672

Szczegóły
Tytuł 672
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

672 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 672 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

672 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Autor: Prentice Mulford Tytul: NIEWYZYSKANE SI�Y �YCIA KOOPERATYWA MY�LI Zadaniem niniejszej ksi��ki jest wykaza�, w jaki spos�b mo�emy spot�gowa� nasze si�y wewn�trzne i wyzyska� je dla swego szcz�cia i powodzenia. Ewolucja si� tych mo�e by� znacznie przyspieszona przez wsp�udzia� innych, w tym�e samym kierunku napi�tych si� i po��da�. Wszyscy w tej formie bytu potrzebujemy umocnienia przeciw z�emu, kt�re prze�laduje nas i �ciga pod r�nymi postaciami. �yjemy w�r�d ludzi, kt�rzy nie�wiadomie rozpo�cieraj� doko�a siebie szkodliwe pierwiastki niedojrza�ych my�li - u kt�rych zazdro��, gniew, obmowa i zgry�liwo�� usposobienia przesz�y w zgubne nawyknienie. Jeste�my zmuszeni zasiada� do sto�u z lud�mi �le usposobionymi do nas, cynicznymi i sarkastycznymi, wtedy gdy najwa�niejsz� rzecz� jest, zabieraj�c si� do posi�ku, oswobodzi� si� od wszelkich nieprzychylnych i rozstrojowych wp�yw�w, albowiem ze straw� poch�aniamy w siebie �ywio�y my�li naszych wsp�biesiadnik�w. Bywamy zmuszeni obcowa� codziennie z lud�mi, kt�rzy wprowadzaj� pierwiastki choroby do swoich cia�, my�l�c ci�gle o niej i marnuj� tym sposobem si�y, kt�re obr�cone ku po��daniu zdrowia mog�yby im je sprowadzi�. Z konieczno�ci cz�sto musimy przestawa� z lud�mi smutnymi, zniech�conymi i wahaj�cymi si�, ze sk�pcami ograniczonymi i podlegaj�cymi ni�szym instynktom natury. Jeste�my w ci�g�ych stosunkach z ca�� mas� ludzko�ci, kt�ra trwa w b��dnym mniemaniu, �e �ycie materialne, przej�ciowe, �miertelne jest jedyn� form� bytu i w umy�le kt�rych nie powsta�o nawet przypuszczenie, �e �ycie, zdrowie i szcz�cie mo�na utrwali� przez �wiadomo�� prawa, kt�re nas uczy i wykazuje, �e ten stan cia�a naszego jest wytworem i wynikiem naszych my�li. Je�eli przestajesz z lud�mi o spaczonych poj�ciach, wydaj�cych z siebie z�e my�li i nie�yczliwe uczucia, musisz w ko�cu odczu� ich szkodliwy wp�yw, bez wzgl�du na to, w czyj� stron� s� one skierowane; z�o�� bowiem jest jakby dymem zas�aniaj�cym ci jasno�� oczu. Je�eli zadajesz si� z niedowiarkami, wch�aniasz w siebie niedowiarstwo. Twoja si�a i my�l zatrut� zostaje po�ledniejszymi �ywio�ami, bo przyswajamy sobie miazmaty niezdrowych i b��dnych my�li w ten sam spos�b, jak bakcylusy tyfusu i malarii. Co wi�cej, walczy� musimy ze z�em nie tylko dotykalnym, ale i niewidzialnym, czyli z pot�gami Ciemno�ci. Ka�dy bowiem duch pospolity a zwyrodnia�y, pos�uguj�cy si� jakim� cia�em, poci�ga za sob� ca�e zast�py r�wnie pospolitych i zwyrodnia�ych, a bezcielesnych duch�w. Im wi�cej zatem w tej sferze bytu jest ludzi za�lepionych i z�ych, tym wi�cej niewidzialnych pierwiastk�w ciemno�ci gromadz� oni doko�a siebie, a skoncentrowanie si� element�w szkodliwych wyrz�dza og�owi nieobliczalne szkody, op�niaj�c post�p ludzko�ci. Wszystkie te ujemne wp�ywy, dzia�aj�c bezustannie w spos�b tajemniczy a przygn�biaj�cy, przeszkadzaj� nam w osi�gni�ciu po��danego spokoju umys�u, zdrowia cia�a i elastyczno�ci musku��w. Op�niaj� urzeczywistnienie trwa�ego a zdrowotnego stanu ducha, nie podlegaj�cego okresom melancholii i przygn�bienia, kt�re sprawia, �e ka�da drobnostka pot�guje si� w wyobra�ni do rozmiar�w kl�ski, a �ycie schodzi na przewidywaniu nieszcz��, kt�re si� nigdy nie spe�niaj�. Tamuj� te� rozrost ducha, kt�ry powinien przynosi� ci�g�e a stopniowe zwi�kszanie �wiat�a, jasno�� my�li, powodzenie w ka�dym przedsi�wzi�ciu i odrodzenie cia�a, chroni�ce je od fizycznego upadku i zaniku w�adz umys�owych. Duch bowiem powinien bezustannie zmierza� do tego, aby osi�gn�� tak nieograniczon� w�adz� nad cia�em, �eby mu ta da�a mo�no�� utrzyma� je w stanie zupe�nego zdrowia, i pos�ugiwa� si� nim tak d�ugo, jak mu si� podoba. Duchowe i fizyczne w�adze, tak rasy ca�ej, jak danej jednostki, nigdy nie trwaj� na jednym punkcie. Coraz to nowe wynalazki posuwaj� poch�d ludzko�ci naprz�d, wynajduj�c ulepszone metody zredukowania pracy i wysi�k�w fizycznych. Coraz to nowe si�y wchodz� w gr�, a ka�da wi�ksza jest od poprzedniej. �agiel zast�puje wios�o; para zast�puje �agiel; elektryczne motory, a po nich inne mo�e jakie� niezbadane jeszcze si�y, zajm� miejsce pary. Ale najwi�ksze �r�d�o si� tkwi w samym cz�owieku. To �r�d�o powinien on sam odkry�, aby doj�� do posiadania szcz�cia, przechodz�cego rozmiarem swoim wszystko, o czym m�g� zamarzy�, a kt�rego wyniki zmieni� wszystkie istniej�ce pot�d formy bytu i metody czynu. Ta przemiana za� musi si� dokona� stopniowo i spokojnie, bo dzia�anie wy�szych pot�g jest zawsze pogodne i ciche, nie za� burzliwe i rozg�o�ne. Punktem ich wyj�cia s� zawsze �r�d�a skromne i nieprzewidziane. Chrystus, kt�ry przyni�s� �wiatu nieprzebrane skarby duchowego �wiata i si�y, urodzi� si� w ubogiej betlejemskiej stajence. Aby przyswoi� sobie i poprze� dzia�anie tego �wiat�a i si�, potrzebujemy wszyscy wzajemnej kooperacji i pomocy milcz�cej pot�gi, jak� jest my�l. Wszystkie umys�y przesi�k�e prawd� i o�ywione wsp�lnym a radosnym d��eniem ku niej powinny kilka minut dziennie po�wi�ca� wzmacnianiu jedne drugich my�l�, �yczliw� a pomocn� przeciw z�emu, z kt�rym ka�dy pojedynczo i zbiorowo zmuszony jest walczy�. Wszyscy bowiem uznaj�cy potrzeb� praw wy�szych i poddaj�cy si� im ochotnie, potrzebujemy dobrej woli naszych bli�nich i ich �yczliwej modlitwy, aby pokrzepi� nasze si�y. O ile to jest mo�liwe w zastosowaniu, my�li te powinny by� wypromieniowane przez wszystkich w jednej porze i w oznaczonej godzinie, przez co napi�cie ich zwi�ksza si� pot�guj�c ich skuteczno��. Je�eli mo�esz schroni� si� w samotno�ci na pi�� - dziesi�� minut, aby wysy�a� my�l �yczliw� i ch�tn� w pomoc tym wszystkim, kt�rzy ci s� sympatyczni i z kt�rymi ��cz� ci� wsp�lne d��enia - tym lepiej; ale je�eli okoliczno�ci przeszkadzaj� ci w odosobnieniu si� zupe�nym, to nawet podczas zaj�� twych kieruj ku nim bodaj przelotnie my�l pomocn�, a ta nigdy nie p�jdzie na marne. Jest to bowiem si�a tw�rcza, kt�r� wy�aniasz z siebie, a kt�ra po drodze przyswaja sobie inne podobne si�y, s�u��ce do urzeczywistniania dobrych zamys��w. Wysy�anie takich my�li o ka�dej