660
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 660 |
Rozszerzenie: |
660 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 660 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 660 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
660 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
tytu�: "Szpital"
autor: Fefik
* * *
Marta pracowa�a w szpitalu. By�a tam zatrudniona od niedawna. Zaraz po szkole uda�o jej si� dosta� prac�. Znajomy lekarz, przyjaciel jej matki za�atwi� jej posad� piel�gniarki na oddziale chirurgicznym. By�a bardzo zadowolona. Jedynym mankamentem dla Marty by�y godziny pracy. Jak do tej pory pracowa�a tylko na nocn� zmian�. Przeszkadza�o jej to, i rozbija�o ca�y dzie�. �a�owa�a, �e nie mo�e z kolegami i kole�ankami wyj�� sobie wieczorem do jakiej� knajpki. Mimo to w duchu przyznawa�a, �e w nocy w szpitalu niewiele si� dzieje. Na jednej zmianie pracowa�a z Beat�. Beata by�a o dwa lata starsza od Marty i to ona wprowadza�a j� we wszystkie prawa panuj�ce w szpitalu. Szybko dowiedzia�a si�, �e w nocy nie robi si� nic. Tylko od czasu do czasu jaki� ob�o�ny pacj�t wzywa je prosz�c o kaczk� lub basen. Po nied��gim czasie dziewczyny bardzo si� zaprzyja�ni�y. Ustali�y mi�dzy sob�, �e b�d� si� zmienia�y na warcie. Jedna w tym czasie mo�e sobie spa�, ogl�da� TV lub co tylko jej przyjdzie do g�owy. Dziewczyny mia�y do dyspozycji ca�� dy�urk� piel�gniarsk� z telewizorem, wersalk� i kilkoma p�kami romans�w. Kt�rego� dnia Beata stwierdzi�a, �e nie pami�ta takiego dy�uru na kt�rym zjawi�by si� jaki� lekarz. To dawa�o im zupe�ny komfort pracy i wypoczynku. Gdy tylko Marta pozna�a Beat� stwierdzi�a, �e ta ma mnustwo swoich dziwactw. Beata np. nie jad�a w og�le mi�sa, ani wszystkiego innego co mia�o kiedy� oczy. Lubi�a ubiera� si� zawsze bardzo lu�no, wszystko robi� szybko, kom�towa� wygl�d ka�dego nowego pacj�ta i ka�dego innego faceta, kt�rego spotka�a na ulicy. Przy tej okazji, zawsze zastanawia�a si� jaki ten facet mo�e by� w ��ku. Wys�wa�a na ten temat bardzo r�ne teorie i fantazje. Marta cz�ciej przys��chiwa�a si� kole�ance od czasu do czasu wybuchaj�c st�umionym �miechem, jak Beata bardziej popu�ci�a wodze swojej fantazji. Sama nie mia�a wielu ch�opc�w w swoim �yciu. Jeszcze mniej dopu�ci�a do bli�szej znajomo�ci ze swoim cia�em. Prawdziw� kobiet� sta�a si� dwa lata wcze�niej i z ogromn� ciekawo�ci� przys��chiwa�a si� wywodom Beaty. Te rozmowy bardzo cz�sto wype�nia�y im nocne dy�ury. Tak te� by�o i tego wieczoru. Tym razem to Marta mia�a pe�ni� dy�ur. Beata jednak zupe�nie rozespana opowiada�a Marcie o nowo przywiezionym tego dnia pacj�cie.
- No m�wi� ci... Naprawd�, ta jego twarz. Ju� dawno nie widzia�am takiego go�cia. Tak� ma karnacj�. Jak by przyjecha� prosto z Kuby. - Ekscytowa�a si� Beata.
- Mo�e przyjecha�.
- Nie. Ju� sprawdzi�am w jego karcie chorobowej. Mieszka w naszym mie�cie.
- No to mo�esz si� z nim um�wi�. No, oczywi�cie jak z t�d wyjdzie. - Zak�kludowa�a Marta.
- To b�dzie niepr�dko - odpar�a Beata z westchnieniem - Jest ca�y w gipsie.
- A co mu si� sta�o?
- Jecha� na motorze i potr�ci� go samoch�d. Teraz wygl�da jak mumia. Z gipsu wystaje mu tylko g�owa i dwie dziurki, na jego ogromnego kutasa i odbyt.
- Sk�d wiesz jakiego ma kutasa?
- Agnieszka dzisiaj przywozi�a go z oddzia�u operacyjnego i zak�ada�a mu cewnik. M�wi�a, �edopiero wychodzi� z narkozy, ale jak mu go wzie�a do r�ki to stan�� na 25 centymetr�w. M�wi�a, �e nie mog�a si� powstrzyma�, �eby troch� si� nim pobawi�.
- Tak na sali? A inni pacj�ci?
- On le�y w izolatce, pod pi�tk�. Agnieszka mi m�wi�a, �e jak go trzyma�a w r�ku, to odrazu zrobi�o jej si� mokro w majtkach. Podobno mia�a problem, �eby go obj�� d�oni�.
- Chyba troszk� przesadzi�a. - Zaoponowa�a Marta - Takiego wielkiego jeszcze nie widzia�am. To chyba niemo�liwe. - Beata popatrzy�a na ni� uwa�nie i przez chwil� si� zamy�li�a.
- Wiesz co, chyba masz racj�. Ch�tnie to sama sprawdz�.
- No co ty! Chcesz obnacywa� pacj�ta? Przecie� ju� dawno nie jest pod narkoz�.
- Przed nasz� zmian� dali mu bardzo silne leki przeciwb�lowe i nasenne. Obudzi si� dopiero jutro w po�udnie. A i to nie jest pewne. Nie wiem jak ty, ale ja id�. - Beata wsta�a i podesz�a do drzwi. odwruci�a si� do Marty:
- Idziesz? - Z wachaniem Marta podnios�a si� z krzes�a i posz�a za kole�ank�.
W izolatce zgaszone by�o g�rne �wiat�o. Beata podesz�a do okna, zas�oni�a �aluzje i zapali�a �wiat�o. Podnios�a pacj�towi powiek� i stwierdzi�a:
- B�dzie jeszcze spa� kilkana�cie godzin. No, zaraz si� przekonamy. Zamknij drzwi na zamek. - Marta zrobi�a to o co j� prosi�a kole�anka. Beata w tym czasie usiad�a na ��ku chorego i uj�a ko�dr� czekaj�c na Mart�. Zacz�a j� podnosi�.
