6757

Szczegóły
Tytuł 6757
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

6757 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 6757 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6757 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

6757 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

ERNEST BRYLL ZWIERZ�TKO Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 Lekkoatletyka * * * Tajne imi�, o kt�rym ka�dy zapomina Odpycha z wielkim krzykiem w chwili urodzenia Jest, �yje niby ryba w cienistych kotlinach Czeka cierpliwie chwili swojego wr�cenia I przyjdzie, i wyskoczy dychaj�c skrzelami Nad wod�, co ju� by�a tak uspokojona I wezwie nas g��biny g�ba otworzona Aby�my z sob� sami zostali zbratani 5 * * * Jeszcze ulecie� w niebo jak w dzieci�stwie by�o Kiedy si� ci�ar ziemi tylko �ni�o Kiedy si� jedn� my�l� jednym rz�sy drgnieniem Przep�ywa�o nad cieniem cierpieniem pragnieniem Jeszcze si� napi� jak w studni g��bokiej Powietrza �r�dlanego z pienistym ob�okiem Jeszcze by� a nie mija�. Wyplu� cho� na mgnienie Gorzk� s�l co posiad�a j�zyk podniebienie... 6 Zanurzy� si� wieczorem Zanurzy� si� wieczorem w podwodn� g��bin� Z jednego ruchu w fal� si� przewin�� I p�yn�� z wod� tam gdzie ona p�ynie Nad ocean�w pochmurn� dolin� Ogl�da� wieloryby jak sen mi�kkie ciemne Poznawa� krwiobieg morza i t�tno tajemne By� tam gdzie wszyscy w ciep�ym milczeniu pe�gaj� I jednym wsp�lnym oddechem dychaj�... 7 * * * Karymi koniami Smag�ymi saniami Kuligiem zje�d�amy W pulsuj�c� zamie� Twarz z mrozu st�a�a Usta okrwawione Ju� si� obejrza�e� Na �mierteln� stron� 8 Lekkoatletyka Gor�cy oddech zmar�ych co biegli przed nami Jeszcze s�yszymy... Oni � zadyszani Min�li met� w wielkim maratonie Ale krwawi� zwierz�ta przez nich oswojone Pulsuj� sprz�ty... Teraz kr�tk� chwil� B�dziemy biegli swobodni i sami Ca�e powietrze � naszym oddychaniem Ca�a woda � pragnieniem Ca�y �wiat � spotkaniem A� nagle poczujemy na karku spoconym Oddech tych co dochodz� nas. I serce stanie �ci�nie si� jakby lutym mrozem osmalone To nic. Jeszcze z�apiemy powietrze z�bami A� do krwi. Pobiegniemy hucz�cym stadionem W gor�cy oddech zmar�ych co biegli przed nami. 9 * * * Ciemne i wrogie przedmiot�w spojrzenie � Jak gdyby si� cieszy�y z tego, �e przetrwaj� Kiedy ju� nas nie b�dzie ??Pod�ogi skrzypienie Korniki, kt�re w szafach po nocy pukaj� Sto�u milczenie, krzese� odr�twienie O jak�e oni wszyscy wytrwale czekaj� Na nasze os�dzenie, nasze pot�pienie A my, jak podr�nicy z dalekiego kraju Staramy wyrozumie� to, co powiedziane Co skamienia�o w mowie nam nie znanej Chcemy t�umaczy�, prosi�... Chocia� wiemy �e nic nie wyb�agamy, nic nie zrozumiemy 10 Przy�piewka ...A chocia�by� si� nurza� po szyj� �adna woda ciebie nie omyje W�dka mi�o�� ani pie�ni s�owa Tylko ziemia sucha i surowa Ona zbierze co z �ycia zosta�o Do czysto�ci Do ko�ci bia�ej 11 * * * Kto umia� gada� � dogada� milczenie Kto umia� czeka� � ten �mierci doczeka Kto chcia� mi�kkiego chleba b�dzie gryz� kamienie Kto chcia� ucieka� � ju� na wieki zwleka... 12 * * * Pr�no patrzymy z biegiem niepami�tnej wody Pr�no w jej mi�kkiej fali szukamy och�ody Ona si� chmurzy pod pierwszym dotknieniem Z sennej zatoki odmienia w p�omienie Do samej ko�ci pali nas pragnieniem I boli tak jak tylko boli przypomnienie 13 * * * W k�cie pod szar� chmur� paj�czyny Wyznaczono mi miejsce. Siad�em tam zacisznie I patrz�c jak m�j paj�k ci�gnie nitk� �liny Czeka�em razem z nim na much�, kt�ra b�y�nie T�ustym brzuchem uderzy, zam�ci nogami Poderwie si� do lotu i zostanie z nami... Trzeba si� by�o uczy� wielkiej cierpliwo�ci Wi�c si� edukowa�em, mala�em, szarza�em Destylowa�em s�odycz paj�czej mi�kko�ci I �lin� w pocie g�by wysnuwa�em 14 Wiersz nie doko�czony Sk�d id� te g��bokie wody Z kt�rych si� wszyscy napijemy Szukaj�c ciszy i och�ody Pewno�ci � jako pio�un ciemnej I strach przed nimi i pragnienie �eby si� schyli� dotkn�� p�yn�� Zobaczy� czy jest powr�cenie Tam sk�d przyszli�my... 15 Co b�dzie z nami Co b�dzie z nami w tej strasznej godzinie Kiedy si� ko�ci nasze zaczn� z prochu zbiera� ��czy� twardnie� i ziemi� jak p�omie� rozdziera� Co b�dzie kiedy wr�ci do nas nasze imi�? Cia�o ju� zapomniane i na py� rozwiane? Jako by�my na nowo w m�ce umierali Tak b�dziemy zwierali si� zmartwychwstawali Do krwi swojej i potu przyst�puj�c swego Z cichej sp�lnoty zmar�ych zn�w do jedynego Do lekcji kt�rej krzycz�c trzeba si� naumie� ??W cierpieniu jestem. W boleniu rozumiem. 16 * * * Religie zatajone a� za si�dm� sk�r� Miseczka mleka dana domowemu Srali Koralik przeciw biedzie, modlitwa na chmur� �eby j� p�anetniki co rychlej zabrali Gdzie�cie s�? ??Czemu znik�o, sczez�o, pomarnia�o To co nam dane by�o za obron�... S�owa, kt�re si� w �mierci godzinie szepta�o By zmieni�o Nieznane w Ciep�e, Oswojone 17 * * * Umarli, kt�rzy �yj� wci�� pomi�dzy nami Nie daj� si� zapomnie�. A my by�my chcieli Nie wiedzie� nic o chwili gdy okropnie sami Z piaskiem na oczach b�dziemy le�eli... Ach, jak oni wytrwale bobruj�, szukaj� Jak si� przez zamilczenie do nas dobijaj� Jak psuj� wszystko co tak u�o�one W naszym �wiecie, gdzie imi� �mierci wygonione Gdzie cho� musimy nietakt pope�ni� w salonach Zapomnie� si� i nagle niedyskretnie skona� To si� chowamy zaraz z wielkim zawstydzeniem Pod grube wieko trumny. Pod ci�kie kamienie 18 * * * �ycie, z kt�rego �mier� zoperowano Odj�to, jak jemio��, hub�, rakowizn� �ycie bardzo �yciowe... Jak�e ukochano W ogrodach naszych t� dziwn� ro�lin� Na kt�rej ani listka zw�tpienia, zm�czenia Kt�ra trwa w sobie samej i nic si� nie zmienia Kt�ra nie by�a, nie jest i nigdy nie minie Niby ro�nie pod s�o�ce � a nie daje cienia 19 * * * Ten obcy, ten najbli�szy � ten we mnie skulony Ten uparcie milcz�cy, swego czekaj�cy Obudzi� si�, wysun�� sw�j j�zyk gor�cy I lizn�� mnie pod serce oddechem zm�czonym On te� ma do�� i uciek�by za si�dme g�ry Od mojej t�ustej, zwilgotnia�ej sk�ry Od krwi spalonej, my�li wystraszonej... Krz�ta si�, snuje co� na sw� obron� I nagle cichnie. Jakby si� odmienia� W poczwark�, co ju� nie ma nic do uczynienia Jak tylko czeka�... 