459
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 459 |
Rozszerzenie: |
459 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 459 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 459 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
459 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
"Ksi�ycowa Po�wiata"
"Historia si� lubi powtarza�"
"Decyduj�ce starcie"
"Dok�d zmierzamy"
"Smutny cz�owiek"
Decyduj�ce starcie.
Wszystkim paranoikom �wiata.
Autorzy
1
Jest pi�kny, lipcowy poranek. Wschodz�ce s�o�ce odbija si� w
wypolerowanych glacach go�ci stoj�cych na p�nocnym skraju parku "Radosna
��czka" zwanego potocznie polem bitwy. Rozb�yski �wiat�a igraj� w w�ciek�ych
oczach zgromadzonych naprzeciwko punk�w, kt�rych irokezy mieni� si� wszystkimi
barwami t�czy. Ka�dy z oko�o 143 zgromadzonych w parku os�b dzier�y w d�oni
b�yszcz�ce lub matowe narz�dzie do zadawania b�lu. W powietrzu wyczu� mo�na
zawieszon� ��dze krwi i zniszczenia. Dwie grupy stoj� patrz�c na siebie
wyzywaj�co, wiedz�c, �e b�dzie to decyduj�ce starcie, kt�re ujawni prawdziw�
pot�g� kt�rej� ze stron. Z wzburzonych mas ludzi oderwa�y si� dwie jednostki i
skierowa�y si� w kierunku �rodka placu. Byli to przyw�dcy obu formacji :
Przemys�aw Nowak - przyw�dca skin�w - a naprzeciw niego, stan�wszy twarz� w
twarz Krzysztof Kowalski - lider punk�w. Byli zdecydowani na wszystko. Pierwsze
s�owa kt�re pad�y tego dnia to :
- A, siemaneczko, jak leci ?
Wysz�y one z umi�nionych szcz�k pot�nego skinheada. A r�wnie pot�ny punk
odpowiedzia� :
- A, spoko nie narzekam. Jak tam Danka i ma�y Maciu� ?
Dalszy dialog wygl�da� nast�puj�co :
- A, po staremu, chocia� mam pewien problem z ma�ym, bo nie chce ogoli� si� na
�yso. A, zapomnia�bym, Danka da�a mi przepis dla twojej Ka�ki na szarlotk�, w
rewan�u za makowiec.
- A propos, zapraszamy was na grila w sobot� za tydzie�.
- A, dzi�ki na pewno wpadniemy.
- A no to jak, lejemy si� ?
- A lejemy.
Po tej kulturalnej wymianie zda� panowie wr�cili do swych kompan�w, i
zamieniwszy z nimi par� s��w ruszyli do przodu.
- A atak - krzykn�� �a�c�ch.
S�ysz�c ten okrzyk jego kumple punki ruszaj� do ataku. Skinheadzi r�wnie� nie
pozostawaj� w tyle i zwi�kszaj� tempo dzia�a�. Pierwsze szeregi wpad�y na siebie
z wielkim impetem, kt�ry spowodowa� pojawienie si� chaosu w szeregach. Jak
zwykle wielkie spustoszenie w�r�d punk�w sia� pot�ny skinhead o wdzi�cznej
nazwie "S�oneczko". R�wnie� w�r�d skin�w pojawi� si� czo�owy punkowy zabijaka
Walec, kt�ry zacz�� standardow� demolk�. Przyw�dcy obu grup nie pozostawali w
tyle rozdaj�c ze stoickim spokojem mas� cios�w we wszystkie strony �wiata.
Straty po obu stronach wzrasta�y wyk�adniczo, gdy nagle rozleg� si� kr�tki,
modulowany gwizd o cz�stotliwo�ci 20 khz. Pole bitwy zamar�o. W�r�d nag�ej ciszy
rozleg� si� gromki okrzyk Krzysztofa K: A, lejemy pa�y !; gdy� zauwa�y� on
zbli�aj�ce si� si�y policji dowodzone przez regionalnego komendanta Policji
Wies�awa Wi�niewskiego, kt�ry jak zwykle dawa� dowody niezwyk�ego m�stwa na
ty�ach swoich si�.
- No, przywr�ci� mi tu porz�dek, a ja jad� na komisariat - rzek� komendant i
wsiad� do jedynego policyjnego samochodu, czyli bladoniebieskiej nyski.
- A, cholera ju� czwarty raz w tym miesi�cu nam przerywaj� - powiedzia�
Przemys�aw N, gdy zaj�� si� wybijaniem z�b�w znajduj�cemu si� w pierwszym
rz�dzie Mietkowi Shazza�skiemu.
Mietek znajdowa� si� w pierwszym szeregu nie z powodu odwagi, lecz z powodu
tego, �e by� on policjantem diskopolowcem, a tego nie lubili nawet "zwykli"
policjanci, kt�rzy wysy�ali go z najciekawszymi misjami. Skinheadzi oraz punki
wedle zwyczaju zaj�li si� kolekcjonowaniem "zdobycznych" przedmiot�w, czyli
pa�ek, tarcz, he�m�w, a niekiedy z�b�w policjant�w. Nie trwa�o to d�ugo, gdy�
policjanci byli bez rozgrzewki. Po 17 minutach ca�y oddzia� policji le�a� na
ziemi lub wisia� na drzewach, kt�re tego lata pi�knie rozkwit�y. Wtem
rozleg� si� g�os.
- A mo�e prze�o�ymy lanie na niedziel� po mszy, bom zmenczony.
- A pewnie, czemu nie - rozleg�y si� ch�ralne okrzyki, po czym towarzystwo
rozesz�o si� do swych domostw (albo do knajp).
Mi�dzy j�kami rannych rozleg� si� nagle bulgocz�cy d�wi�k pot�nych maszyn.
Do miasta przybyli harlejowcy. Nazajutrz, w gazecie "Sobota", w rubryce "niusy
i ciekawostki" mo�na by�o przeczyta� nast�puj�ce zdania :
"Wczorajszego dnia byli�my �wiadkami kolejnej potyczki mi�dzy lokalnymi
skinami, punkami, oraz Policj�. Jak zwykle przegranym okaza�a si� Policja, a
reszta rozesz�a si� po jej rozgromieniu (jak zwykle). W szpitalu znalaz�o si� 5
skin�w, 4 punk�w, a na innym pi�trze 28 policjant�w.[...]
Sport
W niedziel� o godzinie 13.30 odb�dzie si� mecz naszej dru�yny RCP-ZKS Jork�w
(Regionalny Centralny P�nocno Zachodni Klub Sportowy) z TS ��d�stok.
Przypominam, �e nasza dru�yna znajduje si� na czwartym miejscu z 15 punktami,
natomiast TS ��d�stok s� na 8 z 12 punktami. Jak wiadomo, w tym roku walczymy o
wej�cie do ligi mi�dzyokr�gowej, a mamy tylko 4 punkty do I miejsca na kt�rym
znajduje si� WKS Kosan�w.
Wasz ukochany red. Marcin Sroka"
2
Drogi czytelniku, zapewne zastanawia�e� si� dlaczego w samym �rodku za�artej
walki mi�dzy znienawidzonymi stronami jeden gwizd spowodowa� jej przerwanie. Ale
trzeba zacz�� od pocz�tku :
Miasto, w kt�rym obie grupy walcz� o dominacj� to Nowy Jork�w. Niestety, albo
stety nie s� to jedyne grupy etniczne zamieszkuj�ce to 20114 osobowe miasteczko.
Opr�cz 181 �ysych i 189 pun�w jest tam jeszcze spora grupa Policjant�w 203
(wed�ug oblicze� komendanta) w tym 3 by�ych skin�w, 2 by�ych pun�w i jeden znany
nam praktykuj�cy diskopolowiec Mietek Shazza�ski. Jest tam r�wnie� pot�na grupa
diskopolowc�w (4273), na szcz�cie tylko 324 w wieku poborowym, zdolnych do
walki pod przewodnictwem charyzmatycznego Tomka Samborowskiego. 3118 kobiet,
dzieci, oraz starc�w, 31 weteran�w disco i 800 "normalnych" ludzi. Z powodu tak
wielkiej ilo�ci ugrupowa� nieprzyjaznych wzgl�dem siebie, dwie czo�owe grupy
(skini i puny), aby zapewni� sobie swobod� w walce mi�dzy sob� zdecydowali si�
zawrze� uk�ad zwany Konwencj� 29 lutego, gdy� zosta� zawarty po�rodku
(dok�adnie) Alei 29 lutego. A oto postanowienia :
1. A zabrania si� u�ywania broni bia�ej, oraz palnej.
2. A na kr�tki, modulowany gwizd o cz�stotliwo�ci 20 khz nakazuje si� przerwanie
lania i czekanie na dalsze instrukcje.
