4809
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 4809 |
Rozszerzenie: |
4809 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 4809 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4809 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
4809 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Erich von D�niken
OCZY SFINKSA
Tajemnice piramid
Z niemieckiego prze�o�y� Ryszard Turczyn
Tytu� orygina�u: Die Augen der Sphinx. Neue Fragen an das alte Land am Nil
Cmentarze zwierz�ce i puste grobowce
O, Egipcie, Egipcie!
Z twojej wiedzy pozostan� tylko bajki,
kt�re przysz�ym pokoleniom
wydawa� si� b�d�
nie do wiary.
Lucjusz Apulejusz (II w. prz. Chr.)
"Welcome to Egypt!" - wybuja�y m�odzian z czarnym w�sikiem zast�pi� mi drog� i
wyci�gn�� w moj� stron� d�o�. Nieco zaskoczony u�cisn��em j� my�l�c sobie, �e to
pewnie najnowsza forma witania turyst�w. Zacz�y si� zwyk�e pytania, sk�d to
przyjecha�em i co zamierzam ogl�da� w Egipcie. Uprzejmie acz z du�ym trudem
pozby�em si� natr�tnego m�odzie�ca. Nie na d�ugo. Ledwie wydosta�em si� z
budynku kairskiego dworca lotniczego, drog� zast�pi� mi kolejny: "Welcome to
Egypt!". Walizki, ponowny u�cisk d�oni - czy sobie �ycz�, czy nie.
W ci�gu nast�pnych dni to dokuczliwe traktowanie powt�rzy�o si� niesko�czon�
ilo�� razy. "Welcome to Egypt!" rozbrzmiewa�o przed Muzeum Egipskim w Kairze,
"Welcome to Egypt" wykrzykiwa� rado�nie sprzedawca papirus�w, "Welcome to Egypt"
pozdrawia� mnie ma�y pucybut na rogu ulicy. taks�wkarz, portier w hotelu,
sprzedawca pami�tek.
Poniewa� za ka�dym razem pytano mnie z jakiego przybywam kraju i mierzi�o mnie
ju� odpowiadanie wci�� na to samo pytanie, wi�c u st�p piramidy schodkowej w
Sakkara dwie�cie czterdziestemu �ciskaj�cemu moj� d�o� odpowiedzia�em z powa�n�
min�: "Jestem z Marsa." Nie okazuj�c najmniejszego zdziwienia moj� odpowiedzi�
cz�owiek ten natychmiast uj�� obie moje d�onie i na ca�y g�os powt�rzy�:
"Welcome to Egypt!"
Do tego ju� w Egipcie dosz�o, �e nikogo nie dziwi� nawet tury�ci z Marsa.
W ci�gu pi��dziesi�ciu czterech lat �ycia wielokrotnie bywa�em w kraju nad
Nilem. Zmieni� si� obraz ulicy, �rodki komunakacji, zatrute spalinami powietrze,
nowe okaza�e gmachy hoteli - pozosta�a aura tajemniczo�ci okrywaj�ch ten kraj,
napawaj�ca g��bokim szacunkiem fascynacja, jak� od tysi�cy lat budzi Egipt:
W roku 1954 jako niespe�na dziewi�tnastoletni m�odzian po raz pierwszy opu�ci�em
si� do le��cych pod piaskiem pustyni korytarzy w Sakkara. Przede mn� posuwali
si�: m�j egipski przyjacie� ze studi�w oraz dw�ch stra�nik�w. Ka�dy z naszej
czteroosabowej ekipy ni�s� pal�c� si� �wieczk�, poniewa� w�wczas, przed
trzydziestoma pi�cioma laty nie by�o w zat�ch�ych lochach elektrycznego
o�wietlenia, tunele nie by�y jeszcze udost�pniane zwiedzaj�cym. Zupe�nie jakby
to by�o wczoraj, pami�tam moment, kiedy jeden ze stra�nik�w o�wietli� p�omykiem
swojej �wieczki masywny sarkofag wysoko�ci cz�owieka. Chybotliwy blask p�omyk�w
�lizga� si� po granitowym bloku.
- Co jest w �rodku? - spyta�em zacinaj�c si�.
- �wi�te byki, m�ody cz�owieku, zmumifikowane byki!
Kilka krok�w dalej kolejna szeroka nisza w pomieszezeniu i znowu sarkofag byka.
Po przeciwnej stronie w zalatuj�cym st�chlizn� grobowcu to samo. Jak daleko
si�ga� blask �wiecy, wsz�dzie gigantyczne sarkofagi-monstra. Gruba warstwa py�u
t�umila nasze kroki niby mi�kki dywan. Nowe korytarze, nowe nisze, nowe
sarkofagi. Czu�em si� nieswojo, drobny py� dra�ni� krta�, najmniejszy powiew nie
od�wie�a� dusznego, zasta�ego powietrza. Wszystkie grobowce byk�w by�y otwarte,
ci�kie granitowe przykrywy spoczywa�y lekko odsuni�te na sarkofagach. Chcia�em
zobaczy� tak� mumi� byka, poprosi�em wi�c obydwu stra�nik�w i mojego
przyjaciela, �eby mi pomogli. Po ich ramionach wspi��em si� w g�r�, leg�em na
brzuchu na g�rnej kraw�dzi sarkofagu i po�wieci�em w d�. Wn�trze by�o
czy�ciusie�kie... i puste! Pr�bowa�em przy czterech dalszyeh sarkofagach, za
ka�dym razem z tym samym wynikiem. Gdzie si� podzia�y mumie byk�w? Czy�by
ci�kie cia�a zwierz�t zosta�y wydobyte? Mo�e boskie mumie znajduj� si� w
muzeum? Albo mo�e - zrodzi�o si� we mnie niejasne podejrzenie - sarkofagi te
nigdy nie zawiera�y mumii byk�w?
Teraz, trzydzie�ci cztery lata p�niej, ponownie znalaz�em si� w podziemnych
lochach. Zainstalowano w nich elektryczne o�wietlenie, dwoma biegn�cymi
r�wnolegle korytarzami przeprowadza si� grupy turyst�w. W st�oczonych grupkach
rozlegaj� si� achy i ochy, wida� zdumione twarze, s�ycha� mentorski ton
przewodnika, kt�ry wyja�nia, �e w ka�dym z tych monstrualnych sarkofag�w
spoczywa�a niegdy� mumia boskiego byka Apisa.
Nie zamierzam prostowa� s��w przewodnika, cho� dzisiaj ju� wiem na pewno: W
pot�nych granitowych sarkofagach nigdy nie znaleziono ani jednej mumii byka!
Zacz�o si� od Auguste Mariette'a
Pary� roku 1850. W Luwrze, w charakterze asystenta pracuje dwudziestoo�mioletni
Auguste Mariette. Drobny, ruchliwy cz�owieczek, kt�ry potrafi� kl�� jak
doro�karz, przyswoi� sobie w ci�gu ostatnich siedmiu lat obszern� wiedz� na
temat Egiptu. M�wi� p�ynnie po angielsku, francusku i arabsku, umia� odczytywa�
hieroglify i z nieprzytomnym zapa�em pracowa� nad przek�adami staroegipskich
tekst�w. Do uszu Francuz�w dosz�y wie�ci, �e ich najwi�ksi rywale na polu
archeolagii, Brytyjczycy, skupuj� w Egipcie stare papirusy. "Le Grande Nation"
nie mog�a si� temu przygl�da� bezczynnie. Paryska Akademia Nauk postanawia
wys�a� do Egiptu Auguste Mariette'a. Zaopatrzony w sze�� tysi�cy frank�w mia�
sprz�tn�� Anglikom sprzed nosa najlepsze papirusy.
Drugiego pa�dziernika 1850 roku Auguste Mariette przyby� do Kairu. Zaraz
pierwszego dnia odwiedzi� starszyzn� koptyjsk�, poniewa� mia� nadziej� dotrze�
do staroegipskich papirus�w przez koptyjskie klasztory. Przechadzaj�c si� po
kairskich sklepach ze starociami zwr�ci� uwag� na to, �e w ka�dym sklepie
w�a�ciciel oferuje na sprzeda� autentyczne sfnksy, przy czym wszystkie bez
wyj�tku pochodzi�y z Sakkara. Mariette zacz�� intensywnie my�le�. Kiedy 17
pa�dziernika koptyjscy patriarchowie o�wiadezyli, �e dla podj�cia decyzji, co do
jego ch�ci nabycia starych papirus�w potrzeba czasu, Mariette rozczarowany
wspi�� si� na cytadel� i zatopiony w my�lach usiad� na jednym ze stopni.
