5211
Szczegóły |
Tytuł |
5211 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5211 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5211 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5211 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
F. GWYNPLAINE MacINTYRE
W�druj�ce umys�y
Tego roku barmanka zmienia�a p�e� trzy razy, co dwa
miesi�ce wymienia�a cia�o oraz tak cz�sto zastawia�a swoje
wspomnienia i przehandlowywa�a my�li za inne, �e ju� nie
potrafi�a sobie przypomnie� kszta�tu, w jakim przysz�a na
�wiat. Wierzy�a, �e ma na imi� Jen, �e pocz�tkowo by�a
urodzon� na Ziemi kobiet�, jednak w �aden spos�b nie mog�a
tego wiedzie�. Tkwi�ce w jej g�owie wspomnienia mog�y
nale�e� do niej, ale r�wnie dobrze mog�a to by� czyja�
sieczka pami�ciowa kupiona tanio na jakiej� zapad�ej
planecie. Istnia�a te� mo�liwo��, �e by�y niczyje: na
ka�dej z trzystu planet mog�y zosta� wklepane w komputer,
a potem wt�oczone do g�owy Jen. Oczywi�cie, nie by�a to jej
oryginalna g�owa.
Jen straci�a wszelki �lad po swoim pierwotnym ciele.
Mgli�cie pami�ta�a, �e kiedy� za m�odu mia�a b��kitne
oczy, rude w�osy, pryszcze - nic wi�cej. Gdy wymieni�a
czy te� sprzeda�a oryginaln� g�ow�, wraz z ni� odda�a ca��
jej zawarto��, w��czywszy wspomnienia. Mentalny obraz
jej wyj�ciowej postaci - b��kitnookiej i pryszczatej -
m�g� wcale nie pochodzi� z jej pami�ci. Mo�liwe, �e by� on
�ladowym u�amkiem repami�ci pozostawionym w najnowszym
m�zgu Jen przez jego poprzedniego lokatora.
Jen nosi�a hyd�, jak wszyscy w barze. W knajpie "Pod
Odlotowym Skr�tem" t�oczyli si� go�cie z dziesi�tk�w
r�nych planet, lecz w pomieszczeniu nie by�o ani jednego
prawdziwego cia�a. Pomi�dzy szaf� graj�c� a �luz� nie
da�oby si� znale�� nawet centymetra sze�ciennego tkanki,
nawet kropli p�yn�w ustrojowych. Wszyscy nosili hydy. Ta,
w kt�rej przebywa�a Jen, by�a obci�gni�ta jasnor�ow�
syntetyczn� sk�r�. Mia�a kszta�ty doros�ego �e�skiego
humanoida o delikatnych drugorz�dowych cechach p�ciowych.
Wi�kszo�� klient�w "Pod Skr�tem" nosi�a neutralne hydy,
bez osprz�tu p�ciowego. Albo nie mogli sobie pozwoli� na
nic lepszego, albo po prostu zatrzymywali si� na kr�tko w
drodze na inn� planet� i nie mieli ochoty dop�aca� za
gonady. Jen pracowa�a tu, na Venatorze, wi�c noszonej
przez ni� hydy nie wyposa�ono ani w funkcje pokarmowe, ani
snu. Jej plastykowe cia�o czuwa�o przez dwadzie�cia siedem
godzin na dob�, dziewi�� dni w tygodniu, bez przerw na
posi�ki czy wypoczynek.
W g�owie Jen - to znaczy w g�owie hydy Jen -
rozpycha�y si� cztery sk��cone �lady pami�ciowe, wi�c
pami�ta�a cztery r�ne wyja�nienia, dlaczego noszone w
przestrzeni mi�dzygwiezdnej cybernetyczne cia�a nazywano
"hydami". Pierwsze: zaprojektowa� je kto� o nazwisku Hyde
Drugie: "hyda" to skr�t od "hydrauliczny" - cybernetyczne
cia�a mia�y ko�czyny wspomagane hydraulicznie. Trzecie:
kiedy wy�azi si� z w�asnej sk�ry, zamienia si� j� na hyd� 1 .
Czwarte: kiedy traci si� w�asne cia�o nadal odczuwa si�
potrzeb� ukrycia si� gdzie�, wi�c chowa si� w hydzie 2 .
Mo�e wszystkie cztery wersje by�y prawdziwe, Jen nie mia�a
poj�cia jak by�o naprawd�.
Klient�w do "Pod Skr�tem" dostarcza�a pobliska
Skocznia. Wi�kszo�� ze znajduj�cych si� w barze hyd
pozbawiona by�a funkcji pokarmowych, a tak�e modem�w
uciechowych, wi�c bar nie mia� du�o okazji do handlu
jedzeniem, napojami czy skr�tami. Nosiciele hyd wa��sali
si� pomi�dzy Skokami, karmi�c fors� szaf� graj�c� i
odtwarzaj�c r�ne repami�ci. Jedna z pozycji - B17,
wspomnienie o pope�nieniu morderstwa - cieszy�a si� du��
popularno�ci�. Wielu klient�w odgrywa�o te prze�ycia
trzy-czterokrotnie, za ka�dym razem odnajduj�c w nich nowe
szczeg�y. W tym rejonie reminiscencje o zabijaniu mia�y
spore wzi�cie.
Bar "Pod Odlotowym Skr�tem" znajdowa� si� na
Venatorze, pi�tej planecie Bety Delfina - bia�ej gwiazdy
odleg�ej od Ziemi o 109 lat �wietlnych (z groszami).
Wi�kszo�� kr�c�cych si� tu hyd by�a podobna do Delfinian:
ich cybernetyczne cia�a skonstruowano tak, by przypomina�y
tubylcze humanoidy zamieszkuj�ce ten system. Umys�y,
zasiedlaj�ce te delfinianokszta�tne hydy, prawdopodobnie
nie nale�a�y do tubylc�w, poniewa� gdyby urodzi�y si� w
tym zapad�ym k�cie Galaktyki, nosi�yby w�asne cia�a.
Gamma Delfina, najpi�kniejsza podw�jna gwiazda w
ca�ym znanym kosmosie, by�a odleg�a od bia�ego s�o�ca
Venatora zaledwie o Skok d�ugo�ci 5769 lat �wietlnych.
Kiedy Jen spogl�da�a w niebo przez okno baru, mia�a -
dzi�ki swemu cybernetycznemu uk�adowi optycznemu -
wspania�y widok na ten uk�ad: dwa s�o�ca obiegaj�ce
wsp�lny �rodek masy w odwiecznych kosmicznych zalotach.
Sk�adnik A Gammy Delfina to ��tobia�a kula, za� sk�adnik
B by� z�otaw� gwiazd� o jajowatym kszta�cie, kt�rej kolor
stanowi� idealn� r�wnowag� pomi�dzy ��tym a
pomara�czowym. Dwie gwiazdy, z��czone razem, jak wieczni
kochankowie. Wok� Gammy Delfina A nie kr��y�y �adne
planety, ale z�ote s�o�ce g Del B obiega�o kilkana�cie
biokopu�. Jen mia�a nadziej�, �e kiedy�, je�li zdo�a
zaoszcz�dzi� do�� forsy na wyjazd z Venatora, odwiedzi
kryszta�owe biokopu�y Gammy.
Cz�owiek o metalowym ciele poci�ga� grafitowy nap�j.
Siedz�cy na ko�cu baru klient zasiedla� hyd� o m�skim
wygl�dzie, co oznacza�o, �e albo znajduj�cy si� w
cybernetycznej czaszce umys� narodzi� si� jako samiec,
albo siedzia�a w niej kobieta prze�ywaj�ca ma�y przerywnik
w ciele odmiennej p�ci. Nazywano go Doktorem Johnnym, a
jego hyda by�a o wiele bardziej dopracowana ni� wi�kszo��
syntetycznych cia� na Venatorze - a to dlatego, �e
pracowa� dla Rady Sektora i jego cia�o op�acone zosta�o z
forsy podatnik�w. Jen mia�a do niego s�abo��. Odwiedzi�
wszystkie planety sektora Delfina, ale zawsze wraca� do
jej baru z opowie�ciami o miejscach, w kt�rych by�, i o
wspomnieniach, kt�rych posmakowa�. Pod dotkni�ciem
hydraulicznych palc�w Jen syntetyczna sk�ra, okrywaj�ca
jego r�ce, sprawia�a wra�enie niemal rzeczywistego cia�a.
W plastykow� szyj� wbudowano mu znakomit� krta�, dzi�ki
czemu jego g�os by� niemal ludzki. Wi�kszo�� hyd na
Venatorze odzywa�a si� metalicznymi d�wi�kami,
cybernetycznym skrzekiem, natomiast elektroniczny baryton
Doktora Johnny'ego brzmia� zupe�nie jakby wydawa�o go �ywe
cia�o. Czasami, gdy Jen opu�ci�a plastykowe powieki i po
prostu go s�ucha�a, umia�a wm�wi� sobie, �e naprawd� sta�
obok niej cz�owiek z krwi i ko�ci.
