6386

Szczegóły
Tytuł 6386
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

6386 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 6386 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6386 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

6386 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

JOANNA CHMIELEWSKA BU�GARSKI BLOCZEK 2003 Cze��, stara, nie mam czasu ani si�y na te r�ne wersalskie fidryga�y. Rwie si� ze mnie jak para z kot�a! S�uchaj, ja j� nawet lubi� i ceni�, no dobrze, mo�e i kocham jako� tam, ale d�u�ej z ni� nie wytrzymam!!! Tak brzmia�y pocz�tkowe s�owa korespondencji, kt�r� otworzy�am na pierwszym pi�trze mojej klatki schodowej. Z regu�y otwiera�am wszelkie listy na schodach, �eby m�c i�� wolniej, a nawet niekiedy przystawa� dla odpoczynku. Trzy wysokie pi�tra to by�o dla mnie stanowczo za du�o. Teraz te� si� zatrzyma�am, chocia� nie czu�am si� jeszcze schetana, ale list mnie zdziwi�. Kogo, do licha, m�g� dotyczy�? Spojrza�am na adres, zgadza� si�, spojrza�am na nadawc�, nie by�o. Rzuci�am okiem na podpis, niewyra�ny gzygzo�, kt�ry chyba ju� kiedy� widzia�am. Nie usi�uj�c go sobie przypomnie�, zdecydowa�am si� czyta� dalej. Ona chyba nie my�li, wiesz? Rozumiem, �e trudno w to uwierzy�, ale jednak! Nie odczeka sekundy, bormaszyna ci warczy w pysku, a ona dzwoni, �eby natychmiast, wszystko jedno co! Gryziesz dentyst� w palec, zrywasz si� z fotela, lecisz za�atwia�, a potem si� okazuje, �e obarczy�a zadaniem jeszcze ze trzy osoby, jedna ju� to odwali�a, ale ona nie zd��y�a ci� zawiadomi�. A dentysta obrazi� si� na ciebie na zawsze. I ten jej spos�b m�wienia, sp�jrzmy prawdzie w oczy, napastliwy, agresywny, despotyczny, awanturniczy, ja wiem, �e nie do mnie ma pretensj�, ale a� mi si� wszystko w �rodku wzdryga i protest si� l�gnie. Skoki lenistwa i energii, na zmian�, nie do przewidzenia, raz ci wetknie do g�by pieczonego kurczaka, a drugi raz musisz sama gmera� u niej w lod�wce, robi� herbat� i zmywa�. Nie, ona nie ka�e, bez przesady, w powietrzu jest co� takiego, o, nie wiem co, ale jest! Wpadnie w ci�g, nie popu�ci, zdechnij, ale zr�b swoje! Wepchnie ci ofiar�, kt�rej trzeba pom�c, wal �bem w �cian�, udu� rozm�wc�w, ofiara ci wisi na karku, �ycia za ma�o, �eby da� jej rad�, a ona swoje! Przejdzie jej, koniec pie�ni, um�wi�a� spraw�, uzgodni�a� termin, a ona nie i nie, no i �wie� oczami. Albo si� zgodzi i prosz� bardzo, zrobi co trzeba, ale co prze�yjesz, to twoje! I te pieni�dze cholerne, dziesi�� z�otych to dla niej �mie�, a dla mnie mo�e nie, co? Tylko mi nie m�w, �e da, po�yczy, zap�aci, sama wiem, m�wi� przecie�, ona fajna. Ale nie do zniesienia! No, ul�y�o mi. Chyba to jest ten jej spos�b m�wienia i post�powania. Tre�� te�. Powie wszystko, co jej akurat do �ba wpadnie, a cz�owiek a� zgorzeje. Nietakt za nietaktem, nieprzyjemno�� za nieprzyjemno�ci�, i �eby chocia� specjalnie, na z�o��, a w�a�nie nie! No, czasem, z�o�liwie. Na og� jednak, ty sama zobacz, ona sobie z tego nie zdaje sprawy, ona nie my�li!!! I przecie� znasz j�, to wszystko leci, iskrzy, cholera wie, co i kiedy nast�pi! Nie wytrzymam!!! Wytrzymam, wytrzymam. Wypisa�am uczucia i ju� mn� nie miota. Ale gdyby jej tak kto� powiedzia�, �e czasem trzeba pos�ucha� innej osoby? Dzwonisz do niej, masz zgryzot�, s�owem si� nie zd��ysz odezwa�, bo ona ci r�bie swoje od pierwszego kopa! Osobi�cie te�. Jakby j� g�wno obchodzi�o, co kto� inny my�li, czuje, chce, nic, jak g�uszec, ona dla siebie najwa�niejsza i wiesz, mam takie wra�enie, ona zak�ada, �e dla innych te�. Nic nie zak�ada, ma to w sobie. Nie umie s�ucha�. To egocentryzm chyba, nie? O jej wadach pisz�, nie o zaletach, wi�c zaletami nie zawracaj mi g�owy. Gdyby nie mia�a �adnych, nikt by jej nie zni�s�, wi�c ma. Zbior� si�y, bo przede mn� par� dni spokoju, i znios�. Nie przejmuj si�. Uca�owania! Gzygzo�. Sko�czy�am lektur� przed drzwiami w�asnego mieszkania, wygrzeba�am z kieszeni klucze, wesz�am do �rodka, zrobi�am sobie herbat� i wci�� zastanawia�am si�, co, na lito�� bosk�, w�a�ciwie przeczyta�am. By�o w tym co� znajomego. Nie sili�am si� na razie odgadywa� co, bo zaintrygowa�y mnie osoby. Kto to pisa� i, do pioruna, o kim?! Baba o babie i do baby, same baby wchodz� w gr�, jakie� ciekawe charaktery, no, adresatka mniej wa�na, adresat za tre�� korespondencji do siebie nie odpowiada, ale te dwie pozosta�e...? Jedna od drugiej w jakim� stopniu zale�na, pracuj� chyba razem i wygl�da na to, �e zrywami. Ta niezno�na jest wa�niejsza. Poczu�am ulg�, �e to nie ja mam z ni� do czynienia, te� bym pewnie nie wytrzyma�a. Ciekawe, swoj� drog�, jakie przy tylu wadach mo�e mie� zalety? Zn�w mi tu zabrz�cza�o znajomo, ale uparcie odsuwa�am t� kwesti� na margines, pr�buj�c dociec nie wiadomo czego. Rozgry�� ich umys�owo��, osobowo��? A co ja jestem, psychiatra? Pewne by�o w ka�dym razie, �e listu �adnej z nich nie oddam, bo nie mam poj�cia, kim s�. Ma�a strata, autorka si� wypisa�a i zrzuci�a ci�ar z duszy, adresatka za� niew�tpliwie zna omawian� posta� doskonale i niczego nowego by si� nie dowiedzia�a. Mog� mie� spokojne sumienie, nic nie robi�c. Og�lnie list mnie troch� korci�, ale zaj�am si� w�asnymi sprawami i akurat szuka�am katalogu numizmatycznego, �eby sprawdzi� brakteat Jaksy z Kopanicy, kiedy zadzwoni� telefon. � Cze��, witaj � powiedzia�a z tamtej strony Anita, zaprzyja�niona ze mn� naczelna jednego z kolorowc�w. � Jak my�lisz, je�li dosta�am list, zaczynaj�cy si� od s�owa �Joanno�, to on chyba nie do mnie? Mo�e do ciebie? � Od kogo? � zaciekawi�am si�. � Od Gra�ynki. � I co w nim jest? � Ma�o tre�ci literackiej, a za to ca�a dwustronnie zapisana kartka, pe�na jakich� dziwnych znaczk�w i cyfr. I nazw geograficznych, o, Nowa Zelandia tu widz�, Australia, Francja, Jugos�awia... Nazw znacznie mniej ni� tej reszty. � A! � ucieszy�am si�. � To jest spis jednej takiej kolekcji filatelistycznej, chc� go dosta� bardzo strasznie! Gra�ynka mia�a mi dostarczy�, �ebym si� zastanowi�a, rwa� si� do tego czy nie. Skoro Nowa Zelandia, to chyba rwa�. Oddasz mi? � Bardzo ch�tnie, mnie potrzebne jak dziura w mo�cie. Wpadniesz czy ci odes�a� poczt�? � A nie mo�esz go�cem? Tak czym