488
Szczegóły |
Tytuł |
488 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
488 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 488 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
488 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Droga
autor : Argail
Droga ci�gn�a si� mi�dzy wzg�rzami , przecinaj�c je wp� jak brzydka blizna
.Dooko�a lasy , zielone i roz�wirgotane le�nym ptactwem , wygl�da�y zwodniczo
bezpiecznie i sielankowo . Wiedzia� co� o tym . Szed� t� drog� ju� od wielu
tygodni i zd��y� pozna� las . Za naiwn� wiar� w jego bezpiecze�stwo zap�aci� ju�
kilkoma bliznami kt�re do��czy�y do wielu poprzednich . Nie mia� nadziei na
dotarcie do celu , lecz za p�no by�o by si� cofn�� , przeszed� ju� ponad po�ow�
drogi dziel�cej go do Nagrody . Wi�c szed� dalej .
Una wysz�a z chaty druida w�ciek�a . Ten staruch nie chcia� przyj�� do
wiadomo�ci �e Jasna Strona zmieni�a si� od czasu gdy on j� poznawa� .
Zaskorupia�y w swych pogl�dach , ba� si� �e kto� mo�e zarzuci� mu niewiedz�,
wi�c nie przyjmowa� do wiadomo�ci tego �e Moce by�y niespokojne . Przecie� nawet
zielarka m�wi �e zwierz�ta s� niespokojne . Odk�d Bractwo przys�a�o j� na
praktyk� do tej wsi , mia�a problemy ze staruchem . Tej magii nie wolno tu
u�ywa� , to zakl�cie jest za silne dla kobiety ... O�miesza� j� na ka�dym kroku
. Dlaczego Bractwo wys�a�o j� , najlepsz� adeptk� , na praktyk� do tego ... Och,
mia�a dosy� . Najch�tniej spu�ci�a by P�omie� Dana na t� star� , pomarszczon�
dup� . Wyobra�enie podskakuj�cego na chudych nogach i usi�uj�cego zgasi� sobie
kuper druida przynios�o jej cz�ciow� ulg� . Jeszcze dwa lata musia�a sp�dzi� z
druidem , kt�ry oficjalnie mia� j� wprowadza� w magi� praktyczn� i zachowanie
r�wnowagi a praktycznie zmusza� j� do prania , gotowania i zbierania zi� . W
ci�gu ostatniego p� roku nauczy�a si� mniej ni� w miesi�c pobytu w Akademii .
Wesz�a do sypi�cej si� chaty , kt�r� szumnie nazywano chat� adeptki . �ciany
trzyma�y si� chyba tylko z przyzwyczajenia , a dach musia�a uszczelnia� przed
ka�dym wi�kszym deszczem . Na stole porozrzucane by�y ksi�gi , retorty i
odczynniki nad kt�rymi praca by�a jej jedynym zaj�ciem od dnia przyjazdu . Raz z
nud�w pr�bowa�a przywo�a� demona Agoth'a , kt�ry podobno mia� informowa� Mag�w
co dzieje si� po drugiej stronie Mocy , ale druid , kt�ry nie wiadomo jaki cudem
dowiedzia� si� o tym , jednym machni�ciem r�ki pos�a� formuj�cego si� demona w
otch�a� , a drugim rzuci� j� pod �cian� . Ponad tydzie� lata�a co chwila za
chat�. Z�o�liwy staruch ukara� ja szczeg�lnie zajad�� biegunk� . Na samo
wspomnienie o tym przeszed� j� dreszcz. Nie by�a tak upokorzona od dnia w kt�rym
przez g�upi b��d zamiast zakl�cia czysto�ci , wywo�a�a w chlewie burz� z
piorunami . Ma�o brakowa�o aby ja wydalono z Bractwa . Musia�a si� komu� wy�ali�
.
Podesz�a do zwierciad�a kt�re zapewnia�o jej sta�y kontakt z siedzib� Bractwa i
skoncentrowa�a si� na Aranie , jej przewodniku . Lustro zm�tnia� i obraz zacz��
falowa� . Swoj� drog� ten Aran jest ca�kiem przystojny , s�ysza�a wiele historii
na temat jego przyg�d z co �adniejszymi adeptkami . Na pocz�tku , w swej
naiwno�ci my�la�a �e Aran zwracaj�c na ni� uwag� jest zakochany do szale�stwa ,
lecz okaza�o si� �e by�o to typowe zainteresowanie now� adeptk� . Spojrza�a na
lustro .
Na kryszta�owej powierzchni , zamiast jak zwykle zagraconego biurka i Arana w
fotelu zobaczy�a Drog� . Nie jak�� tam zwyk�� drog� , ale Drog� . Drog� na
wzg�rza Mocy , tam gdzie obydwie strony mocy stawa�y si� jednym . Wed�ug legendy
, gdzie� na wzg�rzach by� o�tarz kt�ry postawili jeszcze Przedwieczni , przy
kt�rym ten kt�ry tam dotar� , dostawa� Dar . Jak si�ga ludzka historia , tylko
trzy osoby dotar�y tam i zosta�y obdarowane . To Przedwieczni decydowali o tym
co to za dar .
Jednemu z w�drowc�w dano dar powrotu do domu . Gdziekolwiek by nie by� , nie
m�g� zab��dzi� w drodze do domu . Drugim w�drowcem by� Eoin , za�o�yciel Bractwa
. Dano mu dar wskrzeszenia Mocy i nauczania jej . Na temat trzeciego w�drowcy
milcza�y kroniki . Wiadomo by�o tylko �e dotar� do o�tarza Przedwiecznych i �e
otrzyma� Dar . Tylko nikt nie wiedzia� co to za dar i co sta�o si� z w�drowcem .
Sama Droga by�a ukryta , Mog�a kry� si� w ka�dej drodze , trakcie , �cie�ce .
Tylko ten kt�ry ponad �ycie pragn�� z�o�y� ofiar� przedwiecznym m�g� dosta� si�
na drog� . Po prostu pewnego dnia normalna droga nagle zamienia�a si� pod jego
nogami w twardy , czerwono po�yskuj�cy trakt . Una w zdumieniu przygl�da�a si�
Drodze . Dlaczego zamiast Arama - Droga ?
Nagle zauwa�y�a na Drodze w�r�d wzg�rz samotn� posta�. Lustro , jakby odgaduj�c
jej �yczenie , powi�kszy�o posta� . Zobaczy�a wysokiego , blond m�czyzn� z
mieczem na plecach . D�ugie w�osy zwi�zane mia� w warkocz si�gaj�cy daleko za
�opatki , twarz zm�czon� i brudn� .
-Wi�c zn�w kto� dosta� si� na drog� - us�ysza�a za sob� g�os druida . Sk�d ten
staruch wiedzia� o wszystkim co robi�a !
- Robisz takie zamieszanie w Mocy �e �lepiec by do ciebie trafi� - Na dodatek
mia� czelno�� czyta� w jej my�lach . Odwr�ci�a si� aby mu zn�w powiedzie� co o
nim s�dzi , lecz j�zyk stan�� jej ko�kiem . Sta� przed ni� druid , lecz jak�e
zmieniony . Poorana zmarszczkami twarz wyg�adzi�a si� , zwykle buro - ��te
k�aki zamieni�y si� w �nie�nobia�e w�osy a brudn� i poplamion� kwasami i sosami
koszul� zast�pi�a bia�a , haftowana w Znaki
- Na co si� gapisz ? Chcesz mnie zgwa�ci� ? - Na d�wi�k znajomego g�osu
powr�ci�a jej pewno�� siebie ale zanim zd��y�a si� odezwa� druid zn�w jej
przerwa�
- Szykuj si� do drogi . Musimy i�� za nim .
- Za nim . Na Drog� ? Jak tam niby mamy trafi� ?