Jego cia�o by�o w�asno�ci� rz�du. Wyposa�ono je w
funkcje pokarmowe, m�g� wi�c �atwo smarowa� swoje
mechanizmy wspomagaj�ce - a w�a�nie w tej chwili Jen
przygl�da�a si�, jak popija w�glow� kol�, zwil�aj�c
wn�trzno�ci. Doktor rzuci� jej s�odki, silikonowy u�miech.
- Musz� wraca� do pracy, Jen - odezwa� si� tym niemal
�ywym g�osem. - Spodziewam si� nowej dostawy do Skoczni.
Jutro ci wszystko opowiem.
Potem pu�ci� do niej oczko, co nie nale�a�o do
cz�stych widok�w, poniewa� wi�kszo�� hyd mia�a wbudowane
nie mrugaj�ce oczy. W chwil� p�niej ju� go nie by�o.
Wkr�tce potem otworzy�y si� drzwi i wszed� cz�owiek
zbudowany z ludzkich tkanek. Jego cia�o �y�o, t�tni�o krwi�,
Jen wiedzia�a wi�c, �e musia� to by� kto� cholernie wa�ny i
prawdopodobnie �pi�cy na forsie. Wi�kszo�� podr�uj�cych nie
mog�a sobie pozwoli� na zabranie w�asnych cia� na wyprawy
mi�dzygwiezdne - by�o to nieop�acalne i zu�ywa�o mn�stwo
energii. O wiele taniej i �atwiej podr�owa�o si� Skokiem:
w�asne cia�o zostawa�o w domu, a na drugim ko�cu drogi
czeka�o ju� nowe. Niekt�re z dro�szych hyd oblekano w
syntetyczne tkanki, jednak Jen bez trudu odr�nia�a podr�bki
od prawdziwych ciele�niak�w. Chocia�by dzi�ki temu, �e
sztuczne cia�a nie poci�y si�.
Cz�owiek o tkankowej twarzy aroganckim krokiem podszed�
do baru i w�wczas Jen jednoznacznie stwierdzi�a, �e jego
cia�o by�o naprawd� �ywe, pe�ne spoconego, �mierdz�cego
splendoru. Jej hyda by�a wyposa�ona w sensory olfaktoryczne,
wi�c mog�a poczu� zapach nieznajomego. Nosi� ubranie w
neonowo jaskrawych barwach. U�miecha� si� ironicznie.
Ulokowa� si� na barowym sto�ku i pu�ci� oczko do Jen.
- Nazywam si� Starbuck. Macie tu co� do jedzenia?
Spod baru ku�tykaj�c wylaz� Quarrel. Utyka� z powodu
przecieku w uk�adzie hydraulicznym lewej nogi hydy. By�
szefem baru "Pod Odlotowym Skr�tem". Pot�ny i brzydki, o
ko�czynach pozwalaj�cych mu brutalnie potraktowa� ka�dego
rozrabiaj�cego klienta. Jen nie mia�a poj�cia, czyj umys�
przebywa� w tej chwili w jego cyberczaszce. By� mo�e osob�
nazywaj�c� siebie "Quarrel" tworzy�o kilka r�nych umys��w
na zmian� zajmuj�cych jedno cia�o. Jen zauwa�y�a bowiem,
�e nastroje szefa zmienia�y si� cyklicznie w obr�bie
dziewi�ciodniowego tygodnia Venatora. W poniedzia�ki i
czwartki by� przyjacielski, we wtorki i pluterki burkliwy.
Tego dnia przypada�a �roda, wi�c po prostu by� zwyczajnie
w�ciek�y.
- Chcesz je��? P�a� z g�ry - wychrypia� Quarrel do
ciele�niaka.
Obcy si�gn�� do kieszeni Moebiusa w swojej
tesseraktowej kamizelce i rzuci� na kontuar sztabk� z�ota.
Quarrel skrzywi� si� pogardliwie.
- Chyba masz mnie pan za frajera. Na tej planecie s�
replikatory materii. Z�oto jest tanie jak barszcz. Z
diament�w robimy ga�ki do drzwi.
Zarozumia�y u�mieszek Starbucka zblad�.
- S�dzi�em, �e waluta Venatora oparta jest na
materii.
- Taa, jest. Daj pan co� o z�o�onej strukturze
atomowej, czego nie da si� zreplikowa�. Mo�e muszl� albo
liofilizowany ludzki p��d.
Starbuck u�miechn�� si� szerzej.
- A wi�c wasz pieni�dz bazuje na okazach?
Schyli� si� i podni�s� swoj� teczk�: torb�
Mandelbrota, kt�rej wn�trze by�o wi�ksze od zewn�trznych
rozmiar�w. Wyci�gn�� z niej co� i po�o�y� na kontuarze.
- Widzieli�cie taki kiedy�?
By� to ma�y model samochodu. Dla Jen wygl�da� jak
tania, masowo produkowana plastykowa zabaweczka, sama w
sobie bezwarto�ciowa. Jednak tu, na Venatorze, mia�a pewn�
cen� ze wzgl�du na gigantyczn� ilo�� energii, jaka musia�a
zosta� w�o�ona w przetransportowanie z nad�wietln�
pr�dko�ci� tych kilku gram�w plastyku przez pustk�
mi�dzygwiezdn�. Lecz teraz, kiedy zabawka ju� si� znalaz�a
na planecie, Quarrel m�g� wprowadzi� jej charakterystyk�
do dowolnego replikatora, wrzuci� z kilogram surowych
atom�w w�gla i po prostu natrzaska� dobr� setk� ma�ych
samochodzik�w.
Szef Jen ogl�da� przedmiot z niewzruszon� min�. Nagle
oczy rozszerzy�y mu si� ze zdumienia, a spomi�dzy warg jego
hydy wyrwa�o si� ciche, pe�ne uznania gwizdni�cie.
- Popatrz na to, Jen.
Przyjrza�a si� dok�adniej. Samochodzik by� unikatowy.
Na pocz�tku musia� to by� zwyczajny, masowo produkowany
zestaw konstrukcyjny, ale z�o�ono go r�cznie i na
plastikowej powierzchni pozosta�y utrwalone w plamkach
kleju odciski palc�w - zapewne jakiego� cielesnego
dziecka, kt�re troskliwie i z uczuciem zbudowa�o model,
cz�� po cz�ci. Niedok�adno�ci zwi�ksza�y warto��
przedmiotu, poniewa� komplikowa�y jego struktur� atomow�,
czyni�y go unikatem. Kopiowanie r�cznych wyrob�w by�o
kosztowne. Replikator wyplu�by pozorne kopie o wyr�wnanych
niedok�adno�ciach - albo przy precyzyjnym kopiowaniu
po�ar�by tyle energii, �e ca�y proces sta�by si�
nieop�acalny.
Quarrel od�o�y� zabawk� delikatnie, niemal z czci�.
- W porz�dku. Za ten samochodzik masz pan jeden
posi�ek.
Starbuck potrz�sn�� cielesn� g�ow�.
- Jak widz�, nie masz poj�cia, co sprzedaj�,
przyjacielu.
Z kieszeni wyj�� ma�y kryszta�. Jen rozpozna�a
bioczip, taki sam, jakie pracowa�y w szafie graj�cej na
drugim ko�cu pomieszczenia.
Ciele�niak rzuci� go na bar. Z wysokim, cichym
brz�kiem kryszta� pami�ciowy zawibrowa�. Jen wyci�gn�a
obie r�ce i dotkn�a go syntetycznym palcem. W tej samej
chwili pami�ta�a. W bioczipie zapisana by�a repami��,
kt�ra g�adko w�lizn�a si� do umys�u Jen.
Kiedy spojrza�a na plastykowy samochodzik, nagle
pami�ta�a, jak go budowa�a. Syci�a si� przyjemno�ci�
p�yn�c� z dopasowywania cz�ci, g��bok�, nieskalan� rado�ci�
kreacji przywo�an� przez wspomnienie pe�nego afektu
malowania modelu i naklejania kalkomanii. Pami�ta�a zapach
kleju, trzask wskakuj�cych na miejsce plastikowych cz�ci.
To by�a tania zabawka, ale to ona j� skonstruowa�a i...
Kryszta� zamar�. Quarrel r�wnie� dotyka� go grubymi
paluchami swojej hydy i dzieli� z ni� to wspomnienie.
Ponownie zagwizda�.
- Prawdziwy r�czny wyr�b wraz ze wspomnieniem z jego
tworzenia? Wiesz pan, to rzadki towar na Venatorze.
Starbuck wyszczerzy� si� w u�miechu.