pr�dzej? Anita zawaha�a si�. � W�a�ciwie mog�. Musia�by troch� zboczy�, wi�c je�li dasz mu pi�� z�otych napiwku... � Dam mu z przyjemno�ci� nawet dziesi�� z�otych! Czekam na to w silnych emocjach, wi�c niech ju� leci! � No dobrze, zaraz go wypchn�. Porzuci�am brakteat Jaksy z Kopanicy na korzy�� katalog�w filatelistycznych i opr�ni�am kawa�ek sto�u, �eby mie� je gdzie po�o�y�. Wi�cej p�aszczyzn poziomych nie posiada�am, a je�li nawet posiada�am, nie by�y mi dost�pne. Spis owych znaczk�w tak mnie ucieszy�, �e ani jednej my�li nie po�wi�ci�am okoliczno�ciom towarzysz�cym. Dopiero kiedy m�odzieniec, bardzo zadowolony z dziesi�ciu z�otych, dostarczy� mi kopert� z nazwiskiem i adresem Anity i kiedy przeczyta�am kr�tki komunikat Gra�ynki, �e jedzie dalej i poczt� spis przyjdzie wcze�niej ni� ona wr�ci, co� mnie jakby delikatnie tkn�o. Marnie i n�dznie, bo wci�� upragniony i niecierpliwie oczekiwany spis by� wa�niejszy, ale gdzie� tam owo tkni�cie zostawi�o �lad. Spis dotyczy� kolekcji znaczk�w filatelisty, kt�ry umar� ze staro�ci i ca�y spadek po sobie zostawi� siostrze, niemal r�wnie wiekowej, a z pewno�ci� g�upszej. Usiad�a na tych znaczkach niczym kwoka na jajkach i za skarby �wiata nie chcia�a nie tylko ich sprzeda�, ale nawet o nich rozmawia�, aczkolwiek w dobra doczesne nie op�ywa�a w najmniejszym stopniu. Przeciwnie, �ebra�a kawa�ka chleba w opiece spo�ecznej. Na walorach filatelistycznych zna�a si� jak krowa na malarstwie, ciel� te� patrzy�o na malowane wrota, nie wiedz�c co widzi, by�y to dla niej papierki, ukochane przez brata nieboszczyka z przyczyn niepoj�tych. Gdyby� jeszcze czci�a pami�tki po nim, ale sk�d! Powyrzuca�a, co jej pod r�k� wpad�o, nawet nowe szelki odda�a ksi�dzu, zniweczy�a niemal wszelki �lad braterskiego istnienia, a znaczk�w tkn�� nie pozwoli�a. Z szelkami zreszt� wysz�o jej nie najlepiej, bo podw�dzi� je ksi�dzu jego nieletni siostrzeniec i wykorzysta� jako proc�, w pierwszej kolejno�ci wybijaj�c szyb� w zakrystii. P�niej dokona� jeszcze kilku innych zniszcze�, a� wreszcie z�apano go razem z narz�dziem zbrodni w ogrodzie zoologicznym w Warszawie, gdzie strzela� w ma�py niedojrza�ymi �liwkami. W�a�nie w ma�py, a nie DO ma�p, bo �adnej ma�pie nie zamierza� zrobi� nic z�ego, przeciwnie, wszystkie chcia� uszcz�liwi� smako�ykiem. Czyni� to z do�� du�ej odleg�o�ci, �eby, w razie wpadki, nie by�o na niego, ale mia� niefart i dzia�alno�� mu ukr�cono. Ca�a niez�a polka z tego wynik�a, a wie�ci o niej uzyska�am, bo filatelista-nieboszczyk, jego siostra i ksi�dz mieszkali w Boles�awcu, gdzie Gra�ynka posiada�a jak�� niezmiernie dalek� rodzin�, wizytowan� przy okazji przekraczania granicy. Siostrzeniec ksi�dza pochodzi� z Warszawy i st�d miejsce zatrzymania przest�pcy. Dzi�ki jednak�e owej rodzinie i r�nym innym tajemniczym uk�adom mia�a doskok do spadkobierczyni i nawet by�a przez ni� dobrze widziana, co pozwoli�o wreszcie po d�ugich pertraktacjach zajrze� do skarbu. Zwa�ywszy, i� Gra�ynka jecha�a w�a�nie do Drezna na �lub ukochanej przyjaci�ki, a spis wykona�a po drodze tam, a nie z powrotem, rzeczywi�cie poczta mog�a by� od niej szybsza. Bardzo rozumnie uczyni�a, wysy�aj�c mi go w li�cie. No i tak dotar�am do listu... Zd��y�am przedtem chciwie rzuci� okiem na spis i dozna� wstrz�su, bo zawiera� w sobie jedn� pozycj�, dla mnie godn� salwy armatniej. Potem ju� mog�am przeczyta� go w upojeniu, potem wnikliwie oceni� numery katalogowe, potem otworzy� katalogi, rozpocz�� sprawdzanie metodyczne i upewni� si�, �e mnie oczy i pami�� nie myl�, potem zn�w nala� sobie herbaty, a potem wreszcie, w drodze z kuchni do pokoju, oderwana na moment od cudownej lektury, pochwali� w g��bi duszy Gra�ynk�. I wtedy w�a�nie pomy�la�am o li�cie. Usiad�am z t� herbat� przy stole, na razie omijaj�c wzrokiem katalogi. Zaraz. Dlaczego, do licha, m�j list dosta�a Anita? A ja dosta�am jaki� inny list, skierowany nie wiadomo do kogo, wnioskuj�c logicznie, do Anity. Gra�ynka pomyli�a koperty. Powinnam zapewne zwr�ci� Anicie jej list, na wie�� o spisie zapomnia�am o nim kompletnie, ale teraz nic nie stoi na przeszkodzie. Ciekawa rzecz, o kim ta Gra�ynka pisa�a...? Kocha�am Gra�ynk� niezmiernie, istne z�oto, nie dziewczyna. Obowi�zkowa, pracowita, mi�a, sympatyczna, uczynna, �wietna w zawodzie, �yczliwa, zgodna i bardzo �adna. Do tego jeszcze przyjemnie mi by�o pomy�le�, �e przy mnie Gra�ynka wi�cej zarabia ni� gdzie indziej, sama, dzi�ki temu, czu�am si� lepiej. Niew�tpliwie mia�a jakie� tam wady, ale ja ich prawie nie odczuwa�am. O kim by� jej list...? Porzuci�am nami�tno�� kolekcjonersk�, uda�am si� do kuchni, znalaz�am pomylon� korespondencj� i przeczyta�am j� ponownie. A nast�pnie jeszcze raz. �lad tkni�cia przeistoczy� si� w oparzenie trzeciego stopnia. Zna�am opisywan� przez ni� osob�. Zna�am j� doskonale i cierpia�am przez ni� prawie przez ca�e �ycie. By�a cudowna, zachwycaj�ca i absolutnie nie do zniesienia. Nie tylko dla mnie, dla nikogo. No, z wyj�tkiem ojca, kt�ry ju� za �ycia powinien by� mie� aureol� i skrzyd�a. By�a to, co tu ukrywa�, moja matka. No tak, ale Gra�ynka mojej matki wcale nie zna�a... Niedobrze mi si� zrobi�o. �yso okropnie i w og�le g�upio. Niedaleko pada jab�ko od jab�oni, tak mi si� jako� samo pomy�la�o. Przed my�l�, �e m�j m�� mia� racj�, usi�owa�am si� obroni�, ale atak by� zbyt silny, my�l pozosta�a nietkni�ta, triumfuj�ca i wstr�tna. Jako normalny m�czyzna nie by� sk�onny do wnikliwej analizy psychicznej, m�wi� tylko zwyczajnie, �e ze mn� nie mo�na wytrzyma�. Awanturowa� si�, kiedy go pogania�am. W�r�d ludzi b�aga� niekiedy, �ebym nie otwiera�a g�by, czyni�c to szeptem, z rumie�cem za�enowania na twarzy. Bo�e jedyny, mo�liwe, �e czasem wyrywa�o mi si� co� niew�a�ciwego, ale czy naprawd� by�o to a� tak ra��ce...? A ten agresywny i napastliwy spos�b m�wienia...? To nie moja matka, to ciotka! Rany boskie, czy po ca�ej rodzinie odziedziczy�am wszystkie wady?! Pod�a i z�o�liwa pami�� podsun�a mi nagle rozmaite drobnostki. Grzecznie by�am proszona przez telefon, �ebym na chwil� zamilk�a, bo osoba dzwoni�ca chce mi powiedzie� co� wa�nego, w tym celu dzwoni, a czasu jej brakuje. Zmusi�am, te� przez telefon, ci�ko