6441

Szczegóły
Tytuł 6441
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6441 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6441 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6441 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ANDRZEJ GARLICKI KARUZELA Rzecz o Okr�g�ym Stole CZYTELNIK Warszawa 2003 Recenzenci W�odzimierz Borodziej, Grzegorz Soltysiak Opracowanie graficzne El�bieta Chojna Fotografia autora na IV s. ok�adki Wojciech Druszcz Indeks nazwisk Anna Szczepa�ska Redaktor Bo�ena �yszkowska Redaktor techniczny Maria Le�niak Korekta Anna Pi�tkowska . Copyright by Andrzej Garlicki, 2003 Sp�dzielnia Wydawnicza �Czytelnik" ul. Wiejska 12a, 00-490 Warszawa http://www.czytelnik.pl Warszawa 2003. Wydanie I Ark. wyd. 17,9; ark. druk. 23,5 Sk�ad: WMC s.c, Warszawa Druk i oprawa: �Opolgraf" SA, Opole Zam. wyd. 699, zam. druk. 862/2003 Printed in Poland ISBN 83-07-02944-9 ROZDZIA� PIERWSZY Oczyszczanie przedpola Decyzja by�a zaskakuj�ca. Nawet kierownictwo Ko�cio�a poinformowane zosta�o dos�ownie w ostatniej chwili. 10 wrze�nia 1986 r. gen. Wojciech Jaruzel-ski �egnaj�c si� z abp. Bronis�awem D�browskim, kt�ry towarzyszy� w czasie wizyty w Belwederze kard. Janowi Kr�lowi z USA, zaproponowa� mu, aby spotka] si� z Kazimierzem Barcikowskim i Stanis�awem Cio-skiem �w celu om�wienia pewnych propozycji dotycz�cych amnestii". Ustalono, �e spotkanie odb�dzie si� w Urz�dzie dc Spraw Wyzna� nast�pnego dnia o godz. 13. Godzin; zosta�a wybrana nieprzypadkowo. Chodzi�o o to, aty Ko�ci� dowiedzia� si� o decyzji wypuszczenia wi� ni�w politycznych (w�adze u�ywa�y okre�lenia �wi� niowie niekryminalni" nie chc�c przyzna�, �e istniej; wi�niowie polityczni) wcze�niej ni� opinia publiczna ale na tyle jednak p�no, by wiedzy tej nie m�g� zdys kontowa� politycznie. Arcybiskup D�browski zanotowa� o�wiadczenii Barcikowskiego. �Wszyscy - stwierdzi� m.in. wiceprze wodnicz�cy Rady Pa�stwa - kt�rzy z pobudek poli tycznych przekroczyli obowi�zuj�ce prawo i zosta! aresztowani, b�d� zwolnieni do 15 wrze�nia br. O dnia 15 wrze�nia Polska b�dzie wyj�tkiem: wszysc aresztowani lub skazani za przest�pstwa i wykrocz� nia przeciwko pa�stwu i porz�dkowi publicznemi zostan� zwolnieni z wyj�tkiem skazanych za czyny > charakterze terrorystycznym, szpiegowskim, sabota�u lub zdrady tajemnicy pa�stwowej"1. Barcikowski poinformowa� te�, �e od rana przeprowadzane s� rozmowy z osobami, kt�re, aby skorzysta� z amnestii, powinny si� ujawni�, ale tego nie czyni� mylnie przypuszczaj�c, �e w�adze nie wiedz� o ich nielegalnej dzia�alno�ci. Rozmowy przeprowadzone zostan� z 3500 os�b, kt�re nast�pnie zostan� bez �adnych warunk�w amnestionowane. Ta akcja, kt�rej nadano kryptonim �Brzoza", by�a bardzo zr�cznym posuni�ciem. Ujawniono, bez stosowania represji, wiedz� aparatu bezpiecze�stwa o strukturach konspiracyjnych, przekonuj�c rozm�wc�w, �e ich dzia�alno�� by�a dok�adnie obserwowana. Dawano szans� na jej zaprzestanie i, jak si� wydaje, w znacznej mierze osi�gni�to zamierzone cele. Niech�� do ujawnienia dzia�a� konspiracyjnych wynika�a z trwale zakodowanej w �wiadomo�ci spo�ecznej nieufno�ci do wszelkich obietnic komunist�w. Fatalne do�wiadczenia powojenne, gdy ujawniaj�cych si� na kolejne apele w�adz cz�onk�w podziemia niepodleg�o�ciowego wkr�tce po ujawnieniu aresztowano i skazywano, podwa�y�y na d�ugo wiarygodno�� pa�stwa. By�y te� do�wiadczenia naj�wie�sze, gdy mimo zawartej w dekretach stanu wojennego zasadzie abolicji, czyli nie�cigania przest�pstw politycznych pope�nionych przed 13 grudnia 1981 r. pod warunkiem zaprzestania dzia�alno�ci, siedmiu internowanym dzia�aczom �Solidarno�ci" i czterem z dawnego Komitetu Obrony Robotnik�w prokuratura przedstawi�a zarzuty i osadzi�a w wi�zieniu. Ta jedenastka (z �Solidarno�ci" Andrzej Gwiazda, Seweryn Jaworski, Marian Jur-czyk, Karol Modzelewski, Grzegorz Pa�ka, Andrzej Rozp�ochowski, Jan Rulewski, z KOR Jacek Kuro�, Adam Michnik, Zbigniew Romaszewski i Henryk Wujec) stanowi�a zdaniem w�adz najwi�ksze zagro�enie i �ami�c zasad� abolicji postanowiono oskar�y� ich o przygotowania do obalenia przemoc� ustroju pa�stwa polskiego. Sprawa nie by�a jednak prosta, na co zwraca� uwag� Jerzy Urban w notatce dla gen. Jaruzelskiego, bo, jak stwierdza�, �w prokuraturze i w s�downictwie wojskowym przewa�a opinia, �e przeprowadzenie proces�w b�dzie b. trudne pod wzgl�dem prawnodowodo-wym".2 Notatka Urbana jest niedatowana, ale z tre�ci wynika, �e powsta�a w 1984 r. po nieudanej pr�bie wyekspediowania �jedenastki" na Zach�d. Pomys� ten przedstawi� abp. D�browskiemu i ks Alojzemu Orszulikowi szef MSW, gen. Czes�aw Kisz-czak w rozmowie w siedzibie MSW na Rakowieckie 19 pa�dziernika 1983 r. Powiedzia� swym go�ciorr m.in.: �Robi� wszystko, co mo�liwe, aby nie dosz�o dc proces�w politycznych. Robi� r�ne zabiegi i ponoszt pora�ki. Zwracam si� do Ksi�dza Arcybiskupa, dc Ksi�dza Dyrektora Orszulika i poprzez nich do kie rownictwa Ko�cio�a, aby nam dopomogli w rozwi��� niu tego problemu, aby nie by�o tych proces�w. Roz wa�am r�ne mo�liwo�ci. Jedn� z nich jest, by ludzii ci wyjechali z kraju. Nie widz� mo�liwo�ci uwolni� nia ich z art. 5 ustawy o amnestii. Zakrzycz� nas z; granic�, ze wschodu i z po�udnia, �e uwalniamy gru p� KOR-u i ekstrem� "Solidarno�ci". Zjedz� nas. Po my�lmy nad tym rozwi�zaniem. Nie chodzi o banicj i nie chodzi o wyjazd na wieczno��. Chodzi o to, �eb ci ludzie wyjechali na 5 lat, potem mog� wr�ci�. Pas2 porty dostan� z wa�no�ci� w obie strony na zasadzi umowy d�entelme�skiej, �e nie wr�c� przed up�ywer. pi�ciu lat i �e powstrzymaj� si� od nieodpowiednie dzia�alno�ci za granic�. Ta idea znalaz�a zrozumieni u niekt�rych rz�d�w zachodnich. Robili�my sonda�t 1 Peter Raina, Rozmowy z w�adzami PRL. Arcybiskup D�browski w s�u�bie Ko�cio�a i narodu, t. II, Warszawa 1995, s. 135. 2Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL (ADH PRL). K( lekcja Jerzego Urbana, materia�y nieuporz�dkowane. � K - � i mmmm I Otrzymali�my odpowiedzi, �e sprawa mo�e by� rozwa�ana, co w j�zyku dyplomatycznym oznacza pozytywny stosunek. Musimy uruchomi� mechanizmy, aby ludzie chcieli wyjecha�, by nie byli bohaterami. Zgromadzone przeciwko nim materia�y pozwalaj� s�dzi�, �e b�d� skazani od pi�ciu lat wzwy�. Grupa "Solidarno�ci" mo�e otrzyma� wyroki od pi�ciu lat wi�zienia do kary �mierci; to ostatnie nie wchodzi w rachub�. Ale 5 lat to te� du�y wyrok. Podejmujemy si� przeforsowania planu uwolnienia tych ludzi. Je�li dojdzie do procesu, to skazani skorzystaj� z prawa przemawiania na sali. Napyskuj� zn�w na w�adz�. Trzeba my�le� nie tylko o tych, wobec kt�rych toczy si� �ledztwo, ale i o tych, co ju� maj� wyrok. Jeste�my zdania, by ci, co s� po wyrokach, r�wnie� wyjechali, podobnie jak ci, co czekaj� na procesy, i by nie dosz�o do proces�w. Jeste�my gotowi rozmawia� z Ko�cio�em. Macie przecie� tak�e rozs�dnych ludzi, takich jak Si�a-No-wicki, Olszewski, Wielowieyski, Chrzanowski, gdyby ci chcieli si� zaanga�owa�. Prosz�, by sprawa pozosta�a mi�dzy nami, bo inaczej spotkamy si� z kontrakcjami. Musi by� zachowana pe�na poufno��"3. Oferta zosta�a wi�c z�o�ona. W formie jasnej i konkretnej. Episkopat nie pali� si� jednak do dwuznacznej roli po�rednika. W nast�pnych tygodniach w�adze kilkakrotnie, r�wnie� w czasie rozmowy gen. Jaruzel-skiego z prymasem Glempem, wraca�y do sprawy. Nawet list Adama Michnika do gen. Kiszczaka z 10 grudnia 1983 r., opublikowany na Zachodzie, a p�niej w prasie podziemnej, nie zniech�ci� gen. Kiszczaka do tej idei. By� to tekst bardzo dla� przykry. Mich-nik zdecydowanie odrzuca� propozycj� wyjazdu z Polski stwierdzaj�c m.in.: �Uwa�am bowiem, �e: 1. Aby tak jawnie przyznawa� si� do deptania prawa, trzeba by� durniem. 2. Aby b�d�c wi�ziennym nadzorc�, proponowa� cz�owiek) - 3Peter Raina, dz. cyt., s. 56. wi wi�zionemu od dw�ch lat Lazurowe Wybrze�e w zamian za moralne samob�jstwo, trzeba by� �wini�. 3. Aby wierzy�, �e ja m�g�bym tak� propozycj� przyj��, trzeba wyobra�a� sobie ka�dego cz�owieka na podobie�stwo policyjnego szpicla. Wiem dobrze, Panie Generalne, do czego wam nasz wyjazd jest potrzebny. Do tego, by nas ze zdwojon� si�� opluskwia� w swoich gazetach jako ludzi, kt�rzy ujawnili wreszcie swe prawdziwe oblicze: kt�rzy przedtem wykonywali cudze dyrektywy, a teraz po�asili si� na kapitalistyczne luksusy. Do tego, by zademonstrowa� �wiatu, �e wy jeste�cie szlachetnymi libera�ami, a my szmatami bez charakteru. Do tego, by m�c Polakom powiedzie�: "Patrzcie, nawet oni skapitulowali, nawet oni stracili wiar� w demokratyczn� i woln� Polsk�. Do tego przede wszystkim - by poprawi� sw�j w�asny wizerunek w swoich w�asnych oczach; by m�c z ulg� odetchn��: �oni wcale nie s� lepsi ode mnie�. Bo was niepokoi sam fakt istnienia ludzi, kt�rym my�l o Polsce nie kojarzy si� z ministerialnym sto�kiem, a z wi�zienn� cel�; ludzi, kt�rzy przedk�adaj� �wi�ta w Areszcie �ledczym nad ferie na Lazurowym Wybrze�u". I pisa� Adam Michnik w dalszej cz�ci listu: �Nit znam przysz�o�ci i wcale nie wiem, czy dane mi b� dzie do�y� zwyci�stwa prawdy nad k�amstwem, a �So lidarno�ci" nad obecn� antyrobotnicz� dyktatur� Rzecz w tym wszak�e - Panie Generale - �e dla mni< warto�� naszej walki tkwi nie w szansach jej zwyci� stwa, ale w warto�ci sprawy, w imi� kt�rej t� walki podj�li�my. Niechaj ten m�j gest odmowy b�dzie ma lenk� cegie�k� buduj�c� honor i godno�� w tym ci dzie� unieszcz�liwianym przez was kraju. Niech b� dzie policzkiem dla was, handlarzy cudz� wolno�ci�"' Ten, rzadko dzi� przypominany, list by� nie tylfc 4 Cyt. za: Witold Bere�, Jerzy Skoczy�a�, General Kiszczak mc wi... prawie wszystko, Warszawa 1991, s. 214-215. : :".�-� I I . �MM aktem osobistej odwagi, lecz narzuca� r�wnie� p�aszczyzn� moraln� walce politycznej. Opowiada� prof. Wies�aw W�adyka, w�wczas cz�onek Komitetu Warszawskiego PZPR, �e s�siaduj�cy z nim przy stole obrad Albin Siwak, kt�ry plasowa� si� na prawo od partyjnego betonu, za nic nie m�g� poj��, o co temu Michnikowi chodzi. By� to bowiem j�zyk, kt�rego wychowani na nowomowie aktywi�ci partyjni nie byli w stanie zrozumie�. Podobnie jak argumentacji. Nie ulega wszak�e w�tpliwo�ci, �e adresat �wietnie zrozumia� i j�zyk, i tre�ci nim wyra�ane. Mimo to dzia�ania na rzecz wyjazdu �jedenastki" na Zach�d by�y nadal prowadzone. Wies�aw Chrzanowski wspomina, �e przed Wielkanoc� 1984 r. odby�o si� w Miedzeszynie spotkanie wi�ni�w z grupy KOR-u, za� w Chylicach z �Solidarno�ci" z przedstawicielami ich �rodowisk, kt�rzy przedstawili im ofert� wyjazdow�. Udzia�u w spotkaniu odm�wi� Adam Michnik. Nie uda�o si� go przekona� do zmiany stanowiska wys�anemu do� Jackowi Kuroniowi. Nie podj�to �adnych decyzji. Ponowne spotkanie odby�o si� 12 maja 1984 r. �Celem - wspomina Wies�aw Chrzanowski - by�o podj�cie ostatecznej decyzji co do tej propozycji. Dyskusj� prowadzi� Stelmachowski. By�o to ponownie w willi w Chylicach. Michnik ponownie odm�wi� udzia�u"5. 17 czerwca 1984 r. odby�y si� wybory do rad narodowych. Tylko 5 z 84 biskup�w wzi�o w nich udzia�. Je�li chodzi o ksi�y, to g�osowa�o ich 38% wobec og�lnej 75% frekwencji. Na kolejnym spotkaniu abp. D�browskiego i ks. Orszulika z gen. Kiszczakiem (27 czerwca) go�cie genera�a us�yszeli, �e z winy Ko�cio�a, kt�rego przedstawiciele wypowiadali si� przeciwko udzia�owi w wybo- 5 P� wieku polityki czyli rzecz o obronie czynnej. Z Wies�awem Chrzanowskim rozmawiali Piotr Mierecki i Bogus�aw Kiernicki, Warszawa 1997, s. 390. 10 rach, dalsze rozmowy o uwolnieniu wi�ni�w politycznych zostaj� przerwane. Wydaje si�, �e stosunek Ko�cio�a do wybor�w wybrany zosta� jako korzystny politycznie pretekst do zako�czenia rozm�w w sprawie �jedenastki". Wspomniane spotkanie z wi�niami 12 maja wykaza�o, �e nie uda si� uzyska� ich zgody na wyjazd za granic�. By� to ju� ostatni moment, bo zapewne wtedy zapad�a decyzja o og�oszeniu amnestii z okazji czterdziestolecia Polski Ludowej. Prowadzono jednak nadal dzia�ania zastraszaj�ce. 13 lipca 1984 r. przed S�dem Warszawskiego Okr�gu Wojskowego rozpocz�� si� proces czterech dzia�aczy KOR-u (Kuro�, Michnik, Romaszewski, Wujec). Po rozpocz�ciu procesu zarz�dzono przerw�, a nast�pnie umorzono post�powanie na podstawie amnestii. Adam Michnik ponownie jednak sprawi� w�adzom k�opot odmawiaj�c opuszczenia celi. O�wiadczy�, �e nie pope�ni� �adnych przest�pstw, nie widzi wi�c powod�w, aby korzysta� z amnestii, i domaga� si� kontynuowania procesu. W�adze nie zamierza�y wszak�e przyzna�, �e Michnik by� bezpodstawnie przetrzymywany przez ponad dwa lata w areszcie i