5924

Szczegóły
Tytuł 5924
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5924 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5924 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5924 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

6 Na ok�adce wykorzystano rysunek Wojciecha Wo�y�skiego Oberon - tytonia (Kolekcja a5) � Copyright by Jerzy Pilch 1995,2000 � Copyright by Wydawnictwo a5 2000 Wydanie drugie ISBN 83-8556844-1 Sk�ad, �amanie i diapozytywy perfekt s.c., Pozna�, ul. Grodziska 11 Druk: Platan, Kryspin�w 189 Gdy w roku pa�skim 1990 doktor weterynarii Pawe� Kohoutek spojrza� w okno i ujrza� id�c� przez ogr�d sw� aktualn� kobiet�, z w�a�ciwym sobie pysza�kowatym fatalizmem pomy�la�, i� przydarzy�a mu si� przygoda, kt�ra winna by� ostrze�eniem dla wszystkich. Aktualna kobieta Kohoutka mia�a na sobie granatowy p�aszcz, jej bosk� czaszk� okrywa� filuterny kapelusik, ogromna za� waliza, kt�r� wlok�a za sob�, pozostawia�a w bia�ej listopadowej trawie ciemny trakt ostatecznej kl�ski. Gdyby przyjecha�a na kr�tko jedynie rozm�wi� si� ze mn�, gdyby z�o�y�a mi tylko przypadkow� i niezapowiedzian� wizyt�, i tak by�aby to wystarczaj�co wstrz�saj�ca historia, pomy�la� Kohoutek. I tak by�aby to historia godna ksi��ki. Ale aktualna kobieta Kohoutka nie przyjecha�a w odwiedziny. Obur�cz taszczy�a waliz�, na szczup�ych za� ramionach d�wiga�a wype�niony po brzegi plecak. Cho� Kohoutek zna� j� zaledwie od siedemnastu tygodni, doskonale wiedzia�, co znajduje si� w walizce, a co w plecaku. W walizce by�y ksi��ki, a w plecaku ca�a reszta nale��cych do niej przedmiot�w. Kohoutek m�g�, zamkn�wszy oczy, �ci�le wymieni� rzecz po rzeczy, m�g� bez trudu wyliczy� wszystkie cz�ci garderoby: siedem czarnych podkoszulk�w, dwie bia�e bluzki, dwie m�skie koszule w kolorze khaki, jeden szary dres z bia�ymi wypustkami, trzy czarne sp�dnice mini, jedna para d�ins�w, dwie pary cz�enek na p�askim obcasie, kozaczki nad kolana, kt�re aktualna ko- bieta Kohoutka odziedziczy�a po matce, czarny golf, szara m�ska tweedowa marynarka, w kt�rej wygl�da�a �wietnie, rajstopy i kilkadziesi�t par wy��cznie bia�ych majtek rozmaitego kroju. Tak, aktualna kobieta Kohoutka spakowa�a ca�y sw�j dobytek i przyjecha�a, by wreszcie po siedemnastu tygodniach straszliwej m�ki kr�tkotrwa�ych spotka� zamieszka� z Kohoutkiem na zawsze. Uregulowa�a nale�no�ci, wysprz�ta�a pok�j, zdj�a z p�ki wszystkie wydane po polsku ksi��ki Milana Kundery, Kusiciela Brocha, Histori� filozofii Tatarkiewi-cza, tomiki wierszy Stanis�awa Bara�czaka i Ryszarda Krynickiego. Z perwersyjn� pieczo�owito�ci� spakowa�a te� dzie�a zebrane najwybitniejszego �yj�cego polskiego pisarza, kt�rego wielbi�a czytelnicze i platonicznie, a o kt�rego Kohoutek by� zazdrosny wcale nie platonicznie, Kohoutek by� on zazdrosny jak zwierz� i wiedzia� co czyni: najwybitniejszy �yj�cy polski pisarz nale�a� do nie�miertelnego pokolenia niestrudzonych �owc�w kobiet. S�owem - aktualna kobieta Kohoutka spakowa�a swoje rzeczy i ksi��ki, odda�a klucze w�a�cicielce, posz�a na dworzec PKS, kupi�a bilet i pojecha�a do rodzinnej miejscowo�ci Kohoutka. Nigdy tam przedtem nie by�a, ale z opowie�ci Kohoutka doskonale zna�a t� zamieszka�� wy��cznie przez ewangelik�w augsburskich osad�. Kohoutek ma niezno�nie sentymentalny zwyczaj opowiadania swym aktualnym kobietom o ziemi cieszy�skiej. One wpatruj� si� we�, staraj� si�, jego zdaniem, daremnie, poskromi� sw�j nieumiarkowany zachwyt, on za� snuje opowie�ci o Parteczniku, Dziechcince i Jurzykowie, opowiada o domu, kt�ry zbudowa� jego pradziadek, mistrz masarski Emilian Kohoutek oraz o ogrodzie, kt�ry by� kiedy� dziedzi�cem wielkiej rze�ni. Rzecz jasna, Kohoutek wie, i� nawyk opowiadania aktualnym kobietom o stronach rodzinnych jest nie tylko niezno�nie sentymentalnym nawykiem. Kohoutek wie, i� nawyk ten jest tak�e zgubnym nawykiem. W ka�dym razie w tym w�a�nie przypadku - my�li Kohoutek, spogl�daj�c na id�c� przez ogr�d sw� aktualn� kobiet� - w przypadku tej niewyobra�alnej historii mam powody, aby my�le� o zgubie. Stanowczo nie powinien by� jej opowiada� o ziemi cieszy�skiej, nie powinien by� jej m�wi� ani s�owa o sobie, nie podawa� adresu, imienia, nazwiska, nie zgadza� si� na wszystko, nie obiecywa� jej niestworzonych rzeczy, nie przebywa� w jej szale�czym towarzystwie. Jak�e daremne, jak�e retorycznie puste i, na szcz�cie, jak�e kr�tkotrwa�e by�y �ale Kohoutka. Nie trzeba by�o wsiada� do autobusu po�piesznego linii A. Nie trzeba by�o tysi�c razy kr��y� pomi�dzy jedn� a drug� miejscowo�ci�. Nie trzeba by�o zadawa� �adnych pyta�, a zw�aszcza nie trzeba by�o zadawa� pierwszego pytania. Najmocniej przepraszam, co pani czyta? Nie trzeba by�o kruszy� centralnego uk�adu nerwowego nadmiernymi dawkami �wiata. I tyle. Kohoutek us�ysza�, a mo�e wyszepta� pierwsze wersy wielkiego lamentu; wspomnienie lewiatanowego wn�trza autobusu po�piesznego linii A, w kt�rym ujrza� j� po raz pierwszy, przemkn�o mu przez g�ow�, ale nic wi�cej. Na dalsze ci�gi najpi�kniejszych nawet pod wzgl�dem stylistycznym lament�w nie by�o czasu. Kohoutek przygl�da� si� id�cej przez ogr�d swej aktualnej kobiecie, jego m�zg za� pracowa� z zab�jcz� precyzj�. Kohoutek zastanawia� si�, czy kto� z domownik�w ju� j� zauwa�y�. Aktualn� kobiet� Kohoutka mog�a zauwa�y� matka Kohoutka. M�g� j� zauwa�y� ojciec Kohoutka. Mog�a j� zauwa�y� Pastorowa lub Pastor. Mog�a j� zauwa�y� pani Wandzia lub matka pani Wandzi. Mog�a j� zauwa�y� Oma, babka Kohoutka. Pan Naczelnik, dziadek Kohoutka, m�g� g��boko nabieraj�c powietrza nabra� zarazem pewno�ci, i� kto� blisko z Kohoutkiem zwi�zany jest w ogrodzie. Aktualn� kobiet� Kohoutka mog�o te� widzie� dziecko Kohoutka i mog�a j� dostrzec �ona Kohoutka. Mogli j� zauwa�y� wszyscy. Ale przy odrobinie szcz�cia, a raczej przy ogromie szcz�cia, m�g� jej nikt nie zauwa�y�. Trwa�y ostatnie przygotowania do jutrzejszych urodzin Omy, a poza tym od rana, a w�a�ciwie od wczorajszego wieczora, uwaga domownik�w by�a zaabsorbowana dwoma litrami pulpet�w wo�owych ukrytych gdzie� przez Om�, babie Kohoutka. Rzecz by�a pilna, gdy� pulpety mia�y termin przydatno�ci do spo�ycia tylko osiem dni. Od czasu kupna up�yn�y ju� dwa dni. Czas zmierza� nieub�aganie ku defini-tjrwnym formu�om - dwulitrowy s��j pulpet�w