7118

Szczegóły
Tytuł 7118
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7118 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7118 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7118 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Danielle Steel Ranczo Rozdzia� pierwszy W ka�dym innym supermarkecie kobieta pchaj�ca w�zek wzd�u� p�ek ze s�oikami i artyku�ami puszkowanymi wygl�da�aby nie na miejscu. Mia�a nienagannie uczesane br�zowe w�osy do ramion, pi�kn� cer�, wielkie br�zowe oczy, szczup�� figur�, idealny manicure, a ubrana by�a w zielony lniany kostium, kt�ry wygl�da�, jakby zosta� kupiony w Pary�u. Do tego pantofle na wysokich obcasach, torebka firmy Chanel, o ton ja�niejsze od kostiumu. Kobieta by�a wytworna w ka�dym calu. Nie wygl�da�a na sta�ego bywalca supermarketu, ale czu�a si� w nim zupe�nie swobodnie. W drodze do domu wst�powa�a zazwyczaj do Gristede'a na Madison albo na Siedemdziesi�t� Si�dm�. Wi�kszo�� sprawunk�w za�atwia�a gospodyni, ale Mary Stuart Walker niekiedy lubi�a sama robi� zakupy, co by�o zabawne i troch� staro�wieckie. Lubi�a gotowa� dla Billa wieczorami, kiedy wraca� do domu; nigdy nie mieli kucharki, nawet w czasach, gdy dzieci by�y m�odsze. Mimo swojego nienagannego wygl�du lubi�a zajmowa� si� domem i rodzin�, sprawowa� piecz� nad ich �yciem. Z okien ich mieszkania u zbiegu ulic Siedemdziesi�tej �smej i Pi�tej roztacza� si� wspania�y widok na Central Park. Mieszkali tu pi�tna�cie lat w ci�gu swego dwudziestodwuletniego ma��e�stwa. Mary Stuart prowadzi�a dom na wysokim poziomie. Dzieci podkpiwa�y sobie z niej czasem, �e wszystko musia�o w nim by� zawsze w najlepszym gatunku. Patrz�c na ni�, �atwo by�o w to uwierzy�. Nie potrafi�a inaczej. Nawet o sz�stej po po�udniu, w upalny czerwcowy dzie� w Nowym Jorku, po sze�ciogodzinnej naradzie, Mary Stuart mia�a �wie�o umalowane usta i ka�dy w�os na swoim miejscu. Wybra�a dwa ma�e steki, kilka ziemniak�w, �wie�e szparagi, troch� owoc�w, jogurt, wspominaj�c czasy, kiedy jej kosz wype�nia�y smako�yki dla dzieci. Udaj�c zwykle, �e nie aprobuje produkt�w zachwalanych w reklamach telewizyjnych, nie mog�a jednak oprze� si� pokusie kupienia na przyk�ad p�atk�w kukurydzianych o smaku gumy do �ucia, co tyle dla dzieci znaczy�o! Nie widzia�a powodu, by nie zaspokoi� dzieci�cego kaprysu a potem wmusza�a w nie zdrow� �ywno��. Jak wi�kszo�� nowojorczyk�w z ich �rodowiska wiele oczekiwali od swoich dzieci; stawiali im poprzeczk� bardzo wysoko. Stopnie doskona�e, wyniki w sporcie znakomite, wysoki poziom moralny. W rezultacie Alyssa i Todd, przystojni, inteligentni i wybitni pod ka�dym wzgl�dem, wyr�niali siew szkole i poza ni� i, wyro�li na ludzi. Gdy byli jeszcze mali, Bili cz�sto p� �artem p� serio napomyka�, �e spodziewa si� po nich doskona�o�ci, �e prawd� m�wi�c, licz� na to z matk�. Po paru latach Alyssa i Todd kwitowali takie s�owa j�kiem. Ale tkwi�o w nich niew�tpliwie ziarno prawdy i wszyscy o tym wiedzieli. Ojciec chcia� im przez to powiedzie�, �e musz� da� z siebie absolutnie wszystko, osi�ga� mo�liwie najlepsze wyniki, a je�eli nawet nie zawsze im si� uda, musz� si� nieustannie stara�. Nie by�o to ma�o, ale Bili Walker zawsze mia� wysokie wymagania, a m�odzie� stara�a si� im sprosta�. Cho� matka wydawa�a si� czasem twarda i wymagaj�ca, prawdziwym perfekcjonist� by� ojciec. W rzeczywisto�ci to Bili wywiera� na nich presj�, nie tylko na dzieci, ale i na �on�. Mary Stuart by�a idealn� �on� przez prawie dwadzie�cia dwa lata. Stworzy�a mu idealny dom, da�a idealne dzieci i zawsze wygl�da�a pi�knie. Robi�a wszystko, czego od niej oczekiwano, wydawa�a wspania�e przyj�cia. W efekcie jej poczyna� ich dom znalaz� si� na �amach �Architectural Digest", jako wz�r domowego ogniska, do kt�rego mi�o jest wraca�. W ich sposobie �ycia nie by�o jednak nic na pokaz, �adnej ostentacji. Wszystkie trybiki chodzi�y sprawnie i p�ynnie. W tym, co robi�a Mary Stuart nie zna� by�o �adnego wysi�ku, cho� wi�kszo�� os�b podejrzewa�a, �e nie jest to takie proste. By� to jej prezent dla Billa. To za jej spraw� �ycie wydawa�o mu si� �atwe. Od wielu lat organizowa�a imprezy charytatywne, kt�re przynosi�y setki tysi�cy dolar�w dochodu, zasiada�a w r�nych presti�owych gremiach, pracuj�c niestrudzenie na rzecz dzieci specjalnej troski. Teraz, w wieku czterdziestu czterech lat, jako matka prawie doros�ych dzieci, nie tylko organizowa�a imprezy charytatywne, ale przez ostatnie trzy lata pracowa�a jako wolontariuszka w szpitalu w Harlemie. Zasiada�a w radach Metropolitan Museum of Art i Lincoln Center, co roku pomaga�a organizowa� zbi�rki pieni�ne, poniewa� wszyscy zabiegali o jej pomoc. Prowadzi�a bardzo aktywne �ycie, zw�aszcza teraz, kiedy dzieci doros�y, a m�� pracowa� do p�na w biurze. Z zawodu adwokat, by� jednym z partner�w mi�dzynarodowej firmy prawniczej na Wall Street i prowadzi� wi�kszo�� spraw zwi�zanych z Niemcami i Wielk� Brytani�. Spo�eczna dzia�alno�� �ony bardzo mu pomog�a ugruntowa� reputacj� w �rodowisku. Prowadzili o�ywione �ycie towarzyskie, cho� ostatni rok by� pod tym wzgl�dem inny. Bili sp�dzi� go cz�ciowo za granic�, zw�aszcza ostatnie kilka miesi�cy, kiedy przygotowywa� rozpraw� w Londynie. Mary Stuart bardziej ni� kiedykolwiek poch�ania�a praca spo�eczna Alyssa ko�czy�a drugi rok studi�w na Sorbonie, tak wi�c matka mia�a wi�cej czasu dla siebie. Nadrobi�a mn�stwo zaleg�o�ci. Podj�a si� dodatkowej pracy spo�ecznej, du�o czyta�a, a w weekendy pracowa�a ochotniczo w szpitalu. Czasem w niedziel� zostawa�a z ksi��k� w ��ku, albo czyta�a od deski do deski �New York Timesa". Prowadzi�a aktywne, wype�nione prac� �ycie i patrz�c na ni�, nikt by nie pomy�la�, �e czego� jej w tym �yciu brak. Wygl�da�a na m�odsz� o pi��, sze�� lat ni� by�a w rzeczywisto�ci. Ostatnio sporo schud�a, co powinno j� postarzy�, ale jako� nie postarzy�o. Przeciwnie, wygl�da�a nawet bardziej m�odzie�czo. Promieniowa�a z niej jaka� �agodno��, jednaj�ca jej sympati� dzieci, z kt�rymi mia�a na co dzie� do czynienia. By�a to prawdziwa dobro�, kt�ra pochodzi�a z serca, sprawia�a, �e zapomina�o si�, z jakiego �wiata jest Mary Stuart. Liczy�o si� tylko jej wsp�czucie, jakby rzeczywi�cie rozumia�a wielki b�l i zazna�a prawdziwego smutku, cho� nie mo�na si� by�o w niej dopatrzy� �ladu przygn�bienia. Jej �ycie wydawa�o si� takie doskona�e. Jej dzieci zawsze nale�a�y do grupy tych najm�drzejszych, bardzo bystrych i pi�knych - najbardziej udanych. M�� odnosi� sukcesy nie tylko finansowe, ciesz�c si� szacunkiem i presti�em, kt�re zdoby� wygrywaj�c najtrudniejsze sprawy w s�downictwie mi�dzynarodowym. Mary Stuart mia�a wi�c wszystko, czego ludzie zwykle pragn�, a jednak patrz�c na ni� wyczuwa�o si� w niej jaki� smutek, a mo�e samotno��? Czy kto� z wygl�dem i pozycj� Mary Stuart, z tak� rodzin� i tylu sukcesami mo�e czu� si� samotny? Wydawa�o si� to dziwne, ma�o prawdopodobne i kaza�o w�tpi� we w�asn� intuicj� i zdolno�� oceny. Nie by�o powodu, by podejrzewa�, �e Mary Stuart Walker mo�e czu� si� nie do ko�ca szcz�liwa, a jednak przyjrzawszy si� jej uwa�nie, cz�owiek po prostu wiedzia�, �e tak jest. Pod pow�ok� elegancji i spokoju kry�o si� co� tragicznego. - Co s�ycha�, pani Walker? - M�czyzna przy kasie u�miechn�� si� serdecznie. Lubi� j�. By�a taka pi�kna i zawsze grzeczna. Pyta�a o jego rodzin�, o �on�, o matk�, zanim ta ostatnia umar�a. Kiedy� przychodzi�a tu z dzie�mi, ale odk�d odesz�y z domu, pojawia�a si� zawsze sama i gaw�dzi�a z nim chwil�. Trudno by�o jej nie lubi�. - Wszystko w porz�dku, Charlie, dzi�kuj�. - U�miechn�a si�, co sprawi�o, �e wydawa�a si� jeszcze m�odsza. Niewiele si� zmieni�a od dziewcz�cych czas�w, a kiedy przychodzi�a ubrana w d�insy, czasem trudno j� by�o odr�ni� od c�rki. - Gor�co dzisiaj, prawda? - powiedzia�a, ale nie by�o po niej zna� upa�u. Zim� wydawa�a si� elegancka mimo trzaskaj�cego mrozu, grubych palt, za�nie�onych botk�w i szalik�w. A latem, kiedy wszyscy sprawiali wra�enie na p� ugotowanych, ona wygl�da�a �wie�o jakby dopiero co wyskoczy�a z ch�odnej wody. Nale�a�a do wybra�c�w. Wydawa�o si�, �e wszystko sz�o jej zawsze g�adko, jakby nigdy nie traci�a panowania nad sob� i nad sytuacj�. Nieraz widywa�, jak �mia�a si� razem z dzie�mi. Syn by� dobrym ch�opcem -jak zreszt� oni wszyscy. Charlie uwa�a�, �e tylko pan Walker jest troch� sztywny, ale nie jemu ocenia�, co dla kogo dobre. Byli mi�� rodzin�. Jej m�� wr�ci� widocznie z zagranicy, skoro kupi�a dwa steki. - Jutro ma by� podobno jeszcze wi�kszy upa� - powiedzia� pakuj�c zakupy. Zauwa�y� jak zerka na �En�uirera" i �ci�ga z niezadowoleniem brwi. Na ok�adce widnia�o zdj�cie Tani Thomas, wielkiej gwiazdy piosenki. TANIA ROZWODZI SI� PO RAZ KOLEJNY. ROMANS Z TRENEREM NISZCZY JEJ MA��E�STWO, g�osi� nag��wek. Znalaz�o si� tam tak�e zdj�cie z muskularnym trenerem w podkoszulku, i drugie, ukazuj�ce jej obecnego m�a, jak zas�aniaj�c twarz, wchodzi do nocnego klubu. Charlie zerkn�� na tytu�y i wzruszy� ramionami. - Takie jest Hollywood, wszyscy sypiaj� ze wszystkimi. Dziwne, �e chce si� im w og�le �eni�. - On sam by� �onaty z jedn� kobiet� od trzydziestu dziewi�ciu lat i traktowa� hollywoodzkie ekstrawagancje jak opowie�ci z innej planety. - Niech pan nie wierzy w te wszystkie, bzdury, jakie tam wypisuj� - powiedzia�a Mary Stuart surowo, a on spojrza� na ni� z u�miechem. Jej br�zowe oczy wydawa�y si� zgaszone. - Pani jest za dobra, pani Walker. To nie s� tacy ludzie jak my, prosz� mi wierzy�. Widywa� ludzi ze �wiata filmu przychodz�cych regularnie, przez lata, co rusz z kim� innym. Krzykliwa ha�astra. Nale�eli do zupe�nie innego gatunku ni� Mary Stuart Walker. M�g�by si� za�o�y�, �e ona w og�le nie wie, o czym on m�wi. - Niech pan nie wierzy w to, co pisz� brukowce, Charlie - powt�rzy�a z niezwyk�� u niej stanowczo�ci�, po czym wzi�a torb� z zakupami i powiedzia�a, �do jutra". Do domu mia�a zaledwie pi�� minut spacerkiem. Cho� by�o ju� po sz�stej, upa� nie zel�a� ani troch�. Pomy�la�a, �e Bili wr�ci jak zwykle o si�dmej, wi�c przygotuje mu kolacj� na si�dm� trzydzie�ci albo �sm�, jak b�dzie chcia�. Po przyj�ciu do domu wstawi ziemniaki do piekarnika i we�mie prysznic. Cho� sprawia�a wra�enie �wie�ej i wypocz�tej, by�a zgrzana i zm�czona po ca�odniowej konferencji. Muzeum planowa�o wyda� we wrze�niu wielki bal na cele dobroczynne, a j� poproszono o zorganizowanie imprezy. Odm�wi�a, zgadzaj�c si� tylko na rol� doradcy. Nie by�a w nastroju do organizowania balu, poza tym wola�a prac� z upo�ledzonymi dzie�mi w szpitalu. Portier wzi�� od niej torb� z zakupami i przekaza� windziarzowi. Podzi�kowa�a i wjecha�a w milczeniu do mieszkania zajmuj�cego ca�e pi�tro. Budynek by� stary, solidny i bardzo pi�kny, jeden z jej ulubionych na Pi�tej Alei. Widok z okien mieszkania zapiera� dech, zw�aszcza zim�, kiedy Central Park pokrywa� �nie�ny dywan, a nagie konary drzew odcina�y si� od nieba. W lecie te� by�o tu pi�knie, tak bogato i zielono. Z czternastego pi�tra wszystko wydawa�o si� spokojne i uciszone. Nie dobiega� uliczny ha�as, nie dostrzega�o si� brudu, nie wyczuwa�o zagro�enia. Wszystko by�o �wie�e, wiosna buchn�a w ko�cu pe�ni� barw po wyj�tkowo d�ugiej i pos�pnej zimie. Mary Stuart podzi�kowa�a windziarzowi, kt�ry pom�g� jej wnie�� zakupy, zamkn�a za nim drzwi i przesz�a do du�ej jasnej kuchni. Lubi�a pracowa� w przestronnych, funkcjonalnych pomieszczeniach. Gdyby pomin�� trzy francuskie sztychy, zdobi�ce �ciany, kuchnia przypomina�aby laboratorium - bia�e �ciany, bia�a pod�oga, d�ugie po�acie blat�w z bia�ego granitu. Kuchnia znalaz�a si� przed pi�cioma laty w �Architectural Digest", wraz ze zdj�ciem Mary Stuart, siedz�cej na kuchennym sto�ku w bia�ych d�insach i bia�ym swetrze z angory. Mimo doskona�ych posi�k�w, jakie zazwyczaj przygotowywa�a, trudno by�o uwierzy�, �e kto� tu naprawd� gotuje. Gospodyni przychodzi�a teraz tylko w ci�gu dnia, tote� w domu panowa�a kompletna cisza, kiedy Mary Stuart wyk�ada�a zakupy, w��cza�a piekarnik i stoj�c przy oknie spogl�da�a na park. Widzia�a plac zabaw i przypomina�a sobie niezliczone godziny, jakie tam sp�dzi�a, marzn�c w zimie, kiedy dzieci by�y ma�e, popychaj�c je na hu�tawce, patrz�c, jak bawi� si� z r�wie�nikami. Gdzie si� podzia�y te lata... Zaledwie wczoraj dzieci by�y w domu, co wiecz�r siadali wszyscy razem do sto�u i m�wili naraz o swoich sprawach, planach i k�opotach. W tej chwili nawet k��tnia Alyssy i Todda przynios�aby jej ulg�. Wszystko by�o lepsze od tej ciszy. Na szcz�cie Alyssa wr�ci jesieni� na ostatni rok do Yale, po roku sp�dzonym w Pary�u i zn�w b�dzie od czasu do czasu wpada�a do domu na weekend. Mary