si�� wyniesiono go z celi na noszach. Amnestia - w�adze mia�y ju� tego �wiadomo�� -by�a jednak rozwi�zaniem po�owicznym. Rok wcze�' niej w wyniku amnestii zwolniono ponad 1000 os�b pozostawiaj�c ok. 100 wi�ni�w politycznych. W le cie 1984 r. by�o ju� takich wi�ni�w ponad 600. Zno wu amnestia roz�adowa�a cele i znowu pocz�y si� on< zape�nia�. W dodatku coroczne amnestie powodowa �y zmniejszenie obaw przed aresztowaniem i ewentu alnym skazaniem, czyli z punktu widzenia w�adz od nosi�y efekt odwrotny od zamierzonego. W rozmowach z przedstawicielami Episkopatu, i odbywa�y si� one bardzo cz�sto, o czym nie informo wano opinii publicznej, przedstawiciele w�adz podkre� lali, �e maj� ograniczone mo�liwo�ci podejmowani decyzji z powodu nacisk�w zewn�trznych (Zwi�zek Radziecki i tzw. Kraje Demokracji Ludowej) oraz presji dogmatycznego aparatu partyjnego. Poczucie tych zagro�e�, by� mo�e celowo wobec rozm�wc�w ko�cielnych wyolbrzymiane, niew�tpliwie okre�la�o decyzje polityczne. W listopadzie 1982 r. zmar� Leonid Bre�niew. Dwa dni p�niej sekretarzem generalnym KC KPZR zosta� Jurij Andropow. By� ci�ko chory. Zmar� po 16 miesi�cach. Jego nast�pc� zosta� jeden z najbli�szych wsp�pracownik�w Bre�niewa - Konstantin Czer-nienko. Zmar� po 11 miesi�cach. Zast�pi� go wybrany 11 marca 1985 r. Michai� Gorbaczow. By� nie tylko znacznie m�odszy od swych poprzednik�w, ale bez por�wnania bardziej od nich otwarty na rzeczywisto��. Zdawa� sobie spraw�, �e Zwi�zek Radziecki, je�li ma przetrwa�, wymaga g��bokich reform. Do�� te� szybko u�wiadomi� sobie, �e Zwi�zku Radzieckiego nie sta� na wspieranie rewolucyjnych re�im�w w krajach Trzeciego �wiata. Zda� sobie r�wnie� spraw�, �e ZSRR nie sta� tak�e na dotychczasow� polityk� wobec pa�stw satelickich. Mia�a by� ona przekszta�cona w kierunku uznania swobody decyzji wewn�trznych tych pa�stw, utrzymania za� wsp�lnej polityki zagranicznej i Uk�adu Warszawskiego. Osobnym problemem by�a Niemiecka Republika Demokratyczna. Gorbaczow, czuj�c ogromny op�r materii, unika� dzia�a� gwa�townych. D��y� do uzyskania poparcia spo�ecznego dla programu przebudowy (�pierestroj-ka") opieraj�c je na zasadzie jawno�ci (�g�asnost"). Z perspektywy Warszawy wygl�da�o to zach�caj�co, bo stwarza�o mo�liwo�� zwi�kszania samodzielno�ci. Problem polega� jednak na ustaleniu, na ile wypowiedzi Gorbaczowa maj� rzeczywisty walor programowy, na ile za� s� jedynie zabiegiem propagandowym. Wymaga�o to czasu. Pierwsz�, pi�ciogodzinn� rozmow� z Gorbaczowem 12 odby� Jaruzelski w kwietniu 1985 r., a wi�c w miesi�c po obj�ciu przeze� stanowiska sekretarza generalnego KPZR. Rozmowa ta, jak stwierdza� po latach, stworzy�a zaczyn wzajemnego zrozumienia i zaufania. By� to jednak zaledwie zaczyn. jesieni� 1985 r. odby�y si� wybory do Sejmu, w kt�rych wedle danych oficjalnych wzi�o udzia� 78,8% uprawnionych, wed�ug za� �Solidarno�ci" w miastach, bo tylko tam obserwowano lokale wyborcze, frekwencja wynios�a 65%. Po wyborach gen. Jaruzelski zrezygnowa� z kierowania rz�dem (premierem zosta� Zbigniew Messner) i obj�� przewodnictwo Rady Pa�stwa. Z rz�du odszed� wicepremier Mieczys�aw F. Rakowski, kt�ry obj�� drugorz�dne stanowisko wicemarsza�ka Sejmu. W gabinecie Messnera nie znale�li si� te� dotychczasowi ministrowie: W�adys�aw Baka (zosta� prezesem NBP), Stanis�aw Ciosek, Edward Ko-walczyk, Zdzis�aw Krasi�ski, Stefan Olszowski. Rakowski uwa�a�, �e �dokonane przez Messnera zmiany nie b�d� sprzyja� reformowaniu gospodarki i struktur politycznych pa�stwa. Jego rz�d, deklaruj�c przywi�zanie do reformy gospodarczej pa�stwa, by� zespo�em os�b, w kt�rym tendencje zachowawcze by�y silniejsze od reformatorskich. Pierwsze skrzypce grali w nim ministrowie w g��bi duszy przekonani, �e ci�g�e m�wienie o reformie jest nieporozumieniem. Potrzebne jest sprawne kierowanie ca�� machin� zarz�dzania i to przyniesie oczekiwane wyniki. Nie, rz�d Messnera na pewno nie by� lokomotyw� w reformowaniu systemu"6. Rzeczywi�cie w do�� obfitej ju� literaturze dotycz�cej tego okresu nie ma chyba ani jednego autora, kt�ry broni�by polityki gabinetu Messnera. Jerzy Urban napisa�, �e �Zbigniew Messner jako premier nie mia� �adnej w�asnej wizji czy poczucia misji. Dzia�a� 6 Mieczys�aw F. Rakowski, Jak to si� sta�o, Warszawa 1991, 89. 13 - '� �l � ostro�nie i niewyra�nie, dbaj�c o spychanie odpowiedzialno�ci na Biuro Polityczne"7. Wiosn� 1985 r., a wi�c jeszcze przed wyborami i powo�aniem gabinetu Messnera, ale ju� po zamordowaniu ks. Jerzego Popie�uszki i procesie jego morderc�w, Adam Michnik, kt�ry w wyniku policyjnej prowokacji ponownie znalaz� si� w areszcie, napisa� bardzo wa�ny dla opozycji tekst pt. Takie czasy... Rzecz o kompromisie, b�yskawicznie wydany w londy�skim �Aneksie", a wkr�tce r�wnie� w podziemnym wydawnictwie krajowym. Ta ksi��ka dobrze wpisywa�a si� w nastroje solidarno�ciowego podziemia. Min�o bowiem ju� cztery lata od grudniowego szoku i nic nie wskazywa�o na to, by w latach najbli�szych genera�owie zamierzali odda� w�adz�. A je�li nawet, to cywilom, do kt�rych mieliby zaufanie. Dzia�ania podziemia sprowadza�y si� natomiast do bardzo rozbudowanej dzia�alno�ci wydawniczej, agitacyjnych wyst�pie� w ko�cio�ach, co bardzo denerwowa�o w�adze, ale r�wnie� i cz�� hierarchii ko�cielnej, oraz do demonstracji ulicznych 1 i 3 maja, 15 sierpnia, 11 listopada i 13 grudnia. Zawieszenie, a nast�pnie w lipcu 1983 r. zniesienie stanu wojennego stwarza�o warunki do - jak to w�adze okre�la�y - procesu normalizacji. Znika�y najbardziej dokuczliwe i upokarzaj�ce ograniczenia. Najszybciej godzina milicyjna, ograniczenia w podr�owaniu, brak ��czno�ci telefonicznej, a po jej przywr�ceniu kontrolowanie rozm�w, demonstracyjna obecno�� komisarzy wojskowych, nie wspominaj�c o bojowych transporterach na ulicach. Pielgrzymka Jana Paw�a II (16-23 czerwca 1983 r.) da�a spo�ecze�stwu poczucie si�y, ale nie da�a, bo i da� nie mog�a, odpowiedzi na pytanie co dalej. Przyznanie Lechowi Wa��sie w pa�dzierniku 1983 r. Pokojowej Nagrody Nobla bardzo wzmocni�o autorytet przy- 7Alfabet Urbana od A do Z, Warszawa 1990, s. 117. 