6589

Szczegóły
Tytuł 6589
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

6589 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 6589 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6589 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

6589 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Konstanty Ildefons Ga�czy�ski POEZJE BIBLIOTEKA CZYTELNIKA � 2000 CZYTELNIK � WARSZAWA Opracowanie graficzne ANDRZEJ HEIDRICH Na ok�adce akwaforta Jacques'a Callot Redaktor MAria MIRECKA Redaktor techniczny MARIA LE�NIAK Korekta ANNA PI�TKOWSKA Tekst � by Kira Ga�czy�ska i Miko�aj K. Galczy�ski, Warszawa 2000 Pos�owie � by Wiera Drawicz, �warszawa 2000 ISBN 83-07-02747-0 PIOSENKA O TRZECH WESO�YCH ANIO�ACH � S�uchajcie, s�odkie siostry � tak m�wi� stary opat: � (Na dworze by�o wietrzno, ponuro i listopad.) Raz by�o trzech anio��w, jak trzy wyborne liry, imiona ut sequuntur: Piotr, Pawe� i Zefiryn. �liczni to byli ch�opcy, jeden w drugiego g�adszy, �askawym na nich okiem Pan B�g zza pieca patrzy�. No, w raju, jak to w raju, zielono i weso�o, obiady, gadu-gadu, wieczerze i tak w ko�o. Lecz nasi anio�owie co� nazbyt byli dziarscy i cz�sto B�g Dobrodziej brew zagniewan� marszczy�; i g�sto w sk�r� leli anio��w rajskie zbiry � na pr�no: zn�w szaleli Piotr, Pawe� i Zefiryn. Od sromu jak od gromu cierpia�y anio��wny... Ha, by�o trzech anio��w, KONSTANTY ILDEFONS GA�CZYNSKI lecz siedem grzech�w g��wnych. Anio� Piotr, jak to Piotry, szklanic� zwyk� si� bawi� i nieraz w Mons Pietatis musia� skrzyd�a zastawi�; a gdy wy�ysia� mieszek, to wonczas furis mor� do piwnic Dobrodzieja dobiera� si� wieczorem. Pawe� zasi� po Pawle rycerskie wzi�� zas�ugi: Dzie� w dzie� na rajskiej ��ce anio��w k�ad� jak d�ugich. Sam �wi�ty Jerzy, siostry, przygl�da� si� i dziwi�: �Ho, ho, nasz anio� Pawe� bije si� jak Radziwi��. Dobrodziej te� by chwali�, lecz w�a�nie �pi w ob�okach". Tak m�wi� �wi�ty Jerzy i dalej m�czy� smoka... Zefiryn by� muzykant, mi�o�nik strun i syryng, niefrasobliwy, lekki, jednym s�owem, Zefiryn; znal si� na mitologii, Achillach i Chimerach, mia� sk�onno�� do ksi�yca, troszeczk� do Baudelaire'a i do sekretnych uciech, nie gardzi� r�wnie� poz�, b��kaj�c si�, dziwacz�c andante maestoso. A taki by� wstydliwy... co� niby... jak Jan Jakub; kazania wielce ceni�: ______POEZJE_______ �Do rybek" i �Do ptak�w"; chocia� wuj Zefiryna, ju� taki starszy anio�, raz widzia� �S��wka" Boya pod ko�dr�. (Ach, ty draniu!) Tak �yli anio�owie, ale nadesz�a kryska i wezwa� B�g Dobrodziej nadanio�a Matyska. �Wyp�d� mi � prawi � Piotra, Paw�a i Zefiryna, kalaj� Paradisum, ego Deus � daj wina!" Po takim paternoster i po wytrawnym winie Dobrodziej chodzi� gniewny i hucza� po �acinie. Zefiryn zasromany pochyli� nisko g�ow�, wstydzi� si� jak Jan Jakub, skrzyd�a tul�c r�owe. Piotr zasi�, jak to Piotry, brat rygielkom i zamkom, siedzia� w ch�odzie piwniczki i �wieci� sobie lampk�. Pawe�, jak zwykle Pawe�, anio� bitny, rogaty, na podw�rcu rajowym bi� si� z Jerzym w palcaty. Ale nic nie pomog�o, zjawi� si� Anio� Micha� i rzecze: �Zefirynku, ju� mi nie b�dziesz wzdycha�. Zwo�aj swoich kamrat�w, tak Decyzja orzek�a... ruszaj si�, p�kim dobry! KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI ani mru-mru! do Piek�a!" Wyp�dzi�y anio��w rajskie draby i zbiry. Zmarnowali kariery Pawe�, Piotr i Zefiryn. Ergo, siostry najs�odsze, (Bo�e, m�dl si� za nami!) lepiej wam si� przed noc� nie wdawa� z anio�ami. 1926 W?z Sze�� dzwon, a szprych dwana�cie, lu�nia, orczyk, zwa�e�: oto jest w�z jad�cy nuc�cymi ko�y, mocny w�z drabiniasty, �niwny i weso�y, ko�ami wo�aj�cy rytm pot�nych marze�; przez b�ota miody grz�skie, gdzie ruch jest s�odycz�, w�r�d dr�g znieruchomia�ych, d�ugich jak pacierze, toczy si�, snopy zwo��c, a snopy s� �wie�e obfito�ci, a ch�opy �miej� si� i licz�. �piewam skrzypi�ce pi�knie twarde wozy one, piasty od gwiazd kr�glejsze, s�o�ce i powietrze, i ramiona cz�owiecze rozwarte na wietrze, zb� bogactwo, anio�a i lejce zielone. 1926 PINOKIO W jasnej wiosce ko�lawa kobieta urodzi�a drewnianego pajacyka, kt�ry mia� serce niedobre i pokazywa� j�zyk, __________________POEZJE____________________9 i r�ne motyle tyka� ustami s�odkimi jak ksi�yc � kt�ry mia� serce niedobre i n�kami zabawnie fika�. A bezczelne motyle zielone uszami wyfruwa�y i uciekaj�c na ��ki, na s�o�cu skrzyde�ka k�ad�y, drewniany pajacyk w�wczas chodzi� po ��kach poblad�y i na zwodniczych zabawach sp�dza� do zmierzchu dzie� ca�y. A w nocy straszny Pinokio niebieskie k�ad� okulary i z pewnym �wierszczem z�o�liwym oddawa� si� sztuce blu�nierstwa, i znowu, znowu do rana uprawiali ciemne szalbierstwa, i w karty fa�szywe grali, i liczyli fa�szywe dolary. O trzeciej pi�tna�cie nad ranem wybuch�a ogromna chmura. � Ratunku! � wo�a� Pietrzynka � ratujcie Pietrzynk� biednego. Ksi�yc by� ma�y jak wi�nia, kt�rej usta �akome strzeg�. Tutaj si� ko�czy pie�� pierwsza i nie zaczyna si� wt�ra. 1926 SZEKSPIR I CHRYZANTEMY Kiedy noc� odp�ywa� okr�t do Arabii, od fajerwerk�w huczn�, a od b�lu niem�, d�ugo jeszcze z pok�adu twoje oko wabi� lunatyczny kochanek z bia�� chryzantem�. Nie wierz temu kwiatowi: kochanek ci� zdradza, �pr�dem rzek oboj�tnych niesion w uj�cia stron�" cho� zielone twe oczy i usta czerwone, jak nad tob� jest jego, nad nim inna w�adza. Morze to teatr z wody i na tym teatrze p�jdzie gra� swoj� sztuk� po�r�d tr�b Szekspira - ty jeste� taka ma�a, ty jeste� jak lira � jego �lad�w na piasku �aden wichr nie zatrze. KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI Nie wierz mu: on jest w�ciek�ym kochankiem Rimbaud�w, ty� jest sercem zgubionym na pla�y pochy�ej; jego oczy s� straszne, twoje � tylko mi�e � on to pos�g i duma, i kl�ska narod�w. Nie p�acz, przesta�, bo przyjd� jeszcze ci�sze noce � wszak mi�o�� jest cierpieniem, nie fraszk� ja�ow�. Dosy�, kiedy, smakuj�c zamorskie owoce, usta sobie przypomni, soczystsze nad owoc. KONIEC �WIATA WIZJE �WI�TEGO ILDEFONSA czyli