700
Szczegóły |
Tytuł |
700 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
700 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 700 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
700 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Rozdz�a� p�erzuszy
DEMOKRATYZM STAROPOLSKI (1490-1632)
Lata 1490-1632 to okres, w kt�rym zewn�trzna �wietno��
Pols ki ja'ko pot�gi europejskiej splot�a si� z jej wietno�ci�
wewn�trzn� jako kraju, gdzie wolno�� obywatela stanowi�a
godstaw� ustroju politycznego. Instytucje �ycia spo�ecznego
i politycznego w Polsee tej aby maj� w�asne oblicze i sta-
novri� p zez to osobn� kart� d�iej�w Europy now �ytnej.
W nniejszym sto niu otyczy tn spo�ecznych instytucji pracy,
do t�rych odobne mo�na nale�� oza granicami Podski.
W wi�kszyan natomiast stopniu - instytucji ustroju politycz-
nego. Cechowa� je swoisty a w tej skali poza Pols �.nie-
spatykany w�wczas ani na Zachodzie, ani na QVschodzie de-
mokratyzm.
Zazwyczaj probierzem u�yteczno�ci wszystkich instytucji
obu wspomnianych rodzaj�w, a jedno�ze�nie sprawdzianem
tw�rczyeh si� nar.odu, kt�rych s� one wytworem, bywa si�a
pa�stwa i zgromatizone bogactwo, jakimi cieszy si� pokole-
nie pos�uguj� e si� tymi instytuejami i jakie pozostawia ono
pokolemiom nast�pnej doby. Nie spos�b jednak wyobrazi� so-
laie, by mo�na by�o zapomana� o jesz ee jerlnym, nie o annym
pTobierzu warto�ei instytucji spo�ecznych i politycznych. Mia-
nowi ie o skuteczno�si, z jak� s� one zdolne s�u�y� �yeiu
tak cz�owieka, jak spo�ecze�stwa w my�l uznawanych p.rzez
epok� poj�� o tym co godne, a co niegodne.
Drugi prabierz wydaje si� sz�zeg�lnie istotny, skoro w�a�-
nie zzniana poj�� o tym co godne, a co nie, by�a jednym
z bardziej donios�ych wydarze� czas�w odrodzenia. Tote� je-
�eli wypada uzna� owe przemiany za post�powe, to zgodno��
z nimi zmian zachodz�cych w �wiecie instytucji uwiarygorl-
nia�aby ich post�powo��. Gdy wi�c s�usz nie rzyjmuje ny, �e
na kaem czasu by� wtedy wzrost v iary w warto�� Cz�owie a,
w jego naturaln� wolno�� i wynikaj�ce z niej prawa, tru no
101
nie dostrzega� narzucaj�cej si�, jasnej miary warto�ci dla
instytucji �ycia polityeznego. Miar� t� staje si� stopie� za-
pewnianych przez nie wolno�ci obywatelskich. Skoro za� w
rozkwicie �wiadomo�ci narodowej dostrzegamy nast�pny znak
czas�w odrodzenia, to znajdujemy jeszeze jeden probierz war-
to�ci instytucji politycznych. Jest nini ieh pos�usze�stwo tym
si�om dziejowym, kt�re nar�d rozwijaj�.
Mniej oc�ywiste, w �wietle �r�de� i fakt�w, wydaj� si�
zmiany w spo�ecznych instytucjach pracy. Instytucje te ��-
czy�y elementy r�nych struktur gospodarezych. I tak, mie-
�ca�y �i� 1v nich: elementy ustroju eechowego ok zapowia-
daj�cych go�podark� liberaln�, w�adanie prac� po rzez po-
siadanie �rodk�w produkeji - jak ziemia i warsztat - obok
w�adania ni� poprzez obr�t kapita�em, daniny i �wiadezenia
ob k czynszu. R�norodnej organizacji spo�ecznych instytucji
pracy w Europie nowo�ytnej towarzyszy�a rozmaito�� jej spo-
�ecznych i materialnych wynik�w. Jednak�e na prze�omie
�redniowiecza i nowo�ytno�ci dobra wytwarzane w tak r�-
m rodnych instytucjaeh pracy nie wyr�nia�y w jaki� szeze-
g�lny spos�b kt�rejkolwiek z nich na tyle, by w�a�nie ona
mia�a zmajoryzowa� �ycie.
Trudno by�aby te� powiedzie�, �e odrodzenie nios�o ze so-
b� prze�oan w zakresie poj�� o warto�ci pracy dla cz��awaeka
i spo�ecze�stwa.
�redniowiecze, id�c za wskazaniami �w. Benedykta, widzia-
�o w racy instytucj� u�wi�caj�e�, nie za� przymus �yciowy.
U�wi�ca� si� przez prac� kto umia� i chcia�. Kbo nie umia�
lub nie chcia�, m�g� korzysta� z instytucji ja�mu�ny, nie anniej
w �redniowieczu i w nowo�ytno�ci rozbudowanej ni� insty-
tucja pracy. M aterialny efekt pracy, cho� spo�ecznie u�ytecz-
ny, jak korzec pszenicy czy gliniany dzban, by� dla wytw�rcy
renny ze wzgl�du na sw� warto�� rynkow�, lecz mo�e jeszeze
bardziej jako �wiadectwo w�asnego u�wi�cenia si� przez prac�.
Oczywi�cie kto mia� dwa dzbany, mia� dwakro� tyle, !eo po-
siadaj�cy jeden dzban; wielokro� wi�cej mia� jednak w od-
czueiu spo�ecznym ten, kto dzbany lepi� i wypala�. �rednio-
wieczny rzemie�lnik, �przedaj�c wytworzon� przez siebie
rzecz, cz�sto czyni� to niech�tnie. Stara� si� przynajmniej nie-
kt�re przedmioty zachowa�, tak jak i dzi� prawdziwy malarz
pewnych obraz�w nie �przeda. Warto�� rzeczy by�a warto�ci�
podw�jn�. Z jednej strony - materialn�, kszta�tuj�c� si�
zale nie od koszt�w wytworzenia danego obra oraz d r z-
miaru spo�ecrnego zapotrzeb wania na nie, okre�lonego o-
pytem i poda��. Z drugiej przecie� strony mia�o r�kodzie�o
warto�� o �harakterze wyra�nie duchowym. Stanowi�o bo-
wiazn �wiadectwo poczyna� i wysi�ku rzemie�lnika, kt�ry
stwarzaj�c je ujarzmia� narz�dzia i tworzywo, by przez ucie-
le�nienie zamys�u po�wia czy� sw� umiej�tno��, a wi�c pe-
wien rodzaj wolno�ci.
Ca�y �zereg prawnych i strukturalnych element�w �rednio-
wit anej ia>stytucji pracy pozwala� u ymywa� wytwarzane
rzez ni� d bra w ilo�ci bl�szej ;nasy eniu ni� admiarawi.
Cech we przepisy zmusza�y wytw�mc�w do u�ywamia znate-
nia��w odpowiednio szlachetnych i przyczy nia�y si� do ci�g�e-
g podnoszenia jako�ci wyrob�w. Odr d enie nic tu nie mie-
a�o, a trwa�o�� i uroda p mo�tawio�y h pra z nie pr edznio-
taw s� tego jednym z do wo d�w.
Wskazanie na bogactwo jako warto�� uzasa niaj�c� prac�
jest dzie�em czas�w znacznie p�niejszych - tych, w kt�-
rych praca zaxnieni�a si� w towar i konieczno��, pmze�taj�c
by� instytu j�. Cho� i w dobie odrodzenia pojawi� si� �pogl� ,
�e elem pracy jest bogactwo, co prawda jeszeze nie jako cel
ostateczny, t'o jednak do pogl�du tego nie przyznawano si�
ebyt g�o�no.
Wok� in'stytucji pracy nagromadzi�o si� wiele legend, cz�-
�civwo zreszt� zrozumia�ych, zbyt po hopnie jednak rzucaj�-
cych cie� na cywilizacj� starapolsk� oraz na jej p�niejsze
konsekweneje. Szezeg�lnie obci��ono pa�szezyzn�. I chn� nie
ona jest g��wnym tematem naszy h rozwa�a�, jednak wydaje
si� z wielu wzgl�d�w s�uszne po�wi�ci� jej nieco uwagi na
wst�pie. Mr�dzy innymi i dla'tego, �e pocz�tki ustroju pa�-
szezy�nianego zbieg�y si� w czasie z pocz�tkami tej swoi�cie
dem kratycznej formy pa�stwa, jak� by�a staropolska mo-
narehia mieszana.