- Opowiem wam, jak to zdoby�em. Na Ziemi zna�em
kobiet�, kt�ra mia�a dziewi�cioletniego syna. Przyklei�em
mu do g�owy par� czujnik�w i kiedy sk�ada� ten
samochodzik, zapisa�em wszystkie jego wra�enia zmys�owe i
towarzysz�ce temu emocje. Zapytacie, jak zdo�a�em
przytarga� to tutaj, przez sto lat �wietlnych dziel�cych
Ziemi� i Venatora? - Starbuck ponownie pu�ci� oczko do
barmanki Jen. - Do diab�a, mam do�� forsy, �eby przerzuci�
s�onia st�d na Prox' Centauri, gdyby mnie nasz�a taka
fantazja.
Znowu mrugn�� do Jen. Nigdy wcze�niej nie widzia�a
mrugni�cia ciele�niaka - a przynajmniej w jej cyberczaszce
nie by�o wspomnie� takiego gestu. Powieka Starbucka
zdawa�a si� ta�czy� na ga�ce ocznej. To by�o prawdziwe
przymru�enie oka, cielesny gest, o wiele bardziej pe�en
�ycia od kanciastego, b�yskawicznego ruchu, jaki zawsze
wykonywa�y sztuczne oczy Doktora Johnny'ego. A jednak Jen
nadal wola�a doktora od tego zadufanego ciele�niaka
Starbucka.
Quarrel szybko zgarn�� samochodzik wraz z kryszta�em,
�eby obcy si� nie rozmy�li�.
- Jak d�ugo zostaniesz pan na Venatorze?
- Tym razem tylko dwa dni.
Kiedy m�wi�, po przeciwnej stronie baru wybuch�o ma�e
zamieszanie. Szafa graj�ca odtwarza�a jakie� szczeg�lnie
nasycone przemoc� nagranie i kilkunastu klient�w zacz�o
si� przy niej t�oczy�, by go posmakowa�.
- Ruszam w najbli�sz� swobot�.
- Dobrze. Do odjazdu masz pan pok�j i wy�ywienie, a
tak�e sfinansujemy pa�ski nast�pny Skok... je�li cel
b�dzie gdziekolwiek w obr�bie Delfina.
Quarrel otworzy� kasetk� w piersi, schowa� do niej
cenn� zabawk� oraz kryszta� i odku�tyka�, stukaj�c
metalowymi paluchami po monitorze jad�ospisu baru.
- Zajmij si� nim, Jen. B�d� pod pok�adem.
Starbuck przejrza� menu i zam�wi� podw�jny glopping z
altairskiego prognosza, ostro przyprawiony,
- I dolewaj piwa, kotku - powiedzia�.
Jen mia�a k�opoty z wstukaniem sekwencji
uruchamiaj�cej produkcj� piwa w replikatorze �ywno�ci,
jako �e ju� od dawna w barze nie pokazywa� si� nikt maj�cy
cia�o zdolne do spo�ywania alkoholu.
- Dok�d si� pan wybiera? - spyta�a.
Starbuck si�gn�� po piwo, odwr�ci� si� w stron� okna
i wzni�s� kufel ku z�otemu, jajowatemu s�o�cu Gammy
Delfina B, unosz�cemu si� na niebie o 5769 roku
�wietlnego ponad Venatorem.
- Lec� na Gam'Delf B, kotku. Musz� si� tam znale�� w
swobot�.
- Po co, je�li mo�na spyta�?
- Powiem ci, kotku. Widzisz te dwa Gamma Delferki,
jak s� blisko? Prawie mog�yby sobie da� buziaka.
Jen wyjrza�a przez okno. Dwa sk�adniki gwiazdy podw�jnej
rzeczywi�cie znajdowa�y si� o wiele bli�ej siebie ni�
kiedykolwiek dot�d.
- Zdarza si� to raz na 7,3 roku - ci�gn�� Starbuck. -
Znalaz�em to na dysku szkoleniowym wstukanym przez
jakiego� odpluskwiacza, kt�ry nie mia� do�� oleju w g�owie,
by zarobi� na tym, co wiedzia�.
Poci�gn�� haust piwa i otar� r�k� zwil�one napojem
wargi. Dla Jen widok rzeczywistych kropel wilgoci na
prawdziwych wargach by� dziwaczny. Tubylczy humanoidzi z
Venatora urzynali si� metanem.
- O 15.30 w najbli�sz� swobot� - wpatruj�c si� w
kufel Starbuck recytowa� zaczerpni�t� z dysku
szkoleniowego m�dro�� - dwa s�o�ca Gammy Delfina A i B
znajd� si� w periastronie. To faza wymiany w tym uk�adzie.
Strumie� gwiezdnej materii wystrzeli z bia�o��tego s�o�ca
i uca�uje z�ot� gwiazd�. Dzi�ki przep�ywowi energii Gamma
Delfina B zwi�kszy jasno�� utaczaj�c materii z Gammy
Delfina A. Nic wspanialszego nie zobaczysz. Krystaliczne
fale plazmy przebiegn� po sk�adniku B. Taak... plamy
s�oneczne, korona, pochodnie i p�ynny, ja�minowy p�omie�.
Najpi�kniejszy widok w Galaktyce.
Starbuck duszkiem wychyli� reszt� piwa i bekn��.
- No wi�c przyjecha�em tu na tym zarobi�.
Jen by�a zaskoczona.
- Chce pan sprzeda� gwiezdny rozb�ysk?
- Zapuszkowa� go i opchn�� temu, kto da najwi�cej,
kiciu. - Starbuck postuka� palcem w kufel, domagaj�c si� od
Jen wstukania dolewki. - Orgazm w stadle gwiazdy podw�jnej
nie przytrafia si� codziennie. W Gammie Delfina robi� to
tylko raz na 7,3 roku. Kiedy si� to zdarzy, b�d� siedzia� w
pierwszym rz�dzie nad Gamma De B, na pok�adzie Biokopu�y
Si�dmej. Znajdzie si� ona w periapsis w momencie...
- Periapsis?
- Punkt przygwiezdny orbity, kiciu. Wok� Gammy B
kr��y dwana�cie biokopu�, ale to z Si�dmej b�dzie
najlepszy widok, kiedy te dwie kule plazmy zaczn� si�
zabawia� - u�miechn�� si� ironicznie. - B�d� w samym
�rodku pierwszego rz�du z zestawem czujnik�w emocjonalnych
przyklejonych do skalpu, zapisuj�c najdrobniejszy okruch
zachwytu, szcz�cia i poczucia pi�kna, kt�rych
do�wiadcz� w czasie tego wydarzenia. Masz poj�cie, za ile
p�jdzie kopia takiego wspomnienia na aukcjach pami�ciowych
Prox'Centaura?
Teraz Jen wiedzia�a ju�, dlaczego ten cz�owiek
przyby� do sektora Delfina we w�asnym ciele, a nie w
wypo�yczonym z "Wynajmu Cia�". By�o dobrze od�ywione,
wa�y�o przynajmniej sto kilogram�w. Musia� zap�aci� kup�
forsy za gigantyczn� ilo�� energii niezb�dn� do
przerzucenia jego masy z nad�wietln� pr�dko�ci� z Ziemi na
odleg�y o sto lat �wietlnych z groszami Venator. Wi�kszo��
ludzi, kt�rych nie by�o sta� na zap�acenie za transport,
przyby�aby tu w �atwy spos�b, pozostawiaj�c swoje cia�a na
Ziemi i przemieszczaj�c si� Skokami z jednego systemu
gwiezdnego do drugiego, w ka�dej Skoczni po drodze
zajmuj�c inn�, dobrze naoliwion� hyd�. Jednak,
jak Jen wiedzia�a, cybernetyczne sensory hyd nie pozwala�y
na rejestracj� precyzyjnych wspomnie�, bogatych w
szczeg�y. By otrzyma� porz�dny zapis, nadaj�cy si� do
kryszta�u pami�ciowego, potrzebne by�o wyszukane
narz�dzie, jakim by� �ywy m�zg: dendryty, neurony i zwoje.
�eby w pe�ni prze�y� majestatyczny spektakl gwiezdnego
poca�unku Gammy Delfina i zarejestrowa� to do�wiadczenie
wraz z towarzysz�cymi mu reakcjami emocjonalnymi, umys�
Starbucka musia� znajdowa� si� w �ywym, ukrwionym m�zgu.
Okres p�trwania marzenia sennego czy te� wspomnienia
smaku, szeptu albo poca�unku wynosi szesna�cie sekund.
Ka�dy kr�tkotrwa�y wzorzec zmys�owy powsta�y w korze
ludzkiego m�zgu - taki, jak na przyk�ad odebrany wzrokiem
obraz - w ci�gu pierwszych szesnastu sekund traci po�ow�
intensywno�ci. Po�owa reszty zanika po kolejnych szesnastu
i tak dalej. Bogactwo szczeg��w we wspomnieniach zd��a
asymptotycznie do zera, podobnie jak liczba atom�w izotopu
radioaktywnego. Pozostaj� marne resztki - pami�� trwa�a.
