6113
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 6113 |
Rozszerzenie: |
6113 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 6113 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6113 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
6113 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
KR�LOWA NOOR
AUTOBIOGRAFIA
Opowie��
o nieoczekiwanym
�yciu
Z angielskiego prze�o�y�a
Bo�ena Krzy�anowska
�wiat Ksi��ki
Dla mojego ukochanego Husajna,
�wiat�a mojego �ycia
Tytu� orygina�u
LEAP OF FAITH
THE AUTOBIOGRAPHY OF QUEEN NOOR
Zdj�cia na ok�adce
Andrew Eccles
David Hume Kennerly
Konsultacja naukowa
Barbara Wrona i
Redakcja merytoryczna
Barbara Mi�sowicz
Redakcja techniczna
Miros�awa Kostrzynska
Korekta
Marianna Fihpkowska
Gra�yna Henel
Copyright (c) 2003 Her Majesty Queen Noor
Ali rights reserved
First published by Talk Miramax Books an imprmt of Miramax Film Corp ,
New York, NY
Published by arrangement with Lmda Michaels Limited,
International Literary Agents
Copyright (c) for the Polish translation by Bertelsmann Media Sp z o o ,
Warszawa 2003
�wiat Ksi��ki
Warszawa 2003
Sk�ad i �amanie
Plus 2
Druk i oprawa
Bia�ostockie Zak�ady Graficzne SA
ISBN 83 7311-646-X
Nr 3773
"Pracuj na �ycie na ziemi, jakby� mial
�y� wiecznie, i pracuj na �ycie
w niebie, jakby� mial umrze� jutro"
Spis tre�ci
Rozdzia� pierwszy: Pierwsze wra�enia ................. 13
Rozdzia� drugi: Korzenie ............................ 20
Rozdzia� trzeci: Tehera�ski dziennik .................. 43
Rozdzia� czwarty: Audiencja u kr�la .................. 51
Rozdzia� pi�ty: W przyp�ywie wiary ................... 79
Rozdzia� sz�sty: Miodowy miesi�c w Gleneagles ........ 101
Rozdzia� si�dmy: M�oda �ona na dworze ............... 119
Rozdzia� �smy: Przepych i ceremonia� ................ 133
Rozdzia� dziewi�ty: Kryzys za kryzysem ............... 141
Rozdzia� dziesi�ty: Ameryka widziana nowymi oczami ... 169
Rozdzia� jedenasty: W domu i za granic� .............. 195
Rozdzia� dwunasty: "Kobiety podtrzymuj� p� nieba" . . . 218
Rozdzia� trzynasty: Rodzicielstwo .................... 238
Rozdzia� czternasty: Narastaj�ce bol�czki .............. 255
Rozdzia� pi�tnasty: Wst�p do wojny ................... 263
Rozdzia� szesnasty: Wojna w Zatoce Perskiej ........... 286
Rozdzia� siedemnasty: Sprawdzian wiary .............. 294
Rozdzia� osiemnasty: Dzie� inny ni� wszystkie ......... 306
Rozdzia� dziewi�tnasty: Na skraju przepa�ci ........... 332
Rozdzia� dwudziesty: Bia�y ptak ..................... 345
Rozdzia� dwudziesty pierwszy: P�acz niebios ........... 365
Epilog ........................................... 376
Indeks ........................................... 379
Podzi�kowania
Wyobra�a�am sobie, �e je�li b�d� chcia�a opisa� swoje �ycie,
zrobi� to na staro��, kiedy b�d� mog�a spokojnie opowiedzie� nie-
mal wszystko. Po �mierci m�a wielu ludzi zacz�o mnie zach�-
ca�, �ebym podzieli�a si� wspomnieniami i spostrze�eniami na te-
mat spu�cizny po Husajnie, zw�aszcza �e w obecnych czasach mo-
�e to mie� spore znaczenie.
Ksi��k� t� napisa�am w duchu pojednania. Mam nadziej�, �e
dzi�ki niej ludzie na ca�ym �wiecie - a zw�aszcza na Zachodzie - do-
wiedz� si� czego� nowego na temat wydarze�, kt�re ukszta�towa�y
wsp�czesny Bliski Wsch�d, zrozumiej� wyzwania stoj�ce przed
�wiatem arabskim i doceni� prawdziwe warto�ci islamu. Cz�sto
m�wi�am o tym, �e trzeba budowa� pomosty mi�dzy kulturami, by
przyczyni� si� do konstruktywnego dialogu. Mam nadziej�, �e pod
wp�ywem mojej ksi��ki przynajmniej cz�� czytelnik�w spr�buje
zastosowa� ten pomys� w praktyce. Nie uwa�am si� za politologa,
historyka ani teologa, pr�bowa�am jedynie tak wiernie, jak to mo�-
liwe, opisa� to, co znam z w�asnego do�wiadczenia.
Tylko ja jedna ponosz� odpowiedzialno�� za pogl�dy wyra�one
na dalszych stronach, jakkolwiek zosta�y one wypracowane pod-
czas wielu burzliwych dyskusji z przyjaci�mi i doradcami. S� to
jednak moje osobiste pogl�dy i nie nale�y ich traktowa� jako ofi-
cjalnego stanowiska rz�du Jordanii.
Pisanie wspomnie� to z za�o�enia bardzo osobiste przedsi�-
wzi�cie, kt�re wymaga zastanowienia i sporej dawki introspekcji.
Moja ksi��ka nie jest w tym wzgl�dzie wyj�tkiem. Na szcz�cie
podczas bolesnego i cz�sto bardzo drobiazgowego procesu pisa-
nia zawsze mog�am liczy� na pomoc wielu wyj�tkowych i tw�r-
czych ludzi. W pocz�tkowym etapie poszukiwa� i gromadzenia
informacji Linda Bird Francke i ja wiele godzin po�wi�ci�y�my na
przegl�danie materia��w �r�d�owych, zw�aszcza moich codzien-
nych zapisk�w z minionych dwudziestu pi�ciu lat. Linda odwie-
dzi�a Jordani�, gdzie rozmawia�a z nasz� rodzin�, przyjaci�mi
i moimi wsp�pracownikami. Yictoria Pope by�a nieocenion�, nie-
zmordowan� przewodniczk� i przyjaci�k� w najbardziej krytycz-
nych momentach pracy nad ksi��k�, a jej talenty wydawnicze
bardzo si� przyda�y podczas redagowania ostatecznej wersji tek-
stu. R�kopis skorzysta� r�wnie� na zr�cznej edycji Petera Guzzar-
diego. Szczeg�lnie gor�co pragn� podzi�kowa� Hanii Dakhgan za
jej ogromne zaanga�owanie podczas ostatnich, najbardziej go-
r�czkowych miesi�cy tu� przed up�ywem terminu, za prowadze-
nie bada�, koordynacj� dzia�a� i podsuwanie mn�stwa przemy-
�lanych pomys��w, kt�re pozwala�y na udoskonalenie ksi��ki.
Ghadir Taher i Basma Lozi r�wnie� pomogli mi w wielu r�nych
sprawach.
Jestem wdzi�czna Robertowi B. Barnettowi, Tinie Brown i Jo-
nathanowi Burnhamowi za to, �e od pocz�tku wierzyli w t� ksi��-
k�. Pomogli mi tak�e: Caroline Migdadi, Manali Jazi, Carol Ad-
wan, Gail Nash Brown, Elizabeth C�rk�, Dianne Smith, Carlo
Miotti, Jennifer Georgia, Tufan Kolan, Christine Anger, Liesa Se-
govia, Janell Bragg, Susan Mercandetti, Hilary Bass, Jill Ellyn
Riley, Kristin Powers i Kathie Berlin.
Wielu cennych rad i wsparcia udzieli mi cz�onkowie rodziny
oraz przyjaciele. Rodzice, Doris i Nad�ib Halaby, brat Chris, sio-
stra Aleksa i kuzynowie Rodrigo i Pedro Arboleda pomogli mi ze-
bra� w ca�o�� histori� naszej rodziny, zawart� w pierwszych roz-
dzia�ach. Dzieci moje i Hus�jna: Fajsal, Hamza, Haszim, Iman,
Raj� i Abir, oraz nasi kuzynowie: ksi��� Talal i ksi��� Ghazi, ksi�-
�� Rad i ksi�niczka Mad�da, ksi��� Ali Ibn Nad�af i ksi�niczka
Wid�an, ksi��� Zajd Ibn Szakir (kt�ry po �mierci Sidiego wspie-
ra� i pociesza� wielu z nas, p�ki sam przedwcze�nie nie rozsta� si�
z tym �wiatem, by do��czy� do swojego najlepszego przyjaciela
i brata) oraz Leila Szaraf, moja nieoceniona przyjaci�ka i do-
radca, a tak�e - wszyscy oni bardzo mi pomogli, dziel�c si� szcz�-
�liwymi wspomnieniami oraz cennymi uwagami dotycz�cymi hi-
storii i kultury. Pomaga�o mi te� �yczliwe wsparcie wielu przyja-
ci�. Byli to: kr�lowa Sofia, cesarzowa Farah, kr�l Konstantyn
i kr�lowa Anne-Marie, Swanee Hunt, Camille Douglas, Marion
Freeman, Tessa Kennedy, Melissa Mathison, Sarah Pillsbury,
Lucky Roosevelt, Gillian Rowan, Steven Spielberg i Nadine Shu-
bailat. Dzi�kuj� Warn.
