5112
Szczegóły |
Tytuł |
5112 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5112 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5112 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5112 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
J�ZEF IGNACY KRASZEWSKI
PӣDIABL� WENECKIE
POWIE�� OD ADRIATYKU
L�amor comincia con suoni e con canti
E poi finisce con dolori w pianti...
Piosnka ludowa
Cofn�� si� potrzeba a� w przesz�o��, chc�c pocieszy� oryginalno�ci� charakter�w
ludzkich,
samoistno�ci� cz�owieka, kt�ry dawniej urabia� si� mniej do formy jednej,
swobodniej jako�
wedle �yj�cej w sobie fantazji, i by�, czym go Pan B�g stworzy�, nie wstydz�c
siebie... Dzisiaj
Europ� z ko�ca w koniec przew�drowawszy, nie trafi si� na wybitniejsz� posta�,
�adna fizjognomia
wyrazistsza nie przejrzy przez skorup� cywilizacji. Wewn�trz zapewne jest zawsze
to� samo, co tam i dawniej bywa�o, cz�owiek w gruncie jeden od pocz�tku �wiata,
ale po
wierzchu wygl�da dzi� jak migda� cukrem oblany, i trudno zgadn��, czy s�odki czy
gorzki,
�wie�y czy nadgni�y, a nawet czy to migda� tam siedzi, czy kawa�ek suchej
skorupki bez smaku.
Niemc�w oryginalno�ci, teraz by si� dziwi� potrzeba, �e ju� w t�umie nikogo z
nich rozpozna�
nie mo�na. Anglicy wyuczyli si� po francusku bez akcentu, a Niemcy, zapu�ciwszy
bokobrody
s��niste, tak udaj� obywateli Wielkiej Brytanii, jakby si� nimi urodzili.
Dawne czasy i u nas, i wsz�dzie obfitsze by�y w orygina�y, i nie by�o jeszcze
tej �atwo�ci
przebiegania �wiata, kt�ra dzi� �ciera pi�tna, og�adza obyczaje, przenosi ludzi,
a z nimi jaki�
og�lny ton europejski, kt�ry w istocie zale�y na tym, �eby by� podobnym do
wszystkich, a jak
najmniej do siebie samego. Nawet twarze trac� powoli charakter dawny,
wybitniejszy, przywdziewaj�c
jak�� mask� tandetn�, kt�r� staranne wychowanie nadaje... Wszyscy�my do siebie
podobni, z ma�ymi r�nicami.
�miano si� przed niewielu jeszcze laty z ekscentryczno�ci Anglik�w, z Hiszpan�w
i
�ycie te� i obyczaj nie wyrabia si� jak dawniej w�asnym kunsztem i dowcipem, ale
wedle
pewnej recepty przyzwoito�ci, og�lnie za najlepsz� przyj�tej.
Dlatego i nieszcz�liwy bajarz, kt�ry wody by warzy� nie chcia�, musi
malowniczego w�tku
szuka� w skrystalizowanej przesz�o�ci, bo tera�niejszo�� staje ledwie na
materia� do rachunku
i na temat do karykatury...
Wszystko to cel mie� musi i jest to widocznie stan jakiego� przej�cia,
przerabiania si� i cichej
fermentacji, z kt�rego co� zapewne wyro�nie bardzo �adnego i bardzo po�ytecznego
dla
�wiata... ale z tego, co teraz po�ywamy (ni kwa�no, ni s�odko), nie ulepisz
chyba bezbarwny i
bezwonny placek... Trzeba wi�c, po�egnawszy �wiat rachmistrz�w i gazeciarzy,
gie�d� i bankierskie
elegancje, oz�ocone na wszystkie boki, pu�ci� si� na w�dr�wk�... k�dy pieprz
ro�nie.
Przys�owie to oznacza, �e pieprz nieblisko ro�nie, a pieprz jest tym, co
osmacza, pobudza,
piecze, zach�ca do �ycia.... tego potrzeba szuka� w przesz�o�ci. Klimat
dzisiejszy dla� za
zimny, p�jdziemy wi�c w t� przesz�o�� os�awion� i uwielbion�... przerzucim
sple�nia�e r�kopism�w
karty, zajrzym do zbutwia�ych trumien, na kt�rych wieku przegni�ym siedzi
u�piona
poezja z zesch�ym wie�cem w r�ku.
Nich si� tylko czytelnicy nasi nie ul�kn� bardzo, je�li niestar� t� histori�
rozpocz�� b�dziemy
musieli od bardzo dawnych przypomnie�: s� one niezb�dnymi dla zrozumienia
nast�pnych
wypadk�w. Uzna� to ju� i dowi�d� ksi�dz kanonik Ciampi, �e pomi�dzy Polsk� a
W�ochami stosunki bardzo by�y o�ywione, wymiana ludzi bardzo czynna. My�my im
tam
posy�ali bogatych suchotnik�w, znudzonych wielkich pan�w, umieraj�ce panie i
pobo�nych a
zamo�nych pra�at�w, oni nam oddawali po�yczk� w niedouczonych doktorach, w
niefortunnych
malarzach, w nieszcz�liwych prawnikach, niekiedy wszak�e w artystach cale
znakomitych
i rzemie�lnikach niepospolitej wprawy.
�art na bok, du�o naszej m�odzie�y uczy�o si� w Padwie, wy�wi�ca�o w Rzymie,
bawi�o w
Wenecji, a leczy�o potem pod ciep�ym s�o�cem Neapolu.
Ci, co w Padwie przesiadywali, poci�gali za sob�, z powrotem do kraju jad�c,
wsp�uczni�w
lub nauczycieli. S�yn�a Polska z zamo�no�ci, a z hojno�ci jeszcze bardziej.
Ka�dy si� tu
cudzoziemiec czego� dorobi�, a niejeden per pedes apostolorum przyszed�szy
powraca� posz�stno.
Trafia si� to przybyszom i dzisiaj: my tylko jedni posz�stno wyje�d�amy, �eby
powr�ci�
z torbami, cz�sto jeszcze wstydu pe�nymi...
�atwo sobie wyt�umaczy�, jak przodek mojego bohatera dosta� si� do Polski. By�
on doktorem
przy kr�lu Stefanie, kt�remu w wojnach i obozach towarzyszy�; drugi z tej
rodziny, Franciszek,
o�eni� si� z siostr� lekarza Buccelli nadwornego przy Zygmuncie III. Trzeci si�
tak�e
w Padwie medycyny wyuczy�, aby j� w Polsce praktykowa�, i za Zygmunta III
panowie Lippi
de Bucellis otrzymali indygenat i szlachectwo polskie, a do rodowitych ich
tarczy dwubarwnych,
przez szczeg�ln� przyja�� dla Lippiego, Hieronim Gostomski, wojewoda pozna�ski,
starosta sandomierski, doda� im g�r� w czerwonym polu swojego bia�ego Na��cza.
Lippiowie wi�c tu osiedli i z ubogich niegdy mieszka�c�w Belluno i Padwy, gdzie
mieli
dwie stare kamieniczki, przeszli na zamo�n� polsk� szlacht�, posesjonat�w co si�
zowie. Gdy
przysz�o do tego indygenatu, o kt�rym wspomnia�em, na sejmie 1597 roku, musieli
panowie
de Lippi produkowa� si� jako szlachta wenecka, ale nie zrobi� trudno�ci do�a
Mazino Grimano
i wyda� im na pargaminie malowanym ze srebrn� piecz�ci� dyplom tak wspania�y, i�
mogli
go �mia�o pokaza� najwybredniejszemu szlachcicowi. U g�ry sta�y dwie tarcze,
jedna wzd�u�
podzielona na dwoje, druga dw�ma w poprzek palami przeci�ta, z g�ow� czarnego
jastrz�bia
czy or�a o z�otym dzi�bie, wcale poka�n�1.
Lippi, syn doktora, ju� o�eniwszy si� z Polk�, poszed� na zagon gospodarzy�,
powoli z
Lippich zrobili si� nawet Lipi�scy de Buccellis; a wnuki ju� ma�o co po w�osku
umia�y. Przechowywa�a
si� jednak tradycja o weneckim szlachectwie, o kamieniczce w Belluno i domu w
Padwie.
Dziad mego bohatera by� nieco dziwacznego umys�u, ubiera� si� z w�oska, niekiedy
bardzo
bogato, czasem bardzo dziwacznie, je�dzi� w powozie, alias kolebce, malowanej
pstro, sprowadzi�
sobie Murzynka, kt�rego stroi� po wschodniemu i niedost�pnie miewa� zawsze przy
sobie... Co� tam we krwi jego w�oskiej by�o fantazji, kt�ra si� z polsk� but�
zmi�sza�a, i pan
Bernard, kt�rego po prostu Bernatem zwano, cho� wielkopolski szlachcic, urodzony
z Polki, z
Polk� �onaty, ma�o co w�oszczyzny umiej�cy, bawi� si� w senatora weneckiego i
patrycjusza.
