5196
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 5196 |
Rozszerzenie: |
5196 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 5196 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 5196 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
5196 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
ROBERT LUDLUM
Ultimatum Bourn'a
Bobbi i Leonardom Raichertom �
uroczym ludziom,
kt�rzy wzbogacili nasze �ycie,
z podzi�kowaniami
PROLOG
Ciemno�� sp�yn�a na Manassas w stanie Wirginia.
Boume skrada� si� przez rozbrzmiewaj�cy nocnymi odg�osami las,
kt�ry otacza� posiad�o�� genera�a Normana Swayne'a. Wystraszone
ptaki ucieka�y z furkotem skrzyde� ze swoich pogr��onych w mroku
kryj�wek; wrony budzi�y si� na ga��ziach drzew i kraka�y na alarm,
lecz zaraz cich�y, jakby r�wnie� wci�gni�te do spisku.
Manassas! W�a�nie tutaj nale�a�o szuka� klucza do ukrytych
drzwi, przez kt�re mo�na by�o dotrze� do Cariosa, mordercy op�tanego
pragnieniem zniszczenia Dawida Webba i jego rodziny. Webb... Odejd�
ode mnie, Dawidzie! � krzykn�� rozpaczliwie Jason Boume w ciszy
swego umys�u. � Pozw�l mi sta� si� zab�jc�, kt�rym ty nigdy nie
m�g�by� by�!
Wraz z ka�dym kolejnym ci�ciem no�yc pruj�cych grub� drucian�
siatk� ogrodzenia kapi�cy mu z czo�a pot i coraz ci�szy oddech
potwierdza�y to, czemu nie spos�b by�o zapobiec: mia� ju� pi��dziesi�t
lat i chocia� bardzo stara� si� utrzyma� swoje cia�o w przyzwoitej
kondycji, nie by� w stanie dzia�a� z tak� �atwo�ci�, jak przed trzynastu
laty w Pary�u, kiedy uda�o mu si� osaczy� Szakala. Nale�a�o liczy� si�
z tym faktem, ale niekoniecznie bez ko�ca roztrz�sa�. Teraz chodzi�o
o Marie i dzieci � o �on� i dzieci Dawida � i nie istnia�o nic, czego nie
m�g�by osi�gn��, gdyby naprawd� tego chcia�. Dawid Webb znika� bez
�ladu z jego psychiki, ust�puj�c przed Jasonem Boume'em, drapie�c�.
Uda�o si�! Przepe�zn�� przez ogrodzenie i zerwa� si� na nogi,
instynktownie sprawdzaj�c dotkni�ciem obu d�oni swoje wyposa�enie:
dwa pistolety, maszynowy i pneumatyczny, lornetka Zeiss-Ikon, n�
my�liwski o zakrzywionym ostrzu. By�o to wszystko, czego drapie�ca
potrzebowa� na terytorium nieprzyjaciela, kt�ry mia� go ostatecznie
zaprowadzi� do Carlosa.
�Meduza". Dzia�aj�cy w Wietnamie, nie figuruj�cy w �adnych
oficjalnych wykazach batalion z�o�ony z wyrzutk�w, degenerat�w
i morderc�w, podlegaj�cy bezpo�rednio Dow�dztwu Sajgonu i dostar-
czaj�cy mu wi�cej informacji na temat wroga ni� wszystkie wywiadow-
cze jednostki razem wzi�te. Jason Bourne opu�ci� �Meduz�" prawie
nie pami�taj�c Dawida Webba � uczonego, kt�ry mia� kiedy� inn�
�on� i inne dzieci; wszystkich bestialsko zamordowano.
Genera� Norman Swayne sprawowa� wa�n� funkcj� w Dow�dztwie
Sajgonu, b�d�c jednocze�nie g��wnym zaopatrzeniowcem dawnej
�Meduzy". Teraz pojawi�a si� nowa �Meduza" � zupe�nie inna,
pot�na, uosobienie z�a przebrane w str�j budz�cy dzi� szacunek,
niszcz�ca wybrane fragmenty �wiatowej gospodarki po to tylko, by
nielicznym wybra�com przysporzy� ogromnych korzy�ci finansowych.
Tak� dzia�alno�� umo�liwia�y nigdzie nie zarejestrowane, niemo�liwe
do oszacowania profity pozosta�e po batalionie zab�jc�w. Nowa
�Meduza" stanowi�a jednocze�nie pomost wiod�cy do Carlosa. Mor-
derca z pewno�ci� przyjmie od jej cz�onk�w ofert� wsp�pracy, r�wnie
mocno jak oni pragn�c �mierci Jasona Bourne'a. Musi si� tak sta�! Ale
�eby si� sta�o, Boume musi pozna� wszystkie tajemnice ukryte na
terenie posiad�o�ci genera�a Swayne'a, urz�dnika odpowiedzialnego za
dostawy dla Pentagonu, ogarni�tego panik� cz�owieka z niewielkim
tatua�em na wewn�trznej stronie przedramienia. Cz�onka �Meduzy".
W ca�kowitej ciszy, bez �adnego ostrze�enia, zza zas�ony li�ci
wypad� rozp�dzony czarny doberman i rzuci� si� na intruza, mierz�c
wyszczerzonymi, ociekaj�cymi �lin� k�ami w jego brzuch. Jason
wyszarpn�� z nylonowej kabury pneumatyczny pistolet i strzeli�, staraj�c
si� trafi� w �eb. Zawarty w pocisku silny narkotyk zacz�� dzia�a�
niemal natychmiast. Bourne po�o�y� ostro�nie na ziemi cia�o nie-
przytomnego zwierz�cia.
Poder�nij mu gard�o! � rykn�� w ciszy Jason Boume.
Nie � zaprotestowa� Dawid Webb. � Trzeba ukara� tresera,
nie psa.
Odejd�, Dawidzie!
l
\V zat�oczonym weso�ym miasteczku, po�o�onym na
przedmie�ciach Baltimore, panowa� nieopisany harmider. Letni wiecz�r
by� bardzo ciep�y, twarze i karki ludzi b�yszcza�y od potu. Wyj�tek
stanowili tu ci spo�r�d go�ci, kt�rzy akurat wrzeszczeli przera�liwie,
wpadaj�c z ogromn� pr�dko�ci� w kolejne zakr�ty kolejki g�rskiej lub
zsuwaj�c si� w przypominaj�cych torpedy saniach z kr�tych, kipi�cych
od wzburzonej wody pochylni. W�ciek�emu migotaniu okalaj�cych
g��wny pasa� r�nokolorowych �wiate� towarzyszy�y og�uszaj�ce
d�wi�ki muzyki wydobywaj�cej si� z niezliczonych g�o�nik�w � organy
presto, marsze prestissimo. Ponad zgie�k wybija�y si� nosowe, mono-
tonne g�osy zachwalaj�cych swoje towary sprzedawc�w, a ciemne
niebo roz�wietla�y nieregularne eksplozje sztucznych ogni, rozkwitaj�-
cych o�lepiaj�cymi pi�ropuszami i spadaj�cych nast�pnie kaskadami
do niewielkiego czarnego jeziorka.
Przy mierz�cych si�� uderzenia maszynach t�oczyli si� m�czy�ni
o zawzi�tych twarzach i nabrzmia�ych karkach, staraj�c si� z zapa�em,
cho� cz�sto nieskutecznie, dowie�� swej m�sko�ci; posy�ane w g�r�
ciosami ogromnych drewnianych m�ot�w czerwone pi�eczki z regu�y nie
dociera�y do stanowi�cych cel dzwonk�w. Po drugiej stronie alejki
dawali g�o�nymi wrzaskami upust swemu agresywnemu entuzjazmowi
ci, co uderzaj�c kierowanymi przez siebie samochodzikami w inne,
kr���ce po parkiecie, czuli si� przez chwil� niczym bohaterscy gwiazdo-
rzy, pokonuj�cy wszelkie pi�trz�ce si� na ich drodze przeciwno�ci.
Pojedynek rewolwerowc�w o 9.27 wieczorem wywo�any byle pretekstem.
Nieco dalej wznosi�o si� mauzoleum gwa�townej �mierci � strzel-
nica nie przypominaj�ca w niczym poczciwych przybytk�w, jakich
mn�stwo mo�na spotka� podczas wszelkiego rodzaju zabaw i festyn�w.