Szczeg�lny d�ug wdzi�czno�ci mam wobec badaczy i kilku bli-
skich przyjaci�, kt�rzy cz�sto pomagali mi po kilka razy spraw-
dza� fakty dotycz�ce regionu. Do tych os�b nale��: Mustafa Ak-
kad, Ajsar Akrawi, Fuad Ajjub, Lina Attel, Adnan Badran, doktor
Sima Bahus, Ghazi Bisza, Timur Daghastani, Ali Ghandur, szajch
Ahmad Hulajjil, Rana Husajni, Chalid Irani, Ibrahim Izz ad-Din,
Abd al-Karim Kabariti, Rami Churi, Lina Kopti, Ali Mahafza,
Aszraf Malhas, Husajn Majali, Sulejman al-Musa, szajch Walid
as-Sa'id, Rebecca Salti, Kamei Szarif, Hana Szahin, Ali Szukri,
D�afar Tukan, Abla Zurajkat, doktor Fu'ad Ad�ami, Karim Fa-
him, Katherine Johnston Hutto, doktor Sheila Johnson, Alison
Mclntyre, Megan Ring, Burdett Rooney, Jerry White i Richard
Yerrall.
Na koniec chcia�abym gor�co podzi�kowa� swoim dzieciom,
kt�re przez kilka lat okaza�y mi niezwyk�� cierpliwo��, gdy pisa-
nie tej ksi��ki niemal ca�kowicie mnie poch�on�o. Dzi�ki ich
wsparciu i pami�ci o ojcu pod��a�am raz obran� drog�, nawet kie-
dy czu�am, �e to zadanie mnie przyt�acza. Niech B�g was wszyst-
kich b�ogos�awi.
10
ROZDZIA� PIERWSZY
Pierwsze wra�enia
Po raz pierwszy zobaczy�am swojego przysz�ego m�a przez
obiektyw aparatu fotograficznego. Sta�am z ojcem na p�ycie lotni-
ska w stolicy Jordanii, Ammanie, gdy podszed� do nas kr�l Hu-
sajn, aby si� z nami przywita�. M�j ojciec nie nale�a� do ludzi,
kt�rzy przepu�ciliby jak�kolwiek okazj�, dlatego wsun�� mi apa-
rat do r�ki i powiedzia�:
- Zr�b mi zdj�cie z kr�lem.
By�am potwornie skr�powana, pos�usznie jednak zrobi�am
zdj�cie, na kt�rym uwieczni�am dw�ch stoj�cych obok siebie
m�czyzn, a tak�e najstarsz� c�rk� kr�la, ksi�niczk� Alijj�. Po-
tem m�j ojciec i kr�l przez chwil� rozmawiali. W ko�cu Husajn
zawo�a� swoj� �on�, kr�low� Alij�, �eby nam j� przedstawi�.
Dzia�o si� to zim� 1976 roku, kiedy ojciec poprosi� mnie, �ebym
wybra�a si� z nim na kr�tk� wypraw� do Jordanii. Zosta� zapro-
szony na ceremoni� podpisania umowy na pierwszego jorda�-
skiego boeinga 747. M�j ojciec, Nad�ib Halaby, niegdy� by� dyrek-
torem linii lotniczych i szefem Federalnych W�adz Lotnictwa,
a obecnie pe�ni� funkcj� prezesa Mi�dzynarodowego Konsylium
Doradczego jorda�skich linii lotniczych. Pomaga� r�wnie� w two-
rzeniu w Ammanie panarabskiego uniwersytetu lotniczego. Do-
tychczas Bliski Wsch�d by� skazany na pilot�w, kt�rzy pochodzi-
li z Zachodu albo przynajmniej tam zdobywali wykszta�cenie; jor-
da�ska uczelnia mia�a to zmieni�. Autorami tego pomys�u byli
kr�l Husajn, m�j ojciec i kilku innych zapalonych lotnik�w z Bli-
skiego Wschodu. Poniewa� niedawno sko�czy�am prac� w Tehe-
ranie i nie mia�am nic ciekawego do roboty, z ch�ci� przysta�am
13
na wypad do Jordanii, w kt�rej by�am ju� na pocz�tku tego roku.
Mia�am nadziej�, �e kolejna wyprawa w te okolice Bliskiego
Wschodu umo�liwi mi powr�t do kraju przodk�w, do arabskich
korzeni mojej rodziny Halaby.
Dok�adnie pami�tam, jakie wra�enie wywarta na mnie Jorda-
nia, gdy zobaczy�am j� po raz pierwszy. By�am w drodze z Iranu
do Stan�w Zjednoczonych. W Iranie pracowa�am dla brytyjskie-
go biura projektowego. Gdy spogl�da�am przez okno samolotu,
zachwyci� mnie surowy krajobraz pustynny, sk�pany w z�ocistym
blasku zachodz�cego s�o�ca. Ogarn�� mnie dziwny spok�j i pew-
no��, �e tu jest moje miejsce na ziemi.
Wiosna to w Jordanii magiczny okres: zbr�zowia�e na czas zimy
wzg�rza i doliny po zimowych deszczach zaczynaj� ton�� w ziele-
ni, a dzikie anemony wyskakuj� z ziemi jak czerwone kropki. Po-
mara�cze, banany, truskawki, pomidory i sa�ata sprzedawane s�
przy drodze, kt�ra prowadzi wzd�u� doliny Jordanu, mi�dzy buj-
nymi polami i sadami, a mieszka�cy miast po�o�onych na ch�od-
nej wy�ynie amma�skiej organizuj� pikniki na wybrze�u Morza
Martwego. Wszyscy i wszystko, co widzia�am, promieniowa�o cie-
p�em i rado�ci�. By�am oczarowana cudown� harmoni� pomi�dzy
przesz�o�ci� a tera�niejszo�ci�, na przyk�ad owcami, kt�re pas�y
si� na polach i pustych przestrzeniach w pobli�u biurowc�w i naj-
nowocze�niejszych szpitali. Najlepiej zapami�ta�am uczni�w, kt�-
rzy spacerowali po ��kach wok� Ammanu z podr�cznikami w r�-
kach, ca�kowicie poch�oni�ci przygotowaniami do tawd�ihi, pa�-
stwowego egzaminu, kt�ry ka�dy Jorda�czyk musi zda�
w ostatniej klasie szko�y �redniej.
Dzi�ki temu, �e wcze�niej zerkn�am na map�, wiedzia�am, i�
Jordania znajduje si� w pobli�u Izraela i okupowanych terytori�w
palesty�skich. Jednak nie w pe�ni zdawa�am sobie z tego spraw�,
p�ki nie stan�am na jorda�skim brzegu Morza Martwego i nie
spojrza�am na staro�ytne Jerycho na okupowanym Zachodnim
Brzegu. Prawd� m�wi�c, �adne inne pa�stwo nie ma tak d�ugiej
granicy z Izraelem jak Jordania; linia podzia�u biegnie od Jezio-
ra Tyberiadzkiego albo Galilejskiego na p�nocy po zatok� Aka-
ba na po�udniu i jest d�uga na sze��set czterdzie�ci kilometr�w.
Pomimo niezwyk�ego pi�knego krajobrazu, za spraw� drugiej
wojny �wiatowej, trzech wojen arabsko-izraelskich i niezliczo-
nych utarczek granica jorda�sko-izraelska - pas u�wi�conej zie-
mi, po kt�rej niegdy� st�pali prorocy - jest usiana minami l�do-
wymi.
W owym czasie moja wiedza na temat Jordanii ogranicza�a si�
do tego, co wyczyta�am w gazetach albo wychwyci�am z rozm�w,
zdawa�am sobie jednak spraw�, �e kr�l Husajn zajmuje na Bli-
skim Wschodzie wyj�tkow� pozycj�. By� panarabist�, doskonale
rozumia� kultur� Zachodu, mia� sp�jne, umiarkowane pogl�dy
polityczne i zdecydowanie opowiada� si� za neutralno�ci�. Wie-
dzia�am, �e Jordania, kt�ra le�y mi�dzy Izraelem, Arabi� Saudyj-
sk�, Syri� i Irakiem, prowadzi intensywne starania o pok�j na Bli-
skim Wschodzie. Podczas pobytu w Ammanie dowiedzia�am si�
te�, �e kr�l jest Haszymid� - bezpo�rednim potomkiem Mahome-
ta - i w zwi�zku z tym cieszy si� w�r�d muzu�man�w ogromnym
szacunkiem.
