4631

Szczegóły
Tytuł 4631
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4631 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4631 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4631 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Steven Erikson Ogrody Ksi�yca Opowie�� z Malaza�skiej ksi�gi poleg�ych Prze�o�y�: Micha� Jakuszewski Wydanie oryginalne: 1999 Wydanie polskie: 2000 Ta powie�� dedykowana jest J. C. Esslemontowi za wsp�lnie zdobywane �wiaty PODZI�KOWANIA �adna powie�� nie mo�e powsta� w izolacji. Autor chcia�by podzi�kowa� za wieloletnie wsparcie nast�puj�cym osobom: Clare Thomas, Bowenowi, Markowi Paxtonowi-MacRae, Davidowi Keckowi, Courtneyowi, Ryanowi, Chrisowi i Rickowi, Mireille Theriacelt, Dennisowi Valdronowi, Keithowi Addisonowi, Susan, Davidowi i Harriet, Clare i Davidowi Thomasowi juniorowi, Chrisowi Rodellowi, Patrickowi Carrollowi, Kate Peach, Peterowi Knowlsonowi, Rune, Kentowi, Val i dzieciakom, mojemu niestrudzonemu agentowi Patrickowi Walshowi oraz znakomitemu redaktorowi Simonowi Taylorowi. Dramatis Personae Imperium Malaza�skie Zast�p Jednor�kiego Tattesail: kadrowa czarodziejka, Druga Armia, interpretatorka Talii Smok�w Loczek: kadrowy mag, Druga Armia, niesympatyczny rywal Tayschrenna Calot: kadrowy mag, Druga Armia, kochanek Tattersail Toc M�odszy: zwiadowca, Druga Armia, Agent Szponu, kt�ry odni�s� powa�ne rany podczas obl�enia Pale Podpalacze Most�w Sier�ant S�jeczka: Dziewi�ta Dru�yna, dawny dow�dca Drugiej Armii Kapral Kalam: Dziewi�ta Dru�yna, by�y szpon z Siedmiu Miast Szybki Ben: Dziewi�ta Dru�yna, mag z Siedmiu Miast �al: Dziewi�ta Dru�yna, �miertelnie gro�na morderczyni wygl�daj�ca jak m�oda dziewczyna P�ot: Dziewi�ta Dru�yna, saper Skrzypek: Dziewi�ta Dru�yna, saper Biegunek: Dziewi�ta Dru�yna, barghascki wojownik M�otek: Dziewi�ta Dru�yna, uzdrowiciel Sier�ant Nerwusik: Si�dma Dru�yna Wyka�aczka: Si�dma Dru�yna Dow�dztwo Armii Imperialnych Stabro Ganoes Paran: szlachetnie urodzony oficer malaza�ski Dujek Jednor�ki: wielka pi��, g��wnodowodz�cy Armii Malaza�skich podczas wojny na Genabackis Tayschrenn: wielki mag w s�u�bie cesarzowej Bellurdan: wielki mag w s�u�bie cesarzowej Nightchill: wielka czarodziejka w s�u�bie cesarzowej A�Karanys: wielki mag w s�u�bie cesarzowej Lorn: przyboczna cesarzowej Topper: dow�dca Szponu Cesarzowa Laseen: w�adczyni Imperium Malaza�skiego Dom Paran�w (Unta) Tavore: siostra Ganoesa (drugie dziecko) Felisin: najm�odsza siostra Ganoesa Gamet: weteran, stra�nik domowy W Czasach Cesarza Cesarz Kellanved: za�o�yciel imperium, zamordowany przez Laseen Tancerz: g��wny doradca cesarza, zamordowany przez Laseen Gburka: dawne imi� Laseen, w czasach gdy by�a dow�dc� Szponu Dassem Ultor: pierwszy miecz imperium, zabity pod Y�ghatan, jednym z Siedmiu Miast Toc (Starszy): zaginiony podczas zarz�dzonej przez Laseen czystki starej gwardii W Darud�ystanie Bywalcy Gospody �Pod Feniksem� Kruppe: cz�owiek fa�szywie skromny Crokus Younghand: m�ody z�odziej Rallick Nom: skrytob�jca z gildii Murillio: bawidamek Coll: pijak Meese: regularna klientka Irilta: regularna klientka Scurve: ober�ysta Suity: pos�ugaczka Chert: pechowy osi�ek Koteria T�orrud Baruk: wielki alchemik Derudan: czarownica w�adaj�ca Tennes Mammot: wielki kap�an D�riss i wybitny uczony, wuj Crokusa Travale: pobo�ny �o�nierz Koterii Tholis: wielki mag Parald: wielki mag Rada Turban Orr: wp�ywowy rajca i kochanek Simtal Lim: sojusznik Turbana Orra Simtal: pani Maj�tku Simtal Estraysian D�Arle: rywal Turbana Orra Challice D�Arle: c�rka Turbana Orra Gildia Skrytob�jc�w Vorcan: w�adczyni gildii (znana te� jako mistrzyni skrytob�jc�w) Ocelot: naczelnik klanu Rallicka Noma Talo Krafar: skrytob�jca z klanu Jurriga Denatte�a Krute z Talientu: agent gildii Inni Mieszka�cy W�gorz: cz�owiek uwa�any za szefa siatki szpiegowskiej Niszczyciel Kr�gu: agent W�gorza Vildrom: stra�nik miejski Kapitan Stillis: kapitan stra�y z Maj�tku Simtal Pozostali Gracze Tiste Andii Anomander Rake: w�adca Odprysku Ksi�yca, Syn Ciemno�ci, Rycerz Ciemno�ci Serrat: zast�pczyni Rake�a Korlat: nocna �owczyni, kuzynka Serrat Orfantal: nocna �owczyni Horult: nocny �owca T�lan Imassowie Logros: w�dz klan�w T�lan Imass�w, s�u��cych Imperium Malaza�skiemu Onos T�oolan: bezklanowy wojownik Pran Chole: rzucaj�cy ko�ci (szaman) T�lan Imass�w Krona Kig Aven: w�dz klanu Inni Starucha: Wielki Kruk, s�u�ka Anomandera Rake�a Silanah: eleint, towarzyszka Anomandera Rake�a Raest: jaghucki tyran K�rul: pradawny b�g, Wytyczaj�cy �cie�ki Caladan Brood: naczelny w�dz walcz�cy z malaza�skimi armiami podczas kampanii p�nocnej Kallor: zast�pca Brooda Ksi��� K�azz D�Avore: dow�dca Karmazynowej Gwardii Jorrick Ostra Lanca: oficer Karmazynowej Gwardii Czepiec: wielki mag Karmazynowej Gwardii Kapral Blues: Sz�ste Ostrze Karmazynowej Gwardii Paluszek: Sz�ste Ostrze Karmazynowej Gwardii Ogar Baran: Ogar Cienia Ogar Blind: Ogar Cienia Ogar Gear: Ogar Cienia Ogar Rood: Ogar Cienia Ogar Shan: Ogar Cienia Ogar Doan: Ogar Cienia Ogar Ganrod: Ogar Cienia Tron Cienia/Ammanas: w�adca Groty Cienia Sznur/Kotylion: towarzysz Tronu Cienia i patron skrytob�jc�w Icarium: budowniczy Ko�a Wiek�w w Darud�ystanie Mappo: towarzysz Icariuma Pannio�ski Jasnowidz: prorok-tyran w�adaj�cy Pannion Domin Popio�y ju� ostyg�y i otwieramy star� ksi�g�. Na jej zat�uszczonych stronicach ch�odne s�owa m�wi� nam o poleg�ych, o imperium w rozk�adzie. Ogie� przygas�, jego blask i iskierki �ycia s� ju� tylko wspomnieniem. Wzrok mi s�abnie. Jaki jest kolor mych my�li, gdy otwieram �Ksi�g� poleg�ych� i wci�gam g��boko w p�uca wo� historii? Pos�uchajcie przeto s��w, kt�re przysz�y z tym oddechem. Te wci�� powracaj�ce opowie�ci m�wi� o nas wszystkich. Jeste�my powt�rk� historii, niczym wi�cej, a ona trwa bez ko�ca, kt�ry jest wszystkim. Cesarz nie �yje! I jego prawa r�ka � zimna i odr�bana! Zwa� jednak na nikn�ce cienie, rozdwojone, okrwawione i pokonane, umykaj�ce przed wzrokiem �miertelnik�w... Ber�o straci�o