4627

Szczegóły
Tytuł 4627
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4627 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4627 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4627 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

C. A. FYFFE HISTORYA GRECYI Tower Press 2000 4 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 5 ROZDZIA� I. POCZ�TKI HISTORYI GRECKIEJ. 1. Grecy i Italowie. Ca�a niemal historya Europy, przed narodzeniem Chrystusa jest history� Grek�w i Ital�w. Nie byli oni jedynymi narodami staro�ytnej Europy. By�y obok nich pot�ne plemiona Gall�w i German�w. Dlaczego� historya staro�ytna m�wi tak wiele o Grekach i Italach, a tak ma�o o innych ludach? Dlatego, �e Grecy i Italowie nauczyli si� mieszka� w miastach, wydawali rozs�dne prawa, tworzyli rz�dy, wzbogacali si� przemys�em i handlem, gdy inne narody zostawa�y w stanie barbarzy�stwa i nieuctwa. Gdyby�my znali ich history� z owej doby nie by�aby ona dla nas zajmuj�c�. Nie dowiedzieliby�my si� z niej o niczym pr�cz bitw i w�dr�wek, a po up�ywie setek lat odnale�liby�my ludy te w tym stanie surowym, w jakim by�y na pocz�tku. Lecz podczas gdy ludy p�nocne zostawa�y w stanie barbarzy�stwa. Grecy i Italowie zacz�li �y� mniej wi�cej tak, jak �yj� narody wsp�czesne, a dokonali wielkich czyn�w, kt�rych skutki trwaj� po dzi� dzie�. Grecy ocalili Europ� od niebezpiecze�stwa zaboru przez ludy azyatyckie, a rozszerzyli szcz�liwsze i pe�niejsze �ycie w�r�d narod�w, kt�re je otacza�y. Nie dlatego to si� sta�o, i�by Grecy byli ludem doskonalszym od innych. Mieli oni liczne wady, a znaczna cz�� ich dziej�w zape�niona jest niezgod� i gwa�tami. Lecz po�r�d tych z�ych stron spotykamy si� z cechami wybitnie dobremi, a gdy wady Grek�w by�y wsp�lne innym narodom staro�ytno�ci, zalety wynosi�y ich w wielu wzgl�dach ponad reszt� ludzko�ci. �aden nar�d nie czyni� nigdy tak wielu rozmaitych rzeczy tak dobrze jak Grecy. By� to pierwszy lud, kt�ry pomy�la� o szukaniu prawdy i przyczyny we wszystkiem. Ludzie uczeni dni naszych rozkoszuj� si� w tem, co pozosta�o po pisarzach greckich w zakresie poezyi i historyi; arty�ci za� wiedz�, �e nigdy nie potrafi� wykona� co� pi�kniejszego od rze�b greckich. Ludzie b�d� zawsze interesowa� si� Grecy� staro�ytn� nietylko dlatego, �e Grecy byli tak zdolni i tak �wiatli, lecz dlatego, �e wiele rzeczy, kt�re najwi�cej cenimy w �yciu w�asnem, jak pragnienie wiedzy, w�adza pi�knej mowy, sztuki, jak muzyka i malarstwo odziedziczyli�my po Grekach. 2. Zwi�zek Grek�w z innymi ludami. Grecy wszak�e nie nale�eli jak Arabowie i Chi�czycy do rasy ca�kiem odmiennej od naszych przodk�w, lud�w p�nocy, b�d�cych w�wczas w stanie barbarzy�skim. W bardzo odleg�ych czasach, na d�ugo przedtem ni� pierwsze ksi��ki zosta�y napisane, by� lud, kt�ry mieszka� miedzy morzem Kaspijskiem a g�rami odgraniczaj�cemi Indye z zachodniej strony. Nietylko Grecy i Italowie, lecz wi�ksza cz�� naro- 6 d�w europejskich, zar�wno jak Indusi, s� potomkami tego ludu. Wyrazy u�ywane przez te rozmaite narody dla oznaczenia jednakowych rzeczy s� bardzo do siebie podobne. �wiadczy to, �e by� czas kiedy wszystkie one tworzy�y razem jeden nar�d, m�wi�cy tym samym j�zykiem. Tak np. wyraz �ojciec" we wszystkich niemal j�zykach oznacza si� tem samem z niewielkiemi zmianami: po angielsku father, po niemiecku vater, po grecku pat�r, po �acinie pater, po staroindyjsku pitar 1 Z biegiem czasu, gdy lud ten wzrasta�, pewne cz�ci jego oddziela�y si� i w�drowa�y w rozmaitych kierunkach, staj�c si� w ten spos�b oddzielnymi narodami. Stawa�y si� one coraz mniej podobnemi do siebie, a dawny ich j�zyk uleg� takim zmianom, �e zamiast jednego wsp�lnego, ka�dy nar�d zacz�� m�wi� swoim w�asnym. Cz�� tego ludu przesz�a do Indyi; inna cz�� do Europy p�nocnej; inne zn�w ga��zie rozproszy�y si� we W�oszech, w Grecji i w Azyi Mniejszej. Italowie i Grecy tworzyli jeden nar�d przez d�ugi jeszcze czas potem, gdy Germanowie i Indusi oddzielili si� od nich; dlatego te� ich j�zyki nier�wnie wi�cej s� do siebie podobne, ni� do niemieckiego lub indyjskiego. Niekt�re z lud�w zachodniego wybrze�a Azyi Mniejszej by�y, zdaje si�, pierwotnie bardzo zbli�one do Grek�w; bardzo prawdopodobnem jest, �e w odleg�ych czasach ludno�� przybywaj�ca przez morze z Azyi Mniejszej do Grecyi za�o�y�a tu kr�lestwa. P�niej znowu Grecy osiadali na wybrze�u azyatyckiem. Dlatego te�, chocia� Grecya europejska nazywa si� Grecy� w�a�ciw�, zachodnie wybrze�e Azyi Mniejszej nazywa�o si� r�wnie� Grecy� (ob. map�), gdy� lud tam mieszkaj�cy sk�ada� si� z Grek�w i mia� udzia� we wszystkiem, co nale�a�o do greckiej historyi. Grecy sami nie nazywali siebie Grekami, lecz Hellenami (Hellenes); a ka�da cz�� ziemi, gdzie mieszkali Hellenowie nazywa�a si� �Hellad�", bez wzgl�du na to, czy znajdowa�a si� w Europie, Azyi, czy w Afryce. Zobaczymy p�niej, jak awanturniczym ludem byli Grecy i jak zak�adali kolonie w odleg�ych punktach morza �r�dziemnego, oraz na wybrze�ach morza Czarnego. 3. Grecya nie jest jednem pa�stwem. Istnieje wielka r�nica pod jednym wzgl�dem miedzy Grecy� staro�ytn� a pa�stwami wsp�czesnymi jak np. Anglia. Ca�a Anglia jest pod jednym rz�dem, a prawa wydane przez parlament obowi�zuj� ca�y nar�d. Ka�de miasto ma wprawdzie swobod� zarz�dzania swojemi sprawami, jak o�wietlenie lub brukowanie ulic, lecz �adne nie jest niezale�ne od praw i rz�du ca�ego kraju. Istnieje tam jedno wojsko, jedna flota, a �adna cz�� Anglii nie pomy�la�aby o oddzieleniu si� od reszty. Grecya nie by�a takim krajem. Podzielona by�a na drobne cz�ci, z kt�rych ka�da mia�a sw�j rz�d. Male�kie miasto mog�o by� tak niezale�nem pa�stwem. Mog�o mie� tylko par� mil ziemi i kilkaset mieszka�c�w, a jednak wydawa� w�asne prawa, mie� w�asny rz�d i w�asne wojsko, chocia� wojsko to by�o mniejsze od jednego pu�ku angielskiego. Na przestrzeni mniejszej od naszego powiatu mog�o si� mie�ci� kilka niezale�nych miast, tocz�cych niekiedy wojn� z sob� lub zawieraj�cych pok�j. Je�li wi�c m�wimy, �e zachodni 1 Wyraz ten przypadkowo ma inny �r�d�os��w w j�zykach s�owia�skich, mo�na natomiast znale�� wiele innych, wykazuj�cych, �e i S�owianie nale�eli niegdy� do tego wielkiego ludu aryjskiego, tak np. dom odpowiada �aci�skiemu domus, po grecku domos, natomiast w j�zykach germa�skich wprowadzony zosta� inny wyraz Haus po ang. Hous. 7 brzeg Azyi Mniejszej stanowi� cz�� Grecyi, nie mamy wcale na my�li, i�by mieli wsp�lne prawa i jeden rz�d, jedna bowiem i drugi podzielone by�y na liczne drobne pa�stewka niezale�ne. Chcemy przez to jedynie powiedzie�, �e lud, kt�ry mieszka� na zachodnim brzegu Azyi Mniejszej nale�a� do tego� narodu greckiego, co i mieszkaj�cy w Europie. M�wili tym samym j�zykiem, mieli te same zwyczaje, a nazywali si� wzajemnie Hellenami, w przeciwno�ci do wszystkich innych narod�w �wiata, kt�rych nazywali barbarzy�cami (barbari), tj. �narodem niezrozumia�ym", gdy� nie mogli zrozumie� ich j�zyk�w. 4. Grecya poprzecinana jest g�rami. Od samego pocz�tku Grecya podzielona by�a na drobne pa�stwa. Ju� Homer podaje d�ugi spis kr�l�w, kt�rzy zgromadzili si�y swoje przy obl�eniu Troi (ob. ni�ej), a przez ca�� history� greck� b�dziemy mieli do czynienia z wielu pa�stwami. Pochodzi to st�d, �e Grecya poprzecinana jest g�rami na drobne cz�ci. W naszym kraju mo�emy swobodnie przej�� z miejsca na miejsce, a je�li gdzie spotykamy wzg�rza, nie s� one do�� wysokie, ani tak strome, aby nie mo�na by�o przez nie poprowadzi� dr�g. W Grecyi natomiast jest wiele g�r trudnych do przebycia, a �yzne doliny mi�dzy niemi, w kt�rych osiada�a ludno��, s� zupe�nie odci�te od siebie. W dawnych wi�c czasach, kiedy ludzie daleko mniej pos�ugiwali si� okr�tami ni� dzi�, z trudno�ci� mogli widywa� kogokolwiek poza obr�bem w�asnej doliny. �atwo dostrze�emy, jaki wp�yw wywar�o to na Grecy�, je�li j� por�wnywamy z Egiptem lub Babilonem. Egipt jest r�wnin� �ciel�c� si� po obu brzegach Nilu. Mo�na by�o p�yn�� przy pomocy wiatru pod wod�, a z pr�dem wody na d� tak, �e zawsze �atwo by�o dosta� si� z jednego kra�ca na drugi. Dlatego te� od najdawniejszych czas�w Egipt by� jednym krajem pod panowaniem jednego kr�la czyli Faraona. To� samo dotyczy �yznej r�wniny otaczaj�cej Babilon nad rzek� Eufratem. Nie by�o tam nic, coby mog�o oddzieli� jeden kraj od drugiego; jeden kr�l panowa� nad wielkim obszarem i m�g� zgromadzi� wielk� armi�. Pot�ga i wspania�o�� kr�l�w robi�a wra�enie na ludzie, kt�ry nie my�la� o opieraniu si� ich pot�dze. Dlatego te� kr�lowie Babilonii stali si� zupe�nymi panami swoich poddanych, a lud nie r�ni� si� prawie od niewolnik�w. W Grecyi wszystko dzia�o si� na odwr�t. Niema ani jednej rozleg�ej r�wniny w ca�ej Grecyi. G�ry dziel� j� na drobne cz�ci, a w ka�dej z nich kr�l by� zaledwie najwa�niejszym z ojc�w rodzin. Nie by� on do�� bogaty, aby mieszka� we wspania�ym pa�acu, jak kr�lowie wschodni, i da� do my�lenia ludowi, �e jest czem� nakszta�t Boga; ani te� nie m�g� zgromadzi� wielkiej armii, zdoby� s�siednich kraj�w i uczyni� niewolnik�w z ludu swego. 5.Grecy i Fenicyanie. W najdawniejszych wi�c czasach znajdujemy Grek�w podzielonych na drobne gromady zaludniaj�ce Grecy� europejsk� i otaczaj�ce j� wyspy, oraz bardzo pokrewne im ludy na zachodnim wybrze�u Azyi Mniejszej. Ludzie zamo�ni posiadali stada owiec i byd�a, winnice i pola zbo�owe; ubodzy mieli niewielkie w�asne folwarki lub te� pracowali u bogatych. Na wybrze�u wszak�e rozpoczyna�o si� �ycie nowe i energiczniejsze. Tu poraz pierwszy spotkali si� Grecy z Fenicyanami, (Chanaa�czykami w biblii), kupcami z Tyru i Sydonu, kt�rzy prowadzili ju� handel z odleg�ymi krajami, kiedy Grecy byli tylko rolnikami. Fenicyanie mieli alfabet oraz miary i wagi znacznie wcze�niej od Grek�w. Poczynili oni wynalazki lub te� nauczyli si� ich od lud�w wschodnich. Umieli barwi� purpur� kotary lub p�aszcze za po- 8 moc� skorupki muszli morskiej; umieli wydobywa� metale i obrabia� je. Gdy najlepsze drzewa z las�w na g�rach Liba�skich zosta�y �ci�te, a Fenicyanie musieli poszukiwa� drzewa na statki swoje, znale�li wiele d�b�w, sosen i brz�z na brzegach morza Egejskiego. Wykryli oni, �e korze� greckiego d�bu wiecznie zielonego mo�e s�u�y� do garbowania sk�r, a �o��dzie do barwienia. Cz�sto za� w tych samych lasach znajdowali mied�, �elazo lub srebro. Dlatego te� coraz cz�ciej przybywali Fenicyanie do wybrze�y greckich, na�adowuj�c statki swoje towarami, wyrobionemi w Tyrze i Sydonie, i wymieniaj�c je u Grek�w na drzewo lub we�n�, lub nawet na ludzi, kt�rych sprzedawali jako niewolnik�w. Wkr�tce Grecy zaludniaj�cy wybrze�a nauczyli si� wszystkiego co umieli Fenicyanie: zapo�yczyli ich alfabet, ich miary i wagi; zacz�li budowa� statki, podobne do u�ywanych przez Fenicyan i p�ywa� wzd�u� wybrze�y. Gdy poraz pierwszy pu�cili si� na morze, czynili to raczej dla rabunku, ni� dla handlu. Rabunek morski nie by� uwa�any za co� z�ego. Banda �mia�ych ludzi puszcza�a si� na statku wzd�u� wybrze�a, napada�a na pierwszy okr�t handlowy, jaki spotka�a, lub przybija�a do brzegu dla zrabowania wsi. Z obawy przed takimi piratami mieszka�cy wybrze�ni cz�sto opuszczali swoje siedziby i oddalali si� w g��b l�du. 6. Poemata Homera. Dosz�y do nas dwa d�ugie poemata, nale��ce do bardzo odleg�ych czas�w historyi greckiej, kt�re Grecy przypisywali jednemu poecie Homerowi. Jeden z nich nazywa si� Iliada i opisuje czyny bohaterskie przy obl�eniu Troi czyli Ilionu. Parys syn Priama, kr�la Ilionu, mia� porwa� Helen�, �on� Menelausa, kr�la Sparty. Aby j� odebra�, Grecy po��czyli si�, oblegli Troj� i zdobyli ja po up�ywie dziesi�ciu lat. Najwi�kszym bohaterem w�r�d Grek�w w tym poemacie jest Achilles; najwi�kszym w�r�d troja�czyk�w Hektor. Drugi poemat nazywa si� Odysse�; opisuje on w�dr�wki i przygody Odysseusza (Ulissesa), kr�la Itaki, najsprytniejszego z Grek�w, podczas jego powrotu po zdobyciu Troi. Iliada daje nam obraz wojny; Odyssea maluje spokojne �ycie rodzinne w domu Odysseusza; opisuje r�wnie� cudowne miejscowo�ci i ludy, tak jak przedstawiali je marynarze greccy w swoich opowie�ciach, a jakie dzi� nieraz spotykamy w bajkach czarodziejskich. Chocia� poemata Homera nie opowiadaj� o rzeczach, kt�re rzeczywi�cie mia�y miejsce, daj� nam jednak poj�cie, jak �yli Grecy w czasie, gdy poemata te powsta�y. Ka�de pa�stewko zostawa�o pod rz�dem kr�la (bazileus), kt�ry by� zarazem kap�anem i przynosi� ofiary podczas mod��w publicznych. U boku jego znajdowa�a si� pewna ilo�� naczelnik�w, kt�rych on zwo�ywa� na narad� (bul�) zasi�gaj�c ich zdania o wszystkiem, co zamierza� czyni�. Ka�dy z tych naczelnik�w mia� prawo wypowiedzie� my�l swoj�, a chocia� kr�l nie by� obowi�zany us�ucha� ich rady, �atwo zrozumiemy, �e w�adza jego zmniejszona by�a przez to zgromadzenie. Gdy kr�l powzi�� jakie� postanowienie, zwo�ywa� lud na rynku (agora) i o�wiadcza� mu sw�j zamiar. Naczelnicy mogli przemawia� do ludu w ten spos�b zgromadzonego, lecz nikomu z ludu nie wolno by�o przemawia�, ani te� brano pod uwag� jego zdanie. W czasie poemat�w homeryckich bardzo ma�o s�yszymy o ludzie: nie lud, lecz naczelnicy ograniczaj� w�adz� kr�lewsk�. Gdy jeden z ludu, Tersites, wypowiada swoje zdanie, Odysseusz bije go, a lud staje po stronie Odysseusza. 