- No poka� si� malutki... Oooo, jest!
- W cale nie jest taki wielki - odpowiedzia�a Marta z za�enowaniem. - Co ty robisz?!
- Przecie� teraz widz� tylko malutkiego kucyka. Chc� zobaczy� prawdziwego, bojowego ogiera. Do tego musz� mu �ci�gn�� cewnik.
Marta przygl�da�a si� kole�ance jak ta ujmuje w palce mi�kkiego cz�onka i zdejmuje cewnik. Marta zaobserwowa�a b�yskawiczn� zmian� w napi�ciu penisa. Beata, na kt�rej twarzy b��ka� si� leciutki u�miech zacz�a powoli pociera� cz�onka mrucz�c sobie przy tym:
- Cho� malutki. Poka� jakim jeste� ogromnym fiutkiem. Zaraz ci b�dzie dobrze. - Marta wraz z powi�kszaniem si� cz�onka coraz szerzej otwiera�a oczy. Jak si� na tym przy�apa�a, to przez g�ow� przemkn�a jej my�l �e nie da rady tak szeroko otworzy� oczu. Po chwili ju� widzia�a jakie Beata ma problemy z obj�ciem jedn� r�k� penisa pacj�ta.
- Agnieszka mia�a racj�. Popatrz na t� pa�� - Zwr�ci�a si� Beata do Marty k�ad�c d�o� na szczycie cz�onka - g��wk� ma wi�ksz� od nowonarodzonego niemowlaka. - Marta spogl�da�a to na kole�ank� to na ogromnego cz�onka w jej r�ku. Mimowolnie poczu�a silny dreszcz przebiegaj�cy jej w d� kr�gos��pa i powoli docieraj�cy mi�dzy uda. Gdy ju� po chwili nie odrywa�a wzroku od ogromnych rozmiar�w penisa pacj�ta zobaczy�a jak r�ka Beaty zaczyna si� znowu porusza�. �o��d� tego olbrzyma, jak ju� go w my�li nazywa�a Marta to znika� to pojawia� si� pod delikatnym napletkiem. Przenios�a spojrzenie na Beat�. Ona r�wnie� jak zauroczona wpatrywa�a si� w narz�d trzymany w r�ku. To jednak nie by�o wszystko co dostrzeg�a marta. Wolna r�ka Beaty zanurzona by�a w rozpi�ciu jej fartucha, mi�dzy lekko rozchylonymi nogami i wykonywa�a tam delikatne ruchy. To �e Beata pod fartuchem nosi�a tylko bielizn� by�o jej kolejnym dziwactwem. Do tego marta ju� tak�e si� przyzwyczai�a. Nawet ona sama od czasu do czasu tak si� ubiera�a. Tak by�o jej wygodniej. Teraz jednak Marta odkry�a kolejn� zalet� takiego stroju. Widzia�a teraz ju� wyra�nie przez rozchylony fartuch zsuni�te lekko majteczki Beaty i jej palce regularnie dra�ni�ce �echtaczk� i wargi sromowe. Nagle Beata pochyli�a si� i �apczywie chwyci�a olbrzyma w usta. Marta przez chwil� pomy�la�a, �e Beata nie da rady tego zrobi�, ale jej kole�anka ju� bardzo sprawnie oblizywa�a ogromny �o��d�. D��gie w�osy Beaty opada�y to z jednej to z dr�giej strony czepka, ale obie r�ce Beaty teraz wykonywa�y zbyt wa�n� misj� aby przejmowa� si� takimi niedogodno�ciami. Marta patrzy�a na to wszystko i dopiero po chwili zda�a sobie spraw� czego jej cia�o od niej ��da. Zawacha�a si�. Wystarczy�o jednak tylko jedno spojrzenie na kole�ank� aby jej r�ka b�yskawicznie poradzi�a sobie z guzikami fartucha, a palce znalaz�y majteczki i wilgotne ciep�o. Nie mog�a powstrzyma� j�ku rozkoszy jaki towa�yszy� zetkni�ciu si� ch�odnego palca z rozgrzan� �echtaczk�. Beata spojrza�a na ni� rozpalonymi oczami niewypuszczaj�c cz�onka z ust. Teraz ju� Beata nie odrywa�a od niej oczu. To wcale nie przeszkadza�o jej wykonywa� swojej pracy. Dr�ga r�ka Marty, jakgdyby pod spojrzeniem Beaty zacze�a swoj� odr�bn� w�dr�wk�. Ju� po chwili fartuch Marty by� ca�y rozpi�ty, majteczki i stanik niedbale i w po�piechu zsuni�te z ich miejsc przeznaczenia a Marta wpatruj�c si� ci�gle w Beat� powoli zbli�a�a si� do granicy za kt�r� jest ju� tylko rozkosz. Beata za�wa�y�a spojrzenie kole�anki. Oczy Marty gor�czkowo przebiega�y od zsanego przez Beat� cz�onka do jej r�ki wykonuj�cej sk�plikowane ruchy. Beata szeroko rozchyli�a uda pomagaj�c obj�� kole�ance spojrzeniem jej zabiegi. Niewypuszczaj�c cz�onka z ust, Beata zsun�a z bioder ju� prawie zupe�nie przemoczone figi i dwoma palcami rozsze�ywszy wargi sromowe, trzecim pociera�a nabrzmia�� �echtaczk�. Teraz Marta nie odrywa�a wzroku od mokrych, br�zowych w�os�w �onowych Beaty. Wpatrywa�a si� w jej palce jak zauroczona. Zanim Marta zda�a sobie z tego spraw�, jej kole�anka uwolniwszy wreszcie olbrzymiego cz�onka osun�a si� przed ni� na kolana i gwa�townym ruchem odsun�wszy r�ce Marty przywar�a gor�cym j�zykiem do jej �echtaczki. Marcie przemkn�o przez g�ow� �eby zaprotestowa�, ale z gard�a wydoby� si� tylko g��boki j�k a cia�em zacz�y wstrz�sa� delikatne dreszcze. Poczu�a jak Beata �api�c j� za po�latki brutalnie zs�wa jej majtki i tak oswobodzone nogi rozchyla szeroko. Pierwszym odczuciem by� brak r�wnowagi. Opar�a si� ci�ko o �cian�. Zaraz potem poczu�a jak j�zyk kole�anki gwa�townie ws�wa si� w jej wn�trze. Przez chwil�, jakby wszystko zamar�o. Zaraz potem poczu�a jak wcze�niejsze dreszcze zamieniaj� si� w niepochamowane dr�enie ca�ego cia�a i dopiero wtedy us�ysza�a w�asne spazmy rozkoszy.
