6988

Szczegóły
Tytuł 6988
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6988 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6988 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6988 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Brian Stableford Podr� do Centrum t�umaczy� Andrzej Maciejewski BYDGOSZCZ 1991 tytu� orygina�u JOURNEY TO THE CENTRE Copyright � 1982 by Brian Stableford Copyright � for the Polish Translation by Andrzej Maciejewski, Bydgoszcz 1991 projekt ok�adki Janusz TYMECKI redaktor Aleksandra BARTKOWIAK redaktor techniczny Dariusz IDKOWIAK korektor Iwona ANFOROWICZ ISBN 83-85175-13-X Druk ok�adki: Bydgoska Drukarnia Akcydensowa, tel. 22-44-48 Druk i oprawa: Zak�ady Graficzne w Pile, Sp. z o.o. Zam. 261/91 EXPRESS BOOKS, Bydgoszcz 1991 Gdybym posiada� wi�cej spo�ecznej odpowiedzialno�ci, wydarzenia na planecie Asgard mog�yby potoczy� si� ca�kowicie inaczej. Jak zapewniano, na ostateczne przeznaczenie gatunku ludzkiego mia� wp�yw m�j brak mi�osierdzia. Ta my�l dzia�a jak kube� zimnej wody. Jestem tak�e pewien, �e wynika z tego nauka dla nas wszystkich. Nie mam jednak zamiaru prawi� mora��w, opowiadaj�c t� histori�, a tak�e nie chc� pisa� pouczaj�cych bajeczek. By� mo�e wszystko by�oby inaczej, gdyby telefon nie zadzwoni� w �rodku nocy. Nikt nie czuje si� w formie, gdy zostanie wyrwany ze snu mniej wi�cej o 12.87 znormalizowanego czasu metrycznego. Mamy jedynie telefon �cienny, do kt�rego z ��ka nie mo�na dosi�gn��. Aby odpowiedzie� na wezwanie, musia�em wypl�ta� si� z bet�w i chwiejnym krokiem przeby� pok�j. Po drodze przewa�nie potykam si� o w�asne buty, st�d pierwszym d�wi�kiem us�yszanym przez dzwoni�cego jest zwyk�e chrz�kni�cie bardziej przypominaj�ce przekle�stwo ni� pozdrowienie. G�os, kt�ry us�ysza�em, nie wydawa� si� w �adnym razie zbity z tropu. Jego ton pozwoli� go b�yskawicznie zaliczy� do rasy Tetr�w. Pangalaktyczny parole, j�zyk b�d�cy tetra�skim wynalazkiem, u�ywa ca�� gam� g�osek. Czyni� one trudnym m�wienie dla kogokolwiek z wyj�tkiem swych tw�rc�w. Ludzie zachodu brzmi� zawsze barbarzy�sko, chocia� tacy Chi�czycy daj� sobie rade o wiele lepiej. Ja w�adam trzema ziemskimi j�zykami: angielskim, francuskim i japo�skim. Ale parole wci�� wymawiam jak mi�dzygwiezdny odpowiednik wiejskiego przyg�upa. � Czy mam przyjemno�� z panem Michaelem Rousseau? zapyta� Tctr. � Prawdopodobnie tak � odpowiedzia�em. ��- Czy ma pan w�tpliwo�ci co do w�asnej to�samo�ci? -- dopytywa� si� niespokojnie. Mik� Rousseau przy telefonie zapewni�em go znu�ony. � Nie ma co do tego dw�ch zda�. A w�a�ciwie o co panu chodzi? Jestem oznaczony kodem Scarion-74. Pe�ni� s�u�b� w Kontroli Imigracyjnej. Jest u mnie pewna osoba pragn�ca otrzyma� pozwolenie na pobyt w mie�cie. Identyfikuje si� j� jako pochodz�c� z pa�skiego gatunku. Nic mo�e otrzyma� zezwolenia, je�eli kto� tej samej rasy nie zechce zadeklarowa� odpowiedzialno�ci za jej bezpiecze�stwo. Jak pan zapewne wie, pa�ski gatunek nie posiada konsulatu w tym �wiecie i wygl�da na to, �e nie istniej� �adne oficjalne kana�y, przez kt�re m�g�bym nawi�za� kontakt. Dlaczego wybra� pan mnie? zapyta�em zbola�ym g�osem. Na Asgardzic przebywa ze dwustu ludzi. A mo�e w waszej wersji alfabetu moje nazwisko figuruje na samym pocz�tku kartoteki? � Pa�skie nazwisko zasugerowa� mi Aleksander Sovorov, cz�onek Zarz�du Koordynacji Bada�. Oczywi�cie, najpierw skontaktowa�em si� z nim. Mia�em nadziej�, �e posiada potrzebne pe�nomocnictwa. Poinformowa� mnie, �e nie jest w stanie wzi�� odpowiedzialno�ci za kogo� b�d�cego szabrownikicm i poszukiwaczem skarb�w. Podobno pan szybciej znajdzie wsp�lny j�zyk z takim indywiduum. - Jak zapewne zauwa�yli�cie, nie jestem jedynym na planecie Asgard, kt�remu nie zbywa na mi�osierdziu. Z ca�� pewno�ci� nie j�kn��em. S�uchaj pan � powiedzia�em w�a�ciwie czego ode mnie oczekujecie, co niby mam zrobi� dla tego faceta? Po prostu niech pan znajdzie dla niego tymczasowe lokum, dop�ki nie wynajmie sobie w�asnego mieszkania i zapozna z naszym prawem i zwyczajami. Prosz� by� dla niego przewodnikiem, a� nie stanie na w�asnych nogach. To w�a�ciwie wszystko! Wci��, jeszcze milcz�co przeklina�em Sovorova. Zda�em si� na instynkt. Tego nie mog� zrobi� powiedzia�em zdecydowanie. Jestem prawic bez forsy. Za trzy, cztery dni, g�ra siedem, wyruszam na wypraw�. Do tego czasu musz� skombinowa� nowy ekwipunek. Moja aktualna sytuacja nie pozwala na zajmowanie si� bezpa�skimi psami. Nie pojmuj� odpar� Scarion-74. Oczywi�cie, by�em zmuszony u�y� angielskiego s�owa ,,pics". Jak przypuszczam, w rodzinnym �wiecie mego rozm�wcy takie stworzenia nie istniej�. Tetrowie nie znosz�, gdy wtr�camy rodzime okre�lenia do ich przemy�lnie skonstruowanego szlucz- nego j�zyka. Uwa�aj� to za co� w rodzaju nalecia�o�ci. I chyba maj� racj�. Nie uczyni� tego, o co pan prosi rzek�em. Tak czy inaczej nie mo�na go wkr�ci� pierwszej osobie, kt�ra znalaz�a si� pod r�k�. Czy potrafi� si� z nim porozumie�? A w�a�ciwie to jakim j�zykiem on m�wi? To by� dobry spos�b na pozbycie si� k�opotu. Oczywi�cie, nie ma w parole s��w oznaczaj�cych ludzkie j�zyki. Jednak�e Scarion-74 nie straci� rezonu. Bo oto nowy g�os do��czy�, aby odpowiedzie� na pytanie. Moje nazwisko Myrlin, mister Rousseau powiedzia� po angielsku. W�adani angielskim, rosyjskim i chi�skim. Ale to nie ma znaczenia. Nie chcia�bym si� narzuca�, je�eli nie jest pan w stanie mnie zakwaterowa�. Nikomu nic b�d� si� narzuca�, ale ten funkcjonariusz nie wpu�ci mnie nawet na krok do Skychain City bez por�czenia. Czy mo�e pan kogo� zasugerowa�? Przemawia� tak uprzejmie, �e poczu�em si� winny. Zamiast zada� sobie pytanie, kogo nie cierpia�em dostatecznie, aby o �witaniu nas�a� na niego moich rozm�wc�w, pr�bowa�em przypomnie� sobie, kto by�by w stanic zaj�� si� tym w��cz�g�, nie rzucaj�c grom�w, gdy si� go o to poprosi. My�l�, �e znam faceta, k lory m�g�by si� tym zaj�� powiedzia�em po namy�le w parole, by zrozumia� r�wnie� Tetr. Nazywa si� Saul Lyndr-ach. Mieszka w sektorze sz�stym. Nie dalej jak wczoraj widzia�em si� z nim. W�a�nie wr�ci� z podr�y i wygl�da� na ca�kiem zadowolonego ze stanu