzki lalki matki. Ka�dej lalce wyhaftowa�a jedwabn� r�ow� nici� u�miechni�te usta. W dzieci�stwie Rilla cz�sto powtarza�a, �e jest to szcz�liwa rodzina.
- Pozwala�a nam je ogl�da� w �wi�ta Bo�ego Narodzenia. Pami�tasz? - odezwa�a si� Gwen.
Rilla potakn�a.
- Owszem. Z okazji �wi�t zdobi�y�my niekt�re pokoje w domku miniaturowym ostrokrzewem i czym� innym, nieprawda�?
- Male�kimi wie�cami. S�dz�, �e s� jeszcze w pude�ku na strychu, wraz ze wszystkimi innymi ozdobami �wi�tecznymi.
- Ale nie pozwala�a nam bawi� si� tymi lalkami. - Rilla pami�ta�a s�owa matki: �Moje kochane, nie mog� wam pozwoli� bawi� si� nimi. Czy nie widzicie, jakie s� delikatne? Ale chyba podoba si� wam nowa rodzina lalek, kt�re kupi�am do domku?� - Da�a nam nowe lalki, �eby odwr�ci� nasz� uwag� od tamtych, i polubi�y�my te nowe.
- Oczywi�cie - potwierdzi�a Gwen. - Nie pami�tam, aby�my martwi�y si� tym, �e nie mo�emy bawi� si� lalkami, kt�re uszy�a babcia Maude. Nawet nie wiem, gdzie matka je teraz trzyma.
Atmosfer� panuj�c� w tym pokoju, w kt�rym prawie nikt nie bywa�, przenika� dziwny ch��d. Pokrowiec przykrywaj�cy domek dla lalek, zabezpieczaj�cy go przed kurzem, skojarzy� si� Rilli z ca�unem. Z niepokojem stwierdzi�a, �e daje si� ponie�� wyobra�ni.
Gwen skin�a g�ow�, spogl�daj�c na pokrowiec, i u�miechn�a si� do siostry.
- Podejd�my bli�ej. Obejrzyjmy wreszcie domek - zaproponowa�a.
Rilla utkwi�a wzrok w wysokim, raczej w�skim domku. Szczyt jego dachu znajdowa� si� na wysoko�ci jej talii. Zdj�a i z�o�y�a pokrowiec. Domek dla lalek zaprezentowa� si� im w ca�ej swej okaza�o�ci.
- Nazwa�am go Rajskim Pa�acem. Pami�tasz? - zwr�ci�a si� do siostry.
- A mnie to irytowa�o. - Gwen roze�mia�a si�. - Bawi�am si� nim po raz pierwszy, gdy jeszcze by�a� niemowlakiem. Nazwa�am go wtedy domem Delacourt�w. To nazwisko nada�am mieszkaj�cej w nim rodzinie. Uwa�a�am, �e pasuje do niej.
Rilla milcza�a, ale przywo�a�a w pami�ci scen�, jak kl�ka przed domkiem, wyjmuje z jadalni lalk� matk�, kt�rej zdejmuje szal z szyi i rzuca go na pod�og�, a lalk� k�adzie do ��ka w sypialni na pi�trze. Jaka Gwen by�a w�ciek�a! Nawet teraz musia�a odczuwa� cho�by w drobnej cz�ci tamto oburzenie, �e kto� �mia� rusza� jej rzeczy, jej lalki.
- Mia�a� ochot� mnie zamordowa�, gdy przestawi�am co� w domku, co ty pouk�ada�a�, nieprawda�? - zagadn�a, kl�kaj�c przed domkiem.
- Nonsens - obruszy�a si� Gwen. - By�y�my tylko dzie�mi. Wszystkie dzieci potrafi� zachowa� si� okrutnie.
Stwierdzi�a to lekkim tonem, jakby od niechcenia, ale Rilla wiedzia�a, �e to ona ma racj�, a nie siostra, kt�ra teraz ukl�k�a obok niej. Gwen mog�a udawa�, �e ten �nonsens� odnosi si� tylko do odleg�ej przesz�o�ci, jednak zdaniem Rilli ich dawne stosunki nadal rzutowa�y na obecne. Wspomnienia z dzieci�stwa tkwi�y w �wiadomo�ci Rilli jak cier�.
Przykucn�a, �eby m�c dok�adniej obejrze� wn�trze domku. By� dwupi�trowy, z d�ug� klatk� schodow� po�rodku i pokojami po jej obu bokach. Na parterze znajdowa�y si� kuchnia i jadalnia, na pierwszym pi�trze salon i gabinet, a na drugim dwie sypialnie i �azienka. Na poddaszu Ethan umie�ci� pokoik dla pokoj�wki. Sam wykona� wszystkie meble, w tym trzy ��ka i stoj�ce obok nich komody w sypialniach.
