4735

Szczegóły
Tytuł 4735
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4735 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4735 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4735 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

STEVEN BRUST Taltos Czwarty tom serii Vlad Taltos * * * Czwarty tom przyg�d zab�jcy-czarnoksi�nika nale��cego do mafii i posia- daj�cego lataj�cego familiara imieniem Loiosh. Tym razem Vlad Taltos zostaje wynaj�ty nie do zabicia, lecz do okradzenia kogo�. I to nie byle kogo, lecz ma- ga. Zleceniodawcami s� Sethra Lavode i Morrolan e'Drien, konsekwencj� za� wyprawa na �cie�ki Umar�ych i ocalenie Aliery oraz pocz�tki dziwnej przyja�ni cz�owieka z Domu Jherega z tr�jk� Dragaerian z Domu Smoka. * * * Dla Fluffy 'ego Dzi�kuj� Nate, Emmie, Karze, Pam i Willowi. Specjalne podzi�kowania za pomoc nale�� si� Gailowi Bucichowi i jak zawsze Adrian Morgan. Cykl Feniks ponownie rozpada si� w kurz, Smok gro�ny na Iow wyrusza ju�. Lyorn dzi� warczy, opuszcza r�g, Przed tiassy snami umyka wr�g. Sokola na niebie znak wartownika, Dzur cieniem przez noc przenika. Issola uderza zdradziecko i cicho, Tsalmoth jak �yje, wie tylko licho. Yalista na zmian� niszczy i stwarza, Cichy iorich zna, nie powtarza, Jhereg tym �yje, co ma po innych, Chreotha plecie sie� na niewinnych. Yendi wystrzela zab�jczym splotem, Jhegaala co robi, dowiesz si� potem. Athyra w my�li milczkiem si� wkrada, Strachliwa teckla w trawach jak zjawa. Orka przemierza podmorskie gaje, A szary feniks z popio��w wstaje. Rozdzia� pierwszy Cykl: smok, dzur, chreotha, athyra, sok�, feniks, teckla i jhereg... Ludno�� imperium podzielona by�a na siedemna�cie wielkich Dom�w, a symbolem ka�de- go by�o inne zwierz�... Ta�czy�y mi przed oczami, zdaj�c si� otwiera� w moich d�oniach... Oto by�o Imperium Dragaerian i oto by�em ja... cz�owiek... outsider. �atwiej ju� na pewno nie b�dzie. Maj�c nadziej�, �e nie obserwuje mnie �aden b�g, rozpocz��em. Jakie� dwie�cie mil na p�nocny wsch�d od Adrilankhi znajduje si� g�ra wy- gl�daj�ca jak dzie�o jakiego� megalomaniaka. Przypomina bowiem gotowego do skoku szarego dzura. Ka�dy j� widzia�, je�li nie na obrazie, to na sztychu czy innej reprodukcji. Pokazano j� ju� chyba pod ka�dym mo�liwym k�tem. Wyobra- �enie drapie�nego kota jest doskona�e, cho� nie wiadomo, czy to dzie�o natury, czy r�k ludzkich. Najciekawsze jest lewe ucho � wygl�dem niczym nie r�ni si� od reszty, ale wiadomo, �e nie powsta�o w spos�b naturalny. Mamy zreszt� takie podejrzenia co do ca�ej g�ry, ale nie w tym rzecz: co si� tyczy lewego ucha, mamy pewno��. To tam w�a�nie, jak g�osz� legendy i niesie wie�� gminna, przesiadywa�a ni- czym paj�k w sieci z�a Sethra Lavode. Mroczna lady G�ry Dzur, adeptka magii i co tam komu jeszcze przyjdzie do g�owy z epitet�w. I knu�a, jak by tu z�apa� i pogn�bi� kolejnego �wietlanego bohatera. Dlaczego mia�aby to robi�, legendy i wie�� gminna wyja�niaj� raczej m�tnie, do czego naturalnie maj� prawo. O mnie kr��y znacznie mniej wie�ci gminnych i �adnych legend, a siedzia�em w centrum swojej w�asnej paj�czyny z�a. Poci�gn��em za ni� i spowodowa�em sp�yw dodatkowych informacji o g�rze i jej pani. Wychodzi�o bowiem na to, �e b�d� m�g� odwiedzi� to miejsce, cho� naturalnie niejako bohater. Z takich sytuacji rodz� si� legendy. Wie�ci gminne (czyli plotki) l�gn� si� same. Zajmowa�em si� w�a�nie korespondencj�, kt�r� otrzyma�em. Jeden z list�w napisa�a Szandi � dziewczyna mojej rasy. Dzi�kowa�a mi za mi�y wiecz�r. Fakt � by� mi�y. Dobrze by�oby jej odpisa� i spyta�, czy b�dzie mia�a wolne w przy- sz�ym tygodniu. Drugi by� od jednego z moich pracownik�w. Pyta�, czy pewien klient m�g�by uzyska� przed�u�enie terminu sp�aty po�yczki, zaci�gni�tej by sp�a- ci� d�ug zaci�gni�ty u innego mojego pracownika. Zastanawia�em si� nad tym, b�bni�c palcami o blat biurka, gdy us�ysza�em chrz�kni�cie Kragara. Loiosh opu- �ci� wieszak na p�aszcze b�d�cy ostatnio jego ulubion� grz�d� i przelecia� na moje rami�. Gdy wyl�dowa�, sykn�� wymownie do Kragara. �M�g�by przesta� si� wreszcie tak maskowa�, szefie" � oznajmi� z pretensj�. �To mu to powiedz, bo mnie jako� nie s�ucha." � D�ugo tu jeste�? � spyta�em Kragara. � Nied�ugo. Siedzia� jak zwykle zapadni�ty w fotel ko�o drzwi, ale przynajmniej nie wy- gl�da� na zadowolonego z siebie. By�o to nienormalne, wi�c zacz��em si� zastana- wia�, co go gryzie. Nie zapyta�em jednak, bo to w ko�cu nie moja sprawa. Gdyby to mnie dotyczy�o, powiedzia�by mi. � Pami�tasz Chreoth� zwanego Fyhnov? � spyta�em. � Chce, �eby mu przed�u�y� termin sp�aty po�yczki zaci�gni�tej u Machana. Nie wiem... � Jest problem, Vlad � przerwa� mi, nie czekaj�c, a� sko�cz�. Zamruga�em gwa�townie, ale powiedzia�em spokojnie: � M�w, o co chodzi. � Pos�a�e� Quiona, �eby zebra� nale�no�� od Nielara, Machana, Tora... � Pos�a�em. Co si� sta�o? � Zainkasowa�, co mia�, i prysn��. Przez d�u�sz� chwil� nic nie powiedzia�em. Raz, dlatego �e mnie zatka�o, dwa, �e analizowa�em konsekwencje tego, co us�ysza�em. W�asnym terenem zarz�dza- �em dopiero par� tygodni, to jest od dnia nieszcz�liwej �mierci poprzedniego szefa, i pierwszy raz zetkn��em si� z podobnym problemem. Quion by� silnor�kim � jest to nieco myl�cy termin, gdy� w istocie oznacza� tyle, �e Quion by� odpowiedzialny za to, za co chcia�em, by by� odpowiedzialny. By� stary, nawet jak na Dragaerianina. Wed�ug mojej oceny mia� prawie trzy ty- si�ce lat. Kiedy go przyjmowa�em, obieca�, �e przestanie gra�. By� spokojny i tak uprzejmy, jak tylko Dragaerianin mo�e by� wobec cz�owieka. No i naturalnie nie- zwykle do�wiadczony we wszystkich rodzajach operacji, jakimi si� zajmowa�em: nielegalne gry hazardowe, burdele dzia�aj�ce bez zezwole�, po�yczki na zabro- nione procenty, paserka na du�� skal�... no, po prostu interesy. I wydawa� si� naprawd� ch�tny i zadowolony z tego, �e go zatrudni�em. Cholera! Po tylu latach powinienem ju� si� nauczy� nie ufa� elfom! A jak ostatni idiota dalej to robi�. Kiedy ju� si� w miar� uspokoi�em, spyta�em: � Jak to by�o? � Ochraniali�my go we dw�jk� z Temekiem. Przechodzili�my akurat ko�o jakiego� sklepu, kiedy powiedzia�, �eby�my chwil� poczekali, i podszed� do okna, jakby