- Nie deliberuj - przerwa� jej - Nadszed� czas na prawdziw� nauk� , kt�rej nie
uzyskasz na Akademii . Co dzie� modli�em si� �eby to nie sta�o si� gdy ty
b�dziesz moim uczniem ale trudno . Wida� taka wola Przedwiecznych ... Zbierz
swoje rzeczy i przygotuj si� do d�ugiej w�dr�wki . Jak b�dziesz mia�a szcz�cie
to prze�yjesz . Masz ma�o czasu . Jak sko�czysz przyjd� z ekwipunkiem do mnie .
Zobaczymy co tam napakujesz .Wyszed� .
Wci�� nie mog�a wyj�� ze zdumienia nad przemian� druida . Wyk�pa� si� czy co ?
Spojrza�a na lustro . Obraz drogi znikn�� i widzia�a w nim ju� tylko swoj�
posta� . Wyrusza� na Drog� ?! Ten staruch oszala� . Tak , na pewno , a jedn� z
oznak jego niew�tpliwego szale�stwa by�a ta jego przemiana . Oszala� na staro��
.
-BIEGIEM , M��DKO - rozleg� si� ryk w jej g�owie . Zanim zd��y�a pozbiera� si� z
polepy pomy�la�a jeszcze sk�d ten staruch zna takie sztuczki .
Nienawidz� , nienawidz� , nienawidz� - powtarza�a sobie nieustannie w g�owie
podsycaj�c przygasaj�c� w�ciek�o�� . Nie zd��y�a zapakowa� �adnej z rzeczy
potrzebnych ( wed�ug niej ) w podr�y . Pozwoli� wzi�� jej tylko ma�e zawini�tko
z paroma koszulami . �adnej sukni , czy wytwornych trzewik�w . Tylko jakie�
wytargane , stare buty podr�ne . Jak ja si� poka�� w pierwszej lepszej
gospodzie - my�la�a przygn�biona .
- Zapomnij o gospodach - warkn�� id�cy przed ni� druid - Po pierwsze idziemy
prosto na Drog� , a po drugie, jest raczej nie wskazane aby ktokolwiek wiedzia�
gdzie idziemy i jak si� tam dostaniemy .
- Prosi�am aby� nie czyta� w moich my�lach . Czuj� si� jak naga , a to nie jest
mi�e uczucie , szczeg�lnie tutaj i szczeg�lnie przy tobie .
- C� , powiedzia� bym , �e raczej nie mia�aby� si� czego wstydzi� - zarechota�
- Poza tym nie przypominam sobie aby�my przeszli na ty , Adeptko Uno .
Milcza�a . Zreszt� nie by�o o czym m�wi� , nie mog�a nawet swobodnie my�le� ,
ten ... Uch ... Druid stwierdzi� , �e do czasu a� b�dzie m�g� jej zaufa� ,
b�dzie j� kontrolowa� . Do czasu a� b�dzie m�g� jej zaufa� !!! My�la� by kto ,
�e kiedy� zrobi�a co� , co pozwoli�o by mu tak s�dzi� . Przecie� jest ju� prawie
gotowa do przej�cia inicjacji na Maga , przecie� ...
- Gotowa ? A tw�j wybryk z Agoth'em , dzi�ki kt�remu zachwia�a� R�wnowag� ? A to
ma�e trz�sienie ziemi kt�re wywo�a�a� , podobno chc�c utrze� kogiel-mogiel ?
- Pomyli�am strony w .... - znowu si� wygada�a .
- Ano . Pomyli�a� strony w Ksi�dze , kt�r� zreszt� mi ukrad�a� , gdy za�ywa�em ,
zas�u�onego zreszt� wywczasu i za kradzie� kt�rej mo�na by ci� wyrzuci� z
Bractwa , Adeptko .
- Nie ukrad�am tylko po�yczy�am , chcia�am zaraz potem j� odda� , tylko �e ....
- Po�yczy�a� - parskn�� �miechem - Niech i tak b�dzie .
W milczeniu szli dalej . Druid wci�� nie powiedzia� jej , jak ma zamiar trafi�
na Drog� . Zreszt� on sam , od czasu rozpocz�cia w�dr�wki zmieni� si� nie do
poznania , wydawa�o si� �e m�odnia� w oczach . I ten jego str�j ! Wci�� nosi� na
sobie bia�� , d�ug� koszul� ze Znakami wyhaftowanymi na piersi , bia�e spodnie
podr�ne ... Obrazu dope�nia�y bia�e jak �nieg broda i w�osy . W niczym nie
przypomina� tego brudnego i wiecznie rozczochranego szamana ze wsi . I jeszcze
ten miecz , d�ugi i w�ski , w pochwie z wyrytymi na niej runami Futhark . Nie
widzia�a klingi , nie pozwoli� jej obejrze� . "Je�li wyjmujesz ten miecz , to
musisz go u�y�" . Nazywa� go Gwalan . J� te� zmusi� do noszenia miecza . I to
gdzie ! Na plecach ! To cholerne �elastwo ju� po kilku godzinach drogi przygi�o
ja niemal do ziemi , z �lad po nim na plecach b�dzie zna� jeszcze d�ugo . Niby w
Akademii pobiera�a lekcje fechtunku , ale tak mi�dzy Przedwiecznymi a prawd� ,
do�� rzadko mo�na by�o j� tam spotka� . W ca�ej tej wyprawie mog�o by� co�
romantycznego , co� na kszta�t w�dr�wek dawnych Heros�w i Mag�w . Mog�oby ...
Mog�oby , gdyby nie te klamoty i w�ze�ki na jej plecach . Jak on ma zamiar
trafi� na drog� ? Mieli takie same szanse trafienia tam , jak wyp�ywaj�cy ��w
na trafienie g�ow� w obr�cz swobodnie p�ywaj�cego ko�a .
Czy jako� tak ...
Poprawiwszy baga�e przyspieszy�a kroku , chc� dogoni� druida kt�ry zd��y� do��
znacznie si� odsadzi� . Szlak bieg� do�� swobodnie przez las , z rzadka tylko
napotykali niewielkie polanki . Jeszcze dzisiaj musieli dotrze� na Rozstaje ,
gdzie podobno mia�y czeka� na nich konie , za�atwione jakim� cudem przez druida
.
Mo�e wtedy pozb�dzie si� tych klamot�w na plecach . Mia�a ich ju� serdecznie
do�� . By�a przecie� stworzona do innych cel�w ...
Na Rozstajach koni nie by�o . Od tej pory drog� umila�o jej jednostajne
mruczenie druida , okre�laj�cego wszystkie mo�liwe koligacje rodziny koniarza ,
do si�dmego pokolenia wstecz .
Przez chwile mia� wra�enie �e jest obserwowany . Zatrzyma� si� i podejrzliwym
wzrokiem obrzuci� wznosz�c� si� dooko�a �cian� Lasu . Niby nic , a jednak ...
Pokr�ci� g�ow� i poprawiaj�c miecz ruszy� dalej .
Pocz�tek Drogi wydawa� mu si� snem , tak jakby ca�e �ycie w�drowa� t� w�sk�
szpar� w lesie . A przecie� wyruszy�o ich pi�ciu . Pi�ciu najlepszych ,
starannie wybranych z ca�ej rzeszy m�odego narybku Kr�lestwa . Zosta� sam , po
prostu kt�rego� ranka obudzi� si� sam , ju� na drodze . Wyruszyli pe�ni si�y ,
ufni w swa m�odo�� i umiej�tno�ci . W Akademii nauczono ich wszystkiego , nie
mogli ich tylko nauczy� o Drodze . A to by�o im najbardziej potrzebne . Droga
by�a przebieg�a , by�a jak zdradliwa kochanka . Dniem �asi�a si� do W�drowca ,
dawa�a przyjemne cienie i ch�odz�cy g�ow� wiatr , noc� natomiast roi�a si�
odg�os�w z�b�w tr�cych o z�by , pazur�w rozdrapuj�cych dar� i gotowych
rozszarpa� cokolwiek innego . Siada� wtedy z grubym drzewem za plecami i mieczem
na kolanach ws�uchuchuj�c si� w odg�osy nocy .