By� to miniaturowy wszech�wiat wype�niony najbardziej �mierciono�n�
broni�, jaka znajdowa�a si� we wsp�czesnych arsena�ach. Jedna obok
drugiej le�a�y dok�adne kopie pistolet�w maszynowych MAC-10 i uzi,
wyrzutni przeciwpancernych pocisk�w, a tak�e budz�ca groz� replika
miotacza p�omieni, wyrzucaj�ca snopy jaskrawego �wiat�a i k��by
ciemnego dymu. R�wnie� i tutaj roi�o si� od spoconych twarzy; krople
potu �cieka�y ko�o b�yszcz�cych szale�stwem oczu, docieraj�c a� do
wypr�onych kark�w. M�owie, �ony i dzieci t�oczyli si� obok siebie,
wszyscy ze szkaradnie wykrzywionymi twarzami, jakby ka�de z nich
rozkoszowa�o si� zabijaniem swoich najwi�kszych wrog�w � w�a�nie
m��w, �on, rodzic�w i dzieci � wszyscy uczestnicz�cy w nie maj�cej
ko�ca ani znaczenia wojnie. W weso�ym miasteczku, kt�rego g��wn�
atrakcj� stanowi�a przemoc, by�a 9.29 wieczorem. Bez �adnych
ogranicze�, ale i bez gwarancji, ka�dy m�g� stan�� tu twarz� w twarz
ze swymi nieprzyjaci�mi, z kt�rych najgro�niejsze by�y, rzecz jasna,
gn�bi�ce go l�ki.
Szczup�y m�czyzna z lask� w prawej r�ce przeku�tyka� obok
budki, w kt�rej podekscytowani klienci rzucali ostrymi strza�kami do
balon�w z wizerunkami powszechnie znanych osobisto�ci. Ka�da
eksplozja gumowej twarzy stanowi�a pretekst do g�o�nej dyskusji na
temat zalet i wad postaci, kt�ra s�u�y�a za pierwowz�r, a tak�e
celno�ci oka i r�ki egzekutora. Utykaj�cy m�czyzna szed� alejk�
rozgl�daj�c si� w t�umie spacerowicz�w, jakby szuka� jakiego� kon-
kretnego miejsca w zat�oczonej, nie znanej dzielnicy miasta. Mia� na
sobie skromn�, lecz schludn� marynark� i sportow� koszul�; mo�na
by�o odnie�� wra�enie, i� upa� zupe�nie mu nie dokucza, a marynarka
stanowi nieod��czny element jego stroju. Na przyjemnej twarzy
starzej�cego si� ju� cz�owieka widnia�y g��bokie zmarszczki, lecz
zar�wno one, jak i podkr��one oczy stanowi�y bardziej rezultat trybu
�ycia ni� liczby prze�ytych lat. M�czyzna �w nazywa� si� Aleksander
Conklin i by� emerytowanym, wysokim rang� funkcjonariuszem
Centralnej Agencji Wywiadowczej, zajmuj�cym si� w swoim czasie
najbardziej tajnymi z przeprowadzanych przez ni� operacji. Akurat
w tej chwili przepe�nia�y go obawy i podejrzenia. Nie odpowiada�o mu
miejsce, w kt�rym si� znalaz�, a zw�aszcza pora, a co gorsza, nie
potrafi� sobie wyobrazi� rozmiar�w katastrofy, jaka musia�a si�
wydarzy�, skoro jednak zosta� do tego zmuszony.
Zbli�ywszy si� do piek�a panuj�cego wok� strzelnicy, zamar� nagle
w bezruchu i utkwi� spojrzenie w wysokim, �ysiej�cym m�czy�nie
mniej wi�cej w swoim wieku, z przewieszon� przez rami� pr��kowan�
marynark�. Morris Panov zbli�a� si� z drugiej strony do ciasno zbitego
t�umu! Dlaczego? Co si� sta�o? Conklin b�yskawicznie obrzuci� spo-
jrzeniem przesuwaj�ce si� dooko�a cia�a i twarze, czuj�c pod�wiadomie,
�e zar�wno on, jak i psychiatra s� obserwowani. By�o ju� za p�no na
to, �eby powstrzyma� Panova przed wej�ciem na teren wyznaczony
jako miejsce spotkania, ale mo�e jeszcze nie za p�no, �eby natychmiast
wraz z nim znikn��! Emerytowany oficer wywiadu zacisn�� d�o� na
r�koje�ci tkwi�cej pod po�� jego marynarki ma�ej, automatycznej
baretty, z kt�r� prawie nigdy si� nie rozstawa�, i wymachuj�c
zamaszy�cie lask� ruszy� szybko naprz�d, wal�c na o�lep po kolanach,
�o��dkach i nerkach. Rozleg�y si� zaniepokojone, w�ciek�e okrzyki,
stanowi�ce zapowied� rodz�cego si� zamieszania. W chwil� potem
wpad� z rozp�du na zdezorientowanego lekarza i wrzasn�� mu w twarz,
przekrzykuj�c ryk t�umu:
� Co tu robisz, do diab�a?
� Przypuszczam, �e to samo co ty. To Dawid, a mo�e powinienem
powiedzie�: Jason? Tak by�o napisane w telegramie.
� To pu�apka!
Ponad otaczaj�cy ich harmider wzbi� si� samotny, przera�liwy
krzyk. Zar�wno Conklin, jak i Panov spojrzeli w kierunku odleg�ej
o zaledwie kilka metr�w strzelnicy. T�usta kobieta o twarzy zamar�ej
w grymasie przera�enia zosta�a trafiona pociskiem w gard�o. W t�umie
wybuch�a panika. Conklin usi�owa� ustali� miejsce, z kt�rego pad�
strza�, ale nie by� w stanie dostrzec nic opr�cz uciekaj�cych we
wszystkie strony ludzi. Chwyciwszy Panova za rami� przeci�gn�� go
na drug� stron� alejki, a potem dalej, przez g�stwin� nie�wiadomych
jeszcze tragedii spacerowicz�w, a� do wej�cia na ogromn� kolejk�
g�rsk�. Nie zwa�aj�c na og�uszaj�cy ha�as t�oczyli si� tu podnieceni
perspektyw� przeja�d�ki klienci.
� Bo�e! � wykrzykn�� Panov. � Czy to by�o przeznaczone dla
kt�rego� z nas?
� Mo�e tak, a mo�e nie � odpar� by�y oficer wywiadu. W oddali
rozleg�o si� wycie syren i �wiergot policyjnych gwizdk�w.
� Powiedzia�e�, �e to pu�apka!
� Bo obaj dostali�my od Dawida bezsensowny telegram podpisany
nazwiskiem, kt�rego nie u�ywa od pi�ciu lat � Jason Bourne! Je�eli
si� nie myl�, to w twoim r�wnie� by�a wzmianka o tym, �eby pod
�adnym pozorem do niego nie dzwoni�?
� Zgadza si�.
� W takim razie to na pewno pu�apka... Tobie �atwiej porusza�
si� ni� mnie, wi�c pu�� w ruch te swoje d�ugie nogi. Spieprzaj st�d
najszybciej jak potrafisz i znajd� jaki� telefon, taki w budce, �eby nie
mo�na by�o od razu sprawdzi� numeru.
� Co takiego?
� Zadzwo� do niego i powiedz, �eby natychmiast pakowa� Marie
i dzieci i zwiewa�, gdzie pieprz ro�nie.
� Dlaczego?
� Kto� nas znalaz�, doktorku! Kto�, kto od wielu lat szuka
Jasona Bourne'a i nie spocznie, dop�ki nie podejdzie do niego na
odleg�o�� skutecznego strza�u... Ty zajmowa�e� si� galimatiasem
w g�owie Dawida, a ja ci�gn��em za wszystkie przegni�e sznurki
w Waszyngtonie, �eby tylko wydosta� jego i Marie �ywych z Hong-
kongu. Kto� nie dotrzyma� umowy i zostali�my odnalezieni, Mo, t y
i j a. Jedyni ludzie, o kt�rych oficjalnie wiadomo, �e stykali si�
z Jasonem Boume'em, obecny zaw�d i miejsce pobytu nie znane!
� Czy ty zdajesz sobie spraw� z tego, co m�wisz, Aleks?
� I to jeszcze jak! To sprawka Carlosa. Znikaj st�d, doktorku,
skontaktuj si� ze swoim by�ym pacjentem i powiedz mu, �eby zrobi�
to samo.
� W jaki spos�b?
� Nie mam zbyt wielu przyjaci�, a ju� na pewno �adnych,
kt�rym m�g�bym zaufa�, ale ty na pewno znajdziesz kogo� takiego.
Podaj Dawidowi jego nazwisko i ka� mu tam zadzwoni�, jak tylko
znajdzie si� w bezpiecznym miejscu. Wymy�lcie jaki� kryptonim.
� Kryptonim?
� Bo�e, Mo, rusz t� swoj� g�ow�! Jakie� fa�szywe nazwisko,
Jones albo Smith...
� To chyba zbyt proste...
� Wi�c Schickelgrubber albo Moskowitz, jakie tylko chcesz!
Powiedz mu tylko, �eby koniecznie da� nam zna�, gdzie jest.
� Rozumiem.
� A teraz uciekaj st�d, ale bro� Bo�e, nie wracaj do domu!
Wynajmij pok�j w hotelu Brookshire w Baltimore na nazwisko...
Morris, Phillip Morris. Znajd� ci� tam p�niej.
� A co teraz b�dziesz robi�?