chcia� si� dok�adniej przyjrze� czemu� na wystawie. I teleportowa� si�. � Nie mogli go porwa�? � Nikt si� obok niego nie pojawi�, a nie s�ysza�em, �eby da�o si� zdalnie teleportowa� kogo�, kto nie mia�by na to ochoty. Ty s�ysza�e�? � Nie... Zaraz! Temek jest magiem. Wy�ledzi� teleport? � Ano � przyzna� dziwnie zwi�le Kragar. I milcza�. � No?! To dlaczego go nie gonili�cie? � Noooo... bo �aden z nas nie mia� najmniejszej ochoty znale�� si� tam, gdzie on si� teleportowa�. � Tak? � spyta�em uprzejmie. � A gdzie on si� uda�? � Prosto do G�ry Dzur. Zatka�o mnie drugi raz w ci�gu paru minut. � G�ra Dzur... � powt�rzy�em po d�ugiej chwili. � �eby to najja�niejszy szlag trafi�! Sk�d zna� koordynaty teleportu?! Sk�d wiedzia�, �e b�dzie bezpiecz- ny? �e ta Jak-jej-Tam go nie zabije? Jak... � Ona nazywa si� Sethra Lavode, szefie. I nie mam poj�cia sk�d. � No to musimy kogo� za nim pos�a�! � Nie da si� zrobi�, Vlad. Nie przekonasz nikogo, �eby go �ciga�. � Dlaczego? Mamy do�� kasy na premi�. � Vlad, on jest w G�rze Dzur! Zapomnij o tym. � A co jest znowu takiego specjalnego w tej ca�ej G�rze Dzur?! � Sethra Lavode. � No dobra. A co jest takiego specjalnego w Sethrze... � Jest wampirem, potrafi zmienia� kszta�t, w�ada jedn� z Wielkich Broni, jest najprawdopodobniej najgro�niejsz� �yj�c� adeptk� magii i ma zwyczaj zabija� wszystkich, kt�rzy zjawi� si� nieproszeni. Chyba �e przyjdzie jej ochota zamieni� ich w jherega czy inne takie. �Wypraszam sobie! Jakie: inne takie?! Co to � jhereg si� ja�nie panu nie podoba? Smok niedorobiony, kurde..." �Zamknij si� Loiosh, bo w�asnych my�li nie s�ysz�!" Poczeka�em, a� przestanie si� ciska�, i spyta�em: � Ile z tej wyliczanki to prawda, a ile plotki? � A co za r�nica, skoro wszyscy w to wierz�? Sam bym tam nie poszed� za �adne pieni�dze! Wzruszy�em ramionami. � Mo�e gdybym by� Dragaerianinem, to bym zrozumia�... � westchn��em. � C�, w takim razie b�d� musia� sam si� tym zaj��. � �ycie ci obrzyd�o? � zaciekawi� si�. � Nic mi nie obrzyd�o, ale nie mog� pozwoli� z�odziejowi na bezkarno��... w�a�nie, ile r�bn��? � Ponad dwa tysi�ce imperiali. � Szlag! I ty si� dziwisz, �e chc� go dorwa�?! Spr�buj dowiedzie� si� czego tylko b�dziesz w stanie i o G�rze Dzur, i o tej ca�ej Sethrze. Tylko mo�e bez plotek, co? � Pewnie. Ile lat mam na to? � Masz trzy dni. Jak ju� b�dziesz zbiera� informacje, to dowiedz si� czego si� da o Quionie. � Vlad... � Sio! Wyszed�. A ja pr�bowa�em kontemplowa� legendy. Doszed�em szybko do wniosku, �e to bez sensu, wi�c zabra�em si� do komponowania listu do Szandi. Loiosh wr�ci� na sw�j wieszak i co chwil� podsy�a� mi pomocne sugestie. Gdyby Szandi lubi�a zdech�e teckle, by�yby nawet u�yteczne. * * * Czasami mi si� wydaje, �e pami�tam swoj� matk�. Ojciec nieustannie zmienia� wersj�, wi�c w sumie nie wiem, czy zmar�a, czy go zostawi�a, a je�li to drugie, to czy mia�em wtedy dwa, cztery, czy pi�� lat. Ale co jaki� czas stawa�o mi przed oczyma jej wyobra�enie. Albo kogo�, kogo za ni� uwa�a�em. Nie by�o na tyle wyra�ne, bym m�g� j� opisa�, ale by�em szcz�liwy, �e mam cho� tyle. Niekoniecznie s� to moje najwcze�niejsze wspomnienia. Gdy si� naprawd� postaram, widz� nie ko�cz�ce si� sterty gar�w i talerzy, i czuj� strach na my�l, �e b�d� musia� je wiecznie zmywa�. To pewnie wynik mieszkania nad restaura- cj� ojca, bo nigdy nic podobnego mi nie grozi�o. Pomaga�em mu naturalnie i to od najm�odszych �at, ale nie mog� mu zarzuci�, �eby we mnie ora�. Po prostu zmywanie utkwi�o mi w pami�ci jako co� nieprzyjemnego i pozosta�o dla mnie jedn� z niemi�ych czynno�ci. Mo�na by si� pokusi� o przypuszczenie, �e ca�e swe doros�e �ycie robi�em, co mog�em, �eby tylko nie zmywa� brudnej zastawy. Je�eli nawet, to s� gorsze cele w �yciu. * * * Moje biuro znajduje si� na zapleczu psychodelicznej zielarni. A raczej na za- pleczu salonu gry znajduj�cego si� na zapleczu psychodelicznej zielarni. Salon naturalnie jest nielegalny � by�by legalny, gdyby�my p�acili podatek, a zosta�by zamkni�ty, gdybym nie dawa� �ap�wek Gwardii Feniksa teoretycznie pilnuj�cej porz�dku w mie�cie. Poniewa� podatek jest wy�szy od �ap�wki, op�acam Gwar- di�. Jak ka�dy w�a�ciciel podobnego salonu gier hazardowych. Dodatkow� zalet� tego stanu rzeczy jest to, �e klienci te� nie musz� p�aci� podatku od wygranych. I w ten spos�b wszyscy s� szcz�liwi. Biuro obejmuje par� niewielkich pokoi, z kt�rych najwi�kszy stanowi sekretariat b�d�cy r�wnocze�nie poczekalni�. Poza tym ja mam swoj� klitk� i Kragar swoj�. Moja ma nawet okno z pi�knym wido- kiem na alejk�. To jest widok by�by, gdybym je otwiera�, czy cho�by ods�ania�. By�o co� z godzin� po po�udniu trzeciego dnia po ucieczce Quiona, kiedy wszed� Kragar. Par� minut p�niej zauwa�y�em go. � I czego si� dowiedzia�e� o G�rze Dzur? � zapyta�em zamiast powitania. � Du�a jest. � Opowiadasz?! Nie b�aznuj, tylko gadaj! Wyci�gn�� notes, otworzy� i spyta�: � Co w�a�ciwie chcesz wiedzie�? � Na pocz�tek sk�d Quinowi przysz�o do �ba, �e b�dzie tam bezpieczny? A je�li nie przysz�o, to co go napad�o: skleroza czy by�o mu wszystko jedno? � Odtworzy�em jego posuni�cia z ostatniego mniej wi�cej roku i... � W trzy dni? � Ano. � Szybko jak na Dragaerianina � pochwali�em. � Strasznie dzi�kuj�, szefie. Loiosh siedz�cy na wieszaku zachichota� telepatycznie. � To co m�wi�e� o jego poczynaniach? � �e jedyn� interesuj�c� rzecz�, jak� odkry�em, jest to, i� gdzie� na miesi�c nim zacz�� dla nas pracowa�, pos�ano go z jak�� spraw� do Morrolana. Zastanowi�em si� i przyzna�em: � Gdzie� o nim s�ysza�em, tylko nie pami�tam gdzie. � Znany mag z Domu Smoka. Przyjaciel cesarzowej. Mieszka jakie� sto pi��- dziesi�t mil st�d w lataj�cym zamku. � Aha! � ucieszy�em si�. � Zamek. Jedyny dzia�aj�cy od zako�czenia Bez- kr�lewia. Pozer znaczy si�. Kragar prychn�� i przyzna�: � Mo�na go tak okre�li�. Nazwa� go Czarnym Zamkiem. Potrz�sn��em g�ow� z podziwem dla w�asnej przenikliwo�ci: dla Dragaerian czer� to barwa magii. � No dobrze. A co ten Morrolan ma wsp�lnego z... � Technicznie rzecz bior�c, G�ra Dzur le�y na jego ziemi. Znajduje si� zresz- t� ledwie pi��dziesi�t mil od rejonu, w kt�rym najcz�ciej unosi si� jego zamek. � Interesuj�ce � przyzna�em. �Ciekawe, jak