Tylko raz by� na tyle nieostro�ny �e pozwoli� sobie na luksus drzemki . Pami�tki
po tej nocy b�dzie nosi� do ko�ca �ycie . Czyli raczej nied�ugo .
Wpatruj�c si� w wij�ce si� dymki kadzid�a , skoncentrowana na ruchach i s�owach
, kroczy�a po okr�gu narysowanym dooko�a ogniska przez druida . Znikn�o ju�
rozemocjonowanie z powodu dopuszczenia jej do Wy�szych Zakl�� , pozosta�a tylko
�wiadomo�� Si�y , narastaj�cej i k��bi�cej si� za granic� Kr�gu . Przed ni�
kroczy� druid , wyprostowany , z lask� w jednej , a mieczem w drugiej r�ce .
Linie narysowane przez druida tworzy�y zawi�y labirynt wewn�trz kr�gu .
Pocz�tkiem by� Rytua� Oczyszczenia , ko�cem - Rytua� Inicjacji . Rytua� przez
kt�ry musia� przej�� ka�dy kto chcia� mie� jak�kolwiek mo�liwo�� u�ywania Mocy .
Je�li obie strony mocy zaakceptuj� j� , druid poka�e jej tajne arkana Sztuki
Mocy . Gdyby by�a na Akademii musia�a by czeka� jeszcze cztery lata aby
dopuszczono j� do Rytua��w . Poza Kr�giem k��bi�a si� dzika i nieujarzmiona si�a
kt�ra mog�a jej pom�c lub zaszkodzi� . Powoli zbli�ali si� do centrum , do
przej�cia pozosta� jeszcze Portal Czysto�ci , uformowany z lekkiej i dr��cej
mg�y , wisz�cej na podobie�stwo wr�t nad miseczk� z kadzid�ami. Jeszcze krok .
Druid zatrzyma� si� i pu�ci� j� przodem . Przekroczy�a Portal .
Wszystko znikn�o . Znalaz�a si� w wielkiej i ciemnej sali . Jedynym widocznym
obiektem by� p�aski o�tarz , ja�niej�cy w�asnym �wiat�em . Po chwili wahania
zbli�y�a si� do niego . W�a�ciwie to nie podesz�a , a podp�yn�a w powietrzu .
Mimo i� by�o ciemno , czu�a �e jest to ciemno�� przyjazna , emanuj�ca ciep�em i
... zainteresowaniem . Spokojny i cichy g�os rozleg� si� w sali , a mo�e w jej
g�owie :
- Czego pragniesz ?
- Pragn� by� Magiem i s�u�y� mocom - wyduka�a formu�k� wbit� jej w g�ow� przez
nauczycieli w Akademii.
- Po co ?
Po co ? Jak to po co ? Nie spodziewa�a si� takiego pytania . Jaki� egzamin , czy
sprawdzian wiedzy . To tak , na to by�a przygotowana . Ale - po co ?
- No ... Nie wiem ... Zawsze tego chcia�am .
- Zbli� si� do o�tarza i po�� na nim r�ce .
Z wahaniem "podp�yn�a" do o�tarza i po�o�y�a r�ce na jego chropowatej
powierzchni . By�a lekko ciep�a . Po chwili poczu�a lekkie uk�ucia na
powierzchniach d�oni . Na o�tarzu pocz�y formowa� si� obrazy , zn�w prze�ywa�a
dzieci�stwo , czu�a delikatny dotyk matki , widzia�a surow� twarz ojca i jego
wiecznie roze�miane oczy . Od nowa prze�ywa�a strach gdy zab��dzi�a w lesie ,
twarz swojego pierwszego m�czyzny i niepewno�� po przekroczeniu sal Akademii .
Widzia�a te wszystkie twarze kt�re przewin�y si� w jej kr�tkim �yciu ,
prze�ywa�a je na nowo , maj�c jednocze�nie �wiadomo�� i� wci�� jest za Portalem
, w sali z o�tarzem . Obrazy znikn�y . Nie wiedzia�a jak d�ugo trwa�a ta
retrospekcja , mog�a trwa� minut� , jak i kilka dni . Oszo�omiona oderwa�a r�ce
od o�tarza i odsun�a si� .
O�tarz jarzy� si� swoim w�asnym �wiat�em . Cisza . Lekki �miech rozleg� si� w
jej g�owie .
- Tak , Adeptko . A wi�c nie wiesz dlaczego chcesz by� Magiem ? Wi�c czemu
przychodzisz do nas z pro�b� o Moc , skoro nie wiesz do czego chcesz jej u�ywa�
? Czy nasi uczniowie niczego ci� nie nauczyli ? Czy nie powiedzieli ci do czego
s�u�� Moce ?
�miech przesta� by� mi�y , sta� si� z�o�liwy , starczy i szydz�cy .
- A kim�e ty jeste� by tak bez przygotowania przychodzi� do nas i prosi� . A co
my b�dziemy mieli z tej pomocy ? Tylko prosi� potraficie . Jeste�cie jak
podmiejskie kundle kt�re przychodz� po pro�bie , by p�niej podst�pnie rzuci�
si� z k�ami na ods�oni�ty kark . Nie wiecie jak wielk� si�� dysponujemy ,
wystarczy jedno nasze spojrzenie , by rozbi� t� kloak� kt�r� wy nazywacie
�wiatem . Jeste�cie niczym !!!
Ostatnie s�owa g�os niemal�e wykrzycza� co omal�e nie rozsadzi�o jej g�owy .
Zn�w zapad�a cisza . Powoli zacz�a ogarnia� j� z�o�� . Co to za Moce ? To ma
by� ta �yciono�na i dobra moc ? To jaka� parodia! Ju� otwiera�a usta do krzyku
protestu gdy niemal fizycznie poczu�a obok siebie obecno�� druida i przypomnia�a
sobie jego s�owa :"...u�ywaj�c Mocy nigdy nie pozw�l zapanowa� nad sob� z�o�ci
..." . Otrz�sn�a si� i u�miech pojawi� si� na jej twarzy . Wi�c to tylko
sprawdzian . Postanowi�a nie reagowa� na nic i sta� w miejscu , nie odzywaj�c
si�.
Tym razem �miech w jej g�owie wybuch� z si�� huraganu . Zn�w s�ysza�a obce g�osy
w g�owie kt�re rozmawia�y o niej , jak gdyby jej tu nie by�o .
- Sprytniutka jest ta Adeptka , nieprawda� ?
- Tak . Oddajmy j� mnie . Jej z�o�� jest wspania�a , potrafi� j� wykorzysta� .
- S� co do niej inne plany . Kto inny podj�� si� opieki nad ni� .
- Kto o�miela si� wchodzi� w drog� jednej ze Stron ?
- Sami dali�my mu t� pot�g� . To Niaal Jedyny .
Taak ... Zawsze twierdzili�my �e b�d� z tego problemy . Nie powinni�my nikogo
obdarza� si�� r�wn� naszej ...
W tym momencie do dyskusji wtr�ci� si� nowy g�os . Kobiecy , pe�en smutku i
niemal matczynej mi�o�ci .
- Czy ma ju� Patrona w�r�d nas ?
- Nie .
- A wi�c ja podejm� si� patronatu nad ni� i jej Sztuk� i ja udziel� jej swej
strony Mocy .
- Ale� Pani , nigdy jeszcze �aden �miertelnik nie by� obdarzony t� Stron� Mocy .