System pracy pazisze�y�nianej by� systemem pracy przy-
mus�wej na rzecz w�a�ciciela w�i, �wiadezonej prz z posia-
daj�cych w tej�e wsi w�asne nadzia�y ziemi. ��czy� si� on
z ustawowym ograniczeniem prawa do opuszezenia wsi, kt�-
rym sp�tano ch�4pa zgodnie z ustawodawstwem sej;mu pio r-
kowskiego w 1496 roku. Odt�d rocznie tylko jeden syn ch�op-
ski m�g� opu�ci� wie�, by uda� si� do miasta. Pozosta�a
rodzina uprawiaE zniala w�asny nadzia� ziemi, z kt�rego zysk
nale�a� do niej, oraz odrabia� pa�szezyzn� na ziemi folwarez-
nej. Stanowi�o to oczyw�ste ograniczenie wolno�ci o�abistej
i rekwizycj� pracy. Na tym te� polega�a odmienno�� po�o�e-
nia ch�apa w Polsce i w ca�ej Europie �rodkowej, w por�w-
102 - 103
naniu z sytuacj� eh�opa w Eurapie Zachodniej, gdzie posia-
da� i wolno�� osobist�, i prawo dysponowazua w�asn� prac�.
Polska niewola" ch�opa i "zachodnioeuropejska wolno��" by-
"
�y raczej wynikiem sytuacji demograficznej i ilo�ci ziemi ni�
sku kiem niedow�adu �wiadomo�ci �noralnej. Ch� pa zachod-
nioeuropejskiego oswobodzi� bowiem nie odrodzeniowy zwrot
ku woLno$ci, le g��d Ziemi i nadmaar r�k do rasy. Na-
tozniast no�e zaskakiwa� por�w!nazLie obu systean�w -- pol-
kiego i zachodnioeurapejskiego - pod wzgl�dem ach �wc2es=
mej skut czna�ci gospodarezej. W�wezas brazowi wyg�odnia-
�ych sp �e ze�stw zachodnich - dla kt�rych, jak we Fran-
cji na !prze�omi XVI i XVII wieku, obietniea "kureza-
ma,naerlzael� la a�dej rodziny" by�a pmzyci� aj�cym
has�em politycznym - wypada przeciwstawi� obraz sytego
i zamo�nego spo�ecze�stwa Rzeczypospolitej.
Z przywi�zaniem ch�opa do ziemi sz�o w parze ustawowe
okre�lenie wysoko�ci orirobku pa�szezy�nianego. Dokona�y te-
go w 1520 r ku sejxny w Toru!n u i w Bydgoszezy, uchwa-
1aj�c jerln� dni�wk� rflbocizny hy godnio wo z jedno�amowego
gospodarstwa ch�opskiego. Mag� j� odrobi� ch�op lub kt�ry�
z jego syn�w. Jak wynika z wylicze� wybitnego znawcy za-
gadnienia, w latach 1551-1580 w Ma�opolsce, Wielkopolsce
i na Mazowszu udzia� pracy pa�zezy�nianej w uprawie ziemi
folwareznej wynosi� mniej ni� dwie trzecie, gdy pozosta��
jedn� trr'zeci� stanowi�a praca najemna. W tym samyan okre-
sie posiad�o�ci folwarezne nie przekracza�y rozmiarem obs�za-
ru gospodarstw ch�opskich, oczywi�cie w pewnym przybli-
�eniu I
Wydaje si�, �e wyclirze� ych mo�na wyci�gm�� do�� za-
skakuj�cy wniosek. Je�eli bowiem wielko�ci� 100 oznaczymy
ca�o�� pracy wydatkowanej na obs�ug� polskiego rolnietwa w
po�owie XVI wieku, to udzia� pra y rekwirowanej, czyli pa�-
sz zy�niam j, wy%niesi 30, za� udzia� acy wobn j - 70,
w tym ch�opskiej "na swoim" - 50 i najemnej "na folwar-
ku" - 20. Gdy za� we�miemy pod uwag� wsp�istnienie
cztero�anowego folwarku z �zterema jedno�anowymi gospo-
darstwami h� pskimi w jednej wsi, w�wezas dochodzimy do
wnio�ku, �e na oznaczon� ja!ko 100 prac� jednego gospodar-
stwa ch�opskiego przypada wska�nik nieco wi�kszy ni� 30 na
oznaczenie wielko�ci pra y wydatkowanej nie "na swoim".
Proporej� t� zmienia� na niekorzy�� ch�opa obowi�zek pew-
nych danin w naturze na rzee� folwarku, ale nie by�y one
wyg�rowane w por�wnaniu z zasobno�ci� gospodarstwa ch�op-
104
skiego. Z drugiej strony, tym razem na korzy�� ch�opa; pro-
porej� t� zmienaa�a zamiana pa�sz zy ny na czyns e, co mie
nale�a�o do rzadka�ci. Poza tym, !podane wmka�niki osta�y
wyliez4ne rlla �achodnich zaem zeczypospolitej, gdy aza ie-
miach wseh dnich �wiadezenia ch�opc�w a rzecz folwarku
by�y mniejsze jak w a�szezy�nie, ja w daninach.
Czy naprawd� wi�c wypada m�wi� o krzywdz�cym wyzy-
sku jako spo�e znej podstawie gospodarstwa rolnego, t�re
by�o jednym ze �r�de� pomy�lno�ci I R.zeczypospolitej?
W istocie praktyka sy�temu pa�sztzy�nianego ��czy�a si�
bardziej z poj�ciem szlachcica-organizatora pracy ni�eli z po-
j�ciem szlachcica-wyzyskiwacza wydziedziczonych. Rzec pro-
sta zdarza�y si� i cienie, na kt�re zwracali uwag� ju� wsp�-
ze�ni. Jednak skoro nadu�ycia szlachty w stosunku do lud-
no�ci poddanej budzi�y pot�pienie w samym �rodowisku szIa-
checkim, to przecie� musia�y stanowi� w�a�nie odst�pstwa od
wzgl�dnie po prawnej normy.
Prawo s�dzenia ludno�ci ch�opskiej, kt�re szlachcic na=
bywa� obejmuj�c godno�e so�tysa, by�fl dzielone z wy'bieran�
przez wie'� �aw�. Przyczynia�o si� to do paternali�acji sto-
sunk�w ni�dzy w5�� a dworem, chocia� �ycie zapewne nie-
raz korygowa�o wzajemne uk�ady w kierunku swoistego part-
nerstwa. Ch�op�w obowi�zywa�o �o wywozowe, zwolniony ad
niego szla hci p�dzi� wi�c za granic� wo�y h�op�w jako
w�as�e, a tak�e sp�awia� ich zbo�e. By� to grzech nagminny
szlachty przeciw pa�stwu, ale nie przeciw obyczajowi dobre-
go s�siedztwa oraz wsp�pracy wsi i dworu. Klimat stosun-
k�w mi�dzy obiema stronami do�konale oddaj� uwagi woje-
wody raw�kiego, Anzelma Gostomskiego, 5pisane na kartach
Gospo a7stz.ua, ksi��ki wydanej w roku 1588.
Pan wojewoda, kt�ry si�� charakteru przypomina� dawne,
lepsze czasy, za� jego szezere zainteresowanie zyskiem nale-
�a�o do �as�w, kt�re jesz�ze nie nadesz�y, uwa�a�, i� "krniot-
ka poddanego, s�ug� pan ma kara� jako syna. Bo tam spra-
wiedIiwo�� z mi�osierdziem panuje, przy ojcowskim karaniu:
pomn� , �e przed Bogiem tak dobry jako i pan". Gostomski
pisa�: "gospodarze s-obae rz�dni u m�drych kmiotk�w si� a-
u zy� maj�, jako rol� sprawowa�". Cenn�, a dla wielu za-
skakuj�c� mo�e by� jego uwaga, �e "i na wsi taki �po�ytek
dobry i trwa�y, k�dy si� ludkowie gospodarstwem nie ubo��,
� owsze n bo ac�"
Znana z wielu �r�de� zamo�no�� eh�opa, rozkwitaj�ce w
XVI wieku szkolnictwo parafialne na wsi, a przede wszyst-
105
kim rozw�j osadnictwa, zw�aszcza na ziemiach pustoszonych
przez najazdy tatarskie we wschodnich clzielnicach pa�stwa,
to wszystko daje optymistyczny obraz wsi w latach 1490-
-1632. Zauwa�alny gdzieniegdzie wzrost liczby dni�wek pa�-
szczy�nianych - do dw�ch a nawet trzech tygodniowo z �a-
na - co nast�powa�o od ko�ca XVI wieku, d�ugo jeszcze nie
wywo�ywa� napi�� spo�ecznych i zbiega� si� z rozwojem pro-
dukcji rolnej.