Przed nim rozci�ga� si� Kair okryty wieczornym oparem. "Ze snuj�cego si� w dole
morza mg�y wystawa�o trzysta minaret�w wygl�daj�cych zupe�nie jak maszty
zatopionej floty", napisa� Mariette. "Po zachodniej stronie, sk�pane w z�ocistym
blasku chyl�cego si� nad horyzontem s�o�ca stercza�y w niebo piramidy. Widok by�
porywaj�cy. Ow�adn�� mn� ca�kowicie i z niemal bolesn� moc� porazi� swoim
urokiem [...] Spe�ni�o si� marzenie mojego �ycia. Oto tam, niemal na
wyci�gni�cie r�ki, rozci�ga� si� ca�y �wiat grob�w, stel, inskrypcji, pos�g�w.
Czeg� mi jeszcze wi�cej trzeba? Nast�pnego dnia wynaj��em mu�y na baga�e, dwa
os�y dla siebie. Kupi�em namiot, kilka skrzy� najpotrzebniejszych rzeczy, jakie
przyda� si� mog� w podr�y przez pustyni� i 20 pa�dziernika 1850 roku rozbi�em
namiot u st�p Wielkiej Piramidy." [1]
Po siedmiu dniach niespokojny Mariette mia� ju� do�� zamieszania panuj�cego pod
piramidami. Ze swoji� niewielk� karawan� odjecha� o p� dnia drogi na po�udnie i
rozbi� ob�z w Sakkara pomi�dzy poniewieraj�cymi si� wsz�dzie naoko�o resztkami
mur�w i przewr�conych kolumn. Obecny znak rozpoznawczy Sakkara, czyli schodkowa
piramida faraona D�osera (2630-2611 prz.Chr.) tkwi�a jeszcze nie odnaleziona pod
ziemi�. Pr�niactwo nie by�o specjalno�ci� Auguste Mariette'a. Grzeba� w r�nvch
miejscach ca�ej okolicy i natrafi� na wystaj�c� z piasku g�ow� sfnksa.
Natychmiast przypomnia� sobie pochodz�ce r�wnie� z Sakkara pos��ki sprzedawane w
sklepach ze starociami. Kilka metr�w dalej potkn�l si� o rozbit� kamienn�
tabiic�, na kt�rej uda�o mu si� odcyfrowa� s�owo "Apis". W tym momencie
dwudziestoo�mioletni przybysz z Pary�a nat�y� uwag�. R�wnie� inni przybysze
PRZED Auguste Mariette'em widzieli g�ow� sfinksa i tablic�. lecz �aden nie
dostrzeg� mi�dzy nimi zwi�zku. Mariette natychmiast przypomnia� sobie
staro�ytnych pisarzy: Herodota, Diodora Sycylijskiego i Strabona, kt�rzy
donosili o tajemniczym kulcie Apisa w okresie Starego Pa�stwa. W pierwszym
rozdziale swojego dzie�a 'Geografia' Strabon (ok. 68 prz. Chr. - 26 po Chr.)
pisze:
"Blisko jest te� Memtis, siedziba egipskich kr�l�w, poniewa� od
Delty dzieli je trzy schojny (16,648 km). Ze �wi�ty� ma przede
wszystkim �wi�tyni� Apisa, kt�ry jest to�samy z Ozyrysem. Tutaj, jak
ju� powiedzia�em, uwa�any za boga byk Apis [...] trzymany jest
w �wi�tynnej hali. Jest tam te� �wi�tynia boga Serapisa, kt�ra le�y na
miejscu tak bardzo piaszczystym, �e wydmy nanoszone przez wiatry
skrywaj� wiele sfinks�w a� po g�ow�, inne za� do po�owy cia�a." [2] A wi�c mowa
by�a o przysypanych sfinksach, o Memfis, o byku Apisie i �wi�tyni Serapisa.
Mariette sta� we w�a�ciwym miejscu! U Diodora Sycylijskiego, �yj�cego w I w.
prz.Chr. autora czterdziestotomowego dzie�a historycznego Biblioteka czyta�:
"Do tego, co zosta�o ju� powiedziane, nale�a�oby jeszcze doda�, co si�
tyczy �wi�tego byka, kt�rego zw� Apisem. Gdy ten�e zako�czy �ywot
i zostanie z przepychem pogrzebany..." [3]
Z przepychem pogrzebany? Dotychczas nikt nie odnalaz� w Egipcie grob�w byka.
Auguste Mariette zapomnia� o zadaniu, jakie powierzyli mu jego francuscy
koledzy, zapomnia� o koptyjskiej starszy�nie, zapomnia� o kopiach, jakie mia�
sporz�dza� z papirus�w. Ogarn�a go gor�czka �ow�w. Bez namys�u zaanga�owa�
trzydziestu robotnik�w z �opatami i poleci� im rozkopa� niewielkie wydmy
widoczne co par� metr�w na pustyni. Odkopywa� sfinksa za sfinksem, co sze��
metr�w nowy pos�g, tak �e wkr�tce �wiat�o dzienne ujrza�a ca�a aleja sk�adaj�ca
si� ze 134 sfnks�w. Stary Strabon mia� jednak racj�!
W ruinach ma�ej �wi�tyni Mariette znalaz� kilka kamiennych tablic pokrytych
rysunkami i inskrypcjami. Przedstawia�y faraona Nektanebo II (360 - 342
prz.Chr.), kt�ry po�wi�ci� t� �wi�tyni� bogowi Apisowi. Teraz Mariette by� ju�
pewien: gdzie� tu w pobli�u musz� by� "z przepychem pogrzebane" [Diodor] byki
Apisy.
Nast�pne tygodnie up�yn�y na gor�czkowych poszukiwaniach. Odkrycie goni�o
odkrycie. Mariette wykopywa� z piasku pos�gi soko��w, b�stw i panter. W czym� w
rodzaju kaplicy ods�oni� rze�b� Apisa z wapienia. Rze�ba wywo�a�a zdumiewaj�ce
reakcje u kobiet z pobliskich wiosek. W czasie po�udniowej przerwy w pracach
Mariette przy�apa� pi�tna�cie dziewcz�t i kobiet, kt�re jedna po drugiej
wdrapywa�y si� na byka. B�d�c ju� na jego grzbiecie zaczyna�y wykonywa�
rytmiczne ruchy brzuchem i udami. Zdumionemu Mariette'owi wyja�niano, �e te
�wiczenia gimnastyczne maj� by� doskona�ym �rodkiem lecz�cym bezp�odno��.
Poszukuj�c wej�cia do grobowc�w byk�w Mariette wydoby� setki figurek i amulet�w.
W Kairze kr��y�y pog�oski, jakoby nerwowy francuski archeolog przyw�aszczy�
sobie z�ote statuetki. Na miejsce przybyli na wielb��dach �o�nierze wys�ani
przez rz�d egipski, herold odczyta� rozkaz zabraniaj�cy Mariette'owi dalszych
wykopalisk.
Mariette kl��, przeklina�... i pertraktowa�. Jego zleceniodawcy w Pary�u,
niezwykle uradowani wie�ciami o skarbach przes�ali mu dalsze 30 tys. frank�w i
zapewnili dyplomatyczn� interwencj� w sferach rz�dowych Egiptu. 30 czerwca 1851
roku Mariette dosta� zezwolenie na kontynuowanie prac wykopaliskowych.
Zniecierpliwiony si�gn�� nawet po dynamit, po ka�dej detonacji nas�uchuj�c z
uchem przy ziemi.
Gdzie si� podzia�y mumie byk�w?
12 listopada 1851 roku pod nogami Mariette'a usun�� si� wielki g�az. Archeolog
niby wind� zjecha� na nim powoli do podziemnego pomieszczenia. Kiedy opad� py� i
podano pochodnie, Mariette ujrza�, �e stoi przed nisz� z ogromnym sarkofagiem.
Badacz nie mia� cienia w�tpliwo�ci. Dotar� do celu. Tam w �rodku musi le�e�
boski byk Apis. Kiedy podszed� bli�ej i o�wietli� pochodni� ca�� nisz�, zobaczy�
zepchni�t� na ziemi� gigantyczn� przykryw� sarkofagu. Sarkofag by� pusty.
W ci�gu nast�pnych tygodni Mariette systematycznie przeczesa� niesamowite
grobowce. G��wne pomieszczenie mierzy�o sobie oko�o 300 m d�ugo�ci, by�o wysokie
na 8 m i szerokie na 3 m. Po jego lewej i prawej stronie znajdowa�y si� szerokie
komory. Ka�da z nich zawiera�a idealnie przymurowany do coko�u granitowy
sarkofag. Przebito si� do drugiego pomieszczenia, r�wnie wielkiego jak pierwsze.
