7113
Szczegóły |
Tytuł |
7113 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7113 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7113 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7113 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
John Morressy
Wyprawa Kedrigerna
Prze�o�y�a: Hanna Pasierska
Dla Eda Fermana
Najlepszego przyjaciela czarodziej�w
Rozdzia� pierwszy
Przez pami�� dawnych czas�w...
O cia�ach �piewam, przemienionych w kszta�ty rozmaite...
John Dryden
Kedrigerna zbudzi� cudowny s�oneczny poranek. Powietrze by�o przejrzyste jak
kryszta� i uderza�o do g�owy niczym wino; przyjemny orze�wiaj�cy ch��d przypomina�
o nadchodz�cej jesieni. Czarodziej odetchn�� g��boko, przeci�gn�� si� z lubo�ci� i nie
zmieniaj�c pozycji podni�s� wzrok na niewinne jasnob��kitne niebo. Taki dzie� zas�ugiwa�
na to, by go uczci�; taki dzie� nadawa� si� na piknik albo d�ugi spacer po lasach,
w�r�d z�ota i szkar�atu, i rudawych br�z�w jesieni. Ksi�niczka b�dzie zachwycona, pomy�la�;
ten dzie� sp�dz� razem: �adnej pracy, �adnych zakl��, po prostu rozkoszne wakacje
we dwoje.
Odwr�ci� si�, by j� delikatnie obudzi� i przekona� si�, �e Ksi�niczka ju� nie �pi, tylko
siedzi podparta poduszk�. Ma�y zielony podr�cznik do �wicze� rozwijaj�cych s�ownictwo,
z kt�rym nie rozstawa�a si� przez ostatnie miesi�ce, le�a� grzbietem do g�ry pod jej
z�o�onymi d�o�mi. Zamy�lona, wpatrywa�a si� w dalekie okno.
� Dzie� dobry, kochanie � powiedzia� Kedrigern, k�ad�c r�k� na jej d�oni. � Pi�kny
poranek, nie s�dzisz?
� Tak, najdro�szy � odpar�a, nie odrywaj�c spojrzenia od widoku za oknem.
� W�a�nie mi przysz�o do g�owy, �e to pogoda w sam raz na piknik. Ka�emy
Ciapkowi przygotowa� kosz z jedzeniem i wybierzemy si� na ca�y dzie� na szczyt g�ry.
Rozci�gaj� si� stamt�d wspania�e widoki.
� My�la�am, �e masz prac�.
� Nic pilnego � stwierdzi�, siadaj�c na ��ku. � Zbyt pi�kny dzie�, by go marnowa�
na siedzenie w pracowni, kiedy mo�emy go sp�dzi� na G�rze Cichego Gromu,
tylko we dwoje, ze �wiatem u st�p.
� Dobrze � zgodzi�a si� Ksi�niczka wzdychaj�c.
� Wszystko w porz�dku, kochanie? Nie wydajesz si� zachwycona.
4 � Ale� jestem, Keddie. Na g�rze musi by� pi�knie o tej porze roku i bardzo lubi�
pikniki. Jak mi�o, �e o tym pomy�la�e�. Tylko...
� Tylko...?
� Tylko za ka�dym razem, kiedy gdzie� idziemy albo co� robimy, to zawsze jedynie
we dwoje. Czy nigdy nie b�dziemy mieli towarzystwa, znajomych, go�ci, przyjaci�? Czy
nigdy nie udamy si� na �adn� wypraw�, w�dr�wk�, wycieczk� czy pielgrzymk�?
� Oczywi�cie, nie zaniedbamy rozrywek, najdro�sza. Ju� dwa razy zaprosili�my Bess
na obiad.
� Nie przysz�a ani razu.
� I odbyli�my d�ug� podr� do Zamku Grodzik.
� W interesach, Keddie.
� Wi�c... no c�, pewnie masz racj�. Ale tak czy inaczej by�a to podr�. Nie mo�esz
powiedzie�, �e nigdy nigdzie ci� nie zabieram.
� Wr�cili�my z Zamku Grodzik �adnych par� tygodni temu, Keddie, i od tamtej
pory nic. Nikt tu nie przyje�d�a z wyj�tkiem ludzi, kt�rzy maj� do ciebie jak�� spraw�.
Zmieszany Kedrigern pokr�ci� g�ow� i poskroba� si� w brod�.
� Naprawd� to ju� tyle czasu?
� Naprawd� � potwierdzi�a z naciskiem Ksi�niczka.
� Zupe�nie trac� poczucie czasu, kiedy jestem zaj�ty.
� Nie by�e� bardzo zaj�ty, Keddie.
� Nie by�em? No c�, jak nie jestem zaj�ty, te� trac� poczucie czasu. Ale naprawd�,
kochanie, my�la�em, �eby wybra� si� gdzie�, gdzie mogliby�my spotka� ciekawych ludzi,
zobaczy� co� nowego, ca�kowicie zmieni� otoczenie. To by nam obojgu dobrze zrobi�o...
� Co za mi�a niespodzianka, Keddie! Kiedy wyje�d�amy? � spyta�a Ksi�niczka,
w jednej chwili podniecona i pe�na o�ywienia.
� Och, my�la�em... lato jest doskona�� por� do podr�y. Drogi b�d�...
� Lato? Przysz�e lato?
� W�a�nie, najdro�sza. Mamy mn�stwo czasu, �eby wszystko zaplanowa� i poczyni�
pewne...
� Jest jesie�, Keddie. Wczesna jesie�. Lato si� w�a�nie sko�czy�o. Ka�esz mi czeka�
ca�y rok.
� Nie ca�y. Prawd� m�wi�c, niewiele wi�cej ni� p� roku. I dzi�ki temu za�atwimy
wszystko spokojnie i bez po�piechu.
Ksi�niczka utkwi�a w nim swoje b��kitne oczy. Kiedy przem�wi�a, jej s�odki g�os
brzmia� lodowato:
� Pos�uchaj, Keddie, sp�dzi�am nie wiem ile lat, siedz�c w bagnie na li�ciu nenufara.
Nie rusza�am si� z miejsca, z nikim nie spotyka�am i nie widywa�am nikogo. Wiod�am
5
spokojny, wolny od po�piechu �ywot i serdecznie nienawidzi�am ka�dej jego minuty.
Przywr�ci�e� mi ludzk� posta�, po�lubi�e� z zachowaniem nale�nego ceremonia�u
i przywiod�e� do tego niewielkiego, ale uroczego domku z dala od napi��, walk i zgie�ku
�wiata. Obecnie wygl�dam i m�wi� jak dawniej, mam pi�kne stroje, nauczy�am Ciapka
przygotowywa� i serwowa� wystawne posi�ki. Lecz w dalszym ci�gu nigdzie nie bywam,
nikogo nie widuj� i nic nie robi�. R�wnie dobrze mog�am pozosta� ropuch�.
W komnacie zapad�a cisza. Kedrigern wolno odetchn�� kilka razy i wreszcie skin��
g�ow�.
� Wola�aby� raczej nie czeka� do lata � powiedzia� w ko�cu.
� W�a�nie.
� Rozumiem, kochanie, naprawd� rozumiem. Ale wiosna to z�a pora na podr�e,
a zima jeszcze gorsza.
� Mo�emy wyruszy� teraz. Jesieni� podr�uje si� doskonale i nie jeste� zaj�ty.
Wspania�a okazja, by si� gdzie� wyrwa�.
� Ale ja nie mog� tak po prostu wyjecha�. Prawda, nie mam �adnych nagl�cych
spraw, ale par� drobnych mi zosta�o... I lada chwila mo�e pojawi� si� co� nowego.
Ksi�niczka uj�a go za r�k�.
� Naprawd� chcia�by� tu zosta� przez ca�� zim�? � Popatrzy� na ni� niepewnie.
� Czy nie wola�by� uciec od zimna, �niegu i barbarzy�c�w? � ci�gn�a. � Mogliby�my
pojecha� na po�udnie, gdzie nie ma �nie�yc, gdzie dni s� d�ugie, s�oneczne i ciep�e, a ludzie
�piewaj�, �miej� si� i pij� wino...
� Nigdy nie by�em na po�udniu � przyzna� Kedrigern w zamy�leniu.
� M�g�by� zbiera� zio�a. Na po�udniu rosn� gatunki, kt�rych tutaj nie mo�na spotka�.
Otwar�oby to przed tob� nowe pole do bada�.
� Zawsze lubi�em prac� z zio�ami. To taka dobra, czysta dziedzina magii. Poza tym
przydaj� si� w kuchni. Ale co ty by� robi�a, najdro�sza?
� Przede wszystkim bym nie marz�a. Mog�abym siedzie� pod drzewem w czasie
sjesty i pracowa� nad s�ownictwem i wymow�. Musz� prze�wiczy� mn�stwo zakl��.
A wieczorami oddawaliby�my si� zabawie. Och, Keddie, zr�bmy tak! W par� tygodni
uporasz si� z obowi�zkami, a potem ca�� zim� sp�dzimy na s�o�cu. Co za wspania�y pomys�!
