6994
Szczegóły |
Tytuł |
6994 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6994 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6994 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6994 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marcin Wolski
NUMER
Rozdzia� I
Zacz�o to si� wkr�tce po siedemnastych urodzinach Dina, kt�re obchodzi� razem z
ca�ym
kr�giem w jednej z tych uroczych seledynowych sal o mi�kkich przepuszczalnych
�ci�gach,
pe�nych ciep�a i poczucia bezpiecze�stwa.
W znacznym stopniu za winowajc� mo�na by Uzna� Maxa, najweselszego ch�opaka z
trzeciego kr�gu, wysokiego i muskularnego blondyna, niedo�cig�ego mistrza we
wszystkich
grach i testach. Din, podobnie jak wi�kszo�� ch�opc�w, podziwia� kumpla i troch�
mu
zazdro�ci�.
Poza doskona�ymi wsp�rz�dnymi numerycznymi Max odznacza� si� jeszcze jedn�
oryginaln�
cech� � lubi� rozmawia�. I to nie o bie��cych zabawach, ale o sprawach, kt�re
normalnie
przekracza�y zainteresowania nastolatka z kr�gu szkoleniowego. Nie raz, kiedy
ca�a grupa
relaksowa�a si� przed kolektywnym ogl�dnikiem, on siada� z przyjacielem w k�cie
sali
rekreacyjnej (je�li mo�na m�wi� o k�tach w pomieszczeniu o kszta�cie czaszy) i
zaczyna�
dyskusj� o kwestiach zupe�nie nadobowi�zkowych. Tego dnia by� czym� szczeg�lnie
zafascynowany:
? Wiesz � powiedzia� � czasami nie mog� da� sobie rady z moimi my�lami.
Zastanawiam si�, czy zawsze musi by� tak jak jest?
? Nie rozumiem.
? No, czy nie ma innego sposobu �ycia, jak post�powanie zgodnie z harmonogramami
i
chodzenie wed�ug wsp�rz�dnych? A je�li kto� chcia�by inaczej? Cho�by tylko po
to,
�eby spr�bowa� mie� w�asne zdanie.
? Co to znaczy �w�asne zdanie�? � dziwi� si� Din � przecie� je�li dzia�amy
zgodnie z
poleceniami naszych wychowawc�w, wed�ug wskaz�wek Odbiornik�w
Indywidualnych, wybieramy optymalny wariant post�powania. To Co�, co nazywasz
w�asnym zdaniem, gdyby nawet mog�o istnie� � by�oby po prostu b��dem, Szkodliw�
fantazj�.
Max przez moment milcza�, potem pokr�ci� g�ow�.
? Tak m�wi ka�dy. I to w�a�nie mnie zastanawia. Czy aby wszyscy m�wi� nam
wszystko? Czy nigdy nie zastanawia�e� si�, po co istniejemy, dok�d d��ymy?
? Na takie pytanie natychmiast mo�esz dosta� odpowied� OI � Din wskaza� na
Indywidualne Odbiorniki ko�ysz�ce si� na obro�ach ka�dego z ch�opc�w.
? Dzi�kuj�. Otrzymam kryszta�owo jasn� odpowied�, �e �ycie jest realizacj�
numeru w
czasie i przestrzeni � za�mia� si� m�ody sceptyk � b�dzie to jak zwykle
odpowied�
jednoznaczna, aseptyczna, antykoncepcyjna...
W tym momencie seledynowe oczko Indywidualnego Odbiornika Maxa spurpurowia�o.
Zawsze zmienia�o barw�, kiedy mia� si� odezwa� g�os z pouczeniem, informacj�
b�d�
przestrog�. Tym razem jednak automat musia� si� rozmy�li�, bo oczko przygas�o, a
z
g�o�niczka nie dobieg� nawet najcichszy d�wi�k.
Po po�udniu, gdy m�odzie� wr�ci�a z posi�k�w w kabinach regeneracyjnych
dostarczaj�cych
odpowiedniej porcji pastylek i promieniowania, Din daremnie pr�bowa� .wypatrze�
przyjaciela. Max nie pojawi� si� ani podczas meczu pi�ki grawitacyjnej (by�
znakomitym
napastnikiem) ani podczas wieczornej pogadanki.
Nikt z ch�opc�w nie przepada� za swym wychowawc�, suchym, niekontaktowym
osobnikiem
sprawiaj�cym wra�enie dodatku do Informator�w, OI�w czy Automat�w Edukacyjnych,
niemniej kiedy wszystkie pr�by odszukania przyjaciela zawiod�y, Din podszed� do
pedagoga i
zapyta� o prymusa. Belfer w pierwszej chwili jakby nie dos�ysza�, jego oczy nie
zmieni�y
wyrazu, tylko ledwo dostrzegalnie drgn�y mu szcz�ki. Ch�opak powt�rzy� pytanie.
? Gdzie jest Max?
Wychowawca zacz�� si� dziwnie g��boko zastanawia�, rozgl�da� i nagle odezwa� si�
jego
Odbiorniczek.
? Zosta� przeniesiony do innej grupy � g�os by� ciep�y, koj�cy, wiarygodny, z
lekko metalicznym zabarwieniem.
? Czy co� si� sta�o? Jaki by� pow�d tego przeniesienia? I dlaczego tak nagle? �
pyta�
Din, a poniewa� odpowiedzi nie by�o, ci�gn�� dalej: � Chcia�bym si� dowiedzie�
na
jak d�ugo i dok�d go przeniesiono? To przecie� m�j przyjaciel. Jest godzina
czasu
wolnego i chcia�bym go odwiedzi�.
? Odwiedzin na dzi� si� nie planuje, pogadamy o tym kiedy indziej, ch�opcze �
tym
razem odezwa� si� sam nauczyciel. Poruszy� przy tym g�ow�, tak jakby chcia� da�
znak nastolatkowi, �eby si� oddali�. Din nie mia� zamiaru tak szybko rezygnowa�,
ale
ju� otoczy� go weso�y kr�g koleg�w.
? Chod� pr�dko! Daj� now�, �wietn� szo�owizn�!
Ruszy� w stron� ogl�dnik�w. �ledz�c zwariowane przygody serialowych bohater�w
zapomnia� o dr�cz�cych go pytaniach.
Dwa dni p�niej przypada�a pierwsza sobota miesi�ca, i jak zwykle szko�a
skierowa�a go do
domu na tak zwan� �dob� familiryzacyjn��. Nikt nie przepada� za tym dniem i Din
nie nale�a�
do wyj�tk�w. W nauczalni w�r�d koleg�w unosi� go nieustanny strumie� zabaw z
rzadka
zak��canych jakimi� �wiczeniami, natomiast w sze�cianie mieszkalnym spotyka�
dw�jk�
apatycznych osobnik�w, nazywanych ojcem i matk�, z kt�rymi nie ��czy�o go nic.
? No i jak post�py? � zadawa� rytualne pytanie ojciec.
Par� lat wcze�niej syn natychmiast zaczyna� informowa� go o aktualnych
wsp�rz�dnych
numerycznych, ale kiedy podr�s�, zauwa�y�, �e �stary�, ca�y czas zaj�ty
�ledzeniem
program�w w ogl�dniku w og�le nie czeka na odpowied�, tote� sam zacz��
szablonowo
odb�kiwa� � nie�le, jako tako, pomalutku.
Matka by�a nieco serdeczniejsza, wstawa�a z pufa, ca�owa�a ch�opca powtarzaj�c
niezmiennie:
? Jak uros�e�, jak zm�nia�e�.
Din obliczy�, �e gdyby to stwierdzanie odpowiada�o prawdzie, w ci�gu tych kilku
�at
osi�gn��by rozmiary olbrzyma. Nie robi� jednak �adnych uwag, tylko do��cza� do
rodzic�w i
oddawa� si� absorpcji tr�jwymiarowych obraz�w przez 24 godziny �familiaryzacji�.
Tak wi�c w sobotni poranek po�egna� si� z kolegami, wsiad� do ekspresowej
pneumii i ruszy�
w stron� rodzinnego sze�cianu. Siedz�c sam w elastycznym wn�trzu pojemnika
oderwa� na
moment my�li od turnieju pi�ki grawitacyjnej (rozgrywanego w komorze ze sztuczn�
niewa�ko�ci�). Zn�w przypomnia� sobie Maxa. Uruchomi� Indywidualny Odbiornik,
kt�ry
m�g� r�wnie� spe�nia� funkcj� wideofonu i wym�wi� numer ojca przyjaciela. Co�
zachrobota�o, po czym metaliczny g�os �anio�a str�a� pocz�� odpowiada�:
? Nie ma takiego numeru, nie ma takiego numeru!
