4867
Szczegóły |
Tytuł |
4867 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4867 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4867 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4867 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
FELICJAN FALE�SKI
WIERSZE WYBRANE
KWIATY I KOLCE
NIE MA JEJ
Kiedy o cichej wieczornej godzinie
Zimowy dzionek w sk�pych blaskach ginie
I coraz smutniej mierzchn�ce z daleka
W zmrok si� per�owy niebo przyobleka;
Kiedy od dziwnej ca�unowej bieli
Ni co odb�y�nie, ni cieniem odstrzeli,
�e wszystko r�wne niby g�adka szyba;
Kiedy tak martwo, �e jedynie chyba
Ptak, z smutnym krzykiem ulatuj�c z drzewa,
Iskrz�ce szrony w �nie�ny py� rozwiewa;
O cichej porze, gdy sp�nion� dob�,
Go�cinnej strzechy nie widz�c przed sob�,
W�drowiec z zimna dr�y i strachem bladnie;
Kiedy w komnacie, gdzie po zmierzch�ej �cianie
Cienie z �wiat�ami p�yn� przerywanie
Podobne widmom, zasiad�szy gromadnie,
Rodzinne ko�o kominek otoczy,
A on przyja�nie i coraz ochoczej
Trzeszcz�ce iskry snopami rozpryska:
U domowego, cichego ogniska
Kog� tam braknie? czyjej� pr�no d�oni
D�o� roztargniona szuka wko�o siebie?
Za kim st�skniona my�l na pr�no goni?
Za kim z na�ogu czy w serca potrzebie
Ku drzwiom bez ko�ca zwracaj� si� oczy,
�e zda si� tylko patrze�, jak u proga
Z u�miechem nieba, postawy uroczej,
Stanie osoba wszystkim r�wno droga.
Tak d�ugo da�a czeka�... To� je�eli
Wejdzie, to z nag�a w�r�d tej smutnej rzeszy
Pewnie ka�demu r�wnie si� ucieszy
I wszystkich r�wno sob� rozweseli.
I c�? Bo oto - nie ma jej na zawsze...
Dok�d odesz�a, tam ju� i zostanie...
Ani j� p�acze wyp�acz� naj�zawsze,
Ni najgor�tsze wymodli b�aganie,
Ni �al wyboli, ni przyzwie t�sknota!
Nie ma jej, nie ma!... M�j Bo�e! to� przecie
Ma wiosna kwiat sw�j i sw� wiosn� kwiecie.
Ma �wiat swe ciep�o i promie� ze z�ota,
Wprz�d nim wiatr zimny zwi�d�y li�� rozmiot�.
Tak m�oda! Niby przez wschodnie niebiosa
Przemkn�� si� senno ob�ok z mglistych tkanek.
By�a i ju� jej nie ma. By� poranek
3
Szkoda jej! By�a pobo�n�. Bywa�o,
W�r�d mod��w, strze� si� spojrze� na ni� �mia�o:
Zda si� - promie�mi z�oci si� jej szata,
Zda si� - niebiesko l�ni jej wko�o skroni,
Zda si� - �e wtedy ona w niebo wzlata
Albo te� niebo przychyla si� do niej.
Szkoda jej! By�a dobr�. Je�li kiedy,
To przed ni� n�dzy nie ukry� si� w t�umie.
Ka�dej �zy skrytej lub milcz�cej biedy
Ona dopatrzy lub si� dorozumie.
�wie�e jej usta sercem przemawia�y,
Z nieba by� pieni�dz, gdy z jej r�ki bia�ej.
I �zami zaszed�, cho� te �zy - to rosa.
Nie by�a pi�kn�, jednak z jej spojrzenia
Patrza�o niebo; z jasnymi jej sploty
Lubi� si� pie�ci� s�o�ca promie� z�oty,
Z �wie�ych ust kwiat�w ulata�y tchnienia,
A tak umia�y u�miecha� si� b�ogo
I g�os ich s�odki gdyby�cie s�yszeli,
Zda�oby wam si�, �e tylko anieli
Tak si� u�miecha� i przemawia� mog�.
I by� duch m�ody w�r�d m�odego cia�a:
Lubi�a kwiaty, taniec, pie��, kocha�a
Wszystko, co pi�kne. Rzek�by�, rajskie kwiecie
Na ziemi si� przyj�o. Rzek�by� �mia�o:
�e jej lub wiecznie m�od� by� przysta�o,
Lub swej m�odo�ci nie prze�y� na �wiecie.
Widz� j�. M�oda, ca�ym sercem m�oda,
W bia�ej sukience, z przepask� b��kitn�,
Usta jej kwitn� i lica jej kwitn�,
Niebo w jej oczach, na czole pogoda.
Jednak umar�a, bo by�o potrzeba,
By nowy anio� zrodzi� si� dla nieba...
Kiedy, zdmuchuj�c zimowe zamieci,
Na wschodnich wiatrach jask�ka przyleci,
A� w �nie�nych szronu pieluchach, co rana,
Wyczekiwana, dziwnie wyt�skniana
Wiosna skowronka �piewem kwili� pocznie,
Kiedy kuku�ki w�drowne wyrocznie,
Kiedy bocian�w b��dnych gwarne rzesze
Padn� w b�r g�uchy, osi�d� na strzesze,
Gdy poprzez deszcze przelotne rado�nie
�wiat, przez �zy niby, u�miechnie si� wio�nie,
Gdy kwiat odkwitnie, zmar�y krzew odro�nie,
I�, zda si�, majem szlak sobie wy�ciela
Ciep�y dzie� Pa�ski, promienna niedziela,
�e, cho�by by�o najstarzej, najch�odniej,
Ch��d si� rozchucha, staro�� si� rozm�odni,
Mo�e ty, dziewcz�, w mogile twej, mo�e
Westchniesz z t�sknoty, mo�e wtedy tobie
Raz pierwszy twardym wyda si� twe �o�e
I po raz pierwszy zimno w twoim grobie.
Tylko �e za nic �wiat ci nasz. Bo oto
Pomi�dzy niebem i ziemsk� t�sknot�
Przez �wiry z �wiate� mleczna struga p�ynie,
A kto j� przebrn��, ten nic nie zazdro�ci...
Bo wieczna wiosna w krainie m�odo�ci
I wieczna m�odo�� w promieni krainie.
Wi�c �egnaj, dziewcz�, �egnaj w czas daleki!
Je�li� tam wiecznie swobodna i m�oda,
To mo�e ciebie i niewielka szkoda.
NUMA POMPILIUSZ
Pompiliusz, w kt�rym� romansie podobno,
Co� u ostatniej gdzie� karty,
Z Num� si� wreszcie o�eni� nadobn�,
�eby zako�czy� tom czwarty.
Je�li� na drugim brzegu bo�ej rzeki,
W miejscu tym w ksi��ce przypada ok�adka,
Ja jednak poci�gn� dalej,
Bo to istotnie rzecz dziwna i rzadka,
Jak si� ci ludzie kochali.
To samo chcia� on, co ona;
Przedziwna wsp�lno�� duszy czy te� cia�a,
Kt�rej i �mier� nie pokona.
Bo a� i w zgonie (kt� si� nie zaduma?
My ju� dzi� takich nie mamy!)
Kiedy Pompiliusz umar�, wraz i Numa
Umar�a chwili tej samej.
Jednak wstrzymajcie s�uszne niepokoje...
Przyk�adny ten m�� i �ona
By� jeden cz�owiek po prostu, nie dwoje,
Tylko �e dwa mia� imiona.
PORA�KA WARUSA
Czego on nie chcia� i ona nie chcia�a,
W Hercy�skich borach, w cztery �wiata strony,
Trzask z g�uchym grzmotem si� mienia -
To z �elaznymi rzymskimi legiony
Walcz� Germany z kamienia.
Armin grzmi z piersi jarzmo, wstyd i p�ta...
- Hej! barbarzy�ce! ostro�nie!
To� flos Romana zwi�d�aby podci�ta?
Darmo! Miecz rzymski - to� dzi� k�dziel prz�dzy,
Tarcza te� - siatk� paj�cz�. -
Warus w pier� sobie wepchn�� miecz co pr�dzej,
Boj�c si�, �e go wyr�cz�.
Ledwie wie�� krwaw� Romie okrzykni�to,
August rwie w�osy, krwi� dycha.
By�by i brod� targa� sobie kr�t� -
Ale jej nie mia�, do licha.
Or�y sko�czy�y na ro�nie.
W
Tu i tam biega szalony.
- Warusie - wo�a - Warusie przekl�ty!
Oddaj mi moje legiony!
oczach mu m�ty i w g�owie mu m�ty,
Warus, na dziwne s�owa Cezarowe,
Cho� by� ju� �wi�tej pami�ci,
Na martwej d�oni wesprze martw� g�ow�,
Potem ni� r�nie pokr�ci:
- Zaprawd�, August cz�ek jest roztargniony,
Rzek� przewracaj�c oczyma,
- Jak�e mu mog� powr�ci� legiony,
Gdy mnie samego ju� ni� ma.
EGLE I LAURA
Egle czarowna, kochaj mnie! Na Boga!
W sercu mym pusty dzi� harem.