9 Podobnie jak i w innych krajach w tym odleg�ym czasie Grecya za czas�w Homera by�a widowni� wojen i gwa�t�w. Rabowania na morzu i na l�dzie by�y zwyk�ym zjawiskiem; je�li ludzie nie mogli obroni� si� sami, nara�eni byli ustawicznie na utrat� swojej w�asno�ci i na wzi�cie do niewoli. Wojna prowadzi�a si� w spos�b okrutny, a niekt�re z czyn�w Achillesa, opisanych w Iliadzie, w oczach naszych s� objawem dziko�ci. Podst�p nie by� uwa�any za z�e, podziwiano go raczej je�li by� zr�cznie dokonany. Z drugiej strony widzimy w tej dobie wiele pi�knych rys�w. Cz�onkowie rodziny kochaj� si� i szanuj� nawzajem. Wielki szacunek okazuje si� rodzicom. M�owie szanuj� �ony wi�cej ni� w jakichkolwiek innych krajach, a nawet wi�cej ni� czynili to w Grecyi w czasach p�niejszych. Widzimy przyk�ady g��bokiej i wiernej przyja�ni, a niekiedy nawet prawdziwe przywi�zanie miedzy niewolnikiem i panem. 7. Dawne kr�lestwa; Kreta i Troja. Bardzo ma�o wiemy o rzeczywistych wypadkach z owych odleg�ych czas�w. Historya nie si�ga tak daleko; mamy tylko powie�ci, w kt�rych bardzo ma�o jest prawdy. Jednym z wielkich kr�l�w, spotykaj�cych si� w owych powie�ciach, jest Minos panuj�cy na Krecie (zob. map� I-sz�). Minos w przekonaniu Grek�w by� kr�lem sprawiedliwym i pot�nym, kt�ry rz�dzi� mia� wszystkimi wyspami i morzami greckimi, wypleni� pirat�w i zaprowadzi� pok�j i bezpiecze�stwo. Wierzyli oni, i� po �mierci Minos zosta� s�dzi� nad duszami zmar�ych, gdy� tak sprawiedliwie i surowo s�dzi� na ziemi. Wiemy z pewno�ci�, �e �aden z kr�l�w w owej odleg�ej epoce nie mia� tak rozleg�ej w�adzy, jak� przypisuj� Minosowi; lecz mo�e prawd� jest, �e na Krecie �egluga sta�a si� wcze�niej bezpieczn� ni� gdzieindziej w Grecyi, i �e kr�lowie Krety uczynili co�kolwiek dla usuni�cia rozboj�w morskich. Na wybrze�ach Azyi Mniejszej, Troas czyli ziemia troja�ska by�a jednem z najdawniejszych kr�lestw. Mie�ci�a si� ona na po�udniowym ko�cu cie�niny Hellespontu, ��cz�cej morze Czarne z �r�dziemnem. Zamek i miasto znajdowa�y si� cokolwiek w g��bi l�du, w miejscu gdzie rozpoczynaj� si� wzg�rza. Opowie�� o obl�eniu Troi jest mo�e bajk�; niema wszak�e w�tpliwo�ci, �e w bardzo odleg�ych czasach by�o tam miasto. Nie powinni�my wyobra�a� sobie owych dawnych miast na wz�r naszych dzisiejszych. Podobne by�y one raczej do wioski otoczonej murem. 8. Kr�lowie w Peloponezie. Wiele powie�ci opowiada si� o znakomitych rodzinach, kt�re panowa�y w Tebach i Peloponezie (ob. map� 2-g�) o ich wojnach i nieszcz�ciach. Najwi�kszym z kr�l�w tych mia� by� Agamemnon, kr�l Micen, kt�rego opisuje Homer, jako dowodz�cego wszystkimi Grekami podczas obl�enia Troi. Mamy jednak wszelk� pewno��, �e w owych czasach Grecy nigdy nie dzia�ali wsp�lnie, jak to opisuje Homer; cokolwiek jednak jest prawdy w opowie�ci o Agamemnonie; niema w�tpliwo�ci, �e istnieli pot�ni kr�lowie w Micenach i w innych miejscowo�ciach Argoidy, gdy� mury ich zamk�w istniej� po dzi� dzie�. Mury te nie s� budowane tak, jak budowali Grecy p�niejsi, lecz utworzone s� z olbrzymich bry� kamiennych, tak wielkich, �e Grecy przypisali ich budow� olbrzymom, czyli cyklopom, a st�d nazywali je cyklopowemi. W Tirynie, w Argolidzie spotykaj� si� mury cyklopowe, grube na dwadzie�cia pi�� st�p z korytarzem wewn�trznym; w Micenach za� znajdujemy mury staranniej budowane z dwoma lwami wyrze�bionymi nad bram�. Niedaleko stamt�d znajduje si� wielka budowla podziemna, 10 kt�rej wn�trze by�o niegdy� okryte p�ytami ze spi�u. By�a to skarbnica kr�l�w i ich pogrzebalnia. 9. Dorowie przybywaj� do Peloponezu. � Kolonie w Azyi. Chocia� kr�lowie Argolidy budowali tak pot�ne plemi� zwane Doryjczykami, opu�ci�o siedziby swoje w p�nocnej Grecyi i wyruszy�o na po�udnie, szukaj�c �yznej ziemi. Przybyli oni do Peloponezu a okazali si� silniejszymi od mieszkaj�cych tu plemion, kt�re nazywano Achejczykami i Jo�czykami. Wielu z Jo�czyk�w nie podda�o si� Doryjczykom: po��czyli si� z innymi Jo�czykami, mieszkaj�cymi w Attyce i udali si� do Azyi Mniejszej. Tu osiedli w �rodkowej cz�ci wybrze�a oraz na przyleg�ych wyspach, zak�adaj�c miasta Milet, Efezus i inne, zwane koloniami jo�skiemi. Ateny uwa�a�y siebie za kraj macierzysty, z kt�rego powsta�y kolonie jo�skie, chocia� nie wszystkie pochodzi�y z Attyki. Wielu Achejczyk�w pop�yn�o tak�e z Peloponezu na wysp� Lesbos i na p�nocne wybrze�e Azyi Mniejszej. Miasta jednak�e tu za�o�one nie nazywaj� si� achejskiemi, lecz koloniami eolskiemi. Wielu z Dor�w, s�ysz�c tak�e o �yznej ziemi i �agodnym klimacie zamorskim, pop�yn�o r�wnie� i osiad�o na Krecie i na po�udniowych pobrze�ach Azyi Mniejszej, a miasta przez nich za�o�one nazwano koloniami doryckiemi; najs�ynniejszem z nich by�o miasto Rodos. Tak wi�c przybycie Dor�w do Peloponezu zakre�li�o koniec panowaniu achejskich kr�l�w, kt�rych opisuje Homer i da�o pow�d do za�o�enia wielu miast w Azyi Mniejszej. Nie powinni�my wszak�e przypuszcza�, i�by ten zab�r i ta w�dr�wka odby�y si� odrazu; mo�e trwa�o to setki lat. 10. Dorowie w Peloponezie. Dorowie nie byli do�� liczni, aby rozproszy� si� po ca�ym Peloponezie. Na p�nocnej stronie jego wzd�u� wybrze�a zatoki Koryntskiej pozostawili oni Achejczyk�w w pokoju. Ta cz�� Grecyi nazywa�a si� Achej� i zawiera�a dwana�cie miast. Nie zdobyli te� Dorowie g�rzystej Arkadyi w �rodkowym Peloponezie. Arkadya zosta�a tak�, jak� by�a, a uleg�a mniejszym zmianom ni� inne cz�ci Grecyi, wskutek czego Arkadyjczyk znaczy� to� samo, co cz�owiek wiejski lub staro�wiecki. Na zachodnim wybrze�u kraj Elis zagarni�ty by� przez Etol�w, inne plemi� p�nocnej Grecyi. W pozosta�ych cz�ciach Peloponezu Dorowie byli panami, a od czasu ich przybycia zaczyna si� historya prawdziwa. 