Pneumia, dostarczy�a Dina wprost do sze�cianu mieszkalnego. Wszed� energicznie
oczekuj�c
poca�unku matki i odzywki ojca, ale zamiast tego po raz pierwszy uderzy�a go
zdumiewaj�ca
cisza. Ogl�dnik by� wy��czony. Po raz pierwszy od niepami�tnych czas�w matka
nerwowo
spacerowa�a po pomieszczeniu. W og�le nie zauwa�y�a przybycia syna.,
? Dzie� dobry, mamo!
? A dzie� dobry, dzie� dobry... � musn�a go ustami.
? Nie powiesz, �e uros�em i zm�nia�em? � Co?... Aha, tak. rzeczywi�cie.
Zaskoczony jej psychiczn� nieobecno�ci� Din zacz�� dopytywa� si�, czy co� si�
sta�o. Gdzie
podzia� si� ojciec? Pytanie by�o dosy� g�upie, bo co mog�o sta� si�. w idealnie
zaprogramowanym �wiecie. Ale poniewa� matka nie odpowiada�a, ponowi� je.
? Nied�ugo powinien by�, na pewno nied�ugo.
Jak gdyby budz�c si� ze snu stan�a przed ch�opakiem i obejrza�a go uwa�nie.
? Robisz si� bardzo podobny do Jana. Chyba tylko troch� by� ni�szy, kiedy
pozna�am go
dwadzie�cia lat temu.
M�ody cz�owiek ze zdumieniem skonstatowa�, �e po raz pierwszy s�yszy od matki
co� na
temat czasu, dotychczas poruszali si� wy��cznie w tera�niejszo�ci.
? Dwadzie�cia lat temu � m�wi�a dalej � to by�a prawdziwa afera... zakocha� si�
nie czekaj�c na dob�r programowany...
? Co takiego?
By� mo�e dowiedzia�by si� znacznie wi�cej, gdyby nie delikatny, wysoki d�wi�k
zwiastuj�cy
przybycie pneumii.
Wr�ci� ojciec. Twarz mia� rozpromienion�, pe�n� g��bokiej satysfakcji.
? Jednak awans! I to jaki! � zawo�a�. � Troch� obawia�em si� tych najnowszych
test�w, tymczasem wszystko posz�o znakomicie, a ponadto po uwzgl�dnieniu mojej
dotychczasowej postawy i osi�gni�� zosta�em zweryfikowany dodatnio. Od dzi�,
kochani, nie nazywam si� Jan 23261345 tylko... Przeczytajcie sami � wskaza� na
plakietk� identyfikacyjn�, kt�ra obok OIa przytwierdzona by�a do elastycznej
obro�y.
? Gratulacje, Janie Milionie! � zawo�a� pierworodny.
Jak za dotkni�ciem laski czarnoksi�skiej prys� nastr�j zdenerwowania i napi�cia,
Jan Milion
w��czy� nawiew promieni szampa�skich , (regulamin zezwala� na korzystanie z nich
tylko od
wielkiego �wi�ta � najwy�ej cztery razy do roku) i ju� po chwili ca�a tr�jka
znajdowa�a si�
na rozkosznym rauszu.
Jak by nie patrze� awans by� olbrzymi, skok przesz�o dwadzie�cia milion�w miejsc
w
spo�ecze�stwie. Pani Janowa pomy�la�a, z nut� satysfakcji o swych s�siadkach z
sze�cian�w.
23261344 i 23261346:
? Pop�kaj� z zazdro�ci!
Oczywi�cie wiedzia�a, �e z awansem zwi�zane s� okre�lone zmiany � w ci�gu trzech
dni
trzeba b�dzie przenie�� si� na wy�sz� kondygnacj�, do sze�cianu, a mo�e
prostopad�o�cianu o
zupe�nie innych (oczywi�cie podwy�szonych) gabarytach. Na pewno te� otrzymaj�
zwi�kszone przydzia�y ruchomo�ci, energii... Gotowa by�a natychmiast zabra� si�
za
pakowanie.
? Na wszystko b�dzie czas � powiedzia� ojciec � dzi� korzystaj�c, ze jest z nami
Din, zrealizujemy talon turystyczny.
? Co takiego? � zapyta� m�ody cz�owiek. � Bon uprawniaj�cy do| wycieczki na
taras
widokowy znajduj�cy si� nad megablokiem. Przechowywa�em go w�a�nie na tak�
wielk� okazj�.
? Wspaniale! � ucieszy� si� Din � a powiedz tato, by�e� kiedykolwiek na
zewn�trz megabloku?
? Owszem, by�em w dzieci�stwie na tarasie razem z rodzicami... Zreszt� przyznam
si�,
�e nigdy mnie tam specjalnie nie ci�gn�o. W megabloku jest tysi�c poziom�w...
? I wszystkie prawie identyczne � zauwa�y�a matka.
Rozgadali si� na dobre. Korzystaj�c z tego, ze ogl�dnik by� wy��czony, Din
zacz�� zasypywa�
rodzic�w pytaniami. Rych�o dowiedzia� si�, �e sw�j awans ojciec zawdzi�cza
sporadycznym
zabawom intelektualnym stanowi�cym jego hobby (do �ycia by�y przecie� zupe�nie
niepotrzebne) oraz cz�stym �wiczeniom gimnastycznym w komorze treningowej, kt�ra
na ich
pi�trze przypada�a jedna na 100 sze�cian�w. Kto� m�g�by w tym miejscu pomy�le�,
�e dzi�ki
swemu hobby Jan posiada� ca�� mas� znajomych. Nic b��dniejszego. Nie zdarzy�o
si� dot�d,
�eby kto� �wiczy� razem z nim. Jedyn� istot�, z kt�ra czasem wymienia�
grzeczno�ciowe
�dzie� dobry� by� automat, dozorca aparatury sportowej. Tak samo, mimo �e
ogl�dniki
pozwala�y na natychmiastow� ��czno�� wizyjn� z ka�dym mieszka�cem �wiata,
stosunki
towarzyskie nie by�y zbyt rozwini�te w ich rodzinie. Jan kontaktowa� si�
sporadycznie ze
swym bratem, kt�ry jako mniej uzdolniony pozosta� gdzie� na dolnych pi�trach
supermiasta.
Utrzymywali te�, g��wnie dzi�ki pani Janowej, kontakt z s�siadami z prawa i
lewa, poza tym
by� jeszcze zwierzchnik, burkliwy sze�ciocyfrowiec, kt�ry pojawia� si� w ich
ogl�dniku raz
na miesi�c i wydawa� dyspozycje, oraz stary kolega z nauczalni imieniem Piotr.
Na nich lista
znajomych si� ko�czy�a.
Tymczasem rozmowa zesz�a na temat numeru. Din zdawa� sobie spraw�, �e porz�dek
numeryczny stanowi esencj� ich �wiata, nigdy jednak nie zastanawia� si� nad
realizowaniem
tego porz�dku w praktyce. Z grubsza wiedzia� tylko, �e z momentem uzyskania
pe�noletno�ci
b�dzie musia� przej�� szereg test�w psychofizycznych, kt�re ustal� jego wymierne
i
niepodwa�alne miejsce w spo�ecze�stwie, okre�lane w�a�nie przez numer
porz�dkowy.
Numer ten b�dzie m�g� ulec zmianie najwcze�niej po roku, to znaczy po nast�pnym
te�cie.
Dopiero teraz ojciec u�wiadomi� mu, �e w�a�nie �w numer b�dzie decydowa� o
wszystkim w
�yciu: przydziale pracy, mieszkaniu, zaopatrzeniu.
? Od przesz�o stu lat, synu, wszyscy na �wiecie posiadaj� swe numery porz�dkowe.
Obecnie od 39 miliard�w do pierwszego...
? A kto jest pierwszym? � natychmiast zainteresowa� si� Din.
? Sk�d mog� wiedzie�, w og�le raz w �yciu widzia�em trzycyfrowca i to w
ogl�dniku,
szef jest zaledwie sze�ciocyfrowcem...
? Czyli kiepsko wyl�dowa�e�?
? Mog�o by� gorzej, tu� po maturze zaczyna�em jako prosty o�miocyfrowiec, a i to
nie
by�o zupe�ne dno. Debile dostaj� 11 cyfr.
Tu wtr�ci�a si� matka:
? Jeste� zdolny, Din, je�li b�dziesz r�wnie pracowity i pos�uszny by� mo�e
doczekasz si�
pi�ciu cyfr. By�abym taka szcz�liwa!
? Je�li b�d� pos�uszny komu?
Jan Milion z przyzwyczajenia popatrzy� na Indywidualny Odbiorniczek i zmieni�
temat.