Z kolei ograniczenie prawa wychodu ze wsi, jak si� wyda-
je, niezbyt uderzy�o w spo�eczn� mobilno�� i nie spowodo-
wa�o takiej petryfikacji podzia��w mi�dzystanowych, by po-
zbawi� miasta dop�ywu ludno�ci. Dowodem tego taryfy po-
datkowe, wykazuj�ce liczne kategorie mieszka�c�w, kt�re
trudno zaliczy� do Iudno�ci pa�szczy�nianej czy osiad�ego
mieszcza�stwa. Byli to ak zwani ludzie lu�ni, czyli wolni,
�worz�cy �rodowisika do�� poka�ne i �ie oniecznie pr�nuj�ce
zawodowo Trudno by�oby wi�c twierdzi�, �e system pracy
na wsi przes�dza� o stopniu rozwoju miast.
Status prawny ludno�ci miejskiej by� zasadniczo odmienny
od statusu ludno�ci wiejskiej. Mieszczanie byli ca�kowicie
welni i po siada,li w�asny, stflsu'nkowo bogaty, a w wiellkich
xniastach - bardzn bogaty, samorz�d stanowy. O paterna-
lizmie szlacheckim nie mog�o tu by� mowy ani w przypadku
takich miast-potentat�w, jak Gda�sk, Krak�w czy Lw�w, ani
te� takich, jak Toru�, Kij�w, Pozna�, Wilno czy Warszawa.
Natomiast udzia� miast w stanowieniu polityki pa�stwa by�
prawnie ograniczony, wy��cznie bierny. Prawo uczestnictwa
w sejmie mia�y tylko niekt�re miasta i to w stopniu niewiel-
kim, w sprawach dotycz�cych miast. Mniejsze miasta zwy-
czajowo obsy�a�y swoimi pos�ami sejmiki ziem�kie, by t�
drog� zapewni� sobie ochron� w�asnych inter s�w. Jednako-
wo� brak czynnego udzia�u miast w prawodawczej i poli-
tycznej dzia�alno�ci pa�stwa nie by� t� cech�, kt�ra r�ni�a
po�o�enie miast polskich od - na przyk�ad - francuskich.
O tym, by ch�opi �zy mieszczanie mieli posiadaE prawa po-
lityczne, nie by�o mowy tak w Polsce czy we Francji XVI
i: XVII wieku, lecz r�wnie� w przewa�aj�cej cz�ci E2zropy.
Istotna r�nica polega�a �a tym, �e gdy na Zachodzie, zw�asz-
cz.a w znomarchiach absolutny�h, miasta z ajdywa�y paekuna
w kr�lu, w Polsce skazane by�y przede ws�ystkim na opiek�
stanu szlacheckiego. I w�a�nie wok� jako�ci tej opieki, po-
dobnie jak wok� pa�szczyzny, nagromadzi�o si� wiele niepo-
rozumie�. Cho� rzeczywi� ie p�niejsza polityka szlachty wo-
bec miast przyczyni�a si� d ich upadku (przyczyni�a si� to
zLie to samo, co sp wodowa�a), przecie� w latach 1490-1632
nie by�a to polityka wroga miastom, lecz raczej dbaj�ca o ich
rozw�j w dobrze rozumianym obop�lnym interesie. Jak si�
wydaje, polityki szlachty wobec miast nie szta�t wa� sta-
nvwy egoizm, zawi�e i pycha, lecz dwa zasadnicze czynniki:
wzgl�d na bezpiecze�stwo pa�stwa i og�lne potrzeby gospfl-
darcze
Pierwszy czynnik wyp�ywa� � przesz�o�ci. Zniszczenie po-
�udniowych zniast ol kich w XIII i XIV wiekv, wywo�ane
majazdaani Tatar�w, spowo owa�o ikaniec no�� osa z nia lud-
na�ci przybywaj�cej Zach du, g��wnie z Cesarstwa d g��w-
nie niemieckoj�zycznej, zach�canej zreszt� do osiedlania si�
tak�e w innych cz�ciach kraju. Postawa polityczna tej lud-
no�ci by�a dwuznaczna nie tylko w XIV wieku, padczas walk
�Qkie a o Krak�w. R�wnie� p� iej zdaa'za�y sa� incyd n-
ty, kt�re nie pozwala�y szlachcie wyzby� si� braku zaufania.
Na prze�omie XV i XVI wieku dfltyczy�o to ju� w mniejszyzn
stopniu miast p�nocnych, takich jak Gda�sk czy Toru�, co-
raz lu�niej zwi�zanych z Hanz�, a w zasadzie bez zastrze�e�
wiernych Koronie. Miasta pruskie sta�y si� nawet trwa�yxn
i wa�nym sk�adnikiem miejscowej dnstytucji przedstawiciel-
skiej, mianowi ie sejmiku generalnego ziem pruskich, a wi�c
wojew�dztw pomorskiego, che�mi�skiego i malbor�kiego oraz
Warmii. W powa�ny2n natflmiast stopniu wzajemne aniznozje
szlachty i mieszczan zaznaczy�y si� w miastach po�udniowych,
nie tylko zreszt� w Polsce, lecz s�wnie� w Czechach i na
Morawach. Wyni'ka�y one z podatno�ci tych miast na wp�ywy
miast po�udniowoniemieckich stowarzyszonyeh w pot�nym
Zwi�zku Szwabskim, stanowi�cym oparcie dla Ha s burg�w.
W�a�nie wi�zy, zapewne nie tylko uczuciowe, ���z�ce niemiec-
� �cz�� patrycjatu miast p �udniowych z Nosymb rg�-
��wnym cz�onkiem Zwi�zku Szwabskiego - by�y dla Polski
podniet�, by pod koniec XV wieku popieraE w Reichstagu
Hohenzollern�w, kt�rzy znajdowali si� w stanie wojny w�a�-
nie z tym miastem.
Animozje szlachty i mieszczan nie omin�y Krakowa. W ro-
ku 1493 sto�eczne miasto uzy�ka�o prawa szlacheckie, po-
twierdzone w roku 1513 przez ma�opolski sejmik w K rczy-
nie. Do zawieszenia cz�si tych praw, dotycz�cej uczestnictwa
pos��w miejskich w sejmie, dosz�o w roku 1537 wobec nie-
s nasek naro owo�ciowych w mie�cie, wywo�anych w chwili
wi�kszego ni� zwykle zaognienia stosunk�w Polski z Cesar-
106 107
stwem. Wymowne, �e pomizno pono wnego nxsztyw!ni nia sta-
nowiska szlachty w�bec Krakowa w roku 1565, mn�lawe by�o
przeeie� nadanie w roku 1568 innemu miastu - Wilnu-
przywilej� v podobnych do krakowskich, w znacznie �reszt�
rozszerzonej postaci.
Prze hodz�c do drugiego czynnika kszta�tuj�cego polityk�
szlachty wobec miast wypada stwierdzi�, �e wbrew za omo-
wionemu przekonaniu nie by�a to polityka pozbawiona do-
brze poj�tych wzgl�d�w na go�podare�e potrzeby Polski. Ju�
cho�by postanowienia sejmu 1496 r�ku, �dmawiaj�ce miesz-
cza�om prawa posiadania ziemi na wsi, dowodz� nie tyle
szlacheckiej cheiwo�ci i ch�ci utrzymania monopolu na w�a-
danie ziemi�, ile d��enia do zwi�zania gospodarki miejskiej
z wiejsk� poprzez zupe�nie �czywisty podzia� pracy. Z kolei,
jak wskazuj� najwybitniejsi znawcy przedmiotu, zarz�dzenia
sejmu 1565 roku oraz p�niejsze ustaw dawstwo w sprawach
polityki handlowej nie by�y bynajmniej wrogie miastom.
Uchwalane przy wsp�udziale, a niekiedy pod wp�ywem po=
s��w miejskich, odpowiednie postanowienia mia�y na eelu
ochron� rynku wewn�trznego przed nadmiernym iznportem.
Dro�yzna przyw�onych towar�w nie odstrasza�a �am�nej
wsi, leez ich nap�yw niszezy� r�dzim� wytw�rezo�E miejsk�:
Nie brak przyk�ad�w �wiadez�cych o tym, �e szlachta nie
uzasadnia�a doktrynalni sprzeciwu wobec uczestnietwa miast
w wolno�cia�h Rzeczypospolitej, kt�rej by�a hegemonem.
W roku 1601 szlachta wielkopolska wyst�pi�a w obro�ie
swych miast pr�ed rosze�eniami urz� nik�w pa�stwa, pnwo-
�uj�� si� na "konfederacyj� przodk�w naszych", w my�1 kt�-
rej stan rycerski "obron� miastom, jako cz�onkowi Rzeczy-
posp�litej w jednym iele pozostaj�cyxn, p�winien".b Mo�n
przytoczy� wiele uchwa� sejmik�w ziemskieh b�d� to postu-
luj�cych, by sejzn zwolni� ewne miasta z bowi�zk�w po
datkowych wobec ich wyniszezenia kl�skami �ywio�owymi,
b�d� t� broni�cych mieszezan przed nadu�yciami ze strony
szlathty, aza przyk�ad d ier�awi�cej urz�dy ce1ne.B
Dla st�sunku s�la-chty do mieszezan znamaenna wy-daje si�
wprowati�ona w 1616 r�ku komekta ustawodawstwa sejmu
1520 roku, kt�re ogranicza�o �dpowiedzialmo�� szlachty pr�e
s�downictwem miejskim. Ot� postanowienia sejmu 1616 roku
otim�wi�y szlachcie prawa wnoszenia pozwu do jakiegokol-
wiek s�du przeciwko plebejom, kt�rzy poszkodowali na ciele
szlachcica, gdy szuka� przyg�d w miejskiej karez mie, nawet
je�li �n poni�s� �zxmer�.