� Co�, czego nienawidz�. Schowam lask� i kupi� bilet na t�
cholern� kolejk�. Nikomu nie przyjdzie do g�owy szuka� tutaj kulawego
faceta. Nie znosz� tego wariactwa, ale to najlepsze rozwi�zanie, nawet
gdybym mia� je�dzi� ca�� noc... A teraz znikaj, szybko!
Samoch�d p�dzi� na po�udnie gruntow� drog� pro-
wadz�c� przez wzg�rza New Hampshire w kierunku granicy Mas-
sachusetts. Za kierownic� z zaci�ni�tymi kurczowo szcz�kami siedzia�
wysoki m�czyzna o skupionej, wyrazistej twarzy i b��kitnych oczach
miotaj�cych w�ciek�e b�yski. S�siedni fotel zajmowa�a jego nadzwyczaj
atrakcyjna �on�; rudawy odcie� jej w�os�w podkre�la� docieraj�cy a�
tam blask lampek o�wietlaj�cych przyrz�dy. W ramionach trzyma�a
o�miomiesi�czne niemowl�, dziewczynk�, a na tylnym siedzeniu spa�
przykryty kocem pi�cioletni jasnow�osy ch�opiec, zabezpieczony przed
upadkiem zamontowan� w poprzek samochodu siatk�. Ich ojcem by�
Dawid Webb, obecnie wyk�adowca orientalistyki, lecz wcze�niej cz�onek
otoczonej nimbem tajemnicy �Meduzy", a potem dwukrotnie Jason
Bourne, legendarny zab�jca.
� Obydwoje wiedzieli�my, �e co� takiego musi si� kiedy� sta� �
powiedzia�a Marie St. Jacques Webb, Kanadyjka z urodzenia, ekono-
mistka z zawodu, przypadkowo osoba, kt�ra uratowa�a �ycie Dawida
Webba. � To by�a wy��cznie kwestia czasu.
� Szale�stwo! � szepn�� Dawid, staraj�c si� nie obudzi� dzieci;
�adunek emocjonalny, jaki by� zawarty w tym s�owie, nie uleg� przez
to wcale zmniejszeniu. � Wszystko g��boko zakopane, najwy�szy
stopie� utajnienia akt i ca�a reszta tych bzdur! Jakim cudem komu�
uda�o si� odnale�� Aleksa i Mo?
� Tego nie wiemy, lecz Aleks natychmiast zacznie szuka�. Sam
m�wi�e�, �e nie ma nikogo lepszego ni� on...
� Teraz wzi�li go na cel, wi�c w�a�ciwie ju� jest martwy �
przerwa� ponuro Webb.
� Przesadzasz, Dawidzie. �On jest najlepszy", to twoje w�asne
s�owa.
� Ju� raz si� nie sprawdzi�y, trzyna�cie lat temu w Pary�u.
� Tylko dlatego, �e ty by�e� lepszy.
� Nie! Dlatego, �e nie wiedzia�em, kim jestem, a on dzia�a�
opieraj�c si� na danych, o kt�rych ja nie mia�em najmniejszego
poj�cia! Przyj�� za�o�enie, �e ma do czynienia ze mn�, ale ja nie zna�em
samego siebie, wi�c nie mog�em dzia�a� zgodnie z jego przewidywania-
mi... On w dalszym ci�gu jest najlepszy. W Hongkongu uratowa� nam
obojgu �ycie.
� Zdaje si�, �e m�wisz to samo, co ja przed chwil�, prawda?
Znajdujemy si� w dobrych r�kach.
� Co do Aleksa, zgoda, ale nie Mo! Ten wspania�y cz�owiek jest
ju� trupem! Zgarn� go i wszystko z niego wyci�gn�.
� Pr�dzej umrze, ni� pi�nie komukolwiek cho�by s�owo na nasz
temat.
� Nie b�dzie mia� wyboru. Wstrzykn� mu tak� dawk�, �e opowie
ze szczeg�ami o ca�ym swoim �yciu, a potem zabij� go i przyjd� po
mnie... a w�a�ciwie po nas. W�a�nie dlatego lecisz z dzie�mi na
po�udnie, na Karaiby.
� Dzieci polec� same, kochanie. Ja zostaj�.
�' Przesta�! Przecie� ustalili�my szczeg�y, kiedy urodzi� si� Jamie!
W�a�nie po to tam wszystko przygotowali�my, po to niemal kupili�my
dusz� twojego brata, �eby tylko zechcia� si� wszystkim zaj��. Nawiasem
m�wi�c, poradzi� sobie zaskakuj�co dobrze. Obecnie jeste�my wsp�-
w�a�cicielami �wietnie prosperuj�cego pensjonatu na wyspie, o kt�rej
nie wiedzia�a �ywa dusza, dop�ki pewnego dnia nie wyl�dowa� tam
hydroplanem ten kanadyjski zabijaka.
� Johnny zawsze przejawia� agresywne cechy charakteru. Tata
powiedzia� kiedy�, �e potrafi�by sprzeda� zdychaj�c� ja��wk� jako
rozp�odowego buhaja i nikomu nie przysz�aby nawet my�l, aby
sprawdzi�, czy wszystko jest na swoim miejscu.
� Najwa�niejsze, �e tak bardzo kocha ciebie i dzieci. Licz� te� na
jego... Zreszt�, niewa�ne. Po prostu mu ufam i ju�.
� Nawet je�eli pok�adasz tak wielk� ufno�� w moim m�odszym
14 i
bracie, to radzi�abym ci, �eby� odnosi� si� z nieco wi�kszym krytycyz-
mem do swojej orientacji w terenie. W�a�nie min��e� skr�t do chaty.
� Niech to licho! � sykn�� Webb, hamuj�c gwa�townie i kr�c�c
kierownic�. � Jutro ty, Jamie i Alison odlatujecie z Logan na wysp�.
� Jeszcze o tym porozmawiamy.
� Nie mamy o czym rozmawia� � odpar� Dawid oddychaj�c
g��boko i zmuszaj�c si� do zachowania nienaturalnego spokoju.
By�em ju� tutaj � doda� cicho.
Marie spojrza�a na nieruchom�, o�wietlon� blaskiem zegar�w
twarz swego m�a. To, co zobaczy�a, przerazi�o j� znacznie bardziej
ni� widmo Szakala. Obok niej nie siedzia� ju� Dawid Webb, spokojny,
�agodny naukowiec, lecz cz�owiek, kt�ry, jak my�leli obydwoje, na
zawsze znikn�� z ich �ycia.
Aleksander Conklin �cisn�� mocniej lask� i utykaj�c
wszed� do sali konferencyjnej w kwaterze g��wnej Centralnej Agencji
Wywiadowczej w Langley. Ujrza� przed sob� d�ugi, imponuj�co du�y
st�, przy kt�rym mog�o si� jednocze�nie pomie�ci� co najmniej
trzydzie�ci os�b, lecz teraz siedzia�y tylko trzy, w�r�d nich siwow�osy
dyrektor CIA. Ani on, ani towarzysz�cy mu dwaj najwy�si rang�
zast�pcy nie wydawali si� zadowoleni ze spotkania z Conklinem. Po
ograniczonym do niezb�dnego minimum powitaniu Conklin nie zaj��
przeznaczonego najwyra�niej dla niego miejsca przy zast�pcy siedz�cym
po lewej stronie dyrektora, lecz usiad� na krze�le przy drugim ko�cu
sto�u'i z dono�nym stukni�ciem opar� lask� o drewnian� kraw�d�
mebla.
� Skoro ju� si� przywitali�my, panowie, proponuj�, �eby nie
traci� czasu na g�upoty � powiedzia�.
� Nie jest to ani uprzejmy, ani przyjazny spos�b zaczynania
rozmowy, panie Conklin � zauwa�y� dyrektor CIA.
� Bo nie mam teraz g�owy do takich rzeczy, sir. W tej chwili
interesuje mnie wy��cznie to, dlaczego zignorowano absolutnie jedno-
znaczne ustalenia i dopuszczono do powstania przecieku, w wyniku
kt�rego �ycie kilku ludzi, w tym tak�e moje, znalaz�o si� w powa�nym
niebezpiecze�stwie!
� To nieprawdopodobne, Aleks! � wybuchn�� jeden z zast�pc�w.
� Ca�kowicie niemo�liwe! � zawt�rowa� mu drugi. � Nic ta-
kiego nie mog�o si� zdarzy� i ty doskonale wiesz o tym.
