6328
Szczegóły |
Tytuł |
6328 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6328 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6328 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6328 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Na ok�adce fragment obrazu S�awomira Hulanickiego
W ksi��ce wykorzystano r�wniez, materia� ikonograficzny zawarty w dziele �HAWALIAN SCULPTURI?', J. Halley Cox & William H. l)aven-port. 'Ilie Univcrsily Press ot" Hawaii; Honolulu
Wydawca gor�co dzi�kuje Pani Krystynie Dr�d� za wszechstronn� pomoc przy przygotowaniu tej ksi��ki do druku.
Redaktor naczelny: Barbara Wielgos
Opracowanie graficzne: Jerzy Wielgos
ISBN 83-85639-03-9
� Copyright by Violetta Hulanicka 1993 Copyright for this edition by Wydawnictwo Pegaz 1993
S�AWOMIR HULANICKI
HUNA
TAJEMNA WIEDZA KAHUN�W
Wydawnictwo PEGAZ
SPIS TRE�CI
Od autora.............................................
Odkrycie..............................................
Chodzenie po ogniu .............................
Energia wyst�puj�ca w magii...............
Dwie dusze cz�owieka..........................
Trzy dusze cz�owieka...........................
Trzeci sk�adnik magii...........................
Telepatia, psychotronika, prekognicja..
Czytanie my�li i wr�biarstwo.............
Znaczenie widzenia przysz�o�ci...........
Natychmiastowe uzdrowienie...............
Wskrzeszanie zmar�ych........................
Lomilomi i nak�adanie r�k....................
Kompleksy...........................................
Usuwanie kompleks�w.........................
Nad�wiadomo��...................................
Tajemnica natychmiastowych uzdrowi�
Zmiany niepo��danej przysz�o�ci.........
Magiczny wp�yw na aur� i zwierz�ta ...
Praktyczne zastosowanie magii............
Pr�ba syntezy......................................
....5
....7
..23
..42
..56
..68
..79
..90
102
110
121
130
140
151
157
163
,176
,182
,189
,194
,205
W ka�dej ba�ni jest nieco prawdy, a w ka�dej prawdzie troch� ba�ni!...
Od Autora
Tre�� tej ksi��ki z pewno�ci� Ci�. zbulwersuje, bo jest bez w�tpienia sensacyjna, lecz nie jest to �adna sensacja, drogi Czytelniku. Nic w tej ksi��ce nie jest fikcj� czy jakimkolwiek zmy�leniem. Podajemy tu zaistnia�e, fakty wiarygodne relacje oraz ich zgodn� z nauk� wsp�czesn� interpretacj�, chocia� ksi��ka ta nie pretenduje do miana rozprawy naukowej.
Pragniemy na kartach tej ksi��ki zapozna� Ciebie, Czytelniku, z zadziwiaj�cym i wr�cz sensacyjnym systemem HUNY, kt�ry to system nie mie�ci si� w �adnych dzisiejszych formu�ach i jest praktycznie zupe�nie nie znany w Europie i na �wiecie.
Huna oznacza w staromalajskim j�zyku tajemnic�. Huna jest tajemnic�, a kahuni s� stra�nikami tajemnicy, ale to nic nikomu nie m�wi. We� wi�c t� ksi��k� do r�ki i przeczytaj j�, a wprowadzi ona Ciebie w zadziwiaj�cy, wr�cz nieprawdopodobny, ale jednak prawdziwy �wiat, w kt�rym sam tkwisz g��boko nie rozumiej�c go zupe�nie. Tajemna wiedza kahun�w wiele Ci wyja�ni i z pewno�ci� �atwiej b�dziesz m�g� zrozumie� siebie samego, swoich bliskich i wszystko to, co dzieje si� wok� Ciebie. W pojmowaniu kryje si� rado��, w rozumieniu stabilizacja, a w wiedzy niezachwiana postawa w walce z zak�amaniem, pruderi� i zacofaniem, w kt�re nas niechybnie pr�buj� wt�oczy� niekt�rzy niedouczeni politycy naszych czas�w.
Ca�a wiedza istnia�a jeszcze przed zaistnieniem tego �wiata i istnie� b�dzie r�wnie�, kiedy najmniejszy po nim �lad zaginie. Pochodzi ona z jednego pradawnego i niezniszczalnego �r�d�a, kt�re na Dalekim Wschodzie nazwano Ostateczn� Rzeczywisto�ci�. By�a ona udost�pniona cz�owiekowi od niepami�tnych czas�w i nadal jest dost�pna: lecz na przestrzeni dziej�w ci, kt�rzy umieli do niej dost�pi�, zacz�li j� wykorzystywa� do w�asnych interes�w politycznych b�d� materialnych. St�d te� pewne grupy spo�eczne maj�ce dost�p do pierwotnej wiedzy nagina�y j� do swoich prywatnych cel�w. St�d te� w�a�nie wynikaj� procesy r�nicowania wiedzy, jakie mo�emy zaobserwowa� na przestrzeni dziej�w ludzko�ci. I st�d pochodz� r�nice w doktrynach religijnych, filozoficznych i spo�ecz-
nych. Dzieje si� to zreszt� do dzi�, co modemy z �atwo�ci� zaobserwowa� w przemianach �zachodz�cych w naszym kraju.
Przekszta�ca�o si� i przekszta�ca oraz przemodelowuje prawd�, tworz�c odpowiednie i zr�czne iikcjc, maj�ce uzasadnia� takie czy inne prawo lub tez takie czy inne przywileje danej giupy spo�ecznej A ze zwyk�y lud by� i jest prosty i naiwny, wi�c udawa�o si� to robi� bezkarnie. Zmieniali si� tylko manipulatorzy, lud i prawda pozostawa�a niezmienna, cho� g��boko ukryta w rozmaitych pismach �wi�tych, w filozoficznych systemach i w prawdziwych oraz zmy�lonych historiach. Du�o tej prawdy znajdziemy w systemie HUNY, kt�ry przez wiele stuleci by� izolowany, bowiem Hawaje odkryto dopiero w dziewi�tnastym stuleciu, i bia�y cz�owiek, a szczeg�lnie chrze�cijanin, nie mia� do niego dost�pu i nie zdo�a� go �zabarwi�" swoim barbarzy�stwem.
ODKRYCIE
Max Freedom Long w m�odo�ci by� baptyst�, ale dzi�ki swojemu przyjacielowi zetkn�� si� z katolicyzmem, kt�ry mu zaszczepi� zainteresowania naukami chrze�cija�skimi do tego stopnia, �e m�ody Long przez pewien czas studiowa� te nauki. Po pewnym czasie przerwa� jednak studia, a jego zainteresowania skupi�y si� na teozofii i religioznawstwie. Uczy� si� i studiowa� samodzielnie, by ostatecznie rozpocz�� studia psychologiczne na Uniwersytecie Kalilornijskim.
Kiedy Max Freedom Long w roku 1917 przyby� na Hawaje, nie przeczuwa� nawet, �e wychodzi naprzeciw najwi�kszej przygodzie swojego �ycia. M�ody absolwent psychologii uciekaj�c przed nadchodz�cym kryzysem w Stanach Zjednoczonych przyj�� posad� nauczyciela na Wyspach Hawajskich.
Po trzech dniach podr�y ma�y parowiec z m�odym Longiem na pok�adzie, z Honolulu przybi� do niewielkiej przystani s�siaduj�cej z urocz� dolin�, gdzie mie�ci� si� trzyizbowy budynek szkolny, w kt�rym Long mia� podj�� prac�. Szko�a sta�a na uboczu i polozona by�a w dolinie mi�dzy du�� plantacj� trzciny cukrowej a rozleg�� farm�, na kt�rej pracowali Hawajczycy. Farma by�a w�asno�ci� Amerykanina, kt�ry wi�ksz� cz�� swojego �ycia sp�dzi� na Hawajach.
W szkole m�ody Max zasta� dw�ch nauczycieli, kt�rzy byli Hawajczykami. Razem, w tr�jk� stanowili zesp� nauczycielski szko�y, a Long zosta� jego kierownikiem. W tej sytuacji zrozumia�e by�o, �e kr�g znajomych i przyjaci� Longa stanowili tubylcy. W�a�nie od nowych przyjaci� Long dowiedzia� si� po raz pierwszy o tubylczych dziwnych magach kahunach, co w t�umaczeniu ze staroma-lajskiego oznacza�o stra�nicy tajemnicy.
Rozbudzi�o to ciekawo�� m�odego ameryka�skiego nauczyciela, wi�c pr�bowa� dowiedzie� si� czego� wi�cej na temat tych tajemniczych kahun�w. Niestety, jego pytania prawie w ca�o�ci pozostawa�y bez odpowiedzi. Co wi�cej, szybko si� zorientowa�, �e jego ciekawo�� i zainteresowanie kahunami s� wielce niepo��dane, a nawet dla tubylc�w k�opotliwe.