chorego kumpla do poszukiwania adresu, na kt�rym mi akurat zale�a�o, i czepia�am si� go, a� zosta�am odgryziona od s�uchawki, tym razem niegrzecznie, przez jego oburzon� siostr�. Wtr�ci�am si� do jakiej� rozmowy, poj�cia nie mam jakiej, bo nic mnie to nie obchodzi�o, przerywaj�c ludziom niezmiernie dla nich istotn� dyskusj�. Polecia�am z wizyt� do przyjaci�, przej�ta w�asnymi prze�yciami, i siedzia�am do drugiej, a im si� oczy zamyka�y, z najwy�szym wysi�kiem trzymali je otwarte. Mia�am nienormowany czas pracy, oni, niestety, zaczynali rano. Urocza posta�...! Dlaczego nie ukr�cili mi �ba? Powinni chyba...? I ten wiecz�r, kiedy moja przyjaci�ka tak straszliwie milcza�a, a mnie zirytowa�o, �e jest jaka� niezadowolona z �ycia, podczas gdy ja si� �wietnie bawi�. Nale�a�o mo�e zapyta�, co jej jest, a w dodatku wys�ucha� odpowiedzi...? Jednak�e naprawd� nie przysz�o mi do g�owy, �e jej ch�opak tak gorliwie wsp�pracuje ze mn�, bo bezwiednie wymienia j� na mnie, wcale go nie chcia�am, mog�am wsp�pracowa� z innym grafikiem i odurzenie by mu przesz�o. Ale tak mi si� podoba�a jego w�ciek�a us�u�no��...! No i rozeszli si�. Nie dziwi� si� w�a�ciwie mojemu m�owi, �e zdecydowa� si� w ko�cu na rozw�d, dziwi� si� raczej, �e tyle lat ze mn� wytrzyma�. Czu�am si� ci�ko ura�ona, kiedy mnie pot�pia� i krytykowa�, w ko�cu on te� nie mia� anielskiego charakteru, ale za to okazuje si�, �e mia� racj�. Fakt. Atmosfer� musia�am chyba wytwarza� okropn�! List Gra�ynki wstrz�sn�� mn� do g��bi. Wi�c ona tak mnie widzi... Teraz dopiero przysz�o mi na my�l, �e spaskudzi�am jej podr� do Drezna. Wyjecha�a o dwa dni wcze�niej, �eby mie� czas na przyduszanie baby, potem robi�a spis, by�a solidna i obowi�zkowa, z pewno�ci� sprawdza�a wszystko i konfrontowa�a notatki nieboszczyka-filatelisty ze stanem faktycznym. A tak chcia�a jecha� �wie�utka, wypocz�ta, prosto od fryzjera i kosmetyczki! Dwa dni to przykro�� nawet dla manikiuru, nie m�wi�c o uczesaniu, u rodziny w Boles�awcu musia�a sp�dzi� dwie noce, a luksus�w sanitarnych u nich nie by�o, to wiedzia�am, jedna �azienka na sze�� os�b, z Gra�ynk� licz�c siedem, w tym dwoje ma�ych dzieci, trzecie nieco starsze, oraz jaka� babcia. �wietny pocz�tek wystrza�owego wyst�pu! Chyba nie oddam Anicie tego listu. Powiem jej o nim, oczywi�cie, ale pouczaj�c� tre�� zachowam dla siebie. * * * Gra�ynk�, w drodze powrotnej z Drezna, zatrzymano w Boles�awcu jako podejrzan� o zamordowanie baby od znaczk�w. Czekali na ni� na granicy. Opinia ludzka typowa�a j� na pierwsze miejsce z przyczyn nast�puj�cych: Zw�oki odkry�a pracownica jednej z restauracyjnych kuchni, kt�ra to kuchnia, w porozumieniu z opiek� spo�eczn�, cicho i bez szumu, do�ywia�a najubo�szych mieszka�c�w miasta i okolic. Jakie� tam resztki zawsze zostawa�y, ca�kowicie jadalne, to zupka, to kartofelki, to jarzynki, i te resztki ch�tnie brali biedni ludzie. Przychodzi�a po nie tak�e i denatka, kt�ra zreszt� mia�a imi� i nazwisko, mianowicie nazywa�a si� Weronika Fia�kowska. Ot� Weronika przysz�a wieczorem, zabra�a ca�y elegancki p�misek z zestawem da�, po czym nie pojawi�a si� o poranku, aczkolwiek poprzysi�ga�a, �e bladym �witem p�misek odniesie. Zazwyczaj by�a s�owna i wszystko odnosi�a w terminie. Odpowiedzialna za p�misek pomocnica kuchenna zdenerwowa�a si� i w niewielkiej przerwie pomi�dzy ruchem porannym a po�udniowym polecia�a do Weroniki. Drzwi parterowego domku zasta�a otwarte, wesz�a i ujrza�a zw�oki, kt�re by�y zw�okami tak bardzo, �e nie pozostawia�y miejsca na �adne w�tpliwo�ci. Pomocnic� najpierw zatchn�o, potem wyda�a z siebie krzyk straszny, nast�pnie za�, wci�� z tym krzykiem, wypad�a na zewn�trz. Scen� ogl�da� s�siad, pracuj�cy tu� obok, w swoim ogr�dku, aczkolwiek emeryt, to jednak w pe�ni sprawny umys�owo, a do tego jeszcze aplikant z prokuratury, kt�ry szed� s�u�bowo, wi�c nie musia� swojej obecno�ci na miejscu zdarzenia ukrywa�. Pomocnica min�a go, lec�c biegiem, a w chwil� p�niej pojawi�a si� przed nim znowu, dziko wrzeszcz�c. Czas, jaki sp�dzi�a w domku, absolutnie wyklucza� jakiekolwiek dzia�anie, dzi�ki czemu alibi mia�a doskona�e. Aplikant prokuratury stan�� na wysoko�ci zadania, wezwa� posi�ki i nie dopu�ci� do wn�trza domku ani jednej �ywej istoty. W�adze �ledcze dochodzenie mia�y u�atwione. Liczni s�siedzi Weroniki z�o�yli zeznania z wielkim zapa�em i z tych zezna� wynik�o, �e przez ostatnie dwa dni sk�ada�a wizyty Weronice jedna taka przyjezdna, podobno jaka� krewniaczka nauczycielki ze szko�y podstawowej. Wczoraj w og�le siedzia�a u niej, u nieboszczki znaczy, ca�y dzie�, do p�nego wieczora, a potem nikt ju� Weroniki �ywej nie widzia�. Zatem niew�tpliwie musia�a j� zamordowa� krewniaczka nauczycielki. Ponadto dom Weroniki zosta� spl�drowany i wygl�da� jak po przej�ciu ordy tatarskiej, ewentualnie tr�by powietrznej. Krewniaczka nauczycielki mia�a na pl�drowanie mn�stwo czasu. Na pytanie, czego te� mog�a szuka� u jednostki tak ubogiej, ludno�� okoliczna udzieli�a odpowiedzi zgodnie i bez wahania. Taka ona uboga, jak ka�dy z nich nosoro�ec, udawa�a biedot�, bo sk�pa by�a i chciwa do ob��ka�stwa. Po bracie du�o r�no�ci jej zosta�o, z�oto nawet, dolary, pieni�dze rozmaite, podobno takie zabytkowe, no i jaka� kolekcja znaczk�w, kt�rej nieboszczyk strzeg� niczym skarbu, te� pewno nie byle co. I kto j� tam wie co jeszcze. Zapytana o krewniaczk� nauczycielka, nieco zdziwiona, bez najmniejszego oporu wyzna�a, �e owszem, by�a tu jej kuzynka, odwiedza�a Weronik� Fia�kowsk�, a interesowa� j� zbi�r filatelistyczny, pozosta�y po Fia�kowskim Henryku. Co� na ten temat m�wi�a, niewiele, a w dodatku nikt nie mia� czasu s�ucha�, wi�c szczeg��w nie zna. Kuzynka wyjecha�a do Drezna, ale za kilka dni wr�ci, a w og�le o co chodzi? Informacji oficjalnych nie uzyska�a, wie�� gminna jednak�e dotar�a do niej szybko, zdenerwowa�a si� i zadzwoni�a do Gra�ynki. Gra�ynka w tym akurat momencie uczestniczy�a we wst�pnych uroczysto�ciach przed�lubnych, wy��czy�a zatem kom�rk�, po czym zapomnia�a j� w��czy�. Komunikat, i� pope�ni�a morderstwo i policja ju� na ni� czeka, dotar� do niej z du�ym op�nieniem i nie zosta� potraktowany powa�nie. Zbi�r filatelistyczny by�by