Jordania, kt�r� po raz pierwszy odwiedzi�am wiosn� 1976 roku,
stanowi�a fascynuj�ce po��czenie nowoczesno�ci i tradycji. Utwo-
rzony w 1921 roku Emirat Transjordanii przekszta�ci� si� w nieza-
le�ne Jorda�skie Kr�lestwo Haszymidzkie w 1946 roku. Kraj po-
woli zmienia� si� pod w�adz� swojego za�o�yciela, kr�la Abd Alla-
ha, a potem jego wnuka, kr�la Husajna, i stopniowo przeobra�a�
si� w nowoczesne pa�stwo. Gdy po powstaniu Izraela Jordania
straci�a historyczny dost�p przez Palestyn� do �r�dziemnomor-
skich port�w handlowych, rozwin�a Akab�, port, kt�ry umo�li-
wi�, ruch po Morzu Czerwonym i le��cym dalej Oceanie Indyj-
skim.
Kiedy po raz pierwszy odwiedzi�am Jordani�, rz�d rozpoczyna�
w�a�nie modernizacj� krajowej sieci telekomunikacyjnej. W tym
czasie trzeba by�o czeka� godzinami, by dodzwoni� si� do kogo�
w obr�bie Ammanu, co wi�cej, stolica nie mia�a bezpo�rednich ��-
czy mi�dzynarodowych, a przerw� w rozmowie telefonicznej po-
wodowa�y ptaki, kt�re w�a�nie usiad�y gdzie� na drutach. Na
szcz�cie ju� wkr�tce pojawi�a si� nowoczesna sie�, kt�ra ��czy�a
kraj nawet z najodleglejszymi zak�tkami.
Wybudowano nowe drogi i pokryto je dobr� nawierzchni�. Naj-
cz�ciej prowadzi�y one z p�nocy na po�udnie i uzupe�nia�y tra-
dycyjne szlaki handlowe, kt�re prowadzi�y na zach�d przez Pale-
styn�. Bez problemu mo�na pokona� ca�� odleg�o�� od p�nocnej
granicy Jordanii z Syri� a� do Akaby tak jak ja - nowoczesn� au-
tostrad�, kt�ra biegnie przez pustyni�. Jad�c ni�, widzia�am ko-
14
15
czownicze plemiona Beduin�w, kt�rzy zajmowali si� �ywym in-
wentarzem, i dzieci wybiegaj�ce z charakterystycznych, czarnych
namiot�w z koziej we�ny, znanych jako bajt asz-szar. Gdy dzie�
chyli� si� ku ko�cowi i zbli�a�a si� noc, by�am zachwycona r�o-
woz�ocistym blaskiem s�o�ca, kt�re zachodzi�o za skalistymi
wzg�rzami. Sk�pane w znikaj�cym �wietle dnia owce mieni�y si�
niemal wszystkimi kolorami t�czy.
Autostrada, kt�ra prowadzi przez pustyni�, jest najszybsz�
i najbardziej bezpo�redni� tras� na po�udnie, ale ja zawsze wola-
�am malownicz� drog� kr�lewsk�, kt�ra bieg�a wzd�u� dawnych
trakt�w handlowych. Prawdopodobnie Trzej M�drcy przynaj-
mniej cz�� drogi do Betlejem pokonali w�a�nie drog� kr�lewsk�,
a Moj�esz prowadzi� ni� sw�j lud do Kanaanu. "Chcemy tylko
skorzysta� z drogi kr�lewskiej, p�ki nie przekroczymy twych gra-
nic*" - mo�na przeczyta� w Biblii, w Ksi�dze Liczb 21,22. Tymi
s�owami Moj�esz prosi� kr�la Sichona o zgod� na przej�cie przez
jego ziemie, ale Sichon odm�wi�. Przez ca�y czas mia�am na szyi
dwa aparaty fotograficzne i raz jednym, raz drugim robi�am zdj�-
cia g�ry Nebo, w pobli�u kt�rej podobno pogrzebano Moj�esza,
albo fotografowa�am wspania�e mozaiki w pobliskich ko�cio�ach,
nieco w bok od drogi kr�lewskiej.
W czasach staro�ytnych oczyszczono drog� z kamieni, �eby
u�atwi� przej�cie karawanom, kt�re sk�ada�y si� z os��w i wielb��-
d�w ob�adowanych z�otem i przyprawami. Rzymianie wybruko-
wali cz�� drogi kr�lewskiej kamieniami, dzi�ki czemu mog�y
je�dzi� po niej rydwany. Dowody historii, kt�ra si�ga dziesi�ciu
tysi�cy lat, porozrzucane s� wzd�u� drogi kr�lewskiej i w jej po-
bli�u. Najstarsze z nich to zachwycaj�ce, neolityczne pos�gi gip-
sowe o otoczonych ciemn� obw�dk� oczach - pierwsze wyobra�e-
nia istot ludzkich. Zobaczy� te� mo�na si�gaj�c� epoki �elaza sto-
lic� Ammonit�w, Rabbat Ammon, kt�ry da� pocz�tek obecnej
stolicy Jordanii, Ammanowi.
Zabytki archeologiczne, kt�re zobaczy�am podczas pierwszej
wizyty w Jordanii, by�y zdumiewaj�ce. Urzek�o mnie otoczone tra-
dycyjnym murem miasto D�arasz, kt�re le�y na wzg�rzach Gile-
ad, a jego ulice prowadz� w�r�d kolumn, �wi�ty� i teatr�w. Swego
czasu wschodni� cz�� pustyni pokrywa�y jeziora, dlatego w pia-
* T�umaczenia wszystkich cytat�w z Pisma �wi�tego pochodz� z Biblii Tysi�c-
lecia (przyp t�um).
sku mo�na znale�� skamienia�e k�y lw�w i s�oni. Przy drodze do
Bagdadu wy�aniaj� si� licz�ce sobie ponad 1300 lat islamskie
,.zamki pustynne" Umajjad�w - islamskiej dynastii, za�o�onej
A.D. 661 przez kalifa Mu'awij� 1. S� w nich podgrzewane wanny,
kolorowe freski oraz mozaiki z ptakami zwierz�tami i owocami.
Po kilku godzinach jazdy na po�udnie pojawia si� staro�ytne
miasto Nabatejczyk�w - Petra, wyrze�bione w wielobarwnych
stromych zboczach z piaskowca. O istnieniu Petry �wiat zachod-
ni zapomnia�, a� do 1812 roku kiedy to natrafi� na ni� szwajcarski
badacz, Johann Burckhardt. �eby wej�� do Petry, trzeba pokona�
d�ugi na p�tora kilometra, w�ski przesmyk Sik. Jest to natural-
ny w�w�z, kt�ry przecina wzg�rza i wychodzi prosto na zdumie-
waj�ce, wyryte w kamieniu �wi�tynie, ko�cio�y i grobowce. Spo-
tka� tu mo�na palet� naturalnych barw i wzor�w, kt�rych nie zdo-
�a�by skopiowa� �aden artysta. S� to stare jak �wiat pieczary, a ich
pod�ogi i �ciany o�lepiaj� czerwonymi, b��kitnymi, ��tymi, fiole-
towymi i z�otymi warstwami kamienia.
Podczas pierwszej podr�y zwiedza�am Amman na piechot�.
Pasterze chodzili ze swoimi stadami po centrum miasta, przepro-
wadzaj�c zwierz�ta z jednego trawiastego terenu na drugi. Byli
w Ammanie czym� tak zwyczajnym, �e nikt nie tr�bi� ani nie tra-
ci� cierpliwo�ci, czekaj�c, a� droga b�dzie przejezdna. Zwierz�ta
i ich opiekunowie mieli prawdo do poruszania si� po mie�cie. W�-
druj�c przez plac targowy, podziwia�am pi�kne przedmioty z ma-
cicy per�owej - oprawki, szkatu�ki i plansze do trik-traka - a tak-
�e kobaltowob��kitne, zielone i bursztynowe wazony zwane
szk�em hebro�skim.
Amman wygl�da� jak typowe miasto �r�dziemnomorskie: bia�e
wille i domki z wapienia wznosi�y si� na siedmiu bajkowych
wzg�rzach, kt�re w trzecim wieku przed nasz� er� zosta�y podbi-
te przez rzymskiego genera�a Ptolemeusza II Filadelfosa. Miesz-
ka�am w hotelu Intercontinental, kt�ry zbudowano na wzg�rzu
mi�dzy dwiema dolinami. Ka�dego ranka przed �witem ws�uchi-
wa�am si� w nawo�ywania do porannej modlitwy al-fad�r. By�am
urzeczona rytmiczn� pie�ni� muezina, kt�ry wzywa� wiernych
do mod��w, a jego g�os odbija� si� od okolicznych wzg�rz. Stolica
Jordanii by�a cicha i spokojna, czym znacznie r�ni�a si� od nie-
spokojnego w ostatnim okresie Teheranu.