Nagle wszystko si� sko�czy�o. Nogi odm�wi�y pos��sze�stwa. Powoli osun�a si� po �cianie. Trwa�y tak przez chwil�, naprzeciwko siebie. Marta mia�a opuszczon� g�ow� i zamkni�te oczy. Stara�a si� jak najd��ej zatrzyma� w sobie uczucie jakie przed chwil� wype�nia�o ca�e jej jestestwo. Beata cierpliwie kl�cza�a naprzeciw, delikatnie przes�waj�c r�k� po wzg�rku �onowym kole�anki. Z ciep�ym u�miechem przygl�da�a si� Marcie. Zawsze kole�anka wydawa�a jej si� �adn� dziewczyn�. Teraz mia�a okazj� przyjrze� si� jej cia�u. Do tej pory gdy Marta przebiera�a si� w ich dy�urce, zawsze wstydliwie si� odwraca�a. Beata mog�a wtedy tylko stwierdzi�, �e jest szczup�a i �e ma zgrabny ty�eczek. Teraz patrzy�a na jej piersi. Nie by�y zbyt du�e, ale zwraca�y uwag� m�czyzn. To Beata tak�e zaopserwowa�a. By�y delikatne, sutki mia�y reg�larne i w tej chwili zalotnie stercz�ce. Marta by�a bl�dynk� i jej d��gie w�osy delikatnie g�aska�y bledsze od reszty cia�a piersi. Beata nie mog�c si� powstrzyma� delikatnie tr�ci�a palcem sutek Marty. To spowodowa�o, �e Marta wyrwa�a si� z krainy rozkoszy.
- Nie�le ci� wzie�o, co? - Zapyta�a Beata nieprzestaj�c pociera� mi�kkich warg sromowych Marty.
- No. - Odpowiedzia�a Marta u�wiadamiaj�c sobie w�a�nie zabiegi kole�anki i dodatkowo zdaj�c sobie spraw�, �e to jej sprawia przyjemno��.
- Co� mi si� wydaje, �e zrobi�a� co� takiego po raz pierwszy i �e ci si� spodoba�o. - Marta si� u�miechn�a.
- Na to wygl�da. Tw�j j�zyk chyba ka�dego by przekona�. - Beata w odpowiedzi u�miechn�a si� i poca�owa�a kole�ank� w usta. J�zyk Marty ju� tam na ni� czeka�. Przez chwil� ich j�zyki ociera�y si� w zupe�nej ciszy, a� ponowna inicjatywa Beaty spowodowa�a nowe j�ki rozkoszy u Marty. Palec Beaty delikatnie wsun�� si� w pochw� kole�anki i zacz�� wykonywa� reg�larne ruchy w prz�d i w ty�. Marta odruchowo zacz�a zsa� j�zyk Beaty. Niewyci�gaj�c palca, Beata odsun�a si� lekko i z u�miechem powiedzia�a:
- Tak, to naprawd� ci si� spodoba�o. Ale m�j palec i tak wszystkiego nie za�atwi. - Lekko mru��c oczy Marta zapyta�a:
- Co masz na my�li? - Beata oczyma wskaza�a o co jej chodzi�o.
- To chyba nie jest najlepszy pomys�. Ta pa�a mnie rozerwie.
- Jeste� tak napalona, �e mog�a by� usi��� na wie�y Ajfla.
- Przecie� przy czym� takim napewno si� obudzi. - Beata zastanowi�a si� chwil�.
- Chyba masz racj�. Ale i tak musimy mu zwali� konia, �eby za�o�y� cewnik. Wyobra�asz sobie, jak naci�gasz go na takiego olbrzyma? - Marta u�miechn�a si� na id�tyczne skojarzenia kole�anki.
- Masz racj�. Jak to zrobimy? - Beata wsta�a, wytar�a wilgotn� r�k� w wisz�c� obok zas�onk� i zacz�a poprawia� ubranie.
- Najpierw si� ubierzmy. Masz �liczne piersi i smaczn� cipk�, ale musisz si� ubra�. - Powiedzia�a Beata z u�miechem. - Zaraz zobaczymy jak d��go nasz wielkol�d wytrzyma. - Przygl�da�a si� jeszcze ubieraj�cej si� Marcie. Spodoba� jej si� spos�b w jaki kole�anka wk�ada piersi w stanik. Ju� po chwili obie siedzia�y po obu stronach pacj�ta. Beata uj�a cz�onka w d�o� i zacz�a gwa�townie go pociera�.
- Nie za mocno? - Zaniepokoi�a si� Marta.
- No, co� ty, oni tak lubi�! - I �eczywi�cie. Marta nie musia�a d��go czeka� na efekty. Po chwili z nabrzmia�ego cz�onka wystrzeli�a fontanna nasienia, kt�re Beata zr�cznie skierowa�a pod koudr�.
- No widzisz, i po k�opocie. Teraz tylko przetr� go wacikiem, poczekamy chwilk� i za�o�ymy cewnik. Tylko w mi�dzy czasie go nie dotykaj. Agnieszka m�wi�a, �e musia�a tu siedzie� ca�y kwadrans, �eby zmi�k� a bawi�a si� nim tylko chwilk�.
- Jak szczytowa�, to pomy�la�am, �e zaraz p�knie. Powi�kszy� si� chyba o po�ow�!
- Ja te� jeszcze nie widzia�am takiego olbrzyma.
Po chwili dziewczyny zgasi�y �wiat�o, rozsun�y �aluzje i w ciemnym pokoju zostawi�y niczego nie�wiadomego, przykrytego pacj�ta.
