5576
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 5576 |
Rozszerzenie: |
5576 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 5576 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5576 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
5576 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Gra�yna Sosi�ska
Dwie damy na poz�r Fosse'a i de Laclosa
Na lekcji literatury, przy omawianiu prozy To�stoja, nauczycielka powiedzia�a:
"Pierwsz� pr�b� literack� jest w�asny pami�tnik. Je�li po kilku latach od
zapisania jakiej� ulotnej my�li lub wydarzenia
wracamy do tekstu i czytamy go bez za�enowania, to znaczy, �e mo�e powinni�my
zacz�� co� tworzy�. Niestety nawet
u dobrych pisarzy pierwsza ksi��ka jest cz�sto po prostu reminiscencj� z
m�odo�ci, u z�ych za� reminiscencja jest
ostatnim dobrym dzie�em". M�odo�� ma swoje w�asne prawa - pierwszy papieros,
pierwsze upicie si�, no i oczywi�cie
pierwszy raz. Wszystko to jest jednak w indywidualnej perspektywie wyj�tkowe.
***
Justyna,
Pisz� do Ciebie, poniewa� przypadkiem znalaz�am Tw�j adres w jakim� starym
zeszycie, kt�ry Janusz (razem ze
starym chi�skim pi�rem i wojskowym chlebakiem) zostawi� u mnie tu� przed naszym
rozstaniem. Nie wiem, czy znasz
szczeg�y ca�ej sprawy i czy utrzymujecie jakie� kontakty. Zak�adam jednak, �e
nie jeste�cie razem. Moja wyobra�nia
(nie myl z oczekiwaniami, bo te s� �adne) jako� tego nie dopuszcza.
Pisz�, cho� nie mam do Ciebie �adnej konkretnej sprawy. Po prostu ciekawi mnie,
co s�dzisz o pewnych zachowaniach
Janusza. Sytuacja robi si� coraz bardziej uci��liwa, co gorsza, uderzenia
przychodz� znienacka, czasem po
wielomiesi�cznej przerwie.
Przez kilka lat po moim odej�ciu od niego regularnie bombardowa� mnie listami, w
kt�rych - no w�a�nie, nie wiem, o
co mu w�a�ciwie chodzi�o - usi�owa� (najpierw nieporadnie, potem coraz bardziej
wyszukanie) prowadzi� ze mn� jak��
gr�. Generalnie sprowadza�o si� to do obrzydzania mi najpierw mojego nowego
ch�opaka, potem jego nast�pcy -
narzeczonego. Oczywi�cie by�o to nieskuteczne - jak mo�na tak nie wyczuwa�, �e
s�owa trafiaj� w pustk�?
Jakie� 3 lata temu zadzwoni� i poprosi� o spotkanie. Na pocz�tku rozmawiali�my
do�� swobodnie, potem wyra�nie si�
spi�� i o�wiadczy�, �e chce mnie przeprosi� za wszystkie g�upstwa, kt�re
wyczynia� i obieca�, �e to si� ju� nigdy nie
powt�rzy. Przyj�am te s�owa z ogromn� ulg� i po�egnali�my si� w przyjaznej
atmosferze.
Rok temu postanowili�my z Sebastianem, �e si� pobierzemy. Nie mam poj�cia, jak
to si� sta�o, ale on o tym si�
dowiedzia�, cho� nie ma ju� ani jednej osoby, z kt�r� oboje utrzymywaliby�my
kontakty. Sama o tym, �e on wie,
dowiedzia�am si� od ksi�dza, kt�ry mia� da� nam �lub, a z kt�rym on si� spotka�,
chyba po to, �eby si� upewni� (ten
dobry cz�owiek nie chcia� uchyla� si� od odpowiedzi).
Zacz�am si� ba�, �e urz�dzi jaki� skandal na �lubie. Ale nie, nic si� nie
sta�o. Jednak intuicja podpowiada mi, �e on
co� znowu planuje.
Gdyby� mog�a mi odpisa�, co o tym wszystkim my�lisz. W ko�cu te� go nie�le
zna�a� - gdyby nie okresy przerwy, to
nawet d�u�ej ode mnie. Pozdrawiam.
Olga
***
Olga,
Pozw�l, �e zaczn� od wyra�enia podziwu dla Twojego tupetu - odwa�y�a� si� do
mnie napisa� po tych wszystkich
wydarzeniach, jakie nas (cho� nigdy bezpo�rednio) zetkn�y.
Jednak, jako �e trudno po tylu latach czu� jak�� uraz�, ch�tnie, cho� zwi�le,
Ci odpisuj�.
Obecnie nasze kontakty z Januszem polegaj� wy��cznie na tym, �e �rednio raz na
p� roku on do mnie dzwoni. Od
trzech telefon�w nie proponuje ju� �adnych spotka� ani nie pyta, czy wybieram
si� do Warszawy - to istotna zmiana;
ostatnio nawet odm�wi� spotkania ze mn� przy okazji mojego pobytu w Warszawie.
Ale wcze�niej by�o to wszystko
nieco bardziej intensywne. Ja te� mam wra�enie, �e usi�owa� ze mn� gra�, tyle �e
moi faceci nie wzbudzali w nim
najmniejszego zainteresowania - ignorowa� ich. Za kt�rym� razem przyzna�, �e
pr�bowa� mn� jako� manipulowa�, po
czym uroczy�cie o�wiadczy�, �e zaprzestaje tych wysi�k�w, bo, jak stwierdzi�,
granie z lud�mi nie prowadzi do niczego
dobrego. I druga r�nica w por�wnaniu z tob�: dotrzyma� s�owa. Od tamtej pory w
rozmowach ze mn� pos�ugiwa� si�
samymi og�lnikami, wi�c nie wiem, co si� z nim obecnie dzieje.
Niestety, nie umiem Ci nic wi�cej powiedzie�. Przepraszam, �e odpisuj� tak
p�no, ale ostatnie 4 miesi�ce sp�dzi�am w
Londynie. �ycz� powodzenia.
Justyna
***
Co si� dzieje z Olg�, dok�adnie nie wiem. Czasem jestem pewien, �e nic mnie to
nie obchodzi. Wr�bel stwierdzi�, �e
obecnie jedyna wiadomo��, jakiej mog� si� spodziewa�, to narodziny potomka. "No
i jeszcze rozw�d" - doda�em, ale
odpar�, �ebym nie robi� sobie wielkich nadziei.
O Justynie wiem za to wszystko, bo, dzi�ki temu, �e podczas naszych
sporadycznych rozm�w sam niewiele m�wi�,
ona czuje si� sprowokowana do gadulstwa, kt�rego ja mog� spokojnie (a raczej z
rosn�c� irytacj�) s�ucha�. Justysiowa
oryginalno�� ca�kowicie ju� przepoczwarzy�a si� w dziwactwo, a jej nowe pasje
jako� mnie nie poci�gaj�. Justyna, mgr
chemii, jest teraz "konsultantem medycznym" w Centrum Medycyny Andyjskiej.
Uzdrawia ludzi wilkakor� (kt�ra
leczy wszystkie 200 gatunk�w raka, zapalenie jajec, kaca i cokolwiek sobie
klient za�yczy), chrz�stk� rekina itp.
Warszawa
Jest rok szkolny 1992/93. Zaczyna si� drugi semestr trzeciej klasy. Matematyk
"profesor" Piotrowski bardzo chce
zacz�� dowcipnie pierwsz� lekcj�:
- Zwykle uczniowie dostaj� w po�owie trzeciej klasy g�upawki. Ale klasa trzecia
B dosta�a jej ju� chyba w ubieg�ym
roku (�miech). W olimpiadzie matematycznej wezm� udzia� wszyscy. Ty, Janusz,
mo�esz sobie odpu�ci�.
Taki ju� jest, sukinsyn. Osobi�cie go nie cierpi�, bo bezlito�nie drwi z mojej
s�abo�ci w dziedzinie, kt�r� przez niego
znienawidzi�em. Kiedy� z matmy by�em naprawd� dobry. A teraz musz� znosi�
upokorzenia. I tu nie chodzi o to, �e w
tej klasie wszyscy s� tacy genialni. Po prostu ten chudy terrorysta zaprowadzi�
jankeskie porz�dki, keep smiling, a jak
ci co� nie idzie, to jest to twoja wina, wi�c martw si� sam.
Po raz nie wiem kt�ry rozgl�dam si� po klasie, konkretnie patrz� na dziewczyny.