3. A w przypadku zagro�enia ze strony policjant�w, diskopolowc�w, przeciwnik�w
naszej dru�yny (RCP-ZKS Jork�w), i innych nieprzyjaci� zjednoczy� si� przeciwko
nim.
4. A zabrania si� r�wnie� obcinania irokez�w punkom.
5. A la� mo�na si� na ustalonych bitwach.
6. A gwarantuje si� wolno�� s�owa i wyznania i nietykalno�� osobist�.
7. A z�amanie w/w warunk�w spowoduje wybuch wojny.
XXX
OOO
przyw�dca pun�w
przyw�dca skin�w
3
Gromki �miech �a�c�cha (punk) rozleg� si� na uraz�wce w miejskim szpitalu, kiedy
wraz z Kos� (skinhead) wspominali minion� nawalank�. Zainteresowana tym �miechem
na sal� wesz�a ich ulubiona piel�gniarka, siostra Pamela, kt�ra by�a na
obchodzie w zast�pstwie doktora Quinna.
- A, mo�e by siostra za�atwi�a co� do picia, w celach leczniczych oczywi�cie.-
powiedzia� sepleni�c �a�c�ch.
- O, nic z tego doktor ju� wszystko wypi� (dlatego zaniedba� si�dmy w tym
tygodniu obch�d).
- A, siostro, znowu z�apa� mnie skurcz w nodze, mog�aby siostra rozmasowa� ?-
rzek� zalotnie Kosa.
- O, to mo�e wezw� siostr� Helg�.
- A, to ta gruba �winia ? To ju� mi przesz�o, to cudowne ozdrowienie. Jezu,
kocham Ci� !!
Na ��ku obok �a�cucha zaj�cza� Presley, jego kumpel od kasteta. Siostra Pamela
szybko nachyli�a si�, aby sprawdzi� co si� dzieje.
Na ten manewr ca�a sala zareagowa�a g�o�nym
- A aaach,
i wlepi�a wzrok w j�drne po�ladki siostry Pameli. Presley by� znakomitym
aktorem, (wyst�powa� kiedy� w teatrzyku szkolnym jako sierotka Marysia) dosta�
za ten popis dwie flaszki i kastet z dedykacj�. Reszta dnia up�yn�a na
warsztatach aktorskich. Nast�pnego dnia �a�c�ch wygrzewa� si� w porannym
s�oneczku i by�o mu bardzo przyjemnie. Nagle s�o�ce zgas�o, �a�c�ch by� na tyle
inteligentny, i� wiedzia�, �e jest to ma�o prawdopodobne (chocia� kto go tam
wie). W przyp�ywie z�o�ci otworzy� oczy, kt�rym ukaza� si� znienawidzony widok
trzech policjant�w, kt�rzy przyszli w odwiedziny do koleg�w (niestety pomylili
pi�tra). �a�c�ch zerwa� si� z ��ka i z okrzykiem : A, atak! Zacz�� ok�ada�
policjant�w. Z pomoc� przyst�pili Kosa, Presley i Gwiazdor (skin), ok�ada�
policjant�w gipsem. Na ko�cu korytarza figlarnie u�miecha�a si� siostra Pamela,
a dr. Quinn przyjmowa� zak�ady, ile czasu zajmie im demolka. Po tych
wydarzeniach liczba chorych policjant�w zwi�kszy�a si� o trzy osoby (uraz�wka).
4
W niedzielne przedpo�udnie sztandarowy lokal punk�w, knajpa "Pod wielobarwnym
czubem" jest zape�niona. Miejscowi skini w tym czasie znajduj� si� na mszy w
ko�ciele. Po wys�uchaniu nabo�e�stwa r�wnie� oni udaj� si� do lokalu o
wdzi�cznej nazwie "Pradawny Oj!Ciec", gdzie z lubo�ci� oddaj� si� rozrywce. Ale
punktualnie o 13.17 przybytki te opr�niaj� si� i wszyscy pod��aj� na mecz.
R�wnie� dzisiejszej niedzieli tradycji sta�o si� zado�� i nasi bohaterowie udaj�
si� na mecz RCP-ZKS Jork�w z TS ��d�stok. Ich przemarszowi towarzysz� gromkie
wrzaski typu : "A, RCP-ZKS do boju, do boju, ole !", lub "A Dzicy kombajni�ci
pany !". Na czas meczu nie ma mi�dzy nimi podzia��w, siedz� rami� w rami� i w
przerwach mi�dzy rzucaniem okrzyk�w zagrzewaj�cych do walki ich dru�yn�,
wsp�lnie obrzucaj� butelkami policjant�w. Podniecenie jorkowian jest tym
wi�ksze, �e wraz z dru�yn� przybyli kibice. A byli to skejci - najwi�ksi
wrogowie punk�w i skin�w z Nowego Jorkowa. Niestety , by�o ich tylko 27 i trzeba
by�o wybra� 15-o osobow� grup� uderzeniow�, na kt�rej czele stan�� �a�c�ch i
S�oneczko. Ca�a reszta si� sprzymierzonych by�a przeznaczona do uspokajania
policjant�w. Ju� w trzeciej minucie meczu pad�a pierwsza bramka dla
kombajnist�w, co kibice uczcili przez obrzucenie butelkami Mietka Shazza�skiego.
Na twarzach kibic�w "niebieskiej trawy" (gdy� taka by�a obiegowa nazwa TS
��d�stok) malowa�o si� zdziwienie, gdy� tego dnia jeszcze nie przypalali.
Zgodnie stwierdzili, �e jest na to najwy�szy czas. Po drugiej bramce kibice
tradycyjnie obrzucili butelkami Mietka Shazza�skiego, kibice "niebieskiej
trawy" nie zauwa�yli tego faktu. Po trzeciej bramce dla kombajnist�w kibice
uczynili zado�� tradycji, a skejci byli zbyt zaj�ci strzepywaniem z ramion
wielobarwnych paj�k�w, aby patrze� na mecz. Po sko�czonym spotkaniu oddzia�
tubylc�w rozni�s� kibic�w TS ��d�stok niesiony dzikim okrzykiem �a�c�cha "A
atak". I aby pokaza� swe stanowisko wzgl�dem u�ywaj�cych narkotyk�w pognietli im
wszystkie lufki (wprawdzie lufki zosta�y zniszczone przez przypadek podczas
kopania po kieszeniach, jednak opinia publiczna zna�a tylko pierwsz� wersj�
wydarze�). Reszta towarzystwa r�wnie� by�a zaj�ta demolowaniem swego g��wnego
wroga - policjant�w. Nale�y zaznaczy�, �e w pierwszym szeregu jak zwykle
znajdowa� si� Shazza�ski, kt�ry tradycyjnie zosta� wmodelowany w �awk�, niesion�
przez Walca. Kiedy wszystkim znudzi�o si� kopanie bezw�adnych policjant�w
przyw�dcy obu ugrupowa� spotkali si� na murawie. Pierwszy odezwa� si� Przemys�aw
N.
- A, Krzychu w zwi�zku z zaistnia�� sytuacj� proponuje prze�o�y� nasze
decyduj�ce starcie na �rod� wieczorem.
- A, no to w porz�dku, a we wtorek mo�na by by�o rozkr�ci� imprez� diskopolowc�w
w remizie.
- A, bardzo ch�tnie, b�dziemy z ch�opakami ko�o 17.34.
- A, okej. No to baj.
- A, �egnaj.