swoich spraw. To prawdopodobnie oznacza, �e przez pewien czas b�dzie kr�ci� si� po okolicy i, jako �e jest wystarczaj�co zasobny, pewnie zechce panu pom�c. � Dzi�kuj�, mister Rousseau � g�adko powiedzia� Scarion-74. Zaraz zadzwoni� do pana Ly-ndracha. Przykro mi, �e sprawi�em k�opot. Dopiero gdy odwiesi�em s�uchawk�, zaciekawi�o mnie, kto to taki ten Myrlin. Tak gorliwie chcia�em si� go pozby�, �e nawet nie zapyta�em, co tutaj w�a�ciwie robi, sk�d przyby� i o tuzin innych spraw, o kt�re normalnie pyta si� bratni� dusz� ludzk�. W ko�cu, gdy w trzytysi�cznym mie�cie, w �wiecie oddalonym od Ziemi o par� tysi�cy lat �wietlnych, �yje niespe�na trzystu ludzi, warto zada� sobie troch� trudu i zjednywa� przyjaci�. Pomy�la�em, �e biedny Myrlin prawdopodobnie stawia ka�dego przedstawiciela rasy ludzkiej na Asgardzie na poziomie Aleksandra Sovorova. Zaraz jednak pocieszy�em si�, �e Saul Lyndrach wyprowadzi go szybko z tego b��dnego mniemania. Postanowi�em spotka� si� z Saulem za kilka dni, aby przeprosi� go, a tak�e Myrlina, za k�opot. Wygl�da�o to na s�uszny tok my�lenia, tak jak ten podczas rozmowy telefonicznej. Wr�ci�em do ��ka przekonany, �e nic zdarzy�o si� naprawd� nic wa�nego. Sk�d mog�em wiedzie�, �e pan zw�cy si� Myrlinem, w�adaj�cy angielskim, rosyjskim i chi�skim nie by� cz�owiekiem w wi�kszym stopniu ni� Scarion-74 z Kontroli Imigracyjnej, a mo�e okaza� si� naj�miertelniejszym zagro�eniem, z jakim rodzaj ludzki kiedykolwiek si� zetkn��. 2 iedy znowu wsta�em, �wiat�a w Skychain City od pewnego ju� czasu p�on�y jasno. Na zewn�trz kopu�y panowa�y ciemno�ci, ale wed�ug rozk�adu jazdy Tetr�w by� dzie�, a gdy tetra�ski plan zarz�dza dzie�, to jest dzie�. W rzeczywisto�ci trwa wed�ug czasu ziemskiego oko�o tygodnia, co odpowiada sze�ciu dniom czasu tetra�skiego. Jednak ani my, ani Tetrowie nie potrafili dopasowa� naszych rytm�w do tego rodzaju re�imu. Mierzymy wi�c czas wed�ug w�asnych ustale�, a w�a�ciwie, �eby by� dok�adnym, wed�ug ich ustale�. Wszystkie inne sta�e bazy na Asgardzie znajduj� si� pod powierzchni� na pierwszym poziomie, jednak nie Skychain City. Miasto to daje zakotwiczenie Podniebnemu �a�cuchowi (st�d nazwa miasta), kt�ry przewozi ludzi i towary na i z stacjonarnego satelity. Satelita, �a�cuch, a tak�e Skychain City s� w posiadaniu Tetr�w, chocia� Izba Reprezentant�w i si�y policyjne s� wielorasowe. W �artach m�wi si�, �e cz�onkowie wszystkich humanoidalnych gatunk�w na Asgardzie, aby decyzje podejmowa� demokratycznie, godzinami przemawiaj�, a nast�pnie zgadzaj� si� na propozycje Tetr�w. Pow�d jest prosty: je�li Tetr nie zgodzi si� na wsp�prac�, nic nie ruszy z miejsca. Takie jest �ycie. Po �niadaniu poszed�em na spotkanie z moim dobrym przyjacielem Aleksandrem Sovorovem. Uprzejmie podzi�kowa�em za zarekomendowanie mnie funkcjonariuszom z Kontroli Imigracyjnej, ale tak naprawd� chcia�em dowiedzie� si�, co si� dzieje z podaniem z�o�onym w ZKB o nowy ekwipunek. Prosi�em, aby wypo�yczyli mi potrzebny sprz�t w zamian za procent z czegokolwiek, co znajd� podczas mojej ekspedycji w podziemiach. To nie by� dla nich z�y interes, ale oczekuj�c na ko�cowy wynik, nie by�em zbyt optymistycznie nastawiony. � Nie otrzyma�em jeszcze �adnego oficjalnego zawiadomienia � o�wiadczy� Sovorov, skr�caj�c Bi-ro mi�dzy kr�tkimi poplamionymi palcami. Nigdy nie mog�em zrozumie�, czym je zapaskudzi�. Czasem podejrzewam, �e celowo zanurza� je w jakim� odczynniku, aby m�c obnosi� kleksy jako urz�dowe znami�. Jestem naukowcem, g�osi�y plamy. Pracuj� w laboratorium, wykonuj�c ci�k� prac� przygotowawcz�, ustalaj�c z czego te wszystkie fantastyczne nieznane przedmioty s� wykonane i jak dzia�aj�. Nie potrzeba chyba dodawa�, �e Aleksander Sovorov uwa�a� si� za jednego z najwa�niejszych �yj�cych aktualnie ludzi, a na barkach takich facet�w jak on spoczywa przysz�o�� ludzkiego gatunku. On tak�e nic nie s�ysza� o Myrlinie. � Czy kto� mo�e popar� moj� spraw�? � zapyta�em. � Chodzi mi o to, czy przekazano spraw� elektronicznie, czy te� kto� zada� sobie trud, poszed� do komitetu i powiedzia�: s�uchajcie, koledzy, to dobry interes. Rousseau to porz�dny go��. Tak, tak, troch� moralnego poparcia ruszy�oby spraw� z miejsca. Sovorov wzruszy� ramionami. � Nie znam nikogo sk�onnego poprze� twoj� spraw� � o�wiadczy�. � Osobi�cie nie zrobi�bym tego. Oczywi�cie, decyzja nie nale�y do mnie. � Gdyby� zechcia�, m�g�by� mi cho� troch� pom�c. Wi�c dlaczego nie? Sovorov stuka� Birem w biurko. Ja w tym czasie zastanawia�em si�, co jego pod�wiadomo�� pr�bowa�a mi przekaza� na sw�j s�odki niemy spos�b. Poniewa� nie wierz� w przedk�adanie osobistych zobowi�za� nad zasady �- powiedzia� w ko�cu. Tak si� sk�ada, �e nale�ymy do tego samego gatunku. By� mo�e jeste�my nawet przyjaci�mi. Ale to nie zmienia faktu, �e spos�b w jaki dzia�asz, nie ma nic wsp�lnego z metodami i zasadami tej instytucji. Chcemy odzyska� wiedz� uwi�zion� w przedmiotach, kt�re przetrwa�y w podziemnych poziomach. Pr�bujemy post�powa� rozs�dnie i racjonalnie, krok po kroku. Wysy�amy w�asne zespo�y badawcze, doskonale wyposa�one, kt�rych najwa�niejsz� zasad� jest bezpiecze�stwo. Wiedz� dok�adnie, co robi� i czego szukaj�. To nie s� poszukiwacze skarb�w, to s� naukowcy. Dla odmiany ty jeste� szabrownikiem. Pracujesz w pojedynk�, w��cz�c si� bezcelowo po niezbadanych rejonach, szukaj�c zej�� na nieznane poziomy. Gromadzisz przedmioty, kt�re wpad�y ci w oko. Twoim g��wnym celem nie jest 10 powi�kszanie zasob�w wiedzy, ale zarobek na obiektach, tych jeszcze nie odkrytych, a ju� znalezionych przez ciebie. Tylko B�g wie, jakie szkody wyrz�dzasz gdzie� w odleg�ych okolicach, gdzie buszujesz. Gdyby�my mieli co� do powiedzenia, szabrownictwo tego rodzaju, kt�re ty uprawiasz, by�oby zabronione. Nie utrzymywaliby�my z tob� i tobie podobnymi �adnych stosunk�w. Ale w sytuacji jaka istnieje, jeste�my, niestety, zmuszeni do wsp�zawodnictwa na wolnym rynku o wiele z trofe�w dostarczanych do miasta przez ciebie i twoich kumpli. Zamiast wyeliminowa� was z tego biznesu, musimy popiera�. To wolny �wiat wskaza�em nie bez pewnej dozy sarkazmu. Tetrowie go odkryli i mogli