6977

Szczegóły
Tytuł 6977
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6977 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6977 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6977 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Graham Masterton Zjawa Popularny pisarz angielski. Urodzi� si� w 1946 roku w Edynburgu. Po uko�czeniu studi�w pracowa� jako redaktor w miesi�cznikach, m.in. �Mayfair" i angielskim oddziale �Penthouse'a". Jest autorem blisko 60 horror�w, romans�w, powie�ci obyczajowych, thriller�w, poradnik�w seksuologicznych. Pierwsz� powie�� z gatunku horroru, �Manitou", wyda� na pocz�tku lat siedemdziesi�tych. ��cznie napisa� ich ponad 20; ca�kowity nak�ad tych ksi��ek przekroczy� 20 milion�w, z czego prawie dwa miliony sprzedano w Polsce. Wielk� popularno�� autora w naszym kraju ugruntowa� te�, opr�cz horror�w, cykl poradnik�w seksuologicznych, m.in. �Magia seksu", �Pot�ga seksu". Kilka powie�ci Mastertona, �Tengu", �Kostnica", ,family Portrait", otrzyma�o wyr�nienia literackie w USA i Europie; do dw�ch tytu��w sprzedano prawa filmowe. Najnowsze bestsellery to �Duch zag�ady" (1992), kontynuacja cyklu o Manitou, �Bezsenni" (1993) oraz �Cia�o i krew" (l 994) i �Zjawa". W przygotowaniu znajduje si� The House That Jack Built. Graham Masterton mieszka w pi�knym domu w Epsom, 10 mil od Londynu, niedaleko s�awnego toru wy�cig�w konnych. Jego �ona, Wiescka, urodzi�a si� w Polsce. Maj� trzech syn�w. Prze�o�y� ANDRZEJ SZULC PRIMA Tytu� orygina�u: SPIRIT Copyright � 1994 by Graham Masterton Copyright � for the Polish edition by Wydawnictwo PRIMA 1995 Copyright � for the Polish translation by Andrzej Szulc 1995 Cover illustration � Larry Rostant/Artists Partners Ltd. Ilustracja na ok�adce: Larry Rostant Opracowanie graficzne serii: Adam Olchowik Redakcja: Lucyna Lewandowska Redakcja techniczna: Janusz Festur ISBN 83-85855-72-6 Wydawnictwo PRIMA Adres dla korespondencji: skr. poczt. 55, 02-792 Warszawa 78 tel./fax: (22)-406- 184 Warszawa 1995. Wydanie I Obj�to��: 22 ark. wyd., 23 ark. druk. Sk�ad: Zak�ad Poligraficzny �KoloneT Druk: Wojskowa Drukarnia w �odzi Wysoko w ma�ym pokoiku na poddaszu stoi na p� ubrana ma�a tancerka, stoi to na jednej nodze, to na dw�ch, depcze nogami ca�y �wiat i tyle �e wszystkich ol�niewa. Z imbryczka do herbaty nalewa wody na gorsecik, kt�ry trzyma w r�ku. Czysto�� jest pi�kn� rzecz�! Bia�a suknia wisi na wieszadle, i ona te� zostanie uprana w imbryczku, i wisi, schnie na dachu. K�adzie j� na siebie, szafranowym szalem owi�zuje szyj�, wtedy suknia po�yskuje jeszcze �nie�niejsz� biel�. Noga podniesiona. Patrz, jak ona kr��y na jednej nodze! Widz� samego siebie. Widz� samego siebie! Hans Christian Andersen, �Kr�lowa �niegu" prze�o�y�a Stefania Beylin Czelny jej wzrok, a z�ota cud Jej w�os, na ustach spieka, Sk�ra jak bia�y tr�du wrz�d � To Upiorzyca, ta, co w l�d Przemienia krew cz�owieka. S. T. Coleridge, �Pie�� o Starym �eglarzu" prze�o�y� Jan Kasprowicz ROZDZIA� I Elizabeth zobaczy�a, jak Peggy znika za domem � drobna, mysioszara, odziana w futerko posta�, ledwie widoczna przez nurkuj�ce w d� p�atki �niegu � i przez kr�tk� chwil� mia�a przeczucie, �e stanie si� co� strasznego. W oddali us�ysza�a p�aski ton wybijaj�cego godzin� szkolnego zegara. Dongg. Zatrzyma�a si� zasapana, ze szkar�atnymi policzkami i ciekn�cym nosem i przez chwil� obserwowa�a pusty ogr�d i bia�y, obity deskami w�gie� domu, za kt�rym Peggy znikn�a tak zdecydowanie, jakby przebieg�a z jednego do drugiego �ycia. Wydawa�o si�, �e ogr�d wstrzyma� oddech, cichy, ze swymi ciemnymi, pokrytymi czapami �niegu jod�ami i rze�bionymi wiatrem krzywymi zaspami. Elizabeth s�ysza�a tylko szelest bia�ych p�atk�w i dr�enie ga��zi, sk�adaj�cych co jaki� czas sw� ma�� danin� �niegu. Poza tym nic wi�cej. Pot�ny, g�uchy d�wi�k niczego wi�cej. Niebo, ogr�d, dom � to by�o wszystko. Dziewi�cioletnia Elizabeth odwr�ci�a si� niepewnie i otar�a nos wierzchem czerwonej we�nianej r�kawiczki. Zastanawia�a si�, czy nie powinna pobiec za siostr�. Ale Peggy przecisn�a si� pewnie tymczasem przez �ywop�ot za szklarni�, min�a patio i kuchenny ogr�d i siedzi teraz w kucki w szopie, chichocz�c i poci�gaj�c nosem, przekonana, �e nikt jej nie znajdzie. Elizabeth wci�� jednak nie dawa�o spokoju to wcze�niejsze przeczucie. G��bokie, nie wyja�nione przeczucie, kt�re przemkn�o przez jej umys� niczym wielki czarny rekin przemykaj�cy przez ch�odn� zimn� to�, bez jednej zmarszczki na powierzchni wody. Wiedzia�a z ca�� pewno�ci�, �e Peggy schowa�a si� w szopie. Gdzie indziej mog�a p�j��? Ale czu�a jednocze�nie, �e Peggy odesz�a � �e znikn�a i �e nigdy ju� jej nie zobaczy. Zrobi�a pi�� albo sze�� krok�w po �niegu. � Peggy! Gdzie jeste�, Peggy? � zawo�a�a. Ale ogr�d pozosta� niemy i okutany biel�. Elizabeth zawaha�a si� i zatrzyma�a. � Gdzie jeste�, Peggy?! � zawo�a�a ponownie. �adnej odpowiedzi. Elizabeth nie mog�a znie�� d�wi�ku w�asnego g�osu. � Peggy! � zawo�a�a. A potem: � Laura! W ko�cu pojawi�a si� Laura, brn�c przez �nieg w swoim land-rynkowoczerwonym sztruksowym p�aszczyku. Mia�a siedem lat i wszyscy m�wili, �e jest naj�adniejsza. Jej blond w�osy uk�ada�y si� w loki (jak u matki), podczas gdy w�osy Elizabeth by�y ciemne i proste (jak u ojca). Peggy tak�e mia�a blond loki, ale znikn�a teraz za obitym deskami w�g�em domu i Elizabeth nie wiedzia�a, czy kiedykolwiek j� jeszcze zobaczy. � Co takiego? Co si� sta�o? � zapyta�a zasapana Laura. � Peggy znikn�a. Laura wytrzeszczy�a oczy. � Jak to znikn�a? � Nie wiem. � Elizabeth mia�a wra�enie, jakby zamyka�o si� nad ni� niebo � zamyka�o niczym sk�adany r�g do rogu arkusz ciemnej bibu�ki. � Po prostu znikn�a. � Na pewno si� schowa�a � odpar�a Laura. � Tato na-krzycza� na ni�, bo bawi�a si� zaczarowanymi kieliszkami. Elizabeth przygryz�a warg�. �Zaczarowanymi kieliszkami do jajek" dziewczynki nazywa�y podstawki pod golfowe pi�ki. Wszystkie trzy by�y nimi zafascynowane i wszystkie trzy przy tej lub innej okazji dostawa�y bur� za ich wykradanie. Elizabeth by�a zmartwiona. W�a�nie zmartwiona, podobnie jak zmartwiona by�a mama, kiedy zapada�a noc, sypa� g�sty �nieg, a tato nie