Oczywi�eie pozostaje sprawa skuteczno�ci staropolskich in-
stytucji pracy. Ich za�o�enia, jak i �wi�zana z nimi polityka
szlachty, okazuj� si� mniej z�owieszeze ni� przyjmowano do-
t�d. Wydaje si�, �e w przypadku miast miar� mo�e by� ich
�wietno�� w omawianym tu okresie. �wietno��, kt�rej �lady
p�dziwiamy w pi�knie arehitektury staropolskiej - w Kra-
kowie, Gda�sku, P�znaniu, Lwowie, Lublinie i Sandoznierzu,
a Wilnie i Toruniu. A przecie� s� to tylko �lady. R�wnie�
mniejsze o�r�dki: Zam��, ��kiew, Wsehowa, Prze zny�l dowo-
dz� rozmiar�w �wezesn go wysi�ku urbanizacyjnego. wiad-
ezy n o sile gos odarezej miast polskich w XVI i pierws ej
pa�owie XVII wieku.
Natomiast skuteczno�� instytucji pracy na wsi mog� ilu-
strowa� liczby, jak�e wyxnowne w �wietle �wezesnych sto-
sunk�w ekonomicznych w Europie Zachodniej. Od ostatnieg�
dziesi�ciolecia XV wieku jednym z najwa�niejszych czynni-
k�w zachodnioeu �pejskieg� �ycia go�p darezego staje si�
elda aznsterda Qnska. W roku 1492 holenders y � glarze
i upcy uzyskal2 prawo k�ntakt�w handlowych z Gda�ski n.
lryw�z zbo�a z Gda�ska wyni�s� wtedy ok �o mili�na ko -
cy, by po up�ywie lat oko�o trzydzaestu podwoi� si�, a w ro-
ku 1618 osi�gn�� wielk�� sze�eiu milio��w. Z �e7n lznpor=
towanyzn �nad Ba�t l u - niemal wy��e nie z Pols 2 -
szes nastowieczny An>stendam �apeln2a� osiem ziesi�t proc nt
sw ich sk�ad�w: Axn:st rdam ki kartel dykt,owa� ny zbo�a
w talej Europie Zachodniej w c�asach, g.dy stawa�o si� omo
tam ee'nniejs�e !ni� kiedykolwlek przedtem. Na wi�c dz iwne=
go, �e a� trzy czwarte kapita�u �hrotoweg� miejscowej i � dy
bylo zaanga�owane w handlu ba�tyckim. Polskie bo�e sta-
wa�o si� dla �iej narz�dzi xn szer kich wp�yw�w'
Mi� zy annymi przejawe7n doe niania zale�ne�ed ek�n mic�-
nych by�a ju� wspomniana do ryna do7�,�n.�u7n. n.a'r�s Balt�ca.
Wydaje si�, i� jej zarzuc nie, o ast�pi�o w !nast�pnym kre-
sie - cz�oiowo na skutek �wc'zesnej s�abo�ci Rzeczyp spo-
litej - leg�o, obo!k w�j nnych zni zc e� z ko�ca lat czter-
dziestych i z lat p2��dziesi�tych XVII wieku, u po �o�a p�-
niejsz go uparlku gospodarki polskiej i na wsi, i w mae�cie.
Og�lny �braz �ycia spo�ecznego w lata�h 1490-1632 nie
zvydaje si� pesyzn tyc�ny. Do wniosku takiego sk�aniaj� �w-
e�esne instytn��je pracy. By�y �ne wzgl�dnie skutec�ne, za�
w swym chara iterze - ludzkie, je�eli ich material nego o-
robku i charakteru nie iz lujemy od stosunk�w i poj�� pa-
nuj�eych w innych krajach. R�ecz zro�umia�a, by�y i c�e e.
108 109
Tyle, �e mie one przes�dza�y o awezesmym b2lans�e czy
o kszta�cie przysz� �ci.
Gdy wi�c zbli�yli�rny sa� ju� - z kanieczno�ci bardzo o g�l-
nikowo - do zagadnie� staanpolskich dnstytucji pracy, wy-
pada ro2porz�� w�dr�vt k� po instytucjach w�adzy pa�stwo-
wej. Chodzi tu zw�aszeza o te, kt�ne sprawiaj� wra�enie maj-
bardziej doazios�ych i najbardziej oryginalnych przez to, �e
stanowi�y narz�dzie obywatel�kiego �ycia w wolno�ci i cecho-
wa� je niespoty any w�wezas nigdzie demokratyz7n.
Staropolskie mnsty tu.�je ustroju po litycznego bu e� zacieka-
wienie cho�by dlatego, �e mia�y z za�o�ezua godza� dwie
u�wiado znione konieczno�ci: wolno�� obywat li i si�� rz�du.
Wol�o�� rozum�amo jako skutek cywilizacja. Zaprzeczezzie
prawa do wolno�ca by�o o czuwane jako kn'ok, kt�ry cyw li-
zacj� cofa. P ze ananiu takiemu da� wyra� biskup Wawrzy-
miec G �lioki w dzdele De opt� n,o Senatore. Wydamo je po
raz pierws y w Wenecji w ro u 1568, potezn w wie u XVII
dwukr taiie w Ainglii, gdzie raz uleg�o kanfaskacie; da dzi�
nie zosta�o wydane w Polsce. Ksi�dz biskup, broni�c zasa y
elekcyjno ci tranu, uwa�a�, �e w�adca dzdedziczny panuje je-
dy,nie "obywat lo7n nierz�dny7n � ho�duj�cym barbarzy�skim
obyczajo2n", panuj�c 5m jaik tyran, kt�r zn zwykle staje si�
w�a nae dza ki praw,u dziedzaczemia w�adzy.e Z kolei nie pod-
pisa y autor ro prawQi2 Ph�lopol�tes to �est Mi�o�n�k Ojezyz'ny,
wydanej w oku 1588 w Kra owie, tak uzasa nia� niech�E d
rz�dbw autflryta nych: "Boja�� nieinawi�� mno�y. Ma�o�� te-
dy lud ka napo�yteczniejsza jest d ku bezpiec no� i edrowaa,
i u zio�no�ci" *. Wykazywa� a bsurdalno�� absolutystycznego
credo, kt�re pozwala�fl w�adcy nzzasadnia� j go 2arz�dzenia
s�owami "tego chc�, to mi si� podo;ba": "straszliwe musz� byE
s��wka ony, tego hc�, to Qni si� rpod�ba, bo z trudem temu
kiedy zabie�e� si� bez rozdwojenia mog�o, gdzie mo�no�� g�-
r� bma�a. Gdy� to zawsz jes n,ie nawistme, g y we w�a�ca-
wych granicach prze�o�nych mie zostaje mo�no��" e
Tennu g��bokieanu 'zrozumieninx otTzeby wolno�ei towarzy-
szy�o nme mmiej g��bokie zrozuima nie potrzeby w�adzy. Na
sejmie 1589 roku marsza�ek wielki koronny Andrzej pa-
li�ski, wskazuj�c na �r�d�a niezb� nej pa�stwu pot�gi, m�wa�,
i� R e zpospolita "straszna b�dzi.e nieprzyjaci �om swym-
* Autor cz�ciowo zmodernizowa� pisowni� cytowanyeh frag-
ment�w tekst�w trbd�owych. (Przyp. red.).
110
zgod�; pot�na - rz�dem domowym" 'o. Natomiast na sejmie
1605 r ku kasztelan pozna�ski Jan Ostror�g dowi�d�, �e wi-
dzi pozytywny zwi�zek "wolno�ci ludu" z "godno�ci� w�ad-
cy". M�wi�: "Siedzi u nas w Polszeze na jednej wadze wol-
no�� ludu i maje�tat w�adcy, �eby ca�a Rzeczpospolita mia�a
to na oku, aby ani monareha ludu nie opry2nowa�, ani po-
waga w�adcy urazu nie wzi�a. Bo je�li wolno�� uraz we�xnie,
anonareha alb r�l szwankowa� musi. Za� je�li godno�� v �ad-
cy nie usza nowa na b�d;zie, rozruch wdevka. Bo zaraz lud na
pana, pan na poddanego przeciwne rozumienie mie� b�dzie.