* * *
Po powrocie do dy�urki przekona�y si�, �e w mi�dzy czasie nikt ich nie potrzebowa�. Do ko�ca dy�uru czas up�yn�� im na wymy�laniu najr�niejszych pozycji ��kowych z wyko�ystaniem takiego wielkiego partnera. Jedyn� zmian�, jak� zaobserwowa�by postronny obserwator, no i oczywi�cie Beata, to delikatna zmiana stosunku Marty do tego rodzaju fantazji. Do ko�ca dy�uru, a mia�o tak ju� zosta� marta nie tylko przys�uchiwa�a si� biernie, ale bra�a w tych rozmowach czynny udzia�. Dodatkow� odmian�, kt�r� zaobserwowa�y ju� obie dziewczyny by�o przygl�danie si� sobie nawzajem. Po przyj�ciu do pracy, gdy kt�ra� z nich zaczyna�a si� przebiera�, druga zajmowa�a wygodn� pozycj� i z ogromn� ciekawo�ci� przygl�da�a si� poczynaniom kole�anki. Sta�o si� to swego rodzaju codziennym przedstawieniem. Gdy podczas dy�uru, kt�ra� z nich zapragn�a wzi�� prysznic, przedstawienie to by�o powta�ane, lecz tym razem ju� bez �wiadk�w z poprzedniej zmiany i czasem ko�czy�o si� bliskim zapoznaniem widza z aktorem. Takie zabawy du�o mocniej zwi�za�y kole�anki. Z nieznanych Marcie przyczyn, tak�e reg� sta�o si� nieporuszanie temat�w dotycz�cych ich prywatnego �ycia poza szpitalem. Opowiada�y sobie o r�nych lekarzach pracuj�cych w ogromnym szpitalu, ale nigdy nie wspomina�y o swoich przygodach ��kowych z poza szpitala. Prawd� m�wi�c, Marta jeszcze nie mia�a okazji zbli�y� si� do jakiegokolwiek lekarza. Pracowa�a tam poprostu zbyt kr�tko. Beata natomiast informowa�a j�, za jakiego leka�a mo�na si� zabra�. Mia�a dok�adne rozeznanie, jacy lekarze lubi� jakie kobiety. Informowa�a kole�ank�, jak powinna si� zachowywa� w pobli�u danego leka�a, aby zwr�ci� na siebie jego uwag�. Tak wi�c Marta dowiedzia�a si�, z jakim facetem wed��g Beaty warto si� przespa�, z jakim mo�na sobie poflirtowa�, jakiemu da� si� poobmacywa�, �eby wyci�gn�� dla siebie jakie� dodatkowe ko�y�ci. Z ciekawo�ci� zacz�a stosowa� si� do wskaz�wek kole�anki. Nie mia�a do tego zbyt wiele okazji a to ze wzgl�du na por� w jakiej pracowa�a, ale pomimo tego z zadowoleniem stwierdzi�a, �e Beata mia�a du�o racji. Coraz wi�cej lekarzy przystawa�o na korytarzu widz�c j� nadchodz�c� z naprzeciwka. Niekt�rzy sami zacz�li zabiega� o d��sze z ni� rozmowy, a Marta domy�la�a si� ju� ca�ej reszty wygl�daj�cej z ich oczu. Teraz ju� sama nie zak�ada�a pod fartuch nic innego opr�cz bielizny. To te� robi�o na lekarzach du�e wra�enie.
* * *
Tego wieczoru cz�wa�a Beata. Marta spa�a na wersalce zwini�ta w k��bek, u�piona powtarzanymi w telewizji serialami. Obudzi� j� telefon. Jak otworzy�a oczy, Beata ju� podnosi�a s��chawk�.
- S�ucham? A to pan doktorze! Oczywi�cie, �e pozna�am pana od razu. Co? Teraz? Musia�abym poszuka� tych zdj��. S� one potrzebne panu na ju�? - Marta patrzy�a jak kole�anka co� notuje na kartce. - Postaramy si� to znale�� i zaraz panu dostarczymy. Ja? Nie wiem, mam tu troszk� roboty. Zdj�cia przyniesie moja kole�anka, Marta. Tak, ta marta. Dobranoc doktorze. - Beata od�o�y�a s��chawk�.
- Musisz zanie�� doktorowi Knapickiemu zdj�cia RTG klatki piersiowej tego pacj�ta co to go przywie�li wczoraj na uraz�wk�. - stwierdzi�a - zaraz ci je przynios�.
- Chwileczk�! Dlaczego ja? Dzisiaj jest twoja dzia�ka. No i co mia�o znaczy� - "...ta Marta."?
- Powoli, powoli. Pokoleji. Po pierwsze to on ju� ma te zdj�cia, bo m�wi�a mi Agnieszka, �e sama mu je wczoraj zanosi�a zaraz po wywo�aniu. Po drugie to on ju� gdzie� ci� przy�wa�y� i st�d "...ta Marta". Po trzecie to zawsze si� do mnie dobiera i chocia� jest zajebi�cie przystojny to jeszcze nie pami�tam �eby kiedy� mia� nocny dy��r.
- O.K. To jeszcze mi powiec dlaczego, je�li on jest taki zajebisty i dopiero pierwszy raz ma nock� dlaczego ciebie ju� tam nie ma i dlaczego ja mam tam i��.
- To w�a�nie jest m�j najwi�kszy pech. Zawsze jak trafi si� co� naprawd� zajebistego to ja mam okres. - Marta mimowolnie wybuchn�a �miechem. �miej�c si� Beata powiedzia�a:
- Bo jeszcze pomy�l�, �e maczasz w tym paluchy.
- Nigdy podczas okresu. - Odpar�a Marta i znowu si� rozchichota�a.
- No, bierz ju� te zdj�cia i daj mi spok�j conajmniej na godzin�. - po�egna�a Beata kole�ank� wr�czaj�c jej du�� odbitk�.
Marta mia�a do przebycia p� du�ego szpitala. O godzinie drugiej w nocy korytarze by�y puste i echo jej krok�w nios�o si� daleko. Jad�c wind� na si�dme pi�tro przypomina�a sobie wszystko to co Beata wspomina�a jej kiedy� na temat doktora Knapickiego. MIa� by� wysoki, dobrze zbudowany, szatyn o zielonych oczach. Troszk� j� zmartwi�o, �e jest neurologiem, bo do tej pory nie pozna�a �adnego interesuj�cego neurologa. U�miechn�a si� do siebie na my�l, jak by si� zachowa� doktor, gdyby wiedzia� z jakim przygotowaniem dzia�a personel szpitala. Rzuci�a jeszcze spojrzenie do lustra w windzie i obci�gn�a na sobie fartuch, tak aby dok�adnie podkre�la� jej kszta�ty. Przysz�o jej do g�owy, �e zachowuje si� jak my�liwy id�cy na polowanie i ta my�l wywo�a�a kolejny u�miech na jej twarzy. Drzwi windy si� otworzy�y i Marta odrazu dostrzeg�a �wiat�o na ko�cu koryta�a. Skierowa�a si� w tamt� stron�. Przez lekko uchylone drzwi gabinetu doktora dostrzeg�a posta� siedz�c� za biurkiem z przymkni�tymi oczami.