wraca� jeszcze z New Milford. � Lepiej jej poszukajmy � powiedzia�a. Brn�c przez zaspy ruszy�y wok� domu. Min�o wp� do czwartej i powoli nadchodzi� zmierzch. Korty tenisowe by�y opuszczone, siatki obwis�e i oblepione �niegiem. Na �niegu wida� by�o tylko widelcowate odciski �apek drozd�w i �lady pozostawione przez ich kota. � Peggy! � zawo�a�y razem. � Zaraz ci� z�apiemy, Peggy! Cisza. Podmuch wiatru podni�s� z ziemi �nie�nego demona. � T�dy na pewno nie sz�a � stwierdzi�a Laura. � Musia�a, widzia�am j�. � Ale tu nie ma �adnych �lad�w. � Nie ma, bo zasypa� je �nieg. Ruszy�y dalej przez patio i wok� oran�erii. Z dachu zwisa�y jeden przy drugim liczne sople, a przy samym ko�cu szklarni, tam gdzie znajdowa� si� otw�r odp�ywowy, stercza�a przyczepiona do rynny groteskowa posta� lodowej wied�my z haczykowatym nosem. Za ka�dym razem, kiedy zza drzew prze�wieca�y promienie s�o�ca, z nosa wied�my kapa�a woda i dziewczynki ta�czy�y wok� niej w trwo�nym upojeniu, �piewaj�c: �Wied�mie kapie z nosa! Wied�mie kapie z nosa!" Ale teraz wied�ma mia�a barw� o�owiu i b�yszcza�a, a jej nos zakrzywiony by� pod niewiarygodnie ostrym k�tem. Elizabeth i Laura obesz�y j� zdj�te prawdziwym przera�eniem. Co b�dzie, je�li si� odezwie? Co b�dzie, je�li rzuci na nie urok i zamrozi na �mier� tam, gdzie stoj�? Twarz wied�my ��obi�y ciekn�ce lodowe krople, a na brwiach zatrzyma�y si� krzaczaste p�atki �niegu. Na jej ustach widnia� tajemniczy u�miech, lecz nie rusza�a si� z miejsca; nie pr�bowa�a odczepi� si� od rynny. Nie pr�bowa�a nawet szepta�, ale wyra�nie trzeszcza�a. Stawiaj�c szybkie, sztywne kroki, ci�ko przera�one dziewczynki zdo�a�y dotrze� ca�e i zdrowe do schodk�w prowadz�cych do ogr�dka r�anego. � Peggy � szepn�a Elizabeth tak cicho, �e Laura ledwo j� us�ysza�a. � To na nic � stwierdzi�a. � Musisz krzycze�, ile masz si� w gardle. Peggy! Peggy! Peggy�Peggy�Peggy�Peggy! G�os Laury przeszed� w rozdzieraj�cy krzyk, kt�ry rozbrzmia� w ca�ym Sherman, odbi� si� echem od niewidocznych w �nie�ycy Green Pond Mountain i Wanzer Hill, a potem potoczy� po Lak� Candlewood, a� st�umi� go wreszcie padaj�cy �nieg. Dziewczynki czeka�y, nas�uchuj�c. �adnej odpowiedzi. Wy��cznie cichy szelest �niegu. Elizabeth obr�ci�a si� i przyjrza�a Wied�mie z Ciekn�cym Nosem, ale ta tkwi�a na swoim miejscu przy rynnie. Wydawa�a si� jaka� smutna. Mo�e zdawa�a sobie spraw�, �e wkr�tce nadejdzie wiosna i ca�a si� roztopi. Podesz�y do stoj�cej pod wysok� jod�� szopy. By�a ma�a i ciemna, ale jej dach pokrywa�a teraz ekstrawagancka, wysoka czapa �niegu i wygl�da�a jak mro�one owocowe ciastko. Nie otacza�y jej �adne �lady st�p i Elizabeth z trudem zdo�a�a otworzy� zasypane �niegiem drzwi. Wewn�trz by�o ciemno i wok� unosi� si� zapach kreozotu i suchej trawy. Elizabeth zdo�a�a dostrzec r�czki kosiarki i �opaty, szufle i rz�dy glinianych doniczek. Okna zasnute by�y g�st� siatk� paj�czyn, w kt�rych ko�ysa�y si� i ta�czy�y najr�niejsze bezbarwne szkielety. � Peggy? � szepn�a. � Gdzie jeste�, Peggy?! � krzykn�a cienko Laura i Elizabeth a� podskoczy�a na d�wi�k jej g�osu. Nas�uchiwa�y. Z domu dochodzi�y niewyra�ne d�wi�ki muzyki. You Must Have Been A Beautiful Baby. W kuchni pali�o si� jasne �wiat�o; za zas�onami w czerwone pasy widzia�y krz�taj�c� si� mi�dzy sto�em, piecem i zlewem, piek�c� ciastka i babeczki mam�. Dalej wida� by�o o�wietlone znacznie s�abiej okna biblioteki. � Powinny�my chyba powiedzie� mamie � stwierdzi�a Elizabeth. � Nie mog�a daleko zaj�� � odpar�a Laura. Obie wiedzia�y, �e dostanie si� im po g�owie za to, �e nie upilnowa�y siostry. � Niech j� licho. Tyle z ni� k�opotu. � Tak, niech j� licho! Zasun�y razem drzwi szopy i za�o�y�y skobel, a potem ruszy�y w dalszy obch�d dooko�a domu � du�ej, zbudowanej bez jakiegokolwiek planu rezydencji, najwi�kszej po tej stronie Sherman, z jedenastoma sypialniami, czterema �azienkami i trzema wielkimi salonami. Ojciec dziewczynek narzeka� zawsze, �e noszenie drzewa do licznych komink�w zajmuje mu wi�cej czasu ni� pisanie i przegl�danie manuskrypt�w. �W moim dowodzie powinien widnie� wpis �palacz�, a nie �wydawca�", powtarza�. Ale ich matka zakocha�a si� w tym domu od pierwszego wejrzenia, bo mia� olbrzymi�, otoczon� galeryjk� bawialni�, gdzie mogli postawi� pi�ciometrow� choink�, zupe�nie tak jak na filmach, w kt�rych wszyscy przyje�d�aj� do domu na �wi�ta i dzieci obwieszaj� drzewko �wiecide�kami i wst��kami, a potem nast�puje jakie� romantyczne nieporozumienie, ale w ko�cu wszyscy maj� wilgotne oczy, spe�niaj� toast ponczem i �piewaj� Hark The Herald Angels Sing. Ich matka pochodzi�a z rozbitego domu, tylko tyle wiedzia�y. A� do �smego roku �ycia Elizabeth my�la�a, �e �rozbity dom" jest domem, przez kt�rego �rodek przebiega jakie� olbrzymie p�kni�cie. Teraz zrozumia�a ju�, �e znaczy to co� innego, gorszego, 10 i dlatego w�a�nie mia�y tylko jednego dziadka, podczas gdy wi�kszo�� ich przyjaci�ek mia�a dw�ch. Elizabeth i Laura dotar�y do po�udniowego skraju domu. Nie by�o tu nic poza basenem i w�skim tr�jk�tnym trawnikiem, za kt�rym ci�gn�� si� las. Zacz�� pada� jeszcze g�stszy �nieg i Elizabeth rozbola�y z zimna palce st�p, mimo �e mia�a podbite ko�uszkiem buty. � Nie mam poj�cia, gdzie ona si� podzia�a � powiedzia�a Laura. � Za�o�� si�, �e wr�ci�a do domu � odpar�a Elizabeth. � Na pewno zobaczy�a, �e mama piecze babeczki. Za�o�� si�, �e wylizuje teraz makutr� i pr�buje surowego ciasta. Ruszy�y z powrotem do domu. Podmuch wiatru otuli� je gryz�cym ob�okiem drzewnego dymu. � Za�o�� si�, �e wyjad�a ca�y lukier � o�wiadczy�a niemal w�ciek�ym tonem Laura. � Za�o�� si�, �e by� truskawkowy i za�o�� si�, �e wyliza�a wszystko, nawet �y�k�. Elizabeth nie odezwa�a si� ani s�owem. Nie chcia�a by� z�o�liwa, ale wiedzia�a, �e Peggy jest ukochan� c�reczk� mamusi, i widz�c czasami, jak doskonale obie si� bawi� i za�miewaj�, mia�a wra�enie, �e jest stara, du�a i ma�o ciekawa � i cho� nie czu�a si� nie chcianym dzieckiem, �a�owa�a, �e ma ju� dziewi�� lat. Dotar�y do za�nie�onych stopni, prowadz�cych do frontowych drzwi, i wtedy dopiero dostrzeg�y �lady. � �lady st�p � powiedzia�a Laura. � To nasze � stwierdzi�a Elizabeth. Pami�ta�a, jak Puchatek i Prosiaczek chodzili w k�ko po lesie, coraz bardziej zaniepokojeni odkrywanymi po raz kolejny w�asnymi �ladami. � Nie, to nie nasze � zaprotestowa�a Laura, marszcz�c czo�o. � Zobacz, s� za ma�e i zostawi�a je tylko jedna osoba. �lady zasypa� ju� prawie padaj�cy �nieg i nie by�y wi�ksze od do�k�w w policzkach. Kiedy im si� jednak uwa�niej przyjrza�y, dostrzeg�y, �e prowadz� od frontowych drzwi w d� schod�w. Po znikni�ciu za rogiem Peggy musia�a schowa� si� za krzakami, a potem ruszy� �ladem szukaj�cych jej si�str. Ale gdzie si� teraz podziewa�a? Stoj�c u szczytu schod�w dziewczynki usi�owa�y zorientowa� si�, kt�r�dy biegnie przecinaj�ca l�ni�cy biel� ogr�d linia. �lady by�y nier�wne � pozostawione przez ma�e biegn�ce dziecko � a �nieg sypa� tak w�ciekle, �e ledwie by�o je wida�. Ale nie by�o �adnych w�tpliwo�ci, dok�d prowadz�. Ukosem przez ogr�d, prosto do basenu. 