zatrzyma� ca�kowicie dla siebie. Nie musieli si� z nikim dzieli�. Ale w sytuacji jaka istnieje, nic wydaje mi si�, aby�cie byli upowa�nieni do specjalnych przywilej�w tylko dlatego, �e jeste�cie wielorasow� instytucj� po�wi�caj�ca si� poszerzaniu wiedzy na setkach planet, kosztem niezale�nego przedsi�biorcy pr�buj�cego zarobi� na �ycie. Nikt nie ma moralnych praw do rozrzuconych po podziemiach pozosta�o�ci. Mo�e opr�cz istot egzystuj�cych gdzie� g��boko we wn�trzu planety, je�li w og�le istniej�. Wszyscy jeste�my paso�ytami pomykaj�cymi po zak�tkach i szparach zewn�trznej skorupy Asgarda. Wszyscy usi�ujemy zarobi� troch� grosza na naszych paso�ytniczych przedsi�wzi�ciach. Pracujesz dla dobra ludzkiego rodzaju i setki innych podobnie my�l�cych gatunk�w. W porz�dku, ja te� to robi�, na m�j skromny spos�b. Za�o�� si�, o co chcesz, �e cholernie du�o dowiedzia�e� si� z wykopalisk dostarczonych ci przez szabrownik�w. Wi�cej ni� z przedmiot�w dostarczonych ci przez wasze zespo�y, tak dok�adne i systematyczne. Nie przeszukuj� terenu na nasz spos�b. Musz� zajrze� pod ka�dy najmniejszy kamyczek. Przede wszystkim nie posiadaj� takiej intuicji jak my. � Niew�tpliwie nie przemieszczaj� si� zbyt szybko i nie osi�gaj� tak odleg�ych cel�w jak wy to czynicie � przem�wi� Sovorov. � Ale z ich odkry� wytwarzamy sobie stopniowo logiczny obraz huma-noid�w �yj�cych na tej planecie przed Wielkim Mrozem, jak to nazywacie. Z czasem te solidne fundamenty wiedzy dostarcz� nam �rodk�w do poszerzenia wiedzy o Asgardzie i jego technologii. M�wi�c kr�tko, urz�dzenia, kt�re wy, szabrownicy dostarczacie, mog� wnie�� wi�cej do naszej wiedzy, ni� bardziej ograniczone, ale logiczne informacje zebrane przez nasze zespo�y badawcze. Na d�ugi dystans nasze metody przynios� jednak znaczniejsze zyski. Gdy opanujemy nowe technologie, wy wci�� jeszcze b�dziecie jak dzieci w��cz�ce si� w poszukiwaniu atrakcyjnych b�yskotek. Przyjdzie czas, �e nikt nie zechce tych �wiecide�ek, poniewa� b�dziemy wiedzieli ju� wszystko, co mia�y nam do przekazania. � Ale gdy ten czas nadejdzie � powiedzia�em zuchwale � wci�� b�dziecie nadgryzali powierzchni�, tkwi�c najg��biej na czwartym poziomie. Do tego czasu moja paczka znajdzie si� w po�owie drogi do j�dra. 12 Roze�mia� si�. By� to �miech m�drca skonfrontowanego z dawno skompromitowanym pomys�em. Tacy jak on drwili z Galileusza, naigrywali si� z Krzysztofa Kolumba. �miali si� te� z ca�ej kupy dziwak�w, ale nie ma sensu spiera� si� o te sprawy. Gdyby nie optymizm geniuszy, to przede wszystkim nigdy nie osi�gn�liby�my Asgarda. Mia�em jeszcze wiele innych nie cierpi�cych zw�oki spraw. Reszta dnia zesz�a mi na dowiadywaniu si�, czy kt�ra� z nich posun�a si� do przodu. Jak si� okaza�o � �adna. Sp�dzi�em jednak wiele czasu na dyskusjach i targach, zanim uzna�em si� za pokonanego. Gdy cz�owiek nie znajduje nikogo gotowego dostarczy� mu potrzebnych grat�w, to zaprawd�, pozostaje tylko jedna rzecz, jak� mo�e uczyni�. Przemy�le� wszystko i zmieni� potrzeby. By�y na to dwa sposoby. Na przyk�ad, zrezygnowa� z dzia�ania w pojedynk� i przy��czy� si� do kt�rego� z zespo��w. Prawdopodobnie m�g�bym zaoferowa� swoje us�ugi jednemu z tuzina koncern�w utrzymuj�cych swoich pracownik�w terenowych dobrze wyposa�onych w sprz�t do przetrwania. K�opot w tym, �e by�bym tylko szeregowym pracownikiem. Gdyby m�j zesp� dokona� szczeg�lnie donios�ych odkry�, wszyscy 13 cz�onkowie otrzymaliby premi�, ale o zaw�adni�ciu znaleziskiem nie by�oby mowy. Nie chcia�em jednak zrezygnowa� z marze� o dokonaniu czego� wielkiego. Nie sz�o tu o pieni�dze, lecz o presti�. Chcia�em, aby ludzie rozpoznawali mnie na ulicy, aby istoty na nie znanych mi planetach wymawia�y moje nazwisko z szacunkiem. Chcia�em by� bohaterem i �yw� legend�. Nie jestem ca�kowicie pewny co do powodu, ale piekielnie tego pragn��em. Wydawa�o mi si� to wa�niejsze od czegokolwiek innego. Inny spos�b na zredukowanie potrzeb to decyzja, �e przynajmniej cz�� ekwipunku b�d�cego w moim posiadaniu przetrzyma jeszcze jedn� wypraw�. Zyski z ostatniej wycieczki pokry�y totalny remont mojej gabloty. Mog�em wiec bezpiecznie dotrze� w�a�ciwie do ka�dego punktu, jaki tylko dusza zapragnie. K�opoty zaczn� si� zapewne po opuszczeniu wehiku�u i penetracji podziemi. M�j ocieplany kombinezon wci�� jeszcze zalicza� testy bezpiecze�stwa, cho� tak naprawd� by� ju� stary i znoszony. Temperatura na dziennej stronie Asgarda jest zno�na, ale na pierwszym poziomie podziemi rzadko przekracza punkt zamarzania. Na poziomie drugim panuje r�wna, przyjemna temperatura 140 stopni poni�ej zera. Jeszcze g��biej, na czwartym poziomie jest bez przerwy tylko 20 albo 30 stopni powy�ej zera absolutnego, jak gdyby Asgard by� wci�� pogr��ony w mrocznym ob�oku, kt�ry planeta przeby�a kilka milion�w lat temu. Tak przynajmniej twierdzi� Sovo-rov i jego przyjaciele z ZKB. Oczywi�cie, chcia�em 14 dotrze� do czwartego poziomu, nawet jeszcze ni�ej, gdybym tylko potrafi� zlokalizowa� przej�cie. Gdybym potrafi� odnale�� drog�, poszed�bym do samego j�dra planety. Natr�tna my�l, �e wyprawa ze zdezelowanym ekwipunkiem by�a gr� w rosyjsk� ruletk� z pistoletem o tylko jednej pustej komorze, nic opuszcza�a mnie. Je�li si� �azi po tlenowoazotowym �niegu, nic mo�na sobie pozwoli�, by kombinezon nawala�. Inaczej zamienicie si� w sopel lodu w ci�gu kilku minut, nawet je�li kombinezon nie zawiedzie natychmiast. Rozesz�y si� plotki, �e je�li was kiedykolwiek potem znajd�, pozostanie jeszcze nadzieja, by po rozmro�eniu wr�ci� do �ycia. Nic jest to jednak ryzyko na jakie poszed�by kto� umiej�cy kalkulowa�. Widzia�em dwie takie pr�by, w obydwu przypadkach sko�czy�o si� na cuchn�cej papce. Nawet Tetrowie nie zawsze potrafi� czyni� cuda na zawo�anie. Oczywi�cie, nie chodzi�o tylko o kostium, mia�em tak�e k�opoty z zaopatrzeniem. Paliwo, pojemniki z gazem, �ywno��, woda - wszystko musia�em kupi�. Moje mo�liwo�ci p�atnicze wp�ywa�y na czas, przez jaki pozwol� sobie pozosta� na zewn�trz. To z kolei decydowa�o o prawdopodobie�stwie z�owienia czego� wartego zachodu. 