7004
Szczegóły |
Tytuł |
7004 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7004 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7004 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7004 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MARIA KOWNACKA
Plast�siowy Pami�tnik.
I przygody Plastusia na wsi.
DLACZEGO NAZYWAM SI� PLASTU�
Jestem malutki ludzik z plasteliny. �
Dlatego na imi� mi Plastu�.
Mam �liczne mieszkanie: oddzielny drewniany pokoik. Obok mnie, w drugim pokoju,
mieszka t�u�ciutka, bia�a guma. Ta guma nazywa si� "myszka". A zaraz ko�o gumki
mieszkaj� cztery b�yszcz�ce, ostre stal�wki. A z drugiej strony, w d�ugim
korytarzu, mieszka
pi�ro, o��wek i scyzoryk. Z pocz�tku nie wiedzia�em, jak si� nasz dom nazywa.
Teraz ju�
wiem: pi�rnik.
Nasz� gospodyni� jest ma�a Tosia.
Na lekcji rysunk�w siedzia�em na �awce w rowku ko�o o��wka. O��wek mi
opowiedzia�, sk�d
si� tu wzi��em.
To by�o tak:
Na pierwszej lekcji, zaraz po wakacjach, by�o lepienie z plasteliny. Pani
rozda�a dzieciom
zielon� i czerwon� pla-stelin� i dzieci lepi�y, co same chcia�y. Bronka ulepi�a
11
r
gniazdo z jajeczkami. Wicu� ulepi� grzybki, ch�opcy spod okna ulepili samoloty,
a Tosia
ulepi�a mnie - takiego malutkiego ludzika.
Ja mam du�y, czerwony nos, odstaj�ce uszy i zielone majteczki. Wszyscy
powiedzieli w
klasie, �e jestem �liczny.
Tosia mi zrobi�a p��wkiem oczy i zaraz zacz��em patrze� na wszystkie strony. A
jak Tosia
przylepi�a mi uszy, to zaraz zacz��em s�ucha�, co si� w klasie dzieje.
I teraz wszystko widz� i s�ysz�, i mieszkam sobie w Tosi-nym pi�rniku.
O PAMI�TNIKU W CZERWONYM ZESZYCIKU
Pi�ro i stal�wka nie lubi� lekcji rysunk�w, bo musz� siedzie� w pi�rniku.
A Tosia, o��wek, scyzoryk, guma-myszka i ja, Plastu�, najlepiej lubimy rysunki.
Na lekcjach rysunk�w jest okropnie weso�o, bo wszyscy wyskakujemy z pi�rnika.
O��wek i
guma lataj� po papierze: co o��wek narysuje, to guma zetrze.
O��wek ci�gle sobie nos �amie, a scyzoryk - ciach... ciach... ciach... musi mu
nos zaostrzy�. A
ja siedz� w rowku ko�o ka�amarza i przygl�dam si�.
Wczoraj by�y wycinanki; to jeszcze zabawniejsze.
Wyskoczy�y z torby b�yszcz�ce no�yczki i kolorowe papiery. Tosia ci�a papierki
na kawa�ki
i nakleja�a.
To by�o bardzo �adne.
A potem zosta�o du�o kawa�k�w niepotrzebnego papieru. Ja ten papier pozbiera�em
i
posk�ada�em.
Scyzoryka poprosi�em, to mi go obci��. �
Stal�wk� poprosi�em, to mi go przedziurawi�a, b
Niteczk� poprosi�em, to mi go przewi�za�a.
12
I mam zeszycik taki, jak ma Tosia.
M�j zeszycik ma w �rodku bia�e kartki, a ok�adk� czerwon�. M�j zeszycik jest
taki du�y, jak
Tosi paznokie�, i le�y w moim pi�rnikowym pokoiku na samym dnie.
A potem pozbiera�em wszystkie po�amane noski od o��wka i pisz� teraz nimi w
zeszyciku
sw�j pami�tnik.
B�d� opisywa� wszystko, co si� u nas w szkole dzieje.
O KLEKSIKU Z KA�AMARZA, CO NA NIKOGO NIE ZWA�A
X/zisiaj rano Tosia otworzy�a pi�rnik.
O��wek podskoczy�, bo my�la�, �e go Tosia wyjmie. Guma-myszka podskoczy�a, bo
my�la�a,
�e j� Tosia wyjmie.
14
A Tosia nie wyj�a ani o��wka, ani gumy-myszki, tylko... pi�ro!
Wyj�a Tosia zielone pi�ro.
Stal�wki zaraz si� napuszy�y - czekaj�, kt�r� Tosia wybierze?... Ka�da chce by�
pierwsza.
Wyj�a Tosia z�ot� stal�wk�, zatkn�a do obsadki i m�wi:
- Ty� stal�wka ze z�ota, b�dziesz �adnie pisa�a.
Stal�wka - skrzypu... skrzypu... gryzdu... gryzdu... po papierze smaruje. A co
si� ruszy, to
kulfona usadzi. A co si� posunie, to o papier zawadzi. A co j� Tosia przyci�nie,
to z niej
atrament pry�nie.
Tosi pot na czole wyst�pi�.
- Oj, lepiej by�o pisa� o��wkiem! A o��wek wysadzi� z pi�rnika �ebek w czerwonym
kapeluszu i wo�a do pi�ra:
- Cho� masz stal�wk� ze z�ota, bazgrzesz jak kura pazurem ko�o p�ota!
Ale pi�ro na to nie zwa�a, tylko skrzypu... skrzypu.,i gryzdu... gryzdu... pisze
coraz lepiej.
Ju� prawie p� strony zapisa�o. ,.
A� tutaj, na samym �rodku stronicy - hyc! ze stal�wki czarny, brzydki kleksik!
Zrobi�a si� awantura.
Przylecia�a na ratunek r�owa bibu�a: pi�a atrament, pi�a, sama si� uczerni�a -
nic nie
pomog�o.
Przylecia�a na ratunek guma-myszka: tar�a, tar�a: ca�y ogonek sobie zdar�a - nic
nie pomog�o.
Kleks jak siedzia�, tak siedzi, czarnym okiem na wszystkich �ypie. Czarny j�zyk
wszystkim
pokazuje i wo�a:
- Jestem kleksik z ka�amarza, co na nikogo nie zwa�a!... A o��wek zerka z
pi�rnika i cieszy
si�, �e lepszy od pi�ra, bo nigdy kleksik�w nie robi. A biedna Tosia p�acze
Lp�acze, �e jej
kleks stronic� zepsu�.
/-l , �� � xo X^V */f//^V
Co tu robi�/
15
�ADNA BEKSA NIE POMO�E NA KLEKSA
L osi� p�acze i p�acze... s^
Co tu robi�?
Nikt si� nie odwa�a i�� do ka�amarza - ja si� odwa�y�em.
My�l� sobie: "Raz kozie �mier�!..."
Stan��em przed ka�amarzem, uk�oni�em si� pi�knie: szastn��em lew� nog� w praw�
stron�,
szastn��em praw� nog� w lew� stron� - nachyli�em si� nad nim i powiadam
grzeczniutko:
- Mo�ci ka�amarzu, pilnuj atramentu, �eby nam w zeszytach nie robi� zam�tu!...
A tu atrament - bulgu... bulgu... bulgu... a� zakipia�o w ka�amarzu.
Wi�c si� okropnie zl�k�em i ju� chcia�em ucieka�, ale nic, powtarzam jeszcze
raz, jeszcze
grzeczniej:
- Panie ka�amarzu, pilnuj twych kleksik�w, �eby nie niszczy�y Tosi zeszycik�w...
A ka�amarz - huru... buru! nasro�y� si� okrutnie i wrzasn��:
- Mo�ci Plastusiu, pilnuj swojego wielkiego nosa! Nie wsadzaj go w ka�amarze, bo
ci si�
zaraz uma�e!
A ja nic, tylko m�wi� jeszcze raz, jeszcze grzeczniej, �e Tosia p�acze i p�acze
o te kleksiki i
�eby co poradzi�.
A ka�amarz na to, �e:
- Tosia jest beksa, to nie pomo�e na kleksa. Niech si� uczy pisa� �adnie, to
kleksik z pi�ra nie
spadnie!
Wi�c mu podzi�kowa�em za rad�, uk�oni�em si� grzecznie: szastn��em lew� nog� w
praw�
stron�, szastn��em praw� nog� w lew� stron� i wr�ci�em do pi�rnika.
A tu wszyscy w �miech - cha... cha... cha! - i - cha... cha!...
16
�-'�- Patrzcie, patrzcie, co si� �wi�ci, Plastu� ma nos w atramencie!
Ja si� przegl�dam w nowej stal�wce, a m�j pi�kny nos, co go tak �adnie zawsze
wycieram,
calutki umazany na czarno...
Prawd� powiedzia� ten ka�amarz...
WIELE KRZYKU O WYCIERACZK� W PI�RNIKU
A tu wraca pi�ro... atrament ze stal�wki a� kapie. Uma-za� si� o��wek, umaza�a
si� guma-
myszka, umaza�y si� stal�wki, umaza� si� kto �ywy w pi�rniku, i to nie nos - ale
ca�y.