Dwana�cie znajduj�cyeh si� w nim sarkofag�w mia�o takie same nadludzkie rozmiary
co dwana�cie sarkofag�w z pierwszego pomieszczenia. Oto wymiary takiego
sarkofagu: d�ugo�� - 3,79 m, szeroka�� - 2,30 m, wysoko�� = 2,40 m (bez
przykrywy), grubo�� �ciany - 42 cm. Mariette szacowa� ci�ar sarkofagu na jakie�
siedemdziesi�t ton, przykrywy na dodatkowe dwadzie�cia do dwudziestu pi�ciu ton.
Potworny ci�ar. Wszystkie przykrywy sarkofag�w by�y albo odsuni�te na bok, albo
str�cone na ziemi�. Nigdzie ani �ladu "z przepychem pogrzebanych" mumii byk�w.
Mariette uzna�, �e uprzedzili go rabusie grob�w lub mnisi pobliskiego klasztoru
�w. Jeremiasza. Rozgoryczony i w�ciek�y niestrudzenie kopa� dalej. Przebito si�
do kolejnych pomieszcze�: Zawiera�y drewniane sarkofagi z okresu XIX dynastii
(ok. 1307-1196 prz.Chr.). Kiedy drog� zagrodzi� badaczowi skalny blok, Mariette
si�gn�� po dynamit. Materia� wybuchowy wyrwa� dziur� w ziemi i w �wietle
pochodni ukaza� si� poni�ej pot�ny drewniany sarkafag: Eksplozja rozerwa�a
pokryw�. Kiedy uprz�tni�to belki i od�amki drewna, Mariette ujrza� przed sob�
mumi� m�czyzny:
"Jego twarz pokrywa�a z�ota maska, na szyi mia� z�oty �a�cuch
z miniaturow� kolumienk� z zielonego skalenia i czerwonego jaspisu.
Na drugim �a�cuchu widnia�y dwa jaspisowe amulety, wszystkie
opatrzone imieniem Chaemwese, syna Ramzesa II [...] Wok� by�o
rozsianych osiemna�cie pos�g�w o ludzkich twarzach i opatrzonych
inskrypcj� 'Ozyrys-Apis, wielki b�g, pan wieczno�ci'" [1] Dopiero w latach
trzydziestych naszego stulecia dokonano starannego zbadania mumii, kt�ra, jak
zak�ada� Mariette, by�a mumi� ksi�cia. Kiedy brytyjscy egiptolodzy Sir Robert
Mond i dr Oliver Myers rozci�li banda�e, wyp�yn�a spod nich cuchn�ca masa
bitumiczna (asfaltowa) zawieraj�ca drobniutkie od�amki ko�ci.
Gdzie si� podzia�y boskie byki? W ci�gu lata 1852 roku Mariette odkry� w owym
grobowcu dodatkowe sarkofagi Apisa. Najstarszy datowano na 1500 r. prz.Chr.
�aden z nich nie zawiera� mumii byka! Wreszcie - dzia�o si� to 5 wrze�nia 1852
roku - Mariette stan�� przed dwoma nietkni�tymi sarkofagami. W pyle pokrywaj�cym
ziemi� zauwa�y� odciski st�p, kt�re przed trzema tysi�cami lat pozostawili
kaplani nios�cy do grobu boskie byki. Niszy pilnowa� poz�acany pos�g baga
Ozyrysa, na pod�odze le�a�y z�ote p�ytki, kt�re w ci�gu tysi�cleci oderwa�y si�
od sufitu. Na suficie Mariette dostrzeg� rysunki przedstawiaj�ce Ramzesa II (ok.
1290-1224 prz.Chr.) oraz jego syna sk�adaj�cych bogowi Ozyrysowi (tu
przedstawionemu w dwoistej postaci) ofiar� z napoju. Z wielkim mozo�em, u�ywaj�c
�om�w i lin, uniesiono pokryw� sarkofagu. Ale dopu��my do s�owa samego Auguste
Mariette'a:
"Dzi�ki temu mia�em pewno��, �e musz� mie� przed sob� mumi�
Apisa, tote� konsekwentnie podwoi�em ostro�no��. [...] Przede wszys-
tkim chodzi�o mi o �eb byka, ale �adnego nie znalaz�em. W sarkofagu
by�a masa bitumiczna, nader cuchn�ca, kt�ra rozsypywa�a si� przy
najl�ejszym dotkni�ciu. W cuchn�cej masie znajdowa�a si� pewna
liczba bardzo drobnych kostek, widocznie roztrzaskanych ju� w epo-
ce, kiedy odby� si� poch�wek. Po�r�d chaotycznie porozrzucanych
kostek zna�az�em pi�tna�cie nie uporz�dkowanych i raczej przypad-
kowych figurek." [4]
To samo druzgoc�ce stwierdzenie przyjdzie Mariette'owi powt�rzy� po otwarciu
drugiego sarkofagu:
"Nie ma �adnej czaszki byka, �adnych wi�kszych ko�ci. Przeciwnie,
jeszcze wi�kszy chaos drobnych kostnych od�amk�w." [4]
Pomieszczenia pod Sakkara, w kt�rych nie znaleziono ani jednego �wi�tego byka,
cho� ka�demu tury�cie wmawia si� co� wr�cz przeciwnego i chocia� nawet w
literaturze fachowej przeczyta� mo�na na ten temat przewa�nie b��dne informacje,
nosz� dzi� nazw� Serapeum. Pochodzi ona od greckiej zbitki s��w Osiri-Apis,
czyli Serapis.
Auguste Mariette, bezradny poszukiwacz, maj�cy za sob� niejeden sp�r z w�adzami
egipskimi, po kr�tkim pobycie w Pary�u wr�ci� do Egiptu. Nie potrafi� ju�
wytrzyma� w muzeum. W roku 1858 rz�d egipski z polecenia Ferdinada Lessepsa,
budowniczego Kana�u Sueskiego, zleci� mu nadz�r nad wszystkimi wykopaliskami
prowadzonymi w Egipcie. Ruchliwy Francuz wykaza� niewiarygodn� pracowito��. Pod
jego kierownictwem prowadzono wykopaliska jednocze�nie w czterdziestu miejscach,
okresami zatrudnia� do 2700 robotnik�w. Mariette by� pierwszym egiptologiem,
kt�ry kaza� dok�adnie katalogowa� wszystkie znaleziska. Za�o�y� s�ynne na ca�y
�wiat Muzeum Egipskie i w roku 1879 otrzyma� tytu� paszy. O jego osobie wspomina
nawet libretto Aidy Giuseppe Verdiego, skomponowanej na otwarcie Kana�u
Sueskiego. Nie zdaj�c sobie z tego sprawy tysi�ce turyst�w przechodz� codziennie
obok grobu uczonego. Sarkofag Auguste Mariette'a stoi w ogrodzie przed wej�ciem
do Muzeum Egipskiego w Kairze.
Sarkofagi z fa�szywymi mumiami
Dla konserwatywnego bractwa archeolog�w nie ulega w�tpliwo�ci, i� pot�ne
sarkofagi Serapeum zawiera�y niegdy� mumie byk�w:
- A niby co innego mia�yby zawiera�? - �achn�� si� na mnie niedawno jeden z
fachowc�w. - Mo�e radioaktywne odpadki?
Raczej nie, szanowni panowie, lecz rozwi�zanie zagadki mog�oby si� pojawi� z
zupe�nie niespodziewanej stsony: Aby osaczy� domniemanego sprawc� wedle zasa
sztuki kryminalnej, musz� najpierw przedstawi� kilka dodatkowych kuriozalnych
fakt�w.
Obok boskiego Apisa Egipcjanie czcili jeszcze dwa inne, mniej znane byki o
imionach Mnewis i guchis. W siedemnastej ksi�dze swojej Geografii Strabon
wspomina lakonicznie:
"Tu, na znacznym, sztucznie usypanym wzg�rzu, le�y miasto Helio-
polis ze swoj� �wi�tyni� S�o�ca i czczonym w specjalnej komnacie
bykiem Mnewisem, kt�ry uznawany jest przez nich za boga, tak jak
Apis w Memfis." [2]
Mnewis by� bykiem o czarnej, uk�adaj�cej si� w przeciwn� ni� normalnie stron�
sier�ci. Z listu pewnego kap�ana �wi�tyni w Heliopolis dowiadujemy si�, �e �w
byk zosta� rzeczywi�cie zmumifkowany. Kap�an potwierdza� mianowicie otrzymanie
20 �okci delikatnego lnu na obanda�owanie Mnewisa. W Heliopolis, o�rodku kultu
boga Re-Atum tak�e znaleziono grobowce byka Mnewisa: wszystkie by�y zniszczone,
obrabowane, spl�drowane. Do dzi� nie uda�o si� zlokalizowa� �adnego zachowanego
w ca�o�ci grobowca tego byka.
Kult byka Buchisa uprawiano w �rodkowym Egipcie. niedaleko dzisiejszego Luksoru.