Fragment z "Soboty" z poniedzia�ku (opis niedzieli) :
"Wczoraj odby� si� fascynuj�cy mecz, nasza dru�yna po jednostronnym meczu
zwyci�y�a 3:0. Kibice w odwecie za tak kiepsk� walk� TS ��d�stok zafundowali
jej kibicom niekiepsk� walk�, na kt�r� za�apali si� tak�e policjanci. Jak
dowiedzia�em si� od siostry Pameli, na oddzia� urazowy trafi�o 14 policjant�w, 5
punk�w, 4 skin�w. Kibice przeciwnej dru�yny zostali odwiezieni swoim autokarem
klubowym do szpitala w ��d�stok. W zwi�zku z wygran� naszej dru�yny
awansowali�my o jedno miejsce. WKS Kosan�w zremisowa� sw�j kolejny mecz, wskutek
czego mamy do nich 2 punkty straty. Szanse na awans si� powi�kszaj�. Nast�pny
mecz mamy na wyje�dzie w Czarnobylance. Odb�dzie si� on w niedziel� o godz.
14.15.
Wasz umi�owany red. Marcin Sroka
5
W dniu, w kt�rym mia�o odby� si� "disko party mix new play di d�ej", zacne
towarzystwa skin�w i punk�w przesiadywa�y w swych ulubionych lokalach. Nale�y
doda�, �e oba przybytki znajdowa�y si� po przeciwnych stronach alei 29 lutego.
Przenie�my si� na chwil� do knajpy "Pod wielobarwnym czubem". Na scenie
prezentowa�a si� ciesz�ca si� zas�u�on� popularno�ci� w�r�d punk�w kapela
"Podkute ��te glany z czerwonymi sznur�wkami". Zesp� ten zas�yn�� na ca�y
�wiat wydaj�c sw� pierwsz� p�yt� w wersji dla g�uchych i teledysk w wersji
Brajla dla �lepych. Kelnerzy w dok�adnie wyprasowanych garniturach uwijali si�
w�r�d okrytych �nie�nobia�ymi obrusami stolik�w. Szef kuchni poleca� dzisiaj
kotleta De Volay, kt�ry doskonale komponowa� si� z popularnym piwem "Sik".
�a�c�ch z Walcem za�o�yli si�, kto pierwszy wypije 20 piw, a reszta koleg�w
obstawia�a, kt�ry z nich pierwszy zwr�ci zawarto�� swego �o��dka na l�ni�c�,
wypolerowan� pod�og�. W takim sielankowym klimacie bawili si� do 17.14. Podobna
atmosfera panowa�a w "Pradawnym Oj!Ciecu" naprzeciwko. Nast�pnie wszyscy zgodn�
grup� ruszyli pod remiz� stra�ack�. Najpierw jednak zatrzymali si� w parku. Id�c
z czasem, post�pem i osi�gni�ciami Przemys�aw N. wyci�gn�� notebooka i
przeprowadzi� losowanie. Do przeprowadzenia rozgrzewki zosta� wytypowany skin,
kt�remu nikt nie potrafi� wymy�li� ksywy, wi�c jego ksywa brzmi Ksywa. Ksywa
ra�nym truchtem wbieg� na podwy�szenie dla prowadz�cych rozgrzewki.
- A, kr��enia ramion w prz�d - krzykn�� gromko. Ca�a grupa os�b, kt�re by�y w
parku zacz�a wykonywa� niesynchroniczne wygibasy, kt�re mia�y symulowa�
kr��enia ramion w prz�d.
- A teraz "step by step u baby", a potem szybkie przej�cie do "crossing up pull
off".
Po tej wyczerpuj�cej rozgrzewce wszyscy ruszyli bezpo�rednio pod remiz�.
Kiedy znale�li si� pod budynkiem do ich uszu dotar�y pseudo-d�wi�ki piosenki
najpopularniejszej piosenkarki diskopolo Skazy. Wzburzy�o ich to do najwy�szego
stopnia. Po okrzyku A, atak �a�c�cha towarzystwo wdar�o si� do remizy nokautuj�c
14 bramkarzy. Sam �a�c�ch jako aktywny uczestnik k�ka garncarskiego usi�owa�
uczyni� ze zwyk�ego wzmacniacza dzie�o sztuki przez wkomponowanie go po kolei w
:
- pod�og�
- �cian� * 2
- g�ow� diskopolowca
Po tych zabiegach wzmacniacz zacz�� si� dziwnie zachowywa� tzn. zacz��
deklamowa� teksty W�odzimierza Illicza. Walec wraz z S�oneczkiem wykonali manewr
przebiegni�cia si� po diskopolowcach, zdzieraj�c z nich koszule typu "hawana".
Od tego momentu klasyczna zabawa diskopolo przemieni�a si� w klasyczn�
nawalank�, uszcz�liwiaj�c tym samym "go�ci". W tym czasie na g��wnej scenie
Krzysztof K. zajmowa� si� przekonywaniem Tomka Samborowskiego, �e diskopolo to
cha�a. Czyni� to za pomoc� kasteta i �ciany. Niestety nie da� si� przekona�,
gdy� po 11 minutach i 36 sekundach straci� przytomno��.
6
Jest kolejna lipcowa �roda w Nowym Jorkowie. Promienie s�o�ca rozszczepiaj� si�
na wszystkie barwy �wiat�a widzialnego, oraz podczerwie� i nadfiolet w kroplach
pozosta�ych po niedawnym deszczyku. Nasz wzrok po raz kolejny kieruje si� w
kierunku dw�ch grup tradycyjnie zgromadzonych po przeciwnych stronach parku.
Jako, �e do naprawd� decyduj�cego starcia zosta�o jeszcze 12 minut i 3 sekundy
obie grupy odda�y si� bez reszty tradycyjnemu sprawdzaniu listy obecno�ci. Przy
odczytywaniu nazwiska Presleya z t�umu wyrwa� si� �a�c�ch, kt�ry okaza�
zwolnienie lekarskie wystawione przez doktora Quinna. Krzysztof K. po wnikliwym
zapoznaniu si� z dokumentem wpisa� Presleyowi nieobecno�� usprawiedliwion�
(dzi�ki temu nie musia� przynosi� zwolnienia od rodzic�w). Jako �e nadszed� ju�
punkt �roda wiecz�r, pe�en werwy S�oneczko wyda� tradycyjny ju�, przed
decyduj�cym starciem okrzyk : A atak! Obie grupy ruszy�y z po�lizgiem (na
b�ocie) w swoje strony. Pierwsze z�by wylecia�y po 14 sekundach od pierwszego
zwarcia, a po 6 sekundach po pierwszym z�amaniu r�ki. Obraz rzezi jak z
kiepskiego horroru Wies�awa Craven-skiego trwa� dok�adnie 10 minut i 0 sekund. W
tym czasie jaki� nierozgarni�ty punk o wszystko m�wi�cej xywie Blondyn ujrza�
zbli�aj�ce si� z niepokoj�cym rykiem harleye. Na ich grzbietach siedzieli
gro�nie wygl�daj�cy wojownicy, a promienie s�o�ca odbija�y si� na chromowych
bajerach ich motocykli. Blondyn bezw�ocznie wykona� "kr�tki modulowany gwizd o
cz�stotliwo�ci 20 khz" i pole bitwy zamar�o. 369 ch�opa czeka�o na dalsze
instrukcje. Blondyn porwany donios�o�ci� chwili (by� to taki pierwszy i ostatni
przypadek w jego �yciu) krzykn�� : A, lejemy harleyowc�w! W ci�gu 0,3 sekundy
wybrano 23 osobow� grup� uderzeniow�, kt�ra bezzw�ocznie przyst�pi�a do
wykonywania wyznaczonego im zadania dla dobra og�u. Wskutek wykonywanych
dzia�a� operacyjnych grupy uderzeniowej 22 harleyowc�w znalaz�o si� na poziomie
gruntu. Lecz jeden z nich wykona� rozpaczliwy manewr i nurkuj�c pomi�dzy swoimi
kolegami i ich wspania�ymi maszynami wyjecha� na ulic� po wykonaniu karko�omnej
beczki. Pogna� ku zachodz�cemu s�o�cu. Niestety s�o�ce bardzo szybko zgas�o dla
niego, a to za spraw� lataj�cego na niskim pu�apie nocnika nakierowanego
precyzyjnie na cel z ze szpitalnego okna przez Presleya. Czyn ten przeszed� do
historii decyduj�cych star� w Nowym Jorkowie. Tymczasem walka w parku rozgorza�a
na dobre. Grupa uderzeniowa po raz pierwszy spotka�a si� z tak� si��. Zaprawieni
w bojach harleyowcy okazali si� godnymi przeciwnikami dla przedstawicieli
�mietanki spo�eczno�ci Nowego Jorkowa. Zmuszeni byli podj�� manewry maj�ce na
celu uzyskanie przewagi w polu. Brawurowo wykonane zaj�cie od flanki przez grup�
alfa, wspierane z lewej flanki przez grup� delta i wspierane od frontu g��wnymi
si�ami bravo spowodowa�o uzyskanie mia�d��cej przewagi, jak zawsze gdy uda si�
przeprowadzi� manewr zakleszczenia przeciwnika. Po sko�czonej walce z w�a�ciwym
dla siebie wyczuciem czasu do akcji wkroczy�a policja, jednak nie mog�a z niej
wyj�� o w�asnych si�ach, jak zwykle zreszt�.