Biu�ciasta Beata (czyli BB), rozs�dna
do b�lu g�owy Kasia ("Przed �lubem nie nale�y si� ca�owa� g��boko, bo to ju�
seks"), s�odka Agnieszka. Agnieszka to
moje pierwsze prze�ycie ��kowe. W ubieg�ym roku byli�my na tzw. wyje�dzie
naukowym, gdzie, oczarowany jej
subtelno�ci�, �azi�em za ni� jak wierny czworon�g, ba!, nawet trzymali�my si� za
r�k�. No i na jedn� noc przemyci�em
si� do jej pokoju w starej g�ralskiej willi, gdzie mieszkali�my. Przele�a�em
przy jej boku do rana, wpatrzony w jej
�liczny profil i nawet jej nie musn��em, maj�c (nie pierwszy raz w �yciu)
pewno��, �e nie ma si� co spieszy�, bo
wszystko przed nami. Nast�pnego dnia nie by�a ju� moja, na wieczornej imprezie
ta�czy�a z Wojtkiem, klasowym
autorytetem w dziedzinie informatyki.
Gdybym mia� ochot� napisa� o tym opowiadanie, wygl�da�oby ono zapewne tak:
Co� ci opowiem. Taka historia sprzed wielu lat, historia, kt�rej nikt poza mn�
nie pami�ta. Nie lekcewa� jej, bo ona
obrazuje co� tak nieuchwytnego, czego nie da si� nazwa� jednym s�owem.
By�em wtedy w drugiej klasie liceum. Absolutnie dziewiczy i wyczulony na
mi�osne, czy te� raczej quasi-mi�osne
sygna�y, kt�rych cz�owiek maj�cy ju� jakiekolwiek do�wiadczenie nie zauwa�y. Czy
to nie jest zabawne? Z biegiem lat
wiesz coraz wi�cej, a czujesz coraz mniej.
W maju wyjechali�my na zielon� szko��. Do po�udnia mieli�my lekcje, p�niej
wycieczki, a popo�udnia by�y nasze.
Sceneria? No tak, powiesz, �e banalna. Du�a, drewniana, g�ralska willa niemal u
wylotu doliny Ko�cieliskiej.
M�wi�em, �e by� maj? Nigdy nie mog�em si� zdecydowa�, czy drewniane domy (a tam,
w Kirach, s� g��wnie takie)
wygl�daj� �adniej na tle zieleni, czy na tle �niegu. Maj by� taki, �e mo�na by�o
zobaczy� obydwa t�a. Fantastyczne.
Ten dom by� dwupi�trowy, mia� takie r�ne zakamarki, balkony. I taras. Na tym
tarasie mo�na by�o wieczorem
potajemnie stan�� z papierosem i piwem. Je�li w twoim towarzystwie by�a
dziewczyna, w jej oczach by�a dezaprobata.
Dezaprobaty nie by�o, je�li nie by�o papieros�w i piwa. Czasem, je�li by�
papieros i piwo, nie by�o dziewczyny, tylko
znajomy. Ale antagonizm u�ywek i dziewczyny m�g� znikn��. O tym ci za chwil�
opowiem. To by� ju� ten wiek, �e
zainteresowanie dziewczyn� nie by�o dla ch�opaka wstydliwe. Ale u�ywki by�y dla
wi�kszo�ci �atwiej dost�pne. Ot co,
nie bardziej atrakcyjne, ale dost�pne dla ka�dego. Dlatego u�ywali�my sobie.
Po tygodniu rado�ci, �e tak powiem, chemicznej natury niekt�rzy z nas zacz�li
szuka� odmiany. Sceneria mobilizowa�a
do niewinnych odzywek, np. "Przejdziemy si�?". Mnie te�. Mo�e nie tyle sceneria,
ile atmosfera. Pami�tasz film
"Piknik pod wisz�c� ska��"? M�ode pensjonarki, kt�re marzy�y o pierwszej
mi�o�ci. Jednak z braku ch�opc�w mi�dzy
sob� testowa�y w�asn� atrakcyjno��. W powietrzu unosi� si� duch seksu. Wtedy w
Kirach o seksie jeszcze nie my�la�o
si� wprost. Ale te� co� by�o w powietrzu.
Znasz ju� nieco moj� biografi�. Pewnie masz ochot� spyta�, czy ju� si� wtedy
odkocha�em w Justynie. No, nie
pami�tasz? Trzy miesi�ce wcze�niej zaprosi�a mnie do siebie na imprez�. Niby si�
nie pok��cili�my, ale poczu�em si�
zupe�nie zwolniony z obowi�zku kochania jej bez wzajemno�ci. Tak, tak. Moja
mi�o�� do Justyny, cho� pe�na emocji,
nie da�a mi pozna� najdrobniejszego znaku wzajemno�ci. By�em czysty. A ona na
owej balandze zupe�nie nie zwraca�a
na mnie uwagi, cho� wcze�niej bardzo mnie namawia�a na to, �ebym przyjecha�. To
by�o moje pierwsze pojawienie si�
w jej towarzystwie.
W naszej klasie by�o do kogo wzdycha�. Kilka naprawd� �licznych dziewczyn, kt�re
nie zwraca�y na mnie �adnej
uwagi. I w�r�d nich Agnieszka. W pewnym momencie zauwa�y�em, �e cz�sto stara si�
by� blisko mnie.
Pami�tasz, jak ci wspomnia�em o moim przeczuleniu. Ona po prostu siada�a przy
mnie na lekcji, w czasie wycieczek
sz�a r�wno ze mn�. Czy teraz zacz��bym snu� jakie� domys�y, ba, plany i
nadzieje? Wtedy zacz��em. Czy nie by�em
�wiadomy, �e to mo�e nic nie znaczy�? Oczywi�cie. Ale uwa�a�em, �e bez pr�b nie
stanie si� nic. Tyle, �e te pr�by
musia�y wygl�da� na tyle niewinnie, �eby w ka�dej chwili mo�na si� by�o z nich
wycofa� i powiedzie� sobie, �e wszak
do niczego nie dosz�o.
Popatrz. Teraz te� si� mo�e zdarzy� co� zagadkowego. Ale brak wyczulenia na to,
co kiedy� wydawa�o mi si� jakim�
sygna�em, powoduje, �e pr�bowa� zaczynam dopiero wtedy, gdy dostan� naprawd�
jednoznaczny znak. On oczywi�cie
te� nie musi nic znaczy�, na przyk�ad tylko tyle, �e dziewczyna mia�a ochot�
mnie poca�owa� albo si� ze mn� przespa�.
"Tylko tyle". Gdy przerwie sielank�, wewn�trz si� w�ciekam na ni�, ale m�wi�, �e
by�o fajnie (bo przecie� by�o) i
cze��. A wtedy...
Na kt�rej� wycieczce wzi��em j� za r�k�. Oczywi�cie pod pozorem ch�ci pomocy w
wspi�ciu si� na jaki� kamie�.
Potem chodzili�my za r�k�. Co prawda nie wyrywa�a jej, ale te� sama mi jej nie
podawa�a. Zrobi�em wi�c ten malutki
kroczek, rozumuj�c, �e przecie� to dopiero pocz�tek. Dorota nie powiedzia�a ani
s�owa, z kt�rego m�g�bym
wnioskowa�, �e mog� na cokolwiek liczy�. Ale - wielkie nieba - pierwszy raz w
�yciu trzyma�em dziewczyn� za r�k�.
Ta d�o� by�a smuk�a, opalona i ciep�a.
Snucie nadziei trwa�o dwa dni. W�a�nie drugiego dnia wieczorem zasiedzia�em si�
z koleg� w pokoju dziewczyn. On
zreszt� te� pr�bowa� co� zdzia�a�. Pomys�, �e zostaniemy u nich na noc narodzi�
si� samoistnie. Z��czyli�my dwa ��ka
w jedno. One le�a�y w �rodku, my po bokach. Nie wiem, jak sp�dzi� t� noc �w
kolega. Dziewczyny zasn�y. A ja
le�a�em obok Agnieszki z twarz� przy jej twarzy i patrzy�em na jej naprawd�
�liczne rysy. Nie odwa�y�em si� nawet jej
musn��. My�la�em o tym, �e pewnie nic z tego nie b�dzie. Nie zasn��em.
I rzeczywi�cie. Nast�pnego dnia Agnieszka przerzuci�a swoje wzgl�dy na kogo�
innego. Potem jeszcze kogo� i jeszcze
kogo�. Dzi� pewnie nawet bym jej nie pozna�.
Wspomnia�em przed chwil�, �e Agnieszka zdawa�a si� nie przejmowa� moimi drobnymi
wadami - paleniem,
popijaniem. Na tej samej zasadzie, jak nie przejmowa�a si� moimi - nie b�d�
fa�szywie skromny - cnotami.
Niesamowite, nie? Nie mo�na przecie� ca�ego epizodu nazwa� inaczej ni�
sp�dzeniem tej nocy razem. A jednak
znaczy�o to co� zupe�nie innego, nijak mia�o si� do najpowszechniejszej
konotacji tego zwrotu. Ta noc nie mia�a
przecie� �adnego znaczenia, by�a pierwszym, niezbyt intensywnym prze�yciem
mi�osnym, kt�re niewiele wnios�o do
mojego do�wiadczenia. A jednak. Tyle p�niej sp�dzi�em nocy z r�nym
dziewczynami, z kt�rych niekt�re chyba
naprawd� mnie kocha�y, a ja je. I nigdy ju� nie czu�em tego zachwytu i dr�enia.