11 Warstwa �niegu by�a tak gruba, �e gdyby nie dwie pomalowane na bia�o, oddalone od siebie o dwadzie�cia jard�w metalowe drabinki i podstawa trampoliny, nie spos�b by�oby zgadn��, �e w og�le znajduje si� tam basen. Ojciec mia� zamiar wypompowa� wod� przed zim�, ale najpierw zepsu�y si� pompy, potem bez przerwy pada�y deszcze i w ko�cu po pierwszych przymrozkach by�o ju� za p�no. Tak przynajmniej powiedzia�: �e jest ju� za p�no � ale pracowa� w�wczas jak szalony nad now� seri� ksi��ek zatytu�owan� �Okolice Litchfield" i niewiele czasu po�wi�ca� domowi � donosi� tylko stale drzewo do komink�w. Dziewczynki puszcza�y kamyki po zamarzni�tej powierzchni basenu, a raz wys�a�y nawet w arktyczn� ekspedycj� lalk� Eliza-beth, Shirley Tempie. To w�a�nie po tym, jak Elizabeth zesz�a na l�d, �eby ratowa� Shirley, ojciec zabroni� im pod gro�b� klapsa podchodzi� w zimie blisko basenu. Ale Peggy najwyra�niej naruszy�a ten zakaz. Jej szybko znikaj�ce �lady prowadzi�y prosto w stron� basenu; a na jego powierzchni, mniej wi�cej dwa jardy od najbli�szej drabinki, wida� by�o niewyra�ne szare zag��bienie, kt�re szybko wype�nia� padaj�cy �nieg. Elizabeth otworzy�a usta w niemym przera�eniu. Zimne p�atki �niegu wirowa�y wok� jej warg i topi�y si� na j�zyku. � Id� po ojca � szepn�a do siostry. � Co? � zapyta�a Laura, kt�ra wci�� jeszcze nic nie rozumia�a. � Id� po ojca! Id� po ojca! Laura spojrza�a na ni� swymi wielkimi b��kitnymi oczyma. Elizabeth zbieg�a po schodkach i pop�dzi�a przez trawnik, przedzieraj�c si� przez wysoki do kolan �nieg. Nie ogl�da�a si� nawet, �eby zobaczy�, czy Laura posz�a do domu. W krtani pali�o j� tak, jakby wr�ci�y wszystkie b�le gard�a, kt�re dr�czy�y j� w dzieci�stwie, wszystkie jednocze�nie. � Peggy! � wo�a�a. � Peggy! Dotar�a do skraju basenu i o ma�o nie straci�a r�wnowagi. Tylko leciutkie za�amanie �niegu wskazywa�o, gdzie znajduje si� kraw�d�. Zatrzyma�a si�, �api�c kurczowo powietrze. Nie by�o �adnych w�tpliwo�ci: �lady Peggy prowadzi�y nieomylnie po za�nie�onej powierzchni, a potem nagle si� urywa�y. Elizabeth obr�ci�a si�, pr�buj�c prze�kn�� �lin�, �eby z�agodzi� b�l w gardle. Laura znikn�a, nied�ugo wi�c powinien nadej�� ojciec. W powietrzu wisia�a martwa cisza. Mia�a wra�enie, �e jest jedyn� �yw� istot� na ca�ym �wiecie. � Prosz� Ci�, Bo�e, prosz�, Bo�e, pom� mi � powiedzia�a 12 najcichszym i najcie�szym z szept�w, spogl�daj�c z powrotem na niewyra�ne zag��bienie w �niegu. Z�apa�a si� por�czy metalowej drabinki i ostro�nie opu�ci�a stop� w d�. Podeszwa jej buta zetkn�a si� z lodem o wiele ni�ej, ni� si� spodziewa�a. Wzi�a g��boki oddech i nie puszczaj�c por�czy przenios�a ci�ar na t� nog�. L�d by� chyba do�� gruby; nie za�ama� si� ani nie zatrzeszcza�. Postawi�a na nim drug� stop� i podskoczy�a ostro�nie w miejscu. L�d wci�� wydawa� si� pewny. Spojrza�a w stron� domu. Ojciec nadal si� nie pojawia�. Musia�a odnale�� Peggy sama, cho� wcale tego nie chcia�a. By�a pewna, �e Peggy uton�a, i ba�a si�, �e l�d za�amie si� pod ni� i ona tak�e utonie na d�ugo przedtem, zanim zdo�a tu dotrze� ojciec. Ale wiedzia�a, �e musi spr�bowa�. Peggy mog�a trzyma� si� skraju lodu, schowana pod �niegiem. Jak ona, Elizabeth, b�dzie si� czu�a do ko�ca �ycia, je�li nie spr�buje jej teraz ratowa�? Trzymaj�c si� kurczowo drabinki zacz�a, nie podnosz�c st�p, sun�� po powierzchni basenu. Wysoka prawie na trzydzie�ci centymetr�w zaspa si�ga�a jej do kolan i �nieg sypa� si� do but�w. W ko�cu pu�ci�a por�cz i �lizgaj�c si� ruszy�a w stron� zag��bienia, przy kt�rym urywa�y si� �lady Peggy. Zorientowa�a si�, �e nuci pod nosem piosenk� Kubusia Puchatka: �Im bardziej PADA �NIEG, bim-bom, im bardziej PR�SZY �NIEG, bim--bom, tym bardziej SYPIE �NIEG, bim-bom" *. Us�ysza�a trzask p�kaj�cego lodu � dziwny zgrzytliwy odg�os, jakby kto� pociera� o siebie dwa kawa�ki st�uczonego szk�a. Dotar�a prawie do zag��bienia, ale skoro l�d ju� raz p�k� w tym miejscu, m�g� �atwo za�ama� si� ponownie. Odsun�a �nieg stop�, a potem przykl�k�a i zacz�a odgarnia� go r�kawiczkami. Tu� pod bia�ymi p�atkami zobaczy�a lodowat� to�, bardziej podobn� do szarego puddingu z tapioki ni� do wody. Ostro�nie uprz�tn�a �nieg wok� ca�ej dziury, kt�ra nie mia�a wi�cej ni� p� metra �rednicy. � Lizzie! Elizabeth! Zejd� z basenu! Zejd� z basenu! � us�ysza�a za sob� krzyk ojca. Nawet si� nie obejrza�a. Zobaczy�a, jak co� porusza si� tu� pod powierzchni� lodu. Co� bladego i szarawego. Co�, co drgn�o, zanurzy�o si� g��biej i powoli odwr�ci�o. � Lizzie! � Wo�anie ojca dochodzi�o teraz z bli�szej odleg�o�ci. W jego g�osie brzmia�y nutki histerii. � Lizzie, nie ruszaj si�! * A. A. Milne, �Chatka Puchatka", prze�o�y�a Irena Tuwim. 