SATYRA NA WSZECH�WIAT J.O. Panu Tadeuszowi Kubalskiemu tudzie� �p. cioteczkom moim: Pytonissie, Ramonie, Ortoepii, Lenorze, Eurazji, Titi- nie, Ataraksji, Republice, Jerozolimie, Antropozoo- teratologii, Trampolinie � od tr�by powietrznej w kwiecie wieku na ulicach bolo�skich porwanym � po�wi�ca nieutulony Autor Apparebit repentina Dies magna Domini Fur obscura velut met� Improwsos occupans... �piewka �aci�ska W Bolonii na Akademii astronom Pandafilanda rzek�, biret zdejmuj�c z w�os�w: � Panowie, to jest skandal: zbli�a si� koniec Ziemi, a mo�e ca�ego Kosmosu; wszystko przed wami rozwin�: perturbacje i paralaksy, bo wed�ug mojej taksy �wiat jeszcze potrwa godzin�. Na te okropne s�owa podni�s� si� Im� Marconi, najo�wiece�sza g�owa w ca�ej Bolonii. I rzek�: � Areopagu m�drc�w najznakomitszy, wszystko, com s�ysza�, jest blag�, jak sze�� to jest trzy i trzy; wszem wobec, jako rektor, o�wiadczam przeto, �e kto takie brednie lansuje, na kar� zas�uguje, �e taki g�upi argument wymy�li� m�g� energumen, szarlatan Pandafilanda. Rumor si� zrobi� na sali: wszyscy uczeni gwizdali, wo�ali: � Skandal i granda! On tu nas chcia� omami�, nabuja�, skorrumpowa�, zaidiotyfikowa�! Poczekaj pan: k�amstwo plami, nikt z czo�a ci ha�by nie zdejmie! To m�wi�c wyszli, stukn�wszy pulpitami, jak w polskim sejmie. KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI Zosta�y czarne pulpity i czarny na �cianie krucyfiks, i na katedrze zgn�biony, male�ki, pokurczony astronom. Bola�o go bardzo w g�owie, wi�c za�y� proszek �Z kogutkiem", potem przez chwile kr�tkie nie podejmowa� powiek, wiadomo: astronom te� cz�owiek. Potem si� chwil� przechadza� pos�pny nies�ychanie, mrucza� co�: � Ko�czy si� w�adza.. Albo na bia�ej �cianie kre�li� cyfry i znaki, logarytmy, zodiaki � przez bardzo d�ugie chwile zawile. W ko�cu, w notesie u g�ry, patrz�c w cyferblat �Cyma", nakre�li� dziwne figury z min� olbrzyma. A potem, wsparty na d�oniach, ju� tylko w okno pogl�da�: za oknem by�a zielona Bolonia. I wiecz�r. Daleko, w z�otym birecie, student przygrywa� na flecie � by�o to w lecie. Stop! Bo gdy wype�ni�a si� pora, znaczy, godzina sz�sta, _____POEZJE_________ u bezbo�nego rektora pop�ka�y wszystkie lustra; i potrzaska�y tak�e u rentier�w i tapicer�w, i u wszystkich w mie�cie fryzjer�w, a by�a to plaga za grzech. .Komiczne! wo�ny Malvento, egzaminuj�c si� w lustrze: � Twarz mam na dwoje rozci�t�! wrzasn��. A to by�o w lustrze. Wi�c widz�c, co si� �wi�ci, z ko�cio��w uciekli �wi�ci, salwuj�c si� fug� niepi�kn�, jak lustra nie chcieli p�kn��. Unios�y si� trwo�nie do g�ry �adne gliniane figury i polecia�y do nieba. Nie ma �wi�tych, gdy potrzeba. A tutaj w moich widzeniach nast�pi nale�na przerwa. Widzenia nast�puj� Koty, motyle i drzewa ta�czy�y ze zgrozy w k�ko, skrzyd�a siwia�y jask�kom, widziano krew na kamieniach. Widziano, jak nawet rektor ze strachu spuszcza� zas�ony i p�aka�, jak narodzony, a przecie� nie by� bylekto. KONSTANTY ILDEFONS GA�CZYNSKI____ A ju� na wszystkich ulicach krzyczano: �Ginie Bolonia!" Widz�c ten bayzel, policja j�a cwa�owa� na koniach; d�ugimi pa�kami z gumy pra�yli karabinierzy, niestety! wrzeszcza�y t�umy: �Ratuj si�, kto w Boga wierzy!" I kto wierzy�, szepta�: �O Bo�e!", a kto nie: �Strachy na lachy!" Ciekawsi w�azili na dachy, i nawet byd�o w oborze rycza�o, rycza�o, rycza�o. Ulicami szli biczownicy w diesirycznej w�osiennicy i umartwiali cia�o. M�wiono, �e nawet papie� (tss!) szuka ucieczki na mapie, �e ca�e �wi�te Koncylium bije si� w cz�onki lili�. Taki to dopust Pan da� przez usta Pandafilanda. Tylko weseli studenci do strachu nie mieli ch�ci: w tawernach winem obros�ych kochankom pisali akrostych, a co wstydliwsze kochanki przez wina dzikiego listek ca�owali w same usta. �adnie! ginie wszech�wiat wszystek, a tutaj, panie, rozpusta. Bo r�wnie� konkretne zdro�no�ci przerabiali obustronne i pili, kanalie, koniak, _____POEZJE____ i �piewali, i na gitarach brzd�kali: �Ewiva Bologna, citta delie belle donn�!" Tu pauza, bo konam z zazdro�ci. Kiedy si� dzia�y dziwy te szalone i nierozumne, nies�ychane, niesamowite cie�la Giovanni Lucco bawi� si� swoj� ciesio�k� i �piewa�, i ciosa� trumn�; �piewa� Giovanni: �Ciosaj, trumno moja, si� ciosaj; po�o�y si� w tobie panna, panna o z�otych w�osach". A kiedy uko�czy� prac�, w oliwie umacza� placek i jad� poma�u, pobo�nie; a potem, polityk stary, na oczy wdzia� okulary z premedytacj�, ostro�nie, aby nie p�k�o w��kienko, zwi�zuj�c drucik z uszkiem; i usta ��cz�c z cybuszkiem, litery popycha� r�k� do gadania niezaprawne; znudzi� si�, zamkn�� warsztat i mrucz�c: � Koniec �wiata... hm... to wcale... zabawne... zasn�� pod krzaczkiem w ogr�dku. �pij s�odko, Giovanni Lucco. Ale w szpitalach nie spali na spr�ynowych ��kach KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI i na mi�kkich poduszkach chorzy. Tylko krzyczeli, wo�ali, kas�ali i przeklinali: � Gdzie s� doktorzy?! Gdzie s� r�czniki, spluwaczki, wyka�aczki i pos�ugaczki?! Nam coraz gorzej! A my nie chcemy umiera�, ale si� pi�knie ubiera�, wi�za� zielone krawaty � nie chcemy banda�y i waty! Protestujemy! I coraz ciszej wo�ali, a� w nocy poumierali. Na bia�ej, szpitalnej sali spok�j panowa� niemy. A wtedy przez ma�y otw�r w�cibi� si� Astralny Potw�r, lekarstwa pomiesza� i zjad�. Tutaj si� ko�czy wizja. Na dole przed Akademi�, w ma�e zebrane kupki, p�aka�y nad biedn� Ziemi�, rajcowa�y miejskie przekupki: � Czy pani widzi? � Nie widz�. � To� wida� tam i tu: � co� takie idzie �niedobre. � Szu szu! � Szu szu! � To� widzia�am, moja pani, � sz�o wyra�nie od plebanii, � sz�o sz�o. POEZJE_______ � sz�o sz�o. �To. � W gazecie tak�e stojak), � czarno na bia�o. �O! �Qui �Pro �Quo. �To kara boska... � Co co? � Co co? �A ten Kosmos... � Biedna, stara Kosmoska. �ciemnia si�. Pomara�cz� ksi�yc wyp�ywa z rzeki. Drzewa nad rzek� ta�cz�, jak jednonogie kaleki. I rzeka p�ynie, i milknie � d�ugie � niebieskie � s�owo. Ksi�yc wyfrunie, przylgnie do drzewa