pobiera podatek gruntowy" � wtr�ci� Loiosh. � To jedyne, co zwraca uwag� � zako�czy� Kragar. � G�ry tak maj�. No dobrze, to jest co�, co ��czy Quiona z G�r� Dzur. Co jeszcze wiesz o Morrolanie? � Niewiele. Wi�ksz� cz�� Bezkr�lewia sp�dzi� na Wschodzie i podobno jest tolerancyjny wobec twojej rasy. � Kragar szybko si� nauczy�, �eby nie m�wi� przy mnie o Dragaerianach jako o ludziach, ale znacznie trudniej przychodzi�o mu u�ywa� wobec ludzi w�a�ciwego okre�lenia. � C�, w takim razie zaczn� od z�o�enia mu wizyty � zdecydowa�em. � Je�li, ma si� rozumie�, zechce mnie przyj��. A czego si� dowiedzia�e� o samej G�rze Dzur? � Rozmaitych rzeczy. Co chcesz wiedzie�? � Najbardziej to, czy Sethra Lavode naprawd� istnieje. � Istnia�a bez �adnych w�tpliwo�ci przed Bezkr�lewiem. Nadal �yje du�a grupa tych, kt�rzy regularnie widywali j� wtedy na dworze. By�a nawet Warlor- dem. I to nie raz. � Kiedy? � Ostatni raz z pi�tna�cie tysi�cy lat temu. � Nie pomyli�y ci si� zera? Nie... ? No dobrze. I m�wisz, �e ona nadal �yje, tak? To z jakie� sze�� razy d�u�ej ni� normalnie �yjecie, nie? � Ponad sze��. Je�li wierzy� plotkom, to raz na jaki� czas kt�ry� z Dzur�w- -bohater�w leci zdobywa� G�r� Dzur i rozprawi� si� ze z�� wied�m�. I wszelki s�uch o nim ginie. To logiczne, �e ich przeciwniczka �yje, no nie? � Fakt. Pytanie, czy nale�y wierzy� plotkom. Przyjrza� mi si� dziwnie. � Nie wiem jak ty, Vlad. Ja tam wierz�. � Mhm... � mrukn��em i pogr��y�em si� w nieweso�ych rozwa�aniach na temat legend, plotek, wied�m, nieuczciwych pracownik�w i g�r. �Wychodzi na to, �e ju� nikomu nie mo�na ufa�" � oceni� Loiosh, przenosz�c si� na moje rami�. �Co za czasy!" �Wszystko schodzi na psy" � zgodzi�em si�. �Przykre." Zachichota� telepatycznie. �Nie r�yj. Naprawd� ufa�em temu b�kartowi." Wyj��em sztylet i zacz��em go podrzuca�. Po d�u�szej chwili od�o�y�em bro� i powiedzia�em: � No dobra. Wy�lij wiadomo�� do lorda Morrolana z pytaniem, czy b�dzie uprzejmy si� ze mn� spotka�. Kiedy mu b�dzie odpowiada�o, naturalnie. Nie mam... zaraz, jak tam si� mo�na w og�le dosta�?! � Teleportuj�c si� � wyja�ni� uprzejmie Kragar. J�kn��em. � Niech b�dzie. Zajmij si� tym i podaj koordynaty teleportu Narvane'owi. Nie b�d� traci� pieni�dzy na Kurwi Patrol, a jego teleport jako� prze�yj�. � Dlaczego sam si� nie teleportujesz? � Bo tego m�g�bym nie prze�y�. �Robisz si� oszcz�dny, szefie." �Co znaczy: robisz si�? Zawsze taki by�em." �Aha." � Dobra, zajm� si� tym � obieca� Kragar. I wyszed�. * * * Z perspektywy �adnych paru lat musz� przyzna�, �e ojciec tak naprawd� nie by� wobec mnie okrutny. �yli�my sami, a to wszystko utrudnia�o, ale stara� si�, jak m�g�. Nawet bardzo si� stara� jak na kogo� o jego charakterze. A �yli�my w�r�d Dragaerian, nie w�r�d ludzi (czyli nie w getcie, bo tak nale�y traktowa� Wschodni� Dzielnic�). Nie mieli�my wi�c �adnego �ycia towarzyskiego, s�siedzi si� z nami nie zadawali, a jedyna rodzina, czyli ojciec mojego ojca, nie odwiedza�a nas. Dop�ki troch� nie podros�em, ojciec nie zabiera� mnie te� do dziadka. Mo�na by powiedzie�, �e przyzwyczai�em si� do samotno�ci, ale tak nie by�o � pogodzi�em si� z ni�, lecz jej nienawidzi�em. Nadal zreszt� nienawidz�. Mo�e w�r�d ludzi to instynktowne. Najmilej wspominam dni, gdy w restauracji by� s�a- by ruch i kelnerzy mieli czas, by si� ze mn� bawi�. Pami�tam zw�aszcza jednego � wielkiego grubasa o sumiastym w�sie i bez z�b�w. Mia�em zwyczaj ci�gn�� go za w�sa, a on grozi�, �e mnie upiecze i poda z pomara�cz� w g�bie. Poj�cia nie mam, dlaczego uwa�a�em to za niesamowicie zabawne... szkoda �e nie mog� sobie przypomnie�, jak mia� na imi�. Dla ojca na pewno by�em raczej balastem ni� rado�ci�. Zreszt� ojciec w og�le by� dziwny. Je�eli przez ca�y ten czas utrzymywa� kontakty z jak�� kobiet�, to ukrywa� to tak starannie, �e nigdy si� o tym nie dowiedzia�em. Poj�cia nie mam, tak na marginesie, po co mia�by zadawa� sobie tyle trudu. Co do bycia balastem, to nie by�a moja wina. Jego zreszt� te� nie. Tak po prostu wysz�o. Ale przez to nigdy go tak naprawd� nie lubi�em. S�dz�, �e mia�em ze cztery lata, kiedy ojciec zacz�� mnie zabiera� w odwiedzi- ny do dziadka. By�a to pierwsza odmiana w moim �yciu, jak� pami�tam, i sprawi�a mi du�o rado�ci. Dziadek wywi�za� si� z obowi�zku, czyli rozpu�ci� mnie, ale dopiero po latach zacz��em rozumie�, �e zrobi� znacznie wi�cej. Du�o p�niej zrozumia�em te�, ile to ojca kosztowa�o. Bo ojciec nie pochwala� wi�kszo�ci rzeczy, kt�re dziadek robi� i kt�rych mnie uczy�. Zacz��em to dostrze- ga�, dopiero gdy mia�em oko�o sze�ciu lat. Na przyk�ad nie podoba�o mu si�, �e dziadek pokazywa� mi, jak mo�na my�l� poprowadzi� li��, by lecia� na skos do wiatru. Albo par� innych zabaw ruchowych, kt�re, jak p�niej zrozumia�em, by�y wst�pem do szermierki �ludzk� mod�". Niech�� ojca zdziwi�a mnie, ale b�d�c z natury przekornym, tym uwa�niej s�ucha�em dziadka. I to m�g� by� pow�d rozd�wi�ku mi�dzy ojcem, a mn�, cho� prawd� m�wi�c, nie wierz�, by tak by�o. Mo�e zbyt przypomina�em matk�... kie- dy� zapyta� dziadka, do kogo jestem podobny. Powiedzia�, �e do samego siebie. Wiem, �e ojciec �a�owa� decyzji zamieszkania w�r�d Dragaerian na pewno raz � wtedy, gdy w wieku lat pi�ciu zosta�em ci�ko pobity przez czterech, czy pi�ciu wyrostk�w z Domu Orki. Przypadkiem tak�e sam go wtedy zrani�em. Oj- ciec pos�a� mnie po co� na rynek, a oni otoczyli mnie, zwymy�lali i wy�miewali si� z moich but�w uszytych zgodnie z ludzkim zwyczajem. Potem zacz�li mnie poszturchiwa�, a� w ko�cu kt�ry� uderzy� mnie w brzuch tak, �e si� zwin��em. Nast�pnie skopali mnie i zabrali pieni�dze przeznaczone na zakupy. Byli mojego wzrostu, co oznacza�o, �e s� nastolatkami, wi�c pobili mnie solidnie. Pami�tam, �e by�em r�wnie obola�y co przera�ony. Kiedy sobie poszli, pozbiera�em si� i zaryczany oraz zasmarkany pobieg�em do dziadka. Mieszka� we Wschodniej Dzielnicy, czyli prawie dwie godziny mar- szu, podczas gdy do domu mia�em dziesi�� minut, ale nawet mi do g�owy nie przysz�o, �eby tam wraca�. Dziadek opatrzy� mi skaleczenia, da� do wypicia her- bat� (jak podejrzewam, zdrowo przyprawion� brandy) i odprowadzi� do domu. Musia� te� odby� powa�n� rozmow� z ojcem, bo ten nie