4931
Szczegóły |
Tytuł |
4931 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4931 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4931 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4931 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
John Collier � Diabelskie pieni�dze
Tego dnia Foiral zarzuci� �adunek korka na mu�a i pocz�apa� z nim na szos�, �eby z�apa� ci�ar�wk� jad�c� do Perpignan. Wraca� akurat do domu, drepcz�c sobie spokojnie, jak gdyby nigdy ni�, ko�o mu�a, i w�a�ciwie o niczym nie my�l�c, kiedy min�� go id�cy wielkimi krokami wariat, na p� go�y, jakiego ludziska jak �wiat �wiatem nie widzieli we wschodnich Pirenejach.
Nie by� on z takich typowych idiot�w, z wielk� g�ow�, jak tych kilku, co mieszkali tam w dole, we wsi. Nie by� te� wyn�dznia�y, bredz�cy jak stary ojciec Barillesa, kt�remu odj�o rozum po spaleniu si� domu. Nie mia� te� malutkiej, jakby wysuszonej g�owy, jak m�odszy Lloubes. By� to zupe�nie nowy typ wariata.
Foiral uzna�, �e to jaki� wybuchowy wariat, pe�en energii, wigoru, tak samo dokuczliwy jak s�o�ce. Spod jego sk�pego barwnego ubrania prze�wieca�o opalone na czerwono cia�o: czerwone ramiona, czerwone kolana, czerwona szyja; twarz te� mia� czerwon�, okr�g��, pe�n� u�miech�w, przyjaznych grymas�w i s��w.
Foiral dogoni� go na szczycie wzniesienia � wariat patrzy� na dolin� z tak� min�, jakby go piorun trafi�.
� O Bo�e � odezwa� si� do Foirala. � Sp�jrz tylko, cz�owieku! � Foiral pos�usznie spojrza�. Nie zauwa�y� nic szczeg�lnego. � A ja � m�wi� g�upi Jasio � ca�ymi tygodniami �azi�em tam i z powrotem po tych przekl�tych Pirenejach � ogl�da�em ��ki, lasy, brzozowe, sosny, wodospady � wszystko zielone jak groszek! A tutaj jest to, czego szuka�em przez ca�y czas. Dlaczego nikt mi o tym nie powiedzia�?
I c� odrzec na takie g�upie pytanie? Inna spraw�, �e wariaci zwykle sami sobie odpowiadaj�. Foiral waln�� pi�ci� swego mu�a i ruszy� �cie�k� w d�, ale ten postrzeleniec id�c za nim krok w krok ani my�la� odej��.
� Na Boga, co to takiego? � gada�. � Kawa�ek Hiszpanii przerzucony przez granic�? Czy jak? Wygl�da zupe�nie jak krater na ksi�ycu. Z pewno�ci� nie ma tam wody? O Bo�e, a ten pier�cie� czerwonych wzg�rz! Sp�jrz, cz�owieku, na ten r�anoz�ocisty kraj. Czy tam w dole to s� wioski, czy ko�ci jakich� prehistorycznych stwor�w? Podoba, mi si� tu � ci�gn��. � Podobaj� mi si� te drzewa figowe strzelaj�ce prosto ze ska�y. Podobaj� mi si� owoce fig p�kaj�ce od nasion. Czy� s�ysza� kiedy, cz�owieku, o surrealizmie? To� to �ywy surrealizm. A to co takiego? Lasy korkowe? Wygl�daj� jak skamienia�e olbrzymy. Wspania�e olbrzymy, kt�re krwawicie, kiedy ci bezczelni �miertelnicy, te n�dzne kar�y, ob�upuj� was ze sk�ry. Ale przysi�gam wam, �e moim ma�ym p�dzlem, na ma�ym kawa�ku p��tna przywr�c� wam istotn� cz�� waszego istnienia!
Foiral, wcale znowu nie taki pobo�ny, na wszelki wypadek prze�egna� si�. Dziwak szed� z nim ca�y czas pod g�r� i w d�, przez dwa albo trzy kilometry. A Foiral odpowiada� tylko �tak", �nie" albo po prostu chrz�ka�.
� To m�j kraj! � krzycza� wariat. � Stworzony dla mnie! Jakie szcz�cie, �e nie pojecha�em do Maroka! Czy ty mieszkasz w tej wiosce, m�j dobry cz�owieku? Cudownie! Sp�jrz na te domy! Dlaczego tak wygl�daj�, jakby zosta�y spi�trzone przez jaskiniowc�w, przez jaskiniowc�w, kt�rzy nie mogli znale�� odpowiedniej jaskini? A mo�e to s� jaskinie, z kt�rych opad�a ska�a, i zawstydzone w �wietle s�onecznym tul� si� teraz do siebie? Dlaczego nie macie tu wcale okien? Ach, jak mi si� podoba ta ��ta dzwonnica. Zupe�nie hiszpa�ska. I ten dzwon wisz�cy w �elaznej klatce, czarny jak tw�j kapelusz. Martwy. Mo�e dlatego tak tutaj spokojnie. Zamar�y ha�as powieszony na tle b��kitu! Cha, cha, cha! Ciebie to nie bawi, co? Surrealizm nic ci� nie obchodzi? Tym gorzej dla ciebie, przyjacielu, poniewa� jeste� zrobiony z tej samej materii co sen. Przepadam za tymi czarnymi ubraniami, kt�re wy wszyscy nosicie. Znowu wp�yw Hiszpanii, jak s�dz�. Wygl�dacie w nich jak dziury w �wietle.