Ty go zape�nij... W�a�nie Laura sroga
Uciek�a z jakim� huzarem.
B�dziesz kochan�, rajskie moje dziewcz�,
Jak �adna na �wiecie dziewa,
I wy�piewan�, ile d�wi�ki piewcze,
Ile ci� duch m�j wy�piewa.
a ci� uwielbi�, co si� b�dzie sta�o,
J
Ju� nie przepadniesz ty w mn�stwie.
Usta twe, oczy, sploty, pier� tw� bia�� -
Ja w tobie wszystko ub�stwi�.
Poziomki le�ne twych ust koral �wie�y -
Kiedy u�miecha� si� zaczn�.
Rz�d si� w nich pere� jasnym blaskiem �nie�y
Jak�e ca�owa� je smaczno.
By u�agodzi� p�omienne twe oczy
Rz�sa os�ania je d�uga,
A ponad nimi ciemna brew si� toczy,
Jedwabna w gi�tki �uk smuga.
W licach twych - wiosna. Wzrok ol�n�� zniewala
Alabastrowa twa szyja.
Po kt�rej graj�c, niby ciemna fala,
W�os w bujne sploty si� zwija.
Z puch�w �ab�dzi, co �piewaj�c gin�,
Ty� lilia, kwiat�w kr�lowa.
Wzd�ta twa pier� marmurowa.
Tchnienie twe niby kwiatu wo�, gdy rosy
Krople w kielichu swym skupi...
C�, kiedy ci�gle palisz papierosy,
Zwyczaj ten bardzo jest g�upi,
Przepala usta, bia�o�� z�b�w zmienia
I nawet rodem jest z piek�a.
Laura zacz�a tak�e od palenia,
Potem z huzarem uciek�a.
Nie chc� i ciebie, Egle, lilio bia�a,
Nie wierz� wi�cej pasterce...
O Lauro sroga! ty� sponiewiera�a
R�wnie m� mi�o��, jak serce.
O! pok�on tobie, urocza dziewczyno,
Wzi�a� mi wiar� - wiosn� niesko�czon� -
I za te rajskie widziad�a
Bodaj� przepad�a! przepad�a!
KWIAT JA�MINU
Szed� ch�opiec z dziewczyn� po ciep�ym gdzie� lecie,
Rw�c kwiecie ja�minu, gdy� lubi� to kwiecie.
Ca�owa�, a za nim dzieweczka te� bia�a,
Co on poca�owa� - ona ca�owa�a.
I potem przysi�g�a przez naj�wi�tsze �luby
Ca�owa� na zawsze ten kwiat jemu luby.
A ch�opiec, by w szcz�ciu nie zasz�a mu zmiana,
�mier� sobie co rych�� wyprosi� u Pana.
�e za� chcia�, by kwieciem od�y� ca�owanem,
Zmar� w noc - i ja�minem odkwitn�� nad ranem.
Oj! biada� dziewczynie!... gorzko bo p�aka�a!
A� zblad�a od �ez tych twarzyczka jej bia�a...
Zw�tpienie cierniem utkwi�a� mi w �ono...
Wi�c gdy jej pier� wzd�t� b�l t�skny roz�ala,
Rwie kwiecie i ci�nie do ustek z korala.
A od tych p�omiennych ca�unk�w dziewczyny
I s�odko mu wi�dn��, gdy listki przechyla,
I� od tej rozkoszy umiera co chwila.
Bo w kwiat, bo w wybrany, co blask z woni� zm�c�,
Sp�yn�a z ust ch�opca dusza kochaj�ca.
Bo �zy kochaj�cej dziewczyny �a�osnej
By�y mu zmar�emu ros� wiecznej wiosny.
ENDYMION
Gdzie�, gdzie� w las�w g��bi, w�r�d ciszy nad cisze
Na oczach m�odziana
Tkwi noc nieprzespana -
Szum d�b�w stuletnich sen jego ko�ysze.
Co noc - przez splecione konary, przez li�cie,
Niby w�d strumienie
W harmoniczne dr�enie
Zdr�j �wiate� szumi�cych p�ynie promieni�cie.
Omdlewa kwiat bia�y i staje si� siny.
W�r�d �wietlnej powodzi - by senna z mg�y tkanka
Bladego oblicza
Bogini dziewicza
Z krainy gwiazd sp�ywa nawiedzi� kochanka.
Ramiony bia�ymi otacza mu szyj�
I cisn�c do �ona,
Patrzy we� st�skniona
I zn�w go ramiony bia�ymi obwije.
I skro� mu, i usta ca�uje dziewica,
I w�osy u skroni,
I s�odko si� p�oni,
Ilekro� w�r�d pieszczot wpatrzy mu si� w lica.
I pier� sw� przyciska do piersi m�odziana,
A� dreszcz mu rozkoszy
Po cz�onkach rozproszy
I b�ogo jej, �e jest wzajemnie kochana.
Tak nocy kr�lowej czas w b�ysk si� przemyka,
Tak Luna srebrzysta
Z chwil lotnych korzysta,
By, wieczna bogini, kocha� �miertelnika.
I nie dba, cho� gwiazdy zazdrosne ogni�cie,
Na niebie Wysokiem,
Roziskrzonym okiem,
Cho� Zefir z�o�liwy podgl�da przez li�cie.
Dla dwojga szcz�liwych - samotnie, cho� w t�umie,
Czy� wstyd ma by� sercu, �e kocha, jak umie?
I tylko - gdy, g�ucho warcz�c w trzask pioruna,
Na niebo z wysoka
Sp�ynie chmur pow�oka,
Nawiedzi� kochanka nie przybywa Luna.
Bo szcz�ciu, bo duszy wiekui�cie m�odej,
Bo sercu - potrzeba
B��kitnego nieba
I ciszy p�sennej, i jasnej pogody.
CZ�OWIEK BEZ G�OWY
Mandaryn pewien (c� na to powiecie?
Pseu-grzmiang-tfu by�o mu miano)
My�la� lat wiele, o czym jednak przecie?
Tego mi nie powiadano.
Czy� w kwiecie - wo� tkliwa?
Wreszcie napisa� z nag�a na my�l wpadnie
Ksi�g�, tak w m�dro�� bogat�,
�e jej sam nie m�g� zrozumie� dok�adnie,
Chocia� wysila� si� na to.
Czy� blask w cie� si� skrywa?
Wi�c przed cesarzem stan�� i tak pocznie:
- Gwiazd ojcze! Ksi�yca kumie,
Wypada tobie zrozumie� niezw�ocznie
To, czego nikt nie rozumie.
St�d dzie�o moje polecam waszmo�ci,
Rzecz to jest diable zawi�a. -
Monarcha z dawna cierpia� bezsenno�ci,
Ksi�ga go z nich uleczy�a.
- Jakiej nagrody, m�drcze, za to czekasz? -
Spyta go. - �adnej - odpowie.
- Ty� nie jest m�drzec - lecz cudowny lekarz.
A tamten wa�y� w swej g�owie:
- Przyjdzie recepty pisa�? - co ja zrobi�?
Nie umiem nic po �acinie...-
Wtem cesarz: - M�drcze! nie my�l jednak sobie,
�e czyn tw�j w dziejach zaginie.
I�em tw�j utw�r dziwnie zagadkowy
Zg��bi� od deski do deski,
Dzi� na ko�czaty kapelusz twej g�owy
Ka�� da� guzik niebieski.
Lecz, i�by� pyszny przez wzgl�dy takowe
Nie wzgardzi� sobie r�wnemi,
Zrobi� te� ka��, i� t� sam� g�ow�
Ujrzysz u n�g twych na ziemi. -
G
�e w �ci�tej g�owie w�a�nie by�y oczy,
Co mia�y widzie� rzecz ca��.
dy wi�c u n�g mu g�ow� kat ochoczy
Wraz do cesarza w tym w�tpliwym celu
Pobieg� mandaryn najstarszy,
By�a za� taka, w s�owach niezbyt wielu,
Tre�� dalszej woli monarszej:
- Mniemam - rzek� cesarz - �e ju� nale�ycie
Pycha w nim wszelka os�ab�a;
Zreszt� wspaniale daruj� mu �ycie -
Niech sobie idzie do diab�a. -
Po�o�y� - z nag�a si� sta�o,
Wi�c wsta� i poszed�, nie czekaj�c dalej,
Mandaryn m�dry w sw� drog�.
Ilu za� by�o, co na to patrzali?
Tego ja wiedzie� nie mog�.
Mam przekonanie, �e dla wielu os�b
Pomys� ten zda si� by� nowy -
Lecz mn�stwo ludzi mo�e �y� w ten spos�b...
Ja pierwszy chodz� bez g�owy.
DZIWO�ONY
Przez b�r �pieszy je�dziec, przez puszcz� szumi�c�,
Wskro� li�ci strugami blask strzela z ukosa.
Mg�y k��bi� si� z bagnisk, z ��k srebrzy si� rosa.
Ni rosa to srebrna, ni mg�y si� to m�c�.
To wiewnych dziew grono, w wieczornej kr�g zorzy,
D�o� w d�oni, na smugach zawodzi pl�s ho�y,
W ich r�bkach z mg�y bia�ej w �zy rosa si� mieni,
Ich cia�a przezrocze z miesi�cznych promieni.
