6650

Szczegóły
Tytuł 6650
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6650 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6650 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6650 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

O.ELIZEUSZ BAGI�SKI OCD SIEWCY K�KOLU Historia i wierzenia �wiadk�w Jehowy Wydanie drugie przejrzane i uaktualnione (ze �wiadectwami) "Innej jednak Ewangelii nie ma: s� tylko jacy� ludzie, kt�rzy siej� w�r�d was zam�t i kt�rzy chcieliby prze-kr�ci� Ewangeli� Chrystusow�. Ale gdyby�my nawet my lub anio� z nieba g�osi� wam Ewangeli� r�n� od tej, kt�r� wam g�osili�my - niech b�dzie przekl�ty!" (Ga 1, 8) Redaktor O. Sebastian Ruszczycki OCD Redakcja techniczna i sk�ad komputerowy O. Elizeusz Bagi�ski OCD IMPRIMATUR + Kazimierz Nycz, vic. gen. Krak�w, dnia 12 stycznia 1998 r. L. 3131/97/98 ISBN 83-7305-047-7 SPIS TRE�CI Wst�p do wydania drugiego Wst�p do wydania pierwszego Wykaz skr�t�w I. POCHODZENIE I HISTORIA �WIADK�W JEHOWY Uwagi wst�pne Adwentyzm Charles T. Russell - za�o�yciel sekty Badaczy Lata dzieci�stwa i m�odo�ci Kryzys wiary Russell i adwenty�ci Grupa biblijna Russella Wsp�praca z adwentyst� N. H. Barbourem Samodzielna dzia�alno�� Russella Wyznaczenie roku 1914 Rozw�j organizacyjny sekty Procesy s�dowe "pastora" Russella Proces o separacj� Handel "cudown� pszenic�" Proces przeciwko Rossowi Podr�e "Pastora" i jego �mier� Dzia�alno�� pisarska Russella Nauka Russella Nast�pcy Ch. T. Russella J. F. Rutherford (1869-1942) N. H. Knorr (1905-1977) F. W. Franz (1893-1992) M. G. Henschel (ur. 1920) D. Adams (ur. 1925) II. WIERZENIA �WIADK�W JEHOWY Imi� Bo�e Natura Boga Jezus Chrystus - druga Osoba Tr�jcy �wi�tej Cz�owiek "Kwestia sporna" �wiatowa Organizacja Jehowy Ostateczne przeznaczenie ludzko�ci i �wiata DODATEK 1 Siedmiostopniowy program DODATEK 2 �wiadectwa 10 dni kontaktu ze �wiadkami Jehowy "Jestem w jej oczach niewierz�cym" "Bogiem tatusia jest szatan" Op�tali mego syna i c�rk� "Teraz ju� wiem, co znaczy Antychryst i jego nauka" Siej� przewrotne doktryny "Opu�ci�em t� najbardziej zakamuflowan� organizacj� szatana" Przez 38 lat "produkowa�em" tzw. �wiadk�w Jehowy "By�em numerem statystycznym" "Uto�samili si� z szara�cz� z Apokalipsy" Bibliografia S�OWO WST�PNE DO WYDANIA DRUGIEGO Autor z rado�ci� oddaje do r�k czytelnik�w to drugie ju� wydanie tej niewielkiej pozycji o �wiadkach Jehowy. Po raz pierwszy ukaza�a si� ona w 1998 r., i jeszcze tego samego roku doczeka�a si� dodruku. Po wyczerpaniu ca�ego nak�adu, sta�o si� wi�c konieczno�ci� przygotowanie drugiego jej wydania. Obecne wydanie niewiele odbiega od poprzedniego. Jest to jednak wydanie przejrzane i uaktualnione. Czytelnik znajdzie w niej aktualne dane statystyczne dotycz�ce organizacji �wiadk�w Jehowy, kt�re podajemy za Sprawozdaniem z dzia�alno�ci �wiadk�w Jehowy na ca�ym �wiecie w roku s�u�bowym 2001 ("Stra�nica" 1/2002, s. 22). W ksi��ce pojawi si� te� nieco przypis�w, kt�re b�d� odsy�a�y tak�e do nowszych pozycji naszego autorstwa (b�d� innych autor�w). W ksi��kach tych czytelnik znajdzie rozwini�cie wielu zagadnie�, kt�re w niniejszej pozycji zosta�y, ze zrozumia�ych wzgl�d�w, zaledwie zasygnalizowane. Obecn� pozycj� nale�y traktowa� jako skuteczn�, jak s�dzimy, szczepionk� dla tych, kt�rzy nie zetkn�li si� bli�ej ze �wiadkami Jehowy, tzn. nie zd��yli si� jeszcze "zarazi�" jehowickimi naukami. Natomiast w przypadku os�b, kt�re by�y �wiadkami Jehowy, b�d� kt�re zosta�y poddane nieco d�u�szej indoktrynacji, np. przestudiowa�y ze �wiadkami jak�� ich ksi��k�, broszury, pozycja ta na pewno b�dzie niewystarczaj�ca. Do�wiadczenie m�wi, �e ca�kowite "wyleczenie si�" z jehowityzmu (to samo dotyczy chyba ka�dej innej sekty) jest bardzo trudne i z pewno�ci� przekracza nasze ludzkie tylko mo�liwo�ci. Nie w�tpimy, �e za ka�dym nawr�ceniem stoi �aska Bo�a. M�wi� o tym sami nawr�ceni. My natomiast, jako wierz�cy chrze�cijanie, mo�emy Panu Bogu w tym dziele nawr�cenia kogo� jedynie "dopom�c" (por. J 6, 44; Jk 5, 19-20). Ka�da modlitwa, najlepiej po��czona z jakim� wyrzeczeniem, np. postem (por. Mk 9, 28-29), w intencji osoby uwik�anej w sekt�, na pewno otwiera jej drog� do nawr�cenia. Ale takiej osobie trzeba r�wnie� dopom�c zrozumie�, �e wyznawa�a b��dn� nauk� (por. 2 Tm 4, 2). Najlepsz� pomoc� b�dzie tu jaka� dobra ksi��ka, kt�ra bardziej szczeg�owo omawia b��dne wierzenia tej sekty i przedstawia jej prawdziw� histori� [1]. Je�li uda nam si� tak� osob� nak�oni� do jej wzi�cia i przeczytania, istnieje du�a szansa, �e zacznie ona krytycznie patrze� na to, w co kazano jej w sekcie wierzy�. Jeden z by�ych �wiadk�w Jehowy okre�li� sw�j stan jako "zakodowanie" - rezultat prania m�zgu, kt�re przeszed� w sekcie. "Odkodowanie" takiej osoby wymaga� b�dzie wyprostowania w jej umy�le wielu b��dnych pogl�d�w, zw�aszcza dotycz�cych Ko�cio�a (jego nauki i historii), ale tak�e �wiata i innych religii. G�nther Pape, autor znanej na ca�ym �wiecie ksi��ki pt. By�em �wiadkiem Jehowy, przeby� d�ug� i ci�k� drog�, zanim odkry� prawd� o Ko�ciele katolickim ("Tak dot�d przeze mnie nienawidzonym" - jak wyzna�) oraz uwierzy�, �e jest to Ko�ci� Chrystusowy. Pape pilnie studiowa� nie tylko nauki Towarzystwa Stra�nica (si�gaj�c a� do samych ich pocz�tk�w, tj. pism Russella), ale tak�e poznawa� nauk� Ko�cio�a i jego histori�. "I tak - napisze we wspomnianej ksi��ce - w wyniku mych studi�w obraz Ko�cio�a przyj�� dla mnie z wolna zupe�nie inn� posta�, ni� ta jego ciemna karykatura, kt�r� kre�li Towarzystwo Stra�nica" [2]. Liczne kontakty z �yczliwymi ksi�mi pomog�y mu wreszcie zrzuci� z siebie jarzmo jehowickich b��d�w. Pape by� jednak �wiadomy, �e w jego nawr�ceniu decyduj�c� rol� odegra�a �aska Bo�a. Sw�j wielki wysi�ek i rado�� z odnalezienia prawdy w Ko�ciele katolickim, wyrazi� w takich oto s�owach: "Jak do tego dosz�o, �e w wierze katolickiej i w �yciu katolickiego Ko�cio�a poczu�em si� jak w domu? Z pewno�ci� poprzez w�asn� trze�w� refleksj�, ale nie tylko. Decyduj�ca by�a tu �aska Bo�a. B�g da� mi �ask� poznania prawdy o �wiadkach Jehowy. [...] Potrzeba wprost heroicznej odwagi, �eby zerwa� p�ta, kt�re nak�ada swym zwolennikom Towarzystwo Stra�nica" [3]. Zwyczajem