Mo�na sobie przypomnie�, �e wino by�o s�odkie, ale nie da
si� odtworzy� pe�nego wra�enia smaku. Wspomnienia
umieraj�. Dlatego w�a�nie Starbuck by� bogaty:
zapuszkowywa� swoje sny, wpycha� wspomnienia do klatek i
wszystkie je sprzedawa� wspomnienioholikom.
Wi�kszo�� go�ci "Pod Skr�tem" sp�uka�a si� ju� z
got�wki i zbiera�a do wyj�cia. Starbuck nala� sobie
kolejne piwo i pe�nym wy�szo�ci krokiem przemaszerowa� do
szafy graj�cej. W tym czasie Jen zbiera�a puste flaszki,
�ciera�a resztki metanowego syropu i wrzuca�a wszystko do
recyklera. S�o�ce Venatora, Beta Delfina, zasz�o ju�
dziewi�� godzin temu, lecz wysoko na nocnym niebie dwie
gwiazdy Gammy Delfina ci�gn�y ku sobie, oczekuj�c
dotkni�cia. Przez pozosta�� cz�� tej nocy cz�owiek
imieniem Starbuck opiera� si� o szaf� graj�c�, poci�gaj�c
piwo i raz za razem odtwarzaj�c B-17, wspomnienie
morderstwa.
W tym samym czasie, gdy Jen barmanka obs�ugiwa�a
go�ci w barze "Pod Odlotowym Skr�tem", na pi�tej planecie
Bety Delfina inna kobieta imieniem Jen pe�ni�a s�u�b� na
stacji naukowej znajduj�cej si� na pok�adzie Biokopu�y
Dziewi�tej kr���cej wok� Gammy Delfina B. A mo�e obie Jen
by�y t� sam� kobiet�. Oczywi�cie ich syntetyczne cia�a
r�ni�y si�: Jen barmanka zapakowana by�a w hyd�
ukszta�towan� tak, by wygl�da� poci�gaj�co i sprawia�
przyjemno�� klientom, podczas gdy umys� Jen uczonej
zajmowa� cia�o projektowane na zam�wienie, przystosowane
do wype�niania przez ni� obowi�zk�w w laboratorium
Biokopu�y. A jednak istnia�a mo�liwo��, �e obie by�y t�
sam� kobiet� czy te� dwiema cz�ciowo si� nak�adaj�cymi
kobietami - poniewa� w umy�le Jen istnia�y wspomnienia
wsp�lne z umys�em Jen. Na wp� zatarty obraz b��kitnookiej
i pryszczatej siebie, szczeg�y z dzieci�stwa, specyficzne
koszmary senne i takie same przyjemno�ci. Wszystko to
zakodowane by�o w �ladach pami�ciowych cybernetycznego
m�zgu jednej Jen. Drugiej te�.
Skok pe�nej osoby - ca�ej masy wspomnie� i wybor�w,
kt�re sk�adaj� si� na indywidualno�� - przez otch�a�
przestrzeni mi�dzygwiezdnej jest kosztowny. O wiele
�atwiej i taniej jest przerzuci� pomi�dzy Skoczniami tylko
cz�� umys�u. Kiedy za� na drugim ko�cu pojawia si� czyj�
umys�, podziurawiony jak ser szwajcarski, wype�nia si�
ubytki sieczk� pami�ciow� albo mocno zu�ytymi my�lami
wyd�ubanymi z czaszek nie zaj�tych hyd. Praktyki takie
by�y powszechnie stosowane we wszystkich Skoczniach, cho�
nie m�wi�o si� o tym g�o�no. Wspomnienia wsp�lne dla
Jen barmanki i Jen uczonej nie nale�a�y do �adnej z nich.
Ich �r�d�em by� m�zg jakiej� jeszcze innej Jen.
Kiedy barmanka Jen pracowa�a na Venatorze, uczona Jen, w
asy�cie nowaka, wykonywa�a swoj� robot� w Biokopule
Dziewi�tej. Ten nowak nazywa� si� Nowak, jak wszystkie
nowaki. Kiedy� mia� na nazwisko Brock i zaci�gn�� si� jako
robotnik pok�adowy na frachtowcu, kt�ry z pr�dko�ci�
pod�wietln� wl�k� si� przez Galaktyk�. W czasie kilku
pierwszych postoj�w uda�o mu si� nie narozrabia�. Jednak
kiedy po raz czwarty zawin�li do portu planetarnego, urwa�
si� ze statku i usiad� do gry w ko�ci z Centauryjczykiem,
maj�cym zdolno�ci psychokinetyczne, kt�ry jednym drgni�ciem
szypu�ek ocznych robi� z kostkami, co chcia�. Brock
przer�n�� wszystko opr�cz w�asnego cia�a. Doszcz�tnie
sp�ukany, desperacko potrzebuj�cy got�wki, zastawi� swoje
cia�o w najbli�szym lombardzie, ze �wiadomo�ci�, �e jego
w�a�ciciel ma prawo odsprzeda� je do "Wynajmu Cia�", je�li
nie otrzyma sp�aty d�ugu w ci�gu dziesi�ciu dni. Wyszed� z
lombardu w pogi�tej hydzie i zacz�� szuka� pracy. Kiedy hyda
zepsu�a si�, a Brocka nie by�o sta� na napraw�, wymieni� j�
na starsz�, maj�c� mniej funkcji cielesnych. Potem zepsu�a
si� i ta, a nikt nie naprawia� hyd na kredyt. Brock,
uwi�ziony w szwankuj�cej hydzie i nie maj�cy grosza przy
duszy, sprzedawa� swoje wspomnienia spekulantom pami�ciowym,
jedno po drugim, a oczywi�cie ka�dy z umys�o�erc�w kupuj�c
reminiscencje wyciera� je z jego cybernetycznej kory.
To jest w�a�nie ujemna strona hyd. Je�li �yje si� w
tej grudzie galarety zwanej m�zgiem, mo�na skopiowa� swoje
wspomnienia, po prostu mocuj�c do czaszki czujniki
emocjonalne i zapisuj�c, co si� �ywnie podoba. Orygina�
pami�ci pozostaje w g�owie. Je�li opu�ci si� swoje rodzone
cia�o i przejdzie w wynaj�te, razem ze wszystkimi
wspomnieniami za�adowanymi do cudzej czaszki, nadal mo�na
robi� odbitki wspomnie� z wt�rnego m�zgu, nawet je�li
wi�kszo�� zbieraczy p�aci za nie mniej. Jednak je�eli
umys� opuszcza cia�o i przechodzi do hydy, kopiowanie z
zachowaniem orygina�u staje si� niemo�liwe. Jedynym
sposobem na pobranie od hydy �ladu pami�ciowego jest
jednoczesne usuni�cie go z jej cybernetycznej kory.
To wyko�czy�o Brocka. Maj�c zastawione cia�o i
umys�em tkwi�c w zdezelowanej hydzie, potrzebowa� got�wki.
Jednak jedyn� rzecz�, maj�c� warto�� rynkow�, jak�
posiada�, by�y jego wspomnienia. Sprzeda� je wszystkie,
jedno po drugim, za tyle, ile mu oferowano na pami�ciowych
gie�dach, a z ka�d� transakcj� ubywa� mu bezpowrotnie
fragment umys�u. Zostawa� wytarty. Na zawsze. Policja
Mentalna odnalaz�a zardzewia�� hyd�, wa��saj�c� si� bez
celu, z przeciekaj�cym uk�adem hydraulicznym.
Przeskanowanie umys�u, przebywaj�cego w jej czaszce, da�o
w wyniku trzy punkty w stustopniowej skali, czyli niemal
kompletn� bezmy�lno��.
Przerobili go wi�c na nowaka. Wa��sanie si� cia�
pozbawionych umys�u jest prawnie zabronione. Jednak z
drugiej strony rz�d nie ma najmniejszego zamiaru wywala�
forsy na zakup nowych wspomnie� dla ka�dego hazardzisty,
kt�ry przepu�ci swoj� osobowo��. S�u�ba Kontrolna Sektora
dysponowa�a kopiowanym po wielokro� zapisem fal m�zgowych.
Reprezentowana przez nie solidnie zu�yta osobowo�� zwa�a
si� Nowak. Jej pracownicy wzi�li zrupiecia�y �eb,
zawieraj�cy rozpadaj�ce si� resztki umys�u Brocka, i
dope�nili go Nowakiem. Oczywi�cie po tym zabiegu nie mia�
ju� �adnej w�asnej pami�ci czy wiedzy: by� po prostu
nowakiem. Identycznym jak kilkana�cie tysi�cy wegetuj�cych
na wielu setkach planet wyn�dznia�ych, cybernetycznych
skorup. Ka�da z nich by�a kiedy� jak�� indywidualn�
osobowo�ci�. Teraz by�y po prostu stadem nowak�w, maj�cych
dok�adnie takie same osobowo�ci i wspomnienia.
