6041
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 6041 |
Rozszerzenie: |
6041 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 6041 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6041 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
6041 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Towarzystwo im, Stanis�awa Staszica,
Towarzystwo im. Stanis�awa Staszica we Lwowie
przy ulicy Batorego L. 30.
� Upa�� mo�e i nar�d wielki, zniszcze� tylko nikczemny".
Rok IV. Serya II. Tom Y. i TL
Maj i Czerwiec 1893.
SIEDEM LAT W SZLYSELBURGU
opisa�
Bronis�aw Szwarce.
� w 6 w.
Nak�adem Towarzystwa imienia Stanis�awa Staszica.
Czcionkami drukarni Zwi�zkowej w Krakowie
pod zarz�dem A Szyjewskiego.
1893.
Wydawca i odpowiedzialny redaktor : TadeUSZ Dwemicki.
Zostawcie tu nadzieje...
DANTE.
H�BLIOIEKA INSTYTUTU
Uniwersy�e�u Warszawskiego
-.tarza
Wpisano de iaweaUiia t)�
L
� Prijechali, barin!
Przed nami, niby ogromna, ciemna �ciana, wznosi si� Ladoga � wyra�nie tak, bo zdaje si�, �e jezioro podnosi si�, podnosi a� do kra�c�w widnokr�gu i lada chwila ca�a wodna masa runie na nas. Nawet jaskrawe czerwcowe s�o�ce, nie mo�e posrebrzy� ponurych nurt�w, woda nie b�yszczy, a wygl�da, jak bura, nieprzejrzysta masa; jaka r�nica od zielonych w�d Oceanu, albo Bryta�skiego Kana�u! Naprzeciw nas sterczy co� nad jeziorn� p�aszczyzn�, jak naro�l ciemna: to mury forteczki, wyrastaj�ce prosto z wody. Oto �w s�awny, historyczny Szlyselburg, gdzie zarzynano car�w i gdzie gni� musieli najniebezpieczniejsi nieprzyjaciele Gotorpskiego rz�du!
Spojrza�em na mojego przewodnika: szeroka, dobroduszna twarz pod niezgrabn�, jasnoniebiesk� kiepk� (w�asnej roboty,, jak mi opowiada� �andarm), z�olyfaf-'sie w ir'zedowo-sztywny wyraz i wygl�da�a odpowiedzi od twierdzy na podane
l
2_____Towarzystwo imienia Stanisfawa Staszica.
przez �andarm�w znaki. Ja si� te� z nim w rozmow� nie wdawa�em, bom nie m�wi� ani s�owa po moskiewsku; porozumie� si� mo�na by�o dosy� �atwo, z powodu podobie�stwa narzeczy, ale �adnej porz�dnej �konwersacyi" prowadzi� nie mog�em. Wszyscy�my wi�c patrzyli w milczeniu, i ja i �andarm m�j permski i dodany mu z Petersburga towarzysz, i czerwono-koszulny wo�nica � na nisk�, zagadkow� plam� na jeziorze, a czu-cho�skie J) konie leniwo si� op�dza�y tysi�com letniej �my, kt�ra ��t� chmur�, otacza�a wszystkie drzewa przy drodze. Czasem tylko �andarm przest�pi z nogi na nog�, jamszczyk 2) machnie knutem 3) nad ko�sk� grzyw�, otoczon� motylkami, a moje kajdany zabrz�cz� na pokrytym g�stym kurzem brzegu jeziora.
Szlyselburg! Tak� wi�c twierdz� obiecywa� mi pachn�cy, wymuskany �andarmski adjutant wczoraj wieczorem w �Trzecim Wydziale osobistej kancelaryi Jego Cesarskiej Mo�ci", kiedym mu odm�wi� ��danej odpowiedzi, a on z u�miechem, najczystsz� francuszczyzn� oznajmi�: vous seres conduit a la forteresse pour y etre interroge. *) Dla takiej siedziby uwolnili mi� od szubienicy i wezwali telegrafem z Permu, kiedym ju� jecha� do dalekiego Nerczy�ska w weso�em towarzystwie powsta�czych kajdaniarzy.
J) Czudzkie, fi�skie.
2) Pocztylion.
3) Biczem.
4) Odwioz� was do twierdzy dla badania.
Siedm lat w Szlyselburg u.
Wszystkie legendy o kazamatach, o podziemiach, o torturach, o wyrywanych Konarskiemu paznogciach w mig zacz�y si� t�oczy� w m�zgu, zm�czonym miesi�czn�, dniem i noc� nieprzerwan� podr�. Stan�y mi w oczach kleszcze, r�zgi, szpicruteny, *) �ledzie solone bez kropli wody i B�g wie, co jeszcze, � a nadewszystko brzmia�a w uszach z�owroga przepowiednia u�miechni�tego, oficerzyka: pour y etre interroge. Spodziewa�em si� wprawdzie czego� podobnego, kiedym si� �egna� nad dalek� Karn� z Piechowskim, z Krysi�-skim, z Otr�busem i z ca�� party� warszawskich towarzyszy podr�y; alem my�la�, �e szkoda carowi zdj�tego stryczka, i �e wszystko si� odrazu sko�czy znowu na szubienicy. A tu � badanie Szlyselburskie! badanie, pod g�upim pozorem jakiej� zasztyletowanej na Pradze baby, i to po moim wyje�dzie. �Musisz pan o tem wiedzie�", powiedzia� (po polsku, przecie) d�ugi, chudy, ko�cisty sekretarz �andarmskiego piek�a, utkwiwszy we mnie o�owiane, bez wyrazu oczy. Nie mia�em i dotychczas nie mam o tej nieboszczce najmniejszego wyobra�enia, i w�wczas ju� rozumia�em, �e to tylko zaczepka dla prowadzenia nowego �ledztwa w g�uchej, jeziornej kazamacie, daleko od moich, od kochanej Warszawy � na sam� my�l o tem badaniu dreszcz mi� przechodzi� po sk�rze � brrr!
Po chwili oderwa�o si� co� od forteeznego
J) Kije, pr�ty.
4 ___Towarzystwo imienia Stanis�awa Staszica____
wa�u i zacz�o si� do nas zbli�a�. Po minucie, moje nawet niet�gie oczy ujrza�y jakie� ciemne �apy poruszaj�ce si� miarowo, z ka�dej strony p�ywaj�cej plamy, i wnet pokaza�a si� ��dka posuwaj�ca si� za pomoc� d�ugich, morskich wiose�, dobrze mi znanych z dziecinnych lat i z wybrze�y burzliwego Atlantyku. Jeszcze chwila i przybi�a do brzegu bar za z sze�cioma wio�larzami, zas�pionym sternikiem i jakim� sztywnym, dobrze szpakowatym oficerem. G��wny �andarm przybli�y� si� miarowym krokiem, salutuj�c, \ dor�czy� oficerowi pakiet bia�y; wo�nica zeskoczy� i przeni�s� na barze m�j t�omoczek, a ja, brz�cz�c kajdanami, wsiad�em do ��dki z �andarmami. Szeroko si� u�miechn�� jasnow�osy jam-szczyk, zdj�� niski czarny kapelusz, i s�odziutko' przem�wi�: �barin, na wodku, za to, czto szcsa-sliwo prywioz!" 1).
Musia�em si� roze�mia�, tak mi si� podoba�a ta niewinna ironia Moskala � nie pami�tam, com mu z bia�oruska odpowiedzia�: �sztob ty prapau", albo co� podobnego, wsun��em do wyci�gni�tej �apy par� srebrnik�w, i dop�dzony �yczeniami uszcz�liwionego jamszczyka, odbi�em od l�du na d�ugie, d�ugie lata.
Oficer zakomenderowa� i d�ugie wios�a poruszy�y si� miarowem tempem. Obejrza�em si�: zwyczajne twarze majtk�w, podobne do siebie
*) Panie, na w�dk� za to, �em szcz�liwie dowi�z�.
Siedrn lat w Szlyselburgu.
na ca�ym �wiecie; siwy oficer ciekawie na mnie spogl�da male�kiemi, czerwonemi oczkami; a aandarm, kt�ry mi� dowi�z� z Permu, siedzi zadowolony, �e si� ci�ka podr� �b�ahopo�ucsno" ]) sko�czy�a i �e dzisiaj jeszcze swobodnie zawita do sto�ecznych szyneezk�w. Za nami mala� powoli niski brzeg jeziora, a na nim zmniejsza�y si� coraz bardziej niepoka�ne domki i cerkwie powiatowego miasteczka; gdzie�, za New� ju�, czernia� b�r szpilkowy.