poprzednich naszych ksi��ek o �wiadkach Jehowy, pragniemy i do tego wznowienia do��czy� kilka wybranych �wiadectw os�b, kt�re albo by�y zwi�zane z t� sekt�, albo do�wiadczy�y bli�szego z ni� kontaktu. Chrystus poda� nam wa�ne kryterium, kt�re pozwala skutecznie oceni�, czy kto� uczy prawdy czy fa�szu: "Poznacie ich po ich owocach" (Mt 7, 15). W�odzimierz Bednarski wylicza - w swej doskonale udokumentowanej ksi��ce o �wiadkach Jehowy - kilka takich "owoc�w" dzia�alno�ci Towarzystwa Stra�nica, kt�re pragniemy tu przypomnie� [4]: Ok. 70 wyzna� w �wiecie, kt�re powo�uj� si� na Russella jako swego za�o�yciela (w Polsce 5); Ok. 40 tys. �wiadk�w Jehowy rocznie wykluczonych z organizacji (w ci�gu 10 lat daje to 400 tys.), z kt�rych wielu popada w ateizm; Liczne na �wiecie organizacje by�ych �wiadk�w Jehowy; Setki rozbitych rodzin z powodu nie przyj�cia nauk �wiadk�w Jehowy przez jednego z ma��onk�w; Brak dzia�alno�ci charytatywnej wobec innych ludzi; Tysi�ce os�b oderwanych od edukacji szkolnej, szczeg�lnie studi�w; Miliony os�b zwiedzionych fa�szywymi zapowiedziami ko�ca �wiata i zmieniaj�cymi si� naukami". Przytoczone w Dodatku 2 �wiadectwa, m�wi� same za siebie. Wi�kszo�� z nich (6) pochodzi z trzech ksi��ek p. Tadeusza Kundy, kt�ry bez reszty po�wi�ci� si� zwalczaniu b��d�w tej antychrze�cija�skiej, a jeszcze bardziej antykatolickiej sekty (Pan Tadeusz, inicjator i d�ugoletni przewodnicz�cy katolickiego Stowarzyszenia Ruch "Effatha", zmaga si� ze �wiadkami Jehowy ju� od ponad 40 lat, i to na terenie ca�ej Polski; wielokrotnie wyst�powa� z prelekcjami na temat �wiadk�w Jehowy w Radiu Maryja - w ramach programu "Rozmowy niedoko�czone", kt�re zawsze cieszy�y si� ogromnym zainteresowaniem ze strony s�uchaczy; jest tak�e autorem wielu cenionych ksi��ek o tej sekcie) [5]. Pozosta�e, poza jednym wyj�tkiem, pochodz� z nieistniej�cego ju� katolickiego pisma "Effatha". Ka�de z tych �wiadectw powinno by� mocnym ostrze�eniem dla tych, kt�rzy chcieliby szuka� u �wiadk�w Jehowy prawdy, szcz�cia i zbawienia. Nie wolno nam naiwnie s�dzi�, �e dzisiejsza nauka �wiadk�w Jehowy jest prymitywna i �atwa do obalenia dla przeci�tnego katolika. Okazuje si�, �e dla wielu ludzi mo�e by� ona bardzo poci�gaj�ca i "prawdziwa". O tym, �e tak jest, mo�e si� przekona� ka�dy, kto zapozna si� z nasz� ostatni� ksi��k� pt. Wiara �wiadk�w Jehowy nie prowadzi do zbawienia (2001), w kt�rej stre�cili�my podstawowe nauki �wiadk�w zawarte w ich podr�czniku pt. Wiedza, kt�ra prowadzi do �ycia wiecznego (1995). Warto wiedzie�, �e �wiadkowie Jehowy maj� w swoich szeregach nawet by�ych duchownych, szczeg�lnie protestanckich (jest te� jeden, dwa przypadki duchownych katolickich, ale nie z Polski), kilka by�ych si�str zakonnych i zapewne wielu by�ych seminarzyst�w. Jeden z by�ych d�ugoletnich �wiadk�w Jehowy, kt�rego �wiadectwo zamieszczamy na ko�cu ksi��ki, stwierdzi� jasno, �e nie tylko on sam da� si� zba�amuci� jehowickimi naukami, ale ich "prawd�" da�o si� zwie�� wielu innych, m�drzejszych od niego. Oto co powiedzia� kiedy� na ten temat w Niepokalanowie: "Dzisiaj, gdy jest mi wstyd, �e by�em w organizacji �wiadk�w i uwierzy�em w takie ba�amutne k�amstwa, na moje pocieszenie mam tylko to, �e przecie� tylu jest ludzi m�drzejszych ode mnie i oni r�wnie� dali si� zwie��. S� w�r�d nich lekarze, profesorowie, s� tam ludzie z wielkim polotem - i dali si� r�wnie� omami�..." [6] WST�P DO WYDANIA PIERSZEGO �wiadkowie Jehowy s� niew�tpliwie jedn� z najgro�niejszych sekt w Polsce, i to z wielu powod�w. Po pierwsze, jest to sekta u nas najliczniejsza, co pozwala zaj�� jej trzecie miejsce pod wzgl�dem liczby wyznawc�w, ust�puj�c tylko katolikom i prawos�awnym. Najnowsze dane opublikowane przez "Stra�nic�" za rok 1997, m�wi� o blisko 125 tys. czynnych g�osicielach przy 246 tys. obecnych na dorocznym wspomnieniu Ostatniej Wieczerzy, czyli tzw. "Pami�tce" [1]. Po drugie, �wiadkowie Jehowy s� "programowo aktywni", gdy� ka�dy z nich zobowi�zany jest po�wi�ci� pewn� ilo�� godzin na g�oszenie, z kt�rego sk�ada szczeg�owy raport w zborze, np. w 1997 cz�onkowie sekty w Polsce po�wi�cili na chodzenie od domu do domu blisko 17 mln godzin i przeprowadzili ponad 50 tys. tzw. studi�w biblijnych z zainteresowanymi ich wiar� (pocieszaj�ce jest tylko to, �e zaledwie 10% os�b "studiuj�cych" ze �wiadkami zdecydowa�o si� na wst�pienie do sekty) [8]. Po trzecie, �wiadkowie Jehowy s� bezustannie szkoleni w najskuteczniejszych sposobach przekonywania katolik�w i innych wyznawc�w, aby porzucili swoj� wiar� i przy��czyli si� do nich (temu celowi s�u�� specjalne zebrania, na kt�rych odgrywa si� m.in. "pokazowe scenki": jeden ze �wiadk�w udaje np. katolika, a drugi, pod czujnym okiem do�wiadczonego instruktora zboru, stara si� go "nawr�ci�". Jako czwarty pow�d wielkiego niebezpiecze�stwa ze strony tej sekty mo�na poda� i to, �e �wiadkowie celowo pos�uguj� si� podczas g�oszenia katolickim wydaniem Pisma �wi�tego (najcz�ciej Bibli� Tysi�clecia). U�ycie katolickiej Biblii s�u�y im w "uwiarygodnieniu" g�oszonych przez siebie nauk (unikaj� w ten spos�b pos�dzenia o pos�ugiwanie si� sfa�szowanym Pismem �wi�tym) [9]. W jaki wi�c spos�b mo�na najlepiej zabezpieczy� si� przed �wiadkami Jehowy? Istnieje tylko jeden spos�b, kt�ry daje pe�n� gwarancj� uchronienia si� przed wpadni�ciem w sid�a sekty. Tym sposobem jest przede wszystkim dobra znajomo�� w�asnej wiary katolickiej (najcenniejsz� pomoc mo�e tu odda� Katechizm Ko�cio�a Katolickiego, wydany staraniem papie�a Jana Paw�a II w 1992 r.). Do�wiadczenie uczy, �e �wiadkowie Jehowy szczeg�lnie unikaj� os�b, kt�re co� wi�cej wiedz� na temat ich przesz�o�ci, i gdy przypominaj� im o manipulatorskim pos�ugiwaniu si� Pismem �wi�tym. Takie osoby mog� by� pewne, �e do ich domu ju� nigdy nie zajrzy �aden g�osiciel sekty i jego dom zostanie w kartotekach zboru specjalnie oznakowany. Trzeba bowiem wiedzie�, �e �wiadkowie Jehowy systematycznie "opracowuj� swe tereny": ulica po ulicy i dom po domu; np. w "Stra�nicy" z 1 stycznia 1997 r. napisali, �e czyni� tak "w wielu du�ych miastach nawet co tydzie�". Ta niewielka pozycja ma pom�c katolikom w przybli�eniu historii i wierze� �wiadk�w