- Prosz� wej��, siostro. - marta lekko si� wzdrygn�a. Post�pi�a krok do przodu i wesz�a do �rodka.
- Dobry wiecz�r doktorze. - Marta teraz dok�adnie go widzia�a. Wyobra�a�a go sobie zupe�nie inaczej. Opis Beaty by� dok�adny, ale mimo to orgina� odbiega� wygl�dem od wyobra�enia. Przyzna�a jednak w duchu, �e w tym por�wnaniu orygina� wypada w korzystniejszym �wietle. - Przynios�am te zdj�cia o kt�re pan prosi�. - Za�wa�y�a, �e lekarz przygl�da jej si� przez chwil� i niby przez przypadek ca�� taksuje spojrzeniem. Ogl�dziny musia�y wypa�� korzystnie bo doktor u�miechn�� si� i odpar�:
- Dzi�kuj� bardzo, ale nie m�wmy do siebie tak oficjalnie. Przecie� oboje pracujemy w tym szpitalu i chyba jeste�my kolegami w pracy, prawda? Prosz� do mnie m�wi� - Tomek. - Wsta� i podszed� do niej.
- Dobrze panie Tomaszu. Ma pan zupe�n� racj�. - Marta widz�c jak jej si� przygl�da, zamiast poda� mu zdj�cie do r�ki pochyli�a si� blisko niego udaj�c, �e chce po�o�y� zdj�cie na biurku. Nie umkn�o jej uwadze szybkie spojrzenie rzucone w g��boki dekolt jej fartucha. Doktor z�apa� j� za r�k� trzymaj�c� zdj�cie.
- Nie marto! Nie "pan Tomasz" tylko Tomek. - M�wi�c to u�miechn�� si� do niej ciep�o i z nadziej� w oczach. Marta jeszcze przez chwil� trwa�a w pochyleniu delektuj�c si� spojrzeniami prze�lizguj�cymi si� po jej piersiach. Teraz poczu�a, �e nie jest tu dla udowodnienia czegokolwiek kole�ance, ale z dobrze znanego jej powodu. Powoli si� wyprostowa�a i u�miechn�a zalotnie.
- Wi�c co mam zrobi� z tym? - Wskaza�a oczami negatyw. Lekarz wyj�� jej z r�ki grub� foli� i niewypuszczaj�c jej d�oni poci�gn�� w stron� drzwi na koryta�.
- Tu na oddziale zeps� si� rzutnik. Zejd� ze mn� na oddzia� operacyjny, tam si� temu przyjrz� i odrazu b�dziesz mog�a zanie�� to z powrotem. - M�wi�c to stan�� w drzwiach i przepu�ci� Mart� obok siebie. Przez ca�y czas nie spuszcza� jej z oczu. Pierwszy raz widzia�a tak idealnie zamiary m�czyzny wypisane na jego twarzy. U�miecha� si� do niej lekko, a gdy przeciska�a si� obok niego, niby to przypadkiem musn�� r�k� jej po�ladek. W odpowiedzi u�miechn�a si� do niego wyzywaj�co. Przez chwil� wyda�o si� jej, �e doktor si� zmiesza�, ale to by�o jak b�ysk na niebie. Teraz ju� z powrotem na jego twarzy malowa�o si� tylko podniecenie i ��dza. Marta by�a zadowolona. Sprawia�o jej ogromn� przyjemno�� sta� si� takim obiektem po��dania. Lekarz rozejrza� si� uwa�nie po korytarzu i poprowadzi� j� do windy. Nie skorzystali jednak z windy ogulnej. Knapicki w�asnym kluczem przywo�a� wind� operacyjn� i ju� po chwili zamkn�y si� za nimi drzwi. Marta by�a przygotowana, �e lekarz zacznie si� odrazu do niej dobiera�. Lekko si� rozczarowa�a. Doktor tylko sta� naprzeciw niej i powoli taksowa� j� spojrzeniem. Dopiero na pi�trze operacyjnym zrozumia�a pow�ci�gliwo�� Knapickiego. Zaraz po tym jak otworzy�y si� drzwi, dostrzeg�a nieopodal dwuch stra�nik�w. Natychmiast jeden z nich ruszy� do windy.
- Co si� sta�o doktorze?
- Musimy z siostr� przejrze� zdj�cia jednego z pacj�t�w. Na g�rze nie dzia�a rzutnik.
- Poprosz� identyfikator. - Stra�nik dok�adnie obejrza� plakietk� wr�czon� mu przez lekarza. - Prosz� i�� i przepraszam za k�opot. Ostatnio dwa miesi�ce temu kto� w�ama� si� na oddzia� operacyjny i zgin�y z tamt�d �ilne leki.
- Nie ma problemu. To wasza praca. Nie wiem kiedy b�dziemy wraca�, mo�e nam to troszk� zaj��.
- Prosz� si� czu� jak u siebie. - Odpowiedzia� stra�nik patrz�c z u�miechem na Mart�. Ta u�miechn�a si� do niego bezwstydnie. M�czyzna zmiesza� si� z miejsca. - Znaj� pa�stwo drog�.
Lekarz poprowadzi� j� ciemnymi korytarzami, prawie na drug� stron� skrzyd�a. Zatrzyma� si� i uchyli� przed ni� drzwi. Marta wesz�a do �rodka, tym razem bez dwuznaczno�ci mocno ocieraj�c si� piersiami o doktora. To jej si� podoba�o. Wiedzia�a czego chce i czu�a to samo ze strony Knapickiego. Jak przechodzi�a przez drzwi i ociera�a si� o niego, wyczu�a ju� do�� du�e zgrubienie na jego spodniach. U�miech zadowolenia znikn�� w mroku nowego pomieszczenia. Nie wiedzia�a gdzie si� znajduje. By�a na tym pi�trze po raz pierwszy.
- Nie zapalimy �wiat�a? - zapyta�a.