A gdzie si� takowa dysydencyja zawe�mie, tam dobrego ko�-
ca trudno si� spodziewa�" ".
�wiadomo � janusowego zwi�zku rn��dzy wolno�ci� i w�a-
d�� sprawia�a, �e do staro o lskiej efleksji politycz ej nie
rnia� przyst�pu bazbarzy�ski grzes�d, i� tylko autorytatyw-
a w�adza zapewnia rz�do wi sa�� d skuteczn �� dzia�anda.
Masny na rny�.li ten sa xn przes�d, t�ry w piezwsrzej po�o-
wie ubieg�ego wierku obma�y� Alexis rie Toequeville, �kie-
dy rzygl�daj�c si� m�odej dem�kracji ameryka�s i j, pisa�:
"migdy mie nxwa�ano, �e w w 1nytin kraju cz�owie ma pra-
wo zyn�� co Zechce, grzecawnie, obaTez no o zmaczmie bar-
dzaej r�norodmyani ni� gdzie indziej spo�ecz ym� oh.owi�z-
kami. Nie pr�bowano podwa�aE w�adzy spo�ecznej u jej pod-
staw i pozbawia� j� jej uprawnie�; ograniezono si� tylko do
tego, by rozdzieliE jej w konywanie. Chodzi�o bowiem o to,
by w�adza by�a silna, a jej funkejonaTiusze s�abi - aby spo-
�ecze�stwo by�o d�brze rz�dzone i wolne zarazem" u.
Na prze�omie XVI i XVII wieku da� wyraz podobnej �wia-
domo�ci �ukasz G�rnicki w pi�mie O elekcy�, wolno�e�, pra-
�e � obyczajach polsk�eh: "R�ka cz�owiecza ;nie jest tem
s�absza, i� na pal-ce jest rozdzielona, owszem tak lepiej jej:
bo ka�dy palec ma sw�j urz�d, a przecie� 2noc i si�a tego
z r�ki poehodzi" 'e. Przejrzysto�� my�li wynika�a z jej zwi�z-
ku z �yciem. Bowiem w o�asach G�rnickiego �ycie polityczne
ju � od wieku pos�ugiwa�o si� inst tucjami w�adzy pa�stwo-
j wej, kt�rych du h by� zadziwiaj�co zgodny z duchem tej
i weze�niej przypominanych my�li. Istot� ustroju polityczne-
go Polski nowo�ytnej, ukszta�towanego przez sejmy 1496
i 1505 roku, by� w�a�nie swego rodzaju podzia� w�adzy-
' r�wnoczesny ze wzmocnieniem samej w�adzy poprzez rozsze-
rzenie jej spo�ecznej podstawy. By� to podzia� inny ni� ten,
kt�ry dwa wieki p�niej zapraponowa� Monteskiusz. Niemniej
pozostawa� podzia�em dokonanym na zasadach, jak zobaczy-
Ill
my, r�wnie dok�adnie sprecyzowanych. Ustr�j ten ju� vWkr�t-
ee sta� si� dla krajowych i zagranicznych abserwatorbw przy-
k�adem monarehii nazywanej monarehi� mieszan�.1A
bw staro�ytny terminls oznacza� kompozyej� trzech g��w-
nych form ustroju pa�stwa: monarehii, arystokracji i demo-
kracji. Oznacza� ustr�j ��cz�cy w rz�dzie trzy czynniki: mo-
narehiczny, arystokratyczny i demokratyczny. Czynniki te
dzieli�y mi�dzy sob� ca�o�� w�adzy politycznej i to upowa�-
nia, by ustr�j monarehii mieszanej nazywa� r�wnie� ustrfl-
jem w�adzy dzielonej. Oba poj�cia - monarehia mieszana
i w�adza dzielona - od czas�w Arystotelesa kojarzono z po-
j�ciem najlepszych i najtrwalszych rz�d�w. U progu czas�w
nowo�ytnych przypomnia� je - i w tym duchu pochwali�-
Niccolo Machiavelli.lB Polska my�l polityczna XVI wieku, we
wszystk�.eh �wych odcieniach, by�a 2godna, �e ustr�j R:z. czy-
pospolitej jest uciele�nieniem takiej w�a�nie formy w�adzy.
Demokratyzm staropolskiej odmiany monarehii mieszanej
wynika� z faktu, i� nie przewidywa�a ona mo�liwo�ci, by
urodzenie dawa�o prawo szerszego udzia�u we w�adzy ni� ten,
kt�ry wynika� z obywatelstwa. To, �e kto� urodzi� si� kr�le-
wiczem lub wojewodzicem bynajmniej nie oznacza�o, i� zo-
stanie kr�lem albo wojew d�. Deznek ratyzm tego syst mu
w�adzy wyp�ywa� i faktu, �e praw przewidywa�o ixno�li-
wo�� odniesienaa ebywatela zar�wno do gedno�ci arysto ra-
tycznej, jak a 'kr�lewsk ej. Stw rzy� in ciekawe i tyl,ko jemu
w�a�ciwe poj�cia obu godmo�ci oraz stru ktur� zwi�� nych
z ;nimi n�rz�d�w. Prze e wszystkim jednak demakratyzzn, ja-
ko zeczywista echa �yc�a publae nego w Rzeczypospolitej,
wyzwala� rzeczywisty ruch spo�eczny, rozwijaj�cy si� niejako
od do�u ku g�rze i oddaj�cy w s�u�b� pa�stwu coraz to nowe
jednostki. Zauwa�alne w XVI wieku rozbudzenie �ycia poli-
tycznego dowodzi�o ci�g�o�ei procesu ozszerzania si� elity
politycznej, ujawnionego ju� w �rerlniowieczu. Jak pami�ta-
my, sprawa zjednoczenia ziem Korony Polskiej stawa�a si�
wtedy spraw� bardziej elity politycznej ni� dynastii, podezas
gdy sama elita przesta�a si� ograniczae do w�skiego i skupio-
nego na dworze kr�gu os�b.
Czynnikiem monarehicznym by� w staropolskiej monarehii
mieszanej kr�l, arystokratycznym - se�atorowie Rzeczypo-
spolitej, za� demokratycznym - jej obywatele czyli stan ry-
cerski: Trzy czynniki w�adzy, a wi�c jej uczestnicy, to ina-
czej m�w �c trzy stany Rzeczypospolitej: kr�lewski, senator-
ski i rycerski. W ci�gu XVI wieku w Polsee zmieni�o si�
112
wi�c
dawne �redniowieczne znaczenie terminu "stan". Nie
oznacza� on ju� spo�ecznej, niejako zawodowej i dziedziczonej
przynale�no�ci jednostki. Przynale�no�� tak� mniej wi�cej od
po�owy stulecia zwano "powo�aniem" - cond�t�o. M�wiono
wi�c o powo�aniu duchownym, szlacheckim oraz plebejskim,
to jest ch�opskim lub mieszeza�skim. Termin "stan"-
ordo - znacza�,natomiast miejsce w hierarehu w�adzy pa�-
stwowej i jednostk� lub zesp� jednostek, kt�re miejsce to
zajmowa�y.l'
W roku 1590 pod zas sejmiku w Sradzie Swi�tos�aw Orzel-
ski pyta� najwyra�niej retorycznie: "Kto, przeb�g, tak t�py
i rzeczy polskich jest nie�wiadomy, �eby wiedzie� nie mia�,
na czym Rzeczpospolita zawis�a, �e na trzech staniech: na
kr�lu, na senacie, na rycerstwie"'s.
Trzej uszestnicy w�adzy byli reprezentantami trzech si� po-
litycznych, jakie istnia�y w nowo�ytnym pa�stwie. Kr�l re-
prezentowa� Koron� - jej prawo jednoczenia ziem i miesz-
ka�c�w oraz wykonawstwo praw 'publicznych. Stan senator-
ski tworzyli najwy�si przedstawieiele kr�lewskiej w�adzy
wykonawezej w ziemiach Rzeczypospolitej - wojew dowie
i kasztelanowie - a tak�e przedstawiciele tej samej w�adzy
w urz�dach centralnych, to jest cz�� zninistr�w - czyli mar-
sza�kowie, kanelerze i odkanelerze oraz podskarbiowie. Tak
wi�c t� si��, kt�r� dZi� nazwaliby�my elit� apa atu admini-
stracyjnego, stanowi� tam 'senatorski. W sk�ad senatu weh -
dzila te� senatoeowie duehowni: arcybiskupi a ibis upi kato-
liccy, nnianawani na swe godno�ca prz.ez kr�la, a zatwierdzani
przez Rzym. Trze i� sa�� by� stan ycersk�. Tworzy�a go
szlachta, t�rej w�ayscy pr�edstawiciele mieli r�wme prawa
ebywatelskie. N2e dzieli�y one bywateli na klasy wed�ug j.a-
kiego olwiek cenzusu: znaj�tkowego; wyznani wego czy te�
w kszta�cenia.