Im bli�ej posuwa�a si� ��dka do twierdzy, tem ja�niej odznacza�y si� szare mury i zielony niski wa�, okalaj�cy ca�� wysepk�; po kilku minutach przybili�my do przystani. �andarm pierwszy wyskoczy�, pochwyciwszy t�omok, ja za nim zacz��em wst�powa� na kamienne schodki i wkr�tce ci�kie kajdany, nie przywi�zane do pasa aresztanckim obyczajem, a rozpuszczone umy�lnie z powsta�cz� fanabery�, powlok�y si� z brz�kiem po p�ytach sklepionej i niezbyt wysokiej forte-cznej bramy. Min�li�my ciemno-zielonego szyldwa-cha, kilku wyci�gni�tych jak struny �o�nierzy, i weszli�my nareszcie z �andarmami i �smotritje-lem" z) (bo takim by� prowadz�cy mi� oficer) do ciemnej kordygardy.
Zwyczajny odwach, jakich wiele widzia�em, zacz�wszy od Warszawy: �awki, karabiny rz�dem, brudne �ciany, � ale od razu mi wpad� w oczy
*) Pomy�lnie. 2) Nadzorc�.
6____Towarzystwo imienia Stanis�awa Staszica.____
jaki� zaokr�glony, d�ugi, pokryty mocno pot�u-szczon� sk�r�,, na niskich nogach zydelek; domy�li�em si� zaraz, �e to �o�nierska �koby�a", a gdyby mi potrzeba by�o wyja�nie�, i one si� tu znalaz�y � za koby��, le�a�y w k�cie ca�e p�ki burowatych r�zg.
Musz� przyzna�, �e widok tych przygotowawczych, zach�caj�cych do wiernopodda�stwa przyrz�d�w wcale nie mi�e zrobi� na mnie wra�enie, i �e mi si� zaraz przypomnia�o ostrze�enie J W. Tucho�ki jeszcze w Eatuszu warszawskim: �Na zasadzie takich a takich artyku��w kodeksu, je�li badany przest�pca, nie nale��cy do stanu uprzywilejowanego, stawia si� hardo podczas badania i nie chce pomaga� sprawiedliwo�ci nale�ytemi zeznaniami, mo�e by� ukarany ciele�nie". A jaki� tu stan uprzywilejowany, kiedy mi wyra�nie przy wyroku �mierci o�wiadczyli, �em �pozbawiony wszelkich osobistych i innych praw", dlatego zapewne, by mi nie pos�u�y�y na tamtym �wiecie. Nie by�o te� mowy o przywilejach, kiedy adjutant mi przeczyta� ��r�d nocnej ciszy najmi�o�ciwsze u�askawienie" do ci�kich rob�t w kopalniach bez terminu, po naszemu na ca�e �ycie, a mo�e � kto wie? � i za grobem.
Nie mia�em czasu do d�u�szego my�lenia o do
wodach Najja�niejszej troskliwo�ci i o sposobach
utrzymywania karno�ci w obro�cach Ojczyzny,
, bo si� wtoczy�a do kordygardy nowa jaka� oso-
/ bisto��, przed kt�r� wszyscy stan�li zaraz jak
/ wryci w nale�ytych pozach. Wyobra�cie sobie
Siedoi lat w Szlyselburgu.
okr�g�y brzuszek na kr�tkich n�kach, a nad tem wszystkiem niemniej okr�g�� a rumian� i niezbyt pomarszczon� twarzyczk� ozdobion� siwym w�sem i miko�ajewskiemi faworytami tak zwanemi �kotlecikami", najzupe�niejsza podobizna pana �Macieja z pod �ukowa, albo pana Stanis�awa na Wielkich i Ma�ych Zawadach. Cho� si� jego eksce-lencya (prjewoschoditjelstwo, nale�a�oby powiedzie�, alem o tem jeszcze w�wczas nie wiedzia�) przymusza� do marsowego wygl�du, wida� by�o, �e to rola nie dla niego, i �e kiedy ka�e nale�ytym sposobem o�wiczy� przest�pc�, to chyba dlatego, �e zosta� doprowadzony do najokropniejszej szlacheckiej pasyi, albo �e inaczej zrobi� nie mo�e, bo car �przykaza�". Wygl�da�a ta ca�a figura zupe�nie po polsku, opr�cz, ma si� rozumie�, ciemnozielonego munduru ze �wiec�cemi guzikami i prusko-moskiewskiej jeneralskiej czapki; ale tak wiele ju� spotyka�em moskiewskich twarzy, podobnych do naszych, �em nie m�g� o narodowo�ci zawyrokowa�; dopiero kiedy genera�, przywitawszy si� z komend� i pom�wiwszy z uni�onym �andarmem, odezwa� si� do mnie najczystsza polsko-ukrai�ska mow�, pozna�em, �e dygnitarz nale�y rzeczywi�cie do wiernych roso-ka-tolik�w. Ale jaka� r�nica po skrzywionych i chytrych fizyonomiach rozmaitych Witkowskich, G�-rzewskich, D�browskich, Sierzputowskich i tym podobnych warszawskich renegat�w! Od razu te� wst�pi�a we mnie otucha, o ile mog�em jeszcze my�le�, bo zm�czenie eoraz bardziej bra�o g�r�,
�8____ Towarzystwo imienia Stanis�awa Staszica
i t�skni�em jedynie do natychmiastowego, cho�by wiecznego spoczynku.
� Odprowadza was do sekretnego zamku; nie macie nic do powiedzenia?
� Nic, panie.
Wyszed� genera� z otrzymanemi od �andarma papierami, za nim pop�dzi� �fijo�ek", grzecznie po�egnaws/y si� ze mn�, a ja si� zn�w odpra-\ wi�em dalej ze smotritjelem. ~~~ Od kordygardy prowadzi� d�ugi, kryty korytarz, arkadami, nad brzegiem porz�dnie obmurowanego, g��bokiego kana�u; na kurytarz wychodzi�y drzwi i okna, czy wi�zienne czy inne, te-gom nie m�g� od razu pozna�, a przez kana� prowadzi�y co kilkadziesi�t krok�w przerzucone murowane, sklepione mostki. Za kana�em otwiera� si� widok na plac szeroki z cerkwi�, i kilku nagrobkami, � za placem, pod fortecznym wa�em, koszary czy co� podobnego, a z drugiej strony jakie� plantacye czy ogr�dki, w nich domki bia�e. Wysoko nad wa�em powiewa�a ��ta chor�giew z dwug�owym carskim s�pem. Szli�my w g��bo-kiem milczeniu, przerywanem jedynie odg�osem krok�w pod arkadami i brz�kiem kajdan na kamiennej posadzce.
Przeszli�my przez mostek i w�wczas ujrza�em znajomy mi z Europy, ale rzadki w Eosyi �redniowieczny �sekretny" zamek. Dwie okr�g�e granitowe, szaro��tawe baszty z waskiemi strzelnicami, taki� mar z granitu, a w �rodku czernia�a sklepiona, ogromna brama; przed bram�
Siedm lat w Szlyselburgu.
t
nowy mostek, wi�kszy od tamtych, wisia� nad skr�caj�cym si� kana�em; ca�a budowa wskazywa�a �e tu by� niegdy� most zwodzony, zupe�nie jak w starych zamkach Prancyi, czy Niemiec; w�ski stok, zaros�y traw�, oddziela� mury od kana�u.
Nadzorca zapuka�, szyldwach natychmiast otworzy� nabita ogromnemi gwo�dziami furt� i pod wysokiem sklepieniem zeszli�my po kilku kamiennych stopniach do wn�trza historycznej klatki dla najwa�niejszych wszachrosyjskich przest�pc�w.
V
Siedm lat w Szlyselburgu.
11
II.
Pos�pnie bo wygl�da�o podw�rze nowego, przeznaczonego dla mnie pa�acu. By� to czworobok, szeroki na jakie sto krok�w, a z ty�a widnia�y takie same granitowe �ciany, zako�czone takierni same-mi basztami; u spodu ka�dej baszty otwiera�y si� drzwi �elazne, a kilka w�skich okienek o�wieca�a wida� w �rodku wie�y jakie� kom�rki czy mo�e wschody. Pop�kane od p�nocnych mroz�w granitowe p�yty wygl�da�y chropowato, liszajowato niby, a wysokie mury rzuca�y olbrzymi cie� na w�skie podw�rze. Niska, bez pi�tra oficynka przecina�a zamkni�t� przestrze� jeszcze na dwoje, i razi�a oczy ow� skarbow�, brudno - ��t� farb� t kt�r� si� odznaczaj� moskiewskie koszary, wi�zienia i szpitale; przez okna, do�� wielkie, wygl�da�y ogromne �elazne kraty, a wi�ksza cz�� by�a zas�oni�ta dowcipnemi �pytlami", by �wiat�o mog�o zajrze� tylko z g�ry, a ca�y �wiat byt szczelnie odgrodzony od nieszcz�liwego wi�nia. Szczyt dachu dochodzi� prawie do wierzchu zamkowych mur�w, a ogromne daszysk� by�o przer�ni�te ma�emi, p�okr�g�emi strychowemi okien-
**�
karni, zupe�nie, jak w naszych wiejskich dworkach ; � gdzieniegdzie stercza� bia�y dymnik, a na dw�ch ko�cach przylepiona do domu drewniana facyatka z budk�, zdradza�a, �e tu tak�e znajduje si� kordygarda.