Stuart przesz�a z kuchni do ma�ego gabinetu, gdzie czasem pracowa�a. Wcisn�a guzik automatycznej sekretarki i niemal natychmiast us�ysza�a g�os Alyssy. U�miechn�a si�. �Cze��, mamo... Szkoda, �e ci� nie ma. Chcia�am tylko powiedzie� �cze��", zapyta�, co u ciebie. Tutaj jest ju� dziesi�ta, wychodz� ze znajomymi na drinka. Wr�c� p�no, wi�c nie dzwo�. Odezw� si� w weekend. Do zobaczenia za par� tygodni... Cze��. - A potem, jakby sobie co� jeszcze przypomnia�a: Kocham ci�". W aparacie stukn�o, kiedy od�o�y�a s�uchawk�. Sekretarka zarejestrowa�a czas nagrania i Mary Stuart rozczarowana, zerkn�a na zegarek. W Nowym Jorku by�a czwarta, kiedy Alyssa zadzwoni�a. Dwie i p� godziny temu. Mary Stuart cieszy�a si� na spotkanie z c�rk� w Pary�u. Mia�y p�niej pojecha� na wakacje na po�udnie Francji i do W�och. Zaplanowa�a je tylko na dwa tygodnie, cho� wiedzia�a, �e Alyssa chce wr�ci� do domu dopiero na par� dni przed rozpocz�ciem roku akademickiego. Dziewczyna chcia�a zosta� we Francji jak d�ugo to mo�liwe, i ju� teraz zapowiedzia�a, �e po dyplomie wyjedzie do Pary�a na sta�e. Mary Stuart wola�a teraz o tym nie my�le�. Ju� przez ten jeden rok bez niej czu�a si� bardzo osamotniona. �Mary Stuart... - ten g�os nale�a� do m�a. - Nie wr�c� dzisiaj na kolacj�. Do si�dmej mam zebranie, a dopiero przed chwil� dowiedzia�em si�, �e czeka mnie jeszcze kolacja z klientami. B�d� w domu o jedenastej, dwunastej. Przepraszam". Stuk s�uchawki i koniec. Sucha informacja. Najprawdopodobniej klienci ju� na niego czekali. Bili nie znosi� automatycznych sekretarek. Twierdzi�, �e nie jest w stanie do nich m�wi� i nigdy nie nagra�by na ta�mie osobistej wiadomo�ci. Czasem dokucza�a mu z tego powodu. Kiedy� dokucza�a mu z wielu powod�w, ale nie ostatnio. To by� dla nich ci�ki rok. Tyle si� zmieni�o.. .Tyle przera�aj�cych nowo�ci i rozczarowa�.. .Tyle b�lu. A jednak na zewn�trz sprawiali wra�enie, jakby wszystko sz�o normalnym trybem. Czasem zastanawia�a si�, jak to jest mo�liwe. Okazuje si�, �e cz�owiek mo�e mie� serce roz�upane na drobne kawa�ki, ale parzy kaw�, robi zakupy, �cieli ��ka i uczestniczy w konferencjach. Wstaje, bierze prysznic, ubiera si�, k�adzie do ��ka, cho� co� w nim umar�o. Nieraz zastanawia�a si�, ilu ludzi spotka� podobny cios. Fascynowa�o j� to niemal chorobliwie. Teraz ju� wiedzia�a, jak to jest. �yje si� dalej. Serce wci�� bije i nie pozwala ci umrze�. Chodzisz, m�wisz, oddychasz, ale w �rodku jeste� pusty i obola�y. Z rezygnacj� zn�w nacisn�a guzik. �Cze��! - odezwa� si� kolejny g�os. - Tu Tony Jones. Pani komputer jest gotowy. Mo�na go odebra� w ka�dej chwili. Dzi�kuj�". Teraz nast�powa�y dwie wiadomo�ci o zebraniach rady, przesuni�tych na inny termin, pytanie o bal w muzeum i o komitet organizacyjny. By� te� telefon od szefa wolontariuszy z ochronki w Harlemie. Zrobi�a par� notatek i przypomnia�a sobie, �e musi wy��czy� piekarnik. Bili nie wr�ci na kolacj�. Znowu. Ostatnio cz�sto mu si� to zdarza�o. Za ci�ko pracowa�. To by� jego spos�b na przetrwanie Ona stosowa�a go r�wnie�, pozwalaj�c wci�gn�� si� w ko�owr�t komitetowych zebra�. Wy��czy�a piekarnik i postanowi�a, �e zamiast steku zrobi sobie jajka, ale jeszcze nie teraz. Posz�a do sypialni. Kremowe �ciany, bia�a sztukateria, zabytkowy, r�cznie tkany dywan, kt�ry kupi�a kiedy� w Anglii, stare sztychy i akwarele, pi�kny marmurowy kominek, a na gzymsie zdj�cia dzieci, oprawione w srebrne ramki. Po obu stronach kominka sta�y wygodne fotele. Lubili z Billem siada� przy kominku i czyta� wieczorami albo w weekendy. Przez ostatni rok sp�dzali je zwykle w domu. Zesz�ego lata sprzedali dom w Connecticut. Teraz, kiedy nie by�o dzieci a Bili nieustannie pracowa�, przestali tam je�dzi�. - Moje �ycie zatacza ostatnio coraz w�sze kr�gi - zwierzy�a si� znajomej. -Teraz, kiedy dzieci nie ma, a Bili tyle podr�uje, nawet nasze mieszkanie wydaje mi si� zbyt du�e. Ale nie potrafi�aby go sprzeda�. Tutaj wychowa�y si� dzieci. Kiedy sz�a do �azienki, jej wzrok pow�drowa� bezwiednie w stron� gzymsu. Widok zdj�� dzieci z czas�w, gdy mia�y cztery, pi��, dziesi�� i pi�tna�cie lat zawsze dzia�a� na ni� uspokajaj�co. Pies, kt�rego mieli gdy dzieci by�y ma�e, wielki przyjacielski labrador, imieniem Mousse. Lubi�a po prostu patrze� na zdj�cia i wspomina�. To by�o tak, jakby przenosi�a si� w inny wymiar. Cz�sto marzy�a, �e powraca w czasy dzieci�stwa, w �wiat ich nieskomplikowanych spraw. Jasna, r�owa twarzyczka syna... Niemal s�ysza�a, jak j� wo�a, goni za psem albo wpada nagle do basenu, jak si� zdarzy�o, kiedy mia� trzy latka, a ona skoczy�a za nim w ubraniu, ratuj�c mu �ycie. Zawsze mogli na ni� liczy�. Rodzinne zdj�cie, zrobione trzy lata temu na �wi�ta. �miej� si�, obj�ci. Wyg�upiali si�, podczas gdy wyczerpany fotograf b�aga�, �eby cho� przez chwil� postarali si� zachowa� powag�. Todd upar� si�, �eby �piewa� nieprzyzwoite piosenki, a Alyssa chichota�a histerycznie. Nawet ona i Bili nie mogli si� powstrzyma� od �miechu. Jak dobrze by�o powyg�upia� si�. Dlatego g�os Alyssy na automatycznej sekretarce by� taki upragniony. A potem, jak zwykle Mary Stuart odwr�ci�a si� od fotografii drobnych twarzyczek, kt�rych widok powodowa� rado�� i zarazem tortur�, �ama� serce i przynosi� ukojenie. Ze �ci�ni�tym gard�em posz�a do �azienki, �eby obmy� twarz i spojrza�a surowo w lustro. - Przesta�! - Skarci�a si� ostro. Wiedzia�a, �e nie powinna rozczula� si� nad sob�. Nie mog�a ju� sobie pozwoli� na ten luksus. Musia�a brn�� naprz�d, nic innego jej nie pozosta�o. Ale porusza�a si� w nieznanym krajobrazie, kt�ry jej si� wcale nie podoba�. By� pos�pny i bezludny, a czasem wr�cz niezno�nie smutny. Wydawa�o jej si�, �e przyby�a sama do tej okrutnej krainy, cho� wiedzia�a, �e Bili jest tam tak�e, zagubiony na pustyni, we w�asnym piekle. Szuka�a go tam niemal od roku, ale jak dot�d bezskutecznie. Przypomnia�a sobie o kolacji, ale dosz�a do wniosku, �e nie jest g�odna. Przebra�a si� w d�insy i r�owy Tishirt, wr�ci�a do gabinetu i przejrza�a kilka dokument�w. Na dworze by�o jeszcze jasno. Postanowi�a zadzwoni� do Billa i powiedzie� mu, �e odebra�a wiadomo��. Ostatnio niewiele ze sob� rozmawiali, chyba �e o jego pracy albo jej zebraniach, ale dzwoni�a do niego tak, czy inaczej. To by�o lepsze od ca�kowitej rezygnacji. Niezale�nie od tego, jak