6994

Szczegóły
Tytuł 6994
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6994 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6994 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6994 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Marcin Wolski NUMER Rozdzia� I Zacz�o to si� wkr�tce po siedemnastych urodzinach Dina, kt�re obchodzi� razem z ca�ym kr�giem w jednej z tych uroczych seledynowych sal o mi�kkich przepuszczalnych �ci�gach, pe�nych ciep�a i poczucia bezpiecze�stwa. W znacznym stopniu za winowajc� mo�na by Uzna� Maxa, najweselszego ch�opaka z trzeciego kr�gu, wysokiego i muskularnego blondyna, niedo�cig�ego mistrza we wszystkich grach i testach. Din, podobnie jak wi�kszo�� ch�opc�w, podziwia� kumpla i troch� mu zazdro�ci�. Poza doskona�ymi wsp�rz�dnymi numerycznymi Max odznacza� si� jeszcze jedn� oryginaln� cech� � lubi� rozmawia�. I to nie o bie��cych zabawach, ale o sprawach, kt�re normalnie przekracza�y zainteresowania nastolatka z kr�gu szkoleniowego. Nie raz, kiedy ca�a grupa relaksowa�a si� przed kolektywnym ogl�dnikiem, on siada� z przyjacielem w k�cie sali rekreacyjnej (je�li mo�na m�wi� o k�tach w pomieszczeniu o kszta�cie czaszy) i zaczyna� dyskusj� o kwestiach zupe�nie nadobowi�zkowych. Tego dnia by� czym� szczeg�lnie zafascynowany: ? Wiesz � powiedzia� � czasami nie mog� da� sobie rady z moimi my�lami. Zastanawiam si�, czy zawsze musi by� tak jak jest? ? Nie rozumiem. ? No, czy nie ma innego sposobu �ycia, jak post�powanie zgodnie z harmonogramami i chodzenie wed�ug wsp�rz�dnych? A je�li kto� chcia�by inaczej? Cho�by tylko po to, �eby spr�bowa� mie� w�asne zdanie. ? Co to znaczy �w�asne zdanie�? � dziwi� si� Din � przecie� je�li dzia�amy zgodnie z poleceniami naszych wychowawc�w, wed�ug wskaz�wek Odbiornik�w Indywidualnych, wybieramy optymalny wariant post�powania. To Co�, co nazywasz w�asnym zdaniem, gdyby nawet mog�o istnie� � by�oby po prostu b��dem, Szkodliw� fantazj�. Max przez moment milcza�, potem pokr�ci� g�ow�. ? Tak m�wi ka�dy. I to w�a�nie mnie zastanawia. Czy aby wszyscy m�wi� nam wszystko? Czy nigdy nie zastanawia�e� si�, po co istniejemy, dok�d d��ymy? ? Na takie pytanie natychmiast mo�esz dosta� odpowied� OI � Din wskaza� na Indywidualne Odbiorniki ko�ysz�ce si� na obro�ach ka�dego z ch�opc�w. ? Dzi�kuj�. Otrzymam kryszta�owo jasn� odpowied�, �e �ycie jest realizacj� numeru w czasie i przestrzeni � za�mia� si� m�ody sceptyk � b�dzie to jak zwykle odpowied� jednoznaczna, aseptyczna, antykoncepcyjna... W tym momencie seledynowe oczko Indywidualnego Odbiornika Maxa spurpurowia�o. Zawsze zmienia�o barw�, kiedy mia� si� odezwa� g�os z pouczeniem, informacj� b�d� przestrog�. Tym razem jednak automat musia� si� rozmy�li�, bo oczko przygas�o, a z g�o�niczka nie dobieg� nawet najcichszy d�wi�k. Po po�udniu, gdy m�odzie� wr�ci�a z posi�k�w w kabinach regeneracyjnych dostarczaj�cych odpowiedniej porcji pastylek i promieniowania, Din daremnie pr�bowa� .wypatrze� przyjaciela. Max nie pojawi� si� ani podczas meczu pi�ki grawitacyjnej (by� znakomitym napastnikiem) ani podczas wieczornej pogadanki. Nikt z ch�opc�w nie przepada� za swym wychowawc�, suchym, niekontaktowym osobnikiem sprawiaj�cym wra�enie dodatku do Informator�w, OI�w czy Automat�w Edukacyjnych, niemniej kiedy wszystkie pr�by odszukania przyjaciela zawiod�y, Din podszed� do pedagoga i zapyta� o prymusa. Belfer w pierwszej chwili jakby nie dos�ysza�, jego oczy nie zmieni�y wyrazu, tylko ledwo dostrzegalnie drgn�y mu szcz�ki. Ch�opak powt�rzy� pytanie. ? Gdzie jest Max? Wychowawca zacz�� si� dziwnie g��boko zastanawia�, rozgl�da� i nagle odezwa� si� jego Odbiorniczek. ? Zosta� przeniesiony do innej grupy � g�os by� ciep�y, koj�cy, wiarygodny, z lekko metalicznym zabarwieniem. ? Czy co� si� sta�o? Jaki by� pow�d tego przeniesienia? I dlaczego tak nagle? � pyta� Din, a poniewa� odpowiedzi nie by�o, ci�gn�� dalej: � Chcia�bym si� dowiedzie� na jak d�ugo i dok�d go przeniesiono? To przecie� m�j przyjaciel. Jest godzina czasu wolnego i chcia�bym go odwiedzi�. ? Odwiedzin na dzi� si� nie planuje, pogadamy o tym kiedy indziej, ch�opcze � tym razem odezwa� si� sam nauczyciel. Poruszy� przy tym g�ow�, tak jakby chcia� da� znak nastolatkowi, �eby si� oddali�. Din nie mia� zamiaru tak szybko rezygnowa�, ale ju� otoczy� go weso�y kr�g koleg�w. ? Chod� pr�dko! Daj� now�, �wietn� szo�owizn�! Ruszy� w stron� ogl�dnik�w. �ledz�c zwariowane przygody serialowych bohater�w zapomnia� o dr�cz�cych go pytaniach. Dwa dni p�niej przypada�a pierwsza sobota miesi�ca, i jak zwykle szko�a skierowa�a go do domu na tak zwan� �dob� familiryzacyjn��. Nikt nie przepada� za tym dniem i Din nie nale�a� do wyj�tk�w. W nauczalni w�r�d koleg�w unosi� go nieustanny strumie� zabaw z rzadka zak��canych jakimi� �wiczeniami, natomiast w sze�cianie mieszkalnym spotyka� dw�jk� apatycznych osobnik�w, nazywanych ojcem i matk�, z kt�rymi nie ��czy�o go nic. ? No i jak post�py? � zadawa� rytualne pytanie ojciec. Par� lat wcze�niej syn natychmiast zaczyna� informowa� go o aktualnych wsp�rz�dnych numerycznych, ale kiedy podr�s�, zauwa�y�, �e �stary�, ca�y czas zaj�ty �ledzeniem program�w w ogl�dniku w og�le nie czeka na odpowied�, tote� sam zacz�� szablonowo odb�kiwa� � nie�le, jako tako, pomalutku. Matka by�a nieco serdeczniejsza, wstawa�a z pufa, ca�owa�a ch�opca powtarzaj�c niezmiennie: ? Jak uros�e�, jak zm�nia�e�. Din obliczy�, �e gdyby to stwierdzanie odpowiada�o prawdzie, w ci�gu tych kilku �at osi�gn��by rozmiary olbrzyma. Nie robi� jednak �adnych uwag, tylko do��cza� do rodzic�w i oddawa� si� absorpcji tr�jwymiarowych obraz�w przez 24 godziny �familiaryzacji�. Tak wi�c w sobotni poranek po�egna� si� z kolegami, wsiad� do ekspresowej pneumii i ruszy� w stron� rodzinnego sze�cianu. Siedz�c sam w elastycznym wn�trzu pojemnika oderwa� na moment my�li od turnieju pi�ki grawitacyjnej (rozgrywanego w komorze ze sztuczn� niewa�ko�ci�). Zn�w przypomnia� sobie Maxa. Uruchomi� Indywidualny Odbiornik, kt�ry m�g� r�wnie� spe�nia� funkcj� wideofonu i wym�wi� numer ojca