� Do widzenia panu � powiedzia� Foiral.
� Zaczekaj chwil� � rzek� nieznajomy. � Czy nie wiesz, gdzie m�g�bym zatrzyma� si� w tej wsi? Jest tutaj gospoda?
� Nie ma � odpar� Foiral skr�caj�c w stron� swego obej�cia.
� Do licha, przecie� kto� m�g�by mi chyba wynaj�� pok�j na noc...
� Nie.
To nieco zbi�o z tropu nieznajomego.
� No c�, w ka�dym razie rozejrz� si� � powiedzia�.
I poszed� ulic� przed siebie. Foiral widzia�, jak rozmawia z madame Arago, kt�ra potrz�sa przecz�co g�ow�. Potem zobaczy�, �e pr�buje u piekarza, ale i piekarz potrz�sn�� g�ow�. Kupi� jednak u niego bochenek chleba, a od Barillesa troch� sera i butelk� wina. Potem usiad� na �awce przed sklepikiem, posili� si� i znowu ruszy� pod g�r� przed siebie.
Foiral pomy�la�, �e lepiej b�dzie mie� go na oku, wi�c poszed� za nim na szczyt wzg�rza, sk�d by� widok na ca�� okolic�. Wariat nic nie robi�, nic nie zbiera�, tylko si� rozgl�da� woko�o. Potem ruszy� wolno w kierunku niewielkiego domku ze studni�, znajduj�cego si� o kilkaset jard�w powy�ej wsi.
Tak si� z�o�y�o, �e by�a to w�asno�� Foirala � przez �on�; ca�kiem dobry kawa�ek ziemi, gdyby mieli syna, kt�ry m�g�by tu osi���. Widz�c, �e nieznajomy idzie w tamtym kierunku, Foiral poszed� za nim, nie za szybko � rozumiecie � i nie za wolno. Kiedy si� znalaz� na miejscu, nieznajomy zagl�da� w�a�nie przez szpary w okiennicach, a nawet pr�bowa� otworzy� drzwi. Po takim mo�na si� by�o wszystkiego spodziewa�.
Intruz podni�s� wzrok, kiedy us�ysza� kroki Foirala.
� Czy tutaj kto� mieszka? � spyta�.
� Nie � odpar� Foiral.
� A do kogo nale�y ten dom?
Foiral nie bardzo wiedzia�, co odpowiedzie�. Wreszcie jednak wyj�ka�, �e do niego.
� Wynajmiecie mi go? � spyta� nieznajomy.
� Co takiego?
� Chcia�bym wynaj�� ten dom na sze�� miesi�cy � powiedzia� nieznajomy.
� Po co?
� Do licha � rozgniewa� si� nieznajomy � po to, �eby tu mieszka�!
� Dlaczego?
Nieznajomy uni�s� r�k� i wystawi� kciuk.
� Po pierwsze jestem artyst� malarzem � powiedzia� bardzo powoli.
� Tak � odpar� Foiral.
Nieznajomy wystawi� palec wskazuj�cy.
� Po drugie mog� tu pracowa�. Podoba mi si� tutaj, zw�aszcza te dwa d�by.
� Dobrze � wyrazi� zgod� Foiral.
Wtedy nieznajomy wystawi� �rodkowy palec.
� Po trzecie chc� tu sp�dzi� sze�� miesi�cy.
� Tak � odpar� Foiral.
Nieznajomy wystawi� czwarty palec.
� W tym domu, kt�ry, o�miel� si� powiedzie�, na tle tej ��tej ziemi wygl�da niezwykle interesuj�co, jak kostka do gry na pustyni. A mo�e jak czaszka?
� Ach! � westchn�� Foiral.
Wreszcie nieznajomy do��czy� pi�ty palec i zada� pytanie:
� Ile mi policzycie, jak b�d� mieszka� i pracowa� w tym domu przez sze�� miesi�cy?
� Po co? � spyta� Foiral.
Wtedy nieznajomy zacz�� bardzo g�o�no tupa� i posprzeczali si� na dobre. Foiral uci�� ca�� spraw� m�wi�c, �e w tej cz�ci �wiata ludzie nie wynajmuj� dom�w, ka�dy ma sw�j w�asny.
� Kiedy ja musz� � powiedzia� nieznajomy zgrzytaj�c z�bami � malowa� tutaj obrazy.