� wykrzykn�a zarzucaj�c mu r�ce na szyj� i ca�uj�c go z entuzjazmem.
* * *
Zanim min�� poranek, Kedrigern by� przekonany, �e pomys�, by wyjecha� na po�udnie
i sp�dzi� tam zim�, rzeczywi�cie jest doskona�y. Zastanawia� si�, dlaczego nigdy
wcze�niej na to nie wpad�. Siedzia� wygodnie rozparty na �awce wy�o�onej poduszkami,
ustawionej na podw�rku przed domem, w miejscu os�oni�tym od wiatru. Obok niego
le�a�a ksi��ka. Wystawi� twarz do jesiennego s�o�ca, przymkn�� oczy. Senny p�u�miech
6 rozla� si� na jego obliczu. Jesie� zawsze by�a jego ulubion� por� roku. Przyjemno��
psu�o jedynie nieuniknione nadej�cie zimy, kt�rej szczeg�lnie nie znosi�. Teraz znalaz�
proste wyj�cie: wyjedzie na po�udnie, nim nadejd� ch�ody, dzi�ki czemu w pe�ni wykorzysta
uroki jesieni i ca�kowicie uniknie trud�w zimy. Prawda, w tym celu musia� si�
uda� w podr�, ale trudno uzyska� efekty bez ponoszenia koszt�w, jak cz�sto przypomina�
swoim klientom.
Jego rozmy�lania przerwa� cichy �opot skrzyde�. Kedrigern odrobin� uchyli� powieki
i ku swemu zdumieniu ujrza� dwie bia�e synogarlice, unosz�ce si� w powietrzu tu� obok
�awki. Trzyma�y w dziobkach szerok� z�ot� wst�g�. Os�aniaj�c oczy przed blaskiem zachodz�cego
s�o�ca, Kedrigern odczyta� wiadomo�� wydrukowan� du�ymi szkar�atnymi
literami:
�CZARKON ZAPRASZA WSPANIA�YCH WYBITNYCH CZARODZIEJ�W�.
Go��bice niespodziewanie zatoczy�y kr�g i odlecia�y. Kedrigern patrzy� w �lad za nimi
z u�miechem. Odwr�ci� si� na d�wi�k lekkich krok�w; obok niego sta�a Ksi�niczka.
W jednej r�ce trzyma�a s�ownik, drug� unios�a w malowniczym ge�cie, ocieniaj�c oczy.
Patrzy�a za odlatuj�cymi ptakami.
� Co to by�o, Keddie? � spyta�a.
� To w zwi�zku z Czarkonem, moja droga. Komitet reklamuje go bardzo intensywnie.
� Nie planowa�e� wzi�� udzia�u?
� Niezupe�nie. Zastanawia�em si� nad tym, ale w ko�cu nie podj��em �adnej decyzji.
Teraz to wykluczone.
� Ale czy nie powiniene� uczestniczy� w takich imprezach? Na pewno maj� dla ciebie
du�e znaczenie pod wzgl�dem zawodowym.
Je�li uwa�asz, �e lepiej b�dzie tam jecha�, zawsze przecie� mo�emy wyruszy� na po�udnie
kilka dni p�niej.
� Nie, kochanie. Czarkon ma swoje dobre strony, ale stanowczo wol� siedzie� obok
ciebie na tarasie zalanym s�o�cem, patrz�c na morze i popijaj�c dobre czerwone wino,
ni� m�czy� si� w zgie�ku i t�oku.
Po�o�y�a mu r�k� na ramieniu.
� Skoro taki jest tw�j wyb�r, decyzja i postanowienie, Keddie, wszystko w porz�dku.
Chocia� uwa�am, �e od czasu do czasu powiniene� spotka� si� ze starymi kumplami,
przyjaci�mi, kolegami, znajomymi i towarzyszami, sprawdzi�, co ostatnio porabiaj�,
zapozna� si� z najnowszymi osi�gni�ciami w twojej dziedzinie. To bardzo �adnie,
�e rezygnujesz ze wzgl�du na mnie, ale je�li chcesz pojecha�, z ch�ci� b�d� ci towarzyszy�.
7
Kedrigern uj�� j� za r�k� i posadzi� na �awce obok siebie, gdzie m�g� na ni� patrze�
nie wykr�caj�c sobie szyi. Mia�a na sobie prost� sukni� o barwie g��bokiej zieleni.
Ciemne w�osy splot�a w pojedynczy warkocz, przewi�zany z�ot� i czerwon� wst��k�,
prosty z�oty diadem b�yszcza� nad czo�em. Ksi�niczka by�a pi�kn� kobiet� i Kedrigern
mia� wielk� ochot� pochwali� si� ni� przed znajomymi � szczeg�lnie teraz, kiedy
jej g�os pasowa� do wygl�du i kiedy poczyni�a tak znaczne post�py w nauce.
Ale Czarkon oznacza� t�umy. Da�oby si� w�r�d nich wy�owi� niejedn� sympatyczn�
twarz: cz�onk�w gildii znanych z imienia lub osi�gni��, kt�rych nie mia� okazji pozna�
osobi�cie, przyjaci� nie widzianych od wielu, zbyt wielu lat. Tak, to prawda, ale t�um
pozostaje t�umem. Nawet przyjazny t�um nadal pozostaje t�umem, a Kedrigerna t�umy
napawa�y niepokojem.
Gdyby to nie wystarczy�o, by go zniech�ci�, dochodzi�y jeszcze k�opoty z noclegiem.
W ostatniej chwili przed rozpocz�ciem konwentu nie spos�b znale�� przyzwoitego pokoju,
a ceny w ka�dej norze osi�gn� niebotyczn� wysoko��.
No i pozostawa�a sama podr�. Kedrigern nie znosi� podr�y niemal r�wnie mocno
jak t�oku; pociesza� si� tylko, �e u kresu zaplanowanej wyprawy na po�udnie nie b�d� go
oczekiwa� ha�a�liwe t�umy. Przynajmniej ta podr� zako�czy si� w cichym ustroniu.
� Nie, kochanie � powiedzia� z westchnieniem. � Mo�e znale�liby�my troch� rozrywki
na Czarkonie, ale w rezultacie zm�czyliby�my si� przed nasz� wakacyjn� podr�.
Lepiej zostan� w domu i popracuj� nad zakl�ciem przeciw nocnym zjawom. Obieca�em
je staremu Brambornowi jeszcze przed r�wnonoc�; chc� to wreszcie za�atwi�.
� Jak sobie �yczysz, Keddie. Mo�emy siada� do lunchu?
� Umieram z g�odu. To powietrze wspaniale zaostrza apetyt. A mo�e zjemy tutaj,
na dworze?
Skin�a g�ow� na znak zgody. Kedrigern si�gn�� po srebrny dzwoneczek i zadzwoni�
cichutko. Czekaj�c na domowego trolla, wsun�� r�k� pod tunik� i dotkn�� czubkami
palc�w medalionu, kt�ry mia� zawieszony na szyi. Jego twarz przybra�a zamy�lony
wyraz.
Pojawi� si� Ciapek, cz�api�c na swych wielkich, p�askich stopach, uszy i r�ce dziko
mu powiewa�y.
� Jap! Jap! � wykrzykn��, podskakuj�c niecierpliwie w miejscu.
� Zjemy tutaj, Ciapku � powiedzia� Kedrigern nieobecnym tonem, jak gdyby jego
my�li zaprz�ta�y inne sprawy. � Zaczekaj chwil� z podawaniem.
� Czy�by sta�o si� co� z�ego, niepokoj�cego lub gro�nego? � zapyta�a Ksi�niczka.
� B�dziemy mieli go�cia. Kto� z gildii, jak s�dz�, chocia� nie mam poj�cia, czego od
nas chce.
� To na pewno co� wa�nego.
� Nie dla mnie. Dawno ju� wycofa�em si� z czynnej dzia�alno�ci.
8 � Jap? � zapyta� Ciapek.
� Jeszcze chwileczk�. Powiem ci, kiedy � odpar� Kedrigern. Wyci�gn�� medalion,
podni�s� go do oczu i spojrza� przez niewielki otworek w �rodku, Szczelin� Prawdziwej
Wizji. Powi�d� wzrokiem doko�a, potem w g�r� i utkwi� spojrzenie w odleg�ym punkcie
na niebie.
� To Tristaver! � wykrzykn��. � Ciapku, przynie� dodatkowy kufel. I wi�cej sera.
I nape�nij du�y dzban.
Troll pobieg� wype�ni� polecenie.
� Tris zawsze by� niez�y w odmienianiu postaci � wyja�ni� Kedrigern Ksi�niczce.
� Korzysta z ka�dej okazji, �eby sobie polata�.
� Naprawd� potrafi zmieni� si� w ptaka? Jak wspaniale!
� To nie jest wcale trudne. Sam stosowa�em t� sztuczk� par� razy, kiedy udawa�em
si� w dalsz� drog�. �wietny spos�b podr�owania, je�li si� nie cierpi na chorob� powietrzn�.
Zastanawiam si�, co go sprowadza...