Przez calutkie te� �ycie wybiera� si� jecha� do Padwy i Belluno dla
rewindykowania dziedzictwa,
kt�re mu, jak on dowodzi�, nies�usznie wydarto; ale z roku jako� na rok
odk�adaj�c
wyb�r � to dla s�oty, to dla nieurodzaju, to dla niedobrego zdrowia, to z obawy,
aby tam w
Wenecji wschodniego moru i zarazy nie zasta� � do�y� na zagonie rodzinnym do dni
ko�ca.
W dziedzicznym jegomo�ci Robninie by�o pi�kne jezioro, a na nim wysepka ma�a, u
brzeg�w
trzcinami poros�a, w �rodku piaszczysta; ot� z tego ostrowu Bernat sobie ma��
uczyni�
by� Wenecj�, zmurowawszy tam par� domostw na palach, dosy� okaza�ej z dala
struktury.
Nikt tam nie mieszka�, pr�cz jednego rybaka, ale dziedzic cz�sto r�ne zabawy
wyprawia�,
go�ci spraszaj�c i gondolami ich czarnymi, na spos�b wenecki zbudowanymi,
przewozi� do
swej Isola Bella, jak j� nazywa�.
1 Oryginalne przywileje i indygenat s� w posiadaniu pisz�cego.
Na te dnie stroi� si� w lamy i bra� czapk�, kt�ra zakrawa�a na ksi���c� do�y,
oryginalnym
kszta�tem, Murzynek nosi� nad nim purpurowy parasol, z�otymi frandzlami
przyozdobiony, a
dwoje pachol�t facolet na poduszce i worek staro�wieckiej formy, z kt�rego
ja�mu�n� rozdawa�
mi�dzy dziady, chciwie na� czekaj�ce. By� na wyspie i mo�dzierz, z kt�rego na
przybycie
go�ci i gospodarza ognia dawano, i wie�a z wywieszon� chor�gwi�, pomalowan� w
herby
Lippich z Na��czem owym Gostomskich.
Wszystkie te niewinne dziwactwa pana Bernata sprawi�y, �e mu okoliczni
wie�niacy, ba, i
bracia szlachta dali przydomek � P�diabl� Weneckie. Wiedzia� on sam o nim, ale
si� z niego
�mia� i prawie mu by� rad; a gdy na humor mu przysz�o, pyta� si� czasem z cicha
s�siad�w: �
A co? prawda? P�diabl�? h�? P�diabl� Weneckie? I bra� si� za boki �miej�c, tak
mu si� ten
przydomek podoba�.
Ale �adne w �wiecie by najniewinniejsze dziwactwo i fantazja p�azem cz�owiekowi
nie
przechodzi, mimo jejmo�ci, kt�ra by�a zapobiegliw� i oszcz�dn�, mimo pi�knej wsi
posagiem
wzi�tej, mimo kapita��w dziadowskich jeszcze, Bernat dobrze maj�tno�ci naderwa�,
a gdy
�ycie sko�czy�, wierzycieli obliczono, syn jegomo�ci i pozosta�a wdowa
przestraszyli si�, aby
im ojcowizny zbywa� nie przysz�o.
Jednak prac� i oszcz�dno�ci� jako� si� to po�ata�o.
Tylko si� zaraz wyrzekli wszelkich owych pa�skich fantazji, budynk�w na Isola
Bella, kt�re
opustosza�y zupe�nie i posz�y w ruin�, gondoli, kt�rym pr�chnie� dozwolono, i
Murzynka.
Tego przyj�� do s�u�by swej wojewoda Jab�onowski.
A �e za pana Bernata du�o si� ludzie byli rozpr�nowali i opu�cili, musia� syn
jego spr�y�cie
si� bra� do gospodarstwa, co si� nie podoba�o; ochrzczono go wi�c znowu owym
spadkowym
� P�diablem Weneckim.
Wcale to nie by� z�y cz�owiek i szata�skiego w sobie nic nie mia�, ale �ci�lej
pilnuj�c sprawiedliwo�ci,
nie pob�a�aj�c nikomu, narazi� si� wielu. Surowego by� nader obyczaju, pos�pnego
oblicza, a pod staro�� ksi�gi lubia� i ch�tnie si� w nie wczytywa�. Maj�c za�
tak prawie
jak dwie ojczyzny, obu si� uczy�, obu wspomnienia ceni� i zbiera�.
By� on w�a�nie ojcem bohatera naszego, Konrada Lippi, pospolicie Lipi�skim
zwanego.
Po upadku konfederacji barskiej wielu z tych, co w niej czynny udzia� mieli,
zniech�conych
stanem rzeczy obecnym lub spodziewaj�cych si� rych�ej jego zmiany, rozpierzch�o
si�
po Europie; niekt�rzy z sercem osmutnia�ym a piersi� pe�n� poezji tej uroczystej
doby, kt�ra
religijnego ducha podnios�a, powr�ci�o do dom�w, aby przy roli i pracy zapomnie�
o tym, co
bola�o � odpasane szable zawis�y nad �o�em przy ryngrafach z Matk� Bosk�
Cz�stochowsk�, a
�o�nierz, w kitlu p��ciennym i sk�rzniach po kolana, poszed� za p�ugiem,
od�piewuj�c pie��
pobo�n� ksi�dza Marka do Matki Boskiej i Kr�lowej... niebios.
Do tych rozbitk�w, kt�rzy si� wa��sa� po obczy�nie zrazu nie chcieli, nale�a� i
pan Konrad
Lippi.
Dziedziczy� on po ojcu i dziadzie wie� ow� w Pozna�skiem, Robnin, na kt�rej
jeziorze
jeszcze w ruinach sta�y fantazje dziadowskie, a razem spad�o na� niezas�u�enie i
przezwisko
owo � P�diabla Weneckiego, kt�re ju� sz�o z ojca na syna.
Konrad wychowany by� bardzo troskliwie i starannie przez ojca, kt�ry te� chcia�,
aby cho�
jeden z syn�w jego w�oskie pochodzenie rodziny mia� i w duszy, wi�c go obok
�aciny, j�zyka
w�oskiego wyuczy� dobrze kaza�. Ojciec jezuita, W�och, kt�ry si� Konradem
zajmowa�, wywi�za�
si� z tego nader szcz�liwie, tak �e m�odzieniec i j�zyk, i dzieje drugiej
rzeczypospolitej
zna� jak w�asne polskie. Ale sercem jako� wi�cej by� przyr�s� do tej ziemi, na
kt�rej si�
urodzi� i wychowa�.
Konrad, gdy konfederacja si� zawi�za�a, przyst�pi� do niej i jako prosty
�o�nierz bi� si� poszed�;
potem nie prze�ladowany jako�, do rodzinnego k�ta m�g� powr�ci�.
Ale na� tam nikt nie czeka�... Konrad dawno by� rodzic�w straci�, siostr� mia�
zam�n� a�
w Kaliskiem, brata rodzonego osiad�ego w Prusiech oko�o Che�mna, a w domu z
rodziny �ywego
ducha.
Wyruszaj�c na wypraw�, powierzy� gospodarstwo, mienie i zarz�d interesami
staremu Pukale.
Puka�o, Litwin, k�dy� od Kowna rodem, pachol�ciem si� by� jeszcze przyb��ka� do
dworu
w Robninie, do rodzic�w Konrada, s�u�y� naprz�d przy pokoju, potem przy gumnie,
pomaga�
ekonomowi, wyr�cza� pisarza, ale �e wyrobi� si� z niego cz�owiek bardzo
poczciwy, stateczny,
rozs�dny, w ko�cu mu powierzono tak jak wszystko: klucze, regestra, pieni�dze, i
nowy dziedzic wcale mu ich odbiera� nie my�la�, boby sam pewnie tak jak on rady
nie da�.
Puka�o by� wzorem tych starego autoramentu rz�dzc�w, co si� tak z rodzin�
zjednoczyli, i�
swojego w�asnego interesu nie mieli, a w panach swych �yli cali. Wynosi� na
r�kach Konradka,
pann� Ann� i pana Boles�awa, pogrzeba� oboje starych Lipi�skich, wyda� potem za
m��
Anusi�, na ostatek na wojaczk� wyprawi� Konrada, kt�rego najwi�cej kocha�... i
oto on jeden,
wita� go teraz z powrotem.