M�ody i bystry Amerykanin szybko zorientowa� si�, �e poza zwyk�ym �yciem tubylc�w kry�o si� tam kr�lestwo tajemnic, kt�re by�y pilnie strze�one, i on jako obcy przybysz nie mia� do nich dost�pu. Po pewnym czasie dowiedzia� si� jednak, �e od kiedy misjonarze chrze�cija�scy zapanowali nad Wyspami Hawajskimi, kahuni zostali wyj�ci spod prawa, a wi�c wszelka ich dzia�alno�� by�a �ci�le tajna. A przede wszystkim przestrzegano tej tajno�ci, je�eli w gr� wchodzi� bia�y cz�owiek.
Trudno�ci wcale nie zniech�ci�y m�odego nauczyciela, a wr�cz przeciwnie, podnieci�y jego ciekawo�� i pobudzi�y wyobra�ni�. W�wczas ju� co� nieco� m�g� si� domy�la�. Dla �wiat�ego Amerykanina te dziwne praktyki kahunow wydawa�y si� ciemnym zabobonem. By�o w nich jednak co� fascynuj�cego, co nadal nieodparcie poci�ga�o m�odego cz�owieka, tym bardziej �e liczne opowie�ci znajomych, kt�rzy byli naocznymi �wiadkami dziwnych i nieprawdopodobnych zdarze�, nie dawa�y mu spokoju.
M�ody Max wychowany w kr�gu kulturowym bia�ych ludzi nie m�g� zrozumie� tych absurdalnych pozornie i zupe�nie niemo�liwych zdarze�, o kt�rych opowiadali mu jego hawajscy przyjaciele. Duchy zmar�ych chadza�y sobie swobodnie w�r�d przepi�knej i bujnej ro�linno�ci wysp, a nawcl w�r�d �ywych, a ponadto nic by�y to lylko duchy Hawajczyk�w, ale r�wnie� bia�ych. Tak�e r�ni pomniejsi bogowie kr��yli po wyspach, a Pele - bogini wulkan�w - podobno odwiedza�a cz�sto w nocy tubylc�w, w przebraniu nikomu nic znanej starej kobiety. Zwykle prosi�a ona o tyto�, kt�ry jej dawano natychmiast.
Long tak�e wys�ucha� rozmaitych opowie�ci o leczeniu ludzi za pomoc� magii, a tak�e - co ju� wydawa�o mu si� zupe�nie nieprawdopodobne - o ich magicznym zabijaniu. Najcz�ciej zabijano w spos�b magiczny ludzi z�ych i nieuczciwych, takich, kt�rzy krzywdzili swoich bli�nich. Najdziwniejsze i zgo�a absurdalne dla m�odego Amerykanina wydawa�y si� opowie�ci na temat badania przysz�o�ci, i o ile nie wydawa�a si� ona korzystna dla kogo�, zamieniano j� na lepsz�, korzystniejsz�. Tubylcy nazywali lo zmian� szcz�cia.
M�ody Amerykanin przeszed� w swoim kraju szkol� racjonaln� i trze�w�, a nie b�d�c sk�onnym do mistyfikacji patrzy� bardzo krytycznym i podejrzliwym okiem na wszystko to, co wydawa�o mu si� ciemnol� zabobonu i guse�. Utwierdzi� si� jeszcze w tej postawie, kiedy wypo�yczy� z biblioteki w Honolulu kilka ksi��ek, traktuj�cych o zagadnieniu kahunow jako o poga�skich bezsensownych tradycjach.
W�a�ciwie prawie wszystkie ksi��ki, z kt�rymi zapozna� si� Long, by�y napisane przez misjonarzy, kt�rzy przebywali na Hawajach w ci�gu ostatnich stu lat. Wed�ug autor�w tych ksi��ek kahuni byli band� �ajdak�w �eruj�cych na przes�dnych tubylcach.
8
� 2.
Przed przybyciem misjonarzy na Hawaje w roku 1820 istnia�y na wszystkich o�miu wyspach wielkie p�yty kamienne z groteskowymi drewnianymi i kamiennymi o�tarzami, gdzie sk�adano rozmaite ofiary; niekiedy ofiarami byli nawet ludzie. Wszystkie �wi�tynie wyposa�one by�y w figury bo�k�w, kt�rym lud sk�ada� ofiary. Wodzowie za� mieli swoje osobiste b�stwa.
Opodal szko�y, w kt�rej ucz.y� m�ody Max, znajdowa�a sic kiedy�" szczeg�lnie du�a �wi�tynia, kt�rej pozosta�o�ci jeszcze mo�na by�o rozpozna� pod bujnie zarastaj�c� ja. ro�linno�ci�. Ze �wi�tyni tej ka�dego roku kap�ani wyruszali z procesj�, obnosz�c figury bo�k�w, i zbierali datki od zamieszkuj�cej w pobli�u ludno�ci.
Najbardziej chyba dziwn� rzecz�, kt�ra cechowa�a zasady kultu, by�a niezliczona ilo�� znak�w tabu na�o�onych przez kaluin�w. Prawie niczego nie mo�na by�o robi� bez z�amania tabu lub bez zezwolenia kap�an�w. Kap�ani, jak na ca�ym �wiecie, mieli zwykle poparcie wodz�w, tak �e prz.ecie.lni ludzie praktycznie byli niewolnikami. Kaphuii wykorzystywali swoje wp�ywy nie zawsze uczciwie, prosty lud �yt wi�c w biedzie. Utrudnienia tabu by�y tak znacz�ce, a oszustwa kap�an�w tak ra��ce, �e na rok przed przybyciem misjonarzy na wyspy naczelny kaliuna, I Iowahewa, poprosi� star� kr�low� i m�odego panuj�cego ksi�cia o pozwolenie na zniszczenie wszystkich bo�k�w i o zabronienie kap�anom dalszych czynno�ci. Howahewa to pozwolenie otrzyma� i wszyscy kahuni dobrej woli przy��czyli si� do akcji palenia drewnianych pos�g�w i bezu�ytecznych b�stw.
Czytanie ksi�g na temat kahun�w bardzo poch�on�o IjMiga, tak �e teraz ju� ca�y sw�j wolny czas po�wi�ca� tym czynno�ciom. Dowiedzia� si� wkr�tce, �e najwy�szy kaliuna by� bardzo inteligentnym cz�owiekiem, dysponuj�cym pot�n� energi� psychiczn� i umiej�tno�ci� przewidywania przysz�o�ci, 'le jego wielkie zdolno�ci zosta�y docenione i spo�ytkowane przez kr�low� Kamchamcha I. By� bowiem przez d�ugie lala jej doradc�, co doprowadzi�o w ko�cu do podbicia wszystkich wysp archipelagu. Kr�lowa odnios�a zwyci�stwo nad wszystkimi wodzami i zjednoczy�a wyspy pod wsp�lnym panowaniem. G��wny kaliuna, Howahewa, stanowi� dobry przyk�ad Hawajczyka ze sfer wy�szych, zadziwiaj�co podatnego na wprowadzanie w �ycie nowych idei. �rodowisko, do kt�rego nale�a�, zadziwi�o �wiat, kiedy przesz�o w czasie kr�tszym ni� jedno pokolenie niezwyk�e przeobra�enia i przyswoi�o sobie nowoczesn� cywilizacje bia�ego cz�owieka.
