Na okładce fragment obrazu Sławomira Hulanickiego W książce wykorzystano równiez, materiał ikonograficzny zawarty w dziele „HAWALIAN SCULPTURI?', J. Halley Cox & William H. l)aven-port. 'Ilie Univcrsily Press ot" Hawaii; Honolulu Wydawca gorąco dziękuje Pani Krystynie Dróżdż za wszechstronną pomoc przy przygotowaniu tej książki do druku. Redaktor naczelny: Barbara Wielgos Opracowanie graficzne: Jerzy Wielgos ISBN 83-85639-03-9 © Copyright by Violetta Hulanicka 1993 Copyright for this edition by Wydawnictwo Pegaz 1993 SŁAWOMIR HULANICKI HUNA TAJEMNA WIEDZA KAHUNÓW Wydawnictwo PEGAZ SPIS TREŚCI Od autora............................................. Odkrycie.............................................. Chodzenie po ogniu ............................. Energia występująca w magii............... Dwie dusze człowieka.......................... Trzy dusze człowieka........................... Trzeci składnik magii........................... Telepatia, psychotronika, prekognicja.. Czytanie myśli i wróżbiarstwo............. Znaczenie widzenia przyszłości........... Natychmiastowe uzdrowienie............... Wskrzeszanie zmarłych........................ Lomilomi i nakładanie rąk.................... Kompleksy........................................... Usuwanie kompleksów......................... Nadświadomość................................... Tajemnica natychmiastowych uzdrowić Zmiany niepożądanej przyszłości......... Magiczny wpływ na aurę i zwierzęta ... Praktyczne zastosowanie magii............ Próba syntezy...................................... ....5 ....7 ..23 ..42 ..56 ..68 ..79 ..90 102 110 121 130 140 151 157 163 ,176 ,182 ,189 ,194 ,205 W każdej baśni jest nieco prawdy, a w każdej prawdzie trochę baśni!... Od Autora Treść tej książki z pewnością Cię. zbulwersuje, bo jest bez wątpienia sensacyjna, lecz nie jest to żadna sensacja, drogi Czytelniku. Nic w tej książce nie jest fikcją czy jakimkolwiek zmyśleniem. Podajemy tu zaistniałe, fakty wiarygodne relacje oraz ich zgodną z nauką współczesną interpretacją, chociaż książka ta nie pretenduje do miana rozprawy naukowej. Pragniemy na kartach tej książki zapoznać Ciebie, Czytelniku, z zadziwiającym i wręcz sensacyjnym systemem HUNY, który to system nie mieści się w żadnych dzisiejszych formułach i jest praktycznie zupełnie nie znany w Europie i na świecie. Huna oznacza w staromalajskim języku tajemnicę. Huna jest tajemnicą, a kahuni są strażnikami tajemnicy, ale to nic nikomu nie mówi. Weź więc tę książkę do ręki i przeczytaj ją, a wprowadzi ona Ciebie w zadziwiający, wręcz nieprawdopodobny, ale jednak prawdziwy świat, w którym sam tkwisz głęboko nie rozumiejąc go zupełnie. Tajemna wiedza kahunów wiele Ci wyjaśni i z pewnością łatwiej będziesz mógł zrozumieć siebie samego, swoich bliskich i wszystko to, co dzieje się wokół Ciebie. W pojmowaniu kryje się radość, w rozumieniu stabilizacja, a w wiedzy niezachwiana postawa w walce z zakłamaniem, pruderią i zacofaniem, w które nas niechybnie próbują wtłoczyć niektórzy niedouczeni politycy naszych czasów. Cała wiedza istniała jeszcze przed zaistnieniem tego świata i istnieć będzie również, kiedy najmniejszy po nim ślad zaginie. Pochodzi ona z jednego pradawnego i niezniszczalnego źródła, które na Dalekim Wschodzie nazwano Ostateczną Rzeczywistością. Była ona udostępniona człowiekowi od niepamiętnych czasów i nadal jest dostępna: lecz na przestrzeni dziejów ci, którzy umieli do niej dostąpić, zaczęli ją wykorzystywać do własnych interesów politycznych bądź materialnych. Stąd też pewne grupy społeczne mające dostęp do pierwotnej wiedzy naginały ją do swoich prywatnych celów. Stąd też właśnie wynikają procesy różnicowania wiedzy, jakie możemy zaobserwować na przestrzeni dziejów ludzkości. I stąd pochodzą różnice w doktrynach religijnych, filozoficznych i społecz- nych. Dzieje się to zresztą do dziś, co modemy z łatwością zaobserwować w przemianach żzachodzących w naszym kraju. Przekształcało się i przekształca oraz przemodelowuje prawdę, tworząc odpowiednie i zręczne iikcjc, mające uzasadniać takie czy inne prawo lub tez takie czy inne przywileje danej giupy społecznej A ze zwykły lud był i jest prosty i naiwny, więc udawało się to robić bezkarnie. Zmieniali się tylko manipulatorzy, lud i prawda pozostawała niezmienna, choć głęboko ukryta w rozmaitych pismach świętych, w filozoficznych systemach i w prawdziwych oraz zmyślonych historiach. Dużo tej prawdy znajdziemy w systemie HUNY, który przez wiele stuleci był izolowany, bowiem Hawaje odkryto dopiero w dziewiętnastym stuleciu, i biały człowiek, a szczególnie chrześcijanin, nie miał do niego dostępu i nie zdołał go „zabarwić" swoim barbarzyństwem. ODKRYCIE Max Freedom Long w młodości był baptystą, ale dzięki swojemu przyjacielowi zetknął się z katolicyzmem, który mu zaszczepił zainteresowania naukami chrześcijańskimi do tego stopnia, że młody Long przez pewien czas studiował te nauki. Po pewnym czasie przerwał jednak studia, a jego zainteresowania skupiły się na teozofii i religioznawstwie. Uczył się i studiował samodzielnie, by ostatecznie rozpocząć studia psychologiczne na Uniwersytecie Kalilornijskim. Kiedy Max Freedom Long w roku 1917 przybył na Hawaje, nie przeczuwał nawet, że wychodzi naprzeciw największej przygodzie swojego życia. Młody absolwent psychologii uciekając przed nadchodzącym kryzysem w Stanach Zjednoczonych przyjął posadę nauczyciela na Wyspach Hawajskich. Po trzech dniach podróży mały parowiec z młodym Longiem na pokładzie, z Honolulu przybił do niewielkiej przystani sąsiadującej z uroczą doliną, gdzie mieścił się trzyizbowy budynek szkolny, w którym Long miał podjąć pracę. Szkoła stała na uboczu i polozona była w dolinie między dużą plantacją trzciny cukrowej a rozległą farmą, na której pracowali Hawajczycy. Farma była własnością Amerykanina, który większą część swojego życia spędził na Hawajach. W szkole młody Max zastał dwóch nauczycieli, którzy byli Hawajczykami. Razem, w trójkę stanowili zespół nauczycielski szkoły, a Long został jego kierownikiem. W tej sytuacji zrozumiałe było, że krąg znajomych i przyjaciół Longa stanowili tubylcy. Właśnie od nowych przyjaciół Long dowiedział się po raz pierwszy o tubylczych dziwnych magach kahunach, co w tłumaczeniu ze staroma-lajskiego oznaczało strażnicy tajemnicy. Rozbudziło to ciekawość młodego amerykańskiego nauczyciela, więc próbował dowiedzieć się czegoś więcej na temat tych tajemniczych kahunów. Niestety, jego pytania prawie w całości pozostawały bez odpowiedzi. Co więcej, szybko się zorientował, że jego ciekawość i zainteresowanie kahunami są wielce niepożądane, a nawet dla tubylców kłopotliwe. Młody i bystry Amerykanin szybko zorientował się, że poza zwykłym życiem tubylców kryło się tam królestwo tajemnic, które były pilnie strzeżone, i on jako obcy przybysz nie miał do nich dostępu. Po pewnym czasie dowiedział się jednak, że od kiedy misjonarze chrześcijańscy zapanowali nad Wyspami Hawajskimi, kahuni zostali wyjęci spod prawa, a więc wszelka ich działalność była ściśle tajna. A przede wszystkim przestrzegano tej tajności, jeżeli w grę wchodził biały człowiek. Trudności wcale nie zniechęciły młodego nauczyciela, a wręcz przeciwnie, podnieciły jego ciekawość i pobudziły wyobraźnię. Wówczas już coś niecoś mógł się domyślać. Dla światłego Amerykanina te dziwne praktyki kahunow wydawały się ciemnym zabobonem. Było w nich jednak coś fascynującego, co nadal nieodparcie pociągało młodego człowieka, tym bardziej że liczne opowieści znajomych, którzy byli naocznymi świadkami dziwnych i nieprawdopodobnych zdarzeń, nie dawały mu spokoju. Młody Max wychowany w kręgu kulturowym białych ludzi nie mógł zrozumieć tych absurdalnych pozornie i zupełnie niemożliwych zdarzeń, o których opowiadali mu jego hawajscy przyjaciele. Duchy zmarłych chadzały sobie swobodnie wśród przepięknej i bujnej roślinności wysp, a nawcl wśród żywych, a ponadto nic były to lylko duchy Hawajczyków, ale również białych. Także różni pomniejsi bogowie krążyli po wyspach, a Pele - bogini wulkanów - podobno odwiedzała często w nocy tubylców, w przebraniu nikomu nic znanej starej kobiety. Zwykle prosiła ona o tytoń, który jej dawano natychmiast. Long także wysłuchał rozmaitych opowieści o leczeniu ludzi za pomocą magii, a także - co już wydawało mu się zupełnie nieprawdopodobne - o ich magicznym zabijaniu. Najczęściej zabijano w sposób magiczny ludzi złych i nieuczciwych, takich, którzy krzywdzili swoich bliźnich. Najdziwniejsze i zgoła absurdalne dla młodego Amerykanina wydawały się opowieści na temat badania przyszłości, i o ile nie wydawała się ona korzystna dla kogoś, zamieniano ją na lepszą, korzystniejszą. Tubylcy nazywali lo zmianą szczęścia. Młody Amerykanin przeszedł w swoim kraju szkolę racjonalną i trzeźwą, a nie będąc skłonnym do mistyfikacji patrzył bardzo krytycznym i podejrzliwym okiem na wszystko to, co wydawało mu się ciemnolą zabobonu i guseł. Utwierdził się jeszcze w tej postawie, kiedy wypożyczył z biblioteki w Honolulu kilka książek, traktujących o zagadnieniu kahunow jako o pogańskich bezsensownych tradycjach. Właściwie prawie wszystkie książki, z którymi zapoznał się Long, były napisane przez misjonarzy, którzy przebywali na Hawajach w ciągu ostatnich stu lat. Według autorów tych książek kahuni byli bandą łajdaków żerujących na przesądnych tubylcach. 8 ę 2. Przed przybyciem misjonarzy na Hawaje w roku 1820 istniały na wszystkich ośmiu wyspach wielkie płyty kamienne z groteskowymi drewnianymi i kamiennymi ołtarzami, gdzie składano rozmaite ofiary; niekiedy ofiarami byli nawet ludzie. Wszystkie świątynie wyposażone były w figury bożków, którym lud składał ofiary. Wodzowie zaś mieli swoje osobiste bóstwa. Opodal szkoły, w której ucz.ył młody Max, znajdowała sic kiedyś" szczególnie duża świątynia, której pozostałości jeszcze można było rozpoznać pod bujnie zarastającą ja. roślinnością. Ze świątyni tej każdego roku kapłani wyruszali z procesją, obnosząc figury bożków, i zbierali datki od zamieszkującej w pobliżu ludności. Najbardziej chyba dziwną rzeczą, która cechowała zasady kultu, była niezliczona ilość znaków tabu nałożonych przez kaluinów. Prawie niczego nie można było robić bez złamania tabu lub bez zezwolenia kapłanów. Kapłani, jak na całym świecie, mieli zwykle poparcie wodzów, tak że prz.ecie.lni ludzie praktycznie byli niewolnikami. Kaphuii wykorzystywali swoje wpływy nie zawsze uczciwie, prosty lud żyt więc w biedzie. Utrudnienia tabu były tak znaczące, a oszustwa kapłanów tak rażące, że na rok przed przybyciem misjonarzy na wyspy naczelny kaliuna, I Iowahewa, poprosił starą królową i młodego panującego księcia o pozwolenie na zniszczenie wszystkich bożków i o zabronienie kapłanom dalszych czynności. Howahewa to pozwolenie otrzymał i wszyscy kahuni dobrej woli przyłączyli się do akcji palenia drewnianych posągów i bezużytecznych bóstw. Czytanie ksiąg na temat kahunów bardzo pochłonęło IjMiga, tak że teraz już cały swój wolny czas poświęcał tym czynnościom. Dowiedział się wkrótce, że najwyższy kaliuna był bardzo inteligentnym człowiekiem, dysponującym potężną energią psychiczną i umiejętnością przewidywania przyszłości, 'le jego wielkie zdolności zostały docenione i spożytkowane przez królową Kamchamcha I. Był bowiem przez długie lala jej doradcą, co doprowadziło w końcu do podbicia wszystkich wysp archipelagu. Królowa odniosła zwycięstwo nad wszystkimi wodzami i zjednoczyła wyspy pod wspólnym panowaniem. Główny kaliuna, Howahewa, stanowił dobry przykład Hawajczyka ze sfer wyższych, zadziwiająco podatnego na wprowadzanie w życie nowych idei. Środowisko, do którego należał, zadziwiło świat, kiedy przeszło w czasie krótszym niż jedno pokolenie niezwykłe przeobrażenia i przyswoiło sobie nowoczesną cywilizacje białego człowieka. Howahewa potrzebował mniej niż pięć lat, aby przejść od tubylczych zwyczajów i sposobu życia oraz myślenia do zwyczajów białych ludzi. Kiedy stara królowa umaiła, Howahewa popatrzył w przyszłość i ta przyszłość wielce go zaintrygowała, zobaczył bowiem białych ludzi, którzy lądują na Hawajach, aby Hawajczykom opowiadać o swoim Bogu. zobaczył w swojej wyobraźni miejsce na wybrzeżu jednej z ośmiu wysp, gdzie mieli oni lądować i spotkać się z rodziną królewską. I w istocie tak się stało. Dla najwyższego kapłana było to niezmiernie ważne zdarzenie. Wypytywał się przybyłych wcześniej żeglarzy, skąd przybyli i co z sobą. przywożą. Dowiedział się od nich, że biali kapłani czcili Chrystusa, który nauczył ich czynić cuda, a nawet wskrzeszać zmarłych. Wielki kahuna dowiedział się także, że Chrystus zmartwychwstał. Dowiedział się jeszcze o wielu innych sprawach z życia białych ludzi. Ale te żeglarskie opowieści były jak zwykle mocno zabarwione i nieomal fantastyczne. To wyrobiło w Howahewic przekonanie, że biali mając lepszą broń, lepsze statki, lepsze ubrania i jeszcze wiele innych rzeczy, których nigdy nie spotkał na Hawajach, muszą mieć także znacznie lepszą formę magii, l to był jego wielki błąd. Jednak jego zdolność przewidywania przyszłości była bezbłędna, bo jeszcze przed przybyciem misjonarzy kazał zrównać z ziemią wszystkie świątynie i inne zabylki kultów miejscowych, jakby wiedząc, że i tak wszystko będzie zrujnowane przez białych przybyszów. W swojej prekognicji mógł zobaczyć także możliwość prześladowań tubylców przez białych ludzi na tle religijnych wierzeń. Tak czy owak, kiedy 18 października 182U roku misjonarze wylądowali na Hawajach, zresztą dokładnie w miejscu, które wielki kahuna kiedyś przewidział, nie zastali już żadnego widocznego śladu tubylczych wierzeń. '**lHowahewa wyszedł na spotkanie lądujących białych kapłanów i wygłosił wierszowaną mowę powitalną, którą sam ułożył wcześniej na cześć przybyszów. W mowie lej wspominał o rodzimej magii, ale stwierdził także, że magia, z którą przybyli biali, jest znacznie mocniejsza, więc sam, chociaż był miejscowym magiem o niepospolitych zdolnościach, poddaje się białym kapłanom i ich bogom. Po czym powitał nowych kapłanów oraz ich bogów z dalekich stron. Potem, kiedy skończyły się oficjalne powitania, a misjonarze uzyskali królewskie pozwolenie na prowadzenie swojej działalności i rozjechali się po wyspach, Howahcwa postanowił przyłączyć się do grupy mającej pozostać w Honolulu. Niebawem okazało się, że biali kapłani nie znali żadnej magii. Byli oni tak samo bezradni jak drewniane bóstwa, które niedawno spalono. Ślepi, kalecy i chorzy, którzy przyszli prosić o pomoc, musieli wracać do siebie w takim stanic, w jakim przybyli. Coś się tutaj Howahcwie nic zgadzało. Ich kahuni potrafili zdziałać znacznie więcej za pomocą dawnych bożków, a nawet i bez nich. Kiedy biali kapłani zabrali się do budowy świątyni, w duszę Howahewy wstąpiła nowa nadzieja. Pomyślał wówczas, że widocznie biali muszą mieć świątynię, żeby ich magia mogła działać. Dlatego wraz ze swoimi ludźmi wielki mag Howa-hewa zabrał się do pracy przy budowie kościoła. Była to piękna świątynia zbudowana z. ciosanego kamienia. Budowa trwała długo, ale po jej zakończeniu, kiedy świątynia została poświęcona, Howahcwa stwierdził z dużym rozczarowaniem, że misjonarze nadal nic umieją leczyć chorych, mimo że dla ich Boga wybudowano tak znakomitą świątynię. Właściwie skutków ich modlitw nie mógł on ani jego 10 pobratymcy zauważyć, mimo że bardzo się starali. Nie mogło więc być mowy o wskrzeszaniu zmarłych ani też o innych znakomitych wyczynach magicznych, o których wielki kahuna dowiedział się swego czasu od białych żeglarzy. Howahewa był zaprzyjaźniony z misjonarzami, dlatego jego nazwisko dość często występuje w ich listach i raportach pisanych do przełożonych biskupów i kardynałów. Był on bardzo dla białych kapłanów przydatny, ponieważ miał wielki posłuch u tubylców. Ale jak się później okazało, ten mir i posłuch mocno Howahewie zaszkodził. Krótko po wybudowaniu kościoła jego imię przestało występować w raportach misjonarzy. Dużo wysiłku włożono, żeby go zmusić do przejścia na chrześcijaństwo, ale nic z tego nie wyszło. Wielki mag odmówił, pozostając wierny swojej magii. Nie pozwolił przejść na chrześcijaństwo również swoim towarzyszom kahunom. Nakazał im nadal posługiwać się magią i dawnymi sposobami leczniczymi, co naturalnie bardzo nic podobało się białym kapłanom. Tak też mimo woli Howahewa stał się wrogiem białych, którzy przecież w swojej ortodoksji nie uznawali innych wierzeń, uważając je za herezję. Musiał więc Howahewa uciekać w góry, a jego bracia kahuni zostali wyjęci spod prawa jako służący diabłu heretycy. Wodzów plemion różnymi sztuczkami zmuszono do przyjęcia chrześcijaństwa, a za nimi tę religię przyjęli mieszkańcy wysp. Ulegając wpływom misjonarzy, ludność wysp zaczęła uczyć się pisania i czytania, wstępując tym samym na drogę cywilizowanych narodów. Chociaż kahuni zostali wyjęci spod prawa, to jednak ich działalność kwitła w podziemiu, za plecami białych, a w odległych zakątkach wysp zupełnie jawnie. Żaden bowiem urzędnik ani policjant hawajski nic odważył się aresztować kahu-ny znanego z posiadania tajemnych sił. Magia więc stosowana była szeroko na wyspach, mimo że nielegalnie i z dala od białych, których było coraz więcej na wyspach. Mało kto z nich osiedlał się tu jednak na stale. Tymczasem budowano szkoły i Hawajczycy przechodzili z nieprawdopodobną szybkością ze stanu prymitywnej egzystencji do cywilizacji białych ludzi. Chodzili w niedzielę do kościoła, modlili się i śpiewali jak najgłośniej, a w poniedziałki odwiedzali diakona, który - być może - w dni powszednie był kahuna. Udawali się tam, żeby ich uzdrowił dawnymi, starymi i sprawdzonymi metodami lub żeby odmienił im przyszłość, o ile komuś źle się wiodło. W bardziej odległych zakątkach wysp kahuni jawnie uprawiali swoją magię. Niektórzy nadal składali oliary bogini Pele w pobliżu wulkanu. Inni stali się przewodnikami turystów i zadziwiali ich niektórymi wyczynami magicznymi. Po przeczytaniu całej dostępnej literatury na temat kahunów, młody Amerykanin zgodził się zupełnie z autorami tych książek i lak samo jak oni uznał, że kahuni żadnej prawdziwej magii nie znali. Stąd też Max z dużą ulgą i zadowole- 11 nicm wnioskował, że wszystkie te historie opowiadane o rzekomych mocach magicznych kahunów były czystym wymysłem i wytworem wybujałej fantazji. Wybujałość tę podnosił jeszcze fakt, że byty one opowiadane szeptem, niejako w konspiracji. W kilka tygodni po osiągnięciu pewnego rodzaju uspokojenia nasz bohater poznał młodego Hawajczyka, który ukończył szkoły i pragnął zademonstrować swoją pozbawioną przesądów nowoczesną wiedzę. Pragnął on wszystkim pokazać brak jakiegokolwiek sensu w starych zabobonach tubylców, którym przepisy ich religii zabraniały chodzić w obręb pewnej starej i zniszczonej od dawna świątyni. Jego demonstracja przybrała jednak niespodziewany obrót. W momencie kiedy wszedł na zakazany teren, nagle jego nogi uległy paraliżowi i siaty się one bezwładne. Kiedy już zdołał wyczołgać się z terenu świątyni, przyjaciele, przed którymi chciał się popisać, zanieśli go do domu. Lekarz plantacji nie był w stanie mu pomóc, wezwano więc kahunę, który uzdrowił go z łatwością. Long naturalnie nie uwierzył w tę historię, bo nie znal wówczas całej prawdy. To miało nastąpić dopiero po lalach, i po latach wszystkie te niewiarygodne historie okazały się dla niego zupełnie prawdziwe. ył pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały po Niego wiadomość: - Pani, oto choruje ten, którego Ty kochasz. Jezus usłyszawszy to rzekł: dT Choroba ta nie zmierza do śmierci, ale ku chwale bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą. A Jezus miłował Martę i jej siostrę i Łazarza. Mimo jednak, że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swych uczniów: - Chodźmy znów do Judei. Rzekli do niego uczniowie: - Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz? Jezus im odpowiedział: - Czyż dzień nic liczy dwunastu godzin? Jeżeli kto chodzi za dnia, nic potknie się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak kto chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła. To powiedział, a następnie rzekł do nich: - Łazarz, przyjaciel nasz zasnął, lecz idę, aby go obudzić. Uczniowie rzekli do Niego: - Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje. Jezus jednak mówił o jego śrrHcrci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: -Łazarz umarł, ale raduję się, że mnie lam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego. - Na to Tomasz, zwany Didymes, rzekł do uczniów: - Chodźmy także i my, aby razem z nim umrzeć. 130 Znany nam już dobrze dr Brighton wyjechawszy kiedyś w poszukiwaniu roślin hawajskich schronił się w wiosce przybrzeżnej przed gwałtowną burzą. Podczas nawałnicy utonął szesnastoletni chłopiec hawajski. Wszystkie wysiłki przywrócenia go do życia byty daremne, wobec tego sprowadzono kahunę mieszkającego opodal. Kahuna, stary człowiek, rozpoczął pracę osiem godzin po wypadku. Ciało chłopca było już zimne, a dr Brighton badał je jeszcze przed przybyciem kahuny i stwierdził początki zesztywnienia śmiertelnego. Kahuna usiadł obok ciała i skupił się, aby za pomocą sił psychicznych dowiedzieć się, co się stało z dwoma duchami chłopca. Później wyjaśnił, że pomogło mu w tym kilka zaprzyjaźnionych duchów. Nić widmowego ciała była jeszcze widocznie połączona z ciałem fizycznym, ale musiała być już napięta do granic wytrzymałości. Kahuna znalazł oba duchy chłopca błąkające się bezradnie i sprowadził je z powrotem do ciała, nakazując im użyć wszelkich sposobów, aby weszły w nic z powrotem. Ciało ociepliło się, a kahuna położył na nie ręce, przelewając w nie swą własną silę życiową. Użył też sugestii słownej, aby spowodować powrót duchów do ciała, a jako bodziec fizyczny zastosował bicie i ugniatanie dużego palca u nogi. Czynił to uparcie, jakby chciał właśnie tą drogą wpędzić duchy do ciała. Kahuna także składał inwokacje do wyższej jaźni prosząc o pomoc. Mniej więcej po godzinie oświadczył, że duchy chłopca wracają do ciała. Ciało stopniowo się ocieplało. Serce zaczęło bić i chłopiec otworzył oczy. Powrót do zdrowia odbył się tak szybko, że niebawem chłopiec poprosił o jedzenie. Dr Brighton będąc pod wrażeniem magii próbował jednak wyciągnąć od kahuny, na jakiej zasadzie wrócił chłopcu życie. Niewiele się jednak od niego dowiedział. Kahuna powiedział, że ten duch, który mu pomógł, należał do gatunku aumakua, czyli był duchem rodzicielskim i godnym największego zaufania. Duch ten uprzednio należał do człowieka żyjącego na ziemi. Przez szereg następnych lat dr Brighton sprawował pieczę nad owvtn chłopcem i stwierdził, że nic miał on później żadnych dolegliwości w związku ze swym utonięciem. 2. Czasowe wskrzeszanie zmarłych jest rzeczą częstszą niż wskrzeszanie umarłych na stałe, ale to też jest sprawą niewytłumaczalną. Chodzi bowiem tutaj o czasowe wskrzeszenie osoby, która bardzo dawno temu już zmarła i nie ma już swojego ciała fizycznego. W takich przypadkach należy jak gdyby wypożyczyć dla niej inne ciało fizyczne, ale człowieka żywego, bo tylko wtedy ta dawno już zeszła z tego świata jaźń, czyli osobowość, może się przejawiać. Na Hawajach, gdzie kahuni byli najpotężniejszymi twórcami zjawisk parapsy-chicznych, mówiono przed laty o masowych materializacjach, czyli o pojawianiu 133 - Usuńcie kamień. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: - Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie. Jezus rzekł do niej: - Czyż nic powiedziałem ci, że jeżeli uwierzysz, ujrzysz chwałą bożą? Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: - Ojcze dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchasz, ze względu na otaczający mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłuchał. - To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: - Łazarzu , wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawiązana chustką. Rzekł do nich Jezus: - Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić." Taki ewangeliczny opis wskrzeszenia Łazarza przez Chrystusa pozostawiła nam historia. Dla ludzi wierzących jest to wyraźny dowód na boskość Jezusa, natomiast dla niewierzących będzie to po prostu fantastyczna opowieść. Otóż śmiemy twierdzić, że zarówno jedni, jak i drudzy są w błędzie. Kahuni bowiem potrafili wskrzeszać umarłych nic robiąc z tego rzeczy nadzwyczajnych i nie mieszając w to niepojętej osoby Boga. Oni zwracali się po prostu do wyższej jaźni o pomoc i tę pomoc po prostu otrzymywali. Kahuni utrzymywali, że rozkład ciała fizycznego nie może nastąpić wcześniej, nim widmowe ciało niższej jaźni, czyli nadświadomości nie opuści zupełnie ciała fizycznego. Według nich oba duchy człowieka mogą wychodzić z ciała fizycznego w swoich ciałach widmowych i podróżować na dalekie odległości, jak się to dzieje przy podróżach astralnych, lecz wówczas zawsze istnieje nić łącząca ciało fizyczne z ciałem widmowym. Dopiero, gdy ta nić się zerwie, może nastąpić śmierć i rozkład. Aby zmarłemu umożliwić powrót do życia po zerwaniu się wspomnianej nici łączącej, potrzeba pomocy wyższej jaźni, czyli nadświadomości do zregenerowania tkanek, które zaczęły się już rozkładać. Jeżeli jednak nić nie jest zerwana, jak to się często dzieje przy utonięciach, życie może być przywrócone, o ile duchom zostanie umożliwiony i ułatwiony powrót do ich ciała macierzystego. Widmowe ciało podświadomości jest idealnym miejscem do gromadzenia siły życiowej. Gdy więc duchy opuszczają ciało fizyczne, zabierają większość siły życiowej ze sobą w ciałach widmowych. Często ciało fizyczne po wyprowadzeniu się z niego pierwiastków świadomości i siły życiowej staje się nieprzytomne i bezwładne. Studia robione na pacjentach cierpiących na epilepsję wykazują, że po charakterystycznym krzyku i upadku chorego ustają wszelkie bioprądy wytwarzane przez mózg i ciało. 132 Możliwe jest także, iż oceniając te zjawiska jako pewnego rodzaju złudzenia akustyczne i optyczne sami popełniamy jakiś nie znany nam błąd i w rzeczywistości istnieją jakieś nie znane nam dziś powody, dla których duchy zmarłych paradują nocą po wyspach i pomiędzy nimi, a także stają się niebezpieczne dla żywych. Legendy Polinezyjczyków są pełne opowiadań o materializacjach zbiorowych i indywidualnych. Bogowie pomagają duchom zmarłych w materializowaniu się, a siłę życiową i substancję cktoplazmatyczną pożyczają sobie od żywych podczas ich snu. W wyjątkowych przypadkach duchy czerpią silę i materię ze świata roślinnego i zwierzęcego. 3. Carlo Mirabclli, bardzo znane medium południowoamerykańskie włoskiego pochodzenia, dostarczyło wspaniałych przykładów prawie wszystkich typów zjawisk parapsychicz.nych. „Fenomenalne materializacje Mirabellego były zadziwiające- opisuje znawca zagadnienia dr Fodor. - Postacie były nie tylko wspaniale odtwarzane, lecz można je było fotografować. Lekarze poddawali je dokładnym badaniom trwającym nieraz do piętnastu minut i stwierdzali, że sztucznie utworzone istoty ludzkie miały normalną strukturę anatomiczną. Po tych badaniach owe istoty się rozpływały. Rozkład zaczynał się od nóg i postępował w górę tak, że pod koniec tors, ramiona i głowa pływały w powietrzu. Kiedyś jeden z lekarzy zawołał: »Nie, tego już za wiclc!« - rzucił się naprzód i objął rękoma taką unoszącą się resztkę ludzkiej postaci. Lecz w tej samej chwili krzyknął przeraźliwie i zemdlony padł na ziemię. Po powrocie do przytomności przypomniał sobie tylko, że pochwyciwszy widmo poczuł w palcach gąbczastą, rozlazłą masę jakiejś substancji. Potem dostał szoku i stracił przytomność. Na innym seansie Mirabelli zapowiedział, że pokaże ciało biskupa dr. Jose de Carmago Barros, który stracił życic na tonącym statku. Wtedy prawic natychmiast słodki zapach róż napełnił pokój. Medium wpadło w trans. Lekka mgła ukazała się pośrodku kręgu uczestników seansu. Mgła mieniła się, jakby była ze złota. Gdy się rozeszła, biskup się zmaterializował w całej swojej okazałości, ubrany w pontyfikalnc szaty. Przedstawił się obecnym. Dr Souza podszedł do niego, wysłuchał tętna, dotknął zębów, skosztował śliny i wysłuchał jego bicia serca. Zbadał także działanie jelit, obejrzał paznokcie i oczy nie odnajdując niczego anormalnego w całej budowie biskupa. Biskup przyglądał się z uśmiechem Mirabcllemu, ale milczał. Potem powoli się rozpłynął. Na innym seansie jego uczestnicy widzieli przez pół godziny córeczkę doktora Souzy, która zmarła na grypę. Dziewczynka ukazała się tak, jak była ubrana w trumnie. Badano jej puls oraz fotografowano razem z ojcem. Potem widmo uniosło się i pływało w powietrzu. Na szóstym 135 się dawno zmarłych ludzi. Widywano jakiegoś dawnego wodza tubylczego w towarzystwie kilkudziesięciu swoich wojowników. Wszyscy oni nic żyli już od dawna. Ta grupa tubylców malcrializowała się i chodziła po okolicy. Czasami są takie pochody niewidzialne, ale można wyraźnie słyszeć tupot nóg, odgłosy bębnów i nawoływania. Takie procesje widmowe są na Hawajach bardzo dobrze "znane. Widywano je nieraz i opisywano w rozmaitych reportażach o tych wyspach. Możliwe, że były to i są jakieś halucynacje, ale wiarygodne źródła podają, że te fakty jednak się zdarzają. Doktor John Tanncr, który studiował kahunów przez jakiś czas, relacjonował, że pewnej nocy był na wybrzeżu Waikiki i posłyszał pochód tych widmowych wojowników idący w kierunku centrum Honolulu. Domyślił się, że mogą oni przechodzić drogą zazwyczaj wymienianą przez starych Hawajczyków, mianowicie od Waikiki do królewskich grobowców, w pobliżu starego misyjnego kościoła w centrum miasta. Tam więc czekał. W zadziwiająco krótkim czasie doszły do niego te same odgłosy tupotu nóg oraz cichego nucenia i szeptów. Zdawało się, że dźwięki pochłonął grobowiec tubylczego króla, zmarłego bardzo dawno, a leżącego przy kościele. ,ai Hawajczycy są zgodni co do tego, że ci całkowicie zmaterializowani wojownicy, uzbrojeni w maczugi i dzidy, są niebezpieczni dla tych, co im przeszkadzają. Jeżeli taki pochód staje się widoczny, mądrzy tubylcy usuwają mu się z drogi lub, zachowując się cicho, przyglądają mu się z ukrycia. Istnieje wiele opisów zdarzeń, jak to ludzie zostali zabici przez to zbiorowisko duchów. Long podaje, że jeden z jego znajomych Hawajczyków zetknął się twarzą w twarz z niedużą grupą wojowników uzbrojonych i okrytych płaszczami z piór. Jeden z nich ruszył w jego stronę z dzidą w ręku, lecz Hawajczyk zawołał, że jest jego żywym krewnym i przyjacielem. Dano mu wtedy czas, aby powiedział swe imię i wymieniał imiona swoich antenatów. Okazało się, że od kilku pokoleń jest spokrewniony z dawnymi mieszkańcami tej okolicy. Dzięki temu zjawy przebaczyły mu jego przypadkowe wtargnięcie w szeregi duchów wojowników i kazały iść do domu. Na tego typu zjawiska nie widzimy żadnego wytłumaczenia, które by uzasadniało potrzebę pojawiania się takich zjaw, jak i wytłumaczenia mechanizmu, w jaki sposób to się odbywa. Wszyscy natomiast wiemy doskonale o tym, że wszelcy wyspiarze są skłonni do fantazjowania. Duża więc wyobraźnia krajowców, pewnego rodzaju łatwowierność, a także rozmaite zjawiska mgieł i poświat księżycowych w tej strefie klimatycznej powodują, iż rzeczywiście można - szczególnie nocą - zobaczyć zjawiska do złudzenia przypominające przemarsze grup uzbrojonych wojowników. I to właśnie dlatego wykazujemy dość dużo rezerwy w tym względzic. Podajemy natomiast opisy tych zjawisk z tej przyczyny, iż postanowiliśmy napisać możliwie wszystko, co jest wiadome na temat magii kahunów. 