� Tym gorzej � burkn�� Foiral.
Nieznajomy zacz�� krzycze� i be�kota� w jakim� nieznanym j�zyku, mo�e nawet diabelskim. Wreszcie powiedzia�:
� Widz� twoj� dusz� jako ma�y, zupe�nie ja�owy kawa�ek marmuru na tle niezmierzonej przestrzeni p�on�cej biel� soli alkalicznej.
Foiral trzymaj�c dwa �rodkowe palce pod kciukiem wyci�gn�� pierwszy i czwarty w kierunku nieznajomego, nie zwa�aj�c na to, �e go mo�e obrazi�.
� Ile chcecie za t� bud�? � spyta� nieznajomy. � Mo�e j� kupi�.
Foiral z wielk� ulg� stwierdzi�, �e oto stoi przed nim najzwyklejszy w �wiecie wariat. Nie maj�c na ty�ku nawet przyzwoitych portek, proponowa� kupno tego wspania�ego, solidnego domu, za kt�ry Foiral za��da�by dwadzie�cia tysi�cy frank�w, gdyby mia� od kogo.
� No, powiedzcie � nalega� nieznajomy � ile chcecie?
Foiral doszed�szy do wniosku, �e straci� do�� czasu, i chc�c si� na koniec zabawi� powiedzia�:
� Czterdzie�ci tysi�cy.
� Dam wam trzydzie�ci pi��.
Foiral roze�mia� si� serdecznie.
� To dobry �miech � orzek� nieznajomy. � Chcia�bym namalowa� taki �miech. Wyrazi�bym go jako pl�tanin� korzeni przed chwil� wyrwanego z�ba. No i co wy na to? Trzydzie�ci pi��? Zaliczk� mog� da� wam zaraz. � I wyjmuj�c portfel najwi�kszy krezus w�r�d wariat�w z mi�ym szelestem wyci�gn�� jeden, dwa, trzy, cztery, pi�� banknot�w tysi�cfrankowych i machn�� nimi tu� przed nosem Foirala.
� Zostan� zupe�nie go�y � powiedzia� nieznajomy. � Ale przecie� b�d� m�g� ten dom znowu komu� odprzeda�, prawda?
� Jak B�g da � zgodzi� si� Foiral.
� W ka�dym razie b�d� tu przyje�d�a� od czasu do czasu. O Bo�e, przez te sze�� miesi�cy mog� tu namalowa� ca�� kolekcj� obraz�w. Nowy Jork oszaleje. A potem wr�c� i namaluj� now� kolekcj�.
Foiral upojony rado�ci� nie stara� si� ju� nawet zrozumie�, co tamten m�wi. Zacz�� gwa�townie wychwala� dom: wci�gn�� nieznajomego do �rodka, pokaza� mu piec, opuka� �ciany, kaza� mu zajrze� do komina, do szopy, do studni.
� Dobrze, ju� dobrze � godzi� si� na wszystko tamten. � Wspania�e, wszystko tu wspania�e. Tylko wybiel �ciany. I znajd� mi kobiet�, kt�ra przychodzi�aby sprz�ta� i gotowa�. Teraz pojad� do Perpignan po rzeczy i wr�c� za tydzie�. S�uchaj, ten st� ma by� wniesiony do �rodka, poza tym potrzebne mi kilka krzese� i ��ko. Reszt� przywioz� ze sob�. A tutaj masz zaliczk�.
� O nie � zaprotestowa� Foiral. � Wszystko musi by� za�atwione, jak si� nale�y, przy �wiadkach. Potem, jak przyjedzie notariusz, spisze akt. Niech pan idzie ze mn�, zawo�am Arago, to bardzo przyzwoity cz�owiek. Guis te� bardzo uczciwy. Vign� uczciwy jak �za. Postawi� butelczyn� starego wina. Mam w�asne. Nic nie b�dzie kosztowa�o.
� Niech i tak b�dzie! � zgodzi� si� opatrzno�ciowy, zes�any przez Boga wariat.
Ruszyli z powrotem do wsi. I przyszli Arago, Guis, Vign� � wszyscy kryszta�owo uczciwi. Zaliczka zosta�a wp�acona, butelka wina otwarta, nieznajomy za��da� wi�cej wina, przyszli inni s�siedzi, a ci, kt�rzy nie zostali zaproszeni do �rodka, stali na dworze przys�uchuj�c si�, jak tamci si� �miej�. Mo�na by pomy�le�, �e w tym domu odbywa si� wesele czy dziej� si� jakie� zdro�no�ci. Stara �ona Foirala od czasu do czasu wychodzi�a i stawa�a w drzwiach, ot tak, �eby ludziska mogli j� widzie�.
Bez w�tpienia jednak w tym wariacie by�o co� wspania�ego. Nast�pnego dnia, kiedy sobie poszed�, obgadali go dokumentnie.