przyjaciela. Co� zachrobota�o, po czym metaliczny g�os �anio�a str�a� pocz�� odpowiada�: ? Nie ma takiego numeru, nie ma takiego numeru! Pneumia, dostarczy�a Dina wprost do sze�cianu mieszkalnego. Wszed� energicznie oczekuj�c poca�unku matki i odzywki ojca, ale zamiast tego po raz pierwszy uderzy�a go zdumiewaj�ca cisza. Ogl�dnik by� wy��czony. Po raz pierwszy od niepami�tnych czas�w matka nerwowo spacerowa�a po pomieszczeniu. W og�le nie zauwa�y�a przybycia syna., ? Dzie� dobry, mamo! ? A dzie� dobry, dzie� dobry... � musn�a go ustami. ? Nie powiesz, �e uros�em i zm�nia�em? � Co?... Aha, tak. rzeczywi�cie. Zaskoczony jej psychiczn� nieobecno�ci� Din zacz�� dopytywa� si�, czy co� si� sta�o. Gdzie podzia� si� ojciec? Pytanie by�o dosy� g�upie, bo co mog�o sta� si�. w idealnie zaprogramowanym �wiecie. Ale poniewa� matka nie odpowiada�a, ponowi� je. ? Nied�ugo powinien by�, na pewno nied�ugo. Jak gdyby budz�c si� ze snu stan�a przed ch�opakiem i obejrza�a go uwa�nie. ? Robisz si� bardzo podobny do Jana. Chyba tylko troch� by� ni�szy, kiedy pozna�am go dwadzie�cia lat temu. M�ody cz�owiek ze zdumieniem skonstatowa�, �e po raz pierwszy s�yszy od matki co� na temat czasu, dotychczas poruszali si� wy��cznie w tera�niejszo�ci. ? Dwadzie�cia lat temu � m�wi�a dalej � to by�a prawdziwa afera... zakocha� si� nie czekaj�c na dob�r programowany... ? Co takiego? By� mo�e dowiedzia�by si� znacznie wi�cej, gdyby nie delikatny, wysoki d�wi�k zwiastuj�cy przybycie pneumii. Wr�ci� ojciec. Twarz mia� rozpromienion�, pe�n� g��bokiej satysfakcji. ? Jednak awans! I to jaki! � zawo�a�. � Troch� obawia�em si� tych najnowszych test�w, tymczasem wszystko posz�o znakomicie, a ponadto po uwzgl�dnieniu mojej dotychczasowej postawy i osi�gni�� zosta�em zweryfikowany dodatnio. Od dzi�, kochani, nie nazywam si� Jan 23261345 tylko... Przeczytajcie sami � wskaza� na plakietk� identyfikacyjn�, kt�ra obok OIa przytwierdzona by�a do elastycznej obro�y. ? Gratulacje, Janie Milionie! � zawo�a� pierworodny. Jak za dotkni�ciem laski czarnoksi�skiej prys� nastr�j zdenerwowania i napi�cia, Jan Milion w��czy� nawiew promieni szampa�skich , (regulamin zezwala� na korzystanie z nich tylko od wielkiego �wi�ta � najwy�ej cztery razy do roku) i ju� po chwili ca�a tr�jka znajdowa�a si� na rozkosznym rauszu. Jak by nie patrze� awans by� olbrzymi, skok przesz�o dwadzie�cia milion�w miejsc w spo�ecze�stwie. Pani Janowa pomy�la�a, z nut� satysfakcji o swych s�siadkach z sze�cian�w. 23261344 i 23261346: ? Pop�kaj� z zazdro�ci! Oczywi�cie wiedzia�a, �e z awansem zwi�zane s� okre�lone zmiany � w ci�gu trzech dni trzeba b�dzie przenie�� si� na wy�sz� kondygnacj�, do sze�cianu, a mo�e prostopad�o�cianu o zupe�nie innych (oczywi�cie podwy�szonych) gabarytach. Na pewno te� otrzymaj� zwi�kszone przydzia�y ruchomo�ci, energii... Gotowa by�a natychmiast zabra� si� za pakowanie. ? Na wszystko b�dzie czas � powiedzia� ojciec � dzi� korzystaj�c, ze jest z nami Din, zrealizujemy talon turystyczny. ? Co takiego? � zapyta� m�ody cz�owiek. � Bon uprawniaj�cy do| wycieczki na taras widokowy znajduj�cy si� nad megablokiem. Przechowywa�em go w�a�nie na tak� wielk� okazj�. ? Wspaniale! � ucieszy� si� Din � a powiedz tato, by�e� kiedykolwiek na zewn�trz megabloku? ? Owszem, by�em w dzieci�stwie na tarasie razem z rodzicami... Zreszt� przyznam si�, �e nigdy mnie tam specjalnie nie ci�gn�o. W megabloku jest tysi�c poziom�w... ? I wszystkie prawie identyczne � zauwa�y�a matka. Rozgadali si� na dobre. Korzystaj�c z tego, ze ogl�dnik by� wy��czony, Din zacz�� zasypywa� rodzic�w pytaniami. Rych�o dowiedzia� si�, �e sw�j awans ojciec zawdzi�cza sporadycznym zabawom intelektualnym stanowi�cym jego hobby (do �ycia by�y przecie� zupe�nie niepotrzebne) oraz cz�stym �wiczeniom gimnastycznym w komorze treningowej, kt�ra na ich pi�trze przypada�a jedna na 100 sze�cian�w. Kto� m�g�by w tym miejscu pomy�le�, �e dzi�ki swemu hobby Jan posiada� ca�� mas� znajomych. Nic b��dniejszego. Nie zdarzy�o si� dot�d, �eby kto� �wiczy� razem z nim. Jedyn� istot�, z kt�ra czasem wymienia� grzeczno�ciowe �dzie� dobry� by� automat, dozorca aparatury sportowej. Tak samo, mimo �e ogl�dniki pozwala�y na natychmiastow� ��czno�� wizyjn� z ka�dym mieszka�cem �wiata, stosunki towarzyskie nie by�y zbyt rozwini�te w ich rodzinie. Jan kontaktowa� si� sporadycznie ze swym bratem, kt�ry jako mniej uzdolniony pozosta� gdzie� na dolnych pi�trach supermiasta. Utrzymywali te�, g��wnie dzi�ki pani Janowej, kontakt z s�siadami z prawa i lewa, poza tym by� jeszcze zwierzchnik, burkliwy sze�ciocyfrowiec, kt�ry pojawia� si� w ich ogl�dniku raz na miesi�c i wydawa� dyspozycje, oraz stary kolega z nauczalni imieniem Piotr. Na nich lista znajomych si� ko�czy�a. Tymczasem rozmowa zesz�a na temat numeru. Din zdawa� sobie spraw�, �e porz�dek numeryczny stanowi esencj� ich �wiata, nigdy jednak nie zastanawia� si� nad realizowaniem tego porz�dku w praktyce. Z grubsza wiedzia� tylko, �e z momentem uzyskania pe�noletno�ci b�dzie musia� przej�� szereg test�w psychofizycznych, kt�re ustal� jego wymierne i niepodwa�alne miejsce w spo�ecze�stwie, okre�lane w�a�nie przez numer porz�dkowy. Numer ten b�dzie m�g� ulec zmianie najwcze�niej po roku, to znaczy po nast�pnym te�cie. Dopiero teraz ojciec u�wiadomi� mu, �e w�a�nie �w numer b�dzie decydowa� o wszystkim w �yciu: przydziale pracy, mieszkaniu, zaopatrzeniu. ? Od przesz�o stu lat, synu, wszyscy na �wiecie posiadaj� swe numery porz�dkowe. Obecnie od 39 miliard�w do pierwszego... ? A kto jest pierwszym? � natychmiast zainteresowa� si� Din. ? Sk�d mog� wiedzie�, w og�le raz w �yciu widzia�em trzycyfrowca i to w ogl�dniku, szef jest zaledwie sze�ciocyfrowcem... ? Czyli kiepsko wyl�dowa�e�? ? Mog�o by� gorzej, tu� po maturze zaczyna�em jako prosty o�miocyfrowiec, a i to nie by�o zupe�ne dno. Debile dostaj� 11 cyfr. Tu wtr�ci�a si� matka: ? Jeste� zdolny, Din, je�li b�dziesz r�wnie pracowity i pos�uszny by� mo�e doczekasz si� pi�ciu cyfr. By�abym taka szcz�liwa! ? Je�li b�d� pos�uszny komu? Jan Milion z przyzwyczajenia popatrzy� na Indywidualny