4735
Szczegóły |
Tytuł |
4735 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4735 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4735 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4735 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
STEVEN BRUST
Taltos
Czwarty tom serii Vlad Taltos
* * *
Czwarty tom przyg�d zab�jcy-czarnoksi�nika nale��cego do mafii i posia-
daj�cego lataj�cego familiara imieniem Loiosh. Tym razem Vlad Taltos zostaje
wynaj�ty nie do zabicia, lecz do okradzenia kogo�. I to nie byle kogo, lecz ma-
ga. Zleceniodawcami s� Sethra Lavode i Morrolan e'Drien, konsekwencj� za�
wyprawa na �cie�ki Umar�ych i ocalenie Aliery oraz pocz�tki dziwnej przyja�ni
cz�owieka z Domu Jherega z tr�jk� Dragaerian z Domu Smoka.
* * *
Dla Fluffy 'ego
Dzi�kuj� Nate, Emmie, Karze, Pam i Willowi.
Specjalne podzi�kowania za pomoc nale�� si� Gailowi Bucichowi i jak zawsze
Adrian Morgan.
Cykl
Feniks ponownie rozpada si� w kurz,
Smok gro�ny na Iow wyrusza ju�.
Lyorn dzi� warczy, opuszcza r�g,
Przed tiassy snami umyka wr�g.
Sokola na niebie znak wartownika,
Dzur cieniem przez noc przenika.
Issola uderza zdradziecko i cicho,
Tsalmoth jak �yje, wie tylko licho.
Yalista na zmian� niszczy i stwarza,
Cichy iorich zna, nie powtarza,
Jhereg tym �yje, co ma po innych,
Chreotha plecie sie� na niewinnych.
Yendi wystrzela zab�jczym splotem,
Jhegaala co robi, dowiesz si� potem.
Athyra w my�li milczkiem si� wkrada,
Strachliwa teckla w trawach jak zjawa.
Orka przemierza podmorskie gaje,
A szary feniks z popio��w wstaje.
Rozdzia� pierwszy
Cykl: smok, dzur, chreotha, athyra, sok�, feniks, teckla i jhereg... Ludno��
imperium podzielona by�a na siedemna�cie wielkich Dom�w, a symbolem ka�de-
go by�o inne zwierz�... Ta�czy�y mi przed oczami, zdaj�c si� otwiera� w moich
d�oniach... Oto by�o Imperium Dragaerian i oto by�em ja... cz�owiek... outsider.
�atwiej ju� na pewno nie b�dzie.
Maj�c nadziej�, �e nie obserwuje mnie �aden b�g, rozpocz��em.
Jakie� dwie�cie mil na p�nocny wsch�d od Adrilankhi znajduje si� g�ra wy-
gl�daj�ca jak dzie�o jakiego� megalomaniaka. Przypomina bowiem gotowego do
skoku szarego dzura. Ka�dy j� widzia�, je�li nie na obrazie, to na sztychu czy
innej reprodukcji. Pokazano j� ju� chyba pod ka�dym mo�liwym k�tem. Wyobra-
�enie drapie�nego kota jest doskona�e, cho� nie wiadomo, czy to dzie�o natury,
czy r�k ludzkich. Najciekawsze jest lewe ucho � wygl�dem niczym nie r�ni si�
od reszty, ale wiadomo, �e nie powsta�o w spos�b naturalny. Mamy zreszt� takie
podejrzenia co do ca�ej g�ry, ale nie w tym rzecz: co si� tyczy lewego ucha,
mamy
pewno��.
To tam w�a�nie, jak g�osz� legendy i niesie wie�� gminna, przesiadywa�a ni-
czym paj�k w sieci z�a Sethra Lavode. Mroczna lady G�ry Dzur, adeptka magii
i co tam komu jeszcze przyjdzie do g�owy z epitet�w. I knu�a, jak by tu z�apa�
i pogn�bi� kolejnego �wietlanego bohatera. Dlaczego mia�aby to robi�, legendy
i wie�� gminna wyja�niaj� raczej m�tnie, do czego naturalnie maj� prawo.
O mnie kr��y znacznie mniej wie�ci gminnych i �adnych legend, a siedzia�em
w centrum swojej w�asnej paj�czyny z�a. Poci�gn��em za ni� i spowodowa�em
sp�yw dodatkowych informacji o g�rze i jej pani. Wychodzi�o bowiem na to, �e
b�d� m�g� odwiedzi� to miejsce, cho� naturalnie niejako bohater.
Z takich sytuacji rodz� si� legendy.
Wie�ci gminne (czyli plotki) l�gn� si� same.
Zajmowa�em si� w�a�nie korespondencj�, kt�r� otrzyma�em. Jeden z list�w
napisa�a Szandi � dziewczyna mojej rasy. Dzi�kowa�a mi za mi�y wiecz�r. Fakt
� by� mi�y. Dobrze by�oby jej odpisa� i spyta�, czy b�dzie mia�a wolne w przy-
sz�ym tygodniu. Drugi by� od jednego z moich pracownik�w. Pyta�, czy pewien
klient m�g�by uzyska� przed�u�enie terminu sp�aty po�yczki, zaci�gni�tej by
sp�a-
ci� d�ug zaci�gni�ty u innego mojego pracownika. Zastanawia�em si� nad tym,
b�bni�c palcami o blat biurka, gdy us�ysza�em chrz�kni�cie Kragara. Loiosh opu-
�ci� wieszak na p�aszcze b�d�cy ostatnio jego ulubion� grz�d� i przelecia� na
moje
rami�. Gdy wyl�dowa�, sykn�� wymownie do Kragara.
�M�g�by przesta� si� wreszcie tak maskowa�, szefie" � oznajmi� z pretensj�.
�To mu to powiedz, bo mnie jako� nie s�ucha."
� D�ugo tu jeste�? � spyta�em Kragara.
� Nied�ugo.
Siedzia� jak zwykle zapadni�ty w fotel ko�o drzwi, ale przynajmniej nie wy-
gl�da� na zadowolonego z siebie. By�o to nienormalne, wi�c zacz��em si� zastana-
wia�, co go gryzie. Nie zapyta�em jednak, bo to w ko�cu nie moja sprawa. Gdyby
to mnie dotyczy�o, powiedzia�by mi.
� Pami�tasz Chreoth� zwanego Fyhnov? � spyta�em. � Chce, �eby mu
przed�u�y� termin sp�aty po�yczki zaci�gni�tej u Machana. Nie wiem...
� Jest problem, Vlad � przerwa� mi, nie czekaj�c, a� sko�cz�.
Zamruga�em gwa�townie, ale powiedzia�em spokojnie:
� M�w, o co chodzi.
� Pos�a�e� Quiona, �eby zebra� nale�no�� od Nielara, Machana, Tora...
� Pos�a�em. Co si� sta�o?
� Zainkasowa�, co mia�, i prysn��.
Przez d�u�sz� chwil� nic nie powiedzia�em. Raz, dlatego �e mnie zatka�o, dwa,
�e analizowa�em konsekwencje tego, co us�ysza�em. W�asnym terenem zarz�dza-
�em dopiero par� tygodni, to jest od dnia nieszcz�liwej �mierci poprzedniego
szefa, i pierwszy raz zetkn��em si� z podobnym problemem.
Quion by� silnor�kim � jest to nieco myl�cy termin, gdy� w istocie oznacza�
tyle, �e Quion by� odpowiedzialny za to, za co chcia�em, by by� odpowiedzialny.
By� stary, nawet jak na Dragaerianina. Wed�ug mojej oceny mia� prawie trzy ty-
si�ce lat. Kiedy go przyjmowa�em, obieca�, �e przestanie gra�. By� spokojny i
tak
uprzejmy, jak tylko Dragaerianin mo�e by� wobec cz�owieka. No i naturalnie nie-
zwykle do�wiadczony we wszystkich rodzajach operacji, jakimi si� zajmowa�em:
nielegalne gry hazardowe, burdele dzia�aj�ce bez zezwole�, po�yczki na zabro-
nione procenty, paserka na du�� skal�... no, po prostu interesy. I wydawa� si�
naprawd� ch�tny i zadowolony z tego, �e go zatrudni�em.
Cholera!
Po tylu latach powinienem ju� si� nauczy� nie ufa� elfom! A jak ostatni idiota
dalej to robi�.
Kiedy ju� si� w miar� uspokoi�em, spyta�em:
� Jak to by�o?
� Ochraniali�my go we dw�jk� z Temekiem. Przechodzili�my akurat ko�o
jakiego� sklepu, kiedy powiedzia�, �eby�my chwil� poczekali, i podszed� do okna,
jakby chcia� si� dok�adniej przyjrze� czemu� na wystawie. I teleportowa� si�.
� Nie mogli go porwa�?
� Nikt si� obok niego nie pojawi�, a nie s�ysza�em, �eby da�o si� zdalnie
teleportowa� kogo�, kto nie mia�by na to ochoty. Ty s�ysza�e�?
� Nie... Zaraz! Temek jest magiem. Wy�ledzi� teleport?