20 * * * Zasn�� na d�oni wieczno�ci � w spokoju Jakby si� nigdy jej palce nad tob� Nie mia�y zawrze�, zacisn��, zespoi� W gar�� mniejsz� od dnia, chwili Sekundy... Od grobu 21 A mo�e... A mo�e �mier�, to tylko �ycia pomno�enie Takie nadpami�tanie, �e a� zapomnienie I taka rado��, �e ci co zostaj� Poj�� w nas mog� jedynie cierpienie I umieranie cia�a, kt�re si� oswaja Z now� szybko�ci� lotu, z takim przeci��eniem �e nie s�yszymy tych, co nas wo�aj� �e martwiejemy dla nich... Jak kamienie. 22 W tym wietrze 23 * * * Pola w �niegu le�a�y � ciche skrzyd�a bia�e Czekaj�ce pierwszego wiatru, co je ruszy Poderwie, aby w g�r� zadymk� lecia�y Jako kometa lodu miec�c pi�ropuszem Gdzie ona gwiazda leci, gdzie nas z sob� d�wiga Gdzie nas zgorza�ych od zimna wyplunie Gdzie zostaniemy jak ciemna �odyga Odrzucona od kwiatu, kt�ry dalej frunie Gdzie upadniemy, z jakiej wysoko�ci Niegodni czystej, mro�nej wszechdoskona�o�ci 24 * * * G�os morza jak g�os Boga gro�ny, jednostajny Pe�en stworze� nieznanych rzek i g��bin tajnych Wielki pienisty j�zor co si� w m�ce zwija Nowe s�owa wypluwa i zaraz zabija I szuka zn�w, pr�buje... A my w �linie jego P�yn�cy z narodzenia do skonania swego 25 * * * Cierpliwe, krowie oko oceanu Patrz�ce martwo na nasze zabawy Powieka l�d�w zmyta krwaw� pian� Cierpi�ca, czekaj�ca i jak B�g �askawa O nawigacje chytre, o py�ki dra�ni�ce Wylewy sine, kratery j�czmienia Strach, ropa, p�omie�, statki konaj�ce Brud, co jak �za ocieka w ziemi podniebienie Wszystko jeszcze trwa trwaniem. To male�kie drgnienie P�kni�cie ziemi prawie si� nie liczy Pewno to ironiczne oka przymru�enie Nad oceanem naszym tak pe�nym s�odyczy Pewno to ostrze�enie. Zanim do imentu Zatrzasn� si� powieki twardych kontynent�w 26 Przez miasto �cis�e Przez miasto �cis�e, zimne jako rdze� krzemienia Szli pasterze, kierdele po ulicach gnali ??Gwiazda, gwiazdeczka wzesz�a! � tr�bili, wo�ali I tupali, krzesali, a� hucza�a ziemia Ale ja�owe by�o najlepsze krzesanie Bo si� iskra w krzemieniu miasta tak stuli�a Jakby nigdy w gadaniu, �piewaniu nie by�a A je�li by�a � zby�a, nic jej nie dostanie Pasterze udr�czeni drepc�cy pod nami Owce p�yn�ce ciep�ymi chmurami Co wy mo�ecie wiedzie�? My z dom�w wysokich Podniesionych jak g�ry nad wasze ob�oki Widzimy niebo ciemne. Kiedy tam nic nie ma Jak�e wy ukrzeszecie Gwiazd� Betlejema?... 27 Kol�da W t� jedn� noc gdy do nas gada�y zwierz�ta Gdy nawet kamie� szepta� co spami�ta� W tej najja�niejszej chwili My�my g�usi byli Cho� zasiedli�my do sto�u i �wi�ta W t� noc co mia�a by� wielkim wo�aniem Byli�my tak dalecy cho� wsp�lnie strwo�eni Jak rozbitkowie w ciemnym oceanie Gadaj�cy cokolwiek By odwlec gadaniem Prawd� � Milczenie 28 * * * W krzyku Maryi i krwi narodzenia Wzesz�a na sianie gwiazda naszego zbawienia Nie taka ona jak� by�my chcieli I jako j� w kol�dach �piewaj� anieli Nie taka ona � b�ogo ocukrzona Ale pal�ca prawd� i nie przekupiona Nie taka ona � lecz nie ma cz�owieka Kt�ry by przed spojrzeniem gwiazdy nie ucieka� Musimy j� umi�kcza� owija� bajaniem Oswaja� w p�omyk �wieczki co na stole stanie Bawi� si� w szopki pasterzy baranki Nim przyjdzie czas zrozumie� gorycz tej sielanki 29 * * * Ludu m�j cichcem w ciemno�ciach �yj�cy I narodzenie prawdy czekaj�cy Ludu m�j, co rozumiesz bezbronno�� s�abo�ci Kt�r� Cz�owieczy Syn na �wiat przynosi Ludu m�j zas�uchany w Bo�e poni�enie A wierz�cy kamiennie w nadziei ziszczenie O zap�acz, zakol�duj na mrozie siarczystym Id�c za marn� gwiazd� z papieru wyci�t� Tak� lulajk� straszn�, na krzy�u rozpi�t� �eby tw�j krzyk zap�on�� komet� ognistym 30 * * * Psy dr�a�y stoj�c przy nas, kiedy�my czekali A� b�y�nie gwiazda, niebo si� zapali... Niepewne by�y, ciche i zje�one Jak gdyby �mier� widzia�y... Wreszcie �wiat�o�� wsta�a I o�lepi�a owce wystraszone I nas swym zimnym palcem prze�egna�a Aby�my wyruszyli z fantazyj� ca�� Gnaj�c kierdel przed sob� � rzek� wylinia�� Pe�n� szczekania, zbyrcenia, beczenia... Wi�c st�pn�li�my, a� zadr�a�a ziemia I dmuchaj�c w ligawki krzepko a z nadziej� Poszli�my szuka� za swoim Betlejem 31 * * * W tym wietrze co jak rzeka zg�stnia� ponad nami S�yszeli�my Tw�j oddech � Bo�e zagniewany I zamiast upa�� uton�� w powodzi My�my zbijali swoje w�t�e �odzie I zamiast stopnie� jak wosk w r�ku Pana My�my wybrali sztuk� �eglowania... 32 * * * Co krwawe � zmyte b�dzie deszczami Co k�amstwem by�o � zaro�nie traw� Zn�w czuwa� b�dzie nad narodami Niebo �renic� �zaw�, �askaw�... 