Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4463 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
NARCYZ �OPIANOWSKI
ROZMOWY Z NKWD 1940 -1941
EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL
MMII
MAIl:
[email protected]
Wst�p
W marcu 1940 roku w obozie w Starobielsku NKWD przeprowadzi�o ankiet� w�r�d wi�zionych tam polskich oficer�w, z kt�rych po�owa zadeklarowa�a ch�� przeniesienia do niemieckich oboz�w jenieckich, a reszta chcia�a odes�ania do jednego z kraj�w neutralnych (W�gry, Rumunia, Bu�garia i Turcja). Wed�ug Z. Berlinga, jedynie 64 oficer�w wybra�o trzecie rozwi�zanie i wyrazi�o ch�� pozostania w ZSRR i wzi�cia udzia�u w przysz�ej wojnie z Niemcami po stronie ZSRR.
P� roku p�niej kierownictwo NKWD w osobach �. Berii i W. Merku�owa podj�o ju� konkretne rozmowy z wybranymi (spo�r�d ocala�ych wi�ni�w Kozielska i Starobielska), polskimi oficerami na temat utworzenia w ZSRR � na wypadek przysz�ej wojny z Niemcami � dywizji polskiej, bez informowania o tym Rz�du RP. Najwcze�niejsza publikowana relacja o rozmowach funkcjonariuszy NKWD z grup� polskich oficer�w w ko�cu 1940 roku zosta�a zamieszczona w og�oszonych po raz pierwszy we W�oszech w roku 1944 Wspomnieniach starobielskich J�zefa Czapskiego. Na podstawie informacji m.in. pp�k. dypl. Zygmunta Berlinga, pp�k. Leona Bukojemskiego i p�k. Eustachego Gorczy�skiego pisa� Czapski:
�W pa�dzierniku 1940 r. osiem miesi�cy przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej, bolszewicy sprowadzili do specjalnego obozu pod Moskw�, a potem do samej Moskwy, paru naszych oficer�w sztabowych, m. in. p�k. Berlinga, i zaproponowali im przygotowanie Armii Polskiej przeciwko Niemcom. Berling ju� wtedy szed� na t� koncepcj�, stawia� jednak bardzo ostro jeden warunek � do Armii tej b�d� mogli wej�� wszyscy szeregowi i oficerowie, niezale�nie od ich
pogl�d�w politycznych. Konferencja mia�a miejsce z Beri� i Merku�owem.
�Ale� naturalnie" � odpowiedzieli � �Polacy wszystkich pogl�d�w politycznych b�d� mieli prawo wst�pi� do tej armii". �A wi�c, doskonale"� odrzek� Berling � �mamy �wietne kadry dla armii w obozach Starobielska i Kozielska". W�wczas Merku�owowi wyrwa�o si� zdanie �Nie, ci to nie. Zrobili�my z nimi wielk� pomy�k�". �My sdie�ali s nimi bolszuju oszybku". To zdanie w identycznym brzmieniu powt�rzy�o mi trzech �wiadk�w rozmowy"1.
Sprostujmy od razu w tym miejscu, i� owa charakterystyczna wypowiedz wysz�a z ust �awrientija Berii, �wczesnego Ludowego Komisarza Spraw Wewn�trznych ZSRR, a nie Wsiewo�oda Merku�owa, �wczesnego zast�pcy Berii, na pocz�tku 1941 roku mianowanego Ludowym Komisarzem Bezpiecze�stwa Pa�stwowego ZSRR. To stwierdzenie Berii w rozmowie z Berlingiem Bukojemskim i Gorczy�skim wielokrotnie by�o ju� cytowane w � ostatnio coraz liczniejszej � literaturze po�wi�conej zbrodni katynskiej, pod kt�r� to nazw� rozumiemy wymordowanie przez NKWD polskich oficer�w z oboz�w w Kozielsku Ostaszkowie i Starobielsku w kwietniu�maju 1940 roku.
W najobszerniejszym dotychczas zbiorze materia��w Zbrodnia katy�ska w �wietle dokument�w, wydanym po raz pierwszy w 1948 roku, rozmowom przedstawicieli NKWD z grup� polskich oficer�w po�wi�cono oddzielny podrozdzia� pt. Rozmowy Berii i Merku�owa z grup� polskich oficer�w w wi�zieniach moskiewskich2. Zacytowano tam � przytoczony wy�ej � fragment wspomnie� J. Czapskiego oraz fragmenty szczeg�owych raport�w p�k. Gorczy�skiego i p�k Leona Tyszy�skiego, z�o�onych jeszcze w 1943 roku.
Na marginesie warto odnotowa� �e zar�wno Gorczy�ski, jak i Tyszy�ski � zapisuj�cy to, co opowiada� mu w 1941 roku Gorczy�ski � przytoczyli ow� charakterystyczn� wypowiedz Berii w szerszej wersji, zrobili�my z nimi wielk� pomy�k�,
1 J. Czapski, Wspomnienia starobielskie, bmw. 1944. s. 60�61.
2 Zbrodnia katy�ska w �wietle dokument�w, wyd. 13 Londyn. 1989. s. 80�82.
oddali�my ich Niemcom" "Trzeba stwierdzi� � dodaj� wydawcy Zbrodni katy�skiej w �wietle dokument�w � �e jedynie s�owa �zrobili�my wielki b��d" by�y do�� szeroko znane w sztabie gen. Andersa, jeszcze na terenie ZSRR.3
W kolejnych wydaniach tego zbioru dodano w uzupe�nieniach rozdzia� Jak dosz�o do o�wiadczenia komisarzy Berii i Merku�owa4, oparty m m na relacji jednego z oficer�w polskich uczestnicz�cych w�wczas w rozmowach z przedstawicielami NKWD. Nieco wi�cej szczeg��w na temat owych rozm�w i willi w Ma�ach�wce poda� Janusz K. Zawodny w swojej znanej ksi��ce o Katyniu, opublikowanej pocz�tkowo jedynie w j�zyku angielskim w Stanach Zjednoczonych w 1962 roku. 5 Zawodny wykorzysta� m. in. materia�y zgromadzone w toku prac Komisji Kongresu USA, zajmuj�cej si� w latach 1951 �1952 spraw� zbrodni katy�skiej w tym r�wnie� raport autora niniejszej relacji, rtm. Narcyza �opianowskiego.
W 1967 roku na �amach warszawskiej �Kultury" i w 1972 roku na �amach krakowskiego ��ycia Literackiego" opublikowane zosta�y fragmenty obszernych wspomnie� gen. Zygmunta Berlinga (do dzi� nie wydane drukiem w ca�o�ci), zawieraj�ce m. in. rozdzia�y o rozmowach z NKWD na Butyrkach i �ubiance w Moskwie oraz o pobycie w willi w Ma�ach�wce.
Najbardziej szczeg�ow� rekonstrukcj� �wczesnych wydarze� przedstawi� Jan Nowak w paryskich �Zeszytach Historycznych", w 1976 roku, opieraj�c si� na publikowanych fragmentach wspomnie� Berlinga, oraz na nie publikowanym obszernym raporcie Sprawa grupy Berlinga, nie datowanym i nie podpisanym sporz�dzonym w sztabie gen. W�adys�awa Andersa na Bliskim Wschodzie, na podstawie relacji lokator�w �willi rozkoszy" (inaczej zwanej �will� szcz�cia") w Ma�ach�wce6.
3 Tam�e przyp. na s. 81.
4 Tam�e s. 271�273.
5 J. K. Zawodny, Death in the Forest The Story ofthe Katyn Forest Massacre wyd. 5, New
York 1988. s. 146�152 wyd. 1 krajowe � J. K. Zawodny, Katyn, Lublin� Pary� 1989, s.
122�126.