porze jest obustronnie po�yteczne, bo dobro, kt�re wydajemy z siebie, zwraca si� ku nam samym, wzmocnione dobrem innych. Jest to pierwszy krok do nawi�zania stosunk�w z duchami, kt�re krzepi�, rozwesela� i podtrzymywa� b�d� naszego w�asnego ducha. Ka�da my�l bowiem stanowi cz�stk� naszej ja�ni, a gdy o�ywiona jest dobr� wol� i �yczliwo�ci�, napotyka i ��czy si� z pr�dem my�li r�wnie dobrych i �yczliwych. Tym wi�c sposobem ka�de poszczeg�lne usi�owania zmuszaj� do wytworzenia niewidzialnej, milcz�cej si�y w naturze, stanowi�cej ��cznik pomi�dzy wszystkimi lud�mi o�ywionymi jednym duchem. ��cznik ten za� jest o wiele �ci�lejszy od materialnego. My�l bowiem poparta i wzmocniona drugimi my�lami jest ow� �yw� si��, kt�ra z czasem wcieli si� i urzeczywistni w fakcie materialnym a dla nas pomy�lnym. Ta sama si�a zapoznana i niezbadana dzia�a na nas ujemnie; b�d�c bowiem otoczeni pierwiastkami z�ych i niedojrza�ych my�li wch�aniamy je w siebie, wsp�dzia�aj�c im bezwiednie; bo my�l nie jest czym�, co idzie w zapomnienie i zapada w nico��. Ona �yje i rozpromienia si� w niesko�czono��; a im wi�cej dobrego zbiera i przyswaja sobie po drodze, tym wi�ksz� ma si�� �ywotn�. Gdyby�my cho� raz dziennie, z ca�ym skupieniem i nat�eniem woli powtarzali: "Niechaj Najwy�szy Duch Bo�y b�ogos�awi wszystkim ludziom na �wiecie", przekonaliby�my si� przy zsumowaniu wszystkich czyn�w naszego �ycia, �e chwila po�wi�cona takiej pro�bie by�aby ze wszystkich najkorzystniejsza. Si�a bowiem, kt�r� wypromieniowali�my z siebie wraz z t� my�l�, by�a mo�e promieniem przenikaj�cym otaczaj�ce nas ciemno�ci umys��w i id�cym na spotkanie �wiat�a z g�ry, bo ka�da my�l dobra przynosi w zamian spot�gowane dobro. Niekt�rzy z was, cho� �yj�cy w rodzinnym otoczeniu, s� samotni, bo nikt was nie odczuwa i nie rozumie. Uchodzicie za dziwak�w i wizjoner�w; tote� zamykacie my�li wasze w sobie, spotykaj�c si� ze swoim otoczeniem tylko na gruncie codziennego �ycia. Jeste�cie obcy w�r�d swoich, jakby�cie wzajemnie nie rozumieli mowy swojej. To pochodzi st�d, �e zwi�zki pokrewie�stwa nie s� tym, za co je bierzemy. Ci tylko s� twoimi krewnymi, kt�rzy s� z tob� pokrewni duchem, a ci s� mo�e na drugiej p�kuli ziemskiej i mo�e nigdy nie spotkasz si� z nimi na tym zakresie istnienia. Obcujesz jednak z nimi bezwiednie w sferze duchowej. Masz wielu przyjaci� bliskich i dalekich, kt�rych nigdy nie widzia�e�, a ich my�l przyczynia zdrowia twemu cia�u i si�y duchowi. Zupe�ne odosobnienie i odci�cie od ludzi pokrewnych nam duchem jest szkodliwe, bo tym samym ducha naszego skazujemy na g��d i os�abienie, wynikaj�ce z braku odpowiedniego posi�ku. Dzieci wychowywane w�r�d starszych, starzej� si� przedwcze�nie. Pospolity, nieokrzesany cz�owiek, nawyk�y do podrz�dnych rozkoszy i u�ywania, straci�by niechybnie humor i apetyt, gdyby mu kazano obcowa� z samymi filozofami. Ka�dy bowiem potrzebuje podniety i odpowiednich dla siebie �ywio��w my�li. Przez kooperacj� w sprawie danego przedsi�biorstwa ludzie b��dnie dot�d rozumiej� sprowadzenie wielu cia� ludzkich razem do danego miejsca, gdy tylko wsp�dzia�anie niewidzialnego �ywio�u zgodnych my�li ma dodatnie znaczenie, tak w polityce, religii, jak i w przemy�le. Je�eli codziennie bodaj na chwil� wysy�a� b�dziesz my�l przychyln� ku wszystkim, czy to przyjacio�om, czy wrogom, przez to samo przyci�ga� b�dziesz do siebie �ywio�y odpowiednio przychylne. Je�eli po��da� b�dziesz zawsze usilnie tego, co jest najlepsze i najdoskonalsze zar�wno dla siebie, jak i dla wszystkich, b�dziesz skupia� niewidzialne a tw�rcze �ywio�y dobrego, stanowi�ce niejako budowlany materia� pod gmach twego zamys�u. Ludzko�� bowiem, po��czona duchem, tworzy jedn� nierozerwaln� ca�o��, a gdyby� chcia� bodaj najmniejsz� jej cz�stk� wykluczy� z twej dobrej woli, post�pi�by� tak jak ten, kt�ry chc�c si� wyleczy� z jakiej� poszczeg�lnej dolegliwo�ci, reszt� swego organizmu zostawia na pastw� chorobie. Z chwil�, kiedy duch tw�j rozpoznaje swoj� w�adz�, zaczyna on rosn�� w pot�g� i przestaje niewolniczo podlega� materii. Z czasem nauczy si� on jej rozkazywa�, a rozporz�dzaj�c dowolnie �ywio�ami, b�dzie m�g� utworzy� sobie, a raczej ukszta�towa� cia�o najodpowiedniej do swoich potrzeb na tym planie stworzenia. Drugim rezultatem tego rozwoju, czyli stopniowej ewolucji, b�dzie z��czenie si� w jedno dw�ch �wiat�w: materialnego i duchowego, i �wiadome przestawanie w obydwu jednocze�nie. Kooperacja po��dania w duchu dobrej woli jest pierwszym krokiem na drodze osi�gni�cia wi�kszej w�adzy na ziemi. Kiedy bowiem zgromadzacie si� w jednym miejscu, w zgodnym i nale�ytym usposobieniu, oswobodziwszy si� o ile mo�no�ci z trosk i k�opot�w powszednich, wytwarzacie doko�a siebie atmosfer� my�li, w kt�rej duchy podobne waszym i o�ywione wy�szymi celami i zadaniami ch�tnie lubi� przebywa�, nios�c wam �wiat�o swego do�wiadczenia i dobrej rady. Potrzebuj� one was, tak jak wy ich potrzebujecie, bo w wielu wypadkach bezcielesne duchy zale�ne s� w pewnej mierze od tych, kt�re s� inkarnowane i rozporz�dzaj� fizycznym organizmem; czekaj� wi�c tylko chciwie na sposobno�� zbli�enia si� do was. Z czasem za� to zjednoczenie si� i zlanie w jedno pokrewnych duch�w wyda rezultaty, kt�re dzi� umys�y nieprzygotowane i uprzedzone poczytywa�yby za ba�� z "Tysi�ca i jednej nocy". Je�eli duch tw�j jest utwierdzony w dobrej woli, nie potrzebujesz koniecznie, dla zdobycia wynikaj�cej z niej si�y, nat�a� ci�gle my�li twej w danym kierunku. Starczy to, �e zamiar dobry tkwi w tobie i g�ruje nad wszystkim innym. Twoja si�a niewidzialna dzia�a bezwiednie ku dopi�ciu swego celu, kiedy raz nadasz jej odpowiedni kierunek. Mog� przyj�� na ciebie okresy os�abienia tego� napi�cia, kiedy sprawy potocznego �ycia i rozrywki �wiatowe rozprosz� my�li twe w innym kierunku - ale ziarno raz rzucone nie zmarnieje nigdy. Z czasem o�yje ono z now� si��, kt�ra w nieprzewidzianej okoliczno�ci zwr�ci si� znowu ze zdwojon� energi� ku dawnemu celowi. Zrozumiesz wtedy, �e milcz�ce wsp�dzia�anie duch�w jest pierwszym zwrotem i bod�cem do nowego �ycia i �e bezs�owna modlitwa po��dania, pojedyncza czy zbiorowa, jest jedyn� drog� przyswojenia sobie nie wyczerpanych nigdy zasob�w ze skarbnicy Niesko�czonego Ducha Wszechmocy. My�l po��daj�ca zdrowia, wys�ana ku z�bardziej