6065
Szczegóły |
Tytuł |
6065 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6065 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6065 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6065 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MAGDALENA SAMOZWANIEC
ZALOTNICA NIEBIESKA
WST�P
W jakiej� zapomnianej szufladce na Kossak�wce odnalaz�am po �mierci Marii Jasnorzewskiej pukiel w�os�w mojej siostry�poetki przypi�ty do pustej kartki. Dla kogo by� przeznaczony? Nie wiadomo. Przycisn�am go do twarzy i wdychiwa�am zapach, kt�ry si� z w�os�w ulatnia�. Serce poetki spoczywa na ma�ym cmentarzyku ko�o szpitala onkologicznego w Manchesterze. Pukiel jej z�otop�owych w�os�w przepad�. Mo�e go skrad�y zazdrosne demony?�
Wielcy malarze renesansu le�eli krzy�em w ko�cio�ach przed rozpocz�ciem zam�wionego dzie�a o tre�ci religijnej, aby B�g sprzyja� ich tw�rczo�ci. Ja, rozpoczynaj�c t� tak trudn� i odpowiedzialn� prac�, modl� si� do bog�w greckich, do Zeusa, do Hery, a przede wszystkim do m�drej Ateny, dlatego �e moja siostra by�a grecka i posiada�a tak jak greckie boginie i bogowie wszelkie cechy ludzkie i boskie.
Mo�e by�a Afrodyt�, kt�ra wed�ug s��w wspania�ego Parandowskiego �po prostu� wy�oni�a si� z morskiej piany. Najpi�kniejsze wiersze Lilki (bo tak j� b�dziemy nazywali, po domowemu) m�wi� o morzu, jego g��binach i tajemnicach. �Fale �wiec� si� jak szkie�ka czeskie i szepcz�, by si� morza nie ba�, cho� jest jak po�owa nieba: r�wnie pe�ne �mierci i niebieskie�. I te� nie ba�a si� morza, nawet podczas najdzikszych sztorm�w. Nie zapomn�, jak podczas naszej wsp�lnej wycieczki morskiej po basenie Morza �r�dziemnego ma�ym statkiem �Ko�ciuszko�, gdy �burza szala�a wko�o nas�, a wszyscy pasa�erowie le�eli chorzy i przera�eni, ona z rozwianymi na wichrze w�osami, w rozpi�tym p�aszczu, kt�rym wiatr szarpa� jak �aglami, biega�a po pok�adzie w jakiej� dzikiej euforii.
�Lilusiu! � wo�a�am przera�ona � wracaj do kajuty, fale mog� ci� zmie�� z pok�adu!�
Odpowied� na moje wo�ania mia�am gotow� w jej czterowierszu Bezpiecze�stwo:
Boicie si� o mnie? Dlatego?
Ach �ycie jest burzliwe i z�e niesko�czenie,
lecz czy� potrzeba syrenie
pasa ratunkowego?
Skoro ju� zacz�li�my od por�wnywania poetki do bog�w greckich, to Lilka mia�a r�wnie� du�o cech bogini Ateny, kt�ra, jak wiadomo, wyskoczy�a z czo�a Zeusa i st�d jej wielka m�dro��. Ale boska Atena by�a, jak wszystkie kobiety, zazdrosna (Lilka te�) i gdy pi�kna dziewica ziemska Arachne stan�a z ni� do zawod�w, che�pi�c si�, �e potrafi pi�kniej tka� od bogini, i gdy ona sama si� o tym naocznie przekona�a, wpad�a w tak� furi�, �e pi�knie przez Arachne utkane p��tno podar�a na kawa�ki. Dziewcz� z rozpaczy pope�ni�o samob�jstwo i w�wczas bogini, wiedziona �lito�ci��, wskrzesi�a j� w postaci� paj�ka. Poniewa� jeste�my w �wiecie bajek i legend, kt�re stworzy� nie byle kto, bo wielki poeta Homer, wi�c wszelkie naj�mielsze nawet analogie s� w tym miejscu dopuszczalne. Lilka gdzie� w zakamarkach swojej pod�wiadomo�ci mia�a uraz na tle paj�ka, poniewa� tkwi�a w niej pami�� zbrodni, jaka w zamierzch�ych legendarnych czasach dokona�a si� na biednej Arachne, i ba�a si� zemsty na niej wszystkich paj�k�w. Oto jeden z jej znakomitych wierszy w�a�nie pod tytu�em Paj�k:
I jak�e tu kocha� ziemi�, na kt�rej s� paj�ki,
i Stw�rc�, w kt�rego g�owie sen o paj�ku si� b��ka?
A nu� gdzie w niebie lub piekle spotkam Ide� Paj�ka
ogromn�, z k�ami na brzuchu, zgi�t� w pa��ki�kab��ki?*
Przypomni, �e jest oliwkowa, �e ma szczecin� na nodze
i odw�ok jak t�uste serce i gniazdo oczu mnogich �
i nagle skoczy porywczo, rozrzuci d�ugie nogi
i tak mnie strasznie przestraszy, �e wi�cej si� nie urodz� �
W jej przepi�knej i tak m�drej prozie poetyckiej zn�w zjawia si� kompleks Paj�ka:
Nie wszystko [pisze poetka] co przed nami zosta�o stworzone na tym �wiecie, nosi cech� m�skiej r�ki. Jaka� bogini, wsp� �tw�rcza, wtr�ca�a si� te� najwidoczniej do niejednego dzie�a przyrody.
Zami�owanie do b�yskotek, niespo�yty zmys� zdobniczy �des ewig weiblichen�, objawia si� gdzie okiem si�gn�� � na wszystkich szczeblach stworzenia.
On, in�ynier i wynalazca, zaj�ty udoskonalaniem swoich �ywych maszyn, cierpie� musia� nieustannie mieszanie si� �e�skiego pierwiastka do jego m�skich zamys��w� Porobi� szczypawki, paj�ki. Zbrojne maszyny, wojownicze aparaty, najdok�adniej pozbawione uroku, ale za to gro�ne i wytrwa�e�
Bogini� zmartwiona widokiem gnilnego chrz�szcza, rozpyli�a na niego tyle metalo�lazuru, �e zamieni�a go niechc�cy w �ywy klejnot, z czego �mia� si� On, a� mu z r�k wypad� suchy pajak�kosiarz, trac�c w tym wypadku po�ow� jednej z d�ugich swoich n�g.
Zami�owanie Lilki do legend greckich i znajomo�� Olimpu by�y zdumiewaj�ce u zaledwie dziesi�cioletniej dziewczynki. Jej zabawy w bog�w greckich, do kt�rych nak�ania�a dzieci Jacka Malczewskiego i swoj� m�odsz� siostr�, by�y odgrywane przez ni� z ca�� powag� i pietyzmem. Wzg�rze w Lasku Wolskim by�o Olimpem, z kt�rego bogowie sp�ywali na ziemi� na skrzyd�ach zrobionych z japo�skich parawan�w. Lilka by�a �on� Zeusa, Her�, Rafa� Malczewski bogiem najwy�szym � Zeusem. Z braku m�czyzn m�odsz� siostrzyczk� przeznaczy�a na pana kr�lestwa umar�ych, Hadesa, mimo jej j�k�w i pop�akiwa�. Bogowie pili nektar i ambrozj�, czuj�c jej boski smak, mimo i� to by�a bia�a kawa, kt�r� w butelkach zabierano ze sob� na t� �maj�wk�, jak to si� w�wczas mawia�o. Lilka k�ad�a na swoje d�ugie jasne w�osy wieniec z konwalii i le�nych zi� i takie same nak�ada�a na g�owy tamtych �bog�w�. A w pobli�u Olimpu siedzia�y na trawce ich matki, pani Malczewska i mama Kossakowa, plotkowa�y o swoich pokoj�wkach, o modzie i wcale si� nie dziwi�y, sk�d u tej dziesi�cioletniej dziewczynki tak niezwyk�e pomys�y i taka znajomo�� mitologii. Od czasu do czasu kt�ra� z niech�tnym zaniepokojeniem spogl�da�a na sp�ywaj�ce ze wzg�rza dzieci i wo�a�a: �Tylko uwa�ajcie, aby kt�re� z was nie z�ama�o nogi!� Z biela�skiego klasztoru kamedu��w odzywa� si� w wieczornej porze g��boki d�wi�k dzwonu. Ze starych d�b�w lecia�y �o��dzie, le�ne danie podawane w miseczkach. Przebiega�y chy�kiem wiewi�rki� Niezmierzony urok tego lasu, polany otoczonej d�bami i bukami, tajemniczy d�wi�k klasztornego dzwonu, wszystko to od najm�odszych lat fascynowa�o poetk� i by�o �r�d�em jej najpi�kniejszych m�odzie�czych wierszy.