11. Wojsko i zgromadzenia. Poniewa� pa�stwa greckie by�y bardzo ma�e, obywatele ka�dego z nich nie utrzymywali osobnej klasy ludzi dla toczenia wojny, lecz ka�dy z obywateli, gdy dosi�ga� pewnego wieku, stawa� do wojska podczas wojny. Drugiem nast�pstwem ma�ych rozmiar�w pa�stw greckich by�o to, �e w ka�dym z nich wszyscy obywatele maj�cy udzia� w rz�dzie, mogli zgromadzi� si� w jednem miejscu. W rozleg�ym kraju sp�czesnym, jak Anglia, niepodobie�stwem jest dla wszystkich obywateli zgromadzi� si� w jednem miejscu; dlatego te� miasta i wsie wybieraj� tam ludzi, kt�rzy reprezentuj� je w parlamencie. W ten spos�b powstaje rz�d reprezentacyjny, umo�liwiaj�cy dla wi�kszego kraju zachowanie wolno�ci i dobre rz�dy. Przeciwno�ci� rz�du reprezentacyjnego jest ten, w kt�rym wszyscy obywatele schodz� si�, jak w pa�stwach greckich. Taki rz�d bezpo�redni mo�liwy jest tylko w ma�ych pa�stwach. 12. Bogowie i bohaterowie Grecyi. Grecy wierzyli w wielu bog�w, a w ka�dej miejscowo�ci pewni bogowie mieli wi�kszy szacunek ni� inni. S�dzili oni, �e ka�dy z bog�w opiekuje si� pewn� szczeg�ln� miejscowo�ci� lub pewnymi przedmiotami, a nie troszczy si� o inne. Tak wi�c bogini Atene uwa�ana 11 by�a za opiekunk� Aten, a w mie�cie tem oddawano jej cze�� wi�ksz� ni� jakiemu innemu b�stwu. Niekt�rzy bogowie byli pierwotnie przedmiotami przyrody; tak Apollo (Feb) by� pierwotnie s�o�cem, lecz Grecy wytworzyli z nich osobisto�ci boskie i opowiadali rozmaite historye o ich czynach. Pr�cz tego, �e bogowie greccy byli nie�miertelni i posiadali wielk� pot�g�, byli podobni na og� do istot ludzkich; na pos�gach przedstawiano ich w postaci ludzkiej nadaj�c tylko wi�ksze i pi�kniejsze kszta�ty. Grecy nie czcili zwierz�t, jak Egipcyanie, i nie nadawali bogom swoim potwornych kszta�t�w, jak Indusi. Kr�lem bog�w by� Zeus. Bohaterowie nie byli bogami; by�a to rasa ludzi silniejszych ni� zwykli, kt�rzy dawno �yli i dokonali czyn�w niedost�pnych dla zwyk�ych ludzi. Opowie�ci o bogach i bohaterach nazywaj� si� mytami. Ka�da wioska mia�a swoje myty, a gdy starano si� je po��czy� z sob�, powsta�y z nich ca�e ksi�gi; takie zbiory myt�w nazywaj� mitologi�. Grecy nietylko wierzyli w prawdziwo�� myt�w, lecz starali si� wszystko wyt��maczy� jak�kolwiek powie�ci� o bogach lub bohaterach. Ka�de miasto mia�o swoje myty, t�omacz�ce � jak powsta�y jego zwyczaje. Tak w Sparcie np. je�li zapyta� kogo�, dlaczego by�o zawsze dw�ch kr�l�w? odpowiedziano by na to: �Dlatego, �e Arystodemos, bohater, kt�ry przyprowadzi� sparta�czyk�w do tego kraju, mia� dw�ch syn�w". Bog�w czczono za pomoc� modlitwy i ofiar, lecz cze�� bog�w nie by�a czem� takim, w czem ka�dy m�g�by wzi��� udzia� jak dzi�. Ka�da miejscowo�� mia�a pierwotnie gromady rodzin, do kt�rych nale�a�y pewne obrz�dki religijne, a kto nie by� cz�onkiem tych rodzin, nie m�g� mie� w nich udzia�u. 13. Pierwsze zwi�zki religijne. Przechodzimy teraz do pierwszych zwi�zk�w, jakie ��czy�y pa�stwa greckie. Na d�ugo przedtem ni� powsta�y zwi�zki polityczne lub traktaty pokojowe, plemiona �yj�ce w pobli�u, ��czy�y si� w celu oddawania czci bogu w pewnej poszczeg�lnej miejscowo�ci i zgadza�y si� na to, aby uwa�a� �wi�tyni� jego lub miejsce przeznaczone na tak� cz�� za miejscowo�� �wi�t�, nawet wtedy, gdy plemiona te b�d� z sob� walczy�y, oraz broni� go wsp�lnie. �wi�ta uroczyste odbywa�y si� na takim gruncie w pewnych odst�pach czasu, a wszystkie nale��ce do zwi�zku plemiona bra�y w nich udzia�; przedstawiciele ich zbierali si� w celu przekonania si�, �e �wi�tynia i przyleg�y kraj zostaj� utrzymane w porz�dku. Stopniowo przyzwyczaiwszy si� dzia�a� zgodnie we wszystkiem, co dotyczy�o �wi�tyni, gromadka plemion takich mog�a przyj�� do porozumienia co do innych przedmiot�w, np. um�wi� si�, aby nie pope�nia� okrucie�stw w czasie wojny, a w ko�cu zawrze� umow� o trwa�ym pokoju i o wsp�lnej obronie przeciwko nieprzyjacio�om. Umow� tak� mogli u�wi�ci� przysi�g� w obliczu boga, kt�rego czcili wsp�lnie. W ten spos�b powsta�y najdawniejsze zwi�zki pa�stw. W zwi�zkach tych jedno z pa�stw by�o zwykle silniejszem od innych; m�wiono, �e pa�stwo takie ma hegemoni�, t.j. przodownictwo zwi�zku. Poniewa� najdawniejsze zwi�zki powsta�y ze zwi�zk�w religijnych i opiera�y si� na przysi�dze wobec boga, p�niejsi Grecy, ilekro� tworzyli zwi�zek taki, zarazem ustanawiali wsp�ln� cze�� da boga czyli �wi�to, w kt�rym brali udzia� wszyscy cz�onkowie zwi�zku. 14. Zwi�zek Amfiktyon�w w Defach. Wielki zwi�zek religijny istnia� na p�nocy Grecyi w bardzo dawnych czasach. Dwana�cie plemion po��czy�o si�, aby czci� Apollina w Delfach (ob. mapk�) i broni� jego �wi�tyni. Deputowani 12 od wszystkich plemion zbierali si� dwa razy do roku w celu za�atwienia spraw zwi�zanych ze �wi�tyni�. Zwi�zek ten, kt�ry nazywa� si� Amfiktyoni� Delfick� nie ur�s� do rzeczywistego zwi�zku politycznego, a plemiona owe nieraz toczy�y z sob� wojn�. Wszak�e z�o�y�y one przysi�g�, �e b�d� wstrzymywa�y si� od dw�ch rzeczy podczas wojny; a mianowicie, �e nie b�d� burzyli sobie miast, ani przecinali dop�ywu wody podczas ich obl�enia. Zjazdy przedstawicieli tworzy�y rad� Anfiktyo�sk� czyli �rad� s�siad�w". 15. Wyrocznia Delficka. �wi�tynia w Delfach, b�d�c wsp�ln� �wi�tyni� tych dwunastu plemion, oraz miejscem zgromadzenia si� rady Amfiktyo�skiej, sta�a si� najwa�niejsz� �wi�tyni� w Grecyi. Dawano tu wyrocznie, t.j. domniemane odpowiedzi Apolina tym, kt�rzy udawali si� do boga po rad�. Kap�ani tej �wi�tyni byli bardzo zr�czni: dowiadywali si� o wszystkiem, co dzia�o si� w odleg�ych miejscowo�ciach i cz�sto dawali dobre rady w swych wyroczniach. S�awa �wi�tyni rozszerzy�a si� po ca�ej Grecyi i w obcych krajach. W dawnych czasach, zdaje si�, �e ksi�a uczynili niema�o dobrego dla Grecyi szerz�c ideje sprawiedliwo�ci i dobroci w imieniu boga, a ka��c rozdzielonym pa�stwom greckim uczu�, �e tworz� jeden nar�d, i �e powinny ulega� jednemu boskiemu prawu. Poniewa� jednak kapani dawali wyrocznie w sprawach dotycz�cych walk miedzy pa�stwami, niemniej jak w rzeczach dotycz�cych wojny i rz�du, mo�ni ludzie, pragn�cy poparcia wyroczni, zacz�li przekupywa� ksi�y. W ten spos�b wyrocznia straci�a zaufanie. Podczas wojen perskich, o kt�rych za chwil� b�dzie mowa, wyrocznia zaszkodzi�a sobie jeszcze bardziej, zniech�caj�c Grek�w do walki, zamiast dodawa� im ducha. 