***
Wojtek to og�lnie fajny go��, pe�en samokrytycyzmu. Gdy jesieni� jechali�my do
naszej polonistki na dzia�k�, dali�my
ostro w czap� ju� w poci�gu. P�niej d�uga droga piechot� nad Bug, gdzie
mieli�my czeka� na gospodyni�. Pawe�
pijany spa� w trawie, ja leczy�em si� przezornie zabranym z domu jogurtem, po
raz n-ty przysi�gaj�c, �e wi�cej ju�
takiej krzywdy sobie nie zrobi�. Do Wojtka podesz�a Olga i stwierdzi�a, �e z
bladym licem i rozwianym w�osem
wygl�da jak m�ody romantyk. "Ja nie jestem romantyk, tylko informatyk. Id�
rzyga�". No wi�c, jak powiedzia�em,
fajny go��.
Ten wyjazd by� naprawd� �wietny, nawet gdy ju� wytrze�wieli�my. Dom pani od
polskiego by� �adny i stary, okolica
nie ska�ona cywilizacj�, towarzystwo weso�e i otwarte. By�em �wie�o po
zako�czeniu mojego pierwszego zwi�zku,
klimatycznego nie dzi�ki osobie, kt�ra mia�a by� w centrum moich uczu�, ale
dzi�ki szerszemu kontekstowi
towarzyskiemu.
Agata, bo to j� by�em w�a�nie rzuci�em, by�a mi�� blondyneczk�, dwa lata m�odsz�
ode mnie. Raczej bezwstydna -
opowiada�a mi o nagich nocnych spacerach po pla�y ze znajomym, kt�ry na dodatek
mia� �on� - ale przez te trzy
miesi�ce nudy zachowywa�a si� bardzo przyzwoicie. Ja by�em strasznie zahukany,
wi�c ustawi�a mnie jednym
pytaniem:
- Wierzysz w mi�o�� bez seksu?
Ilu jeszcze facet�w na �wiecie musia�o wys�ucha� tak g�upiego pytania? Zacz��em
co� bredzi�, �e oczywi�cie, �e to nie
jest najwa�niejsze i ta rozmowa zaprogramowa�a mnie chyba do ko�ca �ycia. Taki
ju� jestem - nawet nie my�l� o
p�j�ciu do ��ka z dziewczyn�, p�ki wszystko nie zostanie nazwane - w
szczeg�lno�ci mi�o�� mi�o�ci� lub
przynajmniej jej zapowiedzi� - i uporz�dkowane. Nazwa�em to sobie supremacj�
s�owa nad gestem. I chod� dzi� ju�
wiem, jak niewiele znacz� s�owa, to dalej nie jestem w stanie tego atawizmu
pokona�. Z jednym wyj�tkiem, o kt�rym
p�niej.
Nie znaczy to, �e od seksu stroni�, ale mieszcz� si� w granicach m�skiej
�redniej, co znaczy, �e o ile nie jestem czym�
bardzo zaabsorbowany, to my�l� o tym jakie� 30 razy dziennie.
Wiadomo - w wieku nastu lat faceci dziel� si� na tych, kt�rzy ju� z panienk�
legli i tych, kt�rzy tej nobilitacji nie
zaznali. Co zabawne, ludzie starsi, np. rodzice, nie musz� nic wiedzie�, �eby
takiego m�odzie�ca zdemaskowa�. Moja
matka, gdy przychodzi jaki� m�j znajomy, chwil� mu si� dyskretnie przygl�da.
Potem s�ysz�, jak m�wi do ojca cicho:
"O ten to ju� by� z kobiet�". Nie ma natomiast takich konkluzji po wizycie
dziewczyny. Czy po nich mniej to wida�? A
mo�e w�a�nie bardziej, wi�c nie ma co si� popisywa� intuicj�?
Zwi�zek z Agat� wspominam ciep�o, bo wieczorami siadywali�my na dachu jej bloku
i przy piwie grali�my na gitarach
i �piewali�my piosenki Kaczmarskiego. Czasem sami, czasem kto� si� do nas
przy��cza�. Ja medytowa�em, czy jest w
staniku czy bez, a ona wt�rowa�a mojemu �piewowi. I tak przez trzy miesi�ce.
Potem z�ama�a nog�, wi�c nie mogli�my
nigdzie chodzi�, a zwi�zek zacz�� si� sypa�. Wreszcie nadszed� Sylwester,
kt�rego ona musia�a sp�dzi� w domu. Nie
dosta�em zaproszenia, wi�c uzna�em, �e mam wolne i poszed�em z butelk� "Soplicy"
na imprez� do jakiego�
nadzianego go�cia z s�siedztwa. Pi�kne to by�y czasy - gospodarz zaprasza�
nieznanych sobie ludzi (tak bardzo mu nie
zaszkodzi�em - zapchany zlew i tyle).
Z t� w�dk� by�y przygody, bo oficjalnie - czyli przed rodzicami - by�em wci��
niepij�cy. To by� okres, gdy poza
znalezieniem miejsca na balang� problemem by�o te� tzw. zbunkrowanie alkoholu.
Poprzedni raz - rzecz dotyczy�a
zgrzewki piwa - omal nie sko�czy� si� haniebn� wpadk�. Zgrzewka zosta�a ukryta w
mojej piwnicy. M�j ojciec mia�
tam interes. Zszed� do podziemi, a ja umiera�em ze strachu. Ale - cud - nie
znalaz�.
Tym razem ukry�em butelk� za kartonow� os�on� kaloryfera na klatce schodowej i
te� dr�a�em, �eby kto� jej stamt�d
nie zwin��. Ale znowu si� uda�o, a na imprezie bawi�em si� doskonale. Nast�pnego
dnia rano przypadkiem spotka�em
brata Agaty i spyta�em, czy jest sens, �ebym j� odwiedzi�. Stwierdzi�, �ebym da�
sobie spok�j. No wi�c da�em.
Dzi� z Agat� normalnie si� przyja�nimy. Normalnie, czyli, jak w przypadku
wi�kszo�ci moich przyjaci�ek (a mam ich
zaledwie trzy, bo wci�� nie bardzo wierz�, �e mo�liwa jest czysta przyja��
mi�dzy facetem a dziewczyn�, zw�aszcza,
gdy dziewczyna co� w sobie ma i jest sama), spotykamy si� raz na kilka miesi�cy
i ca�kiem nie�le nam si� rozmawia.
Temat przesz�o�ci jest starannie pomijany. Zreszt� - o czym tu rozmawia�? Tyle
si� ju� w jej i moim �yciu wydarzy�o.
Wspomniany wyjazd nad Bug sko�czy� si� kolejn� potajemn� pijatyk� na brzegu
rzeki. Ja by�em w nastroju - uku�o mi
si� takie okre�lenie - n a b r z m i a � y m, co oznacza�o podwy�szon�
wra�liwo�� na wszystko, co mia�o jakikolwiek
zwi�zek ze mn�. Przyczyn� nastroju by�a d�uga - dwugodzinna - rozmowa z Olg� na
strychu domu polonistki.
Rozmawiali�my, tj. naprawd� rozmawiali�my, pierwszy raz od pobytu w Kirach.
Olga zachowywa�a si� bardzo �yczliwie. Oczywi�cie nasza konwersacja, a przede
wszystkim nasze znikni�cie, nie
usz�y uwagi pij�cego towarzystwa. Byli�my w nastroju plotkarskim, wi�c
polecieli�my po li�cie. Krzysiek - prawdziwy
�o�nierz, Aneta - coraz �adniejsza m�czyzna (nie wiem, dlaczego si� jej
czepiali, wtedy by�a jeszcze w miar� normalna
i ca�kiem poci�gaj�ca), Olga - ...
- Mo�e przejdziemy do nast�pnej osoby? - zaproponowa�em szybko i nerwowo, co
wywo�a�o porozumiewawcze
u�miechy. Ch�opaki byli troch� zap�nieni w rozwoju, ju� nie by�o obciachem z
dziewczyn� zamieni� kilka s��w, ale
przebywanie z ni� d�u�ej wci�� wzbudza�o z�o�liwe komentarze. Prawdziwy facet ma
si� oby� r�kodzie�em, kt�re
zreszt� w pewnym momencie zdaje si� by� atrakcyjniejsze od prawdziwych prze�y�.
No bo wiadomo, prawdziw�
warto�� mo�e mie� szturchni�cie Cindy Crawford, Beata b�dzie, powiedzmy, dwie
d�ugo�ci z ty�u, a dalej to ju� n�dza,
czyli w naszym slangu "nyndza". Wi�c ju� lepiej rozmawia� o niedo�cig�ym, ni�
startowa� do "nyndzy".