Dla niego w Robninie nie by�o k�ta, cz�owieka, rzeczy, kt�rej by nie zna� z
gruntu i historii
jej nie wiedzia�. Ledwie ju� pami�ta� miejsce rodzinne, ma�o co wiedzia� o
swoich nad Niemnem,
ale tu... tu mu si� trawa spowiada�a, gdy ros�a, zna� genealogi� wszystkich
gniazd bocianich,
a ludzie wiejscy, niepewni metryki, do niego si� udawali po obja�nienie, kiedy
si� kto
rodzi�. Pami�� te� mia� doskona��, a serce chyba jeszcze lepsze.
Dlaczego si� by� nie o�eni� dot�d, chocia� ju� t�go poszpakowacia�, to tylko
Panu Bogu
by�o wiadomo. Dosy� niem�ody, wygl�da� jeszcze ra�nie, zdrowo, trzyma� si�
prosto i wcale
lat, kt�re mia� w istocie, nie pokazywa�.
Nie brzydzi� si� te� niewiastami, i owszem, wzdychiwa� do wielu, ale ile razy
sun�� si� do
kobierca, zawsze mu co� na drodze stan�o. Woli bo�ej jako� nie by�o i nie by�o.
Puka�o to
sobie w ko�cu i wyperswadowa�, bo by� pobo�ny, a z wol� bo�� godzi� si� nauczy�
i mawia�,
gdy si� go pytano: � Musi to tak by� lepiej, kiedy si� nie udaje... cz�owiek
cz�sto pragnie
mocno tego, czego potem ma �a�owa�... zatem, sta� si� wola Twoja! Wie Pan B�g,
co robi.
Z Litwy jedn� tylko rzecz wyni�s� z sob� Puka�o, przys�owie stare, dawniej zna�
u�ywane
w miejsce zwyk�ego: Dalib�g, aby imienia bo�ego nie nadu�ywa�, powtarza� cz�sto
bardzo:
Dalifur i z tego posz�o nawet, �e go potem wi�cej nazywano panem Dalifurem ni�
Puka��.
Gdy panicz sobie mundur sprawi�, a karabel� ojcowsk� przypasa� i gniadosza
najlepszego
ze stajni wzi�� pod kulbak�, Dalifur, si� up�akawszy, prze�egna� go karawak� i
poszed� z ni� i
z koronk� oko�o gospodarstwa, jak zwyczajnie. We dworze ani znaku nie by�o, �e
panicza
zabrak�o. Pilnowa� Puka�o, �eby tam wszystko by�o na swoim miejscu i w porz�dku.
O po�udniu
regularnie chodzi� zegar gda�ski nakr�ca�, �eby nie stan��; w pi�kne dni sam
okna odmyka�,
garderob� wietrzy�, py�y �ciera� i przechadzaj�c si� po pustych komnatach,
nawzdycha�
si� i nap�aka� nieraz do syta.
Bo dla niego od wielu lat nic a nic si� tu nie zmieni�o na jot� jedn� w losach,
zaj�ciach i
nadziejach. Kapota jego szara prze�y�a starego Lipi�skiego, dzie� dzisiejszy
podobny by� do
wczorajszego jak brat rodzony; w izdebce, kt�r� zamieszkiwa� lat dwadzie�cia,
patrza� na
jedn� szyb� z rys� i piec pop�kany... a tymczasem na �wiecie ile doli ludzkich i
�ywot�w, i
szcz�cia rozprys�o si� w tym m�y�skim ruchu gor�tszej wrzawy.
Nieraz to sobie przemy�liwa� Puka�o, czemu ludzie nie staraj� si� o ten spok�j,
na kt�rym,
jak na wygodnej ��dce, przep�ywa si� �w burzliwy ocean �ycia i dobija do brzegu,
prawie nie
poczuwszy podr�y, ale � trudno mu by�o zrozumie� wszystko na �wiecie, a i
pretensji do
tego nie mia�.
Zaraz po ostatnich kl�skach konfederat�w napisa� do niego pan Konrad, �e
przyb�dzie, i
ju� czekano na� w Robninie. Cieszy� si� Puka�o, �e cho� panicz z �yciem ocala�,
i wybiera� z
nim rozm�wi� o przysz�o�ci w ten spos�b, aby w dalszych niebezpiecznych
wycieczek odj��
ochot�.
Robnin by� co si� zowie porz�dn� posiad�o�ci� szlacheck�; nie zbywa�o jej na
niczym, rola
by�a wy�mienita, lasu i ��k dostatek, jezioro rybne, rzeczka spokojna a wygodna
p�yn�a dolin�,
zabudowania gospodarskie by�y fundamentalne... a i ludzie zamieszkuj�cy na
gruntach, od
wiek�w ju� zespoleni z Lipi�skimi, przywi�zali si� do nich, i cho� swych pan�w
dziedzicznym
imieniem: � P�diabl� Weneckie, nazywali, kochali ich przeci�. By� i ko�cio�ek,
i plebania
ma�a, i nie opodal go�ciniec bity do miasta, kt�re niezbyt odlegle le�a�o, i
austeria intratna
na trakcie, z kt�rej arendarz, te� przyjaciel dworu, zwany Parnesem, op�aca� ze
trzy tysi�ce
z�otych rocznie, nie licz�c kawy, cukru i mi�sa, i �wiec �ojowych, dodawanych
tytu�em por�kawicznego.
Porz�dny m�ynek rzeczny tak�e co� znaczy�.
Nie tylko rodzice pana Konrada, ludzie porz�dni, gospodarni i lubi�cy �ad,
przy�o�yli si�
do zabudowania bardzo pi�knego folwarku, ale i dziadowskie fantazje da�y si� na
co� po�ytecznego
poprzerabia�, opr�cz ruin na wyspie. Lamus wygl�da� jak baszta murowana, dw�r z
drzewa, pruskiego muru i ceg�y w przybud�wkach, m�g�by si� by� nazwa�
pa�acykiem... tak z
daleka dobrze si� prezentowa�. Wszystko zreszt� sz�o z tym w parze.
Chlubi� si� ojciec pana Konrada, �e u niego chlewka nawet byle jak skleconego
nie znalaz�.
Folwark, w kt�rym Puka�o mieszka�, a naprzeciwko stara klucznica Murzynowska,
tak
by� wygodny, �e drugiemu szlachcicowi m�g�by by� za dw�r s�u�y�, i nie
powstydzi�by go si�
pewnie.
S�siad Robnina, niejaki Pyszewski, poczciwy cz�ek, ale sza�awi�a niezmierny,
powiada�, �e
u Lipi�skich byd�o lepiej mieszka�o, jak u niego ludzie.
S�yn�li te� ostatni z Lippich Lipi�skich z �adu i dostatku. Nie by�o to
bogactwo, nie zwa�o
si� pa�stwem, ale na tej jednej wsi od�u�onej przez nieboszczyka Bernata, ojciec
Konrada
dokupi� drug� dla Boles�awa, zebra� posag dla Anusi i zostawi� synom znaczne
kapita�y. Ale
�y�o si� skromnie bardzo, wygodnie, zdrowo, a wcale nieszumnie. Pami�� starego
owego, co
si� bawi� w patrycjusza weneckiego, by�a skutecznym przyk�adem. Nigdzie chleba
smaczniejszego
nie znalaz�e� jak u Lipi�skich, ale marcypana tam nikt nie pow�cha�. Posz�o to
ju� w
obyczaj, i oba synowie byli ludzie, cho� dobrze wychowani, do prostoty
przywykli, do twardego
�ycia i wielkiego porz�dku.
Pan Boles�aw mieszkaj�cy w Kaliskiem zupe�nie si� wda� w ojca, o�eni�,
zagospodarowa�,
roli patrzy�, a by�o mu tego, co mia�, bardzo dosy�, i wi�cej nie po��da�. Anna
te� posz�a w
�lady matki, wydano j� za m��, �ycie jej wiejskie smakowa�o, dziatki j�
zajmowa�y, kr�tanina
oko�o apteczki bawi�a j� � i by�a szcz�liw�.
Konradowi ju� z m�odu � cho� go najlepiej lubili i ojciec, i matka, i Puka�o, i
wszyscy we
dworze, cho� by� ch�opak stateczny, ale jako� nie na hreczkosieja i domatora z
ocz�w patrza�o.
Gor�czka by�, ciekawy, i jak to m�wiono dawniej, smakowa� mu �wiatek.
Ale ojciec, postrzeg�szy to, jeszcze gorliwiej pracowa� nad nim ni� nad innymi
dzie�mi i
potrafi� tyle, �e z �ywego srebra, jak powiada�, zrobi� srebro �ywe...
Po �mierci rodzic�w � gdy si� Konrad zosta� samiute�ki jeden w owym wielkim
dworze
robni�skim, z zegarem wybijaj�cym pomalute�ku jednostajnie godziny, ze �cie�kami
wydeptanymi
przez starych, kt�rych zabrak�o, z pami�tkami m�odo�ci brata i siostry, co si�
st�d powynosili
� bardzo mu si� t�skno zrobi�o.