bardzo czuli si� zagubieni przez ostatni rok, Mary Stuart nie chcia�a jeszcze rezygnowa�. Wiedzia�a, �e pewnie nigdy nie b�dzie na to gotowa. Nie poddawa�a si� �atwo, nie le�a�o to w jej naturze. Byli sobie co� winni po tych wszystkich latach. Nie ucieka si� jak szczury z ton�cego okr�tu. W poj�ciu Mary Stuart sz�o si� razem na dno, je�eli nie by�o innego wyj�cia. Wykr�ci�a numer kancelarii m�a, przez d�u�sz� chwil� ws�uchiwa�a si� w sygna�, a� w ko�cu odezwa�a si� sekretarka: - Pan Walker jest teraz zaj�ty. Zebranie jeszcze trwa. Przeka�� mu, �e pani dzwoni�a. - Dzi�kuj� - powiedzia�a Mary Stuart cicho i odwiesi�a s�uchawk�. Obr�ci�a si� wolno na krze�le, �eby ponownie wyjrze� na park. Mog�aby dojrze� pary przechadzaj�ce si� alejkami w ciep�y, czerwcowy wiecz�r, ale nie chcia�a. Nie mia�a im teraz nic do powiedzenia, niczego te� nie mog�aby si� od nich nauczy�. Widok zakochanych przynosi� jej tylko b�l, wspomnienie tego, co ��czy�o j� kiedy � z Billem. By� mo�e to jeszcze kiedy� powr�ci. Wola�a nie my�le�, co b�dzie, je�eli jednak tak si� nie stanie. To by�o nie do pomy�lenia. Przywo�a�a si� do porz�dku i skupi�a uwag� na papierach. Pracowa�a przez godzin�, robi�c notatki dla zespo�u, z kt�rym spotka�a si� dzisiaj i kiedy zn�w zerkn�a w okno, zmierzcha�o, a aksamitny mrok zdawa� siej� spowija�. W mieszkaniu by�o tak cicho, tak pusto, �e zapragn�a krzykn��, kogo� zawo�a�. Zamkn�a oczy i wspar�a g�ow� o oparcie fotela. I wtedy, jakby B�g wys�ucha� jej �al�w, cho� osobi�cie w to w�tpi�a, zadzwoni� telefon. - Halo? - Jej zdziwiony g�os zabrzmia� m�odzie�czo. Oderwana od swoich my�li, w p�mroku pokoju, z rozwichrzonymi w�osami wygl�da�a niezwykle pi�knie. - Mary Stuart? - Mi�kki, przeci�g�y g�os wywo�a� u�miech na twarzy Mary Stuart. Zna�a go od dwudziestu sze�ciu lat, a nie s�ysza�a od miesi�cy. Jego w�a�cicielka zjawia�a si� w �yciu Mary Stuart zawsze wtedy, gdy by�a potrzebna. ��czy�a je silna wi� starej przyja�ni. - To ty? Wydawa�o mi si�, �e to Alyssa... -W kobiecym, zmys�owym g�osie nadal pobrzmiewa� lekki teksa�ski akcent. -Nie, to ja. Alyssa jest jeszcze w Pary�u. - Mary Stuart westchn�a z ulg�, czuj�c, jak silna r�ka wyci�ga j� na brzeg. Zawsze mog�y na siebie liczy�. Mary Stuart przypomnia�a sobie widzian� w sklepie gazet�. - U ciebie wszystko w porz�dku? Czyta�am dzisiaj o tobie... - Zmarszczy�a czo�o na my�l o nag��wkach. - Mi�e, prawda? Zw�aszcza, �e m�j obecny trener jest kobiet�. Faceta z ok�adki �En�uirera" wyla�am w zesz�ym roku. Zadzwoni� dzisiaj, gro��c procesem poniewa� jego �ona przeczyta�a gazet� i wpad�a we w�ciek�o��. Ma�o jeszcze wie na temat brukowc�w. Tania pozna�a ich metody, a by�a to trudna lekcja. - Poza tym czuj� si� dobrze. W miar�. - Mia�a niski, mi�kki g�os, kt�ry dzia�a� na wi�kszo�� m�czyzn. Mary Stuart u�miechn�a si� mimo woli, dla niej by� jak �wie�y powiew w zat�ch�ym pokoju. Podobnie czu�a si� przy ich pierwszym spotkaniu przed laty, kiedy rozpoczyna�y razem studia w Berkeley. Pami�ta te zwariowane czasy; by�y wtedy takie m�ode. Ca�a czw�rka: Mary Stuart, Tania, Eleonor i Zoe. Przez pierwsze dwa lata mieszka�y razem w akademiku, a potem wynaj�y dom na Euclid. Przez cztery lata by�y nieroz��czne, niemal jak siostry. Ze �mierci� Ellie na ostatnim roku wszystko si� zmieni�o. Naraz doros�y, posz�y ka�da w swoj� stron�. Dwa dni po obronie dyplomu Tania po�lubi�a swego ukochanego z rodzinnego miasteczka we wschodnim Teksasie. Ma��e�stwo przetrwa�o tylko dwa lata. Zaledwie w rok po studiach kariera Tani wystrzeli�a jak rakieta, rozbijaj�c w py� jej �ycie prywatne, a przy okazji ma��e�stwo. Bobby Joe trzyma� si� jeszcze przez rok, ale to by�o ponad jego si�y. Zdawa� sobie spraw�, �e sytuacja go przeros�a. Zwi�zek z tak utalentowan�, wykszta�con� dziewczyn� okaza� si� mocno frustruj�cy, �ycie z supergwiazd� przerasta�o po prostu jego mo�liwo�ci. Pr�bowa�, chcia� by� fair, ale tak naprawd� pragn�� tylko, by rzuci�a wszystko w diab�y i wr�ci�a z nim do Teksasu. Nie chcia� opu�ci� rodzinnego domu, rezygnowa� z biznesu tatusia. Mieli firm� budowlan� i nie�le im si� powodzi�o. Trzeba mu odda� sprawiedliwo��, �e brukowce, agenci, koncerty, wrzaskliwi fani oraz wielomilionowe kontrakty zupe�nie go nie interesowa�y, by�y natomiast ca�ym �yciem Tani. Kocha�a Bobby'ego Joe, ale nie zamierza�a zrezygnowa� dla niego z kariery, kt�ra by�a uciele�nieniem jej marze�. W drug� rocznic� �lubu otrzymali separacj�, a w �wi�ta Bo�ego Narodzenia byli ju� po rozwodzie. D�ugo trwa�o, zanim zdo�a� o niej zapomnie�, ale w ko�cu o�eni� si� ponownie i mia� teraz sze�cioro dzieci. Tania widzia�a go od tamtego czasu mo�e raz czy dwa. Powiedzia�a, �e jest gruby, �ysy i mi�y jak zawsze. M�wi�a to z pewnym smutkiem i Mary Stuart wiedzia�a, �e przyjaci�ka zdaje sobie spraw� z ceny, jak� zap�aci�a za ogromny sukces. Dwadzie�cia lat po rozpocz�ciu kariery by�a nadal piosenkark� numer jeden w kraju. Mary Stuart tak�e wysz�a za m�� tamtego lata, zaraz po dyplomie, Zoe natomiast wst�pi�a na akademi� medyczn�. By�a z natury buntownikiem, zapalon� or�downiczk� ka�dej rewolucyjnej sprawy. �artowano, �e przyjecha�a do Berkeley o dziesi�� lat za p�no, ale to ona trzyma�a je w kupie, pilnuj�c, by wszystko by�o jak nale�y. To ona znalaz�a cia�o martwej Ellie, to ona pogr��ona w rozpaczy mia�a do�� odwagi, by zadzwoni� do ciotki i wuja Ellie. To by� straszny okres dla nich wszystkich. Ellie by�a cudown�, �agodn� dziewczyn�, pe�n� idea��w i marze�. Studiowa�a na drugim roku, kiedy jej rodzice zgin�li w wypadku i od tego czasu wsp�lokatorki sta�y si� dla niej rodzin�. Mary Stuart zastanawia�a si� czasem, czy by�aby w stanie poradzi� sobie z presj� zewn�trznego �wiata. Marzycielka, daleka od twardej rzeczywisto�ci, by�a zupe�nie niepodobna do swoich r�wie�nic z ich konkretnymi �yciowymi celami i planami. Umar�a na trzy tygodnie przed dyplomem. Tania chcia�a prze�o�y� sw�j �lub, ale dziewcz�ta przekona�y j�, �e Elie by sobie tego nie �yczy�a. Tania zreszt� przyzna�a p�niej, �e Bobby Joe nigdy by jej nie darowa�, gdyby to zrobi�a. Zoe by�a jej �wiadkiem, a Mary Stuart druhn� honorow�. Tania pe�ni�aby t� sam� rol� na �lubie Mary Stuart, gdyby w tym czasie nie koncertowa�a w Japonii. A Zoe nie mog�a wyrwa� si� ze szko�y. Mary Stuart wzi�a �lub w domu rodzic�w