� Wiem tylko tyle, �e jednak si� zdarzy�o, i zaraz wam dok�adnie
opowiem co � odpar� z gniewem Conklin. � Cz�owiek, wobec
kt�rego zar�wno ten kraj, jak i wi�ksza cz�� �wiata maj� d�ug
wdzi�czno�ci, musi ukrywa� si� wraz z �on� i dzie�mi, przera�ony,
�e on i jego rodzina znowu stanowi� dla kogo� cel. Wszyscy tutaj
obecni dali mu kiedy� s�owo, �e nawet najdrobniejszy fragment
oficjalnej dokumentacji na jego temat nie ujrzy �wiat�a dziennego
dop�ty, dop�ki nie zostanie stwierdzone ponad wszelk� w�tpliwo��,
�e Iljicz Ramirez Sanchez, znany tak�e jako Carlos lub Szakal,
nie �yje... Zgadza si�, dociera�y do mnie te same plotki co do
was, prawdopodobnie z tych samych lub jeszcze lepszych �r�de�,
jakoby Szakal zgin�� albo zosta� zlikwidowany tu lub tam, ale
nikt � powtarzam, nikt � nie przedstawi� na to niezbitego dowodu.
Mimo to ujawniono bardzo wa�n� cz�� informacji, czym jestem
szczeg�lnie zbulwersowany z tego powodu, i� znajduje si� tam
r�wnie� moje nazwisko, a tak�e doktora Morrisa Panova, psychiatry
zwi�zanego bezpo�rednio ze spraw�. My dwaj jeste�my jedynymi
lud�mi, o kt�rych wiadomo, �e z ca�� pewno�ci� wielokrotnie kon-
taktowali si� z tajemniczym osobnikiem nazwiskiem Jason Bourne,
przeciwnikiem Carlosa w prowadzonej na terenie wielu kraj�w
morderczej grze. Informacja ta by�a ukryta tutaj, w podziemiach
Langley. W jaki spos�b wydosta�a si� na zewn�trz? Zgodnie z przy-
j�tymi regu�ami ka�dy, kto chce uzyska� do niej dost�p � pocz�wszy
od Bia�ego Domu, poprzez Departament Stanu, na �wi�tym Kolegium
Szef�w Sztab�w sko�czywszy � musi przej�� przez gabinety dyrektora
i jego g��wnego analityka, przedstawiaj�c im punkt po punkcie
przyczyny swego zainteresowania. Nawet je�li oni dwaj wyra��
zgod�, pozostaje jeszcze ostatni stopie�: ja. Przed wydaniem osta-
tecznego zezwolenia trzeba skontaktowa� si� ze mn�, a gdybym
by� nieosi�galny, z doktorem Panovem. Ka�dy z nas ma prawo
bez podania �adnych przyczyn odm�wi� wyra�enia zgody... Tak
si� w�a�nie przedstawiaj� sprawy, panowie. Nikt nie zna tych regu�
lepiej ode mnie, poniewa� to ja je ustali�em, nie gdzie indziej
jak tu, w Langley, bo to miejsce zna�em najlepiej. Po dwudziestu
o�miu latach pieprzonej s�u�by by�o to moje ostatnie zadanie, po-
twierdzone autorytetem prezydenta Stan�w Zjednoczonych i zgod�
komisji wywiadu zar�wno Izby Reprezentant�w, jak i Senatu.
2 � Ultimatum Bourne*a ]
� Strzela pan z dzia� wielkiego kalibru, panie Conklin � zauwa�y�
bezbarwnym tonem siwow�osy dyrektor.
� Mam ku temu wystarczaj�ce powody.
� Chcia�bym w to wierzy�. Jeden z najci�szych pocisk�w dolecia�
a� do mnie.
� Bo by� w pana wymierzony. A teraz przechodzimy do sprawy
odpowiedzialno�ci: musz� wiedzie�, w jaki spos�b dosz�o do przecieku,
a przede wszystkim, do kogo dotar�.
Obaj zast�pcy zacz�li jednocze�nie m�wi� podniesionymi g�osami,
lecz zostali uciszeni przez dyrektora, kt�ry dotkn�� ich ramion d�o�mi;
w jednej trzyma� fajk�, w drugiej zapalniczk�.
� Proponuj�, �eby�my nieco zwolnili tempo i zacz�li od pocz�tku,
panie Conklin � powiedzia� spokojnie, zapalaj�c fajk�. � Oczywi�cie
zna pan moich obydwu wsp�pracownik�w, ale my dwaj chyba jeszcze
nie mieli�my okazji si� spotka�, prawda?
� Nie. Odszed�em ze s�u�by cztery i p� roku temu, a pan zosta�
mianowany w rok p�niej.
� Czy podobnie jak wielu innych, zreszt� nie bez racji, uwa�a�
pan, �e otrzyma�em to stanowisko po znajomo�ci?
� Jasne, �e tak, ale nie mia�em nic przeciwko temu, bo dysponowa�
pan przy okazji odpowiednimi kwalifikacjami. Z tego, co wiedzia�em,
by� pan admira�em z Annapolis, bez sprecyzowanych przekona�
politycznych, a podczas wojny s�u�y� pan przypadkiem w jednej
jednostce z pewnym pu�kownikiem, kt�ry potem zosta� prezydentem.
Podczas rozpatrywania kandydatur pomini�to kilku porz�dnych
facet�w, ale takie rzeczy zawsze si� zdarzaj�. Nie ma sprawy.
� Dzi�kuj� panu. Czy okre�lenie �nie ma sprawy" odnosi si�
tak�e do moich dw�ch zast�pc�w?
� To ju� wszystko historia, ale nie mog� powiedzie�, �eby agenci
bior�cy udzia� w akcjach uwa�ali ich za najlepszych przyjaci�, jakich
mieli kiedykolwiek. To teoretycy.
� Nie uwa�a pan, �e gra tu rol� naturalna awersja i wynikaj�ca
z konwencji wrogo��?
� Oczywi�cie, �e tak. Dokonywali analizy sytuacji tysi�ce mil od
nas za pomoc� komputer�w, kt�re nie wiadomo kto programowa�
i wykorzystuj�c dane, kt�rych nie my dostarczali�my. Ma pan
ca�kowit� racj�: to naturalna awersja. My mieli�my zawsze do czynienia
z �ywymi lud�mi, oni za� z rz�dami zielonych literek na monitorze,
a w dodatku cz�sto podejmowali z gruntu niew�a�ciwe decyzje.
� To dlatego, �e takich jak wy trzeba bezustannie kontrolowa� �
przerwa� mu m�czyzna siedz�cy po prawej stronie dyrektora. �
Zar�wno wtedy, jak i teraz brakuje wam ca�o�ciowego spojrzenia na
spraw�. Nie znacie og�lnej strategii, tylko swoj� jednostkow� taktyk�.
� Czy w takim razie nie powinni�my zna� cho�by zarysu tej
�og�lnej strategii", �eby m�c do niej dostosowa� nasze dzia�anie?
� A gdzie, twoim zdaniem, ko�cz� si� granice �zarysu"? �
zapyta� drugi zast�pca. � W kt�rym miejscu powinni�my powiedzie�:
�Przykro nam, ale to wszystko, co mo�emy ujawni�?"
� Nie wiem. To ty jeste� teoretykiem, nie ja. Powinno wam to
podpowiedzie� do�wiadczenie, a opr�cz tego powinni�cie umo�liwi�
nam �atwiejsze nawi�zanie kontaktu w celu zasi�gni�cia informacji...
Zaraz, zaraz, przecie� tu nie chodzi o mnie, tylko o was! � Aleks
spojrza� dyrektorowi prosto w oczy. � To bardzo sprytne, sir, lecz nie
uda si� wam zmieni� tematu. Przyszed�em tu po to, �eby ustali�, kto
zdoby� informacje, w jaki spos�b i kiedy. Je�eli macie co� przeciwko
temu, mog� p�j�� do Bia�ego Domu albo na Kapitel i popatrze�
stamt�d, jak spada kilka g��w. Potrzebuj� odpowiedzi. Musz� wiedzie�,
co dalej robi�!
� Nie stara�em si� zmieni� tematu, panie Conklin, chcia�em tylko
przez chwil� spojrze� na spraw� z innego punktu widzenia, �eby
zwr�ci� pa�sk� uwag� na pewien szczeg�. Z pewno�ci� w przesz�o�ci
wielokrotnie kwestionowa� pan decyzje moich koleg�w, ale czy kt�ry�
z nich kiedykolwiek pana oszuka� albo �wiadomie wprowadzi� w b��d?
Aleks obrzuci� przelotnym spojrzeniem obu m�czyzn.
� Tylko wtedy, kiedy musieli, ale to nie mia�o nic wsp�lnego
z dzia�aniem operacyjnym.
� Przyznam si�, i� nie bardzo rozumiem...
� Czyli nie powiedzieli panu o tym, a powinni. Pi�� lat temu
by�em alkoholikiem � dalej nim jestem, tyle tylko, �e ju� nie pij�.
W�a�ciwie czeka�em tylko chwili, kiedy b�d� m�g� odej�� na emerytur�,
wi�c nie poinformowali mnie o pewnej sprawie i dobrze zrobili.