ga��zki jak owoc. Lecz nie pomo�e pe�nia: proroctwo si� wype�nia. Lecz nie pomo�e fala: bij� dzwony na alarm. I Kr�l, i lud nie pomo�e, bo robi si� coraz gorzej, strach si� podnosi jak morze. Chmury po niebie � chmury oci�a�e cwa�uj�; id�cy gniew Natury leniwie zwiastuj�. Ku miastu coraz bli�ej, 2-Poezje KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SM POEZJE ku ziemi coraz ni�ej opadaj� z�owrogie, ogromne, wstr�tne, ry�e. U �wi�tego Micha�a dzwony bij� na trwog�. Bolonia struchla�a dr�y. Bankierzy, piszcie testament: B�g zburzy banki Bolonii! a wy skryjcie si� w mysi� jam�, blu�niercy i masoni. Widz� nadci�gaj�c� Groz�, Xi��� Ciemno�ci wbija w biegun roz�opotany sztandar. Bo sprawdzi si� od A do Z proroctwo Pandafilanda. Ju� sprawdza si�, ju� si� sprawdza, jak drzewa dr�� telefony, po zwierciadlanej sali biega Kr�l przera�ony: Hallo Hallo Hallo Czy to ty? czy to ty, Genowefo? Tu ja, tu ja � Antonio! Pomy�ka! 405! Czy to sk�ad trumien? Ach, pan mnie nie rozumie? Ja jestem pa�ski zi��! A konie wys�a� wieczorem. Poczta Pinocchio, tuzin 15 lir. Hallo . Czy to kr�lewska kancelaria? To ty, kociaku? Wariat! Jestem minister spraw wojskowych. Sire, burzy si� proletariat: Pytonissa' Ramona Ortoepia Lenora Eurazja Titina Ataraksja Republika Jerozolima Antropozooteratologia Trampolina! PROLETARIAT. Wi�c wojsko wys�ali na miasto, maszerowa�o wojsko: Piccolo-flet tak gwizda� jak kos, mocne b�bny bi�y, bi�y tak: � Kosmos Kosmos ginie minie Kosmos bujd� sko�czy si� niebborrak! A za wojskiem, zgarbiony, dziobaty, zamy�lony, w okularach, z miote�k� KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI szed� towarzysz Myde�ko; i miote�k� z wikliny czy�ci� ostatnie szyny, i co� mrucza� pod nosem, jakie� tam s�owa krztusi�: � Kosmos, panie, Kosmosem, a porz�dek by� musi. A nad tym czy�ciszyn�, a nad tymi szynami go��b skrzyd�a rozwin�� i porusza� skrzyd�ami. A nad go��biem ksi�yc lecia�, srebrz�c kominy. I tak szli, i gin�li: go��b, tamten i szyny... Het, na kra�cach Bolonii, cie� si� tylko pochyla�. I do nich, i tylko do nich u�miechn�� si� Pandafiland: i nader idylliczny sta� si� i zacz�� marzy� � M�j Bo�e, jaki �liczny proletariacki pejza�yk. Tego samego zdania byli bolo�scy poeci: Przecie� to nies�ychane! tramwajarz, no i �mieci. Zaraz wiersze pisali, deklamowali s�odko: � Cho� �le ze �wiatem, proletariatem pobawmy si� jak grzechotk�: A bawcie si�, bawcie, dzieci. POEZJE A tymczasem ju� grzmia�o, a tymczasem b�yska�o i co� si� niedobrego w og�le gotowa�o. Nie pomog�y przekle�stwa, r�ne �porca madonna". Nadszed� kres bezece�stwa: �wiat kona�. Na bolo�skich ulicach ko�ysa�o si� mrowie. Zbierali si�, radzili, jak by temu zapobiec. Pr�na rada! nie wsk�rasz w dzie� ostatniej zag�ady: Przewraca�y si� biura, teatry, kolumnady, sklepy, cyrki, �wi�tynie i r�ne ubikacje, s�onie w Zoo i stacje, nawet obrazy w kinie. A u Giovanni Lucco, kt�ry zasn��, jak wiecie, przewr�ci� si� go��bnik i go��b ze� wylecia�; ten sam go��b anielski, kt�ry z tym tramwajarzem, gdy Pandafil diabelski patrzy� w okno i marzy�. Ale kiedy bieg planet sta� si� krzywolinijny, uradzono nad ranem poch�d protestacyjny: Wszyscy w nim udzia� wzi�li: mniejsi, wi�ksi i mali, KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI czarni, ��ci i biali, parlamentarni m�wce, krawcy i brzuchom�wce, Szatani i Anieli. A jeszcze komedianci, a jeszcze policjanci, i ksi�a, i rabini, si�a, si�a narodu. A na czele pochodu jecha� rektor na �wini; z obna�onymi nogami szli ekshibicjoni�ci, transparenty nie�li socjali�ci, a komuni�ci dynamit. Rzecz oczywista � anarchi�ci nie�li maszyny piekielne, masony kielnie, a dzieci wianki z zielonych li�ci; zakamieniali rojali�ci �piewali �Ewiva ii Re", za nimi neopapi�ci, co byli troch� marksi�ci, te� �piewali, �targali niebiosa": � Ewiva bandiera rossa! H�, h�!! A wszystko sk�adnie i �adnie, w porz�dku, rz�dem, gromadnie: mityngi, wiece, mas�wki, kukluksklany, boj�wki, kule dum-dum; sz�y rezolucje, protesty, ______POEZJE________ rewolucje i manifesty. T�UM. Na samym ko�cu pochodu sz�y pojednaczki narod�w: Mi�dzynarod�wki: I, II i III, IV, V i VI, i VII!!! Sz�a T�cza, zbawienie �wiata sp�nione: Bo gdy za r�ce si� wzi�li, jak dzieci wystraszone, zawirowali, skamienieli i z miliardowej gardzieli wyrwa� si� ryk: � NIE CHCE-MY KO�-CA �WIA-TA! Na z�o�� si� zrobi� koniec �wiata. Sic! Kosmiczna zacz�a si� chryja z ca�� straszliw� atmos- fer�. Vide �w. Jan, Apokalipsa � Pathmos: S�o�ca zgas�y i gi- n�y, ton�y w oddali. Gwiazdy spada�y jak figi, a �ydzi je sprzedawali. W powy�szej anarchii ksi�yc na�ladowa� planety inne, znudzi�o mu tak�e si� �y� i wskoczy� w beczk� z winem; dopiero� tam zabulgota�, KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI zamlaska� ten stary op�j, a� beczka zrobi�a si� z�ota, a� si� na fest utopi�. Wszystko si� toto wali�o, kosmiczne przer�ne dra�stwo, a� p�k�o, si� utopi�o stare odwieczne pa�stwo. Wielka to by�a chwila i tako rzek� Pandafiland: � Sko�czy�a si� ca�a panika i �wiat jak ��d� bez steru, j'ak potworny kad�ub �Tytanika" zaton�� w odm�tach eteru. JA TO WSZYSTKO S�YSZA�EM W NIEBIOSACH PRZEZ TELEFON I W M�GI ZAPISA�EM, S�UGA BO�Y ILDEFONS. FINIS 1928 ZAR�CZYNY JOHNA KEATSA komedia D�b starej Anglii jest z�oty, kiedy we� wali piorun. Teraz jest bia�o: cisza zimowego wieczoru. Mi�o�� jest d�bem z�otym, spok�j jest ninie. John rzuca nar�cza drew, aby by�o widniej w kominie. Z pokoju, co si� jak niebo otwiera, zaraz przyb�dzie Fanny, si�dzie obok i na licach mu si� rozp�ynie u�miechem nieustannym. John, nie b�d� g�upi, czemu robisz tak g�upie miny? Nie narzekaj na narzeczon�, dzi� twoje zar�czyny. POEZJE 25 Obrus b�dzie bia�y i mocny i na obrusie wino, ej, g�upi John, poca�uj�e si� ze swoj� pi�kn� dziewczyn�. Jak ty, na oko spokojna, wewn�trz jest rzek� wrz�c�, d�onie-wachlarze wachluj� gwiazdy, kt�rym ju� nazbyt gor�co. Ach, jak ten ogie� trzaska i jak ogrzewa mile, mo�e w kominie stary Willy ucieszn� gra