=Natomiast jednostki nale��ce do r�nych stan�w nie we
wszystkim by�y sobie r�wne. Kr�l pozostawa� poma�a�cem
Bo�ym; senatorowi - zwanemu zwyczajowo "bratem star-
szym - przys�ugiwa� tytu� "wielmo�nego ; rycerzowi-
obywatelowi, "bratu m�odszemu" - tylko tytu� "urodzone-
go". Przys�owie o szlachcicu na zagrodzie r�wnym wojewo-
dzie pojawi�o si� w czasash p�niejszych, g y szlachcic wi-
sia� u pa�skiej klamki. W Z�otym Wieku tak nie uwa�ano.
Dowodzi tego nie tylko zr�nicowanie tytu��w grzeczno�cio-
' wych Orzechowski pisa�, �e "posp�lstwo, ra ca, kr�l, - ci w
kr�lestwie, acz wolno�ci� r�wni, ale zacno�ci� nie r�wni s�" I9.
113
- Z�ota demokracja
Na sejmie 1603 roku potwierdzali to pos�owie stanu rycer-
skiego, gdy swoje oburzenie na senator�w wyra�ali s�owami:
"je�li co pierwsze�stwa powagi Ichmo�ciowie nad nas maj�,
nic w wolno�ciach, nic w sprawie, nic w swobodach" .
"
R�wno�� w wolno�ciach, swob dach i "w sprawie oznacza-
�a r�wno�� praw cywilnych i o powiedzialno�ci cywilnej, g y
uznawana nier�wno�� "zacno�ci" i "powagi" by�a wyrazem
zgody na nier�wny udzia� we w�adzy, na istnienie �cis�ej eli-
ty w�adzy politycznej, wyniesionej ponad obywatelski, poli-
tyczny og�. Zgoda taka nie oznacza, �e ustrojowi staropol-
skiemu mo�na postawi� zarzut braku demokratyzmu. Akcep-
tacja tej nier�wno�ei by�a wyra�em eal�zmu. Przed niepo-
��danymi jej skutkami zabezpieczono si� przepisami praw-
nymi i obyczajami reguluj�cyrni karier� polityczn� w Rze-
czypospolitej. Sta�y.one na stra�y tege, by sprawuj�cy w�a-
dz� nie powodowali si� wy��czinie w�asnymi interesami i nie
wyobcowywali si� ze spo�eeze�stwa. By m gli by� w istocie
ostoj� demokraty�mu i ducha obywatelskiego.
Obowi�zywa�a wi�c po paemwsze zasada, �e godno�ci s na-
torskie, jak wszystkie d�ne godno�ci, �ie podlegaj� dziedza-
czeniu. Prawo powo�owywania na nie poz stawa�o przy kr�-
Iu, kt�ry przez to zapewnia� s bie mo�l wo�� odpowiadaj�-
cego mu wyb ru. Godno�ei flwierza ne by�y �ywatnio, ale
nie znaeza�o to, �e senator jest nieusuwalny. Przyr�yni�a si�
do tego pragmatyka ustrojowa. Stanowiska s natorskie by�y
bnwdem zhieranehiz wane od najwy�szego do najni�sze o, bez
zwi�2ku z ich realnym z naczeniem. I tak, najwy�sza �wiecka
godno�� senatorska, godno�� kasztelana kr�lewskiego, ania�a
w codziennyan �yciu olityeznym znacz nie niewsp�miernie
nniejsze �i� dziesi�� majni�szych godno� i senatorskich, kt�-
re by�y zarazem godno ciami ministerialnymi. Kr�l te y
rz�g� zas�u�one o wpraw zie, lecz ju� niezbyt sprawnego pad-
s karbiego czy rizarsea�ka "podnie��" w senacie czy ni�c go ma
przyk�a kasztelanem w czcigodnej Zemi Gz rskiej (je�eli
tylko by� ta2n wakam:s i je li dany nator spe�nia� pewne
warunki, do kt�rych jeszeze wr�-cimy), aie de facto ozna�za-
�o to degrada j�.
Po drugie, mianowany minister, wojewoda czy kasztelan
musia� przed nominacj� "politycznie terminowa�" na ni�szych
szezeblach w spos�b wszystkich zadowalaj�cy. Gdy by�y po-
wody do podejrze� o zanaedbamia w tym wzgl�dzie, w�w-
czas przedstawiciele stanu rycerskiego protestowali i to sku-
tecznie. Na sejmie 1603 roku doruo�nie rozleg� si� w Kole
11
Senatorskim g�os wys�annik�w z Ko�a Rycerskiego, skiero-
wany do asiadaj�cego tu kr�la: "�aden w to Ko�o rz�e wszed�,
podle boku Wasz j Kr�lew�kiej Nl�ci nre usia �, t�ry bg w
Kole naszyzn nie nauczy� si� szanowae wolno�ci, swob�d i r�w-
nych sobie braci" 1.
Po trzeeie wreszcie, obowi�zywa�o kilka przepis�w o pra-
wie do urz�du senatorskiego. By�y to przepisy o inconnpatibi-
liach, zabraniaj�ce ��czenia pewnyeh urz�rl�w w jednym r�-
ku. Zapobiegano w ten spos�b niebezpieeze�stwu kon entracji
w�adzy, kt�ra zawsze wzmacniaj�c w�adz� jednostki, zwyk-
le umniejsza w�adz� pa�stwa, a przeciwstawia rnu bywateli.
Pierwsze przepisy o incompatibiliaeh sformu�owane zosta�y
jeszeze w �redniowieczu. W omawianym okresie sprawy tej
dotyczy�o ustawodawstwo sejm�w z 1496, 1538, 1562 i 1565
roku.
By�y te� przepisy o obowi�zku osiad�o�ci danego urz�dnika
w ziemi, gdzie sprawowa� sw�j urz�d, czyli - jak by�my to
dzi� powiedzieli - obowi�zku pochodzenia z danego okr�gu
wyborezego i zamieszkiwania w nim. Na swyeh sejmikach
ziemskieh w lataeh 1595 i 1600 p�ocezanie, wypowiadaj�c si�
w sprawie obsadzenia wakans�w, jako rzecz naturaln� stw-ier-
dzali potrzeb�, by te "Kr�l Jegomo�� ludzi m zacnym i do-
brze osiad�ym obywatelom rozda� raczy�, bo pewniejsza wia-
ra i �atwiejszy z nimi post�pek"; czy te� w sprawie konkret-
nego urz�du prosz�c, aby "�lachcicowi tutecznego wojew�dz-
twa w tej�e ziemi urodzonemu 2 dawna, a nie �owo osiad-
�emu, t� wakancyj� konferowa�". Spraw� osiad�o5ci urz�d-
nik�w regulowa�o ustawodawstwo wymienio nych sejm�w
a tak�e sejmu 1563 roku.
Status polityczny senator�w Rzec�ypospolitej by� wi�c r�-
ny w por�wnaniu ze statusem arystokracji zachodnioeuropej-
skiej. Odgrywaj�c w monarehii mieszanej rol� czynnika ary-
stokratycznego, wyst�powali senatorowie Rzeczypospolitej nie
jako arystokracja krwi, lecz jako elita w�adzy i jednocze�nie
z za�o�enia elita �noralna, �ci�le zwi�zana obywatelskim
og�em.
Podw�jne uzale�nienie senator�w - od kr�la i obywateli-
mia�o przyczyni� si� do tego, by piastuj�cy najwy�sze urz�-
dy pozostali wierni swemu naczelnemu powo�aniu, jakim by�a
s�u�ba na rzeez zgody mi�dzy wolno�ei� a w�adz�. Zale�ni od
kr�la i przez niego mianowani senatorowie z chwil� nomi-
nacji nie m gli pozostawa� oboj�tni na g�osy tych, z szeregu
kt�rych wyszli. Nie by�oby to zreszt� dogodne dla samego
115
kr�la. Ten bowiem �atwo pojmowa�, �e nawet ca�kowite i zu-
pe�nie b zLnteresowne ddanie la� senatorbw nae mog�oby
zast�pi� uezu� obywatelskiego og�u, przy kt�rym pozostawa-
�o prawo dysponowania dochodami skarbu pa�stwa. Poza Ste-
fanem Batorym wszyscy monarehowie polscy tej doby rozu-
mieli to do konale. Z drugiej strony, zawsze istniej�ce wa-
kanse na senatorskich urz�dach stanowi�y dla kolejnych "try-
bun�w ludu" niema�� podniet�, by obok obywatelskich uzna-
wa� i kr�lewskae racje. Wa4 anse pozostawa�y "mie rozdane"
do chwili, kiedy kr�l mia� ju� nie tylko k o g o, ale i z a c o
nimi "nagradza�". I d4p�ki og� obywateli ho�dowa� tej mo�e
twardej regule, �e lepiej mu s�u�� ci, kt�rzy jeszeze maj�
prawo �akn�� zaszezyt�w ni� ci, kt�rzy s� ju� nasyceni, do-
p�ty mo�liwa by�a p�ynno�� obsady godno�ci senatorskich.