udoskonalonych planach stworzenia wypoczynkiem b�dzie przechodzenie od jednego zaj�ciao�onemu chorob� przyjacielowi, niesie mu niechybn� pomoc. Gdyby nawet bowiem fizyczna pow�oka jego by�a ju� tak zu�yta, �eby nie mog�a ju� d�u�ej utrzyma� ducha, my�l twoja przyjazna b�dzie zawsze stanowi� wielce po��dan� pomoc dla jego ducha roz��czonego z cia�em; albowiem choroba nie ko�czy si� z chwil� �mierci. Tak w fizycznym jak nadzmys�owym �wiecie, przed�u�a si� ona p�ty, p�ki cia�o i duch nie oswobodz� si� z wszelkich nieczystych pierwiastk�w i nalecia�o�ci. Nie trzeba nigdy, aby modlitwa by�a przymusowa i mechaniczna. Ducha nale�y do niej przysposabia� stopniowo, aby wszystkie w�adze jego si�� naturalnego pop�du skierowane by�y ku po��daniu Dobra. Czego si� nie robi z serca, tego lepiej wcale nie robi�. Mo�na jednak by� przekonanym, �e iskra zawarta w tej Prawdzie nie zaga�nie nigdy, cho�by d�ugo tli�a si� pod popio�em. �adna si�a natury nie idzie w por�wnanie z pot�g� umys��w zjednoczonych w jednym zamy�le. Dzia�a ona na wszystkich, na ca�ym �wiecie i w ka�dym kierunku, a im wy�szy zakre�la sobie cel, tym wi�ksza jest jej moc wykonawcza - dzia�a zawsze cicho, tajemniczo, niewidzialnie, pomijaj�c wszelkie materialne �rodki i d���c ukrytymi drogami do urzeczywistnienia Dobra, kt�re jest celem stworzenia. *Przez plan stworzenia (plan d'existence) nale�y rozumie� r�norodn� ca�o�� objaw�w �yciowych, w kt�rych, w danym zakresie czasu i przestrzeni, skrystalizowa�a si� my�l Stw�rcy d���ca do objawienia si� w coraz doskonalszej formie bytu. DARY DUCHA Jedna jest tylko si�a rozlana we wszech�wiecie, ale objawy jej s� wielorakie. Ona to porusza tchnienie wiatru, fale oceanu, ziemi� obraca dooko�a swojej osi. Ona �ycie budzi w ziarnie, powoduje rozkwit ro�lin, zabarwia kwiaty kolorami t�czy, rozwija skrzyd�a ptak�w do lotu i objawia si� instynktem gatunkowym zwierz�t. Najwy�szy objaw tej si�y koncentruje si� w cz�owieku. W innym niewidzialnym porz�dku bytu pot�guje si� ona w rozmiarach i rozmaito�ci w�adz przechodz�cych ogromem swoim nasze poj�cia zmys�owe. Darem ducha jest utrzyma� umys� sw�j w spokoju, ufno�ci i rozradowaniu wewn�trznym, kiedy wszystko doko�a nas przedstawia si� czarno i pos�pnie, kiedy wierzyciele naciskaj� zewsz�d, przyjaciele odst�puj� nas, a zabiegi i usi�owania nasze id� na marne. Je�eli posiadasz dar wytrwania w takim usposobieniu, rozkazujesz przez to samo okoliczno�ciom i zmuszasz je do pos�usze�stwa twej woli, bo milcz�ca si�a twego umys�u udziela si� drugim, r�wnie zdeterminowanym umys�om, zniewalaj�c je do pomagania ci w danym przedsi�wzi�ciu. Niewidzialne �ywio�y, na mocy kt�rych dokonywa si� duchowa ��czno��, jednocz� wasze si�y we wsp�lnym d��eniu i celu. Spryt w interesach, rozumne kierowanie nimi, znajomo�� ludzkiej natury, rozpoznanie, a raczej odczucie uczciwo�ci lub kr�tactwa w osobach, z kt�rymi mamy do czynienia, jest r�wnie� darem ducha. Jest to oznak�, �e posiadasz zmys� odczuwania cudzych my�li, r�wnaj�cy si� dotykowi, za po�rednictwem kt�rego rozpoznajesz g�adk� lub szorstk� powierzchni� danego przedmiotu. Darem ducha jest tak�e w interesach umie� oszcz�dza� czas i si�y tak, aby w przeci�gu godziny wykona� to, na co kto� inny potrzebowa�by dzie� czasu. Si�a duchowa, nale�ycie skierowana, zapewnia powodzenie w ka�dym przedsi�wzi�ciu. �y� duchem, to nie znaczy �y� jakby w sennym oderwanym marzeniu albo w ob�okach, mie� twarz blad� i omdla�e ruchy, jak gdyby sprawy tej ziemi nic nas nie obchodzi�y i nie mia�y dla nas �adnego uroku. Przez dary ducha nale�y rozumie� pe�ny rozw�j w�adz umys�owych - bystry i jasny pogl�d na rzeczy, jak najwi�kszy zas�b i koncentracj� si�y duchowej oraz rozumne szafowanie t� si��. Darami ducha s� wszystkie talenty, zdolno�ci i metody u�ytkowania ich na mniejsz� lub wi�ksz� skal�. Do tej kategorii zaliczy� mo�na tak�e dar wynajdywania leczniczych w�a�ciwo�ci zi� i ro�lin. Ca�a przyroda jest zewn�trznym, materialnym przejawem M�dro�ci i Si�y, a ka�da ro�lina zawiera odmienn� cz�stk� i wy��czn� jak�� w�a�ciwo�� tej si�y, kt�ra zastosowana odpowiednio, mo�e dopom�c duchowi w zwalczaniu choroby i cierpienia. Tote�, kiedy chory przyjmuje lekarstwo, nie powinien tylko polega� na jego dzia�aniu fizycznym, ale na sile odpornej ducha, kt�ra chroni cia�o od zarazk�w. Chroni� organizm m�j przed mrozem, nakrywaj�c go futrem i we�n�, ale wierz� w si�� ducha, kt�ra mnie czyni odpornym na zimno - si�� za� t� mo�na naby� przez wpraw� i ci�g�e �wiczenie si� w niej. To nie dowodzi jednak, �e trzeba zaniecha� przezorno�ci w chronieniu si� od zimna, zanim skupi� w sobie dostateczn� ilo�� si�y, kt�ra mnie uczyni odpornym na wahania atmo- sferyczne. Je�eli mniemasz, �e jakie� lekarstwo doda swej si�y materialnej twojej duchowej sile dzia�aj�cej na organizm, to powiniene� je za�y�. Przede wszystkim jednak zamiast za pierwsz� oznak� os�abienia lub jakiej� dolegliwo�ci udawa� si� do lekarza lub do apteki, powiniene� odwo�a� si� do twej duchowej i umys�owej si�y koncentruj�c j� w odporno�ci przeciw chorobie. Dar leczenia my�l� jest darem ducha, a ka�dy mo�e go posi��� w stosunku do pr�d�w my�li czystych, zdrowych, weso�ych, krzepi�cych i silnych, kt�re wysy�amy ku drugim. My�li te bowiem, przesi�kni�te �yczliwo�ci� i dobr� wol�, stanowi� dla dotkni�tego chorob� osobnika pomocny �ywio� si�y i zdrowia, kt�ry ma moc odnowi� organ zanikaj�cy lub os�abiony skutkiem braku jakiego� pierwiastka �ywotnego. Ka�de cierpienie jest wynikiem braku lub niedostatku jakiego� �yciodajnego �ywio�u w danej cz�ci organicznej, pozbawionej si�y przepuszczania przez siebie krwi, kt�ra zatrzymuj�c si� w biegu, wywo�uje zapalenie. Krew nie stanowi jeszcze istoty �ycia, ale jest przewodnikiem rzeczywistego, niewidzialnego �ycia, czyli ducha, a gdy jej takowego brak, przewodnik traci si�� dzia�ania. Zdrowe, j�drne my�li mog� o�ywi� i wzmocni� os�abione cia�o; dlatego to w chorobie czujesz si� zawsze pokrzepionym fizycznie, kiedy ci� odwiedzi kto� zdr�w, silny i wes�, bo taki go�� udziela ci swego �ywotnego elementu. Przyjaciele otaczaj�cy chorych i dozorcy szpitalni powinni by dok�ada� wszelkich stara�, aby utwierdzi� my�li swoje w weso�o�ci, nadziei i sile, pami�taj�c zawsze tym, �e ��d�o cierpienia jest oznak� wysi�ku ducha, d���cego