7awsze musia�em pami�ta� o tym, �e je�li przywlok� n�dzne odpady, nie pokryje to moich wydatk�w. B�d� wtedy w jeszcze gorszej sytuacji, gdy zechc� wyruszy� znowu. Je�li chcia�em utrzyma� si� na powierzchni, powinienem wygrywa�. Jedna pora�ka za�atwi�aby mnie na dobre. Oto dlaczego w��czy�em si� po Skychain City, wypatruj�c faceta, kt�ry by zechcia� na mnie postawi�, zamiast od razu wyruszy� na pustkowie, a przedtem co do grosza wybuli� kredyt na �rodki niezb�dne do �ycia. By� mo�e jestem hazardzist�, jak mniema, na przyk�ad, Sovorov, ale na pewno nie g�upcem. Nie zamierza�em postawi� wszystkiego na jedn� kart�, dop�ki wszyscy na Asgardzie nie ode�l� mnie z kwitkiem. Tej nocy nikt nie zak��ci� mojego snu. Dobrze si� z�o�y�o, gdy� by�a to ostatnia okazja, by dobrze si� wyspa�. Nast�pnego poranka Sovorov poinformowa� mnie telefonicznie, �e moje podanie o dotacj� na rynsztunek zosta�o odrzucone. Nawet nie zada� sobie trudu, aby przeprosi� lub wyrazi� wsp�czucie. Sta�o si� to jeszcze przed �niadaniem i by�em pewny, �e ju� nic gorszego spotka� mnie nie mo�e. Myli�em si�. W�a�nie umie�ci�em talerze w automatycznej zmywarce, gdy zabrzmia� dzwonek. Gdy otworzy�em drzwi, stan��em oko w oko z dwoma Spirellyjczykami. W pierwszym odruchu chcia�em zamkn�� je z powrotem. Nie �ebym mia� co� przeciwko Spirellyj- czykom jako takim, jednak obaj odziani byli w jaskrawe szaty g�osz�ce wszem, �e s� samcami w wolnym stanie bez �adnej jeszcze pozycji. Sposob�w, na jakie Spirellyjczyk mo�e osi�gn�� znacz�c� pozycj� w swoim klanie, jest wiele. Wi�kszo�� z nich wi��e si� z wyko�czeniem kogo�. Tetrowie uwa�aj� oko�o pi��dziesi�t gatunk�w za ca�kowicie barbarzy�skie. Homo sapiens to jeden z nich, a Spirellyjczycy to 16 drugi. Osobi�cie wydaje mi si�, �e Spirellyjczycy stoj� troch� ni�ej od nas, ale jestem chyba uprzedzony. Tak czy siak, pozwoli�em im wej��. Aby m�c funkcjonowa� w miejscu takim jak Skychain City, gdzie setki humanoidalnych ras stykaj� si� ze sob�, trzeba nauczy� si� panowa� nad prymitywnymi odruchami. � Moje nazwisko Haleb � przem�wi� jeden z nich. Jego oczy dok�adnie i powoli lustrowa�y pok�j. � Pan Mik� Rousseau, jak s�dz�. Wcale na mnie nie patrzy�. By�em na to przygotowany, to po prostu by�o oznak� uprzejmo�ci. Je�li si� zdarzy, �e jeden Spirellyjczyk zapatrzy si� na drugiego cho� przez kilka sekund, drugi uzna to za wyzwanie i gro�b�. � Zgadza si� � potwierdzi�em. M�wi� wyra�nie, ale to nie by�o bezpo�rednio jego zas�ug�. Spirellyjczycy w�a�ciwie nie s� podobni do Tetr�w. Ich marmurkowa sk�ra mia�a b��kitnor�o-wy odcie�. Na czaszce zarysowywa�y si� wyra�nie dwa grzbiety, co upodabnia�o ich w�a�ciwie do jaszczur�w o skrzydlatych he�mach. Tetrowie natomiast przypominali ma�piatki o pyzatych pyskach i sk�rze jak nawoskowana czarna kora. Posiadali jednak podobnie zbudowane usta, p�askie podniebienia i zwinne j�zyki. � Obi�o mi si� o uszy, �e szuka pan zaj�cia � powiedzia� bez zaj�kni�cia. � W�a�ciwie nie � odrzek�em obserwuj�c uwa�nie jego m�odszego koleg�, gdy ten zwr�ci� uwag� na l Podr� do Centrurr 17 . ksi��ki magnetyczne. Oznakowane by�y w angielskim albo francuskim, w zale�no�ci od j�zyka w jakim by�y nagrane. Nie m�g� zrozumie� tytu��w, tym niemniej przygl�da� si� im bardzo dok�adnie. Pr�buj� wyskroba� wystarczaj�c� ilo�� forsy na samotn� ekspedycj�. Nie chc� si� wi�za� z oficjalnymi poszukiwaczami. Haleb wyszczerzy� z�by w Spirellyjskim odpowiedniku u�miechu, wpatruj�c si� przy tym w jaki� nieokre�lony punkt obok mojego ramienia. Mam zamiar zorganizowa� w�asn� ekspedycj� o�wiadczy�. W jej sk�ad wesz�oby pi�� os�b, wliczaj�c tak�e mojego m�odszego brata Leni� skin�� w kierunku swojego towarzysza. Dysponujemy wystarczaj�co du�ym kapita�em, aby si� dobrze wyposa�y�. Nic ma jednak w�r�d nas �adnego do�wiadczonego przewodnika. Wydaje nam si� g�upot� wyrusza� na pustkowia bez cz�owieka z odpowiednim do�wiadczeniem. Z czasem sami je zdob�dziemy, ale jak na razie potrzebujemy pomocy. Pewna osoba poleci�a pana. Kto taki? zapyta�em. Funkcjonariusz z ZKB. Orientowa� si�, �e pa�skie podanie o po�yczk� zosta�o odrzucone. Chcia� wy�wiadczy� przys�ug�. Musia� wiedzie� o tym przede mn� wymamrota�em i zwr�ci�em si� do Halcba: Musi pan mi da� czas na przemy�lenie tej propozycji. S� takie stworzenia, kt�re nie uznaj� prawa do dyplomatycznej odmowy. S� sk�onni uzna� to za 18 obraz�. Haleb spojrza� na mnie spod oka wystarczaj�co d�ugo, aby da� do zrozumienia, �e ta odpowied� nie zadowoli�a go. � Zaprosi�em pana do uczestnictwa w mojej wyprawie � powiedzia� ch�odno. Pa�skie wahanie mo�na uzna� za zniewag�. � Nie zamierza�em pana obra�a� � zapewni�em go uwa�aj�c, aby nie dotkn�� go zbyt natarczywym spojrzeniem. � My�l�, �e powinien pan zaakceptowa� moj� ofert� � zauwa�y�. Och, mam jeszcze par� innych � zapewni�em go, k�ami�c w �ywe oczy. � Rozpatrz� wszystkie. Niech pan rozpatrzy je dok�adnie powiedzia� z naciskiem. Niespodziewanie skin�� na swojego brata, kt�ry wci�� wyra�a� ca�kowicie nieuzasadnione zainteresowanie ksi��kami magnetycznymi. Wyszli zamykaj�c cicho drzwi za sob�. Usiad�em na ��ku i zacz��em si� zastanawia�, dlaczego los uwzi�� si� na mnie. Ostatni� rzecz� jak� potrzebowa�em, by� zatarg ze Spirellyjczykiem. l tylko dlatego, �e jaki� idiota z 7,KH przekona� go o potrzebie mego uczestnictwa w wyprawie, by la zako�czy�a si� sukcesem. Je�eli Haleb w to uwierzy�, b�dzie pr�bowa� mnie zmusi�. Spirellyjczycy przywi�zuj� du�� wag� do postawienia na swoim. Cholernie chcia�em, aby kto� mnie wys�ucha� i pocieszy�. W ko�cu zdecydowa�em si� uda� do S� ula Lyndracha, a przy okazji przyjrze� si� bli�ej tajemniczemu Myrlinowi. 19 4 Tak si� niefortunnie z�o�y�o, �e Lyndracha nie by�o w domu. Dok�adnie jak ja, mieszka� w jednopokojowej jednostce w budowli wzniesionej na wz�r pszczelego ula, jednej z setek postawionych przez Tetr�w na samym pocz�tku, gdy budowali baz�, kt�ra p�niej rozros�a si� i zamieni�a w Sky-chain City. Nadzorca budynku nie widzia� go wychodz�cego. Dok�adnie m�wi�c, to nie widzia� go od po�udnia poprzedniego dnia, gdy ten wyszed� w towarzystwie olbrzyma. Jak zapewni� mnie uroczy�cie, olbrzym by� o ca�� g�ow� wy�szy od Lyndracha.