� Dla pa�skiej wiadomo�ci poinformuj� pana, �e jedyne, co od
nich us�ysza�em, to to, �e pod koniec swojej s�u�by powa�nie pan
zachorowa� i ju� nie odzyska� swojej poprzedniej sprawno�ci.
Conklin ponownie spojrza� na zast�pc�w dyrektora i skin�� lekko
g�ow�.
� Dzi�kuj� ci, Casset, i tobie, Yalentino, ale nie musieli�cie tego
robi�. By�em pijakiem i dla nikogo nie powinno to by� tajemnic�.
� S�dz�c z tego, co s�yszeli�my o Hongkongu, odwali�e� tam
kawa� dobrej roboty � odpar� cichym g�osem Casset. � Nie chcieli�my
psu� tego obrazu.
� Odk�d tylko pami�tam, zawsze by�e� najbole�niejszym wrzodem
na dupie, ale nie mogli�my pozwoli�, �eby wspominano ci� jako
starego moczymord� � doda� Yalentino.
� Dobra, niewa�ne. Wracajmy do Jasona Bourne'a, bo w�a�nie
w tej sprawie tutaj jestem.
� A ja w�a�nie w zwi�zku z ni� pozwoli�em sobie na t� dygresj�,
panie Conklin. W przesz�o�ci wielokrotnie r�ni� si� pan pogl�dami od
moich zast�pc�w, lecz rozumiem, �e nie kwestionuje pan ich uczciwo�ci?
� Innych, owszem, ich � nie. Ja podchodzi�em do tego w ten
spos�b, �e oni wykonuj� swoj� robot�, a ja swoj�. Je�eli co� si�
pieprzy�o, to przez system, kt�ry by� spowity zbyt g�st� mg��. Ale tym
razem o niczym takim nie mo�e by� mowy. Regu�y s� proste i jasno
okre�lone, a poniewa� nikt nie prosi� mnie o wyra�enie zgody na
ujawnienie tych informacji, regu�y zosta�y naruszone, a mnie ok�amano.
Jeszcze raz powtarzam pytanie: jak do tego dosz�o i do kogo dotar�
przeciek?
� To mi wystarczy � powiedzia� dyrektor CIA, podnosz�c
s�uchawk� stoj�cego przed nim telefonu. � Prosz� poinformowa�
pana DeSole, �e oczekuj� go w sali konferencyjnej. � Od�o�y�
s�uchawk� i zwr�ci� si� do Conklina: � Przypuszczam, �e zna pan
Stevena DeSole?
Aleks skin�� g�ow�.
� DeSole, niemy mol � mrukn��.
� Prosz�?
� To taki stary dowcip � wyja�ni� swemu szefowi Casset. �
Steve zna wszystkie tajemnice, ale nie wyjawi�by ich nawet Panu Bogu,
chyba �e ten pokaza�by mu odpowiednie upowa�nienie.
� Rozumiem, �e wszyscy trzej, nie wy��czaj�c pana Conklina,
uwa�acie pana DeSole za profesjonalist�?
� Ja to panu wyja�ni� � odezwa� si� Aleks. � Steve powie
wszystko, co musi pan wiedzie�, lecz ani s�owa wi�cej, ale te� nigdy
nie sk�amie. B�dzie siedzia� z g�b� na k��dk� lub poinformuje pana po
prostu, �e nie wolno mu nic wyjawi�.
� W�a�nie to chcia�em us�ysze�.
Rozleg�o si� pukanie do drzwi i na zaproszenie dyrektora
wszed� do �rodka oty�y m�czyzna �redniego wzrostu o du�ych
oczach, powi�kszonych przez tkwi�ce w drucianej oprawce szk�a.
Zamkn�wszy za sob� drzwi obrzuci� oboj�tnym spojrzeniem sie-
dz�cych przy stole. Widok Aleksandra Conklina wyra�nie go za-
skoczy�, lecz natychmiast przywo�a� na twarz wyraz mi�ego zdzi-
wienia i podszed� z wyci�gni�t� r�k� do emerytowanego oficera
wywiadu.
� Ciesz� si�, �e ci� widz�, staruszku! To ju� chyba co najmniej
dwa lub trzy lata?
� Prawie cztery, Steve � odpar� Aleks, �ciskaj�c jego d�o�. �
Jak si� miewa kr�l analityk�w i str� najpilniej strze�onych tajemnic?
� Tak sobie; ostatnio nie bardzo jest co analizowa� ani czego
strzec. W Bia�ym Domu zagnie�dzili si� sami plotkarze, tak samo jak
w Kongresie. Powinni mi zmniejszy� pensj� o po�ow�, ale lepiej
nikomu o tym nie m�w.
� Mo�e w przesz�o�ci zas�u�y� pan sobie na dwa razy wi�ksz� �
powiedzia� z u�miechem dyrektor.
� Podejrzewam, �e nawet na pewno. � DeSole pokiwa� �artob-
liwie g�ow� i uwolni� d�o� Conklina. � W ka�dym razie czasy
stra�nik�w archiw�w i pilnie strze�onych transport�w akt ju� min�y.
Teraz wszystko jest wprowadzane przez komputery tam, na g�rze.
Sko�czy�y si� wycieczki w towarzystwie uzbrojonej eskorty, podczas
kt�rych mog�em sobie wyobra�a�, �e za chwil� zaatakuje mnie cudowna
Mata Hari. Ju� nie pami�tam, kiedy po raz ostatni mia�em teczk�
przypi�t� kajdankami do r�ki.
� Za to teraz jest chyba bezpieczniej � zauwa�y� Aleks.
� Ale nie b�d� mia� o czym opowiada� wnukom, staruszku.
�Co robi�e� wtedy, kiedy by�e� wielkim szpiegiem, dziadku? C�,
szczerze m�wi�c, przede wszystkim rozwi�zywa�em krzy��wki, m�ody
cz�owieku."
� Ostro�nie, panie DeSole � zachichota� dyrektor CIA. �
Jeszcze troch�, a zaczn� si� naprawd� zastanawia� nad zmniejszeniem
pa�skiego wynagrodzenia... Ale chyba bym tego nie zrobi�, bo
w gruncie rzeczy wcale, ale to wcale panu nie wierz�.
� Ani ja � doda� z gniewem Conklin. � To wszystko jest
ukartowane � uzupe�ni�, mierz�c spojrzeniem oty�ego analityka.
� Interesuj�ce stwierdzenie � odpar� DeSole. � Czy by�by�
uprzejmy wyja�ni�, co mia�e� na my�li?
� Chyba wiesz, dlaczego tu jestem?
� Szczerze m�wi�c nie mia�em poj�cia, � e tu jeste�.
� Ach, rozumiem. Po prostu tak si� przypadkiem z�o�y�o, �e
znalaz�e� si� w pobli�u i mog�e� od razu przyj��, prawda?
� Do mojego biura wchodzi si� z tego samego korytarza. Pozwol�
sobie doda�, �e to spory kawa�ek drogi st�d.
Conklin przeni�s� spojrzenie na dyrektora.
� Bardzo sprytnie pomy�lane, sir. Sprowadzi� pan tu trzech ludzi,
z kt�rymi nigdy nie mia�em �adnych prywatnych utarczek i kt�rym
w gruncie rzeczy ufam, �ebym uwierzy� we wszystko, co mi powiedz�.
� Zgadza si�, panie Conklin, bo wszystko, co pan us�yszy, jest
prawd�. Prosz� siada�, panie DeSole... Mo�e po tej stronie sto�u, �eby
pa�ski by�y kolega m�g� przez ca�y czas obserwowa� nasze twarze.
Zdaje si�, �e wszyscy oficerowie wywiadu przywi�zuj� do tego du��
wag�, szczeg�lnie wtedy, kiedy maj� us�ysze� wa�ne wyja�nienia.
� Nie mam nic do wyja�niania � powiedzia� DeSole zajmuj�c
miejsce ko�o Casseta � lecz ze wzgl�du na interesuj�ce uwagi naszego
by�ego kolegi ch�tnie popatrz� na jego twarz. Dobrze si� czujesz,
Aleks?
� Dobrze � odpowiedzia� za Conklina zast�pca dyrektora CIA
nazwiskiem Yalentino. � Obszczekuje niew�a�ciwe drzewo, ale czuje
si� dobrze.
� Ta informacja nie mog�a ujrze� �wiat�a dziennego bez wiedzy
i zgody ludzi, kt�rzy teraz znajduj� si� w tej sali!
� Jaka informacja? � zapyta� DeSole, kieruj�c na dyrektora
spojrzenie swoich nagle rozszerzonych oczu. � Mo�e to, o co pyta�
mnie pan dzisiaj rano?
Szef CIA skin�� g�ow� i wbi� wzrok w Conklina.
� Cofnijmy si� w czasie w�a�nie do dzisiejszego przedpo�udnia...
Siedem godzin temu, kilka minut po dziewi�tej, zadzwoni� do mnie
Edward McAllister, dawniej pracownik Departamentu Stanu, a obecnie
przewodnicz�cy Agencji Bezpiecze�stwa Narodowego. S�ysza�em, �e
by� z panem w Hongkongu, panie Conklin, czy to prawda?