Znajduj�ce si� w jadalni kredensy, sto�y i krzes�a o zawitych wzorach by�y arcydzie�kami stolarstwa artystycznego. �ciany domu zosta�y oklejone �cinkami tapet wybranych przez Maude Walsh do oklejenia �cian Willow Court. Z czasem wyblak�y, ale wzory by�y widoczne: oczywi�cie ten z wierzb� Williama Morrisa i z drzewem granatu, na kt�rym siedz� bia�e ptaki Waltera Grane. R�wnie� dwuspadowy dach wykonany, co mog�o zaskakiwa�, przez Maude, by� wzorem solidnego rzemios�a. Pomalowa�a tapet� farbami wodnymi tak, aby na�ladowa�a dach�wki i zr�cznie przyklei�a j� do drewnianego pod�o�a. Leonora cz�sto opowiada�a Rilli i Gwen, �e dosta�a ten dach od matki w prezencie na swoje �sme urodziny, tu� przed jej �mierci�. Z up�ywem lat wyblak�y szaro�ci, br�zy i jasne szafrany dach�wek, tak i� obecnie dach wygl�da� jak prawdziwy: zniszczony przez pogod� i szorstki.
Rilli nagle przysz�o do g�owy, �e dla krytyk�w sztuki domek stanowi�by nie lada sensacj�. Musia� by� sporo wart. Jak to si� sta�o, �e jej pasierbica Beth nigdy o tym nie m�wi�a?
I dlaczego dzieci Gwen, w szczeg�lno�ci Efe, kt�ry wydawa� si� Rilli bardzo interesowny i zauroczony przez magi� wysokich cen, nie zdawa�y sobie sprawy z tego, jaki skarb znajduje si� w Willow Court?
W domku wszystkie lalki znajdowa�y si� na swoich miejscach i wygl�da�y tak jak zwykle: kr�lowa Margarita, nazwana przez Gwen pani� Delacourt, jej m�� i dwoje dzieci, Lucinda i Lucas, dla Gwen Dora i Dominie, oraz pokoj�wka, zgodnie ochrzczona przez Rill� i Gwen imieniem Philpott.
By�y to drewniane pajacyki o pomalowanych twarzach i nieruchomych cia�ach, ale Rilla i Gwen potrafi�y tchn�� w nie �ycie! Rilla wiedzia�a, co my�l� i czuj�, i czego pragn�. Sprz�ta�a ich domek i przygotowywa�a im posi�ki na ich male�kim stole. Jednak Gwen zawsze twierdzi�a, �e Rilla robi wszystko �le. Kiedy� popchn�a j� tak mocno, �e ta uderzy�a g�ow� o bieguny konia i d�ugo p�aka�a. Rilla pami�ta�a do dzi�, jak Gwen krzycza�a wtedy na ni�: �Dobrze ci tak! Po co je rusza�a�? Po�o�y�am je tam, gdzie by� powinny, a ty je stamt�d zabra�a�. Nie trzeba by�o tego robi�.
- Mia�y�my dzi�ki nim niez�� frajd�. Nie s�dzisz? - spyta�a Rilla Gwen.
- Oczywi�cie. - Siostra wsta�a z kl�czek. - Cho�, jak pami�tam, uwa�a�am, �e ci�gle robisz co� nie tak. Chyba chcia�am mie� wszystko dla siebie. Nie zamierza�am niczym si� dzieli�. Dzieci s� okropne!
- Ale ja nie by�am! Ja by�am uroczym dzieckiem!
- A wi�c tak uwa�asz! - Gwen roze�mia�a si�. - Przed chwil� zaprzeczy�am, �e jakoby budzi�a� we mnie mordercze instynkty, ale w rzeczywisto�ci by�a� dla mnie prawdziwym utrapieniem. Przyznaj� si� jednak, �e zachowywa�am si� troch� despotycznie. Nie s�dzisz?
- Przyznajesz si�! Cuda naprawd� si� zdarzaj�.
Rilla wsta�a i przykry�a domek pokrowcem. Dach ostro odcina� si� od oklejonej ciemn� tapet� �ciany. Umieszczone w pokrowcu lalki le�a�y spokojnie. Zastanawia�a si�, co s�dz� na temat bia�ego p��tna zas�aniaj�cego okna ich domku. Po chwili roze�mia�a si�. Czy�by ten powr�t do czas�w dzieci�stwa by� znakiem, �e zaczyna si� u niej menopauza? �Mamo, gonisz w pi�tk�!�, m�wi�a jej czasami z czu�o�ci� Beth.
- Zejd� na d�, gdy si� rozpakujesz - zaproponowa�a siostra. - Ja id� zaj�� si� drinkami. Czeka nas szampa�ska zabawa! Nie s�dzisz? Mam na my�li przyj�cie.
- B�dzie wspania�e - potwierdzi�a Rilla, prze�wiadczona, �e naprawd� b�dzie.
- Gdzie ulokujesz Chloe i jej m�odego przyjaciela? - spyta�a Leonora. - Jak on si� nazywa? Philip jako� tam... Jest bystry. Czy ma ciekaw� prac�? - Napi�a si� wina, posmarowa�a herbatnik Bath Oliver mas�em i u�o�y�a na nim okruszki sera Stilton.