Ten konkretny nowak za�atwi� sobie kilkudniow� robot�
w Biokopule Dziewi�tej, gdzie nadal istnia�o
zapotrzebowanie na prac� r�czn�. Z powodu op�nienia w
dostawie robot�w z Zaopatrzenia Sektora. Biokopu�y,
kr���ce wok� Gammy Delfina B, mia�y dwunastodniowy
tydzie�, wi�c za�oga Dziewi�tki wynaj�a nowaka do
wyci�gni�cia pr�t�w paliwowych z termoreaktora w terminie
od czwartku do brakody.
W swobot� rano nast�pi� wypadek.
Przerdzewia�y nowak wl�k� �adunek wzd�u� rampy, kiedy
nagle za�ama�a si� jedna z jego n�g. Pi��dziesi�t
kilogram�w �elastwa z �omotem run�o wzd�u� rampy i
grzmotn�o w Jen uczon�. Pad�a jak d�uga na pok�ad i
roztrzaska�a sobie cybernetyczn� g�ow�.
P�kni�cia czaszki najcz�ciej nic nie znaczy�y dla
zajmuj�cych hydy, poniewa� urz�dzenie to dawa�o si�
naprawi� albo zast�pi�. Jednak kiedy Jen uczona run�a na
pok�ad, wewn�trzna skorupa jej czaszki p�k�a i
cybernetyczna kora uleg�a uszkodzeniu. Zapisane
magnetycznie bity na jej pami�ciowych wst�gach zosta�y
ods�oni�te i zacz�y si� rozprasza�. Jedynie cyberchirurg
o pewnych r�kach i przynajmniej dwudziestoletnim
do�wiadczeniu mia� szans� na przeniesienie uszkodzonej
kory do nowej hydy bez wytarcia wst�g i zabicia
zakodowanej na nich osoby.
Kiedy nadszed� sygna� SOS, Doktor Johnny by� na
Venatorze. S�u�ba Kontrolna Sektora wyposa�y�a jego m�zg w
odbiornik dostrojony do kana�u alarmowego, wi�c zawsze
wiedzia�, kiedy jest potrzebny.
Jednak Venator znajdowa� si� w odleg�o�ci 5769 roku
�wietlnego od Biokopu�y Dziewi�tej. Aby dosta� si� tam w
razie nag�ej potrzeby, Doktor Johnny musia� wykona� Skok.
Co jest najszybsz� rzecz� we Wszech�wiecie?
�wiat�o? He, he! To� to �limak Tachjony? Podw�jne
pshaw! Poddajecie si�?
Najszybsz� rzecz� we Wszech�wiecie jest my�l.
My�l istnieje jako strumie� elektron�w w m�zgu, a
elektrony potrafi� przemieszcza� si� z pr�dko�ci�
�wiat�a, je�li nic im nie przeszkadza. Jednak wewn�trz
czaszki m�zg jest jak opornik, stworzony dla spowolnienia
pr�d�w my�li. Wystarczy odblokowa� m�zg, wyj�� poza
czaszk� i my�li zyskuj� swobod�.
Troch� miejsca i my�l pop�dzi szybciej ni� �wiat�o.
By� mo�e s�yszeli�cie, �e tachjony mog� przekroczy�
pr�dko�� �wiat�a i podr�owa� wstecz w czasie. C�, my�li
s� od nich szybsze i r�wnie� mog� przemieszcza� si� w
przesz�o��.
Teraz wiadomo ju�, jak dzia�a pami��.
Czy kiedykolwiek s�yszeli�cie o rezonansie? Prosz�
wzi�� dwa banjo, absolutnie idealnie nastrojone (nie
istnieje co� takiego jak nastrojone banjo, ale pomi�my ten
fakt), nast�pnie umie�ci� je o dziesi�� metr�w od siebie i
szarpn�� strun� G. W drugim banjo struna G zacznie drga�
Tak dzia�a Skok.
Do pierwszego Skoku z Ziemi na Ksi�yc u�yto bli�niak�w
jednojajowych. Niezliczon� ilo�� razy udowodniono, �e takie
bli�ni�ta pozostaj� ze sob� w telepatycznym kontakcie na
wielkie odleg�o�ci. Ich fale m�zgowe s� ze sob� zestrojone
dok�adnie tak jak wspomniane wy�ej banjo. W pierwszym Skoku
uczestniczy�y bli�ni�ta z Japonii (Technologi� Skoku
opracowali Amerykanie, ale jak zwykle to Japo�czycy
wykombinowali, �e mo�na na tym zarobi�). Zatrzymali jednego
bli�niaka w Tokio, a drugiego pos�ali do kolonii Luna w
kraterze Arystarch. Bli�niak na Ksi�ycu pod��czony by� do
odbiornika: psychicznie chorego, pogr��onego w katatonii,
przewiezionego na Ksi�yc z ca�kowicie pozbawionym
osobowo�ci m�zgiem. Z tokijskim bli�niakiem sprz�ono
osobnika do�wiadczalnego: pos�uguj�cego si� siekier�
seryjnego morderc� imieniem Sakata, kt�remu obiecano
u�askawienie, je�eli wszystko si� uda.
Umys� Sakaty przetransferowano do m�zgu bli�niaka w
Tokio, potem przeprowadzono Skok do bli�niaka na Ksi�ycu i
przeniesiono go do katatonicznego m�zgu wariata. Dok�adnie
go przepytano, aby upewni� si�, �e siedz�cy w �rodku umys�
to naprawd� Sakata. Potem odwr�cono bieguny, przes�ano go z
powrotem na Ziemi� i zwr�cono mu obiecan� wolno��. Trzy dni
p�niej obrobi� transport na Hokkaido, zabieraj�c ze�
siekier�, i por�ba� na dzwonka dwadzie�cia siedem os�b, ale
to ju� nie nale�y do tej opowie�ci.
U�ywaj�c umys��w jednojajowych bli�ni�t jako
przeka�nik�w, zajmuj�cy si� technologi� Skoku in�ynierowie
zwi�kszyli moc osprz�tu skokowego i wzmocnili fale alfa
emitowane z obu wykorzystywanych m�zg�w tak, �e by�y one w
stanie dokona� Skok�w na wi�kszym dystansie: pomi�dzy
Ziemi� i Wenus. Potem kto� odkry� ludzi jeszcze lepiej si�
do tego nadaj�cych: chorych psychicznie z wielokrotnym
rozszczepieniem osobowo�ci. Udowodniono, �e osoby, u
kt�rych schorzenie to rozwin�o si� w dzieci�stwie, kiedy
tkanki ich m�zg�w ci�gle jeszcze si� rozwija�y, posiada�y
nietypowe po��czenia neuronowe. Korporacja Skokowa
odnalaz�a w Montrealu kobiet� maj�c� w g�owie
dziewi�tna�cie odmiennych osobowo�ci i sprz�g�a j� z
nastoletnim ch�opcem z Australii hoduj�cym czterna�cie
os�b pod czaszk�. Tych dwoje Wielokrotniak�w �wiczy�o jako
sprz�gi Skokowe do chwili, kiedy potrafili przerzuci�
ka�d� ze swoich dodatkowych osobowo�ci do m�zgu partnera.
W�wczas Korporacja znalaz�a ochotnika. Pod��czono go do
sprz�gu Skokowego i przes�ano jego osobowo�� z kobiety (na
Wenus) w ch�opaka (na Marsie) i z powrotem. Wszystko
dzia�a�o jak z�oto.
Faceci od technologii stale ulepszali osprz�t, a
mi�dzyplanetarna firma, posiadaj�ca patenty na Skok,
zacz�a wynajmowa� ludzi z syndromem wielokrotnego
rozszczepienia osobowo�ci. W nied�ugim czasie para
Wielokrotniak�w pod��czonych do zestrojonych odbiornik�w -
jedno na Ziemi, drugie na Marsie - potrafi�a
przetransmitowa� do pi��dziesi�ciu os�b dziennie. Inna
firma, "Wielokrotno�ciowcy" Spzno, postanowi�a hodowa�
w�asne przeka�niki. Adoptowa�a dzieci z Trzeciego �wiata,
zamyka�a je w klatkach i poddawa�a co wiecz�r torturom
(plus dodatkowe przedstawienia co �rod� i swobot�) tak
d�ugo, a� u dzieci rozwin�o si� wielokrotne
rozszczepienie osobowo�ci. Trzecia firma rozpocz�a budow�
sztucznych cia� - pierwszych prototyp�w hyd - i transport
ich na Marsa, tak wi�c przybywaj�ce tam Skokiem osobowo�ci
mia�y cia�a do zasiedlenia.