Nie wiemy jakie mog� by� tego konsekwencje . Nawet Niaal Jedyny nie posiada tego
Aspektu . Rzeczywisto�� nie mia�a jeszcze styczno�ci z tak� pot�g� .
- Najwy�szy czas aby poznali i mnie .
Zapad�a cisza w kt�rej Una s�ysza�a tylko bicie swojego serca . Rozumia�a tylko
�e odbywa si� tu targ na jej dalszym �yciem , i �e jaka� kobieta uj�a si� za
ni� . Chyba kobieta .
- Adeptko !
Drgn�a . Teraz mia�a us�ysze� wyrok na jej przysz�o�� .
- S�ucham .
- Postanowili�my �e udzielamy ci naszej pomocy , b�dziemy przy tobie i b�dziemy
dba� o tw� sztuk� . B�dziemy opiekowa� si� tob� i tobie bliskim . W zamian za to
ty musisz wzmacnia� ten Aspekt Mocy kt�rym zostaniesz obdarowana , wsz�dzie
gdzie tylko b�dzie to mo�liwe .
- Ale jaki to Aspekt ? Kt�ra to strona ?!
Powoli co� odpycha�o j� od o�tarza . �egna� ja tylko gromki �miech Aspekt�w .
- Przekonasz si� . Ju� nied�ugo .
Obudzi� ja trzask ga��zi w ognisku . Zerwa�a si� z kocy na kt�rych le�a�a i
poszuka�a wzrokiem druida . Siedzia� po drugiej stronie ogniska i wpatruj�c si�
w ni� mamrota� co� pod nosem .
- Mia�am straszny sen . �ni�o mi si� ...
- To nie by� sen - przerwa� jej druid - Sp�jrz . - wskaza� jej punkt z boku
ogniska .
Nic nie widzia�a przez o�lepiaj�ce j� p�omienie ogniska . Po chwili dopiero
zobaczy�a dwoje �lepi jarz�cych si� zielono na tle pomara�czowego ogniska .
Jednym skokiem dopad�a druida i schowa�a si� za jego plecami .
- To puma ?! Przecie� one s� tylko w bajkach . One s� niebezpieczne i ....
- To nie jest puma - druid zn�w jej przerwa� - To Puma . Prawd� jest �e od
bardzo dawna ju� nie widziano �adnej i prawd� jest �e zwyk�e pumy bywa�y
niebezpieczne . Ta nie jest zwyk�a i nie jest niebezpieczna . To co zdarzy�o si�
tobie , zdarzy�o si� wcze�niej tylko jednemu cz�owiekowi . Nazywa� si� Niaal
Jedyny . Ty , tak samo jak i on przesz�a� podczas Rytua�u Inicjacji jednocze�nie
i Rytua�y Akceptacji , Pomocy i Nadania Patrona . Na palcach jednej r�ki mog�
wyliczy� braci kt�rzy dost�pili zaszczytu nadania Patrona przez Aspekty . Jednym
z nich jestem i ja . Moim patronem jest Ziemia a w�a�ciwie Matka Ziemia . Zawsze
koi moje stopy podczas w�dr�wek , wspomaga mnie sw� niemal�e nieograniczon� moc�
, pomaga zrozumie� zagadki Aspekt�w Mocy do kt�rych sama przecie� nale�y .
Natomiast tobie nadano jako Patrona , a w�a�ciwie jako Patronk� - Matk� Natur� .
Pani� wszelkich zwierz�t i istot �ywych , Pani� Mi�o�ci , �ycia i �mierci . Nie
wiem czy poza Matk� Ziemi� istnieje r�wna jej pot�ga w�r�d Aspekt�w . Ta Puma
jest jej tymczasowym wcieleniem , b�dzie opiekowa� si� tob� , razem ze mn� w
pocz�tkach twej nauki . B�dzie ci� wspiera� , pomaga� i pokazywa� prawdziw�
pot�g� Natury . Nie b�j si� jej , to co� o wiele wi�cej ni� oswojone zwierz� , w
�miertelnym zagro�eniu odda za ciebie �ycie i mo�e zrobi� to nie raz , a tysi�ce
razy , poniewa� jest Pani� �ycia i �mierci .W trakcie , jak s�owa druida
dociera�y do niej , Puma wsta�a leniwie , podesz�a do niej i k�ad�c si� obok
niej po�o�y�a ci�k� g�ow� na jej kolanach .
Druid w milczeniu wpatrywa� si� w zielone oczy Pumy .
<- Tak , Pani . W przeci�gu jednej nocy twa podopieczna sta�a si� mi r�wna Si��
. Brakuje jej tylko umiej�tno�ci i opanowania . A to ju� moje zmartwienie .
- Jak to - brakuje mi opanowania - s�owa druida tr�ci�y jej czu�a strun� , o
umiej�tno�ciach wola�a nie wspomina� .
- Normalnie . W Sali Pr�b ma�o brakowa�o a podda�aby� si� Ciemnym Aspektom .
Wystarczy�o aby� pokaza�a sw� z�o�� a one by ja wzmocni�y . To ja i twoja
Patronka pomogli�my ci .
- Wi�c to by�a Sala Pr�b ? W jaki spos�b ja ... - przerwa�a . Tylko najwi�ksi
Mistrzowie dost�powali zaszczytu wst�pu w Sali Pr�b . - Co to by�y za g�osy ? -
przypomnia�a sobie .
- To Aspekty . Aspekty Mocy . R�ne jej strony . Mi�o�� , Nienawi�� , Rado�� ,
L�k , M�dro�� , G�upota ... Moc jest jedna , ale k��bi� si� w niej , tak jak i
ludziach , r�ne jej strony . Od Maga tylko zale�y kt�rej z nich si� podda .
Mo�esz u�y� m�otka do wbicia gwo�dzia , ale i mo�esz nim zabi� . To zale�y tylko
od intencji machaj�cego m�otkiem . Nie inaczej jest z Moc� . Staje si� tym czym
Mag chce by si� sta�a . Mag natomiast przyjmuje zewn�trzny wygl�d opisuj�cy
Aspekt kt�rego u�ywa . W momencie Nadania Patrona by�em m�odym ch�ystkiem , po
Rytuae sta�em si� jak moja Patronka , wiecznie stary i niezmienny .
- To znaczy �e ja te� ... - ba�a si� wypowiedzie� my�l kt�ra przysz�a jej do
g�owy . Natura jest przecie� tak stara jaki i Ziemia . Je�li i ona mia�a si�
sta� taka jak i druid , to cena za Moce by�a wybitnie zbyt du�a . Przecie� jest
jeszcze m�oda , nie mo�e wygl�da� jak ... .
Druid odczytuj�c jej my�li u�miechn�� si� pod nosem i ruchem r�ki otworzy� przed
ni� Lustro . Przez chwil� ba�a si� w nie spojrze� , ale ciekawo�� zwyci�y�a .
- Na Moce !!! Jak ja wygl�dam ?!
Druid wybuchn�� �miechem . - Nie zapominaj �e jednym z aspekt�w Natury jest Seks
i Mi�o�� . To drobny podarek od twojej Patronki .
W oszo�omieniu wpatrywa�a si� w obicie w lustrze . Dodano jej co najmniej
dziesi�� lat , ale na tym koniec niekorzystnych zmian . Z Lustra patrzy�a na ni�
kruczoczarna pi�kno�� , odziana tylko we w�asne w�osy i co� na kszta�t przepaski
z paj�czyny na biodrach . Za sam wygl�d jakikolwiek Cenzor skaza�by j� na
kamienio�omy . I te oczy ... Wida� w nich by�o niewinno�� i po��danie , wstyd i
obietnic� nieziemskich rozkoszy . Patrz�c sama sobie w oczy poczu�a nag�y gor�c
w dole brzucha .