Odbiorniczek i zmieni� temat. Zacz�� opowiada� o dzisiejszych testach, ich rodzajach i zwi�zanych z tym trudno�ciach. ? A czy nie mo�na awansowa� w inny spos�b? � zapyta� nastolatek. ? Na tym polega genialno�� naszego systemu, �e nie. Pe�na precyzja, wymierno�� i doskona�o��. Bez luk. Nawet miejsce w kolejce po przeszczepy zale�y od numeru porz�dkowego. ? Podobno pierwsza setka ponumerowanych jest praktycznie nie�miertelna � wyrwa�o si� matce. ? Czy to jest sprawiedliwe? � zacz�� zastanawia� si� Din. Ojciec niespokojnie rozejrza� si� po mieszkaniu. ? Wystarczy, �e jest wspania�e i bezb��dne. Pomy�l, przez wiele epok �wiat pogr��ony by� w nier�wno�ci, ludzie walczyli o swoje pozycje, o w�adze. Intrygowali, mordowali si� i prze�ywali frustracje, poniewa� prawie ka�dy by� niezadowolony z miejsca, jakie zajmowa� w spo�ecze�stwie i wiecznie uwa�a� si� za pokrzywdzonego. Tymczasem miejsca zale�a�y od urodzenia, od pieni�dzy albo jeszcze od innych uk�ad�w. Chroniczne niezadowolenie by�o powodem wojen i rewolucji; dlatego wynalazek intelektualnej numeryczno�ci sta� si� b�ogos�awie�stwem naszego gatunku. Ka�dy, bez �adnych szwindli, bez protekcji, zajmuje swoje miejsce. I wie, �e zajmuje je sprawiedliwie. Ta �wiadomo�� od przesz�o stu lat zapewnia nam stabilizacj�, spok�j i szcz�cie. Ch�opak s�ucha� z wypiekami na twarzy. Czy�by w�a�nie nad tymi sprawami zastanawia� si� Max? ? Sk�d wiesz o tym wszystkim, tatusiu? � wykrztusi� wreszcie. ? Z historii... ? Z czego? Przez g�ow� Miliona przebieg�a my�l, �e za du�o m�wi. W�a�ciwie po co m�ci ch�opakowi w g�owie. Przed pi�tnastu laty histori� jako nieprawid�ow� numerycznie wycofano z programu nauczania. Jej elementy wypleniono r�wnie� z literatury i sztuki, kt�ra odt�d realizowa�a si� w bezczasowej przestrzeni. I by�o to s�uszne. Sam, kiedy opu�ci� nauczalni� id�c� wed�ug starego programu, mia� trudno�ci z dostosowaniem si�. �ycie skomplikowa�a mu sprawa z matk�, w kt�rej zakocha� si� na przek�r regulaminowi; niewiele brakowa�o a stoczy�by si� na samo dno. Do dziesi�ciocyfrowc�w... ? Opowiedz mi jeszcze o historii, tato! ? Innym razem, teraz naprawd� ju� pora na wycieczk�, wezw� pneumi�. Historia, jak s�usznie powiedzieli w ogl�dniku, to �Nieprawid�owo�ci w regulaminowym rozwoju populacji ludzkiej�. ? Tyle mo�e powiedzie� mi ka�dy inform. ? Ja nie mam nic do dodania. Najwa�niejsze to wiedzie�, �e �yjemy w najdoskonalszym ze �wiat�w. Bez klik, uk�ad�w, koterii. Syn pierwszego mo�e by� ostatnim. Zajecha�a pneumia pospieszna, jakby zgaduj�c, �e jest potrzebna. Wsiedli. Ale Din �atwo nie da� si� zbi� z tematu. ? A w�a�ciwie dlaczego mama nie ma �adnego numeru? ? Kobietom nie przys�uguj� numery � odezwa�a si� matka � posiadamy jako oznacznik jedn� z 28 liter, ja mam B. Litery te oznaczaj� r�ny stopie� przydatno�ci rodzinnej. Dob�r ma��e�stw aran�uje testator genetyczny... Urwa�a i westchn�a. Zreszt� Din zaabsorbowany by� ju� czym innym. Odbiciem ojca w srebrzystej �cianie pneumii. Szczeg�lnie zabawnie, wygl�da�a plakietka � zamiast 1000000, odbija�o si� 0000001! Czasomierz umieszczony u stropu pneumii wskazywa� 8.VI.133 roku ery numerycznej, godzin� 13.20. Dojechali na szczyt. Taras rozci�ga� si� bezkre�nie w prawo i w lewo. I by� ca�kowicie pusty. By�o to o tyle dziwne, �e przykrywa� przecie� tysi�cpi�trowy megablok zamieszkiwany przez miliard ludzi. Wysiliwszy wzrok, gdzie� na horyzoncie wypatrzyli grupk� takich samych szcz�liwc�w jak oni. No c�, talony spacerowe dostawano 2 razy w �yciu, a widocznie nie wszyscy z nich korzystali. Din spodziewa� si�, �e ujrzy niebo, kosmos, o kt�rym tyle historii s�ysza� w ogl�dniku. Tymczasem sklepienie by�o sztuczne i co pewien czas przekre�la�y je stalowe wsporniki szklanego dachu. Niemniej doskonale by�o wida� s�o�ce i chmury. Wpatrywali si� zafascynowani, atoli po kwadransie wszystko �ciemnia�o, ukaza� si� ksi�yc i konstelacje gwiezdne. Wyja�nienie paradoksu nie nastr�cza�o trudno�ci. Niebosk�on te� by� sztuczny i oczywi�cie to, co ogl�dali, stanowi�o sta�� projekcj� planetarium. ? Ale dlaczego nie wida� prawdziwego nieba? � zapyta� Din. ? Z oszcz�dno�ci � zaburcza� milcz�cy dot�d Odbiornik Indywidualny. Ze wzgl�d�w ekonomicznych ca�a powierzchnia planety pokryta jest koloniami jadalnych glon�w, z kt�rych produkujemy wasze pastylki, reszt� wolnego miejsca wype�niaj� baterie s�oneczne. Obejrzeli jeszcze �wit i po�udnie, a nawet chcieli p�j�� porozmawia� z grupk� turyst�w, kt�ra zbli�a�a si� w ich kierunku, ale g�os Odbiornika przypomnia� im, �e czas wraca�. Wi�c wr�cili. Rozdzia� II Tak pechowo si� sk�ada�o, �e Jan Milion nie m�g� po�wi�ci� ca�ego popo�udnia swemu jedynakowi. Akurat wypad�y mu trzy godziny pracy � b�d�cej raz na dziesi�� dni prawem i zaszczytnym obowi�zkiem mieszka�ca megabloku. Prawd�, powiedziawszy, przy daleko posuni�tej automatyzacji i rozpowszechnieniu my�l�cych robot�w, prac� ludzi mo�na by uzna� za zb�dn�, jednak pozostawiono j� w szcz�tkowym wymiarze, by� mo�e po to aby stwarza� mieszka�com wra�enie, �e s� jeszcze do czego� potrzebni. Symboliczne zaj�cia naszego bohatera polega�y na przegl�daniu kilkumetrowego odcinka tunelu wentylacyjno-energetycznego na poziomie 324. Podstawowym i jedynym problemem, z kt�rym mia� tam do czynienia, by�y myszy. Spraw� przeciek�w, p�kni��, konserwacji za�atwia�y b�yskawicznie same automaty. Okazywa�y si� one jednak zupe�nie bezradne wobec cwanych stworzonek. Zastosowanie trucizn w tunelu wentylacyjnym by�o wykluczone, poza tym gryzonie wykazywa�y niezwyk�� odporno�� i w efekcie jedyn� metod� mog�o by� fizyczne unicestwianie � g��wne zaj�cie Jana Miliona. Po przybyciu pneumia na poziom 324 w�azem przeciwpo�arowym przedosta� si� do tunelu. Z szafki konserwacyjnej otwieraj�cej si� wy��cznie na przyzwalaj�cy g�os Indywidualnego Odbiornika wyci�gn�� pas no�ny zaopatrzony w ma�e silniczki grawitacyjne pozwalaj�ce na poruszanie si� z du�a szybko�ci� po korytarzach i sztolniach. Zapi�� klamr�, potem wydoby� z pokrowca miotacz dezintegracyjny, w��czy� grawitatory i pomkn�� w g��b tunelu. Silne reflektory umieszczone