� Kiedy cz�owiek s�ucha � powiedzia� ma�y Guis � to jakby upi� si� nie wydawszy jednego sou. Zdaje mu si�, �e wszystko rozumie, �e leci w powietrzu, co chwila wybucha �miechem.
� Mia�em takie rozkoszne uczucie, jakbym by� bogaty � Odezwa� si� Arago. � Nie tak, jak wtedy, kiedy si� ma co� nieco� schowane w kominie, ale tak jakbym... no jakbym mia� zaraz te pieni�dze wyda�. I wi�cej.
� On mi si� podoba � powiedzia� ma�y Guis. � To m�j przyjaciel.
� Teraz ty gadasz jak wariat � zgasi� go Foiral. � On jest stukni�ty. A poza tym to ja z nim ubi�em interes.
� My�l�, �e on nie by� taki stukni�ty, kiedy powiedzia�, �e dom przypomina mu star� czaszk� stercz�e� z ziemi � powiedzia� Guis na boku.
� To �garz � odezwa� si� Foiral. � Powiedzia� przecie�, �e mu przypomina kostk� do gry na pustyni. Czy mo�e mu przypomina� i to, i to?
� Jednym tchem powiedzia� � wtr�ci� si� Arago � �e pochodzi z Pary�a i �e jest Amerykaninem.
� O tak, z pewno�ci� to wielki �garz � powiedzia� Qu�s. � Mo�e jeden z najwi�kszych �ajdak�w chodz�cych po �wiecie. Ca�e szcz�cie, �e wariat przy tym.
� Ale kupuje ten dom � wtr�ci� swoje trzy grosze Lafago. � Gdyby by� przy zdrowych zmys�ach, to �garz tego kalibru co on, wzi��by go � ot tak. On jednak kupuje, i to za trzydzie�ci pi�� tysi�cy frank�w!
� Szale�stwo wywraca wielkiego cz�owieka na drug� stron� jak worek � powiedzia� Arago. � A je�li przy tym jest bogaty...
� ...to szasta fors� na prawo i lewo � doko�czy� Guis.
W ka�dym razie sytuacja by�a nad wyraz pomy�lna. Czekali niecierpliwie na powr�t nieznajomego. Foiral wybieli� dom, wyczy�ci� komin, wszystko u�adzi�. Mo�ecie by� pewni, �e dobrze przetrz�sn�� ka�dy k�t w poszukiwaniu tego, co przed laty m�g� tu ukry� ojciec jego �ony, a o czym m�g� s�ysze� nieznajomy. Powiadaj�, �e z tymi z Pary�a nigdy nic nie wiadomo. Nieznajomy wr�ci� i ca�y dzie� zwozili razem mu�ami jego rzeczy, kt�re zostawi�a na szosie ci�ar�wka. Wieczorem wszyscy zebrali si� w domu � �wiadkowie, pomocnicy, jednym s�owem wszyscy, i wtedy wynik�a sprawa zap�acenia reszty nale�no�ci za dom.
Foiral napomkn�� o tym z najwi�ksz� w �wiecie delikatno�ci�. Nieznajomy, u�miechni�ty i ochoczy, poszed� do pokoju, gdzie le�a�y jego baga�e, i po chwili ukaza� si� z czym� w rodzaju ksi��eczki pe�nej ma�ych karteczek, przypominaj�cych bilety na loteri� w Perpignan. Wyrwa� pierwsz� z brzegu.
� Prosz� � powiedzia� do Foirala � oto trzydzie�ci tysi�cy frank�w.
� Nie � powiedzia� Foiral.
� O c� wam chodzi do licha? � spyta� nieznajomy.
� Ju� widzia�em takie sztuczki, i to nie na trzydzie�ci tysi�cy frank�w, m�j przyjacielu, ale na trzy miliony. A potem powiadaj� ci, �e tw�j los nie wygra�. Ja tam wol� pieni�dze.
� Ale� to s� pieni�dze � zaprotestowa� nieznajomy. � Tyle samo warte co pieni�dze. Poka�esz to i dostaniesz trzydzie�ci tysi�cy frank�w, w takich samych banknotach jak te, co ci da�em.
Foiral zupe�nie nie wiedzia�, co pocz��. W tych stronach zwykle dokonuje si� sprzeda�y pod koniec miesi�ca. No i nie chcia� zaprzepa�ci� ca�ej tej transakcji. Schowa� wi�c skrawek papieru do kieszeni, powiedzia� przybyszowi do widzenia i z s�siadami zszed� do wioski.
Nieznajomy osiad� na dobre. Wkr�tce pozna� wszystkich: Foiral, niespokojny, wyci�ga� go na s��wka, ilekro� rozmawiali. Przekona� si�, �e nieznajomy naprawd� przyjecha� z Pary�a, gdzie mieszka�, i �e naprawd� by� Amerykaninem, bo si� urodzi� w Ameryce.
� To pan nie ma �adnych krewnych w tej cz�ci �wiata? � spyta� Foiral.