16
17
Gdy ojciec przedstawi� mnie na lotnisku kr�lowi Husajnowi,
monarch� otacza� t�um ludzi: cz�onkowie jego rodziny, dworu,
przedstawiciele rz�du i dyrektor jorda�skich linii lotniczych, Ali
Ghandur, stary przyjaciel mojego ojca. To w�a�nie Ali zaprosi� nas
na ceremoni�. Kr�l, kt�ry od wczesnej m�odo�ci by� zapalonym
lotnikiem, celebrowa� ogromny krok naprz�d swoich ukocha-
nych linii lotniczych. Uwa�a� je za niezmiernie wa�ne ogniwo,
kt�re ��czy Jordani� ze �wiatem. Bez w�tpienia marzy� tylko
o jednym - �eby p�j�� do kabiny pierwszego jorda�skiego
boeinga 747 i wzbi� si� w powietrze, tymczasem otacza�y go t�u-
my dworak�w, urz�dnik�w, ochroniarzy i cz�onk�w rodziny. Mo�-
na by�o odnie�� wra�enie, �e wszystkich tych ludzi spowija jaka�
niewidzialna ni�; je�li kr�l zrobi� kilka krok�w w kt�r�� stron�,
wraz z nim przemieszcza�a si� ca�a grupa.
Obserwuj�c z boku t� scen�, by�am zaskoczona, �e Husajn ani
na moment nie traci panowania nad sob�, a pomimo potwornego
ha�asu i zamieszania z jego ust nie schodzi u�miech. Przez wiele
lat wspomina�am �w dzie� na lotnisku, bior�c do r�ki zdj�cie,
kt�re kaza� mi zrobi� ojciec. W okresie narzecze�stwa i po �lubie
trzyma�am je w swoim gabinecie, w prostej ramce, do kt�rej zo-
sta�o w�o�one bezpo�rednio po wywo�aniu. Niestety, ponad dzie-
si�� lat temu zgin�o, gdy chcia�am zrobi� kopi�. Wci�� mam na-
dziej�, �e wypadnie z jakiej� ksi��ki albo pojawi si� na biurku;
w ko�cu rzadko zdarza si�, �eby ludzie mieli pami�tk� z pierw-
szych chwil, kt�re sp�dzili z kim�, kto p�niej zosta� ich partne-
rem �yciowym.
Kr�tki pobyt w Jordanii zako�czy� si� lunchem w nadmorskiej
willi kr�la w Akabie. By� to dom urz�dzony z niezwyk�� prostot�.
Zamiast mieszka� w imponuj�cym pa�acu letnim kr�l i jego ro-
dzina rezydowali w stosunkowo skromnym budynku przy pla�y.
Go�cie i inni cz�onkowie rodziny zajmowali ma�e, dwuapartamen-
towe bungalowy, kt�re porozrzucane by�y na terenie kr�lewskiej
posiad�o�ci.
Husajn w tym czasie podr�owa�, ale poprosi� Alego Ghandura,
�eby "zabra� jego dobrego przyjaciela, Nad�iba, na lunch do Aka-
by". Przy zestawie zak�sek, w�r�d kt�rych by�y tabula, hummus
i marynowane warzywa, rozmowa szybko zesz�a na polityk�: Li-
ban i tocz�c� si� tam krwaw� wojn� domow�. Bacznie si� wszyst-
kiemu przys�uchiwa�am i zadawa�am mn�stwo pyta�, zafascyno-
wana z�o�ono�ci� politycznych wydarze� w regionie.
Akaba to �adne miejsce, ale nasz pobyt w Jordanii dobiega�
ko�ca. Czeka� na mnie Nowy Jork i wymarzone dziennikarstwo.
Nie przypuszcza�am, �e trzy miesi�ce p�niej zn�w znajd� si�
w Jordanii, nie mia�am r�wnie� poj�cia, jak brzemienny w skutki
oka�e si� ten powr�t. Mo�e powinnam nieco powa�niej potrakto-
wa� dziwn� przepowiedni�, kt�r� us�ysza�am zaledwie kilka mie-
si�cy wcze�niej, podczas jednego z ostatnich wieczor�w sp�dzo-
nych w Teheranie. Pod koniec po�egnalnej kolacji w restauracji
w centrum miasta znajomy, kt�ry siedzia� przy moim stoliku,
przepowiedzia� mi przysz�o�� w tradycyjny, bliskowschodni spo-
s�b - zagl�daj�c do mojej fili�anki z kaw�. Pomiesza� g�ste fusy,
obr�ci� fili�ank�, odstawi� j� na swoje miejsce i przyjrza� si� wzo-
rowi.
- Wr�cisz do Arabii - powiedzia� - i po�lubisz kogo� wysoko
urodzonego. Arystokrat� z kraju twoich przodk�w.
18
ROZDZIA� DRUGI
Korzenie
Po raz pierwszy pozna�am histori� swojej rodziny, gdy mia�am
sze�� lat i mieszka�am w Santa Monica, w Kalifornii. Pewnego
dnia w sypialni rodzic�w matka opowiedzia�a mi o swoich
szwedzkich, europejskich przodkach i arabskich korzeniach ojca.
Pami�tam, �e po tej rozmowie siedzia�am samotnie, spogl�daj�c
przez okno na bezkresny ocean. Poczu�am si� tak, jakby m�j
�wiat nagle si� poszerzy�. Nie tylko zacz�am zdawa� sobie spra-
w� z tego, kim jestem, ale te� po raz pierwszy poczu�am wi�
z dalsz� rodzin� i szerokim �wiatem. Ku rozpaczy matki bardziej
fascynowa�o mnie arabskie pochodzenie, ale jak pracowici, twar-
dzi krewni mamy mogli konkurowa� w dzieci�cej wyobra�ni
z pe�nymi fantazji bra�mi Halaby?
M�j arabski dziadek, Nad�ib, i jego starszy brat, Habib, mieli
zaledwie dwana�cie i czterna�cie lat, gdy przyp�yn�li z Bejrutu na
Ellis Island. Towarzyszy�a im matka, Almas, i m�odsze rodze�-
stwo. Opu�cili syryjskie miasto Halab albo Aleppo, wielk� kultu-
raln� stolic� i centrum nauki w �wiecie arabskim. M�j dziadek
bardzo kr�tko mieszkakw malowniczej, nadrzecznej osadzie Zah-
na, w Libanie, potem przy��czy� si� do rodziny w Bejrucie, sk�d
wsp�lnie wyruszyli w podr� do Nowego �wiata. W ogromnych
kufrach przywie�li perskie dywany, adamaszek, miedziane na-
czynia i bi�uteri� - porz�dne towary ze starego kraju na sprzeda�
i wymian�, gdy b�d� si� przystosowywa� do nowego �ycia. Bracia
Halaby prawie nie m�wili po angielsku i nie mieli �adnych kon-
takt�w, byli jednak sprytni i posiadali urok osobisty. Pojechali ze
swoimi kuframi do miejscowo�ci wypoczynkowej Bar Harbor
20
w Maine. Tam Nad�ib spotka� i oczarowa� Frances Cleveland,
pi�kn�, m�od� �on� prezydenta Grovera Clevelanda. Listy poleca-
j�ce, kt�re pierwsza dama da�a m�odemu Arabowi, zapewni�y bra-
ciom pocz�tkowy sukces.
Habib zosta� w Nowym Jorku i pracowa� w firmie importowo-
-eksportowej, Nad�ib przeprowadzi� si� do Teksasu w pogoni za
pieni�dzmi, jakie zapewnia�a ropa naftowa i bawe�na. By� �niady,
przystojny i szarmancki, stanowi� egzotyczn� odmian� w konser-
watywnych kr�gach towarzyskich Dallas. Spotka� tam i w 1914
roku po�lubi� dekoratork� wn�trz Laur� Wilkins, c�rk� miejsco-
wego ranczera. Wsp�lnie za�o�yli Halaby Galleries, kt�re ��czy�y
jego talenty handlowe z jej zami�owaniem do sztuki i dekoracji.
Nowa firma zaspokaja�a potrzeby bogatych ludzi z Dallas, Hous-
ton i Fort Worth. Pa�stwo Halaby odnie�li tak ogromny sukces, �e
gdy w po�owie lat dwudziestych dwudziestego wieku Stanley
Marcus i jego wsp�lnik, Al Neiman, dwukrotnie zwi�kszyli po-
wierzchni� swojego domu towarowego w centrum Dallas, zapro-
ponowali Nad�ibowi i Laurze wynaj�cie dw�ch najwy�szych pi�-
ter na potrzeby Halaby Galleries. Ponad pi��dziesi�t lat temu da-
lekowzroczna tr�jka: Neiman, Marcus i Halaby, stworzy�a
w Dallas centrum handlowe z artyku�ami luksusowymi.