do odzyskania na powr�t utraconej w�adzy nad swoim narz�dziem fizycznym, czyli cia�em, i �e tego ducha mo�na wzmocni� i zach�ci� wysy�aj�c mu na pomoc pr�dy krzepi�ce. Je�eli wszyscy otaczaj�cy �o�e chorego s� smutni, beznadziejni i zrozpaczeni, udzielaj� ujemnych pr�d�w walcz�cemu o odzyskanie r�wnowagi duchowi, utrudniaj�c jego zwyci�stwo. Zwracaj� oni si�� swoj� duchow� wr�cz w przeciwnym kierunku, a im wi�cej os�b, cho�by z oddalenia, niepokoi si� o chorego i w�tpi o jego �yciu, tym wi�cej szkodliwych pr�d�w idzie ku niemu, przeszkadzaj�c jego wyzdrowieniu. Dar leczenia my�l� powinien by� praktykowany zbiorowo. Kiedy organizm silnego i po�ytecznego ducha jest zwyci�ony cierpieniem, wszyscy �yczliwi powinni kierowa� ku niemu pomocne, krzepi�ce pr�dy i my�li pe�ne nadziei �ycia, nie za� obaw i przewidywa� �mierci, winni zarazem �yczy�, aby gdy duch jego we�mie na powr�t przewag� nad cia�em, pozna� przyczyn� swojej choroby, w celu ustrze�enia si� jej na przysz�o��. W�wczas si�a ducha i cia�a po�ytecznych �wiatu jednostek mog�aby by� przed�u�ona do granic, kt�re dzi� wydaj� nam si� niepodobie�stwem. Modlitwa silnej wiary leczy� b�dzie podupad�ych na zdrowiu, wiary w skuteczn� dzia�alno�� �ywio�u my�li, kt�ry mo�e wr�ci� si�� i zdrowotno�� wyniszczonemu i uszkodzonemu organizmowi i odbudowa� go na nowo. To jest w�adza ducha dobrego, dzia�aj�cego w nas i przez nas, w�adza, kt�rej nagromadzenie w nas utrzymywa� zawsze b�dzie cia�o nasze w dobrym stanie, wolnym od chor�b i pe�nym �ywotno�ci si�y, a umys� nasz uchroni od beznadziejno�ci, smutku, zw�tpienia i wszelkich chor�b ducha. Nauka medycyny coraz mniej obecnie pos�uguje si� lekarstwami, bo cz�owiek d��y do wyzwolenia si� z zale�no�ci materii, polegaj�c coraz wi�cej na niewidzialnych, duchowych si�ach Przyrody. My�l bowiem posiada w�asno�� przyci�gania do siebie materialnych pierwiastk�w, tak zdrowia, jak wszelkiego rodzaju powodzenia, ku kt�remu silnie kierujemy wol� nasz� i po��danie. Nie jest grzechem posiada� i u�ywa� najlepsze rzeczy tego �wiata, przeciwnie - zaspokojenie wy�szych naszych instynkt�w i upodoba� jest nie tylko godziwe, ale i korzystne. S� tylko godziwe i niegodziwe sposoby przyswajania sobie d�br tej ziemi. Szkodliwym jest dla ciebie, je�eli mieszkasz w wilgotnej norze, nosisz wytarte ubranie, od�ywiasz si� n�dznie i przestajesz z pospolitymi i nieokrzesanymi lud�mi. Chrystus nie naucza�, aby cz�owiek �y� ubogo; przykazywa� tylko, aby wszystko oddawa� biednym. Przez to samo dawa� do zrozumienia, �e duch �ci�le z��czony z duchem Bo�ym, �r�d�em wszelkiego dobra, posiada mo�no�� przyci�gania do siebie wszystkiego, czego potrzebuje cia�o, a w tej liczbie tego, co zadowala wy�sze jego zmys�y wzroku i s�uchu. Je�eli jednoczysz si� duchem z Niesko�czon� Pot�g�, kt�ra rz�dzi wszech�wiatem i tyle pi�kna rozla�a w Naturze, jeste� na drodze osi�gni�cia najwi�kszej si�y i masz udzia� w nieprzebranych skarbach Bo�ych, a przeto nie mo�esz nigdy by� n�dzarzem. B�g bowiem, gdy Go o to prosimy, daje tylko dary dobre, a tymi darami nie mo�e nigdy by� sple�nia�y chleb, st�ch�a nora, lub podarte �achmany. Proroctwo i jasnowidzenie s� darami ducha, kt�re wielu ludzi posiada, cho� sami sobie z tego nie zdaj� sprawy. Tw�j duch, czyli twoja wy�sza ja��, mo�e obja�nia� ci� co do w�a�ciwych sposob�w przeprowadzania danego interesu. On to ostrzega ci� nieraz skrycie, aby� si� mia� na baczno�ci przed lud�mi, z kt�rymi b�dziesz mia� do czynienia. Kto polega na swojej sile wewn�trznej, a pomoc dan� przez ludzi zawsze uwa�a za drugorz�dn�, ten dowodzi tym samym ��czno�ci swojej z kieruj�c� w nim Niesko�czon� Pot�g�, dla kt�rej nie ma �adnego niepodobie�stwa. Ka�dy umys� m�g�by w ten spos�b sta� si� proroczym, gdyby ludzie nie lekcewa�yli i nie zag�uszali g�osu wewn�trznego swego mistrza. Umys� bowiem, czyli duch tw�j, wyprzedza �ycie materialne. Wy�sze jego i bardziej wyrafinowane zmys�y dostrzegaj� odbicie si� i odzwierciedlenie w subtelniejszych elementach wypadk�w, maj�cych si� spe�ni� na ni�szym planie stworzenia, czyli �wiecie materialnym. Bo doko�a rzeczywistego, zmys�owego �wiata, kt�ry nas otacza, istnieje drugi, r�wnie rzeczywisty �wiat, z�o�ony z nie dostrze�onych oczami �ywio��w, a b�d�cy dok�adnym obrazem my�li i po��da� ka�dego osobnika. �wiat za� dwojga ludzi �yj�cych pod tym samym dachem, spotykaj�cych si� u jednego sto�u mo�e by� tak r�ny od siebie, jak r�ny jest biegun p�nocny od po�udniowego. Ka�de zdarzenie w �wiecie widzialnym, kt�re odno�nie do twego sposobu �ycia i otoczenia jest wynikiem napi�cia twoich my�li w danym kierunku, poprzedzone jest podobnym wypadkiem w dziedzinie duchowego, niewidzialnego �wiata. Prorocze oko ducha mo�e nieraz na d�ugie lata naprz�d dostrzec odbicie faktu tego w �ywio�ach nadzmys�owych. Dlatego to czasem spe�niaj�c jaki� czyn, do�wiadczamy tego uczucia, jakby on by� powt�rzeniem czego�, co�my ju� kiedy� spe�nili w podobnych okoliczno�ciach. Przeprowadzamy bowiem w fizycznym porz�dku rzeczy to, co�my ju� przeprowadzili na wy�szym zakresie egzystencji w ciele duchowym i w�r�d duchowych cia� ludzi, kt�rych dopiero p�niej dane nam jest pozna� w ich bycie materialnym. Przyjdzie czas, kiedy ka�dy duch d���cy przez seri� przekszta�ce� do coraz wi�kszego udoskonalenia, nab�dzie w�adzy dowolnego wnikania w zamierzch�� przesz�o�� wiek�w i nawi�zywania wszystkich ogniw �a�cucha swoich przesz�ych przeobra�e�. Wiele zdarze� i wypadk�w ma sw�j pocz�tek nie w tym widzialnym �wiecie, ale w �wiecie ducha; bo rzeczy tego �wiata s� zaledwie cieniem i s�abym odbiciem tego, co si� dzieje w dziedzinie nadzmys�owej. W miar� jak �wiat ducha podnosi si�, i my si� wznosimy. On to ogrzewa �yciem wszystko doko�a nas, tak jak s�o�ce na niebie pobudza do fizycznego �ycia ro�lin�, zwierz� i cz�owieka. A jak �ywio� s�oneczny przez niezbadan� kolej wiek�w udoskonala si� ci�gle, udoskonalaj�c zarazem wszystkie twory i nadaj�c im coraz szlachetniejsze kszta�ty, tak i duchowy �ywio�, czyli Pot�ga, oddzia�uj�c na t� planet�, czyni �ycie na niej coraz pi�kniejszym i doskonalszym. POT�GA WOLI Powodzenie w interesach i wszelkim przedsi�wzi�ciu jest wynikiem prawa �ci�le okre�lonego, nigdy za� rezultatem trafu. Taka rzecz jak przypadek nie istnieje wcale. Tak zwane przypadkowe