700

Szczegóły
Tytuł 700
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

700 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 700 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

700 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Rozdz�a� p�erzuszy DEMOKRATYZM STAROPOLSKI (1490-1632) Lata 1490-1632 to okres, w kt�rym zewn�trzna �wietno�� Pols ki ja'ko pot�gi europejskiej splot�a si� z jej wietno�ci� wewn�trzn� jako kraju, gdzie wolno�� obywatela stanowi�a godstaw� ustroju politycznego. Instytucje �ycia spo�ecznego i politycznego w Polsee tej aby maj� w�asne oblicze i sta- novri� p zez to osobn� kart� d�iej�w Europy now �ytnej. W nniejszym sto niu otyczy tn spo�ecznych instytucji pracy, do t�rych odobne mo�na nale�� oza granicami Podski. W wi�kszyan natomiast stopniu - instytucji ustroju politycz- nego. Cechowa� je swoisty a w tej skali poza Pols �.nie- spatykany w�wczas ani na Zachodzie, ani na QVschodzie de- mokratyzm. Zazwyczaj probierzem u�yteczno�ci wszystkich instytucji obu wspomnianych rodzaj�w, a jedno�ze�nie sprawdzianem tw�rczyeh si� nar.odu, kt�rych s� one wytworem, bywa si�a pa�stwa i zgromatizone bogactwo, jakimi cieszy si� pokole- nie pos�uguj� e si� tymi instytuejami i jakie pozostawia ono pokolemiom nast�pnej doby. Nie spos�b jednak wyobrazi� so- laie, by mo�na by�o zapomana� o jesz ee jerlnym, nie o annym pTobierzu warto�ei instytucji spo�ecznych i politycznych. Mia- nowi ie o skuteczno�si, z jak� s� one zdolne s�u�y� �yeiu tak cz�owieka, jak spo�ecze�stwa w my�l uznawanych p.rzez epok� poj�� o tym co godne, a co niegodne. Drugi prabierz wydaje si� sz�zeg�lnie istotny, skoro w�a�- nie zzniana poj�� o tym co godne, a co nie, by�a jednym z bardziej donios�ych wydarze� czas�w odrodzenia. Tote� je- �eli wypada uzna� owe przemiany za post�powe, to zgodno�� z nimi zmian zachodz�cych w �wiecie instytucji uwiarygorl- nia�aby ich post�powo��. Gdy wi�c s�usz nie rzyjmuje ny, �e na kaem czasu by� wtedy wzrost v iary w warto�� Cz�owie a, w jego naturaln� wolno�� i wynikaj�ce z niej prawa, tru no 101 nie dostrzega� narzucaj�cej si�, jasnej miary warto�ci dla instytucji �ycia polityeznego. Miar� t� staje si� stopie� za- pewnianych przez nie wolno�ci obywatelskich. Skoro za� w rozkwicie �wiadomo�ci narodowej dostrzegamy nast�pny znak czas�w odrodzenia, to znajdujemy jeszeze jeden probierz war- to�ci instytucji politycznych. Jest nini ieh pos�usze�stwo tym si�om dziejowym, kt�re nar�d rozwijaj�. Mniej oc�ywiste, w �wietle �r�de� i fakt�w, wydaj� si� zmiany w spo�ecznych instytucjach pracy. Instytucje te ��- czy�y elementy r�nych struktur gospodarezych. I tak, mie- �ca�y �i� 1v nich: elementy ustroju eechowego ok zapowia- daj�cych go�podark� liberaln�, w�adanie prac� po rzez po- siadanie �rodk�w produkeji - jak ziemia i warsztat - obok w�adania ni� poprzez obr�t kapita�em, daniny i �wiadezenia ob k czynszu. R�norodnej organizacji spo�ecznych instytucji pracy w Europie nowo�ytnej towarzyszy�a rozmaito�� jej spo- �ecznych i materialnych wynik�w. Jednak�e na prze�omie �redniowiecza i nowo�ytno�ci dobra wytwarzane w tak r�- m rodnych instytucjaeh pracy nie wyr�nia�y w jaki� szeze- g�lny spos�b kt�rejkolwiek z nich na tyle, by w�a�nie ona mia�a zmajoryzowa� �ycie. Trudno by�aby te� powiedzie�, �e odrodzenie nios�o ze so- b� prze�oan w zakresie poj�� o warto�ci pracy dla cz��awaeka i spo�ecze�stwa. �redniowiecze, id�c za wskazaniami �w. Benedykta, widzia- �o w racy instytucj� u�wi�caj�e�, nie za� przymus �yciowy. U�wi�ca� si� przez prac� kto umia� i chcia�. Kbo nie umia� lub nie chcia�, m�g� korzysta� z instytucji ja�mu�ny, nie anniej w �redniowieczu i w nowo�ytno�ci rozbudowanej ni� insty- tucja pracy. M aterialny efekt pracy, cho� spo�ecznie u�ytecz- ny, jak korzec pszenicy czy gliniany dzban, by� dla wytw�rcy renny ze wzgl�du na sw� warto�� rynkow�, lecz mo�e jeszeze bardziej jako �wiadectwo w�asnego u�wi�cenia si� przez prac�. Oczywi�cie kto mia� dwa dzbany, mia� dwakro� tyle, !eo po- siadaj�cy jeden dzban; wielokro� wi�cej mia� jednak w od- czueiu spo�ecznym ten, kto dzbany lepi� i wypala�. �rednio- wieczny rzemie�lnik, �przedaj�c wytworzon� przez siebie rzecz, cz�sto czyni� to niech�tnie. Stara� si� przynajmniej nie- kt�re przedmioty zachowa�, tak jak i dzi� prawdziwy malarz pewnych obraz�w nie �przeda. Warto�� rzeczy by�a warto�ci� podw�jn�. Z jednej strony - materialn�, kszta�tuj�c� si� zale nie od koszt�w wytworzenia danego obra oraz d r z- miaru spo�ecrnego zapotrzeb wania na nie, okre�lonego o- pytem i poda��. Z drugiej przecie� strony mia�o r�kodzie�o warto�� o �harakterze wyra�nie duchowym. Stanowi�o bo- wiazn �wiadectwo poczyna� i wysi�ku rzemie�lnika, kt�ry stwarzaj�c je ujarzmia� narz�dzia i tworzywo, by przez ucie- le�nienie zamys�u po�wia czy� sw� umiej�tno��, a wi�c pe- wien rodzaj wolno�ci. Ca�y �zereg prawnych i strukturalnych element�w �rednio- wit anej ia>stytucji pracy pozwala� u ymywa� wytwarzane rzez ni� d bra w ilo�ci bl�szej ;nasy eniu ni� admiarawi. Cech we przepisy zmusza�y wytw�mc�w do u�ywamia znate- nia��w odpowiednio szlachetnych i przyczy nia�y si� do ci�g�e- g podnoszenia jako�ci wyrob�w. Odr d enie nic tu nie mie- a�o, a trwa�o�� i uroda p mo�tawio�y h pra z nie pr edznio- taw s� tego jednym z do wo d�w. Wskazanie na bogactwo jako warto�� uzasa niaj�c� prac� jest dzie�em czas�w znacznie p�niejszych - tych, w kt�- rych praca zaxnieni�a si� w towar i konieczno��, pmze�taj�c by� instytu j�. Cho� i w dobie odrodzenia pojawi� si� �pogl� , �e elem pracy jest bogactwo, co prawda jeszeze nie jako cel ostateczny, t'o jednak do pogl�du tego nie przyznawano si� ebyt g�o�no. Wok� in'stytucji pracy nagromadzi�o si� wiele legend, cz�- �civwo zreszt� zrozumia�ych, zbyt po hopnie jednak rzucaj�- cych cie� na cywilizacj� starapolsk� oraz na jej p�niejsze konsekweneje. Szezeg�lnie obci��ono pa�szezyzn�. I chn� nie ona jest g��wnym tematem naszy h rozwa�a�, jednak wydaje si� z wielu wzgl�d�w s�uszne po�wi�ci� jej nieco uwagi na wst�pie. Mr�dzy innymi i dla'tego, �e pocz�tki ustroju pa�- szezy�nianego zbieg�y si� w czasie z pocz�tkami