wo�owych, kt�rych termin przydatno�ci zosta� przekroczony, oznacza eksploduj�c� siarczanymi p�omieniami wieczno��. Na trop przepad�ych bez wie�ci pulpet�w naprowadzi�a wszystkich Pastorowa, pytaj�c przy wieczerzy, co z pulpetami. Z jakimi pulpetami? odpar�a pytaniem na pytanie matka Kohoutka. Z tymi pulpetami, kt�re kupi�am wczoraj, py-lim, poniewa� one maj� termin przydatno�ci do spo�ycia t)dko osiem dni, a tu dwa dni ju� przesz�y. - Oma - matka Kohoutka zwr�ci�a si� do Omy, babki Ko-foutka; matka siedzia�a obok niej i zwykle ze wzgl�du na g�uchot� Omy raz jeszcze g�o�no i wyra�nie powtarza�a, co m�wiono przy stole; Kohoutkowi, kt�rego trudno by�oby nazwa� nieuprzedzonym �wiadkiem zdarze�, zawsze wszak wy-iawa�o si�, �e w�r�d domownik�w panuje tajemny zwyczaj przekazywania kwestii z ust do ust. - Oma - co z pulpetami, kt�re wczoraj kupi�a Pastorowa? Pytam, poniewa� maj� one termin przydatno�ci do spo�ycia tylko osiem dni. - S� w lod�wce - odpar�a Oma. Zdarzy�o si� to wczoraj, ale Kohoutek pami�ta to tak do-Irze, jakby zdarzy�o si� to dzisiaj. Kohoutek widzi samego siebie: tak, to on! Kohoutek! Kohoutek wstaje zza sto�u, udaje si� do spi�arni, otwiera lod�wk� i zagl�da do �rodka. Liczne potrawy znajduj� si� na o�wietlonych polarnym blaskiem p�-lach, ale pulpet�w wo�owych nie ma tam niezbicie. Gdy okaza�o si�, �e pulpet�w nie ma te� w innych dost�pnych �miertelnikom miejscach, dla wszystkich sta�o si� jasne to, co i tak przeczuwali. Pulpety musia�y podzieli� los par�wek, frankfurterek, klopsik�w, bitek, w�dzonych kurczak�w, pieczeni, flak�w, kie�bas i tylu innych pokarm�w, skrz�tnie ina og� bezpowrotnie ukrywanych przez Om�. Przebieg wczorajszych poszukiwa� jeszcze raz wype�nia opart� o szyb� g�ow� Kohoutka. Cho� dzia�o si� to wczoraj, tym razem Kohoutkowi wydaje si�, i� dzia�o si� to przed laty. Szukano ca�y wczorajszy wiecz�r i ca�e dzisiejsze popo�udnie. Jednak�e w miar� up�ywu czasu w�r�d zniecierpliwionych bezskuteczno�ci� swych dzia�a� poszukiwaczy j�a szerzy� si� demoralizaq'a. Widmowe emblematy apatii, niech�ci a nawet buntu, z wolna zaczyna�y pojawia� si� nad g�owami znu�onych penetrator�w. Pastorowa, prawd� powiedziawszy, w og�le nie bra�a udzia�u w poszukiwaniach. Zaraz po obiedzie, kt�ry sk�ada� si� z zupy grzybowej z makaronem, ciel�cych kotlet�w mielonych, sur�wki z czerwonej kapusty, ziemniak�w oraz kompotu z czere�ni, natychmiast po prze�kni�ciu ostatniego k�sa, po wykwintnym wypluciu pestki ostatniej czere�ni na spodek, Pastorowa z�a i zniecierpliwiona zam�tem - to wzmagaj�cych si�, to s�abn�cych poszukiwa�, przebra�a si� i pojecha�a do domu zborowego na spotkanie ko�a pa�. Pastor o�wiadczy�, i� sprawdzi, czy s��j nie zosta� ukryty za ksi��kami w jego gabinecie. Z nieco przesadn� skrz�tno�ci� zatrzasn�� za sob� bia�o lakierowane drzwi i natychmiast zapad�a tam martwa cisza, jasno dowodz�ca, i� znowu ogarn�o go natchnienie i w niezwyk�ym po�piechu, po�ykaj�c litery i s�owa, pisze jedno ze swoich p�omiennych kaza�. Oma, ukrywszy pulpety, sama zaszy�a si� nie wiadomo gdzie, a raczej wiadomo, najpewniej tam gdzie zawsze. �ona Kohoutka uczy�a si� j�zyk�w obcych. Dziecko Kohoutka ogl�da�o telewizj� satelitarn�. Dziadek spa� �apczywym snem kr�tkowidza, kt�remu jedynie we �nie jest dane ujrze� dalekie perspektywy. Pani Wandzia gra�a na skrzypcach, matka za� pani Wandzi podgl�da�a j� przez dziurk� od klucza, pani Wandzia bowiem nieraz, zamiast �wiczy�, gra�a proste kawa�ki z pami�ci, czytaj�c r�wnocze�nie roz�o�on� na pulpicie powie�� mi�osn� - s�owem by�o tak, jak zawsze. Jedynie rodzice Kohoutka nie ustawali w poszukiwaniach. Ale na razie byli na stfchu. Z g�ry s�ycha� by�o przesuwanie mebli, skrzypienie obieranych szaf i wysuwanych szuflad - nie do powt�rzeniai�wi�ki towarzysz�ce ods�anianiu najtajniejszych skrytek. 2iaj�c rzetelno�� swoich starych Kohou-tek dobrze wiedzia�, ii niepr�dko unios� g�owy, by spojrze� w okno. Tak czy inacej nie by�o wi�cej czasu do stracenia. Aktualna kobieta bhoutka sz�a przez ogr�d, kt�ry by� niegdy� dziedzi�cem delkiej rze�ni. Na ramionach d�wiga�a wype�niony rzeczamiiecak, za sob� za� wlok�a walizk� pe�n� ksi��ek. Kohoutek zbieg� naparter, bezszelestnie przemkn�� przez przedpok�j, odchyli� fek� w boazerii i tajnym przesmykiem, kt�rego u�ywa� ostatfo trzydzie�ci lat temu w trakcie wyst�pnych gier dziecuiych, przedosta� si� na werand�. Zapach jab�ek mia� w sibie intensywno�� jesiennego gromu. Kohoutek uchyli� osz^ne pomara�czowymi szybkami drzwi werandy i stopy jegopocz�y na znu�onych trawach listopada. Okr��aj�c dom;| biec na spotkanie. Nie przez samego siebie prowadzony zderza� ku najbardziej apokaliptycznej randce swego �ycia. 10 II Kohoutkowi zawsze wydawa�o si�, �e urodziny Omy by�y �wi�tem wi�kszym od wieczerzy wigilijnej, od wielkopi�tkowego postu, od wielkanocnego �niadania, wi�kszym od zako�czenia roku, od noworocznego obiadu, wi�kszym od Pami�tki reformacji. W listopadowe popo�udnie, w dzie� urodzin, domownicy i go�cie zasiadali za sto�em. Oma, ubrana w granatow� sukni� z sur�wki oraz narzucony na ramiona ko�uszek, z powa�n� min�, bez cienia u�miechu, s�ucha�a toast�w. Matka Kohoutka, �ona Kohoutka i niekt�re z zaproszonych pa� kr��y�y pomi�dzy jadalni� a kuchni�, wnosz�c kolejne dania. Pani Wandzia gra�a na skrzypcach. �piewano pie�ni ze starych kancjona��w. Doktor Oyermah wyg�asza� przemow� za przemow�. Urodziny Omy by�y wst�pem, rozwini�ciem i zako�czeniem wielkiego ca�orocznego wypracowania. Ju� nazajutrz niekt�re z nietkni�tych da� wraca�y do zamra�arek. Zapasowe, naszykowane na wszelki wypadek obrusy matka raz jeszcze prasowa�a i uk�ada�a na ich wiekuistych miejscach w bieli�niarce. Narysowany przez ojca na brystolu plan sto�u, miejsca, gdzie kto ma siedzie�, oraz spisany na arkuszu papieru kancelaryjnego scenariusz obchod�w urodzin Omy: cz�� religijna, modlitwa, numery pie�ni, toasty, przem�wienia oraz kolejno�� da�, wszystko to starannie zwijano, sk�adano i chowano w kredensie. Chowano na kr�tko, na okamgnienie, 11 na rok zaledwie. Na rok, kt�ry z osza�amiaj�c� pr�dko�ci� przetacza� si� wraz ze swoimi upa�ami, deszczami i �nie�ycami nad dachem domu. W nieca�e dwa tygodnie po urodzinach Omy zaczyna� si� adwent i ze zdwojon� energi� szykowano si� do �wi�t. Ko-houtek budzi� si� nieraz o tej