Ani polowanie, ani s�siedzi, ani gaw�da z proboszczem, ani nawet ukochany
Dalifur rozerwa�
go nie m�g� i rozweseli�. Najlepiej to widzia� i najwi�cej si� tym gryz� Puka�o,
ale jego
rady panicz nie chcia� s�ucha�. Bywa�o, przyszed�szy wieczorem na kolacj� � bo
obiad jada�
wcze�niej na folwarku lub jak tam gospodarstwo pozwoli�o, a wieczerz� zawsze z
paniczem �
Puka�o po kieliszku gorza�ki, jak si� rozgada�, namawia� pana Konrada na o�enek
i sam mu
nawet bogdanki swata�. Ale panicz na to milcza�.
� Ju�, dalifur � mawia� � takie �ycie, jak to panicz prowadzi, toby si� i
�wi�temu uprzykrzy�o.
C� to teraz ten dw�r, je�li nie gr�b. Gdzie st�pisz, to po nieboszczyku, a nie
ma do
kogo �ywego s�owa przem�wi�... Ale te� sam Pan B�g nakaza� i przypomina, aby tu
nowe
�ycie wprowadzi�a niewiasta... a zaraz b�dzie inaczej.
� Daj mi ty stary pok�j � odpowiada� Konrad � na to jeszcze czasu dosy�, a
jakbym tu albo
trzpiota wwi�d�, co by mi do g�ry nogami stary dw�r przewr�ci�, albo bied�,
niepok�j...
pierwszy by� pewnie p�aka� i narzeka�...
O�enienie, ty to wiesz najlepiej, nie cz�owiek sam zarz�dza, ale Opatrzno��. Jak
si� go zbyt
zachce komu, niech�e si� ma na baczno�ci, bo pewnie b�dzie potem po�piechu
�a�owa�.
Ale to by�y s�owa bardzo rozs�dne, a nie ze wszystkim szczere, wiedzia� Puka�o,
�e pan
Konrad nie dlatego si� nie �eni�, aby si� obawia�, ale �e mu �adna do serca nie
przypada�a, a
po g�owie jakie� z�otoskrzyd�e lata�y bohdanki.
Pan Konrad lubia� po polsku i po w�osku czytywa�, a najwi�cej czytywa� poet�w, i
od
m�odych lat przypl�ta�y si� mu marzenia dziwaczne... wi�c powszedni chleb i
ludzie powszedni
nie smakowali. Tego si� te� stary l�ka� bardzo i rad by go by� co pr�dzej
o�eni�, aby ostudzi�,
bo wiedzia�, �e gdy w �wiat pyrchnie, nie powr�ci do gniazda bez z�otopi�rej
ptaszyny.
Tych to pi�r z�otych stracha� si� poczciwy Puka�o, my�l�c, jak one cz�sto
niez�ot� okrywaj�
dusz�...
W s�siedztwie panien ho�ych by�o podostatkiem, ale wszystkie szy�y w krosnach,
robi�y
sery przedziwne, piek�y baby doskona�e, a �adna jako� nie kwalifikowa�a si� na
ow� bogini�.
Gdy pan Konrad poszed� na wypraw�, Puka�o na intencj� zdrowia jego, powodzenia i
te�
by go tam, jak m�wi�, czupirad�o gdzie jakie nie u�owi�o, odmawia� regularnie
koronk� do
Przemienienia... Jako� jednego szcz�liwego wieczora doczeka� si� panicza... ale
�w �o�nierz
strojny powraca� z szabl� w bryce, bez munduru, a co gorzej bez gniadosza. Leg�
poczciwy
wierzchowiec od kuli. Konradowi te� druga podrapa�a nog�, ale nieszkodliwie.
Puka�� wy�ciskawszy w progu, panicz znowu wszed� z nim do dworu, do pustych
komnat,
w kt�rych tylko zapach zesch�ej lawendy, powk�adanej od mol�w przez Murzynowsk�,
czu�
si� dawa� i jako� pustk� przypomina�. Dziwnie smutno, grobowo wyda�a mu si� ta
siedziba,
kt�rej ka�de krzes�o, st�, sprz�t przypomina�y pogrzebanych: ojca, matk�,
oddalonych: brata i
siostr�. Staruszek zegar wystukiwa� swe wiekuiste: memento... Nic si� tu nie
zmieni�o, tylko
�mier� powymiata�a k�ty.
Dalifur rozradowany powrotem, pyta�, odpowiada� sam, �mia� si�; dla niego teraz
dw�r
o�y�, gdy panicz powr�ci�.
Ale Konrad powr�ci� tak smutny, przybity, zrozpaczony prawie, milcz�cy, �e si�
a� Pukale
wkr�tce te� weso�o�ci przebra�o. Co otworzy� usta, to z nich b�l lecia� i la�
si�, albo czarne
przeczucia.
� �e nieweso�o nam, dalifur � rzek� Puka�o po kilku odezwaniach si� swojego
panicza �
no, to prawda, ale na Boga mi�ego, p�ki cz�ek �yw, tru� si� nie powinien tymi
my�lami, kt�re
mu �ycie i ochot� do niego odbieraj�... Niech no jegomo�� wypocznie, odje si�
troch�, rozpatrzy
po gospodarstwie, a o jakiej� pracy pomy�li. Czym� si� trzeba zaj��... w s�owach
pociechy
ma�o, ale w robocie lekarstwo jedyne. Gdyby� pan cho�by wy��a s�u�y� uczy�, ju�
by lepiej,
ni� tak siedzie� i st�ka�. Pan wiesz, jak to stary nasz jegomo�� mawia�, �e na
�elezie, co
le�y w k�cie, rdza w ko�cu porosn�� musi, a stary n� nieustannie w robocie,
tote� si� i
�wieci...
Roz�mia� si� pan Konrad.
� Daj�e mi robot�, m�j stary no�u � rzek� z u�miechem.
� Jak ja j� dam � odpar� Puka�o � to si� ona dalifur, na nic nie zda. Dla
cz�owieka praca
tylko ta dobra i zdrowa, kt�r� on sobie sam znajdzie i wyjmie j� spod serca.
Ale m�ody ju� i nie s�ucha�, chodzi� a wzdycha�.
Przesiedzia� tak w tej pustce miesi�c, troch� zapolowa�, nieco czyta�,
wieczorami czasem o
gospodarstwo popyta�, niekiedy konno si� przeje�d�a�, to na ganku siedz�c
po�wista�, �eby
przechadzaj�cemu si� po dziedzi�cu Pukale da� wyobra�enie o swej weso�o�ci, ale
mu by� z
twarzy widny taki ucisk serdeczny, �e si� staremu a� �al m�odzie�ca schn�cego
tak marnie
robi�o.
Ju� p�n� jesieni�, coraz chmurniej�c, rzadziej z domu wygl�daj�c i wychodz�c,
pan Konrad
zachorza�, a by�a to choroba, kt�r� i nazwa� trudno, i leczy� niepodobna. Nie
bola�o go
nic, nie umia� powiedzie�, co mu by�o, a wychud�, zmizernia�, zblad� tak, �e
widocznie ka�dego
dnia �ycia ze� ubywa�o. Ani ochoty do jad�a, ani do snu ch�ci, ani do zabawy
pop�du,
siedzia� w oknie, wzrok mia� wlepiony gdzie�, bodaj w �cian�, a gdy si� kto do
niego odezwa�,
porywa� si� nagle przestraszony, jakby go ze snu przebudzono. Na twarzy sk�ra
poprzysycha�a
do ko�ci, oczy mu b�yszcza�y jako� szklisto, a bez �ycia...
Pukale a� na p�acz si� zbiera�o, wspomnia� co� o doktorze, ale si� Konrad na�
ofukn�� dowodz�c,
�e by� zupe�nie zdr�w i cale si� chorym nie czu�.
Trzeba by�o fortelu za�y�, nam�wili si� wi�c z Murzynowsk�, kt�ra si�, st�kaj�c,
po�o�y�a
w ��ko, a folwarczne konie pos�ano po doktora do miasteczka, niby dla niej.
Obrachowa� si�
tak Puka�o, aby doktor by� musia� na obiedzie we dworze, panicza widzia� i
um�wi� si� z nim
wprz�dy, o co chodzi�o. Nie by�o na�wczas u nas prawie innych lekarzy nad
Niemc�w, ten te�
rodem znad Renu zwa� si� Werner i ma�o co, ale bardzo �le m�wi� po polsku, a
mniej jeszcze
�ycia naszego rozumia�. Doktor to by� dobry, ale tej szko�y, kt�ra w cz�owieku
tylko widzia�a
mi�so i leczy�a mi�so. � Sprawy ducha by�y dla� cale niezrozumia�e...