Jehowy. G��wnym �r�d�em przy jej pisaniu by�a wcze�niej wydana ksi��ka autora pt. �wiadkowie Jehowy. Pochodzenie, historia, wierzenia (Wyd. OO. Karmelit�w Bosych, Krak�w 1997). W pierwszym rozdziale tej ksi��eczki, kt�ra odpowiada pierwszej cz�ci wspomnianej wy�ej ksi��ki, streszczono najwa�niejsze wydarzenia z historii sekty. W drugim rozdziale, po�wi�conym wierzeniom �wiadk�w Jehowy, skupiono uwag� na kilku istotnych sprawach doktrynalnych, kt�re mog� stanowi� dobre wprowadzenie do samej ksi��ki (dla orientacji ksi��ka w cz�ci drugiej podejmuje nast�puj�ce tematy, b�d�ce jej rozdzia�ami: Pan B�g, Jezus Chrystus, Duch �wi�ty, Tr�jca �wi�ta, Maryja - Matka Bo�a, Biblia, Prawo Bo�e, Ko�ci�, Krzy�, Szatan i "Kwestia sporna", Cz�owiek i jego los po �mierci, Czy piek�o jest "powszechnym grobem ludzko�ci"?, Armagedon i koniec �wiata, Powr�t Pana, Raj w niebie czy na ziemi?, Niebo dla 144 000 wybranych?, Oddawanie czci obrazom i figurom, S�u�ba wojskowa, Prawdziwa religia, "�wiadkowie Jehowy"). I na koniec kr�tka jeszcze uwaga o dialogu. �wiadkowie, kt�rzy zjawiaj� si� w naszych domach, sami cz�sto proponuj� rozmow� na tematy religijne. Takie ich zachowanie sprawia wra�enie, �e s� otwarci na dialog z nami. W rzeczywisto�ci nie s� oni przygotowani na jakikolwiek dialog, kt�ry, aby by� owocny, zak�ada dobr� wol� obu stron i pozostawienie cho�by niewielkiego marginesu na racje strony przeciwnej. Niestety, u �wiadk�w Jehowy, kt�rzy wierz� w sw�j zmys� nieomylno�ci, takiego marginesu nie otrzymamy: racja musi by� we wszystkich sprawach zawsze po ich stronie. Natomiast wszelk� krytyk� pod ich adresem traktuj� jako zamach na "prawd�" (lubi� powtarza�, �e "chodz� w prawdzie") [10]. Na szcz�cie zdarzaj� si� w�r�d nich tacy, kt�rzy potrafi� jeszcze samodzielnie my�le� i nie pozostaj� g�usi na przedstawiane im argumenty. Wielu z nich pozostawi�o po sobie cenne �wiadectwa ze swego pobytu w sekcie, w kt�rych dzi�kuj� Bogu za �ask� wyzwolenia si� z "niewoli" Towarzystwa Stra�nica (najbardziej znane �wiadectwa pozostawili po sobie: W. J. Schnell, G. Pape, R. Solak, H. J. Twisselmann, K. Guindon i R. Franz) [11]. Jeden z nich, a mianowicie W. J. Schnell, doskonale opisa� "siedmiostopniowy program", opracowany jeszcze za drugiego prezydenta sekty, J. F. Rutherforda, kt�ry s�u�y podst�pnemu wci�ganiu nowych ludzi do sekty (zob. Dodatek 1). Nic wi�c dziwnego, �e po takim "praniu m�zg�w" �wiadkowie Jehowy bezkrytycznie g�osz� "prawdy biblijne" Towarzystwa Stra�nica. W historii chrze�cija�stwa niewiele znale�liby�my przyk�ad�w sekt, kt�re z takim uporem d��y�yby do zanegowania tego wszystkiego, w co wierz� chrze�cijanie. Zaznajomienie si� cho�by z t� niewielk� ksi��eczk� powinno by� wystarczaj�cym uzasadnieniem nadanego jej tytu�u: �wiadkowie Jehowy s� rzeczywi�cie "siewcami k�kolu" na Chrystusowej niwie (por. Mt 13, 24-30). WYKAZ SKR�T�W 1. Skr�ty Ksi�g Pisma �wi�tego podano za Bibli� Tysi�clecia (BT). 2. Skr�ty ksi��ek �wiadk�w Jehowy: B - B�dziesz m�g� �y� wiecznie w raju na ziemi, Brooklyn N.Y. 1982 (wyd. polskie - 1984). Jest to by�y podr�cznik sekty. H - �wiadkowie Jehowy - g�osiciele Kr�lestwa Bo�ego, Brooklyn N.Y. 1995. Najnowszy podr�cznik historii sekty. P - Prowadzenie rozm�w na podstawie Pism, Brooklyn N.Y. 1985. Instrukta�owy podr�cznik ka�dego g�osiciela. W - Wiedza, kt�ra prowadzi do �ycia wiecznego, Brooklyn N.Y. 1995. Najnowszy podr�cznik wierze� sekty. Uwaga Wszystkie teksty uj�te w nawiasy kwadratowe [ ] pochodz� od autora tej ksi��ki. POCHODZENIE I HISTORIA �WIADK�W JEHOWY 1. UWAGI WST�PNE Niekt�rzy s�dz�, �e �wiadkowie Jehowy bior� sw�j pocz�tek z niespodziewanego odkrycia Ch. T. Russella, kt�ry studiuj�c Bibli�, jako pierwszy zda� sobie spraw� z wa�no�ci roku 1914 w historii ludzko�ci. Jest prawd�, �e ten rok i dzisiaj odgrywa kluczow� rol� w wierzeniach sekty, chocia� nadano mu zupe�nie odmienn� interpretacj�. Dla Russella, za�o�yciela sekty, rok 1914 oznacza� widzialny powr�t Chrystusa czy raczej Jego "ukazanie si�" (dat� Jego niewidzialnego przyj�cia na ziemi� wyznaczono na rok 1874) i rzeczywisty koniec �wiata. Tw�rca sekty wierzy�, �e z t� dat� rozpocznie si� na ziemi tysi�cletnie Kr�lestwo Chrystusa Kr�la. Po jego �mierci (zm. w 1916 r.) i niespe�nieniu si� proroctwa, jego nast�pca, J. F. Rutherford zinterpretowa� rok 1914 jako zwyci�sk� bitw� Chrystusa w niebie nad szatanem i jego zast�pami demon�w. Odniesione w�wczas przez Chrystusa zwyci�stwo nad mocami ciemno�ci, pozwoli�o Mu obj�� tron w niebie i zapocz�tkowa� Kr�lestwo Bo�e. W literaturze sekty cz�sto spotykamy si� ze stwierdzeniem, �e Russell trafnie przepowiedzia� "wydarzenia" roku 1914. Najwa�niejszym z tych wydarze� mia� by� oczywi�cie wybuch I wojny �wiatowej. Ale, jak to ju� zaznaczyli�my wy�ej, nie wybuchu wojny spodziewa� si� Russell w 1914 r., lecz czego� ca�kowicie przeciwnego - chwalebnego Kr�lestwa Bo�ego! Russell, owszem, zapowiada� gwa�towne konflikty przed ko�cem �wiata i powszechn� anarchi�, ale wszystkie te wydarzenia mia�y rozegra� si� przed t� dat�, np. wojny wi�za� z czasami napoleo�skimi. Rok 1914 mia� by� w jego zapowiedzi pierwszym rokiem prawdziwego pokoju i rado�ci z inauguracji Kr�lestwa Bo�ego. T� sprzeczno�� w zapowiedzi dostrzeg� Rutherford, kt�ry w ksi��ce przypisanej Russellowi - Dokonana tajemnica (1917) oznajmi�, �e wyznaczenie roku 1914 dokona�o si� z inspiracji szata�skiej! 