Ich oczy z gwiazd spad�ych. W�os �wiat�y, od �rodka
Paproci kwiat zdobi iskrz�ce skrzydlaty
I b��dne ogniki spinaj� im szaty,
I ta�com ich wiewnym pie�� wt�rzy tak s�odka,
Tak s�odk� zawodz� pie�� dziewy ta�cz�ce,
�e wstrzyma� si� strumie� w swym biegu na ��ce
I wiatr tchu zapomnia�, ws�uchawszy si� ca�y,
I dr��ce osiki z nag�a dr�e� przesta�y.
- Chod� do nas! chod�, ch�opcze - brzmi pie�� d�wi�cznej mowy -
Co b��dzi� gdzie� tobie w noc ciemn�, w bezdro�y.
Zsi�d� z konia, zsi�d� z konia, chod� z nami w pl�s ho�y. -
Ko� parska i d�bem wry� w ziemi� podkowy,
I pr�no go je�dziec - zn�j zimny na czole,
Zd�bia�y w�os maj�c - ostrwiami w bok kole.
�wiat bo�y mu w oczach to mierzchnie, to b�yska
I chwieje si� dr��co jak senna ko�yska.
- Chod� do nas! chod�, ch�opcze!-zakl�ty �piew n�ci-
Chod� z nami w pl�s ho�y. Gdy ta�czy� przestaniem,
Na k��bach mg�y lekkim ko�ysanej wianiem
Rozkosznie jest buja� w sennej niepami�ci.
Szumi�cy li�� do snu, do marze� �ab�dzie
Brzmienie arf czarownych s�odko gra� ci b�dzie. -
- Och! pu��cie mi�! nie chc�! cho� droga daleka,
Mnie spieszno. Tam dziewcz�, tam moje mi� czeka. -
- Czy chcesz mie� pas z�oty w t�czowe odmiany?
Lub, je�li walk krwawych tkwi w tobie ochota,
Miecz wodza Pioruna, lub m�ot kr�la M�ota.
Lub oszczep z g�r siedmiu, w trzech zdrojach nurzany?
Lub zbroj�, od kt�rej grot i cios ucieka,
Lub pier�cie�, co czyni niewidzialnym cz�eka? -
- Och! pu��cie mi�! nie chc�! nic nie chc�! nic zgo�a!
Tam dziewcz� mi� czeka z u�miechem anio�a. -
- Czy chcesz ty czarownych zna� s��w zaklinanie,
Kt�rymi nied�wiedzia, dzika krwawe zwierz�
I smoka te� zwalczysz, kt�ry skarbu strze�e,
Skarb twoim si� stanie - chod� do nas, m�odzianie!
Skarb z�ota i pere�, i drogich kamieni,
I szaty barw tylu, w ile blask si� mieni:
Szkar�atne - w jutrzenki nurzane k�pieli,
Przed wzrokiem si� je�d�ca rozwleka mg�a bia�a:
- Precz! pu��cie mi�! nie chc�! nic nie chc�! precz z drogi. -
Ko� j�kn��, a� w trzewiach poczuwszy ostrogi,
Wypr�y� si�, chrapn�� i prysn�� jak strza�a.
- Masz szcz�cie, w�drowcze, �e� nam uszed� ca�y,
Bo gdyby�my ciebie w pl�s by�y porwa�y,
�askotan rozkosznie, chichocz�c z uciechy,
�mier� mia�by� w�r�d ta�ca z serdecznymi �miechy.
K�OPOT
Chcia�bym by� s�awnym - marz� ja m�odzie�czo,
Zanim mi serce nie zwi�dnie,
Alem ciekawy, czym mi� te� uwie�cz�,
Chc�c, by to by�o oszcz�dnie?
Ju�ci� - wawrzynem - jak jest rzecz przyj�ta.
C�, kiedy ten upominek,
Jak moje pisma, pod placki na �wi�ta,
Wzi�to na sosy do szynek.
I bia�e - tak bia�e, jak gdy �nieg si� bieli. -
Wiem, co mi nazbyt nie wzbogaci g�owy
Ni te� j� sosem poplami:
W��cie mi na ni� lub wieniec cierniowy,
Albo czapeczk� z dzwonkami.
PANNA M�ODA
P�aka�a, gdy�my kl�kli u o�tarza,
P�aka�a, kiedy�my wsiali,
P�aka�a tak�e, co si� rzadko zdarza,
Ta�cuj�c w weselnej sali.
- Powiedz mi, luba, w czym twych �ez przyczyna?
Czy �al ci, �e� jest ju� moj�?
Czy chmurna przysz�o�� trwo�y� ci� poczyna?
O! niech si� �zy twe ukoj�.
J
Jak d�uga wieczno�� jest ca�a.
Czy� mi ju� wierzy� przesta�a?
Jam tw�j, jam wiecznym woli twojej s�ug�,
Jam tak szcz�liwy! Snad� podobnej doli
Na mnie jednego za wiele,
Bom wes� w duszy, a serce mi� boli
Od �ez twych, biedny aniele!
am ten, co wprz�dy, ten sam, na tak d�ugo,
Wszak marzyli�my, w�r�d wonnej zieleni,
W chatce gdzie� z dala �y� sami -
Dzi� my�my s�odkim w�z�em po��czeni,
A ty oblewasz go �zami!
Luba! ja kocham, jak ju� nikt nie kocha -
Ski�, a dla ciebie ja zgin� -
Je�li ci w sercu lito�ci cho� trocha,
Powiedz mi �ez twych przyczyn�.
Powiedz, przez Boga, bo w g�ow� zachodz�,
Trzy nocy z rz�du nie zasn�... -
- Luby! sznur�wka uciska mi� srodze
I mam trzewiki za ciasne. -
NARCYZ
Ile nimf tylko - wszystkie s� w rozpaczy,
W �zach mokrych, w brudnej �a�obie,
Bo Narcyz �adnej kocha� z nich nie raczy,
Tylko si� kocha sam w sobie.
I jak si� pocz�� mi�owa� zajadle,
Tak, a� zdarzeniem do�� rzadkiem,
Razu jednego spostrzeg� si� w zwierciadle
Nie ju� cz�owiekiem, lecz kwiatkiem.
Ch�opiec ten wi�cej g�upcem by� ni� g�azem -
Ja bo, w podobnej potrzebie,
M�g�bym si� kocha� w wszystkich nimfach razem,
A zawsze kocha�bym siebie.
OBRACHUNEK Z SOB�
J
W �zach �wie�ej rosy odkwita -
Jak si� od�wie�a pie�� pastuszej fletni
W milcz�cych g�szczach odbita -
Tak prys�ych z�udze� budowa wspania�a
W �zach mych promieni dla ludzi,
Tak pie��, co dla mnie dawno ju� przebrzmia�a,
Drugim si� w piersi mej budzi.
Jako p�dzona trwog� w�r�d manowca,
Gdy si� od stada odbije,
W cier� niego�cinny uwik�a si� owca,
Nie chc�c i�� w �lady niczyje -
Mia�em tak du�o, a dzi� mam tak ma�o!
Moi gdzie� za mn� zostali -
Na ka�dej cierni ze mnie co� zosta�o -
A jam szed� dalej i dalej.
ak rozpry�ni�ta t�cza w ranek letni
Drudzy pomarli �mierci� tylko cia�a,
Ja bom mia� inne konanie -
Kona�a we mnie dusza, a� skona�a,
�mier� zw�oki tylko zastanie.
Ja umiera�em po trosze, jak smakosz
Niech�tny ko�ca s�odyczy -
A com? i wielem przesmakowal? - wszako�
Nikt si� ju� dzi� nie doliczy.
I po co liczy�? kt� tam doj�� ju� zdo�a,
Czym wielkiem szasta�, czy ma�em:
Mia�em co� wprz�dy, dzi� nic nie mam zgo�a,
Wi�c wszystko wyda� musia�em.
TOPIELICA
Nad rzeczk� bystr� stoi dziewczyna,
W prze�wiatl� kos� wianuszek wpina,
A� si� jej ska�a ujmie spod stopy
I wpada biedna w szklanne zatopy.
Szuka� jej ch�opiec, kona� z bole�ci,
Lecz pr�no szuka� - znik�a bez wie�ci.
P�aka� rok ca�y, poblad� na twarzy,
Wreszcie zapomnia�, co si� i zdarzy.
Na p�ocie sroczka skrzeczy jedyna,
Przez most weselna ci�gnie dru�yna.
Po przedzie swaty z dru�b�w gromad�,
Skrzypi�c w skrzypiec, piej� i jad�.
A w tem rybacy ci�gn� po wodzie
Z przemoc� wielk� ci�ar w niewodzie,
W ci�kim niewodzie zw�oki dziewcz�ce
Z wianuszkiem �lubnym, w bia�ej sukience.
Ch�opiec z konika co �ywo skoczy,
�al pier� mu �ci�nie, �zy za�mi� oczy,
Wtem pojrzy w niebios b��kitne ja�nie,
Wtem w bia�e d�onie smutnie zakla�nie:
- Biada�! o biada z�ej mojej doli!
Serce od serca kt� przyniewoli?