33 Sny 34 * * * �ni�em � a mo�e to by�o na jawie �e szli�my noc�. Ka�dy trzyma� w d�oni �wieczk� swoj� i ognik przed potopem chroni� Deszcz hucza� tak ogromny jakby niebo ca�e Na nasze g�owy kamieniem pada�o �ni�em � a mo�e to by�o na jawie Kto� szepta� do mnie i ja co� szepta�em Ale si� s�owa w deszczu rozmywa�y A r�ki nie m�g� nikt drugiemu poda� Bo �wieczki nasze zalewa�a woda Tak nas rozgoni� deszcz i wiatr. Szcz�liwi �e p�omie� ci�gle jeszcze palce parzy Przybli�ali�my �wieczk� do zsinia�ej twarzy Samotni w tej kotlinie ciemno�ci. Lecz �ywi. �ni�em � a mo�e to by�o na jawie P�omie� z potopu burzy ocalony Sczernia� nagle i w popi� zosta� obr�cony Dopali�y si� �wieczki, a my�my ostali I na pr�no przyjaci� zginionych wo�ali 35 * * * Kto z nas umia� zapomnie� t� przeczyst� chwil� Jeden sen w �yciu � kiedy�my lecieli Nad ziemi� wod� wiatrem jak wielkie motyle... Kiedy�my skrzyd�a jak �agle napi�li I mijaj�c spokojnie ob�ok�w zatoki Przez koralowe morza w ocean g��boki P�yn�li zapomnieli zga�li zaton�li... Kto z nas umia� zapomnie� cisz� tego trwania P� sen, p� jaw� i lekko�� spadania I nagle ziemi kamiennej dotknienie Ze snu mi�kkiego twarde przebudzenie 36 * * * Kamienie ob�upane do ko�ci kamienia Ska�a sol� zlizana do samego rdzenia Jako miliony czaszek, kt�re pozosta�y Po plemionach, narodach, carstwach pe�nych chwa�y Stolice �wiata fal� po�erane Gin�ce jak my niegdy� w czasu oceanie Po�ykanie, trawienie i zn�w wydalanie I krzemienna nadzieja na wieczne przetrwanie 37 * * * Bieg�em sam, mo�e zreszt� bieg�em i z innymi Ale nie mia�em czasu patrze� na ich twarze Powietrza ogie� pi�em ustami czarnymi... Nagle poczu�em, �e coraz mniej wa�� Tak mi si� cia�o jako wosk topi�o Tak si� stawa�o lekko, pieni�cie i mi�o Wszystko, co niepotrzebne, w tym p�dzie spalone Bez �alu zostawione... Ju� jakbym dotyka� Tego co mia�em z�apa�. Ju� jakbym przenika� Do samej spoisto�ci, do rdzenia samego Ju� mia�em si� dowiedzie�, co goni�, dlaczego? Ale by�em zbyt lekki, do ko�ci scedzony Ju� niewa�ny z ci��enia ziemi wyrzucony 38 * * * Wiedzia�em dobrze, �e �ni� i wiedzia�em �e boj� si� jak w �yciu Z najwi�ksz� pilno�ci� Stary dom cal po calu z ziemi wyrywa�em Ry�em si� pod fundament, a� trzeszcza�y ko�ci Sta�em si� niemy, g�uchy, od potu o�lep�y... Dom trwa� jak owoc dyni cichy, ogromny i ciep�y Ca�y mi�kko�ci� wewn�trz wys�odzony Dorzeczem swych korzeni tak w ziemi� wczepiony �e musia�em krwiobiegi ciemnych w�d naruszy� P� �wiata wyja�owi�, na popi� wysuszy� Zanim umar� mi w d�oniach. I sen by� sko�czony... 39 * * * S�ysza�em oddech, �oskot oceanu ??Jakby by� niesko�czony dzie� jego stworzenia Pacyfik d�wiga� g�ry ukwiecone pian� Przewleka� je w doliny i zn�w w g�ry zmienia� Przez sen s�ysza�em... Co mo�na us�ysze� Przez sen? Niejasne szepty, be�kotanie Przez kr�tsz� od snu chwil� by�em w oceanie Pluska�em si� jak ryba. Wi�c jak ryba dysz�. Na jawie popi�, piask�w g��bina pod nami I za sucho, za gorzko oddycha� skrzelami. 40 * * * Twarze, co dziwnie by�y skamienia�e O�ywi� dotyk ognia. Wielu nie pozna�em: Oczy niewinne dot�d, ka�demu przyjazne Ciemnia�y w w�sk� �renic� �elazn� Z�by si� spod u�miech�w ��to wyszczerzy�y Krew z ��ci� przemieszana sp�yn�a przez �y�y Drgn�a nienawi�� nigdy nie zm�czona Szybka jak iskra serca... Ju� mog�em zobaczy� Samego sobie w lustrze. Otworzy� ramiona Ucieszy� si�, �e �yj� cho� tak � nie inaczej. 41 * * * Najpierw przez rzek� �mierci �mierdz�c� fenolem Potem przejdziemy przez wyschni�te pola Potem przez kamie� � tak lepki od dym�w �e ka�de nasze niepewne st�pni�cie Zostanie niby blizna krwi� podbieg�a sin�... Takie to b�dzie ca�e wniebowzi�cie Przez zwa�owiny �miecia co jak Alpy stoj� B�dziemy grzeba� szuka� za imieniem swoim 42 * * * Bo to jest tylko przerwa, godzina spokoju Kiedy zdyszani, skrwawieni, spoceni I ci co bij� , i ci co si� boj� Twarz zanurzyli w bia�ym wodopoju Gasz�c pragnienie To jest godzina chytrych. Kto� twarz z krwi obmywa I przesuwa si� cichcem na stron� bij�cych Jeszcze czeka � czy przyjm� go, czy te� odtr�c�?... Ale go wabi, dra�ni zwierzyna p�ochliwa Te g�by such� prawd� wytrwale �uj�ce Ro�lino�erne i denerwuj�ce On zg�odnia�, on ju� chcia�by nowego smakowa� Skoczy�, rozerwa� cisz� jak mi�so surowe 43 * * * Wstyd, co przychodzi jak go�� nieproszony Siada za moim sto�em i szklank� podnosi I � sto lat � �piewa, i dolewa� prosi I ca�uje mnie s�odko w pysk zaczerwieniony Tak chcia�bym, �eby poszed�. To co smaczne by�o Co pitrasi�em d�ugo � znowu jak drewniane A on zajada, gada, �e mu mi�o Ka�d� noc b�dzie ze mn�. Wyjdzie a� nad ranem. 44 Zwierz�tko 45 Zwierz�tko W historii ksi�g� patrz�c sfa�szowan� Siedzieli�my nocami i ka�dy si� �udzi� �e odskrobie, odczyta co krwi� zamazano �e chocia� r�ce niby kat utrudzi To domaca do ko�ci � gdzie, po co k�amano W historii ksi�g� patrz�c sfa�szowan� I tak by�o jakby�my obdzierali sk�r� Z w�asnego cia�a. I d�ugo czochrali Przez mi�so, p�uc listowie, t�ust� kiszek chmur� I ju�, ju� prawdy zwierz�tko chwytali Zap�akali, poznali, skandowali ch�rem W historii ksi�g� patrz�c sfa�szowan� Ale zwierz�tko �liskie i z�o�liwe Przegryza si� przez s��wka, klatki, stroszy grzyw� Znika, wyrasta tam, gdzie go nie siano Ani si� my�li zlitowa� nad nami I zostajemy z twarz� zaduman� Z ukrwawionymi po �okcie r�kami W historii ksi�g� patrz�c sfa�szowan�. 46 Kantyczka Poeci mego pokolenia W prostocie sprz�t�w szukaj�cy Prawdy, zwyk�o�ci i zbawienia Spod rumowiska ratuj�cy Widelec, miski ciemne s�o�ce ??To co trwa, co si� nie odmienia Nasze w brzydocie zakochanie Nasza nienawi�� do silnego Bo to co s�abe nie sk�amane I bli�sze s�owa powszedniego Nasze pragnienie, za�lepienie �e k�amstwo prawdy odwr�ceniem Dzi� wiemy, �e to nic nie znaczy Nauczyli�my si� rozpaczy Chleba naszego razowego Jak ci�kie �arna obracamy Prawd� � nieprawd�. I �piewamy Wszystko na nowo � Nic nowego. 