� Ano � przyzna� dziwnie zwi�le Kragar.
I milcza�.
� No?! To dlaczego go nie gonili�cie?
� Noooo... bo �aden z nas nie mia� najmniejszej ochoty znale�� si� tam,
gdzie on si� teleportowa�.
� Tak? � spyta�em uprzejmie. � A gdzie on si� uda�?
� Prosto do G�ry Dzur.
Zatka�o mnie drugi raz w ci�gu paru minut.
� G�ra Dzur... � powt�rzy�em po d�ugiej chwili. � �eby to najja�niejszy
szlag trafi�! Sk�d zna� koordynaty teleportu?! Sk�d wiedzia�, �e b�dzie
bezpiecz-
ny? �e ta Jak-jej-Tam go nie zabije? Jak...
� Ona nazywa si� Sethra Lavode, szefie. I nie mam poj�cia sk�d.
� No to musimy kogo� za nim pos�a�!
� Nie da si� zrobi�, Vlad. Nie przekonasz nikogo, �eby go �ciga�.
� Dlaczego? Mamy do�� kasy na premi�.
� Vlad, on jest w G�rze Dzur! Zapomnij o tym.
� A co jest znowu takiego specjalnego w tej ca�ej G�rze Dzur?!
� Sethra Lavode.
� No dobra. A co jest takiego specjalnego w Sethrze...
� Jest wampirem, potrafi zmienia� kszta�t, w�ada jedn� z Wielkich Broni, jest
najprawdopodobniej najgro�niejsz� �yj�c� adeptk� magii i ma zwyczaj zabija�
wszystkich, kt�rzy zjawi� si� nieproszeni. Chyba �e przyjdzie jej ochota
zamieni�
ich w jherega czy inne takie.
�Wypraszam sobie! Jakie: inne takie?! Co to � jhereg si� ja�nie panu nie
podoba? Smok niedorobiony, kurde..."
�Zamknij si� Loiosh, bo w�asnych my�li nie s�ysz�!"
Poczeka�em, a� przestanie si� ciska�, i spyta�em:
� Ile z tej wyliczanki to prawda, a ile plotki?
� A co za r�nica, skoro wszyscy w to wierz�? Sam bym tam nie poszed� za
�adne pieni�dze!
Wzruszy�em ramionami.
� Mo�e gdybym by� Dragaerianinem, to bym zrozumia�... � westchn��em.
� C�, w takim razie b�d� musia� sam si� tym zaj��.
� �ycie ci obrzyd�o? � zaciekawi� si�.
� Nic mi nie obrzyd�o, ale nie mog� pozwoli� z�odziejowi na bezkarno��...
w�a�nie, ile r�bn��?
� Ponad dwa tysi�ce imperiali.
� Szlag! I ty si� dziwisz, �e chc� go dorwa�?! Spr�buj dowiedzie� si� czego
tylko b�dziesz w stanie i o G�rze Dzur, i o tej ca�ej Sethrze. Tylko mo�e bez
plotek, co?
� Pewnie. Ile lat mam na to?
� Masz trzy dni. Jak ju� b�dziesz zbiera� informacje, to dowiedz si� czego
si� da o Quionie.
� Vlad...
� Sio!
Wyszed�.
A ja pr�bowa�em kontemplowa� legendy. Doszed�em szybko do wniosku, �e
to bez sensu, wi�c zabra�em si� do komponowania listu do Szandi. Loiosh wr�ci�
na sw�j wieszak i co chwil� podsy�a� mi pomocne sugestie. Gdyby Szandi lubi�a
zdech�e teckle, by�yby nawet u�yteczne.
* * *
Czasami mi si� wydaje, �e pami�tam swoj� matk�.
Ojciec nieustannie zmienia� wersj�, wi�c w sumie nie wiem, czy zmar�a, czy
go zostawi�a, a je�li to drugie, to czy mia�em wtedy dwa, cztery, czy pi�� lat.
Ale
co jaki� czas stawa�o mi przed oczyma jej wyobra�enie. Albo kogo�, kogo za ni�
uwa�a�em. Nie by�o na tyle wyra�ne, bym m�g� j� opisa�, ale by�em szcz�liwy,
�e mam cho� tyle.
Niekoniecznie s� to moje najwcze�niejsze wspomnienia. Gdy si� naprawd�
postaram, widz� nie ko�cz�ce si� sterty gar�w i talerzy, i czuj� strach na my�l,
�e b�d� musia� je wiecznie zmywa�. To pewnie wynik mieszkania nad restaura-
cj� ojca, bo nigdy nic podobnego mi nie grozi�o. Pomaga�em mu naturalnie i to
od najm�odszych �at, ale nie mog� mu zarzuci�, �eby we mnie ora�. Po prostu
zmywanie utkwi�o mi w pami�ci jako co� nieprzyjemnego i pozosta�o dla mnie
jedn� z niemi�ych czynno�ci. Mo�na by si� pokusi� o przypuszczenie, �e ca�e swe
doros�e �ycie robi�em, co mog�em, �eby tylko nie zmywa� brudnej zastawy.
Je�eli nawet, to s� gorsze cele w �yciu.
* * *
Moje biuro znajduje si� na zapleczu psychodelicznej zielarni. A raczej na za-
pleczu salonu gry znajduj�cego si� na zapleczu psychodelicznej zielarni. Salon
naturalnie jest nielegalny � by�by legalny, gdyby�my p�acili podatek, a zosta�by
zamkni�ty, gdybym nie dawa� �ap�wek Gwardii Feniksa teoretycznie pilnuj�cej
porz�dku w mie�cie. Poniewa� podatek jest wy�szy od �ap�wki, op�acam Gwar-
di�. Jak ka�dy w�a�ciciel podobnego salonu gier hazardowych. Dodatkow� zalet�
tego stanu rzeczy jest to, �e klienci te� nie musz� p�aci� podatku od wygranych.
I w ten spos�b wszyscy s� szcz�liwi. Biuro obejmuje par� niewielkich pokoi,
z kt�rych najwi�kszy stanowi sekretariat b�d�cy r�wnocze�nie poczekalni�. Poza
tym ja mam swoj� klitk� i Kragar swoj�. Moja ma nawet okno z pi�knym wido-
kiem na alejk�. To jest widok by�by, gdybym je otwiera�, czy cho�by ods�ania�.
By�o co� z godzin� po po�udniu trzeciego dnia po ucieczce Quiona, kiedy
wszed� Kragar. Par� minut p�niej zauwa�y�em go.
� I czego si� dowiedzia�e� o G�rze Dzur? � zapyta�em zamiast powitania.
� Du�a jest.
� Opowiadasz?! Nie b�aznuj, tylko gadaj!
Wyci�gn�� notes, otworzy� i spyta�:
� Co w�a�ciwie chcesz wiedzie�?
� Na pocz�tek sk�d Quinowi przysz�o do �ba, �e b�dzie tam bezpieczny?
A je�li nie przysz�o, to co go napad�o: skleroza czy by�o mu wszystko jedno?
� Odtworzy�em jego posuni�cia z ostatniego mniej wi�cej roku i...
� W trzy dni?
� Ano.
� Szybko jak na Dragaerianina � pochwali�em.
� Strasznie dzi�kuj�, szefie.
Loiosh siedz�cy na wieszaku zachichota� telepatycznie.
� To co m�wi�e� o jego poczynaniach?
� �e jedyn� interesuj�c� rzecz�, jak� odkry�em, jest to, i� gdzie� na miesi�c
nim zacz�� dla nas pracowa�, pos�ano go z jak�� spraw� do Morrolana.
Zastanowi�em si� i przyzna�em:
� Gdzie� o nim s�ysza�em, tylko nie pami�tam gdzie.
� Znany mag z Domu Smoka. Przyjaciel cesarzowej. Mieszka jakie� sto pi��-
dziesi�t mil st�d w lataj�cym zamku.
� Aha! � ucieszy�em si�. � Zamek. Jedyny dzia�aj�cy od zako�czenia Bez-
kr�lewia. Pozer znaczy si�.
Kragar prychn�� i przyzna�:
� Mo�na go tak okre�li�. Nazwa� go Czarnym Zamkiem.
Potrz�sn��em g�ow� z podziwem dla w�asnej przenikliwo�ci: dla Dragaerian
czer� to barwa magii.
� No dobrze. A co ten Morrolan ma wsp�lnego z...
� Technicznie rzecz bior�c, G�ra Dzur le�y na jego ziemi. Znajduje si� zresz-
t� ledwie pi��dziesi�t mil od rejonu, w kt�rym najcz�ciej unosi si� jego zamek.
� Interesuj�ce � przyzna�em.
�Ciekawe, jak pobiera podatek gruntowy" � wtr�ci� Loiosh.
� To jedyne, co zwraca uwag� � zako�czy� Kragar.
� G�ry tak maj�. No dobrze, to jest co�, co ��czy Quiona z G�r� Dzur. Co
jeszcze wiesz o Morrolanie?