Mnie z ch�odn� �mierci� bra� zar�czny,
Kiedy ju� nie ma mojej dziewczyny. -
NAD KO�YSK�
Za�nij, m�j ma�y - b�d� grzeczny i za�nij,
Cho� ci to pewnie niemi�o.
Ju� si� nie mo�esz ubawi� ha�a�niej,
Jak ci si� dzisiaj zdarzy�o.
Jak za�niesz - jak mi b�l g�owy ustanie -
Jak si� u�atwi� po trosze -
Serduszko z lukrem kupi� ci w straganie,
Kt�re kosztuje trzy grosze.
No, �pij, m�j ma�y, dam ci, �eby� d�u�ej
Ju� nie zawraca� mi g�owy,
Na lejc od cukru szpagat bardzo du�y,
Na kaszkiet wierzch papierowy.
Dam ci, co� nieraz - tylko �pij, m�j drogi -
Pr�no przyw�aszczy� chcia� sobie,
Patyk z doniczki i podwi�zk� z nogi,
I sama biczyk ci zrobi�.
Wszak�e� ty grzeczny - no �pij, m�j jedyny,
Lub chocia� le� po cichutku,
Ju� ci pozwol� za to p� godziny
D�� na glinianym kogutku.
�pij - bo, doprawdy, kocha� ci� przestan�,
Ko�ysk� nog� odtr�c�;
I zaraz przyjdzie porwa� ci� s�omiane
Dydko, dwie nogi maj�ce.
No, �pij�e, b�bnie - to rzecz nies�ychana -
�pij, bo, jak B�g mi jest mi�y,
To ci przeczytam wiersze Felicjana,
Co Siedmiu Braci u�pi�y.
DO POCZYNAJ�CEGO PRACOWNIKA
Co masz zje�� jutro, zjedz dzisiaj, kochanie -
Zr�b jutro, co dzi� wypada.
Kt� wiedzie� mo�e, co si� jutro stanie?
Jutro przyj�� mo�e �mier� blada.
I w�a�nie mo�e w chwili, gdy wypad�a
Po pracy odpocz�� pora
I gdy nie�� b�dziesz do ust �y�k� jad�a,
Kt�r�� zaniedba� zje�� wczora.
Co dzie� m�w sobie: - Dzi� si� t�go najem,
Niech jutro b�dzie mi bieda. -
A gdy �mier� przyjdzie, to� chocia� nawzajem
Z g�odu umiera� ci nie da.
I m�w te�: - Dzisiaj spoczn�, jutro zrobi�. -
A kiedy przyjdzie �mier� bia�a:
- Ha! chcia�e� w�a�nie popracowa� sobie,
C� robi� - �mier� ci nie da�a.
Tak ci nie b�dzie ani �al po �wiecie,
Ni t�skno porzuca� �ycie,
Ot� wam, ludzie, kiedy si� najecie
I tak�e, gdy si� wy�picie.
ROZMARYN
Mia�a sukienk� bia��, gdym do niej
Z po�egnalnymi wszed� s�owy,
W pasie b��kitn� wst��k�, u skroni
Wianeczek rozmarynowy,
- Czym �adna tobie? - spyta nie�mia�o,
- Och! co ty m�wisz, dziewczyno -
Gdyby inaczej kiedy by� mia�o,
Niech z �ez mi oczy wyp�yn�. -
Ona jak bluszcz, gdy drzewo obwinie,
Splotem swych r�k mi� obwija,
- Albo ja b�d� twoj� jedynie,
Albo nie b�d� niczyja. -
W �wiat mi� i�� pchn�o. Wtem - nagle zmiana,
Wracam, dziewczyna moja wybrana
W ch�odnej trumience spoczywa.
W powr�t mi� p�dzi my�l tkliwa.
W sukience bia�ej, jak mie� j� chcia�em,
W przepasce z modrych wst��eczek;
W �wiat�ych jej w�osach, nad czo�em bia�em
Rozmarynowy wianeczek.
Z�o�y�em na jej piersi dziewcz�cej
W krzy� obie r�czki �ab�dzie:
- Nie b�dzie ona moj� ju� wi�cej,
Lecz i niczyj� nie b�dzie. -
I zn�w poszed�em, gdzie wzrok poniesie.
Id� przez ciernie i znoje,
I zn�w mi spieszno stan�� przy kresie -
Dziewcz� bo czeka mi� moje.
OD RZECZY
Rzek� mi raz Medard: - S�uchaj, Felicjanie,
B�aznujesz mo�e zbyt srogo.
Ludzie za �miech tw�j ci�g�y i bajanie
Wzi�� za bajbardzo ci� mog�.
Masz lat trzydzie�ci, czas ju� wreszcie na ci�
I�� naprz�d przodem, nie ty�em... -
- Mam lat trzydzie�ci? Mylisz si�, m�j bracie -
Nie mam ich, ju� je wy�y�em.
y�, nie jest u�y�. �ycie si� wy�ywa
�
Jakby lekarstwo niesmaczne,
A jam jest chory - czyli� s� w tym dziwa?
Gdy umr�, zdrowym by� zaczn�.
Ten sam spa� id�, co i wstaj� rano -
W tym moja choroba ca�a;
Cztery mam klepki, pi�tej mi nie dano,
Czy si� te� gdzie� zapodzia�a.
To� na to chory st�ka i jest blady,
A s� i tacy, kt�rym nie ma rady,
A� chyba �mier� ich uzdrowi.
Aby by� zysk lekarzowi,
Wiem, �e gdy ciep�o w sercu mym przyga�nie,
Przyjdzie i rozum, i si�a,
I rzekn� o mnie: - Mia� zm�drze�, wtem w�a�nie
Z nag�a go �mier� zaskoczy�a. -
A jednak, umrze� smutn� jest kolej�,
Gdy si� by� m�drym zaczyna...
...Dobranoc pa�stwu - oczy mi si� klej� -
Ju� blisko druga godzina. -
MELODIE Z DOMU NIEWOLI
KRWAWE �NIWO
O Ludzie! czy�cie widzieli,
P�acz� nad nimi anieli.
Jak nar�d swoje m�czenniki grzebie?
On - Kap�an! On z szczodrej d�oni
Ofiar� wielk� spe�nia w �wi�tej ciszy.
�wi�te milczenie mocny B�g pos�yszy -
Pom�ci sw�j lud lub obroni!
B�yszczy pogoda ra��ca...
Pan wsta� i �wietn� wst�g� si� przepasze -
Pan wsta�... i pom�ci m�czenniki nasze
Strza�ami s�o�ca.
Tam - czy widzicie w oddali
Milcz�ce t�umy, kt�rym imi�... krocie?
Niby, po wichrach i burzliwej s�ocie,
Rozko�ysanych t�um fali
Kiedy w �agodne gra chwianie,
P�ki zwierciad�em nie stanie.
On ich nie p�acze. On ich da�. Niech w niebie
W�r�d fal tych, niby szcz�tkom nazwy wierni
Rozbitkowie sko�atani,
Powolnym ruchem, trumny w wie�cach z cierni
P�yn� do wiecznej przystani -
Na ka�dej, tchnieniem wiosny naniesiona,
Spocz�a palma zielona.
Obok nich - czy poznajecie
T� wdowi� posta� w mgle z t�czy?
Ma w piersiach n� - a nie j�czy,
Ma r�ce w p�tach - a przecie
Jedn� swe syny os�ania,
A drugiej skinieniem d�oni,
Oprawc�w twarze przyk�oni
W ciemne dumania.
* * *
- Czy przed zap�at�, czyli po zap�acie
R�wnie�cie mali i podli -
Bowiem rze�niczym no�em zarzynacie
Lud, co si� korzy i modli.
Za sztandar krzywd� nios�c, w ziemi n�dzy
Przyszli�cie rozbi� namioty -
Zabierzcie w zamian wzgard� i co pr�dzej
Odejd�cie w ziemi� sromoty.
Inaczej lud ten, kiedy mu rozp�onie
Swych ojc�w �mier� przebaczy - ale d�onie,
Krwi� ich zbroczone, spami�ta...
* * *
Matko! Aniele ty nasz przewodniczy!
Tw�j wr�g zawstydzi� si� niemy...
Powiedz - w rachunku wszak nam si� policzy:
�e ziemi� nasz�, z r�k najezdnej dziczy
Raz jeszcze krwi� kupujemy?
O Bo�e Ojc�w! ty nas stokro� sro�ej
Karz�cym biczem twym zatnij -
Tw�j lud jak zawsze tobie si� ukorzy -
Ale na tyle dni krwawi�cej zorzy
Kiedy� ju� b�y�nie ostatni?...
HYMN W�GLARZY
Jutrzenka wielkiego �wi�ta,
Hej dziesi�ciu! czas do dzie�a,
Ciemna zgliszcz dru�yno!
Jeszcze Polska nie zgin�a,
Gdy za Polsk� gin�!
Niechaj dziewcz� si� nie l�ka
Zasmolonej twarzy -
Czarna twarz, lecz serce, r�ka
2/3 61
Czyste u w�glarzy.