Niewielki jastrz�b zatoczy� kr�g nad ich g�owami. Kedrigern pomacha� mu r�k�. Ptak
zakwili� ostro, opad� gwa�townie i znikn�� w pobliskim lesie.
� Zaraz tu przyjdzie. Wstydzi si� l�dowa�, kiedy na niego patrz�. Zawsze by� troch�
niezgrabny, a l�dowanie jest najtrudniejsze � wyja�ni� czarodziej.
� Dlaczego zmieni� si� w jastrz�bia? Czy sok� nie by�by szybszy?
� S�dz�, �e przez sentyment.
Zjawi� si� Ciapek nios�c na srebrnej tacy pe�en po brzegi, oszroniony dzban, trzy
kufle, talerz z hojnie nakrojonym chlebem i dojrza�y ser. Kiedy ma�y troll odszed�, spomi�dzy
drzew wynurzy�a si� smuk�a, elegancka posta�, energicznie otrzepuj�ca si� z li�ci
i ziemi. M�czyzna skin�� r�k� Kedrigernowi i Ksi�niczce, i zbli�y� si� szybkim krokiem.
Kedrigern wsta� na powitanie.
� Jak si� miewasz, Tris? Ile to ju� lat! � powiedzia� serdecznie.
� O wiele za du�o � odpar� czarodziej, obejmuj�c go ramieniem. � Ci�gle wszyscy
si� o ciebie dopytuj�. Musz� przyzna�, �e dobrze wygl�dasz. A to jest Ksi�niczka?
� Mi�o mi ci� pozna�, mistrzu Tristaverze � powita�a go Ksi�niczka skromnie, wyci�gaj�c
r�k�.
� I jaki pi�kny g�os! Tak si� ciesz�! S�ysza�em... Conhoon wspomina� co� o problemach
z... hm, z rechotaniem � zako�czy� niezr�cznie Tristaver.
� To ju� min�o. Siadaj, Tris, zjesz z nami obiad. Co ci� sprowadza w te strony?
� Och, rozmawiali�my par� dni temu i naraz kto� o tobie wspomnia�. U�wiadomi�em
sobie, jak wiele czasu min�o, odk�d widzia�em ci� po raz ostatni, wi�c przy pierwszej
sposobno�ci przylecia�em. Dzi�kuj� � powiedzia� Tristaver, bior�c od Kedrigerna
kufel zwie�czony pian�. � Mi�dzy innymi rozmawiali�my o tej sprawie z Zamkiem
Grodzik. To, w jaki spos�b rozprawi�e� si� z Grodziem, zrobi�o na nas du�e wra�enie.
9
Niebezpieczny cz�owiek.
� Prawd� m�wi�c, to by�o zakl�cie Ksi�niczki. Ca�kiem nie�le sobie radzi.
� Wszystkiego nauczy�am si� od ciebie, najdro�szy � zapewni�a go �ona, k�ad�c
d�o� na jego r�ce.
� Jeste�my bardzo dumni z was obojga. Jak to mi�o czasem si� spotka� i powspomina�.
� Wi�c to czysto towarzyska wizyta? � zapyta� Kedrigern, zaj�ty nape�nianiem
kufla Ksi�niczki.
Tristaver u�miechn�� si� i pog�adzi� d�ug� siw� brod�, ale nie odpowiedzia�. Zamiast
tego wzni�s� toast za Ksi�niczk�, potem za Kedrigerna. Nape�niwszy kufel ponownie,
u�ama� kawa�ek chleba i wr�ci� do opowie�ci o sprawach gildii, do kt�rej nale�eli obaj
z Kedrigernem. Wspomina� dawne czasy i starych znajomych, a Kedrigern przy��czy�
si� do niego.
� Krillicane nadal taka zaanga�owana w dzia�alno�� gildii? By�a jedn� z najlepszych
� stwierdzi� z sympati�.
� Przesz�a na emerytur� wkr�tce po tym, jak... zrezygnowa�e� z czynnego udzia�u
� odpar� dyskretnie Tristaver.
� Potrafi�a przeprowadzi� wszystko, co sobie postanowi�a. Kiedy� kaza�a przem�wi�
ulicy.
� Po co? � chcia�a wiedzie� Ksi�niczka.
� Pilna pro�ba jakiego� zakochanego ksi�cia, o ile dobrze pami�tam. Krillie potraktowa�a
to jako wyzwanie. W�a�ciwie nie chodzi�o nawet o ulic�. Raczej zau�ek: w�skie
przej�cie za stajniami ksi�cia. Troch� to potrwa�o, ale w ko�cu dopi�a swego.
� I co powiedzia� zau�ek? � spyta� Tristaver.
� Powiedzia�: �Nie jeste�my w stajni�. Kaza�a mu si� zamkn�� i nigdy wi�cej nie u�ywa�a
tego zakl�cia. � Kedrigern westchn��. � W tamtych czasach mieli�my prawdziwych
czarodziej�w, Tris. Ludzie nigdy o nich nie zapomn�.
� Ludzie ci�gle pami�taj� o tobie � zauwa�y� Tristaver. � Ile razy spotykam
kogo� z gildii, zawsze w rozmowie pada twoje imi�. Wszyscy pytaj�, gdzie si� podzia�
Kedrigern.
Gospodarz za�mia� si� z udan� skromno�ci�. Lekcewa��co machn�� r�k� i dola�
sobie piwa. Ksi�niczka, przys�uchuj�ca si� w milczeniu, zauwa�y�a, jak� przyjemno��
sprawi�y mu s�owa go�cia.
� M�wi� prawd�. Uwa�am, �e stanowczo powiniene� znowu zaj�� si� sprawami gildii.
Potrzebujemy takich jak ty � zapewni� gor�co Tristaver.
� Zrobi�em, co do mnie nale�a�o.
� Nikt temu nie zaprzecza. Ale min�o ju� par� lat. Na pewno czasem ci tego brakuje.
Zaanga�owania... �wiadomo�ci, �e jeste� w centrum wydarze�... �e w pe�ni wykorzy-
10
stujesz swoje zdolno�ci... W twoim wieku nie wycofuje si� z �ycia publicznego. Daleko
ci jeszcze do drugiej setki.
� Nie my�la�em ostatnio o sprawach gildii, Tris � odpar� pogodnie Kedrigern.
� P�ac� sk�adki i wspomagam inicjatywy cechu, ale wol� �y� po swojemu.
� Chyba nie �ywisz urazy z powodu Quintrindusa, prawda? Wszyscy zgadzaj� si�,
�e mia�e� ca�kowit� racj� i...
� Sk�d�e znowu, Tris. Nie wracajmy do tego.
� Oczywi�cie, oczywi�cie, Keddie. Jak sobie �yczysz. Widzisz, gdyby to ode mnie zale�a�o,
nie powiedzia�bym ju� ani s�owa. Ale...
Kedrigern westchn��.
� Ale gildia czego� chce, a twoim zadaniem jest poprosi� mnie o to. Tak podejrzewa�em.
� Chodzi naprawd� o drobn� przys�ug�. Kwestia paru dni, praktycznie �adna robota.
Raczej rozrywka dla was obojga. Widzisz, Hithernils znikn��.
� Wiedzia�em, �e tak b�dzie � roz�o�ci� si� Kedrigern � Rozpowiada� ca�emu
�wiatu, gdzie trzyma skarby gildii. Pewnie jacy� barbarzy�cy...
� Nie, nie, nie, nic podobnego � wpad� mu w s�owo Tristaver. � �adni barbarzy�cy.
Nic mu nie grozi. Jest teraz u siebie w domu, w pracowni.
� M�wi�e�, �e znikn��.
� No w�a�nie. Jest niewidzialny.
� Jak to si� sta�o?
� Przedstawiciel komitetu organizacyjnego Czarkonu zapyta� Hithernilsa, czy zna
kogo�, kto zechcia�by poprowadzi� warsztaty na temat niewidzialno�ci. No a znasz
Hithernilsa.
Kedrigern skin�� g�ow� i mimo woli cichutko zachichota� w oczekiwaniu na dalszy
ci�g. Tristaver zawiesi� dramatycznie g�os, p�ki gospodarz nie przynagli� go do m�wienia.
� Hithernils wie o niewidzialno�ci tyle, ile ja o chiromancji, ale uwielbia si� popisywa�.
No wi�c poda� im swoje nazwisko i jak szalony zabra� si� do nauki. Chyba kt�re�
zakl�cie mu nie wysz�o.
Kedrigern spojrza� na go�cia, po czym zgi�� si� w p�, zanosz�c si� niepohamowanym
�miechem. Ksi�niczka i Tristaver patrzyli na niego, wymieniaj�c zak�opotane
u�miechy. Up�yn�o troch� czasu, zanim czarodziej odzyska� panowanie nad sob�.
W ko�cu zachichota� po raz ostatni i otar�szy za�zawione oczy wierzchem d�oni, zdo�a�
wyj�ka�:
� Wi�c gildia chce, �ebym po cichu znalaz� jakie� przeciwzakl�cie, tak?
Tristaver odchyli� si� na krze�le i w zamy�leniu popatrzy� na las.