najciemniejszej porze i ju� o czwartej nad ranem, w czerniach kruczej nocy, roz�wietlanej jedynie pojedynczymi �wiat�ami rozpo�cieraj�cego si� w dolinie uzdrowiska, s�ysza� odg�osy dochodz�ce z kuchni; dochodzi�y te� stamt�d zapachy pieczonych ciast. �wi�ta zbli�a�y si� i mija�y w niesamowitym po�piechu. Domownicy zasiadali do wieczerzy wigilijnej, k�adli si� spa�, o �wicie sadzano Om� w fotelu na biegunach, otulano j� kocami i pledami, i czyni�c z wiekowego mebla rodzaj �wi�tecznego wehiku�u, rodzaj sa� godowych, wieziono nasz� nie�mierteln� cho� ledwo si� ruszaj�c� Om� na jutrzni�. By� bo�onarodzeniowy obiad, przed sylwestrem matka Kohoutka piek�a p�czki, Nowy Rok i karnawa� trwa�y, zdawa� by si� mog�o, nie d�u�ej jak godzin�, ani si� cz�owiek obejrza�, przychodzi� wielki post. Lasy na zboczach g�r dalej by�y zamarzni�te, nie poruszy�a si� ani jedna ga��zka, ani jedno �d�b�o przeistoczonej w l�d trawy, ale by� ju� wielki post, sz�y przygotowania do �wi�t Wielkiej-nocy, zaraz po �wi�tach wybucha�a wiosna, my starzy ewangelicy a zarazem prawdziwi narratorzy tej historii nie mo�emy si� powstrzyma�, by nie powiedzie�, i� wiosna na �l�sku Cieszy�skim ma w sobie raptowno�� reformacji, nag�e upa�y wzd�u� i wszerz przemierza�y te ziemie niczym innowiercze ognie. Matka Kohoutka o �wicie wychodzi�a do ogrodu i wraca�a o zmierzchu, by zaj�� si� jedzeniem. W ci�gu wiosny i lata wypada�o co najmniej kilkana�cie uroczystych obiad�w, urodziny ojca Kohoutka, urodziny matki pani Wandzi, zjawiali si� nieoczekiwani go�cie, letnicy pytali o pokoje do wynaj�cia, na kilka dni przyje�d�a� doktor Sztwiertnia z c�rkami, ziemia pod stopami by�a sucha i ruchoma jak igliwie, zapach mieszanych las�w ��czy� si� z zapachem olejk�w do opalania, 12 pali�a si� Barania G�ra i z okien na strychu wida� by�o k��by dymu i pomara�czowe j�zyki ognia. Wszyscy mieszka�cy stali na szczytach okolicznych g�r i przygl�dali si� dorocznemu po�arowi, jedynie zagubione w wysokiej lutera�skiej trawie pary pogr��onych w zgubnych ��dzach katolik�w nie mog�y si� od siebie oderwa� i, znieruchomia�e, dos�ownie u naszych st�p, czeka�y na koniec widowiska. Sierpie� by� ju� ch�odniejszy, dno rzeki powoli ciemnia�o, we wrze�niu, w najpi�kniejsze dni, zdarza�y si� przymrozki, a o zmierzchu, gdy wci�gn�o si� g��boko powietrze, czu�o si� w jego zapachu obecno�� pierwszych �nieg�w zaczajonych w niebiosach. Zbli�a�y si� urodziny Omy. Trawa w ogrodzie, kt�ry by� kiedy� dziedzi�cem wielkiej rze�ni, ��k�a. Urodziny Omy zbli�a�y si� z ka�dym dniem. Czas, odk�d Kohoutek pami�ta, by� zawsze oczekiwaniem na jej urodziny, kt�re mia�y si� odby� za rok. Za p� roku. Za miesi�c. Za tydzie�. Jutro. 13 III Obieg� dom i ujrza� sw� aktualn� kobiet� id�c� wzd�u� ogromnego okna jadalni. �wieci�o si� tam �wiat�o, nakrywano st� do wieczerzy, zas�ony nie by�y zaci�gni�te. Ona sz�a prosto przed siebie, nie ulega�a najnaturalniejszemu w �wiecie odruchowi, nie odwraca�a g�owy w stron� omiataj�cej j� po�wiaty, nie zagl�da�a do o�wietlonego wn�trza. - Bestia, wie, �e mnie tam nie ma, i nawet nie patrzy -pomy�la� zaczajony za w�g�em Kohoutek. Panie Bo�e, nie wzywam Twego imienia nadaremno, ale sk�d ta kobieta zawsze i wsz�dzie wszystko wie? Sk�d ona wie, �e mnie nie ma w jadalni? Gdy wreszcie do� dotar�a, post�pi� krok naprz�d i uj�� jej d�o�. Nie obj�� jej, nie powiedzia� ani s�owa, wzi�� j� jedynie za r�k� i, odwr�ciwszy si�, powi�d� w bezpieczne miejsce. Kluczyli po szachownicy �wiate�, jak� prostok�ty o�wietlonych okien wyznacza�y w trawie, poruszali si� tylko po ciemnych polach. Szli pr�dko, prawie biegli. Aktualnej kobiecie Kohoutka by�o coraz ci�ej i dysza�a coraz chrapliwiej. Kohoutek nie zdj�� jej z ramion plecaka ani nie pom�g� nie�� walizki; w desperacji, jaka go ogarn�a, wl�k� j� za sob�, szarpa� za r�k� i raz po raz bole�nie �ciska� jej palce. Wszystko to czyni� po cz�ci bezwiednie, po cz�ci za� po to, by �wiadomie j� ukara� za k�opot, jaki mu uczyni�a swym nies�ychanym przybyciem. My, starzy zbere�nicy, obserwuj�cy t� scen� ze �miechem, ale te� z pe�nym swoistego wsp�czucia l�kiem, mo�emy do- 14 da�, i� z�o�� i desperacja Kohoutka podszyte by�y racjonaln� przebieg�o�ci�. Kohoutek dobrze zdawa� sobie spraw�, i� �piesz�c z pomoc� swej aktualnej kobiecie pog��bia w gruncie rzeczy ryzyko, pot�guje dramatyzm sytuacji. Teraz wszak�e kto� m�g� nie tylko dostrzec jego aktualn� kobiet� w ogrodzie, teraz kto� m�g� zauwa�y� i samego Kohoutka u jej boku. Ma�o tego, kto� m�g� r�wnie� zwr�ci� uwag� na brak Kohoutka w domu, lada chwila m�g� si� rozlec czyj� okrzyk: Kohoutku, gdzie jeste�? Matka Kohoutka mog�a na przyk�ad, zauwa�ywszy czapk� Kohoutka w przedpokoju, domy�li� si�, i� jak zwykle lekkomy�lnie i jak zwykle nie wiadomo po co wybieg� on na dw�r bez czapki, mog�a wi�c, zabrawszy czapk�, ruszy� w �lad za Kohoutkiem; mog�o si� wydarzy� tysi�c takich przypadk�w. Ale istnia� te� jeden przypadek na tysi�c, �e nic si� nie stanie. A poza tym - co tu kry� - pomimo niesprzyjaj�cych okoliczno�ci, Kohoutek by� rad, i� widzi swoj� aktualn� kobiet�. Dotyka� jej i dzia�o si� z nim to, co dzia�o si� z nim zawsze, gdy jej dotyka�. Kohoutek redukowa� si� wtedy do w�asnych d�oni. Gdy kiedykolwiek jej dotyka�, ca�e jego istnienie skupia�o si� w jego d�oniach. Teraz za� zw�aszcza, rzec mo�na, i� Kohoutek gor�czkowo �ciskaj�c r�k� swej aktualnej kobiety dos�ownie dzier�y� ca�y sw�j los w kurczowo zaci�ni�tych palcach. Wl�k� j� w stron� starej rze�ni. Aktualna kobieta Kohoutka widzia�a przed sob� zaro�la tak g�ste, i� wyda�y si� jej ciemnym wzg�rzem, pl�tanin� jode�, leszczyn, �opian�w i trzcin cukrowych; przeszkod� absolutnie nie do przebycia. A jednak Kohoutek wi�d� j� rodzajem �cie�ki i po chwili w g�stwinie j�y biele� kruszej�ce �ciany. Drzwi otwar�y si� bezszelestnie i kochankowie wst�pili na bezpieczne terytoria. Tu po�r�d rdzewiej�cych niczym sezonowe pomniki maszyn masarskich nie powinien ju� ich uj�� �aden po�cig. Mimo to, Kohoutek by� dalej niespokojny. - Idziemy na g�r� - powiedzia� i wzi�� wreszcie z r�k swej skrajnie utrudzonej aktualnej kobiety walizk�. 