6066
Szczegóły |
Tytuł |
6066 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6066 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6066 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6066 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jerzy Pilch
Miasto utrapienia
�wiat Ksi��ki
Projekt graficzny serii Ma�gorzata Karkowska
Zdj�cie na ok�adce Flash Press Media
Zdj�cie autora Maria Zb�ska
Redaktor prowadz�cy Ewa Niepok�lczycka
Redakcja Mira ��tkowska
Redakcja techniczna Lidia Lamparska
Korekta El�bieta Jaroszuk Bo�ena Burzy�ska
Copyright � by Jerzy Pilch 2004
�wiat Ksi��ki Warszawa 2004
Bertelsmann Media Sp. z o.o. ul. Roso�a 10, 02-786 Warszawa
Sk�ad i �amanie Joanna Duchnowska
Druk i oprawa GGP Media, P�flneck
ISBN83-7391-370-X Nr 4614
Przeze mnie droga w miasto utrapienia Dante Alighieri
Prolog
Urodzi�em si� w roku 1976 - dwa lata po najwi�kszym w dziejach tryumfie polskiego futbolu i dwa lata przed wyborem polskiego Papie�a. Przez ca�e dzieci�stwo, a mo�e i p�niej, by�em absolutnie pewien, �e Polska jest odwieczn� pi�karsk� pot�g� oraz �e papie� zawsze jest Polakiem.
By�o dla mnie rzecz� oczywist�, �e wszyscy dotychczasowi papie�e byli Polakami, �e wszyscy nast�pni b�d� Polakami, �e wybieranie papie�a Polaka jest sta�ym obyczajem ludzko�ci. Wed�ug mojego absolutnego przekonania nie tylko Jan Pawe� II, ale te� Jan Pawe� I, Pawe� VI, Jan XXIII i w og�le wszyscy ich niezliczeni poprzednicy byli Polakami.
Dziwi�o mnie imi� papie�a Piusa XII. Pius? Nikt - nawet �aden z moich szkolnych koleg�w, nie mia� tak na imi�, chocia� po�owa lat siedemdziesi�tych to musia� by� sezon solidnie zakr�conych chrzcin - chodzi�em do klasy z Esmerald� Dorsz, Luizjan� Po�wiat oraz Olivierem Grucha��. Tworzyli�my niez�y kwartet - nazywam si� Patryk Wojewoda.
Imiona naszej czw�rki (a w�a�ciwie pi�tki, poniewa� pod koniec si�dmej klasy dosz�a jeszcze Nicoll Ba�anowska) ze sm�tn� monotoni� sk�ania�y nauczycieli do rytualnych komentarzy i dowcip�w. Zw�aszcza koty - czyli zastraszeni studenci na praktykach pedagogicznych albo jeszcze bardziej zastraszone szczawice przychodz�ce do pracy prosto po studiach, albo nawet starzy belfrzy, ale debiutuj�cy u nas na zast�pstwie - gorliwie uprawiali ten obronny humor.
Olivier Grucha�a by� najcz�stsz� ofiar�. Absolutna wi�kszo�� profesorstwa, wymawiaj�c jego imi�, nie by�a w stanie si� powstrzyma�, by odruchowo nie doda�: Twist. Charles Dickens, gdyby zna� tak� moc ra�enia swej postaci, by�by pewnie dumny i szcz�liwy. Olivier Twist Grucha�a ani specjalnie dumny, ani specjalnie szcz�liwy nie by� - z czasem jednak przywyk�. Z czasem zreszt� do naszej - jak mawia�a matematyczka pani Ogieg�owa - mena�erii onomastycznych osobliwo�ci przyzwyczajali si� wszyscy.
Wszyscy - z wyj�tkiem ksi�dza Kubali. Siwow�osy, wysoki oraz sfrustrowany wynik�� z upadku komunizmu konieczno�ci� odbywania lekcji religii w szkolnej pracowni biologicznej kap�an ostro i nami�tnie pi�tnowa� nasze imiona. Za ostro i za nami�tnie. Chyba rzeczywi�cie pracownia biologiczna �le na niego dzia�a�a. Dla nas to by�a normalka, przez ca�� podstaw�wk� uczyli�my si� w pracowni biologicznej.
Jak w czwartej klasie wybuch� Czarnobyl, pani higienistka z p�ynem lugola przysz�a do nas do pracowni biologicznej. Pami�tam dobrze, bo by�o to pierwszego maja po pochodzie. Najpierw mia�a by� zbi�rka przed gabinetem lekarskim, ale tam ju� na ca�ego szala�a choroba popromienna. Pomi�dzy coraz gremialniej pawiuj�cymi uczniami miota� si� jaki� facet, kt�rego nigdy wcze�niej ani nigdy p�niej nie widzieli�my na oczy, i krzycza� z fanatyzmem: Uprasza si�, by pozosta�a m�odzie� niezw�ocznie uda�a si� do sal, kt�re s� jej macierzystymi siedzibami! Uprasza si�, by pozosta�a m�odzie� niezw�ocznie uda�a si� do sal, kt�re s� jej macierzystymi siedzibami! Konaj�c ze �miechu, wykonali�my polecenie. Najzabawniejsze, �e pomog�o - nasza klasa jako jedyna przy przyjmowaniu zapobiegawczego specyfiku nie pawiowa�a. By� mo�e zasz�o zjawisko szeroko rozumianej homeopatii: z powodu wiecznego smrodu, z powodu - kolejne okre�lenie matematyczki pani Ogieg�owej - d�awi�ca organicznej aury, jaka panowa�a w pracowni, mdli�o nas tam na okr�g�o.
Tam w ka�dym razie pobierali�my nauki i tam dociera�y do nas rozmaite dziejowe wiadomo�ci. Jak w si�dmej klasie upad� mur berli�ski - dowiedzieli�my si� o tym te� w naszej pracowni biologicznej: wicedyrektor szko�y pan Pazera wyg�osi� na fizyce gorzk� mow�, kt�r� sko�czy� uwag�, �e wszystko, co dobre dla Niemc�w, jest z�e dla Polak�w i na odwr�t. Olivier Twist Grucha�a wylecia� wtedy z klasy, bo podni�s� palce i zapyta�, czy dotyczy to te� najnowszego modelu bmw.
Z rozpadu ZSRR mieli�my wr�cz w naszej pracowni biologicznej bezpo�redni� i nieustann� transmisj�; nauczycielka ruskiego, s�ynna Pi�kna Pietia (kt�ra, nawiasem m�wi�c, po maturze omal mnie nie przelecia�a), przez ca�� �sm� klas� u�ala�a si� nad rych�ym ko�cem wielkiego kraju jej przodk�w i praktycznie na ka�dej lekcji zapowiada�a, �e by� mo�e dzisiejsza lekcja jest ostatni� lekcj� j�zyka rosyjskiego w naszym �yciu.
I kiedy rok wcze�niej na skutek, sami ju� nie wiedzieli�my czego - odzyskania niepodleg�o�ci? zjednoczenia Niemiec? upadku ZSRR? cudu sprawionego przez Papie�a? - okaza�o si�, �e nie b�dziemy ju� chodzi� na religi� do ksi�dza na parafi�, ale ksi�dz b�dzie przychodzi� do szko�y, by�o dla nas jasne, �e b�dzie przychodzi� do naszej pracowni biologicznej. I ksi�dz Kubala przychodzi�, tyle �e �le to znosi�. Niczego wprost nie m�wi�, stara� si� nie da� pozna� po sobie, �e to, co si� dzieje, jest mu nie w smak (ja wiedzia�em, bo zwierza� si� moim starym), ale sztucznym rozdmuchiwaniem sprawy pretensjonalno�ci naszych imion najwyra�niej odwraca� uwag� od swoich prawdziwych furii. Nieraz z dos�ownie psychicznym maniakalizmem pi�tnowa� i nasze imiona, i naszych starych - sprawc�w tych imion; sprawc�w kieruj�cych si� w dodatku niezrozumia�ymi motywami dzia�ania.
