6221

Szczegóły
Tytuł 6221
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6221 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6221 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6221 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ROBERT WAGNER OPERACJA SCHM�TERLING v. 1.41 Copyright� Robert Wagner 2001 � 2004 Przed przyst�pieniem do lektury sprawd� czy posiadasz najnowsz� wersj� tej powie�ci. Je�li nie, mo�esz j� w ka�dej chwili pobra� pod adresem: www.robertwagner.prv.pl Je�li tylko pragniesz wiedzie� wszystko, to znaczy rzeczy, kt�rych nie opisano ponownie, aby unikn�� zb�dnych powt�rek, wskazane jest aby� przeczyta� najpierw powie�� pt. Zabijcie ich wszystkich, kt�r� r�wnie� mo�esz znale�� pod tym samym adresem. LICENCJA Plik pt.: Operacja Schmaterling w poni�szej postaci, jest zupe�nie bezp�atny. Oznacza to, �e autor wyra�a swoj� zgod� na jego dalsze powielanie, kopiowanie, drukowanie, przesy�anie drog� elektroniczn� oraz wszelkie inne rozpowszechnianie, pod warunkiem nie pobierania za to �adnych op�at. Na wykorzystywanie go do cel�w innych jak lektura autor nie wyra�a swojej zgody. Jednocze�nie autor nie bierze na siebie �adnej odpowiedzialno�ci za ewentualne z�e wra�enia, ura�one uczucia, obra�one warto�ci i inne czynniki w tym nawet te, mog�ce wyst�pi� dopiero po jego przeczytaniu. Uwaga! W �adnym wypadku nie powinni go czyta� przede wszystkim: rolnicy, zwolennicy: nazizmu, faszyzmu, futurofaszyzmu, neofaszyzmu, futurofaszyzmu neorolnego oraz Fuhrera, jak r�wnie� mi�o�nicy zwierz�t, ro�lin oraz Brytyjczyk�w, pacyfi�ci, ekolodzy, wegetarianie oraz osoby o sk�onno�ciach samob�jczych no i denty�ci, bo ich nie lubi� za kana�owe poczucie humoru. Ponadto autor ze swojej strony gwarantuje, �e poni�szy plik nie zawiera �adnych wirus�w ani te� innych, szkodliwych program�w i �yczy � smacznego. Je�eli jeste� nadwra�liwy, nieletni lub nie akceptujesz powy�szych warunk�w � nie czytaj tej powie�ci! Robert Wagner �Idea walki jest tak stara jak samo �ycie, bo �ycie mo�na zachowa� tylko w�wczas, gdy jakie� inne �ycie ginie w walce. W walce tej zwyci�a silniejszy i dzielniejszy a mniej dzielny i s�abszy przegrywa. Walka jest matk� wszystkiego� Adolf Hitler * PROLOG * HERMES O�rodek Szkoleniowy Kadet�w � woko�omarsja�ska orbita geostacjonarna 30 lipca 2765 Upa� w o�rodku panowa� wszechobecnie przenikaj�c w r�wnym stopniu wszystko oraz wszystkich. Po kadetach, skwar dawa� si� we znaki sp�ywaj�c im bystrymi strumykami potu za ko�nierze oraz wykwitaj�c wielkimi plamami lepkiej wilgoci na plecach oraz pod pachami. Upa� czasami tylko, kiedy agregaty dotyka�a jaka� awaria, odrobin� si� zmniejsza�, lecz od p� roku nic takiego si� w maszynowni nie wydarzy�o wi�c grza�o bezlito�nie dzie� i noc, bez przerwy. Poza tym, upa� by� jak zawsze niezno�ny i odk�d tylko pami�tano, przekracza� wszystkie dopuszczalne normy. Gor�co by�o jedyn� rzecz�, na kt�r� ze stuprocentowym prawdopodobie�stwem w koszarach mo�na by�o liczy�. Wszystko pozosta�e, w tym oczywi�cie harmonogram zaj��, by�o nieustannym kalejdoskopem zaskakuj�cych i nieprzewidywalnych zmian. Zmian mog�cych nawet najbardziej zr�wnowa�onego robota wyprowadzi� z r�wnowagi. � Puszczanie b�k�w nie jest wbrew pozorom, wcale prost� spraw�. Na pewno nie, panowie kadeci. � Ned oznajmi� pozosta�ym uroczystym tonem. Nast�pnie, przerywa� na chwil� poch�oni�ty usuwaniem ochronnego, stalowego stela�a w jaki armia w trosce o jego szyj� wyposa�y�a ko�nierzyk bluzy od munduru. � Nie? � zaskoczonym tonem zapyta� kilkuosobowy ch�r podnosz�c na niego spojrzenia. � Nie tak prost� przynajmniej, jakby si� mog�o prostodusznym prostaczkom, czyli wam wydawa�. � odpar�. Wepchn�� na miejsce usuni�tego w�a�nie stela�a doskonale dopasowany kawa�ek tektury, kt�remu z pomoc� no�a uda�o si� w ko�cu nada� idealny kszta�t. Na zako�czenie z ci�kim westchnieniem obrzuci� krytycznym spojrzeniem wynik swoich dwugodzinnych stara�. Widz�c niczego sobie efekt swej krawieckiej poprawki z zadowoleniem u�miechn�� si� i ju� zupe�nie pogodnym tonem doda�. � Ta sztuka, tak sztuka powtarzam, wymaga przede wszystkim d�ugoletnich i gruntownych przygotowa�. Ca�ej masy troskliwego trudu, wysi�k�w oraz morderczej, forsownej samodyscypliny... Kadeci siedzieli na swych ��kach poch�oni�ci polerowaniem pozbawionych ju� pancerza but�w, prasowaniem zmodyfikowanych mundur�w, usuwaniem z nich tytanowego �elastwa, (dok�adnie tak to okre�lali), czyli przeciwpancernych zabezpiecze�, ochraniaczy oraz innymi przygotowaniami do nadchodz�cej w ekspresowym tempie promocji. Trzymane w d�oniach, bynajmniej nie dla kontemplacji plazmowe spawarki, przeno�ne szlifierki i hydrauliczne kleszczozgniatarki zapewnia�y w sali temperatur�, z jakiej by�by dumny ka�dy bez wyj�tku �redniowieczny kowal. Otwarte na o�cie� wszystkie okna niewiele pomaga�y je�li chodzi�o o temperatur� ale przynajmniej usuwa�y z sali spawalnicze dymy. Ocieraj�c co chwil� sp�ywaj�cy strumieniami pot kadeci zabijali czas leniw� pogaw�dk�. � Samodyscypliny, powiadasz? � ocieraj�c czo�o zapyta� go Bert spogl�daj�c z niech�ci� na odleg�e, masywne niczym egipskie piramidy, znienawidzone przez wszystkich, si�gaj�ce nieba tlenotw�rcze agregaty. Agregaty zapewnia�y swoj� prac� w ca�ej bazie tlen oraz niejako przy okazji, przemi�� dla organizmu szkol�cego si� kadeta, temperatur� czterdziestu pi�ciu stopni Celsjusza. � W�a�nie, kurewskiej samodyscypliny oraz cierniowej zaprawy i treningu. Je�li si� tylko rzecz jasna, pragnie w tym wzgl�dzie w og�le co� osi�gn��. � zaraz zaznaczy� Ned popijaj�c nieco wody z samo filtruj�cej ka�dy p�yn, manierki bojowej. � Co takiego, na przyk�ad? � zapyta� Bob, kt�ry rzadko kiedy wiedzia� o co chodzi. � Na przyk�ad w miar� przyzwoity poziom, mato�ku. � Chrzanisz, Ned! � prychn�� Mario natychmiast bior�c w obron� Boba. � Poziom w puszczaniu b�k�w? O czym ty gadasz, cz�owieku? � Widz� �e wy, baranki naprawd� nie wiecie o tym kompletnie niczego. � westchn�� Ned zabieraj�c si� ze spawark� za przeciwod�amkowe podeszwy swoich but�w. � Chodzi po prostu o to, �e nie mo�na puszcza� b�k�w ot tak sobie. � Nie? � W