na he�mie pozwala�y �ledzi� przestrze� przed sob�, obramowan� przez dziesi�tki rur, kabli i przewod�w stanowi�cych uk�ad nerwowy, krwiono�ny i limfatyczny megabloku. Chocia� Jan Milion pracowa� kilkana�cie lat w sekcji dozoru konserwacyjnego, nigdy dot�d nie dotar� do ko�ca labiryntu. Nigdy nie znalaz� si� na prawdziwej powierzchni ziemi, nie zst�pi� te� do najni�szych poziom�w, gdzie dzia�a�y automatyczne si�ownie czy autofabryki. Dobrze zna� tylko kilkana�cie poziom�w mieszkalnych, z jednej strony kt�rych bieg�y tunele pneumii, z drugiej za� korytarze sanitarne, klimatyzacyjne, promiennikowe. Ka�dy poziom mia� rozmieszczone co jaki� czas sal� gimnastyczn�, basen, tor spacerowy z jednym drzewem i kilku rachitycznymi krzewami; ca�o�ci dope�nia�a nauczalnia i lekarnia. Chc�c odwiedzi� muzeum (tak, tak, osta�a si� jeszcze co� takiego) czy mikroogr�dek zoologiczny trzeba by�o wybra� si� na wy�sze kondygnacje, co wymaga�o uprzedniego zg�oszenia Indywidualnemu Odbiornikowi. Podobno by�a te� biblioteka, ale Jan nie s�ysza� o nikim kto by do niej chodzi�, bo i po co, skoro w minut� po zam�wieniu na ekran ogl�dnika w sze�cianie prywatnym trafia� zam�wiony tekst, reprodukcja, mapa czy akt urz�dowy. Tak samo mo�na by�o zam�wi� sobie ka�dy film, dowolny fragment spektaklu zarejestrowanego na ta�mie magnetycznej czy te� jakiekolwiek wydarzenie z przesz�o�ci przechowywane w archiwum kronik filmowych. Z tym, �e ma�o kto korzysta� z wymienionych udogodnie�. Jan b�d�c m�odszy par� razy prosi� o filmy dokumentalne sprzed ery numerycznej, ale trzykrotnie przys�ano mu widoczki z rezerwatu dzikich zwierz�t, par� dokr�tek etnograficznych o �yciu dawnych lud�w pierwotnych, a gdy bardziej sprecyzowa� swe zainteresowania ogl�dnik wy�wietli� napis: dokument uszkodzony, nie nadaje si� do odtworzenia. Teraz posuwa� si� szybko i bez przeszk�d, gryzonie wymiecione strugami �wiat�a piszcz�c usi�owa�y kry� si� w ponurym galimatiasie przewod�w, ale zr�cznie unicestwia� je dezintegratorem bia�kowym. Mniej wi�cej po p� godzinie dotar� do krzy��wki ze sztolni� LXXIV; zrobi�o si� przestronniej, gryzoni�w te� nie by�o, wi�c zawiesi� miotacz na ramieniu, poluzowa� grawitandy i mi�kko osiad� na p�ce przy niszy, kt�ra ongi�, w czasach gdy budowano blok by�a zasilalni�, czyli jak mawiali in�ynierzy �sto��wk� robot�w�. Wszed� g��biej chc�c na czym� przysi��� i przegry�� pigu�k� relaksuj�c�, gdy na raz bardziej poczu� ni� zobaczy� �e w niszy kto� jest. Poczu� si� nieswojo; przez wszystkie lata pracy nie spotka� dot�d �adnego cz�owieka na swej drodze, praca by�a znakomicie zaprogramowana, tak �e nie istnia�a mo�liwo�� jakiegokolwiek przeszkadzania sobie, w zaj�ciach. ? Czy�by robot? O�wietli� nisz�, ale to co� nieznanego musia�o znikn�� za jednym z pot�nych s�up�w no�nych. Jan przez moment zastanawia� si�, czy nie zapyta� OIa, ale natychmiast zorientowa� si�, �e tu na krzy��wce istnieje zbyt silne pole, wspomagane przez liczne bariery os�onowe, aby marzy� o kontakcie. A Odbiorniczek dzia�a� tylko w ��czno�ci z komputerem matk�. ? Wejd� g��biej, Milionie � zza filaru dolecia� szept. Jan uni�s� na wszelki wypadek miotacz. Nie potrafi� wyja�ni� swojego niepokoju. By�o to dla niego uczucie szokuj�co nowe, nigdy dot�d nie odczuwa� strachu. ? Od�� bro�, Milionie, czeka�em na ciebie. Zbli� si�. Podszed�. Za filarem siedzia� starszy m�czyzna o siwych w�osach z dziecinn� latark� w r�ku. Nie mia� ani pasa grawitacyjnego, ani dezintegratora. ? Jak m�g� si� tu dosta�? � zastanawia� si� nasz bohater, a jeszcze bardziej wstrz�sn�� nim fakt. �e oczko Indywidualnego Odbiornika na szyi nieznajomego zaklejone by�o pla- strem. Czy�by w �wiecie bezkryminalnym znalaz� si� jaki� przest�pca? ? �mia�o, �mia�o � u�miechn�� si� siwow�osy � musimy pogada�. ? Ale... � Jan zawaha� si� � ja nie wiem, czy mi wolno... ? A kto panu zabroni, jaki� skretynia�y komputer... A mo�e, bezczelny, wynosz�cy si� ponad ludzi GLOK! Na sam� nazw�, kt�rej nie wymieniano nawet w my�lach, Milion skurczy� si� i powa�nie pomy�la� o ucieczce. Rzeczywi�cie musia� wpa�� na jakiego� wariata, albo gorzej � zbrodniarza. ? Pan pozwoli, �e si� przedstawi� � potencjalny zbrodzie� wyci�gn�� r�k� � nazywam si� Ned 1984. ? Czterocyfrowiec � szepn�� z pewnym onie�mieleniem Jan � jestem zaszczycony... ? Dajmy spok�j szacunkom i tytu�om � rzek� Ned � szuka�em pana blisko rok. ? Mnie? ? Powiedzmy precyzyjniej, kogo� takiego jak pan. Z takim numerem � podkre�li�, a widz�c, �e Jan wykazuje ochot� odej�cia siwow�osy podni�s� g�os. � Prosz� pos�ucha�! Sprawa jest niezwyk�ej wagi. M�wi� w imieniu nieformalnej grupy czterocyfrowych naukowc�w zajmuj�cych si� badaniami... ? Przecie� jakiekolwiek badania s� zabronione! � wykrztusi� Jan � tym zajmuj� si� automaty. ? Jest, jest zabronione � powt�rzy� zgry�liwie Ned � i co z tego? A je�li nie odpowiada nam uk�ad stuprocentowych wymierno�ci. Je�li widzimy p�kni�cia naszego cudownego systemu, je�li mamy podstawy do wielkich w�tpliwo�ci. Wiem, wiem, �e to wszystko brzmi dla pana jak wodospad blu�nierstw. Zestawmy jednak fakty. Jako czterocyfrowcy mamy zagwarantowan� pe�n� swobod� poruszania si�. Ale tylko teoretycznie. Od dobrych kilkunastu lat �adnemu z nas nie uda�o si� opu�ci� megabloku. Sam pr�bowa�em parokrotnie i za. ka�dym razem pod r�nymi pozorami by�em zawracany przez automatycznych stra�nik�w. Raz m�wiono o trudno�ciach przewozowych, kiedy indziej o sezonowym ograniczeniu. A przecie� uda�o nam si� stwierdzi�, �e mimo og�aszanych rozk�ad�w jazdy pneumi� mi�dzy-blokowe nie funkcjonuj�, to znaczy je�d�� puste do granicy megabloku, odczekuj� czas zgodny z rozk�adem i wracaj�. ? Bardzo dziwne. ? Prosz� s�ucha� dalej. Ja i moi koledzy od pi�tnastu lat nie otrzymali�my ani jednego zezwolenia na wyj�cie na odkryty teren. I �aden z mechanicznych gadu��w nie potrafi� nam tego logicznie uzasadni�. Poza tym w kt�rym� momencie stracili�my ochot� pyta�. A jeden nasz przyjaciel... ? Znikn��? ? Niezupe�nie, po kolejnym te�cie awansowa� do pierwszej setki i kontakt si� urwa�. Podobnie, jak od paru lat nie mamy �adnych mo�liwo�ci porozumienia si� z kolegami z o�ciennych megablok�w, i oni od dawna sygnalizowali utrudnienia w poruszaniu si�, a potem zamilkli... Maszyny t�umacz� to usterkami na ��czach . Milion poczu�, �e pot sp�ywa mu pod kombinezonem. Wskutek braku po��czenia z central� biokontroln� nie w��czaj� si� automatyczne odwil�acze. Stanowczo za du�o tych wra�e� jak na jeden dzie�. Test rano, skomplikowana dyskusja z Dinem, potem wycieczka na taras, a teraz... ? Nie potrafimy postawi� dok�adnej diagnozy � ci�gn�� dalej Ned 1984 � znamy tylko okruchy. Jak pan wie, ca�o�ci� naszego �ycia zarz�dza Globalny Komputer � GLOK... ? Psiakrew, znowu wymawia imi� Wszechobecnego, imi�, kt�rego zwyk�y cz�owiek nie powinien nigdy wymienia� � zadygota� Jan. ? Teoretycznie jest on kontrolowany przez dwa niezale�ne systemy KONK i BEZK, a te podlegaj� setce najinteligentniejszych spo�r�d nas. Kto jednak wie jak jest naprawd�? Zna�em wprawdzie paru ludzi, kt�rzy awansowali do pierwszej setki, s�k w tym, �e po awansie kontakt ulega przerwaniu. �aden odg�os nie dociera na ni�sze szczeble. ? To chyba jest zgodne z regulaminem. Pierwsza setka winna mie� spok�j i swobod� dla swych poczyna�. ? Prawda, ale czy zastanawia� si� pan nad tym, �e w naszym systemie nie awansuje si� wy��cznie do przodu? Przecie� z wiekiem kiedy potencja intelektualna s�abnie, rozpoczyna si� nieuchronny proces cofania. Ja sam na ostatnim te�cie mimo nieprzerwanej pracy nad sob� cofn��em si� o dwie�cie miejsc w hierarchii. Jak tak dalej p�jdzie, nied�ugo strac� swobod� poruszania... Nasz bohater podrapa� si� w g�ow�. ? A mo�e prawo regresu nie dotyczy pierwszej setki? ? Przepisy numeryczne zosta�y ustalone jako niewzruszalne i nieodwo�alne. A je�li nawet. Nie mo�emy d�u�ej tolerowa� stanu niewiedzy. Czy pan wie, �e my nie wiemy nawet, gdzie znajduj� si� ci �wybra�cy�. ? Mo�e na ostatnim pi�trze. ? Sam mieszkam na ostatnim pi�trze. Wy�ej jest ten sztuczny taras. Badali�my zagadnienie dosy� dok�adnie i mog� panu powiedzie� z pe�n� odpowiedzialno�ci�: w naszym megabloku ich nie ma. ? A na zewn�trz wydosta� si� nie mo�na. ? A zatem, co nam pozostaje? Tylko dzia�anie. Kto� musi sprawdzi�, co si� dzieje w kierownictwie �wiata. Milion roze�mia� si�. Pomys� by� ca�kowicie nierealny. Skoro istnia�y bariery elektroniczne, a Indywidualne Odbiorniki scalone z systemem GLOKa �lepo wype�nia�y funkcj� anio��w str��w... Ned �ciszy� g�os. ? S�ysza� pan co� o selekcjonerach informacji? Owszem, zna� ze s�yszenia ten system automat�w zatrudnionych przy jednej z faz procesu testowania. ? Kilku z nich ma dorobione przez nas przystawki, kt�re pozwalaj� na malutkie manipulacje. S�dz�, �e bez wi�kszej trudno�ci uda nam si� dokona� obrotu pa�skiego numeru... Z Miliona stanie si� pan Dziesi�tym. Cz�onkiem Setki. A wi�c do tego zmierza� rozm�wca? Jan zerwa� si� na r�wne nogi, zamacha� r�kami. ? Prosz� najpierw wys�ucha� mnie do ko�ca, potem protestowa� � g�os siwow�osego brzmia� �agodnie, sugestywnie � to wielka sprawa. Gdy przyjdzie odpowiednia chwila, otrzyma pan wi�cej informacji; by� mo�e od powodzenia pa�skiej misji zale�y �ycie miliarda mieszka�c�w megabloku. ? Ale dlaczego w�a�nie ja? ? Ma pan numer �atwy do przekszta�cenia, cz�owiek nazwiskiem 100000 jest schorowany a dziesi�ciomilionowiec to g�upek usposobiony superlojalnie wobec GLOKa... Natomiast pan jest w miar� m�ody, znakomicie rozwini�ty fizycznie. I chyba wystarczaj�co odwa�ny. Nie mo�e pan zawie��... Ned urwa� i zacz�� nas�uchiwa�. Z g��bi sztolni odezwa�o si� monotonne buczenie, kt�re nie zwiastowa�o niczego dobrego. Jan wysun�� si� na skraj p�ki. Z oddali wida� by�o zbli�aj�ce si� reflektory. To sun�y czuje � du�e automaty porz�dkowe o �semce ramion uzbrojonych we wszystko, czym dysponowa�a najnowsza nauka. Milion odwr�ci� si� w stron� 1984-go, ale nisza by�a pusta. Spiskowiec znikn��. Chwil� p�niej czuje zatrzyma�y si� na wysoko�ci p�ki. ? Sta�o si� co�, cz�owieku? Stracili�my indywidualny kontakt � zamrucza�y penetruj�c multi�lepiami przestrze� dooko�a.. ? Poczu�em si� zm�czony i musia�em odsapn�� � sk�ama� Milion. ? Trzeba by�o za�y� regeneratora � pouczy� �rodkowy z czuj�w i patrol pocz�� si� oddala�. Jan zabra� si� do pracy. Po obleceniu ca�ego odcinka jeszcze raz wr�ci� do niszy, chc�c si� upewni�, czy przypadkiem nie uleg� halucynacji. A mo�e to by� g�upi �art? Atoli z niszy wia�o pustk�; po zdumiewaj�cym spotkaniu nie pozosta�y �adne �lady, je�li nie liczy� obluzowanej klapy w�azu przeciwpo�arowego. Uchyli� j�... Zabawne, na zewn�trz mie�ci�y si� pomieszczenia biblioteczne. Zap�on�a lampka OIa. ? Pomyli�e� drog�, pomyli�e� drog�! Milion cofn�� si�. I w�wczas natrafi� na zakrzywiony kawa� �elaza na pod�odze niszy; Przysi�g�by, �e przedtem nie le�a�o tu nic. Przez chwil� wa�y� metal w r�ku zastanawiaj�c si�, co mu przypomina. Po chwili ju� wiedzia�. Opuszczaj�c tunel jak zwykle z�o�y� sprz�t do szafki konserwacyjnej. By�o to zmy�lne urz�dzenie, zamyka�o si� tylko wtedy, umo�liwiaj�c wyj�cie na zewn�trz, gdy wszystkie narz�dzia le�a�y na swoich miejscach. Jan wsun�� pod koszul� miotacz, a na stela�u umie�ci� znaleziony kawa� metalu. Szafka zamkn�a si� automatycznie, a drzwi stan�y otworem. Po chwili by� na zewn�trz i dopiero teraz, oblecia� go strach. Indywidualny Odbiornik musia� zauwa�y� niezdrowe pocenie swego nosiciela, poniewa� natychmiast zaaplikowa� mu zastrzyk przeciwko przezi�bieniu. Rozdzia� III Jan obudzi� si� z b�lem g�owy, uczuciem, kt�rego nie do�wiadczy� od pi�tnastu lat! Czym pr�dzej uda� si� do komory od�wie�aj�cej, z .kt�rej po dziesi�ciu minutach wynurzy� si� czysty, ogolony, bez zmartwie� i w�tpliwo�ci. Ca�� noc dr�czy�y go koszmary; po raz tysi�czny przypomina� sobie rozmow� z nieznajomym, przeklina� g�upi przypadek z numerem (akurat musia�o pa�� na niego!!!). Momentami �udzi� si�, �e by�o to jedynie g�upie przywidzenie, sen na jawie. Ale r�ka wsuni�ta pod poduszk� bez trudu odnajdowa�a ch�odn� kolb� miotacza. ? Bzdura, jutro z wszystkiego si� wycofam, od�o�� bro� na miejsce... Niech si� wypchaj� przekl�ci