14 w�dcy �Solidarno�ci". R�wnocze�nie jednak, jak zauwa�a Andrzej Friszke, �w miar� up�ywu lat od wprowadzenia stanu wojennego post�powa�o jednak zm�czenie i niewiara w mo�liwo�� powrotu do solidarno�ciowej wolno�ci, w �lad za tym niech�� do ryzykowania aresztowania, ale tak�e os�abienie wi�zi dawnych cz�onk�w zwi�zku. Struktury podziemne odczuwa�y niedostatek wsp�pracownik�w, trudno�ci ze znalezieniem mieszka� dla ukrywaj�cych si�, na sk�ady sprz�tu poligraficznego, wydrukowanej bibu�y. [...] By�o oczywiste, �e w stosunkach mi�dzy w�adz� a opozycj� istnieje pat. W�adze nie by�y w stanie ca�kowicie zlikwidowa� opozycji, zw�aszcza �e sytuacja gospodarcza kraju i d��enie do poprawy stosunk�w z Zachodem wyklucza�o powr�t do masowych i drako�skich represji. Opozycja by�a zbyt s�aba, by wymusi� zmian� polityki w�adz i uznanie jej prawa do istnie- nia W listopadzie 1984 r. powo�ane zosta�o Og�lnopolskie Porozumienie Zwi�zk�w Zawodowych (OPZZ), kt�rego przewodnicz�cym zosta� Alfred Miodowicz, hutnik z Nowej Huty. By� cz�onkiem partii, sprawnym, inteligentnym dzia�aczem zwi�zkowym. Zwi�zki skupione w OPZZ rych�o osi�gn�y ok. 5 milion�w cz�onk�w. Zbudowane by�y na zasadzie bran�owej, czyli tak jak zwi�zki wchodz�ce w sk�ad dawnej Centralnej Rady Zwi�zk�w Zawodowych. To, m.in., r�ni�o je od �Solidarno�ci", kt�ra budowana by�a terytorialnie. PZPR przywi�zywa�a du�� wag� do rozbudowy OPZZ, przekazuj�c mu skonfiskowany maj�tek �Solidarno�ci", kieruj�c sw�j aktyw do zwi�zk�w i wymagaj�c od dyrektor�w zak�ad�w, aby traktowali te zwi�zki partnersko. Liczny do nich nap�yw by� zar�wno rezultatem nacisku w�adz, jak i potrzeby organizacji zajmuj�cej si� codziennymi sprawami za��g. 8 Andrzej Friszke, Polska. Losy pa�stwa i narodu 1939-1989, Warszawa 2003, s. 424-425. 15 �U" Umacnianie si� koncesjonowanego przez w�adze ruchu zwi�zkowego, kt�ry z czasem przyczynia� b�dzie w�adzom sporych k�opot�w, stanowi�o oczywiste zagro�enie dla �Solidarno�ci". Cytowany ju� Andrzej Friszke przytacza dane MSW, z kt�rych wynika, �e w ko�cu 1985 r. podziemie liczy�o ok. 400 grup, kierowanych przez 1600--1800 aktywnych dzia�aczy, wspieranych przez ok. 40 000 wsp�pracownik�w. W por�wnaniu z dziesi�-ciomilionow� �Solidarno�ci�" w 1981 r. nie by�o to wiele. Nawet je�li przyj��, �e owe 10 milion�w by�o liczb� zawy�on�. Wspomniany tekst Adama Michni-ka o kompromisie powstawa� wi�c w okre�lonym kontek�cie politycznym. Gdy si� uwa�nie we� wczyta�, znale�� mo�na �wiadectwa proces�w my�lowych prowadz�cych do przemian dotychczasowej koncepcji politycznej opozycji. �Despotyzm - stwierdza autor - mo�e by� wynikiem poczyna� zwyci�skiej rewolucji (Nikaragua, Iran) lub represyjnego rewan�u kontrrewolucji klas panuj�cych (Chile, Polska). Warunkiem niezb�dnym tedy pokojowej realizacji przeobra�e� spo�ecznych czy politycznych jest osi�gni�cie kompromisu si� postuluj�cych reformy ze sk�onnymi do ugody od�amami klasy rz�dz�cej. Kompromis taki powi�d� si� w Hiszpanii, jego skutkiem by�a transformacja frankistowskie-go despotyzmu w system parlamentarnej demokracji. Czy analogiczny kompromis mo�liwy jest do wyobra�enia w Przoduj�cym Ustroju, w Polsce? Od odpowiedzi na to pytanie zale�y przysz�o�� naszego kraju. Bowiem lekcj� 13 grudnia - kontynuuje Michnik -mo�na odczyta� na dwa sposoby. Jeden z nich sprowadza si� do prze�wiadczenia: nigdy i nigdzie nie nale�y zasiada� do wsp�lnego sto�u z komunistami; nie nale�y ufa� nawet jednemu ich s�owu ani te� podpisywa� z nimi �adnych porozumie�. Ten spos�b czytania lekcji grudniowej dyktuje rozum analityk�w niedawnej przesz�o�ci i emocje ludzi ok�amanych. 16 Drugi spos�b odczytywania przesz�o�ci zasadza si� na przekonaniu, �e przysz�e kompromisy - je�li maj� by� realne - musz� przyj�� za punkt wyj�cia rzeczywiste i precyzyjnie nazwane interesy uk�adaj�cych si� stron, a nie pomieszczone w konstytucji frazesy o w�adzy ludu. Za takim odczytywaniem minionych kari naszej najnowszej historii przemawia przypuszczenie, �e dop�ki nie zmieni si� zasadniczo sytuacja mi�dzynarodowa lub te� nie dojdzie do niewyobra�alnych dzi� zmian w ZSRR (co zreszt� na jedno wychodzi) dop�ty Polacy, a tak�e rz�dz�cy Polsk� komuni�ci, b� d� zmuszeni rozstrzyga� swe konflikty metod� kom promis�w"9. Autor ko�czy rozwa�ania bardzo znamiennym stwierdzeniami. �Totalitarny aparat - powiada - nif chce zmian w kierunku poszerzenia - cho�by stopnio wego - zakresu swob�d obywatelskich, podmiotowo �ci i pluralizmu. Nasi genera�owie wci�� zdaj� si� wie rzy�, �e przysz�o�� �wiata ludzkiego nale�y do totali tarnego komunizmu. Dlatego perswazjami demokra ej i osi�gn�� niepodobna - trzeba j� wywalczy�. Nie jest to postulat ksi�ycowy. Wierz�c w swoji totalitarne mira�e, komuni�ci - kiedy musz� - bywa j� jednak realistami. Dowody tego nieraz dawali so wieccy przyw�dcy w pertraktacjach z Amerykanami gdy porzucali internacjonalistyczne frazesy na rzec: pragmatycznego kompromisu. Dowody realizmu da� te� - przypomnijmy - ekipa Jaruzelskiego, rezygnuj� - cho� nigdy ostatecznie i doktrynalnie - z pr�b terro ru typu stalinowskiego. Dlatego te� nie wyrzekaj�c si dzia�a� na rzecz budowy podmiotowego i pluralistycz nego spo�ecze�stwa - nie odrzucamy �adnych rozwi� za� i dr�g po�rednich. Byle tylko by�y to autentyczn drogi wiod�ce do autentycznych porozumie�"10. 'Adam Michnik, Takie czasy... Rzecz o kompromisie, Londy 1985, s. 83. '"Tam�e, s. 137. 2 - Karuzela 1 n � Tekst ten by� pisany wiosn� 1985 r., a wi�c przed pa�dziernikowymi wyborami sejmowymi. Michnik zwraca� uwag�, �e ordynacja wyborcza nie zosta�a zmieniona i nadal redukuje ona obywatela do bezmy�lnego przedmiotu wrzucaj�cego kartk� do skrzynki. Udzia� w takiej komedii - jego zdaniem - uw�acza godno�ci rozumnego cz�owieka i oczywi�cie nie zostanie zaaprobowany przez �Solidarno��". Przyznaje, �e wolne i demokratyczne wybory parlamentarne s� w �wczesnej Polsce niemo�liwe. Je�li za� �Solidarno��" postulat taki wysuwa, to dlatego, ��e prawdy banalne - by banalnymi pozosta�y - musz� by� wci�� na nowo artyku�owane i powtarzane. Jeste�my jednak w pe�ni �wiadomi, �e w ramach totalitarnych regu� gry nie s� mo�liwe takie wybory do Sejmu, kt�re z pewno�ci� dowiod�yby, �e rz�dz�cy komuni�ci nie dysponuj� poparciem spo�ecze�stwa. �adna totalitarna dyktatura nie odda�a w�adzy dlatego, �e przegra�a wybory - o tym te� pami�tamy. Nie formu�ujemy tedy postulatu, by komunist�w odsun�� od w�adzy, bowiem by�oby to has�o do totalnej konfrontacji, a nie p�aszczyzna kompromisu. [...] Jednak droga do kompromisu nie musi by� na zawsze zamkni�ta. Wyj�ciem mog�oby by� rozwi�zanie umo�liwiaj�ce spo�ecze�stwu autentyczny wyb�r do Sejmu cho�by 30 procent spo�r�d deputowanych. Jednak tych samych 30 procent wpisanych na jedn� list� obok Siwaka i Urbana spowodowa� mo�e tylko tyle, �e osoby te utrac� sw�j dotychczasowy autorytet. Inaczej m�wi�c, realn� drog� do kompromisu jest poszerzanie sfer podmiotowo�ci, a nie kupowanie g�os�w i nazwisk za cen� kilku czy kilkunastu mandat�w"11. Jesienne wybory parlamentarne 1985 r. przeprowadzone zosta�y wed�ug dawnych zasad, ale idea, aby wyodr�bni� 30% mandat�w i aby ta lista poddana zosta�a procedurze wolnych i demokratycznych wybo- 11 Tam�e, s. 138. 