A ja si� z nich �miej� od ucha do ucha.
- A widzicie, nie kpijcie z cudzej biedy!
Si�gn�a Tosia po o��wek i umaza�a sobie palce. Zajrza�a do pi�rnika i za g�ow�
si� z�apa�a.
Tego ju� by�o za wiele.
Co tu pocz�� z tym atramentem?
Ale Tosia na wszystko znajdzie rad�.
Poprosi�a do pomocy ig��, nitk� i b�yszcz�cy naparste-c$;ek. Wzi�a �liczne,
kolorowe
ga�ganki.
Szy�a... szy�a... wycina�a.
Uszy�a wycieraczk� do pi�ra.
A ta wycieraczka jak jaka ksi��eczka. Ma dwie kartki niebieskie i dwie kartki
czerwone, a
brzegi wycinane w z�-beczki.
17
Wszyscy w pi�rniku krzyczeli, ka�dy chcia�, �eby ko�o niego mieszka�a. Ja te�
krzycza�em,
�eby mieszka�a ko�o mnie, ale Tosia kaza�a jej mieszka� w k�cie, pod stal�wk� od
pi�ra.
2 - Plastusiowy pami�tnik
Jak pi�ro wraca do pi�rnika, to wycieraczka wyciera stal�wk� z atramentu, p�ki
nie b�yszczy
jak z�oto. Teraz ju� atrament nikomu nosa ani bok�w nie poplami. Jaka ta nasza
Tosia m�dra!
O TOSI, O BRONKUI O MYSIM OGONKU
A/usz� dzi� troch� napisa� o Tosi.
Tosia ma niebieskie oczy - takie jak moje.
Tosia ma nosek - nie taki du�y, czerwony jak m�j, tylko taki sobie zwyczajny
nosek, ale
niezgorszy.
Tosia ma dwa uszka - nie takie pi�kne i odstaj�ce jak moje, ale te� niezgorsze.
A za tymi
uszkami Tosia ma dwa czarne warkoczyki.
Takich warkoczyk�w to ani ja nie mam, ani nikt. Te warkoczyki s� naj�adniejsze.
Stercz�
ka�dy w inn� stron�, a na ko�cu maj� kokardki. Te kokardki od �wi�ta s�
rozmaite: czerwone
i zielone, a na co dzie� - granatowe. Dzisiaj rano to si� pok��ci�em z t�
niem�dr� gum�-
myszk� o Tosi warkoczyki. Guma-myszka powiada, �e Tosi warkoczyki to s� jak jej
ogonek.
- Jak to, jak tw�j ogonek? - pytam.
- A tak - nie s�ysza�e�, jak Bronek z ostatniej �awki wo�a� na przerwie, �e Tosi
warkoczyki to
s� "mysie ogonki"?...
Wi�c si� okropnie zez�o�ci�em, zacisn��em pi�ci i zawo�a�em:
Czy mia�a� kiedy czerwon�, zielon� albo granatow� kokardk� na ko�cu ogonka?!...
Guma-myszka zl�k�a si� i powiedzia�a, �e �adnej nie mia�a.
- No widzisz - powiadam - to czemu si� puszysz? Co
18
Tosi warkoczyk, to Tosi warkoczyk, a nie tw�j ogonek! Tosi warkoczyki s� d�ugie
na palec i
grube na palec i maj� na ko�cu kokardki: czerwone, zielone albo granatowe!
Ja si� k��c� z gum�-myszk�, a tu patrz�, Tosia siedzi i pop�akuje. Ju�
wysadzi�em nog� z
pi�rnika, �eby lecie� j� pocieszy�, a tu w�a�nie podesz�a do niej pani i pyta,
czego Tosia
p�acze.
A Tosia m�wi:
- O mysie ogonki... "; A pani zacz�a si� �mia� i m�wi:
^ - To wiesz, Tosiu, najlepiej je obci��, bo to i czy�ciej, i zdrowiej, i nikt
si� z warkoczyk�w
�mia� nie b�dzie.
Na drugi dzie� ledwo zerkn��em z pi�rnika - widz�: Tosia ma warkoczyki
obci�te!... Z
pocz�tku �al mi si� zrobi�o, ale potem patrz�: Tosia ma grzyweczk� i r�wno
obci�te w�oski, i
takie puszyste, wymyte, i jeszcze jej �adniej ni� w warkoczykach. Wi�c zagra�em
na nosie tej
niem�drej gu-mie-myszce i zawo�a�em:
- A widzisz! Ju� Tosia nie ma mysich ogonk�w!...
O MOIM BIEDNYM NOSIE I O SZKARADNEJ ZOSI
Dzi� usiad�a ko�o nas nowa kole�anka.
Ta kole�anka jest taka ma�a jak Tosia, wi�c b�dzie siedzia�a z nami w pierwszej
�awce. Tej
kole�ance na imi� jest Zosia. Jak tylko ta Zosia usiad�a ko�o Tosi, zaraz
zajrza�a do naszego
pi�rnika.
Ja g�ow� wysadzi�em, �eby jej si� lepiej przyjrze�, a ona prast! pr�dko pi�rnik
zamkn�a i m�j
�liczny nos mi przygniot�a!
19
!; Tosia tyle razy pi�rnik zamyka�a i nigdy, nigdy nosa mi nie przygniot�a!
Zacz��em okropnie p�aka�.
Tosia pewno us�ysza�a, bo otworzy�a pi�rnik, wyj�a mnie i a� si� za g�ow�
z�apa�a.
A tamta Zosia, wstr�tna, a� si� pok�ada na �awce ze �miechu!
Nos mia�em sp�aszczony jak placek, obu dziurkami do g�ry.
Tosia, widz�c moje zmartwienie, wzi�a troch� czerwonej plasteliny i dorobi�a mi
nos jeszcze
wi�kszy i jeszcze pi�kniejszy.
Kiedy wr�ci�em do pi�rnika - wszyscy mi zazdro�cili.
Potem ta Zosia poprosi�a Tosi�, �eby jej po�yczy�a o��wka. O��wek wcale nie mia�
ochoty i��
do tej Zosi, ale Tosia go wyj�a, da�a jej i zamkn�a pi�rnik.
Po�o�y�em si� wi�c na moim pami�tniku i zasn��em, a tu mnie budz� jakie� j�ki.
Guma-myszka szturcha mnie w bok.
_ Wstawaj, wstawaj, Plastusiu! Zobacz, co si� dzieje z o��wkiem!
Zrywam si�, patrz�: o��wek le�y w swojej przegr�dce ca�y pogryziony... Jego
�liczne boczki
ca�e pokiereszowane.
- Co ci si� sta�o? - pytam. A biedny o��wek j�czy:
- Oj!... oj!.... to ta szkaradna Zosia...
- Co ona ci zrobi�a?...
- Pogryz�a mi boczki i m�j �liczny blaszany kapelusz, bo nie mog�a zrobi�
zadania.
- A co jej na to Tosia powiedzia�a?
- Nic jej nie powiedzia�a.
Wszyscy w pi�rniku okropnie si� oburzyli i powiedzieli, �e nikt nie da si�
wi�cej tej Zosi
po�yczy�!... Guma-myszka zapiszcza�a:
- Co tu robi�?...
- Ona was wszystkich poniszczy jak mnie - zaj�cza� o��wek.
- Ja j� w palec zatn�! - zazgrzyta� scyzoryk.
- My j� atramentem powalamy! - zatrzeszcza�y stal�wki.
- Ja jej po�l� na zeszyt dziesi�� kleks�w! - zadudni� ka�amarz.
- Ja jej zama�� wszystko w zeszycie! - pisn�a guma--myszka.
Tylko biedny o��wek niczym si� nie odgra�a�, le�a� bez ducha, z pogryzionymi
boczkami i z
pogryzionym kapeluszem.
Podes�ali�my mu wycieraczk� od pi�ra, �eby mu by�o mi�kko, ale nic mu to nie
pomog�o.
Boczki si� nie zagoi�y.
20
21
23
O ZOSI NISZCZYCIELCE HISTORIA SMUTNA WIELCE
Dzisiaj rano, ledwo Tosia otworzy�a pi�rnik, zaraz Zosia wo�a:
- Tosiu, daj no mi scyzoryk, odkr�c� t� �rubk� w �awce!
Scyzoryk nie zd��y� si� nasro�y�, a tu zgrzyt... zgrzyt... ju� mia� ostrze
wyszczerbione o
�elazn� �rubk�.
Ale Zosia nie zwa�a na to, kr�ci dalej. Wtem ostrze ze�lizguje si� ze �rubki
prosto w palec
Zosi.
- A to wstr�tny scyzoryk!
Zosia rzuci�a go i owin�a krwawi�cy palec chusteczk�.
Zacz�o si� �wiczenie.
- Oj, nie mam stal�wki! Tosiu, po�ycz mi stal�wk�!
Tosia zaraz po�yczy�a stal�wk�.
Zosia gryzmoli, nie widzi, �e atrament pryska ze stal�wki, �e ca�e palce
atramentem
powalane.
W ko�cu przycisn�a tak mocno, �e... trach! stal�wka p�k�a.