6 J. Nowak, Sprawa genera�a Berlinga, Zeszyty Historyczne, z. 37, Pary� 1976 s. 47�53.
Na ustalenia J. Nowaka � i oczywi�cie na owe opublikowane fragmenty wspomnie� Berlinga � powo�uje si� z kolei Stanis�aw Jaczynski w obszernym artykule biograficznym o Berlingu, po�wi�caj�c jednak rozmowom z NKWD znacznie mniej miejsca. Informacje zawarte w przywo�anych wy�ej �r�d�ach i opracowaniach pozwalaj� na odtworzenie nast�puj�cego przebiegu wydarze�. Jak wiadomo � ogromna wi�kszo�� wi�ni�w Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska zosta�a wymordowana przez NKWD w kwietniu�maju 1940 roku w Katyniu i innych � dotychczas nie zidentyfikowanych � miejscach zag�ady. Ocala�a tylko drobna ich cz��, przewieziona do obozu Pawliszczew Bor. 25 kwietnia przetransportowano tam 63 oficer�w ze Starobielska (m. in. pp�k. Berlinga), 26 kwietnia � 107 oficer�w z Kozielska (m. in. gen. Jerzego Wo�kowickiego), 12 maja � 91 oficer�w z Kozielska i 16 oficer�w �e Starobielska (m. in. J. Czapskiego). Wraz ze 120 oficerami przywiezionymi z Ostaszkowa da�o to liczb� oko�o 400 oficer�w, kt�rych nast�pnie w czerwcu 1940 roku przeniesiono z obozu Pawliszczew Bor do obozu w Griazowcu pod Wo�ogd�. W Griazowcu dwaj oficerowie rezerwy, byli cz�onkowie Komunistycznej Partii Polski, ppor. Roman Imach i ppor. Stanis�aw Szczypiorski utworzyli tzw. Krasnyj Ugo�ok, kt�ry zorganizowa� cykl wyk�ad�w marksizmu-lemnizmu. Do organizator�w do��czy�o jeszcze kilku innych oficer�w a w wyk�adach uczestniczyli tak�e pp�k. Berling i pp�k. Bukojemski.
10 pa�dziernika 1940 roku wywieziono z Griazowca do Moskwy i nast�pnego dnia umieszczono w wi�zieniu Butyrki siedmiu oficer�w: pp�k. Berlinga, pp�k. Bukojemskiego, p�k. Gorczy�skiego, p�k. dypl. dr Stanis�awa Kunstlera, mjr. J�zefa Lisa, pp�k. dypl. Mariana Morawskiego i pp�k. dypl. Leona Tyszy�skiego. Przeprowadzaj�cy z nimi rozmowy wy�si funkcjonariusze NKWD (Merku�ow, gen. Rajchman i p�k Jegorow) usi�owali wybada� ich reakcj� na pomys�
7 S. Jaczynski, Gen. broni Zygmunt Berllig. �ycie i dzia�alno��., cz. 1(7974�1942), Wojskowy Przegl�d Historyczny 1987, nr. 1 s. 195�197.
zorganizowania w ZSRR jednostki polskiej na wypadek wojny z Niemcami.
Wobec stanowczej odmowy p�k. Kunstlera (kt�ry stwierdzi�, �e nadal podlega rozkazom jedynie Naczelnego Wodza) pozostawiono go na Butyrkach, za� pozosta�ych sze�ciu przewieziono na �ubiank�, gdzie od 13 pa�dziernika kontynuowano rozmowy ju� z udzia�em samego Berii. Spo�r�d czterech o to indagowanych (Berling, Bukojemski, Gorczy�ski i Tyszy�ski) jedynie ten pierwszy wyrazi� zgod� na obj�cie dow�dztwa przysz�ej polskiej dywizji pancernej. To w�a�nie w toku owych rozm�w Berii wyrwa�o si� zdanie �my sdie�ali s nimi bolszuju oszybku".
31 pa�dziernika 1940 roku sze�ciu oficer�w umieszczono w �willi rozkoszy" NKWD w Ma�ach�wce, po�o�onej 40 kilometr�w od Moskwy przy szosie do Riazania. 5 listopada pp�k. Morawski (autor memoria�u politycznego do Stalina) zosta� odwieziony z powrotem na Butyrki natomiast w po�owie listopada lokatorami willi zostali (na ��danie Berlinga) inni cz�onkowie Krasnowo Ugo�ka � pp�k. Kazimierz Dudzi�ski, ppor. Imach, plut. podch. Franciszek Kukuli�ski, kpt. Kazimierz Rosen-Zawadzki, ppor. Szczypiorski i ppor. Tadeusz Wicherkiewicz. 25 grudnia 1940 roku przywieziono tu jeszcze trzech oficer�w z moskiewskiej �ubianki (wyselekcjonowanych spo�r�d 21 oficer�w � na ich czele sta� gen. Wac�aw Prze�dziecki � zabranych 11 pa�dziernika z obozu Kozielsk II). Byli to por. Janusz Siewierski, por. W�odzimierz Szumigalski i rtm. Narcyz �opianowski, autor publikowanej ni�ej relacji. Poniewa� realcja ta, zawieraj�ca opis p�niejszych wydarze� w Ma�ach�wce ko�czy si� na dacie 26 marca 1941 roku � kiedy �opianowski zosta� zabrany z Ma�ach�wki i ponownie osadzony na Butyrkach w Moskwie � s��w kilka nale�y po�wi�ci� dalszym losom pozosta�ych lokator�w "willi rozkoszy".
W dniu 1 maja 1941 roku zostali oni przewiezieni do Moskwy, gdzie w nowych ubraniach cywilnych i kaszkietach, otrzymanych z tej okazji, mogli z trybuny w pobli�u Mauzoleum Lenina obserwowa� defilad� wojskow� przed Stalinem,
a tak�e stoj�cego na trybunie honorowej ambasadora zaprzyja�nionych Niemiec, Friedricha Wilhelma von Schulenburga. 22 czerwca Niemcy zaatakowa�y ZSRR. �Wszyscy oczekiwali�my � wspomina Berling � na to wydarzenie. Ono przecie� stanowi�o baz�, na kt�rej opiera� si� sens naszej ca�ej pracy i ono uzasadnia�o nasze polityczne stanowisko. Przygniata� nas ci�ar sytuacji naszego kraju, nasze osamotnienie od 1939 roku i ci�g�e czekanie. Kl�ska zachodnich sojusznik�w i b�d� co b�d� historia wskazywa�y jedyn� perspektyw� ratunku: wojna radziecko-niemiecka i my u boku Armii Czerwonej. [...] Wylali�my w ko�cu swoje uczucia w od�piewaniu naszego hymnu pa�stwowego i mi�dzynarod�wki. Przy �niadaniu zawi�za�a si� �ywa dyskusja. Rozumieli�my wszyscy, �e fakt wybuchu wojny otwar� drog� do rozm�w rz�du radzieckiego z naszym rz�dem w Londynie. Wobec tego nasza praca teraz ju� mo�e by� ujawniona i mo�e si� okaza� potrzebna nasza inicjatywa, ale na razie trzeba by�o odczeka�"8.
Nast�pnego dnia byli lokatorzy �willi rozkoszy" w Ma�ach�wce zostali umieszczeni w czteropokojowym mieszkaniu w Moskwie. Po dalszych kilku dniach sze�ciu z nich (a wed�ug J. Nowaka � o�miu) na czele z Berlingiem zg�osi�o ch��... wst�pienia do Armii Czerwonej. �Gdyby si� okaza�o, �e nie mogliby�my zachowa� naszych stopni wojskowych � pisze Berling � to w charakterze szeregowc�w"9. Przeciwko temu jaskrawemu z�amaniu przysi�gi �o�nierskiej g�osowali m. in. pu�kownicy Bukojemski, Gorczy�ski i Tyszy�ski. Wkr�tce oficerowie polscy otrzymali radzieckie dowody osobiste i zezwolenia na swobodne poruszanie si� po Moskwie. Po uk�adzie Sikorski�Majski (30 lipca) i polsko-radzieckiej umowie wojskowej (14 sierpnia 1941) niedoszli ochotnicy do Armii Czerwonej wst�pili w szeregi organizowanej w ZSRR Armii Polskiej gen. Andersa. Rozmowy NKWD z grup� wi�zionych polskich oficer�w,
Z. Berling, Wspomnienia, cz. 3, �Kultura", 1967, nr 18.
9 Tam�e.
maj�ce na celu wybadanie mo�liwo�ci zorganizowania polskiej dywizji w ZSRR z pomini�ciem Rz�du Rzeczypospolitej Polskiej � nie przynios�y rezultatu. �Berlinga oczekiwa� � komentuje J. Nowak
� nie byle jaki zaw�d. Grupa oficer�w wybranych z Griazowca i
Kozielska by�a jakby pr�bk� wzi�t� pod mikroskop przez Beri� i
Merku�owa. Ten pr�bny balon mia� wykaza�, czy by�oby mo�liwe
zorganizowanie polskiej jednostki wojskowej, podlegaj�cej
bezpo�rednio Sowietom, a utworzonej z pomini�ciem Rz�du
Polskiego w Londynie. Pr�ba wypad�a negatywnie. NKWD mog�o
by�o przekona� si�, �e zorganizowanie w tym celu kadry oficerskiej z
pozosta�ych przy �yciu je�c�w nie by�o mo�liwe inaczej, jak w
porozumieniu z prawowitymi w�adzami polskimi w Londynie. W dwa
lata p�niej nie kr�powano si�, wype�niaj�c dywizj� Berlinga
polskimi komunistami w roli politruk�w, a Rosjanami w charakterze
zawodowych oficer�w. W konstelacji politycznej, jaka powsta�a
bezpo�rednio po wybuchu wojny mi�dzy III-ci� Rzesz� a ZSRR, nie
by�o to mo�liwe. Niepowodzenie Ma�ach�wki dopomog�o
niew�tpliwie do zawarcia uk�adu Sikorski�Majski" 10.