Wszystko to, szare zamkowe mury, ��ta oficyna, czarniawe faeyatki, ezarno-pr�yste budki, zielone, drewniane baryery przed ca�ym frontem, a w k�cie podw�rza, obok drzwi �elaznych, jaka� nawp� rozwalona ciupa � wygl�da�o szaro, ponuro, sztywnie i martwo.
Wyskoczy�o kilku �o�nierzy bez broni i stan�o w karnych postawach, z podoficerem na czele � nie by�o wida� ani �andarm�w, ani oficera.
Ale niedarmo zaliczaj� mi� do wiecznych optymist�w. Nawet w dziesi�tym pawilonie znajdowa�em co� przyzwoitego, nawet oszpecona ogromnym, czerwonym liszajem twarz pana pomocnika G�rzewskiego wydawa�a mi si� czasami prawie ludzk�; tylko w szanownym ^�uczku" nigdy, przenigdy, pomimo ca�ego optymizmu, nie mog�em nic znale�� powabnego, nawet gdy si� ze mn� ca�owa� na Wielkanoc, �ycz�c z ca�ego serca �powodzenia naszym" � r�cz�, �e gdybym go cho� troch� zach�ci�, doda�by s zwyci�stwa powsta�com" � opr�cz tych, ma si� rozumie�, kt�rych wyprowadza� w nocy na szubienic�. Nap� przymkni�te od znu�enia moje niepoprawne oczy umia�y odrazu zobaczy�, �e si� co� w ponurej poszwedzkiej klatce zieleni: cho-
12
Towarzystwo imienia Stanis�awa. Staszica.
rowita jarz�binka, upstrzona pomara�czowemi koralami; a przed bli�sz� kordygard� u�miecha� si� do�� niezgrabny go��bnik na jednej wysokiej nodze, nad kt�rym fruwa�y bia�e, sine i czerwonawe go��bki. Co� �ywego przemkn�o si� tak�e pod go��bnikiem, pobiela�o na chwilk� i zapad�o si� jak widmo w ziemi� � mia�em si� dopiero p�niej dowiedzie�, �e to wi�zienny kr�liczek. A nad eiemnem podw�rzem ja�nia�o lipcowe niebo i bia�e chmurki weso�o po niem igra�y, d���c do wysokich zak�tk�w, gdzie nawet wszechw�adny car wszech Eosyi dost�pu znale�� nie mo�e.
To wszystko ujrza�em w mgnieniu oka, bo�my weszli do ��tej oficyny i zn�w zagrzmia�em ca�� wi�zienn� zbroj� po kamiennych taflach korytarza, min�wszy jak�� otwart� izb� � .kuchni�, jak si� potem okaza�o. Jeszcze chwilka, otworzy�y si� z trzaskiem drzwi ciemno-zielone, z ma-le�kiem okieneczkiem, starannie zakrytem zanu-merowan� sk�rzan� klap� , i pan smotritjel o-�wiadczy� mi, �e znajduj� si� u kresu podr�y.
Nie bardzo zwa�a�em z pocz�tku na ponur� cel�: znu�enie przejmowa�o mi� jak�� dziwna o-boj�tno�ci� dla ca�ego �wiata, � alem tak cz�sto potem mierzy� �w numer trzeci metrem w�asnego wyrobu (mog� si� pochwali�, �em si� omyli� tylko o �wier� centymetra), tak cz�sto rysowa�em owo okienne sklepienie, owe kraty, �w stolik i owo brudno-zielone ��ko, �e mog� odraza zarekomendowa� przeznaczony mi czertog, � po polsku komnat� (boby�cie inaczej mogli pomy-
Siedm lat w Szlyselburgu.
�le�, �e ten wyraz ma z pewno�ci� co� wsp�lnego z �czertami").
Trzy kroki wszerz, sze�� krok�w wzd�u�, a �ci�le m�wi�c, s��e� moskiewski i dwa, � takie by�y wymiary trzeciego numeru. Bia�e �ciany z ciemnym szerokim pasem u spodu, podpiera�y sufit bia�y, nie sklepiony, chwa�a Bogu, a prawie ca�y koniec zajmowa�o do�� wysokie okno, zakratowane 'wewn�trz calowemi �elaznemi sztabami, mi�dzy kt�remi jednak�e mog�aby si� do�� �atwo przesun�� dzieci�ca g�owa. Pod oknem, opa-trzouem szerokim drewnianym blatem, bo mury miaty z pewno�ci� arszyn (72 centymetry) grubo�ci, sta� zielony stolik, najdrobniejszych rozmiar�w, a przy nim sto�ek, a raczej taburet ta-kiej�e barwy; u �ciany zwyczajne^ drewniane ��ko z suchotniczym siennikiem, �le pokrytym szar� szpitalna ko�derk�; w k�cie, u drzwi, klasyczny kube�. Ot� i wszystko; z drugiej strony drzwi wystawa� z k�ta wysoki piec ceglany, po-tynkowany na bia�o i s�u��cy widocznie dla dw�ch cel; paliska nie by�o, wida� �e palono z kury-tarza. Pod�oga, malowana czerwonaw� farb�, utrzymywa�a si� sn�� czysto i w og�le wszystko by�o widocznie cz�sto od�wie�ane, bielone i myte! dla wchodz�cego jednak ze �wiata, ciasna i ciemna cela wygl�da�a niewymownie ponuro i martwo.
Usiad�em znu�ony na ��ku, ko�o mnie kr�cili si� �o�nierze, wnosz�c rzeczy; przez okno, me zas�oni�te i o czystych szybach, wida� by�o mur
BIBLIOTEKA ilSfllUD IUST8i!Cl
14
Towarzystyo imienia Stanis�awa Staszica.
granitowy o kilkana�cie krok�w i przechadzaj�cego si� z karabinem szyld w�cha.
�Iswoltje sniatj odjazdu" *), przem�wi� z �askawym u�miechem nadzorca, a przytem jego male�kie oczka popatrzy�y na mnie prawie z lito�ci�.
Nimem zacz�� spe�nia� pro�b� czy rozkaz szanownego smotritjela, wszed� do celi so�dat z m�otem i jak�� podstawk�, i do�� zr�cznie kilkoma uderzeniami wybi� nity zamykaj�ce kajdany; opad�y �elaza na pod�og� i znik�y mi wnet z oczu, wyniesione przez kogo� na kurytarz; pierwszy raz od miesi�ca stan��em nie okuty, w lekkich tatarskich �iczyga�h", na kt�re zamieni�em gdzie� za Kazaniem, w Ma�my�u, zdaje si�, d�ugie warszawskie buty: � bo mi nogi tak opuch�y od jazdy i od uk�szenia komar�w, �e kiedym si� m�g� po kilku tygodniach nareszcie rozzue na par� godzin, to but�w �adnym sposobem wdzia� nie mog�em.
Nie dozna�em ulgi po zdj�ciu kajdan, ale przeciwnie pewne zak�opotanie, jakby mi czego� nagle zabrak�o, i d�ugi czas potem niezr�cznie mi by�o chodzi� bez cesarskich ozd�b � taka to si�a przyzwyczajenia. Ilu� takich ludzi, kt�rzy d�ugo, d�ugo bez kajdan chodzi� nie mog� ! A niestety, wielu ich zaajdzie w naszej nieszcz�liwej Polsce, od zniemczonego urlopnika do nad�tego ja�nie wielmo�nego, co go rodzi dzie-
Eacz pan zdj�� ubranie.
Siedm lat w Szlyselburgu.
15
wiata woda na Kisielu od Leszczy�skich, czy Poniatowskich � czym tak w�wczas pemy�la�, tego nie pami�tam, ale, �e teraz tak my�l�, to pewna, bo mi� d�ugie i bolesne do�wiadczenie o tem a� nadto przekona�o.
