6685
Szczegóły |
Tytuł |
6685 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6685 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6685 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6685 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Rudolf Steiner
EGIPSKIE MITY I MISTERIA
WYDAWNICTWO GENESIS
Rudolf Steiner: �Egipskie mity i misteria"
Wyk�ady wyg�oszone 2-14.09.1908 r. w Lipsku (tom GA106 w katalogu Dzie� Zebranych Rudolfa Steinera)
Tytu� orygina�u:
�Agyptische Mythen und Mysterien im Verhaltnis zu den wirkende Geisteskraften der Gegenwart"
Redakcja: Micha� Wa�niewski
Sk�ad: ADYER Gdynia
Projekt ok�adki: Zdzis�aw Krause
Ilustracja na ok�adce: Ninetta Sombart
Translation Copyright � Wydawnictwo GENESIS Pierwsze wydanie w j�zyku polskim
Copyright � Rudolf Steiner-NachlaBverwaltung, Donfech/Schweiz
Copyright � for the Polish edition by Wydawnictwo GENESIS, Gdynia 1996
ISBN-83-86132-11-6
Wydawnictwo GENESIS
81-401 Gdynia, ul.�wi�toja�ska 130/9
tel.,fax: 20-27-75
Cz�owiek widz�cy nadzmys�owo nie powinien ogranicza� si� do m�wienia o tym tylko tym, kt�rzy r�wnie�
widz� �wiat nadzmys�owy. Musi on kierowa� swe st�wa do wszystkich ludzi, bo m�wi o rzeczach, kt�re
obchodz� ka�dego cz�owieka. Co wi�cej, wie on dobrze, �e nikt bez znajomo�ci tych rzeczy nie mo�e sta�
si� � cz�owiekiem" w prawdziwym tego s�owa znaczeniu.
Rudolf Steiner
SPIS TRE�CI
Wyk�ad I, Lipsk, 2.09.1908 ....................... 9
Prawo reinkarnacji. Kultury poatlantyckie, powi�zania poszczeg�lnych epok. Odbicie kultury egipskiej w
naszych czasach.
Wyk�adll, 3.09.1908 ......................... 19
Tworzenie si� Ziemi. S�o�ce, Ksi�yc i Ziemia jako jedno cia�o. Oddzielenie si� S�o�ca i Ksi�yca.
�wiadomo�� w okresie atlantyckim. Odzwierciedlenie kos,-, nucznych zdarze� w religijnych pogl�dach
kultur poatlantyckich.
Wyk�ad III, 4.09.1908 ......................... 31
Ludzko�� pod koniec kultury atlantyckiej i w czasach poatlantyckich. �wiadomo�� Aliant�w. Posta�
cz�owieka w czasie Atlantydy. Atlantyckie szko�y wtajemniczenia.
Wyk�ad IV, 4.09.1908 ......................... 41
Duchowy obraz cz�owieka na pocz�tku rozwoju Ziemi. Wtajemniczenie prain-dyjskie. Uczniowie Manu.
Oddzielenie si� planet. Stosunek nauczycieli do uczni�w w okresie indyjskim, egipskim i greckim.
Wyk�ad V, 7.09.1908 ..................:....... 52
Okres polarny. �wiat�o jako szata mi�o�ci. Okres hiperborejski. Oddzielenie si� S�o�ca. Ziemia wodna i
cz�owiek jako istota wodna. Okres lemuryjski. Oddzielenie si� Ksi�yca od Ziemi. �wiat�o i powietrze;
Ozyrys i Tyfon.
Wyk�adYI, 8.09.1908 ......................... 62
Oddzia�ywanie si� S�o�ca i Ksi�yca na cz�owieka. Mit o Ozyrysie. Oddzia�ywanie Ozyrysa i Izydy.
Powstanie p�ci. Oddzia�ywanie Morusa.
Wyk�ad VII, 9.09.1908 ........................ 70
Legenda o Ozyrysie. Posta� cz�owieka w okresie polarnym. Powstanie kr�lestwa zwierz�t. Okres
hiperborejski i lemuryjski. Zwi�zek Zwierzy�ca z postaci� cz�owieka.
Wyk�ad VIII, 10.09.1908 ........................ 79
Stopniowy rozw�j postaci cz�owieka. Wydzielenie si� form zwierz�cych. Ryby jako symbol pierwszych
chrze�cijan. Wp�yw si� S�o�ca i Ksi�yca na posta� cz�owieka. Cztery typy ludzkie na Atlantydzie. Mity
jako przedstawienie realnych fakt�w.
Wyk�ad IX, 11.09.1908 ......................... 90
Oddzia�ywanie duch�w S�o�ca i Ksi�yca jako si� Ozyrysa i Izydy. Stan snu i Czuwania cz�owieka w
okresie lemuryjskim i atlantyckim. Kultura indyjska: �wiat jako maja. Kultura perska: �wiat fizyczny jako
obszar pracy. Kultura egipsko-chaldejsko-babilo�ska: �wiat jako pismo Bog�w.
Wyk�ad X, 12.09.1908 ........................ 102
Stare sagi jako obraz fakt�w kosmicznych i wydarze� mi�dzy �mierci� a nowymi narodzinami.
Zaciemnienie duchowej �wiadomo�ci cz�owieka i mo�liwo�� jej rozja�nienia przez wtajemniczenie.
Prorocza �wiadomo�� wtajemniczonych. Greckie sagi jako pod�wi�k fakt�w przedstawionych w obrazach
przez wtajemniczonych.
Wyk�ad XI, 13.09.1908 .............. v .,,...... 117
Istota egipskiego wtajemniczenia. Kosmiczna wiedza egipskich hierofant�w. Dzisiejsze materialne
postrzeganie tego, co kiedy� widziano w spos�b duchowy. ' Znaczenie Chrystusa dla dusz ludzi
zmar�ych.
Wyk�adXII, 14.09.1908 ....................... 131
Odbicie ducha w greckiej sztuce. Duch jako niewolnik materii w dzisiejszych czasach. Impuls Chrystusowy
jako przezwyci�enie materii. �Droga ojc�w" i �droga bog�w" u dawnych Egipcjan. Izyda jako dusza ludu
egipskiego. Faraon jako syn Ozyrysa i Izydy. Od�ywanie w naszych czasach tego, co niegdy� prze�ywa�a
dusza pomi�dzy �mierci� a nowymi narodzinami.
Kiedy pytamy si�, czym powinna by� dla ludzi wiedza duchowa, to na podstawie r�nych odczu�,
wytworzonych w tej dziedzinie w czasie naszej pracy, zawsze znajdujemy w duszy odpowied�: Wiedza
duchowa powinna by� drog� do wy�szego rozwoju ludzko�ci, do cz�owiecze�stwa w nas samych.
Dla ka�dego my�l�cego i odczuwaj�cego cz�owieka oznacza to postawienie sobie jasnego celu
�yciowego, kt�ry zawiera d��enie do osi�gni�cia najwy�szych idea��w, ale r�wnocze�nie oznacza rozw�j
najwa�niejszych, najg��bszych si� naszej duszy. Najlepsi ludzie stawiali sobie pytanie: Jak we w�a�ciwy
spos�b rozwin�� to, co dane jest cz�owiekowi w za�o�eniu? Na pytanie to dawano najr�niejsze
odpowiedzi. Trudno jednak znale�� kr�tsz� i bardziej zwart� od tej, jak� da� Goethe w �Tajemnicach".
,2przemocy, kt�ra Wszystkie istoty ciemi�y, wyswobodz� si� ten, kto si� przezwyci�y "
S�owa te zawieraj� wielk� m�dro��. Tkwi w nich g��boki sens. Jasno i dobitnie wyra�aj� zasad� rozwoju.
Zawsze bowiem chodzi o to, aby cz�owiek rozwin�� swoje wewn�trzne poznanie dzi�ki temu, �e
przekroczy samego siebie, �e wzniesie si� niejako ponad siebie. Dusza, kt�ra si� przezwyci�y, znajdzie
drog�, kt�ra wyd�wignie j� wzwy�, a tym samym doprowadzi do najwy�szych ludzkich warto�ci.