Je�li ju� o cia�ach mowa, jak to by�o ze Starbuckiem?
By� jedynym Ziemianinem na Venatorze nosz�cym w�asne
cia�o, poniewa� zap�aci� przera�liw� kup� forsy za jego
przetransportowanie z Ziemi statkiem nad�wietlnym.
No c�, nosi� w�asne cia�o i zamierza� go u�ywa�. W
noc poprzedzaj�c� wypraw� na Gamm� Delfina B, nasz drogi
Starbuck przekrad� si� w mocno szemran� okolic� nader
podejrzanej dzielnicy Venatora. Do cyberslums�w. Do
Beeperbahn. Znalaz� zwan� Trzy Cycki cyberdziwk�,
szczyc�c� si� potr�jnym biustem, wyposa�on� w
elektromagnetyczne feromony, i zap�aci� jej za... no c�,
nigdy do tego nie doszed�. Pchn�a go kos� pod mostek i
pr�bowa�a przela� jego kredyty na sw�j szmalmodem, nie
zdo�a�a jednak z�ama� kodu dost�pu.
Nast�pnego ranka Policja Sektora znalaz�a Starbucka
le��cego brzuchem do g�ry, rozprutego od p�pka do jaj.
M�g� chodzi�, ale cierpia� przera�liwy b�l i to w�a�nie
doprowadza�o go do szale�stwa. Dzi� by�a swobota. Musia�
znale�� si� w Biokopule Si�dmej do 15,30, z zestawem
czujnik�w emocjonalnych przyklejonych do g�owy, by
by� �wiadkiem spektakularnego zbli�enia pomi�dzy
sk�adnikami gwiazdy podw�jnej i zarejestrowa� wra�enia
zmys�owe oraz towarzysz�ce im emocje. Je�li w czasie tego
nagrania odczuwa�by b�l, on r�wnie� zosta�by zanotowany,
co powa�nie obni�y�oby rynkow� warto�� wspomnie�. Nikt,
opr�cz masochist�w, nie kupowa� zawieraj�cych b�l
repami�ci. A je�eli wzi��by analgetyki, os�abi�yby one
wra�enia zmys�owe docieraj�ce do jego m�zgu. Starbuck na
gwa�t potrzebowa� sprawnie funkcjonuj�cego cia�a, jeszcze
przed z��czeniem gwiazdy podw�jnej - albo ca�a podr� na
Gamma De B okaza�aby si� czyst� strat� forsy.
Wykona� kilka telefon�w. W systemie Gammy Delfina
firma "Wynajem Cia�" mog�a zaoferowa� jedno ze
znajduj�cych si� w ch�odni Biokopu�y Czwartej. Niez�e,
zaledwie trzech poprzednich w�a�cicieli. Starbuck wys�a�
��danie przes�ania tego pustego cia�a do Skoczni w
Biokopule Pierwszej, do��czaj�c zap�at�. Nast�pnie
zorganizowa� wysy�k� baga�u i sprz�tu do rejestracji
wspomnie� statkiem nad�wietlnym do Biokopu�y Si�dmej,
zabezpieczaj�c je kodem, kt�rego nikt inny nie mia� szans
u�y�. Ju� mia� zap�aci� za w�asny bilet na tym samym
statku, kiedy przypomnia� sobie Quarrela. Szef miejscowego
baru zaproponowa� sfinansowanie jego nast�pnego Skoku. Po
co buli� za bilet, je�li mo�na Skoczy� za darmo?
Starbuck pojecha� roboriksz� do g��wnej Skoczni na
planecie i za�atwi� Skok swojego umys�u z Venatora do
pustego cia�a w Biokopule Pierwszej.
Planowa� pozostawienie swego cia�a na
Venatorze, pojawienie si� w wynaj�tym ciele w Biokopule
Pierwszej, wyczarterowanie szybkiego frachtowca do
Biokopu�y Si�dmej i okablowanie po�yczonego wraz z cia�em
m�zgu przed godzin� 15.30. Zap�aci� fortun� za
przetrzymanie w�asnego cia�a w ch�odni na Venatorze
do swego powrotu. Dla pewno�ci przekupi� jeszcze paru
wa�niak�w na planecie, zdobywaj�c w ten spos�b gwarancj�,
�e nic nie przydarzy si� jego cia�u w czasie, gdy go nie
b�dzie nosi�.
Wszystko to wydarzy�o si� mniej wi�cej w tym samym
czasie, kiedy transmiter sygna�u SOS zamontowany w
metalowej czaszce Doktora Johnny'ego powiadomi� go, �eby
ruszy� sw�j hydrauliczny ty�ek do systemu Gammy Delfina
dla ratowania �ycia Jen uczonej. Gdy Doktor Johnny gna� do
Skoczni na Venatorze, za�oga Skoczni w Biokopule Pierwszej
przygotowa�a cia�o na jego przyj�cie: specjalistyczn� hyd�
wyposa�on� w cztery r�ce i wbudowane w palce
mikrospawarki. M�g� j� zaj�� dowolny umys�, jednak w ca�ym
Sektorze Delfina jedynie ten nale��cy do Doktora
Johnny'ego mia� do�wiadczenie i wiedz� wystarczaj�ce, by
przetransferowa� wzorzec mentalny z uszkodzonej kory
cybernetycznej bez jego ca�kowitego zatarcia. Wszystko
zale�a�o od niego.
W�a�nie rozpoczyna� Skok.
Doktor Johnny Skaka� ju� w przesz�o�ci, wi�c bez
trudu przestroi� sw�j m�zg ze stanu beta (czterna�cie do
trzydziestu okres�w na sekund�) do daj�cych wi�ksze
odpr�enie fal alfa - o cz�stotliwo�ci poni�ej czternastu
herc�w. Kiedy doszed� do g��bokiego stanu alfa -
dziewi�ciu okres�w na sekund� - obs�uga Skoczni
przerzuci�a jego umys� do m�zgu transmiterki: nastolatki,
cierpi�cej na rozszczepienie osobowo�ci, zdolnej do
bezkolizyjnego przerzucania a� do siedemnastu os�b.
Wielokrotno�ci�wka zsynchronizowa�a sw�j m�zg z
odbiornikiem - psychicznie chorym pe�ni�cym dy�ur w
Biokopule Pierwszej - w ustalonym wcze�niej pa�mie.
Transfer mia� nast�pi� w momencie wej�cia ich umys��w w
precyzyjny rezonans.
Niestety, ze wzgl�du na odleg�o��, czas niezb�dny do
zako�czenia Skoku wynosi� dziewi�tna�cie minut. Nawet my�l
nie potrafi przeby� 5769 roku �wietlnego w jednej chwili.
Doktor Johnny porzuci� stalowe cia�o i wyruszy� jako
nagi umys�. By� seri� my�li, mozaik� wspomnie� i
do�wiadcze�. By� t� cz�ci� cz�owieka, kt�ra pozostaje po
usuni�ciu wszystkiego opr�cz "Ja". Odlecia�. Ruszy� w
Galaktyk�. Skoczy�.
Nagle przed nim pojawi� si� kto�, kogo nie powinno tu
by�, kto� blokuj�cy mu drog� i spowalniaj�cy jego podr�.
Poniewa� za� w fazie Skoku Doktor Johnny nie dysponowa�
ustami, musia� dotkn�� tego kogo� my�l�. Przez
mi�dzygwiezdn� pustk� p�dzi�y dwa umys�y, z pr�dko�ci� dwa
tysi�ce razy wi�ksz� ni� �wiat�o i jeden z nich postuka�
drugi w rami�.
- Zejd� z drogi - powiedzia� Doktor Johnny. - Jestem
w misji ratunkowej, to podr� s�u�bowa z ramienia w�adz
sektora.
- T� misj� ratunkow� mo�esz sobie wsadzi� -
zarechota� umys� Starbucka, bo to on w�a�nie znajdowa� si�
w transmisji przed doktorem. - Ja podr�uj� z ramienia i w
interesie Starbucka, przyjacielu.
My�li Doktora Johnny'ego znajdowa�y si� obecnie w
fazie delta, o cz�stotliwo�ci poni�ej pi�ciu okres�w na
sekund�, obszarze wyst�powania fazy snu REM i innych
dziwnych zjawisk. W swoim wzorcu my�lowym mia� wpisany pod
hipnoz� alarmowy kod pierwsze�stwa, na wypadek zdarzenia
takiego jak to. Pomy�la� ten kod. Powinien on zapewni�
jego cz�stotliwo�ci opanowanie ca�ej transmisji i
wyprzedzenie wszystkich znajduj�cych si� na trasie
umys��w.
Ale Starbuck jedynie si� za�mia� i odrzuci� mu ten
sam kod, tylko w paskudniejszej wersji.
- Nie pogrywaj sobie ze mn�, przyjacielu. Spiesz�
si�. Jestem przed tob� i nie zamierzam ci� przepu�ci�.