Oto wiersz, napisany gdy mia�a nieca�ych pi�tna�cie lat:
Smutek jest dusz� opar�w na sosnach,
wzros�ych pod d�bem p�nych anemon�w
(tajemnic las�w w jesieniach i wiosnach)
pod�wi�ku �r�d�a i dalekich dzwon�w
i �wiat�w ptaszych w kt�rych wo�a moje
nag�e ol�nienie i j�ki niemocy,
�e jest �wiadomo�� ogromna jak morze
gdy ich jest nik�a
i zamkni�ta w nocy.
i bolesnego zapachu storczyk�w
w�r�d mch�w poddanych pod deszczowe strza�y,
walcz�cych z woni� wody i trz�sawisk
przez jaki� �lepy wonny up�r bia�y
ob��dnych, siebie nie znaj�cych krzyk�w � �
o potworno�ci przenajs�odszych zjawisk.
I ja mam miejsce w p�acz�cej biesiadzie,
bo cho� nikt o tym nie wie smutna jestem,
jak c�rka kr�la w niemieckiej balladzie,
Bo wiem, �e to co wo�am z ukrycia
jak storczyk wo�a ludzi w�r�d trz�sawisk �
co przyjdzie z krok�w szelestem
gdy na mod�� star� i biedn�
r�e wszystkie wybuchn� woni�, gwiazdy zbledn�
nie b�dzie inne od �ycia � � �
b�dzie w nim jedno
P�jd� w potworno�� zjawisk.
Zacytowa�am �w wiersz, poniewa� w tym m�odocianym utworze mo�emy ju� odnale�� wiele z tych element�w, kt�re p�niej objawi� si� w jej dojrza�ych poezjach. Jest w nim �w l�k przed �yciem i jednocze�nie zachwyt, i jej ukochane poetyckie rekwizyty, jak biela�skie dzwony, storczyki, �tajemnice las�w w jesieniach i wiosnach�, anemony, ptasz�ce g�osy, trz�sawiska, a przede wszystkim r�e i gwiazdy, kt�re tak cz�sto spotykamy w jej wierszach. �Smutna jestem jak c�rka kr�la w niemieckiej balladzie� � to jedyny zwrot w tym wierszu, kt�ry si� ju� nigdzie p�niej nie pojawia, troch� m�odopolski i zarazem rozczulaj�co dziecinny. To reminiscencja z lektury niemieckiego tygodnika satyrycznego �Fliegende Bl�tter�, kt�ry nam ojciec zaabonowa�. W owym pisemku � poza p�askimi dowcipami ozdobionymi odpowiednimi rysunkami, jak na przyk�ad �Sonntagsj�ger� do lisa: �Poczkaj lis � p�jdziem po flint� � znajdowa�y si� w ka�dym numerze ballady o dzielnych rycerzach i pi�knych ksi�niczkach zamkni�tych w wie�ach przez srogiego kr�la i strze�onych przez smoki. Obrazki do tych ballad fascynowa�y nasze dzieci�ce umys�y. Ich autor, znakomity na �wczesne czasy grafik, potrafi� w�o�y� w nie wszystkie ba�niowe elementy, a poza tym czar starych drzew, tajemniczej kniei, starych ruin. A �e by� typowym Niemcem (po��czenie dobroduszno�ci i naiwno�ci z okrucie�stwem), wi�c obok kata �cinaj�cego g�ow� kochankowi niewiernej kr�lowej znajdowa�y si� i krasnoludki z d�ugimi brodami, i koniecznie � muchomory. Nigdy w p�niejszych czasach �aden ilustrator nie zrobi� ju� na nas takiego wra�enia jak �w nieznany grafik z �Fliegende Bl�tter�.
Ka�dego musi zadziwi� w tym m�odocianym wierszu poetki �w tragiczny zwrot ko�cowy: �p�jd� w potworno�� zjawisk�. Sk�d ta dziewczynka, wychowana pod ciep�� pierzynk� rodzicielskich uczu�, pieszczona, karmiona kurcz�tkami i czekoladkami, mog�a co� wiedzie� o potworno�ciach �ycia? A jednak wiedzia�a, o czym dowiemy si� w p�niejszych rozdzia�ach.
CIʯKIE DZIECI�STWO
Nie wiem czemu, gdy pisz� o mojej siostrze�poetce, wci�� nasuwaj� mi si� jakie� bajki i legendy, to greckie � to� ��wieckie�. Czy�by by�a postaci� nierealn�, bajkow�? Wcale nie, by�a istot� z krwi gor�cej i cienkich ko�ci, i kobiecego cia�a, kt�re tylko pragn�o kocha�. A jednak� by�a przy tym i nimf� greck�, i najad�, i sylfid�, i pi�kn� czarownic�, kt�r� wci�� spotyka�y niezwyk�e przygody.
We�my chocia�by t� w Zakopanem, podczas pierwszej wojny �wiatowej. By�a wtedy moda �puszczania duch�w�, czyli seans�w spirytystycznych. Siada�o si� przy tr�jno�nym stoliku i splata�o si� palce z palcami s�siada, co stanowi�o tak zwany ��a�cuch magiczny�. Kto nagle rozerwa� �w �a�cuch (na przyk�ad, aby si� podrapa� lub wytrze� nos), nara�ony bywa� na r�ne nieprzewidziane katastrofy. Towarzystwo siedzia�o wi�c nieruchomo, w ciszy i skupieniu, przy s�abym �wiate�ku bocznej lampki i czeka�o na zjawienie si� �ducha�, kt�ry wpierw lekko puka� w blat sto�u, na znak, �e jest, a p�niej unosi� jedn� nog� stolika i puka� m� w pod�og� przy danej literze, kt�re to litery wyg�asza� mistrz ceremonii, poczynaj�c od �a� poprzez ca�y alfabet. Litery notowa�a pilnie osoba wtajemniczona, siedz�ca obok seansowicz�w. Ka�da epoka ma swoje zami�owania i atrakcje. Wtedy by�a, jake�my to dowcipnie nazywa�y, �pozagrob�wka�, dzisiaj � �prywatki� i big�beat. Seanse spirytystyczne mia�y jednak posmak o wiele bardziej erotyczny od prywatek, a m�odzi spiryty�ci przyciskaj�c kolana do kolan s�siadki, odczuwali zmys�owe dreszczyki chyba wi�ksze ni� dzisiejsi tancerze, froteruj�cy pod�og� solo, nie obejmuj�c nawet partnerki.
�Duchy� czasem plot�y jak Piekarski na m�kach, ale czasem m�wi�y rzeczy dziwne i prorocze.
Oto jedna z takich zjaw na zapytanie Lilki, co jej przyniesie szcz�cie � wymieni�a bez wahania nazw� p�szlachetnego kamienia, kt�ry nazywa� si� jako� podobnie jak �coramina�, �corontina� � w ka�dym razie co� od serca i by� krwistoczerwony. Lilka zapisa�a sobie nazw� kamienia i dziwnym trafem znalaz�a go u zakopia�skiego jubilera. Kupi�a go za ostatnie swoje oszcz�dno�ci i kaza�a wprawi� do du�ej szczeroz�otej agrafki. Wpina�a j� do sukni czy kostiumu i nigdy nie zdejmowa�a. Broszka by�a, ale pieni�dzy nie by�o, i owo szcz�cie, kt�re kamie� mia� przynie��, te� si� nie zjawia�o.
A teraz zaczyna si� przygoda jak z ba�ni Andersena: Idzie sobie Lilusia przez Krup�wki, biedniutko ubrana, bo to wojna, a tu zaczepia j� starsza siwa kobieta i b�aga ze �zami w oczach, aby jej da�a jak��, wymienion� przez ni� sum�, �eby mog�a wykupi� z zastawu maszyn� do szycia, jedyne �r�d�o jej zarobk�w. Lilka nie ma pieni�dzy, ale ma nieludzko dobre serce; chwil� si� waha, po czym odpina agrafk� z tajemniczym kamieniem i wr�cza babinie � oddaje jej swoje szcz�cie. Wraca do domu smutna i zgn�biona.