pewnych kr�gach uwa�ano by to wr�cz za zniewag�. Dlatego nale�y podej�� do tematu powa�nie, jak najbardziej naukowo i... � Jakich, kurwa kr�gach? � Pierdzieli? � z ca�ej sali dobieg�y Neda prychni�cia. Ned zignorowa� ich drwi�cy ton i z wyrozumia�ym, ojcowskim spokojem ci�gn�� dalej spogl�daj�c przelotnie na Maria. � B�ki nale�y puszcza� zawsze w spos�b w�a�ciwy, t�py makaroniarzu. W�a�ciwy powiadam a do tego potrzebne s� niestety ca�e lata cholernie ci�kich przygotowa�. Trening jednak to nie wszystko. Bardzo wa�ne s� te�, odpowiednia motywacja, zdrowe oraz regularne od�ywianie, maksymalna koncentracja, stosowna do okoliczno�ci dieta przed wyst�pem oraz oczywi�cie nieprzerwane, uporczywe i mozolne �wiczenia. � �wiczenia, h�? � �wiczenia, bez kt�rych nie ma nawet, co marzy� o zbli�eniu si� do jako takiego poziomu. Dopiero w�wczas, kiedy te wst�pne warunki s� w pe�ni spe�nione mo�na zacz�� my�le� o osi�gni�ciu prawdziwej doskona�o�ci w tym temacie. Czy opowiada�em wam o czasach, kiedy mieszka�em w Nowym Jorku? � Ci�gle o tym gadasz. � pad�o kilka zgodnych j�kni�� z drugiej strony sali. � Mia�em w�wczas kumpla. Bobbiego. Przez pewien czas kr�cili�my razem klawe interesy. Zreszt� niewa�ne. Wa�ne jest to, �e kiedy Bob puszcza� w subgravie b�ka to by�o naprawd� co�. � Ned zrobi� pauz�. Od�o�y� obc�gami na bok zdemontowan� podeszw� i podnosz�c z pod�ogi drugi but ci�gn�� dalej. � Jego ulubionym miejscem do ataku by�a stacja na Park Avenue. Godziny szczytu, t�umy nie�wiadomych ofiar... chyba wiecie co takiego mam na my�li? � Wiemy. � pad�o z kilku stron jednocze�nie. � Bob najpierw przez dobry kwadrans mocno si� koncentrowa� nad wyraz starannie wybieraj�c cel ataku. Kiedy znalaz� ju� odpowiednio zat�oczony poci�g dopiero w�wczas odpr�a� si� i przyst�powa� do roboty. Robi� to natychmiast, kiedy tylko drzwi si� zamyka�y a poci�g unosi� si� na poduszkach ale zanim jeszcze rusza� z miejsca. � Dlaczego? � Poniewa� niezwykle wa�ny jest te� wyb�r idealnego momentu. � Jak to? � Psychologia. Chodzi o spot�gowanie przera�enia. Gdyby to zrobi� odrobink� wcze�niej, ludzie by po prostu wysiedli i pojechali innym sk�adem. Gdyby za� p�niej, pasa�erowie wstrzymaliby oddech i za wszelk� cen� starali si� jako� dotrwa� do nast�pnej stacji. Natomiast kiedy Bob atakowa� ich w chwili kiedy tylko si� zamyka�y drzwi, natychmiast wybucha�a panika, poniewa� widz�c zamykaj�ce si� drzwi i brak jakiegokolwiek wyj�cia pierwsz� my�l� ka�dego cz�owieka jest to, �e znalaz� si� w pu�apce. To odruchowy instynkt i dzia�a na ka�dego kto niczego niezwyk�ego nie spodziewa si�. A teraz na�wietl� wam co nieco technik� Bobbiego. Ot� on robi� to w spos�b, uwaga mato�y, wyrafinowany i w pe�ni profesjonalny, czyli wypuszcza� b�ka niedostrzegalnie. Zazwyczaj zwyk�ego, cebulowego, ale za to robi� to morderczo skutecznie. Hm, co si� w�wczas dzia�o. Poci�g z wolna rusza� a gaz zaczyna� b�yskawicznie dzia�a�. Kiedy po kilkunastu sekundach jazdy mechaniczne detektory g�upia�y ju� do reszty od smrodu i automatycznie odcina�y ska�ony wagon od pozosta�ych, muchy zdycha�y w powietrzu, karaluchy skacz�c w biegu pope�nia�y zbiorowe samob�jstwo, powietrze g�stniej�c natychmiast skrapla�o si� w postaci cuchn�cego deszczu a nieprzygotowani na to wszystko ludzie walczyli mi�dzy sob� wr�cz pchaj�c si� do wyj�cia, przy czym nie mog�c si� wydosta� przy zmniejszonej grawitacji, mdleli os�abieni wywracaj�c oczy i zwalaj�c si� na bezw�adn� i cuchn�c� kup�. Moja wrodzona przyzwoito�� nie pozwala mi powiedzie� wam nic ponad to, �e potem nast�powa� grande finale, czyli koncertowy dopalacz Bobbiego o smaku jajecznym, po kt�rym wszyscy jeszcze przytomni rzygali na wszystkich, a kiedy poci�g doje�d�a� w ko�cu do nast�pnej stacji, przypomina� wszystko tylko nie poci�g a ludzie ju� nie przypominali ludzi w og�le. Taki w�a�nie by� Bobby w szczytowym okresie swojej kariery i zawsze udawa�o mu si� zr�cznie wymyka� tropi�cym go str�om prawa, jakich wci�� nasy�a� nowojorski zarz�d kolei miejskich. Zanim nasze drogi ostatecznie si� rozesz�y to w�a�nie Bobby nauczy� mnie wszystkiego o puszczaniu b�k�w. � stwierdzi� Ned. Na moment pogr��y� si� w nostalgicznej zadumie za minionymi czasami, po czym zaraz doda�. � Od niego wiem na ten temat wszystko. Dos�ownie wszystko. W tym r�wnie� to, jak wielk� rol� w sztuce puszczania b�k�w odgrywaj� odpowiednie przygotowania. � obrzuci� s�uchaczy przelotnym spojrzeniem. � Z waszych g�upich min widz� jednak, �e o tym r�wnie� nic nie wiecie? Uwaga, wi�c obja�niam. Zrozumcie jedno mato�y, nie mo�na tak po prostu na�re� si� byle czego wsi��� do grawibusu potem brutalnie zesra� si� i szczerzy� z�by z radochy. � Nie? � To by�oby takie wulgarne, nieetyczne, hm... takie kurwa niemieckie, je�li ech... wiecie, co mam na my�li. Tak zachowuj� si� jedynie prymitywne szkopy, kiedy ju� na�r� si� do oporu swoich, ko�skich, t�ustych par�wek i popij� piwa. Nad��acie? � Czyli, �e jak wed�ug ciebie nale�y to robi�? � zapyta� Mario. � Ze smakiem, ot co. Oto ca�a tajemnica sukcesu w rekordowym skr�cie. Reszta jest to tylko i wy��cznie uporczywy trening. Trzeba waln�� z grubej rury to prawda ale po pierwsze, po cichu a po drugie, za wszelk� cen� nale�y przy tym zachowa� pokerow� twarz... � Czyli...? � wtr�ci� Bob. � Czyli morda jak z kamienia. Zrozumcie to wreszcie. Czy wyra�am si� jasno? � Chyba tak. � dobieg�o kilka �ciszonych g�os�w. � Czy kto� z was, zatem tak potrafi, peda�y? � zapyta� Ned wodz�c wzrokiem po wpatrzonych w siebie twarzach. � No widzicie. � rzuci� do siebie z rezygnacj�. � Pr�cz tego, sam zapach nie mo�e by� za s�aby lub Bo�e bro�, skalany jakimi� obcymi domieszkami. Koniecznie i bezwarunkowo musi to by� czysty, skoncentrowany oraz niezwykle intensywny smr�d o jednoznacznej, nie budz�cej w�tpliwo�ci tre�ci. �adnych tam, kurwa zbe�tanych komponent�w czy zmiksowanych mieszanek. To ma by� jednolity fetor, kt�rego ofiary nie usun� p�niej z odzie�y nawet po czwartym, pr�niowym praniu. � Mamy uwierzy�, �e ty tak potrafisz? � zaczepnym tonem ponownie rzuci� Mario. � Zgadza si�. � odpar� Ned. Jego twarz by�a jednym, wielkim promiennym u�miechem. � To