� No c�, Keddie... niezupe�nie. Liczymy, �e to do�wiadczenie nauczy Hithernilsa
poczucia odpowiedzialno�ci, wi�c nie chcemy, �eby sko�czy�o si� zbyt szybko.
� W takim razie, czego si� po mnie spodziewacie?
� Zastanawiali�my si�, czy nie zechcia�by� zast�pi� Hithernilsa na konwencie.
Komitet organizacyjny by�by zachwycony, gdyby si� uda�o zorganizowa� panelow�
dyskusj� na temat przeciwzakl��, a nikt nie ma w�tpliwo�ci, �e to ty powiniene� j� poprowadzi�.
Kedrigern z namys�em zmarszczy� brwi i podrapa� si� po karku.
� Nie planowa�em udzia�u w konwencie, Tris. Nie wystarczy, je�li po prostu odczaruj�
Hithernilsa i udziel� mu ostrze�enia?
� To pomog�oby Hithernilsowi, ale gildia mia�aby z tego niewiele po�ytku.
Uczestnicy Czarkonu spodziewaj� si� naszego przedstawiciela, a w obecnej sytuacji nie
mo�emy oczywi�cie wys�a� Hithernilsa. Nie o�mieli�by si� pokaza� publicznie po takiej
pora�ce.
� Dlaczego? Przecie� i tak nikt go nie zobaczy.
� No w�a�nie, w tym ca�y problem. To po prostu nie przejdzie. Nastr�j na podobnych
konferencjach bywa bardzo... bardzo swawolny... a teraz, kiedy wszyscy wiedz�
o jego nieszcz�liwym wypadku... Nie, nie mo�emy wys�a� Hithernilsa, z powod�w a�
nadto widocznych.
� Znacznie bardziej widocznych ni� sam Hithernils � doda� Kedrigern z szerokim
u�miechem.
� W�a�nie. Wi�c jak, zrobisz to dla gildii? Przez pami�� dawnych czas�w...
� No c�... planowali�my z Ksi�niczk� wyjecha� na po�udnie...
� Nie mo�esz odm�wi� przyjacio�om, Keddie. Oni ci� potrzebuj� � wtr�ci�a
Ksi�niczka z powag�.
� Nie uwa�asz, �e powinni�my to przedyskutowa�? � Poczu� si� schwytany w pu�apk�.
� Zrobi�by� dobry uczynek, a poza tym mogliby�my si� troch� rozerwa�. Mia�by�
okazj� wyja�ni� wiele nieporozumie�, zwi�zanych z przeciwzakl�ciami. Wszyscy wiedz�,
�e w tej dziedzinie nie masz sobie r�wnych � doda�a.
� To prawda � przyzna�.
I, naturalnie, byliby�cie honorowymi go��mi Czarkonu � wtr�ci� Tristaver.
� Zaj�liby�cie apartament, kt�ry zarezerwowa� dla siebie Hithernils.
� Ca�y apartament?
� Ka�dy, kto reprezentuje gildi�, musi wyst�pi� okazale � odpar� sztywno Tristaver.
� Nie mo�emy pozwoli�, �eby legendarni czarodzieje i pi�kne ksi�niczki t�oczyli si�
po sze�cioro na jednym zapchlonym bar�ogu.
� Nie, oczywi�cie, �e nie.
� Poza tym apartament ju� zosta� op�acony, a gospoda nie zwraca pieni�dzy.
� No dobrze, Tris, pojedziemy � zgodzi� si� Kedrigern, wyci�gaj�c r�k�. Ksi�niczka
patrzy�a uszcz�liwiona.
12 Rozdzia� drugi
Witamy na Czarkonie
Nad�sany Kedrigern siedzia� na wyboistym �o�u. Ksi�niczka, pozornie nie�wiadoma
jego nastroju, krz�ta�a si� po pokoju, nuc�c weso�o. Zd��y�a ju� odpchli� i odwszy� ca�e
skrzyd�o gospody kr�tkoterminowym zakl�ciem, a teraz zabra�a si� do bardziej tradycyjnych
prac domowych. Tu poprawi�a le�ne kwiaty w wyszczerbionym dzbanku, tam
przesun�a wytart� serwetk�. Spulchni�a poduszki na szerokich lawach przy kominku,
sprawdzi�a poziom wody w wiadrach przeciwpo�arowych i spr�ysto�� mat z sitowia
roz�o�onych na pod�odze. Sko�czywszy porz�dki, stan�a przy oknie z r�koma na biodrach
i ogarn�a pok�j zadowolonym spojrzeniem.
� Nie chc� wydawa� przyj�cia � powt�rzy� Kedrigern chyba po raz dwudziesty od
chwili przyjazdu.
� Oczywi�cie, �e chcesz, Keddie � odpar�a Ksi�niczka z roztargnieniem zagl�daj�c
do drugiego pomieszczenia.
� Wcale nie.
� Gildia zarezerwowa�a dla nas �adny, przestronny apartament. Je�li nie pozwolimy,
�eby inni te� si� nim nacieszyli, wyjdziemy na strasznych sobk�w.
� Nie naciesz� si� nim, je�li b�dzie pe�en obcych.
� Pozostaw to mnie. Zaprosz� tylko par� os�b; tych najbardziej interesuj�cych,
z kt�rymi na pewno chcia�by� pogada� i kulturalnie sp�dzi� wiecz�r.
Kedrigern podni�s� si� z ��ka z pogardliwym u�mieszkiem.
� Naprawd� uwa�asz, �e mo�na urz�dzi� mi�e przyj�cie i kulturalnie sp�dzi� czas
na konwencie? Nigdy nie bra�a� udzia�u w czym� takim, moja droga. Nie wiesz, jak wygl�daj�
podobne przyj�cia. G�o�ne �piewy, ludzie wykrzykuj�cy do siebie przez ca�y
pok�j... �cisk... popychanie... zakl�cia. Nie zapominaj o zakl�ciach!
� Co ci si� nie podoba w zakl�ciach? Sami ich u�ywamy przez ca�y czas. Poza tym
jeste�my na konwencie czarodziej�w � odpar�a pogodnie Ksi�niczka, wyg�adzaj�c
zmi�t� narzut�.
13
� W zakl�ciach nie ma nic z�ego. Ale kiedy rozochoceni czarodzieje zaczynaj� si�
popisywa�, taka zabawa musi si� �le sko�czy�. Na przyk�ad podczas konferencji w Skale
Gryfa stajenni zachowali si� nieuprzejmie, wi�c kto� zamieni� ca�� obs�ug� w �winie.
Wierz mi, gdy sprawa wysz�a na jaw, trzeba si� by�o g�sto t�umaczy�. Par� lat wcze�niej
w Chateau Ravet, kto�...
� Nie musimy tolerowa� podobnych wybryk�w jedynie dlatego, �e zdarza�y si�
w przesz�o�ci.
� Nie m�wi� o przesz�o�ci, moja droga, tylko o tym, co si� dzieje teraz. O tych indywiduach,
kt�rzy obecnie wst�puj� do cechu. Wielu nie nadaje si� nawet na alchemik�w.
� Powiniene� sam siebie pos�ucha�, Keddie. Nie masz jeszcze stu siedemdziesi�ciu
lat, a zrz�dzisz jak stary pryk.
� Wi�c pewnie jestem m�odym prykiem � odpar� naburmuszony. � Wiem tylko,
�e nie chc� si� znale�� w jednym pokoju z takimi lud�mi.
� Stworzymy kulturaln� atmosfer�, wi�c po prostu b�d� si� musieli porz�dnie zachowywa�.
� Zazwyczaj to skutkuje, ale nie na Czarkonie.
Ksi�niczka wyprostowa�a si� dumnie, jej b��kitne oczy rzuca�y gniewne b�yski.
� Czarkon czy nie, ty jeste� szanowanym starszym czarodziejem, reprezentuj�cym
najbardziej presti�ow� gildi� na zachodzie, a ja jestem ksi�niczk� � przem�wi�a lodowato
wynios�ym tonem, zdolnym ostudzi� gniew smoka. � Nie b�dzie �adnego chuliga�stwa,
prostactwa ani grubia�stwa.
Kedrigern wiedzia�, �e pad�o ostatnie s�owo w tej sprawie. W milczeniu kiwn��
g�ow�.
Udobruchana Ksi�niczka u�miechn�a si�.
� Ju� p�no � powiedzia�a. � W�� buty, idziemy na kolacj�. Musisz przygotowa�
swoje wyst�pienie na jutro i porz�dnie si� wyspa�.
Wci�gaj�c buty, Kedrigern mrukn��:
� Musz� si� wyspa�, bo jutro nie zmru�� oka w tym t�umie hulaj�cym do bia�ego
rana. Zanim wyjedziemy na po�udnie, b�dziemy wygl�da� jak odpadki wyci�gni�te ze
�mietnika nekromanty.
� Nie marud�. Raz przynajmniej spr�buj si� zabawi� � t�umaczy�a cierpliwie
Ksi�niczka.