Powinni�my pami�ta� o tym wznios�ym celu bada� duchowych, kiedy zamierzamy rozpatrywa� temat,
kt�rym b�dziemy si� teraz zajmowa�. Wyprowadzi on nas poza zwyczajny horyzont �ycia ku sprawom
wielkim. Je�eli mamy si� tym zaj��, musimy spojrze� na bardzo d�ugi okres czasu, kt�ry rozci�ga si� od
epoki dawnego Egiptu a� po nasze czasy. Musimy ogarn�� wzrokiem tysi�clecia. A to, co chcemy zdoby�,
rzeczywi�cie powinno wi�za� si� z tym, co dzia�aniem swoim wnika w najbardziej wewn�trzne dziedziny
�ycia naszej duszy. Tylko pozornie wydaje si� nam, �e cz�owiek d���c do wy�yn �ycia oddala si� od
spraw, kt�re s� mu bezpo�rednio bliskie. W rzeczywisto�ci dzi�ki temu d��eniu dochodzi do zrozumienia
codziennych spraw. Gdy cz�owiek wyd�wignie si� ponad troski dnia, ponad
to, co przynosi dzie� powszedni i skieruje wzrok ku wielkim wydarzeniom historii �wiata i lud�w, znajdzie
to, czego dusza strze�e jako najwi�kszego dobra. Mo�e si� to wydawa� dziwne, gdy podkre�la si�, �e
trzeba nawi�za� intymne stosunki pomi�dzy dawnym Egiptem - pomi�dzy czasami, w kt�rych powsta�y
pot�ne piramidy i Sfinks - a nasz� tera�niejszo�ci�. Mo�e si� wyda� dziwne, �e po to, aby lepiej
zrozumie� nasze czasy, si�gamy wzrokiem tak daleko wstecz. A jednak w�a�nie w tym celu b�dziemy
musieli ogarn�� wzrokiem jeszcze szersze okresy czasu. To, co mamy przed oczami, czego szukamy,
pozwoli nam na osi�gni�cie celu, na wyd�wigni�cie si� ponad siebie samych.
Cz�owieka, kt�ry dok�adniej zapozna� si� z podstawowymi poj�ciami wiedzy duchowej, nie powinno dziwi�,
�e szukamy zwi�zku pomi�dzy oddalonymi od siebie epokami. Mamy bowiem g��boko ugruntowane
przekonanie, �e dusza ludzka powraca na ziemi�, �e prze�ycia pomi�dzy narodzinami a �mierci�
powtarzaj� si� w pewnych okresach czasu. Do nauki o ponownych wcieleniach odnosimy si� z coraz to
wi�kszym zaufaniem. A kiedy zastanawiamy si� nad tym, to mo�emy zapyta�: Skoro dusze, kt�re
mieszkaj� w nas dzisiaj, by�y ju� cz�sto na ziemi, to czy� nie jest mo�liwe, f �e �y�y r�wnie� w dawnym
Egipcie, w epoce kultury egipskiej; czy� nie jest mo�liwe, �e �yj� w nas te same dusze, kt�re kiedy�
patrzy�y na gigantyczne piramidy i tajemnicze sfinksy?
Na to pytanie nale�y odpowiedzie� twierdz�co. Nasze dusze patrzy�y na te same pomniki kultury, na kt�re
patrz� znowu dzisiaj. S� to w gruncie rzeczy te same dusze, kt�re wtedy �y�y, kt�re przeby�y p�niejsze
okresy i zn�w pojawi�y si� w naszych czasach. Wiemy, �e �adne �ycie nie pozostaje bezowocne. W duszy
nadal istnieje to, co by�o kiedy� naszymi prze�yciami i do�wiadczeniami, a w p�niejszych wcieleniach
przejawia si� znowu w postaci r�nych si� w temperamentach, uzdolnieniach i mo�liwo�ciach. Tak wi�c
spos�b, w jaki dzisiaj patrzymy na przyrod�, w jaki przyjmujemy w siebie to, co przynosz� nam nasze
czasy, wszystko to w swoich za�o�eniach dane nam zosta�o w dawnym Egipcie, w kraju piramid. W�wczas
zosta� ukierunkowany nasz dzisiejszy spos�b patrzenia na �wiat fizyczny. Postaramy si� wi�c pozna�, jak
w tajemniczy spos�b splataj� si� ze sob� te odleg�e epoki.
10
Je�eli nadal pragniemy pog��bi� ten temat, to musimy cofn�� si� daleko wstecz w rozwoju Ziemi. Wiemy,
�e nasza planeta cz�sto ulega�a przeobra�eniom. Dawny Egipt poprzedza�y inne kultury. Rozporz�dzaj�c
metodami bada� duchowych mo�emy si�gn�� o wiele dalej w mroczn� praprze-sz�o�� rozwoju ludzko�ci i
doj�� do takich czas�w, kiedy Ziemia wygl�da�a zupe�nie inaczej ni� obecnie. Obszary Azji i Afryki
przedstawia�y si� wtedy zupe�nie inaczej. Kiedy poprzez jasnowidzenie si�gamy wzrokiem w pradawn�
przesz�o��, dochodzimy do czas�w, kiedy Ziemi� nawiedzi�a olbrzymia katastrofa wywo�ana si�ami wody i
zmieni�a gruntownie jej oblicze. Si�gaj�c jeszcze dalej wstecz dojdziemy do pradawnych czas�w, w
kt�rych Ziemia mia�a zupe�nie inny wygl�d; dojdziemy do czas�w, kiedy dzisiejsze dno Atlantyku
wystawa�o ponad powierzchni� wody, by�o l�dem po�o�onym pomi�dzy Europ� a Ameryk�. Dochodzimy
do czas�w, kiedy nasze. dusze �y�y w zupe�nie innych cia�ach ni� dzisiaj, dochodzimy do dawnej
Atlantydy, do pradawnej epoki, o kt�rej zewn�trzna wiedza niewiele mo�e nam jeszcze powiedzie�.
Atlantyda uleg�a zniszczeniu na skutek wielkich katastrof wodnych. Cia�a �yj�cych tam ludzi nie mia�y tych
form, jakie przybra�y p�niej. W ich cia�ach mieszka�y jednak te same dusze, kt�re dzi� mieszkaj� w nas.
To by�y nasze dusze. Katastrofa wodna wywo�a�a wewn�trzny ruch lud�w atlantyckich, wywo�a�a wielk�
w�dr�wk� lud�w z zachodu na wsch�d. Pod koniec epoki Atlantydy panowa� wielki ruch. To my sami
w�drowali�my poprzez dzisiejsz� Irlandi�, Szkocj�, Holandi�, Francj� i Hiszpani�. Ludy w�druj�ce na
wsch�d zaludni�y Europ�, Azj� oraz p�nocn� cz�� Afryki.
Nie nale�y jednak s�dzi�, �e ci�gn�cy z zachodu ostatni strumie� lud�w nie napotka� nikogo na
obszarach, kt�re wytworzy�y si� stopniowo jako Azja, Europa i Afryka. Prawie ca�a Europa, p�nocna
cz�� Afryki oraz znaczne cz�ci Azji by�y ju� zamieszka�e. Obszary te zaludnione zosta�y nie tylko z
zachodu. Tak wi�c owa w�dr�wka lud�w zderzy�a si� z obc� w gruncie rzeczy ludno�ci�. Musimy zda�
sobie spraw�, �e gdy nasta�y spokojniejsze czasy, wytworzy�y si� swoiste stosunki kulturowe. Przed
katastrof�, od kt�rej min�y tysi�ce lat, istnia� w pobli�u Irlandii obszar zamieszka�y przez najwy�ej
rozwini�te od�amy lud�w Ziemi. Grupy te w�drowa�y nast�pnie pod przewodnictwem wielkich
indywidualno�ci przez Europ� a� do �rodkowej Azji, a stamt�d rozsy�ane by�y kolonie kulturowe do najr�-
11
niejszych okolic. Jedna z takich kolonii czas�w poatlantyckich, utworzona z przedstawicieli r�nych lud�w,
kt�ra pos�ana zosta�a do Indii, natrafi�a tam na ludno�� posiadaj�c� w�asn� kultur� i zasiedlaj�c� te tereny
od niepami�tnych czas�w. Koloni�ci, uwzgl�dniaj�c to, co zastali, wytworzyli tam pierwsz� poatlantyck�
kultur�, kt�ra istnia�a przez tysi�clecia, a o kt�rej zewn�trzne dokumenty nie maj� prawie nic do
powiedzenia. To, o czym one m�wi�, odnosi si� do czas�w o tysi�ce lat p�niejszych. W owym wa�nym
zbiorze m�dro�ci, kt�ry okre�lamy jako ksi�gi Wedy, mamy tylko ostatnie pod�wi�ki tego, co zachowa�o
si� z bardzo wczesnej kultury indyjskiej, kt�ra by�a kierowana przez duchowe jestestwa, a za�o�ona
zosta�a przez �wi�tych Rishi. By�a to jedyna w swoim rodzaju kultura. Dzisiaj mo�emy mie� o niej tylko
s�abe wyobra�enie, poniewa� Wedy s� tylko jej odblaskiem.
Po tej kulturze poatlantyckiej przysz�a inna, druga, zwana kultur� persk�, z kt�rej wyp�yn�a p�niej
m�dro�� Zaratustry. D�ugo trwa�a kultura indyjska, d�ugo trwa�a kultura perska, kt�rej ko�cowy etap
stanowi� Zara-tustra.