krotofil�. Do�� tego, dzieci najdro�sze, przejd�cie teraz do holu: sto�y si� uginaj� i muzykanci swawol�, ciotki z twarzami anio��w przelatuj� ponad tortami � my tortu je�� nie b�dziemy, my si� b�dziem �ywi� ustami. A kiedy wszyscy p�jd�, to w wielkim, ponurym holu ustaJohna i Fanny jak zwierz�ta si� rozswawol�; usta z ustami z��czone, z d�o�mi splecione d�onie. Lepsi, Goethe, od Hermana i Dorotei, kiedy tak siedz� na tronie. Ona jest Niebem rozlewnym, on zasi� Oceanem; ona pani� w at�asach, a on przy mieczu panem. Oto koniec komedii. Aktorzy, si� po�pieszajcie tudzie� dziwnych grymas�w licom swym przydawajcie, bo brawa jeszcze gotowe buchn�� przed sztuki ko�cem. Cyt... �wit... na szybach baran... w szyby go��b z�ocisty... ma�e... s�odkie s�o�ce. 1928 CANTICUM CANTICORUM O, tajemniczo�ci staro�wiecka tych li�ci nad murem browaru. Za tym murem oszala�y Augustyn topi w studni ��te pantofle. (Oczywi�cie: chodzi tu o skradzione serce kr�lowej.) Poeto, czy chcesz, �eby by�o jeszcze pi�kniej? Poeto, czy ci tego za ma�o do wyko�czenia ko�a symfonii? Sp�jrz: te li�cie tak biegn�, tak biegn� nad twoj� g�ow�, jak wie�ce laurowe nad g�owami biegn�cych cezar�w. Poeto, czy chcesz, �eby by�o jeszcze pi�kniej? Zaczekaj � twoje uszy nape�ni� muzyk�, jak morza zieleni� zamarz�a w kul�. 26 KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI POEZJE Sp�jrz: ulice tutaj wykrzywione i schody s� melodyjne. Jeste� wpisany w poemat o ulicy nieprawdopodobnej. O, poeto, czy chcesz, �eby by�o jeszcze pi�kniej? Poka�� ci Izy ogromne, kt�re si� przechadzaj� wzd�u� rynien, i gdzie mieszka Mitzi, tancerka z dalekiego Wiednia, kt�rej tam, gdzie ty masz wargi, wykwita p�sowa r�a; i ksi�yc, dudni�cy nad ulicami, jak potw�r ze srebra i krzyku, kt�rego nie chc� wpu�ci� na widowisko cesarskie w przewidywaniu skandalu. O, poeto, czy chcesz, �eby by�o jeszcze pi�kniej? Poca�uj w usta Rimbauda, poca�uj w usta Rimbauda, poca�uj w usta Rimbauda. I u�nij. 1928 SREBRNE I Z�OTE Gdy rze�bisz kapliczk� z�ot�, dor�b i srebrne drzwiczki. Mistrz Benvenuto z ochot� wyrabia� z�ote s�owiczki. Rze�bi� kapliczki, s�owiczki mistrz Benvenuto z ochot�: s�owiczki kl�ska�y z�oto, a srebrnie dzwoni�y drzwiczki. Mistrz Benvenuto tak�e ^^ wytapia� z�ote �abki, �abki o srebrnych oczkach, co mia�y z�ote �apki. I ca�y �wiat w og�le wyrze�bia� mistrz nad mistrze: Ziemi� jak z�ot� kul�, wy�ej gwiazdy srebrzystsze. Gdy �mier� Benvenuta zabra�a, �mier� pod srebrn� poduszk� � ca�a rodzina p�aka�a, bo mia� z�ote serduszko; bo mia� serduszko z�ote, srebrne i z�ote metale, mia� srebrzyst� t�sknot�, z�oty i srebrny talent. 1928 ULICA SZARLATAN�W Szarlatan�w nikt nie kocha. Zawsze sami. Dla nich gwiazdy �wiec� w g�rze i na dole. W tajnych szynkach pij� dziwne alkohole. I wieczory przera�aj� blu�nierstwami. Wymy�lili swe tablice szmaragdowe. Krwi� dziewicy wypisali charaktery. Strachy w liczbach: 18, 3i4. Przeklinamy Jezu-Chrysta i Jehow�. KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI Szarlatani pisz� ksi�gi o papie�ach. Zawsze w nocy m�wi� �le o Watykanie. Zawsze w nocy s�ycha� szklane, szklane �kanie: p�acz� gwiazdy zapl�tane w szk�a na wie�ach. Kiedy miesi�c um�czony wschodzi na n�w, alkohole z przera�enia dr�� s�odycz�. Nie pomog� alkohole: W nocy krzycz� �zy fa�szywe szmaragdowych szarlatan�w. Bardzo cicho i bole�nie jest nad ranem. Dzwoni� dzwony, �wit pochyla si� w pokorze. Odpu�� grzechy szarlatanom, Panie Bo�e, wszak Ty jeste� takim samym szarlatanem. 1928 KO�YSANKA O KO�YSCE" Na ko�ysce kogut z�oty, zadzierzysty i kaduczny, krasnodzioby, krasnonogi, napuszony i bu�czuczny � Kogut. 29 POEZJE________ A w ko�ysce s� pieluszki, ma�e r�czki, mi�e n�ki... sny... koguty... ber�a... kr�le... przepowiednie dobrej wr�ki - Dziecko. A na niebie anio�owie z uciechy staj� na g�owie, miesi�c jako delfin p�ywa... Co za cuda! Co za dziwa! Gwiazda. 1929 PORTRET PANNY NOEL Holandio antykwariuszy, per�o bezbo�na, o panno wsmuklona w krzes�o wisz�ce, gdzie gryfy rze�bione z miedzi drzemi� i zach�d ogromny, jak teatr ptak�w, osiada na w�osach twoich, o panno, per�o bezbo�na, Holandio! Ponad oczami twymi gorzka niebios�w.ziele�, rozwartych jak uda twoje w oczekiwaniu ksi�yca; na uszach twoich pszczo�y, my�l�c, �e siedz� na kwiatach, nie chc� brz�cze�, bo p�yn� zapachy dra�ni�ce jak morze. Ach, kt� to tak ci� w�piewa� pomi�dzy te dwie kolumny, w t� cisz� bardzo podobn� snom motyli nad �r�d�em, w ten szafir d�wi�cz�cy nisko, w to z�oto skrzydlate wy�ej? To serce moje u st�p twych le��ce, p�acz�ce jak gwiazda. 1929 _________KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI_____________ KUFERLIN bajka Kiedy ch��d fioletowy od�� usta chimerom, strzeg�cym schod�w promiennych, co prowadzi�y do wnij�cia, olbrzymiog�owy Kuferlin uni�s� �on� jak ber�o i do �o�nicy j� zani�s�, i z�o�y� na mi�kkich li�ciach. Wi�c muzykanci pocz�li stroi� narz�dzia kruche, aby im by�o s�odziej i ciszej, i bardziej mi�kko, lecz nie znale�li poklasku, i skin�� Kuferlin r�k�, i gra� rozkaza� piorunom, d�bom grzmie�, gwizda� wichurom. Zw�zi�y si� oczy �ony od tego huku, od trwogi, p�aka� pocz�a cicho, bardzo cicho, jak strumie�; t�umaczy�a mu, �e jest ma�a, �e boi si�, �e nie rozumie... Na pr�no: �mia� si� Kuferlin i spala� j� wolno, jak ogie�. A potem ju� by�o cicho. Powietrze pachnia�o morw� i po ramionach �ony pot sp�ywa� jak srebrny ocean... Wi�c kiedy si� u�miechn�a, westchn�a i usn�a, przez okno w powale wpad� ksi�yc i Kuferlina porwa�. �Oto mnie w r�ce porywa astrologiczny ksi�yc!" wrzasn�� zd��y� Kuferlin, a ju� rozkr�cone w�osy ci�gn� mu g�ow� do g�ry, za g�ow� brzuch i w niebiosy tak ulatuj� we dw�jk�, a �ona �pi i nic nie wie. O �wicie p�aka� Kuferlin. �mia�a si� �ona i z konwi la�a z�ocist� wod� w dziecinne usta kwiat�w. �G�upcze � m�wi�a do m�a � on by naprawd� ci� porwa�, gdybym za ucho ci� mocno nie uchwyci�a z�bami..." 1929 POEZJE________________ SERWUS, MADONNA Niechaj tam inni ksi�gi pisz�. Nawet niechaj im s�awa d�wi�czy jak wie�a studzwonna, ja ksi�g pisa� nie umiem, a nie dbam o s�aw� � serwus, madonna. Przecie nie dla mnie spok�j ksi�g l�ni�cych wysoko i wiosna te� nie dla mnie, s�o�ce i ru� wonna, tylko noc, noc deszczowa i wiatr, i alkohol � serwus, madonna. Byli inni przede mn�. Przyjd� inni po mnie, albowiem �ycie wiekuiste, a �mier� p�onna. Wszystko jak sen wariata �niony nieprzytomnie � serwus, madonna. To ty jeste�, przybrana w z�ociste kacze�ce, kwiaty mego dzieci�stwa, ty cicha i wonna � �e rosa brud obmyje z r�k, splatam ci wie�ce � serwus, madonna. Nie gard� wiankiem poety, �otra i �obuza; znaj� mnie redaktorzy, zna policja konna, a ty� jest matka moja, kochanka i muza � serwus, madonna. 