w Greenwich. O powt�rnym zam��p�j�ciu Tani Mary Stuart dowiedzia�a si� z gazet. Tania po�lubiaj�c swojego mened�era mia�a dwadzie�cia dziewi�� lat. By�a to �cicha" ceremonia w Las Yegas, przy udziale paparazzich, helikopter�w, kamer telewizyjnych i wszystkich dziennikarzy pracuj�cych w promieniu tysi�ca mil od Las Yegas. Mary Stuart nie lubi�a nowego m�a Tani. Tania oznajmi�a, �e tym razem chce zosta� matk�. Kupi� wielki dom w Santa Barbara albo w Pasadenie i b�d� wiedli spokojne �ycie. Pomys�, sam w sobie dobry, tym razem storpedowa� m��. Mia� na uwadze dwie rzeczy - karier� Tani i jej pieni�dze. I zrobi� wszystko, by uporz�dkowa� jedno i zdoby� drugie. Tania przyznawa�a zawsze, �e z zawodowego punktu widzenia uczyni� dla niej wiele dobrego. Dokona� zmian, na jakie nigdy by si� nie zdoby�a, zorganizowa� jej koncerty na ca�ym �wiecie, wynegocjowa� rewelacyjne kontrakty p�ytowe i z supergwiazdy uczyni� �yw� legend�. �wiat le�a� u jej st�p. W ci�gu pi�ciu lat ma��e�stwa nagra�a trzy platynowe p�yty, pi�� z�otych i zdoby�a wszystkie mo�liwe nagrody muzyczne. I cho� na koniec ograbi� j� z po�owy maj�tku, przysz�o�� mia�a zabezpieczon�. Matk� ulokowa�a w Houston w domu oszacowanym na pi�� milion�w dolar�w, za� siostrze i szwagrowi kupi�a posiad�o�� w pobli�u Armstrong. Sama mia�a jeden z naj�adniejszych dom�w w Bel Air i dom na pla�y w Malibu, wart dziesi�� milion�w dolar�w, do kt�rego nigdy nie je�dzi�a. Kupi�a go na �yczenie m�a. Mia�a s�aw� i pieni�dze, ale nie mia�a dzieci. Po rozwodzie uzna�a, �e potrzebuje odmiany i zacz�a gra� w filmach. Pierwszego roku nakr�ci�a dwa, a za drugi zdoby�a nagrod� Akademii. W wieku lat trzydziestu pi�ciu Tania Thomas zdoby�a wszystko, o czym wi�kszo�� ludzi odwa�y�aby si� marzy�. Nie mia�a natomiast Bobby'ego Joe, nie mia�a mi�o�ci, oparcia w najbli�szej osobie i nie mia�a dzieci. Dopiero sze�� lat p�niej wysz�a za m�� po raz trzeci. Tony Goldman by� przedsi�biorc� budowlanym w Los Angeles i umawia� si� z tuzinem gwiazdeczek. By� bez w�tpienia pod wra�eniem kariery Tani, i nawet Mary Stuart, zawsze nieufna kiedy w gr� wchodzi�o dobro przyjaci�ki, musia�a przyzna�, �e jest porz�dnym facetem i najwyra�niej g��boko w Tani zakochanym. Co innego martwi�o przyjaci� gwiazdy, a mia�a ich w tym czasie ca�e zast�py. Nie wiedzieli, czy Tony zdo�a zachowa� trze�w� g�ow�, czy gor�czkowe �ycie jego �ony nie oka�e si� dla niego zbyt du�ym obci��eniem. Z tego, co dochodzi�o do Mary Stuart w ci�gu ostatnich trzech lat, mo�na by�o wnioskowa�, �e sprawy uk�adaj� si� pomy�lnie. B�d�c z Tani� tak blisko przez dwadzie�cia lat jej kariery, wiedzia�a, �e doniesienia brukowc�w nie maj� �adnego znaczenia. Wiedzia�a r�wnie�, �e wielkim atutem Tony'ego w oczach Tani, s�jego dzieci W dniu �lubu mia�y po dziewi��, jedena�cie i czterna�cie lat i Tania kocha�a szczerze. Ch�opcy, najstarszy i najm�odszy z rodze�stwa, szaleli na jej punkcie a dziewczynka zafascynowana przysz�� macoch�, d�ugo nie mog�a uwierzy�, �e Tania Thomas wychodzi za jej ojca. Chwali�a si� tym na prawo i lewo, a nawet stara�a si� na�ladowa� jej styl ubierania, co u jedenastolatki bywa�o troch� niestosowne. Tania zabiera�a ma�� do sklep�w i kupowa�a rzeczy, w kt�rych pasierbica wygl�da�a przyzwoicie, a czu�a si� �adna. Umia�a post�powa� z dzie�mi i wci�� zapowiada�a, �e urodzi w�asne. Ale po�lubiwszy Tony'ego jako czterdziestolatka, ba�a si� zaj�� w ci���. Ba�a si�, �e jest za stara, a poniewa� Tony nie pali� si� do ojcostwa, nie nalega�a. I bez tego mia�a do�� spraw na g�owie. W pierwszym roku ma��e�stwa odby�a a� dwie trasy koncertowe, prasa brukowa nigdy nie dawa�a jej spokoju, wytoczono jej kilka proces�w. Atmosfera nie sprzyja�a normalno�ci, a co dopiero m�wi� o pocz�ciu dziecka. �atwiej by�o przej�� dzieci Tony'ego, co te� uczyni�a ca�ym sercem. Tony twierdzi� nawet, �e jest bardziej troskliwa ni� rodzona matka. Ale Mary Stuart zauwa�y�a, �e mimo deklaracji Tony'ego, Tania by�a zmuszona radzi� sobie sama z mened�erami, prawnikami, trasami koncertowymi, listami z pogr�kami, podczas gdy on finalizowa� swoje umowy albo jecha� z kumplami do Palm Springs pogra� w golfa. Nie anga�owa� si� w jej �ycie, tak jak Mary Stuart oczekiwa�a. Wiedzia�a lepiej od innych, jak trudne jest �ycie Tani, jak bardzo samotne, jak piosenkarka ci�ko pracuje, jak bezwzgl�dne s� wymagania fan�w i jak bolesne zdrady. Tania rzadko si� skar�y�a i Mary Stuart zawsze j�za to podziwia�a. Ale irytowa� j� widok Tony'ego wymachuj�cego w stron� kamer na rozdaniu Oskar�w czy nagr�d Grammy. Bra� z �ycia Tani to, co najlepsze, nie troszcz�c si� o reszt�. Mary Stuart my�la�a o tym teraz, kiedy Tania napomkn�a o �onie trenera, kt�ra straszy�a j�procesem w zwi�zku z nag��wkami w prasie. Tania wiedzia�a lepiej ni� ktokolwiek, �e na brukowce nie ma rady. - Tony te� nie jest tym wszystkim zachwycony - powiedzia�a Tania cicho. Ton jej g�osu zaniepokoi� Mary Stuart. Brzmia�o w nim zm�czenie i samotno��. Prowadzi�a ten b�j od tak dawna, �e musia�o j� to w ko�cu znu�y�. - Za ka�dym razem, gdy pisz�, �e mam romans, wpada w sza�. M�wi, �e to go �enuje. Rozumiem jego punkt widzenia. - Westchn�a bezradnie. Nic na to nie mog�a poradzi�. Prasa uwielbia�a j� torturowa�. By�a wymarzonym obiektem, ze swoj� grzyw� jasnych w�os�w, wielkimi niebieskimi oczami i wspania�� figur�. Dziennikarzom trudno by�o uwierzy�, �e jest normaln� kobiet�, kt�ra woli Aqua minerale od szampana. Ale taka informacja nie przyczyni�aby si� do rozsprzedania nak�adu. Tania zawsze robi�a si� na blond, a sta�e, umiej�tne zabiegi chirurgiczne sprawi�y, �e wygl�da�a niewiarygodnie m�odo. Przyznawa�a si� do trzydziestu sze�ciu lat, pozbywszy si� skutecznie tych dodatkowych o�miu, kt�re mia�a jej r�wie�nica, Mary Stuart. Ale patrz�c na ni� nikt by nie podejrzewa�, �e k�amie. - Sama nie jestem zachwycona, kiedy czytam, �e znowu mam romans, ale dobieraj� mi tak dziwnych kochank�w, �e zazwyczaj nie zwracam na to uwagi. Inaczej jest z Tonym czy z dzie�mi. - By�o to �enuj�ce dla wszystkich, ale czu�a si� bezradna. - Czasami mam wra�enie, �e przypisuj� mi pierwsz� lepsz� osob�, kt�rej dane bior� z komputera. Nie rozmawia�y ze sob� od paru miesi�cy, a przecie�, w starej paczce by�y ze sob� najbli�ej. Tania wiedzia�a, �e Mary Stuart nie utrzymuje kontakt�w