Co duch zbroi� w cz�owieku, zwala�o si� na nerwy, a na te by�y te� lekarstwa, i
gdy nerwy
sp�tano, �e si� dusza nimi pos�u�y� nie mog�a, zdawa�o si�, �e i ona musi by�
zdrow�.
Werner pod pozorem obiadu zaszed� do dworu, umia� nawet nieznacznie dopyta� si�
j�zyka
chorego i jego pulsu, ale znalaz�szy go wycie�czonym, z gor�czk�, po d�ugim
badaniu,
odje�d�aj�c, powiedzia� Pukale:
� To jest choroba... i to nie jest �aden choroba... jemu trzeba �onka...
zabawa... weso�o�cia...
b�dzie jemu zdrowa...
� To tak�e mi nowin� powiedzia� za m�j czerwony z�oty! � rzek� Puka�o � niby to
ja i tego
nie wiem, �e jak b�dzie wes�, to nie b�dzie smutny. Ale jak go tu do kaduka
wyprowadzi� z
tej t�sknoty... jak mu t� �onk� sprokurowa�... dalifur... to s�k...
Mozoli� si� i k�opota� Puka�o, naradza� z Murzynowsk�, kt�ra bardzo jakie�
skuteczne
zi�ka uspakajaj�ce z dodatkiem szafranu zaleca�a... ale pan Konrad w �adne leki
wdawa� si�
nie chcia�, sech� i trybu �ycia zmienia� nie my�la�.
Rok te� ca�y w okrutnym niepokoju strawi� Puka�o, posy�a� do siostry, ale ta dla
bliskiej
s�abo�ci przyby� nie mog�a; dawa� wiedzie� bratu, kt�ry na kr�tko zjecha�,
przerwa� troch�
jednostajno�ci Robnina; ale gdy za bram� wyruszy�, znowu Konrad pogr��ony w
my�lach, na
�cian� pocz�� patrze�.
W ko�cu potrzeba by�o nareszcie uwierzy�, czego od pocz�tku domy�la�a si� i
dowodzi�a
stara klucznica Murzynowska, �e na pana Konrada jaki� fatalny urok rzucono.
Chodzi�o tylko
o to, gdzie wyszuka� bab�, kt�ra by, natur� tego czaru rozpoznawszy, umia�a mu
go skutecznie
odj�� � i �eby pan Konrad nie opiera� si� do�wiadczeniu, jakie by na nim uczyni�
chciano...
a podda� si� odczarowaniu z pokor�.
� �e to s� uroki � m�wi�a Murzynowska � na to bym gard�o da�a... m�ody cz�owiek,
to nie
jest �adna choroba... ludzka, tylko przewr�tno��, zemsta, nas�anie. Ale jak go
to na bab� nam�wi�!!
Puka�o nawet wniosku tego uczyni� si� nie podejmowa�, tymczasem Murzynowska po
baby
znachorki od wsi do wsi, dowiaduj�c si�, lata�a... ale czarownice jako� ju�
na�wczas by�y
rzadkie. Do drobnych pos�ug mo�na by�o znale�� je jeszcze, nawet do zdj�cia
uroku i zrzucenia
go na psa... ale z pana szlachcica �adna si� nie podejmowa�a odczyni� nas�ania.
� Ju� Puka�o mia� ksi�dza nam�wi�, aby pod pozorem jakiego� b�ogos�awie�stwa,
duchownych
u�y� egzorcyzm�w, a to op�tanie zdj�� z niego � gdy nagle niespodziana zupe�nie
zasz�a zmiana.
By�o to jako� wczesn� wiosn�, w�a�nie owies sia� miano i Puka�o z nim
pospiesza�, boj�c
si�, a�eby rola do zbytku nie osch�a � pami�tny na przys�owie: �Kto rzuca w
b�oto, ten zbiera
z�oto�... � gdy z najwi�kszym podziwieniem swym, maj�c siada� na st�paka,
odebra� ze dworu
wezwanie, a�eby niezw�ocznie do pana przychodzi�.
Przestraszy� si� starowina, bo od czasu jak tak zachorza�, nigdy go pan Konrad
nie wzywa�,
a ma�o kiedy nawet wieczorem si� z nim rozgada�.
� C� to tam takiego? � zapyta� ch�opca, kt�ry przybieg� po niego � czy nie
przyjecha� kto?
� Nie, nie ma nikogo, pan sam, prosz� jegomo�ci � odpowiedzia� tak zwany
w�grzynek, w
istocie Maciek ze wsi rodem � tylko od wczorajszego wieczora co�ci panicz jakby
zdrowszy.
Troch� nawet se pod�piewuje, krz�ta si� po pokojach, ubra� si� jako� i czupryn�
do g�ry zaczesa�...
� O! o! dalifur... a to chyba cud! � krzykn�� stary. I zaraz, st�paka oddawszy
stajennemu,
pospieszy�.
Zasta� pana Konrada w ganku, i a� mu si�, spojrzawszy na�, lice te�
rozpromieni�o... By�
ubrany, twarz mia� nieco blad�, ale �wie��, w oczach powr�cona m�odo�� �wieci�a,
jakby inny,
odrodzony wygl�da� cz�owiek...
� Pan Jezus przy dzieci�ciu � zawo�a� w duchu � a c� to si� �wi�ci? � I
podszed� ostro�nie,
a z cicha, jakby si� obawia� sp�oszy� t� odrobin� wesela, tego zwiastuna lepszej
przysz�o�ci.
� Czy pan mnie kaza� wo�a�? � spyta� udaj�c oboj�tnego, cho� mu serce bi�o.
� A! chcia�em ci� prosi�, m�j poczciwy stary przyjacielu � wdzi�cznym g�osem
odpowiedzia�
panicz � mia�bym z tob� co do pom�wienia.
� Aby dobrego! � zawo�a� Puka�o � to� ja zawsze na us�ugi pa�skie, cho� w tej
chwili
chcia�em przypilnowa�, jak tam oni owies sia� b�d�, ale niech tam gumienny
idzie. On nie ma
konia, nasienia nie ukradnie przeci�, a nim zabronuj�, to i ja doskocz�...
� Siadaj�e no na �awie � sam siadaj�c, rzek� Konrad � nie napi�by� si� w�dki...
ranek
ch�odny...
� Ba! a z kim! sam w�dki nie pij� � odpar� Dalifur.
� No, to ja do was przypij�...
� O! to z mi�� ch�ci�...
� Wiesz co, po kieliszku staruszki � doda�, u�miechaj�c si�, m�ody cz�owiek.
� Ju� zgoda, cho�by na witriol � rzek� uradowany Puka�o.
W�grzynek pobieg� na skinienie do apteczki i powr�ci� z flaszk�, chlebem,
sol�... ba, i z
piernikiem.
Patrza� Puka�o, jak on te� b�dzie pi�, ale zobaczywszy, �e szczerze wychyli�
kieliszek, a�
mu si� l�ej na duszy zrobi�o, od roku bowiem panicz nie pow�cha� �adnego
napoju...
� To ju� chyba kto� zdj�� czary! � rzek� w duchu.
� No, m�j Puka�o, b�dziesz ty na mnie gdera� mo�e � odezwa� si� po chwili Konrad
� ale
ju� tak d�u�ej marnie� nie chc�... trzeba mi si� troch� rozrusza�... my�l� w
podr� si� wybra�.
� A to Duch �wi�ty natchn�� � zawo�a� Dalifur, sk�adaj�c r�ce � albo�bym to ja
temu oponowa�
si� �mia�. Jed� pan, jed�, ino nam wes� powracaj. Czy do siostry, czy do brata,
czy
wre�cie cho�by do Warszawy, do Krakowa... to� si� pan rozerwie, a i wszystko
dobrze b�dzie...
� Ale ba! � za�mia� si� Konrad � ty my�lisz, �e ja na tak� ma�� wybieram si�
w�dr�wk�?
� No? a dok�d�e?
� Pomy�la�em sobie... ot... zobacz� moj�, a raczej moich dziad�w ojczyzn�,
Wenecj�, a
stamt�d �atwo mi si� b�dzie i do Grobu Pa�skiego, do Jerozolimy dosta�.
Puka�o struchla�...
� To �le � rzek� w duchu � to �le, pr�nom si� zawczasu ucieszy�... gorszem to
jeszcze
pachnie ni� siedzenie w domu.