� Niewiele. Wi�ksz� cz�� Bezkr�lewia sp�dzi� na Wschodzie i podobno jest
tolerancyjny wobec twojej rasy. � Kragar szybko si� nauczy�, �eby nie m�wi�
przy mnie o Dragaerianach jako o ludziach, ale znacznie trudniej przychodzi�o
mu u�ywa� wobec ludzi w�a�ciwego okre�lenia.
� C�, w takim razie zaczn� od z�o�enia mu wizyty � zdecydowa�em. �
Je�li, ma si� rozumie�, zechce mnie przyj��. A czego si� dowiedzia�e� o samej
G�rze Dzur?
� Rozmaitych rzeczy. Co chcesz wiedzie�?
� Najbardziej to, czy Sethra Lavode naprawd� istnieje.
� Istnia�a bez �adnych w�tpliwo�ci przed Bezkr�lewiem. Nadal �yje du�a
grupa tych, kt�rzy regularnie widywali j� wtedy na dworze. By�a nawet Warlor-
dem. I to nie raz.
� Kiedy?
� Ostatni raz z pi�tna�cie tysi�cy lat temu.
� Nie pomyli�y ci si� zera? Nie... ? No dobrze. I m�wisz, �e ona nadal �yje,
tak? To z jakie� sze�� razy d�u�ej ni� normalnie �yjecie, nie?
� Ponad sze��. Je�li wierzy� plotkom, to raz na jaki� czas kt�ry� z Dzur�w-
-bohater�w leci zdobywa� G�r� Dzur i rozprawi� si� ze z�� wied�m�. I wszelki
s�uch o nim ginie. To logiczne, �e ich przeciwniczka �yje, no nie?
� Fakt. Pytanie, czy nale�y wierzy� plotkom.
Przyjrza� mi si� dziwnie.
� Nie wiem jak ty, Vlad. Ja tam wierz�.
� Mhm... � mrukn��em i pogr��y�em si� w nieweso�ych rozwa�aniach na
temat legend, plotek, wied�m, nieuczciwych pracownik�w i g�r.
�Wychodzi na to, �e ju� nikomu nie mo�na ufa�" � oceni� Loiosh, przenosz�c
si� na moje rami�. �Co za czasy!"
�Wszystko schodzi na psy" � zgodzi�em si�. �Przykre."
Zachichota� telepatycznie.
�Nie r�yj. Naprawd� ufa�em temu b�kartowi."
Wyj��em sztylet i zacz��em go podrzuca�.
Po d�u�szej chwili od�o�y�em bro� i powiedzia�em:
� No dobra. Wy�lij wiadomo�� do lorda Morrolana z pytaniem, czy b�dzie
uprzejmy si� ze mn� spotka�. Kiedy mu b�dzie odpowiada�o, naturalnie. Nie
mam... zaraz, jak tam si� mo�na w og�le dosta�?!
� Teleportuj�c si� � wyja�ni� uprzejmie Kragar.
J�kn��em.
� Niech b�dzie. Zajmij si� tym i podaj koordynaty teleportu Narvane'owi.
Nie b�d� traci� pieni�dzy na Kurwi Patrol, a jego teleport jako� prze�yj�.
� Dlaczego sam si� nie teleportujesz?
� Bo tego m�g�bym nie prze�y�.
�Robisz si� oszcz�dny, szefie."
�Co znaczy: robisz si�? Zawsze taki by�em."
�Aha."
� Dobra, zajm� si� tym � obieca� Kragar.
I wyszed�.
* * *
Z perspektywy �adnych paru lat musz� przyzna�, �e ojciec tak naprawd� nie
by� wobec mnie okrutny. �yli�my sami, a to wszystko utrudnia�o, ale stara� si�,
jak m�g�. Nawet bardzo si� stara� jak na kogo� o jego charakterze. A �yli�my
w�r�d Dragaerian, nie w�r�d ludzi (czyli nie w getcie, bo tak nale�y traktowa�
Wschodni� Dzielnic�). Nie mieli�my wi�c �adnego �ycia towarzyskiego, s�siedzi
si� z nami nie zadawali, a jedyna rodzina, czyli ojciec mojego ojca, nie
odwiedza�a
nas. Dop�ki troch� nie podros�em, ojciec nie zabiera� mnie te� do dziadka.
Mo�na by powiedzie�, �e przyzwyczai�em si� do samotno�ci, ale tak nie by�o
� pogodzi�em si� z ni�, lecz jej nienawidzi�em. Nadal zreszt� nienawidz�. Mo�e
w�r�d ludzi to instynktowne. Najmilej wspominam dni, gdy w restauracji by� s�a-
by ruch i kelnerzy mieli czas, by si� ze mn� bawi�. Pami�tam zw�aszcza jednego
� wielkiego grubasa o sumiastym w�sie i bez z�b�w. Mia�em zwyczaj ci�gn��
go za w�sa, a on grozi�, �e mnie upiecze i poda z pomara�cz� w g�bie. Poj�cia
nie mam, dlaczego uwa�a�em to za niesamowicie zabawne... szkoda �e nie mog�
sobie przypomnie�, jak mia� na imi�.
Dla ojca na pewno by�em raczej balastem ni� rado�ci�. Zreszt� ojciec w og�le
by� dziwny. Je�eli przez ca�y ten czas utrzymywa� kontakty z jak�� kobiet�, to
ukrywa� to tak starannie, �e nigdy si� o tym nie dowiedzia�em. Poj�cia nie mam,
tak na marginesie, po co mia�by zadawa� sobie tyle trudu. Co do bycia balastem,
to nie by�a moja wina. Jego zreszt� te� nie. Tak po prostu wysz�o.
Ale przez to nigdy go tak naprawd� nie lubi�em.
S�dz�, �e mia�em ze cztery lata, kiedy ojciec zacz�� mnie zabiera� w odwiedzi-
ny do dziadka. By�a to pierwsza odmiana w moim �yciu, jak� pami�tam, i sprawi�a
mi du�o rado�ci.
Dziadek wywi�za� si� z obowi�zku, czyli rozpu�ci� mnie, ale dopiero po latach
zacz��em rozumie�, �e zrobi� znacznie wi�cej.
Du�o p�niej zrozumia�em te�, ile to ojca kosztowa�o. Bo ojciec nie pochwala�
wi�kszo�ci rzeczy, kt�re dziadek robi� i kt�rych mnie uczy�. Zacz��em to
dostrze-
ga�, dopiero gdy mia�em oko�o sze�ciu lat. Na przyk�ad nie podoba�o mu si�, �e
dziadek pokazywa� mi, jak mo�na my�l� poprowadzi� li��, by lecia� na skos do
wiatru. Albo par� innych zabaw ruchowych, kt�re, jak p�niej zrozumia�em, by�y
wst�pem do szermierki �ludzk� mod�".
Niech�� ojca zdziwi�a mnie, ale b�d�c z natury przekornym, tym uwa�niej
s�ucha�em dziadka. I to m�g� by� pow�d rozd�wi�ku mi�dzy ojcem, a mn�, cho�
prawd� m�wi�c, nie wierz�, by tak by�o. Mo�e zbyt przypomina�em matk�... kie-
dy� zapyta� dziadka, do kogo jestem podobny. Powiedzia�, �e do samego siebie.
Wiem, �e ojciec �a�owa� decyzji zamieszkania w�r�d Dragaerian na pewno
raz � wtedy, gdy w wieku lat pi�ciu zosta�em ci�ko pobity przez czterech, czy
pi�ciu wyrostk�w z Domu Orki. Przypadkiem tak�e sam go wtedy zrani�em. Oj-
ciec pos�a� mnie po co� na rynek, a oni otoczyli mnie, zwymy�lali i wy�miewali
si� z moich but�w uszytych zgodnie z ludzkim zwyczajem. Potem zacz�li mnie
poszturchiwa�, a� w ko�cu kt�ry� uderzy� mnie w brzuch tak, �e si� zwin��em.
Nast�pnie skopali mnie i zabrali pieni�dze przeznaczone na zakupy. Byli mojego
wzrostu, co oznacza�o, �e s� nastolatkami, wi�c pobili mnie solidnie. Pami�tam,
�e by�em r�wnie obola�y co przera�ony.
Kiedy sobie poszli, pozbiera�em si� i zaryczany oraz zasmarkany pobieg�em
do dziadka. Mieszka� we Wschodniej Dzielnicy, czyli prawie dwie godziny mar-
szu, podczas gdy do domu mia�em dziesi�� minut, ale nawet mi do g�owy nie
przysz�o, �eby tam wraca�. Dziadek opatrzy� mi skaleczenia, da� do wypicia her-
bat� (jak podejrzewam, zdrowo przyprawion� brandy) i odprowadzi� do domu.
Musia� te� odby� powa�n� rozmow� z ojcem, bo ten nie pyta� ani co si� sta�o, ani
gdzie si� podzia�y pieni�dze.
Dopiero po latach zacz��em si� zastanawia�, jak bardzo tym, �e pobieg�em do
dziadka, zrani�em ojca. S�dz�, �e uczciwie.