Przedsi�biorczo�� prawdopodobnie by�a cech� rodzinn�. Kamil,
m�odszy brat Habiba i Nad�iba, by� r�wnie pomys�owy, chocia�
w bardziej niekonwencjonalny spos�b. W czasie gdy Habib i Na-
d�ib torowali sobie drog� w Stanach Zjednoczonych, Kamil posta-
nowi� porzuci� Brooklyn i wyjecha� do Ameryki Po�udniowej. Je-
go matka - babka mojego ojca, Almas, kt�ra prawie w og�le nie
zna�a angielskiego - zobaczy�a w "New York Timesie" og�oszenie,
w kt�rym oferowano nagrod� dla tego, kto wydob�dzie pe�n� z�o-
ta ��d�, spoczywaj�c� na dnie rzeki Atrato w d�ungli, w odleg�ym
kraju zwanym Kolumbi�. Firma Choco Pacific Gold Min� z powo-
du zatoni�cia �odzi popad�a w powa�ne tarapaty finansowe i jej je-
dyn� nadziej� by�o wydobycie skarbu. Nie znaj�c ani s�owa po
hiszpa�sku, Kamil pojecha� do Kolumbii i przedar� si� przez nie-
zbyt go�cinn� d�ungl� p�wyspu Darien. Koniec ko�c�w wydoby�
bark�, dosta� nagrod�, pokona� Andy i osiad� w Medellin, gdzie
zdoby� r�k� miejscowej pi�kno�ci. Pozosta� w Kolumbii i zacz��
odnosi� sukcesy jako agent fabryk tekstylnych, zosta� w�a�cicie-
lem kilku zak�ad�w w��kienniczych i wsp�w�a�cicielem fabryki,
w kt�rej produkowano kot�y. On i jego rodzina zdobyli s�aw�
21
w Medellin. (W rzeczywisto�ci w do�� przykry spos�b odczuli
skutki swojej popularno�ci; kilku cz�onk�w rodziny porwano dla
okupu, a dw�ch zosta�o zamordowanych za walk� z kolumbijski-
mi terrorystami).
M�j ojciec urodzi� si� w Dallas w 1915 roku i by� jedynakiem.
Babcia mia�a bzika na jego punkcie, w zwi�zku z tym niczego mu
nie brakowa�o. Ucz�szcza� do szko�y prywatnej i mieszka� w pi�k-
nym domu, kt�ry jednocze�nie pe�ni� funkcj� pawilonu wystawo-
wego Halaby Galleries. Na korzy�� mojego dziadka przemawia�o
to, �e nigdy nie zamerykanizowa� nazwiska, chocia� robi�o to wie-
lu imigrant�w. Mimo to zosta� zaakceptowany i nawet zaproszono
go do Dallas Athletic Club, chocia� w tym czasie stosowano po-
wa�ne restrykcje wobec grup narodowo�ciowych, kt�re nap�ywa-
�y do Nowego �wiata. Jedyne ust�pstwa dziadka na rzecz nowej
ojczyzny to przezwisko Ned i fakt, �e za namow� �ony zrezygno-
wa� z prawos�awia, w kt�rym si� wychowa�, i zosta� cz�onkiem
Christian Science*. Od tego czasu m�j dziadek post�powa� zgod-
nie z naukami Mary Baker Eddy, kt�ra opowiada�a si� za lecze-
niem za pomoc� metod duchowych. Dziadek i babcia nie chadza-
li do lekarzy i wystrzegali si� przyjmowania lekarstw, co mog-�o
by� przyczyn� przedwczesnej �mierci dziadka. D�ugo czeka�, a�
za pomoc� wiary uda mu si� pokona� co�, co uznano za zapalenie
krtani. Gdy w ko�cu bardzo os�abiony Nad�ib senior znalaz� si�
w szpitalu, z�apa� jak�� infekcj� i zmar�. M�j ojciec mia� wtedy za-
ledwie dwana�cie lat.
Po przedwczesnej �mierci m�a Laura Halaby sprzeda�a Hala-
by Galleries i przeprowadzi�a si� do Kalifornii. Wkr�tce wysz�a za
m�� - tym razem za dostatniego Francuza z Nowego Orleanu.
Ma��e�stwo trwa�o sze��, mo�e siedem lat i prawdopodobnie roz-
pad�o si� z powodu relacji mi�dzy moim ojcem a jego ojczymem.
Przyczyn� niech�ci by�o uczucie, jakim Laura darzy�a syna; spo-
wodowa�o ono zazdro�� nowego ma��onka. Trzeba przyzna�, �e
synek Laury, "D�ib", bardzo si� stara�, �eby matka by�a z niego
dumna. M�j ojciec przodowa� we wszystkim, do czego si� przy�o-
�y�, a zawsze wk�ada� du�o zapa�u. Studiowa� na Stanford Univer-
sity, gdzie by� kapitanem dru�yny golfowej, potem uczy� si�
w Yale Law School. Po jej uko�czeniu zosta� pionierem lotnictwa,
* Christian Science - organizacja religijna, kt�ra wierzy, ze mo�na pokona�
choroby tylko i wy��cznie za pomoc� wiary (przyp t�um).
lata� P-38, dwukad�ubowym samolotem my�liwskim, bombow-
cem Hudson, a podczas drugiej wojny �wiatowej transportowcem
Lockheed Lodestar jako pilot oblatywacz firmy Lockheed. W Car-
rier Fighter Test Branch lata� ponad pi��dziesi�cioma r�nymi
samolotami, ��cznie z pierwszym zbudowanym w Ameryce odrzu-
towcem.
M�j ojciec mia� taki charakter, jaki powinien mie� ka�dy pilot
oblatywacz. By� odwa�ny, pewny swych umiej�tno�ci technicz-
nych, potrafi� si� skupi� i ch�tnie podejmowa� ryzyko; co wi�cej,
mia� ogromne do�wiadczenie lotnicze i by� urodzonym optymist� -
te same cechy odnajd� u swojego przysz�ego m�a. Charakter oj-
ca zosta� wystawiony na pr�b�, gdy pracowa� w marynarce i wzbi�
si� pierwszym prymitywnym odrzutowcem YP-59 na wysoko��
pi�tnastu kilometr�w - by� to najwy�szy pu�ap, jaki kiedykolwiek
osi�gn�� samolot. Ojciec by� tak podniecony pobitym w�a�nie re-
kordem wysoko�ci, �e zapomnia� sprawdzi� zapas paliwa. Na wy-
soko�ci trzech tysi�cy sze�ciuset metr�w oba silniki odm�wi�y po-
s�usze�stwa, w zwi�zku z tym samolot nie mia� si�y ci�gu, nie by-
�o r�wnie� mo�liwo�ci automatycznego opuszczenia klap
i podwozia. Trzeba by�o zrobi� to r�cznie -jak ojciec p�niej obli-
czy�, musia� wykona� w tym celu sto dwadzie�cia siedem obrot�w.
Uda�o mu si� to w ostatniej chwili, gdy znajdowa� si� na wysoko-
�ci trzydziestu metr�w nad ziemi�. Jakim� cudem zdo�a� posadzi�
maszyn� w spos�b nazywany l�dowaniem awaryjnym.
Nad�ib Halaby spotka� moj� matk�, Doris Carl�uist, na przyj�-
ciu z okazji �wi�ta Dzi�kczynienia w Waszyngtonie w 1945 roku,
kilka miesi�cy po zako�czeniu wojny. Mama by�a wysoka, po
swoich szwedzkich przodkach odziedziczy�a jasne w�osy i, podob-
nie jak m�j ojciec, pochodzi�a z Zachodniego Wybrze�a. Wszystko
wskazywa�o na to, �e idealnie do siebie pasuj�. Oboje przybyli na
wsch�d, by pom�c w dzia�aniach wojennych. On by� pilotem ob-
latywaczem, ona sekretark� najpierw w Office of Price Admini-
stration, potem w State Departmenfs German-Austrian Occu-
pied Affairs Branch. Szybko odkryli wsp�lne zainteresowanie po-
lityk�. "Po raz pierwszy spotka�em inteligentn� i dowcipn�
dziewczyn�, kt�ra z tak� sam� przyjemno�ci� jak ja wdawa�a si�
w d�ugie debaty" - powiedzia� p�niej Nad�ib. Co wi�cej, oboje
byli idealistami. "Tak samo jak ja z b�yskiem w oczach m�wi�a
o pokoju i wzajemnym zrozumieniu mi�dzy narodami" - wyja-
�nia�. Trzy miesi�ce p�niej wzi�li �lub.