pyta� ani co si� sta�o, ani gdzie si� podzia�y pieni�dze. Dopiero po latach zacz��em si� zastanawia�, jak bardzo tym, �e pobieg�em do dziadka, zrani�em ojca. S�dz�, �e uczciwie. * * * Jakie� dwadzie�cia godzin po wyj�ciu Kragara siedzia�em sobie wygodnie w fotelu, opieraj�c nogi o blat. Fotel by� moim wynalazkiem � wyposa�ony w sprytny mechanizm pozwalaj�cy mu obraca� si� i odchyla�. Mia� te� k�ka. Nogi trzyma�em skrzy�owane w kostkach, tak �e czubki but�w skierowane by�y w przeciwne rogi pokoju, tworz�c liter� V. W wyci�ciu tego V znalaz�a si� g�o- wa Kragara, gdy nast�pny raz tam spojrza�em. Przed chwil� jeszcze go nie by�o, ale do tego zd��y�em si� ju� przyzwyczai�. Patrz�c na niego, mo�na by�o doj�� do wniosku, �e ma rozlaz�y podbr�dek sugeruj�cy s�abo��. Kragar nie by� s�aby, a jego wygl�d myli�. Kragar zreszt� sk�ada� si� z myl�cych wra�e� � cz�� by- �a wrodzona, a cz�� starannie kultywowana. Na przyk�ad nigdy si� nie z�o�ci�. Wtedy kiedy normalny cz�owiek (czy Dragaerianin) wpad�by w z�o��, on zaczy- na� wygl�da� na zniesmaczonego. Teraz te� tak wygl�da�. � Masz racj�, nie musisz bra� nikogo ze sob� � oznajmi�, nawi�zuj�c do wcze�niejszej rozmowy. � Dlaczego jaki� lord z Domu Smoka mia�by ochot� zrobi� kuku biednemu, niewinnemu Jheregowi? Mo�e dlatego, �e biedactwo nie jest Dragaerianinem? A mo�e powinienem zapyta�, dlaczego chcia�by zrobi� co� przykrego biednemu, niewinnemu cz�owiekowi? Tylko dlatego, �e nale�y do Do- mu Jherega... Obud� si�, Vlad. Musisz mie� ochron�. A ja jestem najlepszym sposobem na unikni�cie k�opot�w i wiesz o tym. Loiosh goni�cy dot�d jak�� much�-idiotk� usiad� na moim ramieniu i doradzi�: �Przypomnij mu szefie, �e ja tam b�d�, to przestanie si� martwi�." �A jak nie przestanie?" �To mu odgryz� nos, wtedy b�dzie mia� lepszy pow�d do jojczenia." �Ale b�dzie g�upio wygl�da�." �To jego problem, no nie?" Przesta�em z nim dyskutowa�, cho� pomys� by� oryginalny i powiedzia�em g�o�no: � Kragar, m�g�bym zabra� ze sob� wszystkich silnor�kich, kt�rzy dla mnie pracuj�, a i tak nie zmieni�oby to niczego, je�eli Morrolan mia�by ochot� mnie zabi�. Poza tym to towarzyska wizyta, je�li zjawi� si� z obstaw�... � Dlatego m�wi� o sobie, nie o sze�ciu ochroniarzach! Nawet nie zauwa�y, �e tam jestem. � Nie � oznajmi�em stanowczo. � Zgodzi� si�, bym go odwiedzi�. �aden z nas nie wspomnia�, �e mog� zjawi� si� z cieniem. Kiedy ci� zobaczy... � Zrozumie, �e takie s� zasady dzia�ania organizacji. Musi zreszt� wiedzie�, jak dzia�amy: jest m�ody, ale nie jest dzieckiem. � Powtarzam ostatni raz: nie! � Ale... � Temat zosta� zamkni�ty, Kragar. Westchn�� ci�ko niczym athyra w okresie godowym i zamkn�� oczy z cier- pi�tnicz� min�. Potem otworzy� je i przesta� cierpie�. � Dobra. Narvane ma ci� teleportowa�, tak? � spyta� rzeczowo. � Tak. Poda�e� mu koordynaty? � Morrolan powiedzia�, �e jeden z jego podw�adnych przeka�e mu je telepa- tycznie, kiedy tylko Narvane si� z nim skontaktuje. Wytrzeszczy�em oczy. � Jak kto� od niego zdo�a nawi�za� kontakt z kim�, kogo nigdy nie widzia�? � wykrztusi�em. Kragar ziewn��. � To si� nazywa magia � wyja�ni�. � Jaki rodzaj magii to umo�liwia?! Wzruszy� wymownie ramionami i spyta� uprzejmie: � A sk�d mam wiedzie�? �To bardziej tr�ci czarami, szefie." �Dok�adnie to samo przysz�o mi do g�owy, Loiosh." �Morrolan zatrudnia czarownic�?" �Podobno sp�dzi� m�odo�� na Wschodzie, w czasie Bezkr�lewia..." �My�lisz, �e si� nauczy� czar�w?" �Albo nauczy� sieje szanowa�." Usiad�em wygodniej i strzeli�em palcami. � Oboj�tne � stwierdzi�em. � Narvane ma mnie teleportowa�. Chc�, �eby si� tu jutro zjawi� godzin� wcze�niej. Kragar kiwn�� g�ow�. Wygl�da� na znudzonego, co oznacza�o, �e jest nieszcz�liwy. Loiosh te� b�dzie nieszcz�liwy, cho� jeszcze o tym nie wiedzia�. C�, �ycie to nie je bajka... Rozdzia� drugi Najpierw wyj��em wszystko, czego potrzebowa�em do rzucania czaru, koncen- truj�c si� tylko na tym, co chc� osi�gn��, i staraj�c si� nie my�le�, jak g�upie jest uk�adanie narz�dzi, artefakt�w i ingrediencji, skoro nie mam jeszcze poj�cia, jak ich u�y�. Nie patrz�c, pozwoli�em, by d�onie same odnajdywa�y, wyjmowa�y z plecaka i rozk�ada�y te rozmaito�ci wed�ug w�asnego uznania. Nie wiedzia�em, gdy� nie mog�em wiedzie�, czego i kiedy b�d� potrzebowa�, poniewa� czar, kt�rego zamierza�em u�y�, nie by� nigdy dot�d wykorzystywany. Prawd� m�wi�c, nawet nigdy dot�d nie istnia�. Musia�em go stworzy� i u�y� r�w- nocze�nie. Nast�pnego dnia w biurze zjawi�em si� wcze�nie. Potrafi� cierpliwie czeka�, kiedy musz�, co nie znaczy, �e to lubi�. Poniewa� w Czarnym Zamku mia�em si� zjawi� dopiero za par� �adnych godzin, a w biurze, jak si� okaza�o, nie mia�em nic do roboty, poudawa�em, �e jestem zaj�ty. Potem stwierdzi�em, �e jest to bez sensu, i wyszed�em. Na pomara�czowo-czerwonym niebie wisia�y nisko szare deszczowe chmury. Wiatr wia� od morza, wi�c da�o si� spokojnie spacerowa�. Przeszed�em si� po swoim terenie i cho� nie by� du�y, �wiadomo��, �e nale�y do mnie, sprawi�a mi satysfakcj�. Wst�pi�em do Nielara, mego pierwszego pracodawcy i szefa. Spyta�em uprzejmie: � Co� nowego? U�miechn�� si� ciep�o i odpar�: � Wszystko po staremu, Vlad. Nigdy tak do ko�ca nie wiedzia�em, co o nim my�le�. Gdyby chcia�, daw- no mia�by wi�kszy teren ni� ja. Wystarczy�oby o niego troch� powalczy�. A on zdecydowa�, �e woli pozosta� ma�y i zdrowy. Szanowa�em takie podej�cie, ale nie potrafi�em go zrozumie�. I chyba szanowa�bym Nielara nieco bardziej, gdyby zaryzykowa�. Zreszt�, kto zrozumie Dragaerian? � S�ysza�e� co�? � spyta�em na wszelki wypadek. � O czym? � Nie wyg�upiaj si�. Gdyby jeszcze troch� poudawa�, da�bym si� nabra�. Zamiast tego powiedzia�: � S�ysza�em, �e pracownik zrobi� ci� na szaro. Kt�ry to? � Niewa�ne. A nied�ugo ca�a sprawa b�dzie niewa�na. � Rozumiem. � No to tymczasem. Wyszed�em od niego i skierowa�em si� do Po�udniowej Adrilankhi, gdzie znaj- duje si� ludzka dzielnica. Loiosh dla odmiany podr�uj�cy na moim lewym ramieniu zauwa�y�: �Wie�� si� roznios�a." �A czego si� spodziewa�e�? Wiadomo by�o, �e si� rozniesie i �e musz� si� tym zaj��, bo inaczej wszyscy b�d� my�leli, �e mo�na mnie bezkarnie okra��. I spr�buj�." Szed�em ra�nym krokiem, analizuj�c