A na stronic� skoczy�o dziesi�� kleks�w!
- Oj! Co to b�dzie? Przyjdzie pani, b�dzie si� gniewa�a!
Ale Zosia znowu:
- Tosiu! Po�ycz mi gum�!
Chwyci�a Zosia biedn� gum�-myszk� - trze... trze... zamaza�a ca�� stronic�.
- To jest guma do o��wka, atramentu ni� nie zetrzesz! Wi�c Zosia w p�acz, a
Tosia j�
pociesza:
- Nie p�acz, Zosiu, powoli nauczysz si� wszystkiego... nie b�dziesz kaleczy�a
si�
scyzorykiem, nie b�dziesz robi�a kleks�w w zeszycie, nie b�dziesz �ama�a
stal�wek.
Wszyscy�my w pi�rniku powiedzieli, �e ta nasza Tosia to jest za dobra.
22
O TYM, JAK TO Z PORZ�DKIEM BY�O,
? ALE DOBRZE SI� SKO�CZY�O
O}\ Co to by�o! Co to by�o!
Pani pod koniec lekcji sprawdza�a porz�dek w klasie.
Otworzy�a pani nasz pi�rnik i zawo�a�a:
- Tosiu, ja my�la�am, �e ty jeste� porz�dna dziewczynka, a tu - scyzoryk
wyszczerbiony,
stal�wka z�amana, o��wek pogryziony, a guma-myszka i ca�y pi�rnik powalane
atramentem!
To dopiero �adny porz�dek!
Tosia sta�a ze spuszczon� g�ow� i ani s��wka nie powiedzia�a.
Ja zerwa�em si�, zacz��em macha� r�kami
i chcia�em krzycze�, �e Tosia nic nie winna, �e
to Zosia tak nas poniszczy�a, �e Tosia o nas
dba, �e dawniej u nas w pi�rniku by�o czy�ciut
ko jak w szklance. . fj*
Chcia�em to wszystko powiedzie�, ale nic nie powiedzia�em, bo nie mog� by�
skar�ypyt� i
zreszt� mam taki cichy, plastelinowy g�osik, �e pani nic by z pewno�ci� nie
us�ysza�a. Ale
wyjrza�em z pi�rnika na Zosi� i krzykn��em, jak tylko mog�em najg�o�niej i
najgrubiej:
- Zosiu, czy ci nie wstyd?! "�;" * " s
A Zosia siedzia�a czerwona jak burak i patrzy�a w �awk�. Zdaje si�, �e jej by�o
wstyd.
Dalej nie wiem, co si� sta�o, bo Tosia zamkn�a pi�rnik, ale scyzoryk podwa�y�
troszeczk�
wieczko i znowu zacz��em wygl�da�...
Patrz�, a tu pani znowu stoi przy nas, g�aszcze Tosi� po g�owie i m�wi:
- Ja wiedzia�am, Tosiu, �e z ciebie porz�dna i dzielna dziewczynka.
A potem pani odesz�a, a Zosia z Tosi� jak si� nie zaczn� �ciska� a ca�owa�, a
becze�... tylko
im si� g�owy trz�s�y.
Te dziewczyny to s� beksy. Wola�bym, �eby Tosia by�a ch�opcem. Ale mo�e by nie
by�a taka
dobra. Sam nie wiem, musz� si� zapyta� pi�ra.
Po tym wszystkim domy�lili�my si� w pi�rniku, �e Zosia musia�a si� sama przyzna�
do winy.
Mo�e i ta Zosia b�dzie jeszcze niezgorsza. Ano, zobaczymy.
O FARBACH I O K�OPOCIE WIELKIM, CZY MO�NA PISA� P�DZELKIEM?
C/j, dzisiaj rano to�my si� wszyscy strachu najedli! Wyj�a Tosia na chwil�
o��wek. O��wek
wraca i wo�a do nas:
- S�uchajcie, co si� sta�o! Wielka niespodzianka! Zosia przynios�a Tosi na
przeprosiny nowy
pi�rnik! Wi�c scyzoryk zaraz:
- Ju� na nas nie b�dzie chcia�a patrze�!...
Wi�c guma-myszka i stal�wki w bek i wszyscy pchamy si� zobaczy� ten nowy
pi�rnik.
I naprawd� stoi ko�o nas jakie� d�ugie, czarne pude�eczko...
24
Obejrza�em je i m�wi�: �""''"^�"""'w
_ To wcale nie pi�rnik, bo za p�aski!
_ Ja bym si� wcale do niego nie zmie�ci�a - piszczy
guma-myszka.
- Na pewno, taki t�u�cioch!
- Ale co to mo�e by�?
- Ano, zobaczymy - m�wi scyzoryk.
Jake�my si� wszyscy podsadzili - to trach! wieczko odskoczy�o... A tam w �rodku
- cude�ka:
bia�a pod�oga, a w tej pod�odze do�eczki, a w tych do�eczkach mieszkaj� takie
kolorowe
guziczki jak przy Tosi sweterku. A ka�dy guziczek innego koloru: czerwony,
��ty, niebieski,
zielony - jak cukiereczki... A z boku d�ugi korytarzyk jak u nas w pi�rniku. A w
tym
korytarzyku mieszka taka niby--obsadka, tylko �e zamiast stal�wki ma czuprynk�.
Wi�c si�
pytam:
- Kto wy jeste�cie?
- Ja jestem p�dzelek!
- A my jeste�my farby!
- A do czego?
- Do malowania.
- A co wy umiecie malowa�?
- Ja umiem malowa� niebo, chabry i twoje oczki!
- Ja maki, jab�ka i tw�j nosek!
- Ja traw�, drzewa i twoje majteczki!...
Ale nie zd��y�em wszystkich si� wypyta�, bo przysz�a Zosia ze szklank� wody,
wzi�a papier
i p�dzelek z korytarzyka.
P�dzelek biega�, biega� po papierze. Namalowa� zielony domek, ��ty p�otek,
czerwone
kwiatki i niebieskie ptaszki.
A pi�ro a� zgrzytn�o z zazdro�ci, �e tak nie potrafi. W ko�cu krzykn�o do
p�dzelka:
25
_ Ale ty za to pisa� nie potrafisz! A p�dzelek roze�mia� si� i zawo�a�: U; -
Zapytaj o to
Chi�czyka z malowanki!
u*.
R
O CHI�SKIEJ AWANTURZE, O P�DZELKU I O PI�RZE
^~k
C/dk�d p�dzelek tak zawo�a� o tym Chi�czyku, to pi�ro nie mog�o si� uspokoi�.
Ci�gle
czeka�o na lekcj� rachunk�w, �eby si� z Chi�czykiem zobaczy�.
Bo Chi�czyk mieszka w zeszycie od rachunk�w. Ma sko�ne oczy, ��t� buzi�, d�ugi
warkocz
i przytrzymuje cytrynow� wst��eczk� na r�owej bibule.
A tu jak na z�o�� najpierw lekcja polskiego. W zeszycie od polskiego ta�cz� na
czerwonej
wst��eczce Krakowianka z Krakowiakiem.
Pyta�o si� ich pi�ro o Chi�czyka, ale oni ci�gle swoje w k�ko:
- Krakowiaczek jeden mia� konik�w siedem... � -l Ho�ubce bij� i wcale nie mo�na
si� z nimi
dogada�...
A potem by�a pogadanka.
W zeszycie od pogadanek mieszka zielona �abka pod czerwonym muchomorem na
niebieskiej wst��eczce.
Pyta�o si� jej pi�ro o Chi�czyka, ale �aba oczy wyba�uszy�a i co� po �abiemu
zakumka�a;
pi�ro nic nie rozumia�o.
Wreszcie dzisiaj pani przynios�a do klasy du�e pude�ko z kasztanami. Tosia
otworzy�a zeszyt
od rachunk�w, a tu siedzi na bibule Chi�czyk i g�ow� kiwa; wi�c pi�ro do niego:
- Chi�czyku, Chi�czyku, czy to prawda, �e p�dzelki umiej� pisa�? A Chi�czyk si�
u�miecha i
g�ow� kiwa.
27
' - Tak, tak, tak, tak../ *ss?^w<
Wi�c pi�ro, okropnie zmartwione, wr�ci�o do pi�rnika.
Tu dopiero wszyscy zacz�li�my mu t�umaczy�, �e dzieci chi�skie, co pisz�
p�dzelkami, s� za
g�rami, za morzami. U nas dzieci p�dzelkiem maluj�, a pisz� tylko pi�rem. I jak
chc�, to
umiej� pisa� bardzo �adnie, tak jak �odzi� z drugiej �awki.
Ale pi�ro nie da�o si� pocieszy�.
A� tu Tosia znalaz�a rad�. Namalowa�a p�dzelkiem podw�rko, bud� pieska i g�ski,
a pi�rem
wszystko �licznie opisa�a, co tylko by�o na obrazku, i ju� teraz zgoda.
PUDE�ECZKO, PODNIE� WIECZKO!
/yzisiaj mia�a by� lekcja rob�t.
Wygl�dam z pi�rnika, patrz�, a tu znowu ko�o nas stoi jakie� pude�eczko.