2. ADWENTYZM Sekta �wiadk�w Jehowy nie pojawi�a si� nagle i jej pocz�tk�w nale�y szuka� w adwentyzmie. Dok�adniejsze zapoznanie si� z histori� i wierzeniami adwentyst�w upewni nas, �e sekta stanowi jedynie jedn� z wielu ga��zi tego rozbudowanego w XIX wieku ruchu religijnego. Przypomnijmy wi�c, �e tw�rc� adwentyzmu by� baptysta William Miller (1782-1849), ameryka�ski farmer ze stanu Nowy Jork. Miller, podobnie jak wielu innych jemu wsp�czesnych, mia� wra�enie, �e �wiat zmierza nieuchronnie ku swemu ko�cowi. Istotnie, gwa�towne przemiany w �wiecie, spowodowane przede wszystkim wp�ywem tzw. rewolucji przemys�owej sprawi�y, �e nie brakowa�o takich, kt�rzy nie nad��ali z duchem czasu i z trwog� spogl�dali w przysz�o��. Wra�enie "ko�ca" zdawa�y si� potwierdza� nasilaj�ce si� negatywne zjawiska, przepowiadane w Biblii na czasy ko�ca. G��wnym jednak powodem wyst�pienia tych zjawisk by�o rosn�ce z dnia na dzie� bogactwo wielu Amerykan�w. Mno�y�y si� wi�c na niespotykan� dot�d skal� napady, gwa�ty i zab�jstwa, o kt�rych na bie��co informowa�y �rodki masowego przekazu. Dla Millera i takich jak on, wszystko to co si� dzia�o, by�o wyra�nym znakiem zbli�aj�cego si� ko�ca �wiata. Tw�rca adwentyzmu poszukiwa� wi�c w Biblii klucza, przy pomocy kt�rego m�g�by dok�adniej odczyta� dat� ko�ca �wiata i powt�rnego przyj�cia Chrystusa. Ju� w 1818 r. poda� do wiadomo�ci, �e zdo�a� ustali� dat� tych wydarze� i wskaza� na rok 1843. Od 1831 r. jego zwolennicy rozpocz�li na wielk� skal� rozg�asza� to odkrycie. Z dnia na dzie� wzrasta�a liczba zwolennik�w Millera, kt�rych zacz�to nazywa� "adwentystami", czyli tymi, kt�rzy oczekuj� przyj�cia Pana (od �ac. s�owa adventus - przyj�cie). Po fiasku przepowiedni na rok 1843, Miller wyznaczy� kolejn� dat�: rok 1844, a gdy i ta data zawiod�a, rozczarowany farmer rozchorowa� si� na dobre i wkr�tce zmar�. Jednak�e przed �mierci� zdoby� si� na szczero�� i w otwartym li�cie przyzna� si� do b��du. Po �mierci Millera ruch adwentystyczny zacz�� si� rozpada� na wiele samodzielnych grupek, kt�re ci�gle modyfikowa�y obliczenia ojca za�o�yciela i og�asza�y nowe ko�ce �wiata. W�r�d tych dat szczeg�lne miejsce zajmuje rok 1874. Z tzw. Chrze�cijan Adwentowych (by�o to jedno z trzech wi�kszych od�am�w adwentyzmu) wy�oni� si� w latach 1858-1859 Ruch Okrzyku P�nocy, na kt�rego czele sta� Nelson H. Barbour, w niedalekiej przysz�o�ci bliski wsp�pracownik Russella. To w�a�nie cz�onkowie tego Ruchu wierzyli w powr�t Chrystusa w 1874 r. (wed�ug ich oblicze� w tym roku minie 6 tys. lat od stworzenia Adama i ma rozpocz�� si� tysi�cletnie panowanie Chrystusa na ziemi). Gdy rok 1874 min�� bez echa, Barbour dalej broni� s�uszno�ci tej daty. Swoim zwolennikom t�umaczy�, �e data jest prawid�owa, lecz b��dna by�a tylko jej interpretacja: nie nale�a�o oczekiwa� widzialnego powrotu Pana i dramatycznych wydarze� (apokaliptycznych), ale nale�a�o oczekiwa� niewidzialnego Jego powrotu. Barbour argumentowa�, �e niewidzialne przyj�cie Chrystusa mia�o na celu duchowe przygotowanie grupki wybranych na Jego ostateczne i widzialne przyj�cie. Jednak�e data tego przyj�cia nie jest mu jeszcze znana i powinna by� przedmiotem dalszych poszukiwa�. Sytuacja, w jakiej znalaz� si� adwentysta Barbour po roku 1874, nie by�a godna pozazdroszczenia. Z ka�dym dniem traci� on swoich dotychczasowych zwolennik�w, a jego pismu "Zwiastun Poranka" grozi� ca�kowity upadek, gdy� �adne z opublikowanych na jego �amach proroctw nigdy si� nie spe�ni�o (nak�ad pisma spad� z 15 tys. do 200 egz.). W tym krytycznym dla niego momencie zjawi� si� zamo�ny Russell i wspar� finansowo upadaj�ce pismo. Zanim jednak podejmiemy dalszy ci�g wsp�pracy obu tych ludzi, zatrzymajmy si� przez chwil� nad dotychczasow� drog� �yciow� pierwszego prezydenta sekty, Ch. T. Russella. 3. CHARLES T. RUSSELL - ZA�O�YCIEL SEKTY BADACZY PISMA �WI�TEGO LATA DZIECI�STWA I M�ODO�CI Ch. T. Russell urodzi� si� w 1852 r. w Allegheny (obecnie przedmie�cie Pittsburgha) w USA. Wychowa� si� w rodzinie prezbiteria�skiej - denominacji pochodzenia kalwi�skiego. Po uko�czeniu szko�y podstawowej pracuje ju� u boku swego ojca w jednym z jego sklep�w. Ojciec Charlesa, kt�ry by� zamo�nym kupcem-hurtownikiem i w�a�cicielem kilku sklep�w, widzia� w nim swego nast�pc�. Pan Russell nie widzia� wi�c potrzeby dalszego kszta�cenia syna uwa�aj�c zapewne, �e zawodu kupieckiego b�dzie m�g� go nauczy� sam. KRYZYS WIARY W wieku szesnastu lat Charles porzuci� wyznanie prezbiteria�skie, w kt�rym si� wychowa�, i przeszed� do kongregacjonalist�w - innej denominacji chrze�cija�skiej pochodzenia protestanckiego. Po roku odrzuci� i to wyznanie i zapisa� si� do YMCA, czyli Chrze�cija�skiego Stowarzyszenia M�odzie�y M�skiej. R�wnie� i w tej organizacji go�ci� bardzo kr�tko. Od �mierci matki, a mia� w�wczas dziewi�� lat, Charles prze�ywa� kryzys swej wiary, kt�ry pog��bia� si� z latami. Jego pod�o�em by�a g��wnie nauka Kalwina o predestynacji, kt�r� wyznawali prezbiterianie. Kalwin uczy�, �e B�g z g�ry przeznaczy� niekt�rych ludzi na pot�pienie. Charles nie m�g� si� pogodzi� z my�l�, �e ten los m�g�by spotka� jego matk�. Gdy wi�c w p�niejszym czasie zetknie si� z adwentystami, kt�rzy odrzucaj� istnienie piek�a, natychmiast przy��czy si� do nich i b�dzie odt�d g�osi�, �e nauka o piekle jest wielkim k�amstwem. Zanim jednak Russell zostanie adwentyst�, przez pewien czas wyrzeknie si� ca�kowicie chrze�cija�stwa i b�dzie poszukiwa� prawdy na gruncie religii wschodnich. Powodem porzucenia przez niego religii chrze�cija�stwa by�a przypadkowa dyskusja z sceptykiem, kt�ry publicznie o�mieli� si� zanegowa� istnienie piek�a. Charles na pr�no cytowa� owemu niedowiarkowi teksty �wi�te z Biblii o piekle, kt�re jego rozm�wca umia� za ka�dym razem tak zinterpretowa�, �e w oczach Russella traci�y one moc dowodow�. Dyskusja dobieg�a ko�ca, gdy rozm�wca Russella postawi� mu k�opotliwe pytanie: "Jak m�g� dobry B�g kalwin�w przeznaczy� do piek�a miliony istnie� ludzkich?" Russell nie zdo�a� na to pytanie udzieli� odpowiedzi i jego wiara si� za�ama�a. RUSSELL I ADWENTY�CI Nied�ugo po tym wydarzeniu, osiemnastoletni ju� Russell, zrezygnowany i zniech�cony do �ycia, przechadza� si� w pobli�u sklepu ojca i us�ysza� pie�� religijn�, dobywaj�c� si� gdzie� z sali w suterenie. Od znajomych wiedzia�, �e w tym miejscu odbywaj� si� zebrania religijne i tego wieczoru postanowi� wej�� tam na chwil�, aby przekona� si�, w co ci ludzie wierz�. W taki spos�b Russell zetkn�� si� po raz pierwszy z adwentystami. W�r�d zgromadzonych by� Jonas Wendell, w�drowny kaznodzieja adwentystyczny, kt�ry obje�d�a� w�a�nie miasta z wyk�adami o wt�rnym powrocie Chrystusa w 1874 r. Wendell �atwo przekona� Russella, �e nie powinien obawia� si� piek�a, gdy� m�wienie o jego istnieniu nie jest nauk� biblijn�. GRUPA BIBLIJNA RUSSELLA Po spotkaniu z Wendellem Russell zacz�� powa�nie interesowa� si� naukami adwentyst�w i powr�ci� do lektury Biblii. Nied�ugo po tym spotkaniu organizuje wok� siebie