* * *
Jakie� dwadzie�cia godzin po wyj�ciu Kragara siedzia�em sobie wygodnie
w fotelu, opieraj�c nogi o blat. Fotel by� moim wynalazkiem � wyposa�ony
w sprytny mechanizm pozwalaj�cy mu obraca� si� i odchyla�. Mia� te� k�ka.
Nogi trzyma�em skrzy�owane w kostkach, tak �e czubki but�w skierowane by�y
w przeciwne rogi pokoju, tworz�c liter� V. W wyci�ciu tego V znalaz�a si� g�o-
wa Kragara, gdy nast�pny raz tam spojrza�em. Przed chwil� jeszcze go nie by�o,
ale do tego zd��y�em si� ju� przyzwyczai�. Patrz�c na niego, mo�na by�o doj��
do wniosku, �e ma rozlaz�y podbr�dek sugeruj�cy s�abo��. Kragar nie by� s�aby,
a jego wygl�d myli�. Kragar zreszt� sk�ada� si� z myl�cych wra�e� � cz�� by-
�a wrodzona, a cz�� starannie kultywowana. Na przyk�ad nigdy si� nie z�o�ci�.
Wtedy kiedy normalny cz�owiek (czy Dragaerianin) wpad�by w z�o��, on zaczy-
na� wygl�da� na zniesmaczonego.
Teraz te� tak wygl�da�.
� Masz racj�, nie musisz bra� nikogo ze sob� � oznajmi�, nawi�zuj�c do
wcze�niejszej rozmowy. � Dlaczego jaki� lord z Domu Smoka mia�by ochot�
zrobi� kuku biednemu, niewinnemu Jheregowi? Mo�e dlatego, �e biedactwo nie
jest Dragaerianinem? A mo�e powinienem zapyta�, dlaczego chcia�by zrobi� co�
przykrego biednemu, niewinnemu cz�owiekowi? Tylko dlatego, �e nale�y do Do-
mu Jherega... Obud� si�, Vlad. Musisz mie� ochron�. A ja jestem najlepszym
sposobem na unikni�cie k�opot�w i wiesz o tym.
Loiosh goni�cy dot�d jak�� much�-idiotk� usiad� na moim ramieniu i doradzi�:
�Przypomnij mu szefie, �e ja tam b�d�, to przestanie si� martwi�."
�A jak nie przestanie?"
�To mu odgryz� nos, wtedy b�dzie mia� lepszy pow�d do jojczenia."
�Ale b�dzie g�upio wygl�da�."
�To jego problem, no nie?"
Przesta�em z nim dyskutowa�, cho� pomys� by� oryginalny i powiedzia�em
g�o�no:
� Kragar, m�g�bym zabra� ze sob� wszystkich silnor�kich, kt�rzy dla mnie
pracuj�, a i tak nie zmieni�oby to niczego, je�eli Morrolan mia�by ochot� mnie
zabi�. Poza tym to towarzyska wizyta, je�li zjawi� si� z obstaw�...
� Dlatego m�wi� o sobie, nie o sze�ciu ochroniarzach! Nawet nie zauwa�y,
�e tam jestem.
� Nie � oznajmi�em stanowczo. � Zgodzi� si�, bym go odwiedzi�. �aden
z nas nie wspomnia�, �e mog� zjawi� si� z cieniem. Kiedy ci� zobaczy...
� Zrozumie, �e takie s� zasady dzia�ania organizacji. Musi zreszt� wiedzie�,
jak dzia�amy: jest m�ody, ale nie jest dzieckiem.
� Powtarzam ostatni raz: nie!
� Ale...
� Temat zosta� zamkni�ty, Kragar.
Westchn�� ci�ko niczym athyra w okresie godowym i zamkn�� oczy z cier-
pi�tnicz� min�. Potem otworzy� je i przesta� cierpie�.
� Dobra. Narvane ma ci� teleportowa�, tak? � spyta� rzeczowo.
� Tak. Poda�e� mu koordynaty?
� Morrolan powiedzia�, �e jeden z jego podw�adnych przeka�e mu je telepa-
tycznie, kiedy tylko Narvane si� z nim skontaktuje.
Wytrzeszczy�em oczy.
� Jak kto� od niego zdo�a nawi�za� kontakt z kim�, kogo nigdy nie widzia�?
� wykrztusi�em.
Kragar ziewn��.
� To si� nazywa magia � wyja�ni�.
� Jaki rodzaj magii to umo�liwia?!
Wzruszy� wymownie ramionami i spyta� uprzejmie:
� A sk�d mam wiedzie�?
�To bardziej tr�ci czarami, szefie."
�Dok�adnie to samo przysz�o mi do g�owy, Loiosh."
�Morrolan zatrudnia czarownic�?"
�Podobno sp�dzi� m�odo�� na Wschodzie, w czasie Bezkr�lewia..."
�My�lisz, �e si� nauczy� czar�w?"
�Albo nauczy� sieje szanowa�."
Usiad�em wygodniej i strzeli�em palcami.
� Oboj�tne � stwierdzi�em. � Narvane ma mnie teleportowa�. Chc�, �eby
si� tu jutro zjawi� godzin� wcze�niej.
Kragar kiwn�� g�ow�.
Wygl�da� na znudzonego, co oznacza�o, �e jest nieszcz�liwy.
Loiosh te� b�dzie nieszcz�liwy, cho� jeszcze o tym nie wiedzia�.
C�, �ycie to nie je bajka...
Rozdzia� drugi
Najpierw wyj��em wszystko, czego potrzebowa�em do rzucania czaru, koncen-
truj�c si� tylko na tym, co chc� osi�gn��, i staraj�c si� nie my�le�, jak g�upie
jest uk�adanie narz�dzi, artefakt�w i ingrediencji, skoro nie mam jeszcze
poj�cia,
jak ich u�y�. Nie patrz�c, pozwoli�em, by d�onie same odnajdywa�y, wyjmowa�y
z plecaka i rozk�ada�y te rozmaito�ci wed�ug w�asnego uznania.
Nie wiedzia�em, gdy� nie mog�em wiedzie�, czego i kiedy b�d� potrzebowa�,
poniewa� czar, kt�rego zamierza�em u�y�, nie by� nigdy dot�d wykorzystywany.
Prawd� m�wi�c, nawet nigdy dot�d nie istnia�. Musia�em go stworzy� i u�y� r�w-
nocze�nie.
Nast�pnego dnia w biurze zjawi�em si� wcze�nie. Potrafi� cierpliwie czeka�,
kiedy musz�, co nie znaczy, �e to lubi�. Poniewa� w Czarnym Zamku mia�em si�
zjawi� dopiero za par� �adnych godzin, a w biurze, jak si� okaza�o, nie mia�em
nic do roboty, poudawa�em, �e jestem zaj�ty. Potem stwierdzi�em, �e jest to bez
sensu, i wyszed�em.
Na pomara�czowo-czerwonym niebie wisia�y nisko szare deszczowe chmury.
Wiatr wia� od morza, wi�c da�o si� spokojnie spacerowa�. Przeszed�em si� po
swoim terenie i cho� nie by� du�y, �wiadomo��, �e nale�y do mnie, sprawi�a mi
satysfakcj�. Wst�pi�em do Nielara, mego pierwszego pracodawcy i szefa.
Spyta�em uprzejmie:
� Co� nowego?
U�miechn�� si� ciep�o i odpar�:
� Wszystko po staremu, Vlad.
Nigdy tak do ko�ca nie wiedzia�em, co o nim my�le�. Gdyby chcia�, daw-
no mia�by wi�kszy teren ni� ja. Wystarczy�oby o niego troch� powalczy�. A on
zdecydowa�, �e woli pozosta� ma�y i zdrowy. Szanowa�em takie podej�cie, ale
nie potrafi�em go zrozumie�. I chyba szanowa�bym Nielara nieco bardziej, gdyby
zaryzykowa�. Zreszt�, kto zrozumie Dragaerian?
� S�ysza�e� co�? � spyta�em na wszelki wypadek.
� O czym?
� Nie wyg�upiaj si�.
Gdyby jeszcze troch� poudawa�, da�bym si� nabra�. Zamiast tego powiedzia�:
� S�ysza�em, �e pracownik zrobi� ci� na szaro. Kt�ry to?
� Niewa�ne. A nied�ugo ca�a sprawa b�dzie niewa�na.
� Rozumiem.
� No to tymczasem.
Wyszed�em od niego i skierowa�em si� do Po�udniowej Adrilankhi, gdzie znaj-
duje si� ludzka dzielnica.
Loiosh dla odmiany podr�uj�cy na moim lewym ramieniu zauwa�y�:
�Wie�� si� roznios�a."
�A czego si� spodziewa�e�? Wiadomo by�o, �e si� rozniesie i �e musz� si�
tym zaj��, bo inaczej wszyscy b�d� my�leli, �e mo�na mnie bezkarnie okra��.
I spr�buj�."
Szed�em ra�nym krokiem, analizuj�c ca�� sytuacj�, Je�eli b�d� mia� szcz�cie,
Morrolan mo�e mi pom�c odnale�� Quiona. Problem polega� na tym, czy b�dzie
chcia�. A tego nie wiedzia�em.