Fragment "Soboty" z czwartku :
"Ubieg�ego dnia b.r. pa�skiego rozegra�o si� kolejne starcie z cyklu
decyduj�cych. Niestety zosta�o on przerwane przez harleyowc�w, kt�rzy w liczbie
wszystkich znale�li si� w szpitalu, w tym jeden z nocnikiem zablokowanym na
g�owie (pami�tajcie dzieci, aby zawsze je�dzi� w kasku). Zapytany o swoj� wersj�
wypadk�w przyw�dca harleyowc�w J�zef Alternator, kt�ry zgodzi� si� na
udzielenie wywiadu pomi�dzy operacj� na otwartym sercu, a wymian� stawu
biodrowego, odpowiedzia�: "Uczestnicy zlotu chcieli tylko zapyta� o drog� do
najbli�szego baru mlecznego , gdy zupe�nie bez powodu zostali pobici przez
walcz�cych nowojorkowian. Rych�o po zdarzeniu pojawi�a si� policja, kt�ra
tradycyjnie nie wr�ci�a o w�asnych si�ach. Subkultury nowojorkowskie chcia�y
postawi� pomnik Presleyowi za waleczn� postaw� mimo ci�kiego stanu zdrowia,
jednak projekt ten upad� w niewyja�nionych okoliczno�ciach. Zamiast tego Presley
otrzyma� rzutki wraz z tarcz�. Do szpitala trafi�o 7 punk�w, 6 skin�w
(najwi�ksza liczba od pi�ciu lat), 23 harleyowc�w, o czym by�o ju� wcze�niej,
oraz 53 policjant�w. Uzupe�niaj�c chcia�em powiadomi�, �e operacja na otwartym
sercu powiod�a si�. Chcia�bym jeszcze przypomnie� o niedzielnym meczu wyjazdowym
naszej dru�yny z Czarnobylank�. Czo�owy snajper naszej dru�yny, pan S.Cuker
powiedzia� : Wygramy.
Na zawsze wasz red. Marcin Sroka."
7
Ksi�yc w pe�ni rozb�yska na wypolerowanej czaszce skinheada o wdzi�cznej ksywie
Mikrofon. Ksywa to wzi�a si� z zami�owania do biologii na poziomie
molekularnym. Wszed� on do "Pradawnego Oj!Cieca" i jego oczom po raz kolejny
ukaza� si� monumentalny portret przedstawiaj�cy Boles�awa Chrobrego, kt�ry jak
wiadomo wywodzi� si� z Nowego Jorkowa. Zr�cznie lawiruj�c pomi�dzy roznosz�cymi
drinki o wiele m�wi�cej nazwie "sik" kelnerkami w stroju topless dotar� do
stolika przy kt�rym siedzieli : Przemys�aw Nowak, S�oneczko oraz Kosa.
- A, panowie dzi� przem�wi� do mnie B�g pod postaci� karty zg�oszenia do
teleturnieju "1 z dw�ch". Wyst�puje w �rod�.
- A, k�amiesz oszczerco, po raz kolejny w�cha�e� klej - wykrzykn�� w s�usznym
gniewie Przemys�aw N.
- A, przecie� ja nie w�cham.
- A, sorry, musia�em ci� z kim� pomyli�.
- A, jak nie wierzycie to przynios� wam kart� zg�oszenia - to m�wi�c wybieg� na
alej� 29 lutego.
Jego oczom ukaza� si� przera�aj�cy widok : policjant wyrzuci� papierek z lizaka
na sam �rodek chodnika. Wywo�a�o to �wi�te oburzenie Mikrofona, kt�ry by�
czynnym cz�onkiem organizacji ekologicznej "Zieloni inaczej". Jednak do
dzia�ania popchn�� go obrzydliwy widok tego� samego policjanta, kt�ry ordynarnie
splun��. Ogarni�ty gniewem podbiega do policjanta, wyrywa mu lizak z mi�dzy
z�b�w (lizak l�duje na chodniku zaraz obok papierka) i krzyczy: A, masz ty
chamie za bezczeszczenie pi�knego, nowojorkowskiego chodnika .Po tej eksplozji
elokwencji Mikrofon targa policjanta za ucho. Nagle, jakby spod chodnika zza
rogu wybiega 53 policjant�w z Mietkiem Shazza�skim na czele. Po zaci�tej walce
(16 policjant�w w szpitalu) Mikrofon zosta� zawleczony na komisariat (by�o to
pierwsze w historii zwyci�stwo policjant�w nad skinami). Ca�e to wydarzenie z
du�ej odleg�o�ci zobaczy� Ksywa, kt�ry aby zaoszcz�dzi� na p�atnej ubikacji
poszed� ul�y� swemu uk�adowi wydalniczemu pod s�upem wysokiego napi�cia. Nie
zwlekaj�c d�ugo powiadomi� o ca�ym zaj�ciu Przemys�awa N. &Co siedz�cych wci��
przy stoliku "Pradawnego Oj!Cieca". Przemys�aw N. zwo�a� natychmiastowe zebranie
bojowe kt�rego uczestnikami by�y obie frakcje. W b�yskawicznym tempie powsta�
plan mog�cy �mia�o konkurowa� z operacj� "Pustynna Burza". A przedstawia� si�
mi�dzy innymi tak :
Grupa a pod przewodnictwem Gwiazdora odcina telefon, ciep�� wod� oraz
pr�d od komisariatu. W tym czasie grupa B dostaje si� na komisariat przez
kana�y, grupa D dokonuje szybkiego desantu, po��czonego z rozeznaniem. Szybko
przekazuj� te dane do g��wnej grupy uderzeniowej pod dow�dztwem �a�c�cha, kt�ra
wybiera odpowiedni� do sytuacji taktyk� i uderza z frontu. W ci�gu 37 sekund
komisariat zostaje zdobyty, a wi�zie� odbity.
Niezw�ocznie przyst�puj� do realizacji planu, jednak ju� na pocz�tku
zacz�y si� pojawia� pierwsze komplikacje w postaci zatkanych kana��w, zepsutych
kombinerek i urwanej drabinki na dach. W tej sytuacji plan ulega przeobra�eniu i
wszystkie grupy atakuj� komisariat z frontu. Akcja ko�czy si� powodzeniem po
13,4 sekundy, a w ci�gu nast�pnych 23 sekund grupy uderzeniowe wraz z odbitym
wi�niem znajduj� si� ju� w punkcie Daleko. W Daleku wszyscy zgodnie
stwierdzaj�, �e tak d�u�ej by� nie mo�e i umawiaj� si� na kolejne decyduj�ce
starcie w poniedzia�ek. Wracaj�c do domu w poczuciu dobrze spe�nionego obowi�zku
Przemys�aw N. przez chwil� zatrzyma� wzrok na gazecie w kt�rej drukowanymi
literami (innych nie czyta�) by�o napisane : "KOLEJNY TRANSPORT BRONI J�DROWEJ
NAD NASZYM PI�KNYM KRAJEM". Jednak nie zwr�ci� na niego zbyt wiele uwagi i
pod��y� w kierunku zachodz�cego s�o�ca, kt�re tym razem widnia�o nad parkiem.