w�adz�, zgas�y poz�acane kandelabry, a z wysadzanego twardymi klejnotami paleniska siedem lat umyka�o ciep�o... Cesarz nie �yje. I jego s�uga i towarzysz. Sznur przeci�to. Zwa� jednak na zwiastuny powrotu: s�abn�cy mrok, strz�p ca�unu, kt�ry spowija dzieci w gasn�cym blasku imperium. Us�ysz s�ab� repryz� trenu. Nim s�o�ce zajdzie, dzie� sp�ynie czerwieni� po wyboistym gruncie. A w obsydianowych oczach siedem razy zabrzmi kurant zemsty... Wo�anie do cienia (I.1.1-18) Felisin (ur. 1146) PROLOG 1154 rok snu Po�ogi 96 rok Imperium Malaza�skiego Ostatni rok panowania cesarza Kellanveda Czarn�, pokryt� dziobami powierzchni� Chor�giewki Mocka pokrywa�y plamy rdzy, przypominaj�ce krwawe morza. Liczy�a sobie ju� sto lat. Przytwierdzono j� do ko�ca starej piki, umocowanej sworzniami na szczycie mur�w. Wygl�da�a pokracznie i monstrualnie. Wyklepano j� na kszta�t uskrzydlonego demona, kt�ry szczerzy� z�by w lubie�nym u�miechu. Przy ka�dym powiewie wiatru poskrzypywa�a przera�liwie. Dnia, gdy nad Mysi� Dzielnic� Malazu wznios�y si� kolumny dymu, wiatry by�y zmienne. Chor�giewka umilk�a, obwieszczaj�c w ten spos�b, �e wiej�ca od morza bryza, kt�ra uderza�a w zniszczone mury Twierdzy Mocka, ucich�a nagle. Potem Chor�giewka zazgrzyta�a na nowo, gdy zakr�ci� ni� gor�cy, pe�en iskier i dymu oddech Mysiej Dzielnicy, kt�ry dotar� z drugiego ko�ca miasta na szczyt wzg�rza. Ganoes Stabro Paran z rodu Paran�w wspi�� si� na palce, by wyjrze� za blanki. Za jego plecami wznosi�a si� Twierdza Mocka, kt�ra ongi� by�a stolic� imperium, lecz teraz, gdy podbito ju� kontynent, znowu stoczy�a si� do roli kwatery pi�ci. Po lewej stronie mia� pik� i jej kapry�n� ozdob�. Zbyt dobrze zna� staro�ytn�, g�ruj�c� nad miastem fortec�, by mog�a go jeszcze interesowa�. Odwiedza� j� po raz trzeci w ci�gu trzech lat i dawno ju� zbada� wyboisty, brukowany dziedziniec, Star� Twierdz� � obecnie s�u�y�a jako stajnie, a na jej g�rnej kondygnacji gnie�dzi�y si� go��bie, jask�ki i nietoperze � a tak�e cytadel�, w kt�rej jego ojciec prowadzi� teraz z portowymi urz�dnikami negocjacje na temat kwot eksportowych wyspy. Rzecz jasna, znaczna cz�� cytadeli by�a niedost�pna, nawet dla szlacheckiego syna. By�a ona kwater� pi�ci, a w jej wewn�trznych komnatach spotykali si� ludzie zarz�dzaj�cy wysp� w imieniu imperium. Ganoes zapomnia� o Twierdzy Mocka i skupi� uwag� na obskurnym mie�cie poni�ej oraz na zamieszkach, do kt�rych dosz�o w najbiedniejszej dzielnicy. Twierdz� Mocka wzniesiono na urwisku. Do Wie�y prowadzi�y kr�te schody, wykute w wapiennym klifie. Od miasta dzieli�o j� co najmniej osiemdziesi�t s��ni, a poobt�ukiwany mur Twierdzy dodawa� jeszcze sze��. Mysia Dzielnica by�a cz�ci� miasta po�o�on� najdalej od morza. Jej pofa�dowany teren zajmowa�y liczne rudery oraz poro�ni�te chwastami tarasy przeci�te wp� przez g�st� od mu�u rzek�, kt�ra powoli toczy�a swe wody ku portowi. Ganoesa dzieli�a od niej wi�ksza cz�� miasta, i g�stniej�ce s�upy czarnego dymu uniemo�liwia�y ch�opcu dok�adn� obserwacj� rozgrywaj�cych si� tam wydarze�. By�o po�udnie, lecz powietrze pociemnia�o od rozb�ysk�w i eksplozji magii. Wtem, obok, pojawi� si� pobrz�kuj�cy zbroj� �o�nierz, kt�ry wspar� na murze skryte pod naramiennikami r�ce, skrobi�c pochw� miecza kamienie chodnika. � Cieszysz si�, �e w twych �y�ach p�ynie czysta krew, co? � zapyta�, kieruj�c spojrzenie swych szarych oczu na p�on�ce w dole miasto. Ch�opiec przypatrzy� mu si� uwa�nie. Wiedzia�, jak s� wyekwipowane wszystkie imperialne pu�ki. Stoj�cy obok cz�owiek by� oficerem elitarnej Trzeciej Armii, jednym z ludzi cesarza. Na ciemnoszarej pelerynie mia� srebrn� brosz� przedstawiaj�c� kamienny most roz�wietlony rubinowymi p�omieniami. Podpalacze Most�w. Wysocy rang� �o�nierze i urz�dnicy imperium byli cz�stymi go��mi w Twierdzy Mocka. Wyspa Malaz nadal by�a wa�nym portem, zw�aszcza teraz, gdy na po�udniu trwa�y wojny korelskie. Ganoes widzia� ju� wielu wa�nych ludzi, tak tutaj, jak i w stolicy, Uncie. � A wi�c to prawda? � zapyta� �mia�o. � Co? � �e pierwszy miecz imperium, Dassem Ultor, nie �yje. S�yszeli�my o tym w stolicy przed odjazdem. Czy to prawda? M�czyzna wzdrygn�� si� wyra�nie, nie odrywaj�c wzroku od Mysiej Dzielnicy. � Tak to ju� bywa na wojnie � mrukn�� pod nosem, jakby nie chcia�, �eby us�ysza� go kto� postronny. � S�u�ysz w Trzeciej Armii. My�la�em, �e jeste�cie z nim w Siedmiu Miastach. W Y'ghatan... � Na oddech Kaptura, ci�gle szukaj� jego cia�a w dymi�cych jeszcze gruzach tego cholernego miasta, a ty, syn kupca, mieszkaj�cy dziesi�� tysi�cy mil od Siedmiu Miast, znasz informacj�, kt�r� powinni posiada� tylko nieliczni. � Nadal si� nie odwraca�. � Nie znam twoich �r�de�, ale dobrze ci radz�, zachowaj to, co wiesz, dla siebie. � M�wi�, �e zdradzi� boga � zauwa�y� Ganoes ze wzruszeniem ramion. Nieznajomy wreszcie spojrza� na niego. Twarz mia� naznaczon� blizn�, a na szcz�ce i lewym policzku widnia�a plama, kt�ra mog�a by� �ladem po oparzeniu. Mimo to wydawa� si� m�ody, jak na oficera. � Co� ci powiem, synku. � A co? � Ka�d� podj�t� decyzj� zmieniasz oblicze �wiata. Najlepiej jest �y� tak, �eby bogowie ci� nie zauwa�ali. Je�li pragniesz wolno�ci, ch�opcze, �yj spokojnie. � Chc� zosta� �o�nierzem. Bohaterem. � Wyro�niesz z tego. Chor�giewka Mocka skrzypn�a. Od morza nadci�gn�� wietrzyk, kt�ry rozproszy� g�sty dym. Ganoes poczu� teraz od�r gnij�cych ryb oraz t�ocz�cych si� w porcie ludzi. Do oficera podszed� inny Podpalacz Most�w, kt�ry na plecach nosi� rozbite, nadpalone skrzypce. By� �ylasty i jeszcze m�odszy od swego dow�dcy � tylko kilka lat starszy od Ganoesa, kt�ry by� dwunastoletnim ch�opcem. Twarz i grzbiety obu d�oni pokrywa�y mu dziwaczne dzioby, a jego zbroja stanowi�a osobliwe po��czenie r�nych egzotycznych element�w, na�o�onych na wytarty, brudny mundur. U pasa mia� kr�tki miecz w p�kni�tej drewnianej pochwie. Opar� si� o blanki obok pierwszego m�czyzny i przyj�� swobodn� poz�, �wiadcz�c�, �e znaj� si� od dawna. � Kiedy czarodzieje wpadaj� w