23
22
�ycie ma��e�skie nie rozpieszcza�o mojej matki. Ojciec by� ty-
powym pracoholikiem i rzadko pojawia� si� w domu. Po wojnie
zaczai pracowa� w Office of Research and Intelligence, nowym
oddziale Departamentu Stanu. W drugim roku ma��e�stwa lato
sp�dzi� w Arabii Saudyjskiej jako cywilny pilot i doradca kr�la
Abd al-Aziza Ibn Su'uda. Gdy Nad�ib wr�ci� do Waszyngtonu, na-
k�oni� Departament Stanu do zwi�kszenia ameryka�skiej pomo-
cy militarnej i technicznej dla kraj�w o bogatych z�o�ach ropy
naftowej.
Po wojnie zreformowano r�ne departamenty, w tym wojskowy.
Gdy w 1947 roku powo�ano do �ycia Ministerstwo Obrony, ��cz�c
r�ne, cz�sto walcz�ce ze sob� agendy wojskowe, ojciec opu�ci�
Departament Stanu, przeni�s� si� do Pentagonu i zaczai praco-
wa� dla pierwszego sekretarza obrony, Jamesa Forrestala. Gdy
kadencja Forrestala dobieg�a ko�ca, ojciec pozosta� w Minister-
stwie Obrony i w czasach Trumana pomaga� w tworzeniu NATO.
Za Eisenhowera obj�� wysokie stanowisko i zajmowa� si� proble-
matyk� bezpiecze�stwa mi�dzynarodowego. Gdy w sierpniu 1951
roku przysz�am na �wiat, ojciec by� ju� zm�czony prac� dla rz�du.
Zaczyna�o brakowa� pieni�dzy, dlatego zainteresowa� si� sekto-
rem prywatnym. W 1953 roku, podczas kolacji oficer�w rezerwy
marynarki wojennej spotka� Laurance'a Rockefellera, kt�ry by�
najwi�kszym udzia�owcem wschodnich linii lotniczych. Rockefel-
ler zaproponowa� ojcu prac�. Jeszcze w tym samym roku przepro-
wadzili�my si� do Nowego Jorku.
Z tego okresu pochodz� moje pierwsze wspomnienia z dzieci�-
stwa. M�j brat, Christian, urodzi� si� w 1953 roku, a siostra, Alek-
sa - w 1955. Przedszkole, do kt�rego chodzi�am, znajdowa�o si�
zaledwie kilka przecznic od naszego apartamentu przy East 73-rd
Street na Manhattanie. Fatalnie si� czu�am w ciemnej, zat�oczo-
nej, przegrzanej salce. Z jednej strony walczy�a we mnie ch��
przy��czenia si� do grupy, z drugiej chcia�am zachowa� ca�kowit�
niezale�no��. Zawsze by�am bardzo nie�mia�a. Jako dziecko zni-
ka�am, ilekro� w naszym domu pojawiali si� go�cie, a ja wiedzia-
�am, �e b�d� musia�a wymieni� z nimi uprzejmo�ci. Mia�am nie-
wielu przyjaci�, za to bliskich, i tylko to si� dla mnie liczy�o.
W czasach mojego dzieci�stwa cz�sto zmieniali�my miejsce za-
mieszkania, a ci�g�e przeprowadzki jeszcze bardziej zwi�ksza�y
moj� rezerw�. Co kilka lat musia�am dostosowywa� si� do nowe-
go domu, nowych przyjaci�, nowej szko�y, s�siedztwa i miasta.
Cz�sto znajdowa�am si� w pozycji przybysza z zewn�trz, kogo�,
kto si� przygl�da - obserwuje, bada, uczy si� - poniewa� musi za-
znajomi� si� z lud�mi i �rodowiskiem.
Ojciec uwa�a� mnie za "pow�ci�gliw�", a matka, obawiaj�c si�,
�e b�d� odludkiem, zaprowadzi�a mnie do psychologa dzieci�ce-
go. Psycholog powiedzia� jej, �e z tego wyrosn�, ale w rzeczywisto-
�ci nigdy mi si� to nie uda�o. Do dzisiaj czuj� si� najpewniej, gdy
dyskusja dotyczy problem�w intelektualnych. Mo�e dlatego ni-
gdy nie interesowa�y mnie b�ahe rozmowy, intrygi i plotki.
Do pewnego stopnia brak talent�w towarzyskich wzi�� si� z po-
czucia w�asnej niedoskona�o�ci i w znacznej mierze by� wynikiem
moich stosunk�w z ojcem. Tata by� perfekcjonist� i nic go w pe�-
ni nie zadowala�o. Czu�am, �e mu nie dor�wnam, a poniewa� by-
�am najstarsza, mia� wobec mnie bardzo wyra�nie sprecyzowane
oczekiwania. Nigdy nie zapomn� pewnego wydarzenia ze szko�y
podstawowej. Mia�am bardzo s�aby wzrok, chocia� w�wczas jesz-
cze nie zdiagnozowano u mnie �adnej wady. Gdy okaza�o si�, �e
nawet z pierwszej �awki nie widz� tego, co zosta�o zapisane na ta-
blicy, mama zaprowadzi�a mnie do okulisty. Po powrocie do domu
wyja�ni�a ojcu, �e mam powa�n� wad� wzroku. Pocz�tkowo nie
uwierzy� - albo nie chcia� uwierzy�. Wyci�gn�� przed siebie "Ti-
me^" i poprosi�, �ebym przeczyta�a. Trzyma� gazet� ca�kiem bli-
sko, ja jednak nie widzia�am nawet nag��wk�w. Nadal nie wierzy�,
�e potrzebne mi s� okulary. Jak to mo�liwe, by jego dziecko mia-
�o jak�� wad�?
Pracuj�c u braci Rockefeller�w, ojciec bardzo du�o dowiedzia�
si� o przemy�le lotniczym: pozna� zasady finansowania linii lotni-
czych, pozyskiwania funduszy miejskich na lotniska, prowadze-
nia bada� i modernizowania rozwijaj�cych si� po��cze� lotni-
czych oraz lotnisk. Gdy wewn�trzne walki polityczne uniemo�li-
wi�y mu obj�cie stanowiska dyrektora Towarzystwa Lotnictwa
Cywilnego, postanowi� rozsta� si� z Rockefellerami. Wkr�tce po-
tem zosta� wiceprzewodnicz�cym Servo-Mechanisms, Inc., firmy,
kt�rej siedziby znajdowa�y si� na Long Island i w Los Angeles.
Mia�am pi�� lat, gdy wr�cili�my do Kalifornii. Matka twierdzi,
ze wyj�tkowo bole�nie prze�y�am t� przeprowadzk�, podejrze-
wam jednak, i� by�y to jej w�asne odczucia, kt�re wi�za�y si� z ko-
nieczno�ci� opuszczenia Wschodniego Wybrze�a, poniewa� sama
24
25
bardzo dobrze wspominam ten okres. Uwielbia�am przebywa� na
�wie�ym powietrzu, a w pierwszym domu, kt�ry wynaj�li�my
w Brentwood, nauczy�am si� p�ywa� w basenie. Willa ta nale�a�a
do aktorki Angeli Lansbury, w cudownym ogrodzie ros�y drzew-
ka pomara�czowe i cytrynowe. Do dzi� pami�tam wspania�y za-
pach cytrus�w, bujne pn�cza bugenwilli i majestatyczne palmy.
Jesieni� przeprowadzili�my si� do innego domu, a kilka mie-
si�cy p�niej zamieszkali�my w czaruj�cej, wiktoria�skiej willi
na obrze�ach Santa Monica. Z naszych okien roztacza� si� widok
na ocean. By� tam bardzo du�y ogr�d, na kt�rego skraju sta�y roz-
latuj�ce si� go��bniki. Mi�o by�o dorasta� w tym ekscentrycznym
i pe�nym charakteru domu, kt�ry przypomina� stary letni hotel
w Maine. Mia� wysokie sufity, pe�ne zieleni atrium, pok�j bilardo-
wy, werand� z du�� hu�tawk� i przestronne, romantyczne podda-
sze, na kt�rym ojciec w przyp�ywie energii wykreowa� teatrzyk
kukie�kowy z male�kimi reflektorami. Sp�dzali�my tam sporo
czasu, zabawiaj�c rodzin� i przyjaci�.