1929 KONCERT FORTEPIANOWY PRELUDIUM Ju� motyle rozkwitaj� � to rze�bione s� sekundy; ______KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SH__________ bije muzyka od ziemi wielokszta�tna i nadmierna � i muzyka jak powietrze ponad domem pi�knych kobiet fal� s�on�, szumem gniewnym spada, cieknie i zastyga. Tylko, �e zn�w, tylko, �e im � cieniom drzew le��cym jak flety, jest ma�o. PORANEK To szumi ziemia. To drzewa z niej wyrastaj�. Niebo oddycha. Ob�oki wychodz� z domu. Przestrze� ucieka. I tylko szafir na wargach, I piasek z�oty na w�osach. I smutek podobny do d�bu. CH�R IDIOT�W My nie wiemy, �e�my tacy �adni, ale kochamy r�e, go��bie, srebrne dachy, kszta�ty w sen wprawiaj�ce, linie schylone... TRIUMF CEZARA '�"�Trecz odrzuci� tog� wyszywan� w krwiste meandry, z�oto wszelkie i dum�, r�k� uciszy� t�um; nie chce nawet sanda��w ze s�o�ca spad�ych na ziemi�. Cezar � wyst�pi � nago. BAL KOMAR�W My brz�czymy nad wod�, nad wod�, kt�ra u�nie; ___________POEZJE___________ woda to g�upstwo srebrne, komar � ma�a zagadka. I tak b�dziemy brz�cze� do ko�ca, do ostatka, a� umrzemy nad wod�, umrzemy, zabzykamy... Wtedy woda si� wzniesie (o, wodo podniesiona!), wczorajszy ksi�yc wzejdzie, du�y, humorystyczny. BURZA W AMSTERDAMIE Ach, tyle z�otych okien! to wszystko skutki piorun�w; drzewa si� naradzaj�; � Co robi�? � Co robi�? � Co robi�? Wiatr histeryczny lata i z dr��cych r�k profesor�w wyrywa �aci�skie ksi�gi, z ksi�g s�owa, a ze s��w s�odycz. PRZEMARSZ ANIO��W- Ko�yszemy, pochylamy, ca�ujemy, oddalamy � anio�owie. Nastrajamy, poprawiamy, otwieramy trudne bramy � anio�owie. Przebaczamy, istniejemy, usypiamy, mi�ujemy � anio�owie. 3 - Poezje KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI Deszcz pijemy, nic nie jemy, kwiaty w lustrach, szafir niemy � anio�owie. CODA Uspokojony ocean. Nie szumi fala. Ten wiatr jest pi�kny, pi�kniejszy, gdy si� oddala. 1929 ULICA TOWAROWA Tutaj wieczorem faceci graj� na mandolinach i r�ka wiatru porusza ufarbowane wst��eczki. W og�le tu jest inaczej i gwiazdy s� jak porzeczki, i jest naprawd� weso�o, gdy ksi�yc wschodzi nad kinem. Anio�y proletariackie, dziewczyny, wychodz� z fabryk, blondynki smuk�e i smaczne, w oczach z ukrytym szafirem; jedz� pestki i pij� wod� sodow� niezgrabnie, pier� pokazuj�c s�o�cu, pi�kn� jak lir�. A kiedy wiecz�r znowu wy�oni si� z mandolin, a ksi�yc, co by� nad kinem, za elektrowni� schowa, mg�ami i alkoholem ulica Towarowa ro�nie i boli. 1929 PODRӯ DO ARABII SZCZʌLIWEJ P�sowe wst��ki bicza wiatr rozwia� przelotny i niebo jest gwiazd pe�ne jak Afryka ptak�w, _________POEZJE__________ konie noga za nog�, ko�a � jako-tako, a wo�nica pijany i bardzo samotny. Kareta to muzyka, to pud�o muzyki, noc naok� karety to jest szcz�cia du�o; zaraz ksi�yc przeleci wielk� srebrn� burz� i w rowach zako�uj� �wietliki, ogniki. Jad� w karecie pi�kni, ramiona oparli na poduszkach pachn�cych � o, nocy jedyna! �piewa szafir i droga, i ka�da godzina... A oni nic nie wiedz�, bo oni umarli. 1929 NA �MIER� MOTYLA PRZEJECHANEGO PRZEZ CIʯAROWY SAMOCH�D Niepowa�ny stosunek do �ycia figla ci w ko�cu wyp�ata�: nadmiar kolor�w, brak idei zawsze si� ko�cz� wstydem i s� wekslem bez pokrycia, m�j ty Niprzypi��niprzy�ata�! 1929 PRO�BA O WYSPY SZCZʌLIWE A ty mnie na wyspy szcz�liwe zawie�, wiatrem �agodnym w�osy jak kwiaty rozwiej, zaca�uj, ty mnie uko�ysz i u�pij, snem muzykalnym zasyp, otuma�, we �nie na wyspach szcz�liwych nie przebud� ze snu. KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI_____________ Poka� mi wody ogromne i wody ciche, rozmowy gwiazd na ga��ziach pozw�l mi s�ysze� zielonych, du�o motyli mi poka�, serca motyli przybli� i przytul, my�li spokojne ponad wodami pochyl mi�o�ci�. 1930 NARODZINY DZIECI�TKA Mchy m�wi�y: �Ach, c� za z�ocisto��? Chyba b�dzie jaka uroczysto��". Dzi�cio� z d�bem rozmawia� znacz�co, �e si� cudo zdarzy�o na ��ce. Potem posz�y poszumy trawami, przysz�a noc ze wszystkimi gwiazdami, wzeszed� ksi�yc rumiany jak kucharz, rzek� wiatrowi: �Ty mi trawy rozdmuchasz" I rozdmucha� wiatr pos�uszny trawy, zerkn�� z g�ry w nie ksi�yc ciekawy, a tam dziecko le�a�o w sitowiu, krasnoludek zrodzony na nowiu. Wi�c przywo�a� rozkaza� stworzenia stary ksi�yc i ta�ce, i pienia ku czci czyni� dzieci�tka onego, z�ocistego, niewiadomego. I �wietlik�w ognist� czered� wita� strumie� p�yn�cy w d�. A b�r skrzypia� jak stary kredens pe�en zaj�cy i zi�. 