15 - Ci�ka - warkn�� z pretensj� w g�osie i jako pierwszy j�� wspina� si� po drewnianych schodach. Gdy aktualna kobieta znalaz�a si� na strychu, z pocz�tku absolutnie nie mog�a poj��, do jakiego przyby�a �wiata. Ko-houtek, cho� opowiada� jej wszystko, nigdy nie wspomina�, i� w jego rodzinie istnieje odwieczny obyczaj gromadzenia elementarnych opakowa�. Najpierw gromadzono kartony, p�niej nasta�a epoka gromadzenia woreczk�w foliowych; swego czasu zbierano te� papierowe torebki po cukrze, m�ce czy ry�u, cho� ry� by� potraw� rzadko u�ywan� przez ewangelik�w augsburskich. Przed aktualn� kobiet� Kohoutka rozpo�ciera�y si� prawdziwie kubistyczne przestrzenie. Kto wynalaz� pierwszy karton na �wiecie? Kto by� tw�rc� pierwszego pude�ka? Z pewno�ci� istniej� encyklopedy�ci znaj�cy daty i nazwiska tw�rc�w. Z pewno�ci� te�, na pi�trze starej rze�ni znajdowa� si� cho� jeden egzemplarz pierwszej serii. W ka�dym razie by�y tam przedwojenne pud�a z czytelnymi do dzi� napisami �Pawe� Molin Cieszyn artyku�y spo�ywcze, produkty rolne, materia�y budowlane", �Ksi�garnia i handel papieru Ryszard P�oszka Jab�onk�w", �Dom towarowy Scharberta w Ustroniu", �Fussek i Synowie towary szklane, porcelanowe i galanteryjne", �Bracia Amsterdam towary plecione i po�czochy jedwabne Czeski Cieszyn". Wznosi�y si� tam stosy poniemieckich karton�w z nieczytelnymi dla aktualnej kobiety Kohoutka gotyckimi hierogli-fami, masywne sze�ciany z napisem UNRRA, niezliczone ilo�ci najzwyklejszych szarych karton�w, w kt�rych kiedy� pakowano prezenty gwiazdkowe albo paczki wi�zienne, pude�ka, kt�re kiedy� pe�ne by�y jab�ek albo kruchych naczy�, pude�ka pachn�ce naftalin�, szarym myd�em albo tytoniem. Pude�ka do dzi� przechowuj�ce zapach lat pi��dziesi�tych, zapach pierwszych pomara�cz i pierwszych cytryn. Pochodz�ce z niejasnych epok kartony zasnute kurzem i paj�czyn�. W pierwszym odruchu aktualna kobieta Kohoutka pomy- 16 sia�a, i� Kohoutek przyprowadzi� j� do tego cmentarzyska opakowa� po to, aby uczyni� jaki taki porz�dek. Kohoutek bowiem, istotnie, w osobliwym szale rzuci� si� na tekturowe piramidy i j�� je przerzuca� z miejsca na miejsce. Aktualna kobieta Kohoutka dobrze za� zna�a jego l�ki i nawyki, i wiedzia�a, i� wpojono mu zasad�, wedle kt�rej na wszystko w �yciu trzeba zas�u�y� sobie nadludzk� prac� w nieludzkich warunkach. Wyobrazi�a sobie wi�c, i� Kohoutek pragnie uzasadni� jej przybycie, zas�u�y� sobie na jej obecno�� nadludzk� prac� uporz�dkowania strychu starej rze�ni. Kiedy sko�cz� robot�, kiedy wszystkie pude�ka zostan� odpowiednio u�o�one i posegregowane, zejd� na d�, przejd� przez ogr�d, �mia�o wkrocz� do jadalni, Kohoutek za� dobitnie o�wiadczy: - Matko, ojcze, �ono oraz wy wszyscy, drodzy domownicy, oto moja aktualna kobieta wraz z kt�r� uporz�dkowali�my strych. Kto�, do jasnej cholery, musia� to wreszcie zrobi�. - Niemo�liwe - odpowie Oma, babka Kohoutka, z pe�nym niedowierzania zachwytem w g�osie - sami we dw�jk� uporz�dkowali�cie strych? Musieli�cie si� nieludzko natyra�! Reszta za� domownik�w z milcz�c� aprobat� uczyni im miejsce przy stole i nieoczekiwane przybycie aktualnej kobiety Kohoutka zostanie zalegalizowane za po�rednictwem pieczo�owicie kultywowanego w rodzinie Kohoutka etosu nadludzkiej pracy w nieludzkich warunkach. Ale by�a to tylko mrzonka, kt�ra przemkn�a przez wype�nion� �wiatem ksi��ek niewiarygodn� czaszk� aktualnej kobiety Kohoutka. On za� miota� si� w�r�d karton�w nie po to, by je uporz�dkowa�, ale po to, by zbudowa� z nich rodzaj schronienia czy te� legowiska. - Oto m�j m�czyzna buduje dom, w kt�rym razem si� zestarzejemy - pomy�la�a, w gruncie rzeczy bez cienia ironii, aktualna kobieta Kohoutka. Kohoutek za� istotnie k�ad� fundamenty i wznosi� �ciany. Czyni� to ze zdumiewaj�c� wpraw�. Zapewne l�k i panik obdarzy�y go rodzajem w�a�ciwego wielkim konstruktoro/ij?" �09092> natchnienia. W ka�dym razie sprawia� wra�enie wytrawnego budowniczego prowizorycznych legowisk. Uczyni� nawet nad gotowym �o�em co� na kszta�t baldachimu, co zreszt� mia�o te� uzasadnienie praktyczne, ponad usypiskami pude� wznosi� si� jedynie lichy, dwuspadowy dach. Kohoutek pomy�la� przez chwil�, i� warto by pokry� prowizoryczne zadaszenie foliowymi workami, ale worki foliowe przechowywano w pralni i wyprawa po nie grozi�a dodatkowymi niebezpiecze�stwami. Poza tym, cho� w pralni znajdowa�o si� co najmniej kilkana�cie tysi�cy work�w foliowych, matka Kohoutka niechybnie zauwa�y�aby brak cho�by kilku zaledwie. Teraz, kiedy kraj wyzwoli� si� z moskiewskiego jarzma i prawie w ka�dym sklepie spowijano jaki� towar w bezcenn� dawniej foli� - matka Kohoutka prawie codziennie zagl�da�a do pralni, umieszcza�a tam starannie z�o�ony kolejny eksponat i doskonale orientowa�a si� w zasobach swych zbior�w. Tutaj za�, na poddaszu starej rze�ni, by�o bezpiecznie. W ka�dym razie, od dawna nikt tu nie zagl�da�. Ostatnie kartony przyniesiono na strych przed dziesi�cioma laty. Europejscy ewangelicy przysy�ali w nich w�wczas dary - kaw�, herbat�, czekolad�, szampony i proszki do prania - ale, co dziwne, z tych najnowszych pude�ek ulotni� si� wszelki zapach. Nie pachnia�y stanem wojennym. Pachnia�y nico�ci�. Kohoutek pracowa� bez wytchnienia i nie odzywa� si� ani s�owem. Jego aktualna kobieta siedzia�a na walizce, pali�a papierosa i r�wnie� milcza�a. Dopiero gdy sko�czy�, wyprostowa� si�, otar� pot z czo�a i zapyta�: , -.-,.�, - Kiedy przyjecha�a�? ; ;:. - Teraz - odpar�a aktualna kobieta Kohoutka. : 18 IV Kohoutek nie spa�, le�a� na wznak i rozmy�la�. Co robi�, Panie Bo�e, co robi�? Panie Bo�e, nie wzywam Twego imienia nadaremno, ale na mi�o�� bosk� - co robi�? Ponad dachem domu wzmaga�o si� szale�stwo listopadowej nocy, by�a jedenasta wieczorem, ale o tej porze roku jest to przecie� noc g�ucha, �rodek ciemnej drogi, ani dojecha�, ani zawr�ci�. Domownicy dawno �pi�. Jasne chmury p�dz� po niebie z przera�liw� pr�dko�ci� niczym �odzie czerwono-sk�rych, wiekui�cie nieruchome g�ry zdaj� si� dopuszcza� do siebie wszelkie mo�liwo�ci ruchu, a tam, na strychu starej rze�ni, �pi spowita w trzy we�niane koce moja aktualna kobieta. Co robi�? Co robi�? Co si� stanie, gdy nazajutrz kto� zauwa�y, �e trzy we�niane koce nie le�� tam, gdzie zwykle? A co si� stanie, gdy matka zauwa�y, �e chleb jest krzywo ukrojony i �e brakuje sporego kawa�ka kie�basy my�liwskiej? Powiem, �e zjad�em. Ale i tak b�dzie awantura, �e zjad�em byle jak, a nie przy porz�dnie nakrytym stole. Z kocami gorzej. Lada