Filozofia ta by�a o tyle zabawna, �e po latach, ju� beze mnie, spotykali si�
nadal w tym samym towarzystwie, w kt�rym
dziewczyny uzyska�y pe�ni� praw i respektu. Ma�o tego, tworzy�y si� pary, a stan
skojarze� by� dynamiczny - taka
Beata by�a ju� chyba dziewczyn� wszystkich, a inne dziewczyny niewiele jej
ust�powa�y. Poniewa� dziewczyn by�o 3
razy mniej ni� facet�w, przez towarzystwo stale si� przewija�y jakie� nowe,
kt�re jednak pr�dzej czy p�niej musia�y
ust�pi� swoim. Wszystko za powszechn� zgod� i ku powszechnemu zadowoleniu. Tylko
Aneta, jako ta "m�ska",
obserwowa�a wszystko z boku i nazywa�a to z�o�liwie "chowem wsobnym".
Z wieczornej popijawy wr�cili�my pod go�cinny dach polonistki naprawd� na
ostatnich nogach. W dusznym nieco
wn�trzu alkohol jakby ponownie uderzy� nam do g��w. Najbardziej Romkowi -
jednemu z tych erotoman�w
gaw�dziarzy, kt�rzy trafiaj� si� w ka�dej grupie. Los i �lepe przepychanki
ulokowa�y go po s�siedzku z Beat� - t�
obdarzon� ponadnormatywnym biustem. Romek, wykonawszy pe�ny obr�t wok�
wzd�u�nej osi w�asnego cia�a,
przyturla� si� do niej najbli�ej, jak mo�na by�o, nie �aduj�c si� na ni� i
basowym g�osem zwr�ci� si� do niej
pieszczotliwie:
- No, Beata, daj dupy - wyci�gn�� mocno "u".
- Odwal si� - Beata nie wygl�da�a na tak�, kt�ra mia�aby ulec obwodowi Romkowej
klaty.
Nikogo te konwencje nie dziwi�y. A klat� Romek mia� imponuj�c� i z dum�
prezentowa� starannie hodowane musku�y.
Do bitki te� bywa� skory, czuj�c respekt tylko dla kilku os�b. Jedn� z nich by�
Rafa�, kt�ry, poza doskonaleniem
umys�u i talent�w muzycznych, trenowa� karate. Kiedy� Romek si� za co� na Rafa�a
wnerwi� i ju� si� przymierza�.
Rafa� przyj�� pozycj� defensywn� (lekki pok�on, pi�ci przy twarzy) i powiedzia�
spokojnym g�osem:
-Jeszcze nie widzia�em, �eby kto� tak trz�s� portkami, jak ty, H o m e k.
Romek nie znosi� tej ksywy (cho� zapewne sam nie wiedzia�, dlaczego), wi�c
zobaczywszy, �e Rafa� bez �adnych
obiekcji jej u�y�, rzeczywi�cie si� przestraszy� i odst�pi�.
Inny przypadek by� bardziej drastyczny, bo nie w�r�d swoich. Grali�my w pi�k� na
WF-ie i - co wa�ne - trafi� nam si�
dobry egzemplarz tej�e pi�ki. Na s�siednim boisku grali ludzie z klasy
sportowej, czyli tzw. �wier�inteligenci. Trzeba
wiedzie�, kim byli, �eby zrozumie�, co musieli�my znosi�.
Klasa sportowa by�a wynalazkiem niegdysiejszej dyrektorki naszej szko�y, dzi�ki
kt�remu o Chrobrym posz�a plotka,
�e to szko�a skorumpowana. No i co� w tym musia�o by�, bo zna�em ludzi z
zawod�wek, kt�rzy sportowc�w bili na
inteligencj�. Taka Ewa na przyk�ad. Chodzi�em z ni� do podstaw�wki, kt�r�
przejecha�a r�wno na tr�jach. A� tu nagle
dowiaduj� si�, �e jest w Chrobrym. Spotykamy si� w sklepie i ona pyta, jak mi
si� podoba n a s z e liceum. Na to ja, �e
jest do�� ci�ko. A Ewcia: "Wiesz, w tej szkole to normalne". Potem obleje
matur� z polskiego, a publicznie zaistnieje
jako panienka na fotografiach z reporta�u jakiego� pornosa. Ewa dosta�a si� do
Chrobrego podobno dzi�ki temu, �e jej
ojciec - bodaj przedsi�biorca z bran�y mi�snej - zasponsorowa� bal maturalny.
Wobec takiej hojno�ci dyrektorce nie
pozosta�o do powiedzenia nic poza tym, �e "je�li c�rka b�dzie mia�a jakiekolwiek
problemy na egzaminie wst�pnym, to
niech si� uda wprost do sekretariatu".
Albo Zb�jcerz, w tamtych czasach ortodoksyjny metal, zawodnik rzutu m�otem, wi�c
postur� �atwo sobie wyobrazi�.
Kiedy� do naszej szko�y przenikn�li skini i zacz�li na korytarzach zaczepia�
zwolennik�w Metalliki. Akurat sta�em w
klopie i pali�em przerwowego rakotwora. Nagle wszed� Zb�jcerz z �apami po �okcie
we krwi. Rozejrza� si� dumnie i
wyja�ni�, �e w�a�nie spu�ci� wpierdol (wtedy jeszcze nie znali�my takich
subtelnych okre�le� jak wb�cki czy klepanie
michy) trzem skinom. Jak si� okaza�o, jednym rzuci� o �cian�, drugiego
pocz�stowa� plomb�, a trzeciemu pozwoli�
wynie�� p�przytomnych koleg�w. Potem przez kilka tygodni bali�my si� akcji
odwetowej, ale upiek�o nam si�.
Zb�jcerz po maturze zmieni� barwy i sam si� obci�� na �yso.
Romek do sportowc�w nie mia� szcz�cia. Pierwszy raz do starcia - tym razem
s�ownego - dosz�o w�a�nie w trakcie
meczu. Jeden ze sportowc�w, g�ruj�cy gabarytami nawet nad Zb�jcerzem, nie m�wi�c
ju� o Romku, zabra� nam now�
pi�k�, a rzuci� star�. Trener akurat odszed�. Romek nie widz�c szans w starciu
bezpo�rednim, uda� si� po interwencj� -
my jako� nie mieli�my ochoty zadziera� z bandytami, z kt�rymi mieli�my sp�dzi�
pod jednym dachem jeszcze sporo
czasu. �a�osnemu marszowi Romka towarzyszy�y okrzyki "Tylko nie p�acz, niuniu�,
nie p�acz".
Romek mia� nadziej�, �e kiedy� si� zem�ci na dowolnie wybranym reprezentancie
�wier� inteligent�w, byle tylko da�o
mu si� obi� mord�. Okazja przytrafi�a si� jaki� czas p�niej - w szkole
zainstalowano sto�y do ping-ponga, kt�re
oczywi�cie na wszystkich przerwach okupowali sportowcy. Wreszcie Romek nie
zdzier�y� i rzuci� si� na jednego z
nich - osobnika niepozornego i o mi�ym wyrazie twarzy. Pech chcia�, �e pod
niegro�n� powierzchowno�ci� ukrywa� si�
zapa�nik, kt�ry wykona� dwa nieznaczne ruchy. Romek jak pi�rko upad� na ziemi�,
zaczepiaj�c po drodze twarz� o
kant sto�u.
No tak. Ludzie sk�adaj� si� ze scen, jakie w mojej obecno�ci (cho� bynajmniej
nie dla mnie) odegrali. Niech
ktokolwiek spyta mnie o kogokolwiek: jaki by�, jaka by�a? Nie mam poj�cia. Nawet
je�li znam kogo� od lat, to nie
powiem, bo nie wiem, bo ludzie si� zmieniaj�, bo zawsze potrafi� mnie czym�
zaskoczy�. Bo nawet Olga, z kt�r� po
liceum nie pobrali�my si� wy��cznie dlatego, �e nie by�o jeszcze szans na
materialne usamodzielnienie si�, jest teraz
�on� kogo�, kogo o wzbudzenie jej uczu� w �yciu bym nie podejrzewa�. Mimo
sp�dzonych razem lat niewiele
najwidoczniej o niej wiedzia�em.