47 Piosenka biednego poety By�a mi dana cyniczna nadzieja Wi�c powinienem patrze� oboj�tnie Jako si� g�ry rodz� i g�ry zwalaj� Wi�c jestem nauczony, �e ziemia tam p�knie Gdzie ma p�kn��. I ludzie na pr�no biegaj� Na pr�no lepi� p�aczem krwi� i �lin� To co jest im najdro�sze. Bo to musi zgin��. By�a mi dana wiedza zapomnienia Po�ar�em j� jak jab�ko bez �adnych bole�ci Jestem ca�y bez grzechu � bo grzech si� nie mie�ci W tej ciasnej ciemnej szczelinie gdzie drzymam Pomi�dzy j e s t i b y � o a pomi�dzy n i m a. Umiem po�r�d zabitych kwiatkiem si� zachwyci� Bo kwiat jest ciep�y. A oni zabici. By�o mi dane wszystko co by� mia�o Obron� moj� i larwy przetrwaniem Wiem �e ludy s� kropl� w wielkim oceanie Wiem �e my�l boli ale bardziej cia�o Mam odwag� letargu I nic to nie da�o Uciekaj�c w nadziej�. Kryj�c si� w zw�tpienie Bij�c ogonem rym�w po ciemno�ci falach Szukamy tej poezji co jest ocaleniem Cho� nie ma s�owa co ludzi ocala... 48 Po��w Mi�kkie morza kariery. Ja z prowincji g�uchej Wiem to, co ju� odj�te cieplej urodzonym Mnie jeszcze cieszy zapadanie w puchy Cho� braknie tam powietrza i niejeden skona� Ale to nic. Czasami tylko �api�c tchnienie Popatrz� na koleg�w okiem wytrzeszczonym Gruntuj�c przez piernaty bety i androny Wspomnimy cierpko�� wiatru � jesienne pasienie Ech, nie ma co wspomina� � ka�dy s�owo trzyma Leci w pieniaw�, mdl�ce zapadanie Jako nurkowie w wielkim oceanie Szukamy swojej per�y. Dla wielu nic ni ma Puch piernaty zakrwawi�... Wieczne spoczywanie Wszyscy skoczyli w g��bi�. Jeden jej dostanie. 49 * * * Czasem jeszcze potrafi� tak w gwarze powiedzie� �e nikt nie pozna mojego przebrania Czasem i w antyszambrach tak dostojnie siedzie� Jako wykrzyknik gniewu czy znak zapytania Czasem umiem przy�wisn�� nad uchem znienacka �e si� lokajom wolno�� ozwiera ch�opacka... I za to jestem wysoko ceniony W ogrodach naszych pastwiskach strzy�onych Gdzie si� we�nuj� stada dylemat�w Zbyrc� i tupotaj� kierdele cytat�w Gdzie ludzie m�wi� k�sobie rymami sielanki Ali�ci si� zdarzaj� czasem niespodzianki 50 * * * O jak lekko k�ama�em kiedy by�em m�ody Nie by�o dla mnie przeciwnej pogody Ka�dy wiatr moje gard�o jak pie�ni� nadyma� Ka�dy �nieg by� mi ciep�y jak g�sta pierzyna Dzi� �eby jedno takie k�amstwo doby� Musz� jak ptasznik po s�ownikach �owi� Dobi� Wykrwawi� Patroszy� Przerobi� Wypcha� Nastroszy� pi�ra Niechaj udawanie Lotniejsze b�dzie ni� samo latanie 51 * * * Sk�d we mnie ten g��d ci�g�y i s�one pragnienie Cho� si� na�ar�em a� po podniebienie A jeszcze bym zagarnia�... Sk�d ten strach p�on�cy We �nie i we dnie jak zwierz� krzycz�cy Dlaczego ponad wszystko co w �wiecie �ywego Jak od �mierci uciekam od siebie samego? 52 Ciemno�� Po d�ugich i ci�kich �wiczeniach Za pomoc� prastarych metod �Zen� Mo�emy wytworzy� w sobie pustk� Ale to nie jest tak Jak my�li si� w Europie Dobieraj�c przymiotniki: Otch�anna Niezmierzona Czy chocia�by G��boka M�dro�� polega na tym �eby zacie�nia� si� w sobie Wysycha� Zwiera� Trwa� A� p�omyk �wieczki zga�nie A� nie zmie�ci si� w nas Nawet Nic 53 Kto jest z ciep�ego stada wygoniony Kto jest z ciep�ego stada wygoniony Kto wszystkim wiatrom na przek�r stawiony Ten krzyczy z b�lu a z jego krzyczenia Wyrasta drzewo ogniste sumienia O drzewo drzewo dla twojej urody Dla smaku li�cia dla cierpkiej och�ody Pod twym p�omiennym cieniem s�dziowie zasi�d� I zn�w odst�pc�w srogo kara� b�d�... 54 * * * Aktorzy � moi przyjaciele Bez kt�rych by�bym �lepy, g�uchy I wiersz m�j � bez was � suchy, kruchy Jak zarzucone w ksi��ce ziele Mo�e pisank� jest pisanie Skorupk� cienko malowan� Naiwn� wiar� w Zmartwychwstanie Sztuk� kopaln�, zapomnian� Mo�e jest tak. Lecz je�li stanie Kto� z Was i zechce � wiersz o�ywa Wasze pragnienie i ��danie Z ostyg�ej ska�y go wyrywa Krew z krwi, ko�� z ko�ci jest w tym ciele Aktorzy � moi przyjaciele 55 Ten kt�ry Ten, kt�ry skrzywdzi� cz�owieka prostego Wynajdzie rymopis�w, co wszystko wyma�� I historyka w dowodach zr�cznego Kt�ry wyrze�bi dzieje z tak dostojn� twarz� Jak nigdy w dziejach jeszcze nie bywa�o. Ten, kt�ry zbrodni� czyni� � byle wyszed� ca�o Znajdzie w ciemno�ci wiek�w swoj� sprawiedliwo�� Chocia� sia� burze, s�odkie zbierze �niwo. Takie jest do�wiadczenie. A my by�my chcieli Aby si� s�owa poety l�kano By imperatorowie w pomi�tej po�cieli Pocili si�, my�leli � co o nich pisano Takie jest do�wiadczenie, kt�re zawsze znano I zawsze przeciw g�upi poeci lecieli. 56 * * * Ani to r�wnina, ani po�onina Ani to pierzyna, ani to �acina Nie w sob�tce lato, nie w kol�dzie zima Tylko wiatr przeciwny, kt�ry z n�g nas �cina 57 Ogr�d ziemi 58 * * * Czupryny nasze cichcem wylenia�e Brzuszyny nasze �agodnie zwiotcza�e Stada naszego dostojne spotkania Przem�wienia codzienne, nocne be�kotania Wrogowie nasi tak w swojej m�odo�ci Podobni naszej mi�kkiej nijako�ci �e cho�by�my do boj�w ruszyli zawzi�cie Tylko brzuch w brzuch uderzy z niejasnym kla�ni�ciem 59 * * * Cierpliwe cienie zmar�ych � w ka�dym pokoleniu Garnirowane tak jak ka�� mody Wojaczek, Bursa, Borowski, Baczy�ski Niewodem wy�awiani ze �miertelnej wody Niemi jak ryby co g�osu nie maj� Wi�c za nich inni pieni�cie gadaj�: Chocia� okaleczeni � b�d� oz�oceni Cho� pe�ni o�ci � dobrze przyprawieni Na nasz st� w�r�d zieleni dostojnie wniesieni Kto ich b�dzie po�ywa� jak nie kolegowie To� s� nasz� komuni�, grzech�w odpuszczeniem Kto jak nie my podniesie szklank� za ich zdrowie Za t� s�odycz co bawi nasze podniebienie Za ich rybi� bezbronno��, za to �e �yjemy Chcemy � prawd� powiemy Chcemy � to sk�amiemy. 