chwila kto� zauwa�y, �e trzy we�niane koce nie le�� tam gdzie zwykle i dopiero si� zacznie. Trzy we�niane koce powinny le�e� na drewnianych �awach w pokoju kominkowym. O tej porze roku nikt wprawdzie nie wchodzi do pokoju kominkowego, prawd� powiedziawszy, nikt nigdy nie wchodzi do pokoju kominkowego, ale zawsze strach, �e a nu� jutro w�a�nie kto� wejdzie. A jak 19 wejdzie, to, ktokolwiek by to by�, czy ojciec, czy matka, czy Oma, czy �ona, czy dziecko, ktokolwiek by to by�, to, nie ma si�y, ka�dy zauwa�y, �e trzy we�niane koce typu pledan nie le�� na swoim miejscu. Swoj� drog� ciekawe, my�li Kohoutek, ciekawe, jak to mo�liwe, �e nikt nigdy nie wchodzi do pokoju kominkowego a wszyscy wiedz�, �e na drewnianych �awach le�� tam trzy we�niane, skoczowskie koce. Ciekawy paradoks. Kohoutek pragnie kontynuowa� swe dociekania, poniewa� pod�wiadomie czuje, i� mog� one przynie�� ulg� jego sko�atanym nerwom, ale gdzie tam, nie ma mowy o uldze, kolejny strach przeszywa jego cia�o i dusz� niczym smoliste ostrze. A co b�dzie, kiedy rano wszyscy skoro �wit zaczn� dalej szuka� dwulitrowego s�oja pulpet�w wo�owych, kt�rych dot�d nie znale�li, mog� przecie� wtedy zacz�� szuka� w starej rze�ni, a jak nie znajd� w starej rze�ni, wejd� na strych starej rze�ni i wtedy niew�tpliwie znajd�, tyle �e nie znajd� dwulitrowego s�oja pulpet�w wo�owych, a znajd� moj� aktualn� kobiet�. Zbudowa�em wprawdzie schron, do kt�rego nie dotar�by naj-skrupulatniejszy okupant, ale oni, cz�onkowie mojej rodziny, niew�tpliwie dotr�. Kohoutek obraca si� na bok i przybiera pozycj� embrionaln�, i jak zawsze w pozycji embrionalnej my�li jego obracaj� si� ku zbrodni. Najlepiej - szepcze do siebie ogarni�ty nag�� furi� - najlepiej by�oby j� zabi�. Powinienem wsta�, p�j�� i j� zabi�. Jak znajd� trupa, to i tak b�dzie awantura, ale nie tak straszna, jak znajd� j� �yw�. Jak znajd� j� �yw�, to awantura wybuchnie tak straszna, �e wszyscy gotowi pozabija� si� nawzajem. Ojciec b�dzie chcia� mnie zabi�, dziadek zacznie mnie broni�, wtedy ojciec zabije dziadka, Oma zabije ojca, matka zabije Om�, Pastor zabije matk�, Pastorowa zabije Pastora, korzystaj�c z okazji - poniewa� od dawna jej nienawidzi -Pastorow� zabije matka pani Wandzi, matk� pani Wandzi zabije c�rka pani Wandzi, poniewa� nie chce gra� na skrzypcach, mnie oczywi�cie zabije moja �ona i w efekcie przez d�ugie tygo- 20 dnie wszyscy b�d� na siebie poobra�ani do tego stopnia, �e nikt nie b�dzie si� do nikogo odzywa�. Obyczaj gro�enia �mierci� by� pradawnym domowym obyczajem. Kohoutek nie�miertelne frazy o zabijaniu s�ysza�, odk�d nauczy� si� s�ucha�. Ja ci� zabij�, m�wi�a matka Kohout-ka do ojca Kohoutka. Trzeba j� wreszcie zabi�, m�wili oboje, gdy Oma kolejny raz ukrywa�a jak�� potraw�. �wicz, bo ci� zabij�, m�wi�a matka pani Wandzi do pani Wandzi. Zaraz go zabij�, m�wi�a Oma, gdy dziadek kolejny raz wraca� pijany w trupa. Kohoutek nigdy nie oswoi� si� z t� domow� retoryk� �mierci i za ka�dym razem przejmowa� go najprawdziwszy strach, �e w ko�cu, istotnie, kto� zostanie zabity. Ilekro� przemierza� nie ko�cz�ce si� korytarze, sienie i amfilady, ilekro� zagl�da� do izb, do kt�rych nikt nigdy nie zagl�da�, tylekro� ba� si�, i� zaraz natknie si� na cia�o kt�rego� z domownik�w owini�te w zakrwawion� foli� albo czyj� nieludzko skatowany kad�ub, po�piesznie i byle jak okryty gazetami. Kiedy szed� do ogrodu, zawsze ba� si�, i� natknie si� tam na kawa�ek �wie�o skopanej ziemi ze stercz�c� z niej - niczym w tandetnym horrorze - czyj�� martw� d�oni�. Najlepiej - powtarza Kohoutek - by�oby j� zabi�. Najlepiej by�oby j� zabi� i dobrze ukry� trupa - wtedy nie by�oby �adnej awantury. Albo przynajmniej trzeba z ni� wreszcie powa�nie i szczerze porozmawia�. Przecie� w ci�gu tych kilkunastu tygodni my�my w�a�ciwie nigdy istotnie nie rozmawiali. Ja nieustannie k�ama�em a ona bez przerwy m�wi�a o literaturze - przyznaje sam przed sob� Kohoutek. Co robi�? Gdzie j� umie�ci�? O hotelu nie ma mowy, bo wszyscy z miejsca by wszystko wiedzieli. Ca�a zamieszka�a wy��cznie przez ewangelik�w augsburskich miejscowo�� z miejsca by wszystko wiedzia�a. A mo�e - b�ysk niejasnej nadziei roz�wietla g�ow� Kohoutka - a mo�e przedstawi� j� jako wczasowiczk� i spr�bowa� ich przekona�, �eby wynaj�li jej jaki� pok�j? W ko�cu od lat m�wi si� o pieni�dzach, jakie przyjd� z wy- 21 najmiiania pokoi, co roku planuje si� wynajmowanie pokoi, co rok setki letnik�w prosz� o nocleg i za ka�dym razem spotjla ich szydercza odprawa. Za ka�dym razem kto� si� nie Zjdza, albo starzy, albo Oma, albo matka pani Wandzi. Cho�sama wynajmuje pok�j, sprzeciwia si� wynajmowaniu innyti pokoi. Ale na moj� aktualn� kobiet� - my�li Kohou-tek -nikt si� nie zgodzi. Kiedy j� zobacz� w jej kuriozalnym kapelisiku, wszyscy jak jeden m�� sprzeciwi� si� wynaj�ciu jej pioju cho�by na godzin�. Co robi�? my�li gor�czkowo Kohoitek. Jak d�ugo ona b�dzie mieszka� na tym strychu? Przeciii potrzebne jej b�d� jakie� wygody, musi si� my�, chodzi� s potrzeb�. Jak ja sobie z tym wszystkim poradz�? Jak ona ug�a mi co� takiego zrobi�? Najle zaskrzypia�a pod�oga i Kohoutek raptownie usiad� w posieli, bo przywidzia�o mu si�, �e jego aktualna kobieta stan�li w nogach jego ��ka. - (lod� - powiedzia� z tym rodzajem nag�ej czu�o�ci, w jak� niifedy w ci�gu kilku chwil zaledwie obraca si� ludzka furiaJajak stoj�cej przy ��ku postaci pierzchn��, ale czu�o�� pzosta�a. Boitm�j - pomy�la� Kohoutek, Bo�e m�j, nie wzywam Twejtimienia nadaremno, ale w ko�cu moja aktualna kobieta It�y tam na strychu przedwojennej rze�ni, oddzielona od kinosu jedynie warstw� kruszej�cych dach�wek i kawa�ki tektury. Przecie� to absurd. W fezy i ciele Paw�a Kohoutka paniczny strach ust�pi� teraziiejsca nies�ychanej �mia�o�ci. Skoro sta� mnie by�o na to, abj� ukry�, skoro da�em rad� zanie�� jej chleb, kie�bas�, lemoiid� i trzy koce z pokoju kominkowego, skoro potrafi�em Wszystko uczyni�, to uczyni� jeszcze wi�cej: nie zauwa�my przez nikogo udam si� teraz do niej i b�d� uprawia� z ni�ii�o�� - powiedzia� prawie pe�nym g�osem Kohoutek i wstilaa r�wne nogi. Swoj� drog� - my�la� dalej - co ona we mi� widzi? To, co wszystkie, poci�ga j� ta przekl�ta we-teryni - odpowiedzia� sam sobie. W ciszy i ciemno�ci za- 22 cz�� si� ubiera�. W�o�y� spodnie i sweter, na go�e stopy