Z rozmy�la� wybi�o mnie pytanie Loiosha:
�Odwiedzamy dziadka, szefie?"
�Nie s�dz�. Nie dzi�."
�To dok�d idziemy?"
�Zgadnij?"
�Do burdelu albo do knajpy."
�Brawo. Do knajpy."
�A kto ci� zaniesie do domu?"
�Nie mam zamiaru si� spi�."
�To po co idziemy do knajpy?"
�Zamknij si�, Loiosh."
�Mog� si� zamkn��, ale kto ci wtedy przypomni, �e czas si� zebra� do Czar-
nego Zamku?"
�Sam si� musz� zebra�: na odwag�. Teraz daj mi pomy�le�."
Zacz�o si�pi�.
Zebra�em troch� energii z Kuli i stworzy�em nad swoj� g�ow� niewidzialn�
tarcz�. To by�a najprostsza magia i prawie ka�dy przechodzie� zrobi� to samo.
Je-
dyne wyj�tki stanowili Teckle wyczekuj�cy w bramach albo mokn�cy. Ulice sta�y
si� �liskie, a potem b�otniste, w miar� jak zbli�ali�my si� do dzielnicy
zamiesz-
kanej przez ludzi. B�d� musia� po spacerze wyczy�ci� buty... Musi na to istnie�
jaki� magiczny spos�b, tylko jako� nigdy go nie pozna�em. Obieca�em sobie nad-
robi� zaleg�o�ci.
Zanim dotar�em do Tworine, przesta�o pada�, co by�o mi�e, jako �e w�r�d lu-
dzi by�o nader niewielu mag�w, i nie chc�c zwraca� na siebie uwagi, zmuszony
by�bym mokn��, czego bardzo nie lubi�. Fakt, ubrany by�em jak zawsze w czer�
i szaro��, czyli barwy Domu Jherega, ale takich stroj�w widywa�o si� sporo. Go-
rzej by�o z Loioshem, gdy� sam jego widok na moim ramieniu wystarcza�, by
wszyscy, kt�rzy si� na tym znali, wiedzieli, �e maj� do czynienia z czarownic�,
tyle �e m�skiego rodzaju. A w�r�d ludzi znajomo�� przynajmniej teorii czar�w
by�a spora. Nie znaczy�o to naturalnie, �e musia�em si� jeszcze bardziej
afiszowa�
znajomo�ci� magii.
Mniej wi�cej w tym czasie Loiosh pods�ucha� wystarczaj�co wiele strz�pk�w
moich my�li, �eby sko�czy� si� m�j spok�j.
�Szefie, kogo niby masz zamiar zostawi�?."
�Ciebie. Przepraszam."
�Pieprzysz! Nie mo�esz..."
�Mog�. I nie m�w mi, �e zgin� tragicznie bez twojej opieki. Nie przynosi si�
jherega, sk�adaj�c wizyt� Smokowi. Przynajmniej nie pierwsz� wizyt�."
�Ale..."
�S�uchaj no: nie jeste� g�upi, jeste� dla mnie wa�ny i jeste� zostawiony."
Podobna wymiana pogl�d�w zape�ni�a czas i ani si� spostrzeg�em, jak dotar-
�em do celu. Problem polega� na tym, �e naprawd� si� ba�em. Sam nie wiem czego,
najprawdopodobniej nieznanego. Szczerze nie chcia�em i��, ale nie mog�em zna-
le�� rozs�dnego sposobu, �eby tego unikn��. Pr�bowa�em sobie wyobrazi�, jak
mo�e przebiega� wizyta, i nie by�em w stanie. A nie mog�em nie �ciga� Quiona,
bo moj� reputacj� szlag by trafi�, a dla kogo� z Domu Jherega by�o to r�wno-
znaczne z utrat� pieni�dzy i bezpiecze�stwa.
Odnalaz�em lokal Ferenka dok�adnie tam, gdzie powiedziano mi, �e go znaj-
d�, i wszed�em. Chwil� trwa�o, nim wzrok przyzwyczai� si� do p�mroku. Nigdy
dot�d tu nie by�em, ale dziadek rekomendowa� lokal jako serwuj�cy uczciw� fe-
naria�sk� brandy.
Ciekawostka sporo m�wi�ca o Dragaerianach. Oni nie maj� w�asnego okre-
�lenia na brandy, a nie u�ywaj� naszego z nie znanych mi powod�w, mimo �e sam
trunek znali i spo�ywali... nazywaj� go winem, a r�nice w smaku uzale�nia-
j� pewnie od widzimisi� producenta. Wino i brandy maj� zupe�nie r�ne smaki,
o mocy nie wspominaj�c. Rzecz sprowadza si� do tego, �e ich nie obchodzi smak,
moc, czy proces wytwarzania, wa�ne jest tylko to, �e oba napoje powstaj� z owo-
c�w, wi�c musz� by� tym samym. Pokr�tne rozumowanie jak na m�j gust.
Ludzie nie maj� takiego problemu, a zw�aszcza Ferenk. Ca�a �ciana za d�ugim
kontuarem z ciemnego drewna zastawiona by�a butelkami rozmaitych gatunk�w
brandy. Po�ow� z nich zrobiono z brzoskwi�. By�em pod wra�eniem. Poj�cia nie
mia�em, �e istnieje a� tyle gatunk�w brandy. I mi�o si� sk�ada�o, �e Imperium
nie
toczy�o wojny ze Wschodem.
W lokalu prawie nie by�o go�ci. Obliza�em si� i siad�em ostro�nie na wy-
sokim krze�le przy barze. Przewiduj�co mia�o te� wysokie oparcie. Przewiduj�-
co, bo zna�em lokale, w kt�rych kto� rado�nie poustawia� przy barze sto�ki bez
opar�. Osobi�cie nie ryzykowa�em, ale widzia�em, jak si� z nich zwalaj� z �o-
motem klienci. Barman spojrza� na Loiosha, zastanowi� si� i nic nie powiedzia�.
Przetar� blat przede mn� i spojrza� pytaj�co.
� Oregigeret � powiedzia�em.
Kiwn�� g�ow�.
� Politura i wodorosty, tak? � spyta�.
� Tak to nazywaj�?
Wzruszy� ramionami.
� Nazywaj�, bo nie nale�y do �agodnych.
� A co by� mi poleci�?
Spojrza� na p�ki i wybra� nisk�, p�kat� butelk� z wyp�owia�� nalepk�. Nie na
tyle jednak wyp�owia��, �ebym nie zdo�a� przeczyta� napisu, gdy mi j� pokaza�:
Barackaranybol.
� Niech b�dzie.
Profilaktycznie nawet nie pr�bowa�em tego wym�wi�.
Barman wzi�� szklank�, si�gn�� pod kontuar i wrzuci� do niej troch� lodu.
By�em pod jeszcze wi�kszym wra�eniem, �e sta� go na l�d i magi� ch�odz�c�.
Takie rzeczy s�ono kosztowa�y. Tak mnie to wra�enie przyt�oczy�o, �e dopiero
w ostatniej sekundzie zorientowa�em si�, co ma zamiar zrobi�.
� Nie! � zaprotestowa�em. � Nie chc� z lodem!
Spojrza� na mnie z niesmakiem. Ale wyj�� spod lady dzbanek i nala� wody
do szklanki z lodem. Potem wyj�� drug� szklank� i wla� do niej brandy. A potem
postawi� obie przede mn�.
� Woda jest do przep�ukania ust � wyja�ni�. � Ty wiesz, jak pi�, ja wiem,
jak nalewa�. Zgoda?
� Zgoda.
Upi�em ma�y �yk brandy. By�a doskona�a.
Us�ysza�em z�o�liwy chichot Loiosha, wi�c kaza�em mu si� zamkn��.
Odstawi�em brandy i si�gn��em po wod�. Upi�em spory �yk, po czym zn�w
si�gn��em po brandy.
� Dla mnie to samo � rozleg� si� zza moich plec�w jedwabisty, dziwnie
znajomy g�os.
Odwr�ci�em si� i u�miechn��em szeroko.
� Kiera!
� Witaj, Vlad.
Kiera Z�odziejka usiad�a na s�siednim krze�le barowym.
� Co tu porabiasz? � spyta�em.
� Kosztuj� fenaria�sk� brandy.
Barman gapi� si� na ni� na po�y wrogo, na po�y boja�liwie. Ja, cho� Jhereg,
by�em cz�owiekiem: ona nie do��, �e nale�a�a do Domu Jherega, to by�a Draga-
eriank�. Rozejrza�em si� po lokalu � trzej pozostali klienci przygl�dali jej si�
z mieszanin� strachu i nienawi�ci. Spojrza�em na barmana i powiedzia�em:
� Pani prosi�a o brandy.
Spojrza� na stolik, przy kt�rym siedzieli pozostali go�cie, potem na Kier�.
A potem na mnie. A ja przygl�da�em mu si� i czeka�em. Obliza� usta, zawaha� si�
i wykrztusi�:
� Ju� si� robi.
No i zabra� si� wreszcie do roboty.