Odkrycie katakumb Buchisa zawdzi�czamy - jak to zreszt� cz�sto bywa w
archeo�ogii - zwyk�emu przypadkowi. Brytyjski archeolog Sir Robert Mond
zas�ysza�, i� kilka kilometr�w od osady Armant wykopano z piask�w br�zowy pos�g
byka. Wioska Armant okaza�a si� by� to�sama ze staro�ytnym miastem Hermontis,
kt�re staro�ytni Egipcjanie zwykli te� nazywa� "On Po�udniowym" (w
przeciwie�stwie do "On P�nocnego", czyli fieliopolis). Sir Robert Mond
powiedzia� sobie, �e skoro istnia� kult byka w On P�nocnym, to na pewno istnia�
te� w On Po�udniowym. Odnaleziony br�zowy pos�g utwierdzi� go w tym przekonaniu.
Sir Mond zacz�� szuka�.
Podobnie jak Mariette w Serapeum, tak brytyjska wyprawa archeologiczna
zlokalizowa�a pod ruinami ca�kowicie zniszczonej �wi�tyni Hermontu podziemne
grobowce zawieraj�ee pot�ne sarkofagi zamurowane tak jak w Serapeum w niszach
po lewej i prawej stronie od g��wnego wej�cia. Poniewa� chodzi�o o �wi�te byki
Buchisy, ca�y zesp� ochrzczono nazw� Bucheum [4]. W niewielkiej odleg�o�ci od
niego Sir Robert wytropi� drugi podobny zesp� nazwany Bacharia. Obydwa by�y
doszcz�tnie zrujnowane. Nie do��, �e i tutaj rabusie grob�w uprzedzili
archeolog�w, to jeszeze komory grobowe by�y cz�ciowo zalane wod�, a mumie czy
te� to, co uznano za mumie, nadjedzone przez milionowe armie bia�ych mr�wek.
Wok� poniewiera�y si� ca�kowicie skorodowane figurki z br�zu, �elazo rozpada�o
si� w rdzawy py�. Oddajmy g�os Sir Robertowi Mondowi:
"Przypuszczalnie najlepiej ze wszystkich zachowanym cia�em, by�
obiekt Bacharia 32, kt�ry znale�li�my pod sam koniec poszukiwa�.
Obchodzili�my si� z t� mumi� nadzwyczaj ostro�nie i odrysowali�my
ka�dy szczeg� [...] Pozycja [mumii, E.v.D.] nie przypomina�a od-
poczywaj�cego os�a, tylko raczej szakala lub psa [...] �adna ko�� nie
by�a z�amana." [4]
Wszystko to brzmi dziwnie i zagadkowo: Sarkofagi byk�w to jedyny konkret,
jakiego mo�na si� trzyma�: Odnaleziono je w podziemnych pomieszczeniach Serapeum
pod Heliopolis, w Bucheum, w Bacharia i jeszcze w Abusir niedaleko Giza.
Sarkofagi albo nie zawieraj� zupe�nie nic, albo cuchn�c� mas� bitumiczn� z
od�amkami ko�ci.
Co jeszcze bardziej zawik�ane, zamiast spodziewanych byk�w znajduje si� ludzk�
mumi� ze z�ot� mask�, przy czym - jak si� okazuje p�niej - banda�e nie kryj� w
sobie ludzkiego cia�a, lecz znowu cuchn�cy asfalt. I wreszcie - doprawdy zabi�
si� mo�na! - domniemane mumie byk�w okazuj� si� by� szakalami lub psami.
Ale to jeszcze nie koniec nielogiczno�ci: brytyjscy egiptolodzy Mond i Myers
oddali do analizy kilka swoich znalezisk z Bucheum i Bacharu. Kawa�ek bia�ego
szk�a zawiera� 26,6% tlenku aluminium, o wiele za du�o jak na zwyk�e szk�o.
Gliniane sztuczne oko mia�o znacznie wi�cej ni� normalnie wapienia, za� bia�ko
oka - co do kt�rego przypuszczano, �e jest fajansowe - okaza�o si� by� ani z
egipskiego fajansu, ani ze szk�a. (Fajans egipski robiony by� z drobnego piasku
kwarcowego i pokrywany szkliwem. Egipcjanie produkowali z tego tworzywa ozdoby,
zw�aszcza rurkowate paciorki.)
Sarkofagi byk�w (pomijaj�c przykryw�) wykonane s� z jednego bloku granitu
assua�skiego. Assuan le�y w odleg�o�ci niemal tysi�ca kilometr�w od Serapeum.
Ju� samo wyciosanie, wyg�adzenie i transport jednego tylko sarkofagu, kt�ry wraz
z przykryw� wa�y�, bagatela, dziewi��dziesi�t do stu ton by�oby wyczynem
niemal�e nadludzkim. Pot�ne monolity trzeba by�o wci�gn�� do przygotowanego
grobowca, przesun��, przetoczy� i umie�ci� w niszy. Te skomplikowane
przedsi�wzi�cia organizacyjno-techniczne �wiadcz� o niezwyk�ej wadze, jak�
musieli przyk�ada� Egipcjanie do zawarto�ci tych sarkofag�w. No a potem - rzecz
niepoj�ta - kap�ani r�bi� i szatkuj� zmumifikowane wcze�niej byki zostawiaj�c
drobniutkie kosteczki, mieszaj� wszystko z lepk� mas� bitumiczn�, dorzucaj�
kilka figurek b�stw oraz amulety i ca�y ten cuchn�cy miszmasz umieszczaj� w
specjalnie do tego celu wykonanym sarkofagu. Przykrywa na miejsce, gotowe.
Je�liby tak to mia�o wygl�da�, to Egipcjanie spokojnie mogliby sobie oszcz�dzi�
trudu robienia pot�nych sarkofag�w. �eby przechowa� przez tysi�clecia od�amki
ko�ci, do tego jeszcze bez �ba i rog�w, niepotrzebne s� kolosalne granitowe
pojemniki. Zreszt� i tak specjali�ci s� zgodni co do tego, �e staroegipscy
kap�ani nigdy w �yciu nie powa�yliby si� na poci�cie �wi�tego byka. By�aby to
zbrodnia, �wi�tokradztwo. M�wi Sir Robert Mond: "Pogrzebanie mumii w
jakiejkolwiek innej formie ni� tylko ca�ego cia�a by�o w staro�ytnym Egipcie nie
do pomy�lenia." [4]
A jednak mimo wszystko musia�o si� to zdarzy� wielokrotnie. Bo oto w podziemnych
zespo�ach grobowych pod Abusir znaleziono dwie wspaniale zabalsamowane mumie
byk�w. Lniane banda�e biegn�ce na krzy� przez ca�e cia�o zwierz�cia i zwi�zane
sznurami by�y nienaruszone. Wreszcie doskonale zachowane mumie byk�w - radowano
si� - poniewa� z banda�y wystawa� nawet rogaty �eb. Francuscy specjali�ci,
monsieur Lortet oraz monsieur Gaillar, ostro�nie rozci�li licz�ce sobie tysi�ce
lat sznury, warstwa po warstwie zdejmowali lniane banda�e. Ich zaskoczenie by�o
nie do opisania. W �rodku znajdowa�y si� chaotycznie pomieszane ko�ci r�nych
zwierz�t, cz�ciowo nale��cych nawet do r�nych gatunk�w. Druga mumia - d�ugo�ci
2,5 m, szeroko�ci 1 m - kt�ra z zewn�trz rzeczywi�cie wygl�da�a na prawdziwego
byka, zawiera�a bez�adn� mieszanin� ko�ci co najmniej siedmiu r�nych zwierz�t,
mi�dzy innymi ciel�t i byk�w.
Wszystkie grobowce byk�w by�y zniszczone. Czy�by dzie�o rabusi�w, a mo�e to
mnisi roztrzaskali zawarto�� sarkofag�w na drobne okruchy? Rabusiom grob�w w
ka�dej epoce chodzi tylko i wy��cznie o z�oto i drogie kamienie, mumie byk�w nie
s� dla nich interesuj�ce. W dodatku hipoteza o rabusiach w najmniejszym stopniu
nie wyja�nia sk�d w pseudomumii byka mog�y si� znale�� ko�ci najrozmaitszych
zwierz�t. Je�li o to chodzi to wi�cej ju� mo�na by si� spodziewa� po
za�lepionych misjonarsk� pasj� mnichach, pod warunkiem, �e przyjmiemy, i� znali
tajne wej�cia do wszystkich nekropoli byk�w. Wtedy powodowani �wi�tym gniewem na
pewno spychaliby po prostu ci�kie pokrywy i mia�d�yli zawarto�� sarkofag�w
mniej wi�cej tak, jak ubija si� winogrona. Ale i to wyja�nienie nic nam nie
daje. �lady chrze�cija�skiej ��dzy niszczenia musia�yby by� widoczne, banda�e
by�yby poszarpane, figurki b�stw zgruchotane albo stopione. Przypuszczalnie
pobo�ni bracia dla wyp�dzenia poga�skiego szatana wrzuciliby jeszcze do ka�dego
sarkofagu chrze�cija�ski krzy� albo poustawiali w podziemnych galeriach figury
�wi�tych. Nic takiego nie stwierdzono. Gdzie zatem podzia�y si� mumie boskiego
byka Apisa?