�Dob�r oficer�w wybranych z grupy kozielskiej zdaje si� wskazywa�
� nadal cytuj� J. Nowaka � �e Rosjanie nie chcieli ogranicza�
sonda�u do oportunist�w i przedwojennych komunist�w, lecz
postanowili obj�� nim ludzi o walorach �o�nierskich i patriotycznych.
Rotmistrz �opianowski tym si� na przyk�ad wyr�ni�, �e w dn. 22
wrze�nia 1939 roku na czele swego szwadronu w boju pod
Kodziowcami zniszczy� 17 sowieckich czo�g�w i oddzia� piechoty"11.
Sylwetka tego oficera � autora poni�szej relacji �zas�uguje na nieco
szersze przedstawienie. Urodzony 29 pa�dziernika 1898 roku w
Stokach na Wile�szczy�nie, s�u�y� Narcyz �opianowski w WP od
1919 roku, od 1927 roku a� do wybuchu wojny w szeregach 1 pu�ku
u�an�w Krechowieckich, ostatnio na stanowisku oficera
mobilizacyjnego tego pu�ku.
Jednocze�nie by� znanym je�d�cem, uczestnicz�cym w wie-
10 J. Nowak op. cit. s. 51.
11 Tam�e. Istniej� rozbie�no�ci co do liczby zniszczonych w�wczas czo�g�w sowieckich �
zob. ni�ej s. 58.
lu konkursach i mistrzostwach. Na Mistrzostwach Polski w skokach przez przeszkody podczas pierwszych Mistrzostw Hipicznych Polski (1931) zaj�� sz�ste miejsce, a na Mi�dzynarodowym Konkursie Hipicznym w Warszawie (1933) � trzecie miejsce w Konkursie Otwarcia. Na klaczy Sarna (st�d jego p�niejszy pseudonim w Armii Krajowej) startowa� tak�e w Mistrzostwach Polski w skokach przez przeszkody w 1935 roku, lecz nie zdoby� �adnego z czo�owych miejsc. Podczas Mi�dzynarodowego Konkursu Hipicznego w Warszawie w 1936 roku uzyska� trzeci� lokat� w Konkursie Armii Zaprzyja�nionych, tym razem na Sarnie II. W nast�pnym roku zosta� awansowany do stopnia rotmistrza.
W czasie kampanii wrze�niowej 1939 roku przydzielony by� pocz�tkowo do Komendy Garnizonu August�w, potem do O�rodka Zapasowego Suwalskiej i Podlaskiej Brygady Kawalerii w Bia�ymstoku. Od 10 wrze�nia dowodzi� szwadronem w nowo utworzonym 101 rezerwowym pu�ku u�an�w Rezerwowej Brygady Kawalerii p�k Edmunda Tarnasiewicza w sk�adzie Grupy Operacyjnej �Wo�kowysk" gen. Wac�awa Prze�dzieckiego.
21 wrze�nia pu�k ten uczestniczy� w obronie Grodna przed nacieraj�cymi oddzia�ami Armii Czerwonej, a rtm. �opianowski u�ywaj�c jedynego w tej jednostce karabinu przeciwpancernego
1 O
uszkodzi� czo�g sowiecki w rejonie mostu ko�owego . Nast�pnego dnia � 22 wrze�nia 1939 roku � zosta� ranny w nog� w czasie bitwy z sowieckimi oddzia�ami pancernymi pod Kodziowcami nad Czarn� Ha�cz�, podczas kt�rej zniszczono 22 czo�gi nieprzyjacielskie. P�niejszy opis tej bitwy, stanowi�cy fragment publikowanej ni�ej relacji, N �opianowski og�osi� drukiem na �amach �Gwiazdy Polarnej" w 1980 roku i w �lad za tym �r�d�em cytuje go obszernie w swojej ksi��ce Karol Liszewski13.
"Bitwa pod Kodziowcami z sowieckim oddzia�em korpusu pancernego z Kijowa, ju� cho�by �e wzgl�du na ilo�� zniszczonych czo�g�w przeciwnika, wydaje si� by� � ocenia Karol
12 K. Liszewski, Wojnapolsko-sowiecka 1939 r., Londyn 1986, s. 71.
13 Tam�e s. 83�84.
Liszewski � naszym najwi�kszym zwyci�stwem w ca�ej �wczesnej
wojnie polsko-sowieckiej"14.
Wobec ogromnej przewagi przeciwnika 101. rezerwowy pu�k u�an�w
wraz z innymi jednostkami Grupy Operacyjnej �Wo�kowysk" musia�
w nocy z 23/24 wrze�nia 1939 roku przekroczy� granic� litewska.
Rtm. �opianowski przebywa� nast�pnie w obozach dla internowanych
oficer�w polskich w Kalwarii i Rakiszkach, a po wkroczeniu na Litw�
oddzia��w Armii Czerwonej i w��czeniu jej w sk�ad ZSRR, zosta�
osadzony 11 lipca 1940 roku w obozie w Kozielsku II.
Dalsze swoje losy � przewiezienie do Moskwy 11 pa�dziernika i
pobyt na �ubiance, za� od 25 grudnia 1940 roku pobyt w �willi
rozkoszy" w Ma�ach�wce � opisuje w publikowanej tu relacji. Jest
ona najobszerniejszym, lecz nie pierwszym jego �wiadectwem w tej
sprawie.
Ju� w karcie ewidencyjnej, wype�nionej po wst�pieniu do armii
Andersa w sierpniu 1941 roku, poda�, �e w okresie 23 wrze�nia 1939
� 11 lipca 1940 roku przebywa� w obozie dla internowanych na
Litwie, za� od 11 lipca 1940 roku � kolejno w obozie w Kozielsku,
na Butyrkach i �ubiance oraz w Ma�ach�wce.15 Wszystko zdaje si�
wskazywa�, i� tu w�a�nie jego raporty (kt�re przytaczamy w Aneksie)
sta�y si� jednym �e �r�de�, na podstawie kt�rych opracowano w
sztabie gen. Andersa obszerny raport Sprawa grupy Berlinga,
wykorzystywany w przywo�anym wy�ej artykule J. Nowaka.
Kr�tki jego raport � przet�umaczony na j�zyk angielski � przedstawiono ju� po wojnie na jednym z posiedze� wspominanej wy�ej Komisji Kongresu USA w kwietniu 1952 roku, a z jego tekstu
� opublikowanego w czwartym tomie materia��w tej komisji 16 �
korzysta� nast�pnie J. K. Zawodny w swojej ksi��ce o Katyniu 17.
14 Tam�e s. 85.
15 Studium Polski Podziemnej w Londynie. Koperta skoczka N. �opianowskiego.
16 The Katyn Forest Massacre Heanngs before the Select Committee to Conduct on
lnvestigation ofthe Facts. Evidence and Circumstances ofthe Katyn Forest Massacre Eighty-
second Congres. Second Session on lnvestigation of the Murder of Thousands of Polish
Officers in the Katyn Forest near Smole�sk, Russia, part IV. Washington 1952 s. 807�820.
x1 J. K. Zawodny, Katy�, Lublin�Pary� 1989, s. 126.
Drukowana przez nas, spisana w latach sze��dziesi�tych, relacja
ko�czy si� na dacie 26 marca 1941 roku kiedy �opianowski zosta�
zabrany z Ma�ach�wki i ponownie umieszczony na Butyrkach w
Moskwie (wed�ug jego dokument�w personalnych mia�o to miejsce
kilkadni p�niej, 1 kwietnia 1941 roku ), a nast�pnie osadzony w
wi�zieniu w Putywlu.
Zwolniony z wi�zienia w wyniku amnestii po uk�adzie Sikorski�
Majski w lipcu, od ko�ca sierpnia 1941 roku s�u�y� w Armii Polskiej
gen. Andersa w ZSRR, pocz�tkowo w dywizjonie rozpoznawczym 5
Dywizji Piechoty potem w dywizjonie rozpoznawczym 8 Dywizji
Piechoty.
W dniu 8 stycznia 1942 roku gen. W Prze�dziecki podpisa� rozkaz
nast�puj�cej tre�ci:
�Rotmistrz Narcyz �opianowski
Jako cz�onkowi Organizacji Tajnej na Litwie i w Sowietach rozkazuj�
zameldowa� si� u Naczelnego Wodza lub, o ile to b�dzie niemo�liwe,
Szefowi Sztabu Naczelnego Wodza i z�o�y� szczeg�owy meldunek o
pracy naszej organizacji, a szczeg�lnie o swym pobycie w
Ma�ach�wce.