panik�, smr�d jest paskudny � zauwa�y� przybysz. � Wyra�nie ich ponios�o. Nie potrzeba ca�ej kadry mag�w, �eby za�atwi� par� woskowych wied�m. Oficer westchn��. � Chcia�em tu zaczeka�, �eby zobaczy�, czy si� opanuj�. �o�nierz chrz�kn��. � S� m�odzi i niedo�wiadczeni � zauwa�y�. � Niekt�rym na zawsze zostan� po tym blizny. Poza tym � doda� � wielu z nich wykonuje rozkazy kogo� innego. � To tylko podejrzenia. � Dowody mamy przed oczyma. W Mysiej Dzielnicy. � By� mo�e. � Jeste� zbyt ostro�ny. Gburka twierdzi, �e to twoja najwi�ksza wada. � Gburka to zmartwienie cesarza, nie moje. Odpowiedzia�o mu ponowne chrz�kni�cie. � Mo�e wkr�tce sta� si� zmartwieniem nas wszystkich. Oficer odwr�ci� si� bez s�owa i popatrzy� na towarzysza. Ten wzruszy� ramionami. � Mam takie przeczucie. S�ysza�e�, �e przybra�a nowe imi�? Laseen. � Laseen? � To napa�skie s�owo. Znaczy... � Wiem, co znaczy. � Mam nadziej�, �e cesarz te� to wie. � W�adczyni tronu � wtr�ci� Ganoes. Obaj m�czy�ni skierowali wzrok na niego. Wiatr znowu zmieni� kierunek, przynosz�c ze sob� wo� ch�odnego kamienia, z kt�rego zbudowano twierdz�. �elazny demon j�kn�� na swej pice. � M�j nauczyciel jest Napa�czykiem � wyja�ni� Ganoes. Wtem za ich plecami rozleg� si� nowy g�os, w�adczy i zimny. M�wi�a kobieta. � Dow�dco. Obaj �o�nierze odwr�cili si�, cho� bez zbytniego po�piechu. � Ta nowa kompania b�dzie potrzebowa�a pomocy � rzek� oficer do swego towarzysza. � Wy�lij Dujeka ze skrzyd�em, i kilku saper�w, �eby opanowali po�ary. Inaczej ca�e miasto p�jdzie z dymem. �o�nierz skin�� g�ow� i odmaszerowa�, nawet nie spogl�daj�c na kobiet�. Sta�a przy bramie, prowadz�cej do kwadratowej wie�y cytadeli, w towarzystwie dw�ch stra�nik�w. Ciemnoniebieska sk�ra �wiadczy�a, �e jest Napank�, lecz poza tym nie wyr�nia�a si� niczym szczeg�lnym. Jej szar� szat� pokrywa�y plamy soli, br�zowawe w�osy by�y �ci�te kr�tko jak u �o�nierza, a szczup�a twarz nie zapada�a w pami��. Jednak na widok stra�nik�w Ganoesa przeszy� dreszcz. Stali po obu stronach kobiety, wysocy i spowici w czer�. D�onie mieli skryte w r�kawach, a twarze gin�y pod kapturami. Ch�opiec nigdy jeszcze nie widzia� szpona, instynkt podpowiada� mu jednak, �e to akolici kultu. Co znaczy�o, �e ta kobieta... � Ty wpakowa�a� nas w t� kaba��, Gburko � odezwa� si� oficer. � Ale wygl�da, �e porz�dek b�d� musia� zrobi� ja. Ganoesa zdumiewa�o, �e �o�nierz nie okazywa� strachu, a jego ton by� bliski pogardy. To Gburka stworzy�a Szpon i uczyni�a z niego pot�g�, kt�rej m�g� dor�wna� tylko sam cesarz. � Nosz� teraz inne imi�, dow�dco. � S�ysza�em � odpar� m�czyzna, krzywi�c w�ciekle twarz. � Chyba czujesz si� bardzo pewna siebie pod nieobecno�� cesarza. Nie on jeden pami�ta, �e kiedy� by�a� zwyk�� dziewk� s�u�ebn� w Starej Dzielnicy. Widz�, �e dawno ju� zapomnia�a� o wdzi�czno�ci. Je�li nawet s�owa te poirytowa�y Gburk�, jej twarz tego nie zdradza�a. � To by�o proste zadanie � zauwa�y�a. � Ale wygl�da na to, �e twoi nowi oficerowie nie potrafi� sobie z nim poradzi�. � Sytuacja wymkn�a si� spod kontroli � t�umaczy� si� dow�dca. � S� niedo�wiadczeni... � To nie moja sprawa � warkn�a. � Zreszt� nie martwi mnie to zbytnio. W ten spos�b ci, kt�rzy si� nam sprzeciwiaj�, otrzymaj� jeszcze dotkliwsz� nauczk�. � Sprzeciwiaj�? Garstka domoros�ych wied�m sprzedaj�cych swe niewielkie talenty? I jaki to z�owieszczy u�ytek z nich robi�y? Wyszukiwa�y �awice korawali na p�yciznach zatoki. Na oddech Kaptura, kobieto, to nie jest gro�ba dla imperium. � Nieusankcjonowane czary. Z�amanie nowego prawa... � Twojego prawa, Gburko. Ono si� nie utrzyma. Mo�esz by� pewna, �e kiedy cesarz wr�ci, natychmiast odwo�a tw�j zakaz uprawiania czar�w. Kobieta u�miechn�a si� zimno. � Na pewno z rado�ci� us�yszysz, �e z Wie�y zameldowano o zbli�aniu si� transportowc�w, kt�re maj� zabra� twych nowych rekrut�w. Bez �alu rozstaniemy si� z tob� i twoimi niespokojnymi, skorymi do buntu �o�nierzami, dow�dco. Kobieta odwr�ci�a si� bez s�owa i � nawet nie spogl�daj�c na ch�opca, stoj�cego obok �o�nierza � wr�ci�a do cytadeli w towarzystwie swych milcz�cych stra�nik�w. Ganoes i dow�dca znowu skierowali spojrzenia na ogarni�t� zamieszkami Mysi� Dzielnic�. Za zas�on� dymu by�o teraz wida� p�omienie. � Pewnego dnia zostan� �o�nierzem � oznajmi� ch�opiec. M�czyzna chrz�kn��. � Tylko wtedy, je�li nie nadasz si� do niczego innego, synku. Za miecz chwytaj� wy��cznie zdesperowani ludzie, kt�rym nie pozosta�o nic innego. Zapami�taj moje s�owa i znajd� sobie jaki� szczytniejszy cel. � Nie jeste� podobny do innych �o�nierzy, z kt�rymi rozmawia�em � zauwa�y� Ganoes, krzywi�c si�. � Przypominasz raczej mojego ojca. � Nie jestem twoim ojcem, ch�opcze � warkn�� oficer. � �wiat nie potrzebuje jeszcze jednego kupca winnego � skontrowa� Ganoes. �o�nierz zmru�y� oczy, przygl�daj�c mu si� uwa�nie. Otworzy� usta, by udzieli� narzucaj�cej si� odpowiedzi, zamkn�� je jednak gwa�townie. Ganoes Paran spojrza� na p�on�c� dzielnic�, zadowolony z siebie. Nawet ma�emu ch�opcu mo�e si� uda� celna riposta, dow�dco. Chor�giewka Mocka zawirowa�a raz jeszcze. Znad miasta nadci�gn�y k��by dymu, kt�re ogarn�y patrz�cych. Nios�y ze sob� smr�d p�on�cej tkaniny, farby i kamienia, a tak�e jaki� inny, s�odkawy zapach. � To rze�nia � odezwa� si� Ganoes. � �winie si� pal�. Oficer skrzywi� twarz. Po d�ugiej chwili opar� si� z westchnieniem o mur. � Skoro tak m�wisz, ch�opcze. Skoro tak m�wisz... KSI�GA PIERWSZA PALE ...W �smym roku Wolne Miasta Genabackis nawi�za�y kontakt z kilkoma zaci�nymi armiami, kt�re mia�y im pom�c w odparciu ofensywy imperium. Najbardziej znacz�cymi z nich by�y Karmazynowa Gwardia pod dow�dztwem ksi�cia K�azza D�Avore (zob. tom III i V) oraz pu�ki Tiste Andii z Odprysku Ksi�yca, kt�rymi dowodzi� miedzy innymi Caladan Brood. Si�y Imperium Malaza�skiego, kt�re wi�d� wielka pi�� Dujek Jednor�ki, sk�ada�y si� w owym roku z Drugiej, Pi�tej i Sz�stej Armii, a tak�e legion�w Moranth�w. Gdy spogl�damy wstecz na te wydarzenia, narzucaj� si� dwa spostrze�enia. Po