134 lekceważyć tych wszystkich opisów dziwnych i, zdawałoby się, nadprzyrodzonych rzeczy, bo zawsze trzeba pamiętać, że w każdej prawdzie jest trochę kłamstwa, w każdym kłamstwie jest nieco prawdy. 4. Twierdzenie kahunów, iż wszystko ma swoje widmowe ciała, które stanowią modele zarówno całości jak i najdrobniejszych szczegółów budowy danego organizmu, wydaje się słuszne. Słuszne też jest twierdzenie kahunów, że widmowe ciała mają także przedmioty martwe, bo są to po prostu zapisy informatyczne tej budowy, które pozwalają na dokładną charakterystykę tych ciał. Cambier Bolton, weterynarz, leczył kiedyś w zoo fokę. Okres leczenia trwał dość długo, tak że foka i jej lekarz bardzo się polubili. Mimo leczenia foka jednak zdechła. A dziesięć dni po jej śmierci, na seansie spirytystycznym foka się zmaterializowała. Zjawa foki przyczołgała się do swojego byłego opiekuna i stała przed nim kilka minut, po czym zniknęła. Proszono duchy o informacje, w jaki sposób materializują się zwierzęta w czasie seansu. „Czyny zmaterializowanych zwierząt - odpowiedziały duchy -jak i sama ich materializacja są od nas całkowicie niezależne. Podczas gdy my pragniemy się zmaterializować i chcemy przybrać postać ludzką, zwierzęta materializują się niezależnie od nas. Nic możemy temu zapobiec. Otrzymują one z nic znanych nam źródeł dostateczną ilość materii do tworzenia sobie tymczasowych ciał. Przychodzą one na seanse, kiedy chcą, i także, kiedy chcą, znikają. Nie mamy żadnej mocy, aby temu zapobiec, dopóki istnieje takie silne przywiązanie ich do dawniejszych ziemskich właścicieli." Wiele opisów zjawisk parapsychicznych omawia ukazanie się postaci zmaterializowanych w rozmiarach większych lub mniejszych niż były one pierwotnie za życia. Podobne zjawisko obserwujemy nieraz u mediów, które mogą zmieniać rozmiary. To zjawisko było także znane kahunom. Twierdzili oni, że ciało widmowe człowieka może się kurczyć lub rozprzestrzeniać. To samo dotyczy ciał przedmiotów martwych. 5. Około roku 1915 dwie dziewczynki w Anglii robiły zdjęcia wróżek i skrzatów, które im się ukazywały. Zdjęcia te zostały opublikowane i zrobiły sensację. Dziewczynkom dostarczono lepszy aparat fotograficzny i w zamian za to otrzymano więcej lepszych zdjęć... Zdjęcia wykonywano przy świadkach, którzy jednak ani wróżek, ani też skrzatów nie widzieli. Niemniej o fałszowaniu klisz nic było mowy. Stąd można wysnuć dwa wnioski - albo owe wróżki i skrzaty rzeczywiście istnieją i ukazują się tylko dzieciom, albo wyobraźnia dzieci jest tak wielka i obdarzona jest tak wielką energią, że potrafi wytworzyć obraz na fotograficznej 137 seansie Mirabellego związano, węzły na rękach i nogach opieczętowano, a drzwi i okna pokoju zamknięto i także opieczętowano. Ale Mirahelli wszedł w trans i zniknął bez śladu. Wszystkie pieczęcie były jednak nie naruszone. Kiedyś w obecności obserwatorów Mirabelli zdematerializował tylko swoje ramiona. Na fotografii robionej podczas tego seansu w tym momencie widoczny jest tylko jakby ich cień". Na seanse z Elizabcth d'Esperance przychodziło często bardzo znane nam już widmo młodej arabskiej dziewczyny, zwanej Yolanda. Dziewczyna pojawiała się jako mgła i potrzebowała kilku minut na całkowite zmaterializowanie się. Potem rozmawiała z obecnymi w pełnym świetle, powodując w pokoju pojawianie się i znikanie różnych przedmiotów. Yolanda demonstrowała aporty w wielkich ilościach. Powodowała także natychmiastowe wyrastanie roślin w butelkach napełnionych wodą i piaskiem. W trakcie tych seansów badacz rosyjski Aleksander Aksakow odkrył, że medium w momencie pojawiania się widma zdematerializowała dolną część swojego ciała. Z tej materii korzystały widocznie pojawiające się w formie materialnej duchy. Podczas takiego seansu górna część ciała medium zdawała się wisieć w powietrzu. Aksakow swoje badania prowadził przez dziesięć laytw rezultacie stwierdził, że w przeważającej liczbie przypadków ciało medium jest wykorzystywane do tworzenia materializacji zjaw. Te dziwne zjawiska, szczególnie dziś, budzą nieufność i często wzruszanie ramionami, czasami kpinę i są traktowane jako bajeczki naiwnych i łatwowiernych ludzi, którzy dawali się nabrać sprytnym kanciarzom. Nie można tego naturalnie wykluczyć, bo z pewnością tak też bywało. Jednakże wielu poważnych ludzi bywało na takich lub podobnych seansach i zaświadczało swoimi autorytetami o prawdziwości tych faktów. Nie należy tego lekceważyć i wydaje się, że należałoby powrócić do tego typu badań, opierając się na znacznie bardziej doskonałej aparaturze niż to miało miejsce kilkadziesiąt lat temu, a także biorąc pod uwagę relatywistyczną teorię Einsteina i osiągnięcia współczesnej fizyki teoretycznej. My ze swej strony nie negujemy tych zjawisk, lecz wytłumaczenie ich przekracza nasze siły i naszą wiedzę. Przypuszczamy jednak, że w tego typu seansach nie brały udziału prawdziwe widma niegdyś żyjących osób, lecz ich jak gdyby kopie wytworzone przez paranormalne zdolności medium. Jak już wspomnieliśmy wcześniej, dusze zmarłych z pewnością mają inne zadania do wykonania niż uczestniczenie w seansach spirytystycznych. To osoba medium wykorzystując swoje ponadnormalnc zdolności wytwarza złudzenie pojawiających się widm. Nic znamy natomiast mechanizmu tego procesu. A wyjaśnienie tego mechanizmu z pewnością rzuciłoby nowe światło na psychikę człowieka, co mogłoby mieć nieobliczalnie dobre skutki dla całej ludzkości. Dlatego wydaje się nam, iż nie można 136 legendach wampir musiałwypijać krew. Naturalnie współczesna medycyna milczy i nie uznaje istnienia siły życiowej, a w związku z tym nie może uznawać żadnych zjawisk z nią związanych. Kahuni uważali jednak, że przyczyną niektórych chorób jest właśnie niedostatek lub utrata siły życiowej. Jeżeli siła życiowa człowieka spadnie poniżej pewnego minimum, słabnie znacznie kontrola podświadomości przez świadomość. Ta z kolei powoduje, że wrażenia myślowe wchodzą do podświadomości nie podlegając, jak to się zwykle dzieje, kontroli świadomości. W konsekwencji może to wywołać nieprzewidziane i trudne do wykrycia kompleksy psychiczne. Wiadomo, że nagły spadek siły życiowej jest niebezpieczny, szczególnie jeżeli występuje przy nadmiernym zmęczeniu fizycznym, czasami umysłowym, albo slan ten jest również często wywoływany przebytą chorobą. Jeżeli więc z jakichś nie znanych powodów normalny dopływ siły życiowej do organizmu stale spada, wówczas występują stany depresji, a w przypadkach zaawansowanych choroby umysłowe. Po zapadnięciu na chorobę umysłową pacjent zdaje się już nie cierpieć na brak siły życiowej. Przeciwnie, często w takich przypadkach występuje aktywność fizyczna. Kahuni tę aktywność tłumaczyli tym, że duchy zmarłych często opętują żyjących, zaczynającod kradzieży siły życiowej, a kończąc na usunięciu z ciała pary mieszkających tam duchów. Taki duch wskrzesza sam siebie, opanowując cudze, żywe ciało. Takie teorie medycyna naturalnie odrzuca. Ale kiedy u chorego umysłowo zastosuje się szok insulinowy lub elektryczny, robi się mniej więcej to samo, co robili kahuni, którzy starali się opętującym duchom obrzydzić pobyt w ciele pacjenta tak skutecznie, że intruz opuszczał je, umożliwiając tym samym powrót prawowitego właściciela do ciała. Odchodząc od rozważań na temat prawdziwości teorii kahunów należy jednak zauważyć, iż teoria ta nie jest pozbawiona sensu i pewnej logiki. W ceremonialnej magii dawnych czasów siłę życiową pobierano od zwierząt ofiarowywanych na ołtarzach, a nawet od ludzi zabijanych w tym celu. Następnie tę siłę życiową wykorzystywano w różny sposób. Kapłani starożytni musieli dość dużo wiedzieć na temat siły życiowej i jej możliwości, bo, sądząc z opisów uczestników tych ceremonii, działy się tam nadprzyrodzone rzeczy. I dziś tajemnicze sekty próbują odtwarzać tamte dawne czasy, składając na ofiarnych ołtarzach zwierzęta i niestety czasami leż ludzi. Czy jest to zbiorowa hipnoza, czy też jest to możliwość nawiązania kontaktu z jakimiś siłami - nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że takie rzeczy się dzieją i w naszych czasach. kliszy. Tego ostatniego nie należy wykluczać, a wręcz przeciwnie. Może to być rzeczywiście prawdziwe wytłumaczenie tych zjawisk. Niemniej w tych zjawiskach coś przecież musi być, skoro dawna literatura jest przepełniona obecnością wróżek i skrzatów, które już w starożytności zaludniały lasy, albo czyniąc ludziom psikusy, albo im pomagając. Hawajczycy także wierzą w istnienie skrzatów, czyli menehuncs, które czasami się materializują i są podobne do krasnoludków z innych krajów. „Podczas mego pobytu w Honolulu - pisze Long - gazety były pełne opowiadań i komentarzy o dzieciach, które zauważyły na boisku małego człowieczka podobnego do dobrze nam znanego europejskiego krasnoludka. Dzieci podniecone pobiegły za nim. Ludzik się przeraził i uciekając przed dziećmi schował się pod budynek szkolny, który uniósł się w tym czasie o kilka stóp nad ziemię". Tutaj znowu mamy do czynienia z dużą fantazją dzieci, które wyobraźnia poniosła zbyt daleko, ale czy to naprawdę fantazja? Kto to wie? Może krasnoludki są rzeczywiście na świecie? Hawajczycy twierdzili, że ich krasnoludki, mcnehunes, pobudowali kamienne mury odcinając płytkie zatoki i w ten sposób tworzyli sztuczne stawy rybne. Tubylcy hawajscy rozróżniali szereg odmian małych ludków. Jest rzeczą jednak najbardziej prawdopodobną, że w przypadku skrzatów, elfów, wróżek i innego rodzaju krasnoludków działa bardzo mocno wyobraźnia, która wytwarza ukształtowane myśli w taki sposób i tak sugestywnie, że przybierają one formę zjaw, dającą się zobaczyć, jak również fotografować. Wszak wiadome jest, że myśli są przedmiotami, a przedmioty myślami. 6. Kahuni z całym przekonaniem utrzymywali, że wszelka świadomość może działać wówczas, jeżeli ma do dyspozycji odpowiednią ilość siły życiowej. Należy także pamiętać, że siłę życiową podświadomość czerpie z pokarmu, z wody oraz z powietrza w procesie oddychania. Ta siła gromadzi się w splocie słonecznym układu nerwowego i slamtąd jest rozsyłana do wszystkich jego części. Każdy ruch, każdy proces myślenia, każde działanie ciała i umysłu zużywa siłę życiową, dlatego tak ważną rzeczą jest jej zdobywanie. Zaobserwowano, że po seansach spirytystycznych media tracą siły i są bardzo osłabione, tak że nieraz przez dłuższy czas muszą wypoczywać i nabierać sił. Podczas uzdrawiania kahuni bardzo uważnie śledzili, czy nie zachodzi u ich pacjentów niebezpieczeństwo kradzieży siły życiowej. Zauważono bowiem istnienie zjawiska wyciągania siły życiowej przez niektóre osoby od innych. Nazywano to także wampiryzmem siły życiowej. Tak więc stare opowieści o wampirach znajdują jak gdyby potwierdzenie. Wampiry nie wypijały krwi, ale wyciągały siły życiowe do tego stopnia, że ofiara umierała z jej braku. A że kiedyś, zresztą tak samo jak i teraz, krew stanowiła naoczny symbol życia, dlatego w dawnych 138 okrągłych kamieni, które wyjmowała z ognia, obmywała i stosowała do masowania obolałych mięśni i stawów. Po użyciu ciepłych kamieni, masowała pacjenta nadal swymi rękoma. Nieduży ogień wciąż płonął, aby mogła grzać nad nim ręce zabierając się do masowania nawet najgłębszych mięśni. Kiedy bóle pacjenta zelżały, masaż stał się energiczniejszy. Kahunka wykręcała i uciskała stawy, potem zginała je energicznie. Także wyginała choremu kręgosłup w miejscu najbardziej bolesnym. W ostatniej części zabiegu kahunka położyła ręce na rękach pacjenta i powiedziała mu, żeby odpoczął i żeby pozwolił sile leczniczej spłynąć z jej rąk na niego, po to by ta silą go uzdrowiła i uwolniła z cicrpicń.Trwało to kilka minut, po czym okryła pacjenta ciepło i kazała mu się przespać. Później dr Brighton spytał pacjenta o jego samopoczucie po leczeniu i dowiedział się, że tamten czuje się doskonale, a wszystkie dolegliwości ustąpiły. Jedynie boli go skóra w miejscach, gdzie zabiegi były bardziej intensywne. Z pozoru opisany zabieg wydaje się prosty, ale jeżeli ocenimy go z punktu widzenia huny, ujrzymy w tych czynnościach wielki sens i pewną ludową mądrość. Ciepłe kąpiele stosuje się wszędzie od niepamiętnych czasów. Hawajski napar ziołowy był często robiony z liści rośliny li i miał odganiać duchy z kategorii niższych jaźni, które mogły się pokusić o kradzież siły życiowej pacjenta. Powszechnie wiadomo, że naturalne źródła mineralne dostarczające gorącą wodę do kąpieli, a także gorąca borowina dają ulgę w wielu cierpieniach. Kąpiele parowe też mają znaczenie bodźcowe. U niektórych szczepów indiańskich było w zwyczaju brać długotrwałe kąpiele parowe w celu oczyszczenia ciała przed niektórymi ceremoniami. Zastosowanie zaś wygrzewania za pomocą rozgrzanych kamieni znają i stosują magowie różnych krajów od dawna. Współczesna medycyna obecnie również stosuje różnego rodzaju ogrzewania - za pomocą diatermii czy rozgrzanej parafiny lub naświetlań promieniami podczerwonymi. Gimnastyka stawów, intensywne masaże i nacieranie w celu przyspieszenia krążenia krwi są częścią składową starodawnej metody lomilomi. Kahuni stosując intensywne masaże po ogrzaniu i zwolnieniu napięcia mięśni na pewno nie rozumieli, że niektóre kręgi kręgosłupa mogą być lekko przesunięte i ugniatać rdzeń kręgowy, robili jednak doskonalą robotę pozwalając na powrót kręgów i stawów do normalnej pozycji, o czym doskonale wiedzą kręglarze i chiropraktycy. Kahuni umiejętnie operowali stawem lub kręgiem, aż on wrócił na swoje miejsce. Ostatnia część kuracji jest nam obca, chociaż stosował ją przed ponad stu laty europejski lekarz o nazwisku Mesmer, określając silę życiową jako magnetyzm zwierzęcy. Kahuni właśnie stosowali silę życiową jako ostatni zabieg przy leczeniu. W leczniczych praktykach kahunów znajomość siły życiowej łączyła się z 141 swoim biurzc piętro wyżej. Kiedy Long zapukał do drzwi doktora, usłyszał przyjemny niski głos: - Proszę wejść. - Kiedy Max wszedł do pokoju, doktor Brighton odwrócił się od swojego biurka, gdzie przez lupę oglądał jakiś preparat botaniczny. Przyjrzał się młodemu człowiekowi przyjaznymi niebieskimi oczami. Był to prawdziwy naukowiec i stanpwił już ustalony autorytet w swojej dziedzinie naukowej. Znany był też i poważany przez British Muzeum za wysoki poziom swoich badań, których wyniki dość często publikował. Miał wówczas osiemdziesiąt dwa lata, był wysoki, łysy i nosił dość długą siwą brodę. Promieniował nieprawdopodobnymi zasobami różnorodnej wiedzy, a Longowi ciągle i nieodparcie przypominał świętego Mikołaja. Po wejściu do pokoju doktora i po prezentacji Long usiadł we wskazanym miejscu i zaczął wyłuszczać nurtujące go problemy. Doktor Brighton wysłuchał go cierpliwie, a kiedy młody Amerykanin skończył, zaczął zadawać pytania na tematy zdarzeń, o których Long słyszal. Wypytywał także o miejscowości, w których nasz młody nauczyciel przebywał, a także o ludzi, z którymi się w owym czasie kontaktował. Na pytania Longa na temat kahunów starzec zupełnie nie odpowiadał, lecz ^adał mu ze swej strony szereg pytań, aby się zorientować, do jakich wniosków nasz młody człowiek doszedł. Wówczas Long wytłumaczył mu, że jego zdaniem chodzi tutaj o przesądy, jakieś zabobony lub o jakieś sugestie. Na końcu przyznał jednak, że jest mu potrzebny ktoś, kto dalby mu rzeczowe i prawdziwe odpowiedzi na nurtujące go problemy, tak aby mógł wyciszyć swoje wątpliwości, które nieustannie gnieździły się w jego umyśle nie dając mu spokoju. Po dłuższej chwili dr Brighton zarzucił Longa pytaniami, lak że wydawało mu się, że zupełnie zapomniał, z czym do niego miody człowiek przyszedł. Ale Long zdawał sobie sprawę, że doktorowi chodzi o wybadanie jego umyslowości, wykształcenia i jeszcze wielu innych szczegółów, które pozwolą doktorowi na ocenę, z kim ma do czynienia. Chciał też dowiedzieć się, co Long czytał, gdzie studiował i co myśli na wiele lematów zupełnie nie mających związku z problemami, z którymi nasz młody człowiek przyszedł. Kiedy Long zaczął się niecierpliwić, co natychmiast zostało zauważone, wtedy ku zdziwieniu Amerykanina starzec zapytał: • - Czy mogę panu zaufać, że pan utrzyma moje zwierzenia w tajemnicy? - Ależ naturalnie doktorze - zapewnił Long. - Wszystko to, co pan powie, zachowam tylko do wyłącznego użytku. - Dobrze - powiedział starzec. - Bo widzi pan - dodał po chwili. - Mam pewne znaczenie w nauce i pragnę je zachować - uśmiechnął się i zamilkł. - Mam już autorylet - odezwał się znowu - mimo podeszłego wieku, a właściwie może właśnie dlatego nie chcę tego autorytetu stracić. - l teraz już nie 14 LOMILOMI l NAKŁADANIE RĄK i. A o zapoznaniu się z zasadami huny postaramy się rozpatrzyć możliwości praktycznego zastosowania tej nauki.. Omówimy tutaj najprostsze metody leczenia stosowane z powodzeniem przez kahunów. Postaramy się także wskazać, w jaki sposób każdy może korzystać z ich wiedzy i doświadczeń. Jak głoszą legendy mórz południowych, od najdawniejszych czasów uzdrawia-czetcałej Polinezji posługiwali się fizykoterapią jako koniecznym i dodatkowym czynnikiem leczniczym. Ten sposób leczenia nazywano tam lomilomi. Było to połączenie masażu, kąpieli i działania dogłębnego, przy czym każdy zabieg był połączony z działaniem myślowym, pomocnym w leczeniu i niosącym ulgę w cierpieniu. Gdyby medycyna włączyła w swój nowoczesny proces leczniczy masaże, kąpiele, chiropraktykę, osteopatię, sugestię i starożytny sposób nakładania rąk w leczniczych celach, zbliżylibyśmy się do zakresu działalności lomilomi, takiej jaką by stosował każdy kahuna. „Pacjent miał około czterdziestu lat - opisywał dr Brighton, który był naocznym świadkiem leczenia sposobem lomilomi. - Właśnie powrócił z długiej podróży pieszej, aby zobaczyć, jak lawa przepływa przez szerokie zagłębienie wulkanu Kilauea. Wrócił do domu wyczerpany i chory, z obolałymi stawami. Leczyła go kobieta - kahunka. Nic miała ona specjalnych leczniczych sił, lecz w społeczeństwie hawajskim miała poważanie należne dobrej pielęgniarce". Kiedy dr Brighton dowiedział się o tym leczeniu i przybył na miejsce, pierwsze kroki były już poczynione. Pacjent już był cały obmyty wywarem z ziół z dodatkiem nieoczyszczonej soli morskiej. Po takiej kąpieli pacjenta wytarto i posadzono w słońcu. Podczas zabiegu kobieta nuciła rodzaj pieśni mówiącej o lym, że wszelkie dolegliwości zostały zmyte, a choroba złagodzona. Podczas gdy pacjenl siedział w słońcu owinięty jedynie w prześcieradło, kahunka opisywała z wielkim urozmaiceniem słów, jakie dobrodziejstwa poczynił dotyk jej leczących rąk oraz clolyk 140 Huna, lak samo zresztą jak i joga, powiada, że czynnikiem wprawiającym w ruch siłę życiową jest jaźń. Najwyższa jaźń człowieka potrafi najbardziej efektywnie wykorzystać silę życiową, a więc w taki sposób, żeby człowiek miał z niej najwięcej pożytku. Według kahunów nadświadomość wykorzystuje siłę życiową zupełnie bez strat i dlatego jej zabiegi są najbardziej skuteczne. Według wierzeń kahunów istnieją poziomy powyżej naszej wyższej jaźni. Te wyższe poziomy świadomości są poza ludzką możliwością pojmowania. Mają one znacznie potężniejszą moc działania niż nasza indywidualna wyższa jaźń. Możemy więc zwracać się do naszej wyższej jaźni z prośbą, aby nasze pragnienia skierowała do owych jeszcze wyższych istot, o ile to jest potrzebne. Jest to dość podobne do praktyk chrześcijańskich, gdzie kieruje się modlitwę do Boga za pośrednictwem Chrystusa. Z tego wynika pewna prawidłowość, że świadomość, choć może władać w bardzo znacznym stopniu siłą życiową, nie może jednak użyć swych niższych form do przemiany materii lub tkanek za jej pomocą tak, jak to robi nadświadomość. Baron Person demonstrował bardzo często, jak przy pewnej wprawie można przyjmować w siebie dodatkowy ładunek siły życiowej. KJcdy ten dodatkowy ładunek jest już skumulowany, należy użyć siły woli, aby nadać mu kierunek. Wówczas właśnie ładunek tej siły może być przelany z rąk uzdrawiacza na ciało pacjenta. Należy przy tym zdawać sobie sprawę, że wraz z silą życiową na pacjenta przechodzić mogą rozmaite substancje, takie jak alkohol, nikotyna itp., a szczególnie ukształtowane myśli, czyli inaczej mówiąc, myśli wcielone w swoje ciała widmowe. Tajemnica kahunów rzuca nowe światło na sugestię, autosugestię, a także na hipnozę. Sugestia polega na przelaniu na kogoś innego części swojej siły życiowej, a razem z nią ukształtowanych myśli, które tworzą sugestię. Przy stosowaniu sugestii można nawiązać kontakt z pacjentem przez nałożenie na nu L'« ' i ak. Jeżeli uzdrawiacz choć raz dotknął pacjenta, wówczas nić widmowego ciała łączy go z nim na stałe. Leczenie zaś na odległość polega, według kahunów, na posvł.miu po tej niewidzialnej nici, za pomocą woli fali, siły życiowej wraz z ukształtowanymi myślami. My zaś twierdzimy, że do tego wcale nie jest potrzebna substancja widmowa, wystarczy czasoprzestrzeń, aby nadawać wokrcślonym kierunku siłę życiową wraz z sugestiami. Nie będziemy się o to spierać z kahunami, bo prawdopodobnie to, co oni nazywają substancją czy ciałem widmowym aka, my określamy jako indywidualną czasoprzestrzeń, czyli taką czasoprzestrzeń, która jest wyiuorz.ona przez żywy organizm, obdarowany świadomością na odpowiednim etapie ewolucyjnego rozwoju. 143 zastosowaniem łagodnych form sugestii hipnotycznej. Medycyna zachodu miała możność pójścia właściwą drogą dzięki Mesmerowi, który na wzór dawnych kahunów przelewał na pacjentów siłę życiową przez dotyk. Stosu jąć swoje metody przeszło sto lat temu był przekonany, że leczył przelewając na pacjenta część swego magnetyzmu zwierzęcego, który był niczym innym jak siłą życiową uznawaną przez kahunów i jogów hinduskich. Koncentrował myśli na wytworzeniu w sobie nadmiaru owego magnetyzmu. Dla wzmocnienia tej siły brał do rąk magnesy, co oczywiście nie miało żadnego realnego znaczenia, o czym Mesmer raczej nie wiedział. To, co czynił Mesmer i jego następcy, było w rzeczywistości przelewaniem siły życiowej na pacjenta, jako czynnika uzdrawiającego wraz z nieświadomie podawaną sugestią. Informacja la jest dość ważna, jeżeli chcemy zrozumieć działanie magii kahunów. Dr Braid, który był poniekąd następcą dr. Mesmera, dokonał odkrycia, że sugestia hipnotyczna może być podawana i może działać bez kontaktu fizycznego między pacjentem a hipnotyzerem. Ogłosił on to odkrycie i nauczył ludzkość sugestii hipnotycznej. Lecz skierowawszy całą uwagę na hipnoiyzm, przyczynił się do tego, że prawie zupełnie zapomniano o sile życiowej i o jej podstawowym znaczeniu podczas leczenia. Współczesnym lekarzom stosującym sugestię w leczeniu, a także psychoanalitykom usuwającym kompleksy brakuje właśnie tego ważnego i skutecznego środka w sztuce leczenia i stąd właśnie biorą się tak częste niepowodzenia. 2. Niektórzy ludzie mają wrodzone kwalifikacje do uzdrawiania przez nakładanie rąk. Powoduje to, że siły życiowe spływają z ich ciała na inne osoby, które w ten sposób zostają wzmocnione. Jest to najprostszy sposób leczenia za pomocą nagromadzonej w sobie siły życiowej. Pozytywne wyniki otrzymują bardziej wprawni uzdrawiacze w rozmaitych zrzeszeniach i sektach religijnych. Taki uzdrawiaćz, nakłada ręce na pacjenta i prosi Boga, aby ten pacjenta wyleczył. Jeżeli nadświadomość została w ten sposób przywołana i zadziałała, wówczas ma miejsce cudowne wyleczenie. W innych przypadkach może najwyżej dojść do,tego, że pragnienie wyleczenia działa jak sugestia hipnotyczna i powoduje, iż siła życiowa uzdrawiacza wchodzi w pacjenta, a razem z nią sugestia uzdrawiająca. Zatem efekt jest wzmocniony, bo siła życiowa poparta jasną i prostą sugestią działa ze zwiększoną mocą. Siła życiowa ma tę charakterystyczną właściwość, że stosuje się do poleceń wydawanych przez świadomość istot myślących, tak jakby sama miała świadomość. 142 ma podłoże psychiczne. Jeżeli przypomnimy sobie, że nadświadomość buduje naszą przyszłość na podstawie naszych nadziei, obaw, planów i myśli życia codziennego, możemy sobie wyobrazić, że nasze położenie i nasze warunki życiowe wynikają z naszej umysłowości. Musimy też mieć stale na uwadze możliwość przejęcia jakiejś szkodliwej sugestii, z której może wyniknąć choroba lub nieszczęśliwy wypadek. Jest to możliwe nawet wówczas, gdy osoba lub okoliczności wywołujące owe sugestie nie zamierzały szkodzić komukolwiek. Przykłady takich przypadków, gdzie sugestia była przyczyną choroby, znajdujemy w raportach opisujących doświadczenia z dziedziny psychoanalizy. Typowe przypadki dotyczą prawic zawsze osób, które na skutek przemęczenia lub przebytej choroby mają w sobie niedostatek siły życiowej. Jeżeli ktoś będący w stanic osłabienia przejmie jakieś bardzo silne i wyraźne sugestie, świadomość będzie w stanie osłabienia i nie będzie mogła dać podświadomości logicznego wytłumaczenia, jakie znaczenie i jaką wartość ma ów bodziec fizyczny spowodowany przez wspomnianą sugestię. Sugestia, czyli wrażenie, może być wywołane niespodziewanym widokiem jakiejś kalekiej osoby, budzącej przykre myśli lub wstręt. Może lo być widok jakiegoś przykrego wypadku drogowego. Wrażenie takie może także być spowodowane jakąś nagłą i nieprzyjemną myślą lub wspomnieniem, co później staje się przyczyną kompleksu podświadomości. Bardzo dobrze to ilustruje historia młodego człowieka, który poślizgnął się na żelaznym stopniu schodów i złamał nogę. Na skutek tego wypadku w żaden sposób nic mógł chodzić po żelaznych schodach. Dostał fobii, której pozbył się dopiero dzięki psychoanalizie. Ale trudniejsze są kompleksy nieuświadomione, są one bowiem głęboko ukryte przed świadomością i ujawniają się niespodziewanie czyniąc nienaprawialnc szkody. Podświadomość jest stale przyzwyczajana do tego, że świadomość stale coś sobie wyobraża. Większość bowiem naszych myśli w czasie wolnym od konkretnych zajęć dotyczy rzeczy nierealnych i nierzeczywistych. Dlatego leż podświadomość zawiadomiona przez sugestię o tym, że jest wyleczona z choroby, skłonna jest uważać takie stwierdzenie za wytwór wyobraźni. Jest święcie przekonana, że jest nadal chora i że nic konkretnego nie uczyniono, aby ją wyleczyć. Dlatego odmawia przyjęcia i nie reaguje na ukształtowane myśli docierające doń ze zmysłu słuchu. Po prostu nie przyjmuje sugestii uzdrawiacza. To samo dzieje się, jeżeli modlimy się pełni wiary i staramy się wmówić sobie samym, że otrzymaliśmy to, o co prosiliśmy w modlitwie. Podobnie dzieje się, gdy chcemy utrwalić w sobie myśl, że posiadamy nowy dom lub uleczone ciało. Podświadomość nie współpracuje z nami. Robi to jak niegrzeczny chłopak, który kręci nosem i śmieje się z 145 Jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy można się nauczyć od huny. Na zachodzie dąży się do tego, aby sugestia lecznicza była możliwie silna, natomiast kahuni zawsze stosowali sugestię łagodną. Wiedzieli jednak, że jeżeli do łagodnej sugestii dodawano bodziec fizyczny, skutek leczenia wzrastał wielokrotnie. Bodziec fizyczny jest bowiem czymś realnym i dotykalnym, robi więc wrażenie na podświadomości pacjenta. O tym, na całe szczęście, zaczynają wiedzieć już niektórzy lekarze współcześni, dając niektórym wrażliwym na sugestię pacjentom pigułki z obojętnego talku i twierdząc, że jest to rewelacyjny lek na jego dolegliwości. Nie jest to oszustwo, lecz wprowadzenie bodźca fizycznego, który przyjmuje bezkrytycznie podświadomość pacjenta; wierząc w te pigułki sama zaczyna działać zwalczając chorobę. Leczenie na odległość, polegające na telepatycznym przekazywaniu siły życiowej i ukształtowanych myśli sugestii leczniczej, jest znacznie mniej skuteczne niż sugestia podana bezpośrednio, a to głównie z powodu braku bodźca fizycznego towarzyszącego leczeniu. Uzdrawiacz nakładający ręce na pacjenta stosuje bodziec fizyczny przy każdym dotknięciu. Już sama obecność uzdrawiacza jest bodźcem czyniącym sugestię skuteczniejszą. Jeżeli uzdrawiacz stosuje coś, co w . umyśle pacjenta kojarzone jest jako lekarstwo, to wówczas skutek leczniczy będzie znacznie mocniejszy. 