7221
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 7221 |
Rozszerzenie: |
7221 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 7221 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7221 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
7221 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Douglas Adams
W zasadzie niegro�na
T�umaczy�: Pawe� Wieczorek
Wydanie polskie: 1996
Dla Rona
Oraz
z serdecznymi podzi�kowaniami dla
Sue Freestone i Michaela Bywatera
za wsparcie, pomoc i konstruktywne zwymy�lanie
Wszystko, co si� wydarza, wydarza si�.
Wszystko, co wydarzaj�c si�, powoduje wydarzenie si� czego� innego, powoduje
wydarzenie si� czego� innego.
Wszystko, co wydarzaj�c si�, powoduje ponowne wydarzenie si� samego siebie,
wydarza
si� ponownie.
Nie zawsze jednak odbywa si� to w kolejno�ci chronologicznej.
Rozdzia� 1
Historia Galaktyki sta�a si� ostatnio nieco pogmatwana z kilku powod�w: po
pierwsze
nieco pogmatwa�o si� w g�owach tym, kt�rzy pr�buj� j� �ledzi�, po drugie dosz�o
do kilku
bardzo zagmatwanych wydarze�.
Kolejny problem wi��e si� z pr�dko�ci� �wiat�a i perturbacjami, pojawiaj�cymi
si� przy
pr�bach jej przekroczenia. Oczywi�cie, nie da si� tego dokona�. Nic nie porusza
si� szybciej
od �wiat�a, mo�e z wyj�tkiem z�ych wie�ci, ale one kieruj� si� w�asnymi,
szczeg�lnymi
prawami. Zwisacze Na Zawiasach z Arkotoofl Minor pr�bowali, co prawda,
konstruowa�
statki kosmiczne nap�dzane z�ymi wie�ciami, nie dzia�a�y one jednak najlepiej,
poza tym
gdziekolwiek si� zjawia�y, by�y tak niech�tnie widziane, �e schodzenie na l�d
traci�o sens.
Tak wi�c, og�lnie bior�c, mieszka�cy Galaktyki zacz�li ci��y� ku wegetowaniu w
swoich
w�asnych ma�ych strefach zagmatwa�, a historia Galaktyki przez d�u�szy czas
przebiega�a
g��wnie kosmologicznie.
Nie oznacza to, �e si� nie starali. Wysy�ali do odleg�ych region�w wszech�wiata
flotylle
statk�w kosmicznych, by prowadzi�y tam wojny lub interesy; niestety,
potrzebowa�y
tysi�cleci na dotarcie dok�dkolwiek. Nim wi�c zd��y�y dolecie� na miejsce,
odkrywano nowe
rodzaje podr�owania, wykorzystuj�ce do pokonania pr�dko�ci �wiat�a
hiperprzestrze�; w
rezultacie wi�c bitwy, na kt�re posy�ano wolniejsze od �wiat�a statki, ko�czy�y
si� wieki
przed ich przybyciem.
Nie zmniejsza�o to, oczywi�cie, zapa�u za��g do staczania bitw. By�y doskonale
wyszkolone, gotowe do walki, spa�y par� tysi�cy lat, przylatywa�y z daleka, by
wykona�
dobr� robot�, i � na Zarkwona � zamierza�y to zrobi�.
Wtedy w�a�nie zacz�a si� mocno gmatwa� historia Galaktyki: czeg� bowiem
oczekiwa�, je�li wieki po zlikwidowaniu spor�w, wymagaj�cych zbrojnych
rozstrzygni��, od
nowa wybucha�y z ich powodu bitwy. Gmatwanina ta jest jednak niczym w por�wnaniu
z t�,
z kt�r� musieli sobie poradzi� naukowcy po odkryciu podr�y w czasie. W ich
wyniku bitwy
zacz�y wybucha� setki lat przed odkryciem spor�w, b�d�cych ich przyczyn�. Kiedy
w ko�cu
pojawi� si� nap�d niesko�czonego nieprawdopodobie�stwa i ca�e planety zacz�y
zamienia�
si� nagle i nieoczekiwanie w ciasto bananowe, wspania�y wydzia� historii
Uniwersytetu
Maximegalo�skiego ostatecznie si� podda�, rozwi�za� i przekaza� swe budynki
dynamicznie
rozrastaj�cemu si� po��czonemu wydzia�owi teologii i pi�ki wodnej, kt�ry mia� na
nie ch�tk�
od wielu ju� lat.
Nie ma w tym nic z�ego, oznacza jednak niemal na pewno, �e ju� nigdy nikt si�
nie
dowie, sk�d � na przyk�ad � pochodz� Grebulo�czycy ani czego chcieli. Szkoda,
poniewa�
gdyby ktokolwiek cokolwiek o nich wiedzia�, istnieje spore prawdopodobie�stwo,
�e uda�oby
si� unikn�� straszliwej katastrofy. Przynajmniej musia�aby sobie wymy�li� inny
spos�b, by
nast�pi�.
Pik, brummm.
Olbrzymi, szary grebulo�ski statek zwiadowczy porusza� si� bezg�o�nie w czarnej
pustce.
Rozwija� niewiarygodn�, zatykaj�c� dech w piersiach pr�dko��, ale na tle
miliard�w
migocz�cych dalekich gwiazd wygl�da� jak nieruchomy. By� mikroskopijn� ciemn�
plamk�,
zamar�� przed niesko�czonym bezmiarem b�yszcz�cych jaskrawo ziarenek.
Na pok�adzie statku od tysi�cleci wszystko by�o takie samo � ciemne i ciche.
Pik, brummm.
No � prawie wszystko.
Pik, pik, brummm.
Pik, brummm, pik, brummm, pik, brummm.
Pik, pik, pik, pik, pik, brummm.
Hmmm.
G��boko w cyberm�zgu statku, znajduj�cym si� w stanie p�pi�czki, system
kontrolny
najni�szego rz�du obudzi� system kontrolny nieco wy�szego rz�du, informuj�c go o
tym, �e
odpowiedzi� na jego pikanie jest jedynie brumanie.
System kontrolny wy�szego rz�du zapyta�, jaka powinna by� poprawna odpowied�, na
co
system kontrolny najni�szego rz�du odpar�, �e nie pami�ta dok�adnie, wydaje mu
si� jednak,
�e powinno to by� co� bardziej zbli�onego do wynios�ego, zadowolonego
westchnienia. Nie
ma poj�cia, co oznacza brumanie. Pik, brummm, pik, brummm � to wszystko, co
uzyska�.
Program kontrolny wy�szego rz�du przemy�la� zagadnienie i doszed� do wniosku, �e
sprawa mu si� nie podoba. Zapyta� system kontrolny najni�szego rz�du, co zatem
kontroluje.
System najni�szego rz�du odpar�, i� niestety tego te� nie pami�ta; wydaje mu si�
jednak, �e
co�, co mniej wi�cej raz na dziesi�� lat ma pika� i wzdycha� i co dzia�a�o
dotychczas bez
zarzutu. Pr�bowa� skonsultowa� spis b��d�w, nie m�g� go jednak odnale��, dlatego
zaalarmowa� system kontrolny wy�szego rz�du.
System kontrolny wy�szego rz�du przeszed� do konsultacji swojego spisu b��d�w,
by w
ten spos�b ustali�, co ma kontrolowa� system najni�szego rz�du.
Nie m�g� znale�� spisu b��d�w.
Dziwne.
Sprawdzi� ponownie. Uzyska� jedynie komunikat o b��dzie. Spr�bowa� sprawdzi�
komunikat o b��dzie w spisie komunikat�w o b��dzie, ale jego te� nie m�g�
znale��. Pozwoli�
min�� kilku nanosekundom, sprawdzaj�c wszystko jeszcze raz. Nast�pnie obudzi�
kontrol�
dzia�ania sektora.
Kontrola dzia�ania sektora natrafi�a natychmiast na trudno�ci i powiadomi�a
swego
koordynatora kontroli, kt�ry te� natychmiast natrafi� na trudno�ci. W ci�gu
milionowych
cz�ci sekundy w ca�ym statku, migocz�c, od�y�y obwody, niekt�re u�pione od lat,
inne od
stuleci. Gdzie� wydarzy�o si� co� okropnego, �aden program kontrolny nie by�
jednak w
stanie ustali�, co. Na ka�dym poziomie brakowa�o istotnych instrukcji; brakowa�o
te�
instrukcji w razie stwierdzenia, �e brakuje istotnych instrukcji.
Po �cie�kach logicznych falami p�yn�y modu�y programowe � jednostki czynne �
kt�re
grupowa�y si�, naradza�y i przegrupowywa�y si�. B�yskawicznie stwierdzi�y, �e
wszystkie
jednostki pami�ci statku, zbiegaj�ce si� w module centralnym, s� do niczego. W
�aden spos�b
nie mo�na by�o ustali�, co si� wydarzy�o. Nawet centralny modu� statku wygl�da�
na
uszkodzony.