konspiratorzy! Ranek rozwin�� si� przyjemnie, �ona w��czy�a ogl�dnik, co przyj�� z ulg�. Ju� pierwszy program: �Nasze �ycie w megabloku� nastroi� go, pozytywnie. Zmieniaj�ce si� przestrzenne obrazy pokazywa�y sielank� �ycia codziennego: pracowite roboty z si�owni i fabryk, sukcesy medycyny automatycznej przed�u�aj�ce �ycie do zaczarowanej granicy dwustu lat (inna sprawa, �e pokazywano ci�gle tych samych trzech staruszk�w, kt�rych m�odo�� przypada�a grubo przed er� numeryczn�). Osobny dzia� ogl�dnikowych bohater�w stanowili hobby�ci. Mniej wi�cej co tysi�czny mieszkaniec megabloku przejawia� jakie� zainteresowania: a to zajmowa�y go sztuczne z�ote rybki, a to majsterkowanie; sam Jan ze swymi �wiczeniami gimnastycznymi te� by� kiedy� bohaterem reporta�u, co przez blisko tydzie� napawa�o go uzasadnion� dum�. Po ciekawostkach, przysz�a pora na serwis wiadomo�ci z innych megablok�w, migawki prezentuj�ce osi�gni�cia i �ycie codzienne trzydziestu paru gigantopolis pokrywaj�cych wi�kszo�� kontynent�w ziemi monstrualnymi prostopad�o�cianami miliardowych ludzkich mrowisk. Mo�e tego ranka Milion by� cokolwiek przewra�liwiony, ale wydawa�o mu si�, �e emitowane obrazki widywa� ju� wielokrotnie, mo�e w nieco innej kolejno�ci. Got�w by� przysi�c, �e s�dziwa tkaczka z megabloku kanadyjskiego wyst�powa�a ju� kilkunastokrotnie, r�wno co miesi�c to jako Czeszka to zn�w Nowozelandka, i za ka�dym razem w tym samym miejscu programu zacina�y si� jej archaiczne krosna. ? Oto jeszcze jeden przyk�ad, jak �ycie si� powtarza � zgani� w duchu swoje w�tpliwo�ci. Serwis zako�czy� si� zapowiedzi� pogody, kt�ra by�a niezwykle wa�na dla ludzi nigdy nie wy�ciubiaj�cych nosa ze �rodka swych gigantycznych uli. Nikt jednak nie zadawa� sobie pytania � po co jeszcze nadaj� prognoz�. Kiedy� nasz bohater zastanawia� si�, czy kt�ry� z mieszka�c�w otrzymuje mieszkania z widokiem na zewn�trz; p�niej dowiedzia� si�, �e ze wzgl�d�w konstrukcyjnych zewn�trzne �ciany megabloku musz� by� �lepe. Jak by jednak nie patrze�, ca�o�� �wiata przedstawia�a si� logicznie i prawid�owo. Pocz�tki idei numeryzmu si�ga�y do po�owy XXI wieku (je�liby liczy� lata wed�ug jednego z archaicznych kalendarzy ludzko�ci); po serii krwawych wojen i konflikt�w zwyci�y�a kompromisowa koncepcja pragmatyczna. Ziemia sta�a si� jedno�ci�, a Zwi�zek Grup Etnicznych � Organizacja powsta�a po kompromituj�cej rozsypce ONZ � zosta�a uznana za globalny parlament. Sk�ada� si� on z dw�ch izb � Etniki, gdzie g�os delegata Monaco mia� tak� sam� wag� jak g�os reprezentanta Chin, oraz Demosteniki, do kt�rej delegaci wybierani byli proporcjonalnie. Historia przyznaje, �e pierwsze pi��dziesi�t lat zjednoczonej Ziemi wype�nia�y nie ko�cz�ce si� kryzysy gabinetowe i lokalne napi�cia. Powstawa�y koalicje i koalicyjki bia�ych i czarnych przeciwko ��tym oraz ��tych i be�owych przeciwko czerwonosk�rym, a� wreszcie w roku 2104 tek� premiera powierzono Komputerowi. By� nim GLOK-1, pradziadek obecnego koordynatora Ziemi. Priorytet pragmatyzmu sta� si� faktem, maszyna rz�dzi�a sprawnie i zdecydowanie ku powszechnemu zadowoleniu ludzko�ci. Jej kolejne, coraz doskonalsze generacje posiada�y coraz rozleglejsze kompetencje. Z czasem zgromadzenia ZGE sta�y si� bardzo rzadkie, zwo�ywano je przy wyj�tkowo od�wi�tnych okoliczno�ciach. Rozpowszechni�a si� natomiast demokracja, bezpo�rednia; plebiscyty. Ka�dy obywatel mia� przy swoim telewizorze (lub ogl�dniku tr�jwymiernym) przystawk�, za pomoc� kt�rej wyra�a� sw�j stosunek do og�lno�wiatowych problem�w. Tak upad� kosztowny plan zasiedlania Marsa, kt�ry proponowa�y japo�skie odnogi komputera jako ucieczk� przed monstrualnym wzrostem demograficznym. Zamiast tego zatwierdzono budow� megablok�w � zuniformizowanych miast maj�cych zaoszcz�dzi� znaczne po�acie globu pod uprawy i rezerwaty. W tym czasie te� numeryczno��, nowa idea spo�eczna proponowana przez niekt�rych naukowc�w XXI wieku,, zosta�a postawiona przez GLOK-2 na forum i zyska�a bezwzgl�dn� aprobat�. Przy czym, zauwa�my fakt nie bez znaczenia, GLOK-2 zosta� zbudowany przez Pierwszego bez udzia�u ludzi i praktycznie wch�on�� cyfrow� �wiadomo�� swego poprzednika. Tymczasem has�o �Numeryczno�� i megabloki najni�sz� cen� pokoju i dobrobytu� uzyska�o powszechny aplauz, W ko�cu, je�li ludzko�� przekroczy�a trzydzie�ci miliard�w i wszyscy chcieli znajdowa� si� na wysokim standardzie, musiano zrezygnowa� z takich luksus�w jak turystyka � ba, zakazano nawet jej uprawiania, wychodz�c z demokratycznego za�o�enia, �e je�li w ci�gu stu lat Akropolu nie zwiedzi nawet jeden procent ludzko�ci to lepiej, �eby nie odwiedza� go nikt. Zreszt� tr�jwymiarowa telewizja codziennie (w hurcie i detalu) dostarcza�a do dom�w tyle reprodukcji zabytk�w, tyle reporta�y z muze�w, �e naprawd� nie warto by�o fatygowa� si� osobi�cie. Jeszcze kilkadziesi�t lat i ludzko��, niezwykle ruchliwa w poprzednich wiekach, przekszta�ci�a si� w populacj� osiad��. Cz�owieka w�drownego zast�pi� cz�owiek � stu�bia. Opanowano demografi�, doprowadzaj�c dzi�ki modelowi 2 plus l do zahamowania eksplozji populacyjnej. W niekt�rych regionach zaludnienie pocz�o si� nawet zmniejsza�... A jednocze�nie powsta� upragniony typ spo�ecze�stwa sprawiedliwego, relatywno egalitarnego, kt�ry � jak bezustannie powtarzano Janowi w nauczalni � trwa� b�dzie a� do wyga�ni�cia s�o�ca, ku zadowoleniu gatunku homo sapiens. Jako ch�opak bystry zada� raz pytanie nauczycielowi, czy, jego zdaniem, �ycie wy��cznie tera�niejszo�ci�, bez �adnego przysz�o�ciowego celu, bez �adnej wiary, z ide�, kt�rej jedyn� cech� jest akceptowanie stanu aktualnego, nie jest dla gatunku ludzkiego zab�jcze? Nauczyciel zruga� go za odchodzenie od tematu, a Odbiornik Indywidualny przez trzy noce bucza� mu tak przekonywaj�ce argumenty, a� wreszcie Jan przyj�� numeryczno�� bez zastrze�e�. Mo�e dlatego, �e ch�opc�w jego pokroju by�o wi�cej, kilka lat p�niej Powszechn� Histori� Numeryczno�ci wycofano z program�w nauczalni. I wszystko toczy�o si� w absolutnym porz�dku. Oko�o godziny wp� do dziesi�tej, kiedy ca�a rodzina odpoczywa�a w najlepsze, a Din