Sprzeczne przekazy
Je�li wierzy� greckiemu historykowi Herodotowi (485-425 prz.Chr.), kt�ry oko�o
roku 450 dok�adnie przemierzy� Egipt i rozmawia� z tamtejszymi kap�anami, to
zupe�nie niepotrzebnie poszukujemy mumii Apisa. Herodot podaje, �e Egipcjanie
swoje �wi�te byki po prostu zjadali:
"Byki, jak uwa�aj�, po�wi�cone s� Epafosowi. Dlatego te� tak je
badaj�: je�eli si� cho�by jeden czarny w�os na zwierz�ciu zobaczy,
uwa�a si� je za nieczyste. �ledzi to ustanowiony w tym celu kap�an,
a bydl� musi przy tym prosto sta� lub na grzbiecie le�e�; tak�e j�zyk
mu �w kap�an wyci�ga, aby zobaczy�, czy ten wolny jest od
okre�lonych znak�w, o kt�rych b�d� m�wi� na innym miejscu.
Ogl�da te� w�osy na ogonie, czy w naturalny spos�b wyros�y [...]
W ten zatem spos�b bada si� bydl� ofiarne. Ofiara za� tak si� u nich
odbywa. Prowadz� naznaczone zwierz� do o�tarza, gdzie maj� je
ofiarowa�, i zapalaj� ogie�. Nast�pnie na o�tarzu wylewaj� wino nad
bydl�ciem ofiarnym i po wezwaniu boga zarzynaj� je, a po zarzni�ciu
odcinaj� mu g�ow�. Potem cia�o zwierz�cia odzieraj� ze sk�ry, a nad
jego g�ow� wypowiadaj� liczne kl�twy i unosz� j�; mianowicie ci,
kt�rzy maj� rynek i u kt�rych bawi� helle�scy kupcy, nios� j� na
rynek i zaraz sprzedaj�, ci za�, u kt�rych nie ma Hellen�w, wrzucaj�j�
do rzeki. [...] Sprawianie za� zwierz�t ofiarnych i palenie odbywa si�
u nich r�nie przy r�nych ofiarach. [...] Skoro obedr� wo�u ze sk�ry,
wyjmuj� w�r�d mod��w ca�y jego �o��dek, trzewia jednak i t�uszcz
pozostawiaj� w cielsku, a odcinaj� uda, ko�ce l�d�wi, �opatki i szyj�.
Po dokonaniu tej czynno�ci nape�niaj� reszt� tu�owia wo�u czystymi
chlebami, miodem, rodzynkami, figami, kadzid�em, mirr� i innymi
wonno�ciami, a tym go nape�niwszy pal�, obficie lej�c oliw�. Ofiaruj�
za� po uprzednim po�cie, a podczas spalania ofar wszyscy bij� si�
w piersi, po czym zastawiaj� uczt� z resztek ofiar. Czyste byki i ciel�ta
ofiaruj� wszyscy Egipcjanie, kr�w jednak nie wolno im ofiarowywa�,
gdy� po�wi�cone s� Izydzie." [5]
Tyle Herodot. Je�li pisa� prawd�, to pytanie o nekropale byk�w nie mia�oby
�adnego sensu. Po c� wi�c ta har�wka przy granitowych sarkofagach, skoro
kap�ani spo�ywaj� mi�so �wi�tych byk�w w czasie biesiady? Tak si� sk�ada, �e ten
sam Herodot w innym miejscu opisuje procedur� balsamowania byka, w szasie kt�rej
usuwa si� ze zwierz�cia wn�trzno�ci wtryskuj�c mu do �rodka olej cedrowy: W
og�le je�li idzie o �wi�te byki, to staro�ytni pisarze podaj� sprzeczne wersje:
O ile Herodot ka�e kap�anom zjada� byki, ta z kolei Diodor Sycylijski pisze o
"grzebaniu z przepychem", za� Pliniusz, Papinus Statius i Ammianus Marcellinus -
wszyssy b�d�cy Rzymianami - zgodnie podaj�, �e byki topiono w �wi�tym �r�dle.
Topione, zjedzone, zabalsamowane, pokawa�kowane - do wyboru do koloru.
W staro�ytnym przekazie, tak zwanym "papirus Apis", zawarty jest szczeg�owy
przepis, jak nale�y mumifikowa� �wi�tego byka. Opisany jest ka�dy gest, podaje
si�, ilu kap�an�w stoi w czasie balsamowania po kt�rej stronie, gdzie i jak
uk�ada� z lewej i z prawej, od do�u i od g�ry, a tak�e na krzy� lniane banda�e.
Po obmyciu wod� i oliw� byka nale�y dla wysuszenia ob�o�y� natronem. Podczas
ca�ej ceremonii przed cia�em byka mia� sta� kap�an mrucz�cy pod nosem formu�ki
zakl�� i modlitwy i nadzoruj�cy balsamuj�eych, aby nie dopu�cili si� �adnego
niew�a�ciwego ruchu. Kiedy zwierz� owini�to ju� paroma tysi�cami metr�w banda�y,
zagipsowywano czaszk� i wciskano mi�dzy rogi z�ot� p�ytk�. Mia�a ona
symbolizowa� pochodzenie byka od boga S�o�ca. Na koniec wk�adano do oczodo��w
szklane oczy i tak spreparowan� mumi� w uroczystej procesji niesiono do
przygotowanego ju� grobu. Wszystko to jest opisane w najdrobniejszych
szczeg�ach. C� si� wi�c sta�o?
Kto to by� Omar Khayyam?
Jeden ze znajomych zaprosi� mnie do egipskiej restauracji na nocn� uczt�. Podano
ry�, pieczyste, brunatn�, gotowan� na parze fasol� zmieszan� z cebul�, a do tego
narodow� jarzyn� muluchij�. Li�cie tej jarzyny s� korzenne w smaku i soczyste,
robi si� z nich tak�e ostre zupy i g�ste jarzynowe eintopfy. Kiedy serwowano
ci�kie owocowe wino, m�j towarzysz opowiada�, �e w okresie panowania
straszliwego kalifa El Hakima, kt�ry rz�dzi� Kairem w latach 996-1021, ka�dego,
kto zosta� przy�apany na spo�ywaniu muluchiji natychmiast zabijano. Sadystyczny
kalif nie tylko chcia� zmieni� zwyczaje swych rodak�w, ale te� po prostu
rozkoszowa� si� ich cierpieniem. Od czas�w kalifa El Hakima �aden rz�d egipski
nie ma odwagi podj�� krok�w w celu zmniejszenia spo�ycia muluchiji.
M�j rozm�wca z wielkim apetytem napycha� sobie usta zielonymi li��mi. Moje
spojrzenie pow�drowa�o w stron� butelki wina. "Omar Khayyam", przeczyta�em na
nalepce. Kto to by� Omar Khayyam?
- To chyba nazwisko w�a�ciciela winnicy albo rozlewni win - powiedzia� m�j
towarzysz.
Kelner, kt�ry przypadkowo us�ysza� te s�owa, natychmiast zaprzeczy�:
- Omar Khayyam to dawny w�adca Egiptu!
Jak spod ziemi wyr�s� przy naszym stoliku starszy kelner i niecierpliwym gestem
odprawi� koleg�:
- Omar Khayyam by� s�ynnym genera�em! - powiedzia�.
Z tym z kolei zupe�nie nie m�g� si� zgodzi� klient siedz�cy przy stoliku obok.
- Omar Khayyam? To przecie� dawny w�dz Beduin�w! - prychn��.
Po coja w og�le zapyta�em! Ca�a restauracja nieomal z ekstaz� odda�a si�
zgadywaniu, kim by� nieszcz�sny Omar Khayyam. W kr�tkim czasie atmosfera zrobi�a
si� jak na gie�dzie.
- To admira�! - krzykn�� kto�.
- Za�o�yciel Ogrodu Zoologicznego! - przekrzykiwa� go inny.
- Co ty wygadujesz! - gestykulowa� starszy wiekiem handlarz o prawie bezz�bnych
dzi�s�ach. - Omar Khayyam by� in�ynierem od tamy assua�skiej...