Nie �mia� si� wyra�nie sprzeciwia� Puka�o pobo�nej intencji, wiedzia�, �e do
Jerozolimy
pielgrzym�w je�dzi si�a, zna� to, �e si� nie godzi�o od takiego aktu odci�ga�,
s�ysza�, �e ksi���
Radziwi�� by� tam Sierotka i wielu pan�w �wieckich i duchownych, a Wenecji te�,
do kt�rej
jaki� instynkt ci�gn�� serdeczny, nie wypada�o odradza� � ale gdzie zn�w m�odemu
i nie tak
bardzo bogatemu ch�opcu, my�la�, na tak� si� puszcza� imprez�?
Zrazu wi�c zamydli� ni tym, ni owym.
� A czemu� nie! czemu� nie � rzek� � tylko �e to oboje, cho�by i ta Wenecja, a
c� dopiero
Jerozolima... daleko strasznie, a podr� kosztowna... i do licha,
niebezpieczna... W Ziemi
�wi�tej z pogany sprawa... z morzem... z okr�tami... z fluktem niepewnym, z naw�
kruch�...
E! gdyby tylko intencja pielgrzymki, tobym wotowa� za Kalwari� nasz� albo
Cz�stochow�.
� Zapominasz o Wenecji, m�j mi�y � odpar� Konrad � i o tym, �e ja jecha� chc�
w�a�nie
dla widzenia kraj�w, dla poznania �wiata... dla...
Puka�o niedobrze i t� ciekawo��, i t� ��dz� zrozumia�, ale jak si� by�o
opiera�... nu�by
zn�w w t� niebezpieczn� popad� chorob�?
� Mo�e� to taka podr� i nie ruina � odpar� � ale zawsze... bez jakich tysi�ca
czerwonz�otych
ani my�le� si� ruszy�... a mo�e i drugi zaczepi� wypadnie � doda�, kiwaj�c
g�ow�. � Ono
ci si� to tam i znajdzie... dalifur... ale... prawd� rzek�szy... posypa� to po
drodze, troch� �al...
� My�l�, �e si� to i mniejszym kosztem obejdzie � odpar� pan Konrad. � Dwa razy
do roku
albo i wi�cej, jakem czyta�, odp�ywaj� z Wenecji okr�ty do Ziemi �wi�tej,
pielgrzym�w tam
je�dziwa du�o i nie bardzo dostatnich... przecie� si� wa�� na to... no, i cali
powracaj�. Wystaw
sobie, kochany Paku�o � doda� z zapa�em i u�miechem � zobaczy� nasz� dawn�
ojczyzn�,
W�ochy, Wenecj�, morze... Palestyn� i gr�d u�wi�cony przez Zbawiciela...
� Daj tylko Bo�e ca�o i jak najrychlej powr�ci� � westchn�� stary � czemu� nie!
czemu�
nie!... ale za pozwoleniem pana, nie obrazisz si�, gdy zapytam, sk�d to panu ta
my�l przysz�a...
� Nic naturalniejszego � odpowiedzia� Konrad � my�la�em o naszej ojczystej
Wenecji...
czyta�em o podr�ach... i ot...
Stary g�ow� pokiwa�.
� Je�li to ma pos�u�y� panu, orze�wi�, doda� do �ycia ochoty... potrzeba
natchnienia s�ucha�...
tylko dobrodzieju m�j � rzek� ciszej � jak tam z tymi Arabami czy Turkami? czy
bezpieczni
to ludzie? czy pogany te leda kogo nie zaczepiaj�?
� Tylko si� im op�aca� potrzeba � odpar� u�miechaj�c si� Konrad � w najgorszym
razie,
cz�ciej obior�, ni� na �ycie si� targn�.
� No, to tak niby jak i z Niemcami � zawo�a� stary � jeszcze to p� biedy, byle
na krew
chrze�cija�sk� chciwi nie byli i na ni� nie czyhali... a zn�w do kata w niewol�
nie uprowadzili,
bo z niej si� wykupowa� to i wioski ma�o... Wszak ci to dziad nieboszczyka pana
podkomorzego
by� u Turka w Carogrodzie w niewoli, a familia go ledwie za wielkim staraniem
ojc�w
trynitarzy dosta�a, na wag� srebra za� op�aciwszy... Jeszcze opr�cz tego co
prezent�w
nadawali drogomanom, a co fundacji na t� intencj�, a i p� klasztoru trynitarzom
przez
wdzi�czno�� budowali, tak �e si� niemal na p� wieku zrujnowali...
� O to si� nie l�kaj, stary � weso�o zawo�a� Konrad � nie ja pierwszy jad�, nie
ja jeden...
si�a tam co roku p�tnik�w, powracaj� przecie cali i zdrowi.
� No, niech i tak, dalifur, niech i tak � potakuj�c pocz�� Puka�o � teraz co do
grosiwa wypadnie
konferowa�. Co do tego kr�tk� zdam spraw�. Jest tysi�c czerwonz�otych tych, co
si�
zawsze nazywa�y jeszcze za �ycia nieboszczyka ojca pa�skiego �zakl�tymi�, tych
ja bym nie
rusza�. Z�oto w�gierskie i obr�czkowe, dukat w dukat dobrane jak per�y; �al,
�eby je by�o pu�ci�
marnie... Oko�o tysi�ca zbierze si� r�nej monety oko�o domu, a tysi�c
po�yczy�em kupcowi
do Poznania tak, abym je m�g� na ka�de zawo�anie odebra�. P�ac� od nich prowizji
p�
procentu co miesi�c i daj� kaw� i cukier, cz�ek tantny... napisz� tylko do
niego, za dziesi�� dni
b�d�.
� A na Boga, po c� mi tyle! � wykrzykn�� Konrad.
� No, bez okr�g�ego tysi�ca ja pana nie puszcz� � odpowiedzia� stary � ju� jak
tam sobie
chcecie. Gdy si� jedzie w kraj daleki, mi�dzy ludzi, nie mo�na si� lada jako
pokaza�, zw�aszcza
w tej Wenecji, bo to si� tam, przybywszy z Polski, nale�y i postawi�, aby nie
my�la�a
szlachta wenecka, �e my tu samym razowym chlebem �yjemy. Ko�o domu to tam
cz�owieka
znaj� i nie s�dz� go z miny, ale poza krajem mieszek nabity, to najlepsze
testimonium i litterae
passus. Nie przystoi, aby mego dobrodzieja wzi�li tam za jak�� hetk�-p�telk�.
No, nie
pojedzie� si� te� � doda� stary � bez czeladzi, bez pacholika, bez dworzanina,
ano cz�ek do
koni jeden i drugi, i koni te�...
� St�j! st�j! m�j Puka�o! � �miej�c si� przerwa� Konrad. � Co znowu! co ci si�
�ni! ja my�l�
lub sam jeden, lub co najwi�cej samowt�r z w�grzynkiem, i po wszystkim. Czy to
ja taki
wielki pan, a teraz ju� i nie te czasy; konie mi �adne potrzebne nie s�,
przybor�w niewiele; te
wi�cej ci꿹, ni� pomagaj�.
-A! no, to jak wy tam sami rozporz�dzicie � szepn�� Puka�o � przecie� w tak�
drog� tak z
kopyta ruszy� niepodobna, trzeba si� przygotowa�. Obmy�lemy wszystko, a ja do
mojego
Kasperowskiego dzi� jeszcze o dukaty napisz�.
Poskroba� si� stary po �ysinie, bo mu si� �al zrobi�o onych zapa�nych tysi�ca
czerwonych
z�otych, ale pocieszy� si� w duchu, sobie m�wi�c: � Pal ich diabli, aby panicz
by� zdr�w, a nie
nudzi� si�, da�bym i dwa; to si� odrobi... aby �ycie i si�a...
Piorunem posz�y przygotowania do podr�y, bo raz my�l t� powzi�wszy, gor�czkowa�
si�
Konrad, chodzi�, nap�dza�, spieszy�, aby co najpr�dzej wyruszy�. W tydzie�
istotnie Kasperowski
z�oto owe z Poznania przywi�z�, a cho� by�y mi�dzy nim i obrzeza�ce, w og�le
jednak
niez�� wag� trzyma�y. Pi��set najdorodniejszych, t�ustych, tuczonych, jak m�wi�
stary; karmionych,
dodawa� Kasperowski, opiecz�towano osobno, na ostateczny jaki� wypadek, gdyby
ju� bieda jaka przysz�a. Trzos uszyto umy�lnie zamszowy, mocny; Murzynowska
bielizn�,
suknie, niekt�re kordia�y, nieodzownie w drodze potrzebne, zbiera� pocz�a. �
Sam Puka�o
dobiera� suknie, pasy i w czym by si� przystojnie okaza� mo�na, koniec ko�cem,
rupieci si�
a� do zbytku wiele nazw��czy�o, bo ludziom, co ma�o po �wiecie si� kr�cili,
wszystko zdawa�o
si� bardzo potrzebne. Chcieli nawet koniecznie nam�wi� panicza, aby wzi��
ko�dr�, �osi�
sk�r� i poduszek cho� ze dwie, ale temu si� stanowczo opar� Konrad i kontentowa�
jedn� sk�r�.