tej swoi�cie dem kratycznej formy pa�stwa, jak� by�a staropolska mo- narehia mieszana. System pracy pazisze�y�nianej by� systemem pracy przy- mus�wej na rzecz w�a�ciciela w�i, �wiadezonej prz z posia- daj�cych w tej�e wsi w�asne nadzia�y ziemi. ��czy� si� on z ustawowym ograniczeniem prawa do opuszezenia wsi, kt�- rym sp�tano ch�4pa zgodnie z ustawodawstwem sej;mu pio r- kowskiego w 1496 roku. Odt�d rocznie tylko jeden syn ch�op- ski m�g� opu�ci� wie�, by uda� si� do miasta. Pozosta�a rodzina uprawiaE zniala w�asny nadzia� ziemi, z kt�rego zysk nale�a� do niej, oraz odrabia� pa�szezyzn� na ziemi folwarez- nej. Stanowi�o to oczyw�ste ograniczenie wolno�ci o�abistej i rekwizycj� pracy. Na tym te� polega�a odmienno�� po�o�e- nia ch�apa w Polsce i w ca�ej Europie �rodkowej, w por�w- 102 - 103 naniu z sytuacj� eh�opa w Eurapie Zachodniej, gdzie posia- da� i wolno�� osobist�, i prawo dysponowazua w�asn� prac�. Polska niewola" ch�opa i "zachodnioeuropejska wolno��" by- " �y raczej wynikiem sytuacji demograficznej i ilo�ci ziemi ni� sku kiem niedow�adu �wiadomo�ci �noralnej. Ch� pa zachod- nioeuropejskiego oswobodzi� bowiem nie odrodzeniowy zwrot ku woLno$ci, le g��d Ziemi i nadmaar r�k do rasy. Na- tozniast no�e zaskakiwa� por�w!nazLie obu systean�w -- pol- kiego i zachodnioeurapejskiego - pod wzgl�dem ach �wc2es= mej skut czna�ci gospodarezej. W�wezas brazowi wyg�odnia- �ych sp �e ze�stw zachodnich - dla kt�rych, jak we Fran- cji na !prze�omi XVI i XVII wieku, obietniea "kureza- ma,naerlzael� la a�dej rodziny" by�a pmzyci� aj�cym has�em politycznym - wypada przeciwstawi� obraz sytego i zamo�nego spo�ecze�stwa Rzeczypospolitej. Z przywi�zaniem ch�opa do ziemi sz�o w parze ustawowe okre�lenie wysoko�ci orirobku pa�szezy�nianego. Dokona�y te- go w 1520 r ku sejxny w Toru!n u i w Bydgoszezy, uchwa- 1aj�c jerln� dni�wk� rflbocizny hy godnio wo z jedno�amowego gospodarstwa ch�opskiego. Mag� j� odrobi� ch�op lub kt�ry� z jego syn�w. Jak wynika z wylicze� wybitnego znawcy za- gadnienia, w latach 1551-1580 w Ma�opolsce, Wielkopolsce i na Mazowszu udzia� pracy pa�zezy�nianej w uprawie ziemi folwareznej wynosi� mniej ni� dwie trzecie, gdy pozosta�� jedn� trr'zeci� stanowi�a praca najemna. W tym samyan okre- sie posiad�o�ci folwarezne nie przekracza�y rozmiarem obs�za- ru gospodarstw ch�opskich, oczywi�cie w pewnym przybli- �eniu I Wydaje si�, �e wyclirze� ych mo�na wyci�gm�� do�� za- skakuj�cy wniosek. Je�eli bowiem wielko�ci� 100 oznaczymy ca�o�� pracy wydatkowanej na obs�ug� polskiego rolnietwa w po�owie XVI wieku, to udzia� pra y rekwirowanej, czyli pa�- sz zy�niam j, wy%niesi 30, za� udzia� acy wobn j - 70, w tym ch�opskiej "na swoim" - 50 i najemnej "na folwar- ku" - 20. Gdy za� we�miemy pod uwag� wsp�istnienie cztero�anowego folwarku z �zterema jedno�anowymi gospo- darstwami h� pskimi w jednej wsi, w�wezas dochodzimy do wnio�ku, �e na oznaczon� ja!ko 100 prac� jednego gospodar- stwa ch�opskiego przypada wska�nik nieco wi�kszy ni� 30 na oznaczenie wielko�ci pra y wydatkowanej nie "na swoim". Proporej� t� zmienia� na niekorzy�� ch�opa obowi�zek pew- nych danin w naturze na rzee� folwarku, ale nie by�y one wyg�rowane w por�wnaniu z zasobno�ci� gospodarstwa ch�op- 104 skiego. Z drugiej strony, tym razem na korzy�� ch�opa; pro- porej� t� zmienaa�a zamiana pa�sz zy ny na czyns e, co mie nale�a�o do rzadka�ci. Poza tym, !podane wmka�niki osta�y wyliez4ne rlla �achodnich zaem zeczypospolitej, gdy aza ie- miach wseh dnich �wiadezenia ch�opc�w a rzecz folwarku by�y mniejsze jak w a�szezy�nie, ja w daninach. Czy naprawd� wi�c wypada m�wi� o krzywdz�cym wyzy- sku jako spo�e znej podstawie gospodarstwa rolnego, t�re by�o jednym ze �r�de� pomy�lno�ci I R.zeczypospolitej? W istocie praktyka sy�temu pa�sztzy�nianego ��czy�a si� bardziej z poj�ciem szlachcica-organizatora pracy ni�eli z po- j�ciem szlachcica-wyzyskiwacza wydziedziczonych. Rzec pro- sta zdarza�y si� i cienie, na kt�re zwracali uwag� ju� wsp�- ze�ni. Jednak skoro nadu�ycia szlachty w stosunku do lud- no�ci poddanej budzi�y pot�pienie w samym �rodowisku szIa- checkim, to przecie� musia�y stanowi� w�a�nie odst�pstwa od wzgl�dnie po prawnej normy. Prawo s�dzenia ludno�ci ch�opskiej, kt�re szlachcic na= bywa� obejmuj�c godno�e so�tysa, by�fl dzielone z wy'bieran� przez wie'� �aw�. Przyczynia�o si� to do paternali�acji sto- sunk�w ni�dzy w5�� a dworem, chocia� �ycie zapewne nie- raz korygowa�o wzajemne uk�ady w kierunku swoistego part- nerstwa. Ch�op�w obowi�zywa�o �o wywozowe, zwolniony ad niego szla hci p�dzi� wi�c za granic� wo�y h�op�w jako w�as�e, a tak�e sp�awia� ich zbo�e. By� to grzech nagminny szlachty przeciw pa�stwu, ale nie przeciw obyczajowi dobre- go s�siedztwa oraz wsp�pracy wsi i dworu. Klimat stosun- k�w mi�dzy obiema stronami do�konale oddaj� uwagi woje- wody raw�kiego, Anzelma Gostomskiego, 5pisane na kartach Gospo a7stz.ua, ksi��ki wydanej w roku 1588. Pan wojewoda, kt�ry si�� charakteru przypomina� dawne, lepsze czasy, za� jego szezere zainteresowanie zyskiem nale- �a�o do �as�w, kt�re jesz�ze nie nadesz�y, uwa�a�, i� "krniot- ka poddanego, s�ug� pan ma kara� jako syna. Bo tam spra- wiedIiwo�� z mi�osierdziem panuje, przy ojcowskim karaniu: pomn� , �e przed Bogiem tak dobry jako i pan". Gostomski pisa�: "gospodarze s-obae rz�dni u m�drych kmiotk�w si� a- u zy� maj�, jako rol� sprawowa�". Cenn�, a dla wielu za- skakuj�c� mo�e by� jego uwaga, �e "i na wsi taki �po�ytek dobry i trwa�y, k�dy si� ludkowie gospodarstwem nie ubo��, � owsze n bo ac�" Znana z wielu �r�de� zamo�no�� eh�opa, rozkwitaj�ce w XVI wieku szkolnictwo parafialne na wsi, a przede wszyst- 105 kim rozw�j osadnictwa, zw�aszcza na ziemiach pustoszonych przez najazdy tatarskie we wschodnich clzielnicach pa�stwa, to wszystko daje optymistyczny obraz wsi w latach 1490- -1632. Zauwa�alny gdzieniegdzie wzrost liczby dni�wek pa�- szczy�nianych - do dw�ch a nawet trzech tygodniowo z �a- na - co nast�powa�o od ko�ca XVI wieku, d�ugo jeszcze nie wywo�ywa� napi�� spo�ecznych i zbiega� si� z rozwojem pro- dukcji rolnej. Z kolei ograniczenie prawa wychodu ze