w�asn� grup� biblijn�. Pocz�tkowo grupa ta liczy�a tylko sze�� os�b, a w jej sk�adzie byli jego ojciec i siostra. Je�li chodzi o pozosta�e osoby, to byli to jego przyjaciele, podobnie jak on sprzedawcy. Grupa biblijna Russella zaj�a si� tzw. "badaniem" zgodno�ci religii chrze�cija�skiej (wierzeniami r�nych "ko�cio��w") z nauk� zawart� ich zdaniem w Biblii. Efektem tych "bada�" by�o odrzucenie w kr�tkim czasie wi�kszo�ci nauk chrze�cija�skich, uznanych za "niebiblijne". Zaraz te� cz�onkowie grupy zacz�li rozg�asza�, �e ludzie swymi naukami sfa�szowali prawdziwe przes�anie Biblii (wiadomo, �e nikt z tej grupy badackiej nie mia� elementarnego wykszta�cenia biblijnego). WSPӣPRACA Z ADWENTYST� N. H. BARBOUREM Min�o oko�o sze�� lat samodzielnych "bada�" grupy biblijnej Russella. W roku 1876 Russell przeczyta� w "Zwiastunie Poranka", pi�mie wydawanym przez Barboura, o niewidzialnym powrocie Chrystusa w 1874 r. Artyku� g��wnego redaktora tak bardzo go zainteresowa�, �e zaraz postara� si� o spotkanie z nim. Do spotkania dosz�o w lecie tego samego roku w Filadelfii, na kt�rym Barbour przekona� Russella o niewidzialnej obecno�ci Pana od 1874 r. oraz pouczy� go o chronologii biblijnej, na podstawie kt�rej wyznaczono t� dat�. Ju� w roku nast�pnym Russell pisze na ten temat broszur� pt. Cel i spos�b powrotu naszego Pana. W tym samym jeszcze roku Russell zdecydowa� si� na przy��czenie w�asnej grupy biblijnej badaczy do adwentystycznego ugrupowania w Rochester, kierowanej przez Barboura. Po po��czeniu si�, Russell zostaje wicedyrektorem pisma Barboura i ratuje je przed upadkiem, przeznaczaj�c na jego utrzymanie znaczne sumy pieni�dzy. Pocz�tkowo wsp�praca obu tych ludzi uk�ada�a si� wyj�tkowo pomy�lnie. Obaj napisali i wydali broszur� pt. Trzy �wiaty i �niwo tego �wiata, w kt�rej zapowiedzieli powr�t widzialny Chrystusa w roku 1914. W broszurze podali r�wnie� dok�adnie, jakich wydarze� nale�y si� wkr�tce spodziewa�. Mi�dzy innymi zapowiedzieli bliski upadek wszystkich religii i system�w spo�eczno-politycznych (pa�stw). Ich zdaniem kres pog��biaj�cej si� anarchii po�o�y dopiero zjawienie si� Pana, kt�ry zainicjuje pocz�tek chwalebnego i tysi�cletniego Kr�lestwa Bo�ego na ziemi. Zanim to jednak nast�pi, broszura zapowiada wniebowzi�cie "badaczy" na 9 kwietnia 1878 r. Rzeczywi�cie, w wyznaczonym dniu mieszka�cy Pittsburgha widzieli na mo�cie jedn� z takich grupek badaczy, kt�rzy w bia�ych szatach wyczekiwali swego "porwania na ob�oki"! SAMODZIELNA DZIA�ALNO�� RUSSELLA Po nieudanym wniebowzi�ciu, drogi Russella i Barboura zacz�y si� rozchodzi�. Rozpocz�y si� mi�dzy nimi polemiki doktrynalne, kt�re powodowa�y niema�e zamieszanie w�r�d ich zwolennik�w i czytelnik�w "Zwiastuna". Russell, nie mog�c sobie podporz�dkowa� Barboura, zrywa z nim wsp�prac� i natychmiast zak�ada (w 1879 r.) w�asne pismo pt. "Stra�nica Syjo�ska i Zwiastun Obecno�ci Chrystusa", kt�re do dzisiaj jest podstawowym pismem doktrynalnym �wiadk�w Jehowy (pe�na nazwa pisma ulega�a kilkukrotnym zmianom). Odchodz�c od Barboura, Russell spowodowa� roz�am w redakcji "Zwiastuna" i poci�gn�� za sob� wielu wp�ywowych redaktor�w. Z chwil� usamodzielnienia si�, Russell zacz�� uwa�a� si� za "pastora", chocia� ten tytu� mu nie przys�ugiwa�, gdy� nie uko�czy� wymaganych studi�w filozoficzno-teologicznych i nie otrzyma� ordynacji na ten urz�d. Jakkolwiek dzia�alno�� "badacka" Russella rozpocz�a si� w roku 1870, to jednak w�a�ciwe formowanie si� sekty przypada na lata 1878-1879. W tym czasie Russell zorganizuje wok� swojej osoby i pisma "Stra�nica" pr�n� grup�, kt�rej nada p�niej oficjaln� nazw� "Mi�dzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Pisma �wi�tego" (zarejestrowa� je w Londynie w 1914 r.). Russell zbuduje sw�j system wiary oparty na adwentystycznych podstawach: przyjmie nauk� o wt�rnej niewidzialnej obecno�ci Chrystusa od 1874 r., zaakceptuje ide� milenaryzmu (wiar� w nastanie tysi�cletniego Kr�lestwa Bo�ego na ziemi) oraz odrzuci istnienie piek�a i duszy nie�miertelnej w cz�owieku. Jego nast�pca, J. F. Rutherford, zachowa co prawda adwentystyczny fundament wiary poprzednika, ale dokona jego modyfikacji: przesunie chronologi� Russella o 40 lat do przodu, tak �e dzisiejsi �wiadkowie Jehowy uznaj� rok 1914, a nie 1874, za niewidzialny powr�t Chrystusa na ziemi� [12]. WYZNACZENIE ROKU 1914 Rok 1914 stanowi jak dot�d fundamentaln� dat� w wierzeniach �wiadk�w Jehowy, chocia� sekta zmieni�a jej pierwotn� interpretacj�. Odpowiedzialnymi za wyznaczenie tej daty byli Barbour i Russell. Obaj redaktorzy "Zwiastuna", jak si� powszechnie uwa�a, oparli swoje wyliczenia na identycznym rachunku, jakiego dokona� �yj�cy wcze�niej angielski protestant J. A. Brown. R�nica w obliczeniach mi�dzy nimi sprowadza�a si� do tego, �e Brown przyj�� rok 604 przed Chr. za dat� zdobycia Jerozolimy przez kr�la Nabuchodonozora, gdy Barbour z Russellem pos�u�yli si� rokiem 606, zgodnie z wiedz� biblijn� w ich czasach. Dzisiaj wiadomo, �e obie te daty s� b��dne i wspomniany fakt mia� miejsce w roku 587/6 przed Chr. (jak wida�, wahania uczonych nie przekraczaj� jednego roku). ROZW�J ORGANIZACYJNY SEKTY Pocz�tkowo Russell �y� w atmosferze bliskiego ko�ca �wiata (wyznaczonego na rok 1914) i spodziewa� si� wraz z innymi badaczami jeszcze bli�szego swego wniebowst�pienia (o czym wspomnieli�my wcze�niej). By� wi�c przeciwny tworzeniu jakichkolwiek struktur organizacyjnych dla swoich zwolennik�w i ostro wyst�powa� przeciwko "zorganizowanym ko�cio�om". Jednak�e nap�yw ch�tnych do sekty zmusi� go do zmiany stanowiska w tej sprawie. Tak powsta�y "eklezje" (inaczej zwane "klasami"), kt�re p�niej przyj�y nazw� zbor�w, tak jak to jest u protestant�w. Dla rozpowszechniania swoich nauk Russell za�o�y� w roku 1881 korporacj� wydawniczo-propagandow� o nazwie "Towarzystwo Traktatowe - Stra�nica Syjo�ska", kt�ra w trzy lata p�niej przybra�a form� sp�ki akcyjnej. W to przedsi�wzi�cie Russell zainwestowa� ca�y maj�tek odziedziczony po ojcu - 300 tys. dolar�w (by�a to znaczna suma pieni�dzy jak na tamte czasy). Towarzystwo Stra�nica (skr�t korporacji) wypu�ci�o zaraz akcje o warto�ci 10 dolar�w za jedn� (dawa�a ona nabywcy "jeden g�os" podczas