przygotowywa� si� do powrotu do nauczalni, odezwa� si� Indywidualny Odbiornik pana domu. ? Obywatel Jan Milion proszony jest do testatorni, obywatel Jan Milion proszony jest do testatorni. Przera�one spojrzenie �ony i zdziwiony wzrok syna by�y potwierdzeniem, �e si� nie przes�ysza�. �ciszy� ogl�dnik. ? Widocznie wczoraj zasz�y jakie� pomy�ki w testowaniu � powiedzia� bez przekonania � jak wszystko si� wyja�ni, wr�c�. Czu� nerwowe pulsowanie w skroniach. A wi�c jednak. Dowiedzieli si� o jego rozmowie z nieznajomym. Teraz tylko zachowa� spok�j, nie pogarsza� sytuacji. Jak przez mg�� s�ysza� g�os �ony, �e przecie� pomy�ki w testowaniu nigdy si� nie zdarzaj�. Jednocze�nie zad�wi�cza�y srebrzyste dzwonki pneumii. Wsta�, u�ciska� Dina. ? B�d� rozs�dny � rzek� i po chwili wahania dorzuci� � i ostro�ny! Si�gn�� po pojemnik prywatny, do kt�rego jeszcze rano prze�o�y� ukradkiem miotacz. Ale OI zabucza�: ? Pojemnik nie b�dzie potrzebny, pojemnik nie b�dzie potrzebny. Chcia� jeszcze co� powiedzie�, ale mi�kka �ciana rozsun�a si� przed nim i ju� siedzia� w pneumii, kt�ra pomkn�a pionowo w d�, ku pomieszczeniom testacyjnym mieszcz�cym si� na najni�szych kondygnacjach megabloku. ? Jedziemy do testatora? � zagadn�� do Odbiornika, ale ten tylko burkn��: �: Nie zadawaj g�upich pyta�, nie zadawaj g�upich pytani Naraz pneumia zwolni�a, Jan popatrzy� na zegar plazmowy i stwierdzi�, �e wskaz�wka sekundowa niemal si� nie porusza. Do wn�trza przenikn�� Ned. Widz�c zdumion� twarz Miliona u�miechn�� si�. ? To jeden z naszych wynalazk�w � zwalniacz czasowy. Oczywi�cie ulegamy z�udzeniu, w tej chwili dzia�a na nas obu przeno�ny generator rytmu biologicznego. Nasz metaboliczny rytm �ycia przyspieszy� si� tysi�ckrotnie, natomiast pneumia porusza si� z normaln� pr�dko�ci�. Dzi�ki temu ca�a nasza rozmowa rozgrywa si� w ci�gu u�amka sekundy i nie jest rejestrowana przez czujniki OIa. Mo�emy rozmawia� spokojnie. ? Chcia�em powiedzie�, �e si� wycofuj�! ? Nie m�w g�upstw. Ca�a akcja jest ju� w toku. Nast�pi�a cz�ciowa blokada inform�w w pami�ci testatora, twoje wezwanie te� zosta�o sprowokowane przez nas. Zreszt� przedsi�wzi�cie zacz�o si� znacznie wcze�niej, widzia�e� zaklejone oczko mojego OIa... Aparacik jest znakomicie spreparowany; przekazuje do zespo��w GLOKa tylko te informacje, kt�re s� dla nas korzystne. Ale do rzeczy, czasu jest ma�o. We� to i za�� na go�e cia�o. Poda� Milionowi szeroki po�yskliwy pas elastycznej substancji. ? Co to takiego? ? Neurograwitator... Nie b�d� ci t�umaczy� zasad konstrukcyjnych bo nawet �aden pi�cio-cyfrowiec by ich nie poj��. Niech ci wystarczy, �e jest to urz�dzenie przekszta�caj�ce i zwielokrotniaj�ce twoj� w�asn� energi� biologiczn�. Pas ten umo�liwi ci poruszanie si� w. przestrzeni, b�dziesz m�g� ponadto: wytwarza� czasowe pole parali�u informatycznego, r�wnie� �adnym problemem nie b�dzie dla ciebie przenikanie �cian, a ponadto co godzin� przez par� minut b�dziesz m�g� stawa� si� praktycznie niewidzialnym dla aparat�w GLOKa. Umie�ci� pas na piersi Jana i do��czy� do niego male�ki prostopad�o�cianik. ? Tu masz przeka�nik fal podbiologicznych, kt�ry zapewni ci ��czno�� z nami. Wszystko nast�powa�o tak szybko, �e Jan nawet nie pr�bowa� doj�� do g�osu. A przecie� naprawd� nie chcia� wdeptywa� w �lisk� afer�. W zestresowanym m�zgu ko�ata�o si� prze�wiadczenie, �e z Globalnym Komputerem nie mo�na wygra� i proponowana misja musi zako�czy� si� wpadk�, czyli w najlepszym razie degradacj� gdzie� do rz�du jedenastocyfrowc�w. ? A zatem powodzenia! � rzuci� Ned � ja wyskakuj�, wychodzimy ju� ze strefy obj�tej dzia�aniem generatora. Trzymaj si�, Milionie... Przepraszam, Dziesi�ty. To m�wi�c przenikn�� poprzez p�przepuszczaln� �cian� pneumii, kt�ra W sekund� potem, zn�w nabra�a zawrotnej szybko�ci, by po chwili zatrzyma� si� na miejscu. Kabina testatora uchyli�a si� go�cinnie i Jan wszed� do wn�trza, czuj�c jakby w�azi� do paszczy wieloryba. Klapy zassa�y si� i otoczy� go seledynowy p�mrok sprz�ony z delikatnym, buczeniem. ? Zaraz zasypie mnie pytaniami � pomy�la�. Atoli w chwil� potem zamiast pyta� rozleg� si� przyjemny d�wi�k sygnalizuj�cy zako�czenie testu i kabina otwar�a si� ponownie. Na. zewn�trz czeka�a pneumia, ale tym razem zupe�nie inna � z�ocista, wysadzana drogocennymi kamieniami. ? Uprzejmie prosimy ci�, drogi Dziesi�ty, o zaj�cie nale�nego ci miejsca � powiedzia� melodyjny g�os z wn�trza pojazdu. Jan prze�kn�� �lin� i pomaca� si� po szyi. Obro�a z plakietk� i Odbiornikiem Indywidualnym gdzie� znikn�a. ? Jestem wolny! � uderzy�a go zdumiewaj�co prosta my�l. W tym samym czasie Ned po opuszczeniu pneumii, szybko rozmontowa� dolny przeka�nik generatora. Spieszy� si�. Lada moment system parali�uj�cy informy przestanie dzia�a�. Zanim wi�c czuje cokolwiek zauwa�� on sam powinien znale�� si� na swym ojczystym poziomie 999, czu� ogrom ryzyka. Ostatecznie akcja, na kt�r� wys�a� Jana, by�a gr� o wszystko. Po�wi�ci� na ten cel prototyp pasa grawitacyjnego. A...je�li si� nie uda? Ostatnio dzia�ania konspiracyjne rozwija�y si� zbyt g�adko. Czy�by GLOK tak �atwo da� si� oszuka�? Mo�e rozr�s� si� do tego stopnia, �e zalany nadmiarem informacji straci� panowanie nad ca�o�ci� systemu ? Wezwa� pneumi� pionow�. Pozosta�y jeszcze trzy minuty do ko�ca operacji. Pojazd zjawi� si� b�yskawicznie. Wskoczy� do wn�trza i dopiero w�wczas u�wiadomi� sobie, �e pope�ni� okropny b��d. Din �egna� si� z matk�, spiesz�c do nauczalni. Tym razem ch�tnie zosta�by d�u�ej w domu. Czu�, �e istnieje mn�stwo rzeczy, kt�rych m�g�by si� dowiedzie� od rodzic�w. By� ju� sp�niony oko�o pi�tnastu minut, kiedy nagle rozb�ysn�� ekran ogl�dnika. ? Wa�na informacja, wa�na informacja! Oboje z matk� znieruchomieli. ? Podajemy komunikat testatora. Zgodnie z regulaminem numerycznym uprzejmie informuje si�, �e Jan o dotychczasowym numerze Milion przeszed� na wy�szy poziom intelektualny i w zwi�zku z tym �egna was na zawsze i pozdrawia. ? To niemo�liwe � krzykn�a kobieta, a Din zacisn�� d�onie. � Co to znaczy? R�wnocze�nie odezwa�y si� dwa Odbiorniki Indywidualne. ? Wszystko jest w absolutnym porz�dku! Wszystko jest w porz�dku! Rozleg� si� �omot. To matka cisn�a star� statuetk� w ogl�dnik. ? Prosz� nie niszczy� cennego sprz�tu. Uwaga! W��czamy nawiew laickiego spokoju � bucza� odbiornik. � Spokojnie niewiasto! Ju� wkr�tce zostanie ci przydzielony m�� zast�pczy. �ycie u�o�y ci si� bardzo dobrze. ? Bydlaki, m�wcie natychmiast, co�cie zrobili z Janem, m�wcie...!!! W ca�ym mieszkaniu rozszed� si� zapach fio�k�w, towarzysz�cy gazowi, uspokajaj�cemu. Pani Janowa wykona�a jeszcze kilka rozpaczliwych gest�w po czym oszo�omiona osun�a si� na le�ank�. Din wola� nie czeka� na dzia�anie uspokajacza. Machinalnie porwa� pojemnik ojca, kt�ry sta� na �rodku sze�cianu i wskoczy� do czekaj�cej pneumii. ? Do nauczalni!