� McAllister by� tam z nami � przyzna� ponuro Aleks. �
P�niej polecia� z Bourne'em do Makau, gdzie zosta� ci�ko ranny.
Jest piekielnie inteligentnym dziwakiem i jednym z najodwa�niejszych
ludzi, jakich kiedykolwiek zdarzy�o mi si� spotka�.
� Nie poda� mi �adnych szczeg��w, tylko powiedzia�, �e tam by�
i �e mam potraktowa� dzisiejsze spotkanie z panem jako Czerwony
Alarm. To ci�ka artyleria, panie Conklin.
� Powtarzam jeszcze raz: s� ku temu powody.
� Na to wygl�da... McAllister poda� mi naj�ci�lej tajne szyfry,
zapewniaj�ce dost�p do zapis�w, o kt�rych pan wspomina�, dotycz�-
cych operacji w Hongkongu. Ja z kolei poinformowa�em o wszystkim
pana DeSole, wi�c chyba b�dzie najlepiej, �eby teraz on zabra� g�os.
� Nikt tego nie rusza�, Aleks � powiedzia� DeSole, wpatruj�c si�
w Conklina bez zmru�enia powiek. � Do dzisiaj, do dziewi�tej
trzydzie�ci, nikt nie przegl�da� zapisu od czterech lat, pi�ciu miesi�cy,
dwudziestu jeden dni, jedenastu godzin i czterdziestu trzech minut.
Istnieje bardzo wa�ny pow�d, dla kt�rego tak w�a�nie by�o, ale nie
mam poj�cia, czy ty o nim wiesz.
� W tej sprawie wiem o wszystkim, co ma jakiekolwiek znaczenie!
� Mo�e tak, a mo�e nie � odpar� cicho DeSole. � Jak wszyscy
wiemy, przechodzi�e� kiedy� powa�ny kryzys, doktor Panov za� nie
ma specjalnego do�wiadczenia, je�li chodzi o sprawy �ci�le strze�onych
tajemnic.
� Do czego zmierzasz, u diab�a?
� Do wykazu os�b, bez kt�rych zgody nie mo�na dosta� si� do
informacji na temat operacji w Hongkongu, zosta�o dodane trzecie
nazwisko: Edward Newington McAllister. Na jego osobisty wniosek,
za zgod� prezydenta i Kongresu.
� Och, m�j Bo�e... � wyszepta� Conklin. � Kiedy wczoraj
zadzwoni�em do niego z Baltimore, powiedzia�, �e to absolutnie
niemo�liwe i �e sam to zrozumiem po tym spotkaniu... W takim razie,
co si� mog�o sta�?
� B�dziemy musieli zacz�� szuka� gdzie� indziej � stwierdzi�
dyrektor. � Jednak zanim si� do tego zabierzemy, pan, panie Conklin,
musi podj�� decyzj�. Nikt z nas, kt�rzy siedzimy przy tym stole, nie
wie, co w�a�ciwie zawiera ten supertajny zapis. Rzecz jasna, wiele
o tym rozmawiali�my, a tak�e wiemy, jak ju� wspomnia� pan Casset,
�e dokona� pan w Hongkongu nie lada wyczynu, ale nie mamy
poj�cia, co to by�o. Wi�kszo�� z nas uwa�a�a, �e plotki, kt�re
dociera�y z naszych plac�wek na Dalekim Wschodzie, s� znacznie
przesadzone, niemniej jednak najcz�ciej powtarza�y si� w nich dwa
nazwiska: pa�skie i zab�jcy znanego jako Jason Bourne. Z tych
pog�osek wynika, �e osaczy� pan i zabi� Bourne'a, a przed chwil�
zasugerowa� pan, i� cz�owiek �w �yje i pozostaje w ukryciu. Nie
wiem jak inni, ale ja czuj� si� w zwi�zku z tym zupe�nie zdezorien-
towany.
� Nie odczytali�cie zapisu?
� Nie � odpar� DeSole. � To by�a moja decyzja. Mo�e
nie wiesz, �e ka�de wtargni�cie do strze�onego programu jest
automatycznie kodowane, ��cznie z dat� i godzin�. Poniewa� dy-
rektor powiedzia� mi, �e wchodzi w gr� podejrzenie nielegalnego
odczytania zapisu, postanowi�em w og�le go nie rusza�. Nikt
nie wywo�ywa� go od prawie pi�ciu lat, wi�c tym samym zawarte
w nim informacje nie mog�y dotrze� do �adnych z�oczy�c�w,
kimkolwiek oni s�.
� M�wi�c kr�tko, stara�e� si� os�oni� swoj� dup�.
� Dok�adnie tak, Aleks. W ten zapis jest wetkni�ty proporczyk
Bia�ego Domu, a na razie wszystko si� jako� ustabilizowa�o i nikomu
nie zale�y na tym, �eby robi� zamieszanie w Owalnym Gabinecie.
Zasiada tam teraz nowy facet, ale poprzedni prezydent jeszcze �yje
i ma sporo do powiedzenia. Z pewno�ci� kto� go spyta o t� spraw�,
wi�c po co mia�bym niepotrzebnie ryzykowa�?
Conklin przez chwil� przygl�da� si� w milczeniu twarzom czterech
m�czyzn.
� A wi�c wy naprawd� o niczym nie wiecie?
� Naprawd� � odpar� Casset.
� Ani troch� � potwierdzi� Yalentino, pozwalaj�c sobie na co�
w rodzaju u�miechu.
� S�owo � doda� Steven DeSole, nie spuszczaj�c z Conklina
spojrzenia swoich du�ych, b�yszcz�cych oczu.
� Je�eli mamy panu pom�c, powinni�my wiedzie� co� wi�cej ni�
to, co wynika z cz�sto sprzecznych plotek � podj�� dyrektor, sadowi�c
si� wygodnie w fotelu. � Nie wiem, czy zdo�amy pom�c, ale wiem, �e
na pewno nam si� to nie uda, je�eli b�dziemy dzia�a� po omacku.
Aleks po raz kolejny przyjrza� si� uwa�nie swoim rozm�wcom;
bruzdy na jego twarzy jeszcze si� pog��bi�y, jakby podj�cie decyzji
przekracza�o jego mo�liwo�ci.
� Nie podam wam jego prawdziwego nazwiska, bo da�em s�owo,
�e tego nie zrobi�. Mo�e kiedy�, ale nie teraz. Nie ma go tak�e
w zapisie, bo mu to obieca�em. Opowiem wam za to ca�� reszt�, bo
potrzebuj� waszej pomocy i chc�, �eby ta informacja na zawsze zosta�a
tam, gdzie teraz si� znajduje. Od czego mam zacz��?
� Mo�e od naszego spotkania? � zaproponowa� dyrektor. � Co
sta�o si� jego przyczyn�?
� Dobrze, to nie zajmie du�o czasu. � Conklin przez chwil�
wpatrywa� si� w b�yszcz�c� powierzchni� storo, zaciskaj�c d�o� na
uchwycie laski, a potem podni�s� wzrok i zacz��: � Wczoraj wieczorem
w weso�ym miasteczku na przedmie�ciu Baltimore zosta�a zastrzelona
kobieta...
� Czyta�em o tym w gazecie � przerwa� DeSole, kiwaj�c g�ow�.
Gwa�towne poruszenie wprawi�o w dr�enie jego pulchne policzki. �
Dobry Bo�e, czy�by�...
� Ja te� o tym czyta�em � wtr�ci� Casset, nie spuszczaj�c
z Aleksa spojrzenia swoich br�zowych oczu. � To si� sta�o tu� obok
strzelnicy. Oczywi�cie, natychmiast j� zamkn�li.
� Widzia�em artyku�, ale go nie przeczyta�em � odezwa� si�
Yalentino. � Wydawa�o mi si�, �e chodzi�o o jaki� nieszcz�liwy
wypadek.
� Dosta�em rano stert� wycink�w prasowych, ale niczego takiego
nie pami�tam � powiedzia� dyrektor.
� Mia�e� z tym co� wsp�lnego, staruszku?
� Je�eli nie, to zosta�o zmarnowane jedno �ycie. Chcia�em
powiedzie�, je�eli m y nie mieli�my z tym nic wsp�lnego.
� My? � Casset zmarszczy� z niepokojem brwi.