doskona�ym motywem zbrodni i zrozumia�ym celem pl�drowania, gdyby nie to, �e nie zosta� zrabowany. I nawet nie by� zbyt g��boko ukryty, le�a� sobie spokojnie na dolnych p�kach biblioteki, kt�ra poza tym zawiera�a w sobie ogromn� ilo�� nadt�uczonej i pop�kanej porcelany. Z�oczy�ca, najwyra�niej w �wiecie, nie interesowa� si� nim wcale, co troch� stropi�o w�adze �ledcze, pewne ju� bliskiego sukcesu. Niemniej jednak Gra�ynka od granicy do Boles�awca dojecha�a w asy�cie i od razu zacz�a by� przes�uchiwana ze wzgl�d�w czysto ludzkich, mianowicie z ciekawo�ci. Zar�wno przydzielony do sprawy nadkomisarz, jak i prokurator, zasugerowani cholernymi znaczkami, kt�re powinny by�y stanowi� przedmiot kradzie�y i nie spe�ni�y obowi�zku, nie wytrzymali, �eby nie dowiedzie� si� czym pr�dzej, o co w�a�ciwie jej chodzi�o i dlaczego tak nieestetycznie r�bn�a obc� bab�. Znaj�c �ycie, nadziei na zaskoczenie podejrzanej nie mieli, ale liczyli troch� na jej brak wiedzy o post�pach w dochodzeniu. Zacz�li nader subtelnie. � Pani zna�a Weronik� Fia�kowsk�? � Zna�am � przyzna�a si� od razu Gra�ynka. � Czy mog�abym dosta� kawy? Ch�tnie zap�ac�, niby z bliska jad� i taka znowu strasznie zm�czona nie jestem, ale przy kawie przyjemniej si� rozmawia. Chyba �e panowie preferuj� piwo, na tym drezde�skim weselu do piwa przywyk�am. Panowie woleli kaw� i pocz�stowali przes�uchiwan� za darmo. � Kiedy pani widzia�a Weronik� Fia�kowsk� ostatni raz? � W przeddzie� wyjazdu. Zaraz, niech policz�... Osiem dni temu. � By�a pani u niej z wizyt�? � By�am. � Po co? Gra�ynka westchn�a ci�ko. � O, prosz� pan�w, d�ugo by m�wi�. Chc� panowie od pocz�tku czy tylko efekt ko�cowy? Panowie przez chwil� byli niezdecydowani, co wywo�a�o ma�� przerw� w konwersacji, a� zdanie prokuratora przewa�y�o. Z natury by� ciekawszy ni� nadkomisarz, zd��y� si� ju� przywi�za� do pierwszej koncepcji �ledczej i bardzo pragn�� jej potwierdzenia. � Wszystko nas interesuje, a ta ostatnia wizyta szczeg�lnie. � By�am z ni� um�wiona � wyzna�a sm�tnie Gra�ynka. � Robi�am spis znaczk�w jej nie�yj�cego brata. W�a�ciwie przepisywa�am jego spis i troch� sprawdza�am, czy si� wszystko zgadza. Dosy� d�ugo to trwa�o. Sko�czy�am i wysz�am. � I w jakim stanie j� pani zostawi�a? � Zniecierpliwienia. Prawie w drzwiach ju� sta�a. Te� chcia�a wyj��, wybiera�a si� do restauracji, tak w ka�dym razie m�wi�a. � I wysz�a? � Nie wiem. Nie widzia�am. � Jako� nikt nie widzia� � skomentowa� prokurator z przek�sem. � Ciekawe... Atmosfera pot�pienia zapanowa�a w pomieszczeniu, bo najwyra�niej w �wiecie podejrzana sz�a w zaparte. Nie zatrzymano jednak�e Gra�ynki w areszcie, nadkomisarzowi co� si� bowiem nie zgadza�o, ponadto areszt by� akurat mocno zat�oczony i nie da�o si� jej tam upchn��. Wzbroniono tylko wyjazdu z miasta pod gro�b� poszukiwania listem go�czym. * * * � No, rozumiesz, nie mog�am na to pozwoli�, bo akurat nie mam �adnej przyzwoitej fotografii, a ta w paszporcie to istna mazepa � t�umaczy�a mi si� Gra�ynka nazajutrz. � Rozplakatuj� po mie�cie moj� g�b� w charakterze zmazy, jeszcze czego! Madzi na g�owie siedzie� nie chc�, ale pozwolili mi zamieszka� w hotelu. No i mieszkam, sama widzisz. Widzia�am. Zamieszka�am w tym samym hotelu, w pokoju obok. Zanim dotar�a do mnie wie�� o zbrodni Gra�ynki, zd��y�am przeczyta� jej list czterna�cie razy, popadaj�c kolejno w rozmaite stany. Co kt�ry� tam raz usi�owa�am w�tpi�, czy rzeczywi�cie o mnie mowa, ale pow�tpiewanie mia�o nader nik�� si�� przebicia i uparcie wraca�am do pierwszej osoby. Od czasu do czasu ogarnia�a mnie w�ciek�o��, nie na Gra�ynk�, bro� Bo�e, i nawet nie na siebie, a na mojego by�ego m�a, kt�ry przez tyle lat nie umia� mi wyja�ni�, co w�a�ciwie tak we mnie gani i krytykuje. No prosz�, a Gra�ynka jednym listem umia�a...! Zarazem przelecia�a po mnie ponura ulga, �e nareszcie zrozumia�am, dlaczego Janusz, m�j aktualny konkubent, tak cz�sto musi ode mnie odpoczywa�. Nie na �adne dziwki lata, tylko zbiera si�y do dalszych kontakt�w z potworem. A ja... O, m�j Bo�e! A ja czyham na niego z rozcapierzonymi pazurami, �eby natychmiast czego� od niego chcie�, do czego� go zagoni�, zap�dzi�, czego� wymaga�, oboj�tne, czy maj� to by� ci�kie zakupy w sklepie, nami�tna mi�o�� czy mycie samochodu. Mo�e bodaj raz nale�a�oby powita� go upieczon� kaczk�, czerwonym winem i �wiecami na stole...? Nie, upieczon� kaczk� nie, dobra tylko na �wie�o, prosto z pieca, lepiej potrawk� z kurczaka w sosie koperkowym. Bo w te r�ne seksowne utensylia mog� si� ubra� w ka�dej chwili. No dobrze, ubior� si�, niech mu b�dzie... Dozna�am wra�enia, �e nie te akurat kwestie Gra�ynka mia�a na my�li, i przestawi�am si� z lekkim wysi�kiem na w�a�ciwe tory. Pokwikiwa� we mnie bunt, okropna jestem, przyduszam, wymagam, ale przecie� nie bez powodu! Trzeba to trzeba, i nie ma co si� wy�giwa�! No dobrze, ale mo�e te par� godzin wielkiej r�nicy nie zrobi...? O, r�nie, czasem zrobi, czasem nie, zdaje si� jednak, �e moja niezno�no�� nie na tym polega, prac� ka�dy szanuje, zaraz, co ta Gra�ynka tam napisa�a...? No a co ja na to poradz�, �e musz� pracowa� fanaberyjnie...? Z du�ym oporem przyzna�am si� samej sobie, �e chyba gorsza jestem na gruncie prywatnym. Ohydna pami�� mia�a racj�, podsuwaj�c wstr�tne wspomnienia, powinnam troszeczk� liczy� si� z tymi nieszcz�snymi lud�mi, maj�cymi ze mn� do czynienia, zastanowi� si� czasem, w co im w�a�� zab�oconymi gumiakami, pohamowa� swoj� w�ciek�� spontaniczno��. Na w�asnej sk�rze wszak odczuwa�am, jak to wygl�da, nie raz, nie dwa, nie trzy... Gwa�townie zapragn�am poprawy. Pierwszym objawem pozytywnym by�a my�l, �e Gra�ynka trupem padnie, je�li si� dowie, �e jej list trafi� do mnie. Zatem nie mo�e si� dowiedzie�, za nic w �wiecie i nigdy w �yciu. Zadzwoni�am do Anity. � Musz� ci co� powiedzie� w cztery oczy i ma to by� straszna tajemnica na zawsze � oznajmi�am. � Tajemnica, kt�r� zna wi�cej ni� jedna osoba... � zacz�a ostrzegawczo Anita. � Wiem, ale musisz j� zna�, bo inaczej co� ci si� wyrwie... � Zaraz � przerwa�a mi Anita. � Chyba jako� dziwnie m�wisz. Wyrwie mi si�, je�li nie b�d� jej zna�a? Jakim cudem? � Znasz po�ow�. I nie wiesz, �e jest to tajemnica. � Zaciekawi�a� mnie