��Ach, Madziusiu � m�wi do siostry � co mnie spotka�o! Wyobra� sobie, �e musia�am da� moj� pi�kn� z�ot� agrafk� takiej biednej kobiecinie, kt�ra chcia�a ode mnie po�yczy� pieni�dzy na wykup swojej maszyny do szycia, a jest krawcow� i umrze z g�odu, jak nie b�dzie zarabia�.
��Po c� to zrobi�a�! Przecie� w tej agrafce tkwi� kamie�, kt�ry ci mia� przynie�� szcz�cie. Nigdy bym na twoim miejscu tego nie zrobi�a.
Lilka smutnie kiwa p�ow� g��wk�.
��Tak, odda�am jej moje szcz�cie. Ale mo�e mnie los za to wynagrodzi� A wszystko dlatego, �e jestem taka dobra idiotka.
Mijaj� dwa tygodnie. Do pensjonatu, gdzie mieszka Lilka z rodzicami i siostr�, zg�asza si� jaka� kobieta. Prosi, �e chcia�aby si� w wa�nej sprawie zobaczy� z t� pi�kn� m�od� pani�, kt�ra jej kiedy� da�a broszk�. Lilka rozpoznaje kobiecin�, a ta rozpromieniona wr�cza Lilce z�ot� agrafk�.
��Paniusieczko, dobrodziejko moja, uratowa�a mi pani �ycie! Zastawi�am pani broszk�, wykupi�am moj� maszyn� i zacz�am zarabia�. Teraz mog�am wykupi� t� broszk� i zwracam j� z podzi�kowaniem. Niech B�g panienk� b�ogos�awi.
Lilka zdumiona obraca w r�ce sw�j skarb. Tak, to jej agrafka z czerwonym oczkiem szcz�cia.
��Ale sk�d pani wiedzia�a, kim jestem i gdzie mieszkam?
��Dowiadywa�am si� po pensjonatach. Opisywa�am, jak pani wygl�da, no i w ko�cu znalaz�am moj� dobrodziejk�.
Czy to koniec bajki? Wcale nie. Nied�ugo potem Lilka poznaje pi�knego jak marzenie o mi�o�ci Jasia Pawlikowskiego, i zakochuj� si� w sobie nieprzytomnie. Lilka jest jeszcze w�wczas �on� porucznika Bzowskiego. Uniewa�nienie ich ma��e�stwa trwa d�ugo, ale w tym okresie Lilka jest najszcz�liwsz� kobiet� pod s�o�cem i pod wp�ywem owej wielkiej mi�o�ci pisze ju� dojrza�e wiersze, kt�re uka�� si� w tomiku Niebieskie migda�y.
Duch nie sk�ama�. Talizman przyni�s� jej szcz�cie, jakiego si� nie spodziewa�a. A czy to nie czary? I czy kogo� innego ni� j� mog�o co� takiego spotka�? Po kilku latach, gdy jej szcz�cie z Jasiem zblad�o i zmizernia�o, czarodziejski kamie� wypad� kiedy� ze z�otej agrafki i nigdy si� nie znalaz�.
I zn�w powr��my do greckich legend. W Krakowie, w zacisznym podmiejskim dworku obramowanym starymi drzewami, mieszka� znakomity malarz wraz z urocz� ma��onk� i pierworodnym synkiem. Urodzi�a im si� c�reczka o wielkich niebieskich oczach. Rodzice postanowili zaprosi� na jej chrzciny wszystkie muzy. Zjawi�a si� wi�c pi�knolica Kaliope z rylcem i tabliczk� do pisania. Poca�owa�a ma�� w cz�ko i przepowiedzia�a jej, �e b�dzie kiedy� s�ynn� poetk�, a przy tym tak pi�kn� jak ona, Kaliope. Euterpe, patronka liryki, doda�a, �e jej wiersze b�d� wzrusza�y jak najpi�kniejsze melodie grane na flecie. Talia z mask� na twarzy przepowiedzia�a jej, �e b�dzie pisywa� weso�e komedie na scen�. Melpomena doda�a, �e r�wnie� i dramatyczne utwory. Terpsychora dorzuci�a, �e b�dzie nade wszystko kocha�a taniec. Polihymnia przepowiedzia�a dziewczynce du�e zami�owanie do muzyki i �e b�dzie grywa�a na cytrze i flecie (muza nie zna�a fortepianu). Gwia�dzista Urania orzek�a, �e gdy doro�nie, b�dzie si� bardzo interesowa�a gwiazdozbiorami, astrologi� i nawet sama zdo�a uk�ada� horoskopy.
Rodzice ze wzruszeniem s�uchali tych przepowiedni. Nagle b�ysn�o, zagrzmia�o, wicher z trzaskiem otworzy� drzwi i do pokoju wpad�a z�a bogini Hekate.
��Nie zaprosili�cie mnie na chrzciny � zasycza�a. � Srogo si� to zem�ci na waszym dziecku � i� magiczn� pa�eczk� dotkn�a kr�gos�upa dziewczynki, za�mia�a si� z�owieszczo i znik�a.
I tak si� zacz�a tragedia ca�ego �ycia poetki, tak szczodrze poza tym obdarowanej przez wszystkie muzy. Ich �yczenia i przepowiednie spe�ni�y si� zdumiewaj�co. Lilka od ma�ego dziecka komponowa�a wiersze liryczne. Gdy doros�a, pocz�a pisywa� znakomite komedie, grane na wszystkich scenach polskich. Mia�a du�e zdolno�ci muzyczne i jako kilkunastoletnia panienka, b�d�c uczennic� s�ynnego w Krakowie prof. Lalewicza, zbiera�a oklaski na fortepianowych popisach jego uczni�w.
Kocha�a taniec (patrz zbiorek wierszy Dansing) i na krakowskich balach karnawa�owych uchodzi�a za niezr�wnan� tancerk�. Na gwiazdozbiorach zna�a si� znakomicie i w jej poezjach cz�sto powtarzaj� si� takie s�owa, jak �galaktyka�, �Wielka Nied�wiedzica�, �planeta Wenus�, �Droga Mleczna�, �Orion� oraz inne planety i gwiazdy. W p�niejszych latach interesowa�a si� bardzo astrologi� i uk�ada�a horoskopy.
W mitologii greckiej nie ma muzy malarstwa, wi�c przyj�� na chrzciny poetki nie mog�a. Mimo .to owa niezwyk�a istota okazywa�a ju� od najm�odszych lat du�e zdolno�ci malarskie i rodzice byli przekonani, �e stanie si� kiedy� s�awn� malark�, dziedzicz�c talent po ojcu i dziadku. Rodzice dali jej na chrzcie imi� Maria, nie my�l�c oczywi�cie o tym, �e szereg s�ynnych kobiet polskich nosi�o to miano: Maria Sk�odowska�Curie, Maria Konopnicka, Maria D�browska, Maria Kuncewicz i wielkie uwodzicielki � muzy poet�w, jak Maria Calergis i Maryla Wereszczak�wna. Z �Marylki� sama siebie nazwa�a �Lilk��, �Lil��, co nies�ychanie do niej pasowa�o, poniewa� ulubionym jej kolorem by� kolor lila, a gdy doros�a, zawsze sprawia�a sobie liliowe suknie i szale. Poza tym uznawa�a jeszcze wszystkie odcienie b��kitu i zieleni. Chyba nie nosi�a nigdy nic czerwonego opr�cz czerwonej parasolki nad g�ow� (marzenie wszystkich podrastaj�cych panienek).
W�r�d greckich muz nie by�o muzy od mody i stroj�w, ale wr�ka�strojnisia te� stan�a gdzie� z boku na jej chrzcinach. Lilka sama projektowa�a dla siebie nieraz dziwaczne stroje, rysowa�a modele i dawa�a krawcowym. Na brulionach swych wierszy kre�li�a wymarzone toalety z dok�adnym opisem kroju i fasonu. Muza Kaliope wywr�y�a jej wybitn� urod�, co si� ju� w dzieci�stwie zi�ci�o. Gdy sz�y�my z nasz� Fr�ulein przez Planty, obce panie chwyta�y starsz� z dziewczynek w ramiona, wo�aj�c: �Czyje� to prze�liczne dziecko?� Obie mia�y�my wielkie niebieskie oczy, tak du�e, �e gdy�my doros�y, m�odzie�cy na balach nazywali nas �s�wkami�.
��O, przysz�y S�wki! � mawiali rado�nie.