Nast�pnie, ponownie pod wp�ywem kolonist�w, kt�rzy skierowani zostali w dolin� Nilu, powstaje kultura,
kt�r� mo�emy obj�� nazw� kultury .chaldejsko-egipsko-asyryjsko-babiloiiskiej. Kultura ta, kt�r� okre�li�
mo�emy jako trzeci� poatlantyck� kultur�, wytworzy�a si� w zachodniej Azji oraz w p�nocnych cz�ciach
Afryki. Sw�j punkt szczytowy osi�gn�a w cudownej chaldejskiej wiedzy o niebie, w chaldejskiej m�dro�ci
dotycz�cej gwiazd, a z drugiej strony w kulturze egipskiej.
Nast�pnie przychodzi czwarty okres, w kt�rym rozwin�a si� w po�udniowej Europie kultura grecko-
rzymska. Jej zorz� porann� s� pie�ni Homera. Objawi�a si� w dzie�ach greckich rze�biarzy i ukaza�a nam
sztuk� poetyck�, kt�rej szczytowy punkt stanowi� tragedie Ajschylosa i Sofoklesa. Ten czwarty okres
obejmuje tak�e kultur� rzymsk�. Rozpoczyna si� w �smym stuleciu, w 747 r. przed narodzeniem
Chrystusa i trwa do XV wieku, do roku 1413. W�wczas rozpocz�� si� okres pi�ty, w kt�rym �yjemy
obecnie. Po nim przyjdzie sz�sty i si�dmy. W tym si�dmym okresie dawny hinduizm wyst�pi w nowej
formie.
Zobaczymy, �e istnieje osobliwe prawo, kt�re pozwala nam zrozumie� dzia�anie wspania�ych si� poprzez
te okresy oraz zwi�zek pomi�dzy r�nymi
12
epokami kulturowymi. Rozpatruj�c poszczeg�lne okresy przekonamy si�, �e pierwszy z nich, okres kultury
praindyjskiej, odnajdziemy w si�dmym okresie, w kt�rym zaja�nieje on w nowej formie. To, czym by�y
dawne Indie, wyst�pi w nowej formie. Dzia�aj� tu si�y pe�ne tajemnic. Drugi z kolei okres, perski, ujrzymy w
sz�stym okresie, kiedy roz�wietli si� on nowym blaskiem. Gdy nast�pi zmierzch naszej kultury, od�yje w
sz�stym okresie religia Zaratustry. A w naszych wyk�adach przekonamy si�, jak w pi�tym okresie od�ywa
na nowo trzeci okres, egipski. Czwarty okres le�y po�rodku. Jest czym� niepowtarzalnym i nie ma
swojego odpowiednika ani w przesz�o�ci, ani w przysz�o�ci.
Aby to pe�ne tajemnic prawo uczyni� bardziej zrozumia�ym, nale�y zwr�ci� uwag� na rzecz nast�puj�c�.
Wiemy, �e hinduizm ma w sobie co�, co dzisiejszemu cz�owiekowi z jego humanitarn� �wiadomo�ci� jest
obcfc: Chodzi o podzia� na okre�lone kasty, na kast� kap�an�w, wojownik�w, kupc�w i robotnik�w. Takie
ostre rozgraniczenie obce jest dzisiejszej �wiadomo�ci. W pierwszej kulturze poatlantyckiej nie by�o
jednak obce, by�o czym� oczywistym. W�wczas nie mog�o by� inaczej. Ludzko�� musia�a by� podzielona
wed�ug uzdolnie� duszy na cztery stopnie. Nie odczuwano przy tym �adnej krzywdy, poniewa� podzia� ten
przeprowadzali kierownicy lud�w, kt�rzy byli takim autorytetem, �e ich postanowienia by�y miarodajne i
zrozumia�e same przez si�. M�wiono sobie, �e kierownicy - owych siedmiu �wi�tych Rishi, kt�rzy na
Atlantydzie byli uczniami boskich jestestw-mogli widzie�, jaki stopie� odpowiada danemu cz�owiekowi.
Taki podzia� ludzi by� w�wczas czym� zupe�nie naturalnym. W si�dmym okresie grupowanie ludzi
dokonywa� si� jednak b�dzie zupe�nie inaczej. W pierwszym okresie podzia� dokonywa� si� na zasadzie
autorytetu, w si�dmym dokonywa� si� b�dzie na innej zasadzie. Ludzie b�d� si� grupowali na zasadzie
odpowiednich zapatrywa�. Co� podobnego widzimy u mr�wek. Tworz� one pa�stwo, kt�remu pod
wzgl�dem wspania�ej budowy oraz zdolno�ci podejmowania ogromnych dzia�a� nie mo�e dor�wna�
�adne pa�stwo ludzi. Mamy tam w�a�nie to, co dzisiaj wydaje si� ludziom tak obce, mamy kasty. Ka�da
mr�wka ma do spe�nienia okre�lon� cz�� zadania.
Cokolwiek my�leliby�my dzisiaj, ludzie zdadz� sobie kiedy� spraw� z tego, �e dobro ludzko�ci domaga
si� podzia�u na grupy i znajd� mo�liwo�� pogodzenia podzia�u pracy z r�wnouprawnieniem.
Spo�ecze�stwo b�dzie
13
przedstawia�o wspania�� harmoni�. Wyczyta� to mo�emy w anna�ach przysz�o�ci. Znowu pojawi� si�
dawne Indie. W podobny te� spos�b w pi�tym okresie wyst�pi� szczeg�lne w�a�ciwo�ci trzeciego okresu.
Kiedy patrzymy na to, co bezpo�rednio dotyczy naszego tematu, to mamy przed sob� obszern�
dziedzin�. Widzimy gigantyczne piramidy, tajemnicze sfinksy, wiemy, �e dusze dawnych Hindus�w
inkarnowa�y si� ponownie w Egipcie i inkarnuj� si� r�wnie� dzisiaj. A gdy te og�lne zwi�zki �ledzi�
chcemy w szczeg�ach, to najpierw powinni�my skierowa� wzrok na dwa zjawiska, kt�re poka�� nam, �e
ju� w duchowych zwi�zkach mo�emy znale�� tajemnicze nici ��cz�ce kultur� egipsk� z nasz� obecn�
kultur�. Prawo powtarzania si� wyst�puje w r�nych okresach czasu, ale b�dzie to mia�o dla nas o wiele
wi�ksze znaczenie, gdy prawo to �ledzi� b�dziemy w dziedzinie duchowej.
Wszyscy znamy z pewno�ci� pe�en g��bokiego znaczenia obraz malowany przez Rafaela, kt�ry na skutek
splotu r�nych okoliczno�ci znajduje si� w �rodkowych Niemczech. Mam na my�li Madonn� Syksty�sk�.
W tym obrazie, kt�ry ogl�da� mo�emy w niezliczonych reprodukcjach, uczymy si� podziwia� cudown�
czysto�� rozpo�cieraj�c� si� na ca�ej postaci. Mo�e odczuli�my co� w twarzy Matki, w swoistym
unoszeniu si� jej postaci, mo�e odczuli�my co� w g��bokim wyrazie oczu Dzieci�tka. A gdy potem
patrzymy na otaczaj�ce posta� Madonny ze wszystkich stron chmury, z kt�rych wy�aniaj� si� liczne g��wki
anio��w, w�wczas doznajemy jeszcze g��bszego uczucia, kt�re sprawia, �e ca�y obraz staje si� dla nas
bardziej zrozumia�y. Wiem, �e wypowiadam �mia�e s�owa, gdy m�wi�: Kiedy kto� w spos�b g��boki i
powa�ny patrzy na to Dzieci�tko w ramionach Matki i w g��bi widzi chmury, kt�re rozdzielaj� si� na
mn�stwo anielskich' g��wek, to czuje, �e to Dzieci�tko nie narodzi�o si� w spos�b naturalny, �e jest Ono
jedn� z tych istot, kt�re unosz� si� obok w chmurach. Dzieci�tko Jezus samo jest tak� postaci� utkan� z
chmur, ale sta�o si� nieco g�stsze, ni� gdyby to anio� zst�pi� z chmur w ramiona Madonny. To w�a�nie
by�oby prawid�owe odczucie. Gdy o�ywimy w sobie tak� tre�� uczuciow�, to rozszerzy si� nasze
spojrzenie, uwolnimy si� od pewnych ciasnych sposob�w widzenia naturalnych zwi�zk�w bytu. W�a�nie
pod wp�ywem takiego obrazu poszerzy si� nasze spojrzenie i zobaczymy, �e r�wnie� to, co musi si� dzia�
wed�ug dzisiejszych praw, kiedy� mog�o dzia� si� inaczej. Zdamy sobie spraw� z
14
tego, �e kiedy� istnia� inny spos�b zap�odnienia, �e ongi� nie dokonywa�o si� ono na zasadzie p�ciowej.
Jednym s�owem, w obrazie tym zobaczymy g��bokie zwi�zki pomi�dzy sprawami ludzkimi a si�ami
duchowymi. O to tu chodzi.