- Dlaczego wasi rodzice - Kubala podnosi� g�ow� znad przypominaj�cej raf� koralow� katedry i spogl�da� na nas z obrzydzeniem - dlaczego wasi rodzice nadali wam tak dziwaczne i pretensjonalne imiona? Sk�d si� wzi�y te osobliwe pomys�y? Chcieli zaspokoi� g��d wolno�ci albo egzotyki? Brawurowo dawali do zrozumienia, �e sko�czy�a si� s�u�alcza moda na imiona przyw�dc�w ruchu robotniczego? Waszym ojcom do tego stopnia podoba�y si� modelki ze szmuglowanych z Zachodu �Playboy�w", �e imiona tych nieszcz�nic nadawali w�asnym c�rkom? Wasze matki bezgranicznie uleg�y magii jakiego� telewizyjnego serialu? Mieli�cie mo�e jaki� czcigodnych hotentockich przodk�w? Wszyscy? Prawie jedna czwarta klasy? Tak daleko id�c�, prosz� was, zbie�no�� wyklucza nawet rachunek prawdopodobie�stwa! Nie! Nie! To si� po prostu nie trzyma kupy: s�u�alcza moda na komusze imiona sko�czy�a si� dawno, spro�ne obrazki podziwia si� nie dla imion, seriali obfitych w tandetne realia wtedy nie dawali, hotentockich przodk�w nie by�o w og�le.... Nic, absolutnie nic si� tu nie trzyma kupy...
Truchla�em w trakcie tych peror, bo mia�em dodatkowy stres osobisty. Zawsze mi si� zdawa�o, �e zaprzyja�niony z moimi starymi, cz�sto przesiaduj�cy za sto�em w naszej ogromnej kuchni i wyg�aszaj�cy tam podobne i jeszcze intensywniejsze tyrady ksi�dz Kubala nagle spojrzy na mnie i uzmys�owiwszy sobie, �e ze sprawcami mojego imienia jest przecie� iv serdecznej za�y�o�ci, zaznaczy moj� wyj�tkowo��, we�mie w nawias moje imi�, usprawiedliwi moich starych, powie co�, nie daj Bo�e, o �wi�tym Patryku, i najem si� wstydu przed ca�� klas�.
Ale on na koniec macha� jedynie r�k� i gapi� si� sm�tnie na spowite pustynnym py�em farby emulsyjnej palmy i kaktusy; na pokryty brunatnymi zaciekami i niechybnie starszy od niekt�rych autentyk�w model ko�ciotrupa, na po��k�e plansze z uk�adami krwiono�nym, pokarmowym i nerwowym, na pociemnia�e s�oje z kruszej�cymi w formalinie dwoma p�odami szympansa we wczesnej fazie rozwoju oraz z licznymi p�odami kr�lika we wszystkich fazach rozwoju. W osobnych i je�li nie starszych od mezozoiku, to z pewno�ci� pami�taj�cych pierwsz� wojn� �wiatow� naczyniach p�ywa�y martwe w�e, �aby i inne gadzie szcz�tki. Ich martwot� o�wietla�y dwa szmaragdowe jak Amazonka i jak ona ogromne akwaria; nad nimi wisia� podobno autentyczny i niezmiernie cenny kie� mamuta. Z terrari�w z jaszczurkami, chomikami i �winkami morskimi szed� upalny oddech Karaib�w, d�awi�cy zapach Patagonii, zapach �ywych i martwych wodorost�w, �ywych i martwych drapie�nik�w, zapach p�on�cych i wygaszonych ognisk. Ksi�dz Kubala gapi� si� nostalgicznie, jakby wypatrywa� w tych d�unglach mapy Ziemi �wi�tej, portretu Matki Boskiej albo zdj�cia Papie�a, potem opuszcza� g�ow� i mrucza� do siebie:
- Nic, absolutnie nic nie trzyma si� tu kupy. Ale w ko�cu trudno. Jak zwa�, tak zwa�. Cz�owiek mo�e mie� na imi� nawet Jezus Chrystus - byle by� ochrzczony.
Im g��bsza tajemnica, tym bardziej zaskakuj�ce powinno by� jej wyja�nienie. Imi� Luizjany Po�wiat by�o ukoronowaniem fascynacji, jak� jej jebni�ty tatu� �ywi� dla Luizjany - stanu w USA. Esmeralda Dorsz istnia�a naprawd�. Olivier Twist Grucha�a, jak si� po�apa�, �e jego ksywa nie tylko nie jest obra�liwa, ale ma klasyczny fason - twardo podtrzymywa� sw�j dickensowski rodow�d. Nicoll Ba�anowskiej wcale nie pami�tam - ale przecie� i w jej wypadku musia�y by� jakie�, mniej lub bardziej odjechane powody.
Wszystkie imiona �wiata maj� jakie� mniej lub bardziej odjechane powody. Po kim�, na cze�� kogo�, po ojcu, po dziadku, dla szpanu. Bo po �acinie Margerytka znaczy per�a. Bo babka by�a praczk�, a Klara to patronka praczek. Bo �w. Klaudiusz broni przed krostami, a w naszej rodzinie wszyscy mieli krosty. Bo chcieli�my, �eby, jak doro�nie, by�a stewardes�, a �w. Bona strze�e stewardes. Bo 13 maja by�o Serwacego. Bo Greta Garbo tak si� nazywa�a. Bo bohater tej ksi��ki �ni� mi si� po nocach. Na pami�tk� pierwszej mi�o�ci. Na pami�tk� Marsza�ka. Na pami�tk� pi�karza, co strzeli� bramk� na Wembley. Bo u nas wszyscy mieli imiona na A. Zawsze s� jakie� mniej lub bardziej odjechane powody.
W moim przypadku nie by�o �adnych. W ka�dym razie z tego, co ustali�em, wynika�o jasno: nikt z naszych przodk�w nie mia� na imi� Patryk. Matka przed poznaniem ojca nie by�a zar�czona z �adnym tragicznie zmar�ym na suchoty, przez co zas�uguj�cym na wiekuist� pami�� bladolicym i pisz�cym wiersze Patrykiem. Stary nie wymy�li� tego imienia po to, by odda� cze�� jakiej� swojej by�ej g�adkosk�rej i graj�cej na pianinie Patrycji. My�l, by podchodzi� do mojego imienia od strony �w. patronatu na pewno przez g�owy moich starych nie przesz�a. Oboje s� katolikami od siedmiu bole�ci. Moim zdaniem do dzi� nie wiedz�, �e �w. Patryk odgania gniewy, sza�y i furie.
Owszem, szmuglowane z Zachodu �Playboye" odegra�y pewn� rol� w �yciu mojego starego, ale nie odegra�y roli a� takiej. W tamtych sezonach do akt�w w �Playboyu" nie pozowa�a �adna ciemnosk�ra Patty from Trinidad, �adna cycata Patrice de Marseille, �adna bia�ow�osa Patti aus Munich. Z ca�� pewno�ci� nie pozowa�a, wiem, sprawdzi�em w rocznikach. Sprawdzi�em bardzo solidnie, wr�cz z desperack� skrupulatno�ci�, my�l, �e odziedziczy�em imi� po go�ej modelce z lat siedemdziesi�tych, dziwnie mnie podnieca�a - niestety, nie. Inne ewentualno�ci tak�e - niestety, nie. M�j nieszcz�liwy stary uwielbia� rozmaitych wielkich aktor�w i pi�karzy, �aden jednak wystarczaj�co wielki - jak na potrzeby starego - aktor ani pi�karz nie mia� tak na imi�. Do�� w�wczas, nawet w�r�d naszych kibic�w, znany irlandzki bramkarz Pat Jennigs, owszem, by� s�awny, ale nie a� tak.
Patryk Swayze? Owszem Patryk Swayze m�g� wchodzi� w gr�, m�g� nawet �mia�o wchodzi� w gr�, poniewa� przemawia�y za nim pewne specjalne okoliczno�ci. Patryk Swayze na poz�r wchodzi� w gr� wr�cz idealnie z tego mianowicie powodu, �e urodzi� si� - tu was ekstra zaskocz� - dok�adnie tego samego dnia i roku co m�j stary: 18 sierpnia 1952. Zbie�no�� ta jednak sta�a si� �r�d�em uci��liwych dla otoczenia ekscytacji ojca dopiero pod koniec lat osiemdziesi�tych, kiedy w telewizji szed� serial �P�noc-Po�udnie" - a mo�e nawet jeszcze p�niej - kiedy w kinach wy�wietlali �Dirty Dancing". W ka�dym razie na oddawanie czci temu gwiazdorowi za pomoc� mojego imienia by�o stanowczo za p�no, od kilkunastu lat mia�em ju� imi�; by�o to wprawdzie imi� Patryk, ale nie by�o ono wzi�te po Patryku Swayze. W roku 1976 o Patryku Swayze, przynajmniej w Polsce, nie s�ysza� nawet pies z kulaw� nog�.