Howahewa potrzebowa� mniej ni� pi�� lat, aby przej�� od tubylczych zwyczaj�w i sposobu �ycia oraz my�lenia do zwyczaj�w bia�ych ludzi. Kiedy stara kr�lowa umai�a, Howahewa popatrzy� w przysz�o�� i ta przysz�o�� wielce go zaintrygowa�a, zobaczy� bowiem bia�ych ludzi, kt�rzy l�duj� na Hawajach, aby Hawajczykom opowiada� o swoim Bogu. zobaczy� w swojej wyobra�ni miejsce na wybrze�u jednej z o�miu wysp, gdzie mieli oni l�dowa� i spotka� si� z rodzin� kr�lewsk�. I
w istocie tak si� sta�o. Dla najwy�szego kap�ana by�o to niezmiernie wa�ne zdarzenie. Wypytywa� si� przyby�ych wcze�niej �eglarzy, sk�d przybyli i co z sob�. przywo��. Dowiedzia� si� od nich, �e biali kap�ani czcili Chrystusa, kt�ry nauczy� ich czyni� cuda, a nawet wskrzesza� zmar�ych. Wielki kahuna dowiedzia� si� tak�e, �e Chrystus zmartwychwsta�. Dowiedzia� si� jeszcze o wielu innych sprawach z �ycia bia�ych ludzi. Ale te �eglarskie opowie�ci by�y jak zwykle mocno zabarwione i nieomal fantastyczne. To wyrobi�o w Howahewic przekonanie, �e biali maj�c lepsz� bro�, lepsze statki, lepsze ubrania i jeszcze wiele innych rzeczy, kt�rych nigdy nie spotka� na Hawajach, musz� mie� tak�e znacznie lepsz� form� magii, l to by� jego wielki b��d. Jednak jego zdolno�� przewidywania przysz�o�ci by�a bezb��dna, bo jeszcze przed przybyciem misjonarzy kaza� zr�wna� z ziemi� wszystkie �wi�tynie i inne zabylki kult�w miejscowych, jakby wiedz�c, �e i tak wszystko b�dzie zrujnowane przez bia�ych przybysz�w. W swojej prekognicji m�g� zobaczy� tak�e mo�liwo�� prze�ladowa� tubylc�w przez bia�ych ludzi na tle religijnych wierze�. Tak czy owak, kiedy 18 pa�dziernika 182U roku misjonarze wyl�dowali na Hawajach, zreszt� dok�adnie w miejscu, kt�re wielki kahuna kiedy� przewidzia�, nie zastali ju� �adnego widocznego �ladu tubylczych wierze�. '**lHowahewa wyszed� na spotkanie l�duj�cych bia�ych kap�an�w i wyg�osi� wierszowan� mow� powitaln�, kt�r� sam u�o�y� wcze�niej na cze�� przybysz�w. W mowie lej wspomina� o rodzimej magii, ale stwierdzi� tak�e, �e magia, z kt�r� przybyli biali, jest znacznie mocniejsza, wi�c sam, chocia� by� miejscowym magiem o niepospolitych zdolno�ciach, poddaje si� bia�ym kap�anom i ich bogom. Po czym powita� nowych kap�an�w oraz ich bog�w z dalekich stron. Potem, kiedy sko�czy�y si� oficjalne powitania, a misjonarze uzyskali kr�lewskie pozwolenie na prowadzenie swojej dzia�alno�ci i rozjechali si� po wyspach, Howahcwa postanowi� przy��czy� si� do grupy maj�cej pozosta� w Honolulu.
Niebawem okaza�o si�, �e biali kap�ani nie znali �adnej magii. Byli oni tak samo bezradni jak drewniane b�stwa, kt�re niedawno spalono. �lepi, kalecy i chorzy, kt�rzy przyszli prosi� o pomoc, musieli wraca� do siebie w takim stanic, w jakim przybyli. Co� si� tutaj Howahcwie nic zgadza�o. Ich kahuni potrafili zdzia�a� znacznie wi�cej za pomoc� dawnych bo�k�w, a nawet i bez nich.
Kiedy biali kap�ani zabrali si� do budowy �wi�tyni, w dusz� Howahewy wst�pi�a nowa nadzieja. Pomy�la� w�wczas, �e widocznie biali musz� mie� �wi�tyni�, �eby ich magia mog�a dzia�a�. Dlatego wraz ze swoimi lud�mi wielki mag Howa-hewa zabra� si� do pracy przy budowie ko�cio�a. By�a to pi�kna �wi�tynia zbudowana z. ciosanego kamienia. Budowa trwa�a d�ugo, ale po jej zako�czeniu, kiedy �wi�tynia zosta�a po�wi�cona, Howahcwa stwierdzi� z du�ym rozczarowaniem, �e misjonarze nadal nic umiej� leczy� chorych, mimo �e dla ich Boga wybudowano tak znakomit� �wi�tyni�. W�a�ciwie skutk�w ich modlitw nie m�g� on ani jego
10
pobratymcy zauwa�y�, mimo �e bardzo si� starali. Nie mog�o wi�c by� mowy o wskrzeszaniu zmar�ych ani te� o innych znakomitych wyczynach magicznych, o kt�rych wielki kahuna dowiedzia� si� swego czasu od bia�ych �eglarzy.
Howahewa by� zaprzyja�niony z misjonarzami, dlatego jego nazwisko do�� cz�sto wyst�puje w ich listach i raportach pisanych do prze�o�onych biskup�w i kardyna��w. By� on bardzo dla bia�ych kap�an�w przydatny, poniewa� mia� wielki pos�uch u tubylc�w. Ale jak si� p�niej okaza�o, ten mir i pos�uch mocno Howahewie zaszkodzi�. Kr�tko po wybudowaniu ko�cio�a jego imi� przesta�o wyst�powa� w raportach misjonarzy. Du�o wysi�ku w�o�ono, �eby go zmusi� do przej�cia na chrze�cija�stwo, ale nic z tego nie wysz�o. Wielki mag odm�wi�, pozostaj�c wierny swojej magii. Nie pozwoli� przej�� na chrze�cija�stwo r�wnie� swoim towarzyszom kahunom. Nakaza� im nadal pos�ugiwa� si� magi� i dawnymi sposobami leczniczymi, co naturalnie bardzo nic podoba�o si� bia�ym kap�anom. Tak te� mimo woli Howahewa sta� si� wrogiem bia�ych, kt�rzy przecie� w swojej ortodoksji nie uznawali innych wierze�, uwa�aj�c je za herezj�. Musia� wi�c Howahewa ucieka� w g�ry, a jego bracia kahuni zostali wyj�ci spod prawa jako s�u��cy diab�u heretycy.
Wodz�w plemion r�nymi sztuczkami zmuszono do przyj�cia chrze�cija�stwa, a za nimi t� religi� przyj�li mieszka�cy wysp. Ulegaj�c wp�ywom misjonarzy, ludno�� wysp zacz�a uczy� si� pisania i czytania, wst�puj�c tym samym na drog� cywilizowanych narod�w.
Chocia� kahuni zostali wyj�ci spod prawa, to jednak ich dzia�alno�� kwit�a w podziemiu, za plecami bia�ych, a w odleg�ych zak�tkach wysp zupe�nie jawnie. �aden bowiem urz�dnik ani policjant hawajski nic odwa�y� si� aresztowa� kahu-ny znanego z posiadania tajemnych si�. Magia wi�c stosowana by�a szeroko na wyspach, mimo �e nielegalnie i z dala od bia�ych, kt�rych by�o coraz wi�cej na wyspach. Ma�o kto z nich osiedla� si� tu jednak na stale. Tymczasem budowano szko�y i Hawajczycy przechodzili z nieprawdopodobn� szybko�ci� ze stanu prymitywnej egzystencji do cywilizacji bia�ych ludzi. Chodzili w niedziel� do ko�cio�a, modlili si� i �piewali jak najg�o�niej, a w poniedzia�ki odwiedzali diakona, kt�ry - by� mo�e - w dni powszednie by� kahuna. Udawali si� tam, �eby ich uzdrowi� dawnymi, starymi i sprawdzonymi metodami lub �eby odmieni� im przysz�o��, o ile komu� �le si� wiod�o.
W bardziej odleg�ych zak�tkach wysp kahuni jawnie uprawiali swoj� magi�. Niekt�rzy nadal sk�adali oliary bogini Pele w pobli�u wulkanu. Inni stali si� przewodnikami turyst�w i zadziwiali ich niekt�rymi wyczynami magicznymi.
Po przeczytaniu ca�ej dost�pnej literatury na temat kahun�w, m�ody Amerykanin zgodzi� si� zupe�nie z autorami tych ksi��ek i lak samo jak oni uzna�, �e kahuni �adnej prawdziwej magii nie znali. St�d te� Max z du�� ulg� i zadowole-
11
nicm wnioskowa�, �e wszystkie te historie opowiadane o rzekomych mocach magicznych kahun�w by�y czystym wymys�em i wytworem wybuja�ej fantazji. Wybuja�o�� t� podnosi� jeszcze fakt, �e byty one opowiadane szeptem, niejako w konspiracji.