1930 POEZJE 37 NOC LISTOPADOWA Mglista Warszawo z lat trzydziestych, gdy ewokuj� twoj� twarz, nie wiem, jak zamkn�� w anapesty, jamby, trocheje i daktyle tw�j gniew i krew, i b�lu tyle wsi�k�ego w mrok kamienic. �Zwa� � powiada mi historia, gro��c � na co si� wa�ysz, �mia�ku m�j, ty, co rymowy tocz�c b�j, chcesz rymem zaku� jak obro�� moje dymi�ce serce. St�j... Bo strojne d�wi�ki wzruszy� lir�, kostium pokaza� muzealny, �mieszny pantalon z kaszemiru, halsztuk a la m�lancolique � to bardzo �atwo... Ja � to krzyk, jak lawa stygn�cy w wiekach..." Mg�a. Mg�a. Mg�a. Ca�a Warszawa to mg�a. Ca�a Polska to mg�a. Pyta przechodzie� przechodnia, jak wczoraj, jak dzi�, jak co dnia: � Kiedy si� sko�czy mg�a? � Piotrze, to ty? �To ja, � Czy idziesz ze mn�? Mg�a... Sz�sta. Od Solca ciemno. Wida�, zamok�y dyle narodowego browaru, wida�, �e nawet ogie� przeszed� na s�u�b� car�w. Wida�, jak id�! Nowym �wiatem rwie nawa�nica, burza m�odych � _______KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI �Podchor��owie, ha�ba katom!" �Witaj, jutrzenko swobody..." Hej, Polacy! Na ulice! Garstka serc u waszych bram � na latarni� Targowic�! Wolno�� niesiem!... Ale tam �pi na pokojach ciep�o z�ote, w niszach rze�bione kandelabry i damy nad Walterem Scottem. A z nimi poszli ludzie z fabryk. Reszt�, m�j czytelniku, znajdziesz w starych skryptach, w listach �...matko, umieram...", w sztychach, manuskryptach i w �niegu syberyjskim, czerwonym na mil�; i jak debatowano, by uczci� t� chwil�: Ratusz na gwa�t zacz�to wi�c illuminowa�, pstrzy� meandr�w girland�, d�bem dekorowa�, a�eby Wolno�� by�a i a�eby S�awa... Tak po trudach, po nocnych usn�a Warszawa z ludem jak morze g�upim. I wodz�w tragedi�. 1930 PIE�� CHERUBI�SKA Rankiem z domu wychodzimy, wrogowie cud�w � ka�dy w swoj� stron�... A dopiero wieczorem le�y przed nami plon trudu jak skrzypce � �wie�o sko�czone. �ona kwiat stawia na oknie, drzewo w kominie bzyka, __________POEZJE_______________39 na r�ce z�ocone ogniem p�ynie muzyka. Si�� czerpan� z ognia m�niej� uparte plecy. Jak w�dz na zdobycie fortecy idziemy co dnia. I nieraz trafia nas ostrze, bij�cych w prawo i w lewo, by by�y rzeczy najprostsze: mi�so, chleb, drzewo. Na wiosn� �piewn� od ptak�w, kiedy si� rzeka rozz�oci, patrzymy z mostu, jak �Krakus" mknie pod bander� do M�ocin. Dym pl�sa w komina lufie, bryzg srebrny strug� wypryska i sternik nuci na rufie: �Mary�ka moja, Mary�ka". Czasem bandera si� wytrze, poplami z samego rana. Nie krzyczcie. Plamy najbrzydsze obmyje woda wi�lana. Wolno dojrzewa cz�owiek. Wiele mu trzeba m�stwa, aby si� nie da� wiatrowi i rosn�� w g�r� i w g��b, by triumfaln� zieleni� zaszumie� w ko�cu jak d�b zwyci�stwa... To przecie� nie jest znu�enie. To ob�ok wiosenny gruby, kt�ry nadp�yn�� z ��k i oczy zasnu�, i zgas�... Ach, nie utrzyma� tych r�k! Do nowych �miej� si� prac mocne cheruby. Kiedy� nadejdzie jesie�. �wiat nam si� mniejszy uka�e, a za to dzie�a wyrosn� i usn� jak olbrzymy. _______KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI P�jdziemy wtedy za miasto i z dala popatrzymy na dni niezmarnowane i noce wolne od marze�. Tylko trzeba si� przem�c. Musimy. Jeszcze gor�cej! Skrzydlate s� nasze konie i ��oby z�ote, i obrok. Ty s�yszysz? Muzyka idzie: to w nas tak d�wi�czy i d�wi�czy pot�na dobro�. Naszym �onom daj oczy szafirowe, niech maj� srebrne palce i suknie hiacyntowe. Naszym dzieciom pokarmy po�ywne, �eby ros�y i by�y proste, a nie dziwne. O kominie tak�e nie zapomnij, Panie: niech jada sw� brzezin� na drugie �niadanie. I o kota naszego zatroskaj si� �adnie: �eby mu ciep�o by�o, kiedy �nieg upadnie. Wr�� zdrowie ob��kanym, kraj wybaw od wojny, daj chwil� odpocznienia wszystkim niespokojnym. Koniec modlitwy. Teraz grzmi. A echo odpowiada mi i w mazowieckich ostach, i w b�otach Pi�ska... S�yszysz, jak brzmi moja codzienna, moja uparta, moja prosta pie�� cherubi�ska. 1930 BALLADA �LUBNA I Gdyby nie te guziki, by�by zwyczajny kum z r�kami jak d�bczaki i z nosem jak dzwonnica, ora�by czarne pole. A teraz gwar i szum: � Stangret! Wariat w cylindrze! � piszczy, ta�czy ulica. _________POEZJE___________________ Gdyby nie uprz�� w r�ach i ta przez rz�sy biel, pomy�le� teraz mo�na, �e ot, stara kareta, szale�stwo muzealne, a w karecie poeta � ach, gdyby nie te r�e, czapraki i ta biel! O, gdyby nie ta gwiazda, kt�ra upad�a w zmierzch, powiedzie� m�g�by cz�owiek, �e si� to przy�ni�o: nag�y zakr�t w alej� z�ot� i pochy��, gdzie anio�y kamienne posfruwa�y z wie�. A gdyby nie ten wianek i welon ten, i mirt, i ksi�yc twojej twarzy ma�y, zawstydzony, m�g�bym przecie pomy�le�, �em jest narzeczony, a ty� jest narzeczona i �e to jeszcze flirt. A mo�e rzeczywi�cie wszystko si� nam przy�ni�o: stangret, kareta, wiecz�r, m�j frak i tw�j tren, i nasze �ycie twarde i s�odkie jak sen. Nie by�oby ma��e�stwa, gdyby nie nasza mi�o��. 1930 CUD W WINIARNI Dw�ch kipr�w z londy�skich dok�w znalaz�o w kt�rym� tam roku zapomnian� beczk� od wina; odbili wieko i obaj struchleli: z beczki osoba sze�cioskrzyd�ego Serafina! Szed� Serafin po schodkach jakoby lampa s�odka i pachnia�, lecz si� zmniejsza�. A biedni kiperkowie KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SK1 skrobali si� po g�owie, �e posta� nietutejsza. W�a�nie wiatr z burz� w�ciek�� targa� Londyn jak drzewko � dopust Bo�y widomy; kr�l si� schowa� w kredensie, pod ��kami si� trz�li golibrody i astronomy. Wi�c przez ten smutny Londyn w�druje nasz Serafin, bezdomny, deszcz go pola�. Policjant huknie z mostu: �Kto� ty?" � A on po prostu: �I am the Pole, jam Polak". �To �licznie, m�j skrzydlaty, prosz� do ambasady, tam wszystko dla Polaka". Dobry angielski �glina" obja�ni� Serafina: strona taka a taka. W ambasadzie anio�ek op�aka� ca�y sto�ek, druczek, znaczek i bloczek. Po�yczy� ze zgryzoty 340 z�otych i znikn�� jak ob�oczek. 1931 _________POEZJE___________ PALCEM PLANETY OBRACASZ Palcem planety obracasz, tchem � miliardowe gwichty i twoja to sprawia praca, �e ko�uj� z�ote jak nigdy. Kwiaty pos�dzasz weso�e, �e pachnie w mym ca�ym domie, i r��, na r�y pszczo��, na pszczole � s�oneczny promie�. Gdy ko�cz� prac�, to do mnie przybli�asz si�, niepoj�ta� i ucz� si� astronomii na twych gwia�dzistych pi�tach; i sen, jak py� szafirowy, na �pi�ce usta si� sypie, na skryt� pier� do po�owy, na w�osy koloru skrzypiec. 1931 FRAULEIN EUTERPE Patrzcie, jaka �liczna w korytarzu, jaka mi�a, jaka ma�a, w�a�nie przed chwil� w korytarzu pod paltami pad�a, zemdla�a. Pochylam si� nad tym czo�em wysokim � w r�ku pajacyk i r�a, i te loki, loki, loki, loki, kt�re mrok tak bole�nie wyd�u�a... 1932 KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI POWOli OTWIERAJMY BRAM�...] Powoli otwierajmy bram�, powoli id�my po schodach, wolno st�pajmy po korytarzu do drzwi, do drzwi ostatecznych. Bram� rok otwierajmy, po schodach id�my dwa lata, a drzwi na swoje otwarcie niech czekaj� ca�� wieczno��. Bo tam za tymi drzwiami, ca�owana dwoma oknami, stoi r�a w wazonie... 