8
W poniedzia�kowy ranek obie przeciwstawne sobie frakcje znalaz�y si� w parku. Na
tradycyjny znak dany przez �a�c�cha : A, atak po raz kolejny zwar�y si� w
�miertelnym u�cisku.
Tymczasem 3000 m wy�ej.
W samolocie transportuj�cym 14 par bia�ych skarpetek, 3 paczki p�atk�w
owsianych, bomb� termoj�drow�, oraz buteleczk� p�ynu na porost w�os�w "Chlorox"
pilot si�ga� w�a�nie ku radiu w kt�rym lecia�a audycja :Zgubne skutki walk
subkulturowych, a szczeg�lnie skin�w i punk�w". Niestety nie uda�o mu si� to,
gdy� wcze�niej opar� si� na jednym czerwonym, �miesznym guziku, a drug�
przypadkowo przekr�ci� malutki kluczyk (facet ma pecha, nie ?), co spowodowa�o
spuszczenie bomby i uruchomienie mechanizmu detonuj�cego. Bomba po 4,3 sekundy
zary�a si� w ziemi� w parku w Nowym Jorkowie wydaj�c przy tym "kr�tki modulowany
gwizd o cz�stotliwo�ci 19,999 khz, kt�ry spowodowa� lekk� konsternacj� na polu
walki. W nast�pnej sekundzie ta du�a �mieszna bomba zamieni�a ca�y teren w
promieniu 3 km w par� wodn� o temperaturze 3112 stopni Celsjusza.
Pos�owie
Autorzy w powy�szym dziele chcieli pokaza� do czego doprowadzi� mo�e
rozprzestrzenianie si� broni j�drowej i wyrazi� sw�j stanowczy wobec niej
sprzeciw (sprzeciwiamy si� r�wnie� zasadniczej s�u�bie wojskowej, oraz
nieopuszczaniu deski sedesowej).
Wszystkie dane statystyczne przygotowa�a firma C-BOSS, kt�rej serdecznie
dzi�kujemy.
Autorzy: Matka & Draco
Dok�d zmierzamy
... wygrywa pani suszark� do w�os�w. Chce j� pani zatrzyma�, czy wymieni� na
zawarto�� bramki numer 3?
-Ee , no nie wiem, chyba wyb
PSTRYK
... kolejna runda negocjacji pomi�dzy rz�dem Republiki Aryjskiej a Meksykiem nie
przynios�a niczego nowego. Jednak rozmowy wstrzyma�y cho� na chwil� rozlew krwii
w wojnie przygranicznej
PSTRYK
...83 osoby zgin�y, a 11 zosta�o rannych podczas wybuchu bomby-pu�apki w
centrum Londynu. Policja jest przekonana, �e za zamachem
PSTRYK
...delegat Uniwersytetu w Alabamie twierdzi, �e "Ludzko�� nieuchronnie zmierza
ku zag�adzie, stajemy si� coraz bardziej oboj�tni i nienawistni. My�l�, �e za
kilkaset lat staniemy si� zupe�nymi degeneratami". Odpowiedzi� by� zdecydowany
sprzeciw pana S.Kowalskiego z Uniwersytetu Jagiello�skiego w Krakowie (Polska),
kt�ry powiedzia�: "Ten argument nie ma �adnych podstaw naukowych, zweryfikowa�
mo�na by jedynie za pomoc� wehiku�u czasu, kt�ry jest bzdur�. Moim zdaniem nie
jest tak �le, du�a cz�� m�odzie�y nie jest obj�ta znieczulic� spo�eczn� i
nale�y doda� i� jest to m�odzie� o wysokiej inteligencji i dobrym wy
PSTRYK
...twierdz�, �e narodziny dwug�owego kota to nic niezwyk�ego, zwa�ywszy, �e
poziom radiacji w tym rejonie wielokrotnie przekracza dopuszczalne normy.
Wypadki takie s� tu na porz�dku dziennym. Nie dalej jak miesi�c wcze�niej
PSTRYK
Mike Hewson wy��czy� telewizor, znudzony tym co zobaczy�. Ci�gle to samo. Rzadko
dzieje si� co� naprawd� ciekawego. Chod� piesku, czas na spacer - rzuci� ra�no
do swojego starego psa Bucka. Ten ospale poderwa� si� z tapczanu i pos�usznie
podrepta� za swoim panem. Poranek by� pi�kny, wiosenne slo�ce przyjemnie grza�o
w kark, co by�o stokro� przyjemniejsze od patrzenia w to g�upie pud�o. Tym
bardziej, �e dzi�ki s�o�cu r�wnie� na spacerze mo�na co nieco zobaczy� -
pomy�la� Mike i odprowadzi� wzrokim pi�kn� dziewczyn� w kr�tkiej sp�dniczce. W
takich chwilach a� chce si� �y�.
Leniwe rozmy�lania Mike'a przerwa� cie�, kt�ry nagle pojawi� si� na obszarze
ca�ego parku. "Nawet pogodynce nie mo�na wierzy� w dzisiejszych czasach" -
zd��y� jeszcze pomy�le�, nim niewidzialna si�a zmieni�a go w pokrwawione kawa�ki
mi�sa. To samo sta�o si� z lud�mi w ca�ym miasteczku, kt�re przylega�o do bazy
wojskowej w Marylandzie, jak r�wnie� z sam� baz� i tysi�cami innych tego typu
obszar�w na ca�ym globie.
W wieczornym wydaniu wszelkich serwis�w nawo�ywano o spok�j i napomykano o
tym, �e obcy, kt�rzy zaatakowali Ziemi� nie b�d� na razie atakowa� jej
mieszka�c�w, co podobno mia�a zawiera� depesza, kt�r� dosta� ka�dy rz�d na
planecie. Tymczasem pot�ne statki osiad�y na Ziemi w miejscach masakry. Jednak
prawdziwa tre�� depeszy odbiega�a od tej podanej w massmediach.
Tak naprawd� to m�wi�a ona, i� atak na si�y zbrojne przeprowadzona po to,
aby unikn�� zb�dnego rozlewu krwii w wojnie, kt�ra wed�ug naje�d�c�w nie mia�a
sensu z powodu ich mia�d��cej przewagi technologicznej. Przyjechali oni na
Ziemi� z odleg�ej galaktyki w poszukiwaniu surowc�w, kt�re s� im potrzebne, a �e
znale�li przy okazji ras� my�l�c�, postanowili wykorzysta� j� do w�asnych
cel�w. Uprzedzali, �e je�li ludzie b�d� dla nich pracowa� i nie utrudnia� to
pozwoli im si� �y� i rozwija� si� w rozs�dnych granicach. Depesza m�wi�a
r�wnie�, �e za 14 godzin przy jednym z pojazd�w maj� zjawi� si� przedstawiciele
Ziemii, gdy� obcy wyjd� z pojazdu i przem�wi� do ludzi poprzez telewizj�.
Po 14 godzinach przed pojazdem znalaz�y si� g�owy pa�stw, oraz sekretarz
ONZ. Wszystkie kamery wycelowane by�y w co� co wydawa�o si� lukiem, przez kt�ry
mia�y wydosta� si� obce istoty. W pewnej chwili luk zacz�� otwiera� si�, a z
jego coraz wi�kszej paszczy wydoby�o si� �wiat�o ja�niejsze ni� biel i tak
czyste, �e nie mo�na by�o na nie patrze�. Kiedy wyj�cie z g�uchym odg�osem
opad�o na ziemi� na jego szczycie pojawi�o si� Co�. Co� by�o wyposa�one w sze��
par odn�y, przy czym cztery pary s�u�y�y do chodzenia. Jego cia�o by�o ciemne
b�yszcz�ce i pokryte ostrymi wypustkami. Przy swojej wysoko�ci oko�o trzech
metr�w sprawia�o niesamowite wra�enie. Na czym�, co mia�o chyba pe�ni� funkcje
g�owy by� umieszczony jaki� uk�ad, kt�ry jak si� p�niej okaza�o s�u�y� do
translacji ich j�zyka na angielski.