przecie� niemo�liwe. � rzuci� Mario. � Ka�de pranie usuwa... � Pami�tasz ostatni� balang� w kasynie oficerskim? � T� z okazji kt�rej� tam rocznicy powstania Korpusu? � W�a�nie. � Pewnie �e pami�tam, bo by�a tamta, po chuju afera. � Wi�c pos�uchaj jaka by�a geneza tej afery. Ten kutas, porucznik Hammer wkr�ci� mnie w�a�nie tamtego dnia na przymusow� s�u�b� w kasynie. Podst�pny skurwiel. W dodatku zes�a� mnie tam jako kelnera. Szlag by go. � Ned westchn��. Widz�c nieme zainteresowanie w oczach wszystkich usiad� wygodniej po czym rozwin�� opowie��, przypalaj�c sobie papierosa. � By�o wi�c tak. Jako �e wyrobi�em przed terminem obowi�zkow� ilo�� patroli, napierdalaj�c na piechot� z pe�nym ekwipunkiem przez dobre dwa tygodnie setki kilometr�w za agregatami, nale�a�a mi si� i to kurwa ju� od dawien dawna zaleg�a przepustka. Mia�em zamiar z drugim batalionem i�� na d�ugo odk�adane dziwki. Zamiast na dziwki jednak, przez tego bezdusznego skurwysyna musia�em przez ca�� sobot� lata� z tac� i roznosi� drinki pieprzonym oficerom, ich oty�ym do niemo�liwo�ci �onom oraz zaproszonym go�ciom. Ech, chuj by spali� jego wie�. � w g�osie Neda zabrzmia�a nutka sp�nionego �alu za bezpowrotnie utracon� przepustk�, kt�ra bez jego w niej udzia�u tak po prostu wzi�a i przemin�a. � Tylko nam nie m�w, �e ta akcja miesi�c temu to by�a twoja robota. �ledztwo przecie� wykaza�o, �e pu�ci�y cztery uszczelki przy pociskach chemicznych zmagazynowanych w piwnicach pod kasynem. � zacz�� znowu Mario. � Jezu, Mario! Jak rany! Ty naprawd� czytasz te sztabowe ok�lniki? � Ned zarechota� razem z ca�� sal�, po czym doda� maksymalnie lito�ciwym tonem. � Gdzie� ty si� uchowa�, czere�niaku? Daj spok�j, no nie mog�. � lekcewa��cym machni�ciem r�ki natychmiast rozwia� jego przypuszczenia, skinieniem g�owy uspokoi� i zarazem wspania�omy�lnie wybaczy� a� tak niespotykan� �atwowierno��. � Pociski, to k�amliwa, oficjalna wersja. W rzeczywisto�ci pod kasynem nie ma �adnej amunicji tylko nielegalna bimbrownia, w po�owie zreszt� moja, a �ledztwa nie prowadzi�a �andarmeria tylko ch�opaki z kompanii chemicznej, kt�rzy jedynie poprzebierali si� i udawali �andarm�w �eby wiara w koszarach g�upio nie szemra�a. � Sk�d to wiesz? � Do licha, nie zg�osi�em si� do armii by dok�ada� do interesu tylko aby co� od�o�y�, kurwa. M�j powszedni chleb to jebana, dok�adna a� do b�lu informacja, a poniewa� to podstawa i fundament mojego wojskowego bytu, wiem o tej lipie z �andarmami od samego pocz�tku, bo mam u nich w batalionie zaufanego kumpla, do cholery! � To, po co w takim razie wciskali nam ten ca�y kit? � Nie chcieli si� skompromitowa�. Autorytet prze�o�onych poszed�by si� jeba� i to wszystko. W rzeczywisto�ci te ca�e gazowanie, to by�a tylko i wy��cznie moja robota. Moja, kurwa. � Cholera! � Jak to zrobi�e�? � pad�y pytania. � Naprawd� chcecie wiedzie�? � zapyta� ich w odpowiedzi. � Gadanie! � B�dzie wi�c was to kosztowa�o karton fajek. � Ned sprawnie wyceni� warto�� swojej opowie�ci. � Dobra. � podejrzanie pr�dko si� zgodzili. � Tych prawdziwych, z przemytu. � Niech ci, kurwa nasza krzywda... � natychmiast rozleg�y si� masowe, pe�ne oburzenia protesty. � �adnego beztytoniowego g�wna z kantyny. � podkre�li� Ned z�o�liwie rozkoszuj�c si� wyrazem ich twarzy. � No gadaj wreszcie! � po dokonaniu b�yskawicznej zrzutki ciekawo��, o czym z g�ry wiedzia� Ned, jednak zwyci�y�a. � No wi�c by�o tak. � Ned zacz�� opowie�� upychaj�c papierosy po kieszeniach. � Jak chyba doskonale wiecie, w pi�tki grywam sobie z magazynierami w tradycyjnego, weekendowego pokerka. � To wiemy. � M�w o rzeczach, kt�rych nie wiemy. � Spokojnie, dojdziemy do wszystkiego. � Ned uspokoi� s�uchaczy i doda�. � Nie do�� wi�c, �e karta mi w og�le w�wczas nie sz�a to jeszcze przez prawie ca�� sobot� i to a� do samego obiadu wa��sa�em si� po ca�ym garnizonie w poszukiwaniu jakiego� naprawd� spokojnego miejsca, gdzie m�g�bym w ko�cu odespa� ca�onocn� imprezk� i nabra� si� na wieczorny rewan�yk. Kr��y�em wi�c po ca�ym, cholernym o�rodku i szuka�em potrzebnego mi spokoju. W ko�cu, po d�ugich staraniach znalaz�em wymarzony azyl. By�o to u ch�opak�w na kuchni. No i �eby za d�ugo nie przynudza� o rzeczach nieistotnych powiem tylko, �e kiedy ledwie przy�o�y�em g�ow� do poduszki zaraz nakry� mnie w podziemiach kuchni ten w�cibski kutas Hammer. Nie do�� wi�c, �e nawet oka nie zmru�y�em to on jeszcze, natychmiast po tym jak mnie nakry�, zes�a� w pod�y spos�b moj� skromn� osob� na s�u�b� przy obs�udze wieczornego bankietu... � Dlaczego ci karta nie sz�a? � rzuci� Bob. Zapad�o niezr�czne milczenie. Kiedy Ned ze spuszczon� sm�tnie g�ow� wyja�ni� mu przyczyny, dw�ch siedz�cych najbli�ej wzi�o Boba pod pachy i troskliwie odprowadzi�o na �wietlic�, gdzie przykutego do krzese�ka zostawili przed oknem z kt�rego mia� przepi�kny widok na �wicz�cych na dziedzi�cu pierwszoroczniak�w oraz oczywi�cie agregaty. � Zatem odpowiedni� motywacj� posiada�e�? � zapyta� kto�, kiedy Ned ponownie si� rozpogodzi�. � Ot� to. � Ned przytakn�� g�ow�. � Kiedy oficerska impreza rozkr�ci�a si� i przybyli wszyscy, si� skoncentrowa�em, w szpar� pod drzwiami wej�ciowymi pod�o�y�em gumowego klina no i... da�em z siebie wszystko. To by� b�k jak z bajki, panowie kadeci. Koncertowy tak, �e nawet Bobby by�by w swoim czasie z niego dumny. By� g�sty jak marzenie, o wysublimowanym, kwa�no cebulowym smaku. Intensywny tak, �e wprost wyborny. Niemal wszystkie baby natychmiast si� porzyga�y a dzi�ki klimatyzacji z obiegiem zamkni�tym, b�k nieustannie wisia� i wisia� sobie w miejscu niczym �mietana z koncentrat�w... � Baaaaaczno��! � rykn�� Mario na widok wchodz�cego do sali sier�anta. Ca�a sala w jednej chwili, obliczonej niegdy� starannie na jedn� dziesi�t� sekundy, umilk�a, wepchn�a kompromituj�ce dowody pod ��ka i wypr�y�a si� staj�c na baczno��. � Spocznij. � rzuci� sier�ant. Sier�ant Horst pieszczotliwie nazywany przez kadet�w Z�ym Kutasem, odchylaj�c na bok o milimetr g�rn�, silikonow� warg� po raz pierwszy w tym roku u�miechn�� si� stoj�c w drzwiach. U�miech ten, mimo �e trwa� jedn� setn� sekundy by� jak jego w�a�ciciel, z�owrogi, pe�en