Z przyjemno�ci� bawi�am si� sama na pustym terenie obok na-
szego domu, grzebi�c w ziemi i zbieraj�c kamienie. Uwielbia�am
czyta� ksi��ki pod ulubion� magnoli�. To tutaj, na niewielkiej
przecznicy w pobli�u domu, ojciec nauczy� mnie je�dzi� na rowe-
rze. Musia�am opanowa� t� sztuk� szybko, poniewa� nie grzeszy�
cierpliwo�ci�. Natomiast chyba najwspanialszym atrybutem no-
wego domu by�o to, �e znajdowa� si� blisko oceanu, kt�rego szum
dochodz�cy zza okna mojej sypialni ko�ysa� mnie do snu i sta� si�
moim wiernym towarzyszem. Uwielbia�am sp�dza� czas nad wo-
d�. Godzinami p�ywa�am na ulubionej tratwie. Ocean dawa� mi
wolno��, a jednocze�nie stanowi� powa�ne wyzwanie. By�am
szcz�liwa, mog�c samodzielnie stawi� mu czo�o.
Niezale�nie od tego, gdzie przenosi�a si� nasza rodzina, wraz
z nami przeprowadza�a si� matka mojego ojca. Laura, kt�ra pra-
gn�a by� blisko syna, i wnucz�t. W moich najwcze�niejszych
wspomnieniach z Santa Monica cz�sto pojawia si� pewna siebie
i niezwykle oryginalna babcia. Cz�sto po zaj�ciach w Westlake
School pokonywa�am na piechot� niewielk� odleg�o�� dziel�ca
nasze domy i zanurza�am si� w artystycznej, niekonwencjonalnej
atmosferze, jak� roztacza�a wok� siebie Laura Halaby. Mia�a bi-
�uteri� art deco, lu�ne, zwiewne suknie, intryguj�ce dzie�a sztuki
i pami�tki. By�a najoryginalniejsz� osob�, jak� kiedykolwiek zna-
�am. Dzi�ki jej oddaniu Christian Science uwierzy�am w si�� po-
zytywnego my�lenia, czyli optymistycznego spojrzenia na �ycie,
podej�cia, kt�re umo�liwia osi�gni�cie pozytywnego wyniku nie
tylko dla siebie, ale i dla innych. Wci�� by�am jeszcze ma�a, mia-
�am dziewi��, mo�e dziesi�� lat, ale we dwie potrafi�y�my prowa-
dzi� d�ugie filozoficzne dyskusje o tym, jak powinno wygl�da�
m�dre i sensowne �ycie.
Jako najstarsze dziecko w rodzinie by�am zdana na siebie, bli�-
si sobie wiekiem brat i siostra dzielili wsp�lny pok�j, byli te� bar-
dziej z�yci. Co wiecz�r godzinami nie mog�am zasn��, le�a�am
wi�c samotnie i jako jedyna niespokojnie wierci�am si� w pogr�-
�onym w ciszy domu. Brak wewn�trznego spokoju zaprowadzi�
mnie do biblioteki ojca, gdzie sp�dzi�am wiele godzin, studiuj�c
jego obszerny ksi�gozbi�r. Szczeg�lnie wyra�nie zapami�ta�am
Khalila Gibrana, Nevila Shute'a i klasyk�. Fascynowa�a mnie
"Encyclopaedia Britannica". Przerzuca�am numery "National
Geographic" i z ut�sknieniem spogl�da�am na globus, za pomoc�
kt�rego wyrysowa�am trasy mi�dzynarodowych podr�y rodzi-
c�w.
Pewnego dnia postanowi�am uciec z domu. By�am �wi�cie prze-
konana, �e maj�c dziewi�� lat, jestem w stanie bez problemu za-
troszczy� si� o siebie w szerokim �wiecie. Zdj�am z ��ka prze-
�cierad�o i wrzuci�am do niego swoje najcenniejsze przedmioty,
w ostatnim momencie dodaj�c ca�� kolekcj� ksi��ek Nancy Drew
i budzik. Przeci�gn�am niepor�czny tobo�ek po d�ugich, kr�tych
schodach, przez korytarz i przed drzwi wej�ciowe, po czym za-
trzyma�am si� na frontowej werandzie, by zastanowi� si�, co da-
lej. By� cudowny letni wiecz�r, w oddali falowa� ocean, a s�o�ce
powoli obni�a�o si� nad horyzontem. Tak bardzo lubi�am ten wi-
dok, �e pogr��y�am si� w marzeniach. Nagle zrobi�o si� ciemno.
Nigdy nie zaw�drowa�am dalej. Siostra do dzi� dra�ni si� ze mn�,
wspominaj�c moj� nieudan� odysej�. Wypomina mi, �e gdy kilka
lat p�niej sama pr�bowa�a zdoby� si� na podobn� eskapad�,
przynajmniej uda�o jej si� opu�ci� frontow� werand� i przej��
przez ulic�.
Gdy mia�am dziesi�� lat, opu�cili�my Kaliforni� i wr�cili�my
do Waszyngtonu. W 1960 roku prezydentem zosta� John E Kennedy.
Jaki� czas p�niej dwaj koledzy mojego ojca z Yale Law School -
szwagier Kennedy'ego. Sargent Shriver, i �owca talent�w nowego
prezydenta, Adam Yarmolinsky - nam�wili tat� do obj�cia stano-
wiska dyrektora Federalnych W�adz Lotnictwa. Propozycja ta bar-
26
27
dzo ojcu pochlebia�a, waha� si� jednak, czy przyj�� posad� rz�do-
w�. Wcze�niej porzuci� Servo-Mechanisms i za�o�y� w Los Ange-
les w�asn� sp�k�, a jednocze�nie prowadzi� praktyk� prawnicz�.
W ko�cu zaczai odpowiednio zarabia�, tote� nie spieszy�o mu si�
do n�dznego wynagrodzenia za s�u�b� publiczn�. Po kilku pry-
watnych spotkaniach z prezydentem elektem, dzie� przed jego
inauguracj� dwudziestego stycznia 1961 roku, ojciec zgodzi� si�
zosta� dyrektorem FAA i doradc� Kennedy'ego do spraw lotnictwa.
M�j brat, siostra i ja nie byli�my na uroczystym zaprzysi�eniu
prezydenta Kennedy'ego w �w mro�ny, �nie�ny dzie� w Wa-
szyngtonie: ogl�dali�my ceremoni�, siedz�c przed telewizorem
w s�onecznej Kalifornii. Widzieli�my, �e nasi rodzice zajmowali
miejsca blisko podium, na kt�rym hula� wiatr, gdy prezydent
Kennedy sk�ada� �lubowanie. Nie byli�my r�wnie� w Waszyngto-
nie podczas przes�ucha� ojca w Senacie, ani gdy trzeciego mar-
ca sk�ada� �lubowanie w Owalnym Gabinecie jako drugi dyrek-
tor FAA. Nie sta� go by�o na sprowadzenie nas do Waszyngtonu.
Z dnia na dzie� jego doch�d spad� o dwie trzecie, a rz�d nie po-
krywa� koszt�w przeprowadzki. Tak wi�c, ku mojej ogromnej
uldze, do ko�ca roku szkolnego i letnich wakacji zostali�my
w Kalifornii.
Po raz pierwszy zda�am sobie spraw�, jak wysok� pozycj� zaj-
muje m�j ojciec w administracji Kennedy'ego, podczas przyj�cia
po�egnalnego w hotelu Ambasador w Los Angeles. Przys�ano he-
likopter, kt�ry zawi�z� nas na trawnik przed hotelem, potem wi-
dzia�am, jak tata kieruje uroczystym otwarciem nowego mi�dzy-
narodowego portu lotniczego w Los Angeles. Pierwsza przeja�d�-
ka helikopterem bardzo przypad�a mi do gustu, co nale�y uzna�
za szcz�liwy zbieg okoliczno�ci, zwa�ywszy na to, jak ogromn�
rol� helikoptery odegraj� p�niej w moim �yciu. Z mniejszym en-
tuzjazmem podesz�am do swojej ceremonialnej roli, kt�r� musia-
�am odegra� na lotnisk-u. Postanowiono, �e wraz z wiceprezyden-
tem Lyndonem Johnsonem ods�oni� tablic� pami�tkow�. By�am
niemal ca�kiem sparali�owana trem�, mimo to zrobi�am, co do
mnie nale�a�o, za co zosta�am potem pochwalona przez s�odk�
i cudown� lady Bird Johnson.
Po przeprowadzce do Waszyngtonu zn�w musia�am si� dosto-
sowa�. W Kalifornii bez problem�w radzi�am sobie w szkole, ale
na wschodzie Ameryki stawiano przed uczniami znacznie wi�k-
sze wymagania. By�am wysoka na sw�j wiek, ko�cista i nie-
zgrabna, nie rozstawa�am si� z grubymi szk�ami. T�skni�am za
Kaliforni�, s�o�cem, oceanem, ostrym zapachem �wie�ych cy-
trus�w, majestatycznymi, egzotycznymi palmami i swobod�, ja-
k� dawa�o mi przebywanie na �wie�ym powietrzu przez ca�y
rok.