Nale�y te� doda�, �e najprawdopodobniej w roku 1976 nie tylko moim starym, ale nikomu, dos�ownie nikomu, nawet najwi�kszym i najbardziej detalicznym wizjonerom, co przewidywali wyb�r polskiego Papie�a, upadek muru berli�skiego, rozpad komunizmu, ewakuacj� wojsk radzieckich, najazd armii ukrai�skich kurew, nastanie gospodarki wolnorynkowej i powstanie w ca�ym kraju sieci hipermarket�w Carrefour, Auchan i Billa - nawet im nie przychodzi�o do g�owy, �e za mniej wi�cej �wier� wieku dzie� moich imienin, dzie� irlandzkiego �wi�tego, St. Patrick's Day, b�dzie w niepodleg�ej Polsce obchodzony jako wa�ne �wi�to. Mo�e nie jako bardzo huczne i bardzo wa�ne �wi�to (jeszcze by tego brakowa�o), ale �e w og�le b�dzie obchodzony. Ni st�d, ni zow�d, ale tak. Facet, kt�ry podobno grubo ponad tysi�c pi��set lat temu uwolni� Irlandi� od plagi w�y, nagle sta� si� w Polsce wa�ny. Oczywi�cie nie upad�em na g�ow� i nie twierdz�, �e z powodu przegnania przez wczesno�redniowiecznego �wi�tego wczesno�redniowiecznych w�y z wczesno�redniowiecznej Irlandii w dzisiejszej Polsce powsta�y liczne irish puby oferuj�ce w St. Patrick's Day real Irish beer po promocyjnych cenach - tak nie twierdz� w �adnym wypadku, ale w ko�cu z jakiego� powodu te irish puby w Polsce powsta�y! I z jakiego� powodu Polish people ch�tnie 17 marca w St. Patrick's Day pije real irish beer po promocyjnych cenach! Pewnie, �e w Polsce ka�dy pow�d jest dobry, �eby si� napi�, zw�aszcza po promocyjnych cenach, ale te� wszystkiego �polskim piciem" nie da si� obja�ni�. W ko�cu jak urbi et orbi wiadomo, Polacy pili zawsze i wsz�dzie i ani irish puby, ani �w. Patryk nie by� i nie jest im do picia potrzebny. Mnie osobi�cie ani on, ani jego ojczyzna poetycko zwana przez polskich sprawozdawc�w sportowych �Zielon� Wysp�" te� nie jest do niczego potrzebna. W og�le: jedyny �irlandzki �lad", jaki od biedy w dziedzinie mojej prywatno�ci da si� uchwyci�, to hektolitry irlandzkiej whisky wypijane przez dziadka Jana Nepomucena, a i to nie bardzo - dziadek z r�wnym zapa�em pompowa� szkock�, ameryka�sk�, a zw�aszcza gorzk� - tak jest - �o��dkow�.
Czyli co? Jakie wyja�nienie pozostaje i na co wychodzi? Pozostaje wyja�nienie, kt�re zawsze pozostaje, gdy sprawy �wiata przybieraj� niewyt�umaczalny obr�t, pozostaje mianowicie moda. �W ko�cu moda podobnie jak g�upota te� jest darem Bo�ym - tyle �e mniejszym" [Ksi�dz Kubala. w Jezusie Chrystusie! S�owa Pisma �wi�tego przeznaczone na dzie� dzisiejszy znajdziecie w ksi�dze proroka Jeremiasza, wiersz 63, rozdzia� 51...] Wychodzi na to, �e w niepodleg�ej i wyzwolonej z moskiewskiego jarzma Polsce, pr�cz - ma si� rozumie� - licznych innych m�d, nasta�a te� moda na irlandzkiego �wi�tego, kt�ry zanim zosta� �wi�tym, zanim us�ysza� g�os i zanim wys�ucha� g�osu, prowadzi� - jak wspominaj� kroniki - bezmy�lne i pr�niacze �ycie.
Mam nadziej�, �e m�j kujo�skoksi�owski spos�b m�wienia nie jest za bardzo m�cz�cy. Jak mog�, umniejszam, ale ca�kiem nie umniejsz�. Zawsze mia�em takie narowy. Ju� w najg��bszym dzieci�stwie Patrykowi zdarza�y si� per�y w rodzaju: tabliczki mno�enia zazna�em w �ladowych ilo�ciach albo na sam� my�l o w�tr�bce ohyda wstrz�sa ca�ym moim jestestwem, albo �egnajcie moi drodzy, pok�j temu domowi, albo dzi�kuj�, dziadek miewa si� dobrze, na powr�t wyprostowa�y si� �cie�ki jego.
Jako ledwo wyuczony mowy i, co wa�ne, w og�le niesepleni�cy trzylatek potrafi�em podobno literalnie powt�rzy� prawie ca�e kazanie ksi�dza Kubali. Po powrocie z mszy stawiano mnie na kuchennym stole, ja za�, nabo�nie unosz�c wzrok ku powale, zaczyna�em: Bracia i siostry
Przypuszczalnie pe�ne �enady by�y to widowiska, ja stary malutki, dziecko orator, kap�an ma�olat, musia�em by� ca�kiem jak pokazuj�ce si� czasem w telewizji i zrobione na gwiazdy ma�e dziewczynki, kt�re w estradowych kreacjach, wydekoltowanych sukniach, ostrych makija�ach i sylwestrowych fryzurach wygl�daj� jak pensjonariuszki ekskluzywnego burdelu dla zamo�nych pedofil�w. Domownicy tej perwersji nie czuli, a w ka�dym razie niczego nie dawali po sobie pozna�, nikt nie okazywa� nawet cienia niesmaku, przeciwnie - zachwytom nie by�o ko�ca. 1976, mia�am 23 lata, �ycie by�o pi�kne, �wiat by� pi�kny, urodzi�am pi�kne dziecko i chcia�am, �eby to dziecko mia�o pi�kne imi�. Tyle. Wybra�am Patryk, bo najbardziej mi si� podoba�o. Patryk podoba�o mi si� i ju�.
Mnie osobi�cie Patryk te� si� podoba�o, ale jeszcze bardziej podoba�o mi si� - Pius. Odlotowo�� imienia wybranego przez najdawniejszego ze znanych mi papie�y - oczywi�cie wtedy mi znanych, dzi� dzieje papiestwa, a zw�aszcza �yciorysy wszystkich dwunastu Pius�w mam w ma�ym palcu - wtedy jednak, na pocz�tku lat osiemdziesi�tych, odlotowo�� imienia pradawnego polskiego papie�a imponowa�a mi do tego stopnia, �e twardo postanowi�em: jak tylko zostan� papie�em, wybior� sobie imi� jeszcze bardziej odlotowe.
Wracaj�c do niezbadanej kwestii inspirator�w, prekursor�w oraz patron�w mojego imienia, przez pewien czas podejrzewa�em, �e mo�e chodzi�o o murzy�skiego bojownika o niepodleg�o�� Konga - Patrice'a Lumumb�, kt�ry na pocz�tku lat sze��dziesi�tych zosta� zamordowany przez oddzia�y prokolonialne. Podobno m�j o�mioletni ojciec, jak us�ysza� przez radio wiadomo�� o �mierci Lumumby, straszliwie rozpacza� i d�ugo nie m�g� doj�� do siebie. Ale kiedy go zapyta�em o to w�a�nie �r�d�o czy raczej pra�r�d�o inspiracji, zaprzeczy� stanowczo i wiarygodnie.
- Nie wiem, dlaczego masz na imi� Patryk, ale na pewno nie na cze�� Lumumby. Zapytaj matki, to by� jej pomys�, jej fanaberia.
- Patryk podoba�o mi si� i ju� - matka ch�odno i bez �ladu wzruszenia, zbywa�a moje nagabywania.
- Patryku, kim b�dziesz, jak doro�niesz? - pytali doro�li. Zw�aszcza dziadek Wojewoda, kiedy sobie nie�le podochoci�, lubi� stawia� to pytanie:
- Patryku, kim b�dziesz, jak doro�niesz?
- Papie�em - odpowiada�em niezmiennie i niezmienne wybuchy �miechu towarzyszy�y mojej odpowiedzi.
- M�j ty Ojcze �wi�ty! - rycza� na ca�y g�os dziadek Jan Nepomucen i porywa� mnie w ramiona, i przez dobr� chwil� by� w szczerym zachwycie. - Patryku! Nast�pco �wi�tego Piotra! - wykrzykiwa� i podnosi� mnie, jak potrafi� najwy�ej, i podrzuca� pod sufit - Patryku! Biskupie Rzymu! Patryku! G�owo Ko�cio�a!
W miar� kolejnych podrzut�w na obliczu dziadka gas� entuzjastyczny u�miech, w jego tryumfalnych okrzykach pojawia�a si� nuta osobliwej zaci�to�ci, miota� mn� coraz w�cieklej.