czystej, bezinteresownej nienawi�ci, jadowity i z�owieszczy. Sier�ant b�yskawicznie opanowa� grymas. Pos�pnym wzrokiem z wolna rozejrza� si� po ca�ej sali wchodz�c z wolna do �rodka. Sprz�t jakiego u�ywali znik� co prawda jak kamfora, lecz w powietrzu i tak nadal unosi�y si� k��by spawalniczych ob�ok�w jasno �wiadcz�ce o tym co przed chwil� si� tu odbywa�o. Ca�a znajduj�ca si� wewn�trz �semka, milcz�co oczekiwa�a na to, co Z�y Kutas powie. Horst by� najbardziej znienawidzon� osob�, jak� kiedykolwiek dane im by�o pozna� osobi�cie. W spos�b metodycznie sadystyczny, prowadzi� skrupulatnie ich szkolenie od samego pocz�tku bior�c ich rocznik pod w�asne skrzyd�a. W ci�gu minionych pi�ciu lat sprawowania nad nimi swej troskliwej opieki, z ca�� pewno�ci� zas�u�y� sobie w pe�ni na sw�j przydomek. W�r�d kadet�w zawsze budzi� paniczny l�k, mimowolne dreszcze oraz dog��bne przera�enie sam� tylko swoj� blisk� obecno�ci�. Wiedz�c doskonale, �e wystarczy zbyt gwa�towny ruch ga�kami ocznymi, aby natychmiast zosta� nagrodzonym ca�ym marsja�skim miesi�cem dodatkowej s�u�by w latrynie, stali regulaminowo niczym drewniane pos�gi wpatrzone wprost przed siebie. Wej�cie sier�anta zaskoczy�o ich kompletnie, poniewa� Mario maj�cy mie� oko na korytarz znowu spieprzy� spraw�. W my�lach ju� uk�adali plan jak mu si� odp�ac�, kiedy tylko Z�y Kutas wreszcie sobie p�jdzie, ale w tym momencie by�y to odleg�e plany. Sier�ant wbi�, bowiem swoje z�o�liwie przymru�one, czerwone oczka w�a�nie w stoj�cego najbli�ej niego Maria i ods�aniaj�c na moment stalowe, powlekane teflonem k�y, otworzy� usta, aby co� powiedzie�. Po chwili jednak si� rozmy�li�. Przeci�gn�� d�oni� po pokrytej ca�� kolekcj� starych oraz nowych blizn, o kt�rych pochodzeniu nieustannie kr��y�y w koszarach jedynie przera�aj�ce legendy swojej �ysej czaszce i... przysiad� sobie na pierwszym z brzegu ��ku. ��ko nale�a�o do Maria. � No i c� knujecie, chuje? � odezwa� si� patrz�c ju� normalnie, czyli jadowicie na kadet�w. � Melduj� sir, �e... � przepe�niony niewyobra�aln� skruch� zacz�� niepewnie Mario. � Bierz kub�y, szmaty i zamelduj si� w latrynie. � od niechcenia przerwa� mu Z�y Kutas. � Jak sobie w kiblu po�ytecznie z tydzie� popracujesz, by� mo�e nauczysz si� nie odzywa� nie pytany? No, wi�c? � zwr�ci� si� do pozosta�ych, kiedy Mario ze szlochem ju� odmaszerowa� pobrz�kuj�c wiaderkami. Milczeli. � Dobra. W ka�dym b�d� razie... na czym to, kurwa stan�li�my? � zapyta� Horst drapi�c si� bagnetem w pokryt� matowo oksydowanym tytanem szcz�k�. � W ka�dym b�d� razie. � kto� �yczliwie podpowiedzia� z drugiego ko�ca sali. Horst rzuci� w tamt� stron� b�yskawiczne spojrzenie. Jednak mimo wprawy oraz do�wiadczenia sp�ni� si� o u�amek sekundy. Szereg spogl�daj�cych na niego stamt�d twarzy wyra�a� jedynie czyst�, nieskalan� niewinno�� uniemo�liwiaj�c� ju� zdemaskowanie sprawcy. � Pyta�em, co knujecie? Parker? � powt�rzy� sier�ant z�owrogo. � Nic, sir. � odpar� Bert. � H�? � To znaczy... tego, nic niedozwolonego regulaminem, sir. Przygotowujemy si� do promocji, sir. Prasujemy mundury, czy�cimy buty bojowe... � Mo�ecie usi���. � westchn�� sier�ant wskazuj�c ow�osion� r�k� ��ko naprzeciwko. Pos�usznie usiedli podczas kiedy on sam wpierw poci�gn�� nozdrzami po czym z wolna pochyli� si� i rzuci� okiem pod ��ko i ponownie si� u�miechn��. Zadowolenie sier�anta by�o dla nich spraw� co najmniej podejrzan� oraz r�wnie zagadkow�. Z czym� podobnym, nigdy si� jeszcze nie spotkali. W normalnych okoliczno�ciach ju� sam widok spawarek u�ywanych poza warsztatami nagrodzony zosta�by tygodniem ci�kich rob�t w dokach pr�niowych, nie wspominaj�c ju� o przer�bkach ekwipunku, za kt�re by�a tylko jedna kara. Ch�osta oraz ju� zupe�nie gratisowo karcer, gdzie w spokoju mo�na by�o zaszy� popejczowe rany i wyleczy� pozosta�e obra�enia podczas dwumiesi�cznej rekonwalescencji, poniewa� kr�tszych zsy�ek zwyczajowo si� nie stosowa�o. � M�wi�em do Parkera i Harrisa. � sier�ant wyja�ni� zwi�le tym, kt�rzy zbyt szybko si� rozlu�nili, po czym szybko doda�. � Pozostali posprz�ta� ten chlew, biegiem wypierdala� na dziedziniec i za minut� zbi�rka w pe�nym oporz�dzeniu na placu defilad. � Dlaczego, sir? � kto� wyst�ka� �ami�cym si� z rozpaczy g�osem. � Dwana�cie okr��e� wok� garnizonu. Wykona� natychmiast! I odlicza� mi ka�de jedno tak g�o�no, �ebym nawet st�d was, kurwa s�ysza�. � Tak jest! � gruchn�o gromko, po czym Kadeci wybiegli zabieraj�c w przera�eniu drzwi ze sob� niczym sp�oszone stado bawo��w przegnane przez ��k� z susz�c� si� bielizn�. Kiedy ucich� ju� tupot biegn�cych metalowym korytarzem ludzi, sier�ant wyci�gn�� z kieszeni beznikotynowe marlboro. Pocieraj�c o siebie dwa zmodyfikowane paznokcie zapali� papierosa, potem pocz�stowa� ich podsuwaj�c uprzejmie nadal p�on�cego kciuka. Ned z Bertem spojrzeli po sobie zbaraniali. Z�y Kutas musia� szykowa� co� naprawd� niedobrego, lecz nie wiedz�c o co chodzi pos�usznie zapalili. Zdumieni zauwa�yli jak Horst u�miechn�� si� w przelocie po raz trzeci. To by� dzie� niespodzianek. Kiedy tylko sier�ant schowa� papierosy, wydoby� piersi�wk�. Zanim och�on�li na jej widok w jego r�kach, ten szybkim jak atak w�a ruchem d�oni, nala� po jednym, po czym piersi�wka na powr�t znikn�a bez �ladu gdzie� pod jego plazmoodporn� bluz�. � C�. � sier�ant podrapa� si� w g�ow� patrz�c im w oczy. � Mamy, wi�c promocj�, h�? � Tak jest, sir. � s�u�bowym tonem odpar� Ned. � To w�a�nie dzi�, sir. � potwierdzi� r�wnie� Bert. � Widz�c was po raz pierwszy pi�� lat temu, nigdy bym nie przypuszcza�, �e do�yjecie tej chwili. Mo�e jeszcze po jednym, co Ned? Sta�a si� rzecz niepoj�ta. Horst po raz pierwszy nazwa� Neda po imieniu. Spojrzeli po raz drugi po sobie nic ju� nie rozumiej�cymi spojrzeniami. Najpierw pocz�stunek prawie papierosem, potem zupe�nie ju� prawdziwym alkoholem a teraz jeszcze to. Sier�ant nie u�y� okre�lenia, chuju, kutasie, sukinsynu, czy cho�by banalnego matkojebco lecz powiedzia�... Ned. O czym� tak nieregulaminowym nigdy nawet nie s�yszeli. Ba, nikt nie s�ysza�. Siedzieli naprzeciw sier�anta na duraluminiowym ��ku marszcz�c czo�a i bezskutecznie usi�uj�c