Dla dania podstaw do meldunku stwierdzam, �e pobyt w Ma�ach�wce
by� na m�j rozkaz dokonany. Za ofiarn� prac�, za odwag� wej�cia do
najtajniejszej kom�rki wyszkolenia sowieckiego i za z�o�enie mi
meldunku wyra�am Panu Rotmistrzowi podzi�kowanie w imieniu
Sprawy naszej"19.
W marcu 1942 roku ewakuowa� si� wraz z macierzyst� 8 Dywizj�
Piechoty do Iranu, a w maju � do Palestyny Od listopada 1942 roku
dowodzi� plutonem w 1 pu�ku rozpoznawczym 1 Dywizji Pancernej,
ju� na terenie Wielkiej Brytanii, a od maja 1943 roku by� na sta�u w
brytyjskich oddzia�ach brom pancernej.
Ju� w marcu 1942 roku zg�osi� ochotniczo sw� kandydatur� do pracy
konspiracyjnej w okupowanym Kraju i w 1943 roku przeszed�
specjalistyczne przeszkolenie na kursach dla cichociemnych.
Dow�dca kursu w sierpniu 1943 roku pisa�
18 Zob. wy�ej przyp. 15.
19 K. Liszewski op. cit. s. 92 Zob. ni�ej przypis 45. Bardziej szczeg�owo o tajnej organizacji
gen. Prze�dzieckiego m�wi autor w o�wiadczeniu z 12 lipca 1943 r � zob. w Aneksie
dokument nr 4.
w opinii o nim: �Bezwzgl�dnie musi jeszcze wypocz�� po ci�kich przej�ciach, jakie mia� w Sowietach. Zna� b. du�y wp�yw przej�� w Rosji. Energia zm�czona przej�ciami, uraz pami�ci i przyt�umienie inteligencji. Niew�tpliwie p�jdzie nawet na �mier� pewn� � ale jednak do dowodzenia oddzia�em AK musi jeszcze wypocz�� i to nie w bezczynno�ci � ale w spokojnej pracy, kt�ra by oswoi�a go z zagadnieniami"20.
Natomiast dow�dca kursu odprawowego kpt. Jan Lipi�ski w opinii z 18 pa�dziernika 1943 roku pisa� o nim: �Przygotowany do prac w Kraju. Bardzo dba�y o podkomendnych. Du�e wyrobienie �yciowe. Podo�a ka�demu stanowisku kierowniczemu" 21. Zaprzysi�ony na rot� AK w dniu 23 wrze�nia 1943 roku przez szefa Oddzia�u VI Sztabu Naczelnego Wodza p�k. dypl. Micha�a Protasewicza �Raw�", przybra� pseudonim �Sarna" i w nocy z 15/16 kwietnia 1944 roku zosta� przerzucony do kraju w ramach operacji lotniczej �Most 1". Zamieszka� w Warszawie, pos�uguj�c si� dokumentami na nazwisko Stanis�aw Wilczek. Po okresie aklimatyzacji mianowany zosta� w maju 1944 roku zast�pc� dow�dcy O�rodka Pancernego Komendy Obszaru Warszawa AK, mjr. Stanis�awa ��towskiego �Mechanika".
W czasie Powstania Warszawskiego dowodzi� odwodem, wystawionym przez t� jednostk� na terenie Rejonu 2 Obwodu �r�dmie�cie, potem by� oficerem sztabu Obwodu �r�dmie�cie-Po�udnie Okr�gu Warszawa AK, a od 28 sierpnia 1944 roku dowodzi� odcinkiem �Sarna" (w granicach: ul. Marsza�kowska�Wilcza� Pl. Trzech Krzy�y�Nowy �wiat�AL Jerozolimskie). Po raz pierwszy ranny 21 sierpnia przy ul. Wilczej, 11 wrze�nia odni�s� drug� ran� przy ul. �urawiej.
Mianowany majorem na mocy rozkazu Naczelnego Wodza L.dz. 1086 z 15 maja 1944 roku �e starsze�stwem z 16 kwietnia � z chwil� przerzutu do Kraju, w czasie Powstania Warszawskiego a� trzykrotnie poda.wany by� do awansu na podpu�kownika. W specjalnym o�wiadczeniu, z�o�onym w Londy-
20 Zob. wy�ej przyp. 15
21 Zob. wy�ej przyp. 15
nie 5 lipca 1945 roku, pisa� w tej sprawie kpt. ni� Bohdan
Kwiatkowski �Lewar".
��wiadomy odpowiedzialno�ci s�dowo-karnej, gro��cej mi za
fa�szywe zeznanie, stwierdzam, �e mjr. �opianowski Narcyz ps.
�Sarna�, D-ca odcinka w czasie walk powsta�czych Warszawa
�r�dmie�cie P�d. by� trzykrotnie podawany do Twansu na
podpu�kownika za czyny bojowe na polu walki Awans powy�szy, o
ile mi wiadomo, nie doszed� do skutku wskutek specyficznych
warunk�w walk powsta�czych � bombardowania dow�dztwa
Obwodu Nr 1 oraz siedziby Komendy Okr�gu i zagini�cia wniosk�w
Wnioski powy�sze przechodzi�y przez moje r�ce jako Szefa Sztabu
�Warszawa �r�dmie�cie P�d �" 22.
I jeszcze jeden cytat, tym razem z opinii wystawionej przez kolejnego
szefa Oddzia�u VI Sztabu Naczelnego Wodza p�k. Dypl. Mariana
Utnika w Londynie w dniu 10 sierpnia 1945 roku.
Patriotyzm bardzo du�y. Inteligentny. Charakter spokojny,
zr�wnowa�ony. Odwa�ny, o silnej woli. Pracowity, sumienny.
Przedsi�biorczy, o du�ej inicjatywie. Zdolno�ci dow�dcze
organizacyjne i instruktorskie�bardzo du�e. Og�lnie bardzo
dobry.
Nie mog� wyda� opinii za czas od 15. 4. 44 r do 25. 6. 45 r, to jest za
czas pobytu w AK i w niewoli, niemniej jednak, s�dz�c z odznaczenia
go przez Dow�dc� AK Krzy�em Virtuti Militari Klasy V i Krzy�em
Walecznych � wykaza� on odwag� osobist� w walce i walory
dow�dcze23.
Virtuti Militan V klasy zosta� �Sarna" odznaczony osobi�cie na linii
walk przez Dow�dc� AK gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora" w
dniu 22 wrze�nia 1944 roku, co ten�e potwierdzi� formalnie rozkazem
L 453 wydanym dwa dni p�niej 24, natomiast Krzy� Walecznych
otrzyma� na mocy rozkazu komendanta Okr�gu Warszawa AK gen.
Antoniego
22
Studium Polski Podziemnej w Londynie. Koperta weryfikacyjna N. �opianowskiego nr 1525/46.
23 Tam�e, Koperta skoczka N. �opianowskiego.
24 Archiwum Wojskowego Instytutu Historycznego, III 42/6.
Chru�ciela "Montera" L 35 z dnia 1 pa�dziernika 1944 roku �za okazan� waleczno�� w czasie walk powsta�czych25. Po kapitulacji oddzia��w powsta�czych przebywa� w niewoli niemieckiej kolejno w Stalagu Kustrm (Kostrzyn) oraz w Oflagach Sandbostel i Murnau Uwolniony przez oddzia�y ameryka�skie w ko�cu kwietnia 1945 roku, w czerwcu przyby� do Londynu i nast�pnie s�u�y� jeszcze w Centrum Wyszkolenia Broni Pancernej i w O�rodku Zapasowym.
Po zdemobilizowaniu pozosta� pocz�tkowo w Wielkiej Brytanii (mieszka� w Londynie, potem w Szkocji), a nast�pnie wyjecha� do Kanady, gdzie mieszka� kolejno w Montrealu i w Vancouver. Zmar� tam�e 21 czerwca 1984 roku i zosta� pochowany na miejscowym cmentarzu Ju� po wojnie � w roku 1955 � otrzyma� awans do stopnia podpu�kownika 26.
Tekst publikowanej ni�ej, licz�cej 56 stron maszynopisu, relacji opracowa� Narcyz �opianowski w po�owie lat sze��dziesi�tych w Kanadzie z przeznaczeniem do publikacji zapewne w prasie polonijnej. Po jego �mierci (1984) pozostawa�a ona w posiadaniu �ony, Ireny, a udost�pniona zosta�a dzi�ki uprzejmemu po�rednictwu p. Heleny Troczewskiej. Publikuj� j� w kszta�cie integralnym, uwsp�cze�niaj�c jedynie pisowni� i poprawiaj�c ewidentne b��dy literowe, a tak�e nadaj�c tutu�y rozdzia�om.
