5156
Szczegóły |
Tytuł |
5156 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5156 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5156 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5156 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
FRITZ LEIBER
czasoprzestrze� dla skoczk�w
Gummitch by� superkociakiem i doskonale o tym wiedzia�, z ilorazem
inteligencji oko�o 160. Oczywi�cie nie m�wi�. Ale wszyscy wiedz�, �e testy
inteligencji oparte na zdolno�ciach j�zykowych s� bardzo jednostronne.
Poza tym zamierza� m�wi�, jak tylko zrobi� mu miejsce przy stole i zaczn�
nalewa� kaw�. Assurbanipal i Kleopatra jadali ko�skie mi�so z misek na
pod�odze i nie m�wili. Dzidziu� dostawa� na obiad mleko z butelki w
ko�ysce i nie m�wi�. Siostrzyczka siedzia�a przy stole, ale nie dawali jej
kawy i nie m�wi�a - ani s�owa. Ojciec i matka (kt�rych Gummitch nazwa�
Stary Koniarz i Kici-Kicia) siadywali przy stole, nalewali sobie kaw� i
m�wili. Q.E.D.
Tymczasem doskonale sobie radzi� z my�lowymi projekcjami oraz intuicyjnym
rozumieniem ka�dej ludzkiej mowy, a nawet kociego �argonu, kt�ry niemal
ka�de cywilizowane zwierz� mog�o improwizowa�. Dramatyczne monologi i
sokratyczne dialogi, egzaminy i dyskusje panelowe, felidologiczna
ekspedycja do najczarniejszej Afryki (gdzie mia� odkry� prawd� o lwach i
tygrysach) - wszystko to mog�o zaczeka�. To samo dotyczy�o ksi��ek, do
kt�rych nieustannie zbiera� materia�y: "Encyklopedia Zapach�w",
"Psychologia antropofelinologiczna", "Niewidzialne znaki i ukryte cuda",
"Czasoprzestrze� dla skoczk�w", "W�skooki pogl�d na �ycie" etc. Na razie
wystarcza�o mu, �e �y� pe�ni� �ycia, nasi�ka� wiedz�, nie pomin�� �adnego
do�wiadczenia stosownego w tym wieku - wsz�dzie go by�o pe�no.
Dla postronnych oczu Gummitch by� wi�c zwyk�ym rozbrykanym kociakiem, o
czym �wiadcz� kolejne przezwiska, jakie nosi� na tej magicznej �cie�ce
prowadz�cej od b��kitnookiego niemowl�ctwa w stron� dojrza�o�ci: Ma�y,
Piszczek, P�czek, B�k (z powodu mruczenia, nie oty�o�ci), G�odom�r, Ognik,
Kocha� (od czu�o�ci, nie seksu), Straszyd�o i Kotnik. Chyba tylko ostatnie
wymaga szerszego wyja�nienia: Rosjanie w�a�nie wys�ali Sputnika, wi�c
kiedy pewnego wieczoru Gummitch trzykrotnie przemierzy� firmament pod�ogi
salonu w tym samym kierunku, mijaj�c sta�e gwiazdy-ludzi oraz stosunkowo
powolne niebieskie cia�a dw�ch starszych kot�w, a Kici-Kicia zacytowa�a
fragment z Keatsa:
Wtedy nagle zamar�em, jak widokiem
Niespodzianej planety ol�niony astronom*
Stary Koniarz oczywi�cie zawo�a�:
- Aha... Kotnik!
Nowe imi� przetrwa�o ca�e trzy dni, zanim zast�pi� je Gummitch, kt�ry
wykazywa� tendencj� do sta�o�ci.
Ma�y kotek naprawd� zaczyna� dorasta�, przynajmniej Gummitch pods�ucha�,
�e Stary Koniarz powiedzia� tak do Kici-Kici. Kilka kr�tkich tygodni,
o�wiadczy� Stary Koniarz, i gibkie mi�nie Gummitcha stwardniej�, smuk�a
szyja zgrubieje, elektryczno�� zniknie zewsz�d opr�cz sier�ci i wszystkie
jego rozkoszne koci�ce przymioty szybko zast�pi przyziemne jednotorowe
my�lenie kocura. B�dziemy mieli szcz�cie, zako�czy� Stary Koniarz, je�li
nie zmieni si� w kompletnego gbura, jak Assurbanipal.