Kedrigern westchn��. Wiedzia�, �e zachowuje si� samolubnie, mo�e nawet troch�
dziecinnie. Wiedzia�, �e Ksi�niczka od dawna marzy�a o wydaniu wielkiego przyj�cia,
a w domu nie mia�a do tego okazji. Wiedzia�, �e sprawi jej to ogromn� przyjemno��.
Wiedzia�, �e r�wnie� gildia zyska�aby na presti�u, gdyby po powrocie z konwentu wszyscy
opowiadali, jakie wspania�e przyj�cia urz�dzaj� czarodzieje. Podejrzewa� nawet, �e
14 mimo w�asnych sprzeciw�w sam tak�e ch�tnie si� zabawi.
A jednak nienawidzi� zgie�ku i t�um�w.
* * *
W sali jadalnej zasiada�o oko�o tuzina os�b. Kedrigern nie zna� nikogo. Podnie�li
wzrok, kiedy wszed� do �rodka z Ksi�niczk�, kt�ra natychmiast sta�a si� celem spojrze�.
Wygl�da�a ol�niewaj�co w dopasowanej bladozielonej sukni i ciemnozielonym
p�aszczu narzuconym na ramiona. Sam Kedrigern, g�adko wygolony, w skromnej samodzia�owej
tunice i spodniach oraz w zwyk�ym ciemnym p�aszczu, nie przyci�ga� niczyjej
uwagi. Znalaz� st� w k�cie, niewielki, ale wzgl�dnie stabilny i mniej poplamiony
ni� pozosta�e. Usiedli.
� Zdaje si�, �e nie ma tu ani jednego czarodzieja � stwierdzi� markotnie.
� Ty sam te� nie wygl�dasz na czarodzieja � zauwa�y�a Ksi�niczka.
� Oczywi�cie, �e nie. W dzisiejszych czasach kto�, kto wygl�da na czarodzieja, sam
si� prosi o k�opoty.
� Wi�c dlaczego inni maj� si� do tego przyznawa�?
Kedrigern odchrz�kn��, mrukn�� co� niewyra�nie i utkwi� wzrok w stole. Zjedli suty
posi�ek, na kt�ry z�o�y�y si�: pieczony karp, baranina i ba�ant, mn�stwo �wie�ego chleba,
owoce na deser i dobre piwo do przep�ukania gard�a. Kolacja poprawi�a czarodziejowi
humor. Jeszcze przed deserem oboje u�miechali si� do siebie.
� Zobaczysz, jutro wieczorem b�dziesz si� �wietnie bawi� � zapewni�a Ksi�niczka,
k�ad�c uspokajaj�co d�o� na jego d�oni.
� Mam nadziej�. Od tak dawna nie bra�em udzia�u w �adnym przyj�ciu, �e zupe�nie
si� odzwyczai�em � odpar� Kedrigern bez entuzjazmu.
Ksi�niczka poklepa�a go po r�ce.
� Tym bardziej powinni�my co� urz�dzi�. Po prostu zdaj si� na mnie.
Opu�cili jadalni�, nieco bardziej zat�oczon� teraz, kiedy sp�nieni go�cie spieszyli
si�, by zje�� kolacj�, zanim sko�cz� si� najlepsze potrawy. Cichy szmer przyt�umionych
rozm�w zabrzmia� o ton g�o�niej, gdy znale�li si� w zat�oczonym hallu. Baga�e le�a�y
zrzucone w nieporz�dne stosy, wok� sta�y grupki go�ci pogr��onych w o�ywionej
konwersacji. Kilka os�b sta�o przy schodach; przechodz�c, Kedrigern us�ysza� s�owa:
�...przyj�cie w pokoju Crolla... powiedz reszcie... spotkamy si� na miejscu...� Zanim zd��y�
wyg�osi� mia�d��cy komentarz, jaki� m�ody cz�owiek zbli�y� si� z po�piechem i zast�pi�
mu drog�.
� Najmocniej przepraszam, mistrz Kedrigern? Czarodziej z G�ry Cichego Gromu?
� zapyta�.
� To ja � potwierdzi� Kedrigern.
� Czy mistrz reprezentuje gildi�? Jestem z komitetu. Poinformowano nas o zast�p-
15
stwie na miejsce mistrza Hithernilsa... kt�ry podobno mia� jaki� wypadek.
� Tak, ja i moja �ona przybyli�my na pro�b� gildii.
� Co za niezwyk�a okazja! Tak wiele o tobie s�yszeli�my, mistrzu Kedrigernie... petryfikacja
Buroca przesz�a ju� do legendy!
Bardzo pi�kna dziewczyna uj�a Kedrigerna za rami�.
� A to, w jaki spos�b poradzi� sobie mistrz z Fingardem... Najodwa�niejszy czyn,
o jakim kiedykolwiek s�ysza�am! � powiedzia�a.
� Fingard nie by� taki straszny � odpar� czarodziej z fa�szyw� skromno�ci�.
� Smok ziej�cy ogniem! I w dodatku ranny! � wykrzykn�a dziewczyna.
� Po prostu trzeba im pokaza�, kto jest panem � wyja�ni� Kedrigern z przem�drza�ym
u�miechem.
� I Grod�... Czy to prawda, �e zamieni� go mistrz w ropuch�? � dopytywa�a si�
dziewczyna ciekawie.
� Dokona�a tego moja �ona. Jej pierwsze du�e zakl�cie; uda�o si� doskonale.
� Nikt inny nie przejrza� kr�tactw Quintrindusa. Zwi�d� wszystkich cz�onk�w gildii...
z wyj�tkiem mistrza. Czy to prawda? � wtr�ci� �arliwie chudy m�odzieniec, stoj�cy
po drugiej stronie czarodzieja.
� No c�... Quintrindus by� spryciarzem. Oszuka� wielu ludzi.
� Ale nie ciebie � zauwa�y�a dziewczyna.
� Nie, mnie nie oszuka� � przyzna� Kedrigern ze swobod�.
� Mistrzu Kedrigernie, wiem, �e rano prowadzisz dyskusj�, ale gdyby� znalaz�
chwil� czasu... Urz�dzamy wieczorem skromne przyj�cie i... � zacz�� pierwszy m�ody
cz�owiek.
� Ogromnie nam przykro � rozleg� si� stanowczy g�os Ksi�niczki i r�wnocze�nie
wolne rami� Kedrigerna znalaz�o si� w jej u�cisku. � Niestety mistrz Kedrigern ma
bardzo du�o pracy przed jutrzejszym wyst�pieniem i koniecznie musi si� dobrze wyspa�
� o�wiadczy�a tonem opiekunki roztargnionego inwalidy. � Wybaczcie, ale musimy
wraca� do siebie.
� To mo�e jutro wieczorem...?
� Jutro urz�dzamy przyj�cie dla cz�onk�w gildii. Mam nadziej�, �e przyjdziecie
� wypali� Kedrigern. � W naszym apartamencie. Wszyscy tam b�d� � jego g�os
wzni�s� si� na ostatniej sylabie, gdy paznokcie Ksi�niczki wpi�y mu si� w rami�.
Po powrocie do apartamentu Ksi�niczka odezwa�a si� lodowato:
� Jak na cz�owieka, kt�ry nie lubi przyj��, zrobi�e� si� wyj�tkowo go�cinny.
� Wydali mi si� bardzo sympatyczni � protestowa� Kedrigern naiwnie. � Nie to, co
ho�ota w��cz�ca si� za alchemikami. Mili, skromni m�odzi ludzie. I niezwykle rozs�dni.
Wida� na pierwszy rzut oka. � Przerwa�, a nie s�ysz�c odpowiedzi doda�: � Wiesz, najdro�sza,
to by�by �adny gest, gdyby�my wpadli na ich... przyj�cie...
16 Ksi�niczka spojrza�a na niego zimno i nie odpowiedzia�a. Czarodziej podrapa� si�
w brod�, odchrz�kn�� i stwierdzi�:
� Chyba lepiej zabior� si� za uwagi wst�pne.
* * *
Generalnie, dyskusja przebiega�a do�� g�adko. Tylko jeden z zaproszonych dyskutant�w
m�wi� chaotycznie i tak cicho, �e nikt ze s�uchaczy nie m�g� go zrozumie�. Pozostali
byli elokwentni, b�yskotliwi i mieli dobry kontakt z ca�kiem sporym audytorium.
Jedyny prawdziwy zgrzyt stanowi�o zachowanie niskiego, p�katego, ha�a�liwego
cz�owieczka, kt�ry nieustannie przerywa� dyskutantom napuszonymi przemowami,
niezdarnie zakamuflowanymi jako pytania. Po czwartym wyst�pieniu m�czyzny
Kedrigern zignorowa� jego dzikie wymachiwania i uparte pr�by zwr�cenia na siebie
uwagi, tote� pozosta�a cz�� sesji przebieg�a spokojnie.
Po zako�czeniu jeden z dyskutant�w, smag�y szczup�y czarnoksi�nik ze wschodu
imieniem Abrazoul, skomplementowa� Kedrigerna za zr�czno��, z jak� ten upora� si�
z ha�a�liwym cz�owieczkiem, zauwa�aj�c przy okazji, �e mia� on maniery alchemika.