A rozbieranie wi�nia sz�o swoim porz�dkiem. Zdj�li burk�, kubrak brunatny, polskie szarawary i tatarskie buciki, potem krakowsk� kamizel�, potem bielizn�, a z ni� ocala�e od Sierzputow-skiego spinki z Or�em i Pogoni�, � i zosta�em si� nagi, �leak matj rodi�a", �r�d powa�nych i przej�tych �wi�to�ci� swojego pos�annictwa so�-dat�w. Mnie jednemu w�r�d nich jeszcze na �miech si� zbiera�o, alem i, na to si� nie m�g� zdoby�, bo sen morzy� mnie coraz bardziej' Nie zwa�a�em ju� prawie na to, jak mi� oblekali w grub� wi�zienn� bielizn�, w szary sukienny cha�at, w jakie� szpitalne pantofle, czy �koty";] nie s�ysza�em, a przynajmniej nie rozumia�em,! �co mi nadzorca prawi� o rzeczach, o t�omoku, o przechowaniu tego wszystkiego; nie chcia�o mi si� nawet pomy�le� "o zaszytych, w sukniach i schowanych w cygarnicy pieni�dzach, o niezb�dnym scyzoryku i o innych przedmiotach, kt�re mo�e dla mnie bezpowrotnie zgin�y � jedn� tylko mia�em my�l, spa�, usn�� jak najpr�dzej; ledwo te� wyszli carscy s�udzy i zatrzasn�y si� drzwi ze zgrzytem ci�kiego zamku, powali�em si� na ��ko i usn��em natychmiast, jak zabity.
By�o to w po�udnie, dnia 7 lipca 1868 roku.
III.
Kiedym si� obudzi�, ujrza�em te sam�, ciasn�, cel�, t� sam� krat�; ale na stole by� dodatek : cynowa miska, cynowy talerz z chlebem czarnym i bia�ym i �y�ka z tego samego kruszcu. Wiecz�r si� zbli�a�, przespa�em wi�c obiad, bo zupa o-styg�a zupe�nie, mi�so by�o zimne.
Zapuka�em do okienka we drzwiach. Po chwili zjawi� si� �o�nierz bez czapki i broni; jakem si� potem dowiedzia�, by� to szeregowiec z �fortecz-nej komendy", a jak go zwyczajnie wi�niowie nazywaj�, s�uzytjel^ s�u��cy.
� Kt�ra godzina ? � zapyta�em.
� Nie mohu gnaij.
� A kt�ry... kotory... die�, dzisiaj... dne�?
� Nie moliu snatj!
Stoi �o�dak, wytrzeszczaj�c na mnie w�ziutkie, szarawe oczy, i �ruM po sewam" pod�ug �artyku�u". Zrozumia�em, �e rozmawia� ze mn� nie wolno; roze�mia�em si�, zjad�em troch� zimnej strawy, zostawi�em sobie chleb, i �o�nierz znik� z niedoko�czon� wieczerz�; zamkn�y si� drzwi z brz�kiem, i znowu zosta�em si� sani � czy tak do �mierci ?
Siedrn lat w Szlyaelburgu.
17
Szcz�ciem nie by�em ju� nowicyuszem. Sze�� miesi�cy cytadelskiego �ycia przyzwyczai�y mi� jak najzupe�niej do celkowego gospodarstwa � zacz��em si� urz�dza� pod�ug wszystkich prawide� �sekretnego" zamieszkiwania.
Nasamprz�d kalendarz � czem ? Po d�ugich poszukiwaniach ani gwo�dzia, ani patyczka najmniejszego nie znalaz�em; wi�c pazuogciem na bia�ej �cianie u okna wydrapa�em kresk�, a przy niej S du�e: wszak przyjecha�em do klatki we wtorek. Z drugiej strony kreski �semka, i kalendarz got�w. Potem do �ciany. Stuk, stuk � stuk, stuk, stuk, stuk, stuk � pauza � potem cztery stukni�cia, przerwa, znowu cztery, pauza � i tak dalej. Pierwsze to zapytanie z �ywego grobu do s�siedniej �yj�cej trumny: �kto tam?" Ale na-pr�no si� mozoli� odcisk, nabity na drugim palcu prawej r�ki przez d�ugie cytadelne rozmowy, � grobowe milczenie odpowiedzia�o mi z jednej i z drugiej strony, a wprawne moje ucho us�ysza�o tylko, �e si� szyldwach zbli�a do drzwi na palcach (czy te� w takiem obuwiu, �e krok�w nie s�ycha�), podnosi ostro�nie sk�rzana klap� i patrzy, co wyrabia nowy ptaszek.
Ha! s�siad�w nie ma, albo nie chc� odpowiada�. Trzeba si� wzi�� do innej roboty.
Nie ma nikogo � ale kto tu by�? Ksi�ga wi�zienna, piec kaflowy zaraz mi to w cytadeli warszawskiej opowiedzia�. Kogo tam nie by�o na brunatnych kaflach! Levitoux, wynalazca pukane-go alfabetu, ten, kt�ry si� �ywcem spali�, mo�e
2
18
Towarzystwo imienia Stanis�awa Staszica.
w tym samym 57-mym numerze, �ciegienny, ksi�dz spiskowiec, i innych wielu, legion ca�y; wszystko przekre�lone, wyskrobane, i nazwiska i wiersze patryotyczne i �Jeszcze Polska nie zgin�a" i daty, zaczynaj�c od 40 roku, i krzy�e, znaki �mierci; ale to w�a�nie dodawa�o ochoty do pracy i po kilku dniach upartego �l�czenia odczyta�o si� wszystko, czy odgad�o; dzieje dwudziestoletniego m�cze�stwa odkry�y si� przedemna i wzmocni�y samotnego do walki, natchn�y nowy, niezwalczony up�r. Czy� ten mur do mnie wyra�nie nie m�wi� prawie nieczytelnym napisem : Exoriere aliquis nostris ex ossibus ultor, wyro�nie z naszych ko�ci m�ciciel ?
Tu, w Szlyselburgu, nowe rozczarowanie: piec ceglany, nie kaflowy, �wie�o wybielony. Drapa�em � czysta ceg�a, i nie wida�, by kto� kiedykolwiek na niej pisa�; zreszt� na cegle napisy wycieraj� si� jak naj�atwiej. �ciany doko�a takie same, niepokalanej bia�o�ci; nigdzie nic, ani na stole, ani na ��ku, ani na sto�ku, nawet na blacie pod oknem najmniejszej nie by�o kreski (raz tylko w jednej celi znalaz�em na drewnie nawp� starte, nieczytelne litery); nie by�o najmniejszego �ladu tych, kt�rzy niezawodnie tu cierpieli, �yli, przeklinali, czy p�akali � mo�e umierali; nie, nic! Gr�b � czysty, porz�dny, ale niemy zupe�nie !
Kto �y� w takim grobie, wie, ile szcz�cia, ile �ycia dodaje najmniejszy znak przypominaj�cy tych, od kt�ry�h ci� oderwano na zawsze mo�e,
Siedm lat w Szlyselburgu.
19
twoich dawniej oboj�tnych dla ciebie ludzkich braci; tam si� mo�e dopiero samolub nauczy�, o ile niezb�dnem jest dla ka�dej �ywej istoty towarzystwo podobnych jej istot. Tylko przymusowe towarzystwo mo�e si� sta� m�k�, jak wszystko to, co przymusowe, wi�ksz� nawet m�k�, ni� przymusowa samotno��. Car mi przynajmniej zawsze oszcz�dza� takiej m�czarni, a zreszt�, �atwo si� od niej uwolni�: nowem przest�pstwem przeciw Jego Carskiej Mo�ci, nawet udawaniem tylko zbrodni politycznej. Tak czyni� zazwyczaj zwykli z�odzieje, kiedy im si� sprzykrzy �wsp�lna izba", i chc� dla jakichkolwiek powod�w dosta� si� do �sekretnej".
Wiecz�r tymczasem zapad�, samotno�� by�a zupe�na � ale nie: klucz zgrzytn�� w zamku i pokaza� si� nadzorca.
Nie powiem, �eby jego pojawienie si� wielk% mi sprawi�o przyjemno��. Czy ma mi� wezwa� znowu do jakiego� badania, kt�rem w Petersburgu grozili ? Mo�e przychodzi szpiegowa� ? _&.\e zawsze to cz�owiek, Moskal, i nie takie budzi obrzydzenie jak sw�j kat w�asny, naprzyk�ad �uczkowski, mo�na si� b�dzie przytem wypytywa�, bo spodziewam si�, �e oficer mi nie powt�rzy wiecznego so�dackiego �nie mohu znatj" � Zreszt� pokaza�o si�, �e �Jewo b�ahorodje� x) nie przychodzi bez podarunku: zapyta� si� o<3-
*) Jego Urodzono�d
20
Towarzystwo imienia Stanis�awa Staszaca.
razu, czy mi nie trzeba herbaty i � o szcz�cie! � tytoniu.
Po d�ugiej i zagmatwanej rozmowie � bom si� jeszcze do �czaj�w" i �tdbak�w" nie przyzwyczai�, a wida� by�o, �e m�j zacny str�, chocia� obeznany z polsk� mow�, nie nmie wcale m�wi� po chrze�cija�sku, � dowiedzia�em si�, �e-naznaczono mi a� 50 kopiejek na dzie� (w dziesi�tym pawilonie dawano 30) i �e wydadz� mi z g�ry pewn� ilo�� herbaty, cukra i �wier� funta tytoniu na ca�y miesi�c.