60 Ogr�d ziemi Dawniej kiedy poeta wchodzi� w ogr�d ziemi Dzia�y si� pono� cuda. Co� w rodzaju Wniebowst�pienia rzek i ska� �piewania... Najmniejszy ssaczek, p�azik a nawet pierwotniak Wiedzia�, �e teraz wybi�a godzina �e kto� tam w ma�ym mie�cie przy sosnowym stole Wpisuje jego imi� w symfoni� stworzenia Jakie to by�o pi�kne i logiczne Poeta wstaje � padaj� tyrani Poeta m�wi rymem i nawet wrogowie S� tu na swoim miejscu � jak cie� przy jasno�ci... A �ycie smaczne jest � bo przyprawione Attyck� sol�. Jakie to wszystko g�upie dzisiaj, jakie ciemne Poeta rodzi si�, a rzeki p�yn� �mierdz� fenolem. Ludzie si� pukaj� Znacz�co � a� �eb dudni. Matka p�acze syna Przyjaciel radzi: je�eli ju� musisz Napisz piosenk�. W�adcy �pi� spokojnie A rano daj� co� z �aski. Poeta By�o nie by�o straszy� wedle regu� sztuki... Szcz�liwy nar�d, kt�ry ma poet� � Nie wida� tego po naszym. Zapewne Nie ma si� czego cieszy�. Nie ma te� poet�w A w og�le jak tutaj wchodzi� w ogr�d ziemi Kiedy ogrod�w nie ma � wszystko wystrzy�one. Jest �mietnisko podmiejskie. Piasek. Wiatr. Papiery Gorzkie zielsko ironii � co wiele wytrzyma. 61 * * * Tam, w samym sercu g�wna, w gnojowisku Najlepiej jest przeczeka� niedobr� godzin� Kiedy si� sko�czy � wyle��. Sprawdzi� czy na pysku Jaki� smr�d nie pozosta�. Splun�� star� �lin� I oddycha� szeroko piersiami wolnymi I ulecie� wysoko nad pokonanymi Co nie umieli w larwy si� przewin�� Zaton��, zmilkn�� i znowu wyp�yn�� I dost�pi� w zaduchu brz�czenia, tr�bienia Wsp�lnoty stada i wtajemniczenia W�r�d nowych much, co hucz� nad swojsk� padlin� 62 Sonet sentymentalny Niech s�owo s�owo znaczy i my�lom nie k�amie � Ach jak pi�knie pochyli� si� nad takim zdaniem Jak nad ruczajem. Obmy� k�amstwa znami� I oddycha� poezji najczystszym dychaniem O ile� razy tak si� przybli�a�em Do bia�ej wody do strumienia tego Szuka�em i patrza�em. Niewiele dojrza�em Opr�cz odbicia swego. Cienia niejasnego Bracia mo�e kto widzia� te rzeki przejrzyste Mo�e wydestyluje z nich wod� �wi�con� Pokropi � a odpadnie wszystko co nieczyste A s�owa kt�re z brudu i ognia och�on� Stan� bezgrzeszne w sobie � niby anio�owie U st�p Bo�ego tronu. R�wn� antyfon�... 63 * * * Mowo � trawo nasza tratowana Kopytami w py� rozwiewana Pio�un, szalej, szczaw zaj�czy, sporysz Perz, komosa i blekotu gorycz Piach podmiejski, kar�owata brzoza I wychud�a na postronku koza 64 Do Jonatana Swifta Do ciebie zwracam si� dziekanie Ja � jeden z kar��w Liliputu Wiem, je�li cz�owiek przy mnie stanie Nie si�gn� przyszwy jego but�w Wiem, jak jest �mieszne podgl�danie Z tej wysoko�ci, jatek naszych: � G��wki po�piesznie po�cinane Sp�cznia�e niby ziarnka kaszy Po mysich dziurach piski, spiski �a�o�ne antyszambrowanie Wielkie �eglugi na dnie miski... To wszystko prawda m�j dziekanie O, obiektywny a� do ko�ci Ty�, skrobi�c s�owa swe z rozwag� Stworzy� cz�owieczej wynios�o�ci Olbrzym�w kraju Brobdingnagu I ludzko�� nagle tak skarla�a Pod wielkiej pi�ci chmur� ciemn� Jej m�dro�� ca�a, honor, chwa�a Krzykiem Jahusa w noc jesienn� W�r�d ludu m�nych Liliput�w Wielkie st�d by�o �wi�towanie �e �nikt nie wy�szy przyszwy but�w� Dzi�kuj� za to, m�j dziekanie Co b�dzie dalej � Przenikliwy Kt�rego m�dro�� zachwyt budzi W�r�d kar��w, ludzi i nadludzi?... Czy mo�na odkry� l�d szcz�liwy? Czy mo�na sko�czy� w�drowanie Po cierpkim, chwiejnym oceanie?... � Wyt�umacz mnie n�dznemu, powiedz Sk�d�e pod niebem twej ironii Dojrza�a sucha niby owies Insu�a przepoczciwych koni Sk�d po satyrach to bajanie? Pytam ci� pi�knie, m�j dziekanie Pytam si� ciebie, pytam siebie Dlaczego nikt z nas nie wytrzyma Tej wiedzy, �e nic wi�cej ni ma 65 �e starczy zmieni� perspektyw� A to co dla nas krwawe, �ywe Co wielkim z wielkich � tak maleje Jak �mieszne prawdy i nadzieje... Nie b�dzie wyspy gniadych, siwych Szpak�w, bu�anych, sprawiedliwych �adne nie stworzy jej pisanie To chyba prawda, m�j dziekanie A jednak sko�czy� tak nie mog� Cho� to jest g�upie, s�ucham, czekam Mo�e przez wod�, kamie�, ogie� Dobiegnie do nas sk�d� z daleka Houyhnhnm�w r�enie b�ogie O jak�e pi�kne to �piewanie! Ja, biedak z kraju Liliput�w Co je�li przy cz�owieku stanie Nie si�gnie przyszwy jego but�w Jestem ci r�wny, m�j dziekanie Naiwne ��czy nas czekanie 66 * * * Lud, co tak s�odko by� dawniej znajomy W robocz� bluz� lub folklor wt�oczony Co trwa� zawsze w pochodach i ceremonijach Niby jest cichy... Niby si� ugodzi� �e w�asnych syn�w nie b�dzie zabija� � Ale milczenie czujesz za plecami Cho� ko�� z ich ko�ci zostajemy sami Jakby nas oddech lodowca och�odzi� Jakby �mier� przesz�a. Jakby ju� nie by�o Tej samej mowy, jednego wspomnienia... Jeszcze przy szklaneczce w�dki mo�e bywa� mi�o Mo�esz doczeka� chwili przebaczenia Na trze�wo � wszystko jak zza szklanej �ciany Bo�my si� przewin�li z ludu w jego pany 67 * * * Ach, tam nad Pacyfiku pienist� kotlin� Gdzie wszystko buczne, huczne niby w dzie� stworzenia Tam �piewa�, gdzie jak ziemia, to kontynent-ziemia Gdzie kropla oceanem, a piasek pustyni� Ale tu � na przedmie�ciu? Na tej grudce lichej Co przycupn�a pod historii cieniem Prowincjonalny g�os podnosi� cichy Niby kornik co w pr�chnie stuka jak sumienie Tu by� obywatelem globu... I sk�ada� poemy Pod skoczny takt mazurka: � P�ki co, �yjemy... 