- Na Aspekty . Musz� na siebie co� za�o�y� - zacz�a miota� si� po obozowisku
wyci�gaj�c z juk�w cz�ci swej garderoby . Druid zwija� si� za �miechu przy
ognisku . Po d�u�szej chwili spowa�nia� i usiad� obok niej .
- �miech �miechem , ale tw�j wygl�d mo�e nam przysporzy� prawdziwych k�opot�w .
Dla brzydszych od ciebie palono kr�lestwa i wycinano w pie� ca�e miasta . I
jeszcze te twoje oczy ... Gdyby nie ochrona mojej patronki , to ... No ,
niewa�ne .
Doprowadziwszy sw�j przyodziewek do jakiegokolwiek porz�dku , siad�a przy
ognisku . Mia�a dziewi�tna�cie lat , wygl�da�a na jakie� dwadzie�cia dziewi�� .
By�a kobiet� , i to jak� . Czu�a pulsuj�c� w �y�ach krew , pe�ne piersi mi�o
ci��y�y , w ca�ym ciele czu�a si�� i ... Moc . Spojrza�a na swoje d�onie .
Pami�ta�a je jako m�ode i ko�ciste , z ci�ko usuwalnymi plamami po kwasach i
innych �wi�stwach u�ywanych przez druida . Teraz patrzy�a na d�onie silne , z
d�ugimi palcami i nieskazitelnie bia�� sk�r� . Pokr�ci�a g�ow� , wci�� nie mog�c
uwierzy� w to co si� sta�o . Praktycznie rzecz bior�c otrzyma�a nowe cia�o .
- Dosta�a� dar wp�ywania na wszystko co naturalne , na wszystko co nale�y do
Matki Natury . Musisz nauczy� si� szanowa� t� si�� , bo wszystko co �yje nale�y
do Natury .
Puma le�a�a u jej st�p , wpatruj�c si� zielonymi oczyma w mrok polany .
Machinalnie wyci�gn�a r�k� i pog�aska�a j� po karku . Puma wypr�y�a si� z
g�o�nym mruczeniem i przysun�a si� do jej kolan . Druid zn�w zacz�� si� �mia� .
- Prosz� , prosz� . Adeptka Una poskramia Natur� !
Puma popatrzy�a jej prosto w oczy i Una us�ysza�a ten sam kobiecy g�os co w Sali
Pr�b :
- Faktem jest �e w tej postaci sprawia mi to przyjemno�� , ale nie traktuj mnie
, prosz� , jak zwyk�ego kota .
Una szarpn�a si� w ty� , na co druid ponownie wybuchn�� �miechem .
- Nie b�j si� , to normalne �e twoja Patronka rozmawia z tob� .
- Ty te� J� s�yszysz ?
- Tak . Niestety , tylko wtedy gdy sama tego chce .
- Jak mam z ni� rozmawia� ?
- Po prostu my�l . Po pewnym czasie b�dziesz potrafi� sprecyzowa� swoje my�li ,
a jako �e Natura nas otacza , us�yszy ci� zawsze .Una przez chwil� w milczeniu
przetrawia�a informacje , po chwili spojrza�a Pumie prosto w oczy i "pomy�la�a"
:
"Dlaczego , Pani , uj�a� si� za mn� i postanowi�a� mi pom�c ?"
Puma poprawi�a si� przy ognisku .
"Oho ! Zaczynaj� si� pytania ! No c� ...Jeste�my do siebie bardzo podobne . Nie
bior�c pod uwag� wieku , oczywi�cie . Dawno temu ja r�wnie� by�am m�oda i
niepos�uszna , uwa�a�am �e stare autorytety nie maj� racji i �e tylko ja mam
racj� . Tam , przy o�tarzu , gdy udost�pni�a� nam przegl�d swego �ycia ,
niemal�e zobaczy�am siebie ... Tak dawno nie czu�am ju� tego koktajlu uczu� , �e
... To mo�e dziwne w moim przypadku , ale to by� impuls . Sama si� dziwi� .
Zreszt� tak dawno nie mia�am ju� cia�a ..."
"Jeste� bardzo ... To znaczy m�wisz ...M�wi Pani zupe�nie jak .."
"Jak normalna kobieta ?"
"No ... Tak ."
"A jak mia�abym si� zachowywa� ? W pewien , bardzo szczeg�lny spos�b jestem
wszystkimi kobietami jakie kiedykolwiek �y�y w tym �wiecie , z ich wszystkimi
wadami i zaletami . I ja r�wnie� kiedy� kocha�am , p�aka�am , nienawidzi�am .
Jestem Natur� , a to przecie� naturalne . Zreszt� ... A my�la�a� , �e jak
powinnam si� zachowywa� ? I przesta� m�wi� do mnie - Pani . Czuj� si� stara "
"No ale przecie� ..."
"Tak , jestem stara . Starsza od najstarszych kt�rych znasz , czy o kt�rych
s�ysza�a� . Ale nie musisz mi tego przypomina� ."
"Przepraszam , ale zawsze my�la�am , �e Aspekty ... To znaczy �e rozmowa z
nimi... To znaczy z wami ..."
Una zapl�ta�a si� we w�asnych my�lach .
"To troch� bardziej skomplikowane ni� si� wszystkim wydaje . Jeste�my ca�o�ci� ,
ale jednocze�nie ka�de z nas ma swoj� osobowo�� i indywidualno�� . Bardzo dawno
temu , co� takiego ludzie nazywali Absolutem . W nas zawiera si� wszystko ,
Dobro i Z�o , �wiat�o i Ciemno�� , Mi�o�� i Nienawi�� ... I tak dalej ."
"Ale przecie� te Aspekty wykluczaj� si� nawzajem . To tak jakby do jednego worka
wrzuci� wod� i ogie� . Tylko jedno mo�e ocale� ."
"Dlatego jeste�my tacy wyj�tkowi . Jeste�my Absolutem . Nie mo�e by� absolutnym
co� w czym brakuje cho� jednego aspektu . Samo �wiat�o nie mo�e by� absolutne ,
tak samo jak i Ciemno�� . Zreszt� je�li nie ma �wiat�a - nie ma Ciemno�ci i na
odwr�t . To bardzo skomplikowane . Niewielu z was poj�o cho� cz�� tych
zale�no�ci ."
"Chwileczk�" Una odzyskiwa�a dawn� pewno�� siebie "Je�li zniknie �wiat�o , to
pozostanie sama Ciemno�� , kt�ra wtedy b�dzie absolutna ."
Puma ziewn�a dyskretnie .
"Niestety , nie jest to takie proste . Je�li zniknie �wiat�o , to zniknie tak�e
Ciemno�� kt�r� znamy . Te dwa Stany s� ze sob� nierozerwalnie po��czone .
Powsta�by wtedy jaki� nowy Aspekt , nie znany , kt�ry wprowadzi� by potworne
zamieszanie w Harmoni� . Zreszt� ja nie mog�abym pozwoli� na to , poniewa�
by�oby to nienaturalne ."
"Ale jak to mo�liwe , przecie� ..."
Puma przerwa�a jej stanowczo . "Starczy na dzisiaj . Jutro rano rozpoczynasz
nauk� . Nauk� kt�rej nie rozpoczyna� jeszcze nikt . Nikt ze �miertelnych ,
oczywi�cie ."
Una pos�usznie u�o�y�a si� obok Pumy . Jeszcze jedna my�l przysz�a jej do g�owy
.
"Czy to was nazwano Przedwiecznymi ?"
"Tak ... Tak , poniewa� dla was istniejemy od zawsze ."
Zasypiaj�c pomy�la�a jeszcze �e Bogowie nie s� tacy ....
- Wydaje mi si� �e najwy�szy czas aby� ruszy�a swoje zw�oki - zgrzytliwy g�os
druida wdar� si� w �wiat jej marze� sennych zast�puj�c wspania�ych m�odzie�c�w
bij�cych si� o jej wzgl�dy .