walnych zjazd�w akcjonariuszy). Jeszcze w 1912 r., a wi�c na cztery lata przed �mierci� Russella, na 50 tys. wypuszczonych akcji przez Towarzystwo Stra�nica, 47 tys. nale�a�o, cho� nie wprost, do Russella. Dzisiaj liczba akcjonariuszy si�ga zaledwie kilkuset os�b (ok. 400) i to oni g��wnie czerpi� zyski z wydawniczej dzia�alno�ci sekty, kt�ra nale�y do najwi�kszych na �wiecie (z tego faktu nie zdaj� sobie na og� sprawy zwykli �wiadkowie Jehowy). Sekta czerpie wi�c swe g��wne bogactwo ze sprzeda�y swojej literatury, i to najpierw... swoim w�asnym cz�onkom, kt�rych jest ponad 6 mln! (�wiadkom Jehowy przypomina si� tylko, �e kupuj� w�asn� literatur� po najni�szej cenie, niewiele przekraczaj�cej koszty produkcji, ale w rzeczywisto�ci ten niewielki zysk od ka�dego pisemka, broszury i ksi��ki, przynosi akcjonariuszom miliony dolar�w zysku) [13]. Po za�o�eniu pisma "Stra�nica" (1879) Russell zach�ca� usilnie swoich czytelnik�w, aby wzajemnie si� zapoznawali i dzielili spostrze�eniami z lektury jego tekst�w. Nied�ugo potem zapowiedzia� swoj� podr� do kilku stan�w USA, aby m�c osobi�cie spotka� si� z czytelnikami "Stra�nicy". Z tych to w�a�nie podr�y i spotka� wy�oni�y si� pierwsze grupki "badaczy Pisma �wi�tego" (wspomniane wy�ej "eklezje", "klasy"). Nap�yw nowych zwolennik�w do ruchu badackiego zmusi� Russella do stworzenia pewnych ram organizacyjnych, kt�re utrzymywa�yby "porz�dek podczas zgromadze� �wi�tych". Ka�e wi�c wybra� "starszych", kt�rym zleca nadz�r nad eklezjami. Obok tworzenia eklezji, Russell od samego pocz�tku zabiega� o pozyskanie ch�tnych do rozpowszechniania swoich nauk. W jednej ze "Stra�nic" (1881) zamie�ci� artyku� pt. "Potrzeba 1000 kaznodziej�w". Bezustannie apelowa� do swoich zwolennik�w, aby po�wi�cili jego sprawie tyle czasu, ile jest to tylko mo�liwe. Pragn��, aby wszyscy oni w��czyli si� w dzia�alno�� kolportersk� wydawnictw Towarzystwa Stra�nica. Dzia�alno�� "pastora" Russella szybko wykroczy�a poza granice Ameryki. Dla lepszej koordynacji dzia�a� sekty otwiera biura oddzia��w Towarzystwa Stra�nica w innych krajach, a wzrastaj�ca liczba "badaczy" daje mu sposobno�� za�o�enia nowej korporacji o nazwie "Stowarzyszenie Kazalnicy Ludowej" (1909). Pocz�tkowo siedziba sekty mie�ci�a si� w rodzinnym mie�cie Russella Allegheny. Jednak�e po licznych skandalach naros�ych wok� jego osoby, przenosi kwater� do Brooklynu (dzi� dzielnica Nowego Jorku), kt�ry pe�ni t� rol� do chwili obecnej. PROCESY S�DOWE "PASTORA" RUSSELLA Warto ju� na wst�pie zaznaczy�, �e Russell od samego w�a�ciwie pocz�tku swej dzia�alno�ci, pragn�� uchodzi� za kogo� niezwyk�ego, za rodzaj pos�a�ca Bo�ego na czasy ostateczne. Nie przeciwstawi� si� wi�c narastaj�cemu wok� jego osoby kultowi jednostki, wr�cz przeciwnie, uzna� si� za "niewolnika ["s�ug�" - wg BT] wiernego i roztropnego" z przypowie�ci Jezusa, kt�ry postawi� "go nad ca�ym swoim mieniem" (Mt 24, 45-51; dzisiaj za "niewolnika" uchodzi klasa "namaszczonych" z grona 144 000, z kt�rych wywodzi si� tzw. "Cia�o Kierownicze" organizacji �wiadk�w Jehowy w Brooklynie). Nic wi�c dziwnego, �e skandaliczne procesy, w kt�re si� uwik�a�, mocno nadszarpn�y autorytet "Anio�a z Laodycei" (por. Ap 3, 14-22), z kt�rym lubi� si� uto�samia� (takie te� okre�lenie widnieje na jego nagrobku; zob. H 64). Spo�r�d wielu proces�w s�dowych "Pastora" warto przypomnie� o trzech, bardziej znanych. PROCES O SEPARACJ� (1906-1909) Po osiemnastu latach �cis�ej wsp�pracy pa�stwa Russell�w nad rozwojem sekty (pani Russell prowadzi�a obszern� korespondencj� i gromadzi�a adresy wszystkich zainteresowanych naukami m�a), ich ma��e�stwo rozpad�o si�. Russell by� zaniepokojony rosn�cym wp�ywem �ony w�r�d Badaczy, gdy� i ona otwarcie g�osi�a, �e B�g zleci� jej g�oszenie "prawdy": pisa�a artyku�y do "Stra�nicy" i wyst�powa�a na zebraniach. Do pierwszego powa�niejszego konfliktu ma��e�skiego dosz�o prawdopodobnie po ocenzurowaniu przez Russella kt�rego� z jej artyku��w. Russell wykorzysta� te� chorob� �ony (wyprysk sk�rny, kt�ry uniemo�liwia� jej publiczne wyst�pienia) i o�wiadczy� wobec innych, �e B�g ch�oszcze Mari� Franciszk� i nie �yczy sobie, aby wykonywa�a urz�d kaznodziejski. Coraz cz�stsze konflikty domowe sk�oni�y pani� Russell do opuszczenia m�a i domu. Po kilku latach separacji pani Russell wnosi spraw� swego ma��e�stwa przed trybuna� s�du i prosi o wydanie orzeczenia o separacji cia� i d�br. Jako pow�d podaje z�e traktowanie ze strony m�a, ograniczanie jej wolno�ci i ubli�anie wobec os�b trzecich. W rok po uzyskaniu orzeczenia pani Russell ponownie zwraca si� do s�du z pro�b� o przyznanie jej prawa do aliment�w na w�asne utrzymanie. Wezwany do s�du Russell o�wiadczy�, �e jest biedny i nie sta� go na wyp�acanie �onie aliment�w. Jako dow�d przedstawi� s�dowi wyniki licytacji swoich akcji, kt�re przynios�y mu zaledwie 67 dolar�w! By� to oczywi�cie wybieg. Russell wiedz�c o tocz�cej si� sprawie w s�dzie, szybko "przepisa�" ca�y sw�j maj�tek (317 tys. dolar�w) na rzecz Towarzystwa Stra�nica. Jednak specjalna komisja �atwo dowiod�a, �e 90% akcji tego Towarzystwa figuruje na jego nazwisko. Zagro�ony wi�zieniem, Russell wyp�aca natychmiast �onie przez znajomych 9 tys. dolar�w. Nale�y jeszcze dopowiedzie�, dlaczego pani Russell wyst�pi�a do s�du z pro�b� o separacj�, a nie o rozw�d, i ograniczy�a dochodzenie s�dowe tylko do ostatnich dw�ch lat ich po�ycia. Uwa�a si�, �e jej post�powanie mia�o na celu umo�liwienie otrzymania przez ni� aliment�w i przeszkodzenie m�owi w ponownym o�enieniu si�. Gdyby wyst�pi�a do s�du ze spraw� o rozw�d, prawdopodobnie �atwo by dowiod�a niewierno�ci m�a, kt�ry nie kry� si� przed ni� ze swymi uczuciami do swojej sekretarki i s�u��cej. O moralno�ci "Pastora" �wiadczy najlepiej jego wypowied� w s�dzie: "M�czyzna ma potrzeb� dwunastu kobiet, gdy kobiecie wystarcza jeden"! HANDEL "CUDOWN� PSZENIC�"(1908-1913) W jednym z numer�w "Stra�nicy" Russell zamie�ci� informacj� o pewnym rolniku, kt�ry przypadkowo odkry� pszenic� o wysokiej wydajno�ci. Nazwano j� "cudown� pszenic�". Dla samego Russella by� to widomy "znak" zbli�aj�cego si� milenium, czyli tysi�cletniego Kr�lestwa Bo�ego na ziemi z jego "dobrodziejstwami". Russell