- To konserwator malarstwa. Je�li si� nie myl�, pracuje w Yictoria & Albert Museum. Jest bardzo m�ody, wi�c oczywi�cie nie zajmuje wysokiego stanowiska. Chloe m�wi, �e on nie mo�e si� doczeka�, aby obejrze� obrazy w Willow Court.
Do jadalni wpada�y ostatnie promienie s�o�ca. Na �aweczce w oknie, w miejscu, gdzie nie zatrzymywa�y ich ��te aksamitne zas�ony, wygrzewa� si� Gus, jeden z dw�ch kot�w Leonory, zwini�ty w k��bek jak futrzana poduszka o barwie marmolady. Jego brat Bertie wola� wylegiwa� si� na mi�kkich ko�drach. Przed chwil� uda� si� do kuchni, �eby co� przek�si�.
- W moim dawnym pokoju - odpar�a Gwen. - Chloe zawsze go lubi�a.
Rilla skoncentrowa�a si� na obieraniu jab�ka. Obiad jad�a wsp�lnie z siostr� i matk�. Nigdzie nie by�o �ladu m�a Gwen.
- Jak rozumiem, James jest jeszcze w mie�cie? - zwr�ci�a si� do Gwen Leonora, jakby czyta�a w my�lach Rilli.
Gwen potakn�a.
- Owszem. Dzwoni� do mnie przed obiadem. Ucina sobie pogaw�dk� z handlarzem win i za�atwia dla nas du�y namiot. Nazywa to wsp�dzia�aniem z lud�mi. Tak czy inaczej powie dzia�, �e w drodze do domu zadowoli si� kanapk� lub czym� w tym rodzaju.
Rilla roze�mia�a si�.
- Nigdy nie ucina�by sobie z nim pogaw�dki, gdyby mia� z kim �wsp�dzia�a�. Nie mam racji? - zwr�ci�a si� do siostry, nawi�zuj�c do jego mi�ostek.
Gwen u�miechn�a si� wymuszenie. Nagle Rilli przysz�a do g�owy straszna my�l. Czy�by Gwen przypuszcza�a, �e przed laty ze mn� sypia�? Czy naprawd� mog�a uwierzy� w to, �e upad�am tak nisko, aby pieprzy� si� z w�asnym szwagrem? To niemo�liwe! Odsun�a od siebie t� my�l. Dola�a sobie kawy. James rzeczywi�cie m�g� przy okazji, jaka mu si� teraz nadarza�a, �wsp�dzia�a� z jak�� kobiet�, ale r�wnie dobrze m�g� tego nie robi�. Zerkn�a na Gwen. Przez wszystkie te lata, kt�re up�yn�y od �lubu siostry i Jamesa, najwyra�niej jako� nauczyli si� �y� z jego pocz�tkowymi zdradami.
Obecnie Gwen nie prze�ywa�a takiego napi�cia, gdy zm�czony m�� wraca� p�no do domu. Od pocz�tku nieugi�cie sprzeciwia�a si� prowadzeniu przez niego samochodu i osi�gn�a cel. Przynajmniej nie musia�a si� zadr�cza� tym, �e mo�e mia� wypadek.
- Tak zgin�� m�j ojciec! - wrzasn�a kiedy� na Jamesa w czasie ich ostrej k��tni, poblad�a z gniewu i niezdolna m�wi� swym normalnym spokojnym g�osem. - Nie przydarzy ci si� to samo, cho�by nie wiem co.
Dlaczego Gwen to wszystko znosi�a? Najwyra�niej go kocha�a. Rilla po kr�tkim zastanowieniu dosz�a do wniosku, �e nie mog�aby �y� z takim m�czyzn�. Nie potrafi�aby od pocz�tku ma��e�stwa przymyka� oczu na inne kobiety. Do rozstania wystarczy�aby jej jedna kusa haleczka na boku, a nawet tylko poca�unek. Odesz�aby lub kaza�a m�czy�nie wynie�� si� z domu. Z pewno�ci� wymaganie wierno�ci nie by�o czym� zbyt wyg�rowanym. Cho�, kto wie? Czy w dzisiejszych czasach ludzie przejmuj� si� jeszcze czym� takim jak wierno��? Nie mia�a poj�cia, a w swojej obecnej sytuacji raczej nie mog�a si� dowiedzie�. Bo kto, u licha, w jej wieku znajduje prawdziw� mi�o��?
Ugryz�a jab�ko i zacz�a s�ucha� tego, co m�wi�a do niej Leonora, gdy� zagadn�a j� na temat pracy. Westchn�a w duchu i przygotowywa�a si� do opowiedzenia matce o swoich niewielkich rolach w dwu popo�udniowych operach mydlanych w taki spos�b, aby wygl�da�y na gwiazdorskie role w spektaklach Royal Shakespeare Company. Nazywa�o si� to zachwalaniem siebie. Z up�ywem lat sta�a si� w tym dobra.
Stara�a si� nie zachowywa� defensywnie. Nie by�o nic z�ego