Lilka mia�a �lipia tak wielkie, �e nasz Tatko przezywa� j� z g�ralsk� �ocata�. Gdy by�y�my ma�e, lubi�a mnie nimi straszy� w ciemnym salonie. Nie wiem, jak si� to dzia�o, ale jej oczy robi�y si� czarne, a bia�ka jak gdyby fosforyzowa�y niebieskim blaskiem. Jak tylko nie spe�ni�am jakiego� �yczenia starszej siostry, zaraz mi grozi�a, �e zrobi �du�e oczy�.
��Madzia, przynie� mi z maminego pokoju t� du�� ksi��k� z obrazkami.
��Nie p�jd�, bo tam jest ciemno.
��Jak nie p�jdziesz, to zrobi� �du�e oczy�.
��Ach, jaka� ty niegodziwa, ju� id�, tylko nie patrz tak na mnie�
Dzieci ba�y si� w�wczas wielu rzeczy, a przede wszystkim ciemnego pokoju. Nie by�o jeszcze �wiat�a elektrycznego, �wieci�o si� lampami naftowymi, kt�re s�u��ca wnosi�a zapalone do pokoju, gdy ju� by�o ca�kiem ciemno. Tak poszukiwane dzisiaj lampy naftowe o secesyjnych wzorach cz�sto kopci�y i starsi biegli na wy�cigi, aby knot przykr�ci�. Nies�usznie �knotem� nazywano w�wczas nic nie znacz�cego osobnika, knot w dos�ownym znaczeniu by� bardzo wa�nym elementem i bez niego lampa nie spe�nia�aby swojego zadania. Du�o r�wnie� u�ywa�o si� �wiec; wyposa�one by�y one w doskona�y wynalazek, dzi� zupe�nie zapomniany, a mianowicie szklan� podstawk�, �profitk�, na kt�rej zbiera�a si� kapi�ca stearyna.
Lilka, ta ma�a �Baba�Dziwo�, posiada�a, mo�na rzec, swoj� �puszk� Pandory�. By�a ni� ma�a kryszta�owa buteleczka po francuskich perfumach, do kt�rej kiedy� Lilka �z�apa�a pecha�. Chodzi�a skupiona po naszym dziecinnym pokoju i jakimi� dziwnymi �ruchami �ci�ga�a owe z�e pr�dy do buteleczki, po czym zakorkowa�a szczelnie.
��Teraz � rzek�a triumfuj�co � pech si� sko�czy. Wszystko b�dzie nam si� dobrze uk�ada�, b�dziemy wszyscy zdrowi i szcz�liwi! Zobaczysz!
I rzeczywi�cie nasta�y jasne, pogodne dni. Tatko przys�a� c�rkom z Pary�a przepi�kne kapelusze ze z�otej s�omki ozdobione wie�cami z czerwonych mak�w i oprawione roczniki francuskiego tygodnika m�odzie�owego, za kt�rym szala�y, �Le Jeudi de la Jeunesse�. Mamid�o nie wspomina�o jako� o piciu tranu i o wielkanocnej spowiedzi. Ale ju� szczytem szcz�cia by�o, �e mewka japo�ska �powi�a� ma�e r�owe jajeczko, takie jak lukrowane jajka na dziecinnych �wi�conkach.
Rado�� obu dziewczynek, kt�rych pok�j wygl�da� jak wielka klatka pe�na fruwaj�cych egzotycznych ptaszk�w, by�a nie do opisania, wzi�y si� za r�ce i zacz�y ta�czy� jaki� zwyci�ski taniec.
��Mewka b�dzie mia�a piskl�tko � wo�a�a Lilka � nie mog�o mnie wi�ksze szcz�cie spotka�.
��Mnie te�! � wt�rowa�a jej m�odsza siostra. � To jest nieludzkie szcz�cie! B�dziemy mie� w domu hodowl� japo�skich mewek. Gdyby pech nie by� zamkni�ty w butelce, to nigdy by si� to nie sta�o!
�Puszka Pandory� sta�a godnie na eta�erce, gdzie znajdowa�y si� ulubione Lilki przedmioty: wielka zasuszona kolczasta ryba zwana �diab�em morskim�, sk�adaj�ca si� z samej koszmarnej g�owy, p�askie suche koniki morskie, skamienia�a ga��zka koralu, wiede�skie porcelanowe baletniczki w koronkowych sp�dniczkach i bry�ka prawdziwego ametystu.
Te wszystkie skarby przywioz�a sobie Lilka ze �winouj�cia, dok�d z Mam� je�dzi�y na lato. Tak bardzo kocha�a morze i tak by�a z nim od ma�ego zwi�zana, �e zbiera�a przede wszystkim dziwy i cuda morskich g��bin. Sta�a na eta�erce r�wnie� wielka r�owa muszla, kt�rej �szumia�o w uchu�. Lilka przytyka�a j� do twarzy siostry:
��S�yszysz, to morze w niej tak szumi�
Kt�rego� dnia jednak sta�o si� nieszcz�cie, s�u��ca zamiataj�c energicznie pok�j zawadzi�a szczotk� o eta�erk� i str�ci�a kryszta�owy flakonik, w kt�rym zamkni�ty siedzia� PECH. Flakonik rozbi� si� w drobne kawa�ki, a wyzwolone z�e moce zacz�y buszowa� po pokoju. Rozpacz obu si�str by�a wielka.
��Ju� drugi raz nie uda mi si� pecha przy�apa� i uwi�zi� � �ali�a si� Lilka. � No i sk�d wzi�� taki flakonik?
Nied�ugo zn�w zacz�y si� z�e czasy. Mama zapowiedzia�a, �e b�d� musia�y obie chodzi� na przedwielkanocne rekolekcje i �e teraz na wiosn� wszystkie dzieci pij� tran, a przed obiadem gorzkie zi�ka, wi�c i one te�. Ale najwi�ksze zmartwienie by�o z jajeczkiem mewy, kt�rego� ranka ujrza�y je rozbite, le��ce na dnie klatki. Sp�aka�y si� w�wczas obie. Tyle nadziei pok�ada�y w tym mewim jajku. Pech � istny pech!
A z�a bogini Hekate nie spa�a i tylko czeka�a na odpowiedni� chwil�, aby dope�ni� swojego przekle�stwa, rzuconego w�wczas, gdy dotkn�a kr�gos�upa dziewczynki zaczarowan� pa�eczk�. Ze z�o�liw� satysfakcj� spogl�da�a, jak jej przysz�a ofiara pi�knie si� rozwija, jak� ma zgrabn� figurk�, r�czki i n�ki jak toczone. Rodzice co pewien czas odwiedzali wraz z c�reczkami siostr� Wojciecha, Zofi� Roma�sk�, w Uk�ad�wce na Wo�yniu, gdzie jej m�� by� plenipotentem d�br Potockich. Zasobnie i bogato by�o w owym ma�ym dworku, a wujek tak kocha� wszystkie dzieci, �e wci�� im przywozi� z Kijowa olbrzymie pud�a czekoladek i bajecznych suszonych owoc�w, �ba�abuch�w�, i z nadmiaru serdeczno�ci cz�stowa� je szampanem. Przyje�d�a�a tam r�wnie� ciotka Jadwiga Unrug, matka przysz�ej �ony Witkacego, oraz stryjenka Ewa z c�rk� i synem. Lilka by�a wodzirejem wszystkich zabaw. Co jaki� czas urz�dza�a �r�owy balet�, jak by si� to dzisiaj nazywa�o, w kt�rym bra�y udzia� jej siostra i kuzyneczki; z pomoc� panny s�u��cej poszy�a im baletowe sp�dniczki z r�owej bibu�ki, wujek przywi�z� z Kijowa prawdziwe czarne baletki wi�zane w kostce na tasiemki; jedna z ciotek zasiada�a do fortepianu i przy d�wi�kach walca Straussa lub skocznej p�eczki dziewczynki wykonywa�y ewolucje taneczne.