3. Nasza podświadomość jest nielogiczna i naiwna. Otrzymuje ona informacje przeważnie dwiema drogami. Dowiaduje się o czymś z doświadczeń zmysłowych. Jeżeli na przykład podświadomość widzi jabłko, to dotyka go, wącha i próbuje. Na tej drodze otrzymuje informacje o jabłku i niemożliwe jest w takim przypadku przekonanie podświadomości, że jabłko to nic istnieje. Drugim sposobem otrzymywania informacji przez podświadomość jest uzyskiwanie ich od świadomości. W przypadku omawianego jabłka może świadomość dodać, że leży ono w skrzynce na straganie i że trzeba je dopiero kupić, żeby można było je zjeść. Podświadomość polega głównie na wrażeniach zmysłowych. Informacje, które otrzymuje od świadomości, zawsze przyjmuje nieco opornie, L tej prosiej przyczyny, że nie zawsze są one zupełnie ścisłe albo dla organizmu dobre. Weźmy przypadkowo świadomość dziecka, która zdecydowała, że zabawnie będzie stoczyć się ze schodów w beczce po ogórkach. Dziecko naturalnie potłukło się boleśnie. Ale to doświadczenie nauczyło już podświadomość na długie lata, że nie zawsze na decyzjach świadomości można polegać. Wiele chorób powstaje na skutek kompleksów myślowych podświadomości. Zazwyczaj kompleksy te są nielogiczne, lecz podświadomość trzyma się ich kurczowo. Większość przewlekłych chorób trapiących współczesnego człowieka 144 Sugestia mentalna jest najpotężniejszą siłą na Świecie. Umysł to wszechświat, a wszechświat to manifestacja kosmicznego umysłu. Myśl jest materią i wszystkie rzeczy materialne są jedynie ekspresją myśli. Fal mentalnych, siły mentalnej nic wiążą przyczyny, skutki, czas i przestrzeń. Fala twojego umysłu, Czytelniku, mogą bez przeszkód docierać do gwiazd oddalonych o miliony lat świetlnych. W jednej chwili swoim umysłem, za pomocą swoich myśli, możesz osiągnąć krawędzie wszechświata. Możesz także w jednej sekundzie przekazać swoje myśli oddalonej o tysiące kilometrów osobie. Możesz poznawać zdarzenia minione i przyszłe w podobny sposób, jak na rozłożonej mapie przemierzasz różne kraje. Gdy czytasz książkę lub gazetę, kiedy widzisz coś, dotykasz, wąchasz, słyszysz - sprawia to wszystko sugestia mentalna, chociaż zwykle nie zdajesz sobie z tego sprawy. Bez sugestii mentalnej nie mógłbyś słuchać radia, oglądać telewizji, słuchać wykładu, koncertu ani rozmawiać. Nie mógłbyś robić nic. Kiedy dostrzegasz jakiś przedmiot, rozpoznajesz go i o nim myślisz, w każdej fazie tego procesu obecna jest sugestia mentalna... Możesz czytać, dyskutować filozoficznie, przeprowadzać logiczne dowody, rozważać przeróżne możliwości w samym tylko umyśle, nie korzystając z innego rodzaju sugestii. Sugestia środowiskowa, czyli sugestia otoczenia, odgrywa w rozwoju umysłowym człowieka bardzo ważną rolę. Wiąże się ona z przebywaniem wśród otaczających nas istot i przedmiotów. Sugestia pochodząca spoza umysłu i wywierająca na niego swój wpływ zwie się sugestią środowiskową. Natomiast sugestię, którą kierujemy do własnej świadomości, nazywa się autosugestią. Może ona mieć charakter werbalny, czyli słowny, mentalny albo środowiskowy. Autosugestia oznacza więc oddziaływanie i wpływanie na samego siebie. Gdy fale mentalne wyłaniają się z umysłu podświadomego, mamy do czynienia z sugestią, kiedy zaś następnie przyjmują postać idei, wyobrażeń itp., stają się wówczas częścią świadomego umysłu i osobowości człowieka, który działa i reaguje właśnie pod ich wpływem. Jasne jest teraz, że za sprawą autosugestii siła mentalna gromadzi się, aby wytworzyć jakikolwiek nawyk. Wszelkie sugestie mentalne, słowne czy środowiskowe działają za pośrednictwem autosugestii. Możemy więc powiedzieć, że wszelkie sugestie są autosugestiami. Człowiek nie może wykonać żadnej pracy, jeżeli nie wzbudzi w sobie odpowiednich sugestii. Ludzkie obawy, cierpienia, choroby i inne nieszczęścia zależą również od autosugestii. Większość ludzi cierpi z powodu destruktywnych sugestii pojawiających się w umyśle w postaci myśli i wyobrażeń, a przecież można tego uniknąć eliminując te złe sugestie i zastępując je sugestiami pozytywnymi. Złe sugestie przynoszą nieszczęście, a dobre uszczęśliwiają. 149 naszych wysiłków. Nic bierze udziału w sprawach, których nie może sprawdzić myślami. Jeżeli uzdrawiacz podaje sugestię leczniczą i równocześnie z sugestią poda lekarstwo, twierdząc, że jcsl ono bardzo skuteczne, i jeżeli jeszcze pacjent jest nastawiony receptywnie, wówczas sugestia z powodu bodźca fizycznego, pod postacią realnego dotykalnego lekarstwa, będzie przyjęła i okaże się skuteczna. Jeżeli się podaje sugestię i równocześnie przelewa silę życiową przez nałożenie rąk dodając masaż i inne zabiegi, działające jako bodźce fizyczne, to kombinacja laka jcsl niezrównana. Lomilomi właśnie składało się z lych Irzech składników. Do lego dodawano zwykłe kąpiele w naparach ziołowych i pigułki z ziół. Takie połączenie składników zawsze doskonale skutkowało. Siła życiowa lo życie. Bez niej żadna świadomość nie może działać. Bez niej ciało fizyczne umiera. Przy leczeniu należy najpierw wytworzyć nadmiar siły życiowej w swoim oragnizmie, potem musi być użyta sugestia, że ta siła życiowa ma być przelana na pacjenta, następnie należy użyć bodźca fizycznego ułatwiającego przyjęcie tej sugestii i równocześnie należy masować chorą część ciała. Takie jest postępowanie przy magicznym leczeniu za pomocą podświadomości. Natychmiastowe uzdrowienie, które odbywa się za pomocą nadświadomości, należy do wyższej magii uzdrowicielskiej i jest nieco bardziej skomplikowane. Siła życiowa znajduje się w wodzie, powietrzu i w pożywieniu. Siłą woli można zmusić podświadomość do wyprodukowania dodatkowych ilości siły życiowej ze składników znajdujących się w organizmie. Takim doskonałym materiałem do produkcji siły życiowej są złogi tłuszczowe, które są jak gdyby magazynem budulca i zasobami energetycznymi ciała. Wytwarzanie nadmiaru siły życiowej z materiału znajdującego się w naszym organizmie można się nauczyćwciągu kilkudziesięciu dni. Ma ona także i taką właściwość, że im więcej jej się używa, lym szybciej się ona regeneruje. Jeżeli mamy więcej w naszym ciele siły życiowej niż jakaś inna osoba, możemy odstąpić część bez szkody dla własnego organizmu. Przekazywanie jej następuje przez nałożenie rąk, a lakżc przez niezłomne postanowienie woli, że pragniemy ją przekazać tej drugiej osobie. Ten akt woli wystarcza, aby silą życiowa przeniknęła na drugą osobę. Przepływająca siła życiowa wykazuje zadziwiające cechy. Staje się jak gdyby rozumna i jest posłuszna poleceniom świadomości: Wchodzi do chorej części ciała pacjenta i ]'ą wzmacnia. Przenosi ze sobą ukształtowane myśli sugestii, jeżeli la sugestia była podana w milczeniu. Jeżeli sugestia jest podawana głośnym poleceniem i jeżeli dano do zrozumienia podświadomości, że wola nakazuje ten sam sposób leczenia, sugestia będzie działała na pacjenta jeszcze lepiej. Jeżeli sugestia będzie podawana z bodźcem fizycznym, odniesie ona najlepszy skutek. Obojętne jest, co będzie tym fizycznym, bodźcem. Mogą nim 146 być masaże, ogrzewanie, kąpiele w wywarach roślinnych czy mineralnych solach, albo jakiś lek podawany doustnie. Kahuni więc nauczyli nas, jak należy stosować sugestię i siłę życiową, żeby to było skuteczne. 4. Każdy z nas stale stosuje sugestię. Każdy ruch, każde słowo, wszystko to dzieje się za sprawą sugestii. Jeżeli pragniemy sięgnąć po książkę, to także dzieje się za sprawą sugestii. W przypadku sięgnięcia po książkę, przekazujemy podświadomości ukształtowaną myśl, czyli falę mentalną na ten temat, a ona wykonuje to zadanie przez uruchomienie odpowiednich mięśni rąk, kręgosłupa itp. Sugestia jest najważniejszą silą w przyrodzie. Jest ona podstawową przyczyną wszelkich zjawisk mentalnych. Cały kosmos nie jest niczym innym, jak sugestią. Dzięki niej istnieje świat. Ciągle, w każdej chwili poruszamy się dzięki naszej sugestii. Najpierw myślimy, potem zaś działamy. Noworodek nic potrafi chodzić, ale dzięki nieustannej sugestii kierowanej poprzez umysł do ciała po roku lub po dwóch latach opanowuje tę umiejętność. Całą naszą wiedzę zawdzięczamy sile sugestii. W szkołach i na uniwersytetach uczymy się dzięki sugestii naszych nauczycieli. Dziecko, które przychodzi na świat, nic wic nic. Rozwijając się i dorastając, człowiek uczy się z pośrednictwem sugestii czynników zewnętrznych i wewnętrznych. Dzięki nieustannej sugestii dziecko staje się dorosłym człowiekiem. Cała nasza aktualna wiedza i to, co poznać zamierzamy, staje się naszą własnością dzJęki sile sugestii. Prawo sugestii, prawo boskiej woli jest niezawodne i absolutne. Cały ten świat - bogaci i biedni, ignoranci i mędrcy, wielcy i mali, młodzi i starzy, wszystko co żywe i martwe podporządkowane jest prawu sugestii. Nie ma wyjątku od tej reguły. Prędzej czy później każda sugestia wywołuje określony skutek. Złe czy dobre życic nasze rozwija się według naszej nieustannej sugestii. Istnieje bardzo wiele rodzajówsugestii. Te, które mają znaczenie podstawowe, opiszemy poniżej. Wraz z każdą myślą ciało nasze porusza się w specjalny sposób. Kiedy ktoś przewodniczy zgromadzeniu, jego ręce wykonują specyficzne gesty. Dzięki sugestii rąk i twarzy może on lepiej wyrazić swe myśli przed publicznością niż osoba, która nie posługuje się gestami, czyli sugestią fizyczną. Istnieje niezliczona ilość sugestii fizycznych, a każda z nich wiąże się z odpowiednim poziomem rozwoju umysłowego. Nieustannie nadajemy i odbieramy sugestie za pośrednictwem naszych zmysłów. Dziecko rozpoznaje miłość lub gniew w oczach swoich rodziców. Korzystając z oczu i uszu czytamy sugestie pisane i słuchamy wykładów lub radia, a za pomocą oczu odbieramy sugestie np. z telewizyjnego ekranu, które wspomagane są dodatkowo dźwiękami. Dzięki nozdrzom wąchamy przyjemne lub przykre 147 zapachy, zaś przez skórę czujemy dotyk i temperaturę. Te i podobne sugestie zwą się sugestiami zmysłowymi. Sugestia słowna jest szczególnym typem sugestii. Dzięki niej powtarzamy nasze myśli i pojęcia, co odnosi skutek po pewnym czasie. Nauczyciele używają sugestii słownych w stosunku do uczniów, rodzice do dzieci. Można naturalnie podać niezliczone przykłady tego typu sugestii. Gdy sugestię powtarzamy wyłącznie w umyśle, będzie to sugestia mentalna. Sugestia mentalna jest najsilniejszym rodzajem sugestii. W zależności od stanu świata zewnętrznego i wewnętrznego odbieramy sugestie środowiska i reagujemy na nic. Nikt nie jedzie na wypoczynek do brzydkich i zaśmieconych miejscowości, a każdy wybiera sobie na urlop piękne zakątki. I to jest właśnie sugestia środowiska. Innym rodzajem sugestii jest autosugestia. Autosugestia jest to sugestia, którą stosujemy sami wobec siebie. Jest ona niezmiernie ważna przy samoleezeniu się czy zdobywaniu różnych umiejętności. W różnych rodzajach sugestii posługujemy się siłą woli i ukształtowanymi myślami - to znaczy takimi myślami, które mają skończoną i konkretną formę. Najj^picj to wyjaśnić na przykładzie: „... a może bym coś zrobił?" jest to myśl nieukształtowana, natomiast myśl ukształtowana na ten temat brzmiałaby: „...a może bym poszedł do kina Coloseum na »Płonący wieżowiec«?" W ukształtowanej myśli wszystko musi być konkretne i jasne. Natomiast myśli nieukształtowane stanowią rodzaj szumów, czyli zakłóceń w działaniu. Ukształtowane myśli są podstawą wszelkiej sugestii. Nikt nie powiedziałby słowa ani nic uczynił żadnego gestu, gdyby nie było to wynikiem jakiejś ukształtowanej myśli. Słowa i czyny są jedynie narzędziami myśli, które wyrażają. A zatem wszystkie sugestie są kontynuacją sugestii mentalnych - powstają one w umyśle i w umyśle się roztapiają. Podstawa wszystkich sugestii, sugestia mentalna, jest niezależna. Pozostałe rodzaje sugestii są od niej zależne. Sugestie mentalne są tak rzeczywiste jak otaczający nas świat. Myśli są przedmiotami, a przedmioty myślami. Energię tworzy i kontroluje umysł. Przy czym umysł należy tutaj rozumieć jako połączenie tych trzech znanych nam już jaźni. I chociaż kahuni uważali, iż te trzy jaźnie człowieka są osobne i w pewnym sensie niezależne, to w rzeczywistości występować tu musi trójjedność, mająca dwie formy, czyli formę niezależną wszystkich trzech osobowości człowieka i jednocześnie formę zjednoczoną. Wzorem tej trójjedności człowieka jest tiójjedność Boga chrześcijan, gdzie Duch Święty symbolizuje podświadomość (gołębica), świadomość - Syn Boży (Chrystus) i nadświadomość (Bóg Ojciec). 148 Sugestia mentalna jest najpotężniejszą siłą na świecie. Umysł to wszechświat, a wszechświat to manifestacja kosmicznego umysłu. Myśl jest materią i wszystkie rzeczy materialne są jedynie ekspresją myśli. Fal mentalnych, siły mentalnej nie wiążą przyczyny, skutki, czas i przestrzeń. Fala twojego umysłu, Czytelniku, mogą bez przeszkód docierać do gwiazd oddalonych o miliony lat świetlnych. W jednej chwili swoim umysłem, za pomocą swoich myśli, możesz osiągnąć krawędzie wszechświata. Możesz także w jednej sekundzie przekazać swoje myśli oddalonej o tysiące kilometrów osobie. Możesz poznawać zdarzenia minione i przyszłe w podobny sposób, jak na rozłożonej mapie przemierzasz różne kraje. Gdy czytasz książkę lub gazetę, kiedy widzisz coś, dotykasz, wąchasz, słyszysz - sprawia to wszystko sugestia mentalna, chociaż zwykle nie zdajesz sobie z tego sprawy. Bez sugestii mentalnej nie mógłbyś słuchać radia, oglądać telewizji, słuchać wykładu, koncertu ani rozmawiać. Nie mógłbyś robić nic. Kiedy dostrzegasz jakiś przedmiot, rozpoznajesz go i o nim myślisz, w każdej fazie tego procesu obecna jest sugestia mentalna... Możesz czytać, dyskutować filozoficznie, przeprowadzać logiczne dowody, rozważać przeróżne możliwości w samym tylko umyśle, nie korzystając z innego rodzaju sugestii. Sugestia środowiskowa, czyli sugestia otoczenia, odgrywa w rozwoju umysłowym człowieka bardzo ważną rolę. Wiąże się ona z przebywaniem wśród otaczających nas istot i przedmiotów. Sugestia pochodząca spoza umysłu i wywierająca na niego swój wpływ zwie się sugestią środowiskową. Natomiast sugestię, którą kierujemy do własnej świadomości, nazywa się autosugestią. Może ona mieć charakter werbalny, czyli słowny, mentalny albo środowiskowy. Autosugestia oznacza więc oddziaływanie i wpływanie na samego siebie. Gdy fale mentalne wyłaniają się z umysłu podświadomego, mamy do czynienia z sugestią, kiedy zaś następnie przyjmują postać idei, wyobrażeń itp., stają się wówczas częścią świadomego umysłu i osobowości człowieka, który działa i reaguje właśnie pod ich wpływem. Jasne jest teraz, że za sprawą autosugestii siła mentalna gromadzi się, aby wytworzyć jakikolwiek nawyk. Wszelkie sugestie mentalne, słowne czy środowiskowe działają za pośrednictwem autosugestii. Możemy więc powiedzieć, że wszelkie sugestie są autosugestiami. Człowiek nie może wykonać żadnej pracy, jeżeli nie wzbudzi w sobie odpowiednich sugestii. Ludzkie obawy, cierpienia, choroby i inne nieszczęścia zależą również od autosugestii. Większość ludzi cierpi z powodu destruktywnych sugestii pojawiających się w umyśle w postaci myśli i wyobrażeń, a przecież można tego uniknąć eliminując te złe sugestie i zastępując je sugestiami pozytywnymi. Złe sugestie przynoszą nieszczęście, a dobre uszczęśliwiają. 149 Najpierw sugestia pojawia się w umyśle pod postacią wyobrażenia, myśli, rozumowania albo refleksji, potem przechodzi w zmysły i w mowę, aby wreszcie trafić do narządów działania i stać się działaniem. A człowiek jest właśnie taki, jakie są jego czyny. Działanie autosugestii będzie skuteczniejsze wówczas, kiedy wraz z nią zastosujemy jeszcze dodatkowy bodziec fizyczny. Przy chorobach fizycznych autosugestia bywa bardzo skuteczna, jeżeli wraz z nią podawać będziemy także lekarstwo, którego przedtem nie zażywaliśmy. Tak więc należy zawsze pamiętać, że nasze samopoczucie głównie zależy od sugestii, które są właściwie autosugestiami, dlatego należy się stale pilnować, żeby w naszym umyśle zawsze gościły dobre i pozytywne sugestie. KOMPLEKSY 1. iększość psychologów współczesnych zdaje się nie dostrzegać faktu, że nie tylko podświadomość miewa kompleksy. Freud, Jung, Adler i inni koncentrowali swoją uwagę głównie na podświadomości, nic zdając sobie sprawy, że świadomość miewa podobne i równie niebezpieczne kompleksy. Jest przecież faktem oczywistym, że prawie wszyscy ludzie mają świadome poglądy i wierzenia, które są tak samo kompleksami jak wierzenia podświadomości. Człowiek, który sobie przyswoił pogląd polityczny, pozostaje głuchy na wszelkie apele do rozsądku i do logicznego myślenia. Wierzy i jest przekonany, że tylko jego partia ma rację, a wszystkie inne się mylą. Nie chce słuchać żadnych argumentów sprzecznych z jego przekonaniami. Wszystkie zaś próby wykazania błędów w jego rozumowaniu wywołują tylko gniew i obrazę. Podobne przykłady można spotkać u milionów ludzi, którzy są wyznawcami jakiejś religii. Zamykają oni umysł przed każdą możliwością zmiany swojego wierzenia. Nowe fakty, nowe odkrycia, nowe sytuacje nie robią na takich ludziach najmniejszego wrażenia. Rozwinęli oni w sobie zespół wyobrażeń, które zostały przyswojone zarówno przez świadomość, jak i podświadomość. Po prostu ulegli oni tak sugestii doktryn religijnych, że stały się one ich istotą. Jeżeli pragniemy się dowiedzieć, czy dana osoba ma kompleks utworzony przez podświadomość, musimy bacznie obserwować reakcje emocjonalne na zarzut, że jej poglądy na dany temat są mylne. Jeżeli reakcja będzie natychmiastowa i emocjonalna, wówczas osiągniemy przekonywający dowód, iż jest to kompleks związany z podświadomością, ponieważ jej reakcje są właśnie takie. Spróbujmy krytykować jakąś religię i obserwujmy, jaka będzie na to reakcja. Tylko podświadomość jest odpowiedzialna za reakcje uczuciowe. Świadomość reaguje tylko logicznie, uznając jedynie uzasadnione argumenty, chyba że kompleks tkwi w obu świadomościach. W tym przypadku rozum milknie, a do głosu dochodzą uczucia. Kompleksy polityczne rzadko kiedy działają ujemnie na zdro- 151 wie. Natomiast kompleksy religijne cze,sto bywają przyczyną przewlekłych chorób i nieszczęść. Znali to doskonale kahuni, chociaż współczesna psychoanaliza nie zwróciła na to specjalnej uwagi. Jeżeli człowiek zgrzeszył, a jego podświadomość i świadomość są zgodne co do tego, że został popełniony grzech, wówczas podświadomość może obsesyjnie oczekiwać pokuty lub kary zań. W lym przypadku podświadomość może przystąpić do wymierzania kary przez wprowadzenie człowieka w chorobą lub nieszczęście. 2. Pewien młody człowiek był wychowywany przez ciotkę w duchu bardzo religijnym. Kiedy ukończył wyższe studia, poczuł powołanie i wstąpił do seminarium duchownego. Po pewnym czasie owo powołanie gdzieś się zapodziało i porzucił seminarium duchowne, przyjął pracę w fabryce mebli. Tam wyziewy farb i lakierów przyprawiły go o chorobę. Przeniesiono go na wydział obróbki drewna, lecz tam znowu pyły wywołały u niego schorzenia dróg oddechowych. Dawano mu coraz to nowe zajęcia, ale wszystkie wywoływały u niego chorobę. I kiedyś przypadkowo dostał się ten człowiek w ręce lekarza psychoanalityka, który roz-pozaał w jego psychice symptomy głębokiego kompleksu. Pierwotny kompleks powstał, kiedy młody człowiek zaniechał poświęcenia swego życia pracy duszpasterskiej. Świadomość razem z podświadomością skumulowały głębokie poczucie winy, powstałej wskutek odmowy poświęcenia życia Bogu. Chłopiec starał się wprawdzie nie myśleć, ale przecież cała sprawa jako sugestia mentalna tkwiła głęboko w jego psychice, która także została urobiona przczsugestię środowiskową. Uczono bowiem chłopca, że Bóg karze za wszystkie przewinienia i grzechy. Wobec tego bezkrytyczna podświadomość stale obawiała się kary. Ale świadomość o tym w ogóle nie myślała, co wywoływało w podświadomości rodzaj translacji, czyli pewnego rodzaju zmianę wewnętrznych cech kompleksu. Życzenie, aby chłopiec został księdzem, przesłoniło podświadomość niechęcią do wszystkich innych zajęć, a pod presją przymusu reagowała symptomami chorobowymi. Przeprowadzono z młodym człowiekiem szereg wywiadów, aż w końcu chłopiec przyznał się, że popełnił wielki grzech porzucając swoje wewnętrzne powołanie. Po tych informacjach lekarz starał się usunąć ten kompleks. Niestety wszelkie wysiłki spełzły na niczym. Natrafiono na nieprzebytą ścianę oporu. Pacjent nie chciał słuchać żadnych argumentów. W końcu poradzono mu, aby wstąpił do seminarium duchownego ponownie. Tak też uczynił, a wszelkie dolegliwości zniknęły. W tym przypadku kompleksu nic dało się usunąć. Był tak silnie zakorzeniony w psychice, ponieważ świadomość i podświadomość kurczowo się go trzymały. 152 Jedynym wyjściem z tej sytuacji było poddanie się temu kompleksowi i pójście za jego nakazami. Opisany przykład ilustruje, jak ważna jest sprawa zrozumienia kompleksów pojedynczych i podwójnych. Nicslcty obecnie sposoby leczenia kompleksów są daleko mniej skuteczne niż sposoby stosowane kiedyś przez kahunów. Kompleks pojedynczy lub podwójny, głęboko zakorzeniony w obu osobowościach, o ile pozwala im się swobodnie przejawiać nie nakładając hamulców, stwarza możliwość powstania choroby umysłowej lub stałego kalectwa. Dr Cowlcs, sławny lekarz dusz, wyraża pogląd, iż konflikty umysłowe spowodowane kompleksami są bezpośrednim skutkiem stałego obniżania się energii nerwowej, czyli siły życiowej. Stan ten trwający dłużej musi doprowadzić do katastroly. Tłumaczył on, że jeżeli normalny dopływ energii nerwowej, czyli siły życiowej, spada poniżej normy, człowiek zaczyna odczuwać brak wigoru życiowego i wesołości, powoli wpadając w depresję. Dalsze obniżanie siły życiowej doprowadza do melancholii, a w miarę dalszego jeszcze obniżania się poziomu tej siły następują ciężkie stany depresji, histeria, lęki, załamania nerwowe i psychozy. Całość kończy się ciężką chorobą umysłową, w której zanika pamięć. 3. „W roku 1926 - opisuje Long - miałem na Hawajach znajomego kierowcę. Był lo przystojny, zdrowy i przemiły Hawajczyk. Wychowany był przez bardzo pobożnego ojca i ożenił się z pobożną kobietą. On sam także był pobożny. Ale kilka lal po ślubie zakochał się gwałtownie w innej kobiecie, chociaż żonę także kochał. Miał jednak wyrzuty sumienia i był przygnębiony tym, że zgrzeszył. Przy jakiejś okazji żona dowiedziała się o jego romansie. Po burzliwej scenie przebaczyła mu, jednak pod warunkiem że to się więcej nie powtórzy. Nie minął jednak rok, a on zdradził żonę ponownie. Tym razem nic się nie wydało, lecz jego poczucie winy było większe niż poprzednio. Wtedy zdarzyło się, że ów Hawajczyk się przeziębił. Katar przeszedł w grypę. Ale mimo troskliwej opieki grypa nie ustawała i nie było widać żadnego polepszenia zdrowia. Przeciwnie, pacjent stawał się coraz słabszy. Otoczenie przestawało go interesować i zupełnie stracił apetyt. Ponieważ lekarze orzekli, iż jego dni są policzone, żona wezwała jednego z nielicznych kahunów, którzy wówczas jeszcze leczyli w Honolulu. Stary kahuna wysłuchał uważnie, co mu powiedziała żona, a następnie zadał kilka pytań i zabrał się do leczenia. Obnażył ciało pacjenta i zaczął je energicznie nacierać. Co jakiś czas przestawał i powoli ocierał ręce o swe szały. Potem nacierał pacjenlowi plecy, piersi, głowę powtarzając stale, że tym sposobem wgniata pacjentowi siłę, aby ten stał się mocniejszy. Po jakimś czasie zaczął choremu zadawać pytania, czy czasem kogoś nie skrzywdził, czy nic ma na sumieniu jakiegoś grzechu. Początkowo kahuna natrafił na zacięty opór. Lecz po jakimś 153 czasie pacjent przyznał się kahunie do swojego grzechu. Po tej spowiedzi poprosił, aby mu pozwolono umrzeć w spokoju. Lecz kahuna argumentował spokojnie i łagodnie. Zawołał też żonę chorego, której kazał zaparzyć herbatę z lis"ci ti i powiedział jej po prostu, że mąż ją zdradził, a teraz umiera nie mogąc spojrzeć jej w twarz. Żona rozgniewała się w pierwszej chwili, lecz polem widząc, że mężowi grozi śmierć, postanowiła mu ponownie przebaczyć. Pocałowała go, rozpłakała się nad nim i wyszła. Kahuna, przestrzegając ściśle starodawnego rytuału, wyciągnął z zawiniątka, które przyniósł ze sobą, cztery małe białe kamienie. Położył je na czterech rogach łóżka i kazał im być ścianami uniemożliwiającymi wejście duchom, które mogłyby przeszkadzać w leczeniu. Potern wziął wody morskiej i wiechciem zielonych liści pokropił cały pokój, każąc wszystkim niepożądanym duchom, aby go opuściły. W naczyniu ze skorupy orzecha żona przyniosła wywar z liści ti w słonej wodzie. Kahuna wziął wiecheć z liści i powiedział pacjentowi, że jego grzech może być zmyty wodą z tego naczynia, bo został wybaczony przez żonę. Kropiąc pacjenta wodą z naczynia opisywał dokładnie kahuna, jak grzechy zostają zmywane i jak się rozpuszczają w wodzie. Następnie kahuna wylarł ciało pacjenta liśćmi i oświadczył, że wszystkie grzechy zostały już zmyte i weszły w wodę, pozostawioną w naczyniu. Teraz kahuna kazał żonie podnieść głowę pacjenta, aby mógł zobaczyć własnymi oczami, jak woda zawierająca jego grzechy została wylana poza dom. Potem pacjenta dokładnie wytarto i powiedziano mu, że siły jego prędko powrócą i że niebawem będzie głodny, a po jedzeniu zaśnie. Obiecano mu, że gdy się obudzi, będzie już na drodze do zupełnego odzyskania zdrowia. I rzeczywiście tak się stało, jak powiedział kahuna." Kahuni w bardzo prosty sposób określali istotę grzechu. Należało po prostu zapytać siebie, czy swoim postępowaniem się kogoś skrzywdziło, czy działaliśmy na czyjąś szkodę lub ranimy czyjeś uczucia. Jeżeli nasze postępowanie nie działa na czyjąś szkodę, wówczas nie ma grzechu! Kahuni leż uważali, że Bóg stoi zbyt wysoko i jest do tego stopnia wszechmocny, że żaden nawet najbardziej niegodny czyn ludzki nie może go dosięgnąć, dotknąć czy obniżyć jego godności. Dalej kahuni wykonywali coś w rodzaju spowiedzi, to znaczy pacjentowi kazali wyznawać wszystkie grzechy. Potem dawali rozgrzeszenie zmywając grzechy słoną wodą lub wywarami z ziół. Było to podobne do znanych nam chrześcijańskich praktyk ze święconą wodą, spowiedzią i rozgrzeszeniem. Nauka huny mówi, że nic nie jest grzechem, co nie krzywdzi innych. Jest to wielka prawda i należy bardzo głośno o niej mówić, jeżeli pragniemy zapobiec fatalnym skutkom naszych niewłaściwych wierzeń, iż grzechem jest łamanie dogmatycznych tabu rozmaitych religii. Nic ma sposobu na to, aby dowiedzieć i 154 się, ile milionów przypadków chorób fizycznych i umysłowych, ile nieszczęść zostało spowodowanych przez, kompleksowe wierzenia religijne, które w nas zakorzeniono w dzieciństwie. Tłumienie w sobie popędów seksualnych jest najczęstszym źródłem rozmaitych kompleksów, pochodzi to bowiem z zakazów religii chrześcijańskiej, która twierdzi, że popędy seksualne są grzechem, o ile służą przyjemnościom, a nie płodzeniu dzieci w małżeństwie. Kahuni byli logiczni w swoim podejściu, nawet jeżeli chodziło o seks. Uważali bowiem, że jeżeli akt płciowy nie krzywdzi nikogo, a więc odbywał się z obopólną zgodą, wówczas nie było żadnego grzechu. Grzechem jest, było i będzie krzywdzenie bliźnich! 4. Freud, który na Zachodzie odkrył podświadomość, stwierdził, że przy leczeniu sugcslią podświadomość w wielu przypadkach sugestii nie przyjmuje. Jego badania nad przyczyną zjawiska wykazały istnienie kompleksów myślowych przechowywanych przed podświadomość. Stwierdzono, że podświadomość, która jest tym, co przejmuje sugestie, odrzuca takie sugestie, które są sprzeczne z jej kompleksowymi przekonaniami moralnymi albo z jej kompleksowymi wyobrażeniami wyimaginowanych okoliczności. Przy kompleksach powstałych na tle tłumienia w sobie popędów seksualnych podświadomość może dokonać wielokrotnej inwersji, czyli wielokrotnie pozamieniać objawy zewnętrzne kompleksu tak, że niejednokrotnie jest on niemożliwy do rozpoznania. W takich przypadkach jedynym rozwiązaniem jest racjonalizacja, czyli jasne i szczere rozmowy z pacjentem, wyjaśniające mu, na jakim tle i z jakiego powodu występują u niego odpowiednie zaburzenia. W ten sposób możliwe jest unicestwienie kompleksu przez poddanie go kontroli świadomości. Freud twierdził, że wszystkie kompleksy mają swoje źródło w zahamowaniach lub ograniczeniach popędu seksualnego. Jego następcy nieco złagodzili to twierdzenie, co zresztą było wielce uzasadnione. Podświadomość często, jak stwierdzono doświadczalnie, odmawia przyjęcia sugestii mogących usunąć symptomy powikłań spowodowanych przez kompleks. Podświadomość nic przyjmuje żadnych sugestii sprzecznych z jej zasadami moralnymi. Dlatego hipnotyzer nigdy nie namówi hipnotyzowanego do popełnienia czynów, które ten uważa za niemoralne. A ponieważ podświadomość jest źródłem wszystkich naszych emocji, w bardzo wielu przypadkach można odkryć obecność kompleksu, obserwując reakcje uczuciowe w chwili doprowadzenia kompleksu do ujawnienia się. Przecież zdarza się nam widzieć osoby wpadające w ślepą złość z jakiegoś błahego powodu. Może to być nieraz tylko jakieś słowo albo nawet gest, czyjaś mina czy w ogóle jakiś drobny niezauważalny szczegół w otoczeniu. Te drobne przyczyny powodują wybuchy emocji, są jak gdyby zapalnikami jakiejś 155 wielkiej i niepojętej bomby, która prowadzi do nieobliczalnych w skutki wybuchów. Istnieją także kompleksy drobne, bez szczególnego znaczenia, na które nikt nie zwraca uwagi, bo są poniekąd normalne. Kompleksy mogły SJQ w nas rozwinąć w związku z naszymi codziennymi zajęciami. Na dzwonek budzika wstajemy z łóżka i zabieramy się do codziennych zająć, niezależnie od tego, czy mamy na to ochotę czy też nie. Jednym ze sposobów, jakich używa podświadomość, żeby dopiąć swego, czyli żeby urzeczywistnić swoje pragnienia, jest zalewanie świadomości falą uczuć i emocji. Zazwyczaj świadomość daje się na to nabrać. Przypływy nienawiści, pożądania lub obrzydzenia są nam dobrze znane. Znane są nam także dobrze nostalgie i tęsknoty. Ale ze wszystkich uczuć miłość daje najwięcej urozmaiconych niespodzianek. Dalszymi motywami przywiązania fizycznego może być także miłość rodziców do dzieci i na odwrót. Należy tutaj wymienić także współczucie oraz podziw, które są zgodne z logiką świadomości. Z tego widać, że podświadomość ma dość sposobów na to, żeby wywołać w człowieku zamęt uczuciowy i wywierać w ten sposób wpływ na świadomość, a nawet ją zniewalać w celu realizacji swoich pragnień. I aż trudno uwierzyć, że tak współczesną i wręcz awangardową wiedzą psychologiczną dysponowali kahuni od niepamiętnych czasów. Nasuwa się tutaj jeszcze druga, nieco smutniejsza refleksja - biały człowiek narobił lak wiele szkód w całym świecie, że będzie musiał włożyć przez wiele stuleci bardzo dużo wysiłku, trudu i samozaparcia, żeby poodkrywać rzeczy, które sam przez swoją bezmyślność wytępił. Chociaż tenże biały człowiek uświadomił sobie, co uczyniłwciągu dziewiętnastego wieku, lo jcdnakczyni to nadal wswojej głupocie i zadufaniu przewodnika całej ludzkości... Nicslcty, taka właśnie jest smutna rzeczywistość... USUWANIE KOMPLEKSÓW 1. 