� rzuci� kr�tko. By� troch� sko�owany, ale doskonale zdawa� sobie spraw�, �e zdarzy�o si� co� niedobrego. Najpierw znikn�� Max, teraz ojciec... Wiedzia�, �e powinien co� zrobi�, ale co...? I jak! Mo�e na pocz�tek uda�oby si� odszuka� Maxa, Ten na pewno znalaz�by spos�b. Normalnie do nauczalni jecha�o si� par� sekund. Tym razem up�yn�a ju� minuta, a pneumia nawet nie zamierza�a zwolni�. ? Dok�d jedziemy? � zawo�a� ch�opak. ? Potrzebujesz wypoczynku � odpowiedzia� odbiornik. ? Zatrzymajmy si�! �Nie by�o odpowiedzi. ? Chc� do domu, albo do nauczalni � krzykn�� przera�ony. Odbiornik nadal milcza�. W najwy�szej desperacji cisn�� o �cian� pojemnikiem ojca. Pojemnik odbi� si� i upad� na pod�og�, lecz jednocze�nie wypad� z niego miotacz. A poniewa� nie by�o �adnej reakcji, Din chwyci� miotacz i skierowa� jego luf� w mi�kk� �cian� wehiku�u. Rozleg� si� syk i pneumia oklap�a jak rozpruty balon. Ch�opak sta� sam w pustym ciemnym korytarzu. ? Zepsu�e� urz�dzenie, spotka ci� kara � powtarza� beznami�tnie Odbiornik. Din, nie zwracaj�c uwagi na jego gderanie, ruszy� naprz�d. ? Masz natychmiast wraca�, przejdziemy do innego korytarza pneumatycznego � skandowa� automatyczny anio� str�. ? Zamknij si�! W odpowiedzi sta�o si� co� dziwnego. Obro�a o�y�a, jak w�� poczu�a porusza� si� i kurczy�. ? Co robisz? Przylega�a teraz ciasno do szyi i nadal si� zacie�nia�a. ? Zawracaj, zawracaj! � powtarza� g�os automatu. ? Nie! � st�kn�� Din i poczu�, �e si� dusi. Usi�owa� chwyci� powietrze ustami. Daremnie. Oczy nieomal wychodzi�y mu z orbit. Zrobi� w ty� zwrot. Ucisk od razu zel�a�. ? Dobrze, p�jd� dok�d zechcesz � wykrztusi� pojednawczo ch�opak � by�em bardzo g�upi i niepos�uszny. Ale to ze strachu... ? Porozmawiamy o tym p�niej! Obro�a rozlu�ni�a si� ca�kowicie. Din tylko na to czeka�. B�yskawicznie wsun�� miedzy szyj� a obro�� luf� miotacza. W�owy pasek zadygota�, zacisn�� si�, ale bezskutecznie. ? Spotka ci� zas�u�ona kara � ostrzeg� odbiornik. Din jednak ju� go nie s�ucha�. Z pojemnika ojca wydoby� urz�dzenie przypominaj�ce staro�ytny �rubokr�t i pocz�� pastwi� si� nad Odbiornikiem. Pierwszy cios poszed� w membranie. Potem, zabra� si� za kruszenie �wietlistego rubinowego oczka. Aparat chrypia�, grozi�, p�niej raczy� nawet prosi�, ale m�ody cz�owiek opanowany szalem niszczenia nie zwraca� na nic uwagi. D�gaj�c Odbiornik na o�lep musia� natrafi� wreszcie na czu�y punkt urz�dzenia, bo rozleg� si� cichy trzask, a obro�a rozlu�ni�a si� jak zdech�y padalec. ? Za�atwi�em ci�, diable. Bez trudu przeci�� miotaczem bezw�adne pasmo elastycznego tworzywa. Ca�o�� rozdepta� butami. Potem zacz�� ucieka�. Bieg� po g�adkim pod�o�u chodnika, a echo rozlega�o si� dooko�a. Przez moment zastanawia� si�, co b�dzie je�li nadjedzie nast�pny wehiku� ca�kowicie wype�niaj�cy przecie� korytarz i przyspieszy� kroku. P�niej przedosta� si� przez w�az awaryjny , z tunelu pneumii i zanurkowa� w w�ski chodnik. �ciany by�y tu go�e, zakurzone. Sam korytarz, robi� wra�enie nieucz�szczanego. Widocznie ch�opak opu�ci� pneumi� w jakiej� innej cz�ci megabloku, w kt�rej nie by�o sze�cian�w mieszkalnych. Jedynie s�aba luminescencja rzadkich. �wietl�wek dowodzi�a, �e nie jest to tunel wy��obiony przez natur�. Raptem z ty�u dolecia� odleg�y d�wi�k. Din odwr�ci� si�. Gdzie� daleko wykwit�o ma�e �wiate�ko. ? Czuje � pomy�la� uciekinier i zacz�� biec jeszcze szybciej. Czuj�c, jak serce wychodzi mu prawie gard�em, skr�ci� w jak�� boczn� odnog� i nara� wpad� na �cian�. Pot zalewa� mu oczy. Ch�opak opar� si� plecami o ch�odny mur i staraj�c si� zapanowa� nad nerwami wycelowa� miotacz w ciemno��. Czeka�. Rozdzia� IV Luksusowa pneumia, wyposa�ona w barcie, ogl�dnik i wszelkie mo�liwe promienniki nie posiada�a tylko jednego rekwizytu � wy�wietlacza informacyjnego. Jan w �aden spos�b nie m�g� zorientowa� si� dok�d zmierza ob�y bezwstrz�sowy pojazd. Raczej pod�wiadomie i bior�c pod uwag� czas jazdy, wyczuwa�, �e opu�cili macierzysty megablok. Przy hamowaniu. zakr�ci�o mu si� w g�owie � p�niej przenikliwa �ciana przepu�ci�a go, natychmiast zabli�niaj�c si� w solidn� d�bow� boazeri�. Na moment odebra�o mu mow�. Znajdowa� si� w obszernym hallu, pe�nym starych sprz�t�w; nogami brodzi� w puszystym dywanie, a nad g�ow� pali� si� kryszta�owy �yrandol. Przybysz ze standardowego sze�cianu rozgl�da� si� zupe�nie zagubiony. Wodzi� oczami po marmurowych biustach bli�ej nie znanych bojownik�w o porz�dek numeryczny odkrywaj�c wn�ki pe�ne kwiat�w, p�ki biblioteczne p�kate folia�ami przypominaj�cymi dojrza�e kaczany kukurydzy. Na kominku weso�o p�on�� ogie�, obok drewniane schody prowadzi�y na wy�sze pi�tra, natomiast przez szerokie okna wida� by�o g�sty park w stylu angielskim. Co� podobnego widywa� jedynie w programach po�wi�conych malarstwu XVIII stulecia. Jaka� przepa�� zion�a miedzy tym przepysznym dworem a poprzednim jego mieszkaniem, klitk� pi�� na pi�� metr�w. Przez moment pomy�la� o swoim dzieci�stwie, o opowie�ciach dziadka, z kt�rym wprawdzie spotka� si� trzy razy w �yciu, ale opowiadane przez niego historie g��boko zapad�y w pami�� Jana. W m�odo�ci dziadek by� kustoszem w Muzeum Wsi. Nies�ychanie plastycznie rysowa� przed wnukiem obrazy chat, naturalnych drzew, zwierz�t zwanych krowami, kt�re zajmowa�y si� wytwarzaniem substancji spo�ywczych... Wr�cz czu�o si� w tymi opisie zapach �wie�o skoszonej traw