W Aneksie zamieszczam � r�wnie� w kszta�cie integralnym, jedynie uwsp�cze�niaj�c pisowni� � teksty czterech relacji N �opianowskiego z�o�onych na pi�mie 21 pa�dziernika 1941 r, 18 kwietnia 1942 r, 14 maja 1943 r i 12 lipca 1943 r (trzy pierwsze w ca�o�ci, ostami � w obszernym fragmencie). Za udost�pnienie tych dokument�w sk�adam podzi�kowanie Instytutowi Polskiemu i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie.
25 Tam�e.
26 Kr�tkie noty biograficzne N. �opianowskiego opublikowa� w swoich pracach J. Tucholski
(Cichociemni 1941 �7945. Sylwetki spadochroniarzy, Warszawa 1984 s. 201. Cichociemni
wyd. 3 uzupe�nione Warszawa 1988. s. 363.) za� obszerny jego �yciorys znajdzie si� w tomie
III S�ownika biograficznego konspiracji warszawskiej 1939�1944. A. K. Kunerta (w druku).
Relacje N. �opianowskiego stanowi� � obok publikowanych dotychczas jedynie we fragmentach wspomnie� Z. Berlinga i nadal nie opublikowanej obszernej relacji L. Bukojemskiego � podstawowe �r�d�o co do pertraktacji NKWD z grup� polskich oficer�w na temat ewentualnego utworzenia w ZSRR polskiej dywizji z pomini�ciem Rz�du RP, prowadzonych od jesieni 1940 do wiosny 1941 roku, pocz�tkowo w Moskwie na �ubiance, potem w �willi rozkoszy" w Ma�ach�wce.
Andrzej Krzysztof Kunert
Kozielsk II. Butyrki
Kozielsk jest to ma�y zameczek historyczny, kt�ry za czas�w carskich przebudowany zosta� na klasztor prawos�awnych mnich�w, og�lnie szanowanych przez miejscow� ludno��. W zameczku tym znajdowa�y si� cztery cerkwie, kt�re �ci�ga�y wielk� ilo�� pielgrzym�w i wiernych, klasztor bowiem od dawna ws�awiony by� wieloma cudami. Po rewolucji zabytki przesz�o�ci i historyczne pomniki zosta�y w du�ym stopniu zniszczone. Pozosta�y tylko ogo�ocone budynki i po�amane p�yty marmurowe. Cerkwie i domki mieszkalne mnich�w zosta�y wykorzystane jako o�rodek wypoczynkowy dla robotnik�w, a w okresie roku 1939 i w wyniku akcji zbrojnej w Polsce, przeprowadzonej wsp�lnie z Niemcami, w�adze bolszewickie przeznaczy�y to miejsce na ob�z dla polskich je�c�w wojennych. W trzech cerkwiach wybudowano prycze drewniane wysoko�ci do pi�ciu pi�ter. W ka�dej cerkwi mie�ci�o si� oko�o tysi�ca ludzi. Czwarta, ma�a cerkiew s�u�y�a jako kuchnia i sk�ad �ywno�ci dla mieszka�c�w obozu. Ka�demu je�cowi wyznaczono 40 cm. deski do spania, a za pos�anie s�u�y�y nieprzeliczone ilo�ci pluskiew, wypijaj�cych krew z umieszczonych tam ludzi.
Byli�my zam�czani przez politruk�w, kt�rzy od rana do nocy starali si� nas przekona�, �e jedynym pa�stwem, kt�re mo�e zapewni� ludziom dobrobyt i szcz�cie �jest Zwi�zek Radziecki. Mieli oni do dyspozycji kino, w kt�rym pr�cz film�w propagandowych wy�wietlali obrazy nawi�zuj�ce do tradycji Piotra Wielkiego i Katarzyny Wielkiej, to jest do tych car�w, kt�rzy stworzyli Imperium Rosyjskie, jednocz�ce w ca�o�� kraje s�owia�skie i maj�ce odt�d rz�dzi� �wiatem. Mia�em zwyczaj odbywania d�ugich spacer�w wzd�u� ogra-
dzaj�cego ob�z muru, z my�l� o zachowaniu t�yzny fizycznej. Pewnego razu, gdy dr�czony zwi�kszaj�cym si� niepokojem o los moich najbli�szych, los koleg�w, a przede wszystkim o przysz�o�� ojczystego kraju, wst�pi�em do miejscowego �lokalu kinowego", spotka�em tam niespodziewanie porucznika Micha�a Siemiradzkiego. By� on dzielnym oficerem, kt�ry wyr�ni� si� w walkach o wyparcie nieprzyjaciela z Grodna, oraz w czasie przemarszu 101 Pu�ku U�an�w do rejonu Grandicze i w p�niejszej przeprawie na zachodni brzeg Niemna, w kierunku na Sopo�kinie � Czarna Ha�cza � Kodziowce, gdzie Pu�k dopad�y pancerne oddzia�y Korpusu z Charkowa. Starcie to zako�czy�o si� zwyci�stwem Pu�ku U�an�w, cho� okupione by�o ci�kimi stratami, z niemal ca�kowitym wyczerpaniem amunicji. Spotkanie z porucznikiem wywo�a�o w mojej pami�ci obraz �wczesnego pola walki, w kt�rej by�em g��wnym aktorem. Zwyci�skie zako�czenie tego starcia otworzy�o drog� i umo�liwi�o przemarsz w obranym kierunku oddzia��w wojskowych Grupy Operacyjnej �Wo�kowysk" pod dow�dztwem gen.. Wac�awa Prze�dzieckiego.
Por. Siemiradzki zaproponowa� mi przy tym spotkaniu wykonanie mego portreciku, oczywi�cie prymitywnymi �rodkami, na co ch�tnie zgodzi�em si�. Trzeba by�o potem d�ugo szuka� dr�g, kt�rymi portrecik ten zosta� dor�czony mojej �onie, kt�ra uciekaj�c z dwojgiem dzieci pod naporem bolszewickim z rodzinnego gniazda w
on
Augustowie, dotar�a a� do Warszawy i tam zatrzyma�a si� . W obozie naszym panowa� ruch, gdy� w�adze NKWD przeprowadza�y cz�ste badania je�c�w, kt�rych �ycie by�o zawsze pod znakiem niepewno�ci.
Od pewnego czasu zacz�to wywozi� gdzie� wi�ni�w, pocz�tkowo pojedynczo, potem grupkami, a w ko�cu ca�ymi zespo�ami. Znajduj�cy si� w obozie ksi�a udzielali ukradkiem b�ogos�awie�stwa odchodz�cym.
27 �ona Autora, Irena z domu Jaworowska, podporucznik Armii Krajowej, zmar�a w 1987 roku w Vancouver. Synowie Narcyz (ur. 1934) i Andrzej (ur. 1937) oraz urodzona ju� po wojnie c�rka El�bieta � mieszkaj� obecnie w Kanadzie.
Znik� w ten spos�b p�k Jerzy D�browski, major Sekunda i wielu, wielu innych, kt�rych los dotychczas okryty jest tajemnic�. Komendant bloku zawiadamia� zwykle wieczorem tych, kt�rzy byli przeznaczeni do wyjazdu; m�wiono im, �e maj� nast�pnego dnia uda� si� z rzeczami do Komendy NKWD. Zdarza�o si� r�wnie�, �e bez uprzedzenia wywo�ywano je�c�w z szeregu zbi�rki, nakazuj�c im przygotowanie si� do wyjazdu. Z tych wszystkich, kt�rzy otrzymali rozkaz stawienia si� w Komendzie NKWD i wyjechali, �aden nie wr�ci� wi�cej do obozu.
W dniu 9 pa�dziernika 1940 roku, w dwie godziny po porannej zbi�rce, w obozie powsta�o zamieszanie. Oficerowie s�u�bowi i funkcjonariusze NKWD biegali po ca�ym terenie szukaj�c polskich oficer�w, kt�rzy mieli natychmiast uda� si� do Komendy. Jeden z podoficer�w zatrzyma� mnie w bloku i patrz�c na trzyman� w r�ku kartk� zapyta�:
� Pa�skie nazwisko?
� Rotmistrz �opianowski � odpowiedzia�em.
� Imi� pana?
� Narcyz.
� Imi� ojca?
� M�j ojciec ma na imi� Ignacy.
� A wi�c pan jest Narcyz �opianowski, syn Ignacego?
� Tak.
� Prosz� natychmiast zabra� rzeczy i maszerowa� za mn�.