Ale podczas wyjazd�w by�o fajnie. Rok wcze�niej wyjechali�my w�a�nie do Kir. Dla
mnie ten wyjazd, poza wieloma
zaletami (m.in. noc� z Agnieszk�), mia� wielk� wad� - codziennie mieli�my
matematyk� z Piotrowskim. Ale poza tym
�azili�my po g�rach i - ju� podziemnie - bratali�my si� z g�ralami przy piwie w
knajpie u wylotu Ko�cieliskiej. Pili�my
jeszcze umiarkowanie, g��wnie z powodu braku forsy. No i �miesznie si� kryli�my
z naszymi �wie�o nabytymi
upodobaniami. Kiedy� w drodze powrotnej spotkali�my Agnieszk� i dla pewno�ci, �e
nie zostaniemy nakryci,
chuchn�li�my jej w nos, pytaj�c, czy co� od nas czu�. Roze�mia�a si� i odpar�a:
- Piwo, papierosy. Od ciebie, Marceli, kaw�. A od wszystkich gum� do �ucia.
�uli�my wtedy tylko Stimorola, bo mia� tak� techniczn� nazw� i trudno by�o go
dosta�.
Snobizm na piwo objawia� si� jeszcze nie ilo�ci� wypitego napoju, ale
smakoszostwem. Z m�drymi minami dzielili�my
piwa na lepsze i gorsze. Z nieznanych mi przyczyn bardzo wysokie notowania mia�o
piwo my�liwych - niemiecki
Hubertus, mo�e dlatego, �e by� dost�pny w niewielu sklepach. Przezwali�my
Hubertusa "Hitlerem", co mia�o brzmie�
fasonia�cie, a nazw� narzucili�my sprzedawcom. Sz�o si� do sklepu i m�wi�o:
- Poprosimy sze�� Hitler�w - i wiadomo by�o, �e chodzi o Hubertusa, kt�ry
nied�ugo zabawi� na polskim rynku.
Ciekawe, dlaczego. Mo�e ta nazwa? Podobno myd�o "Imperial Leather" nie
sprzedawa�o si�, bo ludzie nie umieli
wym�wi� nazwy.
Olg� po raz pierwszy zauwa�y�em w�a�nie w Kirach. Trudno mi zdefiniowa�
przemian�, jaka zasz�a w moim jej
postrzeganiu w�a�nie wtedy. Mo�e pod wp�ywem zastanego pewnego razu widoku jej,
wycieraj�cej w�osy po k�pieli -
by�a pe�na subtelnego seksapilu. Wesz�a do pokoju w granatowym dresie z napisem
"Coca Cola" i wygl�da�a
apetycznie niby ki�� dorodnych winogron.
Tak, to jest niez�e por�wnanie, bo Olg� pod ka�dym wzgl�dem konsumowa�o si� z
apetytem. Ciekawe, czy jej m��
umie to doceni�.
Kilka razy poszli�my na spacer. By�o mi�o. Wymy�lili�my sobie zabaw�: wieczorami
siadali�my gdzie� w kuchni i
godzinami patrzyli�my sobie w oczy. Wywietrznik wysysa� dym z mojego papierosa.
Nie wiem, co powodowa�o, �e
ju� po chwili zaczynali�my si� �mia�, a kto zacz�� pierwszy, ten przegrywa�. Gra
mia�a te� sw�j narkotyczny posmak,
bo po d�u�szym wpatrywaniu si� w nieruchomy punkt jej twarzy - oko, ciemne i
uwa�ne oko - widzia�em ju� tylko ten
punkt. Reszta znika�a.
Ostatni� noc sp�dzili�my w ca�o�ci na dyskusjach. Zawsze, gdy komu� opowiadam,
�e z kim� "super si� gada", pada
pytanie: "A w�a�ciwie o czym?". I to jest idiotyczne, bo nie o temat tu chodzi,
rozumiesz Wr�bel? A rano
postanowili�my, �e w kilka os�b p�jdziemy po�egna� si� ze Stawem Smreczy�skim. I
tu dwie dziwne rzeczy, z
kt�rych jedn� zarejestrowa�em, a drugiej nie (znam z opowie�ci Olgi w�a�nie).
To, co zarejestrowa�em, mog� opowiedzie� w�asnymi s�owami. By� lodowaty i
wilgotny poranek, podchodz�c pod staw
szli�my ju� przez �nieg. Olg� od zimna chroni�a kurtka z kapturem. I nagle
zobaczy�em, �e spod tego kaptura patrz� na
mnie zw�one, rozz�oszczone i zimne oczy. Nawet nie pr�bowa�em docieka�, co si�
sta�o. I cho� kilka godzin p�niej
usiad�a w poci�gu tak, �e jej bose nogi nagle znalaz�y si� na moich kolanach, to
zapad�a ju� decyzja o rezygnacji. A
przecie� min�o tak niewiele czasu od pojawienia si� pomys�u, �eby zaproponowa�
jej wsp�lny wyjazd - nawiasem
m�wi�c, m�j pierwszy w �yciu.
I druga dziwna rzecz. Oddaj� g�os uczestniczce.
- Naprawd� nie pami�tasz? Jak lecieli�my nad Smreczy�ski, z naprzeciwka sz�o
dw�ch ch�opak�w. No i w pewnym
momencie zauwa�y�am, �e to by� Krzysiek i jeszcze kto�. Krzysiek wygl�da�, jakby
nie wierzy�, �e naprawd� mnie
widzi. Ale i tak mu si� rzuci�am na szyj�. Wy chyba poszli�cie dalej, a ja was
dogoni�am tu� przed schroniskiem na
Ornaku. Jak mog�e� nie zauwa�y�?
Ca�e szcz�cie, �e nie zauwa�y�em. Czy te dwie rzeczy mia�y ze sob� co�
wsp�lnego? Nie zauwa�y�em r�wnie�
w�asnej erekcji, gdy sta�em za Olg�, wci�ni�ty w jej szczup�y ty�eczek, w
autobusie, kt�rym jechali�my z Kir do
Zakopanego. Natomiast ona zauwa�y�a, a raczej poczu�a. Spyta�em j� p�niej, czy
nie czu�a si� tym jako� ura�ona.
- Wiesz, chyba nie.
- To mo�e ci� to bawi�o?
- Te� nie. Raczej ciekawi�o, poza tym pierwszy raz wbrew mojej woli, organizm
odpowiedzia� przyzwalaj�co. Co
mog�am na to poradzi�? Mam wra�enie, �e gdyby ch�opak i dziewczyna znale�li si�
na bezludnej wyspie i oboje nie
mieli poj�cia o seksie, to i tak on by wiedzia�, co w�o�y�, a ona by wiedzia�a,
gdzie.
Uwielbia�a mnie dra�ni� takimi erotycznymi zagrywkami s�ownymi.
- Zauwa�y�e� - spyta�a w takim momencie, kiedy wola�em nawet o tym nie my�le�,
jako �e prze�ywali�my w�a�nie
pot�ny kryzys - �e wi�kszo�� wa�nych czynno�ci, jakie wykonuje cz�owiek, polega
na wk�adaniu lub wyjmowaniu?
Zauwa�y�em. Jak si� postara�, to nawet wk�adanie ksi��ki na p�k� si� kojarzy.
Ale wtedy wszystko dociera�o do mnie s�abo. I dobrze, bo podczas wakacji mia�bym
dwie sprawy do rozpami�tywania,
a tak mia�em tylko jedn� - Justyn�.
Justyna - moja pierwsza wielka mi�o��. By�em jeszcze smarkiem, gdy si�
poznali�my. To by�o na wczasach w
�wieradowie, gdzie biegali�my razem na Sowi� Ska��, do �wietlicy, aby obejrze�
"Karier� Nikodema Dyzmy". W
ciemno�ciach siadali�my w k�ciku pod schodami, a ja wpatrywa�em si� w jej
niebieskie oczy. Mia�a g��boki g�os,
semick� urod�, precyzyjne pogl�dy i magnetyczn� charyzm�. I mieszka�a w Sopocie.
To cholerne miasto powinno, mimo swojej urody, cudownych knajp, mieszcza�skiej
architektury i klimatu, kojarzy�
mi si� jak najgorzej. Tam Krzysiek zdoby� Olg�, tam Lionel zdoby� Olg�, tam ja
si� wpl�ta�em w histori� z Justyn� w
momencie najgorszym, jaki mo�na sobie wyobrazi�. Bo wa�ne jest nie tylko to, co
si� dzieje, ale te� kiedy i gdzie.
Ale to by�o wiele lat p�niej. Tymczasem wiele lat wcze�niej rozpocz�� si� m�j
okres czekania na Justyn�. Na
spotkanie z ni� czeka�em miesi�cami, na ni� sam� - latami. Ale� by�em cierpliwy.
I wierny, bo przez te lata w�a�ciwie
nie interesowa�em si� dziewczynami. Pierwsza by�a Agata, potem Olga i dopiero
trzecia - Justyna. A przecie� powinna
by�a by� pierwsza.
Brakowa�o temu czekaniu chwil spektakularnych. Co najwy�ej wzrasta�o napi�cie.