wsi, jak si� wyda- je, niezbyt uderzy�o w spo�eczn� mobilno�� i nie spowodo- wa�o takiej petryfikacji podzia��w mi�dzystanowych, by po- zbawi� miasta dop�ywu ludno�ci. Dowodem tego taryfy po- datkowe, wykazuj�ce liczne kategorie mieszka�c�w, kt�re trudno zaliczy� do Iudno�ci pa�szczy�nianej czy osiad�ego mieszcza�stwa. Byli to ak zwani ludzie lu�ni, czyli wolni, �worz�cy �rodowisika do�� poka�ne i �ie oniecznie pr�nuj�ce zawodowo Trudno by�oby wi�c twierdzi�, �e system pracy na wsi przes�dza� o stopniu rozwoju miast. Status prawny ludno�ci miejskiej by� zasadniczo odmienny od statusu ludno�ci wiejskiej. Mieszczanie byli ca�kowicie welni i po siada,li w�asny, stflsu'nkowo bogaty, a w wiellkich xniastach - bardzn bogaty, samorz�d stanowy. O paterna- lizmie szlacheckim nie mog�o tu by� mowy ani w przypadku takich miast-potentat�w, jak Gda�sk, Krak�w czy Lw�w, ani te� takich, jak Toru�, Kij�w, Pozna�, Wilno czy Warszawa. Natomiast udzia� miast w stanowieniu polityki pa�stwa by� prawnie ograniczony, wy��cznie bierny. Prawo uczestnictwa w sejmie mia�y tylko niekt�re miasta i to w stopniu niewiel- kim, w sprawach dotycz�cych miast. Mniejsze miasta zwy- czajowo obsy�a�y swoimi pos�ami sejmiki ziem�kie, by t� drog� zapewni� sobie ochron� w�asnych inter s�w. Jednako- wo� brak czynnego udzia�u miast w prawodawczej i poli- tycznej dzia�alno�ci pa�stwa nie by� t� cech�, kt�ra r�ni�a po�o�enie miast polskich od - na przyk�ad - francuskich. O tym, by ch�opi �zy mieszczanie mieli posiadaE prawa po- lityczne, nie by�o mowy tak w Polsce czy we Francji XVI i: XVII wieku, lecz r�wnie� w przewa�aj�cej cz�ci E2zropy. Istotna r�nica polega�a �a tym, �e gdy na Zachodzie, zw�asz- cz.a w znomarchiach absolutny�h, miasta z ajdywa�y paekuna w kr�lu, w Polsce skazane by�y przede ws�ystkim na opiek� stanu szlacheckiego. I w�a�nie wok� jako�ci tej opieki, po- dobnie jak wok� pa�szczyzny, nagromadzi�o si� wiele niepo- rozumie�. Cho� rzeczywi� ie p�niejsza polityka szlachty wo- bec miast przyczyni�a si� d ich upadku (przyczyni�a si� to zLie to samo, co sp wodowa�a), przecie� w latach 1490-1632 nie by�a to polityka wroga miastom, lecz raczej dbaj�ca o ich rozw�j w dobrze rozumianym obop�lnym interesie. Jak si� wydaje, polityki szlachty wobec miast nie szta�t wa� sta- nvwy egoizm, zawi�e i pycha, lecz dwa zasadnicze czynniki: wzgl�d na bezpiecze�stwo pa�stwa i og�lne potrzeby gospfl- darcze Pierwszy czynnik wyp�ywa� � przesz�o�ci. Zniszczenie po- �udniowych zniast ol kich w XIII i XIV wiekv, wywo�ane majazdaani Tatar�w, spowo owa�o ikaniec no�� osa z nia lud- na�ci przybywaj�cej Zach du, g��wnie z Cesarstwa d g��w- nie niemieckoj�zycznej, zach�canej zreszt� do osiedlania si� tak�e w innych cz�ciach kraju. Postawa polityczna tej lud- no�ci by�a dwuznaczna nie tylko w XIV wieku, padczas walk �Qkie a o Krak�w. R�wnie� p� iej zdaa'za�y sa� incyd n- ty, kt�re nie pozwala�y szlachcie wyzby� si� braku zaufania. Na prze�omie XV i XVI wieku dfltyczy�o to ju� w mniejszyzn stopniu miast p�nocnych, takich jak Gda�sk czy Toru�, co- raz lu�niej zwi�zanych z Hanz�, a w zasadzie bez zastrze�e� wiernych Koronie. Miasta pruskie sta�y si� nawet trwa�yxn i wa�nym sk�adnikiem miejscowej dnstytucji przedstawiciel- skiej, mianowi ie sejmiku generalnego ziem pruskich, a wi�c wojew�dztw pomorskiego, che�mi�skiego i malbor�kiego oraz Warmii. W powa�ny2n natflmiast stopniu wzajemne aniznozje szlachty i mieszczan zaznaczy�y si� w miastach po�udniowych, nie tylko zreszt� w Polsce, lecz s�wnie� w Czechach i na Morawach. Wyni'ka�y one z podatno�ci tych miast na wp�ywy miast po�udniowoniemieckich stowarzyszonyeh w pot�nym Zwi�zku Szwabskim, stanowi�cym oparcie dla Ha s burg�w. W�a�nie wi�zy, zapewne nie tylko uczuciowe, ���z�ce niemiec- � �cz�� patrycjatu miast p �udniowych z Nosymb rg�- ��wnym cz�onkiem Zwi�zku Szwabskiego - by�y dla Polski podniet�, by pod koniec XV wieku popieraE w Reichstagu Hohenzollern�w, kt�rzy znajdowali si� w stanie wojny w�a�- nie z tym miastem. Animozje szlachty i mieszczan nie omin�y Krakowa. W ro- ku 1493 sto�eczne miasto uzy�ka�o prawa szlacheckie, po- twierdzone w roku 1513 przez ma�opolski sejmik w K rczy- nie. Do zawieszenia cz�si tych praw, dotycz�cej uczestnictwa pos��w miejskich w sejmie, dosz�o w roku 1537 wobec nie- s nasek naro owo�ciowych w mie�cie, wywo�anych w chwili wi�kszego ni� zwykle zaognienia stosunk�w Polski z Cesar- 106 107 stwem. Wymowne, �e pomizno pono wnego nxsztyw!ni nia sta- nowiska szlachty w�bec Krakowa w roku 1565, mn�lawe by�o przeeie� nadanie w roku 1568 innemu miastu - Wilnu- przywilej� v podobnych do krakowskich, w znacznie �reszt� rozszerzonej postaci. Prze hodz�c do drugiego czynnika kszta�tuj�cego polityk� szlachty wobec miast wypada stwierdzi�, �e wbrew za omo- wionemu przekonaniu nie by�a to polityka pozbawiona do- brze poj�tych wzgl�d�w na go�podare�e potrzeby Polski. Ju� cho�by postanowienia sejmu 1496 r�ku, �dmawiaj�ce miesz- cza�om prawa posiadania ziemi na wsi, dowodz� nie tyle szlacheckiej cheiwo�ci i ch�ci utrzymania monopolu na w�a- danie ziemi�, ile d��enia do zwi�zania gospodarki miejskiej z wiejsk� poprzez zupe�nie �czywisty podzia� pracy. Z kolei, jak wskazuj� najwybitniejsi znawcy przedmiotu, zarz�dzenia sejmu 1565 roku oraz p�niejsze ustaw dawstwo w sprawach polityki handlowej nie by�y bynajmniej wrogie miastom. Uchwalane przy wsp�udziale, a niekiedy pod wp�ywem po= s��w miejskich, odpowiednie postanowienia mia�y na eelu ochron� rynku wewn�trznego przed nadmiernym iznportem. Dro�yzna przyw�onych towar�w nie odstrasza�a �am�nej wsi, leez ich nap�yw niszezy� r�dzim� wytw�rezo�E miejsk�: Nie brak przyk�ad�w �wiadez�cych o tym, �e szlachta nie uzasadnia�a doktrynalni sprzeciwu wobec uczestnietwa miast w wolno�cia�h Rzeczypospolitej, kt�rej by�a hegemonem. W roku 1601 szlachta wielkopolska wyst�pi�a w obro�ie swych miast pr�ed rosze�eniami urz� nik�w pa�stwa, pnwo- �uj�� si� na "konfederacyj� przodk�w naszych", w my�1 kt�- rej stan rycerski "obron� miastom, jako cz�onkowi Rzeczy- posp�litej w jednym iele pozostaj�cyxn, p�winien".b Mo�n przytoczy� wiele