13 ROZDZIA� II. PELOPONEZ DO R. 500 PRZED CHR. � KOLONIE 1. Dorowie i dawna ludno��. Zab�r Peloponezu przez Dor�w musia� odbywa� si� stopniowo, gdy� byli oni nieliczni, ludno�� za� miejscowa mia�a wiele miast obronnych. Dorowie podzielili si� na dwie gromady, a ka�da utworzy�a pa�stwo niezale�ne. Nie t�pili oni mieszka�c�w miejscowo�ci, w kt�rych osiedli, lecz traktowali ich jako klas� ni�sz� i nie dopuszczali do udzia�u w rz�dzie. W Sparcie, mieszka�cy pierwotni nie odzyskali nigdy w�adzy, lecz w wi�kszej cz�ci kolonii Dorowie nie byli w stanie utrzyma� w�adzy przez czas d�u�szy. Zobaczymy zaraz jakie stosunki wytworzy�y si� w rozmaitych pa�stwach mi�dzy nimi a ludem ujarzmionym. 2. Sparta. Jeden z oddzia��w doryckich opanowa� miasto Lacedemon, czyli Spart� z jej polami zbo�owemi (Sparte, ziemia zasiana od speiro, siej�), u st�p g�ry Tajgetu na wybrze�ach rzeki Eurotas w dwudziestu milach angielskich od jej uj�cia 2). Zachowywali si� oni na wz�r niewielkiej armii w kraju nieprzyjacielskim. Otoczeni byli dawn� achejsk� ludno�ci�. Je�li chcieli mie� wi�cej ziemi, musieli zdoby� j� or�em. Stopniowo rozszerzali swoje granice. Napadali i zwyci�ali s�siad�w swych, zar�wno Dor�w jak i Achej�w, jednego po drugim, dop�ki nie zaw�adn�li ca�ym krajem po obu stronach rzeki Eurotas a� do morza. Przyw�aszczyli sobie najlepsz� ziemi�; reszt� pozostawili dawnym posiadaczom. 3. Periojkowie i Heloci. Ludno�� ujarzmiona dzieli�a si� na dwie klasy: periojk�w i helot�w. Periojkowie (perioikoi znaczy mieszkaj�cy woko�o) stanowili dawn� ludno�� zachowuj�c� swoje ziemie rolne, heloci (heilotes, mo�e od helo wzi��� do niewoli), byli niewolnikami, kt�rymi pos�ugiwali si� Spartanie dla uprawy ziemi. Periojkowie s�u�yli w wojsku razem ze Spartanami, lecz nie mieli g�osu w rz�dzie. Traktowano ich jako klas� ni�sz�, tak �e np. ma��e�stwa mi�dzy spartanami a periojkami by�y zakazane; lecz zachowywali oni swoj� w�asno�� i nie byli �le traktowani. Nier�wnie gorszy by� los helot�w. Pewna ilo�� rodzin ich musia�a mieszka� na ziemiach, kt�re zagarn�li Spartanie; nie wolno im by�o opu�ci� tych ziem, ani wybra� innego zaj�cia, lecz obowi�zani byli uprawia� ziemi�, a dostarcza� ustanowion� ilo�� zbo�a, wina i oliwy corocznie do Sparty w�a�cicielowi ziemi. Co wytwarzali nadto, by�o ich w�asno�ci�. Nie byli oni wszak�e podobni do zwyk�ych niewolnik�w, gdy� nie wolno by�o ani ich sprzedawa�, ani usuwa� z ziemi. Byli w tem po�o�eniu, w jakiem znajdowali si� ch�opi we wszystkich krajach Europy, a z kt�rego wyszli w niekt�rych krajach dopiero przed p� wiekiem. Heloci jednak nie byli zadowoleni ze swego po�o�enia; pami�tali 2 Mila angielska wynosi 1 3/4 kilometra czyli wiorsty (przyp. t�.). 14 o tem, �e byli ludem wolnym przed najazdem Spartan�w, �e z�o�y�o si� przys�owie twierdz�ce, jako helot ch�tnieby zjad� Spartanina �ywcem. Spartanie byli w ci�g�ej obawie przed powstaniem helot�w, a oddzia�y m�odych Spartan�w pilnowa�y ich ustawicznie i potajemnie zabija�y tych, kt�rzy wydawali si� odwa�niejszymi i niebezpieczniejszymi. 4. Spartanie jako wojsko. Dorowie po zdobyciu Peloponezu zachowali �ycie oddzia�u wojskowego; a chocia� w wi�kszej cz�ci osad zwr�cili si� do zaj�� pokojowych i do �ycia miejskiego, w Sparcie byli w takiem po�o�eniu, �e utrzymali swe zwyczaje wojskowe, a nawet zwi�kszyli ich surowo��. Gdy w innych cz�ciach Peloponezu zwr�cono si� do zaj�� pokojowych, Spartanie byli w ci�g�ej wojnie. Mogli oni zdobywa� swoich s�siad�w i zachowa� bezpiecze�stwo wzgl�dem helot�w jedynie pod warunkiem ci�g�ej gotowo�ci do walki. W pa�stwach znajduj�cych si� na wybrze�u morskim, dawni mieszka�cy wzbogacili si� przez handel, a po up�ywie pewnego czasu panowanie Dor�w zosta�o zrzucone. Lecz w Sparcie, umieszczonej zdala od morza, nie by�o handlu. Spartanie za� postanowili utrzyma� bezwzgl�dne panowanie nad krajem, chocia� stanowili zaledwie dziesi�t� cz�� jego mieszka�c�w. Dbali wi�c jedynie o to, aby sta� sie pot�nem cia�em wojowniczem. Miasto ich nie by�o miejscem przemys�u i handlu jak inne miasta greckie; do ostatnich chwil zostawa�o ono podobne do wielkiej wsi, pozbawionej pi�knych budynk�w, a umieszczone by�o tak ochronnie, �e nie potrzebowa�o mur�w. Prawa i zwyczaje sparta�skie, kt�re przypisywano Likurgowi, zamienia�y ca�e �ycie Spartan�w na ustawiczne przygotowanie do wojny. Nie wolno by�o wychowywa� dziecka, kt�re nie by�o silne i zdrowe ciele�nie. Ch�opc�w, gdy dosi�gali siedmiu lat, zabierano od rodzin i oddawano na wychowanie urz�dnikom pa�stwowym. �wiczyli si� oni w gimnastyce i w u�yciu broni, a odbywali wszelkie �wiczenia, kt�re potrzebne by�y dla wojownika. Uczyli si� znosi� bez skargi wszelkiego rodzaju niewygody; g�odzono ich, aby zach�ci� do polowania w g�rach; niekiedy �wiczono ich prawie na �mier� przed o�tarzami bog�w. Wiedza nie istnia�a w owym czasie, a gdy zacz�a si� tworzy�, Spartanie nie dbali o ni�. Ch�opc�w jednak nie chowano na wz�r dzikich; uczono prostej muzyki i poezyi wojowniczej. Tak wi�c w m�odo�ci Spartan�w wychowywano na �o�nierzy; a gdy dosi�gli wieku dojrza�ego, �ycie ich by�o surowe. Zamiast mieszka� w domu z rodzin�, odbywali codziennie �wiczenia wojskowe, jadali wsp�lnie, a sypiali w koszarach. Przy ka�dym stole siada�o pi�tnastu; obiad by� bardzo prosty, ubogi; g��wn� potraw� stanowi� chleb j�czmienny. Nawet kobiety odbywa�y �wiczenia gimnastyczne. Podziela�y one odwag� m�czyzn i traktowane by�y z wi�kszym szacunkiem, ni� w innych pa�stwach greckich. Lubi�y one ludzi odwa�nych a nienawidzi�y trwo�liwych. Matka, spartanka, wola�a, aby syn jej zgin��, ni� aby uciek� z pola bitwy. Przemys� zakazany by� Spartanom; poniewa� ziemie ich uprawiali heloci, nie mieli wi�c nic do czynienia z rolnictwem i mogli oddawa� si� ca�kowicie sztuce wojskowej. Dla unikni�cia handlu z cudzoziemcami Spartanie mieli pieni�dze �elazne, kt�re mia�y obieg tylko w kraju. 