Jak wtedy, gdy zaprosi�a mnie do
cioci na wie�, gdzie� ko�o Kluczborka. Jecha�em tam ca�y dzie� i ca�y czas
gryz�em si�: czy to, �e mnie zaprosi�a,
znaczy co� ponad sympati�? Podr� wlok�a si�, na miejsce dotar�em p�nym
wieczorem. By�o ju� ciemno, ale ona sta�a
tam na stacji i czeka�a na mnie.
Nie powiem nic z�ego o tym wyje�dzie. By�o go�cinnie, smacznie i ciep�o. Moment,
po kt�rym mo�na si� by�o
spodziewa� prze�omu, nadszed� trzeciego wieczoru. Le�eli�my na sianie, pod
rozgwie�d�onym niebem. Ale zamiast
nami�tnych poca�unk�w czy cho�by czu�ych wyzna� by�a akademicka rozmowa o
mi�o�ci i przyja�ni ze wszystkimi
wspania�ymi lud�mi, kt�rych Justyna zna�a. Bo ka�dy jej znajomy by�
"niesamowity" i mia� "specyficzne poczucie
humoru", nawet B�a�ej, kt�ry odwiedza� j� najcz�ciej, ale nie potrafi�
zrozumie�, �e jest lubiany, a nie kochany.
Ja, racjonalizuj�c w�asn� indolencj�, uzna�em, �e Justyna kocha� umie wy��cznie
swoich rodzic�w.
Wraca�em nocnym poci�giem z Katowic na stoj�co, nast�pnego dnia mia�em wyjecha�
na kilka miesi�cy do ZSRR,
gdzie tata mia� kontrakt i nie by�o mo�liwo�ci, �ebym m�g� tam nie jecha�. Bye,
bye, Justyno, pewnie ju� si� nie
zobaczymy. Patrzy�a� na mnie jako� tak dziwnie podczas po�egnania. My�la�em: oto
pi�kna, nieznajoma przysz�a
towarzyszka mojego �ycia przemieni�a si� w ciebie, ma twoje unosz�ce si� w
wiecznym zdziwieniu brwi, drobne
d�onie o kolorze miodu i fioletowe znami� na nodze.
Oczywi�cie zobaczyli�my si�. Gdy wr�ci�em z Rosji, okaza�o si�, �e mam prawo
wybra� sobie dowolne liceum.
Wybra�em Chrobrego. By� dobr� szko�� z tradycjami? Mia�em to gdzie�, zreszt�
jako�� tej szko�y polega�a wy��cznie
na wysokich wymaganiach dostosowanych do poziomu uczni�w. Ale nazwa mi si� mi�o
kojarzy�a. Zaraz, zaraz, z
czym? Ale� oczywi�cie, z koncertem Leona Chrobera, wybitnego organisty, kt�rego
z Justyn� s�uchali�my w Katedrze
Oliwskiej. Nie mia�em nic przeciwko przypuszczeniu, �e to on, na cze�� Justyny
oczywi�cie, jest patronem tego
liceum. Chrobry, Chrober - ma�a r�nica.
G��wnym problemem by�a w tym czasie alienacja w nowym �rodowisku. Lekarstwem
by�o obcowanie z tym, co si�
dobrze zna�o. Justyna, posta� ju� wtedy mitologiczna, wydawa�a si� tak znajoma!
Dzwonili�my do siebie regularnie i
w�a�nie w takiej rozmowie pad�a propozycja mojego uczestnictwa w jej studni�wce.
Pytanie "Dlaczego ja?" by�o naprawd� bardzo na miejscu w mojej sytuacji.
Oczywi�cie nie zada�em go, bo o tym, �e
podj�cie zobowi�zania powinno by� poprzedzone ustaleniem warunk�w, dowiedzia�em
si� sporo p�niej. O jakim
zobowi�zaniu zreszt� m�wi�?! Czu�em si� wyr�niony i spodziewa�em si�
najlepszego. Przemog�em swoje
obrzydzenie do ta�ca i nauczy�em si� poloneza.
Po przyje�dzie do Sopotu zorientowa�em si�, �e co� jest nie w porz�dku.
Przywitanie by�o ch�odne, w dodatku w
asy�cie obojga rodzic�w. Potem p�na kolacja, podczas kt�rej czu�em si� tak
skr�powany, �e co chwil� z g�o�nym
brz�kiem upuszcza�em n�, �y�eczk�, widelec. Gdy w dniu studni�wki wyksztusi�em
z siebie wreszcie: "Justyna,
dlaczego mnie tu zaprosi�a�? (cho� w�a�ciwsze by�o okre�lenie "�ci�gn�a�"),
us�ysza�em "O rany, nie prze�yjesz, jak
nie b�dziesz wiedzia�?". Zabrzmia�o to fatalnie, jak przyznanie si� do istnienia
niewygodnej tajemnicy.
Na szcz�cie by�y ju� w moim �yciu papierosy. Na nieszcz�cie, nie by�o jeszcze
alkoholu i �wiadomo�ci jego
czarodziejskiej mocy uspokajaj�cej. Justyna by�a ci�gle nieobecna w domu, a ja
wymy�la�em preteksty, �eby
wyskoczy� si� przewietrzy�.
Na sam� studni�wk� szed�em z najwy�sz� niech�ci�, um�czony ci�gle powtarzanym w
my�lach pytaniem - o co tu
chodzi. Czy jestem pionkiem w jakiej� grze? Czy gdzie�, w ciemno�ciach szko�y
mia� si� czai� kto�, kogo tylko na
pokaz zast�powa�em, a Justyna chcia�a w nim wzbudzi� zazdro��?
By�o beznadziejnie. Co chwila ucieka�em do toalety na papierosa. A tam
rozgrywa�y si� sceny, kt�re pozbawia�y mnie
resztek romantycznego nastroju. Ch�opak udawa�, �e gwa�ci dziewczyn�, a ona
ekstatycznie j�cza�a "Zrobisz mi
dzidziusia? Zrobisz mi dziecko?". Do mnie z kolei przyczepi� si� jaki� pijany
go�� i spyta�, sk�d jestem.
Odpowiedzia�em. Rozpromieni� si�.
- No co ty, kurwa? Ja te�. I to, kurwa, z najbardziej kryminogennej dzielnicy
Warszawy. Z Grochowa jestem.
Brat w potrzebie. Krajan, po prostu prawie s�siad.
W ca�ym tym nonsensownym przedsi�wzi�ciu pojawi� si� jednak moment, kt�ry wbi�
mi si� w pami�� na kilka lat.
O�wiadczy�em Justynie, �e ta�czy� ju� nie mam zamiaru. Ale zacz�li w�a�nie gra�
"Nothing compares to you" Sinead
O'Connor. Justyna, milcz�c, z�apa�a mnie za r�k� i poci�gn�a do auli
(ozdobionej wiecznie �yw� siatk� maskuj�c� i
balonami). Tam obj�li�my si� i ona si� do mnie przytuli�a. Falowali�my przez
kilka minut, a ja ju� got�w by�em
t�umaczy� jej moje uczucia. Ale czar prys�, gdy utw�r si� sko�czy�.
Mia�em co wspomina� po tym ja�owym spektaklu. Studni�wk� i niegdysiejsz� wsp�ln�
podr� do Warszawy
zaszczanym i zat�oczonym osobowym. Znale�li�my miejsce w przedziale, usiedli�my
obok siebie. Po kilku godzinach
powolnej jazdy wysiedli�my na Dworcu Wschodnim, a ja mia�em swoj� ma��
tajemnic�. Oko�o trzeciej nad ranem
Justyna zasn�a. I po�o�y�a g�ow� ma moim ramieniu. Przez trzy godziny ba�em si�
drgn��, �eby jej nie obudzi� i �eby
seans trwa�.
I zn�w krotka pr�ba literacka, kt�ra mog�aby si� znale��... nie wiem gdzie. Mo�e
w pami�tniku.
Mog� ci opowiedzie� histori� pewnej nocy. Jej okoliczno�ci s� mniej banalne, ni�
si� wydaje na pierwszy rzut oka, ale
zdarzy�o si� ma�o, nic w�a�ciwie.
Kocha�em w�wczas Justyn�. Bez wzajemno�ci, ale, �e tak powiem, z �yczliwo�ci� z
jej strony. Pozwala�a mi sp�dza�
w swoim towarzystwie sporo czasu, niestety nie pozwala�y na to okoliczno�ci. Nie
do��, �e mieszka�a daleko ode mnie,
to jeszcze w pewnym momencie musia�em wyjecha� na d�ugo za granic�. Do Polski
przyje�d�a�em tylko latem i,
oczywi�cie, pierwszym, co robi�em, by� telefon do Justyny.