To pude�eczko by�o jeszcze �adniejsze ni� nasz pi�rnik i ni� pude�ko z farbami.
Ca�e w
kwiatki!
Co tam mo�e by� w �rodku? Pewno cukierki! Wi�c podbieg�em do niego, zastuka�em i
m�wi�:
- Pude�eczko, pude�eczko, podnie� wieczko! A w pude�eczku zrobi� si� gwa�t i
cieniutkie
g�osiki krzycz�:
- Nie otwiera�! Nie otwiera�! Przyszli nas st�d pozabiera�!...
A� tu nadesz�a Tosia i - myk! pude�eczko otworzy�a... Ja patrz�, a tam w �rodku
nie
cukiereczki, tylko takie jakie� dziwne rzeczy...
Jaki� �wiec�cy kapelusik (zupe�nie jakby dla mnie) ca�y w do�eczki - wi�c si� go
pytam:
- Fiku, miku, kto jeste�, kapelusiku?
28
A kapelusik si� nasro�y� i krzykn��:
- Ja jestem im� naparstek, pancerz wspania�y ze stali ca�y! Beze mnie ig�y jak
osy pok�u�yby
palce Tosi! Pok�u�yby jej paluszki, �e spuch�yby jak poduszki. A jak si� Tosi
palec w
naparstek ustroi, to si� najgorszej ig�y ni troch� nie boi.
A tu naraz w takiej zielonej rurce robi si� gwa�t i cieniutkie g�osiki brz�cz�:
- Co on gada, ten szkarada? Ig�y, najlepsze pracow-niczki! Kto szyje Tosi
sp�dniczki? Kto
ceruje majteczki, je�li nie igie�eczki?
A tu gruba, p�kata jejmo�� z k�ta wo�a:
- O co znowu w igielniku tyle gwa�tu, tyle krzyku?! Ig�a nie poradzi nic - bez
nici nie b�dzie
szy�! Czy sukienka, czy koszulka, zawsze pierwsza - nici szpulka! A gdy si� nici
wywin�, to
te� weso�a nowina: zostanie szpuleczka na k�ka do w�zeczka!
A ig�y znowu swoje:
- Nie pomo�e szpulka ca�a, gdy si� ig�a z�ama�a.
Byliby si� tak przekomarzali bez ko�ca, a tu Tosia - myk! nadzia�a naparstek! -
smyk!
nawlok�a ig�� nitk� i - szach! mach! zacz�a szy�, �e a� strach!
HISTORIA NIEWESO�A WCALE, JAK DO KLASY PRZYSZ�Y LALE
Dzisiaj rano �pi� sobie na wycieraczce od pi�ra i �ni mi si�, �e scyzoryk ta�czy
polk� z gum�-
myszk�, a tu mnie o��wek w bok tr�ca.
- Zobacz, Plastusiu, co si� w klasie dzieje!
Wygl�dam z pi�rnika - �wiat si� do g�ry nogami przewraca! Na moim miejscu ko�o
ka�amarza siedzi nasza lalka
29
Petronela. Tylko jej tu brakowa�o! Rozpar�a si�, nos zadar�a i siedzi. Wi�c ja
do niej:
- Petronela, sk�de� si� tutaj wzi�a? A ona si� napuszy�a, przymru�y�a oczy (bo
ona umie
oczy zamyka� i jest z tego bardzo dumna) i m�wi:
- Przyjecha�am w teczce z ksi��kami!
Ta Petronela to pani wielka: siedzi w lalczynym pokoiku za piecem na zielonej
kanapie (z
pude�ka od papieros�w), rozpiera si� i nosa do g�ry zadziera. S�uchaj� jej
Murzynki, s�uchaj�
jej golaski, s�ucha jej misio - ani nie mruknie, a Petronela tylko si� rozpiera
na zielonej
kanapie z pude�ka od papieros�w i wszystkim rozkazuje.
- A po co� tu przyjecha�a?
- Bo si� dla mnie nowa suknia szyje!
- A jak�e, tere-fere-kuku! W klasie b�d� dla ciebie sukni� szyli, tylko tego
brakowa�o!
- A w�a�nie �e b�d�, zaraz zobaczysz! - wrzasn�a Petronela.
Ja patrz�, a tu Tosia wyjmuje z teczki to pude�ko w kwiatki i ca�� fur�
ga�gank�w...
Ale co to za ga�ganki! Same jedwabne, czerwone i zielone, i niebieskie, w
kwiatki, w
kropeczki, w paseczki i w kratki...
My�l� sobie: "Koniec �wiata. Jak ta Petronela dostanie tak� pi�kn� sukni�, to
nosa zadrze na
sam czubek pieca! To nie mog�aby Tosia mnie takiego ubranka uszy�?... Te
czerwone kwiatki
akurat by do mojego nosa pasowa�y. A to wszystko dla tej napuszonej Petroneli!"
Pytam si� jej znowu:
- A dlaczego ty przysz�a� do klasy na szycie sukienki? A ona oczy przymru�y�a i
m�wi:
- Bo wszystkie lalki przysz�y! Rozejrza�em si� po klasie i a� podskoczy�em.
30
Koniec �wiata! Na wszystkich �awkach rozpieraj� si� lale. Wszystkie uczesane, z
kokardami
wi�kszymi ni� one same, postrojone. Napuszy�y si� jak sowy i siedz� na �awkach
przed
dziewczynkami, a jedna na drug� zerka, kt�ra �adniejsza. Lale wstr�tne!
My�l� sobie: "Lepiej i�� spa� do pi�rnika ni� na to wszystko patrzy�..."
i O KLARCI ZE SZMATKI I O SUKIENCE W KWIATKI
Ju� mia�em i�� spa� do pi�rnika, �eby na te lale nie patrze�, a� tu widz� - na
Lodzinej �awce
siedzi sobie lalusia taka malutka, ma�o co wi�ksza ode mnie, troszk� krzywa w
pasie,
przekrzywiona na jeden boczek, z noskiem jak kartofelek... siedzi sobie cichutka
i
zawstydzona.
Wi�c ja zaraz do niej i pytam:
- Z czego ty jeste�?
- Ja z ga�gank�w...
- A kto ci� zrobi�?
- A �odzi�.
- A jak ci na imi�?
- Klarcia. A ty z czego jeste�?
- Ja z plasteliny.
- A kto ci� zrobi�?
- A Tosia.
- A jak ci na imi�?
- Plastu�.
I zaraz bardzo�my si� polubili i wszystko�my sobie opowiedzieli. A tutaj Honorka
z trzeciej
�awki m�wi do Tosi:
- Patrz, jak� ta �odzi� ma brzydk�, szmacian� lalk�
31
Ta nasza Petronela to jest wida� nie najgorsza, tylko po co si� na zielonej
kanapie z pede�ka
od papieros�w rozpiera nosa do g�ry zadziera i wszystkim rozkazuje?
A potem tej Honorce by�o bardzo �al i chcia�a zaraz Lodzi odda� w�asn� lalk�,
ale �odzi� nie
chcia�a, powiedzia�a, �e woli swoj� szmacian� Klarci�.
Wi�c si� tylko wyca�owa�y i wszystko by�o dobrze.
Potem Klarcia mia�a naj�adniejsz� sukienk� ze wszystkich lalek: zielon� w
czerwone
kwiatuszki!
O TYM, CO ZROBI� JACEK, I O NOSIE JAK PLACEK
/dzisiaj rano czekamy, kiedy Tosia nasz pi�rnik w�o�y do teczki, a tu nic...
Stoimy i stoimy na
stole.
Wszyscy s� tym rozdra�nieni.
Guma-myszka piszczy mi nad uchem:
- Oj! Oj! Oj! Co to si� sta�o? Ju� dawno zegar wybi� �sm�!
S�ysz�, �e scyzoryk i stal�wki a� zgrzytaj� z niecierpliwo�ci.
33
3-Pli
astusiowy pami�tnik
i szyje dla niej tak� paskudn�, bur� sukienk�. To wcale nie warto.
A �odzi� szy�a dla Klarci sukienk� z takiej burej szmatki i jak to us�ysza�a, to
si� rozp�aka�a.
Wi�c Tosia okropnie si� rozz�o�ci�a na t� Honork� i powiedzia�a, �e "w�a�nie
warto", i zaraz
oddali�my dla tej Klarci po�ow� naszego naj�adniejszego, kwiatkowego materia�u.
A nasza Petronela wcale nie �a�owa�a, jeszcze sarna pomaga�a nam wybiera�, kt�ry
naj�adniejszy, �mia�a si� i mruga�a oczami do Klarci.
32
Tylko ja sobie z tego nic nie robi�. My�l� sobie: "Nie p�jdziemy do szko�y, to
nie.
Przynajmniej si� porz�dnie wy�pi�..." - i przewracam si� na drugi bok.
A� tu nagle co� ko�o sto�u - tup... tup... tup... Kto� szarpn�� pi�rnikiem i -
trrrach - tararach!
le�ymy wszyscy na pod�odze.