-Ten z kolei o g�ow� przerasta� mnie. Wyda�o mi si� to nieprawdopodobne. Lyndrach mia� ze dwa metry wzrostu. To by�o du�o w stosunku do dziewi��dziesi�ciu o�miu procent humanoidalnej zbieraniny na Asgardzic. Pomy�la�em, �e je�li tym olbrzymem by� Myrlin, to stanowi wyj�tkow� ludzk� istot�. Uda�em si� do lokalnej spelunki Lyndracha, wiedz�c, �e sp�dza� tam sporo czasu. Wygl�da�o na bardzo prawdopodobne, �e go tam zastan�, jak opowiada swojemu go�ciowi niesamowite rzeczy o Asgardzie i jego wn�trzu, o zaginionych urz�dzeniach, zamiast oprowadzania przybysza po Skychain City. Jak o�wiadczy� barman, Saul nie odwiedza� spelunki przez ca�y dzie� i nigdy nic pokazywa� si� w towarzystwie wielkolud�w. To w�a�ciwie mnie zadowoli�o, ale pomy�la�em, �e r�wnie dobrze mog� 20 strzeli� sobie jednego. Gdy poci�ga�em ze szklaneczki, przypomnia�o mi si� jeszcze co�. Panie wezwa�em barmana, kt�ry by� Za-bara�czykiem, jak mi si� zdaje. Znasz pan Spirel-lyjczyka nazwiskiem Haleb? Ma braciszka Lem�. Pytanie by�o niewinne. Jednak barmana odsun�o na par� dobrych krok�w ode mnie. � A co, je�eli znam? odparowa�. �ci�gn��em brwi, nie oczekuj�c obronnej reakcji. � Co� nie pasuje z tym facetem? zapyta�em podejrzliwie. Nic mnie to nie obchodzi odrzek� Zaba-ra�czyk. � A kogo to obchodzi? � dopytywa�em si�, czuj�c jak narasta we mnie niepok�j. Odwr�ci� si�, aby zaj�� si� innym klientem. Na odchodnym zd��y� jeszcze wyj�ka�: Guur. Dla nowicjusza nie znaczy�o to nic, dla mnie oznacza�o imi�. Amara Guur vormyr. Niezbyt przyjemna osoba. Wr�cz ca�kiem przeciwnie. Jakbym nie mia� dosy� zmartwie� z Halebem. Je�li naprawd� by� na us�ugach Amary Guura, to znaczenie jego wizyty mo�e si� okaza� o wiele wi�ksze, ni� sobie dotychczas wyobra�a�em. Nie przychodzi�o mi do g�owy, z jakiego powodu Amara Guur interesuje si� mn�. Je�li nawet istnia�a jaka� przyczyna, to by�o nieprawdopodobne, �e wyjdzie mi to na dobre. Ca�kowicie nieprawdopodobne. Gdy tak sobie poci�ga�em ze szklaneczki, zacz��em si� zastanawia�, czy najlepszym wyj�ciem nie oka�e 21 si� opuszczenie Skychain City jeszcze przed wygaszeniem �wiate�. Opanowa�o mnie tak silne uczucie paniki jak nigdy przedtem. Nie by�o to przyjemne. O ma�y w�os podda�bym si� impulsowi, a wtedy ca�a opowie�� wypad�aby o wiele kr�cej i pro�ciej. Jednak przybycie innego ludzkiego rodaka, kt�ry podobnie jak Saul Lyndrach rozwija� swoje talenty w tej samej dziedzinie co i ja, odwr�ci�o moj� uwag� od obaw. Tym cz�owiekiem by� Simeon Balidar. Prawd� m�wi�c, nie lubi�em za bardzo Balidara. By� mo�e mieli�my ze sob� zbyt wiele wsp�lnego. Zawsze w�szy� za informacjami o dochodowych miejscach. Oczywi�cie, jak wszyscy, ale Balidar wola� raczej sp�dzi� trzy tygodnie na wychwytywaniu szcz�tek informacji o znaleziskach dokonanych przez innych, ni� po�wi�ci� dwa na odkrycie czego� na w�asn� r�k�. By� rzeczywi�cie szabrownikiem pod��aj�cym �ladami innych w nadziei zbicia maj�tku na ich wysi�ku. Mimo wszystkich zastrze�e� nigdy go nie unika�em. Nigdy te� nie wda�em si� z nim w sprzeczk�. Nie ma znaczenia, jak d�ugo �yjecie w�r�d obcych istot, czy te� jak blisko zaprzyja�niacie si� z cz�onkami innych ras. Wci�� najwa�niejsze pozostanie dla was towarzystwo w�asnego gatunku. Oto dlaczego Aleksander Sovorov, tak gwa�townie za zwyczaj wyra�aj�cy swoje niezadowolenie ze mnie, szczerze przyzna�by, �e jestem jego przyjacielem. Nie gra�o roli, czy kto� lubi� swoich bli�nich, czy nie. Prawdopodobnie nigdy nie polecia�by do gwiazd, gdyby ich kocha�. Najwa�niejsze by�o, by utrzymy- 22 wa� z przedstawicielami ludzkiego rodzaju poprawne stosunki. Maj� czasami spor� warto��. Balidar przywita� mnie z tak� wylewno�ci�, jak gdyby nikogo innego na �wiecie nie pragn�� spotka� Zapyta�em go o Saula Lyndracha, ale nie mia� wi�kszego poj�cia ni� ja, co si� z nim sta�o. Wymienili�my par� zda� bez znaczenia. Nie kry�em w sobie �adnych tajemnic, kt�rych obawia�bym si� zdradzi�. W ko�cu postanowili�my przy��czy� si� do karciarzy urz�duj�cych w pokoju na zapleczu. Chcia�em przerwa� nasz� rozmow� polegaj�c� na wymianie nudnych bana��w. Pozwoli�o na to zaj�cie, kt�re odwr�ci�o moj� uwag� od niepewnej i k�opotliwej sytuacji, w jakiej si� znalaz�em. Dw�ch graczy by�o Zabara�czykami, pozosta�ym � Sleath. Wygl�da�o na to, �e znali Balidara. Wszyscy zgodnie potwierdzali znajomo�� z Saulem Lyndrachem. Jednak �aden nie widzia� go ostatnio, ani te� nie mia� zielonego poj�cia, gdzie m�g� si� podziewa�. Nie wiedzieli te� nic o olbrzymach. Tak przynajmniej twierdzili. Nie zbywa�o mi na forsie, tote� zamierza�em opu�ci� towarzystwo po tym, jak przegram skromn� sumk�, kt�r� na pocz�tku wy�o�y�em na st�. By�em przygotowany na pora�k�. Gra zabaryjska mia�a dosy� proste zasady, ale wystarczaj�co skomplikowane, aby da� do�wiadczonym i zaprawionym graczom spor� przewag�. Jak si� jednak okaza�o, zacz��em wygrywa�. Nie decydowa�a tu moja zr�czno��. Mia�em po prostu 23 fart. Rozdanie po rozdaniu sz�a mi karta. Szczeg�lnie martwi�o to Sleatha. Raz, �e straci� kup� forsy, dwa, �e nie gra� szczeg�lnie �le. Mimo �e nie by� sk�onny do zbytniego hazardu, przegrywa� raz za razem. Nawet �wi�tego wyprowadzi�oby to z r�wnowagi. Zwielokrotniony pocz�tkowy wk�ad do gry pi�trzy� si� teraz przede mn� i poczu�em si� troch� zak�opotany. Nie �eby mnie nasz�a ch�tka na oddanie czegokolwiek z powrotem. Zauwa�y�em, �e Sleath zacz�� si� zastanawia�, czy przypadkiem nie szachruj�, a ja si� cieszy�em, �e wi�kszo�� mojej wygranej pochodzi�a z zagrywek innych. Balidar stroi� sobie �arty z mojego szcz�cia w kartach. Mo�na by�o te �arty odebra� dwojako, ale nie rozumia�em, dlaczego Sleath m�g�by mie� powody do z�o�ci, pomijaj�c fakt, �e nie lubi� przegrywa�. Ale kto w ko�cu lubi? Niekt�rzy faceci, gdy zaczynaj� traci�, staj� si� ostro�ni. Inni znowu id� na ca�o��. Sleath nale�a� do tych drugich. Zacz�� cz�ciej wchodzi�, a je�li tylko si� da�o, podnosi� stawki. To tylko zwi�kszy�o prawdopodobie�stwo, �e b�dzie dalej przegrywa�. I tak te� si� sta�o. Ju� p� godziny wcze�niej wiedzia�em, �e nic ob�dzie si� bez rozr�by. Specjalnie mnie to nie przera�a�o. By�o spraw� Zabara�czyk�w, aby powstrzymali