- Nie! Nie! Patryku, po stokro� nie! - teraz ju� jak szaleniec raz po raz ciska� mn� w g�r�, przera�one kobiety bieg�y mi na ratunek. - Nie b�dziesz papie�em, Patryku! - dziadek na szcz�cie opada� z si�. - Nie b�dziesz papie�em! B�dziesz prawnikiem! Nie pozwol� ci p�j�� do seminarium, nie pozwol� ci studiowa� teologii, to ci nie da pieni�dzy! A kto nie ma pieni�dzy, tego Pan B�g nie kocha! Pami�taj! Mo�esz studiowa� teologi�, ale jak nie masz pieni�dzy, i tak nie znajdziesz �aski w oczach Pana! Cho�by� i papie�em zosta�! A cho�by� i papie�em zosta�, i tak nie dojdziesz do pieni�dzy! A poza tym! A poza tym w naszej familii i nie tylko w naszej familii, ale w og�le w naszych stronach, nie ma tego rodzaju tradycji! Z faktu, �e swego czasu, w najg��bszej przedwojennej m�odo�ci Papie� Wojty�a raz czy dwa razy je�dzi� w Granatowych G�rach na nartach, nie wynika, na mi�o�� bosk�, z tego nie wynika, by kolejny papie� mia� pochodzi� z Granatowych G�r! Patryku! Nie b�dziesz studiowa� teologii! B�dziesz studiowa� prawo! B�dziesz studiowa� prawo i sko�czysz prawo, i b�dziesz wybitnym prawnikiem, i jako wybitny prawnik b�dziesz profesjonalnie broni� naszych interes�w! To tobie da pieni�dze i to nam da pieni�dze! A gdyby nawet! A gdyby nawet ci si� uda�o! Gdyby� nawet nie okaza� pos�usze�stwa i gdyby� wbrew woli rodziny zosta� papie�em, to co? Ja si� pytam: co wtedy? To znaczy ja si� nie pytam! Ja si� nie pytam, poniewa� ja doskonale wiem, co wtedy! Przecie� ty by�, Patryku, na Stolicy Piotrowej nawet godziny nie wytrzyma�! Ty by�, Patryku, tam umar� z t�sknoty za nami wszystkimi! Bardzo ciebie prosz�: raz na zawsze wybij sobie z g�owy papiestwo! I pami�taj: Kto nie ma pieni�dzy, tego Pan B�g nie kocha! W ko�cu sam tego nie wymy�li�em! Sam tego nie wymy�li�em nie dlatego, �e jestem za g�upi, ale dlatego �e jestem za m�ody! Taka by�a od wiek�w podstawowa nauka rodu Wojewod�w! I pieczo�owicie, i bez znudzenia przekazywali j� nasi pradziadowie - naszym dziadom, nasi dziadowie - naszym ojcom, nasi ojcowie - nam. Fruwa�em pod sufitem, wyrasta�y mi skrzyd�a, by�em ma�ym fruwaj�cym papie�em, by�em ma�ym, uskrzydlonym, polskim papie�e/n i wiedzia�em wszystko. Mia�em dar Ducha �wi�tego, m�wi�em j�zykami, umia�em nawet po �acinie. Nie potrafi�em tego, co wiem, wyrazi�, jak by mnie postawiono na kuchennym stole, nie by�bym w stanie przem�wi�, ale dok�adnie sformu�owane argumenty by�y we mnie i dobrze je s�ysza�em.
- Czy nie rozumiesz dziadku, �e ja osi�gn� i uczyni� rzeczy daleko donio�lejsze? Czy nie zdajesz sobie sprawy, jakie otwieraj� si� mo�liwo�ci, jakie plany, jakie pola i jakie niebiosa? Kto nie ma pieni�dzy, tego Pan B�g nie kocha - dlaczeg� nie bierzesz pod uwag�, �e za moj� spraw�, ta podstawowa nauka rodu Wojewod�w zyska kiedy� inny wymiar? Kto nie ma pieni�dzy, tego Pan B�g nie kocha - by� mo�e taki b�dzie nosi� tytu� albo tak si� b�dzie zaczyna� jedna z moich encyklik? �Dominus Deus carentem pecunia non diligit". I co ty na to? Jak ci si� podoba? Niez�e. Sam czuj�, �e niez�e.
Czy� nie rozumiesz, dziadku? - a raczej nie: dziadku, bo przecie� papie� do nikogo, nawet do w�asnego rodzonego dziadka nie mo�e m�wi�: dziadku; czy� zatem nie pojmujesz, Janie Nepomucenie (Janie Nepomucenie by�o bardzo dobre, m�j wiecznie nawalony dziadek zas�ugiwa� na szczypt� papieskiej surowo�ci), czy� nie rozumiesz, Janie Nepomucenie, �e ja naszej rodowej zasady nie tylko nie z�ami�, nie tylko b�d� jej wierny, ale j� wzmocni�, rozpowszechni�, by� mo�e nawet, jak mi si� b�dzie chcia�o, uczyni� j� jedn� z zasad mojego pontyfikatu? I ona rozleje si� na �wiat, i uczyni ludzko�� bogatsz�, czyli szcz�liwsz�? Czy� nie rozumiesz, ziemski ojcze mojego ziemskiego ojca, �e ja w licznych moich homiliach, or�dziach, encyklikach i listach pasterskich przypomina� b�d� nasz� rodzinn� zasad� ekonomicznej zapobiegliwo�ci? By� mo�e ju� w pierwszej, wyg�oszonej natychmiast po zwyci�skim konklawe przemowie przypomn� niezniszczalny - jak sam wiele razy okre�la�e� - klan Wojewod�w? Pojawi� si� w oknie biblioteki papieskiej i zgromadzonym na placu �wi�tego Piotra t�umom opowiem 0 dalekim kraju, z kt�rego przybywam, o Granatowych G�rach, w kt�rych pierwszy raz ujrza�em �wiat�o dzienne,
I o ludziach, kt�rzy mnie, papie�a, ukszta�towali. Przypomn� postacie ksi�dza Kubali, profesora Chmielowskiego, m�odego Messerschmidta, postacie moich rodzic�w, dziadk�w i stryj�w. Wyeksponuj� cechuj�cy nas kult pracy, przezorno�ci i solidno�ci. Si�gn� w najg��bsz� przesz�o�� i powiem o naszych przodkach, kt�rzy bez wzgl�du na to, czy prowadzili �redniowieczne warownie, renesansowe drukarnie, dziewi�tnastowieczne noclegownie, przedwojenne ksi�garnie, okupacyjne bimbrownie czy socjalistyczne wytw�rnie work�w foliowych - zawsze wychodzili na swoje.
Ja oczywi�cie wiem, Janie Nepomucenie, �e w istocie i przez wi�kszo�� stuleci nasi przodkowie byli ciemnymi jak tabaka w rogu kmiotami, ale pod moim s�owem - rzeczywisto�� si� ugnie. Wiadomo, �e nie jest tak jak by�o, ale jest tak, jak si� napisa�o - a jak si� co� napisa�o papie�owi, to ju� jest, �e ho ho. Ja s�owem swoim stworz� albo przynajmniej zasugeruj� istnienie wielopokoleniowego rodu przedsi�biorc�w bo, poza wszystkim, przyda mi si� to w celach dydaktycznych. Potem bowiem w trakcie pontyfikatu we wszystkich moich wyst�pieniach, a specjalnie cz�sto podczas moich licznych pielgrzymek do Ojczyzny dawa� b�d� w rozmaitej postaci przypowie�� o ekonomicznym ocaleniu, o gospodarczym przetrwaniu, o podnoszeniu si� z pieni�nego upadku. B�d� m�wi� o zawsze przychodz�cym po czasie kl�ski czasie - osi�ganego, ma si� rozumie�, w pocie czo�a - zwyci�stwa. O przychodz�cych po chudych latach biedy, n�dzy i g�odu t�ustych latach syto�ci i bogactwa. O lekkomy�lnych ojcach popadaj�cych w ruin� i o przedsi�biorczych synach pieczo�owicie odtwarzaj�cych maj�tkowe substancje. O nieostro�nych m�odzie�caclj d�awionych moskiewskim jarzmem i podatkowymi domiarami i o �piesz�cych im z pomoc� przezornych starcach. B�d� m�wi� o maj�tkach spalonych w po�ogach wojennych, zmytych przez powodzie, spustoszonych przez naje�d�c�w, przegranych w karty albo przepuszczonych na dziwki i zawsze (zawsze!) b�d� na koniec podkre�la� - i g�os m�j wtedy w puencie b�dzie pot�nia� - �e po katastrofalnych sezonach strat, apokalips i rozpusty przychodzi czas przezorno�ci i pomna�ania d�br.