Zacz�� opowiada� o dzisiejszych testach, ich rodzajach i zwi�zanych z tym
trudno�ciach.
? A czy nie mo�na awansowa� w inny spos�b? � zapyta� nastolatek.
? Na tym polega genialno�� naszego systemu, �e nie. Pe�na precyzja, wymierno�� i
doskona�o��. Bez luk. Nawet miejsce w kolejce po przeszczepy zale�y od numeru
porz�dkowego.
? Podobno pierwsza setka ponumerowanych jest praktycznie nie�miertelna � wyrwa�o
si� matce.
? Czy to jest sprawiedliwe? � zacz�� zastanawia� si� Din.
Ojciec niespokojnie rozejrza� si� po mieszkaniu.
? Wystarczy, �e jest wspania�e i bezb��dne. Pomy�l, przez wiele epok �wiat
pogr��ony
by� w nier�wno�ci, ludzie walczyli o swoje pozycje, o w�adze. Intrygowali,
mordowali
si� i prze�ywali frustracje, poniewa� prawie ka�dy by� niezadowolony z miejsca,
jakie zajmowa� w spo�ecze�stwie i wiecznie uwa�a� si� za pokrzywdzonego.
Tymczasem miejsca zale�a�y od urodzenia, od pieni�dzy albo jeszcze od innych
uk�ad�w. Chroniczne niezadowolenie by�o powodem wojen i rewolucji; dlatego
wynalazek intelektualnej numeryczno�ci sta� si� b�ogos�awie�stwem naszego
gatunku. Ka�dy, bez �adnych szwindli, bez protekcji, zajmuje swoje miejsce. I
wie, �e zajmuje je sprawiedliwie. Ta �wiadomo�� od przesz�o stu lat zapewnia nam
stabilizacj�, spok�j i szcz�cie.
Ch�opak s�ucha� z wypiekami na twarzy. Czy�by w�a�nie nad tymi sprawami
zastanawia� si�
Max?
? Sk�d wiesz o tym wszystkim, tatusiu? � wykrztusi� wreszcie.
? Z historii...
? Z czego?
Przez g�ow� Miliona przebieg�a my�l, �e za du�o m�wi. W�a�ciwie po co m�ci
ch�opakowi w
g�owie. Przed pi�tnastu laty histori� jako nieprawid�ow� numerycznie wycofano z
programu
nauczania. Jej elementy wypleniono r�wnie� z literatury i sztuki, kt�ra odt�d
realizowa�a si�
w bezczasowej przestrzeni. I by�o to s�uszne. Sam, kiedy opu�ci� nauczalni�
id�c� wed�ug
starego programu, mia� trudno�ci z dostosowaniem si�. �ycie skomplikowa�a mu
sprawa z
matk�, w kt�rej zakocha� si� na przek�r regulaminowi; niewiele brakowa�o a
stoczy�by si� na
samo dno. Do dziesi�ciocyfrowc�w...
? Opowiedz mi jeszcze o historii, tato!
? Innym razem, teraz naprawd� ju� pora na wycieczk�, wezw� pneumi�.
Historia, jak s�usznie powiedzieli w ogl�dniku, to �Nieprawid�owo�ci w
regulaminowym rozwoju populacji ludzkiej�.
? Tyle mo�e powiedzie� mi ka�dy inform.
? Ja nie mam nic do dodania. Najwa�niejsze to wiedzie�, �e �yjemy w
najdoskonalszym
ze �wiat�w. Bez klik, uk�ad�w, koterii. Syn pierwszego mo�e by� ostatnim.
Zajecha�a pneumia pospieszna, jakby zgaduj�c, �e jest potrzebna. Wsiedli. Ale
Din �atwo nie
da� si� zbi� z tematu.
? A w�a�ciwie dlaczego mama nie ma �adnego numeru?
? Kobietom nie przys�uguj� numery � odezwa�a si� matka � posiadamy jako
oznacznik
jedn� z 28 liter, ja mam B. Litery te oznaczaj� r�ny stopie� przydatno�ci
rodzinnej.
Dob�r ma��e�stw aran�uje testator genetyczny...
Urwa�a i westchn�a. Zreszt� Din zaabsorbowany by� ju� czym innym. Odbiciem ojca
w
srebrzystej �cianie pneumii. Szczeg�lnie zabawnie, wygl�da�a plakietka � zamiast
1000000,
odbija�o si� 0000001!
Czasomierz umieszczony u stropu pneumii wskazywa� 8.VI.133 roku ery numerycznej,
godzin� 13.20.
Dojechali na szczyt. Taras rozci�ga� si� bezkre�nie w prawo i w lewo. I by�
ca�kowicie pusty.
By�o to o tyle dziwne, �e przykrywa� przecie� tysi�cpi�trowy megablok
zamieszkiwany przez
miliard ludzi. Wysiliwszy wzrok, gdzie� na horyzoncie wypatrzyli grupk� takich
samych
szcz�liwc�w jak oni. No c�, talony spacerowe dostawano 2 razy w �yciu, a
widocznie nie
wszyscy z nich korzystali.
Din spodziewa� si�, �e ujrzy niebo, kosmos, o kt�rym tyle historii s�ysza� w
ogl�dniku.
Tymczasem sklepienie by�o sztuczne i co pewien czas przekre�la�y je stalowe
wsporniki
szklanego dachu. Niemniej doskonale by�o wida� s�o�ce i chmury. Wpatrywali si�
zafascynowani, atoli po kwadransie wszystko �ciemnia�o, ukaza� si� ksi�yc i
konstelacje
gwiezdne. Wyja�nienie paradoksu nie nastr�cza�o trudno�ci. Niebosk�on te� by�
sztuczny i
oczywi�cie to, co ogl�dali, stanowi�o sta�� projekcj� planetarium.
? Ale dlaczego nie wida� prawdziwego nieba? � zapyta� Din.
? Z oszcz�dno�ci � zaburcza� milcz�cy dot�d Odbiornik Indywidualny. Ze
wzgl�d�w ekonomicznych ca�a powierzchnia planety pokryta jest koloniami
jadalnych
glon�w, z kt�rych produkujemy wasze pastylki, reszt� wolnego miejsca wype�niaj�
baterie s�oneczne. Obejrzeli jeszcze �wit i po�udnie, a nawet chcieli p�j��
porozmawia� z grupk� turyst�w, kt�ra zbli�a�a si� w ich kierunku, ale g�os
Odbiornika
przypomnia� im, �e czas wraca�. Wi�c wr�cili.
Rozdzia� II
Tak pechowo si� sk�ada�o, �e Jan Milion nie m�g� po�wi�ci� ca�ego popo�udnia
swemu
jedynakowi. Akurat wypad�y mu trzy godziny pracy � b�d�cej raz na dziesi�� dni
prawem i
zaszczytnym obowi�zkiem mieszka�ca megabloku. Prawd�, powiedziawszy, przy daleko
posuni�tej automatyzacji i rozpowszechnieniu my�l�cych robot�w, prac� ludzi
mo�na by
uzna� za zb�dn�, jednak pozostawiono j� w szcz�tkowym wymiarze, by� mo�e po to
aby
stwarza� mieszka�com wra�enie, �e s� jeszcze do czego� potrzebni.
Symboliczne zaj�cia naszego bohatera polega�y na przegl�daniu kilkumetrowego
odcinka
tunelu wentylacyjno-energetycznego na poziomie 324. Podstawowym i jedynym
problemem,
z kt�rym mia� tam do czynienia, by�y myszy. Spraw� przeciek�w, p�kni��,
konserwacji
za�atwia�y b�yskawicznie same automaty. Okazywa�y si� one jednak zupe�nie
bezradne wobec
cwanych stworzonek. Zastosowanie trucizn w tunelu wentylacyjnym by�o wykluczone,
poza
tym gryzonie wykazywa�y niezwyk�� odporno�� i w efekcie jedyn� metod� mog�o by�
fizyczne unicestwianie � g��wne zaj�cie Jana Miliona.
Po przybyciu pneumia na poziom 324 w�azem przeciwpo�arowym przedosta� si� do
tunelu. Z
szafki konserwacyjnej otwieraj�cej si� wy��cznie na przyzwalaj�cy g�os
Indywidualnego
Odbiornika wyci�gn�� pas no�ny zaopatrzony w ma�e silniczki grawitacyjne
pozwalaj�ce na
poruszanie si� z du�a szybko�ci� po korytarzach i sztolniach. Zapi�� klamr�,
potem wydoby� z
pokrowca miotacz dezintegracyjny, w��czy� grawitatory i pomkn�� w g��b tunelu.