W kilka tygodni po osi�gni�ciu pewnego rodzaju uspokojenia nasz bohater pozna� m�odego Hawajczyka, kt�ry uko�czy� szko�y i pragn�� zademonstrowa� swoj� pozbawion� przes�d�w nowoczesn� wiedz�. Pragn�� on wszystkim pokaza� brak jakiegokolwiek sensu w starych zabobonach tubylc�w, kt�rym przepisy ich religii zabrania�y chodzi� w obr�b pewnej starej i zniszczonej od dawna �wi�tyni. Jego demonstracja przybra�a jednak niespodziewany obr�t. W momencie kiedy wszed� na zakazany teren, nagle jego nogi uleg�y parali�owi i siaty si� one bezw�adne. Kiedy ju� zdo�a� wyczo�ga� si� z terenu �wi�tyni, przyjaciele, przed kt�rymi chcia� si� popisa�, zanie�li go do domu. Lekarz plantacji nie by� w stanie mu pom�c, wezwano wi�c kahun�, kt�ry uzdrowi� go z �atwo�ci�. Long naturalnie nie uwierzy� w t� histori�, bo nie znal w�wczas ca�ej prawdy. To mia�o nast�pi� dopiero po lalach, i po latach wszystkie te niewiarygodne historie okaza�y si� dla niego zupe�nie prawdziwe.
<u W tamtym jednak czasie m�ody Max wypytywa� niekt�rych bia�ych, kt�rzy d�u�ej przebywali na wyspach, co my�l� o kahunach, ale oni radzili mu, aby nie wtyka� nosa w te sprawy, bo nic z tego dobrego nie wyjdzie. Za� od edukowanych Hawajczyk�w z regu�y nie otrzymywa� �adnej odpowiedzi. Wzruszali tylko ramionami, jakby o niczym nie wiedzieli.
3.
Przez trzy lata Long zmienia� trzy razy szko��. Za ka�dym razem znajdowa� si� w jakim� cichym i oddalonym zak�tku, gdzie �ycie tubylc�w toczy�o si� wartkim podziemnym pr�dem.
W ci�gu trzeciego roku nasz m�ody Amerykanin przebywa� w niewielkim �wiatku drobnych plantator�w kawy, rolnik�w i rybak�w. Jego wioska mie�ci�a si� w g�rach w pobli�u wybrze�a. Mieszkaj�c w wicloizbowej chacie, kt�ra nosi�a szumn� nazw� hotelu, pozna� Long przemi�� starsz� pani�, kt�ra okaza�a si� misjonark�. Ka�dej niedzieli wyg�asza�a kazania dla du�ej gromady Hawajczyk�w, zamieszka�ych w tej okolicy. Nie by�a ona zwi�zana z �adnym ko�cio�em misyjnym ani le� z �adn� religijn� sckl�. By�a wi�c poniek�d misyjnym samozwa�-cem i na tym Ile mia�a nawet pewien niewielki kompleks. Jej historia �yciowa by�a do�� tajemnicza, ale w ko�cu wysz�a na jaw. Ojciec tej starszej pani pragn�� wypr�bowa� wiar�, a tak�e skuteczno�� modlitw chrze�cija�skich. Postanowi� on przeciwstawi� si� wyzwaniu miejscowego kahuny, kt�ry o�wiadczy�, �e na drodze magicznej wymodli �mier� ca�ej kongregacji Hawajczyk�w. Hawajczycy mieli umiera� kolejno i to mia�o by� dowodem, �e jego magia jest prawdziwa, a jego
12
modlitwy bardziej skuteczne ni� przes�dy chrze�cija�skie. Przez przyja�� z ow� starsz� pani� Long wszed� w posiadanie pami�tnika jej ojca, kt�ry by� powa�nym misjonarzem. Ten, co prawda, powa�ny, lecz b��dz�cy misjonarz notowa� w pami�tniku �mier� kolejnych cz�onk�w swojego zgromadzenia religijnego. W ko�cu zaznaczy�, �e reszta jego trzody, czyli ci, co pozostali przy �yciu, nagle uciekli. W tym miejscu pami�tnik si� urywa�. Ale Long od starszej pani dowiedzia� si�, co by�o dalej.
Zrozpaczony misjonarz opu�ci� swoj� parafi� i sta� si� uczniem potajemnym kt�rego� z kahun�w. A kiedy nauczy� si� ju� pos�ugiwa� magi�, a szczeg�lnie modlitw� �mierci - potajemnie jej u�y� przeciw owemu kahunie mordercy. Ka-huna nie spodziewaj�c si� tego ataku, nie mog�c przedsi�wzi�� odpowiednich �rodk�w ostro�no�ci, zmar� w ci�gu trzech dni. Natomiast pozostali przy �yciu cz�onkowie parafii powr�cili na �ono ko�cio�a, co znalaz�o odbicie w triumfalnym artykule w prasie. Lecz misjonarz zmieni� si� zupe�nie. Uda� si� na najbli�sze posiedzenie reprezentacji misyjnej w Honolulu, gdzie pope�ni� takie rzeczy, o kt�rych wszelkie dost�pne dokumenty milcz�, tak samo jak milczeli cz�onkowie reprezentacji. Mo�liwe jest tak�e, i� tam na tym s�awetnym posiedzeniu nast�pi� s�d i wygnanie. Ju� nigdy wi�cej nic pokaza� si� on na �adnym posiedzeniu misyjnym, a ksi�niczka hawajska darowa�a mu szmal ziemi szeroko�ci p� mili, ci�gn�cy si� od wybrze�a do podn�a g�r.
4.
Na pocz�tku czwartego roku pobytu na Hawajach Long przenosi si� do Honolulu. Tutaj mia� mo�liwo�� odwiedzania muzeum archidiecezjalnego. By�a to wspania�a instytucja, ufundowana przez hawajska rodzin� kr�lewsk�. Dochody z tego muzeum sz�y na utrzymanie szko�y dla dzieci hawajskicgo pochodzenia. Powodem tych cz�stych wizyt Longa w muzeum by�y pr�by zdobycia jak najwi�cej informacji o kahunach.
Sprawy kahun�w nie dawa�y mu spokoju. Jednak�e wszystkie wysi�ki, jakie czyni� nasz m�ody Amerykanin, nic przynosi�y �adnych rezultat�w. Za wszelk� cen� szuka� odpowiedzi na te wszystkie przedziwne rzeczy, o kt�rych s�ysza�. Pragn�� te� wyja�ni� raz na zawsze, na czym polega ich magia, a tak�e czy jest rzeczywi�cie skuteczna, jak to wynika z tych wszystkich opowiada�, kt�re do niego dociera�y. W ko�cu do m�odego Maxa dotar�a wiadomo��, �e kurato'r muzeum bada� przez d�ugie lata �ycie i obyczaje Hawajczyk�w. W umy�le Longa powsta�a nadzieja, �e mo�e on potrafi wyja�ni� mu w spos�b przekonywaj�cy ca�� prawd� o kahunach.
U wej�cia do muzeum Long spotka� kobiet� hawajska, kt�ra by�a pracownic� muzeum. Kiedy wyja�ni� jej, o co chodzi, przyjrza�a mu si� uwa�nie, po czym powiedzia�a: - Najlepiej pan zrobi udaj�c si� do pana doktora Brightona. Jest w
13
zwracaj�c zupe�nie uwagi na Longa doktor zacz�� m�wi�:
- Przez czterdzie�ci lat studiowa�em kahun�w, aby znale�� odpowied� na pytania, kt�re tutaj zosta�y postawione. Ot� kahuni u�ywaj;) lego, co potocznie nazywamy magi�. Lecz�, zabijaj�, widz� przysz�o�� i zmieniaj� j� po my�li swoich klient�w. Bywa�o i wielu oszust�w, lecz spotyka�em tak�e geniuszy. Niekt�rzy z nich u�ywaj� lej magii, aby chodzi� po ogniu, przechodzi� przez potoki zastygaj�cej lawy wulkanicznej, ledwie �e na tyle �ci�tej, �e mo�e utrzyma� ci�ar cz�owieka. - Urwa� nagle, jakby si� obawia�, �e powiedzia� za wiele. Opar� si� o por�cz swojego obrotowego fotela i przez przymru�one oczy obserwowa� bacznie m�odego Amerykanina.
- Dzi�kuj� - odrzek� m�ody cz�owiek niedorzecznie. Nast�pnie podni�s� si� z krzes�a, po czym ci�ko opad�. Potem w milczeniu ju� zaczai si� wpatrywa� w starca przez d�u�sz� chwil�, jakby chc�c wybada� i utwierdzi� si�, czy ten aby z niego nie zakpi�. Ale to tak tylko wygl�da�o. Longowi po prostu zabrak�o argument�w. Doktor wypowiedzia� jasno to, co m�ody Amerykanin przez okr�gle trzy lata Hamsi� w sobie. Poniewa� Long oczekiwa� od uczonego oficjalnego zaprzeczenia swoich przypuszcze� o kahunach, a tu go spotka�o wr�cz co� przeciwnego. I teraz dopiero u�wiadomi� sobie, �e nie ma ju� odwrotu, ze zaszed� zby� daleko, �eby si� z tego wycofa�, bo jego niespokojna natura nic da mu ju� spokoju a� do wyja�nienia zagadki. - Wpad�em po uszy - pomy�la� - w t� otch�a� tajemniczej nicsamowito�ci.