teraz do nieprzytomno�ci. Trudno, sp�ni� si� na kolegium. M�w, byle szybko! � Dosta�a� od Gra�ynki list do mnie. I niech ci� r�ka boska broni powiedzie� jej o tym! Anita milcza�a przez chwil�. � Sp�ni� si� gwarantowanie � zapewni�a mnie. � Ale to pewnie znaczy, �e ty dosta�a� list do mnie? � Owszem. I Gra�ynka umrze, je�li wykryje pomy�k�. Albo ucieknie na pustyni�, te� niedobrze. A listu ci nie dam. � Dlaczego? � zdumia�a si�. � Skoro jest do mnie...? � Bo jest o mnie. Nic tam wi�cej nie ma, tylko komplementy pod moim adresem, kt�rych nie mam ch�ci rozpowszechnia�. Dla ciebie, jak s�dz�, �adna nowo��, znasz mnie od dawna, i to z najgorszej strony. � Co ty powiesz? � zainteresowa�a si� Anita. � Niech szlag trafi kolegium. A� tak...? � No prosz�! � ucieszy�am si�. � Wiedzia�am, �e mnie znasz! Wi�c nie musisz mnie poznawa� korespondencyjnie, a ja przynajmniej odnios�am korzy�� naukow�. Poznaj samego siebie, czy jak to tam brzmi. U�wiadomienie sobie w�asnych b��d�w jest pierwszym krokiem do poprawy, bardzo wychowawcze. � Ty, s�uchaj, ale chyba nie masz pretensji do Gra�ynki? � Bro� Bo�e, przeciwnie! Sam� prawd� tam napisa�a i bardzo wnikliwie, chocia� w nerwach, ale z pewno�ci� nie zamierza�a mi tego powiedzie� w takich prostych, �o�nierskich s�owach. Wi�c sama rozumiesz. Poza tym og�lnie ona mnie lubi, co stanowi du�� pociech�, kiedy� ci to mo�e poka��, jak ju� zdezaktualizuj� chocia� �wiartk�. Ale niech ona si� o tym nie dowie! � Tu masz racj� � zgodzi�a si� Anita z trosk�. � I musi w tym tkwi� przeznaczenie, bo ja zaraz potem, jak ci ten list odes�a�am, dzwoni�am do niej na kom�rk�, �eby sobie pochichota�, ale szcz�liwie mia�a wy��czon�. A potem m�wili do mnie co� po niemiecku, wi�c si� nawet nie nagra�am. Zwyczajna �aska boska. No, dobra, b�d� milcze� przera�liwie, a teraz lec� na to kolegium. Cze��! Dozna�am ulgi pot�nej, na Anit� mo�na by�o liczy� bez pud�a. Zacz�am nabiera� rozp�du i zastanawia�am si� gor�czkowo, co by tu jeszcze zrobi�, co odkr�ci�, komu zaoszcz�dzi� jakiej� nieprzyjemno�ci. Przypomnia�am sobie faceta, kt�remu nie tak dawno zatru�am �ycie, numizmatyk, to u niego w�a�nie ogl�da�am brakteat Jaksy z Kopanicy, mia� katar, numizmatyk, nie Jaksa, ponadto zdaje si�, �e oderwa�am go od jakiego� zaj�cia, do kt�rego bardzo chcia� wr�ci�, a ja mu sp�ta�am r�ce i umys�. M�j ekspiacyjny rozp�d by� nie do zahamowania, postanowi�am za�atwi� spraw� natychmiast. Znalaz�am numer, zadzwoni�am, przypomnia�am mu si�. � Chcia�am pana bardzo przeprosi� � rzek�am ze skruch�. � Mnie? � zdziwi� si� facet. � Za co? � Za natr�ctwo. Pokazywa� mi pan brakteat Jaksy z Kopanicy, bo czepia�am si� pana jak rzep... � w ostatniej chwili powstrzyma�am rw�ce mi si� z ust s�owa: psiego ogona. To by chyba te� by�o troch� nietaktowne...? � A pan, o ile pami�tam, by� zazi�biony i zaj�ty... � Chwileczk�, prosz� pani. To chyba jaka� pomy�ka? Nigdy w �yciu nie mia�em brakteatu Jaksy z Kopanicy! � Pan J�zef Pietrzak? � upewni�am si� po sekundzie zaskoczenia. � Tak, to ja, ale... � No wi�c tak. To u pana widzia�am t� idiotyczn� blaszk�... � Jak pani mo�e nazywa� idiotyczn� blaszk� brakteat Jaksy z Kopanicy! � Mia�am na my�li rozmiar � usprawiedliwi�am si� czym pr�dzej. � Z ca�ym szacunkiem dla numizmatu. U pana... � Niemo�liwe, prosz� pani. Nie mia�em i nadal nie mam tego brakteatu, chocia� przyznaj�, �e poluj� na niego od dawna. � To mo�e mia� pan od kogo� po�yczony. � Kto po�ycza takie rzeczy?! � Nie wiem. Ja, w ka�dym razie, ogl�da�am... � To nie u mnie � zdenerwowa� si� J�zef Pietrzak. � Nie mam poj�cia u kogo, ale je�li pani to sobie przypomni, bardzo prosz� o informacj�. Te� bym ch�tnie jeszcze raz w �yciu obejrza�. List Gra�ynki spowodowa�, �e przesta�am si� upiera�. U�wiadomi�am sobie, �e zn�w pope�niam jak�� niew�a�ciwo��, mo�e facet ma swoje powody, �eby wyprze� si� tego Jaksy, mo�e kto� go s�ucha, mo�e boi si� rabunku, ostatecznie brakteat Jaksy z Kopanicy to raczej droga rzecz. A ja si� zn�w czepiam. No i prosz�, pi�knie mi wysz�o odkr�canie nietaktu! Diabli wiedz� jakie jeszcze g�upoty zdo�a�abym pope�ni�, gdyby nie to, �e zadzwoni�a kuzynka Gra�ynki z Boles�awca z informacj� o zbrodni. Gra�ynka w�a�nie wjecha�a do kraju, a gliny trzymaj� si� jej pazurami. Niech co� zrobi�, bo to przecie� ja osobi�cie wypchn�am j� do ofiary! Tego mi ju� m�wi� nie potrzebowa�a, szarpn�o mn�, wyjecha�am o bladym �wicie i wczesnym popo�udniem znalaz�am si� w Boles�awcu. Z drogi zawiadomi�am o dramacie kogo tylko mog�am i, przy okazji, odby�am kilka nad wyraz u�ytecznych rozm�w, pilnie bacz�c ze s�uchawk� przy uchu, czy drog�wka gdzie� przede mn� nie stoi. A nawet gdyby sta�a, za uzyskan� wiedz� gotowa by�am zap�aci� dowolnie wysoki mandat. Gra�ynk� znalaz�am w ogr�dku hotelowej restauracji, melancholijnie siedz�c� przy piwie. Wbrew sytuacji, kwit�a urod�. � Powiedz porz�dnie wszystko, jak by�o � za��da�am. � Nie zabi�a� jej przecie�, bo na choler� nam taki kwiatek. Chc� kupi� te znaczki, a teraz nawet nie wiadomo, kto jest spadkobierc�. � Podobno syn siostrze�ca, znaczy syna ich najstarszej siostry � odpar�a Gra�ynka z westchnieniem. � Mo�na uczyni� za�o�enie, �e pr�dzej sprzeda on ni� nieboszczka albo jej brat. Wi�c owszem, motyw da si� znale��. � Co to za motyw, masz �le w g�owie? Przecie�, zabiwszy bab� dla kolekcji, podw�dzi�aby� kolekcj�! Gdzie w tym sens, gdzie logika? � No w�a�nie, kolekcja zosta�a, �eby zaciemni� motyw. Inaczej by�oby za proste. � Makiawelizm � zaopiniowa�am z niesmakiem. � Przesadny. � Gorzej, �e natychmiast po zbrodni wyjecha�am do Drezna. Mog�am wywie�� r�ne inne ukradzione przedmioty i szukaj wiatru w polu. � Jakie przedmioty? � Rozmaicie o tej babie m�wili. Czekaj, rozumiesz, ja j� przecie� znam od wiek�w, to znaczy osobi�cie od niedawna, ale z widzenia owszem. U jej s�siada Madzia kupowa�a witaminy, bo nigdy nie pryska�, by�am tam par� razy, raz pomog�am tej Weronice zdejmowa� pranie ze sznurk�w przed deszczem, tak jako� trafi�am przypadkiem, wi�c nawet mnie lubi�a. Ju� si� pcha�am do jej brata, bo mi kaza�a�, ale wtedy by� chory i nie dopcha�am si�. A do niej owszem. � A co o niej m�wili? Przecie� by�a