Zabranie rzeczy i r�nych drobiazg�w wraz �e spakowaniem zaj�o
pi�� minut. Nast�pi�o kr�tkie po�egnanie z bli�szymi kolegami.
� Przysz�a kolej i na ciebie. �egnaj, bracie, i trzymaj si� dzielnie.
Masz ode mnie obrazek na pami�tk�.
To ksi�dz Mieczys�aw Kulikowski tak mnie �egna�, udzielaj�c jednocze�nie b�ogos�awie�stwa. Na odwrocie obrazka napisa�: �Dokona�o si� dnia 9.X.1940 roku".
Grupa oficer�w radzieckich odprowadzi�a mnie do tajemniczej bramy, za kt�r� ju� tylu koleg�w znikn�o, udaj�c si� w nieznane. Brama ta zatrzasn�a si� za mn� o godzinie 11-ej i �adne oko nie mog�o ju� dojrze� spoza wysokiego ogrodzenia, co si� tam dalej dzieje.
W podw�rzu �za bram�" by�o nas 21 oficer�w z gen. Wac�awem Prze�dzieckim na czele. Wszyscy w niepewno�ci oczekiwali, co b�dzie dalej Kapitan NKWD sprawdzi� kolejno list� obecnych, zadaj�c te same pytania, kt�re by�y uprzednio zadawane. Po za�atwieniu do�� skomplikowanych formalno�ci wi�niowie zostali umieszczeni w samochodach ci�arowych i pod konwojem uzbrojonych �o�nierzy udano si� w drog�.
Omin�li�my odleg�e o oko�o 10 km miasteczko i stacj� kolejow� Kozielsk, kieruj�c si� na p�noc. Po parogodzinnej je�dzie transport dotar� do stacji kolejowej Suchenicze i zatrzyma� si� przed budynkiem stacyjnym. Umieszczono nas w poczekalni, gdzie sp�dzili�my noc na brudnej pod�odze, zjadani przez pluskwy, tak, jak w Kozielsku, z t� tylko r�nic�, �e tutaj pluskwy by�y bardziej wyg�odzone i chyba innego gatunku. Biega�y szybko, a ich ugryzienie powodowa�o dotkliwy b�l i krwawienie.
Tak trwa�o a� do �witu, a� nadszed� ranek O godz 7-ej rano, na zlecenie komendanta konowoju wsiedli�my do wagonu poci�gu osobowego, w ka�dym przedziale po sze�� os�b. Dw�ch uzbrojonych enkawudzistow siedzia�o przy oknie, a dw�ch sta�o we drzwiach. O ucieczce nie mog�o by� mowy, ale mimo to na pewno niejeden z wi�ni�w marzy�, �e podczas podr�y nadarzy si� sprzyjaj�ca chwila. Poci�g ruszy�.
� Jedziemy w kierunku Moskwy � zauwa�y� gen. Prze�dziecki po
pewnym czasie � Dawniej do�� cz�sto t�dy je�dzi�em, wi�c znam te
okolice.
I rzeczywi�cie, oko�o po�udnia poci�g zatrzyma� si� na dworcu Bia�oruskim w Moskwie.
Wysiedli�my z poci�gu i pod konwojem udali�my si� do budynku stacyjnego. Umieszczono nas tam w jednej z nisz, kt�ra odgrodzona by�a od g��wnej sali �awkami i szpalerem uzbrojonych �o�nierzy.
� Popatrzcie panowie � rzek� jeden z wi�ni�w � Jak ta licznie
przechodz�ca publiczno�� zupe�nie nie zwraca na nas uwagi. Albo
przyzwyczajeni s� do tego rodzaju �obrazk�w", albo te� strach przed
naszymi �opiekunami" sprawia, �e na nasz widok przy�pieszaj�
kroku.
Po do�� d�ugim oczekiwaniu zjawi� si� pu�kownik NKWD,
obejrza� nas przelotnie i znik�. Za chwil� pojawi� si� ponownie i zarz�dzi� podzia� na dwie grupy Nast�pnie kazano nam wyj�� na podw�rze stacyjne. Tam skierowano nas do stoj�cych ju� samochod�w wi�ziennych. Do jednego wsiad�a grupa wi�ni�w w liczbie jedenastu z gen. Prze�dzieckim na czele, w drugim umieszczono pozosta�ych dziesi�ciu oficer�w.
Samochody ruszy�y. Nie mo�na by�o zorientowa� si� w kierunku jazdy, gdy� w samochodzie nie by�o szyb i panowa�a kompletna ciemno��. Ta podro� w zamkni�tej skrzyni nie pozwoli�a nam r�wnie� zorientowa� si� w czasie, wydawa�o si� nam, �e si� ta jazda nigdy nie sko�czy.
Gdy wreszcie samochody zatrzyma�y si�, a my wysiedli�my, okaza�o si�, �e si� znajdujemy w jakim� podw�rzu ciemnym i ponurym. � Oho! � odezwa� si� kt�ry� z obecnych � Znam to miejsce! To jest Butyrskie wi�zienie.
Ka�demu z nas przesz�y ciarki po plecach, gdy� nie by�o chyba w�r�d nas nikogo kto by nie wiedzia�, co to znaczy. S�owa ,"Butyrki" albo ��ubianka" sp�dza�y sen z powiek milionom ludzi. W Rosji carskiej, a potem w Rosji bolszewickiej, s�owa te wymawiano szeptem i tylko w�r�d najbli�szych.
Po za�atwieniu ro�nych formalno�ci przez pu�kownika NKWD legitymuj�cego si� jak�� tabliczk� z czerwon� piecz�ci�, ka�d� grup� z osobna wprowadzono poza �elazn� bram�. Nast�pnie ka�da grupa skierowana zosta�a do osobnej, podziemnej celi nosz�cej nazw� �poczekalni". Wchodzi�o si� tam przez bardzo w�skie drzwi wykute w �cianie. W poczekalni by�y tylko dwie �awy umieszczone wzd�u� �cian. �ar�wka zast�powa�a �wiat�o dzienne gdy� okien tu nie by�o. Nie zd��yli�my si� jeszcze dobrze rozejrze�, gdy drzwi nagle otworzy�y si� i jaki� przestraszony g�os rzuci� nam komend� stani�cia na baczno��. Do poczekalni wszed� oficer NKWD, a s�dz�c z naszytych odznak i sposobu w jaki si� do niego zwracano posiada� stopie� genera�a. Za nim pokaza�si� znany ju� nam uprzednio pu�kownik.
Nowo przyby�y genera� zwr�ci� si� do nas po niemiecku, ale nikt mu nie odpowiedzia�, kto� tylko roze�mia� si� g�o�no. Odezwa� si� wi�c tym razem po rosyjsku � Wy kto jeste-
�cie? � W tym momencie pu�kownik szepn�� mu co� do ucha Badawcze spojrzenie genera�a spocz�o na por. Siewierskim.
� Wy jeste�cie wojskowy?
� Tak � odpowiedzia� por. Siewierski z u�miechem. Pojawienie si�
tego genera�a wprawi�o czemu� wszystkich w dobry humor. Mia�
wygl�d typowego komendanta. Wysoki szczup�y o poci�g�ej twarzy
zeszpeconej blizn� wydawa� si� k��bkiem nerw�w.
� Czy wiecie gdzie si� znajdujecie? � spyta� genera�.
� To jest Butyrskie wi�zienie � powiedzia� jeden z obecnych.
� Tak to prawda to s� Butyrki � potwierdzi� genera� i rzucaj�c
mimochodem pytanie czy nie ma �adnych za�ale� wyszed� szybkim
krokiem nie czekaj�c na odpowied�.
Po pewnym czasie pozamykano nas w budkach stoj�cych wzd�u� korytarza. Mia�y one wygl�d budek telefonicznych bez okien i �wiat�a. Co chwila nas stamt�d wywo�ywano czy to dla za�atwienia jakiej� formalno�ci czy dla przeprowadzenia osobistej rewizji lub wys�ania nas do k�pieli itp. W ko�cu wszyscy wi�niowie z Kozielska spotkali si� w celi Nr 94 gdzie dostali pierwszy posi�ek Po posi�ku gen. Prze�dziecki zwr�ci� si� do nas m�wi�c:
� Los zgromadzi� nas w dniu dzisiejszym tutaj na Butyrkach.
Pragn��bym bardzo pozna� si� z panami. Wiem �e mnie wszyscy
znacie ale ja nie wszystkich pami�tam. Jest tu p�k Ko�czy� mjr.
Zaorski mjr. Gudakowski mjr. Stoczkowski kpt. �wi�cicki kpt.
Ziobrowski rtm. Pruszy�ski rtm. �opianowski por. Tacik por.