Dzi�ki temu rozwi�zanie trudno�ci by�o bardzo proste: nale�a�o wymieni� modu�
centralny. Istnia� drugi egzemplarz, rezerwa, idealna kopia. Wymiana polega�a na
zwyczajnym w�o�eniu nowego na miejsce starego, ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa nie
mog�o
bowiem istnie� �adne elektroniczne po��czenie mi�dzy orygina�em a modu�em
rezerwowym.
Po wymianie modu�u centralnego nowy przejmie kontrol� nad rekonstrukcj� systemu
i
wszystko b�dzie dobrze.
Robotom wydano polecenie wydobycia rezerwowego modu�u centralnego z masywnie
opancerzonej komory, gdzie by� przechowywany pod ich ochron�, i zainstalowania w
komorze logicznej statku.
Wymaga�o to d�ugotrwa�ej wymiany hase� i kod�w, roboty musia�y bowiem sprawdzi�,
czy wydawane przez jednostki czynne instrukcje s� prawdziwe. Wreszcie roboty
uzna�y, �e
wszystko jest w porz�dku. Wyj�y modu� centralny z os�ony, w kt�rej by�
przechowywany,
wynios�y z komory magazynowej, wypad�y ze statku i wiruj�c, polecia�y w pr�ni�
kosmosu.
Naprowadzi�o to na trop tego, co nie by�o w porz�dku.
Dalsze badania szybko wykaza�y, co si� wydarzy�o. W pow�oce statku meteor wybi�
wielk� dziur�. Nie zosta�o to zarejestrowane przez statek, poniewa� uderzenie
meteora
wy��czy�o w�a�nie ten element urz�dze� steruj�cych statkiem, kt�ry mia�
rejestrowa�
uderzenia statku przez meteory.
Najpierw nale�a�o spr�bowa� uszczelni� wyrw�. Okaza�o si� to niemo�liwe,
poniewa�
czujniki statku nie stwierdza�y dziury, a systemy kontrolne, maj�ce stwierdzi�,
�e czujniki �le
dzia�aj�, same �le dzia�a�y i upiera�y si�, �e czujniki s� w porz�dku. Statek
by� w stanie
wydedukowa�, �e dziura istnieje, jedynie na podstawie faktu, �e wypad�y przez
ni� roboty,
zabieraj�c z sob� zast�pczy m�zg, dzi�ki kt�remu statek m�g�by stwierdzi�
istnienie dziury.
Statek spr�bowa� wszystko spokojnie przemy�le�, poni�s� pora�k�, postanowi� wi�c
na
chwil� prze��czy� wszystko na zero. Poniewa� wszystko prze��czy� na zero, nie
by�,
oczywi�cie, w stanie tego zauwa�y�. By� nieco zaskoczony widokiem wiruj�cych
woko�o
gwiazd. Kiedy gwiazdy zako�czy�y trzeci� rund�, statek poj�� nareszcie, �e
widocznie
prze��czy� wszystko na zero i �e nadszed� czas podj�cia powa�nych decyzji.
Odpr�y� si�.
Dotar�o do niego, �e nie podj�� jeszcze �adnej powa�nej decyzji i wpad� w
panik�.
Ponownie wszystko prze��czy� na chwil� na zero. Kiedy doszed� do r�wnowagi, w
strefie, w
kt�rej musia�a si� znajdowa� niezauwa�alna dziura, zamkn�� wszystkie przegrody.
Statek my�la� z niepokojem, �e wszystko wskazuje na to, i� nie znalaz� si�
jeszcze w
miejscu przeznaczenia; poniewa� jednak nadal nie mia� zielonego poj�cia, jakie
jest jego
przeznaczenie ani jak do niego dotrze�, uzna�, �e kontynuowanie podr�y nie ma
najmniejszego sensu. Postanowi� poradzi� si� mikroskopijnych resztek rozkaz�w,
kt�re uda�o
mu si� zrekonstruowa� ze szcz�tk�w centralnego modu�u.
�Twoja!!!!!!!!!!!!!!! roczna misja polega
na!!!!!!!!!!!!!!!,!!!!!,!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!,
wyl�dowa�!!!!!!!!!!!!!!! w bezpiecznej odleg�o�ci!!!!!!!!!!
kontrolowa�.!!!!!!!!!!!!!!!...�
Reszta by�a kompletnym be�kotem.
Nim ostatecznie si� wy��czy, statek b�dzie musia� przekaza� instrukcje � nawet w
tym
stanie � prostym systemom wspomagaj�cym. Poza tym b�dzie musia� dehibernowa�
za�og�.
Powstanie w ten spos�b kolejny problem: w czasie hibernacji �wiadomo�� cz�onk�w
za�ogi, ich wspomnienia, to�samo�� i wiedza, po kt�re wyruszyli w drog�, dla
bezpiecze�stwa
zosta�y przeniesione do centralnego modu�u statku. Cz�onkowie za�ogi nie b�d�
wi�c mieli
najmniejszego poj�cia, kim s�, ani dlaczego tu si� znajduj�. �wietnie.
Nim statek ostatecznie si� wy��czy�, zd��y� jeszcze zauwa�y�, �e jego silniki
te�
zamierzaj� wyzion�� ducha.
Statek i jego odhibernowana, zdezorientowana za�oga dryfowali dalej, dogl�dani
przez
automatyczne systemy wspomagaj�ce, zainteresowane jedynie l�dowaniem wsz�dzie
tam,
gdzie tylko si� da wyl�dowa�, i obserwowaniem wszystkiego, co tylko si� da
zaobserwowa�.
Je�li chodzi o wyb�r miejsca do l�dowania, systemy nie poradzi�y sobie
najlepiej.
Planeta, kt�r� odkry�y, by�a beznadziejnie zimna, nie zamieszkana i tak bole�nie
oddalona od
maj�cego j� ogrzewa� S�o�ca, �e stworzenie warunk�w do zamieszkania
(przynajmniej
wystarczaj�cych, nadaj�cych si� do tego obszar�w) wymaga�o u�ycia wszystkich
znajduj�cych si� na statku �rodowiskomat�w i system�w prze�yciopomocnych. Bli�ej
S�o�ca
znajdowa�y si� lepsze planety, ale poniewa� strategomat statku zosta�
najwyra�niej
nastawiony na czatuj�cy tryb pracy, wybra� planet� najbardziej odleg�� i
najmniej rzucaj�c�
si� w oczy; od wybranego trybu pracy by�by go w stanie od wie�� jedynie g��wny
strateg
statku. Poniewa� jednak wszyscy cz�onkowie za�ogi postradali zmys�y, nikt nie
wiedzia�, kto
jest g��wnym strategiem statku; a nawet gdyby uda�o si� go zidentyfikowa�, nie
wiedziano
by, jak ma dzia�a�, by odwie�� od czegokolwiek strategomat statku.
Je�li jednak chodzi o wyb�r miejsca do obserwowania, znaleziono z�ot� �y��.
Rozdzia� 2
Jedn� z rzeczy, �wiadcz�cych o wyj�tkowo�ci �ycia, s� miejsca, jakie potrafi
sob�
wype�ni�. Wsz�dzie, gdzie jest si� czego uchwyci� � czy b�d� to odurzaj�ce morza
Santraginusa Pi��, gdzie ryby wydaj� si� nigdy nie zwraca� uwagi, w jakim p�yn�
kierunku,
ogniste burze Frastry, w kt�rych �ycie zaczyna si� pono� od czterdziestu tysi�cy
stopni, czy
ko�cowy odcinek szczurzego jelita, gdzie beztrosko myszkuje � �ycie zawsze
znajdzie
spos�b, by si� gdzie� zagnie�dzi�.
Cho� nie wiadomo w jaki spos�b, �ycie jest w stanie utrzyma� si� nawet w Nowym
Jorku. W zimie temperatura spada tam wyra�nie poni�ej dozwolonego minimum, a
raczej
spada�aby, gdyby kto� mia� do�� zdrowego rozs�dku, by takie minimum ustali�.
Kiedy
ostatnio zestawiano list� charakterystycznych cech nowojorczyk�w, zdrowy
rozs�dek znalaz�
si� na siedemdziesi�tym dziewi�tym miejscu.
W lecie panuje potworny upa�. Jest to mi�e dla istot rozkwitaj�cych w cieple, na
przyk�ad
Frastra�czyk�w, kt�rzy za niezwykle przyjemn� uwa�aj� temperatur� od
czterdziestu tysi�cy
do czterdziestu tysi�cy czterech stopni, niezbyt jednak mi�e dla tych gatunk�w
zwierz�t, kt�re
w jednym punkcie orbitowania ojczystej planety wok� S�o�ca musz� si� owija�
sk�rami
innych zwierz�t, a p� obrotu dalej zauwa�aj� p�cherze na swojej sk�rze.