Z twojego losu, Janie Nepomucenie, uczyni� szereg przypowie�ci wr�cz ewangelicznych. Opowiem, jak w czasie wojny wywieziony na roboty do Niemiec romansowa�e� z c�rk� bauera, jak po wojnie trawiony wyrzutami sumienia (sypianie z bauer�wn� by�o wedle ciebie zdrad� Polski) gorliwie w��czy�e� si� w budow� nowego �adu, opowiem, jakim by�e� antykleryka�em, jak dar�e� mord� na babk� Joann�, jakim by�e� sk�pcem, jak czyni�e� o brak pieni�dzy burdy piekielne. Tak jest, opowiem o tobie, Janie Nepomucenie, przytocz� twoje s�owa i twoje uczynki. B�dzie twoim wielkim pechem, �e ja, kt�remu tak stanowczo zabrania�e� zostania papie�em, zostan� nim wbrew twojej woli i wbrew twoim zakazom. To b�dzie twoim wielkim pechem, ale i twoim wielkim, najwi�kszym szcz�ciem. Przejdziesz bowiem do historii jako posta� z moich papieskich przypowie�ci. Szcz�ciem twoim b�dzie, �e w og�le znajdziesz si� w papieskiej narracji, pechem, �e znajdziesz si� w niej jako posta� kontrowersyjna. Jako Jan Nepomucen Gniewny i Zapalczywy. Jako brat nasz w Jezusie Chrystusie, a tu na ziemi dziadek nasz dr�cy si� wniebog�osy i oskar�aj�cy siostr� nasz� w Jezusi� Chrystusie, a tu na ziemi babk� nasz� Joann�, o lekkomy�lno�� i marnotrawstwo. Czyni�e� tak przecie�, Janie Nepomucenie; oczywi�cie inne, po stokro� gorsze rzeczy te� czyni�e� i o nich te� b�dzie w swoim czasie mowa, ale teraz jest nam przydatna ta w�a�nie alegoria, teraz jest nam przydatna alegoria pasuj�ca do wilczego polskiego kapitalizmu, teraz przydatne jest nam biblijne podobie�stwo do rzekomego bankruta. Bo przecie� by�e� rzekomym bankrutem, by�e� nim, gdy nie przebieraj�c w s�owach, grozi�e� babce radykalnym dokr�ceniem �ruby.
- Jestem kompletnie bez grosza! - rycza�e� na ca�e gard�o, rycza�e� tak, jakby� zn�w komu� zabrania� zostania papie�em. - Jestem kompletnie bez grosza! Czy ty, kobieto, potrafisz to poj��!? Nie mam na chleb! Rozumiesz!? Nie mam grosza ani na chleb, ani na such� bu�k�! P�jdziemy z torbami! Wszyscy p�jdziemy z torbami! I my p�jdziemy z torbami! I nasze dzieci p�jd� z torbami! I nasz wnuk p�jdzie z torbami! Tak dar�e� si�, Janie Nepomucenie, i s�uchali ci� domownicy, i s�ucha�a ci� babka Joanna, i s�ucha� ci� tw�j wnuk, dziecko, kt�re mia�o kiedy� zosta� Ojcem �wi�tym, i w g�owie dziecka majaczy�a za ka�dym razem tajemnicza wyprawa z torbami. Spowita w k��by pustynnych piask�w karawana objuczona setkami akt�wek, teczek, sakw i wszelakich tobo��w posuwa�a si� od obozowiska do obozowiska. Pos�pny orszak milcz�cych w�drowc�w przemierzaj�cych fantasmagoryczne miasta, id�cych przez ruchome r�wniny, wspinaj�cych si� na ton�ce w sepiowym �wietle g�ry Kaukazu �ni� mu si� co noc. Niestety, przebudzenia by�y bolesne. Zawsze bowiem, zawsze bowiem si� okazywa�o, �e ty, Janie Nepomucenie, nie masz wprawdzie grosza ani na chleb, ani na such� bu�k�, ale masz jeszcze ostatnie sto albo tylko pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w, kt�re w tej sytuacji trzeba b�dzie naruszy�. Szczerze ci powiem, Janie Nepomucenie, �e ponios�o mnie w ko�c�wce i w wzi�tej z dzieci�cej g�owy wizji sennej karawany z torbami nie ma krztyny prawdy. Raz, jeden raz da�em si� nabra� na twoje rz�enie i potem ju� z przyrodzonym mi sceptycyzmem oddala�em traum�, bo dobrze wiedzia�em, �e marzenie, by nasza familia sta�a gromad� w�drownych kloszard�w, to jest marzenie �ci�tej g�owy. Teraz zn�w da�em si� ponie�� i poszed�em na lep j�zykowego pi�kna, ale w przysz�o�ci, jak ju� faktycznie zamieszkam w Watykanie, b�d� na to uwa�a� i, co wi�cej, radykalnie i �wiadomie b�d� to zmienia�. B�d� bowiem papie�em reformatorem. Tak jak moi poprzednicy na Stolicy Pi�trowej odrzucili lektyki, korony, sztafa�e i puste ozdoby, tak i ja je z mego stylu usun�. Tak jak Jan XXIII odrzuci� sedia gestatoria, tak jak Pawe� VI poleci� usun�� z papieskiego domu wyszukane meble i tron obity czerwieni�, tak jak Jan Pawe� I nie w�o�y� ju� tiary i radykalnie upro�ci� ceremoni� koronacji, i tak jak Jan Pawe� II ruszy� pomi�dzy lud - i ja rusz� i odrzuc� korony, insygnia, pi�ropusze, sztafa�e i ozdoby mojego j�zyka i b�d�, w lud wszed�szy, wali� prosto z mostu. Kto nie ma pieni�dzy od�o�onych na czarn� godzin�, tego Pan B�g nie kocha. Jak ta wersja b�dzie po �acinie - nie wiem, ale ju� teraz urbi et orbi mog� dobr� realistyczn� polszczyzn� opowiedzie� histori� stryja naszego, Karola Adolfa.
Stryj nasz, Karol Adolf, by� na prze�omie lat sze��dziesi�tych i siedemdziesi�tych dwudziestego wieku dyrektorem niewielkiej rze�ni w Granatowych G�rach. �y�, jak na tamte czasy, niezmiernie dostatnio: mieszka� w pi�knym, widnym domu, co dwa lata zmienia� samoch�d, co roku je�dzi� - tu si� mylicie - nie do Bu�garii, a do Jugos�awii. Codziennie wstawa� o wp� do czwartej rano, o czwartej rano by� ju� w swojej, cho� oczywi�cie nie swojej, bo pa�stwowej rze�ni. Frajerskiego dylematu: czy bardziej oko pa�skie, czy bardziej oko pa�stwowe konia tuczy, nie b�dziemy tu rozbiera�, tym bardziej �e w przypadku stryja Karola Adolfa najtrafniejsze by�oby powiedzenie: oko pa�skie nie tyle konia tuczy, co poprawia jako�� ubojow� wszelakiego byd�a. W�dliny by�y pierwszorz�dne. Ludzie z dalekich stron przyje�d�ali, �eby w rze�ni prowadzonej przez stryja Karola Adolfa kupi� ile si� da kie�basy - najlepiej - ja�owcowej, mi�sa - najlepiej - wo�owego czy cho�by nawet par�wek - najlepiej - ciel�cych.
Towarzysze z powiatu albo wojew�dztwa, kt�rzy cz�sto po swym trudzie odpoczywali w tutejszych pensjonatach, byli zachwyceni. Oto okazuje si�, towarzysze, �e nasza uspo�eczniona gospodarka mo�e produkowa� produkty najwy�szej jako�ci. Wymiernym przyk�adem jest, towarzysze, towarzysz dyrektor Karol Adolf Wojewoda, kt�ry na swoim terenie osi�ga znakomite rezultaty.