Siewierski por. Tomala por. Szumigalski. Pozosta�ych nazwisk nie
pami�tam pomimo �e sylwetki ka�dego z pan�w znane mi s�
doskonale. My�l� �e dobrze by by�o przypomnie� sobie nazwiska
naszych koleg�w.
Po zapoznaniu si� �e sob� zacz�li�my dzieli� si� wra�eniami z pierwszego dnia sp�dzonego za murami os�awionego wi�zienia. Przysz�a kolej i na mnie.
� Siedzia�em w tej klatce chyba �e dwie godziny i my�la�em �e si�
udusz� � rzek�em � Czas d�u�y� mi si� niemi�osiernie ale za to
by�em mimowolnym �wiadkiem przes�uchania tutejszego obywatela.
Ka�dy odg�os z korytarza s�ycha� by�o
w budce doskonale, a ja znam dobrze j�zyk rosyjski. Postaram si� wam odtworzy� to co pos�ysza�em Kilku ludzi bada�o na korytarzu jakiego� cz�owieka. Rozumiem teraz, co to znaczy je�eli kto� sam siebie oskar�a i obci��a winami nie pope�nionymi. Po spisaniu personali�w indagacja przedstawia�a si� nast�puj�co:
� Jeste�cie oskar�eni o sabota� w fabryce. Wydajno�� tej fabryki
znacznie si� zmniejszy�a � pada�y s�owa wypowiadane ostrym
tonem.
� Ale� towarzyszu, co wy? Ja stary Bolszewik. Od czternastego roku
pracuj� dla partii. Ja bym nic podobnego � odpowiedzia� dr��cy g�os.
� No, pi�kniej� pisz� �Tak" � powiedzia� prowadz�cy dochodzenie
� Jeste�cie te� oskar�eni o uszkodzenie maszyn w naszym dziale.
� Ale� towarzyszu to wszystko nieprawda, kto� na mnie nies�usznie
doni�s� Ja ca�y czas pracowa�em dla partii i ludu �
� Po pierwsze, ja nie jestem dla was �towarzysz", mnie to obra�a.
Nie wolno wam zwraca� si� do mnie w ten spos�b. A co do sprawy to
ja znowu pisz� , �Tak" Jeste�cie te� oskar�eni o to, �e podburzali�cie
robotnik�w, bo okazywali niezadowolenie i namawiali�cie ich, aby
zmniejszyli wydajno�� pracy.
Przes�uchanie to ci�gn�o si� d�ugo. Wreszcie "odno�na w�adza" o�wiadczy�a.
� Dochodzenie sko�czone Przeczytam teraz, co�cie zeznali. Ostrym
g�osem dopowiedzia� � S�uchajcie uwa�nie, gdy� b�dziecie musieli
podpisa� swoje zeznanie. Ostrzegam, �e przerywa� nie wolno Ja
jestem na s�u�bie.
Odczytano protok� dochodzenia, z kt�rego wynika�o, �e oskar�ony w stu procentach przyznaje si� do winy i sam siebie obci��a stwierdzaj�c, �e jest jednym �e szkodnik�w ludu, kt�rych powinno si� usuwa�.
� Prosz� to podpisa� � podsuni�to oskar�onemu zeznanie.
� Nie podpisz�. Ja tego nie zrobi�em, to jest k�amstwo!
� Co? Zarzucacie mi k�amstwo? Ja jestem na s�u�bie. Wy nie tylko
sabota�ysta ale jeszcze co� gorszego. Musicie podpisa� swoje
zeznanie. Ja was do tego zmusz�!
�
Us�ysza�em uderzenia, potem j�ki i takie odg�osy, jakby kto� kopa� le��cego na pod�odze cz�owieka. Trwa�o to dobre p� godziny, nim wreszcie us�ysza�em zduszony g�os: � No, ju� dobrze, ja podpisz�. Po wys�uchaniu tego opowiadania wszystkim zrobi�o si� jako� nieswojo na my�l, co nas tu jeszcze spotka� mo�e. W ponurych nastrojach czekali�my z ut�sknieniem chwili, gdy b�dzie mo�na uda� si� na spoczynek.
W d�ugiej celi by�y 24 ��ka zrobione z gi�tkich rur �elaznych. Zamiast metalowych pr�t�w lub desek by�o tam p��tno �aglowe, tak, jak w ��kach polowych. ��ka te by�y przykute do �ciany na zawiasach i ko�ce podniesione do g�ry si�ga�y prawie sufitu. Zamkni�te by�y na k��dki, tak, �e nie mo�na by�o opu�ci� ��ek w d�. Po d�ugim oczekiwaniu, na dany sygna� przyszed� dozorca i ��ka otworzy�. Pomimo wilgoci i zimna wszyscy usn�li�my kamiennym snem.
Ale z tego snu zostali�my wyrwani przez tego� dozorc� o p�nocy. Kazano nam ubra� si�. Zacz�to nas kolejno i w kr�tkich odst�pach czasu wzywa� na przes�uchanie. Pierwszy poszed� gen. Prze�dziecki, zaraz po nim wezwano mnie.
Przes�uchiwania odbywa�y si� w przygotowanym do tego celu obszernym lokalu. Za biurkiem siedzia� m�czyzna w wieku lat oko�o czterdziestu, wzrostu wi�cej ni� �redniego, dobrze zbudowany, o jasno blond w�osach i poci�g�ej twarzy bez zarostu. Mia� na sobie mundur pu�kownika NKWD. Jego sylwetka mia�a w sobie elegancj� cz�owieka Zachodu. Jak si� p�niej dowiedzia�em, by� to p�k Jegorow.
� Jak si� pan czuje psychicznie i fizycznie? � zwr�ci� si� do mnie
wstaj�c, gdy wszed�em do pokoju w towarzystwie genera�a.
� Jak w wi�zieniu � odpowiedzia�em.
� Fe! Jak�e mo�na tak m�wi�. Pan jest naszym go�ciem � rzek�
pu�kownik. � Prosz� siada�.
Pocz�stowa� mnie papierosem, ale podzi�kowa�em m�wi�c, �e nie pal�.
� Osoba pana nas interesuje � powiedzia� pu�kownik. � Prosz�
nam kr�tko o sobie powiedzie�. �rodowisko. Rodzina: �ona, dzieci
itd.
Powiedzia�em mo�liwie zwi�z�e, gdzie si� urodzi�em i kiedy, kim by� m�j ojciec o tym �e b�d�c ma�ym ch�opcem pomaga�em ju� ojcu w jego warsztacie mechanicznym �e sko�czy�em szko�� �redni� i �e jestem oficerem s�u�by sta�ej Wspomnia�em o swym przydziale do 1 Pu�ku U�an�w Krechowieckich Powiedzia�em �e jestem �onaty i mam dwoje dzieci.
� Czy wobec wyniku kampanii wrze�niowej nie zaniecha� pan my�li
o walce z Niemcami? � spyta� pu�kownik.
� Niech pan zapyta polsk� kobiet� lub polskie dziecko, czy chcieliby
walczy� z Niemcami na pewno powiedz� �e tak. Ode mnie wi�c tym
bardziej chyba nie mo�e si� pan spodziewa� innej odpowiedzi �
odpar�em wzburzony.
� A wi�c na tym zako�czymy dzisiaj nasz� rozmow� � rzek�
pu�kownik � Chyba � doda� � �e ma pan jakie� �yczenia albo
za�alenia.
Nie mia�em �adnych �ycze� ani za�ale�, wi�c mnie odprowadzono z powrotem do mojej celi.
�ubianka
Po dwudniowym pobycie na Butyrkach ca�a nasza grupa oficer�w z gen. Prze�dzieckim w��cznie zosta�a przewieziona na �ubiank�. Kt� nie wie, co ten wyraz znaczy? �ubianka by�a na ustach wszystkich, kt�rzy znajdowali si� w zasi�gu Sierpa i M�ota. �ubianka! S�ynne kazamaty Dzier�y�skiego, krwawego kata rewolucji bolszewickiej. Nic wi�c dziwnego, �e samopoczucie nasze � zw�aszcza tych, kt�rzy dobrze znali histori� rosyjsk�, pogorszy�o si� znacznie. Natychmiast po przybyciu wszystkich nas sfotografowano w kilku pozach i umieszczono nast�pnie w celi Nr 62. Cela by�a ma�ych rozmiar�w, ca�e jej wn�trze wype�nia�o 11 ��ek tak ustawionych, �e wszelkie poruszanie si� by�o uniemo�liwione, a mieszka�cy celi skazani byli na przymusowe siedzenie na ��kach. W sali pali�o si� stale �wiat�o elektryczne, gdy� okratowane okna o matowych szybach z drucian� siatk� nie przepuszcza�y �wiat�a dziennego. Wieczorem, po sprawdzeniu przez dozorc� obecno�ci wszystkich wi�ni�w, na dany sygna� udali�my si� na spoczynek. Zapanowa�a cisza przerywana od czasu do czasu krokami dozorc�w i szelestem odsuwanej klapki "Judasza". Byli�my wszyscy pogr��eni w g��bokim �nie.