13 Ale ona nadal zgarnia�a �nieg z powierzchni basenu, szoruj�c l�d odzianymi w r�kawiczki d�o�mi, niczym usi�uj�cy zobaczy� co� przez zaparowan� szyb� kierowca rozp�dzonego samochodu. Potem pochyli�a si� i spojrza�a w d�. Mia�a przed sob� okno � okno, przez kt�re mog�a zobaczy� inny �wiat, ciemny i przera�liwie zimny. Okno, przez kt�re widzia�a swoj� utopion� siostr� Peggy, jej sk�r� bia�� jak mleko, szeroko otwarte oczy i bladosine wargi. Loki Peggy unosi�y si� w wodzie i tak samo unosi�o si� jej futerko z kapturem, powoli i ospale, jak wodorosty albo arktyczne morskie anemony. Najwyra�niej widoczne by�y jej ma�e r�czki w r�owych we�nianych r�kawiczkach, splecione razem przy piersi, jakby odmawia�a modlitw�. Im bardziej pada �nieg, bim-bom... Ojciec dobieg� do skraju basenu. Elizabeth s�ysza�a go, ale nie odwr�ci�a si�. Gdyby si� odwr�ci�a, musia�aby go pos�ucha�. � Lizzie! � zawo�a�. � Czy tam jest Peggy? Gdzie jest Peggy? Elizabeth nie wiedzia�a, co ma odpowiedzie�. � Lizzie, kochanie, czy tam jest Peggy? � Tak � odpowiedzia�a. Jej g�os t�umi�y p�atki �niegu. � Jezu �j�kn�� ojciec. Zszed� do basenu i balansuj�c r�koma ruszy� w jej stron�. Jego okr�g�e okulary by�y zaparowane, a szary rybacki sweter b�yszcza� od �niegu. Szczup�y, dobiegaj�cy czterdziestki m�czyzna z brod�, usi�uj�cy ratowa� ton�c� c�rk�. � Gdzie ona jest, Lizzie? � krzykn��. � Na lito�� bosk�, Lizzie! Pod lodem Peggy u�miechn�a si� i wolno odwr�ci�a. Elizabeth wiedzia�a ponad wszelk� w�tpliwo��, �e jej siostra nie �yje. Poczu�a intensywne uk�ucie �alu � tak bolesne, �e zgi�a si� prawie wp�. Peggy znajdowa�a si� bardzo blisko, zaledwie kilka cali pod tafl� lodu, lecz jednocze�nie tak daleko. Dla Peggy czas na zawsze zatrzyma� si� w miejscu pi�� minut po trzeciej w pi�tek, dwudziestego trzeciego lutego 1940 roku, i nie mia� posun�� si� dalej. Twarz Peggy znajdowa�a si� dok�adnie pod ni�. Elizabeth zawaha�a si� i przesun�a palcami po lodzie, a potem pochyli�a si� i dotkn�a go wargami, dok�adnie tam, gdzie znajdowa�y si� usta jej siostry. Peggy wpatrywa�a si� w ni� bez jednego mrugni�cia. �nieg pada� wok� niej, jakby chcia� otuli� j� kocem, jakby chcia� j� ca�� zakry�. 14 � Lizzie! Ojciec z�apa� j� za r�k� i obr�ci�. Poczu�a, �e wywichn�� jej rami�. � Uciekaj z tego cholernego basenu, Lizzie. Wracaj do domu! Cofn�a si�, kiedy ojciec zaczai wali� w l�d obcasem, ale nie zesz�a z powierzchni basenu. Sta�a tu� za nim, patrz�c w bezsilnej udr�ce, jak kopie dalej l�d i nie przestaje krzycze�: � Peggy! Peggy! Wstrzymaj oddech, kochanie! Wstrzymaj oddech! Tatu� jest tutaj! Rozbicie lodu zaj�o mu tylko kilka sekund. Z�apa� c�reczk� za mokre futerko i powl�k� j� w stron� g�stniej�cej wody, tam, gdzie l�d za�ama� si� wcze�niej. Cia�o Peggy zakr�ci�o si� i zanurzy�o i jednocze�nie rozwar�y si� z�o�one jak do modlitwy r�ce. � Chod�, Peggy, chod�, m�j kwiatuszku � szepta�. Zdo�a� wyci�gn�� j� do po�owy z wody i po�o�y� na l�d. � Koce! � rykn��. � Niech kto� da koce! Wzi�� Peggy w ramiona i �lizgaj�c si� dobrn�� jako� do skraju basenu. � O Bo�e! � j�kn��, �api�c za por�cz drabinki. R�ce Peggy lata�y bezw�adnie w powietrzu, z palc�w kapa�y b�yszcz�ce krople wody. Twarz mia�a schowan� w ojcowskim swetrze, jakby nie chcia�a, �eby kto� j� ogl�da�, nie chcia�a, bo by�a martwa. W ich stron� bieg�a od strony domu w trzepocz�cym bia�ym fartuchu mama. � Peggy! � krzycza�a. � Peggy! Elizabeth wdrapa�a si� na g�r�. Bola�o j� nadszarpni�te przez ojca rami�. Ojciec brn�� ju� po �niegu do domu, trzymaj�c Peggy w ramionach. Mama bieg�a tu� za nim, p�acz�c i powtarzaj�c bez ko�ca jej imi�. Elizabeth p�aka�a r�wnie�. Przemarzni�ta, dr��ca i zszokowana, powlok�a si�, rozmazuj�c �zy po twarzy, z powrotem do domu. Kiedy tam dotar�a, ojciec owin�� ju� Peggy w koce i k�ad� j� na tylnym siedzeniu samochodu. Podjazd wype�ni�y k��by spalin, zabarwione piekielnym czerwonym kolorem przez zapalone tylne �wiat�a. Z domu wybieg�a w zarzuconym na ramiona czarnym zimowym palcie mama Elizabeth. Jej twarz przypomina�a twarz kogo� obcego, kogo�, kto tylko udaje, �e jest ich mam�. � Kochanie... musimy zawie�� Peggy do szpitala... a wami zaopiekuje si� pani Patrick. Zadzwonimy p�niej � powiedzia�a. Potem rodzice odjechali, uwo��c ze sob� ich najm�odsz� siostr�. Elizabeth sta�a przez chwil� na podje�dzie, patrz�c, jak �nieg 15 osiada na �ladach opon, po czym wesz�a do domu � ciep�ego domu, w kt�rym zapad�a nag�a cisza i w kt�rym unosi� si� zapach �wi�tecznych wypiek�w. Zamkn�a za sob� frontowe drzwi i posz�a do garderoby zdj�� buty, skarpetki i przemoczony od �niegu p�aszczyk. Po chwili pojawi�a si� Laura z rozmazanymi po policzkach �zami. � Peggy umar�a! �j�kn�a. � Powiedzia�am �niech j� licho", i umar�a! Dwie siostry usiad�y obok siebie na schodach i p�aka�y tak d�ugo, a� rozbola�o je w piersiach. Wci�� nie mog�y si� uspokoi�, nawet kiedy otworzy�y si� drzwi i wesz�a pani Patrick z Green Pond Farm, ich najbli�sza s�siadka. Zna�a dziewczynki od urodzenia. By�a to postawna Irlandka o p�omiennej cerze, p�omiennych w�osach i przypominaj�cym staro�wiecki gwizdek nosie. Zdj�a p�aszcz, wzi�a dziewczynki w ramiona i ucisza�a je tak d�ugo, a� w ko�cu poczu�y, �e jej zrobiony na drutach sweter zalatuje naftalin� i �e jej broszka drapie je po twarzy. Po wielu latach Elizabeth zapisa�a w swoim dzienniku, �e u�wiadomienie sobie drobnej niewygody jest pierwszym krokiem na drodze do pogodzenia si� ze smutkiem, i notuj�c to, mia�a na my�li w�a�nie sweter pani Patrick i jej broszk�. W nocy, kiedy dziewczynki le�a�y w ��ku, zadzwoni� telefon. Zakrad�y si� w nocnych koszulach na galeryjk� na pi�trze i s�ucha�y stoj�cej w hallu pani Patrick. W domu by�o teraz o wiele ch�odniej; ogie� w kominkach wygas� i nie by�o ojca, kt�ry dorzuci�by do nich drzewa. Gdzie� stuka�y uparcie drzwi. � Tak mi przykro, Margaret, naprawd� mi przykro � us�ysza�y g�os pani Patrick. Spojrza�y na siebie wilgotnymi oczyma, ale nie zap�aka�y. W tym momencie uprzytomni�y sobie, �e Peggy opu�ci�a je na zawsze, �e Peggy jest teraz anio�em, i poczu�y si� w dziwny spos�b osamotnione, poniewa� teraz musia�y radzi� sobie same. ROZDZIA� II W nast�pny wtorek mama zabra�a je do Macy'ego w White Plains. Niebo pokrywa�y zapowiadaj�ce dalsze opady brunatne chmury, a Mamaroneck Avenue ton�a w br�zowej �niegowej brei. Jezdni� sun�y pokryte �niegiem samochody, ciche i niesamowite, niczym ruchome domki igloo. Mama kupi�a im czarne p�aszcze, czarne kapelusiki i obszyte czarnymi lam�wkami szare sukienki. W sklepie by�o zdecydowanie za gor�co i przymierzaj�c sw�j p�aszczyk Elizabeth my�la�a, �e si� udusi. Ale ponury rytua� zakupu �a�obnych stroj�w by� w pewnym sensie pierwsz� normaln� i