Gummitch s�ucha� tych przepowiedni z wy�yn swojej wiedzy z pogodn�
oboj�tno�ci� i skrywanym rozbawieniem, w tym samym duchu, w jakim
akceptowa� inne fazy swojej pozornie konwencjonalnej egzystencji:
mordercze spojrzenia rzucane przez Assurbanipala i Kleopatr�, kiedy
po�era� konin� z w�asnej blaszanej miseczki, poniewa� oni czasami
dostawali puszkowan� koci� karm�, ale on nigdy; kra�cowy kretynizm
Dzidziusia, kt�ry nie odr�nia� �ywego kota od wypchanego pluszowego misia
i pr�bowa� ukry� swoj� ignorancj� gaworz�c "gu-gu" i d�gaj�c palcami w
ka�de oko bez wyboru; znacznie gro�niejsz� - bo sprytnie maskowan� -
z�o�liwo�� Siostrzyczki, kt�rej nale�a�o si� pilnowa�, zw�aszcza pod
nieobecno�� �wiadk�w, i kt�rej op�niony, wr�cz nienormalny rozw�j
stanowi�, jak wiedzia� Gummitch, najwi�ksze, najg��biej skrywane
zmartwienie Starego Koniarza i Kici-Kici (wi�cej o Siostrzyczce i jej
pod�o�ci wkr�tce); ograniczony intelekt Kici-Kici, kt�ra pomimo ca�ej
wypijanej kawy mia�a nie wi�cej rozumu od przeci�tnego (rzekomo) kociaka i
kt�ra na przyk�ad twardo wierzy�a, �e kociaki dzia�aj� w tej samej
czasoprzestrzeni co inne istoty - �eby dotrze� "st�d tam", musz� pokona�
przestrze� "pomi�dzy" - oraz w inne podobne z�udzenia; mentaln� oci�a�o��
samego Starego Koniarza, kt�ry wprawdzie rozumia� sporo z sekretnej
doktryny i przemawia� inteligentnie do Gummitcha, kiedy byli sami,
niemniej cierpia� na ograniczenia typowe dla jego stanu - ca�kiem mi�y
stary b�g, ale irytuj�co t�py.
Lecz Gummitch z �atwo�ci� wybacza� ca�� t� og�ln� niekompetencj� i
gruntowne og�upienie w swoim kocio-ludzkim domostwie, poniewa� zdawa�
sobie spraw�, �e on jeden zna prawd� o sobie i innych kociakach oraz
ma�ych dzieciach, prawd� niewidoczn� dla s�abszych umys��w, prawd� w
istocie r�wnie niewiarygodn�, jak teoria o zarazkach powoduj�cych choroby
albo o powstaniu ca�ego ogromnego wszech�wiata z wybuchu pojedynczego
atomu.
Jako ma�e koci�tko Gummitch wierzy�, �e dwie d�onie Starego Koniarza to
bezw�ose kociaki, na sta�e przymocowane do ramion cz�owieka, ale �yj�ce
w�asnym niezale�nym �yciem. Jak�e nienawidzi� tych dw�ch pi�cionogich
bladych potwor�w, swoich pierwszych towarzyszy zabaw, pocieszycieli i
przeciwnik�w w walce, i jak�e zarazem ich kocha�!
No, nawet �w fantastycznie niedorzeczny wymys� stanowi� zaledwie b�ahostk�
w por�wnaniu z prawd� o Gummitchu!
Czo�o Zeusa p�k�o, �eby urodzi� Minerw�. Gummitch urodzi� si� w fa�dzie
starego brudnego frotowego szlafroka, podstawowego ubioru Starego
Koniarza. Kociak intuicyjnie by� o tym przekonany i udowodni� to sobie
r�wnie logicznie jak ka�dy Kartezjusz czy Arystoteles. W odpowiednich
rozmiar�w zak�adce wiekowego szlafroka atomy jego cia�a zebra�y si� i
po��czy�y do �ycia. W najwcze�niejszych wspomnieniach drzema� owini�ty
szlafrokiem, ogrzewany ciep�em Starego Koniarza. Stary Koniarz i
Kici-Kicia byli jego prawdziwymi rodzicami. Druga teoria, kt�r�
kilkakrotnie od nich s�ysza� - �e on jeden prze�y� z miotu kociak�w
porzuconego w s�siedztwie, �e mia� drgawki z braku witamin, straci�
koniuszek ogona i sier�� na �apkach, �e musieli go odratowa� i wykarmi�
ciep�ym ��tawym mlekiem z witaminami, podawanym z pipetki - ta druga
teoria stanowi�a jedynie kolejn� racjonalizacj�, za pomoc� kt�rej
tajemnicza natura ukrywa pochodzenie bohater�w, mo�e w swojej m�dro�ci
zas�ania prawd� przed umys�ami niezdolnymi jej ud�wign��, racjonalizacj�
r�wnie fa�szyw� jak wzruszaj�ca wiara Starego Koniarza i Kici-Kici, �e
Siostrzyczka i Dzidziu� s� ich w�asnymi dzie�mi, a nie koci�tami
Assurbanipala i Kleopatry.
W dniu, kiedy Gummitch dzi�ki czystej intuicji odkry� tajemnic� swoich
narodzin, natychmiast przepe�ni�o go dzikie podniecenie. Powstrzyma� si�
od wybuchu tylko w ten spos�b, �e pop�dzi� do kuchni, gdzie schwyta� i
po�ar� sma�onego ma��a, torturuj�c go przedtem straszliwie przez
dwadzie�cia minut.
Sekret narodzin to by� dopiero pocz�tek. Rozbudziwszy intelektualne
zdolno�ci, Gummitch dwa dni p�niej wyindukowa� nast�pn�, jeszcze wi�ksz�
tajemnic�: poniewa� by� ludzkim dzieckiem, po osi�gni�ciu dojrza�o�ci, o
kt�rej m�wi� Stary Koniarz, zmieni si� nie w ponurego kocura, ale w
boskiego m�odego cz�owieka o z�otorudych w�osach barwy obecnego futerka.