Kiedy� dzwoni�em tak przez dwa tygodnie. Po ka�dym wykr�ceniu numeru przez kilka
minut ws�uchiwa�em si� w
monotonne i powolne "bip;bip". Nie by� to okres wakacyjny, wi�c mantra "niech
kto� odbierze ten telefon" wywo�a�a w
ko�cu paranoj�. Wys�a�em telegram, kt�rym opisa�em moje pr�by skontaktowania
si�. Zako�czy�em go s�owami
"Chyba za powa�nie potraktowa�em znajomo�� z Tob�".
W wiecz�r poprzedzaj�cy m�j wyjazd z Polski Justyna odnalaz�a si� - po wakacjach
w nietypowym terminie.
Przeprosi�em za telegram. "No, ostry by�" - powiedzia�a o nim. Zacz��em
rozwodzi� si� nad tym, jak fajnie by by�o
rozpocz�� studia za granic�. "Ale niefajnie by by�o, gdyby� mia� tam jeszcze
d�u�ej zosta�" - odpar�a Justyna, jakby ten
zamys� sprawia� jej osobist� przykro��.
Nadszed� w�a�nie czas moich drugich odwiedzin. Pierwszy wiecz�r sp�dzi�em
niestety w szpitalu. W czasie podr�y
poci�giem wystawi�em g�ow� za okno i do oka wpad� mi opi�ek metalu, kt�ry
musieli mi wyci�gn��.
Zadzwoni�em dopiero drugiego dnia. Te telefony zawsze dostarcza�y mi negatywnych
emocji. B�dzie czy nie (wiele
razy jej nie by�o, a ja musia�em zadowoli� si� substytutem w postaci pogaduszek
z jej rubasznym ojcem)? Pozwoli mi
do siebie przyjecha�, czy te� oka�e si�, �e jest czym� zaj�ta (nawiasem m�wi�c,
zawsze zastanawia�em si� nad swoim
statusem podczas mojego goszczenia w jej domu - go�� jej rodzic�w, przyjaciel
Justyny, dlaczego wi�c nocuj� u niej, a
nie w hotelu "Heweliusz"?).
Justyna w domu by�a. Powiedzia�a, �e ch�tnie by mnie zobaczy�a, ale musi
nast�pnego dnia musi jecha� do cioci pod
Cz�stochow�.
Wpad�em w panik�. M�j jedyny przyjazd w roku i mam j� widzie� tylko przez kilka
godzin? Powiedzia�em, �e
przyjad�.
Moja siostra by�a chora. Chcia�em pojecha� najwcze�niejszym poci�giem. Nie
ufaj�c budzikowi, ca�� noc sp�dzi�em
nad "Wojn� i pokojem". Rano pojecha�em na dworzec. Zabawne, o pi�tej rano w
Warszawie panuje taka cisza, �e w
ca�ym mie�cie s�ycha� stukot k� poci�g�w przeje�d�aj�cych przez Wis��. Za to
my�li staj� si� tak niezno�nie g�o�ne,
�e chwilami zastanawia�em si�, czy tylko my�l�, czy te� cicho do siebie m�wi�.
W poci�gu odespa�em noc. I zaraz po przyje�dzie spyta�em Justyn�, czy nie
m�g�bym pojecha� z ni�. By�a zaskoczona
prostot� tego pomys�u.
Zgodzi�a si�. Po kilku dniach i licznych perypetiach spotkali�my si� w
podcz�stochowskiej wiosce, gdzie, cho� nic si�
w naszych stosunkach nie wyja�ni�o, Justyna codziennie rano przychodzi�a do
mojego pokoju, �eby powiedzie� mi
"dzie� dobry". To przenosz�ce mnie ze snu do jawy "Janusz, obud� si�"
prze�ladowa�o mnie potem we
wspomnieniach.
Wcze�niej jednak by�a ta niewinna, niezrozumia�a dla nikogo poza mn�, noc.
Musieli�my zajecha� do Warszawy,
�ebym wzi�� rzeczy na d�u�szy wyjazd. O dziesi�tej wieczorem zasiedli�my na
�awce na dworcu w Sopocie. Justyna
chyba liczy�a na moj� przytomno��, ale ja mia�em w g�owie totalny szum. Nasz
poci�g przegapili�my. Dwie godziny
p�niej przyjecha� jaki� �mierdz�cy i zat�oczony osobowy do Warszawy.
Justyna p�niej mi powiedzia�a, �e gdy znale�li�my si� na korytarzu, wyci�gn��em
za siebie r�k� i poszuka�em jej
d�oni, jakbym chcia� sprawdzi�, czy jest ze mn�. Ja tego nie pami�ta�em.
Widocznie szybko j� pu�ci�em. Zacz�li�my
szuka� przedzia�u z wolnymi miejscami. W ko�cu uda�o si�.
By� ju� �rodek nocy, w Warszawie mieli�my znale�� si� rano. Usiedli�my ko�o
siebie. Nie mog�em zasn��.
Uszkodzone dwa dni wcze�niej oko ca�y czas mi �zawi�o.
I zn�w - Justyna kilka lat p�niej mi wspomnia�a, �e ca�� noc walczy�a ze snem.
Ba�a si�, �e, je�li za�nie, oprze mi
g�ow� na ramieniu. Biedaczka! O co jej chodzi�o? Kocha�a mnie ju� wtedy - o tym
te� dowiedzia�em si� za p�no. Nie
chcia�a si� zdradzi�? To pewnie zamierza�a mi zasugerowa�. Mia�em jej to za z�e.
Mia�em te� ma�� tajemnic�. Justyna wtedy zasn�a i rzeczywi�cie opar�a g�ow� na
moim ramieniu. A ja skupia�em ca��
si�� woli, �eby jakim� nieostro�nym ruchem jej nie zbudzi�.
Stukot k� poci�gu oznajmia� bieg czasu i przemieszczanie si�.
Mi�o��, poza metafizycznymi aspektami wyra�a si� r�nymi, ca�kiem realnymi
znakami. Dotyk d�oni, oparcie g�owy
na ramieniu, wtulenie twarzy w pier�, wreszcie poca�unek, pieszczoty... Miliony
ludzi to prze�ywaj� i gdzie�, we
wstydliwej g��bi my�li, dochodz� do smutnych wniosk�w, do kt�rych nigdy si� nie
przyznaj�. Nie ma szcz�cia w
mi�o�ci. Najpierw jest d�ugie i bolesne oczekiwanie, podczas kt�rego zmys�y s�
tak niesamowicie wra�liwe. Wtedy w
og�le nie my�li si� o tym, jaki sens ma jaki� gest. Sens, kt�rego nie wolno
myli� z poszukiwaniem przes�ania "Czy
mnie kocha?". Czeka si� na wi�cej i wi�cej. Je�li wszystko toczy si� normalnie,
czyli ka�dy gest niesie ze sob� realn�
warto��, kulminacj� staje si� seks. Je�li wci�� zwi�zek jest prawdziwy, seks
pozostaje niezmiennie wspania�ym
prze�yciem. Ale i tak trudno sobie przypomnie� (a tym bardziej przywo�a�) poziom
prze�y� z okresu oczekiwania.
Taka noc jak twoja czy moja mo�e si� zdarzy� tylko raz. W najlepszym przypadku
raz na mi�o��.
Jednak nie to jest najbardziej tragiczne. O co mi chodzi? Napi�cie mi�dzy
oczekiwaniem a spe�nieniem oczekiwania
jest niemo�liwe do usuni�cia. Chyba chodzi o to, �e po jednorazowym spe�nieniu
oczekiwania zaczynasz uwa�a�
szcz�cie za stan oczywisty. Nie mo�e ci� ekscytowa� to, co ju� masz. Niez�ym
rozwi�zaniem wydawa�oby si�
wprowadzenie kochanej osoby w stan permanentnego oczekiwania.
M�wi�c po ludzku - nigdy nie wiesz, co ci� czeka. Ale to mo�e ci� tylko
rozdra�ni�. Poza tym nigdy nie przyznasz si�
do tego, co czujesz. Przecie�, je�li powiesz to nawet tylko samemu sobie,
pogodzisz si� jednocze�nie z
bezsensowno�ci� mi�o�ci i uznasz j� za jaki� absurdalny rytua�. Nie daj Bo�e.
Ju� lepiej uzna� stan mi�o�ci
"dwuetapowej" za idealny. Je�li wymarzony idea� nie istnieje, idea�em staje si�
to, co istnieje.
Gdy ju� byli�my ze sob�, opowiedzia�em jej o tym.
- A wiesz, ja wtedy wcale nie spa�am.
Uzna�em, �e to �wietna okazja, �eby zada� pytanie, kt�re tyle czasu nurtowa�o
mnie i, jak pods�ucha�em, niech�tnych
jej moich rodzic�w tak�e.
- Powiedz mi, dlaczego tyle czasu trzyma�a� mnie na dystans?
- By�e� m�odszy ode mnie.
- No i co z tego? By�em za ma�o dojrza�y?
- Nie, przeciwnie, czasem mnie wr�cz onie�miela�e� swoj� powag�. Ale by�e�
m�odszy.