Gdy oderwiemy wzrok od tej Madonny i spojrzymy wstecz, na czasy egipskie, to spotka nas co�
podobnego. Widzimy tam obraz r�wnie wznios�y. Egipcjanin mia� Izyd�, ow� posta�, z kt�r� ��czy si�
wypowied�: �Ja jestem tym, co by�o, jest i b�dzie. Nikt ze �miertelnych nie uchyli� mojej zastany ".
G��boka tajemnica, ukryta pod g�st� zas�on�, objawia si� w postaci Izydy, tej pe�nej uroku boskiej
duchowo�ci, kt�ra w duchowej �wiadomo�ci dawnego Egipcjanina tak samo wyst�powa�a z Dzieci�tkiem
Horus, jak nasza Madonna wyst�puje z Dzieci�tkiem Jezus. Fakt, �e Izyda wyst�puje jako jestestwo
nios�ce w sobie to, co wieczne, ponownie przypomina nam uczucie, jakiego doznajemy patrz�c na
Madonn�. W Izydzie wyra�aj� si� g��bokie duchowe tajemnice. Obraz Madonny budzi w nas wspomnienie
Izydy. W Madonnie jawi si� przed nami znowu Izyda. Jest to w�a�nie taki zwi�zek. Musimy z uczuciem
rozpozna� g��bokie tajemnice, w kt�rych wyra�a si� duchowy zwi�zek ��cz�cy kultur� egipsk� z nasz�
dzisiejsz� kultur�.
Mo�emy wykaza� jeszcze inne zale�no�ci. Wiemy, jak Egipcjanin obchodzi� si� ze swoimi zmar�ymi;
wiemy, �e zale�a�o mu na tym, aby utrwala� zewn�trzn� form� fizyczn�, �e swoje groby wype�nia�
mumiami, w kt�rych zatrzymywa� zewn�trzn� form�, a zmar�ym -wk�ada� do grobu pewne przedmioty,
odpowiadaj�ce potrzebom �ycia fizycznego, kt�re mia�y by� wspomnieniem minionego ziemskiego bytu.
Chodzi�o o zachowanie tego, co cz�owiek posiada� za �ycia. W ten spos�b Egipcjanin wi�za� zmar�ego z
planem fizycznym. Zwyczaj ten zakorzenia� si� coraz silniej. To w�a�nie cechowa�o dawn� kultur� egipsk�.
Nie jest to jednak dla duszy oboj�tne. Pami�tajmy, �e nasze dusze �y�y w cia�ach egipskich, �e by�y
inkarnowane w cia�ach, kt�re sta�y si� mumiami. Wiemy z wcze�niejszych rozwa�a�, �e cz�owiek ma inn�
�wiadomo�� po �mierci, gdy uwalnia si� od swojego fizycznego i eterycznego cia�a. Nie �yje
nie�wiadomie w �wiecie astralnym. Mo�e ze �wiata duchowego patrze� w d� na fizyczn� ziemi�, cho�
dzisiaj nie mo�e si�gn�� wzrokiem w g�r�,
15
do �wiata duchowego. I nie jest oboj�tne, czy jego cia�o jest zakonserwowane jako mumia, czy te� zostaje
spalone albo ulega rozk�adowi. Powstaje w ten spos�b pewien tajemniczy zwi�zek, kt�ry rozpatrzymy.
Przez to, �e w dawnym Egipcie cia�a pozostawa�y przez d�ugi czas zakonserwowane, dusze prze�ywa�y
po �mierci co� osobliwego. Gdy patrzy�y w d�, wiedzia�y, �e to jest ich cia�o. By�y one zwi�zane z cia�em
fizycznym, mia�y przed sob� kszta�t swojego cia�a. Cia�o sta�o si� dla nich wa�ne, dusza bowiem jest po
�mierci zdolna do odbierania wra�e�. Wra�enie, jakie wywo�ywa�o zmumifikowane cia�o, odciska�o si�
g��boko w duszy i by�a ona przez takie wra�enie kszta�towana.
Nast�pnie dusza ta przechodzi�a wcielenia w kulturze grecko-�aci�-skiej, a obecnie �yje ona w nas. Nie
jest to bez znaczenia, �e dusze te widzia�y po �mierci swoje zmumifikowane cia�o, �e uwaga ich ci�gle
by�a na nie skierowana. Nie jest to oboj�tne. Wzbudzi�o to w nich sympati� do tego cia�a, a dzisiaj, w
pi�tym okresie, owocem tego jest sk�onno��, jak� maj� owe dusze, aby przywi�zywa� wielk� warto�� do
�ycia fizycznego. Wszystko, co dzisiaj okre�lamy jako przywi�zanie do materii, wynika z faktu, �e dusze
mog�y w�wczas ogl�da� z duchowego �wiata swoje w�asne cia�o. Dzi�ki temu cz�owiek nauczy� si�
kocha� �wiat fizyczny. Dlatego dzisiaj tak cz�sto s�yszy si�, �e pomi�dzy narodzinami a �mierci� wa�ne
jest tylko cia�o fizyczne.
Takie pogl�dy nie powstaj� z niczego. Nie nale�y tego rozumie� jako krytyk� kultury, kt�ra wytwarza�a
mumie. Chodzi tylko o wskazanie na konieczno�ci, kt�re wi��� si� z powtarzaj�cymi si� wcieleniami
duszy. Bez tego spojrzenia na mumie dalszy rozw�j ludzko�ci by�by niemo�liwy. Gdyby Egipcjanie nie
mieli kultu mumii, cz�owiek utraci�by wszelkie zainteresowanie dla �wiata fizycznego. Musia�o wi�c zosta�
wzbudzone uzasadnione zainteresowanie dla �wiata fizycznego. Nasz dzisiejszy pogl�d na �wiat, to, jak
dzisiaj cz�owiek urz�dzi� sobie sw�j �wiat, jest skutkiem mumifikowania po �mierci fizycznych cia�, jakiego
dokonywali Egipcjanie. Bowiem i ten pr�d kulturowy by� pod wp�ywem wtajemniczonych, kt�rzy mogli
patrze� w przysz�o��. Mumii nie robiono dlatego, �e komu� wpad� do g�owy taki pomys�. W�a�nie wtedy
prowadzi�y ludzko�� wysokie indywidualno�ci, kt�re wprowadza�y to, co by�o w�a�ciwe. Rzeczy te robiono
pod wp�ywem autorytetu. W szko�ach wtajemniczenia wiedziano, �e nasza
16
epoka wi��e si� z trzeci�. Kap�ani widzieli te tajemnicze zwi�zki i wprowadzili mumifikowanie zw�ok
w�a�nie dlatego, aby dusze przyswoi�y sobie spos�b my�lenia polegaj�cy na zdobywaniu duchowych
do�wiadcze� w oparciu o fizyczny �wiat zewn�trzny.
Tak wi�c mamy tu inny przyk�ad takich zwi�zk�w i widzimy, jak �wiat kierowany jest przez m�dro��. My�li
i pogl�dy dzisiejszych ludzi s� rezultatem tego, co prze�ywali w dawnym Egipcie. Spogl�damy na
g��bokie tajemnice, kt�re objawiaj� si� w pr�dach kulturowych. Na razie zaledwie dotkn�li�my tych
tajemnic. To, na co wskazali�my m�wi�c o Madonnie jako wspomnieniu Izydy i co wyja�ni�o si� nam przy
rozpatrywaniu mumifiko-wania zw�ok, tylko s�abo dotyka rzeczywistych zwi�zk�w duchowych. W dalszych
rozwa�aniach zanurzymy si� g��biej w te stosunki. Nie ograniczymy si� do spraw, kt�re objawiaj� si�
zewn�trznie, ale przejdziemy do" rozpatrywania tego, co le�y u podstaw tych zewn�trznych przejaw�w.
�ycie zewn�trzne przebiega pomi�dzy narodzinami a �mierci�. Znacznie d�u�ej trwa �ycie po�miertne,
kt�re znamy j ako Kamalok� oraz prze�ycia w �wiecie duchowym. Prze�ycia w �wiatach nadzmys�owych
s� r�wnie urozmaicone jak te, kt�re mamy tu, w �wiecie fizycznym. Zapytajmy wi�c, co prze�ywali�my w
tym innym �wiecie jako dawni Egipcjanie?