Wybitnie przeceniana jest wiosna. Mn�stwo nowojorczyk�w zachwyca si� rozkoszami
wiosny, gdyby jednak mieli cho� cie� poj�cia, czym naprawd� mog� by� rozkosze
wiosny,
mieliby do wyboru przynajmniej pi�� tysi�cy dziewi��set osiemdziesi�t trzy
miejsca, gdzie
wiosn� mo�na sp�dzi� przyjemniej ni� w Nowym Jorku, przy czym chodzi tu
wy��cznie o
miejscowo�ci na tej samej d�ugo�ci geograficznej.
Najgorsza jest jednak jesie�. Istnieje niewiele rzeczy gorszych od jesieni w
Nowym
Jorku. Kilka rzeczy �yj�cych w ko�cowym odcinku szczurzego jelita by�oby innego
zdania,
ale poniewa� wi�kszo�� tego, co �yje w ko�cowym odcinku szczurzego jelita, jest
wyj�tkowo
obrzydliwa, nie mo�na i nie powinno si� bra� ich zdania pod uwag�. Kiedy w Nowym
Jorku
nadchodzi jesie�, w powietrzu zaczyna unosi� si� odorek, jakby niedaleko
pieczono koz�a;
je�li bardzo zale�y ci na oddychaniu, powiniene� wtedy natychmiast otworzy�
pierwsze
lepsze okno i wetkn�� w nie g�ow�.
Tricia McMillan kocha�a Nowy Jork. Powtarza�a to bez ustanku. Upper West Side.
Yeah.
Mid Town. Hey. Ekstrasklepy. SoHo. East Village. Ciuchy. Ksi��ki. Sushi. W�osi.
Delikatesy. Yo.
Filmy. Te�: yo. Tricia zd��y�a w�a�nie obejrze� najnowszy film Woody Allena,
przynudzaj�cy o strachu przed dostaniem nerwicy na Manhattanie. Nakr�ci� jeszcze
dwa,
mo�e trzy filmy na ten sam temat i Tricia zastanawia�a si�, czy rozpatrywa�
kiedy� mo�liwo��
wyprowadzenia si�; s�ysza�a jednak, �e Allen wcale nie bierze tego pod uwag�.
B�d� wi�c
kolejne filmy.
Tricia kocha�a Nowy Jork, poniewa� mi�o�� do Nowego Jorku jest dobra dla
kariery.
Nowy Jork jest dobrym miejscem na zakupy, dobrym miejscem dla smakoszy,
niedobrym
miejscem do jazdy taks�wkami i chodzenia po chodnikach, ale je�li chodzi o
robienie kariery,
jest jednym z najlepszych miejsc. Tricia prowadzi�a w telewizji programy
informacyjne; a
Nowy Jork jest miastem, w kt�rym prowadzi si� w telewizji najwi�cej program�w
informacyjnych na �wiecie. Dotychczas prowadzone przez Trici� programy
informacyjne
ogranicza�y si� do telewizji angielskiej: prowadzi�a wiadomo�ci lokalne,
telewizj�
�niadaniow�, wiadomo�ci popo�udniowe. Gdyby nie brzmia�o to dziwnie, mo�na by
powiedzie�, �e by�a znakomicie si� prowadz�c� prowadz�c�, ale... no c�, to
telewizja, wi�c
niech tam: by�a naprawd� znakomicie si� prowadz�c� prowadz�c�. Mia�a wszystko,
czego
potrzeba: wspania�e w�osy, wielk� umiej�tno�� strategicznie korzystnego
nak�adania
b�yszczyka do ust, niezb�dny do zrozumienia �wiata intelekt oraz skrywane
g��boko
odr�twienie, co oznacza�o, �e na niczym jej nie zale�a�o. Ka�demu zdarza si� w
�yciu wielka
okazja i je�li straci w�a�nie t�, na kt�rej mu zale�a�o, wszystko okazuje si�
nagle wstrz�saj�co
proste.
Tricia na razie straci�a w �yciu jedn� okazj�. Do dzi� czasami o tym my�li, ale
ostatnio
nie wywo�uje to u niej dreszczy. Wynika to chyba st�d, �e odr�twia�a w niej
odpowiadaj�ca
za to cz��.
Stacja NBS szuka�a nowej prowadz�cej program informacyjny. Mo Minetti wycofywa�a
si� z og�lnokrajowego programu telewizji �niadaniowej, poniewa� by�a w ci��y.
Zaproponowano jej zawrotn� sum� za urodzenie dziecka w trakcie programu, ale
nieoczekiwanie odm�wi�a, t�umacz�c si� prywatno�ci� i wzgl�dami dobrego gustu.
Sfora
adwokat�w NBS rzuci�a si� do analizy jej kontraktu, by zbada�, czy powody te s�
uzasadnione, w ko�cu jednak � cho� niech�tnie � pozwolono jej odej��. Adwokat�w
zalewa�a
krew, kiedy bowiem u�ywa si� sformu�owania, �e �pozwolono komu� odej��, cho�
niech�tnie�, sytuacja wygl�da zwykle zupe�nie inaczej.
Zacz�to przeb�kiwa�, �e by� mo�e, jedynie �by� mo�e� dobry by�by angielski
akcent.
Oczywi�cie, w�osy, kolor sk�ry, koronki i mostki musia�yby spe�nia� standardy
ameryka�skich stacji telewizyjnych, ale s�yszano ju� tyle angielskich akcent�w
dzi�kuj�cych
matkom przy rozdawaniu Oscar�w, tyle angielskich akcent�w �piewa�o na Broadwayu,
do
Masterpiece Theatre wali�y t�umy, by pos�ucha� angielskich akcent�w w perukach.
Angielskie akcenty opowiada�y dowcipy u Davida Lettermana i Jaya Leno. Dowcip�w
nikt
nie rozumia�, ale akcent wszystkim si� bardzo podoba�, nadszed� wi�c ju� mo�e
czas, cho�
tylko �by� mo�e�. Brytyjski akcent w ameryka�skiej telewizji �niadaniowej. Nie
do wiary...
Z tego w�a�nie powodu Tricia przyby�a do Ameryki. Z tego w�a�nie powodu mi�o��
do
Nowego Jorku mog�a si� okaza� dobra dla jej kariery.
Oczywi�cie nie by� to pow�d oficjalny. Zatrudniaj�ca Trici� angielska stacja
telewizyjna
nie wyda�aby pieni�dzy na bilet i hotel, by mog�a szuka� pracy na Manhattanie.
Poniewa�
chcia�a zdoby� prac� z pensj� mniej wi�cej dziesi�� razy wy�sz� ni� aktualna
ga�a, jej
szefowie mogliby doj�� do wniosku, �e sama ma pokry� koszty; na szcz�cie
znalaz�a dobry
pretekst, otoczy�a si� murem milczenia na temat szczeg��w i stacja zap�aci�a,
ile trzeba.
Oczywi�cie, jedynie za bilet w biznes�klasie, ale jej twarz by�a znana i kilkoma
u�miechami
za�atwi�a sobie przeniesienie na lepsze miejsce. Kolejne dobrze przemy�lane
ruchy pomog�y
jej zdoby� bardzo �adny pok�j w hotelu �Brentwood�, gdzie obecnie przebywa�a i
zastanawia�a si�, co dalej.
To, co ludzie szemrz�, to jedno, a nawi�zanie kontakt�w to co innego. Mia�a
kilka
numer�w telefon�w, par� nazwisk, wszyscy j� jednak tylko pocieszaj�co klepali po
plecach,
szybko cofn�a si� do punktu wyj�cia. Pokaza�a si� tu i tam, pozostawia�a
wiadomo�ci, ale na
razie nikt jeszcze nie zadzwoni�. To, po co przyjecha�a oficjalnie, za�atwi�a w
kilka godzin, to,
o czym marzy�a, by�o w dalszym ci�gu migocz�c� na nieosi�galnym horyzoncie
mrzonk�.
Cholera jasna.
By wr�ci� z kina do hotelu, wzi�a taks�wk�. Taks�wkarz nie m�g� podjecha� do
kraw�nika, poniewa� ulic� blokowa�a monstrualnie d�uga limuzyna. Tricia
przecisn�a si�
obok i wesz�a z przesyconej zapachem pieczonego koz�a ulicy do przyjemnie
ch�odnego holu.
Bluzka z cienkiej bawe�ny klei�a jej si� do plec�w jak sadza. W�osy oblepia�y
g�ow� jak
kupiona w weso�ym miasteczku wata cukrowa. Zapyta�a w recepcji, czy s� dla niej
jakie�
wiadomo�ci, cho� niczego nie oczekiwa�a. By�a wiadomo��.