Stworzenie to obwie�ci�o ca�emu �wiatu to, co wcze�niej poznali ich
przyw�dcy. Podczas "wyst�pienia" kto� z t�umu rzuci� w obcego granatem. Wybuch
nie zrobi� na nim wi�kszego wra�enia. Wysun�� za to jedno z odn�y, z kt�rego
wystrzeli� promie� kt�ry zamachowca i okolic� wok� niego w promieniu trzech
metr�w zamieni� w co� wygl�daj�cego jak wielokolorowa para wodna. W pobli�u
by�y setki a mo�e tysi�ce ludzi, a miliony ogl�da�y przekaz w telewizji. W tym
momencie ca�y rodzaj ludzki zosta� sparali�owany strachem. Obcy wyja�ni�, �e
nie mo�na go zniszczy� za pomoc� tak prymitywnych �rodk�w. Gdyby jednak
ziemianie wymy�lili co� lepszego, to na statku s� tysi�ce jemu podobnych.
Po sze�ciu miesi�cach ludzko�� ca�kowicie skapitulowa�a przed obcymi.
Nieliczni, kt�rzy walczyli zostali bezlito�nie zabici i pokazywani ku
przestrodze. Cz�owiek sta� si� robotem wykonuj�cym polecenia naje�d�c�w. Ludzie
wprawdzie dalej �yli, zak�adali rodziny, jednak �ywili si� n�dznym jedzeniem i
musieli pracowa� dla dobra obcych. Odnotowano te� masowe znikni�cia m�odych
ludzi, kt�rzy nigdy nie wracali.
Zbli�a� si� dzie� kolejnego wyst�pienia ambasadora obcych. Powiedzia�, �e:
"Jeste�my zadowoleni z waszej pracy ludzie, wi�c postanowili�my wam da�
wi�cej wolnego czasu i lepszy materia� energetyczny, aby�cie byli zadowoleni i
przez to lepiej pracowali. Z rado�ci� widzmy, �e nie podejmujecie ju�
beznadziejnych pr�b przeciwstawienia si� nam. Pozwoli to oszcz�dzi�
niepotrzebnego unicestwienia, z kt�rego nie czerpiemy �adnej satysfakcji".
Obieca� r�wnie�, �e je�li ludzie b�d� pos�uszni uzyskaj� jeszcze jakie�
przywileje, po czym odwr�ci� si� i wszed� do statku. W �rodku pot�ny obcy
pod��y� korytarzem do pomieszczenia w kt�rym znajdowali si� ludzie. Ubrani byli
w dziwne kombinezony i byli pi�kni. Na widok u�miechu na ich twarzach obcy
powiedzia�: "Nie przypuszcza�em, �e p�jdzie nam tak �atwo" - po czym otworzy�
si� w nim w�az z kt�rego wyszed� cz�owiek podobny do obecnych w pomieszczeniu.
"I pomy�le�, �e powstali�my zaledwie sze��set lat przed nimi, a� trudno
uwierzy�, �e kiedy� byli�my takimi samymi prymitywami" - m�wi�cy to roze�mia�
si� g�o�no. Jego towarzysze zawt�rowali mu i radosny �miech rozleg� si� na ca�ym
statku.
Matka, 15.11.98
Smutny cz�owiek
Wraca�em w�a�nie z kolejnej udanej imprezy. By�a p�na noc i w opustosza�ym
autobusie opr�cz mnie siedzia� facet z �on�, lekko nawiany kole�, �adna
dziewczyna, czterech upitych szalikowc�w i dziwny cz�owiek ze smutnym wyrazem
twarzy. Patrz�c na to towarzystwo stwierdzi�em, �e mija mi imprezowy humor.
Zawsze tak by�o. Beznadziejna szaro�� przecinana czasami pasemkami w kolorach
t�czy. �ycie. Odwr�ci�em si� do okna, przez kt�re zza skorupy kurzu mog�em
podziwia� krajobraz, kt�ry sprowadza� si� do ciemnej plamy. W ko�cu lepsze to
ni� patrze� na ludzi siedz�cych ze mn� w autobusie. Niestety by�em skazany na
wys�uchiwanie szalikowc�w, kt�rych elokwencja ros�a z ka�dym nast�pnym promilem.
Wpieniaj� mnie tacy kolesie. Przekrzykuj� si� nawzajem opowiadaj�c prze�ycia
wieczoru, po kt�rych zostanie tylko b�l g�owy. Do tego krety�ski �miech z
g�upich dowcip�w. Chcia�em pomy�le� o czym� innym i nie s�ucha� tych
neandertali, ale po prostu si� nie da�o. Zrezygnowany przeszed�em na bierny
odbi�r fonii. W pewnym momencie kolesie zmienili temat rozmowy i zacz�li wysuwa�
dziewczynie niedwuznaczne propozycje. Dziewczyna przez chwil� siedzia�a bez
ruchu, a potem odwr�ci�a si� do okna, co bynajmniej nie zadowoli�o kolesi.
Zacz�li ?dowcipkowa�? jeszcze g�o�niej, naj�mielszy z nich ruszy� w kierunku
dziewczyny. Fajnie, b�dzie impreza. Coraz bardziej wkurzony zastanawia�em si�,
czy czego� nie da si� zrobi�. Ale ich by�o czterech, ja jeden. Pomy�la�em, �e
wszystko sko�czy si� dobrze i postanowi�em da� sobie spok�j. I wtedy us�ysza�em
cichy g�os smutnego faceta pytaj�cy kolesia gdzie idzie. Ten odwarkn��, �e g�wno
mu do tego i ruszy� dalej. Jego odpowied� zosta�a przyj�ta g�o�nym �miechem
przez reszt� kolesi. Smutny facet nic nie odpowiedzia�. Na szcz�cie, jeszcze by
ich rozdra�ni�. Kole� przysiad� si� do dziewczyny i obj�� j�. Chcia�a mu si�
wyrwa�, ale to go tylko zmobilizowa�o do mocniejszego chwytu. W tym momencie
smutny facet wsta� i podbieg� do kolesia wyszarpuj�c go na pod�og�. Wszyscy
pasa�erowie wlepili wzrok w szyby. Tylko ja patrzy�em jak zahipnotyzowany jak na
twarzy smutnego faceta pojawia si� w�ciek�o�� i obrzydzenie. Pomy�la�em, �e jest
podobny do mnie tylko odwa�niejszy. Kumple le��cego na pod�odze kolesia ruszyli
mu na pomoc. Jeden z nich wyci�gn�� bejsbola. Nie zdawa� sobie chyba sprawy z
tego, co robi i uderzy� faceta z ca�ej si�y w g�ow�. Us�ysza�em g�uche
stukni�cie i facet osun�� si� na pod�og�. Z g�owy s�czy�a si� krew. Co� we mnie
przeskoczy�o i wsta�em, ruszaj�c w kierunku le��cego faceta. W oczach kolesi
zobaczy�em strach. W��czyli awaryjne otwieranie drzwi i wyskoczyli w ciemn� noc.
Cz�owiek, kt�ry by� z �on� wsta� i podszed� do le��cego. Po�o�y� mu r�k� na szyi
i powiedzia� cichym szeptem: nie �yje. �zy pu�ci�y mi si� z oczu. Facet by�
odwa�ny, nie stch�rzy�, polubi�em go za to. Kiedy wraca�em do domu po z�o�eniu
zezna� przysi�g�em sobie, �e nast�pnym razem to nie smutny facet znajdzie si� na
pod�odze z rozbit� g�ow�.
Starszy policjant przeszukiwa� ubranie trupa. Znalaz� du��, zapisan� kilkoma
zdaniami kartk�. Zaczyna�a si� s�owami: ?Nie mog� ju� d�u�ej. Nienawidz� �ycia.
Mam zamiar skoczy� z...?. Starszy policjant smutno pokiwa� g�ow� my�l�c
?dosta�e� co chcia�e�, biedaku?.