Jak�e inaczej p�yn�o w�wczas �ycie, jak inaczej �y�a nasza dusza pomi�dzy narodzinami a �mierci�, gdy
wzrok nasz kierowali�my na piramidy, gdy patrzyli�my na sfinksy! Nie mo�na tego por�wnywa� z
dzisiejszym �yciem, nie mia�oby to �adnego sensu. W prze�yciach, jakie mamy pomi�dzy �mierci� a
nowymi narodzinami, wyst�puj� jeszcze wi�ksze r�nice ni� w prze�yciach, jakie mamy pod wp�ywem
�wiata zewn�trznego. Podczas okresu egipskiego dusza prze�ywa�a co� zupe�nie innego ni� w �wiecie
greckim, ni� za czas�w Karola Wielkiego, ni� w naszych czasach. W �wiecie duchowym r�wnie� dokonuje
si� rozw�j. To, co dzisiaj prze�ywa cz�owiek pomi�dzy �mierci� a nowymi narodzinami, jest czym�
zupe�nie innym ni� to, co prze�ywa� Egipcjanin, gdy wraz ze �mierci� odk�ada� zewn�trzn� posta�. Tak,
jak powsta� swoisty proces mumifikacjii, kt�ry sta� si� przyczyn� naszego dzisiejszego nastawienia, tak,
jak zewn�trzne �ycie trzeciego okresu powtarza si� w pi�tym okresie, tak te� dokonuje si� rozw�j w
owych tajemniczych �wiatach pomi�dzy �mierci� a nowymi narodzinami. R�wnie� to powinni�my
rozpatrzy�, r�wnie� tam znajdziemy tajemniczy
17
zwi�zek. Materia�, jaki w ten spos�b zdob�dziemy, umo�liwi nam zrozumienie tego, co �yje w nas jako
owoc owych dawnych czas�w.
Niew�tpliwie zaprowadzi nas to do g��bokich warstw labiryntu rozwoju Ziemi. W�a�nie dzi�ki temu
poznamy, w jakim stosunku pozostaje to, co budowa� Egipcjanin i co my�la� Chaldejczyk, do tego, czym
jest nasze dzisiejsze �ycie. Rzeczy dokonane w�wczas przez ludzi odnajdziemy znowu roz�wietlone w
tym, co nas otacza, w tym, co nas interesuje w otaczaj�cym �wiecie. Zdob�dziemy wyja�nienie tych
fizycznych i duchowych zwi�zk�w. Nast�pnie zobaczymy, �e czwarty okres stanowi cudowny cz�on
��cz�cy trzeci okres z pi�tym. W ten spos�b dusza nasza wzniesie si� do wy�yn tych donios�ych
zwi�zk�w, a owocem tego b�dzie g��bokie zrozumienie tego, co w nas �yje.
18
Wczoraj pr�bowali�my om�wi� pewne �yciowe i duchowe zwi�zki czas�w poatlantyckich. Zwr�cili�my
uwag�, �e pierwsza poatlantycka epoka kulturowa powt�rzy si� w ostatniej, si�dmej epoce, �e kultura
perska powt�rzy si� w sz�stej epoce, ta za�, kt�r� zajmowa� si� b�dziemy w obecnych wyk�adach,
kultura egipska, powtarza si� w pi�tej epoce, a wi�c w naszym w�asnym �yciu, w naszych losach. O
czwartej kulturze, grecko� �aci�skiej, mo�emy powiedzie�, �e zajmuje miejsce wyj�tkowe i nie ma
powt�rzenia. W ten spos�b naszkicowali�my zwi�zki wyst�puj�ce mi�dzy kulturami czas�w
poatlantyckich, po upadku Atlantydy zniszczonej przez gwa�towne katastrofy wodne. To, co nast�puje po
Atlantydzie, r�wnie� ulegnie zniszczeniu.
Z ko�cem naszej pi�tej du�ej epoki, w kt�rej rozwijaj� si� kukury poatlantyckie, przyjd� katastrofy, kt�rych
skutki b�d� podobne do tych, jakie wywo�a�a katastrofa w ko�cu epoki atlantyckiej. Si�dma kultura pi�tej
du�ej epoki zako�czy si� wojn� wszystkich przeciwko wszystkim. Wspomniane wy�ej zwi�zki, wyra�aj�ce
si� w pewnych powt�rzeniach, s� interesuj�ce, gdy� po dok�adniejszym ich prze�ledzeniu rzuc� �wiat�o
na �ycie naszych dusz.
Aby naszym rozwa�aniom da� w�a�ciw� podstaw�, musimy dzisiaj spojrze� na inne jeszcze powt�rzenia.
Musimy si�gn�� wzrokiem daleko wstecz, do okresu powstawania naszej Ziemi. Przekonamy si�, �e te
dalekie obrazy powinny w nas budzi� bliskie zainteresowanie.
Musimy jednak zacz�� od pewnego ostrze�enia przed schematycznymi powt�rzeniami. Gdy w dziedzinie
ezoterii mowa jest o powt�rzeniach, gdy mowa jest o tym, �e pierwsza kultura powtarza si� w si�dmej,
trzecia w pi�tej, �atwo mog�oby to pobudzi� czyj� zmys� kombinowania i wprowadzi� analogiczny schemat
r�wnie� dla innych zale�no�ci. Kto� m�g�by sobie wyobrazi�, �e mo�na tak robi�; rzeczywi�cie, w wielu
teozoficznych ksi��kach znale�� mo�na tego rodzaju niew�a�ciwe poczynania. Nale�y stanowczo strzec
si� przed takimi kombinacjami. Miarodajny jest wy��cznie ogl�d, duchowy ogl�d; inaczej zejdzie si� na
manowce. Trzeba wi�c wystrzega� si� tego rodzaju kombinacji. To, co mo�emy odczyta� w �wiecie
duchowym,
19
daje si� wprawdzie zrozumie� na zasadzie logiki, ale nie mo�na si� tego domy�la�. Mo�na to tylko
prze�y� w do�wiadczeniu.
Je�eli pragniemy dok�adniej zrozumie� poszczeg�lne epoki kulturowe, musimy ogarn�� wzrokiem przede
wszystkim proces powstawania Ziemi, kt�ry ods�ania si� jasnowidzowi, je�eli jest on zdolny skierowa� tam
duchowe spojrzenie.
Gdy cofniemy si� wzrokiem daleko wstecz, to mo�emy powiedzie�, �e nasza Ziemia nie zawsze
wygl�da�a tak jak dzisiaj. Kiedy� nie mia�a sta�ego, mineralnego l�du, nie �y�y na niej takie ro�liny i
zwierz�ta jak dzisiaj, a ludzie nie mieli dzisiejszych cia�. Cz�owiek nie posiada� wtedy systemu kostnego.
To wszystko wytworzy�o si� dopiero p�niej. Im dalej patrzymy wstecz, tym bardziej zbli�amy si� do
stanu, kt�ry przedstawia�by si� nam -gdyby�my mogli obserwowa� to z jakiej� dali wszech�wiata - jako
mg�a, jako delikatna, eteryczna chmura. Ten obszar mg�y by� jednak o wiele wi�kszy od dzisiejszej Ziemi,
si�ga� bowiem a� poza najdalsze planety naszego systemu s�onecznego. Ta masa mg�y obejmowa�a nie
tylko to, � czego wytworzy�a si� nasza Ziemia. By�y w tym r�wnie� wszystkie planety, a tak�e S�o�ce.
Gdyby�my mogli dok�adniej bada� te. mas� mg�y - zak�adaj�c, �e obserwator m�g�by si� do niej zbli�y� -
to przedstawia�aby si� jako t zbi�r delikatnych punkt�w eterycznych. Kiedy patrzymy z daleka na r�j
komar�w, to wygl�da on jak chmura, z bliska jednak widzimy pojedyncze owady. Tak mniej wi�cej
wygl�da�a w pradawnej przesz�o�ci Ziemia, kt�ra w�wczas nie by�a materialna w naszym rozumieniu, lecz
zag�szczona tylko do stanu eterycznego. Ten tw�r Ziemi sk�ada� si� zatem z poszczeg�lnych punkt�w
eterycznych, z kt�rymi po��czone by�o co� zupe�nie szczeg�lnego. Je�eli za�o�ymy, �e oko ludzkie
mog�oby widzie� te punkty, to nie postrzega�oby ich tak, jak widzia�by je jasnowidz i jak mo�e je jeszcze
dzisiaj widzie�, gdy si�ga wzrokiem w przesz�o��. Przedstawimy to bli�ej przez pewne por�wnanie.