Oj, to...
�wietnie.
A wi�c spos�b zadzia�a�. Posz�a do kina po to, by zmusi� telefon do
zadzwonienia. Nie
mog�a d�u�ej znie�� siedzenia w pokoju i czekania.
Nie mog�a si� zdecydowa�. Otworzy� kopert� od razu? Odczuwa�a sw�dzenie, marzy�a
o
tym, by si� rozebra� i rzuci� na ��ko. Przed wyj�ciem nastawi�a klimatyzacj� na
najni�sz�
temperatur� i maksimum przewiewu. O niczym tak nie marzy�a jak o g�siej sk�rce.
Wzi��
gor�cy prysznic, nast�pnie zimny, po�o�y� si� na ��ku na r�czniku i czeka�, a�
klimatyzacja
wysuszy sk�r�... Wtedy przeczyta� wiadomo��. Mo�e dosta� raz jeszcze g�siej
sk�rki? Mia�a
ochot� na jeszcze wiele rzeczy...
Nie. Tym, czego pragn�a najbardziej na �wiecie, by�a praca w ameryka�skiej
telewizji za
pensj� dziesi�ciokrotnie wi�ksz�, ni� ma teraz. Najbardziej na �wiecie. Na
�wiecie. Tym,
czego pragn�a ponad wszystko, by�o przesta� robi� reporta�e na �ywo.
Usiad�a w stoj�cym pod palm� fotelu i otworzy�a kopert�.
PROSZ� ZADZWONI�. NIESZCZʌLIWA. Pod spodem by� numer i nazwisko. GAIL
ANDREWS.
Gail Andrews.
Nie by�o to nazwisko, kt�rego si� spodziewa�a. Nie umia�a go w �aden spos�b
skojarzy�.
Zna�a je, ale nie mog�a sobie przypomnie�, sk�d. Sekretarka Andy�ego Martina?
Asystentka
Hilarego Bassa? Martin i Bass byli najwa�niejszymi lud�mi z NBS, do kt�rych
dzwoni�a, a
raczej pr�bowa�a si� dodzwoni�. Co mia�o znaczy� �Nieszcz�liwa�?
NIESZCZʌLIWA?
By�a kompletnie oszo�omiona. Czy�by Woody Allen pr�bowa� nawi�za� z ni� kontakt
pod fa�szywym nazwiskiem? Kierunkowy 212, czyli kto� z Nowego Jorku. Kto�
nieszcz�liwy. Troch� to zaw�a�o kr�g.
Podesz�a do recepcji.
� Mam pewien problem z wiadomo�ci�, kt�r� mi pan w�a�nie przekaza� � zacz�a. �
Pr�bowa�a dodzwoni� si� do mnie kobieta, kt�rej nie znam i przekaza�a, �e nie
jest
szcz�liwa.
Recepcjonista wpatrywa� si� w kartk� z marsow� min�.
� Zna pani t� osob�?
� Nie.
� Hmmm � mrukn�� recepcjonista. � Wygl�da na to, �e jest z jakiego� powodu
nieszcz�liwa.
� Zgadza si�.
� To na dole wygl�da na nazwisko. Gail Andrews. Zna pani kogo�, kto si� tak
nazywa?
� Nie.
� Domy�la si� pani, dlaczego mog�aby by� nieszcz�liwa?
� Nie.
� Dzwoni�a pani pod podany numer? Jest tu numer.
� Nie. W�a�nie przekaza� mi pan wiadomo�� i chc� dowiedzie� si� czego� wi�cej,
nim
zadzwoni�. Czy mog�abym porozmawia� z osob�, kt�ra przyjmowa�a informacj�?
� Hmmm � zamrucza� recepcjonista, dok�adnie ogl�daj�c kartk�. � O ile wiem, nie
pracuje u nas osoba o nazwisku Gail Andrews.
� Zdaj� sobie z tego spraw�, chcia�am tylko...
� Ja jestem Gail Andrews. � Tricia us�ysza�a za sob� g�os i odwr�ci�a si�.
� S�ucham?
� Nazywam si� Gail Andrews. Robi�a pani dzi� rano ze mn� wywiad.
� Och! Oczywi�cie! � Tricia by�a nieco za�enowana.
� Wiadomo�� zostawi�am kilka godzin temu, a poniewa� nie zg�asza�a si� pani,
przyjecha�am osobi�cie. Bardzo chcia�abym z pani� porozmawia�.
� No tak. Oczywi�cie. Jak najbardziej. � Tricia pr�bowa�a zorientowa� si� w
sytuacji.
� Niestety, nie mog� pani pom�c � wtr�ci� recepcjonista; bystro�� nie by�a chyba
jego
najmocniejsz� stron�. � Zadzwoni� w pani imieniu pod podany numer?
� Nie, to ju� zbyteczne, dzi�kuj�. Poradz� sobie sama.
� Mo�e zadzwoni� do pokoju, kt�rego numer jest tu podany? Mo�e to w czym�
pomo�e?
� ci�gn�� recepcjonista, zn�w wpatruj�c si� w kartk�.
� Nie, dzi�kuj�, to naprawd� niekonieczne � przerwa�a Tricia. � To m�j pok�j.
Wiadomo�� by�a dla mnie. Chyba ju� si� wszystko wyja�ni�o.
� To �wietnie. �ycz� mi�ego dnia � zako�czy� recepcjonista.
Tricii nie zale�a�o na mi�ym dniu. By�a zaj�ta. Tak samo nie zale�a�o jej na
rozmowie z
Gail Andrews. Nie mia�a zwyczaju brata� si� z niewinnymi owieczkami. Mianem
�niewinnych owieczek� koledzy Tricii okre�lali obiekty, z kt�rymi robi�a
wywiady; zwykle,
gdy widzieli �owieczk� id�c� niewinnie przez studio, �egnali si� znakiem krzy�a
�
zw�aszcza je�li Tricia u�miecha�a si� dobrotliwie i szczerzy�a z�bki.
Odwr�ci�a si� do Gail Andrews, u�miechn�a ch�odno i zacz�a my�le�, jak wybrn��
z
sytuacji.
Gail Andrews by�a znakomicie wypiel�gnowan� kobiet� po czterdziestce. Jej
ubranie
nale�a�o do klasy �drogie i w dobrym gu�cie�. By�a astrologiem, s�awn� i � je�li
wierzy�
kr���cym plotkom � wp�ywow� kobiet�. Od niej zale�a�o wiele decyzji �wi�tej
pami�ci
prezydenta Hudsona � pocz�wszy od wyboru smaku jogurtu w zale�no�ci od dnia
tygodnia, a
sko�czywszy na bombardowaniu Damaszku.
Tricia ostro j� zaatakowa�a w czasie wywiadu. Nie chodzi�o jej o plotki o
prezydencie,
gdy� obecnie by�y to niegdysiejsze �niegi, zw�aszcza �e panna Andrews nieraz
zaprzecza�a
pom�wieniom, jakoby doradzanie prezydentowi dotyczy�o dziedzin innych ni� rozw�j
duchowy, sprawy osobiste i dieta. Widocznie bombardowanie Damaszku do nich
nale�a�o.
(Prasa bulwarowa hucza�a wtedy: DAMASZEK TO NIE SPRAWA OSOBISTA!)
Nie, Tricia skoncentrowa�a si� na pewnym w�skim aspekcie astrologii, na co panna
Andrews nie by�a absolutnie przygotowana. Z drugiej strony Tricia nie by�a
absolutnie
przygotowana na rewan� w holu hotelowym. Co robi�?
� Je�li potrzebuje pani kilku minut, mog� poczeka� w barze � zaproponowa�a Gail
Andrews. � Z ch�ci� bym z pani� porozmawia�a, dzi� wyje�d�am z miasta.
Nie sprawia�a wra�enia osoby obra�onej ani rozz�oszczonej, raczej nieco
zaniepokojonej.
� Dobrze � odpar�a Tricia. � Prosz� da� mi dziesi�� minut.
Posz�a na g�r�. Pomijaj�c wszystko inne, mia�a tak ma�o zaufania do d�entelmena
z
recepcji i jego umiej�tno�ci obchodzenia si� z czym� tak skomplikowanym jak
wiadomo��, �e
chcia�a si� upewni�, czy nie wetkni�to jej w drzwi drugiej koperty. Nie by�by to
pierwszy raz,
kiedy wiadomo�ci w recepcji i w drzwiach ca�kowicie sobie przeczy�y.
W drzwiach niczego nie by�o.
Migotanie lampki na telefonie informowa�o, �e kto� dzwoni.
Nacisn�a odpowiedni guzik i po��czy�a si� z central� hotelow�.