zrozumia�� rzecz�, kt�ra wydarzy�a si� w tym koszmarnym tygodniu, i kiedy wysz�y ze sklepu nios�c pakunki, Elizabeth poczu�a si� o wiele lepiej, jakby przesz�a jej gor�czka. Ka�dy z dni, kt�re min�y od �mierci Peggy, by� inny, przera�aj�cy i nienormalny. W sobot� i niedziel� nikt si� nie odzywa�. W poniedzia�ek wiecz�r mama przytuli�a je do siebie i ko�ysa�a w milczeniu w prz�d i w ty�, g�adz�c po w�osach � zachowuj�c si� i wygl�daj�c po prostu jak mama. Ale potem postawi�a je nagle na pod�odze, wysz�a nie odwracaj�c si� z pokoju dziecinnego i przekr�ci�a g�o�no klucz w swojej sypialni. Po kilku chwilach, podczas kt�rych patrzy�y zaskoczone na siebie, us�ysza�y, �e zawodzi niczym z�apana w potrzask dzika norka. Rozpacz ich matki by�a czym�, czego nie mog�y po prostu znie��, wi�c tak�e zacz�y p�aka�, a ojciec sta� pod drzwiami sypialni, powtarzaj�c na pr�no: � Margaret... Margaret... na lito�� bosk�, wpu�� mnie do �rodka! We wtorek wieczorem ojciec wr�ci� do domu kompletnie pijany Zjawa 17 i zacz�� t�uc si� po domu, trzaskaj�c drzwiami i krzycz�c na mam�, �e o wszystko go wini: �e rzuci� prac� u Scribnera, �e przeprowadzi� si� do Sherman, �e kupi� ten dom i zapomnia� wypompowa� wod� z tego przekl�tego basenu. Dlaczego nie powie mu wyra�nie, o co jej chodzi? Dlaczego nie oskar�y go wprost o morderstwo w�asnej c�rki? Jezu Chryste, przecie� r�wnie dobrze m�g�by wepchn�� j� w�asnymi r�koma pod wod� i trzyma� tak d�ugo, a� utonie. Potem nagle wszystko ucich�o. Elizabeth i Laura le�a�y obok siebie w swoich ��kach, nadstawiaj�c uszu i nie maj�c odwagi nawet szepn��. W ko�cu us�ysza�y st�umiony szloch, kt�ry trwa� prawie przez p� godziny. To mog�a by� mama, to m�g� by� tato. Albo oboje. Dziewczynki zm�wi�y modlitw� za Peggy, ale ich modlitwa bardziej przypomina�a rozmow�. Trudno im by�o uwierzy�, �e siostrzyczka rzeczywi�cie odesz�a na zawsze. �Najdro�sza Peggy, jak to jest, kiedy si� nie �yje? Daj jaki� znak, nawet je�li to ma by� tylko szept albo napisanie palcem imienia na oszronionej szybie. My�limy o tobie przez ca�e dni i wci�� tak bardzo ci� kochamy. Nie pozwolimy wyrzuci� nikomu Pana Bunzuma, obiecujemy. Bez przerwy ci� op�akujemy, ale wiemy, �e musisz by� szcz�liwa". Do domu przychodzi�o wielu obcych ludzi. Doro�li, kt�rzy mamrotali co� niezrozumiale, wydmuchiwali nosy i uciekali w bok spojrzeniem. Prawie jak za dotkni�ciem czarodziejskiej r�d�ki ca�y dom wype�ni� si� kwiatami: �onkilami, irysami i r�ami. By�o ich tak du�o, �e mama musia�a po�ycza� wazony od s�siad�w, a mimo to wci�� zakwita�o ich coraz wi�cej. Pod koniec lutego, kiedy �nieg nadal sypa� w okna, wszystkie te jasne pachn�ce kwiaty sprawia�y, �e �wiat wydawa� si� jeszcze dziwniejszy, niczym w ba�niach braci Grimm. Przez ca�y tydzie� przychodzi�a codziennie pani Patrick, przynosz�c im obiad, kt�ry zjada�y w kuchni. Dziewczynki lubi�y obiady pani Patrick, bo przygotowywa�a duszone kurczaki, g�ste jarzynowe zupy, szwedzkie mielone kotleciki i boczek z fasol�; dobre wiejskie jedzenie, pachn�ce i proste. Ich mama piek�a cz�sto �liczne ma�e ciasteczka i ciasta, bo nauczy�a j� tego babcia, gdy by�a m�od� dziewczyn�, ale kiedy trzeba by�o zrobi� gulasz albo zapiekank�, traci�a zapa� w po�owie drogi i wszystkie jej potrawy mia�y dziwny smak i by�y jakby nie doko�czone: za s�one, za bardzo przyprawione zio�ami albo zbyt m�czne, tak jakby wy- 18 pr�bowywa�a jaki� nowy przepis i nagle zacz�o j� to nudzi�. Jej pieczenie by�y zawsze szare, wygotowane i �a�osne, a przyrz�dzane przez ni� sa�atki jarzynowe dziewczynki przez d�ugi czas uwa�a�y za co� w rodzaju wymierzanej im kary, podobnie jak klapsy albo odebranie kieszonkowego. Czasami, kiedy jad�y, mama zagl�da�a do kuchni i zamienia�a kilka s��w z pani� Patrick. � Pani te� straci�a ma�� Deborah, prawda? O Bo�e, nigdy a� do dzisiaj nie rozumia�am, co to jest, kiedy traci si� dziecko. To tak, jakby wydarto ci serce. Dymek z jej papierosa snu� si� d�ug� smu�k� a� do pieca, gdzie dr�a� przez chwil� pod wp�ywem gor�ca i nagle umyka� w bok. W obecno�ci mamy dziewczynki czu�y si� zawsze nieswojo, wiedzia�y bowiem, �e teraz, kiedy uton�a Peggy, nie powinny przejawia� zbyt wiele zdrowego apetytu. � Nie ha�asujcie tak sztu�cami � m�wi�a czasem. Dzioba�y wtedy po woli. jedzenie, czuj�c g��d, boj�c si� jednak je��. Pani Patrick posy�a�a im smutne spojrzenie, ale wcale nie krzycza�a. � Przepraszam... jak pani w�a�ciwie si� nazywa, pani Patrick? � zapyta�a w �rod� rano Elizabeth, troch� z potrzeby zaznania serca, ale i z czystej wdzi�czno�ci. � A jak mam si� nazywa�, g�sko? Jasne, �e pani Patrick. P�niej Elizabeth napisa�a w swoim dzienniku, �e w �yciu tak jak w filmie niekt�rzy ludzie otrzymuj� g��wne role, a inni s� tylko drugoplanowymi postaciami. �ycie te� ma swoich statyst�w: pani Patrick nale�a�a do nich i dobrze o tym wiedzia�a. �By� mo�e B�g odwdzi�czy jej si� kiedy� za to, �e si� nami opiekowa�a". Mama by�a najpi�kniejsz� kobiet�, jak� Elizabeth i Laura kiedykolwiek widzia�y na oczy. Dopiero p�niej Elizabeth zorientowa�a si�, �e mia�a niezbyt dobrze pouk�adane w g�owie. Drobna, o w�skiej talii i delikatnych rysach twarzy, rozchyla�a cz�sto usta w lekkim u�miechu, kt�ry ka�dy przyjaciel domu wydawa� si� traktowa� jako osobist� zach�t�, a ka�da przyjaci�ka domu jako osobiste zagro�enie. Ojciec zawsze powtarza�, �e mama wygl�da jak Paulette God-dard w peruce z kr�conymi blond lokami, tyle �e jest �adniejsza. Jej oczy by�y b��kitne jak pierwsze skrawki nieba, kt�re pokazuj� 19 si� po przej�ciu burzy; ubiera�a si� zawsze w sztywno wykroch-malone bawe�niane bluzki i pastelowe jedwabne swetry. Mia�a bezpo�redni, nieco zalotny spos�b bycia � nawet wobec Duncana Purvesa, ponurego mruka, w�a�ciciela miejscowego warsztatu samochodowego, i wobec wielebnego Earwakera, pastora ko�cio�a episkopalnego w Sherman, kt�ry wierzy�, �e przez radio przemawia Szatan we w�asnej osobie i odprawi� raz egzorcyzmy nad programem Jell-O (ku niek�amanej w�ciek�o�ci swojej �ony, wielbicielki Jacka Benny'ego). Dziewczynki zawsze uwielbia�y s�ucha� o tym, jak mama i tato spotkali si� po raz pierwszy. On pracowa� w wydawnictwie Charles