Towarzysze z powiatu albo wojew�dztwa zapraszali do siebie stryja Karola Adolfa, pragn�li bli�ej pozna� tak operatywnego towarzysza dyrektora, biesiadowali wsp�lnie - bywa�o - do p�nych godzin nocnych. D�ugotrwa�e, coraz cz�stsze i coraz bardziej w swej huczno�ci wyniszczaj�ce bankiety nie odciska�y si� wszak�e zgubnym pi�tnem ani na pracy, ani na zdrowiu. Stryj Karol Adolf mia� wielki i cudowny dar spalania alkoholu, niezmiennie wstawa� o wp� do czwartej rano i niezmiennie o czwartej rano by� ju� na przetw�rni albo na ubojni. S�awa ma�ej, le��cej u st�p Granatowych G�r rze�ni ros�a, ros�a te� liczba wp�ywowych przyjaci� stryja. Ale s�awa s�aw�, przyja�� przyja�ni�, system systemem. Jedni towarzysze z powiatu albo wojew�dztwa odchodzili, przychodzili inni, jedna kontrola wyje�d�a�a, przyje�d�a�a nast�pna. Za kt�rym� razem okaza�o si�, �e teza, jakoby w warunkach gospodarki uspo�ecznionej mo�na by�o osi�ga� wysok� jako�� produktu, to jest, towarzysze, ekspansywny idealizm. Albo jedno, towarzysze, albo drugie. Poniewa� tu wyst�powa�o zjawisko wysokiej jako�ci, w nieunikniony spos�b naruszone musia�y zosta� zasady gospodarki uspo�ecznionej, a to jest, towarzysze, nie tylko sprawa polityczna, to jest tak�e sprawa kryminalna.
S�owem, okaza�o si� (w wyniku �mudnego dochodzenia, rzecz jasna), �e stryj Karol Adolf umy�lnie wstawa� codziennie o wp� do czwartej rano, by m�c ju� o czwartej rano narusza� zasady gospodarki uspo�ecznionej. I za notoryczne naruszanie zasad gospodarki uspo�ecznionej codziennie, zw�aszcza pomi�dzy czwart� a �sm� rano (kiedy o �smej otwierano rze�ni�, mo�liwo�ci naruszania gospodarki uspo�ecznionej podobno mala�y), stryj Karol Adolf skazany zosta� na wieloletnie wi�zienie, nies�ychan� grzywn� oraz ca�kowity przepadek mienia. I co powiecie? Stryj Karol Adolf straci� wszystko, zap�aci� nies�ychan� grzywn�, odsiedzia� znaczn� cz�� drako�skiego wyroku, wyszed� z wi�zienia i... wci�� mia� pieni�dze.
Po prostu: Karol Adolf Wojewoda zawsze mia� pieni�dze. Mia� pieni�dze, zanim zosta� dyrektorem prowincjonalnej rze�ni, mia� pieni�dze, kiedy by� dyrektorem s�awnej rze�ni, i mia� pieni�dze, kiedy przesta� by� dyrektorem - jak si� w sumie okaza�o: antysocjalistycznej rze�ni u st�p Granatowych G�r. Mia� pieni�dze, kiedy by� s�dzony, i mia� pieni�dze, kiedy zosta� skazany. Mia� pieni�dze, kiedy siedzia� w zak�adzie karnym w Strzelcach Opolskich, i mia� pieni�dze, kiedy wyszed� z zak�adu karnego w Strzelcach Opolskich. Karol Adolf Wojewoda zawsze mia� pieni�dze; nawet jak nie mia� pieni�dzy - mia� pieni�dze. B�g kocha� naszego stryja Karola Adolfa. Kogo Pan B�g nie kocha, ten nie ma pieni�dzy. Stryj mia�.
Od najg��bszego dzieci�stwa by�em pewien, �e Pan B�g nie spuszcza ze mnie oka. Jak dok�adnie wygl�da oko opatrzno�ci, jak sam Pan B�g wygl�da, nie mia�em zielonego poj�cia. O wszechmocy Bo�ej m�wili wszyscy, o postaci Bo�ej nie m�wi� nikt. Ani ksi�dz Kubala na lekcjach religii, ani Ojciec �wi�ty podczas pielgrzymek do ojczyzny, ani dziadek Wojewoda w swych pe�nych furiackich blu�nierstw monologach, ani zmawiaj�ca ze mn� cowieczorne pacierze matka. Jak wyobrazi� sobie kogo�, kto jest Panem Stworzenia i wszystko potrafi? Jak wyobrazi� sobie oko, kt�re wszystko widzi? Nie jest to wyobra�enie na ludzk� g�ow�, a poza wyobra�eniami pochodz�cymi z ludzkiej g�owy nie ma innych wyobra�e�. Nawet tr�jk�tne, wielkie jak kamienica i hucz�ce jak odrzutowiec oko opatrzno�ci musi mie� jakie� cechy normalnego oka.
- Posta� Boga wszechmog�cego to jest tabu, Patryku - ksi�dz Kubala otwiera� Bibli� na pierwszej stronie - co to jest tabu, dowiesz si� i zrozumiesz p�niej. Ja w ka�dym razie nie potrafi� teraz sprawy przekonywaj�co wy�o�y�. Winna jest moja niedo��na eksploracja sensu, a nie twoja nie do�� wyt�ona uwaga. Przyjmijmy na razie, �e tabu to jest jaka� rzecz, kt�rej nie wolno narusza�. Tabu mo�e by� cudzy grosz, kt�rego nie �miesz tkn��, tabu mo�e by� kuzynka w k�pieli, kt�rej nie �miesz, Patryku! - podgl�da�, i tabu jest posta� Pana Naszego Najja�niejszego, kt�rej nie �miesz docieka�. Pismo m�wi wprawdzie, �e Pan Zast�p�w stworzy� cz�owieka na sw�j obraz i podobie�stwo, ale i tu nie jest powiedziane, �e idzie o obraz i podobie�stwo wizerunku, raczej z ca�� pewno�ci� nie, tu bardziej idzie o obraz i podobie�stwo wolno�ci, zw�aszcza wolno�ci tworzenia. Heretycy, pardon, bracia od��czeni, t�umacz� ten fragment Ksi�gi Rodzaju nieco inaczej. Oni powiadaj�, �e Pan stworzy� cz�owieka nie na sw�j obraz i podobie�stwo, ale na wyobra�enie swoje i nie jest, niestety, wykluczone, �e sw� kacersk� fraz� bardziej dotykaj� istoty rzeczy. Ja wiem, Patryku, �e ty potrzebujesz unaocznia� sobie Tego, w kt�rego wierzy serce twoje,. Ale staraj si� by� i w swoich unaocznieniach dzielny i od male�ko�ci �wicz dusz� swoj�, by obcowa�a z bezkresem. �wiczenia, Patryku, s� drog� �ywota. Amen.
Pos�usznie i z ca�ych si� usi�owa�em wyobra�a� sobie wpierw niesko�czono��, potem Boga niesko�czonego i bezkresnego. Niesko�czono�� by�a jak zmierzch nad Granatowymi G�rami. Ogromny B�g spoczywa� w g��bi zmierzchu. Zmierzch by� �upin� kosmicznego orzecha, B�g by� ksi�ycowym orzechem, z�ocist� pestk� w niesko�czenie granatowym mi��szu. B�g by� zaczajonym w niebiosach gromem, biblijnym deszczem, nieprzejrzan� przepa�ci�. W du�ym stopniu zale�a�o to od programu telewizyjnego. Je�li w telewizji pokazywano pow�d� - B�g by� jak pow�d�. Je�li pokazywano western - B�g by� jak p�on�ca preria. Je�li transmitowano mecz - B�g by� jak hucz�cy stadion. Po stopniach werandy schodzi�em na trawnik, zadziera�em g�ow� i widzia�em wyra�nie: Pan Zast�p�w k�ad� si� na poobiedni� drzemk� i jego niesko�czona, bezkresna posta� by�a jak rzeka p�yn�ca przez obit� z�otym pluszem wersalk�.