Long odchrz�kn��, po czym z du�ym wysi�kiem wykrztusi�:
- Chodzenie po ogniu? Przez gor�c� law� - prze�kn�� �lin�. - Nigdy o tym nie s�ysza�em. Jak oni to robi�?
Doktor Brighton otworzy� szeroko oczy, polem je przymkn��, a jego krzaczaste brwi unios�y si� a� po �ysin�. Nagle bia�a broda zacz�a si� trz���. Opar� si� o krz.eslo i zacz�� si� tak �mia�, �e �ciany zadygota�y. �mia� si�, a� �zy pojawi�y si� w jego oczach i zacz�y sp�ywa� po policzkach.
- Niech mi pan wybaczy - rzek� w ko�cu, k�ad�c m�odemu cz�owiekowi na kolanach r�k�, podczas gdy drug� ociera� sobie oczy du�� kraciast� chustk�. -Pa�skie pytanie wydawa�o mi si� dlatego tak �mieszne, bo sam przez czterdzie�ci lat szuka�em na nie odpowiedzi.
Zamilk� na chwil� i potem przyt�umionym g�osem doda�:
- Niestety bezskutecznie.
W ten spos�b wszystkie lody zosta�y prze�amane i mimo �e m�ody Amerykanin by� nieco wytr�cony z r�wnowagi tym, co uslysza� od Brighlona, zacz�ta si� ju� raczej spokojna i rzeczowa rozmowa. Starzec te� byl kiedy� nauczycielem. Chyba poprzez swoje do�wiadczenie �yciowe, albo wiedz�, mia� dar prostego i bezpo�redniego omawiania najbardziej zawi�ych problem�w.
15
5.
Wiele tygodni p�niej, kiedy m�ody Max zaprzyja�ni� si� z doktorem, ten ostatni pewnego razu po�o�y� r�k� na ramieniu m�odego Amerykanina i powiedzia�:
- Od dawna poszukuj� swojego nast�pcy, a pan jest m�ody, wykszta�cony i, co najwa�niejsze, zainteresowany spraw�. Zamy�li� si� na chwil� - pragn� t� swoj� tajemnic� w�o�y� w godne r�ce. Chcia�bym przekaza� zdobyt� przez te lata wiedz� komu�, kto by m�g� kontynuowa� badania. Bo wszystko, co najwa�niejsze, jest jeszcze przed nami.
- Jestem ju� bardzo stary i dni moje s� te� nied�ugie - znowu si� zamy�li�, po czym doda�: - Pan nadawa�by si� do tego.
- Mam nadziej�, �e lak - odrzek� Amerykanin.
- Jest to zupe�nie niezbadana magia - ci�gn�� dalej starzec zupe�nie nie zwa�aj�c na s�owa m�odego cz�owieka. - Jest to wiedza, kt�ra mo�e zmieni� �wiat, a w ka�dym razie mo�e wyry� na nim niezatarte pi�tno.
Cz�sto podczas upalnych tropikalnych nocy, kiedy wyczuwa� intuicyjnie zniech�cenie Amerykanina z powodu widocznej niemo�liwo�ci zdobycia tajemnic <�agii, mawia�: - Zaledwie zrobi�em pocz�tek.
- To, �e ja nie otrzyma�em odpowiedzi na dr�cz�ce mnie pytania - dodawa� po chwili namys�u - nie stanowi jeszcze, �e ty nie mia�by� jej otrzyma�. Pomy�l tylko, co si� sta�o podczas mojego �ycia. Narodzi�a si� nauka psychologii. Wiemy ju�. co nieco o pod�wiadomo�ci. Przyjrzyj si� tak�e z bliska fenomenom obserwowanym i opisywanym przez towarzystwa bada� parapsychologicznych.Trzymaj si� tego. W ka�dej chwili mo�e si� zdarzy�, �e znajdziesz klucz do tajemnicy. By� mo�e jakie� nowe odkrycie w dziedzinie psychologii mo�e ci dopom�c w zrozumieniu, dlaczego kahuni trzymaj� si� �ci�le swoich rytua��w i obrz�d�w, a tak�e co dzieje si� w ich umys�ach w czasie wykonywania tych obrz�d�w.
W nied�ugim czasie potem doktor Brighton na tyle si� zaprzyja�ni� z Longiem, �e odkry� przed nim wszystkie swoje najszczersze i najg��bsze my�li oraz uczucia. By� to cz�owiek o wielkiej i prostolinijnej duszy, pragn�cy ca�� swoj� istot� zg��bi� tajemnice kahun�w. Niestety by� ju� zbyt stary i w�a�ciwie nietrudno by�o przewidzie�, �e piasek w jego klepsyd rze �ycia ko�czy si�, a z ca�� pewno�ci� przesypie si� zupe�nie, zanim dojdzie on do sukcesu.
6.
W ostatnich latach kahuni zaniechali wci�gania swoich syn�w i c�rek w arkana wiedzy tajemnej, kt�ra pod przysi�g� zachowania �cis�ej tajemnicy by�a podawana tylko przez rodzic�w swoim dzieciom. Ci, co umieli przeprowadza� natychmiastowe zabiegi lecznicze, oraz ci, kt�rzy mogli chodzi� po ogniu, do 1900
16
roku ju� odeszli. Wielu z nich to drodzy i starzy przyjaciele doktora. Zosta� on teraz zupe�nie osamotniony i w�a�ciwie trudno by�o uwierzy� w to, �e by� przyjacielem kahun�w, kt�rzy w przekonaniu ka�dego przeci�tnego cz�owieka potrafili czyni� cuda. Trudno ju� jemu samemu by�o uwierzy�, �e widywa� kahun�w przy pracy, �e m�g� przy ich pomocy chodzi� po roztopionej lawie wulkanicznej, nic otrzymawszy �adnej wskaz�wki ani wyja�nienia. Jak to si� sta�o? Na czym polega� mechanizm tych zjawisk? Na jakiej zasadzie dzia�a�a ta magia? To by�y pytania, kt�re w dalszym ci�gu pozostawa�y bez odpowiedzi. Odpowied� na nic posiadali tylko kahuni, a oni albo milczeli, albo ju� odeszli do grobu wraz ze swoimi tajemnicami. W latach dwudziestych na Hawajach uprawiano ju� g��wnie modlitw� �mierci, kt�ra wed�ug doktora nie by�a prawdziw� magi�, lecz parapsychi-cznym fenomenem o pod�o�u spirytystycznym.
Czasami obaj wychodzili za miasto, a kiedy nadchodzi� wiecz�r rozpalali ognisko w obronie przed moskitami. W takich chwilach doktor powraca� do poszczeg�lnych punkt�w rozm�w, kt�re zwykle prowadzi� z Amerykaninem. Pragn�� bowiem upewni� si�, �e m�ody cz�owiek je zapami�ta. Cz�sto te� na zako�czenie mawia�: ,,
- Mog� da� dowody na to, �e wszystkie znane wyt�umaczenia kahun�w nie wytrzymuj� pr�by �yciowej. Nie jest to ani sugestia, ani tez nic z lego, co jest znane obecnie w psychologii.
- U�ywaj� oni czego� - dodawa� po zastanowieniu si� - co musimy jeszcze odkry�. I to co� jest niezmiernie wa�ne. Po prostu musimy to znale��. Zrewolucjonizuje to �wiat, je�eli zdo�amy to odkry�.
- Zmieni to podstawy wi�kszo�ci nauk - ko�czy� swoj� wypowied�. - Mog�oby to mo�e uporz�dkowa� sprzeczne poj�cia religijne. - Chwil� patrzy� w ogie�, jakby pragn�c z niego, z jego migotliwego blasku wyczyta� tajemnice kahun�w. Potem dok�ada� kilka szczap lub zesch�ych badyli i kiedy ogie� bucha� jasno��ltym p�omieniem m�wi� dalej, troch� do siebie, troch� do ognia, ale te� i troch� do m�odego Amerykanina:
- Pami�taj! Pami�taj, �eby zawsze mie� trzy rzeczy na oku, kiedy b�dziesz bada� zagadnienia magii.
- W magii - m�wi� dalej - musi dzia�a� jaka� pod�wiadomo��, kt�ra nadaje jej kierunek. Na przyk�ad: panowanie nad ciep�ot�, przy chodzeniu po ogniu. Musi le� istnie� rodzaj jakiej� si�y, stosowanej przy tym panowaniu. Tej si�y jak i �wiadomo�ci jeszcze nie znamy, ale one istniej� naprawd�. A wreszcie musi istnie� jaki� rodzaj substancji, widzialnej lub niewidzialnej, za kt�rej pomoc� owa si�a mo�e dzia�a� albo by� przenoszona.