Nalej� mu kawy i natychmiast nauczy si� m�wi�, prawdopodobnie we
wszystkich j�zykach. Podczas gdy Siostrzyczka (jakie to teraz oczywiste!)
mniej wi�cej w tym samym czasie skurczy si� do postaci z�o�liwej kotki o
sier�ci ciemnej jak jej w�osy i ostrych pazurach, zainteresowanej tylko
seksem i w�asn� osob�, odpowiedniej haremowej towarzyszki dla Kleopatry,
konkubiny dla Assurbanipala.
Dok�adnie to samo dotyczy�o, zrozumia� natychmiast Gummitch, wszystkich
koci�t i dzieci, wszystkich ludzi i kot�w, gdziekolwiek mieszkali.
Metamorfoza wplata�a si� w tkanin� ich �ycia tak jak u owad�w. Stanowi�a
r�wnie� podstawowy fakt, na kt�rym opiera�y si� wszelkie legendy o
wilko�akach, wampirach i chowa�cach czarownic.
Wystarczy�o oczy�ci� umys� z uprzedze�, powiedzia� sobie Gummitch, �eby
dostrzec wyra�n� logik�. Dzieci to g�upie, niezdarne, m�ciwe stworzenia,
pozbawione rozumu i zdolno�ci mowy. C� bardziej naturalnego ni� wniosek,
�e wyrosn� na nieme, ponure, samolubne zwierz�ta, sk�onne tylko do
grabie�y i rozpusty? Podczas gdy kociaki to bystra, wra�liwa, subtelna,
wy�sza forma �ycia. Jakie� inne przeznaczenie bardziej im przystoi ni�
przemiana w zr�cznych, m�wi�cych, pisz�cych ksi��ki, komponuj�cych muzyk�,
zdobywaj�cych i rozdzielaj�cych mi�so w�adc�w �wiata? Podkre�lanie r�nic
fizycznych, wykazywanie, �e koci�ta i ludzie, dzieci i koty r�ni� si�
wygl�dem i rozmiarami, to niedostrzeganie lasu spoza drzew - zupe�nie
jakby entomolog uzna� metamorfoz� za mit, poniewa� jego mikroskop nie
wykry� motylich skrzyde�ek u g�sienicy ani z�otego �uka w p�draku.
Ta prawda by�a jednak tak oszo�amiaj�ca, u�wiadomi� sobie jednocze�nie
Gummitch, �e �atwo zrozumie�, dlaczego nie dociera�a do ludzi, kot�w,
dzieci i wi�kszo�ci kociak�w. Jak bezpiecznie wyja�ni� motylowi, �e by�
niegdy� w�ochat� liszk�, jak przekona� brzydk� larw�, �e pewnego dnia
zmieni si� w �ywy klejnot? Nie, w takich sytuacjach mi�osierna masowa
amnezja chroni delikatne umys�y ludzi i kot�w, podobnie jak wed�ug
Velikowskiego nie pozwala nam pami�ta�, �e w czasach historycznych Ziemia
katastrofalnie zderzy�a si� z planet� Wenus, w�druj�c� na podobie�stwo
komety, zanim osiad�a (niew�tpliwie z kosmicznym westchnieniem ulgi!) na
swojej obecnej orbicie.
Ten wniosek zosta� potwierdzony, kiedy Gummitch w pierwszej gor�czce
objawienia pr�bowa� przekaza� innym swoje wielkie odkrycie. Opowiedzia� to
w kocim �argonie, na ile pozwala�y mu ograniczenia j�zykowe,
Assurbanipalowi i Kleopatrze i nawet, na wszelki wypadek, Dzidziusiowi i
Siostrzyczce. Nie wykazali �adnego zainteresowania, tylko Siostrzyczka
wykorzysta�a jego brak czujno�ci, �eby d�gn�� go widelcem.
P�niej, sam na sam ze Starym Koniarzem, przes�a� mu w my�li wielk�
nowin�, wpatruj�c si� powa�nymi ��tymi oczami w starego boga, lecz ten
ostatni wyra�nie zacz�� si� denerwowa� i nawet zdradza� objawy prawdziwego
strachu, wi�c Gummitch przerwa�. ("Przysi�g�aby�, �e pr�bowa� przekaza� mi
co� r�wnie g��bokiego jak teoria Einsteina albo doktryna grzechu
pierworodnego", powiedzia� potem Stary Koniarz do Kici-Kici.)
Ale Gummitch by� teraz cz�owiekiem we wszystkim opr�cz postaci i w razie
konieczno�ci musia� samotnie d�wiga� brzemi� tajemnicy, bo na tym mi�dzy
innymi polega�o jego przeznaczenie. Zastanawia� si�, czy generalna amnezja
obejmie tak�e jego po metamorfozie. Nie zna� odpowiedzi na to pytanie, ale
mia� nadziej� - czasami czu�, �e niebezpodstawn� - �e nie dojdzie do tego.