Ja klapn��em tak, �e z pewno�ci� mam nos sp�aszczonj jak placek (trzeba si�
b�dzie w
stal�wce przejrze�), guma| -myszka wyskoczy�a a� w najdalszy k�t pokoju, a
stalowi pi�ro,
o��wek, scyzoryk - wszystko to si� rozsypa�o po pod�odze. Awantura!
Strach nas oblecia� na dobre.
To Jacu�, brat Tosi, do nas si� dobra�.
Oj, �le z nami, �le!
Ten Jacu� jest malutki, ale my si� go okropnie boimy, bo ka�demu dokuczy. Jak
nas gdzie
dopadnie, to zaraz si� do nas zabiera.
Raz mnie rozwa�kowa� na placuszek swoim klockiem - ledwo mnie Tosia odratowa�a.
(�eby
tak jego kto rozwa�kowa�, toby dopiero wrzeszcza�!). Raz mnie wrzuci� dc
miednicy z wod�,
�ebym si� napi�. (�eby tak jego ktc wrzuci� do miednicy z wod�, zobaczy�bym, co
by
m�wi�...] A raz mnie wysmarowa� czekolad�, �ebym by� Murzyni kiem.
Wi�c Tosia po tym wszystkim nigdy nie chcia�a przy tyr Jacku otwiera� pi�rnika.
A� tutaj taka awantura!
Przycupn��em za nog� od krzes�a i patrz�, co si� dzieje!
A tu nasza Tosia le�y w ��ku z owi�zanym gard�em. Wi�c si� zaraz domy�li�em, �e
Tosia
jest chora i dlatego nie posz�a dzisiaj do szko�y.
34
O WYPRAWIE CUDNEJ NA WYSPY BEZLUDNE
Tosia na szcz�cie us�ysza�a, �e Jacu� upu�ci� pi�rnik na pod�og�, i zaraz
kaza�a nas pozbiera�
i przynie�� sobie do ��ka.
Wi�c Jacek krzywi� si�, ale zbiera� wszystkich po kolei.
Jak mnie zobaczy� za nog� od krzes�a, to z�apa� mnie za nos i zani�s� do Tosi.
Ten Jacek to �adnego szacunku dla mnie nie ma.
Tosia ucieszy�a si�, jak mnie zobaczy�a, i zaraz zacz�a si� zabawa.
Przy Tosi ��eczku siedzia�a �odzi� i jedna taka ciocia, co ma czerwony beret.
Ta ciocia
przynios�a Tosi dwie pomara�cze.
Pomara�cze zaraz si� zjad�o, a ze sk�rek pomara�czowych �odzi� zrobi�a �liczne
��deczki z
�agielkami. Tosi ko�derka to by�o morze, kt�re czasami bardzo mocno falowa�o. Ja
by�em
kapitanem, a guma-myszka majtkiem i Jacek nas wozi� w dalekie, ciep�e kraje, na
bezludn�
wysp� z Tosinego ja�ka.
A na tej wyspie mieszka�a �yrafa i dwa Murzynki z celuloidu.
Ale guma-myszka by�a nic niewarta na majtka, bo za gruba i nie umia�a wspina�
si� na
maszty, i jak tylko morze troch� si� zako�ysa�o, to zaraz chlup! do wody. Wi�c
�odzi� wzi�a
w��czk� i porobi�a strasznie �mieszne panny z w��czki, co mia�y powi�zane r�czki
i n�ki i
nastroszone sp�dniczki.
I zaraz zacz�o ich by� wsz�dzie pe�no.
Pcha�y si� do ��deczek, przechyla�y je, wdrapywa�y si� na maszty, piszcza�y,
spada�y do
wody, topi�y si� i Jacek musia� je ratowa�. Wreszcie dojecha�y do bezludnej
wyspy i tam z
Murzynkami urz�dzi�y bal.
36
A potem by�a burza morska, podnios�a si� taka wichura i ba�wany, �e a� mamusia
Tosi
przylecia�a i powiedzia�a, �e iak kogo gard�o boli, to nie mo�e by� burzy
morskiej, tylko
p�ukanie gard�a i spokojne le�enie w ��ku.
Wi�c burza zaraz ucich�a i panny z w��czki musia�y i�� spa� do pude�eczka po
czekoladkach -
dobrze, �e nie do pi�rnika...
O KWIATACH W SZKOLE I O KAKTUSIE, CO KOLE
Wczoraj pani mia�a pogadank� o tym, �e �niegu jest ma�o, �e w ogrodzie smutno,
na
podw�rku smutno, na skwerku smutno, bo szaro, nie zielono.
Potem pani powiedzia�a tak:
- Jakby to dobrze by�o mie� w klasie troch� kwiat�w w doniczkach. A na to
dziewczynki
zaraz si� wyrywaj�:
- Prosz� pani, to ja przynios� mirt!
- A ja przynios� prymulk�! A Bronek zaraz si� przedrze�nia:
- A jak�e, firt... firt... przynios� prymulk� i mirt!
- W�a�nie, �e przyniesiemy!
I dzisiaj rano wpadaj� dziewczynki do klasy, a prawie ka�da d�wiga w gazecie
doniczk�.
Joasia przynios�a kwitn�c� prymulk�. �odzi� przynios�a mirt - ka�da, co tam
mog�a. Nawet
ten "nowy" ch�opiec, Adrian, co siedzi pod oknem, przyni�s� kaktusik. I my�my
te� przynie�li
kaktu-sik. Taki �mieszulek, p�katy jak beczu�ka. Wyj�a go Tosia z teczki,
postawi�a na �awce
i posz�a pomaga� Joasi odwija� 2 papieru prymulk�, �eby si� kwiaty nie po�ama�y.
A tu tymczasem panny z w��czki zacz�y wy�azi� z teczki.
37
Tych panien z w��czki to wsz�dzie pe�no. Ci�gle im nowe figle w g�owie. Jedna
wpad�a dzi�
do ka�amarza i zamieni�a si� w Murzynk�. Jedna zrobi�a sobie hu�tawk� na Tosi
guziku.
Jedna si� przyklei�a do gumy arabskiej. A� g�owa puchnie od tego wszystkiego!
(Nie wiem,
po co Tosia nosi te wiercipi�ty).
Zobaczy�y kaktus, krzyku narobi�y:
- Co to?! Czyj to domek?! Akurat jak dla nas!
I dalej�e si� gramoli� na doniczk�.
Ja te� s�ysza�em, �e czasami w kaktusach maj� mieszkar ka takie malutkie ludziki
jak ja, ale
nie b�d� wsz�dzie pi kowal swojego nosa.
A one wgramoli�y si� na doniczk� i - stuk... puk.. w kaktus.
- Kto tam mieszka?
Oj! Pok�u�y si�, krzyku, pisku narobi�y i pospada�y na �awk�. Tylko jedna
zaczepi�a si� o
kolec i zosta�a na kak-tusiku.
38
Tosia pr�dko kaktus zanios�a na okno.
Wchodzi pani... a tu na oknie zielono, a tu na oknie weso�o... a tu na oknie jak
w maju!
Pani a� si� za g�ow� z�apa�a, jak zobaczy�a tyle kwiatk�w...
_ Oj! Ile ro�lin! Jakie �adne. Prymulka kwitnie... Co
to? I kaktus kwitnie?
Podchodzi pani bli�ej, a to na kaktusiku nie kwiatek - tylko czerwona panna z
w��czki!
Ca�a klasa a� si� trz�s�a ze �miechu!
Panna z w��czki wstydu si� najad�a i wr�ci�a do nas jak niepyszna. Ja jej te� na
nosie
zagra�em, bo po co si� wsz�dzie wpycha, gdzie jej nie prosz�...
A potem pani powiedzia�a, �e przynie�� ro�liny to jeszcze za ma�o - teraz trzeba
si� nimi
opiekowa� jak dzie�mi. Trzeba kurz �ciera� z listk�w i spryskiwa� ro�liny wod�.
I trzeba
wystruga� drabinki, �eby si� mia�y na czym oprze�, i �opatki do przekopywania
ziemi, �eby
by�a zawsze pulchna.
Ale opiekowa� si� ro�linami nie mog� wszyscy razem, trzeba wyznaczy� dy�ury.
Porz�dkowe
i tak maj� du�o roboty.
Wi�c rada w rad� uradzili�my, �e b�d� "zielone dy�ury", tylko trzeba obmy�li�
jak��
odznak�.
Ale jak�?
Jedni wo�ali, �e czerwone kwiatki, inni, �e zielone kokardki, a Walerka
zawo�a�a:
- Da� zielon� pann� z w��czki, kiedy taka do kwiatka ciekawa!
Wszystkim si� to najlepiej podoba�o, nawet ch�opcy zacz�li wo�a�, �e i oni te�
chc� by�
kwiaciarzami i mie� pann� z w��czki jako odznak�.
Wi�c pani si� ucieszy�a i zaraz wybra�a na dy�urnego
39
tego Adriana, co przyni�s� kaktus, i przypi�a nrado boku
najmniejsz� pann� z w��czki. i
A te inne o ma�o nie pop�ka�y z zazdro�ci. f
HISTORIA CA�A O PORZ�DKU I O STRZA�ACH
rr tym tygodniu Tosia z Joasi� s� porz�dkowymi.