18 r�w, wprowadzona zosta�a do obiegu my�li politycznej. Sporo miejsca we wst�pnych partiach ksi��ki po�wi�ci� Michnik odmienno�ciom koncepcji i konfliktom w obozie solidarno�ciowym jeszcze przed wprowadzeniem stanu wojennego. Cz�� tych spraw by�a znana. W �wie�ej pami�ci by�a �enuj�ca dyskusja na zje�dzie �Solidarno�ci" o tym, czy nale�y podzi�kowa� rozwi�zuj�cemu si� w�a�nie KOR-owi za jego dzia�alno��. Ale ma�o kto wiedzia�, �e gdy w sierpniu 1980 r. w�a�nie uwolniony z wi�zienia Jacek Kuro� myl�c tajniak�w znalaz� si� w Gda�sku z zamiarem w��czenia si� do dzia�a� MKZ (Mi�dzyzak�adowy Komitet Zwi�zkowy), to jego oferta zosta�a storpedowana przez przewodnicz�cego komisji ekspert�w, Tadeusza Mazowieckiego. Przekona� on Lecha Wa��s�, �e nale�y Kuronia odsun��, bo jest on p�acht� na byka dla polskich i moskiewskich komunist�w. Jacek Kuro� - pisze Michnik, kt�ry zna� go jak ma�o kto - �by� najg�o�niejszym ze wszystkich o-pozycjonist�w w Polsce. By� niew�tpliwym liderem KOR-u. �wietny orator, d�ugoletni wi�zie� polityczny opromieniony legend� - Mazowiecki nie m�g� si� z nim r�wna� w popularno�ci. Ale Mazowiecki dysponowa� atutami, o kt�rych Kuro� nie m�g� nawet marzy�. Mia� przetarte drogi do Prymasa Polski i by� do zaakceptowania - cho� niech�tnie - dla posierpniowe-go kierownictwa PZPR. By� te� do zaakceptowania przez Lecha Wa��s�, kt�remu w niczym nie zagra�a�, nie aspiruj�c do roli przyw�dcy mas, podczas gdy Kuro� do takiej roli niew�tpliwie aspirowa�. Nie twierdz�, �e - ��daj�c od Kuronia rezygnacji z prac w gda�skim MKZ - Mazowiecki kierowa� si� ch�ci� usuni�cia silniejszego konkurenta. Tadeusz Mazowiecki nie jest cz�owiekiem uczu� niskich. Nie mam tedy w�tpliwo�ci, �e formu�uj�c swoje ��dania g��boko wierzy�, �e Kuro� - ze swym radykalizmem i radykalnym wizerunkiem, wywo�uj�cym w�ciek�o�� 19 sowieckiej prasy - stanowi �miertelne zagro�enie dla �Solidarno�ci�. Wierzy� tedy, �e o ile obecno�� Kuronia w�r�d doradc�w zwi�zkowego kierownictwa przynie�� mo�e tylko szkody, to jego obecno�� w tych gremiach b�dzie po�yteczna. [...] Mia�em wra�enie - kontynuuje autor - �e Tadeusz Mazowiecki i inni eksperci traktowali porozumienie gda�skie jako fina� procesu zmian. Dla Jacka Kuronia - dla mnie - by�o oczywiste, �e gda�ska ugoda zmiany zapocz�tkowa�a. W stanowisku ekspert�w uderza� mnie charakterystyczny brak jakiej� docelowej wizji przeobra�e�. Nigdy - powtarzaj�c swe wezwanie do umiaru - nie sformu�owali ani swojego programu perspektywicznego; nie okre�lili, do czego �Solidarno�� winna d��y� i gdzie samoogranicza� swe aspiracje. Kuro� czyni� to nieustannie, nara�aj�c si� na ci�g�e krytyki, w tym tak�e ekspert�w"12. Michnik po�wi�ca tak wiele uwagi konfliktowi w kr�gach przyw�dczych obozu solidarno�ciowego, bo uwa�a, �e zrozumienie jego przyczyn pozwoli go przezwyci�y�. Opis jest wi�c wywa�ony, pozbawiony e-mocji, mimo �e sam autor by� tego konfliktu stron�. W�r�d przyczyn konfliktu widzi i to, �e nowy zwi�zek �powsta� jako wyraz d��e� strajkuj�cych robotnik�w i ca�ego niemal narodu, ale stanowi� - cz�sto nie-u�wiadamian� - realizacj� korowskiej wizji antyto-talitarnych przeobra�e�. Ekspertom by�a ta wizja -przed Sierpniem - obca. Mogli jej sprzyja� z pozycji sympatyk�w lub �yczliwych obserwator�w, mogli j� fragmentami wsp�tworzy�, ale nie byli w niej "zadomowieni". Nie mieli tedy �adnej wizji podmiotowego spo�ecze�stwa w totalitarnym pa�stwie i �adnego wyobra�enia o mechanizmach upodmiotowienia. A jednak byli to ludzie �Solidarno�ci� niezb�dni w�a�nie dlatego, �e wywodzili si� z oficjalnego uk�adu i byli akceptowalni dla w�adz. Spokojniejsi, nawykli 2Tam�e, s. 33. 20 do gabinetowych uk�ad�w - mogli i umieli prowadzi� rozmowy z rz�dem. Mieszcz�c si� w konwencjach, mogli by� uznani za partner�w. Kuro� i inni korowcy - uciele�nienie mocy diabelskich dla aparatu - nie mogliby w tej roli wyst�pi�. I chyba by nie umieli"13. Ksi��ka Michnika, kt�rej tak wiele po�wi�cili�my uwagi, mia�a wielu adresat�w. Ob�z rz�dz�cy powinien w niej odnale�� propozycj� historycznego kompromisu sprowadzaj�cego si� do odrzucenia zasady kierowania przez parti� wszystkimi dziedzinami �ycia w zamian za rezygnacj� przez �Solidarno��" z d��e� do przej�cia w�adzy. Adresatem by�y te� kr�gi przyw�dcze �Solidarno�ci", kt�re powinny przeanalizowa� �r�d�a wewn�trznych konflikt�w i uczyni� wszystko, aby je wygasi� i ca�� energi� skierowa� na budow� silnego zwi�zku. Adresatem by�a te� Moskwa, kt�rej Michnik sk�ada� zapewnienie, �e �Solidarno��" nie b�dzie kontestowa� istniej�cych uk�ad�w mi�dzynarodowych. Adresaci nie okazali jednak zainteresowania tekstem Michnika. Z dost�pnych dzi� archiw�w PZPR nie wynika, aby wzbudzi� on zainteresowanie. Nie zmieni� te� wizerunku Michnika jako przedstawiciela solidarno�ciowej ekstremy. To on i Kuro� byli tymi, na kt�rych uczestnictwo w Okr�g�ym Stole w�adze uporczywie nie chcia�y si� zgodzi�. R�wnie� w kr�gach solidarno�ciowych echa tego tekstu by�y niewielkie. Nic nie wskazuje te�, �e w Moskwie zmieniono opini� o autorze tekstu. Nie b�dzie wi�c bezzasadne twierdzenie, �e pozosta� niezauwa�ony. W dyskusji o przysz�o�ci zabra� te� g�os Waldemar Kuczy�ski, przebywaj�cy w tym czasie na sta�e w Pa- 13 Tam�e, s. 33-34. Konflikt w �rodowisku doradc�w �Solidarno�ci" jest bardzo widoczny w diariuszu Waldemara Kuczy�skiego [Burza nad Wis��. Dziennik 1980-1981, Warszawa 2002). Wsp�lnota los�w po wprowadzeniu stanu wojennego spowodowa�a, �e unikano na og� powracania do