Da�em w �ap� facetowi ze Skoczni, �eby do��czy� ten sam
kod priorytetu do mojej transmisji.
Doktor Johnny a� zach�ysn�� si� z oburzenia - je�li
cz�owiek pozbawiony cia�a ma czym si� zach�ysn��
- U�ytkowanie bez zezwolenia cz�stotliwo�ci s�u�b
bezpiecze�stwa Sektora jest powa�nym przest�pstwem.
- Daj se siana, ch�opie. Mam randk� z nami�tn�
pochodni� gwiezdn� na Gammie De B i �aden kosmiczny glina
mnie nie powstrzyma.
Nawet pozbawiony cia�a i m�zgu Starbuck zachowa� sw�j
paskudny u�mieszek.
- Do diab�a, przekupi�em s�dzi�w, kt�rzy jeszcze si�
nie narodzili.
No c�, Doktor Johnny pr�bowa� wszystkiego. My�la�
na r�ne sposoby, pr�buj�c wyprzedzi� Starbucka. Jedyn�
broni�, jak� dysponowa�o jego Ja w trakcie Skoku, by�y
wspomnienia i sk�adniki osobowo�ci. Cisn�� nimi wi�c w
przeciwnika, usi�uj�c odtr�ci� go na bok. Starbuck tylko
za�mia� si� i p�dzi� dalej. Bezlito�nie wykorzystuj�c
przewag� swego umys�u, st�umi� fale m�zgowe Doktora
Johnny'ego, rozpraszaj�c je w szumach t�a przestrzeni
mi�dzygwiezdnej.
Na ko�cu Skoku Starbuck znalaz� si� we wn�trzu m�zgu
chorego na rozszczepienie osobowo�ci, pracuj�cego w
Biokopule Pierwszej. Przedstawi� si� Wielokrotniakowi i
zosta� natychmiast przeniesiony do wynaj�tego i
rozmro�onego dla� cia�a. Kiedy Starbuck otworzy� odtaja�e
powieki po�yczonych oczu i odwr�ci� si� ku przejrzystej
�cianie biokopu�y oraz rozci�gaj�cemu si� za ni� widokowi
na gwiazdy, pierwsz� rzecz�, jak� zobaczy�, by� pocz�tek
transferu gwiezdnej materii w podw�jnym uk�adzie Gammy
Delfina. J�zor p�omienia z bia�o��tego s�o�ca lizn��
powierzchni� z�otego i oba pad�y sobie w obj�cia. Akt
kosmicznej mi�o�ci by� najwspanialszym widokiem, jaki
kiedykolwiek ogl�da�y zrodzone na Ziemi oczy i Starbuck
przyby� dok�adnie na czas, by go zobaczy�... ale zbyt p�no,
by dokona� zapisu, za p�no, by doczepi� do� metk� z cen�.
Kiedy za� nadszed� kosmiczny orgazm, zareagowa� w spos�b,
kt�ry uwa�a� za najw�a�ciwszy:
- Niech to piek�o poch�onie! - warkn��. - Mog�em na
tym zrobi� du�e pieni�dze!
A w Biokopule Dziewi�tej, w rozbitym metalowym ciele,
umiera�a kobieta. Doktor Johnny nie dotar� na czas, by
uratowa� umys� Jen uczonej. Doktor Johnny w og�le nie
przyby�. �wiadcz�ca us�ugi Skokowe korporacja sprawdzi�a
zapisy kontrolne w poszukiwaniu cho�by �lad�w jego my�li
czy wspomnie�. Nie znaleziono nic. Doktor Johnny by�
martwy.
W pluterek rano Jen-barmank� na Venatorze odwiedzi�y
dwie hydy z wydzia�u prawnego Rady Sektora.
Kosmoadwokaci. Cyberkauzyperdzi. Odchrz�kn�li,
przeczyszczaj�c tytanowe krtanie i przyst�pili do
wyja�nie�. Doktor Johnny oszcz�dza� wszystko, co zarobi�, i
wykupi� ubezpieczenie. Polis� wystawi� na Jen, o czym
nigdy jej nie powiedzia�. Prawnicy przelali do jej
szmalmodu�u kilkana�cie tysi�cy kredyt�w i wycofali si�
tam, sk�d wype�zli - z czort wie jakiego zakazanego
miejsca pod jakim� asteroidem. Jen nagle sta�a si� bogat�
osob�, jednak nie my�la�a o tym. Zawsze zastanawia�a si�,
dlaczego Doktor Johnny by� taki mi�y dla niej. Teraz
wiedzia�a, ale by�o za p�no.
Rzuci�a robot� i wynios�a si�. Zadawa�a pytania i
dowiedzia�a si�, �e sygna� Johnny'ego zanik�, poniewa�
zosta� zak��cony przez kogo� nielegalnie u�ywaj�cego
sygna�u priorytetu. Przekupi�a nowaka, by dobra� si� do
zapis�w kontrolnych i znalaz�a nazwisko Starbucka.
Przepyta�a paru handlarzy pami�ciowych na Prox' Centaura.
Oczywi�cie, znali Starbucka. Wkr�tce po znikni�ciu Doktora
Johnny'ego pojawi� si� na aukcji ze spor� porcj� bajt�w
mentalnych na handel. Nie, nie sprzeda� nikomu repami�ci z
poca�unku gwiazd Gammy Delfina. Gdyby co� takiego mia�, na
pewno by dosta� �adn� cen�. Starbuck w�asn� babk� by
sprzeda� do sklepu w�dkarskiego jako przyn�t�, je�li by
mia� j� pod r�k�.
Jen wiedzia�a wi�c, kto zabi� Doktora Johnny'ego.
Pomy�la�a o zem�cie, nast�pnie o przebaczeniu. Potem
ponownie pomy�la�a o zem�cie, a w ko�cu o potrzebie
opracowania dobrego planu.
Sprawdzi�a mapy. Bia�e s�o�ce Bety Delfina to jedyny
uk�ad w promieniu dwudziestu lat �wietlnych od Gammy.
Czyli ka�dy wyruszaj�cy z Gammy w stron� Ziemi lub
Centaura musi zatrzyma� si� po drodze na Becie. To
najbezpieczniejszy i najta�szy spos�b przemieszczania si�
po Galaktyce: robi� przystanki w kolejnych uk�adach.
Wtedy Jen barmanka znik�a. Zainwestowa�a pieni�dze i
rozwia�a si� jak dym. Na niemal 7,3 roku. By�a ju� pora na
kolejne widowisko w uk�adzie Gammy Delfina - i na
Venatorze zjawi� si� arogancko u�miechni�ty facet w
neonowym garniturze, mocno trzymaj�cy torb� Mandelbrota.
By� utykaj�cym chudzielcem i chodzi� szeroko rozstawiaj�c
nogi, jak gdyby kto� kiedy� pr�bowa� dodatkowo rozdzieli�
mu gonady za pomoc� no�a. Nazywa� si� Starbuck i gada�
ha�a�liwie o zdumiewaj�cej pochodni gwiezdnej, kt�ra
oczarowa�aby ca�� ludzko��, gdyby jaki� spryciarz zdo�a�
j� zapuszkowa� i porobi� kopie. Otworzy� torb� i pokaza�
wszystkie rekordery pami�ciowe oraz czujniki zmys�owe,
jakie ze sob� taszczy�, �eby za ich pomoc� schwyta�
ekstaz� i zaku� szcz�cie w kajdany.
W barze na Venatorze spotka� cielesn� kobiet�. W
ca�ym sektorze Delfina by�a jedyn� posiadaczk� �ywego
damskiego cia�a, kt�rego sprowadzenie tu statkiem
nad�wietlnym kosztowa�o j� kup� forsy. Mia�a klas�, nawet
nie spojrza�a na takiego cybern�dznika jak Starbuck.
Oczywi�cie usi�owa� j� poderwa�.
Nie, to nie by�a Jen w przebraniu. W�a�ciwie to i
by�a i nie by�a. Jen kupi�a sobie �ywe cia�o, najlepsze na
rynku, o zaprojektowanym genomie. Przesz�a pranie m�zgu, by
pozby� si� najbardziej niemi�ych wspomnie� i wype�ni�a
powsta�� dziur� starannie opracowanym szcz�liwym
dzieci�stwem. Zrestartowano jej osobowo�� i odm�odzono
dusz�. Jen kupi�a sobie now� siebie. Nie pami�ta�a
Jen barmanki, poprzednia ona jakby nieomal nie istnia�a.
Nawet nazywa�a si� teraz Neverjen. Jednej tylko cz�stki
swej duszy nie pozwoli�a dotkn�� cyberchirurgom. G��boko,
na samym dnie tkwi�o jej przywi�zanie do Doktora
Johnny'ego.