Wiele dni p�niej, w czasie rozmowy z szefem wykopalisk w Sakkara, doktorem
Haleilem Ghaly, rzuci�em �artobliwie:
- Kto to by� tak w�a�ciwie Omar Khayyam?
W�adca archeolog�w swojego okr�gu u�miechn�� si� i si�gn�� po leksykon:
- Omar Khayyam - przeczyta� - perski poeta, matematyk, astrolog, �y� w latach
1048-1122, zajmowa� si� problemami filozofcznymi, autor kwiecistych pie�ni
mi�osnych.
Grunt to zwr�ci� si� do w�a�ciwego czlowieka.
Znalezienie piramidy
I naprzeciwko takiego w�a�nie cz�owieka siedzia�em. Dr Holeil Ghaly nie jest
jakim� tam zwyk�ym egiptologiem, jest - jak g�osi jego tytu� - "dyrektorem
Rejonu Wykopalisk Sakkara". Uprzejmy, specjalista o przenikliwym umy�le,
poliglota, kt�ry w dodatku przyzna�, �e czyta� kilka moich ksi��ek.
- Wyobra�nia to rzecz bardzo wa�na tak�e w areheolagii - stwierdzi�.
Oby wi�cej takich jak on!
Tereny areheologiczne w Sakkara to najrozleglejsze wykapaliska w Egipcie,
najwi�ksze tego typu na �wiecie. Zaczynaj� si� na granicy Giza, pod Abusar, i
ci�gn� wzd�u� Nilu 60 km na po�udnie. W czasie miesi�cy zimowych bezustannie
pracuje tutaj kilka mi�dzynarodowych ekspedycji usi�uj�cych wydrze� skaIistemu
pod�o�u i piaskom pustyni ich tajemnice. Na przyk�ad wiosn� 1988 r. francuska
wyprawa z College de France odkry�a dwie dotychczas nieznane piramidy z czas�w
faraona Pepi I (ok. 2289-2255 prz.Chr.).
- Chcia�by pan obejrze� piramid�? - spyta� dr Ghaly. Pojechali�my jego jeepem
przez piaszezyste wydgny, mijaj�c po drodze tereny Sakkara udost�pnione dla
turyst�w. Przy okazji dowiedzia�em si�, �e faraon Pepi znany by� ju� badaczom od
dawna. By� nast�pc� Teti (ok. 2323-2291 prz.Chr.), kt�ry z kolei by�
za�o�ycielem VI dynastii. Teti, Pepi - takie proste nazwiska powinni mie�
wszyscy nasi politycy! Piramida Pepi I le�y w po�udniowej cz�ci Sakkara, a
niewiele dalej francuskiemu zespo�owi znowu si� poszcz�ci�o: badacze odkryli
piramid� rodziny domu panuj�cego Pepi. A co to za filozofia robi� takie
odkrycia, pomy�la�em sobie w duchu. Bo czy czubek takiej piramidy nie wystaje z
piasku?
By�o oko�o czwartej po po�udniu, �ar dusi� opadaj�c na nas niby zas�ona z
cz�steczek gor�ca, wciska� si� we wszystkie pory, nawet pod mokr� od potu sk�r�
g�owy. Ostatnie szarpni�cie i jeep zatrzyma� si� przed wielk� dziur� w ziemi.
Jak okiem si�gn�� najmniejszego �ladu jakiej� piramidy. Dr Ghaly, m�j
wsp�pracownik Willi D�nnenberger i ja podeszli�my na skraj dziury. A� mi dech
zapar�o i to nie z gor�ca, tylko z powodu tego, co widnia�o dziesi�� metr�w pod
nami. Przyzwyczaili�my si�, �e stajemy POD piramid� podziwiaj�c jej ostre zarysy
na tle horyzontu. Tu by�o ca�kiem inaczej: Zupe�nie jak przybysze z innego
wymiaru stali�my dziesi�� metr�w NAD resztkami piramidy, kt�ra okolicznym
mieszka�com od lat ju� musia�a s�u�y� jako tani kamienio�om. Ale i tak zosta�y
jeszeze dwie p�aszczyzny u�o�one z g�adko obrobionych i idealnie po��czonych
kamiennych blok�w.
- Jak d�ugo trwaj� ju� tutaj prace?
- Francuski zesp� wraz z egipskimi areheologami i stu osiemdziesi�cioma
robotnikami pracowa� tu przez ostatnie sze�� miesi�cy - obja�ni� dr Ghaly. -
Teraz, latem, wykopaliska wstrzymano z powodu upa��w.
Archeologowie z College de France zlokalizowali piramid� pod grub� warstw�
piasku i kamieni za pomoc� urz�dze� elektronicznych. Mamy dzi� do dyspozycji
niejedn� now� metod�, o jakiej Heinrich Schliemann nawet nie �mia� marzy�. Za
pomoc� magnetometru mo�na okre�li� nat�enie pola magnetycznego danego miejsca.
Warto�ci pola magnetycznego Ziemi wahaj� si� od 25000 gamma na r�wniku do 70000
gamma na biegunach. Za pomoc� wymy�lnych pomiar�w ustala si� warto�� gamma dla
okre�lonego miejsca i sprawdza za pomoc� sond, czy warto�� ta jest jednakowa w
ka�dym punkcie terenu. Je�li pojawi� si� jakie� nieregularno�ci, spowodowane na
przyk�ad przez obecno�� metali czy podziemnych pustych przestrzeni, do akcji
wkracza ground penetraring radar (GPR) dzia�aj�cy na zasadzie podobnej do
echosondy. Nadajnik wysy�a pod ziemi� impulsy wysokiej cz�stotliwo�ci, kt�rych
echo wy�apuje specjalna antena. Przeno�ny komputer rejestruje impulsy i
przekazuje na monitor obraz fal i linii. Je�li pod ziemi� rzeczywi�cie znajduje
si� co� podejrzanego, to za pomoc� tego radaru mo�na to z du�� dok�adno�ci�
zlokalizowa�. W ten spos�b francuski zesp� dokona� odkrycia bez jednego sztychu
�opat�. Zesp� fizyk�w i areheolog�w University of California w Berkeley ju� od
dziesi�ciu lat sporz�dza kompletn� map� podziemnych budowli w Dolinie Kr�l�w
[7].
Lokalizuje si� po�o�enie zaginionych od tysi�cleci grobowc�w, namierza podziemne
pomieszezenia. Mo�e si� zdarzy�, �e w ci�gu najbli�szych dziesi�ciu lat
wydob�dziemy na �wiat�o dzienne wi�cej archeologicznych skarb�w, ni� uda�o si�
to zrobi� przez ostatnie stulecie lat. Je�li przyst�pi si� do wykopalisk we
w�a�ciwym miejscu i nie posk�pi czasu oraz �rodk�w, to nowoczesnym poszukiwaczom
skarb�w nic ju� nie umknie. Niestety istniej� pewne grupy religijne i
polityczne, kt�rym te archeologiczne zamys�y zupe�nie nie odpowiadaj�. To ci
niedzisiejsi, kt�rzy l�kaj� si� odkrywania dziej�w naszych przodk�w.
- Czy wiadomo, co w�a�ciwie znaczy nazwa Sakkara? - spyta�em dr. Ghaly w drodze
powrotnej.
- To s�owo znane by�o ju� w j�zyku staroegipskim. Sakkara pochodzi od szakala.
- Ile lat maj� najstarsze znaleziska z Sakkara?
M�odzie�czo wygl�daj�cy dr Ghaly pokr�ci� niepewnie g�ow�:
- Historia Sakkara obejmuje okres od I dynastii, kt�rej pocz�tek przypada mniej
wi�cej na rok 2920 prz.Chr., a� po czasy chrze�cija�skie. Ale s� nawet
znaleziska prehistoryczne.
Wci�� jeszeze tropi�c w my�lach �wi�te byki spyta�em jak najpowa�niej:
- Bardzo gruntownie przestudiowa�em sprawozdania z prac Auguste Mariette'a. Czy
wiadomo panu, �e Mariette nigdy nie znalaz� w Serapeum �adnego byka?
Dr Ghaly zastanowi� si� przez moment:
Tak, wieni o tym - odrzek�.
- Czy po wykopaliskach w Sakkara w og�le mo�na si� jeszcze spodziewa� jakich�
sensacji?
Egiptolog u�miechn�� si� wyrozumiale, potem pokaza� bia�e z�by, kt�re
skontrastowane z jego kruczoczarn� czupryn� zab�ys�y jak ko�� s�oniowa:
Przyjmujemy, �e poznano dot�d oko�o 20% tego, co kryje Sakkara. Osiemdziesi�t
procent wci�� le�y nietkni�te pod ziemi�.