5. Rz�d � kr�lowie, senat, Eforowie. We wszystkich niemal innych pa�stwach greckich rz�dy kr�lewskie by�y ju� zniesione; lecz w Sparcie nie lubiano zmian i kr�lowie rz�dzili tam nadal. W Sparcie by�o zawsze dw�ch 15 kr�l�w naraz, aby �aden z nich nie sta� si� zbyt pot�nym. Rada wodz�w, o kt�rej wiemy z Homera, zachowa�a si� w Sparcie. Z�o�ona by�a z dwudziestu o�miu starc�w, z kt�rych ka�dy mia� wi�cej ni� 60 lat, a nazywa�a si� gerusia (od geron � starzec). Podobnie jak u Homera lud gromadzi� si� na rynku dla wys�uchania kr�la, w Sparcie wszyscy obywatele zbierali si� dla ustanowienia praw. Lecz tylko urz�dnicy mogli przemawia�; obywatelom wolno by�o m�wi� tylko �tak" lub �nie" i w istocie ma�y mieli udzia� w rz�dzie. Tak wi�c forma rz�du w Sparcie zbli�a�a si� do tego, co�my poznali u Homera, pr�cz tego, �e by�o dw�ch kr�l�w. Z biegiem czasu wszak�e powstali nowi urz�dnicy, zwani Eforami (t.j. dozorcami), kt�rzy niebawem obj�li w rzeczywisto�ci rz�d. Efor�w wybiera�o zgromadzenie; mieli oni w�adz� nad wszystkimi Spartanami, nie wy��czaj�c i kr�l�w, zawierali traktaty z innemi pa�stwami i proponowali prawa. Nie mieli obowi�zku zdawa� sprawy z tego, co uczynili; dlatego� sprawy rz�dowe Sparty zachowywane by�y w wi�kszej tajemnicy ni� gdziekolwiekindziej w Grecyi. 6. Argos. Sparta nie by�a pierwotnie najsilniejszem z pa�stw doryckich. W staro-achejskich czasach najwi�kszym z kr�l�w by kr�l Myceny w p�nocnowschodniej cz�ci Peloponezu. Teraz Myceny chyli�y si� ku upadkowi, s�siednie za� miasto, Argos, by�o najsilniejszem z pa�stw greckich w Peloponezie. By�y i inne osady doryckie na p�nocnym wschodzie, jak Korynt i Sikion; wszystkie one by�y w zwi�zku z Argos i czci�y Apollina, jako boga opieku�czego zwi�zku. Corocznie posy�ano ofiary do �wi�tyni Apolina w Argos, kt�re to miasto uwa�ane by�o za przewodnika zwi�zku. Argos mia� swoje w�asne terytoryum, ci�gn�ce sie na po�udnie wzd�u� brzegu morskiego. Gdy wi�c Spartanie szerzyli swoje panowanie w tym kierunku, zetkn�li si� oni z Argiwami (mieszka�cami Argos), i odt�d stali si� ich nieprzyjaci�mi. Stopniowo Spartanie wyparli Argiw�w z po�udniowej cz�ci ich ziemi, a nast�pnie z granicznego kraju, zwanego Kynurya, i ow�adn�li ca�� ziemia od g�r Tajgetu do Wschodniego morza. Kraj ten nazwano Lakoni�. W tym czasie wp�yw Argosu w�r�d zwi�zkowc�w zacz�� si� zmniejsza� a Sparta zaj�a pierwsze miejsce �r�d pa�stw Poloponezu. 7. Uroczysto�ci olimpijskie. W zachodniej cz�ci Peloponezu, znajdowa�a si� dawna �wi�tynia Zeusa w Olimpii nad rzek� Alfeus. O�mna�cie miast po��czy�o si�, aby sk�ada� w niej ofiary, a wielka uroczysto�� odbywa�a si� tu raz do roku. Miasta Elis i Piza wiod�y sp�r o kierownictwo temi uroczysto�ciami; Sparta stan�a po stronie Elis i powierzy�a mu kierownictwo. By�o to co� wi�cej ni� zwyk�y zwi�zek dw�ch pa�stw; Spartanie bowiem chcieli uczyni� z uroczysto�ci olimpijskich wielkie zgromadzenie religijne dla ca�ej Grecyi, aby Sparta, jako opiekunka tych uroczysto�ci, zosta�a uznan� za pa�stwo kierownicze. Uczyniono wszystko mo�liwe, aby uroczysto�ci te by�y atrakcyjne. Wy�cigi i walki atletyczne, w kt�rych mogli bra� udzia� wszyscy Grecy, mia�y tu miejsce; heroldowie byli wysy�ani po ca�ej Grecyi dla zawiadomienia o czasie uroczysto�ci i zaproszenia wszystkich Grek�w do udzia�u w igrzyskach. Pierwotnie odbywa�y si� tylko wy�cigi piesze; b�j na pi�ci, mocowanie si� oraz inne pr�by si�y zosta�y p�niej dodane, niemniej jak wy�cigi konne i na rydwanach. Drogi prowadz�ce przez rozmaite pa�stwa ku Olimpii, zabezpieczone by�y na kilka dni przed uroczysto�ci� i po nich, aby wszyscy mogli bez obawy udawa� si� na igrzyska; w ko�cu za� ca�y miesi�c uroczysto�ci uwa�any by� za czas spokoju w ca�ej Grecyi. 16 Tak wi�c igrzyska olimpijskie i prawid�a wydane w zwi�zku z niemi, przyczyni�y si� do tego, �e Grecy uczuli si� jednym narodem, chocia� stanowili tyle pa�stw niepodleg�ych. Sta�o si� zwyczajem, �e ka�de pa�stwo posy�a�o przedstawicieli swych na igrzyska oraz dla z�o�enia ofiary bogom. Ka�de pa�stwo troszczy�o si� o to, aby pos�owie jego ukazali si� z wi�ksz� wystawno�ci� ni� inni. Tysi�ce Grek�w przychodzi�o w roli widz�w, a r�wnina Olimpii podczas igrzysk podobn� by�a do olbrzymiego obozu. Ci, kt�rzy na igrzyskach otrzymywali nagrod�, byli najszcz�liwszymi lud�mi w Grecyi; chocia� nagrod� t� by� wieniec z dzikiej oliwki, stanowi�a ona najwi�ksze odznaczenie, jakie Grek m�g� uzyska�. Najpot�niejsi kr�lowie pragn�li zaj�� jakie� stanowisko na igrzyskach a ka�de pa�stwo szczyci�o si� ze zwyci�stwa jednego ze swych obywateli. Podobne� uroczysto�ci odbywa�y si� w trzech innych miejscach, lecz olimpijskie by�y najwa�niejsze. 8. Sparta zdobywa Messeni�. Na zach�d od Spartan�w mieszkali Messe�czykowie, surowe doryckie plemi�. Dwie d�ugie, rozpaczliwe wojny by�y stoczone zanim Messenia zosta�a podbita (750-650 przed Chr.): Argos, Arkadya i Sikion, obawiaj�c si�, �e Sparta zwr�ci si� przeciwko nim, pos�a�y pomoc Messenii. Korynt i Elis popiera�y Spart�. Tak wi�c prawie ca�y Poloponez rozdzieli� si� na dwa walcz�ce stronictwa. Duch Spartan�w ju� zacz�� upada�, gdy przyby� do nich poeta ate�ski, Tyrteusz, i obudzi� ich odwag� pie�niami swemi. �piewy wojownicze i ta�ce nale�a�y do wychowania Spartan�w. Nie czytywali oni nowych poemat�w spokojnie w ksi��kach, jak my to czynimy, lecz �piewali je t�umnie przed namiotem kr�l�w, lub id�c na b�j. Spartanie wytrwali; dzielny op�r Messenczyk�w pozosta� bez skutku. Spartanie podbili ich. Zabrali oni najlepsze ziemie Messe�czyk�w, na pozosta�ych za� Messe�czycy mieli mieszka� nie jako periojkowie, lecz jako heloci. Jednak chocia� ujarzmieni, Messe�czycy nie przestawali czu� si� odr�bnym narodem. Trzysta lat p�niej dow�dca Teba�ski, Epaminondas, po obaleniu pot�gi Sparty, przywr�ci� niepodleg�o�� Messe�czykom. Wzniesione zosta�o miasto i Messenia znowu stan�a w rz�dzie pa�stw greckich (369 przed Chr.). W ci�gu za� tych trzechset lat Messenia nie bra�a udzia�u w �yciu politycznym Grecyi. 