Lilka by�a urodzon� baletniczk� (nie darmo wy wr�y� a jej zami�owanie do ta�ca muza Terpsychora). Stawa�a �sur les pointes�, wykonywa�a piruety, zbieraj�c oklaski audytorium. Ja, ma�e, niezgrabne t�uste dziecko, wywraca�am si� czysto i raz nawet st�uk�am si� tak porz�dnie, �e mia�am potem wod� w kolanie. Kt�rego� wieczora, gdy weso�ego, pogodnego nastroju rodzinnego nie m�ci�o �adne z�e przeczucie, Lilka przy jakim� tanecznym skoku upad�a tak nieszcz�liwie, �e z�ama�a w �okciu praw� r�k�. Krzykn�a i zblad�a. Przera�one ciotki, gdacz�c jak kwoki, otoczy�y j� ko�em. Aby nie martwi� ukochanej Mamy, dziewczynka mimo ostrego b�lu stara�a si� u�miechn��. Nie rozp�aka�a si�, uczyni�a to ju� za ni� m�odsza siostra. R�ka spuch�a niepokoj�co i Lilka nie mog�a ni� poruszy�. Nazajutrz Mama zawioz�a j� do Kijowa do chirurga, gdzie jej r�czk� z�o�ono i uj�wszy w gips zawieszono na temblaku. Wr�ci�a dumna jak paw � czy� nie by�a teraz podobna do tych napoleo�skich wiarus�w, kt�rzy z wyprawy na Moskw� powr�cili kalekami: jedni o kulach, drudzy z obanda�owanymi g�owami, inni z r�k� na temblaku. Zna�a ich dobrze ze wspania�ych obraz�w swojego ojca, kt�ry w�a�nie malowa� pyszn� panoram� Berezyna. Poniewa� Lilka z�ama�a praw� r�k�, szybko nauczy�a si� pisa� i rysowa� lew�, siedz�c przy tym w skrzywionej pozycji. Po d�u�szym czasie r�czka zros�a si� w �okciu i mo�na j� by�o uwolni� z gipsu, ale mi�nie by�y zwiotcza�e i prawa r�ka jakby nieco kr�tsza od lewej. �M�dry� znajomy lekarz kaza� jej wi�c praw� r�k� d�wiga� ci�ary, jakie� worki z piaskiem, konwie z wod�� Po jakim� czasie Mama z niepokojem skonstatowa�a, �e dziewczynce krzywi si� kr�gos�up i �e zaczyna jej troch� wystawa� lewa �opatka. Du�o dzieci cierpia�o w�wczas na rachitis i w Krakowie wci�� widywa�o si� biedactwa w ortopedycznych gorsetach lub z mentonier� za�o�on� na g�ow�, kt�ra podnosi�a podbr�dek i tym samym mia�a prostowa� kr�gos�up. Lilka tak�e przez jaki� czas nosi�a to narz�dzie tortur, podk�adaj�c pod brod� kawa�ek waty, �eby zanadto nie uwiera�o. W krakowskich ka�u�ach tapla�y si� dzieci wykrzywione �angielsk� chorob��, z nogami jak Brama Floria�ska i brzuszkami jak Barbakan. Powodowa�a to wilgo� suteren, w kt�rych zamieszkiwa�y ubogie rodziny, o czym si� ju� dzisiaj ca�kiem zapomnia�o. Ilustracj� do tego, jak wygl�da�y owe nory, by�a suterena, kt�r� c�rkom wymalowa� w kartonowym pudle kochaj�cy Tatko. Tak zwany Dom Lalek sk�ada� si� z dw�ch pi�ter, poddasza i sutereny. Na wy�szych pi�trach by�y pokoje pi�knie urz�dzone secesyjnymi mebelkami, na kt�rych siedzia�y laleczki w d�ugich jedwabnych sukniach i miniaturowi d�entelmeni w tu�urkach i pasiastych spodniach. Wszystkie te lalki nazywa�y�my �mi�cie�. Czy�by Lilka zna�a ju� s�owo �mini�? Suterena wymalowana przez ojca wygl�da�a desperacko: odrapane szare �ciany, z kt�rych kapa�a wilgo�, na nich paj�czyny, na kilku bar�ogach le�a�y lalki z po�amanymi r�czkami lub n�kami, a na brudnej pod�odze siedzia�y celuloidowe bebusie w �achmanach, z usmarowanymi sadz� czarnymi buziami. Tak zreszt� wygl�da�y prawdziwe sutereny, i nikt si� nie dziwi�, �e ludzie mog� mieszka� w takich warunkach. Po co s� tacy biedni? To pewnie ich wind! Takie by�o przewa�nie nastawienie �wczesnego spo�ecze�stwa do n�dzy i biedoty. Dziewczynki te� nie my�la�y inaczej i cieszy�y si�, �e Tatko tak wiernie to odmalowa�, bo nieraz zagl�da�y przez ciekawo�� do suteren, id�c z Fr�ulein ulic�. Poniewa� ma�e okienko sutereny domu lalek nie mia�o parapetu, nie mog�y sta� na nim czerwone laki w doniczkach i paprotki, kt�re stanowi�y zwykle jedyn� kolorow� plam� i ozdob� tamtych n�dznych pomieszcze�.
Mama nieraz je�dzi�a z c�rkami do Ko�mina pod �om�� do stryja Tadeusza, brata�bli�niaka ojca, kt�ry by� tak uderzaj�co podobny do Wojciecha, �e ludzie mylili ich ze sob�. Raz nawet zdarzy�a si� zabawna historia, jak Wojciech wzi�� siebie za Tadeusza. Po jakiej� sutej libacji schodzi� na d� w Hotelu Europejskim w Warszawie, gdzie w hallu, naprzeciwko schod�w, sta�o olbrzymie lustro. Wojciech rzuci� si� z otwartymi ramionami na swoje odbicie w lustrze krzycz�c: �Tadeusz, sk�de� si� tu wzi��!��� i� rymsn�� nosem w lustrzan� tafl�.
Tadeusz by� ojcem Zofii i dw�ch syn�w, z kt�rych jeden w wieku �at dwunastu uton�� w rzece Wieprz ratuj�c swojego brata stryjecznego Jerzego, a drugi, starszy, by� niezbyt udanym typem i rodzina niech�tnie o nim wspomina�a. Zosia (przysz�a znakomita powie�ciopisarka) by�a tak niepodobna do swoich stryjecznych si�str, jak bulwa niepodobna jest do r�owych i bia�ych kwiatuszk�w kartofla. Silna, krzepka, tryskaj�ca zdrowiem, z kolorami rzodkiewki na sympatycznej twarzy, w kt�rej b�yszcza�y, jak du�e czarne d�ety, jej ciemne oczy, by�a prawdziwym ziemiop�odem, zwi�zanym �ci�le z polsk� ziemi�; i p�niej, gdy by�a ju� doros�� kobiet�, zawsze d��y�a, aby m�c pracowa� na kawa�ku ziemi. W przeciwie�stwie do kuzynek, wypieszczonych laleczek, kt�rym ojciec przywozi� z zagranicy bia�e koronkowe kapelusze z kolorowymi wst��kami, a mama sprowadza�a z Wiednia kosztowne sukienki, Zofia nie dba�a zupe�nie o zewn�trzny wygl�d i ze swoim t�ustym warkoczem, w jakim� burym kaftaniku i n�dznej sp�dniczynie mog�a �mia�o uchodzi� za dziewczyn� ze wsi zatrudnion� we dworze u pa�stwa. Lubi�a biega� po pokojach boso, co nies�ychanie dra�ni�o jej dystyngowan� matk�, cioci� Andzi� (siostr� stryjeczn� naszej Mamy).
��Zosiu, mog�aby� przynajmniej do obiadu nak�ada� buciki.
��Kiedy, mamusiu, mnie jest tak wygodnie.
Stryj Tadeusz zawsze trzyma� stron� c�rki, kt�r� ub�stwia�.
��Daj jej spok�j, moja droga, skoro ona tak lubi�
I Zo�ka, ta sienkiewiczowska Jagienka, dalej dudni�a czerwonymi pi�tami po posadzkach ko�mi�skiego dworku, bia�ymi, zdrowymi z�bami gryz�a laskowe orzechy (ku szalonej zazdro�ci krakowskich si�str), je�dzi�a konno na oklep, o �wicie chodzi�a do udoju i na czczo pi�a jeszcze ciep�e mleko prosto od krowy. Bardzo tym wszystkim imponowa�a m�odszym kuzynkom, zazdro�ci�y jej tej swobody i wsp�ycia z przyrod�. One biedne nigdy nie wychodzi�y na s�o�ce bez kapelusza, a gdy jecha�y w niedziel� bryczk� do ko�cio�a lub z wizyt� do s�siad�w, nak�ada�y bia�e niciane r�kawiczki, kt�re by�y tak nieprzyjemne w dotkni�ciu i skrzypi�ce.