swojego przyjaciela, gdy strzeli mu jaka� g�upota do g�owy. Je�eli okazaliby si� niemrawi, powinienem sam da� sobie rad� i za�atwi� Sleatha. By�em prawie pewny, �e ten stw�r nie widzia� na oczy swojej rodzinnej planety. (Ja zreszt� te� nie). Mia� to jednak 24 zakodowane w genach. By� szczup�y i zwinny, zaadaptowany do szybkiego poruszania si� w otoczeniu o grawitacji wynosz�cej cztery pi�te ci��enia na Asgardzie. Aby porusza� si� po Asgardzie, musia� nosi� wspomagaj�cy ubi�r, co by�o w�a�ciwie sztucznym zewn�trznym szkieletem. Nie m�g� sobie pozwoli� na anga�owanie si� w b�jki. Szczeg�lnie nie przeciwko komu�, kogo budowa by�a przypadkowo prawie doskonale przystosowana do wymaga� As-garda. Straci� g�ow� po tym, gdy kolejna przegrana ze mn� doprowadzi�a go praktycznie do bankructwa. Sam by� sobie winny, bo zagra� z tak� subtelno�ci� mniej wi�cej, jak cz�owiek w skafandrze pr�buj�cy wykona� taneczn� figur�. Zwr�ci� si� jednak do Zabara�czyk�w i skierowa� oskar�aj�cy palec na rozdaj�cego w tej turze Balidara. Szachrujecie � oskar�y� nas. Jeste�cie �lepi, gracie pod siebie. Balidar przez ca�y dzie� podrzuca� najlepsze karty swojemu kumplowi. Zabara�czycy zreflektowali si� i spojrzeli na le��ce przed nimi stosy �eton�w. Obaj przegrywali, ale tak niewiele, �e ledwo starczy�oby tego na zap�acenie jednej kolejki drink�w. Balidar przegrywa� wi�cej ni� ci dwaj razem wzi�ci. S�uchaj powiedzia�em pojednawczo - karty nic okaza�y tobie �adnych specjalnych wzgl�d�w i ty te� nie odda�e� im takiego szacunku, na jaki zas�uguj�. Je�li poskromisz sw�j temperament, mo�e los oka�e si� dla ciebie �askawszy. 25 � Ty skurwysynu! � powiedzia� Sleath i wyci�gn�� n�. Zerwa�em si� z krzes�a i chwyci�em je w d�onie. Zanim zd��y� si� zbli�y�, trzyma�em je przed sob� w pozycji obronnej. Wystartowa�. Jedn� nog� podbi�em jego przegub, a drug� wpakowa�em w lew� ga��. Ryk, jaki wyda�, by� przepe�niony bardziej w�ciek�o�ci� ni� b�lem. Pomy�la�em, �e dla zachowania dyskrecji musz� go zaprawi� do reszty. Przywali�em mu w �eb wystarczaj�co mocno, aby pad� jak �ci�ty. Drzwi za mn� otworzy�y si�, a ja si� odwr�ci�em. Oczekiwa�em, �e przestrze� poza mn� wype�niona b�dzie zaciekawionymi twarzami. Rzeczywi�cie, ale nie wygl�da�y na specjalnie zaciekawione. By�y za to znajome. Jedna z nich nale�a�a do barmana, a dwie pozosta�e do Spirellyjczyk�w: do Haleba i jego braciszka. Wci�� trzyma�em krzes�o i zamiar postawienia go z powrotem momentalnie mi przeszed�. Zerkn��em na Balidara w oczekiwaniu moralnego poparcia. Gapi� si� w sufit, bezmy�lnie tasuj�c karty. Haleb uparcie wpatrywa� si� we mnie. Nie wyrzek� ani s�owa. Nie musia�. � Witaj, Haleb � powiedzia�em z takim spokojem, na jaki tylko mog�em si� zdoby�. � Szukasz mnie? � zwr�ci�em si� do jednego z Zabara�-czyk�w. � Wymie� mi �etony na fors�, dobra? Zabara�czyk nie ruszy� nawet r�k�. Barman zamkn�� drzwi, gdy Haleb i Lema weszli do �rodka. Wygl�da�o na to, �e jestem zdany na siebie. 26 W pokoju nie by�o okien, a zreszt� tetra�skie szyby s� nie do zbicia. Je�li mia�em si� wydosta� z tej pu�apki, musia�em przej�� obok niego, a raczej po nim. � Najwi�ksz� ludzk� wad� jest barbarzy�stwo � powiedzia� Haleb, czysto akcentuj�c parole. � S� z�o�liwi i nie okazuj� respektu zwyczajom obcych ras. Nie maj� �adnego poczucia honoru. Nie mog�em si� opanowa� i spojrza�em znowu na Balidara. Ten jednak unika� mojego wzroku. Wygl�da�o na to, �e niekt�rzy ludzie maj� rzeczywi�cie swoje wady. Balidar wystawi� mnie do wiatru. � Morderstwo nie mo�e ci uj�� na sucho � kontynuowa� Haleb. � Nie tutaj. Tutaj panuje prawo, a prawo musi by� przestrzegane. Inaczej �ycie we wsp�lnocie nie by�oby mo�liwe. Wci�� si� na mnie gapi�, ale nie wykona� �adnego podejrzanego ruchu. Sleath przewr�ci� si� na drugi bok, j�cz�c przy tym. Jak na zamordowanego, wykazywa� du�o energii. � Wymie� te przekl�te �etony � powiedzia�em ostrym tonem. Tym razem Zabara�czyk trzymaj�cy bank zareagowa� i zacz�� przelicza� �etony. Nie spieszy� si� zbytnio, gdy tymczasem reszta sta�a jak skamienia�a. Rozlega� si� tylko brz�k �eton�w, a potem szelest tetra�skich banknot�w, oficjalnego �rodka p�atniczego w Skychain City. Zanim zd��y�em zgarn�� got�wk�, Sleath przy- 27 szed� do siebie. W�a�nie pr�bowa� usi���, a kiedy ujrza�, �e zgarniam fors�, si�gn�� po n� le��cy na pod�odze ko�o nogi sto�owej. Nie mia�em �adnych trudno�ci, aby przydepn�� mu palce, gdy si�ga� po bro�. Wtedy do akcji wkroczy� Haleb. Walka ze Spirellyjczykiem to ca�kiem inna sprawa ni� b�jka ze Sleathem. Haleb by� tak samo doskonale przystosowany do grawitacji jak ja. W dodatku by� wyszkolony w r�cznych rodzajach walki praktykowanych przez jego lud. Krzes�o trzyma�em wci�� w lewej r�ce. Zaatakowa�em przeciwnika zebrawszy wszystkie si�y, na jakie mog�em si� zdoby�. Oczywi�cie, oczekiwa� tego. Odparowa� uderzenie w ten spos�b, �e dwoma �apami uchwyci� krzes�o, doda� w�asn� si�� do si�y mojego uderzenia. Musia�em wypu�ci� bro�, je�li nie chcia�em fikn�� kozio�ka i wyl�dowa� na �cianie. Trzymaj�c w prawej r�ce banknoty, da�em nura w kierunku drzwi. Haleb podci�� mnie, a jego braciszek Leina wymierzy� zgrabny cios w szyj�. Upad�em na kolana oszo�omiony, ale wci�� �wiadomy sytuacji i pr�bowa�em zn�w rzuci� si� do przodu. Moje rami� uderzy�o o zatrza�ni�te drzwi, kt�re jednak ani drgn�y. Usztywnione palce zacisn�y si� na mojej szyi, szukaj�c arterii. Zanim straci�em przytomno��, zd��y�em pomy�le�, �e kto� przeprowadza� badania nad ludzk� anatomi�. 