'otychczas nie wynaleziono jeszcze dobrze działającego sposobu na wykrywanie kompleksowi ich likwidację. Znali to jednak od wieków kahuni, ci przecież zdawałoby się prymitywni i niepiśmienni magowie. Sposób usuwania kompleksów przez kahunów przez Europejczyka wydać się może nieco dziwny, ale jest on skuteczny. Nie jest on dziwniejszy niż wywoływanie insulinowych szoków czy też szoków prądowych w szpitalach dla umysłowo chorych. Kahuni uznawali prostą zasadę, że kompleksy są czymś, co człowieka zżera od środka. Kahuni, zresztą także jak jogowie hinduscy, wyobrażali sobie ukształtowane myśli jako niewidzialne małe przedmioty, które są rzeczywiste i zupełnie realne. Myśl ukształtowana powstaje wówczas, gdy myślimy. Należy tutaj jeszcze określić, że każda ukształtowana myśl ma pewien stopień ukształtowania. Myśl jasna, pewna, konkretna, prawdziwa i zakończona ma najwyższy stopień ukształtowania i do niej mogą dołączać się inne myśli ukształtowane słabiej, tworząc grono asocjacyjne myśli. Wszystkie procesy myślenia przebiegają asocjacyjnie, to znaczy, jeżeli otrzymamy zalążek, nasienie, które bardzo często przychodzi jako zewnętrzna sugestia, wówczas nasz umysł zaczyna produkować łańcuchy asocjacyjne myśli ukształtowanych. Myśli mają jeszcze i tę właściwość, iż łatwo asocjują się tematycznie, a jeszcze łatwiej na zasadach kodu emocjonalnego, co przecież jest domeną podświadomości. Dobre myśli asocjują się z dobrymi myślami wywołując w efekcie dobro, a złe myśli asocjują się ze złymi, szerząc wokół zło i spustoszenie. Takie grono ukształtowanych myśli, żeby mogło w jakiś sposób oddziaływać w przyrodzie, musi być obdarzone pewną elementarną ilością siły życiowej. Tak więc grono ukształtowanych myśli pod postacią fal mentalnych może zostać wysłane do innej osoby i przez nią odebrane, tak jak to się dzieje w przekazach telepatycznych. Naturalnie żeby to się stało, takie fale mentalne muszą mieć pewien zasób sify życiowej, w które wyposaża je nadawca przekazu lelcpatyczne- 157 go. Podczas podawania sugestii powstaje także przepływ siły życiowej, płynącej od operatora do pacjenta przez bezpośrednie nakładanie rąk. Można więc powiedzieć, że sugestia polega na wprowadzeniu silnej ukształtowanej myśli do podświadomości odbierającego. Moc siły życiowej towarzyszącej wprowadzanej myśli ukształtowanej ma pewien wpływ na jej skulcczność. Ale prawdziwa skuteczność sugestii w telepatii i podczas leczenia zależy głównie od przejęcia ukształtowanych myśli przez podświadomość osoby odbierającej. Jeżeli ta ma jakieś zasadnicze kompleksy, tobie czy też zahamowania, przekaz nie dojdzie do skutku przed usunięciem tych wszystkich kompleksów podświadomości. Jak już wspominaliśmy, można przyspieszyć i wzmocnić przyjęcie ukształtowanych myśli sugestii przez użycie bodźca fizycznego. Musi to być jednak coś zupełnie realnego fizycznie, coś co podświadomość odbierającego może pojąć zmysłami i w co zdolna jest uwierzyć. Karmili nie musieli doszukiwać się pierwotnych kompleksów, jak to się dzieje przy dogłębnych badaniach psychoanalitycznych. Nie jest konieczne także studiowanie snów pacjenta w poszukiwaniu symboli czy aluzji do tych kompleksów. Nic im J^ nic przeszkadzało, jeżeli pierwotny kompleks został wielokrotnie zmieniony. Oni wszystko leczyli sugestią. Ich metoda polegała głównie na zmuszeniu podświadomości pacjenta do przyjęcia sugestii sprzecznych z jej kompleksem wierzeń. Dzieje się to za pomocą silnego uderzenia siły życiowej. Pamiętamy przecież, że kahuni umieli ładować siłę życiową w drewniane kije i potem porażać nimi przeciwników. Skupiając wolę, gromadzili oni siłę życiową w drewnie. Dotknięcie takiego kija porażało każdą istotę żywą na kilka minut, do tego stopnia, że traciła ona przytomność. Takie porażenie siłą życiową nie tylko szkodziło, lecz wzmacniało cały organizm po przeminięciu szoku. Zresztą przypadki gromadzenia siły życiowej za pomocą woli znali także Indianie amerykańscy i nazywali to orcnda. Znany z tego był jeden z wodzów indiańskich, który po zgromadzeniu siły życiowej w sobie dotknięciem palca porażał najdzielniejszych i najsilniejszych wojowników. Duża ilość siły życiowej, którą nagle przekazuje się pacjentowi, może złamać opór jego podświadomości. W przypadku modlitwy śmierci to się udawało wówczas, jeżeli ofiara miała myślowy kompleks winy, zmuszając ją do przyjęcia ukształtowanej myśli o śmierci przesyłanej przez kahunę. To powodowało potem, że zaczęły działać wysyłane tclepalycznie ukształtowane myśli o nasłanych przez kahunę duchach, które mają wyssać siłę życiową z ofiary. Sugestia podparta silnym uderzeniem życiowej siły zaczęła działać, bo opór podświadomości został już trochę wcześniej złamany i podświadomość jako nierozumna po prosi u pozwalała na odpływ siły życiowej z organizmu, sama jej nie produkując. Takie 158 tracenie siły życiowej było bardzo proste, ponieważ utrzymuje się ona w organizmie dzięki sile woli, tak podświadomości jak i świadomości. Fotografie Jodko-Narkicwicza, a także Kirlianów świadczą przecież dobitnie, że cały czas emitujemy jakieś promieniowanie, klórc jest z pewnością związane z życiową siłą. A więc pozbawiony hamującego działania woli organizm po prostu wypro-mieniowuje siłę życiową, co objawia się posiępującym od dołu paraliżem. Wynika z lego jasno, że niepotrzebna jest działalność duchów, żeby uzasadnić logicznie działanie modlitwy śmierci. Możliwe to dopiero było po zrozumieniu działania kompleksów na nasze dwie osobowości. Nasze tłumaczenie w niczym nie umniejsza zasług kahunów, bo przecież mechanizm modlitwy śmierci nie został naruszony. My natomiast znając dość dobrze fizykę teoretyczną, jak i współczesną koncepcję świata oraz wszystkie główniejsze religie świata, eliminujemy automatycznie działalność duchów jako rzecz zgoła nierealną i sprzeczną ze współczesną logiką. Kahuni nic posiadali naszej wiedzy, więc w jakiś sposób musieli tłumaczyć te działania. Zgadzamy się zupełnie z nimi, że tłumaczenie tych wszystkich zawiłych działań działalnością duchów było najlepsze z możliwych. Wiemy, że z całą pewnością rozczarujemy niektórych czytelników, lecz niestety musimy to robić, aby dać pelne świadectwo prawdzie. To nic, że tajemnicy kahunów odbieramy tajemniczość, wyjaśniamy ją przecież dla dobra nas wszystkich i w obawie, że mądrość i doświadczenie wielu wieków zupełnie roztopi się w całkowitym zapomnieniu. Tak więc pamiętajmy, że tajemnica zmuszenia podświadomości pacjenta do przyjęcia ukształtowanej myśli sugeslii polega na zastosowaniu obezwładniającego uderzenia dużego ładunku siły życiowej, która towarzyszy podawanej sugestii. 2. Wspominany już tutaj wielokrotnie dr Brighton był świadkiem bardzo ciekawego sposobu leczenia zastosowanego przez kahunę. Kahuna ten leczył Hawaj-czyka, mającego szereg zbieżnych symptomów, uniemożliwiających mu przejście kilku kroków przez wodę do łodzi, żeby wypłynąć na połów. Jak tylko stanął nogą w wodzie, występował paraliż tej nogi. Z choroby tej niby go wyleczono, choć właściwie przeniosła się ona w inne miejsce. Kiedy ów Hawajczyk zbliżał się do wody, wpadał w stan oszołomienia. Później występowała zupełna ślepota, która cofała się po jego powrocie do domu. Końcowa faza leczenia polegała na zastosowaniu bodźców fizycznych wywołujących bardzo silne wrażenie, które towarzyszyło sugestii. Po zabiegu sugerowano pacjentowi, że leczenie usunęło wszelkie przeszkody, które uniemożliwiały mu przechodzenie przez wodę do łodzi. Jako bodziec fizyczny służyło duże drewniane wiadro napełnione słoną wodą. Kahuna w obecności pacjenta długo się wysilał, żeby woda nabrała właściwości leczniczych. Mieszał ją z zielonymi 159 liśćmi ti, dodał żółtego korzenia imbiru oraz kładł kilkakrotnie swe dłonie na wiadro, trzymając je tuż nad powierzchnią wody. A kiedy przygotowania były ukończone, zawołał kahuna pacjenta i kazał mu usiąść przed wiadrem i wpatrywać się w nie bez mrugania powiekami. Potem kazał mu wstrzymać oddech i wypić tyle wody z wiadra, ile tylko może. Podczas picia kahuna podawał sugestią o tym, że woda wypędzi z niego wszystkie kłopoty, trudności i choroby i że one już nigdy nie powrócą. Pacjent wykonał wszystkie polecenia i wypił wodą. Wówczas kahuna położył mu ręce na ramiona i kazał chorobie opuścić ciało. Pacjent przez chwilę jeszcze pił, po czym upadł na wiadro jakby porażony piorunem. Kahuna podniósł go ostrożnie i otarł mu twarz powtarzając spokojnym głosem zapewnienia, że choroba już zniknęła i że nigdy już nie powróci. Kiedy pacjent przyszedł do siebie po przebytym szoku leczniczym, kahuna poszedł z nim zaraz nad brzeg morza i kazał mu przejść przez płytką wodę, a potem wejść do łodzi. Hawajczyk zrobił to bez żadnych oporów i przekonał się, że ta dziwna choroba zniknęła bez śladu. Przed odejściem kahuna zabronił mu rozmyślać na temat wcześniej przeżywanych trudności. Była to zwykła asekuracja kahunów, żeby kompleks więcej nie powrócił. ?p też się stało i nigdy więcej już Hawajczyk nie miał kłopotów z wchodzeniem do wody. Z tej opowieści dr. Brightona wynika, że kahuna napełnił dużym ładunkiem siły życiowej wiadro wody i użył jej do złamania oporu podświadomość i pacjenta. Potem zmusił jego podświadomość do przyjęcia ukształtowanych myśli sugestii w celu usunięcia oporów, uniemożliwiających pacjentowi przejście przez wodę do łodzi. Te zabiegi kahuny przypominają zabiegi Mesmera, który ładował kadz wody siłą życiową, nazywaną przez niego magnetyzmem zwierzęo MI z. beczki wystawały żelazne pręty, które chwytali pacjenci i tą drogą spływała na nich tajemnicza uzdrawiająca siła, którą naładowana była woda w beczce. Trzeba tutaj dodatkowo zaznaczyć, że pierwotnego kompleksu nic ustalono i kahuna nic starał się go usunąć przez poznanie i racjonalizację. Kompleks pierwotny został zastąpiony przez inny kompleks w formie ukształtowanej myśli, wprowadzonej do podświadomości przez zabieg sugestii uderzeniowej. Sugestia także zawierała racjonalne argumenty wskazujące, że nie było ważnej przyczyny ku temu, aby pacjent nie poszedł swobodnie nad brzeg morza i wsiadł do łodzi. Nie znamy granic możliwości działania podświadomości na nasz organizm, ale liczne doświadczenia wskazują, że wpływ len jest bardzo duży i rozległy. Za pomocą odpowiednio przygotowanej i podanej sugestii można osiągnąć dobre wyniki w licznych dziedzinach medycyny. Z pewnością będzie też można w przyszłości wywierać hamujący wpływ na rozwój chorób zakaźnych. Kahuni byli bowiem zdania, że choroby zakaźne są podobne do nieszczęśliwych wypadków. 160 Jeżeli ktoś uległ nieszczęśliwemu wypadkowi, złamał nogę lub jeżeli zaraził się jakąś chorobą zakaźną, wówczas podświadomość ma za zadanie zagoić rany lub zwalczyć infekcję. Jeżeli pacjent nie ma żadnego kompleksu lub nic jcsi szczególnie osłabiony i nie jest zbyt stary, szansa na wyleczenie jest bardzo duża. O nastawieniu kahunów do raka nie wiemy nic. Ponieważ jednak zdarzają się. nieraz dziwne i samorzutne wyleczenia z lej strasznej choroby, to są pewne nadzieje, iż możliwe jest drogą specjalnie spreparowanych sugestii tak podziałać na podświadomość, że ona jeżeli nie zwalczy, to przynajmniej ograniczy rozwój choroby. Tak samo nic jeszcze nie wiadomo, jak by się sprawdziło leczenie metodą kahunów dżumy dwudziestego wieku, czyli wirusa HIV. Potrzebne jest tutaj zorganizowanie systematycznych badań, na które jak wiadomo nie znajdzie się funduszy. Chyba że powstałaby specjalnie stworzona do tego celu społeczna fundacja. 3. Wiara w duchy zmarłych kręcących się po świecie czy też w rozmaitego rodzaju demony znalazła nazwę i swoją dziedzinę wiedzy, która obecnie została prawie zupełnie zaniechana. Demonologią, bo tak się ta wiedza nazywa, zajmują się już dziś albo historycy, albo też zupełni amatorzy. Nauka dziewiętnastego i pierwszej połowy dwudziestego wieku wykreśliła zupełnie ze swoich kart zagadnienia duchów i demonów, chociaż tradycje tej dziedziny wiedzy są znane ludzkości od dawna i giną w tajemniczych mrokach przeszłości ludzkiej egzystencji. Jak wykazuje historia nauki, kompletna negacja nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. Znamy już bardzo wiele faktów naukowych, które dotarły do nas z zamierzchłej przeszłości, potem zostały przez oficjalną naukę zanegowane, by po lalach ponownie uznać je jako prawdziwe, lecz w nieco zmienionej już formie. Tak samo może być z duchami i demonami. Nie twierdzimy przez to, że one istnieją i że należy wszystko bezkrytycznie przyjmować, co przekazały nam wcześniejsze wieki. Uważamy jednak, że po prostu nie należy tego lekceważyć, bo jak już zauważyliśmy na początku lej książki: w każdej baśni jest trochę prawdy, a w każdej prawdzie jest nieco baśni! Zasada ta pozwala na wybieranie z tych dawnych opisów takich zdarzeń i faktów, które da się uzasadnić w świetle nauk współczesnych, a szczególnie w świetle fizyki teoretycznej, która chyba najbardziej ze wszystkich współczesnych nauk wysunęła się do przodu. Nie należy brać dosłownie wszystkiego, co nam dyktują minione stulecia. Należy natomiast zastanowić się, co z tych opowieści wynika i jak to się ma do współczesnych osiągnięć nauki. Dużą szkodę całej demonologii wyrządziła walka kościoła w wiekach średnich. Palono wówczas na stosach w całej nieomal Europie czarowników i czarownice, w czym było wiele okrutnej przesady. Często opierała się ta walka na przesądach, ciemnocie i braku wykształcenia samego kleru. Nie należy jednak przypuszczać, 161 że całość walki z czarnoksięstwcm była całkowicie pozbawiona sensu. Otóż nietrudno stwierdzić, że to, co zarzucano średniowiecznym czarownicom, potrafią dokonywać dziś jeszcze rozmaici szamani murzyńscy, indiańscy i azjatyccy, a także rozmaici wróżbici w zapadłych kątach puszcz południowoamerykańskich oraz wyspiarze wysp południowych. Kahuni uważali, że istnieją twory lub ciemne moce o cechach wybitnie ujemnych, które nigdy nic były inkarnowanc w ziemskich wcieleniach. Ale także istnieją istoty o pozytywnym działaniu na bardzo wysokich poziomach mentalnych. O nich także kahuni niewiele mogli powiedzieć, ponieważ uważali, że tak jedne jak i drugie istoty nie miały niczego wspólnego z ludźmi. Przy okazji należy tutaj zasygnalizować sprawy czarnej magii, która nieraz budzi wielkie zaciekawienie. Dotyczy ona kontaktów z tak zwanymi siłami nieczystymi. Według relacji licznych osób, które mają pewne doświadczenie, tego rodzaju praktyki często źle się kończą. Bardzo dobrze te sprawy zilustruje opis wydarzeń, w których uczestniczył Stanisław Przybyszewski jako maty chłopiec. Gdy Przybyszewski był dzieckiem, służąca chcąc zemścić się na jego ojcu za to, że ją ukarał, nasłała na chłopca potworny ból głowy. „UJicha - opisuje Przybyszewski - chwyciła mnie między kolana, rozcięła skórę na czole (dotychczas mam bliznę), wtarła w ranę sok niedojrzałych śliwek, które przedtem opluła; mnie zaś pod groźbą dostania się żywcem do piekła kazała powiedzieć, żem sam sobie czoło rozciął o kant stołu, l wszystko byłoby w porządku, gdyby nic to, że już po paru godzinach wiłem się z bólu głowy i trzęsła mną febra, czyli jak lo na Kujawach nazywają, zimna gorączka." Lekarz nie znalazł przyczyny bólu głowy, a przestraszony chłopiec milczał. I kto wic, czy nie rozstałby się z tym światem, gdyby nic pomoc jego mamki Łuchy. „Gdy noc zapadła - opisuje Przybyszewski - nagrzcbała Łucha w swoim ogródku korzeni żywokostu, rozgotowała je na miazgę, o północy wyjechała nad Gopło, nazrywała liści białych lilii, skropiła je wywarem korzeni żywokostu ostudzonego w święconej wodzie zaczerpniętej ze źródełka gietrzwaldzkicgo, przy którym kilka miesięcy temu Matka Boska się objawiła. Całą noc przykładała mi te liście na głowę i na piersi, coś wciąż mamrocząc. Wiem tylko, że nic były to słowa modlitwy. Na drugi dzień stał się cud. Wstałem zdrów i rześki jak nigdy. Natomiast Ulichę znaleziono na stogu słomy trzęsącą się z zimna, mimo upalnego lata klapiącą i szczękającą zębami*, wskutek srogiej zimnicy. Ulichę trzeba było odwieźć do szpitala w Inowrocławiu, gdzie niezadługo potem zmarła." Śmierć jej, zgodnie z magicznymi wierzeniami, była nieuchronną konsekwencją rzuconych uroków. Siła niszczycielska bowiem raz uruchomiona musi się wyładować. Albo gubi tego, przeciwko któremu była skierowana, albo tego, który tę siłę powołał do życia. NADŚWIADOMOŚĆ i. ^Jarówno kahuni jak i jogowie hinduscy uważają, iż osobowość człowieka składa się jak gdyby 7. trzech osób, które w pewnych warunkach stanowią całość, a w pewnych mogą się rozdzielać na trzy niezależne istoty. Pogląd ten znajduje także miejsce i we współczesnej psychologii, bo co do dwóch istot, czy też co do dwóch jaźni człowieka nie ma już dziś żadnych wątpliwości. Trzecią dziś określa się jako intuicję i dopuszcza się jej istnienie. Dziwne to, lecz prawdziwe, bo co dziś się zaledwie nieśmiało dopuszcza, kahuni znali bardzo dobrze i korzystali z tego pomocy. Ale to już jest sprawą profesjonalistów, którzy jak zwykle w obawie przed utratą autorytetu wolą być zacofani i wsteczni oraz są bardzo oporni na nową wiedzę. Dlatego z reguły wszelkich nowych odkryć przeważnie dokonują amatorzy. My nie próbujemy sugerować, iż dokonujemy tu jakichś nowych odkryć w dziedzinie psychologii, ani też w żadnej innej dziedzinie. Pragniemy jedynie przekazać i zrelacjonować już istniejącą wiedzę, a także uchronić ją przed zapomnieniem. Wnioski co do jej wykorzystania niech podejmą sami profesjonaliści. Nie zamierzamy także dawać porad leczniczych, pozostawiając tę sprawę fachow-com-lckarzom, podajemy jedynie fakty i próbujemy je w jakiś sposób zmieścić w wiedzy, jaką nam narzuca dziś współczesna cywilizacja. Być może, iż za kilkadziesiąt lat nasze interpretacje wydadzą się po prostu naiwne. Ale jedno wówczas będzie niepodważalne: ochroniliśmy to wszystko przed zupełnym zapomnieniem i to już jest dobrze! Tradycja kahunów, którą właśnie staramy się w tej książce ochronić przed zapomnieniem, kazała wierzyć w istnienie wyższego ja, czyli w jaźń wyższą zamieszkującą ciało tak samo jak inne niższe jaźnie. Tę wyższą jaźń nazwijmy zgodnie z nauką jogi nadświadomością. Kahuni na zasadzie analogii przypuszczali, że wyższe istoty w pewnym sensie są podobne do niższych. Uznawali oni stary aksjomat: jak na górze tak i na dole, i jako w niebie tak i na ziemi... znane nam 163 bardzo dobrze skądinąd. Znali oni od niepamiętnych czasów ową słynną trójjed-ność cz.lowieka, tak samo jak z.a pośrednictwem Chrystusa chrześcijanie znają trójjcdność Boga. Przypuszczali więc kahuni, że bogowie, a nawet Najwyższa Nieznana Ostateczna Istota także musi być troista. Jest całkiem możliwe, iż wszystkie systemy religijno-filozoficzne pochodzą z jednego praźródła, którym mogła być legendarna Atlantyda lub jeszcze bardziej zagadkowy superkontynent Mu. Tak czy owak, taką troislość boskich istot spotykamy w hinduizmie, a nawet u Indian amerykańskich, którzy wyznawali wiarę w Wielkiego Ducha, nie mówiąc już o chrześcijanach. Gdziekolwiek napotykamy magiczny symbol trójkąta, można bez dużego ryzyka popełnienia większych błędów powiedzieć, że w danej religii istnieje koncepcja troistej natury bogów, a także i człowieka. Prawdziwe znaczenie trzech bogów symbolizowanych przez trójkąt, a oznaczających właściwie trzy osobowości człowieka, mogło z czasem rozpłynąć się w zapomnieniu, lecz pozostały symbole, które o tym zaświadczają. Piramidy egipskie poprzez wieki pokazują światu na cztery jego strony oblicza o kształcie trójkąta. W Ameryce centralnej, a także w Azji i w Oceanii trójkąt także był .używany jako symbol religijny. Istnieją też stare i bardzo rozpowszechnione wierzenia kahunów, że świadomość wyższej istoty wciela się w materię fizyczną. Odnosiło się to do stworzenia świata oraz niższych form życia i dało początek rozmaitym wersjom upadku, które występują w niemal każdej religii. Logiczną konsekwencją wiary w upadek stała się wiara w ewolucję, która właśnie pozwalała na wznoszenie się wzwyż, czyli na powrót do wszelkiego stworzenia, w mozolnym ewolucyjnym trudzie do nieskończonego Boga. Prawic wszystkie religie świata głoszą rozmaite upadki, wzloty, sprzeniewierzenia się Bogu i jego kolejne przebaczenia, co wnosi wielce zagmatwany obraz sytuacji człowieka we wszechświecie, l tutaj znowu jesteśmy pełni podziwu dla kahunów, którzy w swojej prostocie jak gdyby znaleźli właściwe rozwiązanie, które odpowiada w zupełności naszym współczesnym poglądom. Kahuni bowiem uważali, że ponieważ umysł ludzki jest ograniczony do poziomu świadomości, człowiek nie może więcej niż domyślać się, co się dzieje na wyższych poziomach bytu. Drogi nadświadomości już są dla nas, przeciętnych ludzi niezrozumiałe, a drogi jeszcze wyższych istot są zgofa niepojęte. Rozmaite prawdy, rzekomo objawione człowiekowi przez Boga, mają w sprawach dotyczących bytu cech koncepcji umysłowych, będących na poziomic świadomości ludzkiej. Nie ma też dwóch prawd objawionych, które by się ze sobą zgadzały. Jedyną rzeczą, która nie ulega wątpliwości, jest istnienie nadświadomo- 164 ści, czyli wyższej jaźni, do której można się zbliżyć i od której można otrzymać pomoc w sprawach dotyczących naszego życia codziennego. Zadziwiającą rzeczą jest, że prawic wszystkie religie świata zawierają jakieś elementy wierzeń kahunów, choć fragmenty te bywają bardzo często zniekształcone do nicpoznania albo wyolbrzymione do nieprawdopodobnych rozmiarów. Oczywiście należy rozumieć te zniekształcenia, ponieważ na nie wpływały różne sytuacje i warunki narodów, które je tworzyły. Ale ważniejsza jest tutaj ta zbieżność, która świadczy, że huna jest chyba najmniej zniekształconym systemem filozoficzno-etycznym, który dotarł do nas z nieprzebytych mroków pradziejów naszej ludzkiej przeszłości. I to jest chyba najważniejsze. Daje to jej duży stopień wiarygodności i zmusza do poważnego potraktowania jej zasad i nauk. Kahuni twierdzili, że duchy ludzkie przynajmniej raz jeszcze powracają, aby się powtórnie narodzić w ludzkim ciele jako świadomość. Może się zdarzyć, że jakiś duch, czyli dusza, powróci kilkakrotnie do fizycznego ciała. Lecz twierdzenie o nieskończonej ilości reinkarnacji człowieka w niezliczone kolejne ciała jest typowym wyolbrzymieniem myśli oryginalnej do rozmiarów niewiarygodnych. W chrześcijaństwie, w judaizmie, w islamie, a także i u Indian Ameryki Północnej idea reinkarnacji jest ledwo zaznaczona, natomiast stanowi jedną z podstawowych zasad nowo rozprzestrzeniających się idei świadomości Kriszny, która już przed kilkunastoma laty dotarła do Polski. Tak samo jak i w wielu innych okolicznościach, tutaj także kahuni są najbliżsi prawdy. Powroty duszy na ziemię, niezależnie jaka by ona nic była, mają sens tylko o tyle, żeby mogła ona udoskonalić się do lego stopnia, jaki jest potrzebny do życia na innym planie egzystencji. Oczywistą jest rzeczą, że niektórzy ludzie za życia osiągają wysoki stan świadomości tak, że nie muszą już powracać i inkarnować się w ciałach noworodków. Natomiast większość z nas, to znaczy ludzie mający przeciętną świadomość, a także bardzo niską podświadomość z całą pewnością powinni wracać tutaj, aby dalej tę świadomość podnosić do niezbędnego wymaganego pułapu. Takim pułapem świadomości wydaje się pułap ludzkiej nadświadomości. Można ten pułap osiągnąć za życia, co jest wyraźnie powiedziane w teorii nauki jogi. Tylko ludzie wyzwoleni mogą połączyć się z wiecznym Brahmanein. A wyzwolenie osiąga się przez całkowite osiągnięcie nadświadomego stanu umysłu. Nie będziemy się teraz nad tym rozwodzić, odsyłając Czytelnika do nielicznej zresztą na ten temat literatury. Hinduistyczna koncepcja karmy jest kolejnym wyolbrzymieniem pierwotnej koncepcji grzechu. Wszystkie istoty niższe niż najwyższa miały podlegać prawu karmy. Aby uwiarygodnić logikę tej absurdalnej myśli o warunkach znajdujących się na takich niepojętych dla nas poziomach świadomości, wymyślono władców karmy, półbogów, którzy mieliby wydawać sprawiedliwe wyroki. Mieli oni mieć 165 nieskończoną ilość pomocników, którzy zapisywaliby grzechy ludzkie w niewidzialnej księdze zbudowanej z akaszy. I tutaj widzimy pewną zbieżność z huną, która twierdzi, że pamięć jest zapisem w niewidzialnym ciele aka. Grzeszników spotykała kara dopiero w następnym wcieleniu, dlatego też zło rozwija się jak bujne zielsko, co też nie jest pozbawione sensu. Tę samą myśl o boskiej idealnej formie sprawiedliwości znajdujemy w Biblii, lecz nie ma tam próby osłaniania i tymczasowego pobłażania złu przyszłą reinkarnacją. Kara w piekle następowała natychmiast po śmierci i konweniowała pięknie z myślą o niebie po śmierci dla ludzi dobrych i prawych. W religii chrześcijańskiej mamy bardzo wiele naleciałości, których nie znajdziemy w bezpośrednich naukach Chrystusa. Zaczerpnięte one zostały z rozmaitych wierzeń i mitów pogańskich. Myśl o władcach karmy jest tutaj zastąpiona przez św. Piotra, stróża niebieskich bram, oraz księgę życia, w której aniołowie zapisują sprawozdania z życia poszczególnych ludzi. 2. Ze wszystkich wielkich religii świata chrześcijaństwo stoi najbliżej pierwotnym wierzeniom kahunów. W niektórych ceremoniach Kościoła katolickiego .znajdujemy odpowiedniki ceremoniałów huny, stosowanych przy uzdrowieniach. Pochodzenie tych ceremoniałów w Kościele katolickim nie jest znane. Kahuni wymagali spowiedzi i używali wody naładowanej uprzednio siłą życiową jako bodźca towarzyszącego wymawianym słowom sugestii przcbaczenia. Służyło to do przełamania kompleksu winy, kiedy krzywda wyrządzona bliźniemu już została wynagrodzona. W Kościele katolickim używa się święconej wody przy ceremonii przebaczenia, która towarzyszy słowom odpuszczania grzechów. Jednak zapomniano tu zupełnie o roli, jaką w takich przypadkach odgrywa sugestia. Pokutaz;n i.i na prze? księdza przed ceremonią rozgrzeszenia, czyli przebaczenia, jest po myśli dawn\\ ti ceremonii. Jest także dobrym bodźcem fizycznym, nawet wówczas gdy chudzi o odpuszczenie grzechów nie polegających na krzywdzeniu bliźniego. Naiomi.^i sposoby kahunów służące do wypędzania duchów z opętanych są bardzo ?bl izone do kościelnych egzorcyzmów. Wiara kahunów w nadświadomość znajduje pewną paralelę w chrześcijaństwie. Zgodnie ze świadectwem Nowego Testamentu Chrystus modlił się do swego ojca w niebie, prosząc o boską pomoc przy dokonywaniu cudów. To samo robili kahuni, lecz ich sposób modlenia się był ściśle związany z rytuałem oraz innymi czynnościami, ponieważ celowość modłów była bardziej sprecyzowana. Nauczając uczniów Chrystus także kazał im modlić się do Ojca Niebieskiego, lecz dodawał, że powinni się modlić w jego imieniu. Ma to pewne uzasadnienie, jeżeli założymy, że Chrystus osiągnął za życia nadświadomy stan umysłu, który przeja- 166 wiał się u niego jako normalny stan świadomości. Założenie to nie jest, jak się wydaje, takie karkołomne, bo przecież całe postępowanie Chrystusa opisane dość dokładnie w ewangeliach świadczy o tym dobitnie. Większość hinduskich odłamów religijnych jest zdania, że obowiązkiem i przeznaczeniem każdego człowieka jest cierpienie, które niweluje złą karmę, czyli grzechy popełnione w przeszłych wcieleniach, nikt się nic modli o pomoc do wyższych istot w sprawach życia doczesnego. W chrześcijaństwie natomiast spotykamy dziwny i jedyny w swoim rodzaju zwyczaj zastępczego odpokutowywania grzechów. Pochodzenie tego dogmatu jest niejasne, chociaż on sam jest bardzo wygodny dla wiernych. Dogmat ten jest identyczny z tym, co mówią kahuni, że grzechy mogą być odpuszczone, bez konieczności cierpienia pod twardym prawem karmy, aż do zupełnego odpokutowania win. Według wierzeń chrześcijańskich, Chrystus dokonał ostatecznego i zupełnego zgładzenia grzechów świata przez swą mękę i śmierć na krzyżu. Te grzechy świata obejmują także grzech noworodków, które są zrodzone z grzechu. Chrześcijanin nie musi dawać zadośćuczynienia za swoje grzechy. Byłoby to oczywiście niemożliwe w przypadku, gdyby na przykład używał imienia Pana Boga swego nadaremnie, gdyż słowa takie nie mogłyby być odwołane. Logicznie biorąc, powinien on swoje grzechy zmazać po śmierci w piekle. Lecz według chrześcijańskiej nauki o zbawieniu może żałować za grzechy, a otrzyma od księdza rozgrzeszenie, lub jeszcze łatwiej - może zmazać swe grzechy przez bezpośrednie modlitwy do Boga w imieniu Odkupiciela Chrystusa. Wiara kahunów wydaje się jakby trochę mniej wygodna, ale bardziej logiczna. W pierwszym rzędzie, jak tu już była mowa, uważają oni, że człowiek nie jest w stanie ani skrzywdzić ani obrazić istoty wyższej od siebie, co jest chyba bardzo jasne i prawdziwe. Nie uznają więc kahuni takich grzechów jak profanacja, świętokradztwo, bałwochwalstwo itp. Jedyny grzech w ich oczach to krzywda wyrządzona człowiekowi przez człowieka. Po takim skrzywdzeniu musi nastąpić zadośćuczynienie w stosunku do pokrzywdzonego. W żadnym innym przypadku przestępca nic może myśleć, że odpokutował swój czyn i że ten zasadniczy grzech na nim nie ciąży. Musi on dojść do przekonania, że kompleks winy utrzymywany przez podświadomość może być jedynie usunięty przez rytualne oczyszczenie, zwane kala, na które składa się przebaczenie i przywrócenie symbolicznego światła. Chrześcijanie wierzą w grzechy przeciw Bogu, tak samo jak i w grzechy przeciw ludziom, i dlatego muszą uzyskać przebaczenie od Boga, choć niekoniecznie od tych, których skrzywdzili. Natomiast kahuni nic proszą żadnych wyższych istot o przebaczenie. U nich jest sprawą oczywistą, że grzesznik musi dać zadośćuczynienie i musi otrzymać przebaczenie od skrzywdzonego. Kahuni głosili zasadę, którą 167 spotykamy u Hebrajczyków i w karmie, że każdy grzech musi być w całości odpokutowany. Nie ma możliwości uniknięcia pokuty przez skruchę, żal lub odkupienie zastępcze. Nauka kahunów trzyma się ściśle istnienia grzechu samego w sobie, a nie wciąga do lej sprawy bogów, których islola jest tego rodzaju, że istnienia ich można się jedynie domyślać. 