stoczenie si� kamienia ze szczytu g�ry jest wynikiem si�, kt�re od ca�ego szeregu wiek�w pracowa�y w kamieniu. Ty i twoje losy nie zale�ycie od przypadku, tak jak drzewo, pocz�wszy od jego kie�kowania w zarodku. Na mocy prawa rz�dz�cego wszech�wiatem jeste� wytworem skupiaj�cych si� w tobie �ywio��w; a je�eli odkryjesz to prawo, mo�esz pokierowa� sob� do woli i sta� si� tym, czym zechcesz. Twoja my�l, tw�j duch, a nie twoje cia�o stanowi ja�� twoj� rzeczywist�. My�l jest niewidzialn� substancj� tak rzeczywist�, jak woda, powietrze lub kruszec. Dzia�a ona poza obr�bem twojego cia�a; idzie ku drugim, bliskim lub oddalonym, wp�ywa na nich, oddzia�uje w danym kierunku, tak we �nie, jak i na jawie. Ta my�l stanowi twoj� pot�g�. Gdy nauczysz si� ni� w�ada� i kierowa� ni� odpowiednio, wi�cej po�ytecznego zdzia�asz w ci�gu godziny ni� przez tydzie� czasu. Si�a ta raz wprawiona w ruch, wzmaga si� ci�gle przez �wiczenie. Usposobienie twego umys�u wywiera wielki wp�yw na powodzenie ka�dego przedsi�wzi�cia, bo w nim gromadzi si� od nieprzeliczonych lat my�l - substancja wytworzona w wielu innych organizmach fizycznych. Umys� jest magnesem posiadaj�cym w�asno�� przyci�gania my�li cudzych i wysy�ania ich na odleg�o��. Rodzaj i gatunek my�li, kt�rym na�adowujesz tw�j magnes, przyci�gnie do ciebie ten�e sam rodzaj my�li. Je�eli wi�c utwierdzisz si� w silnym postanowieniu, nadziei, weso�o�ci, si�y, pot�gi, sprawiedliwo�ci, s�o-dyczy, wyrozumia�o�ci i systematyczno�ci, tym samym przyswoisz sobie i skupisz doko�a siebie odpowiednie my�li -�ywio�y. Te zasadnicze w�asno�ci �ywio��w-my�li s� tak realne, jak wszystko, co podpada pod zmys�y. Im silniej napi�ty magnes w danym kierunku, tym skuteczniej dzia�a. Twoja my�l jest w tej chwili w przestworzach, dzia�aj�ca niewidzialnie i przyci�gaj�ca do ciebie my�li ludzi, kt�rych nigdy nie widzia�e� i kt�rzy w przysz�o�ci mog� w dobrym lub w z�ym kierunku oddzia�a� na tw�j los, a kt�rych ja�� duchowa ��czy si� z twoj� i po��czy kiedy� niew�tpliwie w kt�rejkolwiek formie bytu. Kiedy my�li �ci�le okre�lone ��cz� si� w ten spos�b w danym kierunku i silnie powzi�tym wsp�lnie postanowieniu, pot�ga ich wzmaga si� bez wzgl�du na odleg�o�� i musi w ko�cu dopi�� celu. Ale je�eli my�li twoje kr��� wci�� w zakl�tym kole smutku, zniech�cenia lub z�ego humoru, wysy�asz na tysi�ce mil doko�a siebie �ywio�y beznadziejno�ci i gniewu, kt�re ��cz�c si� z drugimi wzajemnie szkodliwie oddzia�uj� na siebie. Tym sposobem i sobie, i drugim wyrz�dzasz krzywd�. My�l stale o sile i o zdrowiu, a przyci�gniesz do siebie pierwiastki zdrowia i si�y. Je�eli jeste� ufnym, zdeterminowanym, spokojnym, a masz przed sob� zakre�lony cel, oparty na prawie i sprawiedliwo�ci; je�eli intencje twoje s� czyste, a zamiary uczciwe - pracujesz w milczeniu nad tym, aby przyci�gn�� do siebie jednostki mog�ce dopom�c ci w twoim przedsi�wzi�ciu. To� samo ma miejsce, je�eli dzia�asz w z�ym kierunku, przez ob�ud� i nieuczciwo��, bo z�o przyci�ga z�e, i zawsze w ko�cu samo sobie jest kar�. K��tnie i wymiana ostrych s��w podczas narady nad dan� kwesti� wywo�uj� zawsze szkodliwe skondensowanie si� ujemnych �ywio��w, wtedy gdy spokojne i beznami�tne roztrz�sanie sprawy powo�uje do dzia�ania si�y tw�rcze, wp�ywaj�ce dodatnio. My�li wi�c nasze, milcz�ce lub wypowiedziane g�o�no, pracuj� zawsze w odpowiednim kierunku przyci�gaj�c do siebie ujemne lub pomocne wp�ywy - s� one jakby niewidzialnym materia�em budowlanym pod gmach danego zamys�u. Kiedy si� ma cel jaki� przed sob�, trzeba powzi�� silne postanowienie dopi�cia go i nie marnowa� swojej si�y, a szuka� pomocy w sobie samym. Nasze cia�o nie jest bowiem jedynym wytw�rc� si�, z kt�rymi mamy do czynienia; jest ono tylko narz�dziem naszego umys�u, czyli duszy. Kiedy my�l nie zu�ywa cia�a, pracuje ona w innym zakresie z daleko wi�ksz� si��, i to nie tylko w czasie czuwania, ale i podczas snu. Uporczywa my�l tak nieraz zmorzy cia�o, �e nie jest ono zdolne przyswoi� sobie nowych idei, w miar� jak one nap�ywaj�. Ka�de za� powodzenie danego interesu oparte jest na ci�g�ym nap�ywie nowych idei i plan�w. Duch tw�j, czyli my�l, dzia�a na drugich, podczas kiedy �pisz. Je�eli udajesz si� na spoczynek z�y, zmartwiony lub zniech�cony, twoja niewidzialna ja��, opuszczaj�c cia�o, p�jdzie na spotkanie drugich, podobnych tobie �ywio��w, rozgoryczonych i gniewnych. Im lepsze b�dzie twoje u- sposobienie podczas uk�adania si� do snu, kiedy duch tw�j oswobodzony przenika w inny byt, tym lepsze si�y napotka w tym drugim bycie. Ten, kto nie ma okre�lonego celu w �yciu, a daje si� tylko nie�� pr�dowi fali - kt�rego my�li s� rozproszone w r�nych kierunkach i nie koncentruj� si� na niczym - ten b�dzie zawsze niespokojny, nad�sany albo nieszcz�liwy, a stan jego umys�u odbije si� niechybnie na jego zdrowiu. Duch tw�j poza obr�bem cia�a ma daleko liczniejszych znajomych i sojusznik�w oraz szersze pole dzia�ania ni� podczas czuwania dziennego, kiedy obawy, nadzieje, przes�dy rozpraszaj� go w r�nych kierunkach. Omawianie g�o�no jakiego� planu lub projektu wytwarza si�y za lub przeciw niemu dzia�aj�ce. Nowy wynalazek jest now� si�� tw�rcz�. Sympatia r�wnie� jest si��. Dobra wola skierowana ku nam lub naszym przedsi�wzi�ciom jest realn�, �yw�, czynn� substancj�, kt�rej pr�d idzie ci�gle ku nam. Z�� wol� mo�na przezwyci�y� wysy�aj�c na jej spotkanie my�l �yczliw�. Dobro bowiem jest silniejszym symbolem od z�ego i mo�e zawsze wzi�� nad nim g�r�. Niebezpiecznym jest te� sobie robi� wrog�w nawet w sprawie s�usznej i sprawiedliwej. Nie nale�y te� bez potrzeby rozpowiada� o swoich interesach i tajne swoje zamys�y wysy�a� w przestrze�, bo mog� by� podchwycone i zu�ytkowane przez drugich. Powietrze przesycone jest rzekomymi tajemnicami, kt�re udzielaj� si� tysi�com ludzi pod postaci� wra�e�, przypuszcze� lub nastroj�w. Kiedy zainteresowanie si�, sympatia i dobra wola ��cz� si� ze sob� w wymianie my�li i zda� o danym przedmiocie, wywo�uj� pr�d my�li pro- mieniuj�cy na odleg�o�� i szerz�cy si� w kierunku drugich umys��w, w kt�rych budz� odpowiednie zaciekawienie, przez co milcz�ce si�y tw�rcze tkwi�ce w �ywio�ach my�li, pobudzone s� do dzia�ania. Odno�nie wi�c do plan�w twoich i zamiar�w, je�eli po niejakim czasie zniech�cisz si� i zaniechasz silnego postanowienia