ca�� sytuacj�, Je�eli b�d� mia� szcz�cie, Morrolan mo�e mi pom�c odnale�� Quiona. Problem polega� na tym, czy b�dzie chcia�. A tego nie wiedzia�em. Z rozmy�la� wybi�o mnie pytanie Loiosha: �Odwiedzamy dziadka, szefie?" �Nie s�dz�. Nie dzi�." �To dok�d idziemy?" �Zgadnij?" �Do burdelu albo do knajpy." �Brawo. Do knajpy." �A kto ci� zaniesie do domu?" �Nie mam zamiaru si� spi�." �To po co idziemy do knajpy?" �Zamknij si�, Loiosh." �Mog� si� zamkn��, ale kto ci wtedy przypomni, �e czas si� zebra� do Czar- nego Zamku?" �Sam si� musz� zebra�: na odwag�. Teraz daj mi pomy�le�." Zacz�o si�pi�. Zebra�em troch� energii z Kuli i stworzy�em nad swoj� g�ow� niewidzialn� tarcz�. To by�a najprostsza magia i prawie ka�dy przechodzie� zrobi� to samo. Je- dyne wyj�tki stanowili Teckle wyczekuj�cy w bramach albo mokn�cy. Ulice sta�y si� �liskie, a potem b�otniste, w miar� jak zbli�ali�my si� do dzielnicy zamiesz- kanej przez ludzi. B�d� musia� po spacerze wyczy�ci� buty... Musi na to istnie� jaki� magiczny spos�b, tylko jako� nigdy go nie pozna�em. Obieca�em sobie nad- robi� zaleg�o�ci. Zanim dotar�em do Tworine, przesta�o pada�, co by�o mi�e, jako �e w�r�d lu- dzi by�o nader niewielu mag�w, i nie chc�c zwraca� na siebie uwagi, zmuszony by�bym mokn��, czego bardzo nie lubi�. Fakt, ubrany by�em jak zawsze w czer� i szaro��, czyli barwy Domu Jherega, ale takich stroj�w widywa�o si� sporo. Go- rzej by�o z Loioshem, gdy� sam jego widok na moim ramieniu wystarcza�, by wszyscy, kt�rzy si� na tym znali, wiedzieli, �e maj� do czynienia z czarownic�, tyle �e m�skiego rodzaju. A w�r�d ludzi znajomo�� przynajmniej teorii czar�w by�a spora. Nie znaczy�o to naturalnie, �e musia�em si� jeszcze bardziej afiszowa� znajomo�ci� magii. Mniej wi�cej w tym czasie Loiosh pods�ucha� wystarczaj�co wiele strz�pk�w moich my�li, �eby sko�czy� si� m�j spok�j. �Szefie, kogo niby masz zamiar zostawi�?." �Ciebie. Przepraszam." �Pieprzysz! Nie mo�esz..." �Mog�. I nie m�w mi, �e zgin� tragicznie bez twojej opieki. Nie przynosi si� jherega, sk�adaj�c wizyt� Smokowi. Przynajmniej nie pierwsz� wizyt�." �Ale..." �S�uchaj no: nie jeste� g�upi, jeste� dla mnie wa�ny i jeste� zostawiony." Podobna wymiana pogl�d�w zape�ni�a czas i ani si� spostrzeg�em, jak dotar- �em do celu. Problem polega� na tym, �e naprawd� si� ba�em. Sam nie wiem czego, najprawdopodobniej nieznanego. Szczerze nie chcia�em i��, ale nie mog�em zna- le�� rozs�dnego sposobu, �eby tego unikn��. Pr�bowa�em sobie wyobrazi�, jak mo�e przebiega� wizyta, i nie by�em w stanie. A nie mog�em nie �ciga� Quiona, bo moj� reputacj� szlag by trafi�, a dla kogo� z Domu Jherega by�o to r�wno- znaczne z utrat� pieni�dzy i bezpiecze�stwa. Odnalaz�em lokal Ferenka dok�adnie tam, gdzie powiedziano mi, �e go znaj- d�, i wszed�em. Chwil� trwa�o, nim wzrok przyzwyczai� si� do p�mroku. Nigdy dot�d tu nie by�em, ale dziadek rekomendowa� lokal jako serwuj�cy uczciw� fe- naria�sk� brandy. Ciekawostka sporo m�wi�ca o Dragaerianach. Oni nie maj� w�asnego okre- �lenia na brandy, a nie u�ywaj� naszego z nie znanych mi powod�w, mimo �e sam trunek znali i spo�ywali... nazywaj� go winem, a r�nice w smaku uzale�nia- j� pewnie od widzimisi� producenta. Wino i brandy maj� zupe�nie r�ne smaki, o mocy nie wspominaj�c. Rzecz sprowadza si� do tego, �e ich nie obchodzi smak, moc, czy proces wytwarzania, wa�ne jest tylko to, �e oba napoje powstaj� z owo- c�w, wi�c musz� by� tym samym. Pokr�tne rozumowanie jak na m�j gust. Ludzie nie maj� takiego problemu, a zw�aszcza Ferenk. Ca�a �ciana za d�ugim kontuarem z ciemnego drewna zastawiona by�a butelkami rozmaitych gatunk�w brandy. Po�ow� z nich zrobiono z brzoskwi�. By�em pod wra�eniem. Poj�cia nie mia�em, �e istnieje a� tyle gatunk�w brandy. I mi�o si� sk�ada�o, �e Imperium nie toczy�o wojny ze Wschodem. W lokalu prawie nie by�o go�ci. Obliza�em si� i siad�em ostro�nie na wy- sokim krze�le przy barze. Przewiduj�co mia�o te� wysokie oparcie. Przewiduj�- co, bo zna�em lokale, w kt�rych kto� rado�nie poustawia� przy barze sto�ki bez opar�. Osobi�cie nie ryzykowa�em, ale widzia�em, jak si� z nich zwalaj� z �o- motem klienci. Barman spojrza� na Loiosha, zastanowi� si� i nic nie powiedzia�. Przetar� blat przede mn� i spojrza� pytaj�co. � Oregigeret � powiedzia�em. Kiwn�� g�ow�. � Politura i wodorosty, tak? � spyta�. � Tak to nazywaj�? Wzruszy� ramionami. � Nazywaj�, bo nie nale�y do �agodnych. � A co by� mi poleci�? Spojrza� na p�ki i wybra� nisk�, p�kat� butelk� z wyp�owia�� nalepk�. Nie na tyle jednak wyp�owia��, �ebym nie zdo�a� przeczyta� napisu, gdy mi j� pokaza�: Barackaranybol. � Niech b�dzie. Profilaktycznie nawet nie pr�bowa�em tego wym�wi�. Barman wzi�� szklank�, si�gn�� pod kontuar i wrzuci� do niej troch� lodu. By�em pod jeszcze wi�kszym wra�eniem, �e sta� go na l�d i magi� ch�odz�c�. Takie rzeczy s�ono kosztowa�y. Tak mnie to wra�enie przyt�oczy�o, �e dopiero w ostatniej sekundzie zorientowa�em si�, co ma zamiar zrobi�. � Nie! � zaprotestowa�em. � Nie chc� z lodem! Spojrza� na mnie z niesmakiem. Ale wyj�� spod lady dzbanek i nala� wody do szklanki z lodem. Potem wyj�� drug� szklank� i wla� do niej brandy. A potem postawi� obie przede mn�. � Woda jest do przep�ukania ust � wyja�ni�. � Ty wiesz, jak pi�, ja wiem, jak nalewa�. Zgoda? � Zgoda. Upi�em ma�y �yk brandy. By�a doskona�a. Us�ysza�em z�o�liwy chichot Loiosha, wi�c kaza�em mu si� zamkn��. Odstawi�em brandy i si�gn��em po wod�. Upi�em spory �yk, po czym zn�w si�gn��em po brandy. � Dla mnie to samo � rozleg� si� zza moich plec�w jedwabisty, dziwnie znajomy g�os. Odwr�ci�em si� i u�miechn��em szeroko. � Kiera! � Witaj, Vlad. Kiera Z�odziejka usiad�a na s�siednim krze�le barowym. � Co tu porabiasz? � spyta�em. � Kosztuj� fenaria�sk� brandy. Barman gapi� si� na ni� na po�y wrogo, na po�y boja�liwie. Ja, cho� Jhereg, by�em cz�owiekiem: ona nie do��, �e nale�a�a do Domu Jherega, to by�a Draga- eriank�. Rozejrza�em si� po lokalu � trzej pozostali klienci przygl�dali jej si� z mieszanin� strachu i nienawi�ci. Spojrza�em na barmana i powiedzia�em: � Pani prosi�a o brandy. Spojrza� na stolik, przy kt�rym siedzieli pozostali go�cie, potem na Kier�. A potem na mnie. A ja