28 Gdy przyszed�em do siebie, mia�em cholernego kaca. Zalatywa�o ode mnie jakim� aromatycznym alkoholem. B�g jeden wie dlaczego. Wyda�o mi si� lo troch� dziwne, potrzebowa�em jednak czasu, aby sobie przypomnie�, �e wcale nie pi�em. �mierdzia�em te� jak kupa gnoju, tak mocno, �e wra�liwego cz�owieka mog�o to doprowadzi� do torsji. Otworzy�em oczy i w tym samym momencie jaskrawe �wiat�o oszo�omi�o mnie. Pospiesznie mrugn��em z tuzin razy, zanim oczy przywyk�y. Gdy w ko�cu by�em zdolny do rozejrzenia si�, stwierdzi�em, �e znajdowa�em si� w celi. By�a nienagannie czysta, a jedn� ze �cian stanowi�a szyba. Szk�o mieni�o si� od b�ysk�w odbitego �wiat�a. Zna� by�o w tym tetra�sk� r�k�. Zwlok�em si� z nisko zawieszonej pryczy i pr�bowa�em stan��. Uda�o mi si� za trzecim razem. Szklana �ciana stanowi�a jedno�� z wyj�tkiem siatkowej p�ytki na wysoko�ci g�owy, sk�d p�yn�� strumie� �wie�ego powietrza. Wzi��em kilka g��bokich wdech�w, a potem zacz��em wali� pi�ciami w szyb�. Min�o kilka minut, zanim pojawi� si� stra�nik. By� to, oczywi�cie, Tetr, ubrany jak przeci�tny tetra�ski urz�das pa�stwowy. Kt�ra godzina? zapyla�em. Dziewi��dziesi�t po trzydziestej drugiej odpar�. Oznacza�o lo, �e przckima�em ca�� noc. 29 � Jak si� tutaj dosta�em? � Policja pana dostarczy�a. � Sk�d w�a�ciwie? � Nie jestem pewny. Czy chcia�by pan, abym spojrza� na raport policjanta, kt�ry dokona� aresztowania? � m�wi� �agodnie i z zainteresowaniem, niezawodnie uprzejmy. � Prosz� si� nie k�opota� � powiedzia�em. � Czy pami�ta pan, o co si� mnie oskar�a? � Morderstwo � odrzek� � przypuszcza si�, �e zamaltretowa� pan Sleatha na �mier�. J�kn��em. Nie zawraca�em sobie g�owy okrzykami: to k�amstwo, czy te�: wrobili mnie. Nic by to nie pomog�o. Stra�nik po prostu poinformowa�by mnie, �e b�d� traktowany jak niewinny, dop�ki wina nie zostanie udowodniona. � Czy m�g�by pan skontaktowa� mnie z adwokatem? � zapyta�em. � Oczywi�cie � powiedzia�. � Czy ma pan na my�li jakiego� okre�lonego adwokata? � Nie znam �adnego � o�wiadczy�em. � Czy zechcia�by pan zatelefonowa� do Aleksandra Sovo-rova z ZKB i poprosi� go o rad�? Z pewno�ci� zna ich z tuzin. � Uczyni� to � obieca� stra�nik. � Czy jest jeszcze kto�, kogo mam zawiadomi�? � Tak. Niejaki Saul Lyndrach � odpowiedzia�em. � Niech pan go poprosi, aby mnie odwiedzi�. B�d� potrzebowa� wszelkiej pomocy. M�g�by przynie�� mi pan wody do picia? 30 � Oczywi�cie. Czy chcia�by pan tak�e co� zje��? � Nie teraz. Ch�tnie natomiast pozby�bym si� smrodu id�cego z tej ohydnej bryji, kt�r� wlano we mnie, gdy by�em nieprzytomny. � Za przegrod� z ty�u jest prysznic. Jest tak�e maszyna czyszcz�ca ubrania. Czy mam udzieli� panu instrukcji, jak obs�ugiwa� te urz�dzenia? Znu�ony potrz�sn��em g�ow�. Stra�nik odszed�. M�wi si�, �e tetra�skie wi�ziennictwo bazuje na wysokiej etyce, �e traktuj� przest�pc�w w najbardziej humanitarny spos�b w ca�ej Galaktyce. Wi�zienie jest ca�kiej przyjemnym miejscem dla kogo� oczekuj�cego na rozpraw�. Jedyny k�opot w tym, �e nie przebywa si� tam d�u�ej ni� kilka dni. Nie jest przeznaczone dla skazanych kryminalist�w. Gdy napi�em si� wody, umy�em i wyczy�ci�em ubranie, poczu�em si� jak nowo narodzony. Jedyny k�opot w tym, �e im lepiej si� czu�em, tym bardziej �wiadomy by�em powagi sytuacji, w jakiej si� znalaz�em. By�em w pu�apce bez wyj�cia. Najwyra�niej wszystko co wydarzy�o si� poprzedniego dnia, nie wydarzy�o si� przypadkowo. Haleb i Balidar maczali r�ce w spisku, kt�rego celem by�o wrobienie mnie za morderstwo. A poza nimi, je�li rozpozna�em poprawnie szept barmana, kry� si� Amara Guur. Nie mia�em najmniejszego poj�cia, dlaczego zainteresowa� si� moj� person�. Wiedzia�em jednak a� za dobrze, �e nie wyjdzie mi to na dobre, oboj�tnie z jakiego powodu 31 to robi�. Zbyt wielu facet�w, kt�rymi zainteresowa� si� Amara Guur, sko�czy�o na cmentarzu. M�j adwokat pokaza� si� za dziesi�� czterdziesta pierwsza. Zasypa� przeprosinami maj�cymi wyja�ni� jego sp�nienie. Z przykro�ci� wyja�ni�, �e okaza�o si� niemo�liwym dotarcie do Saula Lyndracha, kt�ry najwyra�niej przepad� bez wie�ci. By�a to, oczywi�cie, jego osobista sprawa, ale z drugiej strony Tetrowie poszukiwali go w zwi�zku z ludzk� istot� o nazwisku Myrlin, za kt�r� by� odpowiedzialny. Prawnik nazywa� si� Zcnnala-238. By�, oczywi�cie, Tetrem. Dowody oskar�enia s� ju� w aktach o�wiadczy�. Pozostaje jedynie przygotowa� pa�sk� obron�. Oczywi�cie, potrzebuj� pa�skiej wsp�pracy na ka�dym etapie. Wydaje mi si� jednak, �e ostatnia szans� na pomniejszenie wagi przest�pstwa, jest powo�ywanie si� na niezdolno�� rozpoznawania spowodowan� alkoholowym upojeniem. Akurat, do cholery powiedzia�em ja tego nie zrobi�em. Jest mi bardzo przykro odpowiedzia� ale nie zdawa�em sobie sprawy, �e ten fakt jest dyskusyjny. Czy m�g�by pan wyja�ni� swoimi s�owami, co dok�adnie zdarzy�o si� krytycznego dnia. Opisa�em szczeg�owo ca�e wydarzenie. Przekaza�em mu te� moje podejrzenia tycz�ce spisku. Ta relacja r�ni si� do�� znacznie od sprawozdania zdanego przez wszystkich innych �wiadk�w 32 o�wiadczy� Zennata-238 tetra�skim odpowiednikiem zaniepokojonego tonu. Simeon Balidar przyzna�, �e rzeczywi�cie oszukiwa� wsp�lnie z panem. Karty u�ywane w grze zosta�y z�o�one do depozytu jako dow�d. Oznaczone by�y strategicznie rozmieszczonymi plamami t�uszczu. Balidar, dw�ch pozosta�ych graczy i Spirellyjczycy twierdz� zgodnie, �e ciosy zadane przez pana by�y bezpo�redni� przyczyn� p�kni�cia jego czaszki i w efekcie zgonu. Nic ma natomiast w ich zeznaniu najmniejszej wzmianki o no�u. Tak�e niejaki Haleb dozna� obra�e� cielesnych. Dokonano sporych szk�d w wyposa�eniu pomieszczenia, w kt�rym odby�a si� awantura. Prokuratura ustali�a, �e od pewnego czasu pr�bowa� pan uzyska� pieni�dze na zakup ekwipunku w celu odbycia odkrywczej ekspedycji do podziemi. Ustalono te�, �e odrzuci� pan propozycj� pracy z�o�on� przez Haleba, o�wiadczaj�c, �e jest w stanie uzyska� potrzebn� sum� na w�asn� r�k�. Za jedyn� rzecz jak� m�g� mie� pan na my�li, przyj�to zamiar zdobycia pieni�dzy, oszukuj�c w kartach przy pomocy swojego wsp�lnika Balidara. On to potwierdza. B�dzie niezmiernie trudno obali� w jakikolwiek spos�b takie zeznanie. Wygl�da na to, �e wszyscy �wiadkowie s� niezwykle jednomy�lni. I"ak wygl�da powiedzia�em g�ucho. Jest to niezwykle sp�jny i przemy�lany stek k�amstw. Kto� zada�, sobie sporo trudu, aby to wymy�li�. Ale�, panie Rousseau, w jakim celu? W jakim celu ktokolwiek posuwa�by si� do pope�nienia mor- derstwa, by pana skazano za zbrodni�? Je�eli kryje si� za tym spisek, musi istnie� jego przyczyna. Ale jaka? To, oczywi�cie, by�o g��wne pytanie tego teleturnieju. Bez odpowiedzi na nie nawet najbardziej lito�ciwy i ufny Tetr w ca�ej Galaktyce mi nie uwierzy. � Mo�e uda si� panu odkry� jakie� konszachty ��cz�ce Balidara i Haleba? Przypu��my, �e uda nam si� wykaza�, w taki czy inny spos�b, ich powi�zania z Amar� Guurem. Tetr potrz�sn�� g�ow�. � Nawet je�li nam si� uda, to �eby udowodni� istnienie spisku, potrzeba czego� wi�cej ni� wykrycie faktu, �e dana grupa �wiadk�w zna si� wzajemnie. Powtarzam, z jakiego powodu Amara Guur, czy te� kto� inny, pragn��by, aby skazano pana za morderstwo? �- No wi�c �- powiedzia�em my�l�c tak szybko, jak tylko potrafi�em � nie chodzi tu o co�, co mog�em mu uczyni�. Nie ma powod�w, dla kt�rych kto� chcia�by zem�ci� si� na mnie. Je�li pow�d nie le�y w przesz�o�ci, to musi znajdowa� si� w przysz�o�ci. Guur chce wykorzysta� wasz pokr�tny system karny, aby w ko�cu mie� mnie na swoich us�ugach. Tetr jest tak samo post�powy w traktowaniu os�dzonych kryminalist�w jak w traktowaniu oskar�onych, ale jeszcze nie skazanych. Tak si� przynajmniej m�wi. Faktycznie, wszystkie przest�pstwa przyjmowane s� jako d�ug w stosunku do spo�ecze�stwa, d�ug, kt�ry 34 musi by� sp�acony, konkretnie osobom poszkodowanym. W wypadku �mierci prawo do odszkodowania mog� ro�ci� zwi�zani z ofiar� zab�jstwa: rodzina, pracodawca itd. Gdybym zosta� skazany, s�d zadecydowa�by o sposobie wynagrodzenia szk�d w zale�no�ci od mojej sytuacji. Za morderstwo nie mo�na by�o wykr�ci� si� grzywn�, gdy� umo�liwi�oby to zasobnym w got�wk� bezkarno��. Automatycznie skonfiskowano by wszystkie moje zasoby pieni�ne, a i tak chciano by jeszcze. To jeszcze trzeba by wypracowa�. M�g�bym zatrudni� si� u Tetr�w, wykonuj�c prac�, kt�ra okaza�aby si� z pewno�ci� ci�ka i nieprzyjemna. O stawce decydowaliby, oczywi�cie, oni. Sp�aciliby ca�kowicie m�j d�ug, a ja by�bym zmuszony odrobi� t� sum� wraz z procentami, kt�rych wysoko�� r�wnie� ustaliliby oni. Na Ziemi istnieje na to okre�lenie. Nazywa si� to niewolnictwem. Tetra�ski odpowiednik nie niesie w�a�ciwie takich emocjonalnych skojarze�. Jedynym wyj�ciem z sytuacji by�oby podobnie niewolnicze zwi�zanie si� z kim� innym. Z kimkolwiek, kto zaoferuje kontrakt za twoje us�ugi. Umowy musz� by� w zgodzie z okre�lonymi przepisami, bo nawet niewolnicy maj� prawa dotycz�ce ich traktowania. S� one jednak dosy� elastyczne. Tak wi�c, gdybym zosta� skazany, przys�ugiwa�oby mi prawo do akceptacji oferty z jakiegokolwiek �r�d�a zdolnego do natychmiastowego sp�acenia mojego d�ugu w ca�o�ci w zamian za przepracowanie okre�lonej liczby dni, albo raczej lat, wykonuj�c okre�lony rodzaj pracy. 35 Istnieje jeszcze inny wyb�r, przynajmniej w teorii, a jest to odmowa podporz�dkowania si�. Nikt ci� nie zmusi do pracy, je�li odm�wisz jej wykonywania. Wtedy oni zdejmuj� bia�e r�kawiczki. Tetr wprowadza ci� w stan u�pienia, potem u�ywa twego cia�a jako fabryczki produkuj�cej r�norodne zwi�zki organiczne, a nawet wirusy. Je�eli nie chcesz dzia�a� jak cz�owiek, zapracujesz na wszystko jako maszyna. To zabiera wi�cej czasu, a kiedy ods�u�ysz sw�j wyrok, przewa�nie nie jeste� ju� tym samym cz�owiekiem, kt�rym by�e� kiedy�. Niewielu ludzi wybiera t� drog�, chocia� niekt�re istoty maj�ce interesuj�ce systemy metaboliczne s� tak bardzo poszukiwane, �e w ten spos�b udaje im si� uj�� z o wiele kr�tszym wyrokiem. W ka�dym razie �atwo jest dostrzec znaczenie tego wszystkiego. Je�eli jeste� szczeg�lnie podst�pnym facetem i je�eli szczeg�lnie zale�y ci na pozyskaniu innego faceta, to mo�esz rozwa�y� wrobienie go w szczeg�lnie ohydne przest�pstwo. Potem zaoferujesz mu umiarkowanie korzystny przymusowy kontrakt, wiedz�c, �e inne propozycje b�d� mniej poci�gaj�ce. Oczywi�cie, je�li domy�li si�, �e to ty go wrobi�e�, napluje ci prawdopodobnie w twarz bez wzgl�du na konsekwencje. Ale musia�by by� uparty jak osio�, gdy� Tetrowie ��daliby ze dwadzie�cia lat, a ty tylko dwa. - Wci�� nie rozumiem powiedzia� Zennata--238 w jakim celu Amara Guur potrzebuje pana us�ug. W Skychain City s� setki szabrownik�w. Dlaczego chce akurat pana? 36 Na tym w�a�nie polega� ca�y k�opot. Teoria potwierdzi�aby si� w praktyce, gdybym m�g� tylko wydedukowa� pow�d, dla kt�rego Amara Guur potrzebowa�by mnie tak cholernie, by spreparowa� morderstwo i z�owi� mnie na haczyk. Trudno by�o doszuka� si� w tym wszystkim wi�kszego sensu. Spojrza�em na Zennat�-238 i zrozumia�em, �e on nie widzi w tym niczego rozs�dnego. Zbyt uprzejmy, aby to powiedzie� wprost, w g��bi serca by� na sto procent przekonany, �e jestem winny jak wszyscy diabli. Czy mo�na temu si� dziwi�? Niewolnictwo to ohyda powiedzia�em. - Nie powinno tolerowa� si� go w �adnym cywilizowanym spo�ecze�stwie. W�a�nie obejrza�em w telewizji moj� rozpraw�. Wygl�da�o na to, �e Zennata-238 odstawi� raczej bezbarwne przedstawienie. Tak naprawd� jednak nie wierzy�em, �e kto� inny zrobi�by to lepiej. Nie potrzebuj� dodawa�, �e wysoki s�d uzna� mnie winnym. Odwo�anie rozpatrzono i odrzucono w ci�gu kilku minut. Teraz musia�em odczeka� ustawowe trzy dni, �eby kto� m�g� mnie wykupi�. Gra�em w karty ze stra�nikiem, zwanym Aquila-69. O znaczonych kartach nie pu�ci� pary. Zwa�cie, �e u�ywali�my jego 37 sprz�tu i on zwyci�a�. Grali�my bez pieni�dzy, dla wprawy. Jak si� traktuje kryminalist�w na twojej rodzinnej planecie? � zapyta�. Powiedzia�em mu. Roze�mia� si�. � Oczywi�cie, zdaj� sobie spraw�, �e wszystko co my, ni�sze gatunki robimy, wam wydaje si� barbarzy�skie � powiedzia�em. � Powinno jednak do was dotrze�, �e czasami sprawy maj� si� ca�kiem odwrotnie. Niekt�re wasze zwyczaje s� dla nas nie do przyj�cia. U nas niewolnictwo zosta�o zniesione przed ponad czterystu laty. � To tylko udowadnia, jak zacofana jest wasza kultura � odpowiedzia�. � Jest ca�a kupa rzeczy, kt�re powinni�cie odrzuci�. Rezygnacja z nich potwierdzi�aby, �e osi�gn�li�cie jednak pewien poziom o�wiecenia. Takie wojny, na przyk�ad. Wiem jednak dok�adnie, �e nie tylko nie w g�owie wam zarzuci� je, na dodatek twoi pobratymcy s� zaanga�owani w mi�dzyplanetarn� wojn� przez prawie ca�y czas, odk�d zacz�li�cie u�ywa� gwiazdolot�w. �- Takie s� pog�oski � przyzna�em � m�wisz jednak nie na temat. To wasze post�powanie trzeba podda� w w�tpliwo��, nie nasze. Kibluj� tutaj w oczekiwaniu na ofert� wykupienia. Je�eli nikt si