uchwa� sejmik�w ziemskieh b�d� to postu- luj�cych, by sejzn zwolni� ewne miasta z bowi�zk�w po datkowych wobec ich wyniszezenia kl�skami �ywio�owymi, b�d� t� broni�cych mieszezan przed nadu�yciami ze strony szlathty, aza przyk�ad d ier�awi�cej urz�dy ce1ne.B Dla st�sunku s�la-chty do mieszezan znamaenna wy-daje si� wprowati�ona w 1616 r�ku komekta ustawodawstwa sejmu 1520 roku, kt�re ogranicza�o �dpowiedzialmo�� szlachty pr�e s�downictwem miejskim. Ot� postanowienia sejmu 1616 roku otim�wi�y szlachcie prawa wnoszenia pozwu do jakiegokol- wiek s�du przeciwko plebejom, kt�rzy poszkodowali na ciele szlachcica, gdy szuka� przyg�d w miejskiej karez mie, nawet je�li �n poni�s� �zxmer�. Oczywi�eie pozostaje sprawa skuteczno�ci staropolskich in- stytucji pracy. Ich za�o�enia, jak i �wi�zana z nimi polityka szlachty, okazuj� si� mniej z�owieszeze ni� przyjmowano do- t�d. Wydaje si�, �e w przypadku miast miar� mo�e by� ich �wietno�� w omawianym tu okresie. �wietno��, kt�rej �lady p�dziwiamy w pi�knie arehitektury staropolskiej - w Kra- kowie, Gda�sku, P�znaniu, Lwowie, Lublinie i Sandoznierzu, a Wilnie i Toruniu. A przecie� s� to tylko �lady. R�wnie� mniejsze o�r�dki: Zam��, ��kiew, Wsehowa, Prze zny�l dowo- dz� rozmiar�w �wezesn go wysi�ku urbanizacyjnego. wiad- ezy n o sile gos odarezej miast polskich w XVI i pierws ej pa�owie XVII wieku. Natomiast skuteczno�� instytucji pracy na wsi mog� ilu- strowa� liczby, jak�e wyxnowne w �wietle �wezesnych sto- sunk�w ekonomicznych w Europie Zachodniej. Od ostatnieg� dziesi�ciolecia XV wieku jednym z najwa�niejszych czynni- k�w zachodnioeu �pejskieg� �ycia go�p darezego staje si� elda aznsterda Qnska. W roku 1492 holenders y � glarze i upcy uzyskal2 prawo k�ntakt�w handlowych z Gda�ski n. lryw�z zbo�a z Gda�ska wyni�s� wtedy ok �o mili�na ko - cy, by po up�ywie lat oko�o trzydzaestu podwoi� si�, a w ro- ku 1618 osi�gn�� wielk�� sze�eiu milio��w. Z �e7n lznpor= towanyzn �nad Ba�t l u - niemal wy��e nie z Pols 2 - szes nastowieczny An>stendam �apeln2a� osiem ziesi�t proc nt sw ich sk�ad�w: Axn:st rdam ki kartel dykt,owa� ny zbo�a w talej Europie Zachodniej w c�asach, g.dy stawa�o si� omo tam ee'nniejs�e !ni� kiedykolwlek przedtem. Na wi�c dz iwne= go, �e a� trzy czwarte kapita�u �hrotoweg� miejscowej i � dy bylo zaanga�owane w handlu ba�tyckim. Polskie bo�e sta- wa�o si� dla �iej narz�dzi xn szer kich wp�yw�w' Mi� zy annymi przejawe7n doe niania zale�ne�ed ek�n mic�- nych by�a ju� wspomniana do ryna do7�,�n.�u7n. n.a'r�s Balt�ca. Wydaje si�, i� jej zarzuc nie, o ast�pi�o w !nast�pnym kre- sie - cz�oiowo na skutek �wc'zesnej s�abo�ci Rzeczyp spo- litej - leg�o, obo!k w�j nnych zni zc e� z ko�ca lat czter- dziestych i z lat p2��dziesi�tych XVII wieku, u po �o�a p�- niejsz go uparlku gospodarki polskiej i na wsi, i w mae�cie. Og�lny �braz �ycia spo�ecznego w lata�h 1490-1632 nie zvydaje si� pesyzn tyc�ny. Do wniosku takiego sk�aniaj� �w- e�esne instytn��je pracy. By�y �ne wzgl�dnie skutec�ne, za� w swym chara iterze - ludzkie, je�eli ich material nego o- robku i charakteru nie iz lujemy od stosunk�w i poj�� pa- nuj�eych w innych krajach. R�ecz zro�umia�a, by�y i c�e e. 108 109 Tyle, �e mie one przes�dza�y o awezesmym b2lans�e czy o kszta�cie przysz� �ci. Gdy wi�c zbli�yli�rny sa� ju� - z kanieczno�ci bardzo o g�l- nikowo - do zagadnie� staanpolskich dnstytucji pracy, wy- pada ro2porz�� w�dr�vt k� po instytucjach w�adzy pa�stwo- wej. Chodzi tu zw�aszeza o te, kt�ne sprawiaj� wra�enie maj- bardziej doazios�ych i najbardziej oryginalnych przez to, �e stanowi�y narz�dzie obywatel�kiego �ycia w wolno�ci i cecho- wa� je niespoty any w�wezas nigdzie demokratyz7n. Staropolskie mnsty tu.�je ustroju po litycznego bu e� zacieka- wienie cho�by dlatego, �e mia�y z za�o�ezua godza� dwie u�wiado znione konieczno�ci: wolno�� obywat li i si�� rz�du. Wol�o�� rozum�amo jako skutek cywilizacja. Zaprzeczezzie prawa do wolno�ca by�o o czuwane jako kn'ok, kt�ry cyw li- zacj� cofa. P ze ananiu takiemu da� wyra� biskup Wawrzy- miec G �lioki w dzdele De opt� n,o Senatore. Wydamo je po raz pierws y w Wenecji w ro u 1568, potezn w wie u XVII dwukr taiie w Ainglii, gdzie raz uleg�o kanfaskacie; da dzi� nie zosta�o wydane w Polsce. Ksi�dz biskup, broni�c zasa y elekcyjno ci tranu, uwa�a�, �e w�adca dzdedziczny panuje je- dy,nie "obywat lo7n nierz�dny7n � ho�duj�cym barbarzy�skim obyczajo2n", panuj�c 5m jaik tyran, kt�r zn zwykle staje si� w�a nae dza ki praw,u dziedzaczemia w�adzy.e Z kolei nie pod- pisa y autor ro prawQi2 Ph�lopol�tes to �est Mi�o�n�k Ojezyz'ny, wydanej w oku 1588 w Kra owie, tak uzasa nia� niech�E d rz�dbw autflryta nych: "Boja�� nieinawi�� mno�y. Ma�o�� te- dy lud ka napo�yteczniejsza jest d ku bezpiec no� i edrowaa, i u zio�no�ci" *. Wykazywa� a bsurdalno�� absolutystycznego credo, kt�re pozwala�fl w�adcy nzzasadnia� j go 2arz�dzenia s�owami "tego chc�, to mi si� podo;ba": "straszliwe musz� byE s��wka ony, tego hc�, to Qni si� rpod�ba, bo z trudem temu kiedy zabie�e� si� bez rozdwojenia mog�o, gdzie mo�no�� g�- r� bma�a. Gdy� to zawsz jes n,ie nawistme, g y we w�a�ca- wych granicach prze�o�nych mie zostaje mo�no��" e Tennu g��bokieanu 'zrozumieninx otTzeby wolno�ei towarzy- szy�o nme mmiej g��bokie zrozuima nie potrzeby w�adzy. Na sejmie 1589 roku marsza�ek wielki koronny Andrzej pa- li�ski, wskazuj�c na �r�d�a niezb� nej pa�stwu pot�gi, m�wa�, i� R e zpospolita "straszna b�dzi.e nieprzyjaci �om swym- * Autor cz�ciowo zmodernizowa� pisowni� cytowanyeh frag- ment�w tekst�w trbd�owych. (Przyp. red.). 