� Prawda? � zgodzi� si� Kedrigern. � Zastanawiam si�, czy s� tu jacy� alchemicy.
� Niejeden, jestem o tym przekonany. Chc� si� zorientowa�, co mo�na nam
ukra��.
Trzecia spo�r�d dyskutant�w, Jaquinta, jedna z najstarszych czarodziejek wschodu,
odgarn�a lok bia�ych jak �nieg w�os�w i za�mia�a si� pogardliwie.
� Tyle na tym skorzystaj�, co ma�pa kradn�ca astrolabium: mo�e je zabra�, ale nigdy
nie nauczy si� go w�a�ciwie u�ywa�.
� Dobrze powiedziane � pochwali� j� Abrazoul.
� Tak, bardzo dobrze. A przy okazji, mam nadziej�, �e wpadniecie do nas na przyj�cie
dzi� wieczorem? Powinno si� zacz�� gdzie� o wschodzie ksi�yca, wi�c je�li...
� Wiem, dosta�am ju� zaproszenie � powiedzia�a Jaquinta.
� Ja te�. Kto� wsun�� je pod drzwi dzisiaj rano � odezwa� si� Abrazoul.
� To wyja�nia, czym si� zajmowa�a Ksi�niczka przez ca�y dzie� � mrukn��
Kedrigern.
Jaquinta u�miechn�a si�.
� Nie mog� si� doczeka�, �eby j� pozna�. Z tego, co s�ysza�am, jest �ywym dowodem
na skuteczno�� twoich przeciwzakl��.
� I to bardzo pi�knym dowodem � zauwa�y� Abrazoul.
� Ma te� spore uzdolnienia, je�li chodzi o magi� � dorzuci� Kedrigern z dum�.
� Bardzo szybko si� uczy.
� Nie mog� si� nadziwi�, dlaczego nie zaproponowa�e� jej, �eby wyst�pi�a na dzisiejszym
spotkaniu. Wywo�a�aby sensacj�. Niecz�sto spotyka si� ksi�niczki, kt�re by�y
17
ropuchami.
� Ona w dalszym ci�gu niech�tnie wspomina o przesz�o�ci. Przecie� sp�dzi�a wiele
lat w bagnie, poluj�c na muchy i dr��c z l�ku przed bocianami, w�ami i okrutnymi
dzie�mi... Chce o tym wszystkim zapomnie�.
� Doskonale rozumiem � powiedzia�a Jaquinta, po macierzy�sku �ciskaj�c d�o�
czarodzieja.
* * *
Kedrigern sp�dzi� dzie� bardzo przyjemnie, wymieniaj�c nowinki i plotki ze starymi
przyjaci�mi i nawi�zuj�c znajomo�ci z paroma osobami, kt�re od dawna pragn��
pozna�. W napisanym pospiesznie li�ciku Ksi�niczka prosi�a go, by zjad� kolacj� bez
niej, jako �e zatrzyma�y j� ostatnie przygotowania do przyj�cia. Spo�y� posi�ek w towarzystwie
Abrazoula, trojga cz�onk�w komitetu, poznanych ubieg�ego wieczoru, i dw�ch
bystrych m�odych magik�w. Kolacja okaza�a si� wy�mienita i d�ugo zabawili przy stole.
Kedrigern wr�ci� do gospody tu� przed wschodem ksi�yca, w doskona�ym nastroju,
pogwizduj�c elfi� piosenk�-�mieszk�. Zasta� pokoje zupe�nie odmienione i tryumfuj�c�
Ksi�niczk�.
Wsz�dzie sta�y kwiaty, nape�niaj�c powietrze aromatem. �wiat�o latar� i �wiec odbija�o
si� od wypolerowanych drewnianych powierzchni, a blaski i cienie rzucane przez
ogie� ta�czy�y po �cianach. Wzd�u� jednej z nich sta� st�, na kt�rym ustawiono dwie
kadzie z piwem i szereg kamiennych dzban�w wype�nionych miejscowymi winami
oraz tyle kubk�w i kufli, �e starczy�oby dla wszystkich uczestnik�w Czarkonu.
� No i jak? � zapyta�a Ksi�niczka niecierpliwie.
Kedrigern uj�� jej d�o� i podni�s� do ust.
� Kochanie, jeste� niezr�wnana. Przepraszam za zrz�dzenie i brak entuzjazmu.
Powinienem by� wiedzie�, �e doprowadzisz wszystko do perfekcji.
� Jeste� bardzo mi�y, Keddie.
� A ty wygl�dasz absolutnie ol�niewaj�co, najdro�sza. Zdawa�o by si�, �e po ca�ym
dniu ci�kiej pracy powinna�... � cofn�� si� o krok, by oceni� dok�adniej ��to-zielon�
sukni� oraz b�yszcz�ce wysoko upi�te w�osy. Uj�te w z�oty diadem. � Po prostu pi�kna
� stwierdzi� z galanteri�.
� Ma�e zakl�cie tu i tam. S�u�ba zaj�a si� wszystkimi ci�szymi pracami. Bardzo mi
pomogli. Gdyby nie oni...
Trzy zdecydowane uderzenia w drzwi zapowiedzia�y pierwszych go�ci. Wkr�tce nadeszli
nast�pni, i jeszcze nast�pni. Zanim ksi�yc wzni�s� si� ponad wierzcho�ki drzew.
Pokoje zape�ni�y si� lud�mi, a powietrze wibrowa�o od �miechu i gwaru rozm�w.
W�r�d przyby�ych znajdowali si� czarodzieje ze wszystkich cz�ci znanego �wiata:
magicy, czarownice i czarnoksi�nicy, jasnowidze i wr�bici, adepci wy�szych kunsz-
18 t�w, kt�rzy zg��biali wszystko, co dotyczy�o obranej przez nich dziedziny i korzystali
z okazji, by osobi�cie spotka� si� z mistrzami. Kedrigern sumiennie brn�� przez meandry
konwersacji. Chwil� wytchnienia znalaz� w towarzystwie trojga student�w z Rottingen,
dyskutuj�cych na temat �elaznego Cz�owieka, kt�ry tak bardzo rozs�awi� ich
miasto.
� Jest nap�dzany mechanizmem zegarowym, prawda? � zapyta�.
� Tak, mistrzu. Nakr�cony, potrafi w ci�gu jednego dnia wykona� prac� sze�ciu
m�czyzn � odpowiedzia�a ciemnow�osa dziewczyna.
� Imponuj�ce. Du�o ma do roboty w Rottingen?
� Niestety, by go nakr�ci�, o�miu ludzi musi pracowa� przez dwa dni � wyja�ni�
m�ody cz�owiek.
Inny m�odzieniec dorzuci�:
� Wynalazca pracuje obecnie nad drugim �elaznym Cz�owiekiem. B�d� mogli nakr�ca�
jeden drugiego.
Kedrigern umilk� na chwil� i pogr��y� si� w my�lach, potem skin�� g�ow�.
� Rozumiem � powiedzia�. � Genialne.
� Najwi�kszy problem stanowi rdza � ci�gn�a dziewczyna. � Wystarczy jeden
dzie� deszczu i �elazny Cz�owiek robi si� ��ty jak pomara�cza. Pracuje bez zarzutu,
ale jest ca�kiem ��ty.
� W Rottingen nadano mu z tego powodu przezwisko � zacz�� drugi m�odzieniec.
� Nazywamy go Mechaniczn�...
� O, do licha! � przerwa� mu Kedrigern na widok przyby�ej w�a�nie osoby. � Musz�
si� natychmiast z kim� zobaczy� � wyja�ni� i zacz�� si� przeciska� przez t�um.
W progu sta�a le�na wied�ma, rozgl�daj�c si� po pokoju szklistym wzrokiem, z niepewnym
u�miechem na twarzy. Obok dw�ch s�u��cych ugina�o si� pod ci�arem
ogromnego kamiennego dzbana.
� Keddie, kochaniutki! � zaskrzecza�a nowo przyby�a na widok Kedrigerna i gdakn�a
upiornie z rado�ci, w jednej chwili uciszaj�c pozosta�ych uczestnik�w przyj�cia.
� Urz�dzasz zabaw�? Cholera, ale fajnie!
� Witaj, Bess. Mi�o, �e... � zacz�� Kedrigern, nie zdo�a� jednak doko�czy�, porwany
w jej nied�wiedzi u�cisk. Bess z g�o�nym mla�ni�ciem z�o�y�a wilgotny poca�unek na
jego policzku.
� Gdzie Ksi�niczka? Stara Bess chcia�a jej podzi�kowa� za zaproszenie jak si� nale�y.
Dobrze wiem, �e to jej robota.
Ksi�niczka podp�yn�a do nich, upojona sukcesem, jakim okaza�o si� przyj�cie.
� A ty musisz by� Bess, le�na wied�ma! � wykrzykn�a, sk�adaj�c kr�tkie dziobni�cie
na rumianym policzku go�cia. � Kedrigern wiele mi o tobie opowiada�.
� Serio? No c�, im gorsze to by�o, tym bli�sze prawdy, moja mi�a � odpar�a Bess.
19
Odgarn�a nieporz�dne pasmo prostych jak druty w�os�w i znowu zachichota�a pot�pie�czo.