dawnych spor�w. 21 � r *� * i � � ry�u. Zak�ada� trwa�o�� PRL i uwa�a�, �e nale�y poszukiwa� kompromisu z w�adzami, a w�a�ciwie warunk�w wsp�istnienia antykomunistycznego w swej wi�kszo�ci spo�ecze�stwa z komunistycznym systemem14. Jeszcze wyrazi�ciej potrzeb� poszukiwania kompromisu z w�adzami postulowa� Marcin Kr�l, kt�ry by� rzecznikiem tworzenia opozycji propa�stwowej. Grupa Publicyst�w Politycznych, w kt�rej imieniu wyst�powa� w tym czasie, �nie widzia�a sensu polityki prowadzonej w imi� warto�ci czy cel�w generalnych, takich jak niepodleg�o�� i demokracja. Realizm nakazywa� akceptacj� rzeczywisto�ci, w kt�rej w�adza PZPR pozostawa�a czynnikiem trwa�ym, a Polska organizmem niesuwerennym. W daj�cej si� przewidzie� perspektywie historycznej mo�na wi�c my�le� nie o �w�a-dzy innej, lecz inaczej sprawowanej". Grupa szuka�a formu�y wsp�dzia�ania z w�adz� pod has�em wsp�pracy na rzecz pa�stwa polskiego, uznanego za warto�� podstawow�"15. Marcin Kr�l by� w swych pogl�dach konsekwentny. 29 wrze�nia 1982 r. Wies�aw G�rnicki zapyta� Mieczys�awa Rakowskiego: �Jaki jest tw�j stosunek do propozycji Marcina Kr�la, aby rozpocz�� legaln� publikacj� podziemnego do niedawna pisma �Res Publi-ca�, organupa�stwowotw�rczych konserwatyst�w?"16 Stosunek by� negatywny i do legalizacji �Res Publiki" w�wczas nie dosz�o. Ruch M�odej Polski, w kt�rym dominuj�c� rol� odgrywa� Aleksander Hali, nie odrzuca� kompromisu z w�adzami, ale wskazywa�, �e w �wczesnej sytuacji b�dzie on korzystniejszy dla komunistycznej w�adzy, 14 Waldemar Kuczy�ski, O niekt�rych postawach opozycji, �21" 1986 (Pary�), nr 1. 15 Jan Sk�rzy�ski, Ugoda i rewolucja. W�adza i opozycja 1985--1989, Warszawa 1995, s. 13. 16ADH PRL. Kolekcja Wies�awa G�rnickiego Gl/la. 22 kt�ra w ten spos�b uzyska legitymizacj�. Zadaniem opozycji jest wi�c przede wszystkim odbudowa spo�ecze�stwa dokonywana niezale�nie od pa�stwa. Inny mi s�owy, oddzia�ywa� na pa�stwo nale�y przez orga nizowanie nacisku spo�ecznego, a nie przez wchodz� nie w struktury pa�stwa. Odmienne stanowisko zajmowa� Czes�aw Bielecki pisuj�cy pod pseudonimem Maciej Poleski. Zamie�ci on w paryskiej �Kulturze" artyku� zatytu�owany Mini mum polityczne, w kt�rym stwierdza�, �e opozycji powinna przygotowywa� si� do przej�cia w�adzy, ostrzega� przed pochopnymi pertraktacjami z w�adza mi. �Polskiej polityce - ostrzega� - grozi dzi� liberun mediato - wolno�� po�redniczenia, przetarg�w, kt�r przyznaj� sobie osoby i instytucje..." I stwierdza� na st�pnie: �Przetarg, w kt�rym nie dzieli si� w�adz) zmierza tylko do pozbawienia s�abszej strony autory tetu, pozbawienia go przy stole rokowa�, skoro ni uda�o si� to w spo�ecznej konfrontacji"17. W po�owie 1985 r. ukaza� si� w podziemiu Raport Polska 5 lat po Sierpniu, zredagowany przez Bron: s�awa Geremka i Tadeusza Mazowieckiego. Tekst pc przedzi� kr�tkim wst�pem Lech Wa��sa, kt�ry stwiei dzi� m.in., �e �z narodowego punktu widzenia nie m innego wyj�cia ni� dogadywanie si�". Cytowany ju Jan Sk�rzy�ski podkre�la, �e Raport stanowi� propc zycj� o znacznie wi�kszym ci�arze gatunkowym ni indywidualne g�osy dzia�aczy czy publicyst�w. Spotk; go jednak los identyczny - przez w�adze zosta� ca�kc wicie zlekcewa�ony18. To chyba zbyt kategoryczne stwierdzenie. Nie po< j�to wprawdzie z�o�onej przez Wa��s� oferty rozm�w ale wszystkie tego typu sygna�y skrz�tnie rejestr�w; no, analizuj�c ich wiarygodno�� i reprezentatywno� 17 Maciej Poleski (Czes�aw Bielecki), Minimum polityczn �Kultura" 1986 (Pary�), nr 1-2. 18 Jan Sk�rzy�ski, dz. cyt, s. 17. i* m^m-w- ^^^^^^^^^^^^p^^^^^^^^Ki Dominowa�y w podziemiu tendencje negocjacyjne, ale byli i ich przeciwnicy. W udzielonym we wrze�niu 1985 r. wywiadzie dla �Kontinentu" Witold Kuler-ski, wiatach 1980-1981 wiceprzewodnicz�cy regionu Mazowsze NSZZ �Solidarno��", a p�niej aktywny dzia�acz podziemia, na pytanie, czy uwa�a za mo�liwe stosunki partnerskie mi�dzy demokratyczn� opozycj� a komunistyczn� w�adz�, odpowiedzia�: �Nie! Partnerstwo z w�adz� komunistyczn� jest niemo�liwe. W stosunkach z komunistami istnieje tylko jedna alternatywa: uleg�o��, nieuchronnie prowadz�ca ku zniewoleniu a� do uprzedmiotowienia cz�owieka, albo walka pozwalaj�ca cz�owiecze�stwo ocali� lub cho�by przechowa�"19. Gen. Kiszczak, niew�tpliwie za wiedz� i aprobat� Wojciecha Jaruzelskiego, mia� w tym czasie inny pomys� roz�adowania problemu podziemia. Od d�u�szego czasu, jeszcze gdy rozwa�any by� los wi�zionej �jedenastki", sugerowa� w�adzom ko�cielnym, by pomog�y mu nawi�za� kontakt z wci�� ukrywaj�cym si� Zbig-niewem Bujakiem. Ks. Orszulik zanotowa�, �e w czasie rozmowy abp. D�browskiego z gen. Kiszczakiem 20 lipca 1985 r. �Gen. Kiszczak nawi�za� do naszych poprzednich rozm�w w sprawie nawi�zania kontaktu w cztery oczy z Bujakiem. Gen. Kiszczak stwierdzi�, �e co prawda ma kontakty z nieoficjalnymi przedstawicielami podziemia, kt�rzy po�rednicz� w doprowadzeniu do takiego spotkania, ale chcia�by u�y� tak�e kontaktu ko�cielnego. Bujak otrzyma gwarancj� pisemn�, �e b�dzie m�g� spokojnie wr�ci� do podziemia i w ci�gu trzech dni �zadekowa� si�. Nawet gdyby go w tym okresie nasze s�u�by spotka�y, nie b�dzie aresztowany - powiedzia� Kiszczak. Rozmowa nie b�dzie nagrywana, poniewa� on, jako minister, nie mo�e stan�� w s�dzie 19 Witold Kulerski, Bez tytu�u. Wyb�r publicystyki 1981-1991, Warszawa 1991, s. 64. jako �wiadek potwierdzaj�cy wiarygodno�� ta�m. Rozmowa mog�aby przynie�� pozytywne korzy�ci dla kraju. B�dziemy mieli dwustronnie czyste sumienie bez wzgl�du na wynik tych rozm�w. Rozwa�aliby�my, co jest mo�liwe, a co niemo�liwe do przyj�cia przez obie strony. To, co gen. Kiszczak ma do zaofiarowania, nie jest upokorzeniem dla podziemia. Rozumie, �e jest potrzeba stworzenia mo�liwo�ci wyj�cia z twarz�. Rozwi�zanie problemu podziemia jest tym bardziej konieczne, �e ka�dy dzie� przynosi nowe aresztowania. Ostatnio takie aresztowania mia�y miejsce na Uniwersytecie Warszawskim. Chcemy te aresztowania przyhamowa�. W��czyli�my w po�rednictwo jednego z wicemarsza�k�w Sejmu (Gertych), aby odby� rozmow� z rektorem Uniwersytetu Warszawskiego, aby ten z kolei wp�ywa� na pracownik�w i student�w, aby powstrzymali si� od dzia�alno�ci politycznej, poniewa� S�u�ba Bezpiecze�stwa ma dobre rozeznanie �rodowiska. Minister doda�: Ilu� ludzi mo�na zamyka�. Nie zareagowali�my na propozycj� gen. Kiszczaka"20. Z obiecuj�cego pomys�u gen. Kiszczaka nic wi�c nie wysz�o. Bujak zosta� aresztowany dopiero wiosn� 1986 r. By�o si� czym pochwali� na X Zje�dzie PZPR (29 czerwca-3 lipca 1986 r.), ale o ile� wi�kszym sukcesem by�oby, gdyby gen. Kiszczak m�g� o�wiadczy� na zje�dzie, �e podziemie nie istnieje. Zjazdy PZPR, zgodnie ze statutem najwy�sza w�adza w partii, zawsze, nawet w sytuacji w pe�ni politycznie ustabilizowanej, wywo�ywa�y nerwowo�� w kierowniczych gremiach partyjnych. Mo�na by�o bowiem kontrolowa� dyslcusj� (wyst�pienia musia�y by� napisane i zaaprobowane), uk�ada� listy kandydat�w do w�adz partyjnych, ale nie spos�b by�o uzyska� wp�ywu na wyniki tajnego g�osowania. Poza IX Nadzwyczajnym Zjazdem nie zdarza�o si� wprawdzie, by kto� przepad� w wyborach, ale je�li kto� z kierownic- 10Peter Raina, dz. cyt., s. 111. 