rozgry�� jego podst�pne zamiary w czasie, kiedy ten zaszokowa� ich po raz kolejny. � Cecil. � przedstawi� si� wyci�gaj�c d�o�. W normalnych okoliczno�ciach natychmiast pospadaliby ze �miechu na ziemi� na sam d�wi�k jego owianego odwieczn� tajemnic� imienia, co do kt�rego w koszarach kr��y�y jedynie tysi�ce nigdy nierozstrzygni�tych zak�ad�w i przypuszcze�. Obecnie jednak okoliczno�ci nie by�y normalne a oni byli zbyt wstrz��ni�ci, by si� �mia� lub chocia�by zastanawia� jak na tej informacji raz dwa co� zarobi�. Bezwiednie u�cisn�li jego powleczon� imituj�c� sk�r�, �aroodporn� gum� d�o�. � Bert. � Ned. Tymczasem sier�ant Horst do reszty si� rozklei� u�miechaj�c si� ju� po raz trzeci. Nie pytaj�c nala� wszystkim jeszcze jedn� kolejk�, po czym rzuci�. � Wierzcie mi lub nie, ale takie w Korpusie s� zasady. Politycy przysy�aj�c tutaj cywilne �mieci wszelkiej ma�ci, ka�� nam z tej zgrai �achudr�w zrobi� Stra�nik�w. Z tych dw�ch tysi�cy �az�g�w z jakim zaczynali�cie szkolenie do ko�ca dotar�o nieco mniej ni� stu dwudziestu. Reszta odpad�a, zosta�a usuni�ta, zgin�a podczas �wicze� lub sama sobie wy�wiadczy�a przys�ug� pope�niaj�c samob�jstwo. Zosta� tylko i wy��cznie zdrowy, wyszkolony rdze�, czyli wy. � Tak jest, sir. � rozpoznaj�c ju� t� gadk� gruchn�li gromko zrywaj�c si� na nogi. Sier�ant uniesion� nieco d�oni� rozkaza� im na powr�t usi��� po czym doda�. � Element niepo��dany, niezaradny, nieodporny i nie wart nawet wi�kszej wzmianki zosta� w toku szkolenia w spos�b sprawny i skuteczny trwale wyeliminowany. Moj� niewdzi�czn� rol� w systemie, by�o jedynie zrobi� z was ludzi godnych noszenia munduru Stra�nika. Waszym natomiast jedynym zadaniem, by�o prze�y� i gor�co mnie znienawidzi�... � Ale� Cecil... � zaprotestowa� nieszczerze Bert. � Tak, tak. Znienawidzi�. � ci�gn�� dalej sier�ant. � Dlatego, kiedy kadeci nazywaj� mnie Z�ym Kutasem wiem, �e w pewnym stopniu mi si� to uda�o i nie zaprzeczajcie. Wiem. Tak ju� po prostu musi by� i ju�. Sier�ant wypi� swoj� kolejk� jednym, szybkim ruchem po czym zapali� nowego papierosa. Nie wiedz�c do czego zmierza nie odzywali si� zapobiegawczo. Horst zaci�gn�� si� g��boko i zaraz doda�. � Zastanawiacie si� pewnie, dlaczego tu z wami siedz� i tak sobie gadam, h�? Trafi� w dziesi�tk�. Siedzieli jednak nadal patrz�c na niego bez s�owa. � Dzi� promocja. Kadeci stan� si� Stra�nikami a jutro ka�dy z nich najpierw wylosuje i zaraz potem odleci tam, gdzie odt�d b�dzie jego przydzia�. Ale tyle to ju� pewnie sami wiecie? � Tak jest, sir. � Ka�dy ale nie wy dwaj. � wtr�ci� zwi�le Horst. � Was dw�ch, bowiem promocja omin�a. Siedzieli z zamar�ymi ze strachu sercami zastanawiaj�c si�, co te� mog�o si� u licha sta� i do czego w ko�cu ten dra� zmierza. Czy�by w ko�cu spe�ni� swoje wieloletnie obietnice i postanowi� usun�� ich z Korpusu. I to na kilka godzin przed ko�cem szkolenia. Po tym wrednym osobniku, jak najbardziej mogli si� tego w�a�nie spodziewa�. Co� takiego by�o oczywi�cie jak najbardziej w jego stylu. Tym bardziej zastanawiaj�ca by�a jego daj�ca do my�lenia przymilno��. Ten widz�c w ich ponurych oczach niewypowiedziane pytanie z przyzwyczajenia podr�czy� ich trzymaj�c ich jeszcze przez chwil� w niepewno�ci, po czym wydoby� z kieszeni dwie koperty, kt�re nast�pnie wr�czy� im bez s�owa. To by�y takie same srebrzystoszare koperty jak te, w kt�rych znajdowa�y si� bilety powrotne dla dyscyplinarnie relegowanych z o�rodka kadet�w. Ogl�dali je ju� wielokrotnie w ci�gu minionych pi�ciu lat. Dr��cymi r�koma niech�tnie wzi�li je i natychmiast otworzyli. Spodziewaj�c si� wewn�trz bilet�w na Ziemi� zachowali ponure milczenie uk�adaj�c w my�lach odpowiednio obel�ywe i wulgarne wi�zanki po�egnalne. W kopertach znajdowa�y si� bilety, a jak�e. Tyle, �e by�y one z metalowej folii, czyli wojskowe i nie na Ziemi� lecz Marsa wi�c s�u�bowe. Opr�cz bilet�w koperty zawiera�y r�wnie� wykonane z przezroczystego metalu mikronie�miertelniki stwierdzaj�ce, i� obydwaj od trzech godzin s� porucznikami w s�u�bie czynnej oraz rozkazy wyjazdu najbli�szym transportowcem do Centrum Dowodzenia Korpusu znajduj�cego si� w Thompsontown na Marsie. Poza dokumentami w kopertach znajdowa� si� zaleg�y za pi�� lat �o�d, o kt�rym mo�na by�o powiedzie� wszystko z wyj�tkiem tego, �e wypycha� on koperty. By�o to ponad czterdzie�ci tysi�cy dolar�w w niewymienialnych nigdzie pr�cz wojskowych kantyn dw�ch bezwarto�ciowych bonach. Bony te co prawda, mo�na by�o wymieni� r�wnie� u czarnorynkowych kolekcjoner�w wojskowych osobliwo�ci, lecz po tak humorystycznym kursie, �e nie wartym nawet wzmianki. W normalnych okoliczno�ciach, normalni ludzie oraz naturalnie, normalne dziwki, nawet nie chcia�y patrze� na wojskowe bony, poniewa� nie spos�b by�o odr�ni� oficjalnych od tych, jakie masowo drukowali sobie sami kadeci w ramach radosnej samopomocy urlopowo koszarowej, kt�ra powodowa�a lawinow� inflacj� i regularne kryzysy wojskowo koszarowe oraz chyba dla r�wnowagi, nies�abn�c� koniunktur� w pobliskim przemy�le papierniczo handlowym. Jedynie podczas ich pi�cioletniego pobytu kr�j, wygl�d oraz nomina�y bon�w zmieni�y si� przynajmniej co� z szesna�cie razy w zwi�zku z nieustannymi wymianami. � Czy to oznacza, �e...? � zacz�� Bert ze wzruszeniem przytulaj�c po raz pierwszy w �yciu oryginalne bony do piersi. � Dok�adnie. � rzuci� Horst. � Od sz�stej dwadzie�cia jeste�cie oficerami a za nieca�� godzin� macie odlot ze �luzy p�nocnej. Po drodze pozwoli�em sobie zajrze� do kopert. � wyja�ni� z tak szerokim u�miechem �e dostrzegli przez moment tu� pod sk�r� jego warg fragment siatki z drutu nierdzewnego. � Ja pierdol�! � westchn�� z niewyobra�aln� ulg� Ned. � Nareszcie koniec tego syfu, bagna, gnoju... ale zaraz, chwila. Dlaczego tak nagle, kurwa? � zapyta� sier�anta. � I to do samego Centrum? � doda� Bert. O takim przydziale ka�dy z kadet�w m�g� sobie jedynie pomarzy�. Rzeczywisto��, bowiem by�a jednak taka, i� z regu�y absolwent�w drog� losowania przydzielano do konwojowania skaza�c�w, nudnej pracy patrolowej na dalekim Nigdzie albo nieciekawej pracy w si�ach porz�dkowych przy t�umieniu zamieszek gdzie� na niemal