� �adnych � odpar� malarz.
No tak, wobec tego mo�na s�dzi�, �e i z pieni�dzmi wszystko jest w porz�dku. Kry�o si� jednak w tym co� wi�cej. �adnych krewnych! To by�a my�l. Foiral odsun�� j� w najg��bszy zakamarek umys�u, ale postanowi� wyci�gn�� z niej sam� esencj� kt�rej� nocy, kiedy nie b�dzie m�g� spa�.
Pod koniec miesi�ca wyj�� sw�j �wistek papieru i poszed� z nim znowu do malarza, kt�ry prawie nagi siedzia� pod d�bami maluj�c co� na kawa�ku p��tna. I jak my�licie, co sobie wybra� do malowania? Powykrzywiane oliwki Roustanda, kt�re jak �wiat �wiatem nigdy nie wyda�y plonu!
� O co ci chodzi? � spyta� malarz. � Mam bardzo du�o pracy.
� O to � powiedzia� Foiral wyci�gaj�c kartk� papieru. � Potrzebuj� pieni�dzy.
� To dlaczego, u diab�a, nie p�jdziesz i nie we�miesz pieni�dzy, zamiast nachodzi� mnie tutaj i przeszkadza� mi?
Foiral jeszcze nigdy nie widzia� go w takim z�ym humorze. Ale tak ju� bywa, �e wielu �artownisi�w przestaje �artowa�, kiedy chodzi o �yw� got�wk�.
� Niech pan zrozumie � powiedzia� Foiral. � To bardzo wa�na sprawa.
� Ty te� zrozum � powiedzia� nieznajomy. � To co� nazywa si� czek. Da�em ci go, ty go zaniesiesz do banku, a bank da ci pieni�dze.
� Jaki bank?
� Wasz bank. Ka�dy bank. Bank w Perpignan � wyja�ni� Amerykanin. � Id� tam, oni ju� b�d� wiedzieli, co z tym zrobi�.
Foiral, kt�ry upiera� si� przy got�wce, powiedzia�, �e jest bardzo biedny i �e jazda do Perpignan zabierze mu ca�y dzie�, co b�dzie powa�nym uszczerbkiem dla takiego biednego cz�owieka jak on.
� Pos�uchaj � powiedzia� nieznajomy. � Wiesz doskonale, �e� zrobi� cholernie dobry interes na tej sprzeda�y. Nie przeszkadzaj mi wi�c w pracy. Jed� z czekiem do Perpignan. Warto sobie zada� troch� trudu. I tak zdrowo przep�aci�em.
Foiral wtedy si� zorientowa�, �e Guis musia� mu co� nagada� na temat ceny domu. Poczekaj, Guis � pomy�la� � zastanowi� si� nad tym kt�rego� z d�ugich deszczowych wieczor�w. Teraz w ka�dym razie nie m�g� nic innego zrobi�, jak w�o�y� na grzbiet swoje najlepsze czarne ubranie, pojecha� mu�em do Estangel, a potem wsi��� w autobus jad�cy do Perpignan.
W Perpignan ludzie zachowuj� si� jak ma�piszony. Popychaj� tylko przyzwoitego wie�niaka, lustruj� wzrokiem, �miej� mu si� prosto w nos i na przyk�ad cz�owiek ma interes, powiedzmy, do banku i stanie sobie na chodniku naprzeciw, �eby si� dobrze wszystkiemu przyjrze�, to w ci�gu paru minut kilka razy kuksn� go �okciem i mo�e si� tylko cieszy�, je�li ujdzie z �yciem.
By�o nie by�o, Foiral wreszcie znalaz� si� w banku, kt�ry zrobi� na nim wielkie wra�enie. Mosi�ne por�cze, drzewo na wysoki po�ysk, zegar wielki jak w ko�ciele i niepozorni urz�dnicy w zar�kawkach siedz�cy w�r�d stos�w pieni�dzy jak myszy w�r�d sera.
Posta� sobie z boczku dobre p� godziny i nikt w og�le si� nim nie zainteresowa�. Wreszcie jeden z urz�dnik�w kiwn�� na niego, �eby podszed� do mosi�nej por�czy. Foiral pogrzeba� w kieszeni i wyci�gn�� czek. Urz�dnik spojrza� na niego, jak gdyby by� powietrzem. Matko przenaj�wi�tsza � pomy�la� Foiral.
� Chcia�bym za to dosta� pieni�dze � wykrztusi�.
� Czy jest pan klientem naszego banku?
� Nie.
� A czy chce pan nim zosta�?
� Czy dostan� za to pieni�dze?
� Oczywi�cie. Prosz� podpisa� tu. Prosz� podpisa� tam. Prosz� podpisa� na odwrocie czeku. Prosz� to wzi��. Podpisa� tu. Dzi�kuj�, do widzenia.
� A trzydzie�ci tysi�cy frank�w? � krzykn�� Foiral.