biedna! Co, do licha, chcieli u niej kra��? I co za przedmioty mog�a� wywozi�? � Ot� to! � o�ywi�a si� Gra�ynka. � Podobno by�a tylko sk�pa, a wedle tego, co zrozumia�am, mia�a du�o. W z�oto i dolary nie wierz�, ale jakie� srebra zabytkowe, jaka� pami�tkowa bi�uteria, to wcale nie jest wykluczone. Sama widzia�am u niej dwa �wieczniki, co najmniej Ksi�stwo Warszawskie, a mo�e i starsze, i teraz my�l�, �e mog�y by� srebrne. Nie wiem, ile kosztuje srebrne Ksi�stwo Warszawskie, ale darmo go nie rozdaj�, to pewne. No i numizmaty. Lepiej ode mnie wiesz, �e prawie ka�dy filatelista numizmatami te� si� interesuje, ten jej brat m�g� mie� monety, starannie ukrywane. I tych monet kto� szuka�. Zastanowi�am si�. � Kolekcja filatelistyczna, wedle mojej pobie�nej oceny, warta jest oko�o o�miu tysi�cy z�otych. By�am i jestem gotowa j� kupi�, chocia� troch� tam jest �miecia, ale przy pierwszych szwajcarskich Pro Juventute cz�owiek we�mie wszystko z dobrodziejstwem inwentarza, pomijaj�c ju� nawet moj� prywatn� fanaberi�, bu�garski bloczek numer 105. Po cenach katalogowych, no, zale�y od stanu, bo je�li trzyma� to w metalowym pude�ku po mleku w proszku... � W klaserach. Widzia�am. � Je�li zatem z�oczy�ca zlekcewa�y� ten zbi�r, to czego si� spodziewa�? Gra�ynka te� si� zastanowi�a. � Czekaj, bo ja dopiero teraz zaczynam my�le�, przedtem by�am troch� og�uszona. Ona, ta kolekcja, wiesz, �e tego nie by�o du�o, le�a�a w czterech klaserach tak zwyczajnie, na dolnej p�ce ko�o biurka. Nigdzie nie ukryta... � Z�odziej m�g� my�le�, �e to g�wno warte � podsun�am �ywiutko. � Bo cenne dobra powinny by� rzetelnie pochowane. � No w�a�nie. A gadania, �e ona co� ma, by�o du�o. � Samo gadanie na zbrodni� by nie wystarczy�o � stwierdzi�am po namy�le. � Ona przecie� wychodzi�a z domu, nie? M�g� si� zakrada� etapami i szuka�. Sprawdza�. Skoro poszed� i zabi�, musia� mie� informacje konkretne. Ja ju� co� tam s�ysza�am, tu si� wszystko szeroko rozchodzi, lata�a po knajpach... � Po jednej knajpie � sprostowa�a Gra�ynka. � Mia�a swoj�, um�wion�. � Dobrze, po jednej, dostawa�a po�ywienie. Posz�a w ko�cu tego wieczoru czy nie? � Osobi�cie s�dz�, �e posz�a, nie sznurowa�aby but�w tylko dla kamufla�u. Mia�a takie wysokie, staro�wieckie, sznurowane buciki, mog�a przecie� udawa�, �e chce i�� w czymkolwiek, bodaj w kapciach. Ale tego wyj�cia nie widzia�am, a co gorsza, s�ysza�am, jak zamyka�a za mn� drzwi. Przekr�ca�a klucz. Nie przyzna�am si� do tego policji. � A nie ma w tym domu tylnego wyj�cia? � spyta�am podejrzliwie. Gra�ynka zacz�a sobie usilnie przypomina�. � A wiesz... Mo�e i jest. Ja tam bywa�am od frontu, ale mi si� jako� majaczy... Jak to pranie z ni� zbiera�am... Cz�� wisia�a z ty�u, w ogr�dku, i ona jako� z tym nar�czem znik�a... Wcale nie widzia�am, �eby lecia�a dooko�a domu, do frontowych drzwi! � Zatem tylne wyj�cie jest i ona tamt�dy wysz�a � rzek�am stanowczo. � I tamt�dy wr�ci�a. Dlatego jej nikt nie widzia�. Gdzie le�a�a jako zw�oki? � Nie mam poj�cia, nie powiedzieli mi. Z pyta� wywnioskowa�am, �e gdzie� w �rodku domu, ale nie wiem dok�adnie gdzie. Nie wierz� mi. My�lisz, �e mnie oskar��? � Puknij si�. Przecie� bra�a �arcie w knajpie, skoro nazajutrz facetka przylecia�a po p�misek. A ty wr�ci�a� do tej twojej Madzi. Tu chyba te�, jak wsz�dzie, ludzie maj� zegarki. � Nie musz� na nie bez przerwy patrze� � zauwa�y�a Gra�ynka ponuro. � Sk�d ty w�a�ciwie to wszystko wiesz? Przecie� dopiero co przyjecha�a�! No owszem, przyjecha�am dopiero co, ale droga z Warszawy do Boles�awca trwa par� godzin, a przez par� godzin mo�na przez telefon za�atwi� mn�stwo spraw. Drog� kolejnych kumoterskich przybli�e� uzyska�am owe wst�pne informacje od m�odej �ony protok�lanta, kt�ra to �ona by�a bratanic� dawnego wsp�pracownika Janusza, mojego osobistego konkubenta. Z�apawszy go telefonicznie p�nym wieczorem, bo akurat ode mnie odpoczywa� w pewnym oddaleniu, wbrew pierwotnym zamierzeniom wyst�powania w charakterze anio�a zmusi�am go do energicznych dzia�a�, kt�re zaraz nazajutrz da�y rezultat. By� mo�e, uroczysta przysi�ga, �e wi�cej nie b�d�, bo w�a�nie zmieniam sobie charakter na lepsze, wywar�a sw�j wp�yw, stwarzaj�c mu pot�ne nadzieje. Nie musia�am tych zakulisowych chod�w rozg�asza�. � Chc� to zobaczy� � oznajmi�am z wielk� energi�, podnosz�c si� od stolika. � Jad� tam. Jaki to adres, bo nie zapami�ta�am? � Co chcesz zobaczy�? � zaniepokoi�a si� Gra�ynka. � Ten dom. I tylne wyj�cie. � Gliny to chyba ju� sprawdzi�y? � Na pewno. Ale nie szkodzi, ja te� chc�. � Czy ja musz� i�� z tob�? Wola�abym nie, bo podobno morderca zawsze wraca na miejsce zbrodni... � Owszem, je�li zostawi�, na przyk�ad, sztuczn� szcz�k�, kt�ra mu w nerwach wypad�a... � ...i tym bardziej by mnie pos�dzili. Wi�c tego... � Tego, tego � uspokoi�am j�. � Sied� na ty�ku, p�jd� sama, tylko powiedz, gdzie to jest. Zaopatrzona w planik, narysowany przez Gra�ynk� na serwetce �niadaniowej, uda�am si� na peryferie Boles�awca. Ciekawa rzecz, tyle razy po tym Boles�awcu b��dzi�am, a w okolicy domu nieboszczyka-filatelisty znalaz�am si� pierwszy raz. Z ciekawo�ci� przyjrza�am si� okolicy. Domek jak domek, niedu�y, parterowy, z poddaszem, nawet �adny, otoczony malutkim ogr�dkiem. Wedle moich wylicze� powinien mie� cztery izby, trzy pokoje z kuchni� i niew�tpliwie z �azienk�, bo ca�y Boles�awiec by� przyzwoicie skanalizowany. Zabudowa dooko�a prezentowa�a si� raczej lu�no, ogr�dki od frontu prawie si� styka�y, a to �prawie� pozwala�o bez trudu przej�� na ty�y. Przesz�am zatem na ty�y. No pewnie, �e istnia�o drugie wyj�cie! Ogr�dek na owych ty�ach by� w og�le nieco wi�kszy, odgad�am miejsce, gdzie denatka wiesza�a bielizn� i stwierdzi�am, �e dom posiada przybud�wk�, jakby skrzy�owanie oran�erii z ganeczkiem, silnie ukwiecone, z pewno�ci� mo�na by�o tamt�dy wej�� i wyj��. Postanowi�am sprawdzi�, ale nie zd��y�am. Jaka� starszawa facetka szarpa�a si� na drodze z pot�nym ci�arem. St�ka�a i poj�kiwa�a, usi�uj�c go wlec za sob�, najwidoczniej unie�� si� nie pozwala�, sk�ada� si� z dw�ch grubych wor�w foliowych, grubszych ni� �mieciowe, wypchanych czym� kanciastym, i robi� odpychaj�ce wra�enie. Poci�ga�a go kawa�kami, to jeden