Uczu�em od razu ca�� korzy�� wa�nego �przest�pstwa", bo gdybym by� zwyczajnym ~bv,nto-wszc�ykiem, a jeszcze gorzej, zupe�nie niewinnym i wiernym poddanym, pewnoby mnie tak wspaniale nie traktowali; postanowi�em wi�c zaraz w duszy, �e przez ca�e �ycie b�d� si� trzyma� zasady: �kiedy pada�, to z dobrego konia", i wszystkim rekomenduj� j� jak najmocniej.
� A kotory die�? wszak �roda? � zapyta�em znowu nowego go�cia z nienasycon� ciekawo�ci�.
Smotrytjel spojrza�, nic nie odpowiedzia�, odwr�ci� rozmow� i takem si� nie dowiedzia�. My�la�em potem, �e nie zrozumia� tej ��rody" (po-moskiewsku sicreda); ale daleko p�niej dopiero mia�em si� dowiedzie� o w�a�ciwej przyczynie jego milczenia, kiedym ju� rozumia� cerkiewne dzwonienie i zdo�a� rozpozna� � niedziel�. Okaza�o si�, �e mi dzie� ca�y znik� jak kamfora; my�la�em, �em si� omyli�, chocia� by�em pewny, �e
Siedm lat w Szlyselburgu.
21
�co dzie� kresk� znacz�: ale wtedy dopiero nadzorca, b�d�cy ju� ze mn� w dobrej komitywie i widz�c, �em nie taki czarny, jak mi� w wi�ziennym paszporcie odmalowano, odkry� mi, �em doby nie zgubi�, ale po prostu przespa�: ta �roda by�a ju� czwartkiem.
�ciemnia�o zupe�nie � przynie�li obiecane spe-
�eya�y, herbat� od jakiego� Tytowa, czy jak si� on tam nazywa�, s�awetnego kupca powiatowego miasta Szlyselburga, tyto� Myllera wcale nieszczeg�lny, cukier i ca�� kup� �oj�wek, na kt�rych mia�em sobie przez lat kilka wypala� pal-
�ce, obcieraj�c knoty: nie pami�tam ju�, dlaczego nie dali mi stearyny, a zreszt� nie chcia�em ich prosi�, bom sobie wzi�� za prawid�o o nic nie prosi�; dadz�, dobrze, nie dadz�, pal ich dyabli! "Grubo mo�na zap�aci� za wszelkie ulgi i �aski, a ja wcale p�aci� nie chcia�em.
By�o wi�c gospodarstwo, by� nawet zbytek i mog�em, rozwaliwszy si� na twardem i kr�t-kiem ��ku (car nie winien, �em taki d�ugi), marzy� przy cygaretce o tych, kt�rzy teraz wa�cza, bij� Moskali, ju�, ju� wyp�dzaj� Berga z Warszawy � czemu� mnie tam niema!
Czegom si� nie namarzy� w tym trzecim numerze !... Powstaje Litwa ca�a, powstaje i Petersburg � pomimo swojej kolosalnej nieznajomo�ci Eosyi, z kt�rej si� moi szanowni ziomkowie i teraz nie chc� wyleczy�, wiedzia�em przecie, �e matuszka Moskwa nigdy nie powstanie � car ucieka, na Wo�dze Pugaczewszczyzna, i tak da-
\
22 Towarzystwo imienia Stanis�awa Staszica._____
lej, do niesko�czono�ci. Bo nie mo�e by�, �eby B�g nam pozwoli� zgin�� marnie, �eby nie ukara� nareszcie okrutnego ciemi�zcy tylu narod�w, nie mo�e by�, �eby Europa nie skorzysta�a przecie z naszego powstania i nie utar�a rog�w strasznemu wrogowi. Znalaz�a si� przecie, chwa�a Bogu i krytyka; bo jeszcze mi brzmia�y w uszach s�owa Padlewskiego: �mamy, panowie, przeciw sobie dziewi��dziesi�t szans na sto � ale musimy spe�ni� sw�j obowi�zek; nie b�d�, si� wa& pytali w carskiem wojsku, czy wierzycie w zwyci�stwo � id� na �mier� i basta!"
Wi�c mo�e zgnietli nas znowu, jak ojc�w, jak dziad�w naszych ? � ha ! ale�my zrobili swoje, i gorzej ju� jak za Miko�a�a albo za Metternicha nam z pewno�ci� nie b�dzie, a ch�opom sto razy lepiej. � Jeszcze Polska nie zgin�a !
IV.
Zacz�y si� potem d�ugie, jednostajne dnie w p�-ciemnej celi , z kt�rej ani dniem ani noc� nie by�o wyj�cia. Ile to trwa�o, dwa miesi�ce, czy wi�cej? teraz ju� nie pami�tam: ale wiem, �e nie by�o ani ksi��ek, ani czego�kolwiekf, czemby si� zaj�� mo�na. A w samotnej celi bezczynno�� to �mier� � jak zreszt� wsz�dzie na �wiecie. Bezczynno�� cielesna prowadzi wolno, ale niechybnie do cielesnej �mierci; duchowa bezczynno��, albo raczej ci�g�e przewracanie w m�zgu jednych i tych samych my�li, kt�rych cz�owiek, nawet najbardziej okrzesany, nie wielki przecie ma zapas, doprowadza jeszcze pr�dzej do okropniejszego nawet ko�ca � do �mierci umys�owej, do ob��du. A trzeba si� ratowa� od tego wiecznego duchowego prze�uwania, trzeba przytem ucieka� od zachcianek w�asnego, m�odego cia�a, ��daj�cego ruchu, �ycia, czynu, rozkoszy � jedynem lekarstwem praca. S�, tacy, kt�rzy g�odz� si� przez ca�e lata, a z wi�ziennego chleba lepi� i wy-rze�biaj� cuda cierpliwo�ci, czasem arcydzie�a sztuki; s� tacy, kt�rzy �pi� na deskach, a ze s�omy, wyj�tej z siennika, tworz� jeszcze dziwniejsze rze-
24
Towarzystwo imienia Stanis�awa Staszica.
czy, kt�rzy maluj� krwi� w�asn�, wymy�laj� niepoj�te narz�dzia i chemiczne preparaty � z niczego ; ja niestety do takich nie nale�a�em, bo mi� klasyczne, pojezuickie wychowanie oduczy�o od my�li, �e mam pi�� zdrowych pa'cow.
Ci�g�a my�l o gin�cej braci mog�a doprowadzi� tylko do rozpaczy, nawet przy niezachwia-nem przekonaniu i zdrowej wierze; my�l o �mierci, o �yciu zagrobowem, z pomini�ciem wszystkich tych, kt�rymem obowi�zany pomaga� na ziemi, by�a dla mnie samolubna zbrodni�, je�libym si� na niej mia� ogranicza�. Wiedzia�em zreszt�, �e w takiem po�o�eniu ona doprowadzi jedynie do halucynacyj, � grzeczniej m�wi�c do �zachwytu", a potem... do irlyotyzmu � i do �mierci, do kt�rej taka my�l d��y z samego pocz�tku. Jest to rzecz zadziwiaj�ca, �e takie najwyra�niejsze, chocia� po�rednie samob�jstwo zyskuje najgor�tsze pochwa�y tych, kt�rzy nazywaj� odebranie sobie �ycia naj�miertelniejszym z grzech�w!
Pracowa� � pracowa� trzeba, umys�owo, r�u-, mi� si�, bo ciele�nie nie umiem. Trzeba tak�e nie zapomnie� ludzkiej mowy; ale na to mam gotowe lekarstwo: �piew. I mo�e po raz pierwszy zad�wi�cza�y w sekretnym zamku Bartosz i Armaty pod Stoczkiem, Z dymem po�ar�w i wiele innych powsta�czych pie�ni, cho� zamek ju� z pewno�ci� s�ysza� przedemn� o tej Polsce, kt�ra gin�� nie chce i o Ko�ciuszce, patrz�cym na nas z nieba.
Siedm lat w Szlyselburgu.
25
Nie przeszkadzano mi, ani jednem s�owem; i za to by�em im wdzi�czny. Sam nadzorca da� rai nawet wkr�tce inn� robot�, bo nauczy� robi� papierosy, dla oszcz�dzenia, jak radzi�, tytoniu, a z tutkami zjawi�a si� zaraz ca�a biblioteka. <3� to za cudowna rzecz, te kr�cone munsztu-czki! Rozwiniesz, i masz d�ugi szmatek mocnego papieru, na kt�rym zacz�o si� pisa� znalezionem nareszcie jakiem� metalicznem ostrzem, najrozmaitsze moje fachowe algebraiczne, geometryczne i arytmetyczne rachunki, figury i formu�ki. Trzeba dobrego wzroku, by potem przeczyta�, co� nacisn��, i jestem pewny, �e m�j smotrytjel zgo-laby nic nie zobaczy�; jam si� wybornie z tego wywi�zywa�; kr�tki wzrok przyda� si� przecie do czego�.