110 zgod�; pot�na - rz�dem domowym" 'o. Natomiast na sejmie 1605 r ku kasztelan pozna�ski Jan Ostror�g dowi�d�, �e wi- dzi pozytywny zwi�zek "wolno�ci ludu" z "godno�ci� w�ad- cy". M�wi�: "Siedzi u nas w Polszeze na jednej wadze wol- no�� ludu i maje�tat w�adcy, �eby ca�a Rzeczpospolita mia�a to na oku, aby ani monareha ludu nie opry2nowa�, ani po- waga w�adcy urazu nie wzi�a. Bo je�li wolno�� uraz we�xnie, anonareha alb r�l szwankowa� musi. Za� je�li godno�� v �ad- cy nie usza nowa na b�d;zie, rozruch wdevka. Bo zaraz lud na pana, pan na poddanego przeciwne rozumienie mie� b�dzie. A gdzie si� takowa dysydencyja zawe�mie, tam dobrego ko�- ca trudno si� spodziewa�" ". �wiadomo � janusowego zwi�zku rn��dzy wolno�ci� i w�a- d�� sprawia�a, �e do staro o lskiej efleksji politycz ej nie rnia� przyst�pu bazbarzy�ski grzes�d, i� tylko autorytatyw- a w�adza zapewnia rz�do wi sa�� d skuteczn �� dzia�anda. Masny na rny�.li ten sa xn przes�d, t�ry w piezwsrzej po�o- wie ubieg�ego wierku obma�y� Alexis rie Toequeville, �kie- dy rzygl�daj�c si� m�odej dem�kracji ameryka�s i j, pisa�: "migdy mie nxwa�ano, �e w w 1nytin kraju cz�owie ma pra- wo zyn�� co Zechce, grzecawnie, obaTez no o zmaczmie bar- dzaej r�norodmyani ni� gdzie indziej spo�ecz ym� oh.owi�z- kami. Nie pr�bowano podwa�aE w�adzy spo�ecznej u jej pod- staw i pozbawia� j� jej uprawnie�; ograniezono si� tylko do tego, by rozdzieliE jej w konywanie. Chodzi�o bowiem o to, by w�adza by�a silna, a jej funkejonaTiusze s�abi - aby spo- �ecze�stwo by�o d�brze rz�dzone i wolne zarazem" u. Na prze�omie XVI i XVII wieku da� wyraz podobnej �wia- domo�ci �ukasz G�rnicki w pi�mie O elekcy�, wolno�e�, pra- �e � obyczajach polsk�eh: "R�ka cz�owiecza ;nie jest tem s�absza, i� na pal-ce jest rozdzielona, owszem tak lepiej jej: bo ka�dy palec ma sw�j urz�d, a przecie� 2noc i si�a tego z r�ki poehodzi" 'e. Przejrzysto�� my�li wynika�a z jej zwi�z- ku z �yciem. Bowiem w o�asach G�rnickiego �ycie polityczne ju � od wieku pos�ugiwa�o si� inst tucjami w�adzy pa�stwo- j wej, kt�rych du h by� zadziwiaj�co zgodny z duchem tej i weze�niej przypominanych my�li. Istot� ustroju polityczne- go Polski nowo�ytnej, ukszta�towanego przez sejmy 1496 i 1505 roku, by� w�a�nie swego rodzaju podzia� w�adzy- ' r�wnoczesny ze wzmocnieniem samej w�adzy poprzez rozsze- rzenie jej spo�ecznej podstawy. By� to podzia� inny ni� ten, kt�ry dwa wieki p�niej zapraponowa� Monteskiusz. Niemniej pozostawa� podzia�em dokonanym na zasadach, jak zobaczy- Ill my, r�wnie dok�adnie sprecyzowanych. Ustr�j ten ju� vWkr�t- ee sta� si� dla krajowych i zagranicznych abserwatorbw przy- k�adem monarehii nazywanej monarehi� mieszan�.1A bw staro�ytny terminls oznacza� kompozyej� trzech g��w- nych form ustroju pa�stwa: monarehii, arystokracji i demo- kracji. Oznacza� ustr�j ��cz�cy w rz�dzie trzy czynniki: mo- narehiczny, arystokratyczny i demokratyczny. Czynniki te dzieli�y mi�dzy sob� ca�o�� w�adzy politycznej i to upowa�- nia, by ustr�j monarehii mieszanej nazywa� r�wnie� ustrfl- jem w�adzy dzielonej. Oba poj�cia - monarehia mieszana i w�adza dzielona - od czas�w Arystotelesa kojarzono z po- j�ciem najlepszych i najtrwalszych rz�d�w. U progu czas�w nowo�ytnych przypomnia� je - i w tym duchu pochwali�- Niccolo Machiavelli.lB Polska my�l polityczna XVI wieku, we wszystk�.eh �wych odcieniach, by�a 2godna, �e ustr�j R:z. czy- pospolitej jest uciele�nieniem takiej w�a�nie formy w�adzy. Demokratyzm staropolskiej odmiany monarehii mieszanej wynika� z faktu, i� nie przewidywa�a ona mo�liwo�ci, by urodzenie dawa�o prawo szerszego udzia�u we w�adzy ni� ten, kt�ry wynika� z obywatelstwa. To, �e kto� urodzi� si� kr�le- wiczem lub wojewodzicem bynajmniej nie oznacza�o, i� zo- stanie kr�lem albo wojew d�. Deznek ratyzm tego syst mu w�adzy wyp�ywa� i faktu, �e praw przewidywa�o ixno�li- wo�� odniesienaa ebywatela zar�wno do gedno�ci arysto ra- tycznej, jak a 'kr�lewsk ej. Stw rzy� in ciekawe i tyl,ko jemu w�a�ciwe poj�cia obu godmo�ci oraz stru ktur� zwi�� nych z ;nimi n�rz�d�w. Prze e wszystkim jednak demakratyzzn, ja- ko zeczywista echa �yc�a publae nego w Rzeczypospolitej, wyzwala� rzeczywisty ruch spo�eczny, rozwijaj�cy si� niejako od do�u ku g�rze i oddaj�cy w s�u�b� pa�stwu coraz to nowe jednostki. Zauwa�alne w XVI wieku rozbudzenie �ycia poli- tycznego dowodzi�o ci�g�o�ei procesu ozszerzania si� elity politycznej, ujawnionego ju� w �rerlniowieczu. Jak pami�ta- my, sprawa zjednoczenia ziem Korony Polskiej stawa�a si� wtedy spraw� bardziej elity politycznej ni� dynastii, podezas gdy sama elita przesta�a si� ograniczae do w�skiego i skupio- nego na dworze kr�gu os�b. Czynnikiem monarehicznym by� w staropolskiej monarehii mieszanej kr�l, arystokratycznym - se�atorowie Rzeczypo- spolitej, za� demokratycznym - jej obywatele czyli stan ry- cerski: Trzy czynniki w�adzy, a wi�c jej uczestnicy, to ina- czej m�w �c trzy stany Rzeczypospolitej: kr�lewski, senator- ski i rycerski. W ci�gu XVI wieku w Polsee zmieni�o si� 112 wi�c dawne �redniowieczne znaczenie terminu "stan". Nie oznacza� on ju� spo�ecznej, niejako zawodowej i dziedziczonej przynale�no�ci jednostki. Przynale�no�� tak� mniej wi�cej od po�owy stulecia zwano "powo�aniem" - cond�t�o. M�wiono wi�c o powo�aniu duchownym, szlacheckim oraz plebejskim, to jest ch�opskim lub mieszeza�skim. Termin "stan"- ordo - znacza�,natomiast miejsce w hierarehu w�adzy pa�- stwowej i jednostk� lub zesp� jednostek, kt�re miejsce to zajmowa�y.l' W roku 1590 pod zas sejmiku w Sradzie Swi�tos�aw Orzel- ski pyta� najwyra�niej retorycznie: "Kto, przeb�g, tak t�py i rzeczy polskich jest nie�wiadomy, �eby wiedzie� nie mia�, na czym Rzeczpospolita zawis�a, �e na trzech staniech: na kr�lu, na senacie, na rycerstwie"'s. Trzej uszestnicy w�adzy byli reprezentantami trzech si� po- litycznych, jakie istnia�y w nowo�ytnym pa�stwie. Kr�l re- prezentowa� Koron� - jej prawo jednoczenia ziem i miesz- ka�c�w oraz wykonawstwo praw 'publicznych. Stan senator- ski tworzyli najwy�si przedstawieiele kr�lewskiej w�adzy wykonawezej w ziemiach Rzeczypospolitej - wojew dowie i kasztelanowie - a tak�e przedstawiciele tej samej w�adzy w urz�dach centralnych, to jest cz�� zninistr�w - czyli mar- sza�kowie, kanelerze i odkanelerze oraz podskarbiowie. Tak wi�c t� si��, kt�r� dZi� nazwaliby�my elit� apa atu admini- stracyjnego, stanowi� tam 'senatorski. W sk�ad senatu weh - dzila te� senatoeowie duehowni: arcybiskupi a ibis upi kato- liccy, nnianawani na swe godno�ca prz.ez kr�la, a zatwierdzani przez Rzym. Trze i� sa�� by� stan ycersk�. Tworzy�a go szlachta, t�rej w�ayscy pr�edstawiciele mieli r�wme prawa ebywatelskie. N2e dzieli�y one bywateli na klasy wed�ug j.a- kiego olwiek cenzusu: znaj�tkowego; wyznani wego czy te� w kszta�cenia. =Natomiast jednostki nale��ce do r�nych stan�w nie we wszystkim by�y sobie r�wne. Kr�l pozostawa� poma�a�cem Bo�ym; senatorowi - zwanemu zwyczajowo "bratem star- szym - przys�ugiwa� tytu� "wielmo�nego ; rycerzowi- obywatelowi, "bratu m�odszemu" - tylko tytu� "urodzone- go". Przys�owie o szlachcicu na zagrodzie r�wnym wojewo- dzie pojawi�o si� w czasash p�niejszych, g y szlachcic wi- sia� u pa�skiej klamki. W Z�otym Wieku tak nie uwa�ano. Dowodzi tego nie tylko zr�nicowanie tytu��w grzeczno�cio- ' wych Orzechowski pisa�, �e "posp�lstwo, ra ca, kr�l, - ci w kr�lestwie, acz wolno�ci� r�wni, ale zacno�ci� nie r�wni s�" I9. 