25 � twa partii otrzyma� wyra�nie mniej g�os�w, ni� pozostali, mog�o to oznacza� koniec jego politycznej kariery. W�r�d uczestnik�w X Zjazdu �ywa by�a pami�� poprzedniego zjazdu, kt�ry mia� charakter spontaniczny, �ywio�owy. Okres przedzjazdowy, czyli na og� rok poprzedzaj�cy zjazd, by� politycznie martwy. Wype�nia�a go wprawdzie tzw. dyskusja przedzjazdowa, w kt�rej organizacje partyjne od najni�szych szczebli wypowiada� si� mia�y na temat tez zjazdowych, jednak nie mia�o to nic wsp�lnego z rzeczywist� dyskusj�. Cz�onkowie partii �wietnie wiedzieli, �e bezpieczniej jest nie wychyla� si� i nie krytykowa� i �e i tak nic z tej dyskusji nie wyniknie. Wnioski z dyskusji mia� bowiem realizowa� aparat partyjny, kt�ry z regu�y by� oboj�tny na impulsy oddolne ograniczaj�c si� do wykonywania, albo i nie, zalece� nap�ywaj�cych z g�ry. To samo dotyczy�o aparatu pa�stwowego. Niemniej jednak sprawozdania z dyskusji przed-zjazdowej, do kt�rej ch�tnie wci�gano i bezpartyjnych, p�yn�y w g�r� do kolejnych szczebli, na kt�rych by�y analizowane, przetwarzane i wysy�ane wy�ej. W referacie Biura Politycznego zawsze odnoszono si� do dyskusji przedzjazdowej jako �wiadectwa rosn�cej aktywno�ci i wsp�odpowiedzialno�ci Partii (zawsze pisanej du�� liter�). Dawniej dyskusji przedzjazdowej towarzyszy�a szeroko eksponowana propagandowo akcja podejmowania zobowi�za�, kt�ra w ostatnich latach istnienia PZPR zosta�a kompletnie o�mieszona i zrezygnowano z niej. Zjazd zawsze trwa� kilka dni i by� starannie wyre�yserowany. Zaszczycali go obecno�ci� przyw�dcy partii komunistycznych z odpowiednio licznymi delegacjami. Zajmowali miejsca w lo�ach honorowych lub wr�cz na scenie za sto�em prezydialnym. Wyg�aszali przem�wienia powitalne wed�ug �ci�le przestrzeganego protoko�u, przy czym zawsze najwa�niejszy by� przedstawiciel KPZR. Pierwsi sekretarze uczestniczy- 26 li tylko w zjazdach najwa�niejszych partii. Pozosta�e �obs�ugiwali" cz�onkowie �cis�ego kierownictwa. Go��mi zjazdu byli tak�e przyw�dcy stronnictw sojuszniczych i wytypowani bezpartyjni, najcz�ciej wybitni uczeni, tw�rcy kultury. W kuluarach znajdowa�y si� liczne bufety i stoiska, w kt�rych mo�na by�o kupi� towary rzadko w sklepach dost�pne. Uczestnicy zjazdu otrzymywali bezp�atnie zakwaterowanie i ca�odzienne wy�ywienie. Jako�� tych us�ug zale�a�a od miejsca zajmowanego w hierarchii partyjnej. Delegaci organizowani byli w ramach wojew�dztw i tak te� przydzielano im miejsca na sali obrad. U�atwia�o to w�adzom wojew�dzkirr. kontrol�. Scenariusz dyskusji by� dok�adnie zaplanowany, a role wcze�niej rozdane. Nikt inny do dyskusj nie by� dopuszczany, a nawet i wytypowani nie zawszt stawali na trybunie, bo gdy obrady si� przed�u�a�y, ci dla kt�rych nie starczy�o czasu, oddawali g�osy do pro toko�u. Dyskusja musia�a by� reprezentatywna. Mu sia�a wi�c wzi�� w niej udzia� odpowiednia liczba ko biet, rolnik�w, g�rnik�w, hutnik�w, robotnik�w wiel koprzemys�owych, zatrudnionych w drobnej wytw�r czo�ci. Jacy� uczeni, jacy� tw�rcy, przedstawicieli m�odzie�y. Reprezentowany musia� by� nie tylko prze kr�j zawodowy spo�ecze�stwa, ale r�wnie� uk�ad te rytorialny. Wymaga�o to niez�ej gimnastyki, ale by] ludzie, kt�rzy potrafili to przygotowa�. W X Zje�dzie uczestniczy�o 1774 delegat�w repre zentuj�cych ok. 2,1 miliona cz�onk�w PZPR. Przyje cha�o 107 delegacji zagranicznych. Tradycyjnie zaprc szono te� weteran�w ruchu robotniczego. ��czni by�o wi�c ok. 2,5 tysi�ca uczestnik�w zjazdu. Zebrani wys�uchali referatu Wojciecha Jaruzelskic go oraz premiera Messnera o za�o�eniach planu spc �eczno-gospodarczego na lata 1986-1990 i perspekt] wach rozwoju do 1995 r. Zjazd proklamowa� przej�ci do II etapu reformy gospodarczej. Pierwszy jej eta og�oszono w 1982 r., ale jego realizacja przebiega] T * powoli i z zahamowaniami. W 1985 r. doch�d narodowy wytworzony na jednego mieszka�ca by� o 18% ni�szy ni� w 1979 r. Zad�u�enie zagraniczne osi�gn�o 30 mld dolar�w i 6 mld rubli. Udzia� w tej pogarszaj�cej si� sytuacji gospodarczej mia�y sankcje ameryka�skie na�o�one po wprowadzeniu stanu wojennego, ale r�wnie�, je�li nie przede wszystkim, fatalne zarz�dzanie gospodark�. W pierwszym numerze �Tygodnika Powszechnego" z 1986 r. ekonomista i dzia�acz opozycji Ryszard Bu-gaj opublikowa� artyku� pod znamiennym tytu�em Dlaczego kryzys si� przed�u�a. Stwierdza�, �e w 1985 r. gospodarka polska wkroczy�a w okres stagnacji. �G��wne czynniki pobudzaj�ce wzrost w latach 1983--1984 - podkre�la� Bugaj - mia�y przecie� charakter przej�ciowy (wyd�u�enie czasu pracy, zmiany struktury importu), bo zwi�zane by�y z aktywizacj� resztek ekstensywnych rezerw, obni�eniem (w 1982 r.) spo�ycia i forsowaniem kr�tkookresowego wzrostu (zreszt� najzupe�niej s�usznie!), kosztem pogarszania przysz�ych perspektyw. Niebagatelne znaczenie odgrywa� czynnik losowy - klimat. Do�� �agodnie zachowywali si� te� wierzyciele. Obecnie niekt�re z tych czynnik�w uleg�y wyczerpaniu. Nie mo�na ju� liczy� na ekspansj� opart� o eksploatacj� czynnik�w ekstensywnych. Wyczerpa�y si� mo�liwo�ci manipulowania struktur� importu. Wystarczy�o to, by sytuacja pogorszy�a si� dramatycznie. Dzieje si� tak dlatego, �e �r�d�em poprawy w latach 1983-1984 nie by� znacz�cy post�p efektywno�ci gospodarowania". Artyku� Bugaj a wywo�a� dyskusj� na �amach �Tygodnika Powszechnego", ��ycia