� Po to, by m�c je wyp�aci�, szanowny panie, musimy czek sprawdzi�. Prosz� przyj�� za tydzie�.
Foiral zupe�nie oszo�omiony wr�ci� do domu. By� to ci�ki okres. W dzie� by� pewien, �e otrzyma nale�n� got�wk�, ale w nocy, kiedy tylko zamkn�� oczy, widzia� siebie, jak idzie do banku i jak wszyscy urz�dnicy przysi�gaj�, �e na oczy go nie widzieli. Jako� uda�o mu si� jednak prze�y� ten tydzie� i w oznaczonym terminie stawi� si� w banku.
� Czy chce pan ksi��eczk� czekow�?
� Nie. Tylko pieni�dze. Pieni�dze got�wk�.
� Ca�� sum�? Pan chce zamkn�� rachunek? Dobrze, doskonale. Prosz� podpisa� tutaj, podpisa� tam. Foiral podpisa�.
� A oto got�weczka, dwadzie�cia dziewi�� tysi�cy osiemset dziewi��dziesi�t frank�w.
� Ale� prosz� �askawego pana, mia�o by� trzydzie�ci tysi�cy.
� Owszem, ale zosta� pan obci��ony kosztami.
Foiral zobaczy�, �e nie ma co d�u�ej dyskutowa�, wzi�� pieni�dze i wyszed�. Uda�o si�, straci� jednak sto dziesi�� frank�w! To mo�e zepsu� cz�owiekowi humor.
Gdy tylko dotar� do swojej wioski, zaraz pobieg� do nieznajomego.
� Jestem biednym cz�owiekiem � powiedzia�.
� Ja r�wnie� � odpowiedzia� tamten. � Za biednym, �eby ci p�aci� dodatkowo za to, �e nie potrafisz zrealizowa� czeku w cywilizowany spos�b.
To ju� by�o wyj�tkowo pod�e k�amstwo. Foiral na w�asne oczy widzia� ca�y plik tych niezwyk�ych trzydziestotysi�cznych karteczek w formie ma�ej ksi��eczki, z kt�rej nieznajomy wydar� mu jedn�. Ale co by�o robi�, prosty, uczciwy cz�owiek zawsze zostanie okpiony i wystrychni�ty na dudka. Foiral poszed� wi�c do domu i schowa� te swoje nieszcz�sne dwadzie�cia dziewi�� tysi�cy z hakiem do ma�ego pude�ka za kominem z polnego kamienia. Jakby to by�o inaczej, gdyby schowa� ca�e trzydzie�ci tysi�cy! Co za straszna niesprawiedliwo��!
Mia� teraz nad czym rozmy�la� wieczorami. Foiral rozmy�la� bardzo du�o. Wreszcie zdecydowa�, �e nie mo�e dzia�a� w pojedynk�, zaprosi� wi�c Arago, Qu�sa, Lafago, Vign�, Barillesa. Guisa nie. To przecie� Guis nagada� temu facetowi, �e zap�aci� za du�o za dom, rozgniewa� go. Lepiej nie miesza� w to Guisa.
Reszcie wyt�umaczy� wszystko z wielk� swad�.
� On nie ma �adnej rodziny w ca�ej Francji. A w tej ksi��eczce, moi drodzy, sami widzieli�cie na w�asne oczy, jest dziesi��, pi�tna�cie, mo�e nawet dwadzie�cia tych dziwnych ma�ych karteczek.
� A je�li kto� zacznie go szuka�? Kto� z Ameryki?
� To powiemy, �e poszed� sobie precz; tak samo po wariacku, jak przyszed�. Wszystko mo�e si� przytrafi� wariatowi, w��cz�cemu si� B�g wie gdzie i rozrzucaj�cemu pieni�dze.
� Tak, co racja to racja. Wszystko mo�e si� przytrafi�.
Musi by� jaka� sprawiedliwo��, moi drodzy, spo�ecze�stwo nie mo�e bez tego istnie�. �aden uczciwy cz�owiek nie mo�e zosta� bezkarnie ograbiony ze stu dziesi�ciu frank�w.
� Pewno �e nie, to niedopuszczalne.
Nast�pnej nocy ci bardzo uczciwi ludzie wyszli ukradkiem ze swoich dom�w, kt�rych wysokie bia�e sylwetki i czarne cienie przypominaj� w �wietle ksi�yca � bardziej nawet ni� w �wietle s�o�ca � stosy zbiela�ych na pustyni ko�ci. Bez s�owa weszli na wzg�rze i zapukali do drzwi nieznajomego.
Wkr�tce wr�cili i znowu bez s�owa znikn�li bezszelestnie w ciemnych sieniach swoich dom�w i � to wszystko.