- Chryste, Justyna, zdajesz sobie spraw� z tego, ile mnie to kosztowa�o?
No pi�knie. Chyba si� po prostu wstydzi�a tego, co do mnie czu�a. A mo�e nic nie
czu�a, tylko wtedy, gdy ju� si�
kochali�my, wiedzia�a, �e stwierdzenie "Sorry, ale naprawd� nie mog�am sobie na
co� takiego pozwoli�" brzmia�oby
niezr�cznie? Cho� do�� d�ugo by�o nam ze sob� dobrze, to nigdy nie rozgryz�em,
jaka by�a przyczyna tego, �e r�nica
wieku nagle przesta�a jej przeszkadza�. Mo�e chodzi�o jej o Olg�, dziewczyn�
wspania�� i tym samym
uwiarygodniaj�c� tak�e moj� warto��. To, �e Olga by�a niesamowit� dziewczyn�,
musia�o wynika� ze sposobu, w jaki
o niej m�wi�em - bo przecie� nigdy si� nie pozna�y.
***
Ze studni�wki wraca�em z my�l�, �e powinienem wyskoczy� z poci�gu. P�niej
bardziej poci�ga�a mnie wizja
przystawienia sobie pistoletu do skroni. Czy wszyscy mieli kiedy� my�li
samob�jcze? Czy nie zdawali sobie sprawy z
ryzyka, �e po �mierci cia�a problemy b�d� dalej obecne dla duszy. No, chyba �e
nie ma duszy, a �ycie to po prostu
"forma istnienia bia�ka". Olga przypomina�a mi, �e zanim zacz�li�my by� par�,
cz�sto powtarza�em zwrot "Pieprzony
�wiat". Naprawd� mia�em wtedy wszystkiego do��.
W domu czeka�a na mnie niespodzianka: rodzice wyjechali na dwa dni do babci.
Powoli godz�c si� z ponur� sytuacj�,
zadzwoni�em do Sopotu, �eby donie�� o szcz�liwym powrocie do domu. A Justyna -
c� za dysonans w zestawieniu z
moim nastrojem - roze�miana, "Fajnie, �e dzwonisz" i "Kiedy przyjedziesz do
Sopotu?". Zupe�nie, jakby nie by�o
ostatnich dw�ch dni.
- Justyna - m�wi� oszo�omiony - przecie� widzia�a�, �e co� by�o nie tak.
- Ale teraz ju� wszystko b�dzie "tak".
Nie da�em si� podpu�ci�. Po raz pierwszy (cho� nie ostatni) zdefiniowa�em m�j
cel wobec Justyny: wykre�li� j� z
mojego �ycia. P�niej wielokrotnie i na r�ne sposoby mnie wkurza�a, wi�c po
ka�dym spotkaniu czy rozmowie
telefonicznej obiecywa�em sobie, �e wi�cej si� do niej nie odezw�. Ale po kilku
miesi�cach wewn�trznego spokoju
uderza� mnie jaki� impuls, kt�ry �atwo pokonywa� wewn�trzny op�r. �ama�em si� i
dzwoni�em. Do czasu.
Po rozmowie ustawi�em na stole sze�� du�ych kieliszk�w. Ka�dy z nich nape�ni�em
mieszank� znalezionych w barku
ojca alkoholi - w�dk�, czerwonym winem, wermutem. Mordercze drinki. Zasiad�em
przed telewizorem - jak raz trafi�
si� koncert - i wszystko to wypi�em. Potem zwymiotowa�em, a potem urwa� mi si�
film. Obudzi�em si� zdrowy - zalany
robak chyba si� udusi�, a ja przez ponad dwa lata nie dzwoni�em do Justyny.
***
Nieprawd� by�oby stwierdzenie, �e Olga w og�le mnie wcze�niej nie interesowa�a.
Ju� samo jej pojawienie si� w
naszej klasie by�o przecie� spektakularne, by� to bowiem sensacyjny transfer z
klasy humanistycznej do mat-fizu.
Zupe�nie, jakby kto� przeszed� z dru�yny Niebieskie Koszule Kartuzy do
Manchester United. Co j� do tego sk�oni�o,
skoro Piotrowski humanistami g��boko gardzi�, a skrajniejszym przyk�adem
debilizmu byli tylko ch�opcy z s�siaduj�cej
z Chrobrym budowlanki? Gdy komu� �le sz�o przy tablicy, pokazywa� palcem
wymownie w stron� macierzystej sali
humana. Gdy sz�o bardzo �le - w stron� budowlanki.
Olga m�wi�a, �e tylko jednej osobie nie musia�a tego t�umaczy�, bo ta osoba
wszystko rozumia�a. To by� Krzysiek, jej
pierwszy facet. Dla mnie to by�a zabawna konstrukcja logiczna, bo opieraj�ca si�
na jednym ze zda� w jego li�cie do
niej. Krzysiek napisa� tam, co nast�puje: "Rozumiem, dlaczego przesz�a� do mat-
fizu". A ona mu uwierzy�a. To w
ko�cu mi�e, gdy kto� rozumie.
***
Tak, Olga wpad�a mi w oko ju� troch� wcze�niej, ale by�o to bardzo
powierzchowne. Na tyle nieistotne, �e w korytarzu
szatni mog�em si� zwr�ci� do niej s�owami, na kt�re w �yciu bym sobie nie
pozwoli� wobec dziewczyny, na kt�rej by
mi zale�a�o: "Cze��, pi�kna kr�tkow�osa". U�miechn�a si� przelotnie. Mia�a
wtedy rzeczywi�cie bardzo kr�tk�
fryzur�, nawet bez trwa�ej, po prostu czarna szopa na g�owie, wi�c wygl�da�a -
jak to okre�li�? - niepowa�nie, niemal
nie jak dziewczyna. Starannie ukrywa�a swoje �liczne cia�o pod za szerokimi
sztruksami i powyci�ganymi swetrami,
wi�c czy naprawd� kto� uwa�a, �e mog�em przewidzie�?
Przypominam sobie, przysz�a z "humana", tymczasem my byli�my dumnym "mat-fizem"
(ja by�em raczej na szarym
ko�cu tej elity, cho� podobno lepiej by� gorszym w�r�d najlepszych ni�
odwrotnie). Poza tym, by�a tak niewinnie
nie�mia�a. Jakie� by�o wi�c zdziwienie, gdy okaza�o si�, �e rozmowa z ni� mo�e
by� niebezpieczna.
By� wrzesie� i s�oneczna przerwa mi�dzy dwoma lekcjami polskiego. Byli�my po
wst�pie do omawiania "Imienia
R�y" Eco. Polonistka (ta sama, u kt�rej nied�ugo potem si� schlali�my) zagai�a,
�e ksi��ka ta obci��ona jest - cho� nie
ma w tym �adnej winy autora - powszechnie obowi�zuj�c� i ca�kowicie myln�
wyk�adni� jej tre�ci. Sugerowa�a, �e jest
to efektem sugestywno�ci ekranizacji powie�ci (z Seanem Connerym). "Jest to
wybitny film, ale drastycznie zaw�a
pole analizy z poziomu traktatu filozoficznego do krymina�u". Jak zwykle uda�o
jej si� pobudzi� nas do dyskursu, ale
faktem by�o, �e wi�kszo�� z nas ograniczy�a si� do obejrzenia filmu.
Potem przerwa, palimy papierosy w kiblu i odpoczywamy od wysi�ku, umawiaj�c si�
na jakie� piwko po lekcjach. Nie
ma w�r�d nas Marcelego, kt�ry od dw�ch lat jest jedyn� osob� w klasie
legitymuj�c� si� "bdb" zar�wno z przedmiot�w
humanistycznych, jak i �cis�ych - a wi�c geniusz. Nagle drzwi si� otwieraj� z
trzaskiem, wpada Marceli, w oczach
ob��d i wyra�ne poni�enie. "W�a�nie rozmawia�em z Olg� o Eco". I co? "Zniszczy�a
mnie, po prostu mnie rozwali�a".
Marceli �mia� si� upiera� przy "b��dnej wyk�adni", potem ust�pi� pola,
twierdz�c, �e ta ksi��ka jest tak�e o tym,
wreszcie si� podda�. Olga skonstatowa�a bezlito�nie: "Trzeba by�o przeczyta�
ksi��k�, Marceli".
No wi�c nieprawd� jest, �e Marceli jest niepokonany. Ile fajnych (nie
przepada�em za Marcelim, to jeden z tych ludzi,
dla kt�rych prztyczek w nos spe�nia rol� terapeutyczn�) zda� zaczyna si� od
"Nieprawd� jest, �e...". Ot, cho�by historia
z moim wyk�adowc� filozofii z I roku studi�w, chudym i brodatym doktorem
Boberem. Zada� kiedy� do przeczytania
te