dopi�cia celu, zaniedbujesz w po�owie rozpocz�t� budow�, pod kt�r� przyci�gaj�ca wola twoja gromadzi�a materia� niewidzialny. I tak, je�eli usilnie pragniesz mie� do czynienia tylko z dobrymi lud�mi, mog�cymi ci dopom�c w przeprowadzeniu twoich zamiar�w, si�a napi�ta twojej woli zbli�y ich do ciebie. To, co prze�ywasz w my�li, staje si� rzeczywisto�ci�. Trzeba silnie ufa� w swo- je powodzenie. Setki wynalazc�w i artyst�w zmarnowa�o si� dlatego, �e nie umia�o uprawia� sztuki wybicia si� naprz�d. Tej sztuki nabywa si� nawyknieniem do zwyci�ania w my�li wszelkich przeszk�d. To �wiczenie duchowe wytwarza waleczno��, odwag�, takt, zr�czno��, kt�re sobie przyswajamy i asymilujemy stopniowo, bior�c w posiadanie to, co nam si� s�usznie nale�y i co sobie wywalczamy wytrwa�o�ci�. Mo�emy nieprzebrane zasoby my�li b�d�cej substancj�, czyli si��, gromadzi� w swoim umy�le i pos�ugiwa� si� ni� jak broni� w walce o byt. Kiedy wi�c natrafiamy na jakie� trudno�ci, trzeba my�l sw� jak magnes nastawi� w kierunku przyci�gania ku sobie odpowiednich si� i pomys��w dla zwalczania przeszk�d. W ci�g�ym prze�uwaniu przykro�ci i niesprawiedliwo�ci, jakich padamy ofiar� - tracimy na skargach, �alach, gniewie, b�d� wypowiedzianym, �>(���>&��!�>(�b�d� milcz�cym - si�� odporn� my�li zwyci�skiej. �WI�CENIE NIEDZIELI Przykazanie Bo�e �wi�cenia Sabatu, nakazuje nam dzie� jeden w tygodniu po�wi�ci� wch�anianiu w siebie �ywio��w duchowych. W angielskim j�zyku niedziela, sunday, oznacza dzie� s�oneczny. S�o�ce ogrzewa ziemi� ca��, tote� staro�ytne narody oddawa�y mu cze�� jako b�stwu, z kt�rego powsta�y pierwiastki �ycia. S�o�ce jest zewn�trznym wyrazem Najwy�szej Pot�gi, do kt�rej wznosi� powinni�my w pokoju serce nasze i ducha. Umys� spokojny jest w zgodzie z ca�ym �wiatem, a przez to samo nabywa pot�gi. Taki umys�, zespolony ze �r�d�em swego bytu, idzie naprz�d i pracuje z Bogiem. A�eby zwi�kszy� nap�yw duchowych �ywio��w, cz�owiek powinien w dni �wi�teczne oderwa� si� od pracy i wszelkiego uci��liwego zaj�cia. Wypoczynek stanowi sam przez siebie sztuk� wymagaj�c� pewnej umiej�tno�ci. Zdolno�� dowolnego zrzucania z siebie trosk i codziennych k�opot�w mo�e by� nabyt� przez wpraw�, a przynosi ona ze sob� spok�j, o kt�rym wspomina Pismo �wi�te. Mo�na go zdoby� modl�c si� i prosz�c o usposobienie ducha, kt�ry wyczerpawszy swoje zasoby spuszcza si� we wszystkim i ufa Najwy�szej Pot�dze, poddaj�c Jej wszystkie swoje w�adze. Takie usposobienie jednak nie przychodzi samo przez si�. Trzeba czasu, aby wykorzeni� w sobie dawne b��dy, wynikaj�ce z braku wiary, i wyrobi� w sobie nowy umys� i nowego ducha, posiadaj�cego w�asno�� przyci�gania do siebie dodatnich, a nie ujemnych pierwiastk�w. Trzeba te� czasu, aby si� pozby� b��dnego mniemania, �e tylko fizyczna praca i materialne wysi�ki doprowadzaj� do pomy�lnych rezultat�w. Duchowy wzrost i odrodzenie polega na zrozumieniu, �e pracujemy na podw�jnym planie egzystencji, w �wiecie widzialnym i niewidzialnym, i �e dzia�anie si� ukrytych daje lepsze i pomy�lniejsze wyniki odno�nie zdrowia, fortuny, powodzenia itp. Wielu ludzi przez d�ugoletnie przyzwyczajenie nie mo�e powstrzyma� umys�u swego od pracy. W dni �wi�teczne i powszednie, w domu i w ko�ciele, nie przestaj� oni my�le� o interesach swoich, przedsi�biorstwach i k�opotach, a trwa to p�ty, p�ki ich fizyczny organizm, b�d�cy narz�dziem, kt�rym si� pos�uguje duch, nie ulegnie zupe�nemu wyczerpaniu. Umys� w pokoju od�ywia si� i zasila duchowymi �ywio�ami, kt�re sobie przyswaja. Tote� dni �wi�teczne, po�wi�cone wypoczynkowi, kt�remu towarzyszy� powinna gor�ca pro�ba o wyzbycie si� i zrzucenie z siebie brzemienia trosk po- wszednich, s� nader po�yteczne, bo duch nasz oswobodzony wchodzi w �ci�lejszy zesp� z Duchem i Pot�g� Wszechbytu i przenika si� jego Istot�. Powinni�my zaczyna� dzie� taki gor�c� modlitw�, aby serce nasze stan�o otworem nie tamowanemu niczym nap�ywowi si� duchowych i nauk, jakie dzie� ten dla nas zawiera. Tote� niedziela nie powinna nigdy by� dniem po�piechu, zamieszania, obcowania z t�umem ani g�o�nych zabaw. Kiedy idziesz do ko�cio�a, niech to b�dzie w intencji zbli�enia si� do Boga i zaczerpni�cia si�y u �r�d�a Wszechmocy. Je�eli idziesz na przechadzk� lub chcesz u�y� jakiej� rozrywki, chod� krokiem wolnym i zabawiaj si� spokojnie. W ka�dym z nas s� dwie istoty: fizyczna i duchowa, z kt�rych ka�da ma swoje potrzeby i zmys�y. W niedziel� powinni�my da� wypoczynek cia�u, aby dozwoli� duchowi odnowi� si� i wzmocni�. Po�ytecznie te� jest k�a�� si� w sobot� do snu w usposobieniu wypocz�tym, bo umys� skierowany odpowiednio zaczerpnie podczas snu �ywio�y pogodne, kt�re go lepiej usposobi� do zakosztowania niedzielnego wywczasu. Podajemy poni�ej my�l modlitwy, z kt�r� cz�owiek powinien udawa� si� na spoczynek: "B�agam Ci� Bo�e, �r�d�o Wszechmocy, aby� odwr�ci� my�li moje od kierunku, w jakim sz�y przez ca�y ubieg�y tydzie� i da� mi pozna� dobro i korzy��, jak� duch m�j i cia�o osi�gn� przez wypoczynek �wi�teczny, kt�ry da mi si�y fizyczne, aby oprze� si� chorobom, wzmocni mnie na umy�le i doda energii do prowadzenia dalszej pracy, o kt�rej dzi� zapomnie� pragn�. Dozw�l mi zaczerpn�� si�y, kt�r� jako objaw mocy Twojej rozla�e� we wszech�wiecie w s�o�cu i w ro�linie wszelkiej, kt�rej da�e� wzrost i �ycie". Budz�c si� rano, wch�aniaj w siebie �wiat�o i rado�� budz�cego si� dnia i nie zas�piaj go my�lami k�opotliwymi. Zanurzaj niejako ca�e jestestwo twoje w wielkim zbiorniku ci�gle odradzaj�cych si� si� przyrody, a zaczerpniesz w nich moc od�ywcz�. SZTUKA JEDZENIA Usposobienie, w jakim zasiadasz do sto�u, daleko wi�ksze ma znaczenie od tego, co spo�ywasz; albowiem jedz�c wcielasz w twoj� duchow� ja�� my�li, kt�rymi zaprz�tni�ty jest tw�j umys�. Je�eli wi�c my�li twoje s� gniewne, smutne lub zniech�cone i obracaj� si� w kole doznanych krzywd lub przykro�ci, je�eli przy tym jesz w po�piechu i z niecierpliwo�ci�, przyswajasz sobie szkodliwe �ywio�y duchowe, kt�rych materialnym po�rednikiem jest dana strawa. Bardzo po�ytecznym jest odmawianie kr�tkiej modlitwy przed ka�dym posi�kiem, bo tym sposobem przyzywamy pr�d my�li po�ytecznych tak dla cia�a, jak i dla ducha. My�l�c o chorobie lub jakiejkolwiek przykro�ci podczas jedzenia, wprowadzamy do organizmu szkodliwe