Mo�e zostanie pierwszym prawdziwym kociakiem-cz�owiekiem, przemawiaj�cym z
g��bin m�dro�ci bez �adnych zahamowa�.
Pewnego razu uleg� pokusie, �eby przyspieszy� ten proces przez
zastosowanie narkotyk�w. Pozostawiony sam w kuchni, wskoczy� na st� i
zacz�� ch�epta� z czarnej ka�u�y na dnie fili�anki Starego Koniarza.
Smakowa�o okropnie, jak trucizna, wi�c cofn�� si� z cichym prychni�ciem,
jednocze�nie przestraszony i zbrzydzony. Zrozumia�, �e czarny p�yn nie
rozwi��e mu czarodziejsko j�zyka, �e stanie si� to dopiero we w�a�ciwym
czasie i po w�a�ciwej ceremonii. Chyba r�wnie� nie obejdzie si� bez
inkantacji. Z pewno�ci� bezprawne picie grozi powa�nym niebezpiecze�stwem.
Ca�a daremno�� oczekiwa�, �e kawa sama w sobie sprawi cud, jeszcze
wyra�niej objawi�a si� Gummitchowi, kiedy Kici-Kicia, bezs�ownie
zadr�czana przez Siostrzyczk�, nala�a dziewczynce kilka �y�ek, dodawszy
wpierw obficie mleka i cukru. Oczywi�cie Gummitch wiedzia� ju� wtedy, �e
Siostrzyczka wkr�tce zmieni si� w kota i �adna ilo�� kawy nie sk�oni jej
do m�wienia, niemniej by�o to pouczaj�ce, jak wyplu�a pierwszy �yk �lini�c
si� obficie i rzuci�a fili�ank� razem z zawarto�ci� prosto w pier�
Kici-Kici.
Gummitch nadal bardzo wsp�czu� swoim rodzicom w ich l�ku o Siostrzyczk� i
t�skni� do dnia, kiedy przejdzie metamorfoz� i jako uznany
cz�owiek-dziecko zdo�a ich pocieszy�. Serce mu si� kraja�o, kiedy widzia�,
jak ka�de z osobna pr�bowa�o zach�ci� dziewczynk� do m�wienia, zawsze pod
nieobecno�� tego drugiego, jak czepiali si� ka�dego odg�osu
przypominaj�cego s�owo w�r�d tych nielicznych d�wi�k�w, jakie wydawa�a, i
powtarzali je z nadziej�, jak coraz bardziej ogarnia� ich strach nie tyle
przed jej zap�nionym (tak my�leli) rozwojem, Siostrzyczki ile strach
przed narastaj�c� z�o�liwo�ci�, wymierzon� g��wnie w Dzidziusia... chocia�
dwa koty i Gummitch te� dostawali za swoje. Pewnego razu przy�apa�a
Dzidziusia samego w ko�ysce i za pomoc� ostrej kraw�dzi klocka poznaczy�a
jego kopulast�, poro�ni�ta meszkiem czaszk� tr�jk�tnymi czerwonymi
wg��bieniami. Kici-Kicia zasta�a j� przy tym zaj�ciu, ale przede wszystkim
zacz�a rozciera� g�ow� Dzidziusiowi, �eby usun�� �lady i �eby Stary
Koniarz nic nie zauwa�y�. Tego wieczoru Kici-Kicia schowa�a ksi��ki o
anormalnej psychologii.
Gummitch doskonale rozumia�, �e Kici-Kicia i Stary Koniarz, uwa�aj�c si�
za rodzic�w Siostrzyczki, darz� j� uczuciem tak g��bokim, jakby naprawd�
by�a ich dzieckiem, robi� wi�c ile m�g� w tych niesprzyjaj�cych
okoliczno�ciach, �eby im pom�c. Ostatnio rozwin�� w sobie ca�kiem
niezale�ne przywi�zanie do Dzidziusia - �a�osny ma�y proto-kot by� taki
g�upi i ca�kowicie bezbronny - wi�c mianowa� si� nieoficjalnym stra�nikiem
tego stworzenia, sypia� pod drzwiami dzieci�cego pokoju i ha�a�liwie
kr��y� w pobli�u, ilekro� pojawi�a si� Siostrzyczka. Zreszt� zdawa� sobie
spraw�, �e ci��y na nim naturalna odpowiedzialno��, jako na potencjalnie
doros�ym cz�onku kocio-ludzkiej rodziny.
Odpowiedzialno�� stanowi cz�� koci�cego �ycia, powiedzia� sobie Gummitch,
podobnie jak samotne intuicyjne odkrycia i tajemnice, kt�rych liczba
ro�nie z dnia na dzie�.
By�a na przyk�ad Sprawa Lustrzanej Wiewi�rki.
Gummitch wcze�nie rozwi�za� tajemnic� zwyk�ych luster i pojawiaj�cych si�
w nich stworze�. Troch� obserwacji, w�chania i jedna pr�ba przedostania
si� przez ci�kie �cienne lustro w salonie przekona�y go, �e lustrzane
istoty s� niematerialne albo przynajmniej hermetycznie zamkni�te w innym
�wiecie, prawdopodobnie jako czyste duchy, nieszkodliwe widmowe
na�ladownictwa - w��cznie z milcz�cym Gummitchem Drugim, kt�ry dotyka� go
�apk� tak mi�kk�, lecz tak zimn�.