z Zoe. Nawet ona, Tania, straci�a dawn� kole�ank� z oczu. Dzwoni�a do niej raz na rok i nadal wymienia�y kartki �wi�teczne, ale �ycie Zoe posz�o w zupe�nie innym kierunku. Nie wysz�a za m�� i nie mia�a dzieci, natomiast by�a cenionym lekarzem internist� w San Francisco. Bez reszty oddana swojej pracy, robi�a to, w co zawsze wierzy�a. Tania nie widzia�a jej od pi�ciu lat, czyli od swojego ostatniego koncertu w San Francisco. - Powiedz, co u ciebie? - zwr�ci�a si� teraz do Mary Stuart. W jej g�osie zabrzmia�a ostra nuta, jakby chcia�a przenikn�� linie obronne przyjaci�ki i zajrze� jej w g��b duszy. Ale Mary Stuart wiedzia�a, �e si� bez tego nie obejdzie i zd��y�a si� przygotowa�. - �wietnie - odpar�a szybko. - Robi� to, co zawsze, praca w komitetach, narady, ochotnicza praca w Harlemie. Sp�dzi�am w�a�nie ca�y dzie� na planowaniu wielkiej imprezy charytatywnej, jak� Metropolitan planuje na wrzesie�. - Ton jej g�osu by� spokojny i ch�odny, ale Tania, zgodnie z przewidywaniami przyjaci�ki, nie da�a si� na to nabra�. Mary Stuart mog�a oszuka� wielu ludzi, czasami nawet Billa, ale nigdy Tanie. - Nie o to pyta�am - w s�uchawce zapad�a d�uga cisza, ale Tania twardo czeka�a na odpowied�. - Jak si� czujesz, jak jest naprawd�? Mary Stuart westchn�a i wyjrza�a za okno. Zrobi�a si� noc, a ona wci�� by�a sama w cichym mieszkaniu. By�a sama przez ostatni rok. - W porz�dku. - G�os jej dr�a� leciutko. Czu�a si� lepiej ni� podczas ostatniego ich spotkania przed rokiem, w �w zimny, deszczowy dzie�, kiedy pragn�a jedynie, by jej �ycie si� sko�czy�o. - Przyzwyczajam si� po trochu. Ale tyle si� zmieni�o... -A Bili? - W porz�dku... chyba. Prawd� m�wi�c, rzadko go widuj�. - Nie brzmi to najlepiej. - Nast�pi�a kolejna pauza i Tania pomy�la�a, �e powoli zaczyna przywyka� do tego tempa rozmowy. - Co u Alyssy? - Chyba dobrze. Uwielbia Pary�. Mam si� tam z ni� spotka� za par� tygodni przez miesi�c poje�dzimy sobie po Europie. Bili ma proces w Anglii, sp�dzi tam ca�e lato, wi�c pomy�la�am, �e pojad� si� z ni� zobaczy�. - Wydawa�a si� pogodniejsza i Tania odetchn�a z ulg�. Alyssa Walker nale�a�a do ulubie�c�w Tani. - Pojedziesz z Billem do Londynu? - zapyta�a mi�kko. Mary Stuart zawaha�a si�. - Nie, zostan� tutaj. B�dzie zbyt zaj�ty, by zaprz�ta� sobie mn� g�ow�, a ja �nam tutaj tyle obowi�zk�w. Tyle obowi�zk�w. Mary Stuart zawsze wiedzia�a, co powiedzie�, zna�a wszystkie uniki, j�zyk rozpaczy... Musimy si� wkr�tce spotka�... Nie, wszystko w porz�dku... Po prostu wspaniale... Bili jest teraz tak poch�oni�ty prac�... BJlf jest w podr�y s�u�bowej... Mam spotkanie... Zebranie rady nadzorczej... Musz� jecha� do centrum... Do Europy, zobaczy� si� z c�rk�... Strategia k�amstwa umiej�tno�� wypowiadania w�a�ciwych s��w po to, aby zapewni� sobie spok�j i cisz�, miejsce, w kt�rym mo�na rozpacza� w spokoju, z dala od w�cibskich oczu. Spos�b na odepchni�cie ludzi. - My�l�, �e nie czujesz si� za dobrze, Mary Stuart - ci�gn�a Tania z uporem. Nie spocz�a, dop�ki nie dotar�a do sedna sprawy. T� determinacj� w poznawaniu prawdy dzieli�a z Zoe. Ale Tania zawsze wykazywa�a wi�cej taktu i o wiele wi�cej wsp�czucia, kiedy ju� dowiedzia�a si� tego, czego chcia�a. - Dlaczego nie powiesz mi prawdy, Stu? Stu... Tan... Tannie... Imiona z tak odleg�ej przesz�o�ci... Obietnice... Nadzieja... Pocz�tek. Teraz wszystko wydawa�o si� ko�cem, zamiast odnajdywa�, zaczyna�a traci�. Mary Stuart nienawidzi�a tej strony swojego �ycia. - Naprawd� wszystko OK. - K�amiesz, ale nie mog� mie� ci tego za z�e. Masz do tego pe�ne prawo. Na tym w�a�nie polega�a r�nica mi�dzy Zoe a Tani�. Zoe nie pozwoli�aby jej k�ama�, kry� si�. Czu�aby si� w obowi�zku zdemaskowa� j�, wyci�gn�� na dzienne �wiat�o jej b�l, uwa�aj�c �e potrafi go z�agodzi�. Tania przynajmniej rozumia�a, �e to niemo�liwe. Zreszt� mia�a w�asne zmartwienia. Brukowce fantazjowa�y na temat jej rzekomego romansu, ale nie myli�y si� zbytnio pisz�c, �e przechodz� z Tonym kryzys. Cho� na pocz�tku wydawa�o si� to zabawne, teraz �ycie w �wietle reflektor�w przesta�o go bawi�. Mia� dosy� dziennikarzy, k�amstw, gr�b, proces�w, ludzi pr�buj�cych wykorzysta� jego �on� w taki czy inny spos�b. To by�o m�cz�ce i uniemo�liwia�o jakiekolwiek �ycie prywatne. �ona znika�a gdzie� po�r�d tej ca�ej groteski. Ostatnio Tony bezustannie narzeka�, a ona, chocia� mu wsp�czu�a, niewiele mog�a zrobi�, by to zmieni�. Mog�aby jedynie wycofa� si� z bran�y, czego zn�w Tony wcale sobie nie �yczy�. Wycieczki na Hawaje, do Afryki czy po�udniowej Francji nie rozwi�zywa�y problemu. Zapewnia�y jedynie kr�tkie, przyjemne interludium. Cho� brzmia�o to niedorzecznie nawet dla niego, to �ycie, jakie prowadzi�a Tania mimo jej fenomenalnego sukcesu, ogromnej s�awy, milion�w fan�w, czyni�o j� ofiar�. I Tony je znienawidzi�, a ona mog�a mu obieca� tylko, �e postara si� ograniczy� ilo�� wyst�p�w i unika� rozg�osu. Nie pojecha�a nawet w odwiedziny do matki w Teksasie, poniewa� obawia�a si�, �e jej wyjazd z miasta podsyci plotki. Ostatnio Tony cz�sto powtarza�, �e to troch� za wiele dla niego i dla jego dzieci, i sam spos�b, w jaki to m�wi�, budzi� w Tani l�k. Zw�aszcza od chwili, gdy zrozumia�a, �e nie jest w stanie nic zmieni�. Ich m�czarnie mia�y zewn�trzne �r�d�o. - W przysz�ym tygodniu b�d� w Nowym Jorku i dlatego dzwoni� - wyja�ni�a Tania. - Pomy�la�am, �e lepiej um�wi� si� z tob� z tygodniowym wyprzedzeniem, bo trafi� akurat w dzie�, kiedy b�dziesz jad�a kolacj� z gubernatorem i naci�ga�a go na datki na jaki� szlachetny cel. W ci�gu tych lat Tania by�a bardzo szczodra dla grup, kt�re Mary Stuart otacza�a specjaln� opiek� i dwukrotnie da�a koncerty na cele dobroczynne. Ostatnio � jednak nie mia�a na to czasu. Ani chwili wolnej dla siebie. Jej obecny agent i mened�er by� bardziej wymagaj�cy od swoich poprzednik�w i k�ad� nacisk na trasy koncertowe. By� zdania, �e czeka�y na ni� miliony z p�yt kompaktowych, z koncert�w, z um�w licencyjnych na lalki i perfumy. Z kaset magnetofonowych. Tania by�a u szczytu popularno�ci. Wed�ug jej impresaria nale�a�o to wykorzysta�, ale ona sama sk�ania�a si� raczej ku nakr�ceniu nast�pnego filmu. - Bo wiesz, wyst�puj� w telewizyjnym talk-show w Nowym Jorku - powiedzia�a do Mary Stuart - ale tak naprawd� jad� porozmawia� z agentem o ksi��ce. Dzwoni� do mnie