pierwsze, zawarty w roku 1156 sojusz z Moranthami spowodowa� fundamentaln� zmian� w sztuce wojennej Imperium Malaza�skiego, kt�ra na kr�tk� met� okaza�a si� korzystna. Po drugie, warto zauwa�y�, �e przyst�pienie do wojny w�adaj�cych czarami Tiste Andii z Odprysku Ksi�yca oznacza�o pocz�tek Czarodziejskiej Kanonady, kt�ra zdewastowa�a ca�y kontynent. W roku 1163 snu Po�ogi obl�enie Pale zako�czy�o si� eksplozj� czar�w, kt�ra przesz�a ju� do legendy. Wojny imperialne 1158-1194 Tom IV, Genabackis Imrygyn Tallobant (ur. 1151) Rozdzia� pierwszy Stare kamienie traktu rozbrzmiewaj� t�tentem podkutych �elazem kopyt i �oskotem b�bn�w. Widzia�am, jak szed� od morza a� po sk�pane w czerwieni wzg�rza. Przyszed� z zachodem s�o�ca, jeden ch�opiec po�r�d ech syn�w i braci, szereg�w �o�nierskich duch�w. A ja siedzia�am na ostatnim, wytartym milowym kamieniu o zmierzchu dnia. Jego g�o�ne kroki m�wi�y mi wszystko, co musia�am wiedzie�, o ch�opcu maszeruj�cym po kamiennej drodze, jeszcze jednym �o�nierzu, kolejnym gorej�cym sercu, kt�rego dot�d nie ostudzi�o twarde �elazo. Lament matki Anonim 1161 rok snu Po�ogi 103 rok Imperium Malaza�skiego 7 rok panowania cesarzowej Laseen � Pchn�� i poci�gn�� � m�wi�a staruszka. � Oto metoda cesarzowej. Jest taka sama jak bogowie. � Pochyli�a si� w bok i splun�a, po czym otar�a pomarszczone wargi brudn� chustk�. � Odda�am ju� na wojn� trzech m��w i dw�ch syn�w. C�rka rybaka gapi�a si� z b�yskiem w oczach na kolumn� je�d�c�w, kt�rzy pod��ali traktem. Prawie nie s�ucha�a stoj�cej obok starowinki. Oddycha�a szybko w rytm t�tentu pi�knych rumak�w. Czu�a, �e twarz jej plonie, z powod�w nie maj�cych nic wsp�lnego z upa�em. Dzie� chyli� si� ju� ku zachodowi. Czerwona plama s�o�ca wisia�a nad drzewami po prawej stronie, a owiewaj�ca twarz dziewczyny morska bryza sta�a si� ch�odna. � To by�o w czasach cesarza � ci�gn�a staruszka. � Niech Kaptur upiecze na ro�nie jego b�karci� dusz�. Ale popatrz tylko, dziewczynko: Laseen rozrzuca ko�ci niczym najlepsi gracze. Ha, zacz�a przecie� od jego ko�ci, mam racj�? C�rka rybaka s�abo skin�a g�ow�. Czeka�y przy go�ci�cu, jak przysta�o nisko urodzonym. Staruszka d�wiga�a worek pe�en rzep, a dziewczyna nios�a na g�owie ci�ki kosz. Mniej wi�cej co minut� kobieta przek�ada�a tob� z jednego ko�cistego barku na drugi. Ca�� drog� zajmowali je�d�cy, a za jej plecami znajdowa� si� g��boki, kamienisty r�w, nie mia�a wi�c gdzie postawi� worka. � M�wi� ci, �e rozrzuca ko�ci. Ko�ci m��w i syn�w, �on i c�rek. Dla niej to bez r�nicy. Dla niej i dla imperium. � Staruszka splun�a raz jeszcze. � Trzech m��w i dw�ch syn�w, po dziesi�� monet rocznie za ka�dego. Pi�� razy dziesi�� to pi��dziesi�t. Pi��dziesi�t monet rocznie, dziewczynko. Ale co mi z tego? Marzn� zim� i marzn� w �o�u. C�rka rybaka otar�a py� z czo�a. Jej jasne oczy �ledzi�y mkn�cych traktem �o�nierzy. M�odzi m�czy�ni siedzieli na siod�ach o wysokich oparciach, wbijaj�c w dal swe powa�ne spojrzenia. Nieliczne towarzysz�ce im kobiety by�y ros�e i z jakiego� powodu wydawa�y si� gwa�towniejsze od m�czyzn. Promienie zachodz�cego s�o�ca odbija�y si� w he�mach czerwonym blaskiem, kt�ry tak razi� oczy dziewczyny, �e a� zasz�y �zami. � Jeste� c�rk� rybaka � zauwa�y�a staruszka. � Widywa�am ci� ju� na go�ci�cu na pla�y i na rynku, z tat�. To ten bez r�ki, co? Pewnikiem ko�ci do jej kolekcji? � Wykona�a r�k� gest na�laduj�cy r�banie, po czym skin�a g�ow�. � Ja mieszkam w pierwszym domu przy drodze. Za te monety kupuj� �wiece. Co noc pal� pi�� �wiec, �eby stara Rigga mia�a towarzystwo. To stary dom i wszystko w nim jest stare. Ja te�, dziewczynko. Co masz w tym koszu? Do c�rki rybaka dotar�o powoli, �e zadano jej pytanie. Odwr�ci�a wzrok od �o�nierzy i u�miechn�a si� do staruszki. � Przepraszam. Konie robi� okropny ha�as. � Pyta�am, co masz w tym koszu, dziewczynko? � powt�rzy�a Rigga podniesionym g�osem. � Sznurek. Tyle sznurka, �e wystarczy na trzy sieci. Jedn� musimy zrobi� ju� na jutro. Tatunio straci� ostatni�. Co� porwa�o j� na g��binie razem ze wszystkim, co z�owi�. Lichwiarz Ilgrand chce odzyska� pieni�dze, kt�re nam po�yczy�, i musimy jutro na�apa� du�o ryb. � U�miechn�a si� po raz drugi i ponownie zerkn�a na �o�nierzy. � Czy nie s� cudowni? Rigga wyci�gn�a nagle r�k�, z�apa�a dziewczyn� za g�ste, czarne w�osy i szarpn�a je z ca�ej si�y. C�rka rybaka krzykn�a. Kosz zachwia� si� na jej g�owie i ze�lizn�� na bark. Pr�bowa�a powstrzyma� go rozpaczliwym gestem, by� jednak zbyt ci�ki. Run�� na ziemi� i p�k�. � Aaai! � krzykn�a dziewczyna. Spr�bowa�a ukl�kn��, lecz Rigga zn�w szarpn�a j� za w�osy i odwr�ci�a do siebie. � Wys�uchaj mnie, dziewczynko! � wysycza�a, owiewaj�c jej twarz kwa�nym oddechem. � Imperium gn�bi ten kraj ju� od stu lat. Ty si� urodzi�a� pod jego w�adz�, ale ja nie. Kiedy mia�am twoje lata, Itko Kan by�o niezale�nym pa�stwem. Mieli�my w�asn� flag� i nikt nam nie rozkazywa�. Byli�my wolni, dziewczynko. C�rk� rybaka dopad�y md�o�ci od jej oddechu. Zacisn�a powieki. � Zapami�taj sobie t� prawd�, dziecko, bo inaczej P�aszcz K�amstw o�lepi ci� na zawsze. � G�os Riggi przeszed� w monotonny za�piew i dziewczyna natychmiast zesztywnia�a. Rigga, Riggalai Jasnowidz�ca, woskowa wied�ma, kt�ra wi�zi dusze w �wiecach, a potem je pali. Dusze strawione w p�omieniach... W s�owach staruszki pobrzmiewa� mro��cy krew w �y�ach ton proroctwa. � Zapami�taj sobie t� prawd�. Jestem ostatni� osob�, kt�ra z tob� rozmawia, a ty ostatni�, kt�ra mnie us�yszy. Dlatego ��czy nas wi�, kt�ra przetrwa wszystko. Rigga zacisn�a silniej palce. � Za morzem cesarzowa wbi�a n� w dziewicz� gleb�. Nadchodzi potop krwi, kt�ry zaleje ci�, dziecko, je�li nie b�dziesz ostro�na. Dadz� ci miecz i pi�knego konia, a potem wy�l� za morze. Ale twoj� dusz� poch�onie cie�. S�uchaj uwa�nie! Ukryj me s�owa g��boko! Rigga ci� ocali, poniewa� ��czy nas wi�. Ale nie mog� uczyni� nic wi�cej. Rozumiesz? Czekaj na w�adc� zrodzonego w ciemno�ci. To jego d�o� ci� uwolni, cho� on o tym nie wie... � Co