9. Tegea. Po zdobyciu Messenii, Sparta panowa�a nad po�udniow� cz�ci� Peloponezu od morza do morza. Teraz zwr�ci�a si� ku pa�stwom na po�udniowej granicy Arkadyi. Tu jednak Spartanie natrafili na kraj i nar�d, kt�rych zdoby� nie mogli. Mieszka�cy Tegei rozbili i wzi�li do niewoli wojska sparta�skie, a je�c�w sparta�skich zamienili na niewolnik�w i kazali im uprawia� pola w tych samych �a�cuchach, kt�re Spartanie przynie�li na nich. Wszelka nadzieja zdobycia Arkadyi zosta�a stracona. Sparta ch�tnie przyj�a Tegejczyk�w na wsp�lnik�w (oko�o 560 r. przed Chr.): Tegejczycy za� uznali za przew�dc�w Peloponezu. U �r�de� rzeki Afeus wzniesiono kolumn�, na kt�rej wyryto s�owa przymierza. Tegea zosta�a wiern� Sparcie, a jej wojownicy, kt�rzy dali byli odczu� odwag� swoj� Spartanom, zajmowali lewe skrzyd�o, b�d�ce honorowem miejscem w wojsku sparta�skim. 10. P�nocny wsch�d Peoponezu. Oligarchia. Zwr��my si� teraz do pa�stw mieszcz�cych si� w p�nocno-wschodnim zak�tku Peloponezu; do Sykionu, Koryntu i Megary. W ka�dem z nich, jak i w Sparcie, by�a gar�� Dor�w, mieszkaj�ca w�r�d dawnej ludno�ci. Tu wszak�e zniesiono w�adz� kr�lewsk�, a rz�d nale�a� do rodzin szlacheckich. Grecy nazywali ten rodzaj rz�- 17 du � oligarchi�, t.j. rz�dem niewielu. W ka�dem prawie pa�stwie greckim, pr�cz Sparty, pot�ga kr�l�w zmniejsza�a si� stopniowo, a rodziny szlacheckie zagarnia�y coraz bardziej rz�dy, znosz�c w ko�cu zupe�nie w�adz� kr�lewsk�. Rodziny te, uwa�ane za potomk�w dawnych bohater�w, jako rody �wi�te, oddziela�y si� od masy ludu; mia�y swoje w�asne obrz�dki religijne, w kt�rych lud nie bra� udzia�u (ob. str. 18) oni tylko znali prawa, kt�re nie by�y spisane, lecz udziela�y si� ustnie nakszta�t nauki �wi�tej. Nie czuli si� wsp�obywatelami ludu swego pa�stwa, lecz uwa�ali, �e oni to stanowi� pa�stwo i nie przyznali �adnych praw tym, kt�rzy nie nale�eli do ich klasy. Zwykle mieli wi�ksze maj�tki ziemskie, gdy lud prosty pracowa� na mniejszych folwarkach lub te� zajmowa� si� przemys�em. Niekiedy szlachta ta zamieszkiwa�a odr�bne od ludu okr�gi. 11. Sikion. Mia�o to miejsce w Sikion. Szlachta dorycka mieszka�a na wzg�rzach, lud za� na r�wninie po brzegach rzeki Asopus, oraz na wybrze�u morskiem u jej uj�cia. Szlachta nazywa�a ich egialczykami t.j. lud�mi wybrze�y, a pierwotnie lud nie mia� prawa s�u�y� w wojsku, ani �adnych praw obywatelskich. Wszak�e po up�ywie pewnego czasu, szlachta, potrzebuj�c �o�nierzy, wci�gn�a egialczyk�w do wojska, daj�c im maczugi, kiedy sami uzbrojeni byli w miecze i dzidy. Lecz gdy szlachta dorycka �y�a z wytwor�w swojej ziemi, egialczycy zbogacali si� przemys�em i handlem. Oko�o r. 670 przed Chr. bogaty egialczyk, Ortagoras stan�� na czele ludu i obali� rz�d szlachty. Ortagoras zosta� panem ca�ego pa�stwa i rz�dzi� jak kr�l, a po �mierci w�adz� obj�� jego syn. Potomkowie jego rz�dzili Sikionem przez 100 lat. Stali oni po stronie ludu i znie�li wszystkie przywileje Dor�w. W ten spos�b sko�czy�a si� w�adza szachty doryckiej w Sikion, kt�re ju� nie by�o oligarchi�, lecz pozostawa�o pod rz�dem jednego w�adcy. 12. Tyrani. W�adcy tacy, jak Ortagoras i jego potomkowie, nie nosili nazwy kr�l�w (bazileus) lecz Tyran�w (tyrannoi). Wyraz tyran nie znaczy po grecku w�adca panuj�cy w spos�b tyra�ski, t.j. okrutny, lecz panuj�cy, kt�rego w�adza wznosi si� ponad prawa i sprzeczna jest z prawem. Tak Fejdon, kr�l Argsu zosta� tyranem, gdy przyw�aszczy� sobie w�adz� nieograniczon�, gdy� prawo i zwyczaj w Agros nadawa�y kr�lowi w�adz� ograniczon�. Kr�l Persyi nie by�by nazwany tyranem, jakkolwiek tyra�skie by�yby jego rz�dy, gdy� bezwzgl�dna w�adza kr�l�w by�a prawem i zwyczajem w Persyi, t.j. kr�l m�g� tam czyni� prawie wszystko co chcia�. Przeciwnie, rodzina Ortogorasa nazywa�a si� tyra�sk�, chocia�by rz�dzi�a naj�agodniej i najm�drzej, gdy� w�adza taka niezgodna by�a z prawem w Sikion. U�ywaj�c wi�c wyrazu �tyran" powinni�my pami�ta�, �e ma on w historyi greckiej inne znaczenie ni� w potocznej mowie. 13. Pierwsza wojna �wi�ta. Jeden z tyran�w Sikionu, Kejstenes, chcia� uzyska� �ask� wyroczni delfickiej; po��czy� si� wi�c z Atenami i niekt�remi innemi pa�stwami w wojnie na korzy�� Delf. Ludno�� Krizy, le��cej pomi�dzy Delfami a morzem, kaza�a sobie p�aci� dodatek ka�demu, kto przechodzi� przez ich miasto w drodze do Delf. Klejstenes i jego sp�przymierze�cy wytoczyli wojn� Kryzie i zburzyli j�, ziemi� za� Krizejczyk�w og�osili za po�wi�con� bogu, tak i� nikt nie m�g� na niej budowa�. Wojna ta nazywa�a si� pierwsz� wojn� �wi�t� i trwa�a 10 lat (od 595 � 585 przed Chr.). 14. Korynt. W Koryncie rz�dy zmienia�y si� w tym samym porz�dku jak w Sikion: kr�lowie, oligarchia, tyrani. Gdy sko�czy�a si� w�adza kr�l�w, rz�d 18 nale�a� do dw�chset rodzin szlacheckich zw. Bachiadami. Korynt zajmowa� takie po�o�enie na mi�dzymorzu, kt�re uczyni�o go najwi�kszem miastem handlowem w Grecyi. Przecina�y si� tu drogi prowadz�ce do rozmaitych cz�ci Grecyi, a Koryntczycy urz�dzili szyny przecinaj�ce mi�dzymorze, przy pomocy kt�rych przewozili z jednego morza na drugie, statki ma�o r�ni�ce si� od dzisiejszych �odzi, a to w celu unikni�cia niebezpiecznej podr�y doko�a przyl�dka Malea. W ten spos�b handel wszelkiego rodzaju skupi� si� w Koryncie. Jednocze�nie Korynt sta� si� wielkim o�rodkiem budowli statk�w. Pierwszy port sztuczny w Grecyi powsta� w Lechemii, na p�nocnem wybrze�u Koryntu. Otoczono go dokami. Koryntczycy wprowadzali coraz to nowe udoskonalenia w budowie okr�t�w. Wynale�li oni wreszcie t. zw. �triem�", t.j. statek, zaopatrzony w trzy szeregi wiose� umieszczonych nad sob�. Statek ten sta� si� zwyk�ym statkiem Grek�w. Wszystko sk�ada�o si� na to, aby Koryntczyk�w uczyni� narodem marynarzy; gdy za� powsta�y niesnaski pod rz�dem Bachiad�w, zach�cano m�odzie� szlacheck�, niezadowolon� ze stosunk�w domowych, do zak�adania kolonij zamorskich, gdzie mogli znale�� pole dla swojej ambicyi. Najwi�ksz� z tych kolonij by�a Kerkyra, dzi� Korfu, na wybrze�ach Epiru we W�oszech, oraz Syrakuzy w Sycylii (ob. map� kolonij greckich). 15. Kypselus zwalcza Bachiad�w. Chocia� Bachiadowie rz�dzili roztropnie, podnosz�c pot�g� handlow� Koryntu a pozbywaj�c si� ludzi niebezpiecznych przy pomocy kolonij, nie mogli wszak�e utrzyma� si� przy w�adzy. Byli oni coraz mniej liczni; nienawidzi� ich lud oraz inne rodziny Doryckie, r�wnie� szlachetne jak Bachiadowie, kt�rych nie dopuszczano do udzia�u w rz�dzie. Jeden z cz�onk�w tych rodzin o�eni� si� z c�rk� Bachiada, kt�rej nikt z Bachiad�w nie chcia� wzi���, gdy� by�a kulawa. Syn ich Kypseus, mia� zaj�� stanowisko ojca nie za� matki. Pogardzany przez Bachiad�w, Kypselus pozyska� �yczliwo�� ludu i zaw�adn�� miastem. Zni�s�szy oligarchie rz�dzi� sam przez lat trzydzie�ci jako tyran (655-625) i pozostawi� rz�dy synowi swemu, Periandrowi. 