Silne
reflektory umieszczone na he�mie pozwala�y �ledzi� przestrze� przed sob�,
obramowan�
przez dziesi�tki rur, kabli i przewod�w stanowi�cych uk�ad nerwowy, krwiono�ny i
limfatyczny megabloku. Chocia� Jan Milion pracowa� kilkana�cie lat w sekcji
dozoru
konserwacyjnego, nigdy dot�d nie dotar� do ko�ca labiryntu. Nigdy nie znalaz�
si� na
prawdziwej powierzchni ziemi, nie zst�pi� te� do najni�szych poziom�w, gdzie
dzia�a�y
automatyczne si�ownie czy autofabryki. Dobrze zna� tylko kilkana�cie poziom�w
mieszkalnych, z jednej strony kt�rych bieg�y tunele pneumii, z drugiej za�
korytarze
sanitarne, klimatyzacyjne, promiennikowe. Ka�dy poziom mia� rozmieszczone co
jaki� czas
sal� gimnastyczn�, basen, tor spacerowy z jednym drzewem i kilku rachitycznymi
krzewami;
ca�o�ci dope�nia�a nauczalnia i lekarnia.
Chc�c odwiedzi� muzeum (tak, tak, osta�a si� jeszcze co� takiego) czy
mikroogr�dek
zoologiczny trzeba by�o wybra� si� na wy�sze kondygnacje, co wymaga�o
uprzedniego
zg�oszenia Indywidualnemu Odbiornikowi. Podobno by�a te� biblioteka, ale Jan nie
s�ysza� o
nikim kto by do niej chodzi�, bo i po co, skoro w minut� po zam�wieniu na ekran
ogl�dnika w
sze�cianie prywatnym trafia� zam�wiony tekst, reprodukcja, mapa czy akt
urz�dowy. Tak
samo mo�na by�o zam�wi� sobie ka�dy film, dowolny fragment spektaklu
zarejestrowanego
na ta�mie magnetycznej czy te� jakiekolwiek wydarzenie z przesz�o�ci
przechowywane w
archiwum kronik filmowych. Z tym, �e ma�o kto korzysta� z wymienionych
udogodnie�. Jan
b�d�c m�odszy par� razy prosi� o filmy dokumentalne sprzed ery numerycznej, ale
trzykrotnie
przys�ano mu widoczki z rezerwatu dzikich zwierz�t, par� dokr�tek
etnograficznych o �yciu
dawnych lud�w pierwotnych, a gdy bardziej sprecyzowa� swe zainteresowania
ogl�dnik
wy�wietli� napis: dokument uszkodzony, nie nadaje si� do odtworzenia.
Teraz posuwa� si� szybko i bez przeszk�d, gryzonie wymiecione strugami �wiat�a
piszcz�c
usi�owa�y kry� si� w ponurym galimatiasie przewod�w, ale zr�cznie unicestwia� je
dezintegratorem bia�kowym.
Mniej wi�cej po p� godzinie dotar� do krzy��wki ze sztolni� LXXIV; zrobi�o si�
przestronniej, gryzoni�w te� nie by�o, wi�c zawiesi� miotacz na ramieniu,
poluzowa�
grawitandy i mi�kko osiad� na p�ce przy niszy, kt�ra ongi�, w czasach gdy
budowano blok
by�a zasilalni�, czyli jak mawiali in�ynierzy �sto��wk� robot�w�. Wszed� g��biej
chc�c na
czym� przysi��� i przegry�� pigu�k� relaksuj�c�, gdy na raz bardziej poczu� ni�
zobaczy� �e w
niszy kto� jest.
Poczu� si� nieswojo; przez wszystkie lata pracy nie spotka� dot�d �adnego
cz�owieka na swej
drodze, praca by�a znakomicie zaprogramowana, tak �e nie istnia�a mo�liwo��
jakiegokolwiek przeszkadzania sobie, w zaj�ciach.
? Czy�by robot?
O�wietli� nisz�, ale to co� nieznanego musia�o znikn�� za jednym z pot�nych
s�up�w
no�nych. Jan przez moment zastanawia� si�, czy nie zapyta� OIa, ale natychmiast
zorientowa�
si�, �e tu na krzy��wce istnieje zbyt silne pole, wspomagane przez liczne
bariery os�onowe,
aby marzy� o kontakcie. A Odbiorniczek dzia�a� tylko w ��czno�ci z komputerem
matk�.
? Wejd� g��biej, Milionie � zza filaru dolecia� szept.
Jan uni�s� na wszelki wypadek miotacz. Nie potrafi� wyja�ni� swojego niepokoju.
By�o to dla
niego uczucie szokuj�co nowe, nigdy dot�d nie odczuwa� strachu.
? Od�� bro�, Milionie, czeka�em na ciebie. Zbli� si�.
Podszed�. Za filarem siedzia� starszy m�czyzna o siwych w�osach z dziecinn�
latark� w r�ku.
Nie mia� ani pasa grawitacyjnego, ani dezintegratora.
? Jak m�g� si� tu dosta�? � zastanawia� si� nasz bohater, a jeszcze bardziej
wstrz�sn��
nim fakt. �e oczko Indywidualnego Odbiornika na szyi nieznajomego zaklejone by�o
pla-
strem. Czy�by w �wiecie bezkryminalnym znalaz� si� jaki� przest�pca?
? �mia�o, �mia�o � u�miechn�� si� siwow�osy � musimy pogada�.
? Ale... � Jan zawaha� si� � ja nie wiem, czy mi wolno...
? A kto panu zabroni, jaki� skretynia�y komputer... A mo�e, bezczelny, wynosz�cy
si� ponad ludzi GLOK!
Na sam� nazw�, kt�rej nie wymieniano nawet w my�lach, Milion skurczy� si� i
powa�nie
pomy�la� o ucieczce. Rzeczywi�cie musia� wpa�� na jakiego� wariata, albo gorzej
�
zbrodniarza.
? Pan pozwoli, �e si� przedstawi� � potencjalny zbrodzie� wyci�gn�� r�k� �
nazywam
si� Ned 1984.
? Czterocyfrowiec � szepn�� z pewnym onie�mieleniem Jan � jestem zaszczycony...
? Dajmy spok�j szacunkom i tytu�om � rzek� Ned � szuka�em pana blisko rok.
? Mnie?
? Powiedzmy precyzyjniej, kogo� takiego jak pan. Z takim numerem � podkre�li�, a
widz�c, �e Jan wykazuje ochot� odej�cia siwow�osy podni�s� g�os. � Prosz�
pos�ucha�! Sprawa jest niezwyk�ej wagi. M�wi� w imieniu nieformalnej grupy
czterocyfrowych naukowc�w zajmuj�cych si� badaniami...
? Przecie� jakiekolwiek badania s� zabronione! � wykrztusi� Jan � tym zajmuj�
si�
automaty.
? Jest, jest zabronione � powt�rzy� zgry�liwie Ned � i co z tego? A je�li nie
odpowiada
nam uk�ad stuprocentowych wymierno�ci. Je�li widzimy p�kni�cia naszego
cudownego systemu, je�li mamy podstawy do wielkich w�tpliwo�ci. Wiem, wiem, �e
to wszystko brzmi dla pana jak wodospad blu�nierstw. Zestawmy jednak fakty. Jako
czterocyfrowcy mamy zagwarantowan� pe�n� swobod� poruszania si�. Ale tylko
teoretycznie. Od dobrych kilkunastu lat �adnemu z nas nie uda�o si� opu�ci�
megabloku. Sam pr�bowa�em parokrotnie i za. ka�dym razem pod r�nymi pozorami
by�em zawracany przez automatycznych stra�nik�w. Raz m�wiono o
trudno�ciach przewozowych, kiedy indziej o sezonowym ograniczeniu. A
przecie� uda�o nam si� stwierdzi�, �e mimo og�aszanych rozk�ad�w jazdy pneumi�
mi�dzy-blokowe nie funkcjonuj�, to znaczy je�d�� puste do granicy megabloku,
odczekuj� czas zgodny z rozk�adem i wracaj�.
? Bardzo dziwne.
? Prosz� s�ucha� dalej. Ja i moi koledzy od pi�tnastu lat nie otrzymali�my ani
jednego
zezwolenia na wyj�cie na odkryty teren. I �aden z mechanicznych gadu��w nie
potrafi�
nam tego logicznie uzasadni�. Poza tym w kt�rym� momencie stracili�my ochot�
pyta�. A jeden nasz przyjaciel...
? Znikn��?
? Niezupe�nie, po kolejnym te�cie awansowa� do pierwszej setki i kontakt si�
urwa�.
Podobnie, jak od paru lat nie mamy �adnych mo�liwo�ci porozumienia si� z
kolegami
z o�ciennych megablok�w, i oni od dawna sygnalizowali utrudnienia w poruszaniu
si�,
a potem zamilkli... Maszyny t�umacz� to usterkami na ��czach .