to, do licha?! � rykn�� czyj� g�os. Rigga zwr�ci�a si� w stron� traktu. Jeden z je�d�c�w zwolni�. Jasnowidz�ca pu�ci�a w�osy dziewczyny. Ta zatoczy�a si� do ty�u, potkn�a o kamie� przydro�ny i run�a na ziemi�. Kiedy podnios�a wzrok, je�dziec oddala� si� ju� k�usem, a na jego miejsce przyby� nast�pny. � Zostaw t� �licznotk�, starucho � warkn��. Przemykaj�c obok, pochyli� si�, wyci�gn�� otwart� d�o� i waln�� �elazn� r�kawic� w g�ow� Riggi. Staruszka zatoczy�a si� i pad�a ci�ko na uda c�rki rybaka, kt�ra g�o�no krzykn�a. Po twarzy kobiety sp�ywa�a stru�ka karmazynowej plwociny. Dziewczyna pisn�a g�o�no, odpe�z�a kawa�ek po �wirze, zrzuci�a z siebie cia�o Riggi i d�wign�a si� na kolana. Przepowiednia staruszki zapad�a w jej umys�, ci�ka jak kamie� i ukryta przed wzrokiem. Dziewczyna przekona�a si�, �e nie pami�ta ani jednego s�owa jasnowidz�cej. Z�apa�a we�niany szal Riggi i przetoczy�a j� ostro�nie na drugi bok. Po�ow� twarzy staruszki zbroczy�a wyp�ywaj�ca zza ucha krew. Plamy pokrywa�y r�wnie� pomarszczony podbr�dek oraz usta. Oczy spogl�da�y w pustk�. C�rka rybaka odsun�a si�, niezdolna zaczerpn�� tchu. Rozejrza�a si� wok� zdesperowana. Kolumna �o�nierzy odjecha�a, pozostawiaj�c po sobie jedynie kurz oraz odleg�y t�tent kopyt. Rzepy Riggi wysypa�y si� na drog�. Mi�dzy stratowanymi jarzynami wida� by�o pi�� �ojowych �wiec. Dziewczyna pochwyci�a z wysi�kiem haust pe�nego py�u powietrza. Wytar�a nos i rozejrza�a si� za swym koszem. � Mniejsza o �wiece � wymamrota�a dziwnym, ochryp�ym g�osem. � Ju� po nich, prawda? Zosta�y tylko stare ko�ci. Mniejsza z tym. � Poczo�ga�a si� ku zwojom sznurka, kt�re wypad�y z p�kni�tego kosza, a gdy przem�wi�a znowu, jej g�os brzmia� m�odo, tak jak zawsze. � Potrzebujemy sznurka. B�dziemy pracowali ca�� noc i zrobimy now� sie�. Tatunio czeka. Stoi przy drzwiach i patrzy na �cie�k�. Czeka na mnie. Nagle umilk�a. Przeszy� j� dreszcz. S�o�ce niemal ju� zasz�o. Z cieni s�czy� si� nietypowy dla tej pory roku ch��d, kt�ry zala� trakt niczym woda. � To teraz � wychrypia�a cicho, g�osem, kt�ry nie nale�a� do niej. Na jej bark opad�a spowita w mi�kk� r�kawic� d�o�. C�rka rybaka pochyli�a si�, przera�ona. � Spok�j, dziewczyno � zabrzmia� m�ski g�os. � To koniec. Nie mo�na ju� jej pom�c. Podnios�a wzrok. Nachyla� si� nad ni� odziany w czer� m�czyzna o twarzy skrytej pod kapturem. � Ale on j� uderzy� � zaprotestowa�a dziecinnym g�osem. � A ja musz� wi�za� sieci z tatuniem... � Wstawaj ju� � rozkaza� m�czyzna, chwytaj�c j� pod pachy d�o�mi o d�ugich palcach. Wyprostowa� si� i bez wysi�ku podni�s� dziewczyn�. Nim postawi� j� na ziemi, zamacha�a w powietrzu obutymi w sanda�y stopami. Zobaczy�a drugiego m�czyzn�, kt�ry by� ni�szy i r�wnie� ubrany na czarno. Sta� na drodze, odwr�cony do niej plecami, i spogl�da� w �lad za �o�nierzami. � Marne to by�o �ycie � odezwa� si� piskliwym g�osem, nadal nie patrz�c na dziewczyn�. � Mizerny talent, dawno ju� pozbawiony daru. Och, mog�oby si� jej uda� jeszcze raz, ale tego ju� si� nie dowiemy, prawda? C�rka rybaka podesz�a do torby Riggi i wzi�a jedn� ze �wiec. Gdy si� wyprostowa�a, jej oczy nabra�y nagle twardego wyrazu. Splun�a na drog�. Ni�szy m�czyzna odwr�ci� gwa�townie g�ow�. Wydawa�o si�, �e pod jego kapturem kryj� si� tylko cienie. Dziewczyna cofn�a si� o krok. � To by�o dobre �ycie � wyszepta�a. � No wiesz, mia�a te �wiece. Pi�� �wiec. Po jednej dla... � Nekromancja � przerwa� jej nieznajomy. � Widz� je, dziecko. Rozumiem, co oznaczaj� � wtr�ci� �agodnie wy�szy z m�czyzn, kt�ry wci�� sta� u jej boku. Ni�szy �achn�� si� gniewnie. � Wied�ma udzieli�a schronienia pi�ciu w�t�ym, s�abym duszom. To nic wielkiego. � Uni�s� g�ow�. � S�ysz� je. Wo�aj� j�. Oczy c�rki rybaka wype�ni�y si� �zami. Z czarnego kamienia, kt�ry zapad� w jej umys�, wyp�yn�� niewys�owiony b�l. Otar�a policzki. � Sk�d si� tu wzi�li�cie? � zapyta�a nagle. � Nie widzia�y�my was na drodze. Stoj�cy obok m�czyzna zwr�ci� si� ku wysypanemu �wirem traktowi. � Byli�my po drugiej stronie � wyja�ni� z nut� weso�o�ci w g�osie. � Czekali�my, tak samo jak wy. � Tak jest, po drugiej stronie � zgodzi� si� z chichotem drugi. Ponownie spojrza� na drog� i uni�s� r�ce. Gdy z g�ry opad�a ciemno��, dziewczyna zaczerpn�a tchu. Na moment powietrze wype�ni� ostry d�wi�k, jakby co� si� rozdziera�o. Potem mrok si� rozproszy� i c�rka rybaka wyba�uszy�a oczy. Wok� stoj�cego na go�ci�cu cz�owieka siedzia�o siedem pot�nych Ogar�w. Ich oczy l�ni�y ��tym blaskiem. Wszystkie wpatrywa�y si� w t� sam� stron� co on. � Jeste�cie g�odne, co? � Us�ysza�a jego syk. � No to, huzia! Ogary pomkn�y bezszelestnie przed siebie. Ich pan odwr�ci� si�. � Laseen b�dzie mia�a o czym my�le� � rzek� do cz�owieka, kt�ry sta� obok niej. Znowu zachichota�. � Czy musisz komplikowa� sprawy? � zapyta� drugi znu�onym tonem. Ni�szy m�czyzna zesztywnia�. � Ju� doganiaj� kolumn�. � Uni�s� g�ow�. Z oddali dobieg� kwik koni. � Podj��e� decyzj�, Kotylionie? � zapyta� z westchnieniem. Drugi nieznajomy mrukn�� rozbawiony. � Nazwa�e� mnie po imieniu, Ammanasie, a to oznacza, �e zadecydowa�e� ju� za mnie. Przecie� nie mo�emy jej tu teraz zostawi�. � Oczywi�cie, �e mo�emy, stary druhu. Tyle, �e martw�. Kotylion przyjrza� si� dziewczynie. � Nie � sprzeciwi� si� cicho. � B�dzie w sam raz. C�rka rybaka przygryz�a warg�. Cofn�a si� o krok, nie wypuszczaj�c z d�oni �wiecy Riggi. Wytrzeszcza�a oczy, przenosz�c wzrok z jednego na drugiego z nieznajomych. � Szkoda � zauwa�y� Ammanas. Kotylion skin�� lekko g�ow� i odchrz�kn��. � Potrzeba b�dzie troch� czasu. W odpowiedzi Ammanasa brzmia�a nuta rozbawienia. � A czy mamy czas? Prawdziwa zemsta wymaga d�ugiego i starannego podchodzenia ofiary. Czy zapomnia�e� o b�lu, kt�ry nam ongi� sprawi�a? Laseen jest przyparta do muru. Mo�e upa�� bez naszego udzia�u. Gdzie by w tym by�a satysfakcja? � Nigdy nie docenia�e� cesarzowej � zaprotestowa� ch�odnym, ostrym tonem Kotylion. � I dlatego jeste�my teraz w takiej sytuacji... Nie. � Wskaza� na c�rk� rybaka. � B�dzie nam