Na szcz�cie oaz� spokoju stanowi� dla mnie dom babci, farma
w pobliskim Centreville, w Wirginii. Ju� wcze�niej pokocha�am
konie, a teraz godzinami zwiedza�am wiejskie okolice na kucyku,
z babci owczarkiem niemieckim przy nodze. W pobli�u posiad�o-
�ci babci po raz pierwszy spotka�am si� z ogromn� bied�. Pewne-
go razu natkn�am si� na kilka rozlatuj�cych si� cha�up na skra-
ju wiejskiej osady. By�am kompletnie zaszokowana, przera�ona,
potem ogarn�o mnie poczucie bezradno�ci i wyrzuty sumienia,
gdy stan�am twarz� w twarz z t�pymi, bezradnymi spojrzeniami
dzieci tu�aczy i ich rodzinami, kt�re szuka�y cienia przed bezli-
tosnym po�udniowym s�o�cem.
Gdy ja i moje rodze�stwo stali�my si� nastolatkami, rodzice
uparli si�, by pos�a� nas do prywatnych szk�. Decyzja ta wi�za-
�a si� z dalszymi obci��eniami finansowymi, a mimo to mama
i tata byli nieugi�ci: wys�ali mnie do National Cathedral School.
W�r�d moich kole�anek z klasy znalaz�o si� sporo c�rek nowych
pracownik�w administracji Kennedy'ego, trzyma�y�my si� wi�c
razem, zw�aszcza �e wszystkie by�y�my nowe. Zaprzyja�ni�am
si� w�wczas z Grace Yance, kt�rej ojciec, Cyrus, nowy minister
obrony, ucz�szcza� do Yale Law School z moim tat�. Bliska by�a
mi r�wnie� Carinthia West, c�rka wybitnego genera�a, sir Micha-
ela Westa, brytyjskiego przedstawiciela NATO w Waszyngtonie,
i Mo Orrick, kt�rej ojciec by� pe�nomocnikiem genera�a. Jak
dziewcz�ta na ca�ym �wiecie uwielbia�y�my Beatles�w, zesp�
Beach Boys i inne grupy rockandrollowe, ale poniewa� mia�y-
�my takich, a nie innych rodzic�w, bardziej interesowa�y�my si�
polityk� mi�dzynarodow� i tym, co dzieje si� na �wiecie.
Gdy mieszka�am w Waszyngtonie, najwa�niejsze miejsce w mo-
im pami�tniku i wymarzonej przysz�o�ci zajmowa� Korpus Poko-
ju. Niekiedy - na przek�r przyja�niom zawartym w NCS -
t�skni�am za tym, by porzuci� prywatn� szko�� dla dziewcz�t
z bogatych dom�w. B�aga�am rodzic�w, �eby pozwolili mi chodzi�
do Western High, pa�stwowej szko�y w Waszyngtonie, poniewa�
28
29
tam nie by�abym odizolowana od socjalnych i ekonomicznych re-
ali�w �wiata. Bez skutku.
W tamtym okresie po raz pierwszy zda�am sobie spraw� z ist-
nienia rasizmu. Prawo federalne zabrania�o dyskryminacji raso-
wej w szko�ach publicznych i na uniwersytetach, ale kilka stan�w
po�udniowych ignorowa�o istniej�ce przepisy albo jawnie im si�
przeciwstawia�o. Nowa administracja Kennedy'ego zacz�a g�o-
�no m�wi� o sprawiedliwo�ci spo�ecznej, co zach�ci�o do dzia�ania
przyw�dc�w, kt�rzy bronili praw obywatelskich, mi�dzy innymi
doktora Martina Luthera Kinga. Postanowi� on wykorzysta� ist-
niej�ce przepisy prawne, a tak�e wprowadzi� nowe zasady, kt�re
umo�liwia�yby zlikwidowanie raz na zawsze dyskryminacji raso-
wej. Pokazywani w telewizji Afroamerykanie - albo jak si� wtedy
m�wi�o Murzyni - wywarli zar�wno na mnie, jak i na wielu moich
kole�ankach z klasy ogromne wra�enie. Widzia�y�my, jak poli-
cjanci bili protestuj�cych, kt�rzy w pokojowy spos�b pr�bowali
zdoby� prawo do g�osowania, nauki, a nawet siedzenia w przed-
niej cz�ci autobusu.
Jesieni� 1962 roku ogl�da�am z babci� wiadomo�ci telewizyjne.
Pokazano w nich, jak m�ody czarnosk�ry m�czyzna, James Me-
redith, pr�bowa� dosta� si� na Univeristy of Mississippi. Agenci
federalni musieli go eskortowa� przez gwi�d��cy t�um i prowa-
dzi� po schodach, a mimo to cz�sto policjanci i urz�dnicy odpra-
wiali go z kwitkiem. Na ekranie pojawi� si� Martin Luther King
i wyg�osi� komentarz na temat z�ego traktowania Mereditha. Pe�-
na podziwu powiedzia�am: "Czy� on nie jest wspania�y?". Babcia
zgodzi�a si�, szybko jednak wysz�o na jaw, �e podziwia George'a
Wallace'a, rasistowskiego gubernatora Alabamy, kt�ry m�wi�
o tym wydarzeniu kilka minut p�niej. Gdy zda�am sobie z tego
spraw�, wszcz�am karczemn� awantur�. Wybieg�am jak burza
do swojego pokoju i wsadzi�am nos w ksi��k�, a nazajutrz wyje-
cha�am. Dosz�am wtedy do wniosku, �e nigdy babci tego nie wy-
bacz�, i rzeczywi�cie, nasze stosunki ju� nigdy nie by�y takie jak
poprzednio.
Wraz z niewielk� grupk� przyjaci�ek wspiera�am ruch na rzecz
r�wnouprawnienia, dzia�aj�c w ramach Student Nomdolent Coor-
dinating Committee (SNCC). Organizacj� t� za�o�ono w 1960 ro-
ku, mia�a ona koordynowa� studenckie okupacje lokali, w kt�-
rych oddzielnie wydawano lunch dla bia�ych i czarnosk�rych.
W ten spos�b pr�bowano wymusi� integracj�. Okupacje zacz�y si�
nieformalnie, gdy czterech czarnosk�rych student�w w Greens-
boro, w Karolinie P�nocnej, posz�o do sklepu F. W. Woodwortha,
�eby kupi� ksi��ki i zeszyty. Gdy usiedli w tamtejszym barze, kel-
nerzy odm�wili im podania lunchu. Nazajutrz u Woodwortha po-
jawi�o si� wi�cej czarnosk�rych student�w, kt�rzy przyprowadzi-
li ze sob� dziennikarzy. Wkr�tce zacz�y si� okupacje nast�pnych
lokali na po�udniu. Gdy w 1961 roku przy��czy�am si� do SNCC,
organizacja ta liczy�a ponad siedemdziesi�t tysi�cy cz�onk�w
i dzia�a�a na terenie publicznych park�w, toalet, kinoteatr�w i bi-
bliotek - wsz�dzie tam, gdzie gromadzili si� ludzie. Z dum� nosi-
li�my plakietki SNCC, brali�my udzia� w marszach, popierali�my
akcje protestacyjne, do��czali�my nasze m�odzie�cze g�osy do po-
wszechnego wo�ania o podj�cie dzia�a�. �piewali�my We Shall
Overcome i naprawd� tak my�leli�my. W telewizji w ca�ym kraju
ci�gle pokazywano, jak policyjne psy atakuj� dzieci, a pot�ne ar-
matki wodne zwalaj� je z n�g. W jaki� czas potem prezydent Ken-
nedy oznajmi�, �e skierowa� do Kongresu ustaw� o r�wnoupraw-
nieniu. Byli�my bardzo m�odzi, mimo to czuli�my, �e musimy do-
��czy� nasze g�osy i energi� do powszechnego wo�ania
o sprawiedliwo�� spo�eczn�. Doskonale pami�tam waszyngto�ski
marsz w obronie praw obywatelskich i wiec przy Lincoln Memo-
ria� w sierpniu 1963 roku, pi�� dni po uko�czeniu przeze mnie
dwunastego roku �ycia. Nie rozumia�am, dlaczego nie maszeruj�
z nami wszyscy mieszka�cy miasta ani dlaczego mowa Martina
Luthera Kinga Marz� nie podzia�a�a na nich tak inspiruj�co jak
na nas.
�ycie w Waszyngtonie nie ogranicza�o si� tylko do polityki. Mo-
j� drug� pasj� sta�a si� jazda konna. By� mo�e intuicyjnie zapa�a-
�am szczeg�ln� sympati� do wspania�ego arabskiego ogiera, Black-
jacka. Na ko�skim grzbiecie nabiera�am pewno�ci siebie i ogar-
nia�o mnie poczucie harmonii. Ilekro� by�o to mo�liwe, bra�am
udzia� w regionalnych zawodach je�d