3. Nauka huny mówi, że w żaden sposób nie można skrzywdzić ani obrazić nadświadomości jako najwyższej istoty człowieka. Natomiast podświadomość i świadomość jako istoty nieco niższe dają się uwikłać w rozmaite sprawy, które często kończą się krzywdą bliźniego. Dlatego powstaje poczucie winy i w związku z tym podświadomość jak gdyby wstydzi się i zachowuje jak niegrzeczne dziecko, unikające rodziców z powodu poczucia winy i wstydu. Kahuni uważali także, że podświadomość sama przez się nie ma poczucia dobra i zła, ponieważ reprezentuje zaledwie poziom zwierzęcy. Wszelkie o tym pojęcia przejmuje bezkrytycznie od świadomości, która posiadając możliwość logicznego myślenia potrafi rozróżnić dobro i zło. Jeżeli świadomość powzięła już raz decyzję o czymś, kwalifikując coś na minus lub plus i jeżeli takie orzeczenie stało się ukształtowaną myślą oraz zostało przekazane podświadomości na przechowanie, wówczas proces tworzenia się kompleksu następuje automatycznie. Tak się dzieje, ponieważ podświadomość była świadkiem czynności, wynikiem której była krzywda bliźniego. Jest to bodziec fizyczny bardzo silny i konkretny, przyjęty zmysłami przez podświadomość. A w związku z tym tworzy się od razu poczucie winy, przechodzące w poważny kompleks. Aby ten kompleks usunąć, należy przekonać podświadomość, że zadośćuczynienie zostało dane. Wówczas można mieć nadzieję, że kompleks został zlikwidowany. Jeżeli chrześcijanin lub wyznawca jakiejś innej religii wierzy, iż można zgrzeszyć przeciwko Bogu i popełnił nieszkodliwy czyn, który uważa za grzech, jak np. nie pójdzie w niedzielę do kościoła, czy użyje słów profanujących religię- utworzy się w nim kompleks winy, ale bardzo łagodny, bo grzechowi nie towarzyszył bodziec fizyczny. W takich przypadkach zadośćuczynienie następuje w sposób ogólnikowy przez posty i pokuły. Te rzeczy są właściwymi bodźcami fizycznymi, działają więc one bardzo dobrze przy usuwaniu pomniejszych kompleksów winy, które powstały przy przekraczaniu dogmatów religijnych. Posty i modlitwy są stosowane od niepamiętnych czasów z lego właśnie praktycznego powodu. Podświadomość otrzymawszy już raz instrukcję ustalającą, co jest dobre a co złe, działa jako znane nam sumienie. Te instrukcje otrzymuje zazwyczaj już w dzieciństwie za pośrednictwem przezornych rodziców. Otrzymane w młodości kary cielesne były bardzo dobrym bodźcem fizycznym, który znakomicie utrwalił różnicę pomiędzy dobrem a złem. Jeżeli ktoś apeluje do sumienia, wówczas 168 i następuje reakcja uczuciowa, a nie rozumowa. Reakcja uczuciowo-rozumowa następuje wówczas, kiedy zarówno świadomość jak i podświadomość jest tego samego zdania. Fakt len doskonale obrazuje specjalną moralność łowców głów na Gwinei. Uważają oni bowiem odcięcie głowy przyjacielowi za wielki grzech, natomiast odcięcie głowy wrogowi za niebywałą zasługę. Sumienie nie jest więc boskim darem, lecz stanowi naturalną reakcję uczuciową podświadomości, którą nauczono, że niektóre rzeczy są dobre, a niektóre złe. Należy przy tym pamiętać, iż zarówno pojęcie dobra jak i zła jest bardzo względne i zależy ono od zwyczajów jak i tradycji danej grupy społecznej, o czym chyba najdobitniej świadczy gwinej-ski przykład z łowcami głów. Tylko świadomość może zgrzeszyć. Zwierzęta w dżungli zjadają się wzajemnie nie grzesząc. Podświadomość człowieka stoi w przybliżeniu na poziomie świadomości ssaków naczelnych, czyli małp. Z ich zachowania możemy wnioskować, że niczego nie robią z głębokim rozmysłcm, stąd wynika, że nie są zdolne do grzechu. Według nauki huny kontakt nadświadomości z pozostałymi istotami człowieka odbywa się za pośrednictwem podświadomości, za pomocą nici z ciała widmowego aka, wychodzących z podświadomości. Jeżeli podświadomość jest pewna, że popełniony został zły uczynek, wówczas wstydzi się tego i odmawia kontaktu z nadświadomością. W przypadku takim modlitwy kierowane do nadświadomości nie dochodzą. Nic jest więc ona proszona o pomoc, stąd leż jej nic olrzymujc. Nadświadomość bowiem oczekuje w milczeniu na prośby i chętnie je spełnia, jeżeli jest o to proszona. Skoro podświadomość o nic nic prosi, nadświadomość pozostaje bierna. Opisany stan rzeczy kahuni nazywali zamykaniem ścieżki. Ścieżka, droga i światło są symbolicznymi określeniami oznaczającymi łączność pomiędzy podświadomością a nadświadomością. Ten fragment teorii kahunów wydaje się nam dziś dość zagmatwany i nie bardzo zrozumiały, a wręcz mato logiczny, zważywszy na bardzo logiczną całość ich teorii. Bo skoro ewolucyjnie świadomość stoi tuż nad podświadomością i obie mają ze sobą stały kontakt, to dlaczego świadomość, która stoi ewolucyjnie bezpośrednio nad podświadomością, takiego kontaktu nie ma z nadświadomością i musi się z nią kontaktować drogą okrężną, to znaczy przez podświadomość? Jest to zagadka, którą należałoby wyjaśnić. Gdzieś tu leży błąd i należy sądzić, że to kahuni się pomylili, ale pomylił się ich jedyny na razie odkrywca i teoretyk Freedom Max Long. Logicznie biorąc, świadomość powinna mieć stałą możliwość kontaktowania się z nadświadomością, naturalnie w takich momcnlach, kiedy sama tego zapragnie, lub w takich sprawach, gdy uzna, że jest to konieczne. O tym nie informuje jednak dostępna nam wiedza o kahunach. Natomiast pewnych informacji dostarcza nam joga. Otóż zasadniczą sprawą i zadaniem jogi jest scalenie osobowości. 169 To znaczy podstawową rzeczą w jodze jest scalenie podświadomości ze świadomością. Temu zadaniu poświecone są różne praktyki i systemy jogi. Kiedy już owo scalenie nastąpi, kolejnym etapem jest osiągnięcie nadświadomego stanu umysłu, czyli jak gdyby dotarcie do nadświadomości, o której jogowie mówią, że oczekuje w milczeniu i tylko czasami przejawia się pod postacią intuicji albo daje znać o sobie w nagłych i nieprzewidzianych przypadkach. Natomiast trwały i świadomy kontakt z nadświadomością można jedynie uzyskać za sprawą radżajogi, która jest jak gdyby ukoronowaniem wszystkich praktyk jogicznych, scalających ze sobą te trzy osobowości człowieka, którym to zagadnieniom mamy zamiar poświęcić następne prace. 4. Na dręczące nas pytania łączności świadomości z nadświadomością daje nam mimowolnie odpowiedź Evclyn M. Monahan w swojej książce The Miracle of Metaphysical Healing, czyli o cudownych mctapsychicznych uzdrowieniach. Książka ta została przetłumaczona także na język polski i wydana przez wrocławskie „Słowo Polskie" w 1991 roku. Monahan uległa w wieku 22 lat tragicznemu wypadkowi, w rezultacie którego zostali ciężko okaleczona: straciła wzrok, dostała padaczki, a po czterech latach dołączył się jeszcze paraliż prawego ramienia. Evclyn czuła się bardzo nieszczęśliwa, nie mogła pogodzić się ze swoim ciężkim kalectwem i przez dziewięć długich lat dręczyła siebie i otoczenie. Kipiała buntem i złością. Aż przyszło wyczerpanie nerwowe. W końcu zaczęła rozmyślać nad ratunkiem dla siebie... l wtedy przypomniała sobie wiele ciekawych i dziwnych historii, zasłyszanych jeszcze w dzieciństwie. Odgrzebywała przypadki nagłych uzdrowień ludzi, którym lekarze nie dawali żadnej szansy wyzdrowienia. Zaczęła też mozolnie przywoływać zasłyszane zasady tajemniczych uzdrowień i psychotroniczncgo leczenia. Nic miała innego wyboru, więc postanowiła spróbować. Wtajemniczyła w swoje nadzieje dwie przyjaciółki, które też nie były zdrowe. Po pewnym czasie Evelyn opracowała zasadę ćwiczeń psychotronicznych i zaczęła ćwiczyć z wielką starannością trzy razy dziennie. Nic miała przecież wyboru, była to ostatnia deska ratunku. I oto stał się cud. Po dziesięciu dniach odzyskała wzrok. Stało się to nagle i w nieoczekiwany sposób. Jednocześnie z odzyskaniem wzroku zupełnie usjały ataki cpileptycznc, a w tydzień później ustąpił paraliż. Ozdrowiała zupełnie. Badania lekarskie nic wykazały śladów żadnej choroby. Przepełniało ją szczęście powrotu do zdrowia i do normalnego życia. Pragnęła także, co wydaje się bardziej tutaj ważne, tym szczęściem dzielić się z innymi. Płonęła po prostu nieprzepartym pragnieniem zapoznania jak największej liczby cierpiących ludzi ze swoją skuteczną przecież metodą. 170 Evelyn miała ukończone roczne studium psychologii eksperymentalnej na uniwersytecie w Atlancie w stanic Georgia. Było to jeszcze przed wypadkiem i to właściwie sprawiło, że posiadała pewną wiedzę z zakresu psychotroniki. Postanowiła dalej pogłębiać swoją wiedzę i przekazywać ją ludziom cierpiącym. Marzyły jej się także wykłady na uniwersytecie w Atlancie. Fakt, że na żadnym uniwersytecie amerykańskim nie było wykładów z zakresu psychotronicznego leczenia, nie przerażał jej. Złożyła swoją ofertę bardzo zdziwionej sekretarce szkoły, wyłusz-czając jednocześnie o co jej właściwie chodzi. Nic zraziła jej odmowa. Za pomocą swojej cudownej techniki starała się wymusić dobrą odpowiedź dla siebie. Po miesiącu doktor studiów specjalnych zaproponował jej wykłady z parapsychologii. Ofertę tę naturalnie przyjęła z radością i w ten sposób stała się pracownikiem uniwersytetu. Chociaż Evelyn była bardzo zadowolona z obrotu spraw, to jednak pragnęła jeszcze szerszych kontaktów z ludźmi. Marzyła o prasie, radiu i telewizji. W tej intencji ciągle uprawiała swoją psycholroniczną technikę. Wierzyła w jej nieograniczone możliwości. Była pewna, iż znikną wszelkie przeszkody stojące na drodze jej ambitnych planów. Nic musiała też długo czekać, bo po miesiącu zwrócił się do niej dziennikarz z „Atlanta Journal" z propozycją napisania reportażu na temat jej wykładów. Następny tydzień przyniósł kontrakt z telewizją. Zaproponowano jej udział w programie „Georgia Dziś", odbierany przez miliony telewidzów. Reakcja na program była ogromna, tak że zaproszono ją, żeby ponownie wystąpiła w telewizji. W tym czasie miała też pogadanki w radio, a o jej artykuły ubiegały się najlepsze czasopisma w całych Stanach Zjednoczonych. Napisała też książkę, która miała wiele wydań w Ameiyce, wydano ją także w Japonii, Anglii, RFN, Meksyku, Włoszech i ostatnio w Polsce. A więc spełniły się jej wszystkie marzenia, wszystkie jej prośby składane do nadświadomości zostały wysłuchane. Jest to rzecz zdumiewająca, ale też i prawdziwa. W swojej książce autorka w osobistym kontakcie z czytelnikiem bez żadnych zastrzeżeń oddaje mu do dyspozycji całą wiedzę i swoje doświadczenie. Pragnie też przelać na niego własny zapał, zachwyt nad swą odzyskaną radością życia i szczęście pomagania innym. Jej metoda wielokrotnie została sprawdzona przez nią i przez wielu innych, przeważnie z doskonałymi rezultatami. Jest bardzo prosta i, co najciekawsze, jest lo uproszczona do niezbędnego minimum metoda kahunów. Trudno przypuszczać, żeby Monahan znała metody kahunów, ale tego nie można jednak wykluczyć, bo swoją książkę opublikowała w 1978 roku. Niezależnie od tego, czy sama wpadła na istnienie nadświadomości, czy też skorzystała z doświadczeń Longa, 171 ważne jest, że metoda jest skuteczna, co daje pewną wiarygodność metodom stosowanym przez kahunów. Zasługa Monahan polega jeszcze na tym, że znakomicie uprościła całą metodą zachowując jej skuteczność, a odrzucając cały bagaż celebry, w którą była ona przystrojona. Metoda Monahan potwierdza nasze przypuszczenia, iż nadświadomość reaguje lak samo skutecznie na prośby i żądania świadomości, jak i podświadomości. Ważne jest tutaj, aby zachować bezwzględny spokój, wyciszenie wewnętrzne i oczywiście uzbroić się w wytrwałość. Nie można zniechęcać się pierwszymi porażkami. Według Monahan, żeby skutecznie posłużyć się techniką psychotronicznego leczenia, trzeba odwołać się do swojej wyższej jaźni, czyli do swojej nadświado-mości, i żądać, wymagać, a nawet rozkazywać, spokojnie i zdecydowanie, żeby taka czy inna sprawa została załatwiona. Nigdy nie należy prosić, błagać ani też żebrać o jakąś łaskę. W swoich instrukcjach Evclyn nigdy nie podaje słów: proszę, błagam itp. A zawsze mówi: chcę, pragnę, wymagam, rozkazuję! Wychodzi ona z założenia, że sięgamy po swoje, że są to dobra zaprogramowane dla nas od początku świala, a utracone przez ograniczoność naszej świadomości, przez niewiedzę i własną słabość. W ufnym żądaniu tych dobrodziejstw jest jakieś odcięcie się od dotychczasowego mylnego i tragicznego w skutkach stanowiska ludzkości, a powrót na właściwe miejsce wyznaczone nam od wieków. Warunkiem powodzenia w życiu jest absolutne zerwanie z negatywnym myśleniem. Taki sam zakaz znajdujemy w nauce jogi. Jest to w ogóle pierwszy warunek do spełnienia, który stawiają jogowie hinduscy. W przeciwnym przypadku człowiek ponosi klęskę. Negatywne myślenie to nie tylko pesymizm, zwątpienie, rozpacz, to także wrogie, nieżyczliwe uczucia, zawiść, radość z cudzego nieszczęścia, pogarda, zazdrość i nienawiść. Myślenic negatywne jest chorobą samą w sobie, przynosi cierpienie, ból, choroby umysłu i ciała, a nawet śmierć. Od tych niebezpiecznych myśli należy odwracać. Nie wolno ich zatrzymywać w umyśle, a należy je zastępować myślami radosnymi, pozytywnymi, które prowadzą do radości i szczęścia. „Gdy więc postanowiliśmy - pisze Monahan - odwołać się do tej drzemiącej w nas potęgi i wyciszyliśmy swój umysł, usuwając wszystkie negatywne myśli, możemy przystąpić teraz do samej techniki psychotronicznego leczenia. - Pamiętajmy jednak - pisze dalej - że do precyzji wykonania dochodzi się z czasem, przez cierpliwość i wytrwałość. Nic żądajmy od siebie już na początku zupełnego wyciszenia umysłu, bo to jest po prostu niemożliwe, a bez tego wyciszenia metoda nie będzie skuteczna! Jest to konieczny warunek zadziałania metody." 172 ' Wprawdzie Monahan nie podaje ograniczeń metody, 10 jednak one same się narzucają. Nie można ani żądać, ani też wymagać rzeczy z logicznego punktu widzenia niemożliwych. To znaczy rzeczy typu: pragnę zostać papieżem, choć nie jestem osobą duchowną, czy pragną zostać królową Wielkiej Brytanii, choć nie należę do rodziny królewskiej i jestem mężczyzną. Po prostu nasze żądania nie mogą być absurdalne. Podsumowując odkrycia Monahan możemy powiedzieć, iż autorka w sposób niewątpliwie intuicyjny wykorzystała zasady jogi, a także huny i w ten sposób uzyskała tak rewelacyjne wyniki. Nie łudźmy się jednak, takie wyniki można jedynie uzyskać przy uprzednim wyciszeniu się, czyli inaczej mówiąc nasza wewnętrzna osobowość musi się zjednoczyć do tego stopnia, żeby nasz umysł nie był już polem walki pomiędzy świadomością i podświadomością, jak to się najczęściej dzieje u współczesnego człowieka. Dopiero wówczas będziemy zdolni do połączenia się z naszym aniołem stróżem, z naszym opiekunem, czyli z naszą wyższą jaźnią, która dysponuje olbrzymią mocą i nieograniczoną inteligencją. Tylko wtedy, gdy w nas zapanuje dobro, spokój i radość możemy dotrzeć do naszej wyższej jaźni, do naszej nadświadomości, którą niektórzy błędnie nazywają Bogiem. Dr Ostoja, o którym już tu była mowa, twierdzi zupełnie zresztą słusznie: „Bóg jest bez zmartwień, więc ludzie zmartwieni i nieszczęśliwi nie mają do niego dostępu. A to jest akurat odwrotnie niż zalecają wszelkie religie świata. One nakazują pokorę, uległość i żebraninę o łaskę Boga... Dlaczego tak jest? Komu zależało, żeby wprowadzić człowieka w błąd, w tę niewiedzę?" Bo jak twierdzi słusznie nauka jogi, wszystkie nieszczęścia człowieka wynikają z niewiedzy. 5. Odpowiedź na postawione pytania nie jest prosta, a może nawet niemożliwa. Przede wszystkim należy rozważyć potrzebę poszukiwania Boga, która zawsze towarzyszyła ludzkości. Z tym Bogiem człowiek zawsze pragnął nawiązać kontakt. Nazywano go w rozmaity sposób. Indianie rysowali rysunki przedmiotów, o które prosili Wielkiego Ducha. Żydzi i chrześcijanie poszczą pomagając jak gdyby skuteczności modlitw. Ale skuteczność modlitwy była znikoma i stąd w tłumaczeniu obserwowanych zjawisk nieskuteczności modlitw wymyślono olbrzymi kanon grzechów, które tę modlitwę unieszkodliwiały. Powstały więc całe ceremoniały odpuszczania grzechów i przypodobania się bogom. Aby uzyskać ich przychylność składano ofiary, budowano ołtarze i świątynie. Pierwotna potrzeba religii powstała z konieczności udobruchania bogów oraz uzyskania spełnienia próśb. Pierwotne ludy tańczyły, aby bogów zabawić. Ten sposób chwalenia Pana widuje się do dziś zarówno w Kościele katolickim, jak i w innych kościołach, gdzie organizuje się wspaniałe procesje. Niektóre ludy składały ofiary ze zwierząt, a nawet i z ludzi. Uważano bowiem, że świeża krew 173 jest źródłem, z którego bóstwo czerpie siły. W chrześcijaństwie krew baranka była potrzebna do przebłagania Boga, aby zostały zgładzone wszystkie grzechy świata. Religie powstały głównie z niezrozumienia świata i przyrody i ze strachu przed nią. Religia jest stosunkiem do czegoś ostatecznego, bezwarunkowego, transcendentalnego. Podstawą religii jest świadomość zależności, poddania, przyjmowania i strachu, który znalazł określenie jako bojaźń boża. Religia jest poddaniem się bezwarunkowo Bogu, poddaniem się jego transcendentalnej sile, podczas gdy magia jest wykorzystaniem tej siły, jest próbą pojednania się z siłami przyrody i korzystaniem z tych sił. Dlatego huna jest magią, a nie religią. Nadświadomość nie jest Bogiem i nie jest bardziej boska od świadomości czy podświadomości. Nasza wyższa jaźń stoi tylko na wyższym poziomie ewolucyjnego rozwoju. Postąpiła ona o krok dalej w ewolucji od świadomości, a o dwa kroki dalej od podświadomości, i to wszystko. Kahuni nic nie wiedzieli o bogach lub o istotach wyższych od nadświadomości. Nie odczuwali obecności takich istot. Nic zaprzeczali istnieniu takich istot, mówili jednak szczerze, że ich zdaniem umysł ludzki nigdy nic wzbije się wyżej, aby mieć o nich więcej niż jakieś nikle przypuszczenie. Człowiek, według kahu-nów\'może myśleć o istotach wyższych tylko kategoriami istoty ludzkiej. Ale kahuni zwracali się przez nadświadomość także do duchów panujących nad wiatrami i nad pogodą oraz do duchów panujących nad niższymi formami życia. Zamiast karmić bogów krwią i całopaleniem ofiar, kahuni postępowali inaczej. Zrozumieli oni ukryty sens ofiar i aby nadświadomość mogła wykonać jakieś zadanie fizyczne, zaopatrywana była w fizyczną energię, to znaczy w siłę życiową, i takie było znaczenie rytualnych ofiar. Zadaniem człowieka, który o coś prosił swoją nadświadomość, było dostarczenie jej siły życiowej, czyli mana. Prawdziwi kahuni nie potrzebowali świątyń. Wiedzieli oni, jak się wysyła wiadomości do nadświadomości, używając swej woli niezależnie od czasu i miejsca, w którym się znajdowali. Nic potrzebowali symbolicznych ołtarzy, ognia i innych akcesoriów, chociaż je nieraz stosowali jako potrz.ebny i praktyczny bodziec fizyczny, konieczny do zrobienia odpowiedniego wrażenia na podświadomości podczas zadawania sugestii. Wszelkie ceremonie religijne, mające na celu zapewnienie umierającemu dalszego żywota i zagwarantowania mu szczęśliwego bytu na tamtym świecie, były kahunom nie znane. Dla dogmatów żądających zbawienia w ich filozofii życiowej nic było po prostu miejsca. Nic było ich gdzie umieścić, jako że nie pasowały do żadnych z ich myśli ani idei. Nauka ich głosiła wszystkim otwarcie, że duchy ludzi żyją nadal po śmierci na ziemi oraz że zabierają one ze sobą całą pamięć wraz z kompleksami, jakie miały za fizycznego życia. Dlatego mocno zaznaczali, że należy koniecznie pozbyć się kompleksów jeszcze za życia, aby po śmierci fizycz- 174 nej nie mieć z nimi kłopotów. Wierzyli oni także, że po Śmierci istnieje dalszy rozwój i postęp. Podświadomość była reinkarnowana jako świadomość w ciele dziecka po pewnym czasie uśpienia, w którym zachodziły dalej procesy ewolucyjne. Świadomość dochodziła także po pewnym czasie do poziomu nadświadomo-ści i także się reinkarnowała. przy czym świadomość wpierw musiała nauczyć się nadzorować niższe formy życia i dopiero wtedy mogła stać się nadświadomością. Awans podświadomości do poziomu świadomości odbywał się po śmierci podczas długiego okresu bezczynności podobnego do długotrwałego snu. Przypominało to gąsienicę, która staje się larwą i jest zazwyczaj długo bezczynna, aż w końcu zamienia się w pięknego motyla. Kahuni wierzyli dalej, że najważniejsze przygotowania po śmierci człowiek musi wykonać sam. Musi zmniejszyć swoje kompleksy winy do minimum oraz musi uwolnić swój umysł od wierzeń religijnych, które mu mogą stanąć na przeszkodzie do dalszego rozwoju po śmierci. Wszystko, co możemy z sobą zabrać na tamtą stronę, to wiedza. Głównym zadaniem człowieka jest więc gromadzenie tej wiedzy. Ale chodzi tutaj naturalnie o rzetelną wiedzę, pozbawioną przesądów i wierzeń. Jest to zupełnie zgodne z poglądami jogów indyjskich, którzy twierdzili to samo. Wynika stąd jasno, że celem życia powinno być zdobywanie wiedzy, ale przecież zdobywanie wiedzy to rozwój świadomości i to jest chyba najważniejsze w życiu. Rozumując tak jak kahuni czy jogowie hinduscy, powinniśmy maksymalnie rozwinąć świadomość, tak żeby ona nie musiała długo terminować do uzyskania statusu nadświadomości. W jodze taki proces jest możliwy już za życia. To znaczy za życia naszą świadomość można przekształcić w nacKwiadomość. Wymaga to, co prawda bardzo wiele trudu, ale dostępne jest dla wszystkich. Inną rzeczą jest, że wszyscy do tego dojść nie potrafią. Nadświadomość także ulega ewolucji, w której jej zapewne pomagają dobre uczynki i opieka nad świadomością i podświadomością i przedostaje się ona wówczas na nieco wyższy slopień drabiny ewolucyjnej. Ale kahuni na ten temat się nie zastanawiali, słusznie rozumując, że i tak tego mechanizmu nie będą w stanie pojąć. TAJEMNICA NATYCHMIASTOWYCH UZDROWIEŃ i. Na l atychmiastowe uzdrowienia są cudem w pojęciu religijnym. Tłumaczymy to pojawieniem się szczególnej łaski bożej. Przypuszcza się, że większość cudów jest wynikiem gorących i żarliwych modlitw i aby modlitwa została wysłuchana, człowiek musi być czysty, dobry i bardzo wierzący. Ale często jest tak, że ci, co nie są zbyt czyści ani też nic są zbyt żarliwymi wyznawcami Boga, również doznają jego łask. Od bardzo dawnych czasów ten stan rzeczy zastanawiał tak ludzi świeckich, jak i teologów. Mała skuteczność modlitw, a właściwie żadna ich skuteczność, podczas zwracania się do świętych o wstawiennictwo u Boga oraz praktyki wszystkich chrześcijan zwracających się do Boga w imieniu Chrystusa sugerują, że popełniany jest jakiś systematyczny błąd w sztuce modłów lub w całym tym rytuale religijnym. Niemożliwe jest przecież, by Bóg odwrócił się od człowieka... Nam się natomiast wydaje, iż Bóg zapewnił stałą opiekę człowiekowi ustanawiając prawa natury, z którymi człowiek się powinien liczyć i których powinien przestrzegać. A przekraczanie tych praw jest niemożliwe i zawsze musi przynosić klęskę. Są przecież one boskimi sugestiami. Nieszczęście człowieka polega na tym, że ciągle z uporem maniaka próbuje przekraczać te prawa. Stąd właśnie wynikają jego klęski. Trzeba wreszcie z tego zdać sobie sprawę, że żadna modlitwa, żadna prośba niczego tutaj nic załatwi. Człowiek otrzymawszy od Stwórcy wolną wolę musi sobie radzić sam i nic nic pomogą skomlenia o łaskę bożą. Człowiek musi sam odkrywać prawa natury, które umożliwiają mu dobre i szczęśliwe życie tu na ziemi, bez chorób, tragedii i żadnych komplikacji. Bo stworzono nam właśnie takie możliwości - to w końcu należy zrozumieć; bez zrozumienia tego człowiek pozostanie wiecznym i nieszczęśliwym tułaczem. 176 Picrwszy promień światła na ten odwieczny problem rzuciło odkrycie przez Mesmera magnetyzmu zwierzęcego. Ten magnetyzm zwierzęcy był, jak już wspomniano wcześniej, po prostu siłą życiową, znaną już w starożytnych Indiach jako prana, a u kahunów jako mana. Masmcryzm był swego rodzaju instytucją leczniczą i - trzeba to otwarcie powiedzieć- samo leczenie nieraz bardzo zawodziło. Ale krótko po odkryciu tego sposobu leczenia następcy Mesmera zaczęli się rozglądać za innym sposobem, który polepszyłby skutki leczenia przez samo przenoszenie siły życiowej. I w tym kierunku szły eksperymenty tak w Europie, jak i w Ameryce. Doktor Freud odkrył wreszcie tajemnicę podświadomości oraz istotę sugestii, lecz był daleki od zrozumienia całej prawdy. Ale kilka lat wcześniej nikomu nie znany amerykański zegarmistrz Phincas Parkhurst Ouimby odkrył przypadkowo nadświadomość wcale nic zdając sobie sprawy ze swojego odkrycia. Historia Freuda jest szeroko znana w świecie, bo jeszcze przed odkryciem podświadomości był sławnym profesorem psychologii. Natomiast Quimby nauczył się mesmeryzmu około 1840 roku w Nowej Anglii od jakiegoś wędrownego Francuza. Robił pokazy nieoficjalnie i po kryjomu leczył ludzi. W tych praktykach jego wiernym towarzyszem był Lucius Burkaman. On to miał dar jasnowidzenia i, jak utrzymywał, widywał choroby i ich przyczyny. Początkowo diagnozy Burka-mana nie były zbyt trafne, ale po kilku latach nabrał praktyki i coraz częściej miewał chwile niezwykłej jasności umysłu. Kiedyś w chwili takiego rozjaśnienia umysłu rzekł do Quimby'ego: „Widzę pana nerki. One giną, lecz jeśli pan przyjdzie do mnie i pozwoli, abym na nich położył rękę, to je wyleczę." Ouimby rzeczywiście cierpiał na nerki w tym czasie. Jakkolwiek z niechęcią poddał się jednak próbie. Kiedy młody człowiek odjął ręce, stwierdził: „To już wszystko. Leczenie zostało zakończone!" Ouimby poczuł, że jest wyleczony. To natychmiastowe jego uzdrowienie zrobiło na nim głębokie wrażenie. Doszedł więc do przekonania, iż Burkaman natknął się na niewidzialne i nic znane źródło lecznicze. Przypuszczał również, że on także sam potrafi to, co jego towarzysz. Zabrał się więc do eksperymentowania wykazując duże samozaparcie, wytrwałość i błyskotliwość. Z jego historii wynika, że z dużym nakładem czasu i wysiłku doszedł w końcu do nawiązania kontaktu z czymś, co odkrył Burkaman i za pomocą czego leczył, i nawiązywał niekiedy kontakt na własne żądanie. Nie zdołał się dowiedzieć, czy to coś było czymś osobnym i niezależnym, ale wyczuwał jego obecność podczas kontaktu. Obecność tego czegoś dokonywała prawie cudownych uzdrowień. Quimby miał wrażenie, że jest to wcielenie wielkiej mądrości. Nic wiedział jak to inaczej nazwać, lecz wyczuwał obecność tej mądrości. Wiedział, że to coś nie jest Bogiem, nazwał więc je wiedzą. Wynika z tego 177 oczywisty wniosek, że Quimby nie wiedział nic o kahunach ani leż o hinduskich jogach. W innym bowiem przypadku umiałby zidentyfikować tę wiedzę jako nadświadomość. Jego sposób kontaktowania się z wiedzą polegał na milczącym jej przywoływaniu, czyli na pewnego rodzaju sugestii. Trzeba też przyznać, iż jest to zbliżone do tego, o czym mówił Ossowiccki. Przypomnijmy sobie: „Zaczynam od tego, że wstrzymuję wszystkie myśli. Całą moją wewnętrzną siłę koncentruję na przyjęciu wrażeń duchowych. Stwierdzam, że dochodzę do tego stanu przez moją niezachwianą wiarę w duchową jedność całej ludzkości. Wówczas znajduję się w innym, specyficznym stanic, w którym widzę i słyszę poza czasem i przestrzenią... Moje obserwacje potwierdzają to, że gdy tylko przestaję myśleć, coś jak prąd elektryczny przepływa przez moje członki. Trwa to kilka sekund. A polem ogarnia mnie jasność i powstają obrazy..." Quimby po nawiązaniu kontaktu wyczuwał równocześnie obecność wielkiej mocy lub siły, której można używać przy uzdrawianiu. Silę tę nazwał mocą. Powoli Quimby uczył się coraz to lepiej współpracować z Wiedzą i z Mocą. Nauczył się, siedząc obok pacjenta, milcząco prosić Wiedzę o postawienie diagnozy^.o podjęcie leczenia. Czasami leczenie przewlekało się przez kilka dni, a Quimby wiedział z góry, jak się pacjent będzie czuł każdego dnia. Na przykład pacjent mógł się czuć następnego dnia znacznie gorzej, a trzeciego dnia mogło nastąpić wyleczenie. Często wyczuwał, że pacjent nie może być wyleczony i dziwił się w takich przypadkach zawsze, że istnieje laka choroba, której Wiedza nic może wyleczyć. Szukał w myślach możliwej przyczyny i dochodził potem do przekonania, że to chyba lekarze zadali choremu niebezpieczną sugestię, po rozeznaniu dolegliwości, a pacjent przyszedł do niego już w stanic nieuleczalnym. Quimby pragnął wykorzystywać w celu leczenia nawet głęboko zakorzenione wierzenia religijne pacjentów, którym mądrze sugerował, że Bóg sam będąc doskonałym nie mógł stworzyć niczego niedoskonałego. Dlatego też wszelkie choroby i cierpienia mogą być tylko wytworami ludzkich myśli, są więc nierealne, nietrwałe, bo są produktami wyobraźni. Z tego wynikało, że kto uwierzył w tę wielką prawdę, był już na najlepszej drodze do wyleczenia. Określenie telepatia jeszcze za czasów Quimby'ego nie istniało, chociaż zjawisko było znane, ale określano je jako raport. Ouimby odkrył, że nawiązawszy raz kontakt z pacjentem mógł się zxnim łączyć nadal w ten sam sposób, jak wtedy gdy pracował z mcsmerycznym medium. Doszedł on do takiej wprawy, że tą drogą mógł wysyłać lecznicze sugestie, otrzymując wiadomości o postępach leczenia. Odkrył, że w ten sposób mógł być utworzony jakby kanał, przez który wiedza mogła używać swej mocy do uzdrawiania na odległość. W końcowej fazie swojej 178 pracy Ouimby napisał książkę, w której tłumaczył doskonałość Boga, a nierealność wszystkiego, co jest niedoskonałe. Trzeba powiedzieć, że Ouimby nic mylił się wcale, bo i poglądy zadziwiająco są zbieżne z poglądami jogów hinduskich, o których przecież nie mógł wiedzieć. Zgodnie z nimi choroba jest stanem nienaturalnym i wynika z przekraczania praw natury, które są boskim dziełem. Gdyby człowiek nie przekraczał praw natury ustalonych przez Boga, choroba nic miałaby racji bytu. Oczywiście to przekraczanie praw natury nie zawsze odbywa się z udziałem świadomości, ale to już jest inna sprawa. 