- Zawsze pami�taj - dodawa� - o tych trzech pytaniach. A je�eli uda ci si� otrzyma� odpowied� cho�by na jedno z nich, mo�e ci� ona zaprowadzi� do
17
pozosta�ych dw�ch.
7.
Z dnia na dzie�, z miesi�ca na miesi�c m�ody Long stopniowo przejmowa� ca�y materia�, kt�ry doktor zgromadzi� w ci�gu czterdziestu lat swojej pracy na wyspach. Z materia�em tym nasz Amerykanin zapoznawa� si� szczeg�owo pragn�c nie przeoczy� nawet najdrobniejszego szczeg�u. Potem zaj�� si� wyszukiwaniem pozosta�ych jeszcze przy �yciu kahun�w. W owym czasie Long postanowi� zrobi� wszystko, co by�o w jego mocy, �eby wydoby� od nich tak skrz�tnie ukrywan� tajemnic�. Kiedy tylko zas�ysza� jak�� histori� na temat wyczyn�w kahun�w, w�wczas natychmiast stara� si� to sprawdzi� i prze�ledzi�. Czasami udawa�o mu si� dotrze� do osoby, kt�rej dotyczy�a ta historia. W takich przypadkach Longstara�si�wy�wictli�wszystkie najdrobniejsze nawet szczeg�y. Najwi�ksz� trudno�� stanowi�o dotarcie do kahuny, kt�ry tej magii u�ywa�. W wielu przypadkach by�o to niemo�liwe. Kahuni nauczeni przykrymi do�wiadczeniami unikali bia�ych. A �aden Hawajczyk nie mia� odwagi przyprowadzi� do nich swego bia�ego przyjaciela bez ich zgody; uzyskanie takiej zgody stanowi�o rzecz niebagateln�.
�*�'� Doktor Brighton zmar� w cztery lata po poznaniu naszego Amerykanina. Zostawi� mu na sercu ca�y ci�ar problem�w zwi�zanych z tajemnic� kahun�w. Ci�ar ten zwi�ksza� jeszcze fakt, �e Long zdawa� sobie spraw� z tego, i� jest jedynym bia�ym, kt�ry posiada dostateczn� ilo�� wiadomo�ci i znanych fakt�w do prowadzenia dalszych bada� i poszukiwa�. Long by� na tyle bystry, �e wiedzia�, i� nie dysponuje zbytni� ilo�ci� czasu, bowiem relikty tej interesuj�cej go wiedzy niemal w oczach znikaj� bezpowrotnie. Znani mu ju� kahuni byli w przewa�aj�cej swej wi�kszo�ci w bardzo podesz�ym wieku i bardzo cz�sto schodzili z tego �wiata, zanim zdo�a� do nich dotrze�. Pracowa� wi�c po�piesznie, zdaj�c sobie spraw� z tego, �e je�eli nie uda mu si� rozwik�a� tajemnic kahun�w za ich �ycia, to �wiat straci na zawsze szans� poznania dzia�aj�cej bez w�tpienia i skutecznej magii, kt�ra mo�e mie� dla ludzko�ci warto�� niezmiern�.
Jeszcze za �ycia Brightona, Long wyczekiwa� razem z nim na nowe odkrycia w dziedzinie psychologii i parapsychologii. Ale, niestety, doszli oni do wniosku, �e obie dziedziny utkn�y w martwym punkcie i dalej nic posuwaj� si�. I to by�o w�a�ciwie najbardziej zniech�caj�ce. Mimo �e przez p� wieku setki uczonych by�o zaj�tych badaniami w dziedzinie parapsychologii, nie powsta�a �adna przekonywaj�ca teoria. A tym bardziej teoria t�umacz�ca tak proste rzeczy, jak telepatia czy sugestia, nie m�wi�c ju� o pojawieniu si� ektoplazmy, materializacjach i innych zjawiskach maj�cych miejsce na seansach spirytystycznych.
Tymczasem mija�y lata, a Long nie robi� w dziedzinie wy�wietlenia tajemnicy kahun�w �adnych post�p�w. W 1931 roku Long opu�ci� wyspy przyznaj�c si� do
18
absolutnej kl�ski w tej dziedzinie. Zamieszka� w Kalifornii i bacznie �ledzi� post�py i odkrycia w dziedzinie psychologii, kt�re mog�yby rzuci� �wiat�o na problemy kahun�w. RobH to ju� bez przekonania i wiary w sukces. My�la� w tym czasie, �e tajemnica magii kahun�w zostanie na zawsze tajemnic�.
8.
Kt�rej� nocy 1935 roku obudzi� si� niespodziewanie z ol�niewaj�c� my�l�. Przysz�o mu bowiem do g�owy, �e przecie� kahuni musieli mie� w swoim j�zyku nazwy dla poszczeg�lnych element�w swojej magii. Bez takich okre�le� nic byliby w stanie przekazywa� swojej wiedzy z pokolenia na pokolenie. A poniewa� m�wili j�zykiem hawajskim, nazwy i okre�lenia, kt�re Longa interesowa�y, musia�y by� w tym j�zyku. Poniewa� misjonarze ju� w 1820 roku rozpocz�li opracowywanie s�ownika hawajsko-angielskiego, musieli wszelkie wyrazy dotycz�ce znanej im magii przet�umaczy� nie�ci�le lub mylnie.
J�zyk hawajski sk�ada si� ze st�w zbudowanych z kr�tkich pierwiastk�w. Przet�umaczenie pierwiastka z regu�y powinno dawa� oryginalne znaczenie s�owa. Szybko wi�c mo�na by�o odnale�� s�owa u�ywane przez kahun�w w zapisanych modlitwach i pie�niach. Long zabra� si� do ponownego t�umaczenia tych pie�ni i modlitw, zaczynaj�c od znaczenia wyraz�w pierwiastkowych.
Kahuni na Hawajach nauczali, �e cz�owiek ma dwie dusze lub dwa duchy. Oczywi�cie w tamtych czasach nikt nie zwraca� uwagi na t� oczywist� bzdur�. Wydawa�o si� to zupe�nym absurdem i ciemnym zabobonem. Teraz wszystko wygl�da�o inaczej. Long odnalaz� wydany w 1865 roku przez misjonarzy s�ownik i zabra� si� z zapa�em do pracy. Nale�y tutaj zaznaczy�, �e s�ownik ten zosta� wydany w kilka lat po pojawieniu si� mesmeryzmu, w pocz�tkowym okresie bada� parapsychologicznych i na dwadzie�cia lat przed powstaniem psychologii jako nauki.
Nie b�dziemy tutaj przytacza� sposobu i metody pracy Longa jako sprawy, kt�ra z pewno�ci� nie zainteresuje czytelnika. Nie maj�c tego pierwszego s�ownika hawajskoangielskiego czytelnik nie jest w stanie prze�ledzi� systemu i metody pracy. Interesuj� nas efekty tej pracy i nimi g��wnie zajmiemy si�.
9.
Hawajczycy - jak ju� wcze�niej wspomniano - uwa�ali, �e ludzie maj� po dwie dusze. Jedna umiera wraz z cia�em, a druga �yje nadal. Jest ona czasem widzialna dla �yj�cych, a czasem jest zupe�nie niewidzialna. Nie ma ona z osob� zmar�a wi�cej wsp�lnego ni� jego cie�. Zjawy te mog�y m�wi�, p�aka�, skar�y� si� itp. Byli ludzie, o kt�rych my�lano, �e potrafi� chwyta� te zjawy.
Kiedy przyjrzymy si� bli�ej tym wierzeniom, oka�e si�, �e wcale nie s� one odosobnione, podobne bowiem pogl�dy znajdujemy u lud�w Azji, a tak�e u
19
niekt�rych lud�w afryka�skich.
Zgodne to jest ze wsp�czesn� nauk� psychologii, kt�ra twierdzi, �e cz�owiek ma jak gdyby dwie osobowo�ci. To znaczy pod�wiadomo�� odpowiedzialn� zar�wno za wszystkie emocje, jak i za wszystkie funkcje fizjologiczne cia�a, oraz �wiadomo��, kt�ra pozwala cz�owiekowi na logiczne my�lenie, na my�lenie abstrakcyjne, rozumowanie, wnioskowanie itp.