We�my ziarnko dzikiej r�y, ziarnko w pe�ni ukszta�towane. C� widzi cz�owiek, kiedy je obserwuje? Widzi
bardzo ma�e cia�o i je�li nie nauczy si�, jak wygl�da ziarnko dzikiej r�y, nie domy�li si� nigdy, �e mo�e
wyrosn�� z niego r�a. Z samego kszta�tu ziarnka nigdy by tego nie odgad�. Kto jednak obdarzony jest
pewn� zdolno�ci� jasnowidzenia, ten dozna nast�puj�cego prze�ycia: Ziarnko zniknie stopniowo sprzed
jego oczu, a
20
przed jego jasnowidz�cym wzrokiem pojawi si� podobny do kwiatu kszta�t, kt�ry wyrasta z ziarna w
spos�b duchowy. Przed wzrokiem jasnowidza jawi si� ten kszta�t jako rzeczywisty, ale mo�e by� oa
ogl�dany tylko w duchu. Kszta�t ten jest prawzorem tego, co p�niej z ziarna wyrasta. Myliliby�my si�
jednak s�dz�c, �e kszta�t ten pokrywa si� dok�adnie z ro�lin� odpowiadaj�c� temu ziarnu. Jest zupe�nie
inny. Jest to cudowny tw�r �wietlny, kt�ry ukazuje w sobie pr�dy oraz skomplikowane ukszta�towania i
mo�na by powiedzie�, �e to, co p�niej z ziarna wyrasta, jest tylko cieniem tego cudownego, �wietlnego
tworu, kt�ry jasnowidz mo�e ogl�da� w owym ziarnie. Zapami�tajmy ten obraz, tak jak jasnowidz widzi ten
prawz�r ro�liny i skierujmy z powrotem nasze spojrzenie na praziemi�, a wi�c na poszczeg�lne punkty
eteryczne.
Gdyby cz�owiek jasnowidz�cy - podobnie jak w podanym wy�ej � przyk�adzie - mia� przed sob� takie
rozpylone punkty eteryczne prasub-stancji, to z eterycznego punktu, podobnie jak z ziarenka, wy�oni�aby
si� �wietlista posta�, kt�rej w rzeczywisto�ci nie ma, ale spoczywa spokojnie, u�piona niejako w tym
py�ku, niby w ziarnie. Czym wi�c jest to, co jasnowidz�cy mo�e ogl�da� jako posta�, gdy skieruje wzrok
na praatom Ziemi? Czym jest to, co tam wyrasta? Jest to praobraz dzisiejszej postaci cz�owieka, kt�ra
r�ni si� tak samo od fizycznego cz�owieka, jak praobraz ro�liny r�ni si� od ro�liny postrzeganej
zmys�ami. W�wczas w tym py�ku, niby w ziarnie, u�piona by�a posta� cz�owieka, a ca�y rozw�j Ziemi by�
niezb�dny, aby to, co w tym ziarnie spoczywa�o, rozwin�o si� a� do dzisiejszego cz�owieka. Trzeba by�o
jednak wielu rzeczy, aby ten proces dokona� si�, tak jak wielu rzeczy potrzebuje ziarnko, aby rozwin�� si�
w ro�lin�; musi zosta� z�o�one w ziemi�, a s�o�ce musi posy�a� mu swoje promienie. Stopniowo
zrozumiemy, jak owo ziarno sta�o si� cz�owiekiem, gdy zdamy sobie spraw� z tego wszystkiego, co dzia�o
si� w mi�dzyczasie.
W pradawnej przesz�o�ci z nasz� Ziemi� po��czone by�y wszystkie planety. Na razie we�miemy pod
uwag� tylko S�o�ce, Ksi�yc i Ziemi�, kt�re r�wnie� i dzisiaj najbardziej nas interesuj�. Nasze S�o�ce,
nasz Ksi�yc i nasza Ziemia nie istnia�y w�wczas oddzielnie, by�y z��czone. Gdyby�my te trzy dzisiejsze
cia�a wymieszali razem w jakim� ogromnym kotle wszech�wiatowym i wyobrazili sobie jako jeden glob, to
otrzymaliby�my to, czym by�a Ziemia w swoim pra-stanie, tj. Stonce + Ziemia + Ksi�yc.
21
Cz�owiek m�g� tam �y� tylko w pewnym stanie duchowym. M�g� �y� wtedy tylko w takim stanie, poniewa�
z Ziemi� z��czone by�o to, co znajduje si� w dzisiejszym S�o�cu. I trwa�o to przez d�ugie, d�ugie okresy
czasu, gdy nasza Ziemia by�a globem, kt�ry zawiera� w sobie jeszcze S�o�ce i Ksi�yc, i zjednoczony by�
z wszystkimi jestestwami i si�ami, jakie si� z tym ��czy�y. W owych czasach cz�owiek istnia� tylko duchowo
w praatomie ludzkim. Zmieni�o si� to dopiero wtedy, gdy w rozwoju �wiata dokona�o si� co� bardzo
donios�ego, gdy S�o�ce oddzieli�o si� jako samoistne cia�o i pozostawi�o Ziemi� po��czon� z Ksi�ycem.
Teraz wi�c w miejsce tego, co by�o jedno�ci�, mamy dwoisto��, mamy dwa cia�a niebieskie: z jednej
strony S�o�ce, a z drugiej Ziemi� po��czon� z Ksi�ycem. Dlaczego tak si� sta�o? Wszystko, co si� dzieje,
ma naturalnie g��boki sens, kt�ry zrozumiemy, gdy patrz�c wstecz przekonamy si�, �e w�wczas �yli na
Ziemi nie tylko ludzie, lecz z��czone z nimi inne jestestwa duchowe, niepostrzegalne dla fizycznych oczu.
Istnia�y one jednak tak prawdziwie, jak prawdziwie istniej� ludzie i inne fizyczne istoty. Tak np. po��czone
s� z naszym �wiatem jestestwa �yj�ce w otoczeniu Ziemi, kt�re ezoteria chrze�cija�ska nazywa Anio�ami,
Angeloi. Jestestwa te mo�emy sobie najlepiej wyobrazi�, gdy zdamy sobie spraw� z tego, �e obecnie
znajduj� si� one na takim stopniu bytu, na kt�rym cz�owiek znajdowa� si� b�dzie, gdy Ziemia dojdzie do
ko�ca swego rozwoju. Jestestwa te ju� dzisiaj dosz�y do takiego duchowego rozwoju, do jakiego cz�owiek
dojdzie po osi�gni�ciu celu swojego ziemskiego rozwoju. Na wy�szym jeszcze stopniu stoj� Archanio�y,
Archan-geloi, Duchy Ognia, kt�re mo�emy dostrzec kieruj�c nasz duchowy wzrok na sprawy dotycz�ce
ca�ych narod�w. Kierowane s� one bowiem przez te w�a�nie jestestwa, kt�re nazywamy Archanio�ami,
Afchangeloi. Jeszcze wy�szy rodzaj przedstawiaj� Duchy Prapocz�tku, zwane Archai albo Duchami
Osobowo�ci. Odnajdziemy je, gdy prze�ledzimy ca�e okresy czasu, liczne narody oraz ich wzajemne
stosunki i przeciwie�stwa, gdy skierujemy uwag� na to, co okre�lamy zazwyczaj jako Duch Czasu. Kiedy
obserwujemy np. nasze czasy, to s� one kierowane przez te w�a�nie wy�sze jestestwa, kt�re nazywamy
Duchami Prapocz�tku albo Archai. Istniej� jeszcze wy�sze jestestwa, kt�re w ezoterii chrze�cija�skiej
okre�la si� jako Pot�gi, Exusiai albo Duchy Kszta�tu. Z nasz� Ziemi� z��czone s� niezliczone jestestwa,
kt�re stoj�c na r�nych stopniach ewolucji maj� zwi�zek z cz�owiekiem.
22
Je�eli pocz�wszy od minera�u wznosimy si� do ro�liny, od ro�liny do zwierz�cia, a potem do cz�owieka, to
widzimy, �e cz�owiek jest najwy�sz� istot� fizyczn�. Owe inne duchowe istoty istniej� jednak r�wnie�. S�
one w�r�d nas, przenikaj� nas. Na pocz�tku rozwoju naszej Ziemi, o kt�rym w�a�nie m�wili�my, kiedy to
wynurza�a si� ona z �ona wieczno�ci jako pra-mg�a, r�wnie� istnia�y jestestwa z ni� zwi�zane, a
jasnowidz�cy zobaczy�by, �e wraz z cz�owiekiem r�wnie� i inne jestestwa przenikaj� ten obraz. S� to
w�a�nie wymienione powy�ej jestestwa, a tak�e istoty jeszcze wy�szego rz�du jak Moce, Panowania,
Trony, Cherubiny i wreszcie Serafiny. Wszystkie te jestestwa by�y �ci�le zwi�zane z owym pot�nym
eterycznym py�em, ale znajdowa�y si� na r�nych stopniach rozwoju. S� po�r�d nich tak wznios�e, �e
cz�owiek nie mo�e nawet przeczu� ich wznios�o�ci, ale s� i takie, kt�re stoj� bli�ej cz�owieka. Jestestwa te
sta�y na r�nych stopniach rozwoju i nie mog�y rozwija� si� dalej w taki spos�b jak cz�owiek. Musia�o
zosta� wytworzone dla nich miejsce, w kt�rym mog�yby zamieszka�. W�r�d wysokich jestestw by�y takie,
kt�re ponios�yby du�� szkod�, gdyby zosta�y z��czone z ni�szymi istotami. Dlatego jestestwa te od��czy�y
si�. Wzi�y z tej mg�y najsubtelniejsze substancje i wytworzy�y swoje miejsce zamieszkania na S�o�cu.