� Jak to mi�o, �e znalaz�a� dla nas chwil� czasu � ci�gn�a Ksi�niczka bohatersko.
� �adnie, �e�cie zaprosili star� Bess po tych wszystkich k�opotach, jakie sprawi�
tamten przekl�ty kryszta�, co go sprzeda�am Keddie�emu. Do tej pory mi wstyd, kochaniutka.
� Prosz�, nie my�l o tym wi�cej. Jeste� tu, �eby si� bawi� � zaprotestowa�a
Ksi�niczka.
� Przynios�am wam na rozgrzewk� dzban mojego najlepszego. Nazywa si� �nalewka
na bagiennym w�u�. � Bess z niezwyk�� zr�czno�ci� wyrwa�a kubek z r�ki jakiego�
magika i szybkim ruchem zaczerpn�a z dzbana. � Postawcie to ko�o sto�u,
ch�opcy, �eby wszyscy mogli si� pocz�stowa� � rozkaza�a s�u��cym. � �yknij i ty, kochaniutka
� zwr�ci�a si� do Ksi�niczki, wyci�gaj�c kubek w jej stron�. � Dobrze ci
zrobi. Wykr�ci szcz�k� i pobieli w�osy na g�owie � roze�mia�a si� znowu.
Niczego nie podejrzewaj�c, Ksi�niczka unios�a kubek do ust. Kedrigern, rozdarty
mi�dzy uprzejmo�ci� wobec go�cia a obaw� o zdrowie �ony, patrzy� z niepokojem. Na
pierwsze tchnienie bukietu g�owa odskoczy�a jej do ty�u, a oczy zasz�y �zami; niepewnie
cofn�a si� o dwa kroki, pr�buj�c rozpaczliwie zaczerpn�� powietrza. Kedrigern wyrwa�
naczynie z jej dr��cych d�oni: gdyby trunek kapn�� na ubranie, prze�ar�by materia�
do �ywego cia�a.
� Ksi�niczka nie pija nic mocniejszego od wina � wyja�ni�, obejmuj�c j� w pasie
ramieniem.
� Wybacz, kochaniutka � mitygowa�a si� Bess, energicznie rozcieraj�c r�ce
Ksi�niczki. � Ci�gle zapominam, �e trzeba si� do niego przyzwyczai�.
Ksi�niczka z�apa�a oddech, zakas�a�a i spr�bowa�a co� powiedzie�, ale zdo�a�a
wyda� jedynie zduszony pisk. Kedrigern pom�g� jej wyj�� na zewn�trz; spacerowali
przez chwil� wdychaj�c ch�odne nocne powietrze. Nie min�o wiele czasu, a g�os jej powr�ci�.
Jej pierwsze s�owa zaskoczy�y Kedrigerna.
� Kiedy� wypi�e�... to... ze wzgl�du na mnie � powiedzia�a. Kedrigern wzdrygn��
si� na wspomnienie.
� Tak, moja droga.
� A ja zachowa�am si� tak niewdzi�cznie, nieuprzejmie i bezmy�lnie nast�pnego
dnia, kiedy si� �le czu�e�.
� Pami�tam, wszystko lecia�o mi z r�k.
� Zdumiewaj�ce, �e by�e� si� w stanie porusza� i m�wi�. Obeszli wko�o gospod�.
� Chyba powinni�my wraca� � powiedzia� Kedrigern. � Lepiej nie zostawia�
go�ci zbyt d�ugo samych.
� Nie ma po�piechu. Zachowuj� si� bardzo kulturalnie.
20 � Zachowywali si�, p�ki nie skosztowali nalewki na bagiennym w�u. Nie zdziwi�bym
si�, gdyby szaleli teraz niczym ogry.
Ksi�niczka spojrza�a na niego z obaw�. Nie m�wi�c nic wi�cej, pospieszyli do
�rodka.
Atmosfera wewn�trz uleg�a subtelnej przemianie. Nikt, co prawda, nie le�a� na pod�odze
ani nie hu�ta� si� na belkach u powa�y, ale zachowanie takie nie wydawa�oby si�
ju� nie na miejscu. Kedrigern zajrza� do dzbana i przekona� si� ze zgroz�, �e naczynie
jest niemal puste. Niebezpieczny moment zbli�a� si� coraz bardziej, czarodziej nie mia�
co do tego w�tpliwo�ci; liczy� tylko na to, �e nie jest jeszcze za p�no.
Kiedy tak sta�, wahaj�c si�, co uczyni�, obj�o go czyje� rami� i owia� d�awi�cy oddech.
By� to ha�a�liwy cz�owieczek, kt�rego spotka� rano; obecnie niewiele mu brakowa�o
do ca�kowitej utraty przytomno�ci.
� Nie miaem okazji si� frzedstawi� rano � wybe�kota�. � Nazywam si� Smarmax,
doktor alchemii uniwersytetu w Umleitung. � Bekn�� cichutko, po czym doko�czy�:
� �wietne to piwo w kamiennym dzbanie. Wspania�y bukiet.
Zaraz si� zacznie, pomy�la� Kedrigern.
� Mam nadziej�, �e znajdziemy sposobno��, by d�u�ej pogaw�dzi�, gdy poczujesz
si� lepiej � powiedzia�, ujmuj�c Smarmaxa pod rami� i kieruj�c go w stron� drzwi.
W podobny spos�b pom�g� opu�ci� przyj�cie chwiej�cemu si� na nogach magikowi
i tr�jce m�odych ludzi, kt�rzy w�a�nie zaczynali �piewa� bardzo nieprzyzwoite piosenki.
Nagle jego uwag� zwr�ci�y podniesione g�osy, dochodz�ce z g��bi pokoju.
� Znam takich jak ty. Ca�y rok nie rzuc� ani jednego zakl�cia, a potem przyje�d�aj�
na konferencj� i pozuj� na wielkich mag�w. Bufon! � krzykn�� jaki� g�os.
� Patrzcie go, zasmarkany kuglarz! � odpar� pogardliwie drugi g�os z silnym
obcym akcentem. � Zajrzyj do spisu, synu. Cztery zakl�cia i pi�� przeciwzakl�� tylko
w zesz�ym roku, a teraz dosta�em kontrakt na siedem kolejnych dla tutejszego margrabiego.
� Malowany magik!
� Kuglarz-karierowicz!
� Nie da�by� rady wydosta� si� za pomoc� zakl�cia z jutowego worka!
� Bo nigdy nie musia�em, p�taku! Nie jestem takim durniem, �eby do niego wchodzi�!
� odpar� drugi z rozm�wc�w. Nagle rozleg� si� zduszony okrzyk, a zaraz potem
tryumfalny �miech. Kedrigern przecisn�� si� przez t�um w sam� por�, by zobaczy�, jak
spory worek podskakuje przez chwil� po ziemi, a nast�pnie znika. Kr�py smag�y m�odzieniec
o szerokich brwiach, czerwony na twarzy z gniewu, zerwa� si� na nogi.
� Wi�c to tak, padalcu! Cichcem rzucasz na mnie uroki! Ja ci poka��, co potrafi czarodziej
z prawdziwego zdarzenia! � wykrzykn��, czyni�c nieznaczny gest w kierunku
roze�mianego m�odego cz�owieka.
21
Ten uchyli� si�. Stoj�cemu za nim starszemu magowi, pogr��onemu w rozmowie
z zawoalowan� wieszczk�, wyros�a naraz para roz�o�ystych rog�w. W tej samej chwili
czarodziej wykona� w powietrzu skomplikowan� figur� i jego przeciwnik rykn�� z b�lu,
gdy w jego spodniach zmaterializowa� si� r�j pszcz�. Starszy mag, u�wiadamiaj�c
sobie, co go spotka�o, obr�ci� si�. Jasnowidz�ca stan�a u jego boku. Twarze obojga nie
wr�y�y nic dobrego.
Kedrigern b�yskawicznie otoczy� si� kr�tkoterminowym zakl�ciem ochronnym,
przygotowuj�c si�, by wkroczy� i zaprowadzi� porz�dek. Gdy domawia� ostatnie s�owa,
mi�dzy czworgiem sk��conych stan�a nagle z uniesionymi r�koma Ksi�niczka.
� Do�� tego � zacz�a. � Nalegam...
I znikn�a.
� Przekl�ci durnie! Patrzcie, co�cie zrobili Ksi�niczce! � zaskrzecza�a Bess g�osem
mro��cym krew w �y�ach. Dwaj sk��ceni czarodzieje znikn�li. Rogaty mag i jego zawoalowana
towarzyszka zwr�cili gro�ne spojrzenia na Bess, wi�c Kedrigern szybko zakl��
ich w kamie� � tylko czasowo.
Pozostali go�cie opuszczali pok�j w cichym po�piechu, nie �egnaj�c si�. Wkr�tce
Kedrigern zosta� tylko z Bess i dwiema kamiennymi figurami.
� Co si� sta�o z Ksi�niczk�? Nie widzia�a�, Bess? � zapyta�.
� Jeden z tych durnych amator�w trafi� j� zakl�ciem, kiedy stan�a na �rodku.