Przez ca�y tydzie� nie by�o wida� �adnej specjalnej zmiany w wiosce. Je�li co, to tylko mo�e cienie i chwile ciszy si� pog��bia�y, no i w ka�dym czarnym wn�trzu siedzia� cz�owiek z dwiema takimi wspania�ymi karteczkami, z kt�rych ka�da opiewa�a na trzydzie�ci tysi�cy frank�w. Takie bogactwo zapala w oczach blask i os�adza samotno��, umo�liwiaj�c cz�owiekowi, jakby powiedzia� artysta, wczucie si� w natur� tarantuli Fabre'a, trwaj�cej nieruchomo na zakr�cie swego tunelu. Ale o arty�cie nie wspominali ju� wcale. Jego paplanina, jego �miech, nawet ostatni j�k nie pozostawi�y po sobie �adnego echa. Wszystko to przemin�o jak grzmot i b�yskawice wczorajszej burzy.
I tak opr�cz porannych i wieczornych zaj��, kt�re wykonywali z przyzwyczajenia, siedzieli samotnie w swoich domach. Ich �ony ledwie �mia�y si� do nich odezwa�, a sami zbyt byli bogaci, �eby si� odzywa� do siebie nawzajem. Guis dowiedzia� si� o tym, bo nie by� to �aden sekret, chyba tylko przed obcymi, i by� w�ciek�y. Ale jego �ona tak mu wymy�la�a od rana do wieczora, �e biedaczysko nie mia� si�y robi� wym�wek s�siadom.
Wreszcie pod koniec tygodnia pierwszy Barilles pojawi� si� w drzwiach swego domu. Z kciukami za paskiem, z twarz� ju� nie o�owian� w kolorze, ale fioletowosin�, robi� wra�enie cz�owieka doprowadzonego do ostateczno�ci.
Uda� si� energicznie do domu Arago, zapuka� i opar� si� o futryn� drzwi. Arago, kt�ry wyszed� na pukanie, opar� si� o drug�. Przez d�ug� chwil� m�wili w�a�ciwie o niczym. Potem Barilles odrzucaj�c niedopa�ek papierosa wspomnia� od niechcenia o nale��cym do Arago pewnym kawa�ku ziemi, na kt�rym by� sza�as, kilka winoro�li i spory gaj oliwny.
� To jaka� piekielna sprawka � powiedzia� Barilles � �e ostatnio robactwo tak niszczy oliwki. Taki gaj jak tw�j swego czasu wart by� sporo grosza.
� Pewno, �e piekielna sprawka � odpar� Arago. � Ale wierz mi albo nie, drogi przyjacielu, w niekt�rych latach wyci�ga�em przesz�o trzy tysi�ce frank�w z tego gaju.
Barilles wybuchn�� czym�, co w tej cz�ci �wiata uchodzi za �miech.
� Wybacz, chyba� si� pomyli�. Trzysta � to owszem. W dobrym roku z pewno�ci� uda ci si� wyci�gn�� trzysta.
I tak rozmowa przechodzi�a kolejne fazy; grzeczno�ci, szyderstwa, w�ciek�o�ci, furii i rozpaczy, a� wreszcie zako�czy�a si� serdecznym u�ciskiem r�k i sprzeda�� Barillesowi pola za dwadzie�cia pi�� tysi�cy frank�w. Zostali wezwani �wiadkowie, Barilles wr�czy� jedn� ze swoich karteczek, a w zamian dosta� pi�� tysi�cy got�wk� z pude�ka, kt�re Arago trzyma� za kominem. Wszyscy byli bardzo zadowoleni z tej transakcji, bo nareszcie w wiosce co� si� ruszy�o.
I mieli racj�. Zanim towarzystwo si� rozesz�o, rozpocz�to wst�pne rozmowy na temat sprzedania Qu�sowi za osiem tysi�cy mu��w przez Vign�, przekazania korkowej koncesji Lloubesa Foiralowi za pi�tna�cie tysi�cy, ma��e�stwa brata Vign� z c�rk� Roustanda, kt�ra mia�a wnie�� w posagu dwadzie�cia tysi�cy, i sprzeda�y kolekcji mosi�nych przedmiot�w nale��cych do madame Arago za sze��dziesi�t pi�� frank�w po bardzo za�artych targach.
Tylko Guis by� traktowany ch�odno i trzymany z dala, ale w drodze powrotnej Lloubes, kt�remu kurzy�o si� ze �ba, odwa�y� si� wpa�� do domu wyrzutka i trzy i razy zlustrowa� wzrokiem jego �on� Filomen�. To zainteresowanie, niezbyt starannie ukryte, zmi�kczy�o ponury wyraz twarzy Guisa.