postanowi� wi�c wykorzysta� nadarzaj�c� si� okazj�, by zdoby� tak bardzo potrzebne mu zawsze pieni�dze na prowadzenie swej propagandy. Przez Badaczy zakupi� nieco tej pszenicy i poleci� swemu uczniowi Bohnetowi obsia� ni� pole. Po dw�ch latach "Stra�nica" zamie�ci�a og�oszenie o mo�liwo�ci zakupu "cudownej pszenicy". Do kasy Towarzystwa Stra�nica wp�yn�o wkr�tce kilka tysi�cy dolar�w. Russell kaza� sobie za t� pszenic� p�aci� cen� 60-krotnie wy�sz� od ceny rynkowej! Nic wi�c dziwnego, �e lokalna gazeta oskar�y�a "Pastora" o oszustwo i przyr�wna�a go do nieuczciwego finansisty. Russell zaskar�y� gazet� w s�dzie o znies�awienie i za��da� 100 tys. dolar�w odszkodowania. Powo�ana specjalnie komisja przebada�a "cudown� pszenic�", ale nie wykry�a w niej niczego niezwyk�ego. Nie zaobserwowano te�, jak rozg�aszano, aby z jednego ziarna wyrasta� mia�y liczne k�osy! Jakkolwiek komisja stwierdzi�a wy�sz� wydajno�� tej pszenicy od przeci�tnej, to jednak ��dana cena za jej kupno nie znajdowa�a �adnego ekonomicznego uzasadnienia. S�d uzna� wi�c za bezzasadn� skarg� Russella na gazet� i obci��y� go kosztami procesu. Warto tu te� przypomnie�, �e Russell obok "cudownej pszenicy" oferowa� czytelnikom "Stra�nicy" i swym wyznawcom sprzeda� m.in. tzw. "fasoli milenijnej", ��daj�c a� jednego dolara za 5 sztuk! Na �amach "Stra�nicy" nie zabrak�o te� i innych "cudowno�ci", np. cudownych �rodk�w leczniczych na zapalenie wyrostka robaczkowego, a nawet na nowotwory! PROCES PRZECIWKO J. J. ROSSOWI (1912-1913) J. J. Ross by� pastorem baptyst�w w Hamilton w Kanadzie, kt�ry wyda� broszur� przeciwko Russellowi. Ross oskar�y� Russella o bezprawne pos�ugiwanie si� tytu�em "pastora" i g�oszenie niechrze�cija�skich nauk. Dodatkowo oskar�y� go o bogacenie si� kosztem naiwnych. W odpowiedzi Russell poda� Rossa do s�du o znies�awienie. Na rozprawie Russell zaprzeczy� wszystkim zarzutom Rossa z wyj�tkiem handlu "cudown� pszenic�" (widocznie o tej g�o�nej sprawie w USA pisa�a r�wnie� prasa kanadyjska). "Pastor" broni�c si� przed zarzutami Rossa o�wiadczy� w s�dzie, �e zna j�zyki staro�ytne Biblii. Jednak gdy mu podano Nowy Testament w oryginale, tzn. po grecku, nie by� nawet zdolny rozpozna� liter alfabetu tego j�zyka i musia� ze wstydem wyzna�, �e nie studiowa� tych j�zyk�w. Zaraz te� zacz�� si� usprawiedliwia�, �e do zrozumienia Pisma �wi�tego nie jest konieczna ich znajomo��, skoro istniej� poprawne t�umaczenia Biblii w j�zyku angielskim! Podobnie mia�a si� sprawa z jego ordynacj� na urz�d pastora. Przyparty argumentami adwokata Rossa musia� przyzna�, �e nie uko�czy� wymaganych studi�w i nie zosta� przez nikogo ordynowany na ten urz�d. Kolejnym k�amstwem Russella w s�dzie by�a sprawa jego ma��e�stwa. Russell sk�ama�, gdy zaprzeczy� prawdziwo�ci historii o jego separacji z �on� i p�aceniu aliment�w. Sprowadzona przez obron� Rossa �ona Russella potwierdzi�a te fakty i Russell musia� ponownie przyzna�, �e Ross opisa� wszystko zgodnie z prawd�. S�d uniewinni� wi�c Rossa i orzek�, �e jego broszura nie zawiera �adnych materia��w znies�awiaj�cych osob� Russella. PODRӯE "PASTORA" RUSSELLA I JEGO �MIER� Charles T. Russell zmar� w 1916 r. w poci�gu, gdy przemierza� Teksas z wyk�adem z serii "�wiat si� pali!" [14] Za�o�yciel Badaczy Pisma �wi�tego bardzo wiele w swoim �yciu podr�owa�. Oblicza si�, �e ilo�� przebytych przez niego kilometr�w wystarczy�aby na 40-krotne okr��enie ziemi! Blisko dziesi�ciokrotnie odwiedza� Europ�. W latach 1911-1912 odby� wraz z sze�cioosobowym zespo�em podr� dooko�a �wiata. Russell najcz�ciej podr�owa� oczywi�cie po Stanach Zjednoczonych. Nie czyni� tego z regu�y sam, lecz z licznym sztabem ludzi, dochodz�cym nierzadko do 250 os�b! Akcyjne Towarzystwo Stra�nica, kt�rego by� za�o�ycielem, g��wnym udzia�owcem i dozgonnym prezesem, zapewni�o mu jak wida� wystarczaj�ce �rodki pieni�ne nie tylko na op�acanie kosztownych podr�y (przewa�nie propagandowych), lecz m�g� on tak�e sfinansowa� wybitnie propagandowy film pt. "Fotodrama stworzenia", kt�ry kosztowa� go przesz�o 300 tys. dolar�w! Co wi�cej, "Pastora" sta� by�o tak�e na cotygodniowe op�acanie 2 tys. gazet za zamieszczanie jego kazania wraz z jego zdj�ciem. �wiadkowie Jehowy przechwalaj� si� dzisiaj, �e dzi�ki temu nauka Russella mog�a dociera� do "15 000 000 czytelnik�w w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii i Afryce Po�udniowej"! (H 561). Russell nigdy nie �a�owa� pieni�dzy na swoj� propagand� i na przyk�ad jego pismo "Badacz Pisma �w." by�o bezp�atnie rozrzucane w ilo�ci 50 milion�w egzemplarzy rocznie. DZIA�ALNO�� PISARSKA RUSSELLA Podstawowym dzie�em doktrynalnym Russella s� jego Wyk�ady Pisma �wi�tego, opublikowane przez niego w sze�ciu tomach w latach 1886-1904 (si�dmego i ostatniego tomu nie zdo�a� uko�czy�). Wyk�ady obejmuj� ponad 3 tys. stron druku i mia�y - w zamy�le autora - zawiera� ca�� jego nauk�. Russell napisa� jeszcze par� innych mniejszych pozycji. W sumie, je�li we�mie si� pod uwag� liczne jego artyku�y w "Stra�nicy" i innych pismach, ca�y jego dorobek pisarski obejmuje oko�o 50 tys. stron ksi��ek, broszur i artyku��w. NAUKA Ch. T. RUSSELLA Nauce Russella brakuje oryginalno�ci, do czego przyznaj� si� dzisiaj nawet przyw�dcy sekty. Ale w tym wypadku Brooklynowi chodzi o to, aby ze wzgl�d�w doktrynalnych przestano uwa�a� Russella za za�o�yciela nowej religii. Po zmianie nazwy w 1931 r. z Badaczy Pisma �wi�tego na "�wiadkowie Jehowy", w sekcie obowi�zuje "nowa" historia, wed�ug kt�rej pierwszym "�wiadkiem" na ziemi mia� by� ju� sprawiedliwy Abel! Ks. dr Stanis�aw Ufniarski, najwybitniejszy u nas w przesz�o�ci znawca sekty, tak scharakteryzowa� nauk� Russella: "By� [Russell] eklektykiem, doktryna przeze� u�o�ona zas�uguje na nazw� kompilacji, u�o�onej z dawnych i po cz�ci zapomnianych b��dnych wierze�" [15]. O jakie wierzenia tu chodzi? Przede wszystkim Russell odrzuci� objawion� w Pi�mie �wi�tym nauk� o Tr�jcy �wi�tej, a w konsekwencji odm�wi� bosko�ci Jezusowi Chrystusowi, naszemu Panu i Zbawicielowi; Osob� Ducha �wi�tego sprowadzi� do pewnego rodzaju energii (mocy, si�y), kt�r� pos�uguje si� B�g. Nast�pnie, id�c za adwentystami, odrzuci� wiar� w istnienie piek�a