16. Periander. Periander mia� lat czterdzie�ci, gdy obj�� rz�dy. Przygl�da� si� on rz�dom despotycznym w Azyi, a mia� opini� tak zr�cznego i sprytnego, jakich Grecya nigdy nie posiada�a. By� on jednym z siedmiu m�drc�w, a nie jedno m�dre orzeczenie, dotycz�ce pan�w i poddanych przypisuj� jemu. Periander chcia� by� kr�lem nietylko z w�adzy, lecz tak�e z okaza�o�ci. Ojciec jego Kypselos �y� tak, jak wszyscy obywatele; Periander wybudowa� pa�ac na szczycie cytadeli Koryntu, otoczy� si� �o�nierzami i dworem na wz�r monarch�w wschodnich. Nie dopuszcza� nikogo w pa�stwie do pot�gi. Je�li ktokolwiek z obywateli mia� wielkie bogactwa, Periander zabiera� ich cz��, a z �upu tego dawa� wspania�e ofiary bogom. Lubi� on poet�w i artyst�w, otacza� si� nimi, a dary jego dla bog�w by�y pi�knemi darami sztuki. Zak�ada� kolonie, rozci�gn�� pot�g� Koryntu daleko wzd�u� brzeg�w morza, mi�dzy Kerkir� a wej�ciem do zatoki Korynckiej. Handel Koryntu by� tak znaczny, �e nie potrzebne by�y �adne podatki pr�cz ce� portowych. Pomimo ca�ej wspania�o�ci swej Periander �y� w ustawicznej obawie przed duchem wolno�ci. Lud prosty i kupcy, kt�rzy dot�d byli zawsze pod jarzmem b�d� kr�l�w, b�d� oligarch�w, nie mieli niech�ci dla despoty; lecz duch wolno�ci odzywa� si� w�r�d rodzin dotychczas panuj�cych. Dlatego te� Periander zakaza� wszelkich zgromadze�, na kt�rych ludzie wysokiego rodu mogli pod- 19 nieca� si� nawzajem my�l� o wolno�ci. Zni�s� on uczty publiczne, kt�re zachowa�y si� by�y jeszcze od dawnych czasu doryckich, oraz zgromadzenia m�odzie�y w salach gimnastycznych; stara� si� budzi� nieufno�� w�r�d obywateli i zach�ci� ich do zamykania si� w kole rodzinnem. Chcia�, aby lud, nad kt�rym panowa�, sta� si� mu �lepo pos�usznym jak narody wschodnie, nie zdaj�c sobie sprawy z tego, �e bezgraniczna w�adza czyni cz�owieka tyranem, i �e despota staje si� igraszk� nami�tno�ci i najnieszcz�liwszym z ludzi. Stawa� si� on coraz bardziej okrutnym i podejrzliwym. W przyst�pie gniewu zabi� �on� sw� Meliss�, kt�r� bardzo kocha�. P�niej, pod wp�ywem �alu, kaza� wszystkim kobietom w Koryncie spali� na jednym wielkim stosie suknie swoje, jako ofiar� na cze�� zmar�ej. Dwaj jego synowie mieszkali u dziadka swego, ojca Melissy, i nie wiedzieli w jaki spos�b ich matka umar�a. Gdy nast�pi� czas wyjazdu, starzec wzi�� ich na osobno�� i zapyta�, czy znaj� zab�jc� matki? Starszy z syn�w by� t�pego umys�u i nie zastanawia� si� nad pytaniem, lecz m�odszy Lykofron, stara� si� zrozumie� jego znaczenie i doszed� do przekonania, �e zab�jc� by� ojciec. Gdy powr�cili do Koryntu, Lykofron nie chcia� przywita� si� z ojcem, ani m�wi� z nim. Periander wygna� go z pa�acu, a gdy dowiedzia� si� o przyczynie post�powania syna, zakaza� obywatelom przyjmowa� go do domu, rozmawia� z nim lub dawa� mu straw�. Przez szereg dni Lykofron b��ka� si� po ulicach, przymieraj�c z g�odu i nie maj�c z kim przem�wi� s�owa. Gdy Periander s�dzi�, �e pr�ba ta z�ama�a syna, zbli�y� si� do niego i zaprosi� go do swego pa�acu. Lecz Lykofron odrzek� z pogard�, �e Periander z�ama� w�asne prawo, przemawiaj�c do niego. Ojciec wys�a� go do Kerkiry gdzie pozostawa� przez wiele lat. Lecz gdy Periander zestarza� si� i przekona� si�, �e starszy syn nie mo�e po nim dziedziczy�, pos�a� c�rk� do Kerkiry, aby sk�oni�a Lykofrona do powrotu i do odziedziczenia po nim rz�d�w. Lykofron odpowiedzia� siostrze, �e nie powr�ci do Koryntu, dop�ki ojciec �yje. Wtedy zrozpaczony Periander zaproponowa�, �e usunie si� do Kerkiry, je�li syn zechce panowa� w Koryncie. Mieszka�cy Kerkiry, dowiedziawszy si� o tem, a boj�c si� przybycia starego tyrana, schwytali Lykofrona i zabili go. Tak wi�c upad�a ostatnia nadzieja Periandra. Zem�ciwszy si� okrutnie na mieszka�cach Kerkiry, tyran wkr�tce umar� po czterdziestoletnich rz�dach (625-585). 17. Megara. W Megarza tyranem zosta� Teagenes (oko�o r. 620 przed Chr.); zni�s� on r�nic� pomi�dzy Dorami a reszt� ludno�ci. Zosta� jednak wygnany, a pomi�dzy szlacht� i ludem rozpocz�y si� gwa�towne starcia. 18. Z�e i dobre strony rz�d�w tyra�skich. W tym samym niemal czasie tyrani ow�adn�li rz�dem w wielu innych pa�stwach. Rozpocz�o si� to w miastach jo�skich Azyi Mniejszej, gdzie ludno�� obeznana by�a z despotycznemi rz�dami kraj�w wschodnich. Przyczyna, dla kt�rych wsz�dzie powstawali tyrani, by�a ta, �e w krajach tych rodziny szlacheckie przyw�aszczy�y sobie wszystkie prawa polityczne, nie daj�c �adnych ludowi. Tyrani dochodzili do w�adzy staj�c po stronie ludu. Uczynili dobrze o tyle, �e z�amali ciasny system, przy kt�rym pa�stwem by�y tylko nieliczne rody szlacheckie, lud za� by� traktowany tak, jak gdyby sta� poza obr�bem pa�stwa. Dot�d wszelkie obrz�dki religijne nale�a�y tylko do rodzin szacheckich; lud nie m�g� bra� w nich udzia�u i przez to czu� si� wykluczonym z obr�bu pa�stwa. Dot�d wszelkie obrz�dki religijne nale�a�y tylko do rodzin szlacheckich; lud nie 20 m�g� bra� w nich udzia�u i przez to czu� si� wykluczonym z obr�bu pa�stwa. Tyrani natomiast zaprowadzili nowe i wspania�e �wi�ta dla ca�ego ludu; a chocia� dawne rodziny zachowa�y swoje specyalne obrz�dki i bardzo si� z nimi szczyci�y, nowe uroczysto�ci religijne przyczyni�y si� do tego, �e szlachta i lud zacz�li si� poczuwa� do wsp�obywatelstwa jednego pa�stwa. Tak wi�c, gdy tyrania sko�czy�a si�, a obywatele zagarn�li w�adz�, r�nica miedzy szlacht� a ludem by�a ju� mniejsza, a wszyscy mieli lepsze poj�cie o pa�stwie, jak o czem�, co obejmuje jednych i drugich. Tyrani oddzia�ali tak�e korzystnie, zach�caj�c do sztuk i poezji. Na ucztach ich t�umy ludzi s�ysza�y nowe rodzaje poezyi i muzyki, kt�re nie mog�y szerzy� si� w�wczas, jak szerz� si� dzi� za pomoc� druku. U dworu takiego w�adcy, jak Periander, gromadzili si� najzdolniejsi ludzie z ca�ej Grecyi, a wszystko, co by�o nowego i najlepszego stawa�o si� znanem i sz�o na u�ytek og�u. Zwykle pierwszy