Ksi�ycowa Po�wiata
Min�� kolejny, zwyczajny dzie�. A po nim, jak zwykle nast�pi�a
noc, odwieczna przyjaci�ka �owc�w. Ksi�yc po raz kolejny lekko zaj��
wyznaczone mu miejsce na niebosk�onie. Dzi� jego powierzchnia widziana z
trzeciej planety od s�o�ca nazwanej przez jej aktualnych mieszka�c�w Ziemi� jest
inna. Niepokoj�ca czerwona po�wiata niekt�rym wyda�a si� poetycko pi�kna. Jednak
wi�kszo�� tubylc�w betonu nie po�wi�ci�a temu wi�kszej uwagi zaprz�tni�ta
codziennymi troskami. Jedynie garstka wiedzia�a, co zwiastuje niepokoj�ca
po�wiata. W Central Parku pojawi�o si� kilku sta�ych bywalc�w. Op�tani mani�
doskona�ego cia�a biegacze, pary szukaj�ce chwili intymno�ci na tym skrawku
natury umieszczonym po�r�d betonowej d�ungli. Oraz ci, kt�rych nigdy nie wida�,
gdy� nikt nie chce ich widzie�, ludzkie wraki, resztki z szacownych obywateli,
kt�rzy przegrali ze stresem, trudami �ycia, na�ogiem i swoimi ludzkimi
adwersarzami. Ta grupka najliczniejsza i najbardziej tragiczna, zrzucona na
margines jest jednak najbardziej ludzka. Istoty te z��czone wsp�ln� tragedi�,
wsp�lnymi potrzebami w przeciwie�stwie od innych, tzw. cywilizowanych ludzi
odkry�y w sobie najwa�niejsze ludzkie cechy takie jak braterstwo solidarno�� i
po�wi�cenie. Jednak to nie oni s� bohaterami tej opowie�ci. Jest nim cz�owiek,
kt�ry siedzi sobie samotnie na skraju �awki, oddalony od reszty �wiata. Jest
pogr��ony w rozmy�laniach. Postronny obserwator odni�s�by wra�enie, �e
rozpami�tuje zaw�d mi�osny. Jednak nie ta my�l ko�ata�a si� po jego zbola�ej
duszy. Jego dzisiejszy dzie� nie r�ni� si� niczym od wszystkich innych.
Wydawa�o si�, �e nic nie zburzy tej okropnej monotonii. Gdyby wiedzia� czego
pragnie, wola�by odda� si� tej monotonii, zamiast przerywa� j� w ten spos�b. Gdy
wr�ci� dzi� do mieszkania zaj�� si� tym co zawsze, czyli popadaniem w
zapomnienie. Najlepsz� metod� by�o wzi�cie piwa, chips�w i ca�kowite oddanie si�
ogl�daniu jednego z wielu krety�skich teleturniei. Jednak wraz z zapadni�ciem
zmroku zacz�o go opanowywa� jakie� nieznane uczucie. Czu� si� nieswojo
zamkni�ty w olbrzymiej bryle betonu, kt�r� nazywa� swym domem. Tej nocy czu�, �e
miejsce, w kt�rym si� znajduje wcale nie jest jego domem. Dzi� w nocy jego dom
by� daleko od wszelkiego betonu. Czu�, �e komfortowo b�dzie czu� si� tylko w�r�d
zieleni, kiedy zimny powiew nocnego wiatru och�odzi gor�czk� trawi�c� jego
cia�o. Gnany tym przemo�nym pragnieniem znalaz� si� na �awce w parku, gdzie inne
problemy zaprz�tn�y jego g�ow�. Tymczasem na drugim ko�cu parku pojawi�a si�
m�oda kobieta. Znalaz�a si� w tym miejscu po raz kolejny, aby przebiec kilka
okr��e� swoj� zwyk�� tras�. Lubi�a ten wysi�ek fizyczny, po kt�rym czu�a si�
oczyszczona. Nazywa�a si� Ewa i wieczorny jogging by� ju� dla niej rytua�em, bez
kt�rego nie mog�a si� obej��. Pozwala� jej pozby� si� stres�w i napi�cia
nagromadzonego przez ca�y, pe�en nerw�w dzie�. Szybko odpr�y�a si� i znalaz�a
rytm, dzi�ki kt�remu �atwo jej by�o biec. Biegn�c nie zwr�ci�a uwagi na
m�czyzn� siedz�cego na �awce, przygl�daj�cego si� jej z ogniem w oczach. By� to
chyba najwi�kszy b��d w jej �yciu. M�czyzna ten mia� na imi� Adam. Adam nie
m�g� oderwa� spojrzenia od biegn�cej Ewy. Czu� poci�g do tego gibkiego, pe�nego
energii cia�a, kt�re zostawia�o za sob� tak podniecaj�c� dla niego wo�. W swoich
wyobra�eniach widzia� j� nag�, uleg��. Nagle w tej wizji pojawi� si� obraz jego
samego, kopi�cego t� kobiet�, uderzaj�cego jej g�ow� o kant �awki, dop�ki nie
zobaczy� krwi sp�ywaj�cej g�stym strumieniem po jej kruczoczarnych w�osach.
Stara� si� odp�dzi� od siebie ten obraz, jednak stawa� si� on coraz
wyra�niejszy, kiedy Ewa przebiega�a obok niego. Czu�, �e nie zdo�a si� opanowa�.
"Bo�e, co ja robi�" ? pomy�la�, cho� ju� od dawna nie my�la� o Bogu i wierze.
Ta my�l spowodowa�a odej�cie jego my�li od morderczych tor�w. Niestety, w tym
momencie przebieg�a Ewa i dziwny instynkt wzi�� g�r�. Rzuci� si� na ni�,
obalaj�c j� na ziemi�. Zacz�a rozpaczliwie krzycze� i broni� si� przed jego
pot�nymi ciosami. Rozpacz w jej krzyku podzia�a�a na niego jak zimny prysznic.
Pu�ci� j�, wsta� i zacz�� ucieka�. Uda�o mu si� to. Znalaz� si� w mieszkaniu tu�
przed �witem. Mieszka� na trzynastym pi�trze. Zdyszany otworzy� okno, pomy�la�
"nigdy wi�cej" i wyskoczy� na spotkanie nowego �ycia.
Koniec.
by Matka
Napisane z nud�w w szkole 16 czerwca 1998 roku.
Historia si� lubi powtarza�
Pod koniec XX wieku ludzko�� nie mia�a si� zbyt dobrze. Ludzie
wyniszczali siebie nawzajem, planet� i wszystko, co tylko si� da�o, aby
zaspokoi� swoje zachcianki i potrzeby rozrastaj�cego si� w coraz wi�kszym tempie
gigantycznego przemys�u. Wielu ludzi zapowiada�o rych�y koniec cywilizacji,
Armageddon, lub ,jak to nazywali chrze�cijanie Apokalipsa. By� mo�e tak by si�
sta�o, gdyby nie pewien cz�owiek, dzi�ki kt�remu Apokalipsa nie nadesz�a. Na
razie. Nazywa� si� Irachim al Kabuco Trzeci i by� synem Irachima al Kabuco
Drugiego, kt�ry dzi�ki pok�adom ropy by� najbogatszym cz�owiekiem na �wiecie.