1932 BAL U SALOMONA szkic S�onecznej pami�ci Jana Piotra Morela z Neuchatel To dopiero piszcza�ki si� skar��, to dopiero mrucz� b�benki szurum-burum zalotne, to dopiero cienie na cieniach, barwy nie wygotowane, kszta�ty nie poprzebierane, jeszcze nie!... jeszcze nic � �wiat jak puste skrysztalenie zielem, jak ��ka przed przelotem jeleni, jak trumna albo gramofon za szyb�. O, jakim mikro- czy teleskopem utrafi� mi w t� sal� z�ocist�, POEZJE_______________45 w ten dom, do kt�rego ci�gnie t�um jak do ko�cio�a, w ten wysoki dom w ciemnej ulicy, pe�en dr�enia i tajemnicy... jak� harmoni� wzi�� i jakim by� harmonist�, a�eby daleko�� sali tak si� pali�a, jak pali, �eby d�wi�kami te kandelabry poprzepacza�, �uki okien poprzeinacza�, a�ebym wiedzia�, umar�y przyjacielu, �e to by� w�a�nie ten dom? Je�li ten dom ma by� predyluwialnym grzybem, grzybem grozy, co ro�nie z godziny na godzin�, to po co po�piech ten, niech w wilgoci dojrzewa nasienie � wolno wolno nasienie dr�enie. �wiat to dr�enie. Potem � m�g�bym powiedzie�, �e kr�ci�y si� globusy muzyk i ludzie wchodzili do domu, ale jeszcze my�li nie mieli, jak meduzy. Klimat? mr�z wtedy by� trzaskaj�cy, �� jedna z tych chwil przelotnych, gdy B�g jest siny od ch�odu, a czasem w paszcz� komink�w przemienia swe niezmierzone da�o � i przed paszczami komink�w siedzia�y �ony, ojcowie, dzieci, tu� przed paszczami. Mo�e i ksi�gi wtedy czytali spokojni studenci, stoj�c, pe�ne spokojnych kart w z�otej cytrynie �wiat�a i �wiat�o � mi�o�� przedmiot�w � p�yn�o sokiem zachwytu, nap�ywaj�cym do g�owy. Ach b��kit, ach mszalne dociekania, ach to, co si� czepia brz�z... �wiat jak pok�j dziecinny pe�en by� wtedy zabawek (strasznych nianiek jeszcze nie zdemaskowano), jak r�wnia pochy�a z infuzorii; i drzewa jeszcze szumia�y, i niejedno mia�o serce z prawej strony. KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI Na peryferii zdarze� wa�y�y si� wtedy mira�e, ka�dy motyl mia� swoje miejsce, ka�dy �uk swego patrona, ka�da woda sw�j zachwyt nale�ny, b��kit jeszcze nie by� taki okrutny, a �nieg jeszcze nie by� taki �nie�ny i ja nie by�em jeszcze taki smutny � daleko od balu u Salomona... Je�li op�niam j�dro tematu, nie gniewaj si�. Pozw�l mi jeszcze w�osy troch� w dzikim winie zawik�a�, moje bezradne r�ce pozw�l w przesz�o�ci zanurzy� jak w piosence z ma�ym refrenem �nie gniewaj si�, we� mnie na piersi swoje i nie wydaj �wiatu". Jeszcze przez chwil� b�d�my drzewem pochylonym, wod�, s�o�cem, bezbolesnym pocz�tkiem tematu. Je�li to wszystko pisz�, moja male�ka �ono, z�oty male�ki bo�e m�j, to przecie� wiesz, �e s� nam potrzebne pieni�dze i �e m�� musi krzycze�, a�eby by� szcz�liwy, i �e chcia�by pom�c milionom, i �e chcia�by si� nad innych wywy�szy�, i �e jeszcze ma takie sprawy na sercu, kt�re musz� by� wypowiedziane, wydarte i skonstruowane, i szumi�ce jak drzewo, jak podr� do Taorminy. A je�li to nie ta noc, o kt�rej marz� od lat (te s�owa zwracam do ciebie, Ksi��� Nonsensu), to powiedz od razu, po prostu, nie b�dziemy ocean�w owija� w bawe�n�. POEZJE_________6t6 Wsparty na Watermanie jak pielgrzym odejd� w otch�anie absolutnego zw�tpienia, gdzie nie ro�nie nic i nic si� nigdy nie zmienia... Ale ja zawsze wierzy�em, �e cz�owiek cho� raz mo�e si� zakr�ci� jak niebo i d�u�ej ni� na sekund�. Je�li rym�w w tym, co pisz�, jest ma�o, to dlatego, �e ma�o s�odyczy w �yciu. Nad lustrem si� kr�c� na ma�ych skrzyde�kach jak kap�an-karze�ek u swego o�tarza; o�tarz mnie przera�a, wzrok m�j mnie przera�a � musz� by� po prostu chory, bo mam du�o w�dki w sercu. Na zielone wianki przyjdzie jeszcze czas: dom kochanka, kochanki: ob�ok, niebo, las. Nape�nimy szklanki w przedwieczorny czas i spokojne usta w wino pochyli chwila, �wiat na chwil� zasuszy nas jak Biblia motyla. Pisa�em ju�, pisa�em, si� oddawa�em r�nym pomys�om � i komedi� napisa� chcia�em, ale nic z tego nie wysz�o. _____KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI Zosta�o r�kopis�w miasto, ciasny pok�j i ma�a �ona, i ten pies, co chodzi za mn� od lat trzynastu, ten bal u Salomona. Co do komedii � troch� �al: cienista lo�a, jasna kasa, a potem raut i frak, i bal... toby dopiero cz�owiek hasa�! �wiat bym nazywa� mi�� zmor� przez kryszta� auta pe�en blasku... Lecz trudno � mo�e jestem tylko quasi-prorok nie do komedii, lecz do osamotnienia, do wrzasku. Jak paj�k, co paj�czyn� wysnuwa, owijam si� w nieprzeniknion� syntaxis � co za rozkosz, co za rozkosz: �wiat ginie... mo�e ju� jestem w Taorminie, kropla rosy na r�anych p�czkach; boj� si�, �e za chwil� �ona znajdzie w kominie tylko paj�czyn� i paj�czka. Oczywi�cie, �e nie mamy do czynienia z ho�ot� � nap�ywaj�c� ci�b� zabawia� majordomo. Kto mia� z�oto, dostawa� poduszk� z�ot�, a wszyscy pytali, gdzie Salomon. Majordomo by� pijany potem, sta� przed bram� � ju� przy wyj�ciu pod gwiazdami � i przemawia� do wchodz�cych z innego �wiata s�owami, co� jak ja � takim muzycznym be�kotem. Ha, bo mo�e go muzyka upi�a, te tony od orkiestry, od wielkiej sali, orkiestry, kt�ra si� pali i doskonali, z ka�d� chwil� ro�nie orkiestry si�a. POEZJE____________________ Ale to jeszcze nie jest �rodek koncertu... Dyrygowa� orkiestr� Sztok, by�y marynarz. W programie by�a dobra nowina, �e to wszystko, co stoi w programie, wykona si�, albowiem muzyka nie k�amie. M�wi�a�, �e tam by�y pajace, froteruj�ce posadzki, i okna jak kryszta�owe pa�ace, i ciemnoz�ote galerie dla przechadzki. Ha, wszystko, wida�, by�o, co musia�o, a to, co pisz�, to tylko to, co zosta�o. Strawinskij (wybacz, �e tak bez �Mistrzu", cynicznie), ty by� lepiej te b�benki odda� przedwst�pne, te pierwsze chwile dziecinne, bezz�bne, te zarysy preludyjne, te profile, jak m�wi dziennikarz, elegijne... pierwsze muzyki jak �wi�tojanki wylatuj� zza