niecywilizowanych i w zwi�zku z tym wiecznie zbuntowanych zadupiach Uk�adu S�onecznego. � Nie mnie, prostego �o�nierza o tak trudne rzeczy pyta�. � odpar� sier�ant ch�tnie pomagaj�c mu osmalonym kciukiem wcisn�� mikronie�miertelnik na doln� sz�stk�, do kt�rej standartowo armia je �o�nierzom dopasowywa�a. � G�ra mia�a zapewne swoje powody wybieraj�c w�a�nie was a nie kogo� innego. � doda� b�yskawicznie wycofuj�c palca sprzed zaci�ni�tych nieoczekiwanie z�b�w niezbyt szcz�liwego jego poczynaniami Neda. � Dlaczego? Poj�cia nie mam. Przecie� zawsze uwa�a�em, �e ju� dawno powinni was rozstrzela�. � stwierdzi� gwoli wyja�nienia. � Ale powiem wam jedno. Odk�d tylko tutaj jestem, a jestem od zawsze, jeszcze nigdy nie s�ysza�em o takim po�piechu. � doda� w zamy�leniu. � Musi, jaka� pilna sprawa. � W�a�nie m�wi�. Nie dali nam nawet czasu na uroczyst� promocj�. � w g�osie nadal nieco oszo�omionego Neda da�o si� s�ysze� co� jakby zaw�d. � Pi�� jebanych lat czeka�em na t� chwil�... � Daj spok�j! Czterogodzinna defilada w galowych mundurach na kurewsko rozgrzanym, metalowym placu to chyba nie jest co�, czego mo�na w sumie �a�owa�. � rzeczowo stwierdzi� Bert sprowadzaj�c go jak zawsze na ziemi�. Nawet nie zauwa�yli, kiedy sier�ant nala� now� kolejk�. Wypili po czym zapalili ju� rozlu�nieni. � Chyba nie macie do mnie �alu, co? � spyta� Horst. � Ale� Cecil... � No, co ty wygadujesz? � Mam na my�li, �e te wszystkie lata... � W porz�dku jest. � zapewnili go. � To dobrze, poniewa� czasami kadeci okazuj� si� lekko niewdzi�czni... � Pi�� lat gnojenia i wdeptywania w ziemi�, obra�ania nas, naszych rodzin, przodk�w oraz wszystkich znajomych naszych przodk�w, te nieustanne z�o�liwe zagrywki i baczne czuwanie aby spok�j i pogoda ducha nie zago�ci�y na naszych obliczach d�u�ej ni� na kwadrans, to przecie� �aden pow�d do �alu, prawda? � rzuci� do siebie Bert. � Co ty o tym s�dzisz, Ned? � �al i niewdzi�czno�� to nie my. � oznajmi� Ned. � Porz�dne z was ch�opaki. � sier�ant odetchn�� z ulg�. � Napijecie si� jeszcze po jednym? � Jasne, �e si� napijemy. � odpar� pogodnie Bert. � Ale nie wy, sier�ancie. � przechodz�c na s�u�bowy ton wyja�ni� Ned odbieraj�c mu piersi�wk� ze zmartwia�ych r�k. � Wy �o�nierzu, porobicie sobie troch� pompek. Hm, powiedzmy dwie�cie. I zabierzcie, do cholery bli�ej siebie t� gumow� r�k�. � Ale...? � Wykona� natychmiast. � rzuci� bez emocji Bert. � Dwie�cie pi��dziesi�t za pyskowanie. � zaraz sprostowa�. Podczas, kiedy sier�ant post�kuj�c przyst�pi� do wykonywania rozkazu, obydwaj dok�adnie osuszyli butelk� obserwuj�c beznami�tnie jego unosz�ce si� rytmicznie kr�pe i �ylaste cia�o. Kiedy Z�y Kutas uko�czy� ju� rozgrzewk� zaopatrzyli go w mask� przeciwgazow�, antybiologiczny kombinezon, �aroodporn� peleryn�, narzutk� antyradiacyjn�, czterdziestokilogramowy karabinek plazmowy, pozwalaj�cy prze�y� dwumiesi�czne obl�enie zapas racji �ywno�ciowych upchany w por�cznym tytanowym pojemniku, po czym zawieszaj�c mu dla r�wnowagi na lekko ju� przygi�tym karku dwa siedmiokilogramowe akumulatory z zapasow� amunicj� dziarsko wyszli z nim na zewn�trz bior�c kierunek w stron� toru przeszk�d, gdzie zamierzali w jak najbardziej po�yteczny spos�b sp�dzi� reszt� dziel�cego ich od odlotu czasu. Stali tam sobie pal�c jednego za drugim, nieszkodliwe papierosy Horsta, w czasie kiedy ten pracowicie sobie �wiczy� i trenowa�. Mijaj�c ich przy drugim okr��eniu sier�ant �ypn�� spode �ba z nienawi�ci�. Jego spozieraj�ce spoza zaparowanej maski oczka, jeszcze rankiem wzbudzi�yby w nich jedynie paniczn� trwog�. Jednak obecnie role odwr�ci�y si� a jedyn� rzecz�, jakiej by�o im naprawd� �al to szybko topniej�cy czas, jaki pozosta� do startu. Kiedy stwierdzili niepocieszeni, �e pozosta�o im zaledwie dwadzie�cia minut do odlotu, postanowili spo�ytkowa� je maksymalnie zabieraj�c sier�anta na jego ulubione �wyci�ganie rannego towarzysza broni spod ostrza�u�. Rannym towarzyszem by� zaopatrzony w narysowane ko�czyny betonowy sze�cian o rozmiarach zamra�arki, kt�ry kazali mu dostarczy� do szpitala znajduj�cego si� po drugiej stronie garnizonu. Pe�zn�cego z betonem sier�anta gor�co dopingowali, wszyscy t�umnie zebrani w oknach koszar kadeci. Oni r�wnie� mieli �wie�o w pami�ci te wszystkie lata, jakie im min�y pod jego opieku�czymi skrzyd�ami oraz hektolitry w�asnego potu jaki od lat wsi�ka� w �towarzysza broni�. Nic jednak, co pi�kne nie trwa d�ugo. Czas p�yn�� nieub�aganie i kwadrans p�niej, chc�c nie chc�c zostawili wyczerpanego sier�anta w spokoju i z poczuciem dobrze spe�nionego obowi�zku udali si� w kierunku �luzy �egnani niemilkn�c� owacj� na stoj�co. Pilnuj�cy �luzy p�nocnej �andarm, dwu i p� metrowe, nafaszerowane ekosterydami a� po sam wierzch wzmocnionej turbotytanem czaszki, kwadratowe bydl�, bardzo d�ugo i starannie sprawdza� ich papiery bez przerwy jednym okiem podejrzliwie im si� przygl�daj�c. Dopiero po ca�ej minucie drobiazgowych ogl�dzin nieco si� rozlu�ni�. Mrugni�ciem powieki wy��czy� w ko�cu �widruj�c� ich kamer� na podczerwie�, jak� mia� zamontowan� w ga�ce ocznej. Sensorem nosowym wyczu� co prawda, alkohol od razu, jednak poza �ciszonym warkni�ciem niczego sensownego nie powiedzia�. Kiedy sko�czy� mi�toli� ich papiery niech�tnie im zasalutowa� oddaj�c z powrotem dokumenty. Odbieraj�c je bekn�li mu w twarz z cicha i oddali salut niedba�ym, trzy lata trenowanym w szatni gestem, kt�ry mia� ju� od pierwszej chwili stwierdza� i� jego autorzy to nie nowicjusze tylko zaprawieni i to w niejednej kampanii weterani. �andarm jednak nie da� si� sprowokowa�. Napi�� jedynie ze z�owieszczym chrz�stem wszystkie hydrauliczne mechanizmy jakie mia� zamontowane w plecach i na zako�czenie ko�cem okrutnie poszczerbionej, stalowej pa�ki wskaza� im w ge�cie b�d�cym parodi� uprzejmo�ci dalsz� drog�. W minut� dotarli do portu, kt�ry je�li tylko by im bardzo zale�a�o, r�wnie� mogliby obej�� w minut� woko�o. W �luzie sta� tylko jeden statek, wi�c dylemat�w do kt�rego wsi���, nie by�o. Przestarza�y, oci�a�y transportowiec rozgrzewa� ju� silniki szykuj�c si� do startu. Obrzucili koszary po�egnalnym, pe�nym nienawi�ci spojrzeniem, po czym