Pani Neverjen wyra�nie zainteresowa�a si�
Starbuckiem... a przynajmniej dobrze udawa�a. Zaprosi�a go
do apartamentu hotelowego z niewa�ko�ciowym ��kiem wodnym
i holograficznym lustrem na suficie. Starbuck nie posiada�
si� ze zdumienia, �e tak zbudowana laska z tak� klas�
mog�aby na niego polecie�. Postanowi� wi�c ujednoznaczni�
sytuacj�.
- Dziecinko, mamy jedyne �ywe cia�a na Venatorze. Co
by� powiedzia�a na postudiowanie biologii?
Nie by�a to szczeg�lnie subtelna propozycja, ale
najwyra�niej spodoba�a si� lady Neverjen.
- Mam lepszy pomys� - szepn�a. - Czy robi�e� to
kiedykolwiek w czasie Skoku?
- Nabierasz mnie, dziecinko.
- Nie b�d� taki pewien.
Robolokaj przyni�s� butelk� Kleina zawieraj�c�
niesko�czon� ilo�� szampana i Neverjen nape�ni�a dwa
kieliszki.
- Jest nowa technologia - powiedzia�a Starbuckowi. -
Potrafi� teraz przetransferowa� tkanki, �ywe cia�o, po
cz�stotliwo�ciach Skoku. To ekstremalnie podniecaj�ce,
zw�aszcza je�li dwie osoby Skocz� razem. Tylko najbogatsi
mog� sobie na to pozwoli�. Na szcz�cie sta� mnie na dwa
powrotne bilety na Gamm� Delfina. Co ty na to? Mogliby�my
Skoczy� tam... razem.
Spoi�a go szampanem i zaci�gn�a do Skoczni. Ca�y jej
personel przyja�ni� si� z Neverjen, wi�c powiedzieli
Starbuckowi, �e nie k�ama�a. Android imieniem Floyd
zapewnia� go, i� mo�liwe by�o teraz zachowanie materii w
czasie transmisji, wi�c dwie osoby s� w stanie Skoczy�
r�wnocze�nie i podczas podr�y wszystkie bod�ce fizyczne
(s�jka w bok, oczko) zostan� wzmocnione niemal
niesko�czenie. Neverjen wyci�gn�a fors� i op�aci�a dwa
Skoki oraz transport sprz�tu rejestruj�cego Starbucka do
pier�cienia Biokopu� wok� Gammy Delfina B. Obieca�a mu,
�e dotr� tam z wystarczaj�co du�� rezerw� czasu, by zdo�a�
zarejestrowa� mi�dzygwiezdny transfer materii.
Starbuck mia� m�zg w portfelu. My�la� o tym, ile
zarobi�by na gie�dach pami�ciowych, gdyby uda�o mu si�
nam�wi� Neverjen, �eby okablowa�a si� i kocha�a si� z nim,
jednocze�nie ogl�daj�c gwiezdne widowisko. Za
stereofoniczne wspomnienia seksualne w po��czeniu z
astrofizycznymi zalotami ka�dy zbieracz zap�aci�by
fortun�.
Tak wi�c Starbuck rozmy�la� o dw�ch rzeczach
wypychaj�cych mu spodnie (jedn� z nich by� portfel), kiedy
technik wsadzi� mu na g�ow� he�m czytnika. I nagle...
- Co si� tu, u diab�a, dzieje?
Umys� Starbucka p�dzi� ku Gammie Delfina z
dwustukrotn� pr�dko�ci� �wiat�a, pozbawiony materialnej
otoczki. By� to ca�kowicie normalny Skok, a spodziewa� si�
podr�y we w�asnym ciele i obj�ciach jasnow�osej Neverjen.
Tymczasem: ani cia�a, ani blondynki, ani obj��. Nagle
pojawi� si� przed nim jaki� umys� i spoliczkowa� jego
w�asny. By�a to Jen i Neverjen. Wesz�a w korytarz dziesi��
sekund wcze�niej ni� on, wyprzedza�a go wi�c w drodze
przez mi�dzygwiezdn� otch�a�.
- Poznajesz to miejsce? - spyta�a.
- Ok�ama�a� mnie, paniusiu.
- Mog� by� k�amc�, ale przynajmniej nie jestem
morderc�. Jeszcze - wysycza�y jej my�li.
Bezcielesna, mia�a jedynie umys�, my�li, wspomnienia.
Pokaza�a wi�c Starbuckowi fragment swej pami�ci dotycz�cy
Doktora Johnny'ego. Wtedy zrozumia�, kim by�a.
- Zosta�em wrobiony przez barmank�! - zawy�.
Lecz �e�ski umys� Jen tylko si� za�mia�.
- Zabawa jeszcze si� nie zacz�a, szanowny panie.
Potem powiedzia�a mu. Przekupi�a personel Skoczni na
Venatorze, �eby odczekali, a� znajd� si� w po�owie drogi do
Gammy Delfina i wys�ali pot�ny sygna� o wysokiej
cz�stotliwo�ci na wszystkich pasmach Skoku. Znale�li si�
wi�c pomi�dzy gwiazdami, Starbuck pomi�dzy Neverjen a
doganiaj�c� go z ka�d� chwil� fal� uderzeniow�. Mia�a
p�dzi� przez przestw�r, dziel�cy Venatora od Gammy
Delfina, a� do chwili napotkania sinusoidalnej fali
modulowanej energii nios�cej umys� Starbucka i wej�cia z
ni� w interferencj�, wskutek kt�rej obie wzajemnie si�
wygasz�.
- Ale� ja umr�! - j�kn��.
A tu� przed nim, w pustce, g�os Jen i Neverjen
wyszepta�:
- W�a�nie.
Potem powiedzia�a mu reszt�.
- Wesz�am w Skok przed tob�, Starbuck, �eby m�c
przygl�da� si� twojemu umys�owi, kiedy b�dzie umiera�. Chc�
patrze�, jak usi�ujesz mnie wyprzedzi�, tak jak Doktor
Johnny pr�bowa� omin�� ciebie, zanim zgin��. Ale ja ci� nie
przepuszcz�. Kiedy fala uderzeniowa do nas dojdzie, zabije
ci�. Istnieje ryzyko, �e ja te� umr�. Ale je�li m�j umys�
ulegnie dezintegracji tutaj, pomi�dzy gwiazdami,
przynajmniej znajd� si� tam, gdzie jest Johnny.
Starbuck nie chcia� zanikn��. Je�li zdo�a�by
przyspieszy� bieg swoich my�li, wzmocni� fale m�zgowe,
jego umys� m�g�by przepchn�� si� przed Jen. A wtedy fala
uderzeniowa uderzy�aby najpierw w ni�. Przy odrobinie
szcz�cia uleg�aby wygaszeniu wraz z Jen. Oczywi�cie
barmanka umar�aby, lecz umys� Starbucka dotar�by do
odbiornika kr���cego wok� Gammy Delfina. Przyj��by ka�de
cia�o, w kt�rym by go umieszczono, a p�niej odszuka�by
w�asne.
Spr�bowa� wi�c wymin�� Jen. Jedno z nich musia�o
umrze�, a on by� absolutnie pewien, �e nie ma na to
najmniejszej ochoty. Pr�bowa� wszystkiego. Wzmocni� swoje
my�li, pog��bi� wspomnienia. Urealni� si�, a przynajmniej
pr�bowa�, przez przywo�anie obrazu i wra�enia swego
materialnego cia�a.
Ale Jen nadal znajdowa�a si� przed nim. Planowa�a t�
akcj� przez siedem lat i by�a do niej przygotowana.
Zgromadzi�a swe koszmary senne i kolekcjonowa�a l�ki.
Obruszy�a na Starbucka ten arsena� paskudnych my�li, by
odp�dzi� jego umys�.
Starbuck zanika� szybko. W jego fale m�zgowe zacz�y
wkrada� si� zak��cenia. Jego "Ja" kruszy�o si� na
obrze�ach i zmniejsza�o. Odblokowa� swoje my�li i
wyci�gn�� najwstr�tniejsze wspomnienia. Zaatakowa� umys�
Jen kanonad� fobii i l�k�w, a� krzykn�a z b�lu. Poch�on��
jej cierpienie i do��czy� do swego uzbrojenia, przez co
jego umys� zyska� na sile. Wtedy spu�ci� ze smyczy
pod�wiadomo��. Wszystkie zepchni�te w zapomnienie mroczne
my�li wypad�y na wolno�� trzepocz�c nietoperzowymi
skrzyd�ami, wpi�y si� szponami w najbardziej bezbronn�
cz�� umys�u Jen: jej niewinno��, i zacz�y j�
rozszarpywa�.
Wtedy Starbuck rzuci� si� na ni� i dwa umys�y zacz�y
walczy� w pustce. Ka�dy z nich usi�owa� znale�� si� przed
drugim, zanim fala uderzeniowa zabije obydwa. Do tej chwili
Starbuck obdar� ju� sw�j umys� ze