� Morris Panov i ja otrzymali�my wczoraj od Jasona Bourne'a
jednobrzmi�ce telegramy z pro�b� o stawienie si� w weso�ym miastecz-
ku o wp� do dziesi�tej wieczorem. Spotkanie, podobno w jakiej�
nadzwyczaj wa�nej sprawie, mia�o nast�pi� przy strzelnicy, ale �adnemu
z nas nie by�o wolno pod �adnym pozorem wcze�niej si� z nim
kontaktowa�. Obaj niezale�nie od siebie doszli�my do wniosku, �e ma
nam do przekazania co�, czego jego �ona nie powinna wiedzie�
i chodzi�o mu o to, �eby jej nie niepokoi�. Zjawili�my si� na miejscu
niemal jednocze�nie, ale ja pierwszy zobaczy�em Panova i stwierdzi�em,
�e co� si� tu nie zgadza. Wydawa�o si� logiczne, �eby najpierw spotka�
si�, porozmawia�, a dopiero potem p�j�� na spotkanie. Tymczasem
zabroniono nam to zrobi�. Uzna�em, �e sprawa jest �mierdz�ca
i zrobi�em wszystko, �eby korzystaj�c z zamieszania jak najszybciej
nas stamt�d wyci�gn��.
� Wywo�a�e� w t�umie panik� � domy�li� si� Casset.
� Tylko to przysz�o mi do g�owy i tylko do tego nadaje si� ta
przekl�ta laska, nie licz�c oczywi�cie podtrzymywania mnie w pozycji
pionowej. Wali�em we wszystkie kolana, piszczele, brzuchy i cycki,
jakie nawin�y mi si� pod r�k�. Uda�o nam si� uciec, ale ta nieszcz�sna
kobieta zosta�a zabita.
� Jak s�dzisz, o co mog�o chodzi�? � zapyta� Yalentino.
� Nie mam poj�cia, Val. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e to by�a
pu�apka, ale jaka? Je�li to, co my�la�em wtedy i co my�l� teraz, ma
jakikolwiek sens, to w jaki spos�b wynaj�ty zab�jca m�g� chybi�
z tak niewielkiej odleg�o�ci? Strzelano z miejsca po�o�onego w lewo
i w g�r� ode mnie, lecz po�o�enie cia�a kobiety i du�a ilo�� krwi
�wiadcz� o tym, �e zosta�a trafiona w ruchu. Morderca nie sta� przy
strzelnicy, bo bro� jest tam przykuta �a�cuchami do lady, a poza
tym tak� ran� mo�e spowodowa� tylko pocisk du�ego kalibru, nie te
ich zabawki. Je�eli zab�jca chcia� sprz�tn�� Mor�sa albo mnie, nie
chybi�by a� tak bardzo, zak�adaj�c oczywi�cie, �e moje rozumowanie
jest prawid�owe.
� Czy my�li pan o Carlosie, panie Conklin? � zapyta� dyrektor
CIA.
� Carlos? � wykrzykn�� DeSole. � A c�, na lito�� bosk�,
Carlos mo�e mie� wsp�lnego z zab�jstwem w Baltimore?
� Jason Bourne � odpowiedzia� mu kr�tko Casset.
� Tak, wiem, ale to wszystko nie trzyma si� kupy! Bourne by�
zab�jc�, kt�ry przeni�s� si� z Azji do Europy, rzuci� wyzwanie
Szakalowi i przegra�, a nast�pnie, jak sam pan to przed chwil�
powiedzia�, sir, wr�ci� na Daleki Wsch�d, gdzie zgin�� cztery czy pi��
lat temu... Tymczasem Aleks m�wi o nim jak o kim� �ywym, od kogo
on i Panov dostali telegramy... Na Boga, co mog� mie� wsp�lnego
z wczorajszym wieczorem martwy zab�jca i najbardziej nieuchwytny
terrorysta na �wiecie?
� Nie by�o ci� tutaj kilka minut temu, Steve � odpar� spokojnie
Casset. � Wygl�da na to, �e mog� mie�, i to bardzo du�o.
� W takim razie przepraszam.
� Wydaje mi si�, �e powinien pan zacz�� od pocz�tku, panie
Conklin � odezwa� si� dyrektor. � Kim w�a�ciwie jest Jason Bourne?
� Cz�owiekiem, kt�ry nigdy nie istnia� � odpar� emerytowany
oficer wywiadu.
Prawdziwy Jason Bourne by� ca�kowitym �mieciem,
niezr�wnowa�onym umys�owo w��cz�g� z Tasmanii, kt�ry wpl�ta� si�
w wojn� w Wietnamie jako uczestnik operacji, o kt�rej nawet dzisiaj
nikt nie chce g�o�no m�wi�. Przeprowadzono j� przy u�yciu zbieraniny
morderc�w, przemytnik�w i z�odziei, najcz�ciej zbieg�ych z wi�zie�.
Na wielu ci��y�y nawet wyroki �mierci, lecz znali doskonale ka�dy cal
Azji Po�udniowo-Wschodniej i dzia�ali na obszarze kontrolowanym
przez nieprzyjaciela, finansowani oczywi�cie przez nas.
� �Meduza"... � szepn�� Steven DeSole. � Wszystkie dokumenty
zagrzebano najg��biej, jak tylko mo�na. To nie byli ludzie, tylko
zwierz�ta, zabijaj�cy bez celu i bez uzasadnienia; kradli nieprzeliczone
miliony. Barbarzy�cy.
� Wi�kszo�� z nich, ale nie wszyscy � poprawi� go Conklin. �
Jednak oryginalny Bourne dok�adnie odpowiada� temu opisowi.
Nale�a�oby doda� tylko jeden szczeg�: zdrad�. Cz�owiek dowodz�cy
jedn� z najbardziej ryzykownych misji � w�a�ciwie nie tyle ryzykown�,
co po prostu samob�jcz� � przy�apa� Bourne'a z radiostacj�, kiedy
ten podawa� nieprzyjacielowi dok�adn� pozycj� oddzia�u. Zastrzeli� go
na miejscu, a cia�o pozostawi� w bagnistej d�ungli Tam Quan, �eby
zgni�o. Jason Bourne znikn�� z powierzchni ziemi.
� Lecz zdaje si�, �e wkr�tce ponownie si� na niej pojawi� �
zauwa�y� dyrektor, opieraj�c d�onie na stole.
Aleks skin�� g�ow�.
� Owszem. Tyle tylko, �e w innym ciele i w innym celu. Cz�owiek,
kt�ry zabi� Boume'a w Tam Quan, przybra� jego nazwisko i zgodzi�
si� wzi�� udzia� w operacji ochrzczonej przez nas kryptonimem
Treadstone-71. Nazwa wzi�a si� od budynku przy Siedemdziesi�tej
Pierwszej Ulicy w Nowym Jorku, gdzie przeszed� ostre szkolenie. Na
papierze operacja wygl�da�a znakomicie, lecz zako�czy�a si� kl�sk�
z powodu, kt�rego nie byli�my w stanie ani przewidzie�, ani nawet
wzi�� pod uwag�. Po niemal trzech latach wcielania si� w posta�
bezlitosnego mordercy i po przeniesieniu si� do Europy, �eby, jak to
trafnie uj�� Steve, rzuci� Szakalowi wyzwanie na jego w�asnym
terytorium, nasz cz�owiek zosta� ranny i utraci� pami��. Na wp�
martwy zosta� wy�owiony z Morza �r�dziemnego przez rybak�w
i odwieziony na ma�� wysepk� Port Noir. Nie mia� poj�cia, kim jest.
Wiedzia� tylko, �e potrafi znakomicie pos�ugiwa� si� broni�, w�ada
kilkoma orientalnymi j�zykami i wed�ug wszelkiego prawdopodobie�-
stwa jest bardzo wykszta�conym cz�owiekiem. Z pomoc� pewnego
angielskiego lekarza, notabene alkoholika, zacz�� na podstawie okru-
ch�w wspomnie� i w�asnych cech psychofizycznych odtwarza� swoje
dotychczasowe �ycie, odzyskuj�c stopniowo to�samo��. By�o to
cholernie trudne zadanie, a my, kt�rzy zmontowali�my ca�� operacj�
i stworzyli�my mit, nie okazali�my mu najmniejszej pomocy. Nie
wiedz�c, co si� sta�o, doszli�my do wniosku, �e naprawd� przeistoczy�
si� w bezlitosnego zab�jc�, kt�rego wymy�lili�my, by wywabi� Carlosa
z kryj�wki, i zwr�ci� si� przeciwko nam. Ja sam usi�owa�em zabi� go
w Pary�u, i cho� m�g� mi wtedy wpakowa� kul� w g�ow�, nie zrobi�
tego. Wreszcie dotar� do nas jedynie dzi�ki nadzwyczajnym cechom
charakteru pewnej spotkanej w Zurychu Kanadyjki, kt�ra jest teraz
jego �on�. Ta dama ma wi�cej rozumu i odwagi ni� jakakolwiek inna
kobieta. Teraz ona, jej m�� i dwoje dzieci znale�li si� znowu w samym
�rodku koszmaru. Musz� ucieka�, �eby uratowa� �ycie.
� Czy chce pan nam przez to powiedzie�, �e zab�jca znany jako
Jason Boume by� jedynie wymys�em?� wykrztusi� dyrektor, kiedy
wreszcie uda�o mu si� pokona� bezw�ad otwartych ze zdumienia,
szlachetnych w rysunku, ust. � �e wcale nie by� tym, za kogo wszyscy
go uwa�ali?