Niestety ojciec Trzeciego nie �y� zbyt d�ugo, gdy� kiedy Trzeci mia� 21
lat, jego ojciec zmar� na raka. W tym dniu Trzeci sta� si� Zbawc�. Ju� od dawna
zauwa�a� post�puj�c� degeneracj� ludzko�ci. Wiedzia�, �e ludzie si� boj�, pragn�
spokoju i stabilizacji. Za� Irachim wiedzia� jak im to zapewni�. Dzi�ki
olbrzymiej fortunie ojca m�g� sta� si� s�awny i sprawi�, aby ludzie go
us�yszeli. Zacz�� g�osi� swoj� Prawd�, kt�ra szybko sta�a si� now� religi�,
wypieraj�c� wszystkie inne. Trzeci g�osi� potrzeb� z��czenia ludzko�ci w jedno
pa�stwo, z siln� w�adz� i nowymi przepisami, kt�re spisa� w ksi�dze nazwanej
Kodeksem. Nakazywa� zaprzestanie zbroje� i wojny, oraz przeznaczenie funduszy na
nauk�, medycyn� i czyszczenie �rodowiska. Nikt nie umia� wyja�ni� tego fenomenu,
ale byli chrze�cijanie przyj�li go za Chrystusa, inni za Budd�, Allacha, nawet
Szatana, jednak przyjmowali jego nauk� zawart� w Kodeksie. By� mo�e przyczyni�o
si� do tego to, �e by� rok 2000 a w tym roku ludzko�� oczekiwa�a zmian. W
wielu pa�stwach wybuch�y zamieszki maj�ce na celu osadzenie jako przyw�dc�w
wyznawc�w Zbawcy.Powoli, a potem szybciej i szybciej zacz�to wprowadza� w �ycie
Prawdy Trzeciego. Zlikwidowano instytucj� wojska jako armii. Teraz obowi�zywa�a
roczna s�u�ba wojskowa, jednak �o�nierze s�u�yli do pracy. U�y�niali gleb� ,
budowali Nowy �wiat , kt�ry w zamy�le Zbawcy mia� sta� si� ziemskim Rajem.
Obowi�zywa�o Nowe Prawo. Przest�pcy byli przeznaczani do pracy w ci�kich
warunkach, gdzie masowo gin�li. Ich prochy s�u�y�y do u�y�niania gleby. Surowe
kary spowodowa�y szybki spadek przest�pczo�ci, ulepszono system policyjny, kt�ry
sta� si� teraz pot�n� machin� zaprowadzaj�c� Nowy �ad . Aby machina si� nie
rozlecia�a stosowano hitlerowskie metody kontroli, to znaczy ka�dy kontrolowa�
ka�dego, jednak w jaki� spos�b system ten dzia�a� bardzo sprawnie, przyjmowano,
�e to dzi�ki temu i� jest Zbawca. Stosunkowo szybko ludzko�� zacz�a si�
podnosi� z kolan. Ludziom �y�o si� dobrze i szcz�liwie, aczkolwiek nadal
gn�bi�y ich choroby. Zgodnie z Kodeksem wielkie fundusze i energi� zaprz�gni�to
w s�u�b� medycynie. W roku 2024 powsta�o lekarstwo na raka, a w 2025 na AIDS.
Wszystkie choroby by�y uleczalne, �miertelno�� si� zmniejszy�a. W 2030
rozwi�zano wszelkie instytucje takie jak NATO, gdy� nie by�y ju� potrzebne.
Zast�piono je Rad� W�adc�w nad kt�r� kontrol� sprawowa� Zbawca. Jako �e nauka
by�a na wysokim poziomie, zdegenerowane �rodowisko bardzo powoli stawa�o si�
coraz czystsze. Rada W�adc�w podj�a decyzj� o rozpocz�ciu eksploracji kosmosu,
kt�ra to zosta�a zarzucona w 2000 r, kt�ry zosta� uznany pocz�tkiem Dobrej Ery.
Mimo wielkich nadziei ludzko�ci w kosmosie nie znaleziono nic, i w 60 r Dobrej
Ery zaprzestano bada�, gdy� by�o nik�e prawdopodobie�stwo trafienia na inne
istoty my�l�ce, lub planety kt�re by�y by zdatne do skolonizowania. W roku 89
d.e. ludzko�� pogr��y�a si� w �a�obie, gdy� Zbawca umar�. By�a to przyjemna
�mier�, taka jakiej zawsze chcia�. Umar� we �nie, kiedy go znaleziono, wci��
si� u�miecha�. Ludzie wiedzieli, i� Zbawca sprawi�, �e byli szcz�liwi i
powinni dalej robi� wszystko co dotychczas, aby utrzyma� stan jaki panowa�.
Niestety mylili si�. W 200 r d.e. populacja zwi�kszy�a si� do tego stopnia, �e
analitycy obliczyli, i� za 130 lat na Ziemi zabraknie miejsca i �ywno�ci
(zak�adaj�c sta�y przyrost demograficzny ). Po trzymiesi�cznych posiedzeniach
Rada W�adc�w dopisa�a nowe przepisy do Kodeksu. Zawa�y�y one na dalszych losach
gatunku homo sapiens. Po pierwsze rodzinom przys�ugiwa�o tylko dwoje dzieci. Z
tym przepisem mo�na by�o si� z trudem pogodzi�, niestety nie by� on jedynym
wprowadzonym w 201 r d.e. Nast�pny zak�ada� przymusowe i obowi�zkowe tzw. Dobre
Odej�cie . Za t� niewinn� nazw� kry� si� jednak przepis o eutanazji ludzi,
kt�rzy przekroczyli 73 lata, co w czasach, kiedy przeci�tna d�ugo�� �ycia
wynosi�a 89 lat by�o straszn� perspektyw�. W obliczu takiego rozwoju wypadk�w
nast�pi� roz�am �wiatowy. Po�owa populacji przyjmowa�a nowe przepisy, przez
wzgl�d na dobro og�u. Jednak druga po�owa nie godzi�a si� na to. Nie by�o szans
na jakiekolwiek rozmowy. W wyniku zaistnia�ej sytuacji i braku duchowego
przyw�dcy w ludziach obudzi�y si� stare instynkty. Rozp�ta�a si� Wojna Ziemska.
Z jednej strony sprawny aparat policji, z drugiej ludzie kt�rzy w wi�kszo�ci
wyrastali ponad przeci�tno��, i tworzyli nowe narz�dzia zniszczenia. Rozp�ta�a
si� prawdziwa Apokalipsa. Odkryta na nowo rozkosz walki rozgorza�a gor�cym
ogniem w cia�ach ludzi i trudno by�o j� ugasi�. Dzi�ki broni masowego ra�enia
zgin�o wielu ludzi, reszta by�a upo�ledzona przez dzia�anie uboczne, lub
zmieniona. Pewien cz�owiek zauwa�y�, �e nowa generacja �rodk�w zag�ady powoduje
jako efekt uboczny obumieranie xon�w, kom�rek odpowiedzialnych za my�lenie
techniczne, jednak ludzie nie dowiedzieli si� o tym, gdy� zosta� on
przekszta�cony w wod�r nast�pnego dnia. Wojna trwa�a. W pewnym momencie ludzko��
zapomnia�a o co w og�le chodzi�o na pocz�tku, liczy�a si� tylko walka. Homo
sapiens wznie�li si� na wy�yny ewolucji, aby spa�� z powrotem na najni�szy
szczebel.
Degeneracja post�powa�a, a� do 17 marca 312 r d.e. kiedy podczas akcji
sabota�owej wybuch�y laboratoria, w kt�rych badano promieniotw�rcz� plazm�,
wywo�uj�c� przy�pieszon� entropi�. Nast�pi� olbrzymi wybuch, kt�ry zapocz�tkowa�
lawinow� reakcje �a�cuchow�. Przez Ziemi� przetoczy�y si� wszelkie kataklizmy,
niszcz�c prawie doszcz�tnie rodzaj ludzki. W wyniku drga� sejsmicznych
rozdzieli�y si� obie Ameryki i Afryka. Od lodowc�w oderwa�y si� olbrzymie g�ry
lodowe, kt�re spowodowa�y podniesienie si� poziomu w�d o 2.12 metra. Rapsodi�
zniszczenia zako�czy�y erupcje wulkan�w. Natura zatoczy�a ko�o, a rodzaj ludzki
zmar� i narodzi� si� ponownie, jak feniks z popio��w. Nowy, zmieniony, z
uszkodzonym m�zgiem uniemo�liwiaj�cym rozw�j i powoduj�cym stopniowy zanik
pami�ci o tym co by�o. Ludzie, a raczej istoty, kt�re mia�y ich za przodk�w �y�y
w gruzach dawnego �wiata, jak w epoce kamienia ludzie pierwotni.
Ewolucja mog�a z powrotem zacz�� swoje dzie�o, a ko�o czasu zamkn�o si� .
Matka
Napisz do Matki