W�glem zgliszcz z rodzinnej wioski,
Na wi�zienia �cianie,
Baltazara gro�ne g�oski
Smutny pisz, m�odzianie -
Przyjdzie wiatr, co czarne s�owa
W �mi�cy blask roz�arzy -
Wtedy b�dzie w b�j gotowa
Ciemna czer� w�glarzy.
Co tak zewsz�d przez kurzaw�
Krwi� ku niebu b�yska?
To s� naszych si� i krwawe
Grod�w zgorzeliska.
A w�r�d zgliszcz i zamieszania
Co tam z cicha gwarzy?
To si� sobie chy�kiem s�ania
Ciemny r�j w�glarzy.
Tam, u kraty, nagie mury
Pismo� zdobi czyje?
To testament wi�nia, kt�ry
Gdzie� w kopalniach gnije.
T� ostatni� wol� �wi�t�
Spe�ni� kt� si� wa�y?
Cicho! - w�a�nie w pomoc wzi�to
Ciemn� czer� w�glarzy.
R�ka w r�k�! ciemne kruki!
Czerni pracowita!
Tylko milczkiem - chy�kiem - p�ki
Krwawy dzie� nie �wita!
Dzi� z nas ka�dy skryty, niemy -
Ale B�g nam zdarzy,
�e wnet w pe�n� pier� hukniemy
Grzmi�cy hymn w�glarzy!
Ciekawi, czy nie ciekawi.
�e to nied�ugo zabawi.
Zawierzcie szczeremu s�owu:
I oto �miej� si� znowu.
* * *
Ha! jeszcze o mnie! Mniejsza o to, czy�cie
Przyrzec wam tylko mog� uroczy�cie,
Nie by�o �adu w �yciu mojem ca�em,
Naprz�d si� �mia�em - a potem p�aka�em -
M�wi�em troskom: - nie przychod�cie do mnie! -
M�wi�em �zom: - precz ode mnie! -
7/6,61
A wszystko by�o daremnie.
Mog�em by� na �wiat nie przyj�� - rzecz tak ma�a,
Jednak i tej mi nie dano.
Mog�em by� umrze� - ale �mier� nie chcia�a
Serdecznie by� powitan�.
Czy jest ostatni� chwil� ta, czy nie ta,
Od kresu nic nie ochroni...
Nie chcia�a g�ra przyj�� do Mahometa,
Musia� Mahomet p�j�� do niej.
W przeddzie� operacji
[dopisek o��wkiem]
MORITURI TE SALUTANT
22/23 stycznia 1863
Z okiem krwaw� �z� zwil�onem
Komu jeszcze �ez zosta�o,
Id�my wolno�� zdoby� zgonem,
Id�my zgon nasz okry� chwa��!
M�wi�em �yciu: - nudzisz mi� ogromnie -
Wprz�d, nim kula pier� przewierci,
Nim z �y� krwi strumienie bryzn�,
Ci, co id� szuka� �mierci,
Pozdrawiaj� Ci�, Ojczyzno!
My si� �mierci nie ustraszym,
Bo nam t�schno za mogi��;
Niech zginiemy, byle naszym
Dzieciom po nas lepiej by�o!
Z naszych cia� i krwi topieli
B�d� im, Polsko, w wolno�� �yzn�,
Ci, co umrze� zapragn�li,
Pozdrawiaj� Ci�, Ojczyzno!
�egna matka, dr�y jej r�ka,
Wysz�a �ona na rozdro�e,
Cho� im z �alu serce p�ka:
- Id�cie - m�wi� - w Imi� Bo�e!
Pierzchn�� p�acz na wiatru fali,
Wkr�tce w uszach kule gwizn�.
Ci, co wszystko po�egnali,
Pozdrawiaj� Ci�, Ojczyzno!
�zami los�w nie przemienieni,
Ni nas rady zbawi� czyje;
Cz�ek ni w ziemi� wr�s� kamieniem,
Ni dla siebie tylko �yje.
Bierzem z sob� rozpacz n�dzy,
By da� wolno�� krwi spu�cizn�,
Ci, co umrze� chc� co pr�dzej,
Pozdrawiaj� Ci�, Ojczyzno!
Chod�my! im nas pr�dzej zgniot�,
Tym po�pieszniej �mier� zwyci�em;
�egnaj, wdowo i sieroto!
B�g ci b�dzie ojcem, m�em;
Cho�, nim wolno�� z grobu wstanie,
Nam si� stopy w gr�b po�lizn�,
Ci, co wierz� w Zmartwychwstanie,
Pozdrawiaj� Ci�, Ojczyzno!
SALAMANDRA
Patrzaj, Medardzie, salamandra licha,
Jaka� to dziwna bestyja!
W ogniu si� gnie�dzi, ogniem �pi, oddycha,
Ogie� je, ogniem popija -
Ogie� jej w�azi w usta, w oczy, w uszy,
Ogniem si� smuci i �mieje,
Ogie� ma w sercu, w szpiku ko�ci, w duszy,
W ogniu jej �zy i nadzieje.
Czy te� jest warta �ycia istno�� taka,
Co gardzi wszelk� odmian�?
Nie - podobnego, doprawdy, cudaka
Jak �wiatem �wiat nie widziano!
- Prosz� - chod� do mnie, utrapione zwierz� -
Kolej uniesie nas chy�a -
Tam - na Zachodzie tchn� powiewy �wie�e -
Od�yjesz wpo�r�d Pary�a. -
- Ani mi �ycie, kt�re si� odmienia,
Ni rady zdarza si� czyje -
Nie chc� rozrywek ani zapomnienia,
Chc� �y� i wiedzie� �e �yj�. -
- Ale� ci tutaj dziwnie zewsz�d skwarno...
S�uchaj - w Syberii lodowej
Zbawienne ch�ody czule nas ogarn�!
Zorza uwie�czy nam g�owy! -
- Ha! ha! C� zyska� Gawe�, smyk zuchwa�y,
Cho� na miesi�cznym by� sierpie?
Nie chc� och�ody ni promienia chwa�y,
Chc� cierpie� - czuj�c, �e cierpi�.
Je�li ci� lito�� bierze mojej n�dzy,
To mi, na drzewie wysokiem,
Na silnym stryku wisie� daj, pomi�dzy
Ziemi� i bladym ob�okiem. -
3/8 63
ZAP�ATA PO PRACY
Idziemy. W oczach �wiat si� przemyka -
Skrwawione bicze plecy nam siek� -
Nigdzie b��kitu, nigdzie promyka...
- Daleko� jeszcze? - Ho! ho! daleko -
Idziemy. Wsz�dzie kurz�ce zgliszcze -
Z chat ojc�w do�em dymy si� wlek� -
Siecze grad z deszczem - zimny wiatr �wiszcz�.
- Daleko� jeszcze? - Ho! ho! daleko -
Idziem. Jak oczy zasi�gn�� mog�,
Bielej� ko�ci s�oneczn� spiek� -
St�pamy po nich - trzeszcz� pod nog�...
- Daleko� jeszcze? - Ho! ho! daleko -
Idziemy. Sowa huczy w oddali -
W poprzek po piaskach strugi �ez ciek� -
- Pi�! pi� - wo�amy - a w gardle pali.,
- Daleko� jeszcze? - Ho! ho! daleko -
Idziemy dalej. Tam zn�w pies wyje -
W poprzek krew wrz�c� wyla�a rzek� -
Brniemy do kolan, po pas, po szyj�...
- Daleko� jeszcze? - Ho! ho! daleko -
- Panie nasz! Panie! Jak ty� szed� z krzy�em,
Tak my dzi� trumny d�wigamy wieko -
A do Golgoty kiedy� si� zbli�em?...
Daleko� jeszcze? - Ho! ho! daleko -
Idziemy dalej. Zn�j skrapia lica -
Szumi pomi�te zewsz�d �ciernisko...
- Patrzcie! - na skraju - o! szubienica!
Daleko� jeszcze? - Blisko ju�! blisko! -
- Przecie! B�dziemy mieli tam cisz�,
Sen, aby, spok�j - s�odki nasz Chryste? -
- Wiatr was rodzimy w sen uko�ysze -
Spowij� w ca�un tumany mgliste. -
- Czy nas kto wspomni? - Na waszej stypie
Sama Niebieska zap�acze Pani -
I w�asna ziemia proch wasz przysypie -
Bo�cie wy jeszcze z wielu wybrani... -
Dzie� egzekucji Cz�onk�w Rz. N.
[przypisek o��wkiem]
DRZEWA WOLNO�CI
Do mnie, kto tylko uton�� nie mo�e!
Przy �wietle nowej dzi� zorzy,
Z drzew wiadomo�ci ludziom raj ja tworz�
Jeden na ca�y �wiat bo�y.
O g�upie ludy! czy�cie poszala�y?
Kt� wam swobody zazdro�ci?
Z las�w wolno�ci �wiat si� sk�ada ca�y,
Las ka�dy z drzew wiadomo�ci.
Niechby ciemnota, niech ziemscy mocarze
Jarzmem �wiat ca�y zgn�bili -
Wiedza i wolno�� chodz� zawsze w parze
W�r�d lada drzew w ka�dej chwili.
Kto si� najsilniej od ziemi odeprze,
Czy stryk nie zgni�y, ni stary -
Temu wolno�ci drzewo... pierwsze lepsze -
Byle z silnymi konary.