To bardzo przyjemnie by� porz�dkow�. Jak tylko lekcja si� sko�czy, to zaraz
wo�amy grubym
g�osem, �eby wszyscy wychodzili na korytarz. A jak ju� nikogo w klasie nie ma,
to Joasia z
Tosi� otwieraj� okna, zamiataj� i �cieraj� �licznie tablic�, a Adrian podlewa
kwiatki.
Dzisiaj obszed�em z Tosi� ca�� klas�, �eby sprawdzi� porz�dek. Wsz�dzie by�o
do��
porz�dnie.
Oj, ale co si� dzia�o pod �awk� tego Bronka i tego Antka!
Tarza�y si� tam �upinki od pestek i skorupki od jajek, i strza�y, i kule
zgniecionego papieru! A
na szlaku nad ich �awk� by� narysowany ch�opak i mysz, i szczur i by�o napisane:
"Pan
Antoni myszy goni, szczury �apie po pu�apie".
Tosia musia�a wzi�� swoj� gum�-myszk� i d�ugo to wszystko �ciera�, bo jakby pani
zobaczy�a, toby si� okropnie na tych ch�opc�w pogniewa�a!
Gdyby tak by�o u wszystkich dzieci, toby klasa wygl�da�a jak �mietnik!
Tosia zmiot�a to wszystko i wyrzuci�a do kosza, a strza�y z papieru pozbiera�a i
schowa�a
Bronkowi pod pulpit. Ledwo si� pauza sko�czy�a, a tu ten Bronek leci do swojej
�awki i
wrzeszczy:
- To�ka, gdzie moje strza�y?! Widzicie j�, z�apa�a mi moje strza�y!
Wi�c Tosia m�wi, �e s� w jego �awce.
40
To ten Bronek zacz�� si� przedrze�nia�:
- Tosia porz�dkosia... Tosia porz�dkosia... - i strzeli� Tosi w sam nos tak�
strza��.
To taka sprawiedliwo�� na tym �wiecie! �ebym ja by� wi�kszy, tobym si� z tym
Bronkiem
rozm�wi�!
Przecie� Tosia mog�a te g�upie strza�y wyrzuci�, a ona je pozbiera�a i
pochowa�a! Brzydki
�obuziak!
A potem ja chcia�em by� porz�dkowym w pi�rniku. Wo�a�em grubym g�osem, �eby
wszyscy
wyszli na pauz� - ale im si� ani �ni�o. Guma-myszka zapiszcza�a, �ebym si� nie
rz�dzi� jak
szara g�.
To wszystko z zadro�ci, bo sama chce by� porz�dkow�.
Wi�c si� obrazi�em i poszed�em spa� do swojego pokoiku.
Jak nie chc�, to niech nie maj� porz�dkowego, i ju�!
41
O TYM, JAK KREDA WYTRZE� TABLICY NIE DA
�osia jeszcze jest porz�dkow�.
Przynie�li�my z domu �wie�o wyprane �ciereczki do tablicy. Najbardziej Tosi
zazdro�ci�em
�cierania tablicy. To tak przyjemnie - szach... mach... i zabazgrana tablica
robi si� czarniutka!
A Tosia widocznie wiedzia�a, �e ja mam ochot� �ciera� tablic�, bo mi da�a tak�
malutk�
�ciereczk� z ga�ganka i posadzi�a mnie w rowku przy tablicy, tam gdzie mieszka
kreda.
Wi�c �ciera�em, �ciera�em - szuru... buru... szuru... buru! ile tylko si�, a� ta
kreda �ypa�a na
mnie jednym okiem i za boki si� bra�a ze �miechu, �e ma�o si� nie pokruszy�a, i
przechwala�a
si�, �e ona, kreda, wytrze� tablicy nie da i zaraz znowu wszystko zabazgrze.
My si� k��cimy, a tu wchodzi pani od rachunk�w.
Tosia pobieg�a na miejsce, nie zd��y�a mnie zabra� z tablicy. Wi�c si� bardzo
zl�k�em.
Pani d�ugo dzieci pyta�a, a potem powiedzia�a, �e napisze na tablicy trudne
zadanie klasowe.
Pani podesz�a do tablicy i wzi�a mnie do r�ki zamiast kredy, bo przy �cieraniu
tablicy ca�y
si� ubieli�em.
Pani chce mn� pisa�, przyciska mnie n�kami do tablicy (dobrze, �e nie nosem), a
tu ani rusz!
Spojrza�a pani na mnie i jak si� nie zacznie �mia�! Wcale nie wiem, dlaczego si�
ta pani tak
�mia�a. M�ynarz jest bia�y, a nikt si� z niego nie �mieje.
I Tosia musia�a wszystko o mnie opowiada� i zesz�a reszta godziny, i nie by�o
czasu na
zadanie. Wi�c po dzwonku wszystkie dzieci si� do mnie zbieg�y i dzi�kowa�y mi, i
wo�a�y:
42
__ Niech �yje Plastu�, zuch Plastu�!
Nawet ten Bronek poklepa� mnie po nosie i powiedzia�:
_ pi�stek, morowy z ciebie facet!
Wi�c potem, jak wr�ci�em do pi�rnika, to si� ich, tych w pi�rniku, tylko
zapyta�em:
_- No co, s�yszeli�cie?
A oni powiedzieli, �e nie s�yszeli, ale na pewno dobrze uszyska nadstawiali.
JAK SI� ZE MN� POZNALI CI, CO W KSI��KACH MIESZKALI
Dzisiaj to by� dobry dzie�, bo Tosia wydawa�a ksi��ki. Ale, prawda, zapomnia�em
napisa�, �e
nasza klasa to ma w�asn� bibliotek�.
Ta biblioteka to jest taka �adna, �e nie wiem - i du�a! Chyba z pi�� razy
wi�ksza od naszego
pi�rnika.
Wszystkie ksi��ki w bibliotece s� ob�o�one w niebieski papier i maj� zak�adki z
niebieskiej
tasiemki.
Niekt�re ksi��ki to s� bez obrazk�w, ale inne to maj� takie �liczne obrazki, �e
chcia�bym je
ca�y dzie� ogl�da�!
W jednej ksi��ce to s� tacy braciszkowie jagodowi i siostrzyczki bor�wczanki z
lasu i oni
je�d�� w prawdziwego szczura (nie w... gum�-myszk�), prawdziwym w�zkiem (nie
takim z
pude�ka od zapa�ek).
Ja ich prosi�em, �eby mnie zabrali. Oni si� zgodzili i zawo�ali: - Prrrr!... - i
szczuT stan��. Ju�
mia�em wsi��� i pojecha� z nimi do tego ich jagodowego kraju. Ale spojrza�em na
Tosi� i
zrobi�o mi si� strasznie �al, i zosta�em.
A potem przyszed� jeden ch�opiec, Antek, i zwr�ci� ksi��k� bez ok�adki.
Tosia bardzo si� gniewa�a i m�wi�a, �e nie wolno z ksi�-
43
�ek zdejmowa� ok�adek, bo si� niszcz�, bo te ksi��ki s� dla wszystkich i wszyscy
o nie dba�
musz�.
Ja wcale nie wiem, dlaczego Tosia tak si� gniewa�a. Bo ja to by�em bardzo
zadowolony, �e
ten ch�opiec zdj�� ten papier, bo tam na tej ksi��ce by� �liczny obrazek na
ok�adce. Na tym
obrazku by� taki du�y ch�opczyk jak Tosia i rozmawia� z takim maciupe�kim
ludzikiem jak
ja. Jak go zobaczy�em, to go uca�owa�em i zapyta�em, jak si� nazywa, a on
zawo�a�:
- Jestem ci bardzo rad, a nazywam si� Skrzat!
A ja mu powiedzia�em, �e si� nazywam Plastu�, i zapyta�em go, gdzie mieszka, a
on
powiedzia�, �e w "Wojtusiowej izbie", a ja, �e w Tosinym pi�rniku... I ju� nic
wi�cej nie
zd��yli�my sobie powiedzie�, bo Tosia wzi�a ksi��k� i ob�o�y�a j� w nowy,
niebieski
papier...
A potem pani nasza przysz�a i czyta�a dzieciom tak� pi�kn� histori� o sierotce
Marysi, o
g�skach i o lisku, i potem kto� kogo� zjad�, tylko nie wiem, czy lisek g�ski,
czy g�ski lisa, bo
okropnie p�aka�em. Ale potem krasnoludki, takie malutkie jak ja, pomog�y Marysi
i wszystko
by�o dobrze! Oj, jak ja lubi� czyta� ksi��ki z obrazkami!
44
O TYM, JAK OD LODZI DOSTA�EM SAMOCHODZIK
Dzisiaj rano my�l� sobie: "Jakie szcz�liwe te siostry bo-r�wczanki i
braciszkowie jagodowi,
�e maj� taki �liczny w�zek i mog� nim je�dzi�".
A tu niespodzianka!...
Ale musz� opisa� wszystko od samego pocz�tku.
My przynosimy zawsze ze sob� do klasy drugie �niadanie.