W ten spos�b jedna instytucja - senat Rzeczypospolitej-
stawa�a si� narz�dziem realizacji dw�ch znanych z praktyki
a�stwa demokratyeznego proces�w: kompromisu mi�dzy wol-
no'�ci� a w�adz� oraz od�wie�ania elity w�adzy. Stan sena-
torski, kt�ry ow� elit� stanowi�, w takich warunkach w isto-
cie musia� pe�ni� rol� stanu po�rednicz�cego mi�dzy g��wny-
mi uczestnikami w�adzy - kr�lem i og�em obywatelskimes
Okre�lono przejrzyst� formu�� s�u�by zwi�zanej z godno-
�ci� senatorsk�. "Stan p�rednicz�cy mi�dzy Koron� i ludem
obywatelskim", "stra�nicy praw", "stan obyczaje strze��-
cy" - m�wiono o senacie. Z�o�ony z najwy�szych przedsta-
wicieli w�adzy wykonawezej mia� on by� ostoj� powagi pa�-
stwa, a talk�e xn�ravn �e� pub tznej i wo1n euo vych praw.
Om�wione prze isy prawaze i zasady praceduralne po-
zwalaj� s�dzi�, �e nie by�y to tyl'ko idealizuj�se za�o�enia.
Wsp�eze�ni zdawali sobie spraw�, i� ziemia nie jest niebem.
T te� kieruj�c swoje s�owa, nie ty1ko reszt� dfl u z�d�w
senatorskich, autor M�to�n,�ku Ojezyzny twierdzi�: "ma by�
powaga urz�d'nik�w w s vej maerze i po.zos awaeniu, aby wi�k-
szej w�adzy s bae mie przy isowali, ni� i zn grawa pospoli-
tego nale�y. A powaga ma by� za ustaw� prawa pomierna,
bo to zawsze w ka�dej Rzeczypospolitej jest bezpieczniejsza,
gdy raczej umniejszona ni� zwi�kszona bywa moc urz�dni-
k�w". Uwa�a� on, �e "s�uszn� tedy zda si� ona sentencyja
arystotelesowa, kt�ry ludziom �rednim radzi� konferowa�
nzrz�dy, to jest ta ewym, kt�rzy by w ub�stwie swem, a,nie-
dostatku �yfi, przepychu i wyniesienia przed si� nie brali".
Autor M��o�n�ka Ojezyzny nie poprzestawa� na okre�leniu
moralnego idea�u m�a stanu, ale wyra�a� tak�e potrzeby
116
zapobiegania skutkom ludzkich s�abo�ci, kt�re sprawiaj�, �e
�ycie bywa odleg�e od idea��w. Zdawa� sobie spraw�, i� "do-
brze tedy z t� Rzecz�pospolit� dzia� si� b�dzie, kt�ra w oby-
czaje i prawa tak b�dzie sporz�dzona, �eby �aden o to, do
ezego by jego chciwo�� i po��dliwo�� ci�gn�a, nie kusi� si�,
a by si� te� i kusi� - �eby ie owibd�, abo nae dost�pi�" '
Do obowa�zk�w kr�la ale�a�o zabezpieczenie praw Korony
w zewn�trznych stosunkach Rzeczypospolitej i czuwanie nad
ca�o�ci� "praw korannych", okre�laj�cych wolno�ciowy o-
rz�dek wewn�trzny pa�stwa. Z o bowi�zkami y xni wi�za�y
si� uprawnienia. I tak, przys�uguj�ce mo narsze prawo mia-
nowania urz�dnik�w umo�liwia�o mu prowadzenie polityki
wewn�tr nej i zevcnn�tr nej. Wy��czn �� prawa inicjatywy
ustawodawezej w sejzxue - kt�m� kr�l posiada�, ale z kt� ej
czasem rez gnowa�, wy hodz�c apreeciw dnicjatywie obywa-
teli -. drugie z jego g��wnych pravinnie�. Is nia�o jeszeze
wiele �nnych. W dysp zycja r�la pozostawa�y dobra ziem-
skie ale��ce do K rony, tak zwa ne dobra oro�ne, stan wi�-
ce, jaik an�wio no, "chleb dobrze zas�u�oinych". Ka'�l wynagra-
d a� ;nimi tych, kt�rzy jeg z aniem na to eas�u�yli. By�y to
starostwa, tenuty, ekon mie, przy zym z pewnymi sta-
rostwami - generalnymi dza lnic i grodewymi - ��czy�y s2�
obowa�zki s�dnwnicze, jaikie n'usieli pe zu� �eh dzier�awcy.
Uprawn2enie do rozdawn2 twa dbbr zwyk� r�l wyk rzysty-
waE dla za karbienia so bie n2e ty1ko w za�c no�ci ju� b a-
rowanych, lecz tak�e uprzejmo�ci jeszeze nie obdarowanych.
Wewn�trzny porz�dek w pa�stwie, czuwanie nad kt�rym
nale�a�o do obowi�zk�w kr�la, z drugiej strony by� zabez-
pieczany przez "obywatelski lud", czyli stan rycerski, posia-
daj�cy odp=owiednie uprawnienia konstytucyjne. Gwaranto-
wa�y one obywatelom samorz�d i przedstawicielstwo ziemskie
oraz udzia� w sejmie - przedstawiciel�twie ca�fl�ci w�adzy
rpa�stwowej.
Sam rz�dy: z2emski w Koronie, a powiatowy ma Litwie,
sk�ada�y si� z urz�dnik�w cz�ciowo wybieranych przez
szlacht� ;i �atwierdzamych przez kr�la o raz z urz�d,nik�w
wprawdzie mianowanyeh prz z r�la, na przy,k�atl maecznLk,
ale siadaj�cych godno�� w zasadzie h �omow�, a zastrze�on�
przepisazni o obowi�zku "osiad�o�ci" i tak dla miejscowej eli-
ty. Obowi�zkowi "osiad�o�ci" podlegali r�wnie� starostowie
generalni i grodowi, a wi�c ci urz�dnicy ziemscy, kt�rych
powo�ywa� kr�l, ale kt�rzy posiadali istotnre powa�ne zna-
czenie polityezne. Na czele samorz�d�w ziemskich w Koro-
117
nie stali podkomorzowie, litewskimi samorz�dami powiato-
wym.i zawiadywali marsza�kowie.
W sk�ad samorz�du ziemskiego i powiatowego wehodzi� s�d
ziemski z�o�ony z s�dziego, pods�dka i pisarza ziemskiego.
S�d ziemski cztery razy w roku obje�d�a� podleg�e mu okr�-
gi i jako pierwsza instaneja rozpatrywa� sprawy cywilne
szlachty. Drug� instanej� stanowi� s�d podkomorski. Je�eli
za� sp�r dotyczy� granicy mi�dzy dobrami koronnymi a szla-
checkimi, w�wezas rozjemstwo le�a�o w uprawnieniach s�du
komisarskiego, kt�ry "sk�adali" przedstawiciele samorz�du da-
nej ziemi oraz wyznaczeni przez kr�la dostojniey, przewa�nie
senatorowie.
Obok tych dw�ch samorz�dowych cia� s�downiczych rozpa-
truj�cych sprawy cywilne, s�du ziemskiego i podkomorskie-
go, istnia� trzeci s�d - grodzki - sprawowany przez starost�,
a rozpatruj�cy sprawy karne. Orzeka� on w sprawach o gwa�t,
podpalenie, rozb�j i naj�eie. Starosta grodowy, mianowany
przez kr�la bez zasi�gania opinii miejscowych wyborc�w, mu-
sia jednak legitymowa� si� osiad�o�ci� w danej ziemi, a jed-
nocze�nie wehodzi� w sk�ad samorz�du ziemskiego. I w tym
wi�c przypadku - w s�downictwie karnym - czynnik sa-
morz�dowy odgrywa� pewn� rol�. Znamienne, �e do obo-
wi�zk�w starosty grodowego jako urz�dnika s�dowego nale-
�a�o r�wnie� czuwanie nad bezpiecze�stwem publicznym w
okolicy, kt�r� obejmowa�a jego jurysdykeja.
Ustawadawst vo sejm�w 1578 i 1581 roku powo�a�o Trybu-
na�y, Koronny i Litewski, jako najwy�sze samorz�dowe in-
staneje apelacyjne w sprawach cywilnych i karnych od wy-
rok�w s�d�w ziemskich, podkomorskich i gro zkich. Pierwszy
s�dzi� na przemian w Piotrkowie i w Lublinie, drugi w 1'tTil-
nie, Nowogr�dku i w Mizisku. Oba Trybuna�y odci��y�y do-
tychezasowy s�d pa�stwowy, spraw4wany przez kr�la w ta.k
zwanym s dzie zadw�rnym.