- Gdzie� tutaj powinien by� za��cznik - gdy lekarz to m�wi�, Marta poczu�a jego r�ce �apczywie obejmuj�ce jej piersi. Ponownie u�miechn�a si� w ciemno��.
- Tylko szukaj go dobrze - odpowiedzia�a, wypinaj�c biust i poddaj�c si� znajomym dreszczom. Czu�a ju� jak doktor gor�czkowo rozpina jej fartuch, jak zs�wa jej go z ramion i opuszcza na pod�og�. Zaraz za nim pow�drowa� stanik. Pomy�la�a, �e b�dzie pr�bowa� j� poca�owa�, ale jego usta z wytrwa�o�ci� d��y�y do zetkni�cia z jej nabrzmia�ymi sutkami. Jej du�e piersi nie mie�ci�y mu si� w d�oniach. Czu�a, �e r�ce m�czyzny nie wiedz� co maj� robi�. Chcia�y by� jednocze�nie na jej biu�cie, po�ladkach i mi�dzy udami. W momencie gdy Knapicki mocniej zazsa� jej sutek, Marta cicho j�kn�a. Doktor w ko�cu oderwa� usta od jej piersi. Zdyszany, podniecony wyszepta�:
- Chyba to lubisz, co? - Marta delektowa�a si� przez chwil� dotykiem rozbieganych d�oni. Nie zd��y�a jednak nic odpowiedzie�, bo przerwa� jej odg�os dzwoni�cego telefonu lekarza. M�czyzna na chwil� zamar� w bezruchu, potem wszystko w nim zwiotcza�o. R�ce opad�y w zd�� cia�a i poczu�a, �e lekko si� pochyli�.
- Kurwa, to chyba moja �ona. - Teraz Marta poczu�a �e to ona przez ca�y czas ma nad nim w�adz�. Nagle zda�a sobie spraw�, �e mo�e z nim zrobi� co zechce. Zn�w u�miech w ciemno�ci. Tryunfu, zadowolenia, w�adzy, pewno�ci. Odezwa�a si� pewnie i spokojnie.
- Odbierz telefon. - Lekarz odruchowo wyci�gn�� ci�gle dzwoni�c� komurk� i odebra� po��czenie.
- Halo? Tak kochanie, jestem sam. - W �wietle padaj�cym z wy�wietlacza telefonu, Marta widzia�a wystraszon� twarz lekarza. Dobrze wiedzia�a co zrobi. Cicho opu�ci�a si� przed Knapickim na kolana i zacz�a majstrowa� przy jego rozporku. Rozpi�ty fartuch tylko przyspieszy� ca�� operacj�. Teraz mia�a ju� jego m�sko�� w d�oniach. Cz�onek po pierwszym dotkni�ciu zacz�� szybko si� powi�ksza�. Delikatnie przes�wa�a po nim palcami, taksuj�c i oceniaj�c. By�a zadowolona. - "To nie to samo co ten pacj�t sprzed miesi�ca, ale..." - Pomy�la�a. Jeszcze sekunda i ju� gwa�townie zsa�a cz�onka lekarza. Dobieg� jej uszu g�os Knapickiego. Lekko �dziwiony, za�enowany i przepe�niony podnieceniem.
- Tak kochanie, mam du�o pracy. Co? Jak m�wi�? Chyba jestem ju� bardzo zm�czony. Nie, szed�em teraz po schodach. No nie wiem, chyba nie mog� rozmawia�. Nie nie ma tu nikogo. Ju�ci m�wi�em, mam du�o pracy. - Marta coraz lepiej si� bawi�a. Cz�onek lekarza osi�gn�� ju� maksimum swoich mo�liwo�ci. Poczu�a teraz zimno pod�ogi na kt�rej kl�cza�a. Nie wypuszczaj�c m�sko�ci doktora z r�ki podnios�a si� i przysun�a usta do wolnego ucha Knapickiego. Z u�miechem ma�ego �obuziaka mocno �cisne�a r�k� penisa lekarza i wyszepta�a mu prosto do ucha:
- Czy ta ma�a te� tak lubi ci�gn�� ci druta? - Knapicki urwa� w p� s�owa i j�kn�� g�o�no do s��chawki. Marta powoli rozlu�ni�a u�cisk d�oni.
- Nie, nie! Kochanie, w�a�nie si� potkn��em. Jest tu cholernie ciemno. Powy�anczane s� wszystkie �wiat�a na korytarzach. - Marta ci�gle bawi�a si� cz�onkiem lekarza. Woln� r�k� odnalaz�a wy��cznik �wiat�a i nacisn�a go. Rozejrza�a si� do oko�a. Byli w sali operacyjnej w kt�rej znajdowa�y si� dwa sto�y zabiegowe. W pomieszczeniu nie by�o okien. Spojrza�a na Knapickiego. Min� mia� do�� dziwn�. Z telefonem przy uchu i nabrzmia�ym cz�onkiem wystaj�cym z pomi�dzy fartucha. U�miechn�a si� do niego uspokajaj�co i ponownie zalotnie. Teraz doktor m�g� jej si� przyjrze� w ca�ej okaza�o�ci. Sta�a przed nim szczup�a z rozpuszczonymi w�osami. Jej piersi wyzywaj�co stercza�y w jego stron�. Spojrza� w d�. Marta zrozumia�a. Pochyli�a si� i powoli zsun�a majteczki. Knapicki jak zauroczony wpatrywa� si� w z�ocisty tr�jk�cik w�os�w. Marta powoli podesz�a do jednego ze sto��w operacyjnych. Wygl�da�a do�� zabawnie w tej scenerii. Mia�a na sobie tylko czepek piel�gniarski i przepisowe bia�e obuwie. Odwruci�a si� do niego i usiad�a na stole operacyjnym. Przechyli�a si� lekko do ty�u, rozchyli�a uda i nie spuszczaj�c oczu z lekarza zacz�a pociera� palcem �echtaczk�. Zobaczy�a jak jego cz�onek sztywnieje jeszcze bardziej. Cicho, ale wyra�nie powiedzia�a:
- Cho� tu, chc� �eby� mi go w�o�y�. - Zobaczy�a kr�tk� walk� rysuj�c� si� na jego twarzy, ale tym razem doktor szybko podj�� decyzj�.