Zosia mia�a silne, grube, czerwone r�ce z kr�tko obci�tymi paznokciami i nigdy nie nosi�a r�kawiczek. Jej ojciec posiada� w�wczas tak zwane wzorowe gospodarstwo i za ci�kie pieni�dze sprowadza� sobie do maj�tku holenderskie krowy, a �najdro�szej ma��once� kury �plymouthy� i ba�anty na hodowl�. Zosia interesowa�a si� bardzo �ywym inwentarzem i g�o�no opowiada�a przy obiedzie o tym, �e �aciata krowa lada moment si� ocieli, a do tej czarnej ja��wki ju� czas podprowadzi� byka. Mama Kossakowa p�on�a w�wczas za�enowanym rumie�cem i strofowa�a bratanic�, aby takich rzeczy nie opowiada�a przy �panienkach�, kt�rych zreszt� te sprawy jeszcze nie interesowa�y � nie wiedzia�y, o co chodzi.
Kiedy� Lilka, chc�c dor�wna� krzepkiej kuzynce, wypi�a garnek surowego mleka prosto od krowy i biedactwo dosta�a wkr�tce� pryszczycy. Krowa by�a chora, o czym nikt nie wiedzia�, i nied�ugo potem dos�ownie wywieziono j� na �ksi꿹 obor�. Lilka mia�a siln� gor�czk� i nie mog�a nic �yka�, ca�e gardzio�ko by�o obsypane bia�ymi plamami. Przyje�d�a� do niej doktor Szczucki (ojciec przysz�ego m�a Zofii), a poniewa� by� bardzo dobrym lekarzem, wi�c wyleczy� biedne udr�czone dziecko z tej ci�kiej choroby. Odbi�o si� to jednak na jej zdrowiu i wygl�dzie. Od tego czasu datowa� si� straszliwy uraz Lilki na punkcie krowy i l�k przed ni�, chocia� mia� i inne przyczyny�
Nasz� nia�k�, kt�ra p�niej awansowa�a na pokoj�wk�, by�a garbata Marysia. Kiedy�, gdy by�a jeszcze dzieckiem, krowa wzi�a j� na rogi i ci�ko poturbowa�a; mia�a z�amany kr�gos�up i wyr�s� jej du�y garb. Lilka przej�a si� bardzo t� tragiczn� histori� i przez ca�e swoje dzieci�stwo i m�odo�� wyobra�a�a sobie siebie gonion� przez rozjuszon� krow� i wzi�t� na rogi. Marysia, kt�ra do �mierci s�u�y�a na Kossak�wce, by�a jak wszyscy ludzie u�omni istot� z�o�liw�, mimo wielkiej pobo�no�ci. Gdy w nast�pnych latach Lilce zacz�a si� wyra�nie powi�ksza� lewa �opatka, m�wi�a spogl�daj�c na ni� z�o�liwie:
��A panienka to taka sama jak ja�
Lilka chwilami nienawidzi�a garbuski, i gdy doros�a, zwierzy�a si� siostrze z ponurego pomys�u sztuki, kt�rej nigdy nie napisa�a. W owym utworze dramatycznym mia� wyst�powa� jak gdyby nasz Ojciec, s�odka Mama i� m�oda, przystojna s�u��ca�garbuska, z kt�r� pan domu uci�� sobie przelotny romansik podczas nieobecno�ci m�odej ma��onki. Garbusce w okre�lonym czasie urodzi�o si� dziecko, dziewczynka, �liczna i podobna do ojca. �ona�anio� zaadoptowa�a dziewczynk�, kt�ra wychowywa�a si� wraz z jej drug� c�rk� i synem, rozkazuj�c garbusce z�o�y� przysi�g�, �e dziecko nigdy si� o tym nie dowie. Garbata s�u��ca pozosta�a u tych pa�stwa na s�u�bie, i tylko spogl�daj�c, jak �licznej dziewczynce krzywi� si� plecy, mawia�a tajemniczo: � A panienka to taka sama jak ja�
��Przecie� cech nabytych si� nie dziedziczy � odpowiedzia�am rozs�dnie.
��Czy my wiemy� A mo�e tak by�o naprawd� Mo�e ja jestem c�rk� Marysi?
��Czy� ty zwariowa�a, Lilusiu!
Lilka siedzia�a zamy�lona, ze �ci�gni�tymi brwiami.
��Bo i dlaczego � upiera�a si� � ja jestem taka inna od was. Mam tak� rasow� twarz jak ona. Cienkie rysy� Nie mam perkatego nosa Kisielnickich, tak jak Jurek. No i ta� �opatka.
Obr�ci�am ca�� t� jej ponur� bajk� w �miech.
��Ale dlaczego Tatko � rzek�am � mia�by romansowa� z garbat� Marysi�, kiedy tyle pi�knych dam ofiarowywa�o mu wci�� swoje atencje. Te� pomys� spod ciemnej gwiazdy! I my�lisz, �e Mama, taka cnotliwa i surowa, wzi�aby nie�lubne dziecko na wychowanie?
��Zrobi�aby to dla Tatki�
��Ale s�u��c� wyla�aby z domu na zbit� mord�.
��Masz racj� � uspokoi�a si�. � Oczywi�cie, to jest tylko taki m�j zwariowany pomys�. Ale sztuka by�aby �wietna�
Po przebytej �krowiej chorobie� Lilka wci�� nie mog�a przyj�� do siebie, by�a s�aba i mizerna. Krakowski lekarz poleci� Mamie zawie�� nas obie do Ciechocinka. Lekarz zdrojowy, stary dziwak z br�dk�, w okularach, opuka� cia�ko Lilki, przepisa� jej solanki i picie w�d mineralnych i nagle zapyta� znienacka:
��A czy ona lubi kwaszone og�rki?
��Bardzo lubi� � odpar�a dziewczynka.
��Ha�ha�ha! � za�mia� si� diabelsko lekarz � tacy to zawsze lubi� og�rki.
Nic wi�cej nie chcia� powiedzie� i biedne dziecko dosta�o urazu na punkcie okre�lenia �tacy�.
��Mamo, jacy lubi� og�rki, niech mi mama powie!
��Nie wiem, moje dziecko�
��Mama na pewno wie, tylko nie chce mi powiedzie� A mo�e� mo�e u�omni?
��Co ty pleciesz, Lilusiu, przecie� lekarz nie m�g� mie� na my�li nic podobnego! Trzymaj si� tylko prosto, anio�ku, a wszystko b�dzie dobrze.
�Trzymanie si� prosto� uwa�ane by�o za radykalny spos�b na wyprostowanie kr�gos�upa i obu dziewczynkom Mama przykazywa�a spacerowa� po ogrodzie z deseczk� za�o�on� mi�dzy ramionami. M�odszej bardzo to dobrze robi�o, ale ze starsz� by�a powa�niejsza sprawa. Kochaj�cy ojciec sprowadzi� z Wiednia bardzo m�dry pulpit dla swoich c�rek, kt�ry mia� oparcie do regulowania, tak aby ucz�c si� i pisz�c mia�y plecy zawsze wyprostowane. Poza tym zam�wi� dla Lilki u krakowskiego jubilera z�oty pier�cionek z�o�ony z du�ych liter tworz�cych s�owo PROSTO. C� to by� za genialny pomys�! Dzi�, gdy tak cz�sto si� garbi�, chcia�abym sobie sprawi� pier�cionek z takim napisem. Ale c�, w�wczas z�oto nie by�o jak teraz �na wag� z�ota�, z�ote guldeny dostawa�y dziewczynki na ka�d� gwiazdk�.
Mimo jednak tych m�drych pomys��w Lilka krzywi�a si� dalej, co ogromnie trapi�o jej matk�. Higiena, je�li chodzi o dzieci, bardzo w�wczas szwankowa�a, i tylko one same, wiedzione zdrowym instynktem, na przyk�ad brak witamin potrzebnych do rozwoju m�odocianych organizm�w zaspokaja�y zrywaj�c w ogr�dku surow� marchew, zielony groszek, rzodkiewk� i chrupi�c je na poczekaniu. Mama przeciwna by�a zjadaniu marchewki prosto z grz�dki, �bo w ziemi mog� by� r�ne miazmaty�. Surowy groszek mia� by� niestrawny, a rzodkiewk�, dopiero op�ukan�, powinno si� by�o je�� przy stole, zostawiaj�c pierwsze�stwo starszym. Brak ruchu, spowodowany przem�czeniem dzieci nauk�, zaspokaja�y w ten spos�b, �e biega�y obie p�dem naoko�o klombu.
��Dosy� ju�, dosy� � wo�a�a przez okno Mama � zgrzejecie si� i potem zazi�bicie!