� Jest dla pani wiadomo�� od Gary�ego Andressa � poinformowa�a telefonistka.
� Tak? � Tricia nigdy nie s�ysza�a tego nazwiska. � Jak brzmi?
� Nieszczekliwy.
� Nieco?
� Szczekliwy. Tak tu jest napisane. Facet chce przekaza�, �e nie jest
szczekliwy. Chcia�
widocznie, by pani o tym wiedzia�a. Poda� numer telefonu?
Kiedy telefonistka zacz�a dyktowa�, Tricia natychmiast zrozumia�a, �e ma do
czynienia
ze zniekszta�con� wersj� wiadomo�ci, kt�r� otrzyma�a przed chwil�.
� Dzi�kuj� � powiedzia�a. � Ma pani dla mnie co� jeszcze?
� Numer pokoju?
Tricia poda�a go, cho� by�o dla niej ca�kowicie niezrozumia�e, dlaczego
telefonistka pyta
o to tak p�no.
� Nazwisko? � pyta�a dalej telefonistka.
� McMillan. Tricia McMillan � przeliterowa�a cierpliwie Tricia.
� Nie pan McManus?
� Nie.
� W takim razie nie ma nic wi�cej. � Trzask s�uchawki.
Tricia westchn�a i wykr�ci�a ponownie numer centrali. Zacz�a rozmow� od
podania
nazwiska i numeru pokoju. Telefonistka zdawa�a si� absolutnie nie pami�ta�, �e
rozmawia�y z
sob� kilkana�cie sekund wcze�niej.
� Id� do baru � wyja�ni�a Tricia. � Do baru. Czy je�li kto� zadzwoni, b�dzie
pani mog�a
prze��czy� rozmow� do baru?
� Nazwisko?
Powt�rzy�y wszystko jeszcze par� razy, a� Tricia by�a pewna, �e wszelkie
niejasno�ci
zosta�y mo�liwie jak najlepiej wyja�nione. Wzi�a prysznic, z pr�dko�ci�
zawodowca
od�wie�y�a makija�, rzuci�a okiem na ��ko i wzdychaj�c, wysz�a z pokoju.
Przesz�o jej przez my�l, �eby uciec i gdzie� si� schowa�.
Nie. Nie my�la�a o tym powa�nie.
Czekaj�c przed wind�, obserwowa�a si� w lustrze. Wygl�da�a na ch�odn� i
opanowan�, a
je�li by�a w stanie oszuka� sam� siebie, oszuka ka�dego na �wiecie.
C�, b�dzie musia�a przej�� przez rozmow� z Gail Andrews. Zgoda, rzuci�a jej pod
nogi
k�ody. Przykro mi, ale tak to si� odbywa. Powie co� w tym stylu. Panna Andrews
zgodzi�a si�
na wywiad, poniewa� wysz�a jej kolejna ksi��ka, recenzja oznacza�a bezp�atn�
reklam�, tyle
tylko, �e nie istnieje co� takiego jak bezp�atna promocja. Nie, koniec tej
kwestii musi
wykre�li�.
Historia wygl�da�a nast�puj�co:
Przed tygodniem astronomowie oznajmili, �e uda�o im si� odkry� za Plutonem
dziesi�t�
planet�. Szukali jej wiele lat; sk�ania�y ich do tego obserwacje nieregularno�ci
orbit
zewn�trznych planet. Gdy j� wreszcie znale�li, byli nieopisanie szcz�liwi,
wszyscy cieszyli
si� razem z nimi i tak dalej.
Planet� nazwano Persefona, rych�o jednak otrzyma�a przydomek Rupert, tak bowiem
nazywa�a si� papuga jednego z astronom�w � wi�za�a si� z ni� jaka� nudna, lecz
wzruszaj�ca
historia � wszystko za� by�o wspania�e i cudowne.
Tricia � z wielu powod�w � �ledzi�a wydarzenia z wielkim zainteresowaniem.
Kiedy szuka�a dobrego powodu, by polecie� na koszt swej stacji telewizyjnej do
Nowego
Jorku, przypadkiem wpad�a jej do r�ki notatka o Gail Andrews i jej najnowszej
ksi��ce Ty i
twoje planety.
Gail Andrews nie by�a, co prawda, powszechnie znana, wystarczy�o jednak
wspomnie� o
prezydencie Hudsonie, jogurtach i amputacji Damaszku (�wiat zmieni� si� wskutek
chirurgicznego stylu prowadzenia wojen. Oficjalne poj�cie brzmia�o
�Damasoresekcja�, czyli
�operacyjne usuni�cie� Damaszku.), by ka�dy wiedzia�, o kogo chodzi.
Tricia uzna�a to za �wietny pretekst i natychmiast wm�wi�a, co trzeba, szefowi.
Odkrycie na niebie nowego, dotychczas nikomu nie znanego kawa�ka ska�y mocno
zachwia�o przekonaniami tych, kt�rzy twardo wierzyli, i� kr�c�ce si� po niebie
kawa�ki ska�
wiedz� o losach ludzi co�, czego oni sami nie wiedz�.
Co� takiego musi podwa�y� niejedno wyliczenie.
Co teraz z mapami nieba, ruchami planet i tym podobnymi rzeczami? Wszyscy
wiedzieli
(jakoby), co oznacza, je�li Neptun stoi w znaku Panny i tak dalej, ale co teraz,
kiedy pojawi�
si� Rupert?
Czy nie powinno si� przemy�le� ca�ej astrologii od nowa? Czy nie czas przyzna�,
�e by�a
jedynie czcz� gadanin�, i zaj�� si� hodowl� �wi�, kt�ra opiera si� jednak na
racjonalnych
przes�ankach? Czy gdyby Rupert pojawi� si� trzy lata wcze�niej, to prezydent
Hudson jad�by
jogurt je�ynowy nie w czwartek, ale w pi�tek? Czy uratowa�oby to Damaszek?
Mn�stwo
pyta�.
Gail Andrews prze�kn�a wszystko w miar� dobrze i w�a�nie zaczyna�a si� otrz�sa�
po
pocz�tkowym ataku Tricii, kiedy pope�ni�a do�� powa�ny b��d, postanawiaj�c �ci��
j� z n�g
sprytn� wypowiedzi� o wykresach dziennych, prawid�owych ascendentach i co
dziwniejszych
problemach trygonometrii tr�jwymiarowej. Ku swemu przera�eniu musia�a przyzna�,
�e
wszystko, co serwowa�a, natychmiast odwraca�o si� przeciw niej i to z si��, na
kt�r� nie by�a
przygotowana. Nikt bowiem nie ostrzeg� Gail, �e rola telewizyjnego g�uptasa by�a
dla Tricii
drug� pr�b� zdobycia pozycji w �yciu. Za b�yszczykiem do ust firmy Chanel, modn�
fryzur� i
b��kitnymi szk�ami kontaktowymi kry� si� umys�, kt�ry w poprzednim, dawno
minionym
etapie �ycia Trillian zapracowa� na dyplom z wyr�nieniem z matematyki i
doktorat z
astrofizyki.
Kiedy Tricia, nieobecna duchem, wesz�a do windy, zauwa�y�a, �e zapomnia�a wzi��
z
pokoju torebk�. Przez chwil� zastanawia�a si�, czy wyskoczy� z windy i wr�ci� po
ni�. Nie.
Prawdopodobnie tam, gdzie le�a�a, by�a bezpieczniejsza ni� w jej r�kach, poza
tym nie
potrzebowa�a niczego z torebki. Pozwoli�a drzwiom si� zasun��.
Wci�gaj�c g��boko powietrze, pomy�la�a, �e je�li �ycie czegokolwiek j� nauczy�o,
to
jednego: NIGDY nie wracaj po torebk�.
Winda jecha�a w d�, Tricia patrzy�a zamy�lona w sufit. Kto�, kto by jej nie
zna�,
twierdzi�by, �e patrzy w sufit jak cz�owiek, kt�ry pr�buje nie wybuchn��
p�aczem. Nieprawda
� wpatrywa�a si� w obiektyw male�kiej, umieszczonej w g�rnym rogu kabiny, kamery
obserwacyjnej.
Minut� p�niej do�� energicznie wymaszerowa�a z windy. Podesz�a do recepcji.
� Zapisz� to panu, poniewa� nie chc�, by dosz�o do jakiejkolwiek pomy�ki. �
Napisa�a
swe nazwisko wielkimi literami na kawa�ku papieru, dopisa�a numer swego pokoju,
zdanie
JESTEM W BARZE i poda�a kartk� recepcjoni�cie, kt�ry zacz�� jej si� uwa�nie
przygl�da�. �
To w razie gdyby kto� mnie szuka�, dobrze? � Recepcjonista dalej wpatrywa� si� w
kartk�.