2. Kahuni przypuszczają, że nadświadomość z własnej inicjatywy kontaktuje się z nami, gdy śpimy. Odbiera ona od nas wszystkie myśli z całego dnia wraz z naszymi planami, nadziejami, obawami, miłością i nienawiścią. Równocześnie nadświadomość zabiera nam nieco siły życiowej i używa jej do budowy widmowego ciała, które się zmaterializuje jako część naszej przyszłości. Tego rodzaju działalność kahuni nazywali zbieraniem nasienia, czyli jak gdyby zasiewaniem przyszłych zdarzeń, które niby jakieś zboże ukaże się na polu naszej przyszłości. Nawiązywanie kontaktu z nadświadomością w trakcie zasypiania mozna poznać po charakterystycznym dreszczyku, występującym w okolicy splotu słonecznego, który jak wiadomo jest magazynem siły życiowej w organizmie człowieka. Występuje on głównie w chwili zasypiania, a niekiedy nawet wcześniej, kiedy organizm jest w stanie odprężenia. Pewien inżynier, specjalista od dźwigów osobowych, a także znajomy l t>n»a jeszcze zanim przyjechał do Honolulu, miał w Ameryce bardzo dziwną przygodę. Kiedy był chory i bez środków do życia, przed ostatecznym załamaniem próbował studiować wiedzę chrześcijańską i stosować się do jej wskazówek. A ponieważ nie dało to żadnego skutku, zainteresował się innymi kierunkami ruchów religijnych, ale lo także nie zmieniało jego sytuacji. A w końcu, kiedy mu już brakło pieniędzy i nic mógł ruszyć się z łóżka, zrozpaczony doszedł do przekonania, że wszelkie nauki religijne są niedoskonale, ale musi przecież istnieć jakaś wyższa istota inteligentna, do której można by się zwrócić. Skupiając na tym myśl, dzień po dniu starał się osiągnąć i odnaleźć ową wyższą inteligencję, której istnienie wyczuwał. Pewnego dnia wyczuł, że się z kimś skontaktował. Odczuwał jakby delikatne elektryczne wstrząsy, ostre i krótkie, niepodobne do niczego, co dotychczas znał. Natychmiast zawołał o pomoc, błagając to coś, co wyczuwał, aby mu przywróciło zdrowie. Wołał, że musi mieć pomoc koniecznie i że opuszcza łoże, aby tym wysiłkiem zaznaczyć swą wiarę. Powoli zdołał podnieść się na łóżku i stanąć na nogi, modląc się cały czas usilnie. Dał jeden krok niepewny, potem drugi. Z 179 radością stwierdził, że za pomocą jakiejś cudownej mocy staje się coraz silniejszy. Jego modły zostały wysłuchane i po upływie pół minuty zdawał się całkowicie wyleczony. Odzyskał całą dawną siłę. Zaraz potem zszedł do pokoju córki, która także była obłożnie chora i od dłuższego czasu nic wstawała z łóżka. Opowiedział jej to zdarzenie. Kazał jej koniecznie zrobić próbę skontaktowania się z tym nieznanym czymś. Sam też próbował skontaktować się dla córki, lecz to mu się nie udawało. Minęło kilka dni. Wielokrotnie próbował odtworzyć proces myślowy, który umożliwił mu skontaktowanie się z owym czymś. Nagle poczuł, jak przez jego ciało przechodzą ciarki i równocześnie wiedział, że mu się udało znowu nawiązać upragniony kontakt. Natychmiast zaczął się modlić o uzdrowienie córki. Pobiegł do jej pokoju, wziął ją za ręce i ściągając z łóżka zawołał: „Użyj swej wiary! Wstań! Wslań i pokaż, co potrafisz!" - Córka usłuchała go. Modląc się zdobyła się na wysiłek, żeby wstać z łóżka. Otrzymała dostateczną ilość siły, aby to uczynić. Wstała, dała jeden krok, potem następny. Cudowne uzdrowienie spłynęło na nią tak samo jak na ojca. Wyrażając głośno podzięki, ubrała się i zaczęła nowe życie w pełnym zdrowiu. BO kilku dniach inżynier znów nawiązał kontakt z nieznaną i tajemniczą istotą. Czekał na tę chwilę i uprzednio nauczył się na pamięć odpowiedniej modlitwy. Natychmiast wypowiedział ją głośno. Poprosił, aby mógł dostać ponownie swoją posadę w fabryce dźwigów. Ufając, że prośba jego zostanie wysłuchana, poszedł prosto do biura fabryki, do tego samego człowieka, który go przed kilkoma miesiącami zwolnił z pracy. Nie tłumacząc się powiedział spokojnie: „Jestem znów gotowy pracować. Gdzie mnie potrzebujecie?" - Człowiek zza biurka przyglądał mu się uważnie przez chwilę, po czym wziął z biurka plik papierów i powiedział: - „ Tam pan wszystko znajdzie". Był to początek nieprawdopodobnej kariery inżyniera. Nauczył się on nawiązywać kontakt z tym czymś wtedy, kiedy chciał, i nic było dnia, żeby kontakt nie był nawiązany przynajmniej dwukrotnie. Tajemnicza osobowość poza zapewnieniem mu powodzenia przestrzegała go przed wypadkami mającymi nastąpić w jego pracy. Nigdy nie słyszał żadnych słów, lecz czuł konieczność działania w odpowiedni sposób. Nieraz poczucie niebezpieczeństwa zwiększało się i stawało się ciągłe. Gdy obchodził teren fabryki, poczucie to jakby gęstniało w ściśle określonym miejscu. Z opisanych faktów wynika, że czasami przypadkowo można natrafić na możliwość kontaktu z nadświadomością i ten kontakt można utrzymać, a nawet jeszcze pogłębić. Możliwe jest także zapewnienie sobie nieustannego kierownictwa nadśwjadomości w życiu i pracy, jeżeli tego sobie naturalnie życzymy. Wynika 180 z tego jeszcze rzecz kolejna, a mianowicie nadświadomość, jakkolwiek ma możność przewidzieć przyszłość, to jednak nic ma możliwości całkowicie ją zmienić. Może jedynie nieco ją ulcpszyć, co w wielu wypadkach ma decydujące znaczenie dla życia, kariery oraz powodzenia człowieka. ZMIANY NIEPOŻĄDANEJ PRZYSZŁOŚCI 1. Lagia na wysokim poziomie to magia pozwalająca zarówno na natychmiastowe uzdrowienie, jak i na otrzymanie pewnych zmian w swojej przyszłości. Ma to miejsce wówczas, kiedy dochodzi do kontaktu świadomości i podświadomości z nadświadomością, bowiem to ona ma takie możliwości. Nauka huny mówi, że mamy wolną wolę i że nadświadomość samorzutnie nie wtrąca się w nasze poczynania, bez względu na to, jak dalece komplikujemy sobie życie, chyba że ją poprosimy, aby nam przyszła z pomocą. Kahuni twierdzili, że nadświadomość tęskni za nami i marzy o tym, żeby nam pomagać - tak jak tęsknią i marzą rodzice krnąbrnego dziecka. Nie ma ona jednak wpływu na naszą inicjatywę, aż do chwili, kiedy zrobimy zadziwiające odkrycie, że nadświadomość rzeczywiście istnieje oraz że istnieje sposób otrzymania od niej pomocy w naszym życiu doczesnym. Nie możemy wiedzieć, czy i jakie prawa zakazują nadświadomości kierowania każdym naszym czynem i dlaczego tak jest? Z tego jednak, co obserwujemy, możemy wnioskować, że nadświadomość z jakichś powodów nie ma możliwości ingerowania w nasze sprawy, w sensie narzucania nam swojej woli, poglądów lub zamiarów. Bardzo interesująca jest biblijna historia Jakuba, który widział we śnie drabinę sięgającą z ziemi do nieba. Po niej schodzili i wchodzili aniołowie, a na najwyższym szczeblu stał Bóg i przemawiał do Jakuba i obiecał mu, że mu się będzie dobrze powodziło. Ta historia ma pewne znaczenie symboliczne. Oto na szczycie drabiny stoi Bóg, czyli dla człowieka nadświadomość, a aniołowie, którzy wchodzą i schodzą po drabinie to są ukształtowane myśli, drabina jest rodzajem połączenia, które 182 przecież istnieje pomiędzy świadomością, którą reprezentuje postać Jakuba, a nadświadomościa, którą w prz.ypaclku tego snu symbolizuje Bóg. Nadświadomość jest gotowa zawsze nam pomóc. Kahuni nie wiedzieli zbyt wiele na temat nadświadomości tak samo jak i my dziś nie wiemy. Jedno jednak wydaje się pewne, iż ona istnieje i oezekujc w milczeniu na zaproszenie do pomocy, na zaproszenie do współudziału w życiu człowieka, ale trudność głównie polega na tym, że nic bardzo wiemy, jak to zaproszenie ma wyglądać, z czego się ono ma składać, i nie znamy jeszcze bardzo wielu szczegółów. Z doświadczeń wynika, że takie zaproszenie musi każdy sam sobie wypracować, że jest to sprawa indywidualna i że trzeba na to bardzo dużo wysiłku i determinacji. Dlatego najczęściej to się dzieje z ludźmi będącymi na skraju rozpaczy i nieszczęścia. Wówczas jak gdyby znajdują oni siły, a przede wszystkim wiarę, że ten duch opiekuńczy, że te najwyższe ja pomoże, skoro wszystko już zawiodło. 2. Życic nasze jest na ogół dość skomplikowane i zagmatwane. Usunięcie tego zagmatwania oraz oczyszczenie sytuacji życiowej w każdym przypadku byłoby wielce pożądane. Spośród bardzo wielu przypadków najbardziej chyba charakterystyczny jest przypadek Longa, który jest przecież prawdziwym odkrywcą huny, jej zwolennikiem i pierwszym białym teoretykiem. No i który na własnej skórze doświadczył działania tej magii. Long w ten sposób relacjonuje wydarzenie: „W roku 1932 miałem w Honolulu własny sklep z akcesoriami fotograficznymi. Ówczesna depresja gospodarcza i związany z tym bark turystów dawały mi się ciężko we znaki. Groziła mi utrata wszystkiego, co miałem. Nic wiedząc jak dać sobie radę, poszedłem do kahuny prosić o pomoc. - Kahunka była kobietą - opisuje dalej Long - w wieku około pięćdziesięciu lat. Znałem ją już od dłuższego czasu, więc oboje nie musieliśmy się niczego obawiać. Opowiedziałem jej o swoich trudnościach i kłopotach. Ona przysłuchiwała się paląc tytoń, a ja opisywałem jej stan moich interesów. Zachodziła konieczność sprzedania mojego całego interesu z towarem i przy-ległośeiami, inaczej groziło mi bankructwo. Jedynym człowiekiem w Honolulu, który mógłby kupić mój sklep, był mój konkurent. Miał on już swój sklep znacznie większy i z większymi tradycjami. Byłem naturalnie u niego już trzykrotnie, oferując bardzo niską cenę, ale on nie wykazywał żadnego zainteresowania moją ofertą. Zapłaciłem też dużo pośrednikowi, aby spróbował załatwić transakcję, lecz i jemu się nie udało. Zanosiło się na to, że będę musiał wszystko utracić. Moja karta rejestracyjna wygasała za kilka tygodni, a odnowienie jej za pożyczone pieniądze na dalszy pięcioletni okres nic wchodziło w rachubę. 183 Wytłumaczyłem to wszystko kahunce i odpowiedziałem na kilka pytań. Potem kobieta kazała mi wymyślić dla siebie rozwiązanie mojej przyszłości. Przemyślałem więc swoją sytuację od nowa i powiedziałem jej, że pragnąłbym sprzedać cały interes konkurentowi za sumę ośmiu tysięcy dolarów. Byłaby to dobra cena, nawet w obecnej złej sytuacji. Po dojściu transakcji do skutku miałem zamiar pomóc memu konkurentowi w połączeniu obu przedsiębiorstw, a potem chciałem powrócić na wybrzeże Stanów i zająć się pracą pisarską. Kahunka zapytała: »Jeżeli się wszystko tak stanic, czy jest pan pewny, że to nie zmieni dalszych pańskich planów?« - Z całą pewnością nie - powiedziałem stanowczo. Polem kahunka wytłumaczyła mi, że nie wolno mi przeoczyć żadnej okoliczności, która mogłaby wystąpić, że muszę rozważyć każdy krok i zastanowić się, co z tego później może wyniknąć. Główną trudnością było przygotowanie modlitwy do nadświadomości. Ukształtowane myśli nic mogły zawierać żadnych chwicjności i niepewności. Musiały być wyraźne, jasne i niedwuznaczne. Każdy pominięty szczegół planu mójj^później stanąć na przeszkodzie i zaważyć na jego całkowitej realizacji. - Kahunka powiedziała mi - pisze Long - że według jej doświadczenia, większość ludzi wysyła do nadświadomości mieszaninę sprzecznych życzeń, planów, obaw i nadziei. Ludzie zmieniają swe żądania codziennie, a nieraz co godzinę. Wobec tego, że nadświadomość kształtuje dla nas naszą przyszłość na podstawie naszych przeciętnych myśli, zebranych przeważnie podczas naszego snu, to nasza przyszłość staje się nie skoordynowaną mieszaniną wydarzeń zgodnych i sobie przeciwstawnych, pełna przypadkowych nieszczęść i powodzeń. Tylko taki człowiek, który wie, czego chce, i trzyma się tego, oraz działa zawsze w jednym kierunku, zgodnym ze swoimi postanowieniami, może nadświadomości przekazać właściwe, ukształtowane myśli. Na tej podstawie nadświadomość może zbudować mu przyszłość tak, jak tego sobie życzy. Następnym krokiem kahunki było skontaktowanie się z nadświadomością i spytanie jej, czy plan, który został przedstawiony, nadaje się do realizacji i czy nie ma jakichś nic znanych przeszkód, żeby go zrealizować. Zauważyć tutaj należy, że, jak już wspomniano, nadświadomość ma jak gdyby dwoistą naturę, to znaczy jest indywidualna, a jednocześnie zbiorowa. Istnieją zatem pewne związki pomiędzy nadświadomością indywidualną a nadświadomością całej rasy ludzkiej. Zamiast czarnego, gładkiego zmoczonego wodą kamienia, mającego służyć do jasnowidzenia, kahunka przyniosła ze sobą szklankę. Napełniła ją wodą i wsypała pół łyżeczki zmielonego imbiru, aby woda była mętna. Miała ona działać jako bodziec fizyczny. Następnie kahunka poprosiła o srebrnego dolara, który miał 184 być później wliczony w jej honorarium. Miał ten dolar podziałać na jej podświadomość jako bodziec fizyczny. Był bowiem ekwiwalentem za usługę., stąd podświadomość kahunki uważała, że jej czynność była pożyteczna. Kahunka położyła dolara pod szklankę, po czym przysłoniwszy oczy przed górnym światłem wpatrywała się w powierzchnię wody w szklance. Po chwili wyłoniły się jej obrazy oraz otrzymała informacje za pomocą wewnętrznego głosu. Na chwilę wpadła też w trans, po czym zaczęła mówić. Zadała też parę dalszych pytań. Trwało to kilka minut. Obrazy widziane przez kahunkę w wodzie miały znaczenie symboliczne, ale ona umiała te symbole rozszyfrować, co też się stało, w końcu powiedziała mi: »Odpowiedź jest korzystna«. Powiedziała, że widziała otwierające się drzwi, a potem nieco później snop pszenicy. Spytała mnie, czy te rzeczy coś dla mnie znaczą, czy o nich może właśnie myślałem. Pytała, chcąc się upewnić, czy nic czytała w moich myślach, czy też byty to obrazy przekazane przez nadświadomość. Kiedy moja odpowiedź była przecząca, kahunka powiedziała: »Bóg mi powiedział, że twoja modlitwa może być wysłuchana. Drzwi są otwarte. Twoja droga nie jest zatarasowana poważnie, nawet gdyby drzwi nie były otwarte na całą szerokość^ - Zapytałem więc, co nam zostaje dalej do zrobienia? Kahunka znów popatrzyła w wodę i wpadła w stan, w którym mogła widzieć zdarzenia oraz przedmioty odległe. Ujrzała mego konkurenta, który był dawnym moim znajomym. Opisała mi jego wygląd, sprawdzając, czy widzi go dostatecznie ostro. Widziała jego biuro znajdujące się za sklepem. Zobaczyła również pośrednika, który miał się zająć sprzedażą mojego sklepu. Na koniec zapytała: »Może skrzywdziłeś kogoś? Dlaczego twoje drzwi nic są. otwarte na całą szerokość? Dlaczego twoja droga nic jest zupełnie wolna?« - Nic przypominam sobie. - »Czy nie ma pan może wrażenia, że pan oszukuje, sprzedając sklep za osiem tysięcy dolarów?« - Ależ skąd! Sklep jest wart znacznie więcej, alo ze względu na sytuację zadowala mnie taka cena. - »Chodzi więc o wspomnienie jakichś małych grzechów, które zjadają pana wewnętrznie. Może to być w związku z szkołą niedzielną albo chodzeniem do kościoła?« - Zatrzymała się na chwilę i zaraz zaczęła mówić dalej: »Większość dobrych ludzi miewa bowiem w związku z kościołem podobne podświadome myśli. Żeby się więc pozbyć tego uczucia i wyrównać całkowicie drogę do Boga, musi pan pójść do kościoła do godziny pierwszej w południe przez trzy dni, a podczas postu nie wolno panu palić. Po trzech dniach niech pan da jałmużnę komuś będącemu w potrzebie lub datek na jakiś cel dobroczynny. Jałmużna musi być na tyle znaczna, że pan ją musi finansowo odczuć. Niech to 185 będzie raczej więcej niż pana stać. Wywoła to w panu wewnętrzne poczucie, że pan wyrównał swe drobne grzechy. Gdy pan to wszystko zrobi, proszę ponownie przyjść do mnie.«" Kahunka przypisała Longowi sugestywne bodźce fizyczne, aby jego podświadomość miała wrażenie, że daje on zadośćuczynienie za wszystkie swoje czyny, które ona uważa za grzechy. Ale Long nie był w stanie ustalić, na czym polegają jego kompleksy, nic miało to jednak specjalnego znaczenia. 3. Przez trzy dni Long wykonywał polecenia kahunki, uważając zresztą, że są bardzo uciążliwe. Miał wówczas dobry apetyt i lubił palić. Złożył też dar dla Armii Zbawienia, która jego zdaniem była bardzo pożyteczną instytucją dobroczynną. Wieczorem zaś poszedł do kahunki i usiadł z nią przy stole. Patrząc w wodę zmętnioną imbirem kahunka znowu zobaczyła drzwi Longa, ale tym razem szeroko otwarte. Kahunka wnioskowała z tego, że jego droga do kontaktu z nadświadomością jest szeroko otwarta. Odsunęła szklankę i zapytała Longa, czy jego plany nie uległy zmianie. Kiedy kahunka upewniła się ostatecznie w decyzjach Longa, zaczęła się przygotowywać do odmawiania modlitwy, sięgając do sw«|jcj nadświadomości. Zwracaliśmy już wielokrotnie uwagę, że nadświadomość wykazuje tak zwaną wielość w jedności i jedność w wielości, a zatem jest jedna bez wtórcgo dla danej osoby, a także jest jedna dla wszystkich istot ludzkich jednocześnie. Kahunka wstała, aby się pomodlić, czyli nadać sugestię. Chodziła po pokoju ciężko dysząc. Po kilku minutach stanęła przy stole i oświadczyła spokojnie, że się teraz będzie modliła za Longa. Patrząc przed siebie w przestrzeń dobitnie wymawiała słowa modlitwy hawajskiej. Tę modlitwę, czyli sugestię, kahunka powtórzyła trzy razy. Ta trzykrotnie powtórzona sugestia zawierała w sobie, w każdym wyrazie i w każdej myśli sugestywną wolę pełną siły, zmuszającej podświadomość kahunki do zaniesienia nadświadomości ukształtowanych myśli, które powstały przez staranne i dokładne trzykrotne powtórzenie sugestii. Podświadomość nawiązała kontakt z nadświadomością na wyraźny rozkaz świadomości kahunki. Ponieważ w tym przypadku nie oczekiwała odpowiedzi, nie używała szklanki. Po zakończeniu modlitwy kahunka usiadła i zapaliła papierosa. Paląc wypoczywała po wysiłku duchowym. ' Po jakimś czasie wzięła powtórnie szklankę do ręki i w nią patrzyła. Chciała dowiedzieć się, czy podświadomość wysłała tę informację i czy nadświadomość przypadkiem nie wydała jakiegoś polecenia, które należało wypełnić? Na powierzchni wody ukazywały się jej rozmaite sceny, gdzie Long wykonywał rozmaite czynności. Widziała ona, jak zaciera się dotychczasowa przyszłość Longa i jak kształtuje się jego nowa przyszłość. 186 l Trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób nadświadomość formuje i kształtuje naszą przyszłość, ale z całą pewnością możemy powiedzieć, iż stara się to zrobić w taki sposób, aby ona była najlepsza z możliwych. Niestety, przeszkadzają w tym nasze uczynki, pragnienia, zachcianki i plany, które z reguły zmieniają się z minuty na minutą. A jeżeli weźmiemy jeszcze pod uwagę różne emocje, którym ulega nasza podświadomość, to nasza przyszłość jest właśnie taka, juka jest, czyli najczęściej chaotyczna i bezsensowna. Obdarzeni wolną wolą mamy przecież bardzo duży wpływ na kształtowanie swojej przyszłości i posiadamy jeszcze znacznie coś więcej - posiadamy jeden czynnik opiekuńczy o specjalnych możliwościach, który został stworzony przez Stwórcę dla naszego dobra. Tym czynnikiem jest nasza nadświadomość. Ale należy pamiętać, iż ona zawsze oczekuje i będzie oczekiwać w milczeniu na to, żeby nam pomóc. Pamiętać także należy, że nie udzieli ona nam pomocy bez wyraźnego zaproszenia do współpracy. O tym, na jakiej zasadzie dzieje się programowanie przyszłości, daje mgliste pojęcie programowanie komputerów. Istnieją tutaj pewne analogie. Komputerem będzie nasz indywidualny los, a programistą nadświadomość. Ale żaden najlepszy nawet programista nic napisze dobrego programu, jeżeli nie będzie mieć do tego odpowiednich danych. A tych danych dostarcza właśnie nasza świadomość i podświadomość głównie pod postacią naszych myśli, emocji i żądz. Kahunka widziała przyszłość Longa na powierzchni wody znajdującej się w szklance. Opisała mu ją i powiedziała, jak ma postąpić i dlaczego ma to robić. „Bóg mi to mówi - objaśniła Longowi kahunka - Bóg mi to pokazuje. Widzę pana, jak pan idzie do swojego konkurenla z papierem w ręku, na którym pan wypisał wszystko dokładnie, co i jak ma przy tej sprzedaży wyglądać. I dobrze pan to uczynił, bo ten człowiek nic wierzy słowom i na nic zwykle odpowiada nie! - Pan napisze to wszystko - pouczała kahunka, kiedy już odwróciła się od szklanki z wodą. - Potem pan pójdzie do niego o godzinie czternastej piętnaście we wtorek. On będzie wtedy w biurze. Będzie siedział przy biurku i będzie się okropnie nudził. Pan mu położy papier na biurku i powie, żeby to przejrzał. A pan niech wyjdzie i wróci za dziesięć minut. Wledy on po pańskim powrocie kupi od pana ten sklep." Long był zdziwiony i nieco zaskoczony, chociaż już przecież bardzo dużo wiedział na temat możliwości kahunów. Nic miał jednak żadnego wyboru, a jedynie nadzieję, że te zabiegi uchronią go od bankructwa. W najbliższy wtorek poszedł o godzinie czternastej piętnaście do swojego konkurenta ze starannie napisaną na maszynie ofertą. Zastał go bezczynnie siedzącego za biurkiem, tak jak przewidziała kahunka. „Jakby pan był łaskaw to przejrzeć - powiedział Long łagodnym głosem -wrócę za dziesięć minut." 187 Long wrócił za dziesięć minut, a lamten już czekał na niego. „Zgadzam się - powiedział - dam panu czek na sto dolarów jako zadatek. A pan wypisze umowę." Tak więc, jak relacjonuje Long, przy pomocy kahunki i za pomocą nadświa-domości doszło do sprzedaży za wymienioną w modlitwie cenę, która została bez wahania zaakceptowana przez kupującego i niebawem wypłacona po podpisaniu umowy. Long pozostał jeszcze w Honolulu, aby nabywcy pomóc połączyć ze sobą oba interesy. Po sprzedaży Long zapłacił kahuncc żądaną sumę - było to jednak bardzo niewiele w porównaniu do przysługi, jaką mu wyświadczyła. Przed wyjazdem Long jeszcze raz udał się do tej samej kahunki, aby dowiedzieć się, jak będą wyglądały jego pisarskie plany. Po dokonaniu całego obrządku kahunka powiedziała: „Pan napisze osiem książek... - Tak, osiem - dodała jeszcze po dłuższej chwili. - To jest w tym czasie, jak Bóg mi to pokazuje... Osiem książek... - No cóż - westchnęła nieco smutno - ale pan się będzie musiał uzbroić w cierpliwość. Długi czas minie od pierwszej książki do ósmej. Wiele rzeczy się stanic i nie przyjdą panu łatwo te książki. Ale cztery ostatnie będą pana kosztowały mniej wysiłku niż cztery pierwsze. Także wydanie ich przyjdzie szybciej." ^jsiaturalnic, jak twierdzi Long, przepowiednia się sprawdziła. Long powrócił do Los Angeles w Kalifornii i zaczął tam pisać swoje książki. I rzeczywiście z pierwszymi czterema miał trudności. MAGICZNY WPŁYW NA AURĘ l ZWIERZĘTA l. legendy hawajskic mówią, że przodkowie Hawajczyków przybyli na wielkich podwójnych łodziach z dawnej ojczyzny na wyspy. Łodzie te poruszane były siłami magicznymi. Była to ta sama magia, która umożliwiła ich wodzowi Wawai Loa widzieć na drodze telepatycznej owe nie zamieszkane wyspy, na których się dziś znajdują. Za pomocą magii wędrowcy opanowywali wiał ry i dzikie fale do lego stopnia, że ich kruche siatki mogły bezpiecznie dopłynąć do celu. Za pomocą magii dawni kahuni umieli wpływać na rekiny i inne zwierzęta morskie do lego stopnia, że nie były one dla nich groźne. Takie możliwości kahuni tłumaczyli tym, że świadomość człowieka zmarłego, żeby przejść drogę ewolucji do nadświadomości, musiała przechodzić slopień ewolucyjny, który nazwano popularnie duchem natury. To znaczy świadomość przez jakiś czas musiała zostać opiekunem jakiejś grupy, pewnego zbiorowiska, a nawet gatunku zwierząt stojących na niższym poziomie rozwoju ewolucyjnego od człowieka. Zaczynało się to różnie, ale kahuni twierdzili, że takie duchy natury zamieszkiwały kryształy, rośliny, a także znajdowały się w owadach, ptakach, rybach, gadach i ssakach. Oczywiście była także l utaj zastosowana zasada jedności w wielości. To znaczy jeden duch znajdował się w wielu egzemplarzach danego gatunku czy rodzaju stworzeń. Duchy te stanowią źródło wiedzy instynktownej, umożliwiającej pszczole robienie plastrowi zbierania miodu, ptakom budowanie gniazd i wiele innych zadziwiających rzeczy, które potrafią czynić dzikie zwierzęta. Dzięki właśnie tej zasadzie jedności w wielości można poprzez własną nad-świadomość dotrzeć do takiego ducha natury, czy leż ducha pogody i poprzez to wywołać odpowiednie lokalne zjawiska atmosferyczne. Ta k więc opowieści euro- 189 pejskie o czarnoksiężnikach wywołujących burze morskie czy też jakieś jeszcze inne klęski żywiołowe zawierają także nieco prawdy. Nic będziemy się dziś nad tym rozwodzić. Przypominamy jeszcze tylko, że wśród kahunów na Hawajach istniał zwyczaj bezpośredniego zwracania się do duchów, mających pieczę nad pogodą. Kahuna, który już znał takie duchy i był połączony z nimi nicią widmową, po której mógł wysyłać sugestie, mógt w tę czynność wtajemniczyć ucznia i pomóc mu w nawiązaniu łączności z tymi duchami, dla wywoływania odpowiednich efektów meteorologicznych czy też dla porozumiewania się ze zwierzętami. Na ten temat niestety nie jest wiele wiadomo, a materiały, którymi dysponuje nauka dzisiejsza, są zupełnie znikome i nic wystarczające do wysnucia jakichkolwiek, nawet powierzchownych wniosków. Dlatego fakty te z reguły są przez naukę przemilczane i uważane za nie istniejące. 2. Wielką sensacją prasową kilku lat poprzedzających l wojnę światową było zamieszczenie w „ProgrcssThinker" sprawozdania prof. Choa,wktórym możemy wyczytać, że sześcioletni Erwin Goward ze stanu Alabama w USA w zadziwiający sposób porozumiewał się ze zwierzętami domowymi. Na przykład chłopiec opo-wia^tił domownikom, że przed chwilą wysłuchał psa - Trcsa - na lemat zagryzionej przez niego owcy, z podaniem miejsca wypadku. Muł skarżył się chłopcu, że bolą go kolana i chyba nie będzie mógł jutro chodzić. Można by było uznać, iż to wybujała fantazja chłopca podpowiada mu takie bajeczki, gdyby nie to, że po sprawdzeniu wszystkie fakty opowiedziane mu przez zwierzęta okazały się prawdziwe. Chłopiec poprzez swoje zdolności porozumiewania się ze zwierzętami stał się na tyle sławny, że sąsiedzi zacz.ęli korzystać z jego umiejętności prosząc go zwykle o pomoc w chorobach zwierząt. Kiedyś wezwany do chorego konia chłopiec oświadczył, że koń mu powiedział, iż przyczyną jego dolegliwości jest chory ząb. I rzeczywiście, po usunięciu zęba dolegliwości konia się skończyły. Od rozjuszonego byka natomiast dowiedział się, że tkwi mu w kopycie gwóźdź, który rzeczywiście znaleziono i wyjęto. Wszystkie zwierzęta miały do chłopca duże zaufanie i żadne z nich nie wyrządziło mu żadnej krzywdy. Sławny rosyjski treser zwierzaj, Władimir Durów, współpracował przez dłuższy czas z prof. Bcchtcriewem dostarczając mu badań nad telepatią. Zwierzęta Durowa wykonywały nieraz bardzo skomplikowane polecenia wydawane im przez tresera wyłącznie z myśli. Podczas jednego z doświadczeń Bcchlcriew wręczył Durowowi kartkę z informacją, którą miał Durów przekazać telepatycz-nic psu Marsowi. Treser wówczas ujął mordę psa w dłonie i długo w milczeniu wpatrywał się w jego oczy. Nagle pies uwolnił się z dłoni swojego pana i pobiegł 190 do pomieszczenia znajdującego się za pracownią. Pomieszczenie to dotychczas nie było psu znane. Stary tam trzy stoły pełne papierów i książek. Pies rozejrzał się i stając na tylnych łapach popatrzył na pierwszy i drugi stół, następnie pobiegł do trzeciego. Zrzucił zeń leżącą tam książkę telefoniczną, chwycił ją w zęby i przyniósł do laboratorium. Pies wykonał dokładnie to, czego zażądał profesor. Na zakończenie należy tutaj dodać, że dr Carl Schleicher, amerykański psychiatra działający również na polu psychotroniki, zabrawszy głos podczas sesji zamykającej Kongres Badań Psychotronicznych w Pradze w 1973 roku wyraził nadzieję, że być może w niedalekiej przyszłości rozmowy ludzi ze zwierzętami przestaną być tylko tematem bajek dla dzieci. 3. Zmarły w latach trzydziestych N. S. Emerson był przez długie lata na Hawajach mierniczym. Praca zmuszała go do częstego przebywania w odludnych częściach wyspy, gdzie kahuni działali jeszcze bez specjalnego ukrywania się. Dlatego też zaprzyjaźnił się on z kilkoma kahunami. Jeden z nich, obeznany z magią będącą na wyższym poziomie, obiecał nauczyć Emersona sztuki panowania nad wiatrami i pogodą. Zaznajomił go z niewidzialnym aumakua, władającym pogodą, i nauczył go wypowiadać rytualną modlitwę, czyli sugestię. Sugestia ta powodowała zwiększenie albo zmniejszenie siły wiatru. Kahuni demonstrowali Emersonowi wielokrotnie skuteczność magii tak, że nic miał on co do tego żadnych wątpliwości. Pod kierunkiem kahunow wypowiedział modlitwę i czekał, aż się ona spełni, co też naturalnie nastąpiło. Po pewnym czasie nabrał takiej wprawy, że nie tylko nie potrzebował towarzystwa kahunow, ale mógł modlitwę wypowiadać mentalnie, by przyniosła ona właściwy skutek, wcale nie gorszy od tego, co potrafili robić jego nauczyciele. Modlitwa była bardzo prosta i zawierała obraz myślowy tego, o co się prosi. Powtarzało się ją głośno. Służyła ona jako bodziec fizyczny zmuszający podświadomość do kontaktu oraz przekazania prośby w odpowiednie miejsce. Modlitwa była skierowana do wiatrów z Hilo i zależnie od życzeń wspominała albo o zamknięciu małych wiaterków w skrzyni i wypuszczenie dużych, albo też odwrotnie. W tej modlitwie nic ma żadnych wskazówek o istocie działającej siły ani też niczego, co by wskazywało na istotę działania tej magii. Jak twierdzą niektórzy znawcy magii, nie jest istotne, co się mówi, lecz istotne jest, jakie się wywrze wrażenie na podświadomości. Możliwe, że tak jest w istocie, ale trudno się z tym jakoś pogodzić. Emerson zachowywał swoje powiązania z aumakua od pogody do końca życia. Często jego przyjaciele przychodzili do niego prosząc o odpowiednią zmianę pogody, gdy zamierzali popłynąć łodzią z jednej wyspy na drugą. Zawsze był proszony o obecność na dorocznych zawodach latawców w szkole 191 w Kamehameha z powodu swoich zdolności do wywoływania wiatru. Kahuni zajmujący się pogodą nigdy nie zajmowali się kontrolą czy też wpływaniem na opady deszczu. Jest to raczej zrozumiale, jako że na Hawajach deszczu nieraz bywało za dużo. 4. Według twierdzeń kahunów, rekiny mają wspólną nadświadomość w każdej grupie wysp Pacyfiku. Owe nadświadomości rekinów mają zdolności przybierania dowolnej rasy rekinów. Na wyspach krąży wiele opowiadań o zażyłych stosunkach między ludźmi a rekinami. Całe rodziny bywały ściśle zaprzyjaźnione z różnymi stworzeniami i zawierały pakty o nieagresji z ich najwyższymi stróżami. Dało to początek pewnej postaci totemizmu, gdzie przestrzegano pewnych zasad, w myśl których zwierzęta rodowego totemu nie były zabijane ani też zjadane przez dany ród. Ludność na Hawajach przypisuje dzieciom oraz duchom opiekuńczym aima-ku jakieś szczególne powinowactwo z niższymi stworzeniami lub inne trudne do zrozumienia powiązania z nimi. Może to jest powiązane ze wzmożoną wrażliwością dzieci, które widują różne, niepojęte dla dorosłego człowieka dziwy. Tubylcza ludflość hawajska wierzy święcie, że duchy ludzkich niemowląt mogą wcielać się w małe rekiny, podtrzymując w ten sposób związki totemowe między rekinami a ludzkimi rodami. Na wyspach Samoa był zwyczaj, że dzieci powtarzały proste piosenki i prawdopodobnie w ten sposób nawiązywały kontakt z duchami opiekuńczymi żółwi i rekinów. Georgc Hutchinson podaje o zwyczaju wołania rekinów i żółwi na wyspie Vai Togi na archipelagu Samoa. Przed tą ceremonią gromadzono dzieci i młodzież. Następnie wezwano samo dzieci na cypel wyspy. Tam recytowały one starą legendę o tym, jak książę i księżniczka zostali zamienieni w rekiny lub w żółwie. Śpiewając dzieci dawały znaki rękoma i w ciągu pięciu minut pojawiał się, w zależności od potrzeby. 