w�r, to drugi, wzniecaj�c kurz i szuraj�c �wirkiem, bo by�a to droga gruntowa mi�dzy ogrodami, utwardzona do�� przyzwoicie. Prowadzi�a wprost do normalnej ulicy miejskiej, znajduj�cej si� zaledwie o pi��dziesi�t metr�w dalej. Na m�j widok szarpi�ca si� baba powstrzyma�a wysi�ki i otar�a pot z czo�a. � Pani! � zawo�a�a �a�o�nie. � Pani mi pomo�e, co? Pom� pani, o m�j Jezu, bo nie dam rady! Wcale nie chcia�am jej pomaga�, co innego mia�am na g�owie, poza tym ca�e �ycie by�am przeciwna temu, �eby ci�ary d�wiga�y kobiety, od ci�ar�w s� m�czy�ni. Tymczasem one d�wiga�y, sama d�wiga�am, co nie przeszkadza�o nami�tnym protestom mojej duszy, moralne obci��enia to jeszcze, nie mo�na zbyt wiele od m�czyzn wymaga�, ale si� fizycznych zawsze mieli wi�cej. Czeg� ta baba sama si� tu m�czy? Podesz�am do niej z wielk� niech�ci�. � Co pani z tym chce zrobi�...? Spr�bowa�am podnie�� jeden w�r i urwa�am. Wedle mojego rozeznania wa�y� tysi�c ton, to znaczy prawdopodobnie ze dwadzie�cia kilogram�w, o, na pewno dygowa� tego nie b�d�! Facetka te� nie powinna, na Horpyn� mi nie wygl�da�a, a m�odo�� mia�a raczej daleko za sob�. � Chce si� pani pod�wign��? � spyta�am krytycznie. � Co pani tu ma takiego, na lito�� bosk�? I gdzie pani z tym idzie? � A, nie wiem � odpar�a z zak�opotaniem. � To syna. Chcia�, �eby do domu przenie��, a nie mia� czasu, to kto ma pom�c, jak nie matka? Miotn�o mn�. � Ja te� nie mam czasu � warkn�am i pe�n� g�b� ju� mia�am dalszego ci�gu, �e chyba zg�upia�a bezdennie, i to ju� dawno, �e jak tego syna wychowa�a, niech teraz pokutuje za w�asne b��dy, niech tu wro�nie w ziemi� razem ze swoimi worami, ja nie tragarz, a ten syn...? Co za zwyrodnialec jaki�, �eby na matk� zwala� takie rzeczy, zbrodniarz m�odociany, podlec, kt�ry �le sko�czy...! I ugryz�am si� w j�zyk, bo w oczach stan�� mi list Gra�ynki. Rany boskie, zdaje si�, �e zn�w chcia�am zachowa� si� agresywnie i nietaktownie, obsobaczy� bab�, zostawi� j� w�asnemu losowi i zaj�� si� sob�. Owszem, bardzo chcia�am. A tymczasem mia�am zmienia� sw�j z�y charakter... � Niech pani przestanie si� szarpa�, szkoda pani zdrowia � powiedzia�am ponuro. � Niech pani tu zaczeka, podjad� samochodem i wepchniemy to do baga�nika. Podrzuc� pani� tam, gdzie pani si� z tym wlecze, bo przenie�� nijak nie da rady. Ma�o, �e ci�kie jak piorun, to jeszcze twarde i kanciaste. Z drugiej strony dom�w stoj�, ale zaraz tu b�d�. Baba si� rozpromieni�a, z wyrazem wdzi�czno�ci na twarzy otworzy�a usta i nagle je zamkn�a. Otworzy�a ponownie, wdzi�czno�� na obliczu zmieni�a jej si� w zak�opotanie, zacz�a co� b�ka�, ale nie s�ucha�am. �pieszy�o mi si�, �eby odwali� samaryta�ski uczynek i wr�ci� do denatki i tylnego wyj�cia. Pop�dzi�am do samochodu. Kiedy podjecha�am do baby z worami, przelaz�a ju� kawa�ek dalej, zazipana i zziajana. Bi�o od niej jakie� rozpaczliwe skr�powanie i rozterka. Najwyra�niej w �wiecie co� ci�gn�o j� w dwie przeciwne strony, z jednej dziko spragniona by�a pomocy, z drugiej za nic nie chcia�a jecha� samochodem. Uwa�a�a, �e jest zbyt elegancki dla jej tobo��w, czy jak...? Du�y by�, owszem, ale zarazem nieziemsko brudny, wi�c elegancj� nie l�ni�, poza tym zawarto�ci baga�nika nie wida�, wi�c co to mia�o znaczy�? Nie bacz�c na stan jej ducha, rozwin�am o�ywion� dzia�alno��. Baba podda�a si� bezradnie, wsp�lnymi si�ami, st�kaj�c jednakowo, wepchn�y�my wory do baga�nika, usadzi�am j� na miejscu pasa�era, zjecha�a w d� tak, �e prawie nie by�o jej wida�, rozgl�da�a si� przy tym niespokojnie dooko�a. Dziwaczna reakcja na tak skuteczn� pomoc, jakiej tej ofierze dostarczy�am. � Dok�d jedziemy? � spyta�am, staraj�c si�, �eby wypad�o niezbyt wrogo. � Ja poka��... By�o do�� blisko, z drugiej strony ulicy, te� na peryferiach, w podobnym otoczeniu jak tamto poprzednie. Podjecha�am, ustawiaj�c si� ty�em do w�skiej furtki. No i nie by�o si�y, musia�am jej pom�c jeszcze i przy wyci�ganiu wor�w. Dooko�a panowa�a pustka kompletna, �ywy duch si� nie pl�ta�, a wypatrywa�am pilnie, czy nie dojrz� jakiego ch�opa. Nic, ani na lekarstwo. Metod� szarpania, w�ciek�a jak diabli, dowlok�am razem z ni� niepor�czne tobo�y a� do samych drzwi domku. Pozosta� do pokonania ju� tylko pr�g. � Teraz mo�e pani to rozpakowa� i wnosi� po kawa�ku � zaproponowa�am, t�umi�c furi�. � B�dzie l�ej. � A, nie, to ju� syn � odpar�a �ywo zadyszana baba. Pozby�a si� jako� niezrozumia�ej rozterki i na nowo rozpromieni�a wdzi�czno�ci�. Zaprosi�a mnie na herbat�, upar�a si�, by�abym odm�wi�a z wielk� energi�, ale zn�w mi wszed� w parad� list Gra�ynki. �piesz� si�, odm�wi�, no dobrze, a mo�e zrobi� jej przykro��? I tak zaczyna�a mnie ju� traktowa� jak, co najmniej, kr�low� El�biet� albo �wi�t� Teres�, jeszcze dojdzie do wniosku, �e ni� wzgardzi�am i popadnie w kompleksy. Cholera. Wypi�am t� herbat�, na szcz�cie ekspresow�, wi�c �adne s�omkowate pomyje nie wchodzi�y w rachub�, zabawiana rozmow�, kt�rej prawie nie s�ucha�am. W planach ju� mia�am nie tylko to tylne wyj�cie, ale tak�e restauracj� i pomocnic� kuchenn�, kt�ra obdziela�a denatk� po�ywieniem. Ponadto intrygowa� mnie p�misek, jak te� wygl�da� o poranku, kiedy zw�oki zosta�y odnalezione? Czysty by� czy brudny, pe�en czy pusty? Je�li pusty i czysty, kiedy� nieboszczka musia�a zje�� jego zawarto��, Gra�ynka nie stwierdzi�a, �eby pani domu jad�a przy niej kolacj�, zatem p�niej, po jej wyj�ciu, bo sama si� ta wieczerza nie zjad�a. A je�li jeszcze by� porz�dnie umyty? W �yciu nie uwierz�, �eby morderca po dokonaniu czynu starannie my� naczynia, chyba �e sam ich u�ywa�. Zaraz, ale mycie naczy� do Gra�ynki by pasowa�o... � ...i taki by� nerwowy, prosz� pani, �e ju� si� zlitowa�am � wpad�o mi w ucho. � Zabra� do domu i zabra� do domu, a sam gdzie� lecie� musi, a jeszcze mu kto ukradnie, to co by�o robi�, �aska boska, �e pani mi pomog�a. A ja widz�, �e pani nietutejsza, to z kim tu pani mo�e gada�? Matko jedyna, o czym ta baba m�wi...? � No, z nikim chyba � zgodzi�am si� dosy� s�abo. � Tote� w�a�nie. I nie by�o tu pani, wi�c si� nie przyczepi�. A kogo obchodzi, �e Wiesio z�om zbiera i sprzedaje, jak ju� uzbiera, to �akome, po co ma kto wiedzie�, �e ma. To tak chcia�am sama i po