To drugie �niadanie siedzi sobie w k�ciku teczki i bardzo si� boi, �eby go
ksi��ki nie zgniot�y.
Ale nasze ksi��ki le�� zawsze w teczce r�wniutko i nikomu jeszcze nie zrobi�y
krzywdy.
Drugie �niadanie jest zawini�te w bia�� bibu�k� i w �liczn� serwetk�.
Tych serwetek jest a� cztery - na zmian�.
Na jednej wyszyte s� dwa kogutki, co maj� ��te butki.
Na drugiej - zaj�ce, co skacz� po ��ce.
Na trzeciej - samochodzik czerwony, co jedzie w dalekie strony.
A na czwartej - ja, Plastu�.
To jest m�j portret. Mam na tym portrecie �liczne, odstaj�ce uszy i pi�kny,
czerwony nos.
Kole�anki Tosi nie mog� si� napatrzy� na te nasze serwetki.
Lodzi to najbardziej ze wszystkiego podoba� si� ten czerwony samochodzik.
Wi�c my�my jej zrobili niespodziank�...
Wzi�a Tosia p��tna, kolorowych nitek z kwiatkowego pude�ka. Szy�a, szy�a,
uwija�a si�.
Wyszy�a na serwetce czerwony samochodzik i da�a Lodzi w prezencie.
45
My dzisiaj przychodzimy do klasy, a tu na naszej �awce ko�o ka�amarza stoi takie
malusie�kie, czerwone auto.
To auto dla mnie �odzi� zrobi�a.
Ono by�o podobno z pude�ka od zapa�ek, ale by�o okle-j jone czerwonym papierem i
mia�o
k�ka ze szpulek.
Tak si� ucieszy�em, �e sam nie wiedzia�em, co robi� z rado�ci. Zaraz wsiad�em do
tego auta i
zacz��em je�dzi� pc ca�ej �awce.
Jak ci z pi�rnika zobaczyli, to podnie�li ogromny krzyk j �e i oni chc� je�dzi�
autem.
Guma-myszka dalej si� pcha�, ale jej nie wzi��em, bo gruba, rozsadzi�aby mi
auto.
O��wek chcia� si� przejecha�, ale go nie mog�em zabra�,1 bo za d�ugi - fikn��by
zaraz z auta.
A tutaj zwiedzia�y si� o moim aucie panny z w��czki, wi�c pisku narobi�y i dalej
si� t�oczy�
po swojemu do samo-
46
hodu. Ale ich nie zabra�em, bo zaraz powylatywa�yby z auta i by�oby
nieszcz�cie.
Wzi��em tylko jedn� stal�wk�, co bardzo porz�dnie mi� pisa� i nigdy kleksa nie
zrobi�a w
zeszycie - niech si� przejedzie. Zreszt� jak guma-myszka troch� schudnie i
o��wek zmaleje, a
panny z w��czki zm�drzej�, to mo�e ich kiedy przewioz�.
To moje auto jest jeszcze �adniejsze od tego w�zka, co nim je�dzi�y siostry
bor�wczanki i
braciszkowie jagodowi w tej ksi��ce.
KOGO SI� PANTOFEL BOI I O TYM, CO FIKUS NABROI�
A/amy w domu nowego pieska. Ten piesek nazywa si� Fikus. Fikus jest taki
�mieszny, �e
wcale nie mo�na wytrzyma�. Trzeba si� tylko okropnie pilnowa�, �eby nie spa�� ze
sto�u, bo
Fikus wszystko tarmosi.
Najwi�cej to si� go boj� pantofle. Te pantofle to s� bardzo biedne, bo Tosia i
Jacek cz�sto nie
chowaj� ich do szafki, tylko zostawiaj� na pod�odze.
Biedne pantofle wpychaj� si�, jak mog� najdalej, w k�cik pod ��kiem, ale Fikus
zawsze je
wypatrzy. Rzuca si� na pantofel, chwyta za pi�t�.
- Wrrr... wrrr! Ja ci tu poka��!... Wrrr... ja ci tu sprawi�! - warczy i
przewraca oczami.
A biedny pantofel mdleje ze strachu i zwisa nosem a� do ziemi. Czasami, je�eli
wejdzie do
pokoju Mruczek, to Fikus - buch! ciska pantofel na �rodek pokoju i - hopsasa!
skacze do
Mruczka.
Ale Mruczek to nie pantofel! Oho!
Nasro�y si�, grzbiet wygnie, parsknie par� razy i b�c!... b�c! Fikusia po
mordce.
47
Ale dzisiaj to Fikus zrobi� du�� szkod�.
Do nas przychodzi teraz na obiady �odzi�.
Przyszli�my ze szko�y i dziewczynki zdj�y palta i czapki, �odzi� chcia�a
powiesi� je w
przedpokoju, ale Tosia powiedzia�a, �e ma wieszad�o urwane i �e nie warto.
Cisn�y wszystko
na krzes�o i posz�y na obiad.
Ja siedz� sobie na pi�rniku, patrz� a tu leci Fikus!... Wspi�� si� na krzes�o,
obw�cha� ubranie -
chaps! z�apa� czapk� Lodzi i dalej�e j� tarmosi� i szarpa�, i warcze�! Ja
zacz��em wo�a�:
- Ratunku! Ratunku!... ile tylko si�, ale nikt nie s�ysza�. Mruczek akurat nie
wszed� do pokoju,
a czapeczka nie jest taka twarda jak pantofel. Kiedy dziewczynki przysz�y
odrabia� lekcje, to
z Lodzi czapeczki zosta�y ju� tylko strz�py. Tosia si� rozp�aka�a, bo to ona nie
da�a Lodzi
powiesi� ubrania.
Jak to dobrze, �e ja mam kubraczek z plasteliny, przyro�ni�ty do siebie - to
najwygodniej. Ale
gdybym mia� ubranie osobno, to zrobi�bym sobie wieszad�o z o��wka i z plu-
48
skiewek, a rami�czka ze stal�wek i tak by wszystko wisia�o pi�knie �e a� ha!
�aden Fikus nie
podar�by mi czapki. Ale wszystko si� dobrze sko�czy�o, bo mama Tosi zrobi�a
zaraz dla
Lodzi szyde�kiem now� czapeczk�, a z resztek zrobi�y dziewczynki - na moje
utrapienie -
jeszcze wi�cej panien z w��czki.
ft BAW/MY SI� W CHOWANKI -
i SAME NIESPODZIANKI
U nas w domu jest teraz bardzo weso�o, bo �odzi� przynosi ze sob� lalk� Klarci�.
Po obiedzie
wszyscy razem uczymy si� lekcji, a potem si� pysznie bawimy do wieczora.
Dzisiaj to�my si� uczyli z takiej niebieskiej, nowej ksi��eczki wierszyka o
ga�gankowej
laleczce. Tam by�o tak:
"Ta laleczka ga�gankowa
wci�� si� Jagnie gdzie�ci chowa..."
By�o jeszcze o tym, jak si� ta laleczka chowa do popielnika i do mysiej norki, i
w r�ne
miejsca. Nam si� to okropnie podoba�o i zaraz zacz�li�my wo�a� z Klarci�, �e i
my te�
chcemy si� chowa�. Wi�c by�a zabawa w chowanego.
Raz si� chowa�a Klarci�, a raz ja.
Ale ja si� lepiej chowa�em, bo jestem mniejszy i nie mam zielonej sukni w
czerwone
kwiateczki, to mnie nie wida�.
Chowa�em si� w r�ne miejsca, za ksi��ki na p�ce, w pokoiku Petronelki, a Tosia
jn� wi� a: -
Ciep�o... ciep�o... zimno... zimno... - a �odzi� szuka�a.
Ale raz schowa�em si� za jaki� koszyczek, co sta� w k�ciku. My�l� sobie: "Tu
mnie nikt nie
znajdzie! Nawet czubka nosa mi nie wida�".
49
Stoj� cichutko, czekam...
�* - Plastusiowy pami�tnik
Tosia ci�gle powtarza: - Zimno... zimno... ciep�o cie p�o...
A tu si� kto� skrada po cichutku i �aps mnie wp�! i hons
do g�ry! p '
Ojej! Co to by�o! B�cn��em na �rodek pokoju, pogubi�em oba pantofle,
rozp�aszczy�em sobie
nos o pod�og�!
To ten nasz szkaradny Mruczek! My�la�, �e chc� si� z nim bawi�, bo stan��em ko�o
jego
koszyczka.
A Tosia si� �mieje, �e Mruczek mnie pr�dzej znalaz� ni� �odzi�.
Z Klarci� to by�o jeszcze lepiej.
Usiad�a pod kwiatuszkiem na brzegu doniczki, a �e jest troszk� krzywa w pasie,
przechyli�a
si� na jeden boczek i chlup! wpad�a do akwarium ze z�otymi rybkami, co tam pod
ni� sta�o.
Oj! Rybki si� poprzel�ka�y, my�la�y, �e to wieloryb. Klarci� si� zamoczy�a
calutka. Trzeba j�
by�o suszy� na sznurku przy piecu.
Takie by�y pyszne chowanki a� do kolacji.