68 * * * Anio� zawo�a� g�osem tak ogromnym �e si� zr�wna�y g�ry i doliny Aby�my szybciej doszli do Dzieciny Kt�ra od ch�odu dr�y w jase�kach skromnych Jacy jeste�my g�usi. Ile trzeba tego Huku i stuku, tr�bienia, wo�ania By�my d�wign�li ci�kie �by z pos�ania I zrozumieli p�acz Narodzonego... 69 Per�a Czy jest nam �le?... Kto m�wi � temu gazet tysi�c I sto organizacji mo�e szczerze przysi�c �e to jest dobrem, co wywalczyli�my Czy jest nam �le?... Kto m�wi tak � wida� nie my�li O tym, co by�oby, gdyby nie by�o Tego, co jest i b�dzie... Wielce si� zmieni�o Prawdy badanie, za prawd� szukanie Dzi� zanim ekspedycja bohatersko ruszy Aby si� zary� w faktach a� po uszy Musi przewidzie�, co ze dna dostanie Czy jest nam �le?... By� mo�e niejednego boli Uwiera co� przy karku, oddech nagle d�awi Ale tak w�a�nie rodz� per�op�awy Tak z udr�czenia, krwi, potu i soli Scala si� �za klejnot�w. Jej jasno�� objawi� Trzeba, m�j literacie. Reszta jest milczeniem Be�kotem morza. Niemym skorupy cierpieniem 70 * * * 1 Ta najtajniejsza chwila gdy za kulisami Aktor czeka na s�owo � jeszcze og�uszony Codzienn� paplanin� �mierdz�cy plotkami... Jeszcze jeden z nas. Jeszcze na wieki z��czony Z prawem ci��enia tego co realne Co samo w sobie jasne i niewykonalne 2 Ta chwila kiedy wchodzi w sztuk�. Kiedy znaczy Mo�e by� ptakiem wod� ziemi� ogniem Mo�e cz�owieka zagra� tak podobnie Jak nikt samego siebie nigdy nie zobaczy 3 Ta chwila kt�rej si�� tylko przeczuwamy S�owo kt�rego o tym nie wiedz�c czekamy 4 Ten blask gdy si� zb�dziemy gadaniny niemej I przez �mier� jak przez ciemn� kulis� przejdziemy 71 O sielankowi synowie tej ziemi O sielankowi synowie tej ziemi Tak mi�kcy jakby z wosku ulepieni Niestali nieoporni w twardej �apie �wiata Kt�ry nas w palcach dok�adnie ugniata Ubija w nar�d �cis�y i logiczny Chocia� w pretensjach swych troch� komiczny: � Bo ci�gle nie zd�awione ciche bajdy stare � Bo ci�gle nie chce kopci�, tli� si� jak ogarek Nad si�y swoje �wiec�c p�omieniem gromnicznym... 72 * * * Tak jak zapomnieli�my krzyku narodzenia Tak zapomnimy trud�w odchodzenia My�l nasza, krzyk nasz i nasze dychanie Do innych ust uleci. Tam chwil� zostanie Niby ptak um�czony d�ugim w�drowaniem... A potem znowu z innymi ptakami Na p�noc b�dzie ci�gn�� stadami, kluczami Opada�, bi� skrzyd�ami przez ciemno�ci morze Nad kt�rym gwiazda b��dna... Albo s�owo Bo�e... 73 * * * B�ogos�awieni cisi � oni odziedzicz� T� ziemi�, kiedy b�dzie jak gr�b cicha Ziarnko do ziarnka, milczenie oblicz� W takiej pustyni, �e ani oddycha� Ani powiedzie� s�owa nikt nie zdo�a... B�ogos�awiona g�uchoniema szko�a Gdzie poznajemy polsk� mow� niem�wi�c� Gdzie si� uczymy krzycze� przejmuj�co Ale tak sprytnie, jakby nikt nie wo�a� B�ogos�awione g��w naszych staranie Co dzie� mozolne my�li trenowanie B�ogos�awione trwanie, ostro�ne czekanie Dop�ki nic nie b�dzie Wi�c si� nic nie stanie 74 * * * Noc ponad nami wznios�a si� i sta�a Ogromna, twarda � jak granitu ska�a Jako potworne strachu Kordyliery �aden ptak nie przeleci tej ciemnej bariery A jednak kto� pr�bowa� Macaj�c palcami Pi�� si�... Najpierw jak p�omyk gorza� ponad nami Szed� coraz dalej, w gwiazd� si� odmienia� Tak nik��, �e ju� prawie nie do zobaczenia Jeszcze by�... Wszyscy my�li wstrzymuj�c czekali Czy wy�ej nocy dojdzie iskra roz�arzona Czy te� jako kometa na d� si� obali Gubi�c w powietrzu �wiat�o i wracaj�c do nas... 75 * * * W samym wn�trzu ciemno�ci, w jej sennym o�rodku Jest zawsze tajna rana � iskra zad�awiona �cis�a, twarda jak pestka I z tego zarodku D�wignie si� kiedy� drzewa zielona korona Zakwitnie i dojrzeje Aby w jej owocu Skryta w zgnili�nie, w mi��szu � jak w g��binie nocy P�on�a zadra prawdy niczym nie zgaszona 76 * * * Przed drzwiami twymi � Panie � czterdzie�ci lat stoj� Pukam, szukam, dotykam i ci�gle si� boj� �e to drapanie, to mysie piszczenie Wymodli wreszcie dla mnie otworzenie Powiedz, dlaczego skrobi�, czemu si� upieram Sczernia�� farb� palcami oddzieram Dlaczego chc� zobaczy� to Ciche, Ukryte Za deskami, co �ci�lej ni�li trumna zbite 77 * * * Gwiazda, kt�ra jak oko okrutne patrza�a Na nas tak pewnych siebie, takich u�miechni�tych �e a� z�b o z�b zgrzyta�... Teraz tak zmala�a Ju� ledwo, ledwo dycha jej �wiate�ko mi�kkie I nagle wi�cej cienia daje ni� jasno�ci I nagle nie pomaga ju�, a tylko z�o�ci Tym przypomnieniem � �e�my jej ufali �e�my co sprzeczne � �ywe zabijali Aby tylko by� godnym jej przenikliwo�ci... Gwiazda, co w naszych oczach z komety gor�cej �cie�ni�a si�, zwin�a w ogarek kopc�cy... 78 * * * Lasy � gdzie we snach rado�nie idziemy Hucz�ce zielono�ci� jako wodospady Zwierz�ta ciep�e � co z nimi pijemy Z jednej rzeki powietrza... Miodowe lewady Na kt�rych stan� dr��ce, z cia�a wygonione Duszyczki nasze � w koszulkach czerwonych Od krwi tych wszystkich, co�my ich zabili Na jawie. Chocia� we �nie pok�j z nimi pili... 79 * * * Wiatr podni�s� grzbiet i �miecie lecia�o jak ptaki Jako sztandary i plemienne znaki Jako ro�lina dym�w � co nagle z domami Wyrwana by�a � niby z korzeniami I my�my te� w ocean powietrza wpl�tani Ton�li uczepieni r�kami z�bami Umieraj�cy z zaciek�o�ci� ca�� Kt�r� �yli�my przedtem. Zanim nas porwa�a 80 Tryumf Bramy, co dawniej by�y zatrza�ni�te Teraz si� lekko, cicho otwieraj� Pysk�w, co dawniej by�y mi zawzi�te Nie widz� nawet � bo si� tak k�aniaj� Te gabinety, o kt�rych cicho�ci Marzy�em kiedy� jako myszka siedz�c Rozwarte dzisiaj w ca�ej go�cinno�ci Niby ogromna g�ba... A ja z ca�� wiedz� Kt�rej si� nauczy�em w strachaniu, czekaniu Wst�puj� na czerwone ozory dywan�w I pcham si� � aby dalej � do gard�a samego