ROZDZIA� I
Hotel Holiday Inn
Na pocz�tku drugiego tysi�clecia w Warszawie mieszka� pewien m�ody cz�owiek, kt�ry nie radzi� sobie ze �wiatem. Przesada - radzi�em sobie. Ale najch�tniej tak bym zacz�� moj� PINob�jcz� histori�, m�j Dziennik PINomana, moj� Ari� po�awiacza PIN�w. Wczoraj w empiku na Nowym �wiecie zauwa�y�em niez�y notatnik. A raczej ksi��konotatnik albo albumozeszyt. Oprawa z dobrej imitacji ciemnobr�zowej sk�ry, punkty na wej�ciu: lubi� br�zy. Tytu�: �Dziennik wypraw". Papier taki sam jak w latami przechowywanej w domu �Kronice Ochotniczej Stra�y Po�arnej w Granatowych G�rach z roku 1939". Liczne ryciny i mapy wypraw najs�awniejszych podr�nik�w �wiata. Pomi�dzy rycinami i mapami sporo wolnych kartek. W pierwszej chwili pomy�la�em, �e trafi� mi si� wybrakowany egzemplarz albo �e te czyste kartki s� przeznaczone na chwile milcz�cej refleksji i zadumy. Teraz jest taka moda, �eby, gdzie si� da, dawa� puste miejsca przeznaczone na chwile milcz�cej refleksji i zadumy. Zw�aszcza gazety to robi�. Cz�owiek kupuje �Wyborcz�", patrzy, a tu ca�a albo p� bia�ej niezadrukowanej strony. Od razu wiadomo, �e jest to miejsce przeznaczone na chwil� milcz�cej refleksji i zadumy. Na g�rze drobnym drukiem (w sumie nie wiem czemu drobnym drukiem, przecie� chyba nie po to, �eby litery nie przeszkadza�y w skupieniu) podany jest temat. Najcz�ciej proponuj� pogr��enie si� w chwili milcz�cej refleksji i zadumy na temat ofiar ataku na World Trade Center albo na temat stanu zdrowia Papie�a. Ale oczywi�cie pojawiaj� si� tematy r�ne, w tym ca�kiem odjazdowe. Po czerwcowych mistrzostwach �wiata w pi�ce no�nej dzia�y sportowe licznych gazet do dzi� obficie �wiec� �unami refleksyjnej bieli.
Ale puste kartki w le��cym na stole w empiku �Dzienniku wypraw" nie by�y ani defektem drukarskim, ani zach�t� do chwili refleksji i zadumy. By�y zach�t� do pisania. �Na kartach tych, pomi�dzy wizerunkami nieustraszonych podr�nik�w i badaczy - g�osi�a umieszczona z ty�u nota - stworzysz, czytelniku, sw�j �Dziennik wypraw�, opiszesz swoje podr�e, przygody i wra�enia. W ten spos�b powstanie ksi�ga, w kt�rej twoje relacje przeplata� si� b�d� z losami odkrywc�w azteckich miast, jawajskich labirynt�w i arktycznych szlak�w". W pierwszej chwili chcia�em to od�o�y� na miejsce. Niby co mia�bym tu zapisywa�? Pi�tek, czwarta rano - ujrzeli�my na horyzoncie zarys dach�w Dworca Centralnego? Sobota, o zmierzchu - mamy za sob� mordercz� marszrut� od ronda ONZ a� do placu Trzech Krzy�y? Niedziela wiecz�r - w obozowisku na �liskiej brakuje �ywno�ci i wody? Tak! Dok�adnie tak! Mo�na powiedzie�, �e zaakceptowa�em pomys�, zanim sko�czy�em go kwestionowa�. Wybra�em jeden egzemplarz i ruszy�em do kasy. Poniewa� by�o mi troch� wstyd, �e �aszcz� si� na tak� dziecinad�, stara�em si� dawa� do zrozumienia, �e kupuj� prezent dla chrze�niaka, zdaje si�, �e za bardzo mi nie wysz�o. W ka�dym razie ca�kiem niez�ej (siedem i p� punktu) lasce w kasie nie zadr�a� ani jeden z licznych lok�w na czole. Zap�aci�em sze��dziesi�t dwa pi��dziesi�t. Pi��dziesi�t cztery za dziennik i jeszcze dodatkowo osiem pi��dziesi�t za niebieski atrament. W domu nape�ni�em pi�ro atramentem (czarnozielony Pelikan - prezent od starego) i otworzy�em �Dziennik wypraw". Na pocz�tek wybra�em puste strony pomi�dzy dokonaniami odkrywcy grobu Tutenchamona a r�cznie kolorowanymi fotografiami cejlo�skich po�awiaczek pere�.
Zdarzy�o si� to przesz�o rok temu, w �rod� 22 czerwca. To, �e przy okazji by�a upalna wigilia Bo�ego Cia�a nie ma, moim zdaniem, specjalnego znaczenia - niemniej jednak upa� by� prze�omowy. Sta�em pod bankomatem na Emilii Plater, przede mn� marudzi� wytworny sze��dziesi�ciolatek, ponad miastem bia�e p�omienie kr��y�y jak planety przed ostatecznym zderzeniem. Wytworny sze��dziesi�ciolatek nie radzi� sobie z maszyneri� i nieumiej�tno�� ta w jakim� sensie go demaskowa�a. Nie m�wi�, �e wyda� mi si� podejrzany, ale ko�cu je�li facet ma na sobie b��kitn� lnian� koszul� z Cottonfieldu, kremowe p��cienne spodnie od Marksa & Spencera, sk�rzane sanda�y od Baty i przeciws�oneczne okulary od Gucciego, powinien sobie radzi� z bankomatem. Nie powinien w ka�dym razie - s�ysza�em to wyra�nie - nie powinien po wybraniu PINu naciska� klawisza �enter". Pierwotna, a je�li nawet nie pierwotna, to i tak pochodz�ca co najmniej sprzed epoki wielkich odkry� geograficznych melodia, kt�r� zaczyna� gra� mechanizm, urywa�a si� nagle, tamten kolejny raz wystukiwa�: jeden, siedem, dziewi��, jeden, enter, trach. Jeden, siedem, dziewi��, jeden, enter, trach. Jeden, siedem, dziewi��, jeden, enter, trach. Ch�opie, opami�taj si�! Ma�o, �e wygl�dasz na komunistycznego aparatczyka w przebraniu, to w dodatku zachowujesz si� jak komunistyczny aparatczyk w przebraniu! Daj komunistycznemu aparatczykowi w przebraniu kart� bankomatow�, to z powrotem znacjonalizuje przemys�! W pierwszym odruchu chcia�em altruistycznie pom�c, najwyra�niej podnosz�cemu swoj� niezr�czno�� do rangi doktryny jeleniowi, w drugim odruchu chcia�em da� mu upomnienie Kongregacji Nauki i Wiary, w trzecim odruchu chcia�em go ekskomunikowa�, w czwartym wymierzy� niewsp�miernie wysok� w stosunku do wykroczenia �wieck� kar�, ale nagle u�wiadomi�em sobie, �e nie mog� ani mu pom�c, ani go upomnie�, ani go ekskomunikowa�, ani go po �wiecku ukara�, bo s�ysz� wszystko.
Poczu�em w gardle s�ynn�, zwiastuj�c� sensacyjne wydarzenia s�odycz, przesz�y przeze mnie s�ynne fale najpierw podniecenia, potem s�abo�ci, s�ynny lodowaty pot wyst�pi� mi na czo�o. By�o tak, jakby - ni st�d, ni zow�d - przyby�a mi jaka� nadzwyczajnie czu�a b�benkowa b�ona. Jakby nagle mi wyros�a jaka� totalnie ch�onna ma��owina. Jakby nagle otworzy�a si� we mnie jaka� pe�na nowych d�wi�k�w i nieznanych muzyk muszla koncertowa. Jakby znienacka obudzi� si� we mnie jaki� dodatkowy, niesamowicie czu�y zmys�.
Pierwsze wagnerowskie takty Arii po�awiacza PIN�w hucza�y mi we �bie i nie ma co si� dziwi�: tak wa�nej chwili nie sz�o prze�y� bez odrobiny podnios�o�ci. Radykalnie skracaj�c �cie�k� prowadz�c� do iluminacji rozb�yskuj�cych w czelu�ciach mojej tr�bki Eustachiusza - m�wi� wprost: raptownie, cho� przecie� i tak z pewnym op�nieniem, zrozumia�em, �e po prostu s�ysz� wystukiwane przez tamtego cyfry. Tak jest - zamiast g�uchych pikni��, s�ysza�em d�wi�ki pe�ne znaczenia, dochodzi�y do mnie konkretne dane, bezwiednie, ale nieomylnie w mojej g�owie wy�wietla� si� czyj� tajny i pilnie strze�ony PIN - Personal Identifical Number. Nie mia�em zielonego poj�cia, co pocz�� z nagle uzyskan� wiedz�. Nie trac�c wzrokowego kontaktu z bankomatem, przeszed�em kilkadziesi�t krok�w i usiad�em w ogr�dku hotelowej kawiarni. Podawali tu najdro�sz� wod� mineraln� �wiata, ale by�o mi wszystko jedno; musia�em och�on�� i wypi� co� zimnego - upa� - prawie tak jak m�j s�uch - przekracza� ziemskie miary. Ca�y hotel Holiday Inn by� jak do bia�o�ci roz�arzony piec martenowski, s�ycha� by�o poci�gi jad�ce przez tunele ognia na Dworcu Centralnym, ledwo dostrzegalni widzowie na najwy�szym pi�trze Pa�acu Kultury stali w bezpiecznej odleg�o�ci od p�omienistych balustrad.