� Zabija� wtedy, kiedy musia� ratowa� w�asne �ycie, ale nie by�
morderc�. Stworzyli�my jego mit wy��cznie po to, �eby sprowokowa�
Szakala i pozby� si� go.
� Dobry Bo�e! � wykrzykn�� Casset. � W jaki spos�b?
� Poprzez celowo rozpowszechniane na Dalekim Wschodzie
fa�szywe informacje. Kiedy tylko zosta�a zamordowana jaka� wa�niej-
sza osoba, wszystko jedno, w Tokio, Hongkongu, Makau czy Korei,
natychmiast przerzucali�my tam Bourne'a, podsuwaj�c sfabrykowane
dowody i rozsy�aj�c wiadomo��, �e w�a�nie on jest za to odpowiedzial-
ny. W ko�cu sta� si� prawdziw� legend�. Przez trzy lata �y� w brudnym
�wiecie narkotyk�w, zwalczaj�cych si� gang�w i przest�pstw, a wszys-
tko tylko w jednym celu: by pewnego dnia wr�ci� do Europy i rzuci�
wyzwanie Carlosowi, odbieraj�c mu lukratywne kontrakty. Chodzi�o
o to, �eby wywabi� Szakala na otwarte pole i pos�a� mu kul� w �eb.
Cisza, jaka zapanowa�a w sali konferencyjnej, by�a pe�na napi�cia.
Przerwa� j� DeSole g�osem niewiele dono�niejszym od szeptu:
� Jaki cz�owiek m�g� podj�� si� takiego zadania?
Conklin spojrza� na niego i odpowiedzia� g�uchym tonem:
� Taki, dla kt�rego �ycie nie mia�o ju� wi�kszego sensu, by�
mo�e ow�adni�ty nawet pragnieniem �mierci... Przyzwoity cz�owiek,
popchni�ty w ramiona �Meduzy" przez nie daj�ce mu spokoju
nienawi�� i rozgoryczenie.
By�y oficer CIA umilk�. Jego cierpienie a� nadto rzuca�o si� w oczy.
� M�w dalej, Aleks � odezwa� si� �agodnie Yalentino. � To
chyba jeszcze nie wszystko, prawda?
� Oczywi�cie, �e nie. � Conklin zamruga� raptownie powieka-
mi, wracaj�c do tera�niejszo�ci. � W�a�nie my�la�em, jak okropnie
musi si� teraz czu� z tymi wszystkimi wspomnieniami... Jest tu jeszcze
pewna analogia, kt�rej nie wzi��em wcze�niej pod uwag�: �ona
i dzieci.
� Jaka analogia? � zapyta� pochylony nad sto�em Casset, ze
wzrokiem utkwionym nieruchomo w twarzy Conklina.
� Wiele lat temu, podczas wojny w Wietnamie, nasz cz�owiek
mieszka� w Phnom-Penh i by� znakomicie zapowiadaj�cym si� nauko-
wcem, �onatym z Tajlandk�, kt�r� pozna� jeszcze w Stanach, w szkole
�redniej. Wraz z dwojgiem dzieci mieszkali nad samym brzegiem rzeki.
Pewnego dnia, kiedy kobieta i dzieciaki p�ywali w pobli�u domu,
nadlecia� zab��kany my�liwiec z Hanoi i zabi� ca�� tr�jk�. Nasz
cz�owiek niemal oszala�: rzuci� wszystko, przeni�s� si� do Sajgonu
i wst�pi� do �Meduzy". Nie potrafi� my�le� o niczym innym, jak tylko
o zabijaniu. Od tej pory nazywa� si� Delta Jeden � w �Meduzie" nikt
nie u�ywa� prawdziwych nazwisk. Uwa�ano go za najlepszego dow�dc�
dzia�aj�cych na zapleczu wroga oddzia��w, cho� cz�sto przekracza�
rozkazy, stosuj�c taktyk� spalonej ziemi.
� Mimo to najwyra�niej by� bardzo po�yteczny � zauwa�y�
Yalentino.
� Obchodzi�a go tylko jego prywatna wojna, im bli�ej Hanoi,
tym lepiej. Wydaje mi si�, �e pod�wiadomie szuka� pilota, kt�ry zabi�
jego rodzin�... To jest w�a�nie ta analogia. Wiele lat temu mia� �on�
i dwoje dzieci i wszyscy troje zostali zabici na jego oczach. Teraz ma
inn� �on� i inne dzieci, ale musi z nimi ucieka� przed Szakalem, bo
grozi im �miertelne niebezpiecze�stwo. Naprawd� nie wiem, jak on to
wytrzyma.
Czterej m�czy�ni siedz�cy po przeciwnej stronie sto�u popatrzyli
na siebie; przez d�u�sz� chwil� �aden z nich si� nie odzywa�, daj�c
w ten spos�b Conklinowi czas na och�oni�cie z emocji.
� Operacja maj�ca na celu wci�gni�cie Carlosa w pu�apk� musia�a
mie� miejsce sporo ponad dziesi�� lat temu � przerwa� wreszcie
milczenie dyrektor CIA � natomiast wydarzenia w Hongkongu s�
znacznie �wie�szej daty. Czy te dwie sprawy maj� ze sob� jaki�
zwi�zek? Co mo�e nam pan powiedzie� o Hongkongu, nie wdaj�c si�
w szczeg�y ani nie wymieniaj�c �adnych nazwisk?
Aleks zacisn�� d�o� na lasce z tak� si��, �e zbiela�y mu palce.
� By�a to bez w�tpienia zarazem najbardziej obrzydliwa i nie-
zwyk�a operacja, o jakiej kiedykolwiek s�ysza�em. Z niek�aman� ulg�
mog� stwierdzi�, �e my w Langley nie brali�my udzia�u w przygoto-
waniu jej za�o�e�. Podejrzewam, �e wymy�lono j� w samym piekle.
Kiedy mnie w ni� wprowadzono, poczu�em autentyczne md�o�ci,
zreszt� tak samo jak McAllister, kt�ry siedzia� w niej od samego
pocz�tku. W�a�nie dlatego ryzykowa� potem w�asnym �yciem i o ma�o
nie sko�czy� jako trup tu� za granic� chi�sk� w Makau. Jego
przeintelektualizowane poczucie przyzwoito�ci nie mog�o pozwoli� na
to, �eby porz�dny cz�owiek da� si� zabi� w imi� jakiej� obrzydliwej
strategii.
� To powa�ne oskar�enie � zauwa�y� Casset. � Co si� w�a�ciwie
sta�o?
� Nasi ludzie zaaran�owali porwanie �ony Bourne'a, dzi�ki kt�rej
ten cz�owiek odzyska� pami�� i wr�ci� do normalnego �ycia. Pozostawili
�lad prowadz�cy go za ni� do Hongkongu.
� Po co, na lito�� bosk�? � wykrzykn�� Yalentino.
� Bo na tym polega�a strategia, doskona�a i zarazem odra�aj�ca...
Jak ju� wspomnia�em, Jason Bourne sta� si� w Azji prawdziw�
legend�. Co prawda znikn�� bez �ladu z Europy, lecz w niczym nie
umniejszy�o to s�awy, jak� cieszy� si� na Dalekim Wschodzie. Nagle,
nie wiadomo z jakiego powodu, w Makau zacz�� dzia�a� p�atny
morderca, kt�ry przybra� nazwisko �Jason Bourne". Zab�jstwa
nast�powa�y jedno po drugim, rzadko w odst�pie tygodnia, nieraz
wr�cz co par� dni. Za ka�dym razem na miejscu zdarzenia znajdowano
te same �lady, a policja otrzymywa�a od swoich informator�w takie
same doniesienia. Fa�szywy Bourne wzi�� si� na serio do roboty,
poznawszy uprzednio i rozpracowawszy wszystkie sztuczki, jakich
u�ywa� jego pierwowz�r.
� Kto w zwi�zku z tym lepiej nadawa� si� do tego, �eby go
wytropi� i unieszkodliwi�, ni� ten, kto wymy�li� te sztuczki? � przerwa�
dyrektor. � I czy mo�na wyobrazi� sobie lepszy spos�b, �eby zmusi�
go do dzia�ania, ni� uprowadzenie jego �ony? Ale dlaczego? Co
sprawi�o, �e Waszyngton tak bardzo si� w to zaanga�owa�? Przecie�
nie mieli�my z tym nic wsp�lnego.
� W gr� wchodzi�o znacznie powa�niejsze niebezpiecze�stwo.
W�r�d klient�w fa�szywego Bourne'a znalaz� si� pewien szaleniec
z-Pekinu, zdrajca, kt�ry chcia� rozp�ta� na Dalekim Wschodzie
potworn� burz�. Pragn�� za wszelk� cen� doprowa