113 - Z�ota demokracja Na sejmie 1603 roku potwierdzali to pos�owie stanu rycer- skiego, gdy swoje oburzenie na senator�w wyra�ali s�owami: "je�li co pierwsze�stwa powagi Ichmo�ciowie nad nas maj�, nic w wolno�ciach, nic w sprawie, nic w swobodach" . " R�wno�� w wolno�ciach, swob dach i "w sprawie oznacza- �a r�wno�� praw cywilnych i o powiedzialno�ci cywilnej, g y uznawana nier�wno�� "zacno�ci" i "powagi" by�a wyrazem zgody na nier�wny udzia� we w�adzy, na istnienie �cis�ej eli- ty w�adzy politycznej, wyniesionej ponad obywatelski, poli- tyczny og�. Zgoda taka nie oznacza, �e ustrojowi staropol- skiemu mo�na postawi� zarzut braku demokratyzmu. Akcep- tacja tej nier�wno�ei by�a wyra�em eal�zmu. Przed niepo- ��danymi jej skutkami zabezpieczono si� przepisami praw- nymi i obyczajami reguluj�cyrni karier� polityczn� w Rze- czypospolitej. Sta�y.one na stra�y tege, by sprawuj�cy w�a- dz� nie powodowali si� wy��czinie w�asnymi interesami i nie wyobcowywali si� ze spo�eeze�stwa. By m gli by� w istocie ostoj� demokraty�mu i ducha obywatelskiego. Obowi�zywa�a wi�c po paemwsze zasada, �e godno�ci s na- torskie, jak wszystkie d�ne godno�ci, �ie podlegaj� dziedza- czeniu. Prawo powo�owywania na nie poz stawa�o przy kr�- Iu, kt�ry przez to zapewnia� s bie mo�l wo�� odpowiadaj�- cego mu wyb ru. Godno�ei flwierza ne by�y �ywatnio, ale nie znaeza�o to, �e senator jest nieusuwalny. Przyr�yni�a si� do tego pragmatyka ustrojowa. Stanowiska s natorskie by�y bnwdem zhieranehiz wane od najwy�szego do najni�sze o, bez zwi�2ku z ich realnym z naczeniem. I tak, najwy�sza �wiecka godno�� senatorska, godno�� kasztelana kr�lewskiego, ania�a w codziennyan �yciu olityeznym znacz nie niewsp�miernie nniejsze �i� dziesi�� majni�szych godno� i senatorskich, kt�- re by�y zarazem godno ciami ministerialnymi. Kr�l te y rz�g� zas�u�one o wpraw zie, lecz ju� niezbyt sprawnego pad- s karbiego czy rizarsea�ka "podnie��" w senacie czy ni�c go ma przyk�a kasztelanem w czcigodnej Zemi Gz rskiej (je�eli tylko by� ta2n wakam:s i je li dany nator spe�nia� pewne warunki, do kt�rych jeszeze wr�-cimy), aie de facto ozna�za- �o to degrada j�. Po drugie, mianowany minister, wojewoda czy kasztelan musia� przed nominacj� "politycznie terminowa�" na ni�szych szezeblach w spos�b wszystkich zadowalaj�cy. Gdy by�y po- wody do podejrze� o zanaedbamia w tym wzgl�dzie, w�w- czas przedstawiciele stanu rycerskiego protestowali i to sku- tecznie. Na sejmie 1603 roku doruo�nie rozleg� si� w Kole 11 Senatorskim g�os wys�annik�w z Ko�a Rycerskiego, skiero- wany do asiadaj�cego tu kr�la: "�aden w to Ko�o rz�e wszed�, podle boku Wasz j Kr�lew�kiej Nl�ci nre usia �, t�ry bg w Kole naszyzn nie nauczy� si� szanowae wolno�ci, swob�d i r�w- nych sobie braci" 1. Po trzeeie wreszcie, obowi�zywa�o kilka przepis�w o pra- wie do urz�du senatorskiego. By�y to przepisy o inconnpatibi- liach, zabraniaj�ce ��czenia pewnyeh urz�rl�w w jednym r�- ku. Zapobiegano w ten spos�b niebezpieeze�stwu kon entracji w�adzy, kt�ra zawsze wzmacniaj�c w�adz� jednostki, zwyk- le umniejsza w�adz� pa�stwa, a przeciwstawia rnu bywateli. Pierwsze przepisy o incompatibiliaeh sformu�owane zosta�y jeszeze w �redniowieczu. W omawianym okresie sprawy tej dotyczy�o ustawodawstwo sejm�w z 1496, 1538, 1562 i 1565 roku. By�y te� przepisy o obowi�zku osiad�o�ci danego urz�dnika w ziemi, gdzie sprawowa� sw�j urz�d, czyli - jak by�my to dzi� powiedzieli - obowi�zku pochodzenia z danego okr�gu wyborezego i zamieszkiwania w nim. Na swyeh sejmikach ziemskieh w lataeh 1595 i 1600 p�ocezanie, wypowiadaj�c si� w sprawie obsadzenia wakans�w, jako rzecz naturaln� stw-ier- dzali potrzeb�, by te "Kr�l Jegomo�� ludzi m zacnym i do- brze osiad�ym obywatelom rozda� raczy�, bo pewniejsza wia- ra i �atwiejszy z nimi post�pek"; czy te� w sprawie konkret- nego urz�du prosz�c, aby "�lachcicowi tutecznego wojew�dz- twa w tej�e ziemi urodzonemu 2 dawna, a nie �owo osiad- �emu, t� wakancyj� konferowa�". Spraw� osiad�o5ci urz�d- nik�w regulowa�o ustawodawstwo wymienio nych sejm�w a tak�e sejmu 1563 roku. Status polityczny senator�w Rzec�ypospolitej by� wi�c r�- ny w por�wnaniu ze statusem arystokracji zachodnioeuropej- skiej. Odgrywaj�c w monarehii mieszanej rol� czynnika ary- stokratycznego, wyst�powali senatorowie Rzeczypospolitej nie jako arystokracja krwi, lecz jako elita w�adzy i jednocze�nie z za�o�enia elita �noralna, �ci�le zwi�zana obywatelskim og�em. Podw�jne uzale�nienie senator�w - od kr�la i obywateli- mia�o przyczyni� si� do tego, by piastuj�cy najwy�sze urz�- dy pozostali wierni swemu naczelnemu powo�aniu, jakim by�a s�u�ba na rzeez zgody mi�dzy wolno�ei� a w�adz�. Zale�ni od kr�la i przez niego mianowani senatorowie z chwil� nomi- nacji nie m gli pozostawa� oboj�tni na g�osy tych, z szeregu kt�rych wyszli. Nie by�oby to zreszt� dogodne dla samego 115 kr�la. Ten bowiem �atwo pojmowa�, �e nawet ca�kowite i zu- pe�nie b zLnteresowne ddanie la� senatorbw nae mog�oby zast�pi� uezu� obywatelskiego og�u, przy kt�rym pozostawa- �o prawo dysponowania dochodami skarbu pa�stwa. Poza Ste- fanem Batorym wszyscy monarehowie polscy tej doby rozu- mieli to do konale. Z drugiej strony, zawsze istniej�ce wa- kanse na senatorskich urz�dach stanowi�y dla kolejnych "try- bun�w ludu" niema�� podniet�, by obok obywatelskich uzna- wa� i kr�lewskae racje. Wa4 anse pozostawa�y "mie rozdane" do chwili, kiedy kr�l