Wszystkie te w�ze�ki, puzderka, sepeciki, sakwy by�yby objuczy�y wielb��da, ale
Murzynowska
i Puka�o zaklinali si�, �e bez tego st�pi� za pr�g nie by�o mo�na. Klucznica nie
wyobra�a�a
sobie nawet, aby bez domowej mi�ty pieprzowej i melisy pu�ci� si� w �wiat
godzi�o.
Trudno� by�o nie mie� flaszki w�dki w zapasie, troch� chocia�by w�dliny, kawa�ka
sera z
kminkiem i s�odkiej jakiej b�d� przek�ski...
Puka�o ledwie si� zgodzi� na to, aby na jednym poprzesta� w�grzynku, my�la� da�
starszego
i stateczniejszego s�ug�, ale ch�opak si� panu do n�g rzuci� i wyp�aka�, �e go
wzi�to... Tak
mu si� chcia�o Gr�b Pa�ski ogl�da�!
Ten w�grzynek, w istocie, jak m�wili�my, prosty Maciek dlaczego si� w�grzynkiem
mianowa�,
nie by�o dobrze wiadomo, to pewna, �e w W�grzech si� nie urodzi� i ani ich
pow�cha�...
W�grem by� domowego chowu, tyle tylko, �e go ubierano z w�gierska. Czupurny
malec,
wes�, roztropny, odwa�ny, wygadany by�, jak to dawniej mawiano... ciekawy
bardzo.
Sam si� czyta� prawie nauczy� i do ksi��ek si� rwa� strasznie, by� te� do
panicza swojego
przywi�zany ba�wochwalsko. Wad� mia� przecie jedn�, lat siedmna�cie, a z tej
przyczyny nies�ychanie
czu�e serce dla p�ci niewie�ciej, za kt�r� szala�. Op�aca�o mu si� to
nieustannymi
k�opotami, guzami nawet, i tysi�cem nieprzyjemno�ci, ale cierpia� weso�o i wcale
si� tym nie
zra�a�.
Zwr�ci� uwag� pa�sk� na ten defekt w�grzynka Puka�o, ale pan Konrad si�
roze�mia� i ramionami
ruszy�.
� Za granic� � rzek� � nie znaj�c j�zyka, trudno mu b�dzie wda� si� w jakie
mi�osne konszachty...
� Ale ba! � odpar� Dalifur � to takie stworzenie zajad�e, �e si� got�w pannom na
migi
o�wiadcza�, ale ja go zreflektuj� na odjezdnym tym � doda� � �e mu przyrzekn�
pi��dziesi�t
odlewanych, je�li mi najmniejsze g�upstwo zrobi. A �e ojciec jego nieboszczyk
przela� na
mnie sw� w�adz�, umieraj�c, dotrzymam �wi�cie.
W�grzynek wys�ucha� wprawdzie tej obietnicy, wyszczerzaj�c z�by, ale go ona nie
ustraszy�a...
szcz�liwy by�, �e jedzie z panem, tak �e gdyby mu Puka�o anticipative wyp�at�
nale�no�ci
zaproponowa�, by�by j� przyj��, byle jecha�.
Nadszed� nareszcie wielki dzie� rozstania. Pakunek jeszcze si� zwi�kszy�
troskliwo�ci�
s�ug a roztrzepaniem w�grzynka. Rano do kapliczki dworskiej przyby� ze msz�
�wi�t� pleban
staruszek dla pobenedykowania na drog� pobo�n� tego, kt�remu b�ogos�awi� ju�
raz, gdy na
�wiat przychodzi�.
Ca�y dw�r przytomny by� temu obrz�dowi uroczystemu, a stary Puka�o sp�aka� si�
biedaczysko,
my�l�c o niebezpiecze�stwach, kt�re czeka�y panicza, cho� mu ksi�dz pleban
stara�
si� wyt�umaczy�, �e elementa straszniejsze s� od ludzi, bodaj pogan, nawa�nice
gro�niejsze od
Arab�w i Turk�w, choroby zjadliwsze nad w�e i padalce. Skutkiem trafnych tych
perswazji
proboszcza by�o, �e g�ow� sobie nabi� stary i morzem, i burz�, i lud�mi, i
padalcami razem... a
wi�cej si� jeszcze trwo�y� ni� wprz�dy.
� �eby przynajmniej mnie z sob� wzi�� � m�wi� Puka�o � ja bym mu jako� rady
dawa�...
tylko �e kt� by tu znowu beze mnie gospodarzy�?
Prze�egnany, op�akany, ale z my�l� rze�w�, z ciekawo�ci� wielk� widzenia
dziadowskiej
ojczyzny i krain dalekich, wyruszy� Konrad ku nieznanym krajom, a we wrotach
Robnina Puka�o,
Murzynowska, ksi�dz pleban, czeladka, nawet psy podw�rzowe d�ugo stali, patrz�c
na
tuman kurzu, kt�ry p�dzi� drog� i nare�cie znik� im z ocz�w.
Zapomnieli�my dzi�, jak si� to ongi podr�owa�o, mamy u�atwie� tyle, �e dawnych
trudno�ci
dzi� jako� i poj�� nie umiemy... Ale kto si� cho�by teraz puszcza� na ma�o
ucz�szczane
drogi, w pust� Kalabri�, po wybrze�ach Elby i Korsyki, cho�by w Arbuzze lub inn�
okolic�,
kt�rej nie przerzynaj� go�ci�ce, na kt�rych jeszcze nie czatuj� ober�y�ci, ten
nocuj�c pod go�ym
niebem, �yj�c sple�nia�ym chlebem i zg�stnia�ym winem, powzi�� wyobra�enie, czym
by�y w�dr�wki za dawniejszych czas�w, gdy niezbrojnemu i w niewielkim
towarzystwie pu�ci�
si� nawet nie by�o podobna, a ciekawo�� lub nieopatrzno�� cz�sto si� zdrowiem i
�yciem
op�aca�o.
Nie by�o ju� tak bardzo �le po wielkich traktach w ko�cu XVIII wieku i tam,
gdzie poczty
same lub pod eskort� si�y zbrojnej chadza�y, ale na uboczach podr�ny samotny
musia� si�
dobrze ogl�da�, wzbudza� bowiem apetyt, nawet w ludziach zwykle na cudze
kieszenie i �ycie
nie�akomych.
Za to podr� by�a nier�wnie wi�cej zajmuj�ca ni� teraz, gdy innego przypadku nad
p�kni�cie
kot�a lub wywr�cenia wagon�w i skr�cenia karku prozaiczne spodziewa� si� nie
mo�na...
Spotkania, znajomo�ci, awantury niezmiernie urozmaica�y w�dr�wk�; wszystkie
niemal romanse
stare na go�ci�cach si� poczynaj�, ci�gn� i rzadko gdzie indziej ko�cz� jak w
gospodzie.
Dla zadomowionego cz�owieka, kt�ry �wiat nieco by� sobie przywyk� wyobra�a� na
wz�r
swojego kraju, nowe strony nieco si� musia�y wydawa� dziko. W�grzynek, ledwie za
granic�
wyruszywszy, i �mia� si�, i dziwi�, i narzeka�, i a� prawie od rozumu odchodzi�.
Najwi�cej go
to niecierpliwi�o, �e powszechnie ludzie szwargotali niezrozumia�ymi j�zykami, z
kt�rych nic
doj�� nie by�o mo�na... i �e mowa polska nie by�a tak powszechnie znana, jak
sobie wyobra�a�.
Pan Konrad o to przynajmniej k�opotu nie mia�, m�wi�c nie�le po francusku,
expedite po
�acinie i po w�osku, a nawet odrobin� po niemiecku. Ostatnim z tych j�zyk�w gdy
by� zmuszony
d�u�ej m�wi�, spluwa� potem, jakby sobie czym niedobrym usta pobrzydzi�.
Po Europie naowczas jeszcze z francuszczyzn� a z �acin� �atwo by�o mo�na
w�drowa�.
Na Szl�sku byli jak w domu, przeje�d�aj�c Czechy, w�grzynek utrzymywa�, �e i tam
jeszcze
po polsku m�wiono, ale jakim� spieszczonym j�zykiem. Dalej wpadli w niemiectwo,
a
dojechawszy do Wiednia, ch�opak ju� tylko na migi rozmawia�.