Milion poczu�, �e pot sp�ywa mu pod kombinezonem. Wskutek braku po��czenia z
central�
biokontroln� nie w��czaj� si� automatyczne odwil�acze. Stanowczo za du�o tych
wra�e� jak
na jeden dzie�. Test rano, skomplikowana dyskusja z Dinem, potem wycieczka na
taras, a
teraz...
? Nie potrafimy postawi� dok�adnej diagnozy � ci�gn�� dalej Ned 1984 � znamy
tylko okruchy. Jak pan wie, ca�o�ci� naszego �ycia zarz�dza Globalny Komputer
� GLOK...
? Psiakrew, znowu wymawia imi� Wszechobecnego, imi�, kt�rego zwyk�y cz�owiek
nie powinien nigdy wymienia� � zadygota� Jan.
? Teoretycznie jest on kontrolowany przez dwa niezale�ne systemy KONK i BEZK, a
te podlegaj� setce najinteligentniejszych spo�r�d nas. Kto jednak wie jak jest
naprawd�? Zna�em wprawdzie paru ludzi, kt�rzy awansowali do pierwszej setki, s�k
w
tym, �e po awansie kontakt ulega przerwaniu. �aden odg�os nie dociera na ni�sze
szczeble.
? To chyba jest zgodne z regulaminem. Pierwsza setka winna mie� spok�j i
swobod� dla swych poczyna�.
? Prawda, ale czy zastanawia� si� pan nad tym, �e w naszym systemie nie awansuje
si�
wy��cznie do przodu? Przecie� z wiekiem kiedy potencja intelektualna s�abnie,
rozpoczyna si� nieuchronny proces cofania. Ja sam na ostatnim te�cie mimo
nieprzerwanej pracy nad sob� cofn��em si� o dwie�cie miejsc w hierarchii. Jak
tak
dalej p�jdzie, nied�ugo strac� swobod� poruszania...
Nasz bohater podrapa� si� w g�ow�.
? A mo�e prawo regresu nie dotyczy pierwszej setki?
? Przepisy numeryczne zosta�y ustalone jako niewzruszalne i nieodwo�alne. A
je�li
nawet. Nie mo�emy d�u�ej tolerowa� stanu niewiedzy. Czy pan wie, �e my nie
wiemy nawet, gdzie znajduj� si� ci �wybra�cy�.
? Mo�e na ostatnim pi�trze.
? Sam mieszkam na ostatnim pi�trze. Wy�ej jest ten sztuczny taras. Badali�my
zagadnienie dosy� dok�adnie i mog� panu powiedzie� z pe�n� odpowiedzialno�ci�: w
naszym megabloku ich nie ma.
? A na zewn�trz wydosta� si� nie mo�na.
? A zatem, co nam pozostaje? Tylko dzia�anie. Kto� musi sprawdzi�, co si� dzieje
w kierownictwie �wiata.
Milion roze�mia� si�. Pomys� by� ca�kowicie nierealny. Skoro istnia�y bariery
elektroniczne, a
Indywidualne Odbiorniki scalone z systemem GLOKa �lepo wype�nia�y funkcj�
anio��w
str��w...
Ned �ciszy� g�os.
? S�ysza� pan co� o selekcjonerach informacji?
Owszem, zna� ze s�yszenia ten system automat�w zatrudnionych przy jednej z faz
procesu
testowania.
? Kilku z nich ma dorobione przez nas przystawki, kt�re pozwalaj� na malutkie
manipulacje. S�dz�, �e bez wi�kszej trudno�ci uda nam si� dokona� obrotu
pa�skiego
numeru... Z Miliona stanie si� pan Dziesi�tym. Cz�onkiem Setki.
A wi�c do tego zmierza� rozm�wca? Jan zerwa� si� na r�wne nogi, zamacha� r�kami.
? Prosz� najpierw wys�ucha� mnie do ko�ca, potem protestowa� � g�os siwow�osego
brzmia� �agodnie, sugestywnie � to wielka sprawa. Gdy przyjdzie odpowiednia
chwila, otrzyma pan wi�cej informacji; by� mo�e od powodzenia pa�skiej misji
zale�y
�ycie miliarda mieszka�c�w megabloku.
? Ale dlaczego w�a�nie ja?
? Ma pan numer �atwy do przekszta�cenia, cz�owiek nazwiskiem 100000 jest
schorowany
a dziesi�ciomilionowiec to g�upek usposobiony superlojalnie wobec GLOKa...
Natomiast pan jest w miar� m�ody, znakomicie rozwini�ty fizycznie. I chyba
wystarczaj�co odwa�ny. Nie mo�e pan zawie��...
Ned urwa� i zacz�� nas�uchiwa�. Z g��bi sztolni odezwa�o si� monotonne buczenie,
kt�re nie
zwiastowa�o niczego dobrego. Jan wysun�� si� na skraj p�ki. Z oddali wida� by�o
zbli�aj�ce
si� reflektory. To sun�y czuje � du�e automaty porz�dkowe o �semce ramion
uzbrojonych
we wszystko, czym dysponowa�a najnowsza nauka. Milion odwr�ci� si� w stron�
1984-go, ale
nisza by�a pusta. Spiskowiec znikn��. Chwil� p�niej czuje zatrzyma�y si� na
wysoko�ci
p�ki.
? Sta�o si� co�, cz�owieku? Stracili�my indywidualny kontakt � zamrucza�y
penetruj�c multi�lepiami przestrze� dooko�a..
? Poczu�em si� zm�czony i musia�em odsapn�� � sk�ama� Milion.
? Trzeba by�o za�y� regeneratora � pouczy� �rodkowy z czuj�w i patrol
pocz�� si� oddala�.
Jan zabra� si� do pracy. Po obleceniu ca�ego odcinka jeszcze raz wr�ci� do
niszy, chc�c si�
upewni�, czy przypadkiem nie uleg� halucynacji. A mo�e to by� g�upi �art? Atoli
z niszy
wia�o pustk�; po zdumiewaj�cym spotkaniu nie pozosta�y �adne �lady, je�li nie
liczy�
obluzowanej klapy w�azu przeciwpo�arowego. Uchyli� j�... Zabawne, na zewn�trz
mie�ci�y
si� pomieszczenia biblioteczne. Zap�on�a lampka OIa.
? Pomyli�e� drog�, pomyli�e� drog�!
Milion cofn�� si�. I w�wczas natrafi� na zakrzywiony kawa� �elaza na pod�odze
niszy;
Przysi�g�by, �e przedtem nie le�a�o tu nic. Przez chwil� wa�y� metal w r�ku
zastanawiaj�c
si�, co mu przypomina. Po chwili ju� wiedzia�.
Opuszczaj�c tunel jak zwykle z�o�y� sprz�t do szafki konserwacyjnej. By�o to
zmy�lne
urz�dzenie, zamyka�o si� tylko wtedy, umo�liwiaj�c wyj�cie na zewn�trz, gdy
wszystkie
narz�dzia le�a�y na swoich miejscach. Jan wsun�� pod koszul� miotacz, a na
stela�u umie�ci�
znaleziony kawa� metalu. Szafka zamkn�a si� automatycznie, a drzwi stan�y
otworem. Po
chwili by� na zewn�trz i dopiero teraz, oblecia� go strach.
Indywidualny Odbiornik musia� zauwa�y� niezdrowe pocenie swego nosiciela,
poniewa�
natychmiast zaaplikowa� mu zastrzyk przeciwko przezi�bieniu.
Rozdzia� III
Jan obudzi� si� z b�lem g�owy, uczuciem, kt�rego nie do�wiadczy� od pi�tnastu
lat! Czym
pr�dzej uda� si� do komory od�wie�aj�cej, z .kt�rej po dziesi�ciu minutach
wynurzy� si�
czysty, ogolony, bez zmartwie� i w�tpliwo�ci. Ca�� noc dr�czy�y go koszmary; po
raz
tysi�czny przypomina� sobie rozmow� z nieznajomym, przeklina� g�upi przypadek z
numerem
(akurat musia�o pa�� na niego!!!). Momentami �udzi� si�, �e by�o to jedynie
g�upie
przywidzenie, sen na jawie. Ale r�ka wsuni�ta pod poduszk� bez trudu odnajdowa�a
ch�odn�
kolb� miotacza.
? Bzdura, jutro z wszystkiego si� wycofam, od�o�� bro� na miejsce... Niech si�
wypchaj�
przekl�ci konspiratorzy!