wdzia� p�buty, narzuci� na ramiona prochowiec i j�� jak najostro�niej zmierza� przez d�ug� sie� w stron� wyj�cia. Gdy przechodzi� ko�o pokoju, w kt�rym spa�a jego �ona, przystan�� na chwil�, aby si� upewni� we w�asnym bezpiecze�stwie. Przy�o�y� ucho do drzwi i us�ysza� jej spokojny oddech. �pi biedactwo - pomy�la� i nagle ogarn�a go kolejna fala wzruszenia. Tym razem by�o to wzruszenie �ci�le zwi�zane z kwesti� wierno�ci ma��e�skiej. Biedactwo, �pi spokojnie, a ja tu takie rzeczy wyprawiam. Przecie� tyle lat - szepta� do siebie Kohoutek -przecie� tyle lat jestem z t� kobiet�, a to, co robi�, jest takie niemoralne. I w nag�ym porywie Kohoutek otworzy� drzwi i tak jak sta� w ubraniu wlaz� do jej ��ka i j�� j� obsypywa� gor�czkowymi poca�unkami. �ona Kohoutka, kt�ra sypia�a twardym i g��bokim snem, nie od razu poj�a, co si� dzieje. Gdy jednak rozbudzi�a si� na dobre, gdy zapali�a �wiat�o i ujrza�a le��cego obok siebie Kohoutka w prochowcu i p�butach odezwa�a si� do� w te s�owa: - Cz�owieku, czy� ty si� w�ciek�? Dlaczego jeste� ubrany? Czy ta jedyna szara kom�rka, kt�ra jeszcze do niedawna telepa�a si� w twoim m�zgu, czy twoja szara kom�rka jedynaczka r�wnie� zanik�a? Dlaczego nie dajesz mi spa�? Co za �wi�stwa ci znowu przychodz� do g�owy - �ona Kohoutka pomy�la�a, i� by� mo�e Kohoutek ubra� si� w jakich� perwersyjnych zamiarach, ale Kohoutek w gruncie rzeczy nie us�ysza� jej narzeka�. - Kocham ci�, kocham ci�, kocham ci� - powtarza� spazmatycznie i dalej obsypywa� j� poca�unkami i gor�czkowo zdziera� z niej koszul� nocn�. I w ko�cu �ona Kohoutka, kt�ra w zasadzie nie przepada�a za Kohoutkiem, uleg�a i pozwoli�a zosta� mu do rana. Przedtem jednak musia� - tak jak cz�owiek - przebra� si� w pi�am�. 23 My, starzy zbere�nicy, nie b�dziemy ukrywa�: nazajutrz Ko-houtek wspina� si� na strych starej rze�ni z bardzo niewyra�n� min�. Kohoutka w og�le mo�na by nazwa� cz�owiekiem z niewyra�n� min�, ale tym razem jego niewyra�na mina by�a szczeg�lnie niewyra�na. W ko�cu mia� �wiadomo��, i� tej nocy zdradzi� sw� aktualn� kobiet�. W dodatku zdawa� sobie spraw�, �e ona, wiedziona sw� diabelsk� intuicj�, wie ju� o wszystkim. Ni�s� jej �niadanie: termos z gor�c� kaw� i kanapk� z szynk�, ale, pomimo i� naszykowanie i wyniesienie z domu kawy i kanapki by�o heroicznym wyczynem, by� �wiadom, �e niewiele mu to pomo�e. Czeka�a go ci�ka przeprawa. Ale czeka�a go te� nies�ychana niespodzianka. Gdy wszed� na g�r�, ujrza� sw� aktualn� kobiet�. Ubrana w zielon� sukienk�, kt�rej nigdy przedtem nie widzia�, siedzia�a na jednym z pude�, na kolanach trzyma�a s��j pulpet�w wo�owych i jad�a je na zimno. - Nie! - krzykn�� Kohoutek. - Nie jedz tego! - Dlaczego? - spyta�a aktualna kobieta Kohoutka. - Termin przydatno�ci do spo�ycia jeszcze nie min��. Sprawdzi�am na etykiecie. - Nie jedz! Nie jedz! - wrzeszcza� dalej Kohoutek. - Masz, przynios�em ci prawdziwe �niadanie. - A wi�c je�� mi te� nie wolno - powiedzia�a aktualna kobieta Kohoutka, odstawi�a s��j i starannie wytar�a usta chusteczk� higieniczn�. 24 - Gdzie znalaz�a� ten s��j? - zapyta� Kohoutek. - W tym oto pude�ku - odpar�a szyderczym tonem rzekomej winowajczyni, wskazuj�c na karton z napisem �Jan Bu-zek, handel towar�w kolonialnych, Cieszyn, ulica Stalmacha". - To niemo�liwe. - Prosz� nie zarzuca� mi k�amstwa, jak wiesz, ja nigdy nie k�ami� - lodowatym, zapowiadaj�cym wr�cz eksplozj� g�ry lodowej g�osem, oznajmi�a aktualna kobieta Kohoutka. - Ile tego zjad�a�? - S�uchaj - teraz, z kolei, barwa jej g�osu mia�a w sobie odcie� rzekomej ugodowo�ci - zjad�am tylko jeden pulpet, ale zap�ac� ci za ca�y s�oik. - I z ostentacyjn� gorliwo�ci� j�a grzeba� w portmonetce, kt�ra, jakby istotnie naszykowa-na do regulowania nale�no�ci, le�a�a na jednym z karton�w. Ale Kohoutek zupe�nie nie zwraca� uwagi na odgrywany przez ni� spektakl. To, �e zjad�a jeden pulpet, to drobiazg -analizowa� sytuacj� - oczywi�cie, szkoda, �e otwiera�a s��j, ale to w ko�cu da si� zatuszowa�, co najwy�ej odium winy spadnie na Om�. Z tego, �e zjad�a jeden pulpet i naruszy�a zawarto�� s�oika, nie ma co robi� tragedii. Bezwzgl�dnie korzystnym aspektem sytuacji jest fakt, i� pulpety zosta�y odnalezione, zaraz podrzuc� je tam, gdzie trzeba i gor�czkowe poszukiwania ustan�. Ale miejsce okazuje si� niepewne! I to jest okoliczno�� fatalna, a nawet tragiczna. Jak to mo�liwe, �eby ledwo pow��cz�ca nogami i chodz�ca o lasce Oma zdo�a�a tu dotrze�? Jak to mo�liwe, �eby zdo�a�a wspi�� si� po w�skich i stromych niczym drabina schodach? Jak to mo�liwe, �eby kto� tak niedo��ny, kto�, kogo raz do roku trzeba wie�� do ko�cio�a w fotelu na biegunach, zdo�a� sforsowa� tak karko�omne podej�cie? Widocznie wszystko jest mo�liwe. Skoro jest mo�liwe, �e moja aktualna kobieta ni st�d, ni zow�d przybywa do mnie, po to w dodatku, aby pozosta� ze mn� na zawsze, mo�liwe jest tak�e, �e chroma staruszka z ma�pi� zr�czno�ci� wspina si� po schodach, konstatuje z gorycz� Kohoutek. 25 - By� mo�e si� to nie zdarzy, ale musisz si� z tym liczy� - m�wi do swej aktualnej kobiety. - Z czym�e to znowu, mianowicie, musz� si� liczy�? - Mo�e jutro, mo�e pojutrze, mo�e za par� dni pojawi si� tu Oma. W domu jest pe�no jedzenia i ona z pewno�ci� zn�w zechce co� ukry�. Opowiada�em ci, �e robi to od czasu do czasu. - Dobrze - aktualna kobieta Kohoutka rzekomo �ci�le stosuje si� do instrukcji - gdy pojawi si� tu Oma, co mam robi�? - Ukryj si�. - A jak mnie zaskoczy? - Wtedy zachowaj zimn� krew. Pami�taj o jednym. Gdyby ci� zaskoczy�a, gdyby ci� tu ujrza�a, nie jest wykluczone, �e zada ci wiadome pytanie. - Jakie wiadome pytanie? - Zapyta, czy przypadkiem nie jeste� katoliczk� i wtedy musisz si� zaprze� i powiedzie�, �e jeste� luterank�. To j� uspokoi. - Przed chwil� ci m�wi�am, �e nigdy nie k�ami�. Kohoutek w milczeniu spogl�da na swoj� aktualn� kobiet� i nagle pora�a go prosta niczym abecad�o my�l. Kohoutek u�wiadamia sobie, i� jego aktualna kobieta jest wariatk�. Ciarki przebiegaj� mu po plecach. Przecie� �adna normalna kobieta nigdy by tu w takiej sytuacji nie przyjecha�a, a ona, owszem, przyjecha�a. Co w niej wi�c jest takiego, na czym polega jej duchowy defekt, sk�aniaj�cy j�, zezwalaj�cy jej na tego rodzaju koszmarn� dla wszystkich, dla niej przecie� tak�e - wypraw�? - Dobrze, poradz� sobie - m�wi aktualna kobieta Kohoutka, tym razem tonem nie tylko oznajmiaj�cym zako�czenie jednego w�tku, ale zapowiadaj�cym przej�cie do w�tku nast�pnego. - Zn�w u niej by�e�. Kohoutek, kt�ry wie, i� stawianie nawet najbardziej desperackiego oporu jest w takich sytuacjach daremne, milczy, a po chwili pyta bezradnie, jakby licz�c na to, i� w�a�nie bezradno�� i przyznanie si� do winy stanie si� jego atutem. 