Nie by�em znowu taki samotny. Opr�cz milcz�cej s�u�by, opr�cz nadzorcy, kt�ry do�� cz�sto zagl�da� i uczy� mi� po rosyjsku, bom zaczyna� �coraz lepiej rozumie� jego mow�, zaczjj� si� pokazywa� jaki� czarny o niskiem czole, szerokiej twarzy, nastrz�pionych w�sach jegomo��, pan plac � major. Ale niewiele mia�em z niego pociechy.
� Czy�cie nie g�odni?
Zauwa�� tutaj, �e musi to by� jaka� kabalisty-czna formu�a dla takich pan�w, bo tak samo si� zupe�nie wyra�a� w cytadeli pan �uczkowski, �on�e" Morok, � tylko po polsku, i nast�puj�cym arcyeleganckim frazesem:
� Czy nie ma czasem g�odu tu ?
26
Towarzystwo imienia Stanis�awa Staszica.
I tak dzie� w dzie�, a� do znudzenia. � �uczkowskiemu m�wi�em: ,nie!" � do mia�em przecie z domu najrozmaitsze jad�o, nawet �akocie; ale szlyselburskiemu plac-majorowi odpowiada�em ka�dym razem nieomylnie:
� G�odnym!
Bo rzeczywi�cie dawali je�� porz�dnie, z wetami nawet, ale ma�o i raz na dzie�. Trzy lata by�em g�odny, a�em si� przyzwyczai�. Gdzie si� zawierusza�y owe p�rubl�wki, nie wiem; ale-z pewno�ci� nie ca�e do mnie dochodzi�y.
Czarna, p�kata figura b�knie co�, odwr�ci si�, wyjdzie � i nazajutrz to samo zapytanie i ta sama odpowied�. Nie masz nic nad regularno��!
Nasta�a przecie przerwa w tej �g�odowej regularno�ci", nie na d�ugo, ale i to si� przyda�o. Bywa� par� razy sam genera�, ten sam �katolik", kt�ry mi� w kordygardzie przywita�, i jemu zawdzi�cza�em przynajmniej kilka polskich wyraz�w. S�ysz� zaraz, �e w korytarzu co� nadzwyczajnego, odg�os krok�w, jaki� po�piech, jakie� g�o�ne rozmowy; drzwi si� otwieraj� z niezwyk�� uprzejmo�ci� i jawi si� t�usta, zasapana figurka.
� Jak si� masz, bratku ?
Odpowiem, jak si� nale�y, nie prosz�c o nic ale nareszcie �wykalkulowa�em* (nie na okurku od papierosa), �e m�j purytanizm na nic si� nift zda, i kiedym raz powt�rzy�, ju� o kilka ton�w wy�ej, swoje wieczne �g�odnym!", inn� zara� otrzyma�em odpowied�:
Siedm lat w Szlyselburgu.
27
� Aa! bratku! prawda, taki ch�op zajada za czterech. No, zobaczymy, zobaczymy bratku!
� Prosi�bym tylko o kolacy�: jada�em zwykle dwa razy na dzie�.
� Zobaczymy, bratku, zobaczymy !
I wkr�tce objawi� mi smotrytjel, �e JW. pan genera� Leparski raczy� mi naznaczy� �od siebie" mi�sn� wieczerz�. Taki wi�c by� m�j wikt, i opisz� go teraz raz na zawsze.
Eano przynosili wrz�tku, �kipiatku" w imbry-ku cynowym � herbata; wyprosi�em sobie troch� mleka, a jednak d�ugo mi po niej czczo by�o, bom dawniej pija� kaw�, po polsku. W po�udnie obiad: zupa, mi�so, legumina. Wieczorem owa �askawa kolacya, jaki� kawa�ek mi�sa, i jeszcze herbata � je�li zechc�. Alem si� wnet przekona�, �e to zbytek, i gruby zbytek, bom z pocz�tku by� co miesi�c przez ostatni tydzie� bez �czaju" zupe�nie; nie starczy�o. Wzi��em si� przeto na spos�b: kiedy widz�, �e ma�o herbaty w pude�ku, susz� �wywarki", i dorzucam, ile trzeba; takem si� polem wdro�y�, �e w ostatni wiecz�r ka�dego miesi�ca ostatnia wychodzi�a �y�eczka herbaty.
Prawda, �e ten dubeltowy napitek wygl�da� czasem bardzo cienko, ale nie gorzej od tego, co
w ca�ej cywilizowanej Europie ma przedstawia� chi�ski nap�j.
V.
JW. Leparski, nie wiem jakiego herbu, jenera�-major, czy lejtnant Jego Carskiej Mo�ci, by� historyczn� figur�. Dawno, bo w 1825 roku, jacy� �kosmopolityczni rewolucyoni�ci" (jak si� dzisiaj wyra�aj�), nale��cy jednak do nadzwyczajnych �anarchist�w", bo co ch�op, to knia� albo pu�kownik, chcieli zamiast Miko�aja posadzi� na �stolec" wszech Eosyj Konstantego Paw�owicza i �on� jego, jak w�wczas m�wiono, �Konstytucje Iwanown�". Przyczepili si� do tego. �e Konstanty jest prawnym nast�pc� tronu, �e by� nawet og�oszony carem w Moskwie, a m�odszy, lecz bli�szy tronu Miko�aj �capn��" po prostu carsk� koron�, a potem wymy�li� jaki� zupe�nie nieznany testament Aleksandra I, po�wiadczony przez najprzewielebniejszego Filareta, kt�ry za to po�wiadczenie dosta� naprz�d krzy� brylantowy, a potem dow�dztwo nad wszystkimi rosyjskimi popami. Oczywista, �e to by�a czysta potwarz, bo nikt nigdy nie s�ysza�, a�eby cz�onek panuj�cej dynastyi dopu�ci� si� fa�szerstwa, a metropoliia krzywoprzysi�stwa.
Siedm lat w Szlyselburgu.
Pan Leparski by� w�wczas porucznikiem i jako dobry Polak i katolik szczery, zobaczy� zaraz �e te kacapskie potwarze powinny by� srogo ukarane, �e Miko�aj daleko lepszy b�dzie dla Polski i katolickiej wiary, ni� Konstanty, i pojecha� ze stryjem swoim, jenera�em, a� do Ner-czy�ska gdzie mieli obaj pilnowa�, co si� zosta�o z tych anarchist�w, � przezwanych w�wczas dekdbrystami, � po nale�ytem strzelaniu i wieszaniu. Dlaczego wybrali naszych Ukrai�c�w do takiej s�u�by, tego nie wiem; mo�na si� jednak domy�le�, �e Miko�aj nie ufa� prawdziwym Moskalom, tem bardziej, �e trudno by�o znale�� w�wczas szlachcica rosyjskiego, kt�ryby nie by� spokrewniony z tymi obrzydliwymi Trubeekimi, Wo�ko�skimi i t. d., ani oficera, kt�ryby si� nie zna� z tymi rozmaitymi �grudniowymi" pu�kownikami.
A dlaczego nie�li zreszt� ludzie, liberalni Polacy, przyj�li taki katowski obowi�zek � ha! trzeba si� o to zapyta� tych, kt�rzy nas wychowywali, i kt�rych uczniowie wyg�aszaj� dzi� jeszcze nauk�, prowadz�c� do tych samych skutk�w...
Bo nie�li to byli ludzie, osobliwie m�j Leparski. Przez ca�y czas ich Nerczy�skiego pilnowania dekabry�ci nie mogli si� ich nachwali�. I*nie dziw: gdyby im wpakowano jakiego� Dubelta czy Benkendorfa, albo jakiego� w�asnego renegata Murawiewa, tego samego, kt�ry p�niej �porz�dkowa�" Litw�, by�oby zupe�nie co innego. Nie zna�em w�wczas tych szczeg��w, i chwa�a
so
Towarzystwo imienia'Stanis�awa Staszica.
Bogu, boby mi zatru�y nie jedn�, przyjemn�, ebwi-;l�. Mia�em wprawdzie �al do swojego p�katego szlachcica za to, �e s�u�y carowi, kiedy ca�a Polska krwi� zbroczona; przeczuwa�em nawet, �e musi to by� bardzo wierna figura, kiedy mu dali a� Szlyselburg � ale dozna�em od niego tylko dobrych uczynk�w, i by�em mu za to wdzi�czny, osobliwie po takich Wielopolskich, Witkowskich, Sierzputowskich, o kt�rych nie mog�em my�le� bez obrzydzenia, dochodz�cego do fizycznej ckli-wo�c� � tfu!