Niemniej Gummitch lubi� dla zabawy wyobra�a� sobie, co by si� sta�o, gdyby
pewnego dnia, zagl�daj�c do lustrzanego �wiata, straci� panowanie nad
swoim duchem i pozwoli� mu si� w�lizn�� w Gummitcha Drugiego, podczas gdy
dusza tamtego wesz�aby w jego cia�o - kr�tko m�wi�c, gdyby zamieni� si�
miejscami z bezwonnym widmowym kociakiem. Skazany na �ycie sk�adaj�ce si�
wy��cznie z na�ladownictwa ca�kowicie pozbawiony mo�liwo�ci wykazania
inicjatywy - pr�cz zakulisowych os�d�w i szybko�ci niezb�dnej, �eby
przebiega� od lustra do lustra dotrzymuj�c kroku prawdziwemu Gummitchowi -
c� za mordercza nuda, oceni� Gummitch i postanowi� zawsze mocno trzyma�
swoj� dusz� w pobli�u luster.
Ale to jeszcze nie historia o Lustrzanej Wiewi�rce. Pewnego ranka Gummitch
wygl�da� przez okno frontowej sypialni, kt�re wychodzi�o na daszek ganku.
Gummitch sklasyfikowa� ju� okna jako p�lustra maj�ce dwa rodzaje
przestrzeni po drugiej stronie: lustrzany �wiat i �w surowy region, pe�en
tajemniczych i niebezpiecznie wsp�d�wi�cz�cych ha�as�w, zwany �wiatem
zewn�trznym, do kt�rego doro�li wyprawiali si� niech�tnie co jaki� czas,
przywdziewaj�c przedtem specjalne stroje i wykrzykuj�c dono�ne po�egnania,
kt�re powinny uspokaja�, ale odnosi�y wr�cz odwrotny skutek.
Wsp�istnienie dw�ch rodzaj�w przestrzeni nie stanowi�o �adnego paradoksu
dla kociaka, kt�ry mia� ju� w g�owie dwadzie�cia siedem wst�pnych
rozdzia��w "Czasoprzestrzeni dla skoczk�w" - w istocie by� to jeden z
mniej wa�nych temat�w ksi��ki.
Tamtego ranka w sypialni panowa� p�mrok, a w �wiecie zewn�trznym nie
�wieci�o s�o�ce, wi�c bardzo trudno by�o zajrze� do lustrzanego �wiata.
Gummitch w�a�nie unosi� ku niemu twarz, poruszaj�c nosem, z �apkami na
parapecie, kiedy c� to nie wyskoczy po drugiej stronie, dok�adnie w
miejscu zajmowanym zwykle przez Gummitcha Drugiego, je�li nie
brudnobr�zowy w�skolicy stw�r o niskim czole dzikusa, ciemnych, w�ciekle
zezuj�cych oczach i pot�nych szcz�kach pe�nych z�b�w jak �opaty.
Gummitch by� straszliwie zaskoczony i potwornie przera�ony. Poczu�, �e
coraz s�abiej trzyma swoj� dusz�, i mimowolnie teleportowa� si� trzy metry
do ty�u, wykorzystuj�c technik� �cinania zakr�t�w w czasoprzestrzeni, a
raczej zakrzywiaj�c przestrze� - jedna z jego umiej�tno�ci, w kt�re
Kici-Kicia nie chcia�a wierzy� i nawet Stary Koniarz przyjmowa� je tylko
na s�owo.
Potem, nie trac�c ani chwili, pozbiera� si� do kupy, okr�ci� si� dooko�a,
z najwy�sz� szybko�ci� zbieg� po schodach, wskoczy� na oparcie sofy i
przez kilka sekund wpatrywa� si� w Gummitcha Drugiego w �ciennym lustrze -
z mi�niami napr�onymi jak struny, dop�ki ca�kowicie si� nie przekona�,
�e wci�� jest sob� i nie zmieni� si� w t� paskudn� br�zow� zjaw�, kt�ra
pokaza�a mu si� w oknie sypialni.
- I co on wyprawia, jak my�lisz? - zapyta� Kici-Kici� Stary Koniarz.
P�niej Gummitch dowiedzia� si�, �e zobaczy� wiewi�rk�, dzik�, poluj�c� na
orzechy istot�, nale��c� ca�kowicie do zewn�trznego �wiata (opr�cz wypraw
na strych), wcale nie do lustrzanego. Nie mniej �ywo pami�ta� swoje
chwilowe g��bokie przekonanie, �e wiewi�rka zaj�a miejsce Gummitcha
Drugiego i zamierza�a r�wnie� jego zast�pi�. Zadr�a� na my�l, co by si�
sta�o, gdyby wiewi�rka rzeczywi�cie spr�bowa�a zamieni� si� z nim na
dusze. Najwyra�niej lustra i lustrzane sytuacje, tak jak zawsze si�
obawia�, stanowi�y wysokoprzewodz�ce urz�dzenia do transferu dusz. Od�o�y�
t� informacj� do pami�ciowego segregatora zarezerwowanego dla
niebezpiecznych, podniecaj�cych i potencjalnie u�ytecznych koncepcji, jak
plany wspinania si� bezpo�rednio po szkle (pazury z diamentowymi
czubkami!) i latania wy�ej od ptak�w.