i obecno�� duszy nie�miertelnej w cz�owieku. Je�li chodzi o �ycie przysz�e cz�owieka, b��dnie odczytywa� teksty �wi�te i widzia� podzia� ludzi zbawionych na kilka kategorii: jednych kierowa� do �ycia w niebie (klasa uprzywilejowanych), innych umieszcza� na ziemi przekszta�conej ponownie w raj (z pewnymi modyfikacjami �wiadkowie Jehowy nadal trzymaj� si� tej jego nauki; zob. p. 7 po�wi�cony ich wierzeniom). Co do losu ludzi z�ych, Russell idzie za adwentystami i skazuje ich na wieczne unicestwienie. Centraln� i najwa�niejsz� cz�ci� nauki Russella by� opracowany przez niego tzw. Boski Plan Wiek�w. Widzia� w nim konsekwentne dzia�anie Boga, zmierzaj�ce do uszcz�liwienia cz�owieka. Uczy�, �e B�g realizuje ten Plan od samego pocz�tku, lecz z chwil� upadku pierwszych ludzi przebiega on pewnymi etapami, dobrze jego zdaniem widocznymi w Biblii. Szczeg�owy opis tych etap�w Russell przedstawi� w swoich Wyk�adach, szczeg�lnie w tomie pierwszym pod tym w�a�nie tytu�em (Boski Plan Wiek�w) [16]. Brak elementarnego wykszta�cenia biblijnego sprawi�, �e nie tylko tom pierwszy Wyk�ad�w, lecz i pozosta�e tomy ods�aniaj� system religijny ca�kowicie obcy duchowi chrze�cija�skiemu. Jest to "system religijny - pisa� ju� dawno temu ks. dr Stefan Grelewski - pe�en fantazji i sprzeczno�ci. W Wyk�adach niekiedy nie wiadomo, czego autor chce dowie��, na czym si� opiera, cytuj�c obok powa�nych autor�w wycinki z gazet, listy nieznanych pastor�w. W sposobie uk�adu dzie�a, w frapuj�cych tytu�ach ujawnia si� Russell kupiec, kt�ry interesuj�cymi tytu�ami pragnie pozyska� nabywc�" [17]. W podobnym duchu pisze te� jeden ze wsp�czesnych znawc�w sekty, kt�ry po dok�adnym przestudiowaniu Wyk�ad�w stwierdzi�, �e Russell "pomiesza� ze sob� Stary i Nowy Testament, nie odr�ni� Prawa od �aski, czasami pisa� jak �yd, innym razem jak poganin, a bardzo rzadko jak chrze�cijanin" (J. A. Monroy) [18]. 4. NAST�PCY Ch. T. RUSSELLA J. F. RUTHERFORD (1869-1942) Po �mierci Charlesa T. Russella walne zgromadzenie akcjonariuszy Towarzystwa Stra�nica wybra�o w roku 1917 Rutherforda na nowego prezydenta sekty. Rutherford natychmiast uchwyci� mocn� r�k� rozpadaj�c� si� sekt� Badaczy Pisma �wi�tego, kt�ra prze�ywa�a od roku 1914 g��boki kryzys po niespe�nieniu si� zapowiedzi Russella o ko�cu �wiata. Kryzys pog��bi� si� jeszcze z chwil� �mierci ojca za�o�yciela w 1916 r. Rutherfordowi przypad�a wi�c nie�atwa rola wyprowadzenia sekty z kilkuletniego kryzysu. O�ywienie sekty mog�o nast�pi� jedynie przez wlanie w jej cz�onk�w nowej nadziei na szybkie spe�nienie si� obietnic z roku 1914. Rutherford obieca� wi�c Badaczom koniec �wiata ju� w roku 1918 (a p�niej w 1925). Nowego prezydenta "cechowa�a gwa�towno��"; "wed�ug opinii swoich by�ych wsp�pracownik�w lubi� u�ywa� ostrego i ordynarnego j�zyka" [19]. Pomimo zdecydowanej postawy i usuwania wszystkich przeciwnik�w, Rutherford zdo�a� narzuci� wszystkim cz�onkom sekty swoj� wol� dopiero po wyj�ciu z wi�zienia (otrzyma� wyrok 20 lat wi�zienia za wyst�powanie przeciwko pe�nieniu s�u�by wojskowej; wkr�tce jednak opu�ci� wi�zienie po zap�aceniu kaucji w wysoko�ci 10 tys. dolar�w). Po opuszczeniu wi�zienia zacz�� wprowadza� tzw. teokracj�, czyli "rz�dy Bo�e", kt�re w praktyce oznacza�y jego ca�kowit� w�adz� nad ka�dym cz�onkiem sekty (sprowadzi� ich do roli pos�usznych jemu funkcjonariuszy). Ju� w 1917 r. wyda� ksi��k� pt. Dokonana tajemnica, kt�ra mia�a by� si�dmym i ko�cowym tomem Wyk�ad�w Russella. W tej to ksi��ce, b�d�cej kompilacj� tekst�w Russella i jego uczni�w, Rutherford zapowiedzia� wspomniany wcze�niej koniec �wiata w 1918 r. (po fiasku roku 1914 Russell obiecywa� Badaczom koniec �wiata w 1915 r., a po kolejnym zawodzie zdo�a� jeszcze wyznaczy� rok 1918, z kt�rego skorzysta� Rutherford). Nowa ksi��ka wywo�a�a niema�e zamieszanie w�r�d Badaczy, kt�rzy dowiedzieli si�, �e oczekiwany przez nich przez tyle lat rok 1914, by� og�oszony z inspiracji szatana! Rutherford wzi�� si� r�wnie� za cenzurowanie Wyk�ad�w poprzednika, kt�re nadal jeszcze cieszy�y si� w sekcie najwy�szym autorytetem. Usun�� z nich np. teksty o piramidzie Cheopsa, kt�ra by�a dla Russella "kamiennym �wiadkiem Boga", "Bibli� w kamieniu", a kt�r� Rutherford uzna� za "dzie�o Szatana"! (na podstawie tej piramidy Russell "wyliczy�" dat� ko�ca �wiata, tj. rok 1914). W roku 1920 Rutherford prawie ca�kowicie zerwa� z nauk� Russella. W tym to w�a�nie roku wyda� swoj� pierwsz� ksi��k�, kt�r� zatytu�owa�: Miliony ludzi z obecnie �yj�cych nie umr�! W tej ksi��ce Rutherford zapowiedzia� now� dat� ko�ca �wiata na rok 1925 i wype�nienie si� wszystkich obietnic z roku 1914. Prezydent pragn��, aby Badacze powa�nie potraktowali jego zapowied� i, pomimo �e rok 1925 min��, zleci� wybudowanie w San Diego w Kalifornii luksusowego pa�acyku dla patriarch�w ze Starego Testamentu, kt�rych zmartwychwstanie we wspomnianej ksi��ce zapowiedzia�. Rutherford nazwa� ten dom "Bet-Sarim" (Dom Ksi���t), kt�rego uzupe�nieniem by�y dwa luksusowe samochody dla patriarch�w! Jak mo�na si� by�o spodziewa�, patriarchowie nie zmartwychwstali ani w roku 1925, ani w wiele lat p�niej. Rutherford nie chcia� ju� d�u�ej czeka� na Dawida i innych "ksi���t" i naby� aktem notarialnym ca�� posiad�o�� od Badaczy za 10 dolar�w! Pa�acyk s�u�y� prezydentowi do samego pocz�tku za zimow� rezydencj� i w tym te� miejscu zako�czy� on swoje �ycie (w 1942 r.). Po jego �mierci �wiadkowie Jehowy szybko dom sprzedali, aby pozby� si� tak niewygodnego "�wiadka" fa�szywego proroctwa ich by�ego prezydenta. W "Stra�nicy" wyja�niono szeregowym cz�onkom organizacji, �e "[Bet-Sarim] ca�kowicie wype�ni� swoj� rol�"! (H 76). Wa�nym dokonaniem Rutherforda by�a wspomniana wcze�niej zmiana nazwy z Badaczy Pisma �wi�tego na �wiadkowie Jehowy, kt�rej dokona� podczas kongresu sekty w Columbus w USA w 1931 r. G��wnym powodem tej zmiany by�o skuteczne odci�cie si� od skompromitowanego w opinii publicznej i podzielonego ruchu badackiego, kt�rego wiele od�am�w-sekt uwa�a�o si� dalej za "badaczy". Poza tym nowa nazwa by�a bardziej "biblijna" (por. Iz 43, 10-12) [20]. "S�dzia" (ulubiony przydomek prezydenta) by� jeszcze p�odniejszym pisarzem ni� Russell. Na kilka lat p