Genera� musia� si� przekona�, �e �adnego �ledztwa nie b�dzie, dosta� mo�e z Petersburga (odleg�ego o dziewi�� mil tylko) nale�yte upowa�nienie, bo mi u�miechni�ty smotrytjel raz objawi�, �e je�li sobie �ycz�, mog� spacerowa� po podw�rcu.
� I owszem, a d�ugo?
� P� w�sa (p� godziny).
Przyj��em jak kr�l t� �ask�, nie dzi�kuj�c nawet, i nie domagaj�c si� niczego wi�cej. Wiedzia�em ju� w�wczas (a teraz tem bardziej), �e je�li chcesz co� dosta� od cara, prosi� nie trzeba, a bra�; poprosisz chleba, da ci kamie�; wyrwiesz grosz, dostaniesz dziesi��. O! bo nic tak nie polepsza wzroku i s�uchu jak porz�dna, samotna cela, gdzie �adne powszednie d�wi�ki i przedmioty nie przeszkadzaj�, gdzie widzisz jak na d�oni wszystko to, co zakrywa�a przedtem mg�a �wiatowa.
Pomimo udanej oboj�tno�ci serce bi�o pr�dzej i mocniej, kiedym podrepta! pantoflami po ka-
Siedin lat w Szlyselburgu.
31
miennym kurytarzu i wyszed� na podw�rze. Ciasne by�o, gdym wchodzi� pierwszy raz � a teraz jakie szerokie! Poznajomi�em si� teraz z tem wszystkiem, com w�wczas zaledwie ujrza�: z go��bkami, z jarz�bink�, z ezerwonookiemi kr�likami ; dowiedzia�em si�, nad czyjem oknem pytel � bo kiedy cela by�a pusta) pytla nie wieszano � ale o tem p�niej.
Od tego dnia mog�em przynajmniej oddycha� �wie�em powietrzem, cho� p� godziny na dzie�, kiedy deszczu nie by�o; mog�em zobaczy� �yj�ce istoty, chocia�by tylko mimochodem siedz�cych w kuchni klucznik�w, a mi�dzy nimi wiecznie gaw�dz�cego i wiecznie pijanego (prawdopodobnie kosztem mojej porcyi) kucharza, albo ponurego szyldwaeha, chodz�cego pod sklepieniem zamkowej bramy � ale nie o nich mi g��wnie chodzi�o. Mierzy�em okiem wysokie mury, baszt� z �elaziiemi drzwiami i w�skiemi okienkami, d�ugi dach mojego wi�zienia, dochodz�cy szczytem prawie do wierzchu miTr�w, i mog�em obracho-wa�, jak si� st�d wydosta�. Spostrzeg�em od razu, �e mo�na � ale tylko w zimie, bo cho�bym umia� p�ywa�, to daleko, bardzo daleko do tamtego brzegu jeziora, za wyp�ywem Newy, i okropnie zimn� by� musi ta �adozka woda, kiedy kra jeszcze w sierpniu p�dzi�a, oderwana p�nocnym wiatrem od jakich� prawie nigdy nie taj�cych zak�tk�w. A zreszt�, gdzie ubranie, gdzie futro, gdzie buty? Gdzie zaszyte w kubraka i schowane w cygarnicy rubl�wki? Ucieka�
32
Towarzystwo imienia Stanis�awa-Staszica.
w aresztanekitn cha�acie, w wi�ziennych trzewikach niepodobna; od razu poznaj�, i z�api�, -� trzeba poczeka� zimy!
Przechodz�c na przechadzk�, zobaczy�em w sieniach szafk� z ksi��kami, i zdoby�em si� na pro�b�.
� Mo�na � odpowiedzia� smotrytjel, � ale tu �nie po�ayajetsia" (nie nale�y si�) czytania.
� A jakie to ksi��ki w tej szafie?
� To ja �od siebie" przechowa�em ksi��eczki pozosta�e po dawnych wi�niach, a rz�dowej biblioteki �nie po�agajetsia".
� Ale pan mo�esz mi pozwoli�?
� Mozetje, pan, mozetje; wy d�bryj cse�owiek, warn datj mo�na.
Chocia� nie bardzo wierzy�em temu �od siebie" pana genera�a i pana nadzorcy, przekona�em si� jednak, �e musia�a by� w tem jego powiedzeniu cz�� prawdy. Bo kiedy mi pozwolili zajrze� do tej tak dla mnie po��danej skarbnicy czego, czego tam nie by�o! Zaczynaj�c od rozmaitych rosyjskich miesi�cznik�w trzydziestych i czterdziestych lat, do ostatnich, niekompletnych rocznik�w post�powego Morskiego Sbornika i katkowskiego (w�wczas bardzo liberalnego) Buskiego Wiestnika, ca�a kupa ksi��ek, w�a�ciwie-czasopism moskiewskich; francuskie najrozmaitsza powie�ci brukselskich wyda� i ilustrowane paryskie romansid�a �a 20 centimes la livraison" J);
Po 20 centym�w zeszyt.
Siedm lat w Szlyselburgu
33
jaka� Revue Sritannique z dawno minionych lat, jakie� jeszcze przedhistoryczne szparga�y, nawet polskie t��maczenie Ruskiej Prawdy z olbrzymie-mi komentarzami, z roku, zdaje si� 1824 � a wszystko bez pocz�tku i bez ko�ca, tu p� niemieckiej powie�ci, tam trzy �wierci angielskiego filozoficznego dzie�a; Hohol i S�kowski, Turge-1 niew i Dumas, Bu�haryn i Dickens zmoskwiczo-; ny � rozbitki pi�miennictwa pozosta�e po rozbitkach �ycia.
Ezuci�em si�, ma si� rozumie�, na francuzcz'y-zn�, bo po rosyjsku ani w z�b, i wnet uton��em w drukach, nie zaniedbuj�c jednak ani swoich �wicze� matematycznych, ani swoich plan�w u-cieczki, ani d�ugich, m�cz�cych marze� o walcz�cych braciach swoich; �y�em przecie, cho� tylko w przesz�o�ci.
VI.
Wkr�tce si� jeszcze bardziej rozszerzy� m�j widnokr�g; wyjrza�em z sekretnego zamku do twierdzy i mog�em tak�e zajrze� do innego zupe�nie spo�ecze�stwa: zacz�li mi� prowadzi� do generalskiej �a�ni � i nauczy�em si� po rosyjsku.
Pierwsza ta wycieczka nie by�a zbyt daleka; wszystko si� na tem ko�czy�o, �e co drugi tydzie� w�drowa�em z dwoma drabami od dawnej szwedzkiej forteczki do nowego bia�ego domu �r�d plantacyj, kt�ry by� rzeczywi�cie mieszkaniem komendanta. Pierwszy raz w �yciu mia�em szcz�cie u�ywania �aziennych rozkoszy: s�ysze� �wist brzozowych p�k�w, wdgo �wienik�w", dysze� jak salamandra w ogniu i dr�e� od lodowej k�pieli po najwi�kszym upale; przekona�em si� wkr�tce, �e to rzecz wcale praktyczna, i �e przyda�aby si� bardzo naszej Polsce.
To te� pr�dko si� przyzwyczai�em; ale nie w �a�ni by�a g��wna pon�ta: mog�em przynajmniej zdj�� jaki taki plan fortecy i skombinowa�, jakie by�y warunki ucieczki.
Warunki by�y nieszczeg�lne. Na prawo, za murowanym kana�em, rz�d pi�trowych kazamat
Siedin lat w S/,lyselburgu.
z gankowemi korytarzami, kt�re dotyka�y zamku ; za kazamatami prawdopodobnie okopy, bo z otwartej strony, za stoj�c� na �rodku placu forteczuego cerkwi�, taki sam wa�, na kt�rym przechodzi�y si� szyldwachy; wi�c i moje mieszkanie by�o takim samym wa�em okolone, bo na murach mojego podw�rza szyldwach�w nie bj�o. Gdyby si� na dach dosta�, z dachu na mur zamkowy, trzeba si� jeszcze spu�ci� na wa�, a stamt�d dopiero na jezioro: nie pocieszaj�ca perspektywa.
Ale za to wida� by�o, �e ufali najzupe�niej otaczaj�cym nurtom i obwarowaniu twierdzy, bo bardzo ma�o by�o stra�y, a �e nie nie mog�y widzie� wewn�trz, chyba tam gdzie by�y kazamaty, to �o�nierz patrza� tylko na jezioro dniem, a musia� spa� w nocy jak najspokojniej. A kiedy mr�z, zawieja, siedzi sobie w budce i drzemie � jakbym sam widzia�. Mo�na przej�� o pi�� krok�w od niego i ani si� spostrze�e. Zobaczymy, kiedy b�d� �rodki do ucieczki!