W tych dniach jego pami�ciowe segregatory zaczyna�y ju� p�ka� od nadmiaru
danych i nie m�g� si� doczeka� chwili, kiedy prawdziwy, bogaty smak kawy,
wypitej legalnie, pozwoli mu wreszcie m�wi�.
Wyobra�a� sobie szczeg�owo t� scen�: rodzina zebrana przy kuchennym
stole, Assurbanipal i Kleopatra z respektem patrz� z poziomu pod�ogi, on
siedzi wyprostowany na krze�le z �apkami (czy mo�e r�kami?) lekko
dotykaj�cymi fili�anki z cienkiej porcelany, za� Stary Koniarz nalewa kaw�
cienkim, czarnym, paruj�cy strumyczkiem. Wiedzia�, �e Wielka Transformacja
zbli�a si� coraz bardziej.
Jednocze�nie zdawa� sobie spraw�, �e w domu nabrzmiewa inna krytyczna
sytuacja. Siostrzyczka by�a znacznie starsza od Dzidziusia i dawno ju�
powinna przej�� swoj� w�asn�, mniej ol�niewaj�c�, lecz r�wnie niezb�dn�
transformacj� (pierwsza miska surowej koniny z pewno�ci� nie mo�e si�
r�wna� z pierwsz� fili�ank� kawy). Jej czas dawno min��. Gummitcha coraz
bardziej przera�a�a ta niema wampiryczna istota zamieszkuj�ca cia�o szybko
rosn�cej dziewczynki, chocia� wyposa�ona jedynie w najgorsze pop�dy
krwio�erczej kocicy. Strasznie nawet pomy�le�, �e Stary Koniarz i
Kici-Kicia przez ca�e �ycie b�d� musieli opiekowa� si� takim potworem!
Gummitch przyrzek� sobie, �e je�li nadarzy si� sposobno��, ul�enia
cierpieniom rodzic�w, wykorzysta j� bez wahania.
Pewnej nocy, kiedy przeczucie Zmiany zaw�adn�o nim tak silnie, �e po
prostu wiedzia�, i� jutro nast�pi �w tak oczekiwany Dzie�, kiedy r�wnie� w
ca�ym domu panowa� niezwyk�y niepok�j, deski skrzypia�y i trzaska�y, z
kran�w kapa�o, zas�ony tajemniczo szele�ci�y przy zamkni�tych oknach
(wyra�na wskaz�wka, �e wiele duchowych �wiat�w, w��cznie z lustrzanym,
napiera�o bardzo blisko), nadarzy�a si� taka sposobno��.
Kici-Kicia i Stary Koniarz zapadli w bardzo g��boki, narkotyczny sen, ona
z fatalnym przezi�bieniem, on za� wypiwszy jedn� sm�tn� whisky za du�o
(Gummitch wiedzia�, �e Koniarz martwi si� o Siostrzyczk�). Dzidziu�
r�wnie� spa�, chocia� wierci� si� niespokojnie i poj�kiwa� - ksi�yc
�wieci� prosto na ko�ysk� stoj�c� przy oknie, gdzie roleta warkotliwie
zwin�a si� sama, bez kociej czy ludzkiej pomocy. Gummitch pe�ni� wart�
pod ko�ysk�, z zamkni�tymi oczami, lecz jego szale�czo podekscytowany
umys� wyrywa� si� poza granice domu i nawet si�ga� tu i tam do
zewn�trznego �wiata. Kiedy jak kiedy, ale tej nocy sen z pewno�ci� by�
niemo�liwy.
Potem nagle Gummitch us�ysza� kroki, tak ciche i mi�kkie, �e to na pewno
Kleopatra, pomy�la�.
Nie, jeszcze cichsze, tak cichutkie, jakby Gummitch Drugi wymkn�� si� w
ko�cu z lustrzanego �wiata i nadchodzi� na mi�kkich �apkach przez mroczne
korytarze. Sier�� zje�y�a si� Gummitchowi na grzbiecie.
Potem do dziecinnego pokoju w�lizn�a si� Siostrzyczka szukaj�ca ofiary.
Wydawa�a si� smuk�a jak egipska ksi�niczka w d�ugiej, cienkiej, ��tej
koszuli nocnej i r�wnie pewna siebie, ale kot by� w niej bardzo silny tej
nocy, od zw�onych, skupionych oczu po drobne, ostre, lekko wyszczerzone
z�bki - jedno spojrzenie na ni� w tej chwili i Kici-Kicia pobieg�aby po
schowany numer telefonu, numer specjalnego doktora - i Gummitch u�wiadomi�
sobie, �e jest �wiadkiem monstrualnego zawieszenia praw natury, skoro ta
istota wci�� jeszcze nie porasta futrem i nie zmienia okr�g�ych �renic na
pionowe szparki.