potrzebna. Laseen zadar�a z Odpryskiem Ksi�yca, a to istne gniazdo szerszeni. Chwila jest idealna. Przez kwik koni przebija�y si� teraz odleg�e krzyki m�czyzn i kobiet. Ten d�wi�k przeszy� serce dziewczyny nag�ym b�lem. Spojrza�a na le��c� przy drodze nieruchom� posta� Riggi, a potem na Ammanasa, kt�ry podszed� do niej. Chcia�a ucieka�, lecz nogi dr�a�y pod ni� bezsilnie. By� ju� blisko. Mia�a wra�enie, �e przygl�da si� jej uwa�nie, cho� nadal nie potrafi�a przenikn�� wzrokiem cieni pod jego kapturem. � Jeste� c�rk� rybaka? � zapyta� �agodnie. Skin�a g�ow�. � A jak masz na imi�? � Do�� ju� tego! � warkn�� Kotylion. � To nie jest mysz, kt�r� sobie z�apa�e�, Ammanasie. Poza tym, to ja j� znalaz�em i ja wybior� dla niej imi�. Ammanas cofn�� si�. � Szkoda � powt�rzy�. Wznios�a r�ce w b�agalnym ge�cie. � Prosz� � m�wi�a do Kotyliona. � Nie zrobi�am nic z�ego! M�j ojciec jest biedny, ale zap�aci wam, ile tylko b�dzie m�g�. Jestem mu potrzebna, i ten sznurek te�. Ojciec czeka na mnie! � Nagle poczu�a wilgo� na udach i usiad�a na ziemi. � Nie zrobi�am nic z�ego! � Zala�a j� fala wstydu. Z�o�y�a r�ce na kolanach. � Prosz�. � Nie mam wyboru, dziecko � odpar� Kotylion. � Przecie� znasz nasze imiona. � Nigdy w �yciu ich nie s�ysza�am! � krzykn�a dziewczyna. � Po tym, co wydarzy�o si� na trakcie, z pewno�ci� ci� przes�uchaj� � wyja�ni� z westchnieniem m�czyzna. � W bardzo nieprzyjemny spos�b. S� tacy, kt�rzy o nas s�yszeli. � Widzisz, dziewczynko � wtr�ci� Ammanas, t�umi�c chichot � nie powinno nas tu by�. S� imiona i imiona. � Zwr�ci� si� w stron� Kotyliona. � Trzeba co� zrobi� z jej ojcem � oznajmi� mro��cym krew w �y�ach g�osem. � Moje pieski? � Nie � sprzeciwi� si� Kotylion. � Darujemy mu �ycie. � To co postanawiamy? � Podejrzewam, �e wystarczy chciwo�� � odpowiedzia� Kotylion. Jego nast�pne s�owa by�y pe�ne sarkazmu. � Chyba potrafisz sobie poradzi� z niezb�dnymi czarami? Ammanas zachichota�. � Strze� si� cieni, nawet gdy przynosz� dary. Kotylion ponownie spojrza� na dziewczyn�, wyci�gaj�c obie r�ce na boki. Skrywaj�ca jego twarz zas�ona cieni sp�yn�a na ca�� posta�. � Nadaje si� idealnie � m�wi� Ammanas. Mia�a wra�enie, �e jego s�owa docieraj� do niej z bardzo daleka. � Cesarzowa nigdy jej nie wytropi, niczego si� nawet nie domy�li. By� pionkiem boga nie jest tak �le, dziewczynko � doda� podniesionym g�osem. � Pchn�� i poci�gn�� � powiedzia�a szybko c�rka rybaka. Kotylion zawaha� si�, s�ysz�c t� dziwn� uwag�, po czym wzruszy� ramionami. Cienie rozszerzy�y si�, tworz�c wir, kt�ry ogarn�� dziewczyn�. Gdy nadszed� ich zimny dotyk, jej umys� zapad� w ciemno��. Ostatnim, co poczu�a, by� ulotny dotyk mi�kkiej �wiecy, kt�r� trzyma�a w prawej d�oni. Mia�a wra�enie, �e ��j wyp�ywa mi�dzy palcami jej zaciskaj�cej si� pi�ci. Kapitan przesun�� si� w siodle, by popatrze� na jad�c� obok kobiet�. � Zamkn�li�my drog� z obu stron, przyboczna. Ca�y ruch skierowali�my w g��b l�du. Jak dot�d, nie ma �adnych przeciek�w. Skrzywi� si�, ocieraj�c pot z czo�a. Ciep�y, we�niany czepiec pod he�mem otar� mu czo�o a� do krwi. � Co� nie w porz�dku, kapitanie? Potrz�sn�� g�ow�, obserwuj�c uwa�nie drog�. � Mam za lu�ny he�m. Kiedy go ostatnio wk�ada�em, mia�em wi�cej w�os�w. Przyboczna cesarzowej nie odpowiedzia�a. By� p�ny poranek i zakurzony go�ciniec l�ni� w promieniach s�o�ca bia�ym, niemal o�lepiaj�cym blaskiem. �o�nierz czu�, �e zalewa go pot, a nakarczek he�mu wyrywa mu w�oski z szyi. Plecy ju� zacz�y go pobolewa�. Od wielu lat nie je�dzi� konno i ca�kowicie utraci� wpraw�. Przy ka�dym ruchu rumaka je�d�cowi trzeszcza�y kr�gi. Min�o sporo czasu, odk�d ostatnio poderwa� si� na baczno��, s�ysz�c czyj� tytu�. To jednak by�a przyboczna cesarzowej, osobista s�u�ka Laseen, przed�u�enie cesarskiej woli. Za nic w �wiecie nie chcia�by, �eby ta m�oda, niebezpieczna kobieta zorientowa�a si�, jak bardzo on cierpi. Trakt przed nimi wi� si� powoli w g�r�. Wiej�cy z lewej, nios�cy zapach soli wiatr ko�ysa� rosn�cymi z tej strony drogi drzewkami, kt�rych ga��zki pokrywa�y �wie�e p�czki. Po po�udniu stanie si� gor�cy jak tchnienie piekarskiego pieca, a zapach morza ust�pi miejsca odorowi bagien. Upa� przyniesie te� ze sob� co� innego. Kapitan mia� nadziej�, �e b�dzie ju� wtedy w Kan. Stara� si� nie my�le� o celu, do kt�rego zmierzali. Niech si� tym martwi przyboczna. S�u�y� imperium ju� od wielu lat i wiedzia�, �e niekiedy najlepiej jest skry� wszystko g��boko pod czaszk�. To w�a�nie by�a jedna z takich chwil. � D�ugo ju� tu stacjonujesz, kapitanie? � zainteresowa�a si� przyboczna. � D�ugo � warkn��. � A jak d�ugo? � zapyta�a po chwili. Zawaha� si�. � Trzyna�cie lat, przyboczna. � To znaczy, �e walczy�e� za cesarza. � Tak jest. � I ocala�e� z czystki. Obrzuci� j� uwa�nym spojrzeniem. Je�li nawet to dostrzeg�a, nic po sobie nie okaza�a. Ko�ysa�a si� swobodnie w siodle, wpatrzona w trakt przed nimi. D�ugi, skryty w pochwie miecz przytroczy�a sobie wysoko pod lew� pach�, tak by w ka�dej chwili mo�na go by�o wyci�gn��. W�osy mia�a kr�tko obci�te, albo wci�ni�te pod he�m. Przemkn�o mu przez g�ow�, �e ma bardzo gibk� figur�. � Sko�czy�e�? � rzuci�a. � Pyta�am o czystki, kt�re rozkaza�a przeprowadzi� cesarzowa Laseen po przedwczesnej �mierci swego poprzednika. Kapitan zgrzytn�� z�bami i uni�s� podbr�dek, by poprawi� rzemyk he�mu. Nie mia� czasu si� ogoli� i sprz�czka ociera�a mu sk�r�. � Nie wszystkich zabito, przyboczna. Ludzie z Itko Kan nie s� skorzy do szale�stw. Nie mieli�my tu zamieszek ani masowych egzekucji, jakie dotkn�y innych cz�ci imperium. Po prostu siedzieli�my spokojnie i przeczekali�my ca�� burz�. � Jak rozumiem, nie jeste� szlachetnie urodzony, kapitanie � stwierdzi�a przyboczna z bladym u�miechem. Chrz�kn��. � Gdybym by�, z pewno�ci� bym nie ocala�, nawet tu, w Itko Kan. Oboje o tym wiemy. Jej rozkazy by�y jasne, a nawet ka�skie b�azny nie wa�� si� okazywa� niepos�usze�stwa cesarzowej. � Skrzywi� si�. � Nie, zaczyna�em s�u�b� jako prosty �o�nierz, przyboczna. � A gdzie ostatnio