Ranek rozwin�� si� przyjemnie, �ona w��czy�a ogl�dnik, co przyj�� z ulg�. Ju�
pierwszy
program: �Nasze �ycie w megabloku� nastroi� go, pozytywnie. Zmieniaj�ce si�
przestrzenne
obrazy pokazywa�y sielank� �ycia codziennego: pracowite roboty z si�owni i
fabryk, sukcesy
medycyny automatycznej przed�u�aj�ce �ycie do zaczarowanej granicy dwustu lat
(inna
sprawa, �e pokazywano ci�gle tych samych trzech staruszk�w, kt�rych m�odo��
przypada�a
grubo przed er� numeryczn�). Osobny dzia� ogl�dnikowych bohater�w stanowili
hobby�ci.
Mniej wi�cej co tysi�czny mieszkaniec megabloku przejawia� jakie�
zainteresowania: a to
zajmowa�y go sztuczne z�ote rybki, a to majsterkowanie; sam Jan ze swymi
�wiczeniami
gimnastycznymi te� by� kiedy� bohaterem reporta�u, co przez blisko tydzie�
napawa�o go
uzasadnion� dum�.
Po ciekawostkach, przysz�a pora na serwis wiadomo�ci z innych megablok�w,
migawki
prezentuj�ce osi�gni�cia i �ycie codzienne trzydziestu paru gigantopolis
pokrywaj�cych
wi�kszo�� kontynent�w ziemi monstrualnymi prostopad�o�cianami miliardowych
ludzkich
mrowisk. Mo�e tego ranka Milion by� cokolwiek przewra�liwiony, ale wydawa�o mu
si�, �e
emitowane obrazki widywa� ju� wielokrotnie, mo�e w nieco innej kolejno�ci. Got�w
by�
przysi�c, �e s�dziwa tkaczka z megabloku kanadyjskiego wyst�powa�a ju�
kilkunastokrotnie,
r�wno co miesi�c to jako Czeszka to zn�w Nowozelandka, i za ka�dym razem w tym
samym
miejscu programu zacina�y si� jej archaiczne krosna.
? Oto jeszcze jeden przyk�ad, jak �ycie si� powtarza � zgani� w duchu swoje
w�tpliwo�ci.
Serwis zako�czy� si� zapowiedzi� pogody, kt�ra by�a niezwykle wa�na dla ludzi
nigdy nie
wy�ciubiaj�cych nosa ze �rodka swych gigantycznych uli.
Nikt jednak nie zadawa� sobie pytania � po co jeszcze nadaj� prognoz�. Kiedy�
nasz bohater
zastanawia� si�, czy kt�ry� z mieszka�c�w otrzymuje mieszkania z widokiem na
zewn�trz;
p�niej dowiedzia� si�, �e ze wzgl�d�w konstrukcyjnych zewn�trzne �ciany
megabloku
musz� by� �lepe.
Jak by jednak nie patrze�, ca�o�� �wiata przedstawia�a si� logicznie i
prawid�owo.
Pocz�tki idei numeryzmu si�ga�y do po�owy XXI wieku (je�liby liczy� lata wed�ug
jednego z
archaicznych kalendarzy ludzko�ci); po serii krwawych wojen i konflikt�w
zwyci�y�a
kompromisowa koncepcja pragmatyczna. Ziemia sta�a si� jedno�ci�, a Zwi�zek Grup
Etnicznych � Organizacja powsta�a po kompromituj�cej rozsypce ONZ � zosta�a
uznana za
globalny parlament. Sk�ada� si� on z dw�ch izb � Etniki, gdzie g�os delegata
Monaco mia�
tak� sam� wag� jak g�os reprezentanta Chin, oraz Demosteniki, do kt�rej delegaci
wybierani
byli proporcjonalnie.
Historia przyznaje, �e pierwsze pi��dziesi�t lat zjednoczonej Ziemi wype�nia�y
nie ko�cz�ce
si� kryzysy gabinetowe i lokalne napi�cia. Powstawa�y koalicje i koalicyjki
bia�ych i czarnych
przeciwko ��tym oraz ��tych i be�owych przeciwko czerwonosk�rym, a� wreszcie w
roku
2104 tek� premiera powierzono Komputerowi. By� nim GLOK-1, pradziadek obecnego
koordynatora Ziemi. Priorytet pragmatyzmu sta� si� faktem, maszyna rz�dzi�a
sprawnie i
zdecydowanie ku powszechnemu zadowoleniu ludzko�ci. Jej kolejne, coraz
doskonalsze
generacje posiada�y coraz rozleglejsze kompetencje. Z czasem zgromadzenia ZGE
sta�y si�
bardzo rzadkie, zwo�ywano je przy wyj�tkowo od�wi�tnych okoliczno�ciach.
Rozpowszechni�a si� natomiast demokracja, bezpo�rednia; plebiscyty. Ka�dy
obywatel mia�
przy swoim telewizorze (lub ogl�dniku tr�jwymiernym) przystawk�, za pomoc�
kt�rej
wyra�a� sw�j stosunek do og�lno�wiatowych problem�w. Tak upad� kosztowny plan
zasiedlania Marsa, kt�ry proponowa�y japo�skie odnogi komputera jako ucieczk�
przed
monstrualnym wzrostem demograficznym. Zamiast tego zatwierdzono budow�
megablok�w
� zuniformizowanych miast maj�cych zaoszcz�dzi� znaczne po�acie globu pod uprawy
i
rezerwaty.
W tym czasie te� numeryczno��, nowa idea spo�eczna proponowana przez niekt�rych
naukowc�w XXI wieku,, zosta�a postawiona przez GLOK-2 na forum i zyska�a
bezwzgl�dn�
aprobat�. Przy czym, zauwa�my fakt nie bez znaczenia, GLOK-2 zosta� zbudowany
przez
Pierwszego bez udzia�u ludzi i praktycznie wch�on�� cyfrow� �wiadomo�� swego
poprzednika. Tymczasem has�o �Numeryczno�� i megabloki najni�sz� cen� pokoju i
dobrobytu� uzyska�o powszechny aplauz, W ko�cu, je�li ludzko�� przekroczy�a
trzydzie�ci
miliard�w i wszyscy chcieli znajdowa� si� na wysokim standardzie, musiano
zrezygnowa� z
takich luksus�w jak turystyka � ba, zakazano nawet jej uprawiania, wychodz�c z
demokratycznego za�o�enia, �e je�li w ci�gu stu lat Akropolu nie zwiedzi nawet
jeden procent
ludzko�ci to lepiej, �eby nie odwiedza� go nikt. Zreszt� tr�jwymiarowa telewizja
codziennie
(w hurcie i detalu) dostarcza�a do dom�w tyle reprodukcji zabytk�w, tyle
reporta�y z
muze�w, �e naprawd� nie warto by�o fatygowa� si� osobi�cie.
Jeszcze kilkadziesi�t lat i ludzko��, niezwykle ruchliwa w poprzednich wiekach,
przekszta�ci�a si� w populacj� osiad��. Cz�owieka w�drownego zast�pi� cz�owiek �
stu�bia.
Opanowano demografi�, doprowadzaj�c dzi�ki modelowi 2 plus l do zahamowania
eksplozji
populacyjnej. W niekt�rych regionach zaludnienie pocz�o si� nawet zmniejsza�...
A jednocze�nie powsta� upragniony typ spo�ecze�stwa sprawiedliwego, relatywno
egalitarnego, kt�ry � jak bezustannie powtarzano Janowi w nauczalni � trwa�
b�dzie a� do
wyga�ni�cia s�o�ca, ku zadowoleniu gatunku homo sapiens. Jako ch�opak bystry
zada� raz
pytanie nauczycielowi, czy, jego zdaniem, �ycie wy��cznie tera�niejszo�ci�, bez
�adnego
przysz�o�ciowego celu, bez �adnej wiary, z ide�, kt�rej jedyn� cech� jest
akceptowanie stanu
aktualnego, nie jest dla gatunku ludzkiego zab�jcze?
Nauczyciel zruga� go za odchodzenie od tematu, a Odbiornik Indywidualny przez
trzy noce
bucza� mu tak przekonywaj�ce argumenty, a� wreszcie Jan przyj�� numeryczno�� bez
zastrze�e�.
Mo�e dlatego, �e ch�opc�w jego pokroju by�o wi�cej, kilka lat p�niej Powszechn�
Histori�
Numeryczno�ci wycofano z program�w nauczalni. I wszystko toczy�o si� w
absolutnym
porz�dku.
Oko�o godziny wp� do dziesi�tej, kiedy ca�a rodzina odpoczywa�a w najlepsze, a
Din
przygotowywa� si� do powrotu do nauczalni, odezwa� si� Indywidualny Odbiornik
pana
domu.
? Obywatel Jan Milion proszony jest do testatorni, obywatel Jan Milion proszony
jest do
testatorni.