Bo cz�owiek wtedy tylko jest - widzicie -
Wolny i nic go nie boli,
Gdy si� uwolni� od �ycia, bo �ycie
Sro�sze od wszystkich niewoli.
1865
TANIEC SZKIELET�W
Po kupach gruz�w, k�dy naoko�o
Piaszczysta bieleje wydma,
Ta�cz�ce migaj� widma.
Nie ma ju� nic i nie b�dzie...
Co tam! bodaj to hula�! Niech si� �wi�ci
Pustynia zawsze i wsz�dzie!
Gdzie wiatr? - on w piasek wgrzeba� si� po szyj�.
Gdzie ksi�yc? - w chmurach si� chowa...
W to graj! precz �wiat�o! precz duch! Niechaj �yje
Ciemno�� i cisza grobowa!
Trzeszcz� w nich stawy i ko�ci grzechocz�,
Z uszu im piasek si� sypie,
�wir zgrzyta w p�ucach, a jednak ochoczo
Ta�cuj� sobie na stypie.
Milczkiem, omackiem, chy�kiem - lecz weso�o
W oczach ich nie ma �rzenic, a w ich szcz�ce
Jest z�b�w tak�e niewiele -
A jednak ta�cz� ochoczo, za r�ce
Wzi�wszy si� jak przyjaciele.
By� tu kraj, nar�d - lecz od niepami�ci
Tak�e wi�zaniem niezbyt im si� t�giem
�ebra trzymaj� goleni -
A jednak ta�cz� jednym wsp�lnym kr�giem,
Jak gdyby bracia rodzeni.
Czy�cie si� nie domy�lili?
Moskale, Czesi, Serbowie, Kozaki -
S�siedzi lub go�cie mili.
Ha! ha! jak bracia? No i kt� to taki?
Z boku na zydlu siedzi �mier� Caryca,
Bezz�bn� rozwar�a paszcz�
I tym ich ta�cem wielce si� zachwyca,
I przytupuje, i klaszcze.
A za ni� Niemiec. Z porcelanki pyka,
Kufel wyliza� ju� do dna -
Jednak twarz chuda tego dostojnika
Wygl�da dziwnie pogodna.
Ma kusy fraczek, obna�one pi�ty,
Lecz i niep�onne nadzieje:
Wi�c patrzy tylko rado�ci� przej�ty
I grubo sobie si� �mieje.
Tamci, jak mog�, tak ka�dy podryga,
Cho� mocno ju� pom�czeni;
Ten patrzy tylko - i ani feniga
Nie wyda� na to z kieszeni.
A wtem tabaki za�y� z kamizelki...
- Ej! To� to sw�j, a nie cudzy -
Hurra ho! S�awa! �ywio Frydryk Wielki!
Ta�cujcie, czortowscy s�udzy! -
W lipcu 1867 r.
z okoliczno�ci Zjazdu S�owia�skiego
[dopisek o��wkiem]
MEANDRY
WSZEM WOBEC I KA�DEMU Z OSOBNA
Niechaj was B�g w swej �asce chowa,
Kt�rzy te rymy czyta� macie -
Bo tam, w sp�owia�ej z szychu szacie,
Strojna w blaszanych dzwonk�w s�owa,
Puszy si� m�dro�� tuzinkowa,
M�wi�ca bzdurstwu: - mi�y bracie. -
To, �e w nich b�yski prawd migoc�,
Traf zrz�dzi�, nie za� my�li zdrowie -
Bo ten, co niby mia� je w g�owie,
�mia� si� i p�aka� z r�wn� moc�,
Nigdy nie wiedz�c: sk�d i po co?
I mo�e nigdy si� nie dowie.
Gdy za� przyprzecie mi� do �ciany,
Bym rzek�: kto on?-to rzecz nied�uga:
Ze wszystkich tych, co w jarzmie p�uga
Orz� nie zawsze plenne �any,
Ten cz�owiek jest mi najmniej znany -
Bo to ja sam - wasz niski s�uga.
MEANDRY
My�l si� moja, �amanymi zwroty,
Niby greckiej szaty bramowanie,
Z wiatru tchnieniem pl�cze niespodzianie
Na przemiany w szary szlak i z�oty -
Z tej zdobi�cej wiotki brzeg roboty,
Gdy si� brzeg ten zedrze - c� zostanie?
Pozostan� wyp�owia�e szlaki,
Kt�re p�jd� w k�t lub nawet w �miecie.
A gdy wiatr je porwie - to powiecie:
�e im s�usznie udzia� przypad� taki,
Bo s� p�oche jak rym ksi�dza Baki,
Co o �mierci nawet �miesznie plecie.
2
Wiedz, �e czynem, nie za� s�owy,
Sta� masz u Pa�skiego �niwa -
Bo tu za nic ch�� che�pliwa
Ten, kto, zdaniem w�asnej g�owy,
Do wszystkiego jest gotowy,
Do niczego zwykle bywa.
3
W pochodzie wpo�r�d �ycia grudy,
�e�, w k�t stawiaj�c kij tu�aczy,
Drugim ust�pi� - c� to znaczy!
Kto inny w d�o� sw� wzi�� twe trudy
Mo�e nie lepiej, lecz inaczej.
8
Przy arce dziej�w, kt�ra w poch�d kroczy,
Id�, jako �nie�ny lewita.
Niech my�l, z pozoru prze�yta,
W twej czystej piersi budzi zmys� proroczy.
Kto starej prawdzie bacznie patrzy w oczy,
Zawsze z nich now� wyczyta.
13
I b�dzie zn�w, jak by�o wprz�dy -
Wiatr wieje w oczy - ach! jak wieje!
W twarz go�oledzi� ostr� pryska!
Przez ciernie, chwasty i przez r�yska
Poschni�te lec� precz nadzieje!
Ach! niech�e raz ju� rozednieje,
Bo droga stroma jest i �liska.
Z chmur mi� od ojc�w krzepi s�owo:
- My w m�stwo dusz� tw� uzbrojem,
A ty koniecznie id� przebojem.
Gdy za� do czynu ci� przyzow�,
Pomnij nie dzia�a� gor�czkowo,
Lecz uporczywie st�j przy swojem. -
17
- U�ywaj �ycia! - tak wy m�wicie
- A szczytu szcz�cia ten dopnie,
Kto zawsze dzia�a� roztropnie. -
Lecz czy� si� �atwo wstrzyma� na szczycie?
�ycie, u�ycie i nadu�ycie
To do upadku trzy stopnie.
25
O! ty, przemo�na si�o pi�ci,
�wi�� si� na ziemi twa epoka!
Cze�� tobie chy�kiem i spod oka!
Cze�� ci, �e� g�r� jak najcz�ciej!
Cze�� ci, dop�ki ci si� szcz�ci!
Cze�� ci - naturo ty szeroka!
M�wicie: - Zawsze has�em by�o:
�Gnie� - bo inaczej ciebie zgniot��.
Lecz c� si� sta�o z prawd� z�ot�:
�Nie czy�, co tobie nie jest mi�o?� -
To� cnota zawsze bywa si�� -
Lecz si�a mo�e nie by� cnot�.
27
Kto� tam, stan�wszy raz na g�owie,
Rzek�: - Sta� na nogach wysz�o z mody!
Staremu �wiatu niech �wiat m�ody
Kol�c� prawd� w oczy powie:
Z powag� wasz� precz, panowie!
Bo�cie wy wiedzy antypody. -
- M�j panie! staw na ziemi nogi,
Bo przewr�conym ci� nazow�.
Korzy�ci s��w twych s� ja�owe.
O przysz�o�� �wiata nie miej trwogi -
By�e� sam dla tych mniej by� srogi,
Kt�rzy, gdzie trzeba, mieli g�ow�.
30
Pod g�r�, w znojach d�wigaj�c �ycie,
Id� �mia�o �ladem Boskiego Syna.
Lecz, gdy si� droga ko�czy� poczyna,
To nie s�d�, �e� ju� stan�� na szczycie -
Gdy� d�u�sza jeszcze, ni�li my�licie,
Z Golgoty na krzy� wiedzie drabina.
108
Co? Obieca�em? Dobrze. Innym razem
Dotrzymam - r�cz� wam �miele.
Ale�, najmilsi przyjaciele!
Wiem, �e mi rzecz ta ujdzie od was p�azem.
Przecie�, obieca� i dotrzyma� razem:
To na jednego za wiele.
111
- B�dzie to Kolumb, Dante lub Jan Trzeci! -
Tak s�yszysz, id�c po �yciowej grudzie,
O Janiu ka�dym, jak o przysz�ym cudzie.
A jednak - prosz� niech mi� kto o�wieci:
Gdzie si� podziewa rozum owych dzieci,
Z kt�rych si� potem robi� g�upi ludzie?
113
O ty, grobowej chwa�y �wietne znami�!
Kog� tw�j blask nie zdziwi?
Tocz� tu, jak najtkliwiej,
Na tym marmurze, w tej z�oconej ramie,
Czy to umar�y tak po �mierci k�amie?
Czy te� za niego �ywi?