11. km albo żółw. Na zakończenie tego rozdziału należy zaznaczyć, że nauka młodych kahunów zaczynała się bardzo wcześnie. Młodzi kandydaci na kahunów już w wieku dzie-więciu lat pobierali pierwsze lekcje. Należy przypuszczać, że tak wczesne wprowadzanie dziecka w tajniki wiedzy tajemnej miało swój określony cel. Chodziło bowiem o to, że dzieci są z jednej strony bardziej łatwowierne od dorosłych, a z drugiej strony nie mają jeszcze szkodliwych nawyków i przyzwyczajeń. To prawdopodobnie powodowało, że podświadomość dziecka była łatwiejsza do urobienia i mogła łatwiej się kontaktować z nadświadomością niż człowieka dorosłego, którego podświadomość jest przepełniona nieświadomymi kompleksami winy. Jakkolwiek tłumaczenia Longa dotyczące magii kahunów niejednokrotnie są 192 dość fantastyczne, to jednak w zasadniczej swojej idei nic myli się on wcale. Przynajmniej my mu dajemy wiarę, ponieważ w najogólniejszym zarysie, pomijając oczywiście działalność duchów osób zmarłych, ma on pełną rację, a jego teorie dość dobrze przystają do osiągnięć nauki współczesnej. Long natomiast nie umiejąc wytłumaczyć wiciu spraw na gruncie teorii pola, która zresztą w jego czasach właściwie nie istniała, musiał z konieczności użyć duchów jako przyczyny rozmaitych zjawisk. Dziś duchy zmarłych pozostawiamy w spokoju. Niech ich dalsze dążenia i ich sprawy nie będą zakłócane przez nas żywych. One mają z pewnością inne swoje bardzo ważne zadania do spełnienia. PRAKTYCZNE ZASTOSOWANIE MAGII l. JVsi ^siążka, którą wam drodzy Czytelnicy ofiarujemy, zbliża się ku zakończeniu. Przedstawiliśmy w niej zasady magii kahunów i staraliśmy się wytłumaczyć niektóre zjawiska towarzyszące tej magii na gruncie współczesnych osiągnięć nauki. Wychodzimy bowiem z założenia, że metafizyka jest po prostu dalszą częścią fizyki. Jej obszar nic został jeszcze dokładnie przez człowieka spcnetro-waojf i sta.d ca^a wiedza tajemna. Wszystkie zaś prawa pozwalające na działanie magii kahunów są po prostu zwykłymi prawami przyrody, które nie zostały do tej pory przez oficjalną naukę bądź potwierdzone, bądź odkryte. Nieznajomość danej reguły nie świadczy przecież o tym, że ona nie istnieje, po prostu nie istnieje ona na razie w naszej świadomości. Jesteśmy więc przekonani, że nauka współczesna w niedługim czasie będzie mogła wyjaśnić wiele zjawisk, przed którymi dziś sloimy zupełnie bezradni. Być może i nasze interpretacje ulegną zmianie, ale stwierdzamy, że na dzień dzisiejszy one najbardziej odpowiadają prawdzie. Przecież granice penetracji natury rozszerzają się ciągle, ale prawo nieoznaczoności Hcisenberga obowiązuje nadal i nigdy nic będzie można oddzielić ścisłą linią tego, co już wiemy, od tego, co zamierzamy poznać. Granice więc ludzkiego poznania zawsze będą rozmyte, bo takie jest prawo natury, które jest wolą boską. Huna jest magią, która działa. Można lo stwierdzić na własnej skórze, poprzez własne doświadczenia. Nie należy jednak oczekiwać reakcji natychmiastowych, takich więc, jakie występowały u kahunów. Ale oni także poprzez lala nauki dochodzili do swoich nadzwyczajnych rezultatów. Jeżeli więc zechcesz, Czytelniku, mieć jakiekolwiek efekty i pożytek z huny, musisz się uzbroić w cierpliwość. Musisz być bardzo wytrwały i nic zniechęcać się szybko. Przede wszystkim należy pozbyć się wszystkich dogmatów i schematów myślowych, które w naszym umyśle wytworzyły pewne stereotypy, według których następuje nasze myślenie i kojarzenie. Nie jest lo sprawa łatwa i zabierze dość dużo czasu, zanim to się stanie. 194 Twoje myślenie, Czytelniku, musi być wolne od dogmatyzmu wszelkiego rodzaju, od ciasnoty, zabobonu i skostniałych formuł, które w ciebie wtłoczono, w których żyjesz. Należy więc skrupulatnie przeanalizować wszystkie swoje poglądy i wierzenia. Poddać je logicznej krytyce i nie bać siej wolnej, niczym nie skrępowanej myśli. Bo przecież Bóg obdarowując Ciebie wolną wolą właśnie do tego Cię zobowiązuje. Swoją wolną myślą nic zgrzeszysz przeciwko niemu, bo przecież gdyby tak było, nie dostałbyś tego wspaniałego daru wolnej woli. Niestety, nie potrafisz go właściwie wykorzystywać. Pamiętaj, w żadnym przypadku nic jesteś w stanie obrazić Boga, ani też żadnej istoty wyższej od siebie, tak samo zresztą jak żadna niższa istota nie jest w stanie obrazić Ciebie. Świadczyłoby to niezbicie, iż zniżasz się do poziomu tej niższej od Ciebie istoty. To jest zasadniczy pewnik, o którym nauczali kahuni. Pamiętaj także, że istnieje tylko jeden jedyny grzech, a grzechem tym jest krzywdzenie bliźnich. O tym także nauczali kahuni. Zatem jeżeli pragniesz wejść na drogę huny i chcesz by była Ci ona pomocna w ratowaniu zdrowia, czy też w zmianie swojego losu na bardziej korzystny, musisz, uwolniwszy się od wszelkich stereotypów myślowych i kompleksów, wynagrodzić wszystkie krzywdy, które wyrządziłeś innym. A przecież nie jest to sprawa prosta i łatwa. Tak oczyszczony możesz zabrać się do praktyki, która z pewnością przyniesie doskonałe efekty. Podświadomość jest stróżem naszej pamięci, naszych przyzwyczajeń myślowych, nawyków i wierzeń. Wszystkie odbierane przez nas wrażenia, nasze myśli, wnioski i twierdzenia podświadomość magazynuje i trzyma się ich potem uparcie i zupełnie nielogicznie. Aby więc podświadomość sobie podporządkować, trzeba na to czasu i wielu ćwiczeń - bez lego nic uzyskasz pożądanych wyników w praktyce huny. Będzie to jedynie strata czasu. Nigdy, w żadnym przypadku nie możesz ulegać żadnym emocjom, nastrojom ani klimatom. Twój umysł podświadomy musi być bezwzględnym i oddanym Ci sługą, bo tylko w takim przypadku na Twoje polecenie będzie mógł nawiązać kontakt z nadświadomością, z Twoim aniołem stróżem, który czeka w milczeniu na Twoje zaproszenie. Do ćwiczeń, które najlepiej Ci posłużą w tej jak gdyby tresurze podświadomości, najlepiej się nadają ćwiczenia hata jogi, które opisaliśmy w naszych poprzednich książkach. Trzy nasze poprzednie książki są tak pomyślane, aby każdy zainteresowany stosując tam zawarte ćwiczeniu i zalecenia mógł tak wytresować swoją podświadomość, iż stanic się ona wiernym sługą. Joga jest bowiem, jak tutaj wykazaliśmy, pewnym odbiciem huny i wszystko wskazuje na to, że zarówno joga jak i huna pochodzą od jednego wspólnego źródła. 195 2. Nasze życie ma przyczynowo-skutkowy charakter i jest to wielkie prawo przyrody, które wynika z boskiej woli. Skutek jest automatycznym efektem przyczyny. Tak więc nic mamy żadnego wpływu na skutek i mieć go nie możemy. Za to mamy bezwarunkowy wpływ na przyczyną, a ponieważ każda przyczyna ma swój nieubłagany skutek, więc możemy mieć dość znaczny wpływ na naszą przyszłość. Cytowany już wcześniej, słynny w Ameryce „Polish Yoga" dr Ostoja pisze: „Należy rozumieć, że aby wcześniej coś otrzymać, musi się coś dać w pierwszym rzędzie. To nic znaczy, że należy dawać każdemu albo wszystko, co się posiada. Należy dawać w stosunku do otrzymania i to już wszystko. Dając pieniądze nie należy dawać wszystkich, tylko procent wartości otrzymanej. Gdy daje się jakąś sumę, należy upewnić się, czy daje się na dobry cel. Cel jest nieważny, byleby był dobry i pożyteczny. Należy dać i natychmiast zapomnieć. Myślenie: - Skoro daję teraz, to otrzymam potem - jest łamaniem boskiego prawa. Nigdy nie należy myśleć, że dając coś się w zamian otrzyma, obojętnie czy dajesz czas, pieniądze, miłość, dobrą radę itp. Samo nastawienie, jakie się ma w czasie dawania, zdecyduj*! określi, co się w zamian otrzyma. Należy również wiedzieć, jak pomóc samemu sobie. Nie można pouczać innych, jak się mają urządzić, skoro samemu się nie jest urządzonym. Nie można przecież leczyć będąc samemu chorym, jest to oczywiste i stoi w sprzeczności z prawami natury. Można udzielać rad jedynie będąc pewnym, że są one dobre. Nic można dawać pieniędzy samemu ich nie posiadając. Nic wystarczy myśleć, że się otrzyma pewne rzeczy - trzeba być tego pewnym. Człowiek został stworzony do szczęścia i cieszenia się życiem w zdrowiu, ale także i do tego, aby czynił dobro na świecie, zdobywając wiedzę i pomagając wszystkiemu, co żyje. A Stwórca jest wszechpotężny, wszechwiedzący i nieśmiertelny, jest on ojcem wszystkiego, co istnieje, istniało i będzie istnieć. A my, będąc jego dziećmi, stworzonymi na jego obraz i podobieństwo nie musimy żebrać, błagać, prosić. Mamy prawo od niego żądać, wymagać i spodziewać się, iż zadośćuczyni on temu. Zwróć się więc do Boga poprzez swój nadświadomy umysł, poprzez swojego anioła stróża i żądaj rzeczy, których ci potrzeba. Z całą pewnością, jeżeli będziesz czysty, bez kompleksów, bez nie naprawionych krzywd i z wolną myślą, Twoje usilnie żądania zostaną spełnione. To nie może być jałmużna ani modlitwa w powszechnym tego słowa znaczeniu. Żądaj tego, czego potrzebujesz, jak krzyczące dziecko, tego oczekuje od Ciebie boskie prawo. Jesteście prawym dzieckiem natury, musicie więc być z nią w stałej harmonii. Musicie zawsze wychodzić naprzeciw jej harmonijnym wibracjom, ona was nie zobaczy ani nic usłyszy was, bo ona nic ma ani oczu, ani uszu, ale ona będzie 196 wyczuwać wasze wewnętrzne wibracje i bezbłędnie odrzuci was, kiedy zaburzycie lub zakłócicie swoje własne wibracje. Zakłócając własną harmonię oddalacie się od natury, od Boga i zmuszacie waszego anioła stróża, waszą nadświadomość, aby nadal oczekiwała w milczeniu. Ona jesi zawsze w waszej obecności, tak wewnątrz jak i na zewnątrz. Kiedy do niej dotrzecie, odkryje wam ukryte skarby, obdarzy was zdrowiem i wszystkim, czego pragniecie z dziedziny posiadania czy wiedzy. W głębi myśli istnieje cała wiedza. Wszystko tam jest, czegokolwiek byście nie potrzebowali. Żądajcie tylko, a na pewno otrzymacie, lecz musicie iść właściwą drogą. Dla żebraka mamy tylko litość i często odwracamy się od niego ze wstrętem. Zważcie, żeby was tak nie potraktowano. Nie biadajcie nad sobą, nie użalajcie się, bo to was tylko oddali od waszych pragnień. Cokolwiek mówicie, powinno pochodzić z serca, a nie z gardła. Musicie być także świadomi tego, o czym mówicie, inaczej pogrążycie się w chaosie. Pamiętajcie: kiedy coś otrzymacie, zawsze coś dajcie. Wtedy wszystkie myśli wszechświata poprą was! Kiedy zechcecie osiągnąć cokolwiek, zawsze musicie przede wszystkim dać. Możecie powiedzieć, że aktualnie nic macie niczego, co byście mogli dać. W takich przypadkach należy podjąć mocne i prawdziwe postanowienie, że kiedy otrzymacie to, czego pragniecie, użyjecie tego dobra rozsądnie i jedynie w szerzeniu dobra na ziemi. Należy także podjąć decyzję, że się da zaraz po otrzymaniu. Gdy nie posiadacie niczego materialnego do zaoferowania, zawsze możecie ofiarować miłość, uczynność i pomoc innym. Kiedy pragniecie powodzenia, to musicie sobie sami pomóc, nic nie przychodzi samo z siebie. Musicie w całości opanować swoją podświadomość. Ona bowiem kieruje waszym sposobem bycia, waszymi nawykami. Opanujcie xwoją podświadomość! Pozbądźcie się złych nawyków! A możecie to zrobić w stosunkowo prosty sposób. Właściwym momentem do tego celu będzie bezpośredni moment przed zaśnięciem. Wtedy bowiem umysł podświadomy otwiera się przed waszą świadomością przejmując jakby nocną zmianę. Przyjmuje on bezwzględnie i bezkrytycznie wszystkie wasze myśli i polecenia. Kiedy więc jesteście w łóżku i ogarnia was uczucie senności, to będzie ten najwłaściwszy moment. Moment jedyny w swoim rodzaju. Wpierw musicie się odprężyć i wzbogacić swoje ciało w pewien nadmiar siły życiowej. Złączcie więc nogi razem, a ręce wyciągnijcie wzdłuż tułowia. Wykonajcie trzy głębokie wdechy, po każdym wdechu ma nastąpić szybki wydech z głębokim westchnieniem. Po trzecim wydechu rozluźnijcie całe ciało i zwolnijcie napięcie w mięśniach nóg i rąk. Teraz nie myślcie o niczym. W ten sposób dajecie przed otrzymaniem. Gdy myśl wasza nic jest niczym zajęta, odczuwajcie radość tak wewnętrzną, jak i zewnętrzną. Oddajcie się jej jak dziecko, bezinteresownie i szczerze, nie myślcie o żadnych kłopotach. Wasza wyższa natura jest bez zmartwień, więc będąc 197 zmartwionymi nie będziecie mieli do niej żadnego dostępu. Trwajcie w tym przez około dwie minuty. Teraz już uzyskaliście prawo do żądań. Więc napinając swoją wolę żądajcie, domagajcie się wewnętrznie jak dziecko spełnienia tego, do czego macie zupełne prawo. Żądajcie swego boskiego dobra. Kiedy jesteście chorzy, żądajcie zdrowia. Kiedy jesteście ubodzy, żądajcie znośnych warunków życia. Żądajcie tylko jednej rzeczy, a z pewnością ją po pewnym czasie otrzymacie. Pamiętajcie jednak, aby wasze żądania nie były absurdalne i nazbyt wygórowane. Brak skromności jest sprzeczny z prawem natury. Pamiętajcie także, aby to, czego żądacie, było dobre. Nigdy nic żądajcie rzeczy złych. Zawsze należy pamiętać, że raz uwolnione ciemne siły muszą się gdzieś rozładować i wówczas możecie na siebie sprowadzić nieszczęście. Nie łamcie nigdy praw natury! Wtedy nie poniesiecie porażki!" 3. Warunkiem rjowodzeniajy życiu jest absolutne i pełnezcrwanic z negatywnym jrnyś|enicm. Wszelkie-złc myśli należy bezwzględnie zastępować myślami dobrymi, pozytywnymi i jasnymi. Negatywne myślenie to nie tylko pesymizm, zwątpienie, rozpacz, to także wrogie i nieżyczliwe uczucia_^oJTgc_jnnych,zawiść, pogarda, nienawiść i złośĄ-Negatywne myślenie jest chorobą i przynosi cierpienie oraz ból. Wywołuje przewlekłe choroby ciała i umysłu, a nawet może spowodować śmierć. Ważne jest więc pozbycie się raz na zawsze negatywnych myśli. Oczywiście nie jest to wcale łatwe i wymaga bardzo wiele trudu i wysiłku, ale stokrotnie się opłaca. Bo tylko mając dobre nastawienie, wiarę, radość w sercu możemy dotrzeć wyżej, do naszej nadświadomości, do naszej wyższej jaźni, do naszego wyższego ja. Wspomniana już wcześniej Evelyn Monahan opracowała system psychotroni-cznego leczenia, który właściwie opiera się na założeniach huny. System ten jest bardzo skuteczny i właściwie uniwersalny. To znaczy za pomocą systemu Monahan można zarówno wyleczyć się ze szkodliwych nałogów, z otyłości, jak również z wielu innych dolegliwości. System swój Monahan opracowała niezależnie od huny, której najprawdopodobniej nic znała. A jeżeli już o hunie słyszała, to były to wiadomości raczej enigmatyczne i zupełnie niepewne. Nigdy też nic wspominała o znajomości huny. Nie jest to zresztą takie istotne. Istotne jest to, że jej system jest bardzo uproszczoną magią kahunów, no i że działa! Jest po prostu bardzo skuteczny. Technika psychotroniczncgo leczenia, którą zaprezentowała Monahan, składa się z trzech części. A więc z przygotowania, odwołania się do swojej nadświadomości i zakończenia. Technika jest więc tak samo prosta, jak i skuteczna. Przygotowanie i zakończenie są ćwiczeniami oddechowymi, połączonymi z głębokim relaksem. Ciało i umysł odświeżone głębokimi oddechami, dogłębnie 198 rozluźnione, wyrażają stan wolny od napiąć fizycznych i psychicznych; slan, w którym następuje kontakt z nadświadomością. Przecież jesteśmy istotami stworzonymi na obraz i podobieństwo Boga, więc jesteśmy sami w sobie potężni i wystarczy, że odclniemy się od stresów codziennego dnia, wyciszymy się wewnętrznie, a odzyskamy myśl wolną i jasną i kontakt z ową wyższą siłą w nas utajoną jest możliwy. Wtedy wystarcza zakomunikować, a raczej zażądać swojego pragnienia, by nasze wyższe ja je spełniło. Metoda psychotroniczna w praktyce, tak jak to podaje Monahan, polega na tym, że należy położyć_sk_w cichym i dobrze przewietrzonym pokoju, zamknąć nr7y^j_njjrlyrh:u-- ^hpJ^r^i-iłTiyttTTi^TiTi^ ObSCrWlljąC SWÓJ Oddech, ale gO HIC kontrolując. Prowadzi to bezpośrednio do relaksu, który powinien być z każdym oddechem coraz głębszy. W trakcie tych oddechów nie należy o niczym myśleć. Następnie należy wykonać trzy bardzo głębokie wdechy przez nozdrza i trzy głębokie wydechy. Należy wciągnąć powietrze przez nozdrza rozszerzając maksymalnie płuca i przeponę. Po tym należy obserwować wewnętrznym okiem, czyli wyobraźnią, swój oddech i należy wyobrazić sobie, jak powietrze przepływa przez nasze ciało, poczynając od nóg, a kończąc na mózgu, jak utlenia krew krążącą i ładuje całe ciało siłą życiową, usuwając wszelkie szkodliwe zanieczyszczenia. Wydech ma być także głęboki i również przez nozdrza. Teraz należy stworzyć w umyśle obraz systemu krążenia wraz z sercem. Wyobrazić sobie należy wszystkie naczynia krwionośne, tętnice, żyły, naczynia włosowate. Znajdując się w głębokim relaksie, należy uświadomić sobie przepływ krwi przez ciało, a następnie powtarzać mentalnie: „Za pomocą potęgi mojej nadświadomości żądam, aby mój system krwionośny był w całkowitej harmonii ze sobą samym i z całym moim ciałem. Pragnę, aby krew przepływając naczyniami krwionośnymi usunęła wszystkie zanieczyszczenia i toksyny z mojego ciała i wprowadziła nową energię do wszystkich komórek mojego organizmu." Teraz wyobraź sobie swój system oddechowy i pozwól, zęby uformował się wyraźny obraz twych płuc, niech się one rozprężają i kurczą, niech zaopatrują w tlen twój organizm. A w umyśle powtarzaj: „Potęgą mojej nadświadomości rozkazuję, aby mój system oddechowy doskonale pracował i pozostawał w doskonałej harmonii ze sobą samym i z całym moim organizmem." Następniewyobraźsobieswój system trawienny. Stwórz wyraźny obraz swoich zębów, języka, ślinianek, przełyku, żołądka, dwunastnicy, jelita cienkiego i grubego, kiszki stolcowej. Powtarzaj w myśli następujące sugestie: „Przez moc mojej nadświadomości pragnę, aby mój system trawienny wyciągał maksimum korzyści z pożywienia, jakie przyjmuję, oraz aby pozostawał w całkowitej harmonii ze sobą samym i z całym moim organizmem." 199 Teraz wytwórz w swoim umyśle obraz swojego kośćca. Niech twoje wewnętrzne oko ujrzy wszystkie kości i stawy. Powtarzaj mentalnie: „Przez niezwykłą moc mojej nadświadomości rozkazuję, aby wszystkie zwapnienia, zgrubienia i schorzenia mojego szkieletu natychmiast zostały usunięte, a chore komórki odłączone, zastąpione zdrowymi i wydalone z mojego organizmu. Niech mój cały szkielet będzie w harmonii z samym sobą i z resztą mojego organizmu." Następnie przykuj uwagę do swojego systemu nerwowego, od kory mózgowej aż po włókna nerwowe. Niech twoje wewnętrzne, psychiczne oko ujrzy cały centralny, ośrodkowy i obwodowy system nerwowy. Powtarzaj mentalną sugestię: „Poprzez nieograniczoną inteligencję mojej wyższej jaźni żądam, aby cały mój układ nerwowy był w harmonii sam ze sobą oraz z całym organizmem. Niech ośrodkowy układ nerwowy czuwa nad przebiegiem prawidłowych procesów fizjologicznych w moim organizmie, a sympatyczny układ nerwowy niechaj nie dopuszcza do żadnych nieprawidłowości we wszystkich częściach mojego ciała." Teraz w umyśle ujrzyj samego siebie. Niech ten twój psychiczny portret odzwierciedla doskonałe zdrowie. Z tym obrazem przed oczyma powtarzaj w myślach: „Pragnę, aby wszystkie układy i narządy mojego ciała pozostawały w całkowitej wzajemnej harmonii. Przez potęgę mojej nadświadomości zarządzam, aby moje ciało cieszyło się idealnym zdrowiem, a wszystkie choroby zostały usunięte jako dysonans." Znowu przejdź do oddychania głębokiego i wolnego, pozwalając, aby twój umysł towarzyszył oddechowi przez całe ciało, kończąc na doprowadzeniu go do szczytu głowy. Powtórz ten oddech trzy razy, pogrążając się za każdym razem w głębszym relaksie. Powtarzaj mentalnie: „Jestem doskonale zdrowy na ciele i umyśle." Na zakończenie oddychaj głęboko i rytmicznie przez jakiś czas nadal pozostając w relaksie, następnie otwórz oczy i powróć do swoich codziennych zajęć. Ta technika nie powinna zająć więcej niż piętnaście minut, a ćwiczyć należy raz dziennie, ale nie więcej niż trzy razy dziennie w możliwie równych odstępach czasu. Metoda jest więc niezmiernie prosta i każdy ją może sam bez trudu zastosować z doskonałymi efektami. Ale nie należy się łudzić, że ona natychmiast zadziała albo że w ogóle zadziała bez spełnienia pewnych warunków, o których była już tu mowa. Powtórzmy je dla lepszej pamięci jeszcze raz. A więc wpierw należy wyrównał i zadośćuczynić wszystkim krzywdy, które się w swoim życiu wyrządziło. Jeżeli osoby pokrzywdzone już nie żyją, należy w jakiś sposób te swoje przewinienia wyrównać przez działalność charytatywną, wykonywaną w intencji pokrzywdzonych. Należy także do tego stopnia opanować swoją podświadomość, żeby była ona wiernym i oddanym sługą świadomości. I dopiero spełnienie tych warunków zagwarantuje pełne powodzenie. 200 4. W tym miejscu podamy technikę usuwania otyłości. Technikę wypróbowała Monahan na jednej ze swoich znajomych i potem stosowała ją z bardzo dobrym skutkiem wielokrotnie. Otyłość jest zmorą naszych czasów i właściwie wszelkie środki są zawód ne przy jej zwalczaniu. Jesteśmy zatem przekonani, że prezentowana technika zainteresuje czytelników. Ćwiczenia należy wykonywać trzy razy dziennie, najlepiej rano, w południe, ale przed obiadem, i wieczorem przed udaniem się na spoczynek. Wybierz spokojne i zaciszne pomieszczenie. Następnie ułóż się bardzo wygodnie na tapczanie, kanapie lub na fotelu, ale w ten sposób, żeby głowa była oparta. Następnie zacznij oddychać głęboko i równomiernie obserwując swój oddech, starając się jednocześnie wejść w relaks. Teraz wykonaj trzy bardzo głębokie oddechy przez nos i przy zamkniętych oczach. Przy wdechu obserwuj powietrze, które wypełnia całe twoje ciało dostarczając życiodajnego tlenu. Doprowadzaj to obfite utlenianie za pomocą woli aż do całego mózgu. Przy wydechu rozluźnij całkowicie mięśnie brzucha i pogrążaj się w głębokim relaksie - relaksuj całe swoje ciało i umysł. Za każdym razem pogłębiaj to odżywcze utlenianie ciała i pogłębiaj swój relaks. Teraz wykonaj mentalną sugestię o treści: „Przez cudowną potęgę mojej nadświadomości rozkazuję, żeby moje ciało już w tym momencie zaczęło tracić wagę. Rozkazuję leż, aby wraz z utratą nadwagi ciało moje uzyskało i zachowało sian doskonałego zdrowia. Chcę, żeby inteligencja mojego wyższego ja doprowadziła utratę wagi mojego ciała do... (i tu należy wymienić określoną wagę ciała, jaką powinno się mieć przy określonym wzroście), które sobie życzę. Niech najwyższa jaźń moja zahamuje mój apetyt. Niechaj łaknę tylko takiego pożywienia i w takich ilościach, które są niezbędne do zachowania dobrego zdrowia." Teraz wyobraź sobie siebie jako szczupłego zdrowego człowieka. Ujrzyj poprzez swoją wyobraźnię, iż spotykają Cię znajomi, którzy Cię dawno nie widzieli i prawie że nic poznają Ciebie, bo tak pięknie, zdrowo i szczupło wyglądasz. Następnie zacznij ponownie głębokie oddechy przez nos. Przy wdechu obserwuj wewnętrznym okiem powietrze, obficie utleniające twój organizm. Doprowadź je w wyobraźni do mózgu i wzbogacaj go w energię oraz w to ożywcze utlenienie. Przy wdechu rozluźnij całkowicie mięśnie brzucha i pogrążaj w głębokim relaksie całe swoje ciało oraz umysł. Powtórz to ćwiczenie trzy razy, za każdym razem jeszcze bardziej rozluźniając całe swoje ciało. Teraz obserwuj przez chwilę swój oddech nic kontrolując go, ale nadal pozostawaj w relaksie przez jakiś czas, a następnie otwórz oczy i powróć do codziennych zajęć. 201 Odnośnie do działania tej instrukcji Monahan pisze: "Gdy przed półtora rokiem poznałam Margaret D., nie mogłam uwicrz.yć, że ona ma tylko 27 lat. Ważyła 200 funtów. Próbowała różnych diet, zapisała się do klubu zdrowia, leczyła się u różnycll lekarzy, ale efektów żadnych nic było. W ciągu cz.tcrcch miesięcy straciła na wadzc zaledwie 3 funty. Pesymizm Margaret był tak głęboki, że potrzebowałam aż 40 minut, by jako tako uwierzyła w moją metodę.. Ale nadal z niedowierzaniem nadstawiała uszu, gdy powiedziałam jej, że nic ma potrzeby stosowania diety i odmawiania sobie na siłę ulubionych polraw. -Widzi pani - mówiłam do Margaret - potęga nadświadomości reguluje także pani apetyt. Sama pani nie będzie chciała dużo jeść. Będzie pani przy tym podświadomie wybierać tylko te potrawy, które pod względem kaloryczności okażą się dla pani odpowiednie. - Po miesiącu - pisze Monahan - zjawiła się u mnie z mała łazienkową wagą pod pacha. Straciła 30 funtów. »Trzydzieści funtów w ciągu miesiąca i jeszcze ani razu nie byłam głod-na« powiedziała Margaret. »Czy mogłabym ćwiczyć więcej niż trzy razy?« - zapytała po chwili. - W. żadnym wypadku - odrzekłam - instrukcja psychotroaiczncgo leczenia nie potrzebuje żadnych ulepszeń. Potrzebna jest lylko wytrwałość i dokładność. Margarel w następnych miesiącach straciła 40 funtów i zaczęła się nawet zastanawiać, że zeszczupleje zbyt mocno. Wymarzyła dla siebie 110 funtów. »A co będzie, jak zupełnie zeszkapieję?« - zapytała któregoś razu. - Niecił się pani nie martwi - odrzekłam - wyższa jaz sama dopilnuje spełnienia tego życzenia. Nic ma zatem powodu do niepokoju. Termin następnej wizyty został ustalony za trzy tygodnie. Zjawiła się punktu alnie. Kiedy stanęła na wadze strzałka wagi ustawiła się na wartości 110 funtów. Margarel po zabiegach poleconych przez mnie przeobraziła się w atrakcyjną, młodą kobietę, niedługo potem wyszła za mąż. Ciągle waży 110 funtów." 