pierwiastki, co zawsze w ko�cu musi si� odbi� na naszym zdrowiu, albowiem umys� nasz znajduje si� w�wczas w stanie biernym i podatnym do przyj�cia ka�dego wp�ywu. Ka�da praca, chocia�by naukowa, szkodliw� jest podczas jedzenia, bo wymaga wy�adowania si� si�y wtedy, gdy robimy jej zapasy. Je�� pr�dko, machinalnie, nie prze�uwaj�c, jest bardzo szkodliwym nawykiem. Ka�da przys�uga oddana cia�u powinna by� spe�nion� duchowo, w spos�b przyjemny i wywo�uj�cy zadowolenie. Wiele po�ytecznych �ywio��w my�li asymilujemy w sobie, jedz�c powoli, z rozwag� i w swobodnym usposobieniu ducha. Z�� oznak� jest, kiedy kto twierdzi, �e mu wszystko jedno jest, co je, byle by� nasycony. Duch nasz wymaga rozmaito�ci posi�k�w i przypraw. Kiedy smak nasz i podniebienie oboj�tniej� na wszystko, jest to dowodem, �e duch nasz t�pieje i zwyradnia si�. Im wi�cej cz�owiek jest uduchowionym, tym wybredniejszym staje si� jego podniebienie, bo duch jego osi�ga przyjemno�� za po�rednictwem zmys�u smaku. Duch ��dny jest �ycia i objawia swe po��danie wszystkimi cz�stkami fizycznego swego organizmu. Je�eli kt�ry� z materialnych organ�w jego st�piony zostaje przez nadu�ycie, tym samym pozbawiony zostaje �ycia i przywi�zanych do niego rozkoszy. Nale�y je�� powoli, z rozwag�, delektuj�c si� ka�dym k�skiem, bo on s�u�y za fizycznego po�rednika �ycia, wprowadzanego do dziedziny duchowej. �akomca wrzuca do swego �o��dka straw�, jak palacz wrzuca paliwo do pieca, w zbyt wielkiej ilo�ci, aby si� mog�a od razu spali�. Je�eli zasiadasz do obiadu w towarzystwie mi�ych i weso�ych wsp�biesiadnik�w, kt�rzy si� zabawiaj� swobod- n� rozmow�, woln� od wszelkiej troski, irytacji i sarkazmu, masz w nich cennych oraz po�ytecznych wsp�pracownik�w dla osi�gni�cia w danej chwili, za pomoc� od�ywiania, jak najwi�kszych korzy�ci, tak dla cia�a twego, jak i dla ducha. Czas bowiem po�wi�cony przyjemno�ci nie jest nigdy stracony, je�eli tylko umiemy zrobi� ze� odpowiedni u�ytek. Ka�dy wysi�ek umys�owy lub fizyczny powinien by� po��czony z zadowoleniem. Przyjemno��, jak� nam sprawia sen, jedzenie, spacer i inne zaj�cia powszednie, jest dowodem, �e �yjemy jak nale�y. K��tnie podczas jedzenia z ka�dym k�skiem wprowadzaj� do naszego organizmu szkodliwe pierwiastki. Nie nale�y te� l�ka� si�, �e ta lub owa potrawa mo�e nam zaszkodzi�, ale przeciwnie, trzeba my�le�, �e p�jdzie na po�ytek naszego zdrowia, i je��, aby chwali� Najwy�sz� Pot�g�, kt�rej jeste�my dzie�mi. Trzeba te� prosi� Boga przed jedzeniem, aby�my zapomnieli zgo�a o tym, �e mamy �o��dek. Jedz jak ptak, kt�ry wie tylko, �e posi�ek idzie tam, gdzie mu natura wskazuje, a zakosztowawszy przyjemno�ci po�ywienia nie troszczy si� wi�cej o nie. Je�eli b�dziesz ci�gle rozmy�la� nad tym, �e masz chory �o��dek, sko�czysz niew�tpliwie na dyspepsji. Wskaz�wki co do jedzenia daje sama natura. Jedz to, na co masz ochot�. Je�� dla nabycia si�y, kiedy to nie sprawia �adnej przyjemno�ci, przynosi ma�y po�ytek, bo jest to zadawaniem przymusu cia�u i duchowi. Naj�wie�sze mi�sa, jarzyny i owoce zawieraj� najwi�cej od�ywczej si�y. Solone mi�sa i zakonserwowane jarzyny zatrzymuj� w sobie tylko ziemskie �ywio�y, pozbawione �ycia. Je�eli czujesz si� g�odny przed udaniem si� na spoczynek, jedz umiarkowanie. Je�eli bowiem po�o�ysz si� spa� g�odnym, duch tw�j podczas snu szuka� b�dzie �ywio��w fizycznego zaspokojenia, a nie duchowych pierwiastk�w si�y. Zwierz� zasypia zwykle nakarmiwszy si� i trawi r�wnie dobrze podczas snu jak i podczas czuwania. Je�eli jaka� potrawa kiedy� ci zaszkodzi�a, to nie racja, aby� mniema�, �e tak b�dzie i nadal, bo �o��dek trawi lub nie trawi stosownie do jakiego� dawno zakorzenionego przes�du lub uprzedzenia. Nale�y je przezwyci�y�, aby si� uwolni� od tyranii niesfornego organu, kt�rego zachciankom i kaprysom podlegali�my zbyt d�ugo. Je�eli czujesz apetyt do mi�sa, to jedz, bo �le uczynisz odmawiaj�c cia�u twemu po��da� jego. Mi�so jest wprawdzie grubszym i pospolitszym pokarmem od innych, ale i twoje cia�o jest grubszym i pospolitszym od ducha. Jest ono �ywio�em ziemskim i jako taki potrzebuje ziemskiego od�ywiania. Jedz�c mi�so powiniene� po��da� tego, co najczystsze jest i najlepsze dla twego cia�a i ducha, a wtedy przyswoisz sobie najlepsze jego �ywio�y. Uduchowienie cia�a bowiem, tak aby ono si� sta�o narz�dziem i wyrazem najwy�szych w�adz ducha, nie jest wynikiem jakiej� mechanicznej i sztucznej metody, ale wyp�ywa z aspiracji, kt�ra stopniowo zwalcza grubsze instynkty. Je�eli zag�adzasz twoje cia�o, podniecasz tylko ni�szy jego apetyt; i tak mo�esz je�� mi�so w wyobra�ni nawet wtedy, gdy go odmawiasz twemu �o��dkowi. Rezultat za� tego jest gorszy, ni� gdyby� je jad� w istocie, bo umys� tw�j prze�uwa to, czego pozbawiasz podniebienie, koncentruj�c swoj� si�� na owym przedmiocie, zamiast spo�ytkowa� j� w lepszy spos�b. Grube instynkty bywaj� ujarzmione, ale nie zwalczone siln� wol�, i dlatego zawsze gotowe s� wybuchn�� i w innej formie. Ten, kt�ry jest ostrym i nieub�aganym wzgl�dem siebie, bywa cz�sto ostrym i niewyrozumia�ym wzgl�dem drugich. Je�eli os�abisz twoje cia�o, zmniejszysz jego odporno�� wzgl�dem z�ych wp�yw�w. Mi�so zawiera w sobie element pozytywny. Jest ono ci�kie, silne, nierozci�gliwe, ma w sobie ducha zwierz�cego uporu i okrucie�stwa, kt�ry poch�aniamy z nim razem, ale mo�emy z�agodzi� jego ujemne pierwiastki, uszlachetni� je i obr�ci� na sw�j po�ytek. Musimy uwzgl�dni� wymagania �wiata, na kt�rym �yjemy, i w tym planie egzystencji zastosowa� si� do jej warunk�w, staraj�c si� osi�gn�� z nich najwi�cej korzy�ci dla siebie. Potrzebujemy bowiem przyswoi� sobie pewne �ywio�y organizm�w zwierz�cych. Z tego jednak nie wynika, aby�my mieli by� za�lepieni, uparci i brutalni. Duch nasz powinien u�agodzi� i usubtelni� ni�sze �ywio�y zwierz�ce, przetwarzaj�c je na �agodn� stanowczo�� i odwag�, pozbawion� szorstko�ci i gwa�towno�ci. �ywio� osi�gni�ty z mi�sa mo�e wi�c by� pomocnym duchowi w osi�gni�ciu tych zalet. Ludzie z czasem przestan� przyjmowa� mi�sne pokarmy, bo nie b�d� odczuwa� ich potrzeby - duch bowiem drog� ci�g�ej ewolucji d��y do coraz wy�szego rozwoju, a w przysz�o�ci cia�a nasze i duchy b�d� o wiele subtelniejsze i wytworniejsze. Aspiracja ku coraz wy�szej formie bytu uwolni cia�a nasze od grubszych instynkt�w. W