wydawca. W�a�ciwie nie jestem zainteresowana, ale zobacz�, co maj� mi do zaproponowania. Doprawdy nie wiem, co by jeszcze mo�na o mnie nowego napisa�? Ukaza�y si� ju� jej cztery nieautoryzowane biografie, w wi�kszo�ci nieprawdziwe, ale Tania nauczy�a si� podchodzi� do takich wydarze� spokojnie. Po ukazaniu si� pierwszej rozhisteryzowana zadzwoni�a do Mary Stuart w �rodku nocy. Wiele razy przez te wszystkie lata szuka�y u siebie pomocy i wiedzia�y, �e zawsze mog� na ni� liczy�. By�a to nieoceniona przyja��, z gatunku tych, kt�re powstaj� samoistnie, dojrzewaj� i z ma�ego nasionka wyrastaj� w pot�ny d�b. Korzenie ich przyja�ni si�ga�y g��boko i trzyma�y mocno. - Kiedy przylatujesz? Wyjad� po ciebie na lotnisko - zaproponowa�a Mary Stuart. - Nie trzeba. Wst�pi� po ciebie ju� po przylocie w drodze do miasta, zaszyjemy si� w hotelu i pogadamy. Przylatuj� we wtorek. Tania korzysta�a z samolotu wytw�rni p�ytowej. Wskakiwa�a do niego jak do samochodu i lecia�a, dok�d mia�a ochot�, co zawsze zdumiewa�o Mary Stuart. - Zadzwoni� z samolotu. - B�d� czeka�a - Mary Stuart poczu�a si� nagle jak dziecko. By�o co� w sposobie, w jaki Tania zagarnia�a j� pod swoje skrzyd�a, co sprawia�o, �e znowu czu�a si� m�oda. U�miechn�a si� rado�nie na my�l o czekaj�cym j� spotkaniu, min�y wieki od ostatniego razu. W przeciwie�stwie do Tani, nie pami�ta�a nawet dobrze kiedy to by�o. - Do zobaczenia, ma�a - powiedzia�a Tania weso�o. A potem doda�a z czu�o�ci�: - Kocham ci�. Mary Stuart �zy nap�yn�y do oczu. Dobro� przyjaci�ki zawsze j� zaskakiwa�a. - Ja te� ci� kocham - powiedzia�a zd�awionym g�osem. - Przepraszam... -Zacisn�a powieki, usi�uj�c opanowa� wzruszenie. - Ju� dobrze, male�ka. Ja rozumiem, wszystko rozumiem. Ale prawda by�a taka, �e nie rozumia�a. Nikt nie by� w stanie do ko�ca jej zrozumie�, wiedzie� co Mary Stuart teraz czuje. Nawet jej m��. - A wi�c do zobaczenia w przysz�ym tygodniu - powiedzia�a opanowanym g�osem, kt�ry nie zwi�d� Tani. Za tam�, kt�r� Mary zbudowa�a wok� swojego cierpienia, kry�o si� morze b�lu i Tania zastanawia�a si�, jak d�ugo przyjaci�ka to wytrzyma. - Do wtorku. Pami�taj, za�� d�insy. P�jdziemy na hamburgera albo ka�emy obs�udze hotelowej co� sobie poda�. Pa! Roz��czy�a si�, a Mary Stuart dalej siedzia�a przy biurku rozmy�laj�c o niej o latach w Berkeley, zanim ich drogi si� rozesz�y, zanim �ycie sta�o si� takie bogate i takie ci�kie. Na pocz�tku wszystko wydawa�o si� proste. A� do �mierci Ellie, tu� przed dyplomem. To przecie� sta�o si� ich przepustk� do prawdziwego �wiata. Mary Stuart spojrza�a na fotografi� ca�ej ich czw�rki na pierwszym roku studi�w. Sprawia�y wra�enie dzieci, by�y przecie� m�odsze ni� jej c�rka dzisiaj Patrzy�a na Tanie z grzyw� blond w�os�w, seksown� i zmys�ow�, na Zoe, z jej d�ugimi rudymi kucykami, skupion� i powa�n�, i eteryczn� Ellie z g�ow� w aureoli jasnych k�dzior�w. No i ona, Mary Stuart. Zdawa�a si� sk�ada� z samych n�g, ogromnych oczu i d�ugich ciemnych w�os�w. Patrzy�a prosto w obiektyw. To by�o sto lat temu. Rozmy�la�a o nich bardzo d�ugo, a� w ko�cu zasn�a na ��ku, w d�insach i r�owej koszulce. Tak znalaz� j� Bili, kiedy wr�ci� o jedenastej. Przez d�ug� chwil� sta� nad ��kiem, patrz�c na �on�, potem zgasi� �wiat�o. Nie obudzi� jej jednak, nawet jej nie dotkn�� i przespa�a ca�� noc w ubraniu. A kiedy obudzi�a si� rano, wyszed� ju� do biura. I zn�w przemkn�� przez jej �ycie niby nieznajomy, kt�rym si� sta� nie wiadomo kiedy, z dnia na dzie�... Rozdzia� drugi Kiedy Tania Thomas obudzi�a si� w swojej sypialni w Bel Air nast�pnego dnia, Tony bra� prysznic. Mieli wsp�ln� sypialni�, dwie wielkie garderoby i dwie �azienki. Sypialnia by�a przestronna i s�oneczna, pe�na francuskich antyk�w, r�owych zas�on i kilometr�w wzorzystych r�owych tkanin. �azienk� i garderob� Tani wyko�czono r�owym marmurem, natomiast w �azience Tony'ego dominowa� czarny marmur i granit. Czarne r�czniki, czarne jedwabne draperie. By�a to typowo m�ska �azienka. Kupi�a dom przed wielu laty i ca�kowicie go przebudowa�a, �eby zadowoli� m�ski gust Tony'ego. Cho� sam odnosi� nie byle jakie sukcesy, wiedzia�a, �e lubi che�pi� si� sukcesami �ony. Mimo tych wszystkich udr�k zwi�zanych z pozycj� m�a Tani Thomas, Tony chcia�, �eby ludzie wiedzieli, kim jest. Hollywoodzki �wiat zawsze mia� dla niego urok. Po latach �ycia na uboczu, przeniesienie w samo centrum wydarze� wydawa�o mu si� cudownym zrz�dzeniem losu. Lubi� bywa� na hollywoodzkich przyj�ciach, gaw�dzi� z gwiazdami, lubi� uczestniczy� w uroczysto�ciach rozdania nagr�d Akademii i Z�otych Glob�w, lubi� chodzi� na galowe imprezy Barbary Davis. Tania natomiast po osiemnastu godzinach pracy wola�aby sp�dzi� wiecz�r w domu, zanurzy� si� w gor�cej k�pieli i pos�ucha� muzyki innej ni� w�asna. Narzuci�a r�owy szlafroczek z satyny na koronkow� nocn� koszul� i zesz�a na d�, by przygotowa� Tony'emu �niadanie. W domu byli ludzie, kt�rzy zrobiliby to za ni�, ale Tania lubi�a przyrz�dza� �niadanie dla m�a, wiedz�c ile to dla Tony'ego znaczy. Gotowa�a te� dla dzieci, ilekro� mia�a okazj�, a by�a dobr� kuchark�. Przyrz�dza�a znakomity stek, nauczy�a ich je�� kasz� gryczan� i cho� podkpiwali z niej, jedli a� im si� uszy trz�s�y. Lubi�a te� gotowa� Tony'emu spaggetti. Lubi�a robi� dla Tony'ego wiele r�nych rzeczy. Lubi�a si� z nim kocha�, by� z nim sam na sam, je�dzi� na wycieczki, odkrywa� nowe miejsca, ale nigdy nie mia�a na to do�� czasu. W parad� wchodzi�y jej pr�by, sesje nagraniowe, praca na planie filmowym, koncerty, imprezy charytatywne i niezliczone godziny �l�czenia nad dokumentami. Tania by�a teraz czym� wi�cej ni� piosenkark� i aktork� by�a instytucj�, przemys�em samym w sobie i s�ono za to p�aci�a. Czekaj�c na niego nala�a soku pomara�czowego do szklanki, a kiedy mas�o zacz�o skwiercze�, rozbi�a jajka na patelni. W�o�y�a tosty do opiekacza, w��czy�a ekspres do kawy i otworzy�a porann� gazet�. Serce w niej zamar�o, kiedy przeczyta�a nag��wek a potem artyku� na pierwszej stronie. By�y pracownik wytoczy� jej proces o rzekome molestowanie seksualne. Czytaj�c artyku� przypomnia�a sobie nazwisko ochroniarza, kt�rego zatrudnia�a w zesz�ym roku przez dwa tygodnie i zwolni�a za kradzie�. Teraz udzieli� gazecie obszernego wywiadu, twierdz�c, �e pr�bowa�a go uwie��, a kiedy opar� si� jej, zwolni�a go