26 � li II - Sk�d wiesz? - Przecie� widz�, jestem kobiet�. - I nagle aktualna kobieta Kohoutka wybucha histerycznym p�aczem. - By�e� u niej, by�e� u niej i to akurat wtedy, gdy ja przyjecha�am, gdy przyjecha�am, �eby zosta� z tob� na zawsze. - Tyle razy ci m�wi�em, �e bardzo tego pragn�, ale �e zarazem nie jest to takie proste - istotnie, t� fraz� wypowiada Kohoutek z zatrwa�aj�c� wpraw�. - Ale przecie� obiecywa�e�, obiecywa�e�, �e b�dziemy razem, �e razem zamieszkamy w tym domu i b�dziemy �y� z wynajmowania pokoi wczasowiczom. - Owszem, obiecywa�em - m�wi ch�odno Kohoutek -ale zarazem zaznacza�em przy tym, �e aby by�o to mo�liwe, wszyscy domownicy, a w ka�dym razie zdecydowana ich wi�kszo�� musi przedtem wymrze�. By�y to wi�c nie tyle obietnice, co niejasne marzenia. - Nie kochasz mnie - chlipie aktualna kobieta Kohoutka. - Przecie� wiesz, jak bardzo ci� kocham - odpowiada Kohoutek nieco znu�onym g�osem, gdy� rozmowa przybiera zdecydowanie stereotypowy obr�t. - Kocham ci� nad �ycie, ale teraz musz� ci� zostawi�. Wiesz, �e dzisiaj s� urodziny Omy i jest mas� roboty. - Kohoutek wstaje, ca�uje sw� aktualn� kobiet� w czubek pochylonej g�owy i niezr�cznie - maj�c �wiadomo��, i� w jego ge�cie jest co� z gestu konfiskatora, podnosi s��j pulpet�w wo�owych. - Wpadn� wieczorem - m�wi. Gdy ostro�nie, by nie upu�ci� s�oja, schodzi po schodach, s�yszy nad sob� jaki� szelest. Unosi g�ow� i widzi wychylon� ku sobie twarz swojej aktualnej kobiety. Jej rysy s� zniekszta�cone tak potworn� furi�, i� Kohoutek dos�ownie kamienieje z przera�enia. - By� mo�e ja r�wnie� wpadn� wieczorem. Wpadn� wieczorem z�o�y� Omie �yczenia - syczy aktualna kobieta prawdziwie jaszczurczym sykiem. , .;. 27 VI Kohoutek, istotnie, mia� zwyczaj roztaczania przed ka�d� bli�ej poznan� kobiet� wizji wsp�lnego �ycia. St�d bra�o si� jego powodzenie. Kobiety ch�tnie s�ucha�y opowie�ci o wsp�lnych podr�ach, o wsp�lnych �niadaniach, oraz, rzecz jasna, o wsp�lnych dzieciach. My, starzy zbere�nicy, dobrze znamy odwieczn� i banaln� prawd�, i� rzecz�, kt�rej pragnie zdecydowana wi�kszo�� kobiet, jest stabilizacja, stabilizacja w najog�lniejszym i naj�ci�lej filozoficznym znaczeniu tego s�owa. Nawet kobiety spragnione przyg�d �akn� przede wszystkim stabilizacji, poniewa� stabilizacja jest fundamentem i niemal�e warunkiem wst�pnym rzeczywistej przygody. Opowiadaj�c rozmarzonym g�osem o wsp�lnym �yciu, Kohoutek ofiarowywa� kobietom iluzj� stabilizacji. Nawet wiod�ce ustabilizowane �ycie ustabilizowane m�atki ch�tnie s�ucha�y opowiada� Kohoutka, poniewa� wydawa�o im si�, i� ewentualne wsp�lne �ycie z Kohoutkiem by�oby jeszcze bardziej ustabilizowane. Kohoutek - w dodatku - roztaczaj�c przed ka�d� bli�ej poznan� kobiet� wizj� wsp�lnego �ycia, wcale nie k�ama�. Nie prowadzi� �adnej gry erotycznej, nie mia� �adnej uwodzicielskiej strategii. Kohoutek by� uwodzicielem z bo�ej �aski. �wi�cie wierzy� w to, co m�wi. Naprawd� - w chwili opowie�ci pragn�� sp�dzi� reszt� �ycia ze s�uchaj�c� go kobiet�. Ca�kiem realnie wyobra�a� sobie odpowiednie szczeg�y i epizody. St�d bra�a si� jego wiarygodno�� i jego sprawno�� narracyjna. Kohoutek w swojej prostolinijno�ci zupe�nie 28 nie zdawa� sobie sprawy z wymienionych przez nas kontekst�w psychologicznych. Budzi� si� rano u boku kobiety, z kt�r� wczorajszego wieczora planowa� �ycie, m�wi� do siebie: Bo�e, ale� ja bzdury wczoraj wygadywa�em i ucieka� w najwi�kszym pop�ochu. W ten wszak�e spos�b, chc�c nie chc�c, ten erotyczny prostaczek (inaczej Kohoutka nazwa� nie spos�b) zdoby� niema�e do�wiadczenie seksualne. Tak, nawet my, starzy ��kowi wyjadacze, musimy nie bez cienia zazdro�ci przyzna�, i� Kohoutek pozna� niema�o kobiet. Pozna� kobiety m�dre i pozna� kobiety g�upie. Pozna� kobiety wszeteczne i pozna� kobiety cnotliwe. Pozna� kobiety, kt�re chichota�y w ��ku jak szalone. Pozna� kobiety, kt�re w decyduj�cych chwilach wr�cz kona�y ze �miechu. Pozna� pe�ne dumy kobiety, kt�re, zirytowane sw� nieuniknion� w takich sytuacjach bezbronno�ci�, bywa�y agresywne. Pozna� kobiety, kt�re przez ca�y czas milcza�y jak gr�b, i pozna� kobiety, kt�rych gadatliwo�� ros�a wprost proporcjonalnie do intensywno�ci cielesnych dozna�. Pozna� kobiety, kt�re m�wi�y tylko o seksie, oraz takie, kt�re, owszem, godzi�y si� na wszystko, ale jak�kolwiek pr�b� rozmowy o seksie traktowa�y jako nieprzekraczalne tabu. Pozna� kobiet�, kt�ra lubi�a gaworzy� w ��ku jak niemowl�. Cio, cio, niu, niu - m�wi�a do Kohoutka pewna ognista trzydziestolatka. Cio lobi�? Bu, bu, ��cka, da�, da�, pipi niu, niu - powtarza�a w ko�o, a zdezorientowany Kohoutek dalej robi� swoje, cho� odnosi� absurdalne wra�enie, i� po raz pierwszy robi to wewn�trz olbrzymiego niemowl�cego w�zka, w kt�ry przeistoczy�a si� garsoniera brunetki. Kohoutek pozna� kobiet�, kt�r� na randki przywozi� m��. Pozna� pewn� maturzystk�, kt�ra, gdy upojny wiecz�r dobieg� ko�ca i znu�ony Kohoutek got�w by� odprowadzi� j� na post�j taks�wek, o�wiadczy�a znienacka, i� musi jeszcze posiedzie� par� godzin i napi� si� w�dki, poniewa�, gdy wr�ci zbyt wcze�nie i zbyt trze�wa do domu, rodzice od razu zorientuj� si�, i� co� jest nie w porz�dku. Kohoutek pozna� ko- 29 biety, kt�re sz�y z nim, poniewa� by�y od lat nieszcz�liwie zakochane, w zwi�zku z czym od lat chodzi�y z ka�dym. Pozna� pewn� drugorz�dn� piosenkark� i romans z ni� by� jednym z d�u�szych romans�w w jego �yciu. Kohoutek, obudziwszy si� nazajutrz, nie uciek� w pop�ochu, lecz pozosta� i to pozosta� na dobrych par� tygodni. Intensywno�� i zadziwiaj�ca d�ugotrwa�o�� romansu z drugorz�dn� piosenkark� wynika�a z fascynacji Kohoutka muzyk�. Kohoutek oczywi�cie kompletnie nie zna� si� na muzyce i je�li idzie o s�uch muzyczny, g�uchy by� jak pie�. Muzyka by�a wszak�e istotnym sk�adnikiem jego �wiadomo�ci czy te� raczej nie�wiadomo�ci erotycznej. Mo�na powiedzie�, i� traktowa� muzyk� jako dziedzin�, kt�ra kobietom