116
Ta ma�a, kt�r� na r�kach nosz�
I cukierkami j� racz� -
Z t� swoj� grzywk� junacz�,
Z t� niesforno�ci� kokosz�,
Stanie si� kiedy� czyj�� rozkosz� -
Albo te� mo�e rozpacz�.
118
Lecimy w gwiazd kurzaw� pchni�ci,
Jak cennych ci�g �urawi
I my�l nam b��dn� bawi:
To w wieczno�� ton�� bez pami�ci,
To zn�w nas niesko�czono�� n�ci -
- Ach, jak�e�my ciekawi!
A mamy w samych nas obszary,
Gdzie si� te� moc kurzawi:
Wielko�ci, cn�t, bezprawi -
I wiek tam tak�e jak �wiat stary -
Bez dna te� otch�a� i bez miary...
- Jak�e�my nieciekawi!
148
Gdy w d�bie, przez wyroki bo�e,
Strzaskana gromem schnie wy�yna,
Z korzeni jego r�� poczyna
P�d �yciem silny - by, w swej porze,
M�g�, dla przysz�o�ci lepszej mo�e,
Sw� dol� ojciec zda� na syna.
153
Niesko�czono�ci �rodkiem jest skrzydlata
My�l - jak to sprawdz� najpro�ciej.
W przestrzeni bowiem, gdzie b�d� ona go�ci
Lub gromu b�yskiem przelata,
Od wszystkich kra�c�w wszech�wiata
Zawsze w jednakiej bywa odleg�o�ci.
155
M�g� albo p�niej przyj��, lub wcze�niej,
Lecz, gdy urodzi� si� nie w por�,
To, cho� w nim co� jak �wiat�em gore,
Niemniej przyznali mu wsp�cze�ni:
�e z jego tchnie� zrodzone pie�ni,
Wraz z nim s� na bezkrwisto�� chore.
Wi�c gdy raz nie wsta� ze snu rano,
Nie bardzo byli �alem zdj�ci.
Tylko si� czyn ich tym u�wi�ci:
Sypi�c na� piasek niepami�ci.
159
�e w ksi�g� spraw z milczenia znan�
Wprz�d, ni�li ta�czy� na tych, kt�rzy
W ko�o was najotwarciej,
Gdy s��w ich wstyd nie karci,
Z ulicy p�acz zawodz� du�y:
�e ju� nie wytrzymaj� d�u�ej,
Gdy s� i g�odni, i obdarci,
Niech p�jdzie zwiedzi� stopa wasza
Tych, co nie przyjd� do was sami -
Sw�j b�l, kt�rego wrzask nie plami;
I bied�, kt�r� wstyd okrasza;
W podziemia kryj�c i w poddasza -
A s� pod wami, i - nad wami.
165
Do�� niewyra�nie go wpisano,
�ywcem w trumn� j� wt�oczono -
Ona pi�ci� bije w wieko.
- Le� spokojnie - tak jej rzek�.
- Je�li zechcesz by� wskrzeszon�,
K� ci z drewna wbij� w �ono.
Gr�b jest tu� - a B�g daleko. -
K� w ni� wbito - cisza g�ucha.
C�, gdy wci�� si� skrz� jej lica!
Wi�c t�um wieko w d�o� pochwyc�...
Wgnietli - krew przez szpary bucha...
- W imi� Ojca! Syna! Ducha!
To� wyra�nie upiorzyca! -
Ha! no - wreszcie j� wgrzebali.
Chwil� - cicho. Wtem, w tej ciszy,
Zdj�� strach onych towarzyszy.
- Co? Zn�w pi�ci� w wieko wali!
Chod�my sobie st�d gdzie dal�j -
Bo nu� wreszcie B�g pos�yszy?... -
256
Rzecz to jest diable zawi�a
I nawet nie wiem, co cz�ek na tym wsk�ra,
Cho�by i doszed�, z pot�g tw�rczych kt�ra,
Czy ruch, czy si�a,
Wpierw si� zrodzi�a?
To jest: czy jaje by�o wprz�d, czy kura?
258
Gdy si� w narodzie czyn rozstroi
Tak, �e spo�eczno�� na wskro� chora
Nie dzi� ju� zda si� �y�, lecz wczora -
To nawet w ca�ej chwale swojej
Nie zbawi w gr�b id�cej Troi
M�cze�ski zgon Hektora.
259
Drzewo to gorzki owoc miewa,
Kt�remu, mow� w raju znan�,
Szczep grzesznej wiedzy by�o miano.
I gdy na� d�o� �ci�gn�a Ewa,
To z tego wiadomo�ci drzewa
Dla Pana krzy� wyciosano.
260
O my�li moja! ty� jest, jak bywa,
Z winogradowej macierzy
Sok nazbyt �wie�y,
Kt�ry, w g�siork�w przelany szkliwa,
Czeka cierpliwie, a� mu szcz�liwa
Dola nadbie�y.
Kiedy w piwnicznej, ciemnej komorze,
Gdzie tylko wzrok si�gnie koci,
Czas twe przezrocze wyz�oci,
A ple�� wy�ciele ci �o�e,
To, po przep�ywie lat wielu, mo�e
Trwalszej nabierzesz dobroci.
Siwymi b�d� w�osy dzi� krucze,
Gdy si� o tobie kto dowie,
A wtedy p�ni wnukowie,
Je�li od piwnic odnajd� klucze,
Lub si� g�siorek nie st�ucze,
Pi� b�d� z niego dusz swoich zdrowie.
266
C� warta modlitwa nieszczera
O dobro, przy kt�rym w z�ej wierze
Sam z sob� cz�ek czyni przymierze?
Wi�c w�asnych po�ytk�w przechera
Dop�ty w swych szcz�ciach przebiera,
A� sobie nieszcz�cie dobierze.
267
Ach! Zoilu, mi�y panie;
Nie szyd��e ty ze mnie, prosz�.
Niech z mych my�li cho� po trosze
Co� w skarbonie tej zostanie,
W kt�r� wk�adam przekonanie:
�em jej da� swe wdowie grosze.
Jest o tobie wie�� po �wiecie,
�e� ty prze�ladowca cz�eczy.
I tej prawdzie kt� zaprzeczy?
Mnie b�l serce g�azem gniecie,
A ty wci�� mi prawisz przecie:
�e to rzecz jest nic do rzeczy.
- Ach! m�j druhu pobratymy!
Skoro serce masz sp�kane,
Przeciw tobie ja nie stan�,
Lecz niech pierwej si� zgodzimy:
�e ty twe dziadowskie rymy
Rzucasz niby groch o �cian�.
268
M�odo�ci! B�g nam z tob� zsy�a
B�ysk chwa�y, jakim nieprzerwanie
Dniej� u jego st�p niebianie.
Wi�c jest nadziemska w tobie si�a!
I ty by� w raj nam �wiat zmieni�a,
Gdyby ci dano wieczne trwanie.
347
W krakowskim Rynku, w noc �wietlan�
Skrwawione ciernie w serce wzi��em
Dr��c z b�lu - bom by� z tymi spo�em,
Kt�rzy na s�d ze skarg� wstan� -
I, gdzie Ko�ciuszko zgi�� kolano,
Ze �zami uderzy�em czo�em.
348
Wielkiego p�acz�c Kazimierza,
Bole�ni kr��� anio�owie,
Gdzie w Rynku, ponad ludu mrowie,
Koron� uwie�czona wie�a,
Jak na kompasie �wiek, wymierza
W�r�d smutnej ziemi lata wdowie.
I hejna�owych tr�b hosanny
Brzmi� stamt�d dzi�, jak dawniej brzmia�y.
I w stron� jej chwalebnej strza�y
Go��bie lec� w �wiat poranny,
A w stadzie tym Naj�wi�tszej Panny
Jeden si� skrzy jak Orze� Bia�y.
Lecz Zygmunt... czy te� on wypowie
Ten d�wi�k, co niby, jak krew �wie�a,
W narodu serce wprost uderza?...
W kamiennej ciszy �pi� kr�lowie
�ladem Wielkiego Kazimierza.
406
Nie. Milczy. Wparci w swe wezg�owie,
Zajrzyjmy te� w t� star� kuchni�,
Gdzie, niegdy�, w spos�b niezbyt szparki,
Si�� przedwiecznej gospodarki,
Kt�ra ju� z dala ple�ni� cuchnie,
W kurzu, w paj�czych matniach, w pr�chnie,
Trzymano malowane garnki.
Pacykowane w barwie sinej -
Jak ledwie oko �cierpi czyje -
Z woni�, co w nos st�chlizn� bije;
W nich to, bez celu i przyczyny,
Trzymali starzy swe mydliny,
Godne jedynie i�� w pomyje.
Czyby�cie, spo�r�d nich, je�eli
Ta przesz�o�� wreszcie kark ju� kr�ci,
Cho�by politowaniem tkni�ci,
Jednego sobie wzi�� nie chcieli,
Nim wszystkie w czas�w tych topieli
B�d� ju� �wi�tej niepami�ci?
No! Cho� jednego. C�? - nie chcecie?
Wprawdzie wam korzy�� z nich nie�yzna,
Ale mi ka�dy ch�tnie przyzna:
�e, nawet jako rzadko��, przecie
W osobliwo�ci gabinecie
Usz�aby ta staro�wiecczyzna.