� Mam sprawdzi�, czy ta pani jest w pokoju? � spyta�.
Dwie minuty p�niej Tricia sadowi�a si� na sto�ku barowym obok Gail Andrews,
przed
kt�r� sta� kieliszek bia�ego wina.
� Pomy�la�am, �e nale�y pani do os�b, kt�re zamiast tkwi� grzeczniutko przy
stole, wol�
siedzie� dumnie przy barze � zacz�a Gail.
By�o to zgodne z prawd� i Tricia nieco si� zdziwi�a.
� W�dk�? � spyta�a Gail.
� Tak � odpar�a podejrzliwie Tricia. Z trudno�ci� pohamowa�a si� przed zadaniem
pytania: �Sk�d pani wie?�, Gail mimo to odpowiedzia�a.
� Zapyta�am barmana � powiedzia�a z mi�ym u�miechem. Barman eleganckim ruchem
pchn�� przygotowan� w�dk� po po�yskuj�cym mahoniowym barze.
� Dzi�kuj� � prychn�a Tricia i zacz�a energicznie miesza� w kieliszku.
Nie wiedzia�a, co pocz�� z nieoczekiwan� przyjacielsko�ci�, postanowi�a nie da�
si�
u�pi�. W Nowym Jorku ludzie nie s� wzgl�dem siebie mili bez powodu.
� Panno Andrews � zacz�a zdecydowanie � przykro mi, �e jest pani nieszcz�liwa.
Na
pewno uwa�a pani, �e obesz�am si� z pani� dzi� rano nieco szorstko, ale
astrologia jest,
niestety, jedynie zabaw�, aczkolwiek popularn� i szeroko rozpowszechnion�. I
dobrze. Jest
cz�ci� przemys�u rozrywkowego, cz�ci�, z kt�r� �wietnie sobie pani radzi, i
oby tak dalej.
Astrologia to �wietna zabawa, nie jest jednak nauk� i nie nale�y jej traktowa�
jako nauki.
Wydaje mi si�, �e uda�o nam si� to znakomicie zademonstrowa� dzi� rano, uda�o
nam si�
r�wnie� zabawi� widz�w, czym w ko�cu zarabiamy na chleb. Przykro mi, je�li
trudno si�
pani z tym pogodzi�.
� Ale� ja jestem ca�kowicie szcz�liwa... � oznajmi�a Gail Andrews.
� O... � Tricia nie wiedzia�a, jak sobie z tym poradzi�. � Przekaza�a mi pani,
�e jest
nieszcz�liwa.
� Ale� sk�d! Chcia�am przekaza�, �e uwa�am pani� za nieszcz�liw�. Zastanawia�am
si�,
jaki mo�e by� tego pow�d.
Tricia poczu�a si� tak, jakby kto� uderzy� j� w potylic�. Zamruga�a bezradnie.
� S�ucham? � spyta�a cicho.
� My�l�, �e chodzi o gwiazdy. W czasie naszej rozmowy mia�am wra�enie, �e jest
pani
niezwykle z�a i nieszcz�liwa z jakiego� powodu, maj�cego zwi�zek z gwiazdami i
planetami,
a poniewa� mnie to zaniepokoi�o, przysz�am zobaczy�, czy wszystko jest w
porz�dku.
Tricia wpatrywa�a si� w ni� jak zaczarowana.
� Panno Andrews... � wyduka�a. U�wiadomi�a sobie jednak, �e z�o�� i nieszcz�cie
brzmi�ce w jej g�osie mog� zada� k�am zamierzonemu zaprzeczeniu.
� Je�li to pani nie przeszkadza, prosz� mi m�wi� po imieniu.
Tricia by�a oszo�omiona.
� Wiem, �e astrologia nie jest nauk� � ci�gn�a Gail. � Oczywi�cie, �e nie jest.
Astrologia
nie jest niczym wi�cej jak gr� z arbitralnie ustalonymi regu�ami, podobnie jak
szachy, tenis
czy... jak si� nazywa to dziwactwo, w kt�rym specjalizuj� si� Anglicy?
� Eee... krykiet? Autoagresja?
� Demokracja parlamentarna. Jej regu�y wykszta�ci�y si� samoistnie z biegiem
czasu.
Poza swym systemem poj�ciowym nie maj� najmniejszego sensu, kiedy jednak zaczyna
si� je
stosowa�, generuj� najr�niejsze procesy i dowiadujemy si� o r�nych osobach
najr�niejszych rzeczy. Tak si� z�o�y�o, �e regu�y astrologiczne dotycz� planet
i gwiazd, nic
by si� jednak nie zmieni�o, gdyby dotyczy�y kaczek i kaczor�w. Astrologia jest
sposobem
patrzenia na jaki� problem, dzi�ki czemu wyra�niej go widzimy. Im liczniejsze,
im
dok�adniejsze i bardziej arbitralne s� zasady, tym lepiej. To jak rzucanie na
kartk� papieru
gar�ci grafitowego py�u, by odkry� niewidoczne go�ym okiem zag��bienia. W ten
spos�b
mo�na odczyta� s�owa, jakie napisano na kartce, kt�ra na niej le�a�a i zosta�a
zabrana.
Grafitowy py� jest nieistotny � s�u�y jedynie do odkrycia zag��bie�. Astrologia
nie ma
zwi�zku z astronomi�, ale wy��cznie z lud�mi zastanawiaj�cymi si� nad innymi
lud�mi.
Kiedy zauwa�y�am dzi� rano... nie wiem, jak to wyrazi�... jak bardzo jest pani
emocjonalnie
skoncentrowana na gwiazdach i planetach, pomy�la�am, �e wcale nie jest pani z�a
na
astrologi�, lecz faktycznie jest pani z�a i nieszcz�liwa z powodu gwiazd i
planet. Tak �li i
nieszcz�liwi staj� si� ludzie jedynie wtedy, kiedy co� stracili. Zwr�ci�am na
to uwag� i nie
wiedzia�am, co to w�a�ciwie znaczy. Przysz�am wi�c zobaczy�, czy wszystko jest,
jak nale�y.
Tricia os�upia�a.
Cz�� jej m�zgu ju� od d�u�szego czasu pracowa�a na maksymalnych obrotach. By�a
w
trakcie wymy�lania wszelkich mo�liwych zaprzecze�, udowadniaj�cych g�upot�
gazetowych
horoskop�w i demaskuj�cych statystyczne sztuczki, za pomoc� kt�rych pr�buje si�
oszukiwa�
ludzi, szybko jednak stwierdzi�a, �e reszta m�zgu wcale jej nie s�ucha, i
przerwa�a prac�.
Tricia by�a kompletnie os�upia�a.
Zupe�nie obca osoba powiedzia�a jej w�a�nie to, co ukrywa�a g��boko przez
siedemna�cie
lat.
Spojrza�a uwa�nie na Gail.
� Bo ja...
Zamilk�a.
Jej ruchy �ledzi�a ma�a kamera obserwacyjna, umieszczona za barem. Speszy�o to
Trici�
do reszty. Wi�kszo�� ludzi nie zauwa�y�aby kamery. Nie by�a po to, by j�
zauwa�ano. Nie
by�a po to, by my�lano, �e w dzisiejszych czasach nawet w drogim, eleganckim
nowojorskim
hotelu nie mo�na mie� pewno�ci, �e jaki� osobnik nie wyci�gnie nagle broni albo
nie pojawi
si� bez krawata. Cho� kamera by�a pieczo�owicie schowana za butelkami z w�dk�,
nie mog�a
uj�� uwagi wyostrzonym zmys�om osoby prowadz�cej programy telewizyjne, zawsze
wiedz�cej, kiedy patrzy na ni� oko kamery.
� Co� si� sta�o? � spyta�a Gail.
� Nie, tylko... musz� przyzna�, �e troch� mnie pani zaskoczy�a. � Tricia
postanowi�a
ignorowa� kamer� obserwacyjn�. Pomy�la�a sobie, �e to wyobra�nia robi jej
psikusy,
poniewa� zbyt du�o my�la�a dzi� o telewizji. Nie pierwszy raz przydarza�o jej
si� co� takiego.
Kiedy� przy przechodzeniu przez ulic� mia�a wra�enie, �e �ledzi j� kamera
rejestruj�ca ruch
uliczny, innym razem, �e obserwuje j� kamera w trakcie przymierzania kapeluszy u
Bloomingdale�a. Z jej g�ow� by�o co� nie w porz�dku. Raz w Central Parku mia�a
nawet
wra�enie, �e obserwuje j� uwa�nie ptak.
Postanowi�a odsun�� te my�li i wypi�a �yk w�dki. Kto� chodzi� po barze i pyta�
m�czyzn, czy nazywaj� si� McManus.