O, Bo�e, przebieg�o mi przez g�ow�, zaledwie dwadzie�cia procent, a ju� tyle
pyta�, na kt�re nie ma odpowiedzi! Jakie� to zagadki czekaj� nas jeszeze w
przysz�o�ci! Kt�remu tury�cie w Sakkara ogl�daj�cemu z grup� zwiedzaj�cych
schodkow� piramid� D�osera (ok. 2630-2611 prz.Chr.), piramid� i zesp� grobowy
faraona Unisa (ok. 2356-2323 prz.Chr.) czy te� wspania�y grobowiec bogatego
arystokraty Ti przyjdzie do g�owy, �e ziemia pod jego nogami przeryta jest
tysi�cami tunelopodobnych korytarzy? Kt�remu z udr�czonych upa�em podr�nych
siorbi�cych swoj� s�odk� herbatk� w turystycznym namiocie czy te� s�cz�cych
letni� coca col� m�wi si� - kto zreszt� mia�by to zrobi�? - �e w Sakkara
spoczywaj� miliony (sic!) zmumifikowanych zwierz�t wszelkich gatunk�w?
Gigantyczna podziemna arka Noego!
W mojej konstrukeji my�lowej monumentalne sarkofagi pseudobyk�w odgrywaj� rol�
kluczow�. Cierpliwo�ci, prosz�! W�a�nie zaciskam pier�cie� okr��enia wok�
monstr�w, dla kt�rych Egipcjanie nie �a�owali najci�szej pracy. Sk�d w og�le
ten up�r, by wszystko mumifikowa�? Je�li idzie o ludzkie mumie mo�na to jeszcze
w pewnym sensie zrozumie�, ale zwierz�ta?
Cia�o, ka i ba
Z Tekst�w piramid, z mnogo�ci inskrypcji nagrobnych, ale te� i z papirus�w oraz
ksi�g staro�ytnych dziejopisarzy takich jak Herodot mo�emy do�� dok�adnie
odtworzy� wierzenia Egipcjan. Kiedy b�g Chnum (ten z g�ow� barana) formowa� z
gliny cz�owieka, stworzy� go z dw�ch cz�ci: cia�a oraz ka. Cia�o jest
�miertelne, ka nie�miertelne. Owo ka jest sk�adnikiem wielkiego, kosmicznego
ducha, niejako o�ywiaj�cych wszystko wibracji. Cia�o jest tylko materi�, kt�ra
bez ka nie mia�aby w sobie �ycia. W przeciwie�stwie do cia�a ka jest
spirytualne, wszechobecne i wieczne. Mimo to ka nie pokrywa si� z naszym
wyobra�eniem duszy. Reinhard Grieshammer, specjalista najwy�szej klasy, pisze na
ten temat, co nast�puje:
"Upatrywano w nim sobowt�ra cz�owieka czy te� co� w rodzaju
strzeg�cego go ducha. Pewne jest tylko to, �e stanowi pewn�
manifestacj� si�y i pot�gi. Wiemy, �e okre�lany poj�ciem ka aspekt
cz�owieka wkracza w �ycie w momencie narodzin. Swiadcz� o tym
zachowane teksty i plastyczne przedstawienia." [7]
Opr�cz ka ka�dy cz�owiek ma te� jednak ba. S�owem tym okre�la si� stan, kt�ry
osi�ga si� dopiero po po��czeniu cia�a z ka. Mo�na by wyk�ada� sobie owo ba jako
�wiadomo��, jako indywidualne sumienie, jako psyche lub te� jako kod �ycia.
Kiedy umiera cia�o, ka ��czy si� z ba. "Odszed� do swego ka" - mawiali
staro�ytni Egipcjanie. Cia�o staje si� w�wczas niepotrzebn� ju� pow�ok�,
natomiast ka i ba ��cz� si�, stanowi� nie�mierteln� jedno�� i wkraczaj� w inny
wymiar zamieszka�y przez bog�w i przodk�w.
Ta prastara interpretacja, kt�rej przez tysi�ce lat w tej czy innej formie
nauczaj� religie, staje si� dzisiaj ponownie jak najbardziej nowoczesna.
Zmieni�y si� nazwy, tre�� pozostaje ta sama. Z punktu widzenia fizyki za ka�d�
form� materii kryj� si� w ostatecznym rozrachunku drgania. �wiat atomu, cz�stek
subatomowych, z kt�rych sk�ada si� wszystko, to �wiat promieniowania, �wiat
drga�. Przyk�ad: elektron, sk�adnik atomu, 23 pulsuje z cz�stotliwo�ci� 10 23
drga� na sekund�. To 10 z 23 zerami. Fizyka, w pogoni za formu�� �wiata, kt�ra
by wszystko wyja�nia�a, wszystko w sobie zawiera�a, nie umie odpowiedzie� na
pytanie, jaka jest przyczyna wszelkich drga�, co jest ich motorem. Ezoterycy i
filozofowie ze swej strony, wyposa�eni jedynie w u�omno�� odczu� i umys�u
powiadaj�: Wszystko jest jedno�ci�, wszystko ��czy si� jako� ze wszystkim.
Drzewo, zwierz�, cz�owiek - we wszystkim jest wibracja, czyli ka, lecz ro�linie
i zwierz�ciu brak �wiadomo�ci istnienia. Drzewo na przyk�ad nie wykonuje �adnych
dzia�a�, kt�re mo�na by ocenia� w kategoriach: s�uszny b�d� niew�a�ciwy, dobry
czy z�y, logiczny czy nielogiczny. W zwi�zku z tym nie ma ono psyche, nie ma
indywidualnej �wiadomo�ci istnienia. Brakuje mu ba. Dopiero triada cia�o, ka i
ba sprawia, �e ka�dy cz�owiek ma niepowtarzaln� osobowo�� odr�niaj�c� go od
innych. Nikt z nas - nawet bli�niaki jednojajowe - nie odbiera, nie doznaje i
nie postrzega jednych i tych samych do�wiadcze� w identyczny spos�b, nikt nie
odczuwa i nie cieszy si� z dok�adnie tak� sam� intensywno�ci� jak inni. Wszyscy
pozostajemy lud�mi, zbudowanymi z tego samego zasadniczego materia�u
genetycznego, a jednak nie ma w�r�d nas jednakowych. My dopiero STAJEMY si�
takimi, jakimi jeste�my.
Jak na razie wszystko w porz�dku. "To jednak jeszcze nie paw�d, �eby mumifikowa�
martwe cia�o, pust� pow�ok� ka i ba. U staro�ytnych Egipcjan coraz intensywniej
rozwijia�o si� osobliwe prze�wiadczenie, jakoby ka tak�e po �mierci zwi�zane
by�o z cia�em, jakoby tego cia�a potrzebowa�o, aby powr�ci�. Aby ka i ba mog�y
si� czu� dobrze w za�wiatach, musia�o zachowa� si� cia�o. Nie wiemy, co
naprowadzi�o Egipcjan oraz inne ludy na t� dziwn� my�l, bo przecie� w zasadzie
by�a ona sprzeczna z ich w�asnymi wierzeniami. W ko�cu wed�ug ich wyobra�e�
cia�o po opuszczeniu go przez ka i ba by�o tylko bezwarto�ciowym balastem.
Pomys�, �e konieeznie trzeba zachowa� tak�e cia�o, doprowadzi� w konsekwencji do
mumifikowania zw�ok oraz budowania przypominaj�cych fortece grobowc�w.
Zabezpieczano je przed rabusiami i wrogami za pomoc� pu�apek i b��dnych
korytarzy. Im bogatszy zmar�y, tym wi�cej dawano mu na ostatni� drag� skarb�w.
Nie tylko z�oto, drogie kamienie i mog�ce d�ugo le�e� jad�o, lecz tak�e ulubione
przedmioty zmar�ego, zabawki, ozdoby, a nawet ��ko i narz�dzia w�drowa�y wraz z
mumi� do ciemnego lochu. Chodzi�o o to, aby zmar�y dobrze si� czu� i mia� ze
sob� dostatecznie du�o warto�ciowych przedmiot�w jako dary na d�ug� podr� przez
rozmaite okolice za�wiat�w.
Wszystko to jest prawd�, za�wiadczon� przez znaleziska grobowe - a jednak
pozostaje nielogiczne i b��dne. Karci mnie �eby zapyta�: Czy MY naprawd� musimy
uwa�a� staro�ytnych Egipcjan za takich g�upc�w? Albo mo�e inaczej: Czego to my
nie zrozumieli�my interpretuj�c groby i napisy? Wszelkie wyja�nienia egipskiego
kultu zmar�ych zbudowane s� na lotnych piaskach i stoj� w jawnej sprzeczno�ci z
jakimkolwiek praktycznym ogl�dem i do�wiadczeniem. A dlaczego?