Nie? - No wi�c wiedz, m�dro�ci m�oda:
�e, czy grzmotniecie je o �cian�,
Czy nimi od was w �eb dostan� -
Ani im ujmy to nie doda,
Ni mego �ba nie b�dzie szkoda -
Bo - wszak s� tylko malowane.
422
Wilku! mi�y kmotrze!
Pilnie strze� twej sk�ry!
Gdy z was, t�skni�c, kt�ry
Dnie wspomina s�odsze,
D�o�, co �zy mu otrze,
W palcach ma pazury.
S� te� z�by w szcz�ce
Z niem� ��dz oskom�,
Wi�c ci b�d� wiadomo:
�e� cho� wpad� w zwierz�ce,
Nie za� w cz�ecze r�ce -
Lupus lupo - homo!
428
�mier�, z Bezlito�ci� blad� w �cis�ej zmowie,
Spraw swoich nieme maj�c tylko �wiadki,
Jest sama jedna! Cho� te� w spos�b rzadki
Miewa i ona swe uczczenia wdowie:
Lud prosty j�: �Ciotuch�� zowie...
Bo niby siostr� �Biedy�, jego matki.
430
Na pokutniczej naszej tu dolinie,
Dusza, w grzechowych wzi�ta p�t wi�zad�a,
Przed s�dem stoj�c, widzi, skruch� zblad�a:
�e przeciwno�ci gn�bi� j� jedynie
Jako wyrok�w tych wykonawczynie,
Kt�rych moc z win jej w�asnych na ni� spad�a!
I d�ugo owych wyzby� si� nie mo�e,
Zmuszona z nich si� i�ci� niepozbycie
Czy tu, czy w dalsze jeszcze szed�szy �ycie.
Bo jest ich liczba jako �my w przestworze,
Spe�nionych B�g wie gdzie i w jakiej porze -
W przedziemskim jeszcze pobycie.
435
Niechby mi kiedy tak si� zdarzy�o:
I�by, gdy wicher li�cie postr�ca,
Samotna brzoza w blaskach miesi�ca,
Szumi�c �a�o�nie, nad m� mogi��
Sta�a, ze skroni� ku mnie pochy��,
Per�ami rosy p�acz�ca.
439
Cz�ek, skar��c niebu troski swe �ebracze,
W �zach rzewnych ulg� miewa� zwyk� jedyn�,
Lecz jej nie dozna ten, kto w�asn� win�
Zgotowa� drugim gorzkich skarg rozpacze.
Gdy �zy, kt�rymi dusza si� rozp�acze,
Przez oczy z �zami nie sp�yn�.
WIERSZE BEZ PRZYDZIA�U
PIE�� BEZIMIENNA
Gdy po bezdro�ach starej Hellady
Brzmia�y rapsody z nut� muzyczn�
Pie�� Odysei i pie�� Iliady,
Czyli� nie by�y pie�ni� uliczn�?
I mo�e nieraz z �odzi handlarskiej
Spodlona dusza Fenicjanina,
Szydz�c z Homera doli harfiarskiej,
Czci�a Plutusa, nie Apollina.
Gdy po�r�d gruz�w przetla�ej Romy
Zabrzmia�y s�owa ewangeliczne,
G�osz�c �wiat prawdy, wprz�d niewiadomy,
By�y to tak�e szmery uliczne!...
I jaki� pretor czy retor mo�e,
Ton�c w rozpu�cie, niezdolny czynu
Blu�ni� wyroki i s�owa Bo�e,
Od ulicznego poj�te gminu!
Podobnie dzisiaj, zast�p handlarzy
I retorowie z ch�odnym sumieniem,
Zamiast maluczkim stan�� na stra�y,
Lud nasz obrazy ra�� kamieniem...
Nie brak tam zbrodni, nie brak tam brudu,
Gdy nami�tno�ci z n�dz� si� sprz�gn�...
Ale, na Boga, wszak w g��bi ludu
Jak na dnie morza per�y si� l�gn�!
Handel nie zbawi - i nie roznieci
Ducha mi�o�ci - ducha ofiary.
U spo�ecze�stwa najm�odszych dzieci
Tl� jeszcze iskry pie�ni i wiary.
Niech raczej zg�uchnie ten gwar gie�dowy
I te rozprawy ekonomiczne -
Ni�eli pacierz nasz Chrystusowy
I nasze swojskie �piewy uliczne.
�CZY ZNASZ TY KRAJ TEN...?�
Czy znasz ty kraj ten, k�dy jak najsro�ej
Mr�z trzaskaj�cy skrzy si� w blaskach zorzy?
Gdzie tylko mrucz� petersbursk� chwa��
Cielaki morskie i nied�wiedzie bia�e?
Czy znasz ten kraj? Ah! tam, o moja mi�a!
Tam bym ja zmarz� - cho�by� ty przy mnie by�a.
Znasz kraj ten? W�adza gardzi nim cerkiewna,
Bo tam od z�ota dro�szy kawa� drewna.
Tam cz�eka, co ma n�, bogaczem zow�.
Tam pies jest koniem, a jelonka krow�.
(1857)
Czy znasz ten kraj? Ah! tam, o moja mi�a!
Tam bym ja zmarz� - cho�by� ty przy mnie by�a.
Czy znasz ty kraj ten, k�dy czynownika
Jak nigdzie gorzki zaw�d napotyka:
�e on ni zrobi donos, ni te� sk�adnie
�ap�wk� chwyci lub co gdzie ukradnie.
Czy znasz ten kraj? Ah! tam, o moja mi�a!
Tam bym ja zmarz� - cho�by� ty przy mnie by�a.
Czy znasz ty kraj ten? Chleba on nie daje,
Lecz si� w nim carskie l�gn� gronostaje -
Dla dworu sob�l bobrem oprawiony -
A za� dla frejlin mi�kkie edredony.
Czy znasz ten kraj? Ah! tam, o moja mi�a!
Tam bym ja zmarz� - cho�by� ty przy mnie by�a!
Lecz nie. Tam po to, w szpetnej swej ob�udzie,
Ca�kowitego cz�eka �l� p�ludzie:
By, nie on od nich, lecz od niego oni
Szli precz! - Wi�c nawet, w czarciej tej ustroni,
W pomroki wiecznej samotniczym zimnie
Raj mia�bym ziemski - by�e� by�a przy mnie.
�POS�UCHAJCIE, BRACIA MOI MILI...�
Pos�uchajcie, bracia moi mili,
Bom ja straszne, Matka rozbola�a,
W Wielki Pi�tek m�ki wycierpia�a.
Bierzcie w serca smutn� moj� spraw�,
Bowiem na mi� przysz�y gody krwawe,
W Synu jednym rado�� mia�am �wi�t�,
A i tego z r�k mi na �mier� wzi�to.
Ach, jak biednej ci�ko, jak kobiecie
Widzie� w m�kach jej wn�trzno�ci dzieci�!
Jak straszliwa by�a ta godzina,
Dusza we mnie krzepnie, gdy wspomina,
Jak jedyne moje to kochanie
�yd niewierny dr�czy� nies�ychanie.
M�j ty mi�y, Synu m�j wybrany
Niechbym z tob� twe dzieli�a rany!
Wszak�e� �ycie wzi�� mojego cia�a,
Wszak�em tobie wiernie s�ugiwa�a.
Ach! cho� s��wko przem�w do swej matki,
Niech w nim chocia� pociech mam ostatki,
Bowiem wszystkie moce we mnie mdlej�,
Gdy ci� trac�, moja ty nadziejo.
Skargi, kt�ra z duszy mojej kwili,
Gdybym mog�a si�gn�� twego cia�a,
Jak�e bym ci� pilnie wspomaga�a,
Pod tw� g�ow�, krzywo pochylon�,
W�asne bym ci podstawi�a �ono;
Krew ran twoich w mym sieroctwie smutnem
Jakbym szat mych obciera�a p��tnem;
Kiedy wo�asz: - Pragn�! - W usta twoje
Bra�by� ch�odne z moich r�k napoje;
Lecz, niestety, jak�e ci us�u��,
Gdy� nade mn� tak wysoko w g�rze.
Gabryjelu, b�ogi archaniele,
Obiecane k�dy� twe wesele?
Powiada�e� - Zdrowa�, Panno, zdrowa -
A jam na �mier� chora bia�og�owa,
Rzek�e�: - Szcz�cia �wiat ci pozazdro�ci -
A jam pe�na smutku i �a�o�ci;
Pr�chnem we mnie ka�da ko��, a cia�o
Jak przedwczesn� �mierci� mi zmartwia�o.
Matki, kt�rym p�u�y rozkosz b�oga
Z mi�ych dziatek waszych, pro�cie� Boga,
By wam dola nie przypad�a taka,
Jak mnie z �mierci mego jedynaka,
Kt�ry cierpi w spos�b na j zel�ywszy,
Cho� nikomu nic nie zawiniwszy.
Ach, ju� nie mam, ani w swej goryczy
Dusza moja mie� inszego �yczy,
Jeno ciebie, Synu, co� mi z �ona
W twarde krzy�a wzi�ty jest ramiona.