Dziewczynki wiesza�y si� te� na ga��ziach starej lipy, kt�r� jako m�oda m�atka zasadzi�a w ogrodzie na Kossak�wce Babcia, i fruwa�y, trzymaj�c si� jedn� r�k� ga��zi, wok� drzewa. Lilka zmajstrowa�a z grubych patyk�w konie, na kt�rych je�dzi�y na oklep po ogrodzie. Lilki ko� nazywa� si� �Bucefa��, jak ko� Aleksandra Wielkiego, i obwieszony by� uzd� ze z�otego sznurka oraz paciorkami. Mama by�a bardzo przeciwna tej je�dzie na patykach, kt�re trzyma�o si� mi�dzy nogami, zadzieraj�c kiecki wysoko do g�ry. Twierdzi�a, �e to �niezdrowo� i �e �panienkom nie wypada��
W ogrodzie na Kossak�wce by�a wisz�ca na zawiasach hu�tawka�drabina. Zginaj�c kolana wprawia�o si� hu�tawk� w ruch, coraz silniej, coraz wy�ej, a� stawa�a w pozycji horyzontalnej. By�a to cudowna zabawa �podniebna�, z kt�r� nie mog�y si� r�wna� �adne p�niejsze sporty. Dziewczynki chodzi�y te� po drzewach jak koty, w�azi�y na najwy�sze konary jab�onek i grusz, ku przera�eniu rodzicielki. Na jednej roz�o�ystej jab�oni, kt�ra wiosn� wystrojona by�a jak dru�ka panny m�odej w r�owe kwiaty, Lilka za�o�y�a sobie swoje �gniazdo�. Mia�a tam pled, Jasiek, ukochan� ksi��k�, cukierki i czekoladki. Lubi�a tam siedzie� sama, rozmy�la� i komponowa� pierwsze dziewcz�ce wiersze. Ja sta�am pod drzewem jak piesek i skamla�am, aby mnie dopu�ci�a do gniazda.
��Nie wpuszcz� ci�, to jest moje gniazdo i nikt nie ma prawa z niego korzysta�. Za�� sobie w�asne.
Czasem jednak mi�k�a i pozwala�a mi korzysta� z tego zacisznego miejsca, schowanego w�r�d li�ci i kwiat�w. By�o to w�wczas, kiedy przychodzi�a na lekcj� nauczycielka francuskiego czy niemieckiego.
��W�a�! Sied� cicho i ani mru�mru. Mo�e nas nie wypatrz�!
��Dziewczynki!!! � wo�a�a spaceruj�c po ogrodzie Mama. � Gdzie jeste�cie? Macie natychmiast przyj�� na lekcj�.
A figlarki przycupni�te w zacisznej kryj�wce nie dawa�y znaku �ycia. W ko�cu zwykle znajdowano je, Mama kaza�a ogrodnikowi przystawi� do drzewa drabin� i gro��c: �poprosz� Tat�, jak zaraz nie zejdziecie�, zmusza�a je do opuszczenia gniazda.
Od si�dmego roku �ycia Lilka uk�ada�a wierszyki, kt�re � bezb��dnie przez ni� przepisane � pozosta�y w moim posiadaniu. S� oczywi�cie bardzo dziecinne i nie zdradzaj� jeszcze lwiego pazura przysz�ej lwicy poezji, ale wydaje mi si�, �e i tak s� chyba lepsze od tych, kt�re dzisiaj doro�li pisz� dla dzieci. Oto jeden z nich, pod tytu�em Bal:
By� bal w�r�d kwiat�w
szukano kr�lowej
Lecz trudny by� wyb�r
w�r�d kwiat�w tysi�cy
Ten jest podobny do secesyi nowej
a tamten (ma) znowu u�miech za dzieci�cy
Tu przepyszna azalia rozwija
si� z wdzi�kiem
Fio�ek kryje si� w li�cie
z pewnym l�kiem
R�a jest ordynarna cho�
pi�kna i �wie�a
Georginia wysoka, gdyby jaka
wie�a
Powoje ku wieczorowi w nitki
si� skr�caj�
Piwonie ani troch� zapachu nie maj�.
Lilia zanadto bia�a i niedo�wiadczona
Konwalia za m�oda i niewykszta�cona
Bratek jest dosy� �adny ale
pospolity
Gwo�dzik stoi za prosto jakby
w ziemi� wbity
Kwiat jab�oni jest pi�kny
lecz bardzo nietrwa�y
Gdzie� by kwiaty kr�low�
na jeden dzie� bra�y.
Wtem drzwi si� otworzy�y
wesz�y polne
kwiatki
Jak k�kole, s�oneczniki, maki
i b�awatki
Lecz przecie polne kwiaty to
ch�opskie rodziny
Gdzie� wybiera� kr�low�
z po�r�d wiejskiej
gminy
Wtem si� wszystkie kwiaty
wynosi� zacz�y
Obra�one �e tak �le os�dzone by�y.
Cho� wszystkie by�y pi�kne
lecz nic nie wybrano
�adnemu kwiatu korony nie
dano!�
W tym dziecinnym wierszyku, pisanym gdy poetka mia�a dziewi�� czy dziesi�� lat, kilka rzeczy musi nas zastanowi�: brak przede wszystkim b��d�w ortograficznych, charakter pisma wyuczony, , klasztorny (tak wtedy pisa�y wszystkie dziewczynki), pozbawiony jakichkolwiek cech indywidualnych. Ale pisownia wr�cz dzisiejsza. Lilka pisze: �fio�ek� zamiast, jak si� w�wczas pisa�o, �fijo�ek�, �georginia� � a nie �jeorginja�, i bardzo ma�o znak�w pisarskich, tak jak w dzisiejszej nowoczesnej poezji. Drugi wierszyk z tego samego dziecinnego zbiorku, nosz�cy tytu� Pi�ka, zawiera w sobie ju� jak�� my�l:
Pi�ka leci do g�ry
wysoko a� pod chmury.
��Moja pi�ko � m�wi jask�ka
z u�miechem
Po co tak spadasz na ziemi�
z po�piechem?
Czy nie �adniej tu w powietrzu wysoko
Gdzie nie dojrzy nas ludzkie oko?
Pi�ka nic nie odpowiedzia�a
Tylko pr�dko na ziemi� zlecia�a
I w trawce spoczywaj�c
My�la�a bez wytchnienia
Wtem nagle przebieg� zaj�c
I przerwa� jej marzenia.
W owym dziecinnym zbiorku opr�cz wierszyk�w, kt�re prawie wszystkie nadawa�yby si� na bajeczki dla ma�ych dzieci (najlepsze nasze pisarki dla najm�odszych czytelnik�w si� nie wysilaj�), znajduje si� r�wnie� kawa�ek prozy, pe�nej impresji, pod tytu�em Noc:
Ju� noc zapad�a. Wsz�dzie cicho i spokojnie. Tylko czasami cisz� przerywa turkot powozu. Z daleka s�ycha� jakie� sk��cone odg�osy, jaki� �piew, jakby cich� muzyk� w ko�cu i to ustaje. Tylko zegar z ko�cielnej wie�y wolno i powa�nie wyg�asza godzin� lub przez pok�j przeleci szara mysz i po chwili zachroboce w �cianie. Lecz powoli zaczyna si� rozszarza�. P�mrok obejmuje �wiat. W pokoju majacz� si� sprz�ty niewyra�nie; Wielki kot angorski spoczywa przy kominie zwini�ty w k��bek. Naraz za oknem rozlega si� cudny �piew s�owika� to przechodzi w t�skne jakie� melodye to w srebrzyste trele. Cienie powoli ust�puj� �wiat�u, �piew s�owika milknie, kot angorski zbudzony, ziewa g�o�no, Z�ociste �wiat�o oblewa pok�j. Naraz d�wi�k ostry przebi� powietrze. Co to jest? To kogut budzi ludzi i ka�e im wstawa�.
W tej zaskakuj�cej jak na dziesi�cioletnie dziecko prozie ukazuj� si� od czasu do czasu znaki pisarskie, za to niekt�re s�owa, jak �melodye�, pisane s� staro�wieck� pisowni�. Mo�e nauczycielka polskiego kaza�a dziewczynce napisa� je tak, jak si� w�wczas pisywa�o.