5. Działanie rozmaitych barw na organizm człowieka było już od dawna znane i też miał zastosowanie w magicznych i zwyczajnych terapiach. Na całe szczęście rozumie się to i dziś, chociaż nic docenia się tego działania. Światło jest rodzajem energii elektromagnetycznej, która rozchodzi się promieniście tworząc fale. na które składają się jak gdyby bardzo drobne jego cząstki, zwane kwantami. Fale świetlne oddziaływając na nasz wzrok powodują widzenie barw. Każda barwa ma swoją określoną długość fali świetlnej z obszaru widzialnego, który istnieje w granicach od podczerwieni do nadfioletu. Nic też dziwnego, że Spowiednic barwy wywierają od[X)wicdni wpływ na fizjologię i psychikę człowieka, co dziś wykorzystuje się już dość szeroko w rekhimie, w teatrach, w salach widowisko- 202 wych, kabaretach ora?, w filmie i telewizji. Poprzez odpowiednie barwne oświetlenie wytwarza się odpowiednie nastroje, którym ulegamy wszyscy, właściwie nie zdając sobie z tego sprawy. Czerwień zawiera tajemnicę bezgranicznej energii, podnieca, drażni, prowokuje i niepokoi. Ale może być także używana do leczenia chorób krwi. Żółć jest kolorem, który posiada bezcenną energią niezbędną do oczyszczania organizmu. Jest ona specjalnie korzystna przy leczeniu takich chorób jak cukrzyca, choroby nerek i jelit. Oranż zawiera energię niezbędną do trawienia i asymilacji pokarmu. Ta specyficzna energia obejmuje także asymilowanie tlenu przez system oddechowy. Jest więc oranż bardzo korzystny przy leczeniu astmy i chorób płuc. Zieleń jest źródłem niezastąpionej energii, potrzebnej do odnowy systemu nerwowego, serca oraz układu krążenia. Błękit niesie ze sobą głębokie wyciszenie i łagodny spokój. Oddaje on także nieocenione usługi przy leczeniu wszelkich form iniekcji organizmu. Indygo zawiera dużą silę leczniczą przy chorobach oczu, uszu, nosa, gardła oraz przy zaburzeniach umysłowych, a także podczas leczenia braku równowagi psychicznej. Fiolet jest źródłem szczególnie korzystnej energii przy leczeniu chorób systemu nerwowego, przy zaburzeniach umysłowych spowodowanych urazami mózgu, przy chorobach i uszkodzeniach samego mózgu oraz przy bezsenności. Biel jest kolorem uniwersalnym, ponieważ w jej skład wchodzą wszystkie inne kolory, jak to można sprawdzić drogą prostego doświadczenia, rozszczepiając białe światło słoneczne na pryzmacie. Kolor ten jest szczególnie pomocny przy leczeniu ciału jako całości. Jest ona również pomocna, kiedy szczegółowa diagnoza dolegliwości nie może być z różnych przyczyn ustalona. W naszym kraju, tak samo jak w wielu innych krajach na świecie żyje bardzo wielu ludzi pozbawionych energii życiowej, czyli odczuwających niechęć do jakiegokolwiek działania. Nie jest to choroba w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale przyznamy wszyscy, że nie jest to także stan normalny. Brak energii witalnej ma w dzisiejszych czasach wicie przyczyn i nie będziemy ich tutaj wyliczać, natomiast podamy bardzo prostą metodę usuwania tego bądź co bądź przykrego stanu. Należy wybrać ciche i dobrze wietrzone pomieszczenie z wygodnym posłaniem. Może to być tapczan lub kanapa, ale niezbyt miękka. Chodzi bowiem o to, żeby ciało nie tonęło. Zbyt miękkie łoże jest wbrew pozorom bardzo niewygodne, gdyż powoduje nadmierne rozciąganie niektórych części ciała, co na dłuższą metę może powodować przykre bóle uniemożliwiające koncentrację. Należy więc ułożyć się bardzo wygodnie, zamknąć oczy i oddychać rytmicznie, starając się wejść w jak najgłębszy relaks. Następnie wdychając głęboko przez nos 203 pozwól swojej świadomości napełnić się uniwersalnym archetypem czerwieni i obserwuj w umyśle jak ta czerwień wypełnia całą twoją psychiką oraz ciało. Wyobrażaj sobie, że wdychasz czerwień jako taką. Obserwuj także jak czerwień ta przenika wszystkie komórki twojego ciała, a także umysł. Wykonaj nie mniej niż trzy oddechy i pamiętaj, żeby z każdym oddechem odczuwać w sobie rosnącą energię. Teraz powtarzaj mentalnie: „Przez moc mojej nadświadomości jestem w stanie pojąć bezgraniczną energią archetypu czerwieni. Mój umysł i ciało nasycone są teraz ogromną energią. Opuściło mnie wszelkie zmęczenie i zniechęcenie, a także wyczerpanie. Pragnę, aby moja wyższa jaźń utrzymywała na stałe ten nicwyczcrpalny zapas energii." Po tym ponownie zacznij głęboko oddychać przez nozdrza obserwując wewnętrznym okiem swojego umysłu przenikanie czerwieni przez każdą komórkę twojego ciała. Tych oddechów musisz wykonać nie mniej niż trzy, a każdy z nich powinien bardziej utwierdzać ciebie w przekonaniu, iż powiększasz zasób przenikającej ciebie energii. Teraz na zakończenie obserwuj swój oddech nie myśląc nic. Niech to trwa ,prze&jakiś czas, a potem otwórz oczy i powróć do poprzednich zajęć. Te ćwiczenia należy wykonywać codziennie, ale nic więcej niż trzy razy dziennie. Podobne ćwiczenia można sobie ułożyć dla innych kolorów. Będą one wielce pomocne, jeżeli uzbroimy się w cierpliwość i będziemy sumienni oraz dokładni. Pamiętać należy, iż ustalonej raz sugestii, która jest właściwie specyficzną modlitwą do własnej nadświadomości, nie należy zmieniać, a słowa powinny płynąć ni z gardła, lecz z samej głębi serca. To serce musi przemawiać, a nic język, i to także jest jedna z tajemnic powodzenia. O innych już mówiliśmy wcześniej. Polecamy więc: skorzystajcie z tego, co wam ofiarowuje natura, bo macie do tego prawo. Jest to też wasz obowiązek. Tego od was wymaga Stwórca. PRÓBA SYNTEZY l. ^Lzbliżyliśmy się już do końca tej książki. Należy więc dokonać próby syntetycznego ujęcia tej zadziwiającej nauki, jaką jest huna. Huna jest właściwie jedyną magią, która działa i która to działanie pragnie w jakiś sposób uzasadnić - dlatego nosi pewne znamiona nauki. Ale nie o to przecież chodzi w tej książce. Staraliśmy się tutaj podać generalne zasady huny, wytłumaczyć je oraz uzasadnić jej działanie na gruncie współczesnych osiągnięć nauki. Bo tylko te dziedziny wiedzy wygrzebanej z przeszłości są istotne, które dadzą się potwierdzić osiągnięciami współczesnej nauki, albo przynajmniej nie dadzą się obalić za pomocą jej osiągnięć. I to było zasadą tej książki. Istota praprzyczyny nic może być pojęta, ale możemy poznać ją badając jedynie to, co Ona stworzyła. A to, co ona stworzyła, mamy wokoło, to jest całe nasze otoczenie, cały wszechświat i jeszcze dalej, ale także jeszcze bliżej, najbliżej jak tylko jest możliwe. Praprzyczyna stworzyła ciebie, Czytelniku - postaraj się więc poznać siebie, badaj swoją istotę, ucz się ją poznawać, a dojdziesz od końca do początku, bo to jest jedyna droga, jaką nam pozostawiono. Podstawową zasadą w hunic jest zasada trójjcdności psychicznej człowieka. Kahuni twierdzą, iż psychika człowieka składa się z trzech niezależnych duchów, ale biorąc pod uwagę czasy, w jakich powstała huna, a także środowisko oraz poziom intelektualny, nic możemy się temu dziwić. Choć nawet w tej odrębności trzech niezależnych duchów tkwi także pewne ziarenko prawdy. Psychika człowieka składa się zatem z podświadomości, świadomości i nadświadomości. Każda z tych trzech osobowości ma swoje odrębne możliwości i zakresy działania. Poznanie dogłębne tych trzech składników naszej psychiki jest niezmiernieważne i może wyjaśnić wiele niezrozumiałych fenomenów, które wprawdzie istnieją, ale jednak są wstydliwie przemilczane przez współczesną naukę. Harmonijny rozwój człowieka, jego zdrowie, powodzenie w życiu, a także jego szczęście zależy wyłącznie od scalenia tych trzech osobowości w jedną całość, co 205 wcale nie jest takie łatwe. Jest to warunek konieczny i niezbędny, bez którego nie jest możliwe żadne powodzenie oraz szczęście. Wiedziano o tym od niepamiętnych czasów i dlatego stworzono systemy religijne, których celem było właśnie takie osiągnięcie szczęścia i powodzenia, które określano RAJEM. Naturalnie w zależności od okoliczności zewnętrznych, kultury i wypracowanych w toku historii stereotypów myślowych, wszystkie do osiągnięcia raje różniły się dość istotnie między sobą. Religia nie była w stanie wszystkich zadowolić i wszystkiemu sproslać, dlatego stworzono różne systemy filozoficzne, które staraiy się rozwiązać problemy sensu i celu życia na ziemi, jako że te dwa czynniki w istotny sposób wpływają na możliwość osiągnięcia szczęścia i zadowolenia z życia. Okazało się bowiem, że ani bogactwo, ani też władza - te dwa zdawałoby się atrybuty szczęścia i powodzenia - szczęścia jednak nie dają, choć jak niektórzy twierdza., trudno być szczęśliwym ich nic posiadając. Zarówno religie, jak i systemy filozoficzne lub filozoficzno-elycznc zalecają szereg reguł i praktyk, które rzekomo maja doprowadzić do osiągnięcia powodzenia i szczęścia w życiu. Inne zaś systemy filozoficzno-religijne widząc, iż owe szczęście jest w praktyce nieosiągalne, przeniosły to szczęście na okres po zakończeniu życia, co było bardzo wygodne, gdyż nie można było lego stwierdzić empirycznie i dlatego cała sprawa przeniosła się do sfery wiary. Wynikały z tego także dodatkowe korzyści, które dawały możliwości manipulowania wiernymi przez ustalanie odpowiednich przepisów, zasad i rytuałów wiary. Co zresztą dzieje się z dużym powodzeniem do dziś w różnych systemach religijnych. Mniej stronnicze i mniej zakłamane są systemy religijne Dalekiego Wschodu. One są też bardziej prawdziwe, a jeżeli nawet niezgodne z naukami przyrodniczymi, lo bardziej szczere, bo nie obarczone chęcią wyzysku i manipulowania wyznawcami, chociaż należy przyznać, że i one nic uchroniły się zupełnie od tego. Huna jest jednym z systemów, który z założenia nie przyjmował manipulacji wiernymi, naturalnie w złym tego słowa znaczeniu. Huna nawoływała bowiem do prawości, nickrzywdzcnia bliźnich i wynagradzania wcześniej wyrządzonych krzywd. Huna dawała dość spore możliwości osiągnięcia powodzenia w życiu, dlatego zajęcie się nią w naszych czasach może przynieść wielkie korzyści zarówno jednostkom, jak i całym grupom społecznym. W czasach bowiem, kiedy preferuje się wyuzdany i okrutny tryb życia, kiedy organizacje kościelne nawołując do pokoju, miłosierdzia i braterstwa, maskują swoją pazerność i bezwzględna dążność do władzy, odrzucając całkowicie tolerancję, huna może okazać się wyjściem dla wielu ludzi, a także metodą walki ze złem. W lej intencji także napisaliśmy tę książkę. Niech ona więc będzie pomocna dla wszystkich potrzebujących wsparcia czy też rozproszenia istniejących wątpliwości. 206 2. Chcąc uprawiać hunę, należy przede wszystkim poznać wszystkie trzy elementy psychiki człowieka. Pierwszym z nich i stojącym najniżej w ewolucyjnym rozwoju jest podświadomość. Ona łączy nas ze zwierzętami i ma też w swojej istocie bardzo wiele zwierzęcych cech, co przecież tak jaskrawo uwidacznia się u niektórych ludzi. Ci ludzie właśnie ulegają tej swojej niższej osobowości i slają się po prostu bestiami, czyniąc bezmyślnie zło i okrucieństwo, które pogrążają naszą epokę w ciemnościach. Podświadomość wykrył Zygmunt Freud jeszcze w ubiegłym wieku. Ale kahuni znali ją już od niepamiętnych czasów. Podświadomość jest częścią składową psychiki człowieka, będącą na najniższym poziomic intelektualnym. Jest to ta część psychiki człowieka, klóra posiada najniższy współczynnik twórczy. Powinna ona być sługą pozostałych elementów psychiki człowieka, czyli pozostałych istot psychicznych, i powinna być stale pod kontrolą świadomości, z którą powinna być scalona. Ale niestety z reguły tak nie jest. Działa ona samowolnie i bezmyślnie, co właśnie objawia się impulsywną i bestialską naturą niektórych ludzi. .Podświadomość czuwa i panuje nad wszystkimi aulomatycjn^mi_rmicesami Jizjolojuczriymi w ciele materialnym człowieka. Natomiast sama podświadomość znajduje się w ciele widmowym, które dziś nazwiemy ciałem energetycznym człowieka i które stanowi jak gdyby program jego budowy anatomicznej, rozpracowany w najdrobniejszych szczegółach.J^est ona odpowiedzialna za_wszelkie wrażenia emocjonalne. Jej zwycięstwo i wyrwanie się spod kontroli świadomości ^powoduje, że ronimy łzy, uleKanT^LwszclkjmjTamiętnościom, ulegamy stracJiowjj jesteśmy zarozumiali, pyszni i nieskromni. Namiętności tejnogą być lak silne, że sparaliżują wolę świadomości, prowadząc całego człowieka w efekcie do nieuchronnej zguby. Stąd wynika, że jiajważrijcjszym zadaniem świadomości jest ojajic^aniezirpełnc podświadomości i niedopuszczenie, aby zawładnęła ona całym ciałem. Podświadomość wytwarza całą siłę życiową MANA na użytek wszystkich trzech osobowości człowieka. Przejmuje wszelkie wrażenia zmysłowe poprzez narządy pięciu zmysłów i przekłada je do rozszyfrowania i wytłumaczenia świadomości. Jest też ona magazynem pamięci i przechowuje bezbłędnie pamięć o każdym zdarzeniu, a nawet o każdej zaistniałej w umyśle myśli. Powinna ona wykonywać bezwzględnie polecenia świadomości, a w stanach idealnych korzystać powinna z pomocy nadświadomości. Niestety w dzisiejszych czasach człowiek współczesny zatracił tę harmonijną spoistość i dlatego cierpi na różne choroby i fobie. Podświadomość może nawet przechowywać myśli, które dotarły do nas z zewnątrz bez udziału świadomości. I takie myśli są nad wyraz niebezpieczne, bo 207 prowadzą do ukrytych kompleksów, które powodują w następstwie zaburzenia psychiczne i wszelkiego rodzaju opętania. Ulega ona jednak spokojnej, jasnej i j>rostej sugestii. Na tej zasadzie można mieć pewien i to dość znaczny wpływ na działalność podświadomości. Istnieją też pewne ćwiczenia fizyczne i psychiczne, które pozwalają na odpowiednie ukształtowanie podświadomości. Kahuni uważali, że ewolucja biologiczna postępowała razem z ewolucją psychiczną, czyli z ewolucją świadomości. Zdaje się to być zgodne z rzeczywistością. Możemy do tego jeszcze dodać, że na początku postęp ewolucji biologicznej był znacznie szybszy niż postęp ewolucji świadomościowej, co wykazują liczne przykłady znane nam z przyrody ożywionej. Ale w momencie ukształtowania się człowieka w sensie budowy anatomicznej, jego ewolucja biologiczna zaczęła zwalniać, a za to przyspieszyła ewolucja świadomości. Stąd właśnie w człowieku istnienie trzech nieomalże równoległych świadomości. Człowiek w dzisiejszym stanie psychofizycznym jest jak gdyby produktem przejściowym pomiędzy gatunkiem tytanów a zwierzętami. Przy czym należy przypuszczać, iż forma fizyczna tytanów niewiele będzie się różnić od fizycznej formy współczesnego człowieka. Zaś jego umysłowość z pewnością będzie nieporównywalna. „Aikicdy ludzie zaczęli mnożyć się na ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga, czyli tytani, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się podobały. Wtedy Bóg rzekł: »Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną, niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat.« - A w owych czasach żyli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach." ^ Przytoczony tutaj werset ze Starego Testamentu zdaje się potwierdzać naszą koncepcję. Synowie Boży, tytani, posiadający nieomalże boską świadomość, wchodzili w związki z ziemskimi kobietami o świadomości na poziomie dzisiejszej naszej podświadomości. W efekcie tych związków, jak należy przypuszczać, płodzeni byli giganci, owi sławni bohaterowie naszych czasów. Jesl lo prawdopodobnie pewnego rodzaju alegoria przyspieszenia ewolucji umysłowej. Wyjaśnia to także pojawienie się nadświadomości w naszym umyśle jako czegoś, co już zostało ukształtowane i oczekujące na odpowiedni poziom świadomości człowieka. Tak więc, co jest zupełnie pewne, rozwojowi ewolucyjnemu na ziemi ulega tylko nasza świadomość. I w przyszłości, naturalnie w bardzo dalekiej przyszłości, kiedyś ona osiągnie poziom nadświadomości. Bo taka jest wola Boga, która przejawia siew prawie ewolucji. Ale istnieją jeszcze inne prawa, które pozwalają na przyspieszenie ewolucyjnych procesów i jest to właśnie szansa dla niektórych ludzi, a nawet dla całych grup społecznych. Jedną z takich szans jest właśnie właściwie rozumiana i praktykowana huna, inną jest joga. 208 Zarówno huna, jak i joga zwracają bardzo pilną uwagę na odpowiednie wychowanie, czy też wytresowanie własnej podświadomości. Kahuni twierdzili, że nigdy pod żadnym pozorem nie można zniżyć się do poziomu własnej podświadomości ani ulegać jej wpływom.^Normalnie ukształtowana podświadomość jest bliska, życzliwa, jasna, kochająca, pełna ufności i gorliwa. ^1^ ona także trzy rodzaje^bardzo istotnych zdolności^Jest to zdolność wyczuwania przedmiotów w zakresach znacznie szerszych niż zdolności odbioru zmysłowego Zdolność nawiązywania konlakUi_zróżnvmi przcdmiotanm>raz z istotami żywymi material-nymi^jijakże z istotami niemateriairiymITczyli z istotami duchowymi.^A trzecia zdolność to możliwość przesyłania wrażeńj;zy też^ myśli ukształtowanych oraz tjdgitM:irńle"wrayx:rtl ukszFaKowanych myśli od istot, ?. którymi podświadomość nawiązała kontakt. Podświadomość jest czymś w rodzaju radiowej lub telewizyjnej stacji nadaw-czo-odbiorczej. Jeżeli jest dobrze zestrojona z nadajnikiem, to przejmuje ona sugestie świadomości i przetwarza je na odpowiednie fale lub impulsy siły życio^ wej i wysyła do odbiornika, którym może być inna osoba fizyczna luh inna istola duchowa^ Jeżeli odbiornikiem jest człowiek, to jj odbiorcy następuje rozszyfrowanie wysłanej informacji i przedłożenie do wglądujlla świadomoścLNalym właśnie polega fenomen telepatycznych przekazów. Jeżeli odbiorcą jest własna nadświadomość, sprawa ma się podobnierKażdc nasze życzenie, czy leż pragnienie otrzymania czegoś od nadświadomości, musi być zamienione przez podświadomość na odpowiednie impulsy czy też fale siły życiowej i skierowane do nadświadomości. Tylko w tym przypadku informacje mogą do niej dotrzeć. Nadświadomość nie ma uszu i j\ic_jrioże_sJYszećjTaszych słownych przekazów. Żadna więc modlitwa, nawet najżarliwsza, nic może do niej dotrzeć bezpośrednio. Modląc się musimy polecić podświadomości, aby przetworzyła tę naszą modlitwę na język energetyczny, następnie przesiała tę informację do nadświadomości z prośbą lub żądaniem o dalsze przełożenie i wysłanie jej jeszcze wyżej... I taka jest jedyna i skuteczna droga naszych żądań, modłów czy próśb. W innych przypadku każde modlenie się jest zwykłą stratą czasu. Stąd właśnie wynika ważny problem nauki posłuszeństwa czy też tresury własnej podświadomości. Na to szczególnie zwraca uwagę tak huna, jak i joga. Kiedy w doskonały sposób scalimy naszą świadomość z podświadomością, wówczas cały proces będzie zachodzić poniekąd automatycznie i zupełnie bez wysiłku. 3. Myśli są przedmiotami a przedmioty myślami. Kahuni twierdzili, że myśl jest ukształtowana z niewidzialnej substancji aka. Wyobrażali sobie oni, że myśl jest wyrzcźbiona z tej substancji astralnej i tworzy grona, czyli asocjuje w większe 209 Zarówno huna, jak i joga zwracają bardzo pilną uwagę na odpowiednie wychowanie, czy też wytresowanie własnej podświadomości. Kahuni twierdzili, że nigdy pod żadnym pozorem nic można zniżyć się do poziomu własnej podświadomości ani ulegać jej wpływom. Normalnie ukształtowana podświadomość jest bliska, życzliwa, jasna, kochająca, pełna ufności i gorliwa. jMaonatakżctrzy rodzajjs bardzo istotnych zdolności^Jcst to zdolność wyczuwania przedmiotów w zakresach znacznie szerszych niż zdolności odbioru zmysłowego^Zdolność na-wia^y3^uiiajcpjitajktu_zjóżnymi przedmiotamuiraz z istotami żywymi malcrial-nyrnii_ajakże z istotamiTiiematcnaTnynii7czyli z istotami duchowymi. fA trzecia^ zdolność to możliwość przesyłania wrażcńj;zy też^myśli u kszt a Kowanych oraz ojhierarilewrażert i ukształtowanych myśli od istot, 7. którym.! podświadomość nawiązała kontakt. Podświadomość jest czymś w rodzaju radiowej lub telewizyjnej stacji nadaw-czo-odbiorczej. Jeżeli jest dobrze zestrojona z nadajnikiem, jo przejmuje ona sugeslic świadomości i przetwarza je na odpowiednie fale lub impulsy siły życio-wej i wysyła do odbiornika, którym możebyćinna osoba fizyczna lubinna islota duchowa^ Jeżeli odbiornikiem jest człowiek, tojijjdjbjo_rcy_nasic,puje rozszyfrowanie wysłanej informacji i przedłożenie do wglądujlla świadc)mojchNatyrn właśnie polcga^cnomenjclcpatycznych przekazów. Jeżeli odbiorcą jest własna nadświadomość, sprawa ma się podobnieTFCażdc nasze życzenie, czy też pragnie-nie^otrzyjnania czegoś od_nadświadomości,jnusi być zamienione przez podświadomość na odpowiednie impulsy czy też fale siły życiowej i skierowane do nadświadomości. Tylko w tym przypadku informacje mogą do niej dotrzeć. Nadświadomość nie mauszujjiie może sjy^^ć^jij^vch_słgwnYch przekazów. Żadna więc modlitwa, nawet najżarliwsza, nic może do niej dotrzeć bezpośrednio. Modląc się musimy polecić podświadomości, aby przetworzyła tę naszą modlitwę na język energetyczny, następnie przesłała tę informację do nadświadomości z prośbą lub żądaniem o dalsze przełożenie i wysłanie jej jeszcze wyżej... I laka jest jedyna i skuteczna droga naszych żądań, modłów czy próśb. W innych przypadku każde modlenie się jest zwykłą stratą czasu. Siad właśnie wynika ważny problem nauki posłuszeństwa czy też tresury własnej podświadomości. Na to szczególnie zwraca uwagę tak huna, jak i joga. Kiedy w doskonały sposób scalimy naszą świadomość z podświadomością, wówczas cały proces będzie zachodzić poniekąd automatycznie i zupełnie bez wysiłku. 3. Myśli są przedmiotami a przedmioty myślami. Kahuni twierdzili, że myśl jest ukształtowana z niewidzialnej substancji aka. Wyobrażali sobie oni, że myśl jest wyrzcźbiona z tej substancji astralnej i tworzy grona, czyli asocjuje w większe 209 zespoły tematyczne, które dają w ten sposób możliwie pełne informacje o danej sytuacji. Pamięć ukształtowanych myśli nic może stać się niewidzialnym ciałem astralnym. Nic może więc tworzyć niezależnego bytu indywidualnego. Stanowi więc coś podobnego do zapisu dźwięku czy obrazu na taśmie magnetycznej. Przy czym, naturalnie, ten zapis w formie energetycznej przechowywany jest w ciele energetycznym podświadomości. Aura, czyli widmowe ciało podświadomości, a więc po naszemu ciało energetyczne podświadomości, ma kształt ciała i wystaje z niego tworząc jak gdyby efekt Kirlianów. Aurę obserwowano od bardzo dawna i była już zjawiskiem powszechnie znanym w starożytności. W starych księgach Tybetu pisze się, że ciało człowieka jest otoczone niebieskawym światłem o grubości 2,5 do 5,0 centymetrów. AujrajaJcsjJiarilztiJiuicnp zróżnicowana, w zależności od charakteru, wykształ-. cenią i zdrowia właściciela. Siła życiowa, energia życiowa, czyli energia, bez której fenomen życia nie mógłby istnieć, w języku slaromalajskim nazywana jest MANA. Tę energię życiową czerpiemy z naszego pożywienia pochodzącego ze świata roślin i zwie-rząUiTo pożywienie należy sporządzać i spożywać z bardzo świeżych roślin i niestety ze świeżo zabitych zwierząt. roślinnego lub zwierzęcego, tyjrjjnjiiej^a^icjajnanyj. a jego spożywanie powoduje jedynie otyłość, nie przynosząc żadnych pożądanych efektów. Stąd właśnie bierze się skłonność do tycia u tak wielu osób. Manę można także odzyskać z powietrza. Proces ten odbywa się w pęcherzykach płucnych, gdzie następuje absorpcja tlenu i desorpcja toksyn w naczynia^ krwionośnych, a mana jest wychwytywana z powietrzem poprzez znajdujące się tam zakończenia nerwowe. Siłę życiową także wydobywamy z wody i tutaj też lepiej byłoby, aby ona była bardzo świeża i nic przegotowana. Niestety w miastach pijemy wodę wodociągową pod postacią różnych, sztucznie przygotowywanych napojów, które nie zawierają już siły życiowej, a jeżeli ją nawet mają, to bardzo niewiele. za .wydobywa podświadomość i magazynuje ją w splocie słonecznym, zwanym składnicą energii albo mózgiem brzusznym. Ta siła życiowa mana jest potem zużywana przez podświadomość do rozmaitych skutków swojej działalności, a także przez świadomość do wykonywania jej zadań i wtedy nazywamy ją po prostu wolą. Ale mana może być także wysyłana do nadświadomości pod postacią fal energetycznych czy też może impulsów energetycznych noszących w sobie zapis ukształtowanych myśli. Do działania w świecie materialnym nadświadomość potrzebuje materialnej energii, jaką jest mana. 210 Mana jest również niezbędna do tresury podświadomości, czyli do usuwania z niej nawyków, przyzwyczajeń i nałogów.podświadomość bowiem bardzo łatwo przyzwyczaja się do pewnych rzeczy itrudno jej potejrjjjychjze^zy-zr^zyj^nować1. "W organizlrnerjest zawsze potrzebny pewien nadmiar siły życiowej. Wtedy człowiek czuje się rześki i zadowolony, nic mu nie dolega ani nie doskwiera. Nadmiar ten możemy zgromadzić wykonując pewne ćwiczenia. Koniecznym warunkiem jest pełne zdrowie i w momencie zdobywania many nie powinniśmy być głodni. Kahuni twierdzili, że człowiek za pomocą wysiłku myślowego może przyspieszyć tworzenie many i w ten sposób otrzymać pewien jej nadmiar w organizmie. Zwykle manę podświadomość zdobywa z własnej inicjatywy i poniekąd odruchowo i mechanicznie. Dzieje się to bez udziału świadomości. Ale chcąc uzupełnić niedostatki many lub też zgromadzić jej dowolny nadmiar w splocie słonecznym, musimy w kierunku podświadomości wysłać mocną sugestię, żeby spaliła więcej pokarmu dla zwiększenia ilości many. Naturalnie jest to możliwe w takim przypadku, kiedy podświadomość jest już dostatecznie posłuszna świadomości. JDoferyrn^posobem uzyskania zwiększonej ilości many jest głębokie i szybkie o^ldjcjianje^znanc w fizjologii jako hyperwentylacja. Także prawie wszystkie ćwiczenia^irj^astvczj^?gj^d^.ajjyjc^jwjadomość dojrodukcji większej jlości siły życiowej, co objawia się tym, że po ćwiczeniach gimnastycznych zawsze czujemy się znacznie lepiej. Naturalnie nie należy tutaj przesadzać, bo nadmierny wysiłek zamiast kumulować powoduje zużycie many. Bardzo dobrym ćwiczeniem pozwalającym na zdobywanie większej ilości siły życiowęLsa głębokie skłmryw dół z wydechem. Następnie wykonują*: wdech unosimy ręce do góry jak najwyżej i do tyłu przeginając się jak najmocniej^W^ trakcie wdechu wysyłamy^ do podświadomości stanowcząjiuegstjej „Gromadzę potężny nadmiarjijjy .życjowgjT" - ĆwiczenieTcT nazywa się niekiedy pompowaniem siły życiowej. Posiadanjc_pewnego, na\vcl_niskjeg() nadmiaru siły życiowej jest niezbędne. Daje on d.obje_sajnopj>czucie( wzrost siły fizycznej, wzmocni;! woj ej czym człowieka bardzjcj zdecydowanym, zaostrza biegłość umysłu, poprawia jiamięć i wyostrza zmysly^a z nich najbardziej wyostrza wzrok. Kiedy zaś spada poziom siły życiowej w organizmie, czJowi6k-~poj3ada w stan depresji, który nawet może skończyć się obłędem. ^jJLpcJiiyJąrjjJijjjyj^eTcjwCj powód uje śmierć. Zdrowie człowieka nie zależy tylko od posiadanej siły życiowej. Jest to zaledwie jeden czynnik-warunek. Djugim warunkiem jest zapewnienie dobregoj>rze-plywu tej siły j^rzez-WJiżystjdcjzęści i narządy ciała. To~olTzapewrmF harmonię w całym organizmie. "—' 211 Jeżeli nauczymy się gromadzić manę w znacznej ilości, możemy ją potem także wykorzystywać do_kpmunikacji tclepalycznej lub do nalychmiastowych uzdrowień innych ludzi,_ajia^ej^(^jTu^iiyjiaszej przyszłości rja^ lepszą^ Możemy nauczyć sieztakże zmieniać przyszłość innym ^Naturalnie brzmi to nadal niewia-~7ygoTmfeTale~przccicż dysponujemy faktami, że takie czynności z dużym powodzeniem potrafili wykonywać kahuni. 4. Kahuni potrafili dokonywać cudów za pomocą kontaktów z trzecią i najbardziej rozwiniętą formą ludzkiej świadomości, to znac^^n^śj^ajj^niością, zwanaczasami wyższe ja lub wyższy jaźnią^ Oczywiście do tego celu wyższa jaźń musi otrzymywać odpowiednią ilość siły życiowej manlTtniaraTcfcr, istota i możliwości wyższej jaźni są bardzo mało poznane, ale jedno jest pewne, ona ma możliwość rozumowania na znacznie wyższym poziomie niż świadomość, a jej możliwości działania graniczą z cudolwórczością zupełnie nie znaną świadomości, a podziwianą przez podświadomość. Nadświadomość może nas uzdrawiać, tworzyćjlla nas korzystną przyszłość, dostarczać namHr;idl)ścTT^zćź^cIa7ale^na swoją działalność w fizycznym świecie • potWEebujc mana, tak samo zresztą jak świadomość i podświadomość. Zresztą każda forma życia ma także pewien rodzaj opiekuńczej nadświadomości, tyle tylko że człowiek ma nadświadomość indywidualną a zarazem zbiorową, natomiast zwierzęta i rośliny mają jedynie zbiorową formą nadświadomości. Kahuni znając prawo analogii uważali, że skoro człowiek posiada trójjedność swojej osobowości, to i Najwyższa Istota Boska także posiada boską trójjedność. Tak więc AKUA, czyli Bóg według kahunów, składał się z Ku, Kaue i Kaualos^ Odpowiada to w przybliżeniu chrześcijańskiemu pojęciu Boga, który jest jeden, ale w trzech osobach. przy_czytTLBó^Ojciec_symboJuuje tutaj nadświadomość,. Syn Boży - świadomość, a Duch Święty jako zwierzę - podświadomość. Kahuni zdawali sobie sprawę, że nawet świadomość nie jest w stanie w pełni poznać istoty, natury i sposobu myślenia nadświadomości. A skoro lak. jest, to przekonani byli, iż poznanie Boga przez człowieka jest zupełnie niemożliwe i dlatego nic zawracali sobie nim głowy. Zresztą uważali słusznie, iż nawet islot wyższych od aumakua nie są w stanic pojąć, a co dopiero istoty boskiej, która przecież dużo wyżej stoi od istot stojących bezpośrednio przed nadświadomością. Według nauki kahunówwszelkie modlitwy, żądania i życzenia należy kierować do aumakua, ponieważ ono stoi na końcu nici widmowej aka i tylko z nim mamy połączenie. Aumakua są połączone w poć aumakua, czyli w wielkie towarzystwa aumakua. Te wielkie towarzystwa indywidualnych nadświadomości gotowe są do natychmiastowej pomocy dla niższych świadomości. Dziś owe towarzystwa indywidualnych nadświadomości należy tłumaczyć jako dualistyczną jej formę. To 212 znaczy nadświadomość istnieje jako indywidualna dla każdego czlowieka. Jednocześnie istnieje jako forma zbiorowa wszystkich ludzi. __ Kontakt^z_ nad^wiadojnością jest nioż[rwy_jcdyjiig po •z.adnjgii_czy.njcniu wszystkim krzywdom, klórc zostały wyrządzone wcześniej bliźnim. Jeżeli się tego z jakichś fx>wodów nie da zrobić, należy bezwzględnie dawać jałmużnę na cele dobroczynne i zastępczo naprawiać krzywdy innych. Symbolem nadświadomości jest światło, świetlistość, promienistość, jasność i olśnienie. Przez doskonalenie ciała i umysłu podświadomość ewoluuje do świadomości, a la podnosi swój poziom do nadświadomości. Natomiast nadświa-domość podnosi swój poziom jeszcze wyżej, gdzie nic sięga już nasz umysł. Czara napełniona po brzegi jest jedna z pięknych metafor, która odnosi się zarówno do wypełnienia lej czary naszymi pragnieniami jak gdyby rozpuszczonymi w sile życiowej, zaś z drugiej strony czara la jcsl wypełniona deszczem błogosławieństw, klórc zsyła nam nadświadomość po wysłuchaniu naszych modlitw. Czarę tę wznosimy więc do wyższego ja, do wyższej jaźni pełną naszych życzeń i życiowej siły, a po wypiciu tef^zary wyższa jaźń nasza napełnia ją płynem, rosa spełnienia i błogosławieństwem. _Myślskicrowana do nadświadomości. oprócz pewnej ilości siły życiowej musi zawierać^ gotow-^-aboiz, tego, czego się pragnie. bv się stało rzeczywistością. Myśł musi stworzyć taki stan, który pragniemy, żeby się nam wydarzył. Jest to nieodzowny warunek spełnienia naszej modlitwy. Pożądana, przyszłość musi się wldziecTcraz, natychmiast, choćby tylko w sianie ukształtowanych myśli, ale lepiej w kształcie obrazów myślowych. Jest to nie(xlzowny warunek spełnienia: Głównymi zajęciami kahunów było tworzenie lakich modlilw, klórc byłyby wysłuchane albo natychmiast, albo po jakimś czasie. Ale stanowiło to wielką tajemnicę. I obowiązkiem kahunów było utrzymywanie w tajemnicy nic tylko skutecznych modlitw, ale lakżc sposobów ich wykonywania, czyli całej melodyki i technologii magicznej. I choć dziś minęło sporo czasu i przeciętni ludzie posiadają o wiele bardziej rozwiniętą świadomość niż za czasów działalności kahunów, przeciętny człowiek naszej rzeczywistości nic ma pojęcia jak tworzyć jasny, konkretny i wyraźny obraz myślowy. Dobry objrj^jii^l^wj^)r^yszłych_sviuacj|jiuisi być utworzony w len sposób, aby zawierał obraz wzrokowy, a także wrażenia wszystkich zmysłów, jeżeli to jest konieczne. A więc odczucia smakowe, słuchowe, wzrokowe, barwne, temperaturowe, a także określenie miejsca w czasie i przestrzeni. Obraz myślowy nie może być osadzony w próżni. Aby sprawdzić, jak w tym względzie pracuje wasz umysł, należy w pamięci odtworzyć sobie jakiś obraz przedstawiający jakieś zdarzenie lub jakąś sytuację 213 sprzed kilku godzin, dni lub tygodni. W takim przypadku podświadomość przedkłada wam zawsze wpierw wrażenia wzrokowe, a następnie wszystkie inne. Podświadomość bowiem, słusznie zresztą, uważa, że jeden obraz wart jest tysiąea słów. Stąd właśnie w snach spotykamy głównie obrazy. Chcąc właściwie utworzyć grona ukształtowanych myśli należy sobie stworzyć w myślach odpowiednie obrazy widmowe. Naturalnie do tych obrazów możemy dodać twory myślowe mające związek z pozostałymi zmysłami, a które potrafimy sobie wyobrazić jasno i precyzyjnie. Słowa mające towarzyszyć wizerunkom upragnionych rzeczy, o które się modlimy, muszą być dobierane bardzo starannie. j^rzej[ wysłaniem sugestii, czyli prz.ed odrnów^jcrnjrnodlitwy, należy kolejne zdania kilkakrotnie powtórzyć. Należy także unikać słów wieloznacznych, a Koncentracja na rzcczy,nTTao7ą~slę modlimy, musi być absolutna i bezwzględna. Przed eksperymentem konieczne jest usunięcie i wymazanie niepotrzebnych ukształtowanych myśli, które tarasują drogę ku rzeczom, które chcemy przesłać lub zamierzamy osiągnąć. Należy także bezwzględnie, jasno i rmzcjnadświad()m()ścij