Gospodarczego" i �Polityki". Polemi�ci nie przekonali Bugaja. Nie wydaje si� te�, aby dyskusja ta mia�a wp�yw na X Zjazd PZPR. Nie dokona� on pog��bionej oceny reformy gospodarczej, kt�r� wicepremier Zbigniew Sza�ajda w praktyce zast�pi� r�cznym sterowaniem gospodark�. Poza og�lnikow� zapowiedzi� drugiego etapu re- 28 formy uchwalono przeprowadzenie przegl�du kadrowego i atestacji (okre�lenia potrzeby i zakresu dzia�ania) stanowisk, kt�rego to terminu przyt�aczaj�ca wi�kszo�� Polak�w po prostu nie rozumia�a. Zjazd wypowiedzia� si� zdecydowanie przeciwko wszelkim przejawom patologii spo�ecznej, co zawsze popiera opinia publiczna, oraz zapowiedzia� powo�anie cia� konsultacyjnych na szczeblu centralnym i w wojew�dztwach. Na czele delegacji KPZR na X Zjazd sta� Michai� Gorbaczow, kt�ry - jak wspomina Kazimierz Barci-kowski, nale��cy w�wczas do �cis�ej elity partyjnej -�w spos�b wr�cz demonstracyjny podkre�la� przyjazny stosunek do Polski oraz do Wojciecha Jaruzelskiego i jego linii politycznej. Da� temu wyraz w oficjalnym wyst�pieniu oraz na spotkaniu z Biurem Politycznym. [...] Gorbaczow, zachowuj�c si� z du�� swobod� i w duchu pojednawczym, pozostawi� ze swego udzia�u w zje�dzie dobre wra�enie. Nie mo�na jednak w jego wyst�pieniach znale�� jednoznacznych zapowiedzi polityki, kt�r� p�niej rozwinie on w Zwi�zku Radzieckim i na �wiecie"21. Wybory w�adz partyjnych by�y w pe�ni kontrolowane przez gen. Jaruzelskiego i nie przynios�y wi�kszych zmian. Nie weszli do Biura Politycznego przedstawiciel betonu Albin Siwak i libera� Hieronim Ku-biak. Gen. J�zef Bary�a, niewyr�niaj�cy si� rozleg�o�ci� horyzont�w, uzyska� olbrzymi� w�adz� obejmuj�c pion organizacyjny partii. Za propagand� odpowiada] Jan G��wczyk. Poza genera�ami Kiszczakiem i Siwic-kim coraz wi�ksz� rol� w kierownictwie partii odgrywa� dyplomata z zawodu, J�zef Czyrek. Cz�onkiem Biura Politycznego zosta� przewodnicz�cy OPZZ Alfred Miodowicz. Raczej mu to zaszkodzi�o, ni� doda�c autorytetu. 21 Kazimierz Barcikowski, U szczyt�w w�adzy, Warszawa 1998 s. 461-462. Sekretariat KC liczy� a� 10 sekretarzy, co wymaga�o �cis�ego okre�lenia kompetencji i rodzi�o wewn�trzne napi�cia. By�o te� �wiadectwem przesuwania si� centrum decyzyjnego ze struktur pa�stwowych do partyjnych. Tego domaga� si� aparat partyjny i to by�o naturaln� kolej� rzeczy po odej�ciu z rz�du gen. Jaru-zelskiego. Nadal by� niekwestionowanym przyw�dc�, nieposiadaj�cym �adnego konkurenta w swoim otoczeniu. Wszystkie wa�ne decyzje musia�y mie� jego aprobat�, co je cz�sto op�nia�o, bo zwyk� d�ugo si� zastanawia�. 9 lipca 1986 r. na pierwszym merytorycznym posiedzeniu Biura Politycznego zapad�a decyzja o amnestii, co nazywa�o si� ustaw� o szczeg�lnym post�powaniu wobec sprawc�w niekt�rych przest�pstw. Ustaw� Sejm uchwali� 17 lipca. Jej przepisy, jak informowano cz�onk�w najwy�szych w�adz partyjnych, zastosowano �wobec 115 os�b, w tym 74 tymczasowo aresztowanych i 41 skazanych, kt�re opu�ci�y areszty �ledcze i zak�ady karne. Ponadto umorzono post�powania w stosunku do dalszych 115 os�b odpowiadaj�cych z wolnej stopy. Z przewidywanej przez ustaw� mo�liwo�ci uwolnienia od prawnokarnych konsekwencji dzia�alno�ci prowadzonej do 17 lipca br. skorzysta�o 197 os�b, kt�re dobrowolnie ujawni�y sw� przest�pcz� dzia�alno��. S� to przede wszystkim uczestnicy nielegalnej dzia�alno�ci w zak�adach pracy. Nadal w aresztach �ledczych i zak�adach karnych przebywa 168 os�b (105 tymczasowo aresztowanych i 63 skazanych)". Autorzy opracowania, kt�re powsta�o jako wsp�lne dzie�o Wydzia�u Spo�eczno-Prawnego KC PZPR i Ministerstwa Spraw Wewn�trznych, proponowali zwolnienie wszystkich wi�ni�w politycznych wy��czaj�c jedynie oskar�onych o szpiegostwo, terroryzm, sabota� i zdrad� tajemnicy pa�stwowej. W uzasadnieniu pisali m.in.: �Dla rozwini�cia koniecznych dzia�a� wewn�trznych i mi�dzynarodowych, proponuje si�, aby przej�ciowo - je�li nie wyst�pi nadzwyczajna potrzeba ostrzejszych dzia�a� - ograniczy� �ciganie przest�pstw z tzw. motyw�w politycznych w oparciu o kodeks karny, a korzysta� ze znowelizowanych przepis�w o wykroczeniach"22. Ten tekst, napisany j�zykiem ezopowym, by nie sp�oszy� cz�onk�w kierownictwa partyjnego, oznacza� nie tylko og�oszenie kolejnej amnestii, ale - co o wiele wa�niejsze - rezygnacj� z represji karnej za dzia�alno�� polityczn�. Od jesieni 1986 r. nielegalna dzia�alno�� polityczna mia�a by� tylko wykroczeniem administracyjnym karanym przez kolegium. Og�aszaj�c 11 wrze�nia zwolnienie wszystkich wi�ni�w politycznych zadbano, by przedstawi� to jako inicjatyw� s�u��c� realizacji postulat�w Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON) w sprawie porozumienia narodowego. Polska Agencja Prasowa poinformowa�a, �e 11 wrze�nia Jan Do-braczy�ski spotka� si� z gen. Kiszczakiem. Chodzi�o o przydanie znaczenia organizacji, kt�ra od swego u-tworzenia (20 lipca 1982 r.) by�a niewypa�em politycznym. PRON przedstawiany by� zawsze jako inicjator amnestii i innych dobrodziejstw. W rzeczywisto�ci nie mia� nic do powiedzenia. PAP uzyska�a te� od gen. Kiszczaka wywiad. Wyst�powa� on jako przewodnicz�cy Komitetu Rady Ministr�w do Spraw Przestrzegania Prawa, Porz�dku Publicznego i Dyscypliny Spo�ecznej (w�adze kocha�y si� w�wczas w takich d�ugich nazwach, wychodz�c widocznie z za�o�enia, �e im d�u�sza nazwa, tym powa�niejsza instytucja). Gen. Kiszczak stwierdza� m.in., �e �wi�kszo�� tych, kt�rzy opuszczaj� areszty i wi�zienia, w szczeg�lno�ci przyw�dcy i uporczywi aktywi�ci nielegalnych struktur, nie s� partnerami porozumienia, i my�l�, �e nie 21Polska 1986-1989: koniec systemu. T. 3. Dokumenty. Redaktorzy Antoni Dudek, Andrzej Friszke, Warszawa 2002, s. 13, 17. 31 t: �:*-?�Y >i"^ r*. stan� si� nimi w przysz�o�ci"23 - co - jak si� wydaje -mia�o uspokaja� aparat partyjny i roz�adowywa� frustracj� podleg�ych mu funkcjonariuszy, kt�rych zreszt� bardzo chwali�. Wywiad by� d�ugi i z powodzi s��w trudno by�o wy�owi� istotne tre�ci. Od 13 grudnia 1981 r. opozycja, Ko�ci�, Zach�d domaga�y si� zniesienia stanu wojennego, uwolnienia wi�ni�w politycznych oraz przywr�cenia �Solidarno�ci". Dwa pierwsze ��dania zosta�y zrealizowane. Trzecie jesieni� 1986 r. nie mie�ci�o si� w horyzoncie my�lowym w�adz. Nadal aktywny politycznie, cho� w tym