� �wietnie � wybuch�a Tricia � nie wiem, jak pani na to wpad�a, ale...
� Na nic nie �wpad�am�. Jedynie s�ucha�am, co pani m�wi.
� Wydaje mi si�, �e straci�am inne �ycie.
� Ka�demu to si� zdarza. Codziennie, co chwila. Ka�da decyzja, jak� podejmujemy,
ka�dy oddech, jaki robimy, otwiera jedne drzwi, a zamyka drugie. Wi�kszo�ci nie
widzimy.
Zauwa�amy tylko niekt�re. Wygl�da na to, �e pani zauwa�y�a jedne z nich.
� O tak... zauwa�y�am... Niech b�dzie. Opowiem pani. Historia jest bardzo
prosta. Kilka
lat temu pozna�am na przyj�ciu m�czyzn�. Powiedzia�, �e pochodzi z innej
planety, i zapyta�,
czy nie chcia�abym z nim p�j��. �Oczywi�cie � powiedzia�am. � Jasne�. Przyj�cie
by�o nie do
wytrzymania. Poprosi�am, �eby zaczeka�, bo musz� i�� po torebk�, ale b�d�
szcz�liwa,
mog�c uda� si� z nim na inn� planet�. O�wiadczy�, �e nie b�d� potrzebowa�
torebki.
Odpar�am, �e widocznie pochodzi z bardzo zacofanej planety, ka�dy bowiem wie, �e
kobieta
zawsze musi mie� przy sobie torebk�. Troch� si� zniecierpliwi�, nie zamierza�am
jednak a�
tak bardzo u�atwia� mu sprawy tylko dlatego, �e by� z innej planety. Posz�am na
g�r�.
Znalezienie torebki zaj�o nieco czasu, na dodatek kto� siedzia� w �azience.
Kiedy zesz�am,
ju� go nie by�o. � Tricia zrobi�a przerw�.
� I...? � spyta�a Gail.
� Furtka ogrodowa by�a otwarta. Wysz�am na drog�. Nie opodal zamruga�y �wiat�a,
pob�yskiwa� jaki� kszta�t. Zd��y�am tylko zobaczy�, jak wznosi si� w niebo,
przelatuje
bezg�o�nie przez chmury i znika. Tyle. Koniec historii. Koniec jednego �ycia,
pocz�tek
nowego, nie ma jednak chwili, bym nie my�la�a o drugiej Tricii. Tricii, kt�ra
nie wr�ci�a po
torebk�. Mam wra�enie, �e znajduje si� gdzie� w kosmosie, a ja ci�gle stoj� w
jej cieniu.
Mi�dzy stolikami chodzi� pracownik hotelu, pytaj�c ka�dego m�czyzn�, czy nazywa
si�
Miller. �aden nie nazywa� si� Miller.
� Naprawd� pani uwa�a, �e ten... osobnik pochodzi� z innej planety? � spyta�a
Gail.
� Oczywi�cie. Mia� statek kosmiczny. Aha, poza tym mia� dwie g�owy.
� Dwie g�owy? Nikt nie zwr�ci� na to uwagi?
� To by� bal kostiumowy.
� Rozumiem.
� Na drugiej g�owie mia� przykryt� p�acht� materia�u klatk� na ptaki. Udawa�, �e
jest w
niej papuga. Postukiwa� w klatk�, wykrzykiwa� idiotyzmy w stylu �Hej, Polly!�,
skrzecza� i
tak dalej. Potem zdj�� na chwil� materia� i rykn�� �miechem. W klatce by�a druga
g�owa i
�mia�a si� razem z pierwsz�. Musz� przyzna�, �e by�o to do�� niepokoj�ce.
� W takim razie dokona�a pani chyba w�a�ciwego wyboru, moja droga.
� Nie. Nie uwa�am tak. Nie mog�am ju� robi� dalej tego, co robi�am. By�am
astrofizykiem, a nie mo�na by� dalej astrofizykiem, je�li spotka�o si� dwug�ow�
istot� z innej
planety, kt�rej jedna z g��w udaje papug�. Nie da si�. Ja w ka�dym razie nie
by�am w stanie.
� No tak, to nie by�oby proste. Prawdopodobnie dlatego traktuje pani nieco
szorstko
ludzi, kt�rzy m�wi� ewidentne bzdury.
� Tak, prawdopodobnie ma pani racj�. Przykro mi.
� Nie ma w tym nic z�ego.
� Jest pani pierwsz� osob�, kt�rej o tym opowiadam.
� Tak my�la�am. Jest pani m�atk�?
� Eee... nie. W dzisiejszych czasach trudno to powiedzie�. Pytanie pani jest
jednak
uzasadnione, poniewa� prawdopodobnie w�a�nie problem ma��e�stwa sta� si� powodem
komplikacji w moim �yciu. Kilkakrotnie by�am bliska zawarcia ma��e�stwa, g��wnie
dlatego
�e chcia�am mie� dziecko, w ko�cu jednak ka�dy kandydat pyta�, dlaczego ci�gle
stoj� nad
nim jak kat nad dobr� dusz�? Co mo�na odpowiedzie� na takie pytanie?
Zastanawia�am si�
nawet, czy nie i�� do banku spermy i nie zda� si� na �lepy los. Niechby
przypadek
zdecydowa�, czyje dziecko urodz�.
� Nie zamierza�a pani chyba zrobi� tego naprawd�?
Tricia roze�mia�a si�.
� Chyba nie. Nigdy nie posz�am spr�bowa�. Takie ju� jest to moje �ycie: nie
pr�bowa�
niczego naprawd�. Dlatego pewnie wyl�dowa�am w telewizji � tam nic nie jest
prawdziwe.
� Przepraszam, czy pani nazywa si� Tricia McMillan?
Tricia gwa�townie si� odwr�ci�a. Sta� za ni� m�czyzna w czapce szofera.
� Tak � odpar�a, natychmiast przechodz�c do defensywy.
� Szukam pani od godziny! W recepcji powiedziano mi, �e nikt taki tu nie
mieszka, ale
sprawdzi�em w biurze pana Martina, gdzie powiedziano mi, �e zatrzyma�a si� pani
na pewno
tutaj. Zapyta�em jeszcze raz, ale nadal si� upierali, �e nigdy o pani nie
s�yszeli. Poprosi�em,
by mimo to wywo�ano pani�, ale nie mogli pani znale��. W ko�cu poprosi�em w
biurze, by
przys�ali mi do samochodu faksem pani zdj�cie, i zacz��em sam sprawdza�. �
Rzuci� okiem
na zegarek. � Jest, co prawda, do�� p�no, ale mo�e zechce pani mimo to
pojecha�?
Tricia zn�w os�upia�a.
� Pan Martin? M�wi pan o Andym Martinie z NBS?
� Zgadza si�, prosz� pani. Chodzi o pr�bne zdj�cia do programu og�lnokrajowego.
Tricia zeskoczy�a ze sto�ka jak oparzona. Ju� sama my�l o programach pan�w
McManusa
i Millera zwala�a j� z n�g.
� Musimy si� jednak po�pieszy� � o�wiadczy� szofer. � O ile wiem, pan Martin
uwa�a, �e
warto spr�bowa� z angielskim akcentem, ale jego szef s�dzi, �e to zawracanie
g�owy. Pan
Zwingler leci jednak dzi� na Wschodnie Wybrze�e, o czym przypadkiem wiem,
poniewa� to
ja mam go zawie�� na lotnisko.
� �wietnie � przerwa�a Tricia. � Jestem gotowa. Idziemy.
� Doskonale. Do tej wielkiej limuzyny przed hotelem.
Tricia zwr�ci�a si� do Gail.
� Przykro mi.
� Niech pani idzie! �ycz� szcz�cia. Bardzo mi�o si� z pani� rozmawia�o.
Tricia si�gn�a po torebk�, by zap�aci� rachunek.
� Cholera! � Torebka le�a�a w pokoju.
� Ja zap�ac� � rzek�a Gail. � Z przyjemno�ci�. Rozmowa z pani� by�a bardzo
pouczaj�ca.
Tricia westchn�a.
� Naprawd� mi przykro z powodu dzisiejszego przedpo�udnia i...
� Prosz� nic wi�cej nie m�wi�. Czuj� si� znakomicie. To tylko astrologia. Nie ma
w tym
nic istotnego. �wiat si� od niej nie zawali.
� Dzi�kuj�. � Tricia spontanicznie pochyli�a si� ku Gail i obj�a j�.
� Ma pani wszystko? � spyta� szofer. � Nie chce pani p�j�� po torebk� czy co�
innego?
� Je�li �ycie czegokolwiek mnie nauczy�o, to tego, �e nie wolno nigdy wraca� po
torebk�.
Nieco ponad godzin� p�niej Tricia siedzia�a na ��ku w swoim pokoju hotelowym.