I zn�w, jak na Butyrkach, o p�nocy z ha�asem otwar�y si� drzwi i do celi wpad�o kilku dozorc�w wo�aj�c:
� Kto z was jest Prze�dziecki?
� Ja � odezwa� si� genera� przecieraj�c oczy i patrz�c �e
zdumieniem na dozorc�.
� Jak wasze nazwisko?
� Moje nazwisko jest Prze�dziecki.
� Pa�skie imi�?
�
� Wac�aw.
� Genera�?
� Tak.
� Ubiera� si� szybko i maszerowa� za mn�. Pr�dzej! Pr�dzej!
Wyrwani �e snu, zacz�li�my si� po cichu dzieli� uwagami, gdy drzwi
celi otwarto ponownie i dw�ch dozorc�w wpad�o do celi.
� Kto z was jest �opianowski?
� Ja � odpowiedzia�em.
Powt�rzy�a si� historia z zadawaniem w k�ko tych samych pyta�, dotycz�cych moich personali�w, wreszcie kazano mi ubiera� si� m�wi�c, �e mamy wyj�� za dwie minuty.
Wyszli�my z celi i po przej�ciu ca�ego labiryntu korytarzy i schod�w zatrzymali�my si� wreszcie przed du�ymi, szarego koloru, �elaznymi drzwiami. Przy drzwiach by�a budka wartownicza �e stra�nikiem, kt�ry wylegitymowa� towarzysz�cego mi pu�kownika NKWD, sprawdzi� moje papiery i naci�ni�ciem guzika otworzy� przed nami �elazne drzwi prowadz�ce do szerokiego korytarza, wy�o�onego czerwonym, kokosowym chodnikiem. Lampy elektryczne, os�oni�te kremowymi aba�urami, dawa�y przyjemne �wiat�o. Od czasu do czasu przechodzi�y ko�o nas m�ode urz�dniczki w kr�tkich sp�dniczkach, o w�osach �adnie zaondulowanych, przesadnie umalowane. Korytarzem tym doszli�my do klatki schodowej z napisem w j�zyku rosyjskim: �Czwarte pi�tro. Wej�cie g��wne".
Zeszli�my na trzecie pi�tro, na kt�rym zwr�ci�a moj� uwag� du�a tablica z bia�ego marmuru z napisem wyrytym z�otymi literami: �Ten, kt�ry walczy� o wolno�� ludu � Feliks Dzier�y�ski". Nad tym napisem widnia�o has�o: �Enkawudzisto, bierz przyk�ad z czekisty, jak nale�y zwalcza� wrog�w ludu". Poni�ej umieszczono dwie tablice z czarnego marmuru, na kt�rych mniejszymi literami, pod napisem: �Ci, kt�rzy zgin�li, walcz�c o wolno�� ludu" � podano nazwiska tych, kt�rzy zgin�li w walce. Wszystkie napisy by�y oczywi�cie w j�zyku rosyjskim. Gdy zbli�yli�my si� do drzwi oznaczonych numerem �523",
pu�kownik NKWD zacz�� okazywa� pewien niepok�j Westchn�� ci�ko obci�gn�� kurtk� zdj�� czapk� i odnosi�o si� wra�enie �e ch�tnie by zajrza� przez dziurk� od klucza. Zapuka� do drzwi na chwil� wszed� po czym bardzo pr�dko stamt�d wyszed� nakazuj�c mi abym szed� za nim.
Znale�li�my si� w du�ym pokoju o szarym obiciu luksusowo urz�dzonym. Naprzeciwko drzwi przy oknie sta�o biurko z dwoma aparatami telefonicznymi i z tabliczk� rozdzielcz� o ro�nego koloru guzikach. Przy lewej �cianie by� st� zawalony stosem papier�w obok kt�rego sta� m�ody cz�owiek z d�ugimi czarnymi w�osami. Wzd�u� prawej �ciany ustawiona by�a ogromna szafa kt�rej jasny kolor nie harmonizowa� z og�lnym t�em co sprawia�o, �e mebel ten od razu rzuca� si� w oczy.
Za biurkiem siedzia�a dobrze ubrana kobieta lat oko�o czterdziestu o starannie u�o�onych w�osach. Pu�kownik NKWD stan�� przed ni� w postawie na baczno�� pe�nej wyczekiwania. Kobieta podnios�a s�uchawk� telefonu powiedzia�a Mo�na. I wr�czy�a pu�kownikowi kluczyk z chromowej stali. Pu�kownik podszed� do szafy ofiarowanym sobie kluczykiem otworzy� drzwi tego niezwyk�ego mebla i wszed� do wewn�trz.
W mi�dzyczasie kobieta zn�w nacisn�a jaki� guzik i za chwil� weszli moi dwaj dozorcy. Kazano mi obr�ci� si� twarz� do �ciany. Po pewnym czasie "g�os z szafy" poleci� stra�nikom wprowadzi� mnie do wewn�trz. Po wej�ciu do szafy zobaczy�em jakie� drzwi zas�oni�te ciemnoczerwon� kotar� i pos�ysza�em g�os zapraszaj�cy mnie do wn�trza. Odsun��em kotar� i wszed�em. Towarzysz�cy mi pu�kownik wycofa� si� dyskretnie.
Za biurkiem ustawionym w lewym rogu du�ego pokoju siedzia� znany mi ju� z Butyrek pu�kownik Jegorow. Nie by� sam sta� obok niego m�czyzna w cywilnym ubraniu o dziwnie martwym wyrazie twarzy. Drugi m�czyzna ubrany r�wnie� po cywilnemu szybkim krokiem przemierza� pok�j tam i z powrotem nie zwracaj�c na nikogo uwagi. Jegorow wskaza� mi r�k� jedyny stoj�cy przy biurku fotel o�wietlony ostrym �wiat�em reflektor�w. � Jak si� pan czuje? � zapyta�
� Jak w wi�zieniu � odpowiedzia�em mu tak samo, jak przedtem,
na Butyrkach.
� Nudny pan jest, przecie� powiedzia�em ju� panu przedtem, �e jest
pan naszym go�ciem.
� Od kiedy� to go�ci przyjmuje si� w wi�zieniu?
� Widzi pan pan jest polskim oficerem, kt�ry walczy� z Niemcami.
Nas natomiast ��cz� z Niemcami przyjazne stosunki. Jakby to
wygl�da�o, gdyby�my panu pozwolili paradowa� po ulicach Moskwy
w polskim mundurze. By�aby zaraz interwencja dyplomatyczna, nie
m�wi�c ju� o innych nieprzyjemnych konsekwencjach. Dlatego te�
musimy, czasowo przyjmowa� naszych go�ci w wi�zieniu.
Nie odpowiedzia�em ani s�owa na jego wywody, zacz�� wi�c po chwili mowie na nowo.
� Pan jest oficerem s�u�by sta�ej, na pewno wi�c dobrze si� pan
orientuje w sprawach wojskowych. Prosz� mi powiedzie�, dlaczego
Armia Polska tak �atwo da�a si� pokona� w 1939 roku?
� Chcia�bym panu przypomnie� � odpowiedzia�em � �e Armia
Polska walczy�a w roku 1939 nie tylko z Niemcami. S�dz� �e
wszystkim jest wiadomo, �e w po�owie wrze�nia 1939 roku
rozci�gni�te linie wojska niemieckiego zacz�y odczuwa� trudno�ci w
zaopatrzeniu, nasz op�r za� zacz�� krzepn�� na sile. Armia niemiecka
ponios�a du�e straty. Nasza wschodnia granica zosta�a ca�kowicie
ogo�ocona z wojska. Wierzyli�my �e nie zechcecie z�ama� paktu o
nieagresji. Tymczasem w najbardziej dla nas krytycznym momencie
wasza Armia Czerwona wbi�a nam n� w plecy, zamiast podania
pomocnej teki w potrzebie wojennej.
� Czy pan walczy� przeciwko Armi Czerwonej w 1939 roku?
� Tak
� Gdzie?
� Jestem oficerem i obowi�zuje mnie pragmatyka z tym zwi�zana.
Nie mog� udzieli� odpowiedzi na to, co � jak mi si� wydaje �
powinno zosta� tajemnic� wojskow�.
� Co pan my�li o obecnej sytuacji? � zagadn�� pu�kownik patrz�c
na le��ce na biurku papiery i robi�c jakie� notatki.