We wszystkich epokach groby by�y rabowane przez chciwych potomnych, dotyczy to
r�wnie� silnie chronionych grob�w faraon�w. Wcale nie sta�o si� to dopiero w
ci�gu ostatnich dw�ch tysi�cleci, lecz mia�o miejsce ju� w okresie rozkwitu tych
naje�onych pu�apkami, gigantycznych i dziwacznych budowli grobowych. Ju� na
pocz�tku XVIII dynastii (ok.1500 prz.Chr.) nie by�o prawie grobowca w�adcy,
kt�rego by nie obrabowano. Z inskrypcji wiadomo, �e faraon Horemheb (ok. 1319-
1307 prz.Chr.) nakaza� naprawi� rozbity grobowiec swojego kolegi Totmesa IV (ok.
1401-1391 prz.Chr.). Totmes przele�a� sobie spokojnie w sarkofagu ca�e 80 latek
i faraonowie oraz kap�ani doskonale wiedzieli, �e zmar�y ani nie zabra� w
za�wraty swoich skarb�w i ulubionych przedmiot�w, ani te� nie op�dzlowa� po
drodze przygotowanych dar�w. Zamiast wyci�gn�� z tego rozs�dny wniosek, �e
wszystkie te ceregiele wok� mumii nikomu na nic si� nie przydaj�, zw�aszcza �e
stoi to w sprzeczno�si z religijn� koncepcj� spirytualnego i nie�miertelnego ka,
kap�ani wzmagaj� tylko swoje wysi�ki. Odbywaj� si� przenosiny do Doliny Kr�I�w
pod Tebami, wykuwa si� w ska�ach padziemne komory grobowe, zabezpiecza si� je
pu�apkami i gigantycznymi blokami skalnymi, opatruj�c zmar�ych na drog� jeszcze
wi�ksz� ilo�ci� b�yskotek ni� dotychczas. Wyj�tkowo nie spl�drowany gr�b
Tutenchamona (ok. 1333-1323 prz.Chr.) m�wi sam za siebie.
Co� mi w tym wszystkim nie gra!
U�pieni zmarli
Z g�r� dwadzie�cia lat temu wypowiedzia�em we 'Wspomnieniach z przysz�o�ci'
nieco zbyt �mia�e jak na tamte czasy przypuszczenie, i� staro�ytni Egipcjanie
mieli na uwadze bardziej zmartwychwstanie cielesne ni� duchowe:
"Dlatego pewnie zaopatrzenie le��cych w grobowcach zabalsamo-
wanych zw�ok by�o tak praktyczne i dobrane z my�l� o �yciu
doczesnym. C� mieliby w przeciwnym wypadku robi� zmarli ze
z�otem, drogocenno�ciami i ulubionymi przedmiotami? A poniewa�
dawano im do grabu nawet i cz�� s�u�by, niew�tpliwie �ywcem,
zamierzano przygotowa� prawdopodobnie wszystko dla kon-
tynuacji dawnego �ycia w nowym �yciu. Zbudowane grobowce by�y
niby schrony przeciwatomowe, solidne i nies�ychanie wytrzyma�e.
Mog�y przetrwa� burze wszelkich epok. Dodawane zmar�ym kosz-
towno�ci, mianowicie z�oto, kamienie szlachetne mia�y warto�ci
bezwgl�dne." [8]
Odsy�a�em w�wczas do ksi��ki fizyka i astronoma Roberta C.Ettingera [9], kt�ry
wskaza� sposoby, jak mo�na by�o preparowa� zw�oki, aby umo�liwi� p�niejsze
o�ywienie. A dzi�?
W Stanach Zjednoczonych - bo gdzie�by indziej? - istnieje American Cryonics
Society (ACS). Za�o�ycielem i prezesem tego towarzystwa jest matematyk A.
Quaife, kt�ry zwyczajnie nie chce uzna� �mierci za nieuniknion�. Celem
organizacji jest preparowanie i zamra�anie zw�ok, aby p�niej - po
dziesi�cioleciach? stuleciach? tysi�cleciach? - mog�y by� z powrotem rozmro�one.
W fazie eksperyment�w na zwierz�tach pr�by te s� ju� dosy� zaawansowane. Dr Paul
Eduard Segall z ACS potwierdza, �e dokona� zamro�enia swojego w�asnego psa,
kt�rego odmrozi� po pi�tnastu minutach. Pies zacz�� macha� ogonem jak gdyby
nigdy nic! Eksperyment powt�rzono ju� setki razy na chomikach, co pi�te zwierz�
prze�y�o mro�ny sen. R�wnie� koty, ryby, ��wie by�y ju� przedmiotem
eksperymentu - z powodzeniem. Zwierz�tom odsysano krew zast�puj�c j� czym� w
rodzaju roztworu przeciwzamarzaj�cego. Krew zamarz�aby rozrywaj�c kom�rki.
Pozbawione krwi cia�a umieszcza si� w specjalnych zbiornikach z ciek�ym wodorem
o temperaturze minus 196�C. W przypadku cz�owieka my�li si� o wcze�niejszym
usuni�ciu z cia�a m�zgu oraz pewnych bardziej wra�liwych narz�d�w i umieszczeniu
ich w oddzielnych pojemnikach. Podobnie jak to si� ju� dzi� dzieje przy
transporcie narz�d�w do transplantacji. Pozdrowienia od Frankensteina!
Przed kilku laty zwiedza�em pod Orlando (na Florydzie) wielk� piramid� do
przechowywania zw�ok. Tutaj trumny ze zmar�ym nie zakopuje si� do ziemi, nie
spala si�, lecz umieszcza w czym� w rodzaju ch�odzonej szuflady. Ka�da z nich
opatrzona jest tabliczk� z danymi zmar�ego. Podaje si� tak�e przyczyn� zgonu. W
centrum piramidy znajduje si� wy�o�ona dywanami sala pami�ci, krewni w ka�dej
chwili mog� odwiedzi� zmar�ych cz�onk�w rodzin. Bezg�o�ne windy obs�uguj� liczne
pi�tra wewn�trz piramidy, zar�wno �ywym jak i umar�ym przez dwadzie�cia cztery
godziny na dob� towarzyszy cicha muzyka organowa.
Ciekawe jakie wnioski wyci�gn�liby po trzech i p� tysi�cu lat archeologowie,
gdyby w hermetycznych szufladach odkryli zamro�one cia�a zmar�ych b�d� mumie?
Trzy i p� tysi�ca lat odpowiada mniej wi�cej dystansowi czasowemu z jakiego my
spogl�damy na kwesti� mumifikowania zw�ok w staro�ytnym Egipcie! Ju� s�ysz�
zarzuty, �e przyk�ad jest nieodpowiedni, bo przy mumiach znaleziono te�
przekazane zmar�ym na drog� b�ogos�awie�stwa i formu�ki. Z takich w�a�nie rad i
wskaz�wek co do zachowania si� po �mierci powsta�a egipska Ksi�ga umar�ych. Czy
zarzut jest wi�c s�uszny?
Je�li kto� b�d�c w pe�ni si� zgadza si�, �eby go zamro�ono, a nawet aby jego
m�zg i wn�trzno�ci umieszczono w osobnych pojemnikach, to niew�tpliwie liczy na
cielesne zmartwychstanie. Nie przeszkodzi to wcale pozosta�ym przy �yciu bliskim
w�o�y� do takiego pojemnika pobo�nych werset�w i psalm�w. Mo�e b�dzie tam na
przyk�ad napisane "Ciesz si� na my�l o �yciu w innym, lepszym �wiecie". Albo: "W
twoim nowym �yciu uwolnisz si� od choroby, kt�ra ci� tu dr�czy�a. Niech B�g
wszechmog�cy chroni ci� w twej podr�y i b�dzie ci �askawy."
Z takich i podobnych formu�ek przyszli archeologowie musieliby wysnu� wniosek,
�e zmarli wierzyli w drugie �ycie po �mierci. Jeszcze czego! Sk�d mamy wiedzie�
na pewno, jakie motywy kierowa�y 4600 lat temu faraonem, kiedy kaza� sobie
przygotowa� luksusowy grobowiec na wieczne czasy? Oczywi�cie id�c za przyk�adem
wielkich w�adc�w ka�dy chcia� by� zmumifikowany. Pierwotny cel, nadzieja na
cielesne zmartwychstanie, uton�� gdzie� we mgle zapomnienia. Z pomoc� kap�an�w,
kt�rzy w ko�cu robili na tym najlepszy interes, w Egipcie rozwin�� si� kult
mumii nie maj�cy swoich odpowiednik�w w �adnym innym miejscu na Ziemi.
Powstawa�y nowe zawody, takie jak specjalista od balsamowania zw�ok, czy�ciciel
cia�, rozcinacz; ca�e ga��zie przemys�u zajmowa�y si� wytwarzaniem �