mia� ju� nie tylko k o g o, ale i z a c o nimi "nagradza�". I d4p�ki og� obywateli ho�dowa� tej mo�e twardej regule, �e lepiej mu s�u�� ci, kt�rzy jeszeze maj� prawo �akn�� zaszezyt�w ni� ci, kt�rzy s� ju� nasyceni, do- p�ty mo�liwa by�a p�ynno�� obsady godno�ci senatorskich. W ten spos�b jedna instytucja - senat Rzeczypospolitej- stawa�a si� narz�dziem realizacji dw�ch znanych z praktyki a�stwa demokratyeznego proces�w: kompromisu mi�dzy wol- no'�ci� a w�adz� oraz od�wie�ania elity w�adzy. Stan sena- torski, kt�ry ow� elit� stanowi�, w takich warunkach w isto- cie musia� pe�ni� rol� stanu po�rednicz�cego mi�dzy g��wny- mi uczestnikami w�adzy - kr�lem i og�em obywatelskimes Okre�lono przejrzyst� formu�� s�u�by zwi�zanej z godno- �ci� senatorsk�. "Stan p�rednicz�cy mi�dzy Koron� i ludem obywatelskim", "stra�nicy praw", "stan obyczaje strze��- cy" - m�wiono o senacie. Z�o�ony z najwy�szych przedsta- wicieli w�adzy wykonawezej mia� on by� ostoj� powagi pa�- stwa, a talk�e xn�ravn �e� pub tznej i wo1n euo vych praw. Om�wione prze isy prawaze i zasady praceduralne po- zwalaj� s�dzi�, �e nie by�y to tyl'ko idealizuj�se za�o�enia. Wsp�eze�ni zdawali sobie spraw�, i� ziemia nie jest niebem. T te� kieruj�c swoje s�owa, nie ty1ko reszt� dfl u z�d�w senatorskich, autor M�to�n,�ku Ojezyzny twierdzi�: "ma by� powaga urz�d'nik�w w s vej maerze i po.zos awaeniu, aby wi�k- szej w�adzy s bae mie przy isowali, ni� i zn grawa pospoli- tego nale�y. A powaga ma by� za ustaw� prawa pomierna, bo to zawsze w ka�dej Rzeczypospolitej jest bezpieczniejsza, gdy raczej umniejszona ni� zwi�kszona bywa moc urz�dni- k�w". Uwa�a� on, �e "s�uszn� tedy zda si� ona sentencyja arystotelesowa, kt�ry ludziom �rednim radzi� konferowa� nzrz�dy, to jest ta ewym, kt�rzy by w ub�stwie swem, a,nie- dostatku �yfi, przepychu i wyniesienia przed si� nie brali". Autor M��o�n�ka Ojezyzny nie poprzestawa� na okre�leniu moralnego idea�u m�a stanu, ale wyra�a� tak�e potrzeby 116 zapobiegania skutkom ludzkich s�abo�ci, kt�re sprawiaj�, �e �ycie bywa odleg�e od idea��w. Zdawa� sobie spraw�, i� "do- brze tedy z t� Rzecz�pospolit� dzia� si� b�dzie, kt�ra w oby- czaje i prawa tak b�dzie sporz�dzona, �eby �aden o to, do ezego by jego chciwo�� i po��dliwo�� ci�gn�a, nie kusi� si�, a by si� te� i kusi� - �eby ie owibd�, abo nae dost�pi�" ' Do obowa�zk�w kr�la ale�a�o zabezpieczenie praw Korony w zewn�trznych stosunkach Rzeczypospolitej i czuwanie nad ca�o�ci� "praw korannych", okre�laj�cych wolno�ciowy o- rz�dek wewn�trzny pa�stwa. Z o bowi�zkami y xni wi�za�y si� uprawnienia. I tak, przys�uguj�ce mo narsze prawo mia- nowania urz�dnik�w umo�liwia�o mu prowadzenie polityki wewn�tr nej i zevcnn�tr nej. Wy��czn �� prawa inicjatywy ustawodawezej w sejzxue - kt�m� kr�l posiada�, ale z kt� ej czasem rez gnowa�, wy hodz�c apreeciw dnicjatywie obywa- teli -. drugie z jego g��wnych pravinnie�. Is nia�o jeszeze wiele �nnych. W dysp zycja r�la pozostawa�y dobra ziem- skie ale��ce do K rony, tak zwa ne dobra oro�ne, stan wi�- ce, jaik an�wio no, "chleb dobrze zas�u�oinych". Ka'�l wynagra- d a� ;nimi tych, kt�rzy jeg z aniem na to eas�u�yli. By�y to starostwa, tenuty, ekon mie, przy zym z pewnymi sta- rostwami - generalnymi dza lnic i grodewymi - ��czy�y s2� obowa�zki s�dnwnicze, jaikie n'usieli pe zu� �eh dzier�awcy. Uprawn2enie do rozdawn2 twa dbbr zwyk� r�l wyk rzysty- waE dla za karbienia so bie n2e ty1ko w za�c no�ci ju� b a- rowanych, lecz tak�e uprzejmo�ci jeszeze nie obdarowanych. Wewn�trzny porz�dek w pa�stwie, czuwanie nad kt�rym nale�a�o do obowi�zk�w kr�la, z drugiej strony by� zabez- pieczany przez "obywatelski lud", czyli stan rycerski, posia- daj�cy odp=owiednie uprawnienia konstytucyjne. Gwaranto- wa�y one obywatelom samorz�d i przedstawicielstwo ziemskie oraz udzia� w sejmie - przedstawiciel�twie ca�fl�ci w�adzy rpa�stwowej. Sam rz�dy: z2emski w Koronie, a powiatowy ma Litwie, sk�ada�y si� z urz�dnik�w cz�ciowo wybieranych przez szlacht� ;i �atwierdzamych przez kr�la o raz z urz�d,nik�w wprawdzie mianowanyeh prz z r�la, na przy,k�atl maecznLk, ale siadaj�cych godno�� w zasadzie h �omow�, a zastrze�on� przepisazni o obowi�zku "osiad�o�ci" i tak dla miejscowej eli- ty. Obowi�zkowi "osiad�o�ci" podlegali r�wnie� starostowie generalni i grodowi, a wi�c ci urz�dnicy ziemscy, kt�rych powo�ywa� kr�l, ale kt�rzy posiadali istotnre powa�ne zna- czenie polityezne. Na czele samorz�d�w ziemskich w Koro- 117 nie stali podkomorzowie, litewskimi samorz�dami powiato- wym.i zawiadywali marsza�kowie. W sk�ad samorz�du ziemskiego i powiatowego wehodzi� s�d ziemski z�o�ony z s�dziego, pods�dka i pisarza ziemskiego. S�d ziemski cztery razy w roku obje�d�a� podleg�e mu okr�- gi i jako pierwsza instaneja rozpatrywa� sprawy cywilne szlachty. Drug� instanej� stanowi� s�d podkomorski. Je�eli za� sp�r dotyczy� granicy mi�dzy dobrami koronnymi a szla- checkimi, w�wezas rozjemstwo le�a�o w uprawnieniach s�du komisarskiego, kt�ry "sk�adali" przedstawiciele samorz�du da- nej ziemi oraz wyznaczeni przez kr�la dostojniey, przewa�nie senatorowie. Obok tych dw�ch samorz�dowych cia� s�downiczych rozpa- truj�cych sprawy cywilne, s�du ziemskiego i podkomorskie- go, istnia� trzeci s�d - grodzki - sprawowany przez starost�, a rozpatruj�cy sprawy karne. Orzeka� on w sprawach o gwa�t, podpalenie, rozb�j i naj�eie. Starosta grodowy, mianowany przez kr�la bez zasi�gania opinii miejscowych wyborc�w, mu- sia jednak legitymowa� si� osiad�o�ci� w danej ziemi, a jed- nocze�nie wehodzi� w sk�ad samorz�du ziemskiego. I w tym wi�c przypadku - w s�downictwie karnym - czynnik sa- morz�dowy odgrywa� pewn� rol�. Znamienne, �e do obo- wi�zk�w starosty grodowego jako urz�dnika s�dowego nale- �a�o r�wnie� czuwanie nad bezpiecze�stwem publicznym w okolicy, kt�r� obejmowa�a jego jurysdykeja. Ustawadawst vo sejm�w 1578 i 1581 roku powo�a�o Trybu- na�y, Koronny i Litewski, jako najwy�sze samorz�dowe in- staneje apelacyjne w sprawach cywilnych i karnych od wy- rok�w s�d�w ziemskich, podkomorskich i gro zkich. Pierwszy s�dzi� na przemian w Piotrkowie i w Lublinie, drugi w 