'M,
O TYM, J AK KA�DY SPIESZY NASZ� PANI� UCIESZY�
klasa ma wielki k�opot! No bo wszyscy okropnie kochamy nasz� pani�, a tu
nadchodzi "Dzie�
Nauczyciela" . ^^ nie wie, co dla pani zrobi�, �eby si� cieszy�a! Urz�dzili�my
nawet narad� w
pi�rniku, ale nic z tego nie wysz�o, bo ka�dy chcia� czego innego!
Pi�ro chcia�o koniecznie, �eby co� napisa�, o��wek, �eby narysowa�, guma-myszka,
�eby
powyciera� �adnie, co tylko o��wek narysuje, farby, �eby namalowa� �liczny
obrazek,
scyzoryk, �eby wystruga� co� �adnego - taki wiatraczek albo co, ja wo�a�em, �eby
koniecznie
ulepi� co� z plaste-
liny! I w �aden spos�b nie mogli�my si� pogodzi�. A Tosia
chodzi sk�opotana, nawet z nami ma�o rozmawia.
A� tu przyjecha�a do nas ze wsi babcia Tosi. Taka weso�a babcia - w okularach i
w �apciach!
Przywioz�a babcia du�o kolorowych ga�gank�w, wst��eczek, szmatek!
Uszy�a dla Petroneli pi�kn� sukni� od niedzieli, a dla mnie kabatek! Jak to
Tosia zobaczy�a -
a� z uciechy podskoczy�a.
- Babciu, to mo�e by naszej pani wyszy� co� �adnego na ten jej dzie�!
- A pewno! - m�wi babcia. - To ka�dego ucieszy! We� szare p��tno, przytniemy
serwetk�, ja
ci j� �adnie obdziergam, a ty w ro�ku wyszyjesz kolorow� w��czk�, co tylko
b�dziesz chcia�a!
Jak ta nowina wpad�a
igle w uszko - to w pude�ku od rob�t zaraz si� zrobi� ruch. Wszystkie kolorowe
w��czki a� si�
ponapusza�y z rado�ci i z dumy!...
A my wszyscy chcieli�my by� wyszyci w ro�ku - i guma-
51
O TYM, JAK TO Z PORZ�DKIEM BY�O,ALE DOBRZE SI� SKO�CZY�O
O}\ Co to by�o! Co to by�o!
Pani pod koniec lekcji sprawdza�a porz�dek w klasie.
Otworzy�a pani nasz pi�rnik i zawo�a�a:
- Tosiu, ja my�la�am, �e ty jeste� porz�dna dziewczynka, a tu - scyzoryk
wyszczerbiony,
stal�wka z�amana, o��wek pogryziony, a guma-myszka i ca�y pi�rnik powalane
atramentem!
To dopiero �adny porz�dek!
Tosia sta�a ze spuszczon� g�ow� i ani s��wka nie powiedzia�a.
Ja zerwa�em si�, zacz��em macha� r�kami
i chcia�em krzycze�, �e Tosia nic nie winna, �e
to Zosia tak nas poniszczy�a, �e Tosia o nas
dba, �e dawniej u nas w pi�rniku by�o czy�ciut
ko jak w szklance. . fj*
Chcia�em to wszystko powiedzie�, ale nic nie powiedzia�em, bo nie mog� by�
skar�ypyt� i
zreszt� mam taki cichy, plastelinowy g�osik, �e pani nic by z pewno�ci� nie
us�ysza�a. Ale
wyjrza�em z pi�rnika na Zosi� i krzykn��em, jak tylko mog�em najg�o�niej i
najgrubiej:
- Zosiu, czy ci nie wstyd?!
A Zosia siedzia�a czerwona jak burak i patrzy�a w �awk�. Zdaje si�, �e jej by�o
wstyd.
Dalej nie wiem, co si� sta�o, bo Tosia zamkn�a pi�rnik, ale scyzoryk podwa�y�
troszeczk�
wieczko i znowu zacz��em wygl�da�...
Patrz�, a tu pani znowu stoi przy nas, g�aszcze Tosi� po g�owie i m�wi:
- Ja wiedzia�am, Tosiu, �e z ciebie porz�dna i dzielna dziewczynka.
A potem pani odesz�a, a Zosia z Tosi� jak si� nie zaczn� �ciska� a ca�owa�, a
becze�... tylko
im si� g�owy trz�s�y.
Te dziewczyny to s� beksy. Wola�bym, �eby Tosia by�a ch�opcem. Ale mo�e by nie
by�a taka
dobra. Sam nie wiem, musz� si� zapyta� pi�ra.
Po tym wszystkim domy�lili�my si� w pi�rniku, �e Zosia musia�a si� sama przyzna�
do winy.
Mo�e i ta Zosia b�dzie jeszcze niezgorsza. Ano, zobaczymy.
O FARBACH I O K�OPOCIE WIELKIM, CZY MO�NA PISA� P�DZELKIEM?
C/j, dzisiaj rano to�my si� wszyscy strachu najedli! Wyj�a Tosia na chwil�
o��wek. O��wek
wraca i wo�a do nas:
- S�uchajcie, co si� sta�o! Wielka niespodzianka! Zosia przynios�a Tosi na
przeprosiny nowy
pi�rnik! Wi�c scyzoryk zaraz:
- Ju� na nas nie b�dzie chcia�a patrze�!...
Wi�c guma-myszka i stal�wki w bek i wszyscy pchamy si� zobaczy� ten nowy
pi�rnik.
I naprawd� stoi ko�o nas jakie� d�ugie, czarne pude�eczko...
Obejrza�em je i m�wi�: �""''"^�"""'w
_ To wcale nie pi�rnik, bo za p�aski!
_ Ja bym si� wcale do niego nie zmie�ci�a - piszczy
guma-myszka.
- Na pewno, taki t�u�cioch!
- Ale co to mo�e by�?
- Ano, zobaczymy - m�wi scyzoryk.
Jake�my si� wszyscy podsadzili - to trach! wieczko odskoczy�o... A tam w �rodku
- cude�ka:
bia�a pod�oga, a w tej pod�odze do�eczki, a w tych do�eczkach mieszkaj� takie
kolorowe
guziczki jak przy Tosi sweterku. A ka�dy guziczek innego koloru: czerwony,
��ty, niebieski,
zielony - jak cukiereczki... A z boku d�ugi korytarzyk jak u nas w pi�rniku. A w
tym
korytarzyku mieszka taka niby--obsadka, tylko �e zamiast stal�wki ma czuprynk�.
Wi�c si�
pytam:
- Kto wy jeste�cie?
- Ja jestem p�dzelek!
- A my jeste�my farby!
- A do czego?
- Do malowania.
- A co wy umiecie malowa�?
- Ja umiem malowa� niebo, chabry i twoje oczki!
- Ja maki, jab�ka i tw�j nosek!
- Ja traw�, drzewa i twoje majteczki!...
Ale nie zd��y�em wszystkich si� wypyta�, bo przysz�a Zosia ze szklank� wody,
wzi�a papier
i p�dzelek z korytarzyka.
P�dzelek biega�, biega� po papierze. Namalowa� zielony domek, ��ty p�otek,
czerwone
kwiatki i niebieskie ptaszki.
A pi�ro a� zgrzytn�o z zazdro�ci, �e tak nie potrafi. W ko�cu krzykn�o do
p�dzelka:
_ Ale ty za to pisa� nie potrafisz! A p�dzelek roze�mia� si� i zawo�a�: U; -
Zapytaj o to
Chi�czyka z malowanki!
O CHI�SKIEJ AWANTURZE, O P�DZELKU I O PI�RZE
C/dk�d p�dzelek tak zawo�a� o tym Chi�czyku, to pi�ro nie mog�o si� uspokoi�.
Ci�gle
czeka�o na lekcj� rachunk�w, �eby si� z Chi�czykiem zobaczy�.
Bo Chi�czyk mieszka w zeszycie od rachunk�w. Ma sko�ne oczy, ��t� buzi�, d�ugi
warkocz
i przytrzymuje cytrynow� wst��eczk� na r�owej bibule.
A tu jak na z�o�� najpierw lekcja polskiego. W zeszycie od polskiego ta�cz� na
czerwonej
wst��eczce Krakowianka z Krakowiakiem.
Pyta�o si� ich pi�ro o Chi�czyka, ale oni ci�gle swoje w k�ko:
- Krakowiaczek jeden mia� konik�w siedem... � -l Ho�ubce bij� i wcale nie mo�na
si� z nimi
dogada�...
A potem by�a pogadanka.
W zeszycie od pogadanek mieszka zielona �abka pod czerwonym muchomorem na
niebieskiej wst��eczce.
Pyta�o si� jej pi�ro o Chi�czyka, ale �aba oczy wyba�uszy�a i co� po �abiemu
zakumka�a;
pi�ro nic nie rozumia�o.
Wreszcie dzisiaj pani przynios�a do klasy du�e pude�ko z kasztanami. Tosia
otworzy�a zeszyt
od rachunk�w, a tu siedzi na bibule Chi�czyk i g�ow� kiwa; wi�c pi�ro do niego:
- Chi�czyku, Chi�cz