Niby dra�ni�c, szukaj�c i nie wiedz�c tego �e kiedy ju� przestan� �echta� podniebienie �ykn� mnie i przetrawi�. I w gn�j si� odmieni� 81 * * * Ta szczurza zwinno�� moja, mi�kko�� dialektyczna Obfito�� cierpkiej �liny � co sklei, oblepi Najbardziej sprzeczne � i tym brzuch pokrzepi Ta ci�to�� z�b�w niby my�l logiczna Oczy, kt�rych kamienna ciemno�� nie o�lepi Ta z�o��, co tak buzuje we mnie � ja�niej�ca Jako nadziei gwiazda � w przysz�o�� prowadz�ca 82 * * * Broni�em si� dowcipem � taki pewny swego �e wiem, zanim co przyjdzie: jak, sk�d i dlaczego Uczy�em si� jak trzeba nabiera� oddechu I nurkowa�, przeczeka� w mi�kkim morzu �miechu I wr�ci� � jako delfin wywin�� �ama�ca I czuwa� � czy nie prosz� do nowego ta�ca I uchwyci� powietrza, i skoczy� w g��bin� I dusi� si�, i my�le� � czy aby nie zgin�... I nauczy� si� dycha� ironij� mi�� I nie chcie� ju� powietrza. Boby mnie zabi�o. 83 Patykiem pisane Przyjdzie czas � zasi�dziemy jak nad sto�em pustym Nad nasz� ziemi� cich�, zadymk� okryt� I nikt nie wstanie, �eby nas powita� I nic nie b�dzie wida� � tylko �niegu chust� We�miemy musztard�wki � jak zawsze brali�my I wypijemy na zdrowie tej ziemi I otrz��niemy reszt� � jak to przywykli�my A� si� obrus przed nami krwawo zaczerwieni 84 * * * Trzymaj�c �wiece niby n� p�omienny Krajali�my ciemno�ci do samego rdzenia A� si� wynurzy� ich szkielet wapienny A� wszystkie ko�ci oskrobano z cienia I sta�y teraz jak gad sprzed potop�w Z �ebrami ogromnymi, z w�owym ogonem Z skrzyd�ami co wysoko by�y uniesione Nad ma�� pi�ci� g��wki, w kt�rej cicha, �ni�ta Siedzia�a �mier� pod czaszk� jak ziarno �ci�ni�ta... 85 * * * Wiatr, co hucz�c rozgania� ludzkie pokolenia Ucich� na chwil�. A wi�c si� zbieramy Ziarnko piasku do ziarnka. A wi�c si� sklejamy Krwi�, potem, �lin� w kawa�ek kamienia Jak duszno jest, niemrawo, jak wszystko karleje �ciska si� i uciera, ug�adza, pasuje Ka�dy ka�dego trzyma � Ni to obejmuje Ni to dusi, czekaj�c czy wiatr zn�w zawieje O nag�a burzo strachu � nasz Bo�e codzienny Dla ciebie prawda z k�amstwem b�dzie na krzy� zbita Dla ciebie nasza wiara, �e to b�oto ciemne Stanie si� jak opoka I lepiej nie pyta� Co dalej? � Je�li na nic nasze uci�nienie Bo nie tak z magmy rodz� si� krzemienie. 86 Urywek ...�pi� czujnie i chrapaniem zag�uszam te s�owa O kt�rych ba�em si� my�le� na jawie... 87 * * * Anio� nad ziemi� stan�� jako b�yskawica I wida� by�o jak po skrzyd�ach bia�ych Burze potokiem grad�w opada�y I jasno by�o tak, �e na ulicach Mog�e� odnale�� ka�dy w�os str�cony Z niewinnej g�owy... W tym �wietle bolesnym To, co monumentalne, to, co os�dzone Rzuca�o cienie � takie ma�e, �mieszne �e�my nie mogli poj�� swego uwielbienia I ka�dy zmyka� od tych skrawk�w cienia Ka�dy tak pilnie chowa� g�ow� oszala�� A� Alpy t�ustych ty�k�w na �wiat wystawa�y 88 * * * Zm�czenie, kt�re obok do sto�u zasiada Bezsenno��, co si� z nami do spania uk�ada Chleb, co twardnieje nam w r�kach na kamie� I pi�tno czarne � malusie�kie znami� Tu� ponad sercem... Jeszcze bez znaczenia Jeszcze mo�na palcami zakry� �lad sinienia Przydusi� niby p�omyk. Zanim spopieleje Zanim si� spali wszystko � jeszcze mie� nadziej� 89 * * * A� w p�nym listopadzie � zbiela�y od szronu M�j ojciec z polskiej wojny powr�ci� do domu Siedzia� pod star� grusz� na twarz zsun�� czapk� Jakby si� wstydzi� spojrze� na mnie i na matk� Cywilny kubrak na nim jak na strachu le�a� Krew mu sp�yn�a po zdartym ko�nierzu Nie m�wi� nic. To inni powiedzieli potem Jak bi� si� u Kleeberga w kompanii piechoty Jak rozbito kompani� jak bi� si� od nowa M�j ojciec jad� w milczeniu. Nie powiedzia� s�owa Powoli �ama� w palcach biedny chleb razowy Wesz mu laz�a po kurtce jak order bojowy 90 Krajobraz podwarszawski �pi reduta Ordona. B�g p�omienn� �wiec� Nie dotkn�� proch�w �wiata i wszystko zosta�o Jeszcze twardsze ni� by�o. Ani si� rozlec� Imperia krwi� zlepione... Nawet nie zagrzmia�o Dzi� tutaj cisza taka � jakby nic nie by�o Tu� pod sercem Warszawy � jakby te p�omienie To ogniem oczyszczenie, to ziemi wstrz��nienie Tylko si� w zapomnianych baj�dach przy�ni�o Mo�e lepiej nie czeka�, mo�e nie wspomina� Mo�e nie naszeptywa� od ojca do syna Mo�e na tym p�kni�ciu, na historii bli�nie Uprawia� pomidory � tak s�u��c ojczy�nie? 91 * * * Ju� umywa�em r�ce w takiej niewinno�ci Co by�a bardziej ni� jucha plami�ca Ju� czu�em czysto�� w sobie � jak mr�z a� do ko�ci I nic nie chcia�em wiedzie� i o nic nie tr�ca� Bo si� wszystko zbi� mo�e... Cz�owiek �atwo ginie Ciszej od porcelany trza�nie i umiera Po co nad trupem duma� i u�amki zbiera� Lepiej zmy� palce w wodzie, co p�yn�a, sp�ynie... 92 * * * Wietnam troszeczk� pass�... Nie jest ju� Chrystusem Studenckich teatrzyk�w. Gazet te� nie bawi �yje tam sobie jako� � ma�o, wiele krwawi Jak tyle miast do dzisiaj krzy�a uczepionych Za jeden gw�d�, co nie da si� wyrwa� do ko�ca Wygina si�, obraca z��k�� twarz do s�o�ca � Taki nam z bliskich bliski, o , warszawski taki Szarpi�cy si� naiwnie jak kalekie ptaki Wo�aj�cy co� �wiatu w j�zyku nieznanym Co by� chwil� s�yszany, lecz jest zapomniany Bo inny ma�y nar�d na krzy� jest wznoszony Bo tyle trzeba opisa� agonii Bo czytelnicy ju� przyzwyczajeni Chocia� moralni w sobie � lecz troch� znudzeni Bo wszyscy niby p�acz�, niby bij� brawo Ale pa, pa Wietnamie, Chile, pa Warszawo Pa... Dziw si� wielki �wiecie zanim si� zach�y�niesz Oddech zatracisz i szcz�ki zaci�niesz Pa... Ja si� ju� nie dziwi�. To� i my znudzeni A przecie� jeszcze �wiekiem