Zam�wi�em gazowan� z lodem, przez chwil� gapi�em si� na ciemnow�os� kelnerk�, chyba powinienem ju� powiedzie�: ws�uchiwa�em si� w ni� przez chwil�, us�ysza�em kropl� potu na jej porywaj�cym obojczyku, ale ca�o�ciowego i wszechogarniaj�cego, cho�, s�dz�c z rys�w twarzy, troch� asymetrycznego (��cznie sze�� i p� punktu) uroku nie us�ysza�em wcale.
Jeszcze nic nie zosta�o powiedziane, mog�em si� pomyli�, mog�em si� przes�ysze�. W ko�cu nieca�y rok temu przes�ysza�em si� krwawo: tykanie omegi wzi��em za tykanie tissota. Teraz czterocyfrowy numer us�ysza�em wyra�nie, ale w ko�cu nie mia�em �adnej pewno�ci, �e to by� dok�adny PIN tego akurat gamoniowatego dziadka w wykwintnych p��tnach. Mo�e od upa�u m�ci mi si� we �bie? Mo�e przy�ni� mi si� na jawie byle jaki numer? Cyfry bez znaczenia? Przypadkowe dane? B��dny albo poprawny wynik starego sprawdzianu pani Ogieg�owej? Numer spalonego domu starych Messerschmidt�w? Pierwszy powojenny numer telefonu doktora Swobodziczki? A mo�e by�y to liczby, kt�re powinienem wybra� na loterii? Zdrapa� na zdrapce? Wykr�ci� na audiotele?
Wytworny sze��dziesi�ciolatek, kt�ry nie radzi� sobie z bankomatem, najwyra�niej nie poradzi� sobie z nim definitywnie, przez chwil� wpatrywa� si� jeszcze w ekran i klawiatur�, potem pe�nym godno�ci ruchem oznajmuj�cym �wiatu, i� w nier�wnym pojedynku z bezduszn� maszyn� on i tak jest moralnym zwyci�zc�, schowa� kart� w tajemnej kieszonce i (wci�� dbaj�c o niezmierne dostoje�stwo ka�dego kroku) ruszy� w g��b Emilii Plater. W mojej g�owie dalej tli� si� jego PIN - bezu�yteczny trop biegn�cy nie wiadomo dok�d.
Bezu�yteczny jak bezu�yteczny. Nie wiadomo dok�d jak nie wiadomo dok�d. Sam PIN nic nie daje, do PINu potrzebna jest jeszcze karta. Ale z drugiej strony, jak si� ma PIN, �atwiej zdoby� kart� ni� na odwr�t. Nawet nie tyle zdoby�, co przypadkiem znale��. Pr�dzej czy p�niej taka okazja sama wpadnie w r�ce. My�l, �e otwieraj� si� przede mn� jakie� s�ynne dodatkowe �r�d�a dochod�w, wtedy jeszcze nie przysz�a mi do g�owy, nie by�o jednak sensu udawa�, �e nie wiem, o co chodzi i jaka to jest uk�adanka. Nawet jak jeszcze nie us�ysza�em: sezamie otw�rz si�, to ju� us�ysza�em szcz�k pierwszego zamka w skarbcu. Inaczej powiem: je�li do skarbca szereg bram prowadzi, to ja ju� pierwsze wrota sforsowa�em. �apczywie wypi�em wod� i zaraz zam�wi�em nast�pn�.
- R�wnie� gazowan� z lodem? - asymetryczny magnetyzm ciemnow�osej kelnerki dalej pozostawa� poza zasi�giem nie tylko mojego s�uchu, ale w og�le wszystkich moich zmys��w.
- Tak - odpowiedzia�em machinalnie, ale prawie natychmiast poczu�em przyp�yw gangsterskiego arystokratyzmu, podnios�em r�k�, zatrzyma�em szykuj�c� si� do odej�cia kelnerk� i skorygowa�em zam�wienie:
- Nie. Przepraszam, ale jednak nie. Tym razem poprosz� o niegazowan�. Tak, tym razem poprosz� o niegazowan� z lodem i cytryn�.
Przez kilka minut gapi�em si� w napi�ciu w kierunku bankomatu. Kelnerka postawi�a na stoliku szklank� niegazowanej, z dworca ruszy� kolejny poci�g, powietrze nad Warszaw� dygota�o jak sterta niewidzialnych desek. Po kilku kolejnych minutach doczeka�em si�: z morza p�omieni wynurzy�a si� Wenus w bia�ej bluzce, rocznik, na oko s�dz�c: 1979, nota, na oko s�dz�c: pe�ne jedena�cie punkt�w. Zawsze mi si� zdawa�o, �e w �yciu nie ma sytuacji, w kt�rej nie przyda�aby si� fantastyczna laska. Teraz nie by�em pewien. Ale co mia�em robi�? Na los si� uskar�a�? Z Panem Bogiem si� wadzi�? Panie Bo�e - mia�em proszalne frazy ku niebiosom wznosi�? Panie Bo�e, Ty mi nie zsy�aj fantastycznej laski w bia�ej bluzce. Ty mi ze�lij prostego, szarego cz�owieka, z kt�rego bezwiedn�, ale rzeczow� pomoc� ja Tw�j dar uwiarygodni�. Przecie� wiesz, �e jak do tej wzmo�onej bia�� bluzk� opalenizny podejd�, jak akurat j� zagadn�, to niczego przekonuj�co nie sprawdz�, bo akcja utonie w niedorzecznym erotyzmie...
Takie mia�em mo�e zastrze�enia wypowiada�? No gdzie! By�o jasne, �e zaraz popruj� w jej kierunku jak na skrzyd�ach. W ko�cu tak niespotykana przewaga psychologiczna zdarza si� rzadko albo w og�le. Ona b�dzie przecie� absolutnie pewna, �e chc� j� wyhaczy� i �e tylko o to mi chodzi, a mnie, cho� oczywi�cie niczego przeciw wyhaczeniu nie mam, chodzi o ca�kiem co innego. Materia�u s�ownego mam w br�d i cho� operowa� nim b�d� musia� tajemniczo, sprawa jest konkretna. Czyli laska powinna zosta� doszcz�tnie zmylona, a laska doszcz�tnie zmylona jest nasza.
Stuka�a ju� w klawisze, podejmowa�a got�wk�, z lodowat� wpraw� sk�ada�a pokwitowanie w patologicznie miniaturowy prostok�cik, chowa�a banknoty i kart� do odpowiednich przegr�dek w wytwornym plecaczku z w�owej sk�ry - nie by�o chwili do stracenia. Zerwa�em si� z miejsca, przytomnie zostawi�em na stoliku dwadzie�cia z�otych i prawie biegiem przelecia�em dobrze mi znan� tras� kilkudziesi�ciu krok�w.
- S�uchaj, to znaczy przepraszam, to nie moja sprawa - powiedzia�em jeszcze prawie w locie - ale powinna� bardziej uwa�a�.
- Tak, ch�opczyku...? - ton jej g�osu by� ch�odny i raczej nieprzyjazny.
- Chyba powtarzasz na g�os wystukiwane cyfry, kto� to mo�e us�ysze�...
- Kto�? A niby kto? Ty? Ty, ch�opczyku, lepiej nie interesuj si� tym, co ja wystukuj� - zachichota�a do��, trzeba przyzna�, wzgardliwie, w ka�dym razie wzgardliwo�� w tym chichocie zdecydowanie g�rowa�a nad rozbawieniem - nie interesuj si� mn� i mnie nie pods�uchuj ani nie podgl�daj...
- Ale ja w ca�kiem dobrej wierze, ja nie mam �adnych ubocznych zamiar�w.
- Ch�opczyku, czy ty wiesz - odwr�ci�a si� i od st�p do g��w zmierzy�a mnie ostentacyjnie taksuj�cym spojrzeniem. - Ch�opczyku, czy ty wiesz, �e nie mie� �adnych ubocznych zamiar�w w stosunku do kobiety to jest wielka nieuprzejmo��?
- Nie wiem. Nie wiem, nie interesuje mnie to. Przepraszam bardzo. Oczywi�cie widz�... Jeste� ca�kiem niez�a. Ale mnie idzie tylko o zwyczajn� grzeczno��. Po prostu zwracam ci uwag�, �e zachowujesz si� lekkomy�lnie. Odruchowo powtarzasz cyfry. Nic wi�cej...
- A w�a�nie, �e nie, ch�opczyku