Obok tej ca�ej in�ynieryi nie zaniedbywa�em literatury, tak, �em pr�dko wszystko przeczyta�, com m�g� zrozumie�, a� do dawno znanych francuskich tanich romans�w i do najnudniejszej \ niemiecczyzny. Zreszt� niewiele by�o nieznanych \ mi rzeczy i jeszcze mniej ca�ych. Trzeba si� wzi�� do Moskali � zacz��em wi�c pr�bowa� �po bratymcz�j s�owia�szczyzny".
Ciekawy zaiste by�by widok dla postronnego widza, kiedym bra� ksi��k� pisan� nieznanym je-
zykiem i jakiemi� niezrozumia�emi cyrografami, kiedym siedzia�! ca�� godzin� nad jedn� stronic�, z wyt�ona uwag�, jakby od mojego �l�czenia zale�a� los ca�ego �wiata. Ale i tu trudno�� by�a tylko pozorna: ,bo od czeg� owa tak serdecznie przeklinana greczyzna, kt�ra; posy�a�em w szko�ach tak cz�sto do wszystkich � car�w ? �atwo wywnioskowa�em, �e n to p, �e p to r, a kiedym si� spotka� z jak�� �kaszic�", tom zgad� od razu, �e owe nieznane znaczki, to z pewno�ci� ss i c, i �e mam po prostu do czynienia z nasza rodzon�, �kasza". Sz�o wi�c jak z p�atka, i chocia� nie mog�em od razu poj��, co u kaduka znacz�, owe s��niste �wiassczennodjejstwawanija, albo prawitielstwiennosti, rodzone siostry niemieckich dudelsachpfeifergesellscliaftvorsteher'ow, to grunt by� przecie nasz, s�owia�ski, i �atwo si� mo�na by�o domy�le�. Wi�c wiwant Hohol, Puszkin i Turgeniew, i znalaz�em si� przecie za chi�skim murem, kt�rym car tak starannie otacza przed nami swoj� Rosy� i kt�rym si� dotychczas tak starannie obwarowuja w Galicyi Rusini � od kogo'? czy od Czech�w ?
Przegryzmoli�em si� � i nie powiem, �ebym os�up;a�, alem si� nieco zgorszy�. Prawda, �e nie mia�em jeszcze w�wczas szcz�cia �admiro-wania" polskich pochwa� absolutyzmu, praktycz-no�ci, carskiej s�u�by i t. d. i �e tak dziko wygl�da�a ta literatura po Mickiewiczu, Lelewelu i S�owackim, albo cho� po Hugonie i Ludwiku Blanc'u, �e mi nieraz lak gorzko by�o po jakim�
Siedm lat w Szlyselburgu.
37
Bieli�skim, jak po najlepszem rumbarbarurn. Ale za to ciekawe, zajmuj�ce nawet by�y te nowe obyczaje, nawet kiedy mi� odstrasza�y zrazu gbu-rowato�ci� i cz�sto dziko�ci�; wia�o od nich jak�� prostot�, jak�� nawet dobroduszno�ci�, s�owem, prawd�, kt�rej wcale nie masz w zachodnie m pi�miennictwie, a kt�ra si� nawet u nas, Polak�w, coraz bardziej pokrywa grub� warstw� �padania do n�ek" i �r�czek ca�owania". Kacap wychodzi� stamt�d go�y, prawda, i czasem obrzydliwy -- ale kt� wie, co si� znajduje pod naj-przyzwoitszym p�aszczykiem? A tam o p�aszczu mowy by� nie mog�o, pomimo najsurowszej cenzury; czu�o si� to od razu. ��e Wa�ko, bo ��e, ale zaraz to wida�, a kiedy czasami prawd� m�wi, i to od razu spostrze�esz.
Wi�c mog�em czyta� rosyjskie ksi��ki -*- i zaraz zaszturmowa�em do Leparskiego o gazety.
Skrzywi� si� szlachcic, ale da�, chocia� nie nowe � i niech mu tego B�g nie pami�ta! Jeszcze teraz czuj� ostry b�l, kt�ry mio przeszywa� , kiedym odcyfrowa� przekl�te szpalty prze- \ kl�tej Siewiernej Poczty (zdaje si�), gazety ministerstwa wnutrjennych dje� (spraw wewn�trznych). Prawda, �em wiedzia� do jakiego nieprawdopodo-bie�stwa dochodz� urz�dowe k�amstwa, nietyl-ko pod carem, ale wsz�dzie, �em czyta� biuletyny Napoleona I i gazety Napoleona III, �em ju� s�ysza� o wiecznym �zabitym kozaku", � ale po- / mimo k�amstw wyjrza�a od razu z wykrzywio- i
Towarzystwo imienia Stanis�awa Staszica
nyeh czcionek kl�ska, okropna kl�ska, wyjrza�a europejska niewdzi�czno�� i nieporadno��, wyjrza� tryumf niemiecki. �ciska�em z�by z b�lu, czytaj�c o rozpr�szonych powsta�cach, o zawstydzonych dyplomatach i dumnym Gorczakowie, dochodzi�em do rozpaczy, patrz�c na rozporz�dzenia wile�skiego tygrysa i tylko w�a�nie w moskiewskich k�amstwach znajdowa�em troch� uspokojenia. \Bo kiedy jaki� genera�-major Siniebrjuch�w, czy jak go tam zwali, rozbija� z jednym batalionem dziesi�� tysi�cy powsta�c�w, bra� ich pi�� tysi�cy do niewoli a dwa tysi�ce k�ad� trapem, trac�c przy tem pi�ciu rannych so�dat�w i wiecznie �jednego zabitego kozaka", musia�em si^ �mia� przez �zy i dowiadywa�em si� przecie, �e Moskali porz�dnie wytrzepali, bo sam pa� genera� nie zapomnia� raportowa� o sobie (by dosta� Georgiewski so�dacki krzy�), �e by� ranny kos� w czo�o; a kiedy kosynierzy dotarli a� do genera�a, to �wieczny kozak" znacznie si� musia� w rzeczywisto�ci pomno�y�. Ale smutna to by�a pociecha, i ile� razy wieczorem, przy nieotartej i topn�cej �oj�wce, t�skni�em za �mierci� tego powsta�ca, kt�rego skon opisywa� waleczny jaki� oficer w nast�puj�cy spos�b: �Ich fanatyzm i zawzi�to�� dochodz� do potworno�ci. Kiedym na przyk�ad poszed� obejrze� pole bitwy � by�o to, o ile sobie przypominam, w Grodzie�skiem, w mojej organizacji! � wi� si� buntowszczyk jeden, ranny �miertelnie, chrypi�e: Wody! Zbli-
Siedm lat w Szlyselburgu.
39
�y�em si�, i chc�c go wypr�bowa�, rzek�em, podaj�c mu kubek z wod�: Powiedz kto dow�dca, wody dam. � Wyobra�cie sobie, �e n�dznik zgrzytn�� z�bami i si�gn�� po pistolet! Wi�c paln��em mu w �eb z rewolweru..." Ach, czemu� nie mnie!
VII.
Zacz�a si� zima, pierwsza dla mnie moskiewska zima, i najzupe�niej si� zgadza�a z ponurem usposobieniem i z rozpaczliwemi my�lami. Musia�em si� zmieni�, wygl�da� bardzo �le, bo Jego-Ekscelencya kaza� mi� przeprowadzi� do innej celi, do pierwszego numeru, tuz obok kuchni. Skorzystam z tej sposobno�ci, by da� szczeg�owy plan ca�ego sekretnego zamku. : Niewielkie to by�o wi�zienie, wszystkiego by�o dziesi�� cel czyli numer�w, oddzielonych korytarzem. Trzy numery, 8-y, 9-y i 10-y wychodzi�y oknami na podw�rze i by�y oddzielone pustemi przestrzeniami, przytykaj�cemi do korytarza; na nie otwiera�y si� drzwi celi. Inne do 7-go, wygl�da�y na drug� stron�, p�nocno-zachodni�, to jest na ogr�dek mi�dzy wi�zieniem i murem zamku, do kt�rego tylko �o�nierze wchodzi� mogli. Z tych cel 1-a, 4-a i 7-a by�y o dw�ch oknach, inne pojedyncze. Jedna strona korytarza ' j mia�a t� dogodno��, �e mo�na by�o rozmawia� | z s�siadem, kiedy si� zdarzy�; druga t�, ie s�o�ce f czasem zagl�da�o, i �e by� widok na podw�rze, ,
Siedm lat w Szlyselburgu.
41
je�li si� nikt nie przechadza�: ale podczas przechadzki okno by�o zas�oni�te pytlem.
Na ko�cu