przygl�da�em mu si� i czeka�em. Obliza� usta, zawaha� si� i wykrztusi�: � Ju� si� robi. No i zabra� si� wreszcie do roboty. Kiedy podsun�� Kierze szklank� z tak� sam� jak moja zawarto�ci�, przeszed� na drugi kraniec kontuaru. Wzruszy�em ramionami i zaproponowa�em gestem, �eby�my zmienili miejsca na sympatycznie odosobniony stolik. � Cz�sto tu zagl�dasz? � spyta�em, gdy usiedli�my. U�miechn�a si�. � S�ysza�am, �e masz problemy. Potrz�sn��em g�ow� z podziwem. � Kt�rego� dnia b�d� musia� sprawdzi�, sk�d ty to wszystko wiesz. � Mo�e ci si� uda. Potrzebujesz pomocy, Vlad? � Tylko odwagi. Jak s�dz�. � Prosz�? � Wiesz, �e jeden z moich prysn�� ze z�otym jajkiem. � Wiem. I mama kwoka jest nieszcz�liwa? � Tatu� kogut, je�li nie robi ci to r�nicy. � Prosz� uprzejmie. I co zamierzasz z tym zrobi�? � Uda� si� gdzie�, gdzie nie mam ochoty si� znale��. Na pocz�tek. � Gdzie? � S�ysza�a� kiedy� o Czarnym Zamku? Jej oczy rozszerzy�y si� dostrzegalnie. � Mieszka tam lord z Domu Smoka � odpar�a. � Morrolan. � W�a�nie. Przekrzywi�a g�ow� i przyjrza�a mi si� bacznie. � Co� ci powiem, Vlad. Udaj si� do Czarnego Zamku. Je�li Morrolan ci� zabije, nie prze�yje miesi�ca. Poczu�em, �e co� �ciska mnie za gard�o. Dopiero po chwili odwa�y�em si� odezwa�. � Planujesz zmieni� fach? U�miechn�a si�: � Wszyscy mamy przyjaci�. � Dzi�ki � powiedzia�em. � Kolejny raz jestem twoim d�u�nikiem. Przytakn�a, nadal z u�miechem. A potem wsta�a i powiedzia�a g�o�no: � Niez�e wino. I nim barman odzyska� mow�, wysz�a. Sta�o si� co� dziwnego. W sumie zemsta nie powinna mnie obej��, bo je�li do niej dojdzie, to b�d� ju� do�� d�ugo martwy. A mimo tej �wiadomo�ci to, co us�ysza�em, podnios�o mnie na duchu. Tylko dalej nie wiedzia�em dlaczego. Wypi�em drug� szklank� brandy g��wnie po to, �eby udowodni� Loioshowi, kto mia� racj�, i poprzesta�em na niej. Sprawdzi�em czas � okaza�o si�, �e mam jeszcze ze dwie godziny do spotkania z Narvane'em. Zap�aci�em barmanowi, na- straszy�em go, �e wr�c�, i poszed�em do domu. * * * M�j dziadek ma bia�ego kota imieniem Ambrus. Jest to najinteligentniejszy kot, jakiego w �yciu widzia�em. I najstarszy. W sumie nigdy si� z nim nie bawi- �em tak, jak ludzie bawi� si� z kotami, ale jako dzieciak cz�sto z nim rozmawia- �em. Przewa�nie wtedy, kiedy ojciec z dziadkiem dyskutowali o czym� w drugim pokoju. Udawa�em, �e Ambrus mnie rozumie, i albo tak rzeczywi�cie by�o, albo pami�� p�ata mi figle, poniewa� normalny kot nie m�g� w ten spos�b reagowa�. Ambrus miaucza� w odpowiedzi na pytania, mrucza� zadowolony, gdy m�wi�em, �e go lubi�, i wysuwa� pazury, zadaj�c ciosy tam, gdzie mu pokaza�em, m�wi�c, �e to jest smok. Wiedz�c to, co wiem teraz, nie s�dz�, �eby moja pami�� p�ata�a mi figle. Jakkolwiek by by�o, pewnego dnia kiedy mia�em z siedem lat, ojciec zobaczy�, �e do niego m�wi�, i a� si� zmarszczy�. � Nie lubisz kot�w? � zdziwi�em si�. � Nie o to chodzi. Niewa�ne zreszt�. Wydaje mi si�, �e za nim sta� dziadek obserwuj�cy z u�miechem ca�� scenk�. * * * Ludzie paraj� si� czarami, Dragaerianie magi�. A ja i tym, i tym, co nale- �y do rzadko�ci. Dlatego mam podstawy do wiarygodnych por�wna�. Podstawo- wa r�nica polega na tym, �e czary s� zabawniejsze i sprawiaj� wi�cej rado�ci. Gdyby czarownica mog�a si� teleportowa� (nigdy o czym� podobnym nie s�ysza- �em, ale mog� si� myli�), przygotowanie stosownego czaru zaj�oby jej z godzin� i wymaga�o recytacji oraz masy rozmaitych ingrediencji. Za to efekt stanowi�by prawdziwe emocjonalne spe�nienie. I na pewno nie chcia�oby jej si� potem rzyga�. Narvane, doskona�y mag i jeden z moich silnor�kich, zamiast godzinnych przygotowa� spyta� tylko: � Got�w? � Ano. Uni�s� od niechcenia r�k� i biurko znikn�o. A m�j �o��dek zaprotestowa�. * * * Pewnego dnia zrobi�em co�, za co ojciec mnie uderzy�. Nie pami�tam co, ale pewnie mia� racj�, bo cz�sto mnie nie bi�. To nie by� pierwszy raz, ale w�a�nie ten raz zapami�ta�em. Mia�em wtedy siedem, albo osiem lat. Pami�tam, �e spojrza�em na niego zaskoczony i potrz�sn��em g�ow�. Ojciec wytrzeszczy� oczy i b�ysn�o w nich co� na podobie�stwo strachu. I sta�, patrz�c na mnie, po czym si� odwr�ci� i wyszed� do drugiego pokoju. Chyba chcia� spy- ta�, co ma znaczy� moja mina, ale nie zrobi� tego, a ja nie odezwa�em si� s�owem. By�em m�ody i wi�kszo�� z tego odtworzy�em dopiero p�niej z mglistych wspo- mnie�. Jedno, czego by�em pewien, to to, �e moja reakcja go zaskoczy�a i prze- straszy�a. Nie mia� poj�cia, �e spowodowana by�a zaskoczeniem, �e kto� takiego klapsa uwa�a za uderzenie. Przecie� on nie bola�. B�l towarzyszy solidnemu bi- ciu, a takie dostawa�em za ka�dym razem, kiedy posy�a� mnie po co� na rynek. * * * W pierwszym momencie nie zwr�ci�em uwagi na to, gdzie si� znalaz�em, gdy� by�em zbyt zaj�ty walk� z w�asnym �o��dkiem. Dragaerianie nie odczuwaj� nud- no�ci po teleportacji, wi�kszo�� ludzi tak. A ja pechowo mam wyj�tkowo wra�li- wy �o��dek. Nie otwiera�em oczu, za to szybko prze�yka�em �lin�, co by�o sprawdzonym sposobem na powstrzymanie wymiot�w. Ta brandy nie by�a najlepszym pomy- s�em. .. �o��dek powoli si� uspokaja�, tote� zaryzykowa�em szybkie spojrzenie wok�. Znajdowa�em si� na obszernym dziedzi�cu i... natychmiast ponownie za- cisn��em powieki, gdy dotar�o do mnie, �e jestem w powietrzu, maj�c daleko pod sob� doskonale widoczny krajobraz. �o��dek znowu podjecha� mi do gard�a � tym razem z zupe�nie innego powodu. Min�a naprawd� d�uga chwila, nim zdo�a�em odetchn�� g��boko i otworzy� oczy na dobre. Jakie� pi��dziesi�t jard�w przede mn� znajdowa�y si� wielkie po- dw�jne wrota zamku. Dziedziniec za� ze wszystkich stron otacza�y wysokie mury urozmaicone wie�ami. Zaryzykowa�em spojrzenie w d� � zobaczy�em chmury. Pi�knie, po co komu� wysokie mury obronne w zamku, kt�ry unosi si� w po- wietrzu? Pytanie naturalnie by�o retoryczne. Nad g�ow� mia�em pomara�czowe niebo i wi�cej chmur. Wia� przyjemny wietrzyk, a na dziedzi�cu poza mn� nie by�o nikogo. Zar�wno mur, jak i wie�e wykonano z jednolitego czarnego kamienia, naj- prawdopodobniej obsydianu. Wi�kszo�� powierzchni pokrywa�y p�askorze�by przedstawiaj�ce polowania lub walki. Bezgu�cie. Na murze dostrzeg�em dwie postacie. Obie mia�y czarno-srebrne