walczy�e�? � Na R�wninie Wicka�skiej. Przez chwil� jechali bez s�owa, od czasu do czasu mijaj�c �o�nierzy pe�ni�cych s�u�b� przy trakcie. Drzewa po lewej ust�pi�y miejsca pag�rkowatemu wrzosowisku, za kt�rym wida� by�o pokryte bia�ymi grzywaczami morze. � Ilu gwardzist�w skierowa�e� do patrolowania otoczonego obszaru? � zapyta�a przyboczna. � Tysi�c stu � odpar� kapitan. Odwr�ci�a nagle g�ow�. Oczy pod brzegiem he�mu rozb�ys�y zimnym blaskiem. Kapitan przyjrza� si� jej twarzy. � Trupy s� rozsiane na odcinku p�torej mili wybrze�a, na obszarze si�gaj�cym prawie mil� w g��b l�du, przyboczna. Kobieta milcza�a. Wreszcie podjechali do szczytu. Zebra�o si� tam dwudziestu �o�nierzy. Inni czekali na zboczu. Wszyscy zwr�cili si� ku nim. � Przygotuj si�, przyboczna. Przyjrza�a si� twarzom oczekuj�cych m�czyzn i kobiet. Wiedzia�a, �e to zahartowani ludzie, weterani obl�enia Li Heng i wojen wicka�skich na p�nocnych r�wninach. Co� jednak w�ar�o si� im w oczy, pozbawiaj�c ich �rodk�w obrony. Spogl�dali na ni� z niepokoj�c� t�sknot�, z�aknieni odpowiedzi. St�umi�a pragnienie przem�wienia do nich, wyg�oszenia jakich� s��w pociechy. Nie mog�a im tego da� ani teraz, ani nigdy przedtem. Pod tym wzgl�dem niczym si� nie r�ni�a od cesarzowej. Zza szczytu dobiega�y krzyki mew i wron, kt�re, w miar� jak wspinali si� w g�r�, przechodzi�y w wysoko brzmi�cy wrzask. Przyboczna skierowa�a konia naprz�d, ignoruj�c stoj�cych po obu stronach traktu �o�nierzy. Kapitan pod��y� za ni�. Dotarli do szczytu wzniesienia i spojrzeli w d�. Na odcinku ponad po�owy mili trakt opada� w g��b kotliny, a potem wpe�za� na nast�pne wzg�rze. Ziemi� pokrywa�y tu tysi�ce mew i wron, kt�re t�oczy�y si� w rowach oraz na falistym terenie poro�ni�tym niskim wrzosem i janowcem. Pod tym kipi�cym czarno-bia�ym morzem grunt by� jednolicie czerwony. Tu i �wdzie uwidacznia�y si� naje�one �ebrami pag�rki ko�skich cia�, a po�r�d rozwrzeszczanego ptactwa mo�na by�o dostrzec b�ysk �elaza. Kapitan rozpi�� rzemyk he�mu, zdj�� go powoli z g�owy i po�o�y� na przednim ��ku siod�a. � Przyboczna... � Mam na imi� Lorn � powiedzia�a cicho kobieta. � Sto siedemdziesi�cioro pi�cioro m�czyzn i kobiet Dwie�cie dziesi�� koni. Dziewi�tnasty Pu�k �smej Itkoka�skiej Armii Konnej. � �cisn�o go na moment w gardle. Spojrza� na Lorn. � Zgin�li. � Rumak sp�oszy� si� pod nim, gdy wiatr przyni�s� od�r trup�w. Kapitan szarpn�� brutalnie wodze i zwierz� znieruchomia�o. Chrapy mia�o rozd�te, uszy po�o�y�o po sobie, a mi�nie mu dr�a�y. Ogier przybocznej nawet nie drgn��. � Wszyscy wyci�gn�li bro�. Walczyli z tymi, kt�rzy ich zaatakowali. Ale le�� tu tylko zw�oki naszych. � Sprawdzali�cie pla�� na dole? � zapyta�a Lorn, ci�gle gapi�c si� na drog�. � Nie ma �lad�w l�dowania statku � odpar� kapitan. � Nie odkryli�my nic ani nad morzem, ani w g��bi l�du. Znale�li�my za to wi�cej zabitych. Wie�niak�w, rybak�w, w�drowc�w na szlaku. Wszyscy byli porozdzierani na strz�py: dzieci, zwierz�ta gospodarskie, psy. � Przerwa� nagle i odwr�ci� si�. � Ponad czterysta ofiar � wychrypia�. � Nie znamy dok�adnej liczby. � �wiadk�w oczywi�cie nie ma � domy�li�a si� Lorn. Jej g�os by� wyprany z wszelkich uczu�. � Nie ma. Na dole jecha� ku nim jaki� m�czyzna, kt�ry � pochylony nisko w siodle � szepta� do ko�skiego ucha uspokajaj�ce s�owa, by pom�c przera�onemu zwierz�ciu przedosta� si� przez usiany trupami obszar. Ptaki zrywa�y si� do lotu z g�o�nym wrzaskiem, a gdy przejecha�, znowu siada�y na ziemi. � Kto to? � zapyta�a przyboczna. � Porucznik Ganoes Paran � odpar� z j�kni�ciem kapitan. � Jest nowy w moim oddziale. Pochodzi z Unty. Lorn przyjrza�a si� m�odzie�cowi, mru��c powieki. Dotar� ju� do granicy niecki i zatrzyma� si�, by przekaza� rozkazy brygadom roboczym. Potem odchyli� si� w siodle i spojrza� w ich stron�. � Paran. Z rodu Paran�w? � Tak jest. Ma z�oto w �y�ach i tak dalej. � Przywo�aj go. Kapitan skin�� na przybysza. Porucznik d�gn�� pi�tami boki wierzchowca. Po paru chwilach �ci�gn�� wodze, osadzaj�c konia przed dow�dc�, i zasalutowa�. Je�d�ca i konia od st�p do g��w pokrywa�y kawa�ki mi�sa i krew. Wok� nich brz�cza�y natr�tne muchy i osy. Lorn nie dostrzega�a w twarzy porucznika Parana m�odo�ci, kt�r� powinno si� tam widzie�. Mimo to jego oblicze przyci�ga�o wzrok. � Sprawdzi�e� po drugiej stronie, poruczniku? � zapyta� kapitan. Paran skin�� g�ow�. � Tak jest. Za pag�rkiem jest ma�a rybacka osada. Wszystkiego ze dwana�cie chat. Tylko w dw�ch nie ma cia�. Wygl�da na to, �e wi�kszo�� barkas�w stoi przy brzegu, cho� jeden s�up cumowniczy jest wolny. � Poruczniku, prosz� opisa� puste chaty � wtr�ci�a Lorn. Nim spe�ni� jej ��danie, odp�dzi� natr�tn� os�. � Jedna sta�a na samej g�rze, najbli�ej traktu. Jeste�my przekonani, �e nale�a�a do staruszki, kt�r� znale�li�my martw� przy go�ci�cu, jakie� p�torej mili na po�udnie st�d. � Dlaczego? � Przyboczna, sugeruje to zawarto�� chaty. Ponadto jej lokatorka najwyra�niej mia�a w zwyczaju pali� �wiece. I to �ojowe. Staruszka przy drodze mia�a worek pe�en rzep i garstk� �ojowych �wiec. ��j jest tu drogi, przyboczna. � Ile razy przeje�d�a�e� ju� przez to pobojowisko, poruczniku? � zapyta�a Lorn. � Wystarczaj�co wiele, by si� do niego przyzwyczai�, przyboczna � odpar�, krzywi�c twarz. � A druga pusta chata? � Chyba nale�a�a do m�czyzny i m�odej dziewczyny. Stoi blisko znaku zasi�gu w�d p�ywowych, naprzeciwko wolnego s�upa cumowniczego. � Znale�li�cie jaki� �lad po mieszka�cach? � Nie, przyboczna. Oczywi�cie, ci�gle jeszcze odkrywamy nowe cia�a, przy trakcie i na polach. � Ale nie na pla�y. � Nie. Przyboczna zmarszczy�a brwi, zdaj�c sobie spraw�, �e obaj m�czy�ni przygl�daj� si� jej z uwag�. � Kapitanie, jak� broni� zabito twoich �o�nierzy? M�czyzna zawaha� si�, po czym �ypn�� spode �ba na porucznika. � Ty widzia�e� trupy z bliska, Paran. Powiedz, co o tym s�dzisz. Porucznik rozci�gn�� zaci�ni�te wargi w bladym u�miechu. � Tak jest. Naturaln� broni�. Kapitana dopad� nag�y atak md�o�ci. Mia� nadziej�, �e jego przypuszczenia