Nim st�d do Triestu potrafili si� dosta� przez ogromne g�ry, nadziwi� si� ich
urodzie i
wielko�ci, nastracha� przepa�ci, kt�re mu si� po nizinach i r�wninach
przera�liwie ogromne
wydawa�y... a dopiero�, gdy zobaczyli morze, otworzy� g�b� i stan�� jak wryty.
Ta woda bez ko�ca i p�ywaj�ce po niej �upiny od orzech�w, my�l, �e si� w kruchej
�odzi
przyjdzie pu�ci� na te bezdenne obszary przepa�ci � odj�a odwag� ch�opakowi i
zmusi�a go
prawie �a�owa�, �e spokojny k�t, w Robninie za piecem, tak lekkomy�lnie i
porywczo opu�ci�.
Pan Konrad by� wes�, w najlepszym �wiecie humorze, radowa� si� wszystkiemu,
znosi�
niewygody heroiczne, a zajmowa�a go najmniejsza rzecz do tego stopnia, �e si� a�
zapomina�.
W�grzynek cz�sto go za r�kaw poci�gn�� musia�, aby godzin� sp�nion� przywie��
na pami��.
Ju� w Wiedniu pan Konrad bardzo si� pocz�� niewiastom przypatrywa�, wygl�daj�cym
nieco �ywiej i fantazyjniej od tych, kt�re dot�d spotyka�, ale niemieckie owe
pulchne a bia�e
pi�kno�ci, cho� na m�odego ch�opaka oczyma niebieskimi rzuca�y, jeszcze mu by�y
za flegmatyczne,
zanadto do ziemi zdawa�y si� przyros�e.
W Trie�cie jeszcze W�och tak prawie jak nie by�o, w�o�cianki z okolic, gdyby nie
osio�ki,
na kt�rych na targ przyje�d�a�y, przypomnia�yby mu domoros�e wie�niaczki, nawet
nieco j�zykiem...
ale tu ju� przecie na okr�t przysz�o siada� i do Wenecji p�yn��. Bi�o serce
coraz �ywiej
Konradowi do starej dziadowskiej ojczyzny...
Nie by�o pogotowiu innego statku, nad jedn� bark� kupieck� kapitana Weneta,
powracaj�c�
od Wschodu, kt�ra do Wenecji odp�ywa�a, na t� si� tedy wybrali podr�ni nasi,
gdy przysz�o
�ycie zdradliwemu powierzy� �ywio�owi, znacznie spowa�niawszy oba.
Statek �w, kt�ry si� zwa� �Padre Antonio�, spory by� i poka�ny, �adowny kupi�,
kt�r�
wi�z� ze Wschodu. Burza go by�a zmusi�a szuka� chwilowo przytu�ku w porcie, z
czego korzystaj�c
zabiera� nieco podr�nych z sob�. Ale ju� na pok�adzie ledwie by�o cokolwiek
miejsca
wolnego zosta�o, towary, ludzie, skrzynie, powrozy, r�na gawied� w liczbie
wielkiej go
zalega�a.
Zgodziwszy si� z owym kapitanem, Wenecjaninem, kt�ry mimo polityki us�ug� sw�
wy�wiadczon�
podr�nym na cekiny dobrze obliczy� potrafi�, Konrad, na ��dk� zabrawszy pakunek
i w�grzynka, pu�ci� si�, polecaj�c si� Matce Mi�osierdzia, do statku.
Je�dzi� ci to i on, i w�grzynek jego nieraz po jeziorze w Robninie, ba, i po
Gople � ale tam
si� nigdy woda tak nie rusza�a jak tutaj. Rzek�by�, �e j� kto w kotle warzy�.
Zdawa�o si�, �e co
chwila ��dka si� ochynie i zanurzy, s�one wody pluska�y w twarz, a trzyma� si�
potrzeba by�o
dobrze za burt, aby nie wylecie�.
Statek szcz�ciem niezbyt odlegle sta� od brzegu, i ta kr�tka pierwsza przeprawa
posz�a
szcz�liwie. Wdrapa� si� ch�opak na okr�t po drabinie jak kot. Pan Konrad te�
dosy� zr�cznie,
rzeczy powci�gano bez szwanku, a na szerszym pok�adzie i serca przyby�o...
Zdawa�o si� tu
jako� bezpieczniej.
Gdy rzeczy w k�tku z�o�ono, siad� w�grzynek na t�umoczku i pocz�� si� rozgl�da�
po okr�cie,
a by�o si� tu czemu przypatrze�, i Konrad te� ciekawie oczyma strzela�, bo dla
nich
wszystko to by�o nowym.
Okr�t p�yn�� a� z Carogrodu, a po drodze do r�nych port�w przybija�, nabra� te�
i w�drowc�w
si�a wszelkiego rodzaju, pocz�wszy od tych, co do czy�ciejszego miejsca mieli
prawo,
a� do biedak�w po�ciskanych na dnie i na tyle okr�tu.
Twarzy ogorza�ych, zawoj�w zbrukanych, stroj�w dziwnych by�o pod dostatkiem.
Kapitan, niestary jeszcze cz�owiek, ale obeznany z morzem i bywalec, weso�ego
usposobienia,
czuwa� pilno nad swym statkiem, a gdy mu si� wypocz�� godzi�o, bra� za gitar� i
pod�piewywa�
albo z podr�nymi baraszkowa�. M�czyzna wzrostu t�giego, barczysty, ogorza�y
od s�o�ca i morskich wyziew�w, wygl�da� po trosze na korsarza, cho� nie zabawia�
si� tym
rzemios�em i uczciwie towarem handlowa�. Z Dogan� czasem mia� ma�e zatargi, ale
to by�a
domowa sprawa...
Opr�cz niego obfite by�o towarzystwo i urozmaicone: dw�ch brudnych Turk�w,
kt�rzy,
podes�awszy sobie kilimki, siedzieli z nogami pod si� podkurczonymi i palili
fajki, nieustannie
im nak�adane przez ma�ego Murzynka, bardzo zwinnego ch�opaka; dwie Turczynki,
zawini�te
w mu�lin i okryte rodzajem namiotu, aby ich ludzkie nie dopatrzy�o oko; kilku
czarnych,
ogorza�ych Grek�w z no�ami za pasem i � co niezmiernie dziwi�o w�grzynka � w
bia�ych
sp�dnicach; kilku W�och�w; dw�ch na ostatek bogatych �yd�w, kt�rzy na uboczu,
obstawiwszy
si� swoimi pakami, siedzieli osobno.
By� i braciszek kapucyn, chudy niezmiernie, bosy, w habicie �atanym, �ysy
zupe�nie, kt�ry
sobie w k�tku si� modli�.
Gdy kapitan obliczy� si�, �e mu ju� nikogo nie brak�o, dano zna� do odjazdu.
Wiatr by�
pomy�lny i obiecywa� statkowi podr� nied�ug�, �atw�, ponad brzegami ci�gle, tak
�e prawie
l�du z ocz�w traci� nie mieli. Pogoda te� po gwa�townej burzy ustali�a si�
prze�liczna, powietrze
by�o wonne, �wie�e, chcia�o si� je pi� i �yka� piersi� pe�n�... Widok na
sinozielone
fale zachwyca�. Zako�ysa� si� wkr�tce okr�t po wyrwaniu kotwic, rozpi�to szeroko
�agle; powia�
w nie wiaterek lekki i �Padre Antonio� unoszony falami p�dzi� ju� z dobr� my�l�
ku
kr�lowej Adriatyku...
Ju� si� byli nieco odsun�li od brzeg�w i trieste�ski amfiteatr wzg�rz�w pi�kn�
ich oczom
malowa� si� panoram�, gdy spod desek okr�tu, rzek�by� z g��bin morza, ze �piewk�
na ustach,
z ha�asem i szumem wyskoczy�a jaka� posta�, wyrwa�a si� raczej, staj�c si� jak
zjawisko jakie
przed oczyma zdziwionych podr�nych.
Wszystkich te� wejrzenia na ni� si� obr�ci�y; Turcy podnie�li zwieszone g�owy,
Grecy zacz�li
muska� w�sy, �ydzi powykr�cali twarze, w�grzynek wsta� a� na nogi, a pan Konrad
os�upia�. Kapitan okr�tu jakby na przyj�cie ochoczo plasn�� w szerokie d�onie.
Jak�e opisa� to zjawisko wodne, powietrzne, bo nieziemsko wygl�daj�ce? � By�o to
dziewcz� lat najwi�cej pi�tnastu, �redniego wzrostu, zr�czne jak sarneczka,
kszta�t�w pe�nych,
ubrane dziwacznie, ale tak cudownie pi�kne, �e os�upienie Konrada ca�kiem
usprawiedliwia�o.
Wszyscy zreszt� patrzali na to trzpiotowate dziewcz� z jednakowym zachwytem. Kto
widzia�
wizerun