S�downictwo samorz�dowe by�o przywilejem nie tylko oby-
wateIi - szIachty. W�asne s�downictwo posiada�y tak�e mia-
sta, cz�ciowo ludno�� wiejska oraz Ormianie i �ydzi. S�-
downicz� autonomi� cieszy� si� Ko�ei�.
ii zasadzie jurysdykeja danego s�du samorz�dowego obej-
mowa�a r�wnie� osoby, kt�re wprawdzie � racji przynale�-
no�ci do swojej warstwy spo�ecznej nie podlega�y jego kom-
peterseji, ale naruszy�y prawa obowi�zuj�ce w zasi�gu w�a-
dzy tego� s�du. By�o tak w sprawach mi�dzy szlacht� a mie-
sz�za�stwem, natomiast sp�r mi�dzy szlaeht� a duchowie�-
stw em o co7n,positio ante stntus, -czyli o zakres kompeteneji
s�d�w ko�cie1nych i spos�b egzekucji ich wyrak�w, porusza�
umys�y przez lat kalka ziesi�t, a� za�atwioiny z4sta� polubow-
zuie dopiero w latach trzydziesty h XVII wieku.
W�adza s�d�w samorz�dowy h by�a cz�ciowo ograniczona
kom,petenejami s�d�w pa�stwowy h. S�dy: kasztela�siki w da-
nej ziemi i referendarski jako og�lnopa�stwowa instaneja
odwo�aweza, stanowi�y dla ludno�ci ch�opskiej pewn� os�on�
przed samownl� szlachty w dobrach koronnych. Stosunki
ni dzy szla hcicem, t�ry by� w istocie tyliko daier�awca,
a ch�op m mog�y uk�ada� si� tam inaezej ni� w dobrach
szlacheckich, gdzie dziedzic rzadko kiedy gospodarowa� ra-
bunkowo, tak by spadkobiercom zostawi� ruin�. Do innego
s� u pa�stw weg - wojewodzi�skiego - an�g� zwr�ti� si�
z kolei �yd, gdy czu� si� pokrzywdzony przez w�a�ciw� mu
jurysdykej�.
Najwy�sz� instanej� apelacyjm� oti wyrok�w zapadaj�cy h
w s�dach sa:m rz�d4wych d pa�stw wych stanowa� S�d Sejmo-
wy. Rozpatrywa� an rzest�pstwa przeciwko pa�stwu oraz od-
wo�a nia od wyrok�w wy.damyeh w mnnych sprawach, a s azu-
j�cych na kar� g��w n�. Zasaadali w nim pod przewodnictwe2n
kr�la lub kanelerza przedstawiciele stanu rycerskiego i sena-
t rskiego. Uzupe�nieniem S�du Sejmowego sta�a si� powo�ana
w roku 1613 Komisja Skarbowa z siedzib� w Ratiomiu. Na
jej czele sta� podskarbi, a sk�ada�a si� z sze�eiu senator�w
i z przedstawicieli wojew�dztw, po jednym z ka�dego. Roz-
patrywa�a sprawy przeciwko d�u�nikom pa�stwa z tytu�u za-
leg�ych po atk�w. Ws lako mieszany, senat rsko=pose�ski
charakter S�du Sejimow go i Koxnisji Radomskiej sprawia�,
�e i te instytucje s�downicze posiada�y charakter w cz�ci
samorz�dowy.
Wydaje si�, i� przy wszystkich swych niedoskona�o�ciach
>ogate s�downictwo w Rzeczypospolitej, w�a�nie dzi�ki cha-
rakterowi samorz�dowemu, w znacznej mierze przyczyni�o
si� do rozwoju tak �wiarlomo�ci prawnej, jak i praworz�dno-
�ci wszystkich mieszka�c�w olbrzymiego pa�stwa. Proces ten
wywiera� niew�tpliwie �kutki cywilizacyjne, nie ca�kiem ehy-
ba zatarte w dobie upadku, a p�niej - d�ugotrwa�ym
i wsp�lnym wysi�kiem zaborc�w.
Z drugiej strQny, wykonywanie prawa by�o cz�sto i dla
wielu pierwszym etapem kariery politycznej. Zw�aszeza pe�-
nienie abowi�zk�w pos��w do Trybuna��w - jak nazywano
Qych obieralnych s�dza�w - stawa�o si� sprawdzianem wiedzy
119
w zakresie prawa, nabytej rzecz prosta wcze�niej, jak i szko-
�� sp�ecznego wsp�ycia w pokoju. Wype�niaj�c te obo-
wi� k� przys2l� xn�owie stanu ztiLbywalri do�wiadczenie �y-
ciowe, a z nizn � wyczutie istoty ojczystego ustroju polity�z-
nego, z.godnej s zasad� suwen no ci prawa.
Inme gedno�ci zwi�zane z samo z dem ziezns im, jak ch r�-
�owie i woj cy, inabaera�y znaczezria, gdy zw �ywano pospolite
ruszenie 1ub okazowanie, czyIi doroczny przegl�d bojowej
gotowo�ci obywateli w czasie pokoju, uchwa�� sejmu 1545 ro-
u edbywane pecz�tkowo wiosn�, na �w. Wojeiecha, p�niej
jesieni�, na �w. Mateusza. Te i wszystkie pozosta�e godno�ci:
cze�nik, miecznik, krajczy, stolnik, podstoli, podczaszy, skarb-
nik, �owczy i ikonius�y, stanowi�y dziedzictwo po ksi���cych
dworach z czas�w Polski dzielnicowej. Zachowa�y jedynie
ang� presti�ow�. Kr�l wyr�nia� ni i tych, kt�rzy w danej
ziemi i tak �ieszyli si� powa�aniem s�siad�w.
Samorz�d ziemski sta� na stra�y woIno�ci o!bywatelskich w
zakresie spraw osobistych i maj�tkowych, a wi�c zwi�zanych
z zawod wymi anteresaxni ziemi n, jak te� w akmesie spraw
mi�dzys�sied�kich i dotycz�cych ca�ej ziemi. Dla stanu ry-
cer�kiego by� �w samorz�d podstawowym instrumentem
udz�a�u we w�ad�y. Drugi stanowi� sejmik?5
Swym samorz�dem ziemskxm stan rycerski m�g� broni�
w�asnej powagi przed miejscowymi senatorami - wojewoda-
mi i kasztelanami, kt�rzy stanowi�c senat danej ziemi szy
wojew�dztwa reprezentowali tu kr�lewsk� w�adz� wykonaw-
cz�. Natoaniast 5ejmik zaemski by� ani jscowym cia�enxi przed-
stawicielskim, s upiaj�cym og� abywateli danej ziemi (po-
wiatu lub wojew�dztwa) i zniejscowych senator�w. QV stano-
wieniu uchwa� sejmikowych senatorowie nie mieli praw wi�k-
szych ni� obywatele. Obrarlom przewodniczy� wybierany ka�-
dorazowo marsza�ek. W omawianym okresie istnia�y trzy
g��wne rodzaje sejmik�w: przedsejmowe, relacyjne i depu-
tackie.
Sejmiki przedsejmowe zwo�ywane by�y dla wyboru pos��w
na sejm, przy czym prawo piastowania godno�ci poselskiej
posiadali wy��cznie obywatele nie nale��cy do stanu sena-.
torskiego, cho� zdarza�y si� odst�pstwa od tej regu�y. Sejmik
przedsejmowy s�ucha� 'kr�lewskiego pos�ania, w kt�rym przed-
stawiona by�a problematyka, jak� mia� zajmowa� si� sejm,
dokonywa� wyboru pos��w i ustala� tre�� obowi�zuj�cej ich
instrukcji. Dawa�a ona pos�om pe�n� lub ograniczon� moe
stanowienia uchwa� na sejmie. Zawiera�a sformu�owania po-
120
zwalaj�ce im zapazni�ta� og�lne nastroje sejmikuj�cych braci,
wywo�ame tre�ci� kr�lewskieg pos�an a, a tak�e wyra�a�a
ona stanowisko obywateli wobee r�nych potrzeb kraju.
W instr kcji zaanies czane by�y r�wnie� pro�by do 'kr�la
i sejznu, dotyez�ce miejscowych spraw szla he kich i miej-
skich - zwame prywatazni lub petitami. Prywaty znog�y obej-
rnowa� t �e sprawy pozaanaejscowe, z s�siedniej ziemi lub
wojew�dztwa, a nawet bardziej odleg�e, dohyc �ce os�b, insty-
tucji lub zagadmie� g�1nych.
ejmik relacyjny zwo�ywany by� po sejmie dla wys�ucha-
nia sprawozdania pos��w, a tak�e ewentualnego zatwierdze-
nia uc