stor� bo ty m�wisz nie ch�r, tylko ch�r, a to � oceaniczniej. Ty by� wiedzia�, jak podci�� gwiezdno�apego nied�wiedzia i jak tkn�� ko�cem fajki w niezapominajki, w bajki, w takie tony, kt�re jeszcze nic nie znacz�, ale pi�kne s� i ju� jak doro�li p�acz�. Ja nie wiem, czy na posadzce by�y ornamenty, czy allegorie w powale � kto� mo�e zdzieli� mnie przez �eb jak chama, a mo�e by�em po prostu czym innym zaj�ty, nie wiem � mo�e zn�w chcia�em pisa� dramat... Dzi� tylko jak fale ciep�ego z�ota widz� t� sal�, 4-Poezje 50 KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI POEZJE jak bibliotek� ciep�a odnalezion� po d�ugim marszu rudyment�w w chaszczach, w polu poleskim, kiedy si� umiera�o od mrozu. Ksi���ta, pami�tam, si� izolowali, ale niejeden przystan��, gdy saksofon trzasn�� ton, od kt�rego si� rodzona matka przypomni, a potem zn�w chodzili, ka�dy po swej sali, z�oci�ci i ogromni, w swych przezroczystych pelerynach, jakby w astralnych mandolinach, jak gdyby saksofon nie by� godzien opiewa� �mierci paj�czka (?). Niebo jest mro�ne i sine; jeszcze przed chwil� szk�a w szybach by�y mleczne, a teraz � popatrz � niebieskie. Niebo przep�ywa wzd�u� szyb. � Prosz� pa�stwa, komu si� nie podoba, mo�e wyj�� przez okno, prosto w niebo. Ka�dy za swoj� potrzeb�. Jeszcze chwil� zatrzymajmy si� nad oknami, nad oknami, kt�re otwarto � jak dziwne, �e w taki mr�z otwarto okna! Wida�, konstelacje odbole�niono, odbole�niono pejza�e i te sosny pe�ne prawie sztucznego �niegu, co chcia�yby wej�� do sali. Jeszcze wyt�umacz�, jeszcze wyt�umacz� ten prosty sekret: cienie na �niegu s� tylko spostrze�one, sosny na �niegu zosta�y odbole�nione, a wszystko stanowi ciep�y mr�z wspomnienia. Master of Revels ci�gle siedzia� przy telefonie. � Instrukcje � m�wiono w kole. G�os musia� dziwny by� po tamtej stronie, bo s�ysza�em go a� przy mym stole. � Niczego � m�wi� g�os � nie �a�uj, nawet piccolo-fletu, nawet cierpienia, a rozpyl wzd�u� szyb zapachy winne, niech �ciany sal b�d� co chwila inne, a� do znu�enia, jak zapach r� nad Sodom�. A wtedy przyjd� i znikn� w innych cieniach... � Kto m�wi? � Hallo! � Salomon. Pewien lord, kt�ry nie m�g� trafi� do wej�cia (majordomo by� coraz pija�szy), nagle krzyku narobi� w ogrodzie. Mia� ze sob� tomik gie�dowych sonet�w i lask� ze staro�ytn� ga�k�. Tedy damy la�y go �Apolinaris", a on ci�gle be�kota� bez sensu, �e si� boi strasznego sensu. Jakiego strasznego sensu? I wskazywa� na ga��� jedliny, co si� chwia�a. Bo to noc takie znaki dawa�a. Du�o �miechu by�o nad tym lordem. Master of Revels wpad� na pomys� plagiacki: kaza� z�otem przesypa� posadzki i wi�niami przystroi� zwierciad�a, potem ch�opcom kaza� ta�czy� bezruchami na tym z�ocie, mi�dzy tymi zwierciad�ami. I ta�czyli jak zwierciad�a, jak widziad�a owi ch�opcy, nie�miertelne kolana. Muzyka wisia�a nad ta�cem lekko kolorowana. KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI_____ A wi�nie tak pachnia�y, tak pachnia�y, �e si� panny niekt�re poprzestrasza�y, �eby z wisien nie wyszed� Proteusz. Pewien genera� bardzo si� �ali�: � Pedera�ci, panie, na sali. Kiedy ch�opcy swoje odta�czyli, roznoszono ciasta w konchach; ka�dy szczypa� sw�j fragmencik idealnie, a najwi�cej �ar� dyrektor rze�ni rytualnej - ca�y w koronkach. � Gulistan � m�wi � to ogr�d r�, w ogrodzie � m�wi � strumienie. R�e? na skronie � m�wi � r�e w��, strumienie � m�wi � to cienie. Kto m�wi? � m�wi. � To kilka chwil. �wiat � m�wi � jak lalka znika. Ach, to nic � m�wi � to tylko tryl. Kto m�wi? M�wi muzyka. Jeszcze si� podnie�, jeszcze si� schyl, przebiegnij po klawiaturze. To nic nie znaczy, to tylko tryl, to tylko z tryl�w r�e. To s� te gaje prawdziwych sn�w, te d�onie i te dotyki, i to, co wznosi si�, i zn�w, i zn�w plastyczniej�ce muzyki. Nie krzycz, nie trzeba � ju� tyle lat... to wszystko nic nie znaczy... Widzisz te mg�y? te mg�y to �wiat, a to jest krew twej rozpaczy. I znowu w g�r�, i zn�w, i zn�w wyrastaj�cym trylem; a mo�e dosy� tryl�w i s��w? poczekaj, jeszcze chwil�. ______POEZJE______________ Jeszcze chwileczk� ma�� jak tryl, �wit tak�e b�dzie wkr�tce. S�abnij czy m�niej, w�tp czy si� sil � �mier� zagra ci na dudce. Gulistan � m�wi � to ogr�d r�, w ogrodzie � m�wi � strumienie. Potem zarz�dzono ma�� przerw�, takie chwilki, kiedy bezrobotni sprzedawali motylki. I motylk�w by�o tak du�o! Nie wiedzie� ju�, czy nie z muzyki wylecia�y te motylki, te 89, te madryga�y, 100 000, very much, bardzo du�o. Dzieci, kt�re na bal wpuszczono, nios�y w palcach swoj� dusz� zachwycon� i �piewa�y, i klaska�y, i wo�a�y, �e te motyle lata�y. Master of Revels skar�y� si�, �e za ma�o ro�linno�ci, �e bardzo dekoracyjne s� pn�cze, a co do woni, �e babka wielkanocna wi�cej w sobie mie�ci zapachu, �e za ma�o przysz�o znakomito�ci i �e ma�o ogniste poncze. M�wi�em: � Niech pan tylko w siebie wierzy! muzyka lub wino wszystko rozszerzy. I mia�em racj� jak zwykle: Uderzyli muzykanci w nowe echa, zakr�ci�o si� jesienne ko�owanie (stare flety, a na fletach malowanie � taniec... jak w karczmie, taniec...). Trzecia mo�e by�a, mo�e trzecia, jak topazy l�ni�y oczy zookobiet, raz po raz z�oty wietrzyk przelecia� KONSTANTY ILDEFONS GA�CZY�SKI POEZJE 55 nad w�osami i przepad� w parowie. A ten par�w to nie rym, to nie wykr�t � to by�o to miejsce na sali, od kt�rego si� ta�cz�cy odchylali, jaka� otch�a�, abyssus, Orcus ta�ca, pa�stwo cieni jedz�ce z�ocisto�ci s�odkie, prosz� pana, i przykre. I by� pion w tej przepa�cisto�ci, i trzeba by�o podej�� do pionu, i odchyli� si� ode�, i usko�ni�, urytmiczni� i umi�o�ni�, i z�otymi kolanami obj�� pr�ni�, i przechyla� si� ci�gle i r�nie a� do luster, a� do tango, a� do tego milcz�cego pionu. Ten lord, co si� ba� nocy, znaleziono go z zatrutym m�zgiem... Poliq'a te� chcia�a ta�czy�. � Co � m�wili � nie jeste�my gorsi! Nosy sobie tylko na wietrze odmra�a�, a do wina to nie mamy garde�?! Wesz�a na sal� ta armia proleta

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!