cichu... Zrozumia�am, �e s�ysz� histori� tobo��w. Z�om, znaczy, targa�am Wiesiowi, �eby to piorun strzeli�, rzeczywi�cie, ju� nic lepszego nie mam do roboty! I czy rzeczywi�cie tak ten z�om kradn�? Z�oty on czy srebrny...? � A jeszcze �e tam zbrodnia by�a, to ju� ca�kiem lepiej si� nie pokazywa� � doda�a baba z rozp�du i zamilk�a. Nale�a�o mo�e zastanowi� si� nad t� osobliw� informacj�, ale z�a by�am taka na bab�, na Wiesia, na siebie i na Gra�ynk�, �e przesta�am my�le�. Po�egna�am si� w�r�d nerwowych podzi�kowa� i wysz�am. Wr�ci�am na drug� stron� ulicy, podje�d�aj�c od razu od ty�u, od strony ogr�dka i przybud�wki. Ogrodzenie nie zas�ugiwa�o na tak szumn� nazw�, istnia�o w zasadzie tylko teoretycznie, zamierza�am zatem zwyczajnie podej�� do domu, popatrze� z bliska i spr�bowa� drzwi. Nic z tego nie zdo�a�am zrobi�. Radiow�z policji podjecha� tu� za mn�, zosta�am grzecznie zawr�cona z owej drogi gruntowej i zaproszona do komendy. Owszem, mia�am nawet w planach t� wizyt�, tyle �e nieco p�niej, jak ju� odpracuj� topografi�, skoro jednak chcieli od razu, niech im b�dzie, zgodzi�am si�. W wersalskiej atmosferze usadzono mnie naprzeciwko dw�ch pan�w, prokuratora i nadkomisarza. Prokuratura w Boles�awcu najwidoczniej nie by�a zawalona prac�, skoro jej przedstawiciel m�g� sobie pozwala� na osobisty udzia� w dochodzeniu. Istnia� kiedy� w prokuraturze wydzia� dochodzeniowy, prokuratorzy z dochodzeni�wki nadzorowali �ledztwa, ale nie mia�am poj�cia, czy �w podzia� istnieje nadal i czy prokurator nie siedzi tu dla w�asnej, prywatnej przyjemno�ci. Nawet je�li, w�a�ciwie nie mia�am nic przeciwko temu. Odwali�am personalia i us�ysza�am pierwsze pytanie: � Czy zna pani mo�e Weronik� Fia�kowska? Zniecierpliwi�am si� od razu. � Prosz� pan�w, szkoda czasu na te podst�py, nawet gdybym j� zna�a kiedykolwiek, czas tera�niejszy nie wchodzi w rachub�. Ca�e miasto wie, �e pad�a ofiar� morderstwa. Ale nie zna�am jej, wiedzia�am tylko, �e istnieje. I nic poza tym. � Sk�d pani wiedzia�a? � Od Gra�yny Birczyckiej, waszej, o ile si� orientuj�, pierwszej podejrzanej. � I co pani wiedzia�a od pani Birczyckiej? � �e Weronika Fia�kowska mieszka w Boles�awcu i �e jest spadkobierczyni� brata. Dowiedzia�am si� o tym, kiedy ten brat umar�, a interesowa� mnie, poniewa� mia� kolekcj� znaczk�w. Spadkobiercy cz�sto sprzedaj� zbiory po nieboszczykach. Nie spodoba�y im si� moje odpowiedzi, B�g raczy wiedzie� dlaczego, bo by�y przecie� jasne i obszerne. Mo�liwe, �e mieli przygotowany jaki� inny zestaw pyta� i wesz�am im w parad�. � I pani chcia�a kupi�? � S�dz�, �e tak. Najpierw chcia�am si� dowiedzie�, co tam jest. � I po to pani kr�ci�a si� dzi� ko�o domu denatki? � spyta� k��liwie prokurator. Z k��liwymi prokuratorami mia�am do czynienia, �adne dziwo dla mnie. � Nie. Po to wys�a�am do nieboszczki nieszcz�sn� Gra�ynk�. Teraz za� mia�am zamiar sprawdzi�, jak tam wygl�da, i upewni� si�, �e panowie prowadz� dochodzenie rzetelnie i wnikliwie. I zn�w uk�si�am si� w j�zyk, dozna�am bowiem wra�enia, �e zabrzmia�o to nie bardzo taktownie, a za to napastliwie. S�dz�c z wyrazu ich twarzy, wra�enie by�o trafne. Spr�bowa�am z�agodzi� wypowied�. � Rzecz w tym, prosz� pan�w, �e od pan�w nie dowiem si� niczego, dla dobra �ledztwa b�dziecie milcze� jak zmursza�e g�azy, a ja swoje wiedzie� musz�, bo czuj� si� odpowiedzialna za Gra�ynk�. Znaczy, za pani� Birczyck�. Ja j� tam wypchn�am prawie si��, dla mojej przyjemno�ci wpl�ta�a si� w ten ca�y interes, a niewinna jest jak dziecko. Znam j� dziesi�� lat, na zbrodniark� nadaje si� mniej ni� ja na primadonn�, poza tym wcale nieprawda, �e ofiara po jej wyj�ciu nie ruszy�a si� z domu, posz�a przecie� do knajpy po �arcie, nie? A je�li posz�a ty�em? I jak ten p�misek nazajutrz rano wygl�da�? Zabrzmia�o to jeszcze gorzej, ale wywar�o pozytywny skutek. Panowie si� zdenerwowali. � A uwa�a pani, �e dlaczego pani Birczyck� jeszcze nie siedzi? � warkn�� nadkomisarz. � Z braku miejsca � odpar�am bez namys�u. � Areszty i wi�zienia s� przepe�nione. � Na jedn� osob� jeszcze by si� znalaz�o � zauwa�y� jadowicie prokurator. � Ale nie jest wykluczone, �e my te� od czasu do czasu co� my�limy. I, wbrew pani obawom, sprawdzamy r�ne drobiazgi. � No i co? � wyrwa�o mi si� chciwie. � No i chcieliby�my us�ysze� od pani, co pani wie o stanie posiadania denatki. Bo skoro ju� jeste�my przy pani zainteresowaniach, skoro wys�a�a tam pani Birczyck� po znaczki, musia�a pani mie� jakie� poj�cie nie tylko o niej, ale tak�e o jej bracie, zmar�ym mniej wi�cej przed rokiem. Musia�a pani utrzymywa� z nim jaki� kontakt, nie wiod�o pani chyba wy��cznie przeczucie? � Nie. Przeczucie nie. Raczej nadzieja. Zaraz, chwileczk�... Z wysi�kiem zacz�am sobie przypomina�, sk�d mi si� ten Fia�kowski w og�le wzi��. W Boles�awcu zatrzymywa�am si� milion razy, no, mo�e odrobin� mniej ni� milion, przy ka�dej podr�y w kierunku Stuttgartu, podobnie jak Gra�ynka. Jako� tamt�dy prowadzi�a dla mnie najkr�tsza droga do Francji, mo�na niby przez Wiede�, ale od wielu lat ju� nie lubi�am g�r i wola�am tereny nieco bardziej p�askie. I za kt�rym� razem spad�o na mnie skojarzenie. Czytywa�am niekiedy �Filatelist�, w og�oszeniach wyst�pi� Fia�kowski w Boles�awcu, szuka� czego�, chcia� si� wymienia� czy co� podobnego, zapewne spyta�am o niego w hotelu, umiejscowi� mi si� wreszcie i tkwi� w pami�ci. Potem us�ysza�am o nim od kogo�, nic znacz�cego, bo nie by� to �aden wielki zbieracz, ale ciekawostki m�g� posiada� i korci� mnie coraz silniej. � Co i od kogo? � spyta� prokurator bez �adnej k��liwo�ci, ale za to z naciskiem, kiedy w g�o�nym my�leniu dosz�am do tego miejsca. � A bo ja wiem? Zaraz, niech si� zastanowi�... �cis�ych kontakt�w filatelistycznych nie utrzymywa�am w�a�ciwie z nikim, czasem tam par� s��w w klubie albo w sklepie, ma�e spotkanko czy wizyta, w najmniejszym stopniu nie zalicza�am si� do powa�nych kolekcjoner�w, zdarza�o mi si� najwy�ej szuka� usilnie jakiej� drobnostki... no, je�li drobnostk� mo�na nazwa� bu�garski bloczek numer 105... A, zaraz! Czy to nie przy tym bloczku...? Zn�w zacz�am my�le� na g�os. By� taki facet, zapewne nie jede

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!