Kiedy podsun�� Kierze szklank� z tak� sam� jak moja zawarto�ci�, przeszed�
na drugi kraniec kontuaru. Wzruszy�em ramionami i zaproponowa�em gestem,
�eby�my zmienili miejsca na sympatycznie odosobniony stolik.
� Cz�sto tu zagl�dasz? � spyta�em, gdy usiedli�my.
U�miechn�a si�.
� S�ysza�am, �e masz problemy.
Potrz�sn��em g�ow� z podziwem.
� Kt�rego� dnia b�d� musia� sprawdzi�, sk�d ty to wszystko wiesz.
� Mo�e ci si� uda. Potrzebujesz pomocy, Vlad?
� Tylko odwagi. Jak s�dz�.
� Prosz�?
� Wiesz, �e jeden z moich prysn�� ze z�otym jajkiem.
� Wiem. I mama kwoka jest nieszcz�liwa?
� Tatu� kogut, je�li nie robi ci to r�nicy.
� Prosz� uprzejmie. I co zamierzasz z tym zrobi�?
� Uda� si� gdzie�, gdzie nie mam ochoty si� znale��. Na pocz�tek.
� Gdzie?
� S�ysza�a� kiedy� o Czarnym Zamku?
Jej oczy rozszerzy�y si� dostrzegalnie.
� Mieszka tam lord z Domu Smoka � odpar�a. � Morrolan.
� W�a�nie.
Przekrzywi�a g�ow� i przyjrza�a mi si� bacznie.
� Co� ci powiem, Vlad. Udaj si� do Czarnego Zamku. Je�li Morrolan ci�
zabije, nie prze�yje miesi�ca.
Poczu�em, �e co� �ciska mnie za gard�o.
Dopiero po chwili odwa�y�em si� odezwa�.
� Planujesz zmieni� fach?
U�miechn�a si�:
� Wszyscy mamy przyjaci�.
� Dzi�ki � powiedzia�em. � Kolejny raz jestem twoim d�u�nikiem.
Przytakn�a, nadal z u�miechem.
A potem wsta�a i powiedzia�a g�o�no:
� Niez�e wino.
I nim barman odzyska� mow�, wysz�a.
Sta�o si� co� dziwnego. W sumie zemsta nie powinna mnie obej��, bo je�li
do niej dojdzie, to b�d� ju� do�� d�ugo martwy. A mimo tej �wiadomo�ci to, co
us�ysza�em, podnios�o mnie na duchu. Tylko dalej nie wiedzia�em dlaczego.
Wypi�em drug� szklank� brandy g��wnie po to, �eby udowodni� Loioshowi,
kto mia� racj�, i poprzesta�em na niej. Sprawdzi�em czas � okaza�o si�, �e mam
jeszcze ze dwie godziny do spotkania z Narvane'em. Zap�aci�em barmanowi, na-
straszy�em go, �e wr�c�, i poszed�em do domu.
* * *
M�j dziadek ma bia�ego kota imieniem Ambrus. Jest to najinteligentniejszy
kot, jakiego w �yciu widzia�em. I najstarszy. W sumie nigdy si� z nim nie bawi-
�em tak, jak ludzie bawi� si� z kotami, ale jako dzieciak cz�sto z nim rozmawia-
�em. Przewa�nie wtedy, kiedy ojciec z dziadkiem dyskutowali o czym� w drugim
pokoju. Udawa�em, �e Ambrus mnie rozumie, i albo tak rzeczywi�cie by�o, albo
pami�� p�ata mi figle, poniewa� normalny kot nie m�g� w ten spos�b reagowa�.
Ambrus miaucza� w odpowiedzi na pytania, mrucza� zadowolony, gdy m�wi�em,
�e go lubi�, i wysuwa� pazury, zadaj�c ciosy tam, gdzie mu pokaza�em, m�wi�c,
�e to jest smok.
Wiedz�c to, co wiem teraz, nie s�dz�, �eby moja pami�� p�ata�a mi figle.
Jakkolwiek by by�o, pewnego dnia kiedy mia�em z siedem lat, ojciec zobaczy�,
�e do niego m�wi�, i a� si� zmarszczy�.
� Nie lubisz kot�w? � zdziwi�em si�.
� Nie o to chodzi. Niewa�ne zreszt�.
Wydaje mi si�, �e za nim sta� dziadek obserwuj�cy z u�miechem ca�� scenk�.
* * *
Ludzie paraj� si� czarami, Dragaerianie magi�. A ja i tym, i tym, co nale-
�y do rzadko�ci. Dlatego mam podstawy do wiarygodnych por�wna�. Podstawo-
wa r�nica polega na tym, �e czary s� zabawniejsze i sprawiaj� wi�cej rado�ci.
Gdyby czarownica mog�a si� teleportowa� (nigdy o czym� podobnym nie s�ysza-
�em, ale mog� si� myli�), przygotowanie stosownego czaru zaj�oby jej z godzin�
i wymaga�o recytacji oraz masy rozmaitych ingrediencji. Za to efekt stanowi�by
prawdziwe emocjonalne spe�nienie.
I na pewno nie chcia�oby jej si� potem rzyga�.
Narvane, doskona�y mag i jeden z moich silnor�kich, zamiast godzinnych
przygotowa� spyta� tylko:
� Got�w?
� Ano.
Uni�s� od niechcenia r�k� i biurko znikn�o.
A m�j �o��dek zaprotestowa�.
* * *
Pewnego dnia zrobi�em co�, za co ojciec mnie uderzy�. Nie pami�tam co, ale
pewnie mia� racj�, bo cz�sto mnie nie bi�. To nie by� pierwszy raz, ale w�a�nie
ten
raz zapami�ta�em. Mia�em wtedy siedem, albo osiem lat.
Pami�tam, �e spojrza�em na niego zaskoczony i potrz�sn��em g�ow�. Ojciec
wytrzeszczy� oczy i b�ysn�o w nich co� na podobie�stwo strachu. I sta�, patrz�c
na mnie, po czym si� odwr�ci� i wyszed� do drugiego pokoju. Chyba chcia� spy-
ta�, co ma znaczy� moja mina, ale nie zrobi� tego, a ja nie odezwa�em si�
s�owem.
By�em m�ody i wi�kszo�� z tego odtworzy�em dopiero p�niej z mglistych wspo-
mnie�. Jedno, czego by�em pewien, to to, �e moja reakcja go zaskoczy�a i prze-
straszy�a. Nie mia� poj�cia, �e spowodowana by�a zaskoczeniem, �e kto� takiego
klapsa uwa�a za uderzenie. Przecie� on nie bola�. B�l towarzyszy solidnemu bi-
ciu, a takie dostawa�em za ka�dym razem, kiedy posy�a� mnie po co� na rynek.
* * *
W pierwszym momencie nie zwr�ci�em uwagi na to, gdzie si� znalaz�em, gdy�
by�em zbyt zaj�ty walk� z w�asnym �o��dkiem. Dragaerianie nie odczuwaj� nud-
no�ci po teleportacji, wi�kszo�� ludzi tak. A ja pechowo mam wyj�tkowo wra�li-
wy �o��dek.
Nie otwiera�em oczu, za to szybko prze�yka�em �lin�, co by�o sprawdzonym
sposobem na powstrzymanie wymiot�w. Ta brandy nie by�a najlepszym pomy-
s�em. .. �o��dek powoli si� uspokaja�, tote� zaryzykowa�em szybkie spojrzenie
wok�. Znajdowa�em si� na obszernym dziedzi�cu i... natychmiast ponownie za-
cisn��em powieki, gdy dotar�o do mnie, �e jestem w powietrzu, maj�c daleko pod
sob� doskonale widoczny krajobraz. �o��dek znowu podjecha� mi do gard�a �
tym razem z zupe�nie innego powodu.
Min�a naprawd� d�uga chwila, nim zdo�a�em odetchn�� g��boko i otworzy�
oczy na dobre. Jakie� pi��dziesi�t jard�w przede mn� znajdowa�y si� wielkie po-
dw�jne wrota zamku. Dziedziniec za� ze wszystkich stron otacza�y wysokie mury
urozmaicone wie�ami. Zaryzykowa�em spojrzenie w d� � zobaczy�em chmury.
Pi�knie, po co komu� wysokie mury obronne w zamku, kt�ry unosi si� w po-
wietrzu? Pytanie naturalnie by�o retoryczne. Nad g�ow� mia�em pomara�czowe
niebo i wi�cej chmur. Wia� przyjemny wietrzyk, a na dziedzi�cu poza mn� nie
by�o nikogo.
Zar�wno mur, jak i wie�e wykonano z jednolitego czarnego kamienia, naj-
prawdopodobniej obsydianu. Wi�kszo�� powierzchni pokrywa�y p�askorze�by
przedstawiaj�ce polowania lub walki.
Bezgu�cie.
Na murze dostrzeg�em dwie postacie. Obie mia�y czarno-srebrne stroje Domu
Smoka. Jedna trzyma�a w r�ku halabard�, druga lask�.
Prosz�, prosz�: magowie zatrudnieni jako stra�nicy.