Przera�one spojrzenie �ony i zdziwiony wzrok syna by�y potwierdzeniem, �e si�
nie
przes�ysza�. �ciszy� ogl�dnik.
? Widocznie wczoraj zasz�y jakie� pomy�ki w testowaniu � powiedzia� bez
przekonania � jak wszystko si� wyja�ni, wr�c�.
Czu� nerwowe pulsowanie w skroniach. A wi�c jednak. Dowiedzieli si� o jego
rozmowie z
nieznajomym. Teraz tylko zachowa� spok�j,
nie pogarsza� sytuacji. Jak przez mg�� s�ysza� g�os �ony, �e przecie� pomy�ki w
testowaniu
nigdy si� nie zdarzaj�. Jednocze�nie zad�wi�cza�y srebrzyste dzwonki pneumii.
Wsta�,
u�ciska� Dina.
? B�d� rozs�dny � rzek� i po chwili wahania dorzuci� � i ostro�ny!
Si�gn�� po pojemnik prywatny, do kt�rego jeszcze rano prze�o�y� ukradkiem
miotacz. Ale OI
zabucza�:
? Pojemnik nie b�dzie potrzebny, pojemnik nie b�dzie potrzebny. Chcia� jeszcze
co�
powiedzie�, ale mi�kka �ciana rozsun�a si� przed nim i ju� siedzia� w pneumii,
kt�ra
pomkn�a pionowo w d�, ku pomieszczeniom testacyjnym mieszcz�cym si� na
najni�szych kondygnacjach megabloku.
? Jedziemy do testatora? � zagadn�� do Odbiornika, ale ten tylko burkn��:
�: Nie zadawaj g�upich pyta�, nie zadawaj g�upich pytani
Naraz pneumia zwolni�a, Jan popatrzy� na zegar plazmowy i stwierdzi�, �e
wskaz�wka
sekundowa niemal si� nie porusza. Do wn�trza przenikn�� Ned. Widz�c zdumion�
twarz
Miliona u�miechn�� si�.
? To jeden z naszych wynalazk�w � zwalniacz czasowy. Oczywi�cie ulegamy
z�udzeniu, w tej chwili dzia�a na nas obu przeno�ny generator rytmu
biologicznego.
Nasz metaboliczny rytm �ycia przyspieszy� si� tysi�ckrotnie, natomiast pneumia
porusza si� z normaln� pr�dko�ci�. Dzi�ki temu ca�a nasza rozmowa rozgrywa si� w
ci�gu u�amka sekundy i nie jest rejestrowana przez czujniki OIa. Mo�emy
rozmawia�
spokojnie.
? Chcia�em powiedzie�, �e si� wycofuj�!
? Nie m�w g�upstw. Ca�a akcja jest ju� w toku. Nast�pi�a cz�ciowa blokada
inform�w w
pami�ci testatora, twoje wezwanie te� zosta�o sprowokowane przez nas. Zreszt�
przedsi�wzi�cie zacz�o si� znacznie wcze�niej, widzia�e� zaklejone oczko mojego
OIa... Aparacik jest znakomicie spreparowany; przekazuje do zespo��w GLOKa
tylko te informacje, kt�re s� dla nas korzystne. Ale do rzeczy, czasu jest ma�o.
We� to i za�� na go�e cia�o.
Poda� Milionowi szeroki po�yskliwy pas elastycznej substancji.
? Co to takiego?
? Neurograwitator... Nie b�d� ci t�umaczy� zasad konstrukcyjnych bo nawet �aden
pi�cio-cyfrowiec by ich nie poj��. Niech ci wystarczy, �e jest to urz�dzenie
przekszta�caj�ce i zwielokrotniaj�ce twoj� w�asn� energi� biologiczn�. Pas ten
umo�liwi ci poruszanie si� w. przestrzeni, b�dziesz m�g� ponadto: wytwarza�
czasowe pole parali�u informatycznego, r�wnie� �adnym problemem nie b�dzie dla
ciebie przenikanie �cian, a ponadto co godzin� przez par� minut b�dziesz m�g�
stawa� si� praktycznie niewidzialnym dla aparat�w GLOKa.
Umie�ci� pas na piersi Jana i do��czy� do niego male�ki prostopad�o�cianik.
? Tu masz przeka�nik fal podbiologicznych, kt�ry zapewni ci ��czno�� z nami.
Wszystko nast�powa�o tak szybko, �e Jan nawet nie pr�bowa� doj�� do g�osu. A
przecie�
naprawd� nie chcia� wdeptywa� w �lisk� afer�. W zestresowanym m�zgu ko�ata�o si�
prze�wiadczenie, �e z Globalnym Komputerem nie mo�na wygra� i proponowana misja
musi
zako�czy� si� wpadk�, czyli w najlepszym razie degradacj� gdzie� do rz�du
jedenastocyfrowc�w.
? A zatem powodzenia! � rzuci� Ned � ja wyskakuj�, wychodzimy ju� ze strefy
obj�tej
dzia�aniem generatora. Trzymaj si�, Milionie... Przepraszam, Dziesi�ty.
To m�wi�c przenikn�� poprzez p�przepuszczaln� �cian� pneumii, kt�ra W sekund�
potem,
zn�w nabra�a zawrotnej szybko�ci, by po chwili zatrzyma� si� na miejscu. Kabina
testatora
uchyli�a si� go�cinnie i Jan wszed� do wn�trza, czuj�c jakby w�azi� do paszczy
wieloryba.
Klapy zassa�y si� i otoczy� go seledynowy p�mrok sprz�ony z delikatnym,
buczeniem.
? Zaraz zasypie mnie pytaniami � pomy�la�.
Atoli w chwil� potem zamiast pyta� rozleg� si� przyjemny d�wi�k sygnalizuj�cy
zako�czenie
testu i kabina otwar�a si� ponownie. Na. zewn�trz czeka�a pneumia, ale tym razem
zupe�nie
inna � z�ocista, wysadzana drogocennymi kamieniami.
? Uprzejmie prosimy ci�, drogi Dziesi�ty, o zaj�cie nale�nego ci miejsca �
powiedzia�
melodyjny g�os z wn�trza pojazdu.
Jan prze�kn�� �lin� i pomaca� si� po szyi. Obro�a z plakietk� i Odbiornikiem
Indywidualnym
gdzie� znikn�a.
? Jestem wolny! � uderzy�a go zdumiewaj�co prosta my�l.
W tym samym czasie Ned po opuszczeniu pneumii, szybko rozmontowa� dolny
przeka�nik
generatora. Spieszy� si�. Lada moment system parali�uj�cy informy przestanie
dzia�a�. Zanim
wi�c czuje cokolwiek zauwa�� on sam powinien znale�� si� na swym ojczystym
poziomie
999, czu� ogrom ryzyka. Ostatecznie akcja, na kt�r� wys�a� Jana, by�a gr� o
wszystko.
Po�wi�ci� na ten cel prototyp pasa grawitacyjnego. A...je�li si� nie uda?
Ostatnio dzia�ania
konspiracyjne rozwija�y si� zbyt g�adko. Czy�by GLOK tak �atwo da� si� oszuka�?
Mo�e
rozr�s� si� do tego stopnia, �e zalany nadmiarem informacji straci� panowanie
nad ca�o�ci�
systemu ?
Wezwa� pneumi� pionow�. Pozosta�y jeszcze trzy minuty do ko�ca operacji. Pojazd
zjawi� si�
b�yskawicznie. Wskoczy� do wn�trza i dopiero w�wczas u�wiadomi� sobie, �e
pope�ni�
okropny b��d.
Din �egna� si� z matk�, spiesz�c do nauczalni. Tym razem ch�tnie zosta�by d�u�ej
w domu.
Czu�, �e istnieje mn�stwo rzeczy, kt�rych m�g�by si� dowiedzie� od rodzic�w. By�
ju�
sp�niony oko�o pi�tnastu minut, kiedy nagle rozb�ysn�� ekran ogl�dnika.
? Wa�na informacja, wa�na informacja!
Oboje z matk� znieruchomieli.
? Podajemy komunikat testatora. Zgodnie z regulaminem numerycznym uprzejmie
informuje si�, �e Jan o dotychczasowym numerze Milion przeszed� na wy�szy
poziom intelektualny i w zwi�zku z tym �egna was na zawsze i pozdrawia.
? To niemo�liwe � krzykn�a kobieta, a Din zacisn�� d�onie. � Co to znaczy?
R�wnocze�nie odezwa�y si� dwa Odbiorniki Indywidualne.
? Wszystko jest w absolutnym porz�dku! Wszystko jest w porz�dku!
Rozleg� si� �omot. To matka cisn�a star� statuetk� w ogl�dnik.