Po kilkumiesi�cznej �mudnej pracy Long doszed� do wniosku, �e jest na w�a�ciwej drodze i poczyni� ju� znaczne post�py, dostosowuj�c wiadomo�ci z dziedziny psychologii do zewn�trznych rytua��w magii kahun�w. Zdecydowa� si� wi�c na publikacj� wynik�w swoich prac. Publikacja ta ukaza�a si� w Londynie w 1936 roku i nosi�a tytu�: �Odzyskanie staro�ytnej magii". Publikuj�c t� prac� Long mia� nadziej�, �e czytelnicy, kt�rzy maj� jakie� wiadomo�ci na ten temat, skontaktuj� si� z nim, co mu niezmiernie mo�e pom�c w dalszych badaniach. Oczywi�cie nie myli� si�. W rok po ukazaniu si� publikacji Long otrzyma� list od emerytowanego dziennikarza angielskiego Williama Reginalda Stcwarta. Informacje zawarte w li�cie by�y dla Longa donios�e. Stewarta bowiem nadzwyczaj zainteresowa�o, �e w swojej publikacji Long opisa� magi�, z kt�r� zetkn�� si� on Ayi m�odo�ci, gdy przebywa� w�r�d plemienia Bcrberow w g�rach Atlasu w Afryce P�nocnej. Stwierdzi� on, ku swojemu zdumieniu, �e wyrazy, kt�rymi pos�ugiwano si� w magii, by�y w obu przypadkach takie same. Wyst�powa�y tylko niewielkie r�nice gwarowe. Po przeczytaniu ksi��ki Longa odszuka� on swoje po��k�e zapiski i por�wna� wyrazy, kt�re nale�a�y do tajemnego j�zyka magii Berber�w. l tak na przyk�ad hawajskie s�owo kahuna wyst�powa�o u Bcrberow jako cjuahuna, a hawajska nazwa dla kobiety by�a zmieniona z kuhunuwahini na cjuahini. S�owo oznaczaj�ce Boga by�o w obu j�zykach prawic identyczne, po hawajsku Akua, a u Bcrberow Atua. Tak samo by�y bardzo podobne liczne inne wyrazy.
Wobec tego, �e plemiona Bcrberow m�wi�y j�zykiem zupe�nie niepodobnym do dialekt�w polinezyjskich, odkrycie podobie�stwa magii i j�zyk�w j� opisuj�cych wskazywa�o na to, �e albo Berberowic i Polinezyjczycy mieli wsp�lnych przodk�w, albo jedni i drudzy w czasach staro�ytnych ze sob� jakie� kontakty,
O istnieniu tego plemienia Bcrberow pos�ysza� Stewart, gdy by� cz�onkiem ekspedycji poszukuj�cej ropy naftowej dla du�skiego towarzystwa naftowego, jako znawca teren�w Afryki P�nocnej. By� on w�wczas tak�e korespondentem gazety �Christian Science Monitor". Gdy dowiedzia� si� o magicznych praktykach Bcrberow, wzi�� urlop, wynaj�� przewodnik�w i wyruszy�, aby odnale�� owe plemi�. Po niezbyt d�ugich poszukiwaniach znalaz� to plemi� i pozna� maga, kt�rym by�a kobieta. Po wielu zabiegach i po otrzymaniu ca�ego mn�stwa prezent�w zosta� adoptowany jako syn tej kobiety, bowiem jedynie w takim przypadku mog�a go ona kszta�ci� w magii. Kobieta nazywa�a si� Lucchi i mia�a
20
siedemnastoletni� c�rk�, kt�ra w�a�nie zacz�a uczy� si� magii. Tak wi�c Stewart m�g� si� do lej nauki przy��czy�.
Nauk� rozpocz�to od wyk�ad�w legendarnej historii dwunastu plemion zamieszkuj�cych niegdy� na Saharze, kt�ra w owych czasach by�a jeszcze �yzn� krain�, obfituj�c� w wod� i bujn� ziele�. Lecz kiedy tereny sta�y si� pustynne, ludno�� przenios�a si� w dolin� Nilu. Ludy te panowa�y w�wczas nad Egiptem dzi�ki umiej�tno�ci pos�ugiwania si� magi�. Kahunka m�wi�a tak�e, i� liczono si� z mo�liwo�ci� zagini�cia wiedzy tajemnej w czasie og�lnego za�mienia umys��w, kt�ry mia� w przysz�o�ci nast�pi�. Z�by zachowa� te bezcenne wiadomo�ci dla przysz�ych pokole�, owe dwana�cie plemion postanowi�o wyszuka� sobie odleg�e kraje, do kt�rych mo�na by si� by�o przenie�� i w ten spos�b przechowa� �tajemnic�", czyli �hun�". Po poszukiwaniach na drodze magicznej dowiedziano si�, �e gdzie� daleko na wschodzie istniej� bezludne wyspy, gdzie mo�na by si� by�o bezpiecznie osiedli�. Wyruszono przez Morze Czerwone, dalej wzd�u� wybrze�y Azji do Indii i dalej na Pacyfik, gdzie s�uch o nich zagin��.
Z przyczyn kahunce nie znanych, dwunaste plemi� postanowi�o wyruszy� na zach�d i osiedli� si� w g�rach Atlasu. Do czas�w Stewarta pozosta�a w plemieniu tylko jedna kahunka, jego nauczycielka i przybrana matka.
Stewart stwierdzi�, �e plemi� Bcrbcr�w by�o go�cinne, czyste, bardzo inteligentne i mia�o star�, wysok� kultur�. M�wiono j�zykiem takim, jakim pos�uguj� si� inne plemiona Bcrber�w, lecz ucz�c si� staro�ytnej wiedzy magicznej trzeba by�o innego j�zyka, bo tylko w owej nie znanej gwarze istnia�y okre�lenia dla poszczeg�lnych poj��. Dopiero ich bezwzgl�dna znajomo�� umo�liwia�a pos�ugiwanie si� magi�.
M�odemu w�wczas Anglikowi bardzo przeszkadza�y r�nice j�zykowe, bowiem musia� dostosowywa� sw� francuszczyzn� do narzeczy Berber�w, a ponadto musia� si� bardzo wysila�, aby zrozumie� wyrazy w lak zwanym j�zyku tajemnym magii. Powoli jednak opanowywa� jej podstawy. Jego przybrana matka demonstrowa�a mu wiele przyk�ad�w, takich jak leczenie, panowanie nad ptakami, dzikimi zwierz�tami i pogod�. Stewart robi� post�py, opanowa� ju� teori� i niebawem mia�y si� rozpocz�� �wiczenia praktyczne. Niestety, tak si� nie sta�o. W jakie� mgliste popo�udnie dosz�o w pobli�u do walki pomi�dzy dwiema grupami Berber�w, a zab��kany pocisk trafi� kahunk� w serce zabijaj�c j� na miejscu. Slcwart i c�rka kahunki pozostali bez nauczyciela. Dziennikarz wi�c zebra� swoje zapiski i powr�ci� do poprzednich zaj��, l dopiero po trzydziestu latach przeczyta� ksi��k� Longa ze zdziwieniem stwierdzaj�c, �e magiczny j�zyk Berber�w jest nieomal taki sam jak magiczny j�zyk Polinezyjczyk�w.
Powi�zania kahun�w z Afryk� P�nocn�, a mo�ne nawet z Indiami i Egiptem s� widoczne. Legendy hawajskie zawieraj� historie przybysz�w z dalekiej ojczy-
21
zny. M�wi�y one wyra�nie, �e podr� emigrant�w zacz�a si� od Morza Czerwonego, co �ci�le zgadza si� z tradycjami plemienia Berher�w.
Pr�by wyja�nienia pochodzenia Hawajczyk�w poprzez ich j�zyk i zwyczaje nic dawa�y zadowalaj�cych wynik�w. Istnieje co prawda jedena�cie plemion poline-zyjskich, m�wi�cych r�nymi narzeczami tego samego j�zyka, lecz niekt�re z nich u�ywaj� tak�e s��w india�skich. S�ownictwo polinezyjskie mo�na spotka� wsz�dzie, mi�dzy Pacyfikiem a Bliskim Wschodem, a nawet na Madagaskarze. I, co dziwniejsze, polinezyjskie s�owa, a tak�e idee mo�na znale�� nawet w Japonii, nie m�wi�c ju� o Indiach, gdzie wiele my�li i praktyk zwi�zanych z magi� kahun�w odnajdujemy w staro�ytnym systemie jogi.