Wycofa� si� w najciemniejszy k�t pokoju, t�umi�c sykni�cie.
Siostrzyczka podesz�a do ko�yski i pochyli�a si� nad Dzidziusiem w blasku
ksi�yca tak, �eby nie pad� na niego cie�. Przez chwil� napawa�a si�
widokiem. Potem zacz�a lekko drapa� policzek Dzidziusia d�ug� szpilk� do
kapelusza, kt�r� przynios�a ze sob�, omijaj�c oko, ale ledwie, ledwie.
Dzidziu� obudzi� si�, zobaczy� j� i nie zap�aka�. Siostrzyczka nadal
drapa�a, teraz troch� mocniej. Szklana g��wka szpilki l�ni�a w blasku
ksi�yca.
Gummitch wiedzia�, �e tej potworno�ci nie odp�dzi bieganiem w k�ko ani
nawet syczeniem i pluciem. Tylko magia mog�a pokona� tak jednoznacznie
nadprzyrodzone zjawisko. I nie ma czasu, �eby my�le� o konsekwencjach, bez
wzgl�du na to, jak wyra�ne i gorzkie wydaj� si� dla rozbudzonego umys�u.
Wskoczy� na drugi brzeg ko�yski, nie wydaj�c �adnego d�wi�ku, i wbi�
z�ociste spojrzenie w roz�wietlone ksi�ycem oczy Siostrzyczki. Potem
ruszy� prosto ku z�ej twarzy, st�paj�c powoli, nie szybko, wykorzystuj�c
swoj� niezwyk�� wiedz� o w�a�ciwo�ciach przestrzeni, �eby przej�� na wylot
przez d�o� i rami�, d�gaj�ce go szpilk�. Czubek nosa Gummitcha zatrzyma�
si� u�amek cala przed jej nosem, z�ote oczy ani razu nie mrugn�y, wi�c
nie mog�a odwr�ci� wzroku. Wtedy Gummitch bez wahania cisn�� we wn�trze
siostrzyczki swojego ducha niczym gar�� p�on�cych strza� i wykona� Czar
Lustra.
Oblana ksi�ycowym blaskiem twarz Siostrzyczki, kocia i przera�ona, w
pewnym sensie by�a ostatni� rzecz�, jak� Gummitch, prawdziwy kociak
Gummitch widzia� na tym �wiecie. W nast�pnej chwili ogarn�a go czarna,
plugawa, o�lepiaj�ca ciemno�� duszy Siostrzyczki, kt�ra zast�pi�a jego
w�asn�. Jednocze�nie us�ysza� wrzask dziewczynki, bardzo g�o�ny, ale
jeszcze bardziej wyra�ny:
- Mamo!
Ten wrzask m�g� wyci�gn�� Kici-Kici� nawet z grobu, a c� m�wi� o zwyk�ym
g��bokim �nie. Po sekundzie wpad�a do pokoju dziecinnego, ze Starym
Koniarzem depcz�cym jej po pi�tach, i chwyci�a Siostrzyczk� w ramiona, a
dziewczynka powtarza�a bez ko�ca to cudowne s�owo, po czym wym�wi�a ca�e
zdanie, nie by�o w�tpliwo�ci, Stary Koniarz te� je us�ysza�: "Obejmij mnie
mocno!"
Wtedy Dzidziu� wreszcie odwa�y� si� zap�aka�. Zadrapania na jego policzku
zwr�ci�y uwag� i Gummitch, jak to przewidzia�, zosta� wygnany do piwnicy
w�r�d okrzyk�w zgrozy i pot�pienia g��wnie ze strony Kici-Kici.
Kociak nie mia� pretensji. �adna piwnica nie by�a nawet w jednej
dziesi�tej tak mroczna jak dusza Siostrzyczki, kt�ra teraz go spowija�a,
zakrywa�a wszystkie segregatory i szuflady, przes�ania�a na zawsze nawet
wyobra�on� scen� pierwszego picia kawy i pierwszych s��w.
W ostatnim przeb�ysku intuicji, zanim zwierz�ca ciemno�� zwar�a si�
szczelnie, Gummitch zrozumia�, �e duch niestety nie jest tym samym co
�wiadomo�� i �e mo�na straci� - po�wi�ci� - to pierwsze i nadal d�wiga�
ci�ar tego drugiego.
Stary Koniarz zauwa�y� szpilk� do kapelusza (i ukry� j� szybko przed
Kici-Kici�), tote� wiedzia�, �e w rzeczywisto�ci sytuacja wygl�da�a
inaczej i �e Gummitch sta� si� koz�em ofiarnym. Mia� przepraszaj�c� min�,
kiedy przynosi� do piwnicy blaszane miseczki z jedzeniem podczas okresu
wygnania kociaka. Stanowi�o to pewn� pociech� dla Gummitcha, chocia�
niewielk�; powiedzia� sobie, wyartyku�owa� kulawo w swoich nowych,
zamroczonych my�lach, �e ostatecznie najlepszym przyjacielem kota jest
jego cz�owiek.