stroje Domu Smoka. Jedna trzyma�a w r�ku halabard�, druga lask�. Prosz�, prosz�: magowie zatrudnieni jako stra�nicy. C�, to ostatecznie przekona�o mnie, �e gospodarz jest nieprzyzwoicie boga- ty. Ten z halabard� zobaczy�, �e si� na nich gapi�, i zasalutowa�. Sk�oni�em si�, �a�uj�c, �e nie ma ze mn� Loiosha. Na pewno mia�by co� do powiedzenia. Powoli ruszy�em ku wielkim odrzwiom. * * * Obiektywnie oceniaj�c w�asn� m�odo��, musz� przyzna�, �e wychowa�em si� w warunkach, w kt�rych przemoc by�a codzienno�ci�. Nigdy wcze�niej o tym nie my�la�em, ale faktem jest, �e od najm�odszych lat ba�em si� elf�w. Mieszkali�my nad restauracj� jako jedyni ludzie w okolicy. Wi�kszo�� czasu sp�dza�em w loka- lu, nawet kiedy by�em jeszcze zbyt ma�y, by w czymkolwiek pomaga�. Ba�em si� za ka�dym razem, gdy musia�em sam z niego wyj��. Dobrze to pami�tam, podob- nie jak d�ugie po�cigi alejkami i lania spuszczane albo przez elfy, kt�re nie lubi�y ludzi, albo przez ludzi uwa�aj�cych, �e si� wywy�szamy. To ostatnie nie zdarza�o si� cz�sto, a pierwszy raz przytrafi�o mi si�, gdy mia�em osiem lat. Ojciec spre- zentowa� mi kompletny str�j w barwach Domu Jherega i by� to jeden z niewielu dni, kiedy czu� si� naprawd� szcz�liwy. Udzieli� mi si� ten nastr�j i paradowa�em dumnie po okolicy, p�ki nie spotka�o mnie kilku ch�opak�w w moim wieku. Ci�g dalszy by� �atwy do przewidzenia. Pami�tam te�, �e ich bicie nie zrobi�o na mnie wra�enia i �e og�lny wniosek, jaki wyci�gn��em, by� taki, �e biedacy nie potrafi� nawet porz�dnie przyla�. Nie to co elfy. * * * Moje kroki odbija�y si� echem, jakbym szed� po kamieniach, podczas gdy ma- szerowa�em w powietrzu. Denerwuj�ce. Jeszcze bardziej denerwuj�ce by�o odkry- cie biegn�cych wok� odrzwi symboli u�ywanych przy rzucaniu czar�w. Obliza- �em wyschni�te nagle wargi... Gdy znalaz�em si� jakie� dziesi�� st�p od wr�t, oba skrzyd�a otwar�y si� bez- g�o�nie i majestatycznie. Bardzo denerwuj�ce. Odruchowo przyg�adzi�em jedn� r�k� w�osy, drug� poprawi�em zapi�cie peleryny. Wszystko by�o na miejscu. No i dobrze � zawsze lepiej by� zaskakuj�cym ni� zaskakiwanym. Drzwi znieruchomia�y i dostrzeg�em posta� stoj�c� w �ukowato sklepionym wej�ciu. Mia�a bia�� sk�r� i bia�ozielon� na po�y sukni�, na po�y sari. Barwy Do- mu Issoli. I rzeczywi�cie przypomina�a issol� � by�a smuk�a, pe�na gracji i d�u- gonoga. Naturalnie nie mia�a d�ugiego, ostrego dzioba, ale to by ju� by�a przesada. Mia�a za to niebieskie oczy, kasztanowe w�osy i � nawet jak na ludzkie standardy � by�a pi�kna. G�os niski i s�odki idealnie pasowa� do wygl�du: � Witaj w Czarnym Zamku, szlachetny Jheregu. Jestem Teldra. Oczekiwali- �my ci� i mam nadziej�, �e tw�j pobyt b�dzie mi�y i przyjemny. Do�o�ymy stara�, by takim si� okaza�. Mam nadziej�, �e teleportacja nie by�a zbyt nieprzyjemna? I sk�oni�a si� dwornie, jak to jest zwyczajem przedstawicieli Domu Issoli. � Hmm... nie za bardzo � wyb�ka�em. U�miechn�a si�, jakby j� to naprawd� obchodzi�o, i doda�a: � Prosz� wej��. Zaraz po�l� po lorda Morrolana. Po czym wyci�gn�a r�k� po moj� peleryn�, i szlag by to trafi�, ale prawie jej j� odda�em! Powstrzyma�em si� dos�ownie w ostatnim momencie, i to odruchowo. � Nie lubi� przeci�g�w � wyja�ni�em. � Naturalnie � zgodzi�a si� nadal z u�miechem. � Prosz� za mn�. Dopiero w tym momencie dotar�o do mnie, �e ani razu nie wym�wi�a mego nazwiska � musia�a nie wiedzie�, jak sieje wymawia, a to z kolei oznacza�o, �e Morrolan niewiele o mnie wie. Troch� mnie to podnios�o na duchu. Wszed�em do Czarnego Zamku. Znalaz�em si� w olbrzymim holu, z kt�rego bia�e marmurowe schody pi�y si� �ukiem w prawo i w lewo. Przed sob� mia�em �ukowato sklepione wej�cie, nad sob� balkony, a na �cianach kilka krajobraz�w. Orygina��w ma si� rozumie�. Ca�e szcz�cie, �e czer� nie stanowi�a dominuj�ce- go koloru. Moj� uwag� zwr�ci� jeden z obraz�w, gdy� w prawym g�rnym rogu znajdo- wa�o si� wielkie, ��te s�o�ce wisz�ce na b��kitnym niebie upstrzonym bia�ymi ob�oczkami. Widzia�em ju� podobny fenomen � oczami dziadka. Nie ulega�o �adnej w�tpliwo�ci, �e ten obraz powsta� na Wschodzie. Teldra zaprowadzi�a mnie przez �rodkowe, najwi�ksze wej�cie (po bokach znajdowa�y si� dwa mniejsze, te� �ukowato sklepione, kt�rych w pierwszym mo- mencie nie zauwa�y�em) na szeroki korytarz prowadz�cy do salonu. Dominuj�- cym kolorem by� tu ciemno��ty, ale stonowany i dobrze wsp�graj�cy z blaskiem lamp. Pe�no w nim by�o mi�kkich foteli, bark�w, stolik�w, sto��w i bufet�w. Po pierwszych dziesi�ciu sekundach przesta�em szuka� mo�liwych pu�apek. Tygo- dnia by na to nie starczy�o. Zacz��em �a�owa�, �e nie zabra�em ze sob� Loiosha. Teldra wskaza�a mi fotel wygl�daj�cy na wygodny i pozwalaj�cy spokojnie obserwowa� drzwi. Usiad�em. By� wygodny. � Lord Morrolan zjawi si� za moment � powiedzia�a. � Pozwoli pan poda� sobie wino? � Hm... tak... dzi�ki. By�em w�ciek�y na samego siebie � zapomina�em j�zyka w g�bie jak Teckla z pierwsz� wizyt� u pana hrabiego. Szlag by to trafi�! Teldra przynios�a z jednego z bark�w wiaderko z lodem, w kt�rym spoczywa�a butelka, i otworzy�a j� sprawnie i z gracj� cechuj�c� wszystkie jej ruchy. To, �e wino znajdowa�o si� w lodzie, sporo m�wi�o � tylko ludzie sch�adzaj� wino, Dragaerianie maj� obrzydliwy zwyczaj podawania go w temperaturze pokojowej. Nala�a wina do kielicha. Wypi�em. By�o naprawd� doskona�e, co stanowi�o kolejne zaskoczenie. Obejrza�em bu- telk�, ale nalepka nic mi nie m�wi�a. Marka by�a mi ca�kowicie nieznana. � Czy mog� jeszcze co� dla pana zrobi�, milordzie? � Nie. Dzi�ki pani mam wszystko co trzeba. � W takim razie do zobaczenia p�niej, milordzie. Wsta�em, jak nakazywa�a uprzejmo��, i poczeka�em, a� wyjdzie, zamykaj�c za sob� drzwi. Podzi�kowa�a mi uprzejmym skinieniem g�owy. Jestem pewien, �e zachowa�aby si� tak samo, gdybym nadal siedzia�. Spokojnie dopi�em zawarto�� kielicha. Lordowie z Domu Smoka nie u�ywaj� trucizny, tote� nawet moja podejrzliwa natura nie protestowa�a. Drzwi otworzy�y si� i do salonu wszed� lord Morrolan. By� wysoki, ubrany na czarno z niewielkimi srebrnymi akcentami. Peleryn� mia� cz�ciowo odrzucon� na plecy, a praw� d�o� opiera� na r�koje�ci d�ugiego miecza. Rysy twarzy regularne � czystej krwi