Dzi�ki bezcennej pomocy Stewarta oraz pos�uguj�c si� jeszcze odkryciami w Afryce P�nocnej Long m�g� kontynuowa� swoje prace. Powoli rekonstruowa� hun�, czyli tajemnic�, w miar� jak symbole i ich znaczenia udawa�o si� dostosowa� do obserwowanych praktyk, r�nych czynno�ci i rytua��w, o kt�rych m�wi�y notatki doktora Brightona, jak r�wnie� jego w�asne. By�oby jednak niemo�liwe wyja�nienie s��w i rytua��w, gdyby nowoczesna psychologia, a tak�e badania parapsychologiczne nie da�y zasadniczych pewnych odkry�, wyja�niaj�cych bar-i�zo liczne zagadki. Odkrycia owe odegra�y w badaniach Longa wa�n� rol�, poniewa� w nich znalaz� on szcz�tki pierwotnej filozofii huny. Te relikty, cho� mocno zniekszta�cone, wskazywa�y kierunek poszukiwania dalszych szczeg��w i pomaga�y w sprawdzaniu innych niepewnych materia��w w miar� ich gromadzenia si�.
CHODZENIE PO OGNIU
i.
System huny ma dwie cechy charakterystyczne, kt�re odr�niaj� go od innych, religijnych b�d� psychologicznych system�w. Pierwsz� cech� jest fakt, �e ten system naprawd� dzia�a, jest po prostu skuteczny w zastosowaniu, co mog�o stwierdzi� wielu naocznych �wiadk�w, w��czaj�c w to oczywi�cie dr.Brightona i Longa. System ten by� skuteczny dla kahun�w, a wi�c powinien by� tak�e skuteczny i dla wszystkich ludzi, o ile naturalnie b�dzie w�a�ciwie stosowany. Drug� cech� charakterystyczn� tego systemu jest jego dzia�anie, kt�re jest niezale�ne od wierze� religijnych stosuj�cego.
Najlepszym przyk�adem dzia�ania magii, funkcjonuj�cej doskonale niezale�nie od religijnych wyzna�, a tak�e u pogan i dzikich, jest chodzenie po ogniu. Praktykowano to przed wiekami i nadal si� praktykuje niezale�nie od cz�ci �wiata.
Chodzenie po ogniu charakteryzuje si� tym prostym, lecz wa�nym szczeg�em, �e dotyczy n�g i roz�arzonych w�gli lub innych materia��w takich jak kamienie, a nawet ledwo zakrzepni�ta lawa wulkaniczna, kt�rej temperatura wynosi w przybli�eniu 600 �C. Pami�tamy wszyscy, �e substancje bia�kowe pochodzenia zwierz�cego �cinaj� si� ju� przy 100 �C. A najbardziej odporne na temperatur� organizmy �ywe - bakterie zwane termofilami - gin� ju� w temperaturze 98 �C. Ot� niczego tajemniczego w nogach raczej nic zauwa�amy, ani te� w przedmiotach gor�cych. Jedne i drugie mo�na zbada� dok�adnie i trudno tu znale�� miejsce dla jakich� manipulacji lub cyrkowych sztuczek.
Wchodzi tu jednak jeszcze trzeci czynnik, kt�ry jest niewidzialny i nie mo�e by� zbadany lub przetestowany. Jest on r�wnie realny, jak te� i wolny od jakichkolwiek oszustw czy trik�w. Tym czynnikiem jest to, co dzi� nazywamy magi�, bo jak do tej pory nie znaleziono na te fakty lepszego okre�lenia.
Magia jest stanowczo obecna, gdy stopy dotykaj� rozpalonej substancji i nie wynikaj� z tego poparzenia, jakby to dzia�o si� w zwyk�ych warunkach.
23
Ju� od przcszlo dwustu lat prowadzi si� wojn� przeciw wszelkiego rodzaju przesadom. Wielkie autorytety naukowe z regu�y negowa�y istnienie zjawisk ponadnormalnych, a wi�c takich, kt�re nie mieszcz� si� w ramach odkrytych przez cz�owieka praw przyrody. I dzi� naukowe zaprzeczenie istnienia zjawisk parapsy-chicz.nych i ponadnaturalnych zdaje si� dogmatycznym tabu samej nauki. W ci�gu lat prasa na ca�ym �wiecie, a tak�e i szko�y robi�y wszystko, aby zdyskredytowa� to, czego nic mo�na by�o zrozumie� lub wyt�umaczy� za pomoc� znanych przez nauk� praw przyrody. W ten spos�b wyrobiono u przeci�tnego cz�owieka mniemanie, i� wszelka magia to sprawa szarlatanerii i oszustw! A przecie� cz�owiek jest dopiero w trakcie poznawania praw przyrody. Natura jeszcze nic ods�oni�a mu wszystkich tajemnic, up�yn� jeszcze wieki, zanim to si� stanie. Z poznanej do tej pory historii ludzko�ci mamy wiele przyk�ad�w r�nych odwrot�w od panuj�cych teorii i pogl�d�w na skutek ujawnionych fakt�w naukowych. Wydaje si�, �e wkr�tce przyjdzie czas i na wyja�nienie naukowe spraw zwi�zanych z magi�. Szkoda tylko, �e trzeba b�dzie wywa�a� drzwi, do kt�rych klucz zaprzepa�cili uczeni dziewi�tnastego i pierwszej polowy dwudziestego wieku. Dzi� w�a�ciwie �a�osne resztki mag�w ukrywaj� si� jeszcze na wyspach i atolach Pacyfiku, pod-iiezas kiedy sto lat temu magiczne procedury uprawiano na wszystkich zamieszkanych przez cz�owieka kontynentach �wiata. Utracono wielk� szans� i dzi� nauka b�dzie musia�a w mozole odrabia� to, co bezmy�lnie zaprzepaszczono.
2.
Umiej�tno�� chodzenia po ogniu t�umaczy si� zwykle w ten spos�b, �e sk�ra na nogach jest tak zgrubia�a, i� nie mo�e si� spali�. Tak�e snuje si� niedorzeczne przypuszczenia, �e jest ona zabezpieczona jakimi� bli�ej nie znanymi substancjami. Nieraz wydaj� si� r�wnie� niedorzeczne sady, i�weglc lub rozpalone kamienic nic s� zbyt gor�ce, aby spali� sk�r�. Harry Price chc�c wyt�umaczy� chodzenie po ogniu mahometanina z Kaszmiru, Kuda Buxa, kt�ry demonstrowa� swoje umiej�tno�ci przed cz�onkami Towarzystwa Bada� Psychicznych przy Uniwersytecie Londy�skim, napisa� w roku 1936: �Nic potrzebuj� wskazywa� na to, �e chodz�c szybko po roz�arzonych w�glach nieca�a stopa opiera si� r�wnocze�nie o pod�o�e. W ten spos�b poszczeg�lne odcinki sk�ry nie dotyka�y gor�cego przedmiotu d�u�ej ni� przez p� sekundy". Naturalnie nie b�dziemy tutaj polemizowa� z wypowiedzi�, ale przytoczony wniosek jest podobny do wniosku o wkl�s�o�ci ziemi. Bo gdyby ziemia by�a kulista, buty najbardziej niszczy�yby si� na �rodku podeszwy, a przecie� ka�demu wiadomo, �e buty niszcz� si� zawsze na noskach i pi�tach.
Przypadek, kt�ry zaraz b�dzie opisany, naturalnie wytrzymuje ka�d� krytyk� i w�a�ciwie mo�e by� wyt�umaczony jedynie dzia�aniem magii. Jest to przypadek, kt�rego do�wiadczy� i zrelacjonowa� Longowi doktor Brighton:
24
- Kiedy zacz�� si� sp�yw lawy, by�em w�a�nie w po�udniowej Konie w Napo-opoo. Przeczeka�em kilka dni, aby si� dowiedzie�, czy sp�yw b�dzie trwa� d�u�ej. Wobec tego, �e lawa sp�ywa�a bez przerwy, pos�a�em wiadomo�� do moich trzech przyjaci� kahun�w, kt�rzy obiecali, �e pozwol� mi bez szkody chodzi� po ogniu pod ich opiek�.
Min�� tydzie�, zanim przyszli. Musieli bowiem p�yn�� ��dk� z Kau. A kiedy przybyli, nic mogli�my wyruszy� od razu. Dla nich tylko nasze spotkanie mia�o znaczenie, a nic taka prosta rzecz jak chodzenie po ogniu. Nic pomog�y moje protesty. Musieli�my si� wystara� o wieprza i urz�dzi� luau, czyli takie tubylcze party.
By�o to wielkie luau. Przyby�a po�owa Kony. A kiedy to �wi�to sko�czy�o si�, musia�em poczeka� jeszcze jeden dzie�, a� jeden z moich kahun�w wytrze�wieje na tyle, by m�g� podr�owa�. Zapad�a noc, kiedy mogli�my nareszcie wyruszy�. Ju� kiedy� widzia�em, jak trzej kahuni biegali boso po ma�ych strumykach lawy w Milauea. Wspomnienie tego gor�ca nie by�o zach�caj�ce.
- Podchodzenie tej nocy by�o tr