krzy�a naznaczeni 93 Autoportret Wiatr co hucza� nad nami a� spada�y g�owy Podni�s� swe skrzyd�o wy�ej i lecia� szalony A puste czaszki przed nim jak bia�e balony A chmura w�os�w za nim jako mrok gradowy O jake�my �wistali przez z�by �ci�ni�te Jak si� nam szumnie uk�ada�y s�owa Jak metalicznie gra�o podniebienie wzd�te Z ka�dym powiewem � jeszcze raz, od nowa A teraz cisza jest. Kto j� wytrzyma? I g�owy nasze z m�zgu wydmuchane Nie lec� ponad ziemi� niby my�l olbrzyma Wszystko ja�owe, suche, niespodziane Czupryny wy�ysia�e. Chmury wyczesane R�wnina i r�wnina. I wi�cej nic ni ma... 94 Reporta� Ani nie by�o tak jak to �piewali Prorocy kt�rzy s�owa skanduj�c k�amali �e ta Mogi�a � wioska zagubiona Zostanie z martwych w raje ziemskie przeniesiona Ani i tak nie by�o � jak potem pisano �e pr�no z grobu b�oto w g�r� wyd�wigano O miasto � kt�re zwano M�odo�ci Stolic� A osta�o� si� tylko krakowsk� dzielnic� O miasto � opiewane niby bohatery W bylinach co zmieni�y si� w zdarte szlagiery Ty� jest. Chocia� reduty s�awne legendami S� dzisiaj tylko zwyk�ymi domami Stoj� krzywo lepione mury miasta tego Jak pomnik gorzkiej wiedzy rocznika mojego 95 * * * Zm�czenie, kt�re tak na plecy siad�o �e ca�y nar�d jak garbaty chodzi Ta mg�a z o�owiu, w kt�rej ci�ko brodzisz Z pracy do sklep�w kupi� co popad�o Potem �pisz na stoj�co, potem zn�w dorabiasz Garbisz si� jeszcze bardziej... Nagle co� do �miechu Wymy�lasz � �eby cho� chwyci� oddechu Bo dobry dowcip na nogi nas stawia I tak si� �micha, chicha na wp� uduszona Ojczyzna moja � ci�gle zmartwychwstaj�c Cho� po raz setny do trumny z�o�ona Ci�gle wystawia sw�j �eb � i zmy�laj�c Przekle�stwa i przy�piewki � pod�wiga od nowa Swe dzieje ci�kie jak p�yta grobowa 96 * * * Jako Jonasz, co p�aka� w g�bie wieloryba Ze strachu przed ciemno�ci� � a jednak tam siedzia� I znosi� smr�d, co po nim g�stym t�uszczem sp�ywa� Jako Jonasz, co pragn�� �wiat�a, ale wiedzia� �e je�li go wyplunie z tej g�by na morze B�dzie musia� by�. Krzycze� gniewne s�owo bo�e Jako Jonasz jeste�my � ze strachu zwini�ci Czepiaj�cy si� jeszcze przez chwil� duchoty Zanim nas pierwsza fala przez g�b� po�wi�ci U�api w swoje �elazne obroty Na brzeg wykopie... Gdzie ongi� sta� nagi Ma�y, wypluty prorok � ucz�c si� odwagi 97 Spis utwor�w LEKKOATLETYKA Tajne imi�, o kt�rym ka�dy zapomina... Jeszcze ulecie� w niebo jak w dzieci�stwie by�o... Zanurzy� si� wieczorem Karymi koniami... Lekkoatletyka Ciemne i wrogie przedmiot�w spojrzenie... Przy�piewka Kto umia� gada� � dogada� milczenie... Pr�no patrzymy z biegiem niepami�tnej wody... W k�cie pod szar� chmur� paj�czyny... Wiersz nie doko�czony Co b�dzie z nami Religie zatajone a� za si�dm� sk�r�... Umarli, kt�rzy �yj� wci�� pomi�dzy nami... �ycie, z kt�rego �mier� zoperowano... Ten obcy, ten najbli�szy � ten we mnie skulony... Zasn�� na d�oni wieczno�ci � w spokoju... A mo�e... W TYM WIETRZE Pola w �niegu le�a�y � ciche skrzyd�a bia�e... G�os morza jak g�os Boga gro�ny, jednostajny... Cierpliwe, krowie oko oceanu... Przez miasto �cis�e Kol�da W krzyku Maryi i krwi narodzenia... Ludu m�j cichcem w ciemno�ciach �yj�cy... Psy dr�a�y stoj�c przy nas, kiedy�my czekali... W tym wietrze co jak rzeka zg�stnia� ponad nami Co krwawe � zmyte b�dzie deszczami... SNY �ni�em � a mo�e to by�o na jawie... Kto z nas umia� zapomnie� t� przeczyst� chwil�... Kamienie ob�upane do ko�ci kamienia... Bieg�em sam, mo�e zreszt� bieg�em i z innymi... Wiedzia�em dobrze, �e �ni� i wiedzia�em... S�ysza�em oddech, �oskot oceanu... Twarze, co dziwnie by�y skamienia�e... Najpierw przez rzek� �mierci �mierdz�c� fenolem... Bo to jest tylko przerwa, godzina spokoju... Wstyd, co przychodzi jak go�� nieproszony... ZWIERZ�TKO Zwierz�tko 98 Kantyczka Piosenka biednego poety Po��w Czasem jeszcze potrafi� tak w gwarze powiedzie�... O jak lekko k�ama�em kiedy by�em m�ody... Sk�d we mnie ten g��d ci�g�y i s�one pragnienie... Ciemno�� Kto jest z ciep�ego stada wygoniony Aktorzy � moi przyjaciele... Ten kt�ry Ani to r�wnina, ani po�onina... OGR�D ZIEMI Czupryny nasze cichcem wylenia�e... Cierpliwe cienie zmar�ych � w ka�dym pokoleniu... Ogr�d ziemi Tam, w samym sercu g�wna, w gnojowisku... Sonet sentymentalny Mowo � trawo nasza tratowana... Do Jonatana Swifta Lud, co tak s�odko by� dawniej znajomy... Ach, tam nad Pacyfiku pienist� kotlin�... Anio�a zawo�a� g�osem tak ogromnym... Per�a Ta najtajniejsza chwila gdy za kulisami... O sielankowi synowie tej ziemi Tak, jak zapomnieli�my krzyku narodzenia... B�ogos�awieni cisi � oni odziedzicz�... Noc ponad nami wznios�a si� i sta�a... W samym wn�trzu ciemno�ci, w jej sennym o�rodku... Przed drzwiami twymi � Panie � czterdzie�ci lat stoj�... Gwiazda, kt�ra jak okno okrutne patrza�a... Lasy � gdzie we snach rado�nie idziemy... Wiatr podni�s� grzbiet i �miecie lecia�o jak ptaki... Tryumf Ta szczurza zwinno�� moja, mi�kko�� dialektyczna... Broni�em si� dowcipem � taki pewny swego... Patykiem pisane Trzymaj�c �wiece niby n� p�omienny... Wiatr, co hucz�c rozgania� ludzkie pokolenia... Urywek Anio� nad ziemi� stan�� jako b�yskawica... Zm�czenie, kt�re obok do sto�u zasiada... A� w p�nym listopadzie � zbiela�y od szronu... Krajobraz podwarszawski Ju� umywa�em r�ce w takiej niewinno�ci Wietnam troszeczk� pass�... Nie jest ju� Chrystusem... Autoportret Reporta� Zm�czenie, kt�re tak na plecy siad�o... 99 Jako Jonasz, co p�aka� w g�bie wieloryba... 100

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!