przeci�gaj�c rozkazami wyjazdu po czytniku wej�ciowym wkroczyli do �rodka. Pop�dzani mechanicznym g�osem, kt�ry odlicza� czas do startu sprawnie odnale�li kabin� i rzucili si� na fotele. Minut� po tym jak zaj�li miejsca przypinaj�c si� do wygodnych, stalowych siedze�, transportowiec z konwulsyjnym dr�eniem oderwa� si� od p�yty portu i wyruszy� w drog� obieraj�c kurs na majacz�cego w oddali Phobosa. Ko�cisty, bezimienny, pilotuj�cy ten z�om sier�ant musia� mie� �o��dek z tworzywa sztucznego, poniewa� dopiero po dw�ch minutach przyspieszenia 10g nieco zwolni�. W�wczas wyr�wna� lot i oddaj�c stery automatom zagadn�� ich. � Na Marsa, h�? Wpychaj�c ga�ki oczne na powr�t w oczodo�y w odpowiedzi wr�czyli mu swoje rozkazy wyjazdu. � Do Centrum. Cholera! � ten mrukn�� b�d�c pod wra�eniem. � Nic mi nie m�wili, �e na pok�adzie b�d� oficerowie. Gdybym wiedzia�, da�bym nieco mniej gazu... � W porz�dku. � uspokoi� go wspania�omy�lnie Bert. � Mo�esz to nadrobi� podczas l�dowania. � Dobra. � Kt�r�dy wiedzie wasza trasa, �o�nierzu? � rzuci� Ned. � Dlaczego pytasz, sir? � Poniewa� to co widz� przed nami za choler� nie wygl�da mi na kurs w stron� Marsa? � Racja. � przyzna� pilot. � Lecimy nieco okr�n� drog�. � wyja�ni�. � Nieco? � Zostawimy tylko �mieci na Phobosie. W sumie to nawet prawie jest po drodze. � doda� pilot z nieokre�lonym gestem d�oni�. � A kiedy b�dzie ju� po wszystkim to ju� z pustymi �adowniami lecimy prosto na Marsa wysadzi� oficer�w. � zaraz doda�. � �mieci? � nagabn�� go Ned. � Gdzie� trzeba przecie� je usuwa�. � sier�ant odpar� filozoficznie. Po dw�ch minutach masywny transportowiec na dobre opu�ci� atmosfer�. Jak tylko niebo poczernia�o pilot zapowiedzia� manewr i wprowadzi� transportowca w �agodny skr�t. Skr�t by� �agodny jedynie dla kad�uba, bowiem �omoty przewalaj�cych si� bezw�adnie w �adowniach �mieci oraz ich narz�dy wewn�trzne usi�uj�ce wyrwa� si� na zewn�trz �wiadczy�y o czym� odmiennym. Kiedy statek sko�czy� ju� manewrowa� sier�ant dostrzeg� ich wymowne spojrzenia. Przepraszaj�cym tonem b�kn�� co� pod nosem a kiedy kwadrans p�niej ustawi� ju� transportowca ruf� do powierzchni Phobosa wy��czy� nap�d i przesiad� si� na drugi fotel. Tam walcz�c obur�cz z oporn� wajch�, natychmiast uruchomi� wrota rufowe. Zaciekawieni obserwowali na monitorach jak dwie�cie pi��dziesi�t tysi�cy ton �mieci, niczym kometa, opada� zaczyna z wolna na rozleg�� dolin� ksi�yca. Widok pe�en by� wed�ug opisu pilota pe�en majestatu, dostoje�stwa i po prostu widowiskowo przewspania�y. �mieci wysypywa�y si� kolorow�, d�ug� na setki kilometr�w wst�g�, po czym znika�y gdzie� daleko w dole gdzie pod wp�ywem zmiany grawitacji wi�y si� niczym gigantyczna serpentyna. Obydwaj z braku czego� lepszego do roboty, obserwowali na zmian� �mieci oraz wska�niki ilo�ciowe �adowni, kt�re stosunkowo szybko topnia�y. Wy�adunek by� ju� niemal uko�czony w stu procentach, kiedy wsz�dzie wok� rozp�ta�o si� prawdziwe piek�o. Przestrze� nad Phobosem w jednaj chwili rozjarzy�a si� dziesi�tkami j�drowo plazmowych eksplozji a wok� transportowca przemyka� zaczyna�y coraz to nowe smugi pocisk�w, torped oraz co gorsza zacz�y pojawia� si� niepokoj�co bliskie b�yski dzia� laserowych. � Kurwa! � zakl�� sier�ant odrzucaj�c na bok kubek z lurowat� kaw� i nie czekaj�c, a� reszta �mieci wypchni�ta zostanie na zewn�trz uderzeniem pi�ci wy��czy� hydrauliczne spycharki pozbywaj�c si� reszty �mieci za jednym zamachem. W czasie, kiedy milk�y ju� wszelkie d�wi�ki dochodz�ce z si�ownik�w, sier�ant wskoczy� na fotel pilota, zapi�� pasy i pochwyci� nerwowo manetki sterowe. Widz�c jego po�piech sami r�wnie� przypi�li si� bez s�owa. Sier�ant bez s�owa wprawi� transportowca w tak gwa�towne przy�pieszenie, �e pozapada�y im si� nawet dzi�s�a w stron� garde�. Nast�pnie kolejno zrobi� kilka unik�w, podczas kt�rych dzi�kowali opatrzno�ci za to �e zd��yli pozapina� pasy. � Co to kurwa jest? � po kilkunastu sekundach wrzasn�� w jego stron� Ned kiedy ju� odzyska� mow�. � Wal� do nas sukinsyny! � wrzasn�� r�wnie g�o�no w odpowiedzi sier�ant jednym uderzeniem pi�ci zamykaj�c ostatecznie tylne wrota. � Jakie sukinsyny? � Sukinsyny z artylerii! Kiedy ci�gn�cy si� za transportowcem d�ugi na kilkaset kilometr�w pas �mieci przesta� wreszcie zdradza� ich pozycj�, pilot odetchn�� wreszcie z ulg�. Dla pewno�ci jak to uj��, w��czy� jeszcze ekrany maskuj�ce, po czym uraczy� ich 15g zmieniaj�c jeszcze kilkana�cie razy kurs dla zmylenia wrogich torped. Ich skurczone wsp�lnym strachem �o��dki w jaki� przedziwny spos�b tym razem nawet nie zaprotestowa�y. Kiedy transportowiec oddali� si� ju� na bezpieczn� odleg�o�� od ksi�yca a najwi�ksze zagro�enie min�o, aczkolwiek nie do ko�ca, bowiem co kilka minut komputatory wprowadza�y jeszcze �mieciark� na kurs awaryjny unikaj�c kolizji z nadlatuj�cymi torpedami, Ned zapyta� go ponownie. � Pyta�em, co to by�o, do cholery? � zapyta� Bert. � Toczymy z kim� wojn� sier�ancie, czy jak? � Sk�d? To nasza, w�asna, kochana artyleria po prostu nas namierzy�a. � Jak to, nas namierzy�a? � To d�uga historia. � sier�ant jednak nie by� sk�onny do wyja�nie�. � Omal tu nie zdech�em, w dodatku to m�j pierwszy dzie� wolno�ci, zatem gadaj draniu. � Bert zaproponowa� �agodnie zak�adaj�c na jego szyj� potr�jnego marsja�skiego nelsona. � Prawie tu wyparowa�em kurwa i chc� wiedzie� dlaczego, do cholery. Sier�ant zgi�ty ju� w p� milcza� jednak jak zakl�ty. Widocznie �wiczy� kiedy� jog� lub pracowa� w cyrku. � Wykr�� mu jeszcze odrobink� lew� nog�, a� pop�kaj� mu jelita i nerki. � fachowym tonem poradzi� Ned stoj�cy z boku. � B�dziecie sra� przez rurk�, sier�ancie. � maksymalnie lekarskim tonem doda� w stron� pilota. Bert zwi�ksza� nacisk z rozmys�em, powoli i stopniowo. W chwili, kiedy obie pi�ty nieszcz�nika zetkn�y si� z uszami i co� chrupn�o nieprzyjemnie w jego kr�gos�upie sier�ant wreszcie zmieni� zdanie wywracaj�c m�ynki oczami. Bert widz�c na jego twarzy pierwsze oznaki mowy cia�a, rozlu�ni� odrobin� uchwyt. � Dobra, b�d� m�wi�. � ten wychrypia�. � No ju� dobra, ech... � zaraz doda�. � Tylko bez lipy. � ostrzeg� go Bert. � No to puszczaj, do