Scribner and Sons jako redaktor dziani beletrystyki, ona sprzedawa�a papierosy w El Morocco � oczywi�cie tymczasowo, staraj�c si� jednocze�nie o rol� w jednym z broadwayowskich musicali. Ojciec jad� w�a�nie kolacj� z Louisem Sobolem z New York Journal, kt�ry przymierza� si� do napisania ksi��ki o Cafe Society � roman a clef, powie�ci z kluczem, kt�ra mia�a przy�mi� �Wielkiego Gatsby'ego". Louis Sob�l potrafi� tydzie� w tydzie� wype�nia� plotkami licz�c� dwa tysi�ce s��w rubryk� towarzysk�, jednak w ci�gu siedmiu miesi�cy uda�o mu si� napisa� niespe�na dwa akapity powie�ci i b�aga� o wi�cej czasu. � Poliza�em ju� clef; nie mog� sobie tylko poradzi� z roman � m�wi�. Ojciec poprosi� mam� o paczk� papieros�w, kt�r� ona otworzy�a, �eby m�g� wyj�� pierwszego, a potem zapali�a zapa�k�. Niestety p�on�ca zapa�ka spad�a na jej tac� z papierosami i zanim zd��y�a j� podnie��, ca�a taca stan�a w ogniu. Dziewczynki bardzo lubi�y ten kawa�ek, poniewa� ojciec i mama zawsze odgrywali go wsp�lnie, skacz�c po salonie, �eby pokaza�, jak ojciec z�apa� z s�siedniego stolika p�toralitrow� butelk� Kruga '21, gwa�townie ni� potrz�sn�� i spryska� p�on�c� tac� mamy spienionym szampanem. Louis Sob�l napisa� o tym nazajutrz w swojej rubryce, okre�laj�c ca�e wydarzenie mianem �najbardziej kosztownej akcji stra�ackiej w historii Manhattanu". Zdj�cie mamy ukaza�o si� w gazecie; i wpad�o w oko Mon-ty'emu Woolleyowi, s�ynnemu producentowi teatralnemu, kt�ry podpisa� z ni� kontrakt na male�k� r�lk� w �Pi��dziesi�ciu milionach Francuz�w". Je�li kto� akurat kichn��, kiedy mama wychodzi�a na scen�, m�g� w og�le nie zauwa�y� jej wyst�pu. Ale nast�pnego dnia mama odwiedzi�a ojca w jego wydawnictwie z butelk� szampana, chc�c mu podzi�kowa�. Poruszony, niemal 20 oczarowany, zaprosi� j� na jeden albo dwa koktajle, a potem na kolacj�. Ca�a reszta by�a us�ana r�ami. � To by�a moja jedyna rola na Broadwayu � m�wi�a mama, puszczaj�c w charakterze znaku przestankowego dym z papierosa � ale oczywi�cie (puff) gdybym nie zakocha�a si� w waszym ojcu (puff) mog�abym mie� wiele, wiele innych r�l (puff). Monty Woolley powtarza� kilka razy, �e mam w sobie materia� na wielk� sceniczn� aktork�. M�wi�, �e moja twarz wydaje si� zawsze idealnie o�wietlona (puff). Ale ja dokona�am wyboru i postanowi�am wyj�� za m�� i urodzi� dzieci. (Puff, po kt�rym nast�powa�o demonstracyjne zgniecenie papierosa.) Mama wyg�asza�a ten komentarz lekkim, starannie wy�wiczonym tonem, kt�ry z pocz�tku wydawa� si� Elizabeth romantyczny, p�niej jednak zacz�� j� troch� niepokoi�. Mog�o z niego wynika�, �e ona, Laura i Peggy by�y bezpo�rednio odpowiedzialne za to, �e mama musia�a zrezygnowa� ze swojej aktorskiej kariery. �e ona, Laura i Peggy uknu�y razem spisek, �eby uwi�zi� j� w Sherman, w stanie Connecticut, gdzie do ko�ca �ycia mia�a piec ciasteczka, s�ucha� radia i redukowa� pieczone �eberka do sterty spalonych gnat�w. Laury nigdy jednak nie nudzi�y opowie�ci o �scenicznej karierze" mamy i mog�a le�e� godzinami przy kominku, kiwaj�c nogami i przegl�daj�c jej fotografie z agencji i gazetowe wycinki. �Panna Eloise Foster, niegdysiejsza sprzedawczyni papieros�w, kt�ra zyska�a s�aw� podpalaj�c El Morocco, by�a jedn� z najja�niejszych iskierek w ca�ym ch�rze". Elizabeth cz�sto przy�apywa�a Laur� przed du�ym lustrem w sypialni, z nocn� lampk� w r�ku. � Czy moja twarz jest dobrze o�wietlona? � pyta�a. Elizabeth nigdy nie odpowiada�a, ale siada�a na swojej wyszywanej ko�drze i otwiera�a pami�tnik, �Lorn� Doone" albo �Ba�nie" Hansa Christiana Andersenav Jej ulubion� ba�ni� by�a �Kr�lowa �niegu". Podobnie jak jej bohaterowie, Kay i Gerda, w zimowe ranki ogrzewa�a monety przy ogniu i przytyka�a je do szyby, �eby zrobi� w szronie dziurk� do patrzenia. I zawsze wyobra�a�a siebie w roli samej Kr�lowej �niegu: �By�a pi�kna i zgrabna, ale ca�a z lodu, z ol�niewaj�cego b�yszcz�cego lodu; a jednak �y�a: oczy patrza�y jak dwie jasne gwiazdy, ale nie by�o w nich spokoju ani wytchnienia" *. � Hans Christian Andersen, �Kr�lowa �niegu", prze�o�y�a Stefania Beylin. 21 W czwartek wieczorem, po powrocie ze sklepu Macy'ego, gdzie kupi�y �a�obne stroje, Laura usiad�a przed lustrem i zacz�a stroi� miny, a Elizabeth zabra�a si� ponownie do lektury �Kr�lowej �niegu". Czyta�a kilkakrotnie t� ba�� Peggy i by� tam jeden akapit, kt�ry szczeg�lnie j� niepokoi�. W gruncie rzeczy niepokoi� j� tak bardzo, �e a� do dzisiaj nie mia�a odwagi do niego zajrze�. Teraz przeczyta�a go ponownie i czytaj�c czu�a, jak przyt�acza j� coraz wi�kszy ci�ar winy. Kiedy sko�czy�a, zamkn�a ksi��k� i przycisn�a j� do piersi, z policzkami zaczerwienionymi z rozpaczy. �Pewnego razu by�y trzy siostry, przezroczyste i delikatne; jedna mia�a sukni� czerwon�, druga niebiesk�, a trzecia � bia��; ta�czy�y, trzymaj�c si� za r�ce, nad jeziorem przy blasku ksi�yca. Nie by�y to elfy, ale dzieci. Pachnia�o tak s�odko i dziewczynki znikn�y w lesie � zapach stawa� si� coraz silniejszy � trzy trumny, w kt�rych le�a�y trzy pi�kne dziewczynki, wysun�y si� z g�stwiny na brzeg jeziora; �wi�toja�skie robaczki kr��y�y, b�yszcz�c jak ma�e, ko�ysz�ce si� �wiate�ka. Czy te ta�cz�ce dziewczynki zasn�y, czy te� umar�y?" A mo�e Peggy przypomnia�a sobie t� cz�� historii, kiedy bawi�a si� na dworze w wiruj�cym �niegu? Mo�e pr�bowa�a zata�czy� na powierzchni basenu, podobnie jak trzy delikatne siostry przy brzegu jeziora? Mo�e � i to by�o najgorsze � to ona, Elizabeth, winna jest �mierci Peggy? Spojrza�a ukradkiem na Laur� � po prostu �eby si� upewni�, �e ta niczego nie podejrzewa � ale siostra zbyt by�a zaj�ta udawaniem przed lustrem gwiazdy filmowej. Tej nocy Elizabeth d�ugo przewraca�a si� w ��ku. W ko�cu us�ysza�a, jak zegar wybija p�noc. Z pokoju ojca i mamy dobiega� pomruk cichej i smutnej rozmowy. Nie by�o dzisiaj, dzi�ki Bogu, �adnych szloch�w i �adnych krzyk�w ani trzaskania drzwiami. Ojciec i mama byli zbyt zm�czeni. Pani Patrick stwierdzi�a, �e wygl�daj� jak upiory; nie powiedzia�a jednak, czy widzia�a kiedy� prawdziwe upiory, �eby m�c ich z nimi por�wna�. Prowadzona szeptem rozmowa ucich�a. Elizabeth policzy�a do tysi�ca i jednego, a potem wsta�a z ��ka. Trzymaj�c pod nocn� koszul� �Ba�nie" Andersena, wysz�a na palcach na korytarz i ruszy�a w d� schod�w. Musia�a st�pa� bardzo ostro�nie, bo skrzypia�y wszystkie stopnie. Przeczyta�a kiedy� w pewnej ksi��ce, �e w�amywacze zawsze stawiaj� stopy na samym skraju schodka, blisko �ciany albo blisko por�czy, 22 i je�li s� uwa�ni, mog� porusza� si� w ten spos�b prawie bezszelestnie. Faktem jest, �e do�wiadczeni w�amywacze potrafi� wbiec na g�r� w absolutnej ciszy, je�li tylko potrafi� szeroko rozstawia� nogi. W kominku w salonie �arzy�y si� wci�� resztki g�owni, spopie-la�e i pomara�czowe. Elizabeth przesz�a po czerwonym wytartym dywanie i stan�a na chwil� przed paleniskiem, zastanawiaj�c si�, czy nie powinna spali� w nim ksi��ki. W ko�cu jednak uzna�a, �e zajmie to prawdopodobnie zbyt wiele czasu � poza tym ba�a si�, �e na d� zejdzie ojciec i przy�apie j�, zanim uda jej si� spali� wszystkie kartki. Ojciec by� w�ciek�y, kiedy us�ysza�, �e nazi�ci pal� ksi��ki. Powiedzia�, �e palenie ksi��ek mo�na przyr�wna� do palenia ma�ych dzieci. Przez chwil� zacz�a si� zastanawia�, czy opr�cz bibliotek z ksi��kami nie istniej� przypadkiem biblioteki z ma�ymi dzie�mi. Mo�na by wypo�yczy� sobie tam dziecko na tydzie� i gdyby si� nie spodoba�o, odda� je z powrotem. Przesz�a do kuchni. Chocia� na pod�odze le�a�a terakota, a okna pokrywa� szron, by�o tu ca�kiem ciep�o, ojciec napali� bowiem na noc w piecu. Kot Ampersand drzema� w koszyku obok kuchni, ale kiedy Elizabeth wesz�a do �rodka, otworzy� jedno oko i obserwowa�, jak omijaj�c st� zmierza ku tylnym drzwiom. Tak cicho, jak tylko mog�a, odsun�a zasuwk� i przekr�ci�a klucz w zamku. A potem wysz�a w cich� �nie�n� noc i przecinaj�c na ukos trawnik skierowa�a si� w stron� szopy. �nieg pod jej stopami wydawa� filcowy skrzypi�cy odg�os, ksi�yc schowa� si� za chmur�, ale w ogrodzie by�o wystarczaj�co jasno, �eby widzia�a drog� przed sob�. Niebieskie welwetowe kapcie szybko przemok�y i Elizabeth zacz�a dr�e� z zimna. Przyt�aczaj�cy j� ci�ar winy by� jednak tak wielki, �e musia�a ukry� ksi��k�, podobnie jak morderca musi ukry� narz�dzie zbrodni. Gdyby jej rodzice kiedykolwiek odkryli, �e czyta�a Peggy �Kr�low� �niegu"... Nie potrafi�a sobie wyobrazi� konsekwencji, ale na pewno by�yby okropne. Ca�a sprawa mog�aby si� nawet sko�czy� rozbitym domem. Ukl�k�a obok szopy i uprz�tn�a go�� d�oni� �nieg. Jesieni� odkry�a tu ma�� pust� przestrze� pod pod�og� i ukrywa�a w niej niekt�re ze swych mi�osnych list�w. Nie by�y to oczywi�cie prawdziwe mi�osne listy, pisa�a je wszystkie sama, ale zabi�aby si� chyba, gdyby kto� je znalaz� � zw�aszcza ten od Clarka Gable'a, kt�ry ko�czy� si� zdaniem: �Obiecuj�, �e b�d� czeka� z zapartym tchem, a� sko�czysz dwadzie�cia jeden lat". 23 Wetkn�a ksi��k� do schowka i wepchn�a j� tak daleko, jak tylko mog�a si�gn��, a potem zgarn�a z powrotem �nieg i przyklepa�a go, �eby wygl�da� na nie naruszony. W �Kr�lowej �niegu" by�a pewna modlitwa, kt�rej dawno temu nauczy�a si� na pami��, poniewa� przy pierwszej lekturze wyda�a jej si� taka s�odka i �liczna. Tej nocy jednak wydawa�a si� tragiczna; Elizabeth sta�a w �niegu w swojej nocnej koszuli, czuj�c, jak po policzkach p�yn� jej �zy, niezdolna wym�wi� ani s�owa, tak mocno �ciska�o j� w gardle. �R�yczek krasa minie, P�jd�my pok�oni� si� Dziecinie!" Dr��c ca�a odczeka�a jak�� minut�, a potem pospieszy�a z powrotem do domu. Ampersand otworzy� ponownie jedno oko i popatrzy�, jak st�paj�c na palcach idzie do salonu. Ludzie... Nie wiadomo, sk�d czerpi� tyle energii. Wesz�a po schodach, trzymaj�c si� blisko �ciany, jak w�amywacz. Dopiero kiedy znalaz�a si� na pode�cie, zorientowa�a si�, �e z mrocznego progu sypialni obserwuje j� ojciec. � Ach! � j�kn�a i o rna�o nie zmoczy�a si� ze strachu. � Lizzie? � zapyta�. � Co tutaj robisz? � Jego g�os by� �agodny i zorientowa�a si�, �e nie b�dzie na ni� krzycza�. � Wydawa�o mi si�, �e co� s�ysza�am � wyj�ka�a, szcz�kaj�c z�bami z zimna. Ojciec wyszed� z cienia. Nie mia� na nosie okular�w, a jego oczy by�y spuchni�te i podkr��one ze zm�czenia. � Co to by�o? � zapyta�. � Co s�ysza�a�? � Nie wiem. Mo�e sow�. Po�o�y� r�k� na jej ramieniu. � Mo�e rzeczywi�cie to by�a sowa. Wiesz, co o nich m�wi�? Potrz�sn�a g�ow�. � M�wi�, �e sowy przynosz� wiadomo�ci od zmar�ych � powiedzia�. � Potrafi� w ci�gu jednej nocy przelatywa� ze �wiata �ywych do �wiata zmar�ych i z powrotem. Elizabeth popatrzy�a mu prosto w oczy, zastanawiaj�c si�, czy m�wi serio. � To nie by�a sowa. To nie by�o nic takiego. Ojciec waha� si� przez chwil�, trzymaj�c r�k� na jej ramieniu. � Id� do biblioteki � powiedzia� w ko�cu. � Masz ochot� ze mn� posiedzie�? Nie mog� zasn��. Je�li chcesz, mo�esz si� napi� coca-coli. � Dobrze, oczywi�cie � odpar�a tak s�odko, jak umia�a, �eby 24 nie zmieni� przypadkiem zdania. Nagle poczu�a satysfakcj�, �e ma ju� dziewi�� lat i jest raczej doros�a. Mog�a si� za�o�y�, �e Laurze ojciec nigdy nie zaproponowa�by w �rodku nocy, �eby napi�a si� coca-coli i posiedzia�a z nim w bibliotece. Zeszli oboje na d� i tym razem skrzypienie schod�w nie mia�o �adnego znaczenia. Elizabeth otworzy�a lod�wk� marki Frigidaire, wype�nion� pozosta�o�ciami tego, co przynios�a pani Patrick, i znalaz�a oszronion� butelk� coca-coli. Wr�ciwszy do biblioteki, zauwa�y�a, �e ojciec przysun�� sobie wielki sk�rzany fotel blisko kominka, nala� whiskey do du�ej kryszta�owej szklanki i postawi� j� na br�zowej kracie przed paleniskiem. � Usi�d� � powiedzia�. Elizabeth przysun�a sobie jego stary taboret od fortepianu, ten z postrz�pionym siedzeniem i schowanymi w �rodku nutami, dziwnymi po��k�ymi zbutwia�ymi nutami, kt�rych nikt nigdy nie chcia� gra�, w rodzaju Climbing Up The Golden Stairs i Break The News To Mother. �ykn�a coca-coli z butelki i popatrzy�a na gasn�ce g�ownie. Zastanawia�a si�, czy ojciec w og�le si� odezwie, czy b�dzie tylko siedzia� w milczeniu, popijaj�c whiskey i wpatruj�c si� przed siebie. � Chyba bardzo brakuje ci Peggy � powiedzia� w ko�cu. Elizabeth pokiwa�a g�ow�. � Wielebny Earwaker powtarza mi ci�gle, �e Pan daje i Pan odbiera, tak jakby mia�o mi to poprawi� samopoczucie. Sam nie wiem. Nie