Tam wytworzy�y sobie swoje niebo, tam znalaz�y odpowiednie tempo swojego rozwoju. Gdyby zosta�y w
ni�szych substancjach pozostawionych w Ziemi, nie mog�yby kontynuowa� swojego rozwoju.
Hamowa�oby to ich rozw�j niby jaki� o�owiany ci�ar. Pozwala to nam zda� sobie spraw� z tego, �e
wszystko, co dzieje si� materialnie, jak np. rozdzier lanie si� substancji �wiata, dzieje si� nie tylko
wy��cznie za spraw� przyczyn fizykalnych, ale r�wnie� pod wp�ywem oddzia�ywania jestestw, kt�re po
trzebuj� odpowiedniego miejsca dla swojego rozwoju. Dzieje si� to dlatego, �e musz� one wybudowa�
swoje miejsce we wszech�wiecie. Nale�y podkre�li�, �e u pod�o�a tego le�� przyczyny duchowe.
W ten spos�b na Ziemi po��czonej z Ksi�ycem pozosta� cz�owiek, a wraz z nim wy�sze jestestwa
najni�szej hierarchii: Anio�y, Archanio�y oraz istoty stoj�ce ni�ej ni� cz�owiek. Tylko jedno, jedyne pot�ne
jestestwo, kt�re w�a�ciwie dojrza�o ju� do tego, aby odej�� na aren� S�o�ca, ofiarowa�o si� i pozosta�o na
Ziemi z��czonej w�wczas z Ksi�ycem. Jest to jestestwo, kt�re p�niej nazwano Jahwe. Jahwe opu�ci�
S�o�ce i sta� si� p�niej jestestwem kieruj�cym sprawami Ziemi po��czonej z Ksi�ycem. Mamy
23
zatem dwa miejsca zamieszkania. Jednym jest S�o�ce ze wznios�ymi jestestwami, gdzie rol� kierownicz�
odgrywa szczeg�lnie wysokie jestestwo, kt�re gnostycy pr�bowali przedstawi� pod imieniem Pleroma.
Jestestwo to powinni�my widzie� jako panuj�cego na S�o�cu. Drugim miejscem jest Ziemia po��czona z
Ksi�ycem, gdzie kierownikiem jest Jahwe. Musimy sobie zda� spraw�, �e najszlachetniejsze,
najwznio�lejsze jestestwa duchowe odesz�y ze S�o�cem i opu�ci�y Ziemi� z��czon� z Ksi�ycem. Ksi�yc
nie by� jeszcze wydzielony, znajdowa� si� jeszcze w Ziemi. Jak mo�na odczu� ten kosmiczny proces
od��czenia si� S�o�ca od Ziemi? Przede wszystkim S�o�ce wraz z jego mieszka�cami trzeba odczu� jako
to, co b�d�c najwy�szym, najczystszym, najwznio�lejszym, zwi�zane by�o pierwotnie z Ziemi�, a Ziemi�
wraz z Ksi�ycem nale�y odczu� jako to, co wytworzy�o si� jako co� ni�szego. Stan Ziemi po��czonej z
Ksi�ycem by� w�wczas jeszcze ni�szy ni� stan dzisiejszej Ziemi. Dzi� stoi ona ponownie wy�ej,
poniewa� nadszed� p�niej czas, kiedy pozby�a si� Ksi�yca, a wraz z nim swoich grubszych substancji,
kt�re uniemo�liwi�yby cz�owiekowi jego dalszy rozw�j. Ziemia musia�a wyrzuci� z siebie Ksi�yc.
Zanim to nast�pi�o, Ziemia przechodzi�a sw�j najciemniejszy, najstra-szniejszy okres. To, co mia�o
najszlachetniejsze za�o�enia rozwojowe, uleg�o przemocy z�ych, bardzo z�ych si�, a cz�owiek m�g�
posun�� si� naprz�d tylko dzi�ki temu, �e wraz z Ksi�ycem usun�� najgorsze warunki bytu.
Musimy odczu�, �e zasada �wiat�a, zasada wznios�o�ci, zasada S�o�ca przeciwstawia si� tutaj zasadzie
ciemno�ci, zasadzie Ksi�yca. Gdyby jasnowidz�cy obserwowa� wtedy S�o�ce, kt�re w�wczas si�
od��czy�o, widzia�by jestestwa, kt�re chcia�y w nim zamieszka�. Postrzega�by jednak jeszcze co� innego.
To, co wydzieli�o si� jako S�o�ce, objawi�oby si� nie tylko jako zesp� duchowych jestestw, a tak�e nie
tylko eterycznie, to bowiem nale�a�o do grubszych sk�adowych. Objawi�oby si� jako co� astralnego, jako
pot�na aura �wiat�a. To, co odczuwa�oby si� jako zasad� �wiat�a, widziano by jako �wiec�c� w
przestrzeni �wiata aur�. Przez to, �e Ziemia wyzby�a si� tego �wiat�a, sta�a si� nagle g�stsza, chocia� nie
by�a jeszcze mineralna. Zasada dobra i z�a, zasada ciemno�ci i �wiat�a sta�y w�wczas naprzeciw siebie.
A teraz sp�jrzmy, jak wygl�da�a Ziemia, zanim oddzieli� si� od niej Ksi�yc. By�oby to zupe�nie fa�szywe
wyobra�enie, gdyby�my my�leli, �e
24
by�a podobna do obecnej Ziemi. J�dro �wczesnej Ziemi stanowi�a ognista, kipi�ca masa. Ogniste j�dro
otoczone by�o pot�nymi masami wodnymi, nie by�a to jednak nasza dzisiejsza woda, poniewa� zawarte
w tym by�y r�wnie� metale w p�ynnej formie. W tym wszystkim znajdowa� si� cz�owiek, ale w zupe�nie innej
postaci.
Tak przedstawia�a si� Ziemia, kiedy wydzieli�a Ksi�yc. Przede wszystkim nie by�o wtedy powietrza. Istoty,
kt�re si� na niej w�wczas znajdowa�y, nie potrzebowa�y powietrza, mia�y one zupe�nie inny system
oddychania. Cz�owiek sta� si� rodzajem ryby-amfibii, ale utworzony by� z zupe�nie mi�kkiej, p�ynnej
materii. To, co wsysa� w siebie, nie by�o powietrzem, ale czym�, co wchodzi�o w sk�ad wody. Tak mniej
wi�cej przedstawia�a si� Ziemia w owym czasie. Musimy odczuwa�, �e sta�a ona ni�ej ni� nasza
dzisiejsza Ziemia. Musia�o tak by�. Gdyby S�o�ce i Ksi�yc nie" od��czy�y si� od Ziemi, cz�owiek nigdy nie
m�g�by znale�� odpowiedniego tempa i w�a�ciwego �rodowiska dla swojego rozwoju. Gdyby S�o�ce
pozosta�o po��czone z Ziemi�, wszystko odbywa�oby si� za szybko, gdyby za� w Ziemi pozosta�y si�y,
kt�re teraz dzia�aj� na Ksi�ycu, wszystko przebiega�oby o wiele za wolno. Kiedy w�r�d pot�nych
katastrof Ksi�yc wydzieli� si� z Ziemi, zacz�o si� stopniowo przygotowywa� to, co mo�na by nazwa�
rozdzieleniem si� strefy powietrznej i elementu wodnego. Powietrze nie by�o wtedy dzisiejszym
powietrzem, gdy� zawiera�o w sobie wszelkie mo�liwe pary. Ta istota, kt�ra si� w�wczas stopniowo
przygotowywa�a, by�a dopiero pewnym zadatkiem dzisiejszego cz�owieka. Wszystkie te sprawy om�wimy
jeszcze dok�adniej.
W ten spos�b poznali�my cz�owieka w trojakich warunkach. Po pierwsze, kiedy �y� razem z Ziemi�
po��czon� z Ksi�ycem i S�o�cem oraz z wszystkimi wy�szymi jestestwami w jednym ciele planetarnym.
Dla wzroku cz�owieka jasnowidz�cego przedstawia�oby si� to wtedy tak, jak to opisali�my. Nast�pnie
mo�emy go widzie� na Ziemi po��czonej z Ksi�ycem, w warunkach bardzo niekorzystnych. Gdyby
pozosta� w tych warunkach, sta�by si� z��, straszliwie dzik� istot�. Kiedy oddzieli�o si� S�o�ce, mamy
przeciwstawienie. Z jednej strony S�o�ce z drugiej Ksi�yc wraz z Ziemi�. S�o�ce roz�wietli�o si� w
przestrzeni w swojej promiennej glorii jako pot�na aura. Z drugiej strony zosta�a Ziemia po��czona z
Ksi�ycym, z wszystkimi groz� budz�cymi si�ami, kt�re �ci�gn�y w d� r�wnie� najszla-
25
chetniejsze elementy w cz�owieku. W ten spos�b powsta�a dwucz�onowo��. A potem przysz�a
tr�jcz�onowo��. S�o�ce pozostaje tym, czym jest, ale Ziemia od��cza si� od Ksi�yca. Odchodz� z niej
najgrubsze substancje, a cz�owiek pozostaje na Ziemi.