�Miejsce akcji� � to nasz dziecinny pok�j. Lilka oblepiona plastrami, a p�niej zakuta w pancerz gipsowy, nie �pi. My�li i komponuje. Przez pok�j przelatuje mysz. Ach, ile� myszy bywa�o w�wczas w domach! Chrobotanie za �cian�, w kt�rej mia�y swoje norki, odzywa�o si� od razu, gdy tylko �wiat�o zgas�o. Mama stawia�a na nie pu�apki ze zdradziecko zatkni�t� s�onink�. Lecz Lilka lubi�a myszki i ich zaciszne chrobotanie, pu�apki wyrzuca�a z pokoju, a przy wygryzionych szparach w �cianie k�ad�a na noc plasterki s�oniny i kawa�eczki bu�ki. W po�wiacie ksi�yca wszystko straszy�o, meble przybiera�y kszta�ty jakich� z�owieszczych czworonog�w, chwilowo u�pionych. Granatowa peleryna wisz�ca na parawanie przemienia�a si� w czarownic�. Dziewczynki budzi�y si� nagle przera�one i krzycza�y:
��Co to? Co to?
��Aber es ist gar nichts � uspokaja�a je Fr�ulein �pi�ca z nimi w pokoju. � Bitte ruhig schlafen und Leute nicht wecken*.
Istnieli w�wczas lunatycy. Ile� to obie dziewczynki nas�ucha�y si� o ciotkach (zwykle starych pannach), kt�re noc�, w d�ugich bia�ych koszulach, spacerowa�y po dachach, przechodzi�y przez gzymsy, z oczami w s�up i ramionami wyci�gni�tymi przed siebie. Lunatyka nie wolno by�o obudzi� lub na niego krzykn��, bo wtedy traci� r�wnowag� i t� jak�� swoj� niewa�ko��, m�g� zlecie� na ziemi� i zabi� si�. Widocznie Luna zawsze przyci�ga�a do siebie: w tamtych czasach � zhisteryzowane stare panny lub chorowitych m�odzie�c�w. Dzi� � dzielnych, odwa�nych, wspania�ych m�czyzn, LUNONAUT�W.
Obie siostry nieraz przez sen wstawa�y z ��ek, siada�y na pod�odze i prowadzi�y ze sob� niedorzeczne dialogi, o czym po przebudzeniu nie mia�y poj�cia. Lilka nieraz zamiast spa� uk�ada�a w my�lach swoje dziewcz�ce wiersze. Mo�e w�a�nie pe�en wyrazu wiersz Las w deszczu zosta� skomponowany podczas takiej bezsennej nocy?
Lesie zielony, wieczny: lesie w deszczu �
ty� jakby z bajki niemieckiej, tajemnej
s�uchanej kiedy� na kanapie ciemnej
gdy trzaska ogie� w skier czerwonym dreszczu.
I gdy mysz w k�cie co� chrupie i kruszy
pod pstrym okwiatem przykrytym kobiercem,
z bajki � s�uchanej z piernikowym sercem
w r�ku i ufn� zgroz� w dziecka duszy. �
O lesie bia�y� dymi�cy zapachem
mg�y � o tajemnic nieustanne gody
o �ycie w szumie wielkiej czystej wody
wci�� nurkuj�ce z gor�czk� i strachem.
Gdy deszcz d�ugimi szklanymi strza�ami
bije ku ziemi pozwijane wst�gi
g��w paprocianych � b�bni w ��te kr�gi
grzyb�w i dziwnie w szumie li�ci gra mi
a mg�a przeci�ga wierzcho�kami w g�rze
i do�em w��czy bia�e pod�cielisko
jak uni�ony duch � i we mchu nisko
schn� zmia�d�onych poziomek ka�u�e�
Wije si� traw� zzielenia�a struga
ko�o gniazd fio�k�w posianych w parowie
��co� jest � i chce si� u�wiadomi� w s�owie
jak zapomnianych s��w rzucona smuga�
Poetka nieraz wprawia nas w zdumienie: niekt�re jej panie�skie wiersze s� na wskro� m�odzie�cze i ckliwe, inne za� z tej samej epoki � zadziwiaj�co dojrza�e, zdradzaj�ce du�y talent poetycki, pe�ne filozoficznych rozmy�la�. Oto wyj�tkowo dojrza�y wiersz pt. Natura:
�wiat przydro�ny traw, kwiat�w rozhu�tane �any
to jakby dziwny jaki�, cichy, jasny cz�owiek,
kt�ry kroczy sw� drog� nie podnosz�c powiek
zanadto �wi�ty, prosty � obcy cho� kochany,
Kt�ry nas nie dostrzega, nie czuje, nie s�yszy
i bierze krople naszych �ez za mroczne rosy,
d���c przez rozhu�tane kwiaty, k�osy,
ws�uchany w pie�� radosn� swej zielonej ciszy.
W tym miejscu bardzo by mi odpowiada� jej wiersz pisany w wiele lat p�niej, w kt�rym jak gdyby ods�ania�a skarby zawarte w swojej poetyckiej spi�arni, wiersz pt. To nie by�o wszystko:
Nie, to nie by�o wszystko moi drodzy � �
Jeszcze wam wi�cej poka��,
To by�y tylko fio�ki, stokrotki przy drodze�
Nie widzicie po mojej twarzy?
Jeszcze mi z serca wyro�nie kwiat dziki
nie nazwany w �adnym j�zyku � �
o p�atkach ze s�o�ca, o s�upkach z muzyki � �
z zapachem podobnym do krzyku!
Tak, to nie by�o wszystko, moi drodzy.
Patrza�am w�a�nie do lustra.
To by�y tylko fio�ki, stokrotki przy drodze �
Nie widzicie po moich ustach? �
Od najwcze�niejszych lat Lilka marzy�a o Mi�o�ci � przez wielkie, niebotyczne M. W tych marzeniach przeszkadza�a jej dr�cz�ca my�l o swej figurce. Jak�e� to b�dzie? Ukochany zamknie j� w ramionach i nagle wyczuje stercz�c� �opatk�. Jakie� to nieludzkie i pod�e!
Opr�cz mi�o�ci, na kt�r� czeka�a, obchodzi� j� ca�y �wiat, a przede wszystkim przyroda. Zaczytywa�a si� w naukowych ksi��kach przyrodniczych i zna�a na pami�� mn�stwo �aci�skich nazw kwiat�w i zi�. Uwielbia�a wszystkie zwierz�ta. Jak jaka� czarownica by�a w najlepszej komitywie z nietoperzami i dziwi�a si�, �e gdy kt�ry� z nich wpad� noc� do pokoju na wsi u ciotek, robi�a si� og�lna panika i s�u��ca szczotk� stara�a si� go wygoni� przez okno.
��Jeszcze si� zap�acze we w�osy! � wo�a�y ciotki.
Uwielbia�a sarny i jelenie, kt�re nieraz pojawiaj� si� w jej poezjach, ale najwi�cej zawsze wzrusza�y j� wiewi�rki, na co mamy dow�d w jednym z jej najpi�kniejszych wierszy pt. Wiewi�rka.
Ale powr��my do jej �yciowej tragedii. Jak Chrystus d�wiga� krzy� na Golgot�, tak ona d�wiga�a przez ca�e �ycie sw�j krzy� skrzywiony�
Mama widz�c, �e starsza c�rka mimo gier na �wie�ym powietrzu i zabaw krzywi si� dalej na jedn� stron�, postanowi�a zaprowadzi� j� do renomowanego zak�adu gimnastyczno�leczniczego niejakiej panny Maj. By� to najwi�kszy b��d, jaki w swoim �yciu ; pope�ni�a ta kochaj�ca i troskliwa matka. Panna Maj � szczup�a, wysoka, z rzadkimi blond w�osami �ci�gni�tymi z czo�a i zwini�tymi na czubku g�owy w kukie�k� � by�a �star� pann��, poniewa� uko�czy�a trzydzie�ci lat. Gdy Lilka stan�a przed ni� rozebrana, stara panna wykrzykn�a:
��Ale� to istna Wenus!
Czyli �e stan jej plec�w nie by� w�wczas gro�ny i lekkie skrzywienie nie m�ci�o zbytnio harmonii pi�knej poza tym budowy dziewczynki. Lilka na zawsze zapami�ta�a sobie �w wykrzyknik panny Maj i z gorycz� wspomina�a, �e by�a zbudowana jak Wenus, tylko j� g�upi lekarze zmajstrowali. Odczuwa�a te� zapewne g��boki �al do ukochanego �Mamid�a�, kt�rego zbytnia troskliwo�� o wygl�d c�rki przyczyni