miar� jak duch nasz b�dzie si� uszlachetnia�, fizyczne zmys�y nasze stan� si� coraz subtelniejsze. Staniemy si� coraz wybredniejsi w wyborze naszego po�ywienia. Odmawianie za� systematyczne cia�u naszemu jego po��da� jest oznak� braku wiary w Najwy�sz� Pot�g�, bo usi�ujemy o w�asnej sile przekszta�ci� si� w istoty wy�sze, kiedy tylko ta pot�ga mo�e nas wywy�szy�. Tylko bowiem umys� d���cy do uszlachetnienia mo�e uszlachetni� cia�o. JAK SI� �WICZY� W ODWADZE Odwaga i przytomno�� umys�u s� synonimami. Przytomny umys� panuje zawsze nad sob�. Wszelkie powodzenie na �wiecie oparte jest na odwadze, niepowodzenie na nie�mia�o�ci. Mo�na uprawia� w sobie odwag�, pot�guj�c j� z ka�dym dniem i godzin�, a to przez systematyczne �wiczenie si� w zastanowieniu i rozwadze, co si� stosuje zar�wno do czynu, jak i do mowy, do powszednich zaj�� codziennych, jak jedzenie, picie, czytanie, spacer itp. W ka�dym po�piechu tkwi zawsze jaka� obawa ukryta, aby�my si� nie sp�nili na poci�g albo nie stawili si� punktualnie na um�wionym miejscu spotkania, albo nie pozbawili si� przez brak akuratno�ci jakiej� spodziewanej chwili rozrywki. Tym sposobem otwieramy umys� nasz nap�ywaj�cemu pr�dowi ci�g�ego l�ku, kt�ry przechodzi z czasem w takie nawyknienie, �e s� osoby, kt�re zwyk�y wszystko robi� gor�czkowo i z nieuzasadnionym po�piechem. L�k ten i obawa s� dowodem, �e nie umiemy kontrolowa� naszego umys�u. Przez zastanowienie mo�na naby� wprawy w dowolnym kierowaniu pr�dem swoich my�li. �wiczenie si� w odwadze polega na tym, aby�my ka�d� czynno�� wykonywali rozwa�nie. Je�eli nawykniemy do opanowania naszej si�y i niemarnowania jej bez potrzeby na drobnostki, postawimy pierwszy krok na drodze post�pu. Im lepiej za� nauczymy si� koncentrowa� my�li na tym, co robimy, cho�by to by�a czynno�� najpowszedniejsza, tym dok�adniej j� wykonamy. Tym sposobem zastanowienie stanie si� drug� nasz� natur�, i pracowa� b�dzie bezwiednie i mechanicznie bez �adnego wysi�ku z naszej strony. Nie�mia�o�� wynika zwykle z tego, �e zapatrujemy si� na zbyt wiele trudno�ci i przeszk�d naraz. W rzeczywisto�ci mamy je pojedynczo do zwalczenia. Je�eli mamy w ci�gu dnia spotka� si� z kim� nieprzyjemnym, szorstkim i zgry�liwym, my�limy o tym naprz�d ubieraj�c si�, jedz�c i spaceruj�c, wyobra�aj�c sobie w my�li wymian� przykrych s��w, jaka ma nast�pi�. Tym sposobem pozbawiamy cia�o swoje po�ytku przyjemno�ci i wypoczynku, i po�ywienia, a nadaj�c my�lom naszym kierunek niew�a�ciwy, wprowadzamy do dziedziny rzeczywisto�ci �ywio�y wytworzone nasz� wyobra�ni�. A�eby osi�gn�� to, czego wszyscy po��damy, to jest szcz�cie, musimy zawsze i wsz�dzie trzyma� umys� sw�j pod �cis�� kontrol�. Aby za� osi�gn�� takow�, koniecznym jest dawa� baczn� uwag� na ka�dy drobny szczeg� danej rzeczy lub czynno�ci, bo je�eli przez po�piech zaniedbamy lub pominiemy podrz�dne na poz�r szczeg�y, �atwo wytr�cimy my�l nasz� z r�wnowagi i wprowadzimy we� �ywio� chaotyczny. Umys� nasz powinien zawsze by� przytomnym i gotowym do dzia�ania w danym kierunku, odbiega za� od nas, gdy np. zawi�zuj�c trzewik, my�limy o tym, co si� dzieje w polityce, lub te� temperuj�c o��wek zaprz�tamy sobie g�ow� tym, co nas ma spotka� jutro. Nawyk robienia dw�ch rzeczy naraz i odbiegania my�l� od dora�nej czynno�ci jest powodem, �e coraz trudniej nam przychodzi skoncentrowa� umys� nasz na jednym punkcie. Przeskakuje on bowiem ci�gle od jednego przedmiotu do drugiego tak, �e staje si� w ko�cu niepodobnym utrzyma� go w spokoju przez dziesi�� sekund. Przez �wiczenie si� ci�g�e w spokoju i zastanowieniu mo�na doj�� do opanowania tej ruchliwo�ci i przykucia my�li do danego przedmiotu tak d�ugo, jak sami chcemy. Mo�na te� tym sposobem doj�� do wprawy przerzucania si� dowolnie z jednego usposobienia w drugie, zasypiania momentalnego lub pogr��ania si� w p�nie marze�. To s� tylko drobne cz�stki mo�liwo�ci, kt�re osi�gn�� mo�e umys� ludzki. Nie ma granic jego post�powi na drodze do coraz wi�kszych zdobyczy za pomoc� wzmagaj�cej si� jego w�adzy. Nie ma tego, czego z czasem umys� nie m�g�by dokona�. Kroki za� wiod�ce do tego udoskonalenia s� tak drobne i nieznaczne, �e wielu lekcewa�y je jako nic nie znacz�ce. Indianie posiadaj� sposoby dora�nego opr�nienia umys�u z wszelkich my�li i znieczulenia go na trwog�, a nawet b�l fizyczny. Nar�d ten bowiem jest daleko spokojniejszy i bardziej zastanawiaj�cy si� od ras zachodnich. Uprawiaj�c bezwiednie sztuk� spoczynku duchowego oraz fizycznego i wiod�c �ycie bardziej zbli�one do natury, spot�gowali oni w sobie si�� ducha. Powolno�� ruch�w daje czas umys�owi �ledzi� i kontrolowa� takowe wtedy, gdy my weszli�my w zwyczaj pozwalania naszemu cia�u rzuca� si� i porusza� bezwiednie, bo nie dajemy sobie czasu my�le� o tym, co robimy. Wystraszony pasa�er, kiedy okr�t jest bliski zatoni�cia, b�dzie biega� bez celu po pok�adzie, trac�c g�ow�. Rozwa�ny cz�owiek, nawyk�y do zastanowienia, zachowa si� spokojnie wobec niebezpiecze�stwa i b�dzie obmy�la� sposoby ratunku. �wiczy� si� w odwadze - jest to �wiczy� si� w zastanowieniu nad ka�d� najdrobniejsz� rzecz�, bo to nas uczy trzyma� nasz� si�� w rezerwie i nie marnowa� jej bez potrzeby. Odwaga nie tylko czynu, ale i my�li potrzebna jest w ka�dym przedsi�wzi�ciu, aby nie da� si� zniech�ci� i odwie�� od danego zamiaru przez trudno�ci, kt�re trzeba zwalcza�. Trzeba w ka�d� czynno��, nawet banaln�, wk�ada� odpowiedni zas�b si�, a nie nadmiar takowej i my�le� o tym, co si� robi, a nie pozwala� wyobra�ni swojej odbiega� w innym kierunku. Z czasem nauczymy si� odmierza� si�� swoj� w stosunku odpowiednim do danej czynno�ci. Umys� cz�owieka przytomnego, kt�ry pozornie ca�y jest zaj�ty tym, co robi w danej chwili, zawsze jak czujny wartownik sta� b�dzie na stra�y, aby ostrzec go w potrzebie o gro��cym sk�din�d niebezpiecze�stwie. Zastanawianie si� nad ka�dym czynem i ruchem jest podstaw� odwagi moralnej i fizycznej. Rozwaga ta jednak nie poci�ga za sob� powolno�ci czynu. Jak my�l dzia�a z b�yskawiczn� szybko�ci�, tak i cia�o, gdy tego wymaga potrzeba, mo�e porusza� si� rzutko i raptownie, tylko pobudki czynu musz� by� jasno wytkni�te i uplanowane w umy�le oddzia�uj�cym na musku�y. Umys� bowiem jak za�oga powinien by� zawsze uzbrojony i utrzymany w karno�ci wojskowej, aby by� got�w da� odp�r niepr