Mo�liwe, �e obaj j� dosi�gli. Tak czy inaczej, stara Bess ich unieszkodliwi�a. Zmieni�am
ich w muchy, ot co!
� Dzi�ki, Bess.
� To Bess powinna ci podzi�kowa�, Keddie. Ten rogaty i jego przyjaci�ka �adnie by
mnie urz�dzili.
� Po prostu si� zdenerwowali. Nic dziwnego w takich okoliczno�ciach.
Bess skin�a g�ow�.
� M�odziaki �ykn�y sobie kapk� mojej nalewki. Niekt�rzy robi� si� po niej troch�
nerwowi.
Kedrigern pomy�la� sobie, �e mo�e jeszcze wszystko u�o�y si� dobrze. Nast�pnego
dnia, gdy mag i wieszczka si� ockn�, nie b�d� nic pami�ta�. Podobnie zreszt� jak inni
go�cie. By� to skutek uboczny nalewki.
� Znowu wszystko przeze mnie, prawda?
� S�ucham?
� Stara Bess wszystko zepsu�a. Przynios�a garniec swojego najlepszego i rozwali�a
twoje �liczne przyj�cie � powt�rzy�a czarownica. Po jej pulchnym rumianym policzku
sp�yn�a �za.
� Nie p�acz, Bess. To nie twoja wina.
� Zawsze to samo � lamentowa�a. � Stara Bess nigdy si� nie nauczy. S� tacy, kt�-
22
rzy dobrze znosz� jej najlepsze i tacy, kt�rym ono szkodzi. A Bess ci�gle spotyka tylko
tych drugich, gdziekolwiek si� ruszy. � Poci�gn�a nosem i przetar�a oczy brudnym r�kawem.
� Ju� dobrze, Bess � uspokaja� j� Kedrigern, obejmuj�c na pociech�. � Nie b�dziemy
teraz o tym my�le�. Najwa�niejsze to znale�� Ksi�niczk�.
� Nareszcie � odezwa� si� cienki g�osik.
� Ksi�niczka! Gdzie jeste�, najdro�sza?
� Tam, gdzie nie rozdepcz� mnie niczyje niezdarne stopy. Ju� po wszystkim? Mog�
wyj��?
� Zosta�a tylko Bess i ja, kochanie.
� I dwa pos�gi � uzupe�ni�a czarownica.
Zza przewr�conego sto�u, le��cego obok kominka, wyskoczy�a elegancka ma�a zielona
ropuszka ze z�otym diademem na �ebku.
� Tylko nie to! � j�kn�� Kedrigern, zakrywszy oczy.
� Przesta� zawodzi� i podaj mi d�o� � rozkaza� gniewny g�osik.
Czarodziej pochyli� si� i wyci�gn�� r�k�. Ksi�niczka wskoczy�a mu na d�o�; podni�s�
j� na wysoko�� oczu. Jak na ropuch� wygl�da�a bardzo poci�gaj�co.
� Najwa�niejsze to nie traci� zimnej krwi, najdro�sza � powiedzia�. � Damy sobie
rad�. Wszystko b�dzie dobrze.
� Nie trac� zimnej krwi, Keddie. Jestem zupe�nie spokojna. Tylko przywr�� mi
ludzki kszta�t najszybciej, jak potrafisz.
� Oczywi�cie, kochanie. Mo�esz by� pewna, �e to zrobi�.
� U�yj tego przeciwzakl�cia, co wtedy, kiedy mnie spotka�e� pierwszy raz. Wystarczy
je powt�rzy�. Pospiesz si�.
� A, tamtego. No, tak. To znaczy, rozumiesz, kochanie, ono by�o jednorazowe.
Zwykle jeden raz wystarcza.
� Chcesz powiedzie�, �e nie mo�esz go u�y� po raz drugi?
� Obawiam si�, �e nie, najdro�sza.
� Wi�c u�yj innego � polecia� Ksi�niczka, nieco wytr�cona z r�wnowagi.
� Naturalnie. B�d� musia� odszuka� tego m�odego cz�owieka, kt�ry ci� zaczarowa�
i spyta� go, jakiego zakl�cia u�y�. Na pewno b�d� w stanie mu przeciwdzia�a�. Bess
zrobi wszystko, by nam pom�c.
� O tak, pewnie, �e tak � zapewni�a wied�ma �arliwie.
� No wi�c, gdzie on jest? Co z nim zrobi�e�?
� M�wi�a�, zdaje si�, �e zmieni�a� ich w muchy, Bess? � zapyta� Kedrigern.
� No. To by�o pierwsze, co mi przysz�o do g�owy.
� Muchy? Muchy?! � krzykn�a przenikliwie Ksi�niczka.
� W�a�nie tak, moja droga. Wi�c jedyne, co musimy zrobi�, to...
� Keddie, ja ich zjad�am!
� Zjad�a�? � powt�rzy� Kedrigern w oszo�omieniu.
� Nagle znowu by�am ropuch�, a tu� przede mn� bzyka�y dwie t�uste muchy. Jakby
si� same prosi�y, �eby je zje��. No wi�c je z�apa�am. To by� instynkt.
� Co nieco skomplikuje nasze zadanie.
� Och, Keddie � lamentowa�a Ksi�niczka cichutko.
� Kochanie, nie poddawaj si�. Bywali�my w gorszych tarapatach � �agodnie pociesza�
j� czarodziej.
� On ma racj�, kochaniutka. Zawsze trzeba szuka� dobrych stron � przekonywa�a
Bess.
� Nie ma �adnych dobrych stron. Znowu jestem ropuch�!
� Ale m�wisz, kochanie. Mo�esz co� za�piewa�?
W odpowiedzi na pro�b� Kedrigerna od�piewa�a gam�. Jej g�os brzmia� wysoko
i nieco metalicznie, ale niew�tpliwie by� to pi�kny �piew.
� No widzisz, potrafisz m�wi� i �piewa� nie gorzej ni� dotychczas. To dobry znak
� powiedzia� Kedrigern, sil�c si� na pogodny ton.
� Ale jestem ropuch�, p�azem!
� A ja jestem czarodziejem. Zaufaj mi, najdro�sza.
� Nie chc� si� wtr�ca�, ale chyba b�dzie lepiej, je�li wymkniecie si� cicho przed
wschodem s�o�ca � zauwa�y�a Bess. � Ze wzgl�du na te znikni�cia i pos�gi, i ludzk�
gadanin�... tak b�dzie rozs�dniej.
� Bess ma racj� � zgodzi� si� Kedrigern.
� W takim razie musisz spakowa� rzeczy. Ja tego nie mog� zrobi�.
� Jak sobie �yczysz, kochanie.
� Chocia� w�a�ciwie, po co sobie zawraca� g�ow�? To nie ma sensu. Co mi po sukniach
i opo�czach, i pantofelkach? Od dzisiaj wystarczy mi li�� nenufara i par� much.
� Zbior� ka�d� cz�� twojej garderoby, do ostatniego guzika. Wkr�tce znowu b�dziesz
sob�, przyrzekam. � Kedrigern obj�� pok�j zamy�lonym spojrzeniem. � Chyba
trzeba b�dzie wystawi� te figury na korytarz i troch� tu posprz�ta�.
� Ja mog� sprz�ta� � zaofiarowa�a si� Bess ochoczo.
� Ja zajm� si� pos�gami, a potem wezm� si� do pakowania � odpar� Kedrigern.
Ksi�niczka westchn�a cicho, strapiona.
� A ja poszukam jakiego� przyjemnego wilgotnego k�tka, gdzie nikomu nie b�d�
przeszkadza�.
24 Rozdzia� trzeci
W kt�rym pojawia si� pi�kny ksi���
W miar� jak dni robi�y si� coraz kr�tsze, mala�a te� cierpliwo�� Ksi�niczki. Od jej
wypadku up�yn�y ju� dwa tygodnie, a Kedrigern nadal nie znalaz� przeciwzakl�cia.
Pewnego dnia po kolacji przedstawi� jej sw�j plan.
� Jedyny cz�owiek, kt�ry mo�e nam pom�c, to Fraigus z Mroku. Jest autorem podstawowego
dzie�a na temat zakl�� transformacyjnych � oznajmi�.
� Sk�d wiesz, �e zechce ci pom�c? � zapyta�a Ksi�niczka.
� Nie mo�e odm�wi�, moja droga. Nale�a�em do jego najlepszych student�w. Swego
czasu, zanim po�wi�ci� si� ca�kowicie studiom nad magi� temporaln�, byli�my sobie
do�� bliscy. Kiedy� uznawano go za s�aw�, a i teraz...
� Nigdy o nim nie s�ysza�am � zauwa�y�a Ksi�niczka.
� No c�, nie by� s�aw� na skal� �wiatow�. Raczej lokaln�. Ci z nas, kt�rzy go znali,
uwa�ali go za jednego z wielkich.
� I to ma by� s�awa? Kedrigern wzruszy� ramionami.
� Lepsze to, ni� nic. Biedny stary Fraigus. Z tego, co s�ysza�em, los nie obszed� si