Od tamtej nocy Siostrzyczka ani na chwil� nie zatrzyma�a si� w rozwoju. W
ci�gu dw�ch miesi�cy poczyni�a trzyletnie post�py w m�wieniu. Zmieni�a si�
w wyj�tkowo bystr�, lekkonog�, radosn� dziewczynk�. Chocia� nigdy nikomu
tego nie m�wi�a, jej pierwsze wspomnienie stanowi�y o�wietlony ksi�ycem
pok�j dziecinny i powi�kszona mordka Gummitcha. Wcze�niej wszystko ton�o
w atramentowej ciemno�ci. Siostrzyczka teraz traktowa�a Gummitcha bardzo
mi�o, na sw�j ostro�ny spos�b. I znienawidzi�a zabaw� w "robienie
Cyklopa".
Po kilku tygodniach Kici-Kicia zapomnia�a o swoich l�kach i Gummitch znowu
m�g� biega� po domu. Tymczasem jednak transformacja, przed kt�r� zawsze
przestrzega� Stary Koniarz, dokona�a si� w pe�ni. Gummitch nie by� ju�
kociakiem, lecz coraz m�niejszym kocurem. Nie sta� si� ponury ani
gburowaty, psychologiczna zmiana przejawia�a si� u niego wyj�tkowym
poczuciem godno�ci. Czasami przypomina� starego pirata, dumaj�cego o
skarbach, kt�rych ju� nie wykopie, o odleg�ych brzegach, kt�rych nigdy nie
odwiedzi, o przygodach, kt�rych nigdy nie prze�yje. A czasami, kiedy
spogl�da�o si� w jego ��te oczy, czu�o si�, �e ten kot ma w g�owie
wszystkie materia�y do ksi��ki "W�skooki pogl�d na �ycie" - co najmniej
trzy lub cztery tomy - chocia� nigdy jej nie napisze. Co wydawa�o si�
naturalne, jak o tym pomy�le�, poniewa� Gummitch wiedzia� dobrze, a�
nazbyt dobrze, �e przypad� mu w udziale gorzki los jedynego kociaka na
�wiecie, kt�ry nie wyr�s� na cz�owieka.
Prze�o�y�a Danuta G�rska
Przypis do str. 2 wydruku
* prze�o�y� Stanis�aw Bara�czak
FRITZ REUTER LEIBER JR
Ur. 1910, zm. 1992. Jeden z klasyk�w ameryka�skiej fantastyki XX wieku.
Pochodzi� z rodziny o teatralnych tradycjach. Studiowa� psychologi�,
fizjologi� i teologi�. Laureat nagr�d: Hugo (6), Nebula (3, Grand Master
1981), im. Ann Radcliffe, Gandalfa, Derletha, World Fantasy (2), Locus i
Brama Stokera (za ca�okszta�t). Debiutowa� opowiadaniem "Two Sought
Adventure" (1939) nale��cym do s�ynnego, licz�cego 7 tom�w cyklu high
fantasy o przygodach Fafhrda i Szarego Kocura (tylko pierwszy ukaza� si�
po polsku - "Miecze i ciemne si�y", 1970). Z jego SF znamy tylko powie��
"W�drowiec" (1964, Hugo) i kilka opowiada�, m. in. wydany u nas osobno
"Statek cieni" (1969, Hugo), "Nadchodzi pora atrakcji" (1950), natomiast
nie znamy cho�by cyklu Change War (zw�aszcza powie�ci "The Big Time" 1961,
Hugo). Z utwor�w niesamowitych przet�umaczono tylko opowiadanie "Cz�owiek,
kt�ry zaprzyja�ni� si� z elektryczno�ci�" (1962), pomini�to za� tak wa�n�
powie�� jak "Our Lady of Darkness" (1977). Z low fantasy mamy jedynie
opowiadanie "B�d� rzuca� ko�ci" (1967, Hugo, Nebula), a brakuje na
przyk�ad powie�ci "The Sinful Ones" (1953) i "Conjure Wife" (1953,
pi�ciokrotnie sfilmowana). Bujna wyobra�nia, barwny, nieco barokowy,
impulsywny styl, bogactwo tematyki, kultura literacka sprawi�y, �e
rozwija� si� wraz z dojrzewaniem gatunku SF i jako jedyny pisarz swojego
pokolenia nadal tworzy� najlepsze utwory a� do lat siedemdziesi�tych XX
wieku w��cznie. Podsumowaniem jego tw�rczo�ci jest obszerny zbi�r "The
Leiber Chronicles" (1990), zawieraj�cy 44 opowiadania.
"Czasoprzestrze� dla skoczk�w", histori� o inteligentnym kocie mutancie
Gummitchu (najlepsz� z co najmniej czterech), szczeg�lnie ceni� fanowie i
mi�o�nicy kot�w. Zosta�a pierwotnie opublikowania w 4 tomie cyklu
presti�owych antologii Frederika Pohla "Star Science Fiction" (1958)
wydawanych przez Ballantine Books.
MSN