cholery. � Gadaj. � Bert uwolni� go z uchwytu. � Kiedy�, dawno... � Jak dawno? � Bert zawsze wola� s�ucha� konkrety. � No... jakie� trzy lata temu, kto� od nas z batalionu sanitarnego wpad� na pomys�. � Pomys�? � Aha. Pomys� racjonalizatorski, je�li chodzi o �cis�o��. � Chodzi. � potwierdzi� Ned. � Jaki pomys�? � Zamiast po prostu wywozi� �mieci na orbit� i odpala� samonaprowadzaj�ce si� kontenery w stron� S�o�ca zacz�to je wysypywa� na powierzchni� Phobosa. � Po jak� choler�? � Jak to? Phobos jest bezludny, w zwi�zku z tym bez znaczenia a swoj� nieregularno�ci� wkurwia jedynie w�dkarzy, komplikuj�c im przyp�ywy. Wszystkim innym jego obecno�� najzwyczajniej zwisa. Poza tym s�u�y jedynie jako poligon dla tych sukinsyn�w z artylerii... � �e to sukinsyny to ju� wiemy. � przerwa� mu Ned. � M�w o �mieciach. � A tak. Wi�c, jak m�wi�em kto�, kiedy� wpad� na pomys�. � Kto to taki? � zapyta� go ciep�o Ned. � To by�o tak dawno, �e nikt ju� nie pami�ta. � odpar� sier�ant patrz�c mu prosto w oczy. � Wszyscy nazywaj� tego dobrego cz�owieka po prostu tajemniczym, anonimowym, sanitarnym przodkiem. � Rozumiem. M�w dalej. � Ot�, on pierwszy wpad� na prze�omowy pomys� aby zrzuca� �mieci na Phobosa a wszystkie niewykorzystane kontenery, silniki i zaoszcz�dzon� w ten spos�b nadwy�k� paliwa, eee... zaofiarowa� potrzebuj�cym... � Czyli z przyzwoitym zyskiem opyli� na Marsie? � wpad� mu w s�owo Bert. � Na pewno nie jest to dzia�alno�� przynosz�ca straty. � b�kn�� w odpowiedzi sier�ant. � Chyba wiecie sier�ancie, co o czym� takim twierdzi regulamin? � Regulamin nie zabrania pomagania innym. � Ale� sk�d. Dzia�alno�� czarnorynkowa nagradzana jest rozstrzelaniem lub do�ywotni� zsy�k� do jednego z ziemskich oboz�w po�ytecznej pracy. � Dajcie spok�j. Regulamin nie zabrania my�le� oszcz�dno�ciowo. � odpar� nie zra�onym tonem sier�ant. � A skoro na jednym transporcie mo�na zarobi� na czysto oko�o stu tysi�cy... � Sto tysi�cy!? � j�kn�li maj�c �wie�o w pami�ci ile trudu, potu i zniewag kosztowa� ich pi�cioletni �o�d. � Prawdziwych, nowych dolar�w? � No w�a�nie. Jaki� wewn�trzny g�os od razu mi powiedzia�, �e to was zainteresuje. � sier�ant uspokoi� si� ju� ca�kowicie. � Je�li, panowie oficerowie zachowamy na ten temat milczenie, to na wasze konta mog�oby wp�ywa� powiedzmy... pi�� tysi�cy miesi�cznie. � Proponujesz nam �ap�wk�? � zapyta� Bert. � I w dodatku, za tak niepewny interes, �e nie wiadomo czy do�yjemy pierwszej wyp�aty? � uzupe�ni� Ned. � P�atne w jednorazowej racie. � wyja�ni� sier�ant. � Z g�ry, naturalnie za powiedzmy... ca�y rok. � Chcesz przekupi� oficer�w? � Sze�� tysi�cy. � S�d polowy! � Degradacja! � Siedem. � Nie wyjdziecie ju� nigdy z karnej kompanii, sier�ancie. � zapewni� go Ned. � A jak ju� wyjdziecie, to prosto do obozu cywilnego. � doda� Bert. � No dobra, dziesi�� kawa�k�w. To moja ostatnia oferta i nie podlega dalszej negocjacji. Inaczej si� po prostu ju� nie b�dzie op�aca�o. Je�li mnie naprawd� zdegraduj� i wylej� z armii, pieprz� to. I tak ju� sporo od�o�y�em i dam sobie potem rad�. � sier�ant bezradnie roz�o�y� r�ce daj�c im do zrozumienia, �e jest mu ju� naprawd� wszystko jedno. � Stoi. Podali mu numery swoich kont. Sier�ant zrobi� kwa�n� min� oraz przelew i minut� p�niej piwem wznie�li toast. � No dobra sier�ancie, ale ja w dalszym ci�gu nie wiem jednego. Dlaczego nasi nas ostrzelali? � zapyta� go Ned kiedy ju� opr�ni� swoj� puszk�. � To zabawne ale wszystko przebiega�o bez najmniejszych komplikacji, �atwo, prosto i przyjemnie dop�ki kto�, kiedy�, omy�kowo rzecz jasna, nie zrzuci� �mieci na ich stanowiska ogniowe. � Tych z artylerii? � zapyta� go Ned. � Tak, to taka smutna historia. � Omy�kowo? � rzuci� Bert. � Prosimy o szczeg�y. � doda� Ned. � To by�y takie tam urodziny. � sier�ant rozwin�� opowie��. � W tamtych odleg�ych czasach, jeszcze przed jebanymi ci�ciami w Korpusie, za�ogi sanitarnych transportowc�w liczy�y po pi�� os�b plus robot. To by�y dobre czasy. Dowodzi� nami pewien porucznik, kt�rego nazwiska ju� nawet nie pami�tam. Przydzielili go nam na dow�dc�, no wiecie jak to jest, jako� tak nagle i bez uprzedzenia a go�� by� pocz�tkowo naprawd� upierdliwie skrupulatny i tego no... regulaminowy. Nawet s�ysze� nie chcia� o jaki� oszcz�dno�ciach tylko wola� bezmy�lnie trwoni� szmal podatnik�w. Potem dopiero nieco znormalnia� i po jakim� czasie, odrobin� da� si� nawet lubi�. No ale to w p�niejszych latach. Z pocz�tku by� jak m�wi�em, naprawd� przykry. No w ka�dym b�d� razie facet mia� pewnego dnia drobny wypadek. Przyci�y go wrota rufowe podczas nadzorowania za�adunku w spos�b do�� nieszcz�liwy i �eby nie przynudza� powiem tylko, �e ze starego cia�a ocala�a mu jedynie g�owa no i niema�y fragment r�ki. Chyba lewej ale nie przysi�gn�. Reszt� zmia�d�onego cia�a potem mu sklonowali i doszyli ale nie tak do samego ko�ca. Wjeba�o si� bowiem jakie� zaka�enie do pojemnika z jego zapasowym sercem no i ka�de kolejne klonowanie powtarza�o si� z tym zaka�eniem. �eby wi�c jako� postawi� nieszcz�nika na nogi sprowadzono mu zupe�nie nowe serce prosto z Ziemi, pochodz�ce od jakiego� grawicyklisty, kt�ry r�wnie� mia� wypadek... � Co wy nam tu pierniczycie, sier�ancie? � warkn�� Ned na niego. � Do rzeczy. � ponagli� go Bert. � Ju� dochodz� do sedna. Cierpliwo�ci. Grawicyklista zamiast starego serca wola� zupe�nie nowe a te po wypadku chocia� ca�kiem dobre zdecydowa� si� dla zysku opchn�� i tak trafi�o ono do naszego pechowego porucznika. Tak si� jednak niejako przy okazji z�o�y�o, �e jego dawca serca urodzi� si� w ten sam dzie� co nasz porucznik. Ju� rozumiecie? � Nic nie rozumiemy. � odparli jednocze�nie. � Wi�c obja�niam. To by� rutynowy kurs ze �mieciami a nasz porucznik mia� w�a�nie te swoje cholernie fartowne urodziny. I to nie takie sobie zwyk�e, podkre�lam ale PODW�JNE URODZINY. Co� specjalnego i wyj�tkowego, rozumiecie? No niewa�ne. � sier�ant machn�� r�k�. � Wa�ne jest to, �e na Hermesie nie za bardzo s� mo�liwo�ci na zrobienie porz�dnej imprezy. O tym chyba co� ju� wam wiadomo? � Oj, wiadomo. � przyznali. � Urz�dzili�my wi�c sobie porucznikowo urodzinow� popijaw� na pok�adzie po to, aby unikn��