Niech�tnie podnios�a si� z kocy i czuj�c lekkie promienie porannego s�o�ca
przeci�gn�a si� wyganiaj�c z ko�ci ostatnie resztki snu . Posta�a tak chwil� ,
z r�koma wyci�gni�tymi w g�r� , oddaj�c twarz pieszczocie s�o�ca. Cisza kt�ra
zapad�a w obozie zwr�ci�a jej uwag� .
- Gdybym nie wiedzia� �e robisz to nieumy�lnie , to... Przez ciebie faktycznie
mo�emy mie� jakie� problemy - druid przygl�da� si� jej z jakim� dziwnym b�yskiem
w oczach .
Dopiero teraz zda�a sobie spraw� jak musia�a wygl�da� , stoj�c niemal naga w
promieniach s�o�ca . Jeszcze to nowe cia�o ... Czu�a jak rumieniec powoli
pokrywa jej twarz
- Nie prosi�am si� o ... o ... o taki wygl�d - ze wstydu g�os zacz�� si� jej
za�amywa� .
- "Mo�e faktycznie trzeba ci przywr�ci� poprzednie cia�o . Odzwyczai�am si� od
my�lenia w kategoriach ludzkich , a szczeg�lnie m�skich " - Puma m�wi�a to z
wyra�n� trosk� .
- Tak . Ten jej wygl�d sprawia �e moje stare ko�ci nabieraj� elastyczno�ci -
druid zdaje si� popiera� w ca�ej rozci�g�o�ci zdanie Pumy .
- Una poczu�a nag�e zagro�enie . Nie �eby zd��y�a si� przyzwyczai� do nowego
wygl�du , ale to cia�o ... Czu�a si� lepiej . Czu�a �e mo�e wszystko . No , mo�e
prawie wszystko .
- Nie . Nie , ja ... Chyba znajdzie si� w moich jukach jakie� stare ubranie ,
tak , pami�tam �e zabra�am jak�� star� bluz� , spodnie te� si� znajd� a w�osy
mog� zawsze spi�� , i przecie� do ka�dego miasta mog� wje�d�a� w nocy a je�liby
co� mia�o si� sta� to ja ...
M�wi�a by zapewne o wiele d�u�ej ale przerwa� jej gromki �miech druida i nie
mniej g�o�ny Pumy w g�owie .
- Prosz� , prosz� . Jak to kobiety szybko przyzwyczajaj� si� do wygl�du - druid
nie m�g� opanowa� �miechu- ubierz si� wi�c w t� "star�" bluz� i zbieraj si� .
Jeszcze dzi� musimy dotrze� do miasta . - Tu druid zwr�ci� si� w stron Pumy - I
Je�li m�g�bym prosi� Ciebie Pani o ... zmian� wygl�du . By�bym szczerze
zobowi�zany . W aktualnej postaci wzbudza�a by� r�wnie wielk� sensacj� jak naga
Una .
Puma bez s�owa skoczy�a w las .
Wr�ci�a dopiero gdy zako�czyli pakowanie tobo��w . Najpierw us�yszeli za sob�
tupot kopyt , a po chwili zza drzew wy�oni�a si� kobieta na koniu prowadz�c ze
sob� dwa luzaki .
Hmmm ... - Druid wyra�nie zn�w by� w k�opocie - No , niedok�adnie o to mi
chodzi�o . Widzisz Pani , niekt�rzy m�czy�ni nie rozumiej� ... - reszta zdania
uton�a w niezrozumia�ym mruczeniu z kt�rego Una wy�owi�a tylko "... jakby
jednej by�o ma�o , jeszcze teraz ta ..." .
Konsternacja druida by�a w pe�ni zrozumia�a . Natura zbyt dos�ownie zrozumia�a
jego pro�b� . Na olbrzymim bia�ym koniu siedzia�a pi�kno�� nie ust�puj�ca w
urodzie nawet "nowej" Unie , by�a tylko troch� kompletniej ubrana , zreszt�
obcis�y str�j do konnej jazdy znacznie wi�cej odkrywa� ni� zas�ania� .
- No co si� gapicie . Ja te� chc� mie� troch� zabawy - Natura u�miechn�a si� do
druida i prowokuj�co przeci�gn�a r�koma po niekt�rych wypuk�o�ciach swojego
cia�a na co druidem a� zatrz�s�o - Od kilkuset lat nie mia�am ... Faceta ? Tak
to si� teraz m�wi ? Una zdusi�a �miech w gardle i staraj�c si� m�wi� spokojnie
wyja�ni�a Naturze niekt�re niuanse wsp�czesnych stosunk�w damsko - m�skich .
- To tak to teraz wygl�da ? Du�o si� zmieni�o . Aha , i m�wcie do mnie teraz
Sheala .
Druid powoli otrz�sa� si� z szoku .
- Pani , teraz ka�dy nasz wjazd na jakiekolwiek tereny zamieszkane wywo�a mas�
plotek . Nigdy nie uda nam si� niepostrze�enie wjecha� do jakiegokolwiek miasta
. Od razu staniemy si� lokaln� sensacj� . Takich koni zreszt� te� nie ma nawet w
kr�lewskich stajniach . To niedopuszczalne , dosta�em jasne polecenia nie
wzbudzania �adnych sensacji . Jedn� Un� mo�na by by�o jako� przemyci� , ale
teraz ... - zrezygnowany opu�ci r�ce kt�rymi �ywo gestykulowa� podczas tyrady .
- A od kogo dosta�e� te polecenia ? - S�dz�c po z�o�liwo�ci w g�osie , Natura
przyjmowa�a coraz wi�cej ludzkich cech .
- Od Ciebie , Pani - druid zrezygnowa� ju� z oporu .
- No w�a�nie . I ja teraz zmieniam te polecenia . Zreszt� w mie�cie sp�dzimy
tylko jeden dzie� . I prosi�am aby zwraca� si� do mnie per Sheala . Pakujcie si�
na konie i ruszajmy wreszcie , nied�ugo po�udnie .
Bez s�owa umie�cili swoje juki przy siod�ach ruszyli w dalsz� drog� .
Po chwili Sheala podjecha�a do Uny . - Nadszed� chyba czas aby wprowadzi� ci� w
to co mamy zamiar zrobi� . Od druida wiem �e widzia�a� ju� w Lustrze naszego
w�drowca . Musimy go odnale�� , b�dzie nam potrzebny . Widzisz , jak by to
powiedzie� ... Ten �wiat w kt�rym �yjesz ty i tobie podobni , ca�y wszech�wiat
no i w og�le wszystko co nale�y do tej rzeczywisto�ci jest tylko cz�ci�
wi�kszej ca�o�ci . Takich �wiat�w jest niesko�czenie du�o ... Nie bardzo wiem
jak ci to wyt�umaczy� ... Wyobra� sobie plaster miodu , w kt�rym jest
niesko�czona ilo�� kom�rek , ka�da z tych kom�rek jest odr�bnym �wiatem .
Rozumiesz ?
- Tak ... To znaczy nie bardzo ... Gdzie s� te �wiaty ?
- Gdzie ? Cholera ! - Sheala przez chwil� zastanawia�a si� nad w�a�ciw�
odpowiedzi� . Una korzystaj�c z chwili ciszy nie�mia�o spyta�a :
- A gdzie jest ta Cholera ?