Ale to by� dopiero pocz�tek o�ywienia w wiosce. Wkr�tce w�asno�� zacz�a kr��y� z r�k do r�k w zdumiewaj�cym tempie i po wzrastaj�cych cenach. By�a to haussa bardzo pomy�lna. Ci�gle wyjmowano got�wk� spod kamiennych p�yt, ze s�omianych czelu�ci siennik�w, z dziur w belkach stropowych i ze schowk�w w �cianach. Wraz z uwolnieniem tych zamro�onych dot�d kapita��w wioska rozkwit�a jak orchidea na usch�ej ga��zi. Przy ka�dej transakcji p�yn�o wino. Dawni wrogowie �ciskali sobie r�ce. Stare panny obejmowa�y m�odych kawaler�w. Bogaci wdowcy �enili si� z m��dkami. Ci s�abszego charakteru nosili nawet najlepsze czarne ubrania na co dzie�. Jednym z nich by� Lloubes, kt�ry wieczory sp�dza� w domu Guisa. Guis za to w��czy� si� po wiosce, ju� nie tak ponury, i widziano go, jak targowa� si� o uprz�� z Lafago i o �wietn� strzelb� z Roustandem. M�wiono te� o jakiej� zabawie po winobraniu, czym� w rodzaju fiesty, ale tylko si� o tym szepta�o, �eby, bro� Bo�e, nie us�ysza� ksi�dz dobrodziej w czasie kt�rej� ze swoich wizyt w wiosce.
Foiral nadal chodz�cy w chwale przyw�dcy wyst�pi� ze zdumiewaj�c� propozycj�. Ni mniej, ni wiecej tylko �eby poprawi� t� �cie�k� dla mu��w � pocz�wszy od bitej drogi na skraju wzg�rz, tak �eby ci�ar�wki mog�y doje�d�a� do wioski. Sprzeciwiano si� temu m�wi�c, �e robocizna b�dzie bardzo drogo kosztowa�a.
� Tak � przyzna� racj� Foiral � ale za robocizn� sami ze sob� mo�emy si� rozliczy�, a zyskamy drugie tyle ze sprzeda�y naszych w�asnych produkt�w.
Propozycja zosta�a przyj�ta. Teraz nawet ch�opcy korzystali z rosn�cej zamo�no�ci. Barilles nazwa� sw�j ma�y sklepik �Grand Caf� Glacier de l'Univers et des Pyren�es". Wdowa Loyau da�a mieszkanie, utrzymanie i ubranie pewnym wolnym m�odym paniom i wieczorami organizowa�a zebrania dla wtajemniczonych.
Barilles wyjecha� do Perpignan i wr�ci� ze spryskiwaczem, kt�ry wkr�tce mia� podwoi� zbiory z jego nowego gaju oliwnego. Lloubes znik� gdzie� i wr�ci� z pak� damskiej bielizny, zaprojektowanej � rzec by mo�na � przez samego siebie. Kilku zapami�ta�ych graczy wr�ci�o z nowymi taliami kart, tak b�yszcz�cymi, �e trzymaj�c je w r�ku wydawa�o si�, �e cz�owiek ma same asy i kr�le. Tylko Vign� pojecha� i wr�ci� z kiepsk� min�.
Coraz liczniejsze transakcje wymaga�y coraz wi�kszej ilo�ci got�wki. Foiral zrobi� wi�c nast�pn� propozycj�.
� Pojedziemy do Perpignan, wszyscy ca�� nasz� pak�, wejdziemy do banku, po�o�ymy im przed nosem nasze karteczki i poka�emy tym gryzipi�rkom, do kogo nale�� pieni�dze. Nie zostawimy im ani franka!
� Wezm� sobie te sto dziesi�� � powiedzia� Qu�s.
� Do diab�a z stu dziesi�cioma frankami! � odpar� Foiral. � A potem, ch�opaki, potem... cha, cha, cha, ka�dy m�czyzna musi cho� raz zgrzeszy�. Powiadaj�, �e za sam zapach tych dziewczynek warto zap�aci� pi��dziesi�t frank�w. Podobno odurzaj�cy! A do tego dywany na schodach, rude w�osy, no i wszelkiego rodzaju wyuzdanie. Jutro!
� Jutro! � zakrzykn�li wszyscy i nazajutrz z rado�nie b�yszcz�cymi oczami wyruszyli w drog� w swoich najlepszych ubraniach. Ka�dy z nich pali� papierosa dymi�c przy tym jak komin i ka�dy z nich mia� umyte nogi.
Podr� by�a wspania�a. Zatrzymywali autobus przy ka�dej przydro�nej kawiarni i cokolwiek tam zobaczyli, pytali o cen�. W Perpignan trzymali si� razem ca�� gromad�, a je�li kto� z miejscowych popatrzy� na nich, z wielk� bezczelno�ci� odpowiadali mu przeci�g�ym spojrzeniem. Kiedy szli do banku, Foiral spyta�:
� Gdzie jest Guis? � udaj�c, �e go szuka w�r�d swojej gromady. � Czy nic mu si� tu nie nale�y?
Wywo�a�o to serdeczny �miech. Mimo �e starali si� opanowa�, nie byli w stanie si� uspokoi�. Po prostu dusili si� ze �miechu, kiedy wahad�owe drzwi zamkn�y si� za nimi.
Prze�o�y�a Katarzyna Dole�al-Nowicka