- Ju� musz� ko�czy�, pogadamy w domu. Tak, ju� ci m�wi�em �e jestem sam. - Spojrza� szybko na Mart� i rzuci� do telefonu. - Dobrze, jak wruc�. Obiecuj�. - Znowu spojrzenie na Mart� - Obiecuj�, �e ci� poli��. - Teraz Marta z zadowoleniem stwierdzi�a dwa fakty. Jeden to, �e lekarz oblewa si� rumie�cem, a drugi, �e wy�ancza telefon. Bawi�c si� paluszkiem, powiedzia�a:
- Mo�e teraz poli�esz mnie? - Doktor patrzy� na ni� przez chwil� jak by nie wiedzia� co powiedzia�a. Jednak Beata nie myli�a si� w swoich domys�ach dotycz�cych Knapickiego. Wi�kszo�ci fantazji Beaty doktor m�g� sprosta� z �atwo�ci�. U�miechn�� si�. Podszed� do niej i przysiad� na niskim obrotowym sto�ku. Marta prawie si� po�orzy�a, jak najszerzej rozchylaj�c uda. Jej wn�trze otwar�o si� dla niego. Poczu�a jak doktor k�adzie d�onie na wewn�trznej stronie jej ud. Przymkn�a oczy. Delikatne rozchylenie warg sromowych. - "To palec czy j�zyk?" - Zastanawia�a si�. Zn�w ten sam delikatny ruch. Tak, to by�y palce. Doktor ponownie rozchyli� jej wargi i Marta poczu�a delikatny ruch na �echtaczce. Zacz�a cicho j�cze�. Tak, to jej si� podoba�o. J�zyk lekarza penetrowa� miejsce po miejscu intymne zakamarki Marty. Przes�wa� si� wzd�� warg, a� w swej w�dr�wce natrafia� na niezwykle czu�e struny wywo�uj�ce kolejne kaskady cichych westchnie�. Knapicki nie odrywa� spojrzenia od jej twarzy. Otworzy�a oczy i pochwyci�a jego wzrok. Jemu te� si� podoba�o. Przez chwil� zastanawia�a si� ile w�a�ciwie on mo�e mie� lat. Podejrzewa�a, �e oko�o czterdziestu. Jak por�wna�a ten wiek do swoich dwudziestu lat to znowu si� u�miechn�a.
- No cho� ju�. Wejd� we mnie. - Knapicki wsta� i zacz�� powoli si� rozbiera�. Przygl�dali si� badawczo sobie nawzajem. On delektowa� si� widokiem jej m�odego, j�drnego cia�a. Podziwia� wysm�k�o�� r�k i ramion. Spostrzega� delikatne falowanie jej piersi przy najmniejszym jej poruszeniu. Widzia� jak spomi�dzy g�stych, zmierzwionych w�os�w �onowych wycieka ci�ka str�ka ciep�ego �luzu. Jeszcze mia� jej smak na j�zyku i ciep�y zapach w nozdrzach. Marta patrzy�a na niego chyba z wi�ksz� ciekawo�ci�. Id�c na oddzia� neurologiczny ba�a si� rozczarowania. Teraz przypatrywa�a si� muskularnym ramionom wydobywaj�cym si� z koszuli doktora. Mocno ow�osiony tors. Cia�o intensywnie opalone. Zgrabne biodra, a jak si� pochyli� dostrzeg�a bardzo kszta�tny, wed��g niej po�ladek. Sta� teraz przed ni� nagi, mi�dzy jej udami. Patrzy�a na jego cz�onka. By� nabrzmia�y. Wydawa�o si�, �e sk�ra jak� zosta� pokryty by�a zama�a. Lekko si� podnios�a i dotkn�a r�k� jego j�der. Teraz patrzy� jej prosto w oczy. Uczyni�a to samo nie zaprzestaj�c swojej zabawy. Knapicki pochyli� si� i mocno j� poca�owa�. Marta odda�a ten poca�unek. Poczu�a jak silne ramiona oplataj� jej tali�. Odruchowo zarzuci�a mu r�ce na szyj�. W swych ustach odnalaz�a j�zyk lekarza. Podda�a si� temu. Nagle poczu�a jednocze�nie trzy rzeczy. Szybki ruch bioder doktora, nag�y b�l jaki wywo�a�o tak nag�e wtargni�cie w ni� sam� i niemo�no�� wykrzyczenia tego wszystkiego. Knapicki trzyma� j� mocno i jego usta nie odrywa�y si� od jej ust. Po kr�tkiej chwili oporu, Marta podda�a si� i zwiotcza�a w jego ramionach.
Doktor powoli odsun�� twarz, od jej twarzy. Jego ruchy sta�y si� teraz bardzo wolne i delikatne. Popchn�� Mart� na st� a ona bezwolnie osun�a si� do ty�u. Powoli zaczyna�y dociera� do niej r�ne bod�ce. Zda�a sobie spraw�, �e znajduje si� w pustym skrzydle szpitala, naga z m�czyzn�, kt�ry w�a�nie przed chwil� z wyrachowaniem zada� jej b�l. Nie mog�a zrozumie� jak do tego dosz�o. Nie dlatego, �e nie chcia�a. Co� przeszkadza�o jej w wyci�gni�ciu wniosk�w. Po chwili ju� wiedzia�a co to jest. To co� by�o dosy� du�e, wilgotne i porusza�o si� w jej wilgotnym wn�trzu. Czu�a ciep�o i dr�enie ogarniaj�ce ca�e cia�o. To by�o dla niej zupe�nie nowe doznanie. Owszem, wcze�niej robi�a to ju� ze swoimi kolegami, ale to nigdy nie by�o tak przyjemne. Czu�a ciep�e d�onie delikatnie ale stanowczo badaj�ce powieszchnie jej cia�a. Zda�a sobie spraw�, �e jej nogi s� uniesione gdzie� wysoko i opieraj� si� na czym� ciep�ym i mi�kkim, co porusza si� delikatnie ale bardzo reg�larnie. Teraz do jej uszu dobieg� jej w�asny g�os. Zd�awiony, urywany, przepe�niony podnieceniem. Tak, to by�o to uczucie, kt�rego nie mog�a okre�li�. Pierwszy raz w �yciu kto� zdo�a� j� tak podnieci�. Nie jednokrotnie udawa�o jej si� osi�gn�� pr�g orgazmu czy to przy pomocy swych koleg�w, palc�w czy Beaty. To uczucie by�o jednak inne od tamtych wszystkich. Otworzy�a oczy. Lekarz wpatrywa� si� w jej twarz. Po jego szyji sp�ywa�y cieniutkie strumyczki potu. Dysza� ci�ko i do�� chrapliwie poj�kiwa�. Marta dzielnie mu w tym towa�yszy�a. Jej ciche westchnienia przemieni�y si� w g�o�ne j�ki. Poczu�a jak zaczyna brakowa� jej powietrza. G�o�ne j�ki sta�y si� g�o�nymi spazmami rozkoszy. Dotyk d�oni doktora, jego cz�onek buszuj�cy w jej pochwie, ocieraj�cy si� o �echtaczk� doprowadzi� do tego, �e Marta pocz�a �e to ju� nadchodzi. Zacz�a dr�e� gwa�townie na ca�ym ciele. Nie mog�a powstrzyma� krzyku jaki wydziera� jej si� z gard�a. Czu�a jak cz�onek Knapickiego z ka�d� sekund� p�cznieje coraz bardziej. Ju� po chwili mia�a wra�enie, �e zostanie rozerwana. I nagle to nadesz�o. Przez chwil� nic nie widzia�a. Wszystkie my�li jakie mia�a w g�owie ulotni�y si�. Temu wszystkiemu towa�yszy�o maksymalne odpr�enie po��czone z uczuciem odrywania si� od ziemi. Czu�a si� cudownie. Wydawa�o si� jej, �e trwa�o to ca�� wieczno��.