mia�bym nic przeciwko, gdyby Pan zabra� co�, co nale�y do mnie: moje r�ce, moje nogi, moje oczy... Ale nie ma�� Peggy, nie mojego ma�ego B�czka. Nie musia� jej zabiera�. � My�l�, �e jest szcz�liwa � odwa�y�a si� wtr�ci� Elizabeth. Ojciec zerkn�� na ni� i pos�a� jej krzywy u�miech. � Tak � odpar�. � Chyba jest szcz�liwa. � Laura i ja modlimy si� za ni� ka�dej nocy. Czasami z ni� nawet rozmawiamy. � To dobrze � stwierdzi� ojciec. � Bardzo mnie to cieszy. � Nie �a�ujesz, �e j� mia�e�, prawda? � zapyta�a Elizabeth. Zapad�o d�ugie milczenie. Jedno z ostatnich polan przechyli�o si� w palenisku i sypn�� z niego w g��b komina snop iskier. � To bardzo dojrza�e pytanie � powiedzia� ojciec. � Nie wiem, czy znam na nie odpowied�. � Czasami wydaje mi si�, �e mama troch� �a�uje, �e nas urodzi�a. 25 � Mama? Wasza mama w �adnym wypadku nie �a�uje, �e was urodzi�a! � Ale gdyby nas nie mia�a, mog�aby zosta� aktork� filmow�, prawda? Ojciec zakry� na chwil� d�oni� usta, jakby chcia� si� upewni�, �e dop�ki nie b�dzie wiedzia� dok�adnie, co chce powiedzie�, nie wyjdzie z nich �adne pochopne s�owo. � Wasza mama � wyja�ni� w ko�cu � nale�y do ludzi, kt�rzy zawsze uwa�aj�, �e ich �ycie mog�o potoczy� si� inaczej. � Ale- przecie� mog�o potoczy� si� inaczej? Wyst�powa�a na Broadwayu. � Tak � przytakn�� ojciec. � Wyst�powa�a na Broadwayu. � I mog�a zosta� s�ynn� gwiazd� filmow�? Widzia�a po wyrazie twarzy ojca, �e ma ochot� powiedzie� �nie". Kusi�o j� nawet, �eby powiedzie� to za niego. Ucieka� przed ni� wzrokiem, nie chcia� na ni� spojrze�, w podobny spos�b, w jaki odwraca� oczy za ka�dym razem, kiedy mama zaczyna�a m�wi� o El Morocco, Montym Woolleyu i �Pi��dziesi�ciu milionach Francuz�w". Elizabeth u�wiadomi�a sobie nagle, �e ju� od d�u�szego czasu doskonale zdaje sobie spraw�, �e mama nigdy nie mia�a w sobie tego, czego potrzeba, �eby zosta� wielk� gwiazd� filmow�: w�asnego stylu, temperamentu, g�osu, typu twarzy, w kt�rej zakochuj� si� kamery. Ale po�wi�cona na rzecz wy�szych cel�w kariera filmowa mamy by�a jednym z artyku��w wiary w �yciu rodzinnym Buchanan�w i oboje rozumieli, �e kwestionowanie go stanowi herezj�. � Cokolwiek b�dziesz robi�, Lizzie � powiedzia� ojciec, wpatruj�c si� w swoj� szklank� � nigdy nie �a�uj tego, czego nie robi�a�. Nigdy za niczym nie wzdychaj. Za m�czyznami, za pieni�dzmi i za rzeczami, kt�re twoim zdaniem powinna� mie�. Elizabeth �ykn�a jeszcze troch� coca-coli i pokiwa�a m�drze g�ow�. Czu�a si� coraz lepiej. To by�a powa�na doros�a rozmowa, w samym �rodku nocy. � Nie wzdychaj r�wnie� za Peggy. Odesz�a od nas i �adne wzdychanie nie zdo�a przywr�ci� jej �ycia. Nie martw si�: nie b�dzie sama. W�o�ymy jej do trumny Pana Bunzuma, dla towarzystwa. Elizabeth wlepi�a w niego przera�ony wzrok i coca-cola odbi�a jej si� g�o�no. � Nie mo�ecie tego zrobi�! � wyj�ka�a. Ojciec zmarszczy� brwi. 26 � Dlaczego, Lizzie? Pan Bunzum by� jej ulubion� zabawk�. � Ale on si� udusi! I nigdy nie lubi� ciemno�ci. Wiesz, �e nigdy nie lubi� ciemno�ci. � Lizzie, kochanie, przecie� to tylko wypchany kr�lik. � Nie mo�ecie tego zrobi�! Peggy nie chcia�aby tego. Pan Bunzum jest prawdziwy! Pan Bunzum nawet jeszcze nie umar�! Prze�y� prawdziwe przygody, potrafi� to udowodni�! Ojciec odstawi� szklank� z whiskey. � Potrafisz to udowodni�? � zapyta�. � Poczekaj. Elizabeth pobieg�a na g�r�, rozstawiaj�c szeroko nogi, �eby nie zaskrzypia�y schody. Przesz�a na palcach przez sypialni�, nie chc�c obudzi� Laury, otworzy�a swoje biurko, wyj�a z niego trzy podniszczone zeszyty i pospieszy�a na d�. Ojciec siedzia� w tym samym miejscu, wzi�� tylko ponownie do r�ki szklank� z whiskey. � Masz � powiedzia�a, wr�czaj�c mu zeszyty. Zm�czony i bez okular�w, nie m�g� z pocz�tku odczyta� jej pisma. Ale potem odsun�� zeszyt na odleg�o�� ramienia i zdo�a� przeczyta� tytu�. � �Pan Bunzum jedzie do Hollywood". Ty napisa�a� to opowiadanie? � zapyta�. � Napisa�am wszystkie. Ojciec odstawi� szklank�, poliza� palec i otworzy� zeszyt na pierwszej stronie. Przygl�da� jej si� bardzo d�ugo, prze�ykaj�c �lin�. Gasn�cy blask kominka odbija� si� w �zach, kt�re gromadzi�y si� w k�cikach jego oczu. � �Rozdzia� pierwszy � przeczyta� na g�os. � Pan Bunzum ogl�da film. � Przerwa� na chwil�, a potem kontynuowa�. � Pan Bunzum mieszka� w wielkim bia�ym domu w Connecticut razem ze swoj� przyjaci�k� Peggy i jej dwiema siostrami Elizabeth i Laur�. Problem pana Bunzuma polega� na tym, �e by� kr�likiem. Bardzo utrudnia�o mu to �ycie. By� na przyk�ad dumnym w�a�cicielem wspania�ego czerwonego packarda, ale nie m�g� nim je�dzi�, poniewa� za ka�dym razem, kiedy nim jecha�, gliniarze zatrzymywali go i m�wili: �Naruszasz prawo, w�saczu!� Nie m�g� tak�e jada� w restauracjach, poniewa� zawsze, gdy wchodzi� na sal� i pyta�: �Czy jest co� na obiad?�, wszyscy my�leli, �e to on jest obiadem. Ale Peggy kocha�a Pana Bunzuma tak bardzo, �e ubiera�a go, karmi�a i zabiera�a, gdzie tylko chcia� pojecha�, za co by� jej g��boko wdzi�czny. Pan Bunzum r�wnie� kocha� Peggy i oboje byli najlepszymi przyjaci�mi, o jakich kiedykolwiek 27 s�yszano. Pan Bunzum..." � ojciec przerwa� w po�owie zdania i zani�s� si� strasznym szlochem. Pochyli� si� w fotelu, jakby z�apa� go najgorszy na �wiecie atak �o��dka, i na jego ustach pojawi� si� grymas b�lu. Siedzia� tak, trz�s�c si�, p�acz�c i w �aden spos�b nie mog�c si� opanowa� i Elizabeth nie pozosta�o w ko�cu nic innego, jak wr�ci� na palcach do sypialni. W�lizgn�a si� pod zimn� ko�dr� i le�a�a z bij�cym sercem w ciemno�ci, modl�c si� do Pana Jezusa, �eby to, co zrobi�a, okaza�o si� dobrym uczynkiem. Zobaczy�a wschodz�cy ksi�yc i przysz�a jej na my�l Kr�lowa �niegu i ta�cz�ce przy jeziorze dziewczynki. Czu�a zapach kwiat�w, kt�re le�a�y na ich marach; by�y to kwiaty przys�ane na pogrzeb Peggy. S�ysza�a oddychaj�c� przez zapchany nos Laur� i zegar, kt�ry wybi� godzin� drug�. A potem sama nie wiedz�c kiedy, zapad�a nagle w sen. Rano znalaz�a swoje zeszyty z powrotem na biurku, z siedz�cym na nich Panem Bunzumem. Obok le�a� li�cik na firmowym papierze Candlewood Press. �Przeczyta�em wszystkie opowie�ci o Panu Bunzumie � pisa� ojciec � i zgadzam si� z tob�,