? Prosz� nie niszczy� cennego sprz�tu. Uwaga! W��czamy nawiew laickiego spokoju
�
bucza� odbiornik. � Spokojnie niewiasto! Ju� wkr�tce zostanie ci przydzielony
m��
zast�pczy. �ycie u�o�y ci si� bardzo dobrze.
? Bydlaki, m�wcie natychmiast, co�cie zrobili z Janem, m�wcie...!!!
W ca�ym mieszkaniu rozszed� si� zapach fio�k�w, towarzysz�cy gazowi,
uspokajaj�cemu.
Pani Janowa wykona�a jeszcze kilka rozpaczliwych gest�w po czym oszo�omiona
osun�a si�
na le�ank�. Din wola� nie czeka� na dzia�anie uspokajacza. Machinalnie porwa�
pojemnik
ojca, kt�ry sta� na �rodku sze�cianu i wskoczy� do czekaj�cej pneumii.
? Do nauczalni!� rzuci� kr�tko.
By� troch� sko�owany, ale doskonale zdawa� sobie spraw�, �e zdarzy�o si� co�
niedobrego.
Najpierw znikn�� Max, teraz ojciec... Wiedzia�, �e powinien co� zrobi�, ale
co...? I jak! Mo�e
na pocz�tek uda�oby si� odszuka� Maxa, Ten na pewno znalaz�by spos�b.
Normalnie do nauczalni jecha�o si� par� sekund. Tym razem up�yn�a ju� minuta, a
pneumia
nawet nie zamierza�a zwolni�.
? Dok�d jedziemy? � zawo�a� ch�opak.
? Potrzebujesz wypoczynku � odpowiedzia� odbiornik.
? Zatrzymajmy si�! �Nie by�o odpowiedzi.
? Chc� do domu, albo do nauczalni � krzykn�� przera�ony. Odbiornik nadal
milcza�. W
najwy�szej desperacji cisn�� o �cian� pojemnikiem ojca. Pojemnik odbi� si� i
upad�
na pod�og�, lecz jednocze�nie wypad� z niego miotacz. A poniewa� nie by�o �adnej
reakcji, Din chwyci� miotacz i skierowa� jego luf� w mi�kk� �cian� wehiku�u.
Rozleg�
si� syk i pneumia oklap�a jak rozpruty balon. Ch�opak sta� sam w pustym ciemnym
korytarzu.
? Zepsu�e� urz�dzenie, spotka ci� kara � powtarza� beznami�tnie Odbiornik.
Din, nie zwracaj�c uwagi na jego gderanie, ruszy� naprz�d.
? Masz natychmiast wraca�, przejdziemy do innego korytarza pneumatycznego �
skandowa� automatyczny anio� str�.
? Zamknij si�!
W odpowiedzi sta�o si� co� dziwnego. Obro�a o�y�a, jak w�� poczu�a porusza� si�
i kurczy�.
? Co robisz?
Przylega�a teraz ciasno do szyi i nadal si� zacie�nia�a.
? Zawracaj, zawracaj! � powtarza� g�os automatu.
? Nie! � st�kn�� Din i poczu�, �e si� dusi. Usi�owa� chwyci� powietrze ustami.
Daremnie. Oczy nieomal wychodzi�y mu z orbit. Zrobi� w ty� zwrot.
Ucisk od razu zel�a�.
? Dobrze, p�jd� dok�d zechcesz � wykrztusi� pojednawczo ch�opak � by�em bardzo
g�upi i niepos�uszny. Ale to ze strachu...
? Porozmawiamy o tym p�niej!
Obro�a rozlu�ni�a si� ca�kowicie. Din tylko na to czeka�. B�yskawicznie wsun��
miedzy szyj�
a obro�� luf� miotacza. W�owy pasek zadygota�, zacisn�� si�, ale bezskutecznie.
? Spotka ci� zas�u�ona kara � ostrzeg� odbiornik.
Din jednak ju� go nie s�ucha�. Z pojemnika ojca wydoby� urz�dzenie
przypominaj�ce
staro�ytny �rubokr�t i pocz�� pastwi� si� nad Odbiornikiem. Pierwszy cios
poszed� w
membranie. Potem, zabra� si� za kruszenie �wietlistego rubinowego oczka. Aparat
chrypia�,
grozi�, p�niej raczy� nawet prosi�, ale m�ody cz�owiek opanowany szalem
niszczenia nie
zwraca� na nic uwagi. D�gaj�c Odbiornik na o�lep musia� natrafi� wreszcie na
czu�y punkt
urz�dzenia, bo rozleg� si� cichy trzask, a obro�a rozlu�ni�a si� jak zdech�y
padalec.
? Za�atwi�em ci�, diable.
Bez trudu przeci�� miotaczem bezw�adne pasmo elastycznego tworzywa. Ca�o��
rozdepta�
butami.
Potem zacz�� ucieka�. Bieg� po g�adkim pod�o�u chodnika, a echo rozlega�o si�
dooko�a.
Przez moment zastanawia� si�, co b�dzie je�li nadjedzie nast�pny wehiku�
ca�kowicie
wype�niaj�cy przecie� korytarz i przyspieszy� kroku. P�niej przedosta� si�
przez w�az
awaryjny , z tunelu pneumii i zanurkowa� w w�ski chodnik. �ciany by�y tu go�e,
zakurzone.
Sam korytarz, robi� wra�enie nieucz�szczanego. Widocznie ch�opak opu�ci� pneumi�
w
jakiej� innej cz�ci megabloku, w kt�rej nie by�o sze�cian�w mieszkalnych.
Jedynie s�aba
luminescencja rzadkich. �wietl�wek dowodzi�a, �e nie jest to tunel wy��obiony
przez natur�.
Raptem z ty�u dolecia� odleg�y d�wi�k. Din odwr�ci� si�. Gdzie� daleko wykwit�o
ma�e
�wiate�ko.
? Czuje � pomy�la� uciekinier i zacz�� biec jeszcze szybciej. Czuj�c, jak serce
wychodzi
mu prawie gard�em, skr�ci� w jak�� boczn� odnog� i nara� wpad� na �cian�. Pot
zalewa� mu oczy. Ch�opak opar� si� plecami o ch�odny mur i staraj�c si�
zapanowa�
nad nerwami wycelowa� miotacz w ciemno��. Czeka�.
Rozdzia� IV
Luksusowa pneumia, wyposa�ona w barcie, ogl�dnik i wszelkie mo�liwe promienniki
nie
posiada�a tylko jednego rekwizytu � wy�wietlacza informacyjnego. Jan w �aden
spos�b nie
m�g� zorientowa� si� dok�d zmierza ob�y bezwstrz�sowy pojazd. Raczej
pod�wiadomie i
bior�c pod uwag� czas jazdy, wyczuwa�, �e opu�cili macierzysty megablok. Przy
hamowaniu.
zakr�ci�o mu si� w g�owie � p�niej przenikliwa �ciana przepu�ci�a go,
natychmiast
zabli�niaj�c si� w solidn� d�bow� boazeri�. Na moment odebra�o mu mow�.
Znajdowa� si� w obszernym hallu, pe�nym starych sprz�t�w; nogami brodzi� w
puszystym
dywanie, a nad g�ow� pali� si� kryszta�owy �yrandol.
Przybysz ze standardowego sze�cianu rozgl�da� si� zupe�nie zagubiony. Wodzi�
oczami po
marmurowych biustach bli�ej nie znanych bojownik�w o porz�dek numeryczny
odkrywaj�c
wn�ki pe�ne kwiat�w, p�ki biblioteczne p�kate folia�ami przypominaj�cymi
dojrza�e kaczany
kukurydzy. Na kominku weso�o p�on�� ogie�, obok drewniane schody prowadzi�y na
wy�sze
pi�tra, natomiast przez szerokie okna wida� by�o g�sty park w stylu angielskim.
Co�
podobnego widywa� jedynie w programach po�wi�conych malarstwu XVIII stulecia.
Jaka� przepa�� zion�a miedzy tym przepysznym dworem a poprzednim jego
mieszkaniem,
klitk� pi�� na pi�� metr�w.
Przez moment pomy�la� o swoim dzieci�stwie, o opowie�ciach dziadka, z kt�rym
wprawdzie
spotka� si� trzy razy w �yciu, ale opowiadane przez niego historie g��boko
zapad�y w pami��
Jana. W m�odo�ci dziadek by� kustoszem w Muzeum Wsi. Nies�ychanie plastycznie
rysowa�
przed wnukiem obrazy chat, naturalnych drzew, zwierz�t zwanych krowami, kt�re
zajmowa�y
si� wytwarzaniem substancji spo�ywczych... Wr�cz czu�o si� w tymi opisie zapach
�wie�o
skoszonej traw