przydaje niezwyk�ego czaru. Mo�na powiedzie�, i� traktowa� muzyk� jako swoisty i niezwykle perwersyjny element kobiecej garderoby. Mo�na powiedzie� po prostu: Kohoutek wola� piosenkarki od piosenkarzy, pianistki od pianist�w, perkusistki od perkusist�w. Istnia�y dziedziny �ycia, w kt�rych zdaniem Kohoutka podzia� r�l pomi�dzy kobietami a m�czyznami winien przebiega� z pora�aj�c� wr�cz symetri�. Tak� dziedzin� by�a muzyka. Muzyk�, wed�ug Kohoutka, winni komponowa� wy��cznie m�czy�ni, wykonywa� za� winny j� wy��cznie kobiety. Nie powinno w og�le by� �piewak�w i piosenkarzy, ch�r�w m�skich czy nawet mieszanych, wszelki �piew, zdaniem Kohoutka, winien wydobywa� si� wy��cznie z kobiecych krtani. Muzyka winna rodzi� si� w cia�ach m�czyzn, odtwarza� j� za� winny cia�a kobiet. R�wnie� wszelkie instrumenty muzyczne zosta�y w gruncie rzeczy stworzone dla kobiet. Fortepiany, pianina, gitary, skrzypce, tr�bki, puzony, kontrabasy i wszelkie inne narz�dzia muzyczne by�y w swej istocie przeznaczone dla p�ci �e�skiej. Gdy Kohoutek s�ucha� muzyki i r�wnocze�nie widzia� unosz�c� si� nad klawiatur� pianistk� w prostej czarnej sukience, ogarnia� go sza� r�wnowagi �yciowej. M�czyzna (bo przecie� musia� to by� m�czyzna), kt�ry po raz pierwszy wr�czy� kobiecie instrument 30 muzyczny, by� zdaniem Kohoutka, jednym z g��wnych praojc�w harmonii �wiata. Kim by�a i jak wygl�da�a pierwsza instrumentalistka w dziejach ludzko�ci? Na czym zagra�a? Niestety, scen� t� na og� wyobra�a sobie Kohoutek w p�aski, komiksowy spos�b: widzi odzian� w niewyprawione sk�ry filigranow� blondynk�, kt�rej kolega jaskiniowiec podaje dla zabawy r�g. A ona z nieoczekiwan� desperacj� i wpraw� przytyka �w r�g do swych paleolitycznych warg i dmie we�. Niekiedy wszak�e przychodzi Kohoutkowi do g�owy wersja szlachetniejsza. Przychodzi mu do g�owy, i� pierwsza instrumentalistka by�a wyznania moj�eszowego. Scena wr�czania biblijnego rogu kobiecie staje si� wtedy nie zapisanym w Pi�mie apokryficznym epizodem Exodusu. Drugorz�dna piosenkarka nie by�a, rzecz jasna, pierwsz� instrumentalistka ludzko�ci. By�a zaledwie jej potomkini� i to w nader bocznej i bardzo zamazanej linii. By�a jej praprapra-prawnuczk� w tysi�cznym pokoleniu. Tote� romans z ni�, mimo i�, jak na obyczaje Kohoutka, wyj�tkowy, nie m�g� trwa� wiecznie. Trwa� miesi�c. Potem w jego �yciu przez d�ugi czas nic si� nie dzia�o. To znaczy Kohoutek oddycha�, jad�, pi�, odbywa� nie ko�cz�ce si� rozmowy z doktorem Oyermahem, pracowa�, szczepi� zwierz�ta, obcina� psom przero�ni�te pazury, leczy� kaszl�ce ciel�ta i chore na kolk� konie; tysi�ce razy je�dzi� do Krakowa i z powrotem, lecz je�li idzie o kontakty z kobietami, w jego �yciu nie dzia�o si� nic godnego uwagi. Jakie� nic nie znacz�ce rozmowy, przypadkowe spotkania, zdawkowe zbli�enia. A� do chwili, gdy w pewien upalny czerwcowy wiecz�r na przystanku ko�o dworca g��wnego w Krakowie Kohoutek wsiad� do prawie pustego o tej porze autobusu po�piesznego linii A. Wewn�trz s�ycha� by�o og�uszaj�cy kobiecy �piew. Swawolny kierowca uruchomi� na pe�ny regulator radioodbiornik i g�os Mireille Mathieu zdawa� si� wzmaga� panuj�c� wewn�trz duchot�. Kohoutek usiad� po lewej stronie. Minut� 31 lub dwie spogl�da� przez okno na obracaj�ce si� z wolna w py�, a teraz zanurzone w ��tawych masach upalnego powietrza mury i �ciany miasta. Potem odwr�ci� g�ow� i ujrza� siedz�c� przed sob� kobiet�. Nie by�o w niej nic szczeg�lnego. Przymkn�� na chwil� oczy, autobus przeje�d�a� przez skrzy�owanie Lubicz i Rakowickiej, Mireille Mathieu �piewa�a wniebog�osy, Kohoutek otworzy� oczy i bezmy�lnie gapi� si� na boski zarys czaszki siedz�cej przed nim przygodnej pasa�erki. Unios�a r�k� i poprawi�a spi�te w lu�ny kok w�osy. Kohoutek poczu� zapach kremu oliwkowego i wraz z tym zapachem sp�yn�o na� wielkie ol�nienie. Ol�nienie ol�nieniem - pomy�la� przytomnie - ale trzeba sprawdzi�, jak ona wygl�da. Wsta�, przeszed� na drug� stron� autobusu i usiad� o dwa miejsca przed ni�, tyle �e - powt�rzmy - po przeciwnej stronie. Przez chwil� zn�w patrzy� w okno, autobus obje�d�a� Rondo Mogilskie, potem Kohoutek niby przypadkiem, jakby zaciekawiony budow� nowego hotelu odwr�ci� g�ow�, spojrza�... i istotnie - to by�a Ona. Czyta�a wprawdzie ksi��k�, za czym Kohoutek nie przepada�, ale niew�tpliwie to by�a ona. To ona by�a pierwsz� instrumentalistk� ludzko�ci. To ona id�c przez pustyni� z ludem Izraela zad�a w szofar. To jej w restauracji �Pod Jeleniem" pradziadek Ko-houtka, mistrz masarski, Emilian Kohoutek wr�czy� dla zabawy porzucony przez pijanego muzykanta puzon. To ona, ubrana w bordow� sukienk� z bia�ym ko�nierzykiem, chwiejnym krokiem wesz�a na podium, a o�mielone jej przyk�adem posz�y w �lad za ni� Helenka Morcink�wna (tr�bka), Krysia Kotula (akordeon), Marysia Jasiczek (klarnet) oraz spowita wy��cznie w istebnia�skie koronki Nathalie Delong (b�ben). Kiedy Kohoutek ujrza� j� po raz pierwszy, wiedzia�, �e widywa� j� ju� tysi�ckro� razy. To ona by�a pierwsz� czesk� striptizerk�, kt�r� podgl�da� przez okno kawiarni �Centrum". To ona siedzia�a kiedy� samotnie w �Warszawiankach", pi�a wi�ni�wk� za wi�ni�wk�, z jej oczu za� p�yn�y �zy. To do niej tyle razy telefonowa�, kiedy za� podnosi�a s�uchawk� - 32 milcza�. To ona chodzi�a z Kohoutkiem na nauk� konfirma-cyjn�. To ona w latach sze��dziesi�tych opala�a si� w pobli�u mostu D�bnickiego. To ona w bananowej sp�dnicy sz�a kiedy� Karmelick�. To ona jecha�a teraz autobusem po�piesznym linii A. Kohoutek, wiedziony nie tyle do�wiadczeniem (wielokrotne zwi�zki z kobietami niczego go nie nauczy�y), co przyrodzonym mu instynktem, kolejny raz zmieni� miejsce. Tym razem usiad� tu� przed ni� i nie pr�buj�c nawet pozorowa� przypadkowo�ci swych zamiar�w odwr�ci� si� i zapyta�: - Najmocniej pani� przepraszam, co pani czyta? 33 VII Podczas pierwszej modlitwy Kohoutek wymkn�� si� z domu i zani�s� swojej aktualnej kobiecie marynowanego �ledzia. Gdy przemawia� Pastor, pomkn�� do niej z talerzykiem w�dlin. Gdy wznoszono pierwszy toast, Kohoutek bieg� przez ogr�d z butelk� szampana. Gdy �piewano pierwsz� pie��, wspina� si� na strych starej rze�ni z miseczk� sosu tatarskiego. Gdy doktor Oyermah j�� wyg�asza� pierwsze z szeregu przem�wienie, Kohoutek na palcach skrada� si� przez werand�, nios�c swej aktua