Pierwsz� rzecz� jaka do niej dotar�a, by�o przemijaj�ce echo jej w�asnego krzyku. Otworzy�a oczy. Knapicki pochyla� si� nad ni� zupe�nie wyczerpany. Jego twarz ca�a pokryta by�a potem. Mia� zamkni�te oczy. Marta spojrza�a pomi�dzy swoje rozchylone uda. U�miechn�a si�. Cz�onek lekarza przypomina� drzewo wyrastaj�ce z pokrytego g�stymi krzakami wzg�rza. Poczu�a i zobaczy�a jak rozmiary drzewka malej� w oczach. Wyci�gn�a r�k� i delikatnie dotkn�a wilgotnego penisa. Doktor j�kn�� cicho, ale nie otworzy� oczu. Uj�a cz�onka dwoma palcami i powoli wysun�a go z siebie. delikatnie u�o�y�a go na wzg�rku �onowym i zupe�nie odpr�ona zacz�a go g�aska�. By� ca�y mokry i ciep�y. Widzia�a jak z malutkiego otworku na jego szczycie s�cz� si� powoli ostatnie bia�e, g�ste kropelki. Widok ten sprawia� jej ogromn� przyjemno��. Przy tym wszystkim czu�a jak jej �luz razem z jego nasieniem powoli opuszczaj� jej wn�trze. Ponownie z�apa�a cz�onka w dwa palce i zacz�a zs�wa� i z powrotem naci�ga� mokry napletek. Lekarz znowu j�kn��. Poczu�a jak odleg�o�� mi�dzy jej dwoma palcami zaczyna si� zwi�ksza�. Teraz mog�a ju� pewnie trzyma� penisa w ca�ej d�oni. Nie wypuszczaj�c z r�ki swojego trofeum, drug� r�k� lekko przesun�a m�czyzn� i ze�lizgn�a si� ze sto�u operacyjnego. Teraz To doktor opiera� si� o st� a ona przej�a inicjatyw�. Pomimo powi�kszenia, cz�onek by� ci�gle do�� mi�kki. Marta wiedzia�a jednak co trzyma w r�ce. Mia�a �wiadomo��, �e je�li dobrze to wykorzysta to b�dzie jeszcze z tego mia�a du�o, du�o przyjemno�ci. Przykucn�a i rozchyli�a usta wys�waj�c czubek j�zyka. Ma�y otw�r na czubku cz�onka sta� si� jej pierwszym celem. M�czyzna j�kn�� z rozkoszy. Marta poczu�a s�ony smak nasienia i smak w�asnego �luzu, kt�ry jej i Beacie przypomina� smak soku pomidorowego. Knapicki otworzy� oczy i lekko przestraszonym wzrokiem spojrza� na Mart�. Zaraz si� jednak uspokoi�. Tym razem marta powoli i delikatnie zasysa�a jego penisa. Jej usta delikatnie pie�ci�y jego �o��d�. Wygl�da�a jak ma�a dziewczynka, kt�ra stara si� tak je�� lizaka, aby starczy� jej jak najd��ej. Wszystko to zrobi�a prawie mechanicznie. W og�le nie zastanawia�a si� co robi. Teraz maj�c m�sko�� doktora w ustach przypomnia�a sobie ogromn� rozkosz, jakiej dozna�a przed chwil�. Teraz u�wiadomi�a sobie, �e chce to prze�y� jeszcze raz. Poczu�a jak lekko tl�ce si� w niej po��danie ogarnia j� buchaj�cym p�omieniem. Zmru�y�a oczy a jej wolna d�o� pow�drowa�a pomi�dzy jej uda. Pod palcami czu�a niezwykle wra�liw� �echtaczk�, wilgo�, rozgrzane wargi sromowe i posklejane i zmie�wione w�osy. Nagle poczu�a gwa�town� zmian� w ustach. Cz�onek lekarza zacz�� szybko p�cznie�. Spojrza�a w g�r�. Wzrok Knapickiego wlepiony by� w d�o� spoczywaj�c� mi�dzy jej udami. Marta przypomnia�a sobie, jak pierwszy raz przygl�da�a si� onanizuj�cej si� Beacie. Przypomnia�a sobie jak j� to podnieci�o. Teraz podnios�a si� i stan�a wyprostowana na przeciw doktora. Jedn� r�k� nadal delikatnie pie�ci�a cz�onka m�zczyzny a drug� pie�ci�a si� w taki spos�b, aby Knapicki m�g� wszystko widzie�. Czu�a jak z ka�d� chwil� penis trzymany w r�ku twardnieje. Dosz�a do wniosku, �e odpowiednia chwila ju� nadesz�a. Delikatnie u�miechn�a si� do siebie. Powoli odwr�ci�a si� do lekarza plecami. Pochyli�a si�. Przez rami� widzia�a, jak Knapicki spogl�da rozsze�onymi oczami pomi�dzy jej po�ladki i w d� na igraszki jej palc�w.