Patrz�c na ten trzeci okres odczuwamy si�y jako zasad� troist�. Sk�d przychodz� te si�y? W pierwszym
okresie cz�owiek zwi�zany by� jeszcze z wszystkimi wy�szymi si�ami S�o�ca. Si�y, kt�re rozwin�y si� w
drugim okresie, odesz�y wraz z Ksi�ycem. Cz�owiek odczu� to jako wybawienie. Mia� jednak r�wnie�
wspomnienie pierwszego okresu, kiedy zjednoczony by� jeszcze z jestestwami S�o�ca. Cz�owiek pozna�
t�sknot�, odczuwa� siebie jako odepchni�tego syna. W stosunku do si�, kt�re odesz�y wraz ze S�o�cem i
Ksi�ycem, m�g� si� czu� jako syn S�o�ca i Ksi�yca.
Tak wi�c nasz glob ziemski rozwin�� si� z jedno�ci do dwoisto�ci, a potem do troisto�ci: S�o�ce, Ziemia,
Ksi�yc. Okres, kiedy wydzieli� si� Ksi�yc, kiedy cz�owiekowi dana zosta�a dopiero mo�liwo�� rozwoju,
nazywamy okresem lemuryjskim. Gdy nast�pnie okres ten zako�czy� si� wskutek pot�nych ognistych
katastrof, rozpocz�� si� stopniowo stan naszej Ziemi, w kt�rym mog�y powsta� warunki, jakie zapanowa�y
na dawnej Atlantydzie. Z mas wodnych wynurza�y si� pierwsze pocz�tki l�d�w. Dzia�o si� to d�ugo po
wydzieleniu si� Ksi�yca. Dopiero przez to wydzielenie Ziemia mog�a si� tak rozwija�. R�wnie� na
Atlantydzie cz�owiek by� jeszcze zupe�nie inny ni� dzisiaj - o tym b�dziemy jeszcze p�niej m�wi� -doszed�
ju� jednak tak daleko, �e porusza� si� jako mi�kka, mo�na by powiedzie� p�ywaj�ca, czy unosz�ca si�
masa i wype�nia� �yciem os�on� powietrzn�. System kostny kszta�towa� si� stopniowo. Dopiero w
�rodkowym okresie Atlantydy doszed� cz�owiek do tego, �e pod wzgl�dem postaci sta� si� poniek�d
podobny do dzisiejszego cz�owieka. Mia� jednak na Atlantydzie �wiadomo�� jasnowidzeniow�, a nasza
dzisiejsza �wiadomo�� rozwin�a si� dopiero du�o p�niej. Je�li chcemy zrozumie� �wczesnego
cz�owieka, musimy zda� sobie spraw� z jego jasnowidzeniowej �wiadomo�ci. Zrozumiemy to najlepiej,
gdy por�wnamy j� z dzisiejsz� �wiadomo�ci�.
Dzisiaj od rana do wieczora postrzega cz�owiek �wiat swoimi zmys�ami. Dzi�ki dzia�alno�ci narz�d�w
zmys��w ustawicznie odbiera wra�enia wzrokowe i s�uchowe. Jednak z nastaniem nocy �wiat zmys�owy
zapada si� dla cz�owieka w morzu nie�wiadomo�ci. Dla ezoteryka nie jest to jednak
26
nie�wiadomo��, ale ni�szy stopie� �wiadomo�ci. Musimy jasno zda� sobie spraw�, �e dzisiaj cz�owiek ma
dwojak� �wiadomo��, jasn� �wiadomo�� dzienn� i �wiadomo�� snu albo �nienia. W pocz�tkowym
okresie Atlantydy by�o inaczej.
Rozpatrzmy przemienno�� stanu jawy i snu w owym okresie. R�wnie� wtedy zanurza� si� cz�owiek na
pewien okre�lony czas w swoje cia�o fizyczne, ale w�wczas nie postrzega� przedmiot�w w tak ostrych
zarysach jak dzisiaj. Je�eli wyobrazimy sobie, �e idziemy w g�stej zimowej mgle i widzimy wieczorem
latarnie okolone jakby aur� �wietln�, to b�dziemy mieli przybli�ony obraz �wiadomo�ci przedmiot�w
cz�owieka atlantyckiego. Wszystko by�o dla niego otoczone tak� mg��, wszystko by�o jakby we mgle. Taki
by� wtedy widok podczas dnia. W nocy przedstawia�o si� to zupe�nie inaczej. Obraz nocy r�wnie� by� inny
ni� dzisiaj. Gdy cz�owiek �yj�cy na" Atlantydzie wychodzi� ze swojego cia�a, to nie popada� w
nie�wiadomo��, lecz znajdowa� si� w �wiecie bosko-duchowych jestestw ja�niowych, kt�re postrzega�
wok� siebie jako swoich towarzyszy. Tak jak prawd� jest, �e dzisiaj nie widzi cz�owiek w nocy tych
jestestw, tak prawd� jest, �e w owych czasach zanurza� si� w morzu duchowo�ci, w kt�rym rzeczywi�cie
widzia� boskie jestestwa. W dzie� by� towarzyszem ni�szych kr�lestw, w nocy by� towarzyszem wy�szych
jestestw. Tak wi�c cz�owiek �y� w pewnej �wiadomo�ci duchowej, a chocia� �wiadomo�� ta by�a mroczna,
chocia� nie mia� �wiadomo�ci siebie samego, to jednak �y� po�r�d owych bosko-duchowych jestestw.
Rozpatrzmy teraz cztery okresy rozwoju naszej Ziemi. Najpierw we�my pod uwag� okres, w kt�rym
S�o�ce i Ksi�yc po��czone by�y jeszcze z Ziemi�. Postawmy ten okres przed nasz� dusz�. Jestestwa
Ziemi s� w tym okresie w�a�ciwie czystymi, idealnymi jestestwami, a cz�owiek istnieje tylko jako cia�o
eteryczne, dost�pny jedynie dla wzroku duchowego. Przejd�my z kolei do drugiego okresu. Widzimy tu
S�o�ce jako cia�o wyodr�bnione, widzimy je jako aur�, za� Ksi�yc wraz z Ziemi� przedstawiaj� �wiat z�a.
Przejd�my nast�pnie do trzeciego okresu. Teraz r�wnie� Ksi�yc oddziela si� od Ziemi, na kt�rej czynne
s� si�y b�d�ce wynikiem tej troisto�ci. Potem nast�puje czwarty okres. Cz�owiek jest ju� istot� �wiata
fizycznego, kt�ry przedstawianiu si� w spos�b zamglony. Podczas snu jest
27
jeszcze towarzyszem jestestw boskich. Jest to okres, kt�ry ko�czy si� gwa�townymi katastrofami
wodnymi, okres Atlantydy.
A teraz posu�my si� jeszcze o krok dalej. Przejd�my do cz�owieka czas�w poatlantyckich. Jak o tym by�a
mowa, cz�owiek rozwija� si� przez tysi�clecia. Widzimy go najpierw w pierwszych epokach kulturowych
czas�w poatlantyckich: praindyjskiej, praperskiej, egipsko-chaldejsko-ba-bilo�skiej, potem w epoce kultury
grecko-�aci�skiej i w naszej, pi�tej epoce kulturowej. Zapytajmy, co cz�owiek utraci� w tym czasie?
Mo�emy sobie zda� z tego spraw�, gdy we�miemy pod uwag� opis Atlantydy.
Spr�bujmy sobie wyobrazi� stan snu ludzi czas�w atlantyckich. Cz�owiek by� w�wczas towarzyszem
bog�w; postrzega� �wiat duchowo�ci. Utraci� to po katastrofie atlantyckiej. Podczas nocy rozpostar�a si�
wok� niego ciemno��. W zamian za to wyst�pi�o rozja�nienie �wiadomo�ci dziennej oraz rozw�j ja�ni.
Cz�owiek zdoby� to wszystko, ale utraci� dawnych bog�w. Pozostali oni tylko jako wspomnienie. Wszystko,
co prze�ywa�a dusza, by�o w pierwszym okresie poatlantyckim zwyk�ym wspomnieniem dawnego
obcowania z boskimi jestestwami.
Wiemy, �e mamy do czynienia ci�gle z tymi samymi duszami, kt�re si� reinkarnuj�. Tak jak w dawnych
czasach atlantyckich w cia�ach Aliant�w mieszka�y ju� nasze dusze, tak te� przy oddzieleniu si� S�o�ca i
Ksi�yca od Ziemi mamy do czynienia z tymi s