C�, to ostatecznie przekona�o mnie, �e gospodarz jest nieprzyzwoicie boga-
ty. Ten z halabard� zobaczy�, �e si� na nich gapi�, i zasalutowa�. Sk�oni�em
si�,
�a�uj�c, �e nie ma ze mn� Loiosha. Na pewno mia�by co� do powiedzenia. Powoli
ruszy�em ku wielkim odrzwiom.
* * *
Obiektywnie oceniaj�c w�asn� m�odo��, musz� przyzna�, �e wychowa�em si�
w warunkach, w kt�rych przemoc by�a codzienno�ci�. Nigdy wcze�niej o tym nie
my�la�em, ale faktem jest, �e od najm�odszych lat ba�em si� elf�w. Mieszkali�my
nad restauracj� jako jedyni ludzie w okolicy. Wi�kszo�� czasu sp�dza�em w loka-
lu, nawet kiedy by�em jeszcze zbyt ma�y, by w czymkolwiek pomaga�. Ba�em si�
za ka�dym razem, gdy musia�em sam z niego wyj��. Dobrze to pami�tam, podob-
nie jak d�ugie po�cigi alejkami i lania spuszczane albo przez elfy, kt�re nie
lubi�y
ludzi, albo przez ludzi uwa�aj�cych, �e si� wywy�szamy. To ostatnie nie zdarza�o
si� cz�sto, a pierwszy raz przytrafi�o mi si�, gdy mia�em osiem lat. Ojciec
spre-
zentowa� mi kompletny str�j w barwach Domu Jherega i by� to jeden z niewielu
dni, kiedy czu� si� naprawd� szcz�liwy. Udzieli� mi si� ten nastr�j i
paradowa�em
dumnie po okolicy, p�ki nie spotka�o mnie kilku ch�opak�w w moim wieku. Ci�g
dalszy by� �atwy do przewidzenia.
Pami�tam te�, �e ich bicie nie zrobi�o na mnie wra�enia i �e og�lny wniosek,
jaki wyci�gn��em, by� taki, �e biedacy nie potrafi� nawet porz�dnie przyla�. Nie
to co elfy.
* * *
Moje kroki odbija�y si� echem, jakbym szed� po kamieniach, podczas gdy ma-
szerowa�em w powietrzu. Denerwuj�ce. Jeszcze bardziej denerwuj�ce by�o odkry-
cie biegn�cych wok� odrzwi symboli u�ywanych przy rzucaniu czar�w. Obliza-
�em wyschni�te nagle wargi...
Gdy znalaz�em si� jakie� dziesi�� st�p od wr�t, oba skrzyd�a otwar�y si� bez-
g�o�nie i majestatycznie. Bardzo denerwuj�ce. Odruchowo przyg�adzi�em jedn�
r�k� w�osy, drug� poprawi�em zapi�cie peleryny. Wszystko by�o na miejscu. No
i dobrze � zawsze lepiej by� zaskakuj�cym ni� zaskakiwanym.
Drzwi znieruchomia�y i dostrzeg�em posta� stoj�c� w �ukowato sklepionym
wej�ciu. Mia�a bia�� sk�r� i bia�ozielon� na po�y sukni�, na po�y sari. Barwy
Do-
mu Issoli. I rzeczywi�cie przypomina�a issol� � by�a smuk�a, pe�na gracji i d�u-
gonoga. Naturalnie nie mia�a d�ugiego, ostrego dzioba, ale to by ju� by�a
przesada.
Mia�a za to niebieskie oczy, kasztanowe w�osy i � nawet jak na ludzkie standardy
� by�a pi�kna.
G�os niski i s�odki idealnie pasowa� do wygl�du:
� Witaj w Czarnym Zamku, szlachetny Jheregu. Jestem Teldra. Oczekiwali-
�my ci� i mam nadziej�, �e tw�j pobyt b�dzie mi�y i przyjemny. Do�o�ymy stara�,
by takim si� okaza�. Mam nadziej�, �e teleportacja nie by�a zbyt nieprzyjemna?
I sk�oni�a si� dwornie, jak to jest zwyczajem przedstawicieli Domu Issoli.
� Hmm... nie za bardzo � wyb�ka�em.
U�miechn�a si�, jakby j� to naprawd� obchodzi�o, i doda�a:
� Prosz� wej��. Zaraz po�l� po lorda Morrolana.
Po czym wyci�gn�a r�k� po moj� peleryn�, i szlag by to trafi�, ale prawie jej
j� odda�em!
Powstrzyma�em si� dos�ownie w ostatnim momencie, i to odruchowo.
� Nie lubi� przeci�g�w � wyja�ni�em.
� Naturalnie � zgodzi�a si� nadal z u�miechem. � Prosz� za mn�.
Dopiero w tym momencie dotar�o do mnie, �e ani razu nie wym�wi�a mego
nazwiska � musia�a nie wiedzie�, jak sieje wymawia, a to z kolei oznacza�o, �e
Morrolan niewiele o mnie wie. Troch� mnie to podnios�o na duchu.
Wszed�em do Czarnego Zamku. Znalaz�em si� w olbrzymim holu, z kt�rego
bia�e marmurowe schody pi�y si� �ukiem w prawo i w lewo. Przed sob� mia�em
�ukowato sklepione wej�cie, nad sob� balkony, a na �cianach kilka krajobraz�w.
Orygina��w ma si� rozumie�. Ca�e szcz�cie, �e czer� nie stanowi�a dominuj�ce-
go koloru.
Moj� uwag� zwr�ci� jeden z obraz�w, gdy� w prawym g�rnym rogu znajdo-
wa�o si� wielkie, ��te s�o�ce wisz�ce na b��kitnym niebie upstrzonym bia�ymi
ob�oczkami. Widzia�em ju� podobny fenomen � oczami dziadka. Nie ulega�o
�adnej w�tpliwo�ci, �e ten obraz powsta� na Wschodzie.
Teldra zaprowadzi�a mnie przez �rodkowe, najwi�ksze wej�cie (po bokach
znajdowa�y si� dwa mniejsze, te� �ukowato sklepione, kt�rych w pierwszym mo-
mencie nie zauwa�y�em) na szeroki korytarz prowadz�cy do salonu. Dominuj�-
cym kolorem by� tu ciemno��ty, ale stonowany i dobrze wsp�graj�cy z blaskiem
lamp. Pe�no w nim by�o mi�kkich foteli, bark�w, stolik�w, sto��w i bufet�w. Po
pierwszych dziesi�ciu sekundach przesta�em szuka� mo�liwych pu�apek. Tygo-
dnia by na to nie starczy�o. Zacz��em �a�owa�, �e nie zabra�em ze sob� Loiosha.
Teldra wskaza�a mi fotel wygl�daj�cy na wygodny i pozwalaj�cy spokojnie
obserwowa� drzwi. Usiad�em. By� wygodny.
� Lord Morrolan zjawi si� za moment � powiedzia�a. � Pozwoli pan poda�
sobie wino?
� Hm... tak... dzi�ki.
By�em w�ciek�y na samego siebie � zapomina�em j�zyka w g�bie jak Teckla
z pierwsz� wizyt� u pana hrabiego. Szlag by to trafi�!
Teldra przynios�a z jednego z bark�w wiaderko z lodem, w kt�rym spoczywa�a
butelka, i otworzy�a j� sprawnie i z gracj� cechuj�c� wszystkie jej ruchy. To,
�e
wino znajdowa�o si� w lodzie, sporo m�wi�o � tylko ludzie sch�adzaj� wino,
Dragaerianie maj� obrzydliwy zwyczaj podawania go w temperaturze pokojowej.
Nala�a wina do kielicha.
Wypi�em.
By�o naprawd� doskona�e, co stanowi�o kolejne zaskoczenie. Obejrza�em bu-
telk�, ale nalepka nic mi nie m�wi�a. Marka by�a mi ca�kowicie nieznana.
� Czy mog� jeszcze co� dla pana zrobi�, milordzie?
� Nie. Dzi�ki pani mam wszystko co trzeba.
� W takim razie do zobaczenia p�niej, milordzie.
Wsta�em, jak nakazywa�a uprzejmo��, i poczeka�em, a� wyjdzie, zamykaj�c
za sob� drzwi. Podzi�kowa�a mi uprzejmym skinieniem g�owy. Jestem pewien, �e
zachowa�aby si� tak samo, gdybym nadal siedzia�.
Spokojnie dopi�em zawarto�� kielicha. Lordowie z Domu Smoka nie u�ywaj�
trucizny, tote� nawet moja podejrzliwa natura nie protestowa�a. Drzwi otworzy�y
si� i do salonu wszed� lord Morrolan. By� wysoki, ubrany na czarno z niewielkimi
srebrnymi akcentami. Peleryn� mia� cz�ciowo odrzucon� na plecy, a praw� d�o�
opiera� na r�koje�ci d�ugiego miecza. Rysy twarzy regularne � czystej krwi Smok
o wysokim czole i ciemnych, prostych w�osach na tyle d�ugich, by zas�ania�y
uszy.