Nie
rusza�a si� przez wiele minut. Wpatrywa�a si� jedynie w torebk�, le��c�
niewinnie u
wezg�owia ��ka obok.
W d�oni trzyma�a kartk� od Gail Andrews, na kt�rej napisano: �Prosz� nie czu�
si�
rozczarowan�. Je�li chce pani porozmawia�, prosz� do mnie zadzwoni�. Na pani
miejscu
zosta�abym jutro wieczorem w domu. Prosz� odpocz�� i nie przejmowa� si� mn�. To
tylko
astrologia. �wiat si� od niej nie zawali. Gail�.
Szofer mia� stuprocentow� racj�. Wygl�da�o na to, �e wie lepiej o wszystkim, co
si�
dzieje w NBS, od ka�dego, kogo Tricia spotka�a w rozg�o�ni. Martin by� za,
Zwingler
przeciw. Dosta�a niepowtarzaln� okazj� udowodnienia, �e Martin ma racj�, i
wszystko
dok�adnie zepsu�a.
�wietnie. �wietnie, �wietnie, �wietnie.
Czas jecha� do domu. Czas zadzwoni� na lotnisko i sprawdzi�, czy zd��y na
wieczorny
samolot do Londynu. Si�gn�a po ksi��k� telefoniczn�.
Oj. Wszystko po kolei.
Od�o�y�a ksi��k�, si�gn�a po torebk� i posz�a z ni� do �azienki. Postawi�a j�
na wannie i
wyj�a plastykowe pude�eczko, w kt�rym przechowywa�a szk�a kontaktowe. Bez nich
nie
by�a w stanie przeczyta� niczego ani z kartki, ani z plansz.
Zak�adaj�c szk�a, dosz�a do wniosku, �e je�li �ycie czegokolwiek j� nauczy�o, to
tego, i�
istniej� sytuacje, w kt�rych nie nale�y wraca� po torebk�, i sytuacje, kiedy
nale�y to zrobi�.
Teraz �ycie musi j� jeszcze tylko nauczy� je rozr�nia�.
Rozdzia� 3
W zakresie tego, co zabawnie nazywamy �przesz�o�ci��, przewodnik Autostopem
przez
Galaktyk� ma du�o do powiedzenia na temat wszech�wiat�w r�wnoleg�ych. Niestety,
bardzo
niewiele z tego jest w stanie zrozumie� kto�, kto nie osi�gn�� poziomu
Zaawansowanego
Boga. Poniewa� obecnie og�lnie si� przyjmuje, �e wszyscy znani bogowie powstali
dobre
trzy milionowe sekundy po powstaniu wszech�wiata, nie za� � jak zawsze
twierdzili � tydzie�
wcze�niej, maj� teraz sporo do wyja�nienia i nie dysponuj� czasem na
komentowanie
problem�w wy�szej fizyki.
Jedna z bardziej zach�caj�cych uwag Autostopem na temat wszech�wiat�w
r�wnoleg�ych
m�wi, �e nie ma cienia szansy, by cokolwiek z tego zrozumie�. Z tego powodu
mo�na
spokojnie powtarza� �Co?� i �H�?�, a nawet zacz�� zezowa� albo wariowa�, bez
ryzyka, �e
pos�dz� ci� o szale�stwo.
Na samym pocz�tku � twierdzi Autostopem � nale�y sobie uzmys�owi�, �e
wszech�wiaty
r�wnoleg�e wcale nie s� r�wnolegle.
Nast�pnie nale�y sobie uzmys�owi�, �e m�wi�c �ci�le, nie s� te� wcale
wszech�wiatami,
tego lepiej jednak nie uzmys�awia� sobie od razu, lecz p�niej, dopiero po tym,
jak
u�wiadomimy sobie, �e wszystko, co sobie dotychczas u�wiadomili�my, to
nieprawda.
Wszech�wiatami nie s� z tego prostego powodu, �e �aden wszech�wiat nie jest
przedmiotem jako takim, lecz jedynie sposobem postrzegania tego, co jest znane
jako
CZWOP, czyli Ca�kowity Zbi�r Wszelkiego Og�lnego Popl�tania. Oczywi�cie tak�e
Ca�kowity Zbi�r Wszelkiego Og�lnego Popl�tania nie istnieje naprawd�, lecz jest
jedynie
sum� wszystkich mo�liwych sposob�w postrzegania go. Gdyby oczywi�cie istnia�o.
R�wnoleg�e nie s� z tego samego powodu, z jakiego morze nie jest �r�wnoleg�e� z
niebem. To absolutnie nic nie oznacza. Mo�na przeci�� CZWOP w dowolny spos�b i
zawsze
otrzyma si� co�, co kto� okre�li jako sw�j dom.
Teraz prosz� uprzejmie zwariowa�.
Ta Ziemia, kt�r� zajmujemy si� tutaj z powodu jej szczeg�lnego miejsca w
Ca�kowitym
Zbiorze Wszelkiego Og�lnego Popl�tania, zosta�a � w odr�nieniu od innych Ziem �
trafiona
przez neutron. W por�wnaniu z innymi rzeczami, jakimi mo�na zosta� trafionym,
neutron nie
jest du�y.
Co wi�cej � trudno sobie wyobrazi� co� mniejszego od neutronu, czym mo�na by
zosta�
trafionym. Dla czego� o wielko�ci Ziemi trafienie przez neutron nie jest niczym
nadzwyczajnym. Wr�cz przeciwnie � niezwyk�o�ci� by�aby nanosekunda, w kt�rej
Ziemia nie
zosta�aby trafiona przez par� miliard�w neutron�w.
Bior�c pod uwag�, �e materia sk�ada si� niemal wy��cznie z pustki, wa�ne jest
oczywi�cie, co rozumiemy przez s�owo �trafi�. Prawdopodobie�stwo, �e
podr�uj�cy przez
szalej�c�, wzburzon� pustk� neutron w co� trafi, jest mniej wi�cej takie, jak
trafienie
wyrzucon� przypadkowo z przelatuj�cego boeinga 747 pi�k� w � powiedzmy � le��c�
na
ziemi kanapk� z jajkiem.
A jednak neutron w co� trafi�. Mo�na by uzna�, �e w nic wa�nego, nie nale�y
jednak tak
m�wi�, poniewa� oznacza�oby to czcz� gadanin�. Je�li w czym� tak wariacko
skomplikowanym jak wszech�wiat co� si� wydarza, jedynie Kevin sam w domu wie, co
z
tego wyniknie. (�Kevin� oznacza tu przypadkow� istot�, kt�ra nie ma o niczym
poj�cia).
Ot� �w neutron zderzy� si� z atomem.
Atom by� cz�ci� moleku�y. Moleku�a by�a cz�ci� kwasu rybonukleinowego. Kwas
rybonukleinowy by� cz�ci� genu. Gen by� cz�ci� kodu reprodukcyjnego... i tak
dalej. W
rezultacie pewnej ro�linie wyr�s� dodatkowy li��. W hrabstwie Essex. Dok�adnie:
w miejscu,
kt�re po nie ko�cz�cych si� pertraktacjach i lokalnych sporach geologicznych
mia�o si�
kiedy� sta� hrabstwem Essex.
Ro�lin� ow� by�a koniczyna. Koniczyna ta w szczeg�lnie efektywny spos�b si�
rozprzestrzeni�a, rozsia�a nasiona i wkr�tce sta�a si� dominuj�cym gatunkiem
koniczyny.
Dok�adny zwi�zek przyczynowo�skutkowy mi�dzy tym drobnym epizodem biologicznym
oraz innymi, nieistotnymi zmianami w naszym plastrze Ca�kowitego Zbioru
Wszelkiego
Og�lnego Popl�tania (na przyk�ad faktem, �e Tricia McMillan nie uciek�a z
Zaphodem
Beeblebroxem, �e nast�pi�o znaczne zmniejszenie sprzeda�y lod�w o smaku
orzechowym,
albo �e Ziemia, na kt�rej wszystko to si� wydarzy�o, nie zosta�a zburzona przez
Vogon�w w
celu zrobienia miejsca nowej hiperprzestrzennej drodze szybkiego ruchu) znajduje
si� obecnie
na miejscu 4 763 984 132 na li�cie projekt�w badawczych instytucji, b�d�cej
kiedy�
wydzia�em historii Uniwersytetu Maximegalo�skiego, i nikt z gromadz�cych si�
tam, nad
brzegiem basenu, do modlitwy nie uwa�a sprawy za piln�.
Rozdzia� 4
Tricia zaczyna�a mie� wra�enie, �e �wiat sprzysi�g� si� przeciwko niej.
Wiedzia�a, �e to
normalne, je�li lecia�o si� ca�� noc na wsch�d i nagle ma si� przed sob