Smok o wysokim czole i ciemnych, prostych w�osach na tyle d�ugich, by zas�ania�y uszy. Przyjrza�em si� uwa�nie mieczowi i mimo �e pozostawa� w pochwie, wiedzia�em, �e nie jest to zwyk�a bro�. Najprawdopodobniej by�a to bro� Morgantich, i to niezwykle pot�na. Z pewnym trudem powstrzyma�em dreszcz, czuj�c jej zew w moim umy�le. Dopiero gdy sko�czy�em go ogl�da�, zastanowi� mnie fakt, �e ma przy sobie bro�, i to w dodatku tak�. Ciekawy zwyczaj witania go�cia we w�asnym domu z ostrzem przy boku. Albo mia� dziwne nawyki, albo nie czu� si� bezpieczny. Albo te� planowa� mnie zabi�. Je�li chodzi o dusz�, mo�na sobie wierzy�, w co si� chce. Dragaerianie na ten przyk�ad wierz� w reinkarnacj�. Oboj�tne w co by si� wierzy�o, jedno nie ulega kwestii � ka�dy zabity broni� Morgantich nie ma szans na wskrzeszenie. Mnie to wystarcza, by traktowa� jaz naprawd� du�ym szacunkiem. W tym momencie u�wiadomi�em sobie, �e ponownie zachowa�em si� jak ostatni wsiok � siedz� i gapi� si� na niego jak wrona w drewnianego imperia�a. Wsta�em, uk�oni�em si� uprzejmie i powiedzia�em: � Lordzie Morrolan, jestem Yladimir Taltos. Czuj� si� zaszczycony, �e ze- chcia� si� pan ze mn� zobaczy�. Jestem te� dobrym k�amc� jakby co. Skin�� mi g�ow� i da� znak, �ebym usiad�. W tym czasie do salonu wesz�a Teldra i nala�a mu wina. Usiad� naprzeciw mnie, a gdy wychodzi�a, powiedzia�: � Dzi�kuj�, lady Teldro. Tytu� mnie zaskoczy� i odruchowo zacz��em si� zastanawia�, jaki rodzaj zwi�zku ich ��czy: pracodawca-pracownik, czy te� bardziej osobisty. Morrolan za� przygl�da� mi si� w spos�b, w jaki ja zwykle ogl�dam ciekawostk� jubilersk�. Nawet pij�c, nie spuszcza� ze mnie wzroku, wi�c te� mu si� przygl�da�em. Mia� ciemn� karnacj�, cho� ja�niejsz� ni� cz�onkowie Domu Soko�a lub Yalisty. Si�- gaj�ce ramion w�osy wykazywa�y pewne sk�onno�ci do skr�cania si� i sprawia�y wra�enie z lekka zapomnianych. Siedzia� nieco sztywno, jakby by� got�w do akcji lub te� nie do ko�ca czu� si� swobodnie. G�ow� porusza� szybko i energicznie. W ko�cu odstawi� kielich i odezwa� si�. � No dobrze, Jheregu. Wiesz, dlaczego tu jeste�? S�dz�c po tonie, uzna�, �e b�dzie to bardziej obra�liwe od �W�satego". � S�dzi�em, �e wiem � odpar�em. � Mog�em oczywi�cie zosta� wprowa- dzony w b��d. � Wysoce prawdopodobne. � Skoro tak, to mo�e b�dzie pan �askaw mnie o�wieci�. � Mam taki zamiar � oznajmi� i umilk�. Nadal si� na mnie gapi� i zaczyna�em mie� wra�enie, �e robi to g��wnie po to, by mnie zirytowa�. Albo wypr�bowa�, co w moim wypadku daje dok�adnie taki sam efekt. Je�eli jest si� cz�owiekiem i nale�y si� do Domu Jherega, trzeba si� spodzie- wa�, �e od czasu do czasu b�dzie si� obra�anym. Je�eli chce si� pozosta� w�r�d �ywych, nie na wszystkie obelgi nale�y reagowa�. Co nie jest r�wnoznaczne z nie- reagowaniem na �adn�. Poniewa� sytuacja zaczyna�a mi dzia�a� na nerwy, powie- dzia�em: � Wygl�da na to, szlachetny Smoku, �e chcesz mi co� powiedzie�. Prawie u�miechn�� si� p�g�bkiem, nim odpar�: � Owszem. Pewien tw�j pracownik pojawi� si� w G�rze Dzur. Jak si� dowie- dzia�e�, jaki� czas temu z�o�y� mi wizyt� w zwi�zku z negocjacjami dotycz�cymi niewielkiej transakcji dotycz�cej pewnej nieruchomo�ci. Chcia�by� dowiedzie� si�, gdzie on przebywa, bo wygl�da na to, �e jak to m�wi�, prysn�� ze srebrami rodowymi. � Wygl�da na to, �e to wszystko ju� wiem. � Zgadza si�. Chcesz go zabi�, tylko nie znalaz�e� nikogo, kto by�by got�w uda� si� do G�ry Dzur. Pomy�la�e� wi�c, �eby z�o�y� mi wizyt� i dowiedzie� si�, co wiem na temat Sethry Lavode. Poza legendami i plotkami, kt�re ju� znasz. Poza tym, �e mnie zirytowa�, tak�e zaniepokoi� przenikliwo�ci�. Nad�ty du- pek, ale bez dw�ch zda� inteligentny i dysponuj�cy doskona�ymi �r�d�ami infor- macji. Nie wspominaj�c ju� o tym, �e mag, i to nosz�cy naprawd� pot�n� bro�. No i znajdowa�em si� w jego zamku. Zdecydowa�em si� pozosta� uprzejmym: � Rzeczywi�cie jego post�powanie zmusi�o mnie do dzia�ania, a w tych oko- liczno�ciach moje zainteresowanie G�r� Dzur jest raczej zrozumia�e. By�bym wdzi�czny za wszelkie informacje dotycz�ce zar�wno jej, jak i jej mieszka�c�w. Morrolan przygl�da� mi si� z min�, kt�ra by�a czym� pomi�dzy ironicznym u�mieszkiem, a zirytowanym grymasem. � Doskonale. Odpowiedz mi wi�c na jedno pytanie: chcesz odnale�� swego pracownika? Przez moment analizowa�em mo�liwe dwuznaczno�ci kryj�ce si� w pytaniu, nim odpowiedzia�em zwi�le: � Tak. � Pi�knie. W takim razie poszukajmy go. I wsta�. Zrobi�em to samo. Podszed� do mnie i skoncentrowa� si� przez moment. Mia- �em dwie mo�liwo�ci: wykorzysta� okazj�, kt�ra mog�a si� nie powt�rzy�, lub wycofa� si�. W tym interesie trzeba ryzykowa�, wi�c wykorzysta�em okazj�. M�j �o��dek wywin�� koz�a i �ciany salonu znikn�y. Rozdzia� trzeci W pobli�u prawej d�oni znalaz� si� n�, a-w pobli�u lewej rozmaite zio�a i inne rzeczy. Nie wiedzia�em i nie chcia�em wiedzie�, co dok�adnie wyj��em z przynie- sionych zapas�w, ale zauwa�y�em sznur o dziewi�ciu w�z�ach, ga��zk� jesionu w kszta�cie g�owy byka, malutki miedziany dzbanek, ko�� z nogi �osia, kawa�ek splecionej sk�ry i kilka innych drobiazg�w. Ciekaw by�em, co zamierzam z nimi zrobi�. Morrolan pierwszy przerwa� cisz�. � Witamy w G�rze Dzur. M�j �o��dek robi�, co m�g�, by mu odpowiedzie�. Poczu�em, �e mam mi�kkie nogi, i na wszelki wypadek opar�em si� o skaln� �cian� otaczaj�c� niewielk� platform�, na kt�rej si� znale�li�my. Prowadzi�o z niej tylko jedno wyj�cie � w�skie, pn�ce si� w g�r� schody. Platform� o�wietla�a jedna umieszczona w uchwycie pochodnia, a s�dz�c po warstwie sadzy nad ni�, w ten spos�b o�wietlano j� od dawna. Miejsce to, cho� niecz�sto u�ywane, by�o przygotowane na przybycie go�ci. Zrobi�em co mog�em, by spacyfikowa� �o��dek, nie daj�c tego po sobie po- zna�. � Urocze miejsce � wykrztusi�em. Morrolan postawi� stop� na najni�szym stopniu. � T�dy prosz�. By zyska� na czasie, spyta�em: � Sethra Lavode? � Oczekuje nas. � Aha. Wzi��em kilka g��bszych oddech�w i ruszy�em w �lad za nim. Schody by�y r�wnie strome, co w�skie � wida� by�o, �e wykonano je z my�l� o Dragaeria- nach, kt�rzy maj� d�u�sze nogi ni� ludzie. Stopni by�o naprawd� du�o. Po d�u�szej chwili schody zacz�y skr�ca� delikatnie w lewo