oka�� si� b��dne. � Co to znaczy �naturaln��? � nie ust�powa�a Lorn. � G��wnie z�bami. Bardzo du�ymi i ostrymi. Kapitan odchrz�kn��. � W Itko Kan ju� od stu lat nie ma wilk�w. Zreszt� nie znale�li�my �adnych zabitych sztuk... � Gdyby to by�y wilki, musia�yby by� wielkie jak mu�y � zauwa�y� Paran, spogl�daj�c ku niecce. � Nie ma �adnych �lad�w, przyboczna. Ani kosmyka sier�ci. � A wi�c nie wilki � stwierdzi�a Lorn. Paran wzruszy� ramionami. Przyboczna zaczerpn�a g��boko tchu, zatrzyma�a na chwil� powietrze w p�ucach, a potem wypu�ci�a je powoli. � Chcia�abym zobaczy� t� wiosk� ryback�. Kapitan uni�s� he�m, lecz kobieta potrz�sn�a g�ow�. � Wystarczy mi porucznik Paran, kapitanie. Sugeruj�, by� tymczasem osobi�cie przej�� dow�dztwo nad sw� gwardi�. Trzeba jak najszybciej uprz�tn�� trupy i usun�� wszelkie �lady masakry. � Rozumiem, przyboczna � odpar� kapitan. Mia� nadziej�, �e w jego g�osie nie s�ycha� ulgi. Lorn zwr�ci�a si� ku m�odemu szlachcicowi. � Jedziemy, poruczniku? Skin�� g�ow� i cmokn�� na konia, nakazuj�c mu ruszy� naprz�d. Dopiero gdy ptaki poderwa�y si� do lotu, pierzchaj�c przed nimi, przyboczna poczu�a, �e zazdro�ci kapitanowi. Umykaj�cy padlino�ercy ods�onili pokrywaj�cy ziemi� gruby dywan zbroi, po�amanych ko�ci i mi�sa. Powietrze by�o gor�ce, wilgotne i przesycone s�odkawym zapachem. Widzia�a �o�nierzy w he�mach, pod kt�rymi kry�y si� czaszki zmia�d�one przez co�, co z pewno�ci� by�o straszliwymi, pot�nymi szcz�kami. Widzia�a porozdzierane kolczugi, roztrzaskane tarcze i oderwane od cia� ko�czyny. Po�wi�ci�a zaledwie kilka chwil na dok�adne ogl�dziny tej sceny. Potem wbi�a wzrok w widoczny przed nimi pag�rek, nie potrafi�c ogarn�� skali rzezi. Jej ogier, najczystszej krwi rumak z Siedmiu Miast, potomek wielu pokole� �wiczonych do boju koni, nie st�pa� ju� dumnie i wynio�le, lecz stawia� kopyta bardzo ostro�nie. Zda�a sobie spraw�, �e musi znale�� co�, co odwr�ci jej uwag� od trup�w. Postanowi�a nawi�za� rozmow�. � Poruczniku, czy otrzyma�e� ju� przydzia�? � Nie, przyboczna. Licz� na to, �e b�d� stacjonowa� w stolicy. Unios�a brwi. � Doprawdy? A jak zamierzasz to za�atwi�? Paran wpatrywa� si� w dal, u�miechaj�c si� pod nosem. � S� sposoby. � Rozumiem. � Lorn umilk�a na chwil�. � Szlachetnie urodzeni od dawna nie ubiegali si� o stanowiska w wojsku. Woleli si� nie wychyla�, prawda? � Ju� od pierwszych dni imperium. Cesarz nie darzy� nas mi�o�ci�. Cesarzowa Laseen sprawia wra�enie zainteresowanej innymi sprawami. Lorn przyjrza�a si� uwa�nie m�odzie�cowi. � Widz�, �e lubisz ryzyko, poruczniku � zauwa�y�a. � Albo jeste� tak bezczelny, �e wydaje ci si�, i� mo�esz prowokowa� przyboczn� cesarzowej. Czy a� tak mocno wierzysz, �e twa krew jest niezwyci�ona? � Odk�d to tego, kto m�wi prawd�, oskar�a si� o bezczelno��? � Jeste� bardzo m�ody, prawda? Te s�owa wyra�nie ubod�y Parana. Na jego g�adko wygolone policzki wyst�pi� rumieniec. � Przyboczna, przez siedem ostatnich godzin brodzi�em po kolana w rozszarpanych cia�ach i przelanej krwi. Odgania�em od trup�w wrony i mewy. Chcesz us�ysze�, co te ptaki tam robi�? Dok�adnie? Odrywaj� kawa�y mi�sa i walcz� o nie, ob�eraj� si� oczami i j�zykami, w�trobami i sercami. W swym zapami�taniu rozrzucaj� wok� strz�pki zw�ok... � Przerwa�, wyra�nie staraj�c si� odzyska� panowanie nad sob�. Wyprostowa� si� w siodle. � Nie jestem ju� m�ody, przyboczna. A je�li chodzi o bezczelno��, to szczerze m�wi�c, nie dbam o to. Prawdy nie da si� omin��. Nie po tym, co si� tu sta�o. Wreszcie dotarli do przeciwleg�ego stoku. Po lewej od szlaku od��cza�a si� w�ska �cie�ka, kt�ra wiod�a ku morzu. Paran wskaza� na ni� i pop�dzi� konia. Lorn pod��y�a za nim. Przez chwil� w zamy�leniu wpatrywa�a si� w jego barczyste plecy, po czym przenios�a uwag� na szlak, kt�rym pod��ali. W�ska �cie�yna bieg�a przez stok pag�rka. Po lewej urwisko opada�o gwa�townie ku le��cym sze��dziesi�t st�p ni�ej kamieniom. By� odp�yw i fale rozbija�y si� na rafach w odleg�o�ci kilkuset jard�w od brzegu. P�kni�cia i zag��bienia w czarnej skale wype�nia�a woda, w kt�rej odbija�o si� zachmurzone niebo. Min�li zakr�t i ujrzeli w dole �uk pla�y. Nad ni�, u podstawy wzniesienia, znajdowa�a si� szeroka, poro�ni�ta traw� skalna p�ka, na kt�rej przycupn�� tuzin chat. Przyboczna spojrza�a na morze. Przy s�upach cumowniczych le�a�y przewr�cone na burty barkasy. Nad pla�� i zalewan� w czasie przyp�ywu mielizn� nie widzia�o si� ani jednego ptaka. Zatrzyma�a wierzchowca. Po chwili Paran obejrza� si� na ni� i uczyni� to samo. Przygl�da� si�, jak kobieta zdejmuje he�m i rozpuszcza d�ugie, kasztanowe w�osy. By�y wilgotne i pozlepiane od potu. Podjecha� do niej z pytaniem w oczach. � Poruczniku Paran, twe s�owa przypad�y mi do gustu. � Wci�gn�a w p�uca s�one powietrze, po czym popatrzy�a prosto na niego. � Obawiam si�, �e nie b�dziesz stacjonowa� w Uncie. Zostaniesz oficerem mojego sztabu i b�dziesz wykonywa� moje rozkazy. Przymru�y� powieki. � Co si� sta�o z tymi �o�nierzami, przyboczna? Nie odpowiada�a mu przez chwil�. Odchyli�a si� w siodle, spogl�daj�c na morze. � Kto� tu by� � powiedzia�a wreszcie. � Bardzo pot�ny czarodziej. Co� si� wydarzy�o i ten kto� pr�buje odwr�ci� nasz� uwag�, �eby�my tego nie odkryli. Paran rozdziawi� usta. � Zabili czterystu ludzi po to, by odwr�ci� nasz� uwag�? � Gdyby ten cz�owiek i jego c�rka wyp�yn�li na ryby, wr�ciliby z przyp�ywem. � Ale... � Nie znajdziecie ich cia�, poruczniku. � I co teraz? � zapyta� zdziwiony Paran. Zerkn�a na niego, po czym zawr�ci�a konia. � Wracamy. � I to wszystko? � Popatrzy� w �lad za ni� i pop�dzi� wierzchowca. � Chwileczk�, przyboczna! � zawo�a�, gdy j� dop�dzi�. Obrzuci�a go ostrzegawczym spojrzeniem. Potrz�sn�� g�ow�. � Je�li mam by� cz�onkiem twojego sztabu, musz� si� dowiedzie� czego� wi�cej. W�o�y�a he�m, zaci�gaj�c mocno rzemie� pod brod�. Jej d�ugie w�osy opada�y w str�kach na imperialn� peleryn�. � Prosz� bardzo. Jak ci wiadomo, poruczniku, nie jestem magiem... � To fakt � wtr�ci� Paran, u�miechaj�c si� zi