z pracy bez podania powod�w. U�wiadomi�a sobie z rozpacz�, �e i tu, podobnie jak w przypadku innych proces�w, sko�czy si� na tym, �e mu zap�ac�, aby czym pr�dzej zako�czy� spraw�. Wygl�da�o na to, �e nie mo�e si� broni�, udowodni� swoj� niewinno��, wykaza�, �e to s� k�amstwa, forma szanta�u. Wiedzia�a, �e jej m�� zdaje sobie z tego spraw�, �e zwykle pierwszy doradza, aby zap�aci�a, cho�by oskar�enie by�o najbardziej absurdalne. Tak by�o mimo wszystko �atwiej. Ale wiedzia�a r�wnie�, �e Tony b�dzie w�ciek�y, kiedy zobaczy gazet�. Zwin�a j� starannie i od�o�y�a na bok. W chwil� p�niej wszed� do kuchni, ubrany w str�j do golfa. - Nie pracujesz dzisiaj? - zagadn�a go lekkim tonem, sil�c si� na spok�j. Pokroi�a awokado i roz�o�y�a serwetki, ostatni �niadaniowy akcent. - Gdzie si� podziewa�a� przez ostatnie trzy lata? - zapyta� z przek�sem, zdziwiony jej pytaniem. - Zawsze w pi�tki grywam w golfa. By� przystojnym, mocno zbudowanym m�czyzn� o ciemnych w�osach. Dobiega� pi��dziesi�tki. Grywa� du�o w tenisa i golfa, �wiczy� na sali gimnastycznej, na drugim ko�cu domu, pod okiem osobistego trenera. - Gdzie gazeta? - zapyta� siadaj�c do sto�u. Rozejrza� si� po kuchni. Czytywa� �Los Angeles Times" i �Wall Street Journal". By� wybitnym biznesmenem i zrobi� maj�tek w bran�y budowlanej, w latach, kiedy mia�o to istotne znaczenie. Ale to nie pieni�dze zainteresowa�y Tanie. Przyci�gn�a j� jego �agodno��, uczciwo��, to �e mia� dzieci i ho�dowa� rodzinnym warto�ciom. Z jej punktu widzenia by� zwyczajnym facetem, kt�ry co rano idzie do pracy, a w weekendy gra z synami w pi�k�. Podoba�o jej si� zw�aszcza to, �e nie mia� nic wsp�lnego z showbiz-nesem. Z pocz�tku nie u�wiadamia�a sobie, �e hollywoodzki �wiatek przemawia do niego o wiele silniej ni� do niej. Lubi� blichtr, ale nie podoba�o mu si�, �e trzeba p�aci� haracz za ten specyficzny styl �ycia. Tania dobrze wiedzia�a, �e nie mo�na mie� go za darmo. Tony narzeka� nieustannie na r�ne uci��liwo�ci, kt�re musieli znosi� a najbardziej irytowa�y go artyku�y w brukowcach. - Nie istnieje jedno bez drugiego - t�umaczy�a mu Tania. - Nie mo�esz mie� s�awy bez cierpienia. - Powiedzia�a mi�kko i zaproponowa�a, �e si� wycofa. By�o to wkr�tce po ich �lubie, kiedy w brukowcach pojawi�y si� niesmaczne artyku�y o jej poprzednich kochankach. Ale Tony twierdzi� uparcie, �e nie chce, by si�. wycofa�a. Uwa�a�, �e b�dzie si� w domu nudzi�a. Zaproponowa�a wi�c, �e zrezygnuje z pracy i urodzi dziecko. Ale jemu podoba�o si� to, co ona robi, podobnie z reszt� jak i jej, wi�c robi�a to nadal, nara�aj�c si� na ataki, pogr�ki i procesy s�dowe Nie chcia�a mie� ochroniarza na sta�e i zatrudnia�a go tylko wtedy, gdy id�c na imprez� zak�ada�a wypo�yczon� bi�uteri�. - Gdzie ta gazeta? - zapyta� ponownie, zabieraj�c si� energicznie do jajek. Podni�s� wzrok znad talerza i zaniepokoi� go wyraz twarzy Tani.- Co si� sta�o? - Nic wielkiego - zby�a go, nalewaj�c sobie kawy. Daj spok�j, Taniu. - Tony sprawia� wra�enie zirytowanego. - Masz to przecie� wypisane na twarzy. Za t� scen� nie dosta�aby� Oskara. U�miechn�a si� do niego �a�o�nie i wzruszy�a ramionami. I tak si� dowie. Nie chcia�a tylko, �eby to si� odby�o przy �niadaniu. Bez s�owa wr�czy�a mu gazet� i obserwowa�a wyraz jego twarzy, gdy czyta�. Drga�y mu mi�nie szcz�k. Przeczyta� w milczeniu, a potem spojrza� na ni� pos�pnie. - To ci� b�dzie, moja droga, kosztowa�o. Podobno procesy o molestowanie seksualne bardzo si� teraz op�acaj� - powiedzia� beznami�tnym tonem, ale wiedzia�a, �e jest bardzo z�y. - Co mu takiego powiedzia�a�? - Zatopi� spojrzenie w jej twarzy i Tania popatrzy�a na niego ze zdziwieniem. - Co mu powiedzia�am? Zwariowa�e�? Chyba nie s�dzisz, �e go sprowokowa�am? Owszem, powiedzia�am mu, gdzie jest studio i o kt�rej godzinie musz� by� na pr�bie. Jak mo�esz nawet pyta�?- W jej oczach b�ysn�y �zy i Tony poczu� si� nieswojo. Podni�s� do ust fili�ank� z kaw�. - Zastanawia�em si� tylko, czy nie powiedzia�a� czego�, na czym m�g�by oprze� ca�� t� histori�. Przytacza mn�stwo szczeg��w, - Jak oni wszyscy - odpar�a smutno, nie spuszczaj�c wzroku z twarzy m�a. -Ta historia niczym si� nie r�ni od poprzednich. Nic tylko chciwo�� i zazdro��. Facet wyczu� fors� i chce po�o�y� na niej �ap�. Wydaje mu si�, �e zap�ac�, byleby go uciszy�. Przerabia�a to ju� wielokrotnie. Trafia�y jej si� oskar�enia o dyskryminacj�, ale r�wnie� zwolnienia rzekomo niezgodne z prawem, roszczenia maj�tkowe, powypadkowe - r�ne. Ludziom wydawa�o si�, �e ci�gaj�c j� po s�dach, uczestnicz� w wielkiej grze. Historia stara jak �wiat, ale mimo to brzydka. I cho� Tony rozumia�, dlaczego tak si� dzieje, nigdy si� do tego nie przyzwyczai�. M�wi�, �e wyrz�dza to szkod� jemu i dzieciom. O�miesza go. Nawet jego eks-�ona zg�asza�a pretensje. Nie by�o mu to potrzebne do szcz�cia. Tania wiedzia�a a� za dobrze, jak Tony reaguje na te pom�wienia. Na pocz�tku udawa�, �e go nie obchodz�, potem, w miar� jak nabiera�y rozg�osu, jego niezadowolenie wzrasta�o, a� w ko�cu napiera� nie mniej ni� prawnicy, �eby op�aci� szanta�yst� i zatuszowa� spraw�. I przez ca�y czas zachowywa� si� tak, jakby to on by� stron� pokrzywdzon�. Kiedy sprawa wreszcie przycicha�a, kara� j� przez jaki� czas, by koniec ko�c�w wybaczy�. Zna�a ten scenariusz na pami��, ale go nie lubi�a. - Zap�acisz mu? - dopytywa� si�. - Nie rozmawia�am jeszcze z prawnikami - odpar�a zirytowana. - Przeczyta�am o tym przed chwil� w gazecie, tak jak ty. - Gdyby� przed rokiem za�atwi�a spraw� jak nale�y, nie by�oby teraz tego. -Sta� ju� w drzwiach i zak�ada� kurtk�. - To nieprawda i ty o tym wiesz. Przechodzili�my ju� przez to. Nie da si� tego unikn��, cho�by nie wiem co. Zawsze by�a taka ostro�na, przewiduj�ca, ale nikt tego nie docenia�. Nigdy nie by�a lekkomy�lna, nie doprowadzi�a do skandalu, nie u�ywa�a narkotyk�w, nigdy nie potraktowa�a �le pracownika, nie upi�a si� publicznie. Niezale�nie jednak od tego, co robi�a lub czego nie robi�a, wysuwano wobec niej absurdalne oskar�enia^ i w wi�kszo�ci wypadk�w publika w to wierzy�a. Wierzy� te� czasem Tony. - Nic ju� nie wiem - odpowiedzia� z gniewem. Twierdzi�, �e wci�� �wieci za ni� oczami. Odwr�ci� si� na pi�cie i wyszed�. Chwil� potem Tania us�ysza�a jego samoch�d p�dz�cy alejk�. Wykr�ci�a numer do prawnika, Bennetta Pearsona, kt