Przyjrza�em si� uwa�nie mieczowi i mimo �e pozostawa� w pochwie, wiedzia�em,
�e nie jest to zwyk�a bro�. Najprawdopodobniej by�a to bro� Morgantich, i to
niezwykle pot�na. Z pewnym trudem powstrzyma�em dreszcz, czuj�c jej zew
w moim umy�le.
Dopiero gdy sko�czy�em go ogl�da�, zastanowi� mnie fakt, �e ma przy sobie
bro�, i to w dodatku tak�. Ciekawy zwyczaj witania go�cia we w�asnym domu
z ostrzem przy boku. Albo mia� dziwne nawyki, albo nie czu� si� bezpieczny.
Albo te� planowa� mnie zabi�.
Je�li chodzi o dusz�, mo�na sobie wierzy�, w co si� chce. Dragaerianie na ten
przyk�ad wierz� w reinkarnacj�. Oboj�tne w co by si� wierzy�o, jedno nie ulega
kwestii � ka�dy zabity broni� Morgantich nie ma szans na wskrzeszenie. Mnie
to wystarcza, by traktowa� jaz naprawd� du�ym szacunkiem. W tym momencie
u�wiadomi�em sobie, �e ponownie zachowa�em si� jak ostatni wsiok � siedz�
i gapi� si� na niego jak wrona w drewnianego imperia�a.
Wsta�em, uk�oni�em si� uprzejmie i powiedzia�em:
� Lordzie Morrolan, jestem Yladimir Taltos. Czuj� si� zaszczycony, �e ze-
chcia� si� pan ze mn� zobaczy�.
Jestem te� dobrym k�amc� jakby co.
Skin�� mi g�ow� i da� znak, �ebym usiad�. W tym czasie do salonu wesz�a
Teldra i nala�a mu wina. Usiad� naprzeciw mnie, a gdy wychodzi�a, powiedzia�:
� Dzi�kuj�, lady Teldro.
Tytu� mnie zaskoczy� i odruchowo zacz��em si� zastanawia�, jaki rodzaj
zwi�zku ich ��czy: pracodawca-pracownik, czy te� bardziej osobisty. Morrolan
za� przygl�da� mi si� w spos�b, w jaki ja zwykle ogl�dam ciekawostk� jubilersk�.
Nawet pij�c, nie spuszcza� ze mnie wzroku, wi�c te� mu si� przygl�da�em. Mia�
ciemn� karnacj�, cho� ja�niejsz� ni� cz�onkowie Domu Soko�a lub Yalisty. Si�-
gaj�ce ramion w�osy wykazywa�y pewne sk�onno�ci do skr�cania si� i sprawia�y
wra�enie z lekka zapomnianych. Siedzia� nieco sztywno, jakby by� got�w do akcji
lub te� nie do ko�ca czu� si� swobodnie. G�ow� porusza� szybko i energicznie.
W ko�cu odstawi� kielich i odezwa� si�.
� No dobrze, Jheregu. Wiesz, dlaczego tu jeste�?
S�dz�c po tonie, uzna�, �e b�dzie to bardziej obra�liwe od �W�satego".
� S�dzi�em, �e wiem � odpar�em. � Mog�em oczywi�cie zosta� wprowa-
dzony w b��d.
� Wysoce prawdopodobne.
� Skoro tak, to mo�e b�dzie pan �askaw mnie o�wieci�.
� Mam taki zamiar � oznajmi� i umilk�.
Nadal si� na mnie gapi� i zaczyna�em mie� wra�enie, �e robi to g��wnie po to,
by mnie zirytowa�. Albo wypr�bowa�, co w moim wypadku daje dok�adnie taki
sam efekt.
Je�eli jest si� cz�owiekiem i nale�y si� do Domu Jherega, trzeba si� spodzie-
wa�, �e od czasu do czasu b�dzie si� obra�anym. Je�eli chce si� pozosta� w�r�d
�ywych, nie na wszystkie obelgi nale�y reagowa�. Co nie jest r�wnoznaczne z nie-
reagowaniem na �adn�. Poniewa� sytuacja zaczyna�a mi dzia�a� na nerwy, powie-
dzia�em:
� Wygl�da na to, szlachetny Smoku, �e chcesz mi co� powiedzie�.
Prawie u�miechn�� si� p�g�bkiem, nim odpar�:
� Owszem. Pewien tw�j pracownik pojawi� si� w G�rze Dzur. Jak si� dowie-
dzia�e�, jaki� czas temu z�o�y� mi wizyt� w zwi�zku z negocjacjami dotycz�cymi
niewielkiej transakcji dotycz�cej pewnej nieruchomo�ci. Chcia�by� dowiedzie�
si�, gdzie on przebywa, bo wygl�da na to, �e jak to m�wi�, prysn�� ze srebrami
rodowymi.
� Wygl�da na to, �e to wszystko ju� wiem.
� Zgadza si�. Chcesz go zabi�, tylko nie znalaz�e� nikogo, kto by�by got�w
uda� si� do G�ry Dzur. Pomy�la�e� wi�c, �eby z�o�y� mi wizyt� i dowiedzie� si�,
co wiem na temat Sethry Lavode. Poza legendami i plotkami, kt�re ju� znasz.
Poza tym, �e mnie zirytowa�, tak�e zaniepokoi� przenikliwo�ci�. Nad�ty du-
pek, ale bez dw�ch zda� inteligentny i dysponuj�cy doskona�ymi �r�d�ami infor-
macji. Nie wspominaj�c ju� o tym, �e mag, i to nosz�cy naprawd� pot�n� bro�.
No i znajdowa�em si� w jego zamku. Zdecydowa�em si� pozosta� uprzejmym:
� Rzeczywi�cie jego post�powanie zmusi�o mnie do dzia�ania, a w tych oko-
liczno�ciach moje zainteresowanie G�r� Dzur jest raczej zrozumia�e. By�bym
wdzi�czny za wszelkie informacje dotycz�ce zar�wno jej, jak i jej mieszka�c�w.
Morrolan przygl�da� mi si� z min�, kt�ra by�a czym� pomi�dzy ironicznym
u�mieszkiem, a zirytowanym grymasem.
� Doskonale. Odpowiedz mi wi�c na jedno pytanie: chcesz odnale�� swego
pracownika?
Przez moment analizowa�em mo�liwe dwuznaczno�ci kryj�ce si� w pytaniu,
nim odpowiedzia�em zwi�le:
� Tak.
� Pi�knie. W takim razie poszukajmy go.
I wsta�.
Zrobi�em to samo. Podszed� do mnie i skoncentrowa� si� przez moment. Mia-
�em dwie mo�liwo�ci: wykorzysta� okazj�, kt�ra mog�a si� nie powt�rzy�, lub
wycofa� si�. W tym interesie trzeba ryzykowa�, wi�c wykorzysta�em okazj�. M�j
�o��dek wywin�� koz�a i �ciany salonu znikn�y.
Rozdzia� trzeci
W pobli�u prawej d�oni znalaz� si� n�, a-w pobli�u lewej rozmaite zio�a i inne
rzeczy.
Nie wiedzia�em i nie chcia�em wiedzie�, co dok�adnie wyj��em z przynie-
sionych zapas�w, ale zauwa�y�em sznur o dziewi�ciu w�z�ach, ga��zk� jesionu
w kszta�cie g�owy byka, malutki miedziany dzbanek, ko�� z nogi �osia, kawa�ek
splecionej sk�ry i kilka innych drobiazg�w. Ciekaw by�em, co zamierzam z nimi
zrobi�.
Morrolan pierwszy przerwa� cisz�.
� Witamy w G�rze Dzur.
M�j �o��dek robi�, co m�g�, by mu odpowiedzie�.
Poczu�em, �e mam mi�kkie nogi, i na wszelki wypadek opar�em si� o skaln�
�cian� otaczaj�c� niewielk� platform�, na kt�rej si� znale�li�my. Prowadzi�o z
niej
tylko jedno wyj�cie � w�skie, pn�ce si� w g�r� schody. Platform� o�wietla�a
jedna umieszczona w uchwycie pochodnia, a s�dz�c po warstwie sadzy nad ni�,
w ten spos�b o�wietlano j� od dawna. Miejsce to, cho� niecz�sto u�ywane, by�o
przygotowane na przybycie go�ci.
Zrobi�em co mog�em, by spacyfikowa� �o��dek, nie daj�c tego po sobie po-
zna�.
� Urocze miejsce � wykrztusi�em.
Morrolan postawi� stop� na najni�szym stopniu.
� T�dy prosz�.
By zyska� na czasie, spyta�em:
� Sethra Lavode?
� Oczekuje nas.
� Aha.
Wzi��em kilka g��bszych oddech�w i ruszy�em w �lad za nim. Schody by�y
r�wnie strome, co w�skie � wida� by�o, �e wykonano je z my�l� o Dragaeria-
nach, kt�rzy maj� d�u�sze nogi ni� ludzie. Stopni by�o naprawd� du�o.
Po d�u�szej chwili schody zacz�y skr�ca� delikatnie w lewo