1'tTil- nie, Nowogr�dku i w Mizisku. Oba Trybuna�y odci��y�y do- tychezasowy s�d pa�stwowy, spraw4wany przez kr�la w ta.k zwanym s dzie zadw�rnym. S�downictwo samorz�dowe by�o przywilejem nie tylko oby- wateIi - szIachty. W�asne s�downictwo posiada�y tak�e mia- sta, cz�ciowo ludno�� wiejska oraz Ormianie i �ydzi. S�- downicz� autonomi� cieszy� si� Ko�ei�. ii zasadzie jurysdykeja danego s�du samorz�dowego obej- mowa�a r�wnie� osoby, kt�re wprawdzie � racji przynale�- no�ci do swojej warstwy spo�ecznej nie podlega�y jego kom- peterseji, ale naruszy�y prawa obowi�zuj�ce w zasi�gu w�a- dzy tego� s�du. By�o tak w sprawach mi�dzy szlacht� a mie- sz�za�stwem, natomiast sp�r mi�dzy szlaeht� a duchowie�- stw em o co7n,positio ante stntus, -czyli o zakres kompeteneji s�d�w ko�cie1nych i spos�b egzekucji ich wyrak�w, porusza� umys�y przez lat kalka ziesi�t, a� za�atwioiny z4sta� polubow- zuie dopiero w latach trzydziesty h XVII wieku. W�adza s�d�w samorz�dowy h by�a cz�ciowo ograniczona kom,petenejami s�d�w pa�stwowy h. S�dy: kasztela�siki w da- nej ziemi i referendarski jako og�lnopa�stwowa instaneja odwo�aweza, stanowi�y dla ludno�ci ch�opskiej pewn� os�on� przed samownl� szlachty w dobrach koronnych. Stosunki ni dzy szla hcicem, t�ry by� w istocie tyliko daier�awca, a ch�op m mog�y uk�ada� si� tam inaezej ni� w dobrach szlacheckich, gdzie dziedzic rzadko kiedy gospodarowa� ra- bunkowo, tak by spadkobiercom zostawi� ruin�. Do innego s� u pa�stw weg - wojewodzi�skiego - an�g� zwr�ti� si� z kolei �yd, gdy czu� si� pokrzywdzony przez w�a�ciw� mu jurysdykej�. Najwy�sz� instanej� apelacyjm� oti wyrok�w zapadaj�cy h w s�dach sa:m rz�d4wych d pa�stw wych stanowa� S�d Sejmo- wy. Rozpatrywa� an rzest�pstwa przeciwko pa�stwu oraz od- wo�a nia od wyrok�w wy.damyeh w mnnych sprawach, a s azu- j�cych na kar� g��w n�. Zasaadali w nim pod przewodnictwe2n kr�la lub kanelerza przedstawiciele stanu rycerskiego i sena- t rskiego. Uzupe�nieniem S�du Sejmowego sta�a si� powo�ana w roku 1613 Komisja Skarbowa z siedzib� w Ratiomiu. Na jej czele sta� podskarbi, a sk�ada�a si� z sze�eiu senator�w i z przedstawicieli wojew�dztw, po jednym z ka�dego. Roz- patrywa�a sprawy przeciwko d�u�nikom pa�stwa z tytu�u za- leg�ych po atk�w. Ws lako mieszany, senat rsko=pose�ski charakter S�du Sejimow go i Koxnisji Radomskiej sprawia�, �e i te instytucje s�downicze posiada�y charakter w cz�ci samorz�dowy. Wydaje si�, i� przy wszystkich swych niedoskona�o�ciach >ogate s�downictwo w Rzeczypospolitej, w�a�nie dzi�ki cha- rakterowi samorz�dowemu, w znacznej mierze przyczyni�o si� do rozwoju tak �wiarlomo�ci prawnej, jak i praworz�dno- �ci wszystkich mieszka�c�w olbrzymiego pa�stwa. Proces ten wywiera� niew�tpliwie �kutki cywilizacyjne, nie ca�kiem ehy- ba zatarte w dobie upadku, a p�niej - d�ugotrwa�ym i wsp�lnym wysi�kiem zaborc�w. Z drugiej strQny, wykonywanie prawa by�o cz�sto i dla wielu pierwszym etapem kariery politycznej. Zw�aszeza pe�- nienie abowi�zk�w pos��w do Trybuna��w - jak nazywano Qych obieralnych s�dza�w - stawa�o si� sprawdzianem wiedzy 119 w zakresie prawa, nabytej rzecz prosta wcze�niej, jak i szko- �� sp�ecznego wsp�ycia w pokoju. Wype�niaj�c te obo- wi� k� przys2l� xn�owie stanu ztiLbywalri do�wiadczenie �y- ciowe, a z nizn � wyczutie istoty ojczystego ustroju polity�z- nego, z.godnej s zasad� suwen no ci prawa. Inme gedno�ci zwi�zane z samo z dem ziezns im, jak ch r�- �owie i woj cy, inabaera�y znaczezria, gdy zw �ywano pospolite ruszenie 1ub okazowanie, czyIi doroczny przegl�d bojowej gotowo�ci obywateli w czasie pokoju, uchwa�� sejmu 1545 ro- u edbywane pecz�tkowo wiosn�, na �w. Wojeiecha, p�niej jesieni�, na �w. Mateusza. Te i wszystkie pozosta�e godno�ci: cze�nik, miecznik, krajczy, stolnik, podstoli, podczaszy, skarb- nik, �owczy i ikonius�y, stanowi�y dziedzictwo po ksi���cych dworach z czas�w Polski dzielnicowej. Zachowa�y jedynie ang� presti�ow�. Kr�l wyr�nia� ni i tych, kt�rzy w danej ziemi i tak �ieszyli si� powa�aniem s�siad�w. Samorz�d ziemski sta� na stra�y woIno�ci o!bywatelskich w zakresie spraw osobistych i maj�tkowych, a wi�c zwi�zanych z zawod wymi anteresaxni ziemi n, jak te� w akmesie spraw mi�dzys�sied�kich i dotycz�cych ca�ej ziemi. Dla stanu ry- cer�kiego by� �w samorz�d podstawowym instrumentem udz�a�u we w�ad�y. Drugi stanowi� sejmik?5 Swym samorz�dem ziemskxm stan rycerski m�g� broni� w�asnej powagi przed miejscowymi senatorami - wojewoda- mi i kasztelanami, kt�rzy stanowi�c senat danej ziemi szy wojew�dztwa reprezentowali tu kr�lewsk� w�adz� wykonaw- cz�. Natoaniast 5ejmik zaemski by� ani jscowym cia�enxi przed- stawicielskim, s upiaj�cym og� abywateli danej ziemi (po- wiatu lub wojew�dztwa) i zniejscowych senator�w. QV stano- wieniu uchwa� sejmikowych senatorowie nie mieli praw wi�k- szych ni� obywatele. Obrarlom przewodniczy� wybierany ka�- dorazowo marsza�ek. W omawianym okresie istnia�y trzy g��wne rodzaje sejmik�w: przedsejmowe, relacyjne i depu- tackie. Sejmiki przedsejmowe zwo�ywane by�y dla wyboru pos��w na sejm, przy czym prawo piastowania godno�ci poselskiej posiadali wy��cznie obywatele nie nale��cy do stanu sena-. torskiego, cho� zdarza�y si� odst�pstwa od tej regu�y. Sejmik przedsejmowy s�ucha� 'kr�lewskiego pos�ania, w kt�rym przed- stawiona by�a problematyka, jak� mia� zajmowa� si� sejm, dokonywa� wyboru pos��w i ustala� tre�� obowi�zuj�cej ich instrukcji. Dawa�a ona pos�om pe�n� lub ograniczon� moe stanowienia uchwa� na sejmie. Zawiera�a sformu�owania po- 120 zwalaj�ce im zapazni�ta� og�lne nastroje sejmikuj�cych braci, wywo�ame tre�ci� kr�lewskieg pos�an a, a tak�e wyra�a�a ona stanowisko obywateli wobee r�nych potrzeb kraju. W instr kcji zaanies czane by�y r�wnie� pro�by do 'kr�la i sejznu, dotyez�ce miejscowych spraw szla he kich i miej- skich - zwame prywatazni lub petitami. Prywaty znog�y obej- rnowa� t �e sprawy pozaanaejscowe, z s�siedniej ziemi lub wojew�dztwa, a nawet bardziej odleg�e, dohyc �ce os�b, insty- tucji lub zagadmie� g�1nych. ejmik relacyjny zwo�ywany by� po sejmie dla wys�ucha- nia sprawozdania pos��w, a tak�e ewentualnego zatwierdze- nia uc