- Co ...? - Sheala wybuchn�a �miechem - Przepraszam . Cholera to ... to takie
przekle�stwo . Jak nie wiesz co powiedzie� to m�wi si� , a w�a�ciwie m�wi�o si�
"cholera" . To nazwa choroby , bardzo starej i nie wyst�puj�cej ju� od ... no ,
od bardzo dawna . Pyta�a� gdzie s� te �wiaty . Troch� �le zadane pytanie , te
�wiaty s� wsz�dzie , przenikaj� si� nawzajem stanowi�c ca�o�� , ale jednocze�nie
oddzielaj� je od siebie niezwykle mocne granice , praktycznie niemo�liwe do
przenikni�cia przez zwyk�ych ludzi , a w�a�ciwie przez zwyk�e istoty .Ka�dy z
tych �wiat�w ma swoich Przedwiecznych , swoje prawa i zupe�nie inne od znanych
ci formy �ycia . Kiedy� by�o inaczej , by� tylko jeden �wiat , ale na odmian�
nie by�o w nim magii , Mocy i nas - Przedwiecznych . By�o zupe�nie inaczej ...
Sheala pochyli�a si� w siodle i poklepa�a konia po szyi . Odezwa� si� milcz�cy
dot�d Druid :
- Wydaje mi si� Pani ... To znaczy Shealo , �e trzeba b�dzie Un� wprowadzi� w
Histori� . Bez tego ci�ko jej b�dzie zrozumie� .
- Tak , ale to ju� p�niej , w mie�cie . Widzisz Uno , jak ci ju� m�wi�am ka�dym
z tych �wiat�w rz�dz� inni Przedwieczni , inne Aspekty . To tak jakby� stan�a w
sali pe�nej luster , kt�re w niesko�czono�� odbijaj� twoj� posta� . Problem
polega na tym �e niekt�re z tych luster s� zdeformowane i ich obraz jest
nieprawid�owy . Stanowi karykatur� prawdziwego obrazu . Najgorsze jest to �e
lustro to przekazuje przek�amany obraz innym lustrom kt�re przekazuj� go dalej i
dalej i dalej ... Inne lustra deformuj� si� ze staro�ci , lub przez g�upot�
ludzi i ich obraz powoli zaczyna si� deformowa� . Problemem jest to �e kiedy�
przecie� istnia�o pierwsze lustro , kt�re pierwsze odbi�o prawid�owy obraz ...
Wzorca . Wzorca ju� nie ma i kiedy� taki zdeformowany obraz wr�ci przecie� do
pierwszego lustra , i lustro to przeka�e ten obraz innym jako ten najbardziej
prawid�owy . Rozumiesz teraz ?
- Chyba tak . To tak jak z ta dziecinn� zabaw� w G�uch� Studni� . Pierwotny
tekst po przej�ciu przez kr�g dzieci wraca do autora zmieniony .
- Dok�adnie tak ! Teraz wyobra� sobie �e ten sam tekst kr��y w miedzy dzie�mi
miliony razy . Wyobra�asz sobie w jak wielkim stopniu orygina� zosta� zmieniony
? Ale wracamy do tematu , bo si� zapl�cz� . Na tym przyk�adzie chc� ci pokaza�
�e wszystkie te �wiaty s� od siebie zale�ne . To co wydarzy si� w jednym , nie
pozostaje bez echa w innych .
- A jaki by� ten pierwszy �wiat o kt�rym m�wi�a� . Jak ludzie mogli �y� bez
magii . Przecie� to niemo�liwe ?
Ano , dawali sobie rad� bardzo dobrze . Niestety - za dobrze . Z braku Magii
nast�pi� bardzo szybki post�p techniczny , mechanizmy towarzyszy�y im niemal na
ka�dym kroku . Dzi�ki nauce zwanej elektronik� potrafili nada� pozory �ycia tym
mechanizmom , tak aby te spe�nia�y ich polecenia . Ale o tym p�niej . G��wnie
chodzi o to �e na niekt�rych z tych �wiat�w �yj� istoty , kt�re zdaj� sobie
spraw� �e s� tylko cz�ci� wi�kszej ca�o�ci . S� Aspektami Mocy na tych �wiatach
, naszymi odpowiednikami . Jako Aspekty maj� Moc zdoln� pokona� granice
oddzielaj�ce je od innych �wiat�w . Na tych �wiatach Harmonia jest powa�nie
zachwiana , Ciemne Aspekty �wi�c� swoje triumfy , i jak to zwykle bywa w takich
przypadkach - ma�o im . Chc� prze�ama� granice i zachwia� Harmoni� na innych
�wiatach . Trzymaj�c si� przyk�adu z lustrami - im wi�cej z�ych obraz�w , tym
wi�cej fa�szywych odbi� , im wi�cej fa�szywych odbi� - tym wi�cej fa�szywych
obraz�w . Ko�o si� zamyka . I tu dochodzimy do nas i do naszego w�drowca . Fala
"fa�szywych odbi�" podchodzi niebezpiecznie blisko waszego , a w�a�ciwie naszego
�wiata . Je�li dotrze wszyscy si� zmieni� , nie maj�c zielonego poj�cia o tym �e
zasz�a jakakolwiek zmiana . Rzeczywisto�� zostanie zmieniona , a stan rzeczy
jaki nast�pi b�dzie si� wydawa� wszystkim naturalny . Niestety - b�dzie
nienaturalny i st�d moja obecno�� tutaj . Natomiast W�drowiec jest potrzebny wam
- na G�rze Mocy otrzyma Dar przechodzenia pomi�dzy dowolnymi �wiatami . Ja mam
by� przedstawicielk� Aspekt�w twojego �wiata i reprezentowa� go w�r�d obcych
Aspekt�w , ty b�dziesz reprezentantk� mojej mocy w�r�d ludzi , czy te� innych
istot �miertelnych . Druida za� ... C� , druid jest synem Ziemi i posiada jej
moc , a ziemia na wi�kszo�ci �wiat�w jest taka sama . Dzi�ki temu b�dziecie
mogli przenosi� si� w dowolne fizyczne miejsca na danym �wiecie .
- Wi�c mamy przenie�� si� do innych �wiat�w ? Ale po co ? Przecie� ... - chaos w
my�lach Uny przerwa� jej . Spodziewa�a si� wszystkiego , ale nie ... , nie
czego� takiego .
- Nawi�zali�my kontakt z Aspektami w tych �wiatach w kt�rych Harmonia jest
jeszcze jako taka . R�wnie� s� zaniepokojeni nadci�gaj�c� fal� . Weszli�my w co�
w rodzaju paktu z tymi Aspektami po to aby obroni� t� resztk� Ca�o�ci jaka
pozosta�a jeszcze nie sfa�szowana . To brzmi patetycznie , ale to prawda .
- Ale dlaczego w�a�nie my - ja , druid i ten ... w�drowiec . Przecie� w tak
wielkiej ilo�ci �wiat�w o jakiej m�wi�a� , musi si� znale�� kto� o wiele lepszy
do tego zadania ni� my .
- Tak , to prawda . Na niekt�rych �wiatach s� osoby o wiele bardziej
predysponowane do takiej misji ni� ty , czy druid . Niestety , ten �wiat jest
ostatnim na kt�rym jest magia w tak czystej postaci i tylko tutaj �miertelnicy
osi�gn�li tak wysoki stopie� wsp�pracy z Aspektami Mocy . Na innych �wiatach
zapanowa� ciemnogr�d i tumanienie ludzi bzdurami przez Aspekty . Maj� dawa� z
siebie wszystko w zamian za w�tpliw� obietnic� dostatniego �ycia po �mierci .
Wi�c rodz� si� , �yj� , umieraj� w imi� idei o kt�rej maja w�tpliwe poj�cie . A
odbicia id� dalej....
- Ten Ciemnogr�d ... To jakie� pa�stwo ?
- Nie , to jeszcze jedno takie wyra�enie jak "cholera" . Oznacza zabobony ,
konserwatyzm , rutyn� i totalny brak post�pu . Wszystkie jednostki kt�re w jaki�
pozytywny spos�b wyrastaj� ponad przeci�tno�� s� natychmiast eliminowane . Nie
przez Aspekty , to inni �miertelnicy nie mog�c znie�� obok siebie kogo�
my�l�cego inaczej ni� jest to przyj�te , izoluj� tak� osob� . Najcz�ciej w
instytucjach , kt�re nazywaj� "Szpitalem Psychiatrycznym" . Szpital ! Dobre
sobie !!! W zale�no�ci od rozwoju danego �wiata "lecz�" tak� osob� albo
miksturami niszcz�cymi m�zg , albo wycinaniem kawa�ka m�zgu . Maj� te� wiele
innych pomys��w ... Do�� o tym . Zd��ysz sama napatrze� si� na rzeczy kt�re
postawi� ci w�osy na g�owie .
- Ale mimo tego �e twierdzisz i� posiadam twoj� Moc , ja niczego nie czuj� !
Opr�cz wygl�du nie zasz�a we mnie �adna zmiana . Nie potrafi� robi� nic opr�cz
tego , czego nauczono mnie na akademii !
- Wszystko z czasem . Gdy b�dzie to potrzebne , sama b�dziesz wiedzia�a co masz
robi� . Naturze nie potrzebna przecie� �adna nauka . Prawda ?
Sheala pogoni�a konia i zr�wnawszy si� z druidem co� mu t�umaczy�a . Una
pochyli�a si� w siodle . Ci�ar tego co us�ysza�a i co mia�a zrobi� przerasta�
j� . Jak mog�a broni� rzeczy o kt�rych nigdy nie s�ysza�a , nawet ci�ko jej
by�o sobie wyobrazi� ogrom Ca�o�ci jaki przedstawi�a jej Natura . Miliardy
�wiat�w , miliardy odbi� tworz�cych nowe odbicia odbi� . Ko�a w ko�ach .
Przesta�a j� cieszy� przemiana i w�tpliwy dar od Aspekt�w . Jeszcze niedawno
sp�dza�a beztrosko czas na k��tniach z druidem , teraz bez jej wiedzy i zgody
w�o�ono jej na ramiona ci�ar kt�ry przekracza zdolo�� rozumienia . Miedzy
drzewami zacz�y prze�witywa� mury miasta .
By� ju� zm�czny , je�li nie liczy� kilku niespokojnych drzemek w dzie� to nie
spa� od kilku dni . Powoli robi�o mu si� oboj�tne czy w og�le kiedykolwiek ,
gdziekolwiek dojdzie . Wzg�rza , od kilku dni widoczne na horyzoncie nie
przybli�y�y si� wcale . �mieszy�y go teraz huczne przygotowana do W�dr�wki ,
bezsensowne nauki ludzi kt�rzy czerpi�c sw� wiedz� z ksi��ek uwa�ali �e s� w
stanie przygotowa� ich na wszystko co mo�e si� sta� . Nikt nie by� w stanie
przygotowa� ich do drogi ... Nie do tej drogi . Nie rozumia� jak m�g� da� si�
omota� rekrutorom . Obiecywali cuda , chwa�� i zaszczyty po powrocie , dozgonn�
wdzi�czno�� kr�la . Kr�l ... Ktokolwiek cokolwiek by robi� , on zawsze musia�
mie� z tego jak�� korzy�� . Ilu ju� zagin�o w jego wyprawach na Drog� ? I
jeszcze to wra�enie �e jest obserwowany ..
Pod oknami karczmy powoli gromadzi� si� t�um . Druid z b�yskiem w oku spogl�da�
na Sheal� , kt�ra zdawa�a si� nie robi� sobie nic z sensacji jak� zrobi� ich
przyjazd . Karczmarz wy�amuj�c palce sta� po�rodku karczmy nie wiedz�c do kogo
najpierw ma podej�� - do Uny czy do Sheali . Druid go nie interesowa� .
- M�wi�em przecie� ... - druid z satysfakcj� w g�osie zacz�� peror� ale przerwa�
mu zdecydowany syk Sheali
- Zamknij si� ! -
Druid opad� na �aw� .
Karczmarz zdecydowa� si� wreszcie na podej�cie do Sheali .
- Wielmo�na Pani , czym mog� Ci s�u�y� w tej n�dznej karczmie .?
- Podaj co� do jedzenia do picia . I niech kto� zajmie si� ko�mi .
- Obawiam si� , Wielmo�na Pani , �e te konie ... Medyk ju� zaj�� si� moim
stajennym , ale nie wiem czy kto� odwa�y si� do nich podej�� .
Gdy tylko podjechali pod karczm� , ze stajni wyskoczy� jaki� wyrostek i zanim
Una zd��y�a go ostrzec , z�apa� jej konia za uzd� . Skutki by�y op�akane . Ko�
�ypn�� tylko na r�k� wyci�gaj�c� si� w kierunku jego pyska i zanim dotar�a do
celu z�apa� j� z�bami w po�owie . Stajenny wyrwa� r�k� , spojrza� na ni� i
zemdla� .
- Nie ugryz� ju� nikogo . Odprowad�cie je do stajni i wyczy��cie . I proponowa�a
bym bez gwa�townych ruch�w .
Ostrze�enie by�o zb�dne . Po�rodku kr�gu ludzi sta�y trzy konie i nie by�o
odwa�nego kt�ry o�mieli� by si� podej�� do nich na odleg�o�� kopyta . Un� gryz�y
wyrzuty sumienia z powodu stajennego .
- P�jd� zobaczy� co z tym ch�opakiem . Ugryz� go do�� mocno .
- Karczmarz zacz�� oponowa� , �e taki brudny wszarz jak stajenny nie jest godny
opieki tak wspania�ej damy , ale Una uciszy�a go machni�ciem r�ki .
- Lepiej przejd� przez kuchni� - druid jak zwykle by� ostro�ny - tej gawiedzi za
oknami wystarczy ju� sensacji na dzisiaj . Tam s� starcy ze s�abymi sercami i
dzieci .
W stajni panowa� wieczny smr�d . Przez jedyne okno nie myte chyba od czasu
postawienia tej budy wpada�o szare �wiat�o . Ch�opak le�a� pod �cian� na jakiej�
derce , przyciskaj�c do piersi r�k� owini�t� w jak�� chustk� . Na widok Uny
usi�owa� wsta� , ale uda�o mu si� tylko si��� .
- Nie wstawaj . Bardzo boli ?
- Teraz ju� nie , Pani . Ale wcze�niej ...- wpatrywa� si� w ni� ciel�cym
wzrokiem , nie bardzo kontaktuj�c co si� dzieje dooko�a
- Poka� to . - Una nie bardzo wierzy�a w zdolno�ci podmiejskiego medyka . Zbyt
wielu ludzi ju� umar�o po takiej "pomocy" . Tak jak my�la�a , rana nie by�a
nawet z grubsza oczyszczona , owini�to j� tylko w kawa� jakiej� zgrzebnej szmaty
Ugryzienie nie by�o zbyt gl�bokie , �ci�gna te� nie wygl�da�y na naruszone .
Wyj�a zza pasa ek czystej szmatki i ignoruj�c j�ki i syki przera�onego
stajennego przemy�a ran� czyst� wod� . Na Akademii uczono j� jak sobie radzi� w
podobnych sytuacjach , ale nie mia�a przy sobie �adnego z potrzebnych
medykament�w . Poczu�a za sob� obecno�� Druida .
- No , Adeptko , czas na pr�b� ognia .
- Ale ... Jak ?
- Pami�taj �e twoim Aspektem jest Natura . Rana tego ch�opca jest nienaturalna
dla zdrowego organizmu , wi�c masz mo�liwo�� interwencji . Po prostu ...